grueneberg

tu jest podejmowana decyzja gdzie wylonduje dusza


znalaz³ siê w tym dziwnym miejscu, nie wiedz±c, gdzie jest, ani co tutaj robi.

Isonade, jeste¶?

cisza.

Isonade???

znowu cisza.

mia³ ochotê skakaæ z rado¶ci. wreszcie by³ sam, bez tego odwiecznego zbêdnego towarzystwa demona.
- jest tutaj kto¶? - zapyta³, a jego g³os pobieg³ echem po nieskoñczonej przestrzeni.

- JA JESTEM - odpowiedzia³ jaki¶ potê¿ny, trzês±cy wszystkim huk - BY£E¦ DOBRYM CZ£OWIEKIEM, WARUCHI YUKINU, DLATEGO DOPUSZCZONY ZOSTANIESZ DO RAJU.

- dziêkujê - schyli³ niematerialn± g³owê i rozp³yn±³ siê.

NMM
To dziecko j± dobi³o.
Ostatnie, co pamiêta³a, to to, i¿ ojciec ich adoptowanego dziecka uciek³. A potem synalek rycza³ tak, ¿e popêka³y jej bêbenki. Posoka ciek³a jej z uszu.
Pó¼niej za¶, ma³y bachorek wbi³ jej r±czkê w brzuch (i inne dolne partie cia³a).
Wtem straci³a przytomno¶æ.
I teraz sta³a przed jakim¶ wielkim tronem, z którego bi³o oczojebne ¶wiat³o.
- O, to ten Wielki Go¶æ, o którym mówi³ Hidan? - zastanawia³a siê. Po d³u¿szej chwili w koñcu przypomnia³a sobie jego imiê. - Ja¶min!
Bóg zdaje siê, ¿e uciek³ ze strachu przed Bossk± Ayano.
Kei obudzi³ siê z czego¶, co przypomina³o letarg. Wsta³ powoli, patrz±c siê niemrawo na boki.
- Halo? - rzuci³ w przestrzeñ, patrz±c na t± beznadziejn± okolicê. Pogrzeba³ po kieszeniach, w poszukiwaniu czego¶ do palenia. Zakl±³ siarczy¶cie, stwierdzaj±c, ¿e ma puste kieszenie.
Nagle ujrza³ Ayano.
- OCH - skomentowa³ tylko, nie mog±c wydusiæ nic wiêcej.
Ayano patrzy³a gdzie¶ przed siebie i wygl±da³a bardzo podnio¶le.
Kei u¶wiadomi³ sobie za to, ¿e sam od miesi±ca chodzi w tym samym p³aszczu i ¶mierdzi papierosami i vódk±.


Do nozdrzy Ayano doszed³ zapach znajomych jej u¿ywek (znajomych, poniewa¿ zbyt d³ugo obcowa³a z AKowcami i ich pokojem wspólnym).
Na dodatek us³ysza³a bardzo niewyra¼ny p³acz dziecka. Skrzywi³a siê, u¶wiadamiaj±c sobie, ¿e sk±d¶ ju¿ to zna. Jednak niezno¶ny d¼wiêk szybko ucich³, a¿ w koñcu zamilk³.
Ayano rozejrza³a siê wokó³ i dostrzeg³a jej starego kuma.
Z podniesion± g³ow± i dumnym krokiem (znowu zapomnia³a, i¿ ju¿ nie jest Liderk± AKa) podesz³a do Keia.
- Witaj w Niebycie, przyjacielu - rzek³a oficjalnym tonem.
- eLLo. - Przywita³ j±, przeczesuj±c palcami w³osy. - Niebyt? - Kei uniós³ brwi, rzucaj±c przeci±g³e spojrzenie po otoczeniu. W sumie to nic tu nie by³o, wiêc zrezygnowa³ z tej czynno¶ci.
- Zabawne, ale chyba widzê tron Boga! - Kei ucieszy³ siê, przywo³uj±c na twarz szeroki u¶miech. Wreszcie dostrzeg³ jaki¶ punkt zaczepienia w Niebycie. Ruszy³ w jego stronê (wci±¿ prawid³owo po ostatnim piciu nie chodzi³) i wdrapa³ siê na wielki tron. Za¶mia³ siê g³o¶no, po czym klasn±³ w d³onie, wyra¼nie rozbawiony.
HM! ockne³a siê, sprawdza³a czy jej g³owa jest ca³a,niestety by³a.dziewczynka porozgl±da³± siê i nagle zobaczy³a Ayano
podesz³a do niej i zacze³a kopac j±.
-Gdzie¶ ty by³a [cenzura]
HM! potem zobaczy³a Keia na tronie,wdrapa³a siê i usiad³a na kolana ch³opaka.
-eLLo ziomu¶ skrêcika?
zapyta³a siê HM!.
-To co my tu rz±dzimy a ta [cenzura] ¿a³osna jest na dole,strasznie mnie ona irutuje
nadal nie moge uwierzyæ ¿e by³a moj± nauczycielk±, dobrze ¿e juz nie jest.
- Aaaaa! - Kei wrzasn±³ nagle, gdy zobaczy³ HM! na swoich kolanach. By³ to dla niego du¿y szok. Zdj±³ j± szybko z kolan i posadzi³ obok siebie.
- We¼ mnie nie strasz, mam s³abe serce - zrobi³ teatraln± minê. Po chwili jednak u¶wiadomi³ sobie, ¿e i tak ju¿ prawdopodobnie nie zyje, wiêc zamilk³.
- Rz±dzimy? Tu nie ma nikogo do rz±dzenia. Jest jedynie Ayano - spojrza³ na skopan± dziewczynê - Ale rz±dzenie j± nie jest zbytnio fascynuj±ce. Co chwilê by siê buntowa³a - westchn±³, z wyra¼n± frustracj±.
- A skrêta to chêtnie - na twarzy ch³opaka pojawi³ siê serdeczny u¶miech. Wreszcie jakie¶ wybawienie.
HM! da³a skrêcika Keiowi.
-Ej ty tam na dole wyczy¶æ nam byty.
HM! wydar³a siê do sprz±taczki Ayano.
Kei zaci±gn±³ siê dymem ze skrêta, z wyra¼n± przyjemno¶ci±. Zachichota³ pod nosem, s³ysz±c s³owa HM!. W sumie to go to nie bardzo bawi³o, lecz cieszy³ siê, ¿e mo¿e co¶ zapaliæ.
- Ty równie¿ umar³a¶, HM! ? - zainteresowa³ siê, opieraj±c plecami o zimne oparcie kamiennego tronu. Wyci±gn±³ nogi, i spojrza³ z nonszalancj± na to mizerne królestwo, przybieraj±c na twarz i¶cie królewsk± minê. - W jaki sposób umar³a¶? - doda³, bo HM! mia³a bardzo ciekaw± zdolno¶æ wzbudzania we wszystkich lito¶ci. Morderstwo wiêc wyklucza³.
- A tak sobie z nudów spad³am z dachu,chcia³am wiedzieæ jakie to uczucie, bo jaka¶ moda kiedy¶ by³a taka moda ¿e ludzie siê zabijali.
Rzek³a HM! u¶miechaj±c siê i patrz±c nie winnie w stronê Keia.
- Ooojj... - Kei zamilk³ na chwilê, szukaj±c odpowiedniego s³owa. Taka ''ciekawo¶æ'' wprawi³a go w stan lekkiego szoku. Wykorzysta³ wiêc chwilê, by zaci±gn±æ siê dymem ze skrêta. - No có¿, to musia³o byæ dosyæ eee, interesuj±ce - podsumowa³ z krzywym u¶mieszkiem na ustach.
- Ze mn± by³o inaczej.. - ch³opak zastanowi³ siê, pukaj±c palcami w brodê - Chyba nieco przedawkowa³em vódkê. Och, to przez Ayano, przestraszy³a mnie, gdy zobaczy³em j± w takich... hm, nieestetycznych martwych kawa³kach cia³a na pod³odze - prychn±³ pod nosem, wyra¼nie niezadowolony, ¿e ten widok wywar³ na nim takie wra¿enie.
Ayano nie da³a siê komu¶, kogo sama wytrenowa³a, ot!
Ze zdumieniem odkry³a, i¿ nawet w ¶wiecie dla Nie¿ywych mo¿e wykorzystywaæ swoj± chakrê do robienia klonów.
Zastanawia³a siê nad tym faktem, zdaj±c sobie sprawê, i¿ wci±¿ s³yszy oddalone g³osy, których ¼ród³a nie mog³a odnale¼æ.
- Nie jestem martwa. - Dosz³a w koñcu do wniosku. - Tylko nieprzytomna. - Spojrza³a na swoich odwiecznych towarzyszy, ale dosz³a do wniosku, ¿e nie chce jej siê informowaæ ich o jej odkryciu.
- Skoro to Niebyt, to gdzie¶ musi byæ Piek³o - stwierdzi³a tylko, niepewna, czy i tak j± us³ysz±.
Wzruszywszy ramionami, oddali³a siê w jaki¶ tam kierunek w poszukiwaniu upragnionego Piek³a i przede wszystkim Piekielnych Ogni.
No i mia³a nadziejê, ¿e Zarz±dca Piekie³ jest ca³kiem przystojny, choæ nie przyzna³aby siê do tego na g³os.
<nmm>
Kei zobaczy³, i¿ Ayano gdzie¶ znika. HM! wydawa³a mu siê ¶rednio ciekawym towarzystwem wiêc szybko zeskoczy³ z tronu.
Zerkn±³ w kierunku, gdzie zniknê³a bia³ow³osa. Staly tam drogowskazy. Spojrza³ na oba - na prawym by³o napisane ''Niebo'', a na lewym ''Piek³o''. Rzuci³ niedopa³ek skrêta na ziemiê, przygaszaj±c go czubkiem buta. Bez wahania ruszy³ w lew± stronê, t± znacznie prostsz± drogê i bardziej kusz±c±.

NMM.
HM! zesz³a z tronu i pobieg³a za Keiem.
nmm
Pojawiwszy siê w dziwnym miejscu którego nie zna³em. By³em lekko zdziwiony dlaczego siê tu znalaz³em chod¼ przed chwil± by³em jeszcze w barze ramen.
- Dlaczego tu jeste¶? Zabili Ciê? Pytasz kto? To nie wa¿ne.. Nie my¶l o TYM!!!!!!!..
Skup siê bo zaraz przeprowadzê na Tobiê s±d!
Znalaz³e¶ siê w sali, ze wszystkich ston patrzyli na ciebie ludzie.. Tylko wygladali troche dziwnie.. Niektórzy nie mieli r±k inni g³owy..
Mówi³ do Ciebie wielki go¶æ z rogami na czole..
Stoj±cy za wielkim biurkiem.
No dobra co mam robiæ? zapyta³em lekko zdziwiony gdzie jestem i kim jest ten rogaty kole¶.

//zajecha³o dragon ballem [/b]
/ heh i mia³o :P/
-Jeste¶ tu po to by¶my ocenili twe zycie..
W³a¶ciwie to ja to zrobiê..
Go¶æ wyci±gn±³ d³ugi zwój i zacza³ wyczytywaæ wszystkie Twoje uczynki te dobre te z³e...
Po przeczytani\u ch odpowiada na Twe pytanie..-Nic po za odpowiadaniem na moje pytania..
- Czy zabija³e¶ z rz±dzy dla posiadania wiêkszej si³y, mocy...?
Zrobi³em to z chêci zemsty, poza tym on nie by³ dobrym cz³owiekiem i tak by d³ugo nie po¿y³ lub zosta³by ¶lepcem. Zreszt± to on mnie tu wpakowa³ jego powinni¶cie s±dziæ. Powiedzia³em lekko zirytowany. Zastanawiaj±c siê czy jeszcze wrócê na ziemie i czy to naprawdê koniec a mo¿e to tylko sen lub genjutsu.
-Nie to nie sen... jeste¶ teraz pomiedzy pieklem a niebem..
Hmm by³e¶ po c¿ê¶ci szczery.. Ale z tego co wiem chcia³e¶ co¶ uzyskaæ czy sie nie mylê?
Chcia³e¶.. wykra¶æ oczy temu me¿czy¼nie..
Poza tym wymówki typu ja to zrobi³em bo on zrobi³ to nie jest zadne wyt³umaczeniem..Powiedz co¶ m±drzejszego.. albo gnij w piekle...

Postaæ by³a wyra¼nie zniecierpliwiona twoim zachowaniem ..
Zamiast mnie powinien znale¼æ siê tu cz³owiek który jest winny ¶mierci cz³onków mego klanu to by go tu sprowadziæ potrzebowa³em oczów tego cz³owieka. Nie mam zamiaru gniæ w piekle lub odpoczywaæ w niebie dopóki ¿yje winny ¶mierci mego klanu jeszcze nie teraz. Przywróæ mnie z powrotem do ¿ycia to bêdzie najlepsze rozwi±zania. Powiedzia³em.
-Hmm bardzo chêtnie ale ten go¶æ twierdzi inaczej..
Postaæ wskaza³a na starca... ZAraz sk±d¶ go zna³e¶.. Tak to typ, z którym prezd chwil± walczy³e¶..
Twój przeciwnik sta³ jakie¶ 10 metrów obok Ciebie. Dziwi³e¶ siê, ze go wcze¶niej nie widiza³e¶ ale z drugiej strony.. Tutaj mo¿liwe jest wszystko..
Na sali pozostali¶cie tylko TY starzec i sêdzia..
- Wiem jak to wygl±da³o.. Ale istnieje u nas prawo.. Prawo, którego trzeba siê trzymaæ a mianowicie.. Ka¿dy nawet najwiêkszy zbir w momencie wyzwania na pojedynek staje siê równy osobie wyzwanej.. I ma prawo do zyczenia..
Sêdzia chrz±kna³ bardzo g³osno. _teraz Twoja kolej jakie jest Twoje ¿yczenie.. Jego ju¿ znam..

Moje ¿yczenie chce mieæ wieczny Mangekyō Sharingan "Wieczny Kalejdoskopowy Sharingan". Je¿eli go pokonam ale je¶li to niemo¿liwe chce wróciæ od razu na ziemie bez uszczerbku na zdrowiu i mieæ zwój z technikami mego klanu oraz ksi±¿ki dotycz±ce sharinagna itp. Zgoda? Powiedzia³em.
-Hm przemy¶lê to..a teraz dokoñczcie swój pojedynek tylko.. Tym razem ja wyznaczam tutaj regu³y.. Pozbawiam was.. Umiejêtno¶ci.. Wasza walka bêdzie siê opiera³a Tylko i wy³±cznie na TAIJUTSU!!!
Zaczynajcie!

Pod³oga, na której stali¶cie ze starcem.. zamieni³a siê w mgnieniu oka w ring.. Patrzyli¶cie sobie w oczy.
-Teraz bêdziesz mój..
Powiedzia³ z szaleñczym u¶miechem na twarzy.. po czym zacz±³ czyniæ przygotowania.
[1 atak 1 obrona]
Zobaczymy g³upcze! Krzykn±³em w¶ciek³y. Zaraz po tym ruszy³em w stronê mego przeciwnika rêce u³o¿y³em tak by za pomoc± gardy móc sparowaæ jakikolwiek atak lub móc wytr±ciæ na tyle ile dam rade jego si³ê gdy zbli¿y³em siê na odleg³o¶æ ciosu wypu¶ci³em kilka prostych w jego twarz by przeciwnik straci³ orientacje i równowagê.
-Widzê, ¿e mam doczynienia z bokserem heh.. Dla mnie to lepiej..
robi przysiad i z tego przysiadu wyprowadza kopniecie, które Cie podcina.. spadaj±c uderzasz w matê..Opadaj±c.. obi³e¶ siê trochê.. ale nic powa¿nego Ci siê nie sta³o..
-Haha wstawaj nie mów mi, ¿e ju¿ skoñczy³e¶... No ju¿!!!
[kolejna tura..]

Nie b±d¼ taki hop do przodu...
Powiedzia³em wstaj±c jak najszybciej. Lekko poluzowa³em gardê teraz zamiast zadaæ cios rêk± tylko go z markowa³em by zmyliæ przeciwnika tak naprawdê pochyli³em siê i zszed³em do parteru by go podci±æ gdy za¶ przeciwnik upadnie zak³adam mu duszenie.
Przeciwnik cofa siê do ty³u... po czym szybko obiega Ciê i kopie w plecy.
-Muhahahah bardzo ³adnie atakujesz tylko.. nie wolno zapominaæ o obronie...
Tym razem upadaj±c.. ocierasz powaznie twarz.. Na szczescie uderzenie w plecy nie by³o tak silne by uszkodziæ Ci krêgos³up.
Zaraz po tym jak upadam staram siê podnie¶æ lecz robiê to powoli tak by przeciwnik my¶la³ ¿e jestem ju¿ wykoñczony lecz gdy siê zbli¿y ³apie go za nogê i wywalam. By ponownie za³o¿yæ mu duszenie lecz tym razem jestem gotowy by zrobiæ w ka¿dej chwili unik lub sparowaæ cios.
-Oj dzieciaczku.. nie masz si³y wstaæ? Muhaha mówi³em, ze jeste¶ s³aby..
Go¶c podchodzi³ do Ciebie powoli wypowiadaj±c te s³owa a Ty wykorzysta³e¶ to, ze sie zagapi³ i go przewróci³es potem zacz±³e¶ go dusiæ..
Duszyczka znika Ty wracasz do sali.. obradowej..
-Gratukujê..powiediza³a wielka dziwna postaæ. Udowodni³e¶ swojej racji.
A wiêc teraz powinienem co¶ dostaæ za zwyciêstwo... powrót bez szwanku i EMS... czy¿ nie tak siê umawia³em z tym wielkim rogatym kolesiem... Powiedzia³em do nieznajomego.
-Ekhmm... Bacz na s³owa.. Nasza umowa co prawda obejmowa³a takie za³o¿enie, ze Ci co¶ dam.. ale nie przypominam sobie by by³o tego az tak wiele.. Poza tym pamietaj, ¿e to ja tu rozdajê karty..
Postaæ ca³y czas spokojnie przemawia³a w Twoim kierunku. Najwyra¼niej my¶l±c o czym¶ innym..
-Proszê trzymaj ten zwój..
W Twojej prawej d³oni pojawi³ siê zwój..
-A teraz hmm dajê Ci mo¿liwo¶æ zadania mi ostatniego pytania.. Nie mam czasu..
Hmm... A wiêc co mam zrobiæ by¶ odes³a³ mnie z powrotem na ziemie? Zapyta³em kolesia który wyra¼nie mnie lekcewa¿y³ co prawi spowodowa³o, ¿e prawie powiedzia³em mu kilku mi³ych s³ów na jego temat.

//nie chce traciæ ¿ycia to czê¶æ misji jest
/mia³e¶ jedno ¿yczenie by³o powiedzieæ w nim wszystko. To takie mini zadanie by³o .. Niestety;p nie zaliczy³e¶..//
-Zatem dobrze wrócisz na ziemiê.. z tym, ¿e posiedzisz tu dok³adnie 24 h..
To bêdzie kara za Twoj± postawê i lekcewa¿enie mnie..
A teraz tak.. Co do tego zwoju.. Dziêki niemu bedziesz w stanie nauczyæ siê jednej techniki klanu Uchiha pamietaj jednak o tym, ze mo¿esz wybraæ technikê tylko i wy³±cznie spo¶ród.. tych, które jeste¶ w stanie opanowaæ.. Masz jeszcze jedn± mo¿liwo¶æ..
Owiñ sobie ten zwój, jak banda¿ na twarz .. a po 24 godzinach.. Twe oczy posi±d± moc 3 ³ezkowego sharingana..

No dobrze wiêc, owinê sobie oczy tym zwojem i zaczekam tu 24h by uaktywniæ 3 ³ezkowego sharingana. Dziêki wielkie mam nadzieje, ¿e nie prêdko siê zobaczymy. Powiedzia³em po czym owin±³em sobie nim g³owê by zakry³ moje oczy i rozpocz±³em medytacje by uaktywniæ tego nowy poziom sharingana.
-Zatem dobrze... Rób jak chcesz..
Go¶æ trzasn±³ m³otkiem w biurko. Twa rozprawa siê zakoñczy³a.
Siedz±c tak ju¿ i medytuj±c poczu³e¶, ¿e jeste¶ w ca³kiem innym miejscu.. powiewa³ delikatny wiaterek.. Czu³e¶ siê ju¿ zdecydowanie lepiej.. W okó³ by³a mi³a dla ucha cisza.. Nic siê nie dzia³o.. Mia³e¶ idealne warunki do medytacji... Przez chwilê poczu³e¶ tylko jakby co¶ opad³o na Twoje spodnie nie wiesz co to by³o i wcale ten incydent nie zak³oci³ Twoich medytacji.(Po skonczeniu i odwiniêciu oczu.. dowiadujesz sie, ze to 200Y)
[Koniec misji-> niebyt na 24h po wyj¶ciu z niebytu uaktywniasz 3 lezkowego sharingana..Za zgod± Itachiego, to ju¿ bardzo du¿a nagroda.. dlatego dostaniesz do tego jedynie 15 pch i 200y]
Po 24h medytacji zdj±³em zwój i oczu. Zaraz po tym kole¶ których zemn± rozmawia³ powiedzia³ mi mo¿esz i¶æ wtedy w u³amku sekundy z nikn±³em z pomieszczenia a znalaz³em siê przed rezydencj± hokage. <nmm>
Armor siedzi sobie na ma³ym kszese³ku z którego ledwie spada bo jest takie ma³e ... to raczej sto³ek dla mrówki ... rêce ma z ty³u spêtane mocno grób± lin±. W³osy spiête w kuca ¿eby niezas³ania³y twarzy. Ubrana w prost± wiejsk± sukienke jakby ze ¶redniowiecza. Obok ciebie jaki¶ mê¿czyzna ubrany na szaro-czarno. Zaro¶niêty, grub facet po trzydziestce trzyma w rêce co¶ podobnego do ruzgi. Przed tob± pod parawanem siedzi mê¿czyzna wygl±daj±cy na dostojnika. Po prawej ma anio³a a po lewej diab³a. Patrzy na ciebie surowym spojrzeniem jakby chcia³ ciê nim zabic. Anio³ w bia³ej niezbrudzonej niczym szacie, o zamkniêtych wielkich skrzyd³ach, twarzy dzieciecej lecz meskiej, w³osach blond spadaj±cych na czo³o. Szatan w brudnych ³achmanach, popalonej skórze, rogach skrytych w czarnej czuprynie, ostre rysy starca, bródka powoduj±ca powagê na jego twarzy która wci±¿ wygl±da na zbyt radosn±. Mê¿czyzn po ¶rodku nie zwa¿a na nikogo oprócz ciebie. D³uga broda i w³osy siwe. Oczy zmêczone bez koloru. Ubrany w czerwien szat kontrastuj±cych z b³êkitem ...
- Jak siê zwiesz dziecko ?! - powiedzia³ mi³o lecz rozkazuj±co ...
-Armor, Sabataya Armor. Ale gdzie ja jestem? Co ja tu robiê?

Chwyci³±m siê za g³owê usi³uj±c sobie co kolwiek przypomnieæ. Wtedy to dosz³o do mnie co siê sta³o. Hachibi, ¶wi±tynia, tamta dziewczyna, ból, trucizna, ¶mieræ, ch³ód, g³os Rado, Hyuta.... Ró¿ne obrazy zaczê³y przewijaæ mi siê przez g³owê, urywki filmu, przeb³yski...
- Znajdujesz siê przed trybuna³em s±du ostatecznego - powiedzia³ bezuczuciowo mê¿czyzna w ¶rodku. Jego g³os by³ obojêtny. - Mo¿na rzec ¿e umar³a¶ ...
- ¯ycie jest wieczne i ... - chcia³ powiedziec ca³± pe³n± wypowied¼ anio³ o delikatnych rysach i równie spokojnym, mi³ym dla uszu g³osie jednak przerwa³ mu nag³y, ponury, trochê twardawy z nut± pisku dziecka diab³owaty osobnik siedz±cy po twojej prawej:
- i po ¶mierci bêdziesz zdala od swego ukochanego, ca³ego ¶wiata, zostaniesz wiê¼niem tego miejsca, bêdziesz niczym warzywko tutaj ¿y³a. - powiedzia³ u¶miechniêty od ucha do ucha - nieprawda¿ Jahwe? - czy on wzruci³ siê do tego obojêtnego na wszystko, starca wynios³ego patrz±cego na ciebie pustymi oczyma imieniem Boga?
- Tak - odpowiedzia³ bez ¿adnego zasytanowienia tamten.
- Czy chcesz wrócic na ziemiê w pe³nym zdrowiu ? - zapyta³ siê ponownie nikczemny z zachowania szatañski twór.
- Chcesz oddac sw± duszê ogni± piekielnym? - zacz±³ wyk³ucac siê o ciebie Anio³.
-Oczywi¶cie ¿e chcê wróciæ i to nie wa¿ne jak± cenê mam za to ponie¶æ! ¯ycie warzywa mi siê wcale nie u¶miecha!

Krzyknê³am zrospaczona. Chcia³am wróciæ na ziemiê. Do ukochanego, do przyjació³ do mojego ¶wiat³a i mojej nadziejii...

-Chcê wróciæ nie umar³am jeszcze nie teraz! Nie to nie mo¿e siê tak skoñczyæ nie po tym co przesz³am. Szybko we¼ moj± duszê, chcê spowrotem do domu... Proszê... B³agam...

Pad³am na kolana i zaczê³am siê przed nimi p³aszczyæ w najwiekszej pokorze na jak± mnie by³o staæ...
- Czy za wszelk± cenê oddasz mi swoj± duszê ? - powiedzia³ ju¿ bezpo¶rednio u¶miechniêty diabe³ - czy splugawisz swoje cia³o za dar powrotu do ¿ycia? Podpisz tylko ze mn± pakt ... tylko tyle ... - powiedzia³ z u¶miechem i po chwili znik³ pozostawiajac po sobie czerwona chmurkê
Pojawi³ siê obok ciebie. Ca³y czas uradowany.
- Jeden zgrabny podpis tutaj ... w³asn± krwi± - powiedzia³ wyci±gaj±c w twoj± stronê papier z jaka¶ umow± zapisan± nieznanym ci jêzykim. To jaki¶ stary zapomniany jêzyk. Piórem przebi³ ci ma³y palec z którego zaczê³a sonczyc siê krew - tylko tutaj - wskaza³ miejsce.
Nie mog³am siê rozczytaæ w tym nieznanym mi dialekcie. To by³a jaka¶ mroczna mowa... Jêzyk demonów... Wacha³am siê moja natura kaza³a mi nie robiæ nic pochopnie ale wygra³a druga strona mojej osoby, ta która za wszelk± cenê mi³owa³a ¿ycie, ta która chcia³a jeszcze co¶ w nim osi±gn±æ...

-Dobrze, zgadzam siê...

Dr¿±c± rêk± chwyci³am pióro i z³o¿y³am podpis na cyrografie. Teraz nie by³o ju¿ nic do stracenia, zrobi³am to...

-I co teraz?
Zapyta³am demona niepewnym g³osem, bo nie wiedzia³am w istocie co teraz ze mn± siê stanie, czy wrócê jak by nigdy nic do domu? A mo¿e tam gdzie musia³am walczyæ...?
Podpisa³a¶ i nagle na twoim ciele poczu³a¶ pieczenie. Jakby kto¶ przypala³ siê roz¿a¿onym do czerwieni ¿eliwem. Na twoim ciele pojawi³o siê kilka czarnych tatua¿y.
- To symbole naszego paktu - powiedzia³ szatan gdy nagle twoje oczy zala³a czarna ³una i wszyskto zniknê³o, by po minucie twój wzrok wróci³ do normy jednak do oko³a ciebie ju¿ nic nie by³o. By³a tylko g³ucha ciemno¶c. By³a¶ p¶rodku nico¶ci. Takie mia³±¶ uczucie. Czy nico¶c ma ¶rodek? Poczu³a¶ siê taka ma³a wzglêdem tej pustki. Poczu³a¶ ¿e wszystko co prze¿y³a¶ by³o czym¶ równie pustym jak to miejsce w którym teraz jeste¶. Mi³o¶c ... czy mi³o¶c mo¿e byc sensem ¿ycia? Czy warto w imie mi³o¶ci oddac ¿ycie? Ostatni± chwilê jak± zapamiêta³a¶ z ¶wiata realnego, ¿ywego to jak byla¶ zaatakowa³a przez duszê Miharu i jak Rado patrza³ bezczynnie na twoje cierpienie. Wiêc to byla mi³o¶c? Czy tylko ty jestes tak g³upia by wierzyc w mi³o¶c? Sensem ¿ycia jest osi±ganie w³adczy, sensem ¿ycia jest nienawi¶c i spe³nienie jej, sensem ¿ycia jest uwiecznienie swego imienia m³otami niewolników na skale zwanej ¶wiatem. Czy mi³o¶c ma co¶ z tym wspólnego ... czy jedyna wartosciowa miloscia jest milosc do w³adzy i samego siebie? W³adza jesli bedziesz do niej d±¿y³a odwdzieczy siê ... a mi³o¶c do samego siebie nigdy sie nie skruszy, bo siebie samej nigdy nie zdradzic. Czy aby napewno ?

Otworzyl±¶ oczy. Twoje wszystkie rany s± zasklepione. Trucizna która wcze¶niej by³a w twoim ciele sta³a siê nieszkodliwa. Twoje oczy sta³ê siê ca³kowicie czarne niczym niebo w nocy. Jestes na miejscu gdzie wczesniej toczyla siê walka. Jednak wsszystko jest tutaj zmienione. Ca³± ziemia odmieniona, a budynki i ro¶liny zniczone. Wody morza nadzwyczaj zburzone. I ludzi. Hyuta ¿ywy, s³aby le¿±cy na ziemi. Rado tak¿e le¿±cy na ziemi s³aby, nie wiesz czy przytomny. Miharu, nag± Akowczynie jednak nadzywczaj niewinna jakby to nie by³a ta sama osoba z któr± walczy³a¶. Samhaina jeszcze widzisz, mê¿ycznze poranionego, slabego cialem. Nieprzytomnego. Zbudzi³ Ciê zapach krwii. Krwi wszystkich tutaj walczacych ludzi. By³a bardzo s³odka, a¿ wirowa³o ci w g³owiê. Czujesz jak twoje ca³e cia³o spowija aura mroku jakby to ona ciê uratowa³a. Na bladym ciele masz sze¶c du¿ych wyrazistych tatua¿y po³±czonych jakimis ornamentalnymi znakami. Twoje usta staly sie wrecz czarne jakbys byla piastunka przekletej nowiny.
W g³owie po chwili us³ysza³a¶ g³os:
- Jestem teraz czê¶cia twojej duszy, a ty czescia mojej. Ty bêdziesz od teraz s³ysza³a moje mysli, z³e, przeklete i mroczne a ja bede slyszal kazda twoja mysl. Moje cia³o jest czescia twego, a twe cialo bedzie czescia mego. Gdy tylko tego zechcesz bede ratowal cie przed wszystkim co zle ...

Dostal±¶:

Przekleñstwo paktu mroku
Zalety:
+ Cia³o regeneruje siê podczas przemiany, jednak zalicza sie tylko ¶redniej sile rany, trucizne i paralize oraz popa¿enia itp.
+ Posiadasz przeklete tatua¿e daj±ce ci w razie potrzeby odpowiednia si³ê
+ Twoja chakra wzrasta o 50% i regeneruje siê
Tatua¿e
1. Odwrócony pentagram - (raz na tydzien) dziêki temu tatua¿owi mo¿esz podczas kazdego swojego ciosu atakowac nie tylko cia³o ale tak¿e i dusze (czyli podczas atakow dodatkowo przeciwnikowi zmniejszasz jego maksymalny poziom chakry).
2. G³owa koz³a - (raz na tydzieñ) - dziêki temu tatua¿owi twoja si³a cia³a wzrasta o 5razy wiêcej ni¿ obecnie posiadasz tak samo jak wytrzyma³o¶c.
3. Udjat - (raz na tydzieñ) dziêki temu tatua¿owi potrafisz czytac z ludzkich uczuc jak z otwartej ksiêgi a ich mysli nie sa dla ciebie tajemnica.
4. W±¿ - (raz na tydzien) dziêki temu tatua¿owi mo¿esz wpu¶cic podczas ugryzienia przeciwnika wampirzymi k³ami osobie truciznê która powoduje w ci±gu czterech postów ca³kowicie bezw³adno¶c i otêpia³o¶c.
5. Smok czerwony - (raz na tydzien) dziêki temu tatua¿owi podczas walki twoje cia³o niereaguje na dzia³anie elektrycznosci i ognia oraz jutsu zwiazanych z nimi.
6. Anio³ o skrzyd³ach nietoperza - (raz na tydzien) dziêki temu tatua¿owi z twoich ³opatek wyrastaj± skrzyd³a nietoperza dziêki którym mo¿esz latac. S± silne i wytrzymale jednak nie zbyt zwinne. S± silne i wytrzymale jednak nie zbyt zwinne.
Wady
- W swojej g³owie masz duszê szatañsk± która potrafi w twojej g³owie komentowac wszystko co robisz i myslisz
- Ka¿de u¿ycie tatua¿u powoduje utrate samokontorli oraz dwoja dusza staje sie coraz to bardziej mroczna
- Gdy tracisz panowanie nad cia³em, szatañska dusza, twoja druga po³owa, niszczy ka¿dego twojego wroga jak i przyjaciela pozostawiajac przy zyciu tylko tych którzy nie maja nic wspolnego z twoim zyciem.
- Twój wygl±d za ka¿dym razem gdy tracisz kontrole nad soba robi sie coraz to mroczniejszy
Niewiadomo sk±d i jak znalaz³em siê w tym dziwnym miejscu. Rozejrza³em sie wokó³. By³o tu naprawde dziwnie. Podrapa³em siê rek± po g³owie i po chwili. Zaraz. Przecie¿ ja j± straci³em w walce. Co jest do diab³a? Gdzie ja ku&*& jestem? Co tu sie dzieje?! Naprawde by³em wystraszonym tym faktem. Tym co sie dzia³o. Czy ja umar³em?
Pojawi³e¶ siê gdzie¶ w nico¶ci. Nie widzia³e¶ nic. Zupe³nie nic... Wszystko by³o zalane zimn± czerni± nocy...
-Rado Hanobu. Raikage Kumo. Lat 20. Obiecuj±cy m³ody shinnobi. Co Ciê do nas sprowadza ? - zapyta³ jaki¶ g³os, dochodz±cy jakby ze wszystkich stron, przera¿aj±co dono¶ny a zarazem nie tyle, co mi³y, a w miarê uprzejmy. Po¶ród ciemno¶ci nie mog³e¶ widzieæ, kto do Ciebie przemawia, ale po tonie g³osu i jego wysoko¶ci mog³e¶ stwierdziæ, ¿e nale¿y do jakiego¶ mê¿czyzny, chyba du¿o starszego od Ciebie samego...
Ten g³os z pocz±tku mnie przestraszy³. By³em zdezorientowany. Gdy ju¿ wiedzia³em gdzie stoi ten mê¿czyzna zwróci³em siê w jego strone i powiedzia³em.
-"Zabardzo nie wiem co ja tutaj robie. Ale wiem co musze zrobiæ. Sk±d wogule mnie znasz?"
G³os z b³ogim spokojem wys³ucha³ Twych s³ów, by po chwili na nie odpowiedzieæ.
-Nie musisz wszystkiego wiedzieæ. Wa¿ne, ¿e Bóg i Szatan s± wszechwiedz±cymi. Jak my¶lisz, jestem Bogiem, czy Szatanem ? - zapyta³ niefrasobliwym tonem, który wrêcz przenika³ Ciê do szpiku ko¶ci, penetruj±c Twoje my¶li... By³o Ci siê trudno skupiæ, a mimo to Twoje my¶li by³y niezwykle pouk³adane, ka¿da my¶l mia³a jaki¶ g³êbszy sens, mimo to czu³e¶, ¿e ciê¿ko jest Ci my¶leæ...
-Jak s±dzisz, kim jestem ? - g³os powtórzy³ pytanie, tym razem bardziej natarczywie. Wyra¼nie ¿±da³ odpowiedzi.
Kim on jest? Dlaczego tu trafi³em? Mo¿e za swoje b³êdy. Za moj± bezradno¶æ. Niepotrafi³em pomóc Armor-chan. Znów j± zawiod³em. My¶li k³êbi³y mi siê w g³owie. Moje My¶li by³y jasne, przejrzyste jednak ciezko by³o mi wogule mysleæ. Chwila namys³u, przeanalizowanie tego co zaszo nim tu trafi³em, moich b³êdów. Odpowiedzia³em mê¿czyznie pytaj±co.
-"Szatanem?"
-Szatan, Szatan... Ehh, wy ludzie... Tak na prawdê nie ma ani Boga, ani Szatana. Nie ma diab³ów ani anio³ów. Po ¶mierci jest tylko nico¶æ... Te wasze g³upie wierzenia, zabobony... Jedyni my¶l±cy ludzie to atei¶ci... Ale Ty, jak dedukujê z powodu nazwania mnie Szatanem, nie jeste¶ ateist± ? Jeste¶ cz³owiekiem wierz±cym, prawda ? Karma, islam, chrze¶cijañstwo, buddyzm... To wszystko wasze wymys³y. S³ysza³e¶, ¿e je¶li odpowiednia ilo¶æ ludzi w co¶ wierzy, to staje siê prawd± ? A gdzie jest ten duch nowoczesno¶ci ? Gdzie rewolucja, gdzie jest to... To wszystko ? Ja wam dajê ¶wiat i w³asne ¿ycie, a wy ju¿ na wstêpie musicie je spartaczyæ... - g³os ucich³, by pó¼niej na nowo zacz±æ w zupe³nie innym kontek¶cie:
-Nie wiesz, dlaczego tu jeste¶. Ty nie wiesz, ale ja wiem. A ¿e przywyk³em u¶wiadamiaæ ludzi co do powodu ich przybycia do mojego ¶wiata, i Tobie wyjawiê ten sekret - g³os ponownie przerwa³, dodaj±c po chwili bardziej oficjalnym tonem:
-Jeste¶ tu, bo pod¶wiadomie pragniesz wyzwoliæ duszê Armor z pod panowania demona. Pragniesz, ale nie wiesz, jak to zrobiæ. Mogê Ci pomóc... Ale nie za darmo.
Uwa¿nie s³ucha³em co ta osoba do mnie mówi³a. Skoro nie ma Boga ani szatana to kim on jest? Zastanawia³em sie w myslach. Gdy zacz±³ mówiæ o powodzie dlaczego tu jestem jeszcze bardziej uwa¿nie go s³ucha³em patrzac na niego. Z pocz±tku ucieszy³em siê ¿e moze mi pomóc ale gdy dokoñczy³ zdanie troche siê zmartwi³em. Taa. Prawda ¿e chce wyzwolic Armor i nie wiem jak. Po chwili powiedzia³em.
-"Jaki jest koszt tej pomocy?"
Ciemno¶æ wokó³ Ciebie nagle sta³a siê bia³ym ¶wiat³em. Uczucie by³o mniej wiêcej podobne do tego, kiedy kto¶ po d³u¿szym czasie ciemno¶ci dr¿±c± rêk± zapala lampê. Czerñ sta³a siê bia³o¶ci±. Z oddali wyra¼nie s³ysza³e¶ d¼wiêki kroków, coraz bardziej siê do Ciebie zbli¿aj±ce... W oddali ukaza³ siê ubrany na bia³o Murzyn, prawie identyczny, jak 'Bóg' z filmu o Brusie Wszechmog±cym.
-Co ja chcê... O, niewiele. ¯adnych cyrografów, nic w tym stylu. ¯adnego oddawania duszy. Dla zabawy do ¶wiata ludzi spu¶ci³em klucz, pozwalaj±cy na dostanie siê do tego wymiaru. Teraz tego ¿a³ujê... Có¿, zawsze lubi³em wyprawy do ¶wiata ¿ywych. Wypadki, katastrofy, tsunami i takie tam... Lubi³em siê temu przygl±daæ. Teraz nie mogê schodziæ na Ziemiê, bo utkn±³bym tam na wieki. I komu przysz³oby odbieraæ ¿ycie ? Kostucha ju¿ dawno zrezygnowa³a z pozycji naczelnej ¦mierci, stowarzyszenie trzech babæ-co-no¿yczkami-przecinaj±-linie-¿ycia te¿ splajtowa³o... Wiêc pomy¶la³em sobie, ¿e znajdê osobê, która by podjê³a siê zadania odszukania zgubionego przeze mnie klucza... Szuka³em osoby, która by³aby zdeterminowana. Siekierka koby³ka m³otek, pad³o na Ciebie. To jak, znajdziesz mi ten klucz ? Obiecujê po wszystkim uwolniæ duszê Armor od demona - u¶miechn±³ siê promiennie, czekaj±c na Tw± odpowied¼.
Bardzo ciekawie buy³ ubrany ten mê¿czyzna zw³aszcza przy jego kolorze skóry. Uwa¿nie s³ucha³em tego co mówi³. Niektóre rzeczy by³y naprawde dziwne i nietypowe dla mnie. Klucz do tego wymiaru ciekawe? Hmm.. niewiedzia³em ¿e by³o kilka osób pe³ni±cych role ¶mierci. W koñcu zada³ mi to pytanie. Natychmiast odpowiedzia³em.
-"Znajde dla ciebie ten klucz."
A po chwili jeszcze doda³em.
-"Em tylko jak ja trafie do ¶wiata ¿ywych? I gdzie ten klucz mniej wiecej moze byæ?'
U¶miech mê¿czyzny sta³ siê jeszcze bardziej promienny, gdy us³ysza³ Twoj± aprobatê zadania. Równe, bia³e zêby Murzyna ukaza³y siê ¶wiatu... Albo raczej bieli, która was otacza³a.
-Mój klucz znajdziesz gdzie¶ w Oto... Puszcza Osaska etc., mniej wiêcej tereny Oto. Aha, tylko trze uwa¿aæ na te 'elementy' z SO, bo siê niedawno odrodzi³o... No i ¿eby Ciê przypadkiem ¿adne zwierzê nie z¿ar³o. Oddam Ci Twoje cia³o na okres dziesiêciu dni, a potem, niezale¿nie od tego, czy bêdziesz mia³ klucz czy nie, wrócisz do mnie. Tak dzia³a przej¶cie przez bramê Sekai. St±d mogê otworzyæ j± bez problemu, ale z Ziemi... No, jak siê jest na Ziemi, to do powrotu potrzebny jest klucz - powiedzia³ nieco kwa¶no, po czym, jak gdyby od niechcenia machn±³ rêk±. Przed Tob± pojawi³a siê du¿a brama Torii, która, otworzywszy siê, zaczê³a ¶wieciæ bia³ym ¶wiat³em.
-No, ¶mia³o... Wchod¼. Tylko uwa¿aj na Shinigami. To stra¿nicy bramy 'po tamtej stronie' - go¶cinnym gestem wskaza³ na bramê.
Ok. Teraz wiem gdzie mniej wiecej szukaæ. Dalej s³ucha³em tego co do mnie mówi³. 10 dni? Po chwili pojawi³a siê brama. Niepewnie podszed³em do niej po czym j± przekroczy³em. Oby ci stra¿nicy po drugiej stronie nic mi nie zrobili.
Brama poch³onê³a Ciê zupe³nie... Bia³y wymiar znik³ sprzed Twoich oczu, które zamgli³y siê teraz ju¿ doszczêtnie. Jakie¶ g³osy, dziwne d¼wiêki, których nie mog³e¶ rozpoznaæ powoli stawa³y siê coraz wyra¼niejsze... W koñcu Twej podró¿y nadszed³ w koñcu kres, bowiem szara mg³a zaczê³a nabieraæ kolorów... Brama wyrzuci³a Ciê z siebie, a pó¼niej zniknê³a. By³e¶ sam... ? Niezupe³nie, bowiem...

Pisz tu - KLIK