grueneberg

Nick : Wong ShenKai
Ranga : Chuunin
Chakra : 1505
Wiek? : 16 lat

Obecnie znajome mi techniki :

1 Kai [ E ]
2 Iwa Kawarimi [ D Doton ]
3 Konoha Shoufuu [ D Tai? ]
4 Ushiro Hi-Ru [ D Tai? ]
5 Shunshin no Jutsu [ D ]
6 Doton no jutsu [ C Doton ]

Technika której chcê siê nauczyæ :

Rasengan
Chakra potrzebna do u¿ycia : 350
Ranga S

Pierwszy dzieñ.

By³ pó¼ny wieczór gdy Wong wraca³ do domu traktem z kusa gakure do iwy gakure. Szed³ spokojnie my¶l±c nad tym ile pracy bêdzie trzeba w³o¿yæ w treningi by zostaæ jednym z cz³onków presti¿owego zgromadzenia tudzie¿ oddzia³u ANBU. Spokojny chód przerwa³ mu niepokoj±cy szelest trawy nieopodal a jako ¿e odwa¿nym cz³owiekiem by³ wiêc zakrad³ siê do owej wysokiej trawy i rozejrza³ siê za sprawdz± owego szelestu. Owym sprawc± owego szelestu by³ ch³opak o ¿ó³tych jak promienie s³oñca w³osach nosz±cy siê w i¶cie bur¿uazyjny pomarañczowy strój z niebieskimi wstawkami. Ch³opak od razu zauwa¿y³ ¿e jest obserwowany wiêc rozpalaj±c ognisko powiedzia³ do Wonga tylko tyle - Ohayo ! Przy³±czysz siê ?! ( )
Wong zdziwiony bowiem bezszelestnie siê zakrad³ zosta³ wykryty ale có¿ skoro go zaprasza do ogniska postanowi³ siê przysi±¶æ. Wong zobaczy³ ju¿ twarz ch³opaka mia³ on du¿e niebieskie oczy a jego u¶miech by³ i¶cie demoniczny na jego czole za¶ widnia³ ochraniacz ze znakiem li¶cia to ju¿ Wongowi dawa³o pewn± poszlakê wiedzia³ bowiem sk±d jest owy ch³opak który siedzia³ na pieñku i struga³ co¶ kunai w kawa³ku drewna. Kolejnymi rzeczami jakie zauwa¿y³ m³ody chuunin by³a specyficzna kamizelka zielona o wieku kieszeniach co wskazywa³o i¿ trochê pieni±¿ków ma bowiem nie tanio takie nawet na targu rzeczy u¿ywanych chodz±.
Ch³opak o demonicznym u¶miechu znowu siê odezwa³ - Jestem Naruto ! Naruto Uzumaki i kiedy¶ zostanê Hokage - Po s³owach tych czterech pierwszych wyci±gn±³ do Wonga d³oñ w ge¶cie powitalnym.
Wong chwyci³ jego d³oñ i równie¿ siê przedstawi³ - Jestem Wong Shen-Kai mi³o ciê poznaæ Naruto.
Ch³opcy du¿o rozmawiali o tym ¿e jeden pragnie zostaæ Hokage za¶ drugi aspiruje na Anbu'sa po czym zasnêli wtuleni w ciep³± aczkolwiek ¶wie¿± trawê.

Kolejny dzieñ czyli drugi !

Owy dzieñ zacz±³ siê do¶æ ciekawie bowiem Wong obudzi³ siê sam a Naruto ju¿ nie by³o. G³ówny bohater mej opowie¶ci postanowi³ siê ogarn±æ i wyruszyæ ju¿ w stronê domu bowiem jak to sam stwierdzi³ " Zasiedzia³em siê ". W tej samej chwili jak siê podnosi³ Naruto skoczy³ na niego i go przewróci³ lecz dziêki temu nie dosta³ katan± od tajemniczego jegomo¶cia w ³eb.
Naruto podskoczy³ i przygotowa³ siê do walki ustawiaj±c siê w i¶cie defensywnej pozycji a jedyn± rzecz± któr± rzuci³ do m³odego by³o cierpkie - Nie wstawaj ...
Chwilkê pó¼niej wiatr zacz±³ wiaæ mocniej a Wong mimo nie wstawaj wychyli³ ³eb sponad traw. Okaza³o siê ¿e to jeden z cz³onków akatsuki zaatakowa³ Naruto a Wong ma³o co nie dosta³ przez to w ³eb. Nukenin zaatakowa³ naruto który w tym samym momêcie wykona³ kage bushin no jutsu i równierz ruszy³ do ataku.
Naruto i tamten nukenin walczyli w pocie czo³a parê minut po czym akatsuki wycofa³ siê by przemy¶leæ swoj± pozycjê ... przyszed³ sam a nie powinien liczy³ na samego Naruto a ma Naruto i jeszcze jakiego¶ Chuunina.
- Aegh Pal licho ! - Powiedzia³ cz³onek akatsuki w morderczym ataku gdy okaza³o siê ¿e zaatakowa³ kopiê a nad nim lecia³ ju¿ w dó³ Naruto z przygotowanym jutsu. Rêka Naruto by³a cofniêta za jego plecy by w ostatniej chwili zostaæ wyprostowan± i w raz z kul± chakry wbiæ siê w twarz Akowca. - Raaaasengan ! - krzykn±³ Naruto w trakcie uderzenia i chwilê pó¼niej blado niebieska po¶wiata utworzy³a pewn± barierê mo¿na to nazwaæ grzybem poatomowym ...
Wong ze zdziwieniem patrzy³ na zaj¶cie lecz w momencie kumulacyjnym uderzenia schowa³ g³owê w trawê bowiem ¶wiat³o jakie bi³o od owej kuli chakry by³o nie do wytrzymania przez oczy osoby która pierwszy raz to widzi.
Po chwili Wong wyjrza³ znowu i zobaczy³ i¿ Naruto stoi nad wielkim lejem g³êboko i powoli oddychaj±c.
Wong wyskoczy³ zza traw i podbieg³ do Naruto. - Jak ty to zrobi³e¶ ? Mo¿esz mnie tego nauczyæ ? - doda³ po chwili.
W wielkim leju le¿a³ na wpó³ rozmazany akowiec za¶ z jego g³owy zosta³y jakie¶ fragmenty czaszki i rozmazany mózg na po³owie leja.
Naruto spojrza³ na Wonga - To technika Yondaime czwartego kage mojej wioski i przy okazji mojego Ojca. - Chwilê trwa³o nim Naruto przemy¶la³ sprawê i znowu przemówi³ - Nie powinienem cie jej uczyæ ... przykro mi to sekret mojej wioski.
Wong zwiesi³ g³owê a Naruto doda³ co¶ jeszcze - Ale ¿e zasady s± po to ¿eby je ³amaæ chêtnie ciê jej nauczê techniki Yondaime o nazwie Rasengan. Wong ucieszy³ siê strasznie a naukê postanowili zacz±æ od zaraz.
S³uchaj poka¿ê ci to jeszcze raz tylko z mniejsz± ilo¶ci± chakry by¶ móg³ zaobserwowaæ ca³y proces powstawania i kumulacji tej kuli. - Powiedzia³ Naruto po czym stan±³ w lekkim rozkroku i doda³ - Odsuñ siê trochê.
Wong odsun±³ siê czym prêdzej i obserwowa³ rêce Naruto.
Naruto za¶ wyci±gn±³ praw± d³oñ przed siebie zwiniêt± w piê¶æ i odwrócon± do góry palcami po czym rozwar³ palce a drug± rêkê powoli podsun±³ nad swoj± praw± d³oñ.
Teraz patrz ... bêdê kumulowa³ chakrê w jednym miejscu i formowa³ j± w kulê ty te¿ zaraz bêdziesz próbowaæ wiêc patrz uwa¿nie - Rzek³ Naruto powoli zataczaj±c lew± d³oni± nad praw± jakoby w glinie rze¼bi³. Po sekundzie w jego d³oni pojawi³a siê ma³a niebieska kula która stopniowo zwiêksza³a swoj± objêto¶æ i ogólnie wielko¶æ.
Gdy kula mia³a ju¿ wielko¶æ tak± ¿e zajmowa³a pó³ d³oni Naruto zwróci³ siê w stronê Wonga - Widzisz ? Taka na pocz±tek wystarczy ... nie musi byæ du¿a z biegiem czasu twoje umiejêtno¶ci w³adania Rasenganem bêd± coraz wiêksze wiêc siê nie martw i nie zra¿aj - po owych s³owach wygi±³ praw± rêkê lekko w ty³ i przebieg³ dziesiêæ metrów by po chwili uderzyæ kul± chakry w drzewo - Rasengaaaaan !! - Krzykn±³ naruto a drzewo jak sta³o tak odelecia³o z³amane na parê metrów.
Wong przypomnia³ sobie s³owa mistrza Fuunga ¿e prawdziwy shinobi powinien ¿yæ w zgodzie z natur± lecz chcia³ siê nauczyæ tej techniki i nic nie mówi³.
Naruto odwróci³ siê w strone Wonga i lekko zasapany powiedzia³ - Widzisz ? To bardzo proste teraz ty spróbuj ...
Naruto siad³ na kamieniu jedz±c kulkê ry¿ow± obserwowa³ Wonga który wykonywa³ kolejno jego uwczesne ruchy lecz bez powodzenia.
Wong stan±³ równie¿ tak jak wcze¶niej Naruto w lekkim rozkroku i wyci±gn±³ d³oñ praw± przed siebie by lew± formowaæ kulê z chakry.
Lew± d³oni± macha³ i macha³ nad praw± rêk± i se pomacha³ bo nic mu nie wychodzi³o. Naruto spojrza³ na niego niecierpliwie - ¬le to robisz nie masz machaæ rêk± tylko formowaæ kulê skup siê Wong skup siê - po owych s³owach zakrztusi³ siê ry¿ow± kulk± i nim Wong zareagowa³ ten posinia³ bowiem nie mia³ dop³ywu powietrza.
Naruto pozwoli³ sobie omdleæ a Wong go cuci³. W pewnym momencie Naruto siê obudzi³ z krzykiem - Babciuniu !
Dobra my¶lê ¿e na dzi¶ sobie odpu¶cimy ... za du¿o wra¿eñ by siê skoncentrowaæ i obawiam siê ¿e jeden akatsuki to tutaj by³ tylko na przeszpiegi a kolejnych dwóch wróci za parê dni - Po owych s³owach Naruto zebra³ chrust i rozpali³ ognisko. I znowu przegadali pó³nocy by zasn±æ w jednym momencie z wyczerpania.

Trzeci dzieñ ( Jak palê ogniem wilczura pysk ... kolejny ¶wiñski blondyn z trupi± g³ówk± polaz³ ziemiê gry¼ ziemiê gry¼æ ... - smaczek dla s³uchaczy Lao Che )

Rankiem ch³opcy wstali w tym samym czasie mo¿liwe ¿e obydwoje mieli w nawyku wstawaæ oko³o dziesi±tej nad ranem.
Naruto spojrza³ na Wonga z zniecierpliwieniem ale i obdarzy³ go wielkim szczerym u¶miechem - Wong bierz siê do roboty musisz siê nauczyæ rasengana.
Wong ukucn±³ w leju w którym le¿a³ akowiec i przypatrzy³ siê jego zw³okom po czym wyszed³ do Naruto i przygotowa³ siê do nauki rasengana. Stan±³ w rozkroku i praw± d³oñ ustawi³ do kumulacji chakry. Lewa rêka za¶ stara³a siê formowaæ chakrê w drugiej.
Godziny mija³y a tu nic ... Naruto traci³ powoli cierpliwo¶æ wiêc podszed³ do niego i powiedzia³ - Dawaj t± praw± grabê przed siebie i ja ci co¶ poka¿ê ... - Po tych s³owach wrêcz sam ustawi³ jego d³oñ i sam swoj± rêk± nad d³oni± Wonga kumulowa³ chakrê i tylko spojrza³ na Wonga wymownie " Tylko j± utrzymaj "
Kula nie du¿a wrêcz ma³a uformowa³a siê w rêce Wonga.
- No teraz twoja kolej wal w to drzewo - Pokaza³ mu drzewo nieopodal ...
Wong spojrza³ na drzewo i postanowi³ waln±æ w du¿y kamieñ nieopodal leja. Podskoczy³ i rêkê wycofa³ w ty³ by chwilkê pó¼niej z okrzykiem - Raaasengaaaaan - prawie se j± z³amaæ bowiem owy rasengan po prostu wyskoczy³ mu z d³oni.
- Bullshit, jego maæ, *URWA ! - wi±ch± Wong sam siê skwitowa³ a Naruto spu¶ci³ g³owê i tylko ni± pokiwa³.
- Jeste¶my tak blisko a jednak jeszcze tak daleko ... od nowa - Powiedzia³ Naruto.
Wong znowu stan± w rozkroku i tym razem dobrze rêk± lew± nad praw± operowa³ dziêki czemu w jego d³oni pojawi³a siê niebieska kulka wielko¶ci per³y.
Naruto wzi±³ g³êboki oddech i wypu¶ci³ szybko z p³uc - Kumuluj dalej ... dasz sobie radê tak jak mówi³em.
Wong kumulowa³ Rasengana kolejne czterdzie¶ci piêæ minut do rozmiarów mandarynki. Po czym przygotowa³ siê do zaatakowania tym razem drzewa bowiem nie chcia³ atakowaæ felernego kamienia.
Raaaasengannnn - Przeci±gn±³ trochê w biegu Wong by waln±æ znowu¿ pust± d³oni± tym razem o drzewo.
Naruto spojrza³ na niego z politowaniem - Musisz siê skupiæ równie¿ nad utrzymaniem rasengana ... wiem to nie jest proste ale to pojmiesz a na dzi¶ ju¿ koniec zaraz siê bêdzie ¶ciemniaæ ... id¼ po chrust.
Zawiedziony lecz dalej zmotywowany Wong poszed³ po chrust gdy wróci³ Naruto ju¿ spa³. Za chwilê pogorzelisko po wczorajszym ognisku znów sta³o siê ksi±¿kowym przyk³adem dobrego paleniska.

Dzieñ yyyyy Czwaryyyyyy ?

Do rana ognisko wygas³o lecz nic siê nie sta³o bowiem noc nie by³a zimna. Ch³opcy jeszcze spali gdy zacz±³ kropiæ deszcz.
Jako ¿e Naruto zaj±³ sobie dogodn± pozycjê do snu bowiem spa³ przykryty li¶æmi na lekkiej wyrzynce to Wong spa³ na nizince równie¿ okryty li¶æmi. Po chwili deszcz ci±³ jak szalony a wiatr siê wzmaga³.
Ca³y deszcz sp³ywaj±cy z li¶ci Naruto wêdrowa³ na Wonga który siê obudzi³ z tradycyjnym - *urwa co siê dzieje ?
Szybko przekona³ siê ¿e pada wiêc stan±³ pod drzewem na oko by³a szósta i Naruto nie by³ do obudzenia. A tam gdzie spa³ Wong po chwili zrobi³o siê b³oto i jezioro dla mrówek.
Wong postanowi³ potrenowaæ lecz ustawi³ siê w pozycji dogodnej dla siebie czyli z praw± nog± lekko ugiêt± do ty³u lew± lekk± ugiêt± i wysuniêt± do przodu za¶ rêka prawa zgiêta w ³okciu uformowa³a siê w "gniazdko" na kulê chakry jak± chcia³ wytworzyæ.
Sta³ i skupiæ siê próbowa³ nad swoim Rasenganem rêk± lew± nad praw± formowa³ kulê w swej wyobra¼ni a po chwili przynios³o to zamierzone efekty. Rasengan by³ uformowany teraz trzeba siê skupiæ by go nie wypu¶ciæ i ¿eby siê nie rozmy³. Szybko podbieg³ do ska³ki i ... siê po¶lizgn±³ na szczê¶cie skupi³ siê na tyle ¿e rasnegan nie wypad³ mu z d³oni. Po chwili stan±³ i ze "stójki" waln±³ rasenganem o kamieñ który siê przepo³owi³. W tym samym momencie grom waln± gdzie¶ nieopodal a Naruto wpad³ w miejsce gdzie wcze¶niej spa³ Wong i ca³y siê zamoczy³.
Najwidoczniej wyrwa³o go to z jakiego¶ dziwnego snu mamrota³ co¶ o roznegli¿owanej sakurze i nim w roli g³ównej ... po czym przetar³ oczy i podskoczy³ z rado¶ci widz±c i¿ rasengan wyszed³ Wongowi.
Dobra nasza ! Nie jest ¼le ... musimy siê st±d zbieraæ - Powiedzia³ Naruto by dodaæ za chwilkê - pójdziesz ze mn± do kraju gdzie jest moja wioska i tam dokoñczysz naukê ... tam nie powinno padaæ.

Pi±ty dzieñ czyli dzieñ podró¿y ...

La³o i la³o a Naruto wraz z nowym kompanem szli dziarsko przez po³acie wysokich traw wioski ukrytej w trawie.
Naruto wiele mówi³ o swoich marzeniach przez co dowiedzia³ siê równie¿ i¿ Naruto poza byciem Hokage chcia³ by mieæ za ¿onê Sakurê Haruno. Wspomina³ te¿ o swoim przyjacielu Sasuke Uchiha lecz o nim ma³o mówi³ ...co¶ go trapi³o.
Dzieñ powoli mija³ a oni szli dalej - Ju¿ nied³ugo bêdziemy w moim kraju kraju ognia to za tamtym lasem - Pokaza³ na do¶æ du¿y las w którego stronê szli.
Godzinka minê³a i doszli do owego lasu powoli przechodzili przez gêstwiny uwa¿aj±c na wszelkiej ma¶ci pu³apki.
Naruto przede wszystkim jad³ kulki ry¿owe Wong wola³ suchary ...
Kroki ich stawa³y siê coraz ciê¿sze bowiem liczne deszcze spowodowa³y tu i¶cie zacne bagna szkodz±ce podró¿nikom.
Gdy przechodzili z kraju traw do kraju ognia by³o ko³o pó³nocy.
Ah ... jak dobrze znale¼æ siê w domu - Powiedzia³ sam do siebie Naruto i szybkim krokiem ruszy³ na przód.
Wong nie odstêpowa³ go o krok by³ tu bowiem drugi raz w ¿yciu a wcze¶niej szed³ traktem ... a teraz kroczyli na prze³aj.
Po lesie nieopodal Konohy s³ychaæ by³o huczenie Wong spojrza³ na Naruto pytaj±co i powiedzia³ - Co to by³o ? Co to hucza³o ...?
Naruto odwróci³ siê do niego z u¶miechem i¶cie demonicznym i rzek³ - To ¿ubr ... ¿ubr odpowiada ka¿demu ...
Po tych s³owach zaczêli siê ¶miaæ i stwierdzili ¿e czas na spoczynek.
Na szczê¶cie tu nie la³o wiêc mogli siê po³o¿yæ gdzie¶ pod drzewami maj±c nadziejê ¿e tu burza nie dotrze.

Dzieñ SZÓSTY ! - Sensei gotowo¶æ do walki ! Jest !

Ju¿ o dziewi±tej ch³opcy byli na nogach bowiem trzeba by³o nauczyæ Wonga rasengana poza tym obydwoje chcieli ju¿ wracaæ do domów.
Wong ustawi³ siê we w³asnej pozycji defensywnej na ugiêtych nogach prawej wsuniêtej w ty³ a lewej wysuniêtej w przód.
Lewa rêka lekko przenios³a siê nad t± praw± ugiêt± w ³okciu i zaczê³a formowaæ rasengana.
Rasengan po paru sekundach zosta³ uformowany lepiej ni¿ ostatnio bowiem wielko¶ci sporej pomarañczy by³.
Naruto ze zdziwieniem i zadowoleniem obserwowa³ ch³opaka z aprobat± kiwaj±c mu g³ow±.
Wong zwróci³ siê ku drzewu i szybkim biegiem skierowa³ siê ku niemu dwa metry przed ow± ro¶lin± da³ susa i wydar³ siê - Raaasengaaaaaaaaan ! - Uda³o siê drzewo pad³o od razu za¶ Wong pad³ na ziemiê.
Lecz jakie¿ to by³o zadowolenie gdy opanowa³ t± wspania³± technikê.
Naruto nie wierzy³ oczom i¿ taki laik jak Wong nie mog±cy siê na dodatek dobrze skupiæ poj±³ t± technikê. Po chwili przybili sobie pi±tkê. Naruto spojrza³ na niego i powiedzia³ - Widzisz !? Jak chcesz to umiesz ...pamiêtaj jednak ¿e technika ta mocno ciê z chakry okradnie a je¿eli nie trafisz bêdzie to straszn± marnacj± ...
- pomy¶la³ chwilkê i schyli³ siê nad Wongiem po czym doda³ - Przygotuj siê... nie jeste¶my sami.
Zza drzew wysz³o dwóch "³ebków" w czarnych p³aszczach z czerwonymi chmurkami.
Jeden posiada³ ze sob± ogromny miecz za¶ drugi pozornie nie mia³ nic przy sobie.
- Musimy wyj±æ z ciebie Bijuu Naruto ... a ty m³ody nie pomagaj mu bo ¼le skoñczysz ! - Powiedzia³ ten z mieczem rzucaj±c siê do ataku.
Atak zakoñczy³ siê fiaskiem Kage bushin no jutsu zdezorientowa³o przeciwnika po chwili seria ciosów przez klony naruto.
Sam Naruto ukry³ siê kumuluj±c energiê wraz z dwoma innymi klonami. Jeden z przeciwników ten na pozór s³aby nie mia³ jednej rêki a spod jego "kapelusza" wystawa³y bl±d proste w³osy twarz mia³ i¶cie damsk± a na oku jaki¶ aparat.
Raaaasengan - Przerwa³ chwilê ciszy Naruto wciskaj±c siê w tego z mieczem.
Uderzenie by³o potê¿ne lecz nie wystarczaj±co wtedy Wong w³±czy³ siê do akcji ...Shunshin no Jutsu ! Wykona³ owe jutsu by po chwili nabraæ wiêcej si³y i szybko¶ci. Kolejnym ruchem m³odzieñca by³o Doton no jutsu na koniec po dos³ownie paru sekundach gdy Naruto zosta³ zajêty przez tego blondyna walk± a cz³ek z wielkim mieczem kumulowa³ chakrê do ataku Wong wyskoczy³ zza niego spod ziemi z okrzykiem dorównuj±cym Naruto - Raaasengan ! - Po chwili przeciwnik le¿a³ na ziemi ledwie ¿ywy.
Blondyn przywo³a³ swój lataj±cy "pojazd" i szybko zabra³ swego towarzysza ... po chwili zniknêli w chmurach.
Naruto spojrza³ z u¶miechem na Wonga - No ! Dziêki tobie ¿yjemy ... widzisz ! mówi³em ¿e pojmiesz.
- Tak jest sensei - odezwa³ siê Wong obdarowuj±c go u¶miechem.
Naruto szybkim chodem skierowa³ siê ku konosze - Choæ poinformujemy o tym zaj¶ciu Hokage i Anbu ! A pó¼niej pójdziemy na ramen ja stawiam ! - Po tych s³owach ch³opcy poszli do wioski i co mówi³ Naruto to zrobili.

Koniec

Dowiedzia³em siê ¿e trudno bêdzie z zaakceptowaniemn mi rasengana z powodu ¿e mam tylko chuunina ... w razie co mogê siê bardziej rozpisaæ ...

Rany ¿eby ka¿dy tak pisa³... A K C E P T (do innych sprawdzaj±cych wiem ¿e to jego pierwsza nauka ale widzicie jak siê stara³) Keishi


Technika której chcê siê nauczyæ :

Kouka Jutsu [ DooTOOON ]
Koszt: 250
Ranga : B

Dzieñ dobry ! Jestem Wong a too, to jest pierszyy dzieeñ moooiei nauky - Zapraszam Do Szytania ... !

Dzieñ ten zacz±³ siê marnie i marnie skoñczy siê ... - My¶la³ tak Wong wracaj±c w czasie ulewy na dodatek lekko obity po starciu z jakimi¶ innymi chuuninami.
Potrenowaæ by siê zda³o ... -Sam do siebie rzek³ by po chwili dumnie stwierdziæ - O bo¿e ! Ja jestem dzi¶ umówiony z mistrzem w Iwie.
Po owych s³owach ruszy³ dziarsko w stronê Iwy oczywi¶cie szybkim chodem jak to mia³ w zwyczaju.
Parê kilometrów od Iwy wszed³ w strefê gdzie deszcz ju¿ nie pada³ a wiêc i szybciej i¶æ móg³ - Tak te¿ z reszt± zrobi³.
Do Iwy wszed³ szybko i równie szybko wyszed³ bowiem zapomnia³ siê przebraæ a jego domek by³ przed bram±. Po chwili nied³ugiej bowiem tak nazwaæ mo¿na 10 minut wyskoczy³ jak poparzony z domu w ¶wie¿ym ubraniu i wbieg³ do miasta.
Przebieg³ przez ulicê niczym kuñ przez preriê niczym gazela przez dzikie ostêpy niczym ... niczym gepard biegn±cy za gazel± przez dzikie ostêpy a¿ w koñcu wszed³ do baru o jak¿e dumnej nazwie " Jasemyn "
Po chwili siedzia³ na przeciwko jakiej¶ rubinowo-okiej i p³omiennow³osej dziewczyny która pi³a herbatkê i niczym dystyngowana paniusia palcem ma³ym u lewej rêki dêba przy tym stawia³a.
Zaczêli rozmawiaæ a czas lecia³ i lecia³ ... w sumie trudno nazwaæ to randk± czy spotkaniem po latach. Widaæ by³o i¿ Dziewczyna ma dwadzie¶cia parê lat a na czole mia³a opaskê iwy co mówi³o ludziom i¿ jest Shinobim.
Trochê pogadali, zjedli i napili siê sake po czym wyszli ...
Chód ich prowadzi³ do hotelu. Zamówili sobie pokój i poszli na górê. ( Nie ma³e zbere¼niki do niczego nie dojdzie =) Przykro mi. Je¿eli chcesz czytaæ dalej nie ³ud¼ siê ¿e napisze cokolwiek o tym co siê dzia³o w nocy )
No wiêc rozgo¶cili siê wyj±tkowo szybko ona posz³a siê wyk±paæ on za¶ leg³ w fotelu i poszed³ spaæ.

Dzieñ drugi ...

Dzieñ zacz±³ siê ulewnym deszczem który ¶rednio pasowa³ Wongowi na rozpoczêcie nauki nowej techniki lecz wyboru nie mia³.
Wsta³ jak zwykle i wyszed³ na balkon by zaobserwowaæ co dzieje siê na zewn±trz. Dzieñ by³ ³adny ale ulewny ... ludzie t³umami kroczyli ku swoim stanowiskom pracy a nad g³owami widnia³y parasole.
M³odzie¿ sz³a do szkó³ i akademii równie¿ okrywaj±c siê parasolami.
Wong sta³ tam dobre pó³ godziny a nawet nie zauwa¿y³ ¿e stoi zupe³nie nagusieñki na szczê¶cie nikt nie patrzy³ w tamt± stronê wiêc nie zmierzi³ nikogo swoim go³ym obliczem.
Za chwilê wszed³ do ¶rodka i poszed³ pod prysznic z którego wyszed³ po nieca³ych dziesiêciu minutach.
Ubra³ siê i obudzi³ swoj± kole¿ankê która równie¿ odwiedzi³a " Komnatê wodotrysku " i tak jak on ubra³a siê czym prêdzej.
Mniej wiêcej oko³o godziny dziesi±tej wyszli z hotelu i skierowali siê ku barowi. Chwilê tam zabawili na ¶niadanku lecz nie ma tu czego opisywaæ. Wyszli z baru i szli w stronê bramy ... widaæ by³o ¿e wymieniaj± zdania bowiem rusza³y im siê usta nader czêsto.
Gdy minêli ju¿ wszystkie t³umy krocz±ce ku swoim zajêciom dotarli do bramy i chwilê pogadali z chuuninami.
Wyszli za bramê i przeszli siê na pobliskie gruzowisko gdzie kiedy¶ by³a jaka¶ stara twierdza.
Piêkna Joninka odgarnê³a w³osy i powiedzia³a ¿e musi siê nauczyæ przydatnej techniki która nie raz ratowa³a jej ¿ycie w opresjach.
Ch³opak siê ucieszy³ ¿e starsza kole¿anka chce go nauczyæ po¿ytecznej techniki wiêc grzecznie s³ucha³ co ma mu do powiedzenia.
Joninka stanê³a parê metrów od niego i przez chwilê kumulowa³a chakrê by po paru sekundach zamieniæ sw± skórê na kamienny pancerz. Ch³opak z zainteresowaniem przygl±da³ siê ca³emu procesowi u¿ywania techniki. Dziewczyna kaza³a by Wong rzuci³ w ni± paroma shurikenami tak te¿ zrobi³. Jego shurikeny jednak odbi³y siê od niej i upad³y na ziemiê.
Dziewczyna u¶miechnê³a siê s³odko i powiedzia³a ¿e jeszcze jest co¶ ...
Wong z zainteresowaniem przygl±da³ siê co robi a ta wyci±gnê³a d³onie w jego stronê które po chwili wyd³u¿y³y siê i z³apa³y go za ramiona. To by³a chwila ... wrêcz sekunda a Wong nie móg³ nic zrobiæ.
Postanowi³ nauczyæ siê tej techniki czym prêdzej by móc robiæ to co ona.
Wong stosowa³ siê do rad kole¿anki lecz nie wychodzi³o mu to za specjalnie samo formowanie tego "kamiennego pancerza" dosz³o mu tylko li wy³±cznie do kolan. No có¿ mo¿e by³ rozkojarzony urod± piêknej dziewczyny. Dzieñ zakoñczy³ siê fiaskiem i wykwintn± obiadokolacj±.

3 Day.

Od rana Wong uczy³ siê techniki sam oczywi¶cie efekty by³y znikome bowiem ch³opakowi ca³y czas le¿a³o co¶ na sercu.
Dziewczyna pojawi³a siê nied³ugo po nim na gruzowisku i tylko macha³a g³ow± to w lewo to w prawo i tak abarot.
W koñcu nerwy jej pu¶ci³y i zbeszta³a go za to ¿e zamiast braæ siê do roboty patrzy jej siê w dekolt.
Dosta³ "fire plaska" i przelecia³ dwa metry ... po chwili jednak okaza³o siê ¿e chyba to mu pomog³o bo chakrê kumulowa³ po³owê czasu krócej a technika ju¿ prawie mu wychodzi³a.
Dziewczyna dalej macha³a g³ow± w lewo i prawo widz±c i¿ siê nie stara.
Rzuci³a w niego shurikenem w nadziei ¿e to mu pomo¿e ... i nic wbi³ mu siê w klatkê piersiow± i trening musieli zakoñczyæ na parê godzin.
Gdy shuriken zosta³ wyjêty z jego klatki piersiowej poszli na obiad a po nim do parku ¿eby siê odprê¿yæ.
Po sze¶ciu godzinach wolnego wrócili na gruzowisko gdzie m³ody chuunin opanowa³ ju¿ nak³adanie tego "pancerza" a¿ do szyi ... dalej mu nie wychodzi³o ... có¿ trudno siê mówi.
Zaczê³o siê ¶ciemniaæ a on ju¿ zmêczony i wypompowany z chakry stwierdzi³ ¿e czas odpocz±æ w chwili gdy to mówi³ dziewczyna zamachnê³a siê porz±dnie na niego by znowu strzeliæ mu przys³owiowego li¶cia. Wong w porê zareagowa³ i uda³o mu siê Kouka Jutsu w 60 % bowiem ca³y pokry³ siê kamiennym pancerzem lecz rêce siê nie wyd³u¿a³y a dziewczyna prawie siê pop³aka³a z bólu.
Gdy chakra mu siê skoñczy³a dziewczyna zbeszta³a go ponownie
i strzeli³a z plaska ¿e a¿ wyl±dowa³ we wczorajszej ka³u¿y... widocznie mia³a wytrzyma³± rêkê.
Wieczór spêdzili na robieniu opatrunku na obit± twarz Wonga i poszli w kimê.

Cyfarty Dyeñ

Ju¿ ¶wita³o gdy Joninka zapuka³a do drzwi przybytku chuunina a gdy nie us³ysza³a odpowiedzi ... na pocz±tku siê zmartwi³a po czym wesz³a z drzwiami. Okaza³o siê ¿e ch³opak siedzia³ w toalecie i nie s³ysza³ na dodatek teraz mia³ zepsute drzwi.
Drzwi naprawia³ przez dwie godziny bowiem trzeba by³o kupiæ i za³o¿yæ nowe zamki i nowe zawiasy poniewa¿ tamte ... zaliczy³y zgona przy oryginalnym wej¶ciu dziewczyny.
Po tych atrakcjach jak¿e zacnych poszli trenowaæ ona siad³a czytaj±c gazetê " Dzieñ Dobry IWA ! " a on stan±³ przed ni± i skupia³ siê na Kouka Jutsu. Efekty przysz³y do¶æ szybko pancerz powsta³ lecz wiêksze k³opoty by³y w wyd³u¿aniu r±k. Uda³o siê je wyd³u¿yæ lecz ch³opak nie wzi±³ pod uwagê ¿e to te¿ wa¿y i wyd³u¿y³ ramiona na ponad dwadzie¶cia piêæ metrów i upad³.
Chwilê le¿a³ nim Joninka stanê³a nad nim i z politowaniem pomog³a mu opanowaæ jego kamienne ramiona.
Dziewczyna oznajmi³a ¿e nigdy nie stanie siê Tsuchikage je¶li tak bêdzie trenowa³.
Po tych s³owach ch³opak wzi±³ siê za siebie i Kouka Jutsu mu wysz³o ramiona siê przed³u¿y³y a wraca³y co prawda wolno lecz wraca³ do poprzednich rozmiarów .... by³ zadowolony i ona by³a.
Wiêc by³o dobrze ... powiedzia³a ¿e jeszcze wiele przed nim i musi czêsto trenowaæ t± technikê by doj¶æ do perfekcji lecz jest ju¿ na dobrej drodze ...

//to jest mocna technika a jak nie mia³e¶ weny to dzisiaj jej poszukaj//

Gitez malins czy teraz kto¶ mi to akceptuje ?

Czytaj±c Twoje opowiadanie po prostu ¶mia³am siê do rozpuku. Przegenialny humor.
Zaliczone przez Tanuki Hyoko.
Uczê siê techniki :

Dochuu Eigyo
Koszt: 150
Ranga : D.

Dzieñ pierwszy - Pocz±tek.

Dzieñ by³ gor±cy i parny co ja gadam la³ siê ¿ar z nieba gdy Wong szed³ zasapany przez piaski Suny.
Krok jego by³ wywa¿ony nie szybki ale systematyczny a wiatru nie by³o ni ciutê wiêc gor±c by³ nie do zniesienia.
Ch³opak powoli szed³ gdy nagle zobaczy³ oazê przy której siedzia³ starzec i popija³ wodê z oczka wodnego po ¶rodku oazy.
Wong szybszym krokiem skierowa³ siê ku owym azylu dla jego zmêczonych i popalonych miê¶ni.
Nim doszed³ zauwa¿y³ i¿ starzec nagle znikn±³ jakby zapad³ siê pod ziemiê. W tej samej chwili zosta³ przez niego zaatakowany.
Ataki by³y szybkie i mocne ... facet w³ada³ porz±dnym Tai jutsu. Wong szybko zareagowa³ i u¿y³ Iwa Kawarimi by zamieniæ siê z kamieniem.
Spojrza³ na starca i prosi³ by ten siê uspokoi³ i mówi³ to bardzo spokojnie.
Starzec go nie s³ucha³ i dalej atakowa³... chwilka nie minê³a jak starców pojawi³o siê dwudziestu.
Szybko Wong zorientowa³ siê ¿e to nie laik a potê¿ny shinobi i nie pokuka sobie tu za bardzo.
Szybka decyzja i shunshin no jutsu zosta³o aktywowane jako ¿e ch³opak wiedzia³ ¿e to klony nei atakowa³ ich z wielkim impetem. Te za¶ rozp³ywa³y siê szybko .
Zosta³ jeden Wong zaatakowa³ tym razem swym tai jutsu i po chwili przekona³ siê ¿e by³ to b³±d.
Starzec wyskoczy³ z cienia swego klona i przy³adowa³ m³odemu z kolana w szczêkê by po chwili siê nad nim nachyliæ i powiedzieæ co¶ w stylu " Obla³e¶ test ... " .
Ch³opak nie móg³ uwierzyæ by³ pewien ¿e trafi³ w odpowiedniego cz³owieka a trafi³ w klona.
Krwawi³ obficie za¶ staruch kiwn±³ ³ap± by podszed³ do niego a sam siad³ w oazie.
Ch³opak doszed³ do starca i z ¿alem powiedzia³
- Czemu mnie Pan zaatakowa³ ? co zrobi³em ?
Starzec zachichota³ upiornie niczym psychopata ...
- Wiêc ty, ty jeste¶ Wueonk ? - Powiedzia³ dalej chichocz±c.
- Nie psze Pana ja jestem Wong - skrzywi³ siê bowiem pierwszy raz kto¶ przekrêci³ jego imiê.
- No przecie¿ .... mówiê Wueonk ... przys³a³ mnie pewien ch³opak. Kiedy¶ nauczy³ ciê potê¿nej techniki niejakiego Rasengana - powiedzia³ i przez chwilê przesta³ chichotaæ po czym doda³ - Widzisz twój przyjaciel przys³a³ mnie bym oceni³ postêpy w twojej nauce ... khe khe khe - chichota³ i¶cie upiornie - stwierdzam ¿e z tego co mówi³ to teraz jeste¶ s³abszy ... trzeba to zmieniæ. Jutro nauczê ciê jednej z moich ulubionych technik któr± zd±¿y³e¶ ju¿ poznaæ ... tzn. twoja szczêka zd±¿y³a poznaæ efekt nie znajomo¶ci mojego jutsu ... a teraz dobranoc - powiedzia³ i usn±³ na siedz±co.
Wong siedzia³ w os³upieniu i jeszcze d³ugo zastanawia³ siê o co chodzi kim jest ten przyjaciel ... ol¶nienie przysz³o po paru minutach ... Naruto Uzumaki.
Poszed³ spaæ oko³o pó³nocy.

Dzieñ Kolejny zwany te¿ drugim.

Dzieñ zacz±³ siê i¶cie piêknie Wong zarobi³ wiadrem wody na przebudzenie. A starzec sta³ w samych kalesonach przed nim chichocz±c niemi³osiernie.
- No ju¿ wstaaawaj ! Czas siê uczyæ ... rozbierz siê do kalesonów to siê chocia¿ opalisz synu - u¶miechn±³ siê do niego i znowu zachichota³ niczym psychopata.
Ch³opak zrobi³ to co starzec kaza³ i siê rozebra³ po czym staruch z³apa³ za szmatê umoczy³ j± w wodzie i strzeli³ go w plecy.
- Aua ! - krzykn±³ nie ¿eby go bola³o ale by³o z zaskoczenia.
Dziadunio szybko powiedzia³ - Pierwszym twoim treningiem bêdzie ... unikniêcie moich uderzeñ bez u¿ywania jutsu.
Ch³opak odpar³ tylko - OK.
Starzec na tekst OK zareagowa³ momentalnym strzeleniem go w plecy... po czym rzek³ - Przegra³e¶ ... od nowa ! Wiej!
Wong zacz±³ uciekaæ a staruch by³ za raz za nim jego szybko¶æ by³a godna podziwu ...
Strzeli³ ze szmaty lecz nie trafi³ ... uniki wonga by³y niczego sobie. Walczyli tak ze sob± dobre dwie godziny i starcowi nie uda³o siê go uderzyæ.
Wong siad³ zdyszany w oazie a starzec obok niego.
- Teraz jeste¶ gotowy ... podziwiam ciê m³ody jeste¶ i masz niez³± szybko¶æ lepsz± ni¿ moja.
Nauczê ciê techniki Dochuu Eigyo potrzeba do nich prostych pieczêci ... pojmiesz.
Wong siê ucieszy³ ¿e a¿ podskoczy³ i krzykn±³ - OK!
Starzec strzeli³ go w gêbê szmat± po czym zacz±³ swój wywód - Nie mo¿esz siê zachowywaæ jak dziki ... Wong chcesz zostaæ prawdziwym shinobi ... mówi³e¶ o tym Naruto chcesz byæ cz³onkiem Anbu i walczyæ dla dobra ... wspomina³e¶ nawet o pragnieniu zostania Tsuchikage ... chwali ci siê to lecz z takim zachowaniem nie zostaniesz nawet Joninem ... gdy ju¿ bêdziesz mia³ rengê "S" wtedy bêdzie czas na wyg³upy bo bêdziesz mia³ ju¿ wyrobion± markê i nikt nie zwróci na twoje wyg³upy uwagi ... teraz jednak musisz siê opamiêtaæ.
Wong rykn±³ bo go zabola³o lecz tego dziad ju¿ nie skomentowa³.
Do wieczora i to pó¼nego rozmawiali wiele o tym jak wiedzie siê Naruto i o tym ¿e dziad te¿ go kiedy¶ nauczy³ jednej techniki ... tyle ¿e innej ni¿ chcia³ nauczyæ Wonga.

Trzeci dzieñ ... chyba jeden z owocniejszych ?

Ranek by³ gor±cy ... i parny tak jak ten w którym siê spotkali w oazie.
Wong od rana biega³ by rozgrzaæ cia³o po ¶nie bowiem i noce nie by³y tu przychylne ... czêsto zimne. Starzec udawa³ ¿e ¶pi i bacznie obserwowa³ m³odzieñca. Ch³opak w pewnej chwili wskoczy³ do oczka wodnego a starzec wsta³ i rzek³ - No mam nadziejê ¿e siê rozgrza³e¶...
Teraz mo¿esz siê uczyæ ... musisz poj±æ kwintesencjê tej techniki zaczynaj±c od obserwowania.
Starzec sk³ada³ powoli swoje pomarszczone ³apy w konkretne pieczêci. A po chwili wokó³ Wonga pojawi³o siê kolejnych paru starców ... a orygina³ znikn±³.
- ok chyba rozumiem mistrzu ... - W tej samej chwili spod klona wyskoczy³ starzec i szybko powiedzia³ - Twoja kolej !
M³ody stan±³ naprzeciw starca i sk³ada³ mozolnie pieczêcie które przez pewien okres czasu mu siê myli³y.
Wreszcie uda³o mu siê z³o¿yæ t± odpowiedni± sekwencjê i uda³o siê stworzyæ klony lecz ukryæ siê w ich cieniu by³o trudniej bowiem Wong nie wiedzia³ jak skutecznie skryæ siê przed do¶wiadczonym okiem swego tymczasowego sensei.
Dziadek odezwa³ siê po chwili obserwacji - No no no ... Naruto nie k³ama³ ¿e¶ ca³kiem niez³y ale ja ciê widzê ... musisz ruszaæ siê tak jak jeden z klonów w tym samym momencie musisz wykonaæ ruch inaczej ... bêdzie ciê widaæ... - U¶miechn±³ siê staruch po czym przeszed³ do ataku.
Starzec niczym strza³a przedar³ siê przez klony swoimi Tai'ami i bez problemu zaatakowa³ odpowiedniego klona za którym kry³ siê Wong.
Na szczê¶cie ten spodziewa³ siê takiego ataku wiêc zd±¿y³ z³apaæ starca za nogê i mimo ataku Tai powstrzyma³ jego atak.
Starzec zachichota³ ... bowiem by³ za nim a to co go zaatakowa³o by³o klonem za którego cieniem siê ukry³ w pewnym momencie. Lekko pukn±³ go w ramiê i rzek³ - Gdybym ja atakowa³ ... po³ama³ bym ci rêce i pewnie szczêkê tym uderzeniem ...
Ch³opak trochê siê speszy³ - Jak mi posz³o jak na pierwszy raz ?
Starzec d³ugo nie czeka³ z odpowiedzi± - Czas na obiad ... a je¿eli chodzi o twój poziom to ... daleko ci do idea³u jeste¶ jeszcze nieoszlifowanym diamentem ... ale nie martw siê damy radê. - Po tych s³owach pu¶ci³ mu oko i zabra³ siê za robienie obiadu ...
Do wieczora rozmawiali w zasadzie o pierdo³ach ... okaza³o siê równie¿ ¿e starzec zna siê z Jiray± ... który równie¿ chce poznaæ Wonga lecz innym razem.

Dzieñ numero cyetero...

Starzec rankiem wyruszy³ do suny a ch³opakowi zostawi³ kartkê ¿e wróci w ci±gu dwóch czy trzech godzin ... co¶ przecie¿ musz± je¶æ. Na karteczce by³a równie¿ instrukcja by wzi±³ siê za trening.
Wong wsta³ kartkê przeczyta³ i wzi±³ siê do roboty
Pieczêcie z³o¿y³ i¶cie sprawnie i teraz gna³ w cieniach swych nêdznych kopii by nauczyæ siê tej wspania³ej techniki jak± by³a Dochuu Eigyo.
Ch³opak æwiczy³ i æwiczy³ dziada nie by³o widaæ d³ugo ... za d³ugo bowiem cztery i pó³ godziny to nie dwie czy trzy zacz±³ siê martwiæ lecz dalej trenowa³.
Starzec wreszcie wróci³ mia³ ze sob± ryby ... i trochê ry¿u który czym prêdzej przeistoczy³ w ucztê. Jedli dobre dwadzie¶cia minut po czym starzec stwierdzi³ ¿e czas na trening ...
Wong szybko z³o¿y³ pieczêcie i stworzy³ klony za którymi siê ukry³.
Stary chwilê siê przygl±da³ po czym skomentowa³ - Ugnij lekko praw± nogê ... wystajesz ... z cienia a teraz zmieñ cieñ i mnie zaskocz.
Na przeciwko starca rzuci³o siê piêæ klonów z prawej, lewej strony po jednym i dwa od do³u.
Starzec chcia³ wyskoczyæ w górê ... ¼le obliczy³ ... klona brakowa³o ten lecia³ z góry i jednym celnym strza³em szmat± Wong zdzieli³ dziada.
Dziad by³ oszo³omiony ... da³ siê zaskoczyæ m³odzikowi ... na swoje usprawiedliwienie mia³ tylko tych parê s³ów - Reumatyzm mi doskwiera ... no i parkinson. Ale gratuluje ... nauczy³e¶ siê ch³opcze tej techniki ... jestem z ciebie dumny.
Dziad powiedzia³ jeszcze - Nie martw siê ... wrócê jeszcze ciê pouczyæ jak bêdziesz ju¿ Joninem ... a na razie bywaj ch³opcze - Po tych s³owach rozmy³ siê na horyzoncie.
Wong zadowolony ... z siebie mimo i¿ starzec nie da³ sobie nawet podziêkowaæ.
Szybko ruszy³ do Iwy Gakure mia³ nadziejê ¿e co¶ ciekawego wydarzy siê w dniach najbli¿szych ...

Koniec

Zaliczam.
Przy okazji sprawdzi³am te¿ Twoj± poprzedni± technikê.
Tanuki Hyoko.