grueneberg
Serdecznie dziękujemy - my szefowe kursu osobom, które przyjechały w ten weekend na Górową, żeby pomóc nam stworzyć tam fajną atmosferę i ciepełko i jedzonko dla nowych kursantów (+kilku starszych)!!! Całuski dla Joli, Kasi, Kamy, Korneli, Ani, Kasi, Blondiego i Michała :*
Zapomniałaś o Lucynce
Spoko, cała przyjemność po naszej stronie, że tak się wypowiem w imieniu pozostałej części dzielnie pracującej. Tak naprawdę, to nie przyjechaliśmy szukać drewna, i gotować pysznej pulpy z potrzeby i dobroci serca, ale chcieliśmy nowy, nieparzysty kurs obadać, i potwierdzić podejrzenie, że nieparzyste kursy są....no najfajniejsze.;) A pierwsze wrażenie teorię tę potwierdza. Pozdrowienia dla kursantów i szefowych też
Jasny Gwint!!! Zapomniałam o moim vice prezesie!!! Dla Lusi podziękowania spónione i całuski też
Fajna się grupa zebrała na tym nowym kursie .. jak na pierwszy wyjazd to bardzo dobrze rozpykali panoramke z Pilska a i trase przeszli bardzo dzielnie.....
Ano, fajna grupa sie zebrała na nowym kursie Jesteśmy dzielną, wytrwałą grupą, która jeszcze nie jedną panoramke tak dobrze rozpyka ;D Oczywiscie bardzo dziękujemy za przychylne potraktowanie 1 wyjazdu kursowego bo wiemy, ze nastepne juz takie nie bedą!;D
Pozdrawiam
było bardzo miło aż człowiek się nie może doczekać następnego wyjazdu
Parę fotek z wyjazdu LINK
Ja wprawdzie na Pilsku nie byłam (starość nie radość ) ale za rajd z Boraczej na Górową kocham Was wszystkich i każdego z osobna!!!
Pozdrawiam radosny kącik z lewej, czyli Alę, Olę, Asię, Wiolę, Anię i Hanię Bo nam się udało tak fajnie usiąść
-Amait-
Starszy (jak to strasznie brzmi) i ten parzysty kurs przemyśli czy wypowiedz zarządu wybaczy -> jeszcze będziecie coś chcieli, o!
A nowej ekipie życze samych udanych wyjazdów przy tak świetnej pogodzie i nie wierzcie dziwnym pogłoskom o nadludzkich wyrypach - św. Florian nad wami czuwa
Przedstawicielkom starszego kursu również było bardzo miło
Nie mogę się doczekać, kiedy znowu będę mogła pojechać na jakiś wspólny wyjazd!
Pozdrawiam
Marta
hehehe, z tą parzystością i nieparzystością to żartowałam oczywiście:D Przyjechaliśmy obadać, czy kursanci są przystojni, a kursantki atrakcyjne, ale nie mogłam tego napisać, bo by mi Pan Prezes nie wybaczył a teraz, w wyniku oburzenia starszego, i parzystego kursu, musiałam sie przyznać do tych niskich pobudek....;) pozdrowionka
Za niskie pobudki wyjazdowe na następnym zebraniu Zarządu zwołam sąd koleżeński i zastanowimy się, droga Jolu, czy Ci nie odebrać blachy . Na wyjazdy jedzie się aby poznać góry, nauczyć się czegoś, zrobić panoramkę...., itd. Niedopuszczalne jest aby kierować się poznaniem jakiegoś przystojniaka BTW, czy są atrakcyjne kursantki Heheheh.
Przy okazji, pomimo że się nie znamy, to chciałem życzyć kursowi 2009/2010 największej w historii Koła liczby blach przewodnickich i wszystkiego dobrego na "nowej drodze życia" , a kursowi 2008/09 wytrwałości w zdawaniu egzaminów, pamiętajcie, praktyczny już w listopadzie, a koperty mają byc grube i wypchane po brzegi - zbieramy na kolowe (prezesowe) Pajero
Nie mógłbym również zapomnieć o szefostwie kursów - bądzie wytrwali i cierpliwi, a nagroda Was nie ominie
Z turystycznym pozdrowieniem, heheheh
Prezes SKPB Katowice
Ja - Michał "Wolf" Wilczek
Ups...no to sie narobiło
Trzeba bylo tak od razu, że przeszpiegi na Górowej a nie podpadać parzystemu kursowi (choć to pal-licho) i o zgrozo - Panu Prezesowi Życze zatem najfajniejszemu i najkofańszemu zarządowi (trza się już zacząć podlizywać bo listopad tuż, tuż a w kopercie ino kurz ) przetrwania i zachowania blach - wszak wiosna, święta lada dzień, serca prezesów pewnie też miękną...
Przy okazji zdrowych i wesołych świąt wszystkim - niech SKPB-olska moc będzie z wami
Podlizywanie się Zarządowi świadczy o dobrej woli, pędzie do wiedzy, i zdrowym rozsądku kursantów, i jako takie, jest przez Zarząd mile widziane:)
Ale lizusy na tym starym kursie
A do niskich pobudek to się tylko Jola przyznała, a wiadomo wszystkim, że każdy się nimi kieruje
pozdrowionka!
nawiązując do tematu mam pytanie czy nowe kursantki okazały sie atrakcyjne ???? Bo nie wiem czy warto jechać na następny wyjazd.
wester, nie warto
warto , warto .... jak co roku kursantki bardzo urodziwe ))
a kursanci tez pewnie jak co roku, cholera... :]
Boguś, Ty się lepiej zastanów czy na pewno chcesz pojechac na następną wycieczkę??!! :->
..... hahaha
możemy się podpiąćw 2 osoby pod najbliższy wyjazd??
JUHU
Zapraszam do przeczytania relacji z pierwszego wyjazdu kursu 2010/2011.
W ostatni weekend marca 2010 odbył się pierwszy wyjazd nowego kursu przewodnickiego zorganizowany przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Katowicach. Celem wyjazdu była integracja kursantów, a także poznanie rzadko odwiedzanego Beskidu Średniego, znanego również pod nazwą Beskid Makowski.
Na wyjazd wybrała się większość kursantów, w liczbie ok. 25 osób oraz szefostwo kursu i przewodnicy z Koła. Wyjazd rozpoczął się w piątkowy wieczór, przyjazdem do Makowa Podhalańskiego.
Następnie grupa ruszyła, wpierw zielonym, a później niebieskim szlakiem do Suchej Beskidzkiej. Ok. godziny 0.00 dotarliśmy na nocleg. Znajdował się on w hotelu „Skalniak” – ośrodku sportowo noclegowym. Trąciło głębokim PRLem ale za nocleg z pościelą zapłaciliśmy 15 zł, więc nie dużo.
Wieczorem odbyła się integracja przy dźwiękach gitary i dzikich śpiewach. W sobotni poranek wspólne śniadanie, omówienie piątkowej trasy pod kątem merytoryki prowadzenia grupy w górach i ogólnych wytycznych dotyczących przewodnictwa oraz przedstawienie planu na dalszą wędrówkę.
Z racji dość dużej ilości osób podzieliliśmy się na dwie grupy, aby łatwiej nam było leźć i zgłębiać tajniki trudnej sztuki przewodnictwa. Od samego początku trasę prowadzili nowi kursanci. Po zebraniu grupy, przekazaniu informacji o trasie, prowadząca rozpoczęła prowadzić, jak to określiła „… do miejsca spoczynku.”
Naszym planem było przejście przez pasmo Koskowej Góry i dojście do Krzczonowa. Początkowo należało zdobyć troszkę wysokości, później już natomiast trasa wiodła grzbietem, więc wędrówka nie była aż tak bardzo męcząca. Jedynie długość sobotniej trasy (niecałe 30 km) i lekkie zmęczenie po piątkowej (ok. 11 km) mogły stanowić problem dla zastanych po zimie kości i stawów
Pasmo Koskowej Góry dostarczało nam wielu ciekawych i dalekich widoczków i panoramek. Tutaj dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że widoczek z definicji kursanta to ogólny widok na góry, natomiast panoramka to opis widoczku podany z wieloma szczegółami, nazwami gór, dolin, miejscowości itd.
Bardzo często mijaliśmy się z drugą ekipą oraz robiliśmy przerwy techniczne lub jedzeniowe. Wszystko w atmosferze dobrego humoru i wczesnej wiosny.
W końcu dotarliśmy do głównego celu dnia sobotniego, Koskowej Góry. Bardzo ciekawa panorama na północ (gdzie bardzo ładnie widać było Kraków) i południe z Pasmem Polic i Babiej oraz Tatrami na horyzoncie.
Później ruszyliśmy do przysiółka Zawadka, skąd chaszczując zeszliśmy do Krzczonowa. W ostatniej chwili, tuż przed zamknięciem (o 22.00) dotarliśmy do stacji benzynowej, gdzie chop w kasie miał tylko kompa, skrzynkę Tyskiego, Żywca i taniego wina Chichot Okazało się jednak, że niepotrzebnie robiliśmy tam zakupy, ponieważ nocowaliśmy w przydrożnym zajeździe, w którego piwnicach znajdował się bar. Warunki bytowe jednak nas nie powaliły, było dość zimno w pokojach, wyposażenie łazienek i toalet nie przeszłoby chyba kontroli sanepidu. Jednak wpierdzieliliśmy pulpę i integrowaliśmy się dalej.
A tu szopa przy szlaku za Praszywką.
Rano, z racji, przestawienie czasu na letni, wszyscy okazywali znaki niewyspania W niedzielę zjedliśmy śniadanie w udostępnionym do tego barze i udaliśmy się do Tokarni.
Wspomnieć tutaj należy, że właśnie Tokarnia była naszym drugim, głównym celem. Chcieliśmy zobaczyć słynne palmy wielkanocne. Kilka lat temu w Tokarni stał drewniany kościółek, który wraz z konkursem na najdłuższe palmy tworzył fajny klimat z zachowanie tradycji. Przeniesiony jednak został do skansenu w Zubrzycy Górnej.
Podeszliśmy pod kościół, zobaczyliśmy palmy i ruszyliśmy na pociąg do Osielca. Musieliśmy jednak przejść przez pasmo Gronia, więc rozpoczęła się gonitwa z czasem.
Ostatecznie dotarliśmy na stację, dosłownie 3 min, przed odjazdem pociągu. Potem Kraków, przesiadka na inny pociąg i do Katowic.
Pasmo Koskowej Góry bardzo mnie zauroczyło, byłem tam pierwszy raz i myślę, że na pewno jeszcze tam wróce. Duża ilość polanek idealnie nadaje się na jakiś weekendowy wypad namiotowy, niezbyt strome podejścia i długie grzbiety tej części Beskidu Średniego świetnie nadają się na turystykę rowerową, a zimę na narciochy czy rakiety. Polecam, szczególnie, że jest to bardzo blisko Krakowa. Teren trochę zapomniany i pomijany, z racji, że wszyscy ciągną w Żywiecki, Gorce czy Tatry.
Reszta fotencji na: http://picasaweb.google.c...lczek86/BSredni
Zapomniałaś o Lucynce
Spoko, cała przyjemność po naszej stronie, że tak się wypowiem w imieniu pozostałej części dzielnie pracującej. Tak naprawdę, to nie przyjechaliśmy szukać drewna, i gotować pysznej pulpy z potrzeby i dobroci serca, ale chcieliśmy nowy, nieparzysty kurs obadać, i potwierdzić podejrzenie, że nieparzyste kursy są....no najfajniejsze.;) A pierwsze wrażenie teorię tę potwierdza. Pozdrowienia dla kursantów i szefowych też
Jasny Gwint!!! Zapomniałam o moim vice prezesie!!! Dla Lusi podziękowania spónione i całuski też
Fajna się grupa zebrała na tym nowym kursie .. jak na pierwszy wyjazd to bardzo dobrze rozpykali panoramke z Pilska a i trase przeszli bardzo dzielnie.....
Ano, fajna grupa sie zebrała na nowym kursie Jesteśmy dzielną, wytrwałą grupą, która jeszcze nie jedną panoramke tak dobrze rozpyka ;D Oczywiscie bardzo dziękujemy za przychylne potraktowanie 1 wyjazdu kursowego bo wiemy, ze nastepne juz takie nie bedą!;D
Pozdrawiam
było bardzo miło aż człowiek się nie może doczekać następnego wyjazdu
Parę fotek z wyjazdu LINK
Ja wprawdzie na Pilsku nie byłam (starość nie radość ) ale za rajd z Boraczej na Górową kocham Was wszystkich i każdego z osobna!!!
Pozdrawiam radosny kącik z lewej, czyli Alę, Olę, Asię, Wiolę, Anię i Hanię Bo nam się udało tak fajnie usiąść
-Amait-
Starszy (jak to strasznie brzmi) i ten parzysty kurs przemyśli czy wypowiedz zarządu wybaczy -> jeszcze będziecie coś chcieli, o!
A nowej ekipie życze samych udanych wyjazdów przy tak świetnej pogodzie i nie wierzcie dziwnym pogłoskom o nadludzkich wyrypach - św. Florian nad wami czuwa
Przedstawicielkom starszego kursu również było bardzo miło
Nie mogę się doczekać, kiedy znowu będę mogła pojechać na jakiś wspólny wyjazd!
Pozdrawiam
Marta
hehehe, z tą parzystością i nieparzystością to żartowałam oczywiście:D Przyjechaliśmy obadać, czy kursanci są przystojni, a kursantki atrakcyjne, ale nie mogłam tego napisać, bo by mi Pan Prezes nie wybaczył a teraz, w wyniku oburzenia starszego, i parzystego kursu, musiałam sie przyznać do tych niskich pobudek....;) pozdrowionka
Za niskie pobudki wyjazdowe na następnym zebraniu Zarządu zwołam sąd koleżeński i zastanowimy się, droga Jolu, czy Ci nie odebrać blachy . Na wyjazdy jedzie się aby poznać góry, nauczyć się czegoś, zrobić panoramkę...., itd. Niedopuszczalne jest aby kierować się poznaniem jakiegoś przystojniaka BTW, czy są atrakcyjne kursantki Heheheh.
Przy okazji, pomimo że się nie znamy, to chciałem życzyć kursowi 2009/2010 największej w historii Koła liczby blach przewodnickich i wszystkiego dobrego na "nowej drodze życia" , a kursowi 2008/09 wytrwałości w zdawaniu egzaminów, pamiętajcie, praktyczny już w listopadzie, a koperty mają byc grube i wypchane po brzegi - zbieramy na kolowe (prezesowe) Pajero
Nie mógłbym również zapomnieć o szefostwie kursów - bądzie wytrwali i cierpliwi, a nagroda Was nie ominie
Z turystycznym pozdrowieniem, heheheh
Prezes SKPB Katowice
Ja - Michał "Wolf" Wilczek
Ups...no to sie narobiło
Trzeba bylo tak od razu, że przeszpiegi na Górowej a nie podpadać parzystemu kursowi (choć to pal-licho) i o zgrozo - Panu Prezesowi Życze zatem najfajniejszemu i najkofańszemu zarządowi (trza się już zacząć podlizywać bo listopad tuż, tuż a w kopercie ino kurz ) przetrwania i zachowania blach - wszak wiosna, święta lada dzień, serca prezesów pewnie też miękną...
Przy okazji zdrowych i wesołych świąt wszystkim - niech SKPB-olska moc będzie z wami
Podlizywanie się Zarządowi świadczy o dobrej woli, pędzie do wiedzy, i zdrowym rozsądku kursantów, i jako takie, jest przez Zarząd mile widziane:)
Ale lizusy na tym starym kursie
A do niskich pobudek to się tylko Jola przyznała, a wiadomo wszystkim, że każdy się nimi kieruje
pozdrowionka!
nawiązując do tematu mam pytanie czy nowe kursantki okazały sie atrakcyjne ???? Bo nie wiem czy warto jechać na następny wyjazd.
wester, nie warto
warto , warto .... jak co roku kursantki bardzo urodziwe ))
a kursanci tez pewnie jak co roku, cholera... :]
Boguś, Ty się lepiej zastanów czy na pewno chcesz pojechac na następną wycieczkę??!! :->
..... hahaha
możemy się podpiąćw 2 osoby pod najbliższy wyjazd??
JUHU
Zapraszam do przeczytania relacji z pierwszego wyjazdu kursu 2010/2011.
W ostatni weekend marca 2010 odbył się pierwszy wyjazd nowego kursu przewodnickiego zorganizowany przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Katowicach. Celem wyjazdu była integracja kursantów, a także poznanie rzadko odwiedzanego Beskidu Średniego, znanego również pod nazwą Beskid Makowski.
Na wyjazd wybrała się większość kursantów, w liczbie ok. 25 osób oraz szefostwo kursu i przewodnicy z Koła. Wyjazd rozpoczął się w piątkowy wieczór, przyjazdem do Makowa Podhalańskiego.
Następnie grupa ruszyła, wpierw zielonym, a później niebieskim szlakiem do Suchej Beskidzkiej. Ok. godziny 0.00 dotarliśmy na nocleg. Znajdował się on w hotelu „Skalniak” – ośrodku sportowo noclegowym. Trąciło głębokim PRLem ale za nocleg z pościelą zapłaciliśmy 15 zł, więc nie dużo.
Wieczorem odbyła się integracja przy dźwiękach gitary i dzikich śpiewach. W sobotni poranek wspólne śniadanie, omówienie piątkowej trasy pod kątem merytoryki prowadzenia grupy w górach i ogólnych wytycznych dotyczących przewodnictwa oraz przedstawienie planu na dalszą wędrówkę.
Z racji dość dużej ilości osób podzieliliśmy się na dwie grupy, aby łatwiej nam było leźć i zgłębiać tajniki trudnej sztuki przewodnictwa. Od samego początku trasę prowadzili nowi kursanci. Po zebraniu grupy, przekazaniu informacji o trasie, prowadząca rozpoczęła prowadzić, jak to określiła „… do miejsca spoczynku.”
Naszym planem było przejście przez pasmo Koskowej Góry i dojście do Krzczonowa. Początkowo należało zdobyć troszkę wysokości, później już natomiast trasa wiodła grzbietem, więc wędrówka nie była aż tak bardzo męcząca. Jedynie długość sobotniej trasy (niecałe 30 km) i lekkie zmęczenie po piątkowej (ok. 11 km) mogły stanowić problem dla zastanych po zimie kości i stawów
Pasmo Koskowej Góry dostarczało nam wielu ciekawych i dalekich widoczków i panoramek. Tutaj dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że widoczek z definicji kursanta to ogólny widok na góry, natomiast panoramka to opis widoczku podany z wieloma szczegółami, nazwami gór, dolin, miejscowości itd.
Bardzo często mijaliśmy się z drugą ekipą oraz robiliśmy przerwy techniczne lub jedzeniowe. Wszystko w atmosferze dobrego humoru i wczesnej wiosny.
W końcu dotarliśmy do głównego celu dnia sobotniego, Koskowej Góry. Bardzo ciekawa panorama na północ (gdzie bardzo ładnie widać było Kraków) i południe z Pasmem Polic i Babiej oraz Tatrami na horyzoncie.
Później ruszyliśmy do przysiółka Zawadka, skąd chaszczując zeszliśmy do Krzczonowa. W ostatniej chwili, tuż przed zamknięciem (o 22.00) dotarliśmy do stacji benzynowej, gdzie chop w kasie miał tylko kompa, skrzynkę Tyskiego, Żywca i taniego wina Chichot Okazało się jednak, że niepotrzebnie robiliśmy tam zakupy, ponieważ nocowaliśmy w przydrożnym zajeździe, w którego piwnicach znajdował się bar. Warunki bytowe jednak nas nie powaliły, było dość zimno w pokojach, wyposażenie łazienek i toalet nie przeszłoby chyba kontroli sanepidu. Jednak wpierdzieliliśmy pulpę i integrowaliśmy się dalej.
A tu szopa przy szlaku za Praszywką.
Rano, z racji, przestawienie czasu na letni, wszyscy okazywali znaki niewyspania W niedzielę zjedliśmy śniadanie w udostępnionym do tego barze i udaliśmy się do Tokarni.
Wspomnieć tutaj należy, że właśnie Tokarnia była naszym drugim, głównym celem. Chcieliśmy zobaczyć słynne palmy wielkanocne. Kilka lat temu w Tokarni stał drewniany kościółek, który wraz z konkursem na najdłuższe palmy tworzył fajny klimat z zachowanie tradycji. Przeniesiony jednak został do skansenu w Zubrzycy Górnej.
Podeszliśmy pod kościół, zobaczyliśmy palmy i ruszyliśmy na pociąg do Osielca. Musieliśmy jednak przejść przez pasmo Gronia, więc rozpoczęła się gonitwa z czasem.
Ostatecznie dotarliśmy na stację, dosłownie 3 min, przed odjazdem pociągu. Potem Kraków, przesiadka na inny pociąg i do Katowic.
Pasmo Koskowej Góry bardzo mnie zauroczyło, byłem tam pierwszy raz i myślę, że na pewno jeszcze tam wróce. Duża ilość polanek idealnie nadaje się na jakiś weekendowy wypad namiotowy, niezbyt strome podejścia i długie grzbiety tej części Beskidu Średniego świetnie nadają się na turystykę rowerową, a zimę na narciochy czy rakiety. Polecam, szczególnie, że jest to bardzo blisko Krakowa. Teren trochę zapomniany i pomijany, z racji, że wszyscy ciągną w Żywiecki, Gorce czy Tatry.
Reszta fotencji na: http://picasaweb.google.c...lczek86/BSredni