ďťż

grueneberg

Chcialabym zapisać się wiosną na kurs. 'Chodzi' on za mną od dwóch lat, miałam już jedno podejście, ale ktoś 'przyjazny' mnie wtedy zniechęcił. Teraz natomiast boję się, że mój zapał nie wystarczy żeby wszystkiemu sprostać - równocześnie realizować założenia kursu, zdać do następnej klasy, za rok zdać maturę itd. Zdaję sobie sprawę, że musiałabym się całkowicie poświęcić tej jednej sprawie, a jeśli mimo to nie dam sobie rady?..
Poza tymi wątpliwościami: na niczym mi bardziej nie zależy jak właśnie na tym kursie
Wobec tego, proszę serdecznie o radę, rozwianie wątpliwości, czy po prostu ciepłe słowo :]
Z góry dziękuję,
Agnieszka


Z tego co napisałaś wnioskuję, że poniższe słowa:

"W górach jest wszystko co kocham
I wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka..."

wiele dla Ciebie znaczą, a zapisując się na kurs spotkasz ludzi, którzy tak samo jak Ty górom są gotowi poświęcić wszystko. Ja ze swej strony serdecznie zapraszam i gwarantuję, że przeżyjesz wspaniałą przygodę i cudowne chwile zarówno podczas kursu jak i już po otrzymaniu upragnionej Blachy
Krzysiek
Zapisanie się na kurs w drugiej klasie liceum, jest niezłym wyzwaniem (któremu nie sprostałem, ale w końcu kurs 2005/2009), trzecia klasa plus kurs, a potem pierwszy rok studiów plus kurs średnio ze sobą współgrają. No i jeśli dla kogoś ważna jest matura to domyślam się, że też może być ciężej.

ps. ale na kurs oczywiście warto się zapisać, bo kurs fajny jest.
Aga, jak tylko masz sie ochote zapisac to sproboj, nie uda Ci sie od razu zrobic blachy to zrobisz ja pozniej, tak jak pisal Emil
Co do pogodzenia to ze szkola to nie ma najmniejszego problemu. Ja zapisalem sie na kurs w klasie maturalnej i kontunuowalem go na 1 i 2 roku stodiow. Wszystko da sie pogodzi, wystarczy byc systematycznym i pomalu do przodu:)
Mam nadzieje ze zasilisz nowy kurs


Ja też wierzę, że dasz radę
Wymaga to czasem troszkę poświęcenia, ale dla chcącego...
W każdym razie byłoby mi ogromnie miło powitać Cię na kursie.
Dziękuję za odpowiedzi Jest jeszcze trochę czasu - albo będzie to czas dobrego przygotowania się (fizycznego i psychicznego ), albo dojścia do wniosku że to jednak zbyt duże wyzwanie.
Mam jeszcze takie pytanie: Czym różni się 'tytuł' przewodnika klasy I, II, III ?

pozdrawiam, Agnieszka
Generalnie najlepsza jest I, ale właściwie to ma większe znaczenie tylko dla przewodników tatrzańskich - ze względu na drogi taternickie, na których mogą prowadzić. Ale co ja się będę produkować - oto cytat z rozporządzenia:
§ 9. 1. Ustala się następujące stopnie trudności tras i wycieczek prowadzonych przez przewodników górskich odpowiedniej klasy:
1) przewodnik górski klasy trzeciej jest uprawniony do prowadzenia pieszych wycieczek górskich w warunkach letnich szlakami oznakowanymi, pieszych wycieczek w warunkach zimowych szlakami określonymi w programach szkolenia, a także wycieczek autokarowych;
2) przewodnik górski klasy drugiej jest uprawniony do prowadzenia:
a) pieszych wycieczek górskich wszystkimi szlakami oznakowanymi w warunkach letnich i w warunkach zimowych,
b) wycieczek autokarowych,
c) pieszych wycieczek górskich po drogach taternickich do III stopnia trudności w warunkach letnich i do II stopnia trudności w warunkach zimowych na zasadach określonych w odrębnych przepisach, w przypadku przewodnika górskiego tatrzańskiego;
3) przewodnik górski klasy pierwszej jest uprawniony do prowadzenia:
a) wycieczek górskich w warunkach letnich i zimowych wszystkimi szlakami oznakowanymi na obszarze uprawnień,
b) wycieczek autokarowych,
c) pieszych wycieczek górskich po drogach taternickich do IV stopnia trudności w warunkach letnich i do III stopnia trudności w warunkach zimowych na zasadach określonych w odrębnych przepisach, w przypadku przewodnika górskiego tatrzańskiego.
Krysiu... jesteś Boska
Pozdrowienia
Kuba
Witam,

Jako, że czas świąteczny się zbliża pozwolę sobie i ja wtrącić „dwa grosze” do owej dysputy.

Podział na klasy przewodnickie prezentowany w cytowanym przez kol. Krysię rozporządzeniu ministerialnym jest jedynie nieudolną i nie adekwatną próbą ogarnięcia przewodnickiego ”absolutu” opracowaną przez ustawodawcę. Żadne papierowe określenia, różnicowania, czy klasyfikacje nie ogarną tego „o czym śnią prastare jodły” (W. Orkan).

Otóż najdoskonalszą formą przewodnika (czy przewodnictwa w ujęciu generalnym) jest nadprzewodnik.

Przytaczając za Wikipedią, nieznacznie tylko modyfikując, odpowiednią definicję określamy, co następuje:

Nadprzewodnictwo - cecha przewodnika (również beskidzkiego), polegająca na tym, że w pewnych warunkach ma on zerową rezystancję (oczywiście dla wiedzy i umiejętności). Innymi ważnymi cechami występującymi u nadprzewodników są: wypychanie pola magnetycznego oraz kwantowanie strumienia magnetycznego przechodzącego przez nadprzewodzącą pętle - co oznacza, iż nawet z wyjątkowo ciężkim plecakiem unosi się on zawsze kilka centymetrów nad ziemią nie wpływając na erozję mechaniczną terenu po którym się porusza. Większość przewodników wykazuje nadprzewodnictwo dopiero w temperaturze bliskiej zera.

Zdrowych, spokojnych i choć troszkę śnieżnych Świąt Bożego Narodzenia

Pozdrawiam serdecznie,

Piotr Szulewski
No po blachowaniu Krysia na pewno jest już nadprzewodnikiem i to wysokotemperaturowym...
Ja niestety jestem jedynie półprzewodnikiem, tylko nie wiem jak do siebie odnieść następujące zdanie: "Półprzewodniki posiadają pasmo wzbronione między pasmem walencyjnym a pasmem przewodzenia (...)".
Nie prawcie mi komplementów, bo się wtedy przegrzewam
A tak poza tym, to wesołych świąt, bo nie miałam Wam okazji pożyczyć na Wigilii.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi
Przypadkowo dowiedziałam się, że jeden z oddziałów PTTK będzie również organizował kurs przewodnicki, trwający około roku, spotkania 3 razy w tygodniu, w sumie około 700 godzin. Jak to się ma do 190 godzin u Was? To jednak spora różnica - na czym ona może polegać?
Pozdrawiam, Agnieszka.[/url]

kurs przewodnicki, trwający około roku, spotkania 3 razy w tygodniu, w sumie około 700 godzin.[/url]

Hm...
Z matematyki wynika że 700 godzin wykładów jest raczej trudne do przeprowadzenia. Rok ma 52 tygodnie, odjąć minimum 10 tygodni wakacji, zostaje 42 razy 3 spotkania w tygodniu = 126 dni. Podzielić 700 godzin wykładów na 126 dni = 5,5 godziny wykładów 3 razy w tygodniu!!!
Chyba, że do tych 700 godzin zajęć ktoś wliczył wyjazdy...
W takim razie kurs organizowany przez nas to ponad 1700 godzin zajęć czyli 25 weekendowych wyjazdów + 2 obozy letnie + 190 godzin wykałdów
Pozdrawiam - Krzysiek
Matura z matematyki dopiero za rok, proszę mi wybaczyć
Kurs trwa rok 'z hakiem', więc będzie mniej niż 5 godzin wykładu, co staje się całkiem przyzwoite i realne. Jakby nie było, ciekawi mnie ta różnica
tzn. że 3h wykładów 3 razy w tygodniu jest przyzwoite?? To trochę więcej niż mam na studiach...
Program naszych kursów jest zgodny z Rozporządzeniem Ministra Gospodarki i Pracy w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek:
http://www.skpb.org/pliki/download/rozporz1.pdf
Zorganizowanie kursu z siedmiuset godzinami wykładów jest trudne do przeprowadzenia, chyba że ktoś zrezygnował z wyjazdów na rzecz wykładów...
Podaj proszę, jaki to oddział PTTK organizuje kurs przewodnicki "na sucho"...
Krzysiek
Może te 700h wykładów jest przesycone niezwykle wartościową treścią...

Proponuję zastanowienie się, czy warto spędzać 700 h w sali... to było nie było 30 dni wykładów po 24 godziny, lub 90 dni wykładów po 8 godzin dziennie

A ja podobno jestem humanista

Pozdrowienia
Kuba
Witam.
Obawiam się że sprawa mojego udziału w kursie jest już nieaktualna. Okazało się że mam wadę serca, dzisiaj się o tym dowiedziałam. Wprawdzie nie jest to sprawa poważna, mam tylko ograniczać uprawianie sportów ekstremalnych, unikać większego wysiłku. Ale na pewno nie wezmę na siebie odpowiedzialności za innych ludzi.
Góry są całym moim życiem, wyśniona najcudowniejsza przyszłość znajduje się w górach, bycie przewodnikiem było moim największym celem.. Jednak życie nie jest takie proste, nie zawsze można osiągnąć to, o czym się marzy. Nawet jeśli jest się gotowym wiele poświęcić.
Pozdrawiam wszystkich,
Agnieszka.
W każdym razie, miło było Cię poznać i mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy. W góry można pojechać też mało ekstremalnie - zapraszamy na nasze rajdy i bazy turystyczne - zawsze jest jakieś bardziej "lajtowe" dojście, a ludzi na mecie spotyka się tych samych.

Musiałaś bardzo dużą wagę przykładać do swojego planu "kursowania", skoro tak głęboko analizowałaś wszystkie "za" i "przeciw". Mam nadzieję, że znajdziesz w górach jeszcze wiele inspiracji - zwłaszcza że czasem to, co najciekawsze, odnajdujemy w dolinach.
witam serdecznie wszystkich to moj pierwszy post ( mam nadzieje nie ostatni) chicałabym zapisać się na kurs najszybciej jak tylko mozna. Czy trzeba byc studntem żeby uczestniczyć w takim kursie i uczestniczyć w spotkaniach klubowych. Niestety a moze stety studia skończyłam w czerwcu zeszłego roku
Witam!
Studia nie są obowiązkowe - można się jeszcze uczyć w szkole, już pracować, a nawet nigdy na studia nie zdawać. Grunt to: a.) lubić góry, nawet jeśli dają w kość, i mieć czas w nie jeździć, b.) mieć czas pojawić się w Katowicach raz na tydzień na około 2,5 godziny wykładu (jak dotąd był to środowy wieczór), c.) lubić ludzi (a przynajmniej nie mieć ludziowstrętu).
Jeśli żaden z podpunktów nie sprawiłby jakiegoś wielkiego problemu, zapraszam w szeregi kursowe na wiosnę - informacja o kursie na pewno pojawi się na stronie - mam nadzieję, że już w marcu.
Pozdrowienia
Ale mature to trza miec
Zacząć kurs można bez i podnieść kwalifikacje w trakcie.
w takiem razie sie nadaje podpunkt o katowicach wypełniam nawet w nadmiarze (praca na ul. staromiejskiej 8h/5 dni bleee a wiedze ze i w zarzadzie zasiadaja znajome osoby patrz Wolf --> Beloć pozdrawiam
Witam:) ja juz z niecierpliwoscia czekam kiedy pojawia sie informacje o nowym kursie 2007. kiedy bedzie mozna zasiegnac jakis informacji? i jeszcze jedno pytanko:) ile kosztuje panstwowy egzamin na przewodnika beskidzkiego?

PS ile mniej wiecej co roku ludzi zapisuje sie u Was na kurs?
Kiedy tylko wszelkie sprawy formalne zostaną załatwione, informacja o kursie pojawi się na naszej stronie - a wtedy będzie na pewno wielkimi literami.
Egzamin państwowy kilka lat temu kosztował 300 złotych. Mam nadzieję, że odezwie się też ktoś, kto zdawał w zeszłym roku - może poda najświeższe informacje. Sama jestem ciekawa
Kursy na początku liczą zazwyczaj około 40 osób, później zostaje nieco mniej.
Zapraszam i pozdrawiam
Hej!!! Ja zdawałam egzamin w zeszłym roku w czerwcu i opłaty wyglądają tak: 120 zł część teoretyczna, 180 zł część praktyczna. Do tego sama wycieczka egzaminacyjna ok 100-150 zł, znaczki skarbowe na wnioskach 2x ok. 6 zł, zaświadczenie od lekarza o zdolności do zawodu 30-50 zł no i zdjęcia ok 20 zł:) Pozdrawiam!!!
wielkie dzieki za info o cenach egzaminu!:)
Witam:)czy na kurs trzeba sie zapisywac wczesniej czy wystarczy zrobic to na spotkaniu organizacyjnym?
Wystarczy przyjść na spotkanie i wtedy się zapisać