ďťż

grueneberg

witam,
mam kilka pytań, za odpowiedz byłyłbym wdzięczny...

po pierwsze, jestem ciekaw jak wygląda ten egzamin z tzw. "miastówki" i jak by on wyglądał np. z makowa podhalańskiego jak w tym mieście jest nie wiele rzeczy wartych zobaczenia.

poza tym na kurs jest wymagane "przynajmniej podstawowej wiedzy o polskich górach" tzn.?

prosze o odpowiedz i pozdrawiam wszystkich forumowiczów

Jelonek [żeby nie powiedzieć Jeleń ]


Egzamin z miast na terenie uprawnień nie musi odbywać się tylko w jednym mieście, ale obejmuje wiedzę o każdym z miast, przygotowanie praktyczne - umiejętność oprowadzenia po wybranych miastach (zwykle 2-3 na osobę) oraz - co wiąże się już z częścią terenową - dojazd do tych miast. W Makowie Podhalańskim po prostu nie spędziłbyś całego dnia - może ze dwie godziny.
Wstępne wymagania do kursu określają, że osoby do niego przystępujące powinny umieć sobie w górach przynajmniej w podstawowy sposób poradzić. Chodzi m. in. o to, żeby osoba przychodząca na kurs rozumiała, co będą mówić wykładowcy (np. dobrze orientować się choć trochę jakie mamy pasma górskie - tak ogólnie) oraz żeby na wyjazd kursowy nie pojechała w szpilkach, sombrero i spakowana do reklamówki-jednorazówki. Oczywiście im więcej ktoś wie na wstępie, tym łatwiej mu potem na kursie. Ale wymagane wstępne wiadomości są naprawdę elementarne.
Pozdrawiam serdecznie i doceniam zainteresowanie sprawami kursowymi
Krysiu, uwielbiam Cię
Sam bym lepiej nie napisał

Pozdrowienia
Kuba
a wiec stalo sie... nie jestes juz Kuba jedynym i najwazniejszym filarem naszego Kola, najmocniejszym ogniwem ;)) ale nic to, zawsze bedzie przyslugiwac ci tytul co-opoki :)
pozdrawiam, szczegolnie filary i filaretki :)
iza


Koło jak emerytura - potrzebuje więcej filarów.
I Ty też, Iza, jesteś mu bardzo potrzebna.
Nawet nie wiecie, jaką mam satysfakcję, że czas posuchy minął i że nie muszę już być żadnym filarem. Naprawdę Tym fajniejsze to, że są ludzie którym jak widzę bardzo zależy - i wychodzi

Pozdrowienia
Kuba
Tak, potrzebny nam trzeci filar, wtedy wszyscy pozostali już spokojnie udamy się na kołową emeryturę
dzieki za informacje. wybieralem sie na kurs, ale z racji, że do 18 lat brakuje mi kilku miesięcy mama ma sprzeciw

ale cenne info. zatzrymam dla siebie i do zobaczenia za rok (mam nadzieje)

dziekuje i pozdrawiam
Jelonek
No to czekamy na kursie za rok
Jelonek! Jako dojrzala kobieta i matka nastoletnich dzieci moge sluzyc pomoca w przekonaniu Twojej mamy co do pozytywnych aspektow uczestnictwa w kursie organizowanym wlasnie przez nasze SKPB.
Pozdrowienia z wielka nadzieja, ze kurs sie odbedzie .
Dzieki, w takim razie jak masz jakieś argumenty "za" to napisz prosze, może uda się ją przekonać by kurs odbył sie jednak w tym roku. Moją mame niezwykle trudno przekonać do moich racji, tak samo było z pracą, na poczatku sie sprzeciwiała, a teraz jak co to wiecznie słysze, że mam swoją kase, a ja tylko chciałem dorobić do kieszonkowego, a teraz to by chciała żebym sie z tego utrzymywał ... ale takie sa juz te mamuski [ i tak ją kocham ]
Kazdy kto przezyl kurs przewodnicki SKPB ma pelno argumentow "za" . Dla kazdego bylo to COŚ jedynego w swoim rodzaju . Wazne jest jakie Twoja mama ma obiekcje, obawy, wątpliwości, co budzi jej sprzeciw, aby moc znaleźć wlaściwe argumenty . Tyle dla Jelonka, ale moze to niezla mysl w paru slowach napisać "dlaczego moj kurs byl najlepszy" (bo chyba tak kazdy mysli o "swoim").
Ten 1999/2000 byl wlasnie taki. Wspaniali szefowie: Remik, Sławek i Grzegorz. Z tego kursu wywodzą sie Technolog, Żona z Jadzia, Mąż, Magda, Państwo Ulitzka, Blondi, Lechu, Kasia obrończyni Walów, Aneta... Niezapomniana wyrypa na Mogielice i przejście w pelni ksiezyca na zatopioną w nocnej ciszy Polane Waly... Oj! co raz wiecej obrazów! W sloncu, deszczu, śniegu, wielkim śniegu... Ten kurs byl najlepszy.
oj, aż łzy mi sie cisną do oczu... znam dobrze ten klimat, i dlatego tak bardzo chce zostać jednym z Was.
mama ma różne argumenty, już nawet nie o kase chodzi, co o to że jestem niepełnoletni, [choć to tylko kilka miesięcy] że Was nie zna, i że nie chce puszczać mnie z obcymi, tłumacze jej, że z Wami mi sie nic nie stanie, że każdego dnia spotykam obcych ludzi i jakoś sie nie martwi, mówie że jesteście w tej dziedzinie najlepsi i że nic mi sie nie stanie [jezeli dołącze do tego zdrowy rozsądek] i wogóle, aż sie pisać nie chce.
Jestem najmłodszy w rodzinie i zawsze na najmniej mi pozwalano.

tak swoją drogą to nie wiedziałem że Mąż i Żona byli z jednego kursu. Myślałem że Żona była z roku później, ale mniejsza z tym
Widzisz, ja też jestem najmłodsza w rodzinie, i nawet po ukończeniu 18 lat moja mama krzywo patrzy na wyjazdy ze spaniem w bacówach, nie wspominając już o tym, jak usilnie stara się mnie zatrzymać w domu, gdy zapowiadają brzydką pogodę.
Ale nigdy - ale to naprawdę ani razu - na kursie nie zdarzyło mi się, żebym nie miała pełnego zaufania do przewodnika, który prowadził wyjazd, żebym miała wrażenie, że nikt nie wie, gdzie jesteśmy.
Twojej mamie chyba nie trzeba opowiadać, że góry są wspaniałe, tylko że Ty je kochasz, i nie że z tymi ludźmi można pójść na wielką wyrypę w śniegu po pas, lecz że wyjazdy nie są niebezpieczne, a ludzie, z którymi będziesz jeździć, to często górale albo zaprawieni turyści, co to znają góry jak własną kieszeń .
A w ogóle to można udzerzyć w ton, że dzięki skończeniu takiego kursu masz lepsze szanse na rynku pracy. A jesli o kasę chodzi, można zawsze podać przykłady, ile taki kurs może kosztować - sprawdź np. PTTK Bytom . Każda mama chce dobrze dla swojego dziecka, tylko trzeba wyczuć, co przez to rozumie.
Ale - w ostateczności - chyba pełnoletność jest poważną kartą przetargową, więc jakby co - za rok powinno być łatwiej ją przekonać.
PS. Żona był na kursie z Mężem, bo kiedyś musiały powstać te przydomki, tylko blachy nie dostali w tym samym roku.
Może podejde do tego tak:
1. Dlaczego jako matka nastoletnich córek chciałabym, żeby zapisały się na kurs SKPB i żeby wytrwały do końca.
a) Kurs przewodnicki SKPB, pomimo tego, że może się wydawać zabawą bandy dzieciaków (nikogo nie chcę obrazić tylko wczuwam się w moją dojrzałość), gdyż jest organizowany głównie przez młodzież i dla młodzieży, jest pełnoprawnym szkoleniem zgodnym z "Rozporządzeniem Ministra Gospodarki i Pracy w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek". A fakt, że nauka odbywa się w mało stresujących warunkach, wręcz jest przyjemnością, owocuje lepszym przyswajaniem wiedzy i zdobywaniem umiejętności.
b) Przewodnik to ktoś, kto pokazuje innym drogę. I nie chodzi tu tylko o to by wiedzieć którędy wiedzie szlak. Przewodnik to osbowość, ktoś kto potrafi zapanować nad grupą w szczególny sposób. Poprzez opiekę budzi zaufanie, poprzez wiedzę budzi podziw, poprzez właściwe zorganizowanie grupy, odpowiedzialne decyzje mające na uwadze za stan fizyczny i psychiczny prowadzonych osób zdobywa autorytet. Brzmi dziwnie? Na każdym wyjeżdże kursowym bezboleśnie wchłania się postawę odpowiedzialności za innych i nabywa się pozostałych umiejętności.
c) Na kursie zdobywa się wiedzę min. z historii, z etnografii, z architektury, poznaje się inne oblicze naszej Ojczyzny. I znów niepostrzeżenie i bezboleśnie przesiąka się patriotyzmem. Wyjazdy kursowe nie są wycieczkami. Są praktycznym potwierdzeniem informacji uzyskanych na wykładach i aktywnym poznawaniem naszych korzeni.
d) Udział w kursie i skończenie go wymaga wysiłku, dyscypliny i poświęcenia. Jeden aspekt to opanowanie dużego zakresu materiału teoretycznego. Drugi, to realia wyjazdów kursowych. Nikt tam nikogo nie rozpieszcza (chociaż nikt nie jest pozostawiony sam sobie ze swoimi problemami). Bywają trasy, że już nawet nie ma się siły "zaciskać zębów". "Trzeba być twardym, nie miętkim". Jeżeli ktoś jest "miętki" to po jakimś czasie rezygnuje, albo się hartuje i staje się "twardym" co wielu się udaje przy wsparciu szefa kursu i "towarzyszy" tej słodkiej "niedoli" . Jest więc kurs szkołą charakteru.
e) Udział w kursie jest wspaniałym sposobem aktywności fizycznej, kontaktu z przyrodą, kontaktu z ludżmi, kontaktu z dziedzictwem naszej kultury jak również, sposobem zdobywania samodzielności i umiejętności organizacyjnych.
- tu moje pomysły się kończą, ale to nie znaczy, że to tylko tyle

2. Dlaczego nie bedę się bała, gdy moje córki zapiszą się na kurs:
a) Kursantów na wyjazdach obowiązuje dyscyplina. Np. zakaz spożywania jakiegokolwiek alkoholu. Podporządkowanie się programowi wyjazdu. Branie aktywnego udziału w realizacji programu wyjazdu.
nic mi sie nie stanie [jezeli dołącze do tego zdrowy rozsądek] . Jeżel ktoś nie będzie wykazywał zdrowego rozsądku i będzie zagrożeniem chociażby tylko dla siebie, co przecież pociąga za sobą zagrożenie dla pozostałych uczestników wyjazdu, poprostu wyleci z kursu. Celem wyjazdów jest min. nauczenie odpowiedzialności.
b) Prowadzący wyjazd - najczęściej szef kursu - jest przewodnikiem. Jest to konkretna osoba odpowiedzialna. Jako przewodnik, posiada cechy wymienione w pkt. 1b. lub stara się im sprostać.
c) SKPB ma duże doświadczenie w organizowaniu wszelkiego rodzaju turystyki górskiej. W tym ogromie doświadczenia Beskidy są górami najlepiej znanymi pod każdym względem. Poza tym, w Beskidach niestety wszędzie jest cywilizacja. A jeżeli nawet uda się gdzieś uciec w Beskid Niski to i tak wszędzie jest zasięg telefonii komórkowej. Poprostu jest to najbezpieczniejszy rodzaj turystyki.
d) Członkowie SKPB, uogólniając i pisząc w skrócie, są ludżmi, którzy cenią wartości duchowe. Są zaangażowani, interesuje ich coś więcej niż "koniec własnego nosa". Jest to środowisko ludzi wartościowych. Osoby które idą na kurs też mają jakieś cele, marzenia, pragną je realizowć, gotowe są włożyć w to wysiłek. Kurs stanowi grupę patrz pkt. 1d, w której jest miejsce dla dobrych charakterów.

- prosze o pomoc innych, bo trudno mi wymyślać dlaczego bym się nie bała skoro się nie boję. Może ktoś miał jakieś obawy przed kursem i okazały się bezpodstawne? Może przydadzą się do tego zestawu argumentów dla obawiających się mam

Mam nadzieję, że nie przeraziłam potencjalnych kandydatów do kursu . W praktyce to nie wygląda tak poważnie i nadęcie. Jest to wspaniała przygoda, którą warto przeżyć.

pozdrowienia i niskie ukłony dla wszystkich Przewodników SKPB, szczególnie dla tych, którzy zdecydują się poprowadzić tegoroczny kurs.
Aż się wzruszyłam, choć mamą nie jestem .
Powinno podziałać
Być może wzruszające, być może (a nawet oczywiście) całkiem prawdziwe, ale pozwolę sobie uzupełnić komentarzem "zza kulis" (:

Całe dzisiajsze popołudnie przechodzące już w wieczór, kiedy to miałam przyjemność przebywać z moją kochaną, wysłuchuję, jakie to męczarnie i katusze musiała przechodzić tak odzierając wszystkie te suche fakty z całej kolorystyki, tworząc "wyżute mięso, łykowate, pozbawione smaku i nie do przełkniecia"... A tak naprawdę każdy kurs posiada swoją magię, czar i urok. I to jest piękne.

A tak na koniec... Jelonku, jeszcze jednym argumentem może być fakt, że zdarzało się mi i mojej siostrze bywać na takich wyjadzach kursowych, nocować w bacówkach, jeść potrawy z jednego kotla i doświadczać wszelakich dostępnych atrakcji gdy miałyśmy zaledwie 8 i 10 lat... A może nawet i mniej (: Możesz mamie napomknąć (;

Serdecznie pozdrawiam (:
ehlo
Jak tylko zaczniecie się bawić w szkolenie w tym roku to proszę o info...
Dziekuje Wam wszystkim za te wypowiedzi, moi dziadkowie sa góralami, wiec i w moich zyłach gdzieś ta miłosc do gór płynie, moja mama takze się duzo włuczyła po górach, czasem nie rozumiem dlaczego mnie tak od tego chronii, wczoraj dzwonił mój tato i poprosiłem o zgodę w weekend majowy na wyjazd ze znajomym na Pilsko, zgodzili się, dlaczego zatem nie chcą sie zgodzić na kurs? ich jest bardzo trudno do czego kolwiek przebłagać, może i ja jak bede rodzicem bede tak bardzo bał sie o swoje dziecko, że nie bede go puszczał nigdzie? nie wiem...

staram sie ich zrozumieć, chciałbym żeby i oni mnie zrozumieli

ja tylko chciałem spełnić swoje marzenia, chciałem być bliżej tego co kocham, mieszkam w szarym miescie, nosa nigdzie nie wyściubiam, nie pije nie pale, a iwęc nie mam nałogów, ucze się [ choć geniuszem nie jestem] jestem świadom że wykształcenie jest wazne, ale w niczym nie przeszkadza mi to by lata edukacji wykorzystać do maksimum... poza tym bezsens byłby gdyby przez 25 lat człek miałby sie tylko uczyć, i przez 25 lat nie mógł zobaczyc świata i zdobywac doświadczenia... w takim razie co z takiego życia?

ale mnie natkneło rozwazanie nad sensem życia przepraszam, ale czasem nie rozumie tego świata i praw którymi sie rządzi...

Dzieki I Pozdrawiam zakochanych w górach...
Gdybyśmy wszystko rozumieli, życie nie byłoby takie ciekawe
Skoro rodzice zgadzają się na wyjazdy, możesz spróbować namówić ich, żeby puścili Cię na Rajd Nocny - 11-13 V. Organizuje go doswiadczony już kurs, który będzie blachowany w grudniu. Na każdej trasie będzie też przewodnik. Może metodą małych kroków...
Zapraszam
dzieki za zaproszenie, ale nie ma szans, rodzice nie zgodza sie żebym opuścił szkołę...

mam jeszcze kilka pytań, które nasuneły mi sie w nocy:
1. kiedy bedą na stronie jakieś info. na temat kursu?
2. do kiedy można się zapisywać?
3. ponoć w miesiącu są 2-3 wyjazdy:
a) czy odbywają sie w weekendy?
b) czy trzeba być na wszystkich wyjazdach?
c) jak jest z wyjazdami w okresie wakacyjnym? czy też są 2-3 razy czy jest tylko dwa wyjazdy 2 tygodniowy?
4. jeżeli ktoś z Was był ostatnio na kursie i pamięta jakie ponieśliście koszty całego kursu, tzn. wszystkie wycieczki, wyjazdy etc.

Pozdrawiam
Jelonek
Ależ Rajd Nocny jest w weekend
Info o kursie powinno pojawić się na początku kwietnia. Pewnie od tego czasu będzie jeszcze około miesiąca na pełny namysł. Czasem zdarza się nawet, że jeśli ktoś jest zdeterminowany, dołącza do kursu nieco później i jeszcze zdąża nadrobić zaległości.
Wyjazdy są w weekendy (piątek wieczór - niedziela wieczór), trzeba być na większości wyjazdów, ale jeśli zdarzy się, że ktoś nie będzie na wszystkich, głowy mu nie urwiemy
Od sesji na studiach (połowa czerwca) do końca września nie ma zazwyczaj obowiązkowych wyjazdów weekendowych; w pierwsze wakacje jest obóz letni (2 tygodnie), w drugie - równie długie przejście przewodnickie; w któreś z wakacji należy jeszcze odbyć tygodniową praktykę na jednej z naszych baz namiotowych.
Taki jeden krótki wyjazd zamyka się w kwocie 50 złotych (jeśli jedziemy niedaleko lub nocujemy za półdarmo - wychodzi taniej), obóz da się spokojnie spędzić za 200 złotych. Koszt samego kursu - nawet w ratach - nie przekracza 300 złotych. Gdyby ktoś nawet nie opuścił ani jednego wyjazdu - co raczej się nie zdarza - na pewno nie wyda więcej niż 2000 złotych przez prawie dwa lata, co daje wydatek około 100 złotych miesięcznie - może być mniej, bo szef kursu też człowiek i uwzględni w planach wyjazdów niezbyt pełne kieszenie kursantów.
A tak naprawdę, da się dużo mniejszym kosztem skończyć kurs - moi współkursanci czasem jechali na wyjazdy na stopa, zabierali namiot, a żywiliśmy się wspólnie, co zawsze wychodzi taniej. Wszystko tylko zależy od inwencji osoby, która podejmuje się tego zadania.
super, dzięki Krysia,
2000 to nie tak dużo w sumie,

a za rajd nocy przepraszam, spojrzałam na inny miesiąc
szczerze powiem nigdy nie byłem na rajdzie nocnym, jak byście mogli mi jeszcze opisać to troche, było by miło...

pozdrawiam
Jelonek
Na moim kursie byłem rekordzistą i udawało mi się spędzać weekend za 5 zł całość (stop, noclegi w bacówkach, no i-przyznaje się-jedzenie zabrane z domu). Ale byłem młody (a w każdym bądź razie młodszy), dorobiałem tylko, więc trzeba było kombinować... jakoś teraz już tak nie potrafię.

Pozdrawiam!
A co kupiles za te 5 zl ?? :> hehe
hmmm... zgadnij Albo lepiej nie...
Rajd Nocny to impreza turystyczna, która składa się z przejścia trasy (do wyboru zazwyczaj 3-4 trasy, różnej długości - zaczynają się w piątek wieczorem lub w sobotę) i zabaw na mecie (Hala Górowa). Przynajmniej część trasy idzie się w nocy, stąd nazwa rajdu. Na trasach prowadzą zaprawieni w bojach kursanci pod czujnym okiem przewodników. Na mecie przygotowują coś ciepłego do jedzenia i jakieś konkursy, jak się uda, to zapraszają zespół muzyczny, jak nie - to ktoś chociaż weźmie własną gitarę. A po zabawie śpimy w przyjaznej i obszernej bacówie na Górowej, gdzie "prąd" jest tylko w świeczkach, a wody bieżącej w źródełku nie da się zakręcić - czyli pełen wypas, jak to na hali.
hehe widze że sympatycznie

Wolf, za 5zł można kupić wiele rzeczy
Albo jedna konkretna Technolog chyba zgadlem o co chodzi ale powiem Ci to na ucho hehe

Albo jedna konkretna Technolog chyba zgadlem o co chodzi ale powiem Ci to na ucho hehe

Tak? Pamiętaj,że na kursie jest prohibicja! Więc może co innego
mam jeszcze jedno pytanko...

czy na kurs jest potrzebna zgoda rodziców?
Niestety, przed 18-stką jest potrzebna. Dopiero potem hulaj dusza
a szkoda... ale dzieki
18 kwietnia 2007, godz. 17:30 w sali 147 na Wydziale Nauk Spolecznych Uniwersytetu Śląskiego ble ble ble zrobie obciach mojej corce i razem z nia przyjde ZAPISAC JA NA KURS. Poniewaz jest to temat Jelonka to moge jeszcze tyle zaproponowac zeby Nieugieta Mama Jelonka przyszla tez i wtedy sprobowala byc taka twarda - a ja juz biore sie za czytanie literatury typu "sztuka preswazji itp. ble ble ble"
Niskie uklony i podziekowania dla przyszlych wspanialych szefowych Magdy i Krysi
Dziękuję za wiarę w imieniu swoim i Magdy. Dołożymy wszelkich starań, aby to był naprawdę dobry kurs.
Pozdrawiam wszystkich moich przyszłych kursantów:)
nowa era w SKPB:)
Po raz drugi dwie Szefowe !!:)
mało, mało chłopów u nas w Kole......

Powodzenia!!!:)
i wielu przystojnych kursantów

Agata
hehe, ładne kursantki także mile widziane

dziekuje Potrojna

ale ja chyba sie na kursie nie pojawie, moja mama tymbardziej.

Pozdrawiam

18 kwietnia 2007, godz. 17:30 w sali 147 na Wydziale Nauk Spolecznych Uniwersytetu Śląskiego ble ble ble zrobie obciach mojej corce i razem z nia przyjde ZAPISAC JA NA KURS.

Iżisz Maryja! KKK! Jak to? Twoje dziewczyny już na kurs? Przecież tak niedawno sami na nim byliśmy... ech... Twoje córki się starzeją a my młodniejemy... życie

Pozdrawiam!