ďťż

grueneberg

Jezioro, do którego spada wodospad. Jest niewielkie, gdyż z niego uchodzi rzeka, za to wcale nie jest takie malutkie. Woda jest czysta, spieniona i chłodna, głębokość max 3 m. Przyjemne miejsce w przyjaznym klimacie , stąd ludzie dostają się do wioski ukrytej w wodospadzie. Nazwa tutaj ma wiele do rzeczy wioska ta jest w górze , z której spływa największy wodospad w świecie shinnobi. Dla nie pozoru nad jeziorkiem często bawią się dzieci i siedzą ich matki zamieszkuje Taki. Kręci się tu jeden strażnik , jednak jest on niegroźny dla ludzi. . . Osoby spoza wioski myślą ,że to zwykłe jeziorko ,w którym pływają dzieci , jest tu krystaliczne czysta woda i dobra atmosfera. . .


Przykucnęła na brzegu, patrząc w swoje odbicie w tafli czystej wody. Zanurzyła w niej dłoń i poczuła przyjemny chłód, jakby jej ręka była otulona jedwabiem. Uśmiechnęła się do siebie, czy raczej do swojego odbicia, dopiero teraz dostrzegając, jak pięknie się uśmiecha. Może powinna to robić częściej? A może jednak nie... Wstała i odeszła kawałek od jeziorka, co chwila oglądając się w tył. Spodobało się jej to miejsce.

NMM.
BiegnĂŞ po jeziorze za pomocÂą chakry w stronĂŞ SO.

NMM
Weszła nad jezioro i usiadła na jego brzegu.


Znudzony spacerujĂŞ sobiĂŞ nad jeziorkiem....widzÂąc RosĂŞ podchodzĂŞ do niej
-witaj-mówiĂŞ
SpojrzaÂła na Hideki'ego - Oi - odparÂła z uÂśmiechem.
Co tu robisz-zapytaÂłem widzÂąc dobrÂą znajmÂą....
- Nic ciekawego - wytknĂŞÂła jĂŞzyk w jego stronĂŞ.
- Tak sobie siedzĂŞ, moÂże siĂŞ dosiÂądziesz? Przynajmniej nie bĂŞdzie mi sie nudzic - zaÂśmiaÂła siĂŞ.
UÂśmiechnaÂłem siĂŞ....
-ChĂŞtnie siĂŞ doÂśiÂądĂŞ-powiedziaÂłem i usiadÂłem obok niej...
-Co u ciebie sÂłychaĂŚ-zapytaÂłem...
- W sumie to nic - zaÂśmiaÂła siĂŞ - Musze siĂŞ w koĂącu czymÂś zaj¹Ì, bo umrĂŞ z nudów. A co u ciebie? - zapytaÂła.
Hmmm nic poza tym Âże braÂłem udziaÂł w odbiciu Kusy z rÂąk Aka alo i ti nie byÂło zbyt ciekawe...?
RozeÂśmiaÂła siĂŞ.
- Przynajmniej ciekawsze niÂż wÂłóczenie siĂŞ po wiosce, przesiadywanie nad jeziorem - spojrzaÂła na niego.
Czy ja wiem...Jak jest siĂŞ z kim wÂłuczyĂŚ to moÂże byĂŚ ciekawsze niÂż misja-powiedziaÂłem pokojnie patrzÂąc na niÂą....
- Jak siĂŞ nie ma, to niekoniecznie - dalej sprzeczaÂła sie z Hideki'm
Masz racjĂŞ....wiĂŞc z tego wychodzi Âże lepiej mieĂŚ z kim sie wÂłuczyĂŚ po wiosce bo jak siĂŞ nie ma to jest nudno....hmmm to wiedziaÂłem od dawna-zaÂśmiaÂłem siĂŞ....
SzturchnĂŞÂła go Âłokciem - Nie Âśmiej siĂŞ ze mnie - powiedziaÂła i wybuchnĂŞÂła Âśmiechem. - Dobra, ja juÂż nic nie mówiĂŞ...
Mów coÂś bo bedziemy siĂŞ oboje niudziĂŚ a tak to tylko ty-zaÂśmiaÂłem siĂŞ...
- No coÂś ty ja siĂŞ juÂż nie nudzĂŞ - powiedziaÂła ÂściÂągajÂąc buty. zanurzyÂła stopy w zimnej wodzie.
Hmmm a czemu siĂŞ nie nudzisz-zapytaÂłem zabierajÂąc jej jednego buta
- Jak go zniszczysz to oberwiesz - wytknĂŞÂła do niego jĂŞzyk. - Nie nudze siĂŞ, bo ma z kim pogadac . - wyjaÂśniÂła spokojnie.
Hmmm...mówisz chyba o mnie...:P...ja siĂŞ ciebie nie bojĂŞ powiedziaÂłem -zaraz wrzucĂŞ go do wody
- Nie, proszĂŞ ciĂŞ, na te buty wydaÂłam sporÂą sumkĂŞ - powiedziaÂła za Âśmiechem.
Hmmm ale ja chcĂŞ sprawdziĂŚ czy sÂą wodo odporne-odpowiedziĂŞÂłm jej
- Ale ja mam je na sobie pierwszy raz - powiedziaÂła i zrobiÂła duÂże, pieskie oczy. Ale dÂługo jej to nie wyszÂło. JuÂż po chwili zwijaÂła sie ze Âśmiechu.
To co...jak wytrzymaj¹ w tej wodzie to ....to....to.... to bêdzesz mog³a w nich chodzic...a jesli nie to bedziesz musia³a kupiœÌ sobie nowe
- Wiesz co jesteÂś wredny - powiedziaÂła obracajÂąc siĂŞ do niego plecami.
Hmmm...gniewasz siĂŞ na mnie....ale wiesz Âże to oznacza wyrok Âśmierci dla twojego piĂŞknego buta....-powiedziaÂłem patrzÂąc na but a na mojej twarzy poawiÂł siĂŞ sadystyczny wyraz
- Nie! - krzyknĂŞÂła i natychmiastowo siĂŞ odwróciÂła i uwiesiÂła siĂŞ na jego szyi. -ProszĂŞ oddaj mi go. - powiedziaÂła milutkim gÂłosem.
No nie wiem...powiedziaÂłem sadystycznie padrzÂąc na but...-postaraj iĂŞ chociarz trochĂŞ-dodoaÂłem ze Âśmiechem
- Baaardzo ciĂŞ proszĂŞ... - powiedziaÂła, ale widzÂąc, Âże to nie skutkuje cmoknĂŞÂła go w policzek - Teraz mi oddasz? - zapytaÂła
Hmmm... zastanowiĂŞ sie-powiedziaÂłem nadal patrzÂąc sadystycznie na but
ZaÂśmiaÂła siĂŞ. SpojrzaÂła jeszcze raz na niego.
- JesteÂś niemoÂżliwy wiesz o tym? - zapytaÂła i delikatnie obróciÂła jego twarz w swojÂą stronĂŞ. ZamkneÂła oczy i pocaÂłowaÂła go. OdsunĂŞÂła siĂŞ troszkĂŞ. - A teraz?
Hmmm...jest twój-powiedziaÂłem oddajÂąc jej but ...
Teraz to ja jÂą pocaÂłowaÂłem
UÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ i przysunĂŞÂła bliÂżej.
- A myÂślaÂłam, ze to tylko wymiana... - powiedziaÂła cicho i oddaÂła pocaÂłunek.
Hmmm...Tak byÂło na poczÂątku...ale teraz wszystko siĂŞ zmieniÂło-powiedziaÂłem przerywajÂąc na chwile pocaÂłunek...
- Rozumiem... - powiedziaÂła i ÂściÂągnĂŞÂła z nosa okulary.
- Tak bĂŞdzie wygodniej - dodaÂła zakÂładajÂąc mu rĂŞce na szyjĂŞ.
Obj¹³em j¹ w tali nie przeywaj¹c jej ca³owaÌ....
UÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ.
- Mmm.. to miÂłe.. - powiedziaÂła na chwilĂŞ przerywajÂąc.
CaÂłujÂąc zaczĂŞÂła jeÂździĂŚ mu palcami po karku.
Hmmm...tak to miÂłe..odpowiedziaÂłem-zaÂłujÂąc jÂą nadal....
- I co teraz? - zapytaÂła z figlarnym uÂśmiechem odsuwajÂąc twarz. - To nie byÂł przyjacielski pocaÂłunek. - zaÂśmiaÂła siĂŞ cicho dalej sunÂąc opuszkami palców po jego szyi.
Hmmm...nie niebyÂł-powiedziaÂłem uÂśmiechajac siĂŞ do niej
- WiĂŞc? - zapytaÂła - Co to znaczy?
Po chwili widzÂąc ÂśmiesznÂą minĂŞ Hideki'ego zaÂśmiaÂła siĂŞ.
- Wiem jestem upierdliwa.. - powiedziaÂła.
Hmmm...z twojej strony to teÂż nie byÂł przyjacielski poczÂłunek...wiĂŞ co to dal ciebie znaczy-odpowiedziaÂłem pytaniem na pytanie...
- BĂŞdzie z tego coÂś wiĂŞcej? - zapytaÂła czerwieniÂąc siĂŞ lekko. Dopiero teraz docieraÂła do niej caÂła ta sytuacja.
Hmmm....moÂże tak....moÂże nie...-powiedziaÂłem w myslach dodajÂąc -mam nadziejĂŞ Âże tak...
- Ja mam nadziejĂŞ, Âże... - powiedziaÂła powoli - ..tak.
SpojrzaÂła u prosto w oczy.
Czy ona czyta w myÂślach czy jak-pomyÂślaÂłem...
-ja....co naturalne teÂż
UsmiechnĂŞÂła siĂŞ i pocaÂłowaÂła go.
- CieszĂŞ siĂŞ. - powiedziaÂła cicho. PrzytuliÂła siĂŞ do niego.
-Ja teÂż....-odpowiedziaÂłem cicho przytulajÂąc jÂą do siebie
-co teraz bĂŞsziemy robic-zapytaÂłem...
- Nie wiem, robi siĂŞ póÂźno i zimno - powiedziaÂła nasuwajÂąc na stopy buty.
Hmmm....to chodÂźm gdzieÂś....np do mne albo do siedziby wladcy Taki-zaproponowaÂłem...
- Zgoda. - powiedziaÂła wstajÂąc - No to chodÂźmy.
WstaÂłem i podaÂłem jej rĂŞkĂŞ gdy jÂą chwyciaÂła odchodzĂŞ

(NMM)
PoszÂła z Hideki'm.

nmm
LÂądujĂŞ na moim summonie, schodzĂŞ z niego i siadam na brzegu, zdejmujĂŞ maskĂŞ. PrzyglÂądam siĂŞ mojej pieczĂŞci, która jest na czole.
Pojawaiam siĂŞ widzĂŞ lidera wiĂŞc podchodzĂŞ do niego
-Ale ty Âśmiesznie wyglÂądasz z tym obrazkiem na czole...ktoÂś ciĂŞ markerem popisaÂł czy co...-pytam Âśmiejac siĂŞ...
Szybko nakÂładam maskĂŞ i po chwili znajdujĂŞ siĂŞ przy chÂłopaku (momentalnie nie byÂł w stanie uciec) przykÂładajÂąc mu kunaia do szyi. - Lepiej bĂŞdzie jak uciekniesz...Ze mnÂą siĂŞ nie zadziera , a tym bardziej nie Âśmieje siĂŞ ze mnie.- powiedziaÂłem mu do ucha.
-Mozesz mi to wbiĂŚ w szyje-powiedziaÂłem-a szef na mojej szyji odchyliÂł sie delikatnie ukazujÂąc nici z negatywnej energi...
-Nie masz poczucia chumoru Liderze....
- Liderze....pewnie czÂłonek organizacji- pomyÂślaÂłem. - czego chcesz przybyszu?- powiedziaÂłem dalej stojÂąc obok chÂłopaka.
Odszyn¹³em kunaj od szyji...
-Jestem Koki nowy czÂłonek SO....plotki gÂłoszÂą Âże w SO jest jeszcze jedne maÂłe...hmmm nazwijmy to stowarzyszenie...jeÂśli mogĂŞ wiedzeĂŚ czy to prawda...
- MoÂżliwe...- mówiĂŞ stojÂąc w miejscu. - A jakie stowarzyszenie ciĂŞ konkretnie interesuje?- zapytaÂłem
Jest ich podobno piĂŞcioro i sÂą elitÂą naszej organizacji....kaÂżdy z nich ma jakiÂś dziwny dar....jednak nikt nie chce o tym za duÂżo mówiĂŚ
- MoÂżliwe, Âże chodzi ci o Sound Four. Ale na pewno, jak na ten stan rzeczy, nie przyjmÂą ciĂŞ tam. Trzeba mieĂŚ specjalnÂą moc, która posiadajÂą wybraĂący...- powiedziaÂłem uÂśmiechajÂąc siĂŞ pod maskÂą
Hmmm...a cóÂż do za moc szefie-zapytaÂłem uÂśmiechajÂąc siĂŞ...
- To z czego siê naœmiewa³eœ przed chwil¹.- powiedzia³em uaktywniaj¹c CS1. Wyci¹gam w stronê ch³opaka zupe³nie bia³¹ rêkê.
Fajne...a co to daje-zapytaÂłem patrzÂąc na rĂŞkĂŞ...
- WielkÂą moc....- powiedziaÂłem czujÂąc przypÂływ chakry.
Co trzeba zrobiĂŚ Âżeby to dostaĂŚ i od kogo-zapytaÂłempatrzÂą uwaÂżnie na rozmówcĂŞ...
- Poszukaj Gaidena...MoÂżliwe, Âże znajdziesz go w Konosze.... powiedziaÂłem po czym zrobiÂłem Hiraishin no Jutsu i znikn¹³em. Mój summon zostaÂł odwoÂłany przeze mnie i tez znikn¹³. <NMM>
Hmmm...Giden i Konocha....wiem gdzie leÂży konocha
ale kim siet Giden...

odchodzĂŞ
[nmm]
ide do taki<NMM>
IdĂŞ za Horigoshim do Taki.

<nmm>
Nad jeziorem pojawiÂła siĂŞ Âśredniego wzrostu postaĂŚ odziana w biaÂły pÂłaszcz, ze sÂłomianym kapeluszem na gÂłowie.
Mê¿czyzna wolnym krokiem najpierw przechadza³ siê przy brzegu, potem zaœ przykucn¹³, zbli¿y³ siê do wody, zdj¹³ kapelusz i obmy³ twarz œwie¿¹ wod¹.
Nad jezioro przychodzi niski, ciemnowÂłosy chÂłopak z czarnymi oczami. Idzie powoli podziwiajÂąc krajobraz natury. Podchodzi do wody i siada obok niej na trawie, opierajÂąc siĂŞ z tyÂłu rĂŞkoma. Kiedy wreszcie wÂładca Taki odpowie, zaczynam siĂŞ nudziĂŚ, powiedziaÂł sobie w myÂślach patrzÂąc na jezioro, lecz zaraz póÂźniej jego wzrok powĂŞdrowaÂł w niebo. PoÂłoÂżyÂł siĂŞ i oparÂł rĂŞkami z tyÂłu gÂłowy, myÂślaÂł ciÂągle o tym by jak najszybciej skontaktowaĂŚ siĂŞ z wÂładcÂą ... Po paru minutach wpatrywania siĂŞ w niebo, powieki Ryu zamknĂŞÂły siĂŞ, a on sam pogr¹¿yÂł siĂŞ w Âśnie ...
Nagle, po paru godzinach Ryu budzi siĂŞ, pierwsze co widzi to niebo wiĂŞc jest trochĂŞ zdezorientowany, szybko wstaje i siada przy jeziorze, dopiero wtedy przypomina sobie, Âże musiaÂł zasn¹Ì le¿¹c i oglÂądajÂąc niebo. Hmmm, najwyraÂźniej spaÂłem jednÂą noc, szczĂŞÂście Âże nikogo tu nie byÂło, powiedziaÂł i rozglÂądaÂł siĂŞ raz w lewo, raz w prawo. WstaÂł i poprawiÂł swojÂą opaskĂŞ, która mu siĂŞ lekko przekrzywiÂła, po czym poszedÂł wolnym krokiem w stronĂŞ swojej wioski .

NMM
Xavier przybyÂł do taki nad jezioro przy wodospadzie przed 15.00 tak jak byÂło napisane w liÂście.,,PÂłaca 150y moÂże byĂŚ?Ciekawe co to za koleÂś i co za robota?"Xavier czekaÂł na dalszy przebieg spraw...
O 17.00 wyszedÂł z jeziora pewien Ninja byÂł on tym który dawaÂł zlecenia, po dokÂładnym zmierzeniu Xaviera podszedÂł do niego podaÂł mu dÂłoĂą a nastĂŞpnie rzekÂł zmĂŞczonym gÂłosem - ZwĂŞ siĂŞ Bazolk, jeÂśli jesteÂś tym co przyszedÂł po zadanie to pokarz wiadomoœÌ. – poczym zacisn¹³ piêœÌ i ja otworzyÂł sugerujÂąc Âże tam ma jÂą poÂłoÂżyĂŚ. Poczym odwróciÂł wzrok w kierunku jeziora i siĂŞ w nie wpatrywaÂł oczekujÂąc odpowiedzi i wrĂŞczenia pergaminowego zwoju.
Xavier powiedziaÂł ,,Jestem Xavier i tak jestem tym",widzÂąc mĂŞÂżczyznĂŞ Xavier pomyÂślaÂł,,WyglÂąda na sympatycznego,wspóÂłpraca chyba bĂŞdzie udana".Xavier wzi¹³ list wczeÂśniej odebrany i podaÂł mĂŞÂżczyÂźnie do dÂłoni i powiedziaÂł ,,proszĂŞ".
Ninja ten po uzyskaniu tej wiadomoÂści wskoczyÂł do wody. Po upÂływie kolejnych dwóch godzinach wypÂływa z nich maÂły dzieciak który teÂż jest ninjÂą ale najwyraÂźniej dopiero poczÂątkujÂącym. WychodzÂąc z wody ukÂłoniÂł siĂŞ i powiedziaÂł: - mam na imiĂŞ Girgen a twoim zadaniem jest trenowanie mnie przez jakiÂś czas abym staÂł siĂŞ silniejszy. – poczym podbiegÂł do Xaviera potykajÂąc siĂŞ przy nim i upadajÂąc, po czym zajĂŞczawszy z bólu dopowiedziaÂł – musisz mnie trenowaĂŚ tak dÂługo aÂż nie stanĂŞ siĂŞ silny jak prawdziwy ninja a nie takÂą niezdarÂą jak teraz. – poczym wstawiajÂąc i otrzepujÂąc siĂŞ z kurzu z uÂśmiechem na twarzy oczekiwaÂł odpowiedzi nieznanego czÂłowieka.
Girgen?MiÂło mi ciebie poznaĂŚ ja mam na imiĂŞ Xavier. Ten koleÂś co tu byÂł ostatnio to twój ,,tato"?.Jak to jest moje zadanie to chĂŞtnie ciĂŞ pouczĂŞ,tylko nie wiem za bardzo czego mógÂłbym ciĂŞ nauczyĂŚ? .Jednak chciaÂłbym wiedzieĂŚ co umiesz?ÂŻebym wiedziaÂł od czego zacz¹Ì ciĂŞ uczyĂŚ. ChociaÂż musisz umieĂŚ rzucaĂŚ shirukenem , walczyĂŚ kunaj ,bÂądÂź chociaÂż klon jutsu?,,ChciaÂłbym wiedzieĂŚ jeszcze jaki ÂżywioÂł preferujesz ?".- powiedziaÂł z zastanowieniem.
MaÂły chÂłopczyk siĂŞ uÂśmiechn¹³ poczym zapytaÂł radosnym gÂłosikiem – A cio to jeÂśt kunaj i siujiken? – poczym dodaÂł – w kaÂźdym razie nie wiem czy coÂś z tego porafie ale umiem to.- poczym zaklasn¹³ w dÂłonie a z wody wyleciaÂły ruchome tarcze w które maÂły chÂłopczyk zacz¹³ coÂś rzucaĂŚ. Gdy tarcze ustaÂły Xavier ujrzaÂł senbony które byÂły trzy na kaÂżdÂą tarcze które byÂły wbite w sam Âśrodek przez co za kaÂżdym razem dwa byÂły rozczepione. Poczym powiedziaÂł – i cio ti na to? – poczym z uÂśmiechem na twarzy stworzyÂł dwa wodne sobowtóry i zacz¹³ oczekiwaĂŚ na reakcje przyszÂłego nauczyciela.

//w tym co chÂłopiec mówiÂł byÂły zamierzanie wprowadzone w b³êdy gdyÂż ma on wadĂŞ wymowy//
NiezÂły jest -pomyÂślaÂł Xavier.Na prawdĂŞ masz talent jak na swój wiek ,niestety ja uÂżywam Hyouton ,a ty Suiton -powiedziaÂł spokojnie Xavier.Nie martw siĂŞ jednak , nauczĂŞ ciĂŞ Hibuki,jest to technik ,dziĂŞki ,której moÂżesz wytworzyĂŚ wÂłasny miecz -powiedziaÂł.PomyÂślisz ,a co tam miecz jest on jednak niezniszczalny -Xavier w tym momencie zobaczyÂł na twarzy chÂłopca zaciekawienie.Ja umiem wykorzystujÂąc Hyouton ty jednak uÂżyjesz Suitonu zrozumiaÂłeÂś?chÂłopak pokrĂŞciÂł gÂłowÂą , a w tym momencie Xavier zdj¹³ plecak ,aby mu byÂło wygodniej i poÂłoÂżyÂł na ziemi.-Zaczniemy trening ,ale najpierw pomedytujemy trochĂŞ ,aby siĂŞ skupiĂŚ ,a nastĂŞpnie pokaÂże ci pieczĂŞcie (to znaczy ukÂład symboli)do tego jutsu.UsiadÂł wygodnie na ziemi jak i chÂłopiec i za czeli razem medytowaĂŚ.Xavier widziaÂł ,Âże chÂłopiec caÂły czas siĂŞ krĂŞci mówi mu ,,wyluzuj siĂŞ i skup to klucz sukcesu no i oczywiÂście trening''.Po pewnym czasie wstaÂł i mówi chÂłopcu ,,wystarczy teraz mam nadziej ,Âże siĂŞ skupiÂłeÂś i szybko nauczysz siĂŞ pieczĂŞci''.Reakcji chÂłopca byÂła przewidywalna ,mianowicie cieszyÂł siĂŞ i mówiÂł jestem -gotiowy(wada wymowy chÂłopca umyÂślnie napisana). Zaczynamy wiĂŞc -Xavier pokazaÂł szybko caÂłe jutsu i stworzyÂł miecz .Tak to ma wyglÂądaĂŚ -powiedziaÂł dla objaÂśnienia.Przydatna technika jak nie masz broni , a musisz siĂŞ broniĂŚ.Zacznijmy od podstaw:pokazywaÂł chÂłopcu po kolej symbole pieczĂŞci.ChÂłopiec z poczÂątku miaÂł problemy z opanowaniem pieczĂŞci jednak szybko jÂą opanowaÂł.NastĂŞpnie mówi mu na dziÂś wystarczy jutro nauczysz siĂŞ dalszÂą czêœÌ.RozÂłoÂżyli namioty,zrobili coÂś do jedzenia i poszli spaĂŚ.Rano Xavier wstaÂł wczeÂśnie medytowaÂł i rozmyÂślaÂł ,,Girgen ma potencjaÂł ,ale jeszcze musi dÂługo trenowaĂŚ,szkoda ,Âże nie umiem Âżadnej techniki z Suitonu bo bym go czegoÂś wiĂŞcej nauczyÂł.MyÂślĂŞ ,Âże zostaniemy przyjacióÂłmi i po skoĂączeniu misji bĂŞdziemy mieli moÂżliwoœÌ spotkania siĂŞ i potrenowania".Nie bĂŞdĂŞ go jeszcze budziÂł -pomyÂślaÂł Xavier.Po pewnym Girgen siĂŞ obudziÂł ,a Xavier podaÂł mu Âśniadanie obaj zjedli i zaczĂŞli od rozciÂągania ,a nastĂŞpnie Xavier pokazaÂł chÂłopcu jeszcze raz pieczĂŞci , a on powtórzyÂł bez b³êdnie.

PóÂźniej do koĂącze...
Gratulacje tak teÂż udaÂło ci siĂŞ zakoĂączyĂŚ misje rangi C gdyÂż udaÂło siĂŞ tobie nauczyĂŚ jakiejÂś techniki tego maÂłego chÂłopca.
Z wody wynurzy³ siê Bazolk i wzi¹wszy swojego syna rzuci³ Xavierowi sakiewkê, poczym obydwoje wskoczyli do jeziora i œlad po nich zagin¹³.

Wynagrodzenie za tÂą misjĂŞ rangi C:
+175y
+1statystyki
+20Pch
Gratulacje i ÂżyczĂŞ miÂłego kontynuowania gry!
Pojawiła się nad jeziorem chcąc chwilę posiedzieć w spokoju i przemyśleć parę spraw. Początkowo stała na brzegu przyglądając się lekko falującej, błękitnej wodzie wzburzonej od czasu do czasu przez spadający wodospad.
"Hiro...gdzie jesteś? Czy jeszcze pamiętasz o tym, że jestem twoją siostrą? Czy twoje serce skrywa teraz mrok?" - wciąż zadawała sobie te same pytania, przez tyle lat niestety nie znajdując na nie ani jednej odpowiedzi. Po chwili zgromadziła nieco chakry w stopach i weszła delikatnym krokiem na powierzchnię wody i podążała spokojnie przed siebie, aż dotarła na środek akwenu. Orzeźwiająca bryza od strony wodospadu dotarła do dziewczyny i owiała jej sylwetkę chłodniejszym podmuchem, wywołując na jej twarzy lekki uśmiech. Ritsuka przymknęła oczy, uniosła głowę nieco w górę po czym uchyliła nieznacznie powieki i spojrzała na niebo, które okrywały deszczowe chmury.
"Kiedy niebo znów będzie błękitne...Zaczynam tęsknić nie tylko za tobą bracie. Moje wspomnienia zdają się być tak wyblakłe, brakuje w nich ostrości...jakby powoli znikały." - snuła smutne refleksje nie ruszając się z miejsca w którym stała. Trwała jeszcze kilka minut w zadumie, po czym ruszyła na przód lekkim ślizgiem, co wyglądało jakby sunęła po wodzie niczym na łyżwach. Nabrała prędkości i zaczęła okrążać jezioro w całej jego rozciągłości.
Zatrzymała się gdzieś przy brzegu, po czym weszła po kolana do wody i obmyła nią twarz. Kruczoczarne, mokre włosy opadły jej lekko na ramiona, co dawało dziewczynie uczucie orzeźwienia. Po krótkiej chwili Ritsuka opuściła to miejsce, uprzednio odwiedzając swój dom by zmienić mokry strój.

<nmm>
Białowłosy dotarł do jeziora szybko rozejrzał się dookoła i spostrzegł jednego strażnika, który stanął na baczność. Grzecznie zapytał Wi Dima :
- Czyś ty dobrym ojcem dzieci był ?
Senjuu zwrócił głowę w kierunku słońca i udzielił odpowiedzi :
-Trójka zmarła czas pochłonął, a ja żyję.
Na to strażnik ukłonił się nisko po czym znowu zajął swoją pozycję. Grał rolę kogoś odpytującego przechodzących tędy ludzi. Dim wskoczył do jeziora i popłynął w dobrze znanym sobie kierunku do małego tunelu.

< C.D posta w innym temacie>

[ Dodano: Czw 17 Cze, 10 ]
Białowłosy wyskoczył ponad wodę i po chwili wylądował na lądzie. Nabrał powietrza i się otrzepał. Podszedł do strażnika i objaśnił mu by w razie zaskoczenia schował się i zawalił tunel. Dim był zmartwiony tym, ze ostatnimi czasy w świecie Shinnobi brakuje ataków na wioski, a tym bardziej na ukrytą Taki. Senjuu obawiał się jednak osób, które znały lokalizacje wioski, dlatego podał dokładny plan swoim strażnikom. Zaraz po tym ruszył drogą w kierunku jakiejś wioski.Zastanawiał się, w którą stronę dziś zawieje wiatr. . .

<NMM>
Eisaku zawędrował powolnym krokiem nad jezioro. W sumie to nie miał teraz określonego celu, nie wiedział, gdzie iść.
Był nad jeziorem nieopodal dużego wodospadu. To był niesamowity widok, choć młody Genishida obserwował go już mnóstwo razy. Spienione wody wodospadu uderzały o spokojną taflę rzeki i wzburzały ją, woda ochlapywała mokry już i tak brzeg i wzbijała się wysoko, rozbita na drobne kropelki i małe strumyki, które opadały z powrotem do rzeki, by znowu stworzyć jedność, która za moment ponownie zostanie rozbita...
Eisaku usiadł kilka metrów od brzegu, ponieważ brzeg był mokry, a on nie miał ochoty moczyć sobie ubrania. Chciał trochę odpocząć. Rozprostował nogi i wpatrywał się w wodospad.
Wspaniały dzień. Słońce świeciło, a jej promienie odbijały się od wody. Obserwowałeś jednego dzieciaka, który akurat pływał w jeziorze. Nie było nikogo więcej, więc też nie odrywałeś od niego oczu na dłużą chwilę. W pewnym momencie zauważyłeś, jak zaczął się topić. Zaczął łykać coraz to więcej wody i opadał powoli na dno. Nie było zbyt wiele czasu na zastanawianie się co się dzieje, jedyna myśl, jaka przyszła ci to: "Topi się". Osoba, która tonęła miała około 7 lat, więc nie była też, aż tak stara. Powinien ktoś zdecydowanie pilnować tak małe dzieci, a nie zostawiać je bez opieki.
Eisaku zazwyczaj reagował powoli i spokojnie, ale teraz nie było czasu na spokój. Przecież ten dzieciak się topił.
Chłopczyk miał jakieś siedem lat. To dziwne, że nikt go nie pilnował. Młody Genishida szybko zrzucił z siebie bluzę, zostawił ją na trawie i ruszył biegiem ku rzece. Wskoczył do niej, uderzając w jej spokojną taflę, poczuł gęsią skórkę, ale przez adrenalinę to całe zimno niemal mu nie przeszkadzało.
Pływać umiał - i to całkiem nieźle. Zaczął płynąć kraulem odkrytym w stronę topiącego się chłopca, starał się nie tracić go z oczu, a gdy znalazł się bliżej, wziął powietrze w usta i zanurkował... Zaczął szukać wzrokiem chłopca, by móc go wyciągnąć na powierzchnię i popłynąć z nim na brzeg.
Szybko wskoczyłeś do wody. I tak twój plan niemoczenia się zawiódł. Byłeś cały mokry, bo, jak to jest woda jest mokra. Parę sekund i znalazłeś się całkowicie pod wodą. Zacząłeś szukać dzieciaka, który był jeszcze kilka chwil temu w wodzie. Szybko zauważyłeś jakieś ciało spływające na du. Był to chłopak, który ubrany był w same gacie. Kilka sekund później twa ogromna dłoń chwyciła dzieciaka. Kilka machnięć ręką do góry i znalazłeś się na powierzchni wody. Zacząłeś z nieprzytomnym chłopcem płynąć w stronę brzegu.
Eisaku płynął dalej, ciągnąc za sobą chłopca.
"Ech, znowu się w coś wpakowałem... Ale przecież w sumie to chciałem, żeby się coś stało, no nie?"
Westchnął... Nie, nie mógł westchnąć. Przecież dolna połowa jego twarzy była w wodzie. Na zewnątrz pozostawił tylko oczy, żeby patrzeć, w jakim kierunku płynie. Nie lubił płynąć, nic nie widząc - dlatego też nawet podczas nurkowania nie zamykał oczu.
Rozgarniał wodę rękoma i wzburzał pianę w rzece, chcąc jak najszybciej dotrzeć do brzegu. Gdy mu się to wreszcie udało, położył chłopca na ziemi i zobaczył, czy jest on przytomny. Jeśli nie, młody Genishida zaczyna mu uciskać klatkę piersiową, by przywrócić go do życia.
Płynąłeś w stronę brzegu. Byłeś to coraz bliżej i bliżej u swojego celu. Każda sekunda liczyła się teraz. Nie wiadomo co było z chłopakiem. Położyłeś go na ziemi. Był nie przytomny. Było trzeba działać szybko. Nie było czasu na zastanawianie się gdzie go zabrać, czy może poszukać jakiegoś bardziej doświadczonego medyka w pobliżu. Zacząłeś uciskać jego klatkę piersiową. Kilka ucisków i nic. Chłopak dalej był nie przytomny. Może już nie żył? Nie wiedziałeś tego. Musiałeś szybko wymyślić inny sposób. Jest wiele sposobów, a ty jako medyk powinieneś je znać.
Eisaku zastanawiał się nad ostatnią możliwą metodą, czyli oddychaniem usta-usta.
To było obrzydliwe. Dlaczego nie mogła się topić jakaś dziewczyna?
Cóż, nie miał chyba żadnego wyjścia. Z niechęcią przystawił swoje usta do ust chłopca i zaczął "pompować" w niego powietrze, jednocześnie naciskając mu klatkę piersiową... I otrzepując się z obrzydzenia.
Był pewien, że będzie musiał zwrócić ostatnie śniadanie gdzieś w krzaki, gdy tylko ocuci chłopca. Był co prawda medykiem, ale rzadko mu przychodziło do reanimacji... Zwłaszcza tych radykalnych. Bardziej spełniał się w roli shinobi-wojownika.
Z niechęcią podszedłeś do przykładania ust do chłopaka. Śniadanie powoli wracało, co nie było zbyt miłe, lecz takie jest życie medyka, a teraz wystarczy wyobrazić sobie taką osobę, która musi robić takie rzeczy non-stop. Po paru próbach w końcu udało ci się uratować chłopaka. Dzieciak wypluł z siebie wodę, którą połknął i zaczął powoli odzyskiwać świadomość. Nie wiedział za bardzo gdzie obecnie się znajduje. Przed sobą widział tylko twoją twarz, która nie wydawała się za bardzo sympatyczna, z powodu ratowania mu życia metodą usta-usta.
Kiedy Eisaku zobaczył, że chłopak zaczyna odzyskiwać świadomość, odetchnął z ulgą i odsunął się od niego. Nacisnął jeszcze parę razy na jego klatkę piersiową, po czym odsunął się od niego.
Przełknął ślinę. Czuł, że zaraz zwymiotuje i próbował z całej siły powstrzymać tę chęć. Wstał, chwiejąc się na nogach, po czym splunął kilkakrotnie na trawę, by pozbyć się chęci zwrócenia ostatniego posiłku.
Podszedł znowu do chłopca z krzywą miną, by sprawdzić, czy ten jest już przytomny. Jeżeli nie, Eisaku pochyla się nad nim i potrząsa nim lekko, jeśli tak, to podaje mu rękę, aby go podnieść.
Chłopak wypluł resztki wody w trakcie, kiedy ty odreagowywałeś po udanej próbie ratowniczej. Dzieciak był przytomny. Wystarczyło mu podać rękę co uczyniłeś. Na początku nie mógł ustać. Musiał się opierać o ciebie przez jakiś moment czasu. Jednak po kilku sekundach stał już prosto. Dosięgał ci tylko do brzucha. Popatrzył w górę patrząc na ciebie i zaczął mówić
- Co się stało? - Widać było, że nie wiedział co się z nim stało. Wiedział jednak gdzie się znajduje, bo to miejsce zna bardzo dobrze i trudno mu by było o nim zapomnieć.
-Utopiłeś się... To znaczy prawie się utopiłeś - mruknął Eisaku.
Dopiero teraz, gdy opadła adrenalina i emocje, poczuł, że jego ubrania są jakoś dziwnie ciężkie. No tak... Były przemoczone do suchej nitki, jak zresztą i cały on.
A najgorsze było to, że w pobliżu nie było gdzie wysuszyć tych ubrań. Pewnie będzie musiał wrócić do domu, żeby je zmienić. Podniósł z trawy swoją bluzę - jedyny suchy element ubrania, suchy tylko dlatego, że zdjął go przed wskoczeniem do wody.
Zwrócił się ponownie do chłopca:
-Gdzie są Twoi rodzice? I jak się nazywasz? Ech... Jak głupim trzeba być, żeby zostawić takiego dzieciaka na samowolkę w głębokiej wodzie...
Dzieciak stał w ciebie wpatrzony cały czas. Dopiero, kiedy poruszyłeś temat związany z jego rodzicami zaczął kierować się w stronę jeziora mówiąc tylko
- Muszę iść do wody. Muszę się kąpać. - Nie wiedziałeś co mu jest mimo, że jesteś medykiem. Nigdy się z czymś tak dziwnym nie spotkałeś, ale było widać, że coś lub ktoś dolegało mu. Jedyna bluza, która była sucha zaczynała powoli moknąć od mokrych rzeczy na sobie i jeśli dalej będziesz miał ją założoną to już nie będziesz miał suchej rzeczy na sobie.
Eisaku zrzucił szybko ponownie bluze, nie chcąc, by zmokła jak reszta jego ubrań.
Chłopczyk szedł znowu w stronę wody.
-O nie, nie zamierzam Cię reanimować po raz kolejny!
Młody Genishida jednym skokiem pokonał dystans dzielący go od chłopca, po czym stanął mu na drodze.
-Nigdzie nie pójdziesz. Gdzie są Twoi rodzice? Chce wiedzieć, co za idioci zostawiają swojego dzieciaka samego w wodzie. I muszę Cię w końcu gdzieś zaprowadzić, nie?
Chłopak szedł cały czas do przodu. Kiedy ty się zastawiłeś on na chwilę się zatrzymał. Wysłuchał co miałeś do powiedzenia i wyminął cię idąc do jeziora. W tym czasie mówił
- Zaprowadź mnie do jeziora jeśli chcesz. - Dzieciak dziwnie się zachowywał i jakby mu jakaś siła ponad jego moce kazała wejść do jeziora, a on nie mógł się sprzeciwić jej.
Eisaku pacnął się w czoło.
"Dlaczego zawsze mnie to spotyka?"
Młody Genishida odwrócił się powoli, pozostając w miejscu. Zrozumiał, że nic nie osiągnie, zatrzymując chłopca, który i tak będzie chciał znowu tam wejść. Postanowił zobaczyć, przyjrzeć się, co tak ciągnie go do tego jeziora - ewentualnie uratuje go jeszcze raz... Przecież i tak był już mokry, więc nie stanowiło to różnicy.
Podszedł parę kroków bliżej, tak, by być gotowym w każdym momencie, ugiął kolana i położył na nich dłonie, opierając się w takiej pozycji. Obserwował czujnie chłopca i starał się dostrzec, co takiego ciągnie go do jeziora.
Gdy Eisaku wspomniał o jego rodzicach, właśnie wtedy chłopiec zaczął iść do jeziora. Przez głowę młodego Genishidy przeszła myśl, że mogli się oni tu utopić, a ich duchy mogły nakazywać chłopcu, by wreszcie wydobył ich ciała i pochował - on nie mógł tego jednak zrobić, więc kończyło się na próbach.
Dzieciak wszedł do jeziora. Nie blokowałeś go już więcej. Nie było takiej potrzeby. Wiedziałeś, że twoje starania i tak na nic się nie zdadzą, a chłopakowi mogła stać się tylko niepotrzebna krzywda. Obserwowałeś dzieciaka na brzegu. Nie pozostało ci nic innego, jak patrzenie na niego. Po kilku minutach kąpania się zauważyłeś, że nagle siedmiolatka wessało wgłąb jeziora. Nie wiedziałeś co to było, ale w mgnieniu oka zniknął z powierzchni wody, idąc pod wodę.
-Psia krew - mruknął pod nosem Eisaku.
Wcale mu się to nie uśmiechało, ale wyglądało na to, że znowu musiał iść za tym chłopcem. Wskoczył do rzeki, wzburzając jej wody, po czym zaczął płynąć, płynął jak najszybciej mógł, rozgarniając rękoma wodę.
Nie zwracał uwagi na to, że nałykał się mnóstwo brudnej wody poprzez otwarte usta. Woda wpadała mu do ust, uszu i oczu, dlatego też nieustannie mrugał, by pozbywać się wody z gałek ocznych i by móc nie tracić z oczu miejsca, w którym chłopca porwała woda. Gdy znalazł się już w tym miejscu, nabrał powietrza w usta i zanurkował gwałtownie, po czym zaczął szukać wzrokiem chłopca...
Szybko zacząłeś płynąć w stronę gdzie znajdował się chłopiec. Kilka chwil i byłeś już w tym miejscu. Woda ci przeszkadzała, lecz teraz nie to było dla ciebie najważniejsze. Najważniejszym dla ciebie celem było uratowanie chłopca przed niebezpieczeństwem. Szybko zanurkowałeś do wody i zacząłeś szukać chłopaka. Nigdzie go nie było, ale zamiast tego zobaczyłeś, jakby podwodny tunel, który zaczynał się na dnie wody.
"Znowu wpakuję się w jakieś gówno" ...
Przez chwilę Eisaku pomyślał, że może lepiej byłoby po prostu zawrócić, popłynąć w górę i do brzegu...
Ale nie mógł. Może był zbyt delikatny na te sprawy, ale nie mógł zostawić chłopca w potrzebie. Chociaż, w sumie to w ogóle go nie znał.
Zaczął płynąć dalej w dół.
"Te ubrania będę musiał suszyć chyba cały tydzień..."
Młody Genishida chciał dotrzeć do dna. Gdy tam dotarł, chciał "wpłynąć" do wnętrza tunelu... Był na to zdecydowany, choć z pewnością mogły go tam czekać niebezpieczeństwa.
Zacząłeś płynąc do tunelu. Płynąłeś i płynąłeś. Zacząłeś powoli tracić powietrze, jednak dawałeś radę. W końcu po kilku minutowej wędrówce tunelem dotarłeś do jakiegoś pomieszczenia, a lepszym słowem było zostałeś wylany, bo pod sam koniec zaczął ciągnąć cię prąd, któremu było ciężko się sprzeciwić. Pomieszczenie nie było zbyt duże 5x5 metrów. Przy samej ścianie stał mężczyzna wraz z dzieckiem. Dziecko było przywiązane do kawałka drewna wystającego z ziemi. W pomieszczeniu nie było żadnej rzeczy do podmiany. Dookoła ciebie była ziemia i robale chodzące po niej. Mężczyzna trzymał kunai'a w ręku i zaczął do ciebie mówić spokojnym, pewnym siebie głosem
- Jak chcesz odzyska dzieciaka, to chodź tutaj.
Eisaku patrzył przymrużonymi oczami na mężczyznę z kunai`em.
Był rozdrażniony. Nie dość, że został zmuszony do zmoczenia całego ubrania i uganiania się aż tutaj za tym dzieckiem, to jeszcze tutaj pewnie będzie musiał walczyć.
-Dobra, spokojnie...
Zaczął iść powoli i ostrożnie w kierunku mężczyzny. W każdej chwili był gotowy, by zastosować prostą technikę Taijutsu o wdzięcznej nazwie Yoko Ukemi, która pozwala na wykonanie padu w prawą stronę, co powinno pomóc uniknąć niektórych ataków (dokładniejszy opis techniki na dole posta) .
Spodziewał się, że nie dostanie dziecka bez walki, więc zacisnął dłonie i już powoli podnosił ręce do góry, by przygotować gardę. Eisaku był dosyć szybki, ale co, jeżeli ten mężczyzna okaże się jeszcze szybszy...?
Młody Genishida cały czas szedł, jego ręce były coraz wyżej i wyżej, podnosił je tak, by wyglądało na to, że chce po prostu pokazać, że nie trzyma broni... W rzeczywistości przygotowywał się do walki.
Gdy znalazł się już dosyć blisko mężczyzny, postanowił podejść go fortelem. Zaczął mówić:
-Spokojnie, na pewno uda nam się dogadać... Posłuchaj mnie. Jeśli dasz mi tego dzieciaka, dam Ci...
Eisaku udał, że nachyla się do mężczyzny, kiedy nagle wykonał potężny kopniak, będący pierwszym z ruchów techniki Kage Buyou (dokładniejszy opis techniki na dole posta) . Owy kopniak miał wybić przeciwnika wysoko, by chwilę po tym pojawić się za jego plecami, co także jest częścią techniki, a jeśli to się uda, młody Genishida wykonuje Konoha Gouriki Senpuu - silne kopnięcie wykonane po paru szybkich obrotach (dokładniejszy opis techniki na dole posta) . Po wykonaniu tej serii na zakończenie Eisaku wykonuje szybki i silny cios prosto w głowę mężczyzny i stara się bezpiecznie wylądować. Cały czas jest gotowy do użycia Yoko Ukemi w razie ataku wroga.

Kod: Yoko Ukemi
Pad na bok (opis będzie dotyczył tylko prawej strony). Z pozycji stojącej robimy wymach prawą nogą w lewo-przód z jednoczesnym przysiadem na nodze lewej. Wykonujemy kołyskę na prawym boku z uderzeniem wyprostowanej prawej ręki o podłoże blisko ciała. Druga ręka spoczywa swobodnie na pasie.
Ranga: E
Koszt: 0

Kage Buyou
Ranga techniki: D.
Bardzo praktyczna technika. Jej użytkownik wykopuje przeciwnika wysoko do góry (ten kopniak jest podobny do Konoha Shoufuu, ale ma większą siłę) , po czym maksymalnie spina mięśnie, co pozwala mu na pojawienie się za plecami przeciwnika przy maksymalnej prędkości (coś jak Shunshin no Jutsu, ale bez użycia chakry) . Dzięki temu przeciwnik jest bezbronny i możemy go efektownie zaatakować .

Konoha Gouriki Senpuu
Ranga techniki: C.
Drugi chwyt rodziny Senpuu. Tak jak w przypadku Konoha Senpuu, polega na kopnięciu, jednakże tym razem zamiast jednego obrotu, wykonujemy ich całą serię. Podczas tej serii kręcimy się naprawdę szybko i kopniak, który wykonamy po jej zakończeniu jest bardzo silny. Potrafi porządnie odrzucić przeciwnika, sprawić mu duży ból, a czasem nawet połamać mu kości.
Zacząłeś powoli podchodzić do przeciwnika. On tylko patrzył na ciebie. Patrzył co ciekawego masz mu do zaoferowania. Zaatakowałeś go bardzo szybko. Nie zdążył nawet zareagować, a już znalazł się w objęciach swojego wroga. Wszystkie kolejne ataki udały się bez problemu. Przeciwnik padł na ziemię bezbronny. Był już nieprzytomny. Mogłeś cieszyć się z uratowania chłopaka, mimo mokrych rzeczy.
Eisaku nie spodziewał się, że pójdzie mu tak łatwo. Wiedział jednak, że przeciwnik może tylko udawać, więc podchodząc do chłopca, cały czas był gotowy zastosować Yoko Ukemi , aby uniknąć ataku.
Nie spuścił też gardy ani na chwilę. Chciał z początku wziąć kunai od nieprzytomnego już przeciwnika, ale mogła być tam zamontowana jakaś pułapka, więc wyjął własny i przeciął nim liny, które trzymały chłopca, uwalniając go.
-Miałeś szczęście, że mnie spotkałeś, szkrabie. Ktoś inny pewnie olałby tę sprawę i wrócił do domu.
Przeciwnik się nie ruszał. Wyglądało na to, że nawet jeśli udaje nie ma zamiaru z tobą walczyć. Przewyższałeś go we wszystkich umiejętnościach. Nie miał co się z tobą równać. Widocznie był przygotowany na zwykłego człowieka, a nie shinobi z wysoką rangą. Przeciąłeś wszystkie liny uwalniając chłopaka. Chłopak przytulił się do ciebie dając ci trochę pieniędzy. Następnie podszedł do ściany kopiąc w piasku. Po chwili skończył kopać. Był tam kolejny tunel. Popatrzył na ciebie mówiąc
- Chodź za mną. - W tym samym czasie wszedł do tunelu, który go pociągnął z dużą siłą tak, jak podczas, kiedy się kąpał w jeziorze widocznie było tu jakieś ukryte przejście.
Eisaku zdziwił się gdy chłopczyk przytulił jego nogi (przy jego wzroście, taki malec może mu sięgać co najwyżej do ud ;P) i dał mu nieco Yen.
Młody Genishida ucieszył się, że chociaż będzie coś z tego miał. Nie, żeby był materialistą... Po prostu był człowiekiem praktycznym.
Eisaku zobaczył, że chłopczyk podbiegł do ściany i zaczął kopać w piasku. Po chwili jego oczom ukazał się tunel.
Tajne przejście... Czyżby to dziecko wiedziało, dokąd zostało porwane? Młody Genishida myślał, że chłopczyk jest całkowicie zdezorientowany.
Wszedł za chłopczykiem do tunelu. Być może prowadził on wreszcie do wyjścia z tego przeklętego miejsca.
Wszedłeś do tunelu zapominając o leżącym w tym pomieszczeniu człowieku. Ledwo co postawiłeś pierwsze kroki i nagle coś cię pociągnęło. Kilka sekund później pojawiłeś się na środku jeziora. Nikogo nie było dookoła. Mały chłopczyk gdzieś zniknął nie wiedziałeś gdzie jest, ale to już nie było twoim zmartwieniem, bo szukanie go było, jak szukanie igły w stogu siana.

[Misja rangi C ukończona: 250y, 30 PCh i 3 punkty do rozdania]
Eisaku machał nogami w wodzie, by się utrzymać. Chłopczyka nie było nigdzie dookoła.
Trzeba było przyznać, że zafundował mu on niezłą przygodę.
Młody Genishida wypluł nieco wody z ust i zaczął płynąć powoli w kierunku brzegu jeziora. Teraz nigdzie się nie spieszył - musiał udać się na jakąś podróż, podczas której wyschną mu ubrania, bo póki co było z nimi tragicznie.
Eisaku dotarł do brzegu i powoli wyszedł z jeziora - wyłonił się stopniowo, od głowy, przez tułów, aż do samych butów. Poczuł, że jego ubrania stały się paskudnie ciężkie przez to całe zmoknięcie.
Podniósł z ziemi swoją bluzę. Na razie jej nie zakładał - gdyby ją założył, i ona by zmokła, a tego młody Genishida nie chciał. Wziął ją do jednej ręki i ruszył w kierunku przeciwnym od jeziora. [NMM] .
Wynurzył się gdzieś daleko. Bardzo daleko. Zimna, lodowata wręcz woda studziła jego wszystkie myśli. Zaraz... Mógł w takiej chwili myśleć?! Jeszcze przed chwilą powinien być pewnym, że to jego koniec. Że zginie. Brak powietrza, tlenu... A teraz? Teraz słyszał tylko szum wodospadu. Tam, w górze, woda miarowo opadała, tworząc u dołu obfitą zasłonę w formie piany i oparów. Gdzie był? Nie miał zielonego pojęcia. Widział tylko wodę, której nurt ciągnął gdzieś w tył, oraz otoczenie niebywale wysokich, skalnych klifów. Gdyby odwrócił się, ujrzałby niewielki wąwóz, otoczony tymi samymi, obrzydliwie szarymi ścianami, w głębi którego przepływała niebieska strużka wody... Tak, to chyba jedyne wyjście z obecnej sytuacji. Jeziorko, utworzone przez opadającą wodę, w którym, nawiasem, właśnie brodził, nie było głębokie. Podobna sytuacja mogłaby wyglądać sytuacja w strumieniu, tam, za chłopakiem. Powierzchnia dna była jednolicie kamienna i chłodna, żadnych w niej dziur ni innych niedogodności... Sam Nigari mógł się tylko zastanawiać, jakim cudem tu trafił, wyłaniając się z wody, i jakie moce miały w tym udział... Magia? Spojrzał w dół. Cóż to, ach, cóż? Dlaczego jego ciało opływa jakimiś czarnymi kartkami, z białym tuszem? Dlaczego kartki te unoszą się na wodzie, i nie mokną, nie giną w niej? Dlaczego na tych kartkach wypisane są wszystkie, wszyściutkie jego winy? Czemu nie może się od nich... Odpędzić?
Leciałem przez tunel. Nie myślałem czy jest on długi czy krótki. Zależało mi tylko na tym, aby dopłynąć do końca, aby przeżyć. Po walce z czasem, z czasem, którego miałem mało z powodu powietrza, którego już tak wiele nie zostało wypłynąłem na powierzchnię wody. Wszędzie dookoła mnie były ściany, ogromne ściany, których nigdy bym nie pokonał. Obojętnie ile włożył bym w to siły. Na szczęście była droga wyjścia z tego przeklętego miejsca. Wokół mnie leżały kartki, niezatapialne kartki, którego pływały dookoła. Wszystkie kartki pokazywały złe rzeczy, jakie zrobiłem dla Konohy, oraz innych ludzi, których Kocham. Nie chciałem tego czytać. Szybko zamknąłem na chwilę oczy i zacząłem płynąć w stronę wąwozu. Kiedy już wypłynąłem z tego przeklętego miejsca spostrzegłem się szybko gdzie jestem. Była to Taki, jedyna wioska, w której musiałem moczyć swe ubrania. Przyzwyczajony do mokrego ubrania skierowałem się w stronę innej wioski.

<NMM>