ďťż

grueneberg

Zwykła, zatłoczona ulica, na której ciągle coś się dzieje.


Hachi przechodzi ulicą i rozgląda się dookoła rozglądając się za jakimiś śladami zaginionych uczniów akademii po czym powiedział -zauważyłeś coś może Yukimaru??-
//Hachi jestem Yukimaro//
Szedłem uliczka trzymając dłoń na rękojeści Akakeiro. Druga dłoń wisiała na temblaku. Uważnie nasłuchiwaÂłem i rozglądałem wypatrując osoby choćby podobnej do Bata Nishu...
Ulica była tak zatłoczona, Że Bat mógłby właściwie przejeść tuz obok Was, a wy i tak niczego byście nie zauważyli. Parę kroków przed sobą zobaczyliście stary, naderwany szyld tawerny "Pod pijaną zgrają". Yukimaro natychmiast zrozumiał, że w takim miejscy najprędzej czegokolwiek się dowiedzą, muszą jednak zachować ostrożność.


-Yukimaro-kun chodÂźmy do tej tawerny, tam na pewno czegoÂś siĂŞ dowiemy- Hachi udaÂł siĂŞ do tego miejsca...

<nmm>
Biegnie rozmyÂślajÂąc co spotka go w iwie. ZamarzniĂŞte moÂże juz bilsko
<NMM>
Pojawi³ siê ni z tego ni z owego na ulicy pokrytej œniegiem. Zacz¹³ siê trz¹œÌ z zimna.
- Hoshi, gdzie jesteÂśmy? - spytaÂł swojego summona, który staÂł obok niego, widocznie teÂż zmarzniĂŞtego.
- Yuki-gakure. Dai gdzieÂś tu misi byĂŚ, czujĂŞ to. - odpowiedziaÂł mu rozglÂądajÂąc siĂŞ.
- Ikuzo! - kot po chwili skoczy³ i zacz¹³ biec. Jottos pobieg³ za nim.

Dodane po 30 minutach:

W pewnym momencie kot wskoczyÂł na wyÂższy budynek, z którego byÂło widaĂŚ okolicĂŞ.
- Widzisz coÂś? - spytaÂł Jottos.
- Most! Tam siĂŞ coÂś dzieje... Ruszajmy! - odpowiedziaÂł i zeskoczyÂł z domu. Pobiegli w stronĂŞ mostu.

<NMM>
WróciÂł na ulicĂŞ. *Tam jednak jest niebezpiecznie....* - pomyÂślaÂł po czym wskoczyÂł na budynek z którego moÂżna byÂło ujrzeĂŚ most. *Nie wyglÂąda to zbyt ciekawie...* - pomyÂślaÂł. Kot usiadÂł obok niego.

Dodane po 2 godzinach 24 minutach:

Z daleka zobaczyÂł Âże walka na moÂście siĂŞ zakoĂączyÂła. *No, to moja szansa.* - pomyÂślaÂł zeskakujÂąc z budynku. PobiegÂł w stronĂŞ mostu. Kot juÂż lekko zniecierpliwiony pobiegÂł za nim przewracajÂąc oczami.

<NMM>
BiegnĂŞ w stronĂŞ SO.

NMM
Klon wybiega z wioski <nie Ma Go>
Mój klon wylÂądowaÂł przy przybocznym straÂżniku ANBU. ZÂłapaÂł go za bark i po sekundzie obaj zniknĂŞli w k³êbie dymu.
NMK
Biegnie ulicÂą w stronĂŞ najwiĂŞkszego budynku.

NMM

Biegnie w 2 strone

NMM
MÂłody chÂłopak przebiega ulicami wielkiego miasta a wÂłaÂściwie wioski. ZapomniaÂł on jak to jest. ÂŻyÂł dÂługi czas w obozie bandytów czy w podÂłym mieÂście morderców. Tu byÂło tak piĂŞknie tak Âżywo. Jednak Wi nie zatrzymywaÂł siĂŞ. PrzepychaÂł siĂŞ mieczy ludÂźmi w stronĂŞ najwyÂższego budynku Yuki.

<nMM>
SzÂłam powoli ulicÂą, pogoda byÂła piĂŞkna w sam raz na spacer. Na ulicy jak zwykle byÂło duÂżo ludzi, który zachowywali siĂŞ spokojnie i przyjaÂźnie.
Wi wyszedÂł w raz z RinÂą i pieskiem. Piesek siedziaÂł na ramieniu Wi.
To co udajemy siĂŞ prosto do posiadÂłoÂści Senju czy chcesz siĂŞ , gdzieÂś zatrzymaĂŚ po drodze??- zapytaÂł uÂśmiechniĂŞty chÂłopak
PÂłatki Âśniegu spadaÂły z nieba. To bardzo rzadko zdarzaÂło siĂŞ w Konoha. Dlatego Wi nie czuÂł siĂŞ zbyt dobrze w tym klimacie. ByÂło mu zimno. Jednak cierpliwie czekaÂł na odpowiedÂź Riny pomimo tych niedogodnoÂści. Za to pieskowi Âśnieg siĂŞ bardzo podobaÂł i maluszek wystawiÂł jĂŞzyk. ChciaÂł sprawdziĂŚ jak Âśnieg smakuje .
Rina dopiero po chwili odpowiedziaÂła. - MoÂżemy od razu skierowaĂŚ siĂŞ do posiadÂłoÂści twego rodu, ja nie potrzebujĂŞ niczego, teraz, zaÂłatwiaĂŚ. - Lekko siĂŞ uÂśmiechnĂŞÂła i spojrzaÂła na pieska, rozbawiÂło jÂą jego zachowanie, zachichotaÂła zakrywajÂąc usta rĂŞkÂą. UspokoiÂła siĂŞ i powiedziaÂła do Wi. - ProwadÂź, poniewaÂż nie znam drogi.
Dobrze wiĂŞc teraz skierujemy siĂŞ do Kiri , a potem w stronĂŞ Konohy. - Wi po wypowiedzeniu tych sÂłów ruszyÂł w stronĂŞ bramy. PrzebiegÂł przez niÂą kierujÂąc siĂŞ prosto do Kiri. Pieskowi siĂŞ to nie podobaÂło bo nie skoĂączyÂł jeœÌ Âśniegu.

<NMM>

//OgraniczajÂąc spam pominĂŞ bramĂŞ a w Kiri napisze na wyspach //
Rina przytaknĂŞÂła Wi i ruszyÂła za nim poprawiajÂąc swÂą kurtkĂŞ i uÂśmiechajÂąc siĂŞ radoÂśnie do mieszkaĂąców, kiedy koÂło nich przebiegaÂła. SpojrzaÂła za siebie na budynek Gabinetu,w którym pozostaÂł klon, zamyÂśliÂła siĂŞ, ale zaraz wróciÂła myÂślami do teraÂźniejszoÂści i zaczĂŞÂła pod¹¿aĂŚ Âśladami Chuunina.

[nmm]
Pomkn¹³ ulic¹ w stronê Kumo, by spotkaÌ siê z RaiKage..
<NMM>
Amane szedÂł powolnym krokiem przez ulice. RozglÂądaÂł siĂŞ na róÂżne budynki, na ludzi. StaraÂł siĂŞ nie zwracaĂŚ na siebie uwagi. Poprostu chciaÂł sobie spokojnie pospacerowaĂŚ. Po niecaÂłej minucie, stwierdziÂł Âże takie spokojne Âżycie nie jest dla niego i postanowiÂł spotkaĂŚ siĂŞ z wÂładcÂą wioski. ChciaÂł siĂŞ zapytaĂŚ jego o jakieÂś zadanie. PrzydaÂłaby mi siĂŞ kasa, a to jest dobry sposób na jej zarobienie.

NMM
Hisae szÂła lekko znuÂżona ulicÂą Yuki zastanawiajÂąc siĂŞ dokÂładnie nad sensem swych sÂłów,które wypowiedziaÂła do Yagu.CieszyÂła siĂŞ jednak z tego,Âże jest tutaj i nosi tak wielkie brzemiĂŞ. RuszyÂła poszukaĂŚ sobie domu wraz z Yoruichi.

<nmn>
PrzechodzĂŞ przez ulice Yuki, przebijajÂąc siĂŞ przez tÂłum ludzi. Za kierunek obraÂłem sobie jakiÂś bar, albo restauracje. Sam jeszcze dokÂładnie nie wiem, wejdĂŞ do tego lokalu który spotkam pierwszy na swojej drodze.

NMM
WyszÂła z domu. W kieszeni pÂłaszcza wymacaÂła rĂŞkawiczki. WzruszyÂła ramionami i zaÂłoÂżyÂła je. Z cichym westchniĂŞciem schyliÂła siĂŞ i nabraÂła w dÂłonie nieco biaÂłego puchu. UlepiÂła kulkĂŞ i przerzucaÂła niÂą z dÂłoni do dÂłoni.
SzÂła powoli, nie uÂśmiechajÂąc siĂŞ wcale. Jej wyraz twarzy byÂł jak zwykle smutny i nieprzenikniony, chÂłodny niczym Âśnieg, którego dookoÂła byÂło peÂłno. KtoÂś, kto nie znaÂł jej historii pewnie stwierdziÂłby, Âże po prostu zasymilowaÂła siĂŞ ze Âśrodowiskiem, w którym mieszka.
SzÂła powoli w stronĂŞ parku, przyglÂądajÂąc siĂŞ niebu. ZaÂłoÂżyÂła za ucho pasmo wÂłosów, rozmyÂślajÂąc. MyÂślaÂła o tym, co byÂło kiedyÂś. O ojcu, matce, druÂżynie... To wszystko straciÂła, a wraz z tym ca³¹ wiarĂŞ w to, Âże kiedyÂś bĂŞdzie lepiej.
WidziaÂła juÂż skraj parku, z rosÂłymi drzewami, pokrytymi Âśniegiem. ZastanawiaÂła siĂŞ jak one wyrosÂły na tak duÂże w krainie wiecznego Âśniegu. CóÂż... Nigdy siĂŞ nad tym g³êbiej nie zastanawiaÂła wiĂŞc i tym razem nie miaÂła takiego zamiaru. Nie wiele wiĂŞcej myÂślÂąc przekroczyÂła granicĂŞ parku. <NMM>
Wolnym, leniwym krokiem Toshiharu wychodzi z maÂłego domku i zamykam za sobÂą drzwi. Potem ruszyÂł w stronĂŞ parku czujÂąc mroÂźne powietrze na twarzy. ZaÂłoÂżyÂł rĂŞce za gÂłowĂŞ i spojrzaÂł w niebo. RozejrzaÂł siĂŞ w okóÂł oglÂądajÂąc budynki i maÂłe uliczki w przejÂściach. Powoli zacz¹³ dochodziĂŚ do obskurnej Tawerny "Pod PijanÂą ZgrajÂą"...

<NMM>
WyszedÂłem z siedziby i spacerowaÂłem po ulicy. "Tu jak zawsze jest tÂłoczno, nie lubiĂŞ tÂłoku." PomyÂślaÂłem po czym skierowaÂłem siĂŞ do parku. IdÂąc patrzyÂłem na spieszÂących siĂŞ ludzi, wiĂŞkszoœÌ byÂła zabiegana, dokÂądÂś siĂŞ ÂśpieszyÂła, co chwilkĂŞ zostawaÂłem potrÂącony przez kogoÂś, wiĂŞkszoœÌ nawet nie przepraszaÂła, a co najlepsze niektórzy mieli pretensje o to, Âże to ja w nich wszedÂłem. ZachowujÂąc mimo wszystko spokój dostaÂłem siĂŞ w koĂącu do parku.

[NMM]
WyszedÂłem zadowolony z tego, iÂż skoĂączyÂłem juÂż tÂą misjĂŞ, chociaÂż zajĂŞÂła mi ona prawie caÂły dzieĂą, mimo wszystko byÂła to moja pierwsza misja i na pewno jÂą zapamiĂŞtam, a w szczególnoÂści tego typka zza lady.
Po chwili powÂąchaÂłem swoje ciuchy i poczuÂłem odór, musiaÂłem siĂŞ go szybko pozbyĂŚ, nie miaÂłem ochoty pokazywaĂŚ siĂŞ komuÂś w takim stanie, musiaÂłem szybko siĂŞ wykÂąpaĂŚ i zmieniĂŚ ubrania, a przede wszystkim porzÂądnie odpocz¹Ì. Nie myÂślÂąc zbyt dÂługo skierowaÂłem siĂŞ prosto do siedziby klanu Kishi.

[nmm]
Gdy wszedÂłem na ulice byÂła ona pusta, Âżadnej Âżywej duszy. ZaÂłoÂżyÂłem obie rĂŞce na gÂłowĂŞ i podziwiajÂą piĂŞknÂą, gwiaÂździstÂą noc szÂłem dalej... <nmm>
PrzemierzaÂłem ulicĂŞ, praktycznie drzemiÂąc. SzedÂłem non stop chwiejnym krokiem, po chwili upadÂłem na ziemiĂŞ wskutek jakiegoÂś odepchniĂŞcia. OkazaÂło siĂŞ Âże wbiegÂła we mnie jakaÂś starsza kobieta, która siĂŞ po coÂś ÂśpieszyÂła, powiedziaÂła krótkie -przepraszam- i pobiegÂła dalej. Ja wstaÂłem powoli, otrzepaÂłem siĂŞ i powiedziaÂłem cicho
-Nikt tutaj nie uwa¿a na m³odych ludzi... eh- S³ysza³ to mo¿e tylko jeden staruszek bo us³ysza³em jeszcze -Ze staruszkami jest ... [kaszel] ... dok³adnie tak samo, te¿ nikt na nas nie uwa¿a- Spogl¹dn¹³em na niego i lekko siê uœmiechn¹³em, jakbym chcia³ dodaÌ mu otuchy i ruszy³em swoim chwiejnym krokiem dalej, zasypiaj¹c w marszu, do swojego mieszkania.

[nmm]
SzÂła szybko, pustÂą oblodzonÂą ulicÂą, byle jak najszybciej dojœÌ do tawerny. Koniuszki palców u rak zaczĂŞÂły powoli jej odmarzaĂŚ, wiĂŞc wÂłoÂżyÂła rĂŞce do kieszeni kurtki. ZmarzniĂŞta i zmĂŞczona, narzekaÂła w myÂślach na niskie temperatury, padajÂący Âśnieg, krzywoœÌ ulicy i wszystko na co tylko siĂŞ daÂło.

Dodane po 5 godzinach 42 minutach:

>NMM<
ChÂłopak szedÂł spokojnym krokiem, jak wiĂŞkszoœÌ miejscowych zd¹¿yÂł siĂŞ przyzwyczaiĂŚ do panujÂących tu warunków pogodowych. "ChociaÂż w sumie miÂło by siĂŞ mieszkaÂło w cieplejszych warunkach... nie ma co gdybaĂŚ, waÂżne Âże jestem tutaj w miarĂŞ szczĂŞÂśliwy" RozmyÂślaÂłem przemierzajÂąc drogĂŞ prowadzÂącÂą nad morze. Nie chciaÂłem przez chwilĂŞ rozmawiaĂŚ z ludÂźmi, ale teÂż nie chciaÂłem siedzieĂŚ w domu, wiĂŞc postanowiÂłem udaĂŚ siĂŞ nad morze, mimo tego Âże jest zamarzniĂŞte, wedÂług mnie wyglÂąda piĂŞknie. O dziwo tym razem nie zostaÂłem potrÂącony przez nikogo, zdoÂłaÂłem bez upadku dostaĂŚ siĂŞ do swojego celu, a bynajmniej bez wymuszonego wypadku, gdyÂż raz wpadÂłem w poÂślizg i upadÂłem, ale nie byÂł to bolesny upadek, wiĂŞc drogĂŞ moÂżna zaliczyĂŚ do udanych.
PrzeglÂądajÂąc po drodze stragany, w sumie to tylko rzuciÂłem na nie okiem i pomyÂślaÂłem "Âże teÂż ludziom chce siĂŞ staĂŚ w takÂą pogodĂŞ ze straganami... eh pewnie im siĂŞ nie chce, ale muszÂą za coÂś ÂżyĂŚ" momentalnie przypomniaÂł mi siĂŞ mój portfel, który teÂż nie moÂże poszczyciĂŚ siĂŞ tym Âże jest peÂłny, niestety. Droga nad morze strasznie mi siĂŞ dÂłuÂżyÂła, ale jednak w koĂącu dotarÂłem do celu.

[NMM]
RuszyÂła wolno przed siebie z rĂŞkami w kieszeniach, kopiÂąc ze zÂłoÂściÂą co jakiÂś czas napotkanÂą bry³ê Âśniegu. Przez chwilĂŞ naszÂła jÂą ochota na wybudowanie Âśniegowego-Anuleja, a nastĂŞpnie stopienia go rytualnym katonem, jednak szybko zrezygnowaÂła z tego pomysÂłu, caÂły czas majÂąc w pamiĂŞci sÂłowa Anuleja, które nie wiedzieĂŚ czemu tak strasznie mocno jÂą zabolaÂły. MoÂże dlatego Âże od samego poczÂątku, odkÂąd go poznaÂła, uznaÂła Âże nikt inny tylko on zasÂługuje na jej wielmoÂżnÂą osobĂŞ. KopnĂŞÂła ze zÂłoÂściÂą zaspĂŞ Âśniegu. Jakie kobiety sÂą gÂłupie! Nie mogÂą znajdowaĂŚ sobie obiektu westchnieĂą w "macho, którzy na jedno skinienie bĂŞdÂą wystawiali brzuch do drapania?!" Amy ofuknĂŞÂła jakiegoÂś przechodnia który zaproponowaÂł jej pomoc w odnalezieniu drogi, bo chyba jest tu nowa. RuszyÂła w stronĂŞ morza z zaciÂśniĂŞtymi piĂŞÂściami, klnÂąc w myÂślach na czym Âświat stoi, by zagÂłuszyĂŚ wzbierajÂącÂą w niej histeriĂŞ i panikĂŞ, wywoÂłanÂą sÂłowami Anuleja. >NMM<

Dodane po 20 minutach:

ZapÂłakana, pokrzywdzona przez Âświat Amy wracaÂła do Tawerny, chcÂąc jak najszybciej schowaĂŚ siĂŞ w wynajĂŞtym pokoju. Nie miaÂła juÂż ochoty nawet, nawrzeszczeĂŚ na staruszka który nieopatrznie jÂą potrÂąciÂł. SzÂła szybkim krokiem do tawerny. >NMM<
PrzemierzaÂłem ulicĂŞ co chwilĂŞ chuchajÂąc w dÂłonie w celu ich rozgrzania.
"Dzisiaj jest wyjÂątkowo zimno" pomyÂślaÂłem po czym kontynuowaÂłem drogĂŞ w kierunku baru, gÂłód nie dawaÂł mi spokoju, a do tego dokuczaÂło mi zimno, przez te dwie sprawy pogorszyÂł mi siĂŞ humor, miaÂłem z³¹ minĂŞ, szedÂłem ulicÂą omijajÂąc ludzi, krokiem doœÌ szybkim, nie zwracajÂąc uwagĂŞ na przechodniów, na nikogo... po prostu chciaÂłem siĂŞ szybko dostaĂŚ do tego baru. Kiedy zobaczyÂłem go w oddali, uspokoiÂłem siĂŞ nieco, sam nie wiem czemu, po prostu zÂłoœÌ ze mnie wyparowaÂła.
Po chwili znalazÂłem siĂŞ pod drzwiami wiĂŞc wszedÂłem do Âśrodka.

[nmm]

Dodane po 24 godzinach 3 minutach:

ChÂłopak kierujÂąc siĂŞ drogÂą w kierunku paÂłacu, miaÂł tylko nadziejĂŞ Âże uzyska pozwolenie na opuszczenie wioski, w celu uzyskania siÂły, i poszukiwania przygód. ChÂłopak byÂł coraz bliÂżej paÂłacu, widziaÂł go, wiĂŞc przyÂśpieszyÂł trochĂŞ tempa, chciaÂł mieĂŚ tĂŞ rozmowĂŞ za sobÂą, wiedziaÂł Âże nie rozmyÂśli juÂż przed wyruszeniem z wioski, miaÂł tylko nadziejĂŞ Âże uczyni to za pozwoleniem Kazehana. Z nadziejÂą w sobie przyÂśpieszyÂł jeszcze bardziej kroku i po chwili znajdowaÂł siĂŞ juÂż przy wejÂściu do paÂłacu,

[nmm]

Dodane po 65 godzinach 55 minutach:

ChÂłopak kierujÂąc siĂŞ w stronĂŞ paÂłacu, zauwaÂżyÂł arenĂŞ po drodze, sam nie
wiedz¹c czemu chcia³ na ni¹ wejœÌ, mieszka³ w tej wiosce 10 lat, a na arenie nie by³, wydawa³o mu siê to co najmniej dziwne.
"Chyba mam jeszcze chwilĂŞ czasu, wiĂŞc mogĂŞ zobaczyĂŚ co tam siĂŞ dziejĂŞ". PomyÂślaÂł po czym szybko skierowaÂł siĂŞ na arenĂŞ.

[nmm]
WyszedÂłem na ulicĂŞ, choĂŚ byÂłem przyzwyczajony do bardzo niskiej temperatury to dziÂś byÂło mi zimno. SchowaÂłem rĂŞce do kieszeni i szybko udaÂłem siĂŞ przed siebie, co jakiÂś czas dmuchajÂąc na rĂŞce.. ByÂło naprawdĂŞ zimno. Po jakimÂś czasie znikn¹³em w którejÂś z bocznych uliczek...

<NMM>
WyszedÂłem z tawerny i ruszyÂłem prosto ulicÂą rozglÂądajÂąc siĂŞ, ale nikogo nie byÂło na ulicy prócz zapalonych latarni i wystaw w sklepach, popatrzyÂłem sobie na wystawy w sklepach, zaÂłoÂżyÂłem rĂŞce na gÂłowie i w drodze do domu zacz¹³em sobie podgwizdywaĂŚ. <nmm>
WyszedÂłem z bocznej uliczki prowadzÂącej do posiadÂłoÂści klanu Hytoroga. SchowaÂłem rĂŞce do kieszeni i powolnym krokiem szedÂłem przed siebie. Co jakiÂś czas masowaÂłem skroĂą palcami. Strasznie bolaÂło. "Nigdy wiĂŞcej!" PomyÂślaÂłem sobie. Po jakimÂś czasie skrĂŞciÂłem w ulicĂŞ przy której znajdowaÂła siĂŞ sala treningowa.

<NMM>
PrzemierzaÂłem ulice spokojnie,kierujÂąc siĂŞ do baru.MiaÂłem siĂŞ tam spotkaĂŚ z kumplem. PostanowiÂłem Âże przy okazji nie odmówiĂŞ sobie jakiegoÂś piwa. Tak pozytywnie nastawiony przyÂśpieszyÂłem kroku.

Dodane po 1 godzinach 57 minutach:

Wyszed³em z baru.I zacz¹³em rozgl¹daÌ siê po ulicy w poszukiwaniu jakiegoœ hotelu.Muszê przecie¿ siê wyspaÌ przed jutrzejsza walk¹.Jest to dla mnie bardzo wa¿ny dzieù dlatego by³em trochê zdenerwowany.
WyszedÂłem z jednego z domów. Upchn¹³em otrzymane pieniÂądze w kieszeni, ochota na kieliszek sake nie minĂŞÂła. WÂłoÂżyÂłem rĂŞce do kieszeni i gwizdajÂąc pod nosem, wolnym krokiem udaÂłem siĂŞ ponownie w stronĂŞ baru. Po jakimÂś czasie zaczĂŞÂło mi siĂŞ robiĂŚ chÂłodno wiĂŞc przyspieszyÂłem krok, za chwilĂŞ znikn¹³em w którejÂś z bocznych ulic.

<NMM>
Szłam zaśnieżonymi ulicami. Moją uwagę co chwilę przykuwały różne wystawy w sklepach - każda bardziej okazała od poprzedniej.
W Kiri takich nie ma..., pomyślałam. Poczułam nieprzyjemne kłucie w nodze. Schyliłam się i dopiero wtedy przypomniało mi się, że mam na sobie futrzane buty. Były tak wygodne, że czułam się, jakbym była boso. Westchnęłam i poprawiłam ułożenie futerka w środku buta. Ruszyłam dalej. Zauważyłam szyld jakiegoś baru, więc postanowiłam wstąpić na ciepłego Fung Pao i sake.
NMM

***

Po wyjściu z baru świeże powietrze miło podrażniło mi nozdrza. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam na chwilę oczy. Ludzie patrzyli się na mnie jak na jakąś idiotkę, jednak nie obchodziło mnie to zbytnio. Jednak kiedy jeden z przechodniów podszedł do mnie i zapytał się, czy wszystko w porządku, postanowiłam, że lepiej będzie przestać. Ruszyłam uliczkami kompletnie nie widząc, gdzie idę. Po skręceniu w jedną z wąskich dróżek moim oczom ukazał się piękny widok - park pełen białych drzew.
NMM
Powolnym krokiem przemierzał ulicą młody chłopak, szedł spokojnie, jednak zimno już dawało się we znaki. Po chwili przyśpieszył kroku, kierując się w kierunku gdzie znajduje się siedziba jego klanu.
"Za długo przebywałem na zewnątrz... muszę się w końcu zagrzać" Nawet kilka lat w tej wiosce nie jest w stanie całkowicie uodpornić na zimno. Chuchnąłem w ręce aby je zagrzać po czym przyśpieszyłem lekko kroku.

[nmm]
Szybkim, sprężystym krokiem wyszłam z parku. W głowie kołatała się tylko jedna myśl - wrócić do Kiri i odszukać przeszłość.
Odszukać przeszłość... Tylko jak?
Tym razem nie zwracałam już uwagi na żadne wystawy, na zaśnieżone dachy czy czerwone nosy mieszkańców. Zapaliło się we mnie jedno pragnienie - przypomnieć sobie tamte dni. Kichnęłam. W tej samej chwili potknęłam się o własną nogę i upadłam plackiem na ziemię.
-Jak zwykle... Nie ma to jak podniosłe momenty i ja - mruknęłam wypluwając śnieg brudny od ludzkich kroków. Wstałam i podniosłam czapkę, która musiała mi spaść podczas upadku. Klnąc pod nosem ruszyłam w stronę bramy wioski.
Po chwili na ulicy pojawił się młodzieniec który prawie natychmiast schował się za jakimś koszem lub innego typu obiektem ważne by był nie widoczny po czym sprawie wykonał kilka pieczęci do Gakure no jutsu które powinno spowodować jego niewidzialność. Następnie wolnymi krokami wydostał się za przeszkody dokładnie obserwując teren. Szukał tu jakichkolwiek patroli wrogą które mógł bez problemu usunąć. W wypadku jakiegokolwiek ruchu młodzieniec zastyga w bezruchu co powoduje że jest całkowicie nie widzialny. Wiedział bowiem że Yuki nie ma klanu wyczuwającego chakry w dużym stopniu. Dlatego też bez problemu powinien zostać nie zauważony.
1620 - 150 = 1470
I tutaj jest kolejna połówka postu z poprzedniej strony.

Teruyo wykazując się umiejętnościami indywidualnej pracy, zadecydował samodzielnie kontynuować szturm. Tuż za bramą, schował się za jednym ze straganów, gdzie wykonał Swoje jutsu. I prawdopodobnie w ten sposób, być może i dotarłby do samej siedziby gdyby nie pewien brak dokładności *. Przed detonacja pierwszej wieży, ktoś opuścił ją (znajdował się na wyższych piętrach), po czym ukrywając się czekał na bieg wydarzeń. Nie był w stanie dokładnie określić Twojej pozycji, ale widząc ślady na śniegu oraz zakrzywiony obraz, strażnik z baszty przymierzył dobrze Swoją kuszę, po czym posłał w Twoją stronę bełt z wybuchową notką. Z wyżej wymienionych powodów, nie trafił, a pocisk wbił się tuż koło Twojej głowy, po czym nastąpiła detonacja. Na tyle powolna, iż zdołałeś jedynie odskoczyć na bok, unikając większych obrażeń (poparzenia jednak są). Nie wiesz skąd naleciał bełt (orientacyjnie, iż to było z prawej strony za Tobą), a kiedy spróbowałeś się odwrócić, nikogo tam nie zauważyłeś. Twoją sytuację pogorszył fakt ujrzenia wielkiego wybuchu, tuż przed bramą. Nie wiesz, czy dalszy szturm ma sens oraz co się stało z Twoimi towarzyszami. A każdy kolejny ruch, może już być śmiertelny.

Koniec 1 postu.

Zaraz pod odskoku młodzieniec wbija w śnieg jednego kunaia z notką po czym przygotowuje plan działania. Otóż zaczyna okrążać okolice szukając strzelca tego bełtu. Następnie w przypadku wystrzelenia bełta młodzieniec odbija go mieczem w wypadku możliwości uniknięcia/bloku młodziak wykonuje Hiraishin no Jutsu i pojawia się przy notce. Powinno to dać 100% szanse obrony. Strzelając po raz drugi strzelec powinien pokazać swoje położenie. Dlatego też zaraz po uniknięciu ataku młodziak biegnie w stronę z której padł strzał starając się złapać strzelca i kilkoma mocnymi uderzeniami miecza zabić go. Ciosy te są szybkie acz nie mocne. Mają one tylko spowodować ból w kluczowych częściach ciała. Miejscami uderzenia w tym przypadku jest brzuch ramiona oraz w miarę możliwości twarz. W przypadku przewagi liczebne młodziak wycofuje się w bezpieczne miejsce i oczekuje do dobrego miejsca na zasadzkę.
Chakra: 1470 - 350 = 1120
Kiedy zacząłeś krążyć tu i ówdzie, w dalszym ciągu zostawiałeś ślady na śniegu. I byłby to poważny błąd, gdyż intuicyjnie czułeś, iż "snajper" w dalszym ciągu Cię obserwuje. Czułeś jak uspokaja oddech. Czułeś, jak włożył do ust odrobinę śniegu, aby tylko ukryć ciepłe powietrze. Niemalże czułeś natężenie z jakim miał nacisnąć spust i... Nic się nie stało. Może to i lepiej? Ledwo słysząc taki pocisk, i tak nie byłbyś w stanie dość szybko zareagować (czas reakcji, nie ucieczki). Coś musiało go przestraszyć. I była to brama waląca się pod wpływem 4 dzielnie rzuconych Kunai z notkami. Taak, nie chciał on ujawniać Swojej pozycji... ale na pewno jeszcze nie raz uderzy...

Następne posty, piszcie już w kolejności. "Chwilowy" spokój, mający służyć przegrupowaniu się. I Mniej więcej teraz skończyła się rozgrzewka. Zginęło 2 NPC, a do dyspozycji posiadam co najmniej 4 razy tyle. Cieszycie się?

W pewnym momencie chłopak mógł usłyszeć huk spowodowany technikami które zostały użyte przy bramie (Przynajmniej tak sądzę) dlatego też młodzieniec postanowił uchronić swoich towarzyszy którzy tu zmierzali. Dlatego też, szybko cofnął się na początek ulicy. Starał się iść po swoich śladach czasami odbijając się od ścian okolicznych budynków , co powinno spowodować nie wykrycie go przez snajpera. Dodatkowo młodzieniec zasłonił swoje usta płaszczem co powinno spowodować zmniejszenie się ilości dymu wydobywającego się z ust z powodu niskiej temperatury. Tak czyniąc młodzieniec czeka na resztę "oddziału". W czasie tego oczekiwania stara się nie robić dodatkowych śladów wskazujących na jego obecność , dodatkowo wciąż bacznie obserwując okolice by dostrzec snajpera. Gdy Teruyo zobaczy jakiegoś sojusznika natychmiast zaciąga go w bezpiecznie miejsce. W wypadku dostrzeżenie snajpera natychmiast skumulowanie chakry w mieczy i machnięcie nim co powoduje powstanie powietrznego ostrza które powinno przeciąć budynek w którym schowa się napastnik jak i jego samego.
Chakra: Nie wiem czy użycie techniki będzie potrzebne w tym poście wrazie czego odpisze w następnym poście.
Keik weszła na ulicę. Na rękach niosła Dakotę, obok niej szła druga Keiko <Shiva> niosąc ciężarki i płaszcz swojej pani. Obok obu Kej szedł Nuri. Dziewczyna wiedziała, że coś tu nie gra. Widziała na śniegu ślady Terka, czuła w powietrzu zapach chłopaka i dzięki temu mogła mniej więcej stwierdzić gdzie on jest. Nie odwracała się jednak w jego stronę. Chciała się dowiedzieć co tu jest nie tak. Położyła Dakotę w jednym zaułku, Shiva przykryła wilczycę płaszczem Kej i położyła ciężarki obok. Teraz wszyscy <oprócz Dakoty> mogli swobodnie walczyć. Kej czuła w powietrzu różne zapachy, jednak nie wiedziała jakiego ma szukać, więc nic jej to nie dało. Stała gotowa do ataku. Co prawda odkąd tylko weszła na ulicę, miała przygotowane te gatana no diclonius i w razie czego kawarimi, jednak teraz po prostu udawała zwykłą, szarą dziewczynę. Chciała być przynętą aby przeciwnik chcąc ją zaatakować, zdradził swoją pozycję. Dziewczyna była cierpliwa. Jeżeli Terek ją ciągnie za sobą, opiera się i prosi aby streścił o co chodzi. Do tego dziewczyna stara się jak najbardziej wyostrzyć słuch aby usłyszeć wroga. W końcu wszędzie jest śnieg, jeden lekki ruch i chrupot białego puchu może zdradzić pozycję wroga... Shiva ma za zadanie chronić siostry. Nuri tymczasowo też znajduje się pod opieką. Wilczyca jak pani ma przygotowane te gatana no deiclonius. Ta technika powinna w locie rozwalić strzałę, a dokładnie ją na tyle posiekać aby nic użytecznego z niej nie zostało. Ponadto "ręce" mogą złapać strzałę w locie.

Tak jak Terek, nie wiem czy i co będę używać, więc podliczę w następnym poście na początku. Teraz za dużo bym z PCh kombinowała xP

Te posty miały służyć zorientowaniu się, kto został pod bramą itd. Powiedzmy, że od ich napisania, do postu Dantego, minęło co najmniej 10 min. Macie teraz 24h na napisanie kolejnych,
Atsui.

Chyba nadszedł czas na utrudnienia , bo po co mi NPC w wiosce ,jeżeli z nich nie korzystam ? A tu taka piękna okazja .

Uczniowie kazehana , kiedy tylko dowiedzieli się do ataku na wioskę szybko pojawili się na ulicy , lecz starając się ukryć swoją obecność, a mianowicie koncentrując czakrę w podeszwach stóp, tym samym nie powodowali żadnych głośnych ruchów , więc byli trudni do wytropienia, tym bardziej że psom mogły szybko zamarznąc nosy , bo to nie były psy zimowe.., tylko dyskretnie pojawili się na miejscu.. Zwierzęta nie przystosowane do warunków zimowych powinny niedługo paść , albo stracić możność ruchu , bo stanie w takich warunkach , spowoduje martwice komórek w łap czworonogów, Podobnie właścicielką owych ma problemy z walką w tych terenach wiecznego lodu, jedynie Terek może walczyć z pełnym potencjałem. Nagle uczeń Dantego złożył sekwencje w raz z uczennicą... stali oni na dachu jednego z domów Keiko mogła ich zobaczyć. Kiedy skończyli składać pieczcie nic się nie stało ... dziwne ? i Tylko w stronę przeciwników poleciały płatki śniegu , które poleciały z wiatrem. W ten Psia wojowniczka powinna wyczuć intensywny zapach trucizny , lecz już było za późno, wten ona , jej psy i Terek stracili widoczność , albowiem Pingwinia studentka wyłączyła działanie Genjutsu tym samym opary trującego gazu paraliżującego ucznia ogarnęły ulice. Napastnicy powinni być teraz sparaliżowani. Dwójka ta posiadała odtrutkę na ten gaz ,więc mogli bezproblemowo poruszać się w nim. Ta cała operacja była z zaskoczenia , zarazem odbyła się w tępię ekspresowym ... ale czy to wystarczy ? Teraz ta dwójka oddaliła się kawałek i przyjęła pozycje obronną ...

Techniki których użyli

Doku Kiri
Ranga: D
Technika polegająca na wypuszczeniu z ust sporych ilości trującego gazu. Gaz może skutecznie powstrzymać przeciwnika choć silny wiatr czyni ją nieskuteczną.
Koszt: 100

Dzięki tej technice powstała chmura gazu paraliżującego

Kokohi no Jutsu
Ranga: B
Zwykłe GenJutsu mogące wyprowadzić ludzi w pole. Widzimy jej efekty tuż przed rozpoczęciem Egzaminu Selekcji Chuunin. Efektem tej techniki jest zamiana danych przedmiotów według potrzeb osób wykonujących tą iluzję. Dość często może się zdarzyć, że nie wiemy iż jesteśmy już ofiarę tego jutsu...
Fakt pierwszy; to genjusu działa tylko na materię nieożywioną, nie bierze czegoś z niczego. Nie może zaatakować przeciwnika. Możesz z drzewa zrobić wiatraki, z kunai przeciwnika kwiatki, znaki drogowe pozmieniać... Bardzo prosta technika pozwalająca na zamianę danego przedmiotu w celu zmylenia wroga i koniec... a nie naginające świat.

Nie znam kosztu ......

Dzięki tej technice chmura gazu została zamieniona w płatki śniegu, które poleciały w stronę przeciwników

chakra next post bo mg musi mi podać koszt chakry

Atsui jakbyś miał jakieś problemy z tym , ze się pojawili NPC moi
1. Byli w wiosce
2. Mogli się pojawić
3. Informacja z pod ramy szybko się rozlazła po wiosce ...
4. Niech się wysilą

Dobrze, że Się w końcu pojawili (łiiii, nie muszę Sam bronić wioski <jupi>). Dobrze jednak było, abyś Mnie albo kogoś tam o tym poinformował-dlatego też wprowadziłem poprzedni odstęp czasowy.
btw. GM, MOŻE, a nie MUSI =P anyway, koszt to 200.

Tak więc nadal nie wiem jak z poprzednimi technikami. Jak będę wiedzieć, to jak poprzednio, next post.

A i mam jedno zastrzeżenie. Wilki dostałam <było fabularnie na pierwotnym forum>, więc niekoniecznie muszą być z kraju ognia, poza tym mają grube futro a ich białe umaszczenie może wskazywać, że niekoniecznie źle się czują na zimnie. Są rasy, które najlepiej się czują w -20*C. Do tego wilki jak wilki, muszą być przystosowane do każdych warunków w których żyją. Do tego futro rośnie nawet na łapach, może nie na poduszeczkach, ale mimo wszystko jakoś ochrania łapy. Jedynie mogą poranić kawałki lodu. Ogólnie w końcu mają futro. W tym przypadku najgorzej ma Dakota, suczka poparzona, jednak jest przykryta płaszczem. Kej fakt, może być zimno, w końcu łazi roznegliżowana, choć podczas walki uwalnia się adrenalina zmniejszając wrażliwość ciała na takie bodźce. Ale ja nie wnikam...

Dobra, no to odpis:
Keiko widząc tamtych ludzi i podejrzane płatki śniegu, stwierdziła, że coś tu jest nie tak. Poza tym śnieg utrudniał widoczność. Tak więc zdjęła z pleców wachlarz, rozłożyła go jednym machnięciem i łapiąc go oburącz, zaczęła mocno wachlować chcąc pozbyć się z oczu wrednych śnieżynek. Nie wiedziała też co chcieli zrobić tamci ninja, jednak wiedziała, że nic dobrego i zapewne będą chcieli bronić wioski. Dziewczyna postanowiła więc uprzedzić ich atak, lub wykonać następny. W końcu nie wiedziała o co chodziło z tymi śnieżynkami. Tak więc Keiko zamachała dwa razy mocniej posyłając na przeciwników 2 małe tornada (Kamaitachi No Jutsu [Fuuton]). Jeżeli złapali się na tą technikę to dodatkowo mają zadawane rany cięte. Poza tym aby wykonać tą technikę jest potrzebny wiatr, a ten tutaj został zmieszany z gazem, więc powinni być sparaliżowani. Kej dodatkowo wzięła 2 kunai'e, przyczepiła do nich po jednej wybuchowej notce i rzuciła w stronę uwięzionych w tornadach ninja. Jeżeli jednak technika się nie udała, to Kej z powrotem zakłada na plecy wachlarz i wykonuje Kawarimi z jakąś dachówką znajdującą się za ninja. Wyciąga szybko katanę i przebija nią przeciwnika celując w serce (a skoro to medyk to idealnie wie gdzie jest ten narząd xP). Łapie go/ją za ubranie na plecach i rzuca w przeciwnika stojącego na wprost. Miało to spowodować dekoncentrację aby dziewczyna mogła się zbliżyć do ninja i po prostu ściąć głowę, a jeżeli nie, to inną część ciała co i tak powinno doprowadzić do wykrwawienia. W razie nieudanej próby, Kawarimi z jakimś kamieniem, śniegiem, odpadającym tynkiem ze ściany jak najbliżej sfory, choć i tak Kej pewnie może liczyć na wsparcie Terka. Tak w razie czego. Choć i tak chłopak zna jej możliwości, bynajmniej w pewnym stopniu. W razie ataku snajpera (czy jak on się tam zwie) cały czas ma nałożone na siebie Te gatana no diclonius.

2* Kamaitachi No Jutsu = 400, jeżeli złapani to + (2*100) czyli wynik końcowy 600
Jeżeli opcja nr 2 to 400+100=500
Opcja 3: 400+100+100= 600
Dante używasz swoich technik przeciwko Keiko twoi słudzy mnie nie widzą poniewaz używam techniki maskującej oO

~~~~

Teruyo jeszcze przez jakieś 3 minuty w bezruchu po czym dostrzegł że Keiko zamierza zaatakować w jakiś strażników odsunął się na bok by nie dostać się w pole działanie techniki. Po chwili dostrzegł że to lizo tyłki uważających siebie za główne siły aktualnego Kazehana. Czas najwyższy by im pokazać kto naprawdę włada dobrze mieczem. Po tym krótkim dopingu w myślach Teruyo udał się okrężnym ruchem na prawą stronę swoich oponentów. Uczniowie Dantego nie powinni dostrzec chłopaka przez gęstą chmurę trującego gazu to raz. Po drugie z pewnością ich uwaga skupiała się w większej mierze na Keiko która była jedynym widzialnym oponentem dla nich. A lider 7MM czekał tylko na właściwy moment który miał nastąpić niebawem. Albowiem przeciwnicy Keiko&Teruyo z pewnością wykonali odskoki by uniknąć potężnych ataków powietrznych. Chłopak który obserwował sytuacje z boku natychmiast mógł dostrzec gdzie shinnobi z Yuki się schowali , a raczej gdzie odskoczyli , w tych właśnie momencie Teruyo szybko doskakuje do jednego z oponentów tnąc wściekle 2 katanami po klatce piersiowej swojej ofiary i po innych częściach ciała zaprzestając tylko w momencie gdy przeciwnik spadnie na ziemie w kałuży szkarłatnej krwi. Ten sam manewr zostaje wykonany na następnym momencie. Pragnął bym dodać że Teruyo jest ciągle w technice maskowania i atakuje szybko z góry by jeszcze bardziej zmniejszyć szanse obrony uczniów Dantego. Dodatkowo ten atak jest wykonywane prawie natychmiast po przerwaniu churaganu Fuutonów Keiko.
Ok i zabawa dalej trwa. Na początek, przypomnę iż tzw. "Snajper" jak i około 5 pozostałych ludzików, należy do Mnie. Nie oznacza to, iż będą pomagać NPC Dante'go (w sumie Teruyo też jest z Yuki). Efekt zamieszania i bratobójczej walki. Napięcie rośnie.

A teraz opis właściwy. Cóż, nie doszło tutaj do rozpoznania Genjutsu, a jedynie rozproszenia go. Ale o tym potem. Cóż, Keiko wpierw zamachnęła się wachlarzem, raz a porządnie, żeby go rozwinąć, a następnie wykonała Swój podwójny kontratak. Niecelny, gdyż oczywiście postacie jak bezrozumne by nie były, nie mogły po prostu stać i czekać na kontratak. Kiedy to Jedna z Keik, zdecydowała się przyjąć otwartą walkę na Siebie, Lider MM, wymyślił Sobie kontratak. I po części mu się on nawet udał. Korzystając z zamieszania, podkradł się z jednej strony do przeciwników a następnie zaatakował chcąc wykonać zamach. Jedne niegłębokie cięcie przecięło klatkę wychowanka, co spowodowało spadek koncentracji, i ujawnienie prawdziwej formy dymu ( o tym pisałem wcześniej). Tylko jedno, gdyż aż tak prosta kombinacja, nie powinna być w stanie całkowicie zaskoczyć uczniów mistrza szermierki, dlatego też genuserka po raz kolejny uratowała się uskokiem. Teruyo znów gdzieś znikł, a jedyną informacją jaką po Sobie zostawił, były niewyraźne ślady jedynie wskazujące kierunek ucieczki. Duże napięcie i walka trwa.

-Cóż, co do dyskusji na temat czworonogów Keiko. Osobiście wolę Koty. Jednak te wilkowate coś, nie wydaję się być podatne na zimno. W każdym bądź razie, nie aż tak szybko, chociaż w przyszłości mogą nastąpić pewne komplikacje (ha ha- Snajper, zimno, dużo mam tych zabawek!).
-Cóż, dotarły Mnie polemiki na temat możliwości użycia techniki genjutsu, na chmurze. Oczywiście, można tutaj rozmawiać, ale według Mnie (czyli ostatecznie i nieodwołalnie), można tak postąpić. Chociażby z racji, iż jako "przedmiot", można sklasyfikować każdy malutki atom (taaak wiem, "wyjaśnienie" dla opornych =P)
-Keiko nie użyła Kawarimi ze względu na zasięg (nie uważam, aby ta technika była w stanie skrócić go na tyle aby umożliwić atak, więc użycie jej było bezcelowe i nielogiczne, oraz niepoprawne, o!).

Cóż, tyle, przypominam iż macie tylko! 24h na odpis. Kolejność dowolna, ukryte ruchy-dozwolone. Have Fun.

Keiko:
1585 - 400 = 1185

Shiva:
1000
Dakota:
700
Nuri:
1200

Keiko widząc iż żadna technika jej się nieudała, jedynie straciła chakrę, nieźle się zirytowała tym faktem. Skoro nie mogła wykonać kawarimi to nie chowała wachlarza, zwłaszcza, że dowiedziała się czym w istocie były płatki śniegu. Tak więc trzymając wachlarz oburącz za plecami (niczym ogon pawia, aby nie utrudniał poruszania się), dziewczyna podbiegła do budynku na którym stali ninja. Oczywiście cały czas miała zawieszoną te gatana no diclonius aby w razie jakiegoś ataku móc się obronić. Gdyby napotkała jakąś chmurę gazu, używa wachlarza aby mocnym... wachlowaniem? W każdym razie dzięki wachlarzowi wytwarza podmuch wiatru aby zdmuchnąć chmurę (nie używa chakry, jedynie własnej siły) i użyła wietrznych dłoni (te gatana no diclonius) aby dość mocno odbić się od ziemi wskakując na dach na którym byli ninja i stanąć w odpowiedniej odległości od nich, czyli jakieś 2m. Było jej to potrzebne głównie po to aby nie stracić zbyt dużo chakry a być pewniejszą swojej techniki. Otóż stojąc w tej odległości, Kej mając wciąż aktywną technikę, postanowiła ściąć ninja głowy (oczywiście wrogich ninja, a nie Terka). A propos, że są to wietrzne ręce, nie widać ich, gdyż wiatru nie da się zobaczyć. Gdyby ninja chcieli odskoczyć czy coś, Kej wydłuża dłonie na taką odległość aby mimo wszystko ich zabić. Oczywiście nadal pamięta o "snajperze" i jest przygotowana na atak. W razie czego chroni ją wciąż aktywna technika (te gatana no diclonius) oraz wachlarz (jego metalową częścią powinno udać się odbić broń miotaną). Jeżeli nic by nie wyszło, kawarimi.

Keiko:
1185 - 300 = 885

U psów bez zmian, no chyba, że zostaną zaatakowane, to Shiva używa te gatana no diclonius (-300 PCh). Mimo wszystko sfora stara się być niewidoczna w cieniu budynku w alejce.
Cóż, niewiele mam tutaj do powiedzenia. Nie wnikam w kolejności Wasze, gdyż wyraziłem się jasno- macie 24h. Z tego powodu, z miejsca Teruyo i 2 NPC Dantego tracą przytomność, tak o w miejscu. Mogą zostać ocuceni bez większego problemu ("wtrysk" chakry, poklepanie po policzku, czy samodzielny upływ 24h). Nawet nie czytam postu Keiko. To Tyle. Ewentualnie pytania, od razu do Mnie.
Dzięki Atsui, zawsze można na Ciebie liczyć, tak jak na to, że przeczytasz w miarę krótkiego posta i go ocenisz... u_u

Keiko powinna dzięki te gatana no diclonius pourywać ninja głowy. Jak nie, to wyjęła katanę i w taki sposób odcięła im głowy. Gdy skończyła, podeszła do Terka i położyła mu rękę na głowie targając jego złociste włosy. Uśmiechała się. Tak więc Terek po "ocknięciu" miał dość ciekawy widok. Dziewczyna stojąca przed nim z uśmiechem na twarzy a za nią dwa trupy.
- To gdzie teraz idziemy?- zapytała. Technikę wietrznych dłoni miała cały czas aktywną. W końcu nie zapomniała o tamtym przeciwniku z którym jeszcze z Terkiem się nie zmierzyli ,no ale jak nie atakował to chyba mogli iść dalej... Do gabinetu kage i do skarbca.
W tym czasie gdy Keiko przy użyciu katany bawiła się w piękną i sexowną panią doktor Teruyo przeniósł się do krainy snów w której ostatnimi czasy bywał rzadko , można by powiedzieć że nawet bardzo rzadko z względu na pracę. Praca... właśnie i znowu ten smród się za nim ciągnie niczym nie wyprane gacie. Lecz w chwili gdy 6,5m miały go zjeść młody ninja z Yuki poczuł targanie za swoje złociste złoty. Natychmiast otworzył jedno oko by dostrzec kto do cholibci jasnej chce zniszczyć jego wystrzałowy fryz. A więc gdy otworzył swoje jedno , jasno niebieskie oczko dostrzegł Keiko lekko pochylającą się nad nim. Pierwsza myśl jaka mu przyszłą to "Czy ja jestem w niebie ? Taaaa niebo jednak jest wspaniałe , piękne kobiety pokroju Keiko....... tylko dlaczego tu jest tak zimno ? Wyłączyli ogrzewanie ? Nie nie nie... to oznacza że nie jest jeszcze w niebie. W takim razie jestem nadal w Yuki...."No No właśnie w momencie gdy przemyślenia filozoficzne chłopczyny , zmusiły go do ponownego patrzenia na świat swoimi oczyma , Teruyo natychmiast się wyprostowuje prawie uderzając Keiko w głowie. W tej chwili lider 7MM przypominał cyborga który nie licząc się z kosztami wstawał , niszcząc wszystko na swojej drodze.... przy okazji oczywiście. Po kilku minutach siedzenia na mokry i lodowatym śniegu , osoba leżąca przerzuciła swój ciężar ciała na górne partie ciała , lekko odchylając się tym samym do tyłu tylko po to by gwałtownie przy użyciu skoku wstać otrzepując się przy okazji z śniegu na płaszczu mówiąc przy tym:
- Dziękuje Keiko , zasnęło mi się troszkę. Ja myślę że powinniśmy iść naprzód ale trochę się nie pokoje że twój kolega z ANBU tak się wlecze.... Przy okazji mogę pomóc jakoś twojemu wilkowi ?
Rzekł uprzejmie Terek wyciągając paczkę z cukierkami owocowymi , i wysunął ją lekko w stronę Keiko.
Wrazie ostrzału bloki/uniki
Kej cały czas przyglądała się Terkowi.
- Ej, ale Ty tak nie zasypiaj w czasie walki. Niewyspany jesteś? Jak to wszystko się skończy to będziesz musiał się wyspać. Albo po dobroci, albo po złości. Mojej złości- taka prawda. W końcu Terek nie byłby pierwszą ofiarą jej złości spowodowaną niesubordynacją. Szkoda tylko, że ten numer nie zadziałałby na Seitaro. On widział co ona potrafi... Bynajmniej z medykamentami.
- Dobra Terek, w takim razie zobaczymy co u nich, bo pewnie znowu Minoru nie daje sobie rady, w końcu ktoś musi się nim zająć i go pilnować...- powiedziała zmęczonym głosem i wzięła do ręki kilka cukierków od Terka od razu zjadając jakieś dwa. Resztę, którą wyjęła z paczki wsadziła do gorsetu między piersi. Teraz nie chciało jej się szukać innego miejsca w swoim stroju, poza tym jakieś 3 cukierki nie powinny jej tam przeszkadzać- A Dakocie nic nie będzie. Shiva ją po części wyleczyła więc teraz po prostu musi wydobrzeć- ledwie to powiedziała i schowała wachlarz tak jak katanę. Chwilę później przeskoczyła po kilku dachach i zeszła po ścianie (wykorzystując chakrę aby móc na niej stać) prosto do sfory. Uklęknęła tuż przy Dakocie, odkryła ją i wyjęła z płaszczu bandaże wcześniej rąbnięte z konoszańskiego szpitala. Zabandażowała suczkę w miejscach gdzie rany nie zostały do końca zaleczone i ponownie opatuliła ją płaszczem.
- Shiva, Ty tu zostań z Dakotą i ją pilnuj. Oby wam się tu nic nie stało. Masz walczyć za nią, zrozumiano?- Shiva zawarczała cicho na potwierdzenie.
- No dobra. Terek, zbieramy się!- zamachała na przyjaciela i wraz z Nurim ruszyła w kierunku bramy.
Tak tylko dodam, że nie zakończyła te gatana no diclonius, więc powinna móc je użyć w każdej chwili. Poza tym zawsze zostaje stare, poczciwe kawarimi.

ZT
Nic się więcej nie stało (bez ataku Snajpera, czy innych niespodzianek)
Kierowałem się z bram Yuuki uzbrojony po zęby (dosłownie i w przenośni) w kunaie i Shurikeny. Trochę tego ustrojstwa było. Schowałem się pod daszkiem jednego z budynków bacznie się rozglądając i wyczekując reszty. Sięgnąłem po jednego Kunaia w razie ataku. Przygotowałem się również na jakieś uniki i walkę na Kunaie i rzucanie seriami shurikenów czy coś w tym stylu. Przeszkadzało jedynie to że tutaj już piasku nie było (no, chyba że Szanowny Pan MG uzna inaczej), a bez Gurdy, którą niedługo będzie trzeba sobie sprawić jest kiepsko. Jeśli by się udało to przygotowuję też jakieś Kawarimi które niejednokrotnie uratowało moją skromną skórę, a tej tanio nie sprzedam/oddam.
- Tempo, tempo... - powiedziałem cicho pod nosem wyczekując towarzystwa.
Dziewczyna pierwsze co to skierowała się w stronę swojej sfory. Spojrzała na Dakotę i sprawdziła czy wszystko z nią ok. Na szczęście była patulona płaszczem, więc nie marzła. Kej spojrzała na Shivę z zadowoleniem w oczach. Suczka już wiedziała o co chodzi. Wzięła ona Dakotę na ręce gotowa do dalszego marszu i obrony. W końcu ona też używała te gatana no diclonius. Keiko wzięła od obu suczek po 200 PCh aby być w stanie dalej jakoś normalnie walczyć. Oczywiście Nuri cały czas był niedaleko niej. W końcu on sam był już osłabiony, ale nie na tyle aby mieć jakieś większe problemy. Keiko węszyła w powietrzu aby wiedzieć mniej więcej gdzie kto jest aby w razie czego wiedzieć skąd spodziewać się ataku. Ciągle była czujna i była przygotowana użyć wietrznych rąk do obrony lub w ostateczności kawarimi. Nuri i Shiva tak samo. A że Shiva trzymała Dakotę, to... No. Z resztą Shiva też mogła chronić się jak i siostrę wietrznymi dłońmi.

Keiko:
185 + 400 lub 300 (Minoru napisał raz tak a raz tak xP) - 200 + 200 + 200 = 685 lub 785 PCh ?

Nuri:
250

Dakota:
500

Shiva:
800
Tutaj jeszcze spokój. Kolejną (ostatnią, przed Samą rezydencją) lokacją jest... park. Macie czas do piątku do 15. Raz. Raz.
W raz z moim klonem i nowym Tanto na plecach szedłem sobie powoli i zdecydowanie. Wszedłem na ulicę i rozejrzałem się "oho coś się musiało tutaj dziać pewnie Keiko i Teruyo." Ale i tak szedłem powoli, rozglądałem się wokoło bo mogło się jeszcze coś gdzieś kryć a znów oberwać nie chciałbym nie dziękuje wole dojść cało do końca. Spojrzałem się na Keiko, Seitaro...Klona. - Chyba tutaj czysto możemy iść dalej nie ? Kierunek hmmm Park - wskazałem palcem i skierowałem się do parku yuki. Gdyby jakieś leciały w moją stronę Kunai'e, shurikeny mój klon jest bardziej czujny i je odbija a potem ja. W ostateczności Kawarimi. (Keiko 300Pch Musi coś mi zostać^^) 350Pch <zt>
Zatem idziemy dalej. Może wreszcie się to zakonczy, chociaż... park? Zaraz się schowają za drzewami i badylami. Będzie ciężko... o ile coś będzie, bo od wkroczenia na ulice nie widać było nikogo. Podszedłem do Keiko i przypatrywałem się zarówno jej jak i jej psom. Rozglądałem się też po okolicy by nie zostać skróconym o głowę, czy nie stracić oka. Czekałem na Keiko, a gdy ta ruszy dalej idę z nią.
- Swoją drogą... gdzie ten "Terek" czy jak mu tam było? - powiedziałem gdy już ruszyliśmy. Park... ehh...
<nmm>
- Gdzie? Pewnie poszedł w swoją stronę. W końcu to nie była jakaś umowa wiązana, że on musi z nami iść. Przyszedł bo chciał akurat w tym momencie. Ja też walczyłam, bo miałam akurat taką chęć. W końcu miałam tylko Was leczyć a nic więcej- wzruszyła ramionami i poszła dalej nieco wyprzedzając chłopaka. Teraz ona szła nieco z przodu a za nią, obok Seitaro szedł Nuri. Teraz oboje byli pilnowani przez dziewczynę. Niedaleko szła również Shiva wciąż z Dakotą na rękach i dalej ją pilnując. Kej zaczęła myśleć nad samą istotą parku. Tym kogo tam znajdą i z kim będą zapewne musieli walczyć. Czemu akurat park? Tyle tam drzew... Lepiej walczyć na otwartej przestrzeni. Co z tego, że kamuflaż... Pogrążona we własnych myślach poszła dalej a jej wilki jej towarzyszyły.

ZT
Wyszedłem z budynku władcy Yuuki, którym teraz Jest Minoru.
- Ciekawe czy sobie poradzi... - powiedziałem pod nosem spoglądając za siebie na siedzibę władcy, po czym ruszyłem dalej, po zaśnieżonych ulicach Yuukigakure, które było teraz pod rządami Hebi... "dobrobyt" to pojecie którego Yuukigakurańczycy długo chyba nie usłyszą. Teraz kierowałem się w stronę bramy Yuuki.
<nmm>
"Powinienem się chyba udać do gabinetu kage... jeżeli naprawdę zginął, będzie tam ktoś inny na jego miejscu, muszę się upewnić" Krótkie przemyślenia po których nastąpiło przyśpieszenie kroku chłopaka, nie zważał on na padający śnieg, czy panujące zimno... wiedział że to nic nie zmieni jeśli będzie się zamartwiał jak to mu nie jest zimno, to byłoby bez sensu. Mijając kilka ulicy doszedł wreszcie do upragnionego budynku, stanął na chwilę, popatrzył się na niego po czym ruszył dalej. Po kilku minutach drogi znalazł się tuż przed wejściem, szybkim krokiem postanowił je pokonać.

[nmm]
Nagle nad Yuki Gakure zagrzmiało ... niebo stało się jakby to powiedzieć wirem stworzonym z chmur. Nagle pojawiła się czarna linia która się otworzyła robiąc wielka dziurę w niebie. A w niej był były kazehan wioski. Z bram Hadesu biła olbrzymia duchowa energia , która mogła przygwoździć do ziemi zwykłego człowieka , a ninja doprowadzić do parteru. Nagle z okolic bramy wyłoniło się w połowie rozłożone ciało Kazehana.
- Hehh... ale się zaniedbałem...- Powiedział Dante i jego prawdziwe ciało się rospadło na kawałki , które wchłonął on sam.
- Te dziwne uczucie mordu ... bardzo przyjemne ...- Mówił sam do siebie , jego oczy były zaczerwienione i ogarnięte szaleństwem. Nagleon zeskoczył na ziemie , a brama zniszczyła dwa okoliczne budynki , następnie się zamknęła i piorunujące pokłady energii zniknęły.
- Czas na zemstę , czas ma śmierć , czas na ból i cierpienie, zadość uczynienie ... graj muzyko ..- Powiedział poważnym tonem Ludzie w yuki się na niego patrzyli jak na jakieś widmo z nie z tego świata i mieli po części racje.
- Ciekawe kto jest teraz na moim miejscu ...!?- Powiedział patrząc na pałac były kazehan.
- Zobaczmy ...- Powiedział i zaczął się kierować w stroje zamku.

nmm