grueneberg

Jest to d³ugi korytarz na którym znajduje siê wielka ilo¶æ krzese³ gdzie odwiedzaj±cy razem z chorym moga usi±¶c i sobie pogadaæ.

____

Wysz³am z pokoju i usiad³am sobie na krze¶le. Przetar³am twarz i po prostu czeka³am. Zastanawia³am siê nad zachowaniem Lee. Nie wiedzia³am co mog³o Go doprowadziæ do stanu takiego jak " strach". S³owa Hasei mog³y Go tka przestraszyæ? Ale co One w sobie mia³y takiego , zê sam Lee patrzy³ przera¿ony na swoj± narzeczon±.
Wszystkie te my¶li nasuwa³y mi siê z predko¶ci± ¶wiat³a tak , ¿e nie mog³am ich sobie uzbieraæ. Zaczê³am zastanawiaæ siê zatem nad inn± spraw±....co z Tano-kun? Czy my¶li , zê zniknê³am czy jestem na misji..a mo¿e siê zamartwia , ¿ê co¶ mi sie sta³o. Nie wiedzia³am i nie chcia³am znaæ odpowiedzi. Mia³am jedynie nadzieje , ¿e wszystko jest w porz±dku. Opar³am siê o oparcie krzes³a i zamknê³am oczy. Czeka³am a¿ bêdê mog³a wej¶æ do ¶rodka i porozmawiaæ z Lee o tym co siê zdarzy³o po tym jak przybyli¶my do Kiri.


Na korytarzu pojawi³a siê postaæ ubrana w szary p³aszcz. Na pelerynie widnia³o niebieskie Kanji. Jego znaczenie by³o jedno: Ikazuchi - piorun. Kazdy kot posiada³ choæby podstawow± wiedzê o Kumo zidentyfikowa³by postaæ jako cz³onka klanu Genishida. Tylko co cz³onek klanu uznanego za wymar³y robi³ w tym miejscu? Có¿ Keishi, bo on oczywi¶cie siê tu pojawi³. Postanowi³ pomóc w opatrywaniu rannych. Mia³ przeszkolenie jako Medyk... Kiedy mija³ Minako zatrzyma³ siê... Poczu³ co¶ dziwnie znajomego... Spojrza³ na dziewczynê i zdj±³ kaptur. Teraz mog³a stwierdziæ, ze niemal na pewno by³ straszy od niej. Na oko jakie¶ 27 lat. Jego niebieskie w³osy opada³y delikatnie na kark choæ nie siêga³y ramion. Jego niebieskie oczy uwa¿nie przypatrywa³y siê m³odej Kurosaki. Niemal jakby j± sondowa³. Na chwile ich spojrzenia spotka³y siê. Wtedy ch³opak u¶miechn±³ siê i podszed³ do Minako.
- Co¶ ciê trapi? - zapyta³ a jego g³os by³ ciep³y i spokojny.
Spojrza³am na ch³opaka...albo raczej ju¿ mê¿czyznê. U¶miechnê³am siê mimowolnie. Spotka³am w koñcu kogo¶ kto ma takie same po³±czenie. Niebieskie w³osy i oczy...u mnie by³a ta ró¿nica , ¿e mia³am czerwony kolor.
- Nie...po prostu jestem trochê zamy¶lona...ostatnio trochê wiele siê dzieje w moim ¿yciu - powiedzia³am poprawiaj±c d³ugie czerwone w³osy rêk±.
Spojrza³am na Niego jeszcze raz i powiedzia³am
- Gomen...nie przedstawi³am siê - wsta³am i powiedzia³am - Minako Kurosaki - doda³am skinaj±c g³ow± na przywitanie
Znowu mnie dopad³a my¶l , ¿e jeszcze ju¿ nied³ugo bêdê mia³a inne nazwisko. U¶miechnê³am siê znowu na t± my¶l
- Keishi... Z klanu Genishida - ch³opak u¶miechn±³ siê i u¶cisn±³ d³oñ Minako. U¶miechn±³ siê przy tym ciep³o i serdecznie. Taki ju¿ by³ wobec innych. Chyba, ¿e byli jego wrogami. Jednak ta dziewczyna zdecydowanie nim nie by³a... Choæ jej nazwisko niezbyt go pocieszy³o... Kurosaki. Ten klan specjalizowa³ siê w Katonie tak jak Genishida byli mistrzami Raitonu. A Keishi nie przepada³ za ogniem... Nie od dnia w którym Susanoo i jej towarzysze spalili ca³± dzelnicê klanow±...
- Mi³o mi poznaæ przedstawicielkê kolejnego z piêciu klanów, których krew kryje w sobie ¿ywio³... - powiedzia³ z u¶miechem. Zauwazy³ zmianê w jej nastroju. Ciekaw ludzi usiad³ obok niej.
- Co¶ ciê trapi³o... Widaæ to w twoich oczach. - Powiedzia³ spokojnie


Zdziwi³am siê , ¿e owy mê¿czyzna wie co¶ o moim klanie. O zdolno¶ciach mojego klanu.Nawet ANBU w Kiri o nim wiedzia³o. Usiad³am na krze¶le i spojrza³am na Niego. Cichy g³osik mi mówi³ , ¿e nic siê nie ukryje przed tym ch³opakiem. Westchne³am i powiedzia³am
- Po prostu...trochê siê martwiê o jedn± bardzo mi blisk± osobê...- powiedzia³am
Ca³y czas mia³am przed sob± obraz Tano-kun. Tak bardzo za nim têskni³am.
Spojrza³am na Genishide . Zdziwi³am siê faktem , zê mimo tego , ¿ê dopiero co Go pozna³am to juz mu mówiê o swoich zmartwieniach
- Lêk o bliskich jest naturaln± rzecz±... Sam dzieñ w dzieñ martwiê siê o moich przyjació³ i moje dzieci. - powiedzia³ spokojnie z ³agodnym u¶miechem. Owszem zna³ siê na innych klanach. W koñcu gdy szuka³ ocala³ych ze swojego zdobywa³ ró¿n± wiedzê. Zw³aszcza na temat piêciu klanów ¿ywio³ów... Mistrzów w ich kontroli.
- Niepokój maleje w mairê jak siê nim dzielisz... Poza tym zawsze mo¿esz poznaæ kogo¶ kto ci pomoze.
- Tak wiem....aczkolwiek , ja sama nie lubiê zamartwiaæ innych swoimi problemami. Nie chcê aby i Oni wpadali w k³opoty w które ja sama wpadam na przyk³ad - powiedzia³am cicho
- Wolê je zatrzymaæ w sobie i nie pozwoliæ na to aby wysz³y na zewn±trz - doda³am
Jako¶ dziwnie mi by³o o tym rozmawiaæ...by³o w koñcu tak jak powiedzia³am . Nie lubi³am siê dzieliæ z kim¶ innym swoimi problemami
- Skoro tak mówisz nie bêdê naciskaæ... Choæ przyznam, ¿e chêtnie biorê na swoje barki cudze problemy... K³opotów nigdy do¶æ. - U¶miechn±³ siê ³agodnie a w jego oczach malowa³a siê m±dro¶æ osoby, która wiele widzia³a i wiele do¶wiadczy³a... Zd±zy³ zorientowaæ siê, ¿e nieco spó¼ni³ siê z niesieniem pomocy rannym. Personel placówki ju¿ siê z tym upora³. Nie chc±c jednak zbyt prêdko wracaæ do wioski Keishi wyj±³ kartkê papieru i o³ówek. Zacz±³ jak zwykle rysowaæ... Kolejny portret Nami... Jego kochanej siostrzyczki. U¶miecha³ siê przy tym smutno. W koñcu minê³o ju¿ 8 lat... Gdyby Nami ¿y³a mia³aby teraz 23 lata i by³aby piêkn± dziewczyn±... Ale niestety tak nie by³o. Stopniowo na kartce zaczê³a pojawiaæ siê 15-letnia dziewczynka. Jego kochana siostrzyczka taka jak± j± zapamiêta³...
Zerknê³am na rysunek. Przypomina³ mi On o Tano-kun. On równie¿ rysowa³ i robi³ to perfekcyjnie. Nadal mam od Niego rysunek gdy narysowa³ mnie tañcz±c± w sukience na dachu. U¶miechnê³am isê na to wspomnienie i spojrza³am na rysnek
- ¦licznie...kto to jest? - spyta³am ciekawie
Jedno pytanie... Jedno proste i oczywiste pytanie a z twarzy Keishiego na chwilê znikn±³ u¶miech. Wygl±da³ teraz na osobê przygnêbon± i przybit± ¿yciem.
- To... Moja siostra... Mia³a wtedy piêtna¶cie lat... - powiedzia³ spokojnie. Jego g³os wydawa³ siê jakby dziwnie odleg³y. Dopiero po d³u¿szej chwili siê u¶miechn±³... Choæ nie by³ to ten sam ciep³y i serdeczny u¶miech.
- Pope³ni³a samobójstwo 8 lat temu. Niestety nie mog³em nic na to poradziæ. - powiedzia³ po chwili.
Spojrza³am na Niego ze smutkiem i powiedzia³am
- Przepraszam..mog³am nie pytaæ...wspó³czujê. Ja te¿ mia³am dwóch braci ale...przez moja g³upotê zginêli , a ja na to nic nie mog³am poradziæ - powiedzia³am ze smutkiem
- Jeszcze raz przykro mi z powodu siostry - powiedzia³am i spojrza³am na rysunek - Wyros³± by na ¶liczn± dziewczynê - powiedzia³am
- Wiêc rozumiesz mój ból. - Na twarz ch³opaka wróci³a cieplejsza wersja jego u¶miechu. Z³o¿y³ rysunek siostry i schowa³ do kieszeni. Wyj±³ za to czyst± kartkê i znów zacz±³ rysowaæ choæ tym razem co jaki¶ czas zerka³ na Minako.
- Mia³em ju¿ sporo czasu by osowiæ siê z tym bólem... Poza tym ona nigdy mnie do koñca nie opu¶ci³a. Wiesz duchy mojego klanu ¿yj± w ka¿dej burzy... Wiêc nie musisz mnie za nic przpraszaæ... - powiedzia³ nie przerywaj±c rysowania. Tym razem malowa³ portret Minako... Sam nie wiedzia³ czemu po prostu musia³ zajaæ czym¶ rêce. By³a w³a¶ciwie raelistyczny gdyby nie to, ¿e na nim gdzie¶ za Minako gdzie¶ za dziewczyn± widnia³o szesæ s³omieni do z³udzenia przypominaj±cych ogony...
- Masz go od o¶miu lat prawda? - zapyta³ spokojnie.
_____________________________________________________________

Do korytarza wesz³a Nami. W koñcu jej praca polega³a na towarzyszeniu tacie. Minê³a Minako obserwujaæ j± uwa¿nie choæ unikaj±c patrzenie jej w oczy i usad³a obok taty. Czujnie obserwowa³a wszystkich dooko³a i s³ucha³a. Ju¿ na pierwszy rzut oka widaæ by³o, ¿e jest spokrewniona z Keishim. W³a¶nie po jej oczach. Tak samo niebieskich jak jego.

//Mam zgodê oosoby graj±cej Namid± na opisywanie poczynañ jej postaci///
Spojrza³am na swój autoportret. Zdziwi³o mnie to 6 ogonów ale potem domy¶li³am siê , ¿ê chodzi o Raijuu. Spojrza³am zaskoczona na Keishiego. Sk± On wiedzia³ , ¿ê GO posiadam? Ale Jego pytanie u¶wiadomi³o mi , ¿ê pewnie Jego siostra mia³a Go wcze¶niej. Spojrza³am na Niego i powiedzia³am cicho
- Nie wiem...mo¿liwe...dowiedzia³am siê o nim prawie pó³ roku temu. Nie wiem od kiedy ja Go mam - doda³am
Spojrza³am na dziewczynkê. Jej kolor oczu skojarzy³ mi siê z mê¿czyzn±. To by³y takie same oczy. Pewnie to by³a Jego córka. Usmiechnê³am siê do Niej
Keishi u¶miechn±³ siê widz±c zdziwienie dziewczyny.
- Nie zapomina siê o starych znajomych zw³aszcza je¶li niemal ciê zabili... - powiedzia³ spokojnie. Oj tak wtedy zosta³ aprawdê mocno pora¿ony pr±dem. Widz±c Nami u¶miechn±³ siê delikatnie. Dziewczynka odwzajmeni³a u¶miech przygl±daj±c Siê Minako.
- To moja córka Namida... - powiedzia³ spokojnie wskazuj±c na dziewczynkê. Ta jedynie skinê³a lekko g³ow± nadal unikaj±c bezpo¶redniego kontaktu wzrokowego.
- Ou...by³o a¿ tak ¼le? Raijuu wydaje mi sie bardzo spokojny , chyba , ¿e nadci±ga burza ,wtedy bardzo szaleje.- powiedzia³am cicho
Spojrza³am ponownie na dziewczynkê. Wiedzia³am wiec dobrze , ¿e to jest Jego córka. Ile jeszcze zobaczê rodziców z dzieæmi. Najpierw Hasei teraz Keishi.
Spojrza³am na dziewczynkê i powiedzia³am ciche
- Cze¶æ...mi³o mi Ciê poznaæ - powiedzia³am
- Nie wiem jaki jest teraz... Ale wtedy gdy nale¿a³ do mojej siostry liczy³o siê dla niego jedynie szczê¶cie mojej siostry... - powiedzia³ spokojnie bez ¿adnego gniewu czy innych tego typu emocji.
- Pewnego dnia pok³ócili¶my siê z Zato... A on doszed³ do wniosku, ¿e bêdzie szczê¶liwsza beze mnie... Próbowa³ mnie zabiæ choæ mu siê to nie uda³o... Mia³em du¿o szcze¶cia... - doda³ po chwili wspominaj±c tamt± walkê nad wodospadem w Taki. Zgin±³by gdyby nie jego ierwsza w³asna technika... Tak niedopracowana a jednak... Ocali³a go wtedy...
- Wiêc uwa¿aj na to co my¶lisz... Mo¿e to b³êdnie zinterpretowaæ...
________________________________________________

Nami zdawa³a siê obojêtna na rozmowê taty z obc± dziewczyn±. Jedynie s³yszac nazwê demona drgnê³a lekko. W koñcu demona nale¿a³ do klanu... Przynajmniej tak mówi³ tata. Mimo to u¶miechnê³a siê i powiedzia³a ciche "cze¶æ"
S³owa Keishiego trochê mnie wystraszy³y. Raijuu a¿ tak zale¿a³o na szcze¶ciu Jego Jinchuuriki , ¿ê by³ w stanie zabiæ jej brata. Jak dla mnie by³a to przesada ale...kto zrozumie Bijuu
- Racja....nigdy nie wiadomo co mo¿e wbiæ tym demonom do g³owy - powiedzia³am do Niego
Spojrza³am na Jego córkê i powiedzia³am
- Jest bardzo nie¶mia³a , czy mi sie tak zdaje ? - spyta³am niepewnie
Keishi jedynie ³agodnie siê u¶miechn±³...
- Có¿ jak widzisz mam niejeden problem na g³owie wiêc tych kilka twoich nie spraw mi ró¿nicy. - powiedzia³ beztrosko. S³ysz±c pytanie o Nami jedynie lekko skin±³ g³ow±. Tak... Nami by³a bardzo nie¶mia³a... A wszystko przez jej dar... Ba³a siê emocji... Jednak Keishi wierzy³, ¿e wszystko bêddzie dobrze.
// Dziêki, Kei ¿e za ni± pisa³e¶... Biorê j± spowrotem //

Przez ca³± drogê do Kiri drêczy³a j± my¶l o cioci i demonie. A teraz jeszcze ta rozmowa. Kiedy zorientowa³a siê, ¿e jej pomoc narazie raczej nie jest tacie potrzebna delikatnie szturchne³a go w ramiê.
- Tato...- odezwa³a siê tak cichym g³osem, ze mo¿na go by³o uznaæ niemal za szept. - Mog³abym i¶æ na spacer z Raikishim? Chcê siê rozejrzeæ po Kiri, a pozatym trochê poæwiczyæ...- wyszepta³a. Choæ w jej przypadku æwiczeniem by³o raczej wypytywanie ludzi o ró¿ne rzeczy i zdobywanie ciekawych i cennych informacji. no bo kto by pomy¶la³, ze ma³a s³odka dziewczynka mog³a byæ szpiegiem.
// Dla ciebie wszystko siostrzyczko //
Keishi spojrza³ na córkê i u¶miechn±³ sie lekko.
- Oczywi¶cie mój kotku... - powiedzia³ ciep³ym tonem i niemal natychmiast naci±³ kciuk. Z³o¿y³ pieczêcie i po chwili z k³êbów dymu wyskoczy³ ma³y ciemnoniebieski wilczek...
- To co idziemy? - zapyta³ podskakuj±c niczym niesforne szczeniê.
Dopiero teraz na twarzy dziewczynki zago¶ci³ usmiech.
- Pewnie! - zawo³a³a g³osem ze trzy razy g³o¶niejszym ni¿ przed chwil± mówi³a do taty. Odwróci³a siê i wybieg³a, z d³ugim szalem ³opoczacym za ni± jak ¿agiel i wilczym szczeniêciem przy boku.
Zatrzyma³a siê jednak tu¿ przy koñcu korytarza i krzyknê³a.
- Wrócê za jak±¶ godzinkê. W razie czego wezwij Raikishiego, to on Ci powie gdzie jeste¶my! - i tyle j± widziano.
[nmm]
Spojrza³am za oddalaj±c± siê córk± Keishiego i potem spojrza³am na Niego i powiedzia³am
- Jeste¶cie bardzo podobni do siebie..- powiedzia³am po czym doda³am
- Tak w³±¶ciwie....to z jakiej wioski pochodzisz? - spyta³am szukajaæ Jego ochraniacza

// nie wiem gdzie go masz^_^"'//
W odpowiedzi Keishi jedynie zsun±³ p³aszcz... Na jego prawym ramieniu nieco powy¿ej ³okcia widaæ by³o b³yszcz±cy ochraniacz a na nim cztery pionowe kreski... Symbol Ame... Jednak na jego lewym ramieniu widaæ by³o ochraniacz z Kumo. Ten jednak by³ stary i wytarty. Widaæ by³o, ze mimo i¿ obecnie ch³opak s³u¿y³ w Ame to jednak w jego sercu jego domem na zawsze zosta³o Kumo...
- Niekoniecznie... Ja jestem bardziej otwarty na ludzi... Choæ to Nami lepiej siê na nich zna... - odpowiedzia³ na wzmiankê o podobieñstwie
- Ame... - powiedzia³am jakby do siebie
Jedyne wspomnienia jakie mi siê z tamtym miejscem kojarzyly to porwanie przez Peina. Nie by³y to mi³e wspomnienia , zw³aszcza , ¿e my¶la³am , ¿e zrobi³ to z powodu Tano-kun. W³a¶nie...ciekawe co u Niego?
- Taak..pewnie co¶ w tym jest - powiedzia³am na wzmiankê o podobieñstwie
Keishi delikatnie po³o¿y³ d³oñ na ramieniu dziewczyny... Spojrza³ w jej oczy jakby siê na czym¶ koncentruj±c...
- Tak, wiem z czym a raczej z kim kojarzy siê Ame... - powiedzia³ spokojnie.
- Jednak w ¿adnym wypadku nie wspieramy Akatsuki choæ nie toczymy z nimi otwartej wojny... Shinnobi znany jako Pein równie¿ nie jest ju¿ cz³onkiem tej organizacji... I tylko dlatego znalaz³ w Ame schronienie... - doda³ ciep³ym jakby ojcowskim tonem.
Spojrza³am na Niego bardzo zaskoczona. Czy¿by czyta³ mi w my¶lach?
- S-sk±d wiedzia³e¶ , ¿ê akurat my¶la³am o Akatsuki i o Peinie? - spyta³am Go cicho - Umiesz czytac w my¶lach czy co¶? - spyta³am Go
W sumie wydawa³o mi siê to absurdalne...ale skoro ju¿ spotka³am gadajacego psa....to czytanie w my¶lach to jest piku¶
- Co¶ w tym rodzaju... Widzisz by³em kiedy¶ szpiegiem dla wê¿owego Saanina... Umiem wyczytywaæ informacjê z reakcji innych... - powiedzia³ spokojnie u¶miechaj±c siê pogodnie. Nie wydawa³ siê wstydziæ ze swojej przesz³o¶ci có¿ by³a ona jego czê¶ci±.

Dodane po 1 godzinach 38 minutach:

Zdyszany Raikishi podbieg³ do Keishiego.
- Keishi mamy k³opoty... - Wydysza³ z trudem. Ch³opak s³ysz±c te s³owa zblad³.
- Co siê sta³o? - zapyta³ rzeczowo.
- Nami i ja spotkali¶my Neko... T± ma³± od Inuzuków... Ale zaraz po tym zacz±³ nas obserwowaæ jaki¶ summon... A potem pojawi³a siê czwórka shinnobi... - Tu wilczek zacz±³ opisywaæ ich po kolei... Keishi rozpozna³ opis Amy... A skoro ona tu by³a to...
- Akatsuki...
- Dziewczynki klucz± po wiosce... Znaj±c Nami zapewne tu wróc±... - wilczek mimo wszystko nie wygl±da³ na przekonanego... Przez ten deszcz nic nie czu³...
Dwie dziewczynki i bia³a Husky bieg³y korytarzem. W koñcu obie dobieg³y do wujka... Neko zatrzyma³a siê przemoczona i co gorsza wystraszona... Nie wiedzia³a co siê sta³o i wcale wiedzieæ nie chcia³a... Wtuli³a siê w Keishiego...
- Ba³am siê wujku... Strasznie... - wyduka³a przez ³zy. Czu³a, ¿e teraz jest bezpieczna... Przynajmniej na razie... Poza tym... Czu³a te¿ inne zapachy... Tatê i... Mamê? Zaczê³a wêszyæ...
- Mama... Tu jest? - zapyta³a zdziwiona...
Wybieg³am na korytarz, z zamiarem skierowania siê w stronê wyj¶cia. Kiedy jednak zobaczy³am Neko, tul±c± siê do Keishi'ego zatrzyma³am siê jak wryta. Widzia³am ³zy na oczach córki i serce niemal stanê³o mi w piersi.
- K-kotku.... Co Ci siê sta³o? - zapyta³am z tak± mi³o¶ci± i trosk± w g³osie, ¿e od tego lodowce mog³yby topnieæ.
Neko odklei³a siê od wujka Keishiego i spojrza³a na mamê... Wygl±da³a jak sparali¿owana...
- Ma... ma? - zapyta³a jakby chc±c uzyskaæ potwierdzenie. ¦wiat jakby stan±³ dla niej w miejscu. Sekundy mija³y jak wieczno¶æ... W koñcu Neko zrobi³a krok... Potem drugi i po chwili wtuli³a siê w mamê z ca³ych si³...
- Zab³adzi³am i trafi³am do tej wioski... Zaczê³o padaæ wiêc schroni³am siê w jakim¶ barze... S-spotka³am tam Nami-chan... I w-wtedy... Do baru wesz³y trzy osoby... Jaki¶ Pan... Ch³opak starszy ode mnie i jeden m-m³odszy... C-ca³y czas m-mnie ob-obserwowali... Potem do³±czy³a do nich jaka¶ kobieta... C-chyba chcieli mi co¶ zrobiæ... Nie wiem... Ba³am sie... - Neko ca³y czas p³aka³a... Za¶ w jej oczach widaæ by³o dziki, zwierzêcy strach... To naprawdê by³o dla niej straszne...
Yagu szybkim krokiem szed³ korytarzem w szpitalu mecz ni mia³ ju¿ jak zwykle na plecach tym razem mia³ go przy pasie na sobie mia³ czarny p³aszcz który zas³ania³ jego strój Kazachana bacznie rozgl±da³ siê po salach. Zauwa¿y³ dwie postacie kobietê i dziewczynkê kobieta by³a jedn± z osób których szuka³ podszed³ do niej po czym odezwa³ siê.
-Ty jeste¶ Hasei Inuzuka je¶li tak mam ci do przekazania co¶ wagi miêdzynarodowej
powiedzia³ spokojnym ciep³ym g³osem ca³kowicie maskuj±c chakre swego demona i u¶miechaj±c siê mi³o
Spojrza³am na nowo przyby³ego ostrym wzrokiem, ca³y czas tul±c do siebie córkê.
- Mów wiêc... Wszyscy którzy tutaj siê znajduj± s± moj± rodzin± - nie mam przed nimi nic do ukrycia.- oznajmi³am spokojnie. Jednak w duszy zachodzi³am w g³owê, jak co¶ dotycz±cego mnie mog³o byæ wagi pañstwowej.
Yagu u¶miechn±³ siê i ¶ci±gn±³ p³aszcz patrz±c na kobietê i dziewczynkê swymi srebrnymi oczami.Pod p³aszczem by³ ubrany w strój Kazahana u¶miechn±³ siê i powiedzia³ ciep³ym g³osem
-Poszukuje Rocka Lee mam do niego pilna sprawê ale zanim do niego wejdê wole siê spytaæ jak siê czuje i czy móg³bym to zrobiæ.
spojrza³ gdzie¶ w bli¿ej nie oznaczony punkt w oddali po czym doda³
-Przepraszam gdzie moje maniery Yagu Ryu nowy w³adca Yuki sprowadzaj± mnie tu dwie sprawy ale to ju¿ bym wola³ omówiæ z Lee
Skrzywi³am siê.
- Lee jest w³a¶nie po ciê¿kiej operacji i leczy rany po trudnej walce. Mam postawowe kwalifikacje medyczne, wiêc mogê z ca³± pewno¶ci± orzec, i¿ WYSOCE - po³o¿y³am du¿y nacisk na to s³owo.- nie wskazane jest, by opuszcza³ w tej chwili szpital. Je¶li wiêc przybywasz w sprawach czysto teoretycznych, a do wype³nienia Twojego celu wystarczy rozmowa z Lee, to proszê bardzo, le¿y w tej sali - wskaza³am rêk±.
- Je¶li jednak masz zamiar - mój g³os powoli stawa³ siê gro¼ny.- zabieraæ mojego ukochanego na kolejn± misjê-krucjatê, z której wróci ledwo ¿ywy, to musisz wiedzieæ, ¿e zanim gdziekolwiek odejdziesz, bêdziesz mia³ do czynienia ze mn±. Planujemy z Lee-sama pobraæ siê w najbli¿szym czasie i by³abym BARDZO niezadowolona, gdyby z jakiego¶ powodu odwlek³ siê termin ceremonii... - oznajmi³am, po czym odsunê³am siê o krok w bok, ci±gn±c za sob± Neko, by zrobiæ przej¶cie przybyszowi. Ca³y czas patrzy³am na niego wilkiem.
Nagle co¶ wpad³o mi do g³owy.
- Keishi-kun... Przecie¿ ty jeste¶ Kage! - zauwa¿y³am. Potem nagle nieco siê zaczerwieni³am i zmiesza³am.
- Czy... Czy móg³by¶ udzieliæ mi i Lee ¶lubu?
Odpowiedzi± ch³opaka by³ jedynie spokojny i ³agodny u¶miech.
- Oczywi¶cie Hasei-sama. Je¶li takie jest twoje ¿yczenie zrobiê to. - powiedzia³ typowym dla niego ciep³ym g³osem. Spojrza³ jedynie niepewnie na Neko ni bêd±c pewnym jej reakcji.
Odwróci³am siê i posz³am do sali, ci±gn±c za sob± Neko.
[nmm]
- Nami chod¼my... - Keishi wzi±³ córkê za rêkê po czym wszed³ do sali z niebieskim wilczkiem u boku. {NMM}
Do korytarza wbiegli dwaj ANBUsi (moi NPC ¿eby siê nikt czasem nie czepia³!) z dwoma cia³ami zawiniêtymi w ewidentnie ich w³asne p³aszcze. ANBUsi z cia³ami pobieg³ od razu na salê operacyjn± wzywaj±c po drodze lekarzy.

NMM NMMiharu.
Bieg³am korytarzem Ahhh jak d³ugo mnie tu nie by³o... Wszystko siê zmieni³o... Nowe skrzyd³o szpitala ju¿ otwarte... ¦ciany ju¿ pomalowane w innym kolorze... Bied³am prosto do sali operacyjnej, tam musi byæ MizuKage...

<nmm>
Lee szed³ korytarzem wyczuwaj±c co roz silniejsz± moc demona zatrzyma³ siê. Stan±³ opieraj±c siê o ¶cianê oczy mia³ zamkniête ale nie potrzebowa³ wzroku aby wyczuæ ¿e jego kuzyn ju¿ zbli¿a siê do niego.
Z u¶miechem na twarzy przywita³ go.
-Witaj...widzê ¿e jak zawsze nie pró¿nujesz...haha-Podszed³ do niego i poklepa³ go po ramieniu.
-Jak siê czujesz...przypuszczam ¿e Hasei ju¿ zd±¿y³a cie powiedzieæ jaki to jeste¶ narwany, denerwuj±cy i lekkomy¶lny..tak wiec ja dodam tylko jedno ...-Przytyli mocno swego kuzyna.
-Ciesze siê ¿e nic ci nie jest i dobra robota..kuzynie.-Powiedzia³ ciep³ym i pe³nym dumy g³osem
U¶miechn±³em siê do kuzyna.
-Czê¶æ draniu-powiedzia³em-No i ciê Hasei usidli³a w koñcu. A by³a zadowolona jak sto wiewiórek na widok orzecha.
Westchn±³em.
-ZBieram siêdo Richiego-machn±³em kopert±-Przejdziesz siê?
-Wybacz ¿e nie zaprosi³em cie ale to by³a chwila chcieli¶my aby nare¶æie to siê sta³o.Powiedzia³ a na jego twarzy widnia³± rado¶æ.
- Z mi±³ chêci± przejdê siê z tob± kawa³ek. U¶miechn±³ siê do Hyuty i popatrza³ pytaj±co.
-Powiedz mi kim jest osoba która przyby³a tu z tob±...-Otworzy³ oczy ukazuj±c czerñ swych zierenic teraz przykryta szaro¶ci ale nadal pe³na energii.
-A mówi±c dok³adnie to powiedz mi trochê wiêcej o tym co kryje siê w zakamarkach jej jestestwa.- W oczach b³ysnê³a mu niebieska po¶wiata ale tylko przez chwile
Wyszczerzy³em siê.
-Trochê z ciebie pozosta³ konserwatysta. Hasei lata jak szczygie³ek.
Po chwili jednak spowa¿nia³em i twarz mi delikatnie pociemnia³a. Kto¶ obcy móg³by tego nie zauwa¿yæ, ale nie nauczyciel który szkoli mnie od tylu lat.
-W niej? Odbicie Jego-powiedzia³em i stukn±³em delikatnie w miecz-Demon prawie dorównuj±cy potêg±...
Zawaha³em siê i spojrza³em mu w oczy.
-Prawie kuzynie.
Ruszy³em wolno korytarzem. Nawet orze³ leci chwilkê do Konohy.
-Hachibi. O¶mioogoniasty. A ona odda³a mu siê we w³adanie. Pamiêtam j±. By³a kiedy¶ KazeKage. A ten demon... Wiesz, ¿e nie s± to pluszowe zabawki.
U¶miechn±³em siê ponuro.
-Nie wiesz jak± to daje satysfakcjê. Ale musia³em... Nie dajmy spokój przyjacielu. To by³o zbyt ohydne.
Spojrza³em w stronê sali operacyjnej.
-Koniec koñców wygra³em. Chocia¿ du¿o za to zap³aci³em. Demon w niej... No có¿ mieli¶my paskudn± sytuacjê. W jednym miejscu kilka demonów i musia³ siê jeszcze pojawiæ tam ten, który budzi je ze stanu snu.
Podszed³em do okna przy sali i wyci±gn±³em Kosiarza. Podp³ynê³o do niego kilka cieni a ja zapatrzy³em siê w jego odbicie nak³±daj±ce siêna dziewczynê. Po chwili opamiêta³em siê i schowa³em miecz.
-W ka¿dym b±d¼ razie potrzebny bêdzie Richarde. Trzeba os³abiæ demona i zapieczêtowaæ go w jedynej rzeczy, która da radê wytrzymaæ tak± energiê bez nara¿enia cz³owieka.
Roze¶mia³em siê znów jakby z kiepskiego ¿artu.
-Chyba ¿e chcesz ¿eby¶my kogo¶ tym cholerstwem obdarowali tylko po to, ¿eby znów nabra³o si³y.
Z bólem i ironicznym u¶mieszkiem wczo³ga³em siê do szpitala... Co¶ mnie ¶miesznie ³askota³o w p³ucach, to pewnie ten piasek... ¦wietna opcja. Rozejrza³em siê po pomieszczeniu. Nie tak wyobra¿a³em sobie szpital. Mia³o tu byæ masa ludzi w kiltach, troskliwych i... Eh...
- Medyykaa!! Meedyykaa!! - krzycza³em na tyle g³o¶no, na ile jeszcze mog³em i czeka³em na reakcje personelu. Z ka¿d± chwil± czu³em siê coraz s³abszy, wiêc lepiej by by³o, gdyby szybko mnie "naprawili", inaczej zrobiê tu spory budrel... O ile oczywi¶cie bêde w stanie.
Patrzy³ siê na niego jeszcze przez chwile po czym ruszy³ prze korytarz w stronê sali operacyjnej .U¶miechn±³ siê ale jego kuzyn tego nie widzia³ na d³oni Lee pojawia³ siê czarna mg³± powlekana jasno niebiesk± po¶wiata.
-Richard nie bêdzie potrzebny...MY SIE TYM ZAJMIEMY- Ostatnie s³owa by³y niemal ociekaj±ce moc± i pewno¶ci± siebie.
-A teraz znikaj z t±d mój uczniu nied³ugo przyjdzie czas i¿ znów wyruszysz w bój.A na szali ów walki bêdzie przyja¼ñ,mi³o¶æ ,dobro ,z³o i ¶mieræ.-Jego s³owa by³y niezrozumia³e tak jak by tylko on wiedzia³ jak wiele znacz± jak wiele tajemnic kryje siê w tych paru s³owach. Koñcz±c te s³owa po¿egna³ swego kuzyna uk³onem i wszed³ do sali operacyjnej.jnie...zaprowadzê ciê do sali operacyjnej...(NMM)
-Lee... ty i twój demon przera¿acie mnie bardziej ni¿ cokolwiek-wyszepta³em. Spojrza³em beznamiêtnie na Goemona.
-Haaaaaaaaaaaaaseeeeeeeeeeeeeeeeeeeiiiiiii!-zwrzasn±³em-Mamy tutaj potencjalnego trupa!
Wzruszy³em ramionami i odetchn±³em g³êboko. Nawet nie warto by³o siê przebieraæ. Moja zbroja nie os³oni³a mnie przed chakr± demona, ale ochroni mnie przed wszystkim innym... Westchn±³em i wbijaj±c siê w rytm ruszy³em biegiem. Po drodze do³±czy³ do mnie Kero i Dero. Bli¼niacy. Ale niesamowici shinobi wiêc to, ¿e ich nie mog³em odró¿niæ prawie rekompensowane by³o przez zdolno¶ci bitewne. Kiedy tylko wybieg³em ze szpitala przy¶pieszy³em i pogna³em ku zewnêtrznemu wyj¶ciu.

NMM NM NPC
Wysz³am na korytarz, prowadz±c Miharu w p³aszczu. Nikt nie robi³ nam z tego powodu problemów. Ciekawie spogl±da³am na dziewczynê, zastanawiaj±c siê jak bedzie reagowa³a na ¶wiat zewnêtrzny.
(O! W³a¶nie... Jak co¶ to masz na sobie te¿ spodnie Bo o nich zapomnia³am xP)
//hehe oki Choæ dla mnie to wszystko jedno czy mam spodnie czy nie //

Trzyma³a za rêkê Hasei , co wygl±da³o do¶æ zabawnie i mo¿na powiedzieæ ¿e dwuznacznie (hehe ale nie jest oczywi¶cie tak jak wygl±da³o!)...Miharu mia³a niesamowicie ucieszon± minê , nawet bardziej ni¿ 5 minut temu.
- Kya - u¶miechnê³a siê to te¿ mówi±c choæ jak to zwykle , nie bardzo wiadomo by³o co znaczy to "kya" w danym momencie.
Miharu spojrza³a na Hoku , który pod±¿a³ za nimi...widac by³o po nim ¿e nie jest zbyt pewny co do obecnej "twarzy" Miharu. Lecz Hachiko nie by³a teraz niebezpieczna , by³a oczyszczona z ca³ego z³a jakie w niej siedzia³o...by³a to dla niej rzecz zupe³nie nie znana...wiêc trudno by³oby j± o co¶ pos±dzaæ.
Mi¶ka u¶miechnê³a siê patrz±c na psa i powiedzia³a s³odkim i radosnym tonem jego imiê.
- Hako! - co prawdopodobnie mia³o mu pokazaæ ¿e cieszy siê ¿e on równie¿ idzie na zewn±trz i im towarzyszy.

//To Miharu jakby co te¿ posz³a za Hasei oczywi¶cie //
Keishi szed³ za dziewczynami w pewnej odleg³o¶ci... Sam nie wiedzia³ czemu jest przeciwny wyj¶ciu Miharu na zewn±trz jednak szybko znalaz³ odpowied¼. Nie chodzi³o o to, ¿e ona mo¿e zrobiæ komu¶ krzywdê... Raczej na odwrót... Hachiko by³a niestety znana i to z nienajlepszej strony... Je¶li kirijczycy j± rozpoznaj±... Bêdzie ¼le. Có¿ jednak w razie takiej ewentualno¶ci musia³ byæ blisko... W koñcu nic nie zwalnia³o go od dotrzymania tej starej obietnicy...
- Yarre, yarre...
//To jest HAKO, nie Hoku //
- Hako....- poprawi³am dziewczynê.
Pies szczekn±³ i podbieg³ do nas.
- Daj jej szansê... Mo¿e byæ ca³kiem innym cz³owiekiem ni¿ do tej pory... A Hachigi te¿ mo¿e na pomóc...- zwróci³am sie do psa.
- Ciekawe jak... Ale jak sobie zyczysz... Mam udawaæ ma³ego, s³odkiego psiaczka, czy zawo³aæ Kabe? - odpar³ pies.
- Id¼ po Kabe i do³±czcie do nas z ma³ym. - odpar³am mu i wysz³am na ulicê.
[nmm]
¯abowato wygl±daj±ca pielêgniarka podbieg³a do Keishiego i podsunê³a mu kartkê.
-Proszê tutaj podpisaæ, ¿e wypisujecie têdziewczynê na w³asne rz±danie. Jest w strasznym stanie, ma bardzo wyniszczony organizm. Ale znam ja takie jak ta co przed chwil± wysz³a.
Wcisnê³a Keishiemu jeszcze jeden dokument.
-Rozumiem, ¿e zajmujecie siê ni± oboje? Niech ona te¿ uzupe³ni dokumenty i podrzuci je or³em. Nie mo¿emy gubiæ pacjentów. Dobrze by by³o, jakby dziewczyna mia³a opiekê medyka.
Pielêgniarka skrzecza³a g³osem pos³anki Senyszyn jeszcze chwilê a potem spojrza³a jeszcze na Miharu.
-¯yczê owocnej pracy nad przywróceniem jej do zdrowie-stwierdzi³a na do widzenia i podrepta³a dalej na obchód.
Suche "Damy sobie radê" by³o jedyn± odpowiedzi± Keishiego podpisa³ dokumenty, zabra³ drug± kopiê dla Hasei po czym wyszed³. Kocha³ jak pos±dzano go czy Hasei o brak wiedzy medycznej. Wyszed³ ³omoc±c p³aszczem... {NMM}
Chyba musia³am byæ bardzo zmêczona bo nawet nie wiedzia³am kiedy zasnê³am. Rozejrza³am siê jednak nikogo nie by³o. Nawet nie widzia³am gdzie jest Hasei i Lee. Postanowi³am wiêc wróciæ do Konohy do Tano-kun
" O ile Go znajdê " - pomy¶la³am do siebie wstajaæ zak³±daj±c p³aszcz
Ruszy³am w stronê wyj¶cia z wioski
< NMM>
Yagu po do¶æ d³ugim zamy¶leniu ockn±³ siê i ruszy³ z powrotem korytarzem do wyj¶cia po chwili znikaj±c w nim <NMM>
Otworzy³em drzwi i wszed³em na korytarz. Jak to mia³em w zwyczaju siêgn±³em po kitel lekarski i narzuci³em go na siebie. Nie zastanawiaj±c siê zbyt d³ugo skierowa³em siê do laboratorium.
~nmm~
Opu¶ciwszy laboratorium skierowa³em siê pospiesznie korytarzem do wyj¶cia. Nie zdejmowa³em kitla, przypi±³em jedynie swój identyfikator medyka do kieszeni umieszczonej wysoko na klatce piersiowej po lewej stronie i skierowa³em siê ku drzwiom, otworzy³em je i wyszed³em na zewn±trz.
~nmm~
Razem z Ryoko wesz³a do szpitala i pierwsze co to uda³a siê do miejsca, gdzie urzêdowa³y pielêgniarki. Z przejêciem na twarzy zapyta³a...
-Przepraszam, gdzie le¿y... - w tym momencie dotar³o do niej, ¿e nawet nie wie, jak jej sempaii siê nazywa. - gdzie le¿y shinobi przyniesiony przez Hyutê Shiro? Powinni ju¿ tu byæ.
Kobieta u¶miechnê³a siê mi³o i zaczê³a czego¶ szukaæ w kartotece i wielkim zeszycie, który le¿a³ przed ni±. Po chwili jednak spojrza³a na ni± przepraszaj±co.
-Wybacz dziecinko, jednak dzisiaj pana Shiro nie by³o u nas. Je¿eli chcecie mo¿ecie zaczekaæ przy tamtych krzes³ach.. Prosto i na lewo. Obiecujê, ¿e je¿eli siê pojawi kto¶ da ci znaæ.
Nie widz±c innego wyj¶cia tak tez uczyni³a. Razem z ch³opakiem, który nie odstêpowa³ jej na krok ruszy³a do miejsca, gdzie przynajmniej mogli posiedzieæ. Ta jednak d³ugo nie wytrzyma³a w tej pozycji i zaraz zaczê³a ³azikowaæ zdenerwowana.
-Gdzie oni s±? Ju¿ dawno powinni tu byæ... A co je¶li Shiro-sempaii nie zd±¿y?
Jêknê³a siadaj±c z powrotem na krze¶le obok Ryoka i chowaj±c twarz w d³oniach. Gdyby Hyuta jej pozwoli³ od razy wzi±æ siê za leczenie Pustelnika mo¿e ju¿ by³oby po sprawie..? A tak by³a bezsilna... cholernie bezsilna.. Jednak¿e wcze¶niejszy trening, leczenie RaRocka i fakt, i¿ od prawie dwóch dni nie spa³a sprawi³o, ¿e dziewczyna nie mia³a na nic si³y. Nawet nie zauwa¿y³a jak zasnê³a oparta o ramiê ch³opaka, z którym tu dotar³a.
Sprawia³a takie niewinne wra¿enie gdy spa³a... wydawa³a siê spokojna, s³aba i taka krucha, podatna na wszystkie ataki. Po czê¶ci by³o to prawd±.. Szuka³a oparcia, gdy¿ sama nie mia³a ju¿ si³y samej walczyæ ze wszystkimi przeciwno¶ciami. Potrzebowa³a przyjació³, mo¿e nawet dru¿yny... Na chwilê obecn± by³a sama, a nawet w Yuki nikt na ni± nie czeka³.. No mo¿e z wyj±tkiem cz³owieka, który nie chcia³ jej pomocy. Jednak¿e d³ug zosta³ sp³acony... nie pozwoli³a mu siê wykrwawiæ tak samo, jak on nie da³ jej wcze¶niej zmarzn±æ.
Ale mo¿e jednak nie by³a sama? Mia³a sensei'a, powa¿nie rannego, ale jednak! To on zaproponowa³ jej bezinteresown± pomoc. To on jej pomóg³, gdy nie potrafi³a znale¼æ odpowiedzi.. Wiedzia³a jedno, nie pozwoli mu umrzeæ.
Z takimi my¶lami pogr±¿y³a siê w g³êbokim ¶nie trac±c kontakt z rzeczywisto¶ci±. Jedyn± rzecz± jak± rejestrowa³a by³ siedz±cy obok ch³opak, jednak wkrótce i on znikn±³ w¶ród narastaj±cej ciemno¶ci...
Bo jak siê mówi, sen to brat ¶mierci...
Matsuri strasznie siê denerwowa³a, ja natomiast siedzia³em spokojnie i czeka³em. Wed³ug mnie nie by³o powodu, aby siê martwiæ. S± przecie¿ doro¶li, potrafi± zadbaæ o siebie, a ten pustelnik, sensei Matsuri, nawet je¶li jest ranny, to jest pod okiem Hyuty, wiêc nie powinno mu nic groziæ... chyba. Jaki¶ czas potem, zauwa¿y³em, ¿e dziewczyna usnê³a. Szczerze mówi±c, trochê nie wygodnie mi by³o z jej g³ow± na ramieniu, lecz nie chcia³em jej budziæ. Niech sobie ¶pi.. na pewno jest zmêczona. Ja tylko co jaki¶ czas spogl±da³em w stronê drzwi, aby zobaczyæ czy czasami nie pojawi siê mój trener, razem z trenerem dziewczyny siedz±cej obok. Jak na razie nie przeszkadza³o mi to, ¿e tak d³ugo siê nie pojawiaj±. Na razie... Przypomnia³y mi siê jej s³owa.. A co je¶li Shiro-sempaii nie zd±¿y?...
- Zd±¿y... na pewno.. - mrukn±³em pod nosem sam do siebie, tak cicho ¿eby nie obudziæ Matsuri.
Po ³adnych kilku godzinach w koñcu otworzy³a powieki. W pierwszej chwili nie wiedzia³a gdzie jest, co tutaj robi. Zaraz jednak wszystkie wspomnienia wróci³y. Podnios³a g³owê i spojrza³a na ch³opaka.
-S± ju¿?
Spyta³a cicho, sen jej dobrze zrobi³. Odzyska³a si³y i zregenerowa³a charkê.
Gdy Matsuri podnios³a g³owê, na mojej twarzy pojawi³ siê u¶miech. "Nareszcie" pomy¶la³em sobie, po czym zacz±³em masowaæ ramiê. Có¿, jej g³owa nie by³a ciê¿ka, ale po kilku godzinach ból da³ siê we znaki. Zapyta³a czy ju¿ s±.
- Nie.. A ju¿ ³adnych parê godzin czekamy.. - powiedzia³em. Có¿, moja cierpliwo¶æ zosta³a poddana ciê¿kiej próbie, my¶lê, ¿e jeszcze trochê i nie¼le siê zdenerwujê. Jestem spokojnym cz³owiekiem, ale to ju¿ lekka przesada! Co oni sobie my¶l±?.. Ze bêdziemy tutaj siedzieæ jak dwa barany i czekaæ a¿ ³askawie zachce im siê przyj¶æ do tego szpitala.
Spu¶ci³a g³owê. Nie podoba³o jej siê to. W tym czasie jej sensei ju¿ dawno móg³ siê wykrwawiæ czy nawet zamarzn±æ zak³adaj±c, ¿e nadal s± na lodowcu.
Przetar³a oczy i rozejrza³a siê dooko³a. Dostrzeg³a baniak z wod±. Po chwili ju¿ nios³a dwa plastikowe kubeczki wype³nione takow± substancj± jedno podaj±c ch³opakowi.
-Martwiê siê... Ju¿ dawno powinni tu byæ.
Mruknê³a patrz±c w swój kubek.
Dziewczyna wsta³a i poda³a mi kubek z wod±. Powoli zacz±³em ja popijaæ.
- Nie martw siê, ten twój pustelnik jest pod okiem Hyuty, wiêc.... chyba nie powinno mu siê nic staæ. - powiedzia³em urywaj±c na chwilê. Wypi³em wodê do koñca. Szczerze mówi±c, sam by³em ju¿ nie¼le zniecierpliwiony, próbowa³em siê jako¶ opanowaæ, lecz od ¶rodka rozsadza³a mnie z³o¶æ.
- Masz racjê, to jest przesada. Co oni tam mog± robiæ?... - powiedzia³em ze znudzeniem. Zastanawia³em siê czemu jeszcze ich tutaj nie ma?.. Mo¿e co¶ ich zatrzyma³o?.. A mo¿e jeden zabi³ drugiego a teraz ukrywa zw³oki... Nie wiadomo..
Spojrza³a na niego.
-Ryoko.. wcale mnie nie uspokajasz.
Mruknê³a. Dopi³a do koñca wodê i zaczê³a znowu chodziæ nerwowo. Nie chcia³a straciæ senseia...
-Obiecujê, jak co¶ mu siê stanie to nie wybaczê....
Zmarszczy³a brwi i zacisnê³a pi±stki. Bo w sumie co ona mog³a zrobiæ Hyucie? Nawet zem¶ciæ by siê nie mog³a... poza tym nie lubi³a walczyæ. Eh... sytuacja beznadziejna.
Westchnê³a ciê¿ko.
-Wybacz Ryoko. Muszê siê przewietrzyæ.. odpocz±æ i uspokoiæ siê. Wrócê nied³ugo..
Powiedzia³a cicho poprawiaj±c p³aszcz. Wolnym krokiem wysz³a ze szpitala.

NMM
Mimo ¿e na korytarzu nie by³o okien poderwa³ siê dziwny wiatr. Zobaczyli¶cie jak dwie kartki papieru "zataczaj± siê w tañcu". Po chwili na ¶cianach zaczê³y pojawiaæ siê dziwne przemieszczaj±ce siê znaki, a po nich czerwone lewituj±ce. Za nim kto¶ drgn±³ nast±pi³ krwisty b³ysk a na ¶rodku korytarz sta³ stra¿nik. Typowy jak by siê zdawa³o przedstawiciel Kiriguriañskiej gwardii, a na kafelkach le¿a³ Hyuta, Yagu. Stra¿nik spokojnie spojrza³ w prawo na recepcjê.
- mamy tu ciê¿ko zmachanego i ciê¿ko rannego. Ten drugi jak siê wyli¿e nie mo¿e opu¶ciæ terenu szpitala za nim nie zostanie przes³uchany, a macie jaki¶ lekarzy dzisiaj na stanie?
Kiedy ch³opak dowiedzia³ siê o jego zadaniu od razu przybieg³ na korytarz, od razu rzucili mu siê w oczy dwaj poszkodowani. Jeden z nich by³ nie¼le pociêty le¿a³ na ³ó¿ku. Od razu krzykn±³ do lekarzy którzy zabrali pociêtego na salê operacyjn±, ten go¶æ naprawdê by³ na krawêdzi ¿ycia i ¶mierci, potrzebowa³ jednak do operacji dwóch pielêgniarek, dlatego poszed³ do pokoju lekarek po czym zawo³a³ je b³yskawicznie. Kiedy pacjent le¿a³ ju¿ na ³ó¿ku, od razu da³ mu znieczulenie po czym zabra³ siê do szycia naprawdê du¿ych ran jako¶ mu to sz³o, lecz kiedy pacjent mia³ ju¿ wszystko zszyte ch³opak musia³ u¿yæ jakiego¶ jutsu aby szybciej doszed³ do zdrowia tak wiêc wykona³ pieczêæ Naosute No Jutsu ono by³o najbardziej odpowiednie poniewa¿ rany goi³y siê jakie¶ 15 min z³amane ko¶ci wróci³y do zdrowia ogólnie taki mi³y Happy And...

Nie postara³e¶ siê, ale to wystarczy, aby by³ przy ¿yciu. Lepsze to ni¿ nic. Teraz obra¿enia:
Yagu- z powodu takiego a nie innego leczenia (ledwo wystarczaj±cego do utrzymania Ciê przy ¿yciu- 2 tygodnie "kalectwa", - 30% do statystyk, zaokr±glane na Twoj± korzy¶æ.
Hyuta- 72h Odpoczynku, dobrze Ci zrobi (podró¿ by³a mêcz±ca itd. itd.)

Wszystko liczone od 21:40, dnia 03.02.10.

Gdy siedzieli¶my sobie z Matsuri na korytarzu, ta nagle wysz³a. Mieli¶my przecie¿ czekaæ... Nie mia³em zamiaru za ni± goniæ. Nadal siedzia³em i czeka³em sobie na Hyutê. Nagle, ni z tego ni z owego pojawi³ siê on, mój nauczyciel i pustelnik którego poznali¶my na lodowcu. Chwilê potem wyszed³ jaki¶ go¶æ i zabra³ go, by³ strasznie pociêty. No có¿, podszed³em szybko do mojego sensei i usadzi³em go na krze¶le, z tego co widaæ by³ nie¼le zmachany.
- Co siê sta³o?... Czemu tak d³ugo?.. - zapyta³em, gdy ju¿ trochê odetchn±³ i by³ w stanie co¶ powiedzieæ. Co siê mog³o staæ? Zastanawia³em siê spogl±daj±c to na niego, to na drzwi, to na salê do której zabrali pustelnika.
- no to raporcik siê szykuje
Powiedzia³ nie wiedz±c czemu dziwnie zadowolony stra¿nik, wyj±³ kajet i rozpocz±³

- Kim jeste¶, oraz co wiesz o tym poszkodowanym cz³owieku

Powiedzia³ trzymaj±c d³ugopis i formularz T-987 , zwróci³ siê tym do Ryoko. Zauwa¿y³ ¿yw± reakcje ch³opaka na przyby³e osoby, nie zna³ go. Po za tym ch³opak nie bêd±cy kirigurañczykiem przebywa³ na terenie placówki pañstwowej. Pana Hyute jakby nie zauwa¿y³, wiedzia³ ¿e to jest zbyt zaufany cz³owiek, by³y Mizukage, legenda sama w sobie. Tego cz³owieka nie wypada pytaæ, podobno nikt z wioski mg³y obecnie nie siêga mu do kostek.
Gdy czeka³em na reakcjê mojego sensei, podszed³ do mnie stra¿nik i zacz±³ wypytywaæ kim jestem i sk±d znam poszkodowanego.
- No wiêc.. Nazywam siê Ryoko... Ryoko Hytoroga. Poszkodowanego?.. Rozumiem, ¿e chodzi o tego co go w³a¶nie zabrali?.. Dobra, nie wa¿ne... Pan Hyuta jest moim nauczycielem, a tamten poturbowany... nie wiem kto to jest... spotkali¶my go na stoku.. - powiedzia³em do stra¿nika, spogl±daj±c co jaki¶ czas na mojego trenera. Zastanawia³em siê kim na prawdê jest ten pustelnik, skoro przed wyj¶ciem ze szpitala ma zostaæ przes³uchany. Przy okazji by³em ciekawy gdzie jest Matsuri, jeszcze przed chwil± tak martwi³a siê o swojego sensei, a teraz gdzie¶ wypru³a i co¶ d³ugo nie wraca...
Hyuta d¼wign±³ siê ciê¿ko z ³ó¿ka w poczekalni. Spa³ jak zabity parêna¶cie godzin, a teraz czu³, ¿e ka¿dy kawa³eczek jego cia³a wype³niony jest ¿r±cym kwasem i pali przy ka¿dym ruchu. To tyle. Uda³o mu siê jakim¶ cudem nie spaliæ miê¶ni.
Demonica piknê³a ostrzegawczo w mózgu.
~Co? ~zapyta³ Hyuta
[color=silver]~Tanuki jest w wiosce.[/color]
~No...
[color=silver]~Co no?[/color]
~Czekam na kontynuacjê w której wyja¶nisz mi gdzie konkretnie.
~W³a¶nie nawiewa z rezydencji Mizu. ~wtr±ci³ siê nagle Niibi.
Hyurta stêkn±³ z bólu i postanowi³, ¿e po¿yczy sobie jedn± kule. Zobaczy³ Ryoka dyskutuj±cego ze stra¿nikiem i wspieraj±c siê doszed³ do niego powolutku krzywi±c siê niemi³osiernie.
-Dajcie mu spokój. Mój uczeñ z Kiri, Tryoko Nadare. Pójdzie z wami do MizuKage. Chce przez najbli¿sze dwa tygodnie posmakowaæ s³u¿by w prawdziwej, wojennej wiosce.
W tym momencie Hyuta spojrza³ na Ryoka.
-Wycygañ od tych sêpów papier i napisz raport gdzie byli¶my i zanie¶ to Anulejowi, nastêpnie powiedz, ¿e biorê dwa kolejne tygodnie urlopu a on chce mi do³o¿yæ jeden ekstra za to, ¿e poleci³em ci jego.
Po tych s³owach Hyuta powolutku wype³z³ raczej ni¿ wyszed³, na ulicê.

/Sharim - ubiegaj siê u Anuleja o zap³atê za pracê medyka/
NMM
Gdy mój sensei wyszed³ z pokoju, zacz±³ co¶ mówiæ do stra¿ników, po czym zwróci³ siê do mnie. Powiedzia³, ¿e mam wzi±æ od nich kartkê i z³o¿yæ raport Anulejowi.. Anulej... kto to jest, to imiê jest mi bardzo znajome. Próbowa³em sobie przypomnieæ, a¿ nagle jest. Pukn±³em siê w ³eb. Przypomnia³o mi siê, ¿e wy¿ej wspomniany go¶æ, jest niedawno mianowanym mizukage. Cóz, je¶li mam z³o¿yæ raport samemu w³adcy wioski mg³y, to muszê siê postaraæ.. i to bardzo. No wiêc trzeba braæ siê do roboty. Wzi±³em od ¿o³nierzy kartkê i d³ugopis, usiad³em w poczekalni i zacz±³em sobie przypominaæ. Nagle pomy¶la³em, ¿e mogê przecie¿ skrobaæ co¶ po drodze. Zobaczy³em, ¿e Hyuta wychodzi i mówi, ¿e bierze 2 tygodnie urlopu. No dobra, chwilê potem równie¿ wyszed³em ze szpitala trzymaj±c nos w notatniku i zastanawiaj±c siê jak zabraæ siê za pisanie raportu dla mizukage.

<NMM>
Wreszcie uda³o mi siê doj¶æ do szpitala. Typowy zapach strzykawek, lekarstw i wszystkich ¶rodków dezynfekuj±cych od razu da³ siê we znaki. By³ to porostu typowy zapach jak na szpital. No có¿... trzeba sie przemêczyæ. Skierowa³em siê do recepcji w której zapisa³em sie na leczenie i zosta³ przydzielony mi pokój. Recepcjonista powiedzia³a mi ¿ebym pokierowa³ siê do pokoju przy którym stoi stra¿nik i da³a mi karteczkê by ci sie nie burzyli. Zmierza³em do pokoju.
<nmm>