grueneberg

Piekielny Lis, jest to najwiêkszy ze stoj±cych w porcie statków. Ma trzy kondygnacje pod pok³adem, ogromn± ³adowniê i wielkie bia³e ¿agle z wymalowanym na nich czerwonym wizerunkiem Kyuubi'ego. Przed trapem stoi stra¿nik, który pilnuje aby nikt nie powo³any nie wszed³ na pok³ad.


Pojawi³em siê obok statku i uwa¿nie mu siê przygl±da³em...
"A wiêc to jest piekielny lis..." Podszede³m do trapu...
Stra¿nik zatrzym³a ciê, z kamienn± min±.
- A ty, ma³y czego szukasz?
Z obojêtn± min± wyj±³em monetê, któr± da³ mi kapitan...
- To chyba starczy za odpowied¼...- powiedzia³em spokojnie obserwujac statek znudzonym wzrokiem...


mê¿czyzna wzi±³ monetê i odsun±³ siê, pozwalaj±c ci wej¶æ.
Trzymaj±c zdrow± rêkê w kieszeni wszed³em na pok³ad statku... Opar³em siê o maszt i uwa¿nie rozgl±da³em dooko³a...
Zobaczy³e¶ krz±taninê, zwyk³± dla statku, przygotowuj±cego siê do odp³yniêcia. Ciêgle kto¶, co¶ wo³a³ i pokrzykiwa³. Marynarze byli g³ównie postawnymi mê¿czyznami, ale dostrzeg³e¶ miêdzy nimi równie¿ dwóch, praktykuj±cych majtków. Jeden zapowiada³ siê na wspania³ego marynarza, za¶gi by³ chudderlawy i nie wygl±da³ na szczê¶liwego z faktu, ¿e znajduje siê, tam gdzie siê znajduje.
Usiad³em na pok³adzie i wyci±gn±³em ksi±¿kê... Zacz±³em j± czytaæ jednoczesnie uwa¿nie [cenzura] siê w rozmowy za³ogi... Stara³em siê wy³apaæ nawet najmniejszy szept...
Nie us³ysza³e¶ niczego niepokoj±cego, co wiêcej po³owa by³a dla Ciebie niezrozumia³a, z powodu fachowego nazewnictwa.
Wsta³em i podszed³em do jednego z arynarzy...
- Przepraszam... Gdzie znajdê swoja kajutê?
Mê¿czyzna popatrzy³ na Ciebie dziwnie.
- Taki! - wrzasn±³. Chucherkowaty majtek poderwa³ siê z klêczek, zostawi³ wiadro i szmatê do czyszczenia pok³adu i podbieg³ do Was.- Poka¿ panu jak±¶ woln± kajutê.- zwróci³ siê do niego marynarz. Taki skin±³ g³ow±.
- Proszê za mn±...- mrukna³ i poprowadzi³ ciê do wnêtrza statku.
- Arigatou... - powiedzia³em i uk³oni³em sie lekko. Bez s³owa ruszy³em za marynarzem...
Kiedy klon przechodzi³ pod kajut± bandy Deiki, niechc±cy spojrza³ pomiêdzy kraty. Spojrzenie uziemi³o go w jednej sekundzie. Deika otworzy³a drzwi, tylko po to, aby z za jej pleców wylecia³ kunai, niszcz±c klona.
- Dobra... Neko, Namiro, zostajecie pod drzwiami bandy Bat'a... Nami, Katami idziecie ze mn±.- zakomenderowa³a Deika i ruszy³a w stronê kajuty Yukimaro.
Yukimaro wszed³ do swojej Kajuty gdy wróci³y do niego my¶li klona...
"Kuso... Zaraz tu bêd±..." - nie maj±c czasu ani si³ na ponowny "spacer"... Stan±³ tu¿ pod drzwiami od strony w która siê otwieraj±... Czeka³ na dogodn± okazjê... Jednocze¶nie pamiêta³ by pod ¿adnym pozorem nie patrzeæ w oczy Deiki...
Drzwi siê otworzy³y i stanê³a w nich ma³a Katami. Ta sama, która uratowa³a Ciê od bólu zes³anego przez Deikê. Stanê³a w drzwiach, jeszcze Ciê nie dostrzegaj±c, a potem zrobi³a krok do przodu i spojrza³a na Ciebie.
- Proszê pana... Dlaczego pan niszczy to, co tamte dzieciaki wypracowa³y? To by³a ich decyzja, by odej¶æ... A Giaccomo-sama tak ³atwo nie wypu¶ci ich od siebie. Jest co¶o czym pan nie wie... Pan, ani one... Ale oczywi¶cie mo¿e nas pan zabiæ i sam przekonaæ siê, jak straszne w skutkach bêdzie to dla nas wszystkich...- jej g³os by³ spokojny. Nie ba³a siê Ciebie, chocia¿ mog³e¶ teraz zrobiæ z ni± dos³ownie wszystko. Ale w oczach 5-cio letniej dziewczynki, czai³ siê nieludzki smutek.
Yukiamaro zdziwi³ smutek w jej oczach...
- W ¶wiecie shinnobi ten, kto nie wype³nia powierzonych mu zadañ jest ¶cierwem... - powiedzia³ spokojnie. Zna³ te¿ drug± czê¶æ tego zdania. Jendak w tym wypadku nie mia³a ona znaczenia...
- Hokage obdarzy³a mnie zaufaniem mimo, ¿e nie da³em jej takiego powodu... I nie zamierzam go zawie¶æ... Wykonam t± misjê. - doda³ spokojnie.
- Wasze umiejêtno¶ci przewy¿szaj± to co widzia³em u wielu znanych mi shinnobi... Jednak brakuje wam najwa¿niejszego... - uwa¿nie patrzy³ na dziewczynkê... Zastanawia³ siê o co mog³o jej chodziæ gdy mówi³a, ¿e jest co¶ o czym ani on ani reszta dzieci nie wie...
- A co do zabijania nie jestem morderca...
- Co wiêc zamierzasz zrobiæ? Po dobroci Ciê st±d nie wypu¶cimy, a je¶li bêdziemy musieli walczyæ, to do koñca. Te dzieci... Zabawi³y siê si³ami, nad którymi czêsto jeszcze nie maj± panowania. Taka naprzyk³ad Katami... Mia³a umiejêtno¶æ przywo³ywania zmar³ych dusz do swego cia³a... Gia-sama wykorzysta³ to i dziêki temu znów ma obok siebie sw± ukochan±... Co prawda w o wiele m³odszym ciele, ale kto by siê tym przejmowa³...- dziewczynka zakoñczy³± z zimnym u¶miechem i uk³oni³a siê.
Nagle za ni± stanê³a Deika.
- Kto¶ nie wyjdzie z tej celi ¿ywy. Albo my, albo ty...-wycedzi³± przez zêby.
- Albo jedno i drugie... - Yukimaro brzmia³ do¶æ pewnie. Rozs±dnie patrzy³ jedynie na stopy Deiki... Aktywowa³ Kagenui no Jutsu. Cienie oderwa³y siê od pod³ogi i ruszy³y w kierunku obu dziewczynek... Nie zamierza³ ich zabiæ co najwy¿ej zraniæ albo przyszpiliæ do ¶ciany za ubrania... Yukimaro ca³y czas trzyma³ jedna odnogê cienia by zaatakowaæ trzeci± z ma³ych przeciwniczek...
Obie dziewczynki zrêcznie uniknê³y cieni, a ty sam nagle poczu³e¶ mocne uderzenie w plecy, tak jakby kto¶ przywali³ Ci w nie piê¶ci±. Poniewa¿ nie spodziewa³e¶ siê ciosu, upad³e¶, a Twoja technika zosta³a zdezaktywowana.
"Kuso..." - Yukimaro wyci±gn±³ Akakeiro...
Pamiêtajcie... Nie zabijamy... - mrukn±³ do ostrzy. Teraz bardzo liczy³ na ich pomoc... walka z trzema przeciwnikami nawet z ich pomoc± bêdzie nie³atwa... Nadal nie patrzy³ w oczy Deiki. Stara³ siê odeprzeæ wszelkie ataki trójki przeciwniczek... Mia³ nadziejê, ze du¿e shurikeny zawieszone na plecach bêd± stanowiæ dostateczn± ochronê...
Ataki Deiki i Katami odpiera³e¶ bez problemu. Jednak nie mog³e¶ dostrzec trzeciej dziewczyny, a pomimo tego co jaki¶ czas wyra¼nie widzia³e¶ jak mignê³a Ci jej rêka lub noga, wymierzaj±c Ci kopniaka, czy rzucaj±c w Twoj± stronê gwiazdkê lub nóz. Co najdziwniejsze zauwa¿a³e¶ to zbyt pó¼no by siê obroniæ i w efekcie obrywa³e¶.
Kuso... Próbowaliby¶cie chocia¿ pomóc... - warkn±³ do swoich ostrzy... Nie móg³ tak obrywaæ w nieskoñczono¶æ... Prze g³owê Yukimaro przebieg³a jedna my¶l... Na chwile przerwa³ kr±¿enie chakry... Nastêpnie schowa³ katany i wyci±gn±³ swoje tonfy. Zaatakowa³ Deikê skupiaj±c na niej ca³± swoj± uwagê. Atakowa³ szybko maj±c nadziejê, ¿e uda mu siê j± zhokautowaæ... Uwa¿a³ na ataki drugiej dziewczynki ale nie zaprz±ta³ sobie juz g³owy trzeci±... I tak niewiele by to da³o...
W koñcu uda³o Ci siê unieruchomiæ obie dziewczynki. Deika dysza³a ciê¿ko, z ostrzem Twojej katany przy szyi, tak samo jak Katami. Natomiast trzeciej z dziewczynek nigdzie nie by³o. Nagle us³yszale¶ wrzaski, krzyki i odg³osy walki z korytarza.
Yukimaro Oddycha³ ciê¿ko. Kiedy us³ysza³ wrzask wla³ do swych ostrzy odrobinê chakry.
- Kage Mane Buki no Jutsu... - powiedzia³ cicho po czym wbi³ obie katany w cienie dziewczynek.
- Zaczekacie tu... - powiedzia³. Aby upewniæ siê, ¿e dziewczynki nie uciekn± stworzy³ klona po czym wybieg³ na korytarz. Uwa¿nie rozgl±da³ siê chc±c ustaliæ co siê dzieje...
Zobaczy³e¶ pozosta³ych cz³onków bandy Deiki, skrêpowanych pod ¶cian±. Bat machn± na Ciebie rêk±.
- Chod¼, szybko! - krzykn± i znikn±³ za rogiem koryatrza.
Yukimaro czu³ siê nieswojo nie maj±c u boku swoich katan. Jednak bez wahania ruszy³ Za Batem...
Wbieg³e¶ na pok³ad, na którym w³a¶nie toczy³a siê za¿arta walka. Problem w tym, ¿e walcz±cymi nie by³y dzieci. Walczy³o 6 mê¿czyzn, przeciwko marynarzom ze statku. Bat podbieg³ do ³odzi, w której siedzia³y ju¿ wszystkie dzieci z jego bandy. Wskoczy³ do ³odzi i wyci±gn±³ do ciebie rêkê. Nagle zobaczy³e¶ swoje katany, szybuj±ce w powietrzu. Obie zawis³y nad dwoma linami, podtrzymuj±cymi statek.
Yukimaro rozejrza³ siê po pok³adzie... Chwyci³ Akakeiro, jednak nie by³ gotów wskoczyæ do ³odzi...
- Co... Co tu siê dzieje? - zapyta³ patrz±c na walkê... By³ gotów wskoczyæ do ³odzi, jednak jeszcze przez chwile obserwowa³ walkê...
- Ludzie Gia-samy przejmuj± statek! - Bat musia³ krzykn±æ, by byæ s³yszalnym przez straszliwy rwetest walki. - To nasza jedyna szansa na ucieczkê. Szybko! - Bat z³apa³ Ciê za rêkê i wci±gn±³ do ³odzi, podczas gdy katany przeciê³y liny i upad³y na pok³ad. Tatomaru, który do tej pory oczy mia³ zamkniête, teraz je otworzy³. £od¼ spad³a w dó³, odcinaj±c Was od walki w górze. Dzieciaki spod ³awek wyci±gnê³y zaimprowizowany maszt i wstawi³y go na ³od¼. Materia³ napi±³ siê i ³ódka ruszy³a chy¿o po falach. Bat u¶miechna siê.
- My dostrzymali¶my swojej cze¶ci umowy, trzymam Ciê za s³owo, je¶li chodzi o Twoj±.- powiedzia³ i obejrza³ siê na statek.
- Powodzenia...- mrukn±³, niewiadomo do kogo.
- Nie macie siê o co martwiæ... Ja dotrzymujê swoich obietnic... - powiedzia³ siadajac w ³odzi. Spojrza³ na statek a wjego oczach malowa³ sie smutek...
- Powodzenia Deika... Oby¶ wraz z przyjació³mi znalz³ w³a¶ciw± drogê... - powiedzia³ cicho...
Wraz z dzieæmi dop³yn±³e¶ do brzegu...
Od MG: Podarujmy sobie drogê... Pisz odrazu w domu rodziny Nishu