grueneberg

Ma³y domek na wschód od g³ównego wej¶cia, nie jest du¿y ale wystarczaj±cy dla jeden osoby. Z zewn±trz wygl±da na zaniedban± ruderê natomiast w ¶rodku by³by przytulny gdyby Samhain czasami sprz±ta³. Domek mia³ dwa pokoje i ³azienka, z jego plusów mo¿na by³o wymieniæ ¿e dach nie przecieka³ chroni±c przed burzami.

Wszed³, po³o¿y³ siê na ³ó¿ku i le¿a³....


wsta³em, przeci±gn±³em siê, "strzeli³em" karkiem i wysz³em ze swojego domostwa...

<nmm>
wszed³ do swego domku
-ach, jak ja tu dawno by³em.... ale to zaros³o kurzem- powiedzia³ ciesz±c siê z chwili odpoczynku...
-a mo¿e to tak by³o przed moim wyj¶ciem?- za¶mial sie lekko po wypowiedzeniu tych s³ów, nastêpnie po³o¿y³ siê na ³ó¿ku i zasn±³

edit po 3,5 godzinach:

Samhain obudzi³ siê po kilku godzinach snu, rana na nodze ju¿ siê zasklepi³a, krew z niej siê nie s±czy³a, móg³ spokojnie chodziæ, zjad³ dobr± strawe i ruszy³ znowu w podró¿
<nmm>
po wielu dniach Samhain wróci³ do swojego domostwa, od razu pad³ na ³ó¿ko jak zabity i zasn±³...


Klon stan±³ po drzwiami i zapuka³. Na kartce by³o napisane:
Cytat: Dla Samhaina
Witaj. Je¶li chcesz broniæ wioski to czekam na Ciebie w biurze Tsuchikage. Mam zamiar podbiæ t± wioskê wiêc je¶li chcesz o ni± walczyæ to przyjd¼ do biura a potem udamy siê na arenê.
Midori Ruudoi
Samhain widz±c co siê dzieje wsta³ z ³ó¿ka, nie spa³ ju¿ od kilku godzin.... zarzuci³ p³aszcz i uda³ siê do biura swojego kage
<nmm>
-muszê zdecydowanie wiêcej czasu spêdzaæ w domu- powiedzia³ wchodz±c do swej chatki, nastêpnie po³o¿y³ siê na wygodnej kanapie i zasn±³

po odpoczynku poszed³ do swojego biura
<nmm>
Samhain w k³êbach dymu pojawi³ siê przed swoim domostwem, ma³y domek by³ wielce zaniedbany, widaæ by³o ¿e od bardzo d³ugiego czasu tutaj nikt nie zagl±da³...
-muszê zatrzeæ ¶lady swojej przesz³o¶ci- powiedzia³ swoim zwyczajnym tonem g³osu, nie zwa¿aj±c czy kto¶ go us³yszy czy nie... nie mia³ zamiaru tutaj zostawaæ na d³ugo.
Szybkim ruchem d³oni z³o¿y³ kilka pieczêci... -Katon:Zukkaku- i wielka fala ognia pop³ynê³a niszcz±c dawny domek nowego cz³onka Akatsuki.
Drewniany domek niemal od razu zaj±³ siê ogniem, który bucha³ coraz to wy¿ej i wy¿ej jakby chcia³ dosiêgn±æ nieba, a mo¿e to po prostu domek macha³ mu ogniem na po¿egnanie?... kto wie? raczej na te pytanie nikt nie pozna odpowiedzi. Samhain szybko uciek³ z tego miejsca bowiem wiedzia³ ¿e zaraz zbiegn± siê tutaj ludzie aby popatrzeæ na to wspania³e widowisko a on nie chcia³ aby go widziano...
<nmm>
Samhain po do¶æ sporej podró¿y wre¶cie dotar³ do jej "celu". Swojego dawnego domostwa, które sam niegdy¶ zniszczy³ aby zatrzeæ po sobie wszystkie ¶lady w tej wiosce. Z kieszeni swojego fajnego czarnego p³aszcza wyci±gn±³ butelkê sake i zacz±³ powoli j± rozpijaæ nad szcz±tkami jego ma³ej lecz maj±cej wielkie wspomnienia posiad³o¶ci.
Chwila odrêtwienia d³u¿y³a siê trochê. Kisamatsu postanowi³, ¿e podejdzie trochê. Musia³ przyjrzeæ siê bli¿ej osobie, która wywo³a³a te dziwne uczucia.
-Ja Ciê...
Mrukn±³ niezrozumiale i przerwa³ w po³owie zdania. Nie odezwa³ siê ju¿ wiêcej. Ciszê, która na jaki¶ czas ogarnê³a to miejsce przerwa³ powiew po³udniowego wiatru. Potê¿ny podmuch smaga³ ga³êziami drzew, przechyla³ mniejsze krzewy, roztworzy³ okiennice. Firany i wszystko materia³ powiewa³ wspierany egzotyczn± nieznan± Kisamie si³± . Szmer powsta³y przy tym tworzy³ atmosferê mistyczn± i mroczn± zarazem. Spotkanie wspó³towarzyszy; osób, które trzymane w ryzach Shi musia³y znosiæ sw± obecno¶æ.
Samhain wyczu³ znajom± chakrê, która wydobywa³a siê z osobnika oddalonego od niego o jakie¶ kilkana¶cie metrów, by³ to Kisamatsu, cz³owiek z którym on, wielki, potê¿ny cz³onek..... by³y cz³onek... no tak teraz ju¿ tak na prawdê nic nie znacz±cy cz³owiek, który nie mia³ co robiæ ze swoim nêdznym ¿yciem.
-Ja Cie te¿.... jeste¶ brzydki jak zawsze- powiedzia³, chocia¿ tak na prawdê nigdy nie widzia³ jego twarzy. Tu¿ po swojej wypowiedzi jego prawa rêka pofrunê³a do góry a butelka, która by³a w d³oni powoli wypró¿ni³a swoj± zawarto¶æ do prze³yku ch³opaka, który nie wygl±da³ na do¶æ.... trze¼wego...
Ch³opak odwróci³ siê w kierunku Kisamatsu. Roz³o¿y³ rêce niczym w ge¶cie powitania, jednak chcia³ tym sposobem zaprezentowaæ swój obecny ubiór, czarny d³ugi p³aszcz, jakie¶ obszarpane spodnie i koszule.
-Podobno to ja straci³em oczy....-[i/] zacz±³ swoj± trochê bardziej z³o¿on± wypowied¼.
-[i]Powiedz mi co widzisz teraz? Czy wed³ug Ciebie tak wygl±da cz³onek Brzasku? Dawny Tsuchikage? Uczeñ Hyuty Shiro? i co tam jeszcze w ¿yciu osi±gn±³em?.... hmmm... chyba tyle- pytania retoryczne mia³y naprowadziæ dawnego towarzysza na do¶æ niespodziewane zakoñczenie wypowiedzi.
-Shi ju¿ nie jest liderk± w Aka... liderem zosta³ nijaki Rinsaku... cz³owiek, którego nigdy przez moje d³ugie lata s³u¿by nie widzia³em w szeregach organizacji.... a tego aby Brzask by³ pod kontrol± obcego cz³owieka to nie zdzier¿ê...- mówi±c, co raz popija³ sobie z butelki, która powoli zaczyna³a pokazywaæ dno...
- Znaczy siê.. Shi ju¿ nie ma? Organizacjê przej±³ nowy cz³owiek, to nawet dobrze siê sk³ada. Bêdê móg³ go zabiæ i przej±æ kont...- przerwa³ swoj± wypowied¼ przypominaj±c sobie o tym, ¿e obok niego stoi Samhain. Zbieg organizacji; cz³owiek, który powinien ju¿ nie ¿yæ.
-Wiesz o tym, ¿e od teraz jeste¶ moim rywalem?
My¶l±c jednocze¶nie nad planem postêpowania pierdzieli³ jakie¶ g³upoty, byleby zainteresowaæ swoj± osob± Sama..
- No nic... teraz nie bardzo mam czas, muszê udaæ siê na spotkanie z nowym liderem.. Spotkajmy siê tu w niedzielê oko³o godziny 20? Zaproponowa³ i odwróci³ siê szybkim ruchem od oszpeconej twarzy rozmówcy.
Krzywy u¶miech przyozdobi³ na powrót twarz m³odziana.. W miejscu, gdzie sta³ uniós³ siê wielki, szary dym.. Kisamatsu ju¿ tam nie by³o [NMM]
"Spojrza³" na cz³owieka, który sta³ przed nim a na jego twarzy pojawi³ siê u¶mieszek...
-Rywalem, powiadasz ?- zrobi³ dziwn± minê, niby to zamy¶lon± jednak pod wp³ywem wlanej do organizmu sake do¶æ ciê¿ko by³o mu to osi±gn±æ wiêc wyszed³ jaki¶ niezbyt piêkny miszmasz...
-Ciekawe co ja teraz z tym pocznê?...- za¶mia³ siê przeci±gle a jego chrypowaty g³os jeszcze spotêgowa³ niemi³e odczucia zwi±zane z tym wydarzeniem.

Samhain tak sobie sta³ przed swoim dawnym domostwem i popija³ sake przez d³ugie godziny rozmy¶laj±c o swoim ¿yciu, przesz³o¶ci, przysz³o¶ci a nawet i o ¶mierci, która pewnie kiedy¶ nadejdzie... Tak zamy¶lony wre¶cie ruszy³ siê z miejsca i uda³ siê w podró¿.... podró¿, która pomo¿e mu odnale¼æ jego nowe jaa...
<nmm>