grueneberg

goraco, prawie jak na marsie. Duzo smoly, smierdzi siarka,
wszedzie paletaja sie male diabliki


Z ³atwo¶ci± znalaz³a drogê do Piek³a. G³os serca j± tu zaprowadzi³.
Jak dot±d, to nawet nie wiedzia³a, ¿e takowe ma.
Chocia¿ w koñcu, w jaki¶ sposób musia³a pokochaæ ogieñ.
Rozejrza³a siê dooko³a i zawi±za³a technikê, dziêki której p³omienie nie robi³y jej krzywdy.
Dziêkowa³a niebiosom (teraz wiedzia³a, ¿e istniej±) za mo¿liwo¶æ tworzenia w³asnych technik.
- Hop hop, jest tu kto? Przyby³a za³o¿ycielka najgorszej z zaistnia³ych na ¶wiecie organizacji! - wykrzyknê³a, przechadzaj±c siê po ognistych korytarzach.
S±dzi³a, ¿e z uwagi na jej osi±gniêcia za ¿ycia, powinna byæ tu ciep³o przywitana.
Ciep³o, ³apiecie?
HM! wkoncu dobieg³a do piek³a.
Ch³opak doszed³ do Piekie³, staj±c obok HM!. Rozejrza³ siê po okolicy nieco rozczarowany.
¯egnajcie, ziemskie rozkosze. Tutaj by³y tylko ja³owe ziemie, jakie¶ cholerne ska³y i ogieñ.
Na dodatek by³o potwornie gor±co. Zdj±³ p³aszcz i przerzuci³ go przez ramiê. Trochê pomog³o, ale nie bardzo.
Brak papierosów zaczyna³ przyprawiaæ go o irytacjê. Westchn±³ g³êboko, próbuj±c z³apaæ powietrze, ale one okaza³o siê ciê¿kie i nieprzyjemne.
- Ja dalej nie idê - wykrzywi³ wargi w niezbyt przyjemnym grymasie, po czym usiad³ na jednym z kamieni.
- A ty co zamierzasz? - zerkn±³ bez wiêkszego zainteresowania na HM!, próbuj±c przez chwilê zaj±æ czym¶ rêce. Zacz±³ podrzucaæ jeden z czarnych kamieni, których tu by³o pe³no.


-Sama juz nie wiem,my¶la³am ¿e bêdzie tutaj inaczej a nie jakas wiocha.
Powiedzia³a HM! krzywi±c sie.
Kei zastanowi³ siê.
Po chwili intensywnego my¶lenia wykona³ technikê przywo³ania i przed nimi pojawi³ siê kurczak Stefan w swojej ca³ej okaza³o¶ci.
Ta okaza³o¶æ by³a nieco skromna.
Ch³opak u¶miechn±³ siê. Na szczê¶cie Stefan by³ w dobrym humorze, by³ wrêcz podekscytowany. Skaka³ po spêkanej ziemi, æwierkaj±c jak szaleniec.
- Id¼ i poszukaj takiej pani, co na twarzy ma ob³±kañczy u¶miech, dobrze? - pouczy³ Kei, ¶cieraj±c z czo³a kropelki potu. Bylo naprawdê gor±co.
Stefcio zaæwierka³ w odpowiedzi. Bardzo dobrze wiedzia³, jak wygl±da u¶miech szaleñca, bo czêsto taki u Keia widzia³. Nie powinien mieæ problemów ze znalezieniem Ayano.
Znikn±³ sobie, zrobi³ pole ochronne z czakry i pobieg³ gdzie¶ przed siebie.
Kei tymczasem powróci³ do swojego poprzedniego zajêcia - bawienia siê kamykiem - choæ czul, ¿e jego nerwica siêga ju¿ niebezpiecznego poziomu.
- O kurczaczka masz jaki s³odki.
Powiedzia³a HM! u¶miechaj±c siê
- Mam nadziejê ¿e szybko wróci - Kei rzuci³ kamieñ gdzie¶ daleko przed siebie. Potoczy³ siê, dudni±c o ziemiê - Bo jestem g³êboko uzale¿niony od papierosów. Jak nie wróci szybko, to wtedy moja spaczona psychika zacznie siaæ spustoszenia wokó³ mnie, i zacznê krzywdziæ osobê, która jest najbli¿ej mnie - zerkn±³ na HM! dziwnym wzrokiem. Jego ton by³ te¿ niepokoj±cy. - To znaczy zabijê - doda³ z uprzejmym u¶mieszkiem.
-Mam dobr± wiadomo¶c mam paczkê skrêtow,a po co ma szukac Ayano ten kurczaczek.
Zapyta³a siê HM!
¦wiadomo¶æ Ayano przyæmiona upojeniem, jaki wywo³a³ ten raj (!) jakim¶ niewyja¶nionym sposobem, dostrzeg³a ¿ó³te stworzonko.
S³odki kurczaczek zdaniem Bia³ow³osej psu³ nieco efekt ¶wiata wiecznego potêpienia.
- Zaje¿d¿a mi to czym¶ znajomym - mruknê³a, mierz±c zwierz±tko krytycznym spojrzeniem, nie¶wiadoma, i¿ mówi o summonie w³asnego przyjaciela.
Ruszy³a za skrzydlat± ¿ó³t± kulk± (która przy okazji próbowa³a jej wydziubaæ oczy) i wtem dostrzeg³a jakiego¶ cz³eka.
Jaka¿ by³a jej rado¶æ, gdy odkry³a, ¿e staruszek gotuje siê w wielkim garnku. Podesz³a do niego, chichocz±c niezdrowo.
- Masz co¶ dla mnie, kochanieñki? - spyta³a go, chc±c go pomêczyæ psychicznie.
Ten ku jej zdumieniu skin±³ g³ow± i poda³ jej paczkê papierosów.
- To mi siê tutaj nie przyda - wycharcza³.
Zdenerwowana Ayano wyci±gnê³a swój sejmitar i uciê³a mu ³eb.
Oczywi¶cie mê¿czyna nie móg³ umrzeæ, skoro ju¿ by³ martwy, ale Uchiha zdaje siê, ¿e o tym zapomnia³a.
Wróci³a do miejsca, sk±d przyby³a i ujrza³a czarnow³osego ze swoj± niechlubn± uczennic±.
Rzuci³a ch³opakowi papierosy, nie maj±c ochoty na wyja¶nienia sk±d je wziê³a.
Stefan tymczasem by³ bardzo z³y, ¿e Ayano go zignorowa³a. Ugryz³* wiêc j± szybko w nogê, po czym sobie znikn±³, by go nie kopnê³a b±d¼ co¶ w tym stylu.
Kei z³apa³ szybko papierosy. Pow±cha³ je. Dziwnie pachnia³y, ale lepsze to ni¿ nic. Zabra³ wiêc równie¿ wszystkie skrêty od HM!, tak na wszelki wypadek.
- Dobre dziewczynki - pochwali³ je, u¶miechaj±c siê sztucznie. Zapali³ papierosa, po czym zwróci³ siê do HM!.
- A po to, bo s±dzê, ¿e chyba nudno by ci by³o bez niej - u¶miechn±³ siê jeszcze szerzej, wyginaj±c wargi w parodii u¶miechu - Nie mia³aby¶ kogo kopaæ, drêczyæ, wyzywaæ, poni¿aæ... - chyba znudzi³o mu siê wymienianie, bo wreszcie doda³ tylko - i tak dalej.
- Tak wiêc ja siê st±d wydostaje. Nie widzê tu nic specjalnie ciekawego.. Po za tym s±dzê, ¿e jeszcze nie umar³em. Mo¿e to ¶mieræ kliniczna, albo co¶ w tym stylu. Gdybym by³ martwy, to bym by³ niematerialny. A to by siê nie sta³o - to mówi±c, zaprezentowa³ swoj± ¿ywotno¶æ, wyjmuj±c kunaia z kieszeni nacinaj±c szybkim ruchem przedramiê. Krew powoli zaczê³a s±czyæ siê z p³ytkiej rany. Sam ch³opak za¶mia³ siê, jakby uwa¿a³, ¿e masochizm jest bardzo zabawny. Zerkn±³ na Ayano i HM! - Je¶li chcecie, to mogê i na was wypróbowaæ to, czy nadal ¿yjecie - jego g³os by³ pe³en entuzjazmu.

*Stefan to Jedyny W Swoim Rodzaju Kurczak, Który Posiada Zêby.
-No to ja siê zg³aszam na ochotnika zprawdzic czy ¿yje.
rzekla HM!
- Jak chcesz - Kei by³ zawsze otwarty na takie pro¶by. Podszed³ do HM!. Mial wielk± ochotê obci±æ jej ucho, ale wreszcie stwierdzi³, ¿e to by by³o zbyt brutalne dla malej dziewczynki. Po chwili wiêc pomy¶la³, ¿e niech HM! sobie ucina co tam sama chce do woli. poda³ jej kunaia do d³oni, a sam usiad³ na spopielonej ziemi, i siêgn±³ do swojej p³óciennej torby.
- Có¿ - b³yskawicznym ruchem wyj±³ blok i o³ówek. - Moje iluzje potrafi± wszystko, wiêc i wydostan± nas z Piekie³. - brzmia³o to nieco banalnie i dziwnie, lecz Kei niezbyt siê tym przej±³. Na sekundê przymkn±l oczy, jakby zastanawiaj±c siê nad czym¶ intensywnie. Niespodziewanie pochyli³ siê nad kartk±, po czym zacz±³ szkicowaæ pierwsze kreski. Mial nieco nieobecny wyraz twarzy i chyba w tej chwili ¶rednio kontaktowa³ ze ¶wiatem.
HM! wzie³a kunaia i podcie³a sobie ¿y³e, krew siê la³a.
Kei nie zbyt zwraca³ uwagê na krew, w ogóle takie rzeczy ju¿ od dawna przesta³y zaprz±taæ jego g³owê.
Powoli ju¿ koñczy³ rysunek, rêka znieruchomia³a, a sam ch³opak zamruga³, jakby przez chwilê by³ nieprzytomny. Byl nieco blady na twarzy, i wsta³ powoli, lecz po chwili na jego ustach wykwit³ zwyczajny dla niego wyraz pogardy.
- HM!, nie wyg³upiaj siê, co? - spojrza³ sceptycznie na t± ''scenkê''. Wezwa³ Stefana, który znów siê objawi³, po³o¿y³ kurczaka na ramiê. Stefcio zapiszcza³ rado¶nie, usadawiaj±c siê wygodnie. - Ty siê tu bawisz, a ja tymczasem pracujê - prychn±³ wyra¼nie zniesmaczony.
Pokaza³ HM! rysunek, na którym by³y drzwi. Po chwili podobne drzwi pojawi³y siê równie¿ tu¿ przed nimi. Staly sobie, ot tak, na ziemi. Nic za nimi nie by³o, obok nich te¿ nic, prócz powietrza, lecz jasne by³o, ¿e gdy je siê otworzy, to gdzie¶ zaprowadz±.
Same drzwi by³y nieco obdrapane i wisia³a na nich karteczka napisana ko¶lawym pismem : WC.
- To wychodek kolo AKa - wyja¶ni³ Kei dumnym tonem.
HM! usmiechne³a siê na widok Stefcia.
-Jaki ty jestes s³odki.
Powiedzia³a HM! do Stefcia.
-Kei a mo¿esz co¶ narysowaæ ¿eby Ayano zgine³a.
Rzek³a HM! u¶miechaj±c siê
- Naprawdê chcesz, by zginê³a? - zainteresowa³ siê czarnow³osy, wstaj±c powoli. Otrzepa³ swój p³aszcz z popio³u, chocia¿ i tak jego ubiór przedstawia³ obraz nêdzy i rozpaczy.
- Sadzi³em, ¿e lubisz j± drêczyæ - doda³ pogodnym tonem, bo w sumie sam Kei uwa¿a³ te sytuacja czasem za zabawne.
A po za ty Ayano (ch³opak to przyznawa³ z niejakim trudem) mia³a dosyæ podobne pogl±dy na ¶wiat, co Kei.
Siêgn±³ po klamkê od drzwi, by po chwili nacisn±æ j±.
- Móg³bym sobie zabijaæ, kogo chce, ale wierz mi, ka¿dy taki rysunek kosztuje mnie sporo hmmm, silnej woli. - Byl pewny, ¿e HM! tego nie zrozumie, wiêc westchn±³ tylko ciê¿ko - Mo¿e innym razem - pocieszy³ dziewczynkê, i pos³a³ dwuznaczny u¶miech do Ayano.
- To do zobaczenia - rzek³, po czym przeszed³ przez drzwi.

NMM.
HM! posz³a za keiem.
nmm
- Hm? Mówili¶cie co¶? - Zbudzi³a siê ze swojego dziwnego transu Ayano.
Rozejrza³a siê wokó³ i zmierzy³a drzwi podejrzanym spojrzeniem.
Spojrza³a raz jeszcze na p³omienie wokó³, wci±¿ siê wahaj±c.
I wtem przypomnia³a sobie, ¿e tutaj nie mo¿e nikogo zabiæ. A i palenie wiosek nie jest tutaj zbyt spektakularne (zak³adaj±, ¿e s± tu jakiekolwiek wioski).
Z westchnieniem smutku i nie k³amanym ¿alem ruszy³a ku dziwnym drzwiom.
<nmm>
Rozejrza³em siê po miejscu w którym siê znalaz³em. Z oddali dobieg³ mnie g³os - Czemu siê dziwisz? My¶lisz ¿e trafi³e¶ tu przez pomy³kê? - spojrza³em siê w kierunku z którego us³ysza³em te s³owa. Mym oczom ukaza³a siê zakapturzona postaæ w czarnym p³aszczu - Czemu? - By³em w stanie wydusiæ z siebie tylko jedne s³owo
Postaæ za¶mia³a siê szyderczo. - Czemu? Swoim ¿yciem jak najbardziej zas³u¿y³e¶ na to miejsce. Pozwól ¿e poka¿ê ci kilka scen z twojego ¿ycia. - postaæ podesz³a do ¶ciany i ruchem rêki wyczarowa³a zwierciad³o, lub co¶ co je przypomina³a. Mimowolnie podszed³em do niego. Nie powiedzia³em nic. - Jestem Neltharion - Na d¼wiêk tego imienia przeszy³ mnie dreszcz
-To ty... - Wydusi³em z siebie
- Tak. To ja by³em w twoim umy¶le zanim mnie stamt±d nie wyrzuci³e¶. ¬le siê sta³o. Gdyby¶my nadal byli razem, wspólnie zaw³adnêliby¶my tym ¶wiatem. Jednak ty wola³e¶ dobro. Poka¿ê ci te twoje ca³e dobro. - Neltharion zrobi³ ruch rêk± i na zwierciadle pokaza³ siê niezbyt wyra¼ny obraz - Poznajesz, to Ayako. - Zobaczy³em swoj± dziewczynê. Sta³a w oknie. Wygl±da³a, jakby czeka³a na co¶. W jej oczach by³y z³y. Poczu³em siê nieswojo. Mia³em ochotê wskoczyæ w zwierciad³o i j± przytuliæ - Ona p³acze przez ciebie - us³ysza³em zimne s³owa.- podczas gdy ty zwiedzasz ¶wiat i bawisz siê w shinobi, ona cierpi samotno¶æ.
Tak samo by³o z Sakur±...
-Przestañ!! Czemu mi to pokazujesz? - z moich ust wyrwa³ siê krzyk
-Spokojnie... To jeszcze nie koniec - Neltharion zrobi³ kolejny ruch rêk±. Tym razem ukaza³a mi siê polana niedaleko wioski li¶cia. Sta³em i ¶mia³em siê w g³os. Przede mn± le¿a³ m³ody shinnobi - Pamiêtasz go? Szimu o ile siê nie mylê. O ma³o go nie zabi³e¶ tylko za to ¿e siê na ciebie spojrza³ - w oczach Nelthariona pojawi³ siê b³ysk. Czu³, ¿e moja psychika pêka.
Upad³em na kolana - Czego ty ode mnie chcesz? Co mam zrobiæ by¶ da³ mi wreszcie spokój? - zapyta³em siê
Neltharion tylko na to czeka³ - Otwórz przede mn± swój umys³. Pozwól bym na nowo pomaga³ ci. Tylko tyle- powiedzia³. Nie widzia³em jego wyrazu twarzy. by³ zakryty kapturem
- Daj mi czas do namys³u. Musze pomy¶leæ o tym- chowaj±c twarz w d³oniach
- Masz du¿o czasu. Jak siê namy¶lisz to wypowiedz moje imiê - powiedzia³ po czym znikn±³.
usiad³em na najbli¿szej skale i zacz±³em rozmy¶laæ
Przechadza³em siê po skalistym pod³o¿u. Nie zwraca³em uwagi na otoczenie. Po kilku dniach spêdzonych tutaj przesta³o mnie interesowaæ wszystko to co siê dzieje wokó³. Szczerze mówi±c zaczê³o mi siê tutaj podobaæ. Czu³em siê, tak jakby jak w domu. Jedyne co nie dawa³o mi spokoju to moje wspomnienia. Czu³em, ¿e to co pokaza³ mi Neltharion to tylko ma³y u³amek tego czego dokona³em w ¿yciu. Doszed³em do wniosku, ¿e ja tylko ³udzi³em siê, ¿e jestem dobry. ¯e jedyny mój kontakt ze z³em nastêpuje wtedy gdy je zwalczam. Moje przemy¶lenia pokaza³y jednak, ¿e mimo próby zwalczania z³a, najwiêkszym z³em wokó³ siebie by³em ja sam.
Chcia³em poznaæ prawdê. Przestaæ ¿yæ z³udzeniami. Byæ rozdartym pomiêdzy dobrem a z³em. Chcia³em mieæ pewno¶æ.
- Neltharionie!! - krzykn±³em. Chwilê potem mój "przyjaciel ju¿ sta³ przede mn± .
- Wiedzia³em, ¿e nie bêdziesz mi kaza³ zbyt d³ugo czekaæ. Szczerze mówi±c to dziwiê siê ¿e tak szybko mnie wezwa³e¶ - powiedzia³. Spod kaptura da³o siê us³yszeæ cichy ¶miech
- Zgodzê siê na twoje warunki, ale najpierw musisz mi co¶ pokazaæ w tym swoim zwierciadle - powiedzia³em. nie wiedz±c czemu moje rêce zaczê³y siê trz±¶æ. On to zauwa¿y³
- Czy nie do¶æ ci ju¿ pokaza³em? Na co ty liczysz? Chcesz pewnie bym pokaza³ ci twoje nieliczne bohaterskie czyny by¶ mia³ ¶wiadomo¶æ ¿e nie jeste¶ z³y? - powiedzia³. by³ wyra¼nie zdenerwowany.
- Wrêcz przeciwnie. Chcê by¶ mi pokaza³ moj± mroczn± stronê ¿ycia. Chcê mieæ pewno¶æ, ¿e jestem faktycznie z³y do szpiku ko¶ci. - z trudem opanowa³em trzês±ce siê rêce. Podnios³em g³owê by dostrzec jego wyraz twarzy, lecz nadaremnie.
Nie odpowiedzia³ mi. Przez kilka minut panowa³o milczenie. Tak jakby czeka³ na to ¿e znów oka¿ê s³abo¶æ.
- No dobrze, ale pamiêtaj sam tego chcia³e¶ - powiedzia³ po czym zrobi³ ruch rêk± przywo³uj±c zwierciad³o. Zobaczy³em kilku dzieciaków. Bawili siê w co¶ " I to ma byæ ta moja mroczna strona? Beztroskie ¿ycie ch³opca" kilka my¶li przewinê³o mi siê przez g³owê. W jednym momencie zauwa¿y³em kolejnego dzieciaka. Chowa³ siê pod drzewem. Mia³ zaci¶niête piê¶ci. S³ysza³em wyra¼nie jego my¶li : " Za ka¿d± zniewagê odp³acê kropl± krwi". Zanim zd±¿y³em pouk³adaæ te my¶li w swojej g³owie ch³opak rzuci³ siê na pozosta³ych. By³ sam na dziesiêciu. Jednak mia³ co¶ w zanadrzu. W biegu wysun±³ swoje ko¶ci z d³oni i ju¿ mia³ siê na nich rzuciæ gdy nagle zosta³ z³apany przez kogo¶ i przyci¶niêty do ziemi
- Wujku, dlaczego mnie zatrzyma³e¶? Oni zas³u¿yli na ¶mieræ! - powiedzia³ ch³opak
- Gaiden - brzmienie tego s³owa przeszy³o ca³e moje cia³o - Zachowuj siê jak na cz³onka klanu przysta³o. Nie atakuj ludzi odwróconych do ciebie plecami - m³odzieniec wygl±da³ na oburzonego s³owami swojego wuja, czego nie mo¿na by³o powiedzieæ o pozosta³ych dzieciakach. Byli szczê¶liwi ¿e w ostatniej chwili przyszed³ niespodziewany ratunek. - Teraz, gdy stoj± z tob± twarz± w twarz atakuj ich! Broñ swojego honoru, ale uwa¿aj by¶ jednocze¶nie go nie plami³! - po s³owach mê¿czyzny ch³opak z entuzjazmem rzuci³ siê do ataku. W tym momencie wspomnienie zniknê³o.
- Potrzebujesz wiêcej dowodów? - Neltharion zada³ mi pytanie
Przez krótk± chwilê zachowywa³em milczenie " A wiêc od najm³odszych lat nie zabraniano mi zabijania? Czy takie jest moje przeznaczenie? Czy tylko po to mam ¿yæ? " moje my¶li bezlito¶nie mnie drêczy³y
- Poka¿ mi czasy akademii. Chcê wiedzieæ gdzie i czy ukoñczy³em Akademiê Ninja - powiedzia³em, a raczej za¿±da³em . Neltharionem znowu bez zbêdnych uczuæ zrobi³ ruch rêk± by przywo³aæ moje kolejne wspomnienie. Zobaczy³em budynek Akademii. Nie skojarzy³em go z ¿adn± ze znanych mi wiosek. Mo¿e dlatego ¿e obraz w zwierciadle nie by³ zbyt wyra¼ny. Widzia³em ch³opaka, który przypomina³ tego z pierwszego wspomnienia. Te spojrzenie, ten wyraz twarzy. Tak, to z pewno¶ci± by³em ja. A wiêc by³em w Akademii. Na ¶rodek sali przed uczniów wyszed³ jaki¶ mê¿czyzna. Domy¶li³em siê i¿ by³ nauczycielem. Napisa³ co¶ na tablicy. Wygl±da³o to na rozpiskê egzaminów. Uczniowie wchodzili do s±siedniej sali w ustalonej wcze¶niej kolejno¶ci. W oczach m³odszego siebie widzia³em niepewno¶æ, a zarazem determinacjê. W koñcu nadesz³a jego kolej. Powolnym krokiem wszed³ do sali. Sala nie by³a zbyt du¿a. W ¶rodku czeka³y trzy osoby. Gdy wszed³em zaczê³y co¶ miedzy sob± szeptaæ. W koñcu jedna z nich powiedzia³a. - Nie jestem zadowolony z faktu, ¿e dopuszczono ciê do egzaminów, ale skoro ju¿ tu jeste¶ to musimy ciê poddaæ próbie. Za tymi drzwiami - mówi±c to wskaza³ na drzwi - czeka twój przeciwnik. Pokonaj go to dostaniesz opaskê. - powiedzia³ po czym wróci³ na miejsce. Szybkim krokiem przeszed³em przez drzwi. Chcia³em mieæ to ju¿ za sob±. Moim oczom ukaza³o siê co¶ niezwyk³ego. Ujrza³em smoka!. To by³o niewiarygodne. Mo¿e i mia³ nieca³y metr wzrostu, ale to wci±¿ by³ smok. Nie wiedzia³em za bardzo co robiæ. Podczas gdy ja siê waha³em, ma³y smokowiec zion±³ w moim kierunku ogniem. By³em zbyt zaskoczony by tego unikn±æ. Ogieñ trafi³ prosto we mnie, a si³a podmuchu sprawi³a ¿e uderzy³em o ¶cianê. O dziwo na moim ciele nie by³o ¶ladów poparzeñ, z wyj±tkiem przypalonych ubrañ. Powiedzia³em kilka s³ów pod nosem. Domy¶li³em siê ¿e by³y to przekleñstwa. Nie wiedzieæ czemu ma³y smok rozumia³ te s³owa. Zamiast dalej mnie atakowaæ po³o¿y³ siê na pod³odze i mówi³ do mnie. Nie rozumia³em tych s³ów, ale zauwa¿y³em wyraz twarzy siebie za czasów akademii. Ja, a raczej on, rozumia³ ka¿de s³owo. Smok podniós³ do góry ³apê po czym rozpru³ sobie szponami brzuch. Pad³ nie¿ywy. Ten widok mnie zaskoczy³ " Czy¿bym naprawdê potrafi³ rozmawiaæ ze smokami? Czy to po prostu przypadek? - my¶la³em.
M³odzieniec wróci³ do poprzedniej sali. Nauczyciele nie ukrywali zdziwienia na jego widok. Najwidoczniej spodziewali siê jego ¶mierci. Jeden z nich Wbieg³ do sali by upewniæ siê ¿e smok zosta³ naprawdê zabity. Gdy wróci³ powiedzia³ reszcie nauczycieli to co zobaczy³. Nie mieli wyj¶cia. Zaliczyli egzamin. W chwilê pó¼niej wspomnienie siê rozp³ynê³o
- Czy to ju¿ wszystko? - Zapyta³ Neltharion
- Tak. Zostaw mnie. Teraz chce byæ sam - powiedzia³em po czym odwróci³em siê i zacz±³em biec. Neltharion popatrzy³ chwilê na mnie po czym znikn±³.
Podczas biegu próbowa³em uporz±dkowaæ swoje my¶li. Nie tego oczekiwa³em po tych wspomnieniach. Chcia³em by da³y mi jasne odpowiedzi na moje pytania. Zamiast tego te wspomnienia tylko bardziej namiesza³y mi w g³owie. Zmêczony usiad³em na ziemi by odpocz±æ. Po kilku minutach zasn±³em.
Po pewnym czasie przebudzi³em siê. Zanim otworzy³em oczy mia³em nadziejê, ¿e to wszystko co siê wydarzy³o to by³ tylko sen. Moja m³odo¶æ, akademia. ¯e to nigdy siê nie wydarzy³o. Jednak jak tylko otworzy³em oczy to z³udzenie minê³o. Musia³em z przykro¶ci± stwierdziæ, ¿e niestety to by³a prawda. Chc±c nie chc±c musia³em uwierzyæ w to co pokaza³ mi Neltharion. B±d¼ co b±d¼ by³y to jedyne wspomnienia jakie mam. Postanowi³em pozbieraæ to wszystko w jedn± logiczn± ca³o¶æ. £±czy³em razem moje w³asne wspomnienia z tymi które pokaza³ mi Neltharion. Po³±czy³em atak na rówie¶ników z walk± z Szimu. W obydwu przypadkach znalaz³em podobieñstwa. Atakowa³em bez wyra¼nego powodu i nie tylko po po to by poturbowaæ przeciwnika. Rozkazywanie smokowi podczas egzaminu? " przez chwilê zastanawia³em siê. Spojrza³em na swoj± pieczêæ na brzuchu. " Tak, to na pewno ma sens. Nie bez przyczyny smok mnie zrozumia³, a nawet wykona³ mój rozkaz. Moja forma CS, mo¿e i nie daje mi smoczych mocy, ale upodabnia mnie do nich. Tak to na pewno ma sens" zastanawia³em siê.
Postanowi³em nie zwlekaæ. Jedynym moim celem by³o dowiedzieæ siê wiêcej. Jednak by³em tutaj uwiêziony. W tym momencie pojawi³ siê Neltharion. Poczu³em jego obecno¶æ.
-Nie wzywa³em ciebie-
- Ale potrzebujesz mnie. Wiem tego. Potrzebujesz mojej pomocy-
-A w czym ty mi mo¿esz niby pomóc?- Zapyta³em zaciekawiony
-Ty chcesz znaæ sw± przesz³o¶æ, a ja j± znam. Lepiej ni¿ ktokolwiek. Poza tym pewnie chcia³by¶ siê st±d wydostaæ. - powiedzia³
- Wydostaæ? przecie¿ st±d nie ma wyj¶cia. - powiedzia³em
- Tak, to racja. Zwyk³y ¶miertelnik nie mo¿e podró¿owaæ pomiêdzy dwoma ¶wiatami. Ale mnie to nie dotyczy. Mogê byæ gdzie tylko chcê.-odpowiedzia³ bez zastanowienia
- Co to ma wspólnego ze mn± ? -zapyta³em wyra¼nie zaintrygowany
- To ¿e je¶li pozwolisz mi wej¶æ w swoje cia³o bêdziesz móg³ siê st±d wydostaæ. Zainteresowany? - zapyta³ siê
- Chyba nie mam wyj¶cia - odpowiedzia³em
Neltharion u¶miechn±³ siê tajemniczo. Nie wiedzia³em co jego wyraz twarzy mia³ znaczyæ. Czy¿by mia³ jaki¶ w³asny cel w tym wszystkim?
Nie minê³a nawet chwila gdy Neltharion zamieni³ siê w dym ognistej barwy i po³±czy³ siê ze mn±. Czu³em ogromny ból i upad³em na ziemiê. W chwilê pó¼niej by³o ju¿ po wszystkim. Wsta³em. Poczu³em jak krêci mi siê w g³owie. Moje oczy zmieni³y kolor na czerwony. Czu³em siê jakbym by³ kim¶ obcym we w³asnym ¶wiecie - Najwy¿szy czas wydostaæ siê st±d - powiedzia³em, ale to nie by³ mój g³os. w chwilê pó¼niej zmieni³em siê w ognisty dym i znikn±³em <nmm>
Ruszy³am za bratem , jednak kobieta zagordzi³± mi drogê ( albo i nie ) . Spróbowa³am zerkn±æ do ¶rodka
- Axel...mo¿esz w koñcu mi powiedzieæ co to za zadanie? - spyta³am
Nie czu³am strachu, bynajmniej by³am dziwnie spokojna
Rozgl±daj±c siê woko³o, spojrza³am na w³asne rêce, i, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, na prawej rêce mia³am czarny, skórzany zegarek z wyryt± czaszk±. Napis brzmia³ : "Czas pozosta³y", a wskazówki by³y ustawione na dwudziest±. -Hej, poczekaj ! - odwróci³am drug± ja¼niê, która sta³a do mnie plecami. Spojrza³am na jej nadgarstki. Jej zegar by³ bia³y, i mia³a go na lewej rêce. -No jasne ! ¯e te¿ nie pomy¶la³am o tym wcze¶niej ! - ostentacyjnie westchnê³am. -Jeste¶ odwróconym odpowiednikiem mojego charakteru... Wiêc... - urwa³am, i natychmiast przerwa³a mi druga ja¼nia. -Wiêc co ? Daj mi zniszczyæ im wiêcej piek³a, mo¿e nas wyrzuc± wcze¶niej - druga ja¼nia u¶miechnê³a siê, niszcz±c wszystko, co stanê³o jej na drodze. A by³o tego du¿o. Postanowi³am nie przeszkadzaæ jej i trywialnie spojrza³am siê w niebo. Niebo ? Czy tutaj mo¿na mówiæ o niebie i ziemi ? A mo¿e... To tylko iluzja ? Mo¿e ja nie istnieje ? Mo¿e to wszystko jaki¶ matriks ? Mo¿e ju¿ nigdy nie spotkam Richarda ? - jeszcze raz opar³am siê o kocio³, nadal filozoficznie rozmy¶laj±c. Tylko to mog³o utrzymaæ mnie przy nadziei szybkiego opuszczenia tego miejsca. Nawet druga ja¼nia nie by³a tak dziwna, jak to, co widzia³am tutaj.
Gdy tylko Minako i Szimu weszli do domku drzwi zamknê³y siê same niczym w koszmarze.
-Minako - powiedzia³ kto¶ zniekszta³conym g³osem z bliska...
Przed Minako na bezbarwnym dywanie pojawi³ siê demon, groteskowo dalej ukazuj±c rysy Axla, ale zdradzaj±æ bezwzglêdno¶æ i okrucieñstwo. Jego oczy ¶wieci³y g³odnym blaskiem.
-Czy nie zapomnia³a¶ gdzie jeste¶? - zapyta³ znów zniekszta³conym, nierozpoznawalnym g³osem.
Spojrza³am z niedowierzeniem na demona
- Axel...Ty... - szepnê³am do siebie
Moje my¶li nie mog³y doj¶æ do ³adu. Ca³y czas my¶la³am o tym gdzie jestem i kto przede mn± stoi
~ Jestem w Hadesie...a Axel...sta³ siê demonem...? ~my¶la³am
- Axel...c-co...o co chodzi? - spyta³am dr¿±cym g³osem
-M.minako
Powiedzia³em po cichu.Czu³em jej ból, wiedzia³em ¿e to jej brat, ale ¿e on siê zamieni³ demona??Nêka³y mnie przeró¿ne my¶li, Nie wiedzia³em czy demon zaatakuje Minako wiêc by³em gotowy do jakiegokolwiek ataku.
Podszed³em bli¿ej do drzwi i próbowa³em je pchn±æ.
-Asta La Vista, piekie³ko - powiedzia³am, rozp³ywaj±c siê w nico¶æ, jak i równie¿ moja druga ¶wiadomo¶æ. Czas siê skoñczy³. NMM
Dantek pojawi³ siê w pikle...
- Ja chce do domu ..- Marudzi³ , lecz siê otrzepa³ i zacz±³ siê rozgl±daæ.
- Ech ... ten Gai i jego b³yski inteligencji .... - Westchn± ch³opak.
//Ohayo Dante. Chcesz niebytow± misjê? Inn± ni¿ Minako i Szimu bo niestety jest ona tylko dla dwóch osób, a Szimu bêdzie nieprzytomny bardzo d³ugo... Ale mam co¶ dla ciebie //

-Minako - wycharcza³ bardziej ni¿ powiedzia³ wyszczerzony w paskudnym u¶miechu demon -Potrzebujê waszych dusz, pe³ni waszej mocy. Czy dasz j± swemu bratu by wyrwa³ siê z tej matni?
//Dantek jest na mojej misji i w³a¶nie przegra³ dlatego tu jest .//
Za tob± leci koszyk ciasteczek z karteczk± od Gaia:

Cytat: A to Ciastka na pocieszenie. Musisz Æwiczyæ i æwiczyæ.
Gai
Dantek z³apa³ ciasteczka i popatrzy³ w góê .
- Arigato.- W jego oku znalaz³a siê ³ezka szczê¶cia.
Dantek podskakiwa³ i zacz±³ i¶æ dziwna now± drog± , widaæ by³o ¿e jest szczê¶liwy

nmm
Patrzy³am na demona...ju¿ chcia³am powiedzieæ " tak" ale nasz³y mnie w±tpliwo¶ci. Mia³am oddaæ duszê ? Mia³am opu¶ciæ wszystkich moich przyjació³ ? Brata i ...Tano?Spu¶ci³am g³owê
- Axel... Ty... - zaczê³am mówiæ jednak przerwa³am - Nie....Ty nie jeste¶ Axel.... Axel mimo wszystkiego nie stawia³ by swojego ¿ycia nad moje...nie pozwoli³by abym ja straci³a ¿ycie a On je zyska³...nie pozwoli³by ...aby inni moi przyjaciele których On nie mia³...by cierpieli....nie pozwoli³ aby Tano-kun którego zapewne chcia³ zabiæ .... cierpia³....- podnios³am g³owê pokazuj±c swoj± w¶ciek³o¶ci± - Kim jeste¶ demonie?! Bo na pewno nie Axelem!! Co z nim zrobi³e¶!!?? - krzyknê³am do Niego chwytaj±c odruchowo za kosê która o dziwo mia³am na plecach
-Minako, swoimi s³owami sprawiasz mi ból wiêkszy ni¿ sprawi³o mi przemienienie mnie w TO - mówi±c "TO" wskaza³ na siebie -Muszê mieæ wasz± moc, by wyrwaæ wszystkie niesprawiedliwe uwiêzione dusze...
Zacisnê³am mocno oczy
- Nie...nie...nie...Ty nie jeste¶ Axelem....Axel nie po¶wiêca siê dla obcych sobie ludzi...nie jeste¶ Axelem... - mówi³am do siebie
Te s³owa mnie te¿ bola³y. Nie mia³am pewno¶ci , ¿e to tylko demon a nie mój brat.... chcia³am wierzyæ , ¿e to nie jest Axel...
Zaczê³am dr¿eæ...ze strachu? Przera¿enia?
-Nie bój siê Minako - powiedzia³ Axel i po³o¿y³ potworn± rêkê na twoim ramieniu. Uklêkn±³ i teraz jego g³owa znajdowa³a siê na poziomie twojej.
-Tylko ja mogê im pomóc. To moje przeznaczenie... Je¶li tego nie zrobiê, nie wybaczy³bym tego sobie. Nawet my nie jeste¶my tak wa¿ni.
Otworzy³am oczy i spojrza³am na Niego. W moich oczach widnia³y ³zy. Tak...przegra³am walkê ze swoim umys³em.
- Axel....czemu Ty...czemu nikt inny? - spyta³am patrz±c na Niego smutno
Po chwili sobie u¶wiadomi³am jedn± rzecz
- Axel...ja nie chcê umieraæ...nie chcê zostawiæ przyjació³ ...Sushiego....i Tano-kun....nie potrafiê... nie mogê Ci oddaæ swojej duszy... - odpar³am pewnie siebie
-Powiem ci co¶... - mówi±c to siêgn±³ praw± rêk± za po³y p³aszcza -Ja nie jestem Axel Kurosaki.
I w³a¶nie wtedy, kiedy to powiedzia³ b³yskawicznym ruchem przebi³ Minako na wylot krótk± katan±.
-To ja go zbi³em - powiedzia³ pochylaj±c siê nad jej prawym ramieniem. I znikn±³. Razem z domkiem i tamt± kobiet±. Minako sta³± i patrzy³a siê w przestrzeñ na pustej zielonej równinie...
To nie by³o piek³o...
To niebo...
Z t± ostatni± my¶l± pad³± na ziemi± na twarz.
Minako jeste¶ w niebie.
Napisz tam, ¿e le¿ysz sobie twarz± w dó³ i wypoczywasz . Jeste¶ nieprzytomna.

Czas Szimu siê skoñczy³.
Us³ysza³ za sob± g³os brzmi±cy jak chór anielski a nei jedna osoba.
-Szimu musisz wracaæ. Twój przyjaciel Wi potrzebuje twojej pomocy. Uleczê ciê tyle ile potrafiê... Minako bêdzie musia³a sobie poradziæ sama.

Minako & Szimu wracaæ na glebê. MInako ty teraz raczej sienie zabawisz bo przemiana w wampa jest bolesna. Ale jak siê umówili¶my... Pó¼niej wygl±dasz tak:

Przenios³o Ciê tutaj do Hadesu...jest to do¶æ rozleg³a przestrzeñ...widocznie trzeba szukaæ...zauwa¿y³e¶ , ¿e masz 3 drogi... w lewo , prosto i prawo
Gdzie idziesz?
Blondynek podrapa³ siê po g³owie. [I see you!] wie, któr± drogê powinien wybraæ. Postanowi³ wiêc zrobiæ co innego. Stworzy³ dwa klony. Oba, co dziwne, sta³y po jego prawej stronie. Skin±³ im delikatnie g³ow±, po czym sam ruszy³ ¶cie¿k± po lewo, a klony pozosta³ymi. Czeka³ na co¶. Albo na kogo¶. Nie spodziewa³ siê tu mi³ego powitania. Przecie¿ to miejsce dla najgorszych. Zwiêkszy³ swoj± czujno¶æ po czym ruszy³ przed siebie, rozgl±daj±c siê woko³o.
Tak wiêc stworzy³e¶ klony ( chakra)...szed³e¶ pomiêdzy ska³±mi i law±...by³o bardzo gor±co...nagle us³ysza³e¶ szelest za sob±...gdyby¶ siê odwróci³ zobaczy³ by¶ tylko jak co¶ ucieka za ska³y
2020 obecnie//

Risen nawet siê odwróci³. Nie lubi³, gdy co¶ szele¶ci mu za plecami. Ku swemu zadowoleniu, otacza³a go lawa i ska³y. Czyli, blisko by³ wulkan i wysoka temperatura. A co wysoka temperatura robi³a z ziemi± ? Ano, topi. A rzecz, która siê topi³a by³a bardzo plastyczna. Nic wiêc dziwnego, ¿e ch³opak jednym susem doskoczy³ do ska³y, zza której kto¶ zwia³. Spojrza³ na ziemiê - ¦LADY. U¶miechn±³ siê pod nosem, po czym ruszy³ ich tropem. My¶la³ o klonach. Mia³ nadziejê, ¿e jednego z klonów nie przysma¿y³a lawa - w koñcu, poszed³ wprost na ni±. A co z drugim ? Ano, dowie siê, je¶li tego kto¶ zniszczy
Do twojej ¶wiadomo¶ci dotar³y obrazy klonów... szli sobie niczego nie zauwa¿aj±c a¿ tu nagle trach... i zniknê³y...
Ty za¶ id±c po ¶ladach , doszed³e¶ do miejsca gdzie siê urywaj±.
Risenik siê za³ama³. Wiêc klony ju¿ zosta³y wyeliminowane. Kto¶ widzia³. Ch³opak wyj±³ notkê z kieszeni. Po chwili przyczepi³ j± do pobliskiej ska³y, odpieczêtowa³ i czeka³ na przeciwnika. Albo raczej odwróci³ siê ty³em do notki. Notka bowiem, by³a zaprogramowana tak, ¿e przyci±ga³a co¶, co zniszczy³o pozosta³e klony. Risen czeka³ a¿ przyfrunie. Ponadto, wyci±gn±³ rêkê przed siebie. Podniós³ siê w powietrze. Zacz±³ odpychaæ wszystko i ka¿dego. Czeka³ na kogo¶.

//chakra 1770//
Nic siê jednak nie pojawi³o
- Rany...kolejny opiekun czy jak ? - us³ysza³e¶ g³os pod sob±
By³± to oto dziewczyna której szuka³e¶...bawi³a siê Saiem ...
- Czego chcesz? - spyta³a
Ch³opak odwróci³ siê powoli do dziewczyny. Spojrza³ na ni± ciep³ym wzrokiem i powiedzia³ ze spokojem i niewyja¶nion± rado¶ci± w g³osie:
- To proste....Chcê Ciebie.
Ch³opak cofn±³ swoj± technikê. Chcia³ porozmawiaæ z dziewczyn± nie walczyæ.
- W twoich s³owach zabrzmia³o to dwuznacznie , blondas... - odpar³a dziewczyna. Dopiero teraz zauwa¿y³e¶ fioletow± maskê na twarzy.
- Czego chcesz? - spyta³a na powa¿nie - Z³apaæ mnie i podstawiæ przed s±dem? - spyta³a
Ch³opak wysoko podniós³ brwi.
- Postawiæ przed s±dem ? Daj spokój. Chodzi mi raczej o rozwi±zanie problemu twego....Zachowania. Nikt jeszcze nie by³ taki k³opotliwy.
Shinobi podrapa³ siê po g³owie, po czym zada³ cichym g³osem pytanie:
- Dlaczego to robisz ?
Ta wzruszy³a ramionami
- Bmi siê nudzi...straci³±m ¿ycie przez g³upi± matkê która mnie zepchnê³a ze ska³y.... mam zamiar siê trochê zabawiæ z tymi duszami tutaj... to taka zamiana...te dusze zamiast duszy matki - odpar³a nadal bawi±c siê Saiem
Blondyn spojrza³ smutnym wzrokiem na dziewczynê. By³o mu jej ¿al. Ch³opak podszed³ do dziewczyny i z refleksem, jakiego siê po takim blond têpaku nie spodziewa³a, zdj±³ jej maskê. U¶miechn±³ siê delikatnie po czym powiedzia³:
- Szkoda Ciê...Ale NIC nie jest powodem do wy¿ywania siê na innych. Rozumiem, ¿e mamy tutaj najgorszych bydlaków, ale daj im odpocz±æ. Je¶li to takie k³opotliwe, to wy¿yj siê na mnie...Nie powinienem byæ dla ciebie wyzwaniem.
Ona zaskoczona by³a tym , ¿e zdj±³e¶ jej maskê. A pod ni±...có¿...mo¿na by³o bez k³opotu powiedzieæ , ¿e by³a to strasznie ¶liczna dziewczyna. Jednak po chwili jakby czar prys³. Dziewczyna zdenerwowana odskoczy³a. Zerwa³a maskê a materia³ opad³ na ziemiê
- Nie powiniene¶ byæ dla mnie wyzwaniem...zobaczymy ...broñ siê blondasku - odpar³a i rzuci³a siê na Ciebie z dwoma Saiami.
Nawet nie zauwa¿y³e¶ kiedy podbieg³a do Ciebie i drasnê³a Ciê po policzku i po boku broni±. Po policzku sp³ynê³a Ci stró¿ka krwi za¶ bok obficie krwawi³. Odskoczy³a ponownie...
Jeste¶cie od siebie oddaleni o jakie¶ 15 metrów. Doko³a Was s± du¿e ska³y które ¿arz± siê od lawy. Wy za¶ jeste¶cie na ma³ej " wysepce" która otacza lawa któr± dopiero zauwa¿y³e¶. Wysepka jest w kszta³cie ko³a o promieniu 30 metrów... za¶ szeroko¶æ lawy wynosi 7 metrów , za law± s± owe ska³y
Blondyn u¶miechn±³ siê do dziewczyny. Spojrza³ na ni± ciep³o po czym odpar³:
- Dobrze... - ch³opak znikn±³. Nie by³o ¿adnych ¶ladów. Istnia³ wiêc ma³y problem z namierzeniem go. Po chwili jednak da³o siê s³yszeæ g³os zza dziewczyny - Ale nie do¶æ dobrze.
Risenik nie czeka³ jednak na cuda. Wymierzy³ dziewczynie solidnego kopa w plery - skutek: odlot na 10m. Ch³opak zaraz po tym spojrza³ siê na dziewczynê. Niby nic, a jednak. M³oda po chwili unios³a siê w powietrzu, zaraz po tym przylatuj±c do blondyna. Ten zwróci³ siê do niej powa¿nym tonem:
- Dobra...Koñczmy to...

//2020 - 175 - 150 = 1695//
Uda³o Ci siê ja kopn±æ w plecy i potem aby przylecia³a do Ciebie. Jakim¶ cudem szybko siê wyrwa³a i przejecha³a Ci Dwoma Saiami po klatce piersiowej zostawiaj±c ¶lad X .Potem stanê³a na rêkach kiedy Ty straci³e¶ koncentracjê i kopnê³a Ciê w brzuch. Odlecia³e¶ na 10 metrów.Ta w tym czasie siê schowa³a nie wiesz gdzie. Obficie krwawisz z boku i z klatki piersiowej
Bo có¿....Risen by³ w opa³ach. Nie zrobi³ sobie nic z ran. Zrobi pó¼niej
Korzystaj±c z..ee..chwili, blondyn z³o¿y³ kilka pieczêci - Kuchiyose no Jutsu. Po chwili nad jego ramieniem pojawi³a siê dziewczynk±. Zdziwiona spojrza³a siê po otoczeniu. Po chwili oznajmi³a zdziwiona:
- Przyszli¶my do tatusia, niichan !
Blondyn lekko siê u¶miechn±³. Niestety, wizytê u boga ¶mierci musia³ prze³o¿yæ na pó¼niej. Skin±³ g³ow± na ma³±, a ta z uroczym u¶miechem na ustach odpowiedzia³a mu tym samym. Po chwili ko³o niego pojawi³y siê 2 istoty - kobieta i.....avatar. Kobieta natychmiastowo przy³o¿y³a d³oñ do Risena. Po chwili rany zniknê³y. Avatar...jak to avatar. Otoczy³ Risena i strzeg³ go. Warto by³o dodaæ, ¿e by³ ¿ywio³u elektryczno¶ci. Mia³ miecz i tarczê, ponadto jego cia³o okrywa³a zbroja (Miñciu, jakby¶ nie wiedzia³a, to avatar to cu¶ takiego jak Susanoo Okrywa mnie i w ogóle). Je¶li co¶ dotknie go, zostanie sparali¿owane (bez znaczenia, z której strony nie zaatakuje). Kobieta zniknê³a, a Shiki wpatrywa³a siê zaciekawiona w Risena. Ten za¶ po chwili wyj±³ z kieszeni jak±¶ notkê i odpieczêtowa³ jej zawarto¶æ. Jego chakra natychmiastowo wzros³a. Blondyn czeka³ na dziewczynê. Nie obawia³ siê technik wiatru - avatar by³ swego rodzaju duchem, który razi³ pr±dem.

//Chakra: 1695 - 1200 - 100 + 2000 = 2395
Poza tym...Ja muszê nied³ugo wróciæ na ziemiê //
[color=khaki] Us³ysza³e¶ g³os rozchodz±cy siê dooko³a.
- Nie¼le...naprawdê nie¼le blondynku...ale....czy mo¿na pokonaæ co¶ czego siê nie widzi?
Zanim siê zorientowa³e¶ dok³adnie przed Tob± pojawi³a siê dziewczyna. ( milimetr odleg³o¶ci ).U¶miechnê³a siê i wbi³a Ci Saie w brzuch. Potem zniknê³a wyrywaj±c CI broñ. Krwawisz ponownie obficie...jesli nie zrobisz z t± ran± w ciagu jednego postu bêdizesz mia³ niebo na tydzieñ Twój avatar zacz±³ powoli znikaæ i nie mia³ juz tak silnej ochrony
- U...boli? - znowu us³ysza³e¶ g³os
// A to czemu //
Wi spada w dó³. L±duje w Hadesie. rozgl±da siê i nie czuje miecza za sob±. "O nie przecie¿ ten psycho paralita mi go zabra³ muszê siê do niego dokopaæ" - Wi pomy¶la³ i zacz±³ kopaæ
//Hyuta mogê tak gin±c i tysi±c razy ten miecz jest mój i bêdê go szuka³ //
//Minka, jeste¶ pewna co do wszystkiego ? Ona powinna zostaæ sparali¿owana .
Poza tym, niebo mnie nie czeka, bo w zasadzie, to ta rana nie istnieje
Bo muszê Sunê podbiæ i to samemu //
Ch³opak spojrza³ na dziewczynê i...westchn±³ g³êboko. Nie zwa¿a³ na ranê. Na ranê ? Ups, sorry. Rany ju¿ tam nie by³o. Ale na szyi blondyna spoczywa³ medalion z krzy¿ykiem. Zas³uga Shiki.
Zuch dziewczynka - stwierdzi³ w my¶lach blondyn. Rana zniknê³a, a blondyn by³ gotowy do walki. Shiki na szczê¶cie by³a nietykalna. Dos³ownie. Zreszt±, je¶li nawet teraz kto¶ by podniós³ na ni± rêke w tym ¶wiecie, zgin±³ by. Powód ? Ano, Shiki by³a pó³bogiem. I córk± Shinigami przy okazji. Avatar teraz razi³ swym blaskiem (by³ silniejszy ni¿ na pocz±tku, dziêki Shiki). Po chwili wbi³ miecz w ziemiê - skutek: pioruny wychodz±ce z ziemi. Je¶li dziewczyna by³a w pobli¿u, to zosta³a pora¿ona. Po chwili avatar wydzieli³ z siebie elektryczno¶æ. Je¶li CO¦ znajdowa³o siê bli¿ej ni¿ 100m od Risena zostawa³o lekko ra¿one (bez konsekwencji). Ale dziêki temu, blondyn móg³ znale¼æ dziewczynê. Bez jej wiedzy. Je¶li tak, to karteczka do czo³a, do klateczki i do Archera biegiem. Ale czy ten opiekun by³ dobry ? Dziewczyna by³a mi³a i szkoda jej trochê by³o blondynkowi.
// Tak jestem pewna //

No dobra...dziewczyna zosta³a sparali¿owana. Siedzia³a Ona za ska³a próbuj±c siê uwolniæ. Widz±c klatkê zaczê³a siê szarpaæ
- Nie...ja nie chcê znowu do tej klatki! Nie chcê - krzycza³a a Ty mog³e¶ zobaczyæ ³zy na jej policzkach
Blondynek wzruszy³ siê. Zawsze by³ czu³y dla kobiet . Archer da³ mu instrukcjê. Po przy³o¿eniu papierka, wystarczy w³o¿yæ dziewczynê do klatki. Wiêc, papierek w jaki¶ sposób blokowa³ jej zdolno¶æ. Blondynek NA WSZELKI WYPADEK uaktywni³ Kg, co sprawi³o, ¿e dziewczyna nie mog³a siê ruszaæ. Poza tym, avatar znikn±³. Na nogach dziewczyny pojawi³o siê ¶wiat³o, nie zadaj±ce jednak ¿adnego bólu - by³ to avatar, który porazi dziewczynê je¶li ta zaatakuje blondyna. Odczepi³ papier od czo³a dziewczyny, po czym z dobrodusznym u¶miechem zwróci³ siê do dziewczyny:
- Powiedz mi co¶ o nim...O tym opiekunie, Archerze.
- Opiekun ? Archer siê poda³ za opiekuna ? Ten ulubieniec genera³a w Hadesie ? Co CI on naopowiada³ ten stary demon ? - spyta³a zdenerwowana ocieraj±c ³zy
Chyba by³a wkurzona tym , ¿e pokaza³a komu¶ , ¿ê p³acze
- Archer to prawa rêka pewnego genera³a w Hadesie...uwielbia robiæ takie numery... - doda³a
Blondyn spojrza³ beznamiêtnym wzrokiem na ziemiê. Tak. Istoty boskiego pochodzenia by³y k³opotliwe. Westchn±³ przeci±gle, po czym zwróci³ siê do dziewczyny:
- Z³o¶liwo¶æ demonów...To dosyæ czêsto spotykane. Znaj±c je, to ten Archer na pewno zmieni³ postaæ. Ale, czy on mia³ jaki¶ interes w z³apaniu Ciebie ? Bo, samo napadanie dusz przez ciebie to dosyæ....b³ahy powód.
Ch³opak mia³ dziwne przeczucie, ¿e demony rzadko z kim¶ wspó³¿yj±. I w³a¶nie z tym mia³ skojarzenia co do przeznaczenia dziewczyny.
Ta prychne³a
- Wiadomo do czego...mam mu us³ugiwaæ...to taki typ...jak widzi ³±dn± buziê a nawet je¶li nei jest ³adna to lubi jak mu panienki us³uguj±...juz raz by³am u Niego ale uciek³am...i nie mam zamiaru wracaæ ale On widocznie nie chce mnie pos³uchaæ ... - odpar³a - Oszuka³ Ciebie tak samo jak mnie na pocz±tku... - doda³a
- Rozumiem - odpar³ blondyn zamy¶lonym g³osem. Spojrza³ przenikliwym wzrokiem na dziewczynê. Po chwili jednak westchn±³ i z u¶miechem powiedzia³ do niej:
- Wiêc nie pozostaje mi nic innego, jak go za³atwiæ
Podrapa³ siê lekko po g³owie, po czym cofn±³ blokadê rzucon± dziêki limitowi krwi. Z "dobroduszno¶ci±" w g³osie zapyta³:
- A gdzie mogê go znale¼æ ?

//Niech on tutaj ju¿ przyjdzie //
Nawet nie zd±¿y³a odpowiedzieæ poniewa¿ . Po pchnê³± Ciebie na ziemiê , tym samym zdo³aj±c pomóc Ci w unikniêciu strza³y jakie¶ czystej energi. Ska³a przy której siedzia³a dziewczyna rozpad³a siê w py³. Przed Wami by³ demon...
- No no no...jak mog³a¶ powiedzieæ o mnie prawdê? - odezwa³ sie do dziewczyny a po chwili wyj±³ d³ugi "oszczep" - Czas zakoñczyæ to...
Rzuci³ oszczep w Twoj± stronê
//2395 - 225 = 2170//

Risenik spojrza³ na demona. Oszczep. Po chwili blondyn zamieni³ siê miejscami z dziewczyn±. Teraz to on by³ na górze. Gdy oszczep zosta³ rzucony przez demona, blondyn nic nie zrobi³. A mo¿e tak siê tylko wydawa³o. Z niewyja¶nionych przyczyn, oszczep przelecia³ zarówno przez niego, jak i dziewczynê. Spojrza³ ostrym wzrokiem na demona. Bez wahania odwo³a³ avatar. Teraz ten strzeg³ dziewczyny. Po chwili jednak, Risenek WYJ¡£ Z SIEBIE miecz. Imandilas. Jedyne ostrze, które by³o w stanie przebiæ duszê. Ch³opak chwyci³ go pewnie w obie rêce. Po czym...Znikn±³. Albo poruszy³ siê z prêdko¶ci± ¶wiat³a. Skutkiem by³o natychmiastowe pojawienie siê za demonem i z t± sam± prêdko¶ci± d¼gniêcie go w serce. Je¶li ten gnojek siê tego nie spodziewa³, to mo¿e sobie teraz poczekaæ z 1000 lat w ósmym piekle.
Dziewczyna by³a bardzo zdziwiona...patrzy³a z w¶ciek³o¶ci± na demona. Jednak Ty...nie przebi³e¶ demona ... bo ten znikn±³. ...i pojawi³ siê ,...za dziewczyn±...o dziwo twój avatar na Niego nei podzia³a³. Przystawi³ swój drugi oszczep do szyji dziewczyny oraz przytrzyma³ rêcê
- No proszê...jaki bohater - wysycza³ i poliza³ swoim d³ugim jêzykiem policzek dziewczyny
Ta skrzywi³a siê z obrzydzenia
Ch³opak podniós³ brwi - on...bohater.
- BUHAHAHAHA A to dobre.... - stwierdzi³ Risen ze ³zami w oczach. Gdy doprowadzi³ siê do....eee....stanu u¿ywalno¶ci (a to zajê³o raptem mniej ni¿ sekundê), spojrza³ raz jeszcze na potwora, po czym znów znikn±³. Teraz, mia³ ju¿ plan. A raczej sposobno¶ci do jego wykonania. Demonek okaza³ siê niezbyt rozwa¿ny. A dlaczemu ? A dlatemu, ¿e sta³a za nim klatka. Tak...Ta sama w któr± blondynek mia³ schwytaæ dziewczynê. Ch³opak u¶miechn±³ siê delikatnie. Demon spojrza³ na niego zdziwiony, ale d³ugo nie móg³ nacieszyæ siê tym wzrokiem po chwili bowiem wyskoczy³ na niego.....CERBER. Ano, kto jak kto, ale Cerber z pewno¶ci± by³ w stanie zadaæ obra¿enia jakiemu¶ umarlakowi. To nie by³o zreszt± w planie Risena. Ale pomaga³o. Odwróci³o uwagê demonka. Ch³opak nie czeka³ na nic wiêcej. Z prêdko¶ci± ¶wiat³a znalaz³ siê przy Archerze. Z notk± na jego czole. Demon krzykn±³ w agonii (rozpaczy zapewne), po czym zosta³ zamkniêty w klatce. Na wieki.
Uda³o Ci siê....demon zosta³ zamkniêty. Dziewczyna zadowolona z faktu , ¿e jest wolna u¶ciska³a Ciê
- Dziekujê....có¿...chyba mam u Ciebie d³ug blondasie...a tak w ogóle to mi siê nie przedstawi³e¶... - odpar³a patrz±c na Ciebie
Blondyn u¶miechn±³ siê delikatnie . Dmuchn±³ na swoj± grzywkê, która opad³a mu na oczy po czym mrukn±³:
- Je¶li ju¿ chcesz wiedzieæ, to mam na imiê Risen...
Spojrza³ na demonka. Po chwili westchn±³ g³êboko i zapyta³ dziewczynê zak³opotany:
- Nie wiesz, jak mam siê....obudziæ ? Muszê jako¶ wróciæ na ziemiê...
- A ...ju¿ ... - odpar³a i mia³a co¶ zrobiæ jednak siê powstrzyma³a i odpar³a - Proszê bardzo..to...taki podarunek za ratunek - odpar³a i da³a mu dwa Saie ....jak splamisz je krwi±...to zostane wezwana i bêdê mog³a walczyæ z Tob± - odpar³a daj±c Saie - A potem..no to do zobaczenia
// Nie mog³am siê powstrzymaæ//
Przybli¿y³a siê do Ciebie i poca³owa³a w usta. Poczu³e¶ mrowienie w ¿o³±dku i zauwa¿y³e¶ , ¿e dziewczyna Ci znika z oczu . Pomacha³a Ci na po¿egnanie i znikn±³e¶
// Szpital w Kiri//
Wynagordzenie
300 Y
50 PCh
7 pkt
Trzasnê³o lekko suchym drewnem i chrupnê³o ³ami±cymi siê ko¶æmi i w szarej piekielnej alejce pojawili siê zdezorientowani i znokautowani na Ziemi Szimu i WI.
//Hyuta jak my tu mamy miech wytrzymaæ jak ty 1-2 posty dziennie piszesz ? ? //
Wi Zaczyna szukaæ miecza. Jest znudzony i nie chce mu siê wie¿yc , ¿e tu trafi³. Piek³o jest oki ale on ma teraz inne zadanie.
//Ej no Wi ciekawe co ty by¶ zrobi³ jakby¶ mia³ tyle do roboty za dwa tygodnie mamie siê koñczy fajrant od roboty to czê¶ciej bêdê wchodzi³. Poza tym... Innym jako¶ piszê 4-5 postów. To wy ma³o piszecie //

Wi Nie znalaz³ miecza. Miecz zosta³ ewidentnie na Ziemi, a tutaj... Nikt nie wpad³ na pomys³, by podarowaæ mu choæ kozik.
-Kasoo ale mnie g³owa.....
Odpowiedzia³em i spojrza³em na Wi:
-Ty te¿ tu jeste¶??
-Po³ama³ ci wszytskie ko¶ci??
//Ja siedzê po 5-6 h codziennie ale dobra . I Hyuta zlituj siê nad nami bo nas odci±gasz od fabu³y a na razie na tej misji wszystko tracimy. //
Ja chce miecz - zaczyna siê wydzieraæ Wi i waliæ piê¶ciami w gor±c± powierzchniê piek³a.
Wi spojrza³ z poirytowaniem na Szimu - Drewno nie ma ko¶ci jestem w stanie siê naprawiæ w sekundê( je¿eli s± jakie¶ obra¿enia to mokuton no jutsu -200Pch i powinienem byæ ca³y i zdrowy). Ale ty nie wygl±dasz najlepiej. Zreszt± masz tendencje do padania po 1 ciosie . . .
-Hej koleszko.....Mi po³amali wszystko dlatego ¿e chcia³em ciê ratowaæ!!
-A tak wogóle nie widzia³e¶ mojej maczety??
Odpowiedzia³em do Wi z lekkim oburzeniem.
Nie trzeba by³o i tak by mnie zgniot³o. Zreszt± przyszed³e¶ mnie ratowaæ i szybciej zgi±³e¶ ode mnie. Czy ty nie powiniene¶ byæ silniejszy. Jeste¶ starszy range pewnie ta¿ masz wy¿sz± a zawsze szybko padasz w walkach. Zreszt± nie widzia³em twojej maczety , sam szukam swojego miecza. Musia³ zostaæ na ziemi trzeba bêdzie po niego wróciæ. - odpowiedzia³ Wi zdenerwowany. Ch³opakowi nie podoba³o siê to , ¿e nie ma za nim miecza.
-He ile ty moich walk widzia³e¶??
-A poza tym by³em nie uwa¿ny ze wzglêdu na tego ducha, to by³ atak z zaskoczenia!!
//Kiedy ta misja bêdzie //
//Wybaczcie nie wiem jak wy, ale ja mam naprawdê ciê¿ko w szkole nauczyciele nie maj± czego¶ takiego jak Taryfa Ulgowa Dla Tych Którzy Maj± Misje Na Forum //
Do Wi i Szimu pod dryfowa³a blado czerwona postaæ.
-Nowi mieszkañcy Saikunach? - zapyta³ ca³kiem normalnym jak na diab³a g³osem.
// Ja te¿ nie mam ¿adnych taryf ulgowych , ale czas znajduje mo¿e przez to , ¿e nigdy nauka mi problemów nie sprawia³a //
Widzia³em 2 i s±dzê , ¿e s³aby jeste¶ - powiedzia³ Wi spokojnie

Czego mieszkañcy??- zapyta³ Wi. Ch³opak nigdy czego¶ takiego nie widzia³.
//Inaczej bêdziesz ¶piewa³ jak ci ka¿± w gimnazjum siê przygotowywaæ do 7 olimpiad . I jeszcze robiæ lekcje na bie¿±co, z matematyki drugi semestr wy¿szej klasy, to samo z fizyki i niemieckiego . Fajnie? To dodaj do tego jeszcze si³ownie 3h tygodniowo i wtedy masz +/- mój plan zajêæ w tygodniu. A jak widzisz wchodzê i piszê po kilka postów ka¿demu (a wychodzi to oko³o 20...). A propos - mi tez nigdy nauka nie sprawia³a problemów. I przez te olimpiady ca³kiem mi obrzyd³y nawet te przedmioty które lubi³em //

-Piekielnego miasta. Od razu widaæ, ¿e jeste¶cie nowi. Trzeba siê tu przecie¿ jako¶ urz±dziæ. Spêdzamy tutaj ca³± wieczno¶æ, w takim stanie jak tu trafili¶my.
Ty sobie chyba ¿artujesz. Mam zamiar st±d wyj¶æ i skopaæ tego durnego drzewca. Ukrad³ mi mieczyk . - Wi powiedzia³ oburzony
-Un ale ty bezczelny jeste¶ no, jak bym walczy³ jeszcze raz z DDeiem to bym wygra³.
-Jakie miasto??
-Co tutaj jest grane??
Mê¿czyzna za¶mia³ siê. Teraz zauwa¿yli¶cie, ¿e nie jest zbyt m³ody - mia³o ko³o 40 lat. Jego ¶miech nie napawa³ optymizmem.
-Wyj¶æ? St±d?! Je¶li st±d wyjdziesz to mo¿esz mówiæ o niewiarygodnym szczê¶ciu. To nie jest jaka¶ poczekalnia do której trafiasz jes³i MG nie móg³ ciê zabiæ. To jest KONIEC.
I tak st±d wyjdê a teraz spadaj zbieraæ sza³wie. A ty Szimu choæ wydostaniemy siê z tego syfu bo tu ¶mierdzi . . . - Wi powiedzia³ poirytowany i wsta³. Omin±³ faceta w ogóle nie przejmuj±c siê jego gadk±.
-Oczywi¶cie!!
Tak¿e omin±³em facia i poszed³em za Wii.
I Wi naturalnie pope³ni³ kolejny b³±d. Jakby by³ ³askawy pos³uchaæ o prawach Saikunach to by wiedzia³ nawet co ¼le zrobi³. A zrobi³ mniej wiêcej tyle, ¿e rêka demona wystawa³a mu z brzucha.
-CZY TY MNIE W OGÓLE S£UCHASZ?! - wrzasn±³ demon do skrêcaj±cego siê z bólu Wi -NIE ODWRACAJ SIÊ DO MIESZKAÑCÓW PLECAMI! MO¯NA CI SPRAWIÆ NIEWYOBRA¯ALNY BÓL ALE NIE MO¯NA ZABIÆ!
Puszczaj ty g³upi psycholu . . . nie mam czasu na takie gadanie. Ja chce st±d wyj¶æ - Wi wykrzycza³. Ca³e cia³o Wi znowu zmieni³o siê w drewno (-200Pch). Ch³opak przesta³ odczuwaæ ból.Z jego pleców wyszed³ Moku bunshin (-200Pch) , który powiedzia³ - Ja mogê z tob± porozmawiaæ niech ten narwaniec sobie idzie
"Pffff nawet w³asne klony mnie obra¿aj± to jest chore" - pomy¶la³ Wi
-My¶lisz, ¿e jestem g³upi? - zapyta³ demon - Poza tym, to by³a kara. Chod¼cie¿ nie mam ca³ego dnia arenê mi za 10 minut rozwal±.
Dobra pójdê z tob± - powiedzia³ prawdziwy Wi
Clon Wi te¿ poszed³ za nami. W razie ataku kawarmimi z jakim¶ kamieniem a clon mnie os³ania od ty³u.
Mê¿czyzna ruszy³ przed siebie prowadz±c przy sobie Szimu i Wi. W koñcu doszli¶cie do jakiej¶ pokrêconej umys³owo wie¿y.
-TO nasze miasto. - powiedzia³ mê¿czyzna i otworzy³ ogromn± bramê przepuszczaj±c was przodem.
Aha ale fajowski Mo¿e tutaj znajdê mój miecz - powiedzia³ orygina³ Wi.
Clon ci±gn±³ za sob± Szimu i ruszy³ przez bramê jako pierwszy. Wi za to czeka³ na tego dziwnego pana.
-£a³!!
-Ciekawe po co nas tu przyniós³??
-Co siê tak wleczesz cz³owieku - zapyta³ zmêczony czym¶ ewidentnie mê¿czyzna -Ja tutaj nie mam ca³ego dnia ie tylko was trzeba oprowadziæ.
No dobrze ma pan racjê. Dziêkuje za przyprowadzenie tutaj i mi³ej wieczno¶ci - powiedzia³ u¶miechniêty Wi i wbieg³ do miasta. Clon Wi wci±gn±³ tam te¿ Szimu

NMM --> moje i Szimu
Mê¿czyzna zatrzasn±³ bramê i zamkn±³ na ciê¿k± ¿elazn± k³ódê.
-Kolejne duszyczki do kolekcji...
Kiedy to powiedzia³ roz³o¿y³ ukryte pod p³aszczem skrzyd³a i wzlecia³ do góry.
Pojawi³am siê w ....piekle...po raz kolejny , stwierdzi³am , ¿e nienawidzê tego miejsca. Zaczê³am siê rozgl±daæ za tym demonem z którym walczy³am. By³am na siebie w¶ciek³± , ze nie potrafi³am Go pokonaæ....
Widzia³a¶ wszêdzie czerwony piasek i czerwone chmury. Oprócz tego widzia³a¶ czerwone chmurki i czerwieñszy piasek. I wydmy z czerwonego piasku.
~Za czerwono tutaj ~ pomy¶la³am id±c przed siebie
Rozgl±da³am siê , maj±c nadzieje , ¿ê nic mnie nie zaatakuje. Zastanawia³am siê co siê sta³o z moim cia³em po tym jak mnie demon zaatakowa³ , mia³am nadzieje , ¿e nie odbierze mi moich umiejêtno¶ci , albo nie zrobi ze mnie Frankensteina ( czy jako¶ tak)
//Nie bój siê, Minako sobie przypomni co demon robi³ z jej cia³em Mianowicie torturki badani... No namêczy³ siê facet//
Minako widzia³a nieco wiêcej czerwonego piasku jak zesz³a z czerwonej wydmy. Spojrza³a w czerwone niebo, ale czerwone s³oñce nie rusza³o siê i trudno by³o czerwono okre¶liæ czerwon± godzinê.
// Jak mi³o >.> //
Mia³am do¶æ tego czerwonego piasku , wszystko by³o czerwone
~Tak jak moje w³osy i oczy ...jak ogieñ...jak krew~ wzdrygnê³am siê na ostatni± my¶l
Sz³am dalej przed siebie , maj±c nadzieje , zê klimat siê w koñcu zmieni.
Skojarzenie z ogniem by³o nadzwyczaj trafne. W pewnym momencie us³ysza³a¶ syk, a gdy obróci³a¶ siê, zobaczy³a¶, ¿e piasek wygl±da jak p³omienie, w innym miejscu widzia³a¶ plamy krwi... Dalej swoje odbicie w lustrach ziaren...
Zaczê³±m siê obracaæ wokó³ w³asnej osi
- Co siê tutaj dzieje - pyta³am siebie
Zaczê³±m biec przed siebie. Mia³am do¶æ wszystkiego, moje ¿ycie zmieni³o siê w piek³o od czasu gdy us³ysza³am o tym , zê Axel nie ¿yje od demona Caspra , a teraz jeszcze dosta³am siê tam gdzie uwa¿a³am jakoby swoje ¿ycie
Us³ysza³a¶ syk przesypuj±cego siê piasku...
-Axxxxel? Casssssssper? - us³ysza³a¶ bezg³o¶ne pytanie morza czerwieni.
Mo¿na by³o powiedzieæ , ¿ê jestem przera¿ona. Kucnê³am na ziemi i chwyci³am siê za g³owê.
- Minako uspokój siê , to wyobra¼nia p³ata Ci figle , uspokój siê - mówi³am do siebie cicho staraj±c opanowaæ swój umys³ i dr¿±ce cia³o
Syk piasku ma³powa³ po tobie jak echo w wielkiej jaskini.
-Uspooookuj siê... - sypa³ siê uspokajaj±co piasek
Mia³am do¶æ , zaczê³am biec przed siebie , potyka³am siê o w³asne nogi . Chcia³am uciec z tego miejsca. W koñcu przewróci³am siê na ziemiê. ko³o jakiej¶ ska³y . Podesz³am do niej i schowa³am siê w jej cieniu , obejmuj±c kolana rêkoma i chowaj±c w niej twarz. By³am przera¿ona , jak nigdy. Szepta³±m do siebie ca³y czas s³owa
- Spokojnie , tylko spokojnie...
-Spokojnie... spokojnie.... tylko....spokojnie- us³ysza³a¶ nie¶mia³y i cichutki piasek. Po chwili poczu³a¶, ¿e miliony ziarenek g³adz± ci g³owê.
-Uuuspookój siiêê
Kiedy poczu³am dotyk piasku krzyknê³±m przera¿ona , próbowa³±m strzepn±æ z g³owy ten piasek i zaczê³am biec przed siebie
- Zostaw mnie , zostaw w spokoju!! - krzycza³am ze ³zami w oczach. Po chwili upad³am. Nie mia³±m si³y wstaæ. Czerwony piasek przykleja³ siê do mojej twarzy mokrej od ³ez
-zostaw w spokoju? - zapyta³ cichym szeptem piasek -Spokojnie... tylko spokojnie...
Piasek wpe³za³ pod ciebie wynosz±c ciê coraz wy¿ej i wy¿ej chc±c os³oniæ siê twoim ch³odnym cia³em przed rozpalonym s³oñcem.
Czu³am jak piasek mnie podnosi. Po³o¿y³am siê na boku i zaczê³am sie turlaæ po piasku lec±c w dó³. Upad³am na ziemiê i zamknê³am oczy . Chcia³am zasn±æ , zasn±æ i siê nie obudziæ. Mia³am do¶æ , chcia³am wróciæ do domu , do rodziny do przyjació³....
Minako zary³a siê nieco w piasku. Piasek z podestu z którego sturla³a siê Minako zlecia³ w dó³ jej ¶ladem i otoczy³ j± ca³± ods³aniaj±c tylko g³owê. Piasek wydawa³ siê byæ usatysfakcjonowany.
- Zostaw...cie...mnie - szepnê³am nie otwieraj±c oczu.
Po chwili jednak wsta³am i podesz³±m do ska³y , albo mo¿na powiedzieæ ma³ej wnêki w jaskini. Usiad³am w niej i obserwowa³am otoczenie. Patrzy³am uwa¿nie na piasek , zastanawia³am sie cyz kto¶ nim kieruje , czy to wyobra¼nia zacze³a mi robiæ figle a ja sama zaczê³±m traciæ rozum
-Mnie? Cie? - piasek podsypa³ siê do twoich nóg i zacz±³ siê wokó³ nich delikatnie acz stanowczo owijaæ.
Patrzy³am beznamiêtnie na piasek jak ten owija siê wokó³ moich stóp. Po chwili zamknê³am oczy. Mia³am nadzieje zasn±æ i obudziæ siê u siebie w ³ó¿ku maj±c nadzieje , ¿e to wszystko to by³ z³y sen
Piasek lgn±³ do ciebie ka¿dym okruchem i po kilku sekundach by³a¶ znów zawiniêta w ogromny piaskowy kokon.
-Tylko spokojnie...
Nie mia³am zostaæ pogrzebana w piasku. Wsta³am energicznie i zaczê³am i¶æ przed siebie. Obserwowa³am ka¿dy element otoczenia , maj±c nadzieje , ze spotkam kogo¶ . Strzepnê³am z siebie resztki piasku oraz otar³am twarz z piasku który siê przyklei³ przez ³zy.
- Bezndzieja - mruknê³±m dos iebie
-Beznadzieja? - zapyta³ niepewny piasek wci±¿ pod±¿aj±c za tob± jak kurczêta za kwok± i nie spuszczaj±c ciê... Eee to g³upie porównanie.
// Nawet bardzo g³upie//

Chcia³am zobaczyæ co zrobi piasek kiedy kto¶ GO zaatakuje. Bo robi³ siê naprawdê wnerwiaj±cy. Wykona³am szybko pieczêci i odwróci³am siê wyrzucaj±c kulê ognia w piasek. Nie ogl±dajaæ siê ruszy³am dalej przed siebie
Tafla szk³a skurczy³a siê w sobie i kilka razy próbowa³a siê obruciæ. Po paru sekundach ruszy³a pêdem za Minako przylepiaj±c do siebie pojedyncze ziarenka.
Zdenerwowa³±m siê nie na ¿arty. Odwróci³am siê nagle i krzyknê³am
- Przestañcie za mn± ³aziæ - odpar³am i ruszy³am dalej , po chwili zrozumia³am co zrobi³am
~Ja gadam z piachem....gorzej ju¿ byæ nie mo¿e ~pomy¶la³±m id±c dalej
//Yeah! Cel osi±gniêty //
-Przestañcie! - krzykn±³ piasek jak "baczno¶æ!" i ruszy³ za Minako ze zdwojon± energi± zachwycony, ¿e zwróci³a siê doñ osobi¶cie.
Odwróci³am siê przodem do piasku i zobaczy³am jak ten na mnie idzie...
~ Co ja robiê ? Minako wariujesz ~ odpar³a i wykona³a pieczêcie a na piasek ruszy³o Zukkoku
- Mam do¶æ tego miejsca!- wrzasnê³am na ca³e gard³o i ruszy³am w¶ciekle przed siebie
-Do¶æ tego miejsca! - zakrzyknê³o krystalicznie szk³o i pomknê³o za Minako. A tak¿e przed Minako. Dziwne, ¿e nie mknê³o pomiêdzy minako.
~Niech Was wszystkich szlag ~ pomy¶la³am i wskoczy³am na ska³ê na której usiad³am
Mia³am do¶æ tego miejsca , tego piachu który do mnie gada³ oraz wszystkiego co siê sta³o. Po³o¿y³am siê na skale i wpatrywa³±m siê w czerwone niebo.
~ Ciekawe co tam u reszty...~pomy¶la³am
Szk³o zaczê³o ciê powolutku podnosiæ w górê. Ewidentnie uwa¿a³o to, za doskona³± zabawê. Tym razem wznosi³a¶ siê w swego rodzaju ko³ysce.
Westchnê³am. Nie mia³am ju¿ si³y uciekaæ przed tym piaskiem. Zamknê³am oczy i odda³am siê w objêcia Morfeusza maj±c nadzieje wróciæ do domu, do przyjació³...
~Ten piasek jest wkurzaj±cy ~pomy¶la³am jeszcze
Minako zasnê³a. Szk³o ko³ysa³o j± w swoich objêciach, a s³oñce powoli zachodzi³o na czerwonym niebie...
Mia³am sen....albo raczej koszmar.Widzia³am Axela ....który patrzy³ na mnie z u¶miechem , ja równie¿ siê u¶miechnê³am...jednak po chwili , zobaczy³am jak kto¶ Go przebija katan± ....kiedy ch³opak pad³ na ziemie....zobaczy³am siebie sam±. Sta³am tam i patrzy³±m siê na Axela z drwi±cym u¶miechem. SPojrza³am na katanê i obliza³am j± z krwi ch³opaka....
Obudzi³am siê z wrzaskiem. Nadal by³am w piekle. Chwyci³am siê za g³owê próbuj±æ siê uspokoiæ.
Po chwili zobacyz³am , ¿e szk³o nadal jest przy mnie , albo raczej piasek zamieniony w szk³o. Podesz³am do jednego i stara³am siê zoabczyæ swoje odbicie....po chwili zwyjê³am kunai i roztrzaska³am szk³o na kawa³ki
Szk³o siê nie przejê³o. Szybko siê po³ata³o i z³apa³o MInako tym razem gwa³towniej. Odebra³y jej kunai i po³o¿y³y na skale.
Próbowa³am siê odsun±æ do siebie to paskudztwo. Gdyby mi siê uda³o szybko wstaje i mówiê
- Hej spokój! Ja chcê tylko st±d wyj¶æ i wróciæ do swojego cia³a!! Staram siê ze wszystkich si³...ale WY mi w tym nie pomagacie...chyba , ze wiecie jak st±d wyj¶æ - krzyknê³±m do nich czuj±c , ¿e chyba oszala³am gadajaæ z piaskiem
Piasek zacz±³ gor±czkowo sypaæ, jednak ty nic z tego nie zrozumia³a¶. By³o to porozumienie obustronne.Piasek siê przesypywa³ ty patrzy³a¶, piasek siê przesypywa³ty patrzy³a¶...
Patrzy³am na to strasznie zdziwiona
- Ja...nie rozumiem...chcecie mi co¶ przekazaæ? - spyta³am starajaæ siê dowiedzieæ o co chodzi tej kupie piachu
-Przekazaæ? Przekazaæ! - krzycza³y miêdzy sob± ziarenka i ¶miga³y jak g³upie po swoich szklanych przyjacio³ach. Po chwili usypa³y ciebie.
Zaczê³am oganiaæ od siebie piasek
- Stop...ja chcê tylko st±d uciec! - odpar³am a raczej krzyknê³±m do ziarenek piasku choc s±dzi³am , zê to nic nie da..., ¿ê to tylko zierenka piasku i one nie mogê mi pomóc....
Ziarenka zamaza³y swój rysunek i usypa³y misterny uk³ad ro¿nych barw czerwieni...
-Uciec! - krzyknê³y.
//s³owo które usypa³y znaczy "nie wiemy o co chodzi w tym dziwnym i strasznie d³ugim s³owie" ale ty tego nie wiesz //
Spojrza³am na ziarenka i siê za³ama³am . Usiad³am na ziemiê zrezygnowana. Objê³am kolana rêkoma i zaczê³am my¶leæ jak st±d wróciæ na ziemiê
- Gdyby mo¿na by³o coæ znale¼æ....o czym ja my¶lê, te ziarenka mi w niczym nie pomog±...- odpar³am zmêczona do siebie i patrzy³am beznamiêtnie przed siebie
Ziarenka u³o¿y³y siê na powrót w twoj± twarz jakby czekaj±c na twoj± reakcjê.
Spojrza³am na t± twarz , i dotknê³am j± .
- Tak...to ja...Minako Kurosaki... - odpar³am z u¶miechem
Po raz pierwszy od niedawna by³am pewna , ¿e powiedzia³am co¶ zgodnie z prawd±. U¶miechnê³am siê po raz pierwszy od kilku dni. Nie s±dzi³am , zê przypomnienie sobie tego faktu a¿ tak mnie uszczê¶liwi
-Ja Hosuna - powiedzia³y chórem ziarenka i odegra³y przed tob± ma³± pogoñ za jednym z ziarenek które zaczê³o zwiewaæ z kawa³kiem nitki z twojego ubrania...
- Hosuna.... - szepnê³am - Suna.... - doda³am do siebie - Prawie jak Suna Gakure...heh....w³a¶nie ciekawe co tam u Gaary... - odpar³am z u¶miechem i aptrzy³am jak ziarenko piasku ucieka z nitk± z mojego ubrania.- Szkoda , ¿e nie mo¿esz mi pomóc Hosuna... - doda³am - Pewnie ten demon robi co¶ z moim cia³em a ja nie mogê temu zapobiec - doda³am do siebie
Minako smêci³a i dalej siê nie próbowa³a porozumieæ . A jak wiadomo bez pracy nie ma ko³aczy. Ziarenka dalej gania³y siê woko³o Minako strasznie podekscytowane.
Westchnê³am i wsta³am
- Dobra...pora wzi±æ siê w gar¶æ...Hosuna...proszê...musisz mi pomóc...no dobra nie musisz ale to by by³o dla mnie bardzo wa¿ne...muszê wróciæ do swojego cia³a...proszê zaprowad¼ mnie gdzie¶ , gdzie mog³abym wróciæ do domu - odpar³am patrz±c na piasek b³agaj±cym wzrokiem
Piasek rozumia³ z przemowy Minako mniej wiêcej tyle ile cz³owiek rozumie z gadki wa¿ek... A nawet nieco mniej.
Westchnê³am
~Ten piasek to jedyna forma ¿ycia która moze mi pomóc ~ pomy¶la³am
- Dostaæ....- mówi³am powoli wiedz±c , ¿ê niektóre s³owa piasek rozumie - muszê....siê....na ziemiê....czy...wiesz...jak ...to zrobiæ... ? - mówi³±m choæ wiedzia³am , zê to i tak nic nie da znaj±c swoje szczê¶cie
//Ale ty Minako nic nie kojarzysz dzisiaj skorzystaj z ich naturalnych reakcji na ciebie //
Minako literowa³a piaskowi s³owa, które on skrzêtnie zapisywa³ na szkle w swoim jêzyku. Jedan po ichniemu nie znaczy³o to nic, a Minako nie mog³a tego odczytaæ.
// Hyuta....gratuluje jeste¶ pierwsz± osob± która sprawi³a , ¿e nie mam ¿adnego pomys³u ///
Uda³am smutn± zawiedzion± choæ zastanawia³am sie czy tak ogólnie nie by³o. Mia³am nadzieje , ¿ê to co¶ pomo¿e bo zauwa¿y³±m , ¿e kiedy by³am smutna stara³ siê mnie pocieszyæ za¶ weso³a....ciesyz³ siê razem ze mn±...mia³±m nadzieje , ¿ê to pomo¿e
- Eh,...to na nic - mruknê³am i zacze³am i¶æ przed siebie
Piasek lekko przygnêbiony pope³z³ stulony za Minako. MInako widzia³a wydmy, piasek, i wysok± czerwon± ska³kê za sob±.
Widz±c ska³kê zaczê³am zmierzaæ w tamtym kierunku , maj±c nadzieje , ¿e co¶ znajdê. Nadal mia³am lekko przygnêbion± minê. Gdy dotar³am na ska³kê , zaczê³am rozgl±daæ siê za czym¶ co by zwróci³o moj± uwagê.
Minako do maszerowa³a w koñcu do ska³ki i zaczê³a siê jej przygl±daæ. Nie zauwa¿y³a nic ciekawego poza... sam± ska³k±.
Westchnê³±m i opar³am siê o ska³kê po której zjecha³am w dó³ i patrzy³am smutno w ziemiê a dok³±dnie na piasek ko³o mnie.
- Szkoda... , ¿e nie mo¿ecie mi pomóc - schowa³am twarz w d³onie - Chyba nigdy a¿ tak bardzo nie têskni³am za domem - doda³am smutno
Mia³am nadzieje , ¿e piasek wska¿e mi drogê , ¿e w koñcu mi pomo¿e...czeka³am na ich pomoc...
Ziarenka otuli³y ciê ciep³ym kokonem tak samo jak wtedy, kiedy ostatnio spad³a¶ ze stworzonej przezeñ iglicy.
Poczu³am jak mnie piasek oplata...poczu³am siê troche lepiej. Spojrza³am na piasek i odpar³am
- Przyda³by siê chocia¿ znak...tak têsknie za domem... - stara³am siê dalej wp³yn±æ na piasek swoim zachowaniem jednak je¶li to by nie pomog³o....zosta³o ju¿ tylko czekaæ , a¿ sama siê obudzê...co mog³o trwaæ bardzo d³ugo
Piasek niewiele zrobi³. Znów zacz±³ ci powoli podnosiæ do góry sk³adaj±c siê w sobie. Wznosi³a¶ siê i wznosi³a¶... A s³oñce grza³o coraz mocniej...
Poczu³am kolejn± porcjê ciep³a...dopiero po chwili skojarzy³am sobie , ¿e piasek mnie podnosi. Spojrza³am na s³oñce a potem na piasek
- C-co WY robicie? Hosuna... - zaczê³am wymawiaæ imiê piasku maj±c nadzieje , ¿e mnie pos³ucha nie mia³±m zamiaru spaliæ siê na popió³...a je¶li to by³a droga do powrotu na górê? Czeka³am na to co siê stanie , je¶li ze mn± zaczê³oby robiæ co¶ nie tak , natychmiast skaczê w dó³
Minako by³a podnoszona i podnoszona... Nic nie wskazywa³o na to, ¿eby piasek wiedzia³ co robi. Im robi³o siê gor±cej tym piasek stawa³ siê bardziej natarczywy i gwa³towny. Teraz Minako podskakiwa³a co chwila kiedy piasek wtacza³ siê na dó³ iglicy.
- Hej...przestañcie! Chcecie mnie spaliæ na popió³ ? - spyta³am trochê zdenerwowana...jednak jeszcze nie rusza³am siê...je¶li jest to przej¶cie na ziemiê , to mog³am poczekaæ z konsekwencjami...byleby nie by³y bolesne
Minako poczu³a, ¿e jej skóra p³onie... By³o jej tak gor±co jak jeszcze nigdy. Czu³± siê, jakby siê sma¿y³a ¿ywcem. Co¶ w tym chyba by³o. Skóa na jej nogach ju¿ sczerwienia³a i zaczê³a pêkaæ. Na kostkach skóra pêka³a tak szybko, ¿e zaczê³a ciekn±æ krew...
Zacisnê³am mocno oczy i usta z bólu.
- Hosuna...je¶li to nie jest wyj¶cie...to mnie postaw - odpar³am kul±c siê w sobie
Mia³am nadzieje , ¿e nie cierpiê na darmo...gdyby jednak nic siê nie wydarzy³o...natychmiastowo sturluje siê na sam dó³
Minako czu³± coraz bardziej przejmuj±cy ból... Krew zaczê³a ju¿ sp³ywaæ nawet z barków. Minako ca³a by³a w powierzchownych poparzeniach... Ból wydawa³ siê obejmowaæ ca³e cia³o niczym bolesny sen nie daj±cy spokoju nawet po przebudzeniu.
O ma³o nie krzycza³am z bólu , po chwili sprawi³am , ¿e piasek zmieni³ siê w ogieñ wykonuj±c pieczêcie do hibashiri przez co kr±g zmieni³ piasek w szk³o . Mia³am nadzieje , ¿e to poskutkuje i piasek przestanie siê podnosiæ choc na chwilê
- Hosuna...o co Tobie chodzi - spyta³am ³ami±cym siê g³osem - Chcesz mnie zabiæ ? - doda³am prawie z p³aczem
Piasek zmieni³ siê w szk³o i ci±gle popycha³ Minako ku górze. Widaæ by³o teraz, ¿e jest z³y i okrutny i pêdzi po to by siê zabiæ...
//przypominam, ¿e ju¿ gada³a¶ z piachem, nie wszystko musi byæ realne //
TO by³o dla mnie dziwne...a je¶li to genjutsu? Wykona³am Kai..gdyby siê nie uda³o po prostu zeskakuje na dó³ ...mia³am do¶æ , juz wola³am odczekaæ a¿ sie obudzê ni¿eli sma¿yæ sie w piekle i nie by³oby nawet wiadomo czy to co¶ da
Minako spad³a i okaza³o siê, ¿e pod piaskem znajdowa³a siêdroga prowadz±ca na wprost przed ni±... Piasek j± przed nia os³ania³ i poruszaj±c siêza ni± uniemo¿liwai³ jej zobaczenie ¶cie¿ki ku ¿yciu...
Spojrza³am na drogê uradowana. Zaczê³am biec przez ni± krzycz±c do piasku
- Dziêkuje Hosuna! - odpar³am z u¶miechem
Mia³am nadzieje , ¿e to ¶cie¿ka do domu..mia³am do¶æ tego miejsca...
Hosuna ruszy³a za Minako.
-Chce my ci pomóc - powiedzia³a normalnym g³osem - jeste¶my ziarnami ognia, ¼ród³em Kekkei Genkai twojego przodka. Bez nas na ziemi nigdy prawdopodobnie nie pojawi³by siê ogieñ. We¼miesz choæ paru z nas?
//Napisz w Jadeitowej Twierdzy//
pierwsza wizyta Tengena w piekle to wielki szok. W ¿yciu nie widzia³ tylu p³omieni i dusz ludzkich przybitych do ³añcuchów. Rozgl±da³ siê dooko³a i bada³ otoczenie.
Podchodzi do Cebie rodzina, która niedawno pozbawi³e¶ zycia dziekujemy Ci jeste¶ wspania³ym cz³owiekiem.. Szkoda, ¿e Twoja misja musia³a siê skonczyæ w ten sposób..
W nagrodê Chcieliby¶my Ci wreczyæ ten Wachlarz Tsuy(szybko nim poruszajac wytwarzasz huragan,który masile porównywalna do Tatsumaki no Jutsu [Fuuton]
Technika ta polega na przyzwaniu tornada, które niszczy wszystko na swojej drodze.ten ruch zabiera jednak chakre 150 za ka¿dy atak)
Twe wynagrodzenie znajdziesz zakopane pod lip± tuz obok domu..
Zanjduje sie tam 210Y. To nasz ca³y majatek.

[Wynagrodzenie 210 Y, 70 pch,3 do stat, wachlarz Tsuy]
Tengen przyj±³ tê skromn± nagrodê za wysi³ek, trud i po¶wiêcenie jaki poniós³ w misji. Ale czuje siê teraz lepszym cz³owiekiem. Natchnê³o go to do wielu refleksji nad swoim ¿yciem. Mo¿e pó¼niej co¶ zmieni w sowim ¿yciu. poszed³ siê b³±kaæ po niebycie.
[nmm]
W tym jak¿e dziwnym miejscu znalaz³a siê Hisae.Rozejrza³a siê dooko³a,zastanawiaj±c...po co tu w ogóle jest?
Tuz obok Ciebie zmaterializowa³a siê posaæ, któr± wczesniej widzia³a¶ w barze.. Tym razem jednak nie zas³ania³ swojego cia³a.. Wygl±da³ masakrycznie na jego skórze widaæ by³o mnóstwo sznyt, ran, mia³ podkra¿one oczy. W³osy by³y bardzo sztywne...
-Witam Cie ponownie mam nadzieje, ze podoba Ci siê mój dom...
Spytasz jak to? Jestem Demonem.. jednym z w³adców chaosu.. Mam dla Ciebie mam nadzieje interesuj±c± propozycje..
Skoro siê tu zjawi³a¶, nie mam ¿adnych w±tpliwo¶ci, ¿e dobrze wybra³em..

Zdziwi³o Ciê, ¿e teraz demon mówi³ normalnie.. nie tak jak w pubie, w którym jeszcze przed chwil± rozmawiali¶cie..
Na Twoim ramieniu pojawi³ siê te¿ pieszczoch, którego juz dosyæ dobrze pozna³a¶..
Hisae przekrzywi³a g³owê zaciekawiona.
-Jaka to propozycja?-spyta³a powoli przyzwyczajaj±c siê i do obecno¶ci kota i do widoku demona.Wcale nie zdziwi³o j± to,¿e siê znalaz³a akurat w takim miejscu.By³o jednym s³owem - dziwne.
-Dzewczyno... Masz kilka dni na znalezienie sposobu by uciec z tego swiata.. Wtedy wype³nisz pierwszy etap misji, która Ci zlecê. Druga faza bêdzie trudniejsza Twoim zadaniem bêdzie odnalezienie ukrywaj±cego siê w¶ród ludzi mego s³ugi, który uciek³ z piek³a. Ja nie bêdê zni¿a³ siê do latania po swiecie ¿ywych.., tak marnych istot jak Ty w celu szukania jakiegos s³abeusza... Moje s³ugi natomiast nie wytrzymaj± w ¶wiecie ludzi d³u¿ej ni¿ 1 dzieñ.
Przez kilka ostanich dni obserwowa³em troche krainê, która zamieszkiwa³a¶ i wyda³as mi siê naprawdê bystr± osob± odpowiednia do tego zadania..

Demon pstrykn±³ palcami a pomiedzy wami wyrós³ stó³ zastawiony najrózniejszymi potrawami..

-Siadaj. Próbuj wsyztskiego na co masz ochotê..
Wsta³em i odrazu spojrza³em na swoj± nogê. Jednak nie mog³em nic zauwa¿yæ. Rozgl±da³em siê po tym dziwnym miejscu, nie wiedzia³em gdzie siê znajdujê.
- Gdzie ja jestem ?! - krzycza³em z nadziej±, ¿e kto¶ mnie us³yszy i mi odpowie
Ko³o Yoshiego pojawi³a siê niewysoka ¶rednio ³adna brunetka. Z czerwonymi skrzyde³kami. I ogonem.
-Nie wiem kto to wymy¶li³, ale ubzdurali sobie, ¿e jestem twoim anio³em stró¿em. Nei wiem jak chcesz st±d wyle¼æ, ale zrób to szybko bo d³ugo tutaj raczej nie po¿yjemy.
Popatrzy³em na ni± i powiedzia³em:
- Gdzie ja jestem? Kim Ty jeste¶? -
By³em jej widokiem strasznie zszokowany. Gdy siê otrz±sn±³em spyta³em:
- Jak niby mam siê st±d wydostaæ? -
-S³uchaj m³ody - warknê³a demonica -Nie irytuj mnie. Mi te¿ siê tu nie podoba. My¶lisz, ¿e czemu wziê³am tê fuchê? Jak mi siê znów wpakujesz w tak± kaba³ê to kopa w [cenzura] a nie pomoc dostaniesz. A jakbym wiedzia³a jak st±d wyj¶æ to bym nie wisia³a tutaj z tob±.
- No to fajna mi pomoc.... -
Po chwili doda³em:
- A wiesz kto mo¿e wiedzieæ jak st±d wyj¶æ? -
Ta sytuacja mnie denerwowa³a ale no có¿ jak trzeba to trzeba.
-Szatan... Azazel mo¿e... Nie wiem nie znam wszystkich-kpi³a demonica-³adnie popro¶ to siê zastanowiê. Najpierw bij pok³ony.
- A Ty my¶lisz, ¿e kim ja jestem? Twoim s³ug±? - popatrzy³em na ni± ze z³o¶ci±.
By³em ju¿ strasznie zdenerwowany. Mia³em ochotê dla niej przy³o¿yæ ale musia³em siê powstrzymaæ.
Hisae spojrza³a niepewnie na stó³ u po chwili usiad³a uspokajaj±c rêk± przestraszonego kota.Spojrza³a zaciekawiona na demona.
-Zdradzisz mi chocia¿ swoje imiê?-spyta³a bior±c pierwszy lepszy owoc z misy.
-Jestem Ihsi. A ty... No jak nalegasz to mo¿e pozwolê ci wylizaæ moje buty- powiedzia³ z wy¿szo¶ci±
- Z pobytu w tym miejscu to Ci chyba ju¿ odbija co? -
Nadal siê zastanawia³em jak mogê st±d zwiaæ. Wiem jedno je¶li ona bêdzie wymagaæ takich rzeczy to prêdzej sam sobie jako¶ poradzê.
Potê¿ny policzek pos³a³ Yoshiego na ziemie.
-Jeszcze jeden taki tekst a lepiej wycelujê i zacisnê piê¶æ
- Je¶li my¶lisz, ¿e bêdê robi³ to co ka¿esz to Ci chyba... -
Mam powoli do¶æ tej ca³ej sytuacji w której siê znalaz³em. Zrobiê wszystko ¿eby siê st±d wydostaæ, ale oczywi¶cie bez tych jej zachcianek.
-No to rad¼ sobie sam-¿achn±³ siê pó³-demon anio³ stró¿ i zacz±³ siê rozp³ywaæ w czerwonej mgie³ce.
- Dobra dobra stój - powiedzia³em próbuj±c j± zatrzymaæ
Po chwili doda³em:
- Powiedz co mam zrobiæ aby siê do niego dostaæ, tylko bez typu bij pok³ony albo wyli¿ mi buty co? -
Czeka³em na jego reakcje i na to czy w ogóle wróci.
-U¿yj mózgu-powiedzia³a obra¿ona demonica i rozp³ynê³a siê w ró¿owy dymek z którego po chwili wynurzy³a siê czerwona kulka ze skrzyde³kami ogonkiem i dwoma du¿ymi oczkami.
- Ej Azazel potrzebujê Twojej pomocy! - krzycza³em ile si³ w gardle
Mia³em nadzieje, ¿e ta demonica mnie nie oszuka³a i on naprawdê istnieje i, ¿e on mo¿e wiedzieæ jak mi pomóc.
Czerwona kulka za tob± wyda³a z siebie nieopanowany chichot, ale kiedy siê obróci³e¶ by³a obrazem niewinno¶ci i samymi oczkami wyra¿a³o "co?! Ja? Nigdy w ¿yciu panie w³adzo"
- To Ty Azazel? Je¶li tak to powiedz jak mam siê st±d wydostaæ -
Po tych s³owach mia³em nadzieje, ¿e to on i, ¿e pomo¿e mi siê st±d wydostaæ.
I znów o nieodparte wra¿enie, ¿e co¶ wyje ze ¶miechu w ogóle nie maj±c ust i patrz±c na ciebie niewinnymi oczkami.
-Nie-pisnê³a kulka.
- To gdzie go znajdê? Zaprowad¼ mnie do niego -
Mia³em wielk± nadziejê, ¿e chocia¿ ta dziwna kulka mnie zaprowadzi do tego Azazela.
Ihsi siêwkurzy³a. Pojawi³± sieszczêka wype³niaj±ca siê nienaturalnie.
-CZY TY W OGÓLE KONTAKTUJESZ CO SIÊW OKÓ£ CIEBIE DZIEJE?!-wydar³± siê i zniknê³a pszczêkê robi±c znó niewinne oczka w których b³yska³a jednak dobrze kryta m¶ciwo¶æ...
-Tak mogê Ci je wyjawiæ.. ale zacznijmy od tego wiesz czemu zawsze towarzyszy mi ten kot?
Nie wiêc zaraz Ci wyja¶niê.. Nazywam siê NEKO!! (czyli kot. Jego postaæ budzi³a bardzo silne kontrowersje. Du¿± rolê odgrywa³ kolor sier¶ci. Obdarzone najwiêkszymi zdolno¶ciami magicznymi by³y koty rude.
(To tak w roli wyja¶nienia)
Postaæ przybra³a dos³ownie na sekunde postaæ demonicznego kota.. z przera¿enia o ma³o co nie wypad³o CI jab³ko..
Sier¶æ postaci by³a bardzo ruda i poszarpana.. Mia³ do tego bardzo d³ugi ogon (im d³u¿szy ogon tym demon bardziej z³o¶liwy^ ^)

// Nie wiem czy ten post Hyuty by³ od mnie ale ok //

- Mam ju¿ powoli do¶æ tego okropnego miejsca i muszê siê st±d jak najszybciej wyrwaæ. Mo¿e i te stwory s± fascynuj±ce ale z jednej strony wrêcz denerwuj±ce i irytuj±ce - powiedzia³em sam do siebie
Idê przed siebie nie patrz±c na to co stanie mi na drodze.
Na drodze sta³ kamieñ i uda³o ci siew niego przygrzmociæg³ow±.
-Konstruktywne... Palnij jeszcze ze dwa razy mo¿e ci mózg zadzia³a...
- Nie my¶lê nad tym jak go znale¼æ my¶lê nad tym jak siê st±d wydostaæ -
Po chwili doda³em:
- A wiêc jak ³askawie mo¿esz poka¿ mi jakie¶ przej¶cie do niego albo przynajmniej powiedz gdzie mieszka, to i tak bêdzie du¿o z Twojej strony -
Hisae przekrêci³a g³owê lekko na bok by przyjrzeæ siê postaci.
-A wiêc Neko...Zgodzi³am siê na tê misjê s±dz±c,¿e bêdzie ona w miarê prosta...No có¿ pomyli³am siê,bo nie wiedzia³am,¿e bêdê mieæ do czynienia z demonem w kszta³cie kota!-mruknê³a i podnios³a wzrok na tajemnicz± postaæ.-Moj± misj± jest wydostanie siê st±d?Niby jak?
Demon z³ozy³ d³onie.. Przez chwile poczu³a¶ jego chakrê.. Co¶ Ci mówi³o, ¿e zaraz siê zdarzy co¶ niezwyk³ego... Poczu³a¶ w ¿o³±dku niezwyk³e mrowienie.. W g³owce krêci³o Ci siê jak nigdy..
-Trzask..
Zaledwie po kilkunastu sekundach by³a¶ zupe³nie w innym miejscu.. Bardzo siê ró¿ni³o od poprzedniego.. tutaj ju¿ nie by³o tak sielankowo.
Nie by³a¶ jednak sama.. Naprzeciw Ciebie sta³ Demoni kot a tuz obok niego Shinobi nie zna³a¶ go.( Yoshi a obok niego Czerwona kulka..)
Bardziej jednak od shinobi intrygowa³a ciê czerwona postaæ..
-Witaj Ihsi! a to obok Ciebie to co?.. Hm.. Sta³a¶ siê niañka czy co?
Neko mówi³a te s³owa z wielk± pogard± po czym siê roze¶mia³a a jej oczy sta³y sie jeszcze bardziej przenikliwe ni¿ wczesniej. Emanowa³y zielon± poswiat±. Na ca³ym ciele poczu³a¶ dreszcze. Nie wiedzia³a¶ co siê tu dzieje.. ale co raz mniej Ci siê to zaczê³o podobaæ..
- Zawsze by³a¶ mierna.. ale ¿eby zni¿aæ siê do takiego poziomu?
[Jeste¶my tu razem wszyscy]
Hisae rozejrza³a siê dooko³a i lekko zadr¿a³a na ca³ym ciele.Zrobi³a kilka kroków do przodu - w stronê Shinobi.
-Kim jeste¶?-zapyta³a cicho zaciekawiona tym sk±d siê wzi±³ tutaj ten ninja.Z drugiej strony cieszy³a siê,¿e nie jest tu sama.Po chwili spojrza³a na Neko.
-To ma byæ jaka¶ wskazówka?-spyta³a demona szczerze ta sytuacj± rozbawiona.
Yoshi zosta³ przez demonicê zignorowany...
Kulka rozp³ynê³a siê ukazuj±c Ihsi... http://www.vampire.com.br/avatar/succubus.gif tylko w nieco bardziej kompletnym stroju.
-Neko... Co¶ ty z sob± zrobi³a... To przecie¿ nawet nie jest cia³o demona tylko jakiego¶ podwórkowego kocurka-powiedzia³a irytuj±co s³odkim g³osikiem Ishi.
- Nie to nie - powiedzia³em
Po tych s³owach usiad³em na czworaka i czeka³em na jakiekolwiek wydarzenie je¶li cokolwiek mia³oby siê staæ.
Kortill wyja¶nij mi jak mo¿na siedzieæ n czworak bo tego nie pojmujê.. Po prostu jest to poza moim postrzeganiem czasoprzestrzeni .
//hahahah najwidoczniej ten shinobi æwiczy³ od dziecka gimnastyke artystyczn± albo Yoge by lepiej zapanowac na swoja energi± P:P//
-Eh Ihsi... kiedy¶ Ciê zabijê.. ale na razie przyprowadzi³am tu swoj±.. now± zabawkê.. Neku kiwne³± ze znu¿eniem wskazuj±c g³ow± na Hisae..
-Czekaj tam Maleñka.. hm nie wiem....... o widzê, ¿e zainteresowa³ Ciê ten...
Tu Neko urwa³a i skierowa³a swe s³owa ponownie do Ihsri
Mam dla niej cudowne zadanie z tym, ze musi siê jako¶ st±d wydostaæ masz mo¿e jaki¶ pomys³.. co powiesz na jaki¶ pojedynek co o tym s±dzisz?
Demon znikn±³ a zaraz potem zjawi³ siê za pó³-demonic±.. - Zawsze by³as s³absza i wolniejsza.. ale mo¿e chocia¿ ten ¦mieæ oka¿e jak±¶ warto¶æ?
Tu Demonica wskaza³a na Yoshi'ego
// Inna nazwa siedzenia po turecku Je¶li i tego nie wiesz to ja nie wiem //
- Ja Ci dam ¶miecia Ty.... - zdenerwowany powiedzia³em
Jednak po chwili siê opamiêta³em bo nie wiedzia³em jak± moc posiada ów demon wiêc ³agodnym g³osem powiedzia³em:
- Co mam zrobiæ ? Do czego wam siê przydam? -
Na mojej twarzy pojawi³ siê u¶miech, udawany ale zawsze co¶.
Hisae s³ucha³a s³ów demonów powoli rozumiej±c o co chodzi.Zawrza³a w niej gniew.Z trudem powstrzyma³a swojego demona.Wola³a by te dwie tutaj o tym nie wiedzia³y.
-Mam walczyæ przeciw temu Shinobi?-spyta³a ca³kiem spokojnie,ale jej oczy zdradza³y rozdra¿nienie.
/Yoshi Mój drogi zatem wiedz, ze siad turecki to siad skrzy¿ny.. natomiast ... na czworakach mozna staæ albo chodziæ jak jeste¶ pijany albo gdy jeste¶ bobasem /
-Nie... to znaczy nie zupe³nie.. My¶la³am o walce ale chodzi³o mi raczej o walke 2vs2...
Na sam± my¶l o walce.. demonicy przechodzi³y po skórze dreszcze i ciarki.. Widaæ by³o poruszenie na jej twarzy.. Poruszenie to ma³e s³owo Ona by³a wrecz podniecona.. Tak bardzo, ze nie potrafi³a siê opanowac i zmieni³a siê w swoja pradziwa formê..
http://macgreen.deviantar...Jackie-27910034 ...
-No wiêc Ishi co s±dzisz.. o moim pomysle... Haha.. Ten Twój.. hm jak to nazwaæ... jest ca³kiem odwa¿ny...
// A ok Dziêki,¿e u¶wiadomi³e¶ mi moj± niewiedze:) My¶la³em ¿e to jedno i to samo To w takim razie chodzi³o mi o siedzenie po turecku //
- No có¿, je¶li chodzi o walkê to siê zgadzam, i tak nic ciekawszego nie mam do roboty -
Po chwili popatrzy³em na tego demona w pe³nej formie i powiedzia³em z u¶miechem na twarzy:
- Wiesz, wygl±dasz ca³kiem przytulnie, jak taki piesek -
Hisae wzruszy³a ramionami.
-Tak¿e siê zgadzam.-odpowiedzia³a.
// Mi dzisiaj mija czas pobytu w niebycie // ;/
//To wracaj do posiad³o¶ci rodu Dosu. Twoja noga dalej jest niesprawna, ale nie jest ju¿ tak zdruzgotana//
Hisae spojrza³a na swojego demona.
-Wiêc co robimy?Neku?s-pyta³a bia³ow³osa czekaj±c cierpliwie na reakcjê.
-Ekhm.... chcia³am Cie sprawdziæ ... no ale widze, ¿e ta "kulka" znowu... co¶ wymodzi³a... dobra masz ... przepustke na tydzien w przeci±gu tego tygodnia musisz.. zdobyæ kilku przyjació³, którzy pomog± Ci w znalezieniu z³otej Puszki..
Neku sta³a z wyci±gniet± d³onia by oddaæ Ci przepustkê do ¶wiata ¿ywych..
Hisae wyci±gnê³a rêkê i spojrza³a zaciekawiona na przepustkê.
-Kilku przyjació³?-powtórzy³a nie do koñca rozumiej±c o co chodzi.

//mam ³aziæ po ¶wiecie i pytaæ innych u¿ytkowników czy mi pomog±? Tak to zrozumia³am :3 //
/mniej wiecej z jednym zastrzezeniem te osoby bêd± kontrolowane przeze mnie /
-Hm wystarczy, ze siê zgodzisz.. Musisz znale¶æ grupê, która wraz z Tob± stworzy druzynê.. Waszym zadaniem bêdzie odnalezienie z³otej puszki reszty dowieeeeeeesz siê w trakcie wykonywania misji..
//ehhh Kortill jeste¶ niemo¿liwy //

Hisae wzruszy³a ramionami.
-Dobrze,niech i tak bêdzie.-mruknê³a i splot³a rêce na piersi czekaj±c co na to Neku.
-Zatem do dzie³a..
Naku pstrynê³a paluszkami... {pstryk} pocu³a¶ dziwne mrowienie w brzuszku cos jakby od ¶rodka Cie wci±ga³o.... Nagle ca³e cia³o zaczê³o wirowaæ. S³yszysz tylko oddalaj±cy siê ¶miech..
Budzisz siê w Bramie Suny..
[NMH]
Kidoumaru d³ugo wlók³ siê po drugim ¶wiecie, a¿ dotar³ pod co¶ co wygl±da³o jak piek³o.Rozejrza³ siê trochê, zobaczy³ nieznajomego wygl±da³ na mocno znudzonego. Shinobi nie zastanawiaj±c siê podszed³ do niego szukaj±c wskazówek.
-Witaj, znasz mo¿e Nattakiego Othimo?-spyta³em
Podlecia³ do Ciebie jaki¶ ma³y diabe³ek. -Ekhem, ekhem, ekhem, ekhem. Sorry go¶ciu, szef siê nachla³ i teraz ja tu dowodzê. Nattaki Othimo, znowu kto¶ go szuka... - diabe³ek potrz±sn±³ gro¼nie sw± w³óczni±. -Nooo, to trzeba by siê by³o zapytaæ Tyu, podobno nielegalnie handluje rogami... - doda³. Chyba bardziej interesowa³o go ¿ycie osobiste innych diab³ów, ni¿ ty.
"-To diab³y istniej±?O i ma te¿ w³ócznie!-pomy¶la³"Jednocze¶nie by³ poirytowany brakiem zainteresowania ze strony diab³a.
-Pomo¿esz mi odzyskaæ jego kartê?Bardzo mi na niej zale¿y, by³bym wdziêczny...-powiedzia³em
-A shift z tym, mówi³em, ¿eby¶ szed³ do Tyu, a nie do mnie, o, shift, znowu dzwoni± z eBaya... - diabe³ek wyci±gn±³ Nokie N73 i wystukuj±c co¶ na klawiaturze przy³o¿y³ telefon do g³owy. -Aha, aha, no mówi³em Ci, ¿e ten diler nie sprzedaje ju¿ w naszym okrêgu ! - krzycza³ raz po raz do telefonu, na którym zauwa¿y³e¶ symbol jakiej¶ partii. Czy¿by diabe³ by³ politykiem ? Je¶li tak, mia³by¶ na niego haka.
Kidoumaru by³ co raz bardziej w¶ciek³y...
-Albo za³atwisz mi tê kartê albo po krojê cie na plasterki... jestem dzi¶ nie w humorze wiêc lepiej siê po¶piesz - powiedzia³.
-Aaaaaa, policja, on mi grozi ! - krzykn±³ diabe³ek, a przy tobie pojawi³o siê dwóch policjantów-diab³ów, skuwaj±cych Ci rêce. Diabe³ek skierowa³ swoje oblicze ku grupce na pobliskiej ³awce. -Tyu, co ja Ci mówi³em o piciu z polakami ?! Od groma ich tu, a ty tylko pijesz ! Won do roboty, sekretarzu jeden, no ! - pomacha³ gro¼nie rzeczonemu Tyu swoj± wyka³aczk±.
Kidoumaru u¿y³ kawarimi no jutsu aby siê oswobodziæ.
-Panowie policjanci powinni go zatrzymaæ... on jest zamieszany w jak±¶ grubsz± aferê.
-A ty Tyu mo¿esz mi daæ kartê Nattakiego Othimo?-spyta³em
-Ja ? Ja ?! ¯e niby kto, ja ?! - zdenerwowany diabe³ek podlecia³ do Ciebie, a z jego nesesera wypad³a paczka alkoholu xD Diabe³ek zdenerwowa³ siê jeszcze bardziej i zacz±³ zwiewaæ. Policjanci pogonili za nim. Zosta³e¶ ty, kilku polaków i Tyu, który nie zwróci³ na Ciebie uwagi, gdy¿ do tego stopnia siê upi³, ¿e nie kontaktowa³ ze ¶wiatem ^^
"-Uff jeden z g³owy tylko ciekawe jak z nim pogadam ..."
Podszed³ do grupki ludzi.
-Hej ty ! Tyu mo¿esz mi daæ tê kartê?
Kidoumaru trochê siê z irytowa³ nie dostaj±c odpowiedzi.
-Mo¿ecie mi pomóc bo ten Tyu posiada kartê mojego kolegi.
-Pooooolska, bia³o czerwoni ! Pooooolska, bia³o czerwoni ! Tratatratata, CWKS, Legia ! - jeden z polaków pomacha³ zielonym sztandarem Legi tu¿ przed twoim nosem. TO piek³o by³o na prawdê dziwne. Tyu z bliska wydawa³ siê jeszcze grubszy, ni¿ by³ w rzeczywisto¶ci. -Ik ! Jak±, ik, kartê, ik ? - ik oznacza³o u niego g³o¶ne czkniêcie. Za du¿o alkoholu jak na diab³a. Stanowczo.
Kidoumaru kilka razy uderza Tyu lekko w twarz.
"-Akurat teraz musia³ siê upiæ, w piekle chyba nie ma AA-pomy¶la³em."
-Te polaczki nie lepsze-powiedzia³em po cichu.
Po czym Kidoumaru zacz±³ dok³adnie przeszukiwaæ Tyu.
-Hava nagila... - polak trzymaj±cy sztandar zacz±³ ¿a³o¶nie ¶piewaæ piosenkê i od razu do³±czy³o siê do niego pozosta³ych 4 polaków. Zgodnie wyci±gnêli sake spod koszul i wypili na jeden ³yk. -Ik, nic, ik, nie s³yszê, ik, mów g³o¶niej ! - krzykn±³ Tyu, chyba zaczyna³ trze¼wieæ...
Kidoumaru traci³ ju¿ zmys³y patrz±c na towarzyszów Tyu.
-Idioci zamknijcie siê ! Je¶li siê nie uspokoicie to powyrywam wam rêce i nogi. A ty Tyu daj mi w koñcu tê kartê bo za siebie nie rêczê.-powiedzia³ w¶ciek³y
-Ik, co ?! Co, jak± Wartê ?! Ja jestem ubezpieczony w Allianzdirec, a nie w Warcie ! - krzykn±³ Tyu, gdy¿ polacy zaczêli dochodziæ ju¿ do 2 zwrotki, myl±c wersy i fa³szuj±c jak siê tylko da³o.
Kidoumaru ju¿ nie wytrzyma³, przewróci³ wszystkich Polaków.
-Wytrze¼wiej w koñcu i uratuj sobie ¿ycie.-krzykn±³ do Tyu...
-Ty, kole¶, co mi kolegów przewracasz, hê ? - zanim zd±¿y³e¶ cokolwiek zrobiæ, jaki¶ mê¿czyzna chwyci³ Ciê za ubranie. -Pudzian. Jestem. A to s± moi znajomi z Legi. Zdzichu i ferajna, co on od was chcia³ ? Tyu, o co chodzi z kart±, co ? - Pudzian wydawa³ siê do¶æ zniecierpliwiony.
Kidoumaru by³ zdziwiony miê¶niami jakie posiada oponent.
-Po prostu Tyu zamiast pracowaæ, obija siê i przez to kilka osób nie mo¿e zaznaæ wiecznego spokoju. Ja po prostu staram siê te sprawy wyprostowaæ.-powiedzia³em.
-Aaaaa... Dobry z Ciebie dzieciak - Pudzian u¶miechn±³ siê i poklepa³ Ciê po g³owie, jako ¿e by³ duuuu¿o wy¿szy od Ciebie. -Dam wam.... IK! Kartê.... Jak przyniesiecie mi wiêcej alkoholu, IK, najlepszy bimber maj± w niebie... - Tyu mrukn±³ nieprzytomnie.
-Nie jestem ju¿ dzieckiem!
Po czym otrzepa³ siê trochê.
-Dobrze ale to ju¿ ostatnia twoja pro¶ba, któr± spe³nie chyba ¿e chcesz byæ martwy...
-"Przecie¿ ju¿ on jest martwy to jak go zabije po raz 2 ? -spyta³em sam siebie"
Nastêpnie Kidoumaru wyruszy³ do nieba .
NMM
Pudzian podniós³ polaków w górê. -No, skinheadzi, idziemy za nim. Raz ch³opakowi pomo¿emy, to mo¿e nas w niebie przyjm± - polaczkowie pokiwali g³ow± i ruszyli szybkim krokiem za Pudzianem. Skierowali siê w stronê drabin do nieba.
<nie ma bohaterów neutralnych>
"Emmm ... Gdzie ja jestem ..? Co siê dzieje..? Czy ju¿ umar³em ..? Niee... A mo¿e...?". Kazichi podniós³ siê z ziemi. Rozgl±dn±³ siê po okolicy. By³a to pustynia, piasek mia³ kolor czerwony. " Co to za kolor piasku...? Zaczyna mi siê to nie podobaæ.. Nic nie pamiêtam.. Czekaj... Wszed³em do szpitala.. by³em niesiony na noszach... na salê operacyjn±... Co siê sta³o potem..? A! Rozmawia³em z lekarzem, przedstawia³em swoj± sytuacjê, swój stan w jakim siê znajdujê.. A co potem..? Umm... Nie mogê sobie przypomnieæ... ". Po tej burzy w mózgu zacz±³ siê przypatrywaæ miejscu ,gdzie siê obecnie znajduje. Czerwone ... S³oñce parzy³o bardzo mocno. By³o piekielnie gor±co...
Piasek. Dziewiêtna¶cie centylion decylionów ton piasku. Czerwonego, p³on±cego dos³ownie, tlenku krzemu. Wszystko wydawa³o siê wolno falowaæ... A jednak. Pod twoimi nogami ziarenka nabiera³y intensywnej b³êkitnej barwy, rozprzestrzeniaj±c siê jak skapuj±ca woda i oddalaj±c siê od ciebie ziarnko po ziarenku tr±caj±c siê nawzajem pojedynczo i bardzo powoli, stale jednak przy¶pieszaj±c...
" Co jest grane..? Nic z tego nie rozumiem.. Co¶ chyba jest nie tak z tym piaskiem.. Czemu czujê wra¿enie jakby czas siê spowolni³..? Czy ten piasek zamienia siê w wodê..? Ju¿ przestaje mi siê tu podobaæ.. Jakim cudem te wszystkie rzeczy siê w ogóle dziej±..? Czerwony piach zamieniaj±cy siê przy mnie w kropelki wody... Spowolniony up³yw czasu... Ehh.. Za du¿o pytañ w tej mojej g³owie..". Przykucn±³ i dotkn±³ rêk± ziemi. Ca³± zewnêtrzn± stron± d³oni dotkn±³ czerwonego gruntu. " Ciekawe co teraz siê wydarzy..?". Czeka³ z lekk± adrenalin± i zaciekawieniem na rozwój wydarzeñ...
Tam gdzie dotkn±³e¶ piasku... Sta³ siê niebieski. Sypki niebieski py³. Kiedy ods³oni³e¶ go trochê w g³±b zauwa¿y³e¶, ¿e niebieskie ziarenka tr±caj±c o inne zmuszaj± je do zmiany koloru. B³êkitne ziarenka ci±gle powiêksza³y sw± ilo¶æ tr±caj±c o ziarenka czerwone... Piasek rozprzestrzenia³ siê ju¿ tempem id±cego cz³owieka...
" Niebieski i czerwony piasek... Czy ten piasek pokazuje mi drogê..? Pewnie chce bym za nim siê uda³... To miejsce jest co najmniej dziwne... Zobaczymy czy jak siê udam w stronê b³êkitnego py³u to czy mnie to gdzie¶ zaprowadzi.. ". Kazichi szed³ i sprawdza³ jak wygl±daj± jego ¶lady na ziemi. Czy pozostawa³y niebieskie odci¶niêcia butów? Czy nadal ³±cz±ce siê kolory pokazywa³y mu stronê w któr± ma i¶æ? Przeszed³ kilka kroków i obserwowa³ ruch zmieniaj±cego siê otoczenia. "Niesamowicie to wygl±da, ale jaki jest tego cel..?". Zastanawia³ siê ch³opak.
Krok za krokiem zmienia³e¶ czerwony piasek w b³êkitny. By³o w piasku co¶ dziwnego. A ju¿ sta³o siê to szczególnie dziwne, kiedy w szybkim tempie pod±¿aj±c przed siebie przy falach i zakolach ewidentnie bawi±cego siê piasku, zauwa¿y³e¶ pasma ciemnobr±zowe, jaskrawo¿ó³te, bia³e i zielone... w dosyæ sporej odleg³o¶ci od siebie zauwa¿y³e¶ b³êkitny g³az stercz±cy w górê jak obelisk na placu ¶w.Piotra.
" Naprawdê nie wiem jak to siê dzia³o ,ale ten piasek zmienia³ kolory na barwy têczy. Nie wiem co siê ze mn± sta³o, ¿e siê znalaz³em w takim miejscu. Co to..? G³az.? Na ¶rodku pustyni..? Bardzo dziwne.. Naprawdê.. Podejdê bli¿ej i siê jemu lepiej przyjrzê. " Podszed³em jakie¶ piêæ metrów od kamienia i zacz±³em siê mu przygl±daæ. " Hmm ciekawe co by by³o jak bym go dotkn±³.. Sprawd¼my..". Ch³opak zbli¿y³ siê powoli do obelisku i postawi³ na nim zewnêtrzn± stronê d³oni. Czeka³ na rezultaty. W miêdzyczasie, zanim to zrobi³ to rozgl±dn±³ siê po okolicy. Sprawdzi³ czy nie ma wiêcej taki ewenementów.
Ska³a... zafalowa³a jakby¶ dotkn±³ powierzchni wody, ale nic poza tym siê nie sta³o. Jednak kiedy obszed³e¶ ska³ê dok³adnie dooko³a zauwa¿y³e¶ mnóstwo kolorów... Ale po chwili dostrzeg³e¶, ¿e nie jest ich nieskoñczenie wiele, a dziesiêæ. Ka¿dy le¿±cy obok innego. A na szczycie ska³y piêæ innych le¿±cych na pêkniêciach pomiêdzy nimi... Kolory po bokach ska³y to - b³êkitny, na prawo od niego ciemny br±z, jaskrawa ¿ó³æ, dalej b³êkit tak jasny, ¿e a¿ razi³, dalej krwistoczerwony i znów b³êkitny. Nie mo¿esz jednak dostrzec dok³adnie jak u³o¿one s± ¿ywio³y na szczycie ska³y...
" Ciekawe co to za dziwny obiekt..? Hm... Muszê to sprawdziæ.. Co to za kolejno¶æ kolorów... Dziesiêæ kolorów... Czemu ska³a po moim dotkniêciu zafalowa³a..? Nic z tego jak zwykle nie rozumiem.. Ale skoro jest to podobne do wody to powinienem umieæ po niej chodziæ. " Skupi³em chakrê w moich nogach i zacz±³em wchodziæ powoli i ostro¿nie po obelisku. Obserwowa³em bardzo dok³adnie ka¿d± szczelinê czy skazê tego obiektu. "Ciekawe co siê teraz stanie..?".
Co niezwyk³e nie mog³e¶ chodziæ po skale. Wyda³o ci siê, ¿e kiedy wypuszczasz w jej okolicy chakrê b³êkitny kawa³ek siê powiêksza, ale to by³y wszystkie zauwa¿alne reakcje g³azu na ciebie. Wdawa³ siê na ciebie patrzyæ wyzywaj±cym wzrokiem.
" To mnie zaczyna powoli przera¿aæ... Czy ta ska³a w³a¶nie na mnie patrzy..? Od pocz±tku wydawa³a mi siê dziwna.. Nie zobaczê reszty kolorków.. niestety.. Spróbujmy inaczej.. Skoro zachowuje siê jak woda to powinno to mi siê udaæ". Kazichi po³o¿y³ swoj± d³oñ na g³azie ,a nastêpnie spróbowa³ j± w³o¿yæ do ¶rodka, do okolicy nadgarstka. Nastêpnie szybko wyci±gn±³, je¿eli mu siê to uda³o to postanowi³ wej¶æ do ¶rodka obelisku . Ca³y czas obserwowa³ swoje otoczenie i to co siê dzieje wokó³ niego.
Ska³a.... okaza³a siê skalista. Powsta³y niedu¿e okrêgi a ty poczu³e¶ zimno i wilgoæ, jednak twoje d³onie przez ca³y czas spoczywa³y na skale. Us³ysza³e¶ te¿ czum oceanu i krzyk mew co nie by³o dobrym objawem dla twojej udrêczonej psychiki...
" Rêka mi teraz utknê³a... Teraz jestem nad morzem..? chyba wiem co to jest.. Dobrze, ¿e tylko jedna rêka jest uwiêziona..". Kazichi wyj±³ szybko kunaia i zrobi³ ranê ciêt± na nodze ,w nadziei ,¿e to jest GenJutsu, bo innego wyt³umaczenia nie mia³. Jego rozum ju¿ zacz±³ szaleæ i miksowaæ. Nie mia³ pojêcia co robiæ. Móg³ tylko czekaæ na to co mu przyniesie los i obserwowaæ dalej rozwój wypadków. "Mam nadziejê , ¿e to pomo¿e.. ". Rana nie by³a g³êboka ,ale zetkniêcie z gor±cym wiatrem powinno go bardzo otrze¼wiæ i obudziæ z tego letargu. Przynajmniej tak mu siê wydawa³o...
Nie mog³e¶ nic zrobiæ - uda³o ci siê wyrwaæ z nie¶wiadomo¶ci na tyle, ¿e cofn±³e¶ rêkê od kamienia, jednak wci±¿ wszystkie niezywk³e doznania kumulowa³y siê na tobie. Po chwili wszystko jakby zel¿a³o. Zobaczy³e¶ te¿ cztery id±ce w twoim kierunku postaci ubrane w szaty kolorów piasku po którym st±pali...
" Co siê sta³o.. Moja g³owa... Nadal jest ciê¿ko ze mn±, chocia¿ trochê to pomog³o.. Nie wiem co by siê sta³o gdybym d³u¿ej trzyma³ tam rêkê.. Kto to..? Cztery osoby zbli¿aj± siê do mnie.. To na pewno nie wró¿y nic dobrego..". Kazichi próbowa³ wstaæ na nogi, wiedzia³ ¿e to bêdzie ciê¿kie ale stara³ siê jako¶ utrzymaæ pion. Zacz±³ wygl±daæ przybyszów.. Dok³adnie im siê przygl±da³. Patrzy³ na to jakiej s± budowy i jaki maj± ekwipunek.. Nigdy ostro¿no¶ci za ma³o. "To pewnie ich sprawka.. Ciekawe co siê teraz wydarzy..?". Czeka³ z niepokojem w sercu.
Postaci podesz³y bli¿ej. Sz³y w d³ugich szatach z zas³aniaj±cych twarze. Zd±¿y³e¶ tylko zauwa¿yæ, ¿e bia³± szata skrywa dyskretnie kobiece kszta³ty, a mê¿czyzna w czerwieni jest naprawdê gigantem, kiedy ca³± czwórka podszed³ do obelisku.
-Patrzcie patrzcie-odezwa³a siê bia³a-kobieta -Nasz bezbronny przyszed³ pierwszy. Kto by siê spodziewa³, ¿e zdo³a tutaj dotrzeæ.
Spojrza³a na ciebie. To znaczy obróci³a siê i wycelowa³a w ciebie koniec kaptura.
-Wiesz chocia¿ jak nazywa siê twoja katana? A w³a¶nie.

Ostatnie zdanei wypowiedzia³a kiedy mê¿czyzna w czerwonym spojrza³ na ni± karc±co.
-Notyuh-wymamrota³a z³a, ¿e jej przerwa³, jednak spojrza³a ci krzywo w twarz.
-Notukom-powiedzia³ mê¿czyzna w czarnej szacie i mrugn±³ do ciebie przyja¼nie. Przynajmniej tak ci siê wydawa³o
-Notuohs, Notuoy-powiedzieli niemal¿e równocze¶nie mê¿czy¼ni w czerwonym i jaskrawo¿ó³tym p³aszczu.
W d³oniach postaci pojawi³y siê katany - jedna z lodu, druga z drewna, trzecia z kryszta³u ostatnia wreszcie z magmy. Czu³e¶, ¿e wszystko to jest niepe³ne, puste...
" Nic z tego nie rozumiem.. co oni mówi±... jaki¶ szyfr czy co..? Po co im katany... chc± mnie zabiæ...? Có¿ trzeba siê przygotowaæ". Za³o¿y³ rêce do ty³u jakby siê rozci±gaj±c i w tym czasie wykona³ kawarimi. Jednocze¶nie mówi³ do nieznajomych:
-Kim jeste¶cie..? Co tutaj robicie..? Czego ode mnie chcecie..? - zadawa³ pytania wiedz±c, ¿e i tak nie otrzyma na nie odpowiedzi... Chcia³ tylko zyskaæ kilka sekund.. by mieæ ju¿ swoje jutsu wykonane. W razie aktywacji kawarimi zamieniam siê w piasek b±d¼ kamieñ czy jaki¶ chwast znajduj±cy siê 10 metrów od nowo przyby³ych. Gdyby jednak mnie zaatakowali to po u¿yciu kawarimi rzucam cztery shurikeny. Celujê w kostki moich przeciwników. Ciskam tylko w dwóch z czterech poniewa¿ chcê siê skupiæ na celno¶ci i sile. Gdybym rzuci³ po jednym to na pewno by je sparowali b±d¼ odbili. Wykonujê co powy¿ej. "Ca³y czas jednak mam w g³owie niepokój, ¿e co¶ jest tu nie tak."

Chakra : 1100-100= 1000
-Có¿ za prostactwo-prychnê³a kobieta z lodowym mieczem.-Jutsu? Nie umiesz nawet przywo³aæ jednej z piêciu a co dopiero mówiæ o dwóch z dziesiêciu... Zdecydowanie nie nale¿ysz do najlepszych zastêpców naszego przyjaciela...
SPojrza³a po pozosta³ych. Mê¿czyzna w br±zowej szacie potakn±³.
-Spróbuj jeszcze raz przyzwaæ swoj± katanê... Przecie¿ ka¿dy sobie mo¿e z tym poradziæ
"Oni chyba bior± mnie za kogo¶ innego... Có¿ muszê graæ... hmm jak to powiedzieæ.. Notu wszêdzie jest u¿yte... plus przyrostki... hmm notu.. i jak jest woda... mizu! tak Dobra do dzie³a, oby zadzia³a³o..".
-Przepraszam... Notumizu. Je¿eli katana siê pojawi to obserwujê dalej co robi± przybysze. Je¶li katan siê nie pojawi to mówiê ,¿e zapomnia³em swojego has³a.. Jako¶ mi wylecia³o z g³owy.. Zawsze nie mogê go zapamiêtaæ.. Próbujê im wcisn±æ t± bajeczkê. Gdy oby dwa scenariusze siê nie sprawdz± to czekam na rozwój wydarzeñ. Zawsze w pogotowiu mam swoje kawarimi no jutsu.
Przed tob± pojawi³a siê b³êkitna katana na której widaæ by³o piêæ ja¶niejszych kropel wody. Na rêkoje¶ci kto¶ wyszy³ bia³± nici± znak KiriGakure. Schwyci³e¶ broñ w rêkê i poczu³a¶ przedziwn± moc ukryt± w broni... Nie mog³e¶ jej jednak do niczego porównaæ.
-Patrzcie patrzcie.... ¦miertelnemu uda³o siê przyzwaæ katanê pi±tki naszego przyjaciela... No có¿-westchnê³a na koñcu kobieta w bia³ym-Mo¿emy zaczynaæ czy bêdziemy czekaæ a¿ sobie jeszcze ch³opak po le¿akuje?
Mê¿czyzna, który do ciebie mruga³ u¶miechn±³ siê.
-Brawo ch³opcze. Kiedy¶ byæ mo¿e nam wszystkim pomo¿esz...
Wszystkie cztery postacie ruszy³y do sk³adania pieczêci i spojrza³o na ciebie pytaj±co.
-Ekh-powiedzia³ mê¿czyzna w czerwonym-Powtórzysz za nami. Co drug± pieczêæ nas±czasz chakr± jak przy kawarimi...
Cz³owiek z³o¿y³ chyba wszystkie pieczêci jakie znasz w astrologicznym porz±dku.
-Spróbujmy jeszcze raz...
" Uff uda³o siê.. ale mia³em stracha.. Niez³y miecz.. Co oni znowu chc±..? Ehh.. Muszê nadal graæ ich kolegê.. Dobra biorê siê do roboty... wiêc mam wyzwalaæ chakrê co drug± pieczêæ.. Dobra!". Poczeka³ a¿ wszyscy byli gotowi, wtedy on te¿ siê skupi³ skoncentrowa³ swoj± chakrê i zacz±³ wykonywaæ pieczêci.:

Usagi (Królik)
Saru (Ma³pa) wyzwolenie chakry..
Nezumi (Szczur)
O-ushi (Wó³) znowu chakra..
Ousu-buta (¦winia)
Tori (Ptak) chakra..
Uma (Koñ)
Tora (Tygrys) chakra..
Inu (Pies)
Hebi (W±¿) chakra..
O-hitsuji (Baran)
i na koniec
Ryu (Smok) chakra..

Ch³opak czeka³ teraz tylko na efekty tej bardzo d³ugiej kombinacji.
Poczu³e¶ ubytek chakry (-120) a tak¿e nag³e wstrz±sy wokó³ ciebie. Ska³a skry³a siê w ziemi i teraz przez chwilê mog³e¶ dostrzec, ¿e z ka¿dej barwy po bokach wychodzi³y cztery barwy, jednak nie mia³e¶ zbyt wiele czasu, gdy¿ ska³a zosta³a zakryta prz zasuniêt± grub± ¿elazn± p³ytê. WOkó³ ciebie podnios³y siê ciê¿kie kamienne mury areny, podzielonej na 5 kawa³ków - teraz dostrzeg³e¶, ¿e stoisz na wodzie, mê¿czyzna w czerwieni st±pa³ po roz¿arzonych wêglach, cz³owiek w br±zie stoi po kostki w ciemnym bagnie, kobieta w bieli jest otoczona przez potê¿ny wicher, a mê¿czyzna w jaskrawo¿ó³tym stroju otoczony jest niezbyt potê¿nymi wy³adowaniami.
-Znasz zasady?-zapyta³a cie irytuj±cym g³osem kobieta.
" Zadzia³a³o.. Niesamowity efekt... Teraz pojawi³a siê arena..? Co ja bêdê walczy³ z kim¶..? W co ja siê znowu wpakowa³em.. Eeeee.. Czy znam..? No pewnie ¿e nie ,a niby sk±d mam wiedzieæ jak siê walczy na tej arenie.. Ale jej tego przecie¿ nie powiem.. Mam!.".
-Hm.. By³oby dobrze gdyby¶ przypomnia³a je, ka¿demu z nas przyda siê lekka powtórka.- U¶miechn±³ siê do dziewczyny.
¦cisn±³ swój miecz ." Ciekawe do czego jest zdolny.. Có¿ .. pewnie nied³ugo siê przekonam..".

Chakra: 900-120= 780 (Mam ca³y czas na³o¿one kawarimi no jutsu).
-CO? Nie. Nam nie jest potrzebna powtórka. Jeste¶my przecie¿ nie¶miertelni. nie zapominamy-powiedzia³a ch³odno kobieta. Wszyscy odrzucili kaptury - zauwa¿y³e¶, ¿e na twoich plecach te¿ spoczywa³ b³êkitny kaptur.
-No mo¿e nie nie¶miertelni wszêdzie... Ale tutaj na pewno. Ale ty jeste¶ nowy i nie wiem czemu przyszed³e¶ jako kolejny wys³annik brata Fu Kami... W ka¿dym b±d¼ razie walczysz, wiêc trzeba ci daæ równe szanse.
Odchrz±knê³a.
-¿eby wygraæ w naszym turnieju, musisz pokonaæ ka¿dego z nas po kolei, z jednej lub drugiej twojej strony. Oczywi¶cie my te¿ jednocze¶nie bêdziemy ciê atakowaæ. Aby zwyciê¿yæ musisz opanowaæ swoj± chakr± wszystkie piêæ pól na arenie. Rozumiesz?
" Ja sam na piêciu.. no genialnie.. ju¿ lepiej byæ nie mog³o.. do tego wszyscy maj± te katany i wiedz± jak je u¿ywaæ a ja..? To bêdzie niez³a zabawa ..czy raczej rze¼.. Dobra pora walczyæ ,Ikuzo!. Na moje lewo jest magma, a naprawo elektryczny. Hmm.. Muszê teraz unikaæ tego na moje prawo, a w czerwonym atakowaæ, bo mam przewagê. Sprawd¼my na co to cacko staæ..".
Skupi³em swoj± chakrê na mieczu i czê¶ciowo na nogach i ruszy³em. Bieg³em trzymaj±c katanê w obydwu rêkach ,ostrze by³o zanurkowane w wodzie. By³em lekko pochylony i mia³em lekko zgiête nogi, to pozwala³o mi na wszelkie uniki ze strony mojego przeciwnika. Jakie¶ piêæ metrów od niego zatrzymujê siê praw± nog±, robiê pó³kole mieczem,który ca³y czas jest w wodzie. W czasie robienia tego manewru w ostatniej fazie wyzwalam jednorazowo chakrê, to powinno utworzyæ du¿a falê która by przygniot³a mojego wroga. w razie aktywacji kawarimi znajdujê siê piêæ metrów od mê¿czyzny. wyci±gam szybko miecz przed siebie i wyzwalam du¿a ilo¶æ chakry ,tak by z miecz polecia³ bardzo silny strumieñ wody. Utrzymujê ten strumieñ do czasu a¿ mój przeciwnik wleci na arenê powietrza, najlepiej jakby wpad³ na znajduj±c± siê tam osobê. Magma w po³±czeniu z powietrzem da spory cios dla wiatru. wykonujê co powy¿ej.
Mê¿czyzna u¿ywaj±cy ewidentnie Katonu os³ania³ siê przed atakiem który wzbudzi³ na twoim polu wielk± falê ognistymi barierami - dosyæ skutecznie. Trwa³a miedzy wami próba si³. jednak z drugiej strony zaatakowa³ ciê osobnik u¿ywaj±cy Dotonu - wielki b³otny smok polecia³ wprost w ciebie. I prawdopodobie zosta³a by z ciebie miazga gdyby nie to, ¿e Powsta³± miedzy wami lodowa ¶ciana. Kobieta z Fuutonem u¶miechnê³a siê i szyderczo wydê³a wargi w stronê Doton usera. Jego pole i pole Katon usera zmieni³y siê w fale magmy, jednocze¶nie pole twoje i Fuuton userki zmieni³y siê w wodne pola pokryte lodem. U¿ytkownik pioruna przygotowywa³ ewidentnie trudn± technikê, gdy¿ na razie siedzia³ tylko i medytowa³.
" Niez³y ten mieczyk, spróbujmy wy¿szej szko³y jazdy.. Nie pokoi mnie elektryczny, bêdê musia³ siê nim zaj±æ". Wzi±³em swoj± katanê i zrobi³em bardzo szybko okr±g dooko³a swojej osi, jednocze¶nie zanurzaj±c jedn± czwart± ostrza. Gdy znalaz³em siê znowu w tej samej pozycji wyj¶ciowej to podnios³em swój miecz. To wygl±da³o jakby kombinacja, najpierw okr±g, a potem nie przerywaj±c ani na sekundê unoszê miecz. Podczas wyci±gania miecza z wody wyzwalam du¿y pok³ad chakry. Wokó³ mnie ma powstaæ bariera wodna, ma mnie ca³ego otoczyæ, wirowaæ o promieniu metra. Gdy to mi siê uda to wyrzucam swój miecz jakie¶ pó³ metra nade mnie, w tym samym czasie gdy on leci to wykonujê pieczêæ Nezumi (Szczur). Miecz ma zawisn±æ w powietrzu. Po tym Ousu-buta (¦winia), orê¿ ma siê zamieniæ w kulê wody, ¶rednicy gdzie¶ metra. Po tym leci kombinacja : Tora (tygrys), Inu (pies), Saru (ma³pa) i na koniec Hebi (w±¿). Teraz z kuli wody zaczynaj± lecieæ pociski wodne, s± to jakby strza³y o d³ugo¶ci 35 centymetrów, na koñcu zaostrzone. Czemu wybra³em tak± formê? poniewa¿ ten atak jest bardzo szybki i niebezpieczny. Dopóki utrzymujê pieczêæ Hebi dopóty technika trwa. có¿ moje salwy s± skierowane najpierw w u¿ytkownika katony, a tak¿e dotonu. Po tej salwie kilkudziesiêciu pocisków biorê siê za Raitona, wypuszczam w niego jakie¶ trzydzie¶ci strza³ w bardzo krótkim odstêpie czasowym. Przed salwami krzyczê do dziewczyny: Do dzie³a, mam nadziejê ze zrozumiesz!- Mam na my¶li ,¿e ma po³±czyæ swój ¿ywio³ z moimi strza³ami, tak aby utworzyæ z nich lodowe strza³y, ich moc wtedy wzro¶nie dwukrotnie, stan± siê o wiele wytrzymalsze i ostrzejsze. Wykonujê co powy¿ej.
Niestety po niewczasie zauwa¿asz, ¿e nie tak ³atwo na ¶lepo opanowaæ tak niezwyk³± moc - powsta³a wokó³ ciebie wiruj±ca bariera wody, ale kiedy tylko wyrzuci³e¶ miecz opad³a, a miecz wpad³ pod lodowat± wodê nie daj±c znaku ¿ycia. Jednocze¶nie zaatakowali ciê wszyscy mê¿czy¼ni, a twoja sojuszniczka z ledwo¶ci± utrzymywa³a potê¿ne ataki. Stru¿ki potu ¶cieka³y po jej jasnych skroniach, a ty nie byle¶ w stanie kontrolowaæ swojego ¿ywio³u. Us³ysza³e¶ z oddali krzyk - zrozumia³e¶, ¿e z ciebie tez ucieka energia...
" Wpad³em na ¶wietny pomys³.". Ustawi³em siê tak, aby ziemia i piorun byli po przeciwnych stronach. W momencie ,gdy mnie zaatakowali, to w ostatnim momencie zamieni³em siê kawa³kiem malutkiej bry³ki lodu, u¿ywaj±c moje kawarimi. Znalaz³em siê 15 metrów od nich. To spowoduje, ¿e doton i raiton siê zderz±,a co za tym idzie ,jeden z nich bêdzie zlikwidowany. Po aktywacji kawarimi wypowiadam Notius. W mojej dloni ponownie ma siê pojawiæ wodny miecz. wiem ,¿e moje si³y s³abn±, ale nie mogê siê poddaæ. Adrenalina i nadchodz±ca ¶mieræ powoduj± u mnie nowy przyp³yw si³. Skierowa³em miecz prosto w u¿ytkownika katonu, nastêpnie wyzwoli³em chakrê, mia³o to spowodowaæ wypuszczenie strumienia wody. Tu¿ przed uderzeniem w wroga krzykn±³em do dziewczyny : Zamra¿aj! Teraz przeciwnik siê broni³ przed wod± ,a nie lodem. Atak powinien te¿ za³atwiæ nastêpnego. w chwili wolnej nak³adam na siebie kolejne kawarimi no jutsu. W razie ataku zamieniam siê w grudkê ziemi i znajdujê siê 15 metrów od atakuj±cego. Wykonujê co powy¿ej.
Doton uderzy³ w Raiton.... W ostatnim momencie jednak ich u¿ytkownicy postanowili po³±czyæ si³y - we wszystkich kierunkach pomkn±³ deszcz naelektryzowanych ¿elaznych pocisków. Nikomu nic siê nie sta³o, jednak Katonowiec straci³ sojusznika i by³ przez chwilê zszokowany. Wykorzysta³e¶ to bezlito¶nie - przebi³e¶ go na wylot swoim ogromnym lodowy pociskiem który powsta³ z ca³ej katany. Wszystko na chwilê poszarza³o i mê¿czyzna spojrza³ w otwór w swoim brzuchu.
-No có¿. Trudno siê mówi-stwierdzi³ pewnym g³osem i wskoczy³ na trybuny. Jego pole powoli zaczê³o falowaæ i sta³o siê identyczne z tym które ty mia³e¶. Poczu³e¶, ¿e twoja chakra wraca do stanu pocz±tkowego i mrugaj±c wróci³e¶ do rzeczywistej prêdko¶ci czasu - wrogowie zmierzyli ciê wzrokiem, a twa niezwyk³± sojuszniczka u¶miechnê³a siê z pochwa³± w oczach.
Po chwili poczu³e¶, ¿e Notius w¶lizguje ci siê do d³oni.
" Heh, chyba ju¿ koniec mieczyka... Có¿ zapomnieli chyba o jednym... ¿e nie jestem jakim¶ tam normalnym przeciwnikiem.. Zaraz im poka¿ê na co mnie staæ". Ka¿da osoba ma od jednego do czterech rodzajów chakry, polegaj±cej na ¿ywio³ach. Ja posiadam trzy rodzajem có¿ jeden siê wyczerpa³ to teraz im poka¿ê co umiem.
- Notyuh! - w lewej rêce mia³a siê pojawiæ katana z lodu.
- Notuoy! - w prawej rêce ma siê pojawiæ miecz z kryszta³u.
Wykorzystujê dwa ¿ywio³y w jednym czasie. Tak jak drewno powstaje przez po³±czenie wody i ziemi tak ja w³a¶nie w ten sposób teraz przywo³ujê dwie katany. Nastêpnie po ich utworzeniu z³±czam oby dwie katany. Powstaje "lodowy piorun" , tak sobie nazwa³em fuzjê tych dwóch orê¿y.
Niech doton i raiton poczuj± tego! Wbijam now± katanê w ziemiê. Wykonujê tak± kombinacjê:
Nezumi, Ousu-buta, Tori-Tora-Hebi. Wykonanie tych trzech ostatnich jest bardzo szybkie poniewa¿ przechodzenie z nich jest bardzo proste. Po tej kombinacji pod ka¿dym z przeciwników wyrasta bardzo gruby kolec, dzieje siê to b³yskawicznie i nie ma czasu na obronê, poniewa¿ atak jest spor ziemi. Ma to na celu przebicie dotonu i raitonu na wylot. Po tym jutsu padam. Jestem ju¿ wykoñczony, poniewa¿ u¿ycie jednego ¿ywio³u by³o dla mnie bardzo wyczerpuj±ce, a dwa to ju¿ ponad moje si³y. Wiem, ¿e czeka mnie jeszcze moja sojuszniczka, tylko czy jeszcze zostanie mi na ni± si³ po tym ataku...
Niestety nie posiada³e¶ mocy pozwalaj±cej na ³±czenie ¿ywio³ów w jednym ciele - do tego potrzeba specjalnych wiêzów krwi. Jednak stworzy³e¶ smuk³a, piêkn± wodn± katanê, któr± otoczy³y elektryczne b³yski.
Katana wyda³a ci siêprzez parê chwil ¿ywa... Po tych paru sekundach jednak zniknê³a a pod oboma twoimi wrogami pojawi³y siê liczne kolce d³ugo¶ci± dorastaj±ce nawet do pó³tora metra. Uzytkownik Dotonu zosta³ ciê¿ko ranny w nogê, ale u¿ytkownik Raitonu unikn±³ twojego ataku. Widz±c, ¿e nie ma z tob± wiêkszych szans, rzuci³ siê na twoja sojuszniczkê i zaatakowa³ j± swoj± katan±. W miejscu gdzie stan±³ na jej polu. natomiast na ciebie skoczy³ u¿ytkownik Dotonu ze swoim ogromnym drewnianym mieczem i wykona³ szalone ciêcie pionowo z góry.
Wiedzia³em, ¿e nie mogê unikn±æ tego ataku. Wiêc wykona³em najlepszy kontr obronê przeciw temu. Z³apa³em bardzo mocno miecz za rêkoje¶æ, a drug± rêk± za jego koniec. Skupia³em chakrê i moje my¶li na tym,aby mój miecz sta³y siê jak najtwardszy, by woda wirowa³a tak szybko i tak silnie by ten cios nie móg³ siê przebiæ. Je¿eli mi siê to uda to przy utrzymaniu zwarcia zaczynam skupiaæ siê na raitonie. Ma on poraziæ mojego wroga poprzez kontakt z mieczem. Ma to byæ silna wi±zka, byle go chocia¿ oszo³omi³a. Podczas ,gdy wróg jest zdezorientowany to wykonujê szybkie ciêcie moj± katan± w okolicach w±troby, celuj±c w splot s³oneczny. Ma to na celu wykluczenie oponenta z walki i jego u¶miercenie. Po tym widz±c walkê pomiêdzy dziewczyn± ,a mê¿czyzn± postanawiam poczekaæ na najlepszy moment. Najlepiej gdyby siê trochê pomêczyli. Tymczasem ja skupia³em ogromne pok³ady chakry w moim mieczu. Mia³ zacz±æ ¶wieciæ od otaczaj±cego go pr±du. Zauwa¿y³em ,¿e stoj± na polu wodnistym, tymczasem ja na ziemi. Stoj±c na ziemi wbijam katanê w ziemiê doprowadzaj±c do potê¿nego wy³adowania raitonem. Przeciwnicy znajduj±cy siê na tej planszy otrzymuj± podwójn± moc tego ataku, ze wzglêdu na bardzo dobry przewodnik, którym jest woda. Gdyby mój atak siê nie uda³ to wykonujê szybko kawarimi no jutsu i czekam na ruch moich wrogów. W razie aktywacji zamieniam siê w kawa³ek zwêglonej ziemi.

Chakra: 780-120( znowu u¿ycie wodnego miecza w poprzedniej turze) -100( kawarimi) =560
Trochê siê przeliczy³e¶ - drewno nie przewodzi pr±d. Uderzenie potê¿nym mieczem poczu³e¶ ca³ym cia³em. Przez chwilê mocowali¶cie siêi rozklinowali¶cie klingi zadaj±c seriê b³yskawicznych ciêæ, jednak ¿aden z was nie móg³ dosiêgn±æ drugiego. Uda³o ci siê jednak wypu¶ciæ potêzny impuls elektrycznej chakry co przez chwilê oszo³omi³o twojego wroga - do¶æ by¶ wykona³ niezbyt zgrabne ciêcie w jego ramiê, przez co mê¿czyzna nie mo¿e utrzymywaæ miecza w rannej prawej rêce, a musi u¿ywaæ obu r±k.

//-500PCh. Liczi le chakry wydajesz na poszczególne ataki//