grueneberg
Murami miasta jest ogromna gora otaczajaca miasto.
Akowcy stoja na gorze, obserwojac wioske.
Spojrza³ na Shi
-I jak ?
Zapyta³
(przepraszam Itachi, nie czytalam tych postow wszystkich, jakbys mogl to napisz jeszce raz swoja nauke techniki, bo chyba o to chodzi)
Przysz³a powoli z Summonem.
- Witam.. Ten Berozz chyba zamierza nam siê oddaæ dobrowolnie xP
Ale prócz tego to on chce Gaare z³apaæ. Mnie zbytnio nie s³ucha.
Przymkne³a oczy ze zmêczenia i dalej mowi³a:
- Co teraz?
[pojawia sie klon i rozg±da]
-Czy to nie Itachi? Ale kim jest ta dróga [popatrzy³ na dó³]
-Czy ciebie zw± Uchiha Itachim [zapyta³ klon]
Chowam siê za ska³±
- hmm.. - zastanowila sie przez chwile - Jestes pewna , ze to nie jest plapka?
Popatrzyla na Yamato.
Juz tego typa gdzies widzialam..
[zszed³ ze ska³y na której by³ klon]
*Gdzie¶ widzia³em t± dziewczynê*
Znikam
NMM
//dziwne wydaje mi sie ze w tym temacie bylo okolo 20 stron \\\
No bo by³o, ale nie ma ;/
Zrobi³ sie zamêt. Usuniête.
- Nie wiem, ale jesli na przyk³ad teraz by siê odda³ dobrowolnie. Ale tak ¿e go u¶pimy to jestem pewna, ¿e mu zale¿y... Ale jesli chce osobiscie i¶c do Aka to mozliwe, ¿e krêci.
[usiad³ na kamieniu i zapyta³]
-Je¶li mo¿esz to czy móg³by¶ odpowiedzieæ mi na parê pytañ [zapyta³ spokojnie]
Przychodz skad¶ tam, zaraz potem zatrzymuje siê i spogl±da na góry
-Hmmm wiec tam jest moja nowa wioska Otar³ czo³o z potu i ruszy³ dalej ku góra
"Yamato ty durniu.Chce pogadaæ z Akowcami a tu on wyskakuje.K****!"-pomy¶la³em
Czego on moze chciec od Itachiego?- patrzyla na Yamato uwaznym
wzrokiem , gotowa do walki jakby chcial sie rzucic.
- robi sie tutaj tloczno.. - mruknela do Anyi.
Nagle spotyka ma³ê zgrupowanie ludzi w czarnych plaszczykach z motywem czerwonych chmurek
-Ohayo.
K³adê rêkê na ziemi i dziêki kontroli piasku ³apiê Yamato
-Witaj [powiedzia³ do przyby³ego]
-Mozesz sie uspokoiæ [powiedzia³ klon do Shi] Jestem tu w pokojowych zamiarach...Mam tylko pare pytañ odno¶nie mojego klanu [powiedzia³ spokojnie]
Uzywam Moku-Kawarimi aby uciec przed piaskiem
Puszczam Yamato.I niepostrze¿enie przechodzê za drug± ska³e
Spojrzal na Yamato
-Tak ?
zapyta³
- Co chcesz?
Spojrza³ na Shi
-Pytam sie o Samopoczucie
// Ayano zatwierdzila mi ta technike... wiec napisac od nowa nauke czy nie //
Yamacie udalo sie uciec przed piaskiem.
Berroz wszedl na druga skale
//nie Itachi nie musisz//
- a.. o moja samopoczucie chodzi.. nienajgorzej.. denerwuja mnie ludzie, ktorzy wciaz tu sie kreca..
"Chwilke odsapne"
Usiad³ na skale, za³o¿y³ jak±¶ hustê na g³owe i zaczo³ przygl±daæ siê zaistnia³ej sytuacji
Przygl±dam siê im
-"Czego ten Yamato tu szuka."-pomy¶la³êm
-Chodzi mi o klan Senju...Berroz mówi³ ze ty go wybi³e¶ natomiast ty mówi³e¶ ¿e to on ich zabi³....Chcê znaæ prawdê [powiedzia³]
-Klan senju... tak pamiêtam o nim. Gdy Berozz nale¿a³ jeszcze do Akatsuki dosta³ misjê o wybicie tego klanu ze wzglêdu na jakie¶ tam k³opoty...
Westchn±³
-Niemam pojêcia co siê sta³o dalej... Wiem ¿e potem Berozz odszed³ i dalej nie wiem...
-"G³upi Itachi,po co on to wogóle muwi³"-pomy¶la³em
-Czyli jednak Berozz by³ morderc±...dzieki...to mi bardzo pomog³o
"Ja nawet tego nie zrobi³em.Nikt tego nie zrobi³.Po co Itachi to mówi³.Nie do¶æ ¿e narobi³ mi wrogów to i przy okazji sobie.Ale beznadzieja"-pomy¶la³em
Zasada numer jeden: nigdy nie ufaj zlym charakterom.
zasada numer dwa: ... zwykli smiertelnicy sa strasznie naiwni..
- -_-'' Usiadla sobie na skale.
- Gdie teraz moze podziewac sie Berroz?
Wszed³em ostentacyjnie na mur ¿eby popatrzeæ na wioskê.
Gdy nagle ujrza³em ca³e zbiorowisko.
'Berozz pewnie wspó³pracuje z Aka'
Pojawi³a siê na sam± my¶l o zdradzie lisia czakra. Pojawi³y siê pazury i czerwone oczy.
Wyciaga buteleczke z woda i zaczyna ja pic
"Ciekawe o co kaman?"
"Ta i jeszcze ona nad moj± g³ow±.Pewnie Anyano o niczym im nie powiedzia³a.Jak siê pokarzê na pewno mnie zabior± do swojej siedziby.Kurdê a techniki teleportacji mogê u¿yæ tylko raz na dzieñ.Ale beznadzieja,ju¿ po mnie"-pomy¶la³em
Pojawia siê pierwszy ogon.
Dodane po 1 minutach:
Co raz bardziej siê denerwujê i pojawia siê kolejny ogon.
Dopiero po chwili zauwazyla Naruto
- znowu ten zwariowany dzieciak... - westchnela na glos..
TY!!!!! Czy on nie ma przypadkiem demona?! Przyjrzala mu sie uwaznie..
Czerwone oczy.. Pazury.. taak! On ma demona.
- chce mi sie swierzej krwi. - popatrzyla na Hikaru.
Naruto - pojwaia sie pierwszy ogon demona.
Berroz narazie stoi bez ruchu.
Wyczu³ Chakre Kyuubiego
-Shi... Naucz mnie jakie¶ nowej techniki Defensywnej...
Spojrza³ na Ni±
-niemam chyba ¿adnej takiej techniki...
pojawil sie drugi ogon
-Eeee?. Patrzy na Shi oO
Pojawia siê trzeci ogon.
'Zaraz go zat³ukê. Nie znoszê zdrajców do¶æ siê o nim nas³ucha³em.
Pojawia siê czwarty ogon i Naruto zmienia siê w miniaturke Kyuubiego.
Swój gniew kieruje na Berozza.
Przybieg³am z psem strasznie zauwazy³am ogony
-Naruto-Krzyknê³am.
=Akatsuki ju¿ tu jest...Musze ratowaæ Naruto!=Pomysla³am i pobieg³amw strone akatsuki
-KYAAAA-Krzyknê³am wyjmujac katane
-Wo w c**j Jinchuriki Odskakuje na bezpieczna odleg³osc
U¶miechn±³ siê gdy zobaczy³ keiko
Aktywowa³ Sharingana
-Bakuretsu KAge Bunshin No jutsu!
powiedzia³ i zrobi³ dwa klony.
Jeden z klonów zacz±³ biec na keiko
Nagle spad³ na ziemie i zrobi³ w¶lizg pod keiko
i ? WYBUCH³!!!
Keiko odlecia³a z ma³ymi ranami na kilka metrow
( to jedna z moich technik a niepamietam jak brzmialo to slowo co kazalo wybuchnac ...)
(nie wiem ale KeiKei tu nie ma)
Na ciele powjawia mi siê 1 ogon.
=Nie moge zbytnio ryzykowaæ=Pomysla³am
Pojawiam siê przed Itachim.
-Spokojnie.Mam ich od groma-powiedzia³em do niego.
Robiê pieczêci.
-Dorou Doumu-zamykam Naruto w wiêzieniu z ziemi.I wysysam z niego chakre.
-Um Przelknol sline i schowa³ sie za jakims g³azem
( dobra ja ide nie pisac bezemnie!! )
Zbieram ca³± si³ê na jak± staæ miniaturkê Kyuubiego i rozwalam wiêzienie rzucaj±c siê na Berozza, odpycham Itachi'ego na bok.
A ca³ej si³y i prêdko¶ci walê w twarz Berozza.
(yyy Itas.. nie ma Tu Keiko...)
W pospiechu z³apa³am rêke Naruto
-Naruto uspokój siê...Prosze-Powiediza³am
pojawiam sie w samym ¶rodku walki
-Co tu siê dzieje Naruto czemu zesob± walczycie
<nie wtr±cajcie siê w walkê, mamy MG ju¿>
Dodane po 27 sekundach:
<poza tym nie ma ju¿ Naruto jest miniaturka Kyuubiego>
(Yuko sorki, ale jesli go lapiesz za reke to chyba ona ci sie spopiela x))
BLAGAM WAS WOLNIEJ!!! NIE NADARZAm!!!!!
Yuko odleciala na pare metrow o tylu. Pojawil sie jej pierwszy ogon.
Dotknela Naruto i bardzo poparzyla sobie reke.
Berroz zamknal w klatce Naruto. Wyssal mu troche czakry.
Naruto sie uwolnil.
(ps Naruto juz nie kontaktuje z rzeczywistoscia.)
Shi stanela za Hikaru zlapala go za ramie.
- A Ty gdzie sie chowasz? - Wyszczerzyla kly
[³apie Naruto w Moku-Hitoya no Jutsu]
-Uspokój siê....narazie daj sobie z nim spokój]
<Oki>
Anyano - leze!
Anya sta³a spokojnie.
/LEE DO CHOLERY, ILE JESZCZE OSóB ¶CIAGNIESZ! PZRED CHWILA BY³Y KASOWANE POSTY A TY JUZ SIE WCINASZ?!///
- Dzieciaku, - powiedzia³a do naruto - lepiej pos³uchaj swojej Sensei bo robisz z siebie durnia.
-Shi musimy uciekaæ.Nied³ugo ca³a Suna,Konoha i ANBU siê zlec± nie morzemy ryzykowaæ.
podchodze do Hikaru Saito k³aniam sienisko
-witam madam jestem Lee
Dodane po 1 minutach:
-co tu sie dzieje czyzby jednak Sabaku no Berozz byl zdrajc±??
=Moja rêka...=Próbuje wyzywoliæ w sobiê wiêcej mocy
=Ocale Naruto nawet za cene w³asnego ¿ycia..=Pomysla³am
Berroz ma sppopielona twarz po uderzeniu przez Naruto.
Yamato Ciebie tutaj nie ma, skad sie w ogole tutaj znalazles??
- Berroz jesli chcesz udowodnc, ze jestes gotow byc w akatsuki
pokonaj tego ogoniastego.
-¯e co?? oO Madam?
-Hikaru Saito. Mnie sie nie pytaj.
(bardzo przepraszam ale nie wiedzia³em ¿e to impreza zamknieta )
Idz se gdzie¶ z Saito. Bo tutaj sie toczy wiele spraw!
Wyszarpalem siê z techniki Yamato u¿ywaj±c ca³ej si³y jako Kyuubi i zaatakowa³em Berozza potê¿n± eksplozj± wydobywaj±c± siê z paszczy.
Atak by³ skierowany tylko na niego.
[uderza Berroza Moku-Hada no Jutsu]
-ty pod³y gadzie [klon uderza znowu]
-Czyli jednak ty jeste¶ szpiegiem Aka
=YONBI DAJ MI SWEJ SI£Y!!!=Pomy¶la³am
(jak mnie nie ma jak ja tu od pierwszej strony siedze -.-)
(sorki ten ava mnie zmyli³ )
przygladam sie uwaznie walce
*jestem anbu mam prawo tu byæ -pomysla³em*
Yamato, ale to Twoj klon .. xP nie mozesz robic skomplikowanych czynnosci.
skomentuje dopiero w tedy walke jak Berroz cos odpisze.
-Sie poczeka az wszystko minie i sie wejdzie do wioski Powiedzia³ sam do siebie
*gdybym tylko mug³ dolaczyæ do walki-pomysla³em*
-Ok.Shukaku pomorzesz,
-Z przyjemno¶cia
Robiê pieczêci
- Doryuu Taiga-rzeka b³ota zmierza w kierunku Naruto
Robiê kolejn± pieczêæ
-Doryuudan-w niego zmierza 5 pociskow blota z paszczy smoka
- Lee, mo¿esz walczyæ ze mn±- sykne³a z³a na wszystkich.
[I see you!], po co to wszystko - pomysla³a staj±c z pozycji do walki, charakterystycznej dla jej klanu.
- Ale jesli nie wiesz, to masz walczyæ z Saninem - wychwali³a sie
Walka
Naruto vas Berroz:
Eksplozja zamroczyla Berroza, ma pecha , bo jeszce nie "porzyczyl"
mocy swojego demona. Jest bardzo przypalony.
Yamato vas Berroz
Berroz dostaje lupnia od Yamato,
Berroz na wyczerpaniu.
Anya vas Lee?
Anya proponuje walke?
Podbiegam szybko do Berozza jako Kyuubi i zadaje potê¿ne ciosy pobitemu ju¿ Berozzowi.
Mi tam sie laæ nie chce, ale jak Lee szuka wra¿eñ to go moge podtemperowaæ
Walka
Berroz v Naruto.
Rzeka poplynela w kierunku Naruta,
dwa pociski ugodzily w mini Kyuubiego
-moja droga pani walka jest moim zycie nie lekam sie zadnych wyzwan im lepszy przeciwnik tym lepsza walk.K³aniam sie nisko aby oddaci szacunek
-Wiec jezeli chcesz bede walczy³ z tak znakomitym ninja jak ty.Wmoich oczach pojawi³y sie iskierki
*to bedzie walka -pomysla³em *
Porzyczam moc od Shukaku i regenrujê sie
Pojawia siê pi±ty ogon Naruto odczuwa to co raz bardziej przez co i Kyuubi i Naruto s± bardziej rozw¶cieczeni. Kyuubi u¿ywa czakry ¿eby utrzymaæ siê na powierzchni b³ota.
Dodane po 41 sekundach:
I atakujê Berozza kolejnym potê¿niejszym ju¿ promieniem wydobywaj±cym siê z ust.
B v N
Berroz regeneruje sie, ale zarazem jest bity przez Naruta.
Rany baaardzo powoli sie regeneruja.
A v L
Lee odpowiada grzecznie i kulturalnie.
Sta³a nadal w takiej samej pozycji. Oboje jeste¶my mocni w TajJutsu...
- Hm... nie mam ochoty siê wysilaæ. Mo¿emy powalczyæ, ale nie dziw sie jak za 20 minut siê wycofam - powiedzia³a znudzonym tonem.
moze ja zaczne jezeli pozwolisz
B v N
Berroz na wykonczeniu sil.
nie zamienil sie w demona, wiec dostaje obrazenia takie jak zwykly smiertelnik.
Berroz ledwo uniknal smierci. Mndleje.
KOniec walki wygrywa naruto, niech teraz ktos zajmie sie jego czakrra!!
A prosze bardzo - powiedzia³a normalnym tonem.
Harry sta³ przed ni±. Anya u¶miechne³a siê kpi±co i stworzy³a jednego klona. W jej oczach widaæ ju¿ by³o Byakugan.
Rozszala³y demon ucieka [nmm]
=Naruto jak skoñczysz wkrocze.Nie martw siê=Pomysla³am
-Dlamnie to bedzie prawdziwy zaszczyt walczyæ z toba te 20 minut
*szkoda ze sie nie spotkalismy wczesniej- pomysla³em *
Piszaj atak cz³eku! xP ja poczekam az edytniesz, nie ma co g³upio gadac.
- Anya!!!! Ty sie dlugo nie baw z nim!!! Berroz jest ranny .. zabieram go do nas...
Pojawiaja sie 4 klony Shi.
Kazdy bierze Berroza na ramiona .
- idziemy pedem! moze uda nam sie go odratowac.
Shi zebrala troszke krwi do fiolki..
Poszla.
nmm
Wstajê i podchodzê do Itachiego
jakim sposobem mo¿esz wstaæ po takim ataku? to czy wstajesz decyduje MG!!!! albo bedzie ost
Spojrza³ na Lee
-Je¿eli co¶ wiêkszego stanie siê Anyi, wierz mi ¿e potraktujê ciê Mangyekou Sharingan'em a potem Ciê wykoñczê
powiedzia³ do Lee
Spojrza³ na Miniaturke Kyuubiego
U¶miechne³a siê do Itachiego. Pewnie gdyby byli bli¿ej to by go przytuli³a xP
- Dziekujê, ale mam nadziejê ze sobie poradze. Nie zamierzam sie zreszt± wysilaæ.
klon wbiegl na mur i dzieki zamieszaniu schowal sie za kamieniem i nikt go nie zauwazyl
scigam cienzarki
wykrzycza³em
-Kage Bunshin no Jutsu. i pojawi³y sie 3 klony
dwa staja przedemna na pozychjazch obronych z kunaj w dloni
a jeden z nich wyskakuje w gore
poczym ja robie to samo i wykonuje na nim Omote Renge
co ruwna sie udanym lotosem i otwarciem 1 bramy
O_o Popatrzy³a na niego dziwnie. Po co on az tak sie meczy... - westchne³a i szybko wykona³a Jutsu.
-Hakkeshou: Kaiten - zacze³a sie bardzo szybko obracaæ, rzuci³a jednocze¶nie 3 senbony w Lee. Atak mia³ mu uniemo¿liwiæ jakikolwiek kontakt z ni±, jednocze¶nie blokuj±c jego jutsu.
Pojawiam siê z Naruto na rêkach obok cz³onków Akatsuki ...
(mg teraz ty chia³em tylko dodac ze jestem pierszy i szybszy a na obronie zostawilem 2 klony tak latwo ci nie pujdzie skarbie
)
e sorry, ale co te klony dadza? A wlg to Twoja technika jest ¶miertelna... nie wiem po co takiej u¿ywach, chcesz sam siebie wykoñczyæ?
Ty zostaw go-Krzyknê³am g³o¶no biegn±c w jego strone
-Yuko sensei pomó¿.-powiedzia³em jeszcze.
Uaktywniak Etarnal Sharingana ... Widz±c ¿e Yuko biegnie w moj± stronê patrze jej w oczy i ³apiê w Genjutsu (O ile Mg potwierdzi)
Patrze mu w stopy (¿eby genjutsu dzia³a³o musze patrzeæ ciw oczy)
Pojawiam siê obok Itachiego.
-Mam pewn± sprawê do ciebie.Znajdziesz chwilkê czasu dla mnie?-powiedzia³em do Itachiego.
Przypomina ci, ¿e jeste¶ w siedzibie Aka zamkniêty i jeste¶ nieprzytomny ZARAZ DAM CI BANA!
Korzystaj±c z nieuwagi Madary wy¶lizgn±³em siê i podczo³ga³em za Lee. Potem spad³em z murów..[nmm]
<Powiedzia³a¶ to po fakcie ;P>
Dodane po 1 minutach:
<Nie by³o by szans Naruto ¿eby¶ wypad mi z r±k i ja bym nic nie zauwa¿yl >
Naruto ucieka, ale Yuko z³apano w genjutsu.
Berozz, jeste¶ w wiezieniu!
Spojrza³ na Berozza
- o Co Chodzi?
zapyta³ z Sharinganem w oczach
[color=darkred]-_-''
mg wie, ale mg tez czlowiek i mg jest glodny.
Anyia senbombami ugodzila dwa klony i w Lee.
Klony zniknely.
Lee uniknal Senbomby, powiodla mu sie sztuczka z pierwsza brama.
Anya jest owinieta w bandaze xP
Rzucam Kunai w stronê Yuko która musi zrobiæ unik po czym znikam ... <NMM>
<geezz jestem zdeizertowana>
Unikam kunaia
<Mo¿na wyt³uamczyæ?>
<to w takim razie nie mog³e¶ z³apaæ Kyuubiego w eternal bo nie musia³ patrzeæ w oczy tylko pisa³em ¿e biega³ rozszala³y a wtedy sie nie patrzy w oczy.>
Dodane po 17 sekundach:
MNIE TU NIE MA
<¯eby kontrolowaæ nie musi patrzeæ w oczy tylko ¿eby z³apaæ w gen jutsu>
Harry rzuca siê na Lee. Ma ostre zêby, próbuje przegry¼æ bandarze.
nie zastanawijac sie d³ugo zaczynam sie krecic wokul wlasnej osi i udezam nia o ziemi ultra lotos poczym atakuje jescze lezaca z lee wind kopniecie z pil obrotu ja oslepia poczym podcinam jej nogi wurzycam w powietrze i udezam z pe³enego obrotu
(moje kombo ) nie ma szans aby zdazyl muj speed w pierszej brami to 150 pare
(czy ty ogl±d±³e¶ odcinke w którym Itachi nie z³apa³ Gaia bo nie patrzy³ w oczy?Kurenai i Asuma mieli zamkniete oczy wiêc nie wpadli w Genjutsu.kakashi wpad³ bo nie jest z klanu Uchihi)
Pojawiam siê spowrotem niech to szlak ... Zwia³ mi ;/ Patrzy na Yuko no to walczymy ...
Dodane po 50 sekundach:
<Mu nie chodzi³o o z³apanie w genjutsu mu chodzi³o o kontrole Kyubiego>
<lito¶ci mo¿ecie mi wyt³umaczyæ bo to jest rêk± noga mózg na ¶cianie>
Yuko, a w shippuudenie jest ze wystarczy siê w palec popatrzeæ. Ale to w przypadku Itachiego. No dobra, jak chcecie walczyæ to pisaæ ja sêdziuje.
<ok Anya ty Mg oki doki >
Stojê z Uaktywnionym Eternal sharinganem i czekam na ruch Yuko ...
-Tsukimaru biegnij do Naruto...Zdaj siê na wech.-Powiediza³am cicho.Pies znikn±³.
Wyszykow±³am siê do walki
(nie zapominajmy o rozproszeniu)
Tworzê 2 Kage Bushiny które okr±¿aj± Yuko ... Po chwili klony wybuchaj± ...
Skoczy³±m w góre.
(mo¿e tak
Ja
Ty
Mg
Itd?)
U¶miechn±³ siê
-Anya. jak skoñczysz walke to Wróc do Siedziby
powiedzia³ i znikn±³
(niechce mi sie prze³aziæ przez posty bo niemam czasu... NArka jestem w siedzibie ok )
<Ok to teraz ja a potem MG> Wyjmujê Katane podbiegam do Yuko i czekam próbuj±c z³apaæ j± w genjutsu ...
walka Lee v Anya
nadal niedoceniacie Akatsuki, ech.. (jestesmy na troche wyzszym poziomie niz chunin)
Harry przegryzl bandaz,
Anya dostaje tylko z pol obrotu.
Klon zadrasn±³ Yuko, ale niepowa¿nie.
Proszê Yuko zaczynaj
przeczytaj opis sila nie mogla dostac tylkko z pul obrotu bo to jest combo a kopniak z pul obrotu ma to do siebie ze przed udezeniem oslepia przeciwnika blyskiem wiec powina dostac wszystkim calym combo )
-_-'' nie sprecyzowales Lee.
Jestem Mg, i kurczak blady zwyklym czlowiekiem,
nie znam wszystkich technik na pamiec.
Anye odrzucilo do tylu bardzo mocno.
Wykona³am piêczecie
-Kuchiyose no jutsu.-Pojawi³am siê na ¿abie bojowej a ona ruszy³a na Madare
(sprecyzowalem pisa³em blysk oslepia przeciwnika ale niech bedzie ze muj blad kochany MG )/ko go kolej??/
Odskoczy³em na bok widz±æ poruszaj±c± siê w moj± stronê ¿abê po czym wykona³em pieczêci i krzyk³em
-Gouryuuka No Jutsu [Katon]
Dalej Próbujê z³apaæ w genjutsu Yuko
klon widzac to co sie dzieje zbiegl z muru
<NMM>
Anya przyklada na chwilê rêkê uleczejac sie nieznacznie.
U¶miecha sie ironicznie i wykonuje kolejn± technikê:
-Chuusuusei Biribiri ! Tworzy 3 klony, które próbuj± uderzyc Lee z ty³u g³owy, by "zmiesza³y" mu sie strony itp. (walka Kabuto z Tsunade)
Dodane po 2 minutach:
Mararo, no i przepraszam co ten ogien robi? Nic nie napisa³es, nawet w co celujesz.
Yuko jest blisko Ciebie na ¿abie. Na razie Twoj atak nic nie zrobi³, ze wzglêdu na niesprecyzowanie.
z latwoscia unikam ciosu klonuw ktore poruszaja sie za wolno oskakuje nabok poczym znuw pojawiam sie 30 metrów za przeciwnikim wykrzykujac
-tajjutsu zonne ( ta technika mo to do siebie ze pozbawia wszystkich technik prucz tej jutsu wczesniej uzyte jutsu tez przestaja istniec czas dzialania 24 godziny )
Skoczy³am z ¿aby w locie wyje³am katane i spada³am w strone Madary
Jak pisa³em wcze¶niej wyje³em Katane ... Zadaje cios Katan± w stronê Yuko gdy lecia³a ... Jak Oberwie (MG) Podlatuje szybko i patrzê w oczy ...
Jeden z klonow uderzyl Lee, ktoremu troszke sie w glowie pomieszalo.
Lee udalo sie wykonac swoja technike.
Anya wracaj do domciu skarbie
Lee win , bo Anya musialaby walczyc biala bronia..
(awiec wygralem walka byla swietna ale mnie nie docenilas szkoda )
Oboje walneli¶cie w siebie, ataki oba sie pokry³y.
Ale Yuko nie wspomnia³a o nie patrzeniu i niestety, ale wpad³a¶ w GenJutsu
=[I see you!]=
(I co teraz?)
<Gaara chyba nie ten temat > U¿ywam Tsukuyomi który wykañcza Yuko...
zamota³em siê bo czytam wszystko na raz xDDD
(to nie moja WALKA SORKI :p) PS CO DOSTALEMZA WALKE BO COS SIE DOSTAJE O ILE PAMIETAM
Madara, nie wykañczas os³abiasz.
Yuko traci przytomno¶æ, Ty ledwo stoisz, bo jeste¶ wykoñczony.
Dodane po 33 sekundach:
(Anya nie wiem jak ale posz³a. )
<Szczerze mówi±c patrz±c na cennik czakry to ta walka nawet po³owy by nie zabra³a ale mniejsza ...> Wcze¶niej dowiaduj±c siê ¿e Yuko ma demona biorê j± na rêcê ... Co z ni± zrobiæ spyta³ cz³onków Akatsuki ...
/CHCIALEM DODAC ZE PO TAJJUTSU ZONE NIKT W PROMIENU 200 M NIE MOZE UZYWAC JUTSU WIEC NIE POWINIEN TEGO NA NIEJ UZYC :p /
<200 m to ma³o w±tpie czy stali¶my tak blisko ...>
(Lee ale to ju¿ bez ró¿nicy)
Pies przybiega i warczy na Madare
<Ona dotego lecia³a do mnie na swoim summonie napewno wiêcej ni¿ 200m>
PRZEDZIERAM SIE ZE SWOJA PRZEDKOSCIA I ZABIERAM POKONANYCH KOLEGOW POCZYM UCIEKAM
(2 BRAMA SPEED 230 PARE WOCHAJ MUJ KUZ
<Ehh Nie mog³e¶ tak poprostu wyrwaæ mi jej z r±k ...>
Dodane po 17 sekundach:
<I nie spamuj czekamy na innych odpowiedz>
ee. skad takie info?! O.o
Mówi³a wcze¶niej jak chcia³a Naruto ratowaæ ... Itachi mo¿e potwierdziæ ... Zabraæ j± do siedziby "Spyta³"
(PREDKOSCI 229 Z TAKI SPEEDEM TO MOGLEM CI NAWET OKRAZYCI I BYS TEGO NIE ZAUWAZYL
<Nie z w³±czonym Eternal Sharinganem Naruto jako Kyubi te¿ by³ bardzo szybki prawie jak bramy i Sasuke z 3 ³ezkowym go widzia³ normalnie >
Ej Lee ;> Tobie juz brakuje czakry.
Nie mozesz ich zabrac i kropka.
Dezaktywuje Eternal Sharingana i czekam na odpowiedz cz³onków Akatsuki ...
JA NIKAM (nmm ) POWIEDZCIE TYLKO CZY UDALO MI SIE URATOWAC PRZYJACIU£KE
(WIESZ JAK DZIALAJA BRAMY ZYCIA NIE MA LIMITU CHAKRY ) DOPUKI JESTEM W BRAMACH
<Nie k³uæ siê z MG>
Pies zacz±³ biec na Madare warcz±c i szczekaj±c.By uwolniæ w³asnicielke
Kop³em psa ...
Zmurszczy³±m oczy...Powiediza³m szeptem(szeptem a nie krzykiem)
-Co¶ zrobisz Psu a ciê zabije-Powiediza³m ledwo.Pies wsta³ i bieg³ ca³y czas.CHoci±z by³ ma³y próbowa³
Zrobi³em klona który z³apa³ psa ...
Piesek ¿yje i ma siê nie¼le. Yuko, ju¿ nie pisz nic, niech Ci psior pomoc sprowadzi.
Marada, jeszcze chwilka i stracisz si³y.
OSTATKIEM SIL RZUCILEM SIE NA Uchiha Madara ABY DAAC SZANZE UCIEC PRZYJACIOLA
-Wróci³em Dattebayo! I zosta³em wyleczony!
-Tajuu Kage Bunshin no Jutsu!
Wszystkie klony obesz³y Madarê.
K³adê Yuko na ziemi i odpoczywam ...
Pies zagryz³ klona i podbieg³ do mnie i ci±gnie mnie za ko³nie¿yk próbujac z ca³ych si³.
Jeden klon forumujê shurikena, drugi klon skupia wiatr trzeci klon skupia czakrê.
Ja trzymam rasenshurikena.
Dodane po 1 minutach:
patrzê tylko na nogi Madary
Pojawia siê czakra lisa.
Pies ci±gnie i ci±gnie ale do ciagnac nie mo¿e.
POMAGAM NARUTO POJAWIJAC SIE Z Uchiha Madara I ROBIE LEE WIND
nie patrze mmu w oczy
Z daleka dostrzeg³a czyje¶ sylwetki. Zmarszczy³a nosek z³a.
- Meisai Gakure no Jutsu! - powiedzia³a.
Dziêki u¿ytej technice stopi³a siê z otoczeniem i nikt nie móg³ jej zauwa¿yæ. Podbieg³a do Yuko, ciêgniêtej przez psa. Wyci±gnê³a swój sejmitar i uderzy³a mieczem w psa.
<Chyba nie umiesz czytac lee Shi Napisa³a ¿e nie masz wogle czakry ... >
Dezaktywujê rasenshurikena. Zabieram Yuko, do której zêbami przywar³ pies i u¿ywam teleportation. Znikamy
[nmn]
<Naruto przeczytaj pierw poprzedniego posta>
<No to pies zosta³, ale Yuko zabra³em.>
<Poczekaj a¿ Mg napisze lepiej ...>
NARUTO OSTRZEZENIE!
technika w³asna nie jest zatwierdzona. Yuko nadal jest tutaj.
Madara ju¿ prawie wyczerpa³ si³y, Ayano unieruchomi³a psa.
<jest zatw. bo Shi zatwierdzi³a we w³asnych technikach zajrzyj tam>
Schowa³a wprawnym ruchem sejmitar i wziê³a Yuko na plecy.
- Shunshin no Jutsu! - krzyknê³a i zniknê³a wraz z dziewczyn±,
Shi to zatwierdzi³a widac to jak bia³o na czarnym)
Ayano bierzê na recê Yuko a ja ide o w³asnych si³ach i znikamy Mnie i Ayano nie ma
Naruto, nie ma pch czyli tak jakby nie by³a zatwierdzona. Shi pope³ni³a b³±d -.-
<zaraz chwileczkê technikê mam zatwierdzon±! i ja zabra³em Yuko!!>
Bo pch dopisuje Amy, a jej nie ma chwilka bo sie robi ba³agan. Skoro mam napisane, ¿e zatwierdzone to siê tym sugerowa³em wiêc cofnij mi osta.
osta cofam zaraz, ale Ayano zabra³a Yuko. Ty jeste¶ wykoñczony i wgl..
<Czytaj werdykt MG>
Ja cie ale siê pokêci³o.Technika jets zatwierdzona a Shi siê nigdy nie myli)
//Naruto, nie k³óæ siê z MG. Jego decyzje s± niepodwa¿alne//
(Ech...Nie chce byc z Konoha a ni za akatsuki wiêc pos³uchajcie mnie.
1.Naruto ma zatwierdzon± technie wiec po co do cholery ten ost?!
2.Sk±d wiadomo ile Naruto ma Pch?Moze ma jeszcze tego troche by u¿yæ jutsu
3.ODpowczywa³,wiêc jego Pch siê odnowi³o
4.Nie róbcie tu ba³±ganu
[ale jak jest napisane czarno na bia³ym ¿e zatw. to jest zatwierdzone. i w tym momencie spraw± zajmuje siê mod b±d¼ admin]
[Teraz ustawiacie regulamin pod siebie]
<Jakby¶ nie zauwa¿yl to Anya jest administratorem ... >
Odrazu jak jest napisane Mamy sie s³uchaæ ANyi ,Shi i Garry to odrazu rlz.
Ale jest tam cos jak Cytat: Proszê zatem o rozwa¿n± grê fair play! - Wasza kochana adminka AmyZhaotriseRiddle
zatwierdzilam technike, ale nie dalam pch , bo to Amy rozdziela.
Wiec chyba nie wolno uzywac wam tych technik, niet?
Nie spamujcie tutaj.
//Co tu siê za burdel odstawia?//
ej no dok³adnie.
Nie ma Pch to techniki tez nie u¿ywasz, bo nie wiadomo ile ona ma zu¿ywaæ Chakry.
Osta cofam, ale Yuko jeste¶ ju¿ w Aka (nie wiem, Ayano powinna gdzie¶ tam napisaæ)
//Ju¿ dzisiaj trzy osty da³em jak nie bêdzie ³adnej walki fair play lec± kolejne//
[nmm]
Naruto - czujesz siê lepiej ale musisz i¶æ do szpitala.
Yuko - jak ju¿ pisalam nieprzytomna, juz jej nie ma.
Madara, nie wiem gdzie jeste¶, ale w tej chwili jesli to czytasz to powiniene¶ zemdleæ xP
Dziêkuje wszystkim za watek gry.
( Ok postanowione jestem w aka i koniec THE END musicie mnie ratowac.Ale to tez ma +. Jets jaka¶ akcja )
Dodane po 1 minutach:
Pies wsta³ ledwo i pogna³ do wioski
(Yuko, pamiêtaj ¿e po odpieczêtowaniu nadal bedziesz ¿yæ xP
Ja ju¿ ide spaæ! Jutro musze wstaæ rano, przez was tylko senna jestem.. )
//tylko ja bym chcia³ jeszcze zapytaæ o jedno....jak wy tak szybko transportujecie ludzi do siedziby Akatsuki? Nie to ¿ebym mia³ jakie¶ ale...//
Chodzi Ci i pisanie w ilus tam tematach postów? Nie no to powiedz Ayano, ale czy to cos zmieni... nic..
//nie no tak siê tylko zapyta³em, bo w zasadzie i tak to niczego nie zmienia//
//Zanim ty to napisa³e¶, kochany Gaarnku, to ja ju¿ zaczê³am pisaæ te "podró¿nicze posty" //
"kochany Gaarnku"- yes yes zawsze na to czeka³em xDDD
witam panstwa co sie tu wyprawia
Wchodzê na mury.
"Akatsuki? Je¶li tu byli to zdecydowanie ju¿ sobie poszli."
Dodane po 27 sekundach:
"Ale walka tutaj musia³a byæ widaæ zniszczenia i ¶lady."
Dodane po 1 minutach:
Idê st±d
nmm
Wstaje wyczerpoany po walce
-Kurcze co siê stalo nagle po walce straci³em kontak i upad³em*ostatnie co sobie przypominam to pruba uratowania Yuko-pomysla³em*
Ude¿y³em w ziemie
-¯le to rozegra³em wybacz mi Yuko !wykrzykne³em w niebo
-Odnajde cie przyzekam
wyruszam na poszukiwanie Yuko
Przyszed³ na mury, spogl±daj±c po miejscu walki z zastanowieniem. Rozejrza³ siê po terenach wioski, staj±c na wy¿szych schodach.
wruci³em na mniejsce walki z nadziej± ze spotakm tu jakiego¶ nie ostroznego czlonka aka i nie przeliczy³em sie
-ty tam stuj!!!.krzyknelem do Kei Kurama
Odwróci³ wzrok w stronê Lee, mierz±c go od stóp do g³ów i przypominaj±c sobie, sk±d go zna.
- Hmmmm? Czy ty nie jeste¶ przypadkiem tym szlachetnym obroñc± HM! ? - spyta³, z wyra¼nym zainteresowaniem, wci±¿ stoj±c w tym samym miejscu.
*dziwne chyba go ska¶ znam pomysla³em*
-Tak przepraszam ale chyba cie nie pamietam ... ale to nie wazne mam do ciebie sprawa zycia i smierci.*albo mi pomoze albo to bedzie jego koniec -pomysla³em
- Huh? Sprawê? - zamy¶li³ siê na chwilê, rozwa¿aj±c sytuacjê - No có¿, zamieniam siê w s³uch..
-potrzebuje przewodnika ....g³os mi sie za³ama³ .-Przewodnika do wioski AKA aby uratowaæ przyjaciu³ke je¿eli mi pomo¿esz bede twojim d³uznikiem jestem tez wstanie ci zap³acic za fatyge oraz masz moja obietnice ze nikt siê wiecej nie dowie gdzie siê znajduje ta wioska
obudzilem sie i wstalem witaj lee co tu sie dzialo??
-Prosze cie richarde odejdzi stad na chwile to prywatna rozmawa*poczym muwie mu na ucho tak aby nikt tego nie zobaczyl- ale nie oddalaj sie za bardzo*
zeszlem z muru ale (makaja zostala i [cenzura] sie potem przekaze mi wszystko )
- Prosto, pó¼niej w lewo, i ju¿ jeste¶ w Aka.. Och, tylko nie zapomnij zapukaæ do drzwi - rzek³, z wyra¼n± kpin± w g³osie- Chyba sobie ¿artujesz, prawda? - doda³, krzywi±c siê lekko.
-Spodziewa³em sie tego wiec teraz za³atwimy to po mojemu st³uke cie na kwa¶ne jabko i zmusze do wydania polozenia wioski AKAK
makaja [cenzura] sie wszystkiemu
Dodane po 2 minutach:
makaja odlatuje do mnie z informacjami
Dodane po 2 minutach:
przychodze po chwili na mury makaja wszystko mi powiedziala nieprzejmuj sie tym lolem ja wiem gdzie maja kryjowke bo bylem tam z amy na misjii
-a wiec wyruszajmy jak najszybciej richardze ona moze juz nie zyc
- Hmmm taaa - rzek³, przewracaj±c oczami - Zbijesz mnie na 'kwa¶ne jab³ko'.. Szczególnie wtedy, gdy niedawno walczy³e¶ - machn±³ rêk± po okolicy, pokazuj±c miejsce walki - I masz niezbyt du¿o si³y. W przeciwieñstwie do mnie - doda³, z wyra¼n± sugesti±.
-Nie doceniasz mnie przyjacielu ta walka to czy³a siê wczorajszego wieczoru a ja juz zregenerowa³em swoje si³y w szpitalu.. wiec mnie nie prowokuj bo nie jestes juz mi potrzebny
Dodane po 1 minutach:
odwracam sie do richardea
- To co wyruszamy
dobra to idziemy /pustynia/
Znikam z niesamowita szybkoscia(NMM)
- Tak, to siê nazywa odwaga ninja z Konohy - mrukn±³, znikaj±c równie¿.
[nmm]
Richarde, Amy przyprowadzi³a tam tylko twojego klona, a w dodatku TYLKO w okolicach terenów Aka NIE wiesz, gdzie jest siedziba AKa.
co to co ze klon ale klon jest zemna polonczoy w jakis sposub i powinienem wiedziec to co on !!
<stoi przed murami> hmm... ciekawe czy to jest ta wioska w Kraju Wiatru. wejdê do tej wioski. <NMM>
<biegnie najszybciej jak mo¿e i skacze na mury miasta potem skacze na dom i tak dalej do biura KazeKage> <NMM>
Wszed³ na mury miasta i spojrza³ na rozci±gaj±c± siê przed nim pustyniê.
"Chyba najwy¿szy czas opu¶ciæ t± wioskê." Pomy¶la³ i zeskoczy³ z muru l±duj±c na piaskowej wydmie. <nmm>
Shi weszla na mury miasta. Ubrana w stroju Akatsuki ogladala, jak obcy uciekaja z miasta. Rzekomo tu sie urodzila, jednak nie czula jakies wiekszej wiezi z Suna. Byla zadowolona. Misja "Chaos" wlasnie sie rozpoczela. A Suna byla pierwsza jej ofiara. Dzieci , ktore beda rodzic sie w tej wiosce beda juz po prostu zUe.. tak jak jej dzieci. W wiosce zapanuje zUo jakie nikomu nigdy sie nie snilo.
dzisiaj Suna.. jutro KOnoha... az w koncu caly swiat...
Shi niezalezalo tak bardzo nad panowaniem..
Ma swoj osobisty cel, ktorego nikomu nie ujawnila...
Czyste zUo.
....
tak. Czyste zUo. to wlasnie jest to co wampirki lubia najbardziej..
Wiatr wial podejrzanie spokojnie. Mimo slonca i grubego stroju Shi nie bylo goraco. Stala na murze ogladajac ponure miny Sunian... i tego spokoju co zapanowal na ulicach.
"czas wracac do domu. ZOstawiam tu Anye i Itachiego.. pozniej wysle Deidare na zmiane. A ja.. a ja.. pojde spac.. i zasne i bede snic o potedze zUa.. zUa , ktore mialo dopiero nastapic... no i w koncu trzeba wymyslic kolejny sensowny plan."
Odwrocila sie plecami do suny.
Wyszla z wioski.
nmm
Szed³
[nmm]
Arihyoshi za pomoc± czakry szybko wbieg³ na mury kiedy by³ ju¿ na górze to wykona³ pieczêci i krzykn±³ BYAKUGAN dziêki niemu rozgl±da³ siê po ca³ej okolicy w promieniu 2kilometró chcia³ co¶ dostrzec jak±¶ walkê lecz nic nie móg³ zobaczyæ po chwili zszed³ z murów i w¶lizgn±³ siê do wioski gdzie¶ miêdzy domami.
<NMM>
Dodane po 4 godzinach 38 minutach:
Jako ¿e nie odwa¿y³ siê pój¶æ dalej ni¿ za jeden z domów to powróci³ na mury
i zszed³ z nich poszed³ gdzie¶ gdzie mo¿e znale¼æ kogo¶ z OFS.
<NMM>
Wbieg³ za pomoc± czakry na mury i zacz±³ siê rozgl±daæ nikogo nie zauwa¿y³ wiêc zacz±³ wykonywaæ pieczêci i krzykn±³ -BYAKUAN zacz±³ siê nim rozgl±daæ i czujnie czekaæ..."To nie przelewki to Akatsuki"...Czeka³ uwa¿nie.
Dolatujê do murów Suny wraz z Kate i Jottosem... rozejrza³em siê, ale mur by³ tak wielki, ¿e ledwo kogokolwiek widzia³em...
-No có¿... teraz trzeba poszukaæ akowców, wybiæ akowców i sprz±tn±æ akowców. Proste?
- Poszukaæ - ujdzie, wybiæ - mo¿e..., sprz±tn±æ - fee... - powiedzia³ zeskakuj±c z deski na mur.
-Ta.... A....APSIK .!Kurcze...
<smark>
-£oj .Przepraszam
-No có¿... ruszajmy... a ty jak masz byæ obrzydliwy... wiesz co siê dzieje po czterech dniach z trupami? Gazy jelitowe je wysadzaj±... lepiej zakopaæ. - zaskakujê z murów delikatnie l±duj±c na dachach domów... - No ulice...
NMM
- To jak, rozdzielamy siê, idziemy razem, czy mamy jaki¶ g³êbszy plan? - spyta³ otrzepuj±c siê - Kat tylko mi nie mów ¿e nie mo¿esz walczyæ bo przeziêbiona... - powiedzia³ weso³o spogl±daj±c na ni±.
Dodane po 3 minutach:
Nie czekaj±c na odpowied¼, pobieg³ murem w stronê bram.
*Zacznijmy od pocz±tku...*
<NMM>
Arihyoshi dojrza³ BYAKUGANEM ¿e kto¶ wyl±dowa³ na murze lecz po chwili osoby siê rozesz³y..."Tak to by³ mój dowódca lider OFS i jeszcze nie znajoma mi kobieta"...
-Pewnie chcieli przeszukaæ ca³± wioskê pójdê w ich ¶lady-powiedzia³ po cichu i zeszed³ z mórów
<NMM>
Lecê z Kate na plecach. Jak zawsze przy niej czu³em to przyjemne gor±co... 50m nad ziemi± nikt tego nie widzi ale Hyuta wpad³ w b³ogostan o ma³o nie zderzaj±c siê z go³êbiem .
NMN
Ulic± biegnie z du¿a prêdko¶ci± ninja biegnie tak szybko jak tylko potrafi nagle skrêca i wskakuje na mur za pomoc± czakry szybko wbiega na jego szczyt a tam siê zatrzymuje..."Komu drogê temu w czas"...Nagle zbiega z muru i pêdzi przed siebie.
<NMM>
Wchodzi na mury i idzie w kierunku wie¿y
szybkim krokiem mija "naturalne" mury wioski i kieruje siê w kierunku Konohy. Zastanawia³ siê jak ludziê mog± zyæ na takim pustkowiu ...
<nmm>
edit po 28 godzinach:
znów mija wioske tym razem kierujac sie w strone powrotn±
<nmm>
biegne obok murow wioski i kieruje sie w strone mojej ukochanej wioski konohy
NMM
Wchodzê powoli na mury osady
Totalnie min±³em siê z celem...Tej chakry nigdy tutaj nie by³o
Wraca, zag³êbiaj±c siê w osadê
Bocznymi uliczkami dochodzi do murów. Wskakuje na nie i rozgl±da siê. "Zosta³y jeszcze tylko 2 miejsca ale to za³atwie jutro". Siada przy jednej z baszt i zasypia.
Rano wstaje i kieruje siê w strone pomnikó kazakage
<NMM>
Przychodze na mury i spogladam w oddal myslac o tym gdzie tak naprawde jest jego dom wprawdzie kocham konohe ale juz niewiem czy mam tam do czego wracac bo juz prawie nikt niejest juz dlamnie wazny ale co zrobic ostatni raz spogladam na sune i zbiegajac po murze biegne do konohy
NMM
Pein ju¿ ze skupion± chakr± w stopach l±duje na zewnêtrznej czê¶ci muru i biegnie w górê. Gdy ju¿ znajdujê siê na szczycie fortyfikacji przebiega po niej i zbiega w dó³ ju¿ za murami miasta.
<nmm>
Kakashi pod±¿aj±c wzdu¿ muru w pewnym momencie staje. "To tu.."-pomy¶la³ i skupi³ chakrê w stopach. Wskoczy³ na mur i rozejrza³ siê. Po chwili zastanowiania zeskoczy³ z muru po zewnêtrznej stronie i ruszy³ gdzie¶ w stronê pustyni. NMM
- Nie ma to jak spacerek
Genin w szybkim tempie przekracza³ znane sobie na pamiêæ mury... przecie¿ tyle siê tu nasta³ na wartach...eh
ostro zwóci³ siê na po³udnie i bieg³ ju¿ z górki
NMM
Sasori przychodzi na mury Suny. Znajduje miejsce os³oniête cieniem i spogl±da na bezkresn± pustyniê Kraju Wiatru. Zasatanawia siê nad tym, czy jest odpowiednio przygotowany na egzamin na stopieñ chuunina.
Witam Ciê m³odzieñcze - podchodzi do Ciebie sprz±tacz.
Czy móg³by¶ posprz±taæ za mnie Sunê??-pyta grzecznie
Normalnie by³a by to misja rangi D ale jest wyj±tkowy ba³agan wiêc to misja rangi C.
/musisz posprz±taæ w 7 tematach a ka¿dy twój post musi mieæ co najmniej 100 wyrazów. Nagrodê odbierasz automatycznie jak posprz±tasz
Nagroda :
200Y
0 Pch
4 na staty
drut w prezencie od sprz±tacza
Sasori przyjmuje zlecenie i schodzi z murów.
[NMM]
Sasori wraca na mury, jako zwieñczenie porz±dków w Sunie wybieraj±c w³a¶nie to miejsce.
Po kolei, id±c od najwy¿szych poziomów, zamiata teren murów z brudu i naniesionego przez lata piasku. Szoruje blanki i wszystkie ukryte skrytki. Zagl±da równie¿ do magazynów przy murach, ukadaj±c w nich broñ oraz porz±dkuj±c inny sprzêt, który tam zalega.
Zajmuje siê tak¿e bram±, prowadz±c± do wioski, doprowadzaj±c j± do b³yszcz±cego stanu. Kiedy robota jest zakoñczona, ch³opak pada wycieñczony na piasek i patrzy w niebo, zadowolony z wykonania dobrego zadania. Po krótkim le¿eniu u¶wiadamia sobie, ¿e s³oñce Suny mo¿e go tu spaliæ, wstaje i idzie do zleceniodawcy po nagrodê.
Odbiera pieni±dze i wraca do domu.
//Pozwoli³em sobie pomodowaæ trochê smoka Kioma. Mam nadziejê, ¿e siê nie obrazi, a trzeba siê po¶pieszyæ, ¿eby dogoniæ Minako i resztê//
Nad murami Suny przemkn±³ ogromny cieñ... Da³o siê s³yszeæ uderzenie "czego¶" o powietrze jakby s³aby grzmot i cieñ znikn±³ z pola widzenia...
NMN
Wi i Kido biegn± najszybciej jak umiej± tak samo klony. Wi tworzy mokutona i wielkie belki wybijaj± jego klony i ich ponad mur. Z 2 strony tworzy mokutona ¿eby nie spadli na dó³ ( belki jak schodki). Ch³opak ma ma³o chakry , ale mo¿e biec nie st ranny to samo klony. Nikt ich teraz nie z³apie.
<NMN za mnie klony z Saskiem i Shizue i Kido>
Tak wiêc Dante rusza w po¶cig D . Widz±c co siê dzieje ,a takie cu¶ trudno nie zauwa¿yæ w wiosce , Dantek od razu stworzy³ Lodowego smoka na którego wskoczy³ w raz z Tengenem , który by³ obok niego ..
- Holera widzê tam p³aszcz aka ...- Powiedzia³ Dantek pêdz±c za uciekinierami na lodowym smoku , który jest bardzo szybki. W Sunie zabrzmia³ alarm ... Amy jako Kazekage bêdzie pisa³a jako 10 Jouninów, bo ma takie prawo ...
Dantek wylecia³ za mury w pogoni za nimi ...
nmm
Wskoczy³am na mury wioski i postanowi³am tutaj czuwaæ. Przynajmniej mia³am pewno¶æ, ¿e tutaj nikomu nie przeszkadzam.
Dodane po 3 godzinach 34 minutach:
Znudzona bezczynnym siedzeniem na murze postanowi³am udaæ siê do szpitala zrobiæ obchód. <nmm>
chodzi³ po otaczaj±cych miasto murach obronnych, które ulokowane by³y na wysokich ska³ach.By³ st±d dobry widok na ca³± okolicê. Pustynia by³a widoczna jak na d³oni z tym¿e przeciwników jak nie by³o tak i nie ma. Id±c po murze wokó³ miasta dosta³ siê do czê¶ci przy bramowej. Postanowi³, ¿e wskoczy na bramê i tam bêdzie kontynuowa³ swoj± s³u¿bê.
[nmm]
Podobno mieli zaatakowaæ. Jednak Toboe szczerze w±tpi³a w prawdziwo¶æ tych plotek. Po co atakowaæ Suna, skoro dooko³a jest pe³no ciekawszych i z pewno¶ci± fajniejszych wiosek? Siedzia³a ze znudzeniem na murach wpatruj±c siê w pustyniê. A nó¿ co¶ siê wydarzy? Jednak nic na to nie wskazywa³o. Odetchnê³a ciê¿ko i zmru¿y³a oczy. Pozostawa³o czekaæ, a st±d bêdzie przecie¿ niez³y widok w razie czego.
Powoli odwróci³a g³owê w kierunku ¼ród³a g³osu i bez najmnijeszego cienia u¶miechu na twarzy uwa¿nie zlustrowa³a ca³± sylwetkê ch³opaka. Nie by³o wiadomo czy nowe towarzystwo przypad³o jej do gustu czy te¿ nie. Jednak po chwili odpowiedzia³a.
- Wojna, a jak¿e...
W jej g³osie pojawi³a siê niemal namacalna nutka kpiny. Osobi¶cie nie mia³a zamiaru nawet kiwn±æ palcem ¿eby pomóc wiosce. W koñcu nie by³a od tego.
- Doskona³y widok ¿eby popodziwiaæ pora¿kê Akatsuki. - doda³a po chwili
Ca³y czas wpatrywa³a siê niemal z zimn± obojêtno¶ci± ch³opaka, a czarne ¶lepia dziewczyny zdawa³y siê rejestrowaæ ka¿de, nawet najmniejsze drgniêcie miêsni na twarzy ch³opaka.
- W takim razie, mo¿e nie wszyscy, ale ja zginê podczas walki. Nie mam zamiaru pomagaæ czy oczekiwaæ pomocy od tych p³aszczorów. Podczas walki istnieje przecie¿ szansa, ¿e zb³±kany cios dosiêgnie sojusznika, a nie wroga, prawda?
Wyszczerzy³a k³y w niewró¿±cym niczego dobrego u¶miechu. Wygl±da³o to jak szczerzenie zêbów jakiego¶ drapie¿nika tu¿ przed atakiem. Czarne ¶lepia b³ysnê³y arogancko. Czy¿by prowokacja?
Opu¶ci³a g³owê w dó³. Owszem, zamierza³a uciekaæ. Przecie¿ nie potrafi³a walczyæ, co mog³a zrobiæ wrogom tylko ze wsparciem Masaru? Przecie¿ nawet on by³ ¶mieszny w porównaniu z broniami innych shinobi. Spojrza³a na Yashagoro i przygryz³a wargê. Nie lekko, dziêki interwencji k³a dziewczyny, na ustach Toboe pojawi³a siê krew.
- Uciekne. - potwierdzi³a z jak±¶ ponur± rado¶ci± - Albo bêdê walczyæ do momentu, w którym mnie nie zabij±.
Nadchodz±ca wojna chyba ka¿demu podsuwa³a najczarniejsze wizje. Szczególnie dzieciakom.
Yashagoro z chwil±, w której znalaz³ siê blisko dziewczyny móg³ zaobserowaæ kilka do¶æ ciekawych rzeczy. Pierwsz± by³ niemal niemo¿liwy do ukrycia strach w czarnych oczach dziewczyny. G³o¶ne, nerwowe prze³kniêcie ¶liny i niemal natychmiastowe zlizanie krwi z wargi. Mimo wszystko nie odsunê³a siê w ty³, chocia¿ zdawa³a siê nie patrzeæ na ch³opaka, a gdzie¶ ponad jego ramieniem.
- No.. t-taak... - powiedzia³a w koñcu - I jestem sama. Je¶li teraz zaatakuj± nie zlec± siê nagle ludzie ¿eby pomóc.
Mimo ostatniego warkniêcia g³os dziewczyny nadal by³ do¶æ niespokojny.
Dok³adnie o to chodzi³o. Chocia¿ ju¿ pal licho, ¿e przymila siê nieznajomy facet, choci³o o sam fakt, ¿e Yashagoro by³ facetem. Gdy tylko po³o¿y³ d³oñ na g³owie dziewczyny, ta schyli³a siê lekko jakby sama rêka ch³opaka by³a zbyt ciê¿ka by mog³a spokojnie spoczywaæ na jej g³owie. Rzeczywi¶cie co¶ tu by³o naprawdê nie w porz±dku.
- Ale ja wcale nie chce twojej pomocy... - warknê³a po chwili, ods³aniaj±c bia³e kie³ki.
Rzuci³a ch³opakowi podejrzliwe spojrzenie, upewni³a siê czy siedzi dostatecznie daleko i czy jego rêce czasem nie znajduj± siê zbyt blisko niej. Najwyra¼niej wszystko by³o w porz±dku, bowiem dziewczyna nie zamilk³a, tak jak mia³a to poczatkowo w planach.
- Nie bêdziesz zdolny. - odpar³a niemal za niego.
To by³aby zbyt wielka skaza na honorze, gdyby jaki¶ facet mia³by jej broniæ czy jej pomagaæ. Ha, niedoczekanie ich. Ju¿ wola³aby zwiaæ z g³o¶nym piskiem w akompaniamencie ¶miechów przeciwnika.
Skrzy¿owa³a rêce i ponownie przygryz³a wargê, tym razem l¿ej ni¿ poprzednio, chocia¿ oczywiste by³o, ¿e krew nied³ugo znowu siê pojawi. Ma³a masochistka. Opu¶ci³a g³owê w dó³ i wpatrywa³a siê w mur przed sob±.
- Wiêc id¼ sobie st±d, uszanuj te¿ to, ¿e by³am tu pierwsza. - powiedzia³a cicho
Kiwnê³a delikatnie g³ow± na znak zgody. Taka umowa nawet jej odpowiada³a. Rzuci³a ostatnie spojrzenie na towarzysza-mimo-woli i powoli odchyli³a siê w ty³. Wygodnie po³o¿y³a siê na murze, podk³adaj±c sobie jednocze¶nie rêce pod g³owê. By³o gor±co, wiele razy marzy³a o tym ¿eby nie mieszkaæ w Suna. Przymknê³a delikatnie oczyska. Najwy¿ej za¶nie, trudno. G³owa i tak ju¿ bola³a j± od tego s³oñca koszmarnie. Pozostawa³o mieæ tylko nadziejê, ¿e wrogowie nie bêd± przyzwyczajeni do klimatu Suna i to da Wiosce przewagê.
Pisnê³a cicho, zupe³nie jak przera¿one szczeniê gdy Yashagoro znacznie przekroczy³ granicê, w której Toboe tolerowa³a obecno¶æ innych osób. Nie wliczaj±c oczywi¶cie walki. Trwa³a w bezruchu z przera¿onym wzrokiem wbitym w ch³opaka.
- Nie.. Nie.. Nieprawdaaaa.. - pisnê³a ponownie.
Niemal natychmiastowo wróci³a do pozycji siedz±cej, podkuli³a kolana niemal pod sam± brodê, objê³a je rêkoma i opar³a siê o nie czo³em, tak, ¿e jej twarz przesta³a byæ widoczna.
- Nie, nie, nie. - powtarza³a nadal - Przysz³am sama, bo chcia³am.
G³owa dziewczyny pos³uchnie podnios³a siê pod dotykiem Yashagoro, zupe³nie jak ³ebek jakiej¶ pluszowej zabawki. Tym razem w czarnych ¶lepiach zal¶ni³y ³zy. W milczeniu s³ucha³a s³ów ch³opaka, a gdy tylko ten zabra³ rêkê, jej g³owa ponowanie opad³a. Ramiona poruszy³y siê delikatnie jakby Toboe zaraz mia³a zamiar siê rozp³akaæ.
- Ale ja nic nie wieeem... - pisn±³a - Nie znam ciê naweet..
Bardziej wtuli³a twarz w ramiona, strach by³ ogromny.
Powoli podnios³a g³owê i spojrza³a na ch³opaka. Co prawda w jej oczach by³y ³zy, nawet kilka sp³ynê³o po policzkach zostawiaj±c na nich ¶lady. Jednak znikn±³ strach. Dziewczyna nie patrzy³a ju¿ na ch³opaka z przera¿eniem, a z uprzejmym zainteresowaniem. Przechyli³a nawet g³owê lekko w bok, a na jej ustach zago¶ci³ z³o¶liwy u¶mieszek. Nim Yash zd±¿y³ zareagowaæ ta z niezwyk³± zwinno¶ci± opar³a mu rêce na ramionach i przewróci³a go w ty³, jednocze¶nie znajduj±c siê na nim. Obliza³a lekko wargi, jak zwierzê.
- A ja Toboe. - powiedzia³a weso³o
Podoba³ jej siê obecny wzrok ch³opaka. W koñcu to chcia³a osi±gn±æ przez swoje wyg³upy.
- Dziwny jeste¶. Reszta dawno siê zmywa³a. - poinformowa³a go
Wzruszy³a ramionami, po czym wygodnie usadowi³a siê na brzuchu Yashagoro. Ona najwyra¼niej swojego zachowania nie uznawa³a za dziwne. Bo niby z jakiej przyczyny? To inny dziwnie reagowali na jej zachowanie, wiêc to chyba w nich jest problem, nie? Zamruga³a ¶lepiami ze zdziwienia.
- Jak to? Spójrz na siebie. - powiedzia³a cicho
Opar³a ³apki o jego klatkê piersiow±, nachylaj±c siê siê nad nim.
- Dziwny jeste¶ bo nic nie robisz, nie reagujesz jak reszta.
Zabra³a rêce z klaty ch³opaka i wskazuj±ce palce przy³o¿y³a mu do policzków, oczywi¶cie naciskaj±c je lekko.
- No tak. - odpar³a rzeczowo, kiwaj±c g³ow± na potwierdzenie swoich s³ów - Tylko inni ludzie s± dziwni. Jakby nie lubili swojego stada. A przecie¿ nie o to chodzi. Trzeba byæ dla siebie mi³ym i razem siê bawiæ, nie?
Wyszczerzy³a z±bki w u¶miechu i zmru¿y³a oczka. Wygl±da³a na osobê, która jest ¶wiêcie przekonana o swoich racjach. No i nie przeszkadza³a ju¿ jej blisko¶æ ch³opaka, nawet sama go prowokowa³a.
Za¶mia³a siê rado¶nie, po czym sama równie¿ dmuchnê³a w grzywkê ch³opaka, która co prawda nie prezentowa³a siê tak dumnie jak jej w³asna, ale zawsze co¶. Jedna ³apka wyl±dowa³a na mostku Yashagoro, a druga na jego g³owie. Dziewczyna zmierzwi³a mu w³osy.
- Ja jestem w moim stadzie. I ca³a Suna te¿ jest. Tyle, ¿e oni s± w³a¶nie dziwni. - powiedzia³a powoli
Rzuci³a szybkie spojrzenia na boki, czy aby na pewno nikt nie s³ucha o czym rozmawiaj±, po czym pochyli³a siê nad ch³opakiem.
- Bo oni siê nie chc± bawiæ. - szepnê³a mu do ucha.
Nastêpnie go w owo ucho lekko ugryz³a i wyprostowa³a siê ¿eby zerkn±æ w stronê horyzontu. W koñcu jaka¶ wojna byæ mia³a, nie?
I s³usznie, Toboe niemal od razu spojrza³a w dó³, na ch³opaka. Prawdopodobnie, gdyby nie ta ma³a próba zwrócenia na siebie uwagi, dzieczyna zapomnia³aby o swojej ofierze.
- Zabawa jest wtedy... - zawaha³a siê na moment
Ponownie przygryz³a lekko wargê, patrz±c jednocze¶nie ze zdziwieniem na ch³opaka.
- Nie wiesz? - spyta³a zupe³nie zbita z tropu.
Mimo to u¶miechnê³a siê lekko.
- Zabawa jest wtedy gdy jest fajnie.
Przechyli³a g³owê w bok i zmarszczy³a lekko brwi. Zmru¿one oczy wpatrywa³y siê z zaciekawieniem w ch³opaka. Oczywi¶cie nie zastanawia³a siê nad zadaniem kolejnego pytania, takie co¶ nie le¿a³o w jej naturze.
- Wiêc to nie jest dla ciebie zabawa? Nie jest ci fajnie? - spyta³a z zaciekawieniem
Ponownie zbli¿y³a siê do ch³opaka i z czystej chêci wyg³upów poliza³a go najpierw delikatnie po policzku, nastêpnie po ustach. Natychmiast jednak przesta³a i wyszczerzy³a kie³ki w u¶miechu. Normalnie jak szczeniê psa.
Nie licz±c faktu, ¿e brwi dziewczyny powêdrowa³y w górê ze zdziwienia, wcale nie z powodu stwierdzenia Yashagoro, ale z powodu nie rozumienia jednego ze s³ów. Jednak nie zaprz±ta³a sobie tym d³ugo g³owy.
- Po prostu ró¿ne nazwy. I to i to jest fajne, wiêc w czym problem?
Za¶mia³a siê cicho, wbijaj±c pazurki w klatkê piersiow± ch³opaka.
Ju¿ mia³a zej¶æ z ch³opaka, ot tak, z czystej z³o¶liwo¶ci. W koñcu widzia³a, ¿e taka zabawa mu siê podoba. Jednak zawaha³a siê. W koñcu dla niej to te¿ by³o przyjemne. Ale doskonale wiedzia³a co bêdzie jeszcze przyjemniejsze. Rozpoczêcie siê wojny.
- Kiedy oni przyjd±? - spyta³a nagle Toboe, wlepiaj±c oczyska w Yashagoro - Ja ju¿ chcê t± wojnê. ¯eby by³a walka. I krew, du¿o krwi...
Niebezpieczny b³ysk w czarnych ¶lepiach dziewczyny mówi³ sam za siebie. Naprawdê fanatyczka zwierzêcych zachowañ. Najpewniej widoku krwi i rozszarpywanego miêsa sobie nie ¿a³owa³a.
Oczka b³ysnê³y z jak±¶ dziwn± rado¶ci±. Widaæ tak dziewczyna reagowa³a na widok czyjej¶ krwi. Mo¿e to i dziwne, ale ona po prostu uwielbia³a metaliczny smak krwi. Teraz te¿ nie mog³a siê powstrzymaæ. Opar³a rêce po obu stronach g³owy Yashagoro, nachyli³a siê i delikatnie zliza³a krew. Najpierw z brody ch³opaka, a pó¼niej z ust. Przez zmru¿one ¶lepia wpatrywa³a siê z u¶miechem w swoj± ofiarê. Jedn± rêk± wytar³a krew z jego szyi, po czym obliza³a palce.
- Ale ja wole tak± krew przeciwników. - wyja¶ni³a cicho, jednak wyra¼nie nie pogardzi³a krwi± jednego z Akowców.
Zesz³a z ch³opaka i usiad³a obok, na murze. Wlepi³a rozmarzone spojrzenie w horyzont zastanawiaj±c siê kiedy nadejd± przeciwnicy. Zerknê³a z rozbawieniem na Yashagoro.
- Ale¿ oczywi¶cie, ¿e potrafi walczyæ. A zwiewaæ nie zamierzam. - wyszczerzy³a kie³ki - Jestem za ³adna ¿eby mnie zabili. Tata mówi, ¿e jak przegram to zabior± mnie ze sob± i bêdziemy siê bawiæ. Wiêc mi to pasuje...
Pokrêci³a przecz±co g³ow±, w ogóle nie patrz±c na Yashagoro, tylko na liniê horyzontu.
- Wolê d³u¿ej po¿yæ..
To by³a jedyna odpowied¼ jakiej udzieli³a dziewczyna. Bez cienia u¶miechu, czy zabawnych b³ysków w oczach. Wydawa³o siê, ¿e do g³osu wraca Toboe numer jeden, ta z któr± rozmawia³ na samym pocz±tku.
- Ale ja chcê wojnê teraz! - o¶wiadczy³a z lekko naburmuszon± min±
Chocia¿ wyra¼nie by³o widaæ, ¿e wyg³upy Yashagoro poprawiaj± jej humor. Chcia³a nawet odwzajemniæ li¼niêcie, jednak co¶ j± powstrzyma³o. Z nag³ym b³yskiem w oczyskach podnios³a siê z muru. Nawet nie zaprz±taj±c sobie g³owy otrzepaniem spodni z piachu powoli ruszy³a w stronê zej¶cia z obrony miasta. Odwróci³a siê do Yashagoro i pokaza³a mu jêzyk.
- Zapytam Kazekage czy przydzieli mnie do obrony jakiego¶ wa¿niejszego obiektu.
Po tych s³owach dziewczê z³o¿y³o pieczêæ i zniknê³o w k³êbach ciemnoszarego dymu.
<won z tematu>
Miharu pojawi³a siê pod murami wioski , po czym uda³a siê na górê , gdzie by³o zupe³nie pusto. Siad³a spokojnie , obejmuj±c rêkami podkulone nogi.
~Masz zamiar znów godzinami kr±¿yæ wokó³ jednego tematu? Mog³a¶ w ogóle nie rozmawiaæ z tym...jak mu tam...Przecie¿ to nie trudne... - odezwa³ siê Hachibi.
- Wcale nie musisz wys³uchiwaæ moich my¶li...Zostaw mnie po prostu... - wpatrywa³a siê w pustyniê która rozci±ga³a siê woko³o wioski. Temat który poruszy³ Risen zawsze wpêdza³ j± we w³asne wspomnienia...i rozmy¶lania na temat w³asnej inno¶ci...Od dawna nie istania³a nadzieja na zmianê...to by³o zupe³nie nie mo¿liwe. Hachiko by³a jaka by³a...zamknê³a siê w sobie dawno temu i doskonale zdawa³± sobie sprawê z tego , ¿e kto¶ taki jak ona nigdy nie bêdzie w pe³ni akceptowany przez ludzi "normalnych"...w koñcu uwa¿ana by³a za istotê dziwaczn±.
Dei szed³ sobie dalej maj±c wci±¿ d³onie schowanie w kieszeniach p³aszcza.. Tak jako¶ spojrza³ po chwili ku górze i nagle zauwa¿y³ tam kogo¶..Zauwa¿y³, ¿e to Miharu, wiêc lekki u¶miech zago¶ci³ na jego twarzy.. Jednak¿e nie wiedzia³, czy dobrze zrobi³by gdyby do niej podszed³.. Ale co mu tam podejdzie i tyle, a jego przeczucie by³o jak jaki¶ drogowskaz. Pamiêta³ jeszcze jak odchodzi³a, a tu nagle pojawi³a siê w Sunie. Wskoczy³ na budynek staj±c nad dziewczyn±, bo ba³ siê si±¶æ obok niej..
- Hej Miharu.. Wróci³a¶ z Aka do Suny? Z tego co pamiêtam ostatni raz spotkali¶my siê w wej¶ciu do starej siedziby, a ty mnie po¿egna³a¶ o odesz³a¶... Cieszê siê jednak, ¿e znów siê spotykamy i jednak nadal jeste¶ w ¶wiecie Shinobi a nie gdzie¶ daleko st±d.. - szepn±³ do niej, ale tak by to us³ysza³a. Po drodze zgubi³ swoich towarzyszy z Aka, ale co go oni tam.. Pomimo i¿ Miharu by³a zamy¶lona i mo¿e nawet nie bêdzie chcia³a z nim gadaæ, ale warto by³o zaryzykowaæ, by móc porozmawiaæ ze swoj± przyjació³k± o ile jeszcze ni± by³a.. Blondyn nadal uwa¿a³ j± za przyjaciela, niezale¿nie od tego czy ona go nie lubi³a czy lubi³a.. By³ nieco spiêty, poniewa¿ obawia³ siê tylko tego, ¿e go wypêdzi st±d w bardzo nerwowy sposób, ale jaka¶ cz±stka jego podpowiada³a mu, ¿e tak nie bêdzie. Ale to by³a taka bardzo ma³a cz±stka, bo z Hachiko nigdy nic nie wiadomo..
Unios³a g³owê spogl±daj±c na przyby³ego Dei'a spokojnym wzrokiem.
- Witaj...- rzek³a krótko. Nawa³nica s³ów , które pop³ynê³y z ust Deidary jako¶ nieszczególnie interesowa³a Miharu...Przybra³a zupe³nie spokojny wyraz twarzy.
- Mi³o Ciê widzieæ...wybacz , ale nie mam ochoty na d³ugie rozmowy...- grzecznie przeprosi³a , nadal spokojnym , acz jak to zwykle bezuczuciowym tonem , który jednak nie by³ oznak± "obojêtno¶ci". Znów wbi³a swój nieprzytomny wzrok w horyzont...
- No rozumiem... Tylko powiedz mi czemu jak zwykle jeste¶ taka zamy¶lona i markotna? Czy to ja ci przeszkadzam, ¿e nie masz ochoty na rozmowy? - spyta³ z lekko smutn± min± Miharu. Nie rozumia³, czemu ona zawsze przy nim taka by³a.. On najwyra¼niej mia³ na ni± z³y wp³yw i zapewne j± irytowa³. Ale nie podda³ siê tylko dalej próbowa³ porozmawiaæ z ni±.
- A mo¿e masz jaki¶ problem czy mo¿e kto¶ ciê urazi³? Ja mogê ci pomóc w tym i jako¶ wesprzeæ czy te¿ dopomóc.. Je¿eli tak to proszê wydu¶ to z siebie a nie bêdziesz to w sobie t³umi³a, bo ja wszystko mogê wys³uchaæ. - doda³ pó³szeptem, gdy¿ chcia³ jej jako¶ pomóc je¿eli mia³a jaki¶ problem, bo tak jako¶ nie lubi³ patrzeæ jak Miharu jest w takim stanie emocjonalnym.. Kiedy odchodzi³a widzia³ na jej twarzy u¶miech i podoba³a mu siê taka jak wtedy, za¶ taka jak by³a teraz by³a po prostu smutna co mu siê nie podoba³o, bo on bardzo lubi³ jak ona jest zadowolona, a nie taka przybita, o ile tak w ogóle jest, a je¶li nie to có¿ on mo¿e poradziæ na jej stan psychiczny..
U¶miechnê³a siê pod nosem bardzo nik³ym u¶mieszkiem.
- Wiesz dobrze , ¿e nie jestem osob± rozmown±...- powiedzia³a nadal spokojnym tonem. Nie rozumia³a wci±¿ czemu ka¿dy usilnie próbuje z ni± rozmawiaæ o jej przesz³o¶ci...o problemach...i po co to wszystko? Co im wszystkim da wiedz na temat czyich¶ przemy¶leñ...
- Cisza...- szepnê³a prawie niedos³yszalnie zamykaj±c oczy i s³uchaj±c jedynie wiatru który lekko unosi³ jej w³osy.
Nie powiedzia³bym, ¿e jeste¶ ma³omówna.. Wrêcz by³a¶ zawsze bardzo rozmown± osob±.. I nic nie wskazywa³o na to, ¿e mia³aby¶ byæ ma³omówna... Dobrze wiêc.. Z tego co widzê ty po prostu nie chcesz tylko ze mn± gadaæ.. A ja my¶la³em, ¿e mnie lubisz i najlepiej ci siê ze mn± rozmawia.. Ale skoro nie to pójdê ju¿ sobie skoro nie tolerujesz mojej obecno¶ci.. - odpar³ smutno zaciskaj±c mocno swoje piê¶ci, by nie wybuchn±æ p³aczem, ani te¿ nie zwariowaæ, gdy¿ mia³ takowe tendencje jak co¶ go urazi³o czy te¿ trafi³o w jego s³aby punkt. Widz±c, ¿e obchodzi j± tylko cisza i jak zahipnotyzowana wpatrywa³a siê przed siebie, postanowi³ sobie odpu¶ciæ rozmowy i pój¶æ, bo po co mia³ tu staæ jak taki idiota, skoro i tak Miharu go oleje? Tylko zepsu³ mu siê humor, który i tak by³ ju¿ popsuty wcze¶niej, a teraz tylko dobi³o siê drewna do ognia. My¶la³, ¿e przynajmniej mi³o z ni± pogada o czym¶, gdy¿ nadal by³a kim¶ w rodzaju przyjaciela, ale skoro ona wola³a ciszê i spokój a jego obecno¶æ j± irytowa³a, to równie dobrze móg³ znikn±æ z jej ¿ycia raz na zawsze.
- Jak chcesz mogê zostawiæ ciê i znikn±æ z twojego ¿ycia raz na zawsze skoro tak nie lubisz ze mn± rozmawiaæ ani przebywaæ w mojej obecno¶ci.. Tylko wiedz, ¿e to jest bolesne. Trudno. Ju¿ i tak od ¿ycia dosta³em niez³e manto jedynie dwa razy by³o w nim dobrze.. Moje ¿ycie jest pe³ne pu³apek i ca³e popl±tane.. A mo¿e ja nie jestem godzien z tob± przebywaæ? Mo¿e ja w ogóle nie powinienem istnieæ? Echh nie wa¿ne.. - mrukn±³ pod nosem, ale s³yszalnie dla dziewczyny. Po skoñczeniu swojej wypowiedzi, obróci³ siê na piêcie i powoli odchodzi³ w mrok, ca³kiem sam bez nikogo.. Lecz zanim odejdzie bêdzie chcia³ wys³uchaæ co jeszcze powie, a jak potwierdzi, ¿e chce zostaæ sama to ulotni siê jak najszybciej i nigdy ju¿ nie bêdzie zawraca³ jej g³owy swoj± durn± osob±..
Reakcja Miharu z pewno¶ci± by³a dziwna , zarówno dla Hachibiego , Deia i nawet jej samej. Dziewczyna zaczê³a cicho chichotaæ...
- Ju¿ dawno nie s³ysza³am tak chaotycznej wypowiedzi...- powiedzia³a miêdzy swym cichym i delikatnym chichotem.
- zabawny jeste¶. - doda³a ju¿ spokojnie , spogl±daj±c na Deidarê. Nie mog³a zrozumieæ po co a¿ tyle mówi i roztrz±sa ci±gle i ci±gle i na nowo te same problemy.
- Czemu ci±gle my¶lisz o tym samym? - znów zachichota³a , choæ teraz trwa³o to krócej. Tak delikatnie u¶miechniêta i rozbawiona "dramatyzowaniem" Dei'a wygl±da³a jak ma³e dziecko...Jednak¿e ta twarz by³a tylko chwilow± mask±...mog³a na krótk± chwilê zapomnieæ ¿e tak niewiele na tym ¶wiecie j± bawi.
- Czasami lepiej pos³uchaæ ciszy...zapomnieæ na chwilê ¿e ¶wiat jest okrutny...- powiedzia³a ju¿ spokojnie , bez u¶miechu...Pominê³a jedynie wzmiankê o tym ¿e by³a rozmowna...poniewa¿ Deidara doskonale wiedzia³ ¿e taka Miharu zniknê³a ju¿ dawno temu.
Totalnie zamurowa³o go na jej dziwaczn± reakcjê. Kompletnie nie wiedzia³ co ma o tym wszystkim my¶leæ. Zaniecha³ odej¶cia i zawróci³ tym razem przysiadaj±c siê do niej no i równie¿ siê kul±c k³ad±c brodê na kolana, za¶ one by³y owiniête jego rêkoma.
- Huh? No có¿.. Czy ja jestem zabawny? Wow pierwsze s³yszê. My¶la³em, ¿e jestem ¿a³osny a nie zabawny.... - stwierdzi³ fakt, poniewa¿ faktycznie jeszcze nikt tak o nim nie powiedzia³. Jedynie s³ysza³ ¿e jest dzieciobójc± i inne takie beznadziejne obelgi o jego osobie.. A tu proszê.. Rozmarzy³ siê jako¶ tak przez moment, po czym jego wzrok pad³ na twarz Miharu.
- Ja nie my¶lê o tym samym ju¿ od dawna.. Wydawa³o mi siê tylko, ¿e nie chcesz bym zawraca³ ci sob± g³owy.. - odpowiedzia³ krótko tym razem na jej pytanie spokojnym tonem g³osu. W sumie mia³a racjê z t± cisz±, ¿e czasem lepiej jest nic nie mówiæ i trwaæ tak zapominaj±c o bo¿ym ¶wiecie a tak¿e o tych wszystkich nieprzyjemno¶ciach danych przez ¶wiat. Jednak¿e pomimo i¿ by³ przez jaki¶ czas ponury u¶miech wróci³ na jego twarz.. Mo¿e to przez ten jej ¶miech? Najwyra¼niej tak.. Wywnioskowawszy z tej ca³ej sytuacji to on jednak mia³ na ni± dobry wp³yw, gdy¿ zawsze jako¶ uda³o mu siê ujawniæ na jej twarzy u¶miech. Mo¿e on taki mia³ jaki¶ dar czy co¶? Tego nawet sam Dei nie wiedzia³.. Tylko nie wiedzia³ czy dobrze zrobi³ przysiadaj±c siê do dziewczyny, ale ma³o go obchodzi³o czy dostanie od niej po g³owie, bo to by³a dla niego normalka, wiêc ryzykowaæ zawsze móg³. Po za tym by³ ju¿ przyzwyczajony ju¿ do bólu zadawanego przez innych, gdy¿ w siedzibie zawsze kto¶ mu przy³o¿y³, wiêc nawet je¶li ona tak bêdzie chcia³a zrobiæ to i tak siê tym nie wzruszy..
Nadal skulona , patrzy³a przed siebie...Na pierwsze stwierdzenie Deidary odpowiedzia³a jak zwykle spokojnym i opanowanym tonem:
- Có¿...przyznam ¿e czasem bywasz...do¶æ irytuj±cy.- powiedzia³a nie patrz±c na Dei'a. Lubi³a ciszê i spokój , a Dei potrafi³ byæ do¶æ uparty w swych czynach , co czêsto j± denerwowa³o. Zauwa¿y³a ¿e ch³opak nad czym¶ siê zastanawia...mimo jego zaprzeczeñ , s±dzi³a , i¿ kr±¿y nadal wokó³ jednego tematu.
- Uwa¿am ¿e zbyt du¿o g³ówkujesz...odpocznij. - rzuci³a obojêtnie. Po d³u¿szej chwili , ludzkie towarzystwo zaczê³o jej trochê wadziæ...nie mia³a ochoty na rozmowê...A tym bardziej na rozmowy dotycz±ce jej my¶li , uczuæ czy innych bzdur które obecnie by³y dla niej jak kamieñ.
- A teraz wybacz , ale chcê zostaæ sama...wiêc mo¿esz ju¿ odej¶æ. - odwróci³a siê znów i patrzy³a na pustyniê. Chcia³a mieæ ¶wiêty spokój...Nie mia³a zamiaru fizycznie krzywdziæ Dei'a , poniewa¿ by³a osob± kulturaln± , cywilizowan± i nie ucieka³a siê do przemocy w tak b³ahych sprawach.
- Echh.. To oznacza, ¿e k³ama³a¶ mówi±c, ¿e jestem zabawny.. A tak naprawdê uwa¿asz mnie za kretyna nic nie wartego.. - burkn±³ krzywi±c siê bardzo wyra¼nie. Po chwili wsta³ zaciskaj±c ponownie piê¶ci tak, ¿e o ma³o co nie przebi³ sobie paznokciami skóry.
- Ja tylko chcia³em porozmawiaæ i mi³o spêdziæ z tob± chwile.. Ale najwyra¼niej moja obecno¶æ ciê irytuje i wkurza, wiêc tak to idê sobie ju¿.. Jednak¿e pamiêtaj, ¿e boli mnie bardzo jak tak mnie olewasz i mn± gardzisz.. Ale có¿, najwidoczniej tak lubisz pomiataæ tak± durn± osob± jak ja.. Pewno na to zas³ugujê, bo tak czy owak to co robiê to zazwyczaj zawsze popsuje to prêdzej czy pó¼niej.. - doda³ obojêtnym tonem g³osu. Poczu³ i¿ nie potrzebnie siê fatygowa³, by tu przyj¶æ.
- Tak wiêc nie martw siê moj± osob±, bo ju¿ nigdy mnie nie zobaczysz ani nie us³yszysz mojego irytuj±cego g³osu. - rzek³ pó³szeptem kiedy w³a¶nie odchodzi³. Schowa³ rêce do kieszeni p³aszcza i teraz uda³ siê przed siebie tam gdzie nogi go tylko ponios±.. Nagle przypomnia³ sobie i¿ zostawi³ kogo¶ wa¿nego jego sercu w siedzibie, tak wiêc mia³ zamiar tam powróciæ. Wiedzia³, ¿e z Miharu ju¿ nie mia³o najmniejszego sensu próbowaæ, a nawet nie chcia³, gdy¿ kocha³ kogo¶ innego, jednak¿e jej s³owa go rani³y, bo bardzo lubi³ jej towarzystwo i z ni± gadaæ, ale ona nie, wiêc po co mia³ zawracaæ sobie ni± g³owê skoro jego obecno¶æ j± irytowa³a? Znikn±³ po d³ugim czasie, jeszcze ostatni raz spogl±daj±c na dziewczynê, takim trochê smutnym wzrokiem. Jedynie kiedy znikn±³ zawia³ bardzo potê¿ny wiatr w stronê Hachiko, który zacz±³ rozrzucaæ jej w³osy na wszystkie strony. To zjawisko by³o do¶æ dziwne, ale có¿. Bywa. No ¿ycie no. Powia³o w³a¶ciwie ch³odem, po jej i jego s³owach, a nawet wiêcej ni¿ ch³odem.. Mianowicie powia³o lodem, ¿e a¿ powinna pojawiæ siê na skórze dziewczyny gêsia skórka, gdy¿ ten wiatr nie tylko by³ silny, ale te¿ bardzo lodowaty..
NMM
Miharu nie odezwa³a siê ju¿...nie mia³a najmniejszego zamiaru od nowa uspokajaæ ch³opaka. Jej zdaniem plót³ te g³upoty zupe³nie bez sensu...mówi³ dok³adnie to samo i u¿ala³ siê nad sob± ju¿ chyba milion razy...zmêczy³o j± to lekko. Wiatr , który zawia³ po jego odej¶ciu rzeczywi¶cie by³ zimny , jednak Hachiko nie poruszy³a siê nawet...w kraju demonów natknê³a siê na gorsze mrozy , a jako¶ tê podró¿ przetrwa³a. Po chwili mocniej podkuli³a nogi zaciskaj±c na nich ramiona.
~Ch³opak jest smutny...Wiesz...czasem wydaje mi siê ¿e to ty jeste¶ demonem , a nie ja... - odezwa³ siê Hachibi swym trafnym stwierdzeniem. Hachiko zamknê³a oczy...wci±¿ tkwi³a we w³asnym umy¶le , siedz±c skulona przed klatk± wê¿owatego...
Byæ mo¿e tak jest... - odpowiedzia³a.
~Czy ty w ogóle pochodzisz z tego ¶wiata? Bo nie zachowujesz siê jak cz³owiek... - znów rzuci³ demon patrz±c na Miharu swymi karminowymi oczyma. Dziewczyna , siedz±c przed klatk± mia³a g³owê opuszczon± w dó³ i przymkniête oczy...odezwa³a siê unosz±c powoli g³owê:
- Nie nale¿ê do ¿adnego ¶wiata... - gdy otworzy³a oczy , by³y równie karminowe jak oczy Hachibiego.
W realnym ¶wiecie nadal siedzia³a skulona nieruchomo , z zamkniêtymi oczyma , s³uchaj±c wietru , który teraz by³ spokojny i lekko gna³ po pustynnych piaskach.
*Bieg³em bardzo szybko w stronê murów, skupilem chakre w stopach i zacz±³em biegn±c po murze, po czym szybko przeskoczy³em przez bramê*
<NMM>
Sasuke bez szelestnice pojawi³ siê na murach wiatr rozwiewa³ jego p³aszcz z akatsuki ukazuj±c czê¶æ starego stroju sharingan mia³ aktywne ca³y czas dostrzeg³ Micharu kul±c± siê oraz jakiego¶ kolesia.
Miharu wyczu³a na nowo czyj±¶ obecno¶æ , jednak nie ruszy³a siê z miejsca. Jedynie obróci³a nieznacznie g³owê i spojrza³a k±tem oka na przyby³ego Sasuke. Zaraz po tym znów zwróci³a wzrok na pustyniê...
~A mo¿e jakie¶ "witaj" , "cze¶æ" , "ohayo"?? - mrukn±³ Hachibi w jej g³owie...tam nadal Miharu siedzia³a przed jego klatk± , wpatruj±c siê w karminowe oczy demona , w³asnymi , które przybra³y ten sam kolor.
W ¶wiecie rzeczywistym z jej wygl±dem by³o wszystko w porz±dku...Siedzia³a nieruchomo , a wiatr , który obecnie wia³ unosi³ lekko jej w³osy i karminowy p³aszcz.
Sasuke spojrza³ na Miharu i wszed³ do jej umys³y staj±c na przeciwko demona
~koniec tej zabawy
powiedzia³ zimnym przeszywaj±cym g³osem wyci±gaj±c kunai i przebijaj±c postaæ demona który powinien znikn±æ za kratami
~muszê z tob± porozmawiaæ
powiedzia³ spokojnie obracaj±c siê do dziewczyny
Dziewczynê zaskoczy³a ponowna wizyta Sasuke w jej umy¶le , oraz to co zrobi³ z Hachibim by go "sp³awiæ" , choæ nie odbi³o siê to w jej zachowaniu. Miharu wpatrywa³a siê nadal nieprzytomnie w ciemno¶æ za kratami klatki demona...nastêpnie przenios³a wzrok na Uchihê. Jej oczy by³y nadal karminowe...
- S³ucham... - mruknê³a cicho i jak zwykle bezbarwnym tonem. Jej samotno¶æ znów zosta³a zak³ócona...ale Miharu wiedzia³a ¿e Sasuke nie jest osob± wylewnie rozmown± , wiêc konwersacja z pewno¶ci± nie podzia³a na ni± tak jak rozmowa z Risenem czy Dei'em.
westchn±³ prawie niezauwa¿alnie po czym odezwa³ siê
~Chcia³em poprosiæ ciê o to by¶ zosta³a moj± partnerk± w akasuki
zamilk³ na sekundê po czym kontynuowa³
~moja dotychczasowa partnerka nie jest w stanie siê ruszyæ jest jakby to uj±æ w ¶pi±czce
znowu urwa³ przypominaj±c sobie tamt± chwilê po czym zacz±³ dalej mówiæ
~wiêc zgodzisz siê
Wzruszy³a nieznacznie ramionami. W³a¶ciwie by³o jej wszystko jedno , nie przywi±zywa³a zbytniej wagi do sprawy "partnerów" w Aka...Zawsze by³o tak , ¿e je¶li nawet mia³a partnera to zazwyczaj i tak pracowa³a sama.
Skinê³a lekko g³ow± mówi±c:
- Mogê zostaæ...je¶li to takie wa¿ne... - powiedzia³a stoj±c nieruchomo. Wpatrywa³a siê w oczy Sasuke swym mglistym , spokojnym spojrzeniem. Zastanawia³a siê jak to mo¿liwe ¿e kto¶ , charakterem podobny do niej móg³ jednak znale¼æ swoj± drogê...zawiesiæ walki z bratem i jako¶ wyj¶æ na prost±...
To by³o jednak co¶ innego...ona by³a inna...Znów przypomnia³a sobie rozmowê z Risenem , podczas której j± nieco zdenerwowa³.
*Gdy przeskoczy³em mury, i bylem jakie¶ 10M odwróci³em siê i zobaczy³em dwie osoby na murze Suny*
- hm.
*Popatrzy³em po czym cichymi ruchami zacz±³em biegn±c z powrotem, po czym paroma odbiciami wskoczy³em na wie¿e która stal± kolo muru*
- Uchiha ... Sasuke hmm.
*Popatrzy³em w stronê dwóch cz³onków akatsuki, nie by³o widaæ do koñca mojej twarzy, by³o s³ychaæ ma³e dzwonienie dzwoneczka który by³ przyczepiony do szalika*
~to dobrze chyba siê nie zdenerwowa³a¶ za to jak odes³a³em Hibachiego
po tych s³owach opu¶ci³ jej umys³ w realnym ¶wiecie patrzy³ jej siê prosto w oczy swym sharinganem
-Po co siê ukrywasz i nasz szpiegujesz
odwróci³ siê do nieznajomego w oczach mia³ aktywny ju¿ kalejdoskop
-Zje¿d¿aj st±d
Równie¿ wróci³a do rzeczywisto¶ci tym samym spokojnie mówi±c:
- Nie...Przynajmniej przez chwilê mam spokój - po czym spojrza³a na przyby³ego Mizuke , który by³ niestety w tej chwili nieproszonym go¶ciem. Dziewczyna nie odezwa³a siê w ogóle , uznaj±c ¿e "przybysz" zainteresowa³ siê postaci± Sasuke...Miharu spokojnie siedzia³a na brzegu muru nie patrz±c ju¿ nawet na ¿adnego z nich. Zwiesi³a lekko jedn± nogê i nieznacznie ni± buja³a.
- Eh...ani chwili ciszy...- westchnê³a niedos³yszalnie dla Sasuke czy Mizuke.
*Zeskoczy³em z wie¿y, po czym wsadzi³em rêkê pod pelerynê, po czym wyj±³em list*
- ...
*Popatrzy³em na prosto w stronê Sasuke*
- Je¿eli spotkasz Tenge-sama daj mu ten list ...
*Po czym wiatr dmuchn±³ list w stronê Sasuke*
Cytat: Kusa - Mieszkania - 15 Maj
- On bêdzie wiedzia³ o co biega ...
Z³apa³ list dwoma palcami po czym powiedzia³
-Co¶ powiedzia³em wcze¶niej
patrzy³ na niego Mangekyou sharingan nie spuszczaj±c z niego wzroku powiedzia³ do Miharu
-To dobrze
Spojrza³a k±tem oka na zaistnia³± sytuacjê , po czym wróci³a do wbijania wzroku w ciemn± pustyniê.
- hmmm...lepiej je¶li odejdziesz ch³opcze...- mruknê³a nie patrz±c ju¿ na nich. Spojrza³a na swoj± d³oñ , i zdjê³a rêkawiczkê na chwilê...na wewnêtrznej stronie d³oni widnia³ niewielki czarny znak...który pojawi³ siê tam ju¿ dawno temu. Zastanawia³a siê kiedy sta³a siê podobna do demona...
*Wolnym korkiem szed³em do tylu ... oczy zaczê³y mi siê ¶wieciæ jak ¿arówki, gdy doszed³em do krawêdzi muru zacz±³ lecieæ do tylu*
- Do zobaczenia ...
- Sasuke ... kun ...
<NMM>
Dezaktywowa³ kalejdoskop powracaj±c do trzech ³ezek zauwa¿aj±c pewien znak na rêce Miharu
-£adny znak
powiedzia³ spokojnie badaj±c sharinganem owy znak
Za³o¿y³a natychmiast rêkawiczkê i lekko zacisnê³a d³oñ.
- Jestem ciekawa czy moja sala operacyjna zaros³a ju¿ brudem...- rzuci³a spokojnie , byle odbiec od tematu jej znaku na d³oni. Zastanawia³a siê czy w ogóle ma dok±d wracaæ , i czy jej mieszkanie nie jest zdewastowane , zaro¶niête wszelkim kurzem i brudem...
-Przed moim wzrokiem nie ukryjesz tego
spojrza³ jej w oczy po czym doda³
-Ale je¶li to dla ciebie dra¿liwy temat to nie bêde siê dopytywa³
znów wiatr zawia³ szastaj±c jego p³aszczem i odkrywaj±c CS
Jej uwadze nie umkn±³ znak na szyi Sasuke , choæ o tym s³ysza³a ju¿ wczesniej...w koñcu jej w³asna siostra równie¿ posiada³a CS.
- Ty posiadasz CS , a ja mam to...- powiedzia³a krótko spogl±daj±c na zaci¶niêt± d³oñ.
- Ten temat nie wpêdza mnie we w¶ciek³o¶æ...ale nie jest moim ulubionym...- powiedzia³a spokojnie , choæ rzeczywi¶cie nie lubi³a rozmawiaæ o swoich naznaczeniach. Hachibi chwilowo nie móg³ siê wtr±caæ...i to tylko j± cieszy³o. Wspomnienia o pojawiaj±cych siê i znikaj±cych znakach demona zaczê³y nap³ywac jej do g³owy.
poprawi³ p³aszcz zas³aniaj±c CS i u¶miechaj±c siê
-nie chcia³a¶ czego¶ sprawdziæ
powiedzia³ beznamiêtnie
-Sali operacyjnej z tego co widzia³em w sunie szpital dobrze prosperuje
- W³a¶ciwie chodzi³o mi o salê operacyjn± w moim mieszkaniu w Aka...- powiedzia³a spokojnie spogl±daj±c gdzie¶ przed siebie. Westchnê³a cicho robi±c minê typu -_-
- Zapewne ¿adne z organów ju¿ siê nie nadaje do przeszczepu - mruknê³a prawie niedos³yszalnie na my¶l o swojej ch³odni w której trzyma³a wszystkie potrzebne "elementy" ludzkiego cia³a.
powiedzia³ spokojnie
-Organy to chyba nie problem
doda³ po krótkiej chwili
-A teraz Aka ma bazê tymczasowo w sunie w starej siedzibie nikogo niema
Podpar³a g³owê d³oni± i westchnê³a cicho zmêczona tyloma zmianami.
- W starej siedzibie by³o dobrze...- mruknê³a znów. Zastanawia³a siê czy w tymczasowej siedzibie w sunie bêdzie w porz±dku...choæ bardzo w to w±tpi³a. Zdecydowanie wola³a swój k±t , choæ pewnie ciemny brudny i zakurzony to jednak by³o miejsce gdzie mog³a siê zaszyæ na dobrych kilka dni.
- Taa...organy mo¿na ³atwo znale¼æ , ale mia³am kilka ³adnych okazów...mo¿e krew siê jeszcze do czego¶ nada...- zaczê³a siê zastanawiaæ na g³os.
-hym...
zamy¶li³ siê chwilê po czym powiedzia³
-Zaprowadziæ ciê do nowej siedziby mo¿e znajdziesz tam co¶ dla siebie to jaki¶ opuszczony dwór
po czym znów pogr±¿y³ siê w my¶lach
- Hmmm...bêdê musia³a siê tam jako¶ dostaæ...wiêc mo¿emy i¶æ - powiedzia³a w³a¶ciwie obojêtnie. Zastanawia³a siê nad czym¶ przez chwilê...
- Najpierw co¶ sprawdzê...- stwierdzi³a po czym spojrza³a na Sasuke , wyci±gnê³a praw± d³oñ ze znakiem , zdjê³a rêkawiczkê i dotknê³a policzka Uchihy...zbli¿y³a swoje usta do jego tak ¿e dzieli³o je tylko kilka milimetrów. Chcia³a sprawdziæ czy rzeczywi¶cie Hachibi nie bêdzie próbowa³ znów przej±æ kontroli nad Miharu i gromadziæ wiêcej chakry...ju¿ nie raz robi³ to samo...
Jednak¿e...nic siê nie sta³o. Miharu siê odsunê³a i wsta³a spokojnie poprawiaj±c p³aszcz. W³o¿y³a rêce do kieszeni...
- Przynajmniej tyle spokoju... - rzuci³a spokojnie w my¶lach i spojrza³a w stronê wioski.
nie ruszy³ siê o milimetr po czym powiedzia³
-ruszajmy
skoczy³ z muru w stronê wioski u¿ywaj±c CS2 wyl±dowa³ na ulicy <NMM>
Zeskoczy³a z muru...cicho i delikatnie wyl±dowa³a na ziemi po czym pod±¿y³a za Sasuke.
<nmm>
Przyszed³ akurat tu, bo tak jako¶ wysz³o.. Wskoczy³ na dach, gdzie by³ ostatnim razem i usiad³ na miejscu gdzie niedawno gada³ z Miharu, o ile w ogóle mo¿na by to by³o nazwaæ rozmow±.. Skuli³ siê tak jak ona wtedy i spogl±da³ przed siebie pustym wzrokiem, my¶l±c o nie wiadomo czym. Cisza.. Dooko³a by³o zupe³nie pusto i cicho, co mu w ogóle nie przeszkadza³o, tylko dawa³o siê bardziej skupiæ na swoich ró¿norodnych my¶lach.
- Ciekawe no ciekawe.. Dlaczego Miharu jest wobec mnie taka osch³a? Co ja jej takiego robiê? Mo¿e w ogóle nie powinienem zawracaæ jej sob± g³owy i najlepiej dla niej i mnie bêdzie tak, ¿e ju¿ nigdy siê nie zobaczymy? Bo po co mamy siê k³óciæ o byle co, a tak¿e po co mam po rozmowie z ni± siê za³amywaæ? Wszytko to ju¿ nie ma najmniejszego sensu, bo zapewne ona mnie nienawidzi i mn± gardzi, jak równie¿ nic dla niej nie znaczê.. Tak wiêc po co ja o niej stale my¶lê? Po co zawracam sobie ni± g³owê skoro i tak mnie oleje prêdzej czy pó¼niej k³ami±c, ¿e nie ma ochoty na rozmowy? Najlepiej bêdzie jak o niej totalnie zapomnê, a ona o mnie.. Tak bêdzie najrozs±dniej, bo po co mam j± mêczyæ, je¿eli tego nie chce? Ajj ile pytañ a tak ma³o odpowiedzi.. - zacz±³ intensywnie skupiaæ siê nad owymi zadanymi przed siebie pytaniami w swojej g³owie nie mog±c na nie w ¿aden sposób odpowiedzieæ. Jednak¿e wiedzia³, ¿e ju¿ nie powinien spotykaæ siê z Miharu dla jej i w³asnego dobra... Nawet je¿eli mia³by o niej zupe³nie zapomnieæ a ona o nim, bo przecie¿ tak czy owak ona go ju¿ nie lubi³a, wiêc nie by³o sensu ju¿ jej znaæ... Ale z drugiej strony bola³o go to, ¿e taka ewentualno¶æ by³aby czym¶ najlepszym dla nich, bo nie znosi³ jak ona tak na jego widok reagowa³a i te¿ jak siê do niego odnosi³a..Nie wiedzia³ czemu to robi³a.. Przecie¿ tyle przecierpia³ w jej imieniu i nico z tego ma.. Po co on w ogóle siê wysila³? By teraz cierpieæ w ciszy i w mêkach? Teraz bardzo chcia³ straciæ pamiêæ o wszystkim co go spotka³o w ¿yciu i zacz±æ ¿ycie od nowa i wszystko naprawiæ, albo od nowa inaczej wszystko rozegraæ.. Ale nawet nie wiedzia³ jak siê traci pamiêæ, wiêc mo¿e samo siê stanie? Tego te¿ nie wiedzia³.. Teraz po prostu siedzia³ skulony opatulaj±c ramiona na kolanach, a broda spoczê³a na nich. Patrzy³ przed siebie smutno i nie wiedzia³ co z sob± zrobiæ w owej chwili.. Ca³e ¿ycie da³o mu nie¼le w ko¶æ i tylko parê chwil by³o w nim takich mi³ych i przyjemnych.. Teraz znów nasta³a pustka i smutek, a tak¿e rozczarowanie. Tak wiêc powinno siê zadaæ podstawowe pytanie: Po co on siê urodzi³, skoro tyle nieszczê¶æ mia³ w tym nêdznym ¿yciu, a tak ma³o dobrego mu siê przytrafi³o? Nagle zerwa³ siê ogromny wiatr, który zacz±³ targaæ na wszystkie strony jego w³osami, które wypad³y te¿ z p³aszcza, a by³y bardzo d³ugie wiêc wygl±da³ teraz tak jakby by³ jakim¶ ¿ó³tym zwierzêciem.. Nie obchodzi³o go to co siê teraz nim stanie b±d¼ to co siê teraz dzieje.. Teraz czeka³ na to co jak± przykr± niespodziankê przyniesie mu los.. A mo¿e przyjemn±? Raczej negatywn±, bo i tak za du¿o by³o tego z³ego, wiêc nie bêdzie ju¿ raczej tych dobrych.....
Dodane po 3 godzinach 57 minutach:
- Dobra co ja bêdê siê g³upio zastanawia³.. Idê bo co¶ czujê, ¿e jestem potrzebny... - mrukn±³ pod nosem wstaj±c i przeci±gaj±c siê leniwie. Schowa³ swoje w³osy z powrotem do pod p³aszcz i uda³ siê w stronê nowej siedziby, bo co¶ mu podpowiada³o, ¿e kto¶ mu bardzo bliski jest w niebezpieczeñstwie, a on bêdzie ka¿dego takiego broni³, nawet za koszt w³asnego ¿ycia..
NMM
Akuro, dysz±c, stan±³ wreszcie przed "murami" Suny. Te "mury" by³y strom±, wysok± gór±. Nie widaæ by³o w niej wielu zag³êbieñ, by³a niemal ca³kowicie g³adka, przez co wspinanie siê na ni± rêcznie bez zabezpieczeñ by³o bardzo niebezpieczne. Je¶li chodzi³o o shinobi, rozwi±zanie nasuwa³o siê samo - wej¶cie z pomoc± chakry kumulowanej w stopach, jednak zwykli ludzie mogliby mieæ powa¿ne problemy z wej¶ciem na szczyt góry.
"Mimo to ten 'mur' jest ¶wietn± obron± dla Suny. " - pomy¶la³ Akuro. - "Trochê zawsze potrwa, zanim shinobi wejd± nawet z pomoc± chakry na górê... A w tym czasie mo¿na ich z góry nieco podniszczyæ. Architekci musieli mieæ niez³y ³eb. "
Przerwa³ rozmy¶lania i zerkn±³ na dziadka.
-Tu nie da siê wej¶æ inaczej, ni¿ za pomoc± pompowania chakry. Bêdzie pan musia³ wej¶æ mi na plecy... Chyba ¿e ma pan jaki¶ wynalazek lub co¶, bo pomog³oby panu wej¶æ tam bez chakry.
Staruszek pokrêci³ g³ow± i bez s³owa wskoczy³ mu na plecy.
"Kto by pomy¶la³, wygl±da na szczup³ego, a jest taki ciê¿ki" - pomy¶la³ m³ody Aburame.
Podszed³ do "muru" i spojrza³ w górê. By³a bardzo wysoka, a przynajmniej taka zdawa³a siê z do³u. Skupi³ chakrê w stopach, koncentruj±c siê. Poczu³ moc, która przyp³ynê³a mu do tej czê¶ci cia³a, po czym skoczy³ ca³ym ciê¿arem na mur.
By³o to ci±gle niesamowite uczucie, mimo, ¿e robi³ to wiele razy. Zacz±³ i¶æ, z pocz±tku powoli, pó¼niej szybciej, a¿ w koñcu biec. Podziwia³ wielko¶æ góry : zmarnowa³, a przynajmniej tak mu siê wydawa³o, wiele chakry na ca³o¶ciowe przebiegniêcie.
Wreszcie dotar³ na szczyt. Stan±³ na szczycie góry. By³ ciep³y od s³oñca, mia³ wiele ubytków i wypuk³o¶ci, wiêc nieco ciê¿ko by³o dalej i¶æ. Ostro¿nie po³o¿y³ dziadka na ziemi, aby ten siê nie przewróci³, po czym zacz±³ równie ostro¿nie i¶æ. Ostre wypuk³o¶ci ku³y go w stopy, a nogi wpada³y co chwila w dziury, jednak wiêkszym problemem by³o zmêczenie Akuro. Po ostatniej walce straci³ trochê chakry i przeby³ te¿ d³ugi spacer bez odpoczynków, by³ wiêc zmêczony.
Szed³, staraj±c siê przeskakiwaæ dziury i omijaæ wypuk³o¶ci, jednak po chwili zatrzyma³ siê. Obserwowa³ stra¿niczki, wysokie wie¿e, wystrzelone czubkami a¿ w niebo.
"Stra¿nicy musz± mieæ z nich bardzo dobry widok..."
Odwróci³ siê, patrz±c na dziadka. Po chwili wpad³ na pewien pomys³.
"Mo¿liwe, ¿e ju¿ jeste¶my ¶cigani... Nie znaj± mojej twarzy, ale znaj± ubiór. "
¦ci±gn±³ szybko bluzkê i spodnie, bior±c je pod pachê i wciskaj±c do torby. Zosta³ teraz w bia³ej koszuli i d¿insach. By³o to zwyk³e ubranie, nie rzuca³o siê w oczy. Powiedzia³ do dziadka, aby te¿ w jaki¶ sposób siê przebra³, po czym ruszy³ dalej murem. Obawia³ siê, czy aby stra¿nicy nie zaobserwowali jego przebrania siê. Mia³ nadziejê, ¿e jednak nie.
Obserwowa³ widoki, id±c szczytem góry. Co chwila chwia³ siê na niepewnym terenie muru, lecz na szczê¶cie nie spada³. Wiedzia³, ¿e swoim nowym ubiorem ukaza³ twarz, wiêc wyci±³ sobie kunaiem kawa³ek materia³u i przygotowa³ z niego maskê na doln± czê¶æ twarzy.
Wêdrówka sta³a siê nieco niezno¶na, ale w koñcu, po wielu krokach, pewnych i niepewnych, znalaz³ siê poza murami wraz z dziadkiem. [NMM] .
Zuka ju¿ tak nie pêdzi³ przed siebie (da³o o sobie znaæ zmêczenia) . Nikt nie mo¿e mnie zobaczyæ ,nie wiem jakie mamy stosunki dyplomatyczne z t± wiosk± ,ale wolê przej¶æ niezauwa¿ony . Nofushido koncentruje chakrê w nogach i czym prêdzej przedostaje siê na drug± stronê wioski .
NMM
Postanowi³ pozeskakiwaæ sobie ze stopni góry by nabraæ wiêcej zrêczno¶ci ... tak te¿ zrobi³ .
Szybko czyni³ co mia³ czyniæ gdy by³ na dole skierowa³ siê w stronê konohy... <NMM>
Nagle budze siê na murach suny.
-Co siê sta³o?gdzie ja jestem?-na te pytania ju¿ chyba sobie nieodpowiem.
Szybko udaje siê w strone bram./NMM
Sokamaru za pomoc± kotroli chakry wbieg³ na szczyt murów i popatrzy³ na rozci±gaj±c± siê przed nim pustyniê nara. Mo¿e jest to do¶æ dziwne ale zawsze czu³ siê tam bezpiecznie. Kiedy¶ czêsto wybiega³ w g³±b pustyni lecz od dwóch laty tak po¶wiêci³ siê treningowi i¿ nie by³o na to czasu. Nareszcie mia³ trochê spokoju... westchn±³ g³êboko i skoczy³ z murów na sam dó³. Istne Samobójstwo! Mog³o by siê wydawaæ lecz zanim dotkn±³ ziemi u¿y³ kontroli piasku i wyl±dowa³ na nim jak na puchu. Nastêpnie pobieg³ w stronê pustyni.
<nmm>
Miharu przyby³a tutaj, nie maj±c w sumie ku temu celu. Po prostu usiad³a na mur, nogi mia³a skulone pod brodê, a jej w³osami targa³ lekki powiew wiatru. Konkretniej my¶la³a nad ró¿nymi sprawami.. Jedn± by³o to gdzie mog³aby znale¼æ kogo¶ z Akatsuki i spytaæ co ma zrobiæ by móc tam do³±czyæ, a dwa to koniecznie chcia³a znale¼æ i zabiæ mordercê swojego klanu, gdy¿ Hachiko nie chce, by ten który wybi³ doszczêtnie jej klan ( prócz niej) ¿y³ na tym ¶wiecie. Nale¿y mu siê ¶mieræ i ona musia³a tego dopilnowaæ.. Teraz po prostu my¶la³a co ma z tym wszystkim robiæ. Nie mia³a pojêcia dlaczego akurat tu przysz³a, ale po prostu tak jako¶ wysz³o.
Deidara lata³ na swoim ptaku z gliny w okolicach suny, nie wiedzieæ po co jednak lata³... * Hmmm ciekawe, ta suna to takie piêkne miejsce, jednak brak mu sztuki, wybuchu * - pomy¶la³ i wyci±gn±³ z ma³ej kieszonki troszkê gliny, wyrzuci³ j± w postaci dwóch ma³ych ptaszków, po chwili rzek³ - Katsu - a glinanine ptaszki wybuchy³y... - no i tak lepiej - rzecze sam do siebie.
Dziewczyna nagle wyrwa³a siê ze swoich przemy¶leñ. A to, co to spowodowa³o, by³ bardzo g³o¶ny wybuch, który us³ysza³a nieopodal siebie.
- Co to by³o? Hmm muszê to sprawdziæ.. Chyba nikt nie atakuje wioski.. Dobra po co ja tu jeszcze siedzê? Czas zobaczyæ co to by³o i kto to zrobi³. - pomy¶la³a, po czym ciê¿ko westchnê³a. Wsta³a z muru, przeci±gaj±c siê przy tym leniwie, po czym pobieg³a w stronê, gdzie us³ysza³a ten huk. Nagle przystanê³a gdzie¶ zaraz obok muru i spojrza³a w górê. Zobaczy³a tam jakiego¶ du¿ego ptaka i jakiego¶ gostka co na nim siedzia³. Jednak¿e nie wiedzia³a co ma powiedzieæ do niego.. A jeszcze jak siê oka¿ê, ¿e to osoba, co chce zniszczyæ wioskê, to nie bêdzie fajnie, poniewa¿ ona sama nie da rady jej obroniæ, a sama bêdzie chyba musia³a uciec. Ale postanowi³a tu jeszcze zostaæ i poobserwowaæ tego kolesia, co tu przyby³, udaj±c, ¿e go nie zauwa¿y³a.
Dei jeszcze chwilê lata³ i bawi³ siê w wybuchy, zwyczajnie trenowa³. Po paru minutach dostrzeg³ jak±¶ osobê poni¿ej. - Mo¿e ma³y sparing ... un... - znów zacz±³ prowadziæ monolog jednak w porê przesta³ i zlecia³ ni¿ej, kiedy ju¿ zobaczy³ ¿e jest to dziewczyna zatrzyma³ siê jakie¶ 10m nad ni±. * Nie bêdê z dziewczynami walczy³, chyba mnie jednak nie widzi * - pomy¶la³.
Spojrza³a jednak do góry, podnosz±c lekko g³owê, po czym zaczê³a mu siê jeszcze bardziej przygl±daæ, by okre¶liæ kim on jest. Zauwa¿y³a czarny p³aszcz z czerwonymi chmurkami.
- On jest z Akatsuki.. To mo¿e mam okazjê spytaæ go o to czy jest mo¿liwo¶æ przyst±pienia do tej¿e organizacji.. Skoro taka okazja jest, to czemu mia³abym tego nie wykorzystaæ. - Tym razem postanowi³a siê odezwaæ, skoro rozpozna³a ju¿ sk±d on jest.
- yy.. Hej ty na górze! Widzê, ¿e jeste¶ z Akatsuki. Wiem, ¿e to g³upio zabrzmi, ale skoro jeste¶ z tej¿e organizacji, mo¿e orientujesz siê, czy przyjmuj± jeszcze jakich¶ ninja do niej? Bo ja bym bardzo chcia³a, a wiem, ¿e trudno jest odnale¼æ siedzibê, a skoro ju¿ ty siê zjawi³e¶, muszê siê dowiedzieæ, czy jest szansa czy nie. Je¿eli nie to trudno prze¿yjê.. - powiedzia³a odwa¿nym tonem g³osu. Nie lêka³a siê go, choæ wiedzia³a, ¿e mo¿e byæ niebezpieczny. Nie mia³a pojêcia tylko jak mu na imiê, ale to w sumie najmniej wa¿ne w tej chwili.
Deidara wys³ucha³ dziewczyny, nastêpnie zeszkoczy³ z ptaka i wyl±dowa³ na murze. - Dlaczego chcesz do³±czyæ do organizacji Nie wiem, obecnie mamy braki kadrowe, ale musia³aby¶ byæ silna. - powiedzia³ zdziwiony, dziwi³o go to ¿e osoba z suny wie o organizacji oraz to ¿e co wiêcej chce przyst±piæ. * Mam ochotê zniszczyæ tê wioskê, ale nie mogê... ju¿ mnie widziano, mog³y by byæ problemy * - pomy¶lal i czeka³ co odpowie dziewczyna, nie chcia³ siê przedstawiaæ gdy¿ mog³o by mu to najzwyczajniej zaszkodziæ.
- Hmm dlaczego chcia³abym do³±czyæ.. Dlatego, ¿e po prostu nudzi mnie ju¿ zwyczajne ¿ycie w wiosce. I mam jeszcze cel. Zabiæ mordercê swojego klanu, a do³±czaj±c do Akatsuki mog³abym staæ siê jeszcze lepsza. I tak zdajê mi siê, ¿e jestem silna. Wiem, ¿e s³aba na pewno nie jestem i odej¶cie do organizacji by³oby czym¶ lepszym ni¿ siedzenie tu.
Tak w ogóle nazywam siê Miharu.. A ty?- odpowiedzia³a mu na jego pytanie, a tak¿e w koñcu mu siê przedstawi³a. Wszystko to mówi³a spokojnym g³osem, choæ nie widaæ by³o u¶miechu na jej twarzy. Gdzie¶ w ¶rodku niej kry³a siê ogromna si³a, jednak¿e chwilowo jest u¶piona. Tak wiêc nadaje siê ona do Aka, wiêc ona nie widzia³a ¿adnych problemów, choæ nie wiedzia³a co zrobiæ by jako¶ siê tam dostaæ. W jej oczach widaæ by³o, i¿ nie k³ama³a, wiêc teraz mog³a tylko czekaæ na to co on powie.
Blondyn spó¶ci³ g³owê gdy dziewczyna zapyta³a go o imiê, wiedzia³ i¿ nie mo¿e odpowiedzieæ. - Niestety nie mogê Ci odpowiedzieæ na to pytanie - odpowiedzia³ maj±c spuszczon± g³owê. * W¶cibski babsztyl ( no co Dei by³ wredny ) * -pomy¶la³ Deidara, w jego g³owie jednak dalej ksz±ta³y siê inne my¶li, opanowa³a go chêæ zabijania, wiedzia³ jednak ¿e na terenie Suny nie mo¿e liczyæ na pomoc Akatsuki, by³ te¿ zirytowany tym i¿ nie otrzyma³ partnera. - Skoro chcesz byæ w Aka musisz pokazaæ czy jeste¶ silna, inaczej nie masz szans - rzek³ Dei, ca³y czas mia³ spuszczon± g³owê, nie by³o widaæ jego psychotycznego u¶miechu na twarzy.
Biegn±c w stronê bramy miasta, zauwa¿y³em dwie osoby na murach.
- To musi byæ ...
Zmieniaj±c kierunek, zacz±³em wbiegn±æ po ¶cianie muru a¿ dotar³em na gore.
- Ty musisz byæ ... cz³onkiem Akatsuki ...
- Sorka ze tak wylatuje z tym ...
Popatrzy³em na dziewczynê która sta³a obok.
- Wiesz mo¿e gdzie znajdê w tej chwili jednego waszego cz³onka ? nazywa siê Tenge.
Zrobi³a krzyw± minê i zaczê³a gapiæ siê pusto w przestrzeñ.
- Nie to nie. - mruknê³a cicho, ale tak by to us³ysza³.
- Dobra, je¿eli chcesz zobaczyæ czy jestem silna zaraz ci to udowodniê. - rzek³a wypranym z emocji g³osem, po czym ruszy³a przed siebie i zaczê³a wykonywaæ pieczêci. Mia³a zamiar u¿yæ techniki z ¿ywio³u Katon.
- Katon: Hai Seki Shou!- krzyknê³a nabieraj±c powietrza do p³uc, które zmiesza³o siê z jej chakr±, po czym wypu¶ci³a z ust py³ wraz z popio³em, który polecia³ w stronê muru. Kiedy ju¿ tam dolecia³, u¿ytkowniczka ( czyli Miharu) spowodowa³a wybuch, a kawa³ek muru zosta³ przedziurawiony na wylot. Powsta³a do¶æ ogromna dziura i s³ychaæ by³o do¶æ g³o¶ny huk.
- Czy takie co¶ wystarczy? Bo nie tylko tyle potrafiê... - odpar³a sucho, patrz±c siê w zupe³nie inn± stronê. Ona by³a naprawdê zdolna, tylko musia³a po prostu trenowaæ, by byæ coraz lepsz±, jednak¿e nadaje siê ona do organizacji ju¿ teraz. Przynajmniej tak jej siê wydaje. Teraz czeka³a tylko na to co on teraz powie. Stanê³a gdzie¶ nieopodal blondyna, krzy¿uj±c rêce na piersi. Znów siê zamy¶li³a, a jej wzrok utkwi³ gdzie¶ w ziemi.. I wtedy nagle pojawi³ siê jaki¶ ch³opak. Nie odezwa³a siê, gdy¿ uzna³a, ¿e te pytania by³y skierowane do ch³opaka nie do niej. Nie zwróci³a w sumie na nim zbytniej uwagi, gdy¿ nie mia³a po co.
Ch³opak spojrza³ na przybysza. - Wiem, ale ci nie powiem... a je¶li ci ¿ycie mi³e to nawet nie bêdziesz chcia³ siê tego dowiedzieæ - powiedzia³ bez wiêkszego zainteresowania, widaæ po nim by³o ¿e jest zafascynowany Miharu, a raczej jej umiejêtno¶ciami. Zwróci³ siê wiêc b³yskawicznie w jej stronê i zacz±³ patrzeæ jak w obrazek. - Tak to sztuka... un... Sztuka jest eksplozj± to by³o piêkne... un... przepraszam za wcze¶niejsze zachowanie na Imiê mi Deidara - rzek³ cicho aby tajemniczy przybysz nie s³ysza³, jednak na tyle g³o¶no aby us³ysza³a go Miharu.
U¶miechnê³a siê lekko, gdy us³ysza³a, jak owy ch³opak nie chcia³ powiedzieæ tego, o co poprosi³ go nowo przyby³y. Nagle zauwa¿y³a jak gwa³townie blondyn obróci³ siê w jej stronê, ¿e a¿ podskoczy³a. Ale od razu potem ogarnê³a siê i sta³a ju¿ spokojnie [cenzura] siê w to, co do niej mówi³.Zdziwi³a siê nieco jego nag³± zmian± postawy wobec niej, ale spodoba³o jej siê to.
- Dziêkujê.. I mi³o mi ciê poznaæ.. Nie nic siê nie sta³o. Ka¿dy ma na pocz±tku z³e wra¿enie o innej osobie póki lepiej jej siê nie pozna...A no wybuchy s± super. W³a¶nie najbardziej lubiê jak co¶ wybucha.. Nie wiem tak jako¶ mam, a skoro u¿ywam ¿ywio³u Katon nauczy³am siê tej techniki, bo czyta³am, ¿e ona powoduje wybuch i tak w³a¶nie teraz j± potrafiê. A je¿eli mo¿na wiedzieæ jakimi ty dysponujesz zdolno¶ciami? Z tego co s³yszê i widzia³am do niedawna równie¿ lubisz powodowaæ eksplozje. - stwierdzi³a spokojnie, a na jej twarzy zago¶ci³ u¶miech. Ona równie¿ wypowiedzia³a owe s³owa do Deidary ciszej, gdy¿ skoro tamten siê pojawi³, a on zacz±³ ciszej do niej mówiæ, najprawdopodobniej nie chcia³ by tamten go us³ysza³, tak wiêc i ona zrobi³a podobnie, bo w sumie te¿ nie chcia³a by nieznajomy wiedzia³ o czym mówi ona.
- Zaraz Ci poka¿ê un... - powiedzia³ blondas i wyj±³ z kieszeni troszkê wybuchowej gliny, nastepnie wystawi³ d³oñ z której ¶rodka wystawa³ jêzyk, otwór gêbowy na d³oni Dei'a rozpocz±³ poch³aniaæ glinê, nastêpnie z tej te¿ czê¶ci cia³a wylecia³ ma³y ptaszek i kiedy odlecia³ kawa³ek m³ody rzek³. - Katsu ! - a ptaszek wybuchn±³ z potê¿n± si³±. - Widzê ¿e mamy wiele wspólnego - rzecze d³ugows³osy ju¿ nieco g³o¶niej, praktycznie nie zwraca³ ju¿ uwagi na nieznajomego by³ zajêty rozmow± z Miharu.
Teraz Miharu zaczê³a mu siê przygl±daæ uwa¿niej, a kiedy zobaczy³a co robi, a¿ siê tym oczarowa³a. Kiedy ma³y ptaszek wybuchn±³ u¶miechnê³a siê jeszcze szerzej.
- No i to w³a¶nie jest sztuka.. Sztuka jest wybuchem. Ale ma³o osób docenia "prawdziw± sztukê".. I uwa¿a, ¿e eksplozje to ¿adna sztuka, a ja w³a¶nie uwa¿am inaczej jak widaæ. I prawda, mamy co¶ wspólnego... - Te s³owa równie¿ dziewczyna wypowiedzia³a nieco g³o¶niej, bo jak zajê³a siê rozmow± z Deidar±, przesta³a w ogóle przejmowaæ siê tamtym ch³opakiem i wygl±da³o na to, ¿e go totalnie olewa³a, jakby go tu wcale nie by³o. Podoba³o jej siê bardzo jak co¶ ulega³o zniszczeniu.. Po prostu przez pewne zmiany w jej dzieciñstwie zaczê³a mieæ czasem my¶li destrukcyjne, jednak¿e wstrzymywa³a siê z tym jako¶..To w³a¶nie dlatego potrzebowa³a odej¶æ i znale¼æ Akatsuki.. Po za tym, jej z³a druga osobowo¶æ mo¿e w ka¿dej chwili siê zbudziæ i wtedy Miharu czasem nie panuje nad tym co robi i mo¿e zniszczyæ co¶ w okolicy. Choæ rzadko siê to zdarza to jednak staæ siê mo¿e. Ale dopiero wtedy jak bardzo siê zdenerwuje przez kogo¶ czy jaka¶ sytuacja j± doprowadzi do takiego stanu. Póki co by³a mi³±, spokojn± dziewczyn± i na co dzieñ taka jest.. W tym momencie ciekawa by³a co te¿ wydarzy siê dalej..
- Niesamowite ¿e to dostrzegasz, sztuk± jest wybuch w takim w³a¶nie przkonaniu ¿yjê, napomknê o Tobie z pewno¶ci± liderowi, byæ mo¿e bêdziemy nawet razem pracowali... wiesz znam niesamowicie potê¿n± technikê wybuchu jednak nie mogê jej pokazaæ gdy¿ zniszy³bym byæ mo¿e i ca³± wioskê. - powiedzia³ d³ugo w³osy blondy i u¶miechn± siê do dziewczyny, spojrza³ kontem oka na nieznajomego... - Byæ mo¿e znajdê sensowny sposób aby pokazaæ ci pe³niê swoich mo¿liwo¶ci, prawdziw± i piêkn± sztukê - mówi³ takim g³osem i¿ wyczuæ mo¿na by³o ¿e co¶ knuje.
U¶miechaj±c siê zacz±³em zbiegaæ z muru i zacz±³em biegn±c w stronê rezydencji Kazekage.
Z.T
- Tak dostrzegam to. To dziêkujê ci za to, ¿e chcesz powiedzieæ o mnie swojemu liderowi. Mam nadziejê, ¿e uda mi siê do was do³±czyæ.. O to ciekawa jestem jak bardzo destrukcyjna ta technika jest.. Kiedy¶ jak bêdzie okazja to poka¿ mi j±, bo ja bardzo lubiê patrzeæ jak co¶ wybucha..
- powiedzia³a z u¶miechem na swej twarzy, a s³ysz±c ostatnie jego s³owa zaczê³a co¶ podejrzewaæ, ale nie a¿ tak..
- Hmm ciekawa jestem czy on co¶ knuje.. W sumie i tak nawet je¶li to niech robi co chce. Wiêc nie mam czym siê przejmowaæ. - pomy¶la³a, maj±c nadal ten sam wyraz twarzy co dotychczas. I teraz przez to, ¿e Deidara spojrza³ na tamtego ch³opaka, to uprzytomni³a sobie i¿ nie byli sami. Tak czy siak ma³o obchodzi³ j± ten ch³opak co tak stercza³ tu jakie¶ dobre parê minut, stoi i milczy. Nagle niespodziewanie st±d zwia³.
- Hmm wydaje mi siê, ¿e ten typek co¶ chce zrobiæ. Nie wiem czy dobrze, ¿e tu jeste¶, bo lepiej by³oby jakby ciê nie z³apano.. - doda³a ju¿ powa¿nym g³osem, jak ju¿ tamten odszed³.
- W sumie masz racjê, nie bojê siê ale lepiej ¿eby mnie nie widziano tutaj, szczególnie w tym stroju. - powiedzia³ i dalej na jego twarzy go¶ci³ u¶miech. - Wiêc dobrze odezwê siê w sprawie twojego cz³onkostwa w Akatsuki. - doda³ i odlecia³ na swoim ptaku.
<nmm>
- Dobrze dziêkujê ci.. A wiêc do zobaczenia, na pewno siê jeszcze spotkamy.. - rzek³a z u¶miechem, po czym pomacha³a mu na po¿egnanie. Po chwili zastanowienia postanowi³a po prostu siê gdzie¶ przej¶æ, a nie siedzieæ tu i nic nie robiæ.. A po za tym g³upio jest zostaæ w miejscu gdzie kto¶ widzia³ j± z jakim¶ Akowcem, wiêc wola³a siê st±d ulotniæ. Nie wiedzia³a dok±d siê udaæ, ale nie mia³a zamiaru zostaæ tu d³u¿ej.
- Ten Deidara jest ca³kiem fajny.. Ciekawe co siê dalej wydarzy.. - gdy tak sobie o czym¶ pomy¶la³a, po prostu odesz³a z tego miejsca, udaj±c siê gdzie¶ przed siebie..
<nmm>
Przyszed³em na miejsce, gdzie ostatnio pojawi³ siê jeden cz³onek Akatsuki.
Zacz±³em siê rozgl±daæ za jedna dziewczyna.
- Widocznie ju¿ sobie poszli ... muszê ja znale¼æ ...
*Ugryz³em lekko za wargi*
- Nie mogla daleko odej¶æ ...
Ruszy³em dalej gdzie¶ w g³±b miasta.
-Jeju
Zdyga³ siê Anulej... ciê¿ko siê biega po piaskowym murze... wiecie piasek siê zsuwa. Mimo to Shnobi dosta³ siê na szczyt...
~ S± to najwy¿sze i najtrudniejsze mury które jak dot±d spotka³em
Przytakn±³ w my¶lach Anulej narratorowi.
Nie wiadomo czemu zawsze sam, taki weso³y i beztroski stawa³ siê smutny, sentymentalny i melancholijny... Chocia¿ czy to jest melancholia? To ja nie wiem, to takie dziwne uczucie. Jest wiele nienazwanych pokrêtnych uczuæ np. Jedno wyniós³ z domu... patrzy³ wspomina³ a ono same go dopada³o, ale nie zawsze... jaki jest wymóg tego nie wiem. Albo jest takie uczucie gdy kto¶ przy nim co¶ robi³ dla niego... np. Nie potrafi³ namalowaæ kotka, kto¶ podszed³ i mu go namalowa³. Czemu mi³ych uczuæ nie mo¿na nazwaæ? Lub te nazwy s± takie niewyraziste, niet³umaczone? Podobno cz³owiek jest w ci±gu ¿ycia 70% nieszczê¶liwy a tylko 30% szczê¶liwy... odejmij sen...Cha sny.
Czy wam co¶ siê kiedy¶ ¶ni? Czy bardzo rzadko? A jak ju¿ to co? Budzicie siê gdy spadacie? Macie jak±¶ t± sam± zdolno¶æ w ka¿dym prawie ¶nie? Np. latanie lub bardziej popularne przeczucie co siê zdarzy lub co siê dzieje...to ¿e wiesz co siê stanie za chwilke i uciekasz z danego miejsca. A mo¿e ¿e jak biegniesz a uciec nie mo¿esz... co¶ ciê zwalnia, co¶ ci ci±¿y...
Naukowo sen to ponoæ etap naprawy pamiêci i zapisywanie danych po³±czony z analiz± zdarzeñ minionych- po³±czenie trzech teori w jedn±, a oni siê k³óc±....
Wiêc sk±d ta moc we ¶nie? Lub problemy... czy¿by nasz mózg mia³ do nas jakie¶ ale? A te piêkne sny? Anulejowi czêsto siê ¶ni ¿e jest wampirem i poluje na ludzi... ¶ni mu siê jego spalony dom, który ju¿ nie stoi... jego miasto które jest dziwne i pe³na nowych obiektów i zakazanych ziem... takich ¿e jak siê na nie wejdzie....
To jest temat rzeka, Nekozuma ciekawy by³ co siê ¶ni innym... ale tutaj wyje tylko wiatr, ten sam szary ch³odny wiatr... i zimno co przenika
Pewnie troszke tu pomarznie zanim wyruszy dalej...
NMMT
Do muru od wewnêtrznej strony podszed³ wielki, barczysty shinobi z workiem przewi±zanym do swoich pleców, wyj±³ kartke i naklei³ na mur
" M³ody genin podejmie siê ka¿dej pracy! Od robót zwyk³ych po kradzie¿e i morderstwa. Uwaga!!! Promocja, do dwóch zabójstw zleconych podpalenie gratis! Nie przegap okazji, w po¿arze te¿ ,kto¶ zawsze mo¿e zgin±æ! Nie mam skrupu³ów, wszystko jest kwesti± ceny. Zainteresowani s± proszeni o kontakt listowy (PW) Nie pisaæ na murze "Prosze zabiæ mego mê¿a Edka spod jedenastki". Nie brzydzê siê te¿ inn± prac±... patrz kasa"
Shnobi usiad³ na ziemi, obserwuj±c czy jego list zostanie zauwa¿ony. Je¶li nie w ramach reklamy zabije jakiego¶ genina i zawiesi nad listem...Jego ciekn±ca krew na wiadomo¶æ przykuje uwage.
Po paru godzinach znikn±³...
NMNT
W odleg³o¶ci kilkunastu metrów od murów pojawi³ siê Zamaskowany cz³owiek w stroju Anbu. Kucn±³ i rozpocz±³ sk³adanie pieczêci
-Sōshūha
Po pewnym czasie pojawi³y siê cztery ³añcuchy, nieznajomy do ka¿dego do³±czy³ jedn± notatkê wybuchow±, i 2 kukie³ki . Po czym szybko z³o¿y³ kolejne pieczêci i
-Kokohi no Jutsu
Nastêpnie utrzymuj±c ci±gle jusu, rozpocz±³ zbieranie energi. £añcuszki zakopa³y siê pod piasek i niczym krety z pocz±tku widoczne szybko zanurzy³y siê g³êbiej, na powierzchni nie pozostawiaj±c ¶ladu.
Nieznany shibobi tak sta³ z kilka godzin do powrotu swych kretów....
- Najlepsza obrona i najwiêksza s³abo¶æ
Obcy ninja odwróci³ siê i odszed³ w nieznanym kierunku
NMMT
Teren zaminowany
Minako
Podesz³a do wysokich murów. Podnios³a swój koci wzrok i omiot³a nim okolicê. Krêci³o sie tu troche ludzi, ale wszyscy byli do¶æ daleko od niej i nie zwracali na ni± najmniejszej uwagi. Opar³a r±czki o mur i zaczê³a kumulowac chkrê w stopach. Nigdy jeszcze nie uda³o jej siê wej¶æ na ten mur. A próbowa³a wiele razy. Skupi³a sie mocno na swoich stopach i... i... Chakra sobie posz³a.
-Shimatta!- przeklê³a cicho pod nose Yososhiniku i zaczê³a od pocz±tku ca³u proces. By³a jeszcze bardzo m³odym geninem i z wieloma rzeczami mia³a jeszcze du¿y problem, ale próbowa³a i by³a cierpliwa. W koncu uda³o jej sie zebraæ du¿o chkry w swoich ma³ych stopach. Jej ilo¶æ sprawdzi³a przez ma³y skok. Odbi³a sie wysoko na wysoko¶æ ponad po³owy muru.
-Jest ju¿ du¿o- szepnê³a do siebie, po miêkkim wyl±dowaniu na ziemiê. Po chwili skoczy³a znowu tylko ¿e bardziej do przodu. Dzieki zebranej w stopach chakrze przyczepi³a sie do muru i zaczê³a biec do góry. Tak bardzo skupi³a sie na samym biegu, ¿e zapomnia³a, ze mur kiedys sie koñczy. Odbi³a siê stop± na³adowan± chakr± od krañca muru, co spowodowa³o wysoki skok i ca³kowite zdezorientowanie ma³ej Yososhiniku. Leia³a do góry najpierw w poziomie, jednak kiedy zaczê³a spadaæ prawa fizyki zadzia³a³y tak, ¿e spada³a g³ow± w dó³. Kiedy zda³a sobie z tego sprawê rozhu¶ta³a siê nogami i szybko zmieni³a pozycjê. Wyl±dowa³a twardo na murze i zachwia³a siê. Troche bola³y j± piêty. Ledwo utrzyma³a sie na murze. Kiedy tylko siê uspokoi³a zda³a sobie sprawê z tego, ¿e to co zrobi³a by³o trochê dziwe... Ale w koñcu jej sie uda³o! By³a z siebie strasznie dumna. Pustynia st±d wyglada³a nesamowicie...
Lec±c ponad chmury postanowi³em wyl±dowaæ na murach suny. Rozejrza³em siê dooko³a ale by³o pusto. Z³o¿y³em skrzyd³a na plecach i patrza³em siê na wszystkie strony czy kto¶ nie idzie, niestety nie wiedzia³em nikogo. Moja krew kapa³a ze mnie niczym krople deszczu na ziemie, pomy¶la³em sobie "Znowu to samo, eh ojcze czy te rany siê zagoj±? W±tpiê." Usiad³em pod murem i czeka³em a¿ co¶ siê wydarzy, przynajmniej mia³em tak± nadziejê.
Ma³a Yososhiniku patrzy³a z zachwytem na pustyniê. Usiad³a i podkuli³a kolana. Znów upodobni³a sie do ma³ej, czarnej kropki w wielkiej, jasnej przestrzeni. Niedaleko niej co¶ siê poruszy³o. Wybudzi³a siê z odrêtwienia i rozejrza³a siê dooko³a.
~Kto¶ tu jest?~ zapyta³a sama siebie w my¶lach. Wychili³a sie bardziej nad krawêd¼ muru, ¿eby zobaczyæ, czy nie ma kogo¶ pod murami. Yososhiniku dostrzeg³a kogo¶. Zmru¿y³a oczy i stwierdzi³a, ¿e niedaleko kto¶ siedzi. Dziewczynka wsta³a i zaczê³a cicho jak kotek i¶æ po murze, by z bliska przyjrzeæ sie temu komu¶. Kiedy by³a ju¿ nad jego g³ow± spojrza³a jeszcze raz i czeka³a, co za chwilê siê stanie, czy sobie pójdzie ten kto¶, czy co...
Wyci±gn±³em kunai i przed jej g³ow± zatrzyma³em, nie wiedzia³em kto to jest gdy¿ mia³em zamkniête oczy, powiedzia³em po chwili gro¼nym g³osem.
- Je¿eli chcesz mnie zabiæ to siê postaraj, jestem bardziej do¶wiadczony od ciebie. Po za tym twoj± chakrê czuæ z daleka.
Mówi³em to spokojnie ale gro¼nie, nie lubiê jak kto¶ mi siê pl±ta za plecami. Czeka³em na jej odpowiedz. Ciekawi mnie co zrobi teraz.
Yososhiniku zrobi³a wielkie oczy i wstrzyma³a oddech. Ma³e r±czki dziewczynki zaczê³y na chwilê dr¿eæ... Po chwili uspokoi³a siê. Odwróci³a siê powoli i delitaknym ruchem odsunê³a siê od niego. Wyczu³a jaki¶ dziwny, metaliczy zapach... krwi. Yososhiniku zrobi³o siê trochê ¿al tego rannego kolesia i widz±c jego zdenerwowanie powiedzia³a cicho i spokojnie:
-Nie chê ci zrobiæ krzywdy.-
Po czym jeszcze raz przeskanowa³a jego twarz swoim kocim spojrzeniem i przechyli³a g³ówkê na bok.
-Sk±d ci to w ogóle przysz³o do g³owy?
Wsta³em spokojnie, rozwin±³em skrzyd³a by je ca³e widzia³a, spojrza³em siê na ni± i powiedzia³em, spokojnie ale gro¼nym g³osem.
- Jestem Azrael, to moja ksywka. Jestem cz³owiekiem, a mo¿e nie cz³owiekiem który by³ w piekle i wróci³ z stamt±d. Wiêc mo¿e mi przyj¶æ do g³owy to ¿e chcesz mnie zabiæ. Szczególnie teraz ¿e moje rany nigdy siê nie zagoj± nawet jak by¶ chcia³a mnie uleczyæ. Rozumiesz? A po za tym nie wiem kim jeste¶ choæ widzê ¿e masz kocie oczy jeste¶ zwi±zana z jakim¶ klanem? Eh, nie wa¿ne, po prostu nie lubiê zawieraæ zbytnio znajomo¶ci.
Usia³em z powrotem przy murze i zamkn±³em oczy, czeka³em na jej odpowiedz nie wiedzia³em co powie i szczerze mówi±c, nie obchodzi³o mnie to ¿e by³± przejêta moimi piekielnymi ranami.
Yososhiniku wys³ucha³a go i powiedzia³a:
-Ja nazywam siê Yososhiniku i jestem z klanu Kurama. Ale te kocie oczy to tak... No w ka¿dym razie nie z klanu- u¶miechnê³a siê i kontunuowa³a- Có¿... Przykro mi to s³yszeæ... -jeszcze raz popatrzy³a na Azraela, bo tak jej siê przedstawi³, rzeczywi¶cie by³ ca³y w ranach. Yososhiniku znów poczu³a wspó³czucie do niego, jednak po chwili ustapi³o ono jej dzieciêcej ciekawo¶ci.
-Wiesz... One naprawdê wygl±daj± powa¿nie... Te rany. Mo¿e by¶ chocia¿ poszed³a do jakiego¶ medyka, czy kogo¶, kto siê na tym zna... Ja siê nie znam. Ale przyda³oby sie chocia¿ zatamowaæ t± krew. Sk±d masz te wszystkie rany?- spyta³a na onie i doda³a:
-Zawieranie nowych znajomo¶ci bardzo siê przydaje.
Unios³em g³owê i spojrza³em siê na ni± moimi krwawymi oczami, powiedzia³em po chwili.
- Te rany s± od demonów z którymi walczy³em w piekle, by³o ich bardzo du¿o, mieszka³em tam rok. Wiêc dlatego ich nie da siê zatamowaæ, nie s± z tego ¶wiata. Wiêc nie bêdê marnowa³ czasu na medyka. A teraz moja ciekawo¶æ, zabi³a¶ ju¿ kogo¶? Czy tylko udajesz?
Patrza³em siê na ni±, bez ¿adnych uczuæ. Czeka³em na jej odpowiedz, nie wiedzia³em co powie.
Skrzywi³a siê s³ysz±cjego pytanie.
-Oczywi¶cie, ¿e nie! Nawet nie próbujê udawaæ, ¿e kogo¶ zabi³am... Fuj!- oburzy³a sie Yososhiniku, przeszed³ j± dreszcz.
~Co on soebie mysli, co?~ pomy¶la³a.
Wsta³em, ziewn±³em i spojrza³em siê na ni±. Powiedzia³em spokojnym g³osem.
- Kiedy¶ kogo¶ zabijesz, takie ¿ycie shinobi. Jak nie zabijesz to nigdy nie prze¿yjesz. Chyba ¿e bêdziesz w Akademii ca³e ¿ycie uczniem.
Przeci±gn±³em siê i usiad³em dalej opieraj±c siê o mur.
Sta³a dalej i jako¶ nie mog³a wyobraziæ sobie siebie, zabijaj±cej kogo¶...
-No to co. Ale na pewno nie teraz- powiedzia³a spokojnym, jakby pustym tonem bez ¿adnych emocji.
-Przecie¿ ja nawet nie mogê patrzeæ, jak kto¶ kota zabija!- prawe krzyknê³a Yososhiniku coraz bardziej czuj±c wstrêt do tego dziwnego kolesia.
-A ty to tak zawsze, czy dzi¶ masz z³y dzieñ?- zaczê³a z innej beczki, bo mia³a ju¿ do¶æ gadania o ¶mierci.
~Nigdy nie mów nigdy...~ doda³a ju¿ do siebie w duchu, choæ wiedzia³a, ¿e nie zawsze ta regu³a siê sprawdza.
Z³apa³em siê za g³owiê, nie wiedzia³em co powiedzieæ, zaskoczy³o mnie to i zdenerwowa³o totalnie, nie wiedzia³em co robiæ. W koñcu wybuch³em ironicznym i w¶ciek³ym jak [I see you!] ¶miechem. Po chwili powiedzia³em.
- Cz³owiek to nie kot, kot nie zna jutsu chyba ¿e jest szkolony, kot ciê podrapiê a nie zabijê, chyba ¿e to tygrys. Rozumiesz? Eh, komu ja to mówiê. Znasz jakie¶ po¿yteczne jutsu?
Mówi³em to, patrz±c siê na ni± moimi krwawymi kocimi oczami, czeka³em co zrobi.
-Ale kot to tak¿e ¿ywe stworzenie! Koty te¿ czuj±, chc± byæ kochane, ludzie nawet nie zdaj± sobie sprawy z ich inteligencji, koty te¿ ¿yj± i… i… -Yososhiniku za³ama³a na chwilê g³os, po czym doda³a wesolutkim jak skowronek tonem- I s± takie milutkie!
Dziewczynka prychnê³a i powiedzia³a z wyrzutem:
-A ty ci±gle o tej ¶mierci!
Yososhiniku usiad³a splataj±c ramionami kolana i wpatrzona uwa¿nie w jaki¶ niedostrzegalny punkt kontynuowa³a:
-Jutsu… Znam kilka, nie wiem, czy przydatne, ale znam.
Popatrza³em siê na ni± i powiedzia³em spokojnie ale trochê pod³amanym g³osem.
- Eh, dobra koty milutkie nie o ¶mierci. A o czym mam gadaæ? O sobie? O tym ¿e chce zabiæ swojego brata? O tym ¿e jestem z piek³a a dok³adnie z dziewi±tej bramy. O tym ¿e mam zamiar dobyæ swój zagubiony adamentowy miecz? Eh, to bez sensu.
Sta³em i siê patrza³em, w moich oczach nie by³o widaæ nic innego prócz codzienno¶ci ¿ycia, które mnie tak przyt³acza. Pomy¶la³em sobie po chwili. " ¦wiat gnije. A my na to patrzymy. Bez sens ¿ycia, eh, lepiej by¶my w ogóle siê nie narodzili."
Yososhiniku nawet nie zwróci³a uwagi na to ja te tematy s± przera¿aj±ce. Powiedzia³a tylko
-Ale one s± o wiele bardzie interesuj±ce, ni¿ pozbawianie ¿ycia kotó, czy innych stworzeñ.
Kargoth westkna i powiedzial, spokojnym ale ironicznym glosem.
- Tak oczywiscie. Porozmawiajmy o mnie, o tym jak to fajnie jest zabijac demony w piekle, o moim ojcu najwiekszym zlu na tym swiecie oraz o tym jak... Jak zostalem nie raz zdradzony przez kobiety? Nie mam przyjaciul i nie chce ich miec, jestem teraz bardziej wrogi niz kto kolwiek, bylem zdradzany nawet przez swojego brata urodzilem sie z jego nienawisci, powiem ci szczerze ze moge cie zabic ale tego nie chce. Gdyz jestes mloda i nie wiesz o tym zyciu nic, moze jestem zly ale niewinych nie zabijam.
Znowu wpadlem w dolek, znowu to samo gadanie byle komu o swojej przeszlosci. Eh, bezsenst.
(Sorrki ale niemam polskich znakow zostalem wywalony na dunski komputer wiec sorrki)
-Nic to trochê za ostro powiedziane- stwierdzi³a Yososhiniku.
-Wiem o ¿yciu tyle co dziesiêciolatka mo¿e wiedzieæ- tu u¶miechnê³a siê, chocia¿ swoje najbardziej ekscytuj±ce przygody mog³aby policzyæ na palcach jednej rêki.
-A co do tego, ¿e nie chcesz mieæ przyjació³... ¦wiat zawsze bêdzie dla ciebie z³y je¶li chocia¿ nie spróbujesz- dziewczynka zamy¶li³a siê na moment po czym zaczê³a siê jakby usprawiedliwiaæ- Ja, ja oczywi¶cie rozumiem, ¿e pewnie próbowa³e¶ nie raz nie dwa, ale je¶li tylko kto¶ chce, to mo¿e dokonaæ wszystkiego... Choæby i wspi±æ siê na taki wielgachny mur.
Yososhiniku zamilk³a, a po namy¶le doda³a:
-Chocia¿ ¶wiat, jest w³a¶ciwie zawsze taki sam, tylko zale¿y ju¿ od punktu widzenia jak wygl±da on w naszych oczach...
Znowu ogarnê³o ja dziwne otêpiaj±ce uczucie. Oczy powiêkszy³y siê, cia³o rozlu¼ni³o. W g³owie setki pytañ i tysi±ce odpowiedzi. Czyli krótko mówi±c, znów siê ,,wy³±czy³a" jak to mia³a w zwyczaju.
Popatrza³em siê na ni±. Lekko siê u¶miechn±³em i powiedzia³em ca³kiem powa¿nie.
- Tylko siê we mnie nie zakochaj...
Nie wiedzia³em co zrobi. Interesowa³a mnie jej reakcja, jak to mówi±. "Obserwacja daje informacje. Informacja daje dzia³anie. Dzia³anie daje reakcje." Patrza³em siê i czeka³em.
To zdanie wyrwa³o j± z zamy¶lenia i po chwili d³awi³a siê ¶miechem.
-Buhahahaha!!!!
Kiedy siê odrobinkê uspokoi³a otar³a policzki z ³ez ¶miechu.
-Taa... Jaaasne.- wiedzia³a, ¿e robi sobie z niej ¿arty, no bo jak to niby wyt³umaczyæ? Naprawdê... Nawet przera¿aj±ce demony z piek³a rodem potrafi± byæ zabawne.
Nachyli³em siê by moje oczy widzia³a i powiedzia³em po chwili spokojnym g³osem.
- Nawet demony mogê byæ dobre. Nie wiesz prawdy o demonach ani o szatanie. Tak naprawdê szatan to dziecko co chcia³o by ojciec by³ dumny z syna by nie widzia³ tylko jednego, tego starszego. Hmm, ale kto to zrozumie. Zaraz nazwiesz mnie szaleñcem, ale zastanów siê. Czy anio³ który zabija ludzi jest dobry i czy demon który uratowa³ sze¶ciu ludzi jest z³y?
Mówi³em to smutnym g³osem, dlatego ¿e nikt tego nie rozumia³. By³em zawsze samotny z tego powodu i wiedzia³em ¿e tym razem te¿ tak bêdzie. Wiêc czeka³em tylko na jej odpowiedz. Choæ wiedzia³em jaka bêdzie.
Akowcy stoja na gorze, obserwojac wioske.
Spojrza³ na Shi
-I jak ?
Zapyta³
(przepraszam Itachi, nie czytalam tych postow wszystkich, jakbys mogl to napisz jeszce raz swoja nauke techniki, bo chyba o to chodzi)
Przysz³a powoli z Summonem.
- Witam.. Ten Berozz chyba zamierza nam siê oddaæ dobrowolnie xP
Ale prócz tego to on chce Gaare z³apaæ. Mnie zbytnio nie s³ucha.
Przymkne³a oczy ze zmêczenia i dalej mowi³a:
- Co teraz?
[pojawia sie klon i rozg±da]
-Czy to nie Itachi? Ale kim jest ta dróga [popatrzy³ na dó³]
-Czy ciebie zw± Uchiha Itachim [zapyta³ klon]
Chowam siê za ska³±
- hmm.. - zastanowila sie przez chwile - Jestes pewna , ze to nie jest plapka?
Popatrzyla na Yamato.
Juz tego typa gdzies widzialam..
[zszed³ ze ska³y na której by³ klon]
*Gdzie¶ widzia³em t± dziewczynê*
Znikam
NMM
//dziwne wydaje mi sie ze w tym temacie bylo okolo 20 stron \\\
No bo by³o, ale nie ma ;/
Zrobi³ sie zamêt. Usuniête.
- Nie wiem, ale jesli na przyk³ad teraz by siê odda³ dobrowolnie. Ale tak ¿e go u¶pimy to jestem pewna, ¿e mu zale¿y... Ale jesli chce osobiscie i¶c do Aka to mozliwe, ¿e krêci.
[usiad³ na kamieniu i zapyta³]
-Je¶li mo¿esz to czy móg³by¶ odpowiedzieæ mi na parê pytañ [zapyta³ spokojnie]
Przychodz skad¶ tam, zaraz potem zatrzymuje siê i spogl±da na góry
-Hmmm wiec tam jest moja nowa wioska Otar³ czo³o z potu i ruszy³ dalej ku góra
"Yamato ty durniu.Chce pogadaæ z Akowcami a tu on wyskakuje.K****!"-pomy¶la³em
Czego on moze chciec od Itachiego?- patrzyla na Yamato uwaznym
wzrokiem , gotowa do walki jakby chcial sie rzucic.
- robi sie tutaj tloczno.. - mruknela do Anyi.
Nagle spotyka ma³ê zgrupowanie ludzi w czarnych plaszczykach z motywem czerwonych chmurek
-Ohayo.
K³adê rêkê na ziemi i dziêki kontroli piasku ³apiê Yamato
-Witaj [powiedzia³ do przyby³ego]
-Mozesz sie uspokoiæ [powiedzia³ klon do Shi] Jestem tu w pokojowych zamiarach...Mam tylko pare pytañ odno¶nie mojego klanu [powiedzia³ spokojnie]
Uzywam Moku-Kawarimi aby uciec przed piaskiem
Puszczam Yamato.I niepostrze¿enie przechodzê za drug± ska³e
Spojrzal na Yamato
-Tak ?
zapyta³
- Co chcesz?
Spojrza³ na Shi
-Pytam sie o Samopoczucie
// Ayano zatwierdzila mi ta technike... wiec napisac od nowa nauke czy nie //
Yamacie udalo sie uciec przed piaskiem.
Berroz wszedl na druga skale
//nie Itachi nie musisz//
- a.. o moja samopoczucie chodzi.. nienajgorzej.. denerwuja mnie ludzie, ktorzy wciaz tu sie kreca..
"Chwilke odsapne"
Usiad³ na skale, za³o¿y³ jak±¶ hustê na g³owe i zaczo³ przygl±daæ siê zaistnia³ej sytuacji
Przygl±dam siê im
-"Czego ten Yamato tu szuka."-pomy¶la³êm
-Chodzi mi o klan Senju...Berroz mówi³ ze ty go wybi³e¶ natomiast ty mówi³e¶ ¿e to on ich zabi³....Chcê znaæ prawdê [powiedzia³]
-Klan senju... tak pamiêtam o nim. Gdy Berozz nale¿a³ jeszcze do Akatsuki dosta³ misjê o wybicie tego klanu ze wzglêdu na jakie¶ tam k³opoty...
Westchn±³
-Niemam pojêcia co siê sta³o dalej... Wiem ¿e potem Berozz odszed³ i dalej nie wiem...
-"G³upi Itachi,po co on to wogóle muwi³"-pomy¶la³em
-Czyli jednak Berozz by³ morderc±...dzieki...to mi bardzo pomog³o
"Ja nawet tego nie zrobi³em.Nikt tego nie zrobi³.Po co Itachi to mówi³.Nie do¶æ ¿e narobi³ mi wrogów to i przy okazji sobie.Ale beznadzieja"-pomy¶la³em
Zasada numer jeden: nigdy nie ufaj zlym charakterom.
zasada numer dwa: ... zwykli smiertelnicy sa strasznie naiwni..
- -_-'' Usiadla sobie na skale.
- Gdie teraz moze podziewac sie Berroz?
Wszed³em ostentacyjnie na mur ¿eby popatrzeæ na wioskê.
Gdy nagle ujrza³em ca³e zbiorowisko.
'Berozz pewnie wspó³pracuje z Aka'
Pojawi³a siê na sam± my¶l o zdradzie lisia czakra. Pojawi³y siê pazury i czerwone oczy.
Wyciaga buteleczke z woda i zaczyna ja pic
"Ciekawe o co kaman?"
"Ta i jeszcze ona nad moj± g³ow±.Pewnie Anyano o niczym im nie powiedzia³a.Jak siê pokarzê na pewno mnie zabior± do swojej siedziby.Kurdê a techniki teleportacji mogê u¿yæ tylko raz na dzieñ.Ale beznadzieja,ju¿ po mnie"-pomy¶la³em
Pojawia siê pierwszy ogon.
Dodane po 1 minutach:
Co raz bardziej siê denerwujê i pojawia siê kolejny ogon.
Dopiero po chwili zauwazyla Naruto
- znowu ten zwariowany dzieciak... - westchnela na glos..
TY!!!!! Czy on nie ma przypadkiem demona?! Przyjrzala mu sie uwaznie..
Czerwone oczy.. Pazury.. taak! On ma demona.
- chce mi sie swierzej krwi. - popatrzyla na Hikaru.
Naruto - pojwaia sie pierwszy ogon demona.
Berroz narazie stoi bez ruchu.
Wyczu³ Chakre Kyuubiego
-Shi... Naucz mnie jakie¶ nowej techniki Defensywnej...
Spojrza³ na Ni±
-niemam chyba ¿adnej takiej techniki...
pojawil sie drugi ogon
-Eeee?. Patrzy na Shi oO
Pojawia siê trzeci ogon.
'Zaraz go zat³ukê. Nie znoszê zdrajców do¶æ siê o nim nas³ucha³em.
Pojawia siê czwarty ogon i Naruto zmienia siê w miniaturke Kyuubiego.
Swój gniew kieruje na Berozza.
Przybieg³am z psem strasznie zauwazy³am ogony
-Naruto-Krzyknê³am.
=Akatsuki ju¿ tu jest...Musze ratowaæ Naruto!=Pomysla³am i pobieg³amw strone akatsuki
-KYAAAA-Krzyknê³am wyjmujac katane
-Wo w c**j Jinchuriki Odskakuje na bezpieczna odleg³osc
U¶miechn±³ siê gdy zobaczy³ keiko
Aktywowa³ Sharingana
-Bakuretsu KAge Bunshin No jutsu!
powiedzia³ i zrobi³ dwa klony.
Jeden z klonów zacz±³ biec na keiko
Nagle spad³ na ziemie i zrobi³ w¶lizg pod keiko
i ? WYBUCH³!!!
Keiko odlecia³a z ma³ymi ranami na kilka metrow
( to jedna z moich technik a niepamietam jak brzmialo to slowo co kazalo wybuchnac ...)
(nie wiem ale KeiKei tu nie ma)
Na ciele powjawia mi siê 1 ogon.
=Nie moge zbytnio ryzykowaæ=Pomysla³am
Pojawiam siê przed Itachim.
-Spokojnie.Mam ich od groma-powiedzia³em do niego.
Robiê pieczêci.
-Dorou Doumu-zamykam Naruto w wiêzieniu z ziemi.I wysysam z niego chakre.
-Um Przelknol sline i schowa³ sie za jakims g³azem
( dobra ja ide nie pisac bezemnie!! )
Zbieram ca³± si³ê na jak± staæ miniaturkê Kyuubiego i rozwalam wiêzienie rzucaj±c siê na Berozza, odpycham Itachi'ego na bok.
A ca³ej si³y i prêdko¶ci walê w twarz Berozza.
(yyy Itas.. nie ma Tu Keiko...)
W pospiechu z³apa³am rêke Naruto
-Naruto uspokój siê...Prosze-Powiediza³am
pojawiam sie w samym ¶rodku walki
-Co tu siê dzieje Naruto czemu zesob± walczycie
<nie wtr±cajcie siê w walkê, mamy MG ju¿>
Dodane po 27 sekundach:
<poza tym nie ma ju¿ Naruto jest miniaturka Kyuubiego>
(Yuko sorki, ale jesli go lapiesz za reke to chyba ona ci sie spopiela x))
BLAGAM WAS WOLNIEJ!!! NIE NADARZAm!!!!!
Yuko odleciala na pare metrow o tylu. Pojawil sie jej pierwszy ogon.
Dotknela Naruto i bardzo poparzyla sobie reke.
Berroz zamknal w klatce Naruto. Wyssal mu troche czakry.
Naruto sie uwolnil.
(ps Naruto juz nie kontaktuje z rzeczywistoscia.)
Shi stanela za Hikaru zlapala go za ramie.
- A Ty gdzie sie chowasz? - Wyszczerzyla kly
[³apie Naruto w Moku-Hitoya no Jutsu]
-Uspokój siê....narazie daj sobie z nim spokój]
<Oki>
Anyano - leze!
Anya sta³a spokojnie.
/LEE DO CHOLERY, ILE JESZCZE OSóB ¶CIAGNIESZ! PZRED CHWILA BY³Y KASOWANE POSTY A TY JUZ SIE WCINASZ?!///
- Dzieciaku, - powiedzia³a do naruto - lepiej pos³uchaj swojej Sensei bo robisz z siebie durnia.
-Shi musimy uciekaæ.Nied³ugo ca³a Suna,Konoha i ANBU siê zlec± nie morzemy ryzykowaæ.
podchodze do Hikaru Saito k³aniam sienisko
-witam madam jestem Lee
Dodane po 1 minutach:
-co tu sie dzieje czyzby jednak Sabaku no Berozz byl zdrajc±??
=Moja rêka...=Próbuje wyzywoliæ w sobiê wiêcej mocy
=Ocale Naruto nawet za cene w³asnego ¿ycia..=Pomysla³am
Berroz ma sppopielona twarz po uderzeniu przez Naruto.
Yamato Ciebie tutaj nie ma, skad sie w ogole tutaj znalazles??
- Berroz jesli chcesz udowodnc, ze jestes gotow byc w akatsuki
pokonaj tego ogoniastego.
-¯e co?? oO Madam?
-Hikaru Saito. Mnie sie nie pytaj.
(bardzo przepraszam ale nie wiedzia³em ¿e to impreza zamknieta )
Idz se gdzie¶ z Saito. Bo tutaj sie toczy wiele spraw!
Wyszarpalem siê z techniki Yamato u¿ywaj±c ca³ej si³y jako Kyuubi i zaatakowa³em Berozza potê¿n± eksplozj± wydobywaj±c± siê z paszczy.
Atak by³ skierowany tylko na niego.
[uderza Berroza Moku-Hada no Jutsu]
-ty pod³y gadzie [klon uderza znowu]
-Czyli jednak ty jeste¶ szpiegiem Aka
=YONBI DAJ MI SWEJ SI£Y!!!=Pomy¶la³am
(jak mnie nie ma jak ja tu od pierwszej strony siedze -.-)
(sorki ten ava mnie zmyli³ )
przygladam sie uwaznie walce
*jestem anbu mam prawo tu byæ -pomysla³em*
Yamato, ale to Twoj klon .. xP nie mozesz robic skomplikowanych czynnosci.
skomentuje dopiero w tedy walke jak Berroz cos odpisze.
-Sie poczeka az wszystko minie i sie wejdzie do wioski Powiedzia³ sam do siebie
*gdybym tylko mug³ dolaczyæ do walki-pomysla³em*
-Ok.Shukaku pomorzesz,
-Z przyjemno¶cia
Robiê pieczêci
- Doryuu Taiga-rzeka b³ota zmierza w kierunku Naruto
Robiê kolejn± pieczêæ
-Doryuudan-w niego zmierza 5 pociskow blota z paszczy smoka
- Lee, mo¿esz walczyæ ze mn±- sykne³a z³a na wszystkich.
[I see you!], po co to wszystko - pomysla³a staj±c z pozycji do walki, charakterystycznej dla jej klanu.
- Ale jesli nie wiesz, to masz walczyæ z Saninem - wychwali³a sie
Walka
Naruto vas Berroz:
Eksplozja zamroczyla Berroza, ma pecha , bo jeszce nie "porzyczyl"
mocy swojego demona. Jest bardzo przypalony.
Yamato vas Berroz
Berroz dostaje lupnia od Yamato,
Berroz na wyczerpaniu.
Anya vas Lee?
Anya proponuje walke?
Podbiegam szybko do Berozza jako Kyuubi i zadaje potê¿ne ciosy pobitemu ju¿ Berozzowi.
Mi tam sie laæ nie chce, ale jak Lee szuka wra¿eñ to go moge podtemperowaæ
Walka
Berroz v Naruto.
Rzeka poplynela w kierunku Naruta,
dwa pociski ugodzily w mini Kyuubiego
-moja droga pani walka jest moim zycie nie lekam sie zadnych wyzwan im lepszy przeciwnik tym lepsza walk.K³aniam sie nisko aby oddaci szacunek
-Wiec jezeli chcesz bede walczy³ z tak znakomitym ninja jak ty.Wmoich oczach pojawi³y sie iskierki
*to bedzie walka -pomysla³em *
Porzyczam moc od Shukaku i regenrujê sie
Pojawia siê pi±ty ogon Naruto odczuwa to co raz bardziej przez co i Kyuubi i Naruto s± bardziej rozw¶cieczeni. Kyuubi u¿ywa czakry ¿eby utrzymaæ siê na powierzchni b³ota.
Dodane po 41 sekundach:
I atakujê Berozza kolejnym potê¿niejszym ju¿ promieniem wydobywaj±cym siê z ust.
B v N
Berroz regeneruje sie, ale zarazem jest bity przez Naruta.
Rany baaardzo powoli sie regeneruja.
A v L
Lee odpowiada grzecznie i kulturalnie.
Sta³a nadal w takiej samej pozycji. Oboje jeste¶my mocni w TajJutsu...
- Hm... nie mam ochoty siê wysilaæ. Mo¿emy powalczyæ, ale nie dziw sie jak za 20 minut siê wycofam - powiedzia³a znudzonym tonem.
moze ja zaczne jezeli pozwolisz
B v N
Berroz na wykonczeniu sil.
nie zamienil sie w demona, wiec dostaje obrazenia takie jak zwykly smiertelnik.
Berroz ledwo uniknal smierci. Mndleje.
KOniec walki wygrywa naruto, niech teraz ktos zajmie sie jego czakrra!!
A prosze bardzo - powiedzia³a normalnym tonem.
Harry sta³ przed ni±. Anya u¶miechne³a siê kpi±co i stworzy³a jednego klona. W jej oczach widaæ ju¿ by³o Byakugan.
Rozszala³y demon ucieka [nmm]
=Naruto jak skoñczysz wkrocze.Nie martw siê=Pomysla³am
-Dlamnie to bedzie prawdziwy zaszczyt walczyæ z toba te 20 minut
*szkoda ze sie nie spotkalismy wczesniej- pomysla³em *
Piszaj atak cz³eku! xP ja poczekam az edytniesz, nie ma co g³upio gadac.
- Anya!!!! Ty sie dlugo nie baw z nim!!! Berroz jest ranny .. zabieram go do nas...
Pojawiaja sie 4 klony Shi.
Kazdy bierze Berroza na ramiona .
- idziemy pedem! moze uda nam sie go odratowac.
Shi zebrala troszke krwi do fiolki..
Poszla.
nmm
Wstajê i podchodzê do Itachiego
jakim sposobem mo¿esz wstaæ po takim ataku? to czy wstajesz decyduje MG!!!! albo bedzie ost
Spojrza³ na Lee
-Je¿eli co¶ wiêkszego stanie siê Anyi, wierz mi ¿e potraktujê ciê Mangyekou Sharingan'em a potem Ciê wykoñczê
powiedzia³ do Lee
Spojrza³ na Miniaturke Kyuubiego
U¶miechne³a siê do Itachiego. Pewnie gdyby byli bli¿ej to by go przytuli³a xP
- Dziekujê, ale mam nadziejê ze sobie poradze. Nie zamierzam sie zreszt± wysilaæ.
klon wbiegl na mur i dzieki zamieszaniu schowal sie za kamieniem i nikt go nie zauwazyl
scigam cienzarki
wykrzycza³em
-Kage Bunshin no Jutsu. i pojawi³y sie 3 klony
dwa staja przedemna na pozychjazch obronych z kunaj w dloni
a jeden z nich wyskakuje w gore
poczym ja robie to samo i wykonuje na nim Omote Renge
co ruwna sie udanym lotosem i otwarciem 1 bramy
O_o Popatrzy³a na niego dziwnie. Po co on az tak sie meczy... - westchne³a i szybko wykona³a Jutsu.
-Hakkeshou: Kaiten - zacze³a sie bardzo szybko obracaæ, rzuci³a jednocze¶nie 3 senbony w Lee. Atak mia³ mu uniemo¿liwiæ jakikolwiek kontakt z ni±, jednocze¶nie blokuj±c jego jutsu.
Pojawiam siê z Naruto na rêkach obok cz³onków Akatsuki ...
(mg teraz ty chia³em tylko dodac ze jestem pierszy i szybszy a na obronie zostawilem 2 klony tak latwo ci nie pujdzie skarbie
)
e sorry, ale co te klony dadza? A wlg to Twoja technika jest ¶miertelna... nie wiem po co takiej u¿ywach, chcesz sam siebie wykoñczyæ?
Ty zostaw go-Krzyknê³am g³o¶no biegn±c w jego strone
-Yuko sensei pomó¿.-powiedzia³em jeszcze.
Uaktywniak Etarnal Sharingana ... Widz±c ¿e Yuko biegnie w moj± stronê patrze jej w oczy i ³apiê w Genjutsu (O ile Mg potwierdzi)
Patrze mu w stopy (¿eby genjutsu dzia³a³o musze patrzeæ ciw oczy)
Pojawiam siê obok Itachiego.
-Mam pewn± sprawê do ciebie.Znajdziesz chwilkê czasu dla mnie?-powiedzia³em do Itachiego.
Przypomina ci, ¿e jeste¶ w siedzibie Aka zamkniêty i jeste¶ nieprzytomny ZARAZ DAM CI BANA!
Korzystaj±c z nieuwagi Madary wy¶lizgn±³em siê i podczo³ga³em za Lee. Potem spad³em z murów..[nmm]
<Powiedzia³a¶ to po fakcie ;P>
Dodane po 1 minutach:
<Nie by³o by szans Naruto ¿eby¶ wypad mi z r±k i ja bym nic nie zauwa¿yl >
Naruto ucieka, ale Yuko z³apano w genjutsu.
Berozz, jeste¶ w wiezieniu!
Spojrza³ na Berozza
- o Co Chodzi?
zapyta³ z Sharinganem w oczach
[color=darkred]-_-''
mg wie, ale mg tez czlowiek i mg jest glodny.
Anyia senbombami ugodzila dwa klony i w Lee.
Klony zniknely.
Lee uniknal Senbomby, powiodla mu sie sztuczka z pierwsza brama.
Anya jest owinieta w bandaze xP
Rzucam Kunai w stronê Yuko która musi zrobiæ unik po czym znikam ... <NMM>
<geezz jestem zdeizertowana>
Unikam kunaia
<Mo¿na wyt³uamczyæ?>
<to w takim razie nie mog³e¶ z³apaæ Kyuubiego w eternal bo nie musia³ patrzeæ w oczy tylko pisa³em ¿e biega³ rozszala³y a wtedy sie nie patrzy w oczy.>
Dodane po 17 sekundach:
MNIE TU NIE MA
<¯eby kontrolowaæ nie musi patrzeæ w oczy tylko ¿eby z³apaæ w gen jutsu>
Harry rzuca siê na Lee. Ma ostre zêby, próbuje przegry¼æ bandarze.
nie zastanawijac sie d³ugo zaczynam sie krecic wokul wlasnej osi i udezam nia o ziemi ultra lotos poczym atakuje jescze lezaca z lee wind kopniecie z pil obrotu ja oslepia poczym podcinam jej nogi wurzycam w powietrze i udezam z pe³enego obrotu
(moje kombo ) nie ma szans aby zdazyl muj speed w pierszej brami to 150 pare
(czy ty ogl±d±³e¶ odcinke w którym Itachi nie z³apa³ Gaia bo nie patrzy³ w oczy?Kurenai i Asuma mieli zamkniete oczy wiêc nie wpadli w Genjutsu.kakashi wpad³ bo nie jest z klanu Uchihi)
Pojawiam siê spowrotem niech to szlak ... Zwia³ mi ;/ Patrzy na Yuko no to walczymy ...
Dodane po 50 sekundach:
<Mu nie chodzi³o o z³apanie w genjutsu mu chodzi³o o kontrole Kyubiego>
<lito¶ci mo¿ecie mi wyt³umaczyæ bo to jest rêk± noga mózg na ¶cianie>
Yuko, a w shippuudenie jest ze wystarczy siê w palec popatrzeæ. Ale to w przypadku Itachiego. No dobra, jak chcecie walczyæ to pisaæ ja sêdziuje.
<ok Anya ty Mg oki doki >
Stojê z Uaktywnionym Eternal sharinganem i czekam na ruch Yuko ...
-Tsukimaru biegnij do Naruto...Zdaj siê na wech.-Powiediza³am cicho.Pies znikn±³.
Wyszykow±³am siê do walki
(nie zapominajmy o rozproszeniu)
Tworzê 2 Kage Bushiny które okr±¿aj± Yuko ... Po chwili klony wybuchaj± ...
Skoczy³±m w góre.
(mo¿e tak
Ja
Ty
Mg
Itd?)
U¶miechn±³ siê
-Anya. jak skoñczysz walke to Wróc do Siedziby
powiedzia³ i znikn±³
(niechce mi sie prze³aziæ przez posty bo niemam czasu... NArka jestem w siedzibie ok )
<Ok to teraz ja a potem MG> Wyjmujê Katane podbiegam do Yuko i czekam próbuj±c z³apaæ j± w genjutsu ...
walka Lee v Anya
nadal niedoceniacie Akatsuki, ech.. (jestesmy na troche wyzszym poziomie niz chunin)
Harry przegryzl bandaz,
Anya dostaje tylko z pol obrotu.
Klon zadrasn±³ Yuko, ale niepowa¿nie.
Proszê Yuko zaczynaj
przeczytaj opis sila nie mogla dostac tylkko z pul obrotu bo to jest combo a kopniak z pul obrotu ma to do siebie ze przed udezeniem oslepia przeciwnika blyskiem wiec powina dostac wszystkim calym combo )
-_-'' nie sprecyzowales Lee.
Jestem Mg, i kurczak blady zwyklym czlowiekiem,
nie znam wszystkich technik na pamiec.
Anye odrzucilo do tylu bardzo mocno.
Wykona³am piêczecie
-Kuchiyose no jutsu.-Pojawi³am siê na ¿abie bojowej a ona ruszy³a na Madare
(sprecyzowalem pisa³em blysk oslepia przeciwnika ale niech bedzie ze muj blad kochany MG )/ko go kolej??/
Odskoczy³em na bok widz±æ poruszaj±c± siê w moj± stronê ¿abê po czym wykona³em pieczêci i krzyk³em
-Gouryuuka No Jutsu [Katon]
Dalej Próbujê z³apaæ w genjutsu Yuko
klon widzac to co sie dzieje zbiegl z muru
<NMM>
Anya przyklada na chwilê rêkê uleczejac sie nieznacznie.
U¶miecha sie ironicznie i wykonuje kolejn± technikê:
-Chuusuusei Biribiri ! Tworzy 3 klony, które próbuj± uderzyc Lee z ty³u g³owy, by "zmiesza³y" mu sie strony itp. (walka Kabuto z Tsunade)
Dodane po 2 minutach:
Mararo, no i przepraszam co ten ogien robi? Nic nie napisa³es, nawet w co celujesz.
Yuko jest blisko Ciebie na ¿abie. Na razie Twoj atak nic nie zrobi³, ze wzglêdu na niesprecyzowanie.
z latwoscia unikam ciosu klonuw ktore poruszaja sie za wolno oskakuje nabok poczym znuw pojawiam sie 30 metrów za przeciwnikim wykrzykujac
-tajjutsu zonne ( ta technika mo to do siebie ze pozbawia wszystkich technik prucz tej jutsu wczesniej uzyte jutsu tez przestaja istniec czas dzialania 24 godziny )
Skoczy³am z ¿aby w locie wyje³am katane i spada³am w strone Madary
Jak pisa³em wcze¶niej wyje³em Katane ... Zadaje cios Katan± w stronê Yuko gdy lecia³a ... Jak Oberwie (MG) Podlatuje szybko i patrzê w oczy ...
Jeden z klonow uderzyl Lee, ktoremu troszke sie w glowie pomieszalo.
Lee udalo sie wykonac swoja technike.
Anya wracaj do domciu skarbie
Lee win , bo Anya musialaby walczyc biala bronia..
(awiec wygralem walka byla swietna ale mnie nie docenilas szkoda )
Oboje walneli¶cie w siebie, ataki oba sie pokry³y.
Ale Yuko nie wspomnia³a o nie patrzeniu i niestety, ale wpad³a¶ w GenJutsu
=[I see you!]=
(I co teraz?)
<Gaara chyba nie ten temat > U¿ywam Tsukuyomi który wykañcza Yuko...
zamota³em siê bo czytam wszystko na raz xDDD
(to nie moja WALKA SORKI :p) PS CO DOSTALEMZA WALKE BO COS SIE DOSTAJE O ILE PAMIETAM
Madara, nie wykañczas os³abiasz.
Yuko traci przytomno¶æ, Ty ledwo stoisz, bo jeste¶ wykoñczony.
Dodane po 33 sekundach:
(Anya nie wiem jak ale posz³a. )
<Szczerze mówi±c patrz±c na cennik czakry to ta walka nawet po³owy by nie zabra³a ale mniejsza ...> Wcze¶niej dowiaduj±c siê ¿e Yuko ma demona biorê j± na rêcê ... Co z ni± zrobiæ spyta³ cz³onków Akatsuki ...
/CHCIALEM DODAC ZE PO TAJJUTSU ZONE NIKT W PROMIENU 200 M NIE MOZE UZYWAC JUTSU WIEC NIE POWINIEN TEGO NA NIEJ UZYC :p /
<200 m to ma³o w±tpie czy stali¶my tak blisko ...>
(Lee ale to ju¿ bez ró¿nicy)
Pies przybiega i warczy na Madare
<Ona dotego lecia³a do mnie na swoim summonie napewno wiêcej ni¿ 200m>
PRZEDZIERAM SIE ZE SWOJA PRZEDKOSCIA I ZABIERAM POKONANYCH KOLEGOW POCZYM UCIEKAM
(2 BRAMA SPEED 230 PARE WOCHAJ MUJ KUZ
<Ehh Nie mog³e¶ tak poprostu wyrwaæ mi jej z r±k ...>
Dodane po 17 sekundach:
<I nie spamuj czekamy na innych odpowiedz>
ee. skad takie info?! O.o
Mówi³a wcze¶niej jak chcia³a Naruto ratowaæ ... Itachi mo¿e potwierdziæ ... Zabraæ j± do siedziby "Spyta³"
(PREDKOSCI 229 Z TAKI SPEEDEM TO MOGLEM CI NAWET OKRAZYCI I BYS TEGO NIE ZAUWAZYL
<Nie z w³±czonym Eternal Sharinganem Naruto jako Kyubi te¿ by³ bardzo szybki prawie jak bramy i Sasuke z 3 ³ezkowym go widzia³ normalnie >
Ej Lee ;> Tobie juz brakuje czakry.
Nie mozesz ich zabrac i kropka.
Dezaktywuje Eternal Sharingana i czekam na odpowiedz cz³onków Akatsuki ...
JA NIKAM (nmm ) POWIEDZCIE TYLKO CZY UDALO MI SIE URATOWAC PRZYJACIU£KE
(WIESZ JAK DZIALAJA BRAMY ZYCIA NIE MA LIMITU CHAKRY ) DOPUKI JESTEM W BRAMACH
<Nie k³uæ siê z MG>
Pies zacz±³ biec na Madare warcz±c i szczekaj±c.By uwolniæ w³asnicielke
Kop³em psa ...
Zmurszczy³±m oczy...Powiediza³m szeptem(szeptem a nie krzykiem)
-Co¶ zrobisz Psu a ciê zabije-Powiediza³m ledwo.Pies wsta³ i bieg³ ca³y czas.CHoci±z by³ ma³y próbowa³
Zrobi³em klona który z³apa³ psa ...
Piesek ¿yje i ma siê nie¼le. Yuko, ju¿ nie pisz nic, niech Ci psior pomoc sprowadzi.
Marada, jeszcze chwilka i stracisz si³y.
OSTATKIEM SIL RZUCILEM SIE NA Uchiha Madara ABY DAAC SZANZE UCIEC PRZYJACIOLA
-Wróci³em Dattebayo! I zosta³em wyleczony!
-Tajuu Kage Bunshin no Jutsu!
Wszystkie klony obesz³y Madarê.
K³adê Yuko na ziemi i odpoczywam ...
Pies zagryz³ klona i podbieg³ do mnie i ci±gnie mnie za ko³nie¿yk próbujac z ca³ych si³.
Jeden klon forumujê shurikena, drugi klon skupia wiatr trzeci klon skupia czakrê.
Ja trzymam rasenshurikena.
Dodane po 1 minutach:
patrzê tylko na nogi Madary
Pojawia siê czakra lisa.
Pies ci±gnie i ci±gnie ale do ciagnac nie mo¿e.
POMAGAM NARUTO POJAWIJAC SIE Z Uchiha Madara I ROBIE LEE WIND
nie patrze mmu w oczy
Z daleka dostrzeg³a czyje¶ sylwetki. Zmarszczy³a nosek z³a.
- Meisai Gakure no Jutsu! - powiedzia³a.
Dziêki u¿ytej technice stopi³a siê z otoczeniem i nikt nie móg³ jej zauwa¿yæ. Podbieg³a do Yuko, ciêgniêtej przez psa. Wyci±gnê³a swój sejmitar i uderzy³a mieczem w psa.
<Chyba nie umiesz czytac lee Shi Napisa³a ¿e nie masz wogle czakry ... >
Dezaktywujê rasenshurikena. Zabieram Yuko, do której zêbami przywar³ pies i u¿ywam teleportation. Znikamy
[nmn]
<Naruto przeczytaj pierw poprzedniego posta>
<No to pies zosta³, ale Yuko zabra³em.>
<Poczekaj a¿ Mg napisze lepiej ...>
NARUTO OSTRZEZENIE!
technika w³asna nie jest zatwierdzona. Yuko nadal jest tutaj.
Madara ju¿ prawie wyczerpa³ si³y, Ayano unieruchomi³a psa.
<jest zatw. bo Shi zatwierdzi³a we w³asnych technikach zajrzyj tam>
Schowa³a wprawnym ruchem sejmitar i wziê³a Yuko na plecy.
- Shunshin no Jutsu! - krzyknê³a i zniknê³a wraz z dziewczyn±,
Shi to zatwierdzi³a widac to jak bia³o na czarnym)
Ayano bierzê na recê Yuko a ja ide o w³asnych si³ach i znikamy Mnie i Ayano nie ma
Naruto, nie ma pch czyli tak jakby nie by³a zatwierdzona. Shi pope³ni³a b³±d -.-
<zaraz chwileczkê technikê mam zatwierdzon±! i ja zabra³em Yuko!!>
Bo pch dopisuje Amy, a jej nie ma chwilka bo sie robi ba³agan. Skoro mam napisane, ¿e zatwierdzone to siê tym sugerowa³em wiêc cofnij mi osta.
osta cofam zaraz, ale Ayano zabra³a Yuko. Ty jeste¶ wykoñczony i wgl..
<Czytaj werdykt MG>
Ja cie ale siê pokêci³o.Technika jets zatwierdzona a Shi siê nigdy nie myli)
//Naruto, nie k³óæ siê z MG. Jego decyzje s± niepodwa¿alne//
(Ech...Nie chce byc z Konoha a ni za akatsuki wiêc pos³uchajcie mnie.
1.Naruto ma zatwierdzon± technie wiec po co do cholery ten ost?!
2.Sk±d wiadomo ile Naruto ma Pch?Moze ma jeszcze tego troche by u¿yæ jutsu
3.ODpowczywa³,wiêc jego Pch siê odnowi³o
4.Nie róbcie tu ba³±ganu
[ale jak jest napisane czarno na bia³ym ¿e zatw. to jest zatwierdzone. i w tym momencie spraw± zajmuje siê mod b±d¼ admin]
[Teraz ustawiacie regulamin pod siebie]
<Jakby¶ nie zauwa¿yl to Anya jest administratorem ... >
Odrazu jak jest napisane Mamy sie s³uchaæ ANyi ,Shi i Garry to odrazu rlz.
Ale jest tam cos jak Cytat: Proszê zatem o rozwa¿n± grê fair play! - Wasza kochana adminka AmyZhaotriseRiddle
zatwierdzilam technike, ale nie dalam pch , bo to Amy rozdziela.
Wiec chyba nie wolno uzywac wam tych technik, niet?
Nie spamujcie tutaj.
//Co tu siê za burdel odstawia?//
ej no dok³adnie.
Nie ma Pch to techniki tez nie u¿ywasz, bo nie wiadomo ile ona ma zu¿ywaæ Chakry.
Osta cofam, ale Yuko jeste¶ ju¿ w Aka (nie wiem, Ayano powinna gdzie¶ tam napisaæ)
//Ju¿ dzisiaj trzy osty da³em jak nie bêdzie ³adnej walki fair play lec± kolejne//
[nmm]
Naruto - czujesz siê lepiej ale musisz i¶æ do szpitala.
Yuko - jak ju¿ pisalam nieprzytomna, juz jej nie ma.
Madara, nie wiem gdzie jeste¶, ale w tej chwili jesli to czytasz to powiniene¶ zemdleæ xP
Dziêkuje wszystkim za watek gry.
( Ok postanowione jestem w aka i koniec THE END musicie mnie ratowac.Ale to tez ma +. Jets jaka¶ akcja )
Dodane po 1 minutach:
Pies wsta³ ledwo i pogna³ do wioski
(Yuko, pamiêtaj ¿e po odpieczêtowaniu nadal bedziesz ¿yæ xP
Ja ju¿ ide spaæ! Jutro musze wstaæ rano, przez was tylko senna jestem.. )
//tylko ja bym chcia³ jeszcze zapytaæ o jedno....jak wy tak szybko transportujecie ludzi do siedziby Akatsuki? Nie to ¿ebym mia³ jakie¶ ale...//
Chodzi Ci i pisanie w ilus tam tematach postów? Nie no to powiedz Ayano, ale czy to cos zmieni... nic..
//nie no tak siê tylko zapyta³em, bo w zasadzie i tak to niczego nie zmienia//
//Zanim ty to napisa³e¶, kochany Gaarnku, to ja ju¿ zaczê³am pisaæ te "podró¿nicze posty" //
"kochany Gaarnku"- yes yes zawsze na to czeka³em xDDD
witam panstwa co sie tu wyprawia
Wchodzê na mury.
"Akatsuki? Je¶li tu byli to zdecydowanie ju¿ sobie poszli."
Dodane po 27 sekundach:
"Ale walka tutaj musia³a byæ widaæ zniszczenia i ¶lady."
Dodane po 1 minutach:
Idê st±d
nmm
Wstaje wyczerpoany po walce
-Kurcze co siê stalo nagle po walce straci³em kontak i upad³em*ostatnie co sobie przypominam to pruba uratowania Yuko-pomysla³em*
Ude¿y³em w ziemie
-¯le to rozegra³em wybacz mi Yuko !wykrzykne³em w niebo
-Odnajde cie przyzekam
wyruszam na poszukiwanie Yuko
Przyszed³ na mury, spogl±daj±c po miejscu walki z zastanowieniem. Rozejrza³ siê po terenach wioski, staj±c na wy¿szych schodach.
wruci³em na mniejsce walki z nadziej± ze spotakm tu jakiego¶ nie ostroznego czlonka aka i nie przeliczy³em sie
-ty tam stuj!!!.krzyknelem do Kei Kurama
Odwróci³ wzrok w stronê Lee, mierz±c go od stóp do g³ów i przypominaj±c sobie, sk±d go zna.
- Hmmmm? Czy ty nie jeste¶ przypadkiem tym szlachetnym obroñc± HM! ? - spyta³, z wyra¼nym zainteresowaniem, wci±¿ stoj±c w tym samym miejscu.
*dziwne chyba go ska¶ znam pomysla³em*
-Tak przepraszam ale chyba cie nie pamietam ... ale to nie wazne mam do ciebie sprawa zycia i smierci.*albo mi pomoze albo to bedzie jego koniec -pomysla³em
- Huh? Sprawê? - zamy¶li³ siê na chwilê, rozwa¿aj±c sytuacjê - No có¿, zamieniam siê w s³uch..
-potrzebuje przewodnika ....g³os mi sie za³ama³ .-Przewodnika do wioski AKA aby uratowaæ przyjaciu³ke je¿eli mi pomo¿esz bede twojim d³uznikiem jestem tez wstanie ci zap³acic za fatyge oraz masz moja obietnice ze nikt siê wiecej nie dowie gdzie siê znajduje ta wioska
obudzilem sie i wstalem witaj lee co tu sie dzialo??
-Prosze cie richarde odejdzi stad na chwile to prywatna rozmawa*poczym muwie mu na ucho tak aby nikt tego nie zobaczyl- ale nie oddalaj sie za bardzo*
zeszlem z muru ale (makaja zostala i [cenzura] sie potem przekaze mi wszystko )
- Prosto, pó¼niej w lewo, i ju¿ jeste¶ w Aka.. Och, tylko nie zapomnij zapukaæ do drzwi - rzek³, z wyra¼n± kpin± w g³osie- Chyba sobie ¿artujesz, prawda? - doda³, krzywi±c siê lekko.
-Spodziewa³em sie tego wiec teraz za³atwimy to po mojemu st³uke cie na kwa¶ne jabko i zmusze do wydania polozenia wioski AKAK
makaja [cenzura] sie wszystkiemu
Dodane po 2 minutach:
makaja odlatuje do mnie z informacjami
Dodane po 2 minutach:
przychodze po chwili na mury makaja wszystko mi powiedziala nieprzejmuj sie tym lolem ja wiem gdzie maja kryjowke bo bylem tam z amy na misjii
-a wiec wyruszajmy jak najszybciej richardze ona moze juz nie zyc
- Hmmm taaa - rzek³, przewracaj±c oczami - Zbijesz mnie na 'kwa¶ne jab³ko'.. Szczególnie wtedy, gdy niedawno walczy³e¶ - machn±³ rêk± po okolicy, pokazuj±c miejsce walki - I masz niezbyt du¿o si³y. W przeciwieñstwie do mnie - doda³, z wyra¼n± sugesti±.
-Nie doceniasz mnie przyjacielu ta walka to czy³a siê wczorajszego wieczoru a ja juz zregenerowa³em swoje si³y w szpitalu.. wiec mnie nie prowokuj bo nie jestes juz mi potrzebny
Dodane po 1 minutach:
odwracam sie do richardea
- To co wyruszamy
dobra to idziemy /pustynia/
Znikam z niesamowita szybkoscia(NMM)
- Tak, to siê nazywa odwaga ninja z Konohy - mrukn±³, znikaj±c równie¿.
[nmm]
Richarde, Amy przyprowadzi³a tam tylko twojego klona, a w dodatku TYLKO w okolicach terenów Aka NIE wiesz, gdzie jest siedziba AKa.
co to co ze klon ale klon jest zemna polonczoy w jakis sposub i powinienem wiedziec to co on !!
<stoi przed murami> hmm... ciekawe czy to jest ta wioska w Kraju Wiatru. wejdê do tej wioski. <NMM>
<biegnie najszybciej jak mo¿e i skacze na mury miasta potem skacze na dom i tak dalej do biura KazeKage> <NMM>
Wszed³ na mury miasta i spojrza³ na rozci±gaj±c± siê przed nim pustyniê.
"Chyba najwy¿szy czas opu¶ciæ t± wioskê." Pomy¶la³ i zeskoczy³ z muru l±duj±c na piaskowej wydmie. <nmm>
Shi weszla na mury miasta. Ubrana w stroju Akatsuki ogladala, jak obcy uciekaja z miasta. Rzekomo tu sie urodzila, jednak nie czula jakies wiekszej wiezi z Suna. Byla zadowolona. Misja "Chaos" wlasnie sie rozpoczela. A Suna byla pierwsza jej ofiara. Dzieci , ktore beda rodzic sie w tej wiosce beda juz po prostu zUe.. tak jak jej dzieci. W wiosce zapanuje zUo jakie nikomu nigdy sie nie snilo.
dzisiaj Suna.. jutro KOnoha... az w koncu caly swiat...
Shi niezalezalo tak bardzo nad panowaniem..
Ma swoj osobisty cel, ktorego nikomu nie ujawnila...
Czyste zUo.
....
tak. Czyste zUo. to wlasnie jest to co wampirki lubia najbardziej..
Wiatr wial podejrzanie spokojnie. Mimo slonca i grubego stroju Shi nie bylo goraco. Stala na murze ogladajac ponure miny Sunian... i tego spokoju co zapanowal na ulicach.
"czas wracac do domu. ZOstawiam tu Anye i Itachiego.. pozniej wysle Deidare na zmiane. A ja.. a ja.. pojde spac.. i zasne i bede snic o potedze zUa.. zUa , ktore mialo dopiero nastapic... no i w koncu trzeba wymyslic kolejny sensowny plan."
Odwrocila sie plecami do suny.
Wyszla z wioski.
nmm
Szed³
[nmm]
Arihyoshi za pomoc± czakry szybko wbieg³ na mury kiedy by³ ju¿ na górze to wykona³ pieczêci i krzykn±³ BYAKUGAN dziêki niemu rozgl±da³ siê po ca³ej okolicy w promieniu 2kilometró chcia³ co¶ dostrzec jak±¶ walkê lecz nic nie móg³ zobaczyæ po chwili zszed³ z murów i w¶lizgn±³ siê do wioski gdzie¶ miêdzy domami.
<NMM>
Dodane po 4 godzinach 38 minutach:
Jako ¿e nie odwa¿y³ siê pój¶æ dalej ni¿ za jeden z domów to powróci³ na mury
i zszed³ z nich poszed³ gdzie¶ gdzie mo¿e znale¼æ kogo¶ z OFS.
<NMM>
Wbieg³ za pomoc± czakry na mury i zacz±³ siê rozgl±daæ nikogo nie zauwa¿y³ wiêc zacz±³ wykonywaæ pieczêci i krzykn±³ -BYAKUAN zacz±³ siê nim rozgl±daæ i czujnie czekaæ..."To nie przelewki to Akatsuki"...Czeka³ uwa¿nie.
Dolatujê do murów Suny wraz z Kate i Jottosem... rozejrza³em siê, ale mur by³ tak wielki, ¿e ledwo kogokolwiek widzia³em...
-No có¿... teraz trzeba poszukaæ akowców, wybiæ akowców i sprz±tn±æ akowców. Proste?
- Poszukaæ - ujdzie, wybiæ - mo¿e..., sprz±tn±æ - fee... - powiedzia³ zeskakuj±c z deski na mur.
-Ta.... A....APSIK .!Kurcze...
<smark>
-£oj .Przepraszam
-No có¿... ruszajmy... a ty jak masz byæ obrzydliwy... wiesz co siê dzieje po czterech dniach z trupami? Gazy jelitowe je wysadzaj±... lepiej zakopaæ. - zaskakujê z murów delikatnie l±duj±c na dachach domów... - No ulice...
NMM
- To jak, rozdzielamy siê, idziemy razem, czy mamy jaki¶ g³êbszy plan? - spyta³ otrzepuj±c siê - Kat tylko mi nie mów ¿e nie mo¿esz walczyæ bo przeziêbiona... - powiedzia³ weso³o spogl±daj±c na ni±.
Dodane po 3 minutach:
Nie czekaj±c na odpowied¼, pobieg³ murem w stronê bram.
*Zacznijmy od pocz±tku...*
<NMM>
Arihyoshi dojrza³ BYAKUGANEM ¿e kto¶ wyl±dowa³ na murze lecz po chwili osoby siê rozesz³y..."Tak to by³ mój dowódca lider OFS i jeszcze nie znajoma mi kobieta"...
-Pewnie chcieli przeszukaæ ca³± wioskê pójdê w ich ¶lady-powiedzia³ po cichu i zeszed³ z mórów
<NMM>
Lecê z Kate na plecach. Jak zawsze przy niej czu³em to przyjemne gor±co... 50m nad ziemi± nikt tego nie widzi ale Hyuta wpad³ w b³ogostan o ma³o nie zderzaj±c siê z go³êbiem .
NMN
Ulic± biegnie z du¿a prêdko¶ci± ninja biegnie tak szybko jak tylko potrafi nagle skrêca i wskakuje na mur za pomoc± czakry szybko wbiega na jego szczyt a tam siê zatrzymuje..."Komu drogê temu w czas"...Nagle zbiega z muru i pêdzi przed siebie.
<NMM>
Wchodzi na mury i idzie w kierunku wie¿y
szybkim krokiem mija "naturalne" mury wioski i kieruje siê w kierunku Konohy. Zastanawia³ siê jak ludziê mog± zyæ na takim pustkowiu ...
<nmm>
edit po 28 godzinach:
znów mija wioske tym razem kierujac sie w strone powrotn±
<nmm>
biegne obok murow wioski i kieruje sie w strone mojej ukochanej wioski konohy
NMM
Wchodzê powoli na mury osady
Totalnie min±³em siê z celem...Tej chakry nigdy tutaj nie by³o
Wraca, zag³êbiaj±c siê w osadê
Bocznymi uliczkami dochodzi do murów. Wskakuje na nie i rozgl±da siê. "Zosta³y jeszcze tylko 2 miejsca ale to za³atwie jutro". Siada przy jednej z baszt i zasypia.
Rano wstaje i kieruje siê w strone pomnikó kazakage
<NMM>
Przychodze na mury i spogladam w oddal myslac o tym gdzie tak naprawde jest jego dom wprawdzie kocham konohe ale juz niewiem czy mam tam do czego wracac bo juz prawie nikt niejest juz dlamnie wazny ale co zrobic ostatni raz spogladam na sune i zbiegajac po murze biegne do konohy
NMM
Pein ju¿ ze skupion± chakr± w stopach l±duje na zewnêtrznej czê¶ci muru i biegnie w górê. Gdy ju¿ znajdujê siê na szczycie fortyfikacji przebiega po niej i zbiega w dó³ ju¿ za murami miasta.
<nmm>
Kakashi pod±¿aj±c wzdu¿ muru w pewnym momencie staje. "To tu.."-pomy¶la³ i skupi³ chakrê w stopach. Wskoczy³ na mur i rozejrza³ siê. Po chwili zastanowiania zeskoczy³ z muru po zewnêtrznej stronie i ruszy³ gdzie¶ w stronê pustyni. NMM
- Nie ma to jak spacerek
Genin w szybkim tempie przekracza³ znane sobie na pamiêæ mury... przecie¿ tyle siê tu nasta³ na wartach...eh
ostro zwóci³ siê na po³udnie i bieg³ ju¿ z górki
NMM
Sasori przychodzi na mury Suny. Znajduje miejsce os³oniête cieniem i spogl±da na bezkresn± pustyniê Kraju Wiatru. Zasatanawia siê nad tym, czy jest odpowiednio przygotowany na egzamin na stopieñ chuunina.
Witam Ciê m³odzieñcze - podchodzi do Ciebie sprz±tacz.
Czy móg³by¶ posprz±taæ za mnie Sunê??-pyta grzecznie
Normalnie by³a by to misja rangi D ale jest wyj±tkowy ba³agan wiêc to misja rangi C.
/musisz posprz±taæ w 7 tematach a ka¿dy twój post musi mieæ co najmniej 100 wyrazów. Nagrodê odbierasz automatycznie jak posprz±tasz
Nagroda :
200Y
0 Pch
4 na staty
drut w prezencie od sprz±tacza
Sasori przyjmuje zlecenie i schodzi z murów.
[NMM]
Sasori wraca na mury, jako zwieñczenie porz±dków w Sunie wybieraj±c w³a¶nie to miejsce.
Po kolei, id±c od najwy¿szych poziomów, zamiata teren murów z brudu i naniesionego przez lata piasku. Szoruje blanki i wszystkie ukryte skrytki. Zagl±da równie¿ do magazynów przy murach, ukadaj±c w nich broñ oraz porz±dkuj±c inny sprzêt, który tam zalega.
Zajmuje siê tak¿e bram±, prowadz±c± do wioski, doprowadzaj±c j± do b³yszcz±cego stanu. Kiedy robota jest zakoñczona, ch³opak pada wycieñczony na piasek i patrzy w niebo, zadowolony z wykonania dobrego zadania. Po krótkim le¿eniu u¶wiadamia sobie, ¿e s³oñce Suny mo¿e go tu spaliæ, wstaje i idzie do zleceniodawcy po nagrodê.
Odbiera pieni±dze i wraca do domu.
//Pozwoli³em sobie pomodowaæ trochê smoka Kioma. Mam nadziejê, ¿e siê nie obrazi, a trzeba siê po¶pieszyæ, ¿eby dogoniæ Minako i resztê//
Nad murami Suny przemkn±³ ogromny cieñ... Da³o siê s³yszeæ uderzenie "czego¶" o powietrze jakby s³aby grzmot i cieñ znikn±³ z pola widzenia...
NMN
Wi i Kido biegn± najszybciej jak umiej± tak samo klony. Wi tworzy mokutona i wielkie belki wybijaj± jego klony i ich ponad mur. Z 2 strony tworzy mokutona ¿eby nie spadli na dó³ ( belki jak schodki). Ch³opak ma ma³o chakry , ale mo¿e biec nie st ranny to samo klony. Nikt ich teraz nie z³apie.
<NMN za mnie klony z Saskiem i Shizue i Kido>
Tak wiêc Dante rusza w po¶cig D . Widz±c co siê dzieje ,a takie cu¶ trudno nie zauwa¿yæ w wiosce , Dantek od razu stworzy³ Lodowego smoka na którego wskoczy³ w raz z Tengenem , który by³ obok niego ..
- Holera widzê tam p³aszcz aka ...- Powiedzia³ Dantek pêdz±c za uciekinierami na lodowym smoku , który jest bardzo szybki. W Sunie zabrzmia³ alarm ... Amy jako Kazekage bêdzie pisa³a jako 10 Jouninów, bo ma takie prawo ...
Dantek wylecia³ za mury w pogoni za nimi ...
nmm
Wskoczy³am na mury wioski i postanowi³am tutaj czuwaæ. Przynajmniej mia³am pewno¶æ, ¿e tutaj nikomu nie przeszkadzam.
Dodane po 3 godzinach 34 minutach:
Znudzona bezczynnym siedzeniem na murze postanowi³am udaæ siê do szpitala zrobiæ obchód. <nmm>
chodzi³ po otaczaj±cych miasto murach obronnych, które ulokowane by³y na wysokich ska³ach.By³ st±d dobry widok na ca³± okolicê. Pustynia by³a widoczna jak na d³oni z tym¿e przeciwników jak nie by³o tak i nie ma. Id±c po murze wokó³ miasta dosta³ siê do czê¶ci przy bramowej. Postanowi³, ¿e wskoczy na bramê i tam bêdzie kontynuowa³ swoj± s³u¿bê.
[nmm]
Podobno mieli zaatakowaæ. Jednak Toboe szczerze w±tpi³a w prawdziwo¶æ tych plotek. Po co atakowaæ Suna, skoro dooko³a jest pe³no ciekawszych i z pewno¶ci± fajniejszych wiosek? Siedzia³a ze znudzeniem na murach wpatruj±c siê w pustyniê. A nó¿ co¶ siê wydarzy? Jednak nic na to nie wskazywa³o. Odetchnê³a ciê¿ko i zmru¿y³a oczy. Pozostawa³o czekaæ, a st±d bêdzie przecie¿ niez³y widok w razie czego.
Powoli odwróci³a g³owê w kierunku ¼ród³a g³osu i bez najmnijeszego cienia u¶miechu na twarzy uwa¿nie zlustrowa³a ca³± sylwetkê ch³opaka. Nie by³o wiadomo czy nowe towarzystwo przypad³o jej do gustu czy te¿ nie. Jednak po chwili odpowiedzia³a.
- Wojna, a jak¿e...
W jej g³osie pojawi³a siê niemal namacalna nutka kpiny. Osobi¶cie nie mia³a zamiaru nawet kiwn±æ palcem ¿eby pomóc wiosce. W koñcu nie by³a od tego.
- Doskona³y widok ¿eby popodziwiaæ pora¿kê Akatsuki. - doda³a po chwili
Ca³y czas wpatrywa³a siê niemal z zimn± obojêtno¶ci± ch³opaka, a czarne ¶lepia dziewczyny zdawa³y siê rejestrowaæ ka¿de, nawet najmniejsze drgniêcie miêsni na twarzy ch³opaka.
- W takim razie, mo¿e nie wszyscy, ale ja zginê podczas walki. Nie mam zamiaru pomagaæ czy oczekiwaæ pomocy od tych p³aszczorów. Podczas walki istnieje przecie¿ szansa, ¿e zb³±kany cios dosiêgnie sojusznika, a nie wroga, prawda?
Wyszczerzy³a k³y w niewró¿±cym niczego dobrego u¶miechu. Wygl±da³o to jak szczerzenie zêbów jakiego¶ drapie¿nika tu¿ przed atakiem. Czarne ¶lepia b³ysnê³y arogancko. Czy¿by prowokacja?
Opu¶ci³a g³owê w dó³. Owszem, zamierza³a uciekaæ. Przecie¿ nie potrafi³a walczyæ, co mog³a zrobiæ wrogom tylko ze wsparciem Masaru? Przecie¿ nawet on by³ ¶mieszny w porównaniu z broniami innych shinobi. Spojrza³a na Yashagoro i przygryz³a wargê. Nie lekko, dziêki interwencji k³a dziewczyny, na ustach Toboe pojawi³a siê krew.
- Uciekne. - potwierdzi³a z jak±¶ ponur± rado¶ci± - Albo bêdê walczyæ do momentu, w którym mnie nie zabij±.
Nadchodz±ca wojna chyba ka¿demu podsuwa³a najczarniejsze wizje. Szczególnie dzieciakom.
Yashagoro z chwil±, w której znalaz³ siê blisko dziewczyny móg³ zaobserowaæ kilka do¶æ ciekawych rzeczy. Pierwsz± by³ niemal niemo¿liwy do ukrycia strach w czarnych oczach dziewczyny. G³o¶ne, nerwowe prze³kniêcie ¶liny i niemal natychmiastowe zlizanie krwi z wargi. Mimo wszystko nie odsunê³a siê w ty³, chocia¿ zdawa³a siê nie patrzeæ na ch³opaka, a gdzie¶ ponad jego ramieniem.
- No.. t-taak... - powiedzia³a w koñcu - I jestem sama. Je¶li teraz zaatakuj± nie zlec± siê nagle ludzie ¿eby pomóc.
Mimo ostatniego warkniêcia g³os dziewczyny nadal by³ do¶æ niespokojny.
Dok³adnie o to chodzi³o. Chocia¿ ju¿ pal licho, ¿e przymila siê nieznajomy facet, choci³o o sam fakt, ¿e Yashagoro by³ facetem. Gdy tylko po³o¿y³ d³oñ na g³owie dziewczyny, ta schyli³a siê lekko jakby sama rêka ch³opaka by³a zbyt ciê¿ka by mog³a spokojnie spoczywaæ na jej g³owie. Rzeczywi¶cie co¶ tu by³o naprawdê nie w porz±dku.
- Ale ja wcale nie chce twojej pomocy... - warknê³a po chwili, ods³aniaj±c bia³e kie³ki.
Rzuci³a ch³opakowi podejrzliwe spojrzenie, upewni³a siê czy siedzi dostatecznie daleko i czy jego rêce czasem nie znajduj± siê zbyt blisko niej. Najwyra¼niej wszystko by³o w porz±dku, bowiem dziewczyna nie zamilk³a, tak jak mia³a to poczatkowo w planach.
- Nie bêdziesz zdolny. - odpar³a niemal za niego.
To by³aby zbyt wielka skaza na honorze, gdyby jaki¶ facet mia³by jej broniæ czy jej pomagaæ. Ha, niedoczekanie ich. Ju¿ wola³aby zwiaæ z g³o¶nym piskiem w akompaniamencie ¶miechów przeciwnika.
Skrzy¿owa³a rêce i ponownie przygryz³a wargê, tym razem l¿ej ni¿ poprzednio, chocia¿ oczywiste by³o, ¿e krew nied³ugo znowu siê pojawi. Ma³a masochistka. Opu¶ci³a g³owê w dó³ i wpatrywa³a siê w mur przed sob±.
- Wiêc id¼ sobie st±d, uszanuj te¿ to, ¿e by³am tu pierwsza. - powiedzia³a cicho
Kiwnê³a delikatnie g³ow± na znak zgody. Taka umowa nawet jej odpowiada³a. Rzuci³a ostatnie spojrzenie na towarzysza-mimo-woli i powoli odchyli³a siê w ty³. Wygodnie po³o¿y³a siê na murze, podk³adaj±c sobie jednocze¶nie rêce pod g³owê. By³o gor±co, wiele razy marzy³a o tym ¿eby nie mieszkaæ w Suna. Przymknê³a delikatnie oczyska. Najwy¿ej za¶nie, trudno. G³owa i tak ju¿ bola³a j± od tego s³oñca koszmarnie. Pozostawa³o mieæ tylko nadziejê, ¿e wrogowie nie bêd± przyzwyczajeni do klimatu Suna i to da Wiosce przewagê.
Pisnê³a cicho, zupe³nie jak przera¿one szczeniê gdy Yashagoro znacznie przekroczy³ granicê, w której Toboe tolerowa³a obecno¶æ innych osób. Nie wliczaj±c oczywi¶cie walki. Trwa³a w bezruchu z przera¿onym wzrokiem wbitym w ch³opaka.
- Nie.. Nie.. Nieprawdaaaa.. - pisnê³a ponownie.
Niemal natychmiastowo wróci³a do pozycji siedz±cej, podkuli³a kolana niemal pod sam± brodê, objê³a je rêkoma i opar³a siê o nie czo³em, tak, ¿e jej twarz przesta³a byæ widoczna.
- Nie, nie, nie. - powtarza³a nadal - Przysz³am sama, bo chcia³am.
G³owa dziewczyny pos³uchnie podnios³a siê pod dotykiem Yashagoro, zupe³nie jak ³ebek jakiej¶ pluszowej zabawki. Tym razem w czarnych ¶lepiach zal¶ni³y ³zy. W milczeniu s³ucha³a s³ów ch³opaka, a gdy tylko ten zabra³ rêkê, jej g³owa ponowanie opad³a. Ramiona poruszy³y siê delikatnie jakby Toboe zaraz mia³a zamiar siê rozp³akaæ.
- Ale ja nic nie wieeem... - pisn±³a - Nie znam ciê naweet..
Bardziej wtuli³a twarz w ramiona, strach by³ ogromny.
Powoli podnios³a g³owê i spojrza³a na ch³opaka. Co prawda w jej oczach by³y ³zy, nawet kilka sp³ynê³o po policzkach zostawiaj±c na nich ¶lady. Jednak znikn±³ strach. Dziewczyna nie patrzy³a ju¿ na ch³opaka z przera¿eniem, a z uprzejmym zainteresowaniem. Przechyli³a nawet g³owê lekko w bok, a na jej ustach zago¶ci³ z³o¶liwy u¶mieszek. Nim Yash zd±¿y³ zareagowaæ ta z niezwyk³± zwinno¶ci± opar³a mu rêce na ramionach i przewróci³a go w ty³, jednocze¶nie znajduj±c siê na nim. Obliza³a lekko wargi, jak zwierzê.
- A ja Toboe. - powiedzia³a weso³o
Podoba³ jej siê obecny wzrok ch³opaka. W koñcu to chcia³a osi±gn±æ przez swoje wyg³upy.
- Dziwny jeste¶. Reszta dawno siê zmywa³a. - poinformowa³a go
Wzruszy³a ramionami, po czym wygodnie usadowi³a siê na brzuchu Yashagoro. Ona najwyra¼niej swojego zachowania nie uznawa³a za dziwne. Bo niby z jakiej przyczyny? To inny dziwnie reagowali na jej zachowanie, wiêc to chyba w nich jest problem, nie? Zamruga³a ¶lepiami ze zdziwienia.
- Jak to? Spójrz na siebie. - powiedzia³a cicho
Opar³a ³apki o jego klatkê piersiow±, nachylaj±c siê siê nad nim.
- Dziwny jeste¶ bo nic nie robisz, nie reagujesz jak reszta.
Zabra³a rêce z klaty ch³opaka i wskazuj±ce palce przy³o¿y³a mu do policzków, oczywi¶cie naciskaj±c je lekko.
- No tak. - odpar³a rzeczowo, kiwaj±c g³ow± na potwierdzenie swoich s³ów - Tylko inni ludzie s± dziwni. Jakby nie lubili swojego stada. A przecie¿ nie o to chodzi. Trzeba byæ dla siebie mi³ym i razem siê bawiæ, nie?
Wyszczerzy³a z±bki w u¶miechu i zmru¿y³a oczka. Wygl±da³a na osobê, która jest ¶wiêcie przekonana o swoich racjach. No i nie przeszkadza³a ju¿ jej blisko¶æ ch³opaka, nawet sama go prowokowa³a.
Za¶mia³a siê rado¶nie, po czym sama równie¿ dmuchnê³a w grzywkê ch³opaka, która co prawda nie prezentowa³a siê tak dumnie jak jej w³asna, ale zawsze co¶. Jedna ³apka wyl±dowa³a na mostku Yashagoro, a druga na jego g³owie. Dziewczyna zmierzwi³a mu w³osy.
- Ja jestem w moim stadzie. I ca³a Suna te¿ jest. Tyle, ¿e oni s± w³a¶nie dziwni. - powiedzia³a powoli
Rzuci³a szybkie spojrzenia na boki, czy aby na pewno nikt nie s³ucha o czym rozmawiaj±, po czym pochyli³a siê nad ch³opakiem.
- Bo oni siê nie chc± bawiæ. - szepnê³a mu do ucha.
Nastêpnie go w owo ucho lekko ugryz³a i wyprostowa³a siê ¿eby zerkn±æ w stronê horyzontu. W koñcu jaka¶ wojna byæ mia³a, nie?
I s³usznie, Toboe niemal od razu spojrza³a w dó³, na ch³opaka. Prawdopodobnie, gdyby nie ta ma³a próba zwrócenia na siebie uwagi, dzieczyna zapomnia³aby o swojej ofierze.
- Zabawa jest wtedy... - zawaha³a siê na moment
Ponownie przygryz³a lekko wargê, patrz±c jednocze¶nie ze zdziwieniem na ch³opaka.
- Nie wiesz? - spyta³a zupe³nie zbita z tropu.
Mimo to u¶miechnê³a siê lekko.
- Zabawa jest wtedy gdy jest fajnie.
Przechyli³a g³owê w bok i zmarszczy³a lekko brwi. Zmru¿one oczy wpatrywa³y siê z zaciekawieniem w ch³opaka. Oczywi¶cie nie zastanawia³a siê nad zadaniem kolejnego pytania, takie co¶ nie le¿a³o w jej naturze.
- Wiêc to nie jest dla ciebie zabawa? Nie jest ci fajnie? - spyta³a z zaciekawieniem
Ponownie zbli¿y³a siê do ch³opaka i z czystej chêci wyg³upów poliza³a go najpierw delikatnie po policzku, nastêpnie po ustach. Natychmiast jednak przesta³a i wyszczerzy³a kie³ki w u¶miechu. Normalnie jak szczeniê psa.
Nie licz±c faktu, ¿e brwi dziewczyny powêdrowa³y w górê ze zdziwienia, wcale nie z powodu stwierdzenia Yashagoro, ale z powodu nie rozumienia jednego ze s³ów. Jednak nie zaprz±ta³a sobie tym d³ugo g³owy.
- Po prostu ró¿ne nazwy. I to i to jest fajne, wiêc w czym problem?
Za¶mia³a siê cicho, wbijaj±c pazurki w klatkê piersiow± ch³opaka.
Ju¿ mia³a zej¶æ z ch³opaka, ot tak, z czystej z³o¶liwo¶ci. W koñcu widzia³a, ¿e taka zabawa mu siê podoba. Jednak zawaha³a siê. W koñcu dla niej to te¿ by³o przyjemne. Ale doskonale wiedzia³a co bêdzie jeszcze przyjemniejsze. Rozpoczêcie siê wojny.
- Kiedy oni przyjd±? - spyta³a nagle Toboe, wlepiaj±c oczyska w Yashagoro - Ja ju¿ chcê t± wojnê. ¯eby by³a walka. I krew, du¿o krwi...
Niebezpieczny b³ysk w czarnych ¶lepiach dziewczyny mówi³ sam za siebie. Naprawdê fanatyczka zwierzêcych zachowañ. Najpewniej widoku krwi i rozszarpywanego miêsa sobie nie ¿a³owa³a.
Oczka b³ysnê³y z jak±¶ dziwn± rado¶ci±. Widaæ tak dziewczyna reagowa³a na widok czyjej¶ krwi. Mo¿e to i dziwne, ale ona po prostu uwielbia³a metaliczny smak krwi. Teraz te¿ nie mog³a siê powstrzymaæ. Opar³a rêce po obu stronach g³owy Yashagoro, nachyli³a siê i delikatnie zliza³a krew. Najpierw z brody ch³opaka, a pó¼niej z ust. Przez zmru¿one ¶lepia wpatrywa³a siê z u¶miechem w swoj± ofiarê. Jedn± rêk± wytar³a krew z jego szyi, po czym obliza³a palce.
- Ale ja wole tak± krew przeciwników. - wyja¶ni³a cicho, jednak wyra¼nie nie pogardzi³a krwi± jednego z Akowców.
Zesz³a z ch³opaka i usiad³a obok, na murze. Wlepi³a rozmarzone spojrzenie w horyzont zastanawiaj±c siê kiedy nadejd± przeciwnicy. Zerknê³a z rozbawieniem na Yashagoro.
- Ale¿ oczywi¶cie, ¿e potrafi walczyæ. A zwiewaæ nie zamierzam. - wyszczerzy³a kie³ki - Jestem za ³adna ¿eby mnie zabili. Tata mówi, ¿e jak przegram to zabior± mnie ze sob± i bêdziemy siê bawiæ. Wiêc mi to pasuje...
Pokrêci³a przecz±co g³ow±, w ogóle nie patrz±c na Yashagoro, tylko na liniê horyzontu.
- Wolê d³u¿ej po¿yæ..
To by³a jedyna odpowied¼ jakiej udzieli³a dziewczyna. Bez cienia u¶miechu, czy zabawnych b³ysków w oczach. Wydawa³o siê, ¿e do g³osu wraca Toboe numer jeden, ta z któr± rozmawia³ na samym pocz±tku.
- Ale ja chcê wojnê teraz! - o¶wiadczy³a z lekko naburmuszon± min±
Chocia¿ wyra¼nie by³o widaæ, ¿e wyg³upy Yashagoro poprawiaj± jej humor. Chcia³a nawet odwzajemniæ li¼niêcie, jednak co¶ j± powstrzyma³o. Z nag³ym b³yskiem w oczyskach podnios³a siê z muru. Nawet nie zaprz±taj±c sobie g³owy otrzepaniem spodni z piachu powoli ruszy³a w stronê zej¶cia z obrony miasta. Odwróci³a siê do Yashagoro i pokaza³a mu jêzyk.
- Zapytam Kazekage czy przydzieli mnie do obrony jakiego¶ wa¿niejszego obiektu.
Po tych s³owach dziewczê z³o¿y³o pieczêæ i zniknê³o w k³êbach ciemnoszarego dymu.
<won z tematu>
Miharu pojawi³a siê pod murami wioski , po czym uda³a siê na górê , gdzie by³o zupe³nie pusto. Siad³a spokojnie , obejmuj±c rêkami podkulone nogi.
~Masz zamiar znów godzinami kr±¿yæ wokó³ jednego tematu? Mog³a¶ w ogóle nie rozmawiaæ z tym...jak mu tam...Przecie¿ to nie trudne... - odezwa³ siê Hachibi.
- Wcale nie musisz wys³uchiwaæ moich my¶li...Zostaw mnie po prostu... - wpatrywa³a siê w pustyniê która rozci±ga³a siê woko³o wioski. Temat który poruszy³ Risen zawsze wpêdza³ j± we w³asne wspomnienia...i rozmy¶lania na temat w³asnej inno¶ci...Od dawna nie istania³a nadzieja na zmianê...to by³o zupe³nie nie mo¿liwe. Hachiko by³a jaka by³a...zamknê³a siê w sobie dawno temu i doskonale zdawa³± sobie sprawê z tego , ¿e kto¶ taki jak ona nigdy nie bêdzie w pe³ni akceptowany przez ludzi "normalnych"...w koñcu uwa¿ana by³a za istotê dziwaczn±.
Dei szed³ sobie dalej maj±c wci±¿ d³onie schowanie w kieszeniach p³aszcza.. Tak jako¶ spojrza³ po chwili ku górze i nagle zauwa¿y³ tam kogo¶..Zauwa¿y³, ¿e to Miharu, wiêc lekki u¶miech zago¶ci³ na jego twarzy.. Jednak¿e nie wiedzia³, czy dobrze zrobi³by gdyby do niej podszed³.. Ale co mu tam podejdzie i tyle, a jego przeczucie by³o jak jaki¶ drogowskaz. Pamiêta³ jeszcze jak odchodzi³a, a tu nagle pojawi³a siê w Sunie. Wskoczy³ na budynek staj±c nad dziewczyn±, bo ba³ siê si±¶æ obok niej..
- Hej Miharu.. Wróci³a¶ z Aka do Suny? Z tego co pamiêtam ostatni raz spotkali¶my siê w wej¶ciu do starej siedziby, a ty mnie po¿egna³a¶ o odesz³a¶... Cieszê siê jednak, ¿e znów siê spotykamy i jednak nadal jeste¶ w ¶wiecie Shinobi a nie gdzie¶ daleko st±d.. - szepn±³ do niej, ale tak by to us³ysza³a. Po drodze zgubi³ swoich towarzyszy z Aka, ale co go oni tam.. Pomimo i¿ Miharu by³a zamy¶lona i mo¿e nawet nie bêdzie chcia³a z nim gadaæ, ale warto by³o zaryzykowaæ, by móc porozmawiaæ ze swoj± przyjació³k± o ile jeszcze ni± by³a.. Blondyn nadal uwa¿a³ j± za przyjaciela, niezale¿nie od tego czy ona go nie lubi³a czy lubi³a.. By³ nieco spiêty, poniewa¿ obawia³ siê tylko tego, ¿e go wypêdzi st±d w bardzo nerwowy sposób, ale jaka¶ cz±stka jego podpowiada³a mu, ¿e tak nie bêdzie. Ale to by³a taka bardzo ma³a cz±stka, bo z Hachiko nigdy nic nie wiadomo..
Unios³a g³owê spogl±daj±c na przyby³ego Dei'a spokojnym wzrokiem.
- Witaj...- rzek³a krótko. Nawa³nica s³ów , które pop³ynê³y z ust Deidary jako¶ nieszczególnie interesowa³a Miharu...Przybra³a zupe³nie spokojny wyraz twarzy.
- Mi³o Ciê widzieæ...wybacz , ale nie mam ochoty na d³ugie rozmowy...- grzecznie przeprosi³a , nadal spokojnym , acz jak to zwykle bezuczuciowym tonem , który jednak nie by³ oznak± "obojêtno¶ci". Znów wbi³a swój nieprzytomny wzrok w horyzont...
- No rozumiem... Tylko powiedz mi czemu jak zwykle jeste¶ taka zamy¶lona i markotna? Czy to ja ci przeszkadzam, ¿e nie masz ochoty na rozmowy? - spyta³ z lekko smutn± min± Miharu. Nie rozumia³, czemu ona zawsze przy nim taka by³a.. On najwyra¼niej mia³ na ni± z³y wp³yw i zapewne j± irytowa³. Ale nie podda³ siê tylko dalej próbowa³ porozmawiaæ z ni±.
- A mo¿e masz jaki¶ problem czy mo¿e kto¶ ciê urazi³? Ja mogê ci pomóc w tym i jako¶ wesprzeæ czy te¿ dopomóc.. Je¿eli tak to proszê wydu¶ to z siebie a nie bêdziesz to w sobie t³umi³a, bo ja wszystko mogê wys³uchaæ. - doda³ pó³szeptem, gdy¿ chcia³ jej jako¶ pomóc je¿eli mia³a jaki¶ problem, bo tak jako¶ nie lubi³ patrzeæ jak Miharu jest w takim stanie emocjonalnym.. Kiedy odchodzi³a widzia³ na jej twarzy u¶miech i podoba³a mu siê taka jak wtedy, za¶ taka jak by³a teraz by³a po prostu smutna co mu siê nie podoba³o, bo on bardzo lubi³ jak ona jest zadowolona, a nie taka przybita, o ile tak w ogóle jest, a je¶li nie to có¿ on mo¿e poradziæ na jej stan psychiczny..
U¶miechnê³a siê pod nosem bardzo nik³ym u¶mieszkiem.
- Wiesz dobrze , ¿e nie jestem osob± rozmown±...- powiedzia³a nadal spokojnym tonem. Nie rozumia³a wci±¿ czemu ka¿dy usilnie próbuje z ni± rozmawiaæ o jej przesz³o¶ci...o problemach...i po co to wszystko? Co im wszystkim da wiedz na temat czyich¶ przemy¶leñ...
- Cisza...- szepnê³a prawie niedos³yszalnie zamykaj±c oczy i s³uchaj±c jedynie wiatru który lekko unosi³ jej w³osy.
Nie powiedzia³bym, ¿e jeste¶ ma³omówna.. Wrêcz by³a¶ zawsze bardzo rozmown± osob±.. I nic nie wskazywa³o na to, ¿e mia³aby¶ byæ ma³omówna... Dobrze wiêc.. Z tego co widzê ty po prostu nie chcesz tylko ze mn± gadaæ.. A ja my¶la³em, ¿e mnie lubisz i najlepiej ci siê ze mn± rozmawia.. Ale skoro nie to pójdê ju¿ sobie skoro nie tolerujesz mojej obecno¶ci.. - odpar³ smutno zaciskaj±c mocno swoje piê¶ci, by nie wybuchn±æ p³aczem, ani te¿ nie zwariowaæ, gdy¿ mia³ takowe tendencje jak co¶ go urazi³o czy te¿ trafi³o w jego s³aby punkt. Widz±c, ¿e obchodzi j± tylko cisza i jak zahipnotyzowana wpatrywa³a siê przed siebie, postanowi³ sobie odpu¶ciæ rozmowy i pój¶æ, bo po co mia³ tu staæ jak taki idiota, skoro i tak Miharu go oleje? Tylko zepsu³ mu siê humor, który i tak by³ ju¿ popsuty wcze¶niej, a teraz tylko dobi³o siê drewna do ognia. My¶la³, ¿e przynajmniej mi³o z ni± pogada o czym¶, gdy¿ nadal by³a kim¶ w rodzaju przyjaciela, ale skoro ona wola³a ciszê i spokój a jego obecno¶æ j± irytowa³a, to równie dobrze móg³ znikn±æ z jej ¿ycia raz na zawsze.
- Jak chcesz mogê zostawiæ ciê i znikn±æ z twojego ¿ycia raz na zawsze skoro tak nie lubisz ze mn± rozmawiaæ ani przebywaæ w mojej obecno¶ci.. Tylko wiedz, ¿e to jest bolesne. Trudno. Ju¿ i tak od ¿ycia dosta³em niez³e manto jedynie dwa razy by³o w nim dobrze.. Moje ¿ycie jest pe³ne pu³apek i ca³e popl±tane.. A mo¿e ja nie jestem godzien z tob± przebywaæ? Mo¿e ja w ogóle nie powinienem istnieæ? Echh nie wa¿ne.. - mrukn±³ pod nosem, ale s³yszalnie dla dziewczyny. Po skoñczeniu swojej wypowiedzi, obróci³ siê na piêcie i powoli odchodzi³ w mrok, ca³kiem sam bez nikogo.. Lecz zanim odejdzie bêdzie chcia³ wys³uchaæ co jeszcze powie, a jak potwierdzi, ¿e chce zostaæ sama to ulotni siê jak najszybciej i nigdy ju¿ nie bêdzie zawraca³ jej g³owy swoj± durn± osob±..
Reakcja Miharu z pewno¶ci± by³a dziwna , zarówno dla Hachibiego , Deia i nawet jej samej. Dziewczyna zaczê³a cicho chichotaæ...
- Ju¿ dawno nie s³ysza³am tak chaotycznej wypowiedzi...- powiedzia³a miêdzy swym cichym i delikatnym chichotem.
- zabawny jeste¶. - doda³a ju¿ spokojnie , spogl±daj±c na Deidarê. Nie mog³a zrozumieæ po co a¿ tyle mówi i roztrz±sa ci±gle i ci±gle i na nowo te same problemy.
- Czemu ci±gle my¶lisz o tym samym? - znów zachichota³a , choæ teraz trwa³o to krócej. Tak delikatnie u¶miechniêta i rozbawiona "dramatyzowaniem" Dei'a wygl±da³a jak ma³e dziecko...Jednak¿e ta twarz by³a tylko chwilow± mask±...mog³a na krótk± chwilê zapomnieæ ¿e tak niewiele na tym ¶wiecie j± bawi.
- Czasami lepiej pos³uchaæ ciszy...zapomnieæ na chwilê ¿e ¶wiat jest okrutny...- powiedzia³a ju¿ spokojnie , bez u¶miechu...Pominê³a jedynie wzmiankê o tym ¿e by³a rozmowna...poniewa¿ Deidara doskonale wiedzia³ ¿e taka Miharu zniknê³a ju¿ dawno temu.
Totalnie zamurowa³o go na jej dziwaczn± reakcjê. Kompletnie nie wiedzia³ co ma o tym wszystkim my¶leæ. Zaniecha³ odej¶cia i zawróci³ tym razem przysiadaj±c siê do niej no i równie¿ siê kul±c k³ad±c brodê na kolana, za¶ one by³y owiniête jego rêkoma.
- Huh? No có¿.. Czy ja jestem zabawny? Wow pierwsze s³yszê. My¶la³em, ¿e jestem ¿a³osny a nie zabawny.... - stwierdzi³ fakt, poniewa¿ faktycznie jeszcze nikt tak o nim nie powiedzia³. Jedynie s³ysza³ ¿e jest dzieciobójc± i inne takie beznadziejne obelgi o jego osobie.. A tu proszê.. Rozmarzy³ siê jako¶ tak przez moment, po czym jego wzrok pad³ na twarz Miharu.
- Ja nie my¶lê o tym samym ju¿ od dawna.. Wydawa³o mi siê tylko, ¿e nie chcesz bym zawraca³ ci sob± g³owy.. - odpowiedzia³ krótko tym razem na jej pytanie spokojnym tonem g³osu. W sumie mia³a racjê z t± cisz±, ¿e czasem lepiej jest nic nie mówiæ i trwaæ tak zapominaj±c o bo¿ym ¶wiecie a tak¿e o tych wszystkich nieprzyjemno¶ciach danych przez ¶wiat. Jednak¿e pomimo i¿ by³ przez jaki¶ czas ponury u¶miech wróci³ na jego twarz.. Mo¿e to przez ten jej ¶miech? Najwyra¼niej tak.. Wywnioskowawszy z tej ca³ej sytuacji to on jednak mia³ na ni± dobry wp³yw, gdy¿ zawsze jako¶ uda³o mu siê ujawniæ na jej twarzy u¶miech. Mo¿e on taki mia³ jaki¶ dar czy co¶? Tego nawet sam Dei nie wiedzia³.. Tylko nie wiedzia³ czy dobrze zrobi³ przysiadaj±c siê do dziewczyny, ale ma³o go obchodzi³o czy dostanie od niej po g³owie, bo to by³a dla niego normalka, wiêc ryzykowaæ zawsze móg³. Po za tym by³ ju¿ przyzwyczajony ju¿ do bólu zadawanego przez innych, gdy¿ w siedzibie zawsze kto¶ mu przy³o¿y³, wiêc nawet je¶li ona tak bêdzie chcia³a zrobiæ to i tak siê tym nie wzruszy..
Nadal skulona , patrzy³a przed siebie...Na pierwsze stwierdzenie Deidary odpowiedzia³a jak zwykle spokojnym i opanowanym tonem:
- Có¿...przyznam ¿e czasem bywasz...do¶æ irytuj±cy.- powiedzia³a nie patrz±c na Dei'a. Lubi³a ciszê i spokój , a Dei potrafi³ byæ do¶æ uparty w swych czynach , co czêsto j± denerwowa³o. Zauwa¿y³a ¿e ch³opak nad czym¶ siê zastanawia...mimo jego zaprzeczeñ , s±dzi³a , i¿ kr±¿y nadal wokó³ jednego tematu.
- Uwa¿am ¿e zbyt du¿o g³ówkujesz...odpocznij. - rzuci³a obojêtnie. Po d³u¿szej chwili , ludzkie towarzystwo zaczê³o jej trochê wadziæ...nie mia³a ochoty na rozmowê...A tym bardziej na rozmowy dotycz±ce jej my¶li , uczuæ czy innych bzdur które obecnie by³y dla niej jak kamieñ.
- A teraz wybacz , ale chcê zostaæ sama...wiêc mo¿esz ju¿ odej¶æ. - odwróci³a siê znów i patrzy³a na pustyniê. Chcia³a mieæ ¶wiêty spokój...Nie mia³a zamiaru fizycznie krzywdziæ Dei'a , poniewa¿ by³a osob± kulturaln± , cywilizowan± i nie ucieka³a siê do przemocy w tak b³ahych sprawach.
- Echh.. To oznacza, ¿e k³ama³a¶ mówi±c, ¿e jestem zabawny.. A tak naprawdê uwa¿asz mnie za kretyna nic nie wartego.. - burkn±³ krzywi±c siê bardzo wyra¼nie. Po chwili wsta³ zaciskaj±c ponownie piê¶ci tak, ¿e o ma³o co nie przebi³ sobie paznokciami skóry.
- Ja tylko chcia³em porozmawiaæ i mi³o spêdziæ z tob± chwile.. Ale najwyra¼niej moja obecno¶æ ciê irytuje i wkurza, wiêc tak to idê sobie ju¿.. Jednak¿e pamiêtaj, ¿e boli mnie bardzo jak tak mnie olewasz i mn± gardzisz.. Ale có¿, najwidoczniej tak lubisz pomiataæ tak± durn± osob± jak ja.. Pewno na to zas³ugujê, bo tak czy owak to co robiê to zazwyczaj zawsze popsuje to prêdzej czy pó¼niej.. - doda³ obojêtnym tonem g³osu. Poczu³ i¿ nie potrzebnie siê fatygowa³, by tu przyj¶æ.
- Tak wiêc nie martw siê moj± osob±, bo ju¿ nigdy mnie nie zobaczysz ani nie us³yszysz mojego irytuj±cego g³osu. - rzek³ pó³szeptem kiedy w³a¶nie odchodzi³. Schowa³ rêce do kieszeni p³aszcza i teraz uda³ siê przed siebie tam gdzie nogi go tylko ponios±.. Nagle przypomnia³ sobie i¿ zostawi³ kogo¶ wa¿nego jego sercu w siedzibie, tak wiêc mia³ zamiar tam powróciæ. Wiedzia³, ¿e z Miharu ju¿ nie mia³o najmniejszego sensu próbowaæ, a nawet nie chcia³, gdy¿ kocha³ kogo¶ innego, jednak¿e jej s³owa go rani³y, bo bardzo lubi³ jej towarzystwo i z ni± gadaæ, ale ona nie, wiêc po co mia³ zawracaæ sobie ni± g³owê skoro jego obecno¶æ j± irytowa³a? Znikn±³ po d³ugim czasie, jeszcze ostatni raz spogl±daj±c na dziewczynê, takim trochê smutnym wzrokiem. Jedynie kiedy znikn±³ zawia³ bardzo potê¿ny wiatr w stronê Hachiko, który zacz±³ rozrzucaæ jej w³osy na wszystkie strony. To zjawisko by³o do¶æ dziwne, ale có¿. Bywa. No ¿ycie no. Powia³o w³a¶ciwie ch³odem, po jej i jego s³owach, a nawet wiêcej ni¿ ch³odem.. Mianowicie powia³o lodem, ¿e a¿ powinna pojawiæ siê na skórze dziewczyny gêsia skórka, gdy¿ ten wiatr nie tylko by³ silny, ale te¿ bardzo lodowaty..
NMM
Miharu nie odezwa³a siê ju¿...nie mia³a najmniejszego zamiaru od nowa uspokajaæ ch³opaka. Jej zdaniem plót³ te g³upoty zupe³nie bez sensu...mówi³ dok³adnie to samo i u¿ala³ siê nad sob± ju¿ chyba milion razy...zmêczy³o j± to lekko. Wiatr , który zawia³ po jego odej¶ciu rzeczywi¶cie by³ zimny , jednak Hachiko nie poruszy³a siê nawet...w kraju demonów natknê³a siê na gorsze mrozy , a jako¶ tê podró¿ przetrwa³a. Po chwili mocniej podkuli³a nogi zaciskaj±c na nich ramiona.
~Ch³opak jest smutny...Wiesz...czasem wydaje mi siê ¿e to ty jeste¶ demonem , a nie ja... - odezwa³ siê Hachibi swym trafnym stwierdzeniem. Hachiko zamknê³a oczy...wci±¿ tkwi³a we w³asnym umy¶le , siedz±c skulona przed klatk± wê¿owatego...
Byæ mo¿e tak jest... - odpowiedzia³a.
~Czy ty w ogóle pochodzisz z tego ¶wiata? Bo nie zachowujesz siê jak cz³owiek... - znów rzuci³ demon patrz±c na Miharu swymi karminowymi oczyma. Dziewczyna , siedz±c przed klatk± mia³a g³owê opuszczon± w dó³ i przymkniête oczy...odezwa³a siê unosz±c powoli g³owê:
- Nie nale¿ê do ¿adnego ¶wiata... - gdy otworzy³a oczy , by³y równie karminowe jak oczy Hachibiego.
W realnym ¶wiecie nadal siedzia³a skulona nieruchomo , z zamkniêtymi oczyma , s³uchaj±c wietru , który teraz by³ spokojny i lekko gna³ po pustynnych piaskach.
*Bieg³em bardzo szybko w stronê murów, skupilem chakre w stopach i zacz±³em biegn±c po murze, po czym szybko przeskoczy³em przez bramê*
<NMM>
Sasuke bez szelestnice pojawi³ siê na murach wiatr rozwiewa³ jego p³aszcz z akatsuki ukazuj±c czê¶æ starego stroju sharingan mia³ aktywne ca³y czas dostrzeg³ Micharu kul±c± siê oraz jakiego¶ kolesia.
Miharu wyczu³a na nowo czyj±¶ obecno¶æ , jednak nie ruszy³a siê z miejsca. Jedynie obróci³a nieznacznie g³owê i spojrza³a k±tem oka na przyby³ego Sasuke. Zaraz po tym znów zwróci³a wzrok na pustyniê...
~A mo¿e jakie¶ "witaj" , "cze¶æ" , "ohayo"?? - mrukn±³ Hachibi w jej g³owie...tam nadal Miharu siedzia³a przed jego klatk± , wpatruj±c siê w karminowe oczy demona , w³asnymi , które przybra³y ten sam kolor.
W ¶wiecie rzeczywistym z jej wygl±dem by³o wszystko w porz±dku...Siedzia³a nieruchomo , a wiatr , który obecnie wia³ unosi³ lekko jej w³osy i karminowy p³aszcz.
Sasuke spojrza³ na Miharu i wszed³ do jej umys³y staj±c na przeciwko demona
~koniec tej zabawy
powiedzia³ zimnym przeszywaj±cym g³osem wyci±gaj±c kunai i przebijaj±c postaæ demona który powinien znikn±æ za kratami
~muszê z tob± porozmawiaæ
powiedzia³ spokojnie obracaj±c siê do dziewczyny
Dziewczynê zaskoczy³a ponowna wizyta Sasuke w jej umy¶le , oraz to co zrobi³ z Hachibim by go "sp³awiæ" , choæ nie odbi³o siê to w jej zachowaniu. Miharu wpatrywa³a siê nadal nieprzytomnie w ciemno¶æ za kratami klatki demona...nastêpnie przenios³a wzrok na Uchihê. Jej oczy by³y nadal karminowe...
- S³ucham... - mruknê³a cicho i jak zwykle bezbarwnym tonem. Jej samotno¶æ znów zosta³a zak³ócona...ale Miharu wiedzia³a ¿e Sasuke nie jest osob± wylewnie rozmown± , wiêc konwersacja z pewno¶ci± nie podzia³a na ni± tak jak rozmowa z Risenem czy Dei'em.
westchn±³ prawie niezauwa¿alnie po czym odezwa³ siê
~Chcia³em poprosiæ ciê o to by¶ zosta³a moj± partnerk± w akasuki
zamilk³ na sekundê po czym kontynuowa³
~moja dotychczasowa partnerka nie jest w stanie siê ruszyæ jest jakby to uj±æ w ¶pi±czce
znowu urwa³ przypominaj±c sobie tamt± chwilê po czym zacz±³ dalej mówiæ
~wiêc zgodzisz siê
Wzruszy³a nieznacznie ramionami. W³a¶ciwie by³o jej wszystko jedno , nie przywi±zywa³a zbytniej wagi do sprawy "partnerów" w Aka...Zawsze by³o tak , ¿e je¶li nawet mia³a partnera to zazwyczaj i tak pracowa³a sama.
Skinê³a lekko g³ow± mówi±c:
- Mogê zostaæ...je¶li to takie wa¿ne... - powiedzia³a stoj±c nieruchomo. Wpatrywa³a siê w oczy Sasuke swym mglistym , spokojnym spojrzeniem. Zastanawia³a siê jak to mo¿liwe ¿e kto¶ , charakterem podobny do niej móg³ jednak znale¼æ swoj± drogê...zawiesiæ walki z bratem i jako¶ wyj¶æ na prost±...
To by³o jednak co¶ innego...ona by³a inna...Znów przypomnia³a sobie rozmowê z Risenem , podczas której j± nieco zdenerwowa³.
*Gdy przeskoczy³em mury, i bylem jakie¶ 10M odwróci³em siê i zobaczy³em dwie osoby na murze Suny*
- hm.
*Popatrzy³em po czym cichymi ruchami zacz±³em biegn±c z powrotem, po czym paroma odbiciami wskoczy³em na wie¿e która stal± kolo muru*
- Uchiha ... Sasuke hmm.
*Popatrzy³em w stronê dwóch cz³onków akatsuki, nie by³o widaæ do koñca mojej twarzy, by³o s³ychaæ ma³e dzwonienie dzwoneczka który by³ przyczepiony do szalika*
~to dobrze chyba siê nie zdenerwowa³a¶ za to jak odes³a³em Hibachiego
po tych s³owach opu¶ci³ jej umys³ w realnym ¶wiecie patrzy³ jej siê prosto w oczy swym sharinganem
-Po co siê ukrywasz i nasz szpiegujesz
odwróci³ siê do nieznajomego w oczach mia³ aktywny ju¿ kalejdoskop
-Zje¿d¿aj st±d
Równie¿ wróci³a do rzeczywisto¶ci tym samym spokojnie mówi±c:
- Nie...Przynajmniej przez chwilê mam spokój - po czym spojrza³a na przyby³ego Mizuke , który by³ niestety w tej chwili nieproszonym go¶ciem. Dziewczyna nie odezwa³a siê w ogóle , uznaj±c ¿e "przybysz" zainteresowa³ siê postaci± Sasuke...Miharu spokojnie siedzia³a na brzegu muru nie patrz±c ju¿ nawet na ¿adnego z nich. Zwiesi³a lekko jedn± nogê i nieznacznie ni± buja³a.
- Eh...ani chwili ciszy...- westchnê³a niedos³yszalnie dla Sasuke czy Mizuke.
*Zeskoczy³em z wie¿y, po czym wsadzi³em rêkê pod pelerynê, po czym wyj±³em list*
- ...
*Popatrzy³em na prosto w stronê Sasuke*
- Je¿eli spotkasz Tenge-sama daj mu ten list ...
*Po czym wiatr dmuchn±³ list w stronê Sasuke*
Cytat: Kusa - Mieszkania - 15 Maj
- On bêdzie wiedzia³ o co biega ...
Z³apa³ list dwoma palcami po czym powiedzia³
-Co¶ powiedzia³em wcze¶niej
patrzy³ na niego Mangekyou sharingan nie spuszczaj±c z niego wzroku powiedzia³ do Miharu
-To dobrze
Spojrza³a k±tem oka na zaistnia³± sytuacjê , po czym wróci³a do wbijania wzroku w ciemn± pustyniê.
- hmmm...lepiej je¶li odejdziesz ch³opcze...- mruknê³a nie patrz±c ju¿ na nich. Spojrza³a na swoj± d³oñ , i zdjê³a rêkawiczkê na chwilê...na wewnêtrznej stronie d³oni widnia³ niewielki czarny znak...który pojawi³ siê tam ju¿ dawno temu. Zastanawia³a siê kiedy sta³a siê podobna do demona...
*Wolnym korkiem szed³em do tylu ... oczy zaczê³y mi siê ¶wieciæ jak ¿arówki, gdy doszed³em do krawêdzi muru zacz±³ lecieæ do tylu*
- Do zobaczenia ...
- Sasuke ... kun ...
<NMM>
Dezaktywowa³ kalejdoskop powracaj±c do trzech ³ezek zauwa¿aj±c pewien znak na rêce Miharu
-£adny znak
powiedzia³ spokojnie badaj±c sharinganem owy znak
Za³o¿y³a natychmiast rêkawiczkê i lekko zacisnê³a d³oñ.
- Jestem ciekawa czy moja sala operacyjna zaros³a ju¿ brudem...- rzuci³a spokojnie , byle odbiec od tematu jej znaku na d³oni. Zastanawia³a siê czy w ogóle ma dok±d wracaæ , i czy jej mieszkanie nie jest zdewastowane , zaro¶niête wszelkim kurzem i brudem...
-Przed moim wzrokiem nie ukryjesz tego
spojrza³ jej w oczy po czym doda³
-Ale je¶li to dla ciebie dra¿liwy temat to nie bêde siê dopytywa³
znów wiatr zawia³ szastaj±c jego p³aszczem i odkrywaj±c CS
Jej uwadze nie umkn±³ znak na szyi Sasuke , choæ o tym s³ysza³a ju¿ wczesniej...w koñcu jej w³asna siostra równie¿ posiada³a CS.
- Ty posiadasz CS , a ja mam to...- powiedzia³a krótko spogl±daj±c na zaci¶niêt± d³oñ.
- Ten temat nie wpêdza mnie we w¶ciek³o¶æ...ale nie jest moim ulubionym...- powiedzia³a spokojnie , choæ rzeczywi¶cie nie lubi³a rozmawiaæ o swoich naznaczeniach. Hachibi chwilowo nie móg³ siê wtr±caæ...i to tylko j± cieszy³o. Wspomnienia o pojawiaj±cych siê i znikaj±cych znakach demona zaczê³y nap³ywac jej do g³owy.
poprawi³ p³aszcz zas³aniaj±c CS i u¶miechaj±c siê
-nie chcia³a¶ czego¶ sprawdziæ
powiedzia³ beznamiêtnie
-Sali operacyjnej z tego co widzia³em w sunie szpital dobrze prosperuje
- W³a¶ciwie chodzi³o mi o salê operacyjn± w moim mieszkaniu w Aka...- powiedzia³a spokojnie spogl±daj±c gdzie¶ przed siebie. Westchnê³a cicho robi±c minê typu -_-
- Zapewne ¿adne z organów ju¿ siê nie nadaje do przeszczepu - mruknê³a prawie niedos³yszalnie na my¶l o swojej ch³odni w której trzyma³a wszystkie potrzebne "elementy" ludzkiego cia³a.
powiedzia³ spokojnie
-Organy to chyba nie problem
doda³ po krótkiej chwili
-A teraz Aka ma bazê tymczasowo w sunie w starej siedzibie nikogo niema
Podpar³a g³owê d³oni± i westchnê³a cicho zmêczona tyloma zmianami.
- W starej siedzibie by³o dobrze...- mruknê³a znów. Zastanawia³a siê czy w tymczasowej siedzibie w sunie bêdzie w porz±dku...choæ bardzo w to w±tpi³a. Zdecydowanie wola³a swój k±t , choæ pewnie ciemny brudny i zakurzony to jednak by³o miejsce gdzie mog³a siê zaszyæ na dobrych kilka dni.
- Taa...organy mo¿na ³atwo znale¼æ , ale mia³am kilka ³adnych okazów...mo¿e krew siê jeszcze do czego¶ nada...- zaczê³a siê zastanawiaæ na g³os.
-hym...
zamy¶li³ siê chwilê po czym powiedzia³
-Zaprowadziæ ciê do nowej siedziby mo¿e znajdziesz tam co¶ dla siebie to jaki¶ opuszczony dwór
po czym znów pogr±¿y³ siê w my¶lach
- Hmmm...bêdê musia³a siê tam jako¶ dostaæ...wiêc mo¿emy i¶æ - powiedzia³a w³a¶ciwie obojêtnie. Zastanawia³a siê nad czym¶ przez chwilê...
- Najpierw co¶ sprawdzê...- stwierdzi³a po czym spojrza³a na Sasuke , wyci±gnê³a praw± d³oñ ze znakiem , zdjê³a rêkawiczkê i dotknê³a policzka Uchihy...zbli¿y³a swoje usta do jego tak ¿e dzieli³o je tylko kilka milimetrów. Chcia³a sprawdziæ czy rzeczywi¶cie Hachibi nie bêdzie próbowa³ znów przej±æ kontroli nad Miharu i gromadziæ wiêcej chakry...ju¿ nie raz robi³ to samo...
Jednak¿e...nic siê nie sta³o. Miharu siê odsunê³a i wsta³a spokojnie poprawiaj±c p³aszcz. W³o¿y³a rêce do kieszeni...
- Przynajmniej tyle spokoju... - rzuci³a spokojnie w my¶lach i spojrza³a w stronê wioski.
nie ruszy³ siê o milimetr po czym powiedzia³
-ruszajmy
skoczy³ z muru w stronê wioski u¿ywaj±c CS2 wyl±dowa³ na ulicy <NMM>
Zeskoczy³a z muru...cicho i delikatnie wyl±dowa³a na ziemi po czym pod±¿y³a za Sasuke.
<nmm>
Przyszed³ akurat tu, bo tak jako¶ wysz³o.. Wskoczy³ na dach, gdzie by³ ostatnim razem i usiad³ na miejscu gdzie niedawno gada³ z Miharu, o ile w ogóle mo¿na by to by³o nazwaæ rozmow±.. Skuli³ siê tak jak ona wtedy i spogl±da³ przed siebie pustym wzrokiem, my¶l±c o nie wiadomo czym. Cisza.. Dooko³a by³o zupe³nie pusto i cicho, co mu w ogóle nie przeszkadza³o, tylko dawa³o siê bardziej skupiæ na swoich ró¿norodnych my¶lach.
- Ciekawe no ciekawe.. Dlaczego Miharu jest wobec mnie taka osch³a? Co ja jej takiego robiê? Mo¿e w ogóle nie powinienem zawracaæ jej sob± g³owy i najlepiej dla niej i mnie bêdzie tak, ¿e ju¿ nigdy siê nie zobaczymy? Bo po co mamy siê k³óciæ o byle co, a tak¿e po co mam po rozmowie z ni± siê za³amywaæ? Wszytko to ju¿ nie ma najmniejszego sensu, bo zapewne ona mnie nienawidzi i mn± gardzi, jak równie¿ nic dla niej nie znaczê.. Tak wiêc po co ja o niej stale my¶lê? Po co zawracam sobie ni± g³owê skoro i tak mnie oleje prêdzej czy pó¼niej k³ami±c, ¿e nie ma ochoty na rozmowy? Najlepiej bêdzie jak o niej totalnie zapomnê, a ona o mnie.. Tak bêdzie najrozs±dniej, bo po co mam j± mêczyæ, je¿eli tego nie chce? Ajj ile pytañ a tak ma³o odpowiedzi.. - zacz±³ intensywnie skupiaæ siê nad owymi zadanymi przed siebie pytaniami w swojej g³owie nie mog±c na nie w ¿aden sposób odpowiedzieæ. Jednak¿e wiedzia³, ¿e ju¿ nie powinien spotykaæ siê z Miharu dla jej i w³asnego dobra... Nawet je¿eli mia³by o niej zupe³nie zapomnieæ a ona o nim, bo przecie¿ tak czy owak ona go ju¿ nie lubi³a, wiêc nie by³o sensu ju¿ jej znaæ... Ale z drugiej strony bola³o go to, ¿e taka ewentualno¶æ by³aby czym¶ najlepszym dla nich, bo nie znosi³ jak ona tak na jego widok reagowa³a i te¿ jak siê do niego odnosi³a..Nie wiedzia³ czemu to robi³a.. Przecie¿ tyle przecierpia³ w jej imieniu i nico z tego ma.. Po co on w ogóle siê wysila³? By teraz cierpieæ w ciszy i w mêkach? Teraz bardzo chcia³ straciæ pamiêæ o wszystkim co go spotka³o w ¿yciu i zacz±æ ¿ycie od nowa i wszystko naprawiæ, albo od nowa inaczej wszystko rozegraæ.. Ale nawet nie wiedzia³ jak siê traci pamiêæ, wiêc mo¿e samo siê stanie? Tego te¿ nie wiedzia³.. Teraz po prostu siedzia³ skulony opatulaj±c ramiona na kolanach, a broda spoczê³a na nich. Patrzy³ przed siebie smutno i nie wiedzia³ co z sob± zrobiæ w owej chwili.. Ca³e ¿ycie da³o mu nie¼le w ko¶æ i tylko parê chwil by³o w nim takich mi³ych i przyjemnych.. Teraz znów nasta³a pustka i smutek, a tak¿e rozczarowanie. Tak wiêc powinno siê zadaæ podstawowe pytanie: Po co on siê urodzi³, skoro tyle nieszczê¶æ mia³ w tym nêdznym ¿yciu, a tak ma³o dobrego mu siê przytrafi³o? Nagle zerwa³ siê ogromny wiatr, który zacz±³ targaæ na wszystkie strony jego w³osami, które wypad³y te¿ z p³aszcza, a by³y bardzo d³ugie wiêc wygl±da³ teraz tak jakby by³ jakim¶ ¿ó³tym zwierzêciem.. Nie obchodzi³o go to co siê teraz nim stanie b±d¼ to co siê teraz dzieje.. Teraz czeka³ na to co jak± przykr± niespodziankê przyniesie mu los.. A mo¿e przyjemn±? Raczej negatywn±, bo i tak za du¿o by³o tego z³ego, wiêc nie bêdzie ju¿ raczej tych dobrych.....
Dodane po 3 godzinach 57 minutach:
- Dobra co ja bêdê siê g³upio zastanawia³.. Idê bo co¶ czujê, ¿e jestem potrzebny... - mrukn±³ pod nosem wstaj±c i przeci±gaj±c siê leniwie. Schowa³ swoje w³osy z powrotem do pod p³aszcz i uda³ siê w stronê nowej siedziby, bo co¶ mu podpowiada³o, ¿e kto¶ mu bardzo bliski jest w niebezpieczeñstwie, a on bêdzie ka¿dego takiego broni³, nawet za koszt w³asnego ¿ycia..
NMM
Akuro, dysz±c, stan±³ wreszcie przed "murami" Suny. Te "mury" by³y strom±, wysok± gór±. Nie widaæ by³o w niej wielu zag³êbieñ, by³a niemal ca³kowicie g³adka, przez co wspinanie siê na ni± rêcznie bez zabezpieczeñ by³o bardzo niebezpieczne. Je¶li chodzi³o o shinobi, rozwi±zanie nasuwa³o siê samo - wej¶cie z pomoc± chakry kumulowanej w stopach, jednak zwykli ludzie mogliby mieæ powa¿ne problemy z wej¶ciem na szczyt góry.
"Mimo to ten 'mur' jest ¶wietn± obron± dla Suny. " - pomy¶la³ Akuro. - "Trochê zawsze potrwa, zanim shinobi wejd± nawet z pomoc± chakry na górê... A w tym czasie mo¿na ich z góry nieco podniszczyæ. Architekci musieli mieæ niez³y ³eb. "
Przerwa³ rozmy¶lania i zerkn±³ na dziadka.
-Tu nie da siê wej¶æ inaczej, ni¿ za pomoc± pompowania chakry. Bêdzie pan musia³ wej¶æ mi na plecy... Chyba ¿e ma pan jaki¶ wynalazek lub co¶, bo pomog³oby panu wej¶æ tam bez chakry.
Staruszek pokrêci³ g³ow± i bez s³owa wskoczy³ mu na plecy.
"Kto by pomy¶la³, wygl±da na szczup³ego, a jest taki ciê¿ki" - pomy¶la³ m³ody Aburame.
Podszed³ do "muru" i spojrza³ w górê. By³a bardzo wysoka, a przynajmniej taka zdawa³a siê z do³u. Skupi³ chakrê w stopach, koncentruj±c siê. Poczu³ moc, która przyp³ynê³a mu do tej czê¶ci cia³a, po czym skoczy³ ca³ym ciê¿arem na mur.
By³o to ci±gle niesamowite uczucie, mimo, ¿e robi³ to wiele razy. Zacz±³ i¶æ, z pocz±tku powoli, pó¼niej szybciej, a¿ w koñcu biec. Podziwia³ wielko¶æ góry : zmarnowa³, a przynajmniej tak mu siê wydawa³o, wiele chakry na ca³o¶ciowe przebiegniêcie.
Wreszcie dotar³ na szczyt. Stan±³ na szczycie góry. By³ ciep³y od s³oñca, mia³ wiele ubytków i wypuk³o¶ci, wiêc nieco ciê¿ko by³o dalej i¶æ. Ostro¿nie po³o¿y³ dziadka na ziemi, aby ten siê nie przewróci³, po czym zacz±³ równie ostro¿nie i¶æ. Ostre wypuk³o¶ci ku³y go w stopy, a nogi wpada³y co chwila w dziury, jednak wiêkszym problemem by³o zmêczenie Akuro. Po ostatniej walce straci³ trochê chakry i przeby³ te¿ d³ugi spacer bez odpoczynków, by³ wiêc zmêczony.
Szed³, staraj±c siê przeskakiwaæ dziury i omijaæ wypuk³o¶ci, jednak po chwili zatrzyma³ siê. Obserwowa³ stra¿niczki, wysokie wie¿e, wystrzelone czubkami a¿ w niebo.
"Stra¿nicy musz± mieæ z nich bardzo dobry widok..."
Odwróci³ siê, patrz±c na dziadka. Po chwili wpad³ na pewien pomys³.
"Mo¿liwe, ¿e ju¿ jeste¶my ¶cigani... Nie znaj± mojej twarzy, ale znaj± ubiór. "
¦ci±gn±³ szybko bluzkê i spodnie, bior±c je pod pachê i wciskaj±c do torby. Zosta³ teraz w bia³ej koszuli i d¿insach. By³o to zwyk³e ubranie, nie rzuca³o siê w oczy. Powiedzia³ do dziadka, aby te¿ w jaki¶ sposób siê przebra³, po czym ruszy³ dalej murem. Obawia³ siê, czy aby stra¿nicy nie zaobserwowali jego przebrania siê. Mia³ nadziejê, ¿e jednak nie.
Obserwowa³ widoki, id±c szczytem góry. Co chwila chwia³ siê na niepewnym terenie muru, lecz na szczê¶cie nie spada³. Wiedzia³, ¿e swoim nowym ubiorem ukaza³ twarz, wiêc wyci±³ sobie kunaiem kawa³ek materia³u i przygotowa³ z niego maskê na doln± czê¶æ twarzy.
Wêdrówka sta³a siê nieco niezno¶na, ale w koñcu, po wielu krokach, pewnych i niepewnych, znalaz³ siê poza murami wraz z dziadkiem. [NMM] .
Zuka ju¿ tak nie pêdzi³ przed siebie (da³o o sobie znaæ zmêczenia) . Nikt nie mo¿e mnie zobaczyæ ,nie wiem jakie mamy stosunki dyplomatyczne z t± wiosk± ,ale wolê przej¶æ niezauwa¿ony . Nofushido koncentruje chakrê w nogach i czym prêdzej przedostaje siê na drug± stronê wioski .
NMM
Postanowi³ pozeskakiwaæ sobie ze stopni góry by nabraæ wiêcej zrêczno¶ci ... tak te¿ zrobi³ .
Szybko czyni³ co mia³ czyniæ gdy by³ na dole skierowa³ siê w stronê konohy... <NMM>
Nagle budze siê na murach suny.
-Co siê sta³o?gdzie ja jestem?-na te pytania ju¿ chyba sobie nieodpowiem.
Szybko udaje siê w strone bram./NMM
Sokamaru za pomoc± kotroli chakry wbieg³ na szczyt murów i popatrzy³ na rozci±gaj±c± siê przed nim pustyniê nara. Mo¿e jest to do¶æ dziwne ale zawsze czu³ siê tam bezpiecznie. Kiedy¶ czêsto wybiega³ w g³±b pustyni lecz od dwóch laty tak po¶wiêci³ siê treningowi i¿ nie by³o na to czasu. Nareszcie mia³ trochê spokoju... westchn±³ g³êboko i skoczy³ z murów na sam dó³. Istne Samobójstwo! Mog³o by siê wydawaæ lecz zanim dotkn±³ ziemi u¿y³ kontroli piasku i wyl±dowa³ na nim jak na puchu. Nastêpnie pobieg³ w stronê pustyni.
<nmm>
Miharu przyby³a tutaj, nie maj±c w sumie ku temu celu. Po prostu usiad³a na mur, nogi mia³a skulone pod brodê, a jej w³osami targa³ lekki powiew wiatru. Konkretniej my¶la³a nad ró¿nymi sprawami.. Jedn± by³o to gdzie mog³aby znale¼æ kogo¶ z Akatsuki i spytaæ co ma zrobiæ by móc tam do³±czyæ, a dwa to koniecznie chcia³a znale¼æ i zabiæ mordercê swojego klanu, gdy¿ Hachiko nie chce, by ten który wybi³ doszczêtnie jej klan ( prócz niej) ¿y³ na tym ¶wiecie. Nale¿y mu siê ¶mieræ i ona musia³a tego dopilnowaæ.. Teraz po prostu my¶la³a co ma z tym wszystkim robiæ. Nie mia³a pojêcia dlaczego akurat tu przysz³a, ale po prostu tak jako¶ wysz³o.
Deidara lata³ na swoim ptaku z gliny w okolicach suny, nie wiedzieæ po co jednak lata³... * Hmmm ciekawe, ta suna to takie piêkne miejsce, jednak brak mu sztuki, wybuchu * - pomy¶la³ i wyci±gn±³ z ma³ej kieszonki troszkê gliny, wyrzuci³ j± w postaci dwóch ma³ych ptaszków, po chwili rzek³ - Katsu - a glinanine ptaszki wybuchy³y... - no i tak lepiej - rzecze sam do siebie.
Dziewczyna nagle wyrwa³a siê ze swoich przemy¶leñ. A to, co to spowodowa³o, by³ bardzo g³o¶ny wybuch, który us³ysza³a nieopodal siebie.
- Co to by³o? Hmm muszê to sprawdziæ.. Chyba nikt nie atakuje wioski.. Dobra po co ja tu jeszcze siedzê? Czas zobaczyæ co to by³o i kto to zrobi³. - pomy¶la³a, po czym ciê¿ko westchnê³a. Wsta³a z muru, przeci±gaj±c siê przy tym leniwie, po czym pobieg³a w stronê, gdzie us³ysza³a ten huk. Nagle przystanê³a gdzie¶ zaraz obok muru i spojrza³a w górê. Zobaczy³a tam jakiego¶ du¿ego ptaka i jakiego¶ gostka co na nim siedzia³. Jednak¿e nie wiedzia³a co ma powiedzieæ do niego.. A jeszcze jak siê oka¿ê, ¿e to osoba, co chce zniszczyæ wioskê, to nie bêdzie fajnie, poniewa¿ ona sama nie da rady jej obroniæ, a sama bêdzie chyba musia³a uciec. Ale postanowi³a tu jeszcze zostaæ i poobserwowaæ tego kolesia, co tu przyby³, udaj±c, ¿e go nie zauwa¿y³a.
Dei jeszcze chwilê lata³ i bawi³ siê w wybuchy, zwyczajnie trenowa³. Po paru minutach dostrzeg³ jak±¶ osobê poni¿ej. - Mo¿e ma³y sparing ... un... - znów zacz±³ prowadziæ monolog jednak w porê przesta³ i zlecia³ ni¿ej, kiedy ju¿ zobaczy³ ¿e jest to dziewczyna zatrzyma³ siê jakie¶ 10m nad ni±. * Nie bêdê z dziewczynami walczy³, chyba mnie jednak nie widzi * - pomy¶la³.
Spojrza³a jednak do góry, podnosz±c lekko g³owê, po czym zaczê³a mu siê jeszcze bardziej przygl±daæ, by okre¶liæ kim on jest. Zauwa¿y³a czarny p³aszcz z czerwonymi chmurkami.
- On jest z Akatsuki.. To mo¿e mam okazjê spytaæ go o to czy jest mo¿liwo¶æ przyst±pienia do tej¿e organizacji.. Skoro taka okazja jest, to czemu mia³abym tego nie wykorzystaæ. - Tym razem postanowi³a siê odezwaæ, skoro rozpozna³a ju¿ sk±d on jest.
- yy.. Hej ty na górze! Widzê, ¿e jeste¶ z Akatsuki. Wiem, ¿e to g³upio zabrzmi, ale skoro jeste¶ z tej¿e organizacji, mo¿e orientujesz siê, czy przyjmuj± jeszcze jakich¶ ninja do niej? Bo ja bym bardzo chcia³a, a wiem, ¿e trudno jest odnale¼æ siedzibê, a skoro ju¿ ty siê zjawi³e¶, muszê siê dowiedzieæ, czy jest szansa czy nie. Je¿eli nie to trudno prze¿yjê.. - powiedzia³a odwa¿nym tonem g³osu. Nie lêka³a siê go, choæ wiedzia³a, ¿e mo¿e byæ niebezpieczny. Nie mia³a pojêcia tylko jak mu na imiê, ale to w sumie najmniej wa¿ne w tej chwili.
Deidara wys³ucha³ dziewczyny, nastêpnie zeszkoczy³ z ptaka i wyl±dowa³ na murze. - Dlaczego chcesz do³±czyæ do organizacji Nie wiem, obecnie mamy braki kadrowe, ale musia³aby¶ byæ silna. - powiedzia³ zdziwiony, dziwi³o go to ¿e osoba z suny wie o organizacji oraz to ¿e co wiêcej chce przyst±piæ. * Mam ochotê zniszczyæ tê wioskê, ale nie mogê... ju¿ mnie widziano, mog³y by byæ problemy * - pomy¶lal i czeka³ co odpowie dziewczyna, nie chcia³ siê przedstawiaæ gdy¿ mog³o by mu to najzwyczajniej zaszkodziæ.
- Hmm dlaczego chcia³abym do³±czyæ.. Dlatego, ¿e po prostu nudzi mnie ju¿ zwyczajne ¿ycie w wiosce. I mam jeszcze cel. Zabiæ mordercê swojego klanu, a do³±czaj±c do Akatsuki mog³abym staæ siê jeszcze lepsza. I tak zdajê mi siê, ¿e jestem silna. Wiem, ¿e s³aba na pewno nie jestem i odej¶cie do organizacji by³oby czym¶ lepszym ni¿ siedzenie tu.
Tak w ogóle nazywam siê Miharu.. A ty?- odpowiedzia³a mu na jego pytanie, a tak¿e w koñcu mu siê przedstawi³a. Wszystko to mówi³a spokojnym g³osem, choæ nie widaæ by³o u¶miechu na jej twarzy. Gdzie¶ w ¶rodku niej kry³a siê ogromna si³a, jednak¿e chwilowo jest u¶piona. Tak wiêc nadaje siê ona do Aka, wiêc ona nie widzia³a ¿adnych problemów, choæ nie wiedzia³a co zrobiæ by jako¶ siê tam dostaæ. W jej oczach widaæ by³o, i¿ nie k³ama³a, wiêc teraz mog³a tylko czekaæ na to co on powie.
Blondyn spó¶ci³ g³owê gdy dziewczyna zapyta³a go o imiê, wiedzia³ i¿ nie mo¿e odpowiedzieæ. - Niestety nie mogê Ci odpowiedzieæ na to pytanie - odpowiedzia³ maj±c spuszczon± g³owê. * W¶cibski babsztyl ( no co Dei by³ wredny ) * -pomy¶la³ Deidara, w jego g³owie jednak dalej ksz±ta³y siê inne my¶li, opanowa³a go chêæ zabijania, wiedzia³ jednak ¿e na terenie Suny nie mo¿e liczyæ na pomoc Akatsuki, by³ te¿ zirytowany tym i¿ nie otrzyma³ partnera. - Skoro chcesz byæ w Aka musisz pokazaæ czy jeste¶ silna, inaczej nie masz szans - rzek³ Dei, ca³y czas mia³ spuszczon± g³owê, nie by³o widaæ jego psychotycznego u¶miechu na twarzy.
Biegn±c w stronê bramy miasta, zauwa¿y³em dwie osoby na murach.
- To musi byæ ...
Zmieniaj±c kierunek, zacz±³em wbiegn±æ po ¶cianie muru a¿ dotar³em na gore.
- Ty musisz byæ ... cz³onkiem Akatsuki ...
- Sorka ze tak wylatuje z tym ...
Popatrzy³em na dziewczynê która sta³a obok.
- Wiesz mo¿e gdzie znajdê w tej chwili jednego waszego cz³onka ? nazywa siê Tenge.
Zrobi³a krzyw± minê i zaczê³a gapiæ siê pusto w przestrzeñ.
- Nie to nie. - mruknê³a cicho, ale tak by to us³ysza³.
- Dobra, je¿eli chcesz zobaczyæ czy jestem silna zaraz ci to udowodniê. - rzek³a wypranym z emocji g³osem, po czym ruszy³a przed siebie i zaczê³a wykonywaæ pieczêci. Mia³a zamiar u¿yæ techniki z ¿ywio³u Katon.
- Katon: Hai Seki Shou!- krzyknê³a nabieraj±c powietrza do p³uc, które zmiesza³o siê z jej chakr±, po czym wypu¶ci³a z ust py³ wraz z popio³em, który polecia³ w stronê muru. Kiedy ju¿ tam dolecia³, u¿ytkowniczka ( czyli Miharu) spowodowa³a wybuch, a kawa³ek muru zosta³ przedziurawiony na wylot. Powsta³a do¶æ ogromna dziura i s³ychaæ by³o do¶æ g³o¶ny huk.
- Czy takie co¶ wystarczy? Bo nie tylko tyle potrafiê... - odpar³a sucho, patrz±c siê w zupe³nie inn± stronê. Ona by³a naprawdê zdolna, tylko musia³a po prostu trenowaæ, by byæ coraz lepsz±, jednak¿e nadaje siê ona do organizacji ju¿ teraz. Przynajmniej tak jej siê wydaje. Teraz czeka³a tylko na to co on teraz powie. Stanê³a gdzie¶ nieopodal blondyna, krzy¿uj±c rêce na piersi. Znów siê zamy¶li³a, a jej wzrok utkwi³ gdzie¶ w ziemi.. I wtedy nagle pojawi³ siê jaki¶ ch³opak. Nie odezwa³a siê, gdy¿ uzna³a, ¿e te pytania by³y skierowane do ch³opaka nie do niej. Nie zwróci³a w sumie na nim zbytniej uwagi, gdy¿ nie mia³a po co.
Ch³opak spojrza³ na przybysza. - Wiem, ale ci nie powiem... a je¶li ci ¿ycie mi³e to nawet nie bêdziesz chcia³ siê tego dowiedzieæ - powiedzia³ bez wiêkszego zainteresowania, widaæ po nim by³o ¿e jest zafascynowany Miharu, a raczej jej umiejêtno¶ciami. Zwróci³ siê wiêc b³yskawicznie w jej stronê i zacz±³ patrzeæ jak w obrazek. - Tak to sztuka... un... Sztuka jest eksplozj± to by³o piêkne... un... przepraszam za wcze¶niejsze zachowanie na Imiê mi Deidara - rzek³ cicho aby tajemniczy przybysz nie s³ysza³, jednak na tyle g³o¶no aby us³ysza³a go Miharu.
U¶miechnê³a siê lekko, gdy us³ysza³a, jak owy ch³opak nie chcia³ powiedzieæ tego, o co poprosi³ go nowo przyby³y. Nagle zauwa¿y³a jak gwa³townie blondyn obróci³ siê w jej stronê, ¿e a¿ podskoczy³a. Ale od razu potem ogarnê³a siê i sta³a ju¿ spokojnie [cenzura] siê w to, co do niej mówi³.Zdziwi³a siê nieco jego nag³± zmian± postawy wobec niej, ale spodoba³o jej siê to.
- Dziêkujê.. I mi³o mi ciê poznaæ.. Nie nic siê nie sta³o. Ka¿dy ma na pocz±tku z³e wra¿enie o innej osobie póki lepiej jej siê nie pozna...A no wybuchy s± super. W³a¶nie najbardziej lubiê jak co¶ wybucha.. Nie wiem tak jako¶ mam, a skoro u¿ywam ¿ywio³u Katon nauczy³am siê tej techniki, bo czyta³am, ¿e ona powoduje wybuch i tak w³a¶nie teraz j± potrafiê. A je¿eli mo¿na wiedzieæ jakimi ty dysponujesz zdolno¶ciami? Z tego co s³yszê i widzia³am do niedawna równie¿ lubisz powodowaæ eksplozje. - stwierdzi³a spokojnie, a na jej twarzy zago¶ci³ u¶miech. Ona równie¿ wypowiedzia³a owe s³owa do Deidary ciszej, gdy¿ skoro tamten siê pojawi³, a on zacz±³ ciszej do niej mówiæ, najprawdopodobniej nie chcia³ by tamten go us³ysza³, tak wiêc i ona zrobi³a podobnie, bo w sumie te¿ nie chcia³a by nieznajomy wiedzia³ o czym mówi ona.
- Zaraz Ci poka¿ê un... - powiedzia³ blondas i wyj±³ z kieszeni troszkê wybuchowej gliny, nastepnie wystawi³ d³oñ z której ¶rodka wystawa³ jêzyk, otwór gêbowy na d³oni Dei'a rozpocz±³ poch³aniaæ glinê, nastêpnie z tej te¿ czê¶ci cia³a wylecia³ ma³y ptaszek i kiedy odlecia³ kawa³ek m³ody rzek³. - Katsu ! - a ptaszek wybuchn±³ z potê¿n± si³±. - Widzê ¿e mamy wiele wspólnego - rzecze d³ugows³osy ju¿ nieco g³o¶niej, praktycznie nie zwraca³ ju¿ uwagi na nieznajomego by³ zajêty rozmow± z Miharu.
Teraz Miharu zaczê³a mu siê przygl±daæ uwa¿niej, a kiedy zobaczy³a co robi, a¿ siê tym oczarowa³a. Kiedy ma³y ptaszek wybuchn±³ u¶miechnê³a siê jeszcze szerzej.
- No i to w³a¶nie jest sztuka.. Sztuka jest wybuchem. Ale ma³o osób docenia "prawdziw± sztukê".. I uwa¿a, ¿e eksplozje to ¿adna sztuka, a ja w³a¶nie uwa¿am inaczej jak widaæ. I prawda, mamy co¶ wspólnego... - Te s³owa równie¿ dziewczyna wypowiedzia³a nieco g³o¶niej, bo jak zajê³a siê rozmow± z Deidar±, przesta³a w ogóle przejmowaæ siê tamtym ch³opakiem i wygl±da³o na to, ¿e go totalnie olewa³a, jakby go tu wcale nie by³o. Podoba³o jej siê bardzo jak co¶ ulega³o zniszczeniu.. Po prostu przez pewne zmiany w jej dzieciñstwie zaczê³a mieæ czasem my¶li destrukcyjne, jednak¿e wstrzymywa³a siê z tym jako¶..To w³a¶nie dlatego potrzebowa³a odej¶æ i znale¼æ Akatsuki.. Po za tym, jej z³a druga osobowo¶æ mo¿e w ka¿dej chwili siê zbudziæ i wtedy Miharu czasem nie panuje nad tym co robi i mo¿e zniszczyæ co¶ w okolicy. Choæ rzadko siê to zdarza to jednak staæ siê mo¿e. Ale dopiero wtedy jak bardzo siê zdenerwuje przez kogo¶ czy jaka¶ sytuacja j± doprowadzi do takiego stanu. Póki co by³a mi³±, spokojn± dziewczyn± i na co dzieñ taka jest.. W tym momencie ciekawa by³a co te¿ wydarzy siê dalej..
- Niesamowite ¿e to dostrzegasz, sztuk± jest wybuch w takim w³a¶nie przkonaniu ¿yjê, napomknê o Tobie z pewno¶ci± liderowi, byæ mo¿e bêdziemy nawet razem pracowali... wiesz znam niesamowicie potê¿n± technikê wybuchu jednak nie mogê jej pokazaæ gdy¿ zniszy³bym byæ mo¿e i ca³± wioskê. - powiedzia³ d³ugo w³osy blondy i u¶miechn± siê do dziewczyny, spojrza³ kontem oka na nieznajomego... - Byæ mo¿e znajdê sensowny sposób aby pokazaæ ci pe³niê swoich mo¿liwo¶ci, prawdziw± i piêkn± sztukê - mówi³ takim g³osem i¿ wyczuæ mo¿na by³o ¿e co¶ knuje.
U¶miechaj±c siê zacz±³em zbiegaæ z muru i zacz±³em biegn±c w stronê rezydencji Kazekage.
Z.T
- Tak dostrzegam to. To dziêkujê ci za to, ¿e chcesz powiedzieæ o mnie swojemu liderowi. Mam nadziejê, ¿e uda mi siê do was do³±czyæ.. O to ciekawa jestem jak bardzo destrukcyjna ta technika jest.. Kiedy¶ jak bêdzie okazja to poka¿ mi j±, bo ja bardzo lubiê patrzeæ jak co¶ wybucha..
- powiedzia³a z u¶miechem na swej twarzy, a s³ysz±c ostatnie jego s³owa zaczê³a co¶ podejrzewaæ, ale nie a¿ tak..
- Hmm ciekawa jestem czy on co¶ knuje.. W sumie i tak nawet je¶li to niech robi co chce. Wiêc nie mam czym siê przejmowaæ. - pomy¶la³a, maj±c nadal ten sam wyraz twarzy co dotychczas. I teraz przez to, ¿e Deidara spojrza³ na tamtego ch³opaka, to uprzytomni³a sobie i¿ nie byli sami. Tak czy siak ma³o obchodzi³ j± ten ch³opak co tak stercza³ tu jakie¶ dobre parê minut, stoi i milczy. Nagle niespodziewanie st±d zwia³.
- Hmm wydaje mi siê, ¿e ten typek co¶ chce zrobiæ. Nie wiem czy dobrze, ¿e tu jeste¶, bo lepiej by³oby jakby ciê nie z³apano.. - doda³a ju¿ powa¿nym g³osem, jak ju¿ tamten odszed³.
- W sumie masz racjê, nie bojê siê ale lepiej ¿eby mnie nie widziano tutaj, szczególnie w tym stroju. - powiedzia³ i dalej na jego twarzy go¶ci³ u¶miech. - Wiêc dobrze odezwê siê w sprawie twojego cz³onkostwa w Akatsuki. - doda³ i odlecia³ na swoim ptaku.
<nmm>
- Dobrze dziêkujê ci.. A wiêc do zobaczenia, na pewno siê jeszcze spotkamy.. - rzek³a z u¶miechem, po czym pomacha³a mu na po¿egnanie. Po chwili zastanowienia postanowi³a po prostu siê gdzie¶ przej¶æ, a nie siedzieæ tu i nic nie robiæ.. A po za tym g³upio jest zostaæ w miejscu gdzie kto¶ widzia³ j± z jakim¶ Akowcem, wiêc wola³a siê st±d ulotniæ. Nie wiedzia³a dok±d siê udaæ, ale nie mia³a zamiaru zostaæ tu d³u¿ej.
- Ten Deidara jest ca³kiem fajny.. Ciekawe co siê dalej wydarzy.. - gdy tak sobie o czym¶ pomy¶la³a, po prostu odesz³a z tego miejsca, udaj±c siê gdzie¶ przed siebie..
<nmm>
Przyszed³em na miejsce, gdzie ostatnio pojawi³ siê jeden cz³onek Akatsuki.
Zacz±³em siê rozgl±daæ za jedna dziewczyna.
- Widocznie ju¿ sobie poszli ... muszê ja znale¼æ ...
*Ugryz³em lekko za wargi*
- Nie mogla daleko odej¶æ ...
Ruszy³em dalej gdzie¶ w g³±b miasta.
-Jeju
Zdyga³ siê Anulej... ciê¿ko siê biega po piaskowym murze... wiecie piasek siê zsuwa. Mimo to Shnobi dosta³ siê na szczyt...
~ S± to najwy¿sze i najtrudniejsze mury które jak dot±d spotka³em
Przytakn±³ w my¶lach Anulej narratorowi.
Nie wiadomo czemu zawsze sam, taki weso³y i beztroski stawa³ siê smutny, sentymentalny i melancholijny... Chocia¿ czy to jest melancholia? To ja nie wiem, to takie dziwne uczucie. Jest wiele nienazwanych pokrêtnych uczuæ np. Jedno wyniós³ z domu... patrzy³ wspomina³ a ono same go dopada³o, ale nie zawsze... jaki jest wymóg tego nie wiem. Albo jest takie uczucie gdy kto¶ przy nim co¶ robi³ dla niego... np. Nie potrafi³ namalowaæ kotka, kto¶ podszed³ i mu go namalowa³. Czemu mi³ych uczuæ nie mo¿na nazwaæ? Lub te nazwy s± takie niewyraziste, niet³umaczone? Podobno cz³owiek jest w ci±gu ¿ycia 70% nieszczê¶liwy a tylko 30% szczê¶liwy... odejmij sen...Cha sny.
Czy wam co¶ siê kiedy¶ ¶ni? Czy bardzo rzadko? A jak ju¿ to co? Budzicie siê gdy spadacie? Macie jak±¶ t± sam± zdolno¶æ w ka¿dym prawie ¶nie? Np. latanie lub bardziej popularne przeczucie co siê zdarzy lub co siê dzieje...to ¿e wiesz co siê stanie za chwilke i uciekasz z danego miejsca. A mo¿e ¿e jak biegniesz a uciec nie mo¿esz... co¶ ciê zwalnia, co¶ ci ci±¿y...
Naukowo sen to ponoæ etap naprawy pamiêci i zapisywanie danych po³±czony z analiz± zdarzeñ minionych- po³±czenie trzech teori w jedn±, a oni siê k³óc±....
Wiêc sk±d ta moc we ¶nie? Lub problemy... czy¿by nasz mózg mia³ do nas jakie¶ ale? A te piêkne sny? Anulejowi czêsto siê ¶ni ¿e jest wampirem i poluje na ludzi... ¶ni mu siê jego spalony dom, który ju¿ nie stoi... jego miasto które jest dziwne i pe³na nowych obiektów i zakazanych ziem... takich ¿e jak siê na nie wejdzie....
To jest temat rzeka, Nekozuma ciekawy by³ co siê ¶ni innym... ale tutaj wyje tylko wiatr, ten sam szary ch³odny wiatr... i zimno co przenika
Pewnie troszke tu pomarznie zanim wyruszy dalej...
NMMT
Do muru od wewnêtrznej strony podszed³ wielki, barczysty shinobi z workiem przewi±zanym do swoich pleców, wyj±³ kartke i naklei³ na mur
" M³ody genin podejmie siê ka¿dej pracy! Od robót zwyk³ych po kradzie¿e i morderstwa. Uwaga!!! Promocja, do dwóch zabójstw zleconych podpalenie gratis! Nie przegap okazji, w po¿arze te¿ ,kto¶ zawsze mo¿e zgin±æ! Nie mam skrupu³ów, wszystko jest kwesti± ceny. Zainteresowani s± proszeni o kontakt listowy (PW) Nie pisaæ na murze "Prosze zabiæ mego mê¿a Edka spod jedenastki". Nie brzydzê siê te¿ inn± prac±... patrz kasa"
Shnobi usiad³ na ziemi, obserwuj±c czy jego list zostanie zauwa¿ony. Je¶li nie w ramach reklamy zabije jakiego¶ genina i zawiesi nad listem...Jego ciekn±ca krew na wiadomo¶æ przykuje uwage.
Po paru godzinach znikn±³...
NMNT
W odleg³o¶ci kilkunastu metrów od murów pojawi³ siê Zamaskowany cz³owiek w stroju Anbu. Kucn±³ i rozpocz±³ sk³adanie pieczêci
-Sōshūha
Po pewnym czasie pojawi³y siê cztery ³añcuchy, nieznajomy do ka¿dego do³±czy³ jedn± notatkê wybuchow±, i 2 kukie³ki . Po czym szybko z³o¿y³ kolejne pieczêci i
-Kokohi no Jutsu
Nastêpnie utrzymuj±c ci±gle jusu, rozpocz±³ zbieranie energi. £añcuszki zakopa³y siê pod piasek i niczym krety z pocz±tku widoczne szybko zanurzy³y siê g³êbiej, na powierzchni nie pozostawiaj±c ¶ladu.
Nieznany shibobi tak sta³ z kilka godzin do powrotu swych kretów....
- Najlepsza obrona i najwiêksza s³abo¶æ
Obcy ninja odwróci³ siê i odszed³ w nieznanym kierunku
NMMT
Teren zaminowany
Minako
Podesz³a do wysokich murów. Podnios³a swój koci wzrok i omiot³a nim okolicê. Krêci³o sie tu troche ludzi, ale wszyscy byli do¶æ daleko od niej i nie zwracali na ni± najmniejszej uwagi. Opar³a r±czki o mur i zaczê³a kumulowac chkrê w stopach. Nigdy jeszcze nie uda³o jej siê wej¶æ na ten mur. A próbowa³a wiele razy. Skupi³a sie mocno na swoich stopach i... i... Chakra sobie posz³a.
-Shimatta!- przeklê³a cicho pod nose Yososhiniku i zaczê³a od pocz±tku ca³u proces. By³a jeszcze bardzo m³odym geninem i z wieloma rzeczami mia³a jeszcze du¿y problem, ale próbowa³a i by³a cierpliwa. W koncu uda³o jej sie zebraæ du¿o chkry w swoich ma³ych stopach. Jej ilo¶æ sprawdzi³a przez ma³y skok. Odbi³a sie wysoko na wysoko¶æ ponad po³owy muru.
-Jest ju¿ du¿o- szepnê³a do siebie, po miêkkim wyl±dowaniu na ziemiê. Po chwili skoczy³a znowu tylko ¿e bardziej do przodu. Dzieki zebranej w stopach chakrze przyczepi³a sie do muru i zaczê³a biec do góry. Tak bardzo skupi³a sie na samym biegu, ¿e zapomnia³a, ze mur kiedys sie koñczy. Odbi³a siê stop± na³adowan± chakr± od krañca muru, co spowodowa³o wysoki skok i ca³kowite zdezorientowanie ma³ej Yososhiniku. Leia³a do góry najpierw w poziomie, jednak kiedy zaczê³a spadaæ prawa fizyki zadzia³a³y tak, ¿e spada³a g³ow± w dó³. Kiedy zda³a sobie z tego sprawê rozhu¶ta³a siê nogami i szybko zmieni³a pozycjê. Wyl±dowa³a twardo na murze i zachwia³a siê. Troche bola³y j± piêty. Ledwo utrzyma³a sie na murze. Kiedy tylko siê uspokoi³a zda³a sobie sprawê z tego, ¿e to co zrobi³a by³o trochê dziwe... Ale w koñcu jej sie uda³o! By³a z siebie strasznie dumna. Pustynia st±d wyglada³a nesamowicie...
Lec±c ponad chmury postanowi³em wyl±dowaæ na murach suny. Rozejrza³em siê dooko³a ale by³o pusto. Z³o¿y³em skrzyd³a na plecach i patrza³em siê na wszystkie strony czy kto¶ nie idzie, niestety nie wiedzia³em nikogo. Moja krew kapa³a ze mnie niczym krople deszczu na ziemie, pomy¶la³em sobie "Znowu to samo, eh ojcze czy te rany siê zagoj±? W±tpiê." Usiad³em pod murem i czeka³em a¿ co¶ siê wydarzy, przynajmniej mia³em tak± nadziejê.
Ma³a Yososhiniku patrzy³a z zachwytem na pustyniê. Usiad³a i podkuli³a kolana. Znów upodobni³a sie do ma³ej, czarnej kropki w wielkiej, jasnej przestrzeni. Niedaleko niej co¶ siê poruszy³o. Wybudzi³a siê z odrêtwienia i rozejrza³a siê dooko³a.
~Kto¶ tu jest?~ zapyta³a sama siebie w my¶lach. Wychili³a sie bardziej nad krawêd¼ muru, ¿eby zobaczyæ, czy nie ma kogo¶ pod murami. Yososhiniku dostrzeg³a kogo¶. Zmru¿y³a oczy i stwierdzi³a, ¿e niedaleko kto¶ siedzi. Dziewczynka wsta³a i zaczê³a cicho jak kotek i¶æ po murze, by z bliska przyjrzeæ sie temu komu¶. Kiedy by³a ju¿ nad jego g³ow± spojrza³a jeszcze raz i czeka³a, co za chwilê siê stanie, czy sobie pójdzie ten kto¶, czy co...
Wyci±gn±³em kunai i przed jej g³ow± zatrzyma³em, nie wiedzia³em kto to jest gdy¿ mia³em zamkniête oczy, powiedzia³em po chwili gro¼nym g³osem.
- Je¿eli chcesz mnie zabiæ to siê postaraj, jestem bardziej do¶wiadczony od ciebie. Po za tym twoj± chakrê czuæ z daleka.
Mówi³em to spokojnie ale gro¼nie, nie lubiê jak kto¶ mi siê pl±ta za plecami. Czeka³em na jej odpowiedz. Ciekawi mnie co zrobi teraz.
Yososhiniku zrobi³a wielkie oczy i wstrzyma³a oddech. Ma³e r±czki dziewczynki zaczê³y na chwilê dr¿eæ... Po chwili uspokoi³a siê. Odwróci³a siê powoli i delitaknym ruchem odsunê³a siê od niego. Wyczu³a jaki¶ dziwny, metaliczy zapach... krwi. Yososhiniku zrobi³o siê trochê ¿al tego rannego kolesia i widz±c jego zdenerwowanie powiedzia³a cicho i spokojnie:
-Nie chê ci zrobiæ krzywdy.-
Po czym jeszcze raz przeskanowa³a jego twarz swoim kocim spojrzeniem i przechyli³a g³ówkê na bok.
-Sk±d ci to w ogóle przysz³o do g³owy?
Wsta³em spokojnie, rozwin±³em skrzyd³a by je ca³e widzia³a, spojrza³em siê na ni± i powiedzia³em, spokojnie ale gro¼nym g³osem.
- Jestem Azrael, to moja ksywka. Jestem cz³owiekiem, a mo¿e nie cz³owiekiem który by³ w piekle i wróci³ z stamt±d. Wiêc mo¿e mi przyj¶æ do g³owy to ¿e chcesz mnie zabiæ. Szczególnie teraz ¿e moje rany nigdy siê nie zagoj± nawet jak by¶ chcia³a mnie uleczyæ. Rozumiesz? A po za tym nie wiem kim jeste¶ choæ widzê ¿e masz kocie oczy jeste¶ zwi±zana z jakim¶ klanem? Eh, nie wa¿ne, po prostu nie lubiê zawieraæ zbytnio znajomo¶ci.
Usia³em z powrotem przy murze i zamkn±³em oczy, czeka³em na jej odpowiedz nie wiedzia³em co powie i szczerze mówi±c, nie obchodzi³o mnie to ¿e by³± przejêta moimi piekielnymi ranami.
Yososhiniku wys³ucha³a go i powiedzia³a:
-Ja nazywam siê Yososhiniku i jestem z klanu Kurama. Ale te kocie oczy to tak... No w ka¿dym razie nie z klanu- u¶miechnê³a siê i kontunuowa³a- Có¿... Przykro mi to s³yszeæ... -jeszcze raz popatrzy³a na Azraela, bo tak jej siê przedstawi³, rzeczywi¶cie by³ ca³y w ranach. Yososhiniku znów poczu³a wspó³czucie do niego, jednak po chwili ustapi³o ono jej dzieciêcej ciekawo¶ci.
-Wiesz... One naprawdê wygl±daj± powa¿nie... Te rany. Mo¿e by¶ chocia¿ poszed³a do jakiego¶ medyka, czy kogo¶, kto siê na tym zna... Ja siê nie znam. Ale przyda³oby sie chocia¿ zatamowaæ t± krew. Sk±d masz te wszystkie rany?- spyta³a na onie i doda³a:
-Zawieranie nowych znajomo¶ci bardzo siê przydaje.
Unios³em g³owê i spojrza³em siê na ni± moimi krwawymi oczami, powiedzia³em po chwili.
- Te rany s± od demonów z którymi walczy³em w piekle, by³o ich bardzo du¿o, mieszka³em tam rok. Wiêc dlatego ich nie da siê zatamowaæ, nie s± z tego ¶wiata. Wiêc nie bêdê marnowa³ czasu na medyka. A teraz moja ciekawo¶æ, zabi³a¶ ju¿ kogo¶? Czy tylko udajesz?
Patrza³em siê na ni±, bez ¿adnych uczuæ. Czeka³em na jej odpowiedz, nie wiedzia³em co powie.
Skrzywi³a siê s³ysz±cjego pytanie.
-Oczywi¶cie, ¿e nie! Nawet nie próbujê udawaæ, ¿e kogo¶ zabi³am... Fuj!- oburzy³a sie Yososhiniku, przeszed³ j± dreszcz.
~Co on soebie mysli, co?~ pomy¶la³a.
Wsta³em, ziewn±³em i spojrza³em siê na ni±. Powiedzia³em spokojnym g³osem.
- Kiedy¶ kogo¶ zabijesz, takie ¿ycie shinobi. Jak nie zabijesz to nigdy nie prze¿yjesz. Chyba ¿e bêdziesz w Akademii ca³e ¿ycie uczniem.
Przeci±gn±³em siê i usiad³em dalej opieraj±c siê o mur.
Sta³a dalej i jako¶ nie mog³a wyobraziæ sobie siebie, zabijaj±cej kogo¶...
-No to co. Ale na pewno nie teraz- powiedzia³a spokojnym, jakby pustym tonem bez ¿adnych emocji.
-Przecie¿ ja nawet nie mogê patrzeæ, jak kto¶ kota zabija!- prawe krzyknê³a Yososhiniku coraz bardziej czuj±c wstrêt do tego dziwnego kolesia.
-A ty to tak zawsze, czy dzi¶ masz z³y dzieñ?- zaczê³a z innej beczki, bo mia³a ju¿ do¶æ gadania o ¶mierci.
~Nigdy nie mów nigdy...~ doda³a ju¿ do siebie w duchu, choæ wiedzia³a, ¿e nie zawsze ta regu³a siê sprawdza.
Z³apa³em siê za g³owiê, nie wiedzia³em co powiedzieæ, zaskoczy³o mnie to i zdenerwowa³o totalnie, nie wiedzia³em co robiæ. W koñcu wybuch³em ironicznym i w¶ciek³ym jak [I see you!] ¶miechem. Po chwili powiedzia³em.
- Cz³owiek to nie kot, kot nie zna jutsu chyba ¿e jest szkolony, kot ciê podrapiê a nie zabijê, chyba ¿e to tygrys. Rozumiesz? Eh, komu ja to mówiê. Znasz jakie¶ po¿yteczne jutsu?
Mówi³em to, patrz±c siê na ni± moimi krwawymi kocimi oczami, czeka³em co zrobi.
-Ale kot to tak¿e ¿ywe stworzenie! Koty te¿ czuj±, chc± byæ kochane, ludzie nawet nie zdaj± sobie sprawy z ich inteligencji, koty te¿ ¿yj± i… i… -Yososhiniku za³ama³a na chwilê g³os, po czym doda³a wesolutkim jak skowronek tonem- I s± takie milutkie!
Dziewczynka prychnê³a i powiedzia³a z wyrzutem:
-A ty ci±gle o tej ¶mierci!
Yososhiniku usiad³a splataj±c ramionami kolana i wpatrzona uwa¿nie w jaki¶ niedostrzegalny punkt kontynuowa³a:
-Jutsu… Znam kilka, nie wiem, czy przydatne, ale znam.
Popatrza³em siê na ni± i powiedzia³em spokojnie ale trochê pod³amanym g³osem.
- Eh, dobra koty milutkie nie o ¶mierci. A o czym mam gadaæ? O sobie? O tym ¿e chce zabiæ swojego brata? O tym ¿e jestem z piek³a a dok³adnie z dziewi±tej bramy. O tym ¿e mam zamiar dobyæ swój zagubiony adamentowy miecz? Eh, to bez sensu.
Sta³em i siê patrza³em, w moich oczach nie by³o widaæ nic innego prócz codzienno¶ci ¿ycia, które mnie tak przyt³acza. Pomy¶la³em sobie po chwili. " ¦wiat gnije. A my na to patrzymy. Bez sens ¿ycia, eh, lepiej by¶my w ogóle siê nie narodzili."
Yososhiniku nawet nie zwróci³a uwagi na to ja te tematy s± przera¿aj±ce. Powiedzia³a tylko
-Ale one s± o wiele bardzie interesuj±ce, ni¿ pozbawianie ¿ycia kotó, czy innych stworzeñ.
Kargoth westkna i powiedzial, spokojnym ale ironicznym glosem.
- Tak oczywiscie. Porozmawiajmy o mnie, o tym jak to fajnie jest zabijac demony w piekle, o moim ojcu najwiekszym zlu na tym swiecie oraz o tym jak... Jak zostalem nie raz zdradzony przez kobiety? Nie mam przyjaciul i nie chce ich miec, jestem teraz bardziej wrogi niz kto kolwiek, bylem zdradzany nawet przez swojego brata urodzilem sie z jego nienawisci, powiem ci szczerze ze moge cie zabic ale tego nie chce. Gdyz jestes mloda i nie wiesz o tym zyciu nic, moze jestem zly ale niewinych nie zabijam.
Znowu wpadlem w dolek, znowu to samo gadanie byle komu o swojej przeszlosci. Eh, bezsenst.
(Sorrki ale niemam polskich znakow zostalem wywalony na dunski komputer wiec sorrki)
-Nic to trochê za ostro powiedziane- stwierdzi³a Yososhiniku.
-Wiem o ¿yciu tyle co dziesiêciolatka mo¿e wiedzieæ- tu u¶miechnê³a siê, chocia¿ swoje najbardziej ekscytuj±ce przygody mog³aby policzyæ na palcach jednej rêki.
-A co do tego, ¿e nie chcesz mieæ przyjació³... ¦wiat zawsze bêdzie dla ciebie z³y je¶li chocia¿ nie spróbujesz- dziewczynka zamy¶li³a siê na moment po czym zaczê³a siê jakby usprawiedliwiaæ- Ja, ja oczywi¶cie rozumiem, ¿e pewnie próbowa³e¶ nie raz nie dwa, ale je¶li tylko kto¶ chce, to mo¿e dokonaæ wszystkiego... Choæby i wspi±æ siê na taki wielgachny mur.
Yososhiniku zamilk³a, a po namy¶le doda³a:
-Chocia¿ ¶wiat, jest w³a¶ciwie zawsze taki sam, tylko zale¿y ju¿ od punktu widzenia jak wygl±da on w naszych oczach...
Znowu ogarnê³o ja dziwne otêpiaj±ce uczucie. Oczy powiêkszy³y siê, cia³o rozlu¼ni³o. W g³owie setki pytañ i tysi±ce odpowiedzi. Czyli krótko mówi±c, znów siê ,,wy³±czy³a" jak to mia³a w zwyczaju.
Popatrza³em siê na ni±. Lekko siê u¶miechn±³em i powiedzia³em ca³kiem powa¿nie.
- Tylko siê we mnie nie zakochaj...
Nie wiedzia³em co zrobi. Interesowa³a mnie jej reakcja, jak to mówi±. "Obserwacja daje informacje. Informacja daje dzia³anie. Dzia³anie daje reakcje." Patrza³em siê i czeka³em.
To zdanie wyrwa³o j± z zamy¶lenia i po chwili d³awi³a siê ¶miechem.
-Buhahahaha!!!!
Kiedy siê odrobinkê uspokoi³a otar³a policzki z ³ez ¶miechu.
-Taa... Jaaasne.- wiedzia³a, ¿e robi sobie z niej ¿arty, no bo jak to niby wyt³umaczyæ? Naprawdê... Nawet przera¿aj±ce demony z piek³a rodem potrafi± byæ zabawne.
Nachyli³em siê by moje oczy widzia³a i powiedzia³em po chwili spokojnym g³osem.
- Nawet demony mogê byæ dobre. Nie wiesz prawdy o demonach ani o szatanie. Tak naprawdê szatan to dziecko co chcia³o by ojciec by³ dumny z syna by nie widzia³ tylko jednego, tego starszego. Hmm, ale kto to zrozumie. Zaraz nazwiesz mnie szaleñcem, ale zastanów siê. Czy anio³ który zabija ludzi jest dobry i czy demon który uratowa³ sze¶ciu ludzi jest z³y?
Mówi³em to smutnym g³osem, dlatego ¿e nikt tego nie rozumia³. By³em zawsze samotny z tego powodu i wiedzia³em ¿e tym razem te¿ tak bêdzie. Wiêc czeka³em tylko na jej odpowiedz. Choæ wiedzia³em jaka bêdzie.