grueneberg

Znajduj± siê tu du¿e pola ry¿owe ...


Wszed³em na pole i wzi±³em trochê ry¿u.
<NMM>
Pojawiam siê ... Wzie³em trochê ry¿u i znik³em ... <NMM>
Czy naprawdê wszyscy wybyli z wioski...
-Przynajmniej wezmê troszkê ry¿u do kuchni. Bêdê mia³a na kolacjê.
Zebra³a tyle ile potrzebne by³o na kolacjê dla kilku osób i posz³a.
NMM


Pojawi³em siê... wzi±³em trochê ry¿u.
Bêdzie mi to potrzebne
Znikn±³em. <NMM>
Przysz³a i usiad³a na ziemi. Podmok³y teren bardzo jej odpowiadal. Na poczatku wyci±gnê³a jedn± ko¶æ z rêki i zaczê³a ni± co¶ malowaæ. Pozniej zmaza³a rysunek i po³ozy³a sie na pobliskiej trawie na plecach. Patrzy³a na niebo, rozmy¶lajac.
[wrac³em do domu kiedy zauwa¿y³em Maggie le¿aæ± na trawie]
-Nie jest ci przypadkiem zimno [zapyta³em z daleka]

Dodane po 5 minutach:

[zostawiam klona i idê siê uczyæ techniki] <NMM>
Podnios³a siê.
- Nie nie.. Ale i tak zaraz wracam - powiedzia³a i wsta³a.
- Yamato w domu?
-Oczywi¶cie...czeka na ciebie [odpowiedzia³ klon]
- No to ja ju¿ wracam... - powiedzia³a wstaj±c. Chcia³a siê zobaczyc z Yamatem, dawno tak praktycznie nie rozmawiali. <posz³a zt>
[klon znikn±³] <NMK>
Przyszed³ i wzi±³ ry¿u usiad³ i zacz±³ je¶æ.

Dodane po 2 godzinach 28 minutach:

po skoñczeniu porcji odszed³
<NMM>
Bieg³a prze pole.
[nmm]
biegne za nia
Przeszed³em przez pole zmierzaj±c w kierunku wioski li¶cia. "Heh droga bêdzie d³uga lepiej wezmê trochê ry¿u..." pomy¶la³em. Zatrzyma³em siê i zacz±³em zbieraæ ry¿. Po kilku minutach ruszy³em dalej. [NMM]
Idê miêdzy polami ry¿owymi.Znikam.
(NMM)
Przebieglem...

<NMM>
Szed³em przez pola zauwarzy³em kogo¶ przy drzewie, zanim poszed³em schowa³em ochraniacz wioski li¶cia.[NMM]
Przybieg³ na pole.

-Pora zacz±æ... - wyj±³ kawa³ek pergaminu i zacz±³ co¶ na nim pisaæ.

Dodane po 11 minutach:

Skoñczy³ pisaæ , zapieczêtowa³ kartkê przed wrogami. Po chwili przylecia³ do niego go³±b, wsadzi³ wiadomo¶æ do odpowiedniej tubki i wys³a³ go³êbia.
Klon przebiega szukajc Kabuta jednak nikogo nie zasataje..NMM
Znika [nmm]
idê przed siebie rozgladaj±c siê dooko³a

"w oto nie raz ju¿ by³am, ale gdzie ulicha mo¿e Orochimaru mieæ kanciapê swoj±?"

zamy¶li³am siê >NMM<
Spacerowa³a po polach. Bardzo nie lubi³a podobnych sytuacji, kiedy nie mog³a nic zrobiæ.
Obserwowa³em Tayuyê z pewnej odleg³o¶ci...
"Przecie¿ mnie nienawidzi... Czemu nie mogê o niej zapomnieæ? Kuso... Czemu to wszystko jest takie skomplikowane?"
Zale¿a³o jej na siostrze, z drugiej strony wola³a trzymaæ siê z dala od Orochimaru na tyle, ile to mo¿liwe. Nie chcia³a robiæ zbêdnego zamieszania, a i tak niewiele by przez to osi±gnê³a. Przeczesa³a w³osy palcami i posz³a dalej.

NMM
- Tayuya... - powiedzia³em cicho gdy znika³a mi z oczu.
"Musi istnieæ jaki¶ sposób... Musi... Czemu ja zawsze mam takiego pecha..." - pomy¶la³em kieruj±c siê w stronê wioski...
"Mo¿e zdobêdê jakie¶ informacje..." {NMM}
sz³a przez pola spacerowym krokiem, lekko ko³ysz±c KOS¡ w rytm kroków

- gdzie siê wszyscy podziali? - mruknê³a id±ca obok ³asica
- sama nad tym my¶lê - odpowiedzia³a

<NMM>
Idê sobie wolnym krokiem przed siebie.Nie wiem po co wogóle tu przysz³am, ale to chyba wola Jashina.W pewnym momencie usiad³am na ziemi i zamy¶li³am siê.Chyba z zamy¶lenia zasnê³am.¦ni³o mi siê, ¿e wykonujê pewn± technikê, a w moich oczach p³onie Rinnengan.Po chwili obudzi³am siê i postanowi³am zrobiæ to co we ¶nie.O dziwo zapamiêta³am pieczêcie i po chwili przedemn± pojawi³a siê tr±ba powietrzna [Tauuin Chiusei].
"It work it! "-mówiê zadowolona w my¶lach, ale nagle tr±ba znika.
"Hê? "-zdziwi³am siê i kontynuuowa³am trening.
Zrobi³am ostatni± tr±bê powietrzn±, która wyrwa³a drzewo, a nastêpnie wed³ug mojej woli zniknê³a.Pad³am zmêczona na ziemiê.
*Ale siê zmêczy³am*-le¿ê na polu i odpoczywam.

Dodane po 19 minutach:

Po chwili wsta³am i odesz³am.
Bieg³em przez pola niemal wyj±c z bólu jaki czu³em wewn±trz. Teraz naprawdê przypomina³em bestiê... {NMM}
Zobaczy³a jakie¶ ¶lady i zaczê³a wzd³u¿ nich biec , gdy¿ mog³a siê tylko domy¶laæ , ¿e to móg³ byæ Keishi.. .[nmm]
By³o ju¿ do¶æ ciemno gdy ch³opak wy³oni³ siê z za jaki¶ drzew i szed³ wci±¿ wolnym krokiem. Rozgl±da³ siê czasami na boki jednak nie spodziewa³ siê jakiej¶ niespodzianki. Spacer po prostu zapowiada³ siê nudno, znowu. Abarai przykucn±³ i przesun±³ d³oñ po ziemi. Wyra¼nie móg³ wywnioskowaæ, ¿e dawno nikogo tu nie by³o. Westchn±³ g³êboko, zastanawiaj±c siê gdzie zniknê³a niemal ca³a wioska. Wyprostowa³ siê i z rêkami w kieszeni swobodnym krokiem kontynuowa³ wêdrówkê. Czasami dostrzega³ jakie¶ ma³e zwierz±tko lub co¶ podobnego jednak nic nie przyci±gnê³o jego uwagi. Zag³êbi³ siwe w³asnych my¶lach.

Po d³ugim czasie skierowa³ swe kroki powrotem do wioski.
Kakao spacerowa³ po polach, co chwila zmieniaj±c kierunek. W³a¶ciwie nie wiedzia³, gdzie chcia³ pój¶æ. Wszystko, co robi³ do tej pory mia³o przedziwne znaczenie. Mimo, ¿e jego matka zosta³a zamordowana, on nie d±¿y³ do zemsty, wrêcz przeciwnie, tak jakby chcia³ siê zaprzyja¼niæ z tymi lud¼mi. Otar³ pot z czo³a, by³o mu trochê gor±co. Spojrza³ prosto w s³oñce, które go razi³o.
W koñcu uda³o mu siê nabraæ pewno¶ci w spojrzeniu. Poszed³ przed siebie, daleko st±d, mia³ dosyæ tej nudy.

zt
Pojawili¶my siê na polach ry¿owych.
-Jeste¶my ju¿ na miejscu. Poka¿ gdzie teraz.
Dobrze wiêc - powiedzia³ cz³owiek. I ruszy³ na wschód. Mo¿esz przej¶æ do tematu na potrzeby misji.
// Idziecie a nie lecicie na tygrysie//

Casper przebiega przez ry¿owe pola ostro¿nie by nie wpa¶æ do wody, kierujê siê do wioski swojego przyjaciela i z oddali ju¿ j± gdziê stam widzi a raczej jej zarysy wiêc przy¶piesza kroku ... <nmm>
Czarna postaæ stanê³a na skraju pola ry¿owego.
-Sobota, Puszcza Osaka, Pola ryzowe powiedzia³ do siebie w g³owie. Usmiechn±³ siê na my¶l ¿e jest jaki¶ cz³owiek który ma podobne zdolno¶ci do niego...
//Itachi mamy ma³o czasu wiêc nie gniewaj siê za to co zaraz zrobiê.//
Pein wraz z Gaar± przylecieli na piaskowej platformie, to tylko dla bezpieczeñstwa.//
-A wiêc siê zjawi³e¶. Bardzo dobrze- Powiedzia³ Pein po czym z³apa³ Itachiego w Shinre Tensei, przyci±gn±³ do siebie unikaj±c jego wzroku i pier¶cienia po czym og³uszy³ poprzez uderzeniem têpym koñcem Kunaia w potylicê za¶ jego samego po³o¿y³ na piaskowej platformie i ca³a trójka odlecia³a w stronê kompleksu wojennego.
<nmm, nmg, nmi>
Postaæ ze zas³oniêt± twarz± zielonym kapturem p³aszcza przeby³a pola ry¿owe przechodz±c je najkrótsz± drog±. Opiera³ siê ona o drewniany kij. Szybko jednak znikn±³ z horyzontu wie¶niaków pracuj±cych w roli. <nmm>
Przebiegam przez pola i od czasu do czasu zerkam na mapê. Rêk± wyciera³em pot z czo³a.<nmm>
Po rozmowie z Qiuzo przyszed³em na pola ry¿owe Beikoku. Znalaz³em sobie jaki¶ pieniek i usiad³em na nim. Zawo³a³em swojego kruka, napisa³em co¶ na kartce papieru i wypu¶ci³em go z r±k. Ptak pofrun±³, wbi³ siê w powietrze i pomkn±³ w wyznaczonym przeze mnie kierunku. Ja tymczasem zacz±³em podziwiaæ niebo, pocz±³em siê zastanawiaæ nad moj± funkcj± " Czy jestem dobrym liderem? Co do tej pory zrobi³em? Porwa³em parê dzieciaków i zabi³em dwóch z nich. Muszê co¶ wykombinowaæ, poniewa¿ zawiodê Orochimaru, a tego nie chcê ". Czeka³em na ch³opaka, spokojnie patrzy³em na miejsce, z którego musi przyj¶æ... By³em czujny i skupiony.
Po kilku wywrotkach po drodze w koñcu dotar³em tam gdzie by³ Kabuto

"Jest ten okularnik! Ale w tym stanie jak nawet dok³adnie nie mogê ustaæ na nogach nie wiem czy dam radê, powiedz Qiuzo sobie szczerze w tym stanie to nawet dziecko z gumowym kijem jest dla ciebie powa¿nym zagro¿eniem"

Dysz±c mówiê:
- Tchórzem nie jestem zjawi³em siê na miejscu i co? W ogóle co ja tu robiê co ty ode mnie chcesz? Wkurzy³e¶ siê ¿e spa³em na twoim miejscu? Trzeba by³o mnie obudziæ przesun±³ bym siê! Bo¿e co za ludzie porywaj± za to ¿e siê ¶pi na ich miejscu.
Dobieg³em do wyznaczonego miejsca. By³y to pola ry¿owe. Na miejscu ujrza³em Kabuto i jeszcze kogo¶, mia³em wra¿enie jak bym go ju¿ kiedy¶, gdzie¶ widzia³ ale nie mam bladego pojêcia gdzie...

-Witam jestem ju¿, o co chodzi Panie?

Powiedzia³em spokojnym tonem g³osu do Kabuto, podchodz±c jednocze¶nie. Spojrza³em moimi jadowicie zielonymi oczami na ch³opak który towarzyszy³ Kabuto. Zdj±³em kaptur z g³owy, widaæ by³o teraz moje srebrno bia³e w³osy jak i delikatne rysy twarzy. Na szyi mia³em przewieszony kryszta³owy symbol mojej rodzinnej wioski Yuki. Ch³opak wykrzykiwa³ co¶ do Kabuto co mnie zdenerwowa³o, on chyba nie wie z kim rozmawia.

-Uspokój siê ch³opcze, nie wiesz z kim masz do czynienia wiêc opanuj emocje albo stracisz jêzyk gwarantujê ci to!

Krzykn±³em do ch³opaka. Po czym skarci³em go lodowatym spojrzeniem. Nie pozwolê by byle kto krzycza³ na kogo¶ kto mnie pokona³ w walce, na kogo¶ kto mia³ mi tyle do zaoferowania, do kogo¶ kto dostrzeg³ moje istnienie i przygarn±³, obieca³em pe³n± lojalno¶æ oraz oddanie a nie mam w zwyczaju ³amaæ danego s³owa. By³em skupiony, tak oczekiwa³em jak± to wa¿n± sprawê ma do przekazania Pan Kabuto.

//wiem straszna wazelina ale skoro Oro nie ma to ja zostanê dla Kabuto s³ug± jakim by³ on dla Oro czyli oddanym i wiernym na którego zawsze mo¿e liczyæ, wiêc proszê nie krytykowaæ moich postów z góry thx //
" Ten dzieciak zaczyna mnie wkurzaæ(Qiuzo) .Ale zaraz mu zamknê t± jadaczkê. Widzê, ¿e zjawi³ siê Armur, bardzo mi siê podoba jego zachowanie. Zobaczymy ile warci s± ci moi wybrañcy..".
Kabuto chrupn±³ karkiem, poprawi³ okulary, jednocze¶nie siê u¶miechaj±c i powiedzia³:
- Teraz poka¿ecie ile jeste¶cie warci... Qiuzo ,mam nadziejê, ¿e mnie nie zawiedziesz.. A co do Armura, to nie mam w±tpliwo¶ci.. Je¿eli przejdziecie ten egzamin to przy³±czê was do mojej organizacji i wezmê pod moje skrzyd³a. Waszym zadaniem bêdzie... - Teraz zrobi³em krótk± przerwê, ¿eby skumulowaæ napiêcie i dokoñczy³em:
- walka pomiêdzy sob± na ¶mieræ i ¿ycie. Osoba ,która prze¿yje - wygrywa i dostaje siê pod moj± jurysdykcjê. Bêdê Go szkoli³ i trenowa³. Dam mu moc o jakiej nigdy nie marzy³ .Powodzenia ... - Skoñczy³em rozmowê i usiad³em dalej na pniu. By³em z Siebie bardzo zadowolony. Czeka³em na reakcjê ch³opaków i rozpoczêcie batalii.
"¦wietnie, w prost fenomenalnie ja nie mogê zosta³em porwany, i jeszcze do tego mam walczyæ z go¶ciem którego pierwszy raz na oczy widzê, ale ten okularnik powiedzia³ moc, hmm. je¿eli mi siê uda go obezw³adniæ, to bêdzie bardzo dobrze, wtedy nie bêdzie mia³ zemn± szans lecz mo¿e byæ tak ¿e nie bêdê mia³ innego wyj¶cia jak tylko u¿yci granatu i uciec do lasu, lecz wyjdê w tedy na tchórza. Hmm. dobrze ¿e mam te pier¶cienie które znalaz³em bardzo dobrze, przydadz± siê"

Spokojnym g³osem powiedzia³em to patrz±c siê na okularnika na pniu:

- Wiêc mam walczyæ z go¶ciem którego pierwszy raz widzê na oczy, który mi przed chwil± grozi³ i mam go zabiæ albo on zabije mnie tak ? Super po prostu super je¿eli nie bêdê walczy³ zginê od niego a je¿eli wygram i bêdê chcia³ dalej walczyæ zginê od ciebie wiêc jedyne wyj¶cie to jest takie ¿e ja walczê z nim wygrywam i przy³±czam siê do ciebie tak? Super wyj¶cie bez wyj¶cia.

"Obym zyskiwa³ na czasie czuje jak moja energia wraca, bardzo dobrze inaczej by³o by zemn± gorzej, wiêc tak, mogê go og³uszyæ ale to by d³ugo zajê³o, mogê siê z nim podroczyæ by straci³ chakrê, ale to bêdzie d³ugie i monotonne ale w sumie najbardziej bezpieczne, muszê oszczêdzaæ chakrê i sprawiæ by On straci³ jej jak najwiêcej"

- Dobrze wiêc kiedy zaczynamy?

Qiuzo powiedziawszy te s³owa wyci±gn± kunaj przybra³ postawê bojow± i poprawi³ pier¶cienie

"Matko miej mnie w swojej opiece, obiecujê ¿e ciê pomszczê."
Nie s³ucha³em wywodów ch³opaka, strasznie du¿o gada³ jak na mój gust. U¶miechn±³em siê tylko z³owieszczo i zatar³em rêce. Ju¿ zrobi³em kilka kroków w ty³ gdy ujrza³em ¿e ch³opak wyjmuje kunai ale ja mia³em lepsze pomys³y ni¿ standardowa walka. To bêdzie dobra zabawa i mo¿liwo¶æ wykazania siê w oczach Kabuto, nie mogê zmarnowaæ tej szansy. Ta moc jest moim przeznaczeniem i nie pozwolê by jaki¶ dzieciak z za d³ugim jêzorem mi j± odebra³. By³em gotowy, do starcia, ani ja ani on nie byli¶my na swoim terenie lecz ja mia³em przewagê tak czy siak ale jak± to juz zobaczy osobi¶cie...
Walka na ¶mieræ i ¿ycie pomiêdzy Qiuzo a Armur.

Sêdzi± jestem ja, Tanuki Hyoko.

Zasady s± nastêpuj±ce:
1. Proszê o niespamowanie.
2. Werdykt MG werdyktem niepodwa¿alnym.
3. Regulaminowe 24h na odpis. Ew. mogê przed³u¿yæ na pro¶bê której¶ ze stron. Dotyczy to tak¿e mnie jako waszego MG.
4. Wszelkie pytania zadawajcie na GG. Zobowi±zujê siê na wszystkie odpowiedzieæ.
5. Ka¿dy chwyt dozwolony.
6. Do wykorzystania macie 3 techniki. Do WYKORZYSTANIA - tj. nie musicie ich koniecznie wykorzystywaæ...
7. Chakrê liczycie po moim po¶cie.
8. Liczê na brak editów.
9. Kolejno¶æ:
Amrur > Qiuzo > MG > Qiuzo > Armur > MG... itd.

Teren:
Podmok³e pola ry¿owe. Wokó³ was ry¿, ry¿ i jeszcze raz ry¿. Nic specjalnego. Zieleñ ry¿u roztacza siê a¿ po widnokr±g. Pod³o¿e jest nieco podmok³e, gdzieniegdzie rowami, jak rzymskimi akweduktami, p³ynie woda zasilaj±ca wysepki, na których hoduje siê ry¿. Po¶ród pól ry¿owych jest do¶æ ¶lisko i ³atwo siê przewróciæ.

Warunki:
Jest rano, ok 9.20. Ci¶nienie wynosi 1002hPa. Temperatura 18* C. Przy ziemi jeszcze wisi mg³a. ¦wiat³o s³oneczne ledwo ledwo li¿e promieniami wasze twarze. Wieje umiarkowany wiatr 45km/h. ¦wietna pogoda do walki. Wilgoæ powietrza wynosi 75%, nas³onecznienie 80%. Niebo jest b³êkitne, bez jednej chmurki na niebie, bez jednej skazy. Zapowiada siê s³oneczny dzieñ.

Walkê uznajê za rozpoczêt±.
Ju¿ od samego pocz±tku chcia³em narzuciæ przeciwnikowi ostre têpo. W mgnieniu oka podwin±³em rêkaw, i poci±gn±³em za ¿y³ki mojego Haridoku, jednym ruchem pu¶ci³em wszystkie na raz a w mojego przeciwnika pomknê³o piêæ ostrych, cienkich igie³ nas±czonych trucizn±. Gdy przeciwnik zajêty jest moimi ig³ami (nie wa¿ne czy oberwie czy nie to i tak daje mi troszkê czasu) ja wykonujê pieczêci do kawarimi, zamieniê siê we fragment ry¿owej ro¶linno¶ci której wszêdzie jest pe³no, by zbli¿yæ siê do przeciwnika od ty³u. Gdy znajdê siê do¶æ blisko przeciwnika zaatakujê do za pomoc± mojego Shouton: Suisho To, dok³adniej na moim prawym przedramieniu pojawi siê kryszta³owe ostrze (patrz wygl±d i powstawanie ostrza w podpisie krótki filmik), wymierzam przeciwnikowi kopniêcie w plecy a nastêpnie cios moj± broni± w ty³ g³owy lub plecy, w zale¿no¶ci w co uda mi siê trafiæ wroga.

Drugi wariant je¶li przeciwnik nie aktywuje mojego kawarimi a ja nie bêdê dostatecznie blisko by wykonaæ wy¿ej wymieniony atak, u¿ywam innej metody a mianowicie Shouton: Rikka-Hakuhen Shuriken, (patrz filmik w podpisie) w mojej d³oni pojawia siê p³aski, ma³y dysk który przybiera formê du¿ego p³atka ¶niegu z kryszta³u (wielko¶ci shurikena bojowego) ciskam nim w przeciwnika i za pomoc± kontroli lotu sprawiam by na pewno trafi³, w razie gdyby przeciwnik unikn±³ lec±cego shurikena nawracam go by ten trafi³ w swój cel.
Gdy widzê lec±ce ig³y w moj± stronê od razu u¿ywam Henge no jutsu -200Pcha i zamieniam siê w ma³ego kreta i tym sposobem unikam igie³ nastêpnie przygl±dam siê szybko gdzie stoi przeciwnik i robiê podkop po czym wyskakuje gdy ju¿ jestem za nim i zamieniam siê w normaln± postaæ i u¿ywam Katun -100Pcha czym likwidujê jego Kawarimi i u¿ywam na koñcu Shinmon no Jutsu -200Pcha i wyczytuje przeciwnikowi ¿e chce mnie zaj¶æ od ty³u po czym rzucam w niego kunajem i odpowiednio siê przygotowuje by nie zostaæ zaatakowanym od ty³u oraz czytam bie¿±co w my¶lach przeciwnika by nie zostaæ powa¿nie zranionym

"Uda mi siê, uda, wygram t± walkê, nie mogê jej przegraæ, my¶la³em ¿e jest sprytniejszy a tu proszê amatorszczyzna"

Walka:
Wiêc Armur wycelowa³ swoim Haridoku w stronê Qiuzo, ale ten zamieni³ siê w krecika [o.O]. Niestety, biedak, bêd±c w formie krecika, uwi±z³ w glebie mokrych pól ry¿owych. Wydostanie siê z tej pu³apki trwa³o kilka dobrych chwili, nawet przy próbie przemiany w zwyk³ego cz³owieka. T± sytuacjê wykorzysta³ Armur. Wykona³ Kawarimi z czê¶ci± ro¶linno¶ci w okolicy wcze¶niejszego stania Qiuzu. W momencie, gdy Armur chcia³ zaatakowaæ Qiuzo swoim kryszta³owym ostrzem, a raczej w chwili, gdy Armur chcia³ zaatakowaæ Qiuzo combo z u¿yciem swojego kryszta³owego ostrza, ten [tu: Qiuzo] nie zd±¿y³ wykonaæ pieczêci do techniki Katonu. Armur uderzy³ Qiuzo w plecy sprawnym kopniêciem, po czym spróbowa³ u¿yæ swojej kryszta³owej broni, ale w tej samej chwili Qiuzu zacz±³ wykonywaæ pieczêcie do Shinmon no Jutsu. Uda³o mu siê uchwyciæ my¶li Armura, skupiaj±ce siê teraz na walce. Takim sposobem Qiuzu unikn±³ kryszta³owej broni, ale ¿e jako nie jest mistrzem iluzji, traci technikê Shinmon no Jutsu, czyli ju¿ czytaæ w my¶lach Armura nie mo¿e. Co do rzutów kunai'em, owszem, ten ruch by³ wykonany przez Qiuzu, ale kunai nie trafi³ w Armura. Dlaczego ? Czytaj obra¿enia.

Obra¿enia:
Armur - brak.
Qiuzu - umiarkowany ból pleców, twoja sprawno¶æ i szybko¶æ zlatuj± o -5 w dó³. Masz ma³e problemy z poruszaniem siê.

Warunki:
Stoicie ok. 4m od siebie. Widzicie swoje twarze. Mg³a opad³a ju¿ doszczêtnie, s³oñce wzesz³o nad widnokr±g lekko was o¶lepiaj±c. Z tego tak¿e powodu mog± byæ problemy z widoczno¶ci±. Godzina 9.23, ci¶nienie spad³o do 995hPa, temperatura wzros³a natomiast do 20,5* C. Wiatr sta³ siê l¿ejszy, spokojniejszy, teraz pêdzi z prêdko¶ci± 35km/h. Wygl±d niebosk³onu nad wami pozostaje bez zmian, choæ gdzie¶ nad horyzontem zaczynaj± pojawiaæ siê ma³e, bia³e ob³oczki chmur cirrus, kolejna zapowied¼ udanej pogody na pikniki. Wilgotno¶æ powietrza wynosi w tej chwili 65%, nas³onecznienie gleby 85%, w tym gleba ma w sobie 70% wody i jest ju¿ raczej mu³em, ni¿ gleb±. Pamiêtajcie, ¿e to teren podmok³y !
" [I see you!], zapomnia³em tu jest b³oto, co ja mogê zrobiæ? Co ja mogê? Wiem niech ju¿ tak bêdzie je¿eli mam zgin±æ to zginê z honorem!"

Qiuzo dysz±c powiedzia³ do Armur:
- Mi³o by³o siê zmierzyæ z takim przeciwnikiem jak ty, ale to ju¿ koniec albo dla mnie albo dla ciebie!

Qiuzo mówi±c to rzuci³ granat dymny po czym b³yskawicznie rzuci³ 2 Kunai bez drutu i jeszcze 2 obwi±zane drutem, koñcówki drutu Qiuzo przywi±za³ sobie na ochraniaæ na rêce by nie przeciê³o mu rêki, po czym zacz±³ ostro¿nie biec (¿eby siê nie po¶lizn±æ) na oko³o Armura by zapl±taæ przeciwnika w tym drucie po czym szybko przyci±gn± go do siebie ¿e b³oto jest ¶liskie wiêc b³yskawicznie przyci±gn±³ Armura do siebie zapl±tany w drucie Armur nawet nie móg³ siê ruszyæ a Qiuzo w tym momencie zacz±³ go kopaæ po twarzy by po³amaæ mu nos i wszystkie mo¿liwe ko¶ci na twarzy gdy , potem u¿ywa wprost na przeciwko jego twarzy Katon uwa¿aj±c by sam siê nie poparzy³ -200Pcha po czym wyci±ga kunaj i zadaje mu kilkadziesi±t g³êbokich pchniêæ w brzuch na koñcu przebija mu gard³o i wbija w serce by mieæ pewno¶æ ¿e on na pewno zginie, widz±c krew nagle, Qiuzo wpad³ w z³o¶æ "Matko, nie matko, nie umieraj."

Qiuzo krzycza³ przera¿aj±cym g³osem do Armur:
- To Ty zabi³e¶ mi matkê. Ty morderco zginiesz tak jak ona, w cierpieniach i mêce.

Qiuzo bior±c kunai, Armurowi tnie brzuch i wyci±ga mu wnêtrzno¶ci czyli jelita poniewa¿ Armur by³ zapl±tany w drut Qiuzo nie mia³ dostêpu do innych narz±dów wewnêtrznych Armura po czym Qiuzo dalej bi³ Armur po twarzy, brzuchu nachylaj±c siê ostro¿nie po³ama³ nogi Armurowi po czym zacz±³ wbijaæ kunai w g³owê przeciwnika by roztrzaskaæ czaszkê gdy wyci±gn± mózg przeci±³ go kunajem na pó³ im wiêcej widzia³ krwi tym bardziej by³ z³y, po przeciêciu mózgu wsta³ i u¿y³ Katon wprost przed twarz± przeciwnika -200Pch by spaliæ go na wiór, po czym znowu u¿y³ Katon -200Pcha by mieæ pewno¶æ ¿e Armur nie ¿yje.

(sorry wtr±cenie ale twoja technika katonu kosztuje 200pch a nie 100 wiêc popraw sobie w podpisie, przepraszam i dziêkuje Armor)
Korzystaj±c z tego ¿e mój przeciwnik co¶ do mnie be³kocze na co nie zwa¿am kompletnie. Wykonujê pieczêci do Kawarimi by w razie niebezpieczeñstwa zamieniæ siê miejscem z fragmentem ry¿owej ro¶linno¶ci. Nastêpnie wykonujê symbol (pieczêæ szczura) Nezumi która jest jedynym wymaganym znakiem do Shouton no jutsu. Za pomoc± kontroli kryszta³u, zamieniam wodê w której stoi w kryszta³ (wygl±da to tak jak by nagle woda pod jego stopami zamarz³a z t± ró¿nic± ¿e to nie lód a kryszta³ [oczywi¶cie jeste¶my na terenie podmok³ym wiêc woda pod jego stopami jest]). To powinno skutecznie go unieruchomiæ. Je¶li kawarimi z powodu ataku przeciwnika aktywuje siê to i tak mam zamiar go w ten sposób unieruchomiæ. Gdy przeciwnik jest lub nie jest pozbawiony mo¿liwo¶ci ruchu rzucam w niego seriê shurikenów najpierw trzy z prawej rêki a po chwili trzy z lewej. Jestem szybszy od mojego rywala co powinno bardzo pomóc mi w moich ruchach. Ale nie mogê go lekcewa¿yæ dlatego nie zapominam o oczywistych unikach i parowaniach ciosów za pomoc± kryszta³owego ostrza. W miarê mo¿liwo¶ci skupiam siê w³a¶nie na walce defensywnej w tej rundzie, chc± unieruchomiæ rywala i poraniæ go. Unikaj±c jego wszelkich mo¿liwych sztuczek.
Sprawy organizacyjne:
H e e e e J ! Czerwone kapturki ! Zapomnia³o siê o liczeniu chakry, tak ? A nó¿, widelec, teraz zakoñczy³abym teraz walkê... ? Nie, nie martwcie siê, nie zrobiê tego. Tylko nastêpnym razem pamiêtajcie o odliczaniu chakry.

Walka:
Jak Armur s³usznie stwierdzi³, Qiuzo straci³by nieco czasu na 'mówienie'. St±d te¿ moja rada - my¶lenie i wywody po walce, a nie w trakcie jej trwania. Ale Qiuzo rzuci³ w stronê Armura granat dymny. Ten wybuch³, co spowodowa³o zaburzenia widoku u obu panów walcz±cych. Qiuzo próbowa³ przyci±gn±æ do siebie Amur'a, jednak ten zd±¿y³ wykonaæ Kawarimi, a zaraz po nim, pojawiaj±c siê w¶ród ro¶linno¶ci, z³±czyæ d³onie w pieczêæ do Shouton no Jutsu Armur'a, krystalizacjê przedmiotów. Kolejny ruch przyniós³ Qiuzo uwiêzienie w kryszta³owym bagnie. [Tak siê zastanawiam, czy Shouton no Jutsu to na pewno powinno mieæ rangê D o.O] Sunijczyk, widz±c, ¿e jest nieco na przegranej pozycji, ju¿ po chwili zaniecha³ przyci±gania Armur'a, ale za to z³o¿y³ pieczêci do Goukakyuu no Jutsu. Kula ognia pomknê³a w stronê Armur'a, który wyci±gn±³ swe dwie partie shurikenów i rzuci³ je w momencie wytworzenia przez Qiuzo kuli. Piêæ z sze¶ciu shurikenów 'zagubi³o' siê w locie, gdy¿ w powietrzu unosi³o siê jeszcze ¼dziebko dymu z grnatu, jeden jednak trafi³ ramiê unieruchomionego Qiuzo. Kula Sunijczyka sparzy³a Armur'a, jednak ¶rednio powa¿nie, g³ównie z powodu jego uników. W koñcu Armur by³ du¿o szybszy od swego oponenta.

Obra¿enia:
Armur - poparzenia nóg, szybko¶æ spada o 6.
Qiuzo - z poprzedniej tury + dra¶niête lewe ramiê. Rana nie jest szeroka, nieco boli, lecz ból powinien zaraz znikn±æ.

Warunki:
Godzina 9.26. Ci¶nienie, temperatura oraz szybko¶æ wiatru bez zmian. O up³ywie czasu ¶wiadczy tylko przesuwaj±ce siê po niebie S³oñce i gnane wiatrem ob³oki. Armur stoi ok. 8m przed Qiuzo. Przys³aniaj± was resztki dymu.
Moi mili. Z inicjatywy Armor dodajê jej bratu, Armurowi, +36h na odpis od tego momentu ! Powód jest nad wyraz osobisty, wtajemniczaæ was nie muszê. Wa¿ne, ¿e od godziny 07:28:46, dnia 5 lipca 2009r do godziny 13:28:46 dnia 6 lipca 2009r Armur ma czas na odpis.
Po kilku minutach walki, rozprostowa³em ko¶ci. Najpierw wyci±gn±³em rêce do ty³u, chrupnê³y mi w barkach i krêgos³upie. Nastêpnie kark, raz w jedn±, raz w drug± stronê. Poprawi³em du¿e okulary, lez±ce na moim nosie i powiedzia³em:
- Dobra, ju¿ siê dosyæ na was napatrzy³em. Zobaczy³em i oceni³em wasze umiejêtno¶ci bojowe. Jak umiecie sobie radziæ w ekstremalnych warunkach, pod presj±, wiedz±c, ¿e mo¿ecie zaraz zgin±æ. Wa¿ne by³o, by¶cie zachowali trze¼wo¶æ umys³u i umieli oceniæ poziom swojego przeciwnika. Obydwoje zdali¶cie mój test. Ta walka by³a tylko pro¶ciutkim sprawdzianem. Osoba, która by go nie zda³a, by zginê³a - W tym momencie Kabuto u¶miechn±³ siê do ch³opaków.
- Gratulujê... Teraz udam siê do siedziby Sound Organisation. Bêdê przed wej¶ciem. Je¿eli chcecie to mo¿ecie pod±¿yæ za mn±, ale te¿ mo¿ecie udaæ siê do szpitala, by wyleczyæ rany. Róbcie jak chcecie. Ja i tak zmarnowa³em zbyt du¿o czasu. - Wskoczy³em na pobliskie drzewo, odwróci³em siê i kiwn±³em g³ow± na po¿egnanie. Ruszy³em w stronê wej¶cia. <NMM>
Wys³ucha³em uwa¿nie s³ów Kabuto. Mia³em w³a¶nie zaatakowaæ gdy ten przerwa³ walkê. Test na ¶mieræ i ¿ycie na niby? Nie dawa³o mi to spokoju, mog³em go zabiæ przecie¿... A on mnie... To by³ trochê nie za przyjemny ¿art ale có¿ mam zrobiæ nawet cieszy³o mnie to ¿e siê szybciej skoñczy³o... Bez s³owa rozproszy³em moje kryszta³owe ostrze. Spojrza³em na rywala moimi jadowicie zielonymi oczyma, tak bez emocji i wyrazu po czym ruszy³em za Kabuto prosto do siedziby. Muszê tam przecie¿ posprz±taæ truch³o tego wê¿a... Mój pokój wygl±da tragicznie... Oby Kabuto tam nic nie zauwa¿y³... Pobieg³em w stronê siedziby tu¿ za Kabuto...

<nmm>
Qiuzo stan± gotów na wszystko gdy Kabuto przerwa³ walkê Qiuzo spojrza³ siê na Kabuto i tak sobie pomy¶la³

" Co to ma byæ?! Za kogo ten okularnik siê uwa¿a za jakiego¶ boga ? Co to ma w ogóle byæ ? Ca³e szczê¶cie jestem lekko ranny lecz zmarnowa³em bardzo du¿o chakry dobrze ¿e ta walka nie trwa³a do koñca, bo inaczej bym zgin±"

Po czym Qiuzo ruszy³ za Kabuto i Armur

"Nie mogê przegapiæ szansy na wiêksz± moc"

<NMM>[/code]
Wreszcie dotar³em na pola. Usiad³em na zniesieniu które znajdowa³o siê nad nimi. Zacz±³em koncentrowaæ czakre. Skupia³em czakre w piasku który znajdowa³ siê w gurdzie. Próbowa³em sprawiæ aby ziarenka zaczê³y wirowaæ w tak ma³ym pomieszczeniu. Wymaga³o to bardzo du¿ego skupienie. Kiedy wreszcie uda³o mi siê to osi±gn±æ to korek wystrzeli³ a piasek zacz±³ tworzyæ co¶ podobnego to tornada które zaczê³o wylatywaæ z mojej gurdy. kiedy zobaczy³em ¿e prawie ca³y piasek by³ na zewn±trz to ponownie cofn±³em piasek do gurdy. To æwiczenie bardzo mnie zmêczy³o. Postanowi³em po³o¿yæ siê na ziemi. Na przeciwko moich oczu by³o widaæ niebo po którym porusza³y siê chmury posuwane pod wp³ywem wiatru. Zamkn±³em czy i zasn±³em.
Wychodz±c z lasu, Jottos natkn±³ siê na rozci±g³e pola ry¿owe. Mia³ misjê, wiêc siê nie zatrzymywa³. Szed³ miêdzy uprawami, gdy ujrza³ le¿±c± osobê na s±siedniej "górce".
"Czemu on ¶pi tu sam... nie boi siê ¿e go okradn±?" - pomy¶la³ mijaj±c go. Jednak nie móg³ siê zatrzymywaæ, wiêc bieg³ dalej...

Dodane po 28 minutach:

W koñcu dotar³ na drugi koniec pola, omijaj±c wioskê.

<NMM>
Odishu przyby³ tu z nowym koleg± i rzek³ :
- Jeste¶my ju¿ bardzo blisko, nied³ugo bêdziemy u mojego przyjaciela.
Ch³opak spogl±da³ na pola ry¿owe i na przyrodê, która by³a na oko³o ich.
Suigetsu rowniez spoglada na okolice.
-Wiec to jest kraina pol ryzowych...
Wyciaga buteleczke z woda i zaczyna pic bo go troche wysuszylo.

<NMM>
Twoj± drzemkê przerwa³ odg³os skrzyde³. Zauwa¿y³e¶ jak czarny jak noc ,kruk wlecia³ na woj± przestrzeñ. Usiad³ Ci na ramieniu, przy nó¿ce mia³ przywi±zan± wiadomo¶æ, gdy j± czytasz to :

Yuji,
Podj±³em spontaniczn± decyzjê ,by wybraæ siê na pewn± podró¿ i potrzebujê Ciê do pomocy. Wszystkie informacje ci wyja¶niê na miejscu. Pod±¿aj za ptakiem, On ci wska¿e drogê, do miejsca gdzie siê znajdujê. Wiem, ¿e mogê na Ciebie liczyæ. Czekam na Ciebie.
Kabuto.
Gdy ch³opak wsta³ to zwierzê unios³o siê w powietrze i kierowa³o siê w pewnym kierunku. Kracza³, gdy dzieciak za nim nie rusza³.
Spa³em sobie smacznie a¿ tu nagle co¶ mi usiad³o na rêce. Szybko wsta³em poruszaj±c siê jakbym mia³ drgawki. Nagle spojrza³em ¿e to czarny kruk. Kiedy bardziej mu siê przyjrza³em to mia³ on przyczepione co¶ do nó¿ki. By³a to jaka¶ wiadomo¶æ. Odczepi³em ja od niego i przyst±pi³em do czytania. Kiedy skoñczy³em to kruk zlecia³ z mojego ramienia i zacz±³ lecieæ w pewnym mi nieznanym kierunku.
Mój pan potrzebuje pomocy. Ciekawe co to za misja skoro potrzebuje on mnie do niej. I do tego nie jest w stanie wykonaæ jej samej. widocznie jest ona bardzo trudna i niebezpieczna. Widocznie ju¿ koniec leniuchowania. Czas siê wziewa do roboty.
Rozprostowa³em nogi i rêce. By³y lekko zdrêtwia³e. Po czym zacz±³em pod±¿aæ za krukiem. kiedy zatrzyma³em siê aby zawi±zaæ rozwi±zanego buta to zacz±³ krakaæ. Widocznie by³ on wyszkolony do tego aby mnie zaprowadziæ do odpowiedniego miejsca spotkania. Nie mia³em innego wyboru jak siê pospieszyæ i ruszyæ w drogê. Zawi±za³em buta i pocz±³em pod±¿aæ za krukiem.
<NMM>
Od strony lasu na pola ry¿owe wkroczy³ m³ody shinobi. By³ zmêczony po szybkiej podró¿y przez ten w³a¶nie las. Tutaj móg³ okre¶liæ swoje po³o¿enie, a co wa¿niejsze - pó³noc. Patrz±c w niebo znalaz³ na nim Gwiazdê polarn±. By³ bardzo zmêczony, wiêc postanowi³ zrobiæ sobie tu przystanek... Pola by³y podmok³e, wiêc zatrzyma³ siê na skraju lasu, gdzie jeszcze by³o sucho. Z³o¿y³ kilka pieczêci, szepn±³ cicho "Raiginken", a z jego rêki "wyrós³" elektryczny miecz. Chcia³ zrobiæ ognisko, dla ciep³a i bezpieczeñstwa, jednak nie mia³ czasu ³aziæ po lesie zbieraj±c ga³±zki, wiêc wszed³ na jedno z pobliskich drzew i poodcina³ kilka suchszych ga³êzi i kilka grubszych k³ód. Na ziemi uzbiera³ siê ³adny stosik. Ch³opak u³o¿y³ kilka ga³êzi w specyficzny sposób, a resztê zostawi³ ¿eby dorzucaæ do ogniska, gdy to bêdzie zacznie dogasaæ. Swój elektryczny miecz w³o¿y³ pod ustawione ga³êzie i przekaza³ do niego trochê chakry, zamieniaj±c j± w elektryczno¶æ. Miecz zacz±³ coraz mocniej siê iskrzyæ, a¿ w koñcu zdo³a³ podpaliæ pod³o¿ony chrust. Jottos dopilnowa³, aby ognisko siê dobrze rozpali³o, po czym u³o¿y³ siê wygodnie przy nim, opieraj±c siê o drzewo. Wcze¶niej jednak po³o¿y³ niedaleko siebie swój ca³y ekwipunek, aby otoczyæ go polem elektrycznym w obawie przed z³odziejami. W tym celu przy³o¿y³ rêkê do ziemi, a drug± z³o¿y³ pieczêæ. "Raikatsu" - szepn±³, a ma³y piorunek polecia³ po ziemi, rozszczepiaj±c siê i zataczaj±c kr±g, w którego ¶rodku le¿a³ ca³y dobytek Jottosa. Po tym nie by³o widaæ ¿adnego ¶ladu zastawionej pu³apki.
Po tym u³o¿y³ siê wygodnie przy ognisku, w rêce trzymaj±c kunai, który sobie zostawi³ na wszelki wypadek. Elektryczny miecz by³ wbity w ziemiê obok niego. Po kilku minutach gapienia siê w ogieñ, ch³opak zasn±³...

Dodane po 3 godzinach 29 minutach:

Obudzi³ siê wczesnym rankiem, gdy by³o jeszcze ciemno, ale ju¿ by³o s³ychaæ ¶piew ptaków. Ognisko dogasa³o, a ekwipunek by³ na swoim miejscu. Jottos wsta³, wzi±³ swoje rzeczy, dezaktywuj±c wcze¶niej Raikatsu, wyci±gn±³ ¶wietlisty miecz i poszed³ dalej, w stronê Konohy...

<NMM>
Tak, pogoda mi sprzyja³a. By³am ju¿ w kraju. Zdjê³am z twarzy swoj± bia³± maskê anbu. Widzia³am w oddali ju¿ moj± wioskê OTO Gakure. Denerwowa³am siê strasznie, pierwsze co to muszê siê dobrze pokazaæ. Zwolni³am kroku. Wyjê³am i roz³o¿y³am moj± parasolkê. Widzia³am ju¿ w oddali bramê... <nmm>
Zatrzyma³em siê w tym miejscu. By³y to pola ry¿owe. Z daleka by³o ju¿ widaæ wioskê Oto-gakure. Pogoda by³a nie sprzyjaj±ca poniewa¿ pada³ deszcz. By³a to m¿awka a nie jaki¶ ulewny deszczyk. W oddali mo¿na by³o zauwa¿yæ jak ludzie pracuj± uprawiaj±c swoje ro¶liny.
Ten widok powoduje u mnie obrzydzenie. Tacy ludzie s± dla mnie bez warto¶ci. Z chêci± bym poszed³ tam i zabi³ ich wszystkich. Jaki by³by to wspania³y widok patrzeæ jak ludzie uciekaj± ode mnie. Widzieæ w ich oczach strach przed moj± osob±. Jednak tym razem im darujê. Nie mogê zbytnio szar¿owaæ na pocz±tku. co dopi9ero wróci³em. Pewnie nikt nie wie ¿e to zrobi³em. Muszê zachowaæ ten stan rzeczy. Nadal nie widzia³em tego przeklêtego Kabuto. Co siê z nim dzieje.

Po tym krótkim rozwa¿aniu postanowi³em jeszcze tutaj zostaæ na chwile i popatrzeæ na te bezsensowe czynno¶ci ludzi którzy tam pracuj±. Bawi³o mnie ich zaanga¿owanie w ta pracê.
Podszed³ do Ciebie rolnik i bez pozwolenia od tak zacz±³ co¶ do Ciebie mówiæ :
- Witaj nieznajomy mamy dla Ciebie misjê. Nas rolników drêcz± bandyci z podmok³ych terenów , tam ich siedziba jest. Potrzebujemy kogo¶ kto ich z³apie b±d¼ pozabija. Nagroda jak za misjê C + to wszystko co znajdziesz w ich siedzibie. Sporo ¶mieci , ale mo¿e jaki¶ sprzêt shinnobi siê znajdzie. Mam na dzieje , ze nie stchórzysz jak ostatni. . . - Po tych s³owach staruszek wróci³ do pracy.
Kiedy tak sta³em to nagle jeden z tych bezu¿ytecznych ludzi podszed³ i zacz±³ mówiæ do mnie. Kiedy skoñczy³ to ju¿ lew± rêk± siêgn±³em za kunai którym mia³em rozp³ataæ go na kawa³eczki. Jednak praw± rêk± zatrzyma³em moj± ¿±dze krwi. Podszed³em spokojnie do staruszka. U¶miechn±³em siê do niego po czym powiedzia³em
-Starcze czy mo¿esz mi powiedzieæ gdzie dok³adnie znajduje siê kryjówka tych z³odziei. Powiedzia³e¶ ¿e na podmok³ych terenach. Czy byæ móg³ bardziej to okre¶liæ. Kiedy mi to oznajmisz to z przyjemno¶ci± pomogê ci pozbyæ siê twoich problemów.
Czeka³em na odpowiedz starca i zarazem powstrzymuj±c siê od rozplatania jego na drobne kawa³ki. Jak± wielk± chêæ mia³em na to ale musia³em to zatrzymaæ dla wy¿szego celu.
Starzec spojrza³ na Ciebie oburzony :
- Czy taki z Ciebie s³aby ninja , ¿e nie potrafisz ich sam znale¼æ. Za moich czasów to byli prawdziwi shinnobi. Nie wiem gdzie s± Ci bandyci , ale na pewno gdzie¶ tam. Podmok³e tereny , ¿aden ze zwiadowców , czy prawie 200 ludzi na tych polach dalej nie doszed³. Zreszt± nie zawracaj mi g³owy , chcesz nagrodê to id¼ i walcz. Zanim wszyscy zbior± pieni±dze to minie trochê czasu.- Staruszek Ciê odepchn±³ i wróci³ do pracy , jednak jeden z m³odszych rolników , obserwowa³ Ciê podejrzliwie.
Nie mog³em ju¿ wytrzymaæ. Nie to ¿e mówi³ do mnie takim tonem to jeszcze do tego mia³ czelno¶æ odepchn±æ mnie. Po wys³uchaniu starca powiedzia³em
-Starcze nie wiesz z kim zadar³e¶! Zaraz ci pokarze co to znaczy spotkaæ co¶ gorszego od ¶mierci.
Po tych s³owach wykona³em technikê zwana Hoku Hebi. Po wykonaniu tego jutsu lew± i praw± rêka wyj±³em kunai a nastêpie min±³em z ogromna prêdko¶ci± starca nie rani±c go. Chcia³em go zabiæ na koñcu. Nie patrzy jak osoby mu bliskie gin± Moje cia³o przypomina³o wê¿a. Wi³o siê a przeszkody terenowe wogóle na mnie nie dzia³a³y. Wyci±gn±³em rêce na wprost a nastêpnie przeje¿d¿a³em obok ka¿dego kogo spotka³em powoduj±c olbrzymie rany moimi kunai które by³y specjalnie wyci±gniête. Wygl±da³o to jakby porusza³ siê w±¿ który ma wyci±gniête dwa ostrza z obu stron. Z moja prêdko¶ci± w niesamowitym têpiê na ziemi by³o pe³no krwi a wokó³ le¿a³a sterta cia³. Z olbrzymia przyjemno¶ci± patrzy³em na strach w ich oczach a zabijanie by³o dla mnie jak prezent na gwiazdkê. po zabiciu ponad po³owy postanowi³em trochê inaczej ich zabijaæ. Owija³em siê wokó³ dwóch osób a nastêpnie zaciska³em ich z tak± si³a ze a¿ oczy im wychodzi³y na wierz. W czasie tego kiedy mia³em wolne rêce to wyci±gn±³em dziesiêæ shurikenów które u³o¿y³em na mojej prawej rêce. Po czym zacz±³em rzucaæ do uciekaj±cych ludzi. Bra³em po kolei nastêpnych ludzi mia¿d¿±c ich ko¶ci. Potem znowu zmieni³em styl i kiedy pojawia³em siê przed kim¶ to mija³em go i za pomoc± mojego odnó¿a uderza³em z wielka sil± i prêdko¶ci± powoduj±c prawdopodobnie zgon owej osoby. Takim sposobem dobi³em ostatki z ludzi którzy zostali a na sam koniec zostawi³em sobie starca. Owin±³em siê wokó³ jego zostawiaj±c mu jedna rêkê na wierzchu. Nastêpnie za pomoc± kunai zacz±³em j± d¼gaæ powoduj±c w jego rêce dziury. Z³apa³em za jego d³oñ i zacz±³em po woli odcinaæ ka¿dy z palców. Zrobi³em tak samo z jego drug± rêk±.
-A teraz pozwolisz ze wyjawiê ci moje imiê. Jestem Orochimaru jeden z legendarnych saninów.
Po wypowiedzeniu tego zacz±³em ¶ciskaæ jego moim tu³owiem. Robi³em to powoli aby spotêgowaæ jego ból. Kiedy mê¿czyzna wyzionie ducha to wracam i wyjmujê ocieraj±c je z krwi moje shurikeny które rzuca³em w wie¶niaków.
No wiêc wszystko sz³o dobrze do czasu , gdy rzuci³e¶ siê na starca. W³a¶ciwie chcia³e¶ do niego dotrzeæ a ten wykona³ Doton Doryuu Taigê. Wielka rzeka b³ota powstrzyma³a Ciê , ale w wykonaniu tego dziadka by³a za s³aba i powoli porusza³e¶ siê do przodu. Za to ten podejrzliwy mê¿czyzna wsta³ i krzykn±³ ( pomimo do¶æ powa¿nej rany) :
-Ojcze on jest nasz - ch³opak z³o¿y³ pieczêcie i wykona³ do¶æ nieudoln± hosenkê , bo z³o¿on± z jednej ma³ej kulki. W³a¶ciwie to odbi³e¶ to rêk± , ale byle¶ trochê zmachany po walce z rzek±. Dziadek patrzy³ na Ciebie przera¿ony , a jego syn upad³ martwy na ziemiê.
Keno pojawi³ siê na polach ry¿owych. Nigdy jeszcze tutaj nie by³ i szczerze powiedziawszy przypadkowo siê tutaj znalaz³. Ehhh... no có¿ jedyne co mu pozosta³o to poszukaæ drogi do domu. Nie wiedzia³ na pocz±tku gdzie siê znajduje jednak potem kilku rolników wyt³umaczy³o mu gdzie ma i¶æ. Tak wiêc m³ody Senjuu szed³ sobie w stronê gdzie mu wskazano ale powoli. Nie by³o mu spieszno.
Nagle m³ody Keno ujrza³ wie¶niaka. Cz³owiek ten by³ w podesz³ym wieku , klêcza³ przy drodze , z wielk± tabliczk±. Senjuu b³ dumnym klanem i nienawidzi³ biedoty , dlatego , gdy Keno doszed³ w pobli¿e dziadka chcia³ mu co¶ wrzuciæ do puszki. Jednak puszki nie by³o , na tabliczce za to widnia³ napis :
"Misja!!"
Kod: Nagroda 200Y dla ka¿dego kto dorwie z³odziei ry¿u. Wiêcej informacji dostaniesz od mê¿czyzny klêcz±cego przed tob±. . .

To tyle je¶li chodzi o tabliczkê. Mê¿czyzna za to wygl±da³ jakby spa³ , ni to siê porusza³ , jednak oddycha³. Wyda³ Ci siê dziwny i podejrzany , by³ ubrany jak biedak wiec ska on mia³ mieæ 200Y. Stare br±zowe ubranie farmera , na g³owie czapka , d³uga , podarta. Na noga stare sanda³y z jednym paskiem , przypominaj±ce klapki. . .
Keno mimo tego ¿e nie by³ pewny czy dostanie swoj± nagrodê za wykonanie misji postanowi³ pomóc biedakowi. B±d¼ co b±d¼ nie chcia³ by siê znale¼æ na jego miejscu i¿ bieda jest bardzo trudna do wytrzymania. Senjuu podszed³ wiêc bli¿ej i szturchn±³ farmera w ramiê mówi±c:
-Przepraszam pana, jestem Keno z klanu Senjuu i pochodzê z wioski Ukrytego Li¶cia. Chcia³bym panu pomóc ze z³odziejami ry¿u. Je¶li jest pan zainteresowany proszê mi ich trochê opisaæ i przekazaæ wszystko co pan o nich wie.
Dziadek podniós³ g³owê i zmêczonym wzrokiem spojrza³ na Ciebie. Broda , wielkie brwi , twarz jakby pijana , jednak nie czuæ woni alkoholu. po chwili us³ysza³e¶ ca³kiem normalny g³os co by³o dla Ciebie niespodziank± :
-A tak tak. Wiêc oni ukradli nam nasze zbo¿ne i stacjonuj± sobie z 2 kilometry st±d. Id¼ drog± prosto , tam znajdziesz tych rozrabiaków , tak przypuszczam. Oni pozbawili mnie wszystkiego , ale na szczê¶cie mam co¶ jeszcze. Mam nadzieje ,¿e ty shinnobi zajmiesz siê nimi. 200 Y to gigantyczna kwota , mo¿esz za to wszystko kopic , pewno bêdziesz tu za 5 minut co - Dziadek mówi³ tak jakby 200 Y to by³ ¶wiatowy maj±tek. Mo¿e i dla niego by³o to maj±tek ,dla Ciebie to grosze . . .
Keno kiwn±³ twierdz±co g³ow± i powolutku szed³ w wyznaczonym przez dziadka kierunku. Ca³kiem porz±dny cz³owiek... i zawsze taki, który najciê¿ej pracuje aby utrzymaæ rodzinê zostaje okradziony albo jeszcze co¶ gorszego... hmmm... 200Y to dla niego maj±tek a dla mnie grosze... mo¿e pomogê mu za darmo... zobaczymy jak bêdzie. Keno szed³ i mówi³ do siebie w my¶lach co skraca³o mu drogê. Chiwlkê potem na³o¿y³ na siebie Moku Kawarimi bo nie lubi³ zbytnio przykrych niespodzianek. W koñcu nie wiedzia³ kto jest przeciwnikiem, ilu ich jest i jak s± wyszkoleni.

1280-150=1130
//Wybacz Keno nie ma nak³adania kawarimi ...//
Szed³e¶ sobie powoli do przodu zostawi³e¶ dziadka za sob±. Staruszek patrzy³ na Ciebie dziwnie , pewnie dziwi³ siê dlaczego nie biegniesz. Có¿ , gdy tak szed³e¶ drog± to s³ysza³e¶ okó³ siebie ¶piew ptaków. Piêkna okolica , po prawej pola , po lewej wej¶cie do lasu. W pewnym momencie jednak pola siê skoñczy³y , a ty us³ysza³e¶ g³osy. Ludzkie g³osy , mo¿na nawet bli¿ej powiedzieæ silne mêskie g³osy. S³ysza³e¶ 3 mo¿e 4 maksymalnie 5 g³osów. Jeden by³ niepewny , jakby kto¶ przesadzi³ z alkoholem. Drugi g³o¶ny i wymowny , trzeci nastawiony na zabijanie. Czwarty g³os ledwo co do ciebie dochodzi³ nie s³ysza³e¶ dok³adnie s³ów wypowiedzianych przez mê¿czyznê. Wydawa³o Ci siê , ze by³o tego wiêcej jednak nic ju¿ nie s³ysza³e¶. Rozmowy wygala³a tak :
-(cicho) No to ... ch³opaczki
-( g³o¶no , wymownie) Co jak , nijak Brudge. Te staruchy s± ju¿ biedne , a nam powoli towar siê koñczy
-(nastawiony na mord) Trzeba ich uciszyæ , bo jeszcze wezw± pomoc . . .
-(cichy)Gdie . . . . . . , za co??
-(piajny) Z³o¿± siê i pini±¿ki bêd± . . .
W tym momencie rozmowa ucich³a , ty za to ju¿ siedzia³e¶ w krzakach , jednak zdziwi³e¶ siê , ¿e mê¿czy¼ni nagle przerwali rozmowê.
Keno widz±c ¿e kilku cweli nagle zakoñczy³o swoj± gadkê na pocz±tku zdziwi³ siê a nastêpnie wpad³o mu do g³owy ¿e mogli go jakim¶ cudem wykryæ. Je¶li tak ucichli to albo [cenzura] czy sie nie przes³yszeli lub te¿ ju¿ szykuj± siê do ataku i zaraz cos ciê¿kiego mo¿e spa¶æ na moj± g³owê. Keno wyciszaj±c siê maksymalnie aby s³yszeæ nawet drobne kroczki, stukniêcia itp. przyszykowa³ rêce aby wykonaæ kawarimi a razie potrzeby a potem wykonaæ kontratak mieczem w agresora. Keno oczywi¶cie bêd±c czujnym stara siê unikaæ wszystkich pó¼niejszych ataków samodzielnie i kontrowaæ a w skrajnych momentach wykonuje kawarimi aby nie zostaæ uderzonym i kontratakuje z ukrycia shurikenami(kawarimi na jakie¶ drzewo w pobli¿u).
Powoli i spokojnie przykucn±³e¶ i nas³uchiwa³e¶. Wtedy g³os bandytów znowu doszy³ do twoich uszu , jednak nie mówili oni o tobie. s³ysza³e¶ równie¿ jaki¶ powóz i tupot kopyt wo³a , który ten powóz ci±gn±³ :
-(cichy) Szczê¶cie ... to ... warte ...
-(pijany) sporo ... kaski ...
-( g³osny) Bêdzie impreza ... piwo i ... chleba.
-(morderczy) Zabije ...
Wtedy ich rozmowê przerwa³ Ci g³os jednego z ludzi przy wozie :
-(odwa¿nie) Hahah ¿aden pod³t bandzior z tych lasów nie stanie przeciw Juchiko - samie. Zbije wszystkich sam
-(spokojnie) Zamknij siê Juchiko . . .
Wtedy wszystkie rozmowy ucich³y , ty wiedzia³e¶ , ¿e do miejsca obozowiska zbli¿a siê powóz . Bandyci pewnie te¿ siê ukryli i czekali bo nie s³ysza³e¶ kroków blisko siebie. Jednak wiedzia³e¶ ,¿e nie tak ³atwo bêdzie zatrzymaæ wo³a , a twoi rywale mog± mieæ ³uki i topory , by w razie czego zestrzeliæ wsparcie. Mia³e¶ do wyboru atak , b±d¼ mog³e¶ poczekaæ i po rozstrzygniêciu walki pomiêdzy stra¿nikami a bandziorami wkroczyæ do walki. Mog³e¶ te¿ wkroczy w trakcie tej wojaczki. Jedno wiedzia³e¶ na pewno. Atak na powóz nast±pi . . .
Nic nie widzia³e¶ przez wysokie krzewy , to trochê Ciê ogranicza³o , jednak dawa³o ci równie¿ bezpieczne schronienie. Na niebie powoli zbiera³y siê ma³e niebieskie chmurki . ..
Keno postanowi³ nie atakowaæ otwarcie. Mog³o by to ¼le wp³yn±æ na dalszy rozwój walki bo kilku na jedengo to nie taka prosta rzecz. Tak wiêc Keno spokojnie czeka³ krzaczkach [cenzura] odg³osów walki. Kiedy ta siê rozpocznie towarzyszyæ jej bêd± co¶ w rodzaju krzyków, zgrzyt stykaj±cej siê broni i inne odg³osy bitwy. Tak wiêc wtedy kiedy Kenek je us³yszy wyskakuje w górê nadal os³oniêty krzewami poniewa¿ podczas walki kto bêdzie patrzy³ czy co¶ skacze po drzewach co da mu dobr± chwilê na zmianê kryjówki. Senjuu chowa siê nastêpnie w koronie jednego z drzew w ten sposób aby byæ ukrytym a widzieæ co siê dzieje w walce. Bandyci na pewno bêd± wygl±daæ inaczej bo to tylko obdartusy a jeden z nich powiedzia³ "kaska" wiêc sytuacja finansowa przyjezdnych nie mo¿e byæ z³a co pozowli na odró¿nienie ich od zwyk³ych ³achmytów. Kiedy ju¿ genin bêdzie pewny kogo atakowaæ wykonuje rzut kunaiem i natychmiast zmienia drzewo(atakuje pijanego je¶li go rozpozna a je¶li nie to którego¶ z bandytów). Ca³y czas czujnie obserwuje bandytów bêd±c gotowym do uniku, kontry czy w najgorszym razie kawarimi.
W pewnym momencie us³ysza³e¶ krzyk i , gdy wyskoczy³e¶ zza krzaka zobaczy³e¶ identycznych ludzi walcz±cych ze sob±. Walka toczy³a siê 4 na 5 , na ziemi le¿a³ jeden trup. Szybko jednak 4 zosta³a pobita , nie zdarzy³e¶ nawet zareagowaæ , gdy¿ w ich sercach znalaz³y siê strza³y. Nagle ze ¶rodka kajuty wyci±gniêta zosta³a kobieta. Zaraz za ni± wyszed³ mê¿czyzna z rêkami podniesionymi do góry. Po chwili niby stra¿nicy powrócili do swoich starych wygl±dów , byli to bandyci u¿ywaj±cy Henge.By³o ich piêciu , jednak ¿aden nie mia³ ³uku. Co oznacza , ¿e gdzie¶ jest jaszcze paru przeciwników dobrze ukrytych. Nawet shinnobi nie unikn±³ by 4 strza³ i 5 mieczy , tym bardziej ,¿e bandyci nie wygl±dali na byle chuchra. Mo¿e Ciebie nie zauwa¿yli , na razie tylko siê ¶miali i przygl±dali kobiecie , która by³a przera¿ona. Mê¿czyzna za to mia³ przy gardle miecz i tylko panicznie prze³yka³ ¶linê. Ty za to przenios³e¶ siê o jakie¶ 4 metry , teraz widzia³e¶ stary obóz bandytów ukryty w krzakach , jednak do drogi mia³e¶ rzecz bior±c dalej. W obozie by³o 7 zwiniêtych mat , worki z jedzeniem i schowane picie. Na drzewie przy , którym siê chowa³e¶ te¿ zauwa¿y³e¶ jakie¶ paczki i zapasy , mo¿liwe , ze tego by³o tu wiêcej. Najwyra¼niej Ci bandycie to jaka¶ grupa , bo na ka¿dej macie by³a wszyta dziwna naszywka. By³ to jaki¶ znak jednak nie widzia³e¶ go dok³adnie , nie dostrzeg³e¶ tez ska wylecia³y strza³y. Mo¿na powiedzieæ ,ze wybra³e¶ z³y b±d¼ te¿ dobry moment. Nie dowiedzia³e¶ siê , gdzie s± ³ucznicy , jednak oni te¿ Ciê nie zauwa¿yli , gdy¿ zajêci byli strzelaniem z ³uków. Na drzewie przy zapasie usiad³ tak , w³a¶ciwie by³ on jaki¶ metr od Ciebie. Dziubek zacz±³ poruszaæ linê trzymaj±c± paczkê. . .

// Bandyci nie rozmawiaj± , pat siada w momencie , gdy zbiry siê u¶miechaj± i przygl±daj± siê kobiecie. Czas ca³kowity akcji ok 20 - 265 sekund . . . //
Keno troche sie przerazi³ ¿e zrobi³o siê a¿ tak gor±co. Z drugiej strony mia³ jednak widok na bandytów ko³o wozu wiêc móg³ zadzia³aæ. Mimo do¶æ sporawej odleg³o¶ci dziel±cej go z przeciwnikami móg³ spokojnie skoncentrowaæ chakrê i wykona³ Mokuton no jutsu. Z ka¿dym z bandytów wyszed³ bardzo giêtki pal który owin±³ siê wokó³ ich szyi nastêpnie ³ami±c ka¿demu z nich kark. Keno natychmiast zmieni³ pozycjê, rzucaj±c jednocze¶nie shurikena w ptaka. Z³o¿on± mia³ te¿ pieczêæ do kawarimi aby w razie czego umkn±æ atakowi lub te¿ strzale co pozwoli mu na okre¶lenie po³o¿enia ³uczników.

Pch:1130-200-150(w razie kawarimi)=770
Doskona³a pomys³ , tym razem to ty zaskoczy³e¶ rabusiów. Byli tak zdziwieni , ze prawie wszyscy podda³e¶ siê bez walki. Tylko jeden zacz±³ próbowaæ powstrzymywaæ drewno. Nagle zacz±³ wykrzykiwaæ jakie¶ dziwne s³owa :
-...(morderczo) Skowronek 5.12 , lewo grrr... - Zaraz potem drewno wykona³o swoja robotê. W twoj± stronê polecia³ 2 strza³y , jedna wbi³a siê w drzewo obok Ciebie , druga przestrzeli³a Ci rêkê na wylot. Nie mia³e¶ z czym siê podmieniæ , a s³ysza³e¶ , jak ³ucznicy ³aduj± kolejne strza³y. Mia³e¶ woln± tylko rêkê. . . Po chwili zauwa¿y³e¶ , ze ¿aden bandyta nie ¿yje , a to ju¿ by³ sensowny cel do podmiany. Niewinny ptaszek za to spad³ an ziemiê , to b³ twój b³±d , ze go zaatakowa³e¶. Najwiêkszy jak na razie b³±d.
Keno stan±³ pewnie na ziemi wyjmuj±c strza³ê z rêki i bacznie rozgl±daj±c siê na boki. Wyrzuci³ jeszcze kunaia w stronê sk±d przylecia³a strza³a. Plecami opar³ sie o drzewo tak aby nikt nie zaskoczy³ go. By³ przygotowany do momentalnego wykonania kawarimi z martwym cia³em(nie jestem pewny czy Moku Kaswarimi którego u¿ywam potrzebuje czego¶ do podmiany ale zdaje siê na MG). Keno maj±c w rêku miecz kontyratakuje w razie gdyby kto¶ zaatakowa³ go otwarcie.
Wyj±³e¶ strza³ê i zaraz polecia³y w twoj± stronê kolejne 2. Podmieni³e¶ siê po czym rzuci³e¶ w rywali kunai. Jeden z nich wylecia³ martwy z krzaków, drugi za to wybieg³ z mieczem. Szybko jednak pokona³e¶ go w zwarciu pomimo rany. To byli chyba wszyscy bandyci, przynajmniej nikt Ciê nie atakowa³. Te zbiry pozostawi³y po sobie tylko martwe cia³a, ich miecze i uzbrojenie rozp³ynê³o siê jakby by³o wytworem jakiego¶ jutsu.
Keno widz±c ¿e nikt go nie atakuje powoli zacz±³ zbli¿aæ siê do obozu bandytów maj±c jednak na oku zawsze cos do podmiany aby nie zostaæ zg³adzonym przy pierwszej lepszej okazji. M³ody Senjuu chcia³ poszukaæ jakich¶ zapasów bandytów aby wspomóc rolników którzy i tak ju¿ swoje wycierpieli.

770-150=620
Znalaz³e¶ 2 worki pszenicy, nic poza tym. Dzban z wod± by³ uszkodzony i ca³a ciesz wyciek³a. Ty za to mog³e¶ ju¿ wracaæ do rolnika, ten na pewno ucieszy siê z pszenicy i wie¶ci o martwych bandziorach. Zadziwiaj±ce by³o tylko to, ze wszystkie miecze tych bandytów znik³y zaraz po ich ¶mierci. Cia³a zbójów by³y puste, a ich ubrania ¶mierdzia³y. Najwyra¼niej szajce nie powodzi³o siê za dobrze pomimo ich s³ów.
Keno tak wiêc zabieraj±c wszystko co mia³ do oddania dziaduniowi ruszy³ w jego stronê i oczywi¶cie kiedy tylko go zobaczy³ odda³ mu wszystkie worki jakie znalaz³ mówi±c:
-Proszê... odzyska³em tyle worków dla pana.

Dziadek odebra³ worki, dok³adnie przyjrza³ siê ich zawarto¶ci, po czym zacz±³ grzebac w kieszeniach, patrz±c na Keno. Po chwili odnalaz³ tam zwitek banknotów i wrêczy³ je ch³opakowi, mówi±c:
-Dziêkuje za pomoc, to dla Ciebie za fatygê...
Po czym odszed³ ze swoimi workami.

Wykonana misja C:
-200Y
-25 pch
-2 pkt stat.
Keno ³adnie kiwn±³ g³ow± w podziêce za banknoty które szczerze powiedziawszy w czasach dzisiejszego kryzysu ka¿dy grosz siê przyda wiêc zbytnio nie by³o co spekulowaæ nad losem starszego cz³owieczka który na pewno w ¿yciu da sobie radê. Tak wiêc Keno powolnym krokiem ruszy³ w kierunku puszczy.
<nmm>
Armor wraz z Minako na rêkach dotar³y do tego miejsca. Ar delikatnie po³o¿y³a przyjació³kê na ziemiê, tak by sprawiæ jej jak najmniej bólu. Poda³a jej od razu dwie pigu³ki przeciwbólowe, nie przyjmuj±c do wiadomo¶ci odmowy. Rozkaza³a jej wymownym spojrzeniem, by ta nie grymasi³a teraz i po³knê³a je natychmiast. Nastêpn± czynno¶æ od jakiej zabra³a siê bia³ow³osa, to leczenie. Ostra kuracja za pomoc± Kiseki, jedn± z najdoskonalszych technik medycznych. Nie jedno ale dwie pod rz±d, u¿ycia. Niebieska ³una skupi³a siê g³ównie na nogach Minako, które by³y w op³akanym stanie. Trochê trwa³ ca³y proces, a¿ w koñcu skoñczy³a. Spojrza³a na przyjació³kê z mieszanym spojrzeniem smutku i rado¶ci, jej uczucia kontrastowa³y i miesza³y siê na przemian. Nie chcia³a pytaæ jej jak? Poco? Gdzie? Jak to zwykle mia³a w zwyczaju, gradem pytañ. Powiedzia³a tylko pó³ szeptem. -Jak siê czujesz Sensei?- Czeka³a na jej odpowied¼. W miêdzy czasie, wyjê³a kunai i uczyni³a nim ma³± krzywdê, swojej jasnej oraz delikatnej jak jedwab skórze. By³a jej potrzebna odrobina krwi. Do czego? Otó¿ Armor z³o¿y³a kilka pieczêci, potrzebnych jej do techniki przyzwania. Przy³o¿y³a d³oñ, obleczon± w czarn± rêkawiczkê, do pod³o¿a by przyzwaæ sw± ¶nie¿n± przyjació³kê. To nie by³a Ariel jak zawsze to bywa³o, a tym razem jej m³odsza siostra Lana. Kocia ksiê¿niczka swej rasy, bia³a kocica, o czarnych cêtkach, bi³o od niej przyjemnym ch³odem. Jasno b³êkitne oczy Lany, spojrza³y na Armor a pó¼niej na Minako. Kocica powiedzia³a, mi³ym, melodyjnym g³osem. -Co siê sta³o? W czym mogê pomóc?- Jak zawsze pomocna, m³odsza z sióstr, wiedzia³a ¿e nie zosta³a wezwana bez potrzeby. Armor odpar³a krótko i na temat. -Potrzebny nam transport.- Kocica skinê³a tylko g³ow±, by niemal natychmiast przyst±piæ do wykonywania techniki. Przyzwa³a istotê z³o¿on± ze ¶niegu i lodu. Wielkiego lodowego wilka który móg³ by nawet przypominaæ Minako, z wygl±du Kokoroi. Wilk mia³ byæ owym ¶rodkiem lokomocji, dla Armor i jej towarzyszki. Lana pos³usznie czeka³a, stoj± na dwóch tylnych ³apach, nie prezentowa³a siê tak dostojnie i majestatycznie jak Ariel, a mimo to by³a pe³na wdziêku. Armor czeka³a a¿ Minako co¶ powie, zrobi, cokolwiek. Z jej nogami powinno byæ ju¿ o wiele lepiej, a i tabletki powinny ju¿ zadzia³aæ.
Bola³o. Naprawdê bola³o. Czu³am siê tak jakby kto¶ mi obci±³ nocy. Nie mog³am nimi prawie poruszaæ. By³am zmêczona , ból mi w tym równie¿ nie pomaga³ , a na dodatek nie wiedzia³am czemu ale przez t± pustkê wewn±trz siebie czu³am siê jeszcze gorzej. Zamknê³am na chwilê oczy po czym szepnê³am mimowolnie nawet nie maj±c si³y aby tego powstrzymaæ
- Raijuu...jeste¶ tam?
Jednak ten siê nie odezwa³. Nie us³ysza³am go tak jak poprzednio. Nie mog³am go kompletnie wyczuæ. Gdyby spa³ to bym czu³a chocia¿ jego obecno¶æ , a tak, zdawa³am sobie sprawê , ¿e czego¶ mi brakuje. Czego¶ albo kogo¶. Nie wiedzia³am o co w tym chodzi³o , ale to mog³o mieæ zwi±zek z t± moj± ¶mierci± i zamian± w feniksa. Rinsaku....to on by³ sprawc± tego wszystkiego. Przysz³am do SO aby daæ im zadanie znalezienia go i przyprowadzania do mnie. Jednak bêdê musia³a z tym poczekaæ i zaj±æ siê przy okazji wa¿niejszymi sprawami. W³a¶nie , wa¿niejszymi. Musia³am porozmawiaæ z Tano-kun. Ukrywanie tego wszystkiego sprawia³o mi ogromny ból. A i tak nie mog³am sobie wyobraziæ jak siê czuje ch³opak. Chyba nawet poczu³am jak mi ³za sp³ywa po policzku. Nie wiedzia³am za bardzo co siê dzieje. Widzia³am nad sob± kogo¶ , a raczej jak kto¶ mnie niesie. Po u¶wiadomieniu sobie paru faktów skojarzy³am sobie , ¿e to Armor-chan. U¶miechnê³am siê do niej delikatnie , ciesz±c siê z faktu , ¿e mo¿e uznaæ t± ³zê za obraz bólu który mi ca³y czas dokucza³. Kiedy mnie po³o¿y³a na ziemi jêknê³am cicho z bólu mimowolnie. Co¶ czu³am, ¿e znowu czeka mnie kolejna kuracja , ale najpierw...sprawa do wyja¶nienia. Przyjê³am z wdziêczno¶ci± leki przeciwbólowe i zamknê³am oczy oddaj±c siê profesjonalnemu leczeniu. Czu³am ulgê gdy ta mnie leczy³a , a to znaczy³o , ¿e nied³ugo ze mn± bêdzie wszystko ok. Chcia³am jej podziêkowaæ ale nie mog³am siê prawie odezwaæ. Spojrza³am tylko w jej stronê , przynajmniej tak my¶la³am i szepnê³am
- Zab.....Zabierz mnie ...do Oto - zamknê³am znowu oczy
By³am wycieñczona i najchêtniej bym po³o¿y³a sie spaæ , ale nie mog³am . Us³ysza³am jak Armor-chan u¿ywa Kuchiosye no jutsu aby przyzwaæ swojego summona. Ale nie Ariel tylko niejak± Lene o ile dobrze us³ysza³am. Gdybym mog³a albo by³a w stanie u¶miechnê³abym siê do niej szeroko, ale nawet na to nie mia³am si³y. Jednak powoli , bardzo powoli uda³o mi siê wstaæ. Przepraszaj±cym wzrokiem opar³am siê o Armor po czym wsiad³am na wilka ledwo siê go trzymaj±c. Czeka³am a¿ Armor wsi±dzie po czym da³am siê razem z przyjació³k± ponie¶æ w kierunku Oto-Gakure
< NMN>
Na skraju jednego z pól pojawi³ siê Hayate, by³ zdyszany po d³ugim biegu jednak rozpiera³a go duma ¿e dotar³ tak szybko na miejsce, by³ spó¼niony tylko 6 godzin, czyli jego uczniom na obrobienie pól zosta³o jeszcze jakie¶ 10 godzin [bêdziecie jak chiñczyki robiæ...mieli¶cie zachrzaniaæ 16h ale wolno nam trening poszed³] a hayate bêdzie obserwowa³ i zbiera³ informacje o uczniach a w rzeczywisto¶ci bêdzie siê obija³
teraz pozosta³o ju¿ tylko poczekaæ a¿ uczniowie dobiegn± i wyja¶niæ im ich chiñsk± robotê, no ale musi kto¶ to zrobiæ ¿eby by³y kulki ry¿owe...
Id±c za Hayate... powiedzia³em id±c? czo³gaj±c siê za swoim Senseiem, gdy¿ nie dawno ukoñczy³ trening, a tu trzeba jeszcze tyle biegaæ, spojrza³ na swojego mistrza i co¶ go nie zaspokoi³o. Wzrok Hayate mówi³ (bêdziecie jak chiñczyki robiæ), ale uzna³ to, ¿e jego te¿ zmêczenie dopad³o.
-ehh, ehh. To co robimy?
Dobieg³a do Hayate i czeka³a az Hayate odpowie na pytanie Akane. Byla gotowa na ciê¿ka prace. W tym momencie by zrobi³a wszystko by zapomnieæ o tym ch³opaku. Znów poczu³a fale smutku i ³ami±cego siê serca ale powstrzyma³a ja i odepchnê³a.
Wdech i wydech. Wez sie w gar¶æ. My¶l o misji, my¶l o misji.
Widz±c wahania nastroju dziewczyny postanowi³ co¶ powiedzieæ.
-Hej Nira, co ty taka zamkniêta w sobie? Czy¿by Hayate ci co¶ zrobi³, jak byli¶cie sam na sam?
- Oczywi¶cie ze nie. Nie martw sie, wszystko jest okey. - Powiedzia³a do niego spokojnym g³osem z u¶miechem.
Nie wiedzia³am ze a¿ tak to widaæ... Bêdê musia³a kontrolowaæ swoje uczucia i siê pilnowaæ. - Pomy¶la³a.
- A jak tam trening Ci poszed³? - Zapyta³a Akane.
-Co?, eee, no pro¶cizna. Powiedzia³, sztucznie siê u¶miechaj±c, gdy¿ wiedzia³, ¿e prawie nie zda³.
-No to dobrze, ¿e okey. A jak tobie idzie? Zada³ pytanie dziewczynie.
Nieco spó¼niony, ale w koñcu do³±czy³ do pozosta³ych.
-Przepraszam za spó¼nienie, po drodze musia³em co¶ za³atwiæ...-
Sam nie wiedzia³ czemu, ale chcia³ jako¶ siê wyt³umaczyæ. Patrz±c ¿e pozostali zajmuj± sobie czym¶ czas, spoj¿a³ na Hayate i spyta³
-To co mamy tu do roboty?-
Pytanie krótkie, ale jak istotne. Szed³ taki kawa³ drogi, a nie wiedzia³ co bêd± teraz robiæ.
-Có¿..WASZYM zadaniem jest praca w polu, po pierwsze musicie pozbyæ siê chwastów z ca³ego pola a w nastêpnej kolejno¶ci musicie zebraæ do wiader te owady co po nich ³a¿± [tak to wygl±da http://www.fishing.pl/var...ze_i_tanie.jpg] Jest to misja rangi D, ale uwa¿ajcie, ¿eby ¿aden z nich was nie uk±si³ bo mo¿ecie od tego zachorowaæ a nawet umrzeæ ja w tym czasie bêdê prowadzi³ negocjacje co do waszej zap³aty [czyli siê obija³...]

Wiêc tak ka¿dy pisze o,5 strony czcionk± 12 w Wordzie jak zbieracie chwasty, nudny temat ale dziêki temu nauczycie siê/ poæwiczycie pisanie postów o niczym, liczê ¿e w waszych postach nie bêdziecie powtarzaæ ci±gle "idê i zbieram chwast i wrzucam go do wiadra, idê zrywam kolejny i wrzucam.... " bo je¶li bêdzie tak to bêdê obni¿a³ wynagrodzenie, jako sensei k³adê du¿y nacisk na umiejêtno¶æ pisania postów podczas misji i walk[na inne nie patrzê] dlatego bêdziemy to dzisiaj æwiczyæ, czyli ogólnym celem misji jest sprawdzenie umiejêtno¶ci pisania przez was postów.

podmurowuj±c
Piszecie 0,5 strony w wordzie o zbierany chwastów, macie do obrobienia jakie¶ 5ha wiec siê streszczajcie proponujê zastosowaæ ³adne opisy i wzglêdna ostro¿no¶æ bo na polach ry¿owych tez bywa niebezpiecznie, zezwala na u¿ycie technik jednak je¶li zniszczycie ry¿ to stracicie cze¶æ wynagrodzenia, pó¼niej napisze wam z konta MG co macie robiæ dalej

PS do Akane, uwa¿aj na takie teksty, bo to ze mnie rozbawiaj± twoje psot ni znaczy ¿e jeste¶ bezpieczny na misji rangi D[mo¿esz straciæ d³oñ jak co¶ ] [mam na my¶li ¿e ja co¶ komu¶ zrobi³em
- Cóz, jest dobrze. Posz³o mi nawet ³atwo no mo¿e poza pocz±tkiem... No ale pocz±tki zawsze s± najtrudniejsze. - Powiedzia³a z u¶miechem. Czula siê ju¿ o wiele lepiej po krótkiej pogawêdce z Akane. Czesciowo zapomniala o nim za co by³a wdziêczna ch³opakowi. Rozejrza³a siê wokó³... by³o to do¶æ przyjemne miejsce na misje. Bylo jeszcze do¶æ ciep³o, mia³a nadzieje ze tak zostanie.
Ch³opak widz±c, ¿e Nira tak jakby pogodnia³a ucieszy³ siê. Sensei da³ nam ju¿ misjê wiêc musia³ siê ju¿ skupiæ. Akane siê trochê zdziwi³ bo to nie by³a typowa misja dla ninja tylko dla… rolnika. Wyobrazi³ siebie z wiejskim kapeluszem, z ¼d¼b³em trawy w ustach i graj±c na banjo (Band¿o).
-(Nie nie nie, to jest bardziej niebezpieczne, s± przecie¿ jeszcze niebezpieczne owady!) Próbowa³ znale¼æ logiczne wyt³umaczenie swojej misji, ale jako¶ kiepsko mu sz³o.
Podszed³ do chwastów, chwyci³ obiema rêkoma i zacz±³ ci±gn±æ z ca³ych si³. Wyrwa³, ale polecia³ do ty³u i upad³. Zrobi³ tak jeszcze kilka razy i siê znacznie zmêczy³.
-Uff, to bez sensu, zajmie mi to z tydzieñ! Nagle zobaczy³ owada chodz±cego sobie bez troski na jego d³oni. Ch³opak strasznie siê wystraszy³ s³ysz±c, ¿e mog± zabiæ. Zacz±³ siê pociæ i staæ nieruchomo.
-(przecie¿ to dzia³a tylko na nied¼wiedzie, a nie na owady!) pomy¶la³. Zobaczy³ przed sob± wiadro, gdzie¶ tak 5m. Strzepn±³ go, a robak przelecia³ te kilka metrów i trafi³ do wiadra.
-(hehe rzut za 3pkt) powiedzia³ sam do siebie.
Akane wpad³ na pewien pomys³. Podszed³ do chwastów i wykona³ technikê „Suna Kyaza” piasek siê wydobywa³, niszcz±c przy tym niepo¿±dane ro¶liny, uwa¿aj±c przy tym na ry¿. W koñcu musia³ co¶ wymy¶liæ, bo rêcznie by to d³ugo zajê³o, ale nie mieli tyle czasu, a ilo¶ci± technik te¿ nie móg³ siê pochwaliæ. Gdy zakoñczy³ usuwanie chwastów, przysz³a pora na zbieranie owadów. Ch³opak za bardzo siê nie ucieszy³ gdy¿ nie przepada³ za robalami, ale misja to misja. Zacz±³ biegaæ po polu i dwoma paluszkami zbieraæ owady by go nie uk±si³y i wrzucaæ do wiadra. Gdy poma³u koñczy³ zobaczy³, ¿e te stworzonka zaczynaj± uciekaæ z wiadra.
Akane wpad³ w lekk± panikê, nie wiedzia³ co ma robiæ.
-Czemu to siê przytrafia w³a¶nie mi?! Po wypowiedzianych s³owach zacz±³ zdmuchiwaæ owady by wpada³y do ¶rodka. Wzi±³ du¿y li¶æ, który le¿a³ na ziemi i u¿y³ go jako pokrywki. Jeszcze tylko dokoñczy³ zbierania wszystkich robaków.
-Uff nie¼le siê zmacha³em. Podszed³ do Hayate i powiedzia³.
-Sensei! Meldujê wykonania zadania!
Zbieranie chwastów? Kurdupel my¶la³, ¿e czeka ich bardziej ambitne zadanie. Zdziwiony by³ i to bardzo, ale nie dawa³ tego po sobie poznaæ <poker face>. Patrzy³ na swoj± cze¶æ ziemi do oczyszczenia i zastanawia³ siê jak to zrobiæ, ¿eby wysz³o najefektywniej i najszybciej. Spaliæ tego nie móg³, bo uprawy by te¿ ucierpia³y, jedyne co mu zosta³o to zdaæ siê na swoje walory fizyczne. No to jedziemy! Pierwszy chwo¶cik, drugi chwo¶cik, trzeci, czwarty, pi±ty... Nie, tak to nie ma sensu. Do wieczora bêdzie tu siedzieæ i nie skoñczy. Trzeba by³o wymy¶liæ co¶ innego i tu pojawiaj± siê magiczne grabki. W g³owie knypka za¶wita³ pewien pomys³. Po ma³ej przeróbce, czyli po³amaniu kija i oderwaniu paru z±bków powsta³o co¶ na wzór polnego widelca z wygiêtymi zêbami. Teraz nie trzeba by³o siê schylaæ i od razu wrzucaæ niepotrzebne zielsko do ¶mieci. Praca sz³a ju¿ szybciej, ale nadal za wolno dla Yujiego. Na szczê¶cie na pomoc przychodzi Shunshin no Jutsu! Karze³ek niczym b³yskawica pomkn±³ przed siebie i po drodze zebra³ ca³y towar zielska. No! To siê nazywa wyrabiaæ normê. Wystarczy³o powtórzyæ to parê razy i zd±¿y przed innymi. Robota by³a ju¿ prawie skoñczona, ale przed dzielnym rolnikiem pojawi³a siê pewna przeszkoda. Olbrzymi robal z przedstawicieli robalowatych, które mieli pó¼niej zebraæ z tych chwastów. Na domiar z³ego patrzy³ on dziwnie na ch³opaka, jak gdyby nie podoba³o mu siê ¿e kto¶ niszczy jego dom. Przenikliwe spojrzenie robaka dociera³o Yujiego, który sta³ bezczynnie przed nim. Dodam tylko ¿e kurdupel nieco siê cieszy³, bo po raz pierwszy nie musia³ patrzyæ w górê ¿eby wymieniæ z kim¶ spojrzenia, szkoda tylko ¿e by³ to robak.... Nagle owadzi ruszy³ w stronê ciê¿ko pracuj±cego knypka, by³ gotowy na wszystko aby obroniæ swój dom nawet na bole--<trach>. Nim sytuacja zaczê³a nabieraæ zbytniej dramaturgi Yuji zakoñczy³ to jednym kopniêciem, a raczej krokiem.... Robak zosta³ pokonany, a ch³opak ruszy³ dalej czy¶cic pole. Po paru rundkach biegania w koñcu skoñczy³ prace. Zosta³o mu jedynie pozbieraæ te robactwo do wiadra. W chwastach, które uzbiera³ by³o ich multum. Wyci±gn±³ rêkê po jeden z okazów, ale szybko musia³ j± zabraæ. Owady nie tylko potrafi± mocno uk±siæ, ale jak widaæ by³y te¿ bardzo szybkie. Sytuacja wymaga³a u¿ycia wszystkich zdolno¶ci Yujiego. Kurdupel podniós³ rêce na wysoko¶æ ramion i patrz±c na owady czeka³. W koñcu zacz±³. Niczym b³yskawica ³apa³ jednego robaka, za drugim i wrzuca³ do wiadra. Jego ruchy by³y szybkie i zdecydowane. Robactwo, mimo ¿e szybkie nie ma³o szans z jego boskimi d³oñmi. W koñcu skoñczy³! Ca³a praca zajê³o mu trochê czasu, ale i tak zrobi³ to szybciej ni¿ planowa³. Wzi±³ robactwo i chwasty. Zaniós³ je Hayat'cie i powiedzia³
-Skoro nie masz co robiæ to popilnuj-
Praca by³a skoñczona, wiêc Pan Pseud Rolnik uda³ siê na zas³u¿ony odpoczynek.
Grzebanie w ziemi? Wspaniale! Przynajmniej bêdzie ciekawie. – Pomy¶la³a, gdy Hayate skoñczy³ mówiæ. Sta³a tak przez chwile w bez ruchu az w koñcu siê ruszy³a, powoli w stronê pól zabieraj±c po drodze wiadro. Wybra³a do¶æ du¿e i czerwone wiadro ze srebrna raczka. Zaczê³a siê rozgl±daæ za jakimi¶ paskudami, które mog³yby ja dziabn±æ, jak na razie ¿adne nie by³y w zasiêgu wzroku. Oczywi¶cie nie to, co chwasty, by³y wszêdzie…
Ciekawe ile mi zajmie zebranie wszystkich, bo cos czuje ze wieczno¶æ… – Pomy¶la³a. W sumie to siê nie ¶pieszy³a. Czas ju¿ i tak dla niej do¶æ szybko lecia³. A jeszcze przed chwila siedzia³a na polanie rozkoszuj±c siê ¦wierzym powietrzem. W koñcu siê zabra³a do roboty, próbowa³a wyrwaæ parê chwastów, które siedzia³y na prawdê g³êboko, ale zbyt du¿o w energii w to nie wk³ada³a wiec postara³a siê ci±gn±æ mocniej, ale ostro¿nie by nie run±æ na ziemie. Wyrwa³a w koñcu i zabra³a siê za resztê. Postanowi³a siê jednak trochê streszczaæ, bo jeszcze musia³a gdzie¶ przenie¶ te robale. Wk³ada³a coraz wiêcej energii w wyrywanie tych chwastów. W koñcu skoñczy³a po jakim¶ czasie ciê¿kiej pracy (nawet nie wiedzia³a ile to jej zajê³o, zupe³nie straci³a poczucie czasu...). Ale op³aca³o siê. Na chwile przystanê³aby odpocz±æ chwile. Mia³a cale obola³e, brudne i czerwone d³onie od wyrywania tych chwastów. Jako¶ szczególnie to jej to nie przeszkadza³o. By³a dziwnie obojêtna. Gdy ju¿ odpoczê³a, wsta³a i zaczê³a szukaæ tych robaków. Nie widzia³a ¿adnych wiec przykucnê³a.
Skubane, pewnie siê kryj± gdzie¶ i tylko czekaj± ¿eby mnie dziabn±æ. – Pomy¶la³a, gdy nie zobaczy³a nawet jednego robaka. Mia³a ju¿ wstaæ, ale kontem oka zauwa¿y³a cos szybko siê przemieszczaj±cego niedaleko niej. Podesz³a do tego miejsca. Az roi³o siê od tych robaków. Wygl±da³o to na cos w stylu mrowiska. No có¿… nie mia³a wyboru musia³a jako¶ je wrzuciæ do wiadra. Mam nadzieje ze jak ju¿ wrzucê je to mi nie uciekn±… Najpierw zaczê³a podnosiæ pojedynczo. Chcia³a je chwile poobserwowaæ i zobaczyæ jak siê zachowuj±. By³y w miarê spokojne wiec ¿eby by³o trochê szybciej wystawia³a d³oñ blisko nich i pozwala³a ¿eby wchodzi³y na ni± by potem je umie¶ciæ w wiadrze. Wiadro by³o do¶æ wysokie i ¶liskie w ¶rodku wiec nie mia³y zbyt du¿ej szansy ucieczki. Wydawa³o jej siê ze ju¿ wszystkie zebra³a wiec jeszcze parê razy przesz³a po polu dobrze przegl±daj±c ka¿d± mo¿liwa kryjówkê, w której mog³yby mo¿liwie siê schowaæ. Jeszcze ostatni raz przesz³a przez pole ostro¿nie. Do¶æ d³ugo jej to zesz³o, bo ju¿ wszyscy skoñczyli. Ale szczerze to ja to malo obchodzi³o, dzi¶ by³a wystarczaj±co obojêtna. Podesz³a do Hayate i powiedzia³a ze skoñczy³a bez wiêkszego entuzjazmu w glosie.
Podszed³ do was rolnik z s³omianym kapeluszem, ¼d¼b³em trawy w ustach i banjo przewieszonym przez plecy, na którym gra³ chwilê wcze¶niej, by³ bardzo szczê¶liwy ¿e pomogli¶cie mu w pracy, chcia³ chyba daæ wam kolejne zadanie i zacz±³ nawijaæ po Chiñsku i dziêkowaæ wam, da³ ka¿demu po 60Y i po 2 punkty do rozdysponowania na statystyki...
Spojrzawszy na wyp³atê bardzo siê ucieszy³, ale po przeliczeniu zada³ sobie pytanie.
-(i co ja sobie za to kupiê? waciki?... czekaj, po co mi waciki?)
Ale pomy¶la³ sobie, ¿e z drugiej strony co oczekiwaæ po zrywaniu chwastów.
Podszed³ do Hayate i trochê boja¼liwym g³osem zapyta³:
-Sensei to co teraz? Ba³ siê trochê odpowiedzi.
-(Bym siê nie zdziwi³ gdyby kaza³ kota goniæ haha..hehe..ehh)
-No có¿, jak na razie, koniec treningu....mo¿ecie i¶æ odpocz±æ, lub robiæ co chcecie-powiedzia³ Hayate wstaj±c i oddalaj±c siê od pól ry¿owych
-spotkamy siê na nastêpnym treningu-rzuci³ jeszcze przez ramiê i ruszy³ biegiem by po chwili znikn±æ za horyzontem
nmm
-Ohh w takim razie wracam do siebie nauczyæ siê jakiej¶ fajnej techniki. Powiedzia³ ch³opak, który siê trochê napali³ na now± technikê mimo swojego zmêczenia. Po¿egna³ siê ze wszystkimi i poszed³ w swoj± stronê.
<nmm>
Robota ma³o wymagaj±ca i ma³o op³acalna, ale lepsze to ni¿ nic. Skoro nie by³o ju¿ nic do roboty, to czas na ma³± przerwê. Tylko dok±d spêdziæ ten wolny czas? Poczekamy i zobaczymy co los przyniesie. Po otrzymaniu zap³aty Yuji znikn±³ z pól ry¿owych.
NMMT