grueneberg

Wej¶cie przed budynkiem Mizukage. Pilnuj± go dwaj ninja. Drzwi s± bardzo ozdobne. Drzwi prowadz± na schody.


zbliza sie do schodow i mysli - kurcze chyba to pierwszy raz wchodze do tego bydynku

wchodzi powoli po schodach
<NMM>
Sayuri wesz³a cicho do budynku z t± sam± obojêtn± min±. Przyjrza³a siê pilnuj±cym wej¶cia ninja... zastanawia³a siê czemu jej nie zatrzymali.
nareszcie wyjscie - powiedzial zadowolony i po chwili dodal - jest tutaj niedaleko - pokazal na bar i poszli w jego kierunku

<NMM>


Sayuri spojrza³a w kierunku budynku, na którywskazywa³ Mizukage, skinê³a g³ow± i ruszy³a za nim.

<NMM>
Samamiro spoglada z³owrogo na 2 ninja pilnujacych wejscia po chwili usmiecha sie i przechodzi przez brame (hmm to chyba 1 raz jak tu jestem)
Klon Bitsunena wyszed³ z budynku pobieg³ w stronê kraju Ziemi. <nmm>
Prawdziwy Bitsunen wszed³ do budynku i poszed³ w stronê biura Mizukage. <nmm>
Wszed³em i d±¿y³em do biura mizukage
szed³em za Kakashim-sensei
wszedl szybko nie zwracajac uwagi na pilnujacych drzwi shinnobich
<NMM>
Wchodze do budynku..
NMM
Wszed³ do budynku i skierowa³ siê w stronê schodów. <nmm>
wychodzi z powazna mina
<NMM>

Dodane po 4 godzinach 35 minutach:

wchodzi dosc szybkim krokiem
<NMM>

Dodane po 11 minutach:

wybiegl z budynku i skierowal sie do wyjscia z wioski
<NMM>
klon wbiega i kietuje sie po schodach na 1 pietro
Biegnie po schodach kieruj±c siê do biura.

Wybiega
<NMM>
Wchodze
NMM
klon wbiega
Wpad³em z moim kotem przelotnie w drodze do Iwy.
<NMN>
Wchodzê na schodki i powolutku schodzêpo nich. "Dziwnie, idê na spotkanie z Mizukage... pierwsza misja? Mam nadziejê!". Kierujê siê do biura Mizukage. Idê niepewnym krokiem.

NMM

Pojawiam siê przy stra¿nikach i po chwili znikam biegn±c w stronê wyj¶cia do wioski

NMM
[wchodze]
-hehe
NMM

Dodane po 4 minutach:

Przechodze......nadal cos nucac
NMM
przechodzac ninja ktorzy strzegli bramy uklonili sie lekko lecz cos mu sie przypomnialo i zwrocil sie ku posiadlosci jego rodu
<NMM>
Przybieg³ przed wej¶cie budynku spojrza³ na 2 ninja.

-Jestem w sprawie dyplomatycznej, to jest bardzo wa¿ne ... - powiedzia³ i wszed³ spokojnym krokiem
Wyszed³ z rezydencji [nmm]
[wchodze bez slowa]
NMM
Zato wesz³a do budynku, nie niepokojona przez nikogo. Potrafi³a byæ niedostrzegalna, kiedy chcia³a. By³a poprostu malo interesuj±cym elementem otoczenia. To by³o przydatne.[nmm]
Karol szed³ ze klonem stra¿nika na plecach.
-Czy nie obawiasz siê ¿e idê zabiæ twojego Kage-spyta³
-Nie nie bojê siê o naszego Kage poniewa¿ bardzo dobrze umie zadbaæ o siebie-powiedzia³ i wszed³ do budynku ze mn± na plecach
<NMM>
Wchodzê i widzê ¿e nie ma tu zbyt du¿ego ruchu.
Wychodzê do¶æ swobodnym krokiem przez drzwi...
-Ehh... - westchn±³em cicho i ruszy³em przed siebie.
NMM
Wbiegam przez drzwi do siedziby po drodze zastanawiaj±c siê jakiej rangi bêdzie ta misja
-Ciekawe czy podo³am-powiedzia³ i przyspieszy³ kroku
Przed wej¶ciem robiê klona i ka¿ê mu wej¶æ do budynku. Klon w³±cza byakugan i wchodzi.
Wszed³.

[nmm]
wbieglem do budynku

NMM
Lec±c zeskoczy³em na wej¶ciu do mojej ukochanej siedziby.
Pobieg³em po jej dachu i wychyli³em siê przez jej okno... otwar³em je cicho i wskoczy³em do ¶rodka
NMM
wybiegam z deidara na plecach

NMM
wchodze, spoggladajac na stra¿ników i obserwuj±c otoczenie

<nmm>
Maszerujê swobodnie rozgl±daj±c siê po ¶cianach... wychodze z budynku w pe³nej zadumie... My¶lê o moich przyjacio³ach. Wszyscy odchodza zbyt szybko i zbyt ³atwo...
NMM
spokojnym krokiem opuszczam siedzibe Mizukage i udaje siê w strone baru, wychodz±c spogl±dam w niebo

<nmm>
Wyszed³ powolnym krokiem z gabinetu , gdy¿ by³ wyczerpany walk± , ale jako¶ i¶æ móg³ , wiêc szed³ powoli do siedziby odpocz±æ w niej i jednocze¶nie opatrzyæ na miejscu ranê na rêku.
[nmm]
Wychodzi, po czym biegnie w stronê parku...
(nmm)
Wchodzê do budynku kieruj±c siê do gabinetu MizuKage
<NMM>
Wesz³am do budynku razem z Kabe. Obróci³am siê, by przekonaæ siê, ¿e Zato nadal idzie za mn±, a potem posz³am dalej.[nmm]
Zato wesz³a do budynku za Hasei. Nie mia³a pojêcia po co by³a Hokage, która przecie¿ znakomicie mog³a sobie poradziæ sama. Mimo wszystko, skoro otrzyma³a rozkaz, zamierza³a go wykonaæ. Nie wa¿ne by³y jej przemy¶lenia.
Pein wchodzi do rezydencji. <NMM>
Podesz³am pod drzwi do budynku w którym urzêdowa³ Mizukage.
"To tutaj"-pomy¶la³am i wolnym krokiem wesz³am do ¶rodka.

<NMM>
Wchodzi do gabinetu..
Uda³ siê do gabinetu w poszukiwaniu Mizukage-sama...

<nmm>
Wchodzi do budynku, kieruj±c siê do gabinetu MizuKage-sama
<NMM>
Pein wychodzi.
<nmm>
Konan Wychodzi..
[nmm]
Wchodzê do rezydencji MizuKage maj±c spokojn± minê.Ostatni raz odgarn±³ w³osy z twarzy które wiatr co chwilê mu na ni± zarzuca³ schodami uda³ siê do Gabinetu MizuKage.
<NMM>
Wmaszerowujê do swojej rezydencji. Zmuszam chakrê do wolniejszego przep³ywu, aby na powrót nie rozpycha³a kanalików. Strasznie to mecz±ce bez tej szarej machiny ale... có¿ trzeba sobie radziæ samemu.
NMM
Na schodach do budynku pojawi³ siê m³ody mê¿czyzna. Na sobie mia³ stary obdarty p³aszcz, pozszywany kapelusz, srebrne okulary przez które spogl±da³ spokojnie przed siebie.
Powolutku zbli¿y³ siê do drzwi, uprzednio kiwaj±c lekko g³ow± ochronie. Dwaj Shnobi pe³ni±cy s³u¿bê odpowiedzia³o mu tym samym, choæ do koñca nie wiedzieli kto to. Kojarzy³ im siê, wygl±da³ znajomo, i tylko dlatego nie stawiali mu pytañ.
Anu³ej poci±gn±³ za klamke, lecz drzwi tylko zakrzep³y
- W drug± strone
Zauwa¿y³ wartownik
- Dziêkuje
Wypowiedzia³ kawaler, kiwaj±c g³ow± jak uprzednio. Wszed³ do budynku

Stan±³ przed drzwiami oczekuj±c na Risena. *I kto tu teraz siê wlecze, co?* - mówi³ do siebie w my¶lach u¶miechaj±c siê.
Hasei wesz³a do budynku, uprzednio pozdrawiaj±c stra¿ników. By³a w stroju cywilnym, ale i tak wszyscy wiedzieli co to za jedna.[nmm]
Wchodzi do budynku otwieraj±c plecami drzwi.Stra¿nicy znaj± mnie wiêc bez zatrzymywania mnie przepu¶cili.Biegn±c po schodach kierowa³em siê do gabinetu lorda MizuKage.
<NMM>
Stra¿nik zapali³ zapalniczk± papierosa, jego kolega wcze¶niej dzi¶ zosta³ zwolniony. Pali³ powoli spogl±daj±c na zegarek i patrz±c w kierunku schodów.
Spodziewa³ siê zmienników, nocnej zmiany. Budynek by³ dobrze chroniony, zmiany nastêpowa³y co 12 godzin stra¿ników i co 8 patroli. Wia³ lekki przyjemny wiatr, mimo godziny by³o ju¿ dosyæ ciemno i wyra¼nie mo¿na by³o zauwa¿yæ jarz±c± siê urzywke. Nagle co¶ migne³o obok wartownika, Shnobi szybko siê obróci³ i zobaczy³ biegn±cego w pionie przybysza. Teraz ju¿ wiedzia³ kto to, wiêc spokojnie odetchn±³ chc±c wróciæ do melancholyjnego palenia... no w³a¶nie gdzie ta fajka?
Wyszed³ z budynku i skierowa³ siê prosto do bram wioski.

<NMM>
Maszerujê ulic± i skrêcam do wej¶cia do w³asnego gabinetu.
-Gdybym postawi³ ³ó¿ko w magazynku to bym siê nie musia³ mêczyæ na kanapie...

Tu¿ przed wej¶ciem do budynku Hako zagrodzi³ mi drogê. W jego oczach malowa³a siê ta ¿adka, nieustêpliwa pewno¶æ siebie.
- Ile jeszcze zamierzasz oszukiwaæ sama siebie?! Przez swoj± g³upotê skaza³a¶ Kane na ¶mieræ!!! On nie ¿yje, tak samo jak Lee-san... Wiesz, jak drogo przychodzi nam p³aciæ za TWOJE b³êdy?!- wyszczeka³. Moje spojrzenie rozmy³o siê i sta³o siê miêkkie, smutne i wspó³czuj±ce. Kucnê³am i przytuli³am do siebie oba psy.
- Wszyscy troje stracili¶my cz³onka rodziny... Kane zawsze pozostanie w naszej pamiêci...- z oczu pociek³y mi ³zy.- Ale on by siê wkurzy³, ¿e siê nad nim tak roztkliwiamy.- doda³am po chwili, u¶miechaj±c siê. Wsta³am, otar³am ³zy i u¶miechnê³am siê.
- No chod¼cie... Mamy misjê do wykonania.- zwróci³am siê do psów i razem weszli¶my do ¶rodka.
Mijam ochronê i kierujê siê w stronê gabinetu.
automatycznie po wyj¶ciu z budynku, w którym przebywa Mizukage Samhain zarzuci³ kaptur na g³owê tak aby zas³ania³ jego twarz i ochraniacz na czole, nastêpnie powolnym krokiem uda³ siê w kierunku bramy wioski
<nmm>
Shen wszed³ do rezydencji kieruj±c siê do gabinetu.
<nmm>

Dodane po 10 minutach:

Wychodzi.
<nmm>
Wchodze do budynku

Yuki wszed³ do budynku ponownie korzystaj±c ze spaceru cienia... Nie dezaktywujac techniki uda³ siê do gabinetu Mizukage {NMM}
[przechodze szybkim krokiem, nie patrzac na nikogo, i nie zatrzymujac sie ani na moment]
NMM
Yuki wy³oni³ siê w cieniu budynku...
- Yarre, yarre... I po co on marnowa³ mój czas? ANBU dobre sobie, jako¶ mi tam nie ¶pieszno... - powiedzia³ ni to do siebie ni do Akakeiro... Wolnym krokiem uda³ siê do wyj¶ci z wioski...{NMM}
Ruszy³am w kierunku siedziby Mizukage
< NMM>
Zwalniaj±c kroku przy bramie, spojrza³ siê na shinobi pilnuj±cych wej¶cia i u¶miechn±³ siê. Po chwili ruszy³ prosto do siedziby Mizukage.

<NMM>

Dodane po 2 godzinach:
Wychodzi z rezydencji po czym kieruje siê do najbli¿szego zbiornika z wod±.

Dodane po 1 godzinie i 24 minutach:
Przy wej¶ciu lekko zwalnia, macha dyskretnie do shinobi i przechodzi kieruj±c siê w stronê gabinetu.
Akumu-kun sta³ przed rezydencj± Mizukage.
- £adnie tu .- Powiedzia³ id±c wolnym krokiem w stronê wej¶cia.
- Hmm... mam nadzieje ¿e jaka¶ robota bêdzie dla mnie.- Westchn± wchodz±c do budynku.

nmm
Ide do budynku administracyjnego. Ochrona nawet mnie nie zaczepia, widok opaski ze symbolem w³asnej wioski dzia³a na nich koj±co...

(NMM)

I po paru godzinach nareszcie wychodze

(NMM)
Wchodzi do Rezydencji. Rozgl±da siê i idzie dalej.

<NMM>

Dodane po 1 godzinach 29 minutach:

Wychodzi z Rezydencji. Po przekroczeniu drzwi przy¶piesza kroku i zaczyna biec.

<NMM>
Wchodzê do rezydencji mijaj±c 2 shinobich pilnuj±cych wej¶cia.. idzie do Mizukage<nmm>
Wychodzê z rezydencji ruszaj±c na misjê <nmm>
[ide powoli, nie zwracajac na nic uwagi]
NMM
Czaje siê przy wej¶ciu, sama nie wiem co ze sob± zrobiæ....
Do budynku wchodzi shinobi. Ma na sobie p³aszcz OFS. Spokojnie rozgl±da sie po wej¶ciu. Zauwa¿a jak±¶ czaj±c± siê na innych kunoichi. Lekko wzdychaj±c nad prawdopodobnym upo¶ledzeniem dziecka, wchodzi po schodach na piêterko
<NMM>
Axelek patrzy³ na wszystkich dooko³a i by³o widaæ ¿e poprzez swoj± fryzurê siê wyró¿nia.
- Ech..- Westchn± do budynku i id±c w kierunku biura.

nmm
Przychodzi. Zatrzymuje siê czekaj±c na Risena. Ma na sobie strój ANBU i jest pod dzia³aniem Henge.
Ko³o ANBU pojawia siê postaæ w kapturze - równie¿ ANBU. Zza maski widaæ jednak d³ugi, fioletowe w³osy. Ca³a figura ANBU by³a dziewczêca (przez HENGE). Skinê³a delikatnie g³ow± w kierunku swego towarzysza.
-Has³o... -powiedzia³ znudzony jak mops ANBUs. -Tylko szybko, bo zaraz schodzê z warty, a nie p³ac± mi za nadgodziny...
- ja Haiku ze Suny przybyæ zobaczyæ listy goñcze...ja móc wej¶æ

Zapyta³ zakapturzony umiê¶nony niski garbus z workiem na plecach typu wojskowego. Wygl±da³ na Genina o ma³ym rozumku....
-Trzeba znaæ has³o - powiedzia³ ANBUs lekko dr¿±cym g³osem i patrz±c z przera¿eniem na imponuj±ce siekacze go¶cia... I bynajmniej ma³y iloraz inteligencji nie napawa³ zbyt optymizmem, bo owy brak inteligencji mo¿e sprawiæ, ¿e po po¿arciu go ¿ywcem potraktuj± go jak pe³noletniego... zwierzaka...
- uuu... i nie mo¿na wej¶æ...uuu a³æ
Haiku dosta³ jakby siê to Anbusowi zdawa³o kopniaka z worka w krzy¿
-kleit
zabrzmia³ s³aby lekko s³yszalny i wyra¼nie damski g³os
- a ...prosze

Gennin poda³ kleit z Kiri na którym widnia³o ¿e zaproszeni s± wszyscy Hunter i misin ninja do Mizukage. Nabór na misje i nowe listy goñcze...

- tera moge wej¶æ?
Anbus obejrza³ glejt, pow±cha³, i nieco odurzony mocnym zapachem wszystkiego co nie kojarzy siê z czysto¶ci± kiwn±³ g³ow±.
-Le¼...
- Hu hu Haiku mo¿e wej¶æ
Cieszy³ siê garbusek, po czym tyrpn±³ workiem wartownika tak ¿e ten przelecia³ przez balustrade i weso³o podskakuj±æ przewróci³ doniczke i m³odym drzewkiem wyrwa³ klamkie i w koñcu wszed³ do ¶rodka....

NMM
Kobieta cichutko siê za¶mia³a. Spojrza³a na ANBUsa ciep³ym wzrokiem, po czym powiedzia³a:
- Nie jeste¶my tutejsi...Przybyli¶my to po nukenina z naszej wioski...Niejaka Amy. To ca³y problem, z którym kierujemy siê do w³adcy. Widzisz z³ociutki, ta kobieta przesadzi³a z emocjami...
- Mo¿na tak powiedzieæ. - Powiedzia³ znudzony. - Ale to bardziej ja przesadzi³em. - Doda³ po chwili.
przesz³am siê jak gdyby nigdy nic przed wej¶ciem do budynku
dogoni³am dwójkê Anbu kobietê i mê¿czyznê,
- zmiana planów-mruknê³am niechêtnie-bo tak nigdy nic nie zrobimy pilnujcie ¿eby hyuta nie szed³ ide do tego ANBUsa co jest w biurze porozmawiam z nim odserca i poszukam statuetki, jakby co ostrze¿cie mnie przez radio, efekty s± wyrzucone przy wej¶ciu do wioski wiêc mo¿ecie siê tam teleportowaæ w razie niebezpieczeñstwa zedemaskowania-skinê³am im g³ow± staj±c przed budynkiem. Poprawi³am fryzurê.
Podesz³am do Anbu stoj±cego w dzrwiach
-ja w sprawie zg³oszenia na misjie-powiedzia³am u¶miechaj±c siê
Zakapturzony garbaty shnobi w pospiechu opuszcza³ centrum administracyjne KIri...

NMM
- Hai - Odpar³ do Amy stoj±cej obok. - Przypilnujemy tego miejsca. Prawda dziewczynko? - W tej chwili zwróci³ siê do Risena.
Dziewczyna spojrza³a zaskoczona. Nie rozumia³a ju¿ nic. Przed chwil± poda³a powód swej wizyty, a tu nagle babka której szukaj±, podchodzi do nich i mówi "Zmiana planów". Risen modli³ siê w duchu, aby ANBUs z racji zmêczenie wart± nie zrozumie nic. I poczyni³ ku temu odpowiednie kroki. By³ pod postaci± dziewczyny, bêd±c jednocze¶nie mê¿czyzn± i szczwanym lisem w duszy...Widaæ, ¿e trochê za du¿o obcowa³ z Kyuubim. Choæ czasami zastanawia³ siê, co ludzie maj± do tego lisa. Zawsze, gdy spotyka³ go przed klatk± wewn±trz siostry, ten czêstowa³ go sake. Porzuci³ jednak szczê¶liwe wspomnienia i powróci³ do rzeczywisto¶ci. Widz±c, ¿e "cudowny plan" Amy wali siê, postanowi³ wyj±æ as z rêkawa. Jedna notka z efektem u¿ycia jego kekkei genkai by³a u Amy, a druga...U niego. A raczej u niej, gdy¿ mia³ postaæ dziewczyny. Konkretnie to spoczywa³a miêdzy piersiami i by³a odpieczêtowana...Ale perfekcja Risena nad kontrol± chakry nie by³a taka nieprzydatna. Wstrzymywa³ dzia³anie notki. A teraz je..."Odtrzyma³". Notka nie zadzia³a³a gwa³townie. Dla wszystkich tempo pêdz±cego do piersi dziewczyny ANBUsa wygl±da³o na takie, które towarzyszy potkniêciu siê. No bo takie by³o.
Dziewczyna za¶mia³a siê nerwowo, odstawiaj±c wzorow± "szopkê". "Przytuli³a" siê do ANBUsa (jego twarz wci±¿ nawi±zywa³a "kontakt" i tonem matki powiedzia³a:
- Kochaniutki, ta warta Ci nie s³u¿y. Jeste¶my z ANBU, poczekamy na twojego zmiennika, ty w tym czasie id¼ odpocz±æ. Kiedy tylko zmiennik siê pojawi, pójdziemy st±d.
Dziewczyna wykorzysta³a, ¿e ch³opak dusi siê jej miêdzy piersiami i pos³a³a Amy srogie spojrzenie mówi±ce, ¿eby st±d spyla³a. Przekaza³a jej w my¶lach:
Spadaj st±d...Dopiero co przedstawi³em powód naszej wizyty, a ty podchodzisz do nas, jak nigdy nic. Wchod¼ do ¶rodka, dopóki od siê kisi w tych...no....wiesz. Wchod¼.
//³apcie Haiku i wci±gnijcie go w plan on namierzy figurkê smoka liczê na wasz± pomys³owo¶æ i nie przyjmujê do wiadomo¶ci ¿e co¶ pójdzie znowu nie tak! co do mojego cudnego planu wszystko by by³o ok gdyby nie to ¿e Wy piszecie raz na 24h a mi siê nudzi
//
pokazowym mu jêzyk, gdzy¿ jeszcze nie dawno owali³ mnie ¿e siê do niego mizd¿y³am kiedy byli u mnie w domu. Pospiesznie stworzy³am klona ¿eby zaj± moje miejsce przed budynkiem a sama pobieg³am na górê >NMM<

klon z³apa³ siê pod boki gro¿±c Anbu palcem
-spadajcie pata³achy w Kiri nic nie mo¿ecie mi zrobiæ i odbieg³ w stronê miasta >NMK<

Dodane po 15 godzinach 9 minutach:

//"to jest ten moment kiedy zmieniacie siê w moje klony, u¿ywacie efektów i znikacie. Figurki nie ma w budynku Hyuta ukry³ j± w miejscu do którego nie mamy wstêpu" informacja któr± us³yszeli¶cie ode mnie w radiu //
Dziewczyna us³ysza³a wiadomo¶æ przez radio. Z racji, ¿e musia³a wymy¶liæ jaki¶ m±dry powód do wycofania siê, pisnê³a:
- A ty zboczuszku jeden TY
Gdy tak piszcza³a, zdzieli³a ANBUsa rêk± po ³bie. Skutki: 2 dni w niebycie . Dotknê³a Gaary i wróci³a do miejsca, gdzie le¿a³y notki (z Gaar± ).
<NMN>
wypad³am przed budynek i pogna³a w stronê wyj¶cia z wioski >NMM<
Midori znudzony podszed³ przed budynek.
-Ehe niez³y burdel jest tutaj. Mo¿e bêdê taki dobry i posprz±tam, hmmm... Kage Bunshin no Jutsu.
Mido¶ zrobi³ 12 klonów. Ka¿da dwójka mia³a do odbudowania jedno z pomieszczeñ. Ch³opak klapn±³ pod drzewo i czeka³ a¿ klony skoñcz±.

Pierwsz dwójka wziê³a siê za wygl±d zewnêtrzny. Odmalowa³a ¶ciany i odbudowa³a zawalone. Wprawili te¿ w ka¿de wybite okno szyby. po tych czynno¶ciach przywlekli wielkie drzwi które wprawili.

Midori siê obudzi³.
-Oj, przysn±³em troche. Trza siê ruszaæ
<NMM>
Przed nowo wstawionymi drzwiami znalaz³ siê m³ody shinobi z ma³um u¶mieszkiem na twarzy.
- Hmm, ³adna klamka... - powiedzia³, po czym szybko ni± szarpn±³ i wszed³ do budynku.

<NMM>
Dotar³em do drzwi,które prowadzi³y do budynku, gdzie znajdowa³o siê biuro Mizukage. Spojrza³em na dwóch jouninów stoj±cych przy wej¶ciu.
- Witajcie - powiedzia³em mi³o - Chcia³bym siê widzieæ z obecnym Kage.
- A w jakiej sprawie...?
- Mam dla niego pewne dokumenty od Tanuki Kurama - pokazuje papiery
- Aha, to mo¿esz wej¶æ. Schodami do góry ,a potem korytarzem do koñca, drugie drzwi na lewo.
- Dziêki i do zobaczenia.
Uda³em siê w stronê gabinetu. <NMM>

Dodane po 7 minutach:

Wróci³em do wrót prowadz±cych do budynku.
- Cze¶æ wam ,ju¿ za³atwione. Dziêki za wpuszczenie ,do zobaczenia.
Po tych s³owach skierowanych do dwóch mê¿czyzn uda³em siew stronê wyj¶cia z Kirigakure. <NMM>
Nacisn±³ nog± klamkê, po czym kopn±³ drzwi. Otworzy³y siê na maksa wiêc Ryu móg³ spokojnie z cia³em na rêkach wej¶æ do siedziby. Od razu skierowa³ siê w prawo, my¶la³ ¿e tam znajduje siê gabinet Mizukage. W pewnym momencie dotar³ pod drzwi gabinetu ...

NMM
"Wreszcie jestem dotar³em do rezydencji Mizukage. Jestem tutaj 1 raz Wej¶cia pilnuj± 2 ninja, którzy wygl±daj± na bardzo silnych. Patrz±c siê na ten olbrzymi budynek poszed³em wprost do wej¶cia i szed³em na górê po schodach."
"Wej¶cie do Rezydencji Mizukage tak jak poprzednio 2 ninja ale tym razem nie patrz± na mnie krzywym wzrokiem. Poczu³em siê pewniej jak tylko ludzie z wioski zaczêli mnie zauwa¿aæ."
<NMM>
"Wychodzê z rezydencji Mizukage "
<NMM>
- nie denerwuj mnie
Anulej pogrozi³ stra¿nikom, a ci mimo ¿e nale¿eli do elitarnej jednostki ochrony... co¶ tak ich tkne³o ¿e lepiej daæ spokój

Shinobi szed³ jak burza przed siebie

NMMT
Szed³em sobie wolnym tempem chodnikiem tuz obok budynku Mizukage, po czym skrêci³em by wej¶æ na g³ówny plac budynku, do drzwi mia³em jakie¶ 10 metrów. Na placu by³o szczególnie pusto, czy¿by nikogo nie by³o? zaciekawi³o mnie to. Podszed³em do drzwi, chwyci³em za klamkê i poci±gn±³em drzwi do siebie i wszed³em do ¶rodka NMM
Arisa szukaj±c dawnego, lecz znajomego budynku, gdzie urzêdowa³ Mizukage, po paru minutach b³±dzenia w alejkach Kirigakure odnalaz³a miejsce upragnione. Cel piêtrzy³ siê na dobrych parê, b±d¼ nawet parêna¶cie metrów, lecz sam w sobie by³ bardzo ma³y i taki...wypchany. Wiêksz± czê¶æ zajmowa³y dodatkowe metry grubo¶ci budynku, by nie dosz³o do ataku z zewn±trz. Oboro by³a tego w pe³ni ¶wiadoma, ale nie zamierza³a atakowaæ. Jej istnienie w Akatsuki mia³o inny sens, ni¿ ka¿demu by siê móg³ wydawaæ.

Ale o tym pó¼niej..
NMMT
Wszed³em do rezydencji, zastanawiaj±c sie wci±¿, jak podczas mojej nieobecno¶ci radzili sobie Hisagi i Rangiku. Zwykle mo¿na by³o na nich polegac, jednak czasem miewali g³upie pomys³y...
-Czy kto¶ tu by³ w trakcie mojej nieobecno¶ci?-spyta³em stra¿nika, a po otrzymaniu odpowiedzi ucieszony ruszy³em do gabinetu.
<NMM>
Schodz±c po krêtych schodach siedziby Mizukage, Arisa obmy¶la³a kolejny punkt swojego ni to z³ego, ni to dobrego planu zwi±zanego z organizacj± Akatsuki. Teraz powinna udaæ siê do Amegakure, jednak to do¶æ daleka droga. Nie obejdzie siê bez postojów, zdobywania pokarmu i omijania wiêkszych skupisk ludzi (co nie znaczy, ¿e bêdzie unika³a ich w stu procentach). Tak czy owak w³a¶nie wysz³a z budynku i skierowa³a swój leniwy krok w stronê bramy wioski.
NMMT
Po d³u¿szej podró¿y, wszed³ do budynku . By³ o tyle szczê¶liwy, ¿e znalaz³ siê pod dachem, a nie pod go³ym niebem. Tak czy owak, pewnym krokiem dosta³ siê do ¶rodka gdzie zatrzyma³ siê przy palnie budynku. Có¿, nie bardzo wiedzia³ dok±d teraz powinien siê udaæ, a spytanie kogo¶ o drogê, có¿, wydajê siê zbyt niedyskretne...

[nmm]
Zlapalem za klamkê od drzwi, p oczym pociagnalem
drzwi do siebie, wchodzac do srodka, nikogo nie bylo
wiec nikt nie sprawial mi zbytnio problemow. Ciekawilo
mnie to czy zastane swego kuzyna, ktorego prawie
nigdy nie ma. NMM
Amy stanê³a przed wej¶ciem. "hymm ciekawe czy stary Hyutek stêskni³ siê za mn±?" Poprawi³a fryzurê po czym ruszy³a do stra¿ników których oczy z ka¿dym moim krokiem stawa³y siê coraz wiêksze
-stój to znowu Ty?!-zapyta³ jeden z odwa¿niejszych
-znaczy kto?-Amy przechyli³a zalotnie g³ówkê
-Po Twojej ostatniej wizycie biuro Mizukage zosta³o ca³kowicie spalone?!
-to nie by³am ja tylko... eee ... richarde przebrany za mnie.-sk³ama³am nie mrugn±wszy okiem-ja do Hyuty w sprawach prywato-towarzyskich
-ale...-zacz±³ jeden stra¿nik
-dziêki, jeste¶ kochany-Amy poklepa³a go po policzku zanim zd±¿y³ skoñczyæ zdanie po czym wesz³a do ¶rodka >NMM<
Stare dobre Kirigakure ze swoimi starymi, niedobrymi uliczkami pe³nymi zgryzoty, cierpienia, nostalgii i smutku. Dobrze jednak, ¿e istnia³a w³adza, która jeszcze ten sta³ powiêksza³a. Hanita przez to mia³a ochotê dziêkowaæ bogom za Konohê-jedyne prawdziwe piêkno, które skupia w sobie ca³y kontynent. Owszem, Hyuuga by³a patriotk±. By³a ni± w takim znaczeniu, ¿e zawsze bêdzie kochaæ serek bia³y z Wioski Li¶cia, krowy z Wioski Li¶cia, czy szambo z Wioski Li¶cia. Nale¿a³a przecie¿ do ANBU, a oni musz± byæ bezstronni, je¿eli chodzi o lojalno¶æ wobec danego kraju. W jednej chwili sojusznik mo¿e staæ siê wrogiem, a potem...koniec. Koniec tak¿e dotyczy³ schodów, które raptownie znika³y w warstwie piêtra siedziby Mizukage. Liderka nie by³a pewna co do gotowo¶ci, ale postanowi³a sprawdziæ któ¿ to urzêduje w³a¶nie tutaj. Gdy spyta³a siê wartownika o godno¶æ zarz±dcy, u¶miechnê³a siê pow¶ci±gliwie i wraz z Yono i Aelis posz³a dalej.
NMMT
(W biurze napisze ju¿ jutro, by problemu nie robiæ)
Wysz³a z budynku olewajaæ stra¿ników, którzy patrzyli na ni± jakby pos±dzali j± o wszystkie nieszczê¶cia jakie ich spotka³y. Amy jednak nie przejmowa³a sie tym zbytnio. ¦ciskaj±c w d³oni kawa³ek papieru z Adresem Anuleja ruszy³a, niemal¿e biegiem do dzielnicy mieszkalnej. Co¶ dzia³o sie z ni± nie tak! Do licha ona naprawdê lubi³a tego Jounina, i stêskni³a siê za nim!

>NMM<
-Teraz same widzicie, moje kochane, ¿e tak lekko z Aio nie ma. To strasznie napalony samiec-ultra-mega-alfa, który lubi pomacaæ sobie dziewczyny po piersiach i popiæ przy tym sporo alkoholu. Mo¿ecie z tego wyci±gn±æ wnioski, ¿e jak chce siê mê¿czyznê pokonaæ w boju, to wystarczy zdj±æ bieliznê. Proste, no nie?-za¿artowa³a pytaj±co, schodz±c wraz z Yono i Aelis z górnego piêtra siedziby Mizukage, gdzie mie¶ci³ siê jego przestarza³y gabinet. Zapomnia³a ju¿ o niezbêdnej uwadze dot. ¶rodowiska czysto¶ci, ale zrobi³a to przed samym wyj¶ciem, gdy naplu³a na zakurzon± posadzkê i przejecha³a "mel±" po metrze drewna. Od razu mo¿na by³o zauwa¿yæ kontrast zadbanej czê¶ci z t± mniej fajniejsz±. A co tam.. Ju¿ mia³a wyj¶æ, gdy us³ysza³a pytanie jegomo¶cia z bol±cym nosem. Odpowiedzia³a na nie szybko, bez namys³u:
-Nie wiem kim ten kto¶ jest, ale znam. Mam co¶ przekazaæ?-spyta³a, czego nie planowa³a ;s
Z³apa³em szybko dziewczyne z ANBU za rêkê tak ¿eby odwróci³a siê do mnie. Gdy tylko ju¿ patrzy³a na mnie ...
- Przepraszam, czy wiecie mo¿e kto¶ jest Liderem ANBU? mam bardzo wielka sprawê ... naprawdê wielka ... ch³opak mówi³ naprawdê powa¿nie.
-Mów od razu. Skoro Pani Hanita stoi i czeka, to znaczy, ¿e mo¿esz ju¿ prosiæ...-powiedzia³a niska, lecz jak¿e piêkna panienka, która zwa³a siê Aelis. Jej czarne, puste oczy nie wskazywa³y na gotowo¶æ bojow±, lecz posiadany w prawej d³oni zwój ¶wiadczy³ o znajomo¶ci NinJutsu pieczêtowania. Jakby tego by³o ma³o, zerwa³a siê równie¿ Yono, przeciwniczka mêskiego dotyku. Zamiast zwoju trzyma³a dwa kunaie, widaæ ¿e nasycone nieco czyj±¶ krwi±.
Z³apa³em siê lekko za ramie, czu³em ból po walce zreszt± by³o widaæ krew na mojej koszuli. Proszê usi±d¼my na ³awce powiedzia³em ruszaj±c w stronê ³awki, gdy tylko usiad³em i zrobi³a to samo liderka ANBU zacz±³em mówiæ.
- Witaj, nazywa sie Amesuke i jestem liderem Organizacji "Hebi" pewnie o jej ju¿ wiele s³ysza³a¶ i o jej za³o¿ycielu ... Sasuke Uchiha. Ogolnie organizacja nazywa siê "Hebi vel. Karasu", s³ysza³a¶ pewnie równie¿ o z³ych planach ten organizacji które kiedy¶ panowa³y, lecz to siê ju¿ zmieni³o ... po zostaniu liderem zdecydowalem robiæ co¶ dobrego, chce stworzyæ dru¿ynê specjalna która bêdzie mogla pomagaæ wioskom i ich w³adcom. Na chwile zatrzyma³em siê z mówieniem i z³apa³em g³êboki oddech. - Chcia³bym równie¿ ¿eby ANBU nas akceptowa³o, chcieliby¶my z wami wspó³pracowaæ. Popatrzy³em siê prosto w oczy dziewczyny. Bylo widaæ ze mowie o tym na serio. - Czy widzisz mo¿liwo¶æ wspó³pracy Hebi z ANBU? Zapyta³em.
S³uchaj±c krótkiego przedstawienia siê dojrza³ego ch³opaka, wraz z za³o¿on± propozycj±, Hanita patrzy³a na swój lewy czubek obcasa, którym z wolna pomachiwa³a. Czarny materia³ buta b³yszcza³ siê w niecodziennym jak na zimê ¶wietle s³oñca. Po chwili jednak skoñczy³a to robiæ, by odpowiedzieæ Amesuke w ten sposób:
-Hebi z tego co pamiêtam by³o organizacj± przestêpcz± i w umys³ach wielu ludzi nadal tak± zostanie. Nie mogê obiecaæ, ¿e konto "Karasu" bêdzie czyste, ale za to mogê zapewniæ, ¿e gdy bêdzie okazja do zrobienia czego¶ dobrego, na przyk³ad obronie wioski przed z³ym napastnikiem, to lider ANBU z pewno¶ci± da wam woln± rêkê co do dzia³ania. Musisz jednak podaæ mi adres, gdzie urzêdujecie, by mieæ z wami kontakt-poinformowa³a na koniec, g³adz±c siê po prawej nodze. Ach ta skórka ^.^
- Rozumiem ciebie w pe³ni, Hebi by³o kiedy¶ z³± organizacja ... lecz musisz wiedzieæ ze czas p³ynie, minê³o ju¿ du¿o czasu, a nowe pokolenie nie zna lub tez nie pamiêta zbytnio w³adzy Hebi. Popatrzy³em siê na dziewczynê, krêc±c lekko nadgarstkiem. - Oczywi¶cie, mo¿ecie u¿ywaæ kryjówki Hebi jak w³asny dom. Wsadzi³em rêkê do kieszeni i zacz±³em szukaæ czego¶. - Proszê tutaj ... Podarowa³em liderce ANBU mape "Od teraz wiedz gdzie le¿y Hebi i takie tam ;p". - Teraz mo¿e mnie nie byæ jakis d³ugi okres, poniewa¿ mam bardzo ciê¿k± misje do wykonania, lecz po misji chcia³bym siê z tob± spotkaæ jeszcze raz i porozmawiaæ.
Bior±c mapê w d³oñ, dziewczyna przypatrzy³a siê pokrótce terenom w okolicy siedziby Hebi. Od razu przypomnia³o jej siê szukanie Mitsuhide, tajemnicze, ¿elazne drzwi. W tym wypadku zna³a ju¿ po³o¿enie, wiêc wystarczy, ¿e jedynie znów wyruszy w podró¿ i bêdzie na miejscu. Tak przynajmniej wynika³o z mapki, która co jak co mog³a byæ fa³szywa. Nie chcia³a tego mówiæ, wiêc zamiast tego rzek³a tak:
-Na ogó³ jako rzecznik ANBU odpoczywam w Ichiraku Ramen b±d¼ gor±cym ¼ródle w Konohagakure. Przyb±d¼ tam po misji, a dogadamy siê co do szczegó³ów.-u¶miechnê³a siê do niego piêknie, eksponuj±c nie do¶æ, ¿e bardzo piêkne usteczka to i z±bki czyste, bia³e.
- Dziêkuje ze uda³o ci siê znale¼æ trochê czasu na rozmowê. Powiedzialem bardzo szczerze, ³api±c g³adka r±czkê liderki ANBU i ja lekko poca³owa³em puszczaj±c powoli. - Do zobaczenia ... Kiwn±³em lekko g³owê w stronê podw³adnych liderki. Po czym wsta³em z ³awki i u¿ywaj±c Shunshin No jutsu znik³em bardzo szybko w t³umie ludzi. NMM
Bêd±c urzeczon± kultur± m³odzieñcza, Hanita spojrza³a znacz±co na Yono i Aelis, które nadal z broniami w rêku mia³y ochotê zakatrupiæ faceta, Amesuke. Dziewczyna uspokoi³a je ruchem rêki, mówi±c przy tym:
-Wszystko jest ok, kochane. Musicie siê tylko przyzwyczaiæ, ¿e gdy mê¿czyzna chce zachowaæ twarz i zdobyæ uznanie kobiety, musi w niektórych momentach prze³amaæ swoja niezachwian± dot±d dumê i zrobiæ to, co ten ch³opaczek przed chwil±. Wynika z tego kolejna nauka o rasie mê¿czyzn: ka¿dy z nich, by dostaæ to, co chce, musi naprawdê siê napracowaæ w sferze emocjonalnej i psychicznej. Ale zmieñmy jednak temat, bo chyba nie bêdziemy gadaæ o samcach, gdy ¿ycie takie piêkne? Chod¼my do Otogakure, tam zawsze jest szampañska zabawa!-zawyrokowa³a, nie daj±c czasu dziewczynom na zabranie g³osu w tej jak¿e pouczaj±cej rozmowie.
NMMT
Powolnym krokiem, ogl±daj±c siê za Siebie (czy kto¶ czasem nie idzie za nim) wyszed³ z rezydencji. Nastêpnie korzystaj±c z pierwszej lepszej okazji, zanurzy³ siê w cieniu, unikaj±c podejrzliwych spojrzeñ zbyt ciekawskich obywateli i obywatelek. Zmierza³ ku dzielnicy rodu Rensai...

[nmm]

Nastêpnego Dnia, wraca³ z powrotem, t± sam± drog±...

[nmm]
-* Do Mizukage nie wpuszczamy byle kogo
rozpoczeli dwaj stra¿nicy
- Czytaj mi z ust A-nu-lej Kia-daj D¿u nnin, czy ty ka-pu-zet? Nie?

Anulej i tak wszed³ ku wielkiemu zdziwieniu stra¿y, by³ jak bug gry Conter Strike, wszed³ przez zamkniête drzwi, i z wielkim przytupem ruszy³ ku górze

NMMT
Gdy tylko spokój Teruyo zosta³ zak³ócony przez odg³os radyjka w którym znajdowa³ siê 2 Hyuta ch³opak natychmiast ruszy³ w stronê Siedziby 7 Mistrzów Miecza. W koñcu jak rozkaz co rozkaz.....
Nie zwracaj±c uwagi na stra¿ników m³odziak opu¶ci³ tereny siedziby Mizukage.<NMM>
Stan±³em przed drzwiami rezydencji i poczu³em dziwne uczucie. Wiedzia³em bowiem, ¿e od teraz bêdê tylko i wy³±cznie oko w oko z wrogiem. Có¿.. wrogiem to za du¿o powiedziane, ale kogo¶ kto nie cieszy siê zbyt moim szacunkiem. Wytar³em pot z czo³a i natychmiast zacz±³em szukaæ gabinetu MizuKage. Jednocze¶nie zastanawia³em siê co powiedzieæ.
<NMMT>

Dodane po 1 godzinach 22 minutach:

Po klku minutach ciê¿kiej rozmowy z Mizu-Kage, wyszed³em z rezydencji radosny, ¿e nie skoñczy³em bez g³owy, a do tego dowiedzia³em siê kilku wa¿nych informacji, które w przysz³o¶ci mog± mi siê przydaæ. Teraz postanowi³em udaæ siê do bramy.
Anulej zaszokowa³ stra¿ników. Nie do¶æ ¿e siê obci±³ to jeszcze u¿y³ drzwi. Tak tak i nawet waln±³ nimi z³owrogo i tak z nerw±. Nikt o nic nie pyta³, cieszyli siê ¿e przynajmniej p³aszcz ten sam i kapeluch mordka ta sama... tylko czym¶ upaprana, z±bki oczka , tak to on.

- lista osób które wchodzi³y i wychodzi³y

-*proszê

Anulej zarzuci³ wzrokiem, i siê lekko u¶miechn±³, widz±c napis "nieznany" i rysopis, oraz ¿e mia³ emblemat yuki

NMMT
Widz±c niebezpieczeñstwo nadci±gaj±ce drog± powietrzn± (ptaki) zeskoczy³ z dachu i kontynuowa³ wêdrówkê pieszo. I tak te¿, wszed³ do rezydencji szanownego Mizukage, omijaj±c po drodze wszystkie bomby. Mniej wiêcej ju¿ pamiêta³ rozk³ad pomieszczeñ, dlatego natychmiastowe odnalezienie pomieszczenia nie sprawi³o mu ¿adnego problemu...
[nmm]
Szed³em wolnym kroczkiem przez chodnik a¿ wszed³em na ulice gdzie
znajdywa³a siê rezydencja Mizukage. - Dawno mnie nie by³o... skrêci³em w stronê rezydencji i podszedlem w stronê drzwi chwytaj±c za klamkê i ci±gn±c drzwi do siebie. Wszed³em do ¶rodka i zamkn±³em drzwi lekko za sob±. NMM
B³±dzenie po wiosce nie by³o ciekawym zajêciem, dlatego te¿ wkroczy³em do rezydencji Mizukage. Podszed³em do wej¶cia pilnowanych przez dwóch stra¿ników, nie raczyli nawet zapytaæ o cel mojej wizyty, jak widaæ Mizukage nie dba o swoje bezpieczeñstwo p³ac±c ¿o³d takim ludziom. Pokrêci³em tylko g³ow± i uda³em siê na górê, uprzednio otwieraj±c drzwi.

NMMT
Pob³±dzi³ nieco zanim dotar³ do odpowiedniego budynku. Tak, gubi³ siê we w³asnej wiosce i wcale nie by³ z tego powodu dumny. Budynek jako¶ nie sprawi³ na nim wielkiego wra¿enia. Style architektoniczne by³y dla ch³opaka czym¶ tak obcym jak dla ryby biegi prze³ajowe. ¦ciany... dach... okna i nawet drzwi. Tak, to ca³kiem ³adny budynek. Stra¿nicy te¿ musieli tak uwa¿aæ, bo pilnowali go nawet pilnie. Maresuke wyci±gn±³ z kieszeni ochraniacz i wolnym krokiem podszed³ do nich. Wyduka³ co¶ o konieczno¶ci spotkania Mizukage, obowi±zkach genina wobec wioski, oraz niezwykle piêknym, acz zamglonym dniu. Wszystko to podsumowa³ g³upim u¶miechem i wymachiwaniem ochraniaczem przed ich oczami. On nie robi³ problemów im, oni jemu. To by³ dobry uk³ad. Skin±³ im tylko i wkroczy³ do budynku.

<NMM>
Zbieg³em po schodach, nic siê nie zmieni³o, stra¿nicy byli zajêci sob± nie zwracaj±c uwagi na to co dzieje siê wokó³ nich. "Przy nastêpnej wizycie zwrócê na to uwagê..." misja siê rozpoczê³a, a powrót do wioski nie by³ pewny, jednak czasem trzeba siê po¶wiêciæ dla ludzi postawionych wy¿ej... "Przecie¿ jestem dyplomat±, ich nie zabijaj± bez powodu". Ostatnia wizyta w Konoha by³a rzecz± przyjemn±, a ludzie z tamtejszej wioski nie byli do mnie wrogo nastawienia. Pocieszaj±c siê takimi my¶lami uda³em siê w kierunku bramy.

NMMT
Gdy chodzi³em po mie¶cie, pomy¶la³em sobie, ¿e trzeba zrobiæ co¶ twórczego. Zatrzyma³em siê przed ozdobionymi drzwiami, by³em pewien, ¿e to musi byæ rezydencja samego MizuKage. Popatrzy³em jeszcze przez chwilê na drzwi, po czym do¶æ powolny krokiem uda³em siê w ich stronê. Rozgl±da³em siê na wszystkie strony, nie chcia³em przecie¿ byæ uznany za kogo¶ kto mo¿e stwarzaæ zagro¿enie. Po chwili wszed³em przez drzwi zamykaj±c je za sob±.

<NMM>
Przyby³am na miesjce przed Nigarim. Nawet nie zauwa¿y³am kiedy go wyprzedzi³am, ale nie chcia³am znowu na niego czekaæ. Przechodz±c obok stra¿ników u¶miechnê³am siê szeroko i zasalutowa³am. Wesz³am w mroczne korytarze rezydencji.
<NMM>
Zobaczy³em jak Aki wchodzi do rezydencji. Usiad³em tak by stra¿nicy mnie nie widzieli i czeka³em, a¿ Aki wróci s powrotem. U¿y³em Otodekata Hiroimono no Jutsu i trochê przymkn±³em oczy, bo zaczê³o ju¿ mi siê nudziæ siedz±c tak bezczynnie.

//1180 - 300 = 880//
Nekozuma wszed³ do g³ównego budynku. Stra¿e podnios³y siê by go zapytaæ o to co zwykle maj± zamiar pytaæ

- sekyuriti reberu wo henkō shi , mura no saundo wo arata ni pasu suru hitsuyō ga ari masu
(jap. zmieñ poziom zabezpieczeñ, nie wpuszczaæ nikogo z wioski d¼wiêku bez przepustki)
Zatka³o ich, lecz gdy spojrzeli na ch³opaka bez maski uk³onili siê tylko.

NMMT
Gdy tak siedzia³em z zamkniêtymi oczami nagle wstrz±snê³o mnie to co us³ysza³em. "A wiêc jednak bêdzie co¶ ciekawego. Jeszcze zobaczymy jakie informacje wyci±gnie Aki." - pomy¶la³. Znudzony znów zamkn±³ oczy i zacz±³ marzyæ.
Rezydencja wyros³a przed nim niczym góra powsta³a w zdecydowanie za szybkim procesie górotwórczym. Nie wiedzia³ nawet kiedy pokona³ dystans od bramy, do wej¶cia do budynku. Poprawi³ plecak i energicznie podszed³ do stra¿ników, rzucaj±c im jedynie spojrzenie, które mówi³o, ¿e dzieje siê co¶ powa¿nego. Zreszt±... Pan Anulej pewnie ju¿ tu by³. Rzuci³ jeszcze spojrzeniem w okolicach wej¶cia, wygl±da³o na to, ¿e jest spokojnie. Wszed³ do rezydencji i bezb³êdnie pod±¿y³ do gabinetu gotowy opowiedzieæ wszystko co sta³o siê podczas podró¿y. W my¶lach ju¿ uk³ada³ sobie scenariusz rozmowy, a raczej monologu, który zakoñczy siê kolejnymi rozkazami. Tak, to by³o bardzo prawdopodobne. Takie ¿ycie... chcia³o siê byæ w organizacji, trzeba s³uchaæ wa¿niejszych i m±drzejszych.

<NMM>
Stan±³em przed rezydencj±.Rozejrza³em siê dok³adnie by³o prawie pusto...prawie poniewa¿ zobaczy³em opartego o ¶cianê Nigariego.Od razu do niego podszed³em.
-Witaj Nigari czemu siedzisz taki skulony sam pod ¶cian±?
U¶miechn±³em siê do niego.By³ to u¶miech trochê wymuszony zwa¿ywszy na sytuacje."Grunt to samokontrola i opanowanie".Domy¶la³em siê te¿ czemu Nigari tu siedzi ale wola³em siê upewniæ.
Popatrzy³ na Orochi pokaza³ mu ¿eby usiad³ a nastêpnie zacz±³ mówiæ do ucha
- A wiêc tak Aki jest w ¶rodku i nie wiem co siê tam dzieje, lecz jest kto¶ chyba wa¿ny, bo stra¿nikom rozkaza³... - zacz±³ jeszcze ciszej mówiæ - ¯eby nie wpuszczali nikogo z Oto.
Usiad³em obok Nigariego.
-Ciê¿ka sprawa musimy poczekaæ na Aki i poprosiæ j± o z³o¿enie raportu.
By³em poddenerwowany ca³± sytuacj± co to w ogóle za rozkaz ,,Nie wpuszczaæ nikogo z Oto,,.Przecie¿ nie robimy tu nic z³ego,w³a¶ciwie to tylko zbieramy informacje.Postanowi³em ¿e poczekam na rozwój sytuacji,a na razie dodam otuchy Nigariemu.
-nie martw sie wszystko bêdzie dobrze.Najwa¿niejsze jest ¿eby Aki z tamt±d wysz³a od jej informacji bêd± zale¿eæ losy misji.Oczywi¶cie wszystko co mówi³em by³o wypowiedziane prawie nies³yszalnym szeptem.
Popatrzy³ na Orochi
- Na twoi miejscu to ja bym siê ba³, ale to tak Aki dowiedzia³a siê od zastêpcy, ¿e nic nie planuj± na ¿eby zaatakowaæ Oto. Chwile po tym ten sam shinnobi, o którym ci przed chwil± mówi³em da³ znaæ zastêpcy Mizukage, ¿e maj± mieszkañców Oto nie wypuszczaæ z Kiri. Trochê przed twoim przyj¶ciem pojawi³ siê niejaki Meresuke, który poinformowa³ resztê, ¿e Otokage, jak przypuszczam jest to Minako zosta³a ranna. Zapomnia³em jeszcze wspomnieæ, ¿e ten pierwszy shinnobi , czyli Anulej chce daæ Aki zagoniæ do jakiej¶ papierkowej roboty. A najwa¿niejsze jest to, ¿e nie planuj± zaatakowaæ Oto. - mówi³ szeptem tak by nikt inny nie s³ysza³
Spojrza³em na Nigariego z powag±.
-Czyli podsumowuj±c Aki dowiedzia³a od tego zastêpcy ¿e wszystko jest w porz±dku.Ale zaraz potem do gabinetu wszed³ shinobi,który w korytarzu powiedzia³ ¿e stra¿nicy maja nie wypuszczaæ nikogo z Oto i nie wpuszczaæ ich do tego budynku .Jest tam jeszcze jaki¶ Meresuke,który powiedzia³ ¿e Pani Minako jest ranna.Masz racje to wiedzia³em ju¿ wcze¶niej.A ten pierwszy shinobi chce ja zagoniæ do jakiej¶ roboty.Trochê to pokrêcone bo z jednej strony nie jest planowany ¿aden atak na nasza wioskê ,a z drugiej strony ka¿e nie wpuszczaæ nikogo z Oto.Rozumiem ¿e boj± siê zamachów ale to troche przesada no i jeszcze Aki ma problemy.
Po wszystkim co powiedzia³em zdziwi³a mnie jedna rzecz.
-Chwila a w³a¶ciwie sk±d znasz te wszystkie informacje? Przecie¿ ca³y czas siedzia³e¶ tutaj.
Popatrzy³ na Orochi i za¶mia³ siê w g³êbi duszy
- A jaki jest inny sposób jak u¿ycie techniki. Na szczê¶cie nauczy³em siê przydatnej do tego techniki no i wykorzysta³em to w tej sytuacji.
Tak jak mysla³em Nigari z t± technik± by³ idealny do tej misji.Teraz mog³em ju¿ spokojnie opu¶ciæ Kiri.Pojawi³y siê jednak dwa problemy.Po pierwsz zakaz wypuszczania Otogakureñczyków z wioski, a po drugie nie chcia³em zostawiaæ Aki po tam jak bardzo siê nam przys³u¿y³a.Niebezpiecznie jednak by³o przebywaæ w tym miejscu.Wiêc postanowi³em je opu¶ciæ.
-S³uchaj Nigari jest tu dla mnie trochê niebezpiecznie pewnie nawet nie wpu¶ciliby mnie do budynku.¦wietnie siê spisa³e¶ ale proszê ciê jeszcze o to aby¶ poczeka³ tu na Aki.W ostateczno¶ ale to naprawdê w ostateczno¶ci zostaw j± i przyjd¼ sam bêdê na ciebie czeka³ w klubie.
Wszystko mówi³em oczywi¶cie szeptem.Wsta³em i kierowa³em siê ku wyj¶ciu.Przez ramiê rzuci³em jeszcze:
-Powodzenia

NMM
Wys³ucha³ Orochi, lecz ci±gle drugim uchem s³ucha³ co siê dzieje w gabinecie
- A wiêc dobrze poczekam tutaj na Aki mam nadzieje, ¿e jako¶ siê z tego wywinie, ale bardziej martwi³ bym siê o ciebie bo nie wiadomo kiedy opu¶cisz wioskê. - Ca³y czas mówi³ szeptem tak, aby nikt go nie us³ysza³
Budynek. Wygl±da³ jak jaka¶ koszmarna parodia trójk±ta. Budynek po¶ród mg³y, wygl±daj±cy jak jaka¶ koszmarna parodia trójk±ta - u¶ci¶lijmy. I to w³a¶nie w tym obskurnym, nieidealnie spiczastym budynku rezydowa³ Mizukage. -Tragedia budownictwa miejskiego - wymrucza³a sama do siebie, po czym, czyni±c honory w formie krótkiego salutu stra¿nikom, wkroczy³a z "nie" na ustach; w kwestii odpowiedzi co do ewentualnego sojuszu; do domu czystego z³a - pana Mizukage...
NMM
Stanê³am przed wej¶ciem do rezydencji. Wziê³am g³êboki oddech. Nie chcia³am tam i¶æ. Bardzo nie chcia³am. Ale wola³am nie wiedzieæ, co mog³oby siê staæ gdybym nie zg³osi³a siê z wype³nieniem karnego zadania. Bo to by³a kara. Mo¿e nie najdotkliwsza, ale wci±¿ i niezmiennie kara. Tak przynajmniej to odczuwa³am.
Kuso! Dlaczego ja zawszê muszê siê wkopaæ w jakie¶ bagno? - pomy¶la³am rozpaczliwie i przekroczy³am próg budynku.
<NMM>
Wyszed³em prosto z ulic przed rezydencje. Schowa³em siê tak by mnie stra¿nicy nie widzieli i zacz±³em s³uchaæ co siê dzieje w rezydencji. Przy okazji te¿ mog³em sprawdziæ, czy Aki mnie nie zdradza. Mam aktywowan± technikê, z któr± s³uchanie bêdzie bardzo ³atwe.
Wysz³am z budynku maj±c nadziejê, ze tymczasowy Mizu nie wy¶le ponownie jakiej¶ nawiedzonej bibliotekarki...
Raport, taa..? Chyba bêdê musia³a pój¶æ do domu i wymy¶liæ co mam z tym zrobiæ...
Nie zwlekaj±c d³u¿ej ruszy³am na ulice wioski.
<NMM>
Wtem to wtedy przed kwaterê Mizukage zawêdrowa³ m³ody wêdrowny szermierz Teruyo. Natychmiast przywita³ siê stra¿nikami po czym wskaza³ im ¿e nie wchodzi schodami lecz oknem jak to mia³ w zwyczaju. Niestety jego plany zosta³y przez co¶ zak³ócone a mianowicie po przej¶ciu kilku kroków dostrzeg³ osobê która wrêcz chamsko siedzia³a pod oknem i pods³uchiwa³a. "Pewnie szpieg..." - pomy¶la³ Teruyo po czym prawie natychmiast obwin±³ jeden z swoich kunai notk± do swojego atutowego jutsu jakim jest Hiraishin no jutsu po czym podbieg³ do nieznajomego sk³adaj±c pieczêci do
Chuusuusei Biribiri jest to technika z Raitonu polegaj±ca na "wstrzykniêciu" ofierze impulsu elektrycznego do cia³a który powoduje chaos w impulsach nerwowych dziêki czemu ofiara chce np ruszyæ rêk± rusza nog± itp.
Trzeba pamiêtaæ ¿e Teruyo nie ma na sobie swoich ciê¿arków (+20 do szybko¶ci , zdj±³em je wcze¶niej wraziê czego mogê podaæ link) co pozwala mu osi±gn±æ wiêksza prêdko¶æ. Nigari powinien siê skapn±æ w momencie kiedy Teruyo bêdzie ju¿ przy nim. Gdy tylko udaje siê wykonaæ technikê Samuraj z Yuki uderza M³odego shinobi z Konohy w ten sposób by ten straci³ przytomno¶æ.

Chakra ewentualnie:
1820 - 50 (oznaczenie notk± do techniki) - 150 (technika Chuusuusei Biribiri) = 1620
Nigari, mia³ wytê¿ony s³uch (mimo i¿ wcze¶niej by³y pewne niejasno¶ci- to jednak bez tego faktu, jego obecno¶æ w tym miejscu jest bezcelowa, wiêc dopuszczam do przebiegu rozgrywki, i¿ technika jeszcze dzia³a-przez 1 post), dziêki czemu zdo³a³ us³yszeæ Teruyo (Nigari nie opisa³ jak, gdzie siê kamuflujê. Równie dobrze, móg³ po prostu staæ n terenie posesji), który my¶l±c siê, i¿ to on w³a¶nie wytropi³ ofiarê, chcia³ przygotowaæ Swój atak.
Jednak kiedy przestraszony wzrok Nigariego, spocz±³ na ch³opcu z Yuki, nie by³ on pewny czy zaplanowana strategia zadzia³a, wiêc siê wstrzyma³ z wprowadzeniem jej w ¿ycie). Obecnie stoj± od Siebie w odleg³o¶ci 15m, wiedz± o Swojej obecno¶ci. To co zrobicie z tym faktem, zale¿y ju¿ tylko od Was.

Szybko wy³±czy³em aktywn± technikê. Popatrzy³em wystraszonym wzrokiem na Teruyo. Ze strachu cofn±³em siê o kilka kroków, lecz szybko siê przesta³em cofaæ my¶l±c nad tym, ¿e we¼mie to za ucieczkê. Popatrzy³em prosto w oczy Teruyo i milcza³em. Po chwili skin±³em g³owê w dó³. Nie wiedzia³em co mam robiæ.
-Wybacz...
Teruyo w³a¶nie w tym momencie rzuci³ kunaia z notk± po czym teleportowa³ siê w to miejsce z prêdko¶ci± ¶wiat³a prawie natychmiast uderzaj±c go mocno rêk± by straci³ przytomno¶æ. Zaraz po tym obezw³adniony shinobi z Konohy zosta³ prze³o¿ony przez plecy by móc zostaæ przetransportowanym. Akcja dzieje siê w pó³ sekundy zreszt± Nigari siê nie broni wiêc ¿adnego problemu nie powinno byæ. Zostawiam to do oceny MG.

Nigari, licz±c na skruchê, nie broni³ siê. W takim wypadku, nie mam tutaj wiele do potwierdzania. Teruyo- zu¿y³e¶ chakrê, zregenerujê Ci siê w przeci±gu 24h. Nigari, Twoja w przeci±gu 48 (tak, wiem, ci±g³e mam na my¶li "to" wydarzenie). Mam nadziejê, i¿ rzeczywi¶cie otrzymasz skruchê o któr± prosi³e¶.
Atsui
(pisz±cy tutaj, bo szkoda miejsca)
Przybita pieczêæ imperialna.

Us³ysza³em tylko s³owa wypowiedziane przez Teruyo i ju¿ poczu³em silny atak w cia³o. Nie wiedzia³em co siê dzieje. Obraz mi siê zaciemnia³ i nagle przesta³em widzieæ. By³em nieprzytomny, móg³ zrobiæ ze mn± to co chce.
W tym oto w³a¶nie momencie bezw³adne cia³o Nigariego upad³o na ziemie. Teruyo zbli¿y³ siê do niego po czym rozpocz±³ od przeszukania cia³a w celu odnalezienia dokumentów. Po kilku minutach poszukiwaæ m³odzieniec znalaz³ dokumenty oraz opaskê Konohy. "Ups zaczyna siê robiæ naprawdê nieciekawie..." - pomy¶la³ ch³opak. Stosunki z Kiri i Konoh± nie by³y dobre a co dopiero teraz gdy znale¼li¶my ich szpiega u nas.... trzeba to raportowaæ Mizukage on ju¿ bêdzie wiedzia³ co z tym zrobiæ. Teruyo pochyli³ siê u wzi±³ cia³o Nigariego na plecy po czym uda³ siê w stronê ¶ciany a nastêpnie zacz±³ siê na niej wspinaæ.

<NMM mnie i Nigari>
Przyby³ od strony g³ównej ulicy Kiri. Przystan±³, mierz±c budynek wzrokiem. Który to ju¿ raz? Zdecydowanie za czêsto... chyba. Spróbowa³ siê skupiæ na tym, co ma do powiedzenia Panu Anulejowi. A mo¿e dostanie misjê? Tak± z ³adn± literk± wpisywan± do dzienniczka. Wzi±³ g³êboki oddech i ruszy³ w kierunku wej¶cia. Powtarza³ sobie w my¶lach, a w³a¶ciwie streszcza³ to, co mia³ do powiedzenia.
Pana Hyuty nie by³o, gdzie mia³ byæ. To znaczy w lesie... Cziroko? Sziroki? Sirocco... tak, musia³ to sobie zanotowaæ w pamiêci. I jeszcze ten podejrzany ch³opak z Konohy, znaczy Nigari. Spojrza³ na stra¿ników. Rozpoznali go i nie robili problemów z wpuszczeniem ch³opaka. Ciekaw by³ co tam porabia Pan Anulej. Pewnie przerzuca stosy papierów na inne stosy, a te na jeszcze inne. Tak chyba wygl±da³a biurokracja. No i ten jednostajny stukot piecz±tek... pewnie ze znakiem wioski. Tak to pewnie wygl±da i Pan Anulej ma na pewno odciski od piecz±tki na swoich spracowanych d³oniach. Tak sobie my¶l±c wkroczy³ do rezydencji i pomaszerowa³ do gabinetu Mizukage.

<NMM>
Wyszed³em z rezydencji odwracaj±c siê za siebie. Tanuki nie by³o mo¿e zosta³a jeszcze porozmawiaæ. Zreszt± nie chcia³em siê wtr±caæ ju¿ i tak za wiele narozrabia³em. "Wrócê tu i dokrêcê to." - pomy¶la³em i ruszy³em w stronê bram sam.

<NMM>
Chwila... Moment... Schody. Drzwi. Do rezydencji... Znów schody... Skinienie g³owy w kierunku stra¿ników. Ulice... Jakie¶ zbyt kolorowe, zbyt krêc±ce siê w g³owie... Uciekaæ, uciekaæ st±d jak najszybciej! - krzycza³y my¶li dziewczyny, gdy ta, usilnie pragn±c wtopiæ siê w t³um, zaczê³a czuæ siê gorzej, jeszcze gorzej... Nienawidzi³a tej wioski, to jedno wiedzia³a. Nie zamierza³a ich karaæ. Nie by³a... "Bab± Jag±", jak to okre¶li³ Anulej. Ona chcia³a siê po prostu wydostaæ z nieskoñczonej pêtli...
NMM
Szed³em sobie po ulicy skrobi±c co¶ w notesie. By³em ju¿ ³adny kawa³em od rezydencji mizukage gdy siê zorientowa³em, ¿e poszed³em za daleko. Rozejrza³em siê nerwowo, wróci³em siê pod wej¶cie. Pamiêtam moja pierwsz± wizytê tutaj.. Nigdy nie zapomnê zupe³nie bezpodstawnego ataku w kierunku mojej osoby. Ale có¿, mia³em zdaæ raport.. to zdam raport. Rozejrza³em siê jeszcze raz, schyli³em g³owê i ponownie zacz±³em pisaæ w notesiku. Chwilê pó¼niej wszed³em do ¶rodka rezydencji.

<NMM>

Po jakim¶ czasie...
Wyszed³em z rezydencji, tym razem nie mia³em w rêku kartki i niczego na niej nie skroba³em. Chcia³em udaæ siê do Hyuty.. Lecz nie bardzo wiedzia³em gdzie on jest.. No wiêc pozostaje mi nic innego, jak poszukaæ Matsuri. Nie wiadomo, mo¿e ju¿ jest w szpitalu, a mo¿e nadal chodzi po mie¶cie i robi nie wiadomo co. Najlepszym sposobem bêdzie udanie siê do szpitala. Najprawdopodobniej tam w³a¶nie jest. Rozejrza³em siê i poszed³em w stronê z której niedawno przyby³em.

<NMM>
Genin wyszed³ z rezydencji. Ach, ¶wie¿e i mgliste powietrze... to by³o to, czego potrzebowa³. Przeci±gn±³ siê mimowolnie i poprawi³ plecak. Pierwszym przystankiem powinien byæ szpital. Tylko gdzie on do jasnej dziewicy kirigakuriañskiej by³? Nie wa¿ne, dowie siê jako¶ po drodze. Za du¿o by³o tych silnych wra¿eñ. Ta przera¿aj±ca Pani z Konohy, szpieg równie¿ z tego miejsca... Nigari. Sprawia³ wra¿enie bezczelnego i aroganckiego. Ignorowa³ Maresuke, a to by³o jak obelga. Jak kto¶ wcale nie lepszy od niego mo¿e siê tak zachowywaæ. Z³o¶æ przemawia³a przez Maresuke, taka zupe³nie pierwotna i g³êboka, zaszczepiona przez lata k³adzenia do g³owy, ¿e to wioska jest najwa¿niejsza, a szpiegostwo jest domen± s³abych. Takich, co nie maj± odwagi spojrzeæ wrogowi w oczy i powiedzieæ ¿eby siê wypcha³ swoj± potêg±. No i najlepiej mu te oczy jeszcze podbiæ tak, by nie móg³ na nie patrzeæ. Teraz, gdy na jego w³asnych oczach rozgrywa³y siê polityczne gierki, szczerze znienawidzi³ w³a¶nie takie postêpowanie. Dobieraæ s³owa mo¿na... ale jawnie k³amaæ? Przecie¿ Pan Anulej k³amstwo zarzuci³ i na pewno nie bezpodstawnie. To by³a jaka¶ grubsza sprawa. O ile podczas samego zdarzenia niewiele zrozumia³, to teraz ca³a sytuacja od¿ywa³a w jego umy¶le. Musia³ to na spokojnie przeanalizowaæ. Jednak teraz czeka³a go wyprawa do szpitala... no i pewnie do baru. Tam chyba by³a oszklona gablotka z ciastkami. Z tak± my¶l± wymin±³ stra¿ników dzielnie pilnuj±cych wej¶cia i ruszy³ w stronê ulicy.

<NMM>

Dodane po 14 godzinach 58 minutach:

Stra¿ników powita³a postaæ Maresuke. Przed chwil± têdy przechodzi³... no i ta kawa, pachn±ca czekolad±. I ¶wie¿a dro¿d¿óweczka i torba cukierków. Z pewno¶ci± im polecia³a ¶linka. Ch³opak jednak nie zwraca³ na nich uwagi. Zastanawia³ siê, czy cukierki posmakuj±, czy dro¿d¿ówka jest smaczna tak na jak± wygl±da, no i czy kawa jest dostatecznie czekoladowa i pyszna. No có¿... najwy¿ej cukierki trafi± do miseczki i go¶cie bêd± mogli siê czêstowaæ. A dro¿d¿ówkê mog± rozdziobaæ ptaki... pewnie ptasi pos³añcy s± ci±gle g³odni. A kawa? A tam kawa... na pewno posmakuje. Ka¿dy lubi czekoladê, a prawie ka¿dy pijê kawê. Mo¿e o¿ywi ona Pana Anuleja po spotkaniu z t± kobiet± z Konohy? Mia³ tak± nadziejê, bo przybity Pan Anulej zupe³nie nie pasowa³ do Pana Anuleja. Z przyjemno¶ci± zobaczy roze¶mian± mordkê Mizukage i us³yszy jaki¶ zabawny tek¶cik, a mo¿e nawet rymowankê.
Wszed³ do rezydencji, otwieraj±c sobie drzwi ³okciem, zamkn±³ je ju¿ za pomoc± nogi. Pomaszerowa³ do gabinetu.

<NMM>
Kiedy doszed³em pod samo wej¶cie, nagle stan±³em w miejscu i popatrzy³em siê w górê, aby zobaczyæ ca³o¶æ budynku, po chwili powiedzia³em do Maratasu:
-Ty... u was to siê powodzi tym menelom, nie s±dzisz... mo¿e siê do was przeprowadzê i te¿ takim zostanê - doda³em z ca³kiem powa¿n± min±, za bardzo to o menelach nie wiedzia³em, na szczê¶cie nie mia³em z wieloma z nich do czynienia, a mo¿e moje przemy¶lenia by³y z³e, i menele s± to mieszkaj±cy w wielkich budynkach pijaki... zawsze by³em przekonany ¿e to ludzi którzy przepijaj± wszystko, a tutaj taka chata... a¿ siê dowierzaæ nie chcê ¿e posiada on swoj± rezydencjê.
-Dobra chod¼my go znale¼æ... skoro ma tak± chatê mo¿e jednak kupi nam za swoje to winko - doda³em wchodz±c do budynku.

<NMM>
Widzisz... a mój brat nawet nie chce ³yka daæ. Przecie¿ picie to jest klucz do przysz³o¶ci! oznajmi³em poczym ruszy³em wolnym krokiem za Shigochiyo. Rozgl±da³em siê na boki, mój wzrok kierowa³ siê raz w lew±, raz w praw± stronê. Mimo, ¿e mój brat by³ nie krótko MizuKage, jako¶ nie mia³em okazji go odwiedziæ.

NMM
Kieruj±c siê z winkiem "rozrywaczem" w kierunku baru, gdzie mia³ czekaæ na nas nasz sensei, z zdobycz± która powinna sprawiæ mu mi³± niespodziankê, szed³em ca³kiem spokojnie, staraj±c siê nie potrz±saæ tym winkiem zbytnio, aby nie zrobi³o niczego niespodziewanego przed tym jak podarujê je Aio. Zaraz za mn± szed³ Maratasu. "ciekawe co on my¶li na temat tego winka, pewnie chcia³by siê napiæ... ale wie ¿e to niebezpieczne" rozmy¶laj±c tak na temat tego winka skierowa³em siê wraz z nim ju¿ na ulicê kiri.

<NMM I Maratasu>
Wychodzi³ z budynku taki strapiony, mo¿e nawet smutny. Co¶ by³o nie tak, dot±d wcale nie przeszkadza³o w niczym to, ¿e nie by³ zbyt towarzyski. No mo¿e nie zapraszali go na przyjêcia, ale nic poza tym... a teraz nagle musi zebraæ dru¿ynê. Westchn±³ tak ciê¿ko, ¿e a¿ poczernia³o mu przed oczami. Czy¿by pora¿ka jeszcze przed podjêciem misji? Niemo¿liwe... a mo¿e jednak ca³kiem prawdopodobne? Misja by³a niebezpieczna a Maresuke tak w³a¶ciwie za bardzo siê nie denerwowa³. Publiczne wyst±pienia, zachowanie przy kobietach, to tak. Ale reszta by³a prosta. Wprawdzie zabójcza i niebezpieczna, ale przyjazna w prostocie. Uderzyæ mocno, tak by zabola³o, a samemu unikn±æ. Byæ szybszym i sprytniejszym od przeciwnika, a to by³o takie proste, gdy nic innego nie zaprz±ta³o g³owy. £askawy umys³ jeszcze zabawia³ siê w spowolnienia czasu jak w efektownych filmach o ninja w czarnych p³aszczach wêdruj±cych po Genjutsu stworzone przez maszyny, które chcia³y... aaa to Genjutsu, to nic dobrego. Trochê zacz±³ ¿a³owaæ, ¿e ma³o o nim wie. Chyba podstaw± obcowania z Gen, by³o Kai. Czyli podstawy mo¿emy sobie odpu¶ciæ... Min±³ stra¿ników i ruszy³ w kierunku ulicy, która ponoæ prowadzi³a do ka¿dego miejsca w Kiri.

<NMM>
Sta³am przy wej¶ciu do budynku rz±dowego, obserwuj±c wszystko i wszystkich. Nie ufa³am w tym mie¶cie praktycznie nikomu. W sumie to ma³o komu wierzy³am tak na s³owo. W rêku trzyma³am wachlarz i niby to kokieteryjnie wachlowa³am siê nim. Tak naprawdê by³ to sposób obrony, jakby komu¶ siê zachcia³o atakowaæ. Metalowe, ostre zakoñczenia powinny sprawiæ ból nieproszonemu go¶ciowi.

Z ka¿d± minut± robi³am siê coraz to bardziej senna. Powoli zamyka³am oczy, a moja g³owa opada³a zmêczona..
Serce i nie tylko mi stanê³o, gdy ujrza³em w drzwiach Arisê - osobê której w³a¶nie szuka³em. Mia³em co prawda tylko przejrzec tu papierki Anuleja, ale szczê¶cie siê do mnie u¶miechnê³o.
Podszed³em do Arisy z ty³u i poca³owa³em jej szyjê.
-Cze¶c kochanie. W³a¶nie Ciê szuka³em...-Przywita³em siê.
Odwzajemni³am poca³unek, ci±gn±c go tyle, ile siê da³o z mojej kochanej ofiary-Aio.
-Ach, kogo ja to widzê...Mój ma³y, ukochany b±czek. Ja ciebie te¿ w³a¶nie szuka³am...Dawno nigdzie nie byli¶my, chcia³am spêdziæ z toba trochê czasu...-przyzna³am pospiesznie, mimochodem wtulaj±c siê w klatkê starszego ode mnie ch³opaka. Mo¿e przy facetach mego ¿ycia stawa³am siê miêkka, ale jednocze¶nie pokazywa³am tym, ¿e nie mo¿e ode mnie oczekiwaæ wszystkiego, co zwi±zane jest z poddañstwem. By³am takim doradc±, który zawsze ma jakiego¶ asa w rêkawie..
Przytuli³em dziewczynê, po czym powiedzia³em:
-Te¿ chcia³bym spêdzic z tob± trochê czasu... Wiesz pewnie, ¿e zrezygnowa³em z urzêdu Mizkage i przekaza³em go Anulejowi... Szczerze mówi±c ta praca znudzi³a mnie, wolê robic inne rzeczy. Na przyk³ad byc z Tob±. Anulej prosi³ mnie i jeszcze jednego shinnobi Mg³y o wykonanie pewnego trudnego zadania... Jednak podobno genjutsu ma co¶ z tym wspólnego, a ¿aden z nas nie zna siê na iluzjach. Od razu pomy¶la³em o Tobie. By³aby te¿ okazja, ¿eby lepiej siê poznac. W koñcu ¿adne z nas nie widzia³o drugiej osoby w akcji jako shinnobi...
-Genjutsu powiadasz....Em...Niby siê tam znam na iluzjach, jednak nie s± to czysto-z³udzeniowe sztuczki. Mój klan specjalizuje siê g³ównie w podpuchach, wykorzystywaniu terenu do zatrzymywania przeciwnika. Je¿eli jednak nie widzi¶ innego ninja do tej roboty, ni¿ mnie...to nie mogê odmówiæ, tylko wypada³oby przyj±æ robótkê. Co musisz zrobiæ?-spyta³am zaciekawiona, bo nie na codzieñ N-ty z rzêdu Mizukage daje trójce shinobi jakie¶ zadanie, szczególnie je¿eli potrzebny jest specjalista od genjutsu..
-Hm... Jaki¶ wie¿owiec, prawdopodobnie genjutsu i dwie grupy zaginionych shinnobi, wys³anych wcze¶niej na poszukiwania. Brzmi ciekawie. Cieszê siê, ¿e chcesz mi pomóc. Mój znajomy czeka na nas w barze. Jeste¶ gotowa, czy chcesz co¶ jeszcze za³atwic?-Spyta³em
//Jak co¶ to daj juz NM i za mnie.//
-Brzmi ciekawie, owszem, ale tak¿e niebezpiecznie i niezbyt pokrzepiaj±co. Oby tylko nie by³y to jakie¶ potwory, czy dziewczynka-eksperyment jakiego¶ szalonego naukowca, który jest jej ojcem...-powiedzia³am to jakby do siebie, zastanawiaj±c siê co by tu jeszcze zrobiæ. Ah, gabinet Mizukage spali kiedy indziej.
-Mogê ju¿ i¶æ. Nic mnie tu nie trzyma.-odpar³am prêdko, bior±c Aio za rêkê i zaczynaj±c i¶æ z nim w kierunku baru.
NMM i Aio.
- Wychodzê, wiêc miejcie oczy szeroko otwarte
Powiedzia³ ch³opak do stoj±cych wartowników, którzy go grzecznie s³uchali i tylko przytakiwali.
- jakby kto¶ pyta³ o mnie to jestem na bramie, potem mo¿e jeszcze na mie¶cie, eh niech poszuka lub wywo³ajcie mnie przez radio, no to tyle.
Nekozuma uk³oni³ siê i ruszy³ przez g³ówne wej¶cie zobaczyæ co to te¿ na tej bramie siê dzieje ¿e go stra¿nicy prosz± o wizytê...

NMMT
Nie zag³êbiaj±c siê w szczegó³y i melodramatyczne opisy podró¿y od baru do rezydencji Mizukage, wystarczy napisac, ¿e trójka shinnobi zjawi³a siê przy wej¶ciu... Czyli oprócz mnie Maresuke i Arisa.
-Co? Anuleja nie ma?-zbulwersowa³em siê, s³ysz±c co stra¿nik powiedzia³.
-No to wezwijcie go i powiedzcie ¿e czekamy w gabinecie.-Poleci³em, po czym wszyscy weszli¶my do ¶rodka.

<NM Nas>
Maresuke, który by³ ostatnio czêstym go¶ciem w rezydencji Mizukage, znów zmierza³ do wyj¶cia. Podekscytowany, podenerwowany, nieco zagubiony, ale z pewnym jasnym celem, którym by³ szpital. Zastanawia³ siê nawet nad rezerwacja sali operacyjnej na wypadek... na wypadek wypadku na misji. To w sumie by³o mo¿liwe, a nawet bardzo prawdopodobne. Czego to genin szuka na misji rangi A? Tylko krok do S, jak Super... albo Sage, albo S... jak... straszna, sssabijaj±ca? Trochê ju¿ zaczê³a go ponosiæ wyobra¼nia. A na A? Armagedon, anihilacja, amoniak, Atsui... same zabójcze okre¶lenia. To nie mog³o byæ nic dobrego. Wymin±³ stra¿ników, a Ci ju¿ chyba nawet rozpoznawali go po zapachu. Nie to, ¿e Maresuke jako¶ pachnia³ szczególnie, albo co gorsza ¶mierdzia³... chodzi³o raczej o to, ¿e tak go czêsto widywali, ¿e sta³ siê czym¶ powszednim. Czym¶ jak... jak bruk na którym stali, albo drzwi od rezydencji.
Uda³ siê w stronê ulicy. Postanowi³ po³±czyæ zadanie od Pana Anuleja ze spacerem po swojej wiosce. A potem? Za³atwi wszystko i... mo¿e odwiedzi Yumeko? A mo¿e Orichime jest u niej? A je¶li nie, to mo¿e Yumeko mu o niej co¶ opowie? A je¶li nawet nie, to sama Yumeko by³a interesuj±ca. Ciekawe czy nie obrazi³a siê za takie szybkie znikniêcie Maresuke i czy przypadkiem Orichime nic jej nie mówi³a o... Ch³opak przy¶pieszy³.

<NMM>
Zeskoczy³em z dachu przed samym budynkiem Kage. Powoli podszed³em do drzwi i nacisn±³em na klamkê, otworzy³y siê skrzypi±c. Wszed³em do ¶rodka powoli przemierzaj±c korytarze.
<nmm>
Wci±¿ prowadz±c Arisê za rêkê, dotar³em do wej¶cia do rezydencji Mizukage. Stra¿nicy poznali mnie, choc krzywo patrzyli siê na Arisê, niezbyt stosownie ¿e tak powiem ubran± jak na wizytê u Mizukage, nosi³a bowiem kimono w barwach Akatsuki. Nie przejmuj±c siê stra¿nikami poprostu wszed³em razem z dziewczyn± do ¶rodka.
<NMM i Arisy>
Odleg³o¶æ miedzy mn±, a sam± Rezydencj± by³a niewielka i pomniejsza³a siê z ka¿d± sekund±. Szed³em powolnym krokiem z rêkoma w kieszeni i podziwia³em ogrom budynku. Wylegitymowa³em siê u stra¿ników którzy jak zapewne stali pod bram± i poszed³em dalej, prosto na liczne korytarze siedziby w³±dcy Kiri.

<nmm>
Po chwili dotar³ na miejsce. Wszed³ pod wystaj±cy daszek, oraz ignoruj±c ca³kowicie stra¿ników, opar³ siê o ¶cianê obserwuj±c wschodz±ce s³oñce, niecierpliwi³ siê. Popatrzy³ do góry, ujrza³ lataj±cego swobodnie w oddali smoka. Tak... Gdzie przecie¿ mia³ siê udaæ Eonor? W ka¿dym b±d¼ razie, czeka³ teraz na Aio, który na moment obecny wyda³ mu siê niezbêdny. Zreszt± jak reszta brygady...
Na ulicy mo¿na by³o dostrzec dwie, niezbyt szybko poruszaj±ce siê postaci, mianowicie to by³em Ja i Aio. Powoli zbli¿ali¶my siê do rezydencji, a gdy bylismy wystarczaj±co blisko, moglismy dostrzec czekaj±cego Atsui'a i kilku stra¿ników. Podeszlismy do niego razem z Aio. Ja sta³em nieco bardziej na uboczy nie wdaj±c siê w rozmowê.
Tak jak siê spodziewa³em, ujrza³em Atsuia.
-Cze¶c. Przys³a³e¶ po mnie tego ch³opaka- przywita³em siê, wskazuj±c na Toushirou.
-Czy chodzi o to, o co my¶le? Je¶li tak, to znaczy ¿e co¶ siê szykuje, prawda?-Spyta³em, wzrokiem wci±¿ rzucaj±c w kierunku korytarza, w którym gdzie¶ w oddali znajdowa³o siê wej¶cie do skrytki....
Wpatruj±c siê we wschodz±ce s³oñce, niemal¿e nie zauwa¿y³ dwóch nieciekawych postaci zmierzaj±cych w jego stronê. Kiedy jednak wypowiedziane zosta³y pierwsze s³owa, powróci³ do normalnego rytmu ¿ycia, a na jego twarzy zago¶ci³a typowa pogarda, typowe. S³ysz±c s³owa Aio, tylko skin±³ g³ow±, mówi±c:
-"Tya."- po czym, dokoñczy³ zdanie grymasem, mówi±cym samym za Siebie "inaczej bym siê nie fatygowa³..."....

//Rozkazy dosta³e¶ dobrze, po prostu nie znasz mechanizmu
Nastêpny, niech piszê NMM za wszystkich\\
-Wiêc nie marnujmy tu d³u¿ej czasu.-Stwierdzi³em, po czym ruszy³em wzd³ó¿ korytarza, prosto do skrytki. W³a¶ciwie nie pamiêta³em, ¿eby m³ody mia³ co¶ wspólnego z MM, ale w koñcu jaki¶ czas nie widzia³em siê z Hyut± i innymi. Teraz nawet nie nale¿a³em do organizacji. Ich manele w koñcu w skrytce le¿± - niech robi± z nimi co chc±....
<NM wszystkich 3>
Ch³opak podszed³ do stra¿ników, ich spojrzenie ¶wiadczy³o, ¿e nie jest pierwsz± osob± w krótkim czasie, która tu siê zapuszcza³a. Chocia¿ stwierdzenie zapuszcza³a nie by³o dobre w stosunku do rezydencji samego Mizukage, tu raczej powinno siê zachodziæ, odwiedzaæ...
- Ja w³a¶nie... - zacz±³, robi±c jaki¶ zupe³nie nieokre¶lony gest maj±cy zawieraæ informacje, ¿e zosta³ sk±d¶ si³± wyszarpniêty i zawleczony tutaj. A stra¿nicy, dla nich nie by³ to nowy widok. Maresuke krêc±cy siê w tê i nazad, truchtaj±cy po schodach, po korytarzach, przemykaj±cy ulicami Kiri. Taki zupe³nie ma³o wa¿ny Maresuke, na którego nie krzycza³ Mizukage, a to co¶ oznacza³o. Mo¿na by zapomnieæ o wpisie w papierach, tam zagl±daj±c mo¿na odnie¶æ wra¿enie, ¿e ch³opak jest kim¶ wyj±tkowym, ale on sam nie przywi±zywa³ zbytniej wagi do tego, co ludzie bazgrali, on po prostu robi³ swoje.
Stra¿nicy nie pomogli, postanowi³ zwróciæ siê po pomoc do radyjka. W³±czy³ nadawanie, zbli¿y³ d³oñ do ucha.
- Halo? Maresuke, tu Maresuke... jestem w rezydencji, co teraz? Odbiór? - nada³ wiadomo¶æ i czeka³ na odpowied¼. Mia³ nadziejê, ¿e siê nie spó¼ni³, ¿e nie poszli sobie bez niego. Denerwowa³ siê, nie mia³ co zrobiæ z rêkami, w³o¿y³ je do kieszeni i czeka³.
Po chwili otrzyma³ odpowied¼, radyjko g³osem Atsuia zadzia³a³o niczym nawigacja, a w Kiri, wiosce ukrytej we mgle co¶ takiego by³o na wagê z³ota.
Wszed³ do ¶rodka, powiód³ wzrokiem po pomieszczeniu, ruszy³ jednym z korytarzy... to nie by³ ten, nie by³o tu schowka, ani ³azienki, w³a¶ciwie to nic tu nie by³o. Kolejny korytarz powita³ go zapachem ¶rodków czyszcz±cych, ¶wie¿ej woni wodospadu wprost z Taki, towar eksportowy w formie kostki toaletowej robi³ furorê na ca³ym ¶wiecie. £azienka... jest dobrze, szed³ dalej i dostrzeg³ wej¶cie. Takie jakie¶ mroczne, tajemnicze i w ogóle zniechêcaj±ce zupe³nie, by z niego skorzystaæ, jednak to zrobi³, ostro¿nie wszed³ do ¶rodka. Chcia³ zawo³aæ, upewniæ siê, czy to aby tu, ale stwierdzi³, ¿e to nie przystoi i powinien tam wej¶æ z klas±, o tak...

<NMM>
I ponownie uwaga zdziwicie siê Teruyo pojawi³ siê przed drzwiami prowadz±cymi do Rezydencji Mizukage. Ch³opak ca³kowicie zrezygnowa³ z odpowiadania na wezwanie Atsui. By³o to niepotrzebne. BO po co odpowiadaæ zimnemu cynikowi. Bóg da odpowiedz....
<NMM>
Ch³opak wyszed³ z tej przeklêtej rezydencji, która kojarzy³a mu siê teraz tylko i wy³±cznie z mroczn± piwnic± i z³ymi wie¶ciami. Miecz chwilê przedtem schowa³ pod kurtk±, by³a na tyle d³uga, by zdo³a³ ukryæ to, co otrzyma³. Tyle czasu szykowa³ siê na ten moment, ju¿ mia³ nawet opracowan± mowê, sposób w jaki bêdzie dziêkowa³, przysiêga³ wierno¶æ, a tu... plany wziê³y w ³eb, szlag je trafi³, wszystko pad³o i umar³o razem z dotychczasowym liderem. Tym, co dostrzeg³ na ¶mietniku ¶wiata przemykaj±cego niczym szczur Maresuke i stwierdzi³, ¿e tego gryzonia mo¿na nauczyæ paru przydatnych sztuczek. I to nic, ¿e ch³opakowi odpowiada³o dawne ¿ycie, chocia¿ by³o beznadziejnie podobne zupe³nie do niczego. To nic, ¿e mia³ stracha, tonê obaw i parê kilo w±tpliwo¶ci. Zaczyna³o siê dobrze dziaæ, a tu... koniec. Nie, nie koniec, pocz±tek, ale jaki¶ taki ma³o ciekawy. Zamiast podziêkowañ i deklaracji by³a przeci±gaj±ca siê chwila ciszy, któr± uczci³ jego ¶mieræ.
Wyszed³, wymin±³ stra¿ników i ruszy³ zupe³nie inn± drog±, by omin±æ ruchliwe ulice, potrzebowa³ spokojnego miejsca. Ori... nie, nie ona, nie chcia³ jej martwiæ, mieszaæ w cokolwiek. Do mieszkania nie mia³ po co wracaæ, bo i tak nie mia³ klucza, mia³a go ona, jego ukochana dziewczyna. A mo¿e w³a¶nie by³a tam i sprz±ta³a to przeklête szk³o... byle siê nie skaleczy³a, mia³a przecie¿ tak± delikatn± skórê, kochana Ori. Jak wychodzi³ z baru mia³a ³zy w oczach, gdyby zosta³ wtedy, zawaha³ siê, pewnie nie da³by rady odej¶æ. Obra³ na swój kierunek miejscowy park, tam mia³ zamiar znale¼æ chwilê dla siebie. Otrzymane od Teruyo dokumenty schowa³ do jednej z przepastnych kieszeni.

<NMM>
W koñcu dotar³. W koñcu dotar³. Jak¿e wielka by³a rado¶æ Risena, kiedy stan±³ u progu domu WIELKIEGO Mizukage. Pozosta³ jeszcze jeden dylemat - kto tym Mizukage w obecnej chwili by³ ? Tego niestety bia³ow³osy nigdy nie wiedzia³ albo wiedzia³, z tym, ¿e wylecia³o mu z pamiêci. Nieco onie¶mielony swym brakiem wiedzy ch³opak wstrzyma³ sie z przej¶ciem przez próg. wa¿y³ miêdzy sob± wszelkie za i przeciw, ciekaw, które wyj¶cie bardziej mu sie op³aci.
A bardziej op³aca³o mu siê... Wej¶æ. Argumentami które przynios³y "wej¶ciu" zwyciêstwo by³y "siostra" i "gniew siostrzyczki (alternatywnie - rozczarowanie)". Strach by³o bowiem pomy¶leæ o siostrze Risena, kiedy ta by³a rozgniewana. Zamienia³a sie wtedy w przera¿aj±c±, mordercz±, obdarzon± ponadprzeciêtn± umiejêtno¶ci± zabijania... kobietê (;3 - naprawdê, Tanuki to kobieta).
<NMM>
- Risen Senpai!!! krzykn±³em bardzo wyra¼nie gdy ten ju¿ mia³ wej¶æ do ¶rodka. - Co senpai tutaj robi? odpoczynek po byciu Raikage? Zapyta³em ciekawy. Bardzo mnie ciekawi³o co on tutaj robi, mo¿e bêdzie cos ciekawego siê dzia³o. Musze byc przy tym sobie pomy¶la³em. NMM
----------------
No i wyzlazl. NMM
Gaara szed³ za Risenem, nadal rozmy¶laj±c o niczym. Zastanawia³ siê jakie jest jego zadanie? A no w³asnie do koñca on tego nie wiedzia³, zda³ siê na Risena i jego "inteligencjê", w któr± bezgranicznie wierzy³. Tak czy inaczej Gaara wszed³ do wielkiej rezydencji, w której by³ chyba tylko raz w swoim ¿yciu i to na krótko... Ale co tam.

<NMM>
Pojawi³em siê przed budynkiem dziêki Shushin no Jutsu. Nacisn±³em klamkê i dzwi lekko zaskrzypia³y, wszed³em do jasnego korytarza mimo mg³y jaka panowa³a. Podszed³em pod mapê i poszuka³em jak dostaæ siê do gabienetu. - Wre¶cie co¶ wymy¶lnego - powiedzia³em i ruszy³em przed siebie po korytarzach rezydencji. Szuka³em ich mimo to d³ugo w koñcu do nich dotar³em.
<nmm>
Risen wyszed³ spokojnym krokiem z budynku. Obejrza³ sie za siebie, ciekaw, czy te¿ szanowny pan Mizukage nie pod±¿a za nim. Zaspokoiwszy sw± ciekawo¶æ, spojrza³ znów przed siebie i pod±¿y³ spokojnym krokiem do bramy. Podrapa³ siê lekko za uchem, dotkn±³ kieszeni, sprawdzaj±c, czy jest w niej jego kopia. Zakrêci³ w³osami i oddali³ sie w spokoju z rezydencji.
<NMM>
Gdzie¶ siê zakrêci³ on, Maresuke we w³asnej osobie, czu³ jeszcze d³awi±cy zapach pralni chemicznej i chciwie wyci±gniête ³apsko krawca. Tak, to by³y straszne chwile, ale czego siê nie robi dla wspania³o¶ci stroju, który choæ trochê skrywa³ wyj±tkowo nieciekaw± postaæ genina. A na dodatek przegranego genina, pociachanego tu i ówdzie i to przez takiego samego genina i to jeszcze z przeklêtej Konohy. Z³y by³ na siebie i wstyd mu by³o obrzydliwie, musia³ siê jako¶ odkuæ, ogarn±æ i odkuæ tak potê¿nie, ¿e komu¶ urwie g³owê, a mo¿e i parê innych rzeczy... no mo¿e chocia¿ potarga grzywkê, no chocia¿ cokolwiek, byle go drasn±³.
£adnie skin±³ stra¿nikom przy wej¶ciu, u¶miechn±³ siê w sposób mówi±cy "to tylko ja, nie zawracajcie sobie mn± g³owy" i wszed³ do ¶rodka. By³ czysty, zdrowy i troszkê podenerwowany. Drogê do gabinetu Pana Anuleja ju¿ zna³, co za tym idzie nie powinien zab³±dziæ przypadkiem do toalety, czy schowku na szczotki, chocia¿ z jego zdolno¶ciami mo¿na spodziewaæ siê wszystkiego.

<NMM>
Pokonanie po raz kolejny tej samej drogi ju¿ nie nastarczy³o tyle problemów co poprzednio. Korytarz grzecznie prowadzi³ nogi do wyj¶cia, gdzie zapracowani jak zwykle stra¿nicy, odbywali sw± mêcz±c± wartê. Pewnie jakby odbywali j± w zupe³nie innym miejscu, wystawionym w mniejszym stopniu na widok publiczny, pewnie toczy³aby siê ona pod znakiem partii w karty. Ewentualnie przy zmodyfikowanej grze... tej z papierem, no¿ycami i kamieniem. To by³a jednak wersja dla ninja, by³y tam pieczêcie o ró¿nych warto¶ciach - ta by³a silniejsza od tamtej, a tamta jeszcze od innej. By dodaæ grze rumieñców ³±czone by³y one w kombinacje sk³adaj±ce siê z trzech, a potem wylicza³o siê punktacje. Ponoæ gry tej zabroniono, odk±d podczas jednej z rozgrywek w ostatniej ³awce w akademii uczeñ siê zagapi³ i waln±³ w kolegê kul± ognia.
Ale nie, tu wszystko by³o na swoim miejscu, stra¿nicy stali wyprostowani jakby im kto¶ kij od szczotki wrazi³ w... no, stali prosto. Maresuke przeszed³ obok nich i staraj±c siê nie zak³ócaæ im spokoju, ruszy³ w kierunku ulicy. Zacz±³ siê ju¿ zastanawiaæ nad tym, czy na pustyni jest mg³a i czy aby nie jest zrobiona z piasku. Bo tam chyba wszystko by³o z piasku, nawet piasek... nie, to nie o to chodzi³o, po prostu Maresuke nie zna³ siê na pustyniach ani niczym, co z nimi by³o zwi±zane, a wiêc na pustelnikach, wielb³±dach, jaszczurkach, wê¿ach i skorpionach. Wiedzia³ jedynie, ¿e wszystko to gryzie, nie wy³±czaj±c z tego pustelników, zatem postanowi³ nie pchaæ ³ap gdzie nie trzeba.

<NMM>
Po kilkunastu minutach znalaz³em siê przed wej¶ciem od budynku w którym mieszka³ Minukage. Przed wej¶ciem spostrzeg³em dwóch ninja strzeg±cych wej¶cia do owej siedziby. Podszed³em do nich, maja zakryt± twarz maska ANBU i powiedzia³em
-Witam. jestem Day, nowy lider organizacji o nazwie ANBU, przyby³em tutaj aby spotkaæ siê z minukage i uzgodniæ z nim sprawy dotycz±ce kontaktów z nami.
Po tych s³owach kiedy stra¿nicy mnie przepu¶cili wszed³em od budynku, mogli zauwa¿yæ ¿e nie posiada³em ¿adnej broni przy sobie bo wcze¶niej j± zdeponowa³em
<NMM>
Po krótkiej chwili ponownie znalaz³em siê w wyj¶ciu z budynku. Otworzy³em drzwi i opu¶ci³em ow± siedzibê w³adcy. Min±³em stoj±cych tam stra¿ników i skierowa³em siê w stronê wyj¶cia z wioski. Moim celem teraz by³a wioska Piasku. Nie bylem tam, musia³em tam tak¿e spotkaæ siê z panuj±cym w³adc± i omówiæ stosunki miêdzy nimi. Szybko przemieszcza³em siê po ulicy by jak najszybciej siê tam znale¼æ
<NMM>
Znalaz³a siê przed wielkim budynkiem który by³ siedzib± Mizukage.
-Hmm.. mo¿e tam zajrzê.
Powiedzia³a do siebie po czym wesz³a do budynku przez wielkie drzwi. Wesz³a po schodach pod drzwi gabinetu za ni± snu³y siê dwa kotki Zuko i Shima. Gdy dosz³a dosz³a pod drzwi zapuka³a do nich.
[NMM]
Powoli zbli¿a³em siê do do¶æ sporego budynku, stan±³em i spojrza³em do k±d on siêga. Budynek nie by³ z byt du¿y ale mia³em na dziejê ¿e bêdzie tam kto¶ na kogo oczekujê, a wiêc poprawi³em kaptur i wszed³em powolnym krokiem do budynku kieruj±c siê do biura mizukage.<nmm>
Stan±³em przed drzwiami. Poprawi³em swoje ubranie, chcia³em bowiem wywrzeæ dobre wra¿enie na przysz³emu w³adcy. Podrapa³em siê po g³owie, a nastêpnie szarpn±³em klamkê. Kiedy drzwi siê otworzy³y wszed³em do ¶rodka. Czu³em ogromne podekscytowanie, zacz±³em zastanawiaæ siê co powiedzieæ najpotê¿niejszemu ninja wioski ukrytej we mgle.
<NMMT>
Powolnym krokiem szed³em przez korytarz otwieraj±c drzwi wej¶ciowe i wychodz±c z budynku. Stan±³em bior±c oddech i rozgl±daj±c siê woko³o. "To gdzie teraz? Tam gdzie nogi ponios± ale siê nie poddam." mia³em cel i musia³em go zrobiæ, a wiêc tak zrobi³em ruszy³em do przodu w stronê bram Kiri.<nmm>
Wybieg³em z rezydencji. Wiedzia³em, ¿e misja, któr± zleci³ mi pan Anulej jest bardzo wa¿na dla wioski, dlatego te¿ mia³em zamiar pokazaæ, ¿e jestem u¿yteczny. Zacz±³em rozmy¶laæ, czy od razu i¶æ do Konochy czy pozwiedzaæ sobie wioskê mg³y... wybra³em to pierwsze. Natychmiast ruszy³em w kierunku bram Kiri-Gakure.
<NMMT>
Z ka¿dym krokiem zbli¿aj±cym j± da Anuleja humorek Amy poprawia³ siê nie do poznania.
Popchnê³a drzwi prowadz±ce do siedziby mizukage i zaklê³a szpetnie kiedy siê nie otworzy³y. Ponowi³a manewr kiedy jej oczom ukaza³a siê czerwona tabliczka z napisem "ci±gn±æ". Blondynka zatupa³a gniewnie nogê po czym poci±gnê³a drzwi, które ust±pi³y z nies³ychan± lekko¶ci± i wesz³a do ¶rodka >NMM<
Kroz spokojnie wszed³ do rezydêcji czeka³ w ¶rodku suchym i ciep³ym miejscu, sta³ i czeka³ na swoj± sensei. Krzycza³ co jakie¶ czas.

- Tak no bo Kroz ma czas, mo¿e se poczekaæ tak. A co mu tam. Bo to nie swoje mo¿na zniszczyæ co nie?

Krozowi widaæ by³o ¿e siê nudzi wiêc postanowi³ sobie wyrwaæ garstkê piór i zrobi³ malutk± podobiznê kargotha.
Amy wysz³a z rezydencji ze zdruzgotaniem maluj±cym siê na twarzy. "po co ja w ogóle siê za nim uganiam jak ka¿dy inny facet bêdzie jad³ mi z rêki i ³asi³ siê u nóg b³agaj±c bym na niego spojrza³!" Zez³o¶ci³a siê na siebie.
-Mamy misjê musimy dostaæ siê jak najszybciej do konohy - powiedzia³a kieruj±c siê na ulice Kiri.

>NMM<
Kroz ruszy³ szybkim krokiem za Amy i powiedzia³.

- Dobrze sensei.

Kroz ruszy³ a Amy wiedzia³ ¿e co¶ jest nie tak, co jak co ale on odrzucenie zna na pamiêæ. Gdy tylko widzia³ jak amy sz³a wiedzia³ ¿e musi co¶ powiedzieæ.

<NMM>
Po kilku minutach szybkiego biegu, dotar³em do drzwi od rezydencji. Popatrzy³em na nie przez kilka chwil, a nastêpnie spokojnie wszed³em do ¶rodka. Nagle przypomnia³em sobie o spotkaniu z moim m³odszym braciszkiem... ju¿ za nim têskni³em, a nie widzieli¶my siê kilka godzin. Mrukn±³em sobie tylko co¶ pod nosem, a nastêpnie skierowa³em siê ku drzwiom gabinetu w³adcy wioski mg³y. Ca³y czas zastanawia³em siê co mu powiedzieæ, nie chcia³em szukaæ rady u kogo¶ kogo praktycznie nie znam, ale nie mia³em najwidoczniej wyboru.
<NMMT>
Id±c tak po ulicach kiri i nudz±c siê postanowi³em odwiedziæ szanownego Mizukage. Nawet siê nie obejrza³em, a ju¿ sta³em przy drzwiach do jego rezydencji. Poci±gn±³em za klamkê i wszed³em do ¶rodka. Zdj±³em kaptur, otrzepa³em buty i trochê samego siebie, by³em trochu przemoczony. Po chwili ruszy³em i znikn±³em w korytarzach...

NMMT
Dró¿ka doprowadzi³a mnie to jak¿e okaza³ego i wspania³ego budynku, chluby naszej wioski. Podszed³em bli¿ej, stra¿nicy jak zwykle u¶miechniêci i nie zajmuj±cy siê powierzonymi zadaniami, najwyra¼niej moje uwagi dotycz±ce "stra¿ników", którymi byli tylko z nazwy, nie dotar³y do Mizukage. Pokrêci³em g³ow± i przeszed³em przez drzwi. Mia³em nadziejê, ¿e rozmowa z w³adc±, oka¿e siê pomocna.

NMMT
Wolnym krokiem id±c od MizuKage kieruje siê do wyj¶cia. Jedn± rêk± trzymam siê za g³owê i trochê postêkuje, tak bez powodu. Taki trochê zmieszany wychodzê i zaczynam biegn±c w stronê bram kiri.

NMMT
Wszed³em do siedziby mizukage, zobaczy³em te korytarze i ju¿ siê ¼le poczu³em, nie wiedzia³em gdzie i¶æ. Próbowa³em odnowiæ sobie drogê wtedy jak tu by³em, jaki¶ czas temu, pomyli³em kilka drzwi i wszed³em do nie tego gabinetu co trzeba, ale w koñcu ujrza³em drzwi, drzwi biura mizukage...

NMMT
A to wej¶cie sta³o siê magiczne, takie potê¿ne i jednocze¶nie szare, tak szara magia tego miejsca. Naprawdê bardzo dobra robota, a¿ dech zapiera. ¯yrandole, wieczna czysto¶æ, ch³ód oj Anulej najchêtniej by tu zamieszka³! Kiedy¶ by móg³, kiedy¶ by wszystko by móg³ zrobiæ z tym budynkiem. No i co¶ zrobi³, urz±dzi³ go po swojemu. Nekozuma opar³ siê o ¶cianê by troszkê siê nacieszyæ tym miejscem t± chwil±, gdy przekroczy próg automatycznie przestanie byæ Kage, ba ju¿ nim nie jest lecz mia³ pozwolenie na dokoñczenie remontu.. który bardzo po¶piesznie dotar³ do koñca. (No mo¿e jeszcze salê obrad opiszê i znajdê jakie¶ zdjêcie)
Shashu ostro¿nie wszed³ do budynku rozgl±daj±c siê dooko³a. Sala zasadniczo zmieni³a siê od jego ostatniej wizyty. By³ tu tylko raz, gdy zosta³ karnie oddelegowany do wysprz±tania rezydencji. Samego Mizukage nigdy nie mia³ okazji spotkaæ, tote¿ bardzo siê stresowa³ przysz³± wizyt±. Wracaj±c jednak do wystroju wnêtrza, by³o siê czym zachwyciæ. Remont zmieni³ to wiecznie ponure i brudne miejsce w prawdziwy salon godny arystokraty. Piêkne ¶ciany, du¿e, wisz±ce ¿yrandole i o¶lepiaj±ca czysto¶æ onie¶miela³y ch³opaka. Przygl±daj±c siê wnêtrzu zupe³nie pomin±³ ¶redniego wzrostu, chudego mê¿czyznê opieraj±cego siê o ¶cianê. Pokonawszy wrodzon± nie¶mia³o¶æ wyprostowa³ siê i spojrza³ mu w oczy.
- Wybacz mi... Panie. Gdzie znajduje siê biuro obecnego Mizukage? - wyrecytowa³, kilka razy zatrzymuj±c siê.
- obecny hmmm nie ma go, jest pewnie w barze lub w³óczy siê po mie¶cie. Jest mo¿e jaki¶ jego zastêpca, na pierwszym piêtrze koniec korytarza, ³atwo znale¼æ.

Poinformowa³ Anulej dalej podtrzymuj±c ¶cianê i ciesz±c siê ¿e choæ jedno mu wysz³o, remont, tylko ¿e sala obrad taka jaka¶ no niedokoñczona, przyda³ by siê jeszcze tak z 1000y i by³oby piêknie. Tak tylko nie mu o tym decydowaæ, nowo przyby³y nie by³ interesuj±cy czy tam niezwyk³y... no ma uszy ostre troszkê podobne
Shashu niezbyt odpowiada³a odpowied¼ obecnego. Nagle zastanowi³ siê co ma w³a¶ciwie zrobiæ w ci±gu najbli¿szych kilkunastu minut. Wej¶æ do gabinetu najwa¿niejszej osoby w wiosce i poprosiæ o misjê b±d¼ o g³upi ³uk. Czemu tak wielk± osobisto¶æ jak Mizukage ma to zainteresowaæ. Musia³ przygotowaæ kilka w±tków rozmowy aby móc co¶ wskóraæ w konwersacji z przywódc± wioski. Ponownie zwróci³ wzrok na tajemnicz± postaæ przy ¶cianie.
- Przepraszam, czyta³em w gazecie, ¿e Mizukage poszukuje osób do dru¿yny... - zacz±³ niepewnie. - Czy to wci±¿ aktualne?
- Aio Mizukage o sama, jest teraz g³ow± wioski, Anulej ust±pi³ hmmm dwa dni temu ze stanowiska mianuj±c nowego. Z tego co wiem tamten ma ju¿ dru¿ynê, za to Anulej szuka dalej dru¿yny, a i wiem ¿e idzie zaraz trenowaæ

Anulej bystro spojrza³ na zamaskowanego i teraz ju¿ interesuj±cego cz³owieka.

- Dawno Ciê tu nie by³o, a i wybacz mi moje maniery Anulej Nekozuma jestem, specjalista od misji rangi E. Powiedz po co przysz³e¶? Zg³osiæ siê do dru¿yny, czy masz jak±¶ sprawê?
Shashu wytrzeszczy³ oczy zrozumiawszy z kim ma do czynienia. By³y Mizukage! Natychmiast siê wyprostowa³ i nabra³ powietrza.
- Witaj, nazywam siê Sabataya Shashu... - przedstawi³ sobie ca³± nadchodz±c± rozmowê w my¶lach i odezwa³ siê ponownie. - Moim g³ównym problemem jest brak ³uku... Jest on podstawow± i niezbêdn± czê¶ci± mojego ekwipunku, a ten który mia³em po³ama³ siê. Je¿eli chodzi o przyst±pienie do dru¿yny, to równie¿ z mi³± chêci±. - Shashu zastanowi³ siê, czy co¶ mu nie umknê³o gdy przypomnia³ sobie jeszcze jedn± kwestie. - Je¿eli móg³bym, chêtnie pomogê ci w treningu.
Anulej u¶miechn±³ siê na dziwny trik nerwowy Shashu, widocznie wyda³o mu siê to dziwnie sympatyczne. Takie nag³e wyprostowanie siê i grzeczne przedstawienie, widaæ dobrze wychowany cz³owiek, takich nam trzeba.

- To, ¿e kiedy¶ by³em Mizukage na umowê zlecenie nic nie znaczy. By³em najs³abszym Kage w Historii ¿eby nie powiedzieæ wszech-historii. Co do treningu jak tam chcesz, mo¿emy i¶æ, zawsze bêdzie mi ra¼niej
Shashu uzna³ odpowied¼ Anuleja za zwyk³± skromno¶æ, przez co by³y Mizukage zyska³ w jego oczach jeszcze wiêcej.
- Chêtnie bêdê ci towarzyszy³ podczas samodoskonalenia siê. Osobi¶cie, równie¿ wzi±³bym udzia³ w treningu, lecz brak mi jak¿e niedocenianej broni któr± jest ³uk. Przyby³em tu w³a¶nie po to, aby na niego zarobiæ... - chrz±kn±³ chc±c zamaskowaæ nie¶mia³o¶æ i odezwa³ siê ponownie. - Do trenowania technik, którymi operuje niezbêdny jest ³uk... Ale co tam, chêtnie popatrzê na twoje æwiczenia.
Spojrza³ wyczekuj±co na Anuleja z trudem powstrzymuj±c siê aby nie spu¶ciæ wzroku. Wizja wspólnego treningu z tak znacz±c± osobisto¶ci± napawa³a go jednocze¶nie ekscytacj± i lêkiem.
- ³uk? Wiesz zosta³y mi siê resztki po wyp³acie /u¶miech od ucha do ucha/ kupiê Ci na mie¶cie. Chod¼my nie traæmy czasu, chyba jeszcze targ trwa tam mog± mieæ co¶ takiego.

Anulej o¿y³ i zacz±³ siê poruszaæ w stroniê wyj¶cia, podszed³ do zamkniêtych drzwi i... przeszed³ przez nie niczym duch, zrobi³ to z lenistwa gdy¿ nie chcia³o mu siê po prostu wyci±gn±æ r±k z kieszeni.

NMMT
Shashu wyba³uszy³ oczy. Nie spodziewa³ siê takiego obrotu sprawy. Zorientowa³ siê, ¿e stoi na ¶rodku pomieszczenia gapi±c siê bezmy¶lnie w znikaj±c± postaæ. Brakuje jeszcze ¶liny ciekn±cej z ust i ju¿ - wariat jak siê patrzy. Potrz±sn±³ g³ow± i ruszy³ za Anulejem. Nap³yw informacji trochê go otêpi³, wiêc musia³ uwa¿aæ, aby nie potkn±æ siê o jak±¶ niewielk± rzecz na ziemi. Wyszed³ z budynku i podbieg³, aby wyrównaæ krok z przedstawicielem klanu Nekozuma.

[NMM]
Przeszed³em z baru, przez ulicê a¿ do ¶wie¿o przez Anuleja wyremontowanej siedziby. Gdy otworzy³em drzwi, moim oczom ukaza³o sie przyt³aczaj±ce swym ogromem wnêtrze. By³o takie... puste, zimne. Jednak wci±¿ mi siê podoba³o. Wogole wygl±da³o na to, ze sporo siê zmieni³o... ciekawe czy trafie do gabinetu i jak on wygl±da?-pomy¶la³em.
Ruszy³em korytarzem który kiedy¶ prowadzi³ do gabinetu.
<NMM>
Wszed³em do ¶rodka budynku "rly hapi" zacz±³em siê kierowaæ schodami prosto na gore gdzie znajduje siê biuro Mizukage. Gdy w koncu dotarlem do jego drzwi zapukalem a nastepnie wszedlem rozgladajac sie czy to aby napewno tutaj. Dawno mnie tu nie bylo, a kto wie gdzie zaraz wejde "szatni kobiet, wc dla kobiet". Lecz to bylo tutaj... NMM
Amy dosz³a sobie spokojnie do budynku Mizukage. Pomacha³a ochoczo stra¿nikom przed rezydencj± i w paradowa³a do ¶rodka kieruj±c siê prosto do gabinetu jej kochanego Anuleja. Adrenalinka ros³a z sekundy na sekundê. Ucieszy siê na jej widok? Powie co¶ mi³ego? Bardzo bêdzie sie z³o¶ci³ ¿e zawali³a misjê? Jaka ona jest szczê¶liwa!
>NMM<
Jaki piêkny kontrast. Wchodzi³a szczê¶liwa, radosna i podekscytowana. Wychodzi zdruzgotana, zwiedzona i smutna. Ot ca³a Amy. Niestabilna psychika, zbyt wiele niedomówieñ, brak pewno¶ci, marzenia i brutalna rzeczywisto¶æ. Iluzjonistka odesz³a nie ogl±daj±c siê za siebie chc±c jak najszybciej znale¼æ siê w sunie. Albo w jakim¶ dobrym barze. Wypiæ, zapomnieæ odpocz±æ i od jutra znale¼æ sobie konstruktywne zajêcie. Najlepiej inwalidy rencisty...

>NMM<
Stan±³em przed budynkiem, popatrzy³em do góry, aby spojrzeæ jeszcze raz, jak wygl±da ten wspania³y budynek. By³em ju¿ o wiele silniejszy ni¿ ostatni raz kiedy sta³em w tym w³a¶nie miejscu. Wszed³em do budynku bêd±c coraz bli¿ej gabinetu Mizukage.

<NMM>
Wszed³em do ¶rodka szuraj±c lekko nogami. Skierowa³em siê od razu w gore gdzie siê znajdywa³o biuro Mizukage.
Bylem ciekaw czy bêdzie to ta rozmowa na która on tak czeka. Mailem nadzieje ze wszystko przejdzie do mojej my¶li. A nastêpnie poszed³em NMM.
Kto by pomy¶la³, ¿e kto¶ bêdzie tak bezczelny, ¿e ukradnie rezydencje Mizukage, a na jej miejscu wybuduje hotel, tudzie¿ luksusowy pensjonat dla bogatych ludzi. Takie by³y pierwsze my¶li Maresuke na temat widzianego po raz pierwszy efektu zabiegów Pana Anuleja, maj±cych na celu uczynienie z tej rezydencji czego¶, na widok czego nawet Pani Hokage zrobi siê s³abo i ciep³o w rejonach, gdzie Kage powinien byæ twardy i zimny jak stal. Znajomi stra¿nicy uspokoili jednak niespokojne, mo¿na powiedzieæ, ¿e wrêcz spanikowane szare komórki genina. Nie by³o ich tyle, by grozi³y czym¶ wiêcej ni¿ dr¿±cymi d³oñmi, ale i tak ich poruszenie by³o nad wyraz k³opotliwe.
Wkroczy³ jak do siebie i pod±¿y³ w... kierunku, który uwa¿a³ za stosowny. Gdy po paru minutach wróci³, spêdzi³ kolejnych kilka na wys³uchaniu gdzie te¿ musi skrêciæ, ile schodów przej¶æ i w koñcu, ¿e wycieraczka w wej¶ciu do czego¶ s³u¿y. Jedna ze sprz±taczek zd±¿y³a u¿yæ kilku gró¼b uznawanych za karalne, w tym "zdzielenia szmat± przez ³eb". Wola³ d³u¿ej nie nara¿aæ siê ciê¿ko pracuj±cemu personelowi, tylko jak najprêdzej udaæ siê do gabinetu Mizukage i wyja¶niæ parê spraw.

<NMM>
Szed³em ca³y czas prosto nie patrz±c na nikogo. Mia³em nadzieje, ¿e kiedy¶ równie¿ dla Konohy znajdzie siê wolne miejsce, aby zape³niæ luki nienawi¶ci lukami mi³o¶ci. Gdyby nie ja ju¿ dawno by siê to sta³o, ale zepsu³em wszystko jednym z³ym posuniêciem. Budz±c siê z w³asnych marzeñ by³em ju¿ poza rezydencj±

<NMM>
Nareszcie dotar³em do wej¶cia do tego budynku, martwi mnie tylko jeszcze my¶l, ¿e gabinet w³adcy jest ulokowany gdzie¶ na wy¿szych piêtrach, no tak, to by by³o nawet mo¿liwe. Ale jest jedna my¶l która mo¿e poratowaæ cz³owieka, je¿eli bêdê my¶la³ o tym ¿e mogê zostaæ stracony, mo¿e nie bêdê zwraca³ uwagi... na te schody do pokonania, takie d³ugie, niechc±ce siê skoñczyæ, i to tak monotonnie wygl±daj±ce, a na dodatek nie wiem w które to pomieszczenie mam wej¶æ, co jest swoistym problemem, jednak do rozwi±zania, ka¿de drzwi winny byæ podpisane, wiêc muszê przeczytaæ co pisze na ka¿dych z nich, i w ten sposób trafiê na w³a¶ciwe. I tak za pomoc± swojego genialnego sposobu poszukiwawczego, przemierza³em korytarze budynku czytaj±c plakietki na ka¿dych z drzwi, no w koñcu muszê trafiæ...

<NMM>
Maresuke wypad³ jak wystrzelony z procy, jego policzki nadal p³onê³y rumieñcem pochodz±cym znik±d indziej, jak z zak³opotania i zawstydzenia. Pan Aio w tak bezpo¶redni sposób wyrazi³ siê o... o... no o tym, co siê... no o tym tam, co siê ten z t± tam. No co robi mê¿czyzna i kobieta i jeszcze w kontek¶cie Maresuke, dla którego ju¿ pierwszy poca³unek by³ dobrym powodem dla zawa³u serca z przejêcia. Ale pomijaj±c tak± bezpo¶rednio¶æ, Pan Aio odpowiedzia³ na pytania ch³opaka ca³kiem z sensem i chyba trzeba bêdzie siê nad tym g³êbiej zastanowiæ. W koñcu... w koñcu teraz ten problem dotyczy Maresuke, a je¶li dotyczy, to trzeba jako¶ go spróbowaæ rozwi±zaæ. Rozmowa z Panem Teruyo wydawa³a siê dosyæ rozs±dnym rozwi±zaniem, bo jak wiadomo najlepiej siê rozwi±zuje w³asne problemy za pomoc± innych. A zadanie? Zadania wa¿ne dla wioski widocznie polubi³y genina, bo ledwo zd±¿y³ wypocz±æ po jednej z nich, to ju¿ jawi siê nastêpna i to nie wiadomo jakiej rangi, no i czy przypadkiem nie jest o wiele bardziej niebezpieczna od poprzedniej. Bo jak to tak, podbiæ wioskê i obyæ siê bez problemów, trzeba by³o szybko zaj±æ siê spraw±, zanim kto inny siê ni± zaopiekuje. Teraz tylko pozosta³o dotrzeæ do Ori i Yumeko, oznajmiæ im w czym rzecz i wyruszyæ czym prêdzej, bo mo¿e ten Pan Tanekaze, albo nawet sam Pan Anulej potrzebuj± pomocy. Przy okazji opowie siê Panu Anulejowi co i jak, zapyta o zdrowie i o Pani± Anulej. A teraz biegiem do domu...

<NMM>
"Posz³o mi to lepiej ni¿ mog³em siê spodziewaæ, teraz zosta³a mi jeszcze wycieczka do suny", krótkie przemy¶lenie zaraz po wyj¶ciu z gabinetu Mizukage, by³em zadowolony z siebie gdy¿ wykona³em wa¿niejsz± czê¶æ misji, teraz tylko muszê dotrzeæ do suny i ¿ywy wróciæ do wioski, aby poinformowaæ o wszystkim kage, wiêc plan na najbli¿szy czas mam ju¿ ustalony, co nawet mnie cieszy³o... jednak wiadomo¶æ ¿e bêdê musia³ przej¶æ przez te ca³e pustynie, sama my¶l o tym mnie zabija. Jednak nie mogê siê poddaæ, muszê tam dotrzeæ, w koñcu widocznie jestem lepszym dyplomat± ni¼li mi siê wydawa³o. Nie trac±c wiêcej czasu wyszed³em z tego olbrzymiego budynku i skierowa³em siê wprost do bram wioski.

[nmm]
Tak kulturalnie drzwiami wesz³o ich troje.... no troszkê to strasznie zabrzmia³o, chodzi siê o trzyosobowy oddzia³ ANBU. Na czele sta³ w czarnym p³aszczu "smutny piesek" po lewej "kotek" i z prawej "w¶ciek³y piesek" w zbroi bez p³aszcza. Odeszli kilka kroków ciesz±c siê ch³odem tego miejsca, by³ bardzo mi³y w starciu z upa³em panuj±cym na zewn±trz. Nie szli na górê, upatrzyli ³awkê i na niej zasiedli, mo¿na rzec lenistwo do potêgi lecz wyszli z za³o¿enia, ¿e je¶li bêd± potrzebni to ich kto¶ poprosi do Mizukage czy do kogo¶ innego, nie ma co siê narzucaæ w koñcu nie ma roboty... chyba. W koñcu nie maj± pojêcia co tu siê dzia³o przez czas ich nieobecno¶ci

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Strajkuje!!!! Mam dosyæ, faktycznie mo¿e czasu nie mam, a¿ nadto lecz jestem w stanie daæ 1-3 posty na dzieñ idealnie na misjê której jak ju¿ kilkakrotnie wspomina³em nie mogê siê doprosiæ. Miewam okresy przej¶ciowe typu bardzo, bardzo, bardzo, proszê o misjê i wszyscy mnie zbywaj± na SB, bo na PW ju¿ nie piszê...lub nic nie pisze na ten temat albowiem sam robiê komu¶ misjê lub mam inne fascynuj±ce zajêcie..

09 Lis 2008, Nie 18:57 W tedy da³em pierwszego posta na tym forum, a po 4 dniach czy piêciu? Tak czy owak dosta³em misjê rangi A i od tej pory nic! 2 razy D to by³y misje nie moderowane typu id¼ zaminowaæ Sunê, zdob±d¼ i zrób materia³y wybuchowe (no tu by³ MG) ale te misje zrobi³em w 4 dni i nawet mo¿na ich nie liczyæ. Czy tylko Hyuta ma ¶mia³o¶æ do robienia mi misji? Tak siê sk³ada ¿e 100% to on w moim przypadku...

- nie dajecie mi realizowaæ swoich planów
- nie mogê rozwijaæ postaci
- nie mogê u¿ywaæ ju¿ de fakto technik
- nie mogê i¶æ na misjê
- nie mogê avansowaæ
- mogê pisaæ treningi i pisaæ sam do siebie, tak! Ci±gle pisze i rozmawiam sam ze swoimi NPC s± oni ciekawi i maj± zaskakuj±ce odpowiedzi i charaktery

Z lito¶ci misji nie biorê, a sied¼cie sobie. Jak siê pyta³em kogo¶ o misjê to co¶ mi t³umaczy³ ¿e jak bêdzie mia³ czas, to tamto.... od pó³torej roku? Z moj± pó³ roczn± przerw± to przesz³o rok nie mam misji i nie wiem czy potrafiê wykonaæ misjê. W ramach protu na pocz±tku czerwca og³osi³em ¿e nie chce byæ ju¿ MG, spokojnie ju¿ odpis na bramie siê nie zdarzy ani nigdzie indziej, tkwijcie sobie jak ja. Je¿eli kluczem do dostania misji jest niska ranga to chêtnie, mam drug± postaæ na Chuuninie... a je¿eli robimy tylko nowym spoko ona ma hmmm poni¿ej na pewno 100 postów.
Tak mam graæ sam ze sob±, ale¿ to jest cudowne zajêcie i jakie zajmuj±ce... je¿eli ktokolwiek napisze do mnie w tej sprawie zostanie rozszarpany na kawa³ki ente i pozna z bliska cz±steczki w telewizji N.
Administracja siê postara³a (tak s³owa uznania) i da³a mo¿liwo¶æ stania siê MG i innymi przydatnymi w tej grze osóbkami. Mia³o byæ lepiej, mo¿e to wina ilo¶ci graczy i mojej g³upoty? Mo¿e proszê, a czasami ju¿ b³agam z³e osoby lub w momentach w których naprawdê nie maj± czasu? Jak pomy¶lê ile razy komu¶ innemu odstêpowa³em miejsce na misji to mnie szlak trafia...

S³ysza³em ¿e terminy miêdzy jedn± misj± a drug± zosta³y zmniejszone... A ja wam przypomnê ¿e to by³ mój pomys³ moje forsowanie i moje gorzkie ¿ale i wylewna z³o¶æ w tedy. O co posz³o? O cz³owieka, który w 11 dni zrobi³ 3 misje rangi C... wogule nie gra³ fabularnie a ja sta³em jak ciele. To jest uczciwe, ¿e niektórych tak lubicie i¿ misje im sypiecie z rêkawa? Tak, sprowadzam to do sprawy Lubiê-Nie lubiê. W tedy chcia³em by¶my bardziej grali fabularnie by misje wynika³y z fabu³y, nawet by³em sk³onny zostawiæ furtkê na nag³e wypadki (misje ratuj±ce wioskê w realnym niebezpieczeñstwie, albo blisk± osobê) i by misje rangi D nie liczy³y siê na odpoczynek czasowy. Przesz³a bardziej rygorystyczna forma daj±ca mi nadziejê na otrzymanie misji, albowiem hamuj±ca rozgor±czkowanych chêtnych... którzy o¿ywali po dwóch tygodniach zamiast graæ.

Czy¿by to upad³o z powodu, a w³a¶nie nawet nie czyta³em jeszcze tego, pisze na ¿ywca w chaosie i bez u¿ycia mózgu, na instynkcie w¶ciek³ego cz³owieka.Upad³o bo MG nie przestrzegali tych terminów? Nie pytali siê nawet o to? To nie ¿art, kiedy¶ kto¶ z SO chcia³ odemnie misjê i nawet nie wiedzia³ o takim ograniczeniu musia³em go upomnieæ.
Rozumniem ¿e forum siê rozwija i pewne rzeczy mog± zawodziæ po czasie, ale ale mi nie poraz pierwszy a mo¿e ostatni ³apki opadaj±....
Na starym forum napisa³em podobnego krzykliwego, ale bardziej zabawnego posta w tej sprawie prosz±c o misjê, zgadnijcie ? Kto¶ napisa³ ¿e mam racjê nikt siê nie zaoferowa³ i dalej zosta³o na .... pustce i uczuciu pokrzywdzenia.

Anujej ma nowe zajêcie, bêdzie pilnowaæ sali wej¶ciowej, a¿ mi nie przejdzie... a jestem cierpliwy. Przypomnê ¿e planuje zamachy z 3 miesiêcznym wyprzedzeniem i ¿adnego nie wykona³em bo brak mi woli... otó¿ to nad siln± wol± trzeba popracowaæ....

Zak³adam ¿e z racji miejsca do nikogo to nie dotrze i ma³o kto to przeczyta, a co mi tam... w koñcu i tak nienawidzê bycia na czyjej¶ ³asce i nie³asce. I mam nadziejê, ¿e i wam nikt przez pó³torej roku nie da misji bo "wasz MG" opu¶ci grê. Pragnê tego...
Wspania³a ekspedycja w czteroosobowym sk³adzie przemieszcza³a siê przez ulicê Kiri pod±¿aj±c bezb³êdnie za... Maresuke. Jako¶ tak niefortunnie wysz³o, ¿e to w³a¶nie on, a nie kto¶ inny prowadzi³ nie tylko siebie, ale te¿ ³adn± dziewczynê w bieli, trochê mniej ³adnego nowego Kazehana Yuki i snuj±cego siê gdzie¶ tam z boku cz³onka Anbu w cywilu, a ¿eby tylko ch³opak wiedzia³ o tym ostatnim, ale có¿...
My¶l, my¶l Maresuke... nie pyta³e¶, siê nie dowiedzia³e¶, musisz udawaæ, ¿e wiesz. Musisz udawaæ, ¿e choæ w jednej dziesi±tej jeste¶ tak m±dry jak Pan Hyuta, w jakiej¶ jednej szesnastej tak pewny siebie jak Pan Atsui, mo¿e w takim samym stopniu jak on potê¿ny jak Pan Aio i jako¶ ko³o jednej pi±tej tak mi³y i ³agodny jak Pan Anulej. Wtedy wszystko pójdzie jak nale¿y... na pewno jakie¶ dokumenty le¿± na wierzchu i mo¿e nie bêdzie to faktura na wino - Westchn±³ sobie pod nosem zbli¿aj±c siê do wej¶cia i... a co to za posêpna, zamaskowana gromadka? - tak sobie pomy¶la³ zauwa¿aj±c trójeczkê, która siedzia³a na ³aweczce. Czy tak wygl±dali cz³onkowie Anbu, gdy nikogo nie ¶cigali? Chyba powinni ¶cigaæ bez przerwy, bo to nie wygl±da³o zbyt zdrowo dla opinii o krwio¿erczej wiosce krwawej mg³y... nie, nie... za bardzo krwawe okre¶lenie, kto¶ tu zaraz wróci do starych schematów. Ale to nawet dobrze siê sk³ada³o... potrzebowa³ bardzo wielu rzeczy w mo¿liwie najkrótszym czasie, a Anbu nadawa³o siê do tego jak nikt inny.
- Proszê mi na chwilê wybaczyæ - pos³a³ w stronê id±cych za nim przepraszaj±cy u¶miech i przy¶pieszy³, wyprzedzaj±c ich znacznie - Muszê... obowi±zki, obowi±zki - przewróci³ oczami, by roz³adowaæ atmosferê. Jako¶ nie mia³ ochoty patrzeæ na osobê Kazehana, powinien jednak ubraæ ten swój oficjalny strój z powrotem i przestaæ siê obnosiæ z tym... czym¶. Nie, nie to by³o wa¿ne. Odwróci³ siê w stronê siedz±cych cz³onków Anbu i ju¿ u¶miechu nie by³o na twarzy, a raczej wyraz kompletnego za¿enowania sytuacj±. Zbiera³o mu siê na md³o¶ci od tej ca³ej szopki odstawianej dla "wy¿szych celów". Potrzebowa³ argumentów, potrzebowa³ pomocy jak powietrza. A tu maski, nieco smêtne, skrywaj±ce pewnie jeszcze bardziej ponure oblicza. Zawsze zdawa³o mu siê, ¿e oni robi± pod maskami g³upie miny i przedrze¼niaj± ka¿dego. Nie mia³ wyboru, musia³ pos³u¿yæ siê swoimi uprawnieniami.
- Witam... Maresuke, je¶li to Wam co¶ mówi. Zastêpca Pana Mizukage... - wyja¶ni³ ¶ciszonym g³osem odwrócony plecami do swoich go¶ci. Wola³ siê przedstawiæ, by nie byæ pos±dzony o jakie¶ dziwne manipulacje Anbu. Ci±gle mia³ wra¿enie, ¿e ma³o kto siê przejmuje jego stanowiskiem, wiêc ostro¿no¶æ by³a na miejscu - Mamy tutaj delikatn± sprawê... ten tam to Kazehan, co¶ nie bardzo... potrzeba mi tu bardzo szybko Pana Anuleja i jego opinii o... o wszystkich w³adcach, z którymi mia³ styczno¶æ. Wioska, imiê, opinia. Wiem, ¿e Pan Anulej siê Wami zajmuje, wiêc pewnie wiecie gdzie jest, tak nie? No i potrzebna mi ochrona budynku na czas... negocjacji. Pana Aio nie ma i... mog± byæ burzliwe. Jest to dosyæ skomplikowane i mog± byæ k³opoty... Mam nadziejê, ¿e wszystkie dokumenty s± w gabinecie... Mogê na Was liczyæ? Poprosicie Pana Anuleja w moim imieniu o... tê opiniê, hm? - patrzy³ po kolei po wymalowanych maskach, szukaj±c jakiego¶ przejawu dobrej woli. Opinia jak opinia, ale ta by³a bardzo wa¿na, bo mówi³a wiêcej o potencjalnych sojusznikach ni¿ jakikolwiek program wyborczy, w których ka¿dy by³ u¶miechniêty i mówi³ o dop³atach dla Anbu. Wiedzia³ mniej wiêcej jak± propozycje przedstawiæ Kazehanowi, jednak... jednak musia³ jeszcze przejrzeæ ostatnie decyzje Pana Aio i dowiedzieæ siê z jakimi osobami ten nowy, wybrany w dziwnych okoliczno¶ciach mê¿czyzna ju¿ zawar³ pakt, przynajmniej ten oficjalny, który zgodzi siê ujawniæ w rozmowie. Maresuke jako obraz nêdzy i rozpaczy, k³êbek nerwów, zakryty u¶miechem tylko wtedy, gdy zwraca³ siê do osób za nim stoj±cych. To siê porobi³o, by genin prowadzi³ takie rozmowy, no co...

//zamaskowani = nierozpoznani.
Piêkny i troszkê szokuj±cy obrazek zosta³ przerwany przez nadej¶cie. O w³a¶nie nadci±gnêli ludzie, lekko dziwaczni i ró¿ni, przez co mo¿e interesuj±cy. Anulej mia³ ju¿ na koñcu jêzyka "Dokumenciki proszê", gdy wyrós³ przed nim najbardziej utalentowany, bêd±cy najwiêksz± nadziej± wioski Maresuke, jak ju¿ niektórzy dodaj± pierwszy. Przedstawi³ siê ³adnie i wyda³ polecenia. Oficerowie wstali, daj±c do zrozumienia i¿ uwa¿nie s³uchaj±. W koñcu przemówi³ cz³owiek w zbroi bez p³aszcza
- Sensei przed Panem stoi "Odzia³ Wielozadaniowy numer jeden", niekompletny, dodatkowo w budynku znajduje siê jeden wartownik rangi Chunnin, oraz jeden Junnin
(chodzi mi o NPC Aio, albowiem jeden z jego NPC nie mo¿e opuszczaæ wioski)
Karwi Nakasuke widocznie wola³ przemówiæ przed Anulejem, by reszta towarzystwa nie mog³a wyczuæ szybko jego obecno¶ci. Jednak osoba bêd±ca obywatelem Kiri Garue z ³atwo¶ci± mog³a zgadn±æ kto tu jest. Oddzia³ pierwszy czyli najwa¿niejszy, pierwotny, dowodzony przez lidera ANBU, a je¶li wiemy kim jest lider ANBU to mamy wszystko na tacy.
- Zapewniam mistrzu ¿e nie ma powodów do obaw, a je¿eli bêd± ocalimy tylko i wy³±cznie Pana
Cichy kobiecy g³os, zabarwiony ciep³ym kolorem i ¿yczliwo¶ci±, za to zakoñczony wyczuwalnym u¶mieszkiem. Ten d¼wiêk wydoby³ siê spod kociej maski.
- Je¿eli mo¿na polecam sale narad, a w sprawie polityki kierowanie siê surow± kalkulacj±
- Ale i nacechowan± na ludzk± s³abo¶æ
Przemówi³ w koñcu Anulej, albowiem wola³ by w³adczyni kryszta³u nie dawa³a rad.
- Przemy¶l sobie wszystko po kolei, wioska Yuki relacje z nimi? S± w³adcami lodu maja do nas pretensje a zw³aszcza do klanu Shiro. Mimo to w p³aszczy¼nie klanowej, nie by³o wojen i panowa³ wzglêdny spokój. Sennin Hyuta mia³ z nimi baardzo ciep³e stosunki, chyba jego brat by³ Kazehanem, czy kuzyn? Dlatego siê przyjê³o mówiæ Kiri to i Yuki, byli¶my przez lata wiernymi sojusznikami. Wioska ta nie posiada du¿ego potencja³u militarnego, ale jest cenna ze wzglêdu na pó³nocn± stronê naszej granicy. Je¿eli mia³by nast±piæ atak z tamtej strony. W ostatnich latach podupad³a, nie potrafi³a siê obroniæ przed hienami, a nawet nie potrafi³a prosiæ o pomoc. Sta³a siê dla nas bardziej mroczna, mimo ¿e znamy ich teren, jednak przyby³o im tajemnic. Nowy w³adca, wyci±ga do nas d³oñ, byæ mo¿e uda siê przywróciæ stare czasy. Zapytaj go mo¿e sk±d pochodzi? Nie pamiêtam bowiem by w "zmarzenpupen" by³ kto¶ wybitnie wybitny. Z matematycznego punktu widzenia nam siê op³aca, ale wiesz jaka jest ona; w³ó¿ g³owê do piekarnika, a nogi do zamra¿alnika, a statystycznie jest ci dobrze. Je¿eli nie ma Aio sama w wiosce, jeste¶ najwa¿niejsz± osob± obecnie na jej terenie.
Anulej i jego kompani uk³onili siê elegancko i powoli, czekaj±c na dalsze postanowienia. Specjalista od misji rangi E, specjalnie podkre¶li³ wa¿no¶æ Kyugi, by daæ mu do zrozumienia i¿ to jego decyzja tu siê liczy. Jedo postanowienie, jego problem, jego zasady, w koñcu je¶li jest siê na stanowisku trzeba mieæ poczucie obowi±zku i id±ce za tym ciê¿kie chwile.
-Ci wszyscy z Yuki?
- Uch... - st³umiony jêk siê wyrwa³ z ust Maresuke. No ³adnie, nie rozpoznaæ Pana Anuleja, gdy ten sobie stoi tu¿ przed nosem. Maseczka, maseczk±, ale pewnych rzeczy siê nie zapomina. Czyli by³ pod rêk± kto¶, na kogo mo¿na polegaæ, to by³o bardzo pocieszaj±ce, a na pewno bardziej od gafy sprzed chwili. Musia³ dobrze zapamiêtaæ te wzorki na maskach, bo potem wyjd± z tego same k³opoty.
- Przepraszam, nie pozna³em Pana, Panie Anuleju, dobrze Pana widzieæ - odezwa³ siê ¶ciszonym g³osem i skin±³ lekko g³ow± - To wszystko przez te maski... naprawdê, to takie niepraktyczne... - ju¿ mia³ zag³êbiæ siê w dalsze wyja¶nienia, gdy sam siebie upomnia³. Nie, nie by³o teraz na to czasu, musia³ byæ zdecydowany i twardy, zupe³nie jak nie on. Westchn±³ sobie i pokiwa³ g³ow±, przyjmuj±c do wiadomo¶ci wszystkie us³yszane rady.
- To wiele wyja¶nia... proszê jeszcze je¶li nie sprawi to Panu problemu, przypomnieæ sobie jakie by³y reakcje innych wiosek na pertraktacje... z naszej strony i na jakich warunkach siê odbywa³y za Pana kadencji. Bo o ile pamiêtam potraktowano "nas" dosyæ szorstko i nie widzê powodu, by¶my teraz my tej szorstko¶ci nie okazali, co Pan Panie Anuleju o tym s±dzi? A co do... naszych go¶ci, to nie, nie wszyscy, tam na koñcu to z Konohy, przypadkowy znajomy... dziewczyna z Yuki, a sam jej w³adca... Yuki, nie dziewczyny sam nie wiem sk±d. Obawiam siê Panie Anuleju, ¿e Pan Dante zosta³ zamordowany, a ten Pan, o tam... zosta³ wybrany. Kwestia przez kogo... A je¶li Pan Dante, jak i Pan Hyuta ju¿ nie ¿yj±, nie s±dzê by stare... a mo¿e lepiej, dawne powi±zania jeszcze by³y... wi±¿±ce. Mo¿liwe, ¿e bêd± potrzebne odwiedziny i ma³y rekonesans, co Pan na to Panie Anuleju? Jak tylko sprawa zostanie za³atwiona tutaj... A co do wiosek, to g³ównie Suna, Oto... Kusa? Tak, chyba Kusa, bo Ame... to Ame, a Kumo sam Pan wie najlepiej, ale lepiej o Kumo na razie zbyt g³o¶no nie mówiæ - widaæ by³o po nim, ¿e odno¶nie Kumo zbyt ciep³ych uczuæ nie ma, albo chocia¿ z³e skojarzenia - Z Konoh± to wiem jak, ¿e nie dobrze, widzia³em i s³ysza³em i... Taki? Chyba jeszcze istnieje... zreszt± i tak nie wiem gdzie to jest. Co¶ pomin±³em? Chyba tê z kamieniami i ska³ami... tak, na pewno o tym zapomnia³em - zastanowi³ siê, na palcach licz±c wioski, jako¶ mu to ¶rednio wychodzi³o, ale chyba o ¿adnej nie zapomnia³. Zwróci³ siê jeszcze tak bardziej ogólnie.
- Jestem zmuszony wybraæ gabinet... jest tam sporo dokumentów, które muszê przejrzeæ. Poza tym zawsze chcia³em usi±¶æ w fotelu Mizukage - u¶miechn±³ siê lekko, ot ¿arcik na poprawê nastrojów. Tak, by wygl±daæ na pewnego siebie i wyluzowanego, gdy tylko nadejdzie reszta. W³a¶ciwie to móg³ skoñczyæ tê przyciszon± naradê, ale oczekiwa³ jeszcze wskazówek, odpowiedzi na zadane pytania, bo je¶li nowy w³adca Yuki nawi±za³ z kim¶ wspó³pracê, warto by³o wiedzieæ jak bardzo siê z kim¶ nie lubimy.. Rozmowa z "podw³adnymi", a w dodatku Anbu nie mog³a byæ nawet jawna, zatem nie powinny dziwiæ wskazówki przed planowanym spotkaniem dyplomatycznym. To by³o nawet wskazane, by zleciæ ochronê ca³ej rezydencji i przykazaæ, by nikt nie niepokoi³ go¶ci, o tak.
Anulej kiwa³, a jego kompan g³o¶no ziewn±³ rozci±gaj±c siê i dosta³ z ³okcia w brzuch od kobiety. Ca³e towarzystwo wygl±da³o ¶miesznie, komicznie i niegro¼nie.
- rekonesans? Hmmm pierw tak w skrócie powiem to co uwa¿am. To nie s± fakty to moje subiektywne odczucia, zaczniemy od Konochy. Jest to wioska zdradliwa, nie szanuje umów i terminów, ich w³adczyni ma mocne problemy emocjonalne i pomimo tego ¿e mnie szczerze nienawidzi jest dobra osob±. Woli cierpieæ sama ni¿ zadaæ ból zupe³nie bezbronnej istotce, a czasami woli takowe wrzuciæ do lochów gdzie jest bezpiecznie. Obecnie posiadaj± najwiêkszy arsena³ militarny i si³ê, p[o za tym s± podstêpni. Jednak¿e ich ANBU pomimo wielokrotnych zaproszeñ do nas nigdy nie stawi³o siê na rozmowê rozjemcz±, ba nawet nie wiemy czy jeszcze ¿yj±. Suna, stosunki z nimi s± zwykle oficjalne krótkie i symboliczne. Znany jest fakt ¿e Kazekage, kolejny z kolejnych uwielbia podró¿owaæ i za bardzo nie dba o sw± wioskê. Polegaj± na pustyni i wierze w sojuszników. Sami s± chwiejni, lubi±"przesypiaæ" wa¿ne wydarzenia. Maj± niezale¿ne ANBU i nowego w³adcê, z tego co wiem ¿yczliwego przynajmniej mojej osobie.
Ame to cicha woda, maj± w³adcê o wielkim sercu i ma³ym rozumku, z powodu swojego milczenia ³atwy cel ataku. Nie wiem czy s± wierni i oddani, ale nie s± te¿ ¼li, zadziorni. Mimo to bez obstawy tam bym siê nie uda³...Kumo wioska któr± odbi³em, dos³ownie tam wlecia³em i wbiwszy flagê w zieleniak, przed urzêdem pracy, zakomunikowa³em ¿e odkry³em nowy ¶wiat i zajmuje go w imieniu Aio. Ich w³adca czasami mnie rozbraja, ale jest mi³y sympatyczny lekko ma za du¿e Ego, ale jak siê troszkê przebywa³o w towarzystwie Atsui to on jest niczym. Ogólnie pozytyw, kogo dalej hmmm Kusa, a wiêc oni s± bardzo boja¼liwi, podstêpni. Boj± siê ka¿dego i dlatego knuj± z ka¿dym co daje jakiekolwiek poczucie bezpieczeñstwa. Je¶li by istnia³a aura absolutnie ochrony to oni sprzedaliby wszystko za ni±, dos³ownie wszystko. Nie mo¿na na nich polegaæ w sytuacjach kryzysowych, lecz ukazuj±c siê w silnym sojuszu chêtnie do³±cz±. Yuki ju¿ by³o, mo¿e masz racjê ¿e to co by³o to by³o, a to co jest to jest. Wiedz tylko ¿e istnieje takie stare przys³owie mówi±ce ""Ci którzy nie znaj± historii, s± skazani na powtarzanie b³êdów. Ci którzy ucz± siê pobie¿nie s± straceni." Ludzie i narody nie zmieniaj± siê ot tak, zawsze musi min±æ jaki¶ czas. Faktycznie to my tu jeste¶my potêg± i warto to wykorzystaæ. Iwagarue, nigdy tam nie by³em i ma³o co wiem, no wiem ¿e porwali mojego dyplomatê i s± jacy¶ tacy, my¶lê ¿e same ¶redniaki z nich. Taki tam ¿yje Wi Dim, mocny zawodnik, ale lubi±cy podró¿e, oprócz niego nie ma nikogo. Otogarue, tam rz±dzi bardzo potê¿na istotka nale¿±ca do klubu najstraszliwszych i najniebezpieczniejszej tróki kobiet w naszym uk³adzie s³onecznym; Minako... wiem tylko tyle ¿e s± zamkniêci w sobie i bacznie pilnuj± swojego podwórza.

Smutny piesek skoñczy³ przemówienie, po czym stan±³ tu¿ za Maresuke, z³y piesek wskoczy³ na ¶cianê i powêdrowa³ gdzie¶ w okolice sufitu a kotek bacznie wpatrywa³ siê w resztê
Nie mia³ wiêkszego wyboru, wykorzysta³ zatem u¶miech z kategorii "dziêkujê bardzo" i obróci³ siê w stronê go¶ci, którzy i tak zdecydowanie za d³ugo obserwowali jego plecy. Ledwo poruszaj±c ustami zwróci³ siê jeszcze do Anuleja, ju¿ powoli przywdziewa³ paskudny, uprzejmy u¶miech pana domu, który oprowadza po swoich w³o¶ciach i w³a¶nie zatrzyma³ siê tylko po to, by ogrodnikowi poleciæ wyrwanie chwastów.
- Je¶li Pan ma ochotê Panie Anuleju wyst±piæ w roli... obserwatora, to nawet na miejscu, by kto¶ w takiej ³adnej masce sta³ obok, tak nie? - pozostawiaj±c wolny wybór, post±pi³ krok do przodu. W g³owie t³uk³y mu siê fragmenty tego, co przed chwil± us³ysza³, minie jeszcze parê chwil zanim uporz±dkuje to w pewn± ca³o¶æ. Gdyby móg³ jeszcze przepytaæ Pana Aio... ale przemówi± jego dokumenty, o ile nie u¿y³ ich do wycierania rozlanego wina, lub innych substancji uznawanych za u¿ywki. Teraz ju¿ zwróci³ siê do swoich go¶ci.
- Jeszcze raz proszê o wybaczenie. Spokój mamy zapewniony, wiêc mo¿emy udaæ siê do gabinetu Pana Aio, z pewno¶ci± nie bêdzie mia³ nam tego za z³e, o ile nie poplamimy czym¶ dywanu - za¶mia³ siê trochê sztucznie z w³asnego ¿artu. Ale by³ lepszy taki ni¿ ¿aden. Co¶ tam w g³owie zaczê³o siê krystalizowaæ, formowaæ w co¶, co mo¿na nazwaæ ca³o¶ci±, choæ niekompletn±. Nielogiczna bzdura, ale tak w³a¶nie o tym tworze my¶la³, jeszcze tylko parê chwil i bêdzie móg³ chocia¿ spróbowaæ co¶ wymy¶liæ. Tymczasem jednak musia³ zachowywaæ siê jak przysta³o.
- Proszê... proszê têdy, Pan pozwoli Panie Kage, przepu¶cimy kobietê przodem, a ¿e ja znam drogê, to pozwolê jej tym samym unikn±æ zagubienia siê w tym wspania³ym miejscu. Gwarantujê, ¿e tutaj nawet wyprawa do toalety mo¿e byæ przygod± - podszed³ do nich, jako¶ tak siê zakrêci³, skin±³ z u¶miechem w³adcy Yuki, a nastêpnie chwyci³ Matsuri pod ramiê. W tym wszystkim w³a¶nie ten gest przyszed³ mu z najwiêkszym trudem, takie spoufalenie siê, zupe³nie nie w stylu Maresuke. Mia³ nadziejê, ¿e Ori nie przybêdzie teraz do wioski i nie zobaczy tego, bo jeszcze sobie co¶ pomy¶li, albo i nawet siê obrazi. Zrobi³ nieco zbola³± minê wprowadzaj±c Matsuri do ¶rodka, Pan Anulej bardzo dobrze musia³ rozumieæ co on teraz prze¿ywa, takie zamieszanie, a tu jeden, ma³y, wystraszony genin.
- Mam nadziejê, ¿e nigdzie siê nie ¶pieszysz, bo mia³em nadziejê na... w³a¶ciwie, to jeszcze Ci siê nie zrewan¿owa³em, mo¿e tak do miejscowego baru? Ale jak ju¿ skoñczymy... uwa¿aj, ¶lisko - przestrzeg³ przed wtargniêciem na b³yszcz±ce czysto¶ci± pod³ogi - Zapraszam, zapraszam... - ponagli³ swoich go¶ci. Mia³ nadziejê, ¿e Harimi czujê siê przynajmniej w po³owie tak zak³opotany co on sam, no i masz... chcia³e¶ siê czego¶ dowiedzieæ ciekawski draniu, masz okazje. Przedstawienie czas zacz±æ... i niech szlag trafi ka¿dego, kto spróbuje przeszkodziæ. Mia³ nadziejê, ¿e Pan Anulej pojawi siê w swoim stylu w gabinecie, zrobi dobre wra¿enie, nie pozwoli poczuæ siê nikomu pewnie. Prowadzi³ zatem Matsuri i przewodz±c weso³± gromadk±, zmierza³ do gabinetu Mizukage.

<NMM lub Nas, zale¿y...>