grueneberg

Zosta³ wytworzony przez ostatniego z klanu Senju...Yamato na pamiatke Sojuszu miêdzy Konoha Gakure a Oto Gakure


Przysz³am i usiad³am na bardzo wysk± ga³±¼,ze mog³am podziwaæ widoki...
podeszlem do dembu i wspiolem sie na wiezcholek poczym zaczolem rozmyslac

Dodane po 19 minutach:

poszedlem
NMM
Schodze i idê


Wcychodz±æ z dom nie zastanawie³em dok±d ide nogi same przywid³y mnie tu. By³em bardzoszczêsliwy z przyjecia do dru¿yny i zawtanawia³em sie kidy dostannê 1 misjê.
-Ale tu pusto-powiedzia³em sama do siebie i posmutnia³em.Zasmucony i znudzony usia³em na trawie zeby po chwili osun±æ siê w niespokojny sen który stopniowo przeszed³ w koszmar który skonczy³ siê tym ze spadam do olbrzymiej przepa¶ci. obudzi³em sie przera¿ony i ca³o mokry od potu.
-To tylko z³y sen, z³y sen-wyszepta³em i usiad³em...
Shisetsu przeszed³ powoli z uporem dalej ciesz±c siê ¿e znajduje siê ju¿ blisko wioski.
[NMM}
Przejecha³a na Dakocie ko³o dêbu i pobieg³a dalej, za ni± Nuri
Id±c do Kumo, przechodzi³ obok dêbu. Przystan±³ na chwilê i patrz±c w stronê drzewa my¶la³: *Kolejne miejsce do którego warto jeszcze wróciæ...*
Odwróci³ wzrok i zmierza³ dalej.
<NMM>
Co za drzewo warto to miejsce kiedy¶ jeszcze odwiedziæ.
(NMM)
Przyszed³em tu aby posiedzieæ sobie na tym drzewie. Z drzewa Widoki by³y ciekawe. Po godzinie poszed³em dalej.
Zapach by³ coraz bardziej intensywny.. Bill szybko ruszy³ przed siebie. <nnm>
Lee biegnie wstrone Konohy(NMM)
Ren biegnie szybko w stronê Oto spotkaæ siê z kim¶...

<NMM>
pszysz³em tu by zwiedziæ wielki D±b Konochy
Przychodzê pod wielki d±b, przy mojej nodze jak zawsze stoi mój wierny Maigi. Mówiê do niego-no to jeste¶my na miejscu, to z tego dêbu musimy wydobyæ odrobinê ¿ywicy, wiêc nie ma na co czekaæ bierzmy siê do dzie³a.- z rêkawa wysuwam kunai i idê pod pieñ tego ogromnego dêbu. Uderzam kilka razy w drzewo po czym kora lekko pêka i zaczyna wyp³ywaæ z niej ¿ywica. Wyci±gam fiolkê i nabieram do niej odrobinê tego sk³adniku o nadzwyczajnych w³a¶ciwo¶ciach. Zwracam siê do mojego psa-no to wygl±da na to ¿e pierwszy sk³adnik jest nasz-pies zamerda³ ogonem na znak rado¶ci a ja usiad³em pod drzewem by przeanalizowaæ gdzie szukaæ pozosta³ych sk³adników.
Gdy analizowa³e¶ sobie gdzie mo¿esz znale¼æ reszte sk³adników zauwa¿y³e¶ grupkê ludzi wygl±daj±cych na jaki¶ le¶niczych. Spojrza³a na ciebie spod byka.
- Czemu niszczysz to wielkie przes³awne drzewo ? Musisz zap³aciæ kare w wysoko¶ci 50 Y ! - jeden z mê¿czyzn wydawa³ siê na bardzo zdenerwowanego.
Wsta³em popatrzy³em na nich i powiedzia³em do mê¿czyzny stoj±cego na czele- bardzo mi przykro ale nie mam pieniêdzy wiêc nie bêdê móg³ zap³aciæ, a miejsce w którym przeci±³em korê drzewa za rok b±d¼ dwa ¶licznie siê zaro¶nie i nie bêdzie po nim ani ¶ladu- U¶miechn±³em siê do nich serdecznie i pomy¶la³em:"wygl±da na to ¿e nie s± przyja¼nie nastawieni, ale poczekam na rozwój sytuacji" Spojrza³em w oczy Maigi'ego aby wiedzia³ ¿e w razie k³opotów ma byæ gotowy na wszystko.
- Z pewno¶ci± chcesz ¿eby oszpeciæ to drzewo ... jeste¶ przeciwnikiem pokoju i chcesz by znów by³y lata wojni z Sun± ! - krzykn±³ mê¿czyzna po czym wyj±³ miecz z pochwy. Wygl±da jak lekka katana i cieñkim ostrzu. Dwójka innych mê¿czyzn jedynie stoji a ostatni czwarty, wygl±daj±cy na najm³odszego stan±³ w odpowiedniej pozycji do robienia jutsu i spojrza³ w niebo.
Wygl±da na to ¿e bez walki siê nie obejdzie... Pomy¶la³em po czym powiedzia³em do nich...-czy wy naprawdê wierzycie ¿e ta zaledwie ryska na drzewie wywo³a wojnê - mówi±c to trzyma³em rêkê na kunaiu znajduj±cym siê w mojej kieszeni....
Powiedz mi tylko dlaczego to zrobi³e¶?-spyta³em niecierpliwy
Powiedzia³em do Tano-jestem w trakcie wykonywania misji od której zale¿y ¿ycie pewnego cz³owieka...-
- Po tobie zacznie robiæto tysi±ce innych po czym drzewo zmarnieje i zgnije a razem z nim idea posadzenia go ... idea pokoju z Suna - powiedzia³ mê¿czyzna po zacz±³ biec z mieczem przyszykowanym do ciosu. Wpu¶ci³ do niego czakre. Dwójka stoj±cych przed chwil± spokojnie mê¿czyzn wyje³o ³uki i przygotowali siê do strza³u. Za¶ tamten ch³opak zacz±³ wykonywaæ pieczêcie.
rzuci³em kunai tak aby omin±³ pierwszego napastnika a trafi³ w ch³opca po czym wykona³em juujin bunshin a nastêpnie razem z maigim odskoczyli¶my w dwie ró¿ne strony....
KAGE BUSHIN NO JUTSU!-Wykrzycza³em.Powsta³y dwa klony,które wyjê³y kunaie i shurikeny.
-KAZE NO YAIBA-Doda³em,u¿ywaj±c tego jutsu do popchniêcia klonów w stronê ³uczników.W locie klony rzuci³y shurikenami w g³ównego napastnika,a po wyl±dowaniu zaczêli walczyæ z pomocnikami owego ninja
// przepraszam ale narazie muszê znikn±æ //
Kunai zrani³ mnie w rêkê-gdyby nie Kaze no Yaiba skoñczy³oby siê gorzej...

Dodane po 11 minutach:

SZlag-pomy¶la³em,krzywi±c siê z bólu-nie do¶æ,¿e g³odny jestem,to jeszcze moja prawa rêka jest nie zdolna do wykonywania pieczêci...dobrze chocia¿,¿e to prawa...-doda³em wyci±gaj±c kunai z prawej d³oni
Ja i Maigi robimy gatsuug'e uderzaj±c kolesia z mieczem który sta³ miêdzy mn± a moim psem(sta³ tam poniewa¿ odskoczyli¶my na dwie jego storny) po tym ataku wyskakujemy na wielki d±b i ja mówiê do was z góry -widzê ¿e nie jeste¶cie pokojowo nastawieni... z tego co wywnioskowa³em waszym zadaniem jest chroniæ ten d±b przed intruzami... wiêc zapewne nie chcecie ¿eby uleg³ zniszczeniu podczas tej walki...- bêd±c na dêbie wiedzia³em ¿e nie zostanê zaatakowany poniewa¿ napastnicy atakuj±c mnie zniszczyli by tak¿e d±b... doda³em jeszcze -mo¿e zakoñczymy to rozejmem... hmm? ja i Maigi was nie zabijemy a wy nie bêd¼iecie mi utrudniaæ wykonania misji... co wy na to??-
Twój pies nagle zosta³ og³uszony,a ty czujesz na sobie ostrze kunai:
-Ani nie chcemy walki,ani nie mamy specjalnego zadania chronienia tego drzewa...to jest pomnik,urzeczywisniaj±cy pokój miêdzy konoh± a Sun±-patrzysz na dó³,a ja tam dalej stojê.To oczywiste,¿e to jeszcze jeden klon-nie chcemy równe¿ walki.Powiedz mi...mówi³e¶,¿e od tego zale¿y ¿ycie cz³owieka,tak?Opowiedz mi o tym-powiedzia³ klon,zdejmuj±c kunai z jego szyji
Wiêc czas na to jak bêdzie roztrzygana walka. A wiêc:
Hachi -> Tano -> MG -> Tano -> Hachi -> MG -> Hachi -> Tano -> ...

Jako MG bêde rostrzygaæ ataki oraz wykonywaæ ruchy postaciami. Pamiêtajcie ¿e musicie pisaæ dok³adne posty nie ³apu capu.

Punkty:
Tano - 1500 Cha
Hachi - 1500 Cha

A oto g³ówna czê¶æ tego postu :
Hachi rzuci³ kuaniem w ch³opaka który wykonywa³ pieczêcie i go trafi³ gdy¿ ten by³ zajêty rozkazami swoich klonów. Ich broñ razem z strza³±mi powêdrowa³± ku przemienionemu zwierzêciu Hachi i nieco go porabi³a. Przedstawiciel klani Inuzuka powirowa³ w stronê mê¿czyzny który po tym ataku zosta³ do¶æ mocno poraniony i pad³ na ziemiê we krwi.
Pies przemieniony w cz³owieka wyczu³ przeciwnika i zd±¿y³ go zniszczyæ przez co klon znikn±³. Drugi klon Tano znalaz³ siê za Hchi i trzyma³ przy ejgo szyji sztyelt.

Punkty:
Hachi - 1500 - 150 = 1350 - 200 = 1150
Tano - 1500 - 150* 2 = 1200 - 150 = 1050

lew± rêk± szybkim ruchem chwytam klona za rêkê w której trzyma kunai a prawym ³okciem uderzam go w brzuch... nastêpnie wyci±gam dwa shurikeny i ¿ucam je w nogi Tano tak aby zmusiæ go do podskoku a gdy jest w powietrzu ponawiam Gatsuuge lec±c prosto na Tano
Widz±c,¿e Hachi mo¿e u¿ywaæ Gatsuugi,podskok by³by b³edem,wiêc u¿ywam techniki podmiany cia³a i pojawiam siê na ga³êzi nad przeciwnikiem,zwisaj±c,rozhu¶tany i gotowy do ataku,maj±c miêdzy palcami nóg kunaie(bo nie wiem czy wiecie,ale nie mam butów,banda¿e chroni± moj± centraln± czê¶æ stopy,daj±c swobodê palcom),mam zamiar zaatakowaæ obu

Hachi rozwali³ klona bez problemu klona jednakze Tano przechytrzy³ jutsu ch³opaka i zrobi³ unik w postaci kawarimi na jutsu. Wiêc ch³opak nie musia³ wykorzystaæ tego ataku do walki.
Tano jest przygotowany do ataku obu przeciwników jednak¿e jeszcze tego nie zrobi³.
Mê¿czy¼ni z ³ukami wyjeli no¿e wielko¶ci po³owy ich ko¶ci promieniowej. Obeszli z dwóch stron drzewo.
Punktacja:
Hachi- 1150
Tano- 1050 - 100 = 950
Przypatrzy³em sie tej walce i powiedzia³em,¿e nie chcia³bym siê z nimi spotkac na Turnieju.
mój czu³y nos od razu powiedzia³ mi gdzie znajduje siê Tano a Maigi zauwa¿y³ zbli¿aj±cych siê od do³u ³uczników... nie przejmuj±c siê stoj±cymi na dole ³ucznikami wyci±gn±³em dwa shurikeny rzucaj±c je w wisz±cego nade mn± Tano... kiedy spada³ uderzy³em go u¿ywaj±c tokken... Maigi stoi obok mnie i w razie niepotrzebnych k³opotów ma wkroczyæ do akcji (np. gdyby jakim¶ cudem Tano siê pozbiera³ ma zablokowaæ jego ataki )
Kunaie trzymane przeze mnie w nogach,odbi³y shurikeny,ale niestety siê pu¶ci³em ga³ezi.Szybko wiêc wykona³em obrót i chwyci³em siê ga³êzi na tórej sta³ Hachi.Zrozumia³e,¿e gdy spadniesz,a siê czego¶ po dodze chwycisz,to masz si³ê wyrzutow±,wiêc moje nogi znów zaatakowa³y.Zaskoczony manewrem,Hachi i jego pies s± zmuszeni zeskoczyæ z drzewa.Pies Hochi'ego mia³ trochê mniej szczê¶cia-mój kunai trafi³ go w lewe kolano,a Hochi musia³ go przechwyciæ,bo jego przyjaciel nie prze¿y³by upadku.
Tano zacz±³ spadaæ a nastêpnie zosta³ wypchniêty do¶æ mocno jednak¿e nie mia³o to swojego najsilniejszego skutku gdy¿ ch³opak który to wykona³ nie nabra³ rozpêdu. Przez to Tano polecia³ miêdzy krzakami i z³apa³ siê s³abych ga³êzi. Spróbowa³ siê wypchn±æ i to siê uda³o jednak¿e Maigi mia³ go ca³y czas na oku i gdy ten chcia³ zaatakowaæ dosta³ do¶æ mocno w twarz z buta. Jednak¿e Tano miêdzy czasie trafi³ go kunaiem i razem z psem spada w dó³.

Punktacja taka sama:
Hachi- 1150
Tano- 950 - os³abiony
Padli¶my na ziemiê(ziemia siê zniszczy³a.Od³amki ziemi lec± wszêdzie).Pe³no dymu i py³u-nic nie widaæ.Gdy wszystko siê rozprasza,widaæ Maigi'ego...Jest ciê¿ko ranny,po¶ród ska³.Maigi zaczyna skamleæ bole¶nie,i a¿ trzêsie siê z bólu.Mojego cia³a nie widaæ.
je¿eli obaj upadli¶cie z tak ogromn± si³± Ty te¿ nie mo¿esz wyj¶æ z tego bez strat... w kurzu i dymie nie widaæ cia³ ale zapach siê nie zmienia mogê wiêc za pomoc± wêchu klanu inuzuka swopodnie odró¿niæ Ciebie od Maigiego rzucam w Ciebie kunai zbiegaj±c po korze drzewa na ziemiê wbiegam w dym i wyci±gam z niego Maigieg nastêpnie wyci±gam z kieszeni shuriken i rzucam w jednego z napastników z no¿ami....
Hachi jednak¿e twoja broñ nie trafi³a dok³adnie postaci któr± podobno jest Tano a tak po zatym twój wêch najwidoczniej zawiód³ gdysz twój obola³y pies który le¿a³ na ziemi jest przesi±kniêty zapachem twojego przeciwnika. Stoj±c w kurzu twój wêch os³ab do¶c mocno jednak¿e dziêki wzroku ujrza³e¶ jak w krzakach nieopodal dêbu ruszaj± siê li¶cie i ga³êzie.

Teraz Hachi

Punktacja:
Tano- 950 - 100 = 850
Hachi- 1150

(mam rozumieæ ze kiedy Tano by³ w dymie tez nie widzia³ mnie) wiêc ukry³em mojego psa w okolicy gdy dym siê rozrzedza ja trzymam w rêce kunai i stojê przygotowany do oborny
Wtedy,Maigi zamienia siê we mnie.Pu³apka!Usi³ujê uderzyæ Hichi-kun z ³okcia w plecy,by pó¼niej poprawiæ to chwytem za gard³o w celu odwrucenia go do mnie,tak,abym móg³ mu przywaliæ z piê¶ci i poprawiæ kopniakiem w ¿ebra.
Hachi wzi±³ swojego niby psa który nagle zmieni³ siê w Tano. Ch³opak z klanu Inuzuka ca³kowicie zdezorientoany poczu³ jak w jego plecy wbija siê ³okieæ a nastêpnie kto¶ robi mu chwyt i szybkim ruchem odwraca. Nastêpnie w jego ¿ebra polecia³o kilka ciosów. Hachi pad³ kawa³ek dalej. Czuje mocny ból na ca³ym ciele. Chod¼ nic mu nie zosta³o z³amane to jego skóra jest pe³na siniaków. W krzakach ci±gle siê co¶ porusza.

Punktacja bez zmian:
Tano- 850
Hachi- 1150
Stojê zdeterminowany i z³y,przezto,co spotka³o mego opiekuna.Zaczynam wrzeæ.Wtedy w g³owie zaczynam s³yszeæ niski,ponury ¶miech:
-[i]B³ehehehehe...S³abeusz!
-Co?Kto to powiedzia³-spyta³em siê w my¶lach.
-Jestem...mo¿na powiedzieæ twoim opiekunem.By³em przy tobie zawsze,nawet,je¶li mnie nie czu³e¶.Mogê ci daæ moc...moc,dziêki,której bêdziesz w stanie go zniszczyæ...
-Tak?Nie wiedzia³em...
-Powiedz s³owo,a dostaniesz si³ê jakiej nigdy nie czu³e¶...
-nie chcê...
-CO?NIE CHCESZ GO POKONAÆ?BEZE MNIE ZRÓWNA CIÊ Z ZIEMI¡!!!
-NIE!ZOSTAW MNIE W SPOKOJU!!!-wydar³em siê na ca³y g³os.
-Jak uwa¿asz...-powiedzia³ tajemniczy g³os,po czym znikn±³ z mojej g³owy.
-Pokonam ciê-zwróci³em siê do Hachi-kun-Nie wybaczê ci tego,co zrobi³e¶ Casprowi-sensei...POKONAM CIÊ O W£ASNYCH SI£ACH!!!!-Krzykn±³em,po czym rzuci³em siê na niego tak szybko,¿e nieomal nie straci³em równowagi.Pojawi³em siê tu¿ przed Hachi'm i zacz±³em go ok³adaæ jaksiê tylko da³o.Wcisn±³em w te ciosy tyle si³y,ile zdo³a³em.
podczas twojego ¶licznego monologu wbi³em Ci kunai prosto miêdzy ¿ebra (trzeba by³o mi nie dawaæ nawet sekundy na odpoczynek, a kunai caly czas mialem w rêce) kopie Ciê w brzuch i odpycham od siebie wstaje a z pobojowiska wychodzi Maigi ja przykucam a pies odbija siê od moich pleców w powietrzy wykonuje Douteku Tei-in strzelaj±c piek±cym moczem prosto w twoj± twarz
Tano gdy chcia³ siê rzuciæ na przeciwnika poczu³ dziwny ból i nag³± s³odycz. Gdy spojrza³ ujrza³ jak Hachi wbi³ miêdzy ¿ebra kunai nastêpnie chcia³e¶ go uderzyæ jednak¿e natrafi³e¶ na przeszkode. By³ to but w twoim brzuchu na którego dodatkowo siê nadzia³e¶. Nastêpnie zosta³e¶ odepniêty i pad³e¶ na ziemie. Zawirowa³o ci w g³owie. Le¿ysz obola³y na ziemi. Podbieg³o do ciebie dwóch mê¿czyzn.
- M³ody, nieruszaj ciê ... zabierzemy ciê do szpitala. - podnie¶li ciê. Teraz zauwa¿y³e¶ dok³±dniej jak mocno krwisz.
Hachi za¶ jest wolny. Jednak¿e nigdzie nie ma jego psa. W krzakach ciagle co¶ siê porusza ...
Oczywi¶cie Tano bêdzie móg³ jeszcze walczyæ jednak jest do¶æ s³aby.
je¿eli dwóch mê¿czyzn podbieg³o do nas to domy¶lam siê ¿e w krzakach jest Maigi ca³y w siniakach podnoszê siê podchodzê do le¿±cego Tano i wyci±gam z jego ¿eber kunai nastêpnie wskakujê z tym kunaiem do krzaków w których co¶ szele¶ci³o aby sprawdziæ czy to nie kolejny podstêp...
ZOSTAWCIE MNIE!!!-wykrzycza³em,uderzaj±c ich tak mocno,jak tylko zdo³a³em-N...nie poddam...siê...Ykhyh!Bêdê broni³ Caspra-sensei,bez wzglêdu na wszystko...t-to...jest...moja...droga-Wsta³em,ledwo siê na nogach trzymaj±c-n-nie...poddam...siê...bo je¶li co¶...je¶li co¶ siê stanie Casprowi-sensei...nie wybaczê...sobie...t-tego...nie pozwolê...Ci..na-nawet go dotkn±æ...-powoli,kulej±c,ruszam w kierunku Hachi-kun-jeste¶..du¿o silniejszy...ode...mnie,a-ale i tak...Ci nie pozwolê...
Nagle wszyscy mê¿czy¼ni znikneli. Osoba z mieczem, dwójka mê¿czyzn. Najwidoczniej kto¶ bawi³ siê przy u¿yciu genjutsu. Jednak¿e rany na ciele Tano nie znikne³y a ten pa³ na ziemie s³aby ca³y we krwi. W krzakach kry³ siê pies Hachi który by³ nieco obity jednak¿e nie tak by mog³o mu to przeszkadzaæ. By³ zwi±zany kawa³kiem jaki¶ starych sznurów. W³a¶nie gdy jego w³a¶ciciel wpad³ w zaro¶la ten siê uwolni³.
Walka skoñæzona
Wygra³ Hachi Inuzuka i dosta³:
+10Pch oraz +1 do rozdysponowania na statystyki.
Wybacz mi...Casper-sensei...nie jestem do¶æ ¶ilny...-nie dokoñczy³em,trac±c przytomno¶æ
rozwi±zuje Maigiego i siêga do kieszeni sprawdziæ czy fiolka jest cala naszczescie nic jej nie jest podchodze do Tano i zabieram go zarzucaj±c delikatnie na plecy pod mówiê do Maigiego czas wracaæ do wioski <nmm>
Przechodzi obok podziwiaj±c wielki d±b
Siadam pod dêbêm
Pojawiam siê bezszelestnie na jednej z wy¿szych ga³êzi dêbu...
Siedzê i odpoczywam
Widz±c Hagane zrywam jednego ¿o³êdzia i rzucam nim w g³owe Hagane i czekam na jego reakcjê...
£apiê ¿o³êdzia
-Mog³e¶ ciszej go zrywaæ-powiedzia³em
-Hmmm nie móg³bym odpowiedzia³em smiej±c siê ;P
Zgniot³em ¿o³êdzia
I po co zniszczy³e¶ takiego ³adnego ¿o³edzia
zapyta³em z ¿alem....
Za¶mia³em siê
-Ma³o masz ich na drzewie?[/b]
Ale ten by³ wyj±tkowy-powiedzia³em ze ¶miechem...
Za¶mia³em siê
-Co tam s³ychaæ?-powiedzia³em zmieniaj±c dziecinny tiemat
S³ychaæ ciebiê-powiedzia³em...
"Ale debil"-powiedzia³em w my¶lach
-Co tam ciekawego?-powiedzia³em
"Mo¿e zrozumnie"
No có¿...muszê siê zmywaæ-powiedzia³em i znik³em

(NMM)
Wsta³em i poszed³em przed siebie
<NMM>
Pojawili¶my siê przy dêbie Konohy i od razu przypomnia³a mi siê moja pierwsza walka z Hachi-kun.
-Ach...te stare czasy...nastêpnym razem Ciê pokonam...-wymrucza³em, przypominaj±c sobie swoj± pierwsz± walkê.Za ten czas, Kokoroi, stwierdzi³, ¿e nikogo tu nie ma, wiêc poszli¶my dalej.

<NMN>
wbieg³em na drzewo i skry³em siê w jego koronie " Dziwne uczucie.... powinienem siê cieszyæ wkoñcu to ja wygra³em... ale czemu jest mi z tym ¼le?? " próbowa³em uspokoiæ sumienie

Dodane po 7 godzinach 52 minutach:

zeskakujê z drzewa i biegnê w kierunku wioski <nmm>
Mijam szybko d±b nie zwracam na nic uwagi

[nmm]
Mijam d±b powili my¶l±c o spotkaniu z jakim¶ go¶ciem.Idê w kierunku konohy.

<nmm>
Galopowa³am na koniu , przeskakuj±c przez niektóre przeszkody , by³am zmêczona...konie zreszt± te¿ ale nie tak jak ja z ch³opakami. Zbli¿ali¶my siê do Konohy
~ Hikaru...wiesz , zê ratujesz nam ¿ycie?
~ ¯adam 1kg jab³ek
~Ok , ok masz to jak w banku ~u¶miechnê³±m siê do konia w my¶lach
Wi zacz±³ gadaæ sam do Siebie by³o mu ju¿ powoli s³abo a na dodatek 1 raz na koniu jecha³ wiêc czasem zada³ pytanie koniowi nawet nie znaj±c jego imienia . Wiêc mówi do konika - Twoje Imiê brzmi ??bo moje to Wi Dim jestem ninj± z Konohy cz³onkiem elitarnego clanu Senju. I czy Ciebie to nie mêczy Ci±gniêcie nas a tak w ogóle to ¶miesznie siê je¼dzi na koniu to mój 1 raz wiesz.
Jecha³em dalej i zerka³em na Wi co on tam mamrocze pod nosem.
Jechali¶cie na koniach przed siebie. Byli¶cie ju¿ ca³kowicie zmêczeni. Wi Dim zacz±³ mieæ odruchy zwrotne ... zwrotne ale posi³ku
W oddali zobaczyli¶cie rezydencje klanu Senju. Cz³onek tego klanu odrazu rozpozna³ go. Gdy nagle koñ Wi i Rado siê potkn±l³ o wysokie przewrócone. Ch³opacy upadli razem z zwierzêciem. Najs³abszy z was poczu³ jak z jego brzucha znów zacze³a s±czyæ siê ciep³a stró¿ka krwii.
Widz±c jak Hikaru siê przewróci³a szybko zatrzyma³am swojego konia i zesz³am z konia i podesz³±m do obojga
- Nic Wam nie jest? - przykucnê³±m przy Wi i wsadzi³am Go na konia....- Wytrzymasz jeszcze? Mo¿e lepiej aby¶ szed³ do szpitala? - Rado pojedziesz ze mn±...Wi trzymaj siê mocno Hikaru
~ Gomen Minako...tak wys¿³o
Ka¿demu siê zdarza ~zapewni³am konia i wsiad³am na swojego pomagajaæ Rado wej¶c
- Jedziemy
Rudszy³am wolniejszym galopem
Wi powiedzia³ - Nie chce i¶c z wami nic mi nie jest naprawdê mogê jechaæ dalej. Wi by³ pewien siebie. Chce siê zobaczyæ z Senseiem
Ruszam dalej nieco obola³y na koniu. Mia³em nadzieje ¿e Wi nic nie bêdzie.
Minako wraz z Rado pojechali do rezydencji Caspra (mojej) a za to Wi Dim zosta³ sam czuj±c jak powoli, bardzo powoli wyp³ywa z niego ¿ycie. Ale jest tutaj razem z kawa³kiem kolumny który da³± mu dziewczyna przed tym jak wsiad³ na konia.
Mówie do minako- "Odrazu po wizycie u Caspra odstawie Wi do szpitala."
Przysz³am razem z Hikaru i wsiad³am na ni±
~ Zmêczona ? ~spyta³a
~Nawet bardzo....wracajmy do stowarzyszenia musze siê wyleczyæ...
~ Ta....i masz mi kupiæ jab³ka
~Wiem , wiem spokojnie
Galopowa³am do Kiri
< NMM>
Jottos w drodze do Konohy postanowi³ siê zatrzymaæ pod starym dêbem. Usiad³ wiêc pod jego konarami, jednak by³ po drugiej stronie drzewa i nie zauwa¿y³ Wi. Spogl±da³ chwilê w górê i siê zamy¶li³...

Dodane po 9 godzinach 42 minutach:

Po d³u¿szym czasie ockn±³ siê i poszed³ dalej.

<NMM>
Przyprowadzi³em dziewczynê pod drzewo. -S³uchaj Shizue, nie za bardzo wiem jak ci to powiedzieæ, ale najpierw muszê wiedzieæ czy masz kogo¶- Wyrzuci³em na jednym oddechu
- A co?? Narazie nikogo nie mam -powiedzia³am, patrz±c na niego wyzywaj±co.
-Ehh... nie wiem jak ci to powiedzieæ...- Zbli¿y³em usta do ucha dziewczyny i wyszepta³em -Zakocha³em siê w tobie- Po czym spojrza³em w niebo oczekuj±c reakcji dziewczyny.
Niewiedzia³am co powiedzieæ, zastanawia³am siê nad Toshiro bo on chyba te¿ mnie kocha³. Tylko z Estiabem by³o inaczej on nie szanuje medyków a moja siostra go niemawidzi- Niewiem co ci powiedzieæ, nawet cie lubie ale nic innego do ciebie nieczuje -powiedzia³am, patrzy³am na ziemie.
<pojawi³ siê w zamieci piaskowej zaraz za dziewczyn± chwyci³ w tali wykona³ pieczêæ i shunshin no jutsu>

P.S pisz w Parku w centrum Konohy
Poszed³em w kierunku wodospadu/NMM
podesz³em do dêbu izaczê³em siê na niego wspinaæ
Zmêczony podró¿± Kabuto dotar³ do wielkiego dêbu znajduj±cego siê w Konoha. Nie mia³ pojêcia, ¿e jest tutaj takie miejsce. S³oñce grza³o tego dnia bardzo mocno, by³o jakie¶ 25 stopni .Olbrzymia ro¶lina dawa³a bardzo du¿y cieñ, ch³odny i przyjemny. Ch³opak postanowi³ usi±¶æ pod owym obiektem. Poczu³ bardzo mi³e orze¼wienie, które ogarnê³o ca³e Jego cia³o. Lewe kolano przysun±³ lekko do Siebie, drug± koñczynê mia³ wyprostowan±. Ta sam± rêk± co zgina³ kolano, to opar³ na owym miê¶niu. Lew± zdj±³ swoje okulary i wsun±³ je do kieszeni. Zacz±³ delikatnie, koniuszkami palców masowaæ sobie okolice oczu, powy¿ej nosa. Odchyli³ g³owê do ty³u i opar³ j± o korê. Zawia³ lekki wiatr, który rozwia³ jego siwe w³osy. Trwa³ w tej pozycji, nie my¶l±c o niczym, ciesz±c siê mi³a chwil± spokoju, którego ju¿ dawno nie mia³.
M³oda Tajra przebiega³a w³a¶nie ko³o wielkiego drzewa. Jej ¶nie¿no bia³e w³osy by³y targane na wszystkie strony przez podmuchy wiatru powsta³ego podczas jej biegu. W pewnym momencie zatrzyma³a siê. Nikt jej nie widzia³. Wtedy poczu³a straszny ból g³owy. Pad³a na kolana i zaczê³a sama do siebie co¶ mamrotaæ. Nastêpnie coraz g³o¶niej mówi³a a¿ przerodzi³o siê to w dono¶ny krzyk.
-Tak wiem ¿e go nie zabi³am! To siê wiêcej nie powtórzy obiecujê! Zabijê ka¿d± nastêpn± ofiarê.
Miota³a g³ow± na wszystkie strony. Czu³a straszny ucisk na czaszkê który po chwili usta³. Ona jednak nadal klêcza³a w milczeniu trzymaj±c siê za g³owê.
"Znowu to samo... jaka¶ dziewczyna ob³±kana przez jakiego¶ demona czy co tam jeszcze. Do tego krzyczy, jakbym by³ g³uchy... mo¿e mnie nie zauwa¿y³a, ale zaraz to siê zmieni." Kabuto mozolnie wsta³ z ziemi, otrzepa³ swoje ubranie od kurzu i brudu. Ruszy³ w kierunku cierpi±cej panienki. Usta³ jakie¶ dwa metry od Niej i powiedzia³:
- Skoñczy³a¶ ju¿ siê wydzieraæ? Wygl±dasz teraz jakby kto¶ mia³ Ci zadaæ ostateczny cios i zakoñczy³ twój marny ¿ywot. Klêczysz na kolanach. czekaj±c na nie wiadomo co... Mo¿e by¶ podnios³a g³owê jak do Ciebie mówiê, tego wymagaj± zasady grzeczno¶ci, chyba , ¿e cie tego nie uczyli...? - Sta³ teraz spokojny, z obojêtnym wyrazem na twarzy , rêce mia³ w kieszeni, specjalnie, wiedz±c, ¿e nie powinien takiej pozy prezentowaæ. k³óci³o to siê z tym, co przed chwil± powiedzia³. Czeka³ na reakcjê m³odocianej.
Wsta³am bardzo powoli. S³ysza³am dok³adnie co mówi³ do mnie mê¿czyzna. G³owê mia³am spuszczon± w kierunku ziemi. W³osy zas³ania³y moj± twarz. Jednym zgrabnym ruchem lewej rêki ods³oni³am niesforne bia³e w³osy. Praw± rêk± chwyci³am za miecz znajduj±cy siê w pochwie na plecach i wyjê³am go. Spojrza³am teraz z moim orê¿em w d³oni na mê¿czyznê. W moich oczach by³o widaæ rz±dzê mordu. Czysty krwawy mord malowa³ siê w moich ¶lepiach niczym u dzikiej bestii w trakcie polowania.
-Tak skoñczy³am. Mówisz mi o grzeczno¶ci a sam zachowujesz siê jak skoñczony cham, kim ¿e niby do Jashina jeste¶? Za kogo siê masz? A w odpowiedzi na twoje wcze¶niejsze pytanie odpowiem tak. Ja ¶mierci patrzê w twarz przynajmniej kilka razy dziennie.
G³os pe³en gniewu i obrzydzenia. Oczy pragn±ce krwi. Zaczê³a po kolei strzelaæ ko¶æmi najpierw w nadgarstku nastêpnie po kolei w ka¿dym piêciu palców lewej d³oni. Na sam koniec zrobi³a dwa energiczne ruchy karkiem w który równie¿ wyda³ charakterystyczny d¼wiêk.
Widok i s³owa dziewczyny nadal nie zrobi³y ¿adnego wra¿enia na ch³opaku. Odpowiedzia³ bardzo spokojnym g³osem:
- Wiem jak siê zachowujê i co robiê. Wszystko to uczyni³em specjalnie, by zobaczyæ twoj± reakcjê...Czy¿bym Ciê rozz³o¶ci³...? Mam siê za normalnego cz³owieka, który ucina sobie pogawêdkê z nienormaln± panienk±? A i schowaj ten mieczyk bo komu¶ zrobisz krzywdê. ¦mierci ka¿dy patrzy w oczy, przynajmniej ka¿dy "normalny cz³owiek". Jak masz na imiê ogarniêta furi± panienko? - U¶miechn±³em siê teraz do Niej. Moje zachowanie by³o co najmniej dziwne i niezrozumia³e.
-Gdyby¶ mnie rozz³o¶ci³ zapewne w±cha³ byæ ju¿ kwiatki od spodu. Nienormalna? Tak to dobre okre¶lenie, na pewno nie przeciêtna. Co do miecza to sobie mo¿esz rozkazywaæ komu innemu ja bêdê robi³a co mi siê ¿ywnie podoba. Nie jestem w furii, moja furia mog³a by siê ¼le skoñczyæ dla ka¿dego kto ze mn± zadrze. Jak na razie jestem nad wyraz spokojna. Jaki dowód na to? Jeszcze ¿yjesz. Tajra, Tarja Hytoroga.
Odpowiedzia³am, zdjê³am z pleców drugi bli¼niaczy miecz. Teraz mia³a dwa. Ostrza mieczy skierowane by³y ku ziemi. Bia³e w³osy bez namiêtnie powiewa³y na wietrze...
- Na pewno jeste¶ do Mnie pokojowo nastawiona skoro wyci±gnê³a¶ ju¿ drugi mieczyk. Gratulujê pomys³u, ale nie masz siê czym chwaliæ. Bronie nawet ³adne, ale trzeba umieæ siê nimi jeszcze pos³ugiwaæ. A co do twojej wypowiedzi, ¿e w±cha³bym kwiatki od spodu, to siê mylisz, poniewa¿ ty by¶ ju¿ nie ¿y³a, klêcz±c na ziemi. Twoje s³odkie s³ówka nie robi± na mnie ¿adnego efektu. Zazwyczaj s³owa s± fa³szywe i mog± myliæ. Licz± siê czyny, nieprawda¿? W sumie powinna¶ to wiedzieæ, skoro wyznajesz Jashina, Boga ¦mierci. - Po tej wypowiedzi wyci±gn±³em z pochwy moj± katanê i przerzuci³em j± nad Sob±, ³api±c za rêkoje¶æ i obracaj±c j± w powietrzu o 90 stopni. Dalej wbi³em broñ lekko w ziemiê, zanurzaj±c ostrze jakie¶ 10 centymetrów pod ziemi±. Opar³em swoj± d³oñ na rêkoje¶ci, trzymaj±c zewnêtrzn± stron± rêki na niej i koniuszkami palców dotykaj±c jej.
-Daruj sobie ironie i z³o¶liwo¶ci. Nie mówi³am ¿e jestem pokojowo nastawiona. Powiedzia³am ¿e jestem spokojna puki co. A sk±d wzi±³ siê u ciebie o Nieznajomy pomys³ ze s³u¿ê bogu ¶mierci? Masz jakie¶ imiê? Czy bêdziesz dalej anonimem?
Dopowiedzia³am nadal nie mi³ym tonem g³osu. Nudzi³o mnie takie przekomarzanie siê na s³ówka. Wiem ile jestem warta. Zarozumialec nie wie z kim zadar³.
-GIGAI, IAGIG jak s±dzicie co z nim zrobiæ?
Zapyta³am niczym szalona pytaj±c miecze. Przedmioty martwe. Ka¿dy normalny cz³owiek uzna³ by ju¿ dawno ¿e jestem szalona gdyby nie fakt ¿e w moich mieczach by³y zaklête dusze dwóch bli¼niaczek. Pierwsza odezwa³a siê Gigai.
-Oszczêd¼ go, zostaw i ruszajmy dalej, co pomy¶li twoja siostra gdy siê spó¼nisz. Wiesz ¿e masz siê zjawiæ w jej gabinecie jak najszybciej. Nie ka¿ jej czekaæ na siebie bo to nie przystoi, nie samej hokage.
-Zabij, to nie potrwa d³ugo. Sama wiesz co robiæ. Skoro zas³u¿y³ to ujrzy dzi¶ ¶mieræ, je¶li nie to prze¿yje starcie z Tob±.
Ehhh wdycha³am zawiedziona.
-Jak zawsze jeste¶cie niezgodne i wcale nie pomagacie mi w podjêciu s³usznej decyzji...
Dziwny dialog z orê¿em móg³ zdziwiæ ka¿dego. Na mi³o¶æ Amatarsu miecze które mówi± ludzkimi g³osami?
- Ja bym pos³ucha³ IAGIG. Lepiej próbowaæ Mnie zabiæ ni¿ oszczêdziæ. Tylko rodzi siê pytanie czy da³aby¶ mi radê? - Wyci±gn±³em swoje okulary z kieszeni i na³o¿y³em na swój nos. Nastêpnie poprawi³em je i u¶miechn±³em siê chytrze do dziewczyny. "Pierwszy raz siê spotykam z kim¶, kto rozmawia ze swoimi broniami. Mo¿e to ¶wiadczyæ albo o potê¿nej sile u¿ytkownika, albo o chorej ja¼ni. Ja bym stawia³ i na jedno i na drugie. Zawsze najsilniejsi s± szaleñcy, poniewa¿ nigdy nie wiadomo ,czego siê po nic spodziewaæ. Hmm.. ciekawe kim jest jej siostra.."
- A któ¿ taki wa¿ny czeka na Ciebie? Czy mogê poznaæ jej imiê? A co do twojej pro¶by o moje mienie, to ju¿ ci odpowiadam. Na wiedzê, na temat mojej to¿samo¶ci trzeba pos³u¿yæ. Ty pope³ni³a¶ b³±d ,zdradzaj±c swoje imiê Mi. Teraz mogê zleciæ zabójstwo i mo¿esz siê po¿egnaæ z ¿yciem, jednak z drugiej strony gdyby¶ Mnie zaatakowa³a, to warto umrzeæ ze s³owami swego mordercy na ustach. Czy¿ nie mam racji? - Nie czekaj±c na odpowied¼, kontynuowa³:
- Jestem Kabuto Yakushi. Tyle powinna¶ wiedzieæ. Ja te¿ jak na razie jestem bardzo spokojny. Toczê bardzo mi³a konwersacjê z Tob±. - Zacz±³em lekko okrêcaæ swoj± broñ w ziemi. Raz w jedn± raz w drug± stronê. Chrupn±³em swoim prawym barkiem, co zaowocowa³o mi³ym odg³osem stykania siê ko¶ci ,jedn± o drug±. Z tym samym ironicznym u¶mieszkiem spogl±da³em na Tajrê.
Chowam GIGAI oraz IAGIG z powrotem do pochew. Taki gest pokoju. Nastêpnie ziewnê³am znudzona. Zas³aniaj±c rêk± usta.
-Tanuki, Tanuki Hyoko. Co chcesz osi±gn±æ prowokuj±c mnie do walki? Nie odpowiedzia³e¶ na moje pytanie. Dlaczego uwa¿asz mnie za wyznawcê boga ¶mierci? Wygl±dam na takow± osobê? Ehhh....
Wzdycha³am czy to zmêczona czy znudzona sama nie wiem. Nekomata da³ mi spokój, nie mia³ teraz ju¿ w³adzy nad moj± rz±dz± zabijania. Nie podburza³ mnie. Znudzi³o mu siê i tyle. Leniwe kocisko. Zabawi³ siê i teraz napraw ten ba³agan.
-Tajra, co masz zamiar teraz uczyniæ?
Przed dziewczyn± pojawi³a siê eteryczna postaæ GIGAI. Bia³ow³osej ma³ej dziewczynki. (obrazek w kp).
-Gigai proszê nie teraz daj mi odpocz±æ.
Powiedzia³am jednocze¶nie machaj±c rêk±. Dziewczynka rozp³ynê³a siê w powietrzu. Znów by³am sob±, zimna, bez osobowa, nie zdradzaj±ca ¿adnych emocji.
- Czemu? Z dwóch powodów: Po pierwsze powiedzia³a¶, ¿e codziennie towarzyszy Ci ¶mieræ, du¿o rozmawiasz te¿ o niej no i po drugie wzywa³a¶ Jashina na pocz±tku naszej rozmowy. Do tego jeste¶ mroczna i szalona, co [cenzura] wyznawców tego Boga. Co tak nagle opad³a¶ z si³? Ja siê w³a¶nie rozkrêca³em. Ale widzê, ¿e nie masz zamiaru mnie atakowaæ, wiec te¿ nie uczyniê tego. - Chowam miecz do pochwy.
- Mo¿e powiesz co¶ mi wiêcej o sobie albo o twoich bliskich...? - Usiad³em na trawie, musn±³em ja koniuszkami palców, ¼d¼b³a trawy porusza³y siê w rytmie wiej±cego wiatru. Niczym fale niesione przez morze.
Równie¿ usiad³am ale na pobliskim kamieniu. Podwinê³am delikatnie rêkawy. Spojrza³am na Kabuto spojrzeniem bez wyrazu.
-Nie jestem jego wyznawczyni± ani te¿ s³ug±. Z pewnych powodów jestem jego ulubienic±. To brzemiê a nie przywilej, mordujê bo muszê, mordujê bo czujê tak± potrzebê, nie pohamowan± dzik± rz±dzê mordu. To mnie tak od cz³owiecza.
-Jakich bliskich? Nie posiadam rodziny, a ka¿dy kto siê odwa¿y³ okazaæ mi mi³o¶æ, przyja¼ñ i dobroæ zawsze spotyka³ z³y los. Przywyk³am ju¿ do samotno¶ci. Zapewne chodzi ci o s³owa Gigai która wspomnia³a o Tanuki tak? A tak Gigai i Iagig to moja jedyna prawdziwa rodzina ale có¿ ich zabiæ ju¿ nie mogê. Opu¶ciæ mnie jak nie bardzo maja, wiêc pasuje nam ten uk³ad.
Powiedzia³am nie spuszczaj±c oczu z rozmówcy.
- Czyli jeste¶ podobna do mnie. Nie posiadam nikogo, ¿adnego bliskiego. Znaleziono mnie samego na polu bitwy. Wychowywa³ mnie jaki¶ medyk, którego nigdy nie zna³em. By³em zawsze samotny, ale nigdy siê nie poddawa³em. W sumie chyba ju¿ siê do tego przyzwyczai³em- do tej samotno¶ci. Zawsze mog³em liczyæ tylko na siebie, nikt nie wysun±³ do Mnie pomocnej d³oni. Sam osi±gn±³em wiele, ale to zawdziêczam tylko Sobie. Niby wydajesz mi siê ca³kiem obca, jednak czujê jakbym ciê zna³ ju¿ bardzo d³ugo. Dziwne uczucie... - Ca³y czas spogl±da³em na blad± twarz dziewczyny, moje oczy styka³y siê z jej oczami.
-W sumie jak by nie patrzeæ to z jednej strony jestem samotna a z drugiej strony zawsze kto¶ jest ze mn±. Tyle ¿e jego obecno¶æ jest niejednokrotnie uci±¿liwa. Pewno nie rozumiesz o czy mówiê prawda? Wiêc zapytam w prost co mówi ci s³owo "Junchiuriki"?
Jednocze¶nie obna¿am czê¶æ swojego ramienia, nie jako¶ zbere¼ne poniewa¿ biust ca³y czas mam zakryty. Chodzi³o o pokazanie czê¶ci pieczêci znajduj±cej siê na mojej klatce piersiowej. Celowo tylko czê¶æ gdy¿ by pokazaæ ca³± pieczêæ, która znajduje siê mniej wiêcej na wysoko¶ci serca musia³a bym pokazaæ ca³e swoje nagie cia³o. A przynajmniej jego górn± po³owê.
- Mówisz Jinchuriki..? Mam wiedzê na ten temat .S± to osoby posiadaj±ce w sobie demona, który zosta³ zapieczêtowany w nich, kiedy byli jeszcze dzieæmi. Kiedy¶ próbowano przej±æ kontrolê nad tymi bestiami, jednak wszystko siê koñczy³o pora¿k±, wi±za³o to siê z olbrzymi± moc± jaka Oni posiadali. Dlatego w³a¶nie zaczêto wprowadzaæ te istoty do dzieci. Gdy taka osoba siê narodzi³a, to od razu u¿ywano jutsu, by uwiêziæ w niej demona. Tak± osob± by³ w³a¶nie Jinchuriki. Nie ka¿dy cz³owiek móg³ panowaæ nad demonem, jednak niektórym siê uda³o ¿yæ w zgodzie z nimi, inni gdy tracili panowanie, to demon przejmowa³ nad nimi kontrolê. Ci którzy opanowali to bardzo dobrze, to potrafili korzystaæ z ogromnej chakry tych istot. Z tego co widzê, to ty jeste¶ równie¿ tak± osob±. Jakiego w Tobie zapieczêtowano? Jeszcze jedno... Zazwyczaj Jinchuriki byli odrzucani przez spo³eczeñstwo, ze wzglêdu na strach przed Nimi. Ludzie nie mog± akceptowaæ tego, czego siê boj±. Dlatego w³a¶nie byli zazwyczaj samotni. A z tego co s³yszê, to ty równie¿ podzieli³a¶ ten los... Czy mam racjê..? - Moja twarz trochê posmutnia³a, jednak nadal wbija³em swoje oczy w jej.
-Muszê przyznaæ ¿e masz spor± wiedzê, mo¿e za du¿±. Nie wygl±dasz na Akatsuki wiêc sk±d taki ogrom informacji? Jak ju¿ wspomnia³am jestem pupilk± boga ¶mierci. Nibi no Nekomata, dwu ogoniasta bestia. Pan ¶mierci. Jestem jego junchiurikim. Nie zosta³am wyalienowana ze swojego spo³eczeñstwa. Sama odesz³am.
Spokojna i opanowana ca³y czas zakry³am ponownie moj± pieczêæ.
- Lubiê zbieraæ informacje. Takie jest moje hobby. Posiadam du¿± wiedzê, poniewa¿ du¿o podró¿ujê i poznajê ró¿nych ludzi. Czyli wyznajesz Jashina... Do tego jeste¶ Jinchurikim.. Jeste¶ bardzo interesuj±c± osob± ,wiesz o tym..? Rzadko siê spotyka takie po³±czenie, ale có¿ siê dziwiæ ... skoro posiadasz takiego demona... "Muszê uwa¿aæ... Jest ona bardzo gro¼na.. mia³em szczê¶cie, ¿e dosz³o do potyczki, poniewa¿ ,¼le ona by mog³a siê dla Mnie skoñczyæ... " Opowiedz mi wiêcej o Sobie. Jakie masz marzenia, jakie cele... czym siê kierujesz pod±¿aj±c ¶cie¿k±, zwan± ¿yciem...? - Spokojnie spogl±da³em na dziewczynê, odgarn±³em swoj± grzywkê, która opad³am i na twarz i dalej tkwi³em moim wzrokiem na Tajrze.
-Wiesz co do wiary, to... No tak. Nie mam za du¿ego wyboru. Ale ¼le te¿ mi wcale nie jest. Marzenia? Nie mam chyba ¿adnych, albo jest w sumie takie jedno g³upie. Znale¼æ rodzinê która nie da siê zabiæ. Która oka¿e mi uczucie. W ¿yciu kieruj± mn± dwie rzeczy, chêæ mordu ale to ju¿ raczej narzucone mam z góry, oraz pieni±dze. Tak lubiê kosztowno¶ci, tak wiem mówiono mi ¿e materializm jest z³y ale ja bez pieniêdzy czujê siê jak to nazwaæ? Nieszczê¶liwa, lubiê je wydawaæ ale gdy to zrobiê czujê pustkê i to motywuje mnie do ich zarobienia a to w jaki sposób zarobiê mnie nie obchodzi. Oczywi¶cie nie my¶l ¿e jestem jak±¶ dziwk± o nie, mam inny zawód, jestem dziêki swoim predyspozycj± ¿yw± broni± do wynajêcia. Tak jestem najemnikiem (ee nie ma ¿eñskiej odmiany tego s³owa w s³owniku to niech bêdzie rodzaj mêski).
Zak³opotanie tak to mo¿na nazwaæ co czu³a Tajra, ale to by³o takie sztuczne, poza gniewem ¿adna inna czynno¶æ, gest, mimika jej nie wychodzi³a. Nie umia³a nic poza nienawi¶ci±.
- Hmm... Wiesz.. Ka¿dy wybiera ¶cie¿kê ,któr± pod±¿a... Drog±, któr± kroczy. Na ¶wiecie s± dwie warto¶ci, którymi siê kierujesz. S± to : Dobro i Z³o. Chodz±c po ¶wiecie musisz decydowaæ, która si³a bêdzie u Ciebie przewa¿a³a. Z tego co widzê, to pod±¿asz mroczn± ¶cie¿k±. Mam pytanie... Co czujesz jak pozbawiasz kogo¶ ¿ycia..? Czy nie masz ¿adnych emocji, robi±c to..? Byæ mo¿e ta osoba ma rodzinê, a ty zabierasz jedynego ¿ywiciela .Byæ mo¿e to m³oda osoba, która ma jeszcze przed sob± ca³e ¿ycie, a ty od tak pozbawiasz Go wszystkiego. Czy nigdy siê nad tym nie zastanawia³a¶..?
-Dobro i z³o s± wzglêdne i zale¿± od punktu widzenia. Je¶li z³odziej okradnie kupca to dba o swoje dobro, robi to z ró¿nych powodów ale dla siebie, kupiec widzi za¶ w tym z³o. Naprawdê wzglêdne. Moj± ¶cie¿k± jest droga zniszczenia i zag³ady. Bo widzisz do tego wrêcz jestem stworzona. Co czujê? To samo co Nekomata. Ludzie przychodz± i odchodz± nie warto siê nimi przejmowaæ. Tego siê nauczy³am przez te wszystkie samotne lata. Nie nikt mnie nie nauczy³ "cz³owieczeñstwa", jedyne co znam to ból i gniew.
Odpar³am, zimna niczym lodowiec Yuki. opanowana niczym mistrzowie zakonu Shaolin. Tak lód by³ jej idealnym odpowiednikiem, zimna, nieczu³a, niebezpieczna.
- Czyli jeste¶ bezduszna. Idealny zabójca i morderca... Ka¿da osoba ma w sobie chocia¿ krztê lito¶ci i cz³owieczeñstwa, ale u Ciebie jest to bardzo trudno wyczuæ... Rozmawiam z Tob± pewien czas i nie mogê ciê rozgry¼æ. S³u¿ysz Bogu ¦mierci, jednak mówisz, ¿e nie masz innego wyboru, przecie¿ sama musia³a¶ wybraæ wiarê w Niego. Nikt nie móg³ za Ciebie o tym zadecydowaæ, czy¿ nie mam racji..? To jest w³a¶nie co¶ czego nie mog± Ci Narzuciæ, wiara, ka¿dy wierzy w co chce. Czy jeste¶ fanatyczk± swego Jashina, gotowa po¶wiêciæ siê ni¿ z³amaæ które¶ z Jego przykazañ..?
-Tu siê mylisz. Widzisz jedno cia³o a dwie dusze, Junchiuriki upodabnia siê do swego Bijuu. Nekomata to zwierze Jashina, ja jestem jego nosicielk±, nale¿ê do Boga ¦mierci. Tak to wygl±da. Cz³owieczeñstwo nie by³o mi dane. Ciebie chocia¿ ludzie wychowali a mnie demon, nie mam dobrych kontaktów z lud¼mi. A widzisz fanatyczna równie¿ nie jestem bo zanim tu przyby³am nie dope³ni³am swego obowi±zku. Nie dobi³am wroga. Pocieszaj±ce jest jednak to ¿e mar³ w wyniku ran ¶miertelnych przez co moja kara by³a ³agodniejsza i Nekomata mi wybaczy³ t± niesubordynacjê wobec Jashina. Chod¼ mia³am dobry powód by tego nie robiæ. By nie zabijaæ tamtego cz³owieka. Mianowicie stanê³a w jego obronie nosicielka piêcio ogoniastego. Ehhh z tym psem o piêciu ¿ywio³ach nie mia³a bym du¿ych szans. Nie gdyby wpad³ w furiê. Bod¼ co b±d¼ jest potê¿niejszy od mojego demona. Z reszt± niewa¿ne, mo¿e powiesz co¶ wiêcej o sobie. Wcze¶niej jako¶ bardzo zaczepny by³e¶?
Ponowny spokój i opanowanie, siedz±c na kamieniu za³o¿y³am nogê na nogê. Uwa¿nie wpatrywa³am siê w mojego rozmówcê.
- Widzisz... Jestem zmienny do otoczenia.. Nie by³o sensu by dalej siê z Tob± droczyæ, skoro ty odpu¶ci³a¶. Jaka jest frajda w bawieniu siê z samym Sob± ?Otó¿ ¿adna. A chcia³aby¶ wiedzieæ czego¶ o Mnie... Rodziny nie mam... Nikogo bliskiego równie¿ ... Dawno te¿ nie rozmawia³em z kim¶ tak d³ugo... Czy masz jakie¶ konkretniejsze pytania do Mnie..? Zazwyczaj nie przepadam nad rozmawianiem i opowiadaniem Samemu o sobie. Je¿eli kto¶ mi zada pytanie to mogê na nie odpowiedzieæ. Wiêc pytaj o co chcesz i ja bêdê stara³ siê rozmawiaæ i zaspokajaæ twoj± ciekawo¶æ. - Spogl±da³em od czasu do czasu na Tajrê, po czym po³o¿y³em siê na trawie i zacz±³em ogl±daæ niebo. Powolne ruchy chmur na niebie...
-Sama nie wiem. Zapytam o to samo o co Ty mnie pyta³e¶. Jakie masz cele, marzenia? Czym siê zajmujesz? Czy masz jakie¶ wyj±tkowe zdolno¶ci?
Spojrza³am na nietypowe bronie ch³opaka. Nie wygl±da³y na co¶ przeciêtnego.
-Co to za broñ? Dziwne te miecze.
Odpar³am znów bez namiêtnie. Musia³am nie¼le wygl±daæ bez emocji, zainteresowania, cz³owiek na poziomie emocjonalnym porównywalnym z przedmiotem martwym.
-Co wiesz o Akatsuki je¶li w ogóle co¶ wiesz? Bo oni ¶cigaj± ludzi mi podobnych? Wydajesz siê bardzo dobrze poinformowany wiêc mo¿e co¶ zdradzisz?
Zapyta³am kieruj±c spojrzenie z jego broni na jego oczy. Oczy ukryte za okularami, spojrzenie Sophii, tak by mo¿na by³o nazwaæ jego m±dre oczy.
- Cele...? Marzenia...? Hmm... Odpowied¼ moja bêdzie wi±za³a siê pytaniem trzecim... Otó¿ nie powiedzia³em Ci ca³ej prawdy o sobie... Przedstawi³em siê , ale nie kompletnie, wiêc ponownie to zrobiê ..
Jestem Kabuo Yakushi, lider Sound Organisation, prawa rêka Lorda Orochimaru, legendarnego Sannina. moje cele i marzenia s± podporz±dkowane w³a¶nie tej rodzinie, bo ja tak ja nazywam. Chcia³bym aby¶my stanowili potê¿na si³ê na tym ¶wiecie, jednak do tego potrzeba jeszcze czasu... Nie mam ¿adnych specjalnych umiejêtno¶ci, poniewa¿ mój klan w niczym siê nigdy nie specjalizowa³, a nawet go w sumie nie znam.. nie znam swoich korzeni... A ty..? widzê, ¿e nale¿ysz do pewnego klany ,który kiedy¶ obi³ mi siê o uszy...? Pytasz siê o moj± bron... Otó¿ s± to dwa khopeshe. Krótkie i zabójcze bronie ,a nadto bardzo lekkie ,³atwo siê nimi pos³ugiwaæ. W rêkach sprawnego fechtmistrza stanowi± bardzo powa¿ne zagro¿enie. O Akatsuki wiem dosyæ ma³o, przynajmniej nie tyle, ile chcia³bym wiedzieæ... Chcia³bym posi±¶æ wiedzê na temat lokalizacji ich siedziby. Nie ¿yjemy w pokojowych stosunkach... A mo¿e ty co¶ wiesz na ich temat, twoja siostra to Hokage, wiêc powinna co¶ tam mówiæ...? Zauwa¿y³em równie¿, ¿e masz równie¿ interesuj±ce bronie, mo¿e opowiesz mi ich historie..?- Spojrza³em zza moich okularów na Tajrê, by³ to wzrok przenikliwy i tajemniczy.
Obieca³em wiêc nie ma co siê wymigiwaæ. Zaczynamy zabawê.

Wasz± rozmowê przerwa³ widok cz³owieka, który pojawi³ siê na horyzoncie. Szed³ w waszym kierunku wolnym, chwiejnym krokiem. W koñcu jakie¶ 50m przed wami upad³ na ziemiê. Widaæ by³o, ze usi³uje wstaæ choæ niezbyt mu siê to udawa³o. Widocznie co¶ z nim by³o nie tak. Mo¿ecie to sprawdziæ lub zignorowaæ choæ bior±c pod uwagê, ze s³abe jêki cz³owieka dochodzi³y do waszych uszu by³o to trudne.
-Nigdy nie s³ysza³am o tej organizacji. Brzmi niezwykle interesuj±co. Klan... No tak mam klan, zniszczony, rozsypany, prawie wymar³y... Gigai oraz Iagig dos³ownie przypadkiem dosta³y siê w moje rêce. Przypadek nic wiêcej bo jak to wyja¶niæ? Przeznaczeniem? Nie wa¿ne. Nawet nie pamiêtam ju¿ jak d³ugo mam moje miecze. O Akatsuki wiem tyle ¿e to moi wrogowie i mam siê ich wystrzegaæ wiêcej chyba wiedzieæ nie muszê.
Odpar³am do mojego rozmówcy nie zmieniaj±c pozy, tonu g³osu ani pustego spojrzenia. Sprawia³am wra¿enie nie obecnej ale przytomnej.
- Czyli mamy wspólnego wroga... - Nagle dostrzegam jak±¶ osobê ,która upada na ziemiê. // Ciekawe jak on wygl±da... hmm na ¶wiecie jest hmm duuu¿o ludzi i akurat mam sobie wyobraziæ jego wygl±d? // "A to co za jeden...? Hmmm... ciekawe czy wygra mój konkurs... Za³o¿ê siê ,¿e nie doczo³ga siê tutaj ,przedtem na pewno wyzionie ducha, jestem genialny. "
Spojrza³em na faceta, na Tajrê, na mê¿czyznê i na dziewczynê. Po czym westchn±³em robi±c obojêtny ruch ramionami i powiedzia³em bez ¿adnego efektu do panienki:
- nie uwa¿asz ,¿e te Jego jêki staj± siê trochê uci±¿liwe..? Jêczy i jêczy, jak nie móg³ zamilkn±æ... Ale wpad³em na genialny pomys³. Mo¿esz go dobiæ i oddaæ jego cia³o ku chwale Jashina, co ty na to..? - Przez chwilê podnios³em siê z trawy, po czym ponownie rzuci³em siê na ni± z szczerym u¶miechem na twarzy. Teraz widzia³em do góry nogami ¶wiat i cz³owieka konaj±cego. Co chwila spogl±da³em na dwie osoby: Lodow± pani± i chodz±cego trupa .
-Obawiam siê ¿e Jashin ju¿ sam po niego idzie. Widzisz ze on ju¿ umiera. Có¿ mo¿e ma pieni±dze? Pójdê sprawdziæ. Po ¶mierci i tak ju¿ nic mu siê nie przyda.
Odpar³am do Kabuto gdy ten po³o¿y³ siê na trawie. Podchodzê do mê¿czyzny i kucam przy nim. Patrze na niego przez chwile bez s³owa. Przekrêcam g³owê raz w prawo a raz w lewo. Po czym po cichu szepczê.
-Umierasz! Czy chcesz bym ciê dobi³a? Bêdzie ci ³atwiej i szybciej. Szybko stracisz czucie. Obiecujê.
Po tych s³owach czekam na reakcjê mê¿czyzny dodaj±c jeszcze.
-Kto ciê tak za³atwi³? Wróg czy przyjaciel?
Mê¿czyzna zdawa³ siê nie zauwa¿aæ, ¿e kto¶ nad nim stoi... By³ w ciê¿kim stanie choæ nie krytycznym, sprawna pomoc medyka mog³a mu pomóc. Czarne w³osy mia³ lepkie od krwi za¶ na plecach mia³ u³aman± katanê, równie¿ ca³± zakrwawion±. Ubrany by³ w mundur oznaczony symbolem jakiego Tajra w ¿yciu nie widzia³a...
- Czcigodny kupiec Kongh... Napa¶æ... Przy rzece... Sprowadziæ pomoc... Nagroda... - powtarza³ te s³owa niczym mantrê. Widocznie zosta³ wys³any by odnale¼æ pomoc dla swojego pana.
Kabuto spokojnie le¿a³ sobie na ziemi, jednak gdy us³ysza³ s³owa Nagroda, to od razu zerwa³ siê na równe nogi. Zrobi³ efektywny przewrót w przód ,tak jak tajscy wojownicy.
-Czy¿bym us³ysza³ mowê o pieni±dzach...?- Podchodzê spokojnym krokiem do le¿±cego mê¿czyzny.
- Hej dziadek, gadaj o jakiej nagrodzie mowa, najlepiej podaj cyfrê. Cyfra ma byæ w przedziale od 1 czterech zer do hmmm hulaj dusza. Ile tylko mo¿esz daæ. Podaj cenê, jak wysoko cenisz swego Pana ,czy kogo tam nios±. Chyba sam wiesz, ¿e najemnicy pobieraj± op³aty i to baaaardzo wysokie. Ale ¿eby nie by³o, to limit ustalimy.. Hmmm... Powiedzmy, ¿e jak nie bêdê móg³ unie¶æ worka to wtedy osi±gniemy nasz kres. Dalej, czekam - ja nie mam czasu i ty pewnie ju¿ za du¿o te¿ go nie masz...- Za¶mia³ siê lekko, po czym odchrz±kn±³, by nie daæ znaæ po tym. Zrobi³ powa¿n± minê, chocia¿ nie móg³ siê sam powstrzymaæ. Jednak¿e próbowa³. Czeka³ na odpowied¼ dziada.
-Krew dla boga krwi, czaszki pod tron z czaszek. IAGIG zabij.
Mówi±c te s³owa wyci±gam miecz. Chwytam go obur±cz i wbijam je prosto w serce cz³owieka by je przebiæ i w ten sposób zabiæ konaj±cego mê¿czyznê. Gdy ostrze przebi³o jego cia³o ja przekrêcam rêkoje¶ci± miecza kilkakrotnie.
-Przepraszam nie mog³am siê powstrzymaæ, no có¿ nie wiem jak ty ale ja potrzebujê pieniêdzy, chod¼my nad t± dolinê ale najpierw...
Schylam siê, wyjmujê mój miecz i wycieram go z krwi o szaty mê¿czyzny. Ucinam dziwny symbol na jego ubraniu i chowam. Nastêpnie skrupulatnie przeszukujê truch³o.
Tajra bezpardonowo przebi³a le¿±cego przez co nawet nie zdo³a³ on odpowiedzieæ na pytania Kabuto. Niestety nie mia³ przy sobie nic. Dziewczyna z Yuki zabra³a symbol z jego stroju, najpewniej emblemat rodowy kupca, któremu s³u¿y³.
- Piêknie to zrobi³a¶ - powiedzia³ Kabuto bij±c brawo.
- Jest tylko jeden szkopu³... Po co to zrobi³a¶ skoro nic nie znalaz³a¶...? Móg³ najpierw co¶ powiedzieæ, a potem umrzeæ. Nie zapominaj, ¿e uwielbiam zbieraæ informacje, a potem druga czê¶æ. A ty rach ciach i po zabawie. Ehh.. Udajmy siê lepiej nad ta rzekê, o której wspomina³ ten mê¿czyzna. Ciesz siê, ¿e na mnie nie chlusnê³a ta krew, bo bym siê zdenerwowa³. "Niesamowita dziewczyn ,od tak sobie zabi³a tego kolesia. Nie¼le.. chocia¿ mog³a najpierw Go wys³uchaæ, a potem ubiæ. widaæ, ¿e jeszcze nie jest do koñca pohamowana.. W sumie to mnie lekko bawi. zobaczymy co bêdzie dalej..". Udajê siê nad rzekê. <NMM>
Nic nie odpowiedziawszy Kabuto ruszy³am za nim w my¶lach komentuj±c ca³e zaj¶cie i jego s³owa.
"No jasne, O MY JASHIN, jaki on wymagaj±cy, on chce informacje ja chcê zabijaæ i po sprawie. Zabi³am bo chcia³am a chcia³am to zabi³am tak wiem to g³upie. Eeee i tak by umar³. Bez sensu, po co mu informacje. Eee nie wa¿ne..." Szyko próbowa³am nad±¿aæ za nim kroku. <nmm>