ÂŚciernisko

OpustoszaÂłe miejsce gdzieÂś na równinie...jednak znajduje siĂŞ na drodze którĂŞ przebywa doœÌ czĂŞsto wielu ninja...i kto wie kto tu jeszcze Âłazi.

---

SzedÂł dalej nawet siĂŞ nie oglÂądajÂąc.
SzedÂł majÂąc nadziejĂŞ, Âże misja nie obejdzie siĂŞ bez rozlewu hektolitrów krwi....
-DokÂąd wÂłaÂściwie idziemy?-spytaÂł nadal idÂąc przed siebie....
- Naszym celem jest pojmanie Jinchuuriki z Kiri-Gakure - oznajmiÂł.

---

-A tak.... Kochanka tej Âświruski....-podrapaÂł siĂŞ po brodzie...
- Ta. Tak jakby - powiedziaÂł beznamiĂŞtnie.
SzedÂł Obok Hidana
WestchnaÂł
SzedÂł dalej
Poszli.

NMN

(Jezioro Adonai)
PoszedÂł za Sasorim... <zt> xP
Tak¿e Znikn¹³

(zt)
przebieglem przez rownine odpoczywajac co chwile <nmm>
SzedÂłem gdzieÂś wolnym krokiem.

[nmm]
IdĂŞ w kierunku oto.<NMM>
PrzebiegaÂł szybko.
BiegÂł w kierunku który tylko on znaÂł. ZrzuciÂł z siebie niewygodne przebranie.
PoszedÂł w kierunku Kraju Pioruna. <nmm>
IdĂŞ przed siebie.
<NMM>
BiegnĂŞ ile siÂł w nogach
<NMM>
Zmierza³a do Suna Gakure. Wiedzia³a, ¿e czas j¹ nagli. Sz³a szybkim krokiem, jednak zachowywa³a sta³e tempo. Nie mia³a czasu, by siê zatrzymywaÌ. Bardzo ¿a³owa³a, gdy¿ lubi³a przypatrywaÌ siê krajobrazowi. Uwielbia³a naturê. Uwielbia³a, to co nieludzkie. Westchnê³a g³êboko i sz³a dalej. Wiatr popycha³ j¹ do przodu. Czas gna³ j¹ jeszcze dalej.
<nmm>
Szybko biegÂł dalej...
NMM
Pies padÂł ze zmĂŞczenia...Strasznie dyszy
Wzi¹³em psa na rêce - Szczekaj gdzie mam biec. - powiedzia³em.
PrzybiegÂłem za nimi.
pobiegÂłem takze
-Hrrrau-Ledwo zaszczekaÂła i zachrypaÂł wskazujÂąc nosem na Kumo-Gakure
Dobra - powiedziaÂłem i pobiegÂłem do Kumo-gakure. NMM
no to pobiegÂłem [nmm]
PobiegÂłem za nimi [nmm]
pobiegÂłem do Kumo za zapachem Neji
udaje sie w Âślad za Âśladami psa ininja
(NMM)
okolica nie miaÂła na niÂą dobrego wpÂływu

straciÂła dobry humor i dopadÂło jÂą przygnĂŞbienie

<NMM>
IdĂŞ wolno rozglÂądajÂąc siĂŞ uwarznie
<NMM>
MaszerowaÂła dzielnie, zastanawiajÂąc siĂŞ, jak bardzo jest spóÂźniona. <nmm>
Tofik wylÂądowaÂł i puÂściÂł HM!
-Ale ta Shi caÂłkowicie porÂąbaÂło,Âżeby na mnie siĂŞ rzuciĂŚ.
HM! poszÂła sobie dalej.
[nmm]
PrzybyÂł i poszedÂł dalej <nmm>
PopatrzyÂła w niebo i zmruÂżyÂła oczy. PoszÂła dalej.
NMM
Idzie wolnym krokiem przez Âściernisko.
Patrzy na kraj obraz który zbytnio mu siĂŞ nie podoba.
Id¹c myœli ¿e mo¿e ju¿ czas za³o¿yÌ rodzinê znaleŸœÌ kobietê i mieÌ z ni¹ dzieci.Karol stwierdzi³ ¿e jest dopiero w po³owiê drogi.
Przyspieszy³ kroku i znikn¹³ z widoku.
<NMM>
Karol po zjedzeniu ramenu idzie wolnym krokiem.MyÂśli o tym co powiedziaÂła Tayuya Âże nigdy siĂŞ nie dostanie do SO.Karol myÂślÂąc zasmuciÂł siĂŞ wielce.ZwolniÂł kroku i szedÂł zamyÂślony jakby nie obecny.Karol przeszedÂł Âściernisko i zniknÂą z widoku.
<NMM>
BiegnĂŞ w kierunku Konohy... [NMM]
Klon biegnie do suny <nmm>
IdĂŞ z Shi przez wiochĂŞ .
Shi idzie razem z Dei'em , z Ryu i z Shidanem przez ta sama wioske xP
Karol zatrzymujĂŞ siĂŞ na równinie i uaktywnia Raikuy Berg.DziĂŞki drugiemu poziomu Raiku Berg Karol moÂże lataĂŚ i Karol odlatuje.
<NMM>
BiegnĂŞ w kierunku Oto.
"Mam nadziejĂŞ, ze Tayuya bĂŞdzie chciaÂła mi pomóc..."
{NMM}
No i przeszlismy razem z Deidem i z Mamusia
SzÂła szybkim krokiem do Oto.

NMM
Klon udaje sie do konohy. NMM
SzedÂł dalej udajÂąc siĂŞ do siedziby ale byÂł na wszelki wypadek w przebraniu tego faceta co byÂł w Konosze .
LecĂŞ za DeidarÂą...
-WidzĂŞ, Âże siĂŞnie zatrzymasz blondynko... o pardon... blondynie... No cóÂż... Przyspieszam i w³¹czam Sharingana aby przewidzieĂŚ kierunek jego biegu...
Trzymal sie dalej i spal
Karol idzie wolnym krokiem po Âściernisku "Co za paskudny krajobraz"-pomyÂślaÂł "NiedÂługo bĂŞdĂŞ w Oto-gakure ciekawe co robi Lord Orochimaru pewnie knuje spiski"-pomyÂślaÂł Karol szedÂł po Âściernisku nie przyglÂądajÂąc siĂŞ temu paskudnemu krajobrazowi "Dobrze Âże tu nie mieszkam"-pomyÂślaÂł Karol przeszedÂł przez Âściernisko i kierowaÂł siĂŞ do nastĂŞpnej wioski.
<NMM>
Przechodze myslac mialem szczescie w zyciu spotkalem tylko 1 zbira czy to nie zbieg okolicznosci???<NMM>
BiegÂł dalej po drodze stworzyÂł 2 bunshiny i zmieszaÂł siĂŞ z nimi [nmm]
WkoĂącu cie dogoniÂłem.- mówie do kabuta. Ok. Ruszamy.
BiegnĂŞ w stronĂŞ Konohy.

<NMM>
SzedÂł nie zwracajÂąc uwagi na nic <NMM>
SzedÂł
[nmm]
Biegne przed siebie.
Sz³a przed siebie z wci¹¿ krwawi¹c¹ ran¹ na plecach.

NMM.
WyszedÂł z lasu a padajÂące na niego promienie ÂświatÂła powoli osuszaÂły jego ubrania. SzedÂł w stronĂŞ Suny.

Dodane po 6 godzinach 46 minutach:

PrzeszedÂł i dotarÂł do wioski.

<NMM>
WszedÂł na Âściernisko i przeszedÂł na równinĂŞ.
<NMM>
SzÂłam przed siemie z rĂŞkami w kieszeniech kopiÂąc ze znudzonÂą minÂą jakiÂś kamieĂą.
ZauwaÂżasz tego samego mĂŞÂżczyznĂŞ w czarnej szacie co poprzednio.
-Witam... wiĂŞc co, chcesz jadeitowy sztylet?
zatrzymaÂłam siĂŞ obrzucajÂąc go ponurym wzrokiem
"ucniowie mi siĂŞ zgubili"
-chcieĂŚ to ja wiele chcĂŞ-powiedziaÂłam-sÂądze Âże za darmo go nie dostanĂŞ
-CóÂż... przynajmniej nie jesteÂś gÂłupia... PotrzebujĂŞ pewnej ksiĂŞgi, która prawdopodobnie znajduje siĂŞ w posiadaniu byÂłego ucznia Orochimaru... uczeĂą ten przebywa teraz prawdopodobnie w Kumo -gakure
przewróciÂłam oczami
-aha...-przyjĂŞÂłam do wiadomoÂści-dobrze powiedz mi kim jest ów uczeĂą-poprosiÂłam zaplatajÂąc rĂŞce.

Dodane po 2 godzinach 18 minutach:

ruszyÂłam szukaĂŚ uczniów >NMM<
Idzie szybkim krokiem w stronĂŞ Oto.

Dodane po 12 minutach:

DoszedÂł.

<NMM>
-No dobra lece dalej opwiedzialem i ruszylem w strone mrocznej twierdzy...
NMM
Wraca z lasu przez Âściernisko. Zmierza w kierunku Konohy.

Po chwili znalazÂł siĂŞ na Âśrodku równiny.

<NMM>
TrzymajÂąc SakurĂŞ za rĂŞkĂŞ biegÂłem w kierunku lodowca {NMM}
BiegÂła z nim trzymana za rĂŞkĂŞ ..
[nmm]
BiegÂła z Toffikiem za rĂŞkĂŞ, siejÂąc zboÂże.
[nmm]
Zato przebiegÂła w drodze do Kumo.[nmm]
BiegÂłem za siostrÂą.
"BĂŞdĂŞ walczyĂŚ o Kumo... Nawet jeÂśli teraz tam nie mieszkam kocham ta wioskĂŞ..." {NMM}
Zato zatrzyma³a siê na chwilê poœrodku œcierniska, aby odpocz¹Ì.
" Do domku Mistrza ZióÂł nie pójdĂŞ, bo Kumo jest zajĂŞte przez Aka. Droga do Konohy jest zbyt daleka, pozatym nie ufam im. W takim razie pozostaje tylko Hebi. Oni zajmÂą siĂŞ HM!, a Kei nie dopuÂści, do tego, Âżeby ktoÂś jej zrobiÂł krzywdĂŞ." - po tej logicznej dedukcji Zato ruszyÂła dalej.[nmm]
Biegn¹³ caÂły czas w kóÂłko i poszedÂł sobie <NMM>
Wilk biegÂł w stronĂŞ Oto... ByÂłem nieco zmĂŞczony ale zadowolony...
"Jednego Akowca mniej..."{NMM}
BiegÂła bardzo szybko za Keishim w stronĂŞ siedziby..
SzedÂł czujnym i wolnym krokiem patrzyÂł siĂŞ raz na górĂŞ przed nim a raz na staruszka.DoszedÂł do góry.
<NMM>
SzedÂł nadal za Akimoto...
przechodzĂŞ obok podziwiajÂąc równinĂŞ
<nmm>
pojawiam siĂŞ na Âściernisku
Kiedy pojawiÂłeÂś siĂŞ na Âściernisku, twoje oczy przykuÂły 6 sylwetek mĂŞÂżczyzn zmierzajÂących w stronĂŞ Kusy, byli "uzbrojeni po zĂŞby" i przemieszczali siĂŞ w luÂźnym szyku wiĂŞc jakikolwiek atak masowego raÂżenia byÂłby nie skuteczny. Jeden z nich wyglÂądaÂł wyjÂątkowo groÂźnie.
ciaÂłem nr2 czyta im w myÂślach a nr 1 aktywuje 3 ogony po czym znika pod ziemiÂą
CiaÂło czytajÂące im w myÂślach nie dowiedziaÂło siĂŞ nic ciekawego. Za to wszyscy zauwaÂżyli obecnoœÌ przeciwnika i pomknĂŞli w jego kierunku. Wszyscy prócz jednego z nich który wyglÂądaÂł wyjÂątkowo groÂźnie bo ten szedÂł powoli za nim przywoÂławszy wczeÂśniej ze zwoju wielki miecz(Podobny do tego co ma Zabuza).
ziemia zapadÂła siĂŞ pod wszystkim oprucz tego z mieczem ciaÂło nr 2 aktywowaÂło ms i wykonaÂło patrzÂąc siĂŞ przeciwnikowi w oczy Tsukuyomi w tym Âświecie byÂł przyczepiony do skaÂły ÂłaĂącuchami pod wodÂą gdzie rekin i inne drapieÂżniki odrywaÂły mu kawaÂłki miĂŞs bul potĂŞgowaÂło jeszcze to Âże byÂła to sÂłona woda po paru minutach oderwane kawaÂłki ciaÂła odrastaÂły i proces zaczynaÂł siĂŞ na nowo w tym Âświecie trwaÂło to 3 dni w prawdziwym 1 sekundĂŞ
Niestety ziemia pochÂłonĂŞÂła tylko dwóch z piĂŞciu shinnobi zaÂś reszta zd¹¿yÂła uskoczyĂŚ. Szósty z nich który pozostaÂł na tyÂłach skoczyÂł w górĂŞ i wykonaÂł pieczĂŞci i powiedziaÂł
-Fuuton: Atsugai!
Wielka fala powietrza z jego ust pomknĂŞÂła w stronĂŞ ziemi a gdy z niÂą siĂŞ spotkaÂła wybuchÂła we wszystkie strony tnÂącymi falami powietrza które nie co "ZmasakrowaÂły" drugie ciaÂło i pociĂŞÂło jego towarzyszy. NastĂŞpnie ten sam sam shinnobi wykonuje technikĂŞ Karyu Endan która sprawia Âże momentalnie ogieĂą pochÂłon¹³ Âściernisko przez swojÂą budowĂŞ.
gdy wykonywaÂł tÂą ostatniÂą technikĂŞ moje ciaÂło nr 1 wyleciaÂło z podziemi z rasenganem na niego miaÂło aktywne 6 ogonów a ciaÂło nr 2 Amaterasu na jego klatke piersiowÂą które zaczĂŞÂło siĂŞ rozrastaĂŚ w szybkim tempie przy tym unikajÂąc ataku przeciwnika
Cia³o nr 2 spowi³ ogieù czego zaœ cia³o nr 1 zdo³a³o unikn¹Ì. Jednak¿e ninja zdo³a³ obroniÌ siê swoim mieczem przez co rozpocz¹³ siê miêdzy nimi sprawdzian si³y. Kiedy ju¿ Yagu by³ bliski zranienia obcego shinnobi, ten odepchn¹³ go i wpad³ w sza³ przez co pocz¹³ wyprowadzaÌ mocne ciêcia. Jednak dla Yagu uda³o siê odskoczyÌ i wtedy zobaczy³ jak¹ si³¹ dysponuje przeciwnik bo ca³y ogieù na polanie zgas³.
ciaÂło nr1 wyciÂągnĂŞÂło miecz który zacz¹³ pÂłonÂąc i pochÂłaniaĂŚ chakre wroga po czym zaatakowaÂłem go mieczem ciĂŞcie parad ciĂŞcie po czym 2 ciaÂło Amateru na niego
-Fuuton: Kami Oroshi!
W ciaÂło nr 2 pomknĂŞÂła ogromna fala powietrza przez którÂą nie mógÂł wykonaĂŚ Amaterasu po czym wyprowadziÂł w przeciwnika serie ciosów ale gdy ten z paradowaÂł jeden z nich powstaÂł styk rycerski który doprowadziÂł do kolejnego sprawdzianu siÂły który Yagu zdaÂł pomyÂślnie i wykonaÂł ciĂŞcie które uciĂŞÂło gÂłowĂŞ jego przeciwnikowi zaÂś gdy padaÂł wypad³¹ mu b³êkitna kula w której wnĂŞtrzu jarzyÂły siĂŞ bÂłyskawice.
PodniosÂłem kulkĂŞ i odszedÂłem<NMM>
Gaara przybywa na oto miejsce. KÂładzie siĂŞ gdzieÂś pod drzewem i rozmyÂśla.
- WidziaÂłem tylu wspaniaÂłych ninja. - MówiÂł sam do siebie. - A niektórzy mieli nawet Techniki oczne, które podziwiam. Na przykÂład Arihyoshi - Byakugan. Madara Uchiha - Sharingan. Pein - Rinnengan. Czasem myÂślĂŞ jak to by byÂło posiadaĂŚ jakieÂś DouJutsu.
Madara pojawiÂł siĂŞ w czarnym ogniu Bogini SÂłoĂąca obok Gaary Piasku...
- Mój koniec jest bliski- powiedziaÂł - a jako czÂłonek sojuszu i czÂłonek eliternej jednostki ANBU zostaniesz przeze mnie wynagrodzony... Madara aktywowaÂł Mangekyou Sharingana i wyj¹³ lewe oko... Ze smutkiem przybliÂżyÂł je do oka Gaary i widaĂŚ byÂło jak czerwona i niebieska czakra jest przesyÂłana do oka ... Na oku Kezekage pojawiÂł siĂŞ znak MS... Madara ze ÂłzÂą w drugim(juÂż jedynym) oku znikn¹³...
<NMM>
- C-c-co? - ZdziwiÂł siĂŞ gdy tylko Madara wypowiedziaÂł "Mój koniec jest bliski" - Nagle poczuÂł dziwnÂą chakrĂŞ na lewym oku. Teraz mógÂł ujrzeĂŚ to, czego nigdy wczeÂśniej swoimi normalnymi oczyma nie mógÂł dojrzeĂŚ. ZÂłapaÂł siĂŞ za oko, w którym tkwiÂł MS. "Co za wspaniaÂłe uczucie" - PomyÂślaÂł, gdyÂż wreszcie dowiedziaÂł siĂŞ jak to jest mieĂŚ DouJutsu. - DziĂŞkujĂŞ, Madara - RzekÂł, zanim ten jeszcze znikn¹³.
PostanowiÂł ruszyĂŚ tyÂłek z miejsca i wróciĂŚ do wioski, bo coÂś mogÂło jej zagraÂżaĂŚ.

<NMM>
Nad Âścierniskiem leciaÂł sporych rozmiarów biaÂły smoka a na jego grzbiecie siedziaÂł mÂłody Arihyoshi.PrzebyÂłem juÂż praktycznie poÂłowĂŞ drogi lecz tyle samo przede mnÂą.No cóÂż nie warto teraz zawracaĂŚ a wiĂŞc w drogĂŞ.WydajÂąc kolejne polecenie smokowi nie kazaÂłem zmieniaĂŚ mu jego kursu bo wiedziaÂłem Âże tÂą drogÂą dotrĂŞ do TakiGakure.UcieszyÂłem siĂŞ widzÂąc w oddali charakterystyczny dla tej wioski olbrzymi wodospad.Po chwili znikÂłem wraz ze smokiem z widoku opuszczajÂąc to miejsce.
NMM
BiegÂłem poprzez równinĂŞ w kierunku Kusy. MyÂślaÂłem caly czas o tym Âśmiesznym kolesiu, o kamieniu w woreczku...
" Ma³a przebieg³a szuja... " i znowu parskn¹³em œmiechem. Nie bardzo wiem, co mnie tak w tym bawi³o, ale jak sobie to przypominam, powstrzymac siê nie mogê. Oczywiœcie zamyœli³em siê i oma³o sie nie wywali³em, ale po chwili skupi³em siê na biegu. <NMM>
Seiki bieg w stronĂŞ taki co chwila podskakujonc nagle zatrzyma siĂŞ odpory i pobiegÂł dalej
RuszyÂłem przez Âściernisko, w dÂłoni trzymajÂąc flaszkĂŞ taniego wina. Trunek zacny nie byÂł, ale wprawionemu degustatorowi jakim byÂłem wcale to nie przeszkadzaÂło... Oprócz wina myÂślaÂłem juÂż takÂże, gdzie znajdĂŞ ofiarĂŞ, którÂą mógÂłbym zÂłoÂżyc ku czci mego Pana.
Zasady : Mg ma zawsze racje, Chakre piszesz po moim poÂście, Nie wykÂłócasz siĂŞ na gg - To przez takiego jednego Emiko piszĂŞ Âżeby jasnoœÌ byÂła, Kawarimi nie nakÂładasz tylko uÂżywasz gdy widzisz atak.

SzedÂłeÂś popijajÂąc tanie wino marki " Malynka ", spokojny chód ÂświadczyÂł o tym Âże wcale ci siĂŞ nie Âśpieszy. JednoczeÂśnie czuÂłeÂś chĂŞĂŚ zabicia jakiegoÂś maÂłego gÂłupiego genina w koĂącu Jashin bardzo by tego chciaÂł. Wiatru nie byÂło w ogóle... spokój i cisza jedyne co przykuÂło twojÂą uwagĂŞ to z daleka wypatrzony chÂłopak mniej wiĂŞcej 16 lat.
Widz¹c nadchodz¹cego z naprzeciwka ch³opaka, poci¹gn¹³em z butelki ostatnie ³yki wina malinowego. Podbieg³em do ch³opaka i z ,,pachn¹cym'' siar¹ oddechem wydobywaj¹cym siê z moich ust wraz ze s³owami, spyta³em:
-No co tam chÂłopcze... sam podróÂżujesz? Niebezpiecznie chyba trochĂŞ, prawda...?
Przy okazji rozmowy przyglÂądam siĂŞ teÂż wyglÂądowi chÂłopaka.
Ch³opak mia³ metr siedemdziesi¹t wzrostu a gdy zauwa¿y³ ¿e do niego biegniesz przygotowany na atak niepostrze¿enie wyj¹³ kunaia. Gdy Podbieg³eœ do niego ten jednym sprawnym ciêciem st³uk³ tw¹ butelkê po czym odskoczy³ w ty³ - Chyba coœ do ciebie mia³... a mo¿e po prostu nie lubi³ wina ? Sta³eœ zalany w³asnym siarczystym trunkiem, z niedowierzaniem patrzy³eœ na osobnika przed sob¹.
OdmówiÂłem w myÂślach krótkÂą modlitwĂŞ do mojego Pana, po czym wyciÂągn¹³em dwa kunai'e i ruszyÂłem na przeciwnika. JeÂśli jego ostrze miaÂłoby mnie trafic, uÂżyjĂŞ Iwa kawarimi, zmieniajÂąc siĂŞ w pyÂł i po chwili pojawiajÂąc siĂŞ w tym samym miejscu. Próbuje dÂźgnÂąc mÂłodzieĂąca, który zmarnowaÂł caÂłe moje wino prosto w obie nerki, kaÂżdym ostrzem przebijajÂąc innÂą...
Wyj¹³eÂś kunaie i szedÂłeÂś dziarsko na przeciwnika... jednoczeÂśnie wyglÂądaÂłeÂś jak wygÂłodzony Âżyd z drugiej wojny Âświatowej idÂący za kotem w ciemny zauÂłek. Trzeba ci przyznaĂŚ Âże pomysÂł miaÂłeÂś dobry lecz nie przemyÂślany... przeciwnik zd¹¿yÂł zÂłoÂżyĂŚ pieczĂŞci i wysÂłaÂł ciĂŞ w 20 m podróÂż w tyÂł... Iwa kawarimi nie byÂłeÂś w stanie uÂżyĂŚ do tego sÂą potrzebne rĂŞce trzeba je zÂłoÂżyĂŚ a trzymajÂąc kunaie ta sztuka ci siĂŞ nie uda. W kaÂżdym bÂądÂź razie nic ci nie jest... lekkie zadrapania na twarzy dodajÂą ci animuszu i przeÂświadczenia ÂżeÂś mĂŞski.
,,Moja ofiara ÂśmiaÂła podnieÂśc na mnie rĂŞkĂŞ... CóÂż to i tak nic nie zmieni...''-pomyÂślaÂłem zrywajÂąc siĂŞ z ziemi i ruszajÂąc pĂŞdem w kierunku chÂłopaka. W biegu rzucam w niego po kolei oba kunai'e, zwalniajÂąc jednoczeÂśnie rĂŞce do Iwa kawarimi. Kiedy juÂż stojĂŞ przy chÂłopaku, wyprowadzam potĂŞÂżne kopniĂŞcie w jego udo, a póÂźniej poprawiam drugÂą nogÂą w Âżebra. Teraz wyjmujĂŞ kunai i przebijam nim pÂłuco ofiary, ale tak, Âżeby jeszcze dyszaÂła.
W koĂącu Jashin zawsze wolaÂł, gdy moje ofiary zabijaÂłem w trakcie rytuaÂłu...
Szybko przemieÂściÂłeÂś siĂŞ w stronĂŞ swojego przeciwnika którego mocno kopn¹³eÂś w jednÂą z nóg zaÂś póÂźniej poprawiÂłeÂś drugÂą nogÂą. Uderzenia byÂły na tyle potĂŞÂżne, a moÂże on byÂł maÂło wytrzymaÂły Âże powaliÂły go na ziemiĂŞ. Teraz rzuciÂłeÂś siĂŞ na niego by zrobiĂŚ mu dziurkĂŞ w klacie lecz on przewidziaÂł ten rozwój sytuacji to teÂż od razu nogami odbiÂł ciĂŞ w tyÂł... na jakieÂś 2 - 3 m.
ChÂłopak szybko wstaÂł i byÂł gotowy do walki.
Gdy chÂłopak mnie odepchn¹³ i zacz¹³ wstawac, ja równieÂż szybko zerwaÂłem siĂŞ z ziemii. JuÂż po chwili biegÂłem w jego stronĂŞ, lecz zamiast otwarcie zaatakowac, wykonaÂłem wÂślizg, próbujÂąc zwalic go w ten sposób z nóg. Gdy obaj leÂżymy na ziemii, Staram siĂŞ przygnieÂśc go moim ciaÂłem, tak, Âżeby leÂżaÂł twarzÂą do ziemi, po czym chwytam jego rĂŞce, i zdecydowanym ruchem wypycham w górĂŞ, dziĂŞki czemu powinienem uszkodzic stawy ramieniowe przeciwnika. Tym samym nie powinien juÂż móc uÂżyc swoich rÂąk w walce.
Gdy przeciwnik wstawaÂł ty szybko wykonaÂłeÂś wÂślizg... nie mniej jednak nie wzi¹³eÂś pod uwagĂŞ tego Âże on moÂże byĂŚ silniejszy to teÂż wyrwaÂł siĂŞ z twojego uÂścisku i szybko obróciÂł po czym zÂłapaÂł ciĂŞ za koÂłnierze/ koszulkĂŞ/ubranie i dziĂŞki sile nóg i rÂąk wypchn¹³ na ziemiĂŞ. Po czym odbiÂł siĂŞ rĂŞkoma od ziemi i wstaÂł, ty znów leÂżaÂłeÂś. Prychn¹³ w twojÂą stronĂŞ i czekaÂł na twoje posuniĂŞcia.
RzuciÂłem w stojÂącego nade mnÂą chÂłopaka trzy shurikeny, jednoczeÂśnie wstajÂąc. Gdy juÂż wstanĂŞ, zadajĂŞ mu silny cios prawÂą rĂŞkÂą w nerkĂŞ. DziĂŞki temu powienien siĂŞ nieznacznie pochylic, a wtedy ja kopiĂŞ go prosto w twarz.
WstaÂłeÂś jak opĂŞtany i cisn¹³eÂś rzutkami w przeciwnika po czym szybko do niego podbiegÂłeÂś i zadaÂłeÂś mu druzgoczÂący cios po którym jak przewidziaÂłeÂś przeciwnik siĂŞ pochyliÂł. Od razu potem rozkwasiÂłeÂś jego twarz kolankiem... przeleciaÂł dwa metry w tyÂł i pad na w póÂł Âżywy. Szybko zÂłoÂżyÂł pieczĂŞci i jego Bushiny ruszyÂły na ciebie byÂło ich 3. Ten wstaÂł w poÂśpiechu i dyrygowaÂł tylko swoimi klonami.
WidzÂąc z jakim skupieniem dzieciak kontroluje swoje klony, od razu dostrzegÂłem lukĂŞ w jego obronie. A tak konkretniej to brak jakiejkolwiek obrony.... Tak wiĂŞc zacz¹³em miotac w niego resztÂą mojej broni miotanej, czyli 3 kunai'ami i 2 shurikenami. CelowaÂłem w korpus. JeÂśli klony oka¿¹ siĂŞ kage bunshinami, po wykonaniu rzutów chroniĂŞ siĂŞ za pomocÂą Iwa kawarimi.
Klony przeciwnika jako ¿e by³y kage bushinami, szybko stanê³y na drodze twojej broni to te¿ gdy tylko broù dolecia³a do celu te siê rozmywa³y. Przeciwnik, ten prawdziwy oberwa³ jedn¹ "gwiazdk¹" w bark lecz szybko z³apa³ za torbê i wyci¹gn¹³ taki bardzo du¿y shuriken, demonicznego wiatru ? I cisn¹³ nim w twoj¹ stronê...
UÂżyÂłeÂś kawarimi w obliczu niebezpieczeĂąstwa zaÂś po chwili wróciÂłeÂś do normalnej formy. ZauwaÂżyÂłeÂś teÂż uÂśmiech na twarzy oponenta.
-Nie masz siĂŞ z czego cieszyc. Uwierz mi. Nie moÂżesz mnie zabic.-PowiedziaÂłem z tajemniczym uÂśmiechem, PrzegryzajÂąc jednÂą z ÂżyÂł na rĂŞce, aby dostac w miare obfitego krwotoku. Z lejÂącej siĂŞ krwi narysowaÂłem na ziemi znak Jashina. Gdyby w trakcie tej czynnoÂści goÂśc mnie zaatakowaÂł, znów stosuje Iwa kawarimi.
-To Jashin Maru. Znak mojego Pana. WiedÂź, Âże to wÂłaÂśnie wewnÂątrz tego znaku wydasz swoje ostatnie tchnienie.-powiedziaÂłem, po czym ruszyÂłem na chÂłopaka. ZachodzĂŞ go z prawej strone, rĂŞkÂą chwytam za ubranie, i kopiÂąc w zgiĂŞcie kolana, jednoczeÂśnie ciÂągne za ubranie, dziĂŞki czemu powinienem go przewrócic. RobiĂŞ obrót z przeciwnikiem i rzucam go na pieczĂŞc Jashina. Tam zadaje mu paraliÂżujÂący cios w splot sÂłoneczne, po czym duszĂŞ go, aÂż wyda ostatnie tchnienie...
CóÂż... szkoda Âże siĂŞ nie odwróciÂłeÂś... wiedziaÂł byÂś z czego oponent siĂŞ cieszy. Przeciwnik panowaÂł nad technikÂą która pozwala mu okreÂślaĂŚ tor lotu ciÂśniĂŞtej broni. Shuriken demonicznego wiatru wróciÂł do ciebie... i obci¹³ ci dÂłoĂą tÂą która zacz¹³eÂś sobie gryŸÌ. Ból byÂł niewiarygodny... padÂłeÂś na ziemiĂŞ chciaÂłeÂś wyĂŚ lecz nie byÂłeÂś w stanie tak ból ciĂŞ sparaliÂżowaÂł. Przeciwnik schowaÂł swojego shurikena a po chwili zacz¹³ uciekaĂŚ. MisjĂŞ oficjalnie trzeba zakoĂączyĂŚ chyba Âże chcesz biec za nim w nadziei Âże siĂŞ nie wykrwawisz... to twoja decyzja napisz na pw.
W szale spowodowanym bólem rzuciÂłem siĂŞ w pogoĂą. Najpierw jednak podniosÂłem swojÂą dÂłoĂą i schowaÂłem jÂą do kieszeni pÂłaszcza. Nie przejmujÂąc siĂŞ ogromnÂą iloÂściÂą krwi, która laÂła siĂŞ z mojej rĂŞki, pĂŞdziÂłem za chÂłopakiem, który ÂśmiaÂł odciÂąc mi dÂłoĂą... W biegu patrzĂŞ na ziemiĂŞ, szukajÂąc na drodze któregoÂś z kunai'ów, bÂądz shurikenów rzuconych wczeÂśniej. JeÂśli Âżadnych nie zobaczĂŞ, wystarczy jakiÂś ciĂŞÂższy kamieĂą. Gdy juÂż podniosĂŞ broĂą, miotam niÂą prosto miĂŞdzy Âłopatki uciekajÂącego.
ZnalazÂłeÂś solidny i ostry kamieĂą cóÂż zamachn¹³eÂś siĂŞ i mimo bólu cisn¹³eÂś w przeciwnika. Nie mniej jednak ból sprawiÂł iÂż twoja "broĂą miotana" trafiÂła w gÂłowĂŞ przeciwnika obezwÂładniajÂąc go i potĂŞÂżnie raniÂąc. Gdy dobiegÂłeÂś do chÂłopaka ten leÂżaÂł w bez ruchu... chyba Âżycie z niego uchodziÂło. RĂŞkÂą która ci pozostaÂła dotkn¹³eÂś go w tyÂł gÂłowy i stwierdziÂłeÂś Âże twój kamieĂą przeleciaÂł przez potylice i wbiÂł siĂŞ w mózg, ofiara konaÂła a ty myÂślaÂłeÂś mniej wiĂŞcej coÂś takiego " AleÂż ja mam krzepĂŞ !"
Korzystaj¹c z nielichego krwotoku, wydobywaj¹cego siê z mojej rêki, nakreœli³em na ziemi znak Jashina. Potem wyrwa³em z g³owy dogorywaj¹cego ch³opaka ostry kamieù, po³o¿y³em go plecami na znaku. I tak zaczê³a siê zabawa... Wyci¹³em na klatce piersiowej ofiary znak mojego Pana. Pracowa³em nad nim, pog³êbiaj¹c ciêcia, a¿ do momentu, gdy serce ch³opaka przesta³o bic. Wtedy zdar³em z niego ubranie, zatamowa³em nim krwotok i wzi¹³em siê za przeszukiwanie dobytku zabitego.
CzyniÂłeÂś wszystko bardzo szybko. Teraz mogÂłeÂś zrobiĂŚ swój rytuaÂł cóÂż... Jashin na pewno jest zadowolony z twojego wystĂŞpku co wiĂŞcej masz wraÂżenie Âże czegoÂś siĂŞ nauczyÂłeÂś...
Pkt + 3, Chakra : +20, Yen : + 100, 5 dni - 10 sily... i musisz przyszyĂŚ rĂŞkĂŞ !

Koniec misji r. C
Zadowolony ze zÂłoÂżonej ofiary, dobrze schowaÂłem swojÂą dÂłoĂą, i nie zwaÂżajÂąc za bardzo na ból, jakim promieniowaÂła moja lewa rĂŞka, ruszyÂłem w kierunku Konohy. ByÂła to jak wiedziaÂłem najwiĂŞksza wioska, takÂże powinienem tam znaleÂśc jakiegoÂś medyka.... albo chociaÂż szwaczkĂŞ.
<NMM>
- Buhaha ! - zakrzykn¹³ Risen, zwalniajÂąc. Tyle tematów, przez które powinien przejœÌ - omin¹³. Dlaczego ?
Ano, nie chciaÂło sie mu.
Rozejrza³ siê woko³o, szukaj¹c czegoœ, co przyci¹gnê³oby jego uwagê. Np. Jakiœ nastolatek jedz¹cy kapustê. Co oczywiste wiêc, zacz¹³ poszukiwania takiego.
- Cip, cip... chodÂź no tutaj - wydaÂł z siebie odgÂłos.
-Jak Âśmiesz woÂłaĂŚ mnie jak kurczaka- zakrzykn¹³ Keno wypluwajÂąc reszty starej kapusty która ostatnio mu nie wchodziÂła. Co wiĂŞcej skoĂączyÂł siĂŞ mu kapuÂściany bimber.- ej ty nie masz moÂże jakiegoÂś bimbru?- spytaÂł Keno Risena idÂąc w jego stronĂŞ chwiejnym krokiem. Nie wstawaÂł juÂż miesiÂąc z miejsca. CzyÂżby owa kapusta byÂła jakimÂś narkotykiem? Czy byÂły to tylko pyrki z ziemniakami? Tego juÂż nikt sie nie dowie.
- Mam tylko pewne spermentofity - odparÂł chyÂżo Risen, co by to waÂścia do niego podchodzÂącego, nie uraziĂŚ opóÂźnieniem zbytnim. SpojrzaÂł na kapuÂściany raj czÂłonka Senjuu, a zaraz po tym na niego samego i usiadÂł na rzyci swej.
- PoszukujĂŞ jakiejÂś ckliwej dziewicy. Czy taka samica czÂłowieka jest Ci znana ? - zapytaÂł ciekawy.
-Dziewice.?. ja jestem za znalezieniem takowej. SwojÂą drogÂą nigdy tego nie robiÂłem i poszukuje mastera króty by mni9e podszkoliÂł w tym ciekawym jakÂże fachu.- Keno podaÂł gÂłówkĂŞ kapusty Risenowi.- sie nazywasz? Bo ja jestem Keno z klanu Senjuu.
- A ja Risen z klanu Dymaczy - odrzekÂł chÂłopak, dla którego rzeczÂą normalnÂą i kulturalnÂą byÂło przedstawienie sie peÂłnym imieniem i nazwiskiem. ChociaÂż, mówiÂąc szczerze, to chÂłopak nigdy swojego prawdziwego nazwiska nie usÂłyszaÂł.
- Powiedz mi, mój drogi chÂłopczĂŞ, bo nie wiem. Czy skoro masz jakieÂś 11 lat, to oznacza to, Âże gustujesz w równych sobie wiekiem czy powiedzmy 16-letnich tyÂłkach ? - zapytaÂł profesor Samaya.
-Ja gustujĂŞ we wszystkich odkÂąd skoĂączyÂły 8 lat a nie majÂą 40. Jak mówi moje klanowe przysÂłowie... nie waÂżne Âże potwór, waÂżne Âże otwór. Nie da sie jednak ukryĂŚ Âże 16 latki sÂą najbardziej pociÂągajÂące w obu znaczeniach tego sÂłowa- odpowiedziaÂł na zapytanie. Dziwne... znali siĂŞ dopiero od paru minut a juÂż znaleÂźli wspólny jĂŞzyk. Czyt zbieg okolicznoÂści czy tylko halucyny wywoÂłane kapustÂą?
- Zaiste - powiedzia³. Wyj¹³ z kieszeni zestaw kilku tabletek, po czym uwa¿nie przyjrza³ sie jednej z nich. Rzuci³ je w stronê senjuu, po czym lekko podstêpnym g³osem zapyta³:
- Wiesz co to jest ?
Risen podrapaÂł sie po gÂłowie, ciekaw kilku kwestii, które zapewne zaraz wygÂłosi Ma³¿owina. Zamiast jednak tego, zdziwiÂł sie wielce, kiedy ta nazwaÂła go "jedynie Ch***". Zboczonym na dodatek.
-PiguÂła gwaÂłtu..? sprytne- powiedziaÂł mÂłody Senjuu i odrzuciÂł kapustĂŞ.- myÂślĂŞ Âże moÂżemy przejœÌ do praktyki.- dodaÂł Keno wstajÂąc pierwszy raz od miesiÂąca i rozprostowujÂąc swoje mÂłode koÂści. MiaÂł wielkÂą ochote na "to" i juÂż nie mógÂł siĂŞ doczekaĂŚ aÂż Ero-sensei( )pokaÂże mu co i jak.
- No... to nie do koĂąca to, co powiedziaÂłeÂś, ale w miarĂŞ blisko - mrukn¹³ szatyn, pouczajÂąc mÂłodego Senjuu - To Apap. No, ale o tym dosyĂŚ. JeÂśli chcesz, najpierw spróbujemy podrywu, a konkretniej popracujemy nad gadkÂą. Co o tym sÂądzisz ? - zaproponowaÂł Risen. PodrapaÂł siĂŞ po gÂłowie, widocznie z powodu wszy, tudzieÂż mend (ale nie tych skaczÂących po jajcach), który wyjÂątkowo tÂą gÂłowĂŞ... "zajmowaÂły". OdwróciÂł sie w sobie bliÂżej nieznanym kierunku, po czym spojrzaÂł z zapaÂłem na mÂłodzieĂąca.
- Pójdziemy tam i zrobiĂŞ Ci pierwszÂą lekcje... Co o tym sÂądzisz ? - podsun¹³.
-Apap...- wymruczaÂł Keno i juz wiedziaÂł o co chodzi z tabletkÂą na ból gÂłowy- a jest to w razie wykrĂŞtów laski tak..? okres i gÂłówka od seksu wymówka... tak mi mówiÂł kuzyn. W kaÂżdym razie moÂżemy iœÌ gdziekolwiek byle sie tylko daÂło wyrwaĂŚ jak¹œ ciekawÂą [cenzura] do grzechu - powiedziaÂł keno pewny siebie i zapalony do roboty.
- WiĂŞc ustalone. Ruszajmy - zakrzykn¹³ pewny siebie Ero-sennin. PostawiÂł krok na przód, po czym z roztargnieniem spojrzaÂł na pole kapusty. Tu byÂło tak miÂło... Tak miÂło. Ale to, co miÂłe, nie trwa wiecznie, a obecnoœÌ chÂłopaka na tym polu i koniecznoœÌ odejÂścia byÂły tego przykÂładem. RuszyÂł powoli, obmyÂślajÂąc skryty plan, jak tu zaciÂągn¹Ì Minako, HaniĂŞ czy Meredith albo Mederith do ÂłóÂżka. W ostatecznoÂści pozostaÂła Shi, która sexu chyba nigdy nie uprawiaÂła.
- MuszĂŞ Ci powiedzieĂŚ coÂś. Wiesz moÂże skÂąd pochodzi powiedzenie "a ch***, Âże potwór, byle miaÂł otwór" ?
-Nie mam pojĂŞcia ale ten kto to wymyÂśliÂł musiaÂł byĂŚ bardzo mÂądry, doÂświadczony i nie ugiĂŞty w dymaniu- powiedizaÂł Keno ruszajÂąc za Ero-senninem. Co raz to bardziej miaÂł ochote i byÂł nagrzany.- A znasz moÂże jakies laski które sÂą super-extra-uber-pro do zaliczenia?
- Tak... - odpowiedziaÂł Risen, ÂściszajÂąc nieco gÂłos.
- PrzykÂładami jest taka Amelia Kurama. Lubi nowicjuszy, wiĂŞc powinieneÂś sie jej spodobaĂŚ. Ponadto, moÂże powinieneÂś spróbowaĂŚ z Minako Kurosaki. Ona chyba ciÂągle jest dziewicÂą, a ma 22 lata - zdradziÂł. w myÂślach zaÂś huczaÂło mu co innego. CoÂś, co zresztÂą zaraz powie.
- Wiesz... Jak dla mnie, to ona musi mieÌ dobre Dildo. ¯eby tyle lat wytrzymaÌ - szepn¹³.
-MówiÂąc szczerze wole dziewice...- odpowiedziaÂł Keno drapiÂąc sie po gÂłowie- a moÂże do ulzenia sobie uÂżywa rĂŞkojeÂści od Katany albo jakiegoÂś wazonika. Raz widziaÂłem jak uÂżywano nawet kija do bejzbola to musi byc ale hardkorowy sex z taka laska ktorej muszelka widziaÂła tylko kij albo dildo...- stwierdziÂł Keno. MiaÂł w oczach jak jakaÂś super laska bawi sie katanÂą a namiot ledwo trzymaÂł siĂŞ w obwodzie.
- O Chrystusie... Jak ma na imiĂŞ twój wacek ? No, mój to FikuÂś - zapytaÂł chÂłopak. ByÂło to moÂże nieco dziwne pytanie, ale... PrzecieÂż wacki Senseia i ucznia, powinny znaĂŚ sie przynajmniej z imienia. A w zasadzie to powinien byĂŚ ostatni stopieĂą ich znajomoÂści.
- Wiesz... MuszĂŞ Ci zdradziĂŚ, Âże najlepsze sÂą te, które dawno nie uprawiaÂły sexu. Uwierz mi... One sÂą ostre.
-Mój wacek... ma troche gÂłupie imiĂŞ... takie wiesz proste i Âłatwe do zapamiĂŞtania... wabi sie Sztywniak bo nigdy nie opada - powiedziaÂł Keno patrzÂąc na swojego "towarzysza". Znów byÂł sztywny jak mówi jego nazwa.- to co sensei idziemy upolowaĂŚ jak¹œ [cenzura]?
- Tak, tak... Zaraz wyruszymy. Co sÂądzisz o Oto ? Tam wÂłaÂśnie jest ta caÂła Minako. - mrukn¹³ Risen. PrzyspieszyÂł nieco kroku, bo mu w krocze zimno sie powoli robiÂło, a jak wiadomo, pocieranie poÂśladków wydzielaÂło jak¹œ iloœÌ energi cieplnej.
- Ciekawe imiê... - zacz¹³ - Sztywniak. A niech Ciê - zakoùczy³ uœmiechniêty ch³opak. Spojrza³ w nocne niebo, ciekaw kolejnych zdarzeù. Mo¿e m³ody Senjuu powie coœ ciekawego.
-Ahhh jak dorwĂŞ tÂą Minako to aÂż bĂŞdzie chlupaÂło. Ale myÂśle Âże jak zrobi loda to bĂŞdzie zgoda. Tak na poczatek. Zawsze mi mówiono Âże poczÂątek trwa 5 min. wiĂŞc po lodziku zrobimy to na dziku...- rymowaÂł w strone senseia Keno i dÂźwiĂŞcznym krokiem kroczyÂł w strone Oto gdzie jeszcze nie byÂł de facto.
- No widzisz... Wszystko siĂŞ uÂłoÂży - pocieszyÂł, nie wiadomo byÂło tylko czemu, Risen Keno. RuszyÂł biegiem przed siebie, najwidoczniej majÂąc w myÂślach mnóstwo najróÂżniejszych rzeczy.
- ChoÌ... W koùcu, ma chlupaÌ - zakrzykn¹³ do swojego uczniaka. Oj, bêd¹ z niego ludzie... Bêd¹ z niego ludzie.
<NMM>

// Pisz pierwszy w jakimÂś temacie, albo napisz za nas obydwu :3//
Kai z panem H, w koĂącu doszli do Iwy, znajdowali siĂŞ teraz gdzieÂś na równinie Sabaoth, która miaÂła ich doprowadziĂŚ do kopalni, która byÂła celem ich podróÂży do Iwy. Kai przyspieszajÂąc trochĂŞ kroku i zostawiajÂąc Pana H lekko w tyle, zacz¹³ ÂśpiewaĂŚ pod nosem ulubionÂą piosenkĂŞ. Gdy juÂż przemierzyli RówninĂŞ, znaleÂźli siĂŞ pod górÂą, w której leÂżaÂła kopalnia.

NMM
Kai po udanej misji wracał tą samą drogą, którą przybył razem z panem Haruki. Jego ciało było trochę obolałe i posiniaczone, jednak nie psuło mu to humoru. W końcu misja się powiodła, dostał pieniądze i trochę się podszkolił w walce. Przemierzając Ściernisko, Kai co chwila obsuwał się na mokrej i błotnistej ziemi "Niech w końcu przestanie padać !" myślał Kai gdy po raz 2 upadł i pobrudził całe ubranie. "Gdy tylko dotrę do Kraju Ognia, umyję się w jakiejś rzece, lub bajorku", ta myśl podnosił go na duchu. Ciepły i przyjazny dla oka Kraj Ognia, a na dodatek spotkanie z jego kuzynką. Teraz przyspieszył tempa, uważając przy tym aby grunt pod nogami znów mu się nie obsunął.

NMM
Na horyzoncie pojawił się członek klanu Uchiha. Biegł w stronę wioski Skał. Chciał wypełnić zadanie jak najszybciej, a później odpocząć lub wziąć się w końcu za jakiś trening. Ostatnio ciągle się gdzieś obijał z Fellowem lub inną bandą idiotów, których poznał Keisuke. Czas mijał tak szybko. Zycie nie trwa wiecznie, a Kei miał jeszcze swoje cele do spełnienia.
<ZT>
Kai szedł powolnym krokiem przez równinę, tak dobrze już mu znaną. Zmierzał do Konohy, musiał spotkać się z kimś, bo strasznie nudziło mu się siedzenie w swoim gabinecie, lub mieszkaniu. Idąc cały czas patrzył na ziemie, aby przypadkiem się nie potknąć. Tutejszy grunt był też dosyć sypki, zatem ryzyko obsunięcia się ziemi było wielkie. Kai szedł dalej, aż w końcu zniknął gdzieś pośród wszechobecnej mgły.
Pojawiłem się na ściernisku znajdującym się w wiosce skały. Spojrzałem na rozpościerającą się równinę. Wiatr zerwał mój płaszcz, a ja dalej ruszyłem w nieznanym kierunku. W czasie tych podróży dużo rozmyślałem nad swoim losem i życiem ,a także tym ,kim byłem kiedyś a kim teraz jestem. Zmieniłem się nie do poznania. Za to nie warto żałować swoich wyborów i zawsze warto przeć do przodu. Opuściłem to miejsca. <NMM>
Chłopak z daleka pomachał Panom handlarzom i ruszył wyznaczonym szlakiem dalej popijając wodę, niestety teraz musiał iść piechotą co było dość dużym utrapieniem po tym wszystkim co przeżył w swej trzeciej ukochanej krainie jaką była suna.
Maurycy szedł powoli stopniowo aż w końcu się wkurzył i zaczął biec bo ile można ROBIĆ MISJĘ B biednemu CHUUNINOWI który ma dużo ROBOTY poza tym ...
- NO JUŻ SZYBCIEJ ! - wrzeszczał do nieba jakby chciał się skontaktować ze swym narratorem... narratorem swych wydarzeń.
Podróżowałem wielką równiną Sabaoth. Musiałem skierować się do Iwy, nawet jeżeli tego nie chciałem. Coś mnie do niej ciągnęło... coś bardzo przyjemnego. Moje kunai'e które aktualnie miałem w ręce pobłyskiwały pod wpływem światła. Biegłem jak najszybciej, aż nagle stworzyłem za pomocą techniki "Ouwashi no Jutsu" wielkiego orła. Wskoczyłem na niego i poleciałem w dalszą drogę w kierunku Iwy.
<NMMT>
Pojawiłem się na ściernisku. Rozglądnąłem siemoimi pięknymi oczyma i dostrzegłem obiekt, który poszukiwałem, mowa o wzgórzu znajdującym się tutaj. Szybko znalazłem się na szczycie ,po czym zacząłem dokładnie patrzeć na całe rozpościerającą mnie okolicę swoim aktywowanym doujutsu. Starałem się wypatrzeć każde żywe stworzenie ,roślinę ,istotę posiadającą chakrę i zmieniającą przepływ tej energii w otoczeniu. Po kilkudziesięciu minutach zaczęły mnie boleć oczy przez co dezaktywowałem kekke genkai, po czym po krótkiej chwili odpoczynku z zamkniętymi ślepiami ponownie powróciłem do tej czynności. Po czym opuściłem to miejsce. <NMM>
Z pustyni trafiłem na kamienną równinę kraju skały... czyyy jakoś tak. Nieco nade mną leciał Zefir. Można było odczuć zmiany temperatury związane z zmianą otoczenia pustynia-skały. Było tu nieco chłodniej. Szedłem.. sam nie wiem gdzie. Tam gdzie mnie nogi poniosą, bo jak to się mówi "tam twój dom, gdzie twój zadek". Byle by nie było to jakieś zimne, mgliste czy deszczowe miejsce. Za takimi klimatami to ja nie przepadam. Ciekawe gdzie trafię...
<nmm>