grueneberg

Las bambusowy wokó³ siedziby Akatsuki. Miejsce na schadzki, jak i równie¿ (a mo¿e przede wszystkim) na trening.


Przyszed³em tu.Usiad³em sobie pod bambusem i czeka³em na kogo¶ znajomego.

Poszed³ poniewa¿ nikt nie przyszed³.
przedziara siê przez las
on za nia


>NMM< ZGLISZCZA
idzie az amy
oui, fajnie tu...

sz³a sobie miêdzy bambusami z do¶æ dziwnym wyrazem twarzy

Dodane po 20 minutach:

sacrebleu... odwiedzi³abym Saia, ale mnie ¶cigaj±... jak mnie zobacz±, to po mnie... swoj± drog± strasznie mu wspó³czujê... chyba przesadzi³am... to TYLKO ANBU...

Dodane po 4 minutach:

a ja u¿y³am takich technik, którymi mog³abym rozwaliæ ca³± wioskê...

westchnê³a

szkoda, ¿e Dei tego nie widzia³...

<NMM>
Przedziera³ sie sprintem przez las co chwila strzelaj±c strumieniami ognia.

zd±¿yæ na misje - powtarza³ sobie.
Przybiegl do lasu.Czekal na kogos.
Przybieg³ za Nagato.
- Tu jest bezpiecznie. Mów - Powiedzia³ do Nagato spokojnym lecz do¶æ czujnym tonem
-Chyba klamales ze mnie nie znasz?To ja lider Aka!Nie powinienes mnie zapomniec...-powiedzial donosnym glosem
Oryginalny Kakuzu przybieg³.
Jeeeezu co to za nadêty cz³owiek.
- Ale¿ oczywi¶cie ¿e Ciê nie zapomnia³em. - Powiedzia³ g³osem pozornie pe³nym uwielbienia.
- Niestety muszê ciê opu¶ciæ mistrzu.
Uda³o sie.
Powoli wyszed³ z lasu.<nmm>
-Alez k³opotliwe...-powiedzia³ i zacz±³ pic wode
Przechodzi³ obok.
- O, co ty tutaj robisz? - zapyta³.
-Jestem Pein...nie pamiêtasz?odpowiedzia³
- Nie. Nie mam zwyczaju pamiêtaæ tego, o czym wola³bym zapomnieæ - odrzek³.
-Wiec sobie nie przypominaj...-powiedzia³
- Nie zamierzam - oznajmi³ melodyjnym g³osem.
-Móg³bym ci przypomniec ale nie chce mi siê-odpar³
- To zrozumia³e - odwróci³ wzrok - Nie chcesz, ¿ebym sobie przypomnia³, jak to nagle znikn±³e¶ nic nikomu nie mówi±c... Radzimy sobie bez ciebie, Pein. Mamy Ayano.
-Czy ja mówie ze sobie nie radzicie?Mam propozycje...-powiedzia³
- O, ciekawe - przyzna³ - I co w zwi±zku z tym?
-Jakby to powiedziec...jestem w gwardi Orochimaru...nie po to aby mu pomagac...mam w tym w³asny cel..chcecie go dorwac?-zapyta³
- Mam gdzie¶ Orochimaru - stwierdzi³ - Czyli zdradzi³e¶ nas dla tego marnego wê¿yka, tak?
-Tak nie by³o.Chcialem dowiedziec sie czegos o Naruto Uzumakim.Sasuke go zna³.On by³ u Orochimaru.Konan wam miala wszystko powiedziec...A poza tym nie jestem juz dawno z Orochimaru...Szuka³em Jiaray'i...zajê³o mi to duzo czasu...W koncu go odnalazlem i stoczy³em z nim pojedynek...To nie by³a zdrada wobec Akatsuki.Chcialem po prostu cos wype³nic...Kontaktowalem sie z wami.Konan widocznie wam nie powiedziala...-powiedzia³

Dodane po 4 godzinach 42 minutach:

zostawi³ klona który mia³ rozmawiac a on sam gdzies poszed³
Z³apa³ siê za g³owê.
- Pein, co ci do g³owy przysz³o, ¿eby ufaæ kobiecie, co?
-W³a¶nie nie wiem...juz nigdy nie zaufam kobiecie...rozumiesz mnie teraz?-odpar³ jakby b³agaj±c o przebaczenie
- W zupe³no¶ci - oznajmi³ - Pein, w co ty siê wpakowa³e¶... Zaczynam tobie wspó³czuæ. Pewnie ca³e Aka ciê potêpia, nie?
-Mo¿liwe...ale ja dalej lubie was wszystkich...je¶li pozwolicie to wróce...nie musze byc liderem-powiedzia³
- Ja nie mam nic przeciwko. Gorzej z reszt± - wzruszy³ ramionami - Ale jakby co jestem po twojej stronie.
-Chociaz ty jeden
- Nie tylko ja. Mayê przekonam jednym s³owem. Kakuzu te¿ raczej, jest w porz±dku - powiedzia³.
-Wiec fajnie,a co z Hidanem?
- Nie wspominaj przy mnie o nim. Jest po prostu ¿a³osny. No i dobra³ siê do Shi. S±dzê, ¿e ka¿dy ju¿ s³ysza³, to co robi±... - sprawia³ wra¿enie rozbawionego.
-Acha,ale ja nie znam Shi-spojrza³ na Sasoriego
- To wampirzyca. Osobi¶cie bym jej nie podskakiwa³, potrafi byæ straszna, ale jest sympatyczna jak na swoj± rasê - powiedzia³ jeszcze bardziej rozbawiony.
-Wiem co masz na mysli...Hidan to juz same dno
- Pein, jednego jestem pewien - niemal¿e siê za¶mia³ - Za taki stosunek do Hidana pó³ Aka ciê dos³ownie pokocha...
-To mam poparcie...Hidan dalej straszy kos±?
- I to jak. ¯yc sie z nim nie da - zamarudzi³ - Wiesz, polubi³em ciê. Mam dla ciebie propozycjê. Mamy nowego wiê¼nia, jeszcze niewytorturowany. Chcesz siê pobawiæ?
-Dobrze...
- Chod¼my - odwróci³ siê i poszed³.

NMM

(Wiêzienia)
poszed³ za Sasorim

[nmm]
Przyszed³ i czeka³ na Peina
Przyszed³
-Co chcia³es?-zapyta³
-Mam pytanie w zwi±zku z tob±...-powiedzia³
-A mo¿esz dok³adniej?-odpowiedzia³
-Wiêc tak...zastanawiam siê dlaczego odszed³es z Aka i znowu wróci³e¶-powiedzia³ niepewnie
-Mia³em swój cel...nie zamierzam ci siê t³umaczyc-odpar³
-Jak zwykle tajemniczy...a po co wróci³es-zapyta³
-Aby naprawiæ swój b³±d...tylko dlatego mnie tu ¶ci±g³es?-zapyta³
-Nie...mam pro¶be-powiedzia³
-Jak± pro¶be?I akurat do mnie?-powiedzia³
-Chce aby¶ ze mn± potrenowa³-powiedzia³ niepewnie
-Potrenowa³?My¶la³em ze jestes silny-powiedzia³ bezinteresownie
-Tak,jestem...ale chce poæwiczyc walke wrêcz-powiedzia³
-Mam przez to rozumiec ze jestes s³aby w taijutsu tak?-zapyta³
-Mo¿na tak powiedziec...wiec co pomozesz?-zapyta³
-Niech ci bedzie...zaczynaj-powiedzia³em
Wyj±³em kunai i bieg³em w strone Peina
Nagle pojawi³em siê ko³o Deidara i zada³em mu cios w g³owe z piê¶ci
Z nosa lecia³a mi krew ale próbowa³em uderzyæ Peina z nogi w brzuch
Bez trudu z³apa³em noge Deidara i j± obkrêci³em,tak ¿e ca³y siê krêci³ i kopn±³em go nog±.Zatrzyma³ sie na drzewie
Wsta³em i siê otrzepa³em.Ciêzko dysza³em.
-Jestes za wolny-krzyk³em
-Mia³es mi pomoc w treningu a nie mnie tyraæ-odpar³em
-Dobra zamknij siê i walcz-powiedzia³em
-Bezczelny typek-pomy¶la³em

Rzuci³em kunai w Peina
Dwoma palcami z³apa³em lec±cy kunai.
-Tylko na tyle cie staæ?-zapyta³em
-[I see you!]-powiedzia³em cicho.Gdy podbieg³em do Peina zrobi³em taki obrut podobny do Konoha Senpuu
Obroni³em siê dwoma rêkami
-Dalej chcesz trenowaæ-zapyta³em
-Tak-odpowiedzia³em
-Wiec rozwal to drzewo nie urzywaj±c technik-powiedzia³em i wskaza³em palcem na drzewo.
-Dobra-skupi³em chakre w nogach i rêkach i naciera³em na drzewo
-Przynajmniej siê na chwile odczepi-pomy¶la³em i obserwowa³em go
Po 2 godzinach drzewo by³o kompletnie zniszczone
-Du¿o czasu ci to zajê³o.W nagrode chcesz isc cos zje¶æ?-zapyta³ Deidare
-Dobry pomys³-powiedzia³em
-Wiêc chod¼my-powiedzia³ i poszed³

[nmm]
Poszed³ za Peinem

[nmm]
-Jeszcze tutaj nie by³am w tym lesie bambusowym
fajne miejsce ale dobra idê ju¿
[nmm]
Przychodze i staram siê trenowaæ Kamina's Genjutsu .Nic mi nie wychodzi.

Staje w lekkim rozkroku .Skupiam chakrê krzyczê -Kamina's Genjutsu ! - znowu nic nie wychodzi.

Rozlu¼niam siê,wiem ¿e muszê siê skupiæ. Nabieram bardzo du¿o chakry.Skupiam siê - Kamina's Genjutsu ! - pojawia siê odch³añ ,lecz po chwili znkia.

No prawie! -krzyczê - Ju¿ prawie nie mam chakry - Wydobywam resztki chakry.Jestem bardzo skupiony - Kamina's Genjutsu!!!!! - przede mn± pojawia si odchañ , ktróre moge kontrolowaæ - Super ......Nauczy³em siê - zemdla³em[/code]
lol,

Dei wstawaj i bierz sie do roboty, to ze raz Ci wyszlo, to nie
zanczy, ze drugi raz wyjdzie.
Za ubogi opis.
Poruszy³em siê - Umiem czy nie kuzynko????
sprobuj jeszcze raz. Chce zobaczyc , czy na pewno to umiesz.
Ok

Wsta³em . Skumulowa³em bardzo du¿o chakry.Skupi³em siê jak nigdy dot±d.Popatrzy³em który kawa³ek lasu obj±æ odch³ani±.Upatrzy³em kilka drzew stoj±cych bardzo blisko siebie. Stane³em w lekkim rozkroku wykona³em odpowiednie pieczêci i krzykna³em

Kamina's Genjutsu!!!!! - i czeka³em na wynik
7pkt. zdales.

nmm
Dziekujê kuzynko.My¶lê ¿e na misjê to Genjutsu powinno wystarczeæ - powiedzia³

Dodane po 2 minutach:

Pomo¿esz mi doj¶c do siedziby???? Bo nie mam si³y

Dodane po 2 godzinach 5 minutach:

Ledwo wsta³ i pocz³apa³ w stronê siedziby Aka

NMM[/b]
wychodze do lasu bambusowego i skrywam sie tak aby nik mnie i mojeko towazysza nie widzia³
jestem za Lee uaktywniam baykugana i mowie- nikgo niewiedze.
- to moszukajmy kogo¶ mam tu sprawe i kilka pytan do zadania
na wszelki wypadek przypominam wam, ¿e NIE ZNACIE po³o¿enia siedziby Akatsuki, a ot tak go sobie go nie odkryjecie <bez dyskusji>
dobra
(moze i nie znamy polo¿enia ale jak kogo¶ spotkamy to sie dowiemy )
najprawdopodobniej tak pomy¶la³em wychodze <nmm>
Przebieg³ przez las Bambusowy...
By³ daleko od was
NMM
misja musi byæ zaczêta od nowa i musi was kto¶ przyprowadziæ kto by³ ju¿ wiêziony przez Aka i zna drogê tak postanowi³a Shi, a teraz kasujemy posty
kierujemy sie w strone gluwnego budynku

NMM
podazam za moim towazyszem(NMM)
Przepraszam bardzo...Czy ja niewyra¼nie napisa³em? Czy ja napisa³em to po chiñsku? 3 posty UP
wyladowalem na skraju lasu bambusowego, zszedlem z fenixa i postawilem naczynie dodajac kartke

"Dla BoSSkiej Shi"

"Ech ale niebo jest piekne...." zagapilem sie na nie

"Byakugan!!"
przyszedl klon.
Wyczula z daleka obca krew.
Byla gotowa do ataku.
zauwazylem klona z daleka. Stalem spokojnie wpatrujac sie w niebo
Podeszla blizej...
- czego tu chcesz - warknela . Po chwili zauwazyla pakunek podpisem.
- ojejku to dla mnie?!
"taaak..." patrzalem dalej na niebo
Podeszla otworzyla pakunek.. krew...
- czemu jestes taki mily? to na pewno jakas plapka!
Wyjela finke. Klon Shi stanal w bezpiecznej pozycji ..
"hmmm myslalem ze Twoj wech by Cie powiadomil o tym... ale cos jezeli mi niewierzysz..." patrzalem dalej w niebo
- hmm.. czekaj przeanalizuje to... - usiadla na trawce. i rozmyslala:
Shi Ty jestes zla, onjest dobry.. Ty jestes zla.. jelsi on jest dobry to na pewno nie chcial Cie otruc.
- no dobra wierze Ci. - napila sie lyk.
"no ba... smacznego" patrzalem dalej w niebo, ksiezyc swiecil mocno "smakuje?? nie dawno najadlem sie slodyczy i poziom cukru we krwi mam wysoki "
Klon padl na ziemie
- mmm .. miodzio.... - rozmarzyla sie.. - po chwili wstala, czego wlasciwie chcesz?
Popatrzylem Shi prosto w oczy "chcialem sie upewnic ze krew zostala odebrana..." zemdlilo mnie, upadlem na kolana , Byakugan sie zdezaktywowal.
- wiem, ze jestem bosska ale nie musisz od razu padac przed mna na kolana... chyba, ze blagasz o litosc...
Podeszla d o niego szturchnela lekko noga..
-eej co z Toba?
Za duzo krwi oddales?
"chyba przesadzilem z ta krwia, Byakugan!!" wstalem na nogi " upadlem bo mi sie zakrecilo w glowie, co do litosci nie musze nikogo o nic blagac"
Popatrzyla na niego krzywo.
- usiadz sobie. Bo znowu upadniesz...
Popatrzyla na jego oczy.
- czemu wciaz patrzysz na niebo? Dostrzegasz tam cos?
usiadlem "Nie, poprostu uwielbiam patrzec na nie, Otaczaja nas milony gwiazd, kazda z nich produkuje niewyobrazalna ilosc enegii i to mnie wlasnie fascynuje, dla Ciebie to moze byc prawdopodobnie nudne... co wiecej, patrzac na gwiazdy lepiej mi sie mysli" (kurde co ja robie, siedze sobie od tak z pania wampir z aka i gadam o niebie O.o) ta mysl mnie troche przerazila (troche adrenaliny przed snem nie zaszkodzi) pomyslalem
popatrzyla na niego
dziwak - pomyslala.
- zaatakowalabym Cie, ale .. wampiry tez maja swoj kodeks honorowy
( ustanowiony minute temu) .
Nagle dziecko kopnelo klona bardzo mocno po brzuchu.
Gllupia Shi! juz nie musiala klonowac dzieciakow..
- Gwiazdy.. -zamyslila sie...- dawno juz na nie nie patrzylam..
Spojrzala w niebo. - piekne, ale nie mam czasu na takie bzdety..
Masz moze w sobie zapieczetowanego demona? - spytala
"nie mam demona, bezdety?? ach Tobie tylko krew w glowie..." nauwazylem wybrzuszenie na jej brzuchu [jak to brzmi] "OO widze ze Hidan zostal ojcem... moje gratulacje" zdjalem ciezarki "ech to gowno zaczyna mnie denerwowac" polozylem je kolo siebie masujac nogi
Shi zbladla (odpowiednik zaczerwienienia). zawsze tak reagowala jesli
ktos wspomnial o Hidanie.
- nie... nie tylko .. jak widzisz nie latwo jest byc zastepca lidera..
odwala sie czarna robote.. A Ty skad wiesz, ze to Hidana..?
"jedno z nich juz jest podobne do niego" powiedzialem usmiechajac sie "czarna robote... np?"
- oj to musi byc paskudne .. - zasmiala sie cicho.. bardzo tesknila za Hidanem, ktory wyruszyl w samotna podroz..
- Ech.. ostatnio moja liderka byla bardzo zajeta.. musialam sama obmyslac
wszystkie plany zlapania Jinchūriki.. uwazam ,ze odnioslam sukces..
no i reszte tajnych planow , ktorych nie moge Ci zdradzic..
polozyla sie na ziemi. atrzac na gwiazdy, jesli miala okazje to chciala na nie popatrzc.

(ps. ja mam blizniaki tylko, ze moja postac o tym nie wie)
"ani bym nie chcial ich znac, im mniej wiesz tym dluzej zyjesz, uwielbiam to powiedzenie" rozesmialem sie" wybacz ale chyba na mnie juz czas, i tak nadwyrezylem goscine na terytorium Aka?? co do placu zabaw... glupi bylem i glupio mi z tego powodu."
- poczekaj! Walczmy. - zawolala
"wybacz BoSSka Shi gdybys byla prawdziwa nie zrobil bym tego" w ulamku sekundy wykonalem Hakke Hasangeki <popatrz na szybkosc 62 3 razy wieksza niz Twoja> klon zniknal ja wsiadlem na fenixa i odlecialem <NMM>
przechodz±c stuknê³a jedn± z bambusowych ³ody¿ek

bum!

ten odg³os rozbawi³ j±

posz³a dalej z u¶miechem na twarzy

<NMM>
¶lady prowadz± w kierunku kraju ¶niegu
*to juz dziwne sie robi czemu oddala sie od kraju piorunuw nie wazne i tak go dogonie*
(NMM)

Dodane po 1 godzinach 26 minutach:

Wracam spowrotem z miecze i sztyletem w plecaku
(NMM)
Stojê w ¶rodku lasu
[podbiegam do zabuzy]
-agrr ale tu jakos dziwnie..
-Cicho.Nie mo¿emy byæ za uwarzeni.Musimy unikn±æ walki z nimi-powiedzia³em i podszed³em dalej.
-Nom niemamy z nimi zabardzo szans no ale mam cos w sam raz jakbysmy ich spotkali dziei temu mielibysmy pare dobrych minut na ucieczke..
-powiedzialem cicho do zbabuzy i poszedlem za nim
-Jak nas zauwa¿± to u¿yjemy Kiri Gokure no Jutsu-powiedzia³em i podszed³em dalej.
-heh mam plan.. kiedy zobaczymy jakiegos czlonka akatsuki ty szybko uzyj kiri gakure a ja uzyje.... Mojej tajnej broni..
-zeby nikt tego niezauwazyl w czasie lotu...
-ok zabuza rtzeba sie z tego lasu jakos wydostac i pojsc dalej bo hyba raczej na tak otwrtym terenie by sie nieschowali..
-Patrz tam jest chyba wyj¶cie z lasu.Za mn±-powiedzia³em i poszed³em w stronê wyj¶cia
<NMM>
-juz...
[poszedlem]
NMM
[przebigam niezwracajac na nic uwagi...]-*klon*
Ostro¿nie przekradam siê przez las. "- Do diab³a co mnie podkusi³o aby wybraæ akurat t± drogê. Je¶li natknê siê na kogo¶ z Akatsuki bêdê w powa¿nych tarapatach" - zgani³em siê w my¶lach. Na ca³e szczê¶cie nie natkn±³em siê na nikogo. Odetchn±³em z ulg± i ruszy³em dalej. [NMM]
Z nieskrywan± lubo¶ci± przechodzi³a przez las. Ws³uchiwa³a siê w ka¿dy, choæby najmniejszy stuk drzew, b±d¼ szmeru, wywo³anego przez jakie¶ zwierzê. Zrêcznie rozró¿nia³a d¼wiêki.
Nieraz wyci±ga³a rêkê, by musn±æ d³oni± ro¶liny, nie zwalniaj±c jednak kroku. U¿ywa³a do tego ramienia, którego nie Hyuuga nie tkn±³.
Dopóki nie wyszli z lasu, nie zwraca³a na Hisakiego uwagi, zbyt poch³oniêta muzyk±, tworz±c± siê w jej g³owie. Poza tym, ¿ywi³a do niego niem± urazê, za to, co zrobi³ przed wej¶ciem siedziby. "Do czego¿ to ja dopu¶ci³am! I wszystko, dlatego, bo..." - nie wiedzia³a, jak dokoñczyæ t± my¶l. Bo co? Zapomnia³a o tych refleksjach i zajê³a siê lasem.
W pewnym momencie zaczê³a nuciæ jedn± z ulubionych ponurych melodii. Trwa³o to jednak nie krótko, nie chcia³a bowiem przerywaæ d¼wiêkom przyrody.
Biegnê szukaj±c siedziby Akatsuki.
<NMM>
Hisaki szed³ dotrzymuj±c kroku Ayano, jego postawa by³a taka jak zwykle. Stara³ siê na ni± nie zerkaæ i patrzeæ przed siebie. Nie ¿a³owa³ wcze¶niejszego czynu wrêcz przeciwnie- zrobi³ to co powinien. Gdy zaczê³a nuciæ melodiê nie zareagowa³ w ¿aden sposób.
Gdy przeszli przez granicê lasu Ayano zwolni³a kroku, a¿ w koñcu siê zatrzyma³a. Sta³a przez chwilê w bezruchu, dopiero po 5 uderzeniach sercach odwróci³a siê powoli do Hisakiego. Patrzy³a mu prosto w oczy, nie zwa¿aj±c, na to, jak bardzo ten nienawidzi³ jej sharingana. Szczerze mówi±c, j± sam± niewiele obchodzi³o, jaki ma kolor oczu. Dla niej to by³ tylko kolejny atut podczas walki. Opu¶ci³a wioskê za m³odu; za wcze¶nie by móc poj±æ, co¶ takiego jak symbol klanu. Nie rozmawia³a nawet jeszcze nigdy z Itachim o ich rodzinie. By³a zupe³nie pusta na znaczenie jej w³asnego nazwiska. I z tego te¿ powodu, nie mog³a zrozumieæ Hisakiego. Dlaczego czu³ do niej tak± niechêæ? Có¿ takiego uczyni³a, ¿e zas³u¿y³a sobie na jego wzgardê?
Podesz³a do niego ju¿ pewniej. Zbli¿y³a siê, tak ¿e ich twarze niemal siê ze sob± styka³y. Patrzy³a mu w oczy. Patrzy³a, a w oczach mia³a skry, wyzywaj±ce Hyuugê.
Ostatnim razem powiedzia³ jej, ¿e jest niegodna patrzenia na niego swoimi oczami. Wiêc niech teraz jej to udowodni, bo ona w to nie uwierzy³a.
http://pl.youtube.com/wat...feature=related xP

Widzia³ jej zaczepne spojrzenie, jednak¿e wymin±³ j± i kroczy³ dalej-Prowad¼ Uchiho-powiedzia³ g³osem nie wyra¿aj±cym uczuæ.
-To bez znaczenia. Ja jestem królem a Ty jeste¶ koniem. Koñ prowadzi króla jednak¿e to król rozkazuje mu gdzie ma ruszaæ. Koñ nie mo¿e zerwaæ pêt i uje¿d¿aæ króla. Król bêdzie zawsze uje¿d¿a³ konia niezale¿nie od jego dzia³añ. A teraz mamy misjê, któr± trzeba wype³niæ.
Patrzy³a na jego plecy spod przymru¿onych oczu. Zacisnê³a d³onie w piê¶ci, jednak¿e nie zamierza³a zrobiæ niczego nieroztropnego. "Nieroztropne" w jej mniemaniu by³o wywo³anie bójki ze swoim partnerem podczas misji, na której zale¿a³o jej samej.
Wszelkie inne dzia³ania by³y, jak najbardziej dopuszczalne.
- Co, je¶li koñ jest niepos³uszny? Jak król by go uje¼dzi³? - spyta³a bez zaczepki, b±d¼ przekory. Ruszy³a z miejsca za nim, nie chc±c zwiêkszaæ odleg³o¶ci miêdzy nimi.
Nie zgadza³a siê ze s³owami Hisakiego. Sam powiedzia³, ¿e wykonuj± misjê. A czy w takim wypadku, nie powinni byæ ze sob± zgodni i wspó³pracowaæ ze sob±? Ayano mia³a na my¶li wspó³pracê opart± na wzajemnym szacunku i docenieniu partnera, najwidoczniej ca³kowicie na opak z teori± m³odego Hyuugi.
Nie s³uchasz... Uchiha. Przeznaczeniem konia jest woziæ króla i tego przeznaczenia nic nie zmieni. Król rodzi siê by rozkazywaæ a koñ by s³u¿yæ, taki jest ich los i nic go nie zmieni-mówi³ swoim zwyk³ym tonem id±c dalej i nie odwracaj±c siê do niej. Nie mia³ zamiaru traktowaæ jej w jaki¶ inny sposób z tego tylko b³ahego powodu ¿e zarz±dzono by szli razem na misjê. Je¶li bêdzie mi przeszkadzaæ... to j± zabijê. Z jego postawy emanowa³a duma i si³a, jak zawsze.
Pêdzi³
[NMM]
Biegne w strone Iwy...

<NMM>
Biegnie uwa¿aj±c na siebie nagle z krzaków wybiegaj± ninja z 2-rêcznymi mieczami i biegn± w moim kierunku.Jeden z nich siê zamachn±³ lecz ja u¿y³em chakry w rêkach jako tarczy i zatrzyma³em atak.Wyci±g³em kunaja i chwile potem szed³em ju¿ dalej zostawiaj±c za sob± napastników.
(NMM)
Szedl powoli.

<NMM>
Idzie czujnym krokiem...
(NMM)
Biegne w strone Oto...

<NMM>
Kimimaro szed³.
[NMM]
Idzie w¶ród bambusów i nagle znika.
(NMM)
//Przynajmniej raz Karol nie zabi³ 30 ludzi -,-//

Szed³ lasem.
[NMM]
Przechodzê przez las i mam nadziejê ¿e siê nie natknê na nikogo z akatsuki.
(NMM)
Przechodzi³a przez las.
- No musia³ i¶æ têdy... jakby nie by³o innej drogi... - z w¶ciek³o¶ci± z³ama³a parê bambusów i posz³a dalej.

NMM
Ide przez las bambusowy...

<NMM>
Idzie lasem bambusowym i ma nadziejê ¿e nie natknie siê na nikogo z akatsuki.Nie chcia³bym sprawdzaæ czy te wszystkie historiê zwi±zane z akatsuki s± prawd±.Przesz³em ca³± drogê bezpiecznie nie natykaj±c siê na nikogo
Karol idzie lasem bambusowym.Wiele razy têdy przechodzi³ i za ka¿dym razem boi siê o w³asne ¿ycie.Karol przeszed³ przez ca³y las bezpiecznie.Nie natrafi³ siê na ¿adnego cz³onka akatsuki.Znikno³.
<NMM>
Ide w strone Oto...

<NMM>
Pojawi³ sie wraz z ob³okiem dymu.stoi czekajac na pewna osobe.

Dodane po 3 godzinach 6 minutach:

znika..;NMM:

Dodane po 27 sekundach:

znika
Klon pojawi³ siê z dziwnym pude³kiem z otworkami.Po³o¿y³ pude³ko na polance.Znikn±³.By³ tam te¿ karteczka:

Dla Bosskiej Shi ..zwierz±tko jak obieca³em.../nie radze zabierac tego jesli nie jest sie shi//

W ¶rodku by³ ma³y nietoperz. NMM

Dodane po 1 godzinach 49 minutach:

Nietoperz zacz±³ sie wiercic w pudle.Powoli zaczyna byc g³odny.
-Pisssk-zapiszcza³ z g³odu.
Shi zobaczyla pakunek, na poczatku myslala, ze to jakas bomba.
Ale uslyszala delikatny isk, otworzyla pudelko!
- nietoperz! od oro!!! - shi przywiazala do niego sznurek. i trzymala nietoperza jak balonik z helem.
Weszla do bazy Aka.
nmn
Lecê wyprzedzaj±c odrobinêDeidarê.
-Musimy go zatrzymaæ Kate! Koniecznie! To Akowiec... nie wiem czego mo¿e tu chcieæ ale trzeba go uskrzyniæ troszeczkê...

Dodane po 4 minutach:

-Zwia³... tchórz... ci AKowcy widaæ nie umi± stan±æ twarz± w twarz... - lecê na miejsce turnieju...
Ide w strone Oto...

<NMM>
Karol idzie powoli i chwiejnie.Karol ma otwart± ranê i musi dostaæ siê szybko do szpitala.
-Ale mnie za³atwili-powiedzia³ u¶miechaj±c siê koñcikiem ust
Karol uda³ siê dalej w stronê oto gakure.
Szed³ przez las, przeklinaj±c te beznadziejne chaszcze. Zastanawia³ siê, gdzie jest HM!. Po jakim¶ czasie poszed³ sobie.
[nmm]
HM! bieg³a.
[nmm]
Wróci³ t± sam± drog±, tym razem na szczê¶cie mia³ bardziej wytyczon± ¶cie¿kê.
[nmm]
Lee nie zwalnial czas sie liczyl.
-Hyuto ... dawaj jestesmy juz prawie na mniejscu(NMM)
Zacisn±³em zêby i jeszcze bardziej przyspieszy³em swój bieg.
-Walczymy za dobro innych... nie wolno mi siê poddaæ z tak b³ahego powodu jak zmêczenie...
NMM
Kei przeszed³ przez las, zastanawiaj±c siê, gdzie te¿ wciê³o Ayano. Z drugiej strony mo¿e lepiej by by³o, gdyby zosta³a tu miêdzy bambusami, wiec niezbyt siê tym przej±³, tylko ruszy³ dalej.
[nmm]
Szed³ dalej za Keiem .
Biegnê w stronê Konohy, do dzielnicy mieszkalnej...
-Kolejna misja...
NMM
Lee biegnie z duza predkosci wstrone Suny
(NMM)
Bieg³em za Lee mimo i¿ wiedzia³em, ze nie mam szans go dogoniæ...
"Nie niesie jej chyba do Suny? Oro zaraz ja tam znajdzie... A mia³em zaproponowaæ moja kryjówkê w Lesie bambusowym" {NMM}
Karol idzie z plecakiem przez las bambusowy.Idzie czujnie bo wie ¿e mo¿e spotkaæ tu kogo¶ z Akatsuki."Ciekawe czy s± naprawdê tak silni jak g³osz± pog³oski"-zadawa³ sobie to pytanie.Karol przeszed³ ca³y las spokojnie ale by³ nadal czujny poniewa¿ wiedzia³ ¿e i poza lasem mo¿na spotkaæ cz³onków tej gro¼nej organizacji.
<NMM>
Karol biegnie szybko jak tylko potrafi "Zdob±d¼ najpierw chmurê co na ciemno¶ci sie zaszy³a i krwi± otoczy³a"-my¶la³ i tylko te s³owa mia³ w g³owie "Ciekawe czy dam komu¶ radê"-pomy¶la³ i z jego twarzy znikn±³ u¶miech który tam jeszcze przed chwil± by³.Karol by³ ju¿ u koñca lasu bambusowego.
<NMM>
Karol biegn±³ szybko jak na niego choæ i tak wiedzia³ ¿e tam gdzie dotrzeæ ma nie spotka kogo¶ z akatsuki poniewa¿ wszyscy s± w suna-gakure..."Czemu oni unikaj± tak walki przecie¿ chyba s± ¼li i uwa¿aj± siê za najlepszych wiêc powinni ci±gle szukaæ zaczepki do walki"...Karol dotar³ ju¿ do swojego celu.
<NMM>
Biegnê przez bambusowy las przy¶pieszaj±c poniewa¿ wie ¿e to s± tereny Akatsuki.

<NMM>
o rany... dawno tu nie by³am...

zatrzyma³a siê na chwilê

- Maya, id¼my lepiej - powiedzia³a ³asica
- okay....

<NMM>
Przechodzi³ przez las.- A wiêc gdzie¶ tu znajduje siê wilka sidziba Akatsuki?? - powiedzia³ sam do siebie
Przebieg³ przez Las Bambusowy kieruj±c siê w stronê Kumo. [nmm]
Przebieg³a obok tego lasu i uda³a siê do Konohy.
[nmm]
przesz³am przez las i stane³am przed wej¶ciem do siedziby aka. >NMM<
£asica bieg³a zwinnie pomiêdzy bambusami, nios±c zwi±zan± Tayuyê.

<NMS>
Min±³ powoli las bambusowy, wci±¿ pal±c papierosa.

[nmm].
Lee czujac ze nikogo tu nie napotka omino³ szybko teren Akatsuki kierujac sie do swojego celu Oto(NMM)
Lee biegnie udajac sie w strone konohy(NMM)
Asuma zeskoczy³ z drzew i pêdzi³ teraz przez bambusowy las. Nie zatrzymywa³ siê, bo nie chcia³ mieæ "go¶ci" a têdy by³o bli¿ej. <nmm>
Sz³a powolnym krokiem w stronê siedziby nadal trzymaj±c Keishiego za rêkê , ale siê nie odzywa³a..
[nmm]
Szed³em obok Sakury odczuwaj±c lekkie zawroty g³owy... U¿ycie Seishou To-ku naprawdê mnie zmêczy³o... {NMM}
atsuko by³ zaniepokojony tym miejscem by³ lekk zdenerwowany natomiast pamiêta³ o swojej misji
Chodzi³ tu ca³y czas w kó³ko nie zwracaj±c uwagê na to, ¿e jest na terenach Akatsuki

Dodane po 13 minutach:

przestaje my¶leæ, zauwa¿a ¿e to tereny Akatsuki przez co ucieka <NMM>
Biegnê lasem bambusowym z du¿± prêdko¶ci± poniewa¿ spieszê siê na walkê z Ichigo.
<NMM>
Idê wolnym krokiem przez las...

<nmm>
Casper znalaz³ siê niedaleko siedziby akatsuki. Ci±gle przygl±da siê swojej mapie po czym stwierdza ¿e wie gdzie i¶æ. Wszystko sobie przypomina o Amy, wyobra¿a w g³owie po czym u¿ywa jutsu przemiany i wokó³ niego porasta ro¶linno¶æ tworz±c wygl±d siostry Shi. Po chwili przybiera ton jej g³osu a nastêpnie zak³±da pier¶cieñ akatsuki który by³ powie¿ony tylko tej dziewczyni. Czeka na swojego ucznia.

Rado jak co¶ to zamiast mnie stoji tutaj Amy (wygl±dam jak adminka, nie mo¿na mnie odró¿niæ:P )
Zauwa¿am kogo¶. Podchodze i widze Amy. "Co tu robisz Amy? Gdzie casper?"
- To dobrze ¿e przynajmiej ty mnie narazie nie odru¿ni³e¶ ... podobno moje jutsu jest bezb³êdne ale nigdy nie móg ¿e jest doskona³e do puki do puty nie sprawdzisz go bardzo dok³±dnie - powiedzia³a Amy swym kobiecym g³osem. Odwróci³a siê do ciebie plecami po czym rzek³a wskazuj±c gest rêk± by szed³ za ni±, mia³ na nim pier¶cieñ który wcze¶niej mia³ casper. - Ruszamy Rado.
Pod±¿am za Amy (Casprem). "Po co u¿y³e¶ henge no jutsu?" pytam caspra.
- Poniewa¿ bêdzie nam ³atwiej bezpiecznie dostaæ siê do siedziby Akatsuki - u¶meichna³ siê po czym uda³ siê do siedziby akatsuki - pamiêtaj ¿e masz mnie traktowaæ jako Amy ...<nmm>
Poda¿am za casprem (Amy). <nmm>
Przelatuj±c na bambusami, Kazyuoshi czu³ do¶æ dziwne uczucie, niczym obecno¶æ czego¶, kogo¶ silnego, nawet bardzo. Da³o mu to chwilê do przemy¶lenia, lecz uczucie by³o tak przyt³aczaj±ce, ¿e czym prêdzej postanowi³ lecieæ dalej.
<nmm>
Ostro¿nie ukry³ siê w lesie...

Stuk stuk.. puk puk.. - dos³ysza³e¶ odg³os kopyt koni odbijajacych siê od brukowanej ¶cie¿ki.. - Chyba nikogo niema... prowad¼ konwój - powiedzia³ jeden stra¿nik do drugiego... tak to byli jacy¶ stra¿nicy, ubrani w zbroje i Pikê oraz przy pasie miecz... Dojrza³e¶ tak¿e trochê dalej wy³aniaj±cy siê z lasu wóz a doniego przyczepione cztery bia³e konie. Za nim jecha³a kolejna dwójka stra¿ników..
Us³ysza³e¶ cichy ¶miech dochodz±cy z powozu... Wo¼nica rozejrza³ siê i ukarci³ g³osem Co¶ a mo¿e Kogo¶ w wozie...

Tutaj zaczyna siê twoja misja...
"Co mam zrobiæ okra¶æ ich"S³uchaj±c z ukrycia my¶la³ kogo lub co z karci³ wo¼nica.

Przypatrywa³e¶ siê im i ca³kiem przypadkiem kawa³ek patyka na którym sta³e¶ z jak najwiêksz± niekorzy¶ci± dla Ciebie po³ama³ siê i wyda³ cichy trzask...
Jeden ze stra¿ników spojrza³ w twoj± stronê...
Rêk± kaza³ siê zatrzymaæ wozowi.
Z³apa³ pikê mocniej w d³oñ i zacz±³ d¼gaæ krzew w którym siê ukry³e¶... Lecz niestety jego celno¶æ nieby³a zbyt dobra a twoje zrêczno¶æ ca³kiem spora i nie trafi³ Ciê ani razu lecz drugi stra¿nik dojrza³ Ciê gdy siê ods³oni³e¶ w uniku...
Wiatr lekko zawia³ gdy stra¿nik przemówi³ - Wy³a¼ z tamt±d!! Kim jeste¶!!?? - wykrzycza³ gdy stra¿nik który chcia³ Ciê d¼gn±æ patrzy³ na Ciebie z nasuniêt± pik± na wysoko¶æ twojej g³owy, stra¿nik który sta³ trochê dalej zrobi³ to samo a tylnia stra¿ podjecha³a do wozu chroni±c go... Wo¿nica by³ gotowy by uderzyæ konie batem by pogna³y w galopie uciekaj±c...
Widz±c co sie dzieje aktywowa³em Sharingan i odskoczy³em do ty³u.Dla ochrony u¿y³em Kage bunshin no jutsu tworz±c 5 klonów(odejmuj mi chakre bo niewiem co ile zabiera )i otoczy³em stra¿ników.Dodatkowo ca³y czas pilnowa³em wo¼nicy by nie odjecha³.Wyci±gno³em kunai i spyta³em:
-Dla kogo pracujecie co??
Czekaj±c na odpowiedz ca³y czas obserwowa³em i stra¿ników i wo¼nice.
Spojrzeli na Ciebie z lekkim przera¿eniem lecz odrazu wziêli siê w gar¶æ...
Zauwa¿y³e¶ ¿e wo¼nicy sp³ywa kropla potu po policzku... ale tak¿e to ¿e ma nó¿ w bucie. niedu¿a wypuk³o¶æ i rêkoje¶æ by³a widoczna dla twojego Oka.
Jeden ze stra¿ników przemówi³ z pogard± w g³osie - Lepiej z t±d odejd¼, Inaczej CIê zabijemy - powiedzia³ celuj±c Ci pik± w g³owe. - Kim jeste¶ - zapyta³ CIebie gdy spojrza³ na drugiego stra¿nika a ten mu przytakn±³ - Eskortujemy... Pani± Jesse - prze³kn±³ ¶linê z my¶l± czy dobrze zrobi³...
-Ja nie odejde to wy musicie odej¶æ-Powiedzia³ i rzuci³ shurikenem w wo¼nice by nie wyj±³ no¿a.Klony zareagowa³y i wyci±gnê³y kunaie, po czym przyjê³y postawê obronn±.Z ka¿d± chwil± serce wali³o mi coraz mocniej.Stwierdzi³em ze je¿eli nie odejd± to ja ich po zabijam.Rozgl±daj±c sie po wozach szuka³em wzrokiem tej ca³ej Jesse.
Jeden ze stra¿ników spojrza³ na Ciebie...
- Musimy dotrzeæ jak najszybciej do Taki-gakure... - powiedzia³ gdy nagle z wozu otwar³y siê drzwi. Wysz³a z niego jak±s dziewczyna. niemia³a wiêcej ni¿ 18 lat. Spojrza³a na Ciebie zielonymi oczami. - Proszê, przepu¶æ nas... - powiedzia³a do Ciebie gdy jeden ze stra¿ników wzi±³ j± i spowrotem wsadzi³ do wozu...
Wo¼nica wygl±da³ na durnia lecz w rzeczywisto¶ci nawet nie widzia³e¶ jak z³apa³ shuriken w locie i celowa³ nim w Ciebie

S³ysz±c to co powiedzia³a dziewczyna powiedzia³em.
-Wy w targnêli¶cie na mój teren to czemusz ja mam was przepuszczaæ??-po czym rzuci³em wiêksz± ilo¶æ shuriken w wo¼nice.
"Tym razem nie móg³ z³apaæ"pomy¶la³em.Po tym skoczy³em w góre i zaatakowa³em stra¿ników Kasumi Enbu no jutsu.
Stra¿nicy lekko siê zdenerwowali gdy rzuca³e¶ w wóz... za¶ sami po chwili zeskoczyli z koni opuszczaj±c piki i ³api±c za miecz (rzucili gdzies na bok te piki)...
Rzuci³e¶ 6 shurikenów w wo¼nice, ten za¶ rzuci³ ten który z³apa³ i odbi³ nim jeden i wyci±gn±l zza pazuchy Kunai i odbi³ je. Stra¿nicy zaczêli szar¿owaæ na ciebiê. Gdy wykona³e¶ jutsu i wypu¶ci³es gaz z ust, stra¿nicy zawachali siê lekko ale dalej biegli, wziêli g³êboki wdech i wstrzymali powietrze...
Zacz±³e¶ opadaæ na ziemiê.
Aby szybko sie ich pozbyæ i nie upa¶æ na ziemie wykrzycza³em Goukakyuu no jutsu i resztkami si³ wyplu³em kulê ognia która mia³a usma¿yæ stra¿ników,potem próbuje z³apaæ siê kunaiem o drzewo i zostaæ na nim,a¿ pomy¶le co dalej zrobiæ.

Gdy u¿y³e¶ jutsu i wypu¶ci³e¶ kulê ognia
Wo¼nica lekko siê u¶miechn±³ i rzuci³ dwa shurikeny w ziemiê jeden w lewo jeden w prawo.
Z³o¿y³ pieczecie - Kawarimi karatu no jutsu! - powiedzia³ i nagle w miejscach gdzie powinni staæ stra¿nicy pojawi³y siê shurikeny a te za¶ zniknê³y i pojawili siê stra¿nicy.
Wypu¶cili oni powietrze i zaczeli normalnie oddychaæ gdy Ty wisia³e¶ na drzewie
-Tym razem wam od puszcze jestem jeszcze s³aby i nie mogê skupiæ siê na walce.Wiêc macie farta ale nie na d³ugo znajdê was i po zabijam-wykrzycza³em,po czym znikn±³em a w miejscu gdzie by³em pojawi³a siê chmura dymu.Ukaza³em siê kawa³ek dalej by mnie nie zobaczyli zdenerwowany my¶la³em co zrobi³em ¼le.
Wo¼nica lekko siê u¶miechn±³ i krzykn±³ - Niedam Ci uciec!! - Ruszy³ z wozu i skaka³ jak ma³pa odbijaj±c siê z jednego drzewa na drugie... Rozgl±da³ siê ca³y czas gdy dojrza³ skrawek Twojego ubrania i rzuci³ jeden shuriken w twoj± stronê, Nie zauwa¿y³e¶ go w ciemnym lesie gdy rozci±³ ci koszulkê... na szczê¶cie tylko koszulkê
Zobaczy³ rozciêt± koszulkê przez powiew wiatru.Wkurzony obróci³ siê i wykrzycza³ HAI SEKI SHOU."Je¿eli to nie zadzia³a to u¿yje Ostatniego Jutsu które jak na razie potrafiê"pomy¶la³em."Kasumi Enbu no Jutsu to moja ostatnia deska ratunku,ale gniew nie mo¿e mi zaæmiæ umys³u".Mia³em nadzieje ¿e wo¼nica da mi spokój.
Wo¼nica zacza³ siê rozgl±daæ...
Gdy u¿y³e¶ jutsu on ponownie u¿y³ Kawarimi karatu no jutsu i zamieni³ siê miejscem z shurikenem..
Ty za¶ odbieg³e¶ na du¿± odleg³o¶æ.
Ten niepotrafiac siê zlokalizowac wróci³ do powozu...gdy dos³ysza³e¶ niewiarygodnie silny krzyk...

S³ysz±c krzyk przera¿ony my¶la³em ¿e to Jessi.Drêczy³o mnie poczucie ze jej nie pomog³em przejechaæ przez ten las.Od razu pobieg³em za krzykiem.Zmêczony zastanowi³em siê czy to nie wo¼nica,ale skoro to by³ krzyk to musia³a go wydaæ niewiasta.Czym prêdzej zaczo³em biec w strone siedziby.
Skaka³em z bambusu na bambus.Po drodze rozmy¶la³em dlaczego siê wróci³em skoro przeby³em ju¿ taki kawa³ drogi.W krótkim czasie przeby³em ten jak¿e mroczny las w koñcu to okolice nie jakiej Akatsuki.
NMM
Klon przychodzi i czeka na reszte drozyny. jednoczesnie opierajac sie o kawalek starego bambusa
Przychodzi Klon Gaary widz±c klona Richarde podbiega do niego i mówi.
- Zaczekajmy na Toshiro.
Po tych s³owach usiad³ pod drzewem.
dobrze wiec zaczekamy i ruszamy w tamta strone powiedzial klon wskazujac kierunek palcem . gdy to powiedzialem usiadlem na drzewie i czekalem
<zauwa¿aj±c Gaare ,podchodzi i mówi>
Witajcie, ju¿ jestem...
Co mamy do roboty ?
zeskakuje z drzewa i muwie teraz idziemy do wejscia i zrobimy maly rekonesans pamietajcie zeby byc cicho bo nas niedajboze znajda i bedzie lipa. po tych slowach klon ruszyl w strone wejscia do siedziby aka

NMK
- Hai! - Powiedzia³ po czym Klon Ruszy³ za Richarde w stronê siedziby Aka.

<NMK>
<mój klon rusza za nim>

<NMK>
Leci wraz z Toshiro w stronê Kusy.

<NMK i NMKT>
Przez las przebieg³ klon Lee z nim na rêkach.Klon otworzy³ 4 bramy ¿ycia dlatego szybko¶æ jego by³a tak ogromna ¿e podczas biegu drzewa wyrywa³y siê z ziemi.Znikli lecz zmierzali w stronê szpitala w KonohaGakure.Zostawili za sob± ¶lady w postaci powyrywanych drzew bambusowych.
NMM
szed³em w kierunku Konohy. Nagle poczu³em siê zmêczony i usiad³em by odpocz±æ " A niech by to. Znowu! Czy to siê nigdy nie skoñczy? " zastanawia³em siê

Dodane po 2 godzinach 36 minutach:

wsta³em " W takim stanie lepiej bêdzie jak schowam siê gdzie¶ " pomy¶la³em po czym wybieg³em <nmm>
Madara przebiega przez babusowy lasek skupiaj±c czakrê w stopach i biegn±c po czubkach niskuch, twardych drzewek.

NMM
Przez bambusowy las klon Madary pêdzi³ w stronê wioski piasku...
<NMM>
Ksame ju¿ od godziny szed³ przes ten nieprzyjemny las.Wkoñcu wkurzony brakiem odkryæ usiad³."Nigdy nie znajde tej siedziby Akatsuki".
-Trudno zaczekam tu na jakieg¶ Akowca..-rzek³ sam do siebie.
Kei pojawi³ siê w tym proeLLofajnym lasku.
- Cze¶æ - rzuci³ podejrzanie uprzejmym tonem do Kisame, podchodz±c do niego powoli - Mam wra¿enie, ¿e czego¶ szukasz, prawda? - za¶mia³ siê, jakby widzia³ co¶ w tym zabawnego.
G³os serca zaprowadzi³ j± do jej ulubionego lasu (³atwo siê go pali³o).
Dostrzeg³a Keia z jakim¶ niebieskim i do¶æ nietypowym osobnikiem.
- Nie gwa³cisz go, prawda? - spyta³a pó³ ¿artem pó³ serio.
Kei powstrzyma³ odruch wymiotny. Po chwili odzyska³ zdolno¶æ mowy.
- Jego nie, ale ciebie mogê - zaproponowa³ uprzejmie, u¶miechaj±c siê i klepi±c Ayano po plecach.
Ayano bardzo powa¿nie zaczê³a rozwa¿aæ propozycjê. Jednak¿e po krótkiej chwili przemy¶lañ, dosz³a do wniosku, ¿e jednak nie skorzysta. Nie mia³a bowiem ochoty, by TEN Kei narysowa³ j± w jakiej¶ sytuacji, która mog³aby nie przypa¶æ jej do gustu.
Skrzywi³a siê wiêc i odpar³a, odgarniaj±c w³osy do ty³u:
- Dziêkujê, kochaniutki, ale mo¿e innym razem. - SPojrza³a krytycznie na Niebieskiego. - A pan tutaj siê szwêda, bo...?
Wracaj±c do siedziby znu¿ony Deidara by³ z³y ,a do tego jeszcze lekko pijany..oczywi¶cie po drodze co¶ zniszczy³ wal±c w las powiedzmy stworzonkami ,które wybucha³y..Id±c zauwa¿y³ Keia i Ayano..Mo¿e choæ ona nie bêdzie taka dla niego jak w³a¶nie Kei i HM! -O cze¶æ Ayano..ciebie te¿ dawno nie widzia³em..ale i tak chyba nie mam ochoty na gadanie przez sytuacjê ,która przed chwil± siê wydarzy³a..A jakby co zostawi³em klona w siedzibie ANBU ,bo nie mam ochoty tam siedzieæ ,no nuda..-rzek³ z sarkazmem staj±c na przeciwko Ayano ,ale jednocze¶nie ju¿ mia³ wymin±æ owe osoby ,ale jeszcze czeka³ na ich reakcjê ,a potem pomy¶li co zrobi..
Pein przeskakuje z drzewka na drzewko kiedy wnet jego wzrok przyku³y dwie znajome twarze: Keia, Ayano oraz Deidary i wnet zmieni³ kierunek w ich stronê. Kiedy tak siê do nich zbli¿a³, dopiero teraz ujrza³ stosunkowo ma³ego "mê¿czyznê" z wielkim mieczem owiniêtym w bia³y materia³ którego Pein nie móg³ z takiej odleg³o¶ci okre¶liæ. Od razu zwolni³ i przeskakiwa³ uwa¿niej aby nie zostaæ zauwa¿onym po czym stworzy³ jednego klona za¶ sam przybli¿y³ siê nieco bardziej nie obawiaj±c siê ju¿ o swoj± widoczno¶æ.
-Witajcie!
Powiedzia³ do Keia, Ayano oraz Deidary kiedy jego klon zaszed³ od ty³u Kisame i spyta³ przyk³adaj±c mu Kunaia do pleców
-Chyba nie mieli¶my z sob± przyjemno¶ci. Czego tu szukasz?

//Wybacz Dei nie widzia³em twojego posta wiêc siê z tob± potem przywitam. Albo nie! Zmieniê go . //
Nagle jakby znik±d pojawi³a siê postaæ któr± widzi tylko Pein a stoji ona po¶ród ca³ego zbiorowiska. By³ to czarny niczym noc samuraj. Uzbrojony od g³owy do stóp a na twarzy mial maskê przedstawiaj±c± czerwonego demona. Wyci±gn±³ stalowy palec w stronê Peinca
- Ch³opcze, Peinie, cz³onku Akatsuki, potomku stworzyciela ninjitsu... - gruby, ochryply a zarazem niezwykle cichy glos przerwal na chwile po czym znow zaczal brzmiec tym razem mocniej - ... dla swej chwaly i swoich braci udaj sie do doliny Ame-baka do totemu pieciu twarzy. Nastpenie znajd¼ bialego samuraja i zgladz go zabierajac od niego jeden z kawalkow kolumny.

http://shinnobirpg.mojefo...56.html?start=0 <= to twój pierwszy cel Tekst misji oczywiscie widzia³e¶
Kisame nawet nie zauwa¿y³ jak w jednej chwili w tym osamotnionym miejscu zrobi³ siê ogromny t³um."Czy¿by jakie¶ spotkania po latach sobie tu zrobili"-pomy¶la³ gdy zjawi³o siê tu ju¿ dwoje ludzi.Potem, zjawi³ siê jaki¶ akowiec który, nic nie robi³ sobie z jego obecno¶ci.Nastêpnie przyby³ ostatni z nich-tak¿e akowiec,który wykaza³ wiêksze zainteresowanie Kisame.Jego klon "zagrozi³" mu kunajem.
"Zlecia³o siê ich tyle a i tak nie ma tego, którego szukam"-pomy¶la³ zirytowany.
-Nie czego tylko raczej kogo..-rzek³ poirytowany i dopiero teraz za³apa³ ¿e, powiedzia³ to na g³os.Nie zamierza³ czekaæ jak z nudów zrobi± z niego sushi.Wykona³ b³yskawiczny obrót jednocze¶nie k³ad±c rêkê na rêkoje¶ci miecza.Szybkm, wycelowanym kopniêciem wyrzuci³ kunaja z rêki klona po czym wykona³ drugi równie szyki ruch polegaj±cy na wyci±gniêciu miecza co jednocze¶nie by³o atakiem skierowanym w klona.Kisame szybko odskoczy³ od t³umu i schowa³ miecz.
-To tak witacie nieznajomych..-zapyta³ akowca, którego klona zabi³.
Ch³opak rzuci³ krzywe spojrzenie Deidarze, gdy¿ ten mu przerwa³ Ciekaw± Rozmowê jak± prowadzi³ z Ayano. Pó¼niej wzrok czarnow³osego przesun±³ siê po osobie Peina, by w koñcu spocz±æ na Kisame.
- To nie ja - Kei wzruszy³ niewiennie ramionami, wci±¿ z szerokim u¶miechem na ustach. Wyj±³ papierosa, po czym w³o¿y³ go do ust i zapali³ - Ja siê tylko przechadzam tu i tam, a pó¼niej patrzê, ¿e jaki¶ podejrzanie wygl±daj±cy osobnik stoi ko³o siedziby AKa - tu zrobi³ krótk± przerwê, jakby chc±c daæ do zrozumienia mniej lotnym umys³om zebranym w tym lesie, ¿e tym osobnikiem jest Kisame - Wiêc uprzejmie siê pytam, KOGO w takim razie szukasz? - Kei wci±¿ stara³ siê byæ mi³y, ale te starania s³abo mu wychodzi³y. W rezultacie efekt jego u¶miechów by³ dosyæ upiorny. Ale có¿, w koñcu Kei by³ osob± z g³êbokim uszczerbkiem na tle psychicznym.
//Chyba zniszczy³ //
"Nareszcie" pomy¶la³ Pein kiedy zobaczy³ zjawê a gdy znik³a powiedzia³ do Kisame
-Masz szczê¶cie ¿e jestem nieco zajêty.
Po czym wybiega z lasku przeskakuj±c z bambusa na bambus.
<nmm>
HM! wyl±dowa³a na ziemie.
- O tutaj jeste¶ tatusiu o mamusie znalaz³es.
[/url]
-My¶lê ¿e, zrobi³em wokó³ tego za du¿e zamieszanie..-powiedzia³ sobie pod nosem.Pu¶ci³ rêkoje¶æ miecza i stana³ bardziej wyluzowany gdy pein odszed³.
-Hmm a mo¿na wiedzieæ czemu ciê obchodzi kogo szukam? Chyba nie jeste¶ z akatsuki..-rzek³ spokojnie do Kei'a nie zwracaj±c uwagi na innych.
HM! zoabczy³a rybcie.
-o jaka du¿a rybcia, tatusiu nie wiedzia³am ¿e jeste¶ a¿ takim dobrym wêdkarzem.
Rzek³a HM! do keia.
Ale ja jestem osob± z Akatsuki jakby¶ chcia³ wiedzieæ niedowiarku..A i nie zauwa¿y³o mi siê ciebie ,bo by³em jak zwykle zamy¶lony ,a na dodatek patrzy³em tylko do przodu tam gdzie oni stali i jako¶ mój wzrok nie obj±³ twej postaci..-rzek³ z sarkazmem do Kisame a sam sta³ gdzie¶ obok i Ayano i Keia ,a HM! sta³a gdzie¶ bli¿ej ryby ,a tak chcia³ ju¿ i¶æ ,ale najwyra¼niej nie chcia³o siê i¶æ st±d gdy¿ szykowa³o siê na dobr± zabawê....
- Sk±d wiesz, ¿e nie jestem? - Kei wydawa³a siê g³êboko poruszony stwierdzeniem Kisame. A przynajmniej takiego udawa³ - Nie ka¿dy AKowiec nosi p³aszcz. Tak wiêc nadal cierpliwie oczekujê na odpowied¼ - to mówi±c, zacz±³ ogl±daæ swoje d³onie, i powoli polerowaæ paznokcie o marynarkê. Jakby w ten sposób chcia³ pokazaæ, ¿e jest bardzo spokojny.
S³ysz±c s³owa HM!, czarnow³osy u¶miechn±³ siê lekko.
- Och, to ma³o wiesz o tatusiu, córeczko. Powiem ci ma³y sekret - tatu¶ jest we wszystkim dobry - zamy¶li³ siê na sekundê - We wszystkim, co wyrz±dza innym szkodê - sprostowa³ z przepraszaj±cym u¶miechem.
-Niewiem co was to obchodzi ale jak chcecie wiedzieæ to szukam..-tu chwilê siê zamy¶li³.-..Nijakiego Hidana...-rzek³ wolno i spokojnie jednak po tych s³owach stan±³ jako¶ sztywniej a d³oñ jego by³a gotowa by wyci±gn±æ b³yskawicznie miecz.
Ayano zmierzy³a Deidarê, próbuj±c przypomnieæ sobie jego imiê. Niestety zbyt dawno nie by³a ju¿ w siedzibie AKowców, ¿e z trudem przychodzi³o jej przypomnienie sobie jakichkolwiek niuansów.
Poczochra³a wiêc urocz± blond g³ówkê ch³opaka, u¶miechaj±c siê sztucznie (- wynik zbyt d³ugiego przybywania w obecno¶ci Keia).
- Mi te¿ jest mi³o, kochana - odpar³a.
Z tym samym u¶miechem zwróci³a siê do Kisame. Peina zignorowa³a, gdy¿ nie zamierza³a po¶wiêcaæ uwagi komu¶, kto nagle siê pojawia z jawn± agresj± i za sekundê znika. Gorzej ni¿ rozkicany rushoffy króliczek.
HM! za¶ wychowywa³a od jej narodzin, nauczy³a siê wiêc, ¿e lepiej nie przyznawaæ siê do macierzyñstwa.
- Hidan... Pamiêtam, jak wita³am go w mojej organizacji - rzuci³a niby od niechcenia, jednak zaakcentowa³a 'mojej' w nag³ym impulsie szpanerstwa.
Przez krótk± chwilê wspomina³a pocz±tki AKatsuki i pierwsze wykroczenia terrorystyczne. Westchnê³a przy tym rozmarzona, zapominaj±c na moment o pozosta³ych.
-Twojej organizacji?-spyta³ dopiero teraz zainteresowany Kisame.Nie spodziewa³ siê ¿e, mog³a byæ przywódczyni± akatsuki. U¶miechn±³ siê sarkastycznie w stronê Ayano.-Nie mówie ¿e, nie jeste¶ potê¿na i tak dalej ale troche nie wierze ¿e, rz±dzisz akatsuki..
Za³o¿y³a rêce na piersi i spojrza³a na wrogo na Kisame.
Po chwili jednak na jej twarzy wykwit³ u¶miech i¶cie diaboliczny, a grzywa w³osów przes³oni³a twarz upiornym cieniem. Czerwonooka stwierdzi³a, i¿ pozosta³e istoty ¿ywe s± tylko lud¼mi, i nie musz± zawsze pojmowaæ znaczenie egzystencji boskich person. Wybaczy³a wiêc ignorancjê.
- Mojej, w sensie niegdysiejszej. Ja stworzy³am AKatsuki. JA zwerbowa³am najpotê¿niejszych - rzek³a dobitnie.
- Pozory czêsto myl±, mój drogi. Jednak¿e nie bêdê pokazywaæ swej si³y na... rybie. - Ostatnie s³owo wypowiedzia³a z pewn± odraz±. Nic osobistego - Ayano po prostu nie znosi³a wszystkiego, co wi±za³o siê z wod±, co nie by³o dziwne, zwa¿aj±c na to, i¿ od dziecka by³a piromank±.
- Kei, mój mi³y - zwróci³a siê do czarnow³osego, odgarniaj±c w³osy do ty³u zniecierpliwionym ruchem. - Bêdê ostatni± osob±, która mu wska¿e drogê, a ty? - spyta³a, rzucaj±c mu jednoznaczne spojrzenie. - Nie rób mi tylko na z³o¶æ. Po có¿ mia³by¶ siê w ogóle czymkolwiek k³opotaæ? - doda³a z figlarnym b³yskiem w oku.
-Przyznam szczerze ¿e, jestem zaskoczony ale i.. zaszczycony.Widzê za³o¿ycielkê Aktsuki we w³asnej osobie.Mi³o mi nie zwracaj±c nawet uwagi na to ¿e, mnie obrazi³a¶.W ka¿dym razie jest to swego rodzaju zaszczyt..mo¿na wiedzieæ czemu ju¿ nie jeste¶ Liderk± Akatsuki?-spyta³ bez ironi, bez nuty z³o¶liwo¶ci.Nie s±dzi³ ¿e, spotka za³o¿ycielkê aka.Ju¿ tylko to co o niej wiedzia³ sprawia³o ¿e, odczuwa³ w stosunku do Ayano pewien szacunek.
-Mamusia nie jest liderk± Aka bo ma dziecko do wychowania.
Spojrza³a siê na rybcie du¿± u¶miechaj±c siê nie winnie.
Ch³opak wzruszy³ jedynie ramionami, s³ysz±c s³owa Ayano. W sumie to by³o mu obojêtnie, co siê dalej stanie. Oparl siê o jeden z grubszych pni, krzy¿uj±c rêce na piersi.
- Och, czy to nie oczywiste, czemu nie jest Liderk±? - zachichota³ pod nosem, odchylaj±c g³owê lekko do tylu - Pozna³a przystojnego mê¿czyznê - popuka³ siê w pier¶ - Sp³odzi³a dzieciaka - wskaza³ na HM! - i teraz jest na urlopie macierzyñskim. No có¿, ale nie bêdê siê ju¿ wtr±caæ, bo najwidoczniej jestem powoli ignorowany - zakoñczy³ swoj± przemowê uprzejmym u¶miechem. Spojrza³ gdzie¶ w bok, ziewaj±c szeroko, jakby chc±c pokazaæ, ¿e i on ju¿ ¶rednio zainteresowany t± pogawêdk±.
Nowy ton, jaki us³ysza³a w s³owach Kisame zdecydowanie przypad³ jej do gustu.
Ponownie odrzuci³a w³osy do ty³u, ostentacyjnym ruchem.
- Och, Kei, mo¿e chcesz sp³odziæ kolejnego bachorka, co, kochaniutki? - spyta³a go, rzucaj±c mu mordercze spojrzenie i akcentuj±c ostatnie s³owo z niejakim jadem.
Zwróci³a siê do Kisame, tym razem z ³agodno¶ci±.
- Dziwne czasy nasta³y, mój drogi - odpar³a z enigmatycznym u¶miechem. - Czemu szukasz nie¶miertelnego Hidana? Czy¿by¶ szuka³ bólu, nieznajomy? - doda³a, chichocz±c na my¶l o upodobaniach wspomnianego AKowca i jednocze¶nie, u¶wiadamiaj±c Kisame, ¿e jeszcze siê nie przedstawi³.
Kei otworzy³ usta, po czym szybko je zamkn±³. W¶ciek³e kobiety go przera¿a³y.
Wymamrota³ tylko co¶ pod nosem, po czym powoli wyci±gn±³ blok. Zacz±³ niby od niechcenia rysowaæ wêdkarza, który z³apa³ du¿± niebiesk± rybê.
HM! podesz³a do tatusia- Tato kiedy t± rybusie zjemy na kolacje,jesem g³odna.
powiedzia³a HM! ze smutn± mink±.
- Cierpliwo¶ci córeczko, ju¿ nied³ugo - Kei pocieszy³ j±, wci±¿ rysuj±c rybkê - Pamiêtaj ¿e cierpliwo¶æ to cnota - pouczy³ j± nauczycielskim tonem - Ju¿ nied³ugo dostaniesz rybkê... i nie tylko - tu jego ton siê rozmarzy³ - Mo¿e zjemy równie¿ mamusiê.. - jego s³owa w przesz³y w cichy ¶miech, którego by mu nawet Lucyfer pozazdro¶ci³.
-Hmm no je¶li ciê to interesuje to nazywam siê Kisame..A powód dla którego szukam "Nie¶miertelnego" Hidana, je¶li pozwolisz, bêdzie nadal znany tylko mi...mam do niego sprawê...-Rzek³ spokojnie aczkolwiek w jegoi g³osie s³ychaæ by³o chêæ zakoñczenia tego tematu.
-Urocze dziecko-powiedzia³ z przek±sem gdy HM! zaproponowa³a by w akcie kanibalizmu zje¶æ Kisame. Spojrza³ na Kei'a gdy ten na g³os wyjawi³ te same chêci kanibalistyczne co jego córka. U¶miechn±³ siê tylko sztucznie.
-A czy mi wolno znaæ wasze imiona?-spyta³ powoli jednocze¶nie u¶wiadamiaj±c sobie ¿e, jest tu jeszcze jedna osoba w p³aszczu akatsuki oraz d³ugich blond w³osach.
-Ten kolo co ko³o nas stoi blondas to transwestyta. Powiedzia³a HM! patrz± z obrzydzeniem na blondasa.
Wypowiedzi HM! zaczê³y powoli Kisame irytowaæ. ''Raz opryskiliwa, raz mi³a, raz udaje têp±, raz normaln±..ach dziwne dziecko"-pomy¶la³ Kisame i postanowi³ zignorowaæ jej wypowied¼ na temat blondasa.
-Mam jeszcze jedno pytanie..-tu skierowa³ wzrok na Deidarê.-Czy akatsuki przyjmujê jeszcze uczniów?-spyta³ spokojnie.A za chwilê doda³:
-Niewykluczone , ¿e chcê..-uprzedzi³ pytania Kisame.
HM! bardzo zrobi³o siê smutno ¿e rybcia zidnorowa³a j±,
a¿ nagle wybuch³a p³aczem.
Kisame obarzy³ HM! krytycznym spojrzeniem. "A teraz jeszcze siê pop³aka³a.."-pomy¶la³ zdziwiony i znudzony Rybek.
-Nie p³acz bo mam ochotê cie Zabiæ..-powiedzia³ Kisame pó³ ¿artem, pó³ serio usmiechauj±c siê.-..czego oczywi¶cie ni spróbuje zrobiæ.-Doda³ po chwili dla bezpieczeñstwa.Obok stali jej rodzice(!).
-Uwa¿aj mój tatus ma czarny pas judu. - HM! nadal by³o smutno z nie winnych ocz±t lecia³y ³ezki.
-Dobrze, dobrze...-powiedzia³ szybko Kisame i zmierzy³ kei'a wzrokiem jakby jego wygl±d mia³ pokazaæ czy rzeczywi¶cie zna siê na judo. Rybek za³o¿y³ rêce na klatce piersiowej i czeka³ na odpowied¿ Keia, Ayano i Deidary.
- Mój tatus jest o to jak silny.
HM! zacze³a siê chwaliæ.
- Ja jestem Kei - przedstawi³ siê chlopak uprzejmym tonem, chowaj±c blok do torby. - No có¿, ale ja i moja córka was opu¶cimy, bo widzê ¿e pewni dziwni osobnicy - tu zmierzy³ krytycznym spojrzeniem Kisame i Deidarê - daj± z³y przyk³ad mojej córce. Pó¼niej bêdzie mia³a jakie¶ skrzywienie psychiczne czy co¶ w tym stylu - pokrêci³ g³owa, i z³apa³ HM! za rêkê. W sumie to w±tpi³, by psychice HM! mog³oby co¶ jeszcze zaszkodziæ. Po prostu ta sytuacja zaczyna³a go zwyczajnie nudziæ.
- To do widzenia, ¿onusiu! - na twarzy Keia pojawi³ siê szeroki u¶miech, lecz w glosie zabrzmia³a jawna ironia. Podszed³ do Ayano i u¶cisn±³ j± mocno, po czym poca³owa³ j± lekko w policzek. Poci±gn±³ HM! za rêkê, zwiewaj±c z tego miejsca, by uciec przed gniewem Ayano.
-No to papa mamusiu, zabij t± rybeczke na kolacje.
krzykne³a HM! do Ayano.
nmm
[Kurde nie ma mnie przez jaki¶ czas ,a tu krytyka za moimi plecami..nie ³adnie oj nie, bo net mi siê zwali³ na 3 dni i jak niby mia³em odpisaæ ]

Deidara jak to zwykle miewa³ zamy¶li³ siê za bardzo ,a gdy us³ysza³ jak do niego mówiono ockn±³ siê i spojrza³ pó³przytomnie na resztê ,a po za tym nic dziwnego ¿e taki by³ ,gdy¿ nadal by³ upity ,mo¿e mniej odczuwalnie ,ale jednak.-Um..Ja jestem Deidara i z tego co widzê mnie tu nie potrzebujecie ,wiêc pozwolicie ,¿e ju¿ sobie st±d pójdê..A po za tym nie jestem dziewczyn± niedowiarki jedne un.. -rzek³ z ironi± do zgromadzonych osób , poniewa¿ jak zwykle zreszt± pomylono go z dziewczyn± któr± nie by³ .. Po swej wypowiedzi obróci³ siê na piêcie w stronê siedziby i powoli szed³ w jej stronê ,a gdy znikn±³ z pola widzenia pozosta³ych osób po prostu zacz±³ biec nie patrz±c siê za siebie ,ale nie z tchórzostwa tylko z nudów i tego ,¿e jak zwykle go obra¿ono....
NMM
Kisame by³ trochê zaskoczony fochem Deidary ale jemu samemu ju¿ nudzi³o siê tutaj. U¶miechn±³ siê tylko w stronê Ayano i rzek³:
-Muszê i¶æ ale mo¿e jeszcze kiedy¶ nasze drogi siê splot± ponownie..¯egnam.
Gdy to powiedzia³ odwróci³ siê i skoczy³ na najbli¿szego bambusa po czym jeszcze raz obejrza³ siê za siebie. Po tej czynno¶ci skacz±c z bambusa na bambusa oddali³ siê od Ayano <NMM>
Pojawiam siê i wskakujê na jeden z grubszych pêdów babusa.Siadam na nim po turecku rozmy¶laj±c o czym¶.

Dodane po 16 godzinach 23 minutach:

Zeskakujê z babusa i biegnê w stronê Kusa.
Nagle w lesie pojawi³ siê klon Deidara ,który jeszcze nie zd±¿y³ znikn±æ ,lecz on zachowywa³ siê jak prawdziwy Deidara czyli by³ zdo³owany i ca³y czas my¶la³ o Miharu jak by j± tu zdobyæ ponownie..Stan±³ pod jakim¶ drzewem i opar³ siê o niego rozmy¶laj±c intensywnie o ¿yciu i innych sprawach i ten¿e klon niczym siê nie ró¿ni³ od prawdziwego ,tyle ¿e tamten zdobywa³ wiochê ,a ten po prostu nie chcia³ znikaæ jeszcze ,bo mo¿e co¶ ciekawego siê jeszcze zdarzy..
Przechadza³am siê wokó³ drzew rozmy¶laj±c o wszystkim i o niczym... My¶la³am nad jutrzejsz± misj± oraz o odzyskanym bracie. Bardzo siê cieszy³am z tego spotkania przez co na mojej twarzy by³o widaæ u¶miech. Ws³uchiwa³am siê w przyrodê , nawet nie widz±c dok±d dotar³am
Deidara nagle zauwa¿y³ jak±¶ dziewczynê ,która przechadza³a siê w³a¶nie w tej¿e okolicy..Postanowi³ do niej podej¶æ - Hej..co robisz w takim miejscu jak to?-zapyta³ siê jej lecz widaæ by³o po jego twarzy ,¿e co¶ go gnêbi jednocze¶nie sam nie wiedzia³ czemu podszed³...mo¿e potrzebowa³ jakiej¶ rady od kogo¶..
Zaskoczy³o mnie " nag³e " pojawienie siê ch³opaka , spojrza³am na Niego i zobaczy³am przekre¶lon± opaskê Iwy a potem p³aszcz Akatsuki....moje oczy rozszerzy³y siê w przera¿eniu. Szybko wyjê³am katanê i odskoczy³am od Niego. Nie by³am w formie...rêce na katanie mi siê trzês³y a ch³opaka zaczê³am widzieæ rozmazanego lekko...jednak my¶l , ¿e co¶ mo¿e siê staæ jako¶ mnie podnosi³ na duchu
Czekaj..nie chcê ci nic zrobiæ..nie jestem w stanie nawet ,bo jestem w wielkim dole...a po za tym ja tylko klonem jestem ,a nawet gdybym by³ prawdziwy nie chcia³bym ciê atakowaæ...-powiedzia³ ze dziwieniem odskakuj±c od niej nawet nie wyjmuj±c niczego ,a dziewczyna mog³a zauwa¿yæ ¿e Deidara jest nie w sosie i w ogóle ¿e jest jaki¶ zamy¶lony...
Uwierzy³am ch³opakowi i schowa³am katanê . Opar³am siê o drzewo , poniewa¿ poczu³am siê s³abo.
- Eh...¿ebym uwierzy³a komu¶ z Akatsuki...nies³ychane...- za¶mia³am siê i spojrza³am na ch³opaka - Jestem Minako....Minako Kurosaki....a TY to kto? - spyta³am
Widzia³am , ¿ê ch³opaka co¶ trapi....poczu³am chêæ pomocy...tak± jak zwykle
Ja..jestem Deidara z klanu Douhito..Mi³o mi ciê poznaæ..-powiedzia³ spokojnym tonem ,choæ nadal widaæ by³o ,¿e jest mu ¼le..lecz próbowa³ tego nie okazywaæ dziewczynie..Bo nie chcia³ wyj¶æ na jakiego¶ s³abeusza i w ogóle..
Spojrza³am na z u¶miechem i odpar³am
- Hej...a Ty co taki w nie sosie? Co¶ mo¿e trapiæ cz³onka Akatsuki? - spyta³am jednak u¶wiadomi³am , zê to mog³o byæ trochê nie mi³e dlatego szybko doda³am - Wybacz...nie powinnam
Nie ale¿ sk±d..Mo¿e w koñcu znalaz³em osobê ,która mi pomo¿e w pewnej sprawie..No wiêc tak zakocha³em siê kiedy¶ w pewnej dziewczynie o imieniu Miharu i ona tak¿e mnie kocha³a ,lecz nie wiem czemu opu¶ci³a mnie.. Potem próbowa³em j± odzyskaæ tyle razy ,lecz na darmo moje wysi³ki..pó¼niej pojawi³a siê Susanoo,tyle ,¿e to nie by³o to co z Miharu a ca³y czas tylko o niej my¶la³em ,wiêc ju¿ d³u¿ej nie mog³em byæ z Susanoo ,gdy¿ czu³em ¿e nie chce byæ z ni± ,a po za tym nie pasowa³em do niej..Potem gdy spotka³em Miharu ona by³a dla mnie taka..mi³a ,lecz mówi³a bym o niej zapomnia³ a ja nie potrafiê ..Czy co¶ ze mn± jest nie tak?..-wy¿ali³ siê dziewczynie sam nie wiedz±c czemu to zrobi³..mia³ po prostu tak± potrzebê ,ale jednocze¶nie gdy to mówi³ jego mina by³a jeszcze bardziej smutna i ¿a³osna jakby teraz odczu³ ból w sercu i w ogóle..
S³ucha³am tej opowie¶ci ze smutkiem i zdziwieniem. Jednak cz³onek Akatsuki...mo¿e pokochaæ....Niepewnie podesz³am powoli do Niego i po³o¿y³am mu d³oñ na ramieniu
- Hej...nie martw siê...na pewno to nie z Tob± jest co¶ nie tak...mo¿e Ona...przez co¶ siê zmieni³a...mo¿e nie chce Ciê na co¶ nara¿aæ przez ten zwi±zek...mo¿e byæ wiele powodów...ale widzê , ¿e bardzo Ci na niej zale¿y...w takim razie walcz o ni±...mimo wszystkiego...walcz - u¶miechnê³am siê do Niego ciep³o
Dziêkujê ci Minako..Ona ma w sobie demona,lecz mi nic w niej nie przeszkadza ..nic nawet je¿eli nara¿a mnie na co¶ to i tak nie jest mi to straszne tylko ona nie rozumie tego ,¿e ja bym sprosta³ ka¿demu wyzwaniu ,byle byæ tylko z ni±..nie gro¼ne mi walki ani nic tylko chce byæ z ni± raz na zawsze.. -powiedzia³ trochê cichym tonem g³osu ,ale tak by ona us³ysza³a ,a jej s³owa by³y jako tako koj±ce dla jego uszu..
U¶miechnê³am siê na Jego s³owa ...i u¶ciska³am Go aby poczu³ , ¿e nie ma siê o co martwic. Szybko siê od Niego odklei³am i spojrza³am na Niego
- Czujê , ¿e na ni± zas³ugujesz....widzê , ¿e naprawdê Ci na niej zale¿y....walcz do samego koñca... a kiedy¶ na pewno zrozumie .... - odpar³am z u¶miechem
Dziêkujê za twoje s³owa..mam tak± nadziejê ,i postaram siê nigdy nie poddawaæ..nigdy tylko d±¿yæ do celu który sobie wyznaczy³em..-powiedzia³ ju¿ spokojniejszym tonem lekko siê u¶miechaj±c s³ysz±c j z ust dziewczyny,ale po chwili my¶lenia postanowi³ co¶ jeszcze powiedzieæ..-A ty do jakiej¶ organizacji nale¿ysz? -zapyta³ siê po chwili milczenia..
- Kyouto no Honoo...jestem jej Liderk±... - odpar³am z u¶miechem
Poczu³am jednak , ¿e robi siê pó¼no...a musia³am odpocz±æ przed misj±.
- Wybacz...ale muszê i¶æ - zaczê³am kierowaæ siê w stronê stowarzyszenia jednak po chwili siê odwróci³am do ch³opaka - Wiesz....mimo , ¿e jeste¶ z Aka....chcia³abym siê z Tob± jeszcze zobaczyæ... - pokiwa³am mu rêk± na po¿egnanie i pobieg³am przed siebie
< NMM>
Ja te¿ chêtnie bym ciê zobaczy³ ,bo nie wiesz jak mi pomog³a¶ choæ trochê..Dziêkuje Minako...-powiedzia³ jeszcze zanim odesz³a ,po czym gdy ju¿ jej tu nie by³o klon znikn±³ i prawdziwy Deidara dowiedzia³ siê o tym co siê tu wydarzy³o a gdy on walczy³ i te wydarzenia do niego dotar³y u¶miechn±³ siê lekko gdy atakowa³ cz³onków ANBU w podbijanej przez niego wiochy.,..
*Ch³opak wszed³ do lasu wygl±daj±cego jak ten ko³o jego wioski, szed³ bardzo powoli, mocno mru¿y³ oczy, szuka³ budynków, czy jaskiñ, w których mog± skrywaæ siê Cz³onkowie Akatsuki.*

[NMM]
Pein przeskakuje z bambusa na bambus rozgl±daj±c siê po okolicy, nie by³o w pobli¿u niczego co przyku³o by jego uwagê. Nagle zatrzyma³ siê na jednym bambusie i patrzy³ uwa¿nie przed siebie. Wydawa³o mu siê jakby by³ uwiêziony w jakim¶ tajemniczym genjutsu. Us³ysza³ g³os "brata" który pusty i bezbarwny zacz±³ siê zastanawiaæ czy jego przybrany braciszek w ogóle jeszcze ¿yje. Nachodzi³y go wizje sprzed lat jego krewnej Akemi jak i brata Daia. Nie mia³ pojêcia co siê z nimi dzieje bo ostatni raz widzia³ siê w domu Akemi po³o¿onym w Ame. Tak, nachodzi³y go wspomnienia niczym tsunami zalewaj±ce serce ale on nie mia³ serca wiêc dlaczego akurat teraz sobie o nich przypomnia³, czy oni jeszcze ¿yj±? To pytanie najbardziej go nurtowa³o wiêc natychmiast pogna³ w stronê Ame.
<nmm>
Tengen przyszed³ tutaj wracaj±c z d³ugiej przechadzki po kryszta³owej jaskini. Siedz±c tak pod go³ym niebem du¿o siê zastanawia³ nad swoim ¿yciem.
W czasie odpoczynku powoli zasypia³es masa mysli k³êbi³a Ci siê w g³owie powoli odp³ywa³e¶ ..Stawa³e¶ siê ca³kowicie.. wolny wsyztskie smutki zmartwienia przestawa³y siê liczyæ..
W tym spokoju sk±d¶ dobiega³ do Ciebie g³os..
Znajomy g³os.. Kiedy¶ by³ to ktos wa¿ny nie mog³es sobie jednak przypomnieæ kto to by³ ..

G³os by³ cichy jednak wyra¼ny
-Nigdy Ci tego nie wybaczePamietaj nigdy

Wyrywasz siê ze snu.. Czujesz jednak dziwny ból w okolicy piersi.

Tengen jak le¿a³ tak szybko podniós³ siê i rozgl±da³ siê do oko³a. Faktycznie mia³ wra¿enie, ¿e to kto¶ znajomy ale nie móg³ sobie przypomnieæ. Ból w piersi dokucza³ mu w oddychaniu. Od k³ucia po szczypanie. Kaszl±c próbuj±c pog³êbiæ oddech zacz±³ mówiæ.
-Kim jeste¶ ? Co Ty mi chcesz zrobiæ skoro po takim czasie przypominasz mi siê ?
Przeszed³ kilka kroczków by zobaczyæ czy nikt siê nie schowa³ wokó³ niego.
-Co kolwiek zrobi³em jestem teraz innym cz³owiekiem. Daruj sobie strêczycielstwo.
Machn±³ rêk± i usiad³ spokojnie pod drzewem czekaj±c na dalszy rozwój wydarzeñ.
G³os juz siê nie odzywa³ natomiast ból by³ co raz wiêkszy czu³e¶ jakby kto¶ podpala³ Ciê od wewn±trz...
Je¿eli tak dalej pójdzie to siê udusisz..
Okolica by³a spokojna nic siê nie dzia³o.. To troche dziwne, ¿e w takim miejscu jest tak cicho

Próbuj±c poprawiæ dotlenianie swojego organizmu Tengen zrzuci³ siebei ci±¿±cy na jego barkach p³aszcz, zawsze to l¿ej bêdzie unosiæ barki. Rozlu¼ni³ te¿ koszulê przy ko³nierzyku. Wykonywa³ te¿ czynne ruchy ramionami by wspomóc oddychanie. Wznosz±c ramienia do góry bra³ wdech, za¶ opuszczj±c wypuszcza³ z siebei powietrze.
Czynno¶ci pomog³y mu..Oddychanie sta³o siê ³atwiejsze ale k³ucie nie ust±pi³o.. Wci±¿ te¿ zastanawia³ siê kto móg³ pojawiæ siê w jego snie wtedy w³a¶nie. G³os pojawi³ siê ponownie...
-Ja wróci³em zobaczysz zemszczê siê.. Teraz Ty zginiesz..HAHAHHA
Ten g³os by³ bardzo przera¼liwy.. a zarazem przepe³niony bólem ..
-Przecie¿ nikogo nie zabi³em do jasnej ciasnej ! - zbulwersowa³ siê Tengen ale po chwili reflektuj±c siê poprawi³- No mo¿e kilku z³ych i nie dobrych ninja zabi³em ale to nie z przyjemno¶ci... Broñ Bo¿e. Ratowa³em swoje ¿ycie !
Przycisn±³ d³oni± miejsce na klatce piersiowej w którym odczuwa ból.
-Daj mi lepiej jaki¶ paracetamol albo inny nienarkotyczny lek przeciwbólowy ! - krzykn±³
- Potem pomogê rozwi±zaæ Twój problem
-Nie zabi³e¶. Juz ja Ci przypomnê.. Czy aby na pewno tak by³o? Wed³ug mnie.. Chyba jednak... kogo¶ poci±³e¶.
Wreszcie tym kims by³em ja.
Dobrze ale w tej chwili to nie wa¿ne.. Na razie daje Ci spokój
Ból ustêpuje.. tak szybko, jak siê pojawi³...
G³osy znikaj±

-No i poszed³, chocia¿ bym mi powiedzia³ kiedy to siê sta³o - bezradnie wzruszy³ ramionami.
Macaj±c siê po klatce wsta³ i ruszy³ po lesie na spacerek poszukuj±c grzybów do jego zupy, któr± mia³ przyrz±dziæ dzi¶ na obiad.
Zd±¿y³e¶ obej¶æ ca³e miesjce pozbieraæ tyle grzybów, ¿e starczy³oby na obiad dla ca³ej kompani.. Jednak nic juz siê nie stalo by³o juz bardzo pó¼no postanowi³es udaæ siê .. na zas³u¿ony wypoczynek..
By³es jednak bardzo zanjiepokojony tym co siê sta³o i nie chcia³e¶ wracac do siedziby Akatsuki
Zbudowa³e¶ szalas w którym postanowi³es przenocowaæ..
Rozbijaj±c szalas Tengen zastanawia³ siê nad dzisiejszym dniem. To co go spotka³o by³o wrêcz niewiarygodne. On sam nie wierzy³ w duchy i stara³ siê racjonalnie wszystko sobie wyja¶niæ. Gdy ju¿ mia³ zamiar k³a¶æ siê spaæ to przykry³ jeszcze grzybki by ¿adne zwierzê nie zjad³o tego czego on szuka³ ca³y dzieñ. Wyj±³ te¿ kunaia i trzyma³ go w d³oni na wypadek jakiego¶ ataku zwierzyny b±d¼ wêdrownego ninja rabusia-cieniasa. Zamkn±³ oczêta.
Odg³osy pojawi³y siê ponownie..
-Zosta³em przyzwany do ¿ycia dzieki zakazanej technice.. Odp³acê Ci sie zginiesz..
To bêdzie Twój koniec..
Dalej nie wiesz kim jestem
Przypomnê Ci, pamiêtasz te s³owakiedy¶ bêdziesz wielkim ninja...
Czu³es siê jakby cos przenika³o do twej duszy... W twej g³owie pojawia³y siê obrazy...
Obrazy.. z przesz³o¶ci..

-Ty nie mo¿esz byæ moim wujem! Nie zabi³em Ciê przecie¿. Widzieli¶my siê jak trenowa³em sharingana swojego. To musi byæ zaawansowane genjutsu skoro siêga po takie dalekie wydarzenia w mojej przesz³o¶ci - powiedzia³
Wyszed³ z sza³asu by siê rozejrzeæ czy aby nikogo nie by³o w pobli¿u. Uaktnwni³ sharingana i rozgl±da³ siê po okolicznych krzakach.
W pobli¿u nikogo nie by³o .. jednak czu³es siê dziwnie mimo sharingana Genjutsu wraca³o.. Czujesz jak kto¶ wyci±ga³ z ciebie ca³a przesz³o¶æ wie juz o najdrobniejszych szczegó³ach bardzo Cie to zdziwi³o jednak.. za ka¿dym razem.. Czu³e¶ siê tak jakby¶ traci³ czê¶c w³asnej osoby.

Tengen nie mia³ wyj¶cia, musia³ u¿yæ na tajemniczym przeciwniku Magen Kyouten Chiten 250 chp. Podmieni³ siê z twórca genjutsu miejscami i to on sta³ siê teraz ofiar±. Ma teraz okazjê poznaæ swojego przeciwnika.
Zaskoczony.. Twórca tej techniki pokaza³ kim by³.. Cz³onek klanu Kurama
To by³o jedyne czego zd±zy³ siê dowiedzieæ..
Przeciwnik rzuci³ Reikijaki no Harasu i wyszed³ ze swojego Genjutsu..
Rzeczywisto¶æ powróci³a..
Okaza³o siê, ¿e jest dopiero 10 przed nim sta³ ma³y dzieciak..
Tengen za¶ podenerwowany ca³ym tym zaj¶ciem i próba zagrania na jego uczuciach podskoczy³ do dzieciaka i zada³ mu seriê kilku pytañ: co tu robi, kim jest, czy ¿ycie mu nie mi³e ? Po czym przy³o¿y³ do jego szyji kunai. Nie chcia³ go zabiæ lecz jedynie nastraszyæ.
-Gadaj¿e !
Dziecko z u¶miechem na twarzy.. powiediza³
Od³ó¿ to. Nie chcesz ze mn± walczyæ, Co tu robiê? Sprawdzam Ciê...
Kim jestem .. juz zapewne siê dowiediza³e¶ .., ze ejstem cz³onkiem klanu Kurama..
Aha jeszcze.. jedno nie gro¼ mi moja ja¼nia nie jest bardzo stabilna..

-Twoja ja¼nia mnie nie obchodzi ch³opcze. Powiedz lepiej czego chcesz. Nie mam czasu dla Ciebie. Muszê zupy nagotowaæ moim kompanom. - Po czym odsun±³ kunai od jego szyji i delikatnie siê u¶miechn±³.
Cieszy mnie Twoje poczucie humoru.. Mam dla Ciebie zadanie..
Nie bedzie Ono proste jednak my¶le, ¿e powiniene¶ podo³aæ takiemu wyzwaniu.. My¶le te¿, ¿e bêdzie to dla Ciebie sama przyjemno¶æ..
Usmiechna³ sie ironicznie..

-Zadanie powiadasz ? Przyjemno¶æ prawisz ? Czy¿bym mia³ spacyfikowaæ zbuntowany dom publiczny albo co¶ z tych rzeczy ? Zreszt± co by to nie by³o to zgadzam siê ! - odszed³ na kilka kroków staj±c bokiem do ch³opaka i drapi±c siê po brodzie by po chwili odwróciæ siê w jego kierunku i szczerze siê u¶miechn±æ .
Zadanie które wymaga wielu poswiecen..Zadanie bardzo niebezpieczne.. Lecz powiadam Ci nagrod± za nie bedzie co¶ niezwyk³ego.. Chce abys zabra³ mnie w miejsce gdzie siê narodzi³em.....
Tam zabijesz Mego ojca i matkê a nastpenie.. mnie..
Pamietaj o tym, ¿e gdy dzieje sie mi krzywda.. staje siê naprawde.. niebezpieczny.. To jest przestroga ale .. uwierz mi.. Wiem co mówiê..
-Szalony ? Co to za misja ? Z jakiego powodu nie mo¿esz ich sam zabiæ ? Przecie¿ jeste¶ ca³kiem sprawnym shinobim. Nagroda... Jak± nagrodê przewidujesz za tê misjê ? - Zrobi³ wielkie oczy z przera¿enia. Nie tak jakby siê ba³ czy co¶, poprostu to go bardzo zaskoczy³o, byæ mo¿e ca³kiem pozytywnie bo tak zakrêconego zadania dawno nie mia³.
Mój drogi gdyby to by³o takie proste.. Ale niestety nie jeste¶my w stanie... zrobiæ sobie krzywdy.. ale z ka¿dym dniem .. stajemy siê co raz bardziej niebezpieczni dla otoczenia.
Moja matka.. nie potrafi wytrzymac juz bólu ja jestem jeszcze m³ody ale i tak ma druga ja¼nia prowokuje me cia³o do rzeczy, których nigdy sam bym nie zrobi³..
Dlaczego Ty Dlatego, ¿e by³e¶ w stanie zabiæ swego wuja.. Pomimo tego, ¿e to tylko genjutsu.. zrobi³es to..
Zatem. Nawet jez eli siê do mnie przywi±¿esz liczê, ¿e usmiercisz bestie,która we mnie drzemie..
-Có¿ m³odzieñcze. My¶lê, ¿e mogê Ci pomóc. Musisz mnie tylko wskazaæ drogê któr± mam kroczyæ. Ostrze mojej katany nie jedn± ofiarê odda³o Bogu. - Tengen te¿ zastanawia³ siê co za straszny demon drzemie w ciele i duszy tego ch³opaka.
- To musi byæ bardzo ciê¿kie dla nich obojga. Obym tylko nie zawiód³ jego oczekiwañ.
W ka¿dym razie, pog³aska³ ch³opaka po g³owie i powiedzia³ do niego tylko, ¿e musi siê spakowaæ i mo¿e wyruszaæ.
Ruszajmy zatem bez zw³oki.. Droga jest d³uga.. My¶le, ze zejdzie siê kilka dni a moze nawet tygodni za nim dotzremy do celu..
Dziêkujê Ci.. Pomimo tego, ¿e nale¿ysz do organizacji jak± jest Akatsuki czujê u Ciebie dobroæ...
Powiedz dlaczego wybra³e¶ to miejsce?

-No có¿ ch³opcze. Akatsuki to nie tylko organizacja przestêpcza. Spe³nia te¿ ona funkcjê mojej drugiej rodziny. Naszym celem jest pokój na ¶wiecie ale stworzony naszym sposobem. Zreszt± nie bêdê Ci tego t³umaczy³ bo masz w³asne problemy ale mogê powiedzieæ Tobie, ¿e nie pasujê do Akatsuki. Moje idea³y jednak siê ró¿ni±. - zamilcza³, popatrzy³ w oczy dzieciakowi i zacz±³ dalej.
- Mo¿e przy¶pieszymy kroku ? Jak chcesz wezmê Ciê na barana. - ochoczo zaproponowa³
-Tak bêdê Ci bardzo wdziêczny je¿eli mi pomo¿esz me techniki mimo wielkiej si³y bardzo mnie wyczerpuja...
Aha.. Co do Akatsuki przemy¶l to mia³em tam kiedys brata... Zmieñmy temat..
Udamy sie do Oto tam mamy swój domnek z dala od ludzi.. z dala od wszystkiego jednak chcia³bym by¶ najpierw uda³ siê ze mna do Konohy

-Czy nie uwa¿asz, ¿e ja jako cz³onek Akatsuki mogê byæ pierwszorzêdnym celem dla ANBU ? - powiedzia³ ze zdziwieniem. - Jak mnie nie przekonasz to bêdziemy musieli omin±æ Konohe.- Lekko zrezygnowany i gotowy zawróciæ kroku.
-Ah tak.. to by³o nie rozwa¿ne z mej strony a moze po rostu Ciê sprawdza³em? Chcia³em zobaczyæ co tak naprawde masz w sercu nie odpowiedzia³e¶ , ze nie zrobisz tego bo nie chcesz mi pomoc, nie szuka³es innych wymówek..
Po prostus zczerze odpowiediza³e¶ ze grozi Ci.. atak ze strony Anbu.. Jednak bardzo bym prosi³ aby¶ sie ze mna tam uda³..
Muszê siê po¿egnaæ z jedna osoba..
-Poda³e¶ mi racjonalny powód wiêc teraz nie mogê odmówiæ Tobie podró¿y do Konoha, ale wiedz, ¿e to jest ryzykowane dla nas dwojga. - Czuæ by³o troskê w g³osie Tengena.
Poprawi³ na swoich plecach dzieciaka.
- A móg³by¶ przypomnieæ ch³opcze jeszcze raz swoje imiê ?- zapyta³ patrz±c mu w oczy.
-Gdzie¶ tu chyba w kieszeni mia³em cukierka, mo¿e reflektujesz ?
Truchtem uda³ siê w kierunku konohy.
[nmm]
- Jetsem z klanu Kurama i tylko tyle Ci na razie poweidiza³em teraz mogê Ci jednak powiedzieæ jak brzmi me imiê ..

Zawacha³ siê jednak ci±gn±³ dalej
-Jestem Kekei ... Bardzo siê cieszê, ze to Tobie powierzy³em sw± ¶mieræ a co do cukierka dzieki ale bola mnie ¿êby ..
I tak ruszyli do Konohy..
(Las Zetsumei ~ Budynek)
NMT
Wysz³am z organizacji trochê skrêpowana , kiedy jednak oddali³±m siê od budynku mog³am trochê odetchn±æ. Nie lubi³am t³umu i nie lubi³am nowych ludzi. Usiad³am sobie na ziemi i zaczê³am bawiæ sie kosmykiem w³osów. Za³owa³am , zê nie ma przy mnie Midnight...têskni³am za moim wilkiem i mia³am nadzieje , ¿e kiedy¶ znajdê nowego do któego bêdê mog³a siê przytuliæ. Westchne³am
Pojawia siê tu¿ za ni± niewyobra¿alnie szybko, jakby wiedzia³ gdzie posz³a, bo szed³ tak prêdko, ¿e zauwa¿y³ dok±d zmierza³a, a sta³ teraz w³a¶nie obok niej..
- Hej.. Tylko siê mnie nie przestrasz.. Mi siê nie podoba³o to, ¿e oni tak nagle zjawili siê u mnie, a na dodatek widz±c twoj± reakcjê na ich obecno¶æ chcia³em by poszli, jednak¿e ona siê mnie nie pos³ucha³a.. Echh.. Bo jako¶ chcia³em jeszcze pogadaæ z tob± i oni mi przeszkodzili.. A jak ci smakowa³o tak po za tym spaghetti? - zacz±³ mówiæ spokojnie tak, by siê go nie wystraszy³a. Ciekaw by³ jak ona na to zareaguje..
Spojrza³am na ch³opaka z u¶miechem. Jego towarzystwo poprawia³o mi humor.
- Nie martw siê...ja...nie lubiê obcych..jestem strasznie nieufna do nich...a spaghetti by³o przepyszne - odpar³am zadowolona
- Wiesz...lubiê Twoje towarzystwo...nie muszê Ciebie unikaæ tak jak innych...zaufa³am Ci - odpar³am
Trudno by³o zdobyæ moje zaufanie...
- Ach.. to wyja¶nia ca³± sytuacjê.. Nie no to siê rozumie, ¿e obcym osobom siê nie ufa.. I fajnie, ¿e przynajmniej mi zaufa³a¶, bo ja bym ci nigdy nic z³ego nie zrobi³ tylko pomaga³ czy co¶.. A wiesz, ¿e ja tak¿e lubiê przebywaæ w twoim towarzystwie? Bo z tob± jest jako¶ milej i lepiej, ni¿ powiedzmy z innymi cz³onkami Aka, pomimo i¿ te¿ ich lubiê, ale jednak wolê jak ju¿ bardziej byæ w twojej obecno¶ci.. - powiedzia³ z u¶miechem na ustach i zaczynaj±c siê jej trochê przygl±daæ..
Spojrza³am na Niego k±tem oka z u¶miechem. Zarumieni³am siê na te s³owa. Nigdy nikt tak o mnie nie powiedzia³. Zaczê³am trochê nerwowo bawiæ siê w³osami. Nie chcia³am aby ch³opak zauwa¿y³ mój rumieniec.
- Hej co¶ siê sta³o, ¿e nic nie mówisz? I jaka¶ taka trochê nerwowa jeste¶ jakby co¶ by³o nie tak.. - pyta siê jej trochê zdziwiony, ¿e tak nagle ucich³a, jednak¿e zauwa¿y³ ten ma³y rumieniec, ale tego nie skomentowa³, bo co¶ czu³, ¿e ona wola³a, ¿eby tego nie zobaczy³. Ale spogl±da³ na jej twarz ca³y czas tak g³êboko i przenikliwie jak nigdy wcze¶niej siê nie patrzy³..
- Hmm jak bêdziesz jeszcze chcia³a, bym ci zrobi³ to mieszkanie to oczywi¶cie tak uczyniê, ale to jak powrócimy do siedziby.. Lecz na razie mi siê nie chce tam wracaæ, bo tu jest mi³o i piêkna pogoda jest wiêc nie ma co siedzieæ w ¶rodku.. - doda³ nie zmieniaj±c wyrazu twarzy czuj±c siê jako¶ inaczej ni¿ kiedykolwiek móg³ siê poczuæ w obecno¶ci jakiej¶ innej dziewczyny.. Przy Seras by³o mu jako¶ lepiej, a jego ton g³osu jak i zachowanie wobec niej by³o o wiele ³agodniejsze, milsze i takie spokojne jak nigdy dot±d..
- Tak tak...jasne , ¿e chce... - odpar³am patrz±c na Niego z u¶miechem chc±c zmieniæ pierwszy temat
Patrz±c na Niego poczu³am jak mi zabi³o szybciej serce. Skarci³am siê w my¶lach , a raczej swoje serce. Spojrza³am przed siebie majac nadzieje ukryæ rumieniec.
- No to jak wrócimy to zabieram siê do roboty. Póki co posiedzimy sobie tutaj, bo jest tu nawet fajnie, a to miejsce jest jeszcze fajniejsze z tob±... I co¶ mi siê zdaje, ¿e jeste¶ nie¶mia³a, bo tak jako¶ ledwo co mówisz o czym¶, a tak¿e widaæ to po tobie.. Czy mo¿e ja mam co¶ wspólnego, ¿e tak siê dzieje?- pyta siê jej widz±c, jak reaguje na jego s³owa nie spuszczaj±c z niej wzroku.. Jemu samemu serce zaczê³o biæ mocniej ni¿ wcze¶niej, a tak¿e ma³y rumieniec siê ujawni³ na jego policzkach..
S³ysz±c ostatnie zdanie spojrza³am na Niego i zaczê³am machaæ przed sob± rêkoma
- Z...z Tob± ? N-nie sk±d...j-ja..p- po prostu...nie -nie zawsze mia³am tak bliski kontakt jak z Tob±..znaczy siê ogólnie nie mia³am takiego kontaktu z nikim ...to znaczy - zaczê³am siê j±kaæ nie mog±c dobraæ odpowiednich s³ów
- Dobrze skoro tak.. Hmm co¶ chcia³a¶ dokoñczyæ? Bo chyba urwa³a¶ zdanie.. Nie no widzê, ¿e co¶ jest nie tak.. I chcia³bym wiedzieæ, co siê dzieje? No bo ze mn± te¿ co¶ podobnego siê robi w twej obecno¶ci, choæ a¿ nie w takim stopniu.. - odpowiedzia³ równie¿ trochê niepewnie, a jak widzia³ j± w takim stanie sam zacz±³ wykonywaæ nieco nerwowe ruchy, a tak¿e czerwieni³ siê co raz to bardziej.
Tym razem, by uspokoiæ siebie jak i j± postanowi³ zmieniæ temat..
- Eee to na co mia³aby¶ w tej chwili ochotê? - pyta siê jej lekko zak³opotany, a tylko tyle uda³o mu siê wydusiæ, bo nic innego nie przychodzi³o mu do g³owy..
Uspokoi³am siê trochê choæ rumieniec zosta³
- S-sama nie wiem...- odpar³am
W tym momencie obok mnie pojawi³ sie ptaszek. Aby Go nie sp³oszyæ siêgne³am do kiszeni gdzie mia³am chleb i wysypa³am trochê na ziemiê. Ten nie ufnie na mnie spojrza³ a potem zacza³ je¶æ okruchy. Kiedy skoñczy³am wskoczy³ na mój palec . Za¶mia³am siê i przysunê³am siê z ptakiem bli¿ej Diedary - Zobacz jaki ¶liczny - odpar³am zachwycona ptakiem
- Ooo faktycznie ¶liczny.. Ja mogê zrobiæ ich wiêcej, a tak¿e bêd± one przyjacielskie i ¶liczne.. Choæ prawdziwy jest o wiele s³odszy , taki ¿ywszy i puszystszy.. Chocia¿ ten jest inny i taki ³adniejszy, bo ma takie upierzenie ró¿nokolorowe..
Ale jak zbli¿ê d³oñ, to siê sp³oszy, wiêc tego nie zrobiê.. - powiedzia³ z u¶miechem na twarzy stoj±c jako¶ sztywno, gdy¿ nie chcia³ by ptaszek siê przestraszy³ i odlecia³ st±d..
Patrzy³am z u¶miechem na ptaka
- Ten ptak jest wolny...nikomu nie s³u¿y oprócz samemu sobie...mo¿e lataæ gdzie chce, przemierzaæ drogi jakie mu siê podobaj±...szkoda , ¿e my nie mo¿emy byæ tacy jak On - odpar³am i opar³am siê drug± rêk±.
Ptaszek po chwili odlecia³ przelatuj±c obok ch³opaka
Ja za¶ wsta³am i spojrza³am na Deia który by³ troche blisko mnie
- Tak fajnie by by³o.. Ale w sumie my jeste¶my wolni, choæ inni ludzie z wiosek nas ¶cigaj±.. Ale jak tego nie robi±, to w³a¶ciwie jest spokojnie i mo¿emy robiæ to na co mamy ochotê w danym momencie.. - Zauwa¿aj±c po chwili, ¿e jest tak blisko niego, zarumieni³ siê jeszcze bardziej, a jego serce bi³o jeszcze mocniej, ¿e prawie by³o s³ychaæ jego rytm bicia, ale tylko wtedy gdy bêdzie bardzo cicho, us³yszy siê to...
- Ja nigdy nie bêdê wolna...zawsze bêd± mnie od tego odci±gaæ moje po³±czenie z rodzin± cyganów...mnie równie¿ ¶cigaj± z tego powodu...ale jako¶ siê przyzwyczai³am ... - odpar³am i odwróci³am sie w nie t± stronê co trzeba by³o. Znalaz³am siê twarz± w twarz z ch³opakiem. Zarumieni³am siê potwornie...nie mog³am z siebie nic wydusiæ
Ju¿ chcia³ co¶ rzec, jednak¿e gdy jej twarz znalaz³a siê a¿ tak blisko jego, ¿e a¿ zaniemówi³ i sta³ siê tak czerwony i tak mu wali³o serce, ¿e tym razem mo¿na by³o to bardzo dobrze us³yszeæ i je¿eli nic nie powie Seras us³yszy jak mu wali serducho..
- Eee.. Ja nigdy nie pozwolê komu¶ na to, by siê skrzywdzi³ niech no tylko spróbuj± ci co¶ zrobiæ, a wtedy poczuj± mój gniew i dostan± ode mnie ³omot w sensie wybuchów, bo to moja specjalno¶æ... un. - ledwo co to z siebie wydusi³ przez tê sytuacjê, jednak¿e mu siê to uda³o. Mo¿na tak¿e by³o us³yszeæ, ¿e równie¿ przy tym siê j±ka³, a sta³ nadal sztywno nie mog±c siê ruszyæ nawet o centymetr. Wygl±da³ tak, jakby dosta³ parali¿u, ale to by³o co innego.. Jego wzrok spotka³ siê z jej oczami i teraz nie odwróci³ go ani na moment, tylko sta³ i czeka³ co zrobi czy te¿ powie..
Nie mog³am oderwaæ wzroku od Jego oczu. Wydawa³o mi siê teraz ...¿e patrzê w niebo. Dopiero teraz spostrzeg³am jak ³adne ma ch³opak oczy. Takie g³êbokie , ¿e trudno by³o z nich co¶ odczytaæ.
- D-dziêkujê - szepnê³am jednak siê nie ruszy³am..nie mog³am...a mo¿e nie chcia³am.
W tej ciszy us³ysza³am jakby pukanie...delikatny stukot..sama nie wiedzia³am czy to moja wyobra¼nia czy moje serce a¿ tak bardzo chcia³o wyrwaæ siê z moich piersi
W pewnym momencie chwyci³am ch³opaka za p³aszcz i przysunê³am siê bli¿ej. Wiedzia³am co robiê ? Na pewno nie. Kto¶ mn± kierowa³ ? Tak...moje serce...
Stykaj±c siê prawie nosami z ch³opakiem otworzy³am usta aby co¶ powiedzieæ...jednak nic nie mog³o siê wydobyæ z moich ust. Mog³am staæ w tej pozycji i staæ...
Nie chcia³am tego przerwaæ...to by³o...jakby z³±czenie nas i naszych my¶li...
- N..Nie ma za co.. Zrobi³bym dla takiej dziewczyny jak ty w..wszystko.. - wyduka³ tylko tyle, bo nie staæ go by³o na wiêcej, poniewa¿ widz±c co zrobi³a Seras jeszcze bardziej go to zszokowa³o, za¶ serce znów przyspieszy³o tempa, a tak¿e nie odwraca³ wzroku od jej oczu, bo jej oczy by³y cudowne, ¿e mo¿na by³o siê w nich rozp³yn±æ, a dopiero teraz zda³ sobie sprawê z tego jak piêkna by³a ta dziewczyna.. Nim równie¿ poma³u zaczê³o co¶ kierowaæ, ¿e a¿ jego d³oñ dotknê³a nie¶mia³o jej policzka, no i sam nie wiedzia³ co robi, bo jego serce prowadzi³o do niej, ¿e nie chcia³ siê powstrzymywaæ i delikatnie zacz±³ masowaæ jej skórê.. By³ ju¿ tak czerwony i tak rozgrzany, jak nigdy dot±d. Patrzy³ siê ni± ca³y czas tymi swoimi oczami jak b³êkit nieba nie chc±c odrywaæ ich od oczu dziewczyny. Nosy za¶ ju¿ dzieli³ tylko jaki¶ mo¿e z milimetr ró¿nicy? Dei nadal poruszyæ siê nie móg³ i nawet nie chcia³, a by³o mu tak przyjemnie, ¿e a¿ u¶miechn±³ siê szczerze i nie by³o w nim w ogóle widaæ jaki¶ trosk czy te¿ z³ego nastawienia.. Widaæ by³o po nim ¿e jest radosny, mi³y, uprzejmy, prawdopodobnie zakochany, bi³o od niego ciep³o jakie nigdy siê jeszcze w takim stopniu nie pojawi³o... Jednym s³owem mówi±c by³o z nim co raz lepiej..
Poczu³am Jego d³oñ na swoim policzku. Zadr¿a³am...Nie odrywa³am oczu od Jego a On widocznie nie chcia³ oderwaæ swoich od moich. Serce bi³o mi jak oszala³e. Czu³am , ¿e pal± mnie policzki. Ile mog³o to wszystko trwaæ? minutê? godzinê ? Kilka godzin? Nie...dla mnie czas zatrzyma³ siê w miejscu...ptaki przesta³y ¶piewaæ , wiatr wiaæ... s³ysza³am tylko swój przyspieszony oddech oraz przyspieszone bicie dwóch serc.
Widz±c u¶miech ch³opaka sama delikatnie siê u¶miechnê³am. Jednak po chwili zrobi³am co¶ nieoczekiwanego...co¶ czego nie zrobi³abym w swoim poprzednim ¿yciu.
Zamknê³am oczy...stanê³am na placach...moje usta znalaz³y siê niebezpiecznie blisko Jego. Otworzy³am delikatnie oczy , jednak ponownie je zamknê³am.
Z³o¿y³am na ustach ch³opaka poca³unek
Nie spodziewa³ siê tego po niej, jednak¿e nic nie mówi³, ani nie chcia³ tego przerywaæ, co siê w³a¶nie dzia³o.. Po prostu chcia³ zapomnieæ o wszystkich troskach i z³ych my¶lach.. Teraz czu³, ¿e liczy³a siê tylko ona nikt wiêcej.. Powoli pog³êbia³ ten jak¿e przyjemny poca³unek, jednocze¶nie nie puszcza³ d³oni z jej policzka, a drug± za¶ chwyci³ delikatnie jej d³oñ, a jego palce splot³y siê z jej palcami. Oczu przez jaki¶ czas nie zamyka³, jednak¿e po chwili to zrobi³ i po prostu sta³ tak z Seras ca³uj±c siê z ni± co raz to namiêtniej..
Nie wiedzia³am co robiê...a mo¿e i wiedzia³am? Serce bi³o mi jak oszala³e...teraz nic siê nie liczy³o...tylko ta chwila , tylko My dwoje , tylko ten poca³unek. Jedna rêkê przenios³am na ego szyjê aby przybli¿yæ siê bardziej do Niego.
Ca³owa³am Go powoli , jakbym chcia³a siê nacieszyæ t± chwil±. Jednak po chwili poca³unki przerodzi³y siê w bardziej namiêtne i zach³anne.
Po chwili przeniós³ d³oñ na jej biodra i wtuli³ j± mocniej do siebie tak, ¿e ich cia³a ju¿ styka³y siê ze sob±. Ca³owali siê jeszcze zach³anniej ni¿ to mia³o miejsce przed chwil±. Powoli zacz±³ wsuwaæ swój jêzyk do jej ust, by potem pie¶ciæ nim jej podniebienie, a tak¿e po³±czyæ go z jej jêzykiem.. Ta chwila by³a chyba najpiêkniejsz± chwil± jego ¿ycia, przez co chcia³ by tak trwa³a i trwa³a jeszcze przez d³u¿szy czas..
Zadr¿a³am kiedy ch³opak wsun±³ jêzyk do moich ust. Zarumieni³am siê jeszcze bardziej. Dotknê³am d³oni± Jego policzka. Poca³unki sta³y siê zach³anne...jakby jutra mia³o nie byæ. Jednak po chwili przerwa³am. Spojrza³am na ch³opaka spod pó³ przymkniêtych powiek. Moja twarz znajdowa³a siê blisko twarzy Deidary. Moja rêka z policzka powêdrowa³a na Jego usta.
Widaæ by³o na jego twarzy tak¿e rumieniec, a by³ on tak bardzo widoczny, ¿e nie sposób by³o go ukryæ. Nadal nic nie mówi³, gdy¿ jako¶ tak za bardzo nie wiedzia³ co powiedzieæ, bo jakby zaniemówi³ z tego szczê¶cia, które go ogarnê³o.. Albo po prostu nie by³o po co mówiæ.. Wa¿ne by³y teraz gesty jakimi j± darzy³.. Nie wiedzia³ tylko czy podoba³o jej siê to co robi³, ale jemu bardzo i czu³ w swoim sercu, ¿e to w³a¶nie ona jest jego wybrank± serca, a teraz ju¿ chyba wiedzia³, a nawet by³ pewien, ¿e j± po prostu kocha.. Choæ powiedzieæ to co siê czuje jest bardzo trudno, jednak¿e w koñcu jej to powie nie wiedz±c nawet kiedy to nast±pi...
Dei ca³y czas siê u¶miecha³ i tak¿e nic nie mówi³.. Kiedy przesunê³a d³oñ po jego policzku dreszczyk ciep³a przeszed³ mu po ciele. Nie chcia³ siê od niej odrywaæ nawet na krok.. Po chwili otworzy³ usta by co¶ powiedzieæ, jednak¿e trudno mu by³o to co chcia³ rzec wydusiæ z siebie..
- No.. ja chcia³em ci powiedzieæ ¿e... Ja.. ciê... kocham.. Bo co¶ czu³em ju¿ od d³u¿szego czasu.. no i zdaje mi siê, ¿e po prostu pokocha³em ciê.. bo moje serce to mi podpowiada³o ¿e.. To ty jeste¶ wybrank± mego serca i nikt inny.. I jeszcze raz powtórzê ¿e ciê kocham i jestem ju¿ o tym w stu procentach przekonany.. - szepn±³ do jej ucha przybli¿aj±c tam usta, by lepiej us³ysza³a to co powiedzia³.. Ciekawy by³ jak na to zareaguje, a to wysz³o z jego ust trochê nie¶mia³o, jednak¿e mówi³ to tak z g³ebi swojego serca czyli prawdziwie i czule..
S³ysz±c te s³owa poczu³am jak zabi³o mi mocniej serce. Przytuli³am siê do Niego i szepnê³±m mu równie¿ do ucha
- Ja..Ciebie te¿ kocham - odpar³am szeptem trochê nie¶mia³o.
Nastêpnie ponownie przybli¿y³am swoje usta do Jego. Chwcyi³am Jego twarz w d³onie i poca³owa³am Go namiêtnie
Ju¿ nic nie powiedzia³.. Tylko odda³ siê jej poca³unkom tak¿e je pog³êbiaj±c.. Teraz ju¿ nic siê nie liczy³o tylko ona i ta chwila.. Obj±³ j± ju¿ tak mocno ¿e by³a ona wtopiona w jego cia³o, jednak¿e musia³ j± tuliæ do siebie tak, by jej nie udusiæ.. Teraz ju¿ wiedzia³, ¿e jego serce nale¿y do Seras i nikomu ju¿ go nie odda.. O nikim innym ju¿ nie my¶la³ ani o dawnych dziewczynach.. W sumie o nich ju¿ powoli zacz±³ w ogóle zapominaæ.. Nie przerywa³ poca³unków tylko je pog³êbia³ i widaæ by³o po nim, ¿e jest zakochany po uszy jak i ¿e jest zamy¶lony, a wiadomo o kim teraz my¶la³.. Tylko o niej..
Zarzuci³am swoje rêcê na Jego szyjê. Czu³am siê niewyobra¿alnie szczê¶liwa. Nie s±dzi³am , ¿ê kiedy¶ takie szczê¶cie mnie do¶wiadczy. By³o to cudowne uczucie. Nie¶mia³o wsunê³am jêzyk do Jego ust g³adz±c Jego podniebienie. Podoba³o mi siê to...nawet bardzo. Nie liczy³o sie dla mnei nic oprócz tej chwili...licyz³ siê tylko On i ja....My...
U¶miechn±³ siê szeroko, kiedy wsunê³a mu jêzyk do ust. Widaæ by³o wyra¼nie po niej, ¿e siê jej to podoba³o, a jemu tak¿e jak nigdy wcze¶niej.. Kiedy zawiesi³a rêce na jego szyi, on obj±³ j± swoimi za biodra i wygl±da³o to tak, jakby nie chcia³ jej w ogóle wypuszczaæ ze swoich objêæ. Ca³owa³ j± tak czule i namiêtnie, ¿e a¿ nie chcia³o siê odrywaæ od niego ust swoich.. Nigdy nie czu³ siê a¿ tak dobrze jak teraz..
Jednak dobre chwile zawsze siê koñcz±. Przerwa³am poca³unek i spojrza³am na Niego. Po chwili siê u¶miechnê³am i przytuli³am siê do Niego. S³ysza³am jak bije Jego serce. Moje bi³o tak samo jak Jego. Zamknê³am oczy i ws³uchiwa³am siê w to bicie
Zatrzyma³am siê nagle i spojrza³am na Niego z usmiechem
- Daj spokój...nic siê nie sta³o...po prostu stwierdzi³am , ¿e wystarczy tych czu³o¶ci...na razie - odpar³am naciskajaæ na ostatnie s³owo i ruszy³±m dalej
- Gdzie chcê i¶æ ? Sama nie wiem...ide tam gdzie mnie nogi ponios± , nigdy tak nie robi³e¶ ? - spyta³am zdziwiona tym faktem. Pod±¿a³am obok ch³opaka. Po chwili co kilka kroków zacze³am siê do Niego przybli¿aæ...
- Nie.. Ja zwykle chadza³em po wioskach niszcz±c je.. Jednak¿e ostatnio w sumie tak zacz±³em robiæ, ¿e szed³em przed siebie i nie wiadomo gdzie¿ to siê udawa³em.. Ale to by³o tak tylko dlatego, ¿e mia³em do³a.. Teraz ju¿ go nie mam tylko i wy³±cznie dziêki tobie.. -powiedzia³ mi³o do niej, a gdy zauwa¿y³, ¿e siê do niego zbli¿a³a on równie¿ powoli robi³ to samo, jednak prawie nie widocznie..
- Mi³o wiedzieæ...ja zawsze chodzi³am swoimi ¶cie¿kami...niczym kot...Takuji a¿ siê dziwi³ , ¿e mu jeszcze nie uciek³am - za¶mia³am siê. Po chwili widaæ , ¿e jestem blisko ch³opaka , zerknê³am na Jego rêkê. Chcia³am wzi±æ GO za rêkê jednak stwierdzi³am , ¿e to g³upi pomys³
- To ciekawie.. Hmm ale chodzenie z kim¶ przez ¶wiat jest o wiele ciekawsze ni¿ samemu kroczyæ przez niego.. Tak jest o wiele milej i przyjemniej.. -powiedzia³ takim samym tonem g³osu, a kiedy zauwa¿y³, ¿e jej d³oñ chcia³a chwyciæ jego, lecz siê powstrzyma³a, on zrobi³ to za ni±, gdy¿ przynajmniej on my¶la³, ¿e to nie by³ g³upi pomys³.. ¦cisn±³ swoj± d³oñ na jej d³oni, choæ sam nie wiedzia³ czy dobrze czyni, choæ uwielbia³ trzymaæ jej tê delikatn± rêkê..
Czuj±c jak ten chwyta moj± d³oñ , równie¿ j± ¶cisnê³am. Poczu³am ulgê , ¿e On to zrobi³ za mnie. Spojrza³am na Niego z lekkim u¶miechem i sz³am dalej trochê wolniej ni¿ wcze¶niej. My¶la³±m nad tym co siê sta³o , by³am w siodmym niebie
Jako¶ znów nie wiedzia³ co powiedzieæ.. Trzymaj±c ca³y czas jej d³oñ, szed³ wraz z ni± przed siebie powoli i on równie¿ czu³ siê jak by by³ w siódmym niebie i teraz my¶la³ o niebieskich migda³ach. Jako¶ nie wiedzia³ gdzie mog± pój¶æ, ale ma³o go to obchodzi³o... Teraz liczy³a siê tylko ona nic i nikt wiêcej..
Przechadzaj±ca siê nieopodal Susanoo us³ysza³a znajomy g³os:
- Deidara - mruknê³a ze z³o¶ci± i za¿y³a proszki na depresjê przepiane jej przez lekarza

Schowa³a siê tak, ze nie móg³ jej zobaczyæ po czym wyczarowa³a klona, gdy¿ sama nie mogla mu spojrzec w oczy i mówiæ. Klon wyszed³ i podszed³ do dziewczyny i Deidary w p³aszczu Akatsuki i kapeluszu Akatsuki zas³aniaj±cym twarz...

- Cze¶æ Deidara - powiedzia³ klon lekko siê ¶miej±c - mo¿emy pogadaæ?
Id±c dalej z Seras przez chwilê wyda³o mu siê, ¿e kto¶ ich ¶ledzi³.. Nie myli³ siê, bowiem osobnikiem, który to robi³ by³a ta nêdzna zdzira Susanoo.. Przystan±³ wraz z ukochan± nie puszczaj±c jej d³oni i spojrza³ spode ³ba na dziewuchê gro¼nym spojrzeniem.
- Nie ma mowy.. Czy nie widzisz, ¿e jestem zajêty? Nie rozumiesz, ¿e nie mam ochoty mieæ z tob± ju¿ nic wspólnego, a tak¿e nie chcê ciê ju¿ znaæ i do tego zacz±³em o tobie zapominaæ tak, ¿e prawie wymaza³em ciê z mej pamiêci.. Jednak¿e znowu mi przeszkadzasz.. Odejd¼ st±d, bo ja nie mam zamiaru siê z tob± u¿eraæ. A po za tym czego ty jeszcze ode mnie chcesz? mam ciê ju¿ do¶æ.. Zniknij z mojego ¿ycia raz na zawsze bo ty ju¿ dla mnie nie istniejesz..- mrukn±³ bardzo ponurym g³osem, bêd±c rozdra¿nionym tym, ¿e musia³a siê tu zjawiæ i przeszkodziæ mu w tak mi³ej chwili jak ta.
Patrzy³am to na Deia to na dziewczynê. Nie zna³am jej ale co¶ mi siê w niej nie podoba³o. Mo¿na te¿ by³o zauwa¿yæ , ¿e Deidara jej nie lubi , s³uchaj±c tego co do niej powiedzia³. Scisne³±m GO za rêkê aby siê trochê uspokoi³. Nie chcia³am tu widzieæ jaki¶ scen walk czy co¶ w tym stylu. Nie w tym momencie kiedy mog³am przechadzaæ siê z kim bliskim memu sercu
Dei czuj±c jak Seras ¶ciska jego d³oñ trochê mocniej, domy¶li³ siê, ¿e chcia³a by siê uspokoi³.. Westchn±³ tylko, po czym po prostu odwróci³ siê od tej nêdznej dziewuchy..
- No jak dotar³o to ¿egnam.. Dobra idziemy st±d, bo nie bêdziemy zawracali sobie g³owy jak±¶ istot±, która uwa¿a, ¿e mo¿e od tak tu przyj¶æ i wszystko popsuæ. Odejd¼ st±d i znajd¼ sobie jakiego¶ innego frajera do gnêbienia.. - mrukn±³ do punktu jego nienawi¶ci, oczywi¶cie te s³owa nie by³y do jego wybranki serca, tylko do Susanoo. Po czym odwróci³ siê od tamtej i po prostu chcia³ i¶æ dalej przed siebie ze swoj± ukochan± i znów spojrza³ na ni± tymi swoimi cudownymi oczami.
- Nie zwracaj na ni± uwagi, bo nie jest tego warta.. Ja ju¿ o niej zapomina³em, jednak¿e znów musia³a siê tu pojawiæ.. To ja robiê tak, ¿e po prostu olejê j± tak, ¿e bêdê udawa³, ¿e ona nie istnieje i wtedy mo¿liwe, ¿e siê odczepi. Bo mam jej powy¿ej dziurek od nosa, ¿e tak to ujmê.. I jak mówiê najlepiej pój¶æ st±d gdzie¶ indziej, a nie bêdziemy w towarzystwie tego kogo¶.. - tym razem zwróci³ siê do Seras, mówi±c to ju¿ spokojniejszym g³osem.. Mia³ nadziejê, ¿e razem st±d pójd± i zostawi± tê babê sam± ze sob±.. Szczerze to Dei nie chcia³ ju¿ mieæ z Susanoo nic wspólnego, dlatego te¿ postanowi³ nie zwracaæ na jej osobê jakiejkolwiek uwagi..
Id±c z dala od dziewczyny , zerknê³am jeszcze na ni± uwa¿nie a potem spojrza³am na ch³opaka i przybli¿y³am siê do Niego tak , ze stykali¶my siê ramionami.
- Rozumiem...spokojnie... - odpar³am chc±c aby ch³opak siê uspokoi³. Nie chcia³am aby przejmowa³ siê kim¶ kto GO denerwuje. - To...gdzie masz ochotê teraz pój¶æ? Mam nadzieje , ¿e Twoja oferta do zrobienia mi pokoju jest wci±¿ aktualna - odpar³am z u¶miechem
- A no jasne, ¿e tak.. Jak chcesz mogê ci go zrobiæ ju¿ teraz.. Bo w³a¶ciwie nie mam pomys³u, gdzie¿ to mogliby¶my pój¶æ. A pokój z przyjemno¶ci± ci stworzê un.. - powiedzia³ bêd±c ju¿ spokojniejszym, kiedy ona siê do niego przybli¿y³a i uspokaja³a go to od razu by³o mu lepiej.. Ju¿ nie patrzy³ na Susanoo, choæ k±tem oka musia³ zerkaæ w tamte strony, by przypadkiem nagle ona ich nie zaatakowa³a. Szli dalej nie zawracaj±c ju¿ t± dziewuch± sobie g³owy. Za¶ te swoje "un" co¶ ostatnio mówi³ bardzo rzadko jak na niego, ale tym razem znowu mo¿na by³o je us³yszeæ na koñcu zdania. Choæ zdarza³o mu siê to rzadko, jednak jeszcze od tego nie odwyk³.. Po chwili zniknêli z oczu Susanoo pozostawiaj±c j± daleko za sob±..
Klon wróci³ do prawdziwej Susanoo

- Oj zapamiêtasz mnie skur***** oj zapamiêtasz...

i posz³a dalej
<NMM>
Przysz³am tutaj aby sobie pochodziæ. Przypomnia³±m sobie jak tutaj po raz pierwszy poca³owa³am Deidarê. Zarumieni³am siê na ta my¶l. Usiad³am w pewnym momencie na jakim¶ przewalonym drzewie i zaczê³±m rozmy¶laæ
Pomy¶la³, ¿e Seras przysz³a w³a¶nie tu i tak te¿ i on siê tu zjawi³.. Nie myli³ siê, bo dziewczyna siedzia³a na jakim¶ drzewie w tym¿e miejscu.. Pojawi³ siê tak nagle tu¿ przed ni± i stan±³ na ro¶linie, na której przebywa³a dziewczyna, a u¶miech na jego twarzy by³ bardzo ¶liczny i promienny..
- Hej. Ju¿ jestem i co¶ mi siê wydawa³o, ¿e ty tu przyjdziesz, no i po za³atwieniu tej¿e sprawy, o której napisa³em ci na kartce, mia³em zamiar do ciebie przyj¶æ, a jak widaæ nie myli³em siê z tym, ¿e akurat tu bêdziesz..
- powiedzia³ niezwykle czu³ym g³osem i usiad³ sobie na przeciw niej, patrz±c g³êboko w jej cudne oczy, bêd±c bardzo rozmarzonym jak i szczê¶liwym w jej obecno¶ci. Ciekaw by³ jak zareaguje na jego tak nag³e pojawienie siê tu¿ obok niej..
Na pocz±tku podskoczy³am niewidocznie kiedy us³ysza³am g³os ch³opaka. By³am tak zamy¶lona , ¿e nie us³ysza³±m Jego obecno¶ci. Jednak potem siê u¶miechnê³am i powiedzia³am do ch³opaka kiedy ten usiad³ naprzeciwko mnie
- Wiesz...to bêdzie moje ulubione miejsce...chyba wiesz dlaczego - odpar³am z promiennym usmiechem
Cieszy³am siê , ¿e Go widzê. Jego obecno¶æ sprawia³± , ¿e promienia³am
- Chyba wiem.. Mo¿e dlatego, ¿e tu by³ nasz pierwszy poca³unek? - bardziej stwierdzi³ ni¿ zapyta³. U¶miechn±³ siê jeszcze szerzej i zacz±³ powoli przybli¿aæ siê do dziewczyny, ale tak by nie spaæ i ¿eby przypadkiem ona nie spad³a. Jej obecno¶æ sprawia³a, ¿e chce mu siê ¿yæ i to, ¿e jest przy niej i dziêki niej bardzo szczê¶liwy, ¿e nie mo¿na tego opisaæ w s³owach.
- Hmm co by tu porobiæ? - doda³ zastanawiaj±c siê, co te¿ mo¿na by ciekawego zrobiæ, a jednocze¶nie ca³y czas zbli¿a³ siê do niej tak, ¿e prawie ju¿ j± móg³ dotkn±æ, jednak¿e robi³ to tak, ¿e by³o to prawie niezauwa¿alne.
- Mo¿liwe - za¶mia³±m siê u¶miechaj±c siê do Niego i rumieni±c niewiadomo czemu
Nie zwróci³am uwagi , ¿ê ch³opak siê do mnei przybli¿a...bardziej by³±m zajêta patrzeniem w Jego cudne niebieskie oczy. Kiedy jednak mnie zapyta³ odpowiedzia³am
- Nie wiem...ale w sumie mogê tu posiedzieæ ... - odpar³am z u¶miechem
- W sumie ja te¿, ale tylko w twojej obecno¶ci, bo samemu by³oby nudno. - powiedzia³ czaruj±co, a gdy skoñczy³ w³a¶nie by³ ju¿ bardzo blisko niej tak, ¿e móg³ chwyciæ ju¿ jej rêkê. Tak te¿ oczywi¶cie zrobi³, ale chwilowo bardzo delikatnie, a palcami przesun±³ po jej d³oni, jednocze¶nie jako¶ uda³o mu siê zrobiæ tak, ¿e siedzieli dos³ownie obok siebie, gdy¿ owa ga³±¼, na której siedzieli by³a do¶æ gruba, by mogli siê na niej zmie¶ciæ. Jego wzrok spoczywa³ ca³y czas na jej cudownej twarzyczce, jednak nie wiedzia³, czy mia³aby ochotê na poca³unek czy te¿ nie, wiêc póki co trzyma³ jej d³oñ w swojej i cieszy³ siê t± chwil±.
Zerknê³am na Jego d³oñ i chwyci³am j± delikatnie w swoj±. U¶miechnê³am siê do Niego. Czu³am jak serce mi skacze z rado¶ci. By³am przy kim¶ kogo kocha³am...tak mog³am to powiedzieæ bez wachania. Dotknê³am opuszkami palców Jego policzka i przejecha³am nimi po Jego twarzy. Na chwilê odsune³am Jego grzywkê , jednak ta od razu wróci³a na swoje miejsce... patrzy³am na Jego twarzy ze spokojem i z mi³o¶ci± w oczach
U¶miechn±³ siê równie¿ szeroko, szczerze i z mi³o¶ci± w oczach.. Czu³ siê jak w niebie bêd±c blisko niej. Powoli zacz±³ przybli¿aæ swoj± twarz do jej twarzy, a wygl±da³o to tak, jakby chcia³ j± poca³owaæ, bo chcia³ tego, jednak¿e ba³ siê, ¿e znów zrobi co¶ nie tak i ona znów go odepchnie.. Ale mia³ nadziejê, ¿e tak siê nie stanie.. Ale i tak robi³ to powoli, by jej nie przestraszyæ..
Zobaczy³am , ¿e ch³opak siê do mnie przybli¿a...wiedzia³±m co chce zrobiæ. U¶miechnê³am siê na t± my¶l . Sama równiez przybli¿a³am siê do Niego powoli, bardzo powoli. Czu³am jak p³on± mi policzki , a serce bi³o coraz szybciej , tak¿e oddech mi przyspieszy³
Nie widz±c jakich¶ negatywnych emocji z jej strony czy jakich¶ innych, to po prostu dalej przysuwa³ do jej ust swoje.. Po chwili delikatnie z³o¿y³ na jej ustach poca³unek, ale jak na razie delikatny, a jednocze¶nie zacz±³ g³adziæ jej policzek swoj± drug± rêk±, bo t± pierwsz± ca³y czas trzyma³ jej d³oñ, nadal czule j± masuj±c.. Kiedy j± ca³owa³, nie zamyka³ oczu, tylko ca³y czas patrzy³ g³êboko w te jej cudne czarne oczêta nie mog±c oderwaæ od nich swojego wzroku, gdy¿ by³y one tak cudowne, ¿e w nich móg³ siê normalnie rozp³yn±æ. Póki co ta chwila by³a bardzo przyjemna i najpiêkniejsza w jego ¿ywocie, które niedawno by³o do bani, a teraz dziêki niej wszystko jest inne, lepsze, cudowniejsze, ¿e wszystkie troski, ¿ale i negatywne my¶li by³y ju¿ zbêdne i odrzucane przez niego. Bo teraz po co mia³ siê za³amywaæ i inne takie, jak mia³ teraz dla kogo ¿yæ, dlatego te¿ nie by³o po co nawet siê rozklejaæ.. Mo¿e kiedy¶ chcia³ siê poddaæ itp. ale postanowi³ pewnego dnia tego nie robiæ i i¶æ dalej przez ¿ycie, by odnale¼æ szczê¶cie, co mu siê uda³o... Znalaz³ Seras i wszystko siê odmieni³o tylko ju¿ na lepsze, dziêki czemu czu³ siê bardzo szczê¶liwym ninj± i podoba³ mu siê ten fakt...
Patrzy³±m w t± niebiesk± g³êbie. Czu³am siê jak w Niebie. Jedn± rêk± objê³am Go za szyjê i przysunê³am siê bli¿ej Niego. Czu³am jak g³adzi mój policzek i by³o mi z tym przyjemnie , nawet bardzo. Ca³owa³am go delikatnie z czu³o¶ci± . Nie liczy³ siê czas...liczy³a siê tylko ta chwila...Ja i On...razem
By³o mu bardzo przyjemnie, jak ona trzyma³a go za szyjê, jednocze¶nie nadal go ca³owa³a.. Kiedy przybli¿y³a siê do niego bardzo blisko to teraz po prostu stykali siê ze sob± swoimi cia³ami. Dei móg³ tak bez przerwy patrzeæ siê w oczy Seras, bo by³y one tak bardzo piêkne, ¿e a¿ szkoda odrywaæ od nich swoje oczy. Dalej g³adzi³ jej policzek, gdy¿ zauwa¿y³, ¿e jej siê to bardzo podoba³o, dlatego te¿ nie chcia³ tego przerywaæ. Wszystkie troski w ogóle nie istnia³y w jego g³owie, bo przecie¿ by³ tak szczê¶liwy u jej boku, ¿e takie my¶li z³e czy co¶ nie mia³y miejsca.. Powoli pog³êbia³ ten poca³unek, nie przestaj±c robiæ tego co do tej pory.
Chcia³am aby to wszystko trwa³o wiecznie....ta chwila...jednak...zawsze musi siê co¶ ¼le potoczyæ. Poczu³am uk³ucie w sercu. Przerwa³am poca³unki a moja twarz zastyg³a . Moja rêka dr¿a³a na Jego szyji tak , ¿e ch³opak móg³ to poczuæ. Zacisnê³am oczy z bólu. Wiedzia³am co to oznacza. Po³o¿y³am g³owê na ramieniu ch³opaka i oddycha³±m szybko , trzymajaæ rêkê w okolicach serca
- Seras? Co siê sta³o z³otko? Czy zrobi³em co¶ nie tak? Bo tak nagle zadr¿a³a¶ no i s³yszê, ¿e oddychasz szybciej.. - zapyta³ siê j± czule nie wiedz±c kompletnie co siê jej sta³o.. Zacz±³ siê naprawdê o ni± niepokoiæ, dlatego te¿ mocniej j± wtuli³ w siebie i odwróci³ jej twarz do swojej g³adz±c przy tym jej policzek, a tak¿e znów spojrza³ jej g³êboko w oczy, czekaj±c na to, a¿ powie co siê sta³o, gdy¿ to go bardzo niepokoi³o..
S³owa ch³opaka jakby do mnie nie dociera³y. Skuli³am siê z kolejnej fali bólu. Zacisnê³am oczy oraz usta z których wyp³ynê³a stró¿ka krwi
- Mo¿esz....mnie zanie¶æ...do pokoju? Proszê.... - szepnê³am s³abo , nawet to sprawia³o mi ból.Chwyci³±m jedn± rêk± kurczowo Jego p³aszcza....nie chcia³am aby mnie zostawia³
Deidara w ogóle nie mia³ pojêcia co siê dzia³o.. By³ w szoku, ale musia³ jej natychmiastowo pomóc..
- C..co ci jest?! Natychmiast ciê tam zanoszê.. - powiedzia³ z trosk± i takim zdenerwowanym g³osem, gdy¿ martwi³ siê o ni± i to bardzo.. Widz±c krew wyciekaj±c± z jej ust wytar³ j± i zaraz po tym uniós³ j± delikatnie do góry tak, ¿e trzyma³ j± w swoich ramionach, po czym bardzo szybko zniknêli oboje z tego¿ miejsca, a dziewczyna nawet siê nie zorientowa³a kiedy siê to sta³o...
[NMM moje i Seras]
Zeetsu wbiegaj±c do lasu bambusowego pomy¶la³ chwile nad tym jak z³apaæ tego zwierzaka i dopiero po chwili zrozumia³, ¿e nie wie jak ten kot wygl±da. „Wiem” powiedzia³ sobie Zet lecz jego ciemna strona jak zawsze pesymistycznie podchodzi³a do sprawy uwa¿aj±c, ¿e nie wiedz±c jak wygl±da kot nigdy nie schwyta w³a¶ciwego. Po chwili wewnêtrznej k³ótni postanowi³ jedna, ¿e próbuje z³apaæ kotka gdy¿ dostanie nagrodê a przy okazji potrenuje troszkê sztuki szpiegowania w terenie. Zeetsu bieg³ w g³±b lasu a¿ nagle us³ysza³ ryk tygrysa. Przerazi³ siê trochê poniewa¿ nie by³ przygotowany na atak wroga. Z³a strona Zeetsu ¶mia³a siê z niego, ¿e ten wystraszy³ siê jednego tygrysa lecz po chwili, us³ysza³ zamiast jednego zwierzêcia, ryk jeszcze paru innych lecz nie móg³ ich dostrzec.” Bierzmy siê do roboty i zabijmy wszystkie te zwierzêta” powiedzia³a z³a strona Zeta. Po chwili u¿y³em Hiruosho i znalaz³em resztê zwierz±t. By³y a¿ 4 tygrysy. „Du¿o” pomy¶la³em „ale jak u¿yje Hiru Boushi no Jutsu to mnie nie dostrzeg±” i tak te¿ zrobi³em gdy te spostrzeg³y, ¿e mnie nie ma wygl±da³y na przera¿one lecz gdy tylko zbli¿y³y siê do mnie u¿y³em techniki Suitenhoufutsu i zamkn±³em je wszystkie w wodnym wiêzieniu. Nie mia³y szans na jakikolwiek ruch. Wtedy wyci±gn±³em kunai i jednym szybkim ruchem zabi³em wszystkie tygrysy, podrzynaj±c im gard³a. By³em troszkê zmêczony po tym ataku ale postanowi³em siê od regenerowaæ i u¿ywaj±c Hiru Buokeshi no Jutsu moja ro¶lina klonowa zjada przeciwników, a moja czakra, ¿ycie i kondycja zostaj± ca³kowicie zregenerowane. „Nie by³a to ³atwa walka zu¿y³em du¿o czakry gdyby nie Hiru Buokeshi no Jutsu mia³bym ma³o si³ na dalsze poszukiwania kota w tym bambusowym lesie” lecz jego ciemna strona uwa¿a³a, ¿e nie wie dlaczego zgodzi³a siê na tê misjê gdy¿ jest nudna i nic siê nie dzieje. U¿ywaj±c ca³y czas Hiruosho by³o mi ³atwiej z³apaæ jakiegokolwiek kota. Id±c tak po zwyciê¿onej walce przed siebie rozgl±daj±c siê czasem tylko to w prawo to w lewo czy nie ma tam nigdzie ¿adnego zwierzêcia beztrosko rozmy¶la³em jak to fajnie by by³o gdybym mia³ now± sokowirówkê, lecz nagle drogê przebieg³ mi jaki¶ kot. Nie zastanawia³em siê d³ugo i natychmiast zacz±³em go goniæ. „Szybki jest ten skurczybyk” pomy¶la³ ciemny Zeetsu lecz jego optymistyczna strona wierzy³a, ¿e w koñcu dogoni tego kociaka. Biegli tak jeszcze parê minut jak nagle kot zatrzyma³ siê jakby nigdy przede mn± nie ucieka³ i zacz±³ siê krêciæ w oko³o mojej nogi. Kot zosta³ szybko z³apany do worka, lecz zdawa³o mnie siê, ¿e ten kot jest za g³upi a¿ebym to w³a¶nie tego szuka³. „Za ³atwo da³ siê z³apaæ” pomy¶la³em, to powinno byæ trudniejsze. Postanowi³em szukaæ wiêcej kotów. D³ugo wêdrowa³em po lesie a¿ do czasu jak nie wpad³em na pomys³ ¿eby mo¿e pozastawiaæ pu³apki. „Nie ma sensu zak³adanie pu³apek tu jest tyle zwierz±t i ka¿dy mo¿e w ni± daæ siê z³apaæ” pomy¶la³a z³a czê¶æ Zeetsu i mia³a racjê zrezygnowawszy z tego planu musia³em pomy¶leæ jak uspokoiæ kota bêd±cego w worku na moich plecach i jak z³apaæ tego w³a¶ciwego zwierzaka o ile to nie by³ ten którego chwilowo ja mia³em w posiadaniu. Przemieszczaj±c siê dalej us³ysza³em miauczenie kota. Gdy tylko zbli¿y³em siê do p³acz±cego zwierzêcia zauwa¿y³em, ¿e jest ciê¿ko ranne. Wygl±da³o na to, ¿e mia³o ono z³aman± ³apkê i mocno popêkane poduszki pod ³apkami. Gdy zacz±³em siê rozgl±daæ moj± uwagê zwróci³y ¶wiec±ce siê punkty. By³y to po³amane czê¶ci shurikenów. Mog³o to oznaczaæ tylko jedno, gdzie¶ w pobli¿u byli inni shinobi. Nie martwi³em siê tym tak bardzo. Wzi±³em zranionego kota i delikatnie wsadzi³em go do worka. Kot ten mia³ dziwne ubarwienie. Bez ¿adnych gwa³townych ruchów powoli posuwa³em siê do przodu lecz gdy by³em ju¿ w po³owie drogi zauwa¿y³em szykuj±cego siê na atak shinobi. By³ dopiero geninem wiêc nie denerwowa³em siê tak bardzo. Gdy ten tylko ruszy³ w moim kierunku spostrzeg³em, ¿e nie nale¿y on do najszybszych ninja. Ju¿ mia³em ruszyæ w stronê wroga gdy nagle poczu³em ostrze kunaia a swoim gardle natychmiast u¿y³em Suiton No Yoroi. Przeciwnika zgubi³o to, ¿e nie zastanowi³ siê nad ruchem, wiêc gdy tylko spróbowa³ mnie zabiæ po mnie zosta³a tylko plama wody. Gdy ten odskoczy³ ja powsta³em z wody, wyci±gn±³em dwa kunaie i u¿ywaj±c Mirroring Hand z ziemi wyskoczy³y dwie skalne rêce, które zaczê³y raniæ przeciwników po nogach. Gdy ci padli na ziemiê mdlej±c ja postanowi³em trochê odpocz±æ.
Po d³ugiej i wyczerpuj±cej drodze zbli¿y³ siê ju¿ do swojego domu. Zosta³o mu przej¶æ jeszcze niewielki kawa³ek drogi przez bambusowy las i bêdzie móg³ usi±¶æ w swoim fotelu.

[nmm]
Michimoto po drodze z ukrytego posterunku wyskoczy³ z lasu i stana przed nim. Czeka³ teraz na swojego towarzysza, który by³ niedaleko za nim. Usiad³ po turecku i poprawi³ swój s³omiany kapelusz na g³owie.
Rozbryka³em siê. Skaka³em, wydziwia³em i cieszy³em siê z tego. Ostatni, wysoki skok i stan±³em obok mojego przewodnika. Odetchn±³em, aby siê lekko uspokoiæ i sta³em... nas³uchiwa³em, w±cha³em... chcia³em jako¶ zarejestrowaæ ten teren... i nie by³o to zbyt trudne.
- No dobra... co dalej? - spyta³em, zak³adaj±c s³omiany kapelusz.
Michimoto za¶mie³ siê.
- Teraz biegniemy do siedziby. Narobimy ha³asu w ¶rodku, to pewnie kto¶ wyjdzie zeby nas przywitaæ...- powiedzia³ brunet ruszajac w stronê wej¶cia do siedziby. Dalej an jego twarzy go¶ci³ u¶meich, którego dawno nei mia³ na twazry. To ludzkie miêso dawa³o mu du¿o energii i entuzjazmu. <NMM>
U¶miechn±³em siê pogodnie, po czym szybko ruszy³em za nim.
siedziba Akatsuki... miejsce, gdzie do niedawna ukrywali siê moi najwiêksi wrogowie, teraz s± moimi jedynymi sprzymierzeñcami... trochê siê dziwnie czu³em, ale przyzwyczaja³em.

<NMM>
Samhain szed³ spokojnie pozwalaj±c aby lekki wiatr lekko rozwiewa³ jego w³osy, ci±gle czu³ siê jeszcze do¶æ dziwnie po zdjêciu gipsu... noga by³a trochê dziwna, sztywna trochê, trudniej by³o siê poruszaæ nowemu cz³onkowi Brzasku...
Jednak po chwili, niezbyt takiej krótkiej uda³o mu siê przedrzeæ przez las
<nmm>
Gaara przyby³ do "wej¶cia" do bambusowego lasu. Nikogo w pobli¿u nie by³o wiêc wyj±³ z torby maskê ANBU, lecz zanim to napi³ siê kilka ³yków wody i w³o¿y³ swoj± maskê. Szed³ przez las nikogo nie spotykaj±c. Tym lepiej dla niego. Szed³ do¶æ wolno bo wcale mu siê nie ¶pieszy³o. Id± bambusowym lasem przez d³u¿szy ju¿ czas z daleka ujrza³ siedzibê akatsuki. Wyj±³ z torby p³aszcz akatsuki i zdj±³ z siebie ten czarny w którym dotychczas wêdrowa³. Ten zwyk³y schowa³ do torby, a na³o¿y³ na siebie p³aszcz akatsuki. Za³o¿y³ kaptur i w pe³ni zamaskowany ruszy³ w stronê siedziby.

<NMM>
Yagu pojawi³ siê bambusowym lesie, chcia³ tu zebraæ swoje my¶li i pomedytowaæ, w koñcu gdy znalaz³ ma³± polane usiad³ na ¶rodku niej pogr±¿aj±c siê we w³asnych my¶lach.
Po krótkiej podró¿y znalaz³em siê w tym dziwnym a zarazem wspania³ym miejscu. Przechadzaj±c siê tak powoli kontem oka dostrzeg³em ma³± polanê na której siedzia³ dziwny cz³owiek w p³aszczu z chmurkami i kapeluszem na g³owiê. Niestety przez ten kapelusz nie mog³em rozpoznaæ czy to kobieta czy mê¿czyzna. Szczerze mówi±c nie zawraca³bym sobie nim wiêcej g³owy ale moj± uwagê przyku³ wspania³y miecz który mia³ przy sobie. Nie trac±c wiêcej czasu zacz±³em mu siê przygl±daæ i po posturze cia³a domy¶li³em siê, ¿e to jest mê¿czyzna. Wiem jedno walka by³a nieunikniona. Aktywowa³em Raigeki No Yoroi(eletryczna zbroja) i rzuci³em kunaia w jego stronê. Gdy ju¿ by³ parê metrów od niego aktywowa³em Kawarimi No Jutsu w celu podmiany z kunaiem aby szybko znale¶æ siê przy przeciwniku. Pojawiaj±c siê tu¿ za nim u¿ywam Ushiro Hi-Ru(kop wykonany piêt±) i uderzenie z piêty by³ wycelowany prosto w g³owê co powinno go og³uszyæ. Atak nastêpowa³ z zaskoczenia wiêc tym bardziej powinien siê powie¶æ. Je¶li nast±pi wcze¶niej jego atak za wszelk± cenê staram siê go unikn±æ u¿ywaj±c kawarimi lub za pomoc± stylu Gouken unikam jego ciosów.
Yagu wyczu³ chakre przybysz prawi natychmiast po u¿yciu jego techniki Elektrycznej zbroi, natychmiast wyci±gn±³ miecz a jego ostrze zniknê³o a pojawi³o siê 50 naoko³o niego, w tym samym momencie zdj±³ ciê¿arki treningowe.Oceniaj±c szybko si³ê przeciwnika z³apa³ go za nogê gdy ten chcia³ go kopn±æ i u¿ywaj±c jego si³y i szybko¶ci [si³y przeciwnika i szybko¶ci] zablokowa³ mu nogê w konie i cisn±³ z wielkim impetem o ziemiê.Po chwili ostrza pojawi³y siê przy gardle nieznajomego uniemo¿liwiaj±c mu jakikolwiek ruch
-Kim jeste¶ i czego chcesz, mów albo zaraz skrêcê ci kark, albo mam lepszy pomys³ tortury bêd± bardziej odpowiednie
powiedzia³ Yagu lodowatym g³osem
Wiedz±c, ¿e jestem w sytuacji bez wyj¶cia powiedzia³em:
- Tylko têdy przechodzi³em i szczerze mówi±c nie zwróci³by¶ mojej uwagi gdyby nie Twój miecz Proszê Pana - powiedzia³em tak poniewa¿ z wygl±du mê¿czyzna by³ starszy ode mnie.
Ostrza zniknê³y a miecz zmaterializowa³ siê w prawej rêce Yagu emanuj±c fioletow± chakr±. Yagu lew± rêk± podniós³ ch³opca do góry
-za próbê kradzie¿y powinienem ci obci±æ d³onie, co ty na to
powiedzia³ Yagu z szatañskim u¶miechem po chwili dodaj±c
-Masz talent w taijutsu mo¿e by byli z ciebie kiedy¶ ludzie
S³ysz±c s³owa nieznajomego powiedzia³em:
- B³agam tylko nie to! Tylko nie to! -
Kolejne s³owa mê¿czyzny przypad³y mi do gustu oraz po krótkiej chwili odpowiedzia³em:
- Dziêkuje za te mi³e s³owa. I równie¿ przepraszam za moje wcze¶niejsze zachowanie -
Wola³em siê nie ruszaæ poniewa¿ nie wiedzia³em co siê stanie.
Yagu pu¶ci³ ch³opaka, nie nie odstawi³ na ziemie pu¶ci³ tak jak go trzyma³ wiêc te parê centymetrów polecia³ w dó³, nie obchodzi³o go czy ch³opak upadnie albo co¶ w tym rodzaju. Szybkim ruchem schowa³ miecz do pochwy na plecach i u¶miechn±³ siê diabelsko
-Masz potencja³ i wiem jak mo¿esz odpracowaæ swój czyn, daje ci t± szanse tylko dlatego ¿e okaza³e¶ choæ trochê skruchy, a wiêc mogê ciê szkoliæ w sztukach walki ale musisz siê s³uchaæ ka¿dego polecenia wydanego prze zemnie
po tych s³owach Yagu spojrza³ na chwile na niebo