grueneberg

Lochy, tego chyba nie trzeba opisywaæ. Bezkresna wilgoæ, nieprzyjemny ch³ód i do¶æ ograniczona swoboda. Poza tym, gdzieniegdzie przemykaj±ce szczury. Jedno z ni¿szych miejsc skrytych pod siedzib± brzasku. Jedno z najbardziej nieprzyjemnych. To tutaj w³a¶nie, niedobre Akaty w zwyczaju mia³y zamykaæ niepo¿±danych na wolno¶ci ludzi. Ucieczka z tych lochów graniczy z cudem, samo oswobodzenie siê jest niemal niemo¿liwe, a kto by³by zdolny jeszcze przebiæ siê miêdzy nosicielami czarnych p³aszczy zdobionych czerwienn±? Mo¿e kilkoro, a i to nie bez trudu. Ci który za¶ rady nie dadz±. w tej przeklêtej wilgoci, zapachowi zgnilizny i przemieszczaj±cymi siê, tak niechcianymi gryzoniami, pomocy co najmniej boga potrzebuj±, aby pozostaæ przy zmys³ach zdrowych, tym bardziej, o ile co jaki¶ czas kto¶ z chmurek wpadnie z wizyt±. A wizyty domowników w tym miejscu, zwyk³y zapadaæ w pamiêæ ich go¶ci, na wiele, wiele dni.

~Aru¶ tu by³, poprawi³ i znikn±³.


Klony razem z klatka weszly do lochow.
Shi zamknela ich wszystkich.
pO chwili klony i klatka znikly. Hidan siedzial sam w lochach.
- Ochlonales?
*nie zabra³a¶ mi kosy* xP

-Hidan jednym potê¿nym machniêciem kosy zrobi³ dla siebie wyj¶cie (ew u¿ywam jednej z swoich technik jak ci nie pasi [ta z kopu³±])
-Mam ci zrobiæ teraz krzywdê?-rzuci³ na Shi mordercze spojrzenie...
wzruszyla ramionami]
- rob co chcesz..


Wyci±gn±³ swój oszczep i wbi³ go jej w ramiê....
-To za ko³ek w g³owie...-u¶miechn±³ siê i powiesi³ kosê na plecach...
-O co ci chodzi?-spyta³ krzy¿uj±c rêce na piersi
jeknela z bolu.
- Nikogo nie bede na sile trzymac w Akatsuki,
jednak jesli ktos chce odejsc, musi zostac zabity,
bo moglbys wydac wszystko naszym smiertelnym wrogom.

Popatrzyla mu w oczy
- kiedy dowiedzialam sie , ze "zostawiasz nasz cyrk" , chcialam odejsc razem z Toba, ale wiedzialam , ze to niemoizliwe.. wiec usilowalam
popelnic samobojstwo. yhh , jak chcesz to mozesz mnie dobic.
Mi juz jest i tak wszystko jedno.
Przytuli³ j±....
-Oj g³upia.... Nie warto dla mnie umieraæ... Nic mnie w tej organizacji nie trzyma prócz ciebie...-zacz±³ je¼dziæ jej delikatnie rêk± po plecach, nadal przytula³ j± do siebie xP
- dran! - pocalowala go dellikatnie w ustach - wiem, ze nie warto,
ale co zrobic? Nie rob juz takich numerow , prosze Cie.. idz sie rozpakowac..
-jeden warunek... dlaczego ci na mnie zale¿y?-spyta³
przegryla warge, nie wiedziala co powiedziec.
- tak po prostu, sentyment.. ale spoko.. jesli nie chcesz,
zeby mi zalezalo, to szybko mi odejdzie.. a masz zamiar wypelnic misje czy kogos innego mam wyslac?
-Tylko sentyment? I dlatego sentymentu chcia³a¶ siê zabiæ? Zabawnê...- wywiera³ na niej nieprzyjemn± presjê... xP
- wykonasz ta misje , czy nie? - powtorzyla nieco donosniej i oficjalniej -
tak dla sentymentu.. - odwrocila wzrok w lewy doly rog lochow.
Wykonam, je¶li pójdziesz ze mn± i powtórzysz to co przed chwil± powiedzia³a¶ mi prosto w oczy...-stwierdzi³ ³api±c ja za brodê i obracaj±c jej g³owê tak, by spogl±da³a mu w oczy...
Zamknela oczy.

- i tak mialam z wami isc.. tz was sledzic i wrazie jakbyscie sie nawzajem zaczeli zabijac wkroczyc do akcji.
poca³owa³ j± namiêtnie w usta...
-Nie odpowiedzia³a¶...-przejecha³ rêk± po jej policzku i zatrzyma³ j± na jej piersi/sercu....
- nie lubie Cie, jestes wredny. - otworzyla oczy - sentyment.
Jestem wampirem i tymczasowym zastepca leaderki,
nie moge nic wiecej wymyslic.
-Jestes dziwna.... Umieraæ dla sentymentu?-nadal wpatrywa³ siê jej w oczy.... By³ w stanie wyczytaæ ka¿de emocjê...x P
-Ja wredny?.... No co ty....-doda³ po chwili i zacz±³ masowaæ jej piersi xO...xP
-Jêdrne ^.^
- tak wredny! - oderwala jego lapska od piersi - Ty bys sobie patrzyl jak umieram, o! reszta przynajmniej chciala mnie ratowac
to by³a twoja decyzja.... Zamiast ze mn± pogadaæ to odstawiasz cyrk...-stwierdzi³ i rozczochra³ jej w³osy...
- Twoja decyzja bylo odejscie z Aka, to Ty powinnienes najpierw pogadac
jesli miales jakis problem z glowka - rowniez rozczochrala mu wlos, zel zostal jej na rekach xP - lee...
*jaki ¿el?:O*

-Ja nic nie mia³em z g³ówka.... Po prostu nic mnie nie trzyma w Aka.... Znudzi³o mi siê.... No mo¿e poza tob±...- pozbiera³ swoje rzeczy i stan±³ w odleg³o¶ci 3-4m od Shi w koñcu sama go odepchnê³a...xP

- gdzie idziesz? chce [cenzura]. tu i teraz.
-je¶li dla ciebie to tylko nic nie warta strata czasu, to mogê równie dobrze zadowoliæ siê sam...-wzruszy³ obojêtnie ramionami...
x 1000

- Baka!

podeszla do niego i wyrwala mu wszystko co przed chwila podniosl.
po chwili z elegancja i z gracja podciela ta mende, tak zeby wyladowal
na ziemi. Usiadla na nim, i szepnela mu do ucha:
- zeby tylko Ci nerki sie nie odmrozily...
-Czego chcesz?-spyta³ le¿±c obojêtnie na ziemi... xP
Nie dawala za wygrana
ech faceci nigdy sie niczego nie domysla..
- chce Cie odpowiednio przygotowac do misji.. - ugryzla golekko w ucho
-Po co.... Przecie¿ jestem wredny i w ogóle...-udawa³ obra¿onego robi±c ma¶lane oczy do SHi xP
- Oj cicho juz badz!
Liznela go od ucha do kacika jego ust. Udawala, ze go smakuje..
- Smakujesz ... tak jakos zywo...hmm
Jej usta zajely sie ustami Hidana,
a rece pracowaly przy guzikach oficjalnego stroju Aka.
Shi zaczela powoli odplywac, ale to nie bylo to.
Do konca rozebrala Hidana....

I tu zaczyna sie cenzura trwajaca.. hmmm powiedzmy tylko
godzinke, bo w kazdej chwili mogl ktos wejsc, slyszac ekhm
rozne odglosy.^^

Shi miala taka mine --> , byla zadowolona.
Hidan delektowa³ siê ka¿d± chwil± spêdzon± z Shi.... Cieszy³ siê ¿e nie odszed³....
-Moze.... Mo¿e zostaniemy oficjalnie par±.... Wprowadzisz siê do mnie, albo ja do ciebie i bêdzie zabawnie...-stwierdzi³ zdyszany patrz±c w oczy wampirka... xP
- oficjalna para... jak to ladnie brzmi - dala mu buziaka -
ciekawy pomysl.. doprawdy... to moze do Ciebie, masz troche wiecej miejsca w swojej komnacie...

ubrala sie powoli.
wsta³ jak by³ da³ Shi soczystego buziaka, pozbiera³ swoje rzeczy i wyszed³... xP

Shi tez wyszla nmjt
Wrzuci³em Matteo do celi i zabra³em mu ksiege artefaktów.
-Posiedzisz sobie-powiedzialem i zamknalem cele

Dodane po 6 minutach:

zabralem ksiege i poszedlem

[nmm]
obudzilem sie lezac na zimnej podlodze "uff moja glowa..." wyjeczalem. "ooo faaak... gdzie ksiega..."po chwili skaplem sie ze jej nie mam " wiezienie? pieprzone aka... jeszcze wam sie dobiore do [cenzura]" wstalem i obejrzalem sie dookola. "Byakugan!" zauwazylem ze kraty byly zrobione z chakry "Ci z aka nie maja wogole pojecia o klanie hyuuga... I KIJ WAM W ZEBRA!!!" uaktywnilem togatte skupiajac sie mocno by uzyskac jak najostrzejsze ostrze w reku. Po chwili podszedlem do krat i przecialem je upewniajac sie wczesniej ze nikogo nie bylo w lochu. Postanowilem zostawic liscik:

Drogie Aka.... (sarkazm)
wasze wiezienie okazalo sie nie za bardzo wygodne dla mnie wiec... postanowilem sie przewietrzyc troche... a co do ksiegi deidra... jeszcze zobaczymy ;] pozdro...
nienawidze was Matteoo

Dodane po 3 minutach:

"Troche nie przemyslane te wiezienie... ale to nie moj problem... " powiedzialem kierujac sie do wyjscia "hmmm ale jakis slad musze zostawic po sobie..." po czym wygrawerowalem ostrzem na dloni podobizne znaku aka i nas.... na nia "no to powinno wystarczyc" po czym wyszedlem spacerkiem

Dodane po 4 minutach:

<nmm>

Z jakiej pary wiesz, ¿e z chakry s± te druty?!... eh... -.-
Klony Shi zaprowadzily Berroza do celi.
- wybacz, ale nie mamy wolnych miejsc.. Sprowadze pomoc.

Zamknela go na klodke i wyszla.
nmm
[lerze nie przytomny]
ech.. nie bedziesz rozwalac mi tu moich lochow.
Nie jestes w stanie nawet wstac z tej podlogi.
I nie Anyano, tylko Ayano!!
(Te nie mo¿es od tak sobie rozwaliæ)
Wesz³a wraz z Yuko na plecach do lochów. Rozejrza³a siê po ponurym pomieszczeniu. Siêgnê³a po klucze, które jako Liderka mia³a przy sobie. Otworzy³a woln± celê i wrzuci³a brutalnie dziewczynê do ¶rodka. By³a w¶ciek³a, gdy¿ niepotrzebnie narobi³o siê zamieszenie. Cieszy³a siê tylko, i¿ nikt jej nie widzia³. Za to po g³owie wci±¿ jej chodzi³ dylemat z jednym ze szpiegów. Westchnê³a, zdaj±c sobie sprawê, ¿e powinna po niego pój¶æ. Zamknê³a drzwi od celi z Yuko. Patrz±c na ni± u¶miechnê³a siê wrednie. Cieszy³ j± fakt zdobycia kolejnego demona.
Wstajê z pod³ogi
Ockne³am siê z wielkim bólem g³owy
=[I see you!] gdzie ja jestem...Napewno nie w konoha..=Pomy¶la³am ledwo wstaj±c i opieraj±c siê o ¶ciane.
=Dziwne czarne miejsce...Zawyczaj lochy pilnuje ANBu ale tu ich nie ma...=Pomy¶la³am ponownie rozgl±daj±c siê wzrokiem
G£UPIA!Jeste¶my w lochach akatsuki!Zabior± mnie od ciebie.a U ciebie jest tak fajnie!
-Zamknij siê...Uratuj± nas.Nie zauwa¿y³e¶ czego¶-Powiedzia³am cicho
Niby czego?!
-Psa i Naruto nie ma na stówe poszli po pomoc do siostry.-Powiediza³am ciho u¶miechaj±c siê szczerym u¶miechem.Demon siê ju¿ nie odezwa³
Us³ysza³em czyje¶ g³osy.
-Kim jeste¶ nieznajomy-powiedzia³em
-Spadaj-powiedzia³am obojêtnie.
-Yuko-powiedzia³em zdziwiony-Ty te¿ tutaj?
Nie odezwa³am siê ola³am go.
Opar³em siê o ¶cianê
=Czuje twoje szczê¶cie Tsukimaru...Wiem,¿e przyjdziesz z Naruto do mnie i moimi przyjació³mi...=Pomy¶la³am u¶miechaj±c sie
Weszla do wiezienia, gdzie byli dwaj wiezniowie.
Podeszla do kraty.
- ooo. A Ciebie kto zlapal? - spytala Yuko- a z reszta niewazne.. potrzebuje troche Twojej krwi, wiec jesli mozesz, nastaw tutaj twoja dlon..
-Zapomni³ ty komarze jeden-Powiedzia³am
- ech... nie chce jej pic.. jakbym chciala to nawet nie prosilabym Cie
o zgode.. to nie zgodne z kodeksem moralnosci wampirow...
i tak wezme sobie Twoja krew predzej czy pozniej..
Przynioslam wam kanapki. - podala im 6 pokrojonych na pol bulki,
posmarowane maslem, z salatka z szyneczka, serkiem i posolonym pomidorkiem.
-I tak nied³ugo mnie tu nie bêdzie-Powiedzia³m
- Nie badz taka pewna. Ale dlugo juz tu pewnie siedzicie, a po walce jestescie
pewnie bardzo glodni, ale zrobicie z kanapkami co bedziecie chcieli.
Usiadla na krzesle na przeciwko celi, wyjela pilnik i zaczela ostrzyc sobie kly.
lol a wy skad wiecie, gdzie jest nasza kryjowka, jesli ona jest tajna xP ?
Czy kiedykolwiek zlapalismy was, albo ktorys z userow , ktory byl u nas wieziony przyprowadzil was do niej?
po drugie Amidamaru, oni mysleli w myslach a nie mowili na glos,
nie mozesz im odpowiadac na pytanie.

Shi wyczula obecnosc obcej krwi. Stworzyla klona, ktory natychmiast wyszedl.
- Itachi.. Itachi.. prawdziwy Uchiha ma grupe krwi.. AB..
a Ty mi tu smierdzisz perfidnie Arh+ , wiec wyjdz po dobroci.

Dodane po 1 minutach:

<A no tak swietnie, tylko, ze Yuko byla prowadzona na barkach Ayano, wiec nie wiem jak ten pies mogl ja wyczuc>
<swietnie, ale nie wedlug forum -_-'' . Nie kazdy ogladaa llub czyta discavery, animalplanet czy national gografic,, a po za tym wiatr mogl
rozwiac zapach Yuko w kazda strone.>
zrobmy tak , znajdzcie kogos kto juz u nas byl wieziony, albo jesli ktos byl do nas przyprowadzony, (bylo takich pare osob),
i wracajcie do nas. My nie piszemy z taka czestotliwoscia jak wy, wiec raczej jeszcze nic nie zrobimy Yuko.
tak jak powiedzia³a Shi i nie robiæ spamu tutaj g³upio komentuj±c bo polec± osty
nie moze byc tak latwo w tej grze. ech. bo kazdy moglby miec takiego psiaka, ps akamaru tez tracil trop w mandze.
-Phi-
- a pruchaj sobie dalej - przestala ostrzyc sobie kly - powinnas byc wdzieczna jednemu
z moich klonow.. uratowal Ci zycie niegdys..
Patrzê siê na Shi
-taaa a bardzooo mnieeee toooo intereeesuuuujeeee-Powiediz±³m
-Zostawcie mnie tu!
WASZE POSTY SA NIEWAZNE!
NAWET NIE WESZLI¶CIE PRZEZ WEJSCIE GLOWNE!!

Dodane po 1 minutach:

Zaraz obydwu wlepie ostrze¿enia ;/
Jaki¶ genin i chunin nie znajd± naszej siedziby a co jeszcze by weszli bez niczego! >.<
Usiad³em na pod³odze
Chatka genina jest niczym, a to jest siedziba przestêpców, na lito¶æ!

Dodane po 1 minutach:

Otworzy³a celê z Yuko i podesz³a do niej. Uderzy³a j± w g³owê, przez co ta zemdla³a. Wziê³a j± na plecy i zabra³a z lochów. <nmm>
Shi zostawila klona.
i wyszla za Ayano..
nmm
Po raz kolejny przypominam, ¿e lochy w siedzibie Akatsuki to nie piaskownica ani nie ¿adna dzieciarnia. Po pierwsze tutaj mia³y przyj¶æ osoby ratuj±ce ludzi, którzy zostali porwani, ale mieli przej¶æ przez wszystkie tematy i przyj¶æ z osob±, która by³a tu uwiêziona i zna³a drogê [po pierwsze regulamin-przechodzimy przez wszystkie tematy] Po drugie ¿eby kogo¶ zabraæ trzeba mieæ klucz do celi, ewentualnie rozwaliæ kraty, ale my¶lcie logicznie Aka nie s± g³usi i rozwalenie krat na pewno nie pozostanie nie zauwa¿one [czyt. us³yszane]. Trochê logiki! Kolejna sprawa dwie osoby do tego szar¿uj±ce po celach nie s± w stanie pokonaæ wszystkich Aka. Kolejna sprawa to nie jest jaki¶ byle budynek typu stodo³a, do którego ka¿dy jak chce i kiedy chce mo¿e wej¶æ. Za kolejne tego typu posty bêdê kara³ ostami i za offtop w tym temacie równie¿.

Dodane po 17 minutach:

To ju¿ siê nawet wylogowaæ nie mogê, bo ju¿ siê burdel robi
¦piê
Wstajê i opar³em sie o ¶cianê
Pojawily sie klony z haku na barkach. Jedna Shi otworzyla drzwi,
druga wepchala go do srodka. W tedy pierwsza zaknela cele.
I popatrzyla na Berroza.
- O jeszce Ciebie tu mamy.. calkowicie zapomnialam o Tobie...
Po chwili znikly oba klony.
Zasle³em
Anya cicho wesz³a i szepne³a do Itachiego, stoj±c bardzo blisko niego.
- Gdzie on jest?
Usmiechn±³ siê
-Niewiem sprawdzmy...
powiedzia³
i przeszed³ po kolei obok cel
-To ten ?
zapyta³ widz±c Berozza
- Nie... Haku mia³ d³ugie czarne w³osy - powiedzia³a stoj±c dalej. Rozejrza³a siê i uaktywni³a Byakugan, szukaj±c Haku.
Szed³ dalej
Zobaczy³ Ciemnow³osego chlopaka w celi
-Ten tutaj ?
zapyta³ smiej±c siê
-DUzy ten loch niemamy...
/jestem slepa nie widze postów z Haku czy on oby napewno tutaj jest? O.o/

- Anya podesz³a bli¿ej. Jak na swój stan czu³a sie dobrze xP. Zacze³a jednak ssaæ palec i patrzec w ciemno¶ciach na sy3wet2e,
- yhy,, chyba ta,

Haku tu jest, Shi go przywlok³a ;p
-CHyba czy napewno ?
zapyta³ z u¶miechem
-Witam
powiedzia³ do Haku
Anya spojrzala na Haku swoimi oczami.
- Tak, to on jestem pewna. Ale z tego co widaæ, nie jest w pe³ni si³. Zostawie tu klona i mozemy mykac.
-A gdzie mykac ?
zapyta³
-Niechce mi sie juz nigdzie isc
powiedzial
- To miejsce nie wyglada za ciekawie. W dodatku jest ciemno i smierdzi przytêchlizna. a ja mam ochote na skrêta. Mysle ze Shi jakies w pokoju wspolnym zostawi³a
[przyszedlem za shi nisaca haku]
-ahhhh jak tu ciemno fuuu no i smierdzi...
//wybaczncie niemam dostepu aby wejsc do aka wiec wiecie musialem odrazu przejc do lochow.... \\\
[Narysowaqlem try lway na zwojach w razie czego....]
[podchodze blizej]
wstal i podrapal sie po glowie mowiac - ale mnie leb boli - poczym spojzal na przedramie i znow oddarl troche ubrania by zatamowc krew plynaca z rany. popatrzyl sie na Itachiego i powiedzial - rowniez witam
/Sai, nie rozumiem w jakim charakterze tu jestes, jako wiezien czy kto?/
Anya podeszla do Saia i popatrzyla na niego.
- Sai Tsura - szepnela z niesmakiem
U¶miechn±³ siê widz±c Saia
Aktywowa³ Sharingan
-HMm...
'Ale ich siê tu na zbiera³o"-pomy¶la³em
Sai cos Ty zrobil - krzyknal ze zloscia - po co tu przyszedles, chyba nie masz zamiaru walczyc ze wszystkimi?
-Musze chronic swoiego kage... - krzyknolem...
-chocby za cene zycia... czy tego chcesz czy nie i tak to musze zrobic..
Tak jest w kodeksie shinobi...

Dodane po 52 sekundach:

A po drugie mam cos w zanadrzuu...-dodalem...
mam nadzieje - odpowiedzial poczym dodal - ale nie lepiej bylo wrocic po jakos pomoc?
U¶miechn±³ siê
-Hmmm
zamrucza³
-Anyuuu kochanie "zabijamy" ich czy nie?
zapyta³

// a tak wogole to sai skad sie tutaj wziales ? przeciez LOCHY to czesc budynku Akatsuki, wiec tylko przez schodzy mozna tutaj wejsc.... //
Sai, ty nawet nie da³e¶ Hidanowi szansy odpisania na twojego posta, tylko od razu tu pogna³e¶ o.O
On móg³ z tob± walczyæ, i co? Zaatakowa³e¶ go i nawia³e¶, nawet nie czekaj±c na MG. A zasady s± jasne: bez MG walka siê nie liczy.
Zaatakowa³e¶, czyli zacz±³e¶ walkê.
Hidana wtedy nie by³o, a ludzi, którzy nie s± online nie atakuje siê. Wg regulaminu nie mo¿na atakowaæ kogo¶ kto jest nieobecny, ale fakt faktem poczeka³e¶ na post MG i Hidana..nie mówi±c ¿e trafi³e¶ i pokona³e¶ przeciwnika jak kto¶ kiedy¶ zrobi³itd. Wiêc osta nie bêdzie, a jedynie s³owne upomnienie. Ale wracaj do walki b±d¼ spróbuj uciec im i zebraæ wiêksz± ekipê do pomocy w uwolnieniu Haku. Do tego teraz ju¿ obserwowa³e¶ Shi wiêc mo¿esz wiedzieæ gdzie jest po³o¿enie siedziby Aka.
Anya nie wiedzia³a do koñca co ma robiæ O.o
Ale stworzy³a 4 klony, które otoczy³y Saia.
- Itas, chyba siê stêskni³ za swoim Kage, wiec moze niech oboje sobie posiedz± blisko siebie - zadrwi³a, staj±c w pozycji bojowej klanu Hyuuga.
Za¶mia³ sie szyderczo
-no Chyba tak...
powiedzial
Dwoje na jednego tak? Hm.. ja mogê Ci pomóc, ale mysle ¿e sam dasz sobie radê - powiedzia³a i usta³a przez Itachim.
- Wystarczy go zwabiæ do klatki xP - szepne³a.
///ahhh ulga ze niemam osta.. a po drugie to ja niemoge napisac na schodach i innych tematach bo do innych jak wchodze no to pisze... ze niemam uprawnien.. \\\\
-Matko, dlaczego ja musze uzywac tej techniki... juz stracilem duzio chakry-powiedzialem do siebie....
-MYslalem ze bedzie najwyzej jedna osoba ajhg.....
Trzeba uciec-powiedziale do siebie w myslach..
-Nehan shoujia no jutsu-probowalem uspic klony ktory mnie otoczyly...
(no wiecie Anya niema techniki "kai" wiec/...)
[Probowalem uciekac.....wyjsciem]
Itachi siê za¶mia³ z tego co zrobi³ Sai
-Gdzie tak prêdko ?
zapyta³ z u¶miechem
Nagle stan±l na schodach przy wyjsciu
-Mizuame Nabara
powiedzia³ i z³o¿y³ pieczecie celuj±c w Saia
-Hehe zasmialem sie.....-znam ta technike...
-Agrrr dosc juz stracilem chakry zeby sie z tego uwolnic.. - moja mina wygladala tak jak ten emotek ":/"
-ale sprobuje...
[skumulowalm cakre w stopach... :d.... i usilowalem wyjsc kleistej mazi...]
Za¶mia³
-Gdzie¶ ci jednak prêdko
oznajmi³
-Ale jednak chwile jeszcze tutaj zabawisz....
powiedzia³ i z³o¿y³ pieczecie
-Suiton! Suigadan!
nagle pod twoimi stopami, w tej mazi
pokaza³ siê wir wciagaj±cy ciê...
-ghhhhhhg....-jest zle...
-co robic co robic-mowilem w myslach..

Dodane po 1 minutach:

-mam-dodalem po chwili...
-Kage bunshin.. -pojawio sie 7 klonow ktore probowalo uciec....
(zeby ich zatrzymac no to troche musisz sie postarac....MG przybadz...)
[sam upadlem na ziemie... ]
za¶mia³ siê
// Sory ale jako posiadacz Sharingana wiem ktory to prawdziwy... Niepamietam tej techniki jak sie nazywala ale kazdy z klanu uchiha ja zna//
Wyskoczy³ w przód do prawdziwego Saia po drodze uk³adaj±c pieczêcie
-Katon: Gōkakyū no Jutsu
stara³ siê zniszczyc jak najliczejsza grupe klonow...
Oczywiscie Saia chcial atakowac taijutsu
// SOry ale bralem najbradziej potrzebne mi techniki, chcesz to zaraz sie jej naucze... //
Bieg³ dalej
Hm. wiecie co nie powinni¶cie tutaj walczyæ, co wiecej to sie tyczy przede wszystkim Saia. Tutaj sa nasze tereny, anty jutsu itp. W ogóle to MG by sie przydal..
Gaarnek przecie napisa³, ¿e Sai powinien teraz walczyæ z Hidanem na zgliszczach

Zabijaj tak mówi Twój demon.

Zabijam, no >.<
//ja tam na walke specialnie klonaa zostawilem \\
Teraz to siê zamieszanie zrobi³o ;/ Hidana ju¿ nie ma na zgliszczach, dajmy mu siê zaj±æ Shi... Nie zmienia to jednak faktu, ¿e Saia tu byæ NIE powinno, bo nie poczeka³ na MG. Ale trudno, ju¿ nie mieszajmy bardziej.
W takim uk³adzie Sai walczy z Uciech±. Tutaj, w lochach.

Kto sêdziuje?
Anya powiedzia³a do Itachiego:
- S³uchaj, mysle ze na razie i tak sie nie przydam. A musze sie dowiedzieæ co z Haku, we¼miemy za niego jaki¶ okup czy co... - odgarne³a w³osy z twarzy i wysz³a.
- Powodzenia, dasz sobie rade. <nnm>
Spojrza³ na Saia
-To jak ?
zapyta³ z ¶miechem
// Uzyles jej na klonach Anyi, wiec one zostaly uspione itd.
a ja niebylem w okregu tego dzialania bo kazda technike, mniej wiecej trzeba uzyc na kims, lub w obszarze przeciwnika a nie napisales ze do mnie tez...///

-No co ? jezyk zjadles?
zapyta³ z smiechem
-agrrrr.....-
[podnioslem sie z ziemi..... i usmiechnolem sie......]
-jeszcze mi starczy chakry na pare slabych technik lub na 1 czy dwie dobrych... wiec trzeba je dobrze rozplanowac...-powiedzialem w myslach
-hihihihhiih-zasmialem sie
U¶miechn±³ siê
Z³o¿y³ pieczêcie
-Katon: Gōkakyū no Jutsu
Wypowiedzia³ i kula ognia sz³a w strone Saia
///MG niech rozsadzi czy mnie trafila....\\
-kurcze przydal by mi sie jakis suiton-pomyslmy co jeszzce-mowiem do siebie w myslach...
[usilowalem odskoczyc bo nc innego niemogelem wymyslec....a kiedy juz odskoczylem jakis kawalem wyjolem juz narysowany zwoj z fala wody i krzyknolem]
-Nnpou choji giga-trzymalem swoj w sposob jakbym sie zaslanial....
Jesli moge sie wtracic. Sai zdolal odskoczyc. I zaslonic
pergaminem?
// czyli pergamin sie spali³ //

Uaktywni³ Sharingana
-Bakuretsu Kage Bunshin no jutsu!
powiedzia³ i stworzy³ dwa klony które ruszy³y na Saia
gdy sa blisko niego ( w starciu tajjutsu) Wybuchaj±
[Wyjolem zwoj i naryswolem dwa weze-naprawde szybko]
-Ninpou choji giga-niewiedzialem ze bede musial tak czesto uzywac tej techniki-westchnolem
[Dwa wez pedzily w strone klonow zeby ich zwiazac....(unieruchomic no hyba wecie) ]
-czas na moj ruch-powiedzialem-katon housenka no jutsu....(w kulach ognia byly ukryte shurikeny ktore pedzily w strone itachiego)
Itachi u¶miechn±³ siê
-Katon: Gōkakyū no Jutsu!!
powiedzia³ i z³o¿y³em pieczêcie
Wypu¶ci³ kulê ognia by zneutralizowaæ Housenke...
panie moderatorki z aka usun±æ mi natychniast te offtopy ;/

Itasiemu niec nie jest wkoñcu katon to jego g³ówny ¿ywio³ po za tym wszyscy pamiêtaj± z anime spotkanie rybola, itasia z kaszalotem, asum± i kurenai. 3 joninów nie da³o mu rady tak wiec Sai uwa¿aj. Sai jeste¶ powa¿nie os³aboiny nie masz za wiele czakry

No dobra, ju¿ usunê³am.
//yhy rozumiem no ae jesio jedno do jakiegos mg czy gm'a prosze o to aby wreszcie ktos mi powiedzial czy moje klony uciekly...??\\\
-Ok trzeba juz konczyc....sprobujmy...khhhhh ale mam malo chakry juz najwyzej mnie zamkna.. jak padne
[unioslem rece na przeciw siebie]
-I am The bone o my sword...-w moich rekach pojawil sie luk i miecz ktory po chwili zamienil sie w strzale teniaca chakra....
-Juz czas....
[strzala zostala wystrzelona i pedzila w strone itachiego...]
(PS-watpie czy ja zatrzymasz jakims atakiem)
Itachi szybko zamkn±³ oczy
Uaktywni³ Mangyekou Sharingan
Muszê to zrobiæ...
pomy¶la³ w my¶lach
-Amaterasu!
Wykrzycza³ i z prawego oka wystrzeli³a czarna kula...
By³a ona bowiem ogniem, Siostr± Susanoo, Boga Burzy...
Gdy Amaterasu chcia³o zneutralizowaæ strza³ê Saia i jego te¿ samego zaatakowaæ.
Itachi przykucn±³ na kolano i wyplu³ trochê krwi.
-WIedzia³em...
wyszepta³
Amaterasu to potê¿na, zakazana technika mog±ca przebiæ najtwardsze ¶ciany a po spotkaniu z cz³owiekiem mo¿e go nawet zabiæ... Itachi wiedzia³ o tym, niechcia³ zabijaæ Saia ale sam te¿ nie chcia³ zgin±æ...
No wiec, oceniê póki nie ma Amy, bo pewnie by siê zesz³o...
Sai, powiedzmy ¿e Twoje klony nadal tutaj s±. Twoja technika zosta³a zneutralizowana, ogieñ leci teraz w Twoj± stronê. Masz teraz szansê jako¶ siê przed nim obroniæ, gdy¿ nie jest juz tak silny jak na pocz±tku, ze wzglendu na zniszczenie strza³y. Itachi, jeste¶ os³abiony, chyba nie muszê mowiæ jak sie czujesz po u¿yciu MS.
//heh jak na jedna osobe przeciwko itachiemu to mi calkiem calkiem nawet posszlo...\\\
(zostalo mi jakies 40% chakry)
Stal mym cia³em, ogien m± krwia(steel is my bod and fire is my blood)
[w rekach pojawily sie dwa miecze znane jako "Kansho i Bakuya"....
Po chwili rzucilem nimi w stone itachiego.....(one naprawde maja predkosc)]
-heh... :d [usmiechnolem sie]
(jesli itachi bedzie nadal probowal kontrolowac to amaretsu dwa ostrza przebija go na wylot.... no hyz ze zuzyje te amaretsu wlasnie na te miecae.. :d)
// Sory ale Nie napisales ze uciekasz przed Amaterasu wiec powinienes dostac ale takze nienapisales ze rzucasz mieczami w AMaterasu. JA go nie kontroluje to ogien (kula) ktora leci w twoja strone a ja teraz moge np uciekac albo cos takiego wiec powinienes dostac od Amaterasu //

CO to ma byæ Nieznam tej techniki...
powiedzia³ do siebie w my¶la³
-Bakuretsu Kage bunshin no jutsu!
powiedzia³ i stworzy³ pieczêciê
Pojawi³y siê cztery klony
Ustawi³y siê one w stronê mieczy po dwa
Nagle zacze³y biec
PRawdziwy ITachi ponownie upad³ na kolano.
Klony mia³y zas³oniæ Itachiego od mieczy...
-Bu...
Wykrzycza³ albo stara³ siê wykrzyczeæ Itachi ale przerwa³ to zdanie i wyplu³ krew kaszl±c
-Bunshin Daibakuha!!!
wykrzycza³.
NAgle w lochach odby³ siê wielkik wybuch.
Cztery klony po stekniêciu siê z mieczami wybuch³y staraj±c siê przerwaæ technikê.
Itachi wsta³
Zacz±³ biec na Saia z zamiarem ataku Tajjutsu
Sai, racja ten ogieñ powinien Cie uderzyæ, gdy¿ tak praktycznie sie nie os³oni³es. Je¶li sztylety siê przez niego przebi³y, to jednocze¶nie zosta³y zniszczone. No i ustalmy, ¿e tak w³asnie jest. Klony Itachiego natomiast zniszczy³y Twoje wszystkie klony i Ciebie równie¿ os³abi³y. Masz oko³o 20% Chakry, ledwo co stoisz na nogach. Itachi biegnie w Twoj± stronê.
-Ufff-hyba niedam rady...
-Haku jesli cos mi sie stanie zaopiekuj sie mna...
-(juz czas)-powiedziaslem do siebie
-Wyku³em ponad tysiac ostrzy......(i have created over thousand blades...)-malem nadzieje ze dokoncze ta technike....-ale raczej niemoge na to liczyc...
[w rekach pojawily sie kolejne dwa miecze ktore wygladem przypominaly poprzednie.... Po chwili rzucilem jednym w itachiego(w serducho)]
-Kiri gakure no jutsu-Pojawila sioe bardzo gesta mgla....
-Kage shuriken no jutsu-Miecz schowal sie we wlasnym cieniu
[odsunolem sie na bok i czekalem az itachi podbiegnie i wtedy zeby nim go przebic](jesli mi sie uda upadam na ziemie a jesli nie to upadam na ziemie... z powodu braku juz chakry i ran)

Ps- dla niewtajemniczonych to te miecze w starciu z przeciwnikiem wybuchaja..

//Sry za";/" tego nadmiar//
Itachi biegn±³ dalej
Z³o¿y³ pieczêcie
-Katon! Goukyou No jutsu!
krzykn±³ i wypu¶ci³ kulê ognia w miecz
- SUiton! Mizuame NAbara!
po zrobieniu pieczecie wykrzycza³.
Wodna kula (ma¼) lecia³a na miecz tu¿ po Kuli ognia
-Bakuretsu Kage bunshin no jutsu!
powiedzia³ i zrobi³ dwa klony
Zrobi³ pieczecie
-KAton! Housenka no jutsu!
powiedzia³êm i wyplu³em z 20 kul ognia które kieruj± siê w stronê Saia (tam gdzie go widzia³em)
Nagle ITachi wyskoczy³ w powietrze
A klony nadal bieg³y, Gdy dobieg³y do Saia
a niewiedzia³ który to prawdziwy
(mg³a wiêc niewidzia³)
Zaatakowa³y Saia i gdy przy nim siê znalaz³y
PRawdziwy Itachi wykrzycza³
-BUNSHIN DAIBAKUHA!!!
Dwa klony wybuch³y tu¿ przy Saiu nios±c ze sob± wielkie obra¿enia.
Itachi spad³ na ziemie...
Ledwo utrzyma³ siê na nogach i ponownie wyplu³ krew spadaj±c na kolana...
Sai, straci³e¶ przytomno¶æ. Itachi jeszcze j± ma, ale jest wyczerpany. Jeden ze sztyletów Saia przeci±³ ramiê Itachiego, reszta zosta³a odparta jego atakiem. Z Saia r±k, nóg, twarzy leci krew. Walka zakoñczona. Itachi wygrywa. Dziekujê za uwagê, mam nadziejê ¿e moje sêdziowanie by³o bez zastrze¿eñ.
Shi szybko zeszla po schodach i zobaczyla finish walki.
Odetchnela z ulga kiedy zobaczyla, ze Itachi wygral. zaczela sie wydzierac:
- dlaczego nikt mi nie powiedzial, ze w naszych lochach jest wrog!!!!!!
Itachi wytlumacz sie?!
Shi wziela za barki Sai'a i wrzucila do lochow, zamykajac je kluczem.
Posadzila ledwo zywego Itachiego na kzesle.
- tego pana czeka egzekucja.. nie jest jakas wybitna szycha w Kiri Gakure.
Spojrza³ na Shi
Prze³kn±³ ¶linê
Wsta³ i odepchn±³ rêk± Shi
-Zamknij siê...
Powiedzia³ do niej
Wszed³ do lochu z Saiem
-Jeste¶ jedyn± osob± na której u¿y³em Amaterasu
powiedzia³
-Ty jak widzê te¿ u¿y³e¶ swojej najmocniejszej Techniki...
U¶miechn±³ siê i spojrza³ na ranê po mieczu
-Hyh...
- Czuj siê zaszczycony t± walk±...
powiedzia³ i wyszed³ z celi.
Spojrza³ jeszcze raz przelotnie na Saia
i upad³ na ziemiê nieprzytomny.
U¿ycie Amaterasu jest dla niego gorsze od ¶mierci...
- geeez, same cymbaly mnie otaczaja ;/ - zezloscila sie. Byla juz zla po
spotkaniu brata Anyi - teraz Anya by sie przydala a ja ja na misje wyslalam, swietnie. ;/ Kage bushin no jutsu.
Shi stworzyla dwa klony, ktore uniosly Uchihe.
Wyszli wszyscy.
nmm
-To by³a dobra walka...-to byly moje ostanie slowa po nich zaraz zemdlalem...
haku podszedl do Saia i rozdarl troche koszuli poczym zcisnal miejsca na ciele Saia ktore krwawily(oczywiscie nie glowe ). pozniej zdjal z siebieresztki koszuli i podlozyl mu pod glowe. czekal az sie ocknie
-Hehehe czyli nadal zyje-powiedzialem to z jescze zamknietymi oczami
[otworzylem oczy]
-to ¿yje czy nie?-zapytalem zdziwiony
"-Ile mo¿na czekaæ na wyci±gniêcie demona?"
zyjesz - odpowiedzial lagodnym glosem poczym podal Saiowi pigulke ze skrzepnieta krwia i dodal - zazyj to moze utrata krwi sie troche zmniejszy
-yhy-dzieki Haku... przpraszam to ja powinienem sie toba zajmowac..
-KIedys ci to wynagrodze.. :d obiecuje...
no ja mysle - odpowiedzial poczym dodal - teraz musisz sie wykurowac i trzeba bedzie pomyslec jak z tad uciec
-Heh nom niestety....
[zrobilem dziwna mine....]
-A tak wogole no to co znaczy "wykurowac" hê??-zapytalem-no normalnie nieznam takiego slowa....-westchnolem...
popatrzyl sie na Saia zdziwionym wzrokiem - to jest cos w stylu wyzdrowiec - poczym zapytal - lepiej sie juz czujesz?
-aaaahhaa rozumime juz-odpowiedzialem ze zdziwnieniem na twarzy...
-no czuje sie duuuuzo lepiej no ale z tego wszystkiego najgorsze dla mnie bylo amaretsu...-to bylo gorsze niz wszystkie techniki katon razem wziete.. -dodalem
[Wyjolem ksiazke na ktorej juz wczesniej narysowalem mnie i maye ....http://shinnobirpg.mojeforum.net/viewtopic.php?t=74&postdays=0&postorder=asc&start=100 ]
[usmiechnolem sie]
to wez jeszcze ta pigulke - i haku dal Saiowi pigulke ze skrzepnieta krwia - wkoncu krwi masz nie wiele - pozniej popatrzyl sie na obrazek i nie przeszkadzal towarzyszowi w bujaniu w oblokach. przypomniala mu sie Sayuri i chwilke tez sobie pomazyl
-ehh... znowu-zapyatalem zdziwiony...
[po chwili wziolem pigolke ktora zaraz potem polknolem]
[Przekartkowalem ksiazke az doszlem do drugiej okladki.....]
-ahhh co teraz narysowac, niemam co rbic wiec rysuje tylko co?? doradz mi haku-westchnolem...
[w myslach pojawilo mi sie milion obrazow ili pomyslow ktore mialem narysowac]
nie mow znowu bo przynajmniej po tym nie zakrwawiles calej podlagi - powiedzial z sarkazmem poczym chwilke myslac odpowiedzial na pytanie - moglbys narysowac jakis krajobraz moze z jeziorem w tle
[zasmialem sie]
-Czyli nie robiles tego czyli niedawales mi tabletek po to abym jeszcze zyl tylko zeby sie niepobrudzic tak??-powiedzialem takze z sarkazmem

-no ok ok ale co na pierwszym planie...??
-Ahhh juz mam pomysll....!!!
[zabralem sie za rysowanie...]
[co chwile robilem przerwe aby przypomniec sobie jak wygldala maya]
heh, jakbym mial sie nie pobrudzic i wogole to bym ie rozrywal koszuli - powiedzial i popatrzyl sie co tam Sai bazgra
[znow sie zasmialem]
-hehe...
-niech nas ktos uratuje wreszcie b sie nuuudze..
-tylko rysowanie mi pozostalo.... bueeee
[zabralem sie do "bazgrania"]
haku sie zastanawial czy znajduje sie woda w wiezieniu. przez chwile sie rozgladal i znalazl. za pomoca chakry przyleciala do niego i lewitowala nad jego rekami poczym zastanawial co z nia zrobic. popatrzyl na Saia i sie spytal - chcesz sie troche napic?
-nie za bardzo...-przezyje bez niej-dodalem...
[schowalem ksiazke do plecaka]
-Nom ja tez troche pomysle jak sie z tad wydostac... hmmmmm....
mam pomysl.... ja nagdzeje housenka kraty a ty je ostudzisz woda co moze zniszczyc te kraty, co ty na to -zapytalem
dobry pomysl jest mozliwosc ze sie uwolnimy ale tej wody nie wystarczy na wiele. moze sprubujesz pilnikiem? - zapytal
-Te¿ dobry pomys³...
-jaby byl tu jakis czlonek aka....-posiadam technike fajna-brzmi -kokoshi no jutsu jakby byl ten akowicz muglbym uda ze kraaty sa wylamane i zebysmy my znikli czy cos podobnego....
-wtedy by weszli sprawdzic co jest grane no i wyjscie gwarantowane...
[podrapalem sie po brudce]
-aj niema akowcow wiec pilnik....
[podeszlem do krat i wyciagnolem pilnik a zaraz potem zaczolem pilowac kraty... ]
a ja Ci pokaze cos fajnego - podszedl do krat i uzyl przemiany w wode poczym przeszedl na druga strone i powiedzial - ta da
-Oooooo MG -jak tys to zrobil...
[myslalem nad czyms podobnym]
-nos kurcze dlaczego ja sie tak mecze-zapytalem
-chidori senbon-rzucilem senbonami w kraty
(jesli rozwalilo kraty rysuje na 2 zwojach dwa smoki uzywam technikin ninpou chochi giga i rozkazuje im zeby dokoczyly to co zrobila moja technika.....)
-heh ale glosno... -zasmialem sie...
//ok ja ide jutro odpisze jakby co i prosze mg niech mi powie czy rozwalio te kraty\\\
Nic tu siê nie rozwali³o, a Haku jest w celi -.-
Kraty s± na mnóstwo kluczy a Jutsu tu nie dzia³aja
sz³a korytarzem, a jej glany dudni³y BASowo przy ka¿dym jej kroku

w celi, obok której w³a¶nie przechodzi³a, kto¶ by³

powoli odkrêci³a g³owê w tamt± stronê

- SAI!!! - zakrztusi³a siê samym powietrzem

o nie... chc± zabiæ kolejnego mojego ch³opaka... nie pozwolê im...

serce bi³o jakby g³êbszym, silniejszym rytmem, a ¿y³y pulsowa³y

nie...

gniew opanowa³ jej umys³

zabili mojeg
o ch³opaka, chc± zabiæ nastêpnego, chc± zabiæ te¿ mojego Brata... zniszcz± ca³y mój ¶wiat... nie... nie...

jako psycho-co¶tam wiedzia³a, co siê z ni± dzieje, ale podda³a siê temu wiedz±c, ¿e furia czyni cz³owieka zdolnym do niesamowitych rzeczy

Sai nie umrze... zabili Yukinu, ale Saia nie tkn±...

w jej oczach nagle b³ysnê³o parê przytomniejszych iskier, które przekaza³y jej mózgowi informacjê o kiepskim stanie ch³opaka

i do tego co oni mu zrobili...

wyci±gnê³a rêkê po klucze wisz±ce na gwo¼dziu, na ¶cianie i nagle jej rêka zdrêtwia³a

nie mogê... jestem w Akatsuki... nie mogê ich zdradziæ...

rêka znów zaczê³a p³yn±c ku plikowi kluczy

kocham Saia...

zatrzyma³a siê

Akatsuki...

drgnê³a

Sai...

szybkim ruchem pochwyci³a klucze, zanim siê rozmy¶li musi uratowaæ kogo¶, kto jest jej drogi

po kolei otwiera³a ka¿dy zamek, na Haku nie zwracaj±c uwagi

jeden

drugi

trzeci

[...]

pchnê³a ciê¿kie drzwi z kraty

- Sai... - pog³aska³a go po policzku

ble ble ble. Maya my go nie chcemy zabic..
zszed³ do lochów i zauwa¿y³ jak Maya uwalnia Saia po chwili namys³u zdecydowa³ ¿e o tym nie wspomnie nikomu-rozumiem...-powiedzia³ i wyszed³ z lochów po cichu
- dziêki... - szepnê³a cicho w stronê odchodz±cego nie odwracaj±c wzroku od Saia - Sai, co oni ci zrobili...?
Zauwarzy³em jak Amidamaruu wychodzi
-¯e co?!Ten co zdradzi³ siedzibê 7MM.Tutaj w Aka!
us³ysza³ to co powiedzia³ berozz i odpar³-co¶ ci nie pasuje?-zapyta³ ch³odnym g³osem..po chwili podszed³ do Mayi i szepn±³-nie ma sprawy..jestem amidamaru-skin±³ g³ow± i wyszed³
- a ja Maya, jeszcze raz dziêki, Amidamaru

trochê tu t³oczno... heh... nie mogê pozwoliæ, by inni wiê¼niowie uciekli... zale¿y mi tylko na NIM...

- wybacz Sai, wiem, ¿e to raczej niefajne, ale w tych okoliczno¶ciach nie mam wyboru... - przerzuci³a go przez ramiê niczym worek kartofli - ostatnio by³e¶ l¿ejszy...

chwiej±c siê lekko wysz³a zamykaj±c celê z powrotem na wszystkie zamki, a klucze odwieszaj±c na miejsce

wynios³a ze sob± Saia

<NMN>

//Sai, tradycyjnie szpital w Konoha//
-I jeszcze ona go uwalnia?.A kto mnie uwolni!-wydar³em siê na ca³y g³os.
Shi zeszla do lochow w usmiechu.
- Prynioslam wam kanapki..
Nagle cos ja zaniepokoilo.
Popatrzyla i przeliczyla wiezniow.
"Powinno ich byc 3-je.. gdzie jest ten co walczyl z Itasiem? "
Shi wrzasnela ze wscieklosci i rzucila taca o ziemie.
Urzyla
Suirou no Jutsu i zamknela Haku w wodnej klatce..
- idziemy na wymiane.
Urzyla Kage bushin no jutsu, zeby ktos mogl niesc Haku. Stworzyla
dwa klony.
Otworzyla wiezienie. wyciagnela Haku. zamkenla. Wyszli.
nmm.
Zesz³a powoli schodami do lochów. Wyczu³a w podziemiach nieprzyjemny zapach ludzkiego cia³a.
- Powinni¶my zainstalowaæ wiê¼niom prysznice. Chocia¿by po to, ¿eby samych siebie nie torturowaæ - burknê³a do siebie pod nosem.
Z niezadowoleniem stwierdzi³a, ¿e tylko jedna pochodnia siê pali i daje naprawdê md³e ¶wiat³o. Wziê³a pochodniê ze ¶ciany i posz³a wzd³u¿ korytarza, zapalaj±c kolejne dwie pochodnie od tej pierwszej.
Dostrzeg³a jednego wiê¼nia. Nigdzie nie by³o Kirijczyków. ¦ci±gnê³a brwi, zamy¶laj±c siê. "Czy¿by nikt nie przyprowadzi³ tych ze zgliszczy? Zostawili ich tam, czy co?" - zastanawia³a siê w duchu, nic nie rozumiej±c.
- Higiena niektórych ninja i tak jest godna po¿a³owania, wiêc mo¿e by nie wiedzieli jak korzystaæ z czego¶ takiego jak prysznic - zasugerowa³ Kei, schodz±c równie¿ powoli do lochów.
- Hmmm, Ayano, czy wiê¼niów nie powinno byæ trzech? - zapyta³ trochê roztargnionym tonem, zastanawiaj±c siê czy mo¿e to jego matematyka jest na tak niskim poziomie.
Us³ysza³em s³owa Kei'a
-Powinno.Jednego wziêto dla okupu,a drugiego uwolniono.-powiedzia³em pe³en gniewu.
HM! wesz³a po cichu.
-Jak to uwolniono,kto uwolni³.
Zapyta³a siê g³o¶no,zapominaj±c ¿e siê wkrada³a.
Kei pomy¶la³ sobie ¿e HM! przecie¿ tutaj nie powinno byæ , ale przemilcza³ t± sprawê. Spojrza³ równie¿ pytaj±co na Berozza, oczekuj±c odpowiedzi.
- Heh, no widzisz Ayano, tak s±dzi³em, ¿e co¶ siê wydarzy - zwróci³ siê do Liderki i wbi³ wzrok w sufit.
-O cze¶æ Kei,nie zauwa¿y³am Ciebie.
Powiedzia³a HM! do Keia
-Bass.Mówi to co¶ wam?
-Bass,co¶ mi to mówi,Kei co o tym s±dzisz.
powiedzia³a HM!
-Maya Segura.Tego co wiêzili¶cie ma na imiê Sai.To jest jej ch³opak.Do czego tu dosz³o...zdrajca w Akatsuki...hehe
-Nienawidze tej ku*wy z mi³± chêci± zabi³abym, nie
no jestem tak w¶ciek³a.
- HM!, powstrzymaj lepiej swoje s³ownictwo - Kei przewróci³ oczami. - Nie bêdê siê wypowiadaæ, co s±dzê, dopóki nie przekonam siê na w³asne oczy o tym, jak siê ma sytuacja. Kilka s³ów od jednego z wiê¼niów nie s± zbyt wiarygodne, czy¿ nie?
Po chwili spojrza³ na Berozza - A ty siê lepiej nie pod¶miewaj pod nosem, to dobra rada - skrzywi³ siê mimowolnie, po czym spojrza³ na Ayano, czekaj±c na jej reakcjê. W koñcu to ona tu rz±dzi³a xP.
-Dobrze rozumiem Ciê Kei.Mo¿esz pój¶æ sam to sprawdziæ.Prawdopodobnie mog³a go zabraæ do szpitala w Konoha albo do swojego domu.
S³uchaj±c Berozza, postanowi³a pomin±æ fakt, i¿ HM! mia³a zostaæ w jej pokoju. Przez ca³y czas, gdy ten mówi³a, zastanawia³a siê i przypomina³a sobie, to co by³o ju¿ jej wiadome.
- To mo¿liwe - powiedzia³a cicho, pukaj±c siê po policzku w zamy¶leniu.
- HM! id¼ do jej pokoju. Za³o¿ê siê, ¿e ju¿ jej tam nie ma - mruknê³a.
Zwróci³a siê do Berozza.
- Mam nadziejê, ¿e dalej chcesz byæ mi pos³uszny. To twoja próba. Je¶li k³amiesz... - tutaj wzruszy³a ramionami. Nie musia³a koñczyæ. - Wiêc, jeste¶ gotów postawiæ na swoj± g³owê, ¿e to, co powiedzia³e¶ jest prawd±? - Musia³a go o to spytaæ.
Czysta formalno¶æ, jednak wymagana. Zwyk³y nawyk przestêpcy.
-Po co mam do niej i¶æ jak jej na 100% nie ma,ona jest ju¿
daleko od Aka ze swoim nastêpnym kochasiem.

Powiedzia³a HM!
Kei opar³ siê o ¶cianê, skrzy¿owa³ rêce i zacz±³ cichaczem pod¶miewaæ siê pod nosem ze s³ów HM!, i z ca³ej tej niezmiernie ¿a³osnej sytuacji. Po chwili zacz±³ zastanawiaæ siê, ile czasu bêd± tu sterczeæ w lochach, bo faktycznie, zapachy by³y niemi³osierne.
Spojrza³a na HM!, cmokaj±c z niezadowoleniem.
- Skarbie, a nie nudzi³o ci siê przypadkiem? - powiedzia³a do dziewczynki z b³yskiem w oku.
Mrugnê³a do niej porozumiewawczo.
- Id¼ siê pobaw, kochana. Dawno nie mia³a¶ ¿adnej wielkiej radochy, prawda? Id¼ siê wy¿yj. - U¶miechnê³a siê do niej.
-Nie nudzi mi siê, a dlaczego nie powinnam byæ tu.
Ayano co tak stoisz powinna¶ co¶ zrobiæ.
"Hehe...co mi szkodzi"
-Tak jestem gotów ¿ycie za to po¶wiêciæ.Jest jeszcze jedno miejsce gdzie mo¿e ona przebywaæ-u swojego brata-zacisn±³em piê¶æ-albo siê gdzie¶ ukrywa w lasach...a i jeszcze co¶,oprócz Mayi macie jeszcze jednego zdrajcê.
- Kogo? - Kei by³ bardzo ciekawy odpowiedzi. Nie ¿eby go jako¶ to specjalnie interesowa³o, ale im wiêcej ludzi siê skopie tym wiêksza przyjemno¶æ.
-Kei nudzisz siê,mo¿emy poszukaæ Maye wiesz o czym my¶le.
Powiedzia³a HM!
Podrapa³a siê po brodzie w zamy¶leniu. Postanowi³a uwierzyæ Berozzowi. W koñcu jeszcze nie tak dawno przyrzeka³ jej lojalno¶æ. Po ostatnich jego s³owach, dosz³a nawet do wniosku, i¿ ch³opak nie za specjalnie przepada za swoim bratem.
- HM!, - spojrza³a na dziewczynkê - na wypadek, gdyby Maya wróci³a. Zniszcz wszystkie jej rzeczy w pokoju. Szczególnie p³aszcze AKa i kapelusze. Zniszcz wszystko.
- A ty, - zwróci³a siê do Berozza. - Co jeszcze chcesz nam powiedzieæ? - spyta³a powa¿nie, patrz±c na niego wyczekuj±co.
-Mogê pój¶æ z Kei,potem ja poszukamy ko³o Aka, co ty na to Ayano i Kei good job?
Powiedzia³a HM!
Pokiwa³a g³ow± z aprobat±.
- Taaak, wykonajcie good job - powiedzia³a, u¿ywaj±c zwrotu, mobilizuj±cego jej uczennicê.
Ju¿ w my¶lach wyobra¿a³a sobie, jak HM! bawi siê w demolkê.
A teraz zwróci³a siê do Berozza, co raz bardziej ciekawa, co ten ma jej do powiedzenia.
- Taaa, to bêdzie very good job - Kei kiwn±³ g³ow±, u¶miechaj±c siê krzywo. Odwróci³ siê od ¶ciany i przeci±gn±³ - A wiêc HM!, chod¼my, nie traæmy czasu - mrukn±³, po czym ruszy³ w stronê tego ¿a³osnego pokoju.
[nmm]
-O tak to bêdzie good job.
HM! posz³a za Kei który j± wybrzydzi³ ¿a³osnym pokojem.
[nmm]
Wróci³ do lochów, wchodz±c tak samo leniwym krokiem jak poprzednio. Stwierdzi³, ¿e tutaj nie wydarzy³o siê nic godnego uwagi i sytuacja jest wci±¿ ta sama. Czeka³ na HM!, a¿ ona równie¿ przyjdzie.
HM! przysz³a.
-O i tutaj troszkê ¶mierdzi.
-Co siê tak na mnie patrzycie?Lepiej by¶cie mi przynie¶li co¶ do jedzenia.Od dwóch miesiêcy nic nie jad³em.
-Po pierwsze ja na ciebie siê nie gapie,nie wartoxD,
po drugie co ty hrabia ¿e sobie za¿yczy³e¶ obiad,
po trzecie ty jeste¶ niewolnikiem.
Po prostu jak go widzê to ¿al.pl

Dodane po 48 minutach:

HM! podesz³a do Ayano.
-I co teraz robimy,szukamy tej ¿al dziewuchy?
Zapyta³a siê HM!
-Dobra nie przyno¶cie.Ale tylko ja wiem jak z³apaæ Gaarê i tylko ja wiem jak podbiæ Sunê.Bez potrzeby artefaktów.Wiec jak bêdzie?
Westchnê³a ciê¿ko, poirytowana. Po³o¿y³a d³onie na biodrach i zmierzy³a Berozza surowym spojrzeniem.
- Chcia³e¶ do nas wróciæ, mylê siê? - rzuci³a do niego, patrz±c na niego z b³yskiem w oku. - Wiêc naucz siê odzywaæ do wy¿szych rang± z szacunkiem, kochaniutki - rzek³a g³osem, ociekaj±cym s³odycz±.
- Ka¿ê komu¶ do ciebie pó¼niej przyj¶æ - doda³a, odwracaj±c siê do niego. Machnê³a niedbale rêk±, jakby nie wiedz±c, kiedy dok³adnie, kto¶ tu zawita.
- Chod¼my - rzuci³a do Keia i HM!, po czym wesz³a na schody i ruszy³a na górê, wychodz±c z lochów.
<nmm>
-Hhehe.I tak jej nie powiem jak to zrobiæ.
- To po co w ogóle o tym mówisz? - Kei prychn±³ pod nosem poirytowany. Ruszy³ za Ayano po¶piesznym krokiem, ciesz±c siê ¿e wychodzi z tego beznadziejnego miejsca.
[nmm]
[nmm]
wesz³am do lochów i ruszy³am wzdó³ cel wieziennych. W niektóryc pojêkiwali ludzie w innych wisia³y zw³oki przykute do ¶cian. Zas³onia³am rêk± usta obserwuj±c to wiekimi przera¿onymi oczami
"Gaara, gdzie jest mój Gaara..." sz³±m przed siebie. Nagle z³apa³o mnie co¶ za nogê. Krzykne³am odskakuj±c do ty³u
Starzec pu¶ci³ moj± kostê przysuwaj±c siê maksymalnie blisko do krat
-nie jeste¶ jedn± z nich-wychrypia³-masz z³e oczy... oczy które widzia³y zbyt wiele
odskoczy³am do ty³u oddychaj±c g³o¶no. Sam fakt ¿e musia³am wej¶c do siedziby akatsuki doprowadzi³ mnie prawie do zawa³u serca a ten starzec swoj± gadanin± móg³ tylko pogorszyæ moj± sytuacje. Zdecydowanym ruchem wyjê³am z sakwy kunai i rzuci³am w starca trafiaj±c tu¼ pod obojczyk. sta¿ec zachwia³ siê. Momenalnie na jego ustach pojawi³a siê krwista piana. Pu¶ci³ kilka babelków
-nie znajdziesz tego czego szukasz. Wyrzuty sumienia s± silniejsze od Ciebie zastanów siê czy warto je znosiæ-wyszepta³ poczym osun±³ siê na ziemie
przerazona tym co zrobi³am, krzykna³am wybiegaj±c z lochów
"zabi³am cz³owieka... zabi³am bezbronnego cz³owieka... zamiast mu pomóc ja go zabi³am"
t³uk³o mi siê w g³owie kiedy wybieg³am z lochów >NMM<
trup siê za¶mierdzia³ i zaczê³o w aka lekko cuchn±æ
Przysz³y szczury i zjad³y trupa. Fetor powoli zacz±³ wywietrzaæ siê.
Tanuki wrzuci³a Mikoto i Kidoumaru do lochów w taki sposób, ¿e z ich g³ów krew lecia³a strumieniami. Dziewczyna skopa³a ich jeszcze, a nastêpnie przyku³a do jakiego¶ urz±dzenia, które zaczê³oby rozrywaæ ich na kawa³ki. Sword of Dark'iem odciê³a przegranym d³onie i zniszczy³a wszelkie o¶rodki chakry, gdy¿ nie chcia³a, aby po obudzeniu siê mogli jeszcze cokolwiek zrobiæ... Aby zostali kalekami na ca³e ¿ycie. Za Tanuki do celi wsun±³ siê Tatsunaki, wypluwaj±c Shizue i Sasuke. -Co sssss nimi ? - spojrza³ swoimi wy³upiastymi oczami na dziewczynê, a ona odrzek³a: -Zaniesiemy ich do pokoju Tengena. S± ju¿ zdrowi, tylko nieprzytomni... Mam nadziejê, ¿e tam bêd± bezpieczni.... - w±¿ wypêzn±³ z pomieszczenia, a Tanuki wysz³a za nim, nios±c nieprzytomnych Sasuke i Shizue, oczywi¶cie zamykaj±c za sob± pieczo³owicie drzwi na k³ódkê.
NMN, NMW
O dziwo, dziewczyna, zamiast pojawiæ siê w Sunie, wysz³a z wê¿em blisko wiê¼niów. -Wybaczcie, ale wola³abym mieæ was u siebie - powiedzia³a, bior±c Mikoto i Kidoumaru za ubrania i rzucaj±c w paszczê wê¿a. Nastêpnie wsiad³a na niego i wyci±gnê³a Sword of Dark. -Do lochów pod posiad³o¶ci±. Szybko ! - Tatsunaki, wiê¼niowie i Tanuki zniknêli, by pojawiæ siê pod posiad³o¶ci± jej rodu.
NMN, NMW
Szed³em do¶æ d³ugo, poniewa¿ lochy znajdowa³y siê na ni¿szym piêtrze. Kiedy dotar³em do miejsca gdzie znajdowa³y siê liczne cele wiêzienne to podszed³em do pierwszej z nich, otworzy³em j± i wrzuci³em owego mê¿czyznê do niej. Po czym podszed³em od niego i zabra³em mu jego ca³e wyposa¿enie które mia³ przy sobie. Nastêpnie postawi³em go na krze¶le i przywi±za³em do niego aby nie móg³ siê ruszaæ. Po czym czeka³em a¿ zejdzie boski Shi do mnie i zacznie przes³uchiwaæ owego mê¿czyznê. Wygl±da³ on na ledwo ¿ywego ale mimo ot mia³em nadzieje ¿e jeszcze cos uda nam siê z niego uzyskaæ.
Shi zeszla do lochow, chwile po Emiko. Szla w ciszy, poniewaz nadmiar skomplikowanych jej mysli, nie mogl wyjsc na swiatlo dzienne.
Spokojnie patrzyla jak mlody wiaze i odbiera ekwipunek , sepowi.
- Trzebaby bylo go jakos obudzic - rzekla, a po chwili za pomoca jutsu zapelnila wiaderko wody, ktore stalo pod sciana.
Kiwnela na Emiko, zeby czynnil swoja powinnosc.
Podszed³em do wiaderka z wod± i wzi±³em je i skierowa³em siê w kierunku naszego go¶cia. Nastêpnie wzi±³em lekki zamach i wyla³em znajduj±c siê w nim wodê na owego mê¿czyznê. Ten czyn powinien go obudziæ. Ja tym czasem odrzucam wiaderko na drugi koniec celi aby mieæ wolne rêce. Czekam teraz na to a¿ boska Shi zacznie czyniæ swoje powinno¶ci. W razie czego wyjmuje praw± rêk± kunai gdyby owy go¶æ chcia³ siê spróbowaæ wydostaæ to odpowiednio go potraktuje.
-Co.. co... co siê dzieje... Kim wy jeste....- czarnow³osy zatrzyma³ siê w ¶rodku wyrazu, a jego wzrok skierowany by³ na bossk± wampirzyce. Nastêpnie dopiero zorientowa³ siê ¿e by³ przywi±zany do do krzes³a.
-S..S.SSha?- stara³ sobie przypomnieæ imiê Shi jednak po tamtej imprezie niewiele pamiêta³
-She.... Sio?- jego twarz zastyg³a w do¶æ dziwacznej pozie, z jednej strony wyra¿a³a nie pewno¶æ, z drugiej zmêczenie i ból, który wydziela³ siê z siniaków na jego plecach...
Shi zrobila sie lekko czerwona na twarzy. Ale rozumiala to, ze mogl nie pamietac tego co dzialo sie na imprezie, w koncu zaliczyl zgona i spal dluzej od niej , chyba.
Mimo silnej i bardzo opanowanej woli, spoliczkowala jenca, bo Shi nie nalezy do tych opanowanych osob.
- Sepie! - odezwala sie do przywiazanego mezczyzny na krzesle, bo takze nie znala jego imienia - TY SWINIO I LAJDAKU! - nie mogla spokojniej, a moglaby gorzej, ale w ow czas czytalibyscie [cenzura] [cenzura][cenzura][cenzura][cenzura] - Ja Tu zadaje pytania, a Ty mi na nie odpowiadasz. Skad masz ten stroj? - spytala , wiedziala , ze to nie jest najlepsze pytanie, bo jakiejby odpowiedzi nie udzielil, i tak wzbudzi jej agresje.
-Ja nale¿ê do tej organizacji...- Powiedzia³ g³o¶no i stanowczo, próbuj±c wyswobodziæ siê z wiêzów jakimi by³ zwi±zany... niestety zasiêg ruchów nadgarstków by³ o ile za ma³y aby mo¿na by³o je jakim¶ dziwnym sposobem wyj±æ...
-To co wy tutaj robicie?- zada³ pytanie po czym wbi³ swoje czarne i mhroczne ¶lepia w Emiko... Jego wzrok nie wyra¿a³ emocji jednak mia³ w sobie co¶ takiego co mog³o przeszyæ cz³owieka na wylot.
Po chwili zakaszla³, z jego ust pociek³a stru¿ka krwi... widocznie nie mia³ czasu na regeneracje swoich si³.
Shi tym razem uderzyla go piescia w twarz , a stopa nacisnela na krocze, przygniatajac mu je.
plunela na zzimie
- PARSZYWE SCIERWO, JA TU ZADAJE PYTANIA- wkurzyka sie - Nie opowiadaj takich [cenzura], debilu jeden. MOW - rozkazala - KOGO Z MOICH CZLONKOW ZABILES? - wydzierala sie. Jeszcze nie zauwazyla pierscienia, tak to by wiedziala, ze ma go po Anyi..
Spojrza³em na coraz bardziej denerwuj±c± siê i czerwieni±ca siê bosk± Shi. Widocznie mia³a jakie¶ nieprzyjemne wra¿enia co do tego mê¿czyzna. Musieli siê gdzie¶ spotkaæ bo ten sk±d¶ próbowa³ sobie przypomnieæ jej imiê. Zaczê³a lekko irytowaæ mnie ta sytuacja bo w sumie do niczego nie d±¿y³a a liderka nie mog³a zapanowaæ nad swoimi emocji.
-Eh...
Westchn±³em i podszed³em do owego mê¿czyzny. nie mia³em nic do niego, nie odczuwa³em z³o¶ci ani wspó³czucia do niego. Kiedy znalaz³em siê obok niego zrobi³em zamach rêka w której trzyma³em kunai i uderzy³em nim obok jego prawej d³oni. Nastêpnie powiedzia³em do niego spokojnym i zimnym tonem, bez jakichkolwiek emocji
-Radze ci przestaæ odgrywaæ szopki. To my zadajemy pytania a nie ty. Jeszcze jedno takie zachowanie a pozbawiê cie jednego z twoich palców u twojej prawej d³oni.
Po tych s³owach unios³em kunai w górê i wymierzy³em w palec wskazuj±cy u jego prawej d³oni i czeka³em na niego odpowiedz na pytanie liderki a tak¿e na to aby siê wreszcie opanowa³.
Samhain stêkn±³ z bólu, có¿ jakby nie patrzeæ wampirzyca dobrze wiedzia³a jak sprawiæ ból... oczy mu prawie ¿e wystrzeli³y na orbitê, jednak po chwili da³ radê zapanowaæ nad tym niemi³osiernym bólem jaki rozchodzi³ siê po ca³ym jego ciele...
-Zabi³em wszystkich... pozostali¶cie tylko wy- wiedzia³ ¿e mówienie prawdy nic mu nie da, dlatego chcia³ mieæ trochê rozrywki przed ¶mierci± poprzez irytowanie bosskiej Shi
-Ich cia³a zosta³y spalone dwa tygodnie temu, w Kiri...- przeniós³ swój têpy wzrok na Emiko
-A Ty zginiesz jako nastêpny, i sprawi to wielk± rado¶æ- u¶miechn±³ siê trochê z przymusu, jednak co mu zosta³o... zgin±æ?
Shi zacisnela zeby. Byla rozwscieczona.
Ta zgnila plugawa menda smiala podszywac sie pod Akatsuki .. Musial uslyszec moja rozmowe z richardem..
Usiadla na drugim krzesle, ktore stalo na przeciwko krzesla, na ktorym uwiazany byl sep.
Po uzyskanej odpowiedzi od Samhain'a odezwala sie ponuro do Emiko:
- Jednym z Twoich pierwszych zadan, bedzie wyrzadzenie trwalej szkody na zdrowiu bylego wladcy jednej z wiosek.. -miala luke w pamieci, ktorej wioski - Ale moze nie palce.. Zycze sobie, zeby juz nigdy nie zobaczyl swiatla dziennego.
Siedzac na drewnianym krzesle, zamknela oczy. Uwielbiala sprawiac innym bol, ale musiala przekonac Emiko, ze wyrzadzanie krzywdy innym, jest przyjemniejsze, niz pomaganie im . Musiala mu rowniez wpoic do glowy wyrazenie " zero litosci dla wrogow ".
-Mówisz ze ja zginê, ¿e ja stracê ¿ycie wcze¶niej ni¿ ty. Jest to bardzo ciekawe, jednak jak na razie poka¿e ci co¶.
Po tych s³owach usta³em przed nim i aktywowa³em moje doujutsu. Oczy zmieni³y kolor na ró¿owy fioletowy. Spojrza³em na niego tymi oczami i powiedzia³em
-Uwa¿asz siê za kogo¶ silniejszego, mocniejszego, kogo¶ kto jest w stanie wszystko zrobiæ, nie ma dla niego rzeczy niemo¿liwych, wydaje ci siê ze jeste¶ lepszy od ka¿dego innego. Lecz kim¿e jeste¶ ¿e decydujesz za kogo¶, kto ma zginaæ a kto nie, ty nie powiniene¶ tego robiæ bo trzeba mieæ do tego odpowiednie umiejêtno¶ci których ci brakuje. A teraz pozwolisz ¿e zrobiê co¶ co ci siê nie spodoba.
Po tych s³owach zacz±³em kierowaæ mój kunai w kierunku prawego oka mê¿czyzny. Nastêpnie lekko na ku³em powlokê oka po czym zacz±³em wbijaæ mocniej ostrze, a¿ wreszcie na ku³em oko na kunai, po czym zacz±³em ci±gn±c je a¿ po chwili wyrwa³em owy narz±d. Nastêpnie zabra³em siê za kolejne oko, tym razem zrobi³em lekkie naciêcie od do³u, nastêpnie z wielka si³± wbi³em kunai po czym nachyliwszy siê na kunai i dos³ownie wyd³uba³em razem z miêsem kolejne oko. Teraz owy mê¿czyzna by³ pozbawiony obu oczów. Po czym powiedzia³em
-Pani, twoje zlecenie zosta³o wykonane. Owy mê¿czyzna ju¿ nigdy nie zobaczy dziennego ¶wiat³a.
Samhain krzycza³, rzuca³ siê z bólu.... czu³ zimne ostrze kunaja w swoim oku... To co przed chwil± zrobi³a z nim Shi by³o niczym w porównaniu do tego co teraz czu³. Nies³ychany ból, który na pewno wiêkszo¶æ osób nie wytrzyma³aby. Zapewne jego krzyk niós³ siê po ca³ej siedzibie Aka, jednak czy kto¶ móg³ to us³yszeæ? przecie¿ nikogo tutaj nie by³o...
Kiedy Emiko skoñczy³ swoje dzie³o dawny Tsuchikage skierowa³ swoj± twarz w jego stronê, wydawa³o siê ¿e wpatruje siê w niego samymi oczodo³ami...
-Zabije Cie!...- krzykn±³ do niego, po czym rzuci³ siê w jego stronê... jednak na szczê¶cie dla m³odego shinobiego z ukrytej wioski wody do¶æ porz±dnie go zwi±za³... Po tej nieudanej próbie czarnow³osy przewróci³ siê wraz z krzes³em na pod³ogê, która po chwili zaczê³a zabarwiaæ siê jego krwi± wyp³ywaj±c± z miejsca gdzie jeszcze przed chwil± by³y oczy... piêkne czarne oczy. Podobno amputowana koñczyna potrafi boleæ jeszcze przez wiele lat po amputacji, jednak cia³o cz³onka Brzasku nie mog³o ju¿ dzisiaj znie¶æ wiêcej bólu... straci³ przytomno¶æ. Mia³ nadziejê ¿e to tylko z³y sen, który nigdy siê nie wydarzy³.
Z jego palca zacz±³ siê zsuwaæ sygnet... sygnet, który by³ potwierdzeniem jego przynale¿no¶ci do tej szlachetnej organizacji... po chwili przez sale przeszed³ metaliczny d¼wiêk upadaj±cego pier¶cienia na kamienn± posadzkê...
- ech.. i koniec zabawy na dzis.. - stwierdzila ze smutkiem, po wysluchania serenady jekow Samahina i ladnym przedstawieniu jakie zafundowal jej Emiko - Dobra robota. - powiedziala do emiko - Beda jeszcze z Ciebie ludzie. To wydlubywanie oczu bylo perfekcyjne, tak jakbys robil to od dziecka. Szczegolnie podobalo mi sie to gdzie .. - przerwala nagle zobaczyla, ze z palca Samhaina spadl sygnet.
Podniosla go natychmiast.
I nagle zbladla. To byl pierscien Anyi.. A do niego mial dostep tylko i wylacznie lider Akatsuki. Posepla jej mina.
Moze i szczyl mowil prawde... ? Jak moglam popelnic taki blad..
- Emiko - powiedziala cicho. - Chodz za mna, mam dla Ciebie kolejne zadanie, jesli owszem zechcesz je wypelnic.
Wyszla z lochow w ciszy, wciaz trzymajac i pocierajac palcami sygnet Anyi..
Poszla do salonu Aka

nmm
Po s³owach liderki zacz±³em siê kierowaæ za ni±. Jednak zanim to zrobi³em ot upu¶ci³em na ziemie oczy które przed chwila wyd³uba³em i zmia¿d¿y³em je noga. Po czym powiedzia³em zanim opu¶ci³em ot miejsce
-Je¶li zamierzasz mnie zabiæ to proszê bardzo, wszystko mi jedno ci siê ze mn± stanie. Moje ¿ycie nadanie ma sensu wiec ie bojê siê je straciæ.
Po czym uda³em siê za liderk± aby wys³uchaæ co ma mi do powiedzenia.
<NMM>
Shi wrocila do celi w lochach, gdzie lezal na podlodze Samhain.
Napelnila po raz kolejny wiaderko woda, podniosla go - nadal sep byl na krzesle przywiazany - i zaczela mu powoli przemywac rany , scierka, ktora wziela ze soba.
Niestety krew z oczodolow ciekla i ciekla..
Nie bylo innej rady, a ze Shi nie znala sie na medycynie, wsadzila mu scierki to oczodolow, tak zeby chociaz na chwile zatrzymac krwotok.
Po przemyciu reszty ran. Wyszla.

nnm
Mija³y sekundy a wraz z nimi minuty, które przeradza³y siê w godziny, lecz dla Samhain'a czas zatrzyma³ siê w miejscu kiedy to pewien ma³y gnojek z wioski ukrytej w wodzie zabra³ ¶wiat³o jego oczom.
Nagle m³ody, czarnow³osy ch³opak obudzi³ siê... jego cia³o nadal przepe³nia³ ból... ból fizyczny, który nie mo¿na wyraziæ s³owami. W miejscu gdzie dawniej mia³ swoje oczy czu³ jaki¶ materia³... czy¿by kogo¶ ruszy³o sumienie... nie to raczej w takim miejscu nie mo¿liwe.
Ch³opak spróbowa³ siê ruszyæ, niestety bez skutku... poczu³ ¿e nadal jest przywi±zany do tego okropnego krzes³a... Pochyli³ lekko g³owê do przodu i krzykn±³ z ca³ych si³... jego okrzyk wyra¿a³ ca³y ból jaki znosi³o obecnie jego cia³o, by³ d³ugi i przeci±g³y, odg³os przed po ca³ej siedzibie i byæ mo¿e nawet poza siedzib± by³o go s³ychaæ, przypomina³ krzyk zabijanej bestii. Jednak to nie by³ koniec lecz pocz±tek to w³a¶nie teraz w bólach i nekach tak jak przy prawdziwych narodzinach rodzi³ siê nowy Samhain, bardziej z³owieszczy i rz±dny krwi ni¿ kiedykolwiek...
Po wydaniu tego jednego d¼wiêku ze swojego gard³a, znów straci³ przytomno¶æ... jego g³owa opad³a bezw³adnie a ¶ciereczka, która by³a w oczodole lekko obluzowa³a siê osuwaj±c siê w dó³...
Shi weszla razem z menda do lochow i rzucila go o ziemie. Kunaiem wskazala nieprzytomnego bezokiego Samhaina.
- Spojrz co z nim zrobilam, bo mnie nie usatysfakcjonowal. Z Toba bedzie gorzej, jesli go nie opatrzysz z ran. Wzroku narazie nie odzyska..
Popatrzyla na ziemie, gdzie dwie galki oczne lezaly splaszczone na ziemi.
- Ale w przyszlosci zalatwi sie mu nowe oczy .. chyba , ze mnie wkurzysz, gnojku.
Wyszczerzyla do niego kly.
- Zabieraj sie do roboty i nie probuj zadnych sztuczek, siedziba jest pelna czlonkow mojej organizacji...
Sklamala, zeby typ sie uspokoil i zabral sie jak najszybciej do roboty
Kiedy wampirzyca rzuci³a go na ziemiê, by³ w lekkim szoku.
~Jakim cudem znale¼li¶my siê tu tak szybko i dlaczego nawet nie dostrzeg³em jej ruchów.. Ta ... musi byæ na prawdê silna. Wpierdol...m siê w niez³e bagno..~
Patrzy³ ca³y czas ze zdumieniem na dziewczynê, po jakim¶ czasie przerzuci³ jednak wzrok. Starszy mê¿czyzna obryzgany swoj± krwi± siedzia³ przywi±zany do...
Ten widok wzbudzi³ w Kisamie rz±dzê krwi. Podpe³zn±³ do nieznanego cz³owieka i zacz±³ zlizywaæ zakrzepia³± krew mê¿czyzny.
- Tak jest taka smaczna..
Wygl±da³, jak zwyk³e ¶cierwo, odpina³ ju¿ swój kunai by dobiæ mê¿czyznê, ale..
~Przecie¿ tamto Monstrum wci±¿ na mnie patrzy..~
- Koiyasute No Jutsu
Skupi³ wiêksz± czê¶æ swojej chakry i zacz±³ leczyæ mê¿czyznê. Rany by³y na prawdê skomplikowane, dlatego musia³o to trochê potrwaæ.
Po chwili Kisama lekko siê zachwia³, widaæ by³o wysi³ek, jaki sprawia³a mu technika, której u¿ywa³..
- Hej TY chod¼ tu, pomó¿ mi i oddaj czê¶æ swojej mocy!
Krzykn±³ w stronê nowo poznanej..
- Hej Ty - przedrzeznila go - sam sobie radz. Uwazaj co mowisz i skup sie na robocie.
Shi oparla sie o kraty i patrzyla na robote tego szalenca.
Pilnowala, zeby nic mu nie zrobil.. w koncu cos ja tam w glowie ruszylo. Ale nie mowcie na glos co ;P css.. Shi nie ma s... nie wazne czego.
Jak bedzie slabszy tym latwiej bedzie mogla nad nim zapanowac.

//przepraszam za matriksa, jakiego wykonalam, ale bardzo nie lubie wstrzymywac luzi, ktorzy czesto siedza na forum - to bardzo zniecheca - kiss, a tak przynajmniej jestesmy juz w siedzibie ;P//
/ ta wiem, wiem spokojnie...xD/
~Nie cierpiê jej i obiecujê, ¿e kiedy¶ bêdê siê pastwi³ nad jej biednym cia³em, ale jeszcze nie teraz... Nie teraz..~
Odwróci³ siê w stronê kobiety, jego twarz ca³kowicie zmieni³a oblicze. Wzrok po¿±dliwy i tak gro¼ny zamieni³ siê w ca³kiem przyjemny. U¶miecha³ siê.
-By³oby mi o wiele ³atwiej, je¿eliby¶ postara³a siê chocia¿ pomóc..
Straci³ na chwilê koncentracjê. Technika o ma³o co siê nie rozproszy³a.
- Kur..a maæ. Dawno tego nie robi³em. No ju¿ Kisama..
Rany powoli przestawa³y krwawiæ. M³odzieniec zyska³ trochê na pewno¶ci.. Potrzeba tu teraz trochê ¶rodka przeciwbólowego..
- Masz to ³ykaj!!
Wepchn±³ mu do gêby mocny ¶rodek narkotyzuj±cy, który wykrad³ ze szpitala..
Nerwy wydawa³y siê obumar³e. Powoli jednak chakra wyp³ywaj±ca z r±k czarnow³osego pobudza³a je do ¿ycia.. Ka¿de z osobna zasklepia³y siê..
- Jest tu jaka¶ woda?
Zapyta³..
-Uda³o mi siê zatrzymaæ krwawienie, ale problemem pozostaj± wci±¿ nerwy i naczynia w³osowate, które nie do koñca zdo³a³em zrekonstruowaæ. Plus.. potrzeba odpowiedniej dezynfekacji..
Shi za pomoca pieczeci, napelnila po raz trzeci w tych lochach wiaderko, ktore stalo obok Kiss ' a
- prosze oto Twoja woda. Widze , ze sie w miare starasz.. - patrzyla jak uplywa czakra z szalenca. W sumie to cos ja ciagnelo do takich.. co lubili lizac krew... (Hidan <3 <3 ) .. i przypomniala sobie swojego bylego meza i wspaniale chwile spedzone z nim .
I to jak wyrzucil ja z okna i wbil jej w udo swoja kose.
Otrzasnela sie z letargu i doszla do wniosku , ze Hidan byl skonczonym idiota.
Popatrzyla na Samhaina. I na dwa oczodoly.. puste oczodoly, ktore byly jeszcze troche zakrwawione.
Skrzywila sie. Miala ochote napic sie krwi, ale nie mogla przeciez.. Samhain stracil jej juz za duzo.. a ten szaleniec.. ? o , a czemu by nie
~Uhh.. co za uprzejmo¶æ. Ciekawe o czym teraz my¶li?~
Wpatrywa³ siê badawczo w zamy¶lon± twarz dziwnej nieznajomej. Gdzie teraz wêdrowa³a? Tego nie móg³ wiedzieæ ch³opiec.
Oprzytomnia³, gdy ujrza³ wyci±gniête w jego stronê wiadro z czyst± wod±.
- Bardzo dobrze teraz powinienem sobie z tym poradziæ..
Wpatrywa³ siê w mê¿czyznê, narkotyk zaczyna³ dzia³aæ..
-Nie wiem, czy mnie rozumiesz, ale to co zaraz zrobiê powinno Ci pomóc..
Wsta³ spojrza³ z ukosa na dziewczynê i kilka próbek krwi Samhaina rozlanej na ziemi..
W drodze powrotnej przesun±³ te¿ odpowiednio wiadro z wod±..
Przygotowywa³ siê do zabiegu.
Odwi±za³ pas, który podtrzymywa³ spodnie. Schowane mia³ tam jedwabne zawini±tko, kiedy je odwin±³ okaza³o siê, ¿e w ¶rodku znajduj± siê narzêdzia chirurgiczne.. Skalpel wykonany z nierdzewnej, b³yszcz±cej stali, kilka srebrnych pincet itd..
- Podejrzewam, ¿e nie masz hemofobii..-Powiedzia³, do wampirzycy
Podniós³ wysoko skalpel i wykona³ pewne ciêcie przechodz±ce przez wiêksz± czê¶æ oczodo³u..
-Aby¶ nie popad³ w ob³êd po przebudzeniu siê z letargu. Pozbawiê Ciê kontroli nad zmys³em wzroku..
Od³o¿y³ skalpel do wody i ponownie wpu¶ci³ swoj± chakrê do rany. Tym razem chakra mia³a jednak inny charakter. Samhain wierci³ siê okropnie podczas tych manewrów..
- Spokojnie, nie robiê mu nic z³ego.. To mu tylko pomo¿e.
Powiedzia³ do dziewczyny, kiedy zauwa¿y³, jak ta zaczê³a siê wierciæ..
Proces by³ d³ugi i z³o¿ony. Co chwilê wyci±ga³ jeden ze swoich sprzêtów. Jêki stawa³y siê coraz mniej drastyczne. Za ka¿dym razem, gdy odci±ga³ d³onie od g³owy zastanawia³ siê, czy aby na pewno da radê zakoñczyæ ten trudny zabieg..
~Wola³bym go zabiæ, ale przecie¿ nie mogê teraz tego zrobiæ..~
W koñcu zabieg dobieg³ koñca. Rany s±czy³y jeszcze delikatnie osocze krwi, ale najwyra¼niej Kisamatsu uzna³, ¿e zrobi³ wszystko co w jego mocy.
Wyci±gn±³ jedwabn± chustkê specjalnie wcze¶niej sprepagowan±, by nie wda³o siê ¿adne zaka¿enie i obwi±za³ oczy mê¿czyzny..
Westchna³
-Ehh to wszystko, co mog³em zrobiæ. Teraz musi odpoczywaæ, d³ugo.. My¶lê, ¿e co najmniej tydzieñ.. E czemu siê tak na mnie patrzysz?
Ch³opak poniós³ lekko swoj± g³owê, i spojrza³ w... ciemno¶æ, ciemno¶æ, która ca³y czas zas³ania³a mu widok ca³ego ¶wiata...Spróbowa³ zamrugaæ oczami w nadziei ¿e to co¶ pomo¿enie, jednak co tu du¿o pisaæ... ciemno¶æ jak by³a tak pozosta³a
-Agrrr....-wykrzywi³ siê, leczy tym razem nie z bólu tylko z tych wszystkich odczuæ, które by³y spotêgowane... zapach, d¼wiêk, a nawet dotyk kogo¶ czu³ kilkakrotnie bardziej nasilony ni¿ przed utrat± oczu... mo¿na by powiedzieæ ¿e nawet s³ysza³ oddechy stoj±cych przednim ludzi.
Jednak po zakoñczonym leczeniu i odczekaniu parênastu sekund kiedy to jego umys³ i cia³o zjednoczy³o siê z jego nowym "ja" nast±pi³ pierwszy prze³om... w tej czarnej otch³ani pojawi³y siê dwa niebieskie ¶wiate³ka, by³y bardzo ma³e lecz dziêki tym egipskim ciemno¶ci± panuj±cym przed jego twarz± by³y strasznie widoczne. Samhain przekrêci³ g³ow± w stronê jednego z nich by³ to Kisamatsu, jednak dawny Tsuchikage tego nie wiedzia³ i najpierw odchyli³ mocno krzes³o do ty³u ¿eby potem nagle pochyliæ siê do przodu i wyskoczyæ w jego kierunku... by³o to ciê¿kie do wykonania, jednak mimo zmêczenia jego cia³a, jego duch bojowy by³ w bardzo dobrym stanie i w mig jego twarz by³a tu¿ przy twarzy m³odego medyka z Oto... nie czekaj±c ¶lepy jak kret cz³onek Brzasku spróbowa³ go ugry¼æ w nos...
Zaskoczony reakcj± Samhaina m³ody lekarz da³ siê ugry¼æ.
- Kur...a pojeba...o Ciê ?
Wrzasn±³ zdenerwowany.
Pierwszym odruchem by³o wyci±gniecie kunai, ju¿ mia³ go wepchn±æ mê¿czy¼nie w brzuch, ale wtem spojrza³ na wampirkê i poczu³ na sobie jej z³owrogie spojrzenie.
~Nie dam im rady, jestem za s³aby~
Odtr±ci³ od siebie ¶lepca potê¿nym ciosem wymierzonym w praw± skroñ i wsta³.. Patrzy³ teraz z góry na to "¦cier..o"
-Zrobi³em co do mnie nale¿a³o, czego jeszcze oczekujesz?
Zapyta³ nie spuszczaj±c wzroku z ¿a³osnej postaci...
Wydawa³ siê rozmarzony i nieobecny.
Samhainowi udalo sie dosiegnac nosa Kisamatsu, mimo to nie zdolal mu odgryzc nosa (no juz nie robmy takiej jadki wewnatrz akatsuki) ale "uszczypnal " go i z nosa zaczela kapac mu struga krwi. Zajmij sie wycieraniem nosa.

Shi zaaragowala od razu wskakujac miedzy mezczyzn lapiac Kisamatsu za reke , w ktorym trzymal Kunai.
- scierwo bez honoru... - mruknela do niego, co prawda sama zadko zachowywala sie z honorem, ale ona ma nieco inne pojecie o swiecie . Odepchnela Kissa lekko i kazala mu czekac chwile. Ponownie straszac go innymi czlonkami w calej siedzibie.
Po czym bez trudu podniosla wiercacego sie bezookiego sepa z podlogi, nadal byl przywiazany do krzesla.
- Uspokoj sie. Nie po to Cie wyleczylam, zebys teraz takie cyrki odprawial.
Powiedziala spokojnym , preszywajacym tonem
- powiedz mi, czemu wczesniej nie powiedziales mi, ze jestes z Akatsuki. Powiedz mi kto Cie zwerbowal.. sepie? - spytala. I znowu zaczelo ja cos tam ruszac na litere s..
Samhain spojrza³ na drugie ¼ród³o niebieskiego ¶wiate³ka, jakie by³o na jego czarnym horyzoncie..
-A tym razem jak± chcesz us³yszeæ odpowiedz?- powiedzia³ do¶æ cicho, jakby zmuszaj±c siê do mówienia... na pewno upadek bo tym wybitnym wyskoku nie by³ zbytnio przyjemny wiêc,m³odzieniec mia³ ma³e problemy z oddychaniem i mówieniem, jednak nie chcia³ tego po sobie poznaæ...
-Wolisz prawdê czy k³amstwo? a mo¿e po po³owie?- jego oddech uspokoi³ siê a ton g³osu minimalnie zmieni³, teraz by³ du¿o bardziej ch³odniejszy ni¿ wcze¶niej...
- nie irytuj mnie. Mow tylko prawde.

Powiedziala, patrzac katem okanie na niego tylko na tego lajdaka , ktory stal gdzies pod sciana.
Nie mogla pozwolic na to, zeby zdenerwowac sepa, bo ile musialaby go tutaj trzymac, zeby sie uspokoil?

- Nazywam sie Shi , bylam i w tym momencie jestem liderem Akatsuki. -powiedziala to z wielka czcia. - podczas mojej nieobecnosci, bylli inni liderzy. Jesli ktorys z nich Cie przyjal, powiedz mi , prosze bardzo kto?
-Tak wiêc s³uchaj uwa¿nie bo nie bêdê powtarzaæ- za¿artowa³ czarnow³osy, lekko u¶miechaj±c siê... wiedzia³ ¿e mo¿e za takie ¿arty oberwaæ w twarz albo inne czu³e i ju¿ obite miejsca na jego ciele...
-Zosta³em zwerbowany przez Wi Dim'a by³ego w³adce Taki, którego willa jego niedaleko wioski, któr± kiedy¶ dowodzi³. W owym czasie to on by³ liderem tej jak¿e szlachetnej organizacji... chocia¿ prawdê mówi±c... moja wspó³praca zaczê³a siê jeszcze w czasach kiedy to Miharu rz±dzi³a w Brzasku, jednak jak wcze¶niej wspomina³em oficjalnie cz³onkiem Akatsuki uczyni³ mnie Wi Dim....- zaryzykowa³ powiedzia³ ca³± prawdê, teraz albo dostanie mu siê za niby zmy¶lanie albo Shi mu uwierzy...
Shi az zdebiala.
- WI DIMM! - pamieta jak niegdys piila z nim na gorce w kumo, ale on byl jej wrogiem raczej.. - och BOSSka! Co sie stalo w tej organizacji pod Twoja nieobecnoscia -zezloscila sie. A po chwili uspokoila sie i dalej kontynuowala. - Wierze Ci. Jak sobie ktos od nas podchmieli to zawsze jakies g... wychodzi . Dlaczego wczesniej nie powiedziales mi i nie dales dowodu na to, ze jestes z mojej organizacji ?
Ch³opak u¶miechn±³ siê szyderczo...
-Wydaje mi siê ¿e na pocz±tku mówi³em Ci na pocz±tku naszej... "przyjemnej".... pogawêdki- jego twarz spowa¿nia³a, po czym wygiê³a siê w grymas bólu. Widaæ ju¿ nawet mimika twarzy sprawia³a mu k³opoty, ale to chyba nic dziwnego po wyd³ubaniu oczu.
Jego g³owa obróci³a siê w stronê bosskiej wampirzycy... te niebieskie ¶wiate³ko, które za pewno odpowiada³o za jej punkt chakry powiêkszy³o siê... nieznacznie jednak zawsze, po chwili obróci³ g³owê w stronê Kisamatsu z nim by³o to samo. Zaraz po tym jaka¶ prawie nie zauwa¿alna niebieska kropka przebieg³a po pod³o¿u...
- nie udowodniles mi tego . Tylko tak jak teraz szydziles sobie , wrecz nie wierzac w to co sie zaraz stanie... - popatrzyla na niego z zaciekawieniem.
- Widziales , prawda ? Nie mozesz jeszcze okreslic tego, co to bylo, ale widziales to na podlodze ? - to bylo zl okreslenie, bo nie moze widziec bez oczu. Ale Samhain krecil glowa w kierunku postaci w tym pokoju.
Wydawalo jej sie, ze mimo , braku oczu widzi ja, tego szczura co przebiegl i szalenca pod sciana.
-Widzieæ to jest za du¿o powiedziane...- powiedzia³ patrz±c na do góry, chwilê siê zastanowi³...
-A jak wed³ug Ciebie mo¿e widzieæ cz³owiek, który w³a¶nie straci³ oczy... siedzie tutaj ju¿ nie wiem jaki szmat czasu a dopiero tu¿ przed waszym przybyciem moje cia³o przyzwyczai³o siê do tych wszystkich odczuæ i wyostrzonych zmys³ów, prawdopodobnie wraz ze strat± oczu wyostrzy³y mi siê inne zmys³y...- SAmhain czu³ ¿e zbyt du¿o gada, dlatego te¿ naglê przesta³, nie chcia³ siê zapêdzaæ w opowie¶ci o niebieskich punkcikach, albo raczej ¶wiate³kach, które wydziela³a ka¿da stoj±ca tutaj osoba... jak narazie zasiêg jego "widzenia" by³ baaardzo ograniczony, ale ju¿ w g³êbi ducha m³odzieniec czu³ si³ê, która mo¿e tkwiæ w tej umiejêtno¶ci
- wiem co widzisz. I skoro nadal sie nie domyslasz, co to jest to nazwe Cie idiota, bo tego nawet w szkole ninja ucza.. Zastanawia mnie tylko to, jak to mozliwe ?

Po czym odwrocila sie do KIss'a, patrzac mu prosto w jego szalone oczy:
- To Ty mu to zrobiles? - spytala

Widzenie czakry przy utracie wzroku zdarza sie raz na milion. BYla ciekawa, czy ten szaleniec , doszedl do perfekcji umozliwiajacej wyczuwanie czakry, czy to zbieg okolicznosci.

- w kazdym badz razie... - tym razem mowila do Samhaina - nieswiadomie stales sie silniejszy, niz do tej pory byles. - nadal nie chciala mu zdradzac co to jest to niebieskie , co najprawdopodobniej widzi. BYla ciekawa czy widzi pojedyncze punkty i zylki, czy cos innego.
- Jesli to opanujesz, bedziesz silnym filarem naszej organizacji.
Samhain u¶miechn±³ siê...
-To skoro mam byæ silnym punktem organizacji... to mo¿e zaczniemy od rozwi±zania mnie?- powiedzia³ lekko szyderczym tonem patrz±c w kierunku Shi
-A tak w ogóle to ja jestem Samhain i nie musisz mnie nazywaæ sêpem....- doda³ jeszcze po chwili....
-No i mo¿na by przej¶æ to bardziej komfortowej komnaty nie uwa¿asz? dos³ownie da³ do zrozumienia ¿e wola³by unikn±æ dalszego siedzenia na tym niewygodnym i jak¿e ju¿ zakrwawionym krze¶le...
POpatrzyla na niego
- sek w tym, ze Ci nie ufam. Jak Cie rozwiaze jaka mam gwarancje na to, ze sie nie rzucisz na mnie, na ta galarete pod sciana? - spytala.
To bylo glupie pytanie, bo wiedziala dobrze, ze nie ma zadnej.
Jedynie to, ze byla w tym momencie sprawna fizycznie i psychicznie, i nie wpadnie na sciane .. bo w koncu on scian nie widzi.
Miala jednak nadzieje, ze jakies zapewnienie dostanie.
-Có¿, gwarancji nie masz ¿adnej, mogê Ci nawet powiedzieæ ¿e tym wyskokiem celowa³em w Ciebie, jednak pomyli³em osoby- kolejny szyderczy u¶miech tym razem zosta³ przyp³acony rozleg³ym kaszlem i do¶æ mocnym grymasem na twarzy
-Jednak skoro doszli¶my wreszcie do porozumienia, a ja nie chce opuszczaæ szeregów tej zacnej organizacji, to mog³aby¶ mi zwróciæ pier¶cieñ, ekwipunek i zaprowadziæ mnie do mojej komnaty... bo raczej sam nie dam rady tam doj¶æ- jego ton g³osu ca³y czas siê zmienia³, raz by³ twardszy, szorstki innym razem taki bardziej miêkki, dziecinny, mog³o to s³uchaczy trochê denerwowaæ, jednak ze zmêczenia, którego nie chcia³ daæ po sobie poznaæ, mia³ ju¿ k³opoty z utrzymaniem wiêkszo¶ci miê¶ni w ryzach...
- ech.. -westchnela. - to jednak porozmawiamy tutaj. Jednak nie chcialabym ,zebys w drodze do salonu odgryzl mi kawalek ucha, se.. drogi Samhainie. Musisz nauczyc sie przestrzegac pare zasad zanim Cie wypuszcze na wolnosc : (uwaga Shi zaczya wymieniac):
Po pierwsze musisz byc calkowicie mi oddany i musisz sluchac moich polecen. Za plecami obgaduj mnie jak tam sobie chcesz. Ale jak wydaje polecenie, to ma byc wykonane, nawet jakbys mial przyznaczyc zyciem.
Po drugie bosska jestem tylko ja. - powiedziala calkowicie powaznie.
Po chwili zwrocila sie do Kiss'a
- czemu sie nie odzywasz? - wyszczerzyla do niego kly. - powiem szczerze, ze chcialam Cie zabic i wypic Twoja krew. Ale.. - zawachala sie - postanowilam dac Ci propozycje nie do odrzucenia. Albo zostaniesz naszym medic - nin, albo Cie zabije. - powiedziala srogo. - wczesniej wymienione punkty regulaminu dotycza rowniez Ciebie, jakbys sie zgodzil. Do dyspozycji bedziesz mial wlasne laboratrium, gdzie bedziesz mogl tworzyc leki i inne takie paskodztwa.
Oczekuje krotkiej odpowiedzi.
-Zasady... zasady... wszêdzie zasady... czym¿e by³by ¶wiat bez nich...- za¿artowa³ ponuro Samhain
-A Czy Ty Bosska Shi nie zachowa³aby¶ siê w mojej sytuacji podobnie?- zapyta³ siê lekko pochylaj±c g³owê w bok
-By³em na skraju ¶mierci, wyczerpania, nie wiedzia³em czy leczysz mnie tylko po to aby dalej torturowaæ czy co by³o mniej prawdopodobne wypu¶ciæ... to chcia³em Ci zostawiæ chocia¿ ma³± pami±tkê...- wraz z rozwojem rozmowy niebieskie ¶wiate³ko zmienia³o siê powoli w kszta³t podobny do ludzkiego cia³a...
- ¦cierwo bez honoru powiadasz? S..a, Ty sobie my¶lisz, przywlek³a¶ mnie tu, jak jakiego¶ ¶miecia. Uleczy³em tego bezwarto¶ciowego kmiecia, który ju¿ dawno powinien pa¶æ, a Ty mi jeszcze ubli¿asz?
Powiedzia³ podirytowany. Kobieta wydawa³a siê jednak zapomnieæ o m³odym Kisamie. Sta³ tak pomiêdzy mê¿czyzn±, a no porywaczk± i rozmy¶la³ nad tym co powinien zrobiæ...
Wy³±czy³ siê zupe³nie. Dopiero po chwili powróci³ do Wiêzienia.
Cytat: -BRZASK
Powiedzia³a dama.
-Zaraz, zaraz... Czy ja jestem teraz w siedzibie Akatsuki? Ekhmm... Czy Ty jeste¶ Ayano, a mo¿e jeszcze gorzej... Byæ mo¿e...? Nie.. Ty jeste¶ Shi?
- ech.. nie wiem, czy wiesz co kiedys dzialo sie w Aka , kiedy nie bylo zasad.. czysta rozpusta i alkoholizm.. - cos o tym wie, bo ona to zapoczatkwala.. - Taa.. uwierz mi, tez bylam kiedys torturowana.
Ciarki je przeszly po plecach, kiedy sobie przyppomniala, jak to po pierwszej misji, zostala zamknieta w wiezieniu w konoha i torturowana przez Kakashiego... Nienawidzila tej nazwy wlasnej bardzo. Ale juz dawno nic o nim nie slyszala. "moze w koncu zdechl?" . Tak wiec podejrzewala, ze on tez bedzie jej nienawidzil i bedzie usilowal ja zabic jak tylko nadejdzie okazja.
Usmiechnela sie. Przeciez nikt nie da jej rady, szczegolnie po tym jak przeszla odwyk w Tybach.
Stala sie silniejsza niz kiedykolwiek. Dlatego sie zalamala, ze musi zaczynac wszystko od zera.
- Jakbym chciala Cie zabic. Nie marnowalabym Twojej krwi, na takie glupstwa. Dopoki nie obiecasz, na ten alkohol co wspolnie wypilismy rzekomo, ze nie bedziesz sie rzucal, jak Cie wypuszcze, to pojdziemy do salonu.

Odwrocila sie na piecie do Kisamatsu. W tym momencie patrzyla na niego jak na chorego umyslowo.
- Tak jestem Shi. Jestes w siedzibie Akatsuki. I zadalam Ci pytanie, na ktore , zeby mnie usatysfakcjonowac, musisz odpowiedziec "zgadzam sie "
Samhain popatrzy³ krzywo na Shi.... a zaraz on przecie¿ nie móg³ patrzeæ, a g³owê mia³ zwrócon± w jej stronê...
-Có¿ to mogê obiecaæ- powiedzia³ lekko z przymusu i niechêtnie, jednak wola³ byæ w organizacji ni¿ samotnie kroczyæ po ¶wiecie bêd±c poszukiwany przez najwiêkszych z³oczyñców tego wieku...
-To ¿e nie bêdê próbowa³ Ciebie zabiæ, i bêdê wiernie s³u¿y³ organizacji... tak jak to tej pory to robi³em- tym razem jego g³os wydawa³ siê mniej przymuszony
-Obiecujê...- doda³ jeszcze na zakoñczenie...
-lecz pamiêtaj warunki mojej obietnicy i nie miej mi za z³e kiedy zabije albo powa¿nie okaleczê inn± osobê lub stworzenie, nawet je¶li bêdzie Ci bliskie... jak na przyk³ad twój uczeñ...- znów na jego twarzy pojawi³ siê ironiczny u¶miech, po którym nie da³o siê wywnioskowaæ czy on tylko sobie pogrywa z piêkn± wampirzyc± czy mówi swoje prawdziwe my¶li...
- WOWW jestem w siedzibie AKATSUKI!!! Jaaaaaaa, ale teraz przykozaczy³em!!!
/ hehe musia³em tak napisaæ /

Wybuch³ swoj± ekspresj± zaskakuj±c na pewno Shi oraz no w³a¶nie, jak zwa³ siê ten drugi. Nie wiedzia³ tego, ale byæ mo¿e ta informacja oka¿e siê bardzo przydatna, bo najprawdopodobniej ten Pan chce go zabiæ.
Przynajmniej takie podejrzenia mo¿na by wysnuæ na podstawie jego wypowiedzi.
Kisama prychn±³ z pogard±..
- Przypominam Ci, ¿e uratowa³em Twe nêdzne ¿ycie i do tej pory nie wsadzi³em Ci jeszcze kunaia w ..³ek.
U¶miechn±³ siê krzywo i odwróci³ naprêdce od rozmówców.
Byæ mo¿e to niezbyt uprzejme z jego strony, ale szczerze nigdy siê nie przejmowa³ takimi pierdo³ami.
Kiedy upewni³ siê, ¿e nikt nie patrzy zacz±³ oczami wyobra¼ni wodziæ po wyrysowanej przed nim mapie- po kolei zaznacza³ wioskê za wiosk±, krainê za krain±..
~Ju¿ nied³ugo to wszystko bêdzie MOJE... Tylko i wy³±cznie moje..~
W tym czasie, jak grzmot uderzy³y w niego ostatnie s³owa

Cytat: -lecz pamiêtaj warunki mojej obietnicy i nie miej mi za z³e kiedy zabije albo powa¿nie okaleczê inn± osobê lub stworzenie, nawet je¶li bêdzie Ci bliskie... jak na przyk³ad twój uczeñ...

Powoli przechyli³ g³owê w kierunku Pani i pytaj±cym, pe³nym strachu wzrokiem wpatrywa³ siê w damê
~Wiêc Ona chce... Ona bêdzie jego mistrzem? Musi byæ zatem jeszcze silniejsza ni¿ mog³o siê zdawaæ Yakushiemu. Plan przejêcia w³adzy nad ¶wiatem musia³ poczekaæ... To na pewno.. ~
Wreszcie da³ odpowied¼ kobiecie. Czy to, co powie usatysfakcjonujê Shi? Czy Przewodnicz±ca Brzasku bêdzie pod wra¿eniem jego osoby? Na pewno ju¿ musia³a byæ skoro, w ogóle go tu sprowadzi³a.
- Czy zgadzam siê, byæ Twoim psem? o ile zagwarantujesz mi miejsce i ¶rodki na prowadzenie badañ...
Zakoñczy³ swoj± tajemnicz± odpowied¼ i doda³ ju¿ o wiele uprzejmiej
-Czy Ty chcesz zostaæ moim Mentorem?
~Wiem, ¿e skazujê siê tym pytaniem na wiele lat gry pos³usznego psa, ale... ~
Shi uwierzyla . Bo czemu mialaby nie wierzyc ? Po za tym nie mogla trzymac faceta wciaz przywiazanego do krzesla. Pewnie byl glodny, pare dni w koncu nie jadl.

uslyszala pelny podniecenia krzyk

Wampir popatrzyl na sprawdze owego krzyku i usmiechnela sie. Naprawde szczerze. To milo, ze taki gnojek slyszal o Brzasku. Po Pytaniu , krotko odpowiedziala
- to byloby najbezpieczniejsze rozwiazanie. - nie dala prostej odpowiedzi. Nadal bedzie sie zastanawiala nad tym. - Zrob pozytek ze swojego kunaja i odetnij sznur. Bede na was czekala w salonie. Ty nie wiesz gdzie to jest, ale Samhain powinnien wiedziec.
Wyszla zostawiajac panow samych.
Odpowied¼ dziewczyny by³a bardzo zagadkowa.
Czy¿by na prawdê zrobi³ na niej takie wra¿enie, a je¿eli tak, to czy nie okaza³ siê a¿ zanadto interesuj±cy?
Z jednej strony wydawa³ siê uradowany na my¶l, ¿e bêdzie mia³ takie chody u g³owy organizacji, z drugiej strony musia³ bardzo uwa¿aæ, by nie zdradziæ siê ze swoimi zamiarami.
Pani opu¶ci³a pokój. Kisama i go¶ciu bez oczu, którego Shi nazwa³a Samhain pozostali sami. Yakushiemu od razu przysz³a do g³owy ma³a rekompensata za ugryzienie jego nieskazitelnego nosa. Podszed³ do przywi±zanego mê¿czyzny i odpowiednio szybkimi ruchami porozcina³ sznury. Pozwoli³ mê¿czy¼nie rozprostowaæ rêce, kilka razy siê przeci±gn±æ. Zauwa¿aj±c gotowo¶æ ¶lepca do opuszczenia lochów powiedzia³...
- Prowad¼
i kiedy ten mia³ zamiar ruszyæ podstawi³ mu nogê..
- To tak w ramach zap³aty. Nastêpnym razem bacz na s³owa..
Nie zwracaj±c uwagi na to, czy towarzyszowi siê co¶ sta³o przeszed³ przez drzwi do nastêpnego pomieszczenia.Tam poczeka³ na kalekê i poszed³ za nim do Salonu ..
[NMM]
Rozprostowa³ rêce, przy okazji rozci±gaj±c trochê miê¶nie barków. Jeszcze ukradkiem "spojrza³" na zachowanie tego dziwnego medyka z OtoGakure i spróbowa³ wstaæ... Mimo ¿e zauwa¿y³ wystaj±cy niebieski promyk od ¶wiate³ka to i tak siê wywróci³, jednak to nie z powodu nogi wystawionej przez tego wrednego Kisamatsu (:P) tylko jego miê¶nie nie by³y w stanie utrzymaæ jego ciê¿aru cia³a... mówi±c krócej jego organizm by³ zbyt zmêczony aby Samhain móg³ spokojnie podró¿owaæ o swoich si³ach...
Wsta³, zachwia³ siê ponownie tym razem uda³o mu siê oprzeæ o ¶cianê i tylko to go uratowa³o przed kolejnym niechybnym upadkiem jaki go czeka³...
-Têdy...- Warkn±³ do ch³opaka stoj±cego obok niego i maj±cego zapewne do¶æ spory ubaw...
Po omacku dawny Tsuchikage da³ radê dostaæ siê do drzwi i szed³ tak jak go kierowa³a pamiêæ...
<nmm>
Enma wesz³a powoli do lochów. Idealne miejsce do trzymania wiê¼niów. Zimno, brudno, ¶mierdzi. Tutaj ka¿dy oszaleje zanim zostanie zabity przez cz³onkó Akatsuki. Idealne te¿ miejsce do chowania zdrajców. Szczury siê zajm± reszt±.
Po Enmie wesz³y do ¶rodka jej klony które wlek³y za sob± trupa Arisy. Ca³a jej krew wyp³ynê³a w sali obrad dlatego nie martwi³a siê tym, ¿e pobrudzi pod³ogê jej nieczyst± krwi±. Ruszy³a w odleg³± cele a za ni± pomaszerowa³y jej kopie. Spojrza³a na zniszczon± cele po czym powiedzia³a do klonów
- Wykopcie dó³
I rozpoczê³y prace. Po³o¿y³y, a raczej rzuci³ na ziemie cia³o Arisy i rozpoczê³y budowê grobu. Wziê³y ³opaty i kopa³y, a¿ w koñcu powsta³ nie du¿y dó³ do którego wrzuci³y Arisê. Robaki i szczury bêd± mia³y co je¶æ przez kilka nastêpnych tygodni. Zakopa³y j± i ubi³ ziemiê za¶ w tym czasie Enma postawi³a w wej¶ciu do celi tabliczkê umazan± resztk± krwi Arisy napis.
"Tak bêd± koñczyæ wszyscy zdrajcy"
Odwo³a³a klony i ruszy³a do wyj¶cia
< NMM>