grueneberg

Most Tenchi, zwany mostem nieba i ziemi. Znajduje siê w centrum Kusy. Zbudowany jest z drewnianych desek, jego pó³kolisty kszta³t jest do¶æ typowy dla mostów tej klasy. £±czy dwa brzegi g³êbokiego, skalnego w±wozu, w g³êbi którego p³ynie rw±ca rzeka. Jego czerwone barierki widocznie odznaczaj± siê na tle zielonego, bujnego lasu który otacza ów most z obu stron. Przez las prowadzi do niego utwardzona droga. Coraz bardziej zbli¿aj±c siê ni± do mostu mo¿na us³yszeæ piêkny ¶wiergot ptaków i przyjemny dla ucha szum wody. Sam most jest doskona³ym miejscem do tworzenia zasadzek.


Przyszed³ na most, opar³ sie o porêcze i zacz±³ odpoczywaæ.
Rozgl±da³ sie po piêknych ³±kach i lasach kusy.
Zmêczony po walce wróci³ na most by trochê odpocz±æ. Zdj±³ p³aszcz i po³o¿y³ na porêczy.
Us³ysza³e¶ jakie¶ dudnienie. Zbli¿a³o siê one z ka¿d± chwil±, z ka¿da chwil± stawa³o siê one co chwila coraz bardziej wyra¼ne... Nie wiedzia³e¶, kto lub co mo¿e powodowaæ ów ha³as, ale wydawa³o siê, ¿e kto¶ zmêczony biegnie, biegnie bardzo szybko na prze³aj lasowi... W oddali zamigota³a niewyra¼na sylwetka ów nieznajomego, lub nieznajomej, która powodowa³a tak wielki ha³as... Tuz za ni± bieg³y inne osoby, kto¶ lecia³ nad ni± na jakim¶ ptaku... Chyba j± gonili. Któ¿ to mo¿e byæ, dlaczego jest tak ¶cigana... ? Owa osoba zbli¿a³a siê coraz bardziej do mostu, teraz ju¿ nawet widzia³e¶, kto to... By³a ni± dziewczyna o rudych, d³ugich w³osach i zielonych oczach. Wygl±da³a niezwykle, wygl±da³a na bardzo zmêczon±. Jej oprawcy wreszcie j± do¶cigli. Po przeciwnej stronie mostu, po przeciwnej stronie, z której przyszed³e¶... Otoczyli j±, chyba chcieli jej zrobiæ krzywdê... Kobieta upad³a na ziemiê, podkuli³a nogi i zaczê³a szlochaæ. Nikt Ciê nie zauwa¿y³.


Odishu uciek³ na drzewo po czym zrobi³ papierowego klona [Kami Bunshin no Jutsu] Podbieg³ klonem do dziewczyny i zabra³ j± od tych z³ych ludzi, zabra³ j± na drzewo. Odishu skupi³ sie i zrobi³ Chiyute No Jutsu. Stworzy³ potem 4 papierowe motyle [Kami Chou Sekkou no Jutsu ], zrobi³ to po to ¿eby motyle ¶ledzi³y tych ludzi i ¿eby sie dowiedzieæ czy ci ludzie odeszli czy mo¿e zmierzaj± w stronê Odishu i tej m³odej panny. Zacz±³ uciekaæ a zarazem odczytywaæ relacjie motyli.

//////// 450 - 1510 = 1060 \\\\\\\\\
/ Witam dzia³am w zastêpstwie za Tuncie , mam nadziejê, ze nie masz nic przeciwko w ka¿dym razie do poniediza³ku albo wtorku musisz wytrzymaæ.. /
Teraz kilka spraw organizacyjnych.. Nie pisz, ze co¶ zrobi³e¶ bo nie wiesz czy zrobi³e¶.. Postaraj siê o tresæiwsze odpisy..

Stoj±c na mo¶cie nie mia³e¶ ¿adnych szans dlatego postanowi³e¶ cofn±æ siê na brzeg i tam schowaæ w koronie drzew. Stworzy³e¶ klona, który za zadanie mia³ uwolniæ dzieczynê z r±k oprawców. Niestety dzia³anie to by³o nieskuteczne.. Ludzi by³o za du¿o zobaczy³e¶ te¿, ze maj± na sobie d³ugie, czarne p³aszcze w czerwone chmurki idealnie maskuj±ce cia³a wojowników. Wracaj±c jednak do klona, gdy pdbieg³ do kobiety jeden z wojowników, krzykn±³ -Housenka no Jutsu.. klon jak ³atwo mo¿na siê spodziewac sp³on±³ po takim ataku..
Ludzie skrêpowali dziewczynê i zaczêli ja ok³adaæ.. Krzyk roznosi³ siê po ca³ej okolicy..
-Pomocy... Ratunku....
Grupka trzech zamaskowanych zbrodniarzy odbi³a siê od grupy i ruszy³a w Twoim kierunku.. jeden z nich z³ozy³ rêce do wykonania jakiej¶ techniki, której nie znasz.
-Krzyki kobiety ros³y w sile..
/ obrona-> atak ( jedno jutsu obronne 2 jutsu ofensywne)

Odishu zacz±³ robiæ Kami Kawarimi no Jutsu w razie czego zamieni sie w kartki papieru. Potem próbowa³ dostaæ sie pod most i przy u¿yciu chakry wisieæ pod nim. Odishu bardzo zdenerwowany my¶³i sobie :
O bo¿e to Akatsuki, zacz±³ sie trz±¶æ a po chwili w³o¿³ swój kawa³ek p³aszczu w usta by nie wydawa¿ ¿adnych odg³osów. Odishu ma w planach przeczekaæ to zgromadzenie Akatsuki a nastêpnie odbiæ t± dziewczynê choæ sam boji sie o swoje ¿ycie wie jak powinien postêpowaæ prawdziwy ninja. Ch³opak s³yszy tylko odg³osy butów którê st±pi± i st±pi± z ka¿d± sekund± puls podnosi mu siê o 1000. Nie mo¿e sie pogodziæ z tym ¿e mo¿e umrzeæ z r±k Akatsuki. Wcze¶niej Odishu du¿o s³ysza³ o Akatsuki od rodziców a nawet gdy by³o pó¿no rodzice wo³ali do niego :
- Chod¿ synku bo Akatsuki ciê porwie.
Shinobi zdziwili siê, gdy zamiast Twej sylwetki pojawi³y sie lec±ce kartki.
-Co to ma znaczyæ? [I see you!], gdzie ten dziecicuh? Bezpiecznie schowa³es siê od mostem [cenzura] tego, co siê dzieje nad Toba. S³ysza³es krzyki i wrzaski. Agresorzy najwidoczniej robili cos z³ego kobiecie bo ta dar³a sie wniebog³osy..
-Pomocy, co Wy mi robicie!..
W pewnej chwili kobieta ucich³a, Ty natomiast us³ysza³es g³uche uderzenie o podtsawê mostu. Cos jakby upadek.
~Czy to ta kobieta?~ pomy¶la³e¶. Byc mo¿e tak by³o ale nie odwa¿y³e¶ sie tam spojrzeæ. Zaraz potem us³ysza³e¶ st³umiony meski g³os. -Widzê go jest pod mostem..
~Sk±d u licha oni wiedza, gdzie siê ukry³em?~ Zdenerwowny zacza³e¶ goraczkowo mysleæ. Wiediza³e¶, ¿e napastników jest wiêcej ni¿ 5 z czego czwórka z nich to napewno me¿czy¼ni. Jeden pos³uguje siê ¿ywio³em katon. Drugi ma tajemnicze zdolno¶ci dziêki, którym móg³ Cie bez problemów znale¶æ...
-Co z nim robimy? teraz us³ysza³es kobiecy g³os. Ten by³ s³odki i d¿wiêczny niczym g³os mitycznych syren.
-Zostawmy go nie ma czasu na jakiego¶ bachora- odezwa³ siê jeden z mê¿czyzn. Drugi jednak od razu go skrytykowa³.
-Chyba jeste¶ pojeb.... Chcê siê zabawiæ.. Nie dam tej ma³ej gnidzie uciec..
Odishu sie przestraszy³ i zamieni³ sie w Osobe któr± widzia³ przychodz±c tutaj [Henge no Jutsu]. Poczym próbowa³ uciec na drzewo i stworzy³ 4 motylki zwiadowcze, oczywi¶cie one bêd± utrzymywaæ jaki¶ tam dystans ¿eby nie narazi³y sie na likwidacje. Odishu ca³y czas nie my¶la³ o niczym tylko o tej dziewczynie, chod¿ jej nie zna to naprawdê sie o ni± martwi. Odishu ca³y czas zadawa³ sobie pytanie :
- Czego oni od niej mog± chcieæ ? Czy to jest jaka¶ wyj±tkowa osoba, czy Akatsuki spad³o ju¿ do takiego poziomu ¿e zaczepiaj± niewinnych i bezbronnych ludzi ? Ch³opak nie móg³ uwierzyæ ¿e to wszystko przydarza sie w³a¶nie jemu. Te wszystkie zdarzenia które tu zasz³y przerastaj± jego wyobra¿nie. Nie mo¿e uwie¿yæ ¿e ma doczynienia z Akatsuki. Choæ Odishu martwi³ sie o dziewczyne doskonale zdawa³ sobie sprawe z tego ¿e on mo¿e byæ nastêpny.

////////1210 - 200 = 1110\\\\\\\\\
Nie rozumiem, jak chcesz oszukaæ Henge no jutsu skoro osoba, któr± widzia³e¶ jest nad Tob±? to jak go¶æ widz±c przed chwil± kompana mo¿e go omyliæ z Toba ?
No nic niewa¿ne..

Wykona³e¶ Henge no jutsu ale ten go¶æ tylko za¶mia³ siê g³upkowato nad Twoim dziwnym zachowaniem, by potem zaatakowaæ..
-Mizu no Tatsumaki. Woda zamieni³a siê bardzo szybko w tornado, które z wielk± si³± uderzy³o w Twoje cia³o i zwali³o Ciê na brzeg. Pofrun±³ê¶ bezw³adnie jak lalka puszczona z du¿ej wysoko¶ci..
Nastêpnie uderzy³e¶ z wielk± si³± o ziemiê obijaj±c sobie przy upadku plecy. Nie jest to jednak nic powa¿nego. Zaraz potem postaæ pojawi³a siê 4 metry przed Tob± i zaczê³a siê w Ciebie wpatrywaæ wypowiadaj±c s³owa, które nie za bardzo rozumia³e¶.
-Ha.. Nie wiem, co Cie tu przynios³o Gówniarzu ale lepiej by by³o dla Ciebie jakby¶ zosta³ w domu i jad³ sobie kaszkê.
Jego oczy by³y dziwne w zyciu nie widzia³e¶ czego¶ takiego. Nagle sta³y siê wielkie i przenikliwe. Czu³e¶ jak ich moc przenika³a przez Ciebie jak woda przesi±ka przez tkanine.
Nastêpnie na chwilê siê odwróci³ i przemnówi³ do towarzyszy.
- We¼cie Jinchuriki do organizacji a ja siê tu zabawiê..
~Czy On mówi o tej niewinnej dziewczynie?~
Pomy¶la³e¶ próbuj±c dojrzeæ co siê z ni± dzia³o, przeciwnik Ci jednak na to nie pozwoli³.. Szybko odwróci³ siê w Twoim kierunku i kopn±³ Ciê w krocze..
-Szmato zajmij siê sob±.. Pozbieraj cztery litery i walcz jak cz³owiek.. Bardzo g³o¶ny jêk
-Auuuuuuuuuu³uuuuuuuuaaaaaaaa

Chêæ mordu rysowa³a siê na jego twarzy tak wyra¼nie.
Tymczasem grupka pastwi±ca siê do tej pory nad dziewczyna powoli opuszcza³a to miejsce..
Odishu sie wkurzy³ i wyj±³ kunaia mówi±c :
- Jak jeste¶ taki pewny siebie to trzymaj to, nigdy nie chybiam. I rzuci³ kunaia. Odishu ma nadzieje ¿e trafi ale wie dobrze ¿e Akatsuki to nie byle kto. Postanowi³ jeszcze raz zrobiæ Kami Kawarimi no Jutsu by nie dostaæ powa¿nych obra¿eñ. Nastêpnie ch³opak odskoczy³ na 2 metry i jeszcze raz rzuci³ ale tym razem dwoma kunaiami. Potem Odishu postanowi³ ¿e poczeka na rezultat kunaii. Poniewa¿ Odishu ma bardzo du¿± celno¶æ to nie powinno byæ k³opotów. - Có¿ zabawa sie dopiero zaczyna - rzek³ Odishu a nastêpnie zrobi³ papierowego klona [Kami Bunshin no Jutsu]. Papierowym bunshinem ch³opak zamieni³ sie w Kunaia [Henge no Jutsu]. Odishu rzuci³ klonem pod przykrywk± kunaia a gdy ju¿ by³ blisko wroga zrobi³ charakterystyczne Puff..... i wróci³ do normalnej postaci poczym próbowa³ uderzyæ go w szyje w okolicy pulsu.

/////// 1110 - 400 = 710 \\\\\\\\
/Nie, nie w okolice pulsu... Ten masz wszêdzie.. Chodzi³o Ci chyba o têtnicê szyjn±./
W ka¿dym razie... cz³onek akatsuki wykona³ Kawarimi i ucek³ przed pierwszym kunai natomiast zaskoczy³o go to, ze potem polecia³y nastêpne.. Chcia³ z³o¿yæ jakie¶ pieczêci ale nie zd±¿y³, musia³ siê bronic.. æwiekowanymi rêkawicami wykona³ klika bloków. Uda³o mu siê wyj¶æ ca³o. Nie mia³ jednak czasu na wy¶miewanie twoich nieforyunnych prób ataku bo zaraz potem tu¿ przed jego twarz± pojawi³ siê klon, który zaatakowa³ go.. Atak ca³kowicie zaskoczy³ jednego z Aka. Zosta³ powa¿nie trafiony. Uda³o mu siê os³oniæ swoj± szyjê ale ios przeci±³ mu policzek.
-Hahaa widzê, ¿e jednak co¶ tam potrafisz, czasem nawet zaatakujesz.
Niestety na mnie to nie wystarczy.
Obliza³ lubie¿nie ranê z krwi i spojrza³ na Ciebie swoim dzikim wzrokiem. Jeste¶ mój.. Zginiesz .....
Twój przeciwnik znikn±³ a potem ni z tego ni z owego pojawi³ siê 4 metry za Tob± i wyrzuci³ w Twoim kieruku 2 shurikeny..
-Hahahaha ale jeste¶ wolny..
/ obrona-> atak/
Odishu przera¿ony nie móg³ zrobiæ nic innego tylko sie broniæ. Ch³opak próbowa³ zrobiæ salto i w powietrzu z³apaæ shurikeny pomiêdzy palce. Potem Odishu rzuci³ jednym shurikenem w stronê wroga lecz w stronê wroga nie znaczy ¿e we wroga. Shuriken polecia³ prosto do klona który sta³ za cz³onkiem Akatsuki. To naprawdê mog³o zamotaæ wroga dlatego ¿e Odishu na dodatek rzuci³ shurikenem za plecami wroga a zaraz po nim klon. Cz³onek Aka wydaje sie teraz w powa¿nych tarapatach, no ale wróg jak wróg Cz³onek Akatsuki to w koñcu cz³onek Akatsuki po nich nigdy nic nie mo¿na siê spodziewaæ. Ale Odishu ma za to du¿± celno¶æ.
Wykona³e¶ bardzo efektowne salto próbuj±c w miêdzy czasie z³apac shurikeny.. To by³ powa¿ny b³±d jakiego siê dopu¶ci³e¶.. Wyobra¿asz sobie ostrze lecace, które ³apiecz tak po protu w r±czki? W ka¿dym razie shurikeny powa¿nie uszkodzi³y Twoje d³onie. Pierwszy przelecia³ pomiedzy palcem ¶rodkowym i wskazujacym prawej d³oni robi±c wielk± szarpan± ranê... Z tej powa¿nie uchodzi jrew. Drugi wbi³ siê pomiedzy palec wskazuj±cy i serdeczny lewej rêki..
Uda³o Ci siê go wyci±gn±æ, by rzuciæ do klona ale by³o to makabryczne w skutkach dzia³aniebo stworzy³e¶ wielk± i bolesn± ranê.. Odbi³lo to sie podczas rzutu. Przez tak nieodpowiedzialne czyny sam zniszczy³e¶ sobie klona. Ty natomiast masz powa¿ne problemy z wykonywaniem jakichkolwiek ruchów d³oñmi.
Ca³± akcjê z za¿enowaniem i wielkim ¶miechem obserwowa³ cz³onek Akatsuki. Twoje dzia³amnia skomentowa³ nastêpuj±co.
-Wiesz co mo¿e ja Ci nie bêdê przeszkadza³, bo mnie roz¶mieszysz na ¶mieræ... Jeszcze nigdy nie widiza³em takiej ofiary.. i rzeczywi¶cie go¶æ mia³ powody do takiego komentarza...
Tymczasem w pobli¿u wyczu³e¶ jakie¶ 2 ¼ród³a chakry, by³y to dosyæ spore zbiorniki energii. By³e¶ pewny, to musieli byæ shinobi. Tylko, czy stoj± po dobrej stronie? Przyszli Ci pomóc, czy zabic..
W pewnej chwili zza krzaków wyskoczy³ jeden z go¶ci i zacza³ biec w waszym kierunku. Zdazy³e¶ tylko zauwa¿yæ ochraniacz na jego czole.
Zajety my¶leniem nad tym co siê zaraz stanie ledwo co zauwa¿y³e¶ atak, który w³a¶nie szed³ w Twoja stronê..
-Suishouha
/obrona-> atak/
Odishu musia³ sie broniæ wiec zastosowa³ kami kawarimi no jutsu. Pojawi³ sie na drzewie i zacz±³ leczyæ swoje rêce za pomoc± Chiyute No Jutsu. Ch³opak postawi³ wszystko na jedn± kartê. Postanowi³ zrobiæ 2 klony [Kami Bunshin no Jutsu] i zaatakowa³ przeciwnika, postanowi³ klonami i sob± ruszyæ na wroga, 3 piêty polecia³y na czubek jego g³owy z prób± wbicia go w ziemie.
Odishu by³ ju¿ bardzo zmêczony po tym ataku.

/////// 710 - 700 = 10 \\\\\\\
Eh.......
Uda³o Ci sie trafiæ cz³onka Akatsuki, który smia³ siê jawnie z Twoich poczynañ ale wykorzysta³es prawie ca³± chakrê i pad³e¶ nieprzytomny...

/Wykorzystanie prawie ca³ej chakry równa sie niebytowi. Ja dam Ci 2 dni z tym, ¿e bêdziesz przez ten czas dalej prowadzi³ misjê... jako duszyczka.. /
Powiniene¶ umrzeæ po ataku -Suishouha, który mia³ byæ wyprowadzony ale dwójka shinobi, która siê tu pojawi³a okaza³a siê oddzia³em z konohy.
Sepcjalnie powo³ana jednostka do walki z Akatsuki.

Cz³owiek, którego zauwa¿y³e¶ wcze¶niej z opaska na czole, stworzy³ przed Toba wielki wa³, który pokierowa³ fale w ten sposób aby nie zrobi³a Ci krzywdy.

Kiedy zakoñczy³e¶ swój atak i pad³es jak k³oda a klony siê rozprys³y. Pomocnicy z konohy zajêli siê cz³onkiem Akatsuki i zabili go.. Ty patrzy³e¶ z góry na ca³e to zdarzenie. Lewitowa³e¶ wysoko w powietrzu. Czu³e¶ siê jakby¶ by³ w tym miejscu a jednocze¶nie móg³ byæ gdzie¶ indziej.. Dziwna moc, która Ciê przepe³nia³a. Zauwa¿y³e¶ kilkadziesi±t metrów pod "sob±" bezw³adnie le¿±ce cia³o.. To by³e¶ Ty...
Widzia³e¶ nad sob± dwóch wojowników, którzy zajêli siê pierwsza pomoca i prób± przywrócenia Ci funkcji zyciowych..
Jeden nagle gdzie¶ znikna³ natomiast drugi sta³ nad Toba..
Po chwili shunobi, któy opu¶ci³ to miejsce powróci³ ze stworzonymi prowizorycznie noszami.. Oboje w³o¿yli Ciê na le¿ak i przetransportowali do chatki, kilka kilometrów dalej..
Ca³y czas podró¿owa³e¶ za tymi lud¼mi..
Wszed³e¶ za nimi (istota, która teraz by³e¶) do srodka..
Dwójka zaczê³a mówiæ.. -Jest bardzo wyczerpany ale prze¿yje.. Eh gdyby¶my przybyli tam kilka minut pó¼niej...
Dusza Odishu wziê³a kunai od jednego z shinobi. Owi shinobi byli bardzo zdziwieni co to mo¿e byæ. Dusza zaczê³a ryæ co¶ na segmêcie w tej chatce. Shinobi zaczêli sie wpatrywaæ w ten segmêt jak niemowlêcia w jak±¶ zabawkê. Po chwili dusza skoñczy³a ryæna segmêcie i wysz³o co¶ takiego :
- Zabrali j±, uratujcie j±.
Shinobi jednak nie mogli sie domy¶leæ o co chodzi temu czemu¶ wiêc dusza dopisa³a jeszcze :
- Akatsuki, zabra³o j±.
/O teraz zaczynasz mi siê podobaæ.. ZAczynasz mysleæ /
Zabra³es jednym, szybkim, sprawnym ruchem kunai Shinobi, który bardzo sie tym zdziwi³. Po chwli na ¶cianie powsta³ napis.
Cytat: Zabrali j±, uratujcie j±.

/Napisy, wiadomo¶ci itd.. tworzysz u¿ywaj±c opcji ->Quote/
zaraz potem kunai wypad³ Ci z reki. jako, ze nie kontrolowa³e¶ dobrze ruchów swojej niematerialnej postaci..
Zdanie, które wyry³o siê na ¶cianie bardzo zatrwo¿y³o Shinobi.. zaczêli g³o¶no i naprzemiennie wymieniaæ swe my¶li..
-Co to?
-Duchy?
-Kim, czym jeste¶?
-Gdzie siê skrywasz?
-Czego chcesz?
-Co chcesz nam przekazaæ?
Duch Odishu mia³ tyle si³y ¿eby wyryæ na segmêcie :
- Pod±¿ajcie za Akatsuki.
Po czym duch rzuci³ leciutko kunai w kierunku jednego z shinobi Konohy w celu podania mu kunaia.
Duch Odishu my¶li ¿e to wystarczy ¿eby Shinobi Konohy zaczêli co¶ dzia³aæ w celu uratowania dziewczyny.
- Co to za jakie¶... tajemnicze zajwiska nam siê tu przytrafiaj±..
Powiedizeli oboje jakby jednoczesnie, niczym bracia syjamscy wyjêci dopiero z ³ona matki.. Niewiarygodne rzeczy, których do¶wiadczyli spowodowa³y pewne obawy ...
-Moze to jakie¶ genjutsu?
- Eh nie mo¿emy tracic g³owy.. Napisy nie pojawiaj± siê od tak na ¶cianie..
-Pod±¿ajcie za Akatsuki- przeczyta³ wyzszy z dwójki shinobi..
- Czyli by³o ich wiecej? a mo¿e to jaka¶ pu³apka..
-Nic trezba tu zrobiæ jakis obóz, rozpaliæ ognisko..
Tymczasem ty sta³e¶ obserwowa³e¶ jak dwójka shinobi najpierw martwi siê tym co zobaczy³a a potem zajmuje siê zbieraniem patyków pod ognisko..
~Co by tu jeszcze zrobiæ? jak ich powiadomiæ... Jak przekazaæ informacjê..~ Zastanawia³e¶ siê próbuj±c ponownie podnie¶æ kunai, tym razem jednak siê to nie uda³o.. Widaæ Twoja kontrola cia³a duszy by³a bardzo s³aba.
Gdy shinobi rozpalili ognisko dusza Odishu zgasi³a p³omieñ i powiedzia³a bardzo cicho :
- Je¿eli zale¿y wam na wykonaniu misji ruszcie sie i uratujcie Jinchuuriki która zosta³a porwana przez Akatsuki. Po czym dusza odishu wziê³a lekki ma³y patyczek i wyrysowa³a strza³kê prawdopodobnie wskazuj±c± w którym kierunku pod±¿a Akatsuki.
Poczu³e¶ co¶... Chyba w³a¶nie... Tak, w³a¶nie tak... Budzi³e¶ siê ! Twoja percepcja gwa³townie wzros³a. Czu³e¶, my¶la³e¶, widzia³e¶ jak cz³owiek... Natomiast ludzie zebrali siê w grupce tu¿ przy twojej strza³ce. Ich miny wyra¿a³y co najmniej zdziwienie.
-Duchy ! - krzykn±³ jeden, a reszta podnios³a identyczne larum, alarm bojowy.
Odishu podbieg³ do oddzia³u konohy i powiedzia³ :
- Musimy pod±¿aæ za Akatsuki, porwali rudow³os± dziewczynê o zielonych oczach. Prawdopodobnie ta dziewczyna jest Jinchuuriki.
Odishu naszykowa³ wszystkie niezbêdne rzeczy do walki i powiedzia³ :
- Ruszajmy, Akatsuki ma wiele kryjówek w ró¿nych wioskach, musimy za nimi pod±¿±æ dopuki nie doszli do jednej z ich kryjówek.
Odishu próbowa³ przekonywaæ oddzia³ konohy nastêpuj±cymi s³owami :
- Je¶li ogoniasty demon dostanie siê w niepowo³ane rêce np. Akatsuki oni mog± zaw³adn±æ nied³ugo ca³ym ¶wiatem. Przecie¿ poczê¶ci to cel Akatsuki - przyw³aszczyæ sobie wszystki ogoniaste demony. Musimy im w tym przeszkodziæ.
Odishu pomy¶la³ ¿e chyba ich przekona³. Zacz±³ biec w stronê Akatsuki.
Oddzia³ Konohy pod±¿y³ za Tob±. Przemierzaj±c okolice mostu Tenchi spotkali¶cie siê z dziwn±, nienaturaln± cisz±... Ptaki umilk³y, wiatr przesta³ wiaæ... Co¶ tu wyra¼nie by³o nie tak. Niezm±con± ciszê przerwa³ jaki¶ szelest, jaki¶ szept, co¶, co na pewno nie pasowa³o do tutejszej przyrody... Czy¿by szelest p³aszczy Akatsuki ? Zapad³ zmrok. Æmy uwija³y siê przy kwieciu, choæ z ka¿d± chwil± robi³o siê coraz zimniej i zimniej... Ksiê¿yc wszed³ w pe³nie. Przed sob± widzia³e¶ ¶cie¿kê prowadz±c± w g³±b lasu, rozstaje ¶cie¿ek, dziel±ce siê na dwoje... Którêdy pójdziecie ? Na lewo, czy na prawo... ? Ka¿da droga niesie tyle samo niespodzianek, choæ jedna wiêcej niebezpieczeñstw...
Odishu mia³ dylemat któr± ¶cie¿kê wybraæ. Lecz wpad³ na bardzo dobry pomys³. Podzieli³ 2 oddzia³y Konohy na 2 grupy, jedna grupa posz³a lew± ¶cie¿k± a sam Odishu pod±¿y³ praw± ¶cie¿k± z drugim oddzia³em konohy. Miêdzy innymi ch³opak stworzy³ 10 papierowych motylków [Kami Chou Sekkou no Jutsu] motylki równie¿ zosta³y podzielone na 2 grupy. 5 motylków posz³o lew± ¶cie¿k±, 5 motylków praw±. Motylki maj± s³u¿yæ do tego gdyby z prawej lub lewej strony jaka¶ grupa mia³aby przekazaæ jak±¶ informacjie to wy¶l± motylki do przekazania jakiego¶ wa¿nego zdarzenia.
- Odishu zacz±³ biec bo wiedzia³ ¿e czas dzia³a na jego nieko¿y¶æ, oddzia³ konohy zacz±³ biec za ch³opakiem.

////// 1520 - 250 = 1270 \\\\\\
Bieg³e¶ praw± ¶cie¿k±. Nagle, przed tob±, zupe³nie niespodziewanie, wyrós³ mê¿czyzna odziany w p³aszcz w chmury. Wykona³ ruchy do Rasengana i ruszy³ wprost na Ciebie. Widaæ, ¿e uderza³, by zabiæ. Nie by³ przygotowany na uniki. Grupa Konoszaninów rozpierzch³a siê.
To by³a ¶wietna pora by Odishu wyprubowa³ swoj± now± technike. Bardzo szybko przyj±³ odpowiedni± postawe i zastosowa³ Kami Oroshi. Tromba powietrzna polecia³a w stronê wroga, je¿eli wróg nie zrobi uniku to dla rywala mo¿e skoñczyæ sie to naprawde ¼le miêdzy innymi tr±ba mo¿e rozszarpaæ go na kawa³ki.

/////// 1270 - 250 = 1020 \\\\\\\
Mê¿czyzna straci³ swego Rasengana, postanowi³ zrobiæ odwrót. Bieg sprintem, podszyt, wszelkie zielsko, szele¶ci³o pod jego nogami, daj±c wam ¶wietne pole do popisu. Twoje tornado zaczê³o go goniæ... A ty sam ? Czy bêdziesz go goniæ, czy pójdziesz dalej, prosto, ¶cie¿k± ? Tylko twój wybór.
Odishu nie mia³ czasu na walkê wiêc od serca do³o¿y³ jeszcze wiêcej chakry do swojego tornada co powodowa³o ¿e jest szybsze i prowdopodobnie bardziej go mo¿e porozrywaæ ( Powiedzmy ¿e to zabra³o mi 100 chakry ).
Odishu wzi±³ oddzia³ Konohy i zacz±³ biec dalej praw± ¶cie¿k±. M³odzieniec mia³ nadzieje ¿e te tornado wystarczy by cz³onek Akatsuki zosta³ zabity lub zraniony.

/////// 1020 - 100 = 920 \\\\\\\
Twoje tornado rzeczywi¶cie rozszarpa³o Akowca... Zosta³y po nim tylko krwio¿ercze, rozrzucone cz³onki cia³a... Otacza³a was krew. Bieg³e¶ dalej... Bieg³e¶ do momentu, gdy ponownie nie stan±³e¶ na rozstajach ¶cie¿ek. Las w tym miejscu by³ gê¶ciejszy, ni¿ w innych miejscach... Wygl±da³ prawie jak labirynt. ¦cie¿ki prowadzi³y w g±szcz... Ludzie (a by³o ich czworo) zaczêli mruczeæ co¶ o genjutsu...
Odishu najpierw by³ zawiedziony ¿e znów s± jakie¶ rozga³ê¿enia ale gdy us³ysza³ s³owo "genjutsu" nagle siê u¶miechn±³. Pewny siebie ch³opak z³o¿y³ rêce na jedn± pieczêæ i poprostu powiedzia³ 3 literowe s³owo a b¿mia³o ono "Kai".

/////// 920 - 100 = 820 \\\\\\\
Ale twoje 'Kai' nie podzia³a³o. Có¿, mog³e¶ nie wiedzieæ, ¿e istniej± klany pos³uguj±ce siê du¿o bardziej zaawansowanymi genjutsu ni¿ tymi, które da³oby siê rozproszyæ Kai. Zaczê³o siê ¶ciemniaæ. Las wygl±da³ jeszcze bardziej tajemniczo ni¿ wcze¶niej... Wydawa³o siê nawet, ¿e mo¿e w nim straszyæ ! ¦cie¿ki jako¶ dziwnie zakrzywi³y siê... Iluzja czy zmora rzeczywisto¶ci ?
Odishu pomy¶la³ ¿e czy to genjutsu czy nie wy¶le po³owe po³owy oddzia³u konohy w lew± stronê a sam pójdzie praw±, teraz oddzia³ konohy który idzie z odishu sta³ siê znów ubo¿szy o po³owe dru¿yny. Odishu zacz±³ znów biec nie daj±c sobie chwili odpoczynku.
Z Tob± bieg³a ju¿ tylko dwójka ludzi... Kobieta i mê¿czyzna. Nagle kobieta upad³a na ziemiê. Mê¿czyzna zatrzyma³ siê, by j± podnie¶æ... Nie zauwa¿y³e¶ tego... Bieg³e¶ przez las, nie zwracaj±c uwagi na oddzia³ Konoszaninów. W koñcu i ¶cie¿ka siê skoñczy³a... Natomiast drogi powrotnej ju¿ nie by³o. Wydawa³o siê, ¿e zgubi³e¶ siê w lesie...
Odishu obejrza³ sie dooko³a lecz nie móg³ znale¶æ drogi. Ch³opak wszed³ na czubek drzewa przy u¿yciu chakry i rozgl±da³ siê w celu szukania drogi. Widzia³ ¿e mê¿czyzna wzi±³ kobiete pod ramiê i idzie dalej. Odishu wyry³ strza³kê na drzewie co mia³o oznaczaæ ¿e ci ludzie mieli pod±¿aæ t± stron± a sam przeszed³ przez las gdzie znów by³a ¶cie¿ka.
Las wydawa³ siê byæ mroczny... Mroczniejszy ni¿ zwykle... Nigdzie nie mog³e¶ odnale¼æ ¶cie¿ki... Czy¿by las chcia³ Ciê tu uwiêziæ ? Uwiêziæ we w³asnym ¶wiecie ? Co¶ siê tu nie zgadza³o... Co - musia³e¶ odkryæ sam.
Mroczny las przera¿a³ ch³opaka, Odishu nie wiedzia³ co ma robiæ, pomy¶la³ sobie ¿e to mo¿e byæ genjutsu wiêc chc±c je rozproszyæ wypowiedzia³ "Kai", m³odzieniec prosi³ boga by to by³o genjutsu bardzo niskiej klasy. Wrazie gdyby to nie by³o genjutsu, Odishu idzie przed siebie nie zatrzymuj±c siê.

////820 - 100 = 720 \\\\
Szed³e¶ i szed³e¶ i szed³e¶ le¶n± ¶cie¿k±... Las, jak d¿ungla, wygl±da³ bardzo podobnie do lasu z opowie¶ci o Czerwonym Kapturku. Ty - Kapturkiem, Akowcy - Z³ym wilkiem. W oddali zobaczy³e¶ p³omieñ ogniska...
Odishu by³ przera¿ony i zniecierpliwiony kiedy skoñczy siê ten las. Gdy ch³opak zobaczy³ p³omieñ ogniska z oddali, postanowi³ pobiec jak najszybciej w czasie biegu m³odzieniec my¶la³ ¿e to mo¿e byæ Akatsuki albo ludzie, którzy widzieli owych zbirów. Odishu by³ ju¿ blisko ogniska ale by zachowaæ ostro¿no¶æ ch³opak wspi±³ siê na drzewo by stamt±d obserwowaæ co za ludzie siedz± przy tym ognisku je¶li kto¶ w ogóle tam jest.
Przy ognisku w krêgu siedzia³o piêciu Akowców. Do drzewa niedaleko nich zosta³a przywi±zana dziewczyna, któr± spotka³e¶ na mo¶cie... Zakneblowana i zwi±zana. Cz³onkowie Brzasku rozmawiali o czym¶, ale nie s³ysza³e¶, o czym. Podejd¼ bli¿ej, mo¿e uda Ci siê co¶ us³yszeæ...
Odishu widzia³ 5 Akowców, ch³opak siê przerazi³ ale potem pomy¶la³ ¿e trzeba dzia³aæ. Odishu stworzy³ papierowego klona [Kami Bunshin no Jutsu] i postanowi³ ¿e podejdzie bli¿ej klonem. Potem ch³opak pomy¶la³ ¿e to tylko klon i niczym nie ryzykuje. M³odzieniec postanowi³ ¿e uwolni dziewczynê klonem. Kunaiem klon przeci±³ linê i postanowi³ j± zabraæ do prawdziwego Odishu. Klon wróci³ potem do Akowców by siê ujawniæ je¿eli bêdzie trzeba to bêdzie walczy³.

////// 720 - 200 = 520 \\\\\\
Akowcy nie zauwa¿yli klona a¿ tak byli zaaferowani rozmow±. Us³ysza³e¶ jej strzêpki, klon jednak chyba by³ zbyt daleko...
-...wyci±gn±æ demona... - zabrzmia³o Ci w uszach...
Odishu siê przej±³ gdy us³ysza³ "Wyci±gn±æ demona" ch³opak co¶ o tym s³ysza³. M³odzieniec wiedzia³ ¿e gdy wyci±gn± demona z tej dziewczyny t o ona umrze. Odishu sam jednak nie by³ taki g³upi by walczyæ przeciwko 5 potê¿nym shinobi. Ch³opak jednak musia³ co¶ zrobiæ, wys³a³ klona by on spróbowa³ co¶ zrobiæ, klon chcia³ poej¶æ do dziewczyny od ty³u po drzewach a ¿e klon chodzi³ przy u¿yciu chakry to Akowacy nic nie s³yszeli, klon by³ ju¿ za dziewczyn± prawie do niej doszed³ ale nagle stan±³ by zobaczyæ co robi± Akowcy. Sam Odishu rozgl±da³ siê czy gdzie¶ nie ma tej dziwnej ska³y z oczyma, która s³u¿y do wyci±gania demona.
Ska³y o ów dziwnych oczach nie widzia³e¶. ¦wiadczy³o to o tym, ¿e Aka najprawdopodobniej zamierza zabraæ dziewczynê do swej kryjówki... Klon podszed³ do dziewczyny niezauwa¿ony, próbowa³ j± uwolniæ z side³. Uda³o mu siê us³yszeæ rozmowê Akowców...

-Yamamoto, bierzemy tê dziewczynê do siedziby ?
-Ma demona. Nie wiem, czy to bezpieczne. Co o tym s±dzisz, Raito ?
-Jej ojciec s³ono nam za jej uwolnienie zap³aci...
-W szczerym z³ocie ?
-Tak my¶lê.
-G³osujmy. Ci, którzy chc± zawlec j± do siedziby, niech podnios± rêkê.

Wszystkie d³onie by³y opuszczone.

-Niech podnios± rêkê Ci, którzy chc± j± zwróciæ za okup.

Piêæ d³oni unios³o siê powoli w górê. Mê¿czyzna, zdaje siê, z imienia Yamamoto, odwróci³ siê w stronê dziewczyny... Ujrza³ twego klona.
-Hej, ty ! Co ty robisz ?! Chcesz walki ze mn± ?! - krzykn±³, gro¿±c piê¶ci±, wyjmuj±c katanê...
Klon podrapa³ siê po g³owie i rzuci³ 2 shurikeny w stronê akowca i próbowa³ szybko zanie¶æ dziewczynê z demonem do prawdziwego Odishu. W tym czasie ch³opak zrobi³ jeszcze jednego papierowego klona [ Kami Bunshin no Jutsu], który z drzewa rzuci³ te¿ 2 shurikeny w tego Yamamoto.

////// 520 - 200 = 320 \\\\\\
Yamamoto sprawnie omin±³ twe shurikeny. Katana b³ysnê³a dziko w ¶wietle zachodz±cego s³oñca. Doskoczy³ do twego klona, który próbowa³ rozpl±taæ sup³y na rêkach dziewczyny, i pchn±³ go ostrzem prosto w plecy. Zakrwawiony klon znikn±³, mimo tego, ¿e by³ do¶æ wytrzyma³y. Mê¿czyzna omiót³ wzrokiem polanê. Szuka³ pana klona.
-Wy³a¼, wy³a¼, tchórzu, bo inaczej j± zabijemy ! - przystawi³ ostrze katany do gard³a dziewczyny, ¶miej±c siê przera¼liwie...
Odishu drugim klonem podszed³ do Akowca i powiedzia³ :
- Pu¶æ t± dziewczynê.
Po czym klon z³apa³ w praw± d³oñ 3 kunaie a w drug± 2 shurikeny, gotów by³ rzuciæ w ka¿dym momencie.
Yamamoto roze¶mia³ siê przera¼liwie.
-My¶lisz, ¿e tymi ZABAWECZKAMI co¶ mi zrobiæ ? Mylisz siê, oj, jak bardzo siê mylisz ! - krzykn±³, po czym w¶ciekle zaszar¿owa³ na twego klona, próbuj±c pchn±æ go katan± prosto w serce...

Obrona > atak.
Klon Odishu próbowa³ jak najszybciej po³o¿yæ siê na ziemie by z ziemi wyrzuciæ mu 3 kunaie i 2 shurkieny prosto w stronê szyji i klatki piersiowej. W tym czasie prawdziwy Odishu stworzy³ 4 papierowe motylki [Kami Chou Sekkou no Jutsu] ¿eby polecia³y do wszystkich oddzia³ów konohy by wskazaæ im drogê gdzie jest Akatsuki.

/////// 320 - 100 = 220 \\\\\\\
Klon zosta³ za³atwiony przez Yamamoto katan±. Jego nêdzne ataki kunani'ami i shuriken'ami nie podzia³a³y na silnego i uzbrojonego mê¿czyznê. ¦ci¶lej mówi±c - nawet go nie drasnê³y. Wydawa³ siê byæ na nie odporny, ale to by³o tylko z³udzenie - mê¿czyzna mia³ na sobie zbrojê. Klon, le¿±c na ziemi, szans na przetrwanie w³a¶ciwie nie mia³. Ju¿ po chwili znik³, tak jak jego poprzednik. Motylki, wys³ane przez Ciebie zag³êbi³y siê w las...
-Wy³a¼, wy³a¼ tchórzu ! - krzycza³ mê¿czyzna. Zdaje siê, ¿e chcia³ walczyæ w³a¶nie z Tob±, a nie z kim¶ innym...
Odishu pomy¶la³ ¿e motylki mog± byæ za wolne, wiêc u¿y³ [ Kami Tsubasa no Jutsu] papierowe skrzyd³a ch³opaka unios³y go w góre, m³odzieniec zacz±³ szukaæ swojich towarzyszy z konohy.

////// 220 - 75 = 145 \\\\\\\
Mê¿czyzna z katan± zauwa¿y³ Ciê, unosz±cego siê w górê. Niewiele my¶l±c, zamachn±³ siê, rzucaj±c swoj± katanê w Tw± stronê. Przebi³a ona Twe prawe skrzyd³o. Zacz±³e¶ opadaæ na ziemiê, wprost pod nogi Yamamoto.
-Tchórz... - wysycza³ mê¿czyzna, zbli¿aj±c siê nieub³aganie... Czy¿by Twój czas ju¿ dobiega³ koñca ? Musisz co¶ zrobiæ, inaczej zginiesz !
Gdy Yamamoto chcia³ podej¶æ do Odishu on wykona³ [Henge no Jutsu] zamieni³ siê w muchê. W taki sposób Yamamoto mo¿e nie zauwa¿yæ m³odzieñca. Odishu pod przykrywk± muchy polecia³ na drzewo i siê nie odmieni³ jak narazie.

///////145 - 100 = 45\\\\\\\
Zamieniaj±c siê w muchê, przelecia³e¶ w okolice drzewa. Jednak spostrzegawczy mê¿czyzna zauwa¿y³ twoje ruchy i w porê wyda³ komendê do swoich podw³adnych:
-Ognia ! Ogniem go !
Czterech pozosta³ych Akowców zaczê³o wykonywaæ pieczêcie do najró¿niejszych technik Katonu, jednak dopiero sama Housenka Yamamoto pomknê³a w Tw± stronê, w stronê drzewa, którego uczepi³e¶ siê pod postaci± muchy.
Twoje motylki do¶æ d³ugo nie wraca³y... Czy¿by trafi³y na jakie¶ przeszkody ? A mo¿e Konoszanie nie mogli siê do Ciebie dostaæ... ? Chyba tylko licho wie, co mog³o siê staæ. [Licho oraz ja, jako MG. ]
Odishu pod postaci± muchy (znamy ruchy muchy, jest szybka i ma oczy na oko³o g³owy), postanowi³ szybciutko uciec na praw± stronê. Dalej ch³opak schowa³ siê na li¶ciu i zacz±³ obserwowaæ co mówi± i co robi±. M³odzieniec zniecierpliwiony czeka³ na motylki i mia³ nadzieje ¿e motylki przyjd± z oddzia³ami konohy.
Ale ludzie Yamamoto nie dali za wygran±... Ca³y czas u¿ywali technik Katonu, by spaliæ Ciê pod postaci± muchy...
-Chyba nie my¶lisz, ¿e jestem g³upi, co ? - spyta³ drwi±cym g³osem dumny w³a¶ciciel katany. Prawda - g³upi nie by³... Kolejny p³omieñ pomkn±³ w tw± stronê... A motylki dalej nie wraca³y... Co mog³e¶ zrobiæ, bêd±c much± ? Pozostawa³y Ci trzy wyj¶cia - ujawniæ siê, daæ siê spaliæ albo szybko obmy¶liæ jaki¶ konkretny i sensowny plan.
Gdy kolejna technika katonu lecia³a w stronê Odishu pod przykrywk± muchy ten zacz±³ kierowaæ siê w góre a nastêpnie usiad³ na czubku drzewa. Ch³opak gdy siedzia³ na drzewie pomy¶la³ :
- Gdy bêde na czubku drzewa bêde widzia³ czy nadchodzi oddzia³ shinobi z konohy.
Ogieñ zacz±³ trawiæ ca³y las wokó³ Ciebie... Wszystko p³onê³o, ca³y las zanosi³ siê p³omieniami od technik Katonu... Dosiêg³y one nawet Ciebie, na samym czubku drzewa... Niestety, p³omienie i dym utrudnia³y Ci widoczno¶æ, a pod postaci± muchy wrêcz umiera³e¶ od stê¿enia dwutlenku wêgla i innych truj±cych gazów, uwalnianych podczas palenia siê drzew... Co teraz zrobisz, doprowadzony prawie do ¶mierci, gdy nie wiesz, gdzie znajduj± siê twe motyle, gdy nie wiesz, dlaczego oddzia³y Konohy nie przybywaj±... ?
Odishu nie móg³ d³u¿ej wytrzymaæ tego dymu pod postaci± muchy wiêc przywróci³ siê do normalnej postaci, podszed³ do Yamamoto i z u¶miechem na twarzy powiedzia³ :
- Masz mnie.
Potem ch³opak trochê przyklêkn±³ ze zmêczenia.
Akowiec u¶miechn±³ siê szyderczo. Wyci±gn±³ d³oñ. Katana, le¿±ca dwa metry za Tob±, podlecia³a do rêki mê¿czyzny. Ten, maj±c ju¿ w d³oni sw± broñ, zamachn±³ siê, chc±c wydaæ Ci ostateczny cios... Jednak co¶ go powstrzyma³o. Te 'co¶' okaza³o siê byæ podwójnym kunai'em jednego z cz³onków oddzia³ów Konohy. Ostrze katany zmieni³o nieco sw± trajektoriê lotu, nie trafiaj±c w tw± g³owê i roztrzaskuj±c Ci czaszkê, a 'tylko' g³êboko rozcinaj±c Ci prawe ramiê. Na polanê wkroczy³o sze¶ciu uzbrojonych ANBU'sów, uzbrojonych po zêby. Zaczê³a siê krwawa bitwa, w której poczu³e¶ nag³y przyp³yw si³, które siê zregenerowa³y... Czu³e¶, jak twa chakra, bliska skoñczeniu siê, wzros³a o jedn± trzeci± twej dziennej porcji energii... [Masz teraz nie 45PCh, a 545PCh]

Atak > obrona.
Odishu u¶miechn±³ siê i poczu³ siê bardziej odwa¿ny wyci±gn±³ drut i opl±ta³ drutem katanê Yamamoto (Przypominam ¿e w sklepie pisze ¿e drutu nie mo¿na rozci±æ. Ch³opak nastêpnie wyrwa³ katanê drutem a nastêpnie seria ciosów z piê¶ci polecia³a na twarz Akowca. Odishu nastêpnie odskoczy³ i waln±³ 5 kunai w stronê Yamamoto :
Pierwszy : Polecia³ w szyjiê wroga
Drugi : Polecia³ w prawê ramie
Trzeci : Polecia³ w lewe ramiê
Czwarty : Polecia³ w praw± piszczel
Pi±ty : Polecia³ w lew± piszczel
Ch³opak nastêpnie rzuci³ shurikena 10 m za siebie i podmieni³ siê z nim [Kami Kawarimi no Jutsu].
Adrenalina, w³adaj±c Twoim cia³em ukoi³a Twój ból, jednak¿e ka¿dy ruch móg³ spowodowaæ w przysz³o¶ci jeszcze wiêksze obra¿enia. Yamamoto, zdziwiony sytuacj±, uleg³ Twym ciosom. By³ pewny, ¿e uda mu siê Ciê zabiæ. Jeden cz³onek Brzasku wyeliminowany, pozosta³o jeszcze czterech, rw±cych siê do walki. No i trzeba by³o zrobiæ co¶ z dziewczyn±, przecie¿ w trakcie walki kto¶ mo¿e j± omy³kowo zraniæ czy zabiæ...
Odishu z odwag± (bo przecie¿ ma na³o¿one Kawarimi) powiedzia³ cz³onk± Anbu :
- Zaj±æ siê t± czwórk±
Ch³opak sam pobieg³ do dziewczyny i powiedzia³ :
- Wreszcie ciê mam.
Odishu rozci±³ linê kunaiem i wzi±³ dziewczynê z dala od miejsca walki.
Wzi±wszy dziewczynê na rêce zacz±³e¶ uciekaæ. By³o Ci trudno i¶æ, jednocze¶nie nios±c balast. Po krótkiej chwili szybkiego marszu, gdy¿ na bieg nie mia³e¶ ju¿ si³, upad³e¶ na ziemiê. Dziewczyna uchroni³a siê od obra¿eñ, zwinnie niczym kot staj±c na ziemi. Co teraz zrobisz ? Wrócisz do swych towarzyszy czy dalej zag³êbisz siê w las, szukaj±c drogi ucieczki ?
Odishu wsta³ i pomy¶la³ :
- Pójdê do mojich towarzyszy z ANBU i tak dziewczyna stoji przy shurikenie z którym siê podmieni³em wiêc jak tylko dostanê porz±dn± ranê przeniesie mnie do niej.
Ch³opak poszed³ do towarzyszy z Anbu narazie nie walcz±c tylko przygl±daj±c siê walce sprzymie¿eñców.
Ruszy³e¶ przez las w drogê powrotn±, by przyjrzeæ siê walce. Niestety, na miejscu okaza³o siê, ¿e walka jest ju¿ dawno skoñczona. Win - ANBU. Lose - Akatsuki. 1:0 dla dobra. Martwe cia³a Akowców warla³y siê po polanie. Jeden z ANBU'sów podszed³ do Ciebie i poklepa³ Ciê po plecach.
-No, dzieciaku, dobra robota. Wykoñczy³e¶ tego drania Yamamoto, reszta najwyra¼niej nie mog³a sobie poradziæ bez jego komend i rozkazów. Pewnie oczekujesz nagrody, hê ? Takowa bêdzie...
Odishu u¶miechn±³ siê i powiedzia³ do cz³owieka z Anbu :
- Nagrod± nie pogardzê.
Ch³opak nastêpnie wyci±gn±³ swój portfel i zacz±³ siê nim bawiæ.
ANBU's wyj±³ z kieszeni swój portfel, po czym wrêczy³ Ci 500y. Z pleców zdj±³ natomiast d³ugie jian, którego ostrze b³yszcza³o dziko. Po chwili namiêtnego wpatrywania siê w ostrze miecza przekaza³ Ci go, u¶miechaj±c siê lekko.
-To dla Ciebie. U¿ywaj m±drze - rzek³, po czym on i ca³a dru¿yna Konohy wraz z cia³ami cz³onków Akatsuki znikneli jak za dotkniêciem czarodziejskiej ró¿d¿ki.

Ukoñczona misja rangi B.

Nagroda - 500y, 90PCh, +9 do stat, jian o d³ugo¶ci 90cm, dodaj±ce +4 do szybko¶ci, +5 do si³y oraz +8 do celno¶ci.
Dotar³am do mostu. Wia³ silny wiatr to te¿ nie bieg³am teraz a powoli sz³am przez most. Pode mn± znajdowa³a siê niesamowita przepa¶æ. Teraz zrozumia³am czemu ten post ma tak± nazwê. Poniewa¿ ³±czy ziemiê z niebem. A przynajmniej takie odnosi³am wra¿enie jego twórcy musieli mieæ podobne spostrze¿enia. Gdy ju¿ by³am na ¶rodku mostu przystanê³am na chwilê. Chwyci³am siê barierki i spojrza³am w dó³. Dosta³am a¿ zawrotów g³owy od tej niesamowitej wysoko¶ci. Teraz ba³am siê i¶æ dalej. Powoli trzymaj±c siê barierki dosz³am do koñca mostu. Gdy moje nogi dotknê³y sta³ego l±du od razu odetchnê³am z ulg±. Pobieg³am ju¿ dalej... <nmm>
Znów pomyli³am drogi. Zamiast do Konohy trafi³am na most w Kusie. Co za niefart. Ale skoro ju¿ tu jestem to pozwiedzam i po podziwiam widoki. Có¿ za zapieraj±cy dech w piersiach krajobraz. Rzuci³am z mostu jeden kunai i obserwowa³am jak d³ugo spada w przepa¶æ. By³a ogromna nie mal bezdenna... Obserwowa³am ptaki na niebie. Achh szkoda ¿e nie ma tu mojego ch³opaka on lubi takie miejsca... Opar³am siê o barierki i wpatrywa³am siê w niebo...
Wracaj±c z doliny wodospadu zauwa¿am przed sob± most, na chwilê przystajê i rozgl±dam siê dooko³a,
- Ostatnio jak szed³em nie by³o tego mostu, czy¿bym przeszed³ swoj± wioskê...? - spyta³em samego siebie pod nosem, po chwili westchn±³em i lekko wzruszy³em ramionami zacz±wszy dalej i¶æ na przód. Most by³ teraz coraz bli¿ej i bli¿ej, gdy ujrza³em go ca³ego, zauwa¿y³em te¿ pewn± postaæ na nim, by³em zdecydowanie za daleko by rozró¿niæ czy to kobieta czy mê¿czyzna, w koñcu wszed³em na most i zacz±³em zbli¿aæ siê do teraz ju¿ mi wiadomej kobiety i jak koñca mostu...
Nie zwraca³am uwagi na przechodz±cego obok mnie blondyna. Nie k³opota³a bym siê nim gdyby mój miecz nie odpad³ by mi od paska. Upad³ tu¿ pod jego nogi. Prawie na jego stopy.

-Najmocniej przepraszam nie chcia³am...

Wymamrota³am podnosz±c z ziemi miecz. Nastêpnie poprawi³am w³osy lew± d³oni± gdy¿ opad³y mi na twarz przy pochylaniu siê.
Id±c ca³y czas przed siebie, nagle co¶ mi prawie, ¿e spad³o na nogi tak, ¿e siê zatrzyma³em, spojrza³em na dó³ i t± rzecz± by³ miecz. Nastêpnie spojrza³em na ni±, i odwracaj±c wzrok w przeciwn± stronê odpar³em...
- Nic siê nie sta³o...,- po czym dalej zacz±³em i¶æ przed siebie zak³adaj±c rêce za g³owê, zbli¿aj±c siê do koñca mostu...
Podczas spokojnego spotkania dwojga cz³onków dru¿yny najwidoczniej nie ¶wiadomych tej wspólnej cechy spokój co¶ zak³óci³o.. Gdzie¶ za Mizeyoshim w krzakach co¶ g³o¶no zaszele¶ci³o, chwila ciszy i ponownie.. Po chwili z pomiêdzy drzew znajduj±cych siê za tymi w³a¶nie krzakami wylecia³a jaka¶ postaæ.. By³ to ch³opak, na oko mia³ 20 lat... Jego czarne jak smo³a w³osy do ramion powiewa³y na wietrze... Odziany by³ w czarny p³aszcz, nie posiada³ ¿adnej maski tak wiêc mogli¶cie spostrzec jego twarz... Twarz ta by³a oszpecona niewielk± blizn± ciêt± umieszczon± na policzku, drug± charakterystyczn± rzecz± by³y szare, ch³odne oczy.. Bieg³ niesamowicie szybko, za szybko jak na normalnego cz³owieka... B³yskawicznie wbieg³ na most i po kilkunastu krokach min±³ was okrê¿nym ruchem obracaj±c siê w piêknym stylu by po chwile odzyskaæ têpo.. Podczas gdy obrotem wymija³ was mogli¶cie dostrzec, ¿e w d³oni trzyma jaki¶ naszyjnik z jakim¶ kamykiem, nie widzieli¶cie dok³adnie jaki to by³ kamieñ bo zbyt szybko siê oddala³.. Kilka chwil po tym zaj¶cia znikn±³ gdzie¶ za drzewami dalej... Po chwili ciszy i spokoju w tych samych krzakach za wami ponownie co¶ zaszele¶ci³o.. Wylecia³ zza nich siwiej±cy ju¿ staruszek.. mia³ na sobie b³êkitn± szatê... Dobieg³ do mostu dysz±c ciê¿ko, By³ do¶æ gruby, nie wygl±da³ na kogo¶, kto biega na co dzieñ... Zatrzyma³ siê przed mostem i zmartwiony wrêcz wykrzycza³:
- No to przepad³o!! - d¼wiêk rozbrzmia³ echem by po chwili ucichn±æ.. Po chwili spojrza³ na was niepewnie.. Sta³ tu¿ przed mostem...
Mój miecz schowany w pochwie trzyma³am nadal w rêku. Sytuacja by³a nieco dziwna ale to nic w porównaniu do ostatnich wydarzeñ. Przecie¿ walczy³am niedawno z podobnym mê¿czyzn±. Do tego zabi³am innego w podobnym stroju. Na Amatarsu co tu siê dzia³o. Nagle pe³no z³ych ludzi w czerni pojawia siê pe³no gdzie nie pójdê.

Podesz³am do mê¿czyzny, która najwidoczniej pad³a ofiar± kradzie¿y. Zapyta³am go by siê upewniæ.

-Co siê sta³o proszê pana?

Zapyta³am spokojnym g³osem, nie by³ on ani specjalnie przejêty ca³± sytuacj± ani te¿ rozhisteryzowany. Raczej znudzony do bólu.
Poprawi³am miecz i przywi±za³am pochwê wraz z mieczem z powrotem do paska.
S³ysz±c nag³y szelest odwracam siê i spogl±dam czujnym k±tem oka, nastêpnie drugi raz i szeroko rozstawiam nogi widz±c gdy najpierw wyskakuje pierwsza osoba, a nastêpnie druga. Po chwili widzia³em, jak dziewczyna z mostu podchodzi do cz³owieka z krzaków... Spojrza³em na nich i z powrotem w na koniec mostu... Pomy¶la³em, ¿e nie wypada ich zostawiæ, tak wiêc decydujê siê podej¶æ g³êboko wzdychaj±c przy okazji. Po chwili ju¿ jestem obok nich i staram siê byæ zainteresowany spraw±...
Starzec spojrza³ najpierw na dziewczynê, potem na Mizeyoshiego a nastêpnie ponownie na Tajrê... westchn±³ ciê¿ko...
- Ten ch³opak który pobieg³ gdzie¶ w las jest super-z³odziejem... - zacz±³ wyra¼nie za³amanym g³osem..
- Ten medalion by³ mi niezwykle cenny, mam go od ojca który mia³ go od swojego ojca, przekazywany by³ tak z pokolenia na pokolenie.. kiedy¶ dany by³ memu pra pra dziadowi przez pewn± ksiê¿niczkê tego kraju w zamian za ocalenie ¿ycia, by³ on symbolem odwagi mego rodu a teraz zosta³ skradziony... - rzek³ patrz±c na dziewczyn±.. Chwilowo ignorowa³ Mizeyoshiego..
- Kiedy¶, dawno temu z³o¿y³em przysiêgê nie opuszczaæ tych stron tak wiêc nie mogê ¶cigaæ go dalej, za tym mostem... on o tym doskonale wie wiêc czujê siê ju¿ pewnie... - rzek³ zrozpaczony unosz±c swój wzrok na niebo.. Pó¼niej spojrza³ w przepa¶æ.. Odetchn±³ g³êboko..
- Gdyby¶cie byli na tyle dobrymi lud¼mi by spróbowaæ do¶cign±æ tego mê¿czyznê i odzyskaæ mój medalion wynagrodzi³ bym was... - rzek³ z nutk± nadziei w g³osie...
D³onie starca powêdrowa³y w g³êbokie kieszenie swego jasnoniebieskiego ubioru.. zielonymi, nie pasuj±cymi wrêcz do niego oczyma spojrza³ w niebo.. czeka³ na wasza odpowied¼...
~Super-z³odziej co o tym s±dzisz co? Tamten mê¿czyzna w czerni nie by³ chyba zwyk³ym z³odziejaszkiem...~
*Tak, jestem niemal pewien ¿e to shinobi, ale po co znów anga¿ujesz siê w nie swoje sprawy? Chce ci siê w ogóle bo mi by siê nie chcia³o...*
~Widzisz i jak zawsze namawiasz mnie do lenistwa, ale có¿ powiem tak je¶li chcemy je¶æ musimy pracowaæ bo jak wiesz bez jedzenia nie po¿yjemy d³ugo...~
*O my Jashin, masz milion innych opcji na zdobycie pieniêdzy a ty akurat bierzesz te najbardziej bezsensowne i wymagaj±ce prazy i po¶wiêcenia. Zamiast tego zabi³a by¶ starca i mia³a jego pieni±dze, no dalej wypróbuj miecz...*
~Wypróbujê ale nie na starcu. Nie mam zamiaru mordowaæ niewinnych. Do tego z³o¿y³ wspania³± przysiêgê oraz jest jeszcze z pokolenia ludzi którzy szanuj± przodków i tradycjê to dlatego mu pomogê a nie dla pieniêdzy...~
*Jak tam sobie chcesz ale nie pro¶ o pomoc jak siê w co¶ znów w³adujesz...*

Na chwil parê wpad³am w zamy¶lenia i wewnêtrzny dialog z mym demonem. Leniwe kocisko. Zwróci³am siê do mmê¿czyzny.

-Tak tak ale mo¿esz powiedzieæ co¶ o tym "Super-z³odzieju", podejrzewam ¿e jest ci znany, na zwyk³ego te¿ nie wygl±da³ o czy ¶wiadczy³a chod¼ by jego szybko¶æ...

Spojrza³am na blondyna ponownie. Wydawa³ mi siê strasznie znajomy, postanowi³am zaryzykowaæ.

-Idziesz ze mn±? Przepraszam ale bardzo przypominasz mi mojego kolegê z dru¿yny, jeste¶ prawie jak jego bli¼niak, przynajmniej wygl±dasz podobnie chod¼ wieki go nie widzia³am...

Ponownie poprawi³am w³osy. Wiatr niesfornie psu³ mi non stop fryzurê. Spogl±da³am teraz raz to na ch³opca raz na starca oczekuj±c odpowiedzi...
Sta³em tak obok i ws³uchiwa³em siê w ich rozmowê, najpierw patrzy³em z jedn± brwi± podniesion± do góry na zamy¶lenie dziewczyny, nastêpnie drug± te¿ podnios³em gdy zaczê³a rozmowê. Uwa¿nie s³ucha³em ich dialog, opieraj±c siê o linie trzymaj±c± ca³y most. Spogl±da³em w dó³, nastêpnie w górê i na boki, jednak wci±¿ s³uchaj±c... . Po chwili odwróci³em siê i spojrza³em na ni± k±tem oka gdy dziewczyna do mnie zagada³a... . Gdy dokoñczy³a to co mówiæ zaczê³a...
- Pewnie...- odpar³em na pytanie, a nastêpnie,- Mo¿liwe... - powiedzia³em, poprawiaj±c sobie pas i sprawdzaj±c zawarto¶æ torby pod nim...
Starzec spojrza³ na ch³opaka, potem na dziewczynê, u¶miechn±³ siê...
- Ten z³odziej by³ kiedy¶ ninja, jednak¿e jak jego ojciec zmieni³ fach po zapoznaniu siê z mo¿liwo¶ciami chakry.. sta³ siê z³odziejem który umie wiêcej ni¿ przeciêtny z³odziej... - rzek³ starzec spokojnie..
- Tak wiêc ¶cigaj±c go uwa¿ajcie, by nie zostaæ okradzionymi.. Mam o nim niewiele informacji... Jest mistrzem swego fachu dziêki temu, ¿e tak ma³o o nim wiadomo.. - doda³...
- Jednak¿e je¶li chcecie go dogoniæ powinni¶cie chyba ju¿ ruszaæ... - stwierdzi³ lekko zdenerwowany..
Starzec otrzepa³ siê dopiero... Jego szata by³a ca³a zakurzona.. widaæ by³o, ¿e goni³ trochê tego mê¿czyznê.. Najwyra¼niej chcia³ go dopa¶æ przed mostem s±dz±c, ¿e dalej nie ma nadziei. Có¿.. jaka¶ jednak jest..
Starzec odetchn±³ g³êboko...
- Powodzenia, i dziêkujê.. bêdê tu was oczekiwa³... - doda³ na zakoñczenie
Neko pojawi³a siê na mo¶cie nadal opieraj±c siê o bambusowej tyczce... Zauwa¿y³a grupê innych osób. Podesz³a powoli, z lekkim niepokojem w jej ruchach. Bia³a suczka obok niej (spory Husky) równie¿ by³a ostro¿na. Ka¿dy móg³ byæ wrogiem a Neko nie mia³a zbytnio si³.
Spojrza³am na starca, a nastêpnie na kolegê z dru¿yny.

-Dobrze zaraz ruszamy tylko...

W g³owie mi siê zakrêci³o, ta chakra...

*Tajra nie jeste¶my sami, czujesz to prawda? Jaki¶ bijuu albo junchiuriki jest w pobli¿u, wyczuwam mojego pobratemca. Ale nie wiem który to. Strze¿ siê, mo¿e nie byæ tak spokojny jak ja, mo¿e to nawet sam Hachibi wcielenie czystego z³a...*
~Rozumiem, dobrze...~

Rozejrza³am siê dooko³a, czu³am ¿e to kto¶ znacznie potê¿niejszy ode mnie i Nekomaty. Ale przecie¿ nie widzê nikogo poza moimi towarzyszami. Po chwili uczucie zniknê³o a mój demon przesta³ nerwowo pomrukiwaæ. W oddali sz³a tu jaka¶ ma³a dziewczynka. Dziwne by³o wszystko z minuty na minutê...

-Co ja a tak... Wiêc odzyskamy dla ciebie panie ten medalion.

Ca³y czas nie czu³am siê do¶æ niepewnie. Moj± uwagê teraz przyku³a dziewczynka z psem. Jej suczka by³a bardzo ³adna. Bia³a jak ¶nieg z mojej ojczystej Yuki...
Neko zachwia³a siê czuj±c inn± siln± chakrê za¶ w jej wnêtrzu rozleg³ siê gard³owy pomruk.
- Co? Hokou-san co to jest? - zapyta³a niepewnie nagle czuj±c dziwny strach.
- G³upia! Nie czujesz? Inny Demon... Je¶li siê nie mylê s³abszy ni¿ ja... Do diaska je¶li to Shukaku nie obejdzie siê bez walki... Ten g³upi szop nie wie kiedy przestaæ. Lepiej b±d¼ gotowa- Warkn±³ pies... Wtedy Neko uwa¿niej przyjrza³a siê stoj±cej na mo¶cie trójce... Dziewczyna, ch³opak i jaki¶ starzec... Które z nich? Które by³o nosicielem demona? Podchodzi³a coraz bardziej niepewna. Tenshi za¶ czuj±c niepokój swej pani zje¿y³a sier¶æ... Je¶li kto¶ planuje skrzywdziæ Neko... Dopilnuje by tego po¿a³owa³.
Stara³am siê uspokoiæ i wyciszyæ, mo¿e te dziwne uczucie przejdzie. Na chwile zapomnia³am o starcu i kompanie. Spojrza³a na dziecko z psem. Co¶ by³o w niej co wzbudza³o jej instynktown± ciekawo¶æ. Co¶ a¿ kaza³o jej zagadaæ do ma³ej dziewczynki. Dziwna sprawa bo Nekomata siedzia³ spokojnie. Co on znów szykowa³. Pewno czeka³ na rozwój wydarzeñ.

-Ohayo, czy co¶ siê sta³o? Zgubi³a¶ siê mo¿e? A mo¿e ciebie równie¿ okradziono jak tego mo¶ci szanownego pana?

Zagada³a do dziewczynki. By³a do¶æ naturalna jednak wiedzia³a ze mimo wszystko gdzie¶ tu czai³ siê junchiuriki. Bijuu odpada³ bo spostrzeg³a by ju¿ dawno wielk± bestiê.
Opieraj±c siê o liny, spostrzegam now± osobê, w sumie nie wygl±da³a na gro¼n±, ale pozory przecie¿ mog± myliæ. Spojrza³em na ni± i na jej psa... By³ ¶wietny... Pó¼niej z powrotem na ni± i tak obieg³em wszystkie osoby, które tu sta³y. Wola³em milczeæ póki co... Jak na razie to wszystkie pytania mi potrzebne do wiedzy zadawa³a dziewczyna rzekomo z mojej dru¿yny... Nie pamiêtam jej, tj nigdy bym jej nie widzia³, jednak pamiêæ mo¿e zawie¶æ. Po chwili sta³em o w³asnych si³ach, nie oparty na linach, czuæ by³o wiatr we w³osach, na twarzy jak i na targaj±cym wietrze moich ubraniach... Spojrza³em w niebo...
Starzec sta³ przez d³u¿sz± chwilê w milczeniu, patrzy³ najpierw na ma³oletnie dziewczyny pó¼niej na ch³opaka..
Westchn±³ ciê¿ko.. Kolejne chwile jego wzrok wbity by³ w psa nowoprzyby³ej.. Czu³ siê dziwnie.. Jako¶ ciê¿ej mu by³o oddychaæ.. Nie usi³owa³ zgadywaæ przez co, nie obchodzi³o go to, sk±d bije tak potê¿na chakra.. Obchodzi³ go wy³±cznie skradziony mu przedmiot.. Uzna³, ¿e czas siê wiêc przypomnieæ bo chyba zosta³ zapomniany tak jak i zadanie które powierzy³ dwojgu z trzech znajduj±cych siê tu osób...
- Najmocniej przepraszam... ale czas w którym byli¶cie sk³onni pomóc mi odzyskaæ skradziony medalion z moralno¶ci b±d¼ dla op³aty min±³ ju¿ nieodwracalnie? - rzek³ cicho, spokojnie a zarazem z lekkim zak³opotaniem w g³osie.. - Nie interesujê mnie ile osób pójdzie go odzyskaæ, mog± byæ trzy, mo¿e byæ jedna to nie ma znaczenia... widzê jednak, ¿e dziewczêta s± zajêtê sob± pytam Cie ch³opcze, chocia¿ Ty spróbujesz sprostaæ temu zadaniu?
Starzec wykona³ powolny obrót i postawi³ kilka kroków w stronê z której przyby³.. Po chwili podszed³ powoli do g³azu który siê tu znajdowa³ i usiad³ wyra¼nie zamy¶lony... patrzy³ gdzie¶ w ziemiê, s³ucha³ was jednak..
S³ysz±c s³owa staruszka przesta³am my¶leæ o pozosta³ych sprawach.

-Dobrze od³o¿ymy t± rozmowê na pó¼niej a teraz ruszajmy...

Powiedzia³am ale nie wiedzia³am czy kto¶ mnie s³ucha. Ruszy³am biegiem w stronê w któr± ucieka³ z³odziej. My¶lami by³am gdzie indziej. Niestety nie by³o mi dane d³ugo my¶leæ. Skupi³am siê na zadaniu. Musia³am wszystko przeanalizowaæ i u³o¿yæ plan dzia³ania. To nie by³ zwyk³y z³odziej a co za tym idzie jest niebezpieczny. Podwójna ostro¿no¶æ by³a jak najbardziej wskazana...
Neko przez d³u¿sz± chwilê nie umia³a wydusiæ z siebie ani s³owa. Dopiero gwa³towne popêdzenie jej przez Hokou sprawi³o, ¿e by³a w stanie cokolwiek powiedzieæ. Do¶æ szybko zorientowa³a siê w sytuacji.
- Ja... Mogê pomóc. - wyduka³a nieco s³abiej opieraj±c siê na bambusowym kiju. By³a zmêczona to fakt, ale nie mog³a porzuciæ okazji do nauczenia siê czego¶ nowego. Tenshi za¶ uwa¿nie obw±chiwa³a dziewczynê maj±ca dziwnie znajomy zapach... Jakby domu, którego suczka nie pamiêta³a. Miejsca gdzie by³a zanim sta³a siê psem panienki Neko.
Gdy zauwa¿y³em, ¿e dziewczyna od mojej dru¿yny ruszy³a, a nastêpnie nowo przyby³a, spojrza³em w stronê starca i delikatnie siê u¶miechn±³em...
- Odzyskamy twój medalion, a przynajmniej damy z siebie wszystko... - odpar³em lekko wzdychaj±c i daj±c g³owê w dó³, po chwili jednak siê wyprostowa³em i ruszy³em za dziewczynami lekko pochylaj±c siê do przodu, jedn± rêkê daj±c w ty³, a drug± w pas i po chwili znikn±³em w krzakach poza mostem...
Spojrzenie zielonych, przepe³nionych m±dro¶ci± ¿yciow± oczu starca przechodzi³o kolejno przez Tajrê, Mizeyoshiego i Neko wraz z jej psem... Po kilku pêtlach na ka¿dej z tych postaci wbi³ je w jaki¶ ponowny punkt.. Tym razem by³o to drzewo po drugiej stronie mostu.. Konkretnie li¶cie które spada³y w kilku sztukach pod wp³ywem wiatru…
- Dziêkujê... - rzek³ z lekkim wzruszeniem powtarzaj±c siê zreszt± jednak nie by³ tego pewny... - W takim razie powodzenia wam wiêc ¿yczê.. i uwa¿ajcie na siebie proszê... – Tym razem z pewno¶ci± siê powtórzy³, có¿ wiedzia³ to ale nie przejmowa³ siê tym, czêsto ¿yczy³ ludziom powodzenia choæ wiedzia³, ¿e takie s³owa nic nie zmieniaj±.. Nie rusza³ siê. Siedzia³ ze spuszczonymi w dó³ nogami na jednym z g³azów który sobie upatrzy³, có¿ zmêczony by³, jednak wci±¿ zachowywa³ klasê, by³ wyprostowany i tym podobne..
Tajra która pobieg³a pierwsza w kierunku gdzie znikn±³ z³odziej ujrza³a do¶æ wyra¼ne ¶lady.. ¦lady na piasku jak i po³amane ga³êzie na krzakach ukazywa³y drogê ucieczki w do¶æ precyzyjny sposób.. Przebieg³a za tymi w³a¶nie ¶ladami kilkadziesi±t metrów.. Wszystko by³o piêknie jednak nie na d³ugo.. Dotar³a wreszcie do kamienistej drogi gdzie ¶lad siê urywa³.. Droga odbijaj±ca od kierunku dotychczasowej podró¿y najwyra¼niej prowadzi³a do jakiej¶ wioski.. Za to w kierunku w którym bieg³a¶ do tej pory sta³y drzewa... Któr± drogê obstawiasz? poszed³ do wioski czy gdzie¶ w las drzewami?
Powoli zaczyna³o siê ¶ciemniaæ.. Us³yszeæ mo¿na by³o jedynie szum li¶ci poruszanych coraz silniejszym wiatrem.. Nie dzia³a³o to na wasz± korzy¶æ.. W mroku trudniej jest szukaæ ¶ladów ponadto wiatr móg³ rozwiaæ te stawiane na piasku..
//Piszcie na razie tutaj by ju¿ nie biegaæ po 6 tematach potem do jakiego¶ innego bêdzie przej¶cie..//
Wszystko sz³o jak po ma¶le. A¿ do pewnego momentu naszego po¶cigu. ¦lad siê urwa³ a ja nie wiedzia³am co zrobiæ. Któr± drog± wybraæ. Podnios³am rêkê do góry by zasygnalizowaæ towarzysz± postój na naradê. Wtedy to odezwa³ siê milcz±cy wcze¶niej Nekomata...

*Nie b±d¼ g³upia i nie szukaj na ¶lepo, tamto dziecko ma psa, wykorzystaj to, czy ty nigdy nie nauczysz siê my¶leæ? Nie odpowiadaj to by³o pytanie retoryczne. Niech ma³a siê wyka¿e i jej pupilek.. Ble jak ja nie lubiê psów...*

Gdy moi wspólnicy ju¿ dotarli na miejsce urwania siê tropu mówiê do dziewczynki.

-Czy twój pies zna siê na tropieniu? Czy móg³ by z³apaæ zapach? Bo jak widzisz ¶lad siê tu urywa. A i tak przy okazji nazywam siê Tajra.

Oznajmi³am m³odej junchiuriki. Wierzy³am pod¶wiadomie ¿e jej umiejêtno¶ci mog± byæ teraz nieocenione.
Neko nadal opiera³a siê na bambusowym kiju, gdy sz³a za reszt±. Dobrze, ze tropienie wymaga³o powolnego tempa inaczej jej miê¶nie dawno by zaprotestowa³y. S³ysz±c pytanie dziewczyny skinê³a jedynie g³ow± po czym nachyli³a siê nad suczk±.
- Wiesz dobrze co robiæ Tenshi-chan... - powiedzia³a psu. Bia³a Husku zaraz znalaz³a niezadeptany jeszcze ¶lad i zaczê³a go obw±chiwaæ. Neko zreszt± zrobi³a to samo przelewaj±c chakrê do nosa. By³a w koñcu Inuzuk±... Nie ustêpowa³a swojej partnerce je¶li chodzi o tropienie.
- Neko... Neko Inuzuka - przedstawi³a siê choæ niewielkie tatua¿e na jej policzkach wyra¼nie ukazywa³y jej pochodzenie. U¶miechnê³a siê pod nosem na przewrotno¶æ mamy... Nazwaæ dziecko Inuzuków "Kotkiem"... Jednak na wspomnienie mamy spowa¿nia³a... Je¶li wierzyæ Lee mama bêdzie jej potrzebowaæ... Musia³a jej pomóc. A do tego musia³a byæ silniejsza. Zarówno suczka jak i jej pani wyra¼nie szuka³y zapachu pochodz±cego z tropów.
Bieg³em i bieg³em patrz±c siê na boki, po chwili przystan±³em i zauwa¿y³em, i¿ ma³a nachyla siê nad psem... Inuzuka... pies... . Wzruszy³em ramionami i wyci±gn±³em delikatnie rêkê z torby z wystaj±cym na niej jêzykiem. Chwilê siê na ni± popatrzy³em i spu¶ci³em j±, gdzie znalaz³a siê ko³o bioder tak samo jak druga. Popatrzy³em w jedn± stronê i drug±. Po chwili czeka³em na rozwój wydarzeñ wci±¿ patrz±c na psa i na jego w³a¶cicielkê...
Jak Tajra a raczej jej demon s³usznie spostrzeg³ Neko mia³a psa.. To wam bardzo u³atwia³o sprawê wybierania w³a¶ciwego kierunku..
Na krótkim postoju na którym odby³a siê i narada ustalili¶cie, ¿e Neko zajmie siê okre¶laniem kierunku.
Tenshi, pies Neko wy³apa³ kierunek pierwszy, po chwili i nako wyra¼nie czu³a w któr± stronê siê uda³.. Skaka³ po drzewach.. To jednak sprawia³o, ¿e ciê¿ej by³o pod±¿aæ za zapachem ale ga³êzie i kora by³y popêkane co dawa³o wam mo¿liwo¶æ pod±¿ania nie tylko za wêchem ale i wzrokiem.. Pod±¿ali¶cie za ¶ladami do¶æ d³ugo, w miêdzy czasie zesz³y one na ziemiê i prowadzi³y was wci±¿ prosto, w jednym konkretnym kierunku.. No i ponowne komplikacje.. Doszli¶cie do pewnego Jeziora.. Jak wiadomo na wodzie zapach nie zostaje tak wiêc dotychczasowe metody znajdywania drogi by³y zawodne...
Gdy Neko zatrzyma³a siê szukaj±c tropu i analizuj±c sytuacjê a za ni± Mizeyoshi wraz z Tajr± panowa³a cisza.. Wiatr nawet usta³.. Woda nie szumia³a by³o dziwnie.. Musicie wiêc dokonaæ decyzji, idziecie dalej po prostej czy szukacie tropu dooko³a jeziora? ponadto jak najrozs±dniej bêdzie siê przez nie przedostaæ?..
//Dobra po tym poscie o ile poradzicie sobie jako¶ ju¿ bêdzie dzia³o siê co¶ wiêcej ni¿ ³a¿enie za tropem //
¦lad urwa³ siê przy jeziorze. Widzia³am ¿e Neko i jej pies zgubi³y trop z³odzieja. Spojrza³am na moich towarzyszy. Chwilê pomy¶la³am po czym powiedzia³am do nich.

-Tutaj ¶lad siê urywa prawda Neko? Jednak pomy¶lmy logicznie, z³odziej mia³ zapas czasu na ucieczkê, nie spodziewa siê po¶cigu poniewa¿ nie zaciera³ ¶ladów po sobie. S± dwa wyj¶cia, Neko czy mo¿esz wraz ze sowim psem szybko sprawdziæ okolicê? Mo¿e gdzie¶ znajdzie siê jaki¶ s³aby trop? Pogoda nam sprzyja jest bez wietrznie, zapach powinien siê utrzymywaæ. Je¶li nic nie znajdziecie mam drug± teorie, z³odziej nie spodziewa siê nadal po¶cigu a przebieg³ przez jezioro tylko po to by skróciæ sobie drogê. Czysty przypadek ale jak ¿e nie korzystny dla nas. Je¶li nic tu nie znajdziemy to bêdzie trzeba przeprawiæ siê na drug± stronê jeziora i tam poszukaæ. S³ucham waszych propozycji. Je¶li nie macie innych pomys³ów lub uwag co do mojego planu to zaczynajmy. Neko polegamy na tobie twoje zdolno¶ci s± tutaj na wagê z³ota.

Wypowiedziawszy sw± przemowê zaczê³am siê rozgl±daæ w okolicy jeziora. Nie chcia³am przeszkadzaæ suczce oraz jej pani w szukaniu tropów. Stara³am siê znale¼æ co¶ co udowodni³o by jedn± z dwóch teorii. Czy kierowa³ siê prosto do jeziora i dalej przez nie a mo¿e gdzie¶ skrêci³, mo¿e co¶ przeoczyli¶my.

*Tajra jest jeszcze trzecia opcja, nie znasz wroga nie wiesz o nim nic, on zna te tereny, mo¿e siê gdzie¶ tu ukrywa, chcia³ celowo was zmyliæ. Dlatego pewno zostawia³ ¶lady a¿ do tego momentu by wyprowadziæ was w pole. Nasz przeciwnik mo¿e okazaæ siê sprytniejszy ni¿ nam siê mo¿e wydawaæ w koñcu nie bez powodu nazywaj± do "super-z³odziejem". On na ucieczki i mylenie po¶cigów ju¿ wrodzone...*
Neko skinê³a g³ow± i razem z Tenshi zaczê³a obw±chiwaæ teren. Porusza³a siê przy ziemi unikaj±c wykrycia. ¦lady by³y zbyt wyra¼ne... A¿ do tej pory. Z jakiego¶ powodu mia³a wra¿enie, ¿e byli robieni w durnia a z³odziej jest w pobli¿u i przygotowa³ jaka¶ zasadzkê.
- Uczysz siê ma³a... Mo¿e jest dla ciebie jaka¶ nadzieja. Ale nadal cieñsza ni¿ w³os z mojego futra. - mrukn±³ cynicznie Hokou. Chyba tylko na tak± pomoc z jego strony mog³a w tej chwili liczyæ Neko. Ale wcale nie mia³a zamiaru prosiæ o wiêcej. Zarówno suczka jak i jej pani by³y czujne.
Gdy byli¶my ju¿ przy jeziorze, rozejrza³em siê i spojrza³em na ziemie, na której teraz wszyscy szukali¶my chocia¿ najmniejszego tropu, który by³by dla nas zbawieniem, westchn±³em po cichu i usiad³em na ziemi, opieraj±c siê jedn± rêk± na trawie, a drug± wsadzaj±c do torby pod pasem, po chwili grzebania, zacz±³em mem³aæ co¶ w rêce. Po nied³ugiej chwili j± otworzy³em i by³o mo¿na ujrzeæ 3 ma³e ptaszki, które po ma³ej przeróbce, by³y wstanie tylko unieszkodliwiæ za¶ nie robi±c wiêkszych szkód przeciwnikowi. Spojrza³em w niebo, a nastêpnie w las jakby chc±c co¶ wypatrzyæ, spogl±da³em na w³a¶cicielka psa, jak i na psa, nastêpnie na... dziewczynê z mostu. Z nich wszystkich oderwa³em wzrok i spojrza³em na trzy ma³e stworzonka, które nie drgniête przez rozkaz spokojnie le¿a³y na mojej rêce. Wys³a³em im niezbyt wyra¼ny obraz cz³owieka, który wyskoczy³ z krzaków wtedy na mo¶cie. Z boku wygl±da³o to, jakbym siê do nich modli³. Po chwili by³o ju¿ wszystko gotowe, delikatnie wyrzuci³em je przed siebie, a te zatrzepotawszy skrzyde³kami rozdzieli³y siê na trzy ró¿ne strony... Jeszcze chwile patrzy³em na nie, po czym spojrza³em przed siebie na niezwykle czyst± i k³adk± powierzchniê jeziora...
Zatrzymali¶cie siê wiêc na naradê.. Tajra analizowa³a jak by siê zachowywa³a na miejscu z³odzieja, w koñcu có¿ mia³a w tej chwili robiæ? Mog³a by co prawda pobiec samotnie t± sam± drog± jednak¿e by³o by to raczej ryzykown± rzecz±... Tajra co prawda dobrze analizowa³a ale doszukiwa³a siê tutaj raczej niecodziennych rzeczy.. A mo¿e z³odziej zwyczajnie chcia³ siê tutaj obmyæ? Analizuj±c w jej stylu zapewne zaraz wywnioskowali by, ¿e pod wod± jest jakie¶ tajemne przej¶cie.. Có¿, woda by³a nad podziw spokojna jednak¿e i przejrzysta, nic takiego nie by³o..

Wszystko to by³o dosyæ dziwne.. ¶lady prowadzi³y do jeziora, nakrótsz± drog± jednak w ¿adn± ze stron dalej ich nie by³o.. Tak jak by z³odziej rozp³yn±³ siê i by³ teraz czê¶ci± tego jeziora.. Mog³o siê te¿ zdarzyæ tak, ¿e przyprowadzi³ was tutaj wy³±cznie po to, by uciec gdzie¶ indziej.. Po drzewach.. Najdziwniejsze by³o to, ¿e nigdzie dalej nie unosi³a siê woñ która przyporwadzi³± was do tego miejsca...

Waszym zbawieniem w tej sytuacji by³ Mizeyoshi.. Naprawdê ekipa na tê misjê szczê¶liwym trafem by³a dopasowana.. Super wêch Neko, obserwacja z powietrza Mizeyoshiego a do tego po³±czenie ich w dru¿ynê które zapewni³a Tajra zaciekawiaj±c najwidoczniej Neko swym demonem... Tak czy inaczej siedemnastoletni Douhito stworzy³ trzy ptaszki.. jeden polecia³ po tej samej linii po której szed³ z³odziej.. W kilka sekund us³yszeli¶cie eksplozjê.. Nad ziemi±.. bardziej na lewo ni¿ szli¶cie, na wprost zreszt± nie by³o drogi.. Ptaszek którego Mizeyoshi wys³a³ w lewo obróci³ siê by zobaczyæ sytuacjê i gdy zaledwie siê zbli¿y³ kolejna eksplozja, w powietrzu.. Nie uszkodzi³a nikogo, nawet drzew..
Ca³a ta sytuacja wygl±da³a dziwnie.. Tam gdzie dwa z trzech ptaków zosta³y zniszczone wszystko by³o równe, ¿adnych ¶ladów a tam wszystko by³o takie.. kruche oraz suche zarazem...
O ile postanawiacie wybraæ siê w t± stronê piszcie tutaj.
Powoli ale w koñcu dotarli¶my wszyscy na most nieba i ziemi. Doprowadzi³am ich do samego koñca. Sama zmêczona ju¿ po³o¿y³am Neko nieco brutalnie na ziemi. Klony doprowadzi³y równie¿ m³odego terrorystê. (bo od bomb ) Rozejrza³am siê dooko³a za starcem. By³am na ostatkach si³ ale i tak najlepiej utrzymana pod wzglêdem fizycznym je¶li patrzeæ na ca³± dru¿ynê.
Neko opad³a na most bez cienia skargi... Z pomoc± Tenshi uda³o jej siê usi±¶æ. By³a zmêczona i to bardzo... Spojrza³a w niebo na gwiazdy.
- Ka¿de ¿ycie zas³uguje na szacunek. Nie zabijam wiêcej ni¿ jest to konieczne... - powiedzia³a. Materia³ jej ubrania przyklei³ siê do krwi wyciekaj±cej z niewielkiej rany... Bêdzie bola³o jak spróbuje to zdj±æ... Ale nie my¶la³a na razie o tym.
Starzec spojrza³ na Was.. Jak by z niedowierzaniem...
- W-wy ¿-¿yjecie?! dziêki niech bêd± bogom... - rzek³ wyra¼nie uradowany..
- Ju¿ zlêk³em siê, ¿e na pewn± ¶mieræ was pos³a³em, a tu patrzcie, taki przypadek.. stajecie tu ponownie przede mn± ¿ywi choæ mizernie wygl±daj±cy z dala od ¶mierci jak widzê.. - stwierdzi³ lekko zak³opotany..
- Bogom wdziêczno¶æ siê nale¿y, ¿e w tym lesie wasz trup nie le¿y.. - rzek³...
Wodzi³ nerwowo po Was wszystkich oczyma..
Chcia³ zapytaæ, czy uda³o Wam siê odzyskaæ jego zgubê jednak nie ¶mia³..
-Mamy co¶ straci³ Panie lecz okupione wielkimi trudami. Czas na zap³atê. Lecz je¶li oka¿e siê ¿e odzyskanie twego skarbu nie by³o warte naszej mêki to wrzucê twój rodowy naszyjnik w czelu¶ci tej przepa¶ci.
Mówi±c to wyjmujê naszyjnik i pokazujê go rozmówcy. Gniew dalej by³ widoczny na mojej twarzy jak i zmêczenie i frustracja.
Nie no tego by³o ju¿ za du¿o... Misja misj± ale by straszyæ w ten sposób cz³owieka celem uzyskania najwiêkszych korzy¶ci?
- Je¶li bêdzie ci za ma³o, bêdziesz mog³a wzi±æ moj± czê¶æ nagrody. Ale oddaj temu cz³owiekowi co do niego nale¿y... - powiedzia³a cicho choæ stanowczo. Przez chwilê wygl±da³a jakby chcia³a uderzyæ starsz± od niej dziewczynê ale by³a zbyt zmêczona, by to zrobiæ...
Stojê oparty na linach i spogl±dam k±tem oka na ca³± sytuacjê, patrzê ze starca na Neko, a w koñcu na Tajrê. Delikatnie siê u¶miecham i spogl±dam tam gdzie mia³em i¶æ przed ca³ym tym zaj¶ciem. G³owê spuszczam na dó³ i cicho wzdycham... Delikatnie palcami dotykam nos, rzeczywi¶cie wyczuwam krzywiznê. Przesuwam palcami po twarzy. Chyba mam po³amane ko¶ci twarzy. Nastêpnie spogl±dam na ramiê i znów wzdycham, czekaj±c na obrót sytuacji...
Spojrza³am na dziecko z niebywa³± wrêcz wrogo¶ci±. Ta ma³a mia³a jeszcze si³ê co¶ do mnie mówiæ.
-To i tak marna pociecha w porównaniu z tym co zrobi³am. Pieni±dze nie odkupi± mojego grzechu jaki przez ciebie pope³ni³am. My¶la³am ¿e jeste¶my chod¼ trochê do siebie podobne ale myli³am siê ca³kowicie. Mamy tylko dwie wspólne cechy, jeste¶my lud¼mi i nosimy podobne brzemiê nic wiêcej.
Odwróci³am siê do mê¿czyzny. Nie chcia³am patrzeæ na ma³± juchiuriki, tylko ta jedna rzecz mnie powstrzymywa³a od zabicia jej. ¦wiadomo¶æ ¿e wie co to jest nosiæ na swoich barkach podobny krzy¿ jakim jest bestia.
- Grzechem jest zabijaæ dla celu innego ni¿ w³asne prze¿ycie... Tak przynajmniej brzmi± nauki Ducha Lasu... - Neko z kolei nie okazywa³a jakiejkolwiek wrogo¶ci. Obojêtne jej by³o co pomy¶li sobie o niej nosicielka demona. Postêpowa³a tak jak zrobi³by to Yukimaro-sama... Tak jak ona obieca³a postêpowaæ.
- Masz racjê jeste¶my ró¿ne... I wcale nie czuje siê ¼le z faktem, ¿e nie dbam zbytnio o zysk i troszczê siê o cudze ¿ycie...
-Sk±d Ty siê w ogóle urwa³a¶ co? ¯yjemy w ¶wiecie przemocy, wojny, g³ody, chorób i bezsensownego zniszczenia. Sk±d tak m³oda i niedo¶wiadczona ¿yciowo osoba wie takie rzeczy, wyznaje takie idea³y? Mo¿e i masz piêkne cele i marzenia ale nawet twój Ducha lasu nie ochroni ciê przed tym co nieuchronne. Jashin zabierze do siebie ka¿dego kto jest na tym ziemskim padole. Ja przynajmniej skróci³a bym mêki tamtego cz³owieka, kto wie mo¿e zafundowa³a¶ mu teraz godziny lub nawet dni wielkich cierpieñ w mêczarniach. Umrze w agonii i to miêdzy innymi twoja zas³uga. Co mu po ¿yciu w cierpieniu skoro jedyn± rzecz± na jak± teraz mo¿e czekaæ to ¶mieræ. ¦mieræ nie jest ani dobra ani z³a wiesz o tym? Dla jednych tragedi± gdy odbiera bliskich, dla innych zbawieniem gdy koñczy katusze.
Wyg³osi³am bez namiêtnie do dziewczynki. Pogr±¿ona w zadumie nie zwraca³am ju¿ nawet na ni± uwagi czy mnie s³ucha czy nie.
Neko spojrza³a na starsz± dziewczynê z lekka mêtnym spojrzeniem jakby nie rozumia³a. By³a zmêczona... To utrudnia³o przyswojenie wiadomo¶ci. W koñcu w jej oczach pojawi³ siê b³ysk zrozumienia.
- Ból i cierpienie przynosz± czêsto zrozumienie. Sam fakt, i¿ nie zgin±³ od razu, ¶wiadczy o tym, ¿e zas³u¿y³ na drug± szansê. Mo¿e skaza³am go na powoln± agoniê a mo¿e... Pozwoli³am zacz±æ nowe ¿ycie. - powiedzia³a spokojnie. Wygl±da³a przynajmniej dziwnie... Jakby, oskar¿enia starszej dziewczyny w ogóle do niej nie trafi³y.
- Sk±d siê urwa³am? W³a¶nie z tego okrutnego ¶wiata... Kiedy mia³am 9 lat mój opiekun... Nauczyciel i przyjaciel musia³ oddaæ swoje ¿ycie za ogól... Po jego pogrzebie zapomniano o nim.
-Ten z³odziej by³ tylko ¿a³osnym cieniem uwi±zanym w mroku. Jego czyny nios³y ludziom ból i cierpienie... Czego doskona³ym przyk³adem jest ten starzec... Jego dusza kroczy ¶cie¿k± grzechu... Zas³u¿y³ na to by zobaczyæ ¶mieræ?! Ludzie przychodz± i odchodz±. Nie warto siê tym przejmowaæ. Z ca³ym szacunkiem ale twój mistrz by³ zwyczajnym g³upcem i marzycielem. Jego po¶wiêcenie posz³o zwyczajnie w ¶wiecie na marne. Zgin±³ w obronie swych kruchych, s³abych i niedorzecznych idea³ów. Ty je¶li bêdziesz kroczy³a jego ¶ladami równie¿ tak skoñczysz to wiêcej ni¿ pewne.
Tajra zrobi³a siê strasznie bezuczuciowa. Jak by w pewnego rodzaju melancholii. Dziwne uczucie ale ona niemal zawsze by³a sama. Nie potrafi³a poj±æ co dziewczynka chce jej u¶wiadomiæ.
Po raz pierwszy od pocz±tku tej rozmowy Neko przejawi³a jakie¶ emocje. Jej oczy zwêzi³y siê w szparki a z gard³a wydoby³ siê niski warkot. By³a z³a i by³o to widaæ...
- Odwo³aj to... - powiedzia³a zimnym tonem w którym nadal da³o siê s³yszeæ warkot..
- Yuki-san wierzy³ w to, ¿e w ka¿dym drzemie iskierka dobra... Nie zabija³, póki nie musia³... - doda³a po chwili. Powoli siê uspokaja³a.
- Zgin±³ oddaj±c swoje ¿ycie za pi±tkê swoich przyjació³... Jego ¶cie¿ka a moja... Nie s± to¿same. Kroczê swoj± by nikt nie musia³ robiæ tego co on...- powiedzia³a cicho. Z³o¶æ z niej usz³a. Patrzy³a przed siebie bez jakiego¶ wiêkszego zainteresowania.
Wzruszy³am bez namiêtnie na warczenie dziewczyny. By³a mi teraz tak obojêtna tak obca. Zamknê³am oczy.
-Nie mam czego odwo³ywaæ. Po¶wiêcanie siê dla innych to szczyt g³upoty. Oszuka³ ciê tworz±c ci obraz raju, mówisz swoj± drog±, a ile razy ona przecina siê przez szlak twego mistrza? Jak czêsto na ni± nachodzi? Nie odpowiadaj nie interesuje mnie to nawet. Powiedzia³a¶ ¿e nie zabija³ puki nie musia³, czyli nie by³ wcale idealny, zabija³. Tu mo¿e siê troszkê ró¿nisz od niego bo ty nie dopu¶ci³a¶ bym dobi³a wroga. Có¿ nie wiem gdzie ciê twój wybór drogi zaniesie. B±d¼ pewna jednego co nie zrobisz, co nie powiesz na koñcu tej drogi staniesz i zal¶ni fiolet z³owrogi. Ujrzysz tam koniec. I nagle skoñczy siê, to wszystko w co wierzysz co kochasz zasypie ¶nieg. Dziki uniesie Ciê wiatr. Upu¶ci Ciê nagle. Uderzysz. Ufa³a¶ mu tak...
Urwa³a nagle gdy zorientowa³a siê ¿e wpad³a w jaki¶ niepokoj±cy trans. Czy to by³y jej s³owa? Czy naprawdê tak my¶la³a? Otwar³a nerwowo oczy i spojrza³a na dziecko.
- Nigdy nie zabi³ bezbronnego... Opowiada³ mi, ¿e raz nawet nie zabi³ dziewczyny, która by³a okre¶lona jako ich wróg... I ona ocali³a jego ¿ycie. Po¶wiêcenie siê dla innych jest g³upot± ale g³upot± w dzisiejszych czasach konieczn±. - powiedzia³a obojêtnie niezbyt zwracaj±c uwagê na czarne proroctwa Tarji. By³o jej obojêtne czy druga Jinchuuriki zrozumie j± czy te¿ nie.
- Nikt z nas nie wie co przyniesie mu los na drodze, któr± kroczymy... Ja zaakceptujê swój los...
//Ja pr±du nie mam to Wy siê rozgadaæ musicie taak? //
- Dziecinko i po co te gro¼by?.. - spyta³ spokojnie starzec patrz±c na zachowanie Tajry..
- Uspokójcie siê obie proszê... - zacz±³.. - Moja mi³a.. - zwróci³ siê do Tajry.. - Nie wysy³a³ bym na takie ryzyko pewien, ¿e nie mogê daæ wam nic w zamian, sumienie by mnie wtedy zniszczy³o.. - stwierdzi³..
Po chwili w dwóch szybkich krokach zbli¿y³ siê do dziewczyny i odebra³ jej spokojnie medalion.. Bardzo szybkim ruchem rêki, tak szybkim, ¿e nikt nie podejrzewa³ o tak± prêdko¶æ takiej osoby.. Obejrza³ swój medalion odstêpuj±c kilka kroków..
- To jest ten.. - zacz±³..
- Twe zachowanie zniechêci³o mnie do wynagrodzenia Cie tak jak nale¿y niemniej jednak wynagradzam Ciê jak i was wszystkich za odzyskanie zguby a nie za styl ¿ycia... - stwierdzi³ grzebi±c w szacie..
Popatrzy³ po was wszystkich..
Kilka chwil trwa³o nim wygrzeba³ co¶ z szaty, by³a to gotówka, dziwnie wygl±da³ tak spokojny starzec z pieniêdzmi w d³oni..
Rozdzieli³ na trzy równe czê¶ci ca³± sumê trzyman± w d³oniach a nastêpnie wrêczy³ ka¿demu z was spokojnie... Gdy obejrzeli¶cie darowiznê ujrzeli¶cie, i¿ jest tu nie mniej nie wiêcej ni¿ 800 yenów..
On jednak grzeba³ w szacie dalej..
- Ty ch³opcze.. - zacz±³ patrz±c na Mizeyoshiego.. - Patrzê co¶ ju¿ masz z tej misji.. - stwierdzi³..
- a dla pañ mam inn± premie.. - rzek³ u¶miechaj±c siê.. do Neko..
Odetchn±³ g³êboko jak by w±chaj±c otoczenie.. W rzeczywisto¶ci jakim¶ dziwnym sposobem sprawdza³ jak± natur± chakry emanujecie... mimo i¿ demoniczne chakry przeszkadza³y w tym w wielkim stopniu on rozpozna³ je..
Po chwili wyj±³ po dwie pary kolczyków i wrêczy³ je dziewczêtom..
- Jeszcze raz dziêkujê za pomoc... - rzek³ spokojnie po czym znikn±³ jakim¶ nieznanym wam sposobem.. jak by zmieni³ siê w wiatr..

Misja zakoñczona
Ranga: B+ - Wytropienie, dostanie siê na terem wroga, pokonanie wrogów i odzyskanie przedmiotu jak dla mnie pasowa³o by bardziej na A ale "A" trzeba uzgodniæ z Adminem a poza tym trwa³o to krótko.

Wynagrodzenie podstawowe:
+8pkt do statystyk + 60pCH + 800y na g³owê.

Wynagrodzenie specjalne:
Mizeyoshi:
Piêkna, d³uga czarna katana o matowej klidzne. Dodaje +3 do si³y + 11 do zrêczno¶ci. Ponadto trafienie wroga spala mu 50pCH (on traci Ty nie zyskujesz)

Tajra:
Odrobina bi¿uterii zdobytej na ostatnim skoku z³odzieja o ³±cznej warto¶ci 300y.

Tajra&Neko:
Dosta³y¶cie po parze kolczyków. Kolczyk taki gdy jest noszony zmniejsza o 10% koszt technik konkretnego elementu.
W przypadku Tajry jest to: Hyouton
W przypadku Neko jest to: Suiton.

Obra¿enia:
Mizeyoshi:
Z³amany nos, zbity lewy bark. Sugeruje siê w przeci±gu trzech dni udaæ siê do szpitala w innym wypadku nos zro¶nie siê krzywo. Reszta obra¿eñ po tych trzech dniach przestanie Ci równie¿ dokuczaæ.

Neko:
Niewielka rana po senbonie nieco ponad sercem. Bez pomocy medyka wyjdziesz z tego jednak potrwa to d³u¿ej. Bez pomocy medyka przez tydzieñ podczas wykonywania gwa³townych ruchów lew± rêk± bêdzie przeszywa³ Cie ból pó¼niej minie. (O ile nie bêdziesz oczywi¶cie nadwyrê¿a³a tego miejsca i dasz siê zagoiæ). Przy pomocy medyka rana znika momentalnie i mo¿esz o niej zapomnieæ .

Tajra:
Brak obra¿eñ.
//Do Lee’a xP. Czyta³em regulamin nagród i wiem, ¿e to jest lekko ponad regulamin jednak¿e nie zamierzam zani¿aæ poziomu nagrody z powodu, i¿ w tej misji jestem nadzorowany. Nagroda wzorowana jest na innych MG do których uczêszczam na misje. Dziêkuje //

Tak wiêc oceni³em twoj± misje na 4+/6 by³o by piêæ ale czasem gracze odpisuj± nie patrz±c na kolejkê albo jej nie ustali³e¶ b±d¼ gracze nie stotuj± siê do twoich zaleceñ. Wynagrodzenie troche przekracza standarty ale misja by³± do¶c ciekawa wiêc na to mo¿na przymkn±æ oko. Ogólnie naprawde ciekawa misja i zas³u¿y³e¶ na to aby staæ siê MG. Gratuluje i oby tak dalej przyjacielu a bêdzie zciêbie naprawde ¶wietny MG.

Z wyrazami szacunbku Rock Lee
Wstajê i odbieram nagrodê z u¶miechem i lekko siê pochylaj±c do przodu. Po chwili wyprostowany poprawiam miecz zza pasem z ty³u, a pieni±dze wsadzam za koszulê. Spogl±dam w miejsce sk±d przyszed³em i idê, w któr± mia³em i¶æ zamiar przed ca³ym zaj¶ciem NMM...
Nie po¿egna³am siê nawet. Nie lubi³am tego to jedno a druga sprawa to ze nie mia³am tego w zwyczaju. Po prostu zabra³am co moje. Za³o¿y³am kolczyki i ruszy³am w stronê wioski ukrytego li¶cia. By³am dalej w stanie psychicznego rozchwiania. M³oda juchiuriki zrobi³a mi wodê z mózgu. Musia³am to i owo przemy¶leæ w spokoju. Zniknê³am w le¶nej gêstwinie zostawiaj± m³od± Neko i jej psa... <nmm>

//Aru¶ ¶wietna misja bardzo ale to bardzo mi siê podoba³a, nie ze wzglêdu na nagrodê ale na jej z³o¿ono¶æ i ciekaw± fabu³ê. //
Neko by³a zmêczona to wszystko... Niezbyt przytomnie patrzy³a na pieni±dze i w koñcu schowa³a je do torebki przy pasie. Potem wpatrywa³a siê w kolczyki. Bezwiednie wziê³a jeden i szybkim ruchem przebi³a sobie ucho i wpiê³a go. To samo zrobi³a z drugim. Potem wspieraj±c siê na bambusowym kiju ruszy³a swoj± drog±. {NMM}
Zdjê³a palec z dekoldu i powiedzia³a Mo¿e na tak± nie wygl±dam ale bêdê walczyæ Powiedzia³a stanowczo i posz³a w kierunku gromadki jedz±cych Samurajów i powiedzia³a Witam panowie z chêci± pomogê wam w walce Shima sta³a u jej boku

-----------------------------
Wolê kase
Materialistka

Mê¿czyzna, który gapi³ siê przez ten ca³y czas na piêkny dekolt Emi, odwróci³ siê, wodz±c za dziewczyn± wzrokiem. Samurajowie w tym czasie, obserwuj±c tajemnicz± nieznajom±, pokiwali znacz±co miêdzy sob± g³owami. Wymienili jeszcze parê krótkich zdañ, po czym ten, który wrêcz z wygl±du przypomina³ silnego i do¶wiadczonego w boju wojownika, wsta³, ca³uj±c w d³oñ chuuninke.
-Och, Pani...je¿eli jeste¶ równie silna jak piêkna, to z okrutn± besti± z pewno¶ci± razem sobie poradzimy. Czy Hasei-wskaza³ gestem d³oni na faceta stoj±cego przy mo¶cie-opowiedzia³ Ci o naszym celu?
Owszem i uwa¿am ¿e to nic trudnego dla mnie powiedzia³a pewna siebie i siê u¶miechnê³a. Stanê³a przed mê¿czyznami i nagle zawia³ mocny wiatr a jej sukienka podlecia³a trochê do góry (Nie wiem co ja z tym mam ale có¿ ) tak ¿e wszyscy samurajowie mogli zobaczyæ jej majtki ale po chwili wiatr usta³ i sukienka wróci³a do dawnej formy. To co z tym przeciwnikiem.

----------------------
\Ta materialistka
Wraz z wiatrem wszyscy panowie zrobili g³o¶ne "Hiiiiiii", pe³ne podekscytowania i pragnienia o wiêcej, jednak tu¿ po tym dokoñczyli chórem "Oooooooh", kipi±ce smutkiem i za¿enowaniem. Przez chwilê by³o idyllistycznie, nawet kapitan rozochoci³ siê do podrywu Emi. A ¿e najlepiej wypada³ w walce, rozporz±dzi³ szybko ca³± dru¿yn±.
-S³uchajcie mnie wszyscy, Ty te¿, Panienko..em..jak ci w ogóle na imiê? Pó¼niej mi powiesz..W promieniu 3 km powinni¶my znale¼æ bestiê, na któr± od dawnego czasu poszukujemy. Zwa¿ywszy na jego wygl±d i masê, bêdzie trudno go znale¼æ w tym górsko-le¶nym terenie, wiêc miejcie oczy szeroko otwarte. Wszyscy mnie zrozumieli? Cudownie. Tak wiêc...baczno¶æ i marsz!-krzykn±³ na koniec ¿o³nierskim tonem, po czym na piêcie odwróci³ siê do chuuninki. Z kieszeni swojej zbroi wygrzeba³ odrêcznie wykonany i pomalowany obrazek celu. Wygl±da³ on TAK.
-To jest behemot, o którym mówi³ Ci Hasei. Jeste¶ w stanie jako¶ go wytropiæ?
Raczej tak powiedzia³a i stanê³a na cztery ³apy tak jak to robi kot no i pech znów jej widaæ majtki. Wyczu³a jaki¶ zapach i powiedzia³a Za mn± zaczê³a biec w kierunku zapachu i ca³y czas by³o jej widaæ majtki. Shima biegnie razem z ni±.

-------------------------------
Co¶ mi dzi¶ odbija
Ca³a ekipa samurajów, pogwizduj±c weso³o z jasnego w tym wypadku powodu, szli pospiesznie za Emi, ogl±daj±c siê od czasu do czasu na boki. Wypatrywali gigantycznego monstrum, które mog³oby siê wtapiaæ wraz z t³em przez swoje okrycie. Dowódca, Io Dziewi±ty, nie skupiaj±c siê na majtkach chuuninki, ¶ciska³ w d³oniach rêkoje¶æ katany, gotów na atak.

Tymczasem tropicielka, id±c za zapachem przypominaj±cym zmieszan± ziemiê z setkami kwiatów, dotar³a do miejsca, w którym zaczyna³o siê bagno. Drzewa ginê³y w g±szczu tej br±zowej mazi, natomiast nad sam± ziemi± rozprzestrzenia³a siê zielona mgie³ka.

Witaj w klubie
Zatrzyma³a siê razem z Shim± B±d¼cie czujni powiedzia³a i powoli zaczê³a i¶æ szukaj±c zapachu stwora. chwyci³a w d³oñ kunaj i trochê siê trzês³a bo by³o jej zimno ale có¿ tak jest jak siê w samej sukience chodzi.
Dowódca na znak dany od Emi, zatrzyma³ ca³± kompaniê, po czym wskakuj±c zrêcznie (jak na parêna¶cie kg zbroi na ciele) na ¶ciêty pieñ drzewa, rzek³ tak:
-Dobrze, s³uchajcie mnie. Wed³ug naszej majteczkowej panienki, behemot znajduje siê gdzie¶ tutaj. To bardzo dobra kryjówka, jednak wygl±dajcie nienaturalnie wy¿szych stopni w b³ocie. Rozdzielcie siê w poprzednie grupy i jazda, znajd¼cie go!-rozkaza³. Gdy ekipa rozesz³a siê w dru¿ynach, Io zeskoczy³ wprost przed Emi, ³api±c j± za nadgarstek u prawej d³oni. Wygl±da³ na zauroczonego.
-Czy jest mo¿e pani, hm...dostêpna dla mê¿czyzn?-zapyta³ krótko, u¶miechaj±c siê.
Gdy dowódca powiedzia³ na ni± majteczkowa panienka oa prychnê³a pod nosem. Poczu³a ¿e z³apa³ j± za rêkê i zapyta³ czy jest dostêpna (Ciekawe czy na gg ?:D) Co masz dok³adnie na my¶li Spyta³a znowu ³api±c za miejsce dekoldu i opuszczaj±c go w dó³.

-----------------
lubiê nêciæ
-No có¿...Tam, gdzie obecnie stacjonuje, nie ma niczego i nikogo, czym móg³bym siê zaj±æ, po¶wiêciæ...Z Tob± jednak, Panienko, czas p³yn±³by szybciej...i milej...-powiedzia³ cicho, na jej uszko, adoruj±c jak zawodowy Casanova. Poca³owa³ j± delikatnie w kancik policzka, by zaraz po tym obj±æ j±. Trafi³a kosa na kamieñ.
------------------------
Gdzie¶ od nich, 15, mo¿e 20 metrów za plecami, para czerwonych jak wino oczu, otworzy³a siê znad ziemi. Obserwowa³a teren okoliczny, by za chwilê wydobyæ siê wraz z reszt± cia³a.
Stój krzyknê³a i odwróci³a siê do ty³u zobaczy³a wielkie czerwone ¶lepia *¦wiêta panienko* Da³a znak gotowo¶ci Shimie i czeka³a co owy potwór zrobi po czym krzyknê³a do reszty. Radzê wam uwa¿aæ.

-Hê? Nie lubisz, gdy kto¶ ciê ca³uje?-spyta³ samurai, u¶miechaj±c siê do Emi. Dopiero chwilê pó¼niej zorientowa³ siê, co to ma znaczyæ. Instynktownie odwróci³ siê o 180 stopni i szybko, wrêcz niewidocznie, wykona³ d³oñmi pieczêcie. B³otna ¶ciana wynurzy³a siê przed nim, chroni±c przed ewentualnym atakiem behemota. Reszta dru¿yny, reaguj±c podobnie jak Io, skierowa³a siê w stronê czerwonych ¶lepi. Te z kolei wynurza³y siê spod gruntu, pokazuj±c cia³o potwora w pe³nej krasie. Trudno by³o mówiæ cokolwiek o jego rozmiarze. By³ gigantyczny.
Czym dok³adnie ten potwór wam zawini³ Spyta³a dowódcê czekaj±c na jego odpowied¼ gdy¿ chcia³a obmy¶liæ plan dzia³ania. Przedni± za¶ sta³a ogromna ¶ciana z b³ota nie wiedzia³a na razie czy potwór na pewno ma z³e zamiary bo mo¿e po prostu ludziom zawini³ jego wygl±d, czêsto tak bywa.
Kapitan, odrywaj±c siê od przygotowywania do potyczki, spojrza³ na Emi wzrokiem obojêtnym, czyli takim, jaki mia³ podczas ka¿dej walki.
-Ten stwór zrobi³ bardzo du¿o. Zabi³ parêna¶cie osób, zniszczy³ pola uprawne, domy...To jeden z tych legendarnych zwierz±t, praktycznie niespotykanych. Je¿eli je zabijemy...trudno, ale dobrze by by³o go w jaki¶ sposób unieruchomiæ. Je¿eli wiêc masz jaki¶ pomys³, Panienko, to mów ¶mia³o.-skoñczy³, patrz±c jak trójka samurajów strzela w behemota hakami z lin±. Próbowali go przywi±zaæ do mocniejszych ska³ i drzew, jednak nie wychodzi³o im to.
*Co by mo¿na by³o zaradziæ hmm...*Zastanowi³a siê co zrobiæ * To co jest du¿e temu ciê¿ko siê podnie¶æ * Sanê³a z Shim± w szyku i powiedzia³a F13 Z³o¿y³a pieczecie i wykona³a Juujin Bunshin a Shima upodobni³a siê do niej potem obie wykona³y Doku Kiri i potwór zosta³ otoczony dymem potem obie wykona³y Tsuume i wycelowa³y w nogi potwora który przez spowicie w dymi nie móg³ ich zauwa¿yæ.
Emi i jej kotek w ludzkiej formie, wy³oni³y siê po dwóch stronach b³otnej ¶ciany, by widzieæ co siê dzieje z ziemnym behemotem. Potwór, próbuj±c ogarn±æ dziwny dym, zamaszy¶cie porusza³ potê¿nymi ³apami. By³ bardzo agresywny, a wiêc próba konfrontacji z nim na bliskim dystansie bêdzie wrêcz samobójstwem.
Strza³, jaki wykona³a chuuninka wraz z Shime, uda³ siê. Samurajowie, którzy mieli problemy z przywi±zaniem potwora do ska³ i drzew, uporali siê z tym do¶æ szybko, tylko i wy³±cznie dziêki pomocy Emi.
Odejmij chakrê za trzy techniki i nastêpnym razem opisz po krótce wszystkie techniki
Emi skoñczywszy Tsuume stanê³a z boku patrz±c jak samurajowie zwi±zuj± potwora wiêc by³y teraz dwie cudowne kocice Emi i Shima Nie anulowa³a Juujin Bunshin na wszelki wypadek. Czeka³a na dalsze postêpowania samurajów.

--------------------------
Wykorzystana chakra :400
Pozosta³o: 1120
W pewnym momencie, gdy trójka przywi±zywaczy podchodzi³a do behemota, ten rykn±³ przera¼liwie. B³oto dooko³a niego stwardnia³o, by chwile potem okryæ go jak skorupa. Liny pêk³y, a sami wojownicy zostali nimi uderzeni.
Pow³oka, jak± ochroni³ siê stwór, zaczê³a powiêkszaæ swoje rozmiary, mieni±c siê zielon± po¶wiat±. Trudno by³o powiedzieæ, co to mia³o znaczyæ, ale potwór najwidoczniej próbowa³ co¶ przywo³aæ, poprawiæ...

Io, stoj±c obok prawdziwej Emi, spojrza³ to raz na jej majteczki, to na kocie uszka, a¿ w koñcu jego wzrok spocz±³ na kopule. Wykona³ szybk± pieczêæ, przyzywaj±c dwa ma³e golemy, siêgaj±ce do jego kolan.
Przygl±da siê temu dziwnemu stworowi który nagle zacz±³ ¶wieciæ *Co robiæ co robiæ?* Spojrza³a na Shimê. *Jak mam go pokonaæ* Zadawa³a sobie pytanie. *Moje jutsu nie s± zbyt silne trzeba tu u¿yæ u¿yæ dobrego planu* Czeka³a na dalsze czyny potwora.
Kopu³a chroni±ca behemota, opad³a z hukiem na such± ziemiê, by po chwili dymu i kurzu ukazaæ schowanego w niej wcze¶nie potwora. Je¿eli o nim mowa, jego wygl±d nie zmieni³ siê w ogóle. Oczy ¶wieci³y mocniej, natomiast ruchy jakie wykonywa³, by³y szybsze i posiada³y wiêcej gracji. Samurajowie, ustawiaj±c siê w kole dooko³a bestii, zaczêli sk³adaæ pieczêcie. Io postanowi³ wyt³umaczyæ to Emi.
-S³uchaj mnie, Panienko..Mamy 15 minut na to,by os³abiæ te monstrum. Gdy wybije kwadrans, wojownicy skoñcz± tworzyæ klatkê zamykaj±c±. Masz jaki¶ pomys³?-zapyta³, posy³aj±c w stronê behemota dwa mini-golemy. Obydwa wybuchnê³y tu¿ przy jego nogach, jednak nie zrani³y go.

Dokoñczymy jutro. Papa
Tak atakowaæ puki ca³kiem siê nie zmêczy. Znowu z Shim± wykona³y Tsuumê ale tym razem tak aby tylko lekko muskaæ bechemota a mianowicie krêciæ siê dooko³a niego aby on wykonywa³ te same obroty co one. Zaczê³y wykonywaæ swój plan
------------------------
Obecna chakra:
970
Io, widz±c jak Emi wraz z Shim± zaczynaj± biegaæ niebezpiecznie blisko dooko³a behemota, postanowi³ sam do³±czyæ do walki. Z³o¿enie kilku pieczêci skutkowa³o tym, ¿e bestiê zaczê³y uderzaæ macki stworzone z b³ota. Sam stwór by³ mo¿e odporny na ataki ¿ywio³u Doton, jednak powinno to zaj±æ.
Emi, zataczaj±c kolejne ko³o praktycznie osi±ga³a swój cel-behemot zaczyna³ traciæ orientacjê, jednak nadal móg³ zaatakowaæ swoimi przednimi, gigantycznymi jak drzewa ³apami. Zrobi³ to raz, przez co dziewczyna polecia³a w ty³, uderzona.
Emi polecia³a na drzewo a jej sukienka zahaczy³a siê o ga³±¼ i zerwa³a siê z niej. W ten oto sposób Emi zosta³a w samej bieli¼nie i g³o¶no pisknê³a po czym krzyknê³a do potwora ja ci tego nie daruje. Znowu wykona³a Tsuume razem z Shim± mimo ¿e powtarza³a atak zawsze wykorzystywa³a go w inny sposób tym razem z Shimê wzlecia³y nad potwora i wycelowa³y w sam jego ¶rodek aby przepruæ go na pó³.
Behemot, z bol±c± g³ow± obserwuj±c otoczenie jak i samurajów tworz±cych klatkê-barierê, przed swoimi czerwonymi oczyma dostrzeg³ pó³nag± kobietê i kota-cz³owieka. Obydwie postacie uderzy³y go prosto w nos, co zaskutkowa³o bólem ze strony bestii. Emi jak i Shima mia³y teraz problem-w jaki sposób wydostaæ siê z b³otnistego cia³a behemota? Czasu by³o bardzo ma³o, jednak chuuninka mog³a widzieæ przed sob± postaæ mê¿nego Io, który próbowa³ skupiæ na sobie uwagê zwierzêcego przeciwnika.
Emi zastanowi³a siê jak siê z niego wydostaæ i pomy¶la³a o tym jak krety wygrzebuj± siê z ziemi. Wykona³a Tsumeken a jej paznokcie znacznie siê wyostrzy³y i wyd³u¿y³y zaczê³a przekopywaæ siê przez bechemota aby wydostaæ siê na zewn±trz.
Emi, bior±c przyk³ad z natury, upodobni³a siê do kreta je¿eli chodzi o d³onie. Przekopuj±c ziemiê-organizm behemota, swoimi d³ugimi paznokciami, przedar³a siê na zewn±trz przepo³awiaj±c go. Stwór, rycz±c przez ten ca³y czas jak oszala³y, po wyj¶ciu chuuninki po prostu upad³ dwiema czê¶ciami na grunt bagniska. Wtedy to Io jeszcze raz u¿y³ techniki ziemnej ¶ciany, tworz±c j± pod g³ow± bestii. Górna czê¶æ jego cia³a poszybowa³a w górê, by zaraz zacz±æ spadaæ w dó³. Teraz przysz³a kolej na Emi-musi wykonaæ jaki¶ spektakularny cios w obrêbie tworzonej klatki, a zosta³o jeszcze 5 minut...

Odejmuj chakre
Znowu z Shim± wykona³y Tsuume i wykona³y wielki wir w którym chcia³y przetrzymaæ bechemota aby mogli go schwytaæ. Emi mia³a ju¿ coraz mniej chakry *Zosta³o mi ma³o chakry* Czeka a¿ stworz± pu³apkê na bechemota.

Chakra : 670
Po raz enty wykorzystuj±c t± sam±, choæ sprawdzon± technikê, Emi ze swoj± kotk± Shim± znów "skosi³a" stwora, przeszkadzaj±c mu w ponownym po³±czeniu zb³otnia³ego cia³a. Io korzystaj±c z kolejnej okazji rzuci³ swoj± jednorêczn± katan± w g³owê behemota, tworz±c z niej po chwili ziemny pal, który ewoluowa³ w ³añcuch. Tak przykuty do gruntu stwór nie mia³ prawa siê poruszyæ. W dodatku technika zamykaj±ca wreszcie zaczê³a siê, tworz±c olbrzymi± klatkê a w niej umieszczaj±c przeciwnika. Kraty szczelnie u³o¿one obok siebie nie dawa³y mo¿liwo¶ci ucieczki, a sam fakt, ¿e chroni³a je dobrze skupiona chakra...po prostu behemot by³ w kropce.
Emi sta³a w samej bileli¼nie i patrzy³a jak wiêziom potwora. *Bry* Sta³a i nie zmienia³a narazie Shimy w kota kto wie co siê jeszcze zdarzy. Czy to ju¿ koniec? Spyta³a kapitana stoj±c przed nim wpó³ naga.
Io, jak i reszta kompanii stra¿ników, usiad³ zmêczony na ziemi, wpierw okrywaj±c zziêbniêt±, choæ seksown± Emi swoj± ciep³± zbroj±. Oddycha³ g³o¶no, zmêczony potwornie walk± z behemotem, która nie by³a ³atwa. Dobrze jednak zrobi³, ¿e wzi±³ do pomocy drobn± "koci± panienkê"...
-Czy to koniec?-powtórzy³ pytanie-Tak...to wszystko. Teraz musimy poczekaæ do rana na przyjazd zarz±dcy, który polowa³ na te zwierzê. Pewnie zastanawiasz siê co siê stanie z behemotem, prawda? Trafi do zoo, ot co.-u¶miechn±³ siê pokrzepiaj±co, przypominaj±c sobie widok pó³nagiej dziewki.
Emi w ociê¿a³ej zbroi zsunê³a siê na ziemie. Czy to koniec mojej pomocy ? Spyta³a Emi i szczerze wola³a siedzieæ w samej bieli¼nie ni¿ w tej zbroi bo by³a ona ciê¿ka i zapocona. Shima przybra³a swoj± normaln± postaæ a Emi czeka³a na odpowied¼ hmm.. napalonego przywódcy
-Có¿...je¿eli liczysz na wynagrodzenie za nieocenion± pomoc w z³apaniu behemota to mo¿esz z nam...ze mn± zostaæ.-poprawi³ siê przywódca, obserwuj±c jak dwójka samurajów rozbija niedaleko zespó³ namiotów, oczekuj±c nieuchronnej, mro¼nej nocy.-Je¿eli natomiast uwa¿asz, ¿e po¿yjesz bez pieniêdzy, to mo¿esz i¶æ...-doda³ z pewnym smutkiem w g³osie, zainteresowany spêdzeniem wspólnego czasu z Emi.
Co masz na my¶li ¿ebym zosta³a z tob± ?Spyta³a Kusz±co ale jednocze¶nie niedostêpnie. Zdjê³a z siebie ciê¿ka zbroje i sta³a w samej bieli¼nie có¿ to by³ za widok.
Dowódca, chrz±kn±³ wpierw znacz±co, rozgl±daj±c siê dooko³a, czy aby nikt ich nie [cenzura] b±d¼ te¿ obserwuje. A ¿e byli jak na razie sami w tej rozmowie, Io u¶miechn±³ siê naprawdê ³adnie do Emi, mówi±c te oto s³owa:
-No có¿...Noc siê ju¿ zbli¿a, mój namiot jest dwuosobowy....Nie mia³bym nic przeciwko temu, gdyby¶ zosta³a przenocowaæ i poczekaæ na zarz±dcê. Co ty na to?-zaproponowa³, uk³adaj±c swoj± samurajsk± zbrojê w równy kwadracik, kosteczkê. Rzecz jasna patrzy³ tak¿e na piêkne cia³o chuuninki.
Czy nie ma w tym ¿adnego haczyka? Spyta³a i naci±gnê³a sobie rami±czko od stanika tak ¿e jej jêdrne piersi podskoczy³y najpierw do góry a potem na dó³. Dalej sta³a w samej bieli¼nie.
-Haczyk bêdzie tylko wtedy, gdy sama taki mi podsuniesz...-za¿artowa³ krn±brnie, wstaj±c z ziemi by rozprostowaæ zmêczone od marszu i walki kolana. Piêkno, jakim szczyci³a siê Emi by³o wrêcz nie do opisania, wiêc szansa na poderwanie dziewczyny na jedn± noc by³a bardzo, ale to bardzo malutka, wrêcz nik³a, niewidoczna. Io s³yn±³ jednak z ryzykowania, wiêc spokojnie podszed³ do chuuninki, spogl±daj±c to raz na jej górn± bieliznê, a oczy. Oczekiwa³ od niej mi³ej, przyjaznej odpowiedzi na "TAK".
U¶miechnê³a siê do niego i odwróci³a po chwili. Wybacz ale muszê siê umyæ po drodze widzia³am staw wiêc zaraz wrócê. Posz³a przed siebie i dosz³a do wielkiego ¶ladu by³a tu strasznie wysoka trawa wiêc gdyby kto¶ siê w niej ukry³ nie by³o by nikogo widaæ. Rozebra³a siê do naga i wesz³a do wody wolnym krokiem stanê³a gdy woda siêga³a jej do pêpka i zaczê³a siê myæ widaæ jej by³o ca³y biust (^^).
Io, licz±c na u¶miech szczê¶cia i woli boskiej, pod±¿y³ bezg³o¶nie za Emi, uwa¿aj±c na jej jakiekolwiek ruchy. Wiedzia³, ¿e zwyk³e odwrócenie siê dziewczyny wi±¿e siê z odkryciem, wiêc unika³ zbyt otwartych terenów. Skaka³ z miejsca na miejsce( krzaka na krzaka), znikaj±c w cieniu przedmiotów poddanych zachodowi s³oñca. Ten zabieg ukrywania siê rzecz jasna nie poszed³ na marne. Dowódca samurajów móg³ popatrzyæ sobie na piêkne cia³o chuuninki, i niczym znany wielu ludziom Jiraya, wyj±³ notesik, by...nie, nie pisaæ opowie¶æ, lecz by wraz z podgl±daniem rysowaæ Emi.
Posz³a trochê bli¿ej brzegu teraz mo¿na by³o zobaczyæ jej dolne jaki i górne partie cia³a n ie jedna osoba chcia³a by to zobaczyæ. Emi my³a teraz swoje jêdrne piersi, Shima która przysz³a razem z ni± siedzia³a na ga³êzi drzewa.
Io, oczarowany piêknem kociej nimfy, skupi³ siê na tyle, by z resztek swojej energii chakry, stworzyæ wysoki s³up z Emi na szczycie. Tak w³a¶nie zrobi³. Grunt pod boskimi stopami dziewczyny po prostu zacz±³ pi±æ siê w górê wraz z ni±, przez co uniemo¿liwi³ jej jak±kolwiek ucieczkê...choæ to ¼le dobrane s³owo.
-Przepraszam panienko!-krzykn±³, tworz±c ten sam s³up, by byæ bli¿ej Emi, na tej samej wysoko¶ci-Nie mog³em siê jednak powstrzymaæ, by nie spróbowaæ...Jeste¶ piêkna, wiesz?
Poczu³a ¿e podnosi siê do góry i nagle zobaczy³a dowódcê. Zakry³a siê rêkami Co siê dzieje? krzyknê³a Gdy powiedzia³ jej ¿e jet piêkna ona odpar³a dalej zakrywaj±c siê rêkami. Wiem nie jeden to mówi³
Za zwyk³ym pstrykniêciem palców obydwa s³upy po³±czy³y siê w dobrej jako¶ci ma³y most, dziêki czemu samuraj móg³ spokojnie podej¶æ do Emi, ogarniaj±c te b³ogos³awieñstwa swoim wzrokiem. Gdy ju¿ to zrobi³, po prostu obj±³ koci± panienkê, panuj±c nad sob±, co w przypadku tak piêknej istoty nie by³o do wykonania. Ale tak tylko na razie.
-Muszê powiedzieæ, panienko Emi, ¿e jestem pe³en podziwu co do twoich umiejêtno¶ci...i nie tylko. Je¶li chcesz, to mogê pokazaæ ci, jak bardzo...-u¶miechn±³ siê, tworz±c z warg tak zwanego "amanta". Neko nie ujdzie p³azem konfrontacja jako taka z napalonym wojownikiem (xD)
Odwróci³a Twarz od samuraja I powiedzia³a Zostaw mnie. Dalej tkwi³a w nago¶ci. Proszê pu¶æ mnie. Powiedzia³a cicho. *Co ty sobie wyobra¿asz ?*
-Przepraszam, pewnie my¶lisz, ¿e mam ochotê na to, co teoretycznie mogê z ka¿d±... Ja jednak proszê o pozwolenie, gdy¿ chcia³em ciê narysowaæ, panienko. Taka piêkna istota jak ty zas³uguje na uwiecznienie...szczególnie, gdy w tle zachodzi s³oñce...-spojrza³ prosz±co na Emi, pokazuj±c jej szkic portretu w rysowniku. Trzeba przyznaæ, ¿e jak na wojownika i "samca alfê", Io mia³ dar, talent do korzystania z o³ówka. Mo¿na by³o siê pokusiæ o stwierdzenie, ¿e ma jakie¶ powi±zanie z rodem Gashi. Warto te¿ dodaæ, ¿e na znak protestu Neko, po prostu pu¶ci³ j±, by nie zra¿aæ
Na pewno chcesz mnie tylko namalowaæ? Spyta³a chowaj±c twarz. Bo je¶li tak to na to chyba mogê siê zgodziæ. Spyta³a i pomy¶la³a *Bo je¶li chodzi o co¶ wiêcej to mo¿e przydarzyæ siê co¶ z³ego.* Podnios³a twarz i spojrza³a na dowódcê.
-Och, có¿ to bêdzie za uczta dla moich oczu!-powiedzia³ g³o¶no, przygotowuj±c siê do uwiecznienia Emi na kartce papieru. Wpierw ustawi³ j± pod s³oñce, by promienie gor±cej gwiazdy obejmowa³y j± jak w mi³osnym u¶cisku. Lekki zefir towarzysz±cy zachodowi jedynie pomóg³ arty¶cie, gdy¿ on sam nie lubi³ postaci "zamar³ych".
Z lekkim wzruszeniem na twarzy Io zacz±³ rysowaæ piêkn± chuuninkê wraz z Shim±. Wypad³o to ca³kiem, ca³kiem nie¼le, choæ niestety zajê³o to sporo czasu jak na zwyk³y niezwyk³y rysunek....Nast±pi³ poranek dnia nastêpnego
~~~~~~~~
Emi obudzi³a siê w namiocie, jednak nie w pokoju dowódcy. Le¿a³a w g±szczu ciep³ych, miêkkich poduszek ró¿nych barw. Na ma³ym stoliku le¿a³o jej uprane ubranie, a Shima natomiast smacznie spa³a tu¿ obok niego. Pierwsze, co trafi³o do uszu kociej dziewczyny by³ gwar i ha³as pochodz±cy z dworu. Czy¿by zarz±dca wreszcie przyjecha³?
Obudzona gwarem wsta³a i przeci±gnê³a siê rozejrza³a siê po pomieszczeniu i podesz³a do miejsca w którym le¿a³o jej ubranie. Przebra³a siê i wyjrza³a z namiotu w którym spêdzi³a noc.
Tu¿ przy klatce z behemotem w ¶rodku, która usytuowana by³a niedaleko namiotów, sta³a poka¼na grupa mê¿czyzn. Oprócz dziesiêciu samurajów wraz z Io by³ w¶ród nich kto¶ jeszcze. Mê¿czyzna w jesieni wieku, odznaczaj±cy siê do¶æ siw± bródk± siêgaj±c± do pasa, przypatrywa³ bestii, stukaj±c swoj± czarn± lask± o kraty, jakby sprawdzaj±c jako¶æ i stan substancji. Maj±c na sobie czerwony p³aszcz zarz±dcy doskonale... nie zlewa³ siê z t³em.

Gdy Emi wysz³a z namiotu, go¶æ kompanii odwróci³ siê w stronê damy, k³aniaj±c siê nisko. Normalnie nie jak urzêdnik.
-Ach, to ty zapewne jeste¶ t± piêkn± panienk±, która pomog³a moim s³ugom z³apaæ stwora, prawda?-spyta³, u¶miechaj±c siê w jej stronê.
Podesz³a z u¶miechem na twarzy. Tak to ja. U¶miechnê³a siê A pan zapewne jest zarz±dc± ? Spyta³a drapi±c siê za kocim uchem. Wygl±da³a tak s³odko (Kawaii ) Spojrza³a na zamkniêtego w klatce bechemota. Nagle z namiotu wysz³a Shima i stanê³a przy nodze Emi. Emi popatrzy³a na ni± i pomy¶la³a *Dobrze siê wczoraj spisa³a¶ maleñka*
-Tak, to ja, jednak mów do mnie Sho. Takie panny jak ty zas³uguj± na specjalne wzglêdy i traktowanie...-ponownie siê uk³oni³, szarmancko ca³uj±c prawy nadgarstek Emi. Najwidoczniej kultura i d¿entelmeñstwo przychodzi wraz z wiekiem, co mia³oby w sumie sens.
-W³a¶nie patrzy³em co u mojego "zwierza"-zacz±³ nowy temat, nie odrywaj±c wzroku od kociej panienki.-Jestem pod wra¿eniem twoich i waszych równie¿, panowie, umiejêtno¶ci tropicielskich. Zastanawia³a¶ siê mo¿e jak móg³bym ciê wynagrodziæ?-spyta³ na koniec, patrz±c na niezwyk³e uszka Emi.
*Hmm nie zawsze mo¿na spotkaæ takiego d¿entelmena * Pomy¶la³a gdy poca³owa³ j± w nadgarstek. Gdy zapyta³ j± o wynagrodzenie odpar³a Nie zastanawia³am siê nad tym. U¶miechnê³a siê i spojrza³a na Shime.
-Och, skromna i piêkna, w dodatku z kotem..uczcie siê panowie a nie by¶cie tylko cha³tu¿yli po barach i gospodach!-rzek³ do samurajów, by znów skoncentrowaæ siê na s³odkiej panience. Z lewej kieszeni swojego ekstrawaganckiego ubioru wyj±³ list zapieczêtowany zwyk³ym odciskiem. Ruchem d³oni rozerwa³ zamkniêcie i wydoby³ ze ¶rodka bardzo ³adn± sumkê bo a¿ 450y. Pieni±dze te wsun± do r±czki Emi, u¶miechaj±c siê do niej i milcz±c, jak to na gentlemana przysta³o.
~~~~~~~
Tymczasem obok ca³ego zbiorowiska mê¿czyzn i "rodzynka", chuuninki, przeje¿d¿a³ powóz wioz±cy listy do Kusy. Wo¼nica zatrzyma³ siê, by przyjrzeæ uwa¿nie tajemniczej, potwornej istocie.
Wziê³a pieni±dze i uk³oni³a siê w ramach podziêkowañ. Arigato. Podnios³a wzrok do góry i powiedzia³a. Moje zadanie zosta³o wykonane czy mam pomóc w czym¶ jeszcze?
Sho, przez chwilê wpatruj±c w piêkne niebo, nastêpnie w powóz, a potem znów w oczy Emi, poprawi³ p³aszcz, mówi±c krótko:
-To wszystko. Jeszcze raz dziêkujê.-wycofa³ siê do grupy swoich samurajów, by omówiæ z nimi wszystko co zrobi z z³apanym behemotem. Na tym ta historia by siê skoñczy³a, gdyby nie zaczepka m³odego, zmêczonego jazd± listonosza. Ten, ubrany w swój niebieski uniform pracownika poczty, podszed³ do chuuninki, wysondowaæ pewn± sprawê:
-Przepraszam, panienko...co tu siê dzieje?-mo¿e by³a to g³upia sprawa, jednak warto odpowiedzieæ....a mo¿e nie?
To ja siê ju¿ po¿egnam Zaczê³a i¶æ przed siebie ale nagle zaczepi³ j± jaki¶ cz³owiek pytaj±c siê o to co siê tu dziej Nie wiem czy mogê zdradziæ t± informacjê powiedzia³a wprost. I u¶miechnê³a siê do mê¿czyzny. Shima sta³a ca³y czas u jej boku
Listonosz, przegryzaj±c doln± wargê z zestresowania i zaciekawienia, w jednej chwili zmieni³ wyraz twarzy na taki bardziej zawiedziony. By³ lekko zszokowany tym, ¿e mo¿e popatrzeæ na ziemnego giganta, ale nie mo¿e dowiedzieæ siê nawet najmniejszej informacji. Postanowi³ utopiæ t± sprawê w g±szczu listów znajduj±cych siê w jego br±zowej, skórzanej torbie. Otwieraj±c j±, tak rzek³ do Emi:
-No nic, muszê w takim razie jechaæ dalej. Czeka mnie jeszcze sporo poczty do rozdania. Hej! Ty pochodzisz pewnie z Kusy. Jak siê nazywasz?-ostatnie s³owa wypowiedzia³, gdy przekartkowywa³ masê listów.
Tak jestem z Kusy a nazywam siê Emi Neko. Powiedzia³a i podnios³a g³owê wysoko do góry. *ciekawe czemu pyta* U¶miechnê³a siê i powiedzia³a Co w zwi±zku z tym ¿e jestem z Kusy?
Listonosz, zapamiêtuj±c dane osobowe dziewczyny, wygrzeba³ z podrêcznej torby jeden list zawarty w zielonej kopercie ze znaczkiem Konohy. Przedmiot ten wrêczy³ panience, uk³oni³ siê nisko wraz z machniêciem czapk±, by zaraz potem udaæ siê spowrotem do powozu i odjechaæ. Mia³ ju¿ jedn± osobê z g³owy, a nawet pomocne.
Chuuninka, gdy otworzy ten tajemniczy list, bêdzie mog³a ujrzeæ czytelne, ³adne pismo spod pióra Hanity Hyuugi.

Droga Emi,
Mimo tego, ¿e ma³o siê znamy i pozna³am Ciê w gabinecie Jeng, serdecznie u¶ciska³abym i wyca³owa³abym twoj± osóbkê, gdyby przysz³a mnie odwiedziæ w konohañskim szpitalu. W³a¶nie bêdê rodziæ dziecko, wiêc wsparcie z ka¿dej strony jest dla mnie bardzo wa¿ne.

H.H

Koniec misji rangi B
Zdobywasz 300y(przepraszam, pomyli³am siê), 50Pch i 7pkt
Po przeczytaniu listu od Hanity Usmiechnê³a siê do siebie *Na pewno przyjdê*
Królewno musimy wybraæ siê do Konochy Powiedzia³a do Shimy i zaczê³a i¶æ w stronê g³ównej bramy wioski.
Szed³em powoli od strony bambusowego lasu. Od czasu do czasu rzuca³em przelotne spojrzenie do ty³u. Kiedy doszed³em do mostu zatrzyma³em siê na chwilê i spojrza³em w dó³ przepa¶ci. Po chwili ruszy³em dalej, a kiedy przeszed³em na drug± stronê skrêci³em w las. Kisame by³ ca³y czas o kilka metrów odemnie.
Nic wiêcej nie przerwa³o twojego spokoju ani Kisame. Z ty³u nie widzia³e¶ nic niepokoj±cego. Twój kocurek powoli drepta³ sobie zachowuj±c równ± odleg³o¶æ od ciebie.
Na most wjecha³ wóz jakiego¶ handlarza. Zwyk³y drewniany okryty wóz. Mê¿czyzna wygl±daj±cy na trzydzie¶ci lat w ubraniu ¶redniej klasy kupca. Nic nadzwyczajnego w nich nie zauwa¿y³e¶. Przystan±³ pod koniec mostu tarasuj±c ci drogê.
- Witajcie ch³opaszku - powiedzia³ mê¿czyzna pochylaj±c g³owê przytrzymuj±c swój zielony kapelusik po czym zapyta³. - Wy¶cie z tych ziem ?
Stoj±c w miejscu, przygl±da³em siê spokojnie, nadje¿d¿aj±cemu wozowi. Kiedy handlarz zada³ pytanie odpowiedzia³em. -Owszem jestem mieszkañcem tego kraju-. Kisame w tym czasie wskoczy³ na wóz i zacz±³ po nim ³aziæ w±chaj±c p³achtê.
Twój kocurek nic podejrzanego nie wyw±cha³. Kupiec za¶ nie wygl±da³ na przestraszonego gdy twój kotek zacz±³ chodzic po jego wozie. Wyglada³ na zupe³nie spokojnego.
- Którêdy wiêc muszê pojechac by dotrzec do waszej mie¶ciny? Wiozê antyki na sprzedarz do waszego muzeum. Chcia³by¶ mo¿e co¶ kupic po ni¿szej cenie? - zapyta³ z u¶miechem. Chod¼ nie by³ bogaczem, a zarazem nie nale¿a³ do biedoty wygl±da³ na radosnego i mi³ego cz³owieka. Z pewno¶ci± nie rz±dzi³a nim chciwo¶c.
-Jed¼ dalej drog±, ja kupowaæ nie bêdê- Odpowiedzia³em i zawo³a³em kota do siebie. Ten zeskoczy³ z wozu i podszed³ do mnie, Ruszyli¶my oboje w kierunku ³±k. Szed³em powoli raz zerkn±³em za siebie i spojrza³em na handlarza. Potem zniknêli¶my w lesie.<NMM>
Bardzo szybko, podró¿uj±c z kraju Kamienia, przyby³ na ten s³awny most. Ma on ju¿ nieskaziteln± s³awê, oraz jest pewnego rodzaju symbolem kraju trawy, niemal¿e tak jak pomniki Hokage, czy te przypominaj±ce starcie pomiêdzy Madara no Uchiha a przysz³ym pierwszym Hokage... Ehhh, wspomnienia...

Zanurzaj±c siê w my¶lach, Atsui chwilowo zdawa³ siê traciæ kontakt z rzeczywisto¶ci±...
Z zamy¶lenia przerwa³ ci wóz który do ciebie podjecha³. Zwyk³y lecz masywny drewniany wóz okryty bia³ym materia³em wy³o¿onym na okr±glawym metalowym stelarzu. Trzy br±zowe konie jednej ma¶ci i siedz±cy na wozie, trzymaj±cy lejce mê¿czyzna oko³o trzydziestoletni. Kupicec, bo na takiego wygl±da³, by³ ubrany w ¶redniej klasy ciuchy sk³adaj±ce sie z zielonych butów, kubraka i kapelusza z czerwonym piórem, br±zowych spodni i bia³ej koszuli.
- Witajcie panie - powiedzia³ rado¶nie i zbli¿y³ siê do ciebie po czym zatrzyma³ - Chcia³by¶ mo¿e kupic co¶ z moich antyków, czy móg³bym liczyc dodatowo na twoj± pomoc bo widzisz mój drogi koñ mój jeden kuleje,a nie chce go zbyt przemêczac ... znasz siê mo¿e na medycynie?
Atsui podniós³ g³owê, po czym popatrzy³ na handlarza, nastêpnie na jego karawanê a na koñcu na konia:
-"Znam siê na tyle, aby stwierdziæ i¿ kulej±cego konia, nale¿y Dobiæ. To dla jego dobra."- wyda³ swój osobisty os±d.Po czym z niemal¿e równ± gracj± kontynuowa³ dialog:
-"Chyba ¿e mia³e¶ na my¶li inn± pomoc, kupcze..."- powiedzia³ na g³os, po czym doda³ w my¶lach:
-"Opiekuj±c siê Twoim towarem...."-
Na jego twarzy zawita³ wymuszony u¶miech...
Handlarz zrobi³ zaduman± minê. Widaæ by³o ¿e nie chcia³ pozbyæ siê swego konia, ale zarazem tak¿e namy¶li³ siê ¿e bêdzie to z³y pomys³ by koñ jeszcze cierpia³.
- To co mam czyniæ drogi panie? - zapyta³ siê ciebie - zabiæ?
Ciê¿ki dylemat. Konie nie s± tanie tym bardziej w tych stronach, jednak mê¿czyzna mia³ swoje sumienie lecz ci±gle by³ nadziei ¿e jest inne wyj¶cie.
Atsui jeszcze raz spojrza³ na handlarza:
-"Twój koñ, ju¿ raczej nigdy nie wróci do swojego poprzedniego stanu. Je¿eli naprawdê chcesz dla niego, dobrze, powiniene¶ go zabiæ..."-
Zwykli ludzie, maj± sumienie. Przynajmniej powinni je mieæ, wiêc to prawdopodobnie dlatego handlarz powstrzymywa³ siê od swoich decyzji. Mo¿e wypada³o udzieliæ mu pocieszenia? Powiedzieæ to co zechcia³by us³yszeæ?:
-"Z drugiej jednak strony, niedaleko jest ma³a wioska. Przynajmniej tak twierdz± drogowskazy. Mo¿liwe, ¿e to w³asnie tam znajdziesz Medyka, który móg³by Ci pomóc. To twój koñ, decyzja nale¿y do Ciebie."-
Mo¿e nie zabrzmia³o to szczególnie przyja¼nie, ale prawdopodobnie w³a¶nie to handlarz chcia³ us³yszeæ.
Mia³e¶ racjê handlarz w³a¶nie to chcia³ us³yszeæ. Widaæ by³o ¿e na jego twarzy pojawi³a siê rado¶æ ¿e mo¿e ocaliæ swojego konia. Zszed³ z wozu, podszed³ do konia i go poklepa³ po czym zwróci³ siê do ciebie.
- Wiêc którêdy powinienem pod±¿yæ do tej wioski? - zapyta³ siê po czym doda³- Czy chcia³by¶ wiêc cos kupiæ za ni¿sza cenê z moich zbirów?
Wiedzia³e¶ tylko tyle ¿e sprzedaje antyki, czym by³y te stare przedmioty nie mia³e¶ pojêcia. Czy stare zegary stoj±ce i meble, czy obrazy, czy broñ czy amulety...
-"Znajdujemy siê na drodze handlowej. Potwierdza to twoja obecno¶æ tutaj. Wiêc je¿eli zejdziesz mostu i udasz siê prosto, ci±gle t± sam±, brukowan± drog±, dotrzesz do wioski. To jest akurat bardzo dobrze oznakowane, nie sposób siê zgubiæ."- Popisa³ siê swoj± wiedz± na temat geografii oraz systemów orientacji w terenie. Mimo i¿ wiêcej nie by³ w stanie pomóc, pchniêty przez czyst± ciekawo¶æ, postanowi³ zapytaæ:
-"A co sprzedajesz, podró¿niku? Prawdê mówi±c, jestem do¶æ specyficznym typem konsumenta..."- Zaznaczy³ ten oczywisty fakt, niemal¿e tak jakby nie by³o go w ogóle widaæ...
- Dziêkujê, dziêkujê ... w takim razie dam sobie radê - powiedzia³ mê¿czyzna po czym skierowa³ siê ku ty³owy wozu zachêcaj±c ciê do zbli¿enia do niego. Rozs³oni³ p³achtê, otworzyl drewnian± ¶ciankê i wszed³ do ¶rodka. Zobaczy³e¶ tam du¿o masywnych drewnianych rupieci. Kilka mebli z prawdziwego dêbu, stare skrzynie oraz szparga³y schowane pod starymi szmatami.
- Spodziewam siê ¿e poszukujesz czego¶ bardziej ciekawego ni¿ meble? Poszukujesz bi¿uterii, broni, cennych drobazgów czy czego¶ innego? - zapyta³ mê¿czyzna
Atsui pokiwa³ g³ow±, po czym rzek³:
-"Poszukujê- to zbyt mocne s³owo. By³bym ewentualnie zainteresowany byæ mo¿e bi¿uteri±, jakimi¶ drobiazgami oraz prawdopodobnie "czym¶ innym", je¿eli siê rozumiemy. Handel Broni± to ryzykowny biznes. Wiele osób pragnie zdobyæ j± z nielegalnych ¼róde³, dlatego robiê zakupy u zaufanych osób oraz z pewnego ¼ród³a..."- Powiedzia³ pewny siebie, po czym co¶ poprawi³ pod p³aszczem, daj±c do zrozumienia i¿ jest znakomicie wyposa¿ony...Humh, jak zwyjkkle brak subtelno¶ci..