grueneberg

1. Ryuoni Zettakuri
2. Chunnin
3. 1600 PCh
4. 18 lat
5. Jutsu:
1) Suigadan[B] (150) Ko³o mia¿d¿±cej wody
2) Kiri Gakure no Jutsu [B] (200) Mg³a
3) Kokuun no Jutsu [B] (?) Deszcz oleju
4) Kage Bushin no Jutsu [A] (200) Klony
5) Kawarimi no jutsu [E] (100) Podmiana z przedmiotem
6) Kai [E] (100) Rozproszenie genjutsu

Chcê siê nauczyæ: Baku Suishouha [A] koszt 450

Dzieñ I

Ryu le¿a³ w szpitalu w Konoha, po jednej z przegranych walk... Patrzy³ siê tempo w sufit, choæ nie skupia³ wzroku na jakim¶ konkretnym punkcie... By³ pogr±¿ony w my¶lach, dotycz±cych pokonania przeciwnika na odleg³o¶æ... Przekl±³ na g³os fakt, ¿e zna tylko techniki, do których potrzeba wodnego zbiornika... Przekl±³ równie¿(Tym razem w my¶lach), ¿e nie potrafi kompletnie pokonaæ przeciwnika na odleg³o¶æ... Zwlek³ siê z ³ó¿ka... Baardzo, bardzo powoli... Rêka i noga wci±¿ bola³y... Podobnie jak zraniony wcze¶niej brzuch... Niestety standardowo, jak niemal codziennie bola³a równie¿ g³owa... Jakby mia³o j± rozsadziæ... Wzi±³ szklankê wody ze stolika i podszed³ do okna... Otworzy³ je i usiad³ na parapecie, by delektowaæ siê ch³odnym powiewem... Uwielbia³ ch³ód... Przynosi³ spokój i orze¼wia³ jego umys³... Czemu nie mia³by nauczyæ siê jakiej¶ nowej techniki..? Chocia¿ jedyny ¿ywio³, jaki potrafi³ wykorzystywaæ to suiton, wci±¿ w wodnym repertuarze powinna siê znale¼æ jaka¶ dystansowa technika, niewymagaj±ca zbiornika wodnego... s³ysza³ kiedy¶ o jutsu Baku Suishouha... Najpewniej by³o ono jednak za trudne na jego umiejêtno¶ci pos³ugiwania siê chakr±...Choæ kto wie? Wypi³ trochê wody... Od³o¿y³ szklankê na stolik. Zdj±³ z wieszaka lekko poszarpany p³aszcz bez jednego z rêkawów... Musi kupiæ nowy... Walki s± kosztowne... Podszed³ do okna, bior±c po drodze miecz oparty o szpitalne ³ó¿ko. Postawi³ nogê na parapecie i nie martwi±c siê o pó¼niejsze problemy z opuszczeniem szpitalu, wyskoczy³ przez okno. Wskoczy³ na drzewo. Z niego zszed³ na trawê przy budynku. Przypi±³ miecz na plecach, w³o¿y³ rêce w kieszenie i jak gdyby nigdy nic, poszed³ w swoj± stronê... Po d³ugim dniu bezskutecznego szukania biblioteki ze zwojem Baku Suishouha, wszed³ do jakiego¶ obskurnego, pe³nego kurzu baru... By³ ju¿ kiedy¶ w podobnym... W sumie wcze¶niej spotka³ w takim pijaka, który powiedzia³ mu o organizacji KnH... Usiad³ przy ladzie z jedyn± ksi±¿k± o wodnych jutsu, jakie uda³o mu siê znale¼æ... By³y to raczej informacje o ich dzia³aniu, historie wymy¶lania i wymienienie s³awnych postaci u¿ywaj±cych ich w wa¿nych momentach historii... jednym s³owem nuda dla wojownika... Wtem Poczu³ ohydny zapach alkoholu i potu, bij±cy od jego prawej strony. Szybko odwróci³ g³owê i spojrza³ na jakiego¶ nieogolonego, brudnego lumpa... Czego innego mia³ siê spodziewaæ po takim lokalu?
-Eee...
Chcia³ zacz±æ, jednak ''cz³owiek'' mu przerwa³.
-Widzê, ¿e studiujecie panie ciekaw± ksi±¿kê...
Ryu pomy¶la³ o ob³udzie i naci±ganiu...
-To mo¿e w prost..?
Powiedzia³ ogl±daj±c dziuraw±, zielonoszar± koszulê cz³owieka...
-W prost? Hah! M±dry¶ Panie! Masz racjê, mam do Ciebie interes... Otó¿... Mogê za³atwiæ specjalnie dla Ciebie zwój, z jakimkolwiek, choæby rzadkim jutsu... Pomijaj±c rzecz jasna zwoje z zakazanymi technikami... Jak widzê...
Tu wsadzi³ ³eb pomiêdzy Ryu a ksi±¿kê.
-... Szukasz Panie czego¶ o... Ba-ku.. Siu... Suishooo-uha
Niezdarnie przeliterowa³ nazwê jutsu...
- Jak mo¿esz za³atwiæ co¶, czego nazwy nawet nie znasz?
- Nie martwcie siê, Panie... Nie ja za³atwiam... Jestem tylko po¶rednikiem... Widzicie... Trzeba co¶ zrobiæ...
Wiedzia³em... Pomy¶la³ Ryu.
-Kto¶ chce, by¶ to Ty zrobi³ to co¶!
Ryu zacz±³ masowaæ pulsuj±c± skroñ...
-Tak...
Kontynuowa³ pijak.
-Widzicie... Jest co¶, co utraci³ pewien bardzo szanowany mê¿czyzna... To co¶ znajduje siê w skrzynce, któr± zabra³a trójka ninja...
Ryu przewróci³ oczami(Jednym... #.> ).
-Tak... Musi Pan tylko odnale¼æ skrzynkê i przynie¶æ j± z powrotem do mnie.
Pijak zacz±³ siê jeszcze bardziej pociæ... Ryu zdenerwowa³ siê. Uderzy³ d³oni± o ladê. Podniós³ siê i chwyci³ pijaka za koszulê.
-Cz³owieku... Gdzie..?
Powiedzia³ powoli, choæ widaæ, ¿e by³ bardzo zdenerwowany...
-Em... Jaskinia w górach na zachód...
Ryu przewróci³ okiem.
-Je¶li zwój nie bêdzie dzia³aæ, nim zginiesz zmuszê ciê do ze¿arcia po³owy w³asnych wnêtrzno¶ci.
Po tych s³owach pu¶ci³ cz³owieka.
-Chcê wiêcej ni¿ jeden zwój...
Spojrza³ na otwart± ksi±¿kê
-Za³atw te¿ Suiton No Yoroi!
Powiedzia³ i spojrza³ siê na niego swoim podkr±¿onym okiem...
-Bêdê tu pod wieczór...
Rzuci³ wychodz±c.
Uda³ siê do gór, o których mówi³ menel... Nie by³y strasznie daleko... By³y jednak na tyle du¿e, by musia³ spêdziæ ca³e popo³udnie na przeszukiwaniu kolejnych jaskiñ... W jednej z takich napotka³ w reszcie jakich¶ ludzi... Trójkê... Jeden w³a¶nie zdejmowa³ z twarzy maskê, ods³aniaj±c ochraniacz ze znakiem Kusy... Ryu spokojnie wyj±³ miecz. Je¶li to nie oni... To w koñcu kto siê bêdzie martwi³ 3 cia³ami obcego kraju... Z przeciwnikami nie by³o trudno... Kunaiem nie zablokujesz zbyt skutecznie miecza... Zw³aszcza tak du¿ego... Ryu zabra³ skrzynkê. Postanowi³ jej nie otwieraæ... Uzna³, ¿e lepiej te¿ nie trz±¶æ ja zbytnie, kiedy nie zna siê zawarto¶ci... Gdy doszed³ z powrotem do baru, by³ ju¿ pó¼ni wieczór... Zobaczy³ pokornie czekaj±cego pijaka... ¦mierdzia³ jeszcze bardziej... Tym razem mia³ na sobie jaki¶ stary p³aszcz... Ryu uzna³, ¿e wygl±da w nim jak stary Rosjanin... Jego umys³ przeanalizowa³ przez chwilê Rosja-Nin...
-Ahhh... Widzê, ze ma pan ju¿ skrzynkê!
Pijak odwróci³ siê w jego stronê i z wyra¼n± ulg± wyj±³ spod p³aszcza tubê.
-Proszê, proszê... Jest tu co pan chcia³!
Powiedzia³ menel, pokazuj±c ubytki w po¿ó³k³ym uzêbieniu...
-Teraz proszê daæ mi skrzynkê!
Ca³y czas u¶miechaj±c siê, wyci±gn±³ z tuby dwa zwoje, pokazuj±c ich zawarto¶æ... Wydawa³y siê kompletne... Ryu skin±³ g³ow±... W razie czego znajdzie tego cz³owieka... Nie wa¿ne jak bêdzie to trudne... Przekaza³ cz³owiekowi skrzynkê w nadziei, ¿e ju¿ nie bêdzie musia³ siê z nim spotykaæ...
Poszed³ nad rzekê... Usiad³ na trawiastym zboczu. Wyj±³ z tuby obydwa zwoje... Na szczê¶cie nie zd±¿y³y przesi±kn±æ ''zapachem'' pijaka... Zacz±³ studiowaæ zawarto¶æ Baku Suishouha... Uzna³ jednak, ¿e nie bêdzie zbyt wielkiego sensu zaczynaæ o tej porze... Spojrza³ na wschodz±cy ksiê¿yc... Odszed³ w stronê szpitalu... Mozê go tam jeszcze przyjm±...

Dzieñ II (Gratulujê, je¶li doczyta³e¶/a¶ a¿ tutaj^^)

Po tym, kiedy znów wy¶lizgn±³ siê ze szpitala, uda³ siê w to samo miejsce ko³o rzeki, co wczorajszego wieczora... Otworzy³ zwój Baku Suishouha i jeszcze raz sprawdzi³ zawarto¶æ... Pieczêcie... Nie lubi³ ich... To ¶mieszne wyginanie palców... Zajê³o mu bardzo d³ugo nauczenie siê wszystkich pieczêci... Samo to trwa³o ze 3 godziny... Ka¿d± pieczêæ studiowa³ osobno i przypomina³ sobie jej dok³adne u³o¿enie...
-Utrapienie...
Nastêpnie zabra³ siê do szybszego sk³adania... Oczywi¶cie nie oby³o siê bez pomy³ek przy coraz szybszym sk³adaniu...
-Nie ma rady... Podczas walki muszê sobie z tym radziæ jak najszybciej...
Po kolejnej nauce jutsu uzna³, ze raczej nic dzi¶ wiêcej nie wskóra... Musia³ te¿ ostatecznie wróciæ do szpitala na tyle szybko, by nikt go ponownie nie opieprzy³ za opuszczanie go...

Dzieñ III

Ponownie poszed³ nad rzekê... Choæ tym razem po wczorajszej ucieczce wzmocniono dy¿ur przy jego pokoju... Có¿... W ka¿dym razie Ryu ponownie by³ na zboczu. Powtórzy³ szybko pieczêcie, które mia³ z³o¿yæ przy wykonywaniu Baku Suishouha. Tym razem posz³o mu z nimi o wiele szybciej... Tylko godzina na lepsze opanowanie ich...
-Gdy siê czego¶ u¿ywa codziennie, to przychodzi o wiele ³atwiej...
Stwierdzi³. Ponownie zajrza³ do zwoju... Teraz chakra... Skumulowaæ j± w sutach i prze³yku... To mog³o byæ ciê¿kie... Z tym te¿ zawsze mia³ problemy przy wykonywaniu jutsu... Nie wiedzia³ jak to zrobiæ... Usiad³ na trawie i stara³ siê zacz±æ ''odczuwaæ'' jako¶ wy¿ej wymienione... Zamkn±³ oczy i siedzia³ tak przez wiêkszo¶æ dnie, co chwilê otwieraj±c usta, staraj±c siê niby wylaæ z siebie wodê... Od dawna zaczyna³ ''co¶'' czuæ... Jednak by³o to w tedy zdecydowanie za ma³e i nie trwa³e uczucie... jakby kilkusekundowe mu¶niêcie chakr±, którego nie móg³ zatrzymaæ w jednym miejscu... Gdy nauczy³ siê ju¿ osobno odczuwaæ zarówno gard³o, usta i prze³yk, próbowa³ ³±czyæ je po kolei... Osobno wychodzi³o mu to znacznie ³atwiej i powoli nawet mia³ problemy ze skumulowaniem ponownie chakry w jednym miejscu... Uzna³, ¿e by nie mieæ jeszcze wiêkszych problemów w szpitalu, powinien udaæ siê z powrotem do swojego pokoju...

Dzieñ IV

Tym razem nie uda³o mu siê wydostaæ ze szpitala... Pilnowano go ju¿ tak bardzo, ¿e je¶li chcia³by tu zostaæ na noc, musia³by siedzieæ w pokoju przez ca³y czas... Chc± mieæ zalany szpital? Proszê bardzo... Ryu Koncentrowa³ siê w ciszy... Wci±¿ nie wiedzia³, jak dok³adnie to zrobiæ... Spojrza³ na szklankê wody na stoliku obok ³ó¿ka... Pomy¶la³, ¿e takiej koncentracji powinno towarzyszyæ uczucie ch³odu wody, przechodz±cej przez prze³yk... Stara³ siê wyczuæ to w ustach... Ch³odne uczucie jednak nie przychodzi³o... Siêgn±³ po szklankê... Wypi³ trochê wody, staraj±c siê dok³adnie poczuæ, jak ta przep³ywa przez niego... Stara³ siê w ten sposób dok³adnie nauczyæ wyczuwania po kolei ka¿dego z tych miejsc...
-Woda mi siê skoñczy³a...
Powiedzia³ do siebie po pewnym czasie prób... Po kilku godzinach wo³ania pielêgniarki o kolejne szklanki, mia³ ju¿ tego do¶æ... Postanowi³, ¿e porówna³ to uczucie ju¿ do¶æ wiele razy, by teraz jego chakra przep³ywa³a poprawnie...

Dzieñ V

Tego dnia równie¿ siedzia³ w szpitalu... Chcia³ udoskonaliæ swój przep³yw chakry a do tego nie potrzebowa³ wychodziæ... Wola³ by nagle silny strumieñ wody, przez pomy³kê nie urwa³ mu ³ba... Gard³o, prze³yk, usta... Powtarza³ sobie, po kolei koncentruj±c chakrê w tych miejscach... Zastanawia³ siê, czy lepiej próbowaæ z tak± kolejno¶ci±, czy mo¿e wszêdzie na raz... Postanowi³, ¿e najpierw spróbuje wszêdzie na raz...Skoncentrowa³ chakrê wszêdzie na raz... Wysz³o dobrze... Przynajmniej tak odczuwa³... Z³o¿y³ na próbê pieczêcie... Chyba wszystko w porz±dku... Teraz po³±czy³ to obydwa, otwieraj±c szeroko usta... Woda wrêcz wybuch³a... Niestety nie wylecia³a z niego ca³a... Woda pojawi³a siê osobno w gardle, prze³yku i ustach... Promieñ z ust by³ bardzo cienki i pod ma³ym ci¶nieniem... Z kolei gard³o i prze³yk... Zosta³y zalane wod±, która lecia³a w dó³ organizmu... Chwyci³ siê za gard³o i zacz±³ tarzaæ po ³ó¿ku... Dusi³ siê i nic nie móg³ na to poradziæ... Woda zaczê³a siê z niego wylewaæ...Po chwili kilka pielêgniarek i lekarz przybiegli do niego i zabrali szybko na jak±¶ salê...

Dzieñ VI
Tego dnia musia³ bazowaæ na swojej pamiêci... Zabrano mu bowiem zwoje jutsu, które trzyma³ pod ³ó¿kiem... Przekl±³ ludzi, po czym zacz±³ koncentrowaæ chakrê... Przesta³ jednak, przypominaj±c sobie ostatni wypadek... Mo¿e powinien zrobiæ to inaczej..? Postanowi³ spróbowaæ po kolei ka¿d± partiê... Kiedy ju¿ nauczy³ siê od razu przechodziæ z prze³yku do gard³a i natychmiast z niego do ust, postanowi³ spróbowaæ wykonaæ technikê ponownie... Z³o¿y³ pieczêcie, skoncentrowa³ chakrê... I wypu¶ci³ z ust ma³±, s³ab±, pojedyncz± falê, która rozbi³a siê o przeciwleg³± ¶cianê, zostawiaj±c na niej mokry ¶lad... Ryu zdziwi³ siê widz±c jak s³aby jest sposób, który wymy¶li³... Postanowi³ chwilê to przemy¶leæ... Uzna³, ¿e to co siê sta³o, sta³o siê poniewa¿ od razu ''pu¶ci³'' jedno miejsce chakry i przeszed³ do nastêpnego... Có¿... W prawdzie siê do tego nie przygotowywa³ ale... Nic mu jednak nie szkodzi³o spróbowaæ zrobiæ to inaczej... Wykona³ pieczêcie i skoncentrowa³ chakrê... Najpierw ''zaznaczy³'' start w gardle i utrzyma³ go, natychmiast przeszed³ do prze³yku, w którym te¿ utrzyma³ chakrê. Ostatnim etapem by³y usta. Koncentruj±c chakrê równie¿ w nich, otworzy³ gêbê... Po chwili wyla³ siê z niej skoncentrowany strumieñ wody. Woda pojawia³a siê szybciej, ni¿ wyp³ywa³a dziur± pod drzwiami... Ryu stara³ siê jak najszybciej odci±æ chakrê, ale ba³ siê, ¿e znów zacznie podtapiaæ swoje gard³o... Kto¶ z rozmachem otworzy³ drzwi, wypuszczaj±c wodê na korytarz... Po kilku minutach Ryu zmuszony by³ opu¶ciæ szpital... Na szczê¶cie zdo³a³ wytargowaæ odzyskanie zwojów.

Ladnie
Zaliczam


1. Ryuoni Zettakuri
2. Chunnin
3. 1600 PCh
4. 18 lat
5. Jutsu:
1) Suigadan[B] (150) Ko³o mia¿d¿±cej wody
2) Kiri Gakure no Jutsu [B] (200) Mg³a
3) Kokuun no Jutsu [B] (?) Deszcz oleju
4) Kage Bushin no Jutsu [A] (200) Klony
5) Kawarimi no jutsu [E] (100) Podmiana z przedmiotem
6) Kai [E] (100) Rozproszenie genjutsu
7) Baku Suishouha [A] (450) Wyplucie wielkiej ilo¶ci wody

Chcê siê nauczyæ: Suiton No Yoroi [A] koszt 250

Dzieñ I

Ryu le¿a³ pod drzewem wi¶ni, na polanie w ¶rodku lasu... Postanowi³ Oderwaæ siê na jaki¶ czas od obowi±zków organizacji KnH... W jego przypadku nie by³o ich zbyt wiele, to prawda... Jednak teraz, kiedy i tak nie mia³ nic do roboty, móg³ oddaæ siê swojemu ulubionemu zajêciu: Opieprzaniu siê... Westchn±³ g³êboko, pod³o¿y³ rêce pod g³owê i przymkn±³ oczy (oko... #.=)
Ahhh... Jak cudownie by³oby byæ p³atkiem wi¶ni, powiewaj±cym na wietrze... Traw± w cieniu drzewa... Ch³odn± wod± w górskim strumieniu...
To ostatnie mu o czym¶ przypomnia³o... Jaki¶ czas temu mia³ nauczyæ siê te¿ jutsu przemiany w wodê w razie odniesienia rany... Suiton No Yoroi... Nie rusza³ siê jeszcze przez dobrych kilkadziesi±t minut. W koñcu otworzy³ leniwie oko i postanowi³ wstaæ... Co zajê³o mu kolejne 10 minut, pe³ne narzekania w my¶lach i co chwila kolejnego opadania na pieñ...Gdy ju¿ jako¶ dowlók³ siê do swojego mieszkania w organizacji, musia³ stan±æ przed kolejnym wyzwaniem... Znalezieniem zwoju w ca³ym nie³adzie i chaosie swojego pokoju...Po oko³o 2 godzinach przeszukiwania wszelkich zakamarków, w czasie którego odszuka³ i znalaz³ zastosowanie dla oko³o 20 walniêtych gdzie-b±d¼ przedmiotów, wygrzeba³ wreszcie zza szafy tubê ze schowanym zwojem. Waln±³ siê na zawalone ubraniami ³ó¿ko i zacz±³ studiowaæ zawarto¶æ zwoju...
-Koncentracja... Pieczêcie... Chakra...
Powiedzia³ do siebie.
-Nyh... Trzeba zacz±æ!
Z pozycji le¿±cej, usiad³ na ³ó¿ku po turecku. Z³o¿y³ rêce tak, by palce d³oni styka³y siê ze sob±... Zamkn±³ oko... Siedzia³ tak kilkana¶cie minut... Zastanawiaj±c siê, czy ju¿ siê koncentruje... Po jakim¶ czasie otworzy³ oko i uzna³, ¿e ju¿ do¶æ siê nakoncentrowa³... Zajrza³ do zwoju. By³y w nim opisane pieczêcie. Pocz±tkowo niezdarnie manewruj±c palcami, uk³ada³ jakie¶ bezsensowne znaki. Po pewnym czasie ''zabawy'' z³o¿y³ porz±dne pieczêcie, które powinny umo¿liwiæ mu wykonanie techniki... Na koniec dnia zostawi³ sobie chakrê... To ona sprawia³a mu najwiêkszy problem... Stara³ siê odczuwaæ j± ca³± powierzchni± cia³a... W koñcu ca³e jego cia³o mia³o byæ pod ochron± techniki... Sta³ kilka minut w bezruchu. Co chwila wypuszcza³ chakrê. Stara³ siê to robiæ ka¿dym otworem obiegu chakry... Wszystkimi na raz by³o jednak bardzo trudno... Uzna³, ¿e na ten dzieñ æwiczeñ wystarczy.

Dzieñ II

Tego dnia, Ryu postanowi³ dokoñczyæ wczorajszy trening... Kiedy w miarê uprz±tn±³ swój pokój (Zagarniaj±c wszystkie rzeczy ze ¶rodka, bli¿ej ¶cian), usiad³ mniej wiêcej w jego centrum. Od³o¿y³ ca³y swój ekwipunek niedaleko siebie... Nie ma nic gorszego ni¿ uwieraj±cy miecz na plecach, kiedy kto¶ chce siê skoncentrowaæ... Tym razem Ryu zacz±³ od wypuszczania chakry... Po wypuszczeniu sporej jej dawki, przeszed³ do sk³adania pieczêci. Gdy wszystko by³o przygotowane, wypu¶ci³ chakrê na raz i z³o¿y³ pieczêcie, wykonuj±c technikê... Siedzia³ jeszcze krótk± chwilê w bezruchu. Otworzy³ oko... Czy technika dzia³a? Chwyci³ za le¿±cy ko³o niego sztylet. bez zastanowienia wbi³ go sobie w brzuch... Po sekundzie euforii zacz±³ tego ¿a³owaæ... Obficie krwawi±c osun±³ siê na ziemiê...
Godzinê pó¼niej:
Ryu siedzia³ na ³ó¿ku szpitalnym, z obanda¿owanym brzuchem... By kogo¶ przywo³aæ, Ryu wybi³ okno w swoim pokoju... Na szczê¶cie odnalaz³ go jaki¶ medic-nin z organizacji... Zaszyto mu ranê i ''naprawiono'' (jak nazywa³ to Ryu) brzuch. Dzi¶ zabroniono mu ju¿ dalszej nauki z chakr±... Ryu postanowi³ wiêc nauczyæ siê dok³adniej samych pieczêci.

Dzieñ III

Ryu co prawda nie by³ jeszcze do koñca zdrowy... Uzna³ jednak, ¿e skoro krew nie leci, móg³ kontynuowaæ naukê... Wiedzia³ ju¿, ze nie powinien wypuszczaæ chakry... By³o to zwyczajnie jej marnotrawstwo... Powinien by³ zachowaæ chakrê tu¿ pod skór±... Nie.... Lepiej chyba skoncentrowaæ j± w ca³ych miê¶niach... W ca³ym ciele... Ostatecznie nie chcia³ wzmocnienia skóry wodnym pancerzem a technikê regeneracyjn±... By³o to jeszcze trudniejsze ni¿ wypuszczenie chakry ka¿dym otworem... Teraz musia³ skoncentrowaæ chakrê w ka¿dym najmniejszym kanaliku... By³o to o tyle trudne, ¿e chakra przez ca³y czas p³ynê³a po organizmie... Sposób, którego nauczy³a go kiedy¶ pewna kobieta, raczej nie sprawdza³ siê w tej sytuacji... Kiedy uczy³ siê koncentrowaæ chakrê w nogach, kaza³a mu wyobraziæ sobie jaki¶ niebieski punkt, którym goni³ chakrê po ca³ym ciele, a¿ do stóp... Teraz jednak chakra musia³a byæ wszêdzie... Usiad³ na swoim ³ó¿ku i pomy¶la³ chwilê...
-Moze w takim razie... Stworzê pancerz... Pancerz z tego wyobra¿onego ¶wiat³a, który bêdzie zatrzymywa³ chakrê przed ucieczk± z cia³a...
Przez kilka sekund w ciszy obliza³ swoje zêby (nawyk xP). Zamkn±³ oko i wyobrazi³ sobie niebieskaw± os³onê, ¶ci¶le przylegaj±c± do jego cia³a. Gdy ju¿ by³ pewien ca³ej os³ony i jej szczelno¶ci, zacz±³ wypuszczaæ chakrê. Pocz±tkowo bardzo powoli... Stopniowo coraz wiêcej, by ''zape³ni³a'' ca³e jego cia³o. Gdy czu³, ¿e ju¿ wiêcej nie wytrzyma, obni¿y³ chakrê i przesta³ wyobra¿aæ sobie os³onê, której obraz przez koncentracjê na energii znacznie siê os³abi³... Mimo wszystko w po³±czeniu z ran± brzucha, taka operacja mêczy³a... By nie otworzyæ na nowo rany, postanowi³ skoñczyæ na dzi¶...

Dzieñ IV

Ryu nie zniechêcony poprzednimi pora¿kami, spróbowa³ tego dnia jeszcze raz... Nie umia³ jeszcze techniki... Jednak poprzedniego dnia poczyni³ znaczny postêp. Ostatnie æwiczenia chakry znaczy³y bardzo wiele dla kogo¶, kto zawsze mia³ problemy z pos³ugiwaniem siê ni±... Wczoraj medyk przepisa³ mu ma¶æ, na szybsze zasklepianie siê ran. Jego nie by³a rzecz jasna jeszcze wyleczona. Jednak by³a chroniona przez pow³okê skóry, która umo¿liwia³a wiêcej ni¿ opatrunek... Zw³aszcza bior±c pod uwagê nowy zamiar Ryu... Uda³ siê nad wodospad... Musia³ u¿yæ chakry suitonu. Ju¿ siê przekona³, ze najlepszym na to sposobem, jest wyobra¿enie sobie uczucia wody, sp³ywaj±cej po odpowiednim fragmencie cia³a... Tym razem musia³ poczuæ to na ca³ym ciele... Zdj±³ ubranie i wszed³ pod wodospad. Na ca³ej powierzchni cia³a czu³ spadaj±c± wodê... By³± do¶æ ciê¿ka, ale stanowi³a te¿ swojego rodzaju masa¿... Gdy dok³adnie czu³ ju¿ wodê okalaj±c± ca³e cia³o, zacz±³ koncentrowaæ chakrê. Wyobrazi³ sobie dodatkowo, ze to ona jest wczorajsz± ''tarcz±''. Powoli wypuszcza³ chakrê, która gromadzi³a siê pod skór±... Pomy¶la³ ze skóra te¿ powinna byæ objêta technik±... Wypu¶ci³ trochê wiêcej energii. Tak by jej ''poziom'' koñczy³ siê minimalnie nad skór±. Stara³ siê ''zape³niæ'' ca³e cia³o chakr±. Gdy ju¿ mniej wiêcej mu siê to uda³o, zacz±³ dodawaæ element suitonu... Nie chcia³, by jego koncentracja posz³a teraz na marne... musia³ przemieniaæ chakrê bardzo powoli. Czu³ jak woda sp³ywa po jego ciele... Zacz±³ te¿ odczuwaæ, jak p³ynie po wnêtrzu... Ch³odna... Uzna³, ze na ten dzieñ ju¿ wystarczy. Uspokoi³ chakrê i wyszed³ spod wodospadu. Zabra³ swoje rzeczy i wróci³ do domu.

Dzieñ V

Je¶li wszystko posz³o by tego dnia dobrze, Ryu móg³ ju¿ nauczyæ siê nowej techniki... Wsta³ do¶æ pó¼no. By³ zmêczony po ostatnich æwiczeniach z chakr±. Teraz musia³ jednak robiæ to znacznie szybciej ni¿ poprzednio... Poszed³ na polanê w lesie i podobnie jak wczoraj, po³o¿y³ swój ekwipunek obok siebie, a sam usiad³ po turecku. Zacz±³ medytowaæ. Koncentrowa³ swoj± chakrê, tak jak ostatnio. By³o to trochê trudniejsze ni¿ pod wodospadem. Tam bowiem za ''tarczê'' s³u¿y³a mu woda. Tutaj musia³ siê dodatkowo koncentrowaæ na jej wytworzeniu. Nape³ni³ swoje cia³o chakr±. Nastêpnie bardzo powoli dodawa³ co chwilê po odrobinie suitonu. Trwa³o to mniej wiêcej z godzinê. Gdy jego cia³o by³o ju¿ przesi±kniête energi± wody, skoncentrowa³ siê na utrzymaniu jej w ciele. Zajê³o mu to kolejnych kilka d³u¿szych chwil. Nastêpnie z³o¿y³ pieczêcie. Szybko skoncentrowa³ energiê w ten sposób, by chakra zamienia³a jego cia³o w wodê. Wykona³ technikê. Poczu³ jak jego cia³o siê zmienia... Przynajmniej wewnêtrznie... Spojrza³ na le¿±cy obok niego sztylet... Chwyci³ za niego. Wykonywa³ powolne ruchy... Nie by³ pewien, czy technika siê utrzyma... Na szczê¶cie nie by³o tak ¼le... Chwyci³ sztylet mocniej... Nie chcia³ ryzykowaæ kolejnego pobytu w szpitalu... Przygryz³ wargê i ci±³ sztyletem w bark. Skóra i miê¶nie w miejscu uderzenia, przemieni³y siê w wodê. jej czê¶æ chlusnê³a na ziemiê. Reszta jednak z³±czy³a siê i na powrót przyjê³a wygl±d i kszta³t barku. Ryu skin±³ lekko sam do siebie... Teraz trzeba by³o sprawdziæ organy wewnêtrzne... Przy³o¿y³ sztylet do brzucha (W miejsce, gdzie nie powinno byæ wa¿nych organów) i pchn±³ go, natychmiast szybko wyjmuj±c. Podobnie jak przy rêce, ranione miejsce zmieni³o siê w wodê. Odetchn±³ z ulg±, gdy zobaczy³, ¿e brzuch nie ma nowej rany. Odwo³a³ technikê i wróci³ do domu... To jednak nie by³ koniec jego nauki...

Dzieñ VI

Ryu nie móg³ sobie pozwoliæ na godzinê medytacji podczas walki... To by nie przesz³o... Musia³ wymy¶liæ co¶, co pozwoli³oby mu na natychmiastowe przemienienie chakry... Nape³nienie cia³a nie sprawia³o ju¿ problemu... Musia³ przyspieszyæ dodawanie elementu suitonu... Po jakim¶ czasie my¶lenia uzna³, ¿e najlepszym rozwi±zaniem by³oby szybsze mieszanie chakry... Usia³ ze skrzy¿owanymi nogami. Nape³ni³ swoje cia³o chakr±. Posz³o mu to bardzo szybko w porównaniu do poprzednich dni. Có¿... Zwykle ³atwiej co¶ powtórzyæ ni¿ zrobiæ po raz pierwszy... Wyobrazi³ sobie swoje cia³o, po którym p³ynie chakra... Nastêpnie doda³ kilka wstêg suitonu... W jego wyobra¼ni pojawi³o siê kilka niebieskich wirów... Wiry zaczê³y siê obracaæ i ''kolorowaæ'' resztê chakry... Wol± doda³ te¿ wyimaginowane uczucie ch³odu wody. Gdy tym sposobem ''pokolorowa³'' chakrê, nie dokañcza³ techniki... J± sam± ju¿ potrafi³... Rozproszy³ chakrê. Zacz±³ od nowa. Musia³ siê tego nauczyæ perfekcyjnie... Tym razem w jego ciele pojawi³o siê wiêcej wstêg. Proporcje ilo¶ciowe, by³y takie same jak w poprzednim razie. Jednak mniejsze mog³y wirowaæ szybciej. Tym samym reszta chakry szybciej przemienia³a siê w suiton. Dodatkowo wirów by³o wiêcej, wiêc móg³ je lepiej roz³o¿yæ po ciele... Nastêpnym razem spróbowa³ stworzyæ wiêksz± ilo¶æ wirów, by jeszcze bardziej przyspieszyæ technikê... Jednak ju¿ stworzona ilo¶æ, musia³a byæ jego limitem... Có¿... Nigdy ni by³ mistrzem ninjutsu... To musia³o wystarczyæ... Spróbowa³ ostatni raz... Nape³ni³ ca³e cia³o chakr±. Doda³ wiry, które momentalnie doda³y do energii ¿ywio³. Ostatecznie z³o¿y³ szybko pieczêcie. Efekt by³ taki sam jak wczorajszego dnia... Tyle, ¿e znacznie szybszy... Póki co nie by³ w stanie szybciej wykonaæ jutsu. Jednak by³o ju¿ ono mo¿liwe do zastosowania w walce. Zadowolony z siebie, sprawdzi³ na ramieniu, czy technika wci±¿ dzia³a tak jak poprzednio. Gdy okaza³o siê, ¿e dzia³a, zabra³ swoje rzeczy i powróci³ do organizacji.

£adne opowiadanie, ale nie ca³kiem jako nauka. Ilo¶æ prób mnie zadowala, ale ich jako¶æ ju¿ nie bardzo, mog³e¶ cokolwiek sobie wyobraziæ, to technika rangi A, wiêc bardzo trudna. Dopisz trochê, bo jak narazie to móg³by¶ tylko po 3 postach od próby wykonania techniki ja wykonaæ. - Rina