grueneberg

Ozdobny sztuczny zbiornik wodny. Stworzony w centrum parku wioski. Woda jest niezwykle przejrzysta. W krystalicznie czystej i p³ytkiej wodzie p³ywaj± liczne karpie hodowane na ozdobê oraz do po³owu. Dzieci przychodz± nad staw karmiæ ptactwo oraz rybki. W okolicy rosn± liczne wierzby, których d³ugie ga³±zki zwisaj± prosto do wody. Na oko³o zbiornika znajduj± siê równie¿ ma³e ³aweczki z oparciem na które czêsto przyhaodz± starsi ludzie. W centrum stawu znajduje siê ma³a wysepka na której postawiono ¶liczn± drewnian± altanê. Prowadzi do niej niski równie¿ drewniany mostek...

by Armor

Dodane po 1 minutach:

Gdy szed³em drog± zauwa¿y³em staw postanowi³em trochê odpocz±æ wolnym krokiem podszed³em do ³awki stoj±cej w cieniu a nastêpnie na niej usiad³em.


U¶ad³e¶ na ³awce, widzia³e¶ wiele wêdkarzy, którzy ³owi± ryby. Na bramie od tego stawu by³o napisane : "£owienie ryb p³atne". Gdy siedzia³e¶ tak na tej ³awce w pewnej chwili podszed³ do ciebie mê¿czyzna z dzieckiem i powiedzia³ :
- Witam, widze ¿e jeste¶ ninja, mam do ciebie sprawê, ostatnimi czasy drapie¿ne ptaki wyjadaj± ryby ze stawu. Z ka¿dym tygodniem ubywa mi ze stawu ryb. To mój staw, i moje jedyne ¼ród³o utrzymania. Proszê ciê zrób co¶ z tymi ptakami a odpowiednio ciê wynagrodzê.
Nastêpnie mê¿czyzna usiad³ na ³awce ko³o ciebie.
- Jestem ninja ale za us³ugi mam nadziejê ¿e bêdzie przewidziana jaka¶ nagroda - u¶miechn±³em siê pod nosem i spogl±da³em na mê¿czyznê.- Je¶li jest przewidziana nagroda to powiedz mi tylko gdzie znajdê te ptaki a postaram siê ich pozbyæ.
Mê¿czyzna spoj¿a³ siê na ciebie, poprawi³ okulary i powiedzia³ :
- Wynagrodzê ciê gdy skoñczysz misjie, je¶li chodzi o ptaki, same tutaj przyjd±, bêd± g³odne. Najlepiej ¿eby¶ dzia³a³ w ukryciu. Masz tu butelkê wody.
Mê¿czyzna poda³ ci butelkê z wod± do rêki po czym powiedzia³ :
- Mo¿liwe ¿e bedziesz musia³ polowaæ ca³± noc wiêc dam ci te¿ jedzenie :
W³a¶ciciel stawu da³ ci 3 kulki ry¿u po czym wsta³ z ³awki, spojrza³ siê na ciebie i szed³ z dzieckiem w stronê wyj¶cia z stawu. Mê¿czyzna obruci³ siê do ciebie przy bramê wyj¶ciowej i powiedzia³ :
- W razie czego obok jest mój dom.
W³a¶ciciel stawu pokaza³ placem gdzie znajduje siê jego dom po czym spokojnie pod±¿a³ w jego stronê.


"Hmm.. ca³a noc " mo¿e byæ zabawnie pomy¶la³em po czym zacz±³em zabieraæ siê do tworzenia zasadzki ca³y plan mia³em ju¿ ustalony teraz tylko czeka³em na pojawienie siê zwierzyny.
Mój plan by³ prowizoryczny na pocz±tku bym poczeka³ a¿ ptaki siê zbior± nad jeziorem a potem w najwiêksz± grupê chcia³em uderzyæ "Taihoudan" jutsu, by zlikwidowaæ du¿± liczbê za jednym razem a resztê powybijaæ z z shurikenami, mia³em w miarê dobra celno¶æ wiec powinienem daæ rade.
Oczywi¶cie je¿eli misja mia³a by potrwaæ d³u¿ej jedzenie i woda na pewno siê przydadz±. Skoczy³em w najbli¿sze krzaki i czeka³em na moj± zwierzynê.
Czeka³e¶ na drapie¿ne ptaki lecz one siê nie zjawia³y. Nagle zobaczy³e¶ jakiego¶ ptaka, który leci w stronê stawu, gdy podlecia³ bli¿ej okaza³o siê ¿e jest to ma³y wróbelek, ptaszek przelecia³ nad stawem i stan±³ na drzewie szukaj±c czego¶. Ty jednak by³e¶ rozczarowany, zrobi³e¶ siê ¶pi±cy i g³odny. Niewidzia³e¶ nic oprócz pal±cych siê lamp ko³o stawu. Po pewnym czasie co¶ zacze³o siê trz±¶æ w krzakach, przywróci³o to twoj± uwagê.
Z³apa³em za jakie¶ jedzenie które le¿a³o na talerzu i zacz±³em siê przygl±daæ temu co siedzi w tych krzakach "mo¿e to te ptaki"- pomy¶la³em po czym ju¿ wiedzia³em co robiæ, postanowi³em je wyp³oszyæ a przy okazje bezpiecznie sprawdziæ kto lub co tam jest.
- Bunshin no jutsu - szepn±³em pod nosem obok mnie pojawi³a siê moja iluzja któr± wys³a³em na zwiady.
Mia³em nadzieje ¿e bêd± tam ptaki chcia³em u¿yæ w tedy od razu "Taihoudan" i je podobijaæ zmêczenie dawa³o o sobie znaæ ale przed wszystkich wyla³em sobie na twarz trochê wody któr± dosta³em od zleceniodawcy po czym wcieli³em mój plan w ¿ycie.
(Pch 750)
Gdy zjad³e¶ postanowi³e¶ zobaczyæ co siê kryje w krzakach. Rzeczywi¶cie wyp³oszy³e¶ stworzenie z krzaków lecz to by³ je¿. Zdenerwowany je¿ wyci±gn±³ kolce lecz ciê nie zaatakowa³. To jednak zrobi³e¶ siê jeszcze bardziej zmêczony, chcia³o ci siê spaæ, lecz nie mog³e¶ na to pozwoliæ. Z czasem pomy¶la³e¶ ¿e w³a¶ciciel sobie co¶ uroji³ ale w koncu to misjia, musisz dzia³aæ.
Siedzia³em w krzakach nie pokazuj±c siê nikomu nie wiedzia³em która godzina ale stara³em siê nie poddaæ zmêczeniu skonsumowa³em resztê jedzenia które dosta³em do "szefa" przepi³em je wod± po czym resztê wyla³em sobie sobie na twarz zachcia³o mi siê sikaæ szybko zrobi³em 2 kroki w bok i pozby³em siê zbêdnych p³ynów po czym z powrotem zabra³em siê za obserwacje terenu.
Nagle zobaczy³e¶ jak jaki¶ ptak zbli¿a siê do stawu, nie wiedzia³e¶ jaki to gatunek wiêc trudno by³o podj±æ ci jakie¶ dzia³ania, wydawa³o siê ¿e leci do stawu lecz zmieni³ kierunek lotu i kierowa³ siê prosto na ciebie. My¶la³e¶ ¿e ptak bêdzie ciê atakowa³ ale on z³apa³ w dziób jakiego¶ gada i polecia³ dalej. Nad stawem nic siê nie dzia³o. W pewnej chwili jaki¶ mê¿czyzna z³apa³ ciê za ramiê. Obruci³e¶ siê i zobaczy³e¶ twarz w³a¶ciciela stawu. Mê¿czyzna zapyta³ grzecznie :
- Czy zauwa¿y³e¶ co¶ dziwnego ?
- Nie - pokrêci³em g³ow±- mo¿e ju¿ siê nie pojawi±, tyle godzin tu siedzê i widzia³em 2 ptaki w tym wróbla i parê zwierz±tek le¶nych nic wiece, jest pan pewny ¿e to ptaki? - spyta³em, po czym z³apa³em go lekko za rêkê i przyci±gn±³em do siebie ¿eby siê schowa³ jak by siê co¶ mia³o wydarzyæ...
Mê¿czyzna poprawi³ okulary i powiedzia³ :
- No a co je¿eli nie ptaki ? Pozatym jeden zaufany cz³owiek, wêdkarz powiedzia³ mi ¿e widzia³ kiedy¶ wielkiego ptaka, który wbi³ siê w wode i gdy wyszed³ mia³ rybê w dziobie.
Mê¿czyzna jednak mówi³ to z niedowie¿aniem. Po chwili kto¶ zacz±³ przechodziæ przez bramê. Mê¿czyzna z kapeluszem i z siatk± szed³ w stronê stawu.
U¶miechn±³em siê - no to chyba mamy winowajce- powiedzia³em - jak tylko zacznie ³owiæ zaczynam dzia³aæ, a ty go mo¿ne nie znasz??- spyta³em mê¿czyzny. Po czym zabra³em siê do szykowania na z³apanie z³odziejaszka.
Mê¿czyzna rzek³ :
Nieznam go, hmm... mo¿e nie rozpoznaje go z powodu kapeluszu, no nie wiem.
Gdy zrobi³e¶ zryw w stronê tego intruza mê¿czyzna ciê zatrzyma³ i powiedzia³ :
- Stój, je¶li teraz pójdziesz niczego siê nie dowiemy, z³apiemy go gdy bêdzie czas, gdy bêdzie na gor±cym uczynku.
Intruz zacza³ robiæ jakie¶ pieczêcie, to mo¿e byæ klucz do tej dziwnej zagadki.
Ty z mê¿czyzn± przygl±dasz siê co robi intruz.
Czekam gdy dziwny mê¿czyzna skoñczy swoj± robotê patrze na mojego zleceniodawce i gdy daje mi znaæ ruszam do ataku z ukrycia uderzam jutsu "Taihoudan" a potem gdy mê¿czyzna bêdzie oszo³omiony podbiegam do niego i próbuje go unieruchomiæ .
Jednak intruz w kapeluszu usiad³ nad stawem i co ciekawe wyj±³ kulkê ry¿u, któr± spokojnie zacz±³ je¶æ. Zleceniodawca ca³y czas trzyma³ ciê za rêke i nie pozwoli³ i¶æ do intruza. Mê¿czyzna wkurzony powiedzia³ :
- Mowi³em ci, nie zrywaj siê za wcze¶nie bo nie dowiemy siê niczego ! naprawdê jeste¶ w gor±cej wodzie kompany.
Zleceniodawca zdj±³ okulary poczym je przeczy¶ci³ i za³o¿y³ na nos. Ty jednak wpatrywa³e¶ siê w mê¿czyzne lecz robi³e¶ siê ¶pi±cy i szczypa³y ciê oczy.
"Ile czasu mo¿na przygotowywaæ jakie¶ jutsu my¶la³em", denerwowa³em siê strasznie wiedzia³em ¿e w ka¿dym momencie mogê usn±æ musia³em co¶ wymy¶liæ. Po chwili u¶wiadomi³em sobie ¿e ból by mi pomóg³ zapomnieæ o ¶nie uszczypn±³em siê parê razy w policzek i gdy sen mnie kolejny raz morzy³ robi³em t± samom rzecz.
Mê¿czyzna w kapeluszu wsta³ i obruci³ siê plecami do ciebie. Po chwili stado drapie¿nych ptaków wbija³o dziobami do stawu. W³a¶ciciel stada zadumany rzek³ :
- Mówi³em ¿e to ptaki ?
Lecz nadal co¶ tu by³o podej¿ane, mê¿czyzna w kapeluszu zmie¿a³ do bramy. Przeskoczy³ j± i zacz±³ i¶æ po ¶cie¿ce. W³a¶ciciel stawu wkurzony powiedzia³ :
- Bêde go ¶ledzi³, to musi siê w koñcu wyja¶niæ.
Po czym mê¿czyzna podbieg³ do pierwszego lepszego drzewa i schowa³ siê za nim.
-To jest jutsu- powiedzia³em sam do siebie- jestem tego 100% pewien ale có¿ na razie mam do za³atwienia sprawê z tymi ptakami.
Wsadzi³em do pokrowca z bronni rêce i wyj±³em Shurikeny tyle ile tylko zdo³a³em utrzymaæ, po chwili od³o¿y³em je na ziemiê i zacz±³em sk³adaæ pieczêcie do techniki gdy ju¿ to wykona³em podnios³em shurikeny szybko i powiedzia³em "Taihoudan" i uderzy³em nim w najwiêksz± grupê ptaków a resztê zaatakowa³em shurikenami, je¶li jakie¶ prze¿y³y wybieg³em za nimi i rzuca³em broni± a¿ do skutku.
Swoim taihoudanem zabi³e¶ 7 ptaków. Wszystkie zrobi³y puff... i zosta³ po nich dym, 2 ptaki trafi³e¶ ze swojej broni a reszta uciek³a, by³o ich du¿o, odzyska³e¶ 9 ryb. Mê¿czyzna w kapeluszu jenak szed³ ca³y czas ¶cie¿k±, prawie znikn±³ ci z oczy. Mê¿czyzna nieco zirytowany powiedzia³ :
- Mo¿e wreszcie pójdziemy za tym zbirem ?
Stan±³em przykucn±³em i powiedzia³em do mê¿czyzny:
-Wejd¼ mi na plecy bêdzie szybciej.- w momencie gdy mê¿czyzna siedzia³ ju¿ na moich plecach skupi³em chakre w nogach i ruszy³em z ca³± prêdko¶ci± jak± posiada³em za zbirem.
Nagle zobaczy³e¶ jaki¶ domek, niedaleko chatki sta³ staw. Mê¿czyzna w kapeluszu wszed³ do tego domku. Zaraz zanim ptaki z rybami w dziobie wp³ynê³y do stawu, po chwili ptaki wysz³y ze stawu ale ju¿ bez ryb. Nagle us³ysza³e¶ d¼wiêk zamykanej kutki.
- No to ju¿ wiemy chodzi o konkurenta - powiedzia³em - to co robimy "szefie" idziesz o tym poinformowaæ w³adze czy ja mam siê tym zaj±æ? - spyta³em grzecznie i zdj±³em mê¿czyznê z moich pleców.
Mê¿czyzna z u¶miechem powiedzia³ :
- Hmm, ja ju¿ siê tym zajmê.
Zleceniodawca wyj±³ katanê zza swoich pleców i rzek³ :
- Ty mo¿esz ju¿ i¶æ do domu, sam go doci±gne do odpowiednich w³ad¼.
Po czy mê¿czyzna spokojnie kierowa³ siê do domku zbira, mê¿czyzna jeszcze raz siê obruci³ i powiedzia³ :
- Twoja misjia zosta³a zakoñczona.
Po czym mê¿czyzna rzuci³ ci woreczek a w nim by³o 150 yen. Potem mê¿czyzna doda³ :
- Na drugi raz b±d¼ bardziej cierpliwy.

/////Oprócz kasy dostajesz jeszcze 4 punkty do statystyk.\\\\\\
- Na pewno nie chce pan pomocy- spyta³em, chocia¿ wiedzia³em ¿e odpowie mi "nie " odwróci³em siê i odszed³em spokojnie w stronê domu....
<NMM>
Przyby³ nad staw oczekuj±c na podw³adnego tego starca który wszed³ do domu. Rozgl±daj±c siê my¶la³ czy to nie by³ tylko ¿art. Postanowi³ chwilê poczekaæ , ca³y czas siê rozgl±da³ patrz±c czy siê nie zjawi.
Nagle pojawia siê zamaskowany jounin centralnie przed Tob±. Ty za¶ zosta³e¶ lekko przestraszony tym nag³ym pojawieniem siê gro¼nie wygl±daj±cego ninja z Oto.
-Starzec prosi³ bym siê Tob± zaj±³... - powiedzia³ bardzo niskim, zmêczonym g³osem - jakbym to ja nie mia³ co robiæ.
Jounin popatrzy³ na tereny wokó³ stawu i zauwa¿y³, ¿e s± lekko zaniedbane wiêc wpad³ na pomys³.
-S³uchaj ch³opcze. Dam Tobie powa¿n± misjê w tej chwili... Masz ogarn±æ ten ba³agan wokó³ stawu, a zabiorê Ciê na co¶ powa¿niejszego. Masz prawo odmówiæ. Zgadzasz siê ? - Popatrzy³ gro¼nym wzrokiem, widaæ by³o, ¿e lepiej by³o by dla Ciebie gdyby¶ siê zgodzi³.

zgadzam siê- powiedzia³. Popatrzy³ na okolice stawu i pomy¶la³ ¿e przyda mu siê pomoc. Tak wiêc wykona³ technikê Kage bunshin no jutsu tworz±c 2 klony i w trójkê wziêli¶my siê do roboty.
Jounin siê u¶miechn±³ i tu¿ przed swoim znikniêciem powiedzia³:
-Ma byæ dok³adnie jak wrócê, a teraz idê spaæ.

[opisz te sprz±tanie jako ma³e opowiadanie, mi³o by by³o gdyby¶ siê postara³]
Zaczê³a siê robota.Moje klony zbiera³y ¶mieci w 1 miejsce a Roshi zastanawia³ siê co z nimi zrobiæ. " Nie s±dzê ¿eby te kilka ¶mietników wystarczy³o"- my¶la³. "Co zrobiæ z tymi ¶mieciami? Zakopaæ je? Spaliæ je? "-ca³y czas my¶la³ tylko o tym nie przyk³adaj±c siê zbytnio do roboty. Zanim co¶ wymy¶li³ ba³agan by³ uprz±tniête. Mia³ nadziejê ¿e zaraz przyjdzie ten ninja i powie co z tym zrobiæ. Nie chcia³ przenosiæ tych wszystkich rzeczy dalej. "Có¿"- powiedzia³ i kaza³ klonom rozpaliæ ognisko. "Pozostaje mi spaliæ te ¶mieci". Gdy klony rozpali³y ognisko musia³y przenie¶æ wszystko do ognia aby je spaliæ. Klony Roshiego pali³y a on sam stara³ siê utrzymaæ ogieñ dok³adaj±c ga³±zki i dmuchaj±c w p³omienie. ¦mieci by³o coraz mniej ale ch³opak mêczy³ siê rozpalaniem ognia. Nied³ugo potem odpady zniknê³y w ogniu. Klony musia³y teraz zgasiæ ogieñ ale z tym nie by³o du¿ych k³opotów.
Pojawi³ siê jounin i los chcia³, ¿e pojawi³ siê akurat w chmurze dymu z tego ogniska. Zacz±³ kaszleæ.
-Fuusajin - krzykn±³ jounin i z jego ust wylecia³ silny strumieñ powietrza, który przegoni³ ten ca³y dym w cholerê. Gdy dymu ju¿ nie by³o rozw¶cieczony jounin podszed³ do Ciebie i z³apa³ za ubranie oraz podniós³ wysoko do góry.
-Co¶ Ty narobi³ ? To ju¿ nie ma koszy na ¶mieci tylko musia³e¶ je spalaæ ? Jak to wyt³umaczysz m³odzieñcze ?!
"yyyyy ja przepraszam nie wiedzia³em co zrobiæ z tymi ¶mieciami wiêc spali³em je. My¶la³em ¿e nie zrobi to wielkiej ró¿nicy"- mówi³ staraj±c siê usprawiedliwiæ. My¶la³ co jonin móg³by mu zrobiæ. Móg³by bez problemu go zabiæ.
Jounin odrzuci³ Ciebie na ziemiê i odwróci³ siê plecami do Ciebie...
-Masz szczê¶cie, ¿e nie jestem z tej grupy ludzi co dba o ¶rodowisko. Dobrze, ¿e zosta³o posprz±tane i wszystkie dziadki bêd± mia³y gdzie spacerowaæ. Ja tam wolê klub Lie-Down. - Roze¶mia³ siê ninja, ca³kiem nie w jego stylu.

Dopisz sobie w profilu 10 punktów chakry do tego 1000 co masz. i w dziale wynagrodzenie napisz post, ¿e zarobi³e¶ 30 Yenów za misjê Rangi D. + 4 pkt statystyk

Jounin nie odszed³ od Ciebie. Czeka³ a¿ siê w koñcu przedstawisz...
Gdy us³ysza³ ¿e zda³ misje spad³ mu kamieñ z serca. Ju¿ przed misj± bardzo siê denerwowa³. Nie wiedzia³ czemu jonin nie odchodzi. Chcia³ i¶æ do domu ale wzrok tego cz³owieka mu na to nie pozwala³. Czu³ ¿e ninja czego¶ chce. "Co on jeszcze mo¿e ode mnie chcieæ?"- my¶la³. Przypomnia³ sobie o zasadach dobrych manier i natychmiast siê przedstawi³. Nazywam siê Roshi... Akadou.
-Roshi Akadou - powiedzia³ pod nosem. - Je¿eli chcesz spróbowaæ si³ w trudniejszej misji ... - tu siê zamy¶li³ - aaa ja nazywam siê Shusaku. Zabra³ bym Ciê na jedn± misjê, ale nie wiem czy dasz radê... Chcia³by¶ spróbowaæ ? - Popatrzy³ Shusaku na ch³opaka i czeka³ na jego odpowied¼.
Roshi wci±¿ nie mia³ si³ wstaæ. "Bardzo chêtnie ale muszê chwilê odpocz±æ. "- odpowiedzia³ uprzejmie. "To by³aby misja jakiej rangi"- spyta³ siê maj±c nadziejê na B.

Le¿y i le¿y lecz wkrótce odzyskuje si³y. Wstaj±c mówi "Proszê pana muszê ju¿ i¶æ do domu. Jak bêdzie mia³ pan mnie szuka³ bêdê u siebie w domu"- mówi±c to odszed³. [nmm]
Jounin siê roze¶mia³ patrz±c na m³odego genina.
- Dobrze, jak bêdê wybiera³ siê na misjê to odwiedzê Ciê w domu. A teraz id¼ odpoczywaj bo to ma byæ misja C, ale trakcie mo¿e siê zmieniæ na B. - Jounin znikn±³ zostawiaj±c chmurkê po sobie, która zaraz rozp³ynê³a siê w powietrzu...

pamiêtaj, ¿e jak wychodzisz z jakiego¶ tematu, lokacji to zawsze dopisz [nmm] co oznacza "nie ma mnie". Ka¿dy bêdzie wiedzia³ o co chodzi.
By³am tak mocno zamy¶lona, ¿e nawet nie spostrzeg³am ¿e dodar³am nad jaki¶ staw. Zacze³am sie rozgl±daæ, staw wygl±da³ ¶licznie a wszystko wokó³ kwit³o. Usia³am na przeciw stawu, podkuli³am nogi i po³o¿y³am rêce na kolanach i znowu zacze³am rozmy¶laæ o wa¿nych sprawach.

Dodane po 5 minutach:

Po jakim¶ czasie wsta³am i ruszy³am w kierunku Yuki.

<NMM>
Zwiedzaj±c wioskê Otogakurê, dotar³em nad niewielki staw. Zimny powiew znad wody dzia³a³ niezwykle koj±co na me rozpalone od s³oñca cia³o, postanowi³em wiêc przystan±æ na chwilê w tej okolicy. Usiad³em na brzegu i zdj±³em buty. Zanurzy³em obola³e stopy w wodzie, maj±c nadzieje, ¿e nie wybije przez to populacji tutejszych ryb. Moje nogi jednak nie przeszkadza³y rybkom, wprost przeciwnie, widocznie spodoba³y im siê, gdy¿ jedna podp³ynê³a do mnie i ugryz³a w du¿y palec. Jêcz±c z bólu wyci±gn±³em stopy z stawu wraz z z³o¶liw± ryb±. Na szczê¶cie uda³o siê j± oderwaæ, zanim odgryz³a mi paluszek. "To teraz siê zrewan¿uje. Skoro ty mnie ugryz³a¶, to i ja ciê ugryzê." Za³o¿y³em buty i opu¶ci³em staw szukaj±c miejsca, gdzie móg³bym skonsumowaæ m± zdobycz. <NMM>
Roshi przyby³. Obj±³ wzrokiem ca³y staw. -To tutaj robi³em moja pierwsz± misjê rangi D- my¶la³ z niewielkim wzruszeniem. Usiad³ gdzie¶ na ³awce patrz±c na ma³e okr±g³e jeziorko. By³ tak zamy¶lony ¿e niewidzia³ nikogo wokó³ siebie. Zacz±³ p³akaæ ¿e szczê¶cia wiedz±c ¿e tylko on sam wyczy¶ci³ ten staw.

Po jaki¶ 10 minutach wsta³ rozejrza³ siê i podszed³ do brzegu obmyæ rêce i twarz. Wci±¿ nie móg³ zapomnieæ o s³owach Zabuzy Momochiego. dlaczego mnie oszczêdzi³- Nie móg³ przestaæ my¶leæ z gniewem. Czó³ ¿e jego serce krwawi. Wsta³, ponownie usiad³ na ³awkê i pogr±¿y³ siê w swoich zamy¶leniach
Sayler pojawi³ siê przed stawem.Patrzy³ na swoje odbicie w tafli wody.Poch³on±³ wiêkszy kawa³ek wybuchowej gliny po czym rzek³: -Suzume Kibaku no Jutsu i stworzy³ trzy bia³e ptaszki które natychmiast schowa³y siê w jego rêkawach.To w³a¶nie tam wszystkich swoich towarzyszy trzyma³ w ukryciu aby w razie potrzeby móc szybko zainterweniowaæ.Po paru minutach spostrzeg³ siedz±cego na ³awce ch³opaka.Jednak nie patrzy³ siê na niego tylko usiad³ na trawie przed stawem i b³±dzi³ wzrokiem gdzie¶ w oddali.
Wróci³ do rzeczywisto¶ci wstaj±c. Mia³ zamiar ju¿ sobie pój¶æ lecz zobaczy³ ch³opaka siedz±cego na trawie. Nie wiedzia³ co robiæ, czy podej¶æ i siê przedstawiæ czy odej¶æ do swojego domku. Po chwili postanowi³ podej¶æ do niego. Nie wiedzia³ kim on jest , ani czy dobrze robi id±c w jego stronê. By³ gotowy aby w razie czego stawiæ mu czo³o w walce. Ca³y czas mia³ jedn± rêkê w torbie z kunaiami. Gdy doszed³ do ch³opaka poklepa³ go lekko rêk± po ramieniu aby zobaczy³ Roshiego. -Cze¶æ, co robisz- powiedzia³ Roshi nieznajomemu. By³ jednak prawie pewny ¿e ch³opak jest niegro¼ny.
Sayler kontem oka spojrza³ na ch³opaka zabójczym spojrzeniem.Po czym powróci³ do wcze¶niejszego zajêcia mianowicie spogl±dania w dal.Siedz±c tak rzek³: -Wyci±gnij rêkê z sakiewki na broñ.Gdybym chcia³ cie zabiæ dawno bym to zrobi³.M³ody Douhito wyci±gn±³ przed siebie otwart± d³oñ a otwór na jego rêce otworzy³ siê oblizuj±c rêkê jêzykiem.Jednocze¶nie ch³opak spojrza³ siê na nieznajomego a na jego twarzy zago¶ci³ szyderczy u¶miech zwiastuj±cy co¶ z³ego.Wzrok szybko powróci³ na staw a rêka cofnê³a siê do poprzedniej pozycji.
Roshi wyj±³ rêkê z torby na kunaie mówi±c -Ciep³e powitanie. Widzê ¿e jeste¶ z klanu Douhito.- gdy skoñczy³ mówiæ przypomnia³ sobie o zasadach grzeczno¶ciowych -Jestem Roshi Akadou. Kim jeste¶ i ile masz lat? - spyta³ siê, chcia³ siê co¶ o nim dowiedzieæ. Po ostatniej walce nie by³ zbyt pewny swoich umiejêtno¶ci wiêc wola³ nie prowokowaæ ch³opca. Roshi zauwa¿y³ ¿e oczy nieznajomego s± bardzo smutne. -To spojrzenie. Widzia³em ju¿ te oczy zawsze gdy zobaczy³em swe odbicie". Powiedzia³ takim tone jakby zna³ tego cz³owieka lepiej ni¿ siebie samego -Nawet nie wiesz ile siê dowiedzia³em z twojego spojrzenia na mnie-.
Ch³opak na s³owa Roshiego zacisn±³ zêby ze z³o¶ci po czym warkn±³ g³o¶nym,w¶ciek³ym g³osem: -Nie masz pojêcia co to prawdziwy ból dla tego zamknij siê zanim ciê do tego zmuszê.Po tych s³owach Sayler spojrza³ siê w oddal aby siê uspokoiæ.Nie chcia³ bowiem wpa¶æ znów w sza³ poniewa¿ wtedy nad sob± nie panuje i móg³by zabiæ Roshiego.Patrz±c siê nadal przed siebie m³ody Douhito rzek³: -Jestem Sayler.Nazwisko ju¿ znasz.Choæ nie wiem dlaczego to ci mówiê mam 12 lat.Po tych s³owach umilk³ delektuj±c siê widokiem.
-Wiem co to prawdziwy ból.- odpowiada przypominaj±c sobie o Zabuzie i Orochimaru. Wiedzia³ jednak ¿e ch³opak nie mia³ lepiej od niego. Czu³ ¿e Sayler jest równie samotny jak on. -Czemu nie jeste¶ tam gdzie twój dom- spyta³ siê aby dowiedzieæ siê czego¶ wiêcej o ch³opcu. By³ jednak gotowy na stratê kontroli Saylera i w tym wypadku by³ gotowy na u¿ycie Kawairimi no jutsu. Nie chcia³ jednak ¿eby do tego dosz³o. -Je¶li bêdziesz ¿y³ przesz³o¶ci± nigdy nie przestaniesz cierpieæ.- mówi³ Roshi aby ch³opiec co¶ o sobie powiedzia³.
-Tam gdzie mój dom?Mój dom jest tam gdzie ja jestem.Poniewa¿ nie mam nikogo.A zreszt± co cie to tak ciekawi?Co cie w ogóle ja obchodzê?Nie chce lito¶ci ani pomocy.Potrafiê sam o siebie zadbaæ i naprawdê wie¿ mi nie chciej siê o tym przekonaæ-powiedzia³ Sayler ci±gle gapi±c siê przed siebie.A mo¿e ja chce ¿yæ przesz³o¶ci±.Jednak znudzony tym samym widokiem spu¶ci³ g³owê w dó³ patrz±c siê na trawê na której siedzia³.
-Nie chcê Ci pomagaæ, chce byæ twoim... przyjacielem.- powiedzia³ ³agodnie. Je¶li chcesz ja te¿ mogê Ci o sobie opowiedzieæ.- mówi±c to próbowa³ uspokoiæ cz³onka klanu Douhito. -Niewiem czy twoja przesz³o¶æ by³a gorsza ni¿ moja ale wiem ¿e sami do niczego nie dojdziemy- mówi±c to przypomnia³ sobie o Shusaku sensei. -Je¶li jednak ty zawsze chcesz byæ sam to ja nie mogê Ciê powstrzymaæ.- mówi±c to wiedzia³ ¿e ch³opak mo¿e nie chcieæ przyja¼ni z Roshim. Ale po chwili rozmowy by³ pewny ¿e Sayler nie ma z³ych zamiarów.
-Przyjacielem...przyjaciel.Czy ty wiesz co to pojêcie dla mnie oznacza?Powiem ci.Przyjaciel dla mnie to osoba która stoi na twojej drodze do celu.Jest przeszkod± któr± nale¿y zniszczyæ.Jednak ¿eby nie byæ do tego zmuszonym nie mam przyjació³.Nie s± mi oni potrzebni-powiedzia³ patrz±c w oczy Roshiemu
-Jednak przyjaciele czasami s± pomocni i mo¿na bardzo dobrze ich wykorzystaæ do w³asnych celów.Wiêc naprawdê chcesz byæ moim przyjacielem?-doda³ po chwili milczenia.By³ ciekaw jak na to zareaguje ch³opak.W miêdzyczasie spu¶ci³ wzrok na tafle wody w której widzia³ odbijaj±ce siê chmury
Zdenerwowa³ siê na Saylera przez te s³owa. Nic jednak nie mówi³ o tym. -Niez³e przemówienie- odpowiedzia³ ju¿ bez wiêkszych uczuæ. -Tak, chcê- odpowiedzia³ na zadane mu pytanie. -Twoja perspektywa trochê mnie ¶mieszy- mówi±c to roze¶mia³ siê cicho. -Mo¿e i masz racje w tym ¿e przyjaciele s± nieraz przeszkod±.- przyzna³ nie szczerze racje. Jednak wiedzia³ ¿e Sayler nie mia³ racji. popatrzy³ w oczy ch³opaka po to aby co¶ jeszcze wyczytaæ z jego spojrzenia.
Ch³opak wsta³ i podszed³ do ch³opak staj±c dwa metry przed nim.Z spuszczonych rêkawów wylecia³a chmara bia³ych ptaszków i paj±czków które mnie obsiad³y.Ch³opak u¶miechn±³ siê szyderczo i rzek³: -¦miejesz siê ze mnie?Mia³ nadziejê ¿e ch³opak odpowie nie bo nie mia³ ochoty brudziæ siê krwi±.Powiedz tylko s³owo a bêdziesz umiera³ d³ugo i bole¶nie.Czeka³ na odpowied¼ patrz±c wprost w oczy Roshiego.
-Nie.- odpowiedzia³. W razie ewentualnego ataku kawairimi no jutsu. Roshi stara³ siê zmieniæ temat. -Mówi³e¶ ¿e "przyjaciel dla mnie to osoba która stoi na twojej drodze do celu". A wiêc jaki jest twój cel?"- spyta³ siê. Mia³ nadziejê ¿e to nie bêdzie "stanie siê najsilniejszym shinnobi" bo nie lubi³ ludzi którzy maj± podobny cel. -Jego oczy s± takie mroczne, bez ¿adnego jasnego punktu".
-Cel...mój cel...mój cel to...-ch³opak siê zastanowi³ bo prócz tego ¿eby staæ siê na tyle potê¿nym ¿eby nikt nie mia³ z nim szans to nie mia³ g³êbszego celu.Po chwili milczenia rzek³: -Nie mam g³êbszego celu w ¿yciu-po tych s³owach Roshi zauwa¿y³ ¿e czarne oczy Saylera zaczynaj± jakby siê rozp³ywaæ i zmieniaæ swój kolor na bia³y.By³ to znak ¿e ch³opak staje siê powoli nieprzytomny by potem zamieniæ siê w maszynê do zabijania.Nie panowa³ nad tym i nie mia³ ¶wiadomo¶ci ¿e proces ten nastêpuje.
Roshi przestraszy³ siê. -czemu twoje oczy zmieniaj± kolor z czarnych na bia³e?-spyta³ siê Saylera. Nie wiedzia³ co to jest ale w razie ataku by³ gotów do u¿ycia kawairimi no jutsu i ucieczki. -Kim on jest? Co to znaczy- my¶l±c o tym w jego sercu rodzi³ siê strach. -Co Ci jest?- spyta³ siê ch³opaka. -Widzia³em podobne oczy u poplecznika Orochimaru który porwa³ moj± mamê-my¶la³. -Spokojnie Sayler- mówi³ aby go otrze¼wiæ. Je¶li ch³opak nie odpowie ani ten proces nie zacznie siê cofaæ Roshi uderza go piê¶ci± w twarz aby zapobiec stracie kontroli przez ch³opaka.
-Co?O czym ty mówisz?-spyta³ ch³opaka.Jego g³os by³ normalny.O nie tylko nie to.Czy¿by znów?Szybko podbieg³ do jeziorka i zobaczy³ swoje odbicie.By³o tak jak mówi³ Roshi.Ch³opak stopniowo traci³ nad sob± kontrolê.Stara³ siê uspokoiæ jednak to nie dawa³o skutku.To by³ koniec,oczy ch³opaka ju¿ prawie ca³kowicie znik³y w przewy¿szaj±cej bia³o¶ci.Jednak Sayler nagle zobaczy³ wspomnienia przed swoimi oczami.To by³ ten tragiczny dzieñ kiedy jego ojciec chcia³ zabiæ ca³± swoj± rodzinê poniewa¿ straci³ sens ¿ycia.Zabi³ siebie,swoj± siostrê i prawie uda³o mu siê zabiæ wtedy ma³ego Saylera.To wspomnienie sprawi³o ¿e ch³opak odzyska³ kontrolê nad sob±.A wszystko co widzia³ Sayler widzia³ te¿ i Roshi w bia³ych oczach ch³opaka.M³ody Douhito opar³ rêce na kolanach dysz±c jak po wyczerpuj±cym wysi³ku.
-Co Ci jest? Jeste¶ chory?- mówi³ Roshi gdy¿ chcia³ wiedzieæ co to znaczy. -Rzeczywi¶cie mia³e¶ straszn± historie- mówi³ jakby chcia³ u¶wiadomiæ Saylerowi ¿e przez te oczy wiele siê o nim dowiedzia³. Strach jaki mia³ w sobie znik³ gdy oczy ch³opca wróci³y do normalnego stanu. -Co to znaczy- my¶la³ ca³y czas ze smutkiem ¿e ponownie zobaczy³ te straszne oczy. Roshi zapomnia³ o tych oczach lecz gdy tylko zobaczy³ je u Saylera przypomnia³ sobie o tym spojrzeniu. -Co ³±czy jego i tamtego ninje?- ta my¶l nurtowa³a go do odpowiedzi Saylera
Kidoumaru wreszcie dotar³ nad staw jednak nie by³ zadowolony... zlokalizowa³ tam dwóch nieznanych shinobi... Dlatego psy zamiast bawiæ siê musia³y siedzieæ cicho i ukrywaæ siê... Sam Kidoumaru schowany przys³uchiwa³ siê rozmowie dwóch nieznanych mu ninja.Analizowa³ otoczenie w poszukiwaniu innych zagro¿eñ.
Pokaza³ tylko psom znak, który nakazuje im utrzymywanie bezwzglêdnej ciszy...
Edit:Gdy okaza³o siê, ¿e rozmowa tych dwóch ninja jest nic nie warta Kidoumaru postanowi³ odej¶æ.
NMM
Sayler nie wiedzia³ jak ma odpowiedzieæ na pytania Roshiego poniewa¿ sam nie zna na to odpowiedzi.Jednak wypada³o co¶ powiedzieæ wiêc rzek³: -Nie wiem.Nie panuje nad tym.Wiem ¿e to przychodzi nagle i szybko.Parê razy mi siê ju¿ to zdarzy³o.Tak to chyba choroba jednak nie wiem czy jest na nie jakie¶ lekarstwo-po tych s³owach m³ody Douhito ucich³ siadaj±c na trawie poniewa¿ by³ zmêczony t± sytuacj±.Co siê ze mn± dzieje?Muszê nad tym zapanowaæ inaczej sam mogê zgin±æ.Zamy¶li³ siê ch³opak przypominaj±c sytuacjê z Michimito.
. Ca³y czas zadawa³ sobie pytanie -jak? dlaczego? Co to jest? Czemu to by³o u poplecznika Orochimaru który by³ w moim dawnym domu?-. Ca³y czas nurtowa³y go te pytania. -Mam pytanie Sayler. Widzia³e¶ kiedy¶ jakiego¶ poplecznika Orochimaru lub jego samego?- pyta³ Roshi aby znale¼æ odpowiedzi na nurtuj±ce go pytania. Wiedzia³ ¿e to niemo¿liwe ale czu³ ¿e co¶ go ³±czy z m³odym Douhito.
-Poplecznika Orochimaru?Ach mówisz o legendarnym sanninie który podobno przeprowadza eksperymenty na ludziach.Nie nie znam ¿±dnego z nich.W swoim ¿yciu tylko z jednym ninja na ca³ym ¶wiecie nawi±za³em kontakt.Z tob±-powiedzia³ ch³opak my¶l±c co morze byæ z nim nie tak.Po chwili Sayler spojrza³ na ca³± sytuacjê inaczej.¯e to co¶ to mo¿e byæ dar,moc albo cokolwiek innego co mo¿e mu siê przydaæ.Tylko jak nad tym zapanowaæ?Ch³opak my¶la³ z zamkniêtymi oczami i analizowa³ wszystkie sytuacje w której jak sam to nazwa³ "dar" jego siê uaktywni³.
-hmm- mówi³ pó³ g³osem. -to nie tylko plotka, to prawda Orochimaru prowadzi te badania- powiedzia³ przypominaj±c sobie o swojej mamie .Wci±¿ nie móg³ przestaæ o tym my¶leæ. Obraz tych oczu co chwila przychodzi³ mu do g³owy. Wiedzia³ ¿e ch³opak co¶ przednim ukrywa. -Czy czego¶ nie pomin±³e¶?- spyta³ siê maj±c nadziejê ¿e Sayler ukrywa przed nim co¶ co pomo¿e rozwik³aæ zagatke tajemniczych oczu. Roshi wci±¿ my¶la³ o rodzicach o s³owach Zabuzy i o m³odym Douhito. -Mieszkasz w Iwa-Gakure?- spyta³ siê tak poprostu z ciekawo¶ci. Jednocze¶nie próbowa³ sobie przypomnieæ czy ninja który porwa³ jego mamê mia³ znak z jakiej¶ wioski i czy przede wszystkim nie mia³ znaku rozpoznawczego Douhito: ust na rêkach.
-Nie.Niby co mam przed tob± ukrywaæ?Tak pochodzê z IwaGakure-rzek³ jednym,spokojnym tonem ch³opak po czym ruszy³ w stronê stawu.Spogl±da³ na swoje odbicie a szczególnie na oczy.Zacisn±³ piê¶ci tak mocno ¿e by³o s³ychaæ odg³os szczykaj±cych ko¶ci.Napi±³ wszystkie miê¶nie i uwolni³ czakrê na zewn±trz siebie tak jak tylko potrafi³.Niebieska po¶wiata otoczy³a Saylera a on sam spogl±da³ w swe odbicie na tafli wody czy jego oczy nie zmieni³y siê.Zawiedziony ¿e nic siê nie sta³o rozlu¼ni³ miê¶nie i my¶la³ dalej jak to "obudziæ".
-Skoro nic przede mn± nie ukrywasz to po co prê¿ysz teraz ca³± swoj± chakre?- to pytanie zada³ Roshi z pewno¶ci± ¿e to nie jest zwyk³y "trening". Ca³y czas w jego g³owie by³y te same my¶li -Co to jest? Co to znaczy? Kim by³ tamten ninja?-. Wiedzia³ jednak ¿e to "co¶" nie pojawia siê przypadkiem, ¿e co¶ ³±czy m³odego Douhito i s³ugê Orochimaru. My¶l±c o tym zamy¶li³ siê i zapomina³ o obecno¶ci Saylera. Chcia³ powoli odej¶æ aby trochê czasu po¶wiêciæ na trening. Chcia³ nauczyæ siê ninjutsu. Wiedzia³ ¿e jest do¶æ silny aby kiedy¶ dorównaæ senseiowi który zabra³ go na misje.
-Chcê co¶ sprawdziæ-odpowiedzia³ na pytanie Roshiemu.Nagle zauwa¿y³ ¿e ten oddala siê powoli. -Hej!Dok±d idziesz?-krzykn±³ tak aby ch³opak us³ysza³.Spojrza³ siê na niego po czym do g³owy wpad³ mu nowy pomys³.Zrobi³ lekki rozkrok i pochyli³ swoje cia³o przyk³adaj±c rêce do klatki piersiowej.Sta³ w takiej pozycji i nagle,bardzo gwa³townie wyprostowa³ siê prostuj±c rêce i unosz±c g³owê do góry jednocze¶nie uwalinaj±c ogromn± ilo¶æ czakry.Ca³o¶æ wygl±da³ jak gejzer czakry który zrobi³ wokó³ ch³opaka pole i emitowa³ prostym strumieniem do góry.Ch³opak poczu³ siê silnie i nie wiedz±c dla czego spojrza³ siê na Roshiego z³owieszczo.
Szed³ dalej mówi±c z zaciekawieniem -A co sprawdzasz?-. Nie czekaj±c na odpowied¼ dalej siê oddali³ , chc±c ostatni raz zobaczyæ wysi³ki Saylera odwróci³ g³owê i spojrza³ w oczy m³odego Douhito. To spojrzenie równie¿ sk±d¶ zna³. Widzia³ ¿e to nie jest jego normalne spojrzenie. Ca³y czas my¶la³ o s³udze Orochimaru, o swojej przesz³o¶ci i o spojrzeniu ch³opaka. Mia³ ochotê na walkê. Chcia³ nied³ugo staæ siê chuninem i aby tego dokonaæ potrzebowa³ treningu.
-Chce wydobyæ ze mnie moc-powiedzia³ tajemniczo po czym doda³ -Mo¿e masz ochotê na ma³y sparing?-spyta³ czuj±c siê bardzo pewnie.Wiedzia³ ¿e wygra i dla tego by³ gotów do pojedynku.Czeka³ tylko na odpowied¼ Roshiego i mia³ nadziejê ¿e ten siê zgodzi.Heh ciekawe czy wyjdzie z tego ca³o.My¶lê ¿e nie.Ch³opak chcia³ kogo¶ pokonaæ aby wiedzieæ ¿e jest od niego lepszy,silniejszy. -To jak?-spyta³ na koniec a potem przygotowa³ siê do walki i na pierwszy ruch ch³opaka.
Wesz³a po cichu nad staw.Zobaczy³a ch³opaka ustawionego w pozycji bojowej.U¶miechnê³a siê i wymamrota³a co¶ pob nosem.Posz³a gdzie¶ na bok i zaczê³a trenowaæ zawziêcie Mazeki: Keihi Gemi
-Czy ja wiem- odpowiedzia³. Mia³ ochotê trochê powalczyæ ale nie z przedstawicielem klanu Douhito. -Je¶li trafi³by mnie by³oby po mnie- my¶la³, nie wiedzia³ czy siê zgodziæ, czy nie zginie. Nagle poczu³ co¶ lub kogo¶. Zobaczy³ jak przegrywa z Saylerem, to "co¶" utrzymuje siê tylko chwile ale po tej chwili pad³ jakby walcz±c z ogromnym bólem. W trakcie walki z przera¿aj±c± wizj± przypomnia³ sobie o przesz³o¶ci, o po¶wiêceniu ojca w walce z Zabuz±. Gdy wizja ¶mierci zadanej przez Saylera os³ab³a, zobaczy³ wê¿owego sannina, oraz jednego z siedmiu mistrzów miecza. Stali naprzeciwko niego tylko przez chwilê, nastêpnie wróci³ do rzeczywisto¶ci. Wiedzia³ ¿e nie mo¿e walczyæ z Saylerem i ¿e powinien mu opowiedzieæ o sobie
-Wszystko w porz±dku?-spyta³ powracaj±c do poprzedniej pozycji.Nie wiedz±c czemu czu³ ¿e ch³opak nie chce walczyæ.Ruszy³ w jego stronê powolnym krokiem.Gejzer czakry przesta³ emitowaæ z ch³opaka a po chwili ca³kowicie znikn±³.Sayler doszed³ do Roshiego i spojrza³ siê na niego a po chwili rzek³:-Wygl±dasz jak by¶ przed chwil± stoczy³ bitwê.Co jest grane?-doda³ na koniec i umilk³ czekaj±c na odpowied¼.Sta³ tu¿ obok ch³opaka i czeka³ a¿ co¶ powie.Ma³o o nim wie ale z nikim nie gada³o mu siê tak dobrze.Mia³ nadziejê ¿e co¶ powie o sobie.
Wysi³ek oraz czas jaki po¶wiêci³am w szpitalu by³ jeszcze nie na moje si³y. W koñcu nie wydobrza³am jeszcze po serii morderstw oraz innych spraw. Wróci³a bym na herbatkê do Kusy do Jang. Rozmy¶laj±c dosz³am nad staw. By³a piekna pogoda, s³oñce chyli³o siê ku zachodowi. Przy jeziorku dzieci karmi³y rybki, ach jaki piêkny widok. Jedna z dziewczynek przypomina³a mi nawet t± któr± tak bestialsko zabi³am. Usiad³am sobie na ³aweczkê, poprawi³am szaty oraz w³osy. Wyjê³am jeden z moich wachlarzy i delikatnie nim manipulowa³am by uzyskaæ odrobinê wiatru. Na niebie lecia³ w³a¶nie klucz pieknych praków który zwroci³ moj± uwagê... Ahhhh pierwszy dzieñ odpoczynku...
Czekaj±c na odpowied¼ Roshiego ch³opak dostrzeg³ dziewczynê która wygl±da³a na o wiele starsz± od niego.Usiad³a ona na ³awce i zaczê³a ch³odziæ siê podmuchem wiatru z wachlarza.Niezauwa¿enie z rêkawa Saylera wylecia³ bia³y ptaszek.Spokojnym lotem zbli¿y³ siê do nieznajomej i usiad³ jej na ramieniu patrz±c siê na ni±.Wykrêca³ delikatnie ³ebek raz w jedn± raz w drug± stronê i podskakiwa³ na swych ³apkach od czasu do czasu.Jego w³a¶ciciel kontem oka spogl±da³ na dziewczynê bêd±c ciekawym jak zareaguje.
Ptaszek? Zdziwi³am siê na widok ¿ewej figurki z gliny. Có¿ to za jutsu? Pomy¶la³am chwilê po czym aktywowa³am moje Tsuujitegan - Doujutsu. Moje przenikaj±ce oczy pokazywa³y mi teraz wszystko do oko³a. Spostrzeg³am ch³opaka który rególarnie spogl±da³ w moj± stronê. Zawo³a³am wiêc do niego:
-Ch³opcze czy to twoja zguba? To twój ptaszek?
Czerwone szkar³atne oczy by³y teraz skupione na ch³opcu z Iwy.
Spojrza³ siê na wo³aj±c± do niego dziewczynê i u¶miechn±³ siê szyderczo.Moja zguba za pomoc± jednego gestu mo¿e pozbawiæ ciê rêki lub g³owy.Chyba nie zdaje sobie sprawy ¿e siedzi na niej ¿ywa bomba.Pomy¶la³ Sayler a ptaszek wzbi³ siê w powietrze i polecia³ przed siebie.Ch³opak z³o¿y³ pieczêæ i rzek³ cicho: -Katsu! a w tej samej chwili ptak detonowa³ w powietrzu nie robi±c nikomu krzywdy jednak pozostawiaj±c po sobie ¶lad w postaci ciemnej chmury.Jednak gdyby nadal siedzia³ na ramieniu nieznajomej mo¿liwe ¿e nie prze¿y³a by tego ataku.Oczy m³odego Douhity powróci³ ponownie na Roshiego który sta³ jak os³upia³y.
Kidoumaru wreszcie dotar³ nad staw, jednak po drodze zabi³ jednego genina z Oto gakure, tym razem chcia³ spokojnie odpocz±æ i potrenowaæ nad stawem, a nie siê ukrywaæ , wiêc za³o¿y³ jego ubranie i opaskê. Gdy powoli kroczy³ w trochê za ma³ym ubraniu zobaczy³ 2 osoby... te same co przedtem jednak by³ jeszcze kto¶ nie zd±¿y³ siê jej przyjrzeæ, zauwa¿y³ tylko, ¿e to jest kobieta.Postanowi³ siê zaj±æ swoimi pieskami znalaz³ im 2 kije i przez jaki¶ czas rzuca³ jednocze¶nie dyskretnie obserwowa³ 3 postacie.Gdy ta zabawa go znudzi³a postanowi³ odpocz±æ wiêc siê usiad³ i obserwowa³ piêkne tereny wokó³ stawu, oczywi¶cie nadal nie spuszcza³ z oku 3 osobników.
-Pieski pobawcie siê chwilê same - powiedzia³ cicho do psów
Znudzona i ¶pi±ca ziewne³am zas³aniaj±c usta lew± rêk±. ~Kolejny psychol z nie mojej wioski, Amatasu czem spotykam samych szaleñców? Co on chcia³ mi pokazaæ jakie to fajne sztuczki potrafi? Pchiii on robi bum. Ja mogê zniszczyæ obszar wielko¶ci wioski a mimo to nie chwalê siê swojê moc±. A Ty Romra co nim s±dzisz?~
"U¿yj Udjatu i zobacz co sobie my¶li. Mo¿e to szpieg z Iwy, a mo¿e przyby³ tu by tylko niszczyæ, poszpiegujmy trochê jego my¶li..."
~Jestem za w sumie sama jestem ciekawa.~
Po przeprowadzeniu wewnêtrznego dialogu z moj± demoniczn± sukubusk± pozatnowi³am aktywowaæ jeden z Tatua¿y. Nagryz³am sobie w tym celu lewy kciuk i przejecha³am po tatua¿y wê¿a na lewym rêku. Teraz ka¿da my¶l innych sta³a dla mnie otworem. Wachlowa³am siê dalej znudzona i ciekawa co te¿ tu ludzie my¶l±...
Kidoumaru na chwilê siê odwróci³, spostrzeg³ osobê, która by³a mu ju¿ znana, ale nie móg³ sobie przypomnieæ kto to jest...
"-Tak widzia³em j± w rezydencji Hokage jak rozmawia³a z Casprem... tylko kim ona jest... Wygl±da na kogo¶ wa¿nego..."
Odwróci³ natychmiastowo g³owê, nie chcia³ aby pani z wachlarzem go wykry³a...
Sayler zauwa¿y³ ¿e wybuch jego ma³ego przyjaciela nie zrobi³ na dziewczynie ¿adnego wra¿enia.Po chwili zauwa¿y³ jak dziewczyna nadgryza kciuk i przeje¿d¿a nim po tatua¿u na rêce.Co to jakie¶ Jutsu?M³ody Douhito dostrzeg³ innego równie¿ nieznajomego mu ch³opaka.A to kto?Znów jaki¶ nieznajomy.Muszê poznawaæ ludzi ¿eby mieæ pó¼niej sojuszników.Mo¿e powinienem zagadaæ do tej dziewczyny?Sayler mia³ ochotê podej¶æ do nieznajomej jednak nie mia³ na to odwagi.Mo¿e dla tego ¿e by³a dziewczyn±.Ch³opak ostatecznie pozosta³ na miejscu przy Roshim i nawet przesta³ ju¿ oczekiwaæ na to kiedy on w koñcu co¶ powie.Za pleców zerka³ na nieznajomych i przygl±da³ im siê.
*S³yszysz to? O Jashinie nie rozpoznaj± ciê to dobrze, nikt nie wie ¿e jeste¶ TaKage? Nawet ten ch³opak z opask± OTO. Có¿ nie ma ¼le...*

Sta³am z ³aweczki by podej¶æ bli¿ej jeziorka. S³oñce styka³o siê ju¿ z horyzontem. Schowa³am swój wachlarz i wyje³am parasolkê. Piêka zdobiona parasolka z bia³ym wê¿em wymalowanym na ca³ej jej tarczy. U¶miechnê³am siê do jednego nastêpnie do drugiego ch³opaka. Wyje³am specjaln± opaskê TaKage i zawi±za³am j± na lewym ramieniu. Wpatrywa³am siê w cudowny zachód s³oñca.
Kidoumaru zauwa¿y³ jak kobieta wyci±ga opaskê TaKage teraz wiedzia³ , ¿e jest bardzo silna.Gdy TaKage zbli¿y³a siê do jeziora Kidoumaru nie odwracaj±c siê odszed³ kilka kroków dalej...
"-To kolejna idiotyczna dziewczyna co pokazuje swe kr±g³o¶ci i my¶li ¿e ka¿dy j± za to pokocha...-pomy¶la³ "
Gdy odszed³ trochê od TaKage podrapa³ siê po g³owie poprawi³ swoj± opaskê i usiad³ na piêknej trawie, a obok niego zmêczone psy.
Sayler dostrzeg³ u¶miech dziewczyny jednak nie zrobi³ on na nim ¿adnego wra¿enia.Ch³opak zauwa¿y³ dziwn± opaskê któr± dziewczyna zawi±za³a sobie na lewym ramieniu.Nigdy dot±d nie widzia³ podobnej,zaciekawiony w³a¶nie ni± postanowi³ podej¶æ do nieznajomej.Wolnym krokiem ruszy³ w jej stronê i po chwili sta³ tu¿ obok niej.Dziewczyna by³a wy¿sza i zapewne jak domy¶la³ siê m³ody Douhito starsza od niego.Po chwili ciszy rzek³: -Witaj a nastêpnie umilk³ nie wiedz±c co powiedzieæ.Zauwa¿y³ zachód s³oñca i ku niemu skierowa³ swój wzrok. -Piêkny nieprawda¿?-rzuci³ do dziewczyny wci±¿ wpatruj±c siê w codzienne zjawisko.
*Armor ju¿ wiem sk±d znam tê gêbê, ten facet z psami rozmawia³y¶my ju¿ z nim pamiêtasz? W gabinecie Hokage, przectawia³ siê nam wtedy, czekaj jak to by³o...*
Cytat: -Jestem Kidoumaru by³y lider SO , teraz odszed³em z tej przeklêtej organizacji. Staram siê do³±czyæ do Konohy i zacz±æ nowe ¿ycie , u boku Hokage. Niestety nie mogê go tu znale¼æ , chyba gdzie¶ wyszed³. Bêdê musia³ go poszukaæ , jednak na razie poczekam tu.
*Jako¶ tak to mówi³ pamiêtasz?*
~No tak to wiele wyja¶nia. Wredny arogant najchêtniej wbi³a bym go w ziemie ale przemilczê tê ca³± sprawê, przynajmniej do czasu... Szpieguj dalej jego my¶li...~

Spojrza³am na ch³opca który w³a¶nie do mnie podszed³. To ten dzieciak od ptaszka. Trzyma³am parasolkê i delikanie wprawia³am j± w lekko wiruj±cy ruch. Tak by w±¿ na tarczy parasola obraca³ siê.
-Tak, zachody w Kraju D¼wiêku s± wyj±tkowe, przynajmniej dla mnie, wierzê ¿e gdy dwie osoby robi± to samo to tak jak by by³y przy sobie, mój brat ma dziwny zwyczaj zachwycania siê i podziwiania przyrody. Dla mnie to tylko zachód s³oñca jeden z wielu. Dla niego to kolejny wspania³y cud matki natury. Obawiam siê ¿e nigdy go nie zrozumiem. Mimo i¿ nasze oczy s± takie same, to inaczej spogladamy nimi na ¶wiat...
W³a¶ciwie nie wiedzia³am ju¿ sama czy odpowiadam tylko na zadane mi pytanie czy mo¿e sama do siebie wypowiedzia³am monolog o przemy¶leniach. Têskni³am za moim ma³ym m³odszym braciszkiem. Ale po naszym ostatnim spotkaniu wiedzia³am ¿e ju¿ wydoro¶la³, sta³ siê silny. By³ dobrym cz³owiekiem...
Kidoumaru spodziewa³ siê, ¿e owa kobieta prêdzej czy pó¼niej odkryje jego to¿samo¶æ, wiêc postanowi³ siê nie wychylaæ ws³ucha³ siê tylko w rozmowê genina z Iwy i TaKage.
-Haha ale¿ oni s± romantyczni - powiedzia³ pod ¶miechu j±c siê szyderczo.
Gdy Armor mówi³a o zachodzie s³oñca Kidoumaru obróci³ siê aby obejrzeæ ten "cud matki natury".
-A co wy o tym my¶licie? Zwyk³y badziew -powiedzia³ do piesków odpoczywaj±cych obok niego.
Sayler zdziwi³ siê ¿e dziewczyna wypowiedzia³a tak d³ugi monolog a on zada³ jej proste pytanie.Ch³opak zamy¶li³ siê dalej wpatruj±c siê w zachód s³oñca który kierowa³ siê ju¿ ku koñcowi.Dziêki tej wypowiedzi wiem co nieco o niej.Ma brata,i te jej oczy,s± takie inne.Zapewne to DouJutsu o którym s³ysza³em kiedy¶.Jednak które?Wiele wiosek ma swoje klany a one maj± swoje "technik oczne".Najczê¶ciej s³ysza³em o Sharinganie "kopiuj±ce oko" lecz nie wydaje mi siê ¿eby to by³ w³a¶nie on.Nie wa¿ne,muszê dowiedzieæ siê co to za opaska.Ciszê rozwia³y s³owa ch³opaka: -Co to za dziwna opaska któr± nosisz?-zapyta³ siê nie spuszczaj±c wzroku ze znikaj±cego powoli s³oñca.
Roshi budz±c siê ze straszliwej wizji zauwa¿y³ Saylera rozmawiaj±cego z dziewczyn±. -Czy to nie Armor?- pomy¶la³ gdy¿ w akademii ninja widzia³ jej zdjêcie. Podszed³ do rozmaweiaj±cej pary maj±c nadziejê ¿e dziewczyna odejdzie a on bêdzie móg³ porozmawiaæ z Saylerwem na osobno¶ci. Gdy podszed³ do Douhito i dziewczyny podobnej do Takage sdpyta³ siê jej jakby próbowa³ u¶wiadomiæ ¿e j± zna -Jak siê nazywasz-.
Czeka³ na odpowied¼ i na to jak dziewczyna zaareaguje
Wyopowiedzi obu ch³opców przerwa³o przybycie Areku. Widaæ by³o ¿e musia³ du¿o biegaæ gdy¿ by³ bardzo zdyszany.
-Tu jeste¶ TaKage-sama, szukam ciê po ca³ej wiosce, tak my¶la³em ¿e znajdê ciê tutaj Pani.
Mój junin stan± przy mnie niczym pies obronny. Takie te¿ by³o jego zadanie obrona mnie.

-Jak widzisz relaksujê siê, by³am w szpitalu a teraz tutaj.
Odpowiedzia³am swemu ochronia¿owni po czym wróci³am do ch³oców.
-Przepraszam najmocniej co mówili¶cie? Bo nie dos³ysza³am waszych s³ów. Ah tak to Areku mój ochronia¿ (NPC), a wy jak siê nazywacie? Jestem Armor, Armor z rodu Sabataya.
Odpar³am skupiaj±c swoje oczy ponownie na zachodzie, ju¿ siê praktycznie koñczy³...
Roshi nie zdziwi³ siê s³owami Armor ale by³ pewien ¿e Sayler nic o niej nie wiedzia³. - A wiêc nie myli³em siê.- my¶la³ z zachwytem. Czeka³ na reakcjê Saylera i my¶la³ jak mu opowiedzieæ o sweojej historii. Pytanie z adane przez Takage obudzi³o go z "transu". -Ja jestem Roshi Akadou- i nie czekaj±c na odpowiesd¼ Douhito powiedzia³ -A to Sayler z klanu Douhito.-. Ciekawi³o go jak wielk± moc± dysponuje Armor. -Nigdy jeszcze nie widzia³em wyrównanej walki dwóch shinnobi- my¶la³ przpominaj±c sobie o walce jego senseia z ninj± Orochimaru.
"No wreszcie ten 3 co¶ powiedzia³...-pomy¶la³."
Po d³ugiej obserwacji wreszcie dowiedzia³ siê czego¶ ciekawego i istotnego, jeden z geninów pochodzi z oto i zwiê siê Roshi z klanu Akadou, a drugi nazywa siê Sayler pochodzi z Iwy ze s³awnego klanu Douhito.
-Ale siê brzydko wabi± wy ³adniej - powiedzia³ do piesków .
Spogl±da³ tak¿e na TaKage,która bez przerwy patrzy³a na zachód s³oñca,Kidoumaru zdziwiony takim zachowaniem szepn±³ po cichu w stronê psów.
-A ona co zasnê³a? - po czym za¶mia³ siê po cichu.
Czekaj±c na odpowied¼ us³ysza³ cichy ¶miech. S³ysza³ go z jednego z krzaków. -To tylko moja wyobra¼nia- my¶la³, stara³ siê uspokoiæ, gdy¿ ten ¶miech co¶ mu przypomina³. Jednak ten d¼wiêk nie dawa³ mu spokoju. Po chwili rzuxci³ swój shuriken we kierunku krzaka. Je¶li Sayler lub Takage spytaj± siê go czemu rzuca broni± to odpowiada ¿e co¶ s³ysza³.
Kidoumaru zauwa¿y³ zbli¿aj±cego siê w szybkim tempie shurikena, by³ bardzo szybki wiêc nie mia³ problemów ze z³apaniem go. Z shurikenem w rêku wyszed³ zza krzaka przyniós³ Roshiemu jego broñ i poda³ mu do rêki.
-Do chyba pañski shuriken.-powiedzia³.
Po czym odszed³ od nich 20 kroków tym razem sta³ przy jeziorku i rzuca³ pieskom kije.
"-Hah co za idiota... jeszcze my¶li, ¿e mnie pokona ...-pomy¶la³.
-Kim jeste¶, co robi³e¶ w krzakach, sk±d pochodzisz, szpiegujesz nas ?- zadawa³ pytanie nieznajomemu. -te oczy, znam je - my¶la³ gdy ch³opak podszed³ do jeziorka. Spojrza³ na swój shuriken. -on z³apa³ mój shuriken- my¶la³.-To napewno nie jest zweyk³y ninja. By³ w krzakach i zauwa¿y³ moj± broñ- pomy¶la³ patrz±c na kunaia. Je¶li odpowie na pytania to Roshi zaproponuje sparing, je¶li nie to bêdzie cicho spogl±da³ na psy
Przez chwilê zapatrzona nie mog³am nasyciæ oczy widokiem s³oñca które ju¿ znik³o. Spojrza³am wtedy na przybysza. Ch³odne lodowate spojrzenie. Romra szala³a. Czu³am ¿e chce mu co¶ powiedzieæ wiêc pozwoli³am na to.

-Kidoumaru nieprawda¿? Czego chcesz? Mo¿e pragniesz bym spe³ni³a moj± obietnicê jak± ci z³o¿y³am w gabinecie Hokage? Czy ju¿ zapomnia³e¶ co wtedy ci powiedzia³a?

G³os by³ demoniczny wrêcz. Romra mia³a w sobie tyle gniewy ¿e a¿ wylewa³ siê jej g³osem. Jednym s³owem GROZA.

Areku po³o¿y³ d³oñ na mieczu. By³ gotowy w ka¿dej chwili oroniæ lub atakowaæ. Na sam d¼wiêk jego imienia. Lidera czy tez nie ale cz³onka SO. Do tego jego my¶li. Nie mam zamiaru by ten z³oczyñca (ale pojecha³am) wybija³ mi ludzi w wiosce. Areku nie by³ przeciêtnym ninja specjalizowa³ siê w obronie. By³ gotowy oddaæ nawet ¿ycie za mnie...
Kidoumaru odchodz±c us³ysza³ g³os Armor...
"-Ta g³upia kobieta mnie zaatakuje... muszê byæ mi³y... ale dla takiego.. brzydkiego ohydnego zwierzaka...nigdy...-pomy¶la³."
Po czym nie powiedzia³ ¿adnego s³owa odszed³ jeszcze 10 kroków dalej, chcia³ unikn±æ walki.
-Wiem psiaki wasz te¿ razi jej brzydota... ale odejd¼my nie chce mi siê walczyæ... -szepn±³ do psów.
Po czym po³o¿y³ siê i patrzy³ w niebo.

ONA GRYZIE!! NMM
Pzychodzê nad staw zdysza³y po d³ugiej podrózy z Taki. Gdy tylko podesz³em do stawu pad³em na glebe ignoruj±c innych shinnobi. Staram siê uzyskaæ informacje o innych ninja, poniewa¿ mog± mi siê przydaæ na przysz³o¶æ.
-Ile tu ludzi- pomy¶la³. -Chwila czy Kidoumaru nie jest ninj± Orochimaru?- my¶la³. Po chwili spyta³ siê Armor - Kim on jest-. Zauwa¿y³ ninje który le¿a³ na ziemi. -A ty kim jeste¶ i sk±d pochodzisz?- spyta³ siê kolejnego przybysza. Je¶li nie odpowie on Roshiemu rzuci w niego shuriken który ma w rêce tak ¿eby go nie zabiæ ale zraniæ. Czeka³ a¿ Saylera i analizowa³ syt³acjê. Nie wiedzia³ kim jest nija le¿±cy na ziemii ani jak silna jest Armor.
-Podaj swoje imiê a ja ci podam swoje-Odpowiadam ch³opakowi i po chwili widzê lec±cy w moj± stronê shuriken. Nastychmiast wyjmujê swój i rzucam w lec±cy by obydwa siê zderzy³y. Nastêpnie wstaje, i idê po swojego shurikena, a chwile potem shuriken ch³opaka zacz±³ lecieæ w jego kierunku.
-TaKage-sama powinni¶my ju¿ wracaæ do biura, robi siê ch³odno, a i musi Pani jeszcze te dokument podpisaæ...
Mówi³ do mnie zatroskanym g³osem Areku. Widzia³ ¿e jestem w nienajelpszym nastroju i wola³ mi siê nie nara¿aæ. B±d¼ co b±d¼ jest ze mn± odk±d jestem TaKage, zna mnie najlepiej.

-Tak tak podpisze, jeszczê chwilke, nie ma jeszcze a¿ tak pó¼nej pory zaraz wyruszymy. Eee a co tu siê taka zgraja zbiera? Jak nie ch³opiec z Iwy to teraz z Taki. Jak by to Wi Dim widzia³ jak jego podw³adni biegaj± po ca³ym ¶wiecie...
Powiedzia³am chowaj±c parasolkê, i poprawiaj±c delikatnie d³oni± w³osy.

-eee TaKage-sama Twój Szwagier Wi Dim nie jest ju¿ Kage Taki teraz jest liderem Akatsuki zapomnia³a¶?
Zapyta³ poirytowany moj± skleroz± Areku.

-A no tak to prawda wylecia³o mi z g³owy, có¿ wszystko jedno. Nie zmienia to faktu ¿e nagle do Oto ¶ci±gaj± ludzie z innych wioskek. Ehhh gdzie te czasy gdy do wioski wchodzili tylko z przepustkami...
Zaduma³am siê na chwilê...
Bez wiêkszych problemów robi unik przed broni±. -Chcesz walczyæ- spyta³ siê ch³opaka. -Zdrad¼ mi swoje imiê i nazwisko a oszczêdzê Ciê- powiedzia³, wróci³y do niego si³y. By³ gotów sdo walki i czeka³ na odp
-Rozbawiasz mnie-odpowiadam ch³opakowi lekko siê ¶miej±c jednocze¶nie ignoruj±c innych ninja.
-My¶lisz ¿e masz jakie kolwiesz szanse?Pytam siê ch³opaka g³êboko patrz±c mu w oczy.
-Hej wy dwaj zaraz macie siê uspokoiæ albo zostaniecie wyrzuceni z wioski.

Powiedzia³am rozgniewanym i stanowczym g³osem. By³am w¶ciek³a ¿e koñcówkê tak piêknego dnia psuje mi jaka¶ beznadziejna awantura dwóch dzieciaków.
-Dobrze, dobrze- odpowiedzia³ . - Ja jestem Roshi... Akadou. A ty?- swoje nazwisko powiedzia³ pó³ g³osem. By³ pewny ¿e nieznajomy nie da³ by mu rady. Nagle spojrza³ w jego oczy. By³y niezwyk³e. Nic mu nie mówi³y. Æzekaj±c na odpowied¼ podszed³ po swoj± broñ i wzi±³ j± do torby.
-Ja. Ja nazywam siê Kabumi. Kabumi Rakanoshi.-Po tych s³owach biorê jedn± rêke za plecy i zapisuje na karcie chakr± jego dane. Gdy tylko skoñczy³em pisaæ zadaje kilka pytañ ch³opakowi.
-Mo¿e powiesz co¶ o sobie?? Techniki?? Wioska??-pytam siê ch³opaka ciekawy co potrafi.
- Co tam robisz? Co¶ zapisujesz?- spyta³ siê. Widzia³ ¿e co¶ zapisuje. - A mo¿we ty pierwszy powiedz co¶ o sobie? - spyta³ siê z u¶miechem. -Wiem ¿e szukasz mojej opaski ninja ale jej nie znajdziesz. Nie mam jej- mówei³ zastanawiaj±c siê nad tym jak ch³opak zaareaguje
-Nic wa¿nego ale skoro co¶ chcesz wiedzieæ o mnie. Hmm jak widzisz pochodzê z Taki-Gakure. Mój ¿ywio³ to Suiton. Taktyki ci niezdradze bo mo¿e kiedy¶ spodkamy siê na polu bitwy.-Gdy wymówi³em ostatnie s³owa moje oczy zmieni³y siê. Zrobi³em siê ³agodniejszy.
Znudzona, senna i zdezorientowana postanowi³am odej¶æ. Mój wierny ochronia¿ pod±¿a³ tu¿ za mn±. Kierowa³am siê w stronê szpitala. S³oñczê ju¿ dawno zasz³o. Zrobi³o siê ciemno. Otuli³am siê w swoje szaty. Nie chcia³am byæ chora, nie potym co dopiero pszesz³am niedawno. Postanowi³am odwiedziæ Rado-kun, mo¿e ju¿ wydobrza³. Odesz³am wolnym krokiem...

<nmm> <nm(npc)>
-Teraz my¶lisz ¿e ja te¿ co¶ o sobie powiem? hahahahaha- za¶mia³ siê szyderczo. -Je¶li chchesz siê dowiedzieæ... musisz mnie pokonaæ w walce.- po tych s³owach za¶mia³ siê cicho. -Dobrze my¶la³e¶ mówi±c "Taktyki ci niezdradze bo mo¿e kiedy¶ spodkamy siê na polu bitwy". Roshi czeka³ tylko na odej¶cie Takage ¿eby zacz±æ walkê. -To jak wolisz nic o mnie nie wiedzieæ czy zgin±æ w walce?- drwi³ z niego nie boj±c siê walki.
-Okej ale ty zaczynasz-za¶mia³ siê wrednie wiedz±c, ¿e wygran± ma ju¿ z g³owy. Czekaj±c co zrobi Roshi, ja nak³adam ju¿ na siebie Kawarimi[100], nastêpnie wyjmuje po 2 shurikeny na ka¿d± rêke i czekam na Roshi'ego.
-Zgoda- odpowiedzia³. Wyj±³ swój kunai i przygotowa³ siê aby w razie czego u¿yæ Kawairimi. Biegnie na przeciwnikaz kunaiem i zadaje sdzybki cios.
Zacznê od zasad:
1)Nie spamujemy.
2)Nie ma ¿adnych matrixowych ruchów i poczynañ.
3)Nie bawimy siê we wró¿ki i medium i nie przewidujemy ruchów przeciwnika.
4)Dwa jutsu maks na rundê.
5)Liczyciê chakrê po moim po¶cie sêdziowskim.
6)Brak Editów postów!
7)Nie podwa¿aæ moich s³ów bo to ¶wiêto¶æ (XD).

Pole bitwy:
Znajdujecie siê tu¿ przy stawie w OTO Gakure. S³oñce niedawno zasz³o. W trawie s³ychaæ cykanie koników polnych i ¶wierszczy. Na niebie pojawiaj± siê pierwsze gwiazdy. Nie ma tragicznie w widoczno¶ci± aczkolwiek ca³y czas robi siê co raz ciemniej.

Walka:

Stali¶cie na przeciwko siebie nie dalej ni¿ 10 metrów. Mafugi zacz±³ od m±drego posuniêcia a mianowicie od na³o¿enia na siebie Kawarimi. Jego przeciwnik w tym czasie wyj±³ swój kunai. Roshi rzuci³ siê na swego rywala gdy ten siêga³ po shurikeny. Wbi³ mu kunai pomiêdzy siódme a szóste ¿ebro. Wtedy nast±pi³a zamiana nagle trafiony cel znikn±³ w chmurze dymu. Na jego miejscu pojawi³ siê parkowy kosz na ¶mieci. Mafugi pojawi³ siê 10 metrów dalej ko³o ma³ej ³aweczki. Zaczê³a siê walka. Roshi twój przeciwnik jest 10 metrów od ciebie na twoje lewo. Mafugi ty masz za¶ przeciwnika w tej samej odleg³o¶ci lecz na przeciwko siebie.
Sk³ada pieczêæ -Kage Bunshin no jutsu- powiedzia³ i pojawi³y siê 2 klony. Oba klony wyjê³y kunaie a Roshi sk³ada pieczêcie do kawairimi. Nastêpnie we trzech atakujemy. -Nie masz szans- my¶la³ gdy bieg³ na przeciwnika. -Ju¿ po tobie- wrzasn±³ gdy by³ 4 metry od Mafugiego.

pch 1020-400= 620
[1500-100(kawarimi)=1400]

Gdy tylko sk³ada³ pieczeñcie do Kage bunshin no Jutsu ja rzuci³em w niego kunai. Gdyby siê nieuda³o ja nak³adam na siebie kawarimi w tym samym czasie co on[100]. Gdyby jednak stworzy³ te klony, zauwa¿am biegn±ce na mnie cztery postacie. Gdy s± oko³o dziesiêæ metrów przedemn± tworze jednego klona[200] i rzucamy po jednym shurikenie w ka¿d± z postaci.
Roshi chcia³ z³o¿yæ pieczeci do swojego jutsu cienistych klonów jednak jego przeciwnik nie pró¿nowa³. Rzuci³ w niego kunai z ca³ej si³y. Broñ trafi³a go w prawe ramie a dotkliwy ból uniemo¿liwi³ dokoñczenie jutsu. Rana by³a do¶æ g³êboka. Roshi z wielkim trudem z³o¿y³ pieczeci do kawarimi tak samo postapi³ równie¿ jego przeciwnik.

(ma³a rada mo¿ecie opisywaæ wiêcej opcji ataku, polecam te¿ deklarowanie obrony jak uniki i odskoki czy parowania itp. Bo stoicie jak lamy za przeproszeniem lub biegacie to tam to z powrotem trochê kreatywnosci)
[1400-100-200=1100]

Po chwili patrzenia na cierpi±cego ch³opaka przyst±puje do ataku. Zaczynam biec prosto w jego stronê razem z klonem na przemian. Gdyby rzuci³ w moj± strone kunai lub shuriken próbuje zrobiæ uskok i biegnê dalej. Gdy bêdê oko³o dwa metry przed ch³opakiem u¿ywam Chakra no Mesu[100] i wykonujê serie uderzeñ w rêce. Gdyby atak siê powiód³ najprawdopodobnie ch³opak nieby³by wstanie ruszaæ rêkoma. Nieboje siê ¿adnej jego kontry poniewa¿ ca³y czas mam na³o¿one na siebie kawarimi.
Sayler jakby ockn±³ siê z transu.Mimo i¿ nie by³ obecny duchem wszystko s³ysza³.Ah wiêc ona to TaKage.Musi byæ potê¿na dla tego wybuch mojego ptaszka nie zrobi³ na niej ¿adnego wra¿enia.Dowiedzia³ siê te¿ co nieco o Roshim choæ i tak du¿o o nim wie.Zobaczy³ ¿e cz³onek klanu Akadou walczy z kim¶.M³ody Douhito postanowi³ nie przeszkadzaæ wiêc usiad³ na jednej z ³awek i przygl±da³ siê pojedynkowi.By³ ciekaw kto wygra,w koñcu nie zna³ a¿ tak dobrze Roshiego.
//Mafugi odpisz sobie chakrê za tego klona.//

Roshi wyjmuje kunai z prawego ramienia i rzuca w klona. Nie boi siê ataku gdy¿ uda³o mu siê zrobiæ pieczêcie do kawairimi. (je¶li zaatakuje to Roshi teleportuje siê za jakie¶ drzewo) Gdy widzi ¿e przeciwnik biegnie na niego próbuje rzuciæ swój kunai prosto w brzuch z ca³ej si³y (on rzuca lew± rêk± bo prawa jest niesprawna).

pch 1020 -100 za kawarimi = 920 pch
Mafugi rzuci³ siê wraz z klonem w stronê przeciwnika. Roshi wyj±³ z bólem kunai ze zwego ramienia. Krew ciek³a teraz po jego ca³ej rêce. Rzuci³ w przeciwników i jakim¶ trafem uda³o mu siê zniszczyæ klona. Mafugi dobiegaj±c do przeciwnika aktywowa³ swoje medyczne ninjusu i zaatakowa³ seri±c uderzeñ w rêce przeciwnika. Wszystko sz³o jak po ma¶le do czasu gdy nagle Roshi znikn±³ w k³êbie szarego dymu a jego miejsce zajê³a jaka¶ stara spruchnia³a ga³±zka. Roshi by³e¶ 6 metrów dalej schowany za drzewem. Oboje siê nie widzicie i nie wiedzie gdzie kto jest. Dlaczego? Poniewa¿ Roshi nie kontrolowa³ (nie mo¿e) a¿ tak precyzyjnie swego kawarimi przez co wyrzuci³o go w losowym miejscu za drzewem. Mafugi by³ skupiony na zepsuciu ga³±zki.
-Moja rêka- pomy¶la³, ból pszesdzy³ ca³e jwego cia³o. Na³o¿y³ na siebie Kawairimi a nastêpnie rozejrza³ siê aby zobaczy¼æ gdzie jest wróg. Je¶li go zauwa¿y to przywi±zuje do swojego kunaia wybuchow± notkê i rzuca (tak ¿eby wróg nie widzia³ tego no¿a) i rzuca tak ¿eby trafi³ mniejwiêcej 1-2m od ch³opaka. Je¶li go nie zauwa¿y dalej siê ukrywa i czeka na nastêpny ruch rywala.
[1100-100=1000]

//Roshi ja inaczej licze chakre poniewa¿ niewiem czy mi siê uda \\

Stoj±c nad stawem zauwa¿am, ¿e w miejscu mojego wroga pojawi³a siê ga³±zka. Bez ¿adnego my¶lenia nak³adam na siebie znów kawarimi no Jutsu[100] i biegnê w stronê stawu aby przenie¶æ walke bli¿ej wody. Gdybym zobaczy³ lec±cy w moj± stronê kunai z kartk± wybuchow± przykucam lekko, a gdy bêdzie blisko mnie, b³yskawicznie wykonuje skok w lewo. Gdyby jednak mnie trafi³ nic mi siê niedzieje bo mam na³o¿one na siebie kawarimi. Teraz ju¿ wiem gdzie znajduje siê przeciwnik wiêc rzucam w tamt± stronê 2 shurikeny aby ka¿dy drasn± drzewo, jeden lew± strone, drugi praw±. Robie tak aby Roshi zosta³ trafiony gdyby siê wychyla³ albo planowa³ zaatakowaæ.
Dobrze wiêc Mafugi po nieudanym ataku nak³ada na siebie kawarimi. Podobnie postêpuje Roshi w ukryciu. Ch³opak z Taki rzuca siê biegie mw stronê jeziora. Wtedy zaskakuje go jego przeciwnik rzucaj±c mu przed nogi kunai z wybuchowa notk± która eksploduje. Na miejcu gdzie sta³ m³ody chunin znalaz³a siê deska z pobliskiej ³aweczki, ca³a zweglona. Dziêki temu ¿e jego przeciwnik siê zdradzi³ pokazuj±c swoj± pozycjê Mafugi wyrzuci³ dwa shurikeny rwafiaj±c w lew± i praw± ³opatkê wroga. Nagle ten zrobi³ "puff" w chmurze szarego dymu. By³ teraz na drzewie a zast±pi³a go ponownie ga³±zka. Podumowuj±c Roshi jest ukryrty w ga³êziach drzewa i widzi pozycjê swego wroga. Natomiast m³ody chunin z Taki nie ma pojêcia gdzie siê podzia³ jego przeciwnik.
[1000-100=900]

Nieczekaj±c teraz na nic niechce traciæ chakry na kolejne kawarimi, biegnê w stronê najbli¿szej grupki drzew. Gdy dobiegne tworze tam jednego klona[200] tak aby przeciwnik niewiedzia³ kto jest prawdziwy. Nastêpnie nak³adam na siebie kawarimi[100] i czekam na przeciwnika.
Roshi nie ukrywa siê, wybiega z ukrycia. Nie wie czy dobrze robi, poprostu ryzykuje. Gdy wychodzi prowokuje - Uciekasz? Boisz siê?Walcz-. Je¶li dalej bêdzie bieg³ rzuca w jego kierunku kunai je¶li stanie biegnie na niego a gdy dojdzie to zadaje kopniaka mówi±c -Konoha Senpuu- W razie jakiego¶ ataku skok i biegnie dalej
Roshi zmarnowa³ swoj± doskona³± okazjê do ataku z zaskoczenia. Zeskoczy³ z drzewa i zacz±³ wykrzykiwaæ co¶ do rywala. Ten natomiast ukry³ siê za drzewem sk³adaj±c pieczêcie najpierw do cienistego klona ktory sta³ teraz za nim a nastêpnie nak³adaj±c kawarimi. Tak wiêc Mafugi schowany z klonem za drzewem oczekuje reakcji. Roshi nie zd±¿y³ rzuciæ kunajem. Nie pobieg³ te¿ za wrogiem bo ten nie zatrzyma³ siê jak planowa³ m³ody genin z Oto.
-Ale b³±d- pomy¶la³. Szybko z³o¿y³ pieczêcie do kawairimi i zacz±³ biec w drug± stronê i spróbowa³ schowaæ siê za jakim¶ drzewem i obmy¶la³ plan. Nie mia³ pomys³u jak siê broniæ, sta³ ukryty za drzewem. -Jak go pokonaæ?- my¶la³ z gniewem. -Muszê znale¼æ jego kryjówkê- my¶la³ dalej. Je¶li znajdzie jego kryjówkê tworzy klona. Klon wybiega, stara siê odwróciæ uwagê wroga podczas gdy orgina³ próbuje rzuciæ kunaia z wybuchow± kartk± w przeciwnika.
Zauwa¿aj±c jak biegnie w przeciwn± stronê zaczynam go goniæ wraz z moim klonem. Rzucam mu pod nogi dziesiêæ Makibishi. Gdyby jakim¶ cudem bieg³ dalej rzucam w niego trzema shurikenami shurikenami celuj±c w piêty oraz g³owe.Jakby oda³o mu siê rzuciæ kunai'a podmieniam siê wcze¶niejszym kawarimi za klona by niewyl±dowaæ daleko od przeciwnika. Je¿eli uda mu siê stworzyæ klona wysy³am w jego strone dwa kunai'e aby go zniszczyæ. Gdyby jednak nabi³ siê na makibishi, zaczynam pod±rzaæ w jego kierunku. Gdy znajdê siê jakie¶ dwa metry przed nim wykonuje kilka pieczêci i moje rêce otacza niebieska po¶wiata[100]. Nastêpnie wykonujê bardzo du¿± serie uderzeñ w jego tu³ów. Gdyby jednak próbowa³ siê broniæ uderzam jeszcze mocniej w jego ³opatki,nadgarski oraz ko¶æ ramienn± i kontynu³uje uderzenia w tu³ów.
Sayler znudzony walk± postanowi³ zwiedziæ resztê wioski.W koñcu jest tu pierwszy raz.Spokojnym krokiem rusza dru¿k± prowadz±c± do g³ównej ulicy.Gdybym to ja walczy³ dawno by³o by po kolesiu.Mo¿e i by prze¿y³ ale na pewno nie mia³ by wszystkich koñczyn.Przedstawiciel rodu Douhito u¶miechn±³ siê z³owieszczo a na jego rêce usiad³ bia³y ptaszek który by³ ¿yw± bomb±.Ch³opak znikn±³ z pola widzenia walcz±cych i opu¶ci³ staw oraz park.
NMM
Mafugi i Roshi mieli w³a¶nie zacz±æ swoje ataki. Nagle w jaka¶ osoba wyskoczy³a wysoko w powietrze. By³o zbyt ciemno by¶cie mogli go dok³adnie zobaczyæ a przynajmniej do momentu gdy z góry nie polecia³o kilka ognistych kul które z wielkim hukkiem uderzy³y od wasze pole bitwy. Porobi³o siê kilka kraterów ¶redniej wielko¶ci cz³owieka. Tajemnicza osoba wpad³a z nieba na ¶rodek pola bitwy trzymaj±c praw± rêkê na swym mieczu który mia³ na plecach.
-Co tu siê do diaska wyprawia? Nudzi siê wam? Zaraz mogê wam znale¶æ jakie¶ prace spo³eczne, a mo¿e wolicie tydzieñ w lochu dwa na dwa. Zamknê was razem to siê mo¿ecie tam nawet i pozagryzaæ.
Dym powsta³y w wyniku ognistego jutsu ju¿ opad³ ca³kowicie. Teraz ujrzeli¶cie dok³adnie postaæ m³odego Areku osobistego ochronia¿a TaKage. Spogl±da³ to raz na jednego to na drugiego.
-To jak panowie uspokoicie siê czy mam was zmusiæ do tego si³±?
Zarzuci³ szorstkim tonem m³odzieniec. Widaæ by³o ze jest rangi junina. Mimo tak m³odego wieku posiada³swpora wiedze i do¶wiadczenie.
Wed³ug rozkazu Jounina zaprzesta³em walki i zacz±³em bieraæ moje rzeczy. Gdy tylko pozbiera³em wszystkie ¶mierciono¶ne narzêdzia, schowa³em je do kieszonek które mam z lewej i z prawej strony. Bez s³owa opu¶ci³em staw by pozwiedzaæ inne miejsca w Oto ni¿ staw.

NMM
Roshi równierz pozbiera³ swoje rzeczy, musia³ i¶æ sdo szpitala z ran± któr± zada³ mu kunai. -Spadam st±d- pomy¶la³ i odszed³ w kierunku szpitala <nmm>
Wolny krok prowadzi³ ch³opaka ku miejscu gdzie znajdowa³ siê staw. D³onie mia³ w kieszeniach, zawsze tam znajdowa³y siê gdy siê przemieszcza³. Wzrok mia³ na niebie.. Zastanawia³ siê, czy rozmowa z Minako w mniejszym gronie w ogóle bêdzie mo¿liwa, w koñcu ona jest kage i mo¿e mieæ pe³no roboty.. eh jak nie trudno, prze¿yje jako¶.. Albo pójdzie do kumo.. Chocia¿ waha³ siê szczerze mówi±c.. Poza tym zastanawia³ siê, czy Obari skusi³ siê na propozycjê rozmowy w tym miejscu.. Nie odwraca³ siê jednak. Prawdê mówi±c by³o mu to obojêtne. Przyjdzie, dobrze, nie przyjdzie to ch³opak wypocznie i porozmy¶la.. Dotar³ w koñcu do ³awki znajduj±cej siê przy stawie. Usiad³ na niej.. Oboje oczu zawiesi³ na stawie, a raczej na odbiciu nieba które by³o na stawie.. Zmru¿y³ oczy.. Czeka³.. Nie wiedzia³ czy czeka³ na Obariego czy te¿ Minako, kto z nich przyjdzie bêdzie dobrze, Wiedzia³ w ka¿dym razie, ¿e ta druga nie przyjdzie tu zbyt prêdko.. On jednak mia³ czas.. nie ¶pieszy³o mu siê..
Zmêczonym krokiem doszed³em nad staw. By³o mi bardzo ciê¿ko, gdy¿ Aru okaza³ siê ca³kiem niez³ym sprinterem. Zauwa¿y³em ch³opaka na ³awce, patrzy³ w chmury. Wiedzia³em, ¿e nad czym¶ rozmy¶la, bo ja równie¿ w ten sposób uwielbiam my¶leæ i rozpatrywaæ sytuacjê. Podszed³em do niego i rzek³em:
-Wreszcie Ciê dogoni³em! Na imiê Ci Aru, czy tak? Sorki, po prostu us³ysza³em, jak przedstawia³e¶ siê Minako-Sensei. Co sprowadza Ciê do tej wioski, je¿eli oczywi¶cie wolno spytaæ?
Usiad³em obok ch³opaka i czeka³em na jego odpowied¼.
Lekki u¶miech zago¶ci³ na twarzy b³êkitnookiego gdy s³ysza³ kroki nadchodz±cego z ty³u Obariego.. By³ pewien, ¿e to on nawet nie musia³ siê ogl±daæ.. S³ysza³ seriê pytañ, postanowi³ odpowiedzieæ po kolei jako, ¿e sam chcia³ kilka zadaæ..
- Owszem, na imiê mi Aru.. - odpar³ spokojnie, brzmia³o to mo¿e jak sarkazm ale ton wyklucza³ tak± opcjê.. Nie wybija³ siê aktualnie kultur±, có¿.. Siostra go zawsze pilnowa³a b±d¼ prosi³a.. lata roz³±ki i zaniedba³ siê pod tym wzglêdem..
- Specjalnie siê nie ¶pieszy³em ale nie wa¿ne.. Do wioski sprowadza mnie g³ównie chêæ zdobycia informacji.. co prawda nie politycznych, polityka niewiele mnie obchodzi.. Minako to przyjació³ka mojej siostry a bêd±c kage najbardziej prawdopodobne by³o znalezienie jej w³asnie.. - stwierdzi³ nie zag³êbiaj±c siê w szczegó³y.. nie dla tego, ¿e by³y jak±¶ tajemnic±. Poprostu nieczêsto mówi³ sam z siebie o rodzinie dla obcych, jak pytaj± to odpowiada³ ale nie sam z siebie..
- Minako-sensei powiadasz.. O co chodzi³o z t± walk±.. jak to o Ciebie? - spyta³ z zaciekawieniem choæ nie by³o ono specjalnie okazywane, g³os niezmiennie pe³en spokoju nie wyró¿nia³ siê zbytnio od innych wypowiedzi, w g³osie m³odego sabataya liczy³y siê bowiem ledwos³yszalne nuty wiêc ludzie przyzwyczajeni b±d¼ z dobrym s³uchem mogli je odczytywaæ..
- Oraz co to za technika na której a¿ tak siê skupia³e¶ wolno mi spytaæ? – doda³ na koniec kolejne pytanie. Po nim zamilk³ daj±c czas na odpowiedzenie Obariemu..
"Có¿ ten kole¶.. my¶lê, ¿e by³bym w stanie siê z nim dogadaæ"- pomy¶la³em, s³ysz±c jego odpowiedzi i widz±c niesamowite opanowanie.
-No có¿.. Minako niedawno zosta³a moj± nauczycielk±, szuka³em kogo¶ zdolnego do szalonych pomys³ów i ona siê tak± okaza³a. Pochodzê z Yuki, z klanu Kensei. Najwiêkszym atutem mojego klanu jest ³±czenie Raitonu i Suitonu, dziêki czemu otrzymujemy nowy ¿ywio³ Ranton. Ja potrafiê pos³ugiwaæ siê Rantonem i to ca³kiem nie¼le, ale niestety nie potrafiê rozdzieliæ go na poszczególne elementy. Minako-Sensei, chcia³a pomóc mi za pomoc± swojego demona i wtedy w³a¶nie Richarde jej zabroni³. Ona siê w¶ciek³a i zaatakowa³a go... no i tak siê potoczy³o. - nabra³em oddechu patrz±c na Aru, zamkn±³em oczy i mówi³em dalej:
-Ta technika.. mogê tylko powiedzieæ, ¿e to jedna z najpotê¿niejszych technik Rantonu, któr± tylko dwóch ludzi opanowa³o na ¶wiecie: ja i mój ojciec. To wizytówka naszego klanu, jutsu przed którym nie jest w stanie nikt siê obroniæ. Sage czy Kage s± w stanie jedynie je os³abiæ, ale nie s± w stanie jej ca³ej zneutralizowaæ.
Nastêpnie spyta³em ch³opaka:
-Sk±d jeste¶? Nie widzê opaski na twoim czole. I o co chodzi z twoj± siostr±? Mo¿e jestem w stanie pomóc?
~Minako wiêc u¿ywa demona do spraw nauki.. ciekawe.. Rado raczej unika tego..~ - przesz³o przez my¶l ch³opakowi..
- Czêsto trenujesz z Minako? czy zdarzy³o siê jej, ¿e Ciê zaniedba³a? - spyta³ normalnym g³osem, pytanie zadawa³ raczej do siebie, mia³o byæ w my¶lach ale powiedzia³ je a gdy siê zreflektowa³ to oczekiwa³ odpowiedzi.. nie da siê cofn±æ pytania..
- Ranton czyli jaki to ¿ywio³? oraz co to za wszechpotê¿na technika której nikt nie zneutralizuje? móg³by¶ sprecyzowaæ? - spyta³ z tym swoim spokojem, mia³ wra¿enie, ¿e jego rozmówca siê przechwala, nie ma nic, czego siê nie da pokonaæ..
- Jestem.. - zacz±³ ch³opak wahaj±c siê lekko.. - jestem z kiri.. opaski nie noszê poniewa¿ dawno nie odwiedza³em rodzinnej wioski, nie wiem nawet kto teraz ni± w³ada, polityka ma³o mnie obchodzi.. - stwierdzi³ absolutnie szczerze.. Pomin±³ kwestie oczywi¶cie przechodzenia przez organizacje ale to nie istotne..
- Co do siostry nie jeste¶ w stanie mi pomóc.. po prostu, stêskni³em siê za moj± opiekunk± przez wiêkszo¶æ ¿ycia.. - stwierdzi³, te¿ szczerze choæ pomijaj±c kilka kwestii... przyk³adowo t±, czemu nie widzia³ jej X lat.. Ale to by³o nie wa¿ne, Obari nie by³ kim¶ kto zna³ sytuacjê na tyle by mu siê zwierzaæ z odczuæ.. Poza tym nie o to mu raczej chodzi³o...
- Swoj± drog±, co my¶lisz o Minako? - spyta³ na koniec..
Spojrza³em niepewnym wzrokiem na ch³opaka, nie wiedzia³em bowiem, czy opowiedzieæ mu o "tej" technice, czy te¿ nie. Zamierza³em odpowiedzieæ na wszystkie pytania Aru.
-Z Minako, no có¿, nie mogê powiedzieæ, ¿e czêsto, jak ju¿ mówi³em znamy siê od niedawna. Nigdy mi siê nie zdarzy³o, ¿eby mnie zaniedba³a. Rzucanie po ziemi, kopanie w brzuch, ja uwa¿am to za trening. - powiedzia³em do ch³opaka po czym zacz±³em siê ¶miaæ.
-Ranton to element nazywany potocznie "energi±" lub "laserem". Najczê¶ciej techniki te s± obszarowe, szczerze mówi±c nie nadaj± siê zbyt do walk jeden na jednego. Ja uwielbiam je wykorzystywaæ w sytuacjach kiedy wróg ma przewagê liczebn±, wtedy dopiero mo¿na okre¶liæ potêgê tego ¿ywio³u. Ta technika nazywa siê Katteiteki Bakufuu. Có¿, mo¿e ¼le siê wyrazi³em, mówi±c, ¿e jest nie do powstrzymania. Po prostu nie znam osoby, która wysz³a z niej bez szwanku. Jest to obszarowe jutsu, có¿ to du¿o mówiæ... Nie mogê zdradziæ jej sekretu, gdy¿ móg³bym naraziæ siê klanowi, a mu jestem wierny. Przykro mi. - spojrza³em pewnym wzrokiem na ch³opaka.
-Jaka jest Minako? Có¿ mi osobi¶cie podoba siê jej osoba. Jest bardzo stanowcza, zawsze musi byæ tak jak ona mówi. Bardzo porywcza, nienawidzi krytyki, a ju¿ szczególnie krytyki jej postêpowania. Nie boi siê wyzwañ, jest do¶æ leniwa, ale có¿.. takie czasy. Najwa¿niejsz± rzecz± jednak jest fakt, i¿ jest bardzo wymagaj±ca. Podczas treningu nie boi siê zraniæ ucznia i dlatego zyska³a mój szacunek.
Aru s³ucha³ go jednocze¶nie rozmy¶laj±c.. Mo¿e przyda³a by mu sie jaka¶ odmiana w ¿yciu? Sam daaawno nie walczy³ a nachodzi³a go na to powoli ochota, nauczy³ siê kilku technik których nie widzia³ jeszcze nikt na ¶wiecie a chcia³ je komu¶ pokazaæ.. Ale to teraz nie wa¿ne.. On by ich nie opisa³ nie z powodu tajemnicy a z powodu takiego, ¿e lepiej je pokazaæ..
- Zrani³a Cie kiedy¶? Byæ mo¿e stwarza tylko taki pozór.. - stwierdzi³, nie wiedzia³ jaki ma stosunek do ludzi, jednak wiedzia³ o tym, ¿e jest porywcza choæby z faktu, ¿e gdy wita³ jaki¶ czas temu starsz± siostrê jej mieszkanko mia³o "uszkodzone drzwi"..
- Jak my¶lisz, potrafi³ by¶ sobie poradziæ nie mog±c polegaæ podczas walki na wzroku? - spyta³ zmieniaj±c temat..
Spojrza³em na ch³opaka jednocze¶nie ¶miej±c siê do niego:
-Oj tak tak zrani³a, zrani³a i to nie raz. Minako to nauczyciel jakich ma³o, uwierz mi, nie chcia³by¶ z ni± walczyæ ja do dzi¶ odczuwam skutki po tym jak jej kolano uderza³o w mój brzuch. Czy potrafi³bym? No có¿, nigdy nie by³em w takiej sytuacji. Ja z natury jestem strategiem, wzrok to mój g³ówny atut. Dziêki niemu potrafiê oceniæ ruchy wroga, znale¼æ s³abe punkty w jego technice. Pewnie nie poradzi³bym sobie. A dlaczego pytasz?- przewin±³em pa³eczkê na drug± stronê.
- Pytam przez ciekawo¶æ.. Pamiêtam walkê w jaskini, bez wzroku jest ciê¿ko, musia³em o¶wietlaæ sobie sztucznie otoczenie co kosztowa³o sporo chakry.. ale to nie wa¿ne.. - stwierdzi³ spokojnie nie do koñca szczerze..
- Nie mów mi co bym chcia³, a czego bym nie chcia³ proszê, wydaje mi siê, ¿e wiem to lepiej i zapewniam Ciê, ¿e chcia³bym ale ona znaj±c ¿ycie ma wiele wa¿nych spraw to te¿ nie zamierzam jej zawracaæ g³owy g³upotami.. - stwierdzi³ opieraj±c sie wygodniej na ³awce..
- Swoj± drog±, ciekawe czy przyjdzie, przy¶le kogo¶ czy mo¿e nie bêdzie mia³a czasu.. jak my¶lisz? Ja co prawda jej nie znam, ale zgadujê, ¿e przyjdzie choæ wcale niezadowolona z faktu, ¿e postawi³em czy tam postawili¶my j± w takiej sytuacji.. - stwierdzi³.. Jego wzrok zawiesi³ siê na jednej z ryb.. Patrzy³ na ni± d³u¿sz± chwilê, jak p³ywa³a.. Czu³ sie dziwnie. Odchyli³ siê na ³awce po czym podniós³ z ziemi kamieñ owalnego kszta³tu.. Dopasowa³ go do d³oni po czym ponownie odnalaz³ rybê w stawie.. Rzuci³ w ni± kamieniem.. Nad tafl± wody kamieñ lecia³ idealnie w cel przekraczaj±c jednak barierê dziel±c± ciecz od powietrza skrêci³ nieco.. Ch³opak westchn±³ cicho.. ~Tak jak my¶la³em..~ stwierdzi³ w my¶lach.. W³a¶ciwie sam nie wiedzia³ po co mêczy³ tê rybê.. Mo¿e mu siê po prostu nudzi³o?
Spojrza³em na ch³opaka, wiedzia³em, ¿e strasznie siê mu zale¿y. Szuka siostry.. no có¿ rodzina najwa¿niejsza. U¶miechn±³em siê do ch³opaka, chc±c dodaæ mu otuchy i powiedzia³em:
-Spokojnie Aru, na pewno siê zjawi lub przy¶le kogo¶. Je¿eli wie w jakiej sprawie jeste¶, to chêtnie Ci pomo¿e.- chwyci³em ch³opaka za ramiê.
-A ty? Jakich technik u¿ywasz? I czy masz jaki¶ klan?
Leniwe spojrzenie kirigakure'czyka przenios³o siê na Obariego..
- Nie do koñca chodzi tu o pomoc w odnalezieniu, ona mi ju¿ powiedzia³a, gdzie mam jej szukaæ.. ja siê zastanawiam.. a zreszt±, nie wa¿ne, pewnie i tak bêdziesz s³ucha³ rozmowy a ja dwukrotnie nie lubie niczego mówiæ.. - stwierdzi³.
Na drugie pytanie natomiast na twarzy ch³opaka zago¶ci³ niewielki u¶miech.
- Klan nie jest istotny, tajemnica wioski niestety, pewnie dane Ci kiedy¶ bêdzie zobaczyæ jego umiejêtno¶ci ale cierpliwo¶ci musisz posiadaæ. co do technik jakich u¿ywam, có¿.. Ration oraz Sution.. - powiedzia³, by³ to ciekawy zbieg okoliczno¶ci, niby tego samego a w innej formie.. – Na czym polegaj± nie ma sensu mówiæ, ka¿da jest inna a te style chyba ka¿dy zna.. w ka¿dym razie posiadam równie¿ kilka technik, które niewiele osób na ¶wiecie zna.. prawdê mówi±c nikt poza mn± ich nie widzia³.. – stwierdzi³ ze spokojem w g³osie..
Spojrza³em na ch³opaka:
-Raiton i Suiton mówisz. Ciekawie brzmi, mo¿e kiedy¶ opanujesz Ranton. Có¿ no to jestem pod wra¿eniem, ¿e potrafisz tworzyæ w³asne techniki. Ja nied³ugo te¿ mam zamiar spróbowaæ. Cholercia, do¶æ d³ugo Minako-Sensei siê nie zjawia. Widocznie ma sporo spraw do za³atwienia. Zapewne widzia³e¶ ile ninja siê zebra³o, gdy walczy³a z tym typkiem. No w³a¶nie, wiesz kto to by³?
- Czy ranton nie jest przeznaczony dla konkretnych wiêzów krwi? - spyta³ ch³opak, prawdê mówi±c nie zale¿a³o mu na razie na opanowaniu go ale spytaæ wypada³o choæby aby wiedzieæ na przysz³o¶æ.
- Masz zamiar opanowaæ w³asne techniki czy te dwa elementy? - spyta³ ze spokojem w g³osie ch³opak spojrzenie ponownie przenosz±c na wodê.
- Du¿o za du¿o.. - stwierdzi³ krótko Aru w odpowiedzi na komentarz dotycz±cy liczby ninja, nie wiedzia³ czy wszyscy z nich nimi byli ale by³ tam t³ok a to go irytowa³o.
- Nie wiem kim on by³.. Ma³o mnie to interesuje, opiekun Akuro podczas powrotu z egzaminu, ponadto do¶æ szybki i przesadno pewny siebie, ponadto zbyt uprzejmy jak na mój gust.. - stwierdzi³ przedstawiaj±c swoj± wstêpn± ocenê ze spokojem, nie zaciekawi³ go specjalnie, bardziej zaciekawi³a go córka Minako która tak m³oda mia³a tak rozwiniêtego sharingana..
Spojrza³em na ch³opaka:
-Có¿ Ranton w pewnym sensie jest przeznaczony dla konkretnych wiêzów krwi, ale do¶wiadczeni... nie, najlepsi ninja s± w stanie opanowaæ ten ¿ywio³. Z pewno¶ci± zajê³oby im to kilka lat, ale my¶lê, ¿e byliby w stanie to opanowaæ- spojrza³em na ch³opaka zimnym wzrokiem i kontynuowa³em
-Chcê staæ siê potê¿nym ninja, dlatego podj±³em siê nauki u Minako-Sensei. Mam zamiar opanowaæ obie rzeczy. Chcê opanowaæ te dwa elementy, a zarazem tworzyæ w³asne techniki, które bêd± moj± "wizytówk±". - u¶miechn±³em siê do ch³opaka.
-Ja te¿ nie lubiê takich t³oków, za du¿o zamieszania z tym wszystkim- nie wiedzia³em faktycznie, czy wszyscy byli ninja, ale tak mi siê zdawa³o.
-Có¿, w ka¿dym razie wygl±da³ potê¿nie. Nie ba³ siê ataków Minako, unika³ ich, atakowa³. Jestem pewien, ¿e byli na równym poziomie. Ta dziewczynka, pochodzi z klanu Uchicha czy¿ nie? A te oczy to by³ legendarny sharingan? - spyta³em ch³opaka po czym czeka³em na jego reakcjê.
-Czy ten ¿ywio³ jest a¿ tak potê¿ny, ¿e warto przeznaczaæ na niego lata nauki? nie lepiej w tym czasie tworzyæ potê¿ne techniki bazuj±c na podstawowych ¿ywio³ach? - spyta³ ch³opak drapi±c siê w ty³ g³owy bo zaswêdzia³a go. - Potêga.. d±¿enie do niej przez wiêkszo¶æ osób jest przesadne.. ja mogê d±¿yæ ale raczej dla rozrywki ni¿ celu ¿yciowego, ludzie przez d±¿enie czêsto niszcz± siebie.. - rzek³ cicho.. bardziej do siebie ni¿ do niego. Widzia³ przyk³ad d±¿enia jednej osoby do si³y.. nie satysfakcjonowa³a jej ta si³a.
-W³asne techniki nie jest trudno tworzyæ, choæ zale¿y od tego jakie to maj± byæ.. jak masz pomys³ na potê¿n± technikê a brak planów na wykonanie to có¿, ³atwo nie bêdzie.. Gdyby¶ jednak chcia³ stworzyæ co¶ prostego to nie widzê problemu... - stwierdzi³ spokojnie.
- Có¿, nie ma sensu rozmawiaæ z kim¶, kto raz odpowie Ci s³uchaj±c jednocze¶nie kogo¶ a potem jemu s³uchaj±c siebie.. to jest chore.. - stwierdzi³ fakt.
- Wygl±da³ potê¿nie.. có¿, wygl±da³ jak wygl±da³, nie ocenia sie ludzi po wygl±dzie, porusza³ siêc o prawda szybko, jego ciosy wygl±da³y na silne ale nie samym tai jutsu cz³owiek ¿yje nie?.. - stwierdzi³, jego wzrok nie nasyci³ siê widokiem tej walki by³y co prawda ³adne zwody i ataki ale za krótkie by oceniæ tai, a nin nie pokazali.. - Owszem, dziewczynka najwidoczniej z klanu Uchicha.. legendarny sharingan powiadasz, có¿ mnie osobi¶cie bawi popularno¶æ tych oczu. Przez swoj± s³awê widz±c te ¶lepia u¿ytkownicy od razu wiedz± z kim maj± do czynienia i znaj± miliony porad opisywanych w ksi±¿kach na temat walki z tymi oczyma. Gdyby te oczy by³y nie znane dla ludzi by³y by nie do pokonania, jedno spojrzenie i przeciwnik by³by u¿ytkownika, tak spojrzenia nie spotykaj± siê.. - rzek³..
Spojrza³em na ch³opaka, szczerze mówi±c jego opanowanie i spokój zaczê³y mnie troszeczkê irytowaæ:
-Có¿, czy jest potê¿ny, to trudno okre¶liæ. Ja nie bêdê ocenia³, gdy¿ widzia³em niewiele jutsu, a istnieje ich nawet kilka tysiêcy, wiêc ocenê tego ¿ywio³u zostawiê sobie na pó¼niej. Z pewno¶ci± jest bardzo rzadki, nie znam nikogo prócz mojej rodziny u¿ywaj±cego go. Moim zdaniem sama potêga technik nie wystarczy, trzeba potrafiæ je u¿ywaæ, wiedzieæ kiedy trzeba ich u¿yæ i w jakich warunkach. -spojrza³em na drapi±cego siê Aru.
-Pomys³ów ja mam bardzo du¿o, no có¿, a plan mam nadziejê, ¿e kiedy¶ skonstruujê z Minako-Sensei. Mam nadziejê, ¿e znajdzie troszkê czasu, aby pomóc mi w opanowaniu w³asnych jutsu.- u¶miechn±³em siê do niego.
-Ja chcê byæ potê¿ny, nie po to by ludzie siê mnie bali i darzyli szacunkiem, ale dlatego, ¿e chcê chroniæ swój klan. Nie mówi³em Ci tego, bo nie widzia³em potrzeby, teraz zreszt± te¿ nie widzê... ale jestem liderem klanu Kensei. Schorowany ojciec powierzy³ mi ca³y klan i nie chcê go rozczarowaæ, tylko dlatego chcê byæ potê¿ny.- spojrza³em z gro¼n± min± i lodowatymi oczami na ch³opaka.
-Co do tego kolesia, to pokaza³ NinJutsu, kiedy Ciê nie by³o. W³a¶ciwie nie pokaza³ go, ale mia³ ju¿ skompresowan± chakrê w d³oni. Nigdy nie widzia³em podobnej techniki, ale wyczuwa³em ogromn± moc, a przede wszystkim niezwyk³± rotacjê chakry. Dlatego stwierdzam, ¿e by³ potê¿ny.- w tym samym czasie wsta³em z ³awki, aby rozprostowaæ plecy, bo co¶ mi w nich strzeli³o.
- Poszukiwanie potêgi w celu obrony czego¶.. Czy to ma sens? czy nie lepiej aby to co¶ nie prowokowa³o przeciwników i mog³o ¿yæ w spokoju? Szukanie mocy w celu obrony zyskuje miano czego¶ dobrze bronionego. Co¶ co jest dobrze bronione gdy zostanie zniszczone przez co¶ to to co niszczy³o przejmie jego s³awê. Defensywa prowokujê agresjê i odwrotnie.. - przeprowadzi³ monolog który oczywi¶cie s³ysza³ jego rozmówca, nie rzadko zdarza³o mu siê takie gadanie nie d±¿±ce do niczego choæ nie by³o pozbawione ono sensu. Ch³opak przeniós³ spojrzenie na Obariego ponownie.. - Patrzysz na mnie, jakby¶ uwa¿a³ mnie za wroga, chcia³ daæ do zrozumienia, ¿e jako lider klanu jeste¶ lepszy czy o co Ci chodzi? Mo¿e chcesz walki? Có¿ albo powiedz wprost albo siê opanuj.. - stwierdzi³ beznamiêtnie widz±c lodowate spojrzenie Obariego. Nie rozumia³ o co chodzi³o jego rozmówcy ale to jego sprawa. Potem milcza³, nie chcia³o mu siê zadawaæ chwilowo pytañ wymy¶lanych na si³ê a ciekawi±cych go chwilowo nie mia³ w g³owie..
S³ysz±c s³owa Aru, nie wiedzia³em co powiedzieæ. Czy mo¿e przyj±æ jego propozycjê walki czy nie..
-Spokojnie, nie mówiê, ¿e jestem lepszy od Ciebie. Po prostu zdenerwowa³o mnie to co powiedzia³e¶. Jakby¶ mia³ do mnie jakie¶ wyrzuty sumienia, ¿e chcia³bym byæ silny. Mówiê tobie to tylko dlatego, ¿e nie chcê aby¶ my¶la³, ¿e jestem jakim¶ psychicznym ninja, siej±cym zniszczenie tylko po to aby staæ siê silnym. - podszed³em do ¼róde³ka i zacz±³em myæ sobie rêce.
-Nie mam zamiaru z tob± walczyæ, przynajmniej nie teraz, na razie najwa¿niejszy dla mnie jest trening z Minako-Sensei i nic poza tym- odwróci³em siê w kierunku ch³opaka.
-A ty? Jaki jest twój cel? Bo wed³ug mnie ¿ycie bez celu, nie jest ¿yciem.
- Jestem wiêc martwy.. - odpar³ na ostatnie s³owa Obariego równie spokojnie i beznamiêtnie jak na wszystkie.. Dziwn± mia³ ju¿ psychikê ten ch³opak, sporo prze¿y³ i widzia³..
- Nie mam celu, co najwy¿ej kilka nieznanych nawet mi, niewielkich. Nie ma nic do czego d±¿ê przez ¿ycia. Plany, cele.. obieram spontanicznie, pod wp³ywem chwili i na najbli¿sze chwile.. Czyli przyk³adowo na trzy dni w przód.. - stwierdzi³..
- Cele s± powodem cierpienia ludzi.. Gdy Ty przyk³adowo chcesz broniæ klan, obierasz taki cel, starasz siê.. nastêpnie wracasz do wioski i zauwa¿asz, ¿e albo kto inny podejmuje siê tego zadania, albo klan zosta³ wymordowany pojawiaj± siê wyrzuty sumienia, obieca³e¶ sobie to bowiem a nie spe³ni³e¶.. - rzek³ ju¿ nie spokojnie a g³osem dziwnym, nie potrafi³ opisaæ co wyra¿a ten ton. Cichy, lekko zachwiany.. Mo¿e zamy¶lenie?
Dopiero teraz zrozumia³em ile ten ch³opak prze¿y³.. wiedzia³em to poniewa¿ ja kiedy¶ równie¿ by³em taki. B³±ka³em siê po ¶wiecie nie wiedz±c co ze sob± zrobiæ.
-Te¿ kiedy¶ taki by³em, nie mia³em celu, b³±ka³em siê po ¶wiecie, patrzy³em jak moi najbli¿si umieraj±. Pewnie ty przeszed³e¶ co¶ innego, ale o to nie mam zamiaru Ciê pytaæ. Ostrzegê Ciê jednak, z takim podej¶ciem za daleko nie zajdziesz. Ja zrobi³em ogromne postêpy tylko dlatego, ¿e mam cel w ¿yciu. Mo¿e kiedy¶ to zrozumiesz. -powiedzia³em spokojnym g³osem ca³y czas pochylaj±c siê nad strumykiem.
-Szczerze mówi±c, w pewnym sensie zgadzam siê z twoj± opini±, ¿e cele s± powodem cierpienia ludzi. Ja jednak podj±³em ten cel, po tym jak wycierpia³em.. chyba wszystko co mog³em wycierpieæ. Dlatego uwa¿am, ¿e psychicznie jestem gotowy na taki cel. - po raz kolejny powiedzia³em z opanowaniem i lekko podniesionym g³osem.
-Ty uwa¿asz, ¿e cierpienie to chroniæ kogo¶ bliskiego, ja natomiast wiem, ¿e cierpienie to nic innego jak brak bliskich osób.
- Nie twierdze, ze cierpienie to ochrona kogo¶.. Twierdzê, ¿e niezrealizowanie obranego celu prowadzi do cierpienia.. Mówisz, brak bliskich osób tak? A czy bliskich osób bierzesz za pomoc± si³y? Ja takich bliskich nie chcê, nie zale¿y mi na ludziach bêd±cych blisko tylko dla korzy¶ci, bezpieczeñstwa czy zysku. Je¶li kto¶ szczerze chce byæ mi bliski to wtedy mi zale¿y na jego bezpieczeñstwie, ale nie znam nikogo, kto nie jest w stanie sobie samemu poradziæ a jest mi bliski.. Nikt nie jest prze¶ladowany.. - stwierdzi³ znudzonym nieco g³osem. Obari wyci±ga³ z³e wnioski ale to jego sprawa..
- Daleko nie zajdê.. có¿, daleko zaj¶æ znaczy byæ s³awnym? Masz na my¶li by ludzie znali Twe imiê? Dla mnie s³awa jest zbêdna, uniemo¿liwia realizacje planów o ile jakie¶ sobie stworzysz. Sprawia, ¿e nie mo¿esz udawaæ osoby o innym charakterze ni¿ jeste¶. Tak jak z tym sharinganem, s³ynny sharingan, który do czego¶ doszed³.. tylko co mu z tego? Czy ta s³awa podnosi jego zdolno¶ci? Nie, tylko os³abia jego uniwersalno¶æ i element zaskoczenia. - ci±gn±l dalej...
- Mo¿e kiedy¶ Ty zrozumiesz, ¿e si³a to nie wszystko, nie jest niezbêdna do ¿ycia, twierdzisz, ¿e dziêki swemu celowi robisz ogromne postêpy, brawo.. jednak ja nie mia³em dot±d potrzeby osi±gniêcia ich.. nie by³y mi potrzebne.. a jednak robi³y siê samoczynnie.. - rzek³ lekko zrezygnowany, Obari nie rozumia³ o co chodzi dla ch³opaka ale czemu tu siê dziwiæ?
S³owa Aru, przypomnia³y mi, ze by³em identyczny kilka lat temu. Nie chcia³em siê odzywaæ, gdy¿ wiedzia³em, ¿e bêdzie to niepotrzebne, ale wysz³o mi z ust to zdanie:
-Có¿. to prawda, dlatego muszê byæ silny, aby zrealizowaæ swój cel, to co¶ czego nie zrozumiesz, bo pewnie nie mia³e¶ okazji prze¿yæ, ale uwa¿am, ¿e to co robiê, robiê dobrze. To prawda nie ma nic gorszego jak fa³szywa przyja¼ñ, dlatego ja wolê trzymaæ dystans do tych spraw.
- Ty nie wiesz, czy co¶ zrozumiem, czy te¿ nie.. Wiem i do¶wiadczy³em wiêcej ni¿ przypuszczasz.. Jednak ja nie mam takiego celu wiêc nie potrzebuje si³y do jego realizacji.. ¯yje raczej tera¼niejszo¶ci± ni¿ przysz³o¶ci±, nie potêpiam takiego postêpowania ale ja wolê ¿yæ tym co dzieje siê obecnie ni¿ planowaæ w przysz³o¶æ i zgin±æ niespe³nionym. Maj±c cel, gdyby przysz³o Ci umrzeæ bêdziesz cierpia³ z jego niezrealizowania, rozmy¶la³ o przysz³o¶ci.. Ja bêdê móg³ spokojnie wspominaæ co robi³em tego dnia oraz wcze¶niejsze chwile.. - rzek³ ponownie beznamiêtnie, spokojnie i cicho.. To by³y raczej jego rozmy¶lania które kierowa³ do siebie ale ponownie udostêpnia³ je rozmówcy..
- Widzia³em jak kto¶ d±¿y³ do si³y do¶æ desperacko, bliska mi by³a to osoba i niszczy³a siê przez te d±¿enie.. dlatego ja nie cenie sobie tej si³y i mocy, s± sposoby znacznie bardziej efektowne na jej zdobycie ni¿ trening jednak wymaga to zniszczenia prawdziwego siebie.. - doda³ do¶æ tajemniczo, nie zamierza³ podawaæ mu szczegó³ów tego, co mia³ na my¶li.
Po³o¿y³em siê na trawie przy ³awce, zamkn±³em oczy i s³ucha³em ¶piewu ptaków. Jednocze¶nie skupi³em siê nad tym co mówi.. a w³a¶ciwie mruczy sobie ninja siedz±cy obok mnie.
-Z pewno¶ci± do¶wiadczy³e¶ niejednego, ale ja te¿ nie jestem w takich rzeczach "zielony". Widz±c jak bliska Ci osoba siê niszczy, wiem co czu³e¶. Ja przeszed³em przez to samo. Tak jak ju¿ Ci mówi³em, ja wolê przemy¶leæ 10 razy to co zrobiê. Zapamiêta³em co robi³a bliska mi osoba i w jaki sposób siê niszczy³a, dlatego wiem, ¿e ja nie pope³niê tego b³êdu.. przynajmniej nie mam zamiaru. Mo¿esz mieæ zdanie na temat ¿ycia przysz³o¶ci±, mi to nie przeszkadza, pewnie s±dzisz, ¿e jestem kolejnym idiotom rz±dnym mocy, ale szczerze mówi±c mam to gdzie¶, co o mnie my¶lisz- ostatnie zdanie powiedzia³em specjalnie, gdy¿ czeka³em na to jak Aru zareaguje.
Prawdê powiedziawszy Obari by³ w chwili obecnej czym¶ co umila³o oczekiwanie na Minako z czego chyba nie zdawa³ sobie do koñca sprawy.
- Nie twierdzê, ¿e jeste¶ zielony w takich rzeczach.. Stwierdzam tylko, ¿e bezsensownie starasz siê nak³oniæ mnie, do obrania celu bym sta³ siê silniejszy a takiej potrzeby nie odczuwam.. - stwierdzi³.. zaczyna³ siê zastanawiaæ, czy przypadkiem nie porywalizowaæ z Obarim który sprawia³ wra¿enie, jak by chcia³ daæ ch³opakowi do zrozumienia, ¿e wie wiêcej i lepiej jak nale¿y postêpowaæ, oraz jego metoda zdobycia si³y jest wiêksza.. Ch³opak nie mia³ ¿adnych planów lepszych wiêc mo¿e by siê porwa³ na co¶ takiego? Ale to siê jeszcze zobaczy..
- Ja tylko stwierdzam, ¿e s± bardziej efektywnie ¼ród³a mocy które niszcz± ludzi.. - stwierdzi³ z tym swoim irytuj±cym wiele osób spokojem, nie zamierza³ siê zmieniaæ, przynajmniej nie pod wp³ywem nie znanych mu osób. Znane osoby to nie takie których zna imiê oczywi¶cie..
- Nie my¶lê, ¿e jeste¶ rz±dnym mocy idiot±.. prawdê mówi±c nic nie my¶lê na Twój temat.. Do rozmy¶lania mam ciekawsze obiekty bez obrazy.. Ja Ci tylko daje do zrozumienia, ¿e nie przekonasz mnie zbyt ³atwo do tego, ¿e si³a jest konieczna a tak odczuwa³em Twe wypowiedzi.. Ja sie bez niej obêdê, a zw³aszcza bez zdobywania jej za wszelk± cenê, co nie zmienia faktu, ¿e nie mam nic dp ludzi którzy jej chc± oczywi¶cie je¶li szukaj± jej w zdrowy sposób.. Sam mam etapy, w których chce siê rozwin±æ pod tym wzglêdem ale to jest raczej z rozrywki czy wewnêtrznej potrzeby ani¿eli dla celu.
Ca³y czas le¿a³em plackiem na trawie, licz±c na to, ¿e siê doczekam czego¶ ciekawego.. no i doczeka³em.
-Wcale Ciê nie namawiam, tzn byæ mo¿e w pewnym sensie tak, ale po prostu mówiê ci to, bo nie wiem na jaki temat mogliby¶my porozmawiaæ - zacz±³em siê ¶miaæ do nowo poznanego przeze mnie ninja.
-Widzisz te ptaki? Jeste¶my do nich podobni.- wskaza³em palcem na ptaki na pobliskim drzewie i kontynuowa³em
-B³±dzimy ca³y czas po ¶wiecie licz±c na to, ¿e co¶ ciekawego siê wydarzy. Czekamy na jakie¶ ciekawy obieg sytuacji, uwa¿amy siê za kogo¶, kogo nikt nie jest w stanie rozgry¼æ, a to nie prawda. Te ptaki.. kto¶ kiedy¶ nada³ im nazwê, zbada³ ich ¿ycie, okre¶li³ co robi± w danych porach roku, jak siê od¿ywiaj±. Nas w koñcu te¿ kto¶ "przeskanuje".
Xavier przechodz±c obok zauwa¿y³ Obariego i powiedzia³ ,,Hej przyjacielu ,dawno siê nie widzieli¶my .Wiesz mo¿e co s³ychaæ w wiosce ,równie¿ dawno tam nie by³em ,ale mam nadziej ,¿e wrócê ju¿ za nied³ugo do niej.W³a¶ciwie co tutaj robisz?"
Spojrza³em na znajom± twarz Xaviera i rzek³em:
-Witaj Xavier. Nie mam pojêcia co s³ychaæ w wiosce, dopytujê siê od czasu do czasu. Podobno wszystko jak kiedy¶.- u¶miechn±³em siê do ch³opaka z rodzinnej wioski.
-Ja? No có¿.. jestem tutaj aby trenowaæ.. zosta³em uczniem w³adcy Oto-Gakure, Minako Kurosaki. Te¿ powiniene¶ potrenowaæ, nasta³y ciê¿kie czasy.
Spojrza³em na Xaviera i czeka³em na jego reakcjê.
W koñcu przysz³am nad staw. Rozgl±da³am siê za dwójk± która w koñcu znalaz³am. Skierowa³am siê w ich stronê po czym stanê³am za nimi
- Witam ponownie...przepraszam , zê tak to d³ugo trwa³o...no i za t³um , kage nie maj± ³atwego ¿ycia. - spojrza³am na Aru
- Aru...Armor-chan pewnie jest w Kumo razem z Rado-kun...to pewnie tam powiniene¶ siê udaæ. Zrobi³a sobie urlop zwi±zany z zastêpstwem kage.
Potem spojrza³am na Obariego
- Obari...jednak pobudzenie Riajuu nic nam nie da...pomy¶la³am o tym i stwierdzi³am , ¿e to jest zbyt niebezpieczne aby Go u¿ywaæ...równie dobrze to mo¿e nam nic nie daæ
Spojrza³em na Minako-Sensei, s³ysz±c jej s³owa zasmuci³em siê i rzek³em:
-Có¿, nic siê nie sta³o, ¿e musia³em czekaæ. Wiem, ¿e ta praca wi±¿e siê z nieuniknionym brakiem czasu. Je¿eli uwa¿asz, ¿e jednak Raijuu mi teraz nie pomo¿e, no có¿, nie bêdê siê k³óci³. Czy mo¿esz jeszcze w jaki¶ sposób mi pomóc?- u¶miechn±³em siê i czeka³em na odpowied¼ w³adczyni Oto.
Lekki aczkolwiek dobrze widoczny u¶miech zago¶ci³ na twarzy ch³opaka gdy us³ysza³ kroki. Lekko poszerzy³ siê na d¼wiêk i widok czerwownow³osej.. ~Wiêc jednak przysz³a¶..~ - stwierdzi³ ch³opak w my¶lach.
- Ano witaj.. - stwierdzi³ normalnie, nie odnosi³ siê do niej jak powinien, znaczy siê jak do kage ale on raczej do nikogo siê tak nie odnosi³.. Kto¶ poczuje siê ura¿ony? Có¿ wtedy odegra szopkê jaki¶ przeprosin choæ i tak nie bêdzie ¿a³owa³.. Zerkn±³ na Obariego.. Jego s³owa by³y dla niego przesadnio uprzejme.. Có¿, ka¿dy jest sob±. M³odego Sabataya natomiast nikt ostatnio nie wychowywa³, robi³ co chcia³ no i s± skutki..
- Widzisz Minako.. Tylko, ¿e oni ca³kiem du¿o przeszli.. - zacz±³ nie wiedz±c ile czerwono w³osa wie ale to zreszt± bez znaczenia.. - By³ te¿ taki okres, ¿e Rado za spraw± Armor mia³ w sobie ma³o ¿ycia.. - chodzi³o mu o to, ¿e by³ trupem ale wola³ wys³awiaæ siê l¿ej bo po co tak gwa³townie..? - Tak wiêc nie wiem, czy wypada im "przeszkadzaæ".. Rado przez d³ugi czas ugania³ siê za Armor.. - ci±gn±³.
Pokiwa³am przecz±co.
- Nie...wszystko jest zbyt du¿ym zagro¿eniem.Najlepiej bêdzie je¶li odkryjesz swój ¿ywio³ sam. To wychodzi najlepiej a nie pod przymusem. Cierpiliwo¶æ jest cnot± jak to mói± - powiedzia³am z u¶miechem
Spojrza³am na Aru po czym powiedzia³am
- Tak wiem wiem...Rado-kun z Armor-chan musz± siê teraz zaj±æ córeczka. W takim razie...skoro wiesz , ¿e s± zajêci po co Ci ta informacja o Armor-chan? Wiem , jeste¶ jej bratem ...czy¿by co¶ CIê sprowadza³o do Oto ? - spyta³am patrz±c na Niego uwa¿nie poprawiajac d³ugie w³osy które opad³y mi na ramiona
"No có¿, mo¿e i ma racjê, skoro nie opanuje tego ¿ywio³u, to bêdê do niczego"- pomy¶la³em, po czym spojrza³em na ptaki lataj±ce nade mn±.
-Wiêc Minako-Sensei, jest jakie¶ zadanie które chcia³aby¶ mi zleciæ, lub co¶ co chcesz ¿ebym zrobi³?- spojrza³em na mistrzyniê. Nastêpnie spojrza³em na Aru, i czeka³em na reakcjê mistrzyni.
Mina ch³opaka nie zmieni³a siê.. Natomiast jego spojrzenie wyra¿a³o zdziwienie.. Aru westchn±³ cicho..
- Widzisz Minako.. ja wiem mniej ni¿ Ci siê wydaje.. - stwierdzi³ tonem który by³ raczej obojêtny.. - Ostatni raz, gdy widzia³em siostrê by³ dawno.. Wtedy ona miêdzy innymi zakomunikowa³a mi, ¿e w³ada oto, powiedzia³a te¿, bym odwiedzi³ j± tu kiedy¶.. Có¿.. By³a wtedy trochê rozdarta.. Ukaza³a mi wtedy tak¿e cia³o Rado zapieczêtowane w zwoju.. - ci±gn±³ ze spokojem w g³osie.. No bo jak mia³ mówiæ? Cieszyæ siê? z czego? P³akaæ? Bez przesady, to by³o dawno.. - Jaki¶ czas potem spotka³em Rado.. On jednak nie mia³ zbyt wiele czasu na rozmowê a ju¿ tym bardziej na trening.. - ci±gn±³.. Chwila ciszy nast±pi³a po tych s³owach a ch³opak wzi±³ g³êbszy wdech. To nie by³ co prawda koniec tego, co mia³ do powiedzenia ale nie mo¿na przecie¿ mówiæ bez koñca nie daj±c ludziom doj¶æ do s³owa. Nie wymaga³ jakiej¶ odpowiedzi, bez niej ci±gn±³ by dalej. Nie obrazi³ by siê jednak tez za przerwanie..
Spojrza³am zaskoczona na Aru. Rado w zwoju ? To do¶æ dawno nie widzia³ Armor widocznie skoro wtedy by³a kage Oto.
- Có¿...Armor zesz³a z tej funkcji i jest razem z Rado. Maj± oboje ¶liczn± córeczkê Kyou. A co do Rado...on te¿ nie jest ju¿ kage. Kage jest pewien cz³owiek o imieniu Risen wiêc my¶le , ¿ê mia³by trochê czasu dla Ciebie na trening. Ale nie wiem czy nie wybior± Go znowu na Kage - odpar³am po czym zerknê³am na Obariego
- Iie...nie mam ¿adnego zlecenia. Jako Kage wioski mam ma³o zleceñ które muszê wykonywaæ...a my siê dopiero poznali¶my. Muszê znaæ lepiej twoje umiejêtno¶ci.
Spojrza³am na Aru. Co¶ chcia³ jeszcze dodaæ dlatego czeka³am na to co powie
- Tak wiêc o tym, ¿e maj± córkê dowiadujê siê dopiero od Ciebie.. - stwierdzi³ lekko zamy¶lony.. - O tym, ¿e Armor nie jest kage wiem.. co prawda od kilku dni ale wiem, s³ysza³em, ¿e jest Twym zastêpc±.. - doda³ choæ to by³o bez znaczenia.. - Od nijakiego Wi Dima.. - stwierdzi³ uznaj±c, ¿e to mo¿e byæ istotne.. Wi bowiem dziwnie siê zachowywa³ mówi±c o wiosce d¼wiêku..
- Rado nie jest Kage?.. Z jakiego¶ konkretnego powodu? - spyta³.. Gdy us³ysza³ imie "Risen" ponownie na chwilê siê zamy¶li³.. - Ciekawa osoba, jak na w³adcê wioski.. alkocholik z pingwinkiem.. - stwierdzi³ lekko rozbawiony przypominaj±c sobie ich rozmowê.. - Wracaj±c jednak do Rada.. On podczas treningów jest.. zbyt ostro¿ny czy aby nie zrobi nikomu krzywdy.. - stwierdzi³ przypominaj±c sobie jego trening.. - Poza tym, Armor z któr± mia³ sporo sprzeczek, do tego córka.. szczerze w±tpiê, by mia³ ochotê prowadziæ trening.. Powinien siê raczej nacieszyæ w koñcu rodzin±.. tak wiêc - ch³opak przerwa³ na chwilê zerkaj±c na Obariego.. Wychwala³ metody Minako. Ponadto mówi³ sporo o postêpach jakie osi±gn±³ i brzmia³o to tak, jakby siê przechwala³, Aru mia³ wewnêtrzn± potrzebê sprawdzenia go na swój sposób.. Poza tym ile mo¿na szwêdaæ siê bez celu? - Czy nie zechcia³a by¶ przypadkiem Ty mnie trochê potrenowaæ?.. - spyta³ przenosz±c spojrzenie ponownie na czerwono-w³os±. Widzia³ j± w ¿yciu dopiero drugi raz, i drugi raz widzia³ j± podczas trenowania.. Wtedy pomaga³a w³a¶nie dla Rada opanowaæ jak±¶ ognist± technikê..
Spojrza³em na Aru, nastêpnie na Minako. Pomy¶la³em, ¿e ta rozmowa jest dla nich wa¿na, wiêc stwierdzi³em, ¿e bêdê tylko przeszkadza³. Odwróci³em siê do Aru i spyta³em:
-Przeszkadzam wam? Jak, tak ja siê nie obra¿ê, mo¿ecie mnie wyprosiæ. Rozumiem, ¿e to osobiste sprawy. Nie chcê wam przeszkadzaæ, wiêc mogê odej¶æ.
Popatrzy³em na Minako-Sensei i doda³em:
-Minako-Sensei, kiedy bêdziemy mogli kontynuowaæ trening? Jak nie masz czasu, dobrze, zrozumiem.
Wys³ucha³am ze spokojem chlopaka...i ni epowiem zdziwia³am siê Jego pytaniem. Ju ¿ druga osoba mnie prosi o trening. Mog³am odmówiæ...jednak. To by³ brat Armor-chan wiêc na pewno mia³ w sobie potencja³ jak Jego siostra. U¶miechnê³am siê do Niego i powiedzia³am
- Jasne...czemu nie - odpar³am po czym powiedzia³am do Obariego - Zawsze mo¿emy i¶æ teraz...potrenujemy wszyscy w trójkê. To bêdzie bardzo dobry trening dla Waszej dwójki...skoro macie ze sob± wspó³pracowac. Ostrzegam CIê Aru...jestem surow± nauczycielk±.
Powiedzia³am z u¶miechem po czym chrz±knê³am
- Dobrze...w takim razie wracamy na polê przy rezydencji ? Tam bêdzie nam siê najlepiej trenowa³o
Spojrza³em z niezwyk³ym zdumieniem na Minako-Sensei i pomy¶la³em:
"Jest niesamowita, porz±dnie rz±dzi wiosk±, a i tak potrafi znale¼æ czas na potrenowanie swoich uczniów. No no.. kto by przypuszcza³, ¿e jest ona a¿ tak fajna"
Nastêpnie spojrza³em na Aru i nasz± nauczycielkê
-Zatem nie traæmy czasu! Jestem pewien, ¿e bêdzie ciekawie. Mam nadziejê, ¿e ja i Aru siê dogadamy. - powiedzia³em z wielkim zapa³em. Wyruszyli¶my we trójkê w stronê placu, na którym wcze¶niej walczy³em z mistrzyni±.
<NMN>
Postanowi³em pozwiedzaæ sobie okolicê a¿ tu nagle zauwa¿y³em piêkny staw. Postanowi³em sobie usi±¶æ na ziemi i podziwiaæ ten cud który natura stworzy³a.
"Mo¿e potrenowaæ moje umiejêtno¶ci, albo zrobiæ sobie jeden dzieñ wolny?"
Rozmy¶la³em sobie a¿ tu nagle zauwa¿y³em rodzinê kaczek która zbli¿a³a siê do mnie. By³a coraz bli¿ej wiêc postanowi³em wyj±æ okruszki chleba z mojej ma³ej torby i poczêstowaæ nimi kaczki. Gdy ju¿ skoñczy³em karmiæ te niewielkie wodne zwierz±tka postanowi³em ruszyæ dalej

<NMM>
Wsta³em trochê sko³owany spostrzeg³em ¿e nie mam ubrañ.Nie przej±³em siê tym jednak poniewa¿ zawsze mia³em parê zapasowych.Nie zdenerwowa³ siê nawet karteczk± na której pisa³o "Jeste¶ nagi".Poniewa¿ wiedzia³em ¿e siê na nim zemszczê.Nie wiedzia³em co prawda jak wygl±da³ mój przeciwnik ale wiedzia³em jak ma na imiê i sk±d pochodzi³ wiêc odnalezienie go by³o do¶æ proste.Ponadto mia³em przyjaciela w Yuki, który pewnie mi pomo¿e.Pamiêta³em tak¿e ka¿dy szczegó³ z walki wiêc postanowi³em poprawiæ moj± wytrzyma³o¶æ.Ubra³em siê i opu¶ci³em staw udaj±c siê do Rezydencji w³adcy Oto.

NMM
Atsuko wyszed³ z domu i niespodziewanie znalaz³ siê nad stawem. Widz±c po chwili gdzie siê znajduje zacz±³ szukaæ jakiego¶ w miarê dobrze o¶wietlonego s³oñcem miejsca a¿ w koñcu znalaz³ znakomite miejsce gdzie mo¿e odpocz±æ. By³o to ogromne drzewo, które ros³o blisko stawu przez jego koronê przelatywa³y promienie ¶wietlne w taki sposób ¿eby pojedyñcze promienie nie przeszkadzaj± mu w krótkiej drzemce (relaksacyjnej).
Gdy siê zdrzemn±³e¶ nagle obudzi³ ciê jaki¶ ma³y ch³opczyk ci±gn±æ ciê za rêkaw i mówi±
-Obud¼ siê, obud¼ siê musisz mi nam pomóc proszê.- ch³opczyk mia³ z osiem lat i trochê siê j±ka³ a na policzkach mo¿na by³o zauwa¿yæ ¶lady po p³aczu a na jego oczach szklanki.
Atsuko szybko siê pozbiera³ i wróci³ ze ¶wiata marzeñ do realnego.
- O co chodzi komu mam pomóc i kim jeste¶?
Atsuko sta³ nad nim i nie wiedzia³ co ma zrobiæ jak do tej pory nikt tak m³ody i drobny nie prosi³ go o pomoc.
Atsuko ukl±k³ teraz by³ równy z ma³ym ch³opcem i powiedzia³ trzymaj±c go za ramiona ocieraj±c jego oczy z ³ez.
- Powoli powiedz mi co siê wydarzy³o i w czym mam ci pomóc?
Gdy ch³opak zauwa¿y³ ¿e wstajesz zacz±³ mówiæ szybciej i ci±gn±³ za rêkê w stronê jego ma³ej wioski po drodze mówi³
- Mieszkam w ma³ej wiosce któr± co jaki¶ czas napadaj± i pl±druj± i teraz jest to samo, ja na szczê¶cie uciek³em za nim mnie zobaczyli. Po¶piesz siê to mo¿e uratujesz moj± mamê proszê - ch³opak krzycza³ ¿eby¶ mu pomóg³.

//Tutaj napisz <nmm> i pisz tutaj Klik
- OK spokojnie spokojnie.
Atsuko uspokaja³ ch³opca po drodze.
- Mów wolniej. Nie wiesz czasem ilu ich jest i kto to jest, a najwa¿niejsze jak± si³± dysponuj± widzia³e¶ ¿eby kto¶ z twojej wioski próbowa³ im siê sprzeciwiæ?
Atsuko bieg³ za ch³opcem i zastanawia³ siê ilu mo¿e ich byæ z jakiej wioski s± czy mo¿e s± to ninja bez wioski?

<NMM>
Nowe jutsu pt. "Stópki Hyuuga" zaprowadzi³y mnie nad staw. By³o tu spokojnie, cicho, ³abêdzie podp³ywa³y do brzegu, nie boj±c siê o w³asne ¿ycie. U¶miechnê³am siê ufnie, spogl±daj±c na te bia³opióre ptactwo wodne. Wydawa³y siê byæ takie szczê¶liwe, niewiedz±ce, ¿e ten dzieñ mo¿e byæ ich ostatnim...To pocieszaj±ce, ¿e nawet zwierzêta mog± siê cieszyæ. Szkoda tylko, ¿e zawsze by³am sama. Zda³am sobie sprawê, ¿e chyba nigdy nikogo nie kocha³am, oprócz Jeng. Zawsze najlepiej czu³am siê we w³asnym towarzystwie.
A mo¿e po prostu w³asne towarzystwo poprawia³o mi samopoczucie? Chcia³abym siê teraz do kogo¶ przytuliæ, ale jedyn± osob± by³o moje odbicie w tafli stawu.
Zmierza³em w okolice czarnego dymu. Pomy¶la³em, ¿e stawem bêdzie szybciej, dlatego te¿ poszed³em w jego stronê. Kiedy ju¿ mia³em i¶æ dalej, dostrzeg³em znajom± Mi postaæ... to by³a Hanita.. moja ukochana. U¶miechn±³em siê, podszed³em do niej po cichu, poca³owa³em w policzek i szepn±³em cichutko:
- Kochanie, nie powinna¶ siedzieæ tak w samotno¶ci. Na tak± piêkn± kobietê to niebezpieczne miejsce.- u¶miechn±³em siê po czym poca³owa³em j± w usta i doda³em po chwili:
- Co tutaj robisz?
Z g³upi± nadziej± patrzy³am w odmêty stawu s±dz±c, ¿e wyskoczy z niego królik z kapelusza, s³odki lizak, czy porcja piero¿ków babuni Jadzi. Zamiast tego moim oczom ukaza³o siê odbicie znajomego ch³opaka...mojego ukochanego. Gdy usiad³ obok mnie moje serce zatrzepota³o, znów poczu³am siê lepiej. Przytuli³am go do piersi, g³adz±c po g³owie.
-Och, Obari.....nareszcie jeste¶...D³ugo ciê nie widzia³am. Gdzie siê tak d³ugo podziewa³e¶, co? Martwi³am siê...-mruknê³am, obdarzaj±c go ciep³ymi poca³unkami po twarzy, g³ównie ustach.
Spojrza³em na Hanitê. Wygl±da³a na bardzo zmartwion±. Poczu³em dziwn± rozpacz w sercu, mia³em nadziejê, ¿e to nie przeze mnie. Kiedy przytuli³a mnie, zrozumia³em jak bardzo jest jej ¼le. Gdy spyta³a o to co robi³em, zrobi³em smutn± minê.. czu³em, ¿e jest w pewnym sensie na mnie z³a.
- Wybacz Hanita-Chan. To bardzo d³uga historia, poszed³em siê modliæ nad groby Jun’a i Kaien’a i wtedy nawiedzi³ mnie duch. Wiem jak to zabrzmi, ale naprawdê tak by³o. Musia³em mu pomóc, to co mówi³ by³o straszne i ba³em siê o Oto-Gakure. Ale mniejsza o to, powiedz dlaczego jeste¶ tutaj zupe³nie sama? Co siê sta³o? I co to za dziwny dym, dochodz±cy z g³êbi wioski?-mój g³os by³ nadzwyczaj spokojny i ciep³y.
-Duchy powiadasz....Takie zwyk³e duszki co sobie mog± lataæ w powietrzu i przenikaæ przez ¶ciany?-spyta³am, ale widz±c prawdê w oczach Obariego pokiwa³am g³ow± na "tak"-wierzy³am mu.
-Ta moja samotno¶æ to z wielu rzeczy wynika, g³ównie z tego, ¿e nie mam nic do roboty, a przynajmniej nie chcê mieæ. Gdy by³am z siostr± Koichiego w klubie Lie-Down zaatakowa³a nas dziwna nieznajoma wraz z trójk± swoich na wpó³ ze¿artych przez ¶mieræ zwierzêtoludków. Chwilê z ni± walczy³y¶my, lecz ta nie dawa³a za wygran±, zniknê³a, a w dodatku podpali³a ca³y lokal. Trochê zajê³o mi gaszenie tego, a w tym czasie przyjació³ka postanowi³a udaæ siê do innej wioski, jak mniemam. Ten ogieñ z kolei to pewnie sprawka kobiety, z któr± walczy³y¶my. Zapewne gdzie¶ tam jeszcze jest...shinobi z Oto siê ni± zajm±.-odpowiedzia³am, zadowolona z tego, ¿e Obari nie narzeka³ na sposób troszczenia siê o niego. Nadal go przytula³am i g³aska³am.
Wys³ucha³em z uwag± Hanity. By³o bardzo dziwne to co mówi³a, jednak od ostatniego czasu ju¿ nic nie mog³o mnie zdziwiæ. Zrobi³em du¿e oczy ze zdziwienia, ale przytakn±³em, co mia³o znaczyæ, ¿e jej wierzê. Dopiero teraz zerkn±³em na to, ¿e posiadaczka Byakugana ma inny strój. Ten nie by³ ju¿ bojowy… wygl±da³a w nim piêknie… wspaniale podkre¶la³ jej piêkne cia³o… które kiedy¶ da³o mi tyle rozkoszy. Nawet w takiej chwili jak ja… hormony zaczê³y mi szaleæ na widok tak piêknego biustu.
- To niesamowite co mówisz. Wierzê Ci… ale czy nie powinni¶my powiadomiæ o tym Minako-Sensei? Co prawda, ju¿ pewnie o tym wie, ale zawsze mo¿na podaæ informacje nowe.- za¶mia³em siê, ca³y czas patrz±c w oczy cz³onkini klanu Hyuuga.
-Minako na pewno ju¿ wie. W±tpiê, by nie zauwa¿y³a ze swojego gabinetu s³upa dymu unosz±cego siê gdzie¶ z jakiego¶ miejsca w Otogakure. Poza tym zniszczenie jednej z najlepszych inwestycji tej wioski z pewno¶ci± obi³o siê ju¿ o uszy niejednemu shinobi, czy zwyk³emu mieszkañcowi. Ja zrobi³am to, co do mnie nale¿a³o. ANBU nie jest od rozwi±zywania problemów, tylko od eliminacji. To sprawa dla ninja z Kraju D¼wiêku, choæ i tak moja organizacja ledwo co siê rusza...Cieszê siê jednak, ¿e mogê j± prowadziæ.-u¶miechnê³am siê pokrzepiaj±co, widz±c pewien "skos" w wzroku Obariego.
-Czy Ty, m³ody panie, w³a¶nie gapisz mi siê na biust?-spyta³am niby to powa¿nie.
Wys³ucha³em z uwag± Hanitê. Ca³y czas czu³em, ¿e co¶ przede mn± ukrywa. Jej g³os by³ do¶æ dziwny i ogólnie mówi³a nie jak ta posiadaczka Byakugana, któr± zna³em. Zrobi³em powa¿niejsz± minê i rzek³em do niej spokojnym g³osem:
- Rozumiem. Wiêc ANBU jest na upadku…kuso… muszê Ci o czym¶ powiedzieæ. Masurao no Sora… odszed³em z tej organizacji, jak widzisz nie mam ju¿ p³aszcza na sobie. Dosz³y mnie s³uchy, ¿e poprzedni lider zrezygnowa³, a ja… powiem szczerzê tylko dla niego by³em w tej organizacji. Przej±³ j± kto¶ inny… niestety nie wiem kto i z jakich powodów.- wykrzywi³em siê lekko, po czym us³ysza³em s³owa Hanity. Na policzkach wyskoczy³y mi rumieñce i oczy zaczê³y wa³êsaæ siê wszêdzie.. byle nie patrzeæ na biust Hyuugi.
- Humh.. wybacz. Hanita? Czego¶ przede mn± nie ukrywasz?- zrobi³em powa¿niejsza minê.
-Ta siostra Koichiego, Matsuri....Spodoba³a mi siê. Tak po prostu zaczê³am j± kochaæ jak Ciebie, mój luby. Od kiedy Jeng zniknê³a z mojego ¿ycia czujê w sobie pewn± pustkê, któr± ty wolno ³atasz. Skarbie, nie chcê by¶ by³ na mnie z³y, wybacz mi to, ¿e próbowa³am z ni±...-umilk³am, robi±c buraka-Chcê tylko, by¶ by³ ze mn± czê¶ciej, opiekowa³ siê mn± mimo mojego i twojego wieku. Potrzebujê ciê, po prostu.-wyzna³am, sk³adaj±c ciep³y poca³unek na nosku Obariego. Dobrze by³o wyjawiaæ sekrety i pragnienia, ale jeszcze lepiej w stosunku do cz³owieka, którego siê kocha³o i kocha nadal.
S³ucha³em z du¿ym skupieniem s³ów Hanity. Na pocz±tku nie rozumia³em, co znaczy, ¿e siostra Koichiego siê jej spodoba³a, ale przed strzeleniem buraka zda³em sobie sprawê o co chodzi. „Wiêc to tak…”- zacz±³em mówiæ sobie w my¶lach. Jeng… Kage Kusy by³a jej ukochan±. Có¿.. mo¿e jakiemu¶ innemu facetowi by siê to nie podoba³o, ale Ja by³em od wszystkich inny.. czulszy, wra¿liwszy. Wiedzia³em, ¿e zaniedba³em Hanitê.. nie musia³a mi o tym mówiæ, ale takie s± ju¿ kobiety. Poczu³em ciep³o na twarzy, by³ to poca³unek dziewczyny. U¶miechn±³em siê i poca³owa³em dziewczynê w usta.. przela³em w ten poca³unek mnóstwo mi³o¶ci i ciep³a.
- Wybacz Hanita… obiecujê bêdê przy Tobie.- u¶miechn±³em siê i zacz±³em przytulaæ kobietê do siebie.
Zaczê³am cicho szlochaæ, zaczynaj±c uwa¿aæ Obariego za kogo¶ wiêcej ni¿ tylko partnera mi³o¶ci, przyjaciela, blisk± osobê...By³ moim drugim, "¿yciowym" notatnikiem, w którym zapisywa³am swoje my¶li. Postanowi³am jeszcze raz mu siê wy¿aliæ.
-Wszystko krêci siê wokó³ tego, drogi, ¿e nigdy nie by³am szczê¶liwa w zwi±zku...Ojciec mojego dziecka wraz z nim znikn±³, ka¿dy mój by³y okazywa³ siê jedynie traw±, która po nocy zniszczeje i trafia do ogniska. Nie chcê, by tak by³o z nami, kochanie...nie chcê znowu poczuæ siê samotna tylko dlatego, ¿e nie pielêgnowa³am wiêzi ze swoim mê¿czyznom...Nawet je¶li jest niepe³noletni.-za¶mia³am siê krótko i cicho, wtulaj±c siê w klatkê piersiow±, ale z wiadomych powodów nie mog³am tak maksymalnie xP
Us³ysza³em, ¿e Hanita zaczyna szlochaæ. Spojrza³em na ni±.. jej twarz by³a pe³na ³ez. Zrobi³o mi siê ¿al kobiety… nie wiedzia³em co zrobiæ, aby siê jej polepszy³o. Zaczê³a mówiæ… a to co powiedzia³a.. strasznie uk³u³o moje serce. „Jakie dziecko? O czym ona mówi?”- pomy¶la³em w duchu. Przerwa³em j± ¶ciskaæ i odsun±³em siê na ok. metr. By³ to tik.. mój umys³ musia³ przyj±æ t± wiadomo¶æ.
- D..dziecko?- powiedzia³em ze zdziwieniem i strachem.
Westchnê³am g³o¶no, siedz±c w miejscu, od którego uciek³ Obari. Jak zawsze.
-Wiedzia³am, ¿e tak siê skoñczy...Nie chcia³am ci tego mówiæ, bo ba³am siê odrzucenia, a z tego co ju¿ widzê, to i na tym siê skoñczy. Ech....Jestem matk± 6letniego Suyatoru Uchiha...Przynajmniej tyle mia³, kiedy go ostatnio widzia³am. Od tej pory, kiedy znów sta³am siê samotna, przesta³am trze¼wo my¶leæ, ¶wiat zawali³ mi siê u stropu....
Przesta³am mówiæ, pogr±¿aj±c siê w ¿a³o¶ci. Po raz kolejny moje g³upie i nierozwa¿ne wybory w ¿yciu doprowadzi³y do z³amania wydawa³oby siê dobrego zwi±zku z ch³opakiem. Znów spisana na straty nie mia³am co zrobiæ w tej sytuacji.
Wys³ucha³em Hanity. Przecie¿ powinna mi wcze¶niej powiedzieæ… ja wierzy³em w nasz zwi±zek, nawet je¿eli by³a kilka lat starsza. Przecie¿.. mog³a mi zaufaæ. Prze³kn±³em ¶linkê i zastanawia³em siê co zrobiæ. Sze¶æ lat i to z klanu Uchicha... nie mog³em pogodziæ siê z tym faktem. Sta³em ca³y czas w tym samym miejscu, nawet nie drgn±³em i powiedzia³em tym samym przestraszonym i bardzo zdziwionym g³osem:
- Kiedy zamierza³a¶ mi powiedzieæ? Hanita do jasnej chol*ry! W..wierzy³em w nasz zwi±zek, by³em pewien, ¿e jeste¶ dla mnie przeznaczona… tymczasem dowiadujê siê, ¿e masz dziecko. To zupe³nie zmienia postaæ rzeczy. Kocham Ciê… ale, ale potrzebujê czasu… wybacz.. nie wiem co mam w takim momencie zrobiæ.- usiad³em siê na trawie.. poczu³em siê do¶æ s³abo. Zdanie „Hanita do jasnej chol*ry” wypowiedzia³em bardzo g³o¶no… wrêcz wykrzycza³em.