ďťż

grueneberg

Chciałabym zapytać Sąsiadów, czy kogoś wczoraj (10.03.2009), w godzinach ok. 18.30 odwiedziła Pani X?
Pani X to kobieta po 50-tce, ubrana w beżowy berecik, beżową kurtkę, z torebką na ramieniu, w wąskiej, ciemnej spódnicy, w botkach na obcasie.

Wracałam z Leroy'a i przed samym osiedlem zauważyłam kobietę, która bardzo intensywnie obesrwowała okna w naszych budynkach, zblizyłam się do bramy wejściowej - ona za mną, jakieś 2 m. Pomyślałam, mieszka tu. Ale zadzwonił telefon, który mnie zatrzymał. Więc ona też stanęła. I stoi. Skończyłam rozmawiać, otworzyłam bramę, a ona za mną. Pomyślałam, nie ma tak, zapytam ją. "A Pani tu mieszka???". "Nieeee, ale ja do znajomej? Do drugiej klatki. A pozostałe bramy wejściowe to są tu otwarte - prawda?" "Nie, wszystkie są zamknięte i strzeżone" - odpowiedziałam. Pomyślałam też, że jak zna numer klatkę, to może rzeczywiście do tej znajomej.

Będąc już w domu, wyjrzałam przez okno, bo jakoś mnie ta Pani zaniepokoiła. i coż widzę? Pani sobie spaceruje po naszym dziedzińcu i patrzy w okna...Pomyślałam, dziwne...ale może mieszka obok i chciała zobaczyć, jak się mieszka w tym osiedlu, a na potrzebę wejścia wymyśliła historyjkę o znajomej. Dużo ludzi się kręciło, brama środkowa się nie domykała...Pani podchodziła do klatek i czytała, co napisane na klatkach.

Zapewne zapomniałabym o tej sprawie, gdyby nie jeden fakt.
Wpadliśmy z mężem na godzinkę tylko, powiercić kołki na szafki, więc drzwi zamknęliśmy na tą taką blokadę, zamocowaną na górze. Mąż używał wiertarki, było głośno przed dłuższy czas. Potem przestał na chwilę i nagle usłyszeliśmy charakterystyczny metaliczny dźwięk blokady, który słychać, jak się otwiera drzwi. Podeszłam do drzwi, ale nikogo nie było na klatce...

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Panią X oddalająca się chodniczkiem od naszego budynku. Nie wiem, czy była w naszej klatce. Nie widzę wyjścia z klatki z okna. Może nie była. Może tylko spacerowała po dziedzińcu.
Obserwowała okna.
Podeszła znowu do klatki w bloku A i zaczeła szarpać delikatnie drzwiami, próbując je pchnąć. Stała tam z 5 minut, aż wreszcie jakaś Pani wracała z pieskiem i ją wpuściła do klatki.
Nie miałam możliwości obserwować cały czas, czy Pani X wyjdzie, czy nie, ale nie widziałam jej potem.

Jeśli to po prostu czyjaś znajoma, to proszę o informację, ponieważ zamierzam zgłosić do ochrony, że taka sytuacja miała miejsce. Może to nieszkodliwa kobieta, ciekawa nowego osiedla, ale lepiej dmuchać na zimne...

pozdrawiam Wszystkich,
Daagma


koniecznie proszę zgłosić ten fakt ochronie i zarządcy. swoją drogą jeśli widać takie podejrzane zjawiska trzeba od razu powiadomić ochronę, w końcu można nawet z domu domofonem, nie wiem dlaczego w tym przypadku tak się nie stało?
pozdrawiam