grueneberg

Przeszed³ obok wielkiej palmy. <nmm>


Stane³em kolo palmy. Odpocze³em w jej cieniu po czy dalej wyruszy³em do domu <NMM>
przechodze obok palmy kieruj±c sie do konohy

NMM
HM! bieg³a przez pustyniê nie spogl±daj±c na palmê ¿a³osn±.
[nmm]


oglondam palme i ide do oazy
Przebieg³ przed palm± wzi±³ jednego kokosa le¿±cego na ziemi roz³upa³ o rêkawice wypi³ mleko i zacz±³ biec dalej
Min±³ szybko palmê nie nacieszaj±c siê zbyt d³ugo jej cieniem
[nmm]
Siadam, pod palm± w cieniu, aby siê och³odziæ.
Pod nogi spada mi jeden z kokosów.
Opl±tujê go piaskiem i mia¿d¿ê skorupê.
Otwieram kokosa i pijê mleko, by zgasiæ pragnienie.
Przymykam oczy i ucinam sobie ma³± drzemkê.

Dodane po 37 minutach:

Budzê siê, wstajê spod palmy i idê w stronê Suny <NMM>
Przychodzê i opieram siê o drzewo
Nagle pojawia siêjakby z nik±d trzech ANBU sów.
-Idziesz z nami m³ody...
³api± ciê za rêce i znikaj± z tob± zabieraj±c ciê do Siedziby ANBU w Kiri.
http://shinnobirpg.mojefo...8.html?start=20
[tam jeste¶]
przechodzê obok palmy. Jestem spragniony dlatego zrywam kokosa i wypijam mleczko.
<nmm>
Mijam szybko palmê nie zwracaj±c nawet na ni± uwagi

(NMM)
Idê Do Konohy I zobaczy³em Palmê Postanowi³em odpoczonæ Przy niej
Maurithio od wielu godzin podró¿owa³, có¿ w ci±gu paru dni przemierzy³ drogê z kiri do suny z suny do konohy i z konohy do oto za¶ pó¼niej z oto do konohy i z konohy do suny. Droga by³a trudna, ¿mudna, piaszczysta i bardzo niewygodna lecz Mauryc dumnie kroczy³ a¿ w koñcu zatrzyma³ siê nieopodal ogromnej palmy która przyku³a jego uwagê. Có¿ palma by³a prze ogromna co dawa³o dobry pkt. orientacyjny. Szybko m³ody przedstawiciel rodziny Saren wpad³ na pomys³ by skumulowaæ chakre w nogach i wej¶æ na szczyt tego "wie¿owca" - Tak te¿ zrobi³.
Ju¿ na górze czu³ ¿e ¿yje pe³ni± ¿ycia... pomijaj±c fakt ¿e by³o mu cieplej ni¿ na dole, duszno¶ci go ³apa³y i lewa noga doskwiera³a z powodu kamienia w bucie. Có¿ ch³opak tak jak szybko wlaz³ tak szybko zlaz³ i czym prêdzej wyj±³ kamieñ... teraz dziêki obserwacji z palmy wiedzia³ w któr± stronê do suny wiêc ruszy³ ¿wawo. /NMM/
...Akari pojawi³ siê niesamowicie szybko, przy wielkiej palmie.. Nie wiedzia³ nawet ¿e umie tak szybko biegaæ ! Ale nie chodzi tutaj o samo zachwyt ! Podniecony niczym, metalowy pal wsadzony do kominka, podbieg³ do palmy, i po³o¿y³ list maharad¿y. - Co teraz ? To wszytsko - spyta³ poddenerwowany. Postara³ siê uspokoiæ, a nastêpnie wys³uchaæ zwierzaka..
Tu¿ za Akarim nadbieg³em ja. Chakre skumulowan± w stopach przywruci³em do normalnego obiegu bo nie by³a ju¿ ona potrzebna. Przygl±da³em siê temu jak Akari k³adzie listy pod palm±. Po tym jak po³o¿y³ zacz±³em siê rozgl±daæ z uwag± i czeka³em na odpowiedz liska. Mia³em nadziejê ¿e misja zbli¿a siê ju¿ do koñca. Ciekawi³o mnie bardzo co siê teraz wydarzy. Mia³em jakies z³e przeczucia i wyj±³em kunaia z torby i unioslem go na wysoko¶æ twa¿y.
- Dobra panowie, to jest to miejsce! Zakopcie tu w tym miejscu listy i wykonajcie potê¿nego katona. Niech ogieñ poch³onie przesz³o¶æ. Szybko zosta³a nawet nie pe³na godzina.

Kuci-muci by³ bardzo zaniepokojony, do fina³u usuniêcia demonów dzieli³ ich tylko jeden krok.... a potem spokojnie po skarb. Nale¿a³o dzia³aæ jak najszybciej, co czêsto jest podkre¶lane szybko! szybko! Lisek chcia³ by zakopali listy pod palm± a nastêpnie spalili wszystko na popió³. Palme, listy i grób Maharad¿y...ponoæ to jaki¶ sposób i tak mówi³a legenda...
Genin, wzi±³ list maharad¿y i zakopa³ go jakie¶ 20 - 40 cm, pod ziemi±.

Ehh...jêkn±³ Genin, na my¶l o kolejnym Katonie. Mia³ ju¿ szczerze do¶æ, marnowania chakry. I pomysleæ ¿e lalkarz my¶la³ ¿e to Akinori wykonujê ca³± ciê¿k± robotê, . Odsun±³ sie jakie¶ 3 metry od miejsca, gdzie sta³, twarz± do Nagariego, i wykonuj±c parê pieczêci pos³a³ na piach, smugê ognia. (Kasumi Enbu No Jutsu) - To wszystko ? Spyta³ z niedowierzaniem patrz±c jak p³omieñ poch³ania miejsce rozszerzaj±c siê i panosz±c gdzie Akari zapragnie. - Co¶ jeszcze Kuci - powiedzia³ staraj±c siê, zwiêkszyæ temperaturê p³omienia. Grób, palma...powinno to wszystko sfajczyæ siê na popiu³... Uff !

840 - 200 = 640
Przygl±da³em siê p³omieniom skierowanych na listy. U¶miechn±³em siê lekko na my¶l o slowach Akariego gdzie to ja bede przejmowaæ inicjatywê.
- Có¿, miejmy nadzieje ¿e to juz wszystko. Ach, jeszcze co¶ kuci o skarbcu wspomina³es czy cos takiego, racja? - zapyta³em siê z lekko chytrawym sposobem. Dalej siê rozglada³em czy nic czasem si enie pojawia bo dzieñ powoli siê koñczy a nie bardzo bym chcia³ by cos lub ktos nas zaatakowa³o.
- Ok, kuci, co teraz? Gdzie¶ idziemy czy czekamy na jaki¶ cud? - zapytalem sie z lekkim sarkazmem w swoim g³osie.
W tym momencie zakoñczy³a by siê wersja low, poszliby¶cie z powrotem do statku podzielili ³upy i zadowoleni poszli do domu. W wersji medium ¶ciga³y by was tera demony zmory Akhmera, musieliby¶cie je czym¶ zatrzymaæ po czym do statku po nagrodê, ale na szczê¶cie to jest wersja Hardcore.... specjalnie dla was. Pomin±³em Akinoriego... bo nie mog³em siê doczekaæ.

W chwili gdy papierowe stare listy rozmy³y siê w ogniu na cieñ, Kuci-muci rozpocz±³ ob³±kañczy ¶miech. Z tym samym b³yskiem w oczach jak na pustyni gdy mówi o wykiwaniu demonicy. My¶leli¶cie mo¿liwe ¿e oszala³ z rado¶ci? A tu w promieniach zachodz±cego s³oñca pojawi³o siê to



Zrobi³o kilka kó³ek i pad³o prosto pomiêdzy was! Odskoczyli¶cie, to by³o jedyne wyj¶cie. Staj±c razem ujrzeli¶cie jak ma³y lisek otwiera mordke i wch³ania mroczny dymi±cy cieñ. Widzieli¶cie ju¿ t± ciemno¶æ, w tedy bi³a o barierê demonicy, to zmora Akhmera. A teraz zasadnicze pytanie czy tak mia³o byæ? Czy wszystko w porz±dku? Zdali¶cie sobie sprawe ¿e raczej nie. Zwierze wraz ze znikaj±cym duchem sam rós³ a¿ w koñcu



- Niech ¿yj± idioci !

Rykn±³ potwór zwany kiedy¶ Kuci-muci

- Kto ma miêknie serce ten musi mieæ tward± d..e, naprawde wierzyli¶cie w moje s³owa? Biedactwa moje biedactwa.

Nowy rozmiar liska i jego zachowanie stawia³o wam fakt przed oczami. Od pocz±tku byli¶cie oszukiwani. Kto wie jakich szkud dla ludzko¶ci w³a¶nie dokonali¶cie, o ¶wiecie zmar³ych nie wspominaj±c. M³odzi, odwa¿ni chêtni i jak¿e naiwni (40 tal to m³odzie¿ przecie¿:)
Potwór by podbudowaæ nastrój grozy w zachodz±cym s³oñcu za¶mia³ siê z³owieszczo, tak bardzo z³owieszczo. Mia³ z 12m wysoko¶ci, z Kyubim pewnie s± na ty.

- i co? Czas na pierwszy posi³ek! Jak ju¿ odzyska³em wszystkie po¿arte przed laty dusze i to omijaj±c stra¿e Demonów, dziêki wam. To teraz czas na ostatni± przys³ugê, oddajcie mi swoje dusze! A krew wasz± rozleje i podleje ni± ta pustynie. W koñcu mój powrót oznacza koniec ¿a³osnej wioski Suny a potem pozosta³ych

----------------------------------------------------------------------

W woli ¶cis³o¶ci, je¶li chcecie walczyæ sami to B dostaniecie
wiaæ C jak siê uda, po¶miertnie dam wam B i nic by was móc zabiæ// no B nieudane// Je¶li z pomoc± Demonicy to C je¶li nie bêdzie waszych planów B jak mnie czym¶ zadziwicie. Szczerze to polecam C i my¶lê ¿e tym siê zakoñczy...
// Có¿, wybor niewielki. Wole misje C. Tylko nie wiem czy wiac czy walczyæ z pomoc± demonicy... chyba jednak walka z pomoc± demonicy. B nie bardzo bo nie chce by moja postaæ zginê³a patrzac na straty jakie poniose \\
- Co do...?! - zdziwiony jak nie wiem co wykrzykn±³em gdy zobaczy³em prawdziwe oblicze wcze¶niej ma³ego liska.
Oddali³em siê ((prawdopodobnie wraz z akarim)) najdalej jak tylko mo¿ña od demona.
- Wiedzia³em ¿e idzie zbyt ³atwo. S³uchaj, sami walczyæ nie ma sensu chyba ¿e ¿ycie nam nie mi³e. Zostaje nam albo wiaæ, ale on... to... by mog³o nas dogoniæ. Jest ju¿ pu¼no, a s³oñce ju¿ prawie zasz³o... mo¿emy poczekaæ na demonice. Prawdopodobnie by nam pomog³a... - powiedzia³em lekko przera¿ony do Mr Genina. Przygotowany by³em na uzycie Kaze Kawarimi. Ca³yczas mia³em wyjêtego kunaia z przes³an± ju¿ chakr± do niego.

Je¶li demon zaatakuje to uzyje kaze kawarimi by nie zosta³a ze mnie mokra plama. Postaram siê odbiegac od niego i przeci±gaæ czas i poczekaæ na przybycie demonicy która okaza³aby siê nieocenion± pomoc±.
// Nareszcie ! //

- O¿esz w pytê ojca matki ! - zablu¼ni³ tak ostro jak tylko móg³ Akari. - Wiedzia³em ¿e co¶ z tob± jest nie tak Ku...poczwaro ! A mia³em ciê pu¶ciæ w nieprzeniknionych obszarach pustynnych. - powiedzia³ oszo³omiony. * Choæ raz mog³em post±piæ wbrew twojej woli Sumari ! * powiedzia³ g³os w g³owie Akariego. Dzieciak niesamowicie podobny do owego lalkarza, prychn±³ tylko... - Skoro jeste¶ taki "silny" to czemu z nim nie zawalczysz ? - postaæ przycich³a. - Poniewa¿ masz s³abe cia³o dzieciaku. Zero ulepszeñ. Zero si³y. Zero wytrzyma³o¶ci ! Pff... * g³os przycich³ i Akari wróci³ do "¶wiata". Spojrza³ na przyjaciela, i stara³ siê wycofaæ jak najszybciej móg³ ... - Nuuri ! - jêkn±³, Genin nie czuj±c, niepotrzebnego balastu na plecach. Wykorzystuj±c swoje nici.. stara siê dosiêgn±æ lalki (W koñcu nie jest a¿ tak daleko ) To jego skarb... Jego... Siêgn±³ jak daleko chakra mu na to pozwala³a (Miej lito¶æ Anulej !)i stara³ siê czepn±æ lalki i tym samym, oddaliæ siê z lekka, od Kuciego. - Akinori - powiedzia³ jak najdyskretniej móg³. - Stwórz klony ! Troche go otumanimy -

I tak dalej i tak dalej ucieka³, slalomem, uwa¿aj±c na ataki demona, oczekiwa³ na... DEMONICÊ..[I see you!] niespodziewa³ siê tego . (Przypominaj± mi siê Amerykañskie filmy Wojenne xd)
- Nie jestem Kuci-muci! Idioci! Jam jest Akhmer! I kill you!

Z paszczy wypu¶ci³ kilka czerwonych pocisków które jak na wojenne klimaty przysta³o wali³y w pustynie jak dzia³o. Przyda³o siê bieganie zygzakiem lecz... Zauwa¿yli¶cie i¿ demon by³ ju¿ przed wami! Jeden sus i ju¿ stoi przed wami. Stan±³ na tylnich koñczynach i podniós³ przednie. Zapewne by was zmia¿d¿yæ, ¶miechem dalej buduj±c nastrój grozy. S³oñce w³a¶nie znik³o, lecz wy nie wiedzieli¶cie gdzie demonica, a jak co¶ zgniecie Akariego to bêdzie trup i mo¿e przybêdzie... To tyle na pocieszenie ninje z krainy deszczowców
- "[I see you!], takto chcieli¶my jej unikn±æ a teraz jej wyczekujemy. Szlag by to!" - powiedzi³em w my¶lach. Na widok tego ¿e demon zjawi³ sie blisko wyskoczy³em tak wysoko jak to tylko mozliwe (co¶ ala skok z anime co lecieli ponad drzewa ) w locie:
- Kaze Bushin no Jutsu - wykrzykn±³em i stwo¿y³em tu¿ obok siebie klona. Dzieki niemu odepchn±³em siê tak daleko jak to by³o tylko mozliwe. Ja polecia³em nieco na ukos w strone ty³u demona, a klon polecia³ w okolice Akariego. Wyl±dowa³em szczê¶liwie przesuwaj±c jedynie troche piachu pod stopami. Wys³a³em ponownie chakre do nóg by nie miec problemów. Wytwo¿y³em kolejnego klona. Ten pobieg³ na oko³o deomna tek ¿e ja, 2 klony i akari twozylismy romb wokol demona. Skumolowa³em chakre w d³oni, wys³a³em fale ostr± jak brzytwa (Juuha Shou) na przedni± ³apê Akmera. Przygotowany na wykorzystanie kaze kawarimi wyj±³em wczesniej schowanego kunaia i nape³ni³em go chakra i naostrzy³em tak jak tylko by³o to mozliwe. Pomy¶ale³em czemu demonica nie przychodzi i wpad³em na pomys³. O ile s³owa akhmera dotyczace demonów by³y prawd± przywbia ich krew. Lekko naci±³em sobie przedramie, krew wytar³êm rêk± po czym otar³em j± o piasek. Mo¿e b³achy pomys³ ale móg³by pomoc.

// 2klony i juuha shou. 1500 - 240 - 220 = 1040

[[oczywiscie ze Mr chuunin sie zgadza. Po to zrobilem te klony by troche dopomogly]]
- Shiet ! - powiedzia³ Akari gdy zauwa¿y³ ¿e, Kuci ma zamiar, zgnie¶c go jak, jego babcia gniot³a swoje pierniczki. Czy to koniec ? Czy on umrze ? Czy zgnie ? Czy kopnie w kalendarz ? Czy zacznie w±chaæ kwiatki od spodu ? Czy pójdzie na herbatkê do Boga ? Czy idzie odwiedziæ swiêtego Piotra ? Czy za¶nie na wieki ? Czy po³o¿y siê i nie wstanie ? Okre¶leñ jest wiele, ale na ka¿de Akari odpowiada³ sobie... - Nie, Suko !

A teraz dwie wersje.
1) Je¿eli pan szanowny Mr. Chunnin siê zgodzi, to zamieniam siê z klonem, który jest jak najbardziej za Kucim. * Akari, nie traci³ czasu. Wykona³ szybko, jak najszybiej mógl pieczêcie, i zamieni³ siê z jednym z klonów Akinoriego. To jest jego jedyna szansa.

2) Je¿eli jednak, nie mo¿na siê podmieniæ z klonami ot tak, to Akari odskakuje, sk³adaj±c pieczêcie i posy³a w oczy lisa, Katon Hikyuu No Jutsu (2x) powino go to nieco... oszo³omiæ i tym samym daæ szansê Akariemu, na ucieczkê.

Ale bardziej wykonujê to pierwsz± wersjê
I tym oto sposobem klon zgin±³. A wy jak na razie bez szwanku, jeden w locie zmieni³ tor lotu, drugi wykorzysta³ klona kumpla i polecia³!!! Fuksem bo fuksem, takie karwarii jest na poziomie Junnina. A tu prosze Gennin je wykona³, co te¿ to stres nie potrafi zrobiæ z lud¼mi, no i mia³ pewn± motywacje; ochrone w³asnego ¿ycia.

Akhmer spojrza³, dalej buduj±c ¶miechem nastrój grozy

- wiem o was ju¿ wystarczaj±co du¿o, nie macie si³y ani szans. ( i tak dalej)

W tym czasie gdy wielki ex Kuci- muci ju¿ g³osi³ na ¶wiat wasz± zgube, pod piaskiem co¶ zaczê³o siê przesuwaæ. Wiedzieli¶cie dobrze kto przybywa, Demoniczna Junninka. Akari by³ tego pewien, bo wystawi³a ³ep i chwyci³a go za noge
- mam Ciê!!! Stensklili¶cie siê? A ja ju¿ my¶la³am ¿e was nigdy /spojrza³a wy¿ej/ ³o rzesz wy! Kto pozwoli³ Akhmerowi powróciæ do pierwotnej formy? Dalej pewne my¶li ¿e zniszczy ¶wiat co?

Tymczasem Akhmer wzi±³ wielki wdech ognisty katon w³a¶nie na was leci... nie byle jaki, zajmuje kilka hektarów. Ta si³a mog³aby zniszczyæ ca³e miasto.
"Dobra, nie ma co uciekaæ. Kaze kawarimi musze wykorzystaæ i polecieæ w drug± strone niz leci ten ogieñ" Gdy ogieñ dotar³ do mnie... puff... i mnie wcie³o. Pojawi³em siê tak jak chcia³em - z przeciwnej strony ognistego jutsu. "O ma³y w³os". Na widok demonicy nieco mi ul¿y³o o ile pozwala³a na to taka sytuacja. Niechc±c siê przyznawaæ do pope³nionego b³êdy uwolnienia Akhmera nic nie mówi³em. Mia³em nadizeje ¿e demonica nie zostawi nas na pastwe losu i sobie nie pujdzie to te¿ nic nie mówi³em.
" Co za cholerna sytuacja. Nic nie mo¿emy zrobiæ. Miejmy nadzieje ¿e ona sobie poradzi z tym... czym¶."
Czeka³em na ruch Akariego, Demonicy i exKuciego dalej bêd±c przygotowany do uników i defensywy.

// 1040 - 140 = 900

Dodane po 20 godzinach 40 minutach:

Kurde, ludzie. Rozumiem ¿e wolne czy co¶ w tym stylu ale wbijajcie czê¶ciej bo chcia³bym ju¿ t± misjê ukoñczyæ i troche pograæ, i postów ponabijaæ itp.
- normalnie zabiæ to ma³o, no có¿ trudno. Dam sobie rade, jeszcze za du¿o dusz nie wch³on±³ , a tamte s± lekko nie¶wie¿e. Dlatego wiaæ mi st±d! Sama dam sobie rade!

Demonica wynurzy³a siê i stanê³a na wysoko¶ci 7m na swym wê¿owym ogonie, wygl±da³o to imponuj±co na tle 12m lisiego Akhmera Kuciego. Zaraz dojdzie do niesamowitej walki, nie byli¶cie tropicielami ale te uczucie ciê¿ko¶ci, gêstego powietrza... niesamowita czakra. Wiadome ju¿ nic po was....

-------------------------------------------------------------------------------
Normalnie po walce i odnalezieniu skarbu by B by³o... ale ¿e brak czasu a co niektórym siê spieszy to zamykam i polecam siê na przysz³o¶æ // w lutym robiê misje rangi A z nagrodami //

Dostajecie misje rangi C
Akari - 15 pch 4 staty 100y
Akinori- 15 pch 4 staty 100y i mój bezcenny u¶miech do monitora, tak nie ma nic cenniejszego ni¿ moje szczere zadowolenie. I wiem ¿e na niczym jak to tak wam nie zale¿y. W koñcu moje szczê¶cie to i wasze szczê¶cie (jakie to piêkne)....Jako za walkê z rabusiami i rozpoczêcie ekstra 40y.... Dobra Akari ty te¿ masz te 40y ekstra, za ³adne zaskakuj±ce posty i logikê my¶lenia

czyli po 15pch, 4 staty i 140y

Spojrza³em siê na demonice w sposób taki by zrozumia³a co¶ na zasadzie "dziêki i powodzenia". Poklepa³em Akariego w ramie na znak tego ¿e sie zmywamy. Z chakr± skumulowan± w stopach uda³em siê szybkim têpem zdala od miejsca walki. Na koncu trasu spojrza³em za sibie patrz±c czy nic nas nie goni.
- Dobra Akari, chyba jestesmy bezpieczni - powiedzia³em z ulg± do Mr Genina.
- Chyba znajdziesz swoj± wioskê. Chcia³em i¶æ z tob±, ale... co¶ mi wypad³o. Sune odwiedze kiedy indziej. Trzymaj siê. - powiedzia³em do lalkarza po czym wyruszy³em w strone Amegakure. Cieszy³em siê ¿e uszed³em ca³o z ¿yciem. Po drodze zastanawia³em siê co siê sta³o z demonic±.

<NMM>
// Oo.. ruter mi siê zr±ba³, A tu co ? Koniec misji //

Wszystko zniknê³o tak szybko tak samo jak siê zaczê³o. Demonica...Akhmer. To wszytsko siê rozp³ynê³o... - Czy to koniec ? - spyta³ Akari, Akinoriego. Odwróci³ sie w kierunku pustyni i odpowiadaj±æ samemu sobie... - Szkoda. Od dawna nie mia³em go¶ci. Byc moze kiedy¶ siê spotkamy. Ale napewno nie teraz. Pozostaje mi jeszcze, zrobienie planu mojej nastêpnej, kuk³y no i równie¿ jakiej¶ techniki trza siê nauczyæ. Ale tak czy siak.. ¯egnaj mój.. *Zamilkn±³ na chwile* .. przyjacielu. - rzek³ z mieszanymi uczuciami. Po jakim¶ czasie, za³o¿y³ swój kapelusz na g³owê, i ruszaj±c w kierunku pozostawionej kuk³y, zostawi³ swoj± przygodê, na pó³ce zwanej wspomnienami.

<NMM>
Wiêc nagle siê przenie¶li¶cie przez czas, w pó¼niejszych latach by³o tu wielkie miasto ale trochê siê cofnêli¶cie w czasie. Obok was jest ma³a palemka i sam piach po prostu wielka pustynia, ¿adnej ¿ywej duszy.
- Mo¿e tutaj byæ nic nie ruszy a ni nic siê nie stanie. - ale ca³y czas mo¿na by³o zobaczyæ jak piach siê unosi i opada jakby co¶ szybko przebiega³o.
Moim oczom ukaza³a siê pustynia, ten go¶æ by³ dobry.. Od tak przenosili¶my siê w miejsce wiele kilometrów od poprzedniego. ¦wietnie, mamy tu szukaæ?.. Odnoszê wra¿enie, ¿e mo¿e to trochê potrwaæ. A tak w ogóle to co to za opadaj±cy piach. Opada i unosi siê.. to by³o dziwne. Zaczêli¶my i¶æ przed siebie, ja ci±gle by³em czujny.
-A sk±d ja mam wiedzieæ co to za piach pustynia to pustynia wiatr zawsze lub... ale w±tpiê, chod¼my dalej - noi co raz dalej oddalali¶cie siê od ma³ej palemki ju¿ prawie nie by³o jej widaæ a¿ nagle wpadli¶cie w dó³ i wokó³ was zrobi³o siê kó³ko ruchomych piachów które wype³nia³y dó³, okr±g który mia³ on z 5 metrów g³êboko¶ci i szeroko¶ci
jak zaraz co¶ nie wykombinujecie mo¿ecie wpa¶æ bo piach porusza siê do¶æ szybko.
Wyczai³em k³opoty, wpadli¶my do jakiej¶ dziury. Nagle w nasz± stronê zaczê³o siê zbli¿aæ jakie¶ b³oto, a raczej ruchome piaski.. ¦wietnie.
- Pos³uchaj, we¼ przenie¶ siê po za to gówno, ja sobie dam jako¶ radê, je¶li nie mo¿esz, to wskocz mi na ramiona i wyskakuj. - powiedzia³em do niego, je¶li siê przeniesie to ok, je¶li nie to kucam, czekam a¿ wejdzie mi na ramiona i wyskakujê, w tym samym momencie wyskakuje on, powinien byæ ju¿ bezpieczny. Ja natomiast po prostu przykucam i próbujê wyskoczyæ z dziury i zanim siê zatopiê wykonaæ kolejny skok i oddaliæ siê na bezpieczn± odleg³o¶æ.
Facet wskoczy³ na twoje ramiona ale nagle znikn±³ i pojawi³ obok dziury i patrzy³ co kombinujesz. Natomiast ty skoczy³e¶ do góry i opad³e¶ znowu w dziurê po prostu sobie podskoczy³e¶, teraz piasek siêga ci po pas i powoli siê podwy¿sza.
- Eeee mam ci pomóc czy dasz se rade - zapyta³ facet z zaciekawieniem.
- No przyda³o by siê! - krzykn±³em do niego, szybko wyci±gn±³em kunai z sakiewki, dopóki jeszcze mogê.
- Zeskocz tutaj, z³ap mnie i przenie¶my siê. - powiedzia³em, mia³em ju¿ w g³owie opracowany plan na wypadek gdyby siê nie uda³o, lecz jak na razie po co o nim wspominaæ. Teraz czekam na jego reakcjê, mam nadziejê, ¿e mi pomo¿e, poniewa¿ mój plan mo¿e nie do koñca wypaliæ. Typek powinien bez problemu mnie przenie¶æ poniewa¿, je¶li mo¿e kontrolowaæ to gdzie siê znajdzie, to nie powinno byæ problemem wyci±gniêcie mnie st±d, no chyba, ¿e jaka¶ si³a wy¿sza za¿yczy sobie, ¿e wy¿ej wymieniony kole¶ mo¿e normalnie siê przenosiæ, a nagle gdy jestem w opa³ach nie da rady... Zobaczymy...
-Yyy no niestety nie mogê ci pomóc znowu zegar szwankuje ale poczekaj mam pomys³ pobiegnê do palmy i poszukam czego¶ w po dobie do sznura- a wiêc facet rusza³ a ty pach mia³e¶ ju¿ do szyi a¿ nagle zobaczy³e¶ jak±¶ niebiesk± postaæ

która mia³a zamiast stóp rolki na nogach, na twarzy maskê któr± odchyli³ ¶miej±c siê z ciebie i mia³ zamiast r±k dwa pazury i do¶æ spory ogon. Gdy s³ysza³e¶ ¿e facet bieg³ do ciebie stwór powiedzia³
- Nied³ugo siê zobaczymy- i nagle znikn±³ ci z oczu. Facet przybieg³ z lian± i rzuci³ ci aby¶ siê z³apa³.
Po prostu ubaw po pachy.. czaicie?.. Po pachy!! ((xD)) Nagle zobaczy³em jak±¶ dziwn± niebiesk± postaæ.. O bo¿e, kolejny dziwny stwór.. A mo¿e przylecia³ z Pandory?.. Niee.. wtedy nie mia³ by kó³ek zamiast nóg.. Nie wa¿ne.. Chwilê potem przybieg³ mój zleceniodawca i poda³ mi linê z³apa³em za ni± a on poci±gn±³. Mia³em nadziejê, ¿e mnie wyci±gnie, ¿e nie jest jak±¶ ciamajd± i uda mu siê mnie oswobodziæ... Co to by³ za niebieski kole¶?.. I z czego tak siê cieszy³?.. Oraz czego ode mnie chce. Dziêki temu typowi od podró¿y w czasie mam du¿o nowych znajomo¶ci.. G³ownie jaki¶ nie do koñca "cz³owiekowatych"...
No facet ciê powoli wyci±ga³ a dó³ siê ca³y ju¿ zasypa³ na szczê¶cie by³e¶ ju¿ tylko zakopany po kolana wiêc sam mog³e¶ wyj¶æ wiêc facet pu¶ci³ linê i odszed³ kawa³ek
- Wiesz co tutaj raczej go nie bêdzie a i po drodze musimy uwa¿aæ na takiego niebieskiego stworka nazywa siê szybcior chyba wiesz od czego nazwa hehe.
By³em w piaskach ju¿ tylko po kolana wiêc zacz±³em wykonywaæ nogami ruchy okrê¿ne aby wydostaæ stopê. Najpierw jedn± nog±, gdy ju¿ j± uwolni³em, klêka³em na tym kolanie. Operacjê powtórzy³em z drug± nog±. Cieszy³em siê, ¿e nie musia³em traciæ chakry na plan awaryjny. Otrzepa³em siê z b³ota i wsadzi³em do sakiewki kunai który nadal trzyma³em w d³oni. Razem z go¶ciem udali¶my siê w dalsz± drogê, ca³y czas by³em czujny, wyczekiwa³em pojawiania siê niebieskiej istoty... Szybciora. Na mojej twarzy pojawi³ siê u¶miech gdy pomy¶la³em o tym imieniu.. Taak.. wiedzia³em od czego pochodzi.. to mo¿e byæ problem. Có¿.. po¿yjemy zobaczymy.
Wyszed³e¶ z pu³apki, mia³e¶ ma³e problemy ale wyszed³e¶. Poszli¶cie dalej szukaæ stwora czasowego ale na tej pustyni wydawa³o siê to bez koñcowe, s³oñce grza³o co raz mocniej a wy nie mieli¶cie ¿adnej wody. Szli¶cie tak i szli¶cie a¿ nagle kto¶ ciê popchn±³ a ty upad³e¶ na ziemie maj±c pe³no piachu w buzi.
- Hahaha z³ap mnie je¶li potrafisz - krzykn±³ szybcior i szybko pobieg³ zasypuj±c nogami ci twarz. Pobieg³ z kilka metrów dalej na ma³y pagórek machaj±c wam.
-Mam ciê w [cenzura]! - krzykn±³em do niego zaraz po tym jak wyplu³em piach z ust, nie mia³em zamiaru siê za nim uganiaæ, wiedzia³em, ze to nie jest potwór czasu poniewa¿ dotkn±³ mnie a ja siê nie zestarza³em. Wyci±gn±³em miecz i czeka³em na niego, nie drgn±³em obserwowa³em go i nie rusza³em siê z miejsca. Gdyby zaatakowa³ nie próbujê uników, blokujê atak i natychmiastowo wyprowadzam kontrê w postaci pionowego ciêcie od góry.
Gdy szybcior us³ysza³ ¿e masz w [cenzura] trochê siê oburzy³ i nagle znikn±³ z pagórka a ty znowu upad³e¶. Gdy zobaczy³e¶ ¿e on rusza zamachn±³e¶ siê ale on zrobi³ w¶lizg i z³apa³ ciê za nogê dlatego upad³e¶
- Hehe tylko na tyle ciê staæ widzê ¿e ca³y czas le¿ysz
- No lepiej na niego uwa¿aj jest ciut wkurzaj±cy - powiedzia³ ci Facet.
Go¶æ mnie wkurzy³, by³ bardzo szybki wsta³em. By³ za mn±, wiedzia³em to lecz udawa³em, ¿e nie przez sekundê rozgl±da³em siê przed siebie ¿eby sprawdziæ czy nigdzie go nie ma. Oczywi¶cie do podpucha, sekundê potem, b³yskawicznie przek³adam miecz, w ten sposób aby ostrze spoczywa³o wzd³u¿ mojego przedramienia. Wtedy najszybciej jak potrafiê wykonujê pod prawym ramieniem pchniêcie do ty³u, je¶li trafiê to powinienem zakoñczyæ walkê. Gdyby jednak nie to odwracam siê i zaczynam wymierzaæ w niego kopniêcia, gdy bêdzie zajêty blokowaniem ich wyprowadzam sko¶ne ciêcie od lewego barku potwora a¿ do jego prawego biodra.
Wsta³e¶ a za tob± nadal sta³ szybcior i siê z ciebie ¶mia³ natomiast facet spokojnie usiad³ obserwuj±c twoj± walkê. Ty skierowa³e¶ miecz wzd³u¿ ramienia i siê cofn±³e¶ aby uderzyæ mieczem szybciora ale ten zrobi³ dwa kroki do ty³u i twój cios mieczem siê nie uda³ ale zosta³y jeszcze twoje nogi, zrobi³e¶ zamach i chcia³e¶ kopn±æ ale ten zablokowa³ twój cios do¶æ sporym ogonem i teraz zacz±³ biegaæ wokó³ ciebie robi±c powoli tornado w którym znajdujesz siê ty.
Zacz±³ biegaæ by³ bardzo szybki.. za szybki. Zauwa¿y³em, ¿e zacz±³ biegaæ dooko³a mnie. Bêdzie ciê¿ko, bardzo trudno bêdzie go trafiæ. Po mimo tego w mojej g³ówce za¶wita³ pomys³. Prosty acz morderczy pomys³. Lecz czy jest to w stanie zaskoczyæ przeciwnika?.. Nie mam pojêcia. Jedynym mo¿liwym sposobem na sprawdzenie tego jest jedno.. Zrealizowanie pomys³u. Tak zamierzam zrobiæ. Bieg³ wokó³ mnie z ogromn± prêdko¶ci±, wiem ¿e przy takim speedzie, go¶æ nie jest w stanie wypatrzeæ mnie dok³adnie poniewa¿ obraz w jego oczach jest rozmazany, wiem równie¿ to, ¿e nie ma mowy aby momentalnie wyhamowa³ ani zmieni³ tor biegu. Przy takim speedzie jest to po prostu niemo¿liwe. Dlatego wiêc patrzy³em przed siebie, co jaki¶ czas widzia³em przelatuj±c± przed moimi oczyma smugê, po kilku razach zapamiêta³em czêstotliwo¶æ przebiegania têdy szybciora. Sekundê wcze¶niej wiedzia³em, ¿e za t± jedn± sekundê bêdzie tutaj przebiega³, tak wiêc b³yskawicznie... wystawi³em miecz przed siebie, ostrze by³o skierowane w kierunku z którego zapiernicza³ niebieski kole¶. Przy tej prêdko¶ci jak ju¿ wspomnia³em nie jest on w stanie ani wyhamowaæ, anie zmieniæ toru, tak wiêc jego jedynym wyj¶ciem jest jedno. Wbicie siê w ostrze mojego miecza. Wbiega na nie z tak± szybko¶ci±, ¿e powinien zostaæ przeciêty na pó³, nawet je¶li nie, to na pewno zginie. Miecz trzymam obiema rêkoma i dodatkowo zapieram siê nog± tak, aby potwór nie wyrwa³ mi miecza, nawet je¶li wyrwie to bêdzie on ju¿ dawno albo przeciêty na pó³, albo bêdzie sobie le¿a³ z bardzo g³êbokim ciêciem w brzuchu, uroku doda mu lód który spowije jego narz±dy wewnêtrzne, jak i skórê i krew, oczywi¶cie je¶li takow± posiada.
Wokó³ ciebie i trochê nad tob± zacz±³ ju¿ pojawiaæ siê ma³e tornado które ciê unosi³o ale ty za³atwi³e¶ go do¶æ w prosty sposób wystawi³e¶ miecz a szybcior siê na niego nadzia³ i ca³y zamarz³ niestety tornado by³o do¶æ rozpêdzone ¿eby¶ z niego daleko wylecia³. No wiêc wylecia³e¶, lecia³e¶ do¶æ wysoko i twój upadek by³ by ¶miertelny ale nagle co¶ wyskoczy³o z ziemi
i po¿ar³o by³e¶ jak ma³a myszka w jego porównaniu i teraz znajdujesz siê w jego brzuchu czym g³êbiej bêdziesz siê zsuwa³ tym kwas ¿o³±dkowy ciê strawi.
By³em w prze³yku jakiej¶ bestii,a tak ogólniej na jego koñcu. Mój miecz nadal spoczywa³ na plecach, by³ bardzo solidnie zamocowany. Ja by³em wpychany do ¿o³±dka przez miê¶nie gard³a, nie polecia³em od razu, tylko jak u ka¿dego organizmu ¿ywego by³em przenoszony dziêki miê¶niom. Dziêki temu mia³em czas aby siê zastanowiæ. Wyci±gn±³em z sakiewki kunai i wbi³em do w gard³o najg³êbiej jak mog³em. Wtedy zwisa³em sobie na nim, a miê¶nie potwora nie poci±ga³y mnie za sob±. Z³apa³em za miecz i wbi³em go bardzo g³êboko, mia³o to na celu rozlu¼nienie prze³yku, dziêki temu zacz±³em na przemian wbijaæ miecz i kunai dziêki temu posuwa³em siê go góry, a jego gard³o nie mo¿e siê zacisn±æ poniewa¿ ci±gle wbija³em miecz. Gdy znalaz³em siê.. w jamie ustnej, ponownie u¿ywam swojego mro¼nego ostrza i d¼gam go w podniebienie, on powinien wtedy rozdziawiæ gêbê. Ja natomiast wyskakujê sobie i spadaj±c uginam nogi i od razu po uderzeniu w piasek wykonujê przewrót. Nie powinno mi siê nic staæ poniewa¿ piach i ugiête nogi zamortyzuj± upadek, a przewrót roz³o¿y energiê na ca³e cia³o, przez co moje nogi nie ucierpi±.
Potwór w którym sobie p³ywa³e¶ zanurkowa³ w ziemi tam by³ jego dom, ty chcia³e¶ jak najszybciej siê wydostaæ wyci±gn±³e¶ Kunai'a i wbi³e¶ w miêsieñ niestety trafi³e¶ w takie miejsce gdzie wszystkie miê¶nie siê zacisnê³y i zaczê³y ciebie ¶ciskaæ z takiego bólu pu¶ci³e¶ Kunai a miê¶nie siê rozluzowa³y a ty wpad³e¶ w Kwas ¿o³±dkowy który powoli ciê z¿era³. A¿ nagle s³ysza³e¶ jakie¶ dziwny g³os jakby siê nasila³ "Obud¼ siê, obud¼ siê ".
Obud¼ siê, obud¼ siê!... Chwilê potem otworzy³em oczy, zobaczy³em s³oñce i pustyniê.. Nic mnie nie po¿ar³o?.. Co za szczê¶cie...
- Co siê sta³o?.. Ten szybcior.. on nie ¿yje?.. - zapyta³em rozgl±daj±c siê. Jaka to ulga ¿e nic mnie nie zjad³o... Zasn±³em, a mo¿e to by³o genjutsu... Nie wiadomo.. Mia³em tylko nadziejê, ¿e niebieski kole¶ ju¿ nie ¿yje i, ze nareszcie bêdzie z nim spokój... Czeka³em na odpowied¼ na moje pytania...
- Yyyy jaki szybcior i kto mia³by ciê po¿reæ nikogo tu nie by³o hehe, a ty zemdla³e¶ mi po drodze z udaru s³onecznego na szczê¶cie znalaz³em ma³± studzienkê masz napij siê i ruszamy dalej. - noi jednak wydawa³o siê ¿e mia³e¶ sen w ¶nie czyli te wszystkie nerwy i walka by³o na daremn± to by³ tylko jeden wielki sen a jedynie to facet siê mêczy³ z tob± ci±gn±æ i szukaj±c wody.
- No dobra pij i siê zbieramy. - gdy we¼miesz kilka ³yków wody pojawicie siê w innym miejscu.

//Tutaj <Nmm> i pisz Tu
¦wietnie.. po prostu ¶wietnie, g³upi sen, a dostarczy³ mi tyle nerwów. Wzi±³em od niego wody i wzi±³em kilka porz±dnych ³yków. Co za ulga.. No wiêc dobra, tutaj nikogo nie ma tak wiêc idziemy dalej.
- Dziêki.. - mrukn±³em do go¶cie który da³ mi wody.. Chwile potem go¶ciu z³apa³ mnie za rêkê. Pustynia zniknê³a mi z oczu, czu³e siê dziwnie.. Tak jak za ka¿dym razem gdy siê przenosili¶my...

<nmm>