X
ďťż

grueneberg

Niezbyt duÂże mieszkanie w centrum. ÂŁóÂżko, szafa, stóÂł, Âłazienka, no i oczywiÂście ulubione miejsce Liny... kuchnia. Lina jak co rano szykowaÂła sobie Âśniadanie zÂłoÂżone z grzanek z pomidorami, szynkÂą, serem i róÂżnymi takimi.
''Trzeba by w koĂącu coÂś namalowaĂŚ na tym pÂłótnie...'' pomyÂślaÂła patrzÂąc na biaÂłe, duÂże pÂłótno stojÂące na sztaludze miĂŞdzy jednym oknem a drugim.
''Zapowiada siê nudny dzieù'' Lina teraz rozczesywa³a jak co dzieù swoje i tak wiecznie rozczochrane b³êkitne k³aki.
-No gdzie te klucze?!- wrzasnĂŞÂła po przeszukaniu caÂłego domu, w nadziei Âże to jej pomoÂże w odnalezieniu ich.
PLASK! Gdyby kropelki zaÂżenowania wydawaÂły jakiÂś dÂźwiĂŞk, który moÂżna opisaĂŚ pewnie bym go opisaÂła, ale to byÂł dÂźwiĂŞk dÂłoni uderzajÂącej w czoÂło. SÂą w kieszeni...
Gdy wyszÂła na klatkĂŞ schodowÂą uderzyÂło jÂą gorÂące, suche powietrze pustyni, do którego byÂła juÂż przyzwyczajona.
Chmm... No i wÂłaÂściwie tak wyglÂądaÂł prawie kaÂżdy poczÂątek dnia Liny... Grzanki, plany na dzieĂą, stwierdzenie Âże Âżycie jest nudne no i poranne stresy, które oÂżywiajÂą co nieco tĂŞ codziennÂą rutynĂŞ.


WeszÂła do domu i zatrzasnĂŞÂła drzwi. Nie byÂła zmĂŞczona, ale za to chciaÂło jej siĂŞ piĂŚ, ÂłaÂżenie po pustynii strasznie wysusza. Po wypiciu szklanki wody pomyslaÂła, Âże dzieĂą jeszcze siĂŞ nie skoĂączyÂł, wiĂŞc wyszÂła.
-Nareszcie w domu!- westchnĂŞÂła Lina opadÂła na ÂłóÂżko. PoleÂżaÂła tak chwilĂŞ gapiÂąc siĂŞ w sufit.
~DzieĂą jak co dzieĂą~pomyslaÂła~No moÂże oprócz tej jaskinii~
zachichotaÂła gdy sobie przypopmniaÂła tĂŞ przygodĂŞ.
Po jakimÂś czasie wstaÂła i poszÂła siĂŞ umyĂŚ.
Po kÂąpieli, sÂłaniajÂąc siĂŞ juÂż ze zmĂŞczenia rzuciÂła siĂŞ na ÂłóÂżko i nie wiedzieĂŚ kiedy- zasnĂŞÂła.
ObudziÂł jÂą blask poranka. Lina obudziÂła siĂŞ i przeciÂągnĂŞÂła siĂŞ laniwie. CoÂś chrupnĂŞÂło jej w krĂŞgosÂłupie- jak zwykle rano. DrapiÂąc siĂŞ po plecach poszÂła do kuchni i zrobiÂła sobie Âśniadanie...
I znowu wszystko potoczyÂło siĂŞ w tej samej kolejnoÂści jak co dzieĂą.
Kiedy ju¿ jako tako wygld¹³a wysz³a z domu na pra¿¹ce s³oùce pustynii, ¿eby zacz¹Ì nowy dzieù.


WeszÂła do domu i padÂła na Âłózko, mimo Âże nie byÂła jakoÂś specjalnie zmĂŞczona. GapiÂła siĂŞ w sufit rozmyÂślajÂąc. ByÂło tak strasznie nudno Âże postanowiÂła coÂś wymyÂśleĂŚ...
-Wycieczka!- powiedzia³a Lina i zacze³a siê pakowaÌ, wziê³a ca³¹ kasê, broù i kilka kanapek i butelkê wody. Bior¹c to wszystko wysz³a z domu.
Wbiegła nerwowo po schodach i wpadła na drzwi. Zaczęła szukać kluczy po kieszeniach.
-Są...- mruknęła nie mogac trafić w dziurkę od klucza. W końcy udało się. Lina otworzyła drzwi i wpadła do mieszkania. biegnąc potknęła się oczywiście o wycieraczkę i upadła na łeb na szyję. Szybko się pozbierała i krzyknęła:
-DOM!!!!!!
Po czym trzasnęła znów drzwiami i wykonała piekny lot w stronę wyra. Tych wszystkich poduszek, kołdry... Miśków.... Rzuciała się na nie i zasnęła.
Kilka godzin później obudziła się i wstała. Było jej strasznie gorąco więc otworzyła oba okna na oścież. Odetchnęła jeszcze dość chłodnym od cienia i wczesnej pory powietrzem. Zjadła śniadanie- jak zwykle grzaneczki. Wzięła ożeźwiającą kąpiej pod prysznicem. Po jakiś dziesięciu minutach był ubrana, uczesana i gotowa do wyjścia. Schowała kunaia do pokrowca i wyszła.

[ Dodano: Nie 02 Maj, 10 ]
Weszła do domu i zamknęła drzwi. Było tu chłodniej niż na dworze... I dobrze. Zdjęła chustkę z nogi...
-Kurde, spodnie do wyrzucenia.- mruknęła patrząc na ranę. Zrbiła sobie jako taki opatrunek; przynajmniej taki żeby nowe spodnie (identyczne jak poprzednie ) Się nie zabrudziły. Przypomniała sobie o poparzeniach na ręce, które zresztą nie piekły już tak bardzo jednak owinęła je starannie bandażem wcześniej dezynfekując wodą utlenioną i takim zółtym proszkiem co to babcia zawsze nim "ajki" sypie . Kiedy już mozna było o niej powiedzieć że jest zdezynfekowana i odziana jakże szykownie w strój wieczorowy- piżamę z dresu i T-shirta- walnęła w kimono mając cały świat i grzyby w głębokim poważaniu.

[ Dodano: Pon 03 Maj, 10 ]
Obudziła się dość późno. Wstała ledwo z łóżka. Potem znów walnęła się na ciepłą kołdrę. Znów spróbowała wstać. Udało się, ale zakręciło się jej w głowie. Doszła jednak do kuchni i nastawiła wodę na herbatę i toster na pełne obroty. Zapach chleba i świeżych pomidorów ożywił ją nieco- te zapachy kojarzyły jej się z nadchodzącą wyżerką... Hehe...
Po śniadaniu jak zwykle otworzyła okna na oścież i wyszła z domu.

[ Dodano: Pią 28 Maj, 10 ]
Lina wpadła do domu jak burza a papuga za nią. Drzwi się zatrzasnęły i dziewczyna wbiegła do łazienki. Zanim się porządnie uczesała minęło sporo czasu. Kiedy w końcu się jej to udało przyjrzała się swojej twarzy.
-Fuj- rzekła po chwili. Ale od czego przecież są przeróżne mazidła, kremy, olejki i inne dziwne specyfiki, które na co dzień przerażały Linę. Teraz jednak pomyślała że może warto się poświęcić. Po wszystkich operacjach i zabiegach wyszła z łazienki i poszła po jakąś kieckę znalazła dwie. Jedna niebieska (jak na avku) druga czerwona jak do flamenco. Zasrtanawiała się którą wziąć. Wybrała niebieską, ale czerwoną wepchnęła do magicznej mini torebeczki. Takiej jaką Hermiona w 7 części Harrego Pottera miała, gdzie wszystko się mieściło. Tak odpicowana stanęła przed lustrem. Wyglądała trochę jak cieć w Boże Ciało. No ale nic. Dokonała ostatnich poprawek i mogła iść. Nasypała tylko jedzenia swojej papudze i otworzyła okno.
-Wrócisz?- spytała papugę.
-Wrócę- odparła papuga.
Spokojna o los zwierzęcia Lina wyszła z domu.

[ Dodano: Pon 19 Lip, 10 ]
Weszła do mieszkania. Padła na łóżko.
-Kra!!- zawołała obodzona z transu papuga. Wrzaskiem tym postawiła tez na nogi swoją panią.
-AAAA!!- także zawołała Lina.
Już nie krzycząc, a śpiewajac włoską operę poszła pod przysznic.
Później zatopiona w lekturze ,,Sherlock Holmes- Pies Baskervillów'' zapomniała o całym świecie...

[ Dodano: Sro 21 Lip, 10 ]
Z transu obudziła się dopiero po dłuższym czasie. Dzięki Olimpii, która znów domagała się spacerku.
-Yhh- westchnęła Lina- Ale teraz to ci zrobie taki spacerek, że tydzień po nim będziesz spała.
-Kra! Hura! Tydzień spania!!- ucieszyła się papuga i wleciała na ramię liny. Po czym razem wyszły z domu.


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.