grueneberg
Dom z piwnic± (w której nigdy mo¿na by³o mi przebywaæ ani do niej wchodziæ) parterem i piêtrem. Na parterze jest kuchnia z jadalni± oraz salon. W salonie jest kanapa, 3 fotele, stolik do kawy, biblioteczka na ksi±¿ki i itp. Na piêtrze jest ³azienka, pokój mamy (niegdy¶ i taty) biblioteka (domowa) oraz mój pokój.
W kuchni znajduje siê ca³kiem nowy sprzêt , codziennie do domu przychodzi sprz±taczka , która zamiata kurze. Pomimo ,¿e w domu rzadko kto przebywa .
Dodane po 12 godzinach 50 minutach:
Siedzi w pokoju i czyta ksi±¿ke. W domu nikogo nie ma, gdy¿ mama wysz³a gdzie¶. Poczu³a g³ód, wiêc od³o¿y³a ksi±¿ke i zesz³a do kuchni. Tam zrobi³a sobie 2 kanapki z szynk± i ogórkami oraz herbate. Siadla z jedzeniem do sto³u i zacze³a powoli konsumowaæ, popijaj±c herbat±.
Dodane po 10 godzinach 19 minutach:
Zjad³a, od³o¿y³a naczynia do zlewu oraz je pozmywa³a, wytarla i od³o¿y³a na miejsce. Skierowa³a siê do biblioteki. Zacze³a szukaæ jakie¶ ciekawej ksi±¿ki do przeczytania. - Czy ja przeczyta³am ju¿ wszystkie ciekawsze ksi±¿ki w tej bibliotece? .__. - pomy¶la³am- Dobra, wezme pierwsz± lepsz±. Wzie³a byle jak± ksi±¿ke, która okaza³a siê byæ o Iwa-gakure. Posz³a do swojego pokoju, zamkne³a za sob± drzwi i ,wpierw siadaj±c przy biurku, zacze³a czytaæ.
Dodane po 1 godzinach 1 minutach:
Zamkne³a ksi±¿ke, która okaza³a siê interesuj±ca. -Heh, chyba siê przejde- pomy¶la³am i wsta³am. Wysz³am z domu, zamykaj±c za sob± drzwi na klucz. Skierowa³a siê w stronê polany w lesie.
Dodane po 2 godzinach 42 minutach:
Wbieg³a zdyszana do domu.
-Mamo ju¿ jestem!- powiedzia³a.- Zupe³nie straci³am poczucie czasu.
Rozejrza³am siê. Mamy nie by³o na dole, a przecie¿ drzwi nie by³y zamkniête.
- Pewnie jest na górze- pomy¶la³am i wesz³am po schodach na góre.
Zajrza³am do sypialni mamy.
Dodane po 18 minutach:
Nikogo nie by³o.
- Dziwne- powiedzialam cicho do siebie- Czy¿bym jednak nie zamkne³a drzwi?
Us³ysza³a co¶ ze swojego pokoju. Wyje³a kunai z kabury i otworzy³a drzwi do sowjego pokoju. Rozejrz³a sie. Nic dziwnego oprócz otwartego okna. Wesz³a do pokoju. Keidy upewni³a siê, ¿e nikogo ani niczego w pokoju nie ma, schowa³a kunai do kabury. - Pewnie mi sie co¶ zdaje, poczytam ksia¿ke- postanowi³am.
Kiedy popatrzy³am w strone biurka stwierdzi³am, ¿e odziwo nie ma ksia¿ki.
- Naprawde dziwne- powiedziala ¼dziwona.
Nagle przypomnia³a sobie, ¿e ma na sobie p³aszcz Clarence.
- O jeju, i co teraz?- X__X
Po³o¿y³am siê na ³ó¿ku i patrz±c na sufit, zacze³am rozmy¶laæ.
Id±c sobie ulicami wioski zauwa¿y³em dom z otwartym oknem. Postanowi³em ¿e sobie wejdê do tego domu przez okno. " Mo¿e co¶ ciekawego tam znajdê" - pomy¶la³em. Kiedy by³em tu¿ przy oknie bez zastanowienia wskoczy³em na parapet. Na ³ó¿ku siedzia³a niedawno poznana przeze mnie Yui. Mia³a na sobie mój p³aszcz. - Do twarzy Ci w tym p³aszczu - stwierdzi³em.
Drgne³am. Zerwa³am siê z ³ó¿ka natychmiast.
- Arigatou- u¶miechne³a siê do niego. - Zapomnia³am Ci go oddaæ tak siê spieszy³am- powiedzialam trochê zak³opotana. Zdjê³am p³aszcz i poda³am mu.
-Wiesz, ¿e oma³o przez Ciebie na zawa³ nie umar³am? Jak ty..?- Nie dokoñczy³a pytania, gdy¿ zauwa¿y³a otwarte okno i szybko siê domy¶li³a, ¿e zapewne wszed³ oknem.
- Jak chcesz to mo¿esz go zatrzymaæ. - powiedzia³em - Na zawa³?W takim wieku?Nie...to nie mo¿liwe - doda³em po chwili
Wiesz jezeli serce sie zatrzyma to mo¿na umrzeæ na zawa³.. chyba. A co do p³aszczu, my¶le, ¿e powinnam Ci go oddaæ, w koñcu jest Twój
- Nie mi nie jest teraz wcale potrzebny. Hmm...przyjmij to jako prezent - powiedzia³em i u¶miechn±³em siê
-W takim razie.. dziêkuje- u¶miechne³a siê do niego, od³o¿y³± p³aszcz na ³ózko, gdy¿ w domu by³o ciep³o. - A no w³a¶nie. Co Cie do mnie sprowadza?
- To ju¿ nie mo¿na w odwiedziny przyj¶æ? - powiedzia³em
- Mo¿na, mo¿na. Mo¿e chcesz herbaty?
- Z chêci± - powiedzia³em i u¶miechn±³em siê
-Zaraz wracam- powiedzialam i zesz³am na dó³. Ugotowa³am wodê w czajniku. Zaparzy³±m 2 kubki herbaty. Zanios³am je do mojego pokoju. Jeden poda³am Clarence. - Prosze.
Sama za¶ zacze³a powoli piæ ciep³y napój.
Zacz±³em piæ herbatê. - Bardzo dobra - powiedzia³em i pi³em dalej
Ju¿ w³a¶nie chcia³± odpowiedzieæ, kiedy nagle us³ysza³a, ¿e drzwi na dole sie otwieraj±.
-Wróci³am Yui- powiedzia³a g³o¶no mama.Po chwili by³o s³ychaæ jej kroki po schodach.i otworzy³a drzwi do pokoju.
- Gomen, troche to d³u¿ej zlecia³o ni¿ my¶....- przerwa³a zauwa¿aj±c ch³opca w pokoju Yui i popatrzy³a na Yui pytaj±cym wzorkiem.
- To.. eto.. mój.. hm.. przyjaciel. Przysze³ mnie odwiedziæ- u¶miechne³am sie do mojejm mamy, co j± troche ¼dziwi³o. Popatrzy³a jako¶ dziwnie na mnie.
- Nie przeszkadzam. Chcia³am Ci tylko powiedzieæ, ¿e musze wy¶æ.. to znaczy wyjechaæ na misje i nie bêdzie mnie pare dni. Uwa¿aj na siebie. - popatrzy³a na Clarence- Mi³o, ¿e Yui wreszcie znalaz³a sobie przyjaciela- i u¶meichne³a siê przyja¼nie do niego. Popatrzy³a na zegarek.- Musze ju¿ i¶æ.
Wysz³a z pokoju, nastêpnie udala sie do swojego pokoju, aby spakowaæ pare rzeczy i wysz³a z domu krzycz±c z do³u jeszcze : To ja wychodze. Dobranoc!
-Eto..- popatrzy³a na Clarence. - To byla moja mama ".
- Masz bardzo przyja¼nie nastawion± mamê - powiedzia³em - I do tego jest bardzo zapracowana. Pewnie nie ma czasu na ciebie - doda³em
Popatrzy³a smutno w ziemie.
- Masz racje, nie ma. Zreszt±.. jak jest to i tak zadu¿o z ni± czasu nie spêdzam.- powiedzia³a trochê cicho- A ty? Masz jak±¶ rodzine?
- Nie smuæ siê. Nie mogê na ciebie patrzeæ jak siê smucisz - powiedzia³em " A jednak musia³ kto¶ zapytaæ o rodzinê. Wiedzia³em ¿e wcze¶niej czy pó¼niej kto¶ o to zapyta " - powiedzia³em sobie w my¶lach.
U¶miechne³a siê lekko. Nie s³ysz±c odpowiedzi, popatrzy³a na niego .
- Sta³o siê co¶? ee... to znaczy.. to chyba niej jest temat, który powinno siê zaczynaæ, co nie?
Przyjrza³a mu siê dok³adniej.
- Nie nic mi nie jest. Wszystko w porz±dku - powiedzia³em i dopi³em do koñca herbatê.
Dopi³a herbate, a pusty kubek postawi³a na biurku.
Nie wiedzi±c zupe³nie co robi podesz³a blisko do Clarence i przyjrza³a mu siê pustymi oczyma. Po chiwli ockne³a siê i jakby je joczy znów nabra³o blasku. Nie wiedz±c czemu przytuli³a siê do Clarence.
Zaniemówi³em " Co ona robi? " - pomy¶la³em. Zdziwi³o mnie to trochê ale nic nie robi³em aby jej nie uraziæ.
Nie odzywa³a siê. Zamkne³a oczy.
Nadal nic nie mówi³em. Czeka³em na rozwój dalszych wydarzeñ.
-Dziwne.. nigdy... niczu³am siê..tak.. dziwnie.. nigdy.- szepne³a.
- Mogê wiedzieæ co ma na celu to ¿e mnie objê³a¶. Nigdy mnie tak nie traktowano - powiedzia³em
- Jeste¶.. samotny?- podnios³a na chwile g³owe, aby popatrzeæ w jego oczy- Czy ty masz rodzine?- spó¶ci³a wzrok.
- Nigdy nikogo tak nie traktowalam.. ja nie wiem.. nie wiem czemu.- doda³a po chwili i pu¶ci³a go, a nastêpnie zrobila dwa kroki do ty³u.
- Tak mam rodzinê. - powiedzia³em i spu¶ci³em g³owê w dó³ - W grobie - doda³em po chwili ciszej
-Nie chcia³am Ciê zasmuciæ... ty wygl±dasz na samotnego- patrzy w pod³oge.
- Czy nie by³o.. Ci lepiej gdy by³ kto¶ obok?- doda³a cicho.
- Kogo¶ obok...nie wiem. Nie podniós³ bym siê z powrotem. Ledwo siê podnios³em po stracie rodzinny - powiedzia³em
-Samotno¶æ z powodu braku rodziny.. samotno¶æ z powodu braku czasu rodziny- powiedzia³a cichutko, ledwo dos³yszalnie.
- A jak siê czu³e¶ przed chwil±?- podniosl³a szybko wzrok i popatrzy³a w dal.- Samotny? Bo ja przed chwil±.. czu³am siê pierwszy raz tak jakby jej nie by³o. Dziwne uczucie.
Usiad³a na ³ó¿ku i popatrzy³a w pod³oge.
- Przed chwil±....takie uczucie czu³em jak mia³em - zamy¶li³em siê - ....4 lata. Wtedy jeszcze mia³em rodzinê. Moj± rodzinê wymordowano. Byli bezbronni a ja...nie mog³em im pomóc!...nie mog³em! - powiedzia³em i polecia³a mi ³za ale szybko j± wytar³em rêkawem
- Nie obwiniaj siebie! To nie Twoja wina- popatrzy³a na niego stanowczo.
Nic nie odpowiedzia³em. Patrzy³em siê w ni±.
Ju¿ nic nie mówi³a, milcza³a. Patrz±c na niego stanowczo.
~ No bo przecie¿, wina nie le¿y u 4 latka! To ludzie.. ludzie, ktorzy zabijaj±!~ pomy¶la³am.
Postanowi³em ¿e przerwê t± jak na razie nieustaj±c± ciszê - Ale ³adna dzi¶ pogoda? - powiedzia³em i wyjrza³em przez okno
Przytakne³a.
- Dlaczego? Dlaczego isniej± ludzie, którzy za pieni±dza zabijaj± bliskich innych? Swiat jest okropny- powiedzia³a. Podesz³a do okna i popatrzy³a przez nie w dal.
- Nie wiem. Maj± w tym swoje cele...robi± to dla zabawy, pieniêdzy czy te¿ zdobycia s³awy. Ale obiecujê ¿e pomszczê moj± rodzinê. Nawet za cenê mojej ¶mierci - powiedzia³em i zacisn±³em piê¶æ
-Zemsta.. nie jest z³a, ale.. Co to da je¿eli sam zginiesz? Nie wolno ¿yæ tylko zemst±. Kiedy¶ kiedy zem¶ci sie rodzine to nie pozostanie ju¿ nic. - popatrzy³± na niego.- Chcialabym aby wszyscy ludzie... wszycy co zabijaja bez powodu.. dla pieniêdzy, s³awy i przyjemno¶ci.. aby zap³acili za to co zrobili.. aby zgineli. Tacy ludzie s± bezwarto¶ciowi. S± nikim. Nie powinnno ich wogóle byæ. Dlatego w³a¶nie zosta³am ninja.
- Ja nie widzê innego wyj¶cia - powiedzia³em
Nagle zadzwonil dzwonek do drzwi.
-Hm.. ciekawe kto to mo¿e byæ. Mama powiedzia³a, ze bêdzie za pare dni.- powiedzialam.
~ A pozatym ona ma klucze~ pomy¶la³am.
Zesz³am otworzyæ drzwi.
Kiedy je otworzy³am, zauwa¿ylam jakiego¶ mê¿czyzne dziwnie ubranego.
- Kim pan jest?- spyta³am ¼dziwiona.
- Ty jeste¶ Yui, córka Namin?- zapyta³.
- Eto.. tak- powiedzialam.
Podszed³em do drzwi pokoju aby przys³uchaæ bli¿ej siê rozmowie.
- My¶le, ¿e jest pewna rzecz.. hm.. któr± powinna¶ wiedzeæ.
- Rzecz?- zapytam ju¿ na maxa ¼dziwiona.
- Jakby to powiedziec delikatnie?- powiedzial jakby do siebie- widzisz Twoja matka.. - chwila ciszy- zgine³a na misji. Misja jest tajna, wiêc nie mogê Ci wyjawiæ szczegó³ów.
Zamurowa³o j±.
~ Jak to!? Tyle razy chodzi³a na misje i wracala ca³a! Czemu..? Czemu?~ krzyczala w my¶lach.
W jej oczach pojawily siê ³zy.
Nieznajomy nie przejmuj±c siê wyszed³ zamykaj± za sob± drzwi.
" Jej matka zginê³a. To chyba jaki¶ ¿art " - powiedzia³em w my¶lach i podszed³em do niej. Nic nie mówi³em, patrzy³em na ni±.
Zacze³a siê lekko trz±¶æ. Zas³oni³a twarz d³oñmi i nie powtrzyj±c ³ez, zacze³a p³akaæ.
~To niemo¿liwe! To nie mo¿e byæ prawda! To musi byæ sen tylko sen!~ krzycza³a w my¶lach.
Podszed³em do niej i przytuli³em j± - Ju¿ nie p³acz...nie p³acz - powiedzia³em
Poczula jak j± przytula. Przytulila siedo neigo, ale nie przestawa³± p³akaæ. Czu³± jakby jej serce rozpad³o siê na kawa³eczki.
- Wszystko siê jako¶ u³o¿y. To na pewno nie jest prawd± - stara³em siê j± jako¶ pocieszaæ
stara³a siê powtrzyamæ ³zy ale to nie pomaga³o, nadal p³aka³a.
-Ja.. wi..em.. ¿e.. to..pra...wda- powiedzia³a. Przytuli³a siê do niego mocniej.
Przytulaj±c g³aska³em j± po jej g³owie - Nie p³acz...proszê - powiedzia³em
Wzie³a g³êboki wdech i wydech aby siêchodz trochê uspokoiæ. Ca³± si³± woli powtrzyma³a ³zy. Otar³a d³oni± z policzków ³zy.
- Ja wiem, ¿e ³zy nic nie pomog±. -p powiedzia³± cicho dr¿±cym g³osem.
-Muszê.. sie dowiedzieæ kto zabi³ maj± matke! Muszê!
- Na razie potrzeba Ci intensywnego treningu aby¶ mog³a daæ im radê. A co bêdzie jak zginiesz?Wolê nie my¶leæ - powiedzia³em
-Sam.. powiedzia³e¶, ¿e móg³by¶ zgin±æ, aby pom¶ciæ rodzine. A c do treningów... od teraz bêdê ciê¿ko pracowaæ. - zacine³a piê¶ci.- Nie wybaczê, nie wybaczê tej osobie!
- Wolê abym to ja zgin±³ a nie ty. Jeste¶ zbyt m³oda aby umrzeæ - powiedzia³em
Zamkne³a oczy.
-Czemu odrazu my¶leæ o ¶mierci? Smieræ powinni ponie¶æ winowajcy, a nie pokrzywdzeni.
Czuj±c ciep³o Clarence uspokoila siê ca³kowicie ju¿.
- Dziêkuje Ci.. za to, ze jeste¶ przy mnie teraz.
- Tak wiem ale Ci winowajcy zazwyczaj s± silni. - powiedzia³em - Nie ma za co - doda³em
Z ka¿d± chwil± czu³a sie coraz lepiej. Mimo wszystko by³a smutna.
- Nie wyobra¿am sobie ¿ycia bez mamy. To poprostu nie mo¿liwe. Mimo, ¿e nie mia³a na mnie czasu to zawsze by³a. A teraz? Heh..
Silni? Hm, zazwyczaj ci co zabijaj± tacy sa. Dlatego muszê staæ sie silniejsza.
Pu¶ci³em j±
- Nie pozwolê Ci do nich i¶æ. - powiedzia³em - Ja to zrobiê - doda³em
-Nie! Pozatym ot jasne, ¿e jestem zas³aba teraz. Dopiero iedy stanê siê silniejsza... A ty nie mozesz nigdzie isæ!
- W³a¶nie ¿e pójdê. Nie pozwolê aby¶ cierpia³a. - powiedzia³em - Nigdy!
- Dlaczego? Dlaczego chcesz dla mnie ryzykowaæ?- powiedziala trochê przyciszaj±c g³os.
- Przez taki krótki okres czasu sta³a¶ mi siê bardzo blisk± osob±, a ja nie pozwalam na cierpienie bliskich mi osób - powiedzia³em i spojrza³em jej w oczy.
Równie¿ popatrzy³a w jego oczy.
- N-naprawde? Jestem Ci bliska?
- Tak. - powiedzia³em - Da³a¶ mi to czego brakowa³o mi przez dwana¶cie lat mego ¿ycia - powiedzia³em nie spuszczaj±c z niej wzroku.
- Co to takiego?- powiedzia³a równie¿ nie spuszczaj±c wzroku.
- Da³a¶ mi...da³a¶ mi mi³o¶æ której mi bardzo brakowa³o w ¿yciu - powiedzia³em
- Clarence..- szepne³a. Nadal patrzy w jego oczy.
Obj±³em j± i poca³owa³em
Odwzajemni³a poca³unek.
Czu³a siê szczê¶liwa, mimo prze¿yc dzisiejszego dnia.
- Kocham Ciê - szepn±³em jej do ucha
- Ja równie¿ Ciebie kocham- szepne³a.
Pog³adzi³em j± swoj± d³oni± po policzku.
Patrzy w jego oczy zatapiaj±c sie w nich.
- Jestem taki szczê¶liwy - powiedzia³em i poca³owa³em j±
Odwzajemni³a poca³unek.
- Ja te¿. Nigdy nie by³am taka szczêsliwa.- u¶miechne³a siê do niego.- Nie umiem opisaæ mojego szczê¶cia.
- To wszystko dziêki tobie - szepn±³em jej do ucha
- Tak siê cieszê, ¿e jeste¶ tutaj ze mn± , ¿e Ciê pozna³am.- powiedzia³a.
Zamy¶li³a siê, my¶l±c o swojej matce.
- Mo¿e pójdziemy do mnie? - zapyta³em
- Dobry pomys³- powiedzia³am i u¶miechne³am siê do niego.
- To mo¿e co¶ zaproponujesz? - powiedzia³em
-Hm.. Ty zaproponuj- powiedzia³am.
- Mo¿e do mnie...do Iwy - powiedzia³em
- Zawsze chcia³am zobaczyæ inne wioski. Dobry pomys³- powiedzi³am.
- W takim razie ubierz siê ciep³o. W Iwie pogoda jest zmienna...nawet bardzo - powiedzia³em
- Dobrze- rozejrza³a siê. Zauwa¿y³a p³aszcz clarence na ³ózku. Za³o¿y³a go.
- Hm.. a Tobie nie bêdzie zimno?
- Ja ju¿ jestem przyzwyczajony do pogody w mojej wiosce - powiedzia³em - No to ruszamy? - zapyta³em siê
- Hai ^__^ Ty prowadz. - powedzialam.
- Dobra - wzi±³em ja na rêce i wyszli¶my z domu
<nmm i yui>
Nacisnelam klamke i drzwi sie otworzy³y. ~ No tak znowu zapomnialam zamkn±æ drzwi~ pommyslalam. Wesz³am do domu i ty razem zamknelam za sob± drzwi. Przypomnia³am sobie o otwartym oknie. Poszlam nagóre do pokoju i zamkne³am okno. Popatrzy³am na biurko i odziwo byla ksi±¿ka.
~Dziwne X_X Naprawde dziwne, wydawa³o mi sie, ze jej nie ma.~¼dzwi³am siê w my¶lach.Siad³am i zacze³am przegl±daæ ksia¿ke. Jedna kartka by³a wyrwana. Jeszcze nie przeczyta³am jej, ale by³am pewna, ¿e by³a. Zacze³am spokojnie czytaæ dalej ksia¿kê.
Patrz±c na wyrwana kartkê, zauwa¿y³a¶, ¿e jedna z klepek Twojego mieszkania dziwnie odstaje to bardzo Ciê zadziwi³o przecie¿ tyle tu mieszkasz a dopiero dzi¶ to zauwa¿y³a¶. Zerwa³a¶ siê z krzes³a i szybko podbieg³a¶ do tej klepki. Odsunê³a¶ j± i znalaz³a¶ tam karteczkê.
Na owej karteczce by³ tylko jeden wierszyk.
Cytat: Pó³noc a mo¿e po³udnie
Wybierz jedn± ze stron wiedz±c, ¿e
musisz i¶æ za s³oñcem
Ciêzkie zycie tam!
Czeka³ bedê na Ciebie
Kiedy?
Gdzie?
Zastanów siê
Spojrza³as na karteczkê.. jeszcze raz i jeszcze raz ale nic wiecej tam nie by³o.
Przyjrza³am sie karteczce. U¶miechnelam siê. Kocha³am zagadki. Po³o¿y³am kartkê na biurku. Wyjelam kartke papieru i d³ugopis. I wspominaj±c szum wodospadu próbowa³am sie skupiæ.
~ Pó³noc i po³udnie s± sobie przeciwstawne tak jakby, na dodatek znacz± i porê dnia lub nocy albo kierunek. A mo¿e tak je¿eli pójde na po³udnie to pora nocy bêdzie pó³noc, a jezeli pójde na pó³noc to pora dnia bêdzie po³udnie? To by by³o logiczne.~rozmysla³am. Zapis³±m na kartce ,,Po³udnie" , a pod nim ,,Pó³noc".
~ Przejdzmy do dalszej czê¶ci blisko¶æ s³oñca i ciê¿ko¶æ ¿ycia kojarzy mi siê z pustyni±.~rozmy¶la³am dalej. Dopisalam do ,,Po³udnie" , ,,ciê¿kie ¿yci- pustynia- Suna".
Popatrzyla na katke.
~ A wiêc zapewne mam i¶æ do Suny, na po³udnie, a spotkaæ siê o pó³nocy~pomy¶la³a.
Dalej przygl±da³a sie kartce myslaæ czy to dobra teza czy te¿ nie.
Patrzy³as uwa¿nie na kartkê i mysla³a¶ nadtym czy Twoja teza jest prawdziwa. Tylko jak chcia³as siê dowiedzieæ? Nie poznasz odpowiedzi jezeli bêdziesz tu dalej tkwi³a.
W koñcu to do Ciebie dotar³o i zaczyna³as siê zbieraæ do wyj¶cia. Spojrza³as jednak za okno a podkusi³y Ciê do tego dziwne odg³osy.
Okaza³o siê, ¿e pogoda popsu³a siê ca³kowicie. Rozszala³ siê staszliwy deszcz nietypowy dla tej wioski.
Deszcz moze utrudniæ Twoje poszukiwania ale je¿eli to co¶ wa¿nego nie ma czasu na myslenie.
Decyzja nalezy do Ciebie
~Nawet grad i huragan nie powtrzyma ninja aby robiæ to co do niego nale¿y. A co dopiero deszcz. A jezeli to pilne? Muszê isæ~ pomy¶la³am i spakowa³am ksi±¿ke do plecaka i parê potrzebniejszych rzeczy. Zrobilam i spakowa³am co¶ do jedzenia i du¿o piia, bo jezeli to pustynia to mo¿ê siê przydaæ. Wzie³am ze sob± jeszcze t± kartke i wyruszylam. Wysz³am, zamykaj±c za sob± drzwi na klucz.
<nmm>
W kuchni znajduje siê ca³kiem nowy sprzêt , codziennie do domu przychodzi sprz±taczka , która zamiata kurze. Pomimo ,¿e w domu rzadko kto przebywa .
Dodane po 12 godzinach 50 minutach:
Siedzi w pokoju i czyta ksi±¿ke. W domu nikogo nie ma, gdy¿ mama wysz³a gdzie¶. Poczu³a g³ód, wiêc od³o¿y³a ksi±¿ke i zesz³a do kuchni. Tam zrobi³a sobie 2 kanapki z szynk± i ogórkami oraz herbate. Siadla z jedzeniem do sto³u i zacze³a powoli konsumowaæ, popijaj±c herbat±.
Dodane po 10 godzinach 19 minutach:
Zjad³a, od³o¿y³a naczynia do zlewu oraz je pozmywa³a, wytarla i od³o¿y³a na miejsce. Skierowa³a siê do biblioteki. Zacze³a szukaæ jakie¶ ciekawej ksi±¿ki do przeczytania. - Czy ja przeczyta³am ju¿ wszystkie ciekawsze ksi±¿ki w tej bibliotece? .__. - pomy¶la³am- Dobra, wezme pierwsz± lepsz±. Wzie³a byle jak± ksi±¿ke, która okaza³a siê byæ o Iwa-gakure. Posz³a do swojego pokoju, zamkne³a za sob± drzwi i ,wpierw siadaj±c przy biurku, zacze³a czytaæ.
Dodane po 1 godzinach 1 minutach:
Zamkne³a ksi±¿ke, która okaza³a siê interesuj±ca. -Heh, chyba siê przejde- pomy¶la³am i wsta³am. Wysz³am z domu, zamykaj±c za sob± drzwi na klucz. Skierowa³a siê w stronê polany w lesie.
Dodane po 2 godzinach 42 minutach:
Wbieg³a zdyszana do domu.
-Mamo ju¿ jestem!- powiedzia³a.- Zupe³nie straci³am poczucie czasu.
Rozejrza³am siê. Mamy nie by³o na dole, a przecie¿ drzwi nie by³y zamkniête.
- Pewnie jest na górze- pomy¶la³am i wesz³am po schodach na góre.
Zajrza³am do sypialni mamy.
Dodane po 18 minutach:
Nikogo nie by³o.
- Dziwne- powiedzialam cicho do siebie- Czy¿bym jednak nie zamkne³a drzwi?
Us³ysza³a co¶ ze swojego pokoju. Wyje³a kunai z kabury i otworzy³a drzwi do sowjego pokoju. Rozejrz³a sie. Nic dziwnego oprócz otwartego okna. Wesz³a do pokoju. Keidy upewni³a siê, ¿e nikogo ani niczego w pokoju nie ma, schowa³a kunai do kabury. - Pewnie mi sie co¶ zdaje, poczytam ksia¿ke- postanowi³am.
Kiedy popatrzy³am w strone biurka stwierdzi³am, ¿e odziwo nie ma ksia¿ki.
- Naprawde dziwne- powiedziala ¼dziwona.
Nagle przypomnia³a sobie, ¿e ma na sobie p³aszcz Clarence.
- O jeju, i co teraz?- X__X
Po³o¿y³am siê na ³ó¿ku i patrz±c na sufit, zacze³am rozmy¶laæ.
Id±c sobie ulicami wioski zauwa¿y³em dom z otwartym oknem. Postanowi³em ¿e sobie wejdê do tego domu przez okno. " Mo¿e co¶ ciekawego tam znajdê" - pomy¶la³em. Kiedy by³em tu¿ przy oknie bez zastanowienia wskoczy³em na parapet. Na ³ó¿ku siedzia³a niedawno poznana przeze mnie Yui. Mia³a na sobie mój p³aszcz. - Do twarzy Ci w tym p³aszczu - stwierdzi³em.
Drgne³am. Zerwa³am siê z ³ó¿ka natychmiast.
- Arigatou- u¶miechne³a siê do niego. - Zapomnia³am Ci go oddaæ tak siê spieszy³am- powiedzialam trochê zak³opotana. Zdjê³am p³aszcz i poda³am mu.
-Wiesz, ¿e oma³o przez Ciebie na zawa³ nie umar³am? Jak ty..?- Nie dokoñczy³a pytania, gdy¿ zauwa¿y³a otwarte okno i szybko siê domy¶li³a, ¿e zapewne wszed³ oknem.
- Jak chcesz to mo¿esz go zatrzymaæ. - powiedzia³em - Na zawa³?W takim wieku?Nie...to nie mo¿liwe - doda³em po chwili
Wiesz jezeli serce sie zatrzyma to mo¿na umrzeæ na zawa³.. chyba. A co do p³aszczu, my¶le, ¿e powinnam Ci go oddaæ, w koñcu jest Twój
- Nie mi nie jest teraz wcale potrzebny. Hmm...przyjmij to jako prezent - powiedzia³em i u¶miechn±³em siê
-W takim razie.. dziêkuje- u¶miechne³a siê do niego, od³o¿y³± p³aszcz na ³ózko, gdy¿ w domu by³o ciep³o. - A no w³a¶nie. Co Cie do mnie sprowadza?
- To ju¿ nie mo¿na w odwiedziny przyj¶æ? - powiedzia³em
- Mo¿na, mo¿na. Mo¿e chcesz herbaty?
- Z chêci± - powiedzia³em i u¶miechn±³em siê
-Zaraz wracam- powiedzialam i zesz³am na dó³. Ugotowa³am wodê w czajniku. Zaparzy³±m 2 kubki herbaty. Zanios³am je do mojego pokoju. Jeden poda³am Clarence. - Prosze.
Sama za¶ zacze³a powoli piæ ciep³y napój.
Zacz±³em piæ herbatê. - Bardzo dobra - powiedzia³em i pi³em dalej
Ju¿ w³a¶nie chcia³± odpowiedzieæ, kiedy nagle us³ysza³a, ¿e drzwi na dole sie otwieraj±.
-Wróci³am Yui- powiedzia³a g³o¶no mama.Po chwili by³o s³ychaæ jej kroki po schodach.i otworzy³a drzwi do pokoju.
- Gomen, troche to d³u¿ej zlecia³o ni¿ my¶....- przerwa³a zauwa¿aj±c ch³opca w pokoju Yui i popatrzy³a na Yui pytaj±cym wzorkiem.
- To.. eto.. mój.. hm.. przyjaciel. Przysze³ mnie odwiedziæ- u¶miechne³am sie do mojejm mamy, co j± troche ¼dziwi³o. Popatrzy³a jako¶ dziwnie na mnie.
- Nie przeszkadzam. Chcia³am Ci tylko powiedzieæ, ¿e musze wy¶æ.. to znaczy wyjechaæ na misje i nie bêdzie mnie pare dni. Uwa¿aj na siebie. - popatrzy³a na Clarence- Mi³o, ¿e Yui wreszcie znalaz³a sobie przyjaciela- i u¶meichne³a siê przyja¼nie do niego. Popatrzy³a na zegarek.- Musze ju¿ i¶æ.
Wysz³a z pokoju, nastêpnie udala sie do swojego pokoju, aby spakowaæ pare rzeczy i wysz³a z domu krzycz±c z do³u jeszcze : To ja wychodze. Dobranoc!
-Eto..- popatrzy³a na Clarence. - To byla moja mama ".
- Masz bardzo przyja¼nie nastawion± mamê - powiedzia³em - I do tego jest bardzo zapracowana. Pewnie nie ma czasu na ciebie - doda³em
Popatrzy³a smutno w ziemie.
- Masz racje, nie ma. Zreszt±.. jak jest to i tak zadu¿o z ni± czasu nie spêdzam.- powiedzia³a trochê cicho- A ty? Masz jak±¶ rodzine?
- Nie smuæ siê. Nie mogê na ciebie patrzeæ jak siê smucisz - powiedzia³em " A jednak musia³ kto¶ zapytaæ o rodzinê. Wiedzia³em ¿e wcze¶niej czy pó¼niej kto¶ o to zapyta " - powiedzia³em sobie w my¶lach.
U¶miechne³a siê lekko. Nie s³ysz±c odpowiedzi, popatrzy³a na niego .
- Sta³o siê co¶? ee... to znaczy.. to chyba niej jest temat, który powinno siê zaczynaæ, co nie?
Przyjrza³a mu siê dok³adniej.
- Nie nic mi nie jest. Wszystko w porz±dku - powiedzia³em i dopi³em do koñca herbatê.
Dopi³a herbate, a pusty kubek postawi³a na biurku.
Nie wiedzi±c zupe³nie co robi podesz³a blisko do Clarence i przyjrza³a mu siê pustymi oczyma. Po chiwli ockne³a siê i jakby je joczy znów nabra³o blasku. Nie wiedz±c czemu przytuli³a siê do Clarence.
Zaniemówi³em " Co ona robi? " - pomy¶la³em. Zdziwi³o mnie to trochê ale nic nie robi³em aby jej nie uraziæ.
Nie odzywa³a siê. Zamkne³a oczy.
Nadal nic nie mówi³em. Czeka³em na rozwój dalszych wydarzeñ.
-Dziwne.. nigdy... niczu³am siê..tak.. dziwnie.. nigdy.- szepne³a.
- Mogê wiedzieæ co ma na celu to ¿e mnie objê³a¶. Nigdy mnie tak nie traktowano - powiedzia³em
- Jeste¶.. samotny?- podnios³a na chwile g³owe, aby popatrzeæ w jego oczy- Czy ty masz rodzine?- spó¶ci³a wzrok.
- Nigdy nikogo tak nie traktowalam.. ja nie wiem.. nie wiem czemu.- doda³a po chwili i pu¶ci³a go, a nastêpnie zrobila dwa kroki do ty³u.
- Tak mam rodzinê. - powiedzia³em i spu¶ci³em g³owê w dó³ - W grobie - doda³em po chwili ciszej
-Nie chcia³am Ciê zasmuciæ... ty wygl±dasz na samotnego- patrzy w pod³oge.
- Czy nie by³o.. Ci lepiej gdy by³ kto¶ obok?- doda³a cicho.
- Kogo¶ obok...nie wiem. Nie podniós³ bym siê z powrotem. Ledwo siê podnios³em po stracie rodzinny - powiedzia³em
-Samotno¶æ z powodu braku rodziny.. samotno¶æ z powodu braku czasu rodziny- powiedzia³a cichutko, ledwo dos³yszalnie.
- A jak siê czu³e¶ przed chwil±?- podniosl³a szybko wzrok i popatrzy³a w dal.- Samotny? Bo ja przed chwil±.. czu³am siê pierwszy raz tak jakby jej nie by³o. Dziwne uczucie.
Usiad³a na ³ó¿ku i popatrzy³a w pod³oge.
- Przed chwil±....takie uczucie czu³em jak mia³em - zamy¶li³em siê - ....4 lata. Wtedy jeszcze mia³em rodzinê. Moj± rodzinê wymordowano. Byli bezbronni a ja...nie mog³em im pomóc!...nie mog³em! - powiedzia³em i polecia³a mi ³za ale szybko j± wytar³em rêkawem
- Nie obwiniaj siebie! To nie Twoja wina- popatrzy³a na niego stanowczo.
Nic nie odpowiedzia³em. Patrzy³em siê w ni±.
Ju¿ nic nie mówi³a, milcza³a. Patrz±c na niego stanowczo.
~ No bo przecie¿, wina nie le¿y u 4 latka! To ludzie.. ludzie, ktorzy zabijaj±!~ pomy¶la³am.
Postanowi³em ¿e przerwê t± jak na razie nieustaj±c± ciszê - Ale ³adna dzi¶ pogoda? - powiedzia³em i wyjrza³em przez okno
Przytakne³a.
- Dlaczego? Dlaczego isniej± ludzie, którzy za pieni±dza zabijaj± bliskich innych? Swiat jest okropny- powiedzia³a. Podesz³a do okna i popatrzy³a przez nie w dal.
- Nie wiem. Maj± w tym swoje cele...robi± to dla zabawy, pieniêdzy czy te¿ zdobycia s³awy. Ale obiecujê ¿e pomszczê moj± rodzinê. Nawet za cenê mojej ¶mierci - powiedzia³em i zacisn±³em piê¶æ
-Zemsta.. nie jest z³a, ale.. Co to da je¿eli sam zginiesz? Nie wolno ¿yæ tylko zemst±. Kiedy¶ kiedy zem¶ci sie rodzine to nie pozostanie ju¿ nic. - popatrzy³± na niego.- Chcialabym aby wszyscy ludzie... wszycy co zabijaja bez powodu.. dla pieniêdzy, s³awy i przyjemno¶ci.. aby zap³acili za to co zrobili.. aby zgineli. Tacy ludzie s± bezwarto¶ciowi. S± nikim. Nie powinnno ich wogóle byæ. Dlatego w³a¶nie zosta³am ninja.
- Ja nie widzê innego wyj¶cia - powiedzia³em
Nagle zadzwonil dzwonek do drzwi.
-Hm.. ciekawe kto to mo¿e byæ. Mama powiedzia³a, ze bêdzie za pare dni.- powiedzialam.
~ A pozatym ona ma klucze~ pomy¶la³am.
Zesz³am otworzyæ drzwi.
Kiedy je otworzy³am, zauwa¿ylam jakiego¶ mê¿czyzne dziwnie ubranego.
- Kim pan jest?- spyta³am ¼dziwiona.
- Ty jeste¶ Yui, córka Namin?- zapyta³.
- Eto.. tak- powiedzialam.
Podszed³em do drzwi pokoju aby przys³uchaæ bli¿ej siê rozmowie.
- My¶le, ¿e jest pewna rzecz.. hm.. któr± powinna¶ wiedzeæ.
- Rzecz?- zapytam ju¿ na maxa ¼dziwiona.
- Jakby to powiedziec delikatnie?- powiedzial jakby do siebie- widzisz Twoja matka.. - chwila ciszy- zgine³a na misji. Misja jest tajna, wiêc nie mogê Ci wyjawiæ szczegó³ów.
Zamurowa³o j±.
~ Jak to!? Tyle razy chodzi³a na misje i wracala ca³a! Czemu..? Czemu?~ krzyczala w my¶lach.
W jej oczach pojawily siê ³zy.
Nieznajomy nie przejmuj±c siê wyszed³ zamykaj± za sob± drzwi.
" Jej matka zginê³a. To chyba jaki¶ ¿art " - powiedzia³em w my¶lach i podszed³em do niej. Nic nie mówi³em, patrzy³em na ni±.
Zacze³a siê lekko trz±¶æ. Zas³oni³a twarz d³oñmi i nie powtrzyj±c ³ez, zacze³a p³akaæ.
~To niemo¿liwe! To nie mo¿e byæ prawda! To musi byæ sen tylko sen!~ krzycza³a w my¶lach.
Podszed³em do niej i przytuli³em j± - Ju¿ nie p³acz...nie p³acz - powiedzia³em
Poczula jak j± przytula. Przytulila siedo neigo, ale nie przestawa³± p³akaæ. Czu³± jakby jej serce rozpad³o siê na kawa³eczki.
- Wszystko siê jako¶ u³o¿y. To na pewno nie jest prawd± - stara³em siê j± jako¶ pocieszaæ
stara³a siê powtrzyamæ ³zy ale to nie pomaga³o, nadal p³aka³a.
-Ja.. wi..em.. ¿e.. to..pra...wda- powiedzia³a. Przytuli³a siê do niego mocniej.
Przytulaj±c g³aska³em j± po jej g³owie - Nie p³acz...proszê - powiedzia³em
Wzie³a g³êboki wdech i wydech aby siêchodz trochê uspokoiæ. Ca³± si³± woli powtrzyma³a ³zy. Otar³a d³oni± z policzków ³zy.
- Ja wiem, ¿e ³zy nic nie pomog±. -p powiedzia³± cicho dr¿±cym g³osem.
-Muszê.. sie dowiedzieæ kto zabi³ maj± matke! Muszê!
- Na razie potrzeba Ci intensywnego treningu aby¶ mog³a daæ im radê. A co bêdzie jak zginiesz?Wolê nie my¶leæ - powiedzia³em
-Sam.. powiedzia³e¶, ¿e móg³by¶ zgin±æ, aby pom¶ciæ rodzine. A c do treningów... od teraz bêdê ciê¿ko pracowaæ. - zacine³a piê¶ci.- Nie wybaczê, nie wybaczê tej osobie!
- Wolê abym to ja zgin±³ a nie ty. Jeste¶ zbyt m³oda aby umrzeæ - powiedzia³em
Zamkne³a oczy.
-Czemu odrazu my¶leæ o ¶mierci? Smieræ powinni ponie¶æ winowajcy, a nie pokrzywdzeni.
Czuj±c ciep³o Clarence uspokoila siê ca³kowicie ju¿.
- Dziêkuje Ci.. za to, ze jeste¶ przy mnie teraz.
- Tak wiem ale Ci winowajcy zazwyczaj s± silni. - powiedzia³em - Nie ma za co - doda³em
Z ka¿d± chwil± czu³a sie coraz lepiej. Mimo wszystko by³a smutna.
- Nie wyobra¿am sobie ¿ycia bez mamy. To poprostu nie mo¿liwe. Mimo, ¿e nie mia³a na mnie czasu to zawsze by³a. A teraz? Heh..
Silni? Hm, zazwyczaj ci co zabijaj± tacy sa. Dlatego muszê staæ sie silniejsza.
Pu¶ci³em j±
- Nie pozwolê Ci do nich i¶æ. - powiedzia³em - Ja to zrobiê - doda³em
-Nie! Pozatym ot jasne, ¿e jestem zas³aba teraz. Dopiero iedy stanê siê silniejsza... A ty nie mozesz nigdzie isæ!
- W³a¶nie ¿e pójdê. Nie pozwolê aby¶ cierpia³a. - powiedzia³em - Nigdy!
- Dlaczego? Dlaczego chcesz dla mnie ryzykowaæ?- powiedziala trochê przyciszaj±c g³os.
- Przez taki krótki okres czasu sta³a¶ mi siê bardzo blisk± osob±, a ja nie pozwalam na cierpienie bliskich mi osób - powiedzia³em i spojrza³em jej w oczy.
Równie¿ popatrzy³a w jego oczy.
- N-naprawde? Jestem Ci bliska?
- Tak. - powiedzia³em - Da³a¶ mi to czego brakowa³o mi przez dwana¶cie lat mego ¿ycia - powiedzia³em nie spuszczaj±c z niej wzroku.
- Co to takiego?- powiedzia³a równie¿ nie spuszczaj±c wzroku.
- Da³a¶ mi...da³a¶ mi mi³o¶æ której mi bardzo brakowa³o w ¿yciu - powiedzia³em
- Clarence..- szepne³a. Nadal patrzy w jego oczy.
Obj±³em j± i poca³owa³em
Odwzajemni³a poca³unek.
Czu³a siê szczê¶liwa, mimo prze¿yc dzisiejszego dnia.
- Kocham Ciê - szepn±³em jej do ucha
- Ja równie¿ Ciebie kocham- szepne³a.
Pog³adzi³em j± swoj± d³oni± po policzku.
Patrzy w jego oczy zatapiaj±c sie w nich.
- Jestem taki szczê¶liwy - powiedzia³em i poca³owa³em j±
Odwzajemni³a poca³unek.
- Ja te¿. Nigdy nie by³am taka szczêsliwa.- u¶miechne³a siê do niego.- Nie umiem opisaæ mojego szczê¶cia.
- To wszystko dziêki tobie - szepn±³em jej do ucha
- Tak siê cieszê, ¿e jeste¶ tutaj ze mn± , ¿e Ciê pozna³am.- powiedzia³a.
Zamy¶li³a siê, my¶l±c o swojej matce.
- Mo¿e pójdziemy do mnie? - zapyta³em
- Dobry pomys³- powiedzia³am i u¶miechne³am siê do niego.
- To mo¿e co¶ zaproponujesz? - powiedzia³em
-Hm.. Ty zaproponuj- powiedzia³am.
- Mo¿e do mnie...do Iwy - powiedzia³em
- Zawsze chcia³am zobaczyæ inne wioski. Dobry pomys³- powiedzi³am.
- W takim razie ubierz siê ciep³o. W Iwie pogoda jest zmienna...nawet bardzo - powiedzia³em
- Dobrze- rozejrza³a siê. Zauwa¿y³a p³aszcz clarence na ³ózku. Za³o¿y³a go.
- Hm.. a Tobie nie bêdzie zimno?
- Ja ju¿ jestem przyzwyczajony do pogody w mojej wiosce - powiedzia³em - No to ruszamy? - zapyta³em siê
- Hai ^__^ Ty prowadz. - powedzialam.
- Dobra - wzi±³em ja na rêce i wyszli¶my z domu
<nmm i yui>
Nacisnelam klamke i drzwi sie otworzy³y. ~ No tak znowu zapomnialam zamkn±æ drzwi~ pommyslalam. Wesz³am do domu i ty razem zamknelam za sob± drzwi. Przypomnia³am sobie o otwartym oknie. Poszlam nagóre do pokoju i zamkne³am okno. Popatrzy³am na biurko i odziwo byla ksi±¿ka.
~Dziwne X_X Naprawde dziwne, wydawa³o mi sie, ze jej nie ma.~¼dzwi³am siê w my¶lach.Siad³am i zacze³am przegl±daæ ksia¿ke. Jedna kartka by³a wyrwana. Jeszcze nie przeczyta³am jej, ale by³am pewna, ¿e by³a. Zacze³am spokojnie czytaæ dalej ksia¿kê.
Patrz±c na wyrwana kartkê, zauwa¿y³a¶, ¿e jedna z klepek Twojego mieszkania dziwnie odstaje to bardzo Ciê zadziwi³o przecie¿ tyle tu mieszkasz a dopiero dzi¶ to zauwa¿y³a¶. Zerwa³a¶ siê z krzes³a i szybko podbieg³a¶ do tej klepki. Odsunê³a¶ j± i znalaz³a¶ tam karteczkê.
Na owej karteczce by³ tylko jeden wierszyk.
Cytat: Pó³noc a mo¿e po³udnie
Wybierz jedn± ze stron wiedz±c, ¿e
musisz i¶æ za s³oñcem
Ciêzkie zycie tam!
Czeka³ bedê na Ciebie
Kiedy?
Gdzie?
Zastanów siê
Spojrza³as na karteczkê.. jeszcze raz i jeszcze raz ale nic wiecej tam nie by³o.
Przyjrza³am sie karteczce. U¶miechnelam siê. Kocha³am zagadki. Po³o¿y³am kartkê na biurku. Wyjelam kartke papieru i d³ugopis. I wspominaj±c szum wodospadu próbowa³am sie skupiæ.
~ Pó³noc i po³udnie s± sobie przeciwstawne tak jakby, na dodatek znacz± i porê dnia lub nocy albo kierunek. A mo¿e tak je¿eli pójde na po³udnie to pora nocy bêdzie pó³noc, a jezeli pójde na pó³noc to pora dnia bêdzie po³udnie? To by by³o logiczne.~rozmysla³am. Zapis³±m na kartce ,,Po³udnie" , a pod nim ,,Pó³noc".
~ Przejdzmy do dalszej czê¶ci blisko¶æ s³oñca i ciê¿ko¶æ ¿ycia kojarzy mi siê z pustyni±.~rozmy¶la³am dalej. Dopisalam do ,,Po³udnie" , ,,ciê¿kie ¿yci- pustynia- Suna".
Popatrzyla na katke.
~ A wiêc zapewne mam i¶æ do Suny, na po³udnie, a spotkaæ siê o pó³nocy~pomy¶la³a.
Dalej przygl±da³a sie kartce myslaæ czy to dobra teza czy te¿ nie.
Patrzy³as uwa¿nie na kartkê i mysla³a¶ nadtym czy Twoja teza jest prawdziwa. Tylko jak chcia³as siê dowiedzieæ? Nie poznasz odpowiedzi jezeli bêdziesz tu dalej tkwi³a.
W koñcu to do Ciebie dotar³o i zaczyna³as siê zbieraæ do wyj¶cia. Spojrza³as jednak za okno a podkusi³y Ciê do tego dziwne odg³osy.
Okaza³o siê, ¿e pogoda popsu³a siê ca³kowicie. Rozszala³ siê staszliwy deszcz nietypowy dla tej wioski.
Deszcz moze utrudniæ Twoje poszukiwania ale je¿eli to co¶ wa¿nego nie ma czasu na myslenie.
Decyzja nalezy do Ciebie
~Nawet grad i huragan nie powtrzyma ninja aby robiæ to co do niego nale¿y. A co dopiero deszcz. A jezeli to pilne? Muszê isæ~ pomy¶la³am i spakowa³am ksi±¿ke do plecaka i parê potrzebniejszych rzeczy. Zrobilam i spakowa³am co¶ do jedzenia i du¿o piia, bo jezeli to pustynia to mo¿ê siê przydaæ. Wzie³am ze sob± jeszcze t± kartke i wyruszylam. Wysz³am, zamykaj±c za sob± drzwi na klucz.
<nmm>