grueneberg
Przechodze przez las...
<NMM>
Maggie nigdy tutaj jeszcze nie by³a. Lubi³a ciemne i ponure miejsca, wiec to te¿ wpad³o jej do gustu. Usiad³a na jakim¶ starym pieñku, zak³adaj±c nogê na nogê. Patrzy³a na niedaleko po³o¿one mrowisko.
Szed³ przez puszczê rytmicznym krokiem, maj±c t± sam± co zawsze nieco obojêtn± twarz.
Maggie us³ysza³a jakies kroki. Odwróci³a g³owê, zauwa¿y³a wy¿sz± sylwetkê. Niepewnie zrobi³a krok do przodu, ukucnê³a chc±c sie nie zdradziæ. Patrzy³a uwa¿nie na Kimimaro, my¶laæ ze to jaki¶ z³odziec juz pijak d±saj±cy sie po lesie.
Przechadza³ siê po lesie, przystan±³ jednak i opar³ siê o pieñ drzewa by chwilê odpocz±æ. Zas³oni³ d³oni± usta i kaszln±³ cicho kilka razy. Rozmy¶la³ o marzeniach i ambicjach Orochimaru-sama, by³ tym tak poch³oniêty ¿e nie zauwa¿y³ Maggie.
Bardzo cicho i ostro¿nie podesz³a bli¿ej. Tak.. to chyba on, ale.. co sie sta³o, ¿e jej przyjaciel znalaz³ sie a¿ tutaj? Sta³a ju¿ prawie z nim oko w oko, patrzac na jego podkr±¿one oczy i do³ku pod nimi. Zapomnia³a o tym, ¿e mo¿e go wystraszyæ, chcia³a przypomnieæ sobie wszystko, ca³± przesz³o¶æ.
Rozgl±dam siê uwa¿nie lecz nie widzê nikogo wiêc idê dalej.
(NMM)
Spojrza³ zdziwiony na dziewczynê, jego powieki unios³y siê lekko okazuj±c zdziwienie.Patrzy³ na ni±, zw³aszcza jej twarz, przypomina³a my kogo¶... Gdyby nie to ¿e mia³ za plecami pieñ zapewne cofn±³by siê kilka kroków. Nie wiedzia³ sk±d mo¿e znaæ t± dziewczynê jednak¿e kojarzy³ j± sk±d¶. Przerwa³ ciszê-Kim jeste¶?-zastanawiaj±c siê kim jest Maggie i czego mo¿e od niego chcieæ. Próbowa³ sobie przypomnieæ sk±d zna jej twarz.
Patrzy³a siê na jego twarz jeszcze przez chwilê, lekko os³upia³a. Przekrzywi³a nawet g³owê, wygladaj±c jak prosz±cy pies. Zda³a sobie sprawe, ¿e wysz³a na idiotke Dlatego te¿ szybko odskoczy³a i wyprostowa³a sie.
- Jestem rodaczk± klanu Kaguya - jej ton by³ jak zawsze zimny, jej dzieciêcy g³os odbija³ siê echem...
Patrzy³ na dziewczynê, która wysz³a na idiotkê, zdziwiony jej zachowaniem.
Kaguya?-powtórzy³ cicho zdziwiony.
- Taaak.. - prawie syknê³a. Zrobi³a gro¼n± minê, jakby malutka dziewczynka, ktora stawia opór, wiedzac ¿e i tak nic nie wskóra.
- Jestem dumna z mojego klanu - sk³ama³a.
Patrzy³ na ni± zdziwiony i zaskoczony jej zachowaniem, jednak¿e prawie nie da³ tego po sobie poznaæ. Dziwi³o go jej zachowanie.
Sk±d wiesz ¿e jestem z Kaguya?
Stanê³a gdzie¶ z boku. Nie podoba³o jej siê, ¿e Kimimaro jest czym¶ zajêty, gdy¿ nie lubi³a czekaæ. Có¿... poczeka.
- Bo.. - zawacha³a siê, nie by³a do konca pewna swoich podejrzen ale zaryzykowa³a.
- Bo Kimimaro jest z klanu Kaguya - wiedzia³a, ¿e zdziwi go ta wypowiedz. Lekko siê u¶miechnê³a, przypominaj±c sobie jak oboje biegali po ³±kach i lasach podobych do tego, bawi±c siê znakomicie.
Opar³a siêo drzewo w milczeniu obserwuj±c tê dwójkê. Zaczyna³a siê niecierpliwiæ, bardzo zale¿a³o jej na rozmowie z Kimimaro, ale nie bêdzie im przerywaæ.
Skaka³em z drzewa na drzewo czuj±c jak mi szumi w g³owie...
"Do licha wiedzia³em, ze ta sake to by³ z³y pomys³..." - pomy¶la³em z trudem ³api±c równowagê.
Przystan±³em na jednym z drzew maj±c nadziejê, ¿e wkrótce przestanê odczuwaæ zawroty. K±tem oka zobaczy³em dwie osoby rozmawiaj±ce ze sob±. "Chyba s± tutejsi... Gdzie¶ ich ju¿ widzia³em..." - pomy¶la³em siadaj±c wygodnie na ga³êzi...
Spojrza³ na dziewczynê zaskoczony. czu³ ¿e jego serce szybciej bije, ju¿ chcia³ co¶ powiedzieæ zszokowany ale z³apa³ go nag³y atak kaszlu. Zas³oni³ usta d³oni± i kaszla³ opieraj±c siê o drzewo. Po ataku obsun±³ siê na ziemiê i zacz±³ dyszeæ-Ja...ja jestem Kimimaro. Sk±d mnie znasz?-wydusi³ czuj±c w g³êbi przeb³yski rado¶ci.
Przechodze przez las...
<NMM>
Podesz³a do niego bez ¿adnego oporu i pomog³a wstaæ.
- Kimimaro, Ty te¿ mnie znasz... Tylko chyba tego po prostu nie pamietasz, wiesz zapomnieæ o przyjacio³ce z dawnych lat.. - patrzy³a na niego wcia¿ lekko u¶miechniêta, mia³a nadzieje ¿e wreszcie sobie cos u¶wiadomi.
"Kimimaro... Jeden z najwierniejszych uczniów mistrza Orochimaru... A ta druga... Na pewno jest z wioski... Tylko kim ona jest?" - my¶la³em czuj±c, ¿e zawroty g³owy powoli ustêpuj±...
Biegnê z moim Shiwansenem.
-Shiw spokojnie... mo¿emy siê tutaj rozejrzeæ... - zauwa¿am co¶ g³êbiej za krzakami... podchodzê... i widzê masê ludzi, Kibê, Caspra i Jottosa...
-Hmmm Shiw... to co¶ w czym mo¿na siêzabawiæ. No nic. Rozgrzeweczka zawsze dobra. Kokoro kami no jutsu (-1000ch bo jeszcze 100 dla Shiwa -10ch na turê) - zamykam siê w zbroji z chakry i wyostrzam swój miecz, a Shiwansen zamyka siê w pancerzu i ma wyostrzone k³y i pazury.
-Biegiem m³ody...
Taaa... taaa... trzeba komu¶ w koñcu skopaæ ty³ek" - ry¶ gdyby móg³ u¶miechn±³by siê szeroko, ale Natura posk±pi³a mu odpowiednich po temu miê¶ni twarzy
Okr±¿amy krzaki i przygotowujemy siê do nag³ego i wspania³ego wst±pienia...
[NMM -> Opuszczony Cmentarz]
Odczu³ bardzo silnie jej s³owa i zachowanie. By³ tym wszystkim bardzo zdziwiony. "przyjació³ce z dawnych lat..."
Ty... mnie znasz?-zapyta³.
Posmutnia³a... by³o jej trochê ¿al, ¿e jej przyjaciel tak szybko o niej zapomnia³.
- Kimimaro, byli¶my najlepszymi przyjacio³mi... Pamiêtam wszystko doskonale...
Kimimaro pomy¶la³ o ma³ej dziewczynce przynosz±cej mu do celi mleko w misce ¿eby mia³ zdrowe ko¶ci ( ). Zastanawia³ siê czy to ta dziewczyna-Jak siê nazywasz?-zapyta³.
- Kaguya Maggie - powiedzia³a bardzo cicho, bez emocji. Patrzyla na niebo, trochê zamy¶lona.
-Maggie?-powtórzy³ cicho patrz±c na ni± uwa¿nie. Wiêc to by³a ona... chyba. Kimimaro dalej nie by³ pewien czy to dziewczyna z klanu, któr± zna³ zanim klan zosta³ wybity. No i logiczne by³o ¿e zginê³a... nie mia³ pewno¶ci, czu³ siê dziwnie
Ty... my siê znamy?-powiedzia³ ni to do siebie ni to do niej. Trudno mu by³o okazaæ jej jakiekolwiek uczucia.
Biegne,patrze na jakis ninja...
Hmmm...Jeden jest z mojej wioski,mam pomysl...
Wejde a drzewo po cichu i bede obserwowal jak rozmawiaj±...Moze czegos sie dowiem...
Wszedl na drzewo szybko i po cichu i obserwowal...
Co za zbiegowisko - pomy¶la³a Tayuya, która ze swoim doskona³ym s³uchem ju¿ wiedzia³a o obecno¶ci Keishiego i Ichigo.
Dodane po 1 minutach:
Aczkolwiek nie zamierza³a zawracaæ sobie nimi g³owy. Czeka³a tylko na moment, kiedy Maggie przestanie rozmawiaæ z Kimimaro. Wtedy... wtedy ona porozmawia z Kimimaro i nie pozwoli, by cokolwiek jej w tym przeszkodzi³o.
/cos spora widownia..../
Zaszokowa³o to j±, a raczej bardzo zabola³o. Zrozumia³a, ¿e pewnie nic nie znaczy³a dla Kimimaro, by³a po prostu dobra dziewczynk±, która nios³a pomoc.
- My.. my¶la³am ¿e Ty mnie znasz... Widocznie siê myli³am. - znowu spojrza³a na niego, natychmiast wtopi³a wzrok w ziemiê. Jej rado¶æ ulotni³a siê w jednej chwili.
//Bardzo spora //
Zauwa¿y³ zmianê w jej zachowaniu, podszed³ do niej i podniós³ jej twarz (g³upio zabrzmia³o xP)
Maggie? Nie mogê uwierzyæ ¿e to Ty.- nie umia³ zareagowaæ w jaki¶ bardziej wzburzony sposób, po prostu nie potrafi³. Czu³ du¿± niepewno¶æ przemieszan± z rado¶ci±-Zmieni³a¶ siê... -u¶miechn±³ siê lekko, du¿o trudno¶ci go to kosztowa³o. Wyci±gn±³ przebi¶nieg zabrany z Kirigakure no Sato i poda³ go jej-Proszê... jest taki piêkny jak Ty.
"Kaguya Maggie... Czyli ta dziewczyna tez nale¿y do tego starego klanu... Dziwne my¶la³em, ¿e zosta³ wybity... Skoro tylu cz³onków tego klanu przetrwa³o to s± szanse, ze gdzie¶ tam ¿yj± inni cz³onkowie mojego klanu..."
W koñcu przesta³em odczuwaæ zawroty g³owy. Dostrzeg³em kolejnego shinnobi stoj±cego na drzewie.
"Kolejny z Oto..." - pomy¶la³em.
Westchnê³a ostentacyjnie, jako jedyna z widowni wcale nie by³a w ukryciu. Dziwi³o j±, ¿e parka jeszcze jej nie zauwa¿y³a.
/Tay do czasu xP//
Ona wci±¿ patrzy³a na jego podrk±¿one oczy, bior±c kwiat do rêki.
- Ale.. on ju¿ zakwit³, a ja jeszcze jestem zamkniêta... - szepnê³a w±chaj±c kwiatek.
- Kimimaro, co siê z Toba sta³o? - zapyta³a zatroskanym tonem.
Co siê ze mn± sta³o? A co mia³o siê staæ?-zapyta³ patrz±c w jej twarz po chwili doda³-Cieszê siê ¿e Ciê widzê.
Uda³a, ¿e nie s³yszy ostatnich s³ów. Po prostu nie wierzy³a w ich szczero¶æ.
- By³e¶ zamkniêty, a teraz mo¿esz swobodnie chodziæ.. no i przecie¿ by³a wojna...
Patrzy³ na ni± maj±c swój zwyk³y spokojny wyraz twarzy, po³o¿y³ d³onie na jej ramionach-Nie s±dzi³em ¿e prze¿yjesz. Dlatego nie wierzy³em ¿e mam Ciebie przed sob±.-usprawiedliwi³ siê Kimimaro-Jestem rad ¿e siê spotkali¶my. Dziêki Orochimaru-sama, który mnie przygarn±³ moje ¿ycie ma sens. ¿yjê by wype³niaæ jego wolê. Maggie przy³±cz siê do Otogakure-zaproponowa³.
- Co on Ci za pranie mózgu zrobi³!? - zapytala przera¿ona.
- Znam t± wioskê, mo¿na powiedzieæ ¿e do niej nalezê, ale nie bedê nale¿eæ do innego cz³owieka! On.. on odbiera Twoj± wolno¶æ, której nigdy nie zazna³e¶!
"Pomy¶leæ, ¿e kiedy¶ by³em taki jak on... Nawet kiedy zosta³em obiektem badañ nie potrafi³em powiedzieæ o nim z³ego s³owa... Dopiero kiedy Sasuke-kun mnie uwolni³ zacz±³em ¿yæ w³asnym ¿yciem..." - pomy¶la³em [cenzura] siê urywkom rozmowy...
Koniec tego ogl±dania...
Mam za ma³o informacji - powiedzia³em,po czym zeskoczy³em z drzewa i pobieg³em...
<NMM>
Kimimaro patrzy³ na ni± nie potrafi±c odpowiedzieæ.
Gdyby nie Orochimaru-sama moje ¿ycie nie mia³oby sensu. Ty... nie zrozumiesz... Maggie. Jestem rad ¿e nale¿ysz do Wioski-skoñczy³ nie maj±c za bardzo pomys³u na rozmowê-Nie wiesz jak siê cieszê ¿e kto¶ prze¿y³, ¿e TY prze¿y³a¶. Kiedy¶ ty opiekowa³a¶ siê mn±, teraz ja zaopiekujê siê Tob±.
Tayuya u¶miechnê³a siê pod nosem. Ch³opak by³ wra¿liwy. Mo¿e trochê trudno bêdzie go przekonaæ, by by³ w Czwórce D¼wiêku, ale da sobie radê. A ta dziewczynka mówi³a, ¿e te¿ jest z Oto.Mo¿e zechcia³aby wesprzeæ szeregi Sound Organization? J± tez zapyta.
Dopiero po chwili spostrzeg³em Tayuyê.
"Pewnie ma zamiar zwerbowaæ t± dwójkê do SO... Z Kimimaro pewnie jej siê uda... Ale ta Maggie... Nie wydaje mi siê by posz³o jej z ni± ³atwo... Dziewczyna wyra¼nie nie chce mieæ zbyt wiele wspólnego z Orochimaru..." - my¶la³em coraz uwa¿niej przygl±daj±c siê rozmawiaj±cym...
Dobrze, ¿e Orochimaru nie ma nic wspólnego z jej organizacj±. Widaæ, ¿e ta Maggie nie przepada za nim. Orochimaru tylko da³ jej Pieczêæ. SO i Czwórka s± jej dzie³em. Ca³y czas my¶la³a intensywnie nad tym wszystkim.
Patrzy³ na Maggie czekaj±c na jej odpowied¼
-Ale proszê Maggie... nie obra¿aj tego cz³owieka. Jemu zawdziêczam swoje istnienie i sens ¿ycia. Do³±cz do niego a nie po¿a³ujesz-w jego oczach b³ysnê³a ambicja i chêæ zadowolenia Mistrza.
"Je¶li Kimimaro nie przestanie to mo¿e raz na zawsze zniechêciæ dziewczynê do siebie..." - pomy¶la³em. Ca³y czas siedzia³em bez ruchu...
"Maggie wydaje siê byæ osob± niezale¿n±... Chêtnie widzia³bym j± w szeregach Hebi..."
Przechodz±c zauwa¿y³a Kimimaro, Maggie i Tayuyê.
Wygl±daj± na zajêtych, nie bêdê im przeszkadzaæ.
Poczu³a silny niepokój, jakby gdzie¶ by³ kto¶ z Hebi i odesz³a po¶piesznym krokiem.
NMM
Cos w niej pêk³o. Ciep³o którym zawsze darzy³a przyjaciela wywia³ jesienny powiew wiatru.
- Chyba sobie kpisz. Jedyn± osob±, której bêdê s³u¿yæ to ja sama - wygl±da³a coraz gro¼niej, jej chrz±stka niebezpiecznie wysz³a z rêki.
- Ale to Twoja decyzja, nie zamierzam juz ingerowaæ w Twoje ¿ycie. Przyznam sie ¿e inaczej to siebie wyobraza³am ale có¿... - pstryknê³a palcem i wyjê³a jedn± ko¶æ, rzuci³a ni± przed siebie, by choæ trochê siê wy³adowaæ.
Spojrza³ na ni±, jego spokojna twarz wyra¿a³a odrobinê zdziwienia. By³ bardzo zaniepokojony jej zachowaniem, kaszln±³ nerwowo. Spojrza³ na ni± jeszcze raz ze strachem w oczach i powiedzia³-Maggie... proszê uspokój siê. Nawet nie wiesz jak siê cieszê ¿e Ciê spotka³em, proszê nie opuszczaj znów mojego ¿ycia-niemal¿e patrz±c na ni± b³agalnie.
- Nie wiem czy mam Ci wierzyæ - syknê³a. Patrzy³a w jego oczy, po chwili jednak usiad³a na kamieniu i milcza³a. By³a trochê z³a, sama na siebie.
- Och.. ja nie chcia³am.. to wszystko wydaje mi siê takie dziwne, Kimimaro nie zrozum mnie ¼le - jej ton zmieni³ siê na bardziej smutny i pe³en ¿alu.
Kimimaro kucn±³ i spojrza³ na ni±. Z³apa³ jej d³oñ i u¶miechn±³ siê lekko.
Nie patrzy³a na niego, ale równiez ¶cisnê³a rêkê.
- Ju¿... ju¿ dobrze.... - szepnê³a.
Westchn±³ i u¶miechn±³ siê, jednak nic nie mówi³.Têskni³em-szepn±³ w koñcu.
Spojrza³a na niego z nadziej±.
- Naprawdê? Mi brakowa³o tych codziennych przechadzek - powiedzia³a.
<ale¿ jej sie na czu³o¶ci zebra³o >
Cieszê siê ¿e to mówisz Maggie. Mo¿e siê przejdziemy-zaproponowa³ ¶ciskaj±c jej d³oñ.
- Hm.. no dobrze, dawno z nikim nie chodzi³am - stwierdzi³a wstaj±c. Usta³a obok niego, u¶miechaj±c siê niepewnie.
- To prowadz, znasz lepiej t± wioskê.
Wiêc chod¼my-powiedzia³ cicho ³agodnie siê u¶miechaj±c.Gdzie by¶ chcia³a i¶æ?
- wiesz, lubi³am pola ry¿owe, mo¿emy siê tam przej¶æ - powiedzia³a i posz³a pierwsza <nnm>
Wiec chod¼my
[nmm]
Kiedy Maggie i Kimimaro odeszli zeskoczy³em z drzewa.
- Ohayo - powiedzia³em podchodz±c do Tayuyi...
- Planujesz zwerbowaæ ich do SO? - zapyta³em zdawkowym tonem.
"Do licha muszê zaj±æ siê rekrutacj± ludzi do Hebi..."
- Tak. Oboje. Dziewczyna mówi, ¿e nale¿y do Oto. On te¿. S± moi - wyrecytowa³a sucho i zniknê³a.
NMM
"Rany... Wyra¼nie nie zamierza odpu¶ciæ..." - pomy¶la³em.
Bez s³owa ruszy³em za ni±.
"Ciekawe jak to siê potoczy..." [NMM]
Przechodzê wraz z Shiwansenem. udajemy siê z powrotem do Konohy.
Przyszed³ spokojnym krokiem ze specjaln± rêkawic± i jastrzêbiem na rêk±.
-Masz i zanie¶ t± wiadomo¶æ odpowiedniej osobie, lata³e¶ w tamtych okolicach nie raz na ³owy mysz. - powiedzia³ wsadzi³ w specjaln± tubkê wiadomo¶æ a jastrz±b odlecia³.
Dodane po 9 minutach:
Poszed³ dalej [nmm]
Ide przez las szukaj±c kogo¶ z OFS...
<NMM>
Podszed³ do jednego z drzew w lesie. Chcia³ chwilê odpocz±æ. Usiad³ pod jednym z nich i zacz±³ zastanawiaæ siê nad tym jak Ci dwaj go¶cie z pod bramy chc± znale¼æ Orochimaru.
Przechadza³a siê po lesie nie wiedz±c, gdzie ma i¶æ. Mo¿na by nawet uznaæ, ¿e nudzi³o siê jej.
szed³ lasem i zauwa¿y³ Tayuyê
podszed³ do niej
cze¶æ...-powiedzia³ spokojnym tonem
- Cze¶æ Sasuke - odpowiedzia³a machinalnie nadal bêd±c raczej nieobecn± duchem.
co Ci jest?? - zauwa¿y³ ¿e dziewczyna nie swojo siê zachowuje
- Intensywnie my¶lê o Orochimaru - wyja¶ni³a krótko i bez szczegó³ów - On jest po prostu idiotyczny czasami.
tu masz racjê-powiedzia³ i u¶miechn±³ siê k±tem wargi
Keishi kombinuje z orochimaru... najpewniej liczy na pieczêæ- powiedzia³ spokojnym tonem
- Je¶li my¶li, ¿e posiadaj±c Pieczêæ dostanie siê do Czwórki, a tak na pewno jest, to mu siê nie uda - wycedzi³a ch³odno - Mo¿e Orochimaru przekona, ale ze mn± nie ma szans...
a ja dostanê siê do czwórki?- zapyta³ patrz±c na dziewczynê
wiedzia³ ¿e dziewczyna odpowie mu krótkie "nie"
- Ty? - lekko unios³a brwi - Mo¿esz. To ju¿ zale¿y od ciebie.
a my¶la³em ¿e mnie wy¶miejesz- powiedzia³ do dziewczyny i popatrzy³ jej w oczy
- Nie o¶mieli³abym siê - odpowiedzia³a bezbarwnym tonem, w zasadzie nie sugeruj±cym niczego, mo¿e prócz szacunku.
co ty taka powa¿na i spokojna.... nad czym tak my¶lisz i nie k³am ¿e nad orochimaru- powiedzia³ i popatrzy³ na dziewczynê
- Niestety chyba jednak tylko Orochimaru zajmuje mój umys³ - powiedzia³a spokojnie i bez cienie urojonego ¿alu.
dlaczego?-zapyta³ dziewczyny
- W³a¶nie torturuje moj± siostrê, a moja siostra jest moj± w³asno¶ci± i nie ¿yczê sobie, by j± torturowa³ - podnios³a lekko g³os.
to chod¼ ze mn± i powiedz mu to w twarz..- powiedzia³ do Tayuyi normalnym g³osem
- On ma to gdzie¶. W ogóle MNIE ma gdzie¶ - syknê³a.
a mo¿e jak kto¶ inny no ja bêdzie równie¿ po twojej stronie to zmieni zdanie....- powiedzia³ nak³aniaj±c dziewczynê do dzia³ania
- Osobi¶cie w to w±tpiê. Znasz go - westchnê³a - To tylko stary, ¶wiruj±cy dziad uporczywie trzymaj±cy sie swojego zdania.
a wiêc boisz siê dzia³aæ?- zapyta³ dziewczyny
- Nie bojê siê - zmru¿y³a gniewnie oczy.
widaæ po tobie ¿e siê boisz.... to idziemy czy nie?- zapyta³ dziewczynê spokojnym tonem
- Skoro mówiê, ¿e siê nie bojê, to siê nie bojê. Idziemy - ruszy³a w kierunku kryjówki Oro.
NMM
poszed³ za ni± *nmm*
Biegnê przez las...
<NMM>
Andreas szed³ spokojnie przez las. W ustach tli³ mu siê papieros. D³onie trzyma³ w kieszeniach spodni. Zarówno jego krok, jak i twarz nie wyra¿a³y nic wiêcej poza obojêtno¶ci±....
*Chlopak wszedl w las nie przejmujac sie ciemnoscia, gdy zauwazyl Andreasa zatrzymal sie przygladajac sie mu i szukajac jego opaski, oznaki przynaleznosci do wioski, nie zwlekajac przedstawil sie swoja ranga*
- Jounin z Iwa-Gakure no Sato
Kimze on jest
*pomyslal ciagle przypatrujac sie postaci*
Andreas dopiero w chwili w której ch³opak siê odezwa³ zwróci³ na niego uwagê. Wyci±gn±³ nowego papierosa i zapalniczkê jednocze¶nie patrz±c na ch³opaka.
- Jestem Andreas....
W³o¿y³ papierosa do ust i odpali³ go. Schowa³ zapalniczkê do prawej kieszeni.
- Z Iwa-Gakure.....
Nie by³o to k³amstwo. W koñcu kiedy¶ nale¿a³ do tej wioski....
*Chlopak przeczesal reka wlosy i spytal*
- Zatem co robisz tak daleko od wioski.?
*Poprawiajac kurtke sprawdzil czy ma wszystko co mu potrzebne*
Mam nadzieje ze jest tu dosc bezpiecznie
*Pomyslal*
Mê¿czyzna poci±gn±³ mocniej papierosa i wypu¶ci³ dym z ust trzymaj±c papierosa miêdzy palcami.
- Spaceruje....
Jego g³os by³ obojêtny i zimny. Znowu wsadzi³ sobie papierosa do ust zaci±gaj±c siê nim. Patrzy³ niby w stronê ch³opaka lecz jego wzrok ucieka³ gdzie¶ za niego.....
*Widzac uciekajacy za niego wzrok mezczyzny chlopak na moment spojrzal oczami robaka za siebie, by upewnic sie czy nikogo tam niema*
-Spacerowac mozesz przeciez w naszej wiosce.
*Powiedzial nie dajac tak latwo za wygrana*
- Mogê, ale nie chcê....
Poci±gn±³ znowu i wypu¶ci³ dym. Papierosa trzyma³ w prawej d³oni miêdzy palcami. Skierowa³ wzrok na ch³opaka. Dopiero teraz by³ w stanie okre¶liæ ile on móg³ mieæ mniej wiêcej lat.
- W dodatku jeste¶ za m³ody by mnie pouczaæ....
Opar³ siê o najbli¿sze drzewo...
*Potrzasnal znaczaca glowa*
- Uwierz mi, ze nie tobie oceniac,a i pouczac zamiaru nie mialem.
*Ostatnie slowa wypowiedzial z nieukrywana niechecia*
Przyszed³ zauwa¿aj±c z daleka dwójke. Stan±³ obok drzewa i opar³ siê o nie plecami patr¿ac na prawdopodobnie dwóch Jouninów.
- Wierze....
Rêka znowu powêdrowa³a do ust a z ni± papieros. Andreas znowu siê zaci±gn±³ i wypu¶ci³ dym lecz nie wyci±gn±³ papierosa. Wsadzi³ sobie obie rêce do kieszeni. Mierzy³ ch³opaka wzrokiem.
- A co ty tu robisz?
Spyta³ ci±gle tym samym i obojêtnym g³osem....
-Chwilunia..
*Po tych slowach zaalarmowany przez jego robaki chodzace wszedzie po terenie nagle zniknal z oczu Andreasowi i znalazl sie za Lenym, szyderczo szepnal niedaleko jego uszu*
- Szpiegowac sie zachcialo... co.?
Moze jest ich[szpiegow] tu wiecej
*pomyslal lekko przestraszony*
- Wiesz.. nie zgad³e¶. - Odpowiedzia³ mu szeptem patrz±c dalej przed siebie.
- To dlaczego sie ukrywasz
*Spytal chlopaka dalej tym samym tonem, lecz troche glosniej*
- Nie ukrywam siê.. Gdybym ci powiedzia³, ¿e przyszed³em tu od tak, uwierzy³by¶ ? - Odwróci³ g³owe i uniós³ lekko brew do góry.
*Odsunal sie o krok i dopiero teraz zauwazyl ze przewysza pryzbysza o glowe*
-Nie.... Mimo to nieladnie tak podsluchiwac
*Strzepal kurz z kurtki/plaszcza[jak kto woli ]*
Andreas nawet nie zareagowa³ na znikniêcie ch³opaka. Sta³ nadal oparty spokojnie o drzewo pal±c powoli papierosa. Zamkn±³ oczy i ws³ucha³ siê w las......
- Ja nawet nie próbowa³em was pod³uchwiwaæ. - Westchn±³ ciê¿ko i spojrza³ na Andreasa.
- I tak ci nie uwierze.
*Powolnym krokiem wrocil w miejsce gdzie stal, ruchem reki dal chlopakowi zaproszenie*
- Pytales cos.?
*Spokojnym tonem do Andreasa*
Kiwn±³ g³ow± ¿e tak zaci±gaj±c siê papierosem. Wypu¶ci³ dym do góry i skierowa³ wzrok otwieraj±c oczy prosto na ch³opaka. Wyj±³ papierosa z ust.
- Co ty tu robisz...
Jego g³os by³ jak zwykle obojêtny. Skierowa³ wzrok na nowo przyby³ego.
- Co ich tu tyle
Zapyta³ sam siebie.
Podszed³ do nich trzymaj±c rêce w kieszeniach. Nie przedstawia³ siê narazie, wola³ poczekaæ.
- Przechadzam sie, jak ty
*usmiechnal sie ironicznie do A. po czym poprawil kurtke*
Nie odpowiedzia³. Zaci±gn±³ siê papierosem i wypu¶ci³ dym prosto w stronê ch³opaka. Nastêpnie uniós³ trzymanego papierosa miêdzy palcami prosto przed oczy by sprawdziæ ile mu go jeszcze zosta³o.
- Po³owa... wystarczaj±co.
Z powrotem w³o¿y³ go sobie do ust nie zaci±gaj±c siê. Zmru¿y³ lekko oczy i spojrza³ na nowego.
- Ty te¿ siê przechadzasz?
- Mo¿na to tak nazwaæ. - Odpowiedzia³ cicho ch³opakowi i spojrza³ na niego.
*Dmuchnal w dym tak, ze ten sie rozstapil. Chcial dobrze uslyszec odpowiedz trzeciego, wiec uwaznie sluchal*
Zamkn±³ oczy i szybko je otworzy³.
- Nie [pytam co tu robisz, bo to nie moja sprawa. Z pewno¶ci± ten przyjemniaczek to zrobi³....
Zaci±gn±³ siê papierosem i przytrzyma³ dym. Chwyci³ papierosa w palce i wyci±gaj±c wydmucha³ ca³y dym... prosto w stronê ch³opaka....
*Odsunal sie zdrog dymu i lekko zakaslal*
- Nie masz racji...
*Odpowiedzial z nuta Ironicznej Uwagi glosie*
Dym (chyba) nie lecia³ w jego strone, ale na wszelki wypadek siê odsun±³. Spojrza³ pustym wzrokiem na Andreasa.
Po raz pierwszy na twarzy Andreasa pokaza³ siê u¶miech, co prawda ironiczny, ale u¶miech. Zacz±³ obracaæ papierosem miêdzy palcami. A dok³adniej jego koñcówk±....
- Yukichi
*wymamrotal*
- A jak wy sie zwiecie.?
*Spytal zaciekawiony*
- Jestem Leny. - Odpowiedzia³ mu krótko. U¶miechn±³ siê k±cikami ust.
- Andreas...
Odpowiedzia³ ci±gle bawi±c siê papierosem w d³oni.
*Lekko sie usmiechnal, potem podrapal sie lekko po glowie*
- Co tak naprawde was tu sprowadza.?
- ... Nic ? - Spojrza³ na niego z lekkim u¶miechem. Usiad³ pod drzewem i zamkn±³ oczy.
Ch³opak zaczyna³ go irytowaæ, a to nie by³o dla niego dobre....
- To co robiê to mój biznes.... W tej chwili palê....
Na potwierdzenie tych s³ów znowu wsadzi³ sobie papierosa do ust i zaci±gn±³ siê zdrowo zamykaj±c oczy.....
Westchn±³ cicho i otworzy³ oczy. Spojrza³ na nich swoim znudzonym wzrokiem.
- Ja powinienem wracac na nocna warte. Zatem zegnam was.
*Chlopak skinal glowa i odszedl spokojnym krokiem w strone Iwa-Gakure*
[NMM]
Andreas znowu siê u¶miechn±³.
- Kolejny niewolnik systemu....
Powiedzia³ cicho, lecz wystarczaj±co g³o¶no by móg³ go pos³yszeæ jeden z drugim...
Wsadzi³ sobie papierosa do ust...
Uslysza³ co powiedzia³ Missing-nin. Zapewne uciek³ z wioski z powodu systemów, ale wola³ tego na g³os nie ujawniaæ.
- To zostali¶my tylko my dwaj.....
Odezwa³ siê po chwili ciszy wpierw wypuszczaj±c nagromadzone powietrze razem z dymem w p³ucach. Spojrza³ na swojego papierosa - jedno zaci±gniêcie.
- Rodzice siê nie niepokoj± o ciebie? Ch³opcze....
Powiedzia³ z wyra¼n± ironi± w g³osie...
- Mam na tyle lat, ¿e potrafie zadbaæ sam o siebie.. - Odpowiedzia³ mu podirytowany. Patrzy³ na niego z³ym wzrokiem.
Andreas bawi³ siê teraz wyra¼nie swoim papierosem. Trzyma³ d³oñ przed sob± na wysoko¶ci brzucha. Spojrza³ w gniewne oczy ch³opaka.
- Bojowy....
- Zadbaæ o siebie powiadasz.....
Wyra¼nie siê z niego ¶mia³, mimo i¿ ¿aden u¶miech nie zawita³ na jego ustach.
- Zreszt±.. szkoda marnowaæ czasu na rozmowe z kim¶ takim jak ty.. - Odpowiedzia³ mu szorstko. Wsta³ i uda³ sie w kierunku domu.
<NMM>
Andreas pokiwa³ g³ow± z wyra¼n± rezygnacj±.
- Dzieci....
Skomentowa³ zachowanie obu ch³opców. Spojrza³ w stronê w któr± odszed³ Yukichi. Zamy¶li³ siê przez chwilê.
- Jak by wygl±da³o ¿ycie tam?
U¶miechn±³ siê ironicznie my¶l±c nad codziennym ¿yciem wielu ludzi. ¯yciem, które wygl±da³o tak samo u wielu osób...
W³o¿y³ papieros do ust i dopali³ go do koñca. Rzuci³ na ziemiê peta i u¿ywaj±c kontroli nad ziemi± zakry³ go. Odwróci³ siê na piêcie i odszed³ z rêkoma w kieszeni....
[zt]
Idê sobie wolnym krokiem przez las szukaj±c zaczepki xP
<NMM>
Sz³a przez cichy, ciemny las, który za ka¿dym razem, gdy go nawiedza³a, wzbudza³ w niej wstrêt, nie wiedzia³a czemu. Mruknê³a co¶ pod nosem niezrozumiale i posz³a dalej.
NMM
sz³y z Yu przez las
<NMM>
Lekkim truchtem przebieg³ przez Mroczny Las nie zwracaj±c uwagi na otoczenie.[nmm]
Lee przebyl mroczny las udajac sie w strone swego celu(NMM)
Szed³em lasem w kierunku Kumo. By³em dziwnie spokojny. Co jaki¶ czas obserwowa³em Zato... {NMM}
Idê przez las, gdy nagle us³ysza³em jakie¶ szelesty z krzaków, pomy¶la³em sobie:
Kto¶ tu jest...
Po czym szybko wskoczy³em na drzewo i zacz±³em biec po ga³êziach w stronê Konohy.
<NMM>
Wszed³ szybkim krokiem do lasu, jednak gdy s³oñce przesta³o o¶wietlaæ drogê, której i tak nie by³o, zwolni³ kroku i sta³ siê bardziej czujny. Rozgl±daj±c siê woko³o mija³ kolejne drzewa, szukaj±c wzrokiem kogo¶ z Oto.
Dodane po 15 godzinach 45 minutach:
Przeczesuj±c puszczê natkn±³ siê na odmienny teren, mniej zaro¶niêty, a w centrum mo¿na by³o zauwa¿yæ jak±¶ (bradzo ) nisk± budowlê. Pobieg³ tam.
<NMM>
Dodane po 6 godzinach 19 minutach:
Wraca³ stamt±d skacz±c po konarach drzew. W pewnym momencie zauwa¿y³ ¶cie¿kê w¶ród drzew. Skierowa³ siê tam.
<NMM>
Akimoto bieg³ jak to zazwyczaj robi³ kiedy mia³ okazje w pewnym momencie wskakuje na jedno z drzew i pêdzi dalej skakaj±c po drzewach.Nagle wskakuje na jedno z wiêkszych drzew i rozgl±da siê stamt±d.Zauwa¿a rzekê która p³ynie równin± udaje siê tam.
<NMM>
przychodze i zbieram kilka kisci ziul i dwa grzyby poczym wracam do rannego.
NMM
Przesz³a mrocznym lasem , podaza³a w stronê siedziby <nmm>
przechodz±c têdy "aa, oto mam po drodze do konohy my¶lê, ¿e pozwiedzam"
-komu w drogê temu w czas - i poszed³em w kierunku wioski
*nmm*
Przylecia³em na mojej bestii a na drugieh równierz mojej bestii przylecia³ Michimoto. Bestia grzecznie od³o¿y³a MIchimoto i wesz³a na powrót do mojego cia³ podobnie jak ta na której ja przylecia³em.
- No dobra muszê odprawiæ swój rytua³ mo¿e chwilkê potrwaæ - powiedzia³em do Michimoto i zacz±³em mruczeæ co¶ pod nosem. Po chwili cztery bestie negatywnej energii wyszy z moich pleców. Ja sta³em siê nie¶miertelny zamieniaj±c swe organy wewnêtrzne na nici negatywnej energii za pomoc± Hougou Kajuu Henge no Jutsu. Zdj±³em równierz dwie pary ciê¿arków treningowych co daje szybko¶æ 120.
- Przygotuj siê. - powiedzia³em do Michimoto
- Ahh... na prawdê nie chce mi siê walczyæ...- powiedzia³em po czym uaktywni³em CS2 (wygl±d masz na dole podpisu, przypominam te¿, ze mam uaktywniony Tsushigan- moje KG). Stan±³em znudzony w gotowej formie.
Poproszono mnie o sêdziowanie...przynajmniej przez jedn± stronê...zasady proste...bez SPAMu bo bêdzie ban...summony ok...ale je¶li przeciwnik równie¿ posiada....liczycie sobie chakrê bo nie chce siê bawiæ w kalkulator
Kolejno¶æ
Michimoto -> Kiomot -> MG -> Kiomoto -> Michimoto -> MG
Zaczynacie
Z pleców zdj±³em swoje Guan-Dao. Sta³em i czeka³em na atak przeciwnika. Wrazie gdyby zaatakowa³ frontalnie skaczê w górê i rzucam w niego kunaiem. Gdy zaatakuje jutsu pojawi siê przede mn± sze¶cian z ognia, która ma na celu ochronienie mnie
Chakra: 2310- 1000 (uaktywnienie Tsushigana)= 1310 + 10% z chakry przeciwnika
* Widzê ¿e siê nie bawi skoñczê to szybko * - pomy¶la³em i warkn±³em pod nosem Hougou Kemono Isshohada, moje bestie powróci³y do mojego cia³a. [ Moja Chakra 15850, staty +100Ka¿dy do tego szybko¶æ 220 ]
Nastêpnie wyros³y mis skrzyd³a [ wcze¶niej zrobione hougou Kajuu daje mi takie prawo ] i gdy mój przeciwnik szykowa³ atak lub obronê wzbi³em siê w górê i powiedzia³em.
- Yukki Zettai Kiomoto's Bomb - wystrzeli³em w stronê ca³ego terenu miliony wi±zek chakry które wybuchaj± po zderzeniu z czym kolwiek z si³± jednej wybuchowej notki, niemo¿liwe jest nietrafienie ani chod¼by najszczelniejsza obrona przeciwnika co¶ musi trafiæ.
// Chakra: 14850 //
No có¿...Kiomoto zaatakowa³ jednak sze¶cian ognia minimalnie obroni³ Michimoto....le¿y na ziemi i jest poraniony strasznie du¿o chyba nie trzeba mówiæ...CS2 zniknê³o przez co jest jeszcze strasznie os³abiony i ledwo mo¿e isê ruszyæ
* Nietety chyba muszê to zakoñczyæ * pomy¶la³em jednak dalej nie lekcewa¿y³em przeciwnika.
Zlecia³em troszkê ni¿ej. Jestem jakie¶ 20m nad Michimoto.
- To jak SO jest pod moj± kontrol± czy nie? - spyta³em.
Je¿eli odpowie ¿e tak atakuje tylko w jego rêce Gufutenk± aby nie móg³ ich u¿ywaæ wrazie podstêpu. Je¿eli powie ¿e nie wzbijam siê z ogromn± szybo¶ci± w górê, sk³adam pieczêci i wykonuje Atsugai miarzdz±c przeciwnika wielk± fal± powietrza. Wrazie jakiego¶ cudownego uzdrowienia z moj± wielk± prêdko¶ci± udlatuje na boki, je¿eli przeciwnik u¿yje jakiego¶ potê¿nego jutsu odbijam atak fal± powietrza za 1000Pch.
// chakra je¿eli powie tak: 14600
Je¿eli powie nie: 13850 //
Nic nie mówi³em, wsta³em ledwo dysz±c i otworzy³em oczy. Mia³em dalej aktywowany Tsushigan. Popatrzy³em na Kiomoto. W jednej sekundzie pojawi³a siê dooko³a niego klatka z ognia, która nie pozwala mu na ruch. W jego wnêtrzu powsta³o ogromne ogniste tornado, które w jednej chwili uros³o do gigantycznej postaci i rozsadzi³o przeciwnika od ¶rodka, a przynajmniej popali³o mu wnêtrzno¶ci (ale dziwne by by³o ¿eby go nie rozerwa³o). Jego maski zacze³y p³on±æ, on ca³y zacz±³ p³on±æ a ja odpowiedzia³em. - Nie ma takiej opcji...mo¿emy porozmawiaæ i znale¼æ inne rozwi±zanie, wszystko da siê omówiæ...
Có¿....za du¿o mówiæ nie trzeba....jako , ¿e Michimoto siê nie odezwa³ Kiomoto nie móg³ zastosowaæ ¿aden ze swoich ataków....jednak Michimoto po tym jak u¿y³ swoj± klatkê jest tak wyczerpany , zê pada na ziemiê i nie mo¿e siê ruszyæ , dlatego zosta³a sama klatka a tornada i to wszystko inne zniknê³o. Kiomi¶ ( sorka nie mog³am siê powstrzymaæ ) nie mo¿e siê ruszyæ
- Jestem ju¿ zmêczony, ale powiem jedno. SO nie bêdzie tobie podlega³o. Mo¿emy u ciebie zrobiæ posterunek, który bêdzie pilnowa³ porz±dku w mie¶cie. Ale nigdy nie poni¿ymy siê i bêdziemy komu¶ podlegaæ....- powiedzia³em ju¿ nic nie robi±c
Widz±c jak jaka¶ klatka mnie otacza ³ykam trzy pigó³ki ze skrzepniêt± krwii± i szybko wypuszczam moje bestie i tylko ja jestem w klatce jako ¿e MIchimoto nic nie robi to... Je¿eli nie zd±¿y³em wypu¶ciæ bestii to wykonujê Goukakyuu no Jutsu i jako ¿e Michimoto nie ma praktycznie si³ na podtrzymanie klatki powinna pu¶ciæ
Bestia nr1 Koparka: Wbija siê w ziemiê z ogromn± z³o¶ci± nastêpnie gdy jest pod Michimoto wyskakuje z Yuuki Zettai Suiton Rasengan i uderza w plecy a woda trafia do p³uc i przeciwnik topi siê. Nastêpnie bestia wraca do podziemi.
Bestia nr2 Motylu¶: Gdy wyskakuje z klatki odrazu stosuje Yuuki Zettai Kiomoto's Bomb , robi to przed atakiem bestii nr1
gdy ta bestia koñczy bestia nr1 zaczyna.
Bestia nr3 Fuuuuuuuton: Jako ¿e ta bestia równierz ma skrzyd³a stosuje Baku Suishouha co powinno spowodowaæ zalanie terenu i Michimoto jest pod wod± podobnie jak moje bestia nr1 która jest ju¿ po ataku.
Bestia nr4 Rai: Widz±c ¿e woda zalewa otoczenie zlatuje na dó³ ( ona te¿ ma skrzyd³a ) wykonujê Gufutenkê co mocno naelektryzuje wodê wiêc Michimoto jest ju¿ niezdolny do walki powinien byæ martwy 4 razy ale regó³y dorum tego zabraniaj±.
Ja ( je¿eli te¿ mogê wyj¶æ ): Dok³adam 2x Yuuki Zettai kiomoto's bomb ( po atakach bestii ) i MIchimoto chod¼by nie wiem co siê sta³o powinien przegraæ.
Po wszystkim moje bestie podlatuj± do klatki z wyj±tkiem kopareczki i albo j± rozbijaj± albo odrazu wracaj± do mojego cia³a w postaci Hogou Kemono Isshohada.
I ponownie ³ykam trzy pigó³ki z krwi± [ chakra full]
// dodam ¿e napisa³em w poprzednim po¶cie wrazie ataku odlatujê w bok jak niby mnie ta klatka z³apa³a jak mia³em szybko¶æ 220? //
D³ugo chyba nie muszê mówiæ co siê sta³o...wygra³ Kiomoto....
+ 10Pch + 1 do rozdysponowania na Si³ê/zrêczno¶æ/celno¶æ/szybko¶æ
Dziêkuje za walke
Michi....1.5 tyogdnia bez walk , misji itd.
Moja bestia która by³a pod wod± wy³owi³a Michimoto...
i gdy ja go chwyci³em by³ nieprzytomny bestia wróci³a do mojego cia³a a ja dezaktywowa³em wszelkie techniki.
- Kuchiyose no Jutsu - powiedzia³em i przyby³ mój smok.
- Ebenezer lecimy z tym oto delikwentem do Kumo potorturujemy go troszkê. - powiedzia³em a mój summon u¶miechn± siê tylko.
Wsiad³em trzymaj±c nieprzytomnego Michimoto i odlecieli¶my.
<nie ma mnie i michimoto> rezydencja raikage -> lochy
Szed³em wolnym krokiem przez las.Co jaki¶ czas s³ysza³em odg³osy zwierz±t które zamieszkiwa³y ten mroczny las.Znikn±³em w g³êbinach lasu.
NMM
Bieg³em mrocznym lasem na grzbiecie bia³ego geparda.Biegn±c rozgl±da³em siê za jak±¶ chatk±.Na skraju lasu dostrzeg³em jak±¶ star± chatkê.Uda³em siê w jej kierunku.
NMM
Ponownie szed³em mrocznym lasem który prowadzi³ do lasów w KumoGakure gdzie le¿a³a siedziba organizacji do której aktualnie nale¿ê.Szed³em lasem [cenzura] siê w odg³osy zwierz±t zamieszkuj±cych to miejsce.Znik³em w gêstwinach lasu.
NMM
Przez las sz³a zakapturzona postaæ. Wiatr pogwizdywa³ w ubit± ¶cie¿kê w¶ród krzaków o¶wietle³ jednynie s³aby blask ksiê¿yca. Tajemnicza postaæ stane³a i rozejrza³a siê woko³o. Natêpnie ruszy³a ponownie w troszkê innym kierunku. NMM
Klon Keishiego szybkim wprawnym ruchem przemieszcza³ siê przez las... Nie mia³ on dla niego ¿adnych tajemnic... W koñcu tyle lat mieszka³ w tej okolicy... Zmierzal w kierunku Kumo... {NMK}
Pojawi³em siê w mrocznym lesie na rêkach jednego z klonów.Pozosta³e klony sz³y obok mnie ze saszetkami przepe³nionymi z³otem.W pewnym momencie klony znik³y a ja wraz z 3 woreczkami z³ota upad³em na ziemiê.Czy¿bym ja umiera³!?Tak ja umieram!Le¿±c na ziemi traci³em kontakt ze ¶wiatem wiedzia³em ¿e to mój koniec ¿e umrê po¶ród mroku.Stara³em siê nie zamykaæ oczu jednak to by³o strasznie trudne.Na ziemi powsta³ bardzo du¿a ka³u¿a krwi która wyp³ynê³a z mojej rany nad podbrzuszu a ja le¿a³em w jej ¶rodku.
Z³apa³em Hyugê którego zauwa¿y³em przez przypadek. Przywo³a³em tygrysa i który da³ mu trochê tygrysiego leku. Powiedzia³em do summona:
-Chod¼ lecimy do KNH.
<NMN>mnie i Hyugi oraz summona
W powietrzu znik±d pojawi³ siê bia³y ptak o sporych rozmiarach.Na jego grzbiecie siedzia³ ch³opak z charakterystycznie bia³ymi oczyma.Nie trudno zgadn±æ ¿e lecieli oni w stronê Konohy.Podczas lotu ch³opak spogl±da³ na ziemiê jakby czego¶ szuka³.I pomy¶leæ ¿e tu mog³em po¿egnaæ siê ze ¶wiatem.Zarówno jak i ptak tak jak i jego pasa¿er znikli z widoku.
Cz³onek rady wioski przemierza³ las w nadziei ¿ enic go tutaj nie schwyta, ³±cz±c koniec z koñcem stwierdzi³ ¿e wola³ by dotrzeæ do Konoha w ca³o¶ci ani¿eli mia³o by siê to ostatecznie wydarzyæ w czê¶ciach.
NMM
Wchodz±c do puszczy poczu³em lêk, lecz gdy przypomnia³em sobie tego ma³ego ch³opca prosz±cego mnie o pomoc postanowi³em odrazu wytropiæ i zabiæ pojedyñczo wilki. Musia³em wymy¶liæ jaki¶ plan na to jak wytropiæ sze¶æ wilków tak, aby one nie zabi³y mnie. Pomy¶la³em sobie jakbym znalaz³ pare zaj±ców i zabite wystawi³ je jako przynête a ja przyczajony na drzewie oczekiwa³ bym na odpowiedni moment by zaatakowaæ. Zacz±³em poszukiwania zaj±ców lecz te by³y równie nieuchwytne jak same wilki wiêc porobi³em ró¿ne pu³apki np. g³êbokie dziury w ziemi przykryte ma³ymi patykami i li¶æmi oraz kunaie powbijanie w ziemie ostrzem do góry delikatnie przykryte le¶n± ¶ciu³k±. By³y na tyle dobrze zrobione, ¿ê na rezultaty nie trzeba by³o d³ugo czekaæ. Ju¿ po 10 minutach w pu³apkê z kunajami da³ nabraæ siê zaj±czek. Gdy tylko ten zatrzyma³ siê na ostrzach mych kunai natychmiast sci±gno³em go z nich i zrobi³em kolejn± pu³apkê na te w¶ciek³e wilki. Po³o¿y³em zaj±czka na ziemi i zrobi³em do¶æ wysok± ¶ciane z mych ko¶ci które uniemo¿liwia³y ucieczke na pó³noc i zachód wiêc wilk móg³ atakowaæ tylko z dwóch stron. ten plan te¿ szybko zaowocowa³ bo po 45 minutach uda³o mi siê zabiæ pierwszego wilka. Wiem, ¿ê nie powinno chwaliæ dnia przed zachodem ale by³o tak dobrze po 2 godzinach mia³em ju¿ 1 wilka. Lecz tak jak my¶la³em potem ju¿ by³o tylko lepiej kolejne zaj±ce i kolejne tego typu pu³apki na wilki tylko, ¿e teraz musia³em czekaæ d³u¿ej lecz me plony sta³y siê bardziej owocne. Siedz±c na drzewie us³ysza³em wyk wilka, po cichu zszed³em z drzewa i zaczê³em pod±¿aæ w strone tego dzwiêku. Stara³em siê byæ nie zauwa¿onym wiêc nie mog³em pozwoliæ sobie na jakikolwiek b³±d. Wilki to zwierzêta obdarzone niesamowitym s³uchem wiêc musia³em byæ naprawdê cicho. Los chcia³, ¿e spotka³em parkê wilków. Nie zastanawia³em siê d³ugo wyci±gn±³em dwa kunaie i jednym perfekcyjnym ruchem zabi³em oba wilki. Dla pewno¶ci wystrzeli³em jeszcze pare ko¶ci w ich strone. "Na pewno nie ¿yj±" pomy¶l±³em i chc±c sprawdziæ czy to prawda zbli¿y³em siê do jednego z wilków a ten ostatkami si³ ugryz³ mnie w rêkê. Gdy tylko jego zêby zamoczy³y siê w mojej rêec nie my¶la³em za d³ugo i dróg± rêk± uderzy³em wilka w pysk i ten zdech³. By zatamowaæ krwawienie zerwa³em sobie kawa³ek ubrania i mocno swi±ca³em rêke 10 cm przed ran±. Musia³em zatamowaæ krew mimo, ¿e wilk by³ umieraj±cy to naprawde rane zrobi³ g³êbok±. Po opatrzeniu rany podnios³em dwa zdech³e wilki, wsadzi³em je pod pachê i zaczê³em biec do miejsca gdzie od³o¿y³em pierwszego wilka. "Maj±c ju¿ trzy wilki by³em ju¿ w po³owie drogi do sukcesu" pomy¶la³em w drodze powrotnej. Gdy dotar³em na miejscê w mojej pu³apce by³ ju¿ jeden wilk i w dodatku jeszcze ¿y³. Od³o¿y³em martwe zwierzêta i zaatakowa³em tamtego wilka z dystansu rzucaj±c w niego 2 shurikenami i 4 ko¶æmi. Nie by³o szans by jeszcze ¿y³ "nie pope³nie tego samego b³êdu" pomy¶la³em sobie i podchodz±c do wilka by³em przygotowany na atak lecz ten ju¿ by³ martwy. To ju¿ 4 wilk wiêc zosta³o mi do zabici tylko dwa wilki i mia³em na to jeszcze mnustwo czasu. My¶l±c, ¿e z reszt± wilków bêdzie równie ³atwo postanowi³em zanie¶æ zw³oki swoich celów do w³asnego mieszkania. Zaje³o mi to pó³torej godziny. Po powrocie do lasu sprawdzi³em dok³adnie wszystkie pu³apki. ¯adna z nich nie by³a pe³na wszystkie puste, nie mog³em w to uwierzyæ ale "co¿", powiedzia³em sobie "Life is brutal"... Musia³em zmieniæ miejsce polowañ to miejsce by³o zalane krwi± wiêc, zwierze tu ju¿ nie przyjdzie.
Powoli bez po¶piechu zaczê³em przechadzaæ siê po lesie w poszukiwaniu wilków lub jakiego¶ tropu, który pomóg³ by mi w znalezieniu jednego z tych zwierz±t. Po godzinie spacerowania po mrocznym lesie znalaz³em co¶ co przypomina³o legowisko wilków. Po chwili namys³u postanowi³em wej¶æ na pobliskie drzewo i czekaæ na wilka. Ku memu zaskoczeniu zamiast jednego wilki w moj± stronê zmierza³a ca³a wataha tych zwierz±t, która liczy³ 5 wilków. By³em mi³o zaskoczony i postanowi³em oddaliæ siê trochê by mnie nie wyczu³y i obserwowaæ je z daleka."Gdy tylko zasn± ja zaatakuje je swoim Hokkotsu no Yaiba b³yskawicznie zabijaj±c je poprzez przebicie serca ko¶ci±. I tak te¿ zrobi³em gdy tylko zwietrzêta usnê³y ja u¿y³em Hokkotsu no Yaiba i po 2 sekundach by³o po wszystkim gdy¿ ten atak jest niesamowicie szybki. Po udanym ataku by³em z siebie strasznie dumny zamiast 6 wilków ch³opczyk dostanie 9. Bêdzie napewno zadowolony. Chwyci³em wszystkie zwierzêta i postanowi³em wróciæ do mieszkania. Po godzinie biegu uda³o mnie siê wydostaæ z lasu i wróciæ do domu.
Nagle w mrocznym lesie pojawi³ siê ch³opak.Bieg³ on miêdzy drzewami i wyra¼nie zwalnia³.W pewnym momencie zatrzyma³ siê i opar³ plecami o drzewo.Mo¿e i szybko¶æ wzros³a jednak moja forma nadal jest kiepska muszê popracowaæCh³opak zsun±³ siê nadó³ i le¿a³ w takiej pozycji odpoczywaj±c.Patrzy³ siê na przód jednak ¿e w lesie by³o ciemno za du¿o nie widzia³.W pewnym momencie siêgn±³ kunaja i zacz±³ siê nim bawiæ.
Na kamieniu zobaczy³e¶ ch³opaka mia³ oko³o 17 lat na plecach olbrzymi miecz...
jego twarz zas³oniêta by³a chustk± w kolorze czarnym....
Ch³opak nie zwraca³ na ciebie uwagi wygl±da³ na wycieñczonego i bi³a od niego demoniczna chakra...
ty poczu³e¶ mimowolnie chêæ panicznej ucieczki od której siê z trudem powstrzyma³e¶...
Wsta³em jednak poczu³em ¿e moje ruchy s± parali¿owane strachem.By³o to dziwne uczucie którego chyba jeszcze nie czu³em.Do g³owy wpad³a mi my¶l ¿e to jest w³a¶nie ¶mieræ która przychodzi po ludzi.Moj± hipotezê podkre¶la³ miecz który by³ jak kosa ¶mierci któr± wykonywa³ siê wyrok jednym ciêciem.Z trudem wydusi³em s³owa:
-Kimmm...jjjjessste¶¶¶-rzek³em i otar³em czo³o z potu -Czymmm jjjjessste¶¶¶-doda³em po chwili i by³em gotowy do ucieczki
Zaleg³a chwila ciszy...do¶æ krêpuj±cej...
Hideki bo w istocie to by³ hideki spojrza³ na ch³opaka który wyrwa³ go z rozmy¶lañ o tym czego siê dzi¶ dowiedzia³
-Czego chcesz-zapyta³ s³abym g³osem jego oczojebne zielone oczy b³ysnê³y w ciemno¶ci....
Shadow sta³ jak wryty lecz nagle w jego g³owie znów pojawi³ siê obraz zabójcy jego rodziców.Przesta³ siê trz±¶æ i spowa¿nia³ po czym wykrzycza³:
-Nie nie zabierzesz mnie st±d,nie teraz,nie puki ¿yje on-ca³y w¶ciek³y spojrza³em na mê¿czyznê swoimi oczami wê¿a po czym chwyci³em pewnie kunaja i by³em gotowy stan±æ oko w oko z tym kim¶.Nie aktywowa³em ¿adnych jutsu poniewa¿ tak naprawdê nie chcia³em siê z tym kim¶ biæ bo czu³em ¿e nie mam szans.
Hideki b³yskawicznie zdj±³ miecz i przystawi³ go do gard³a przeciwnikowi...
Jednak trzyma³ go tak chwilê a miecz opad³ na ziemiê a Hideki zacz±³ zwijaæ siê z bólu...
By³ teraz prawie nieprzytomny....
Zaskoczony tym z jak± szybko¶æ mój chyba przeciwnik pojawi³ siê obok mnie sta³em jak wryty.Po chwili zobaczy³em ¿e nieznajomemu co¶ jest.Zabiæ?Oszczêdziæ?Boryka³em siê z takimi my¶lami nie wiedz±c co mam zrobiæ.Po d³ugiej chwili milczenia podnios³em do góry kunaja i wygl±da³o to jakbym chcia³ zabiæ tego kogo¶ jednak schowa³em broñ i spyta³em czy by mu nie pomóc czasami?
Le¿±c na ziemi i widz±c ruch rêk± Hideki tylko siê za¶mia³...
I tak by¶ mnie nie zabi³...ON by ci nie pozwoli³.....-powiedzia³....
kiedy schowa³e¶ kunaj....zacz±³ próbowaæ wstaæ co nie sz³o mu najlepiej....
Pomog³em wstaæ tej emanuj±cej dziwn± czakr± osobie po czym usiad³em na przeciwko niej mówi±c:
-Jestem Shadow z YukiGakure.A ty kim jeste¶?-powiedzia³em do nieznajomego po czym czeka³em na odpowied¼ z niecierpliwo¶ci± nie wiedz±c kim jest on lub raczej czym.Jeszcze zanim mê¿czyzna zdo³a³ mi odpowiedzieæ spyta³em siê:
-Co mia³e¶ na my¶li mówi±c on?-zada³em drugie nurtuj±ce mnie pytanie
Ehhhh....a co mi tam....-mrukn±³em do siebie ods³aniaj±c blad± twarz która jak do tej pory by³a zas³oniêta czarn± chustk±...
-Jestem Hideki...powiedzia³em a po chwili doda³em...-on...on jest wszêdzie....na pewno czujesz jego chake...powiedzia³ ¿e nie pozwoli nikomu mnie zabiæ pod warunkiem ¿e i ja bêdê robi³ wszystko ¿eby nie zginaæ....
Shadow nadal nie wiedzia³ kim jest "on".Próbowa³ wywnioskowaæ co¶ z tego co powiedzia³ Hideki jednak nie mog±c odgadn±æ kim jest on da³ sobie z tym spokój i zapyta³ wprost:
-Kim jest "on".Nadal nie odpowiedzia³e¶ na moje pytanie.-po tych s³owach oczy wê¿a ch³opaka spojrza³y siê w oczy Hidekiego które co¶ ukrywa³y.
Po dog³êbnej analizie wygl±du twarzy Hidekiego stwierdzi³e¶ ze jaskrawo zielone oczy w porównaniu z blad± cer± i zielonkaw± po¶wiat± bior±c± siê nie wiadomo sk±d...Takie po³±czenie by³o osza³amiaj±co a gdzie¶ w oddali zawy³ wilk....
w oczach Hidekiego dostrzeg³e¶ demona...4-ogoniastego soku, nie usia³e¶ pytaæ wiedzia³e¶ ju¿ kim jest ON...
Ch³opak mia³ mieszane uczucia.Z jednej strony czu³ lêk przed potêg± demona jednak z drugiej podziw dla jego mocy.Jednak jedno by³o faktem Shadow my¶la³ ¿e opowie¶æ o Soku i innych demonach jest tylko mitem a tu okazuje siê ¿e to prawda.Ch³opak spojrza³ siê na miecz po czym zada³ kolejne pytanie:
-Co to za miecz?Nie wygl±da mi na zwyk³y-rzek³ do mê¿czyzny
-To zwyk³y miecz...tyle tylko ¿e wykonany z ko¶ci potrafi siê wyd³u¿yæ o oko³o 30 cm...-w tym momencie miecz le¿±cy na ziemi wyd³u¿y³ siê -i nawet je¶li siê zniszczy to nic mi nie jest...
teraz Hideki musia³ siê wysiliæ...podniós³ miecz i z³ama³ go na pó³...odrzucaj±c koñcówkê z ostrzem a zostawiaj±c rêkoje¶æ...jednak po chwili miecz "odrós³"
Hideki sam nie wiedzia³ czemu to mówi nieznajomemu poczu³ jednak jak±¶ wiê¼ ³±cz±c± ich...
Tak samo jak Hideki i Shadow poczu³ co¶ do mê¿czyzny.Nie wiedzia³ czemu ale dobrze czu³ siê w jego otoczeniu i móg³ siê otworzyæ na niego choæ od federalnej nocy w jego domu by³ osob± cich± i ma³omówn±.Ch³opak rzuci³ kolejne pytanie do Hidekiego:
-Nale¿ysz do jakiej¶ wioski?-po tych s³owach czeka³ na odpowied¼
Hmmm..Kiedy¶ nale¿a³em...
Urodzi³em siê w Kiri i mieszka³em tam przez 16 lat....kiedy moi rodzice zostali zamordowani ja przysi±g³em zemstê...
Nie wiem kto to zrobi³ ale kiedy¶ go odnajdê...
Wtedy odszed³em z wioski....
Zamieszka³em w taki gdzie obci±³em na jaki¶ czas fotel w³adcy wioski...
Nie potrafi³em usiedzieæ jednak w miejscu wiêc zebra³em kilku wiernych towarzyszy i za³o¿y³em organizacjê...
By³a to tajna organizacja o celach najemniczo-rozbójniczych jednak prawdziwym celem by³o odnalezienie zabójców moich rodziców.... Jednak jedna osoba zdradzi³a nas i dosz³o do wewnêtrznych sporów...
jednak maj±c wa¿niejsze sprawy na g³owie wyruszy³em w samotn± podró¿ gdzie zosta³em schwytany w pu³apkê i przez ponad 2 miesi±ce torturowany kiedy po 2 miesi±cach katuszy uda³o mi siê jakim¶ cudem uciec schroni³em siê w Kusie...
gdzie rz±dzi teraz osoba która zdradzi³a organizacjê....jednak wtedy tego jeszcze nie wiedzia³em
Kiedy ju¿ zregenerowa³em si³y na jednej z licznych podró¿y natrafi³em na opuszczon± siedzibê mistycznej organizacji z kiri...
Jako tako tam uprz±tn±³em i zaczynam zbieraæ cz³onków ¿eby odbudowaæ organizacjê jednak je¶li chodzi o siedzibê...
Zauwa¿y³em ¿e zadziwiaj±co du¿o osób wie o jej po³o¿eniu co rodzi kolejne komplikacje...
Ale wracaj±c do mojej Historii...
Dzi¶ w kiri pewien Anbus wrêczy³ mi jaki¶ dziwny pakunek a nastêpnie zaatakowa³o mnie kilku cz³onków ZZWS[NPC] którzy zginêli jednak ten przedmiot obudzi³ we mnie demona który podczas tortur ukry³ siê wewn±trz mnie razem z moimi wspomnieniami...
to chyba ju¿ wszystko-powiedzia³em zdziwiony swoj± gadatliwo¶ci± gdy¿ zazwyczaj nic nie mówiê...
-Jak ju¿ mówi³em urodzi³em siê w YukiGakure i tam siê wychowa³em.¯y³em spokojnie w rodzinie pe³nej mi³o¶ci.Jednak nasz spokój zak³óci³ pewien incydent który sta³ siê pewnej nocy a mianowicie do domu w³ama³ siê shinobi który na moich oczach zamordowa³ moich rodziców a mnie samego oszczêdzi³ dla zabawy.Od tamtej chwili ¿y³em tylko zemst±.Trenowa³em jak tylko mog³em aby staæ siê silniejszym a¿ do teraz-skoñczy³em zaskoczony tym ¿e wiele mnie ³±czy z Hidekim
Popatrzy³em na Niego przez chwilê...
Przyda³ by mi siê w organizacji kto¶ tak zdeterminowany jak ty i jednocze¶nie tak podobny do mnie-powiedzia³em zak³adaj±c miecz na plecy
Wiêc jak...idziesz-zapyta³em z trudem wstaj±c...
Zaskoczony propozycj± równie¿ wsta³em i stan±³em w miejscu.Spojrza³em siê na odchodz±cego mê¿czyznê po czym do³±czy³em do niego u¶miechaj±c siê.Id±c w milczeniu rzek³em:
-Do³±czê do tej organizacji-powiedzia³em stanowczo -Jak nazywa siê ów organizacja i ilu cz³onków sobie liczy oraz czy ka¿dy ma tak fajny miecz jak ty?-doda³em szereg pytañ id±c przy boku Hidekiego.
Hmmm
7MM jednak poprawna nazwa brzmi Seven Mist of Sword[jak ¼le napisa³em sorka]
Liczy jak nazwa 7 cz³onków...przynajmniej powinna obecnie wliczaj±c ciebie jest nas 4
A co do miecza ka¿dy sam wykuwa swój miecz i mo¿e wygl±daæ dowolnie...
no prawie ka¿dy wykuwa...jestem jedynym który nie posiada wykutego miecza...zosta³ on uformowany z moich w³asnych ko¶ci wiêc do póki ja ¿yjê miecza nie da siê zniszczyæ gdy¿ siê odbuduje jednak¿e po mojej ¶mieci miecz zmieni siê w proch...
powiedzia³em i ruszy³em przed siebie
nmm
U¶miechn±³em siê na my¶l ¿e bêdê posiada³ swój w³asny miecz.Bez wahania ruszy³em za mê¿czyzn± po drodze rozmy¶laj±c jaki by tu stworzyæ miecz.W mojej g³owie tworzy³y siê szkice mieczów jednak nie mog³em znale¼æ tego prawdziwego którym móg³bym siê pos³ugiwaæ w walce.Znikn±³em za górk± ci±gle my¶l±c o mieczu który mam zamiar wykuæ je¿eli dam radê.
NMM
Ch³opak bieg³ drog± jednak tym razem sam.W pewnej chwili zatrzyma³ siê i zobaczy³ w oddali ogromny budynek.Co to?Zaciekawiony co tam jest lub kto pobieg³ co si³ w nogach.
NMM
Jecha³am w miarê spokojnym galopem. Ba³am sie strasznie o zdrowie Tano-kun.
- Wytrzymaj..jeste¶my blisko - powiedzia³am do Niego i do siebie
Ruszyli¶my dalej
< NMN>
Wkroczy³em do mrocznego lasu. By³o tutaj bardzo du¿o drzew, przez co promienie s³oneczne nie mog³y siê przedostaæ przez nak³adaj±ce siê konary. W³a¶nie dlatego by³o tutaj zazwyczaj bardzo ciemno, poniewa¿ s³oñce tutaj nie dociera³o. Jednak by³o wszystko widaæ. Ten nas nosi³ nazwê mroczny nie tylko ze wzglêdu na brak ¶wiat³a ale te¿ ze wzglêdu na dziwne rzeczy ,które tutaj siê wydarzaj±. Wed³ug plotek osoba ,która raz siê zag³êbi w lesie to ju¿ z niego nie powróci. wielu ju¿ tak zaginê³o i nigdy ich nie odszukano. Kabuto u¶miechn±³ siê ,gdy mu to siê przypomina³o, poniewa¿ w³a¶nie tutaj porywa³ ludzi razem z Orochimaru do swoich eksperymentów. Zacz±³ i¶æ ¶cie¿k± , rozgl±da³ siê po okolicy. My¶la³ o dzisiejszym bardzo udanym dniu i torturach dzieciaka, by³ bardzo zadowolony ze swojego rezultatu. Do tego znalaz³ jeszcze bardzo wa¿ne dokumenty, które mu siê na pewno przydadz±.
Nagle zza siebie us³ysza³e¶ dziwny g³os , cz³owieka , jakby ³owcy g³ów:
-Kabuto Yakushi jak mnie oczy nie myl±. Proszê co nam siê tu trafi³o ¶wietny , ³owca do tego zadania. Potrzebujê 3 ¶wie¿ych Geninków z byle jakiej wioski dostarczy³by¶ ich do mnie?? Nagroda pieniê¿na 200y za g³owê , ale maj± byæ ¿ywi , wtedy dam 250. Potrzebuje ich do prywatnych badañ mam nadziejê , ze Ci siê uda ich tu donie¶æ pojedynczo. Powodzenia i wróæ tu ³owco - Nagle g³os ucich³ pozosta³o Ci tylko wykonaæ zadanie.
/3 Geninów playerów , ¿yczê powodzenia //
Po wypowiedzi ³owcy g³ów u¶miechn±³em siê. " Szkoda, ¿e Ciê nie znam... Nie p³aci najlepiej, ale ¼le te¿ nie jest.. Na razie i tak nie mam nic do roboty. Orochimaru nie zleci³ mi ¿adnego zadania, wiêc mogê siê tym zaj±c. Przyda mi siê odrobina rozrywki, na szczê¶cie nie muszê szukaæ w konkretnej wiosce, to jest plus. Mogê szukaæ w ka¿dej ,jakiej tylko sobie zapragnê. Kto by pomy¶la³, ¿e spotka mnie taka niespodzianka w takim miejscu... ". Kabuto chrupn±³ karkiem w prawo ,a potem w lewo. Poprawi³ swoje okulary i ruszy³ z powrotem w stronê wyj¶cia, droga któr± przyszed³. Wracaj±c kopn±³ sobie jaki¶ kamyczek, tak od niechcenia. Ruszy³ w nieznanym kierunku. <NMM>
Wbieg³em do mrocznego lasu. Nabarku mia³em nieprzytomnego Armura, sam wygl±da³em identycznie jak On. Zatrzyma³em siê w miejscu, gdzie ostatni raz s³ysza³em mê¿czyznê, a potem powiedzia³em:
- Hej £owco! Mam dla ciebie podarunek, ¶wie¿e miêsko prosto z Konohy! Ch³opak jest z Yuki. - Po tej wypowiedzi czeka³em a¿ pojawi siê dany tropiciel, a gdy to zrobi³ to kontynuowa³em
- Nie martw siê moim widokiem, g³os mój poznajesz. Przybra³em jego postaæ, by mnie nie nikt nie rozpozna³. - Po³o¿y³em cia³o na ziemie - Dzieciak ¿yje wiêc nale¿y mi siê 250 Yen zap³aty. wiedzia³ ,¿e taki typkom nie mo¿na ufaæ , wiêc by³ przygotowany od razu do unikniêcia b±d¼ sparowania niespodziewanego ataku. Gdybym jednak otrzyma³ nale¿yte pieni±dze, to zadaje mu ostatnie pytanie:
- Do jakich eksperymentów s± Ci potrzebni ci trzej genini? - Zapyta³em z zaciekawieniem czekaj±c na odpowied¼. Poprawi³em swoje okulary.
Go¶c wyszed³ , by³ zakapturzony , nawet nie wyczu³e¶ jego chakry. Po protu za³ Ci 250 Y w banknotach i wzi±³ Armura na barki. Jego g³os by³ smêtny i mówi³ do Ciebie jakby¶ by³ g³upi :
-Wiesz , ¿e nie dzieli siê eksperymentami i wiedz± o nich z innymi. Ty to powiniene¶ doskonale wiedzieæ. Ca³kiem niez³y ten twój kamufla¿ , przyznam , ze nawet bardzo dobry. I tak pozyskujesz moje ma³e dzieci Cieszê siê , ze Ciê zatrudni³em. - Po tych s³owach go¶æ znikn±³ w ciemnym lesie. Przy okazji dodaj sobie 3 do stat i 10 do Pch.
W sumie nie obchodzi³o mnie co z nimi zrobi. Ale jednak by³em lekko ciekawy. Zap³atê otrzyma³em ,wiêc jeden z g³owy. W³o¿y³em pieni±dze do kieszeni. Nie spodoba³ mi siê ton jaki do mnie mówi³, ale na jego miejscu te¿ bym nie zdradza³ swoich zamiarów. Spojrza³em na swoje nowe cia³o. Nie by³o z³e. Chrupn±³em ko¶æmi ,a potem zastanowi³em siê gdzie by dalej rozpocz±æ swoje poszukiwania. Po krótkim namy¶le postanowi³em poszukaæ w miejscach gdzie ludzie najrzadziej przychodz±. Musz± to byæ miejsca opustosza³e, by nikt nie zauwa¿y³ jak porywam kolejn± ofiarê. Zaczajê siê w jakim¶ miejscu i bêdê czeka³. Po obmy¶leniu strategii ruszy³em w drogê. <NMM>
Wkroczy³em ju¿ spokojnym krokiem do mrocznego i z³ego miejsca. Tym razem bardzo ostro¿nie st±pa³em, staraj±c siê ,by nie zostawiæ za sob± ¿adnych ¶ladów. Wiedzia³em, ¿e zawsze pozostaje jaka¶ poszlaka, ale dziêki temu manewrowi, zamiast trwaæ powiedzmy dwa dni, to bêdzie tylko mo¿na wyczuæ moj± obecno¶æ i mnie wytropiæ w czasie jednej doby. dotar³em po jakim¶ czasie na miejsce spotkania ponownie. Postawi³em cia³o Zuki na ziemi. Wygl±da³em jak Armur, wiêc ³owca powinien domy¶liæ siê ,¿e to ja. Jednak dla upewnienia powiedzia³em:
- Przyby³em! Poka¿ siê! Mam dla ciebie kolejny obiekt do eksperymentów! Tym razem zajê³o mi to dwa dni i do tego nie jest w za dobrym stanie. Tego mocno obi³em, dosta³ silny cios, na pewno szybko siê nie ocknie. Taka moja rada. Teraz pora na moj± zap³atê, wa¿ne ¿e ¿yje - Wyci±gn±³em d³oñ po pieni±dze. Jednak ¿ycie mnie nauczy³o, ¿e jedyn± osob± ,której mo¿esz ufaæ, to jeste¶ ty sam. Kieruj±c siê tym przekonaniem by³em od razu gotów do odskoku i parowania ka¿dego ciosu. W razie ciosu od najemnika, oddalam siê od niego 5 metrów i nak³adam na siebie kawarimi no jutsu. Przygotowujê sie do obrony.
I znowu us³ysza³e¶ tylko g³oze niszczonej ga³±zki , a ju¿ ³o
-Doskonale Kabuto , ¶wietnie. Jednak ten nie ma sprawnych r±k , nie bêdê mia³ czego ³amaæ wiec dostaniesz tylko 200Y . Znasz siê na robocie , za po³amanego nie ma tyle co za ca³ego. Mam nadzieje , ze siê nie obudzi , na 100% robi co¶ wa¿nego w za¶wiatach. Tak jeste¶ naprawdê dobry , plotki jednak czasem nie k³ami±. Teraz muszê znikaæ , nie mam zamiaru zmarnowaæ tu ca³ego dnia. - I tym razem znikn±³ w ciemni , lasu jednak zdawa³o Ci siê ¿e widzia³e¶ go d³u¿ej ni¿ ostatnim razem. Po prostu w pewnym momencie siê rozp³ywa³. Tobie pozosta³o wyruszyæ po ostatniego geninka.
Dopisz sobie 2 do stat i 10 do Pch
" Heh, tak my¶la³em.. bezu¿yteczne ¶cierwo.. 200 Yen... nie mogê narzekaæ..". W³o¿y³em pieni±dze do mojej sakwy. "Chyba pora zrobiæ sobie krótk± przerwê w ³apaniu. dawno nie odwiedza³em siedziby Sound Organisation. Czas by znowu tam zawitaæ i spytaæ siê mojego pana czy nie ma dla mnie jakiej¶ specjalnej misji. Mam nadziejê, ¿e nie bêdzie z³y. Z³o¶æ tego legendarnego Sannina nie zna granic. To zlecenie skoñczê w miêdzyczasie. Ciekawe co oznacza³o to jego znikniêcie... Hmm... Dobra nie ma co marnowaæ czasu". Rozci±gn±³em siê ,swój kark, rêce i tu³ów ,trochê mnie zmêczy³a ta wêdrówka z tym ciê¿arem. Po krótkiej rozgrzewce ruszy³em w stronê SO. <NMM>
Dodane po 10 godzinach 12 minutach:
Dotar³em do miejsca ,w którym mia³em otrzymaæ ostateczn± zap³atê. Wszed³em powoi do lasu. Anulowa³em swoj± technikê, obejrza³em siê za siebie, czy nikt mnie nie ¶ledzi³. Jak zwykle nie. Po³o¿y³em cia³o na ziemi, opar³em go o drzewo. Zawo³a³em:
- Masz tu ostatni k±sek. Ch³opak z Suny. Jak zwykle szybko ,oczywi¶cie znowu trochê bêdzie nieprzytomny. Mia³e¶ szczê¶cie, ¿e nam nie trafi³e¶. Tak wykonana perfekcyjnie robota. Mo¿e dostanê co¶ ekstra? Ka¿dy dzieciak jest z innej wioski. Wszyscy w prawie nienaruszonym stanie i do tego nieprzytomni. Wiêc jak bêdzie? - Zapyta³em siê i poprawi³em swoje okulary. By³em te¿ przygotowany do obrony, w razie jakiego¶ ataku.
Tym razem z nieba spad³ na Ciebie ³owca g³ów. Ustan± przy tobie i odebra³ cia³o , poda³ Ci w woreczku ca³± nagrodê , na razie nie wiesz ile. Po przeliczeniu wyjdzie Ci 750 Y , jednak co¶ tu siê nie zgadza. Gdy chcesz o tym powiedzeni ³owcy , ju¿ go tu nie ma , a Quizo trafia do niebytu , do nieba na 4 dni po czym z reszt± spada do piek³a dokoñczyæ swe zadanie. To miejsce jest tak samo puste , jak wtedy , gdy przyszed³e¶ tu pierwszy raz. . .
" Pojawia siê i znika ten ³owca... ju¿ zacz±³ mnie lekko wkurzaæ, w sumie wa¿ne ,¿e zap³aci³ i to nawet nie¼le. Teraz mogê zaj±c siê swoimi sprawami. Dziêki nim mam nowe twarze do wykorzystania. Zacz±³em spokojnie wracaæ do wyj¶cia. Rozgl±da³em siê ,podziwiaj±c to miejsce, pe³ne mroku i z³a." Pewnie Kidoumaru na mnie czeka przed siedzib±.. A to niech sobie poczeka jeszcze trochê..". Wyj±³em swój kunai zacz±³em siê nim bawiæ. Zacz±³em obracaæ nim wokó³ mojego palca. w pewnej chwili z³apa³em go i wykona³em szybkie ciêcie w okolicach krtani, jak gdyby sta³ przede mn± przeciwnik. "Dawno nie splami³ siê krwi±... Muszê to zmieniæ.. Od zabicia Musashiego tylko porywa³em. ". Wyszed³ z lasu i pod±¿y³ w stronê Sound Organisation. <NMM>
Obudzi³em siê w zupe³nie nie znanym mi miejscu. G³owa bola³a mnie jak nie wiem co... Ile ja by³em nieprzytomny? Co mi siê przydarzy³o? Zadawa³em sobie ci±gle te pytania... Sprawdzi³em czy nic mi nie zginê³o... Nie ca³y mój sprzêt by³ na miejscu... Usiad³em na ziemi i usi³owa³em sobie cokolwiek przypomnieæ...
Siwow³osy ch³opak uda³ siê do mrocznego lasu. To i tak jest przej¶cie do Konohy, wiêc musia³ przez to przebyæ. Spokojnie skaka³ sobie z jednego drzewa na drugie. Dotar³em ponownie do miejsca, gdzie kiedy¶ spotka³em owego ³owcê geninów. Zauwa¿y³em siedz±cego na ziemi ch³opaka, od razu domy¶li³em siê, ¿e to by³ jeden z porwanych dzieciaków. Postanowi³em siê przywitaæ z m³odzieñcem. Zeskoczy³em z pobliskiej ga³êzi i powiedzia³em, staj±c dziesiêæ metrów od Armura:
- Witaj, jak tam g³owa? -spyta³em wiedz±c, ¿e moje uderzenie mo¿e jeszcze mieæ skutki, w postaci bólu.
- Pamiêtasz mnie?- Zapyta³em zaciekawiony. Poprawi³em swoje okularki, skupi³em ca³y mój wzrok na shinobim. Patrzy³em na ka¿dy, nawet najmniejszy jego ruch. Czeka³em na reakcjê Yukijczyka.
-To TY... ! Czego ode mnie znów chcesz?
Na moim prawym przedramieniu pojawi³o siê kryszta³owe ostrze. By³em gotów do obrony tym razem nie mia³em zamiaru daæ siê zaskoczyæ.
-Dlaczego mnie wtedy og³uszy³e¶? I co¶ ty za jeden... Mów bo tym razem nie bêdziesz mia³ tyle szczê¶cia i zamieniê ciê w kryszta³ow± ozdobê...
Prawa rêka by³a gotowa do obrony za pomoc± kryszta³owego ostrza, lew± rêk± siêga³em po shurikeny do kieszonki...
- Po pierwsze , nie takim tonem smarkaczu - Jego twarz sta³a siê bardzo powa¿na. W oczach zap³onê³a ¿±dza krwi i ¶mierci. U¶miechn±³ siê demonicznie do ch³opaka i kontynuowa³:
- Jakbym chcia³ ciê zabiæ, to zrobi³bym ju¿ to dawno, mia³em ju¿ na to dwie szanse. Pierwsza, gdy ciê og³uszy³em, a druga teraz, gdy siedzia³e¶ na ziemi. Jednak tego nie zrobi³em, jak my¶lisz dlaczego..? - Przeczeka³em chwilkê, a potem powiedzia³em:
- Schowaj te swoje zabawki, poniewa¿ móg³bym Ciê zabiæ w mgnieniu oka. Czy nadal nie wiesz, ¿e nie masz ze mn± ¿adnych szans? ¯e jestem od Ciebie znacznie silniejszy? - Chrupa³em sobie karkiem w moj± lew± stronê. Spojrza³em na Armura, zmierzy³em go ch³odnym wzrokiem, by³o ono pozbawione wszelkich uczuæ, widaæ tylko by³o w nich ¶mieræ...
Westchn±³em tylko cicho po czym wsun±³em moje shurikeny z powrotem do kieszonki. Opu¶ci³em delikatnie rêce jednak na moim prawym przedramieniu nadal znajdowa³o siê kryszta³owe ostrze koloru szmaragdów. Lew± rêk± odgarn±³em bia³± grzywkê która spad³a mi na twarz gdy siê gwa³townie wcze¶niej podnios³em. Moje jadowicie zielone oczy nie mrugnê³y ani na moment. By³em z jednej strony bardzo zaintrygowany a z drugiej mia³em ochotê odwdziêczyæ siê mojemu oprawcy. Ciekawo¶æ jednak zwyciê¿y³a.
-No dobrze ju¿ dobrze, wiêc czego ode mnie chcesz? Masz jakie¶ imiê Panie? Czy wolisz byæ jakos tytu³owany i zachowaæ anonimowo¶æ. Jestem Armur z klanu Kishi, w³adców kryszta³u...
Teraz przeczesa³em lew± d³oni± moje d³ugie bia³e w³osy, nie robi³em ¿adnych pozorów zachowywa³em siê naturalnie o ile naturalne by³o dla mnie rozmawianie z kim¶ kto mnie wcze¶niej zaatakowa³. Normalnie zabi³ bym go bez wahania ale fakt i¿ jest ode mnie silniejszy przemawia³ mi do rozumu.
" Uspokoi³ siê i mnie pos³ucha³, to dobrze o nim ¶wiadczy. widaæ, ¿e ch³opak my¶li... Byæ mo¿e mi siê przyda taka osoba.. zobaczymy jak siê rozmowa potoczy..".
- Jestem Kabuto, z klanu Yakushi. Jestem obecnym liderem Sound Organisation. S³u¿ê wiernie mojemu panu, legendarnemu Sanninowi, Orochimaru. - Tutaj na chwilê siê zatrzyma³em, ¿eby zobaczyæ reakcjê dzieciaka na wypowiedzenie tego zdania, po czym dalej mówi³em:
- Jeszcze nie wiem czego od Ciebie chcê, jednak mogê Ci zapewniæ spe³nienie marzeñ. Mogê ci daæ si³ê i moc. Widzê w twoich oczach nienawi¶æ, widzê, ¿e jeste¶ inny. Umiesz zabijaæ i jeste¶ do tego zdolny. to mi siê podoba. - Podszed³em dwa kroki bli¿ej, nachyli³em siê lekko i zsun±³em swoje okulary na nos. Popatrzy³em teraz na Armura, wbija³em mój morderczy wzrok w jego twarz. Nastêpnie wsun±³em okulary z powrotem na miejsce i siê wyprostowa³em, mówi±c:
- I jak bêdzie ch³opaku...? Czy jeste¶ sk³onny staæ siê bezlitosnym zabójc±, który by³by mi bezgranicznie wierny? Wszystko po to, by uzyskaæ niewyobra¿aln± moc...? - Czeka³em teraz z u¶miechem na twarzy ,na odpowied¼ m³odzieñca.
-Lord Orochimaru powiadasz?
Na sam± my¶l o wê¿owym Panie przesz³y mnie ciarki chod¼ znam go tylko z nies³awnych legend o jego morderczych zdolno¶ciach... A wiêc to jego niewidzialna rêka, jego prawa d³oñ która nigdy nie wychodzi z ukrycia... Interesuj±ce...
-Nie mylisz siê co do mnie a by Ciê w tym utwierdziæ Panie powiem ci moj± krótk± mantrê, moj± drogê nindo...
Wzi±³em g³êbszy wdech po czym zacz±³em recytowaæ z pasj± i fanatyczn± nut± która oddawa³a moj± ukryt± wcze¶niej naturê...
-Wojna moj± Nimf±
Krew moim nektarem
¦mieræ mym przeznaczeniem
Orê¿ moim Panem
Krzyk ofiar m± muzyk±
Ich strach jest pragnieniem
Ból moj± mi³o¶ci±
Mord uzale¿nieniem...
Po wyg³oszeniu tych s³ów machn±³em rêk± w bok i moje ostrze z kryszta³u zniknê³o, pêk³o na ma³e kawa³eczki a te kawa³eczki na jeszcze drobniejsze a¿ zniknê³y ca³kowicie...
-Oddaje ci moje cia³o i duszê do dyspozycji, tak siê sk³ada ¿e potrzebujê mocy, jak powietrza... TAK bêdê Ci wiernie i oddanie s³u¿y³...
Mówi±c te s³owa ukl±k³em przed moim nowym mistrzem na prawe kolano i z³o¿y³em uk³on... Ju¿ mia³em w g³owie obraz "przygód" jakie mnie czeka³y z moim mentorem, wiedzia³em gdzie¶ pod¶wiadomie ¿e je¶li bêdê wierny i oddany to nagroda mnie nie minie a i byæ mo¿e zyskam co¶ wiêcej...
" Poeta... Ale jaki... kochaj±cy mordowaæ, zabijaæ, niszczyæ wszystko co jest na jego drodze, wszystko byle osi±gn±æ cel. Ale dobrze, tacy w³a¶nie mi siê najbardziej podobaj±, fanatyczni i wierni, gotowy wykonaæ ka¿de moje polecenie, byle spe³niæ swój zamiar ". Zauwa¿y³em jak ch³opak oddaje mi uk³on, nie spodziewa³em siê takiego rozwoju rozmowy. Powiedzia³em do m³odzieñca:
- Wstañ Armurze, widzê teraz, ¿e bêdziesz ca³kowicie mi oddany, wierny a¿ do ¶mierci. Jednak, by zas³u¿yæ na moje zaufanie, to bêdziesz musia³ przej¶æ jeden test. Chyba nie my¶la³e¶, ¿e tak ³atwo jest zaskarbiæ sobie moj± wdziêczno¶æ. Teraz wstañ z ziemi, zaraz wyruszamy. - Rozgl±dn±³em siê po ca³ym lesie. Spojrza³em czy nie ma czasem tutaj ¿adnych nieproszonych go¶ci. Po czym wyruszy³em w stronê siedziby Sound Organisation. <NMM>
-Oczywi¶cie Panie Kabuto, jak ¿e inaczej, twoje s³owo jest dla mnie rozkazem.
Ruszy³em za Kabuto sensei, najwidoczniej spodoba³ mu siê mój wiersz, muszê siê wykazaæ... Pod±¿a³em tu¿ za nim obserwuj±c czujnie otoczenie. Moje jadowicie zielone oczy nie przestawa³y ani na moment obserwowaæ okolicy. Las by³ do¶æ gêsty, poro¶niêty starymi dêbami jak i inn± ro¶linno¶ci±. Moje w³osy targane wiatrem lecia³y na wszystkie strony, a mój czarny p³aszcz zachowywa³ siê podobnie...
<nmm>
"Matko nie, nie umieraj, MATKO!"
- Co to by³o? Gdzie ja jestem? Aaa mój kark co siê w ogóle sta³o? O co tu chodzi? Bo¿e co za koszmar mia³em."
"Jezu co to by³o czujê siê jak bym wypi³ 4 flaszki"
Rozgl±dam siê na prawo i lewo
"Bo¿e wszêdzie las! Jak ja tego nienawidzê spaliæ by siê go przyda³o! Ale w sumie niez³a miejscówka na picie i ukrycie siê"
Kabuto wraca³ z Konohy i wybra³ drogê przez mroczny las. To by³ najlepszy pomys³, by³o tu zawsze ciemno i znajdowa³o siê pe³no kryjówek. Kabuto bardzo dobrze zna³ te miejsce. Ju¿ wiele razy tu bywa³. Zauwa¿y³em ch³opaka, którego wcze¶niej porwa³em. Le¿a³ na ziemi, próbuj±c wstaæ, postanowi³em siê przywitaæ z dzieciakiem. Zeskoczy³em z drzewa i powiedzia³em:
- Witaj, ponownie siê widzimy... Jak tam kark? Jeszcze boli? - Na twarzy pojawi³ siê ironiczny u¶mieszek. Poprawi³em swoje okulary i kontynuowa³em:
- Chyba nie masz zamiaru mnie atakowaæ? Wiesz, ¿e jestem od Ciebie silniejszy, wiêc nie warto i¶æ ju¿ na tamten ¶wiat... Jednak zmieni³em zdanie... Mam ochotê Ciê zabiæ smarkaczu, robaka takiego zgniatam w mgnieniu oka - Zacz±³em siê ¶miaæ, po czym doda³em:
- Je¿eli nie jeste¶ tchórzem, to zjaw siê na polach ry¿owych Beikoku. - Po tych s³owach znik³em z pola widzenia Qiuzo. <NMM>
"¯aden okularnik nie bêdzie mi grozi³! A tchórzem na pewno nie jestem! Niech no tylko go znajdê a mu dokopiê! Jak ja nienawidzê takich cwaniaczków jak on!"
Po kilku nie udanych próbach wstania na nogi w koñcu mu siê uda³o i uda³ siê za Kabuto na pola ry¿owe w Beikoku<NMM>
Szed³em sam nie wiedzia³em co mam robiæ musia³em siê podszkoliæ musia³em staæ siê silniejszy inaczej nic nie zdzia³am, wiedzia³em to a zarazem przera¿a³a mnie ta my¶l to dopiero pocz±tek a ju¿ tyle zleceñ muszê staæ siê silniejszy i to szybko....
Kabuto przyszed³ do mrocznego lasu. Mia³ teraz trochê na g³owie. Rozda³ polecenia swoim podw³adnym. Armur, MizuKage zdradzi³ Go i post±pi³ jak tchórz, za to zginie pewnego dnia. Tyle rzeczy m±ci³o jego umys³. Postanowi³ pochodziæ po lesie i go trochê pozwiedzaæ. Niby czêsto tutaj przychodzi³, ale nigdy nie zwraca³ uwagi na otoczenie. Teraz dok³adnie przyjrza³ siê ka¿demu detalowi. Spogl±da³ na drzewa, krzewy, ziemiê, trawê, mech ,zwierzêta hasaj±ce .Szed³ powoli, by wszystko dok³adnie zauwa¿yæ. Kr±¿y³ po lesie obserwuj±c. Po jakim¶ czasie postanowi³ udaæ siê z powrotem do siedziby. <NMM>
Szed³em sam nie wiedzia³em co mam robiæ musia³em siê podszkoliæ musia³em staæ siê silniejszy inaczej nic nie zdzia³am, wiedzia³em to a zarazem przera¿a³a mnie ta my¶l to dopiero pocz±tek a ju¿ tyle zleceñ muszê staæ siê silniejszy i to szybko....
Do Akki'ego podszed³ tajemniczy facet.
-Obserwujê Ciê od d³u¿szego czasu m³odzieñcu... wydajesz siê smakowit± ofiar± ... - powiedzia³ mê¿czyzna w starannie zakrywaj±cym jego twarz p³aszczu z du¿ym kapturem. Zbli¿a³ siê do Ciebie co raz to bli¿ej i bli¿ej. Co robisz ?
U¶miecham siê pod nosem po czym odwracam siê, plecami do mê¿czyzny szybko robiê pieczêcie od kawarami, nie wiedzia³em co planuje mê¿czyzna wola³em siê zabezpieczyæ. Nastêpnie odwracam siê z powrotem do mê¿czyzny, i mówiê.
- Smakowicie powiadasz - mój wzrok sta³ siê z³owrogi - Czego ode mnie chcesz cz³owieku, mów szybko bo nie mam czasu...- przygl±dam siê mê¿czy¼nie nie spuszczaj±c z niego nawet na chwile wzroku,ciekawi³a mnie jego relacja na mój niezbyt mi³y teks.
Zatrzyma³ siê nagle widz±c, ¿e sk³adasz jakie¶ pieczêcie. On siê kompletnie nie zna na tym gdy¿ jest stolarzem, a nie wojownikiem. Jest te¿ trochê ¶lepawy i wydawa³o mu siê, ¿e idzie za m³od± piêkn± dziewczyn±.
Los jest jednak okrutny i okaza³o siê po Twoim ju¿ prawie mêskim g³osie, ¿e do dziewczyny wiele Ci brakuje.
-Oh przepraszam - wyjêcza³ starzec. - Jeste¶ ninja ? Moja wnuczka te¿ uczy siê na ninja... - tutaj zacz±³ p³akaæ starzec bez ¿adnego ostrze¿enia.
- ... <szloch, szloch> a teraz jej ju¿ nie ma ... zabrali j± <szloch szloch>
Popatrzy³em na starca, rzadko mi siê to zdarza³o ale wyda³ mi siê osob± której warto pomóc a w momencie kiedy zacz±³ szlochaæ by³em ju¿ pewien ¿e chcê to zrobiæ, u¶miechn±³em siê lekko mój wzrok nie by³ ju¿ z³y lecz normalny.
- Przepraszam ale co siê sta³o - powiedzia³em spokojnie patrz±c na mê¿czyznê ale zachowuj±c ostro¿no¶æ - czemu pan p³acze.. - mówi³em dalej - mo¿e bêdê móg³ w czym¶ pomóc??
Penetrowa³em starca wzrokiem chocia¿ w g³êbi wiedzia³em ¿e to niepotrzebne ale to by³ mój nawyk, by³em dosyæ przezorny, mo¿e to ¼le ujête ale by³em do¶æ ostro¿ny moje ostatnie spotkanie z kabuto mnie czego¶ nauczy³o...
Starzec popatrzy³ na ch³opaka i zacz±³ powoli mówiæ...
-Gang Kaizena terroryzowa³ nasz± osadê. Pewnego dnia gdy przybyli i nie mieli¶my za co zap³aciæ haraczu to zabra³ moj± wnuczkê. - szlocha - jestem za to odpowiedzialny, obieca³em jej rodzicom opiekê nad ni±. Teraz to chcê tylko zemsty na nich... - powiedzia³ to i osun±³ siê na ziemie i rykn±³ wielkim p³aczem...
Podszed³em do starca, kucn±³em ko³o niego i z³apa³em go za ramie, dawno nie æwiczy³em a to by³a wy¶mienita okazja do tego. Popatrzy³em siê na niego przez chwilê po czym zacz±³em mówiæ.
- Opowiedz mi wszystko o tym gangu, gdzie jest ich kryjówka, kto nimi przewodzi, ilu ich jest i jak silni s±, chcê wiedzieæ wszystko je¶li mam ci pomóc - mówi³em - A i zapomnia³ bym ile lat ma twoja wnuczka - pyta³em nadal. Po tym ostatnim pytaniu patrzy³em na reakcjê mê¿czyzny...
Gdy po chwili nie zobaczy³em ¿adnej reakcji odszed³em.
<NMM>
Sz³am krêt± drog± przez mroczny las Brr ale tu ponuro. Rozgl±da³am siê czy przypadkiem nikt mnie nie ¶ledzi. Upewniwszy ¿e jestem sama ruszy³am do wioski.
<NMM>
Sz³am powolnym krokiem przez mroczny las chodz wcale taki nie by³. Pustymi oczami, pozbawionymi nadzieji patrzy³am przed siebie by po chwili usi±¶æ pod pierwszym leprzym drzewem. Gdy usiad³am, rêkemi obje³am nogi i spu¶ci³am wzrok "Wszystko straci³am, wszystko", ta my¶l kr±zy³a nonstop w mojej g³owie. Po chwili samotna ³a sp³yne³a po policzku i spad³a na ziemie. Siedzia³am tam skulona i czeka³am na jaki¶ cud.
Pod±¿a³em w kierunku Oto-Gakure. Jako, ¿e las jest jednym z najszybszych dróg do tej wioski postanowi³em, ¿e siê nim udam. Po drodze s³ucha³em ¶piewu ptaków, który dodawa³ klimat do tego mrocznego miejsca. Przyspieszy³em do Oto.
<NMM>
Xavier id±c ciemnym lasem w kierunku Oto pomy¶la³,,Musze przy¶pieszyæ je¿eli chce zd±¿yæ na czas ''.Jak tu mrocznie powiedzia³ cicho do siebie i równocze¶nie [cenzura] czy kto¶ siê nie zbli¿a.S³ysza³ bowiem ,¿e to niebezpieczna okolica.<NMM>
Przychodzê do lasu na trening razem z bia³ookim, do tego mrocznego miejsca... Nie jestem przyzwyczajony do takich warunków... pomy¶la³em wskakuj±c na pierwsze leprze drzewo. Czeka³em na Hyuuge, gdy rozgl±da³em siê po terenie...
Ca³y czas zamy¶lony, pod±¿a³em spokojnym krokiem za Orikimaru. Nagle zobaczy³em ¿e Ori-kun siê zatrzymuje, wiêc i ja zatrzyma³em siê niedaleko od niego. "Hm... to miejsce siê nada, jak ka¿de inne zreszt±." Zacz±³em siê rozci±gaæ.
-A wiêc jeste¶my na miejscu? -Zapyta³em siê Orikimaru, który rozgl±da³ siê jakby czego¶ wypatrywa³.
Mroczne , ciemne i straszne miejsce , w³a¶nie tu trafili¶cie. W pewnym momencie wiatr zawia³ ,a przywódca dru¿yny i ca³ego SO zatrzyma³ siê. Nagle us³yszeli¶cie szelest ga³êzi , automatycznie zwrócili¶cie siê w stronê , z której on dochodzi. Có¿ by³ to cz³owiek w kapturze , nagle stan±³ niedaleko was i przemówi³ , jakby by³ tu panem i w³adc± :
-Witajcie cz³onkowie , tajemniczej SO. Ju¿ kiedy¶ z wami wspó³pracowa³em , teraz znowu potrzebuje waszej pomocy. Ostatnio zagra¿a³o naszym szczytnym celom ANBU z Konohy tak donosi mój zwiad. Mam dla was pewn± misjê , która mo¿e was zainteresowaæ. Nagroda , bêdzie was i mnie godna. Wiêc jakie s± wsze pierwsze s³owa -Pomimo ,¿e nie znali¶cie mê¿czyzny , on mówi³ , jakby was doskonale zna³ . Wiedzia³ du¿o o SO , przynajmniej wynika³o to z tego co mówi³. By³ sojusznikiem czy wrogiem Tego nie wiedzieli¶cie , jednak by³ potencjalnym zleceniodawca , który twierdzi³ ,¿e ju¿ z wami wspó³pracowa³.
Jap.... kolejny zgred przeszkadza nam w treningu pomy¶la³em poczym spyta³em siê obcego Móg³by¶ powiedzieæ nam wiêcej szczegó³ów co do tego zlecenia?? Dla Smoker'a nie wa¿ne by³o czy wspó³pracuje z sojusznikiem czy wrogiem. Liczy³a siê tylko nagroda...
"No i tyle by³o z treningu... Jednak i to zadanie mog³o by byæ dobrym treningiem. W ka¿dym razie to jest decyzja Orikimaru." Podszed³em bli¿ej do tych dwojga po czym zacz±³em siê przygl±daæ owej dwójce, wyczekuj±c na decyzje Orikimaru.
//D£U¯SZE POSTY PISZCIE //
No wiec moi drodzy by³o tu ANBU. Elitarna organizacja z Konohy kr±¿y³a po waszych ¶wiêtych lasach i okolicy. sk±d ja to wiem có¿ mam swoje prywatne ¼ród³a , która was nie powinny obchodziæ. Jednak dla bezpieczeñstwa ogó³u postanowi³em was wynaj±æ. Macie siê udaæ do ukrytego li¶cia i sprawdziæ co knu³o ANBU. Pojmaæ jakiego¶ cz³onka , sprzymierzyæ siê z nim . Mo¿ecie u¿yæ wszystkich tricków , byle by tu wróciæ z jakimi¶ dowodami ich planów. Najlepiej papiery z biura dowódcy . S±dzê ,ze to mi pomo¿e w moich planach. Niestety nie wiem o tej tajemniczej organizacji nic wiêcej , ale w³a¶nie dlatego wynajmuje was. Nagroda bêdzie oczywi¶cie pieniê¿na , zawsze wam potrzebne s ± z³ote monety. Wiec jak dzielni cz³onkowie SO , przyjmiecie moje wezwanie czy ukryjecie siê w swej kryjówce - Mê¿czyzna pewnym siebie g³osem opar³ siê o drzewo. Ujrzeli¶cie u¶miech na jego twarzy , w³a¶ciwie widaæ by³o tylko jego usta. Najwyra¼niej ten cz³owiek sam by³ shinnobi i to wcale nie g³upim .
Hmmm, ju¿ raz zadar³em z ANBU... ale trudno spróbujemy, zobaczymy. Otrzepa³em swój strój ANBU z ziemi, poczym rzek³em do Mitsuhide A wiêc to bêdzie nasza pierwsza wspólna misja...Jeste¶ gotowy?? Gdy czeka³em na odpowiedz bia³ookiego, przygl±da³em siê "ukrytemu" oraz wszystkim co nas otacza³o. Chwile pó¼niej przypomnia³o mi siê, ¿e w mini-plecaku, przy pasie mam strój ANBU( ). Rzuci³em go do Mitsuhide, gdy¿ wiedzia³em, ¿e nie ma ¿adnych technik maskuj±cych.
"No, fajnie Ta misja mo¿e siê skoñczyæ tylko na dwa sposoby... Albo cudem unikniemy ¶mierci... albo nie bêdziemy mieli tyle szczê¶cia."
Odebra³em strój ANBU od Orikimaru, po czym rzek³em -Skoro przyj±³e¶ zadanie to muszê i ja siê jego podj±æ. -Podszed³em trochê bli¿ej po czym wyszepta³em do Ori-kun'a -Czy to na pewno dobry pomys³? Wiesz ¿e mnie szukaj±... Powinienem trzymaæ siê od ANBU z daleka, zamiast tego chcesz bym sobie od tak wszed³ do ich bazy. -Czekaj±c na odpowied¼ towarzysza przebra³em siê w strój ANBU.
-U¿ywajcie oczu , uszu i nosa , to wasi postawowi sojusznicy. Musicie tez zdobyæ ludzie w koñcu sami sobie nie poradzicie. Có¿ ja wam tylko zap³acê za papiery z biura dowódcy. Doradzam sztucznie przy³±czyæ siê do organizacji , albo znale¼æ w niej wyciek .Dobrze wiecie o co mi chodzi. . . - Po tych s³owach tajemniczy mê¿czyzna znikn±³ , pozostawi³ was samych sobie. mo¿e chcia³ by¶cie szybciej zaczêli t± misjê , bardzo mo¿liwe , ¿e mu zale¿a³o. Zadanie wydawa³o siê byæ proste , gdyby nie to , ¿e Mitsuhide b³ poszukiwany na spor± skalê , przez ANBU-sów. S³oñce za to zaczê³o zachodziæ , czeka³a was d³uga noc , któr± najpewniej spêdzicie na podró¿y.
Je¶li nie chcesz to nie id¼... Ale zadaj sobie to jedno pytanie... Czy gdy spotkamy siê z nimi na polu walki... Lub gdy znajd± nasz± kryjówkê... Te¿ zamierzasz uciekaæ? Nie odpowiadaj mi na to pytanie tylko odpowied¼ sam sobie. Po tych s³owach, ruszy³em przed siebie do wioski ukrytej w li¶ciach. A wiêc je¶li chcesz to ruszaj ze mn±. Gdy wypowiedzia³em te s³owa, znikn±³em gdzie¶ miêdzy drzewami.
NMM
"Ehh... jakie to upierdliwe... Oczywi¶cie ze bym walczy³ ale walka to ostateczno¶æ. Najlepiej unikaæ niepotrzebnych potyczek a ju¿ na pewno nie samemu prowokowaæ." Zrobi³em nerwowo parê kroków, po czym ruszy³em za Orikimaru. "Có¿... I tak mnie szukaj±. Konoha ma wspania³e klany tropi±ce, wiêc czy oni do mnie przyjd± czy ja do nich to bez ró¿nicy."
<NMM>
Ca³y czas podró¿owa³em do Oto-Gakure, aby poinformowaæ w³adcê tutejszej wioski, o tym co siê wydarzy³o. Ca³y czas u¿ywa³em chakry, aby jak najszybciej siê tu zjawiæ. S³uchaj±c ¶piewu ptaków i szelestu drzew, pêdzi³em przed siebie
<NMMT>
Skaka³em z ga³êzi na ga³±¼... lecz nadal czu³em Chakre Atsui, by³ on nie daleko mnie, co jaki¶ czas sam u¿ywa³ Shunshin by przyspieszyæ.
Domy¶li³em siê ze Atsui ¶ciga mnie ¶ledz±c moja chakre... wiec zacz±³em my¶leæ. Gdy skaka³em na ka¿de drzewo przykleja³em dyskretnie wybuchowe notki, przykleja³em je na ka¿de napotkane drzewo by³o ich w sumie 5 wiedzia³em ze Atsui skacze bo tych samych drzewach co ja, a na pewno nie wyczuje wybuchowych notek niema takiej mo¿liwo¶ci ¿eby siê skapn±³ ze co¶ takiego zrobiê. Gdy ju¿ w koñcu przy kilem pobieg³em dalej.NMM
//Jak Atsui tutaj bêdzie to musisz czekaæ na MG który powie co siê z tob± stanie, czy uwolni³e¶ jaka¶ notkê, przypominam ze takie notki s± wra¿liwe na ruch : P one nie maja w sobie chakry s± jak miny.//
W koñcu dotar³em do lasu.By³o tu bardzo mrocznie. Nie wiedzia³em co mam robiæ "dotar³em do lasu ale co dalej?".Przysiad³em pod jednym z drzew aby pozbieraæ my¶li.Musia³em sobie u³o¿yæ dobry plan aby wykonaæ to trudne zadanie. Siedz±c patrzy³em co raz na wiadomo¶ci i na mapê.
Kiedy patrzy³e¶ na mapê, nagle duch pojawi³ siê ponownie... lecz pojawi³ siê na chwilê, tak jakby chcia³ wskazaæ ci kierunek, gdy¿ ledwo co mog³e¶ jego zobaczyæ... niebo by³o pochmurne, ca³kiem mo¿liwe ¿e zaraz zacznie siê mocna ulewa... podczas wizji miejsce by³o s³oneczne, wiêc mo¿e zaistnieæ sytuacja i¿ nie poznasz jego, kiedy tylko wsta³e¶ zobaczy³e¶ kunai wbitego do drzewa, w kierunku w którym znajdowa³ siê duch... nie wiesz czy na pewno, ale czujesz ¿e jest to dobry kierunek.
Widz±c niewyra¼ny obraz ducha zerwa³em siê na równe nogi. Wydawa³o mi siê ¿e chcia³ mi co¶ pokazaæ.Ujrza³em kunai wbity w drzewo.Od razu domy¶li³em siê ¿e jest to kierunkowskaz.Mia³em w±tpliwo¶ci ale co innego mi pozostawa³o.By³ to mój jedyny trop.Uda³em siê wiêc w kierunku wskazywanym przez kunai.
Kiedy szed³e¶ dalej... spokojnie, wydawa³o ci siê znów ¿e idziesz w z³ym kierunku... szed³e¶ dobre 30 minut, jednak nagle poczu³e¶ gwa³towne szarpniêcie za nogê, upad³e¶, aby po chwili znale¼æ siê w powietrzu, przywi±zany jedn± nog± do liny, a pod tob± znajduj± siê ostre pale... wpad³e¶ w pu³apkê, tylko kto i po co zak³ada³ by tu pu³apki... jednak nie to jest twoim zmartwieniem, widzisz te¿ ¿e lina jest cienka, i przeciera siê na pobliskim drzewie... je¿eli czego¶ nie zrobisz spadniesz prosto na te kolce... musisz dzia³aæ szybko.
Rozbuja³em line tak aby dosiêgnê³a do pnia.Po czym wszystkimi moimi rêkami przylgn±³em do kory jak pajak. W koñcu mój klan jest ¶ci¶le zwi±zany z tym zwierzêciem.Nastêpnie wyci±gn±³em kunai i odci±³em line. Po czym wspi±³em siê na drzewo aby przeanalizowaæ sytuacje.
Twoja akcja uda³a siê prawie w ca³o¶ci, jednak kiedy rozbuja³e¶ linê tak ¿e prawie chwyci³e¶ siê drzewa lina pêk³a... na twoje szczê¶cie wyl±dowa³e¶ tu¿ obok palów, jednak st³uk³e¶ sobie lekko nogê, co przez chwilê powoduje u ciebie problemy z chodzeniem. (-3 szybko¶ci przez 3 tury). Po chwili te¿ jaki¶ kunai pofrun±³ tu¿ obok ciebie, czy¿by nie agresor nie trafi³... mo¿e by³ to zamierzony zabieg... pewnym jest ¿e znajdujesz siê w bardzo nie ciekawej sytuacji, gdy¿ nie wiesz gdzie jest przeciwnik... jeste¶ w stanie stwierdziæ sk±d nadlecia³ kunai... jednak agresor móg³ równie¿ zmieniæ wcze¶niejsz± pozycjê... musisz walczyæ, inaczej mo¿e to siê dla ciebie ¼le skoñczyæ.
Szybko u¿y³em Shushin no jutsu aby znale¼æ siê w miejscu sk±d polecia³ kunai.Je¶li przeciwnik siê tam znajdowa³ to z pe³nego biegu wymierzam mu kopniaka w brzuch jednocze¶nie atakuj±c rêkami uzbrojonymi w kunai to powinno unieszkodliwiæ przeciwnika gdy¿ mia³ za ma³o czasu na jak±kolwiek reakcje.
Je¿eli go tam nie by³o zatrzymuje siê w miejscu gdzie przeciwnik znajdowa³ siê zanim zmieni³ pozycje i maj±c w gotowo¶ci Kawarimi czekam a¿ przeciwnik siê zdradzi by móc go zaatakowaæ.
Chakra 1090-100=990
Znalaz³e¶ siê w miejscu sk±d polecia³ kunai... jednak uderzy³e¶ jedn± osobê, która zrobi³a charakterystyczne "puff", nastêpnie dwie osoby z³apa³y ciê za rêce, a trzecia zada³a powa¿ne uderzenie w g³owê... straci³e¶ przytomno¶æ. Kiedy siê obudzi³e¶ poczu³e¶ niewiarygodny ból g³owy... i spostrzeg³e¶ ¿e by³e¶ zwi±zany, przed tob± zauwa¿y³e¶ tylko jak±¶ kobietê, najwyra¼niej nie wie ¿e ju¿ siê obudzi³e¶.
Znajdujesz siê w jakiej¶ grocie, ¶wiat³o daj± dwie pochodnie pal±ce siê na ¶cianach kopalni, spokojnie, lekkim ogniem, nie jeste¶ w stanie dostrzec dok³adnych zarysów twarzy.
Czu³em okropny ból.Mimo tego postanowi³em ¿e wezme siê w gar¶æ. Jedn± z moich wolnych r±k siêgn±³em po kunai i rozci±³em wiêzy tak aby nikt tego nie zauwa¿y³.Analizuj±c sytuacje stwierdzi³em ¿e to w co uderzy³em musia³o byæ klonem.Czyli jest spora szansa ze kobieta jest sama tylko zna Kage Bushin.Skoro ja nie mogê dostrzec rysów twarzy to ona nie mo¿e dostrzec tego ¿e rozci±³em wiêzy.Siedz±c tak jak wcze¶niej aczkolwiek ju¿ wolnym.Czekam a¿ kobieta do mnie podejdzie.A aby j± do tego sprowokowaæ krzyczê.
-Ej ty czemu mnie wiêzisz rozwi±¿ mnie natychmiast.
Niestety nie uda³o ci siê rozwi±zaæ... gdy¿ ku twojemu zdziwieniu mia³e¶ zwi±zane wszystkie rêce. Widocznie owa osoba musia³a spotkaæ siê z twoim klanem... gdy¿ podejrzewa³a tak± mo¿liwo¶æ. Mimo to po chwili zauwa¿y³a ¿e ju¿ jeste¶ przytomny.
- Musisz siedzieæ cicho ch³opcze je¿eli chcesz aby¶my prze¿yli... w jakim celu tu przyby³e¶ ? - powiedzia³a do ciebie spokojnie... sta³a teraz obok ciebie, ale najwyra¼niej nie ma z³ych zamiarów...
"[I see you!] a wiêc po zawodach" By³em na siebie z³y. Da³em siê za³atwiæ zwyk³ej kobiecie. Wiedzia³em ¿e jestem na przegranej pozycji.Lecz kiedy kobieta siê do mnie odezwa³a dostrzeg³em w tym swoj± szansê.
-Jestem tu z powodu skarbu,który jest potrzebny Panu Hojiemu.
- CO? Sk±d wiesz o tym skarbie ?! Czy pan kontaktowa³ siê z tob± ? - by³a bardzo zaskoczona twoim zdaniem, nie wiedzia³a sk±d o tym wiesz, ani co siê sta³o. Po chwili ciê rozwi±za³a.
- Siedzê tu ju¿ ponad tydzieñ, w pojedynkê nie mam szans z przeciwnikiem, jednak jakby powiedzieæ panu ¿e mam k³opoty na pewno wys³a³ by kogo¶ na pomoc... chyba ¿e to ciebie wys³a³ co ? - zapyta³a jednak w jej g³osie nie s³ychaæ by³o entuzjazmu.
Teraz dok³adnie mog³e¶ ujrzeæ jej twarz, widzia³e¶ ka¿dy szczegó³ jej wygl±du, oraz dostrzeg³e¶ ¶wie¿a bliznê na jej policzku, widocznie nie mia³a lekko ukrywaj±c siê tutaj.
Chyba uda³o mi siê osi±gn±æ cel. Kobietê mnie rozwi±za³a. Ujrza³em jej twarz. By³a piêkna i tylko niedawno powsta³a blizna j± szpeci³a. Zapragn±³em pomóc kobiecie wiêc postanowi³em ¿e powiem jej wszystko co wiem.
-Nie kontaktowa³em siê Hojim.O skarbie powiedzia³ mi duch,który prawdopodobnie by³ twoim koleg±. I to w³a¶nie on mnie tu wys³a³. Nie martw siê mo¿e na takiego nie wygl±dam ale nie jestem s³aby.
-Co takiego ? Duch...? Masz mnie za wariatkê ? Eh nie wa¿ne, s³uchaj... dam ci skarb i odci±gnê ich uwagê, wtedy ty siê st±d wydostaniesz i zrobisz dok³adnie co ci powiem... - kiedy chcia³a mówiæ dalej us³yszeli¶cie huk, jaki¶ wybuch który widocznie mia³ miejsce niedaleko od was.
- Idziemy to sprawdziæ, trzymaj siê blisko mnie - kiedy dotarli¶cie na miejsce zobaczyli¶cie co¶ dziwnego... tak jakby drzewa wyparowa³y, znajdowa³a siê tam teraz zwyk³a polanka... tyle ¿e zamiast trawki mia³a zwêglone pod³o¿e, a na ¶rodku jego sta³ przestraszony facet... kobieta najwidoczniej zobaczy³a kogo¶ na pobliskim drzewie... us³ysza³e¶ tylko od niej - Zajmij siê nim- powiniene¶ dzia³aæ puki nie wie on o twojej obecno¶ci.
Nie by³o duzo czasu wiêc wykona³em rozkaz bez zastanowienia. Najszybciej jak umia³em podbieg³em do faceta i wymierzy³em mu cios w g³owê. Ta aby straci³ przytomno¶æ nastêpnie zarzuci³em go sobie na ramie i wycofa³em siê w bezpieczne miejsce. Tam rzuci³em go na ziemie i czeka³em na kobietê.
// Nie opisa³e¶ jaki cios... wiêc uzna³em ¿e zwyk³y cios piê¶ci±, nastêpnym razem proszê o dok³adniejsze opisy//
Podbieg³e¶ obok przeciwnika i zada³e¶ mu najsilniejszy jak potrafi³e¶ cios w g³owê. Jednak nie mia³e¶ tyle si³y aby powaliæ go do nieprzytomno¶ci, co prawda na pewno go to zabola³o i nabi³e¶ mu do¶æ du¿ego guza, jednak on odruchowo obróci³ siê, a gdy ciê zobaczy³ odskoczy³ lekko w ty³.
- Co ty sobie wyobra¿asz tak mnie atakuj±c od ty³u... zginiesz za to ch³opcze ! - wykrzycza³ do ciebie, ale masz jeszcze chwilê czasu, przeciwnik jest bardzo z³y co mo¿e spowodowaæ ¿e bêdzie atakowaæ bezmy¶lnie, wykorzystuj±c tylko swoj± si³ê.
Podbieg³em do napastnika i zaatakowa³em go wymierzaj±c mu cios wszystkimi rêkami na raz.We wszystkich rêkach mia³em senbon które by³y zatrute wiêc przeciwnik powinien pa¶æ oszo³omiony na ziemiê.Chcia³em u¿yæ jakiego¶ ninjutsu ale szkoda mi by³o chakry a walka zapowiada³a siê d³uga.Nastêpnie odskoczy³em w ty³ i rzuci³em w jego stronê kunai,oczywi¶cie celowa³em w nogi. Po tej kombinacji ataków przeciwnik powinien byæ nieprzytomny.Podszed³em do niego i zarzuci³em na plecy.Ca³y czas mia³em w gotowo¶ci Kawarimi no jutsu.
Wbi³e¶ przeciwnikowi sze¶æ senbonów w brzuch, jednak ten odskoczy³, tak jakby trucizna na niego nie dzia³a³a, jednak by³o to chwilowe dzia³anie, kiedy trucizna rozchodzi³a siê po ciele, napastnik pad³, kiedy nagle obok ciebie spad³a z drzewa najwyra¼niej po uderzeniu twoja towarzyszka, gdy spojrza³e¶ w tamt± stronê zauwa¿y³e¶ dwóch agresorów na ga³êzi, dosyæ wysoko.
-S³uchaj... ³ap to i dostarcz to w³a¶cicielowi, ja mogê jeszcze zapewniæ ci parê minut... na tyle mam jeszcze si³y- powiedzia³a wrêczaj±c ci malutki woreczek, by³e¶ pewien ¿e tym skarbem który mia³a dostarczyæ bêdzie co¶ wiêkszego. Do ciebie nale¿y decyzja czy zrobisz tak jak ona powiedzia³a... czy mo¿e postanowisz walczyæ z silniejszymi przeciwnikami...
Kiedy zobaczy³em ze dziewczyna jest w z³ej sytuacji b³yskawicznie znalaz³em siê u jej boku.Nagle dziewczyna wyci±gnê³a jakie¶ zawini±tko i kaza³a mi to dostarczyæ jej panu. Podczas gdy ona bedzie walczyæ z napastnikami.Po s³owach mo¿e zdo³am ci zapewniæ kilka minut wnioskowa³em ze ona nie spodziewa³a sie wyj¶æ ze swojej walki zwyciêsko."Nie jestem jakim¶ frajerem który zostawia kobietê w ¶rodku pola bitwy a sam ucieka".
-Ja nie zostawiam swoich towarzyszy.Powiedzia³em z powag±.Wzi±³em od niej zawini±tko i schowa³em po szatê,a nastêpnie przyj±³em pozê która oznacza³a moj± gotowo¶æ do ataku. Nie chcia³em s³yszeæ nawet s³owa sprzeciwu.
Chakra 240-150=90
Hitei Mushou
Ranga : C
Technika polegaj±ca najpierw na z³o¿eniu odpowiedniej pieczêci, a potem wypuszczeniu malutkich igie³ ze swoich ust. Te ostrza zmieniaj± siew czasie lotu w gwo¼dzie , nastêpnie unosz± siê w powietrzu. W tym momencie u¿ytkownik mo¿e je dowolnie kontrolowaæ, mo¿e napu¶ciæ atak tymi przedmiocikami na swojego przeciwnika i powodowaæ, ¿e bêd± one go goni³y, dopóki nie trafi± celu.
Koszt : 150 PCH
-Jak chcesz... ale wiedz ¿e teraz mo¿emy obydwoje zgin±æ, a to co masz przy sobie nie mo¿e dostaæ siê w rêce przeciwnika...- powiedzia³a do ciebie jakby lekko zdenerwowana, ale widocznie wiedzia³a ¿e ciebie nie przekona. Po chwili dwóch przeciwników skierowa³o siê w waszym kierunku, zauwa¿y³e¶ równie¿ ¿e sk³adaj± pieczêcie, czas na twój ruch. Powiniene¶ dzia³aæ szybko, i na dodatek nie wiesz czego mo¿esz siê po nich spodziewaæ.
//Ruch twojej towarzyszki dostosuje do ciebie //
Szybko z³o¿y³em pieczêci i b³yskawicznie u¿y³em Shushin no jutsu i w jednej chwili by³em przy przeciwniku.W biegu wyj±³em senbon i wbi³em przeciwnikowi w brzuch.Nastêpnie odskoczy³em i w powietrzu z³o¿y³em znaki po czym krzykn±³em -Fuuton Daitopa.Przeciwnicy powinni znale¼æ siê w strumieniu powietrza który nie pozwala im nic zrobiæ.Ledwo stan±³em na ziemi i ju¿ zebra³em chakre w rêce u¿ywaj±c Juuha Shou.Moja technika spotêgowana Daitopp± powinna powa¿nie zraniæ obu moich przeciwników.Przyj±³em pozycje obronn± i ca³y czas w gotowo¶ci mia³em Kawarimi.
Daitoppa [Fuuton]
Ranga: C
Technika ta tworzy bardzo silny podmuch wiatru, którzy mo¿e "zdmuchn±æ" wrogów. U¿ywane przewa¿nie do os³abienia przeciwnika, który musi siê nie¼le natrudziæ, by ustaæ w miejscu. Potrafi wzmocniæ najs³absze techniki katon do wysokiego poziomu. Wiatr wieje przez jaki¶ czas, przez co przeciwnik nie mo¿e siê ruszaæ, wykonywaæ jutsu. Czyli jest s³abym celem, chyba ¿e chce daæ siê porwaæ przez ten podmuch.
Koszt: 200
Juuha Shou [Fuuton]
Ranga: B
Technika ta polega na skupieniu w d³oni sporej ilo¶ci chakry. Nastêpnie, krótkim machniêciem posy³amy j± na wroga. P³aska fala jak± wytwarzamy jest zdolna przeci±æ budynki. Tak¿e trafienie we wroga mo¿e skoñczyæ siê pozbawianiem jakiej¶ koñczyny lub bardzo powa¿n± ran± ciêta. Jednak da siê unikn±æ tej fali, bo jest tylko jedna.
Koszt: 250
Shunshin no Jutsu
Ranga: D
Jest to technika, polegaj±ca na warunkowym, bardzo szybkim poruszaniu siê. Przeciwnik czêsto nie jest w stanie, za nami nad±¿yæ. Nie mo¿e zostaæ wykonana, w celu przedarciu siê przez ¶cianê. Podczas ruchu, cia³o znajdujê siê pewnym bezw³adzie (czyli skomplikowane akrobacje czy uniki w trakcie lotu, s± wykluczone). Istnieje mo¿liwo¶æ, przed³u¿enia ruchu, odbijaj±c siê od innych elementów otoczenia, czy przeciwnika (wymaga to jednak dodatkowego kosztu). Taki ruch wykonywany jest z oko³o 300 szybko¶ci.
Koszt: 100 Pch
Chakra 990-550=440
Kiedy tylko pojawi³e¶ siê przy przeciwniku wbijaj±c mu senbon, trafi³e¶ w brzuch, po chwili skierowa³e¶ w jego kierunku wielki strumieñ powietrza, która nie pozwala mu nic zrobiæ, jednak drugi z przeciwników zdo³a³ odskoczyæ w bok, poza zasiêg techniki. Twój przeciwnik jednak po chwili oderwa³ siê od powierzchni i zobaczy³e¶ ¿e uderzy³ g³ow± w drzewo, dodatkowo dobi³e¶ go nastêpn± technik±, przez co zada³e¶ rany ¶miertelne. Kiedy siê odwróci³e¶ zauwa¿y³e¶ ¿e twoja towarzyszka pos³a³a w przeciwnika technikê ognist±, nie wiedzia³e¶ jaka to technika, jednak wygl±da³a jak potê¿na kula ognia. Jednak przeciwnik zdo³a³ wyj¶æ z tego ataku tylko z poparzon± lew± rêk±. Patrzy³ siê na was z u¶miechem, nie wygl±da³ na zmartwionego tym ¿e ma poparzon± rêkê.
Twoja towarzyszka równie¿ zaczê³a sk³adaæ pieczêcie...
Zdziwi³o ze mój przeciwnik w ogóle nie zareagowa³ na ¶mieræ towarzysza."W koncu do ³otr bez serca" Mia³em trochê mniej ni¿ pó³ chakry mimo to postanowi³em wspomóc towarzyszkê najlepszymi atakami.Najlepsza by³a Daitoppa poniewa¿ jak zauwa¿y³em moja kompanka korzysta z technik Katon a jak wszyscy wiedz± Fuuton wspomaga ogieñ. Kiedy zobaczy³em ¿e dziewczyna sk³ada pieczêcie bez zastanowienia z³o¿y³em swoje i wrzasn±³em Fuuton Daitoppai skierowa³em atak prosto na przeciwnika.Bardzo mi zale¿a³o ¿eby mój atak wypali³ przed atakiem mojej towarzyszki.Bo Daitoppa mia³a wspomóc jej katon. Na wszelki wypadek w strumieñ powietrze wolnymi rêkami rzuci³em jeszcze 2 kunai i 2 senbon.
Chakra 440-200=240
Zd±¿y³e¶ wykonaæ atak równocze¶nie z twoj± kompank±, co spowodowa³o bardzo olbrzymi± i szybk± kulê ognia. Przeciwnik zdziwi³ siê, ale w was, a kiedy zauwa¿y³ kule ognia z³o¿y³ w przeogromnym tempie pieczêcie, i po chwili wyplu³ w wasz± stronê olbrzymi± ilo¶æ wody, uda³o mu siê ugasiæ wasz atak, ale powsta³a ogromna ilo¶æ pary, przez któr± przeciwnik straci³ widoczno¶æ. Twoja kompanka tylko popatrzy³a na ciebie i powiedzia³a :
-Wiesz co robiæ...- po czym sama ruszy³a w parê...
Nie zastanawiaj±c siê wbieg³em w chmurê pary.Nie widzia³em w niej dok³adnie ale trzyma³em siê tuz z moja towarzyszk±.Po chwili spostrzeg³em przeciwnika.B³yskawicznie wyj±³em ostatnie 2 senbony a do nastêpnych dwóch r±k chwyci³em shuriken. Ostatni± par± z³o¿y³em pieczêcie i powiedzia³em Hitei Moshou.Przede mn± pojawi³y siê gwo¼dzie które mog³em dowolnie kontrolowaæ.W prost napastnika cisn±³em shurikeny na prawo i lewo od niego senbony. Zosta³y mu dwie opcje ucieczki. Do góry i w ty³.Jednak rozdzieli³em moje gwo¼dzie na dwie mniejsze grupy.I jedn± z nich pos³a³em na atak od góry a drug± od ty³u. Przeciwnik nie mia³ juz ¿adnej drogi ucieczki.Wiêc na pewno zostanie zraniony a je¶li jeden atak go trafi to niektóre z innych tez. To mog³o spowodowaæ ciê¿kie zranienie a je¶li prze¿yje to liczy³em na moj± towarzyszkê
Chakra 240-150=90
Przeprowadzi³e¶ swój atak, który wydawa³ ci siê doskona³y, jednak kiedy twoje gwo¼dzie uderzy³y w przeciwnika, by³e¶ pewien ¿e zada³es mu ¶miertelne uderzenie, jednak po nim zosta³ tylko charakterystyczny dymek... tak, to by³ klon, musia³ go zrobiæ kiedy by³ ukryty w parze. Ku twojemu zaskoczeniu przeciwnik pojawi³ siê pod tob±, odruchowo zablokowa³e¶ jego cios par± dolnych r±k, a po chwili twoja towarzyszka pos³a³a w niego celnie dwa kunai, jednak ten równie¿ okaza³ siê klonem. Zauwa¿yli¶cie zarysy trzech postaci na drzewach, w¶ród których powinien znajdowaæ siê prawdziwy. Twoja towarzyszka jest obok ciebie, jednak para zaczê³a siê ulatniaæ, i ju¿ po chwili ca³kowicie odzyskacie widoczno¶æ, oprócz tego ca³y teren sta³ siê wilgotny, i drzewa w pobli¿u s± pokryte lekk± warstw± wody, która siê skropli³a, co nadaje im po¶lizgu, a przeciwnik znajdujê siê w³a¶nie na nich, jednak nadal nie wykonuje konkretnego ataku.
Chakra ktor± posiada³em nie by³a wystarczaj±ca na ¿adn± technikê.Postanowi³em wiêc postawiæ na Tajjutsu.Podbieg³em do drzewa najszybciej jak umia³em.Liczy³em ¿e moja towarzyszka bêdzie mnie os³aniaæ jakimi¶ jej ognistymi technikami. Podbieg³em do drzewa i wbieg³em na nie. Wyci±gn±³em swoje kunaie i zaopatrzy³em w nie swoje rêce.Mia³em przewagê poniewa¿ przeciwnik móg³ byæ wyszkolony w tajjutsu a ja i tak mia³em sze¶c r±k które by³y wielkim atutem. Przed atakiem wzi±³em jeszcze z ziemi senbon które nie trafi³y w cel. Zaatakowa³em pierwszego go¶cia z lewej kombinacja ataków piê¶ci z senbonami i kopniêæ.Nie pozostawia³y przeciwnikowi ¿adnych szans. Kiedy ja zaj±³em siê jednym z przeciwników liczy³em ze dziewczyna os³oni mnie zajmuj±c siê pozosta³ymi. Jesli mój atak siê uda³ odskakuje w ty³. I przygotowuje siê do pomocy dziewczynie,je¶li za¶ nie nacieram na przeciwnika a¿ do skutku.
Szybko rozpocz±³e¶ swój atak, a kiedy znalaz³e¶ siê przy przeciwniku, nie widzia³e¶ co siê dziejê za twoimi plecami. Wdar³e¶ siê z nim w bezpo¶rednie starcie, jednak on broni³ siê bardzo dobrze, po chwli starcia jednak po¶lizgn±³ siê upadaj±c , wtedy przeku³e¶ go swoim senbonem, jednak by³ to kolejny klon, kiedy chcia³e¶ odskoczyæ zauwa¿y³e¶ ¿e twoja towarzyszka znajdujê siê ju¿ za waszym przeciwnikiem z kunai przy³o¿onym mu do gard³a, po chwili jego cia³o pad³o mimowolnie na ziemiê. Kobieta pojawi³a siê obok ciebie.
-Dziêkuje ch³opcze ¿e mi pomog³e¶... nie mam przy sobie za wiele pieniêdzy, jednak dam ci to co mam...- powiedzia³a wrêczaj±c ci do rêki mieszek. Po chwili siê z tob± po¿egna³a ca³uj±c ciê w czo³o i szybkim tempem ruszy³a w swoim kierunku.
//Ukoñczy³e¶ misjê rangi C+
Twoja nagroda :
300Y
3 punkty do rozdysponowania na staty
30pch
Regeneracja chakry : 3 dni od teraz. (czyli odzyskasz j± 17 lutego 2010r. o godz 20:43) //
Zobaczy³em jak kobieta zabija tego go¶cia z którym tyle siê mêczylismy.Nie wiem czy powinienem cieszæ siê z czyjej¶ ¶mierci ale jego niezmiernie mnie uradowa³a. Kiedy kobieta podesz³a do mnie aby mi podziêkowaæ i wrêczyæ zap³atê.Przypomnia³em jej o jednej rzeczy.
-Hej nie zapomnia³a¶ o czym¶.
Po czym wyja³em z pod szaty Paczuszkê ze skarbem.
Teraz skoro ¿yjesz sama mo¿esz go dostarczyæ. Ach wy kobiety pod wp³ywem silnych emocji zapominacie o rzeczach najwa¿niejszych.
Odda³em jej pakunek po czym u¶miechn±³em siê i odszed³em.
NMM
Po rozkosznych chwilach rozpoczêtym spotkaniem Ayano, rozmy¶la³em nad t± kobiet± przez ca³± swoj± drogê. Muzyka grana na flecie towarzyszy³a mi rozmy¶laniom, moje nogi natomiast same siê kierowa³y tam, gdzie chcia³y. Pokierowa³y one mnie do Mrocznego Lasu, który nie odstrasza³ nikogo, choæ wewn±trz niego mog³o czaiæ siê niebezpieczeñstwo. Spojrza³em uwa¿nie na korony drzew, które obejmowa³y mnie po obydwu stronach-nie wygl±da³y zbyt przyjemnie. Jedynym wyj¶ciem by³o zatrzymanie siê na ma³y odpoczynek. Opar³em siê o d±b, [cenzura] w przyjemn± dla ucha "muzykê lasu".
Kiedy zmierza³em do kwatery g³ównej mojej organizacji.Postanowi³em ¿e przejdê przez puszczê Osask±.Kiedy tak spokojnie sie przechadza³em moim oczom ukaza³ siê znajomy mi ju¿ Sumakari."Znowu ten cholerny grajek".Postanowi³em jednak my¶leæ racjonalnie.Nie potrzebowa³em teraz wrogow a sprzymierzeñców.Na dodatek Sumakari jak nazwisko klanowe wskazuje by³ z Oto czyli powinni¶my siê dogadaæ. Postanowi³em ¿e mo¿liwe jest abym zaproponowa³ mu do³±czenie do SO.Wszystko zale¿a³o jednak od przebiegu naszej rozmowy.Podszed³em wiêc i przywita³em siê.
-Witaj grajku czemu siedzisz sam? i to w Mrocznym lesie który nie jest zbyt przyjaznym miejscem?
Zastanawia³em siê nad odpowiedzia grajka bo przecie¿ jeszcze niedawno zabawia³ siê w najlepsze z tajemnicz± posiadaczka sharingana.
Spojrza³em rozwa¿nie na przyby³ego ch³opaka. Ubrany by³ w górê podobn± do dwuczê¶ciowego mêskiego kimono. S³ysza³em o tym jako wchodz±cej modzie w ubiór kobiet, czy mê¿czyzn. Sam muszê sobie taki ciuszek sprawiæ.
-Orochi Yashagoro, witaj. Przepraszam ciê za zachowanie mojej damy. Robi siê gniewna, gdy kto¶ zak³óca jej spokój, b±d¼ komfort intymno¶ci. Wyt³umaczy³em jej co o tym my¶lê, wiêc nie powinna wiêcej ciê gnêbiæ. Postanowi³em siê trochê przej¶æ, pooddychaæ Mrocznym Powietrzem...I spotka³em ciebie. Zadam wiêc te bardzo wa¿ne pytanie: co TY tutaj robisz? Idziesz dok±d¶?-spyta³em spokojnie, trzymaj±c w d³oniach swój drogi materialnie i we wspomnieniach flet.
Spojrza³em na grajka z lekk± powag± i unios³em brew.
-Och Koichi na prawdê my¶lisz ze bojê siê gnêbienia twojej damy.Owszem jest o wiele silniejsza ode mnie bo takie rzeczy czuje siê przy pierwszym spotkaniu.Lecz ja chocia¿ na razie jestem jeszcze s³aby nie nale¿ê do ludzi którzy boj± siê ¶mierci lub tortur.
Skoñczy³em swój wywód na temat mojego charakteru i przeszed³em do odpowiedzi.Nie wiedzia³em jak grajek zareaguje na to co chcê powiedzieæ ale skoro mam pokój z Pani± Minako to i z nim nie powinno byæ problemów.
-Wiêc ja jestem w trakcie wêdrówki do kwatery organizacji której jestem liderem a mianowicie SO. Bardzo dziwne ¿e znów spotka³em ciebie."Mo¿e to co¶ oznacza,Powinien siê nadawaæ"
My¶l która przesz³a mi przez g³owê by³a bardzo interesuj±ca. Po skoñczeniu wypowiedzi moja g³owê ogarn±³ stan intensywnego rozwa¿ania.
-SO....SO....Hm...Sound Organisation? P³yn± plotki z Konoha, ¿e tam by³ przes³uchiwany dawniejszy lider tej organizacji...Dziwi mnie to, bo my¶la³em, ¿e SO nale¿y do Minako Kurosaki, a ta zawar³a sojusz z Wiosk± Li¶cia...Swoj± drog± zaciekawi³e¶ mnie tym. Opowiedz mi wiêcej, proszê.-odpar³em krótko, przygl±daj±c siê ch³opakowi, z którym rozmawia³em. Mia³ racjê co do tego, ¿e Ayano Uchiha by³a od nas silniejsza. Posiada³a jednak to swoje co¶, co kaza³o byæ przy niej, mówiæ do niej i s³uchaæ j±. Ja chcia³em siê trochê odsamotniæ, ale najwidoczniej los chcia³, bym spotka³ siê z Panem Orochim.
Spojrza³em na ch³opaka. By³ w ogóle nie doinformowany. Postanowi³em ze go nieco zapoznam z faktami dotycz±cymi naszej organizacji.
-Sluchaj Koichi SO nigdy nie nale¿a³o do Pani Minko ani do zadnej innej wioski. By³o niezale¿n±,z³± organizacj±. Wymierzon± w ca³y ¶wiat shinobi.To by³ trochê co¶ jak Akatsuki. Jednak kiedy ja obj±³em organizacjê pierwsz± rzecz± jak± zrobi³em by³o podpisanie pokoju z Oto-gakure z któr± mieli¶my najgorsze stosunki. Pertraktacje zosta³y przerwane z powodu wydarzeñ jakie mia³y miejsce w wiosce ale zd±¿yli¶my ustaliæ warunki pokoju i on ju¿ obowi±zuje. Po prostu nie mam go jeszcze na pi¶mie. Od tej pory SO jest organizacja na us³ugach Pani Minako czyli bêdziemy wspieraæ j± militarnie i wype³niaæ misje które nam zleci w zamian nie jeste¶my ¶cigani przez w³adze Oto i Pani Minako wesprze nas w razie zagro¿enia.
Spojrza³em na grajka by³em zaciekawiony ja zareaguje na to co powiedzia³em.
-Mog³em siê tego jedynie domy¶laæ. Cieszy mnie fakt, ¿e kolejna organizacja, ludzie, stali siê ze z³ych i okrutnych-dobrzy. To mi³e uczucie, gdy ¶wiat zmienia siê na lepsze. A tak w ogóle w tej ca³ej organizacji d¼wiêku znalaz³oby siê mo¿e miejsce dla samotnego, m³odego grajka? Domy¶lam siê, ¿e macie jakie¶ wolne etaty..-u¶miechn±³em siê ufnie, wierz±c w tymczasow± predestynacjê. Nie bez powodu chyba spotykam na swej drodze kogo¶, kto znów otworzy³ bramy do rodzimej organizacji pochodz±cej z Kraju Pól Ry¿owych. Dziwi³o mnie jednak, ¿e na jej czele sta³ Orochi Yashagoro
-Koichi ja tak¿e siê ciesze ¿e ¶wiat zmienia siê na lepsze. I oczywi¶cie znajdzie siê miejsce dla ciebie,bo prawdê mówi±c odk±d organizacja zosta³a odbudowana ja jestem jej jedynym cz³onkiem. Jako ze pierwszy wyrazi³es chêæ do³±czenia do niej mogê mianowaæ cie jej wice liderem. Co ty na to?
Widzia³em na twarzy Koichiego pewne zdziwienie jednak sam zachowa³em najwy¿sza powagê. Nie chcia³em sobie z tego robiæ ¿artów w koñcu SO mog³o siê staæ najwiêksz± si³± militarna Oto.
Vice-lider, który jest drugim cz³onkiem organizacji z dwóch aktywnych...Hm, brzmi ciekawie, zgadzam siê. Nigdy nie nale¿a³em do ¿adnego zwi±zku ani stowarzyszenia, ale chêæ pomagania wiosce zawsze dodawa³a mi skrzyde³. W takim razie...umowa stoi.-poda³em d³oñ Orochiemu, podpisuj±c niniejszym fakt do³±czenia do SO. Ciekawi³o mnie to, jak wygl±da³a sama baza organizacji, czy s± jakie¶ spi¿arnie, si³ownie, sale muzyczne..Interesowa³ mnie te¿ sam stosunek Yashagoro do funkcji lidera. Nigdy nie wiadomo, co takiemu mo¿e strzeliæ do g³owy, gdy ma siê kontrolê nad podopiecznymi i jako taki sojusz z Królow± Minako.
-¦wietnie a wiêc od teraz nale¿ysz do SO.
Poda³em d³oñ Koichiemu tym samym przypieczêtowuj±c jego wst±pienie do organizacji.
-Choæ teraz poka¿e ci kwaterê naszej organizacji,a kiedy ju¿ bêdziemy na miejscu nadam ci tytu³y i przeka¿e w³adze nad SF.Jest to najwa¿niejsza grupa specjalna w SO. A wiêc ruszajmy. Poprawi³em swoje ubranie i ruszy³em w drogê.
NMM
Kwatera g³ówna...brzmi cudownie i ekscytuj±co. Trzymaj±c nadal w d³oniach moje "narzêdzie mordu", pogna³em za Orochim. Ciekawi³o mnie to, jakimi krokami pokieruje siebie-a wiêc tak¿e i mnie-by stan±æ przed siedzib± SO. Z jednej strony musia³em go uwa¿nie s³uchaæ, gdyby co¶ mówi³, a z drugiej uwa¿aæ co i gdzie mijamy. Chcia³bym znaæ drogê to ów miejsca.
WZT
Atsuko skacz±c z drzewa na drzewo szukaj±c dobrego miejsca do treningu kiedy znalaz³ polanê a wokó³ pe³no drzew to by³o wymarzone miejsce. Zacz±³ chodziæ po polanie i postanowi³ wypróbowaæ swoje nowe jutsu a wiêc wykona³ technikê przywo³ania i pojawi³a siê czarna ³asica z kos±.
- Siemka Chitaseo co tam chcia³em sprawdziæ nasze zgranie w walce co ty na to?
- Z mi³± chêci±;p
Atsuko stan±³ na przeciwko olbrzymiego drzewa i krzykn±³ Zankuuha a ³asica zrobi³a to samo dziêki temu drzewo wylecia³o w powietrze.
- Dziêki Chitaseo to tyle do zobaczenia.
Kiedy drzewo lecia³o z niebios w du³ Atsuko odwróci³ siê i us³ysza³ oklaski za sob± by³ to Orochi siedz±cy przy drzewie.
Atsuko szed³ w stronê Orochiego a pó³ metra za nim spad³o olbrzymie drzewo.
Po krótkim czasie przedzierania siê przez labirynt dotar³em do miejsca w którym wcze¶niej spotka³em Koichiego. Przysiad³em sobie pod drzewem gdzie wcze¶niej siedzia³ grajek. i podziwia³em piêkno okolicy. Bylo tu tak pieknie i zarazem mrocznie idealne miejsce dla mnie. Spojrza³em na Atsuko który popisywal siê swoja si³a sam przed sob±,"Bêdzie idealny"
-Witaj Atsuko przepraszam ¿e zostawi³em cie w barze ale wzywa³y mnie wa¿ne sprawy. A teraz mam wa¿na propozycjê dla ciebie.
- Siemka Orochi co ty tutaj robisz
Atsuko powoli siê odwróci³ i odwo³a³ ³asicê po czym powoli szed³ do Orochiego.
Nie mia³ pojêcia co on tu robi a przecie¿ on nie jest typem ¶ledz±cego poczynania innych shinobi
-Ja w³asnie zmierzam do Oto i zrobi³em sobie tu przerwê.
Spojrza³em na Atsuko bo zignorowa³ to co powiedzia³em.
-Atsuko powiem jeszcze raz mam dla ciebie propozycje. Czy zechcesz mnie wys³uchaæ?
Mia³em nadzieje ¿e bêdzie chcia³ bo SO potrzebowa³o cz³onków a szczególnie takich którzy nale¿eli do rzadkich klanow które s± juz prawie wymar³e tak jak klan Abumi do którego nale¿a³ Atsuko.
- Siemka Orochi nie ma sprawy o co chodzi?
Po czym Atsuko doszed³ powolnym krokiem i usiad³ na ziemi a z kieszeni wyci±gn±³ ma³± butelka jakiego¶ srebrnego picia po czym powiedzia³
- A...gdzie moje maniery mo¿e siê poczêstujesz?
Podziekowa³em Atsuko za trunek. Wa¿niejsze by³y teraz sprawy które chcialem z nim omówiæ.
-Wiêc od niedawna jestem liderem SO i chcê aby¶ do mnie do³±czy³.
Onic nie pytaj tylko odpowiedz bo widzisz bardzo mi sie spieszy i nie moge marnowac czasu. Wiêc co ty na to?
Patrzy³am na ch³opaka z powazna min±.
Atsuko zrobi³ siê bardzo powa¿ny po czym parskn±³ ¶miechem i mówi±c
- Orochi to nie alkohol to napój wzmacniaj±cy przep³yw chakry o smaku pomarañczowym.
Po czym ponownie sta³ siê bardzo powa¿ny. Z pod jego d³ugich rêkawów wy³oni³a siê prawa rêka na któr± mia³ za³o¿on± rêkawicê d¼wiêkow±, wyci±gn±³ do niego otwart± d³oñ i powiedzia³:
- Pewnie Orochi czemu nie mo¿e byæ fajnie.
U¶miechn±³ siê i powiedzia³
- Zgadzam siê
Po czym przeprosi³ Orochiego i powróci³ do swojego treningu.
<NMM>
Postanowi³em takze nie zwlekaæ i d³ugo siê nie zastanawiaj±c wsta³em z ziemi . Musia³em sprawdziæ co to za niepokoj±ce rzeczy dziej± siê w mojej wiosce. Nie marnuj±c wiêc czasu czym prêdzej ruszy³em do Oto.
NMM
Puszcza by³a rzeczywi¶cie ogromna, przekazy nie k³ama³y. Tu zaczyna siê moja historia i tu j± skoñczê prêdzej, czy pó¼niej Opar³ siê o jedno z drzew, delikatnie u³o¿y³ g³owê na konarze, by pos³u¿y³ mu jako zgrabna poduszka. Siedzia³ spokojnie o drzewo i widocznie na co¶ czeka³, [cenzura] siê piêknej melodii jak± wykonywa³o okoliczne ptactwo. Jednak¿e ca³y czas w skupieniu by³ skoncentrowany.
Przechadzaj±c siê po posêpnej puszczy Dedal nie móg³ pozbyæ siê narastaj±cego w nim uczucia. My¶l ca³y czas kr±¿y³a mu po g³owie. Co to by³o? Wewnêtrzny dialog prowadzony ze swym kapry¶nym demonem.
~Zgubi³e¶ siê znów durniu?!
-Wcale siê nie zgubi³em po prostu nie wiem gdzie jeste¶my.
~Czyli zab³±dzi³e¶?
-Nie. Tylko nie wiem gdzie podzia³a siê droga.
Kr±¿±c w kó³ko próbowa³ odnale¼æ co¶ co pomo¿e mu trafiæ z powrotem do wioski. Blond grzywka zas³ania³a mu oczy. Kr±¿y³ w kó³ko...
Z daleka miêdzy drzewami zauwa¿y³ postaæ, b³±kaj±c± siê po puszczy. Czy to ta osoba z któr± mia³em siê spotkaæ. Nie wiem... Je¶li tak to na pewno podejdzie do mnie. Siedzia³ dalej, nieruchomo obserwuj±c ka¿dy ruch dziwnego jegomo¶cia. Eikichi z natury nie lubi³ zaczynaæ rozmowy, dlatego te¿ wiêc nie podchodzi³ do tej dziwnej postaci. A mo¿e siê jej ba³? Co za g³upi ¿art przecie¿ on siê nie boi nawet samego szatana, choæ jest s³aby...
Szed³em przez las dosyæ powolnym krokiem. Nie spieszy³o mi siê,chcia³em sie napawaæ mrocznym spokojnym powietrzem które wype³nia³o ca³y ten teren. Kiedy doszed³em do miejsca w którym spotka³em siê Koichim i Atsuko.Postanowi³em zrobiæ sobie przerwê....zaraz jednak zrezygnowa³em ze swojego zamiaru poniewa¿ na drzewie pod którym chcia³em usi±¶æ siedzia³ jaki¶ shinobi i najzwyczajniej w ¶wiecie spa³. Na dodatek zobaczy³em ¿e nadchodzi jaki¶ ch³opak."Jak na mroczny las jako¶ tu t³oczno". Podszed³em do shinobiego,który najwyra¼niej siê zgubi³. Na razie nie zaprz±ta³em sobie g³owy shinobim który spa³ na drzewie.
-Hej mogê ci w czym¶ pomóc?
<NMM>
Maggie nigdy tutaj jeszcze nie by³a. Lubi³a ciemne i ponure miejsca, wiec to te¿ wpad³o jej do gustu. Usiad³a na jakim¶ starym pieñku, zak³adaj±c nogê na nogê. Patrzy³a na niedaleko po³o¿one mrowisko.
Szed³ przez puszczê rytmicznym krokiem, maj±c t± sam± co zawsze nieco obojêtn± twarz.
Maggie us³ysza³a jakies kroki. Odwróci³a g³owê, zauwa¿y³a wy¿sz± sylwetkê. Niepewnie zrobi³a krok do przodu, ukucnê³a chc±c sie nie zdradziæ. Patrzy³a uwa¿nie na Kimimaro, my¶laæ ze to jaki¶ z³odziec juz pijak d±saj±cy sie po lesie.
Przechadza³ siê po lesie, przystan±³ jednak i opar³ siê o pieñ drzewa by chwilê odpocz±æ. Zas³oni³ d³oni± usta i kaszln±³ cicho kilka razy. Rozmy¶la³ o marzeniach i ambicjach Orochimaru-sama, by³ tym tak poch³oniêty ¿e nie zauwa¿y³ Maggie.
Bardzo cicho i ostro¿nie podesz³a bli¿ej. Tak.. to chyba on, ale.. co sie sta³o, ¿e jej przyjaciel znalaz³ sie a¿ tutaj? Sta³a ju¿ prawie z nim oko w oko, patrzac na jego podkr±¿one oczy i do³ku pod nimi. Zapomnia³a o tym, ¿e mo¿e go wystraszyæ, chcia³a przypomnieæ sobie wszystko, ca³± przesz³o¶æ.
Rozgl±dam siê uwa¿nie lecz nie widzê nikogo wiêc idê dalej.
(NMM)
Spojrza³ zdziwiony na dziewczynê, jego powieki unios³y siê lekko okazuj±c zdziwienie.Patrzy³ na ni±, zw³aszcza jej twarz, przypomina³a my kogo¶... Gdyby nie to ¿e mia³ za plecami pieñ zapewne cofn±³by siê kilka kroków. Nie wiedzia³ sk±d mo¿e znaæ t± dziewczynê jednak¿e kojarzy³ j± sk±d¶. Przerwa³ ciszê-Kim jeste¶?-zastanawiaj±c siê kim jest Maggie i czego mo¿e od niego chcieæ. Próbowa³ sobie przypomnieæ sk±d zna jej twarz.
Patrzy³a siê na jego twarz jeszcze przez chwilê, lekko os³upia³a. Przekrzywi³a nawet g³owê, wygladaj±c jak prosz±cy pies. Zda³a sobie sprawe, ¿e wysz³a na idiotke Dlatego te¿ szybko odskoczy³a i wyprostowa³a sie.
- Jestem rodaczk± klanu Kaguya - jej ton by³ jak zawsze zimny, jej dzieciêcy g³os odbija³ siê echem...
Patrzy³ na dziewczynê, która wysz³a na idiotkê, zdziwiony jej zachowaniem.
Kaguya?-powtórzy³ cicho zdziwiony.
- Taaak.. - prawie syknê³a. Zrobi³a gro¼n± minê, jakby malutka dziewczynka, ktora stawia opór, wiedzac ¿e i tak nic nie wskóra.
- Jestem dumna z mojego klanu - sk³ama³a.
Patrzy³ na ni± zdziwiony i zaskoczony jej zachowaniem, jednak¿e prawie nie da³ tego po sobie poznaæ. Dziwi³o go jej zachowanie.
Sk±d wiesz ¿e jestem z Kaguya?
Stanê³a gdzie¶ z boku. Nie podoba³o jej siê, ¿e Kimimaro jest czym¶ zajêty, gdy¿ nie lubi³a czekaæ. Có¿... poczeka.
- Bo.. - zawacha³a siê, nie by³a do konca pewna swoich podejrzen ale zaryzykowa³a.
- Bo Kimimaro jest z klanu Kaguya - wiedzia³a, ¿e zdziwi go ta wypowiedz. Lekko siê u¶miechnê³a, przypominaj±c sobie jak oboje biegali po ³±kach i lasach podobych do tego, bawi±c siê znakomicie.
Opar³a siêo drzewo w milczeniu obserwuj±c tê dwójkê. Zaczyna³a siê niecierpliwiæ, bardzo zale¿a³o jej na rozmowie z Kimimaro, ale nie bêdzie im przerywaæ.
Skaka³em z drzewa na drzewo czuj±c jak mi szumi w g³owie...
"Do licha wiedzia³em, ze ta sake to by³ z³y pomys³..." - pomy¶la³em z trudem ³api±c równowagê.
Przystan±³em na jednym z drzew maj±c nadziejê, ¿e wkrótce przestanê odczuwaæ zawroty. K±tem oka zobaczy³em dwie osoby rozmawiaj±ce ze sob±. "Chyba s± tutejsi... Gdzie¶ ich ju¿ widzia³em..." - pomy¶la³em siadaj±c wygodnie na ga³êzi...
Spojrza³ na dziewczynê zaskoczony. czu³ ¿e jego serce szybciej bije, ju¿ chcia³ co¶ powiedzieæ zszokowany ale z³apa³ go nag³y atak kaszlu. Zas³oni³ usta d³oni± i kaszla³ opieraj±c siê o drzewo. Po ataku obsun±³ siê na ziemiê i zacz±³ dyszeæ-Ja...ja jestem Kimimaro. Sk±d mnie znasz?-wydusi³ czuj±c w g³êbi przeb³yski rado¶ci.
Przechodze przez las...
<NMM>
Podesz³a do niego bez ¿adnego oporu i pomog³a wstaæ.
- Kimimaro, Ty te¿ mnie znasz... Tylko chyba tego po prostu nie pamietasz, wiesz zapomnieæ o przyjacio³ce z dawnych lat.. - patrzy³a na niego wcia¿ lekko u¶miechniêta, mia³a nadzieje ¿e wreszcie sobie cos u¶wiadomi.
"Kimimaro... Jeden z najwierniejszych uczniów mistrza Orochimaru... A ta druga... Na pewno jest z wioski... Tylko kim ona jest?" - my¶la³em czuj±c, ¿e zawroty g³owy powoli ustêpuj±...
Biegnê z moim Shiwansenem.
-Shiw spokojnie... mo¿emy siê tutaj rozejrzeæ... - zauwa¿am co¶ g³êbiej za krzakami... podchodzê... i widzê masê ludzi, Kibê, Caspra i Jottosa...
-Hmmm Shiw... to co¶ w czym mo¿na siêzabawiæ. No nic. Rozgrzeweczka zawsze dobra. Kokoro kami no jutsu (-1000ch bo jeszcze 100 dla Shiwa -10ch na turê) - zamykam siê w zbroji z chakry i wyostrzam swój miecz, a Shiwansen zamyka siê w pancerzu i ma wyostrzone k³y i pazury.
-Biegiem m³ody...
Taaa... taaa... trzeba komu¶ w koñcu skopaæ ty³ek" - ry¶ gdyby móg³ u¶miechn±³by siê szeroko, ale Natura posk±pi³a mu odpowiednich po temu miê¶ni twarzy
Okr±¿amy krzaki i przygotowujemy siê do nag³ego i wspania³ego wst±pienia...
[NMM -> Opuszczony Cmentarz]
Odczu³ bardzo silnie jej s³owa i zachowanie. By³ tym wszystkim bardzo zdziwiony. "przyjació³ce z dawnych lat..."
Ty... mnie znasz?-zapyta³.
Posmutnia³a... by³o jej trochê ¿al, ¿e jej przyjaciel tak szybko o niej zapomnia³.
- Kimimaro, byli¶my najlepszymi przyjacio³mi... Pamiêtam wszystko doskonale...
Kimimaro pomy¶la³ o ma³ej dziewczynce przynosz±cej mu do celi mleko w misce ¿eby mia³ zdrowe ko¶ci ( ). Zastanawia³ siê czy to ta dziewczyna-Jak siê nazywasz?-zapyta³.
- Kaguya Maggie - powiedzia³a bardzo cicho, bez emocji. Patrzyla na niebo, trochê zamy¶lona.
-Maggie?-powtórzy³ cicho patrz±c na ni± uwa¿nie. Wiêc to by³a ona... chyba. Kimimaro dalej nie by³ pewien czy to dziewczyna z klanu, któr± zna³ zanim klan zosta³ wybity. No i logiczne by³o ¿e zginê³a... nie mia³ pewno¶ci, czu³ siê dziwnie
Ty... my siê znamy?-powiedzia³ ni to do siebie ni to do niej. Trudno mu by³o okazaæ jej jakiekolwiek uczucia.
Biegne,patrze na jakis ninja...
Hmmm...Jeden jest z mojej wioski,mam pomysl...
Wejde a drzewo po cichu i bede obserwowal jak rozmawiaj±...Moze czegos sie dowiem...
Wszedl na drzewo szybko i po cichu i obserwowal...
Co za zbiegowisko - pomy¶la³a Tayuya, która ze swoim doskona³ym s³uchem ju¿ wiedzia³a o obecno¶ci Keishiego i Ichigo.
Dodane po 1 minutach:
Aczkolwiek nie zamierza³a zawracaæ sobie nimi g³owy. Czeka³a tylko na moment, kiedy Maggie przestanie rozmawiaæ z Kimimaro. Wtedy... wtedy ona porozmawia z Kimimaro i nie pozwoli, by cokolwiek jej w tym przeszkodzi³o.
/cos spora widownia..../
Zaszokowa³o to j±, a raczej bardzo zabola³o. Zrozumia³a, ¿e pewnie nic nie znaczy³a dla Kimimaro, by³a po prostu dobra dziewczynk±, która nios³a pomoc.
- My.. my¶la³am ¿e Ty mnie znasz... Widocznie siê myli³am. - znowu spojrza³a na niego, natychmiast wtopi³a wzrok w ziemiê. Jej rado¶æ ulotni³a siê w jednej chwili.
//Bardzo spora //
Zauwa¿y³ zmianê w jej zachowaniu, podszed³ do niej i podniós³ jej twarz (g³upio zabrzmia³o xP)
Maggie? Nie mogê uwierzyæ ¿e to Ty.- nie umia³ zareagowaæ w jaki¶ bardziej wzburzony sposób, po prostu nie potrafi³. Czu³ du¿± niepewno¶æ przemieszan± z rado¶ci±-Zmieni³a¶ siê... -u¶miechn±³ siê lekko, du¿o trudno¶ci go to kosztowa³o. Wyci±gn±³ przebi¶nieg zabrany z Kirigakure no Sato i poda³ go jej-Proszê... jest taki piêkny jak Ty.
"Kaguya Maggie... Czyli ta dziewczyna tez nale¿y do tego starego klanu... Dziwne my¶la³em, ¿e zosta³ wybity... Skoro tylu cz³onków tego klanu przetrwa³o to s± szanse, ze gdzie¶ tam ¿yj± inni cz³onkowie mojego klanu..."
W koñcu przesta³em odczuwaæ zawroty g³owy. Dostrzeg³em kolejnego shinnobi stoj±cego na drzewie.
"Kolejny z Oto..." - pomy¶la³em.
Westchnê³a ostentacyjnie, jako jedyna z widowni wcale nie by³a w ukryciu. Dziwi³o j±, ¿e parka jeszcze jej nie zauwa¿y³a.
/Tay do czasu xP//
Ona wci±¿ patrzy³a na jego podrk±¿one oczy, bior±c kwiat do rêki.
- Ale.. on ju¿ zakwit³, a ja jeszcze jestem zamkniêta... - szepnê³a w±chaj±c kwiatek.
- Kimimaro, co siê z Toba sta³o? - zapyta³a zatroskanym tonem.
Co siê ze mn± sta³o? A co mia³o siê staæ?-zapyta³ patrz±c w jej twarz po chwili doda³-Cieszê siê ¿e Ciê widzê.
Uda³a, ¿e nie s³yszy ostatnich s³ów. Po prostu nie wierzy³a w ich szczero¶æ.
- By³e¶ zamkniêty, a teraz mo¿esz swobodnie chodziæ.. no i przecie¿ by³a wojna...
Patrzy³ na ni± maj±c swój zwyk³y spokojny wyraz twarzy, po³o¿y³ d³onie na jej ramionach-Nie s±dzi³em ¿e prze¿yjesz. Dlatego nie wierzy³em ¿e mam Ciebie przed sob±.-usprawiedliwi³ siê Kimimaro-Jestem rad ¿e siê spotkali¶my. Dziêki Orochimaru-sama, który mnie przygarn±³ moje ¿ycie ma sens. ¿yjê by wype³niaæ jego wolê. Maggie przy³±cz siê do Otogakure-zaproponowa³.
- Co on Ci za pranie mózgu zrobi³!? - zapytala przera¿ona.
- Znam t± wioskê, mo¿na powiedzieæ ¿e do niej nalezê, ale nie bedê nale¿eæ do innego cz³owieka! On.. on odbiera Twoj± wolno¶æ, której nigdy nie zazna³e¶!
"Pomy¶leæ, ¿e kiedy¶ by³em taki jak on... Nawet kiedy zosta³em obiektem badañ nie potrafi³em powiedzieæ o nim z³ego s³owa... Dopiero kiedy Sasuke-kun mnie uwolni³ zacz±³em ¿yæ w³asnym ¿yciem..." - pomy¶la³em [cenzura] siê urywkom rozmowy...
Koniec tego ogl±dania...
Mam za ma³o informacji - powiedzia³em,po czym zeskoczy³em z drzewa i pobieg³em...
<NMM>
Kimimaro patrzy³ na ni± nie potrafi±c odpowiedzieæ.
Gdyby nie Orochimaru-sama moje ¿ycie nie mia³oby sensu. Ty... nie zrozumiesz... Maggie. Jestem rad ¿e nale¿ysz do Wioski-skoñczy³ nie maj±c za bardzo pomys³u na rozmowê-Nie wiesz jak siê cieszê ¿e kto¶ prze¿y³, ¿e TY prze¿y³a¶. Kiedy¶ ty opiekowa³a¶ siê mn±, teraz ja zaopiekujê siê Tob±.
Tayuya u¶miechnê³a siê pod nosem. Ch³opak by³ wra¿liwy. Mo¿e trochê trudno bêdzie go przekonaæ, by by³ w Czwórce D¼wiêku, ale da sobie radê. A ta dziewczynka mówi³a, ¿e te¿ jest z Oto.Mo¿e zechcia³aby wesprzeæ szeregi Sound Organization? J± tez zapyta.
Dopiero po chwili spostrzeg³em Tayuyê.
"Pewnie ma zamiar zwerbowaæ t± dwójkê do SO... Z Kimimaro pewnie jej siê uda... Ale ta Maggie... Nie wydaje mi siê by posz³o jej z ni± ³atwo... Dziewczyna wyra¼nie nie chce mieæ zbyt wiele wspólnego z Orochimaru..." - my¶la³em coraz uwa¿niej przygl±daj±c siê rozmawiaj±cym...
Dobrze, ¿e Orochimaru nie ma nic wspólnego z jej organizacj±. Widaæ, ¿e ta Maggie nie przepada za nim. Orochimaru tylko da³ jej Pieczêæ. SO i Czwórka s± jej dzie³em. Ca³y czas my¶la³a intensywnie nad tym wszystkim.
Patrzy³ na Maggie czekaj±c na jej odpowied¼
-Ale proszê Maggie... nie obra¿aj tego cz³owieka. Jemu zawdziêczam swoje istnienie i sens ¿ycia. Do³±cz do niego a nie po¿a³ujesz-w jego oczach b³ysnê³a ambicja i chêæ zadowolenia Mistrza.
"Je¶li Kimimaro nie przestanie to mo¿e raz na zawsze zniechêciæ dziewczynê do siebie..." - pomy¶la³em. Ca³y czas siedzia³em bez ruchu...
"Maggie wydaje siê byæ osob± niezale¿n±... Chêtnie widzia³bym j± w szeregach Hebi..."
Przechodz±c zauwa¿y³a Kimimaro, Maggie i Tayuyê.
Wygl±daj± na zajêtych, nie bêdê im przeszkadzaæ.
Poczu³a silny niepokój, jakby gdzie¶ by³ kto¶ z Hebi i odesz³a po¶piesznym krokiem.
NMM
Cos w niej pêk³o. Ciep³o którym zawsze darzy³a przyjaciela wywia³ jesienny powiew wiatru.
- Chyba sobie kpisz. Jedyn± osob±, której bêdê s³u¿yæ to ja sama - wygl±da³a coraz gro¼niej, jej chrz±stka niebezpiecznie wysz³a z rêki.
- Ale to Twoja decyzja, nie zamierzam juz ingerowaæ w Twoje ¿ycie. Przyznam sie ¿e inaczej to siebie wyobraza³am ale có¿... - pstryknê³a palcem i wyjê³a jedn± ko¶æ, rzuci³a ni± przed siebie, by choæ trochê siê wy³adowaæ.
Spojrza³ na ni±, jego spokojna twarz wyra¿a³a odrobinê zdziwienia. By³ bardzo zaniepokojony jej zachowaniem, kaszln±³ nerwowo. Spojrza³ na ni± jeszcze raz ze strachem w oczach i powiedzia³-Maggie... proszê uspokój siê. Nawet nie wiesz jak siê cieszê ¿e Ciê spotka³em, proszê nie opuszczaj znów mojego ¿ycia-niemal¿e patrz±c na ni± b³agalnie.
- Nie wiem czy mam Ci wierzyæ - syknê³a. Patrzy³a w jego oczy, po chwili jednak usiad³a na kamieniu i milcza³a. By³a trochê z³a, sama na siebie.
- Och.. ja nie chcia³am.. to wszystko wydaje mi siê takie dziwne, Kimimaro nie zrozum mnie ¼le - jej ton zmieni³ siê na bardziej smutny i pe³en ¿alu.
Kimimaro kucn±³ i spojrza³ na ni±. Z³apa³ jej d³oñ i u¶miechn±³ siê lekko.
Nie patrzy³a na niego, ale równiez ¶cisnê³a rêkê.
- Ju¿... ju¿ dobrze.... - szepnê³a.
Westchn±³ i u¶miechn±³ siê, jednak nic nie mówi³.Têskni³em-szepn±³ w koñcu.
Spojrza³a na niego z nadziej±.
- Naprawdê? Mi brakowa³o tych codziennych przechadzek - powiedzia³a.
<ale¿ jej sie na czu³o¶ci zebra³o >
Cieszê siê ¿e to mówisz Maggie. Mo¿e siê przejdziemy-zaproponowa³ ¶ciskaj±c jej d³oñ.
- Hm.. no dobrze, dawno z nikim nie chodzi³am - stwierdzi³a wstaj±c. Usta³a obok niego, u¶miechaj±c siê niepewnie.
- To prowadz, znasz lepiej t± wioskê.
Wiêc chod¼my-powiedzia³ cicho ³agodnie siê u¶miechaj±c.Gdzie by¶ chcia³a i¶æ?
- wiesz, lubi³am pola ry¿owe, mo¿emy siê tam przej¶æ - powiedzia³a i posz³a pierwsza <nnm>
Wiec chod¼my
[nmm]
Kiedy Maggie i Kimimaro odeszli zeskoczy³em z drzewa.
- Ohayo - powiedzia³em podchodz±c do Tayuyi...
- Planujesz zwerbowaæ ich do SO? - zapyta³em zdawkowym tonem.
"Do licha muszê zaj±æ siê rekrutacj± ludzi do Hebi..."
- Tak. Oboje. Dziewczyna mówi, ¿e nale¿y do Oto. On te¿. S± moi - wyrecytowa³a sucho i zniknê³a.
NMM
"Rany... Wyra¼nie nie zamierza odpu¶ciæ..." - pomy¶la³em.
Bez s³owa ruszy³em za ni±.
"Ciekawe jak to siê potoczy..." [NMM]
Przechodzê wraz z Shiwansenem. udajemy siê z powrotem do Konohy.
Przyszed³ spokojnym krokiem ze specjaln± rêkawic± i jastrzêbiem na rêk±.
-Masz i zanie¶ t± wiadomo¶æ odpowiedniej osobie, lata³e¶ w tamtych okolicach nie raz na ³owy mysz. - powiedzia³ wsadzi³ w specjaln± tubkê wiadomo¶æ a jastrz±b odlecia³.
Dodane po 9 minutach:
Poszed³ dalej [nmm]
Ide przez las szukaj±c kogo¶ z OFS...
<NMM>
Podszed³ do jednego z drzew w lesie. Chcia³ chwilê odpocz±æ. Usiad³ pod jednym z nich i zacz±³ zastanawiaæ siê nad tym jak Ci dwaj go¶cie z pod bramy chc± znale¼æ Orochimaru.
Przechadza³a siê po lesie nie wiedz±c, gdzie ma i¶æ. Mo¿na by nawet uznaæ, ¿e nudzi³o siê jej.
szed³ lasem i zauwa¿y³ Tayuyê
podszed³ do niej
cze¶æ...-powiedzia³ spokojnym tonem
- Cze¶æ Sasuke - odpowiedzia³a machinalnie nadal bêd±c raczej nieobecn± duchem.
co Ci jest?? - zauwa¿y³ ¿e dziewczyna nie swojo siê zachowuje
- Intensywnie my¶lê o Orochimaru - wyja¶ni³a krótko i bez szczegó³ów - On jest po prostu idiotyczny czasami.
tu masz racjê-powiedzia³ i u¶miechn±³ siê k±tem wargi
Keishi kombinuje z orochimaru... najpewniej liczy na pieczêæ- powiedzia³ spokojnym tonem
- Je¶li my¶li, ¿e posiadaj±c Pieczêæ dostanie siê do Czwórki, a tak na pewno jest, to mu siê nie uda - wycedzi³a ch³odno - Mo¿e Orochimaru przekona, ale ze mn± nie ma szans...
a ja dostanê siê do czwórki?- zapyta³ patrz±c na dziewczynê
wiedzia³ ¿e dziewczyna odpowie mu krótkie "nie"
- Ty? - lekko unios³a brwi - Mo¿esz. To ju¿ zale¿y od ciebie.
a my¶la³em ¿e mnie wy¶miejesz- powiedzia³ do dziewczyny i popatrzy³ jej w oczy
- Nie o¶mieli³abym siê - odpowiedzia³a bezbarwnym tonem, w zasadzie nie sugeruj±cym niczego, mo¿e prócz szacunku.
co ty taka powa¿na i spokojna.... nad czym tak my¶lisz i nie k³am ¿e nad orochimaru- powiedzia³ i popatrzy³ na dziewczynê
- Niestety chyba jednak tylko Orochimaru zajmuje mój umys³ - powiedzia³a spokojnie i bez cienie urojonego ¿alu.
dlaczego?-zapyta³ dziewczyny
- W³a¶nie torturuje moj± siostrê, a moja siostra jest moj± w³asno¶ci± i nie ¿yczê sobie, by j± torturowa³ - podnios³a lekko g³os.
to chod¼ ze mn± i powiedz mu to w twarz..- powiedzia³ do Tayuyi normalnym g³osem
- On ma to gdzie¶. W ogóle MNIE ma gdzie¶ - syknê³a.
a mo¿e jak kto¶ inny no ja bêdzie równie¿ po twojej stronie to zmieni zdanie....- powiedzia³ nak³aniaj±c dziewczynê do dzia³ania
- Osobi¶cie w to w±tpiê. Znasz go - westchnê³a - To tylko stary, ¶wiruj±cy dziad uporczywie trzymaj±cy sie swojego zdania.
a wiêc boisz siê dzia³aæ?- zapyta³ dziewczyny
- Nie bojê siê - zmru¿y³a gniewnie oczy.
widaæ po tobie ¿e siê boisz.... to idziemy czy nie?- zapyta³ dziewczynê spokojnym tonem
- Skoro mówiê, ¿e siê nie bojê, to siê nie bojê. Idziemy - ruszy³a w kierunku kryjówki Oro.
NMM
poszed³ za ni± *nmm*
Biegnê przez las...
<NMM>
Andreas szed³ spokojnie przez las. W ustach tli³ mu siê papieros. D³onie trzyma³ w kieszeniach spodni. Zarówno jego krok, jak i twarz nie wyra¿a³y nic wiêcej poza obojêtno¶ci±....
*Chlopak wszedl w las nie przejmujac sie ciemnoscia, gdy zauwazyl Andreasa zatrzymal sie przygladajac sie mu i szukajac jego opaski, oznaki przynaleznosci do wioski, nie zwlekajac przedstawil sie swoja ranga*
- Jounin z Iwa-Gakure no Sato
Kimze on jest
*pomyslal ciagle przypatrujac sie postaci*
Andreas dopiero w chwili w której ch³opak siê odezwa³ zwróci³ na niego uwagê. Wyci±gn±³ nowego papierosa i zapalniczkê jednocze¶nie patrz±c na ch³opaka.
- Jestem Andreas....
W³o¿y³ papierosa do ust i odpali³ go. Schowa³ zapalniczkê do prawej kieszeni.
- Z Iwa-Gakure.....
Nie by³o to k³amstwo. W koñcu kiedy¶ nale¿a³ do tej wioski....
*Chlopak przeczesal reka wlosy i spytal*
- Zatem co robisz tak daleko od wioski.?
*Poprawiajac kurtke sprawdzil czy ma wszystko co mu potrzebne*
Mam nadzieje ze jest tu dosc bezpiecznie
*Pomyslal*
Mê¿czyzna poci±gn±³ mocniej papierosa i wypu¶ci³ dym z ust trzymaj±c papierosa miêdzy palcami.
- Spaceruje....
Jego g³os by³ obojêtny i zimny. Znowu wsadzi³ sobie papierosa do ust zaci±gaj±c siê nim. Patrzy³ niby w stronê ch³opaka lecz jego wzrok ucieka³ gdzie¶ za niego.....
*Widzac uciekajacy za niego wzrok mezczyzny chlopak na moment spojrzal oczami robaka za siebie, by upewnic sie czy nikogo tam niema*
-Spacerowac mozesz przeciez w naszej wiosce.
*Powiedzial nie dajac tak latwo za wygrana*
- Mogê, ale nie chcê....
Poci±gn±³ znowu i wypu¶ci³ dym. Papierosa trzyma³ w prawej d³oni miêdzy palcami. Skierowa³ wzrok na ch³opaka. Dopiero teraz by³ w stanie okre¶liæ ile on móg³ mieæ mniej wiêcej lat.
- W dodatku jeste¶ za m³ody by mnie pouczaæ....
Opar³ siê o najbli¿sze drzewo...
*Potrzasnal znaczaca glowa*
- Uwierz mi, ze nie tobie oceniac,a i pouczac zamiaru nie mialem.
*Ostatnie slowa wypowiedzial z nieukrywana niechecia*
Przyszed³ zauwa¿aj±c z daleka dwójke. Stan±³ obok drzewa i opar³ siê o nie plecami patr¿ac na prawdopodobnie dwóch Jouninów.
- Wierze....
Rêka znowu powêdrowa³a do ust a z ni± papieros. Andreas znowu siê zaci±gn±³ i wypu¶ci³ dym lecz nie wyci±gn±³ papierosa. Wsadzi³ sobie obie rêce do kieszeni. Mierzy³ ch³opaka wzrokiem.
- A co ty tu robisz?
Spyta³ ci±gle tym samym i obojêtnym g³osem....
-Chwilunia..
*Po tych slowach zaalarmowany przez jego robaki chodzace wszedzie po terenie nagle zniknal z oczu Andreasowi i znalazl sie za Lenym, szyderczo szepnal niedaleko jego uszu*
- Szpiegowac sie zachcialo... co.?
Moze jest ich[szpiegow] tu wiecej
*pomyslal lekko przestraszony*
- Wiesz.. nie zgad³e¶. - Odpowiedzia³ mu szeptem patrz±c dalej przed siebie.
- To dlaczego sie ukrywasz
*Spytal chlopaka dalej tym samym tonem, lecz troche glosniej*
- Nie ukrywam siê.. Gdybym ci powiedzia³, ¿e przyszed³em tu od tak, uwierzy³by¶ ? - Odwróci³ g³owe i uniós³ lekko brew do góry.
*Odsunal sie o krok i dopiero teraz zauwazyl ze przewysza pryzbysza o glowe*
-Nie.... Mimo to nieladnie tak podsluchiwac
*Strzepal kurz z kurtki/plaszcza[jak kto woli ]*
Andreas nawet nie zareagowa³ na znikniêcie ch³opaka. Sta³ nadal oparty spokojnie o drzewo pal±c powoli papierosa. Zamkn±³ oczy i ws³ucha³ siê w las......
- Ja nawet nie próbowa³em was pod³uchwiwaæ. - Westchn±³ ciê¿ko i spojrza³ na Andreasa.
- I tak ci nie uwierze.
*Powolnym krokiem wrocil w miejsce gdzie stal, ruchem reki dal chlopakowi zaproszenie*
- Pytales cos.?
*Spokojnym tonem do Andreasa*
Kiwn±³ g³ow± ¿e tak zaci±gaj±c siê papierosem. Wypu¶ci³ dym do góry i skierowa³ wzrok otwieraj±c oczy prosto na ch³opaka. Wyj±³ papierosa z ust.
- Co ty tu robisz...
Jego g³os by³ jak zwykle obojêtny. Skierowa³ wzrok na nowo przyby³ego.
- Co ich tu tyle
Zapyta³ sam siebie.
Podszed³ do nich trzymaj±c rêce w kieszeniach. Nie przedstawia³ siê narazie, wola³ poczekaæ.
- Przechadzam sie, jak ty
*usmiechnal sie ironicznie do A. po czym poprawil kurtke*
Nie odpowiedzia³. Zaci±gn±³ siê papierosem i wypu¶ci³ dym prosto w stronê ch³opaka. Nastêpnie uniós³ trzymanego papierosa miêdzy palcami prosto przed oczy by sprawdziæ ile mu go jeszcze zosta³o.
- Po³owa... wystarczaj±co.
Z powrotem w³o¿y³ go sobie do ust nie zaci±gaj±c siê. Zmru¿y³ lekko oczy i spojrza³ na nowego.
- Ty te¿ siê przechadzasz?
- Mo¿na to tak nazwaæ. - Odpowiedzia³ cicho ch³opakowi i spojrza³ na niego.
*Dmuchnal w dym tak, ze ten sie rozstapil. Chcial dobrze uslyszec odpowiedz trzeciego, wiec uwaznie sluchal*
Zamkn±³ oczy i szybko je otworzy³.
- Nie [pytam co tu robisz, bo to nie moja sprawa. Z pewno¶ci± ten przyjemniaczek to zrobi³....
Zaci±gn±³ siê papierosem i przytrzyma³ dym. Chwyci³ papierosa w palce i wyci±gaj±c wydmucha³ ca³y dym... prosto w stronê ch³opaka....
*Odsunal sie zdrog dymu i lekko zakaslal*
- Nie masz racji...
*Odpowiedzial z nuta Ironicznej Uwagi glosie*
Dym (chyba) nie lecia³ w jego strone, ale na wszelki wypadek siê odsun±³. Spojrza³ pustym wzrokiem na Andreasa.
Po raz pierwszy na twarzy Andreasa pokaza³ siê u¶miech, co prawda ironiczny, ale u¶miech. Zacz±³ obracaæ papierosem miêdzy palcami. A dok³adniej jego koñcówk±....
- Yukichi
*wymamrotal*
- A jak wy sie zwiecie.?
*Spytal zaciekawiony*
- Jestem Leny. - Odpowiedzia³ mu krótko. U¶miechn±³ siê k±cikami ust.
- Andreas...
Odpowiedzia³ ci±gle bawi±c siê papierosem w d³oni.
*Lekko sie usmiechnal, potem podrapal sie lekko po glowie*
- Co tak naprawde was tu sprowadza.?
- ... Nic ? - Spojrza³ na niego z lekkim u¶miechem. Usiad³ pod drzewem i zamkn±³ oczy.
Ch³opak zaczyna³ go irytowaæ, a to nie by³o dla niego dobre....
- To co robiê to mój biznes.... W tej chwili palê....
Na potwierdzenie tych s³ów znowu wsadzi³ sobie papierosa do ust i zaci±gn±³ siê zdrowo zamykaj±c oczy.....
Westchn±³ cicho i otworzy³ oczy. Spojrza³ na nich swoim znudzonym wzrokiem.
- Ja powinienem wracac na nocna warte. Zatem zegnam was.
*Chlopak skinal glowa i odszedl spokojnym krokiem w strone Iwa-Gakure*
[NMM]
Andreas znowu siê u¶miechn±³.
- Kolejny niewolnik systemu....
Powiedzia³ cicho, lecz wystarczaj±co g³o¶no by móg³ go pos³yszeæ jeden z drugim...
Wsadzi³ sobie papierosa do ust...
Uslysza³ co powiedzia³ Missing-nin. Zapewne uciek³ z wioski z powodu systemów, ale wola³ tego na g³os nie ujawniaæ.
- To zostali¶my tylko my dwaj.....
Odezwa³ siê po chwili ciszy wpierw wypuszczaj±c nagromadzone powietrze razem z dymem w p³ucach. Spojrza³ na swojego papierosa - jedno zaci±gniêcie.
- Rodzice siê nie niepokoj± o ciebie? Ch³opcze....
Powiedzia³ z wyra¼n± ironi± w g³osie...
- Mam na tyle lat, ¿e potrafie zadbaæ sam o siebie.. - Odpowiedzia³ mu podirytowany. Patrzy³ na niego z³ym wzrokiem.
Andreas bawi³ siê teraz wyra¼nie swoim papierosem. Trzyma³ d³oñ przed sob± na wysoko¶ci brzucha. Spojrza³ w gniewne oczy ch³opaka.
- Bojowy....
- Zadbaæ o siebie powiadasz.....
Wyra¼nie siê z niego ¶mia³, mimo i¿ ¿aden u¶miech nie zawita³ na jego ustach.
- Zreszt±.. szkoda marnowaæ czasu na rozmowe z kim¶ takim jak ty.. - Odpowiedzia³ mu szorstko. Wsta³ i uda³ sie w kierunku domu.
<NMM>
Andreas pokiwa³ g³ow± z wyra¼n± rezygnacj±.
- Dzieci....
Skomentowa³ zachowanie obu ch³opców. Spojrza³ w stronê w któr± odszed³ Yukichi. Zamy¶li³ siê przez chwilê.
- Jak by wygl±da³o ¿ycie tam?
U¶miechn±³ siê ironicznie my¶l±c nad codziennym ¿yciem wielu ludzi. ¯yciem, które wygl±da³o tak samo u wielu osób...
W³o¿y³ papieros do ust i dopali³ go do koñca. Rzuci³ na ziemiê peta i u¿ywaj±c kontroli nad ziemi± zakry³ go. Odwróci³ siê na piêcie i odszed³ z rêkoma w kieszeni....
[zt]
Idê sobie wolnym krokiem przez las szukaj±c zaczepki xP
<NMM>
Sz³a przez cichy, ciemny las, który za ka¿dym razem, gdy go nawiedza³a, wzbudza³ w niej wstrêt, nie wiedzia³a czemu. Mruknê³a co¶ pod nosem niezrozumiale i posz³a dalej.
NMM
sz³y z Yu przez las
<NMM>
Lekkim truchtem przebieg³ przez Mroczny Las nie zwracaj±c uwagi na otoczenie.[nmm]
Lee przebyl mroczny las udajac sie w strone swego celu(NMM)
Szed³em lasem w kierunku Kumo. By³em dziwnie spokojny. Co jaki¶ czas obserwowa³em Zato... {NMM}
Idê przez las, gdy nagle us³ysza³em jakie¶ szelesty z krzaków, pomy¶la³em sobie:
Kto¶ tu jest...
Po czym szybko wskoczy³em na drzewo i zacz±³em biec po ga³êziach w stronê Konohy.
<NMM>
Wszed³ szybkim krokiem do lasu, jednak gdy s³oñce przesta³o o¶wietlaæ drogê, której i tak nie by³o, zwolni³ kroku i sta³ siê bardziej czujny. Rozgl±daj±c siê woko³o mija³ kolejne drzewa, szukaj±c wzrokiem kogo¶ z Oto.
Dodane po 15 godzinach 45 minutach:
Przeczesuj±c puszczê natkn±³ siê na odmienny teren, mniej zaro¶niêty, a w centrum mo¿na by³o zauwa¿yæ jak±¶ (bradzo ) nisk± budowlê. Pobieg³ tam.
<NMM>
Dodane po 6 godzinach 19 minutach:
Wraca³ stamt±d skacz±c po konarach drzew. W pewnym momencie zauwa¿y³ ¶cie¿kê w¶ród drzew. Skierowa³ siê tam.
<NMM>
Akimoto bieg³ jak to zazwyczaj robi³ kiedy mia³ okazje w pewnym momencie wskakuje na jedno z drzew i pêdzi dalej skakaj±c po drzewach.Nagle wskakuje na jedno z wiêkszych drzew i rozgl±da siê stamt±d.Zauwa¿a rzekê która p³ynie równin± udaje siê tam.
<NMM>
przychodze i zbieram kilka kisci ziul i dwa grzyby poczym wracam do rannego.
NMM
Przesz³a mrocznym lasem , podaza³a w stronê siedziby <nmm>
przechodz±c têdy "aa, oto mam po drodze do konohy my¶lê, ¿e pozwiedzam"
-komu w drogê temu w czas - i poszed³em w kierunku wioski
*nmm*
Przylecia³em na mojej bestii a na drugieh równierz mojej bestii przylecia³ Michimoto. Bestia grzecznie od³o¿y³a MIchimoto i wesz³a na powrót do mojego cia³ podobnie jak ta na której ja przylecia³em.
- No dobra muszê odprawiæ swój rytua³ mo¿e chwilkê potrwaæ - powiedzia³em do Michimoto i zacz±³em mruczeæ co¶ pod nosem. Po chwili cztery bestie negatywnej energii wyszy z moich pleców. Ja sta³em siê nie¶miertelny zamieniaj±c swe organy wewnêtrzne na nici negatywnej energii za pomoc± Hougou Kajuu Henge no Jutsu. Zdj±³em równierz dwie pary ciê¿arków treningowych co daje szybko¶æ 120.
- Przygotuj siê. - powiedzia³em do Michimoto
- Ahh... na prawdê nie chce mi siê walczyæ...- powiedzia³em po czym uaktywni³em CS2 (wygl±d masz na dole podpisu, przypominam te¿, ze mam uaktywniony Tsushigan- moje KG). Stan±³em znudzony w gotowej formie.
Poproszono mnie o sêdziowanie...przynajmniej przez jedn± stronê...zasady proste...bez SPAMu bo bêdzie ban...summony ok...ale je¶li przeciwnik równie¿ posiada....liczycie sobie chakrê bo nie chce siê bawiæ w kalkulator
Kolejno¶æ
Michimoto -> Kiomot -> MG -> Kiomoto -> Michimoto -> MG
Zaczynacie
Z pleców zdj±³em swoje Guan-Dao. Sta³em i czeka³em na atak przeciwnika. Wrazie gdyby zaatakowa³ frontalnie skaczê w górê i rzucam w niego kunaiem. Gdy zaatakuje jutsu pojawi siê przede mn± sze¶cian z ognia, która ma na celu ochronienie mnie
Chakra: 2310- 1000 (uaktywnienie Tsushigana)= 1310 + 10% z chakry przeciwnika
* Widzê ¿e siê nie bawi skoñczê to szybko * - pomy¶la³em i warkn±³em pod nosem Hougou Kemono Isshohada, moje bestie powróci³y do mojego cia³a. [ Moja Chakra 15850, staty +100Ka¿dy do tego szybko¶æ 220 ]
Nastêpnie wyros³y mis skrzyd³a [ wcze¶niej zrobione hougou Kajuu daje mi takie prawo ] i gdy mój przeciwnik szykowa³ atak lub obronê wzbi³em siê w górê i powiedzia³em.
- Yukki Zettai Kiomoto's Bomb - wystrzeli³em w stronê ca³ego terenu miliony wi±zek chakry które wybuchaj± po zderzeniu z czym kolwiek z si³± jednej wybuchowej notki, niemo¿liwe jest nietrafienie ani chod¼by najszczelniejsza obrona przeciwnika co¶ musi trafiæ.
// Chakra: 14850 //
No có¿...Kiomoto zaatakowa³ jednak sze¶cian ognia minimalnie obroni³ Michimoto....le¿y na ziemi i jest poraniony strasznie du¿o chyba nie trzeba mówiæ...CS2 zniknê³o przez co jest jeszcze strasznie os³abiony i ledwo mo¿e isê ruszyæ
* Nietety chyba muszê to zakoñczyæ * pomy¶la³em jednak dalej nie lekcewa¿y³em przeciwnika.
Zlecia³em troszkê ni¿ej. Jestem jakie¶ 20m nad Michimoto.
- To jak SO jest pod moj± kontrol± czy nie? - spyta³em.
Je¿eli odpowie ¿e tak atakuje tylko w jego rêce Gufutenk± aby nie móg³ ich u¿ywaæ wrazie podstêpu. Je¿eli powie ¿e nie wzbijam siê z ogromn± szybo¶ci± w górê, sk³adam pieczêci i wykonuje Atsugai miarzdz±c przeciwnika wielk± fal± powietrza. Wrazie jakiego¶ cudownego uzdrowienia z moj± wielk± prêdko¶ci± udlatuje na boki, je¿eli przeciwnik u¿yje jakiego¶ potê¿nego jutsu odbijam atak fal± powietrza za 1000Pch.
// chakra je¿eli powie tak: 14600
Je¿eli powie nie: 13850 //
Nic nie mówi³em, wsta³em ledwo dysz±c i otworzy³em oczy. Mia³em dalej aktywowany Tsushigan. Popatrzy³em na Kiomoto. W jednej sekundzie pojawi³a siê dooko³a niego klatka z ognia, która nie pozwala mu na ruch. W jego wnêtrzu powsta³o ogromne ogniste tornado, które w jednej chwili uros³o do gigantycznej postaci i rozsadzi³o przeciwnika od ¶rodka, a przynajmniej popali³o mu wnêtrzno¶ci (ale dziwne by by³o ¿eby go nie rozerwa³o). Jego maski zacze³y p³on±æ, on ca³y zacz±³ p³on±æ a ja odpowiedzia³em. - Nie ma takiej opcji...mo¿emy porozmawiaæ i znale¼æ inne rozwi±zanie, wszystko da siê omówiæ...
Có¿....za du¿o mówiæ nie trzeba....jako , ¿e Michimoto siê nie odezwa³ Kiomoto nie móg³ zastosowaæ ¿aden ze swoich ataków....jednak Michimoto po tym jak u¿y³ swoj± klatkê jest tak wyczerpany , zê pada na ziemiê i nie mo¿e siê ruszyæ , dlatego zosta³a sama klatka a tornada i to wszystko inne zniknê³o. Kiomi¶ ( sorka nie mog³am siê powstrzymaæ ) nie mo¿e siê ruszyæ
- Jestem ju¿ zmêczony, ale powiem jedno. SO nie bêdzie tobie podlega³o. Mo¿emy u ciebie zrobiæ posterunek, który bêdzie pilnowa³ porz±dku w mie¶cie. Ale nigdy nie poni¿ymy siê i bêdziemy komu¶ podlegaæ....- powiedzia³em ju¿ nic nie robi±c
Widz±c jak jaka¶ klatka mnie otacza ³ykam trzy pigó³ki ze skrzepniêt± krwii± i szybko wypuszczam moje bestie i tylko ja jestem w klatce jako ¿e MIchimoto nic nie robi to... Je¿eli nie zd±¿y³em wypu¶ciæ bestii to wykonujê Goukakyuu no Jutsu i jako ¿e Michimoto nie ma praktycznie si³ na podtrzymanie klatki powinna pu¶ciæ
Bestia nr1 Koparka: Wbija siê w ziemiê z ogromn± z³o¶ci± nastêpnie gdy jest pod Michimoto wyskakuje z Yuuki Zettai Suiton Rasengan i uderza w plecy a woda trafia do p³uc i przeciwnik topi siê. Nastêpnie bestia wraca do podziemi.
Bestia nr2 Motylu¶: Gdy wyskakuje z klatki odrazu stosuje Yuuki Zettai Kiomoto's Bomb , robi to przed atakiem bestii nr1
gdy ta bestia koñczy bestia nr1 zaczyna.
Bestia nr3 Fuuuuuuuton: Jako ¿e ta bestia równierz ma skrzyd³a stosuje Baku Suishouha co powinno spowodowaæ zalanie terenu i Michimoto jest pod wod± podobnie jak moje bestia nr1 która jest ju¿ po ataku.
Bestia nr4 Rai: Widz±c ¿e woda zalewa otoczenie zlatuje na dó³ ( ona te¿ ma skrzyd³a ) wykonujê Gufutenkê co mocno naelektryzuje wodê wiêc Michimoto jest ju¿ niezdolny do walki powinien byæ martwy 4 razy ale regó³y dorum tego zabraniaj±.
Ja ( je¿eli te¿ mogê wyj¶æ ): Dok³adam 2x Yuuki Zettai kiomoto's bomb ( po atakach bestii ) i MIchimoto chod¼by nie wiem co siê sta³o powinien przegraæ.
Po wszystkim moje bestie podlatuj± do klatki z wyj±tkiem kopareczki i albo j± rozbijaj± albo odrazu wracaj± do mojego cia³a w postaci Hogou Kemono Isshohada.
I ponownie ³ykam trzy pigó³ki z krwi± [ chakra full]
// dodam ¿e napisa³em w poprzednim po¶cie wrazie ataku odlatujê w bok jak niby mnie ta klatka z³apa³a jak mia³em szybko¶æ 220? //
D³ugo chyba nie muszê mówiæ co siê sta³o...wygra³ Kiomoto....
+ 10Pch + 1 do rozdysponowania na Si³ê/zrêczno¶æ/celno¶æ/szybko¶æ
Dziêkuje za walke
Michi....1.5 tyogdnia bez walk , misji itd.
Moja bestia która by³a pod wod± wy³owi³a Michimoto...
i gdy ja go chwyci³em by³ nieprzytomny bestia wróci³a do mojego cia³a a ja dezaktywowa³em wszelkie techniki.
- Kuchiyose no Jutsu - powiedzia³em i przyby³ mój smok.
- Ebenezer lecimy z tym oto delikwentem do Kumo potorturujemy go troszkê. - powiedzia³em a mój summon u¶miechn± siê tylko.
Wsiad³em trzymaj±c nieprzytomnego Michimoto i odlecieli¶my.
<nie ma mnie i michimoto> rezydencja raikage -> lochy
Szed³em wolnym krokiem przez las.Co jaki¶ czas s³ysza³em odg³osy zwierz±t które zamieszkiwa³y ten mroczny las.Znikn±³em w g³êbinach lasu.
NMM
Bieg³em mrocznym lasem na grzbiecie bia³ego geparda.Biegn±c rozgl±da³em siê za jak±¶ chatk±.Na skraju lasu dostrzeg³em jak±¶ star± chatkê.Uda³em siê w jej kierunku.
NMM
Ponownie szed³em mrocznym lasem który prowadzi³ do lasów w KumoGakure gdzie le¿a³a siedziba organizacji do której aktualnie nale¿ê.Szed³em lasem [cenzura] siê w odg³osy zwierz±t zamieszkuj±cych to miejsce.Znik³em w gêstwinach lasu.
NMM
Przez las sz³a zakapturzona postaæ. Wiatr pogwizdywa³ w ubit± ¶cie¿kê w¶ród krzaków o¶wietle³ jednynie s³aby blask ksiê¿yca. Tajemnicza postaæ stane³a i rozejrza³a siê woko³o. Natêpnie ruszy³a ponownie w troszkê innym kierunku. NMM
Klon Keishiego szybkim wprawnym ruchem przemieszcza³ siê przez las... Nie mia³ on dla niego ¿adnych tajemnic... W koñcu tyle lat mieszka³ w tej okolicy... Zmierzal w kierunku Kumo... {NMK}
Pojawi³em siê w mrocznym lesie na rêkach jednego z klonów.Pozosta³e klony sz³y obok mnie ze saszetkami przepe³nionymi z³otem.W pewnym momencie klony znik³y a ja wraz z 3 woreczkami z³ota upad³em na ziemiê.Czy¿bym ja umiera³!?Tak ja umieram!Le¿±c na ziemi traci³em kontakt ze ¶wiatem wiedzia³em ¿e to mój koniec ¿e umrê po¶ród mroku.Stara³em siê nie zamykaæ oczu jednak to by³o strasznie trudne.Na ziemi powsta³ bardzo du¿a ka³u¿a krwi która wyp³ynê³a z mojej rany nad podbrzuszu a ja le¿a³em w jej ¶rodku.
Z³apa³em Hyugê którego zauwa¿y³em przez przypadek. Przywo³a³em tygrysa i który da³ mu trochê tygrysiego leku. Powiedzia³em do summona:
-Chod¼ lecimy do KNH.
<NMN>mnie i Hyugi oraz summona
W powietrzu znik±d pojawi³ siê bia³y ptak o sporych rozmiarach.Na jego grzbiecie siedzia³ ch³opak z charakterystycznie bia³ymi oczyma.Nie trudno zgadn±æ ¿e lecieli oni w stronê Konohy.Podczas lotu ch³opak spogl±da³ na ziemiê jakby czego¶ szuka³.I pomy¶leæ ¿e tu mog³em po¿egnaæ siê ze ¶wiatem.Zarówno jak i ptak tak jak i jego pasa¿er znikli z widoku.
Cz³onek rady wioski przemierza³ las w nadziei ¿ enic go tutaj nie schwyta, ³±cz±c koniec z koñcem stwierdzi³ ¿e wola³ by dotrzeæ do Konoha w ca³o¶ci ani¿eli mia³o by siê to ostatecznie wydarzyæ w czê¶ciach.
NMM
Wchodz±c do puszczy poczu³em lêk, lecz gdy przypomnia³em sobie tego ma³ego ch³opca prosz±cego mnie o pomoc postanowi³em odrazu wytropiæ i zabiæ pojedyñczo wilki. Musia³em wymy¶liæ jaki¶ plan na to jak wytropiæ sze¶æ wilków tak, aby one nie zabi³y mnie. Pomy¶la³em sobie jakbym znalaz³ pare zaj±ców i zabite wystawi³ je jako przynête a ja przyczajony na drzewie oczekiwa³ bym na odpowiedni moment by zaatakowaæ. Zacz±³em poszukiwania zaj±ców lecz te by³y równie nieuchwytne jak same wilki wiêc porobi³em ró¿ne pu³apki np. g³êbokie dziury w ziemi przykryte ma³ymi patykami i li¶æmi oraz kunaie powbijanie w ziemie ostrzem do góry delikatnie przykryte le¶n± ¶ciu³k±. By³y na tyle dobrze zrobione, ¿ê na rezultaty nie trzeba by³o d³ugo czekaæ. Ju¿ po 10 minutach w pu³apkê z kunajami da³ nabraæ siê zaj±czek. Gdy tylko ten zatrzyma³ siê na ostrzach mych kunai natychmiast sci±gno³em go z nich i zrobi³em kolejn± pu³apkê na te w¶ciek³e wilki. Po³o¿y³em zaj±czka na ziemi i zrobi³em do¶æ wysok± ¶ciane z mych ko¶ci które uniemo¿liwia³y ucieczke na pó³noc i zachód wiêc wilk móg³ atakowaæ tylko z dwóch stron. ten plan te¿ szybko zaowocowa³ bo po 45 minutach uda³o mi siê zabiæ pierwszego wilka. Wiem, ¿ê nie powinno chwaliæ dnia przed zachodem ale by³o tak dobrze po 2 godzinach mia³em ju¿ 1 wilka. Lecz tak jak my¶la³em potem ju¿ by³o tylko lepiej kolejne zaj±ce i kolejne tego typu pu³apki na wilki tylko, ¿e teraz musia³em czekaæ d³u¿ej lecz me plony sta³y siê bardziej owocne. Siedz±c na drzewie us³ysza³em wyk wilka, po cichu zszed³em z drzewa i zaczê³em pod±¿aæ w strone tego dzwiêku. Stara³em siê byæ nie zauwa¿onym wiêc nie mog³em pozwoliæ sobie na jakikolwiek b³±d. Wilki to zwierzêta obdarzone niesamowitym s³uchem wiêc musia³em byæ naprawdê cicho. Los chcia³, ¿e spotka³em parkê wilków. Nie zastanawia³em siê d³ugo wyci±gn±³em dwa kunaie i jednym perfekcyjnym ruchem zabi³em oba wilki. Dla pewno¶ci wystrzeli³em jeszcze pare ko¶ci w ich strone. "Na pewno nie ¿yj±" pomy¶l±³em i chc±c sprawdziæ czy to prawda zbli¿y³em siê do jednego z wilków a ten ostatkami si³ ugryz³ mnie w rêkê. Gdy tylko jego zêby zamoczy³y siê w mojej rêec nie my¶la³em za d³ugo i dróg± rêk± uderzy³em wilka w pysk i ten zdech³. By zatamowaæ krwawienie zerwa³em sobie kawa³ek ubrania i mocno swi±ca³em rêke 10 cm przed ran±. Musia³em zatamowaæ krew mimo, ¿e wilk by³ umieraj±cy to naprawde rane zrobi³ g³êbok±. Po opatrzeniu rany podnios³em dwa zdech³e wilki, wsadzi³em je pod pachê i zaczê³em biec do miejsca gdzie od³o¿y³em pierwszego wilka. "Maj±c ju¿ trzy wilki by³em ju¿ w po³owie drogi do sukcesu" pomy¶la³em w drodze powrotnej. Gdy dotar³em na miejscê w mojej pu³apce by³ ju¿ jeden wilk i w dodatku jeszcze ¿y³. Od³o¿y³em martwe zwierzêta i zaatakowa³em tamtego wilka z dystansu rzucaj±c w niego 2 shurikenami i 4 ko¶æmi. Nie by³o szans by jeszcze ¿y³ "nie pope³nie tego samego b³êdu" pomy¶la³em sobie i podchodz±c do wilka by³em przygotowany na atak lecz ten ju¿ by³ martwy. To ju¿ 4 wilk wiêc zosta³o mi do zabici tylko dwa wilki i mia³em na to jeszcze mnustwo czasu. My¶l±c, ¿e z reszt± wilków bêdzie równie ³atwo postanowi³em zanie¶æ zw³oki swoich celów do w³asnego mieszkania. Zaje³o mi to pó³torej godziny. Po powrocie do lasu sprawdzi³em dok³adnie wszystkie pu³apki. ¯adna z nich nie by³a pe³na wszystkie puste, nie mog³em w to uwierzyæ ale "co¿", powiedzia³em sobie "Life is brutal"... Musia³em zmieniæ miejsce polowañ to miejsce by³o zalane krwi± wiêc, zwierze tu ju¿ nie przyjdzie.
Powoli bez po¶piechu zaczê³em przechadzaæ siê po lesie w poszukiwaniu wilków lub jakiego¶ tropu, który pomóg³ by mi w znalezieniu jednego z tych zwierz±t. Po godzinie spacerowania po mrocznym lesie znalaz³em co¶ co przypomina³o legowisko wilków. Po chwili namys³u postanowi³em wej¶æ na pobliskie drzewo i czekaæ na wilka. Ku memu zaskoczeniu zamiast jednego wilki w moj± stronê zmierza³a ca³a wataha tych zwierz±t, która liczy³ 5 wilków. By³em mi³o zaskoczony i postanowi³em oddaliæ siê trochê by mnie nie wyczu³y i obserwowaæ je z daleka."Gdy tylko zasn± ja zaatakuje je swoim Hokkotsu no Yaiba b³yskawicznie zabijaj±c je poprzez przebicie serca ko¶ci±. I tak te¿ zrobi³em gdy tylko zwietrzêta usnê³y ja u¿y³em Hokkotsu no Yaiba i po 2 sekundach by³o po wszystkim gdy¿ ten atak jest niesamowicie szybki. Po udanym ataku by³em z siebie strasznie dumny zamiast 6 wilków ch³opczyk dostanie 9. Bêdzie napewno zadowolony. Chwyci³em wszystkie zwierzêta i postanowi³em wróciæ do mieszkania. Po godzinie biegu uda³o mnie siê wydostaæ z lasu i wróciæ do domu.
Nagle w mrocznym lesie pojawi³ siê ch³opak.Bieg³ on miêdzy drzewami i wyra¼nie zwalnia³.W pewnym momencie zatrzyma³ siê i opar³ plecami o drzewo.Mo¿e i szybko¶æ wzros³a jednak moja forma nadal jest kiepska muszê popracowaæCh³opak zsun±³ siê nadó³ i le¿a³ w takiej pozycji odpoczywaj±c.Patrzy³ siê na przód jednak ¿e w lesie by³o ciemno za du¿o nie widzia³.W pewnym momencie siêgn±³ kunaja i zacz±³ siê nim bawiæ.
Na kamieniu zobaczy³e¶ ch³opaka mia³ oko³o 17 lat na plecach olbrzymi miecz...
jego twarz zas³oniêta by³a chustk± w kolorze czarnym....
Ch³opak nie zwraca³ na ciebie uwagi wygl±da³ na wycieñczonego i bi³a od niego demoniczna chakra...
ty poczu³e¶ mimowolnie chêæ panicznej ucieczki od której siê z trudem powstrzyma³e¶...
Wsta³em jednak poczu³em ¿e moje ruchy s± parali¿owane strachem.By³o to dziwne uczucie którego chyba jeszcze nie czu³em.Do g³owy wpad³a mi my¶l ¿e to jest w³a¶nie ¶mieræ która przychodzi po ludzi.Moj± hipotezê podkre¶la³ miecz który by³ jak kosa ¶mierci któr± wykonywa³ siê wyrok jednym ciêciem.Z trudem wydusi³em s³owa:
-Kimmm...jjjjessste¶¶¶-rzek³em i otar³em czo³o z potu -Czymmm jjjjessste¶¶¶-doda³em po chwili i by³em gotowy do ucieczki
Zaleg³a chwila ciszy...do¶æ krêpuj±cej...
Hideki bo w istocie to by³ hideki spojrza³ na ch³opaka który wyrwa³ go z rozmy¶lañ o tym czego siê dzi¶ dowiedzia³
-Czego chcesz-zapyta³ s³abym g³osem jego oczojebne zielone oczy b³ysnê³y w ciemno¶ci....
Shadow sta³ jak wryty lecz nagle w jego g³owie znów pojawi³ siê obraz zabójcy jego rodziców.Przesta³ siê trz±¶æ i spowa¿nia³ po czym wykrzycza³:
-Nie nie zabierzesz mnie st±d,nie teraz,nie puki ¿yje on-ca³y w¶ciek³y spojrza³em na mê¿czyznê swoimi oczami wê¿a po czym chwyci³em pewnie kunaja i by³em gotowy stan±æ oko w oko z tym kim¶.Nie aktywowa³em ¿adnych jutsu poniewa¿ tak naprawdê nie chcia³em siê z tym kim¶ biæ bo czu³em ¿e nie mam szans.
Hideki b³yskawicznie zdj±³ miecz i przystawi³ go do gard³a przeciwnikowi...
Jednak trzyma³ go tak chwilê a miecz opad³ na ziemiê a Hideki zacz±³ zwijaæ siê z bólu...
By³ teraz prawie nieprzytomny....
Zaskoczony tym z jak± szybko¶æ mój chyba przeciwnik pojawi³ siê obok mnie sta³em jak wryty.Po chwili zobaczy³em ¿e nieznajomemu co¶ jest.Zabiæ?Oszczêdziæ?Boryka³em siê z takimi my¶lami nie wiedz±c co mam zrobiæ.Po d³ugiej chwili milczenia podnios³em do góry kunaja i wygl±da³o to jakbym chcia³ zabiæ tego kogo¶ jednak schowa³em broñ i spyta³em czy by mu nie pomóc czasami?
Le¿±c na ziemi i widz±c ruch rêk± Hideki tylko siê za¶mia³...
I tak by¶ mnie nie zabi³...ON by ci nie pozwoli³.....-powiedzia³....
kiedy schowa³e¶ kunaj....zacz±³ próbowaæ wstaæ co nie sz³o mu najlepiej....
Pomog³em wstaæ tej emanuj±cej dziwn± czakr± osobie po czym usiad³em na przeciwko niej mówi±c:
-Jestem Shadow z YukiGakure.A ty kim jeste¶?-powiedzia³em do nieznajomego po czym czeka³em na odpowied¼ z niecierpliwo¶ci± nie wiedz±c kim jest on lub raczej czym.Jeszcze zanim mê¿czyzna zdo³a³ mi odpowiedzieæ spyta³em siê:
-Co mia³e¶ na my¶li mówi±c on?-zada³em drugie nurtuj±ce mnie pytanie
Ehhhh....a co mi tam....-mrukn±³em do siebie ods³aniaj±c blad± twarz która jak do tej pory by³a zas³oniêta czarn± chustk±...
-Jestem Hideki...powiedzia³em a po chwili doda³em...-on...on jest wszêdzie....na pewno czujesz jego chake...powiedzia³ ¿e nie pozwoli nikomu mnie zabiæ pod warunkiem ¿e i ja bêdê robi³ wszystko ¿eby nie zginaæ....
Shadow nadal nie wiedzia³ kim jest "on".Próbowa³ wywnioskowaæ co¶ z tego co powiedzia³ Hideki jednak nie mog±c odgadn±æ kim jest on da³ sobie z tym spokój i zapyta³ wprost:
-Kim jest "on".Nadal nie odpowiedzia³e¶ na moje pytanie.-po tych s³owach oczy wê¿a ch³opaka spojrza³y siê w oczy Hidekiego które co¶ ukrywa³y.
Po dog³êbnej analizie wygl±du twarzy Hidekiego stwierdzi³e¶ ze jaskrawo zielone oczy w porównaniu z blad± cer± i zielonkaw± po¶wiat± bior±c± siê nie wiadomo sk±d...Takie po³±czenie by³o osza³amiaj±co a gdzie¶ w oddali zawy³ wilk....
w oczach Hidekiego dostrzeg³e¶ demona...4-ogoniastego soku, nie usia³e¶ pytaæ wiedzia³e¶ ju¿ kim jest ON...
Ch³opak mia³ mieszane uczucia.Z jednej strony czu³ lêk przed potêg± demona jednak z drugiej podziw dla jego mocy.Jednak jedno by³o faktem Shadow my¶la³ ¿e opowie¶æ o Soku i innych demonach jest tylko mitem a tu okazuje siê ¿e to prawda.Ch³opak spojrza³ siê na miecz po czym zada³ kolejne pytanie:
-Co to za miecz?Nie wygl±da mi na zwyk³y-rzek³ do mê¿czyzny
-To zwyk³y miecz...tyle tylko ¿e wykonany z ko¶ci potrafi siê wyd³u¿yæ o oko³o 30 cm...-w tym momencie miecz le¿±cy na ziemi wyd³u¿y³ siê -i nawet je¶li siê zniszczy to nic mi nie jest...
teraz Hideki musia³ siê wysiliæ...podniós³ miecz i z³ama³ go na pó³...odrzucaj±c koñcówkê z ostrzem a zostawiaj±c rêkoje¶æ...jednak po chwili miecz "odrós³"
Hideki sam nie wiedzia³ czemu to mówi nieznajomemu poczu³ jednak jak±¶ wiê¼ ³±cz±c± ich...
Tak samo jak Hideki i Shadow poczu³ co¶ do mê¿czyzny.Nie wiedzia³ czemu ale dobrze czu³ siê w jego otoczeniu i móg³ siê otworzyæ na niego choæ od federalnej nocy w jego domu by³ osob± cich± i ma³omówn±.Ch³opak rzuci³ kolejne pytanie do Hidekiego:
-Nale¿ysz do jakiej¶ wioski?-po tych s³owach czeka³ na odpowied¼
Hmmm..Kiedy¶ nale¿a³em...
Urodzi³em siê w Kiri i mieszka³em tam przez 16 lat....kiedy moi rodzice zostali zamordowani ja przysi±g³em zemstê...
Nie wiem kto to zrobi³ ale kiedy¶ go odnajdê...
Wtedy odszed³em z wioski....
Zamieszka³em w taki gdzie obci±³em na jaki¶ czas fotel w³adcy wioski...
Nie potrafi³em usiedzieæ jednak w miejscu wiêc zebra³em kilku wiernych towarzyszy i za³o¿y³em organizacjê...
By³a to tajna organizacja o celach najemniczo-rozbójniczych jednak prawdziwym celem by³o odnalezienie zabójców moich rodziców.... Jednak jedna osoba zdradzi³a nas i dosz³o do wewnêtrznych sporów...
jednak maj±c wa¿niejsze sprawy na g³owie wyruszy³em w samotn± podró¿ gdzie zosta³em schwytany w pu³apkê i przez ponad 2 miesi±ce torturowany kiedy po 2 miesi±cach katuszy uda³o mi siê jakim¶ cudem uciec schroni³em siê w Kusie...
gdzie rz±dzi teraz osoba która zdradzi³a organizacjê....jednak wtedy tego jeszcze nie wiedzia³em
Kiedy ju¿ zregenerowa³em si³y na jednej z licznych podró¿y natrafi³em na opuszczon± siedzibê mistycznej organizacji z kiri...
Jako tako tam uprz±tn±³em i zaczynam zbieraæ cz³onków ¿eby odbudowaæ organizacjê jednak je¶li chodzi o siedzibê...
Zauwa¿y³em ¿e zadziwiaj±co du¿o osób wie o jej po³o¿eniu co rodzi kolejne komplikacje...
Ale wracaj±c do mojej Historii...
Dzi¶ w kiri pewien Anbus wrêczy³ mi jaki¶ dziwny pakunek a nastêpnie zaatakowa³o mnie kilku cz³onków ZZWS[NPC] którzy zginêli jednak ten przedmiot obudzi³ we mnie demona który podczas tortur ukry³ siê wewn±trz mnie razem z moimi wspomnieniami...
to chyba ju¿ wszystko-powiedzia³em zdziwiony swoj± gadatliwo¶ci± gdy¿ zazwyczaj nic nie mówiê...
-Jak ju¿ mówi³em urodzi³em siê w YukiGakure i tam siê wychowa³em.¯y³em spokojnie w rodzinie pe³nej mi³o¶ci.Jednak nasz spokój zak³óci³ pewien incydent który sta³ siê pewnej nocy a mianowicie do domu w³ama³ siê shinobi który na moich oczach zamordowa³ moich rodziców a mnie samego oszczêdzi³ dla zabawy.Od tamtej chwili ¿y³em tylko zemst±.Trenowa³em jak tylko mog³em aby staæ siê silniejszym a¿ do teraz-skoñczy³em zaskoczony tym ¿e wiele mnie ³±czy z Hidekim
Popatrzy³em na Niego przez chwilê...
Przyda³ by mi siê w organizacji kto¶ tak zdeterminowany jak ty i jednocze¶nie tak podobny do mnie-powiedzia³em zak³adaj±c miecz na plecy
Wiêc jak...idziesz-zapyta³em z trudem wstaj±c...
Zaskoczony propozycj± równie¿ wsta³em i stan±³em w miejscu.Spojrza³em siê na odchodz±cego mê¿czyznê po czym do³±czy³em do niego u¶miechaj±c siê.Id±c w milczeniu rzek³em:
-Do³±czê do tej organizacji-powiedzia³em stanowczo -Jak nazywa siê ów organizacja i ilu cz³onków sobie liczy oraz czy ka¿dy ma tak fajny miecz jak ty?-doda³em szereg pytañ id±c przy boku Hidekiego.
Hmmm
7MM jednak poprawna nazwa brzmi Seven Mist of Sword[jak ¼le napisa³em sorka]
Liczy jak nazwa 7 cz³onków...przynajmniej powinna obecnie wliczaj±c ciebie jest nas 4
A co do miecza ka¿dy sam wykuwa swój miecz i mo¿e wygl±daæ dowolnie...
no prawie ka¿dy wykuwa...jestem jedynym który nie posiada wykutego miecza...zosta³ on uformowany z moich w³asnych ko¶ci wiêc do póki ja ¿yjê miecza nie da siê zniszczyæ gdy¿ siê odbuduje jednak¿e po mojej ¶mieci miecz zmieni siê w proch...
powiedzia³em i ruszy³em przed siebie
nmm
U¶miechn±³em siê na my¶l ¿e bêdê posiada³ swój w³asny miecz.Bez wahania ruszy³em za mê¿czyzn± po drodze rozmy¶laj±c jaki by tu stworzyæ miecz.W mojej g³owie tworzy³y siê szkice mieczów jednak nie mog³em znale¼æ tego prawdziwego którym móg³bym siê pos³ugiwaæ w walce.Znikn±³em za górk± ci±gle my¶l±c o mieczu który mam zamiar wykuæ je¿eli dam radê.
NMM
Ch³opak bieg³ drog± jednak tym razem sam.W pewnej chwili zatrzyma³ siê i zobaczy³ w oddali ogromny budynek.Co to?Zaciekawiony co tam jest lub kto pobieg³ co si³ w nogach.
NMM
Jecha³am w miarê spokojnym galopem. Ba³am sie strasznie o zdrowie Tano-kun.
- Wytrzymaj..jeste¶my blisko - powiedzia³am do Niego i do siebie
Ruszyli¶my dalej
< NMN>
Wkroczy³em do mrocznego lasu. By³o tutaj bardzo du¿o drzew, przez co promienie s³oneczne nie mog³y siê przedostaæ przez nak³adaj±ce siê konary. W³a¶nie dlatego by³o tutaj zazwyczaj bardzo ciemno, poniewa¿ s³oñce tutaj nie dociera³o. Jednak by³o wszystko widaæ. Ten nas nosi³ nazwê mroczny nie tylko ze wzglêdu na brak ¶wiat³a ale te¿ ze wzglêdu na dziwne rzeczy ,które tutaj siê wydarzaj±. Wed³ug plotek osoba ,która raz siê zag³êbi w lesie to ju¿ z niego nie powróci. wielu ju¿ tak zaginê³o i nigdy ich nie odszukano. Kabuto u¶miechn±³ siê ,gdy mu to siê przypomina³o, poniewa¿ w³a¶nie tutaj porywa³ ludzi razem z Orochimaru do swoich eksperymentów. Zacz±³ i¶æ ¶cie¿k± , rozgl±da³ siê po okolicy. My¶la³ o dzisiejszym bardzo udanym dniu i torturach dzieciaka, by³ bardzo zadowolony ze swojego rezultatu. Do tego znalaz³ jeszcze bardzo wa¿ne dokumenty, które mu siê na pewno przydadz±.
Nagle zza siebie us³ysza³e¶ dziwny g³os , cz³owieka , jakby ³owcy g³ów:
-Kabuto Yakushi jak mnie oczy nie myl±. Proszê co nam siê tu trafi³o ¶wietny , ³owca do tego zadania. Potrzebujê 3 ¶wie¿ych Geninków z byle jakiej wioski dostarczy³by¶ ich do mnie?? Nagroda pieniê¿na 200y za g³owê , ale maj± byæ ¿ywi , wtedy dam 250. Potrzebuje ich do prywatnych badañ mam nadziejê , ze Ci siê uda ich tu donie¶æ pojedynczo. Powodzenia i wróæ tu ³owco - Nagle g³os ucich³ pozosta³o Ci tylko wykonaæ zadanie.
/3 Geninów playerów , ¿yczê powodzenia //
Po wypowiedzi ³owcy g³ów u¶miechn±³em siê. " Szkoda, ¿e Ciê nie znam... Nie p³aci najlepiej, ale ¼le te¿ nie jest.. Na razie i tak nie mam nic do roboty. Orochimaru nie zleci³ mi ¿adnego zadania, wiêc mogê siê tym zaj±c. Przyda mi siê odrobina rozrywki, na szczê¶cie nie muszê szukaæ w konkretnej wiosce, to jest plus. Mogê szukaæ w ka¿dej ,jakiej tylko sobie zapragnê. Kto by pomy¶la³, ¿e spotka mnie taka niespodzianka w takim miejscu... ". Kabuto chrupn±³ karkiem w prawo ,a potem w lewo. Poprawi³ swoje okulary i ruszy³ z powrotem w stronê wyj¶cia, droga któr± przyszed³. Wracaj±c kopn±³ sobie jaki¶ kamyczek, tak od niechcenia. Ruszy³ w nieznanym kierunku. <NMM>
Wbieg³em do mrocznego lasu. Nabarku mia³em nieprzytomnego Armura, sam wygl±da³em identycznie jak On. Zatrzyma³em siê w miejscu, gdzie ostatni raz s³ysza³em mê¿czyznê, a potem powiedzia³em:
- Hej £owco! Mam dla ciebie podarunek, ¶wie¿e miêsko prosto z Konohy! Ch³opak jest z Yuki. - Po tej wypowiedzi czeka³em a¿ pojawi siê dany tropiciel, a gdy to zrobi³ to kontynuowa³em
- Nie martw siê moim widokiem, g³os mój poznajesz. Przybra³em jego postaæ, by mnie nie nikt nie rozpozna³. - Po³o¿y³em cia³o na ziemie - Dzieciak ¿yje wiêc nale¿y mi siê 250 Yen zap³aty. wiedzia³ ,¿e taki typkom nie mo¿na ufaæ , wiêc by³ przygotowany od razu do unikniêcia b±d¼ sparowania niespodziewanego ataku. Gdybym jednak otrzyma³ nale¿yte pieni±dze, to zadaje mu ostatnie pytanie:
- Do jakich eksperymentów s± Ci potrzebni ci trzej genini? - Zapyta³em z zaciekawieniem czekaj±c na odpowied¼. Poprawi³em swoje okulary.
Go¶c wyszed³ , by³ zakapturzony , nawet nie wyczu³e¶ jego chakry. Po protu za³ Ci 250 Y w banknotach i wzi±³ Armura na barki. Jego g³os by³ smêtny i mówi³ do Ciebie jakby¶ by³ g³upi :
-Wiesz , ¿e nie dzieli siê eksperymentami i wiedz± o nich z innymi. Ty to powiniene¶ doskonale wiedzieæ. Ca³kiem niez³y ten twój kamufla¿ , przyznam , ze nawet bardzo dobry. I tak pozyskujesz moje ma³e dzieci Cieszê siê , ze Ciê zatrudni³em. - Po tych s³owach go¶æ znikn±³ w ciemnym lesie. Przy okazji dodaj sobie 3 do stat i 10 do Pch.
W sumie nie obchodzi³o mnie co z nimi zrobi. Ale jednak by³em lekko ciekawy. Zap³atê otrzyma³em ,wiêc jeden z g³owy. W³o¿y³em pieni±dze do kieszeni. Nie spodoba³ mi siê ton jaki do mnie mówi³, ale na jego miejscu te¿ bym nie zdradza³ swoich zamiarów. Spojrza³em na swoje nowe cia³o. Nie by³o z³e. Chrupn±³em ko¶æmi ,a potem zastanowi³em siê gdzie by dalej rozpocz±æ swoje poszukiwania. Po krótkim namy¶le postanowi³em poszukaæ w miejscach gdzie ludzie najrzadziej przychodz±. Musz± to byæ miejsca opustosza³e, by nikt nie zauwa¿y³ jak porywam kolejn± ofiarê. Zaczajê siê w jakim¶ miejscu i bêdê czeka³. Po obmy¶leniu strategii ruszy³em w drogê. <NMM>
Wkroczy³em ju¿ spokojnym krokiem do mrocznego i z³ego miejsca. Tym razem bardzo ostro¿nie st±pa³em, staraj±c siê ,by nie zostawiæ za sob± ¿adnych ¶ladów. Wiedzia³em, ¿e zawsze pozostaje jaka¶ poszlaka, ale dziêki temu manewrowi, zamiast trwaæ powiedzmy dwa dni, to bêdzie tylko mo¿na wyczuæ moj± obecno¶æ i mnie wytropiæ w czasie jednej doby. dotar³em po jakim¶ czasie na miejsce spotkania ponownie. Postawi³em cia³o Zuki na ziemi. Wygl±da³em jak Armur, wiêc ³owca powinien domy¶liæ siê ,¿e to ja. Jednak dla upewnienia powiedzia³em:
- Przyby³em! Poka¿ siê! Mam dla ciebie kolejny obiekt do eksperymentów! Tym razem zajê³o mi to dwa dni i do tego nie jest w za dobrym stanie. Tego mocno obi³em, dosta³ silny cios, na pewno szybko siê nie ocknie. Taka moja rada. Teraz pora na moj± zap³atê, wa¿ne ¿e ¿yje - Wyci±gn±³em d³oñ po pieni±dze. Jednak ¿ycie mnie nauczy³o, ¿e jedyn± osob± ,której mo¿esz ufaæ, to jeste¶ ty sam. Kieruj±c siê tym przekonaniem by³em od razu gotów do odskoku i parowania ka¿dego ciosu. W razie ciosu od najemnika, oddalam siê od niego 5 metrów i nak³adam na siebie kawarimi no jutsu. Przygotowujê sie do obrony.
I znowu us³ysza³e¶ tylko g³oze niszczonej ga³±zki , a ju¿ ³o
-Doskonale Kabuto , ¶wietnie. Jednak ten nie ma sprawnych r±k , nie bêdê mia³ czego ³amaæ wiec dostaniesz tylko 200Y . Znasz siê na robocie , za po³amanego nie ma tyle co za ca³ego. Mam nadzieje , ze siê nie obudzi , na 100% robi co¶ wa¿nego w za¶wiatach. Tak jeste¶ naprawdê dobry , plotki jednak czasem nie k³ami±. Teraz muszê znikaæ , nie mam zamiaru zmarnowaæ tu ca³ego dnia. - I tym razem znikn±³ w ciemni , lasu jednak zdawa³o Ci siê ¿e widzia³e¶ go d³u¿ej ni¿ ostatnim razem. Po prostu w pewnym momencie siê rozp³ywa³. Tobie pozosta³o wyruszyæ po ostatniego geninka.
Dopisz sobie 2 do stat i 10 do Pch
" Heh, tak my¶la³em.. bezu¿yteczne ¶cierwo.. 200 Yen... nie mogê narzekaæ..". W³o¿y³em pieni±dze do mojej sakwy. "Chyba pora zrobiæ sobie krótk± przerwê w ³apaniu. dawno nie odwiedza³em siedziby Sound Organisation. Czas by znowu tam zawitaæ i spytaæ siê mojego pana czy nie ma dla mnie jakiej¶ specjalnej misji. Mam nadziejê, ¿e nie bêdzie z³y. Z³o¶æ tego legendarnego Sannina nie zna granic. To zlecenie skoñczê w miêdzyczasie. Ciekawe co oznacza³o to jego znikniêcie... Hmm... Dobra nie ma co marnowaæ czasu". Rozci±gn±³em siê ,swój kark, rêce i tu³ów ,trochê mnie zmêczy³a ta wêdrówka z tym ciê¿arem. Po krótkiej rozgrzewce ruszy³em w stronê SO. <NMM>
Dodane po 10 godzinach 12 minutach:
Dotar³em do miejsca ,w którym mia³em otrzymaæ ostateczn± zap³atê. Wszed³em powoi do lasu. Anulowa³em swoj± technikê, obejrza³em siê za siebie, czy nikt mnie nie ¶ledzi³. Jak zwykle nie. Po³o¿y³em cia³o na ziemi, opar³em go o drzewo. Zawo³a³em:
- Masz tu ostatni k±sek. Ch³opak z Suny. Jak zwykle szybko ,oczywi¶cie znowu trochê bêdzie nieprzytomny. Mia³e¶ szczê¶cie, ¿e nam nie trafi³e¶. Tak wykonana perfekcyjnie robota. Mo¿e dostanê co¶ ekstra? Ka¿dy dzieciak jest z innej wioski. Wszyscy w prawie nienaruszonym stanie i do tego nieprzytomni. Wiêc jak bêdzie? - Zapyta³em siê i poprawi³em swoje okulary. By³em te¿ przygotowany do obrony, w razie jakiego¶ ataku.
Tym razem z nieba spad³ na Ciebie ³owca g³ów. Ustan± przy tobie i odebra³ cia³o , poda³ Ci w woreczku ca³± nagrodê , na razie nie wiesz ile. Po przeliczeniu wyjdzie Ci 750 Y , jednak co¶ tu siê nie zgadza. Gdy chcesz o tym powiedzeni ³owcy , ju¿ go tu nie ma , a Quizo trafia do niebytu , do nieba na 4 dni po czym z reszt± spada do piek³a dokoñczyæ swe zadanie. To miejsce jest tak samo puste , jak wtedy , gdy przyszed³e¶ tu pierwszy raz. . .
" Pojawia siê i znika ten ³owca... ju¿ zacz±³ mnie lekko wkurzaæ, w sumie wa¿ne ,¿e zap³aci³ i to nawet nie¼le. Teraz mogê zaj±c siê swoimi sprawami. Dziêki nim mam nowe twarze do wykorzystania. Zacz±³em spokojnie wracaæ do wyj¶cia. Rozgl±da³em siê ,podziwiaj±c to miejsce, pe³ne mroku i z³a." Pewnie Kidoumaru na mnie czeka przed siedzib±.. A to niech sobie poczeka jeszcze trochê..". Wyj±³em swój kunai zacz±³em siê nim bawiæ. Zacz±³em obracaæ nim wokó³ mojego palca. w pewnej chwili z³apa³em go i wykona³em szybkie ciêcie w okolicach krtani, jak gdyby sta³ przede mn± przeciwnik. "Dawno nie splami³ siê krwi±... Muszê to zmieniæ.. Od zabicia Musashiego tylko porywa³em. ". Wyszed³ z lasu i pod±¿y³ w stronê Sound Organisation. <NMM>
Obudzi³em siê w zupe³nie nie znanym mi miejscu. G³owa bola³a mnie jak nie wiem co... Ile ja by³em nieprzytomny? Co mi siê przydarzy³o? Zadawa³em sobie ci±gle te pytania... Sprawdzi³em czy nic mi nie zginê³o... Nie ca³y mój sprzêt by³ na miejscu... Usiad³em na ziemi i usi³owa³em sobie cokolwiek przypomnieæ...
Siwow³osy ch³opak uda³ siê do mrocznego lasu. To i tak jest przej¶cie do Konohy, wiêc musia³ przez to przebyæ. Spokojnie skaka³ sobie z jednego drzewa na drugie. Dotar³em ponownie do miejsca, gdzie kiedy¶ spotka³em owego ³owcê geninów. Zauwa¿y³em siedz±cego na ziemi ch³opaka, od razu domy¶li³em siê, ¿e to by³ jeden z porwanych dzieciaków. Postanowi³em siê przywitaæ z m³odzieñcem. Zeskoczy³em z pobliskiej ga³êzi i powiedzia³em, staj±c dziesiêæ metrów od Armura:
- Witaj, jak tam g³owa? -spyta³em wiedz±c, ¿e moje uderzenie mo¿e jeszcze mieæ skutki, w postaci bólu.
- Pamiêtasz mnie?- Zapyta³em zaciekawiony. Poprawi³em swoje okularki, skupi³em ca³y mój wzrok na shinobim. Patrzy³em na ka¿dy, nawet najmniejszy jego ruch. Czeka³em na reakcjê Yukijczyka.
-To TY... ! Czego ode mnie znów chcesz?
Na moim prawym przedramieniu pojawi³o siê kryszta³owe ostrze. By³em gotów do obrony tym razem nie mia³em zamiaru daæ siê zaskoczyæ.
-Dlaczego mnie wtedy og³uszy³e¶? I co¶ ty za jeden... Mów bo tym razem nie bêdziesz mia³ tyle szczê¶cia i zamieniê ciê w kryszta³ow± ozdobê...
Prawa rêka by³a gotowa do obrony za pomoc± kryszta³owego ostrza, lew± rêk± siêga³em po shurikeny do kieszonki...
- Po pierwsze , nie takim tonem smarkaczu - Jego twarz sta³a siê bardzo powa¿na. W oczach zap³onê³a ¿±dza krwi i ¶mierci. U¶miechn±³ siê demonicznie do ch³opaka i kontynuowa³:
- Jakbym chcia³ ciê zabiæ, to zrobi³bym ju¿ to dawno, mia³em ju¿ na to dwie szanse. Pierwsza, gdy ciê og³uszy³em, a druga teraz, gdy siedzia³e¶ na ziemi. Jednak tego nie zrobi³em, jak my¶lisz dlaczego..? - Przeczeka³em chwilkê, a potem powiedzia³em:
- Schowaj te swoje zabawki, poniewa¿ móg³bym Ciê zabiæ w mgnieniu oka. Czy nadal nie wiesz, ¿e nie masz ze mn± ¿adnych szans? ¯e jestem od Ciebie znacznie silniejszy? - Chrupa³em sobie karkiem w moj± lew± stronê. Spojrza³em na Armura, zmierzy³em go ch³odnym wzrokiem, by³o ono pozbawione wszelkich uczuæ, widaæ tylko by³o w nich ¶mieræ...
Westchn±³em tylko cicho po czym wsun±³em moje shurikeny z powrotem do kieszonki. Opu¶ci³em delikatnie rêce jednak na moim prawym przedramieniu nadal znajdowa³o siê kryszta³owe ostrze koloru szmaragdów. Lew± rêk± odgarn±³em bia³± grzywkê która spad³a mi na twarz gdy siê gwa³townie wcze¶niej podnios³em. Moje jadowicie zielone oczy nie mrugnê³y ani na moment. By³em z jednej strony bardzo zaintrygowany a z drugiej mia³em ochotê odwdziêczyæ siê mojemu oprawcy. Ciekawo¶æ jednak zwyciê¿y³a.
-No dobrze ju¿ dobrze, wiêc czego ode mnie chcesz? Masz jakie¶ imiê Panie? Czy wolisz byæ jakos tytu³owany i zachowaæ anonimowo¶æ. Jestem Armur z klanu Kishi, w³adców kryszta³u...
Teraz przeczesa³em lew± d³oni± moje d³ugie bia³e w³osy, nie robi³em ¿adnych pozorów zachowywa³em siê naturalnie o ile naturalne by³o dla mnie rozmawianie z kim¶ kto mnie wcze¶niej zaatakowa³. Normalnie zabi³ bym go bez wahania ale fakt i¿ jest ode mnie silniejszy przemawia³ mi do rozumu.
" Uspokoi³ siê i mnie pos³ucha³, to dobrze o nim ¶wiadczy. widaæ, ¿e ch³opak my¶li... Byæ mo¿e mi siê przyda taka osoba.. zobaczymy jak siê rozmowa potoczy..".
- Jestem Kabuto, z klanu Yakushi. Jestem obecnym liderem Sound Organisation. S³u¿ê wiernie mojemu panu, legendarnemu Sanninowi, Orochimaru. - Tutaj na chwilê siê zatrzyma³em, ¿eby zobaczyæ reakcjê dzieciaka na wypowiedzenie tego zdania, po czym dalej mówi³em:
- Jeszcze nie wiem czego od Ciebie chcê, jednak mogê Ci zapewniæ spe³nienie marzeñ. Mogê ci daæ si³ê i moc. Widzê w twoich oczach nienawi¶æ, widzê, ¿e jeste¶ inny. Umiesz zabijaæ i jeste¶ do tego zdolny. to mi siê podoba. - Podszed³em dwa kroki bli¿ej, nachyli³em siê lekko i zsun±³em swoje okulary na nos. Popatrzy³em teraz na Armura, wbija³em mój morderczy wzrok w jego twarz. Nastêpnie wsun±³em okulary z powrotem na miejsce i siê wyprostowa³em, mówi±c:
- I jak bêdzie ch³opaku...? Czy jeste¶ sk³onny staæ siê bezlitosnym zabójc±, który by³by mi bezgranicznie wierny? Wszystko po to, by uzyskaæ niewyobra¿aln± moc...? - Czeka³em teraz z u¶miechem na twarzy ,na odpowied¼ m³odzieñca.
-Lord Orochimaru powiadasz?
Na sam± my¶l o wê¿owym Panie przesz³y mnie ciarki chod¼ znam go tylko z nies³awnych legend o jego morderczych zdolno¶ciach... A wiêc to jego niewidzialna rêka, jego prawa d³oñ która nigdy nie wychodzi z ukrycia... Interesuj±ce...
-Nie mylisz siê co do mnie a by Ciê w tym utwierdziæ Panie powiem ci moj± krótk± mantrê, moj± drogê nindo...
Wzi±³em g³êbszy wdech po czym zacz±³em recytowaæ z pasj± i fanatyczn± nut± która oddawa³a moj± ukryt± wcze¶niej naturê...
-Wojna moj± Nimf±
Krew moim nektarem
¦mieræ mym przeznaczeniem
Orê¿ moim Panem
Krzyk ofiar m± muzyk±
Ich strach jest pragnieniem
Ból moj± mi³o¶ci±
Mord uzale¿nieniem...
Po wyg³oszeniu tych s³ów machn±³em rêk± w bok i moje ostrze z kryszta³u zniknê³o, pêk³o na ma³e kawa³eczki a te kawa³eczki na jeszcze drobniejsze a¿ zniknê³y ca³kowicie...
-Oddaje ci moje cia³o i duszê do dyspozycji, tak siê sk³ada ¿e potrzebujê mocy, jak powietrza... TAK bêdê Ci wiernie i oddanie s³u¿y³...
Mówi±c te s³owa ukl±k³em przed moim nowym mistrzem na prawe kolano i z³o¿y³em uk³on... Ju¿ mia³em w g³owie obraz "przygód" jakie mnie czeka³y z moim mentorem, wiedzia³em gdzie¶ pod¶wiadomie ¿e je¶li bêdê wierny i oddany to nagroda mnie nie minie a i byæ mo¿e zyskam co¶ wiêcej...
" Poeta... Ale jaki... kochaj±cy mordowaæ, zabijaæ, niszczyæ wszystko co jest na jego drodze, wszystko byle osi±gn±æ cel. Ale dobrze, tacy w³a¶nie mi siê najbardziej podobaj±, fanatyczni i wierni, gotowy wykonaæ ka¿de moje polecenie, byle spe³niæ swój zamiar ". Zauwa¿y³em jak ch³opak oddaje mi uk³on, nie spodziewa³em siê takiego rozwoju rozmowy. Powiedzia³em do m³odzieñca:
- Wstañ Armurze, widzê teraz, ¿e bêdziesz ca³kowicie mi oddany, wierny a¿ do ¶mierci. Jednak, by zas³u¿yæ na moje zaufanie, to bêdziesz musia³ przej¶æ jeden test. Chyba nie my¶la³e¶, ¿e tak ³atwo jest zaskarbiæ sobie moj± wdziêczno¶æ. Teraz wstañ z ziemi, zaraz wyruszamy. - Rozgl±dn±³em siê po ca³ym lesie. Spojrza³em czy nie ma czasem tutaj ¿adnych nieproszonych go¶ci. Po czym wyruszy³em w stronê siedziby Sound Organisation. <NMM>
-Oczywi¶cie Panie Kabuto, jak ¿e inaczej, twoje s³owo jest dla mnie rozkazem.
Ruszy³em za Kabuto sensei, najwidoczniej spodoba³ mu siê mój wiersz, muszê siê wykazaæ... Pod±¿a³em tu¿ za nim obserwuj±c czujnie otoczenie. Moje jadowicie zielone oczy nie przestawa³y ani na moment obserwowaæ okolicy. Las by³ do¶æ gêsty, poro¶niêty starymi dêbami jak i inn± ro¶linno¶ci±. Moje w³osy targane wiatrem lecia³y na wszystkie strony, a mój czarny p³aszcz zachowywa³ siê podobnie...
<nmm>
"Matko nie, nie umieraj, MATKO!"
- Co to by³o? Gdzie ja jestem? Aaa mój kark co siê w ogóle sta³o? O co tu chodzi? Bo¿e co za koszmar mia³em."
"Jezu co to by³o czujê siê jak bym wypi³ 4 flaszki"
Rozgl±dam siê na prawo i lewo
"Bo¿e wszêdzie las! Jak ja tego nienawidzê spaliæ by siê go przyda³o! Ale w sumie niez³a miejscówka na picie i ukrycie siê"
Kabuto wraca³ z Konohy i wybra³ drogê przez mroczny las. To by³ najlepszy pomys³, by³o tu zawsze ciemno i znajdowa³o siê pe³no kryjówek. Kabuto bardzo dobrze zna³ te miejsce. Ju¿ wiele razy tu bywa³. Zauwa¿y³em ch³opaka, którego wcze¶niej porwa³em. Le¿a³ na ziemi, próbuj±c wstaæ, postanowi³em siê przywitaæ z dzieciakiem. Zeskoczy³em z drzewa i powiedzia³em:
- Witaj, ponownie siê widzimy... Jak tam kark? Jeszcze boli? - Na twarzy pojawi³ siê ironiczny u¶mieszek. Poprawi³em swoje okulary i kontynuowa³em:
- Chyba nie masz zamiaru mnie atakowaæ? Wiesz, ¿e jestem od Ciebie silniejszy, wiêc nie warto i¶æ ju¿ na tamten ¶wiat... Jednak zmieni³em zdanie... Mam ochotê Ciê zabiæ smarkaczu, robaka takiego zgniatam w mgnieniu oka - Zacz±³em siê ¶miaæ, po czym doda³em:
- Je¿eli nie jeste¶ tchórzem, to zjaw siê na polach ry¿owych Beikoku. - Po tych s³owach znik³em z pola widzenia Qiuzo. <NMM>
"¯aden okularnik nie bêdzie mi grozi³! A tchórzem na pewno nie jestem! Niech no tylko go znajdê a mu dokopiê! Jak ja nienawidzê takich cwaniaczków jak on!"
Po kilku nie udanych próbach wstania na nogi w koñcu mu siê uda³o i uda³ siê za Kabuto na pola ry¿owe w Beikoku<NMM>
Szed³em sam nie wiedzia³em co mam robiæ musia³em siê podszkoliæ musia³em staæ siê silniejszy inaczej nic nie zdzia³am, wiedzia³em to a zarazem przera¿a³a mnie ta my¶l to dopiero pocz±tek a ju¿ tyle zleceñ muszê staæ siê silniejszy i to szybko....
Kabuto przyszed³ do mrocznego lasu. Mia³ teraz trochê na g³owie. Rozda³ polecenia swoim podw³adnym. Armur, MizuKage zdradzi³ Go i post±pi³ jak tchórz, za to zginie pewnego dnia. Tyle rzeczy m±ci³o jego umys³. Postanowi³ pochodziæ po lesie i go trochê pozwiedzaæ. Niby czêsto tutaj przychodzi³, ale nigdy nie zwraca³ uwagi na otoczenie. Teraz dok³adnie przyjrza³ siê ka¿demu detalowi. Spogl±da³ na drzewa, krzewy, ziemiê, trawê, mech ,zwierzêta hasaj±ce .Szed³ powoli, by wszystko dok³adnie zauwa¿yæ. Kr±¿y³ po lesie obserwuj±c. Po jakim¶ czasie postanowi³ udaæ siê z powrotem do siedziby. <NMM>
Szed³em sam nie wiedzia³em co mam robiæ musia³em siê podszkoliæ musia³em staæ siê silniejszy inaczej nic nie zdzia³am, wiedzia³em to a zarazem przera¿a³a mnie ta my¶l to dopiero pocz±tek a ju¿ tyle zleceñ muszê staæ siê silniejszy i to szybko....
Do Akki'ego podszed³ tajemniczy facet.
-Obserwujê Ciê od d³u¿szego czasu m³odzieñcu... wydajesz siê smakowit± ofiar± ... - powiedzia³ mê¿czyzna w starannie zakrywaj±cym jego twarz p³aszczu z du¿ym kapturem. Zbli¿a³ siê do Ciebie co raz to bli¿ej i bli¿ej. Co robisz ?
U¶miecham siê pod nosem po czym odwracam siê, plecami do mê¿czyzny szybko robiê pieczêcie od kawarami, nie wiedzia³em co planuje mê¿czyzna wola³em siê zabezpieczyæ. Nastêpnie odwracam siê z powrotem do mê¿czyzny, i mówiê.
- Smakowicie powiadasz - mój wzrok sta³ siê z³owrogi - Czego ode mnie chcesz cz³owieku, mów szybko bo nie mam czasu...- przygl±dam siê mê¿czy¼nie nie spuszczaj±c z niego nawet na chwile wzroku,ciekawi³a mnie jego relacja na mój niezbyt mi³y teks.
Zatrzyma³ siê nagle widz±c, ¿e sk³adasz jakie¶ pieczêcie. On siê kompletnie nie zna na tym gdy¿ jest stolarzem, a nie wojownikiem. Jest te¿ trochê ¶lepawy i wydawa³o mu siê, ¿e idzie za m³od± piêkn± dziewczyn±.
Los jest jednak okrutny i okaza³o siê po Twoim ju¿ prawie mêskim g³osie, ¿e do dziewczyny wiele Ci brakuje.
-Oh przepraszam - wyjêcza³ starzec. - Jeste¶ ninja ? Moja wnuczka te¿ uczy siê na ninja... - tutaj zacz±³ p³akaæ starzec bez ¿adnego ostrze¿enia.
- ... <szloch, szloch> a teraz jej ju¿ nie ma ... zabrali j± <szloch szloch>
Popatrzy³em na starca, rzadko mi siê to zdarza³o ale wyda³ mi siê osob± której warto pomóc a w momencie kiedy zacz±³ szlochaæ by³em ju¿ pewien ¿e chcê to zrobiæ, u¶miechn±³em siê lekko mój wzrok nie by³ ju¿ z³y lecz normalny.
- Przepraszam ale co siê sta³o - powiedzia³em spokojnie patrz±c na mê¿czyznê ale zachowuj±c ostro¿no¶æ - czemu pan p³acze.. - mówi³em dalej - mo¿e bêdê móg³ w czym¶ pomóc??
Penetrowa³em starca wzrokiem chocia¿ w g³êbi wiedzia³em ¿e to niepotrzebne ale to by³ mój nawyk, by³em dosyæ przezorny, mo¿e to ¼le ujête ale by³em do¶æ ostro¿ny moje ostatnie spotkanie z kabuto mnie czego¶ nauczy³o...
Starzec popatrzy³ na ch³opaka i zacz±³ powoli mówiæ...
-Gang Kaizena terroryzowa³ nasz± osadê. Pewnego dnia gdy przybyli i nie mieli¶my za co zap³aciæ haraczu to zabra³ moj± wnuczkê. - szlocha - jestem za to odpowiedzialny, obieca³em jej rodzicom opiekê nad ni±. Teraz to chcê tylko zemsty na nich... - powiedzia³ to i osun±³ siê na ziemie i rykn±³ wielkim p³aczem...
Podszed³em do starca, kucn±³em ko³o niego i z³apa³em go za ramie, dawno nie æwiczy³em a to by³a wy¶mienita okazja do tego. Popatrzy³em siê na niego przez chwilê po czym zacz±³em mówiæ.
- Opowiedz mi wszystko o tym gangu, gdzie jest ich kryjówka, kto nimi przewodzi, ilu ich jest i jak silni s±, chcê wiedzieæ wszystko je¶li mam ci pomóc - mówi³em - A i zapomnia³ bym ile lat ma twoja wnuczka - pyta³em nadal. Po tym ostatnim pytaniu patrzy³em na reakcjê mê¿czyzny...
Gdy po chwili nie zobaczy³em ¿adnej reakcji odszed³em.
<NMM>
Sz³am krêt± drog± przez mroczny las Brr ale tu ponuro. Rozgl±da³am siê czy przypadkiem nikt mnie nie ¶ledzi. Upewniwszy ¿e jestem sama ruszy³am do wioski.
<NMM>
Sz³am powolnym krokiem przez mroczny las chodz wcale taki nie by³. Pustymi oczami, pozbawionymi nadzieji patrzy³am przed siebie by po chwili usi±¶æ pod pierwszym leprzym drzewem. Gdy usiad³am, rêkemi obje³am nogi i spu¶ci³am wzrok "Wszystko straci³am, wszystko", ta my¶l kr±zy³a nonstop w mojej g³owie. Po chwili samotna ³a sp³yne³a po policzku i spad³a na ziemie. Siedzia³am tam skulona i czeka³am na jaki¶ cud.
Pod±¿a³em w kierunku Oto-Gakure. Jako, ¿e las jest jednym z najszybszych dróg do tej wioski postanowi³em, ¿e siê nim udam. Po drodze s³ucha³em ¶piewu ptaków, który dodawa³ klimat do tego mrocznego miejsca. Przyspieszy³em do Oto.
<NMM>
Xavier id±c ciemnym lasem w kierunku Oto pomy¶la³,,Musze przy¶pieszyæ je¿eli chce zd±¿yæ na czas ''.Jak tu mrocznie powiedzia³ cicho do siebie i równocze¶nie [cenzura] czy kto¶ siê nie zbli¿a.S³ysza³ bowiem ,¿e to niebezpieczna okolica.<NMM>
Przychodzê do lasu na trening razem z bia³ookim, do tego mrocznego miejsca... Nie jestem przyzwyczajony do takich warunków... pomy¶la³em wskakuj±c na pierwsze leprze drzewo. Czeka³em na Hyuuge, gdy rozgl±da³em siê po terenie...
Ca³y czas zamy¶lony, pod±¿a³em spokojnym krokiem za Orikimaru. Nagle zobaczy³em ¿e Ori-kun siê zatrzymuje, wiêc i ja zatrzyma³em siê niedaleko od niego. "Hm... to miejsce siê nada, jak ka¿de inne zreszt±." Zacz±³em siê rozci±gaæ.
-A wiêc jeste¶my na miejscu? -Zapyta³em siê Orikimaru, który rozgl±da³ siê jakby czego¶ wypatrywa³.
Mroczne , ciemne i straszne miejsce , w³a¶nie tu trafili¶cie. W pewnym momencie wiatr zawia³ ,a przywódca dru¿yny i ca³ego SO zatrzyma³ siê. Nagle us³yszeli¶cie szelest ga³êzi , automatycznie zwrócili¶cie siê w stronê , z której on dochodzi. Có¿ by³ to cz³owiek w kapturze , nagle stan±³ niedaleko was i przemówi³ , jakby by³ tu panem i w³adc± :
-Witajcie cz³onkowie , tajemniczej SO. Ju¿ kiedy¶ z wami wspó³pracowa³em , teraz znowu potrzebuje waszej pomocy. Ostatnio zagra¿a³o naszym szczytnym celom ANBU z Konohy tak donosi mój zwiad. Mam dla was pewn± misjê , która mo¿e was zainteresowaæ. Nagroda , bêdzie was i mnie godna. Wiêc jakie s± wsze pierwsze s³owa -Pomimo ,¿e nie znali¶cie mê¿czyzny , on mówi³ , jakby was doskonale zna³ . Wiedzia³ du¿o o SO , przynajmniej wynika³o to z tego co mówi³. By³ sojusznikiem czy wrogiem Tego nie wiedzieli¶cie , jednak by³ potencjalnym zleceniodawca , który twierdzi³ ,¿e ju¿ z wami wspó³pracowa³.
Jap.... kolejny zgred przeszkadza nam w treningu pomy¶la³em poczym spyta³em siê obcego Móg³by¶ powiedzieæ nam wiêcej szczegó³ów co do tego zlecenia?? Dla Smoker'a nie wa¿ne by³o czy wspó³pracuje z sojusznikiem czy wrogiem. Liczy³a siê tylko nagroda...
"No i tyle by³o z treningu... Jednak i to zadanie mog³o by byæ dobrym treningiem. W ka¿dym razie to jest decyzja Orikimaru." Podszed³em bli¿ej do tych dwojga po czym zacz±³em siê przygl±daæ owej dwójce, wyczekuj±c na decyzje Orikimaru.
//D£U¯SZE POSTY PISZCIE //
No wiec moi drodzy by³o tu ANBU. Elitarna organizacja z Konohy kr±¿y³a po waszych ¶wiêtych lasach i okolicy. sk±d ja to wiem có¿ mam swoje prywatne ¼ród³a , która was nie powinny obchodziæ. Jednak dla bezpieczeñstwa ogó³u postanowi³em was wynaj±æ. Macie siê udaæ do ukrytego li¶cia i sprawdziæ co knu³o ANBU. Pojmaæ jakiego¶ cz³onka , sprzymierzyæ siê z nim . Mo¿ecie u¿yæ wszystkich tricków , byle by tu wróciæ z jakimi¶ dowodami ich planów. Najlepiej papiery z biura dowódcy . S±dzê ,ze to mi pomo¿e w moich planach. Niestety nie wiem o tej tajemniczej organizacji nic wiêcej , ale w³a¶nie dlatego wynajmuje was. Nagroda bêdzie oczywi¶cie pieniê¿na , zawsze wam potrzebne s ± z³ote monety. Wiec jak dzielni cz³onkowie SO , przyjmiecie moje wezwanie czy ukryjecie siê w swej kryjówce - Mê¿czyzna pewnym siebie g³osem opar³ siê o drzewo. Ujrzeli¶cie u¶miech na jego twarzy , w³a¶ciwie widaæ by³o tylko jego usta. Najwyra¼niej ten cz³owiek sam by³ shinnobi i to wcale nie g³upim .
Hmmm, ju¿ raz zadar³em z ANBU... ale trudno spróbujemy, zobaczymy. Otrzepa³em swój strój ANBU z ziemi, poczym rzek³em do Mitsuhide A wiêc to bêdzie nasza pierwsza wspólna misja...Jeste¶ gotowy?? Gdy czeka³em na odpowiedz bia³ookiego, przygl±da³em siê "ukrytemu" oraz wszystkim co nas otacza³o. Chwile pó¼niej przypomnia³o mi siê, ¿e w mini-plecaku, przy pasie mam strój ANBU( ). Rzuci³em go do Mitsuhide, gdy¿ wiedzia³em, ¿e nie ma ¿adnych technik maskuj±cych.
"No, fajnie Ta misja mo¿e siê skoñczyæ tylko na dwa sposoby... Albo cudem unikniemy ¶mierci... albo nie bêdziemy mieli tyle szczê¶cia."
Odebra³em strój ANBU od Orikimaru, po czym rzek³em -Skoro przyj±³e¶ zadanie to muszê i ja siê jego podj±æ. -Podszed³em trochê bli¿ej po czym wyszepta³em do Ori-kun'a -Czy to na pewno dobry pomys³? Wiesz ¿e mnie szukaj±... Powinienem trzymaæ siê od ANBU z daleka, zamiast tego chcesz bym sobie od tak wszed³ do ich bazy. -Czekaj±c na odpowied¼ towarzysza przebra³em siê w strój ANBU.
-U¿ywajcie oczu , uszu i nosa , to wasi postawowi sojusznicy. Musicie tez zdobyæ ludzie w koñcu sami sobie nie poradzicie. Có¿ ja wam tylko zap³acê za papiery z biura dowódcy. Doradzam sztucznie przy³±czyæ siê do organizacji , albo znale¼æ w niej wyciek .Dobrze wiecie o co mi chodzi. . . - Po tych s³owach tajemniczy mê¿czyzna znikn±³ , pozostawi³ was samych sobie. mo¿e chcia³ by¶cie szybciej zaczêli t± misjê , bardzo mo¿liwe , ¿e mu zale¿a³o. Zadanie wydawa³o siê byæ proste , gdyby nie to , ¿e Mitsuhide b³ poszukiwany na spor± skalê , przez ANBU-sów. S³oñce za to zaczê³o zachodziæ , czeka³a was d³uga noc , któr± najpewniej spêdzicie na podró¿y.
Je¶li nie chcesz to nie id¼... Ale zadaj sobie to jedno pytanie... Czy gdy spotkamy siê z nimi na polu walki... Lub gdy znajd± nasz± kryjówkê... Te¿ zamierzasz uciekaæ? Nie odpowiadaj mi na to pytanie tylko odpowied¼ sam sobie. Po tych s³owach, ruszy³em przed siebie do wioski ukrytej w li¶ciach. A wiêc je¶li chcesz to ruszaj ze mn±. Gdy wypowiedzia³em te s³owa, znikn±³em gdzie¶ miêdzy drzewami.
NMM
"Ehh... jakie to upierdliwe... Oczywi¶cie ze bym walczy³ ale walka to ostateczno¶æ. Najlepiej unikaæ niepotrzebnych potyczek a ju¿ na pewno nie samemu prowokowaæ." Zrobi³em nerwowo parê kroków, po czym ruszy³em za Orikimaru. "Có¿... I tak mnie szukaj±. Konoha ma wspania³e klany tropi±ce, wiêc czy oni do mnie przyjd± czy ja do nich to bez ró¿nicy."
<NMM>
Ca³y czas podró¿owa³em do Oto-Gakure, aby poinformowaæ w³adcê tutejszej wioski, o tym co siê wydarzy³o. Ca³y czas u¿ywa³em chakry, aby jak najszybciej siê tu zjawiæ. S³uchaj±c ¶piewu ptaków i szelestu drzew, pêdzi³em przed siebie
<NMMT>
Skaka³em z ga³êzi na ga³±¼... lecz nadal czu³em Chakre Atsui, by³ on nie daleko mnie, co jaki¶ czas sam u¿ywa³ Shunshin by przyspieszyæ.
Domy¶li³em siê ze Atsui ¶ciga mnie ¶ledz±c moja chakre... wiec zacz±³em my¶leæ. Gdy skaka³em na ka¿de drzewo przykleja³em dyskretnie wybuchowe notki, przykleja³em je na ka¿de napotkane drzewo by³o ich w sumie 5 wiedzia³em ze Atsui skacze bo tych samych drzewach co ja, a na pewno nie wyczuje wybuchowych notek niema takiej mo¿liwo¶ci ¿eby siê skapn±³ ze co¶ takiego zrobiê. Gdy ju¿ w koñcu przy kilem pobieg³em dalej.NMM
//Jak Atsui tutaj bêdzie to musisz czekaæ na MG który powie co siê z tob± stanie, czy uwolni³e¶ jaka¶ notkê, przypominam ze takie notki s± wra¿liwe na ruch : P one nie maja w sobie chakry s± jak miny.//
W koñcu dotar³em do lasu.By³o tu bardzo mrocznie. Nie wiedzia³em co mam robiæ "dotar³em do lasu ale co dalej?".Przysiad³em pod jednym z drzew aby pozbieraæ my¶li.Musia³em sobie u³o¿yæ dobry plan aby wykonaæ to trudne zadanie. Siedz±c patrzy³em co raz na wiadomo¶ci i na mapê.
Kiedy patrzy³e¶ na mapê, nagle duch pojawi³ siê ponownie... lecz pojawi³ siê na chwilê, tak jakby chcia³ wskazaæ ci kierunek, gdy¿ ledwo co mog³e¶ jego zobaczyæ... niebo by³o pochmurne, ca³kiem mo¿liwe ¿e zaraz zacznie siê mocna ulewa... podczas wizji miejsce by³o s³oneczne, wiêc mo¿e zaistnieæ sytuacja i¿ nie poznasz jego, kiedy tylko wsta³e¶ zobaczy³e¶ kunai wbitego do drzewa, w kierunku w którym znajdowa³ siê duch... nie wiesz czy na pewno, ale czujesz ¿e jest to dobry kierunek.
Widz±c niewyra¼ny obraz ducha zerwa³em siê na równe nogi. Wydawa³o mi siê ¿e chcia³ mi co¶ pokazaæ.Ujrza³em kunai wbity w drzewo.Od razu domy¶li³em siê ¿e jest to kierunkowskaz.Mia³em w±tpliwo¶ci ale co innego mi pozostawa³o.By³ to mój jedyny trop.Uda³em siê wiêc w kierunku wskazywanym przez kunai.
Kiedy szed³e¶ dalej... spokojnie, wydawa³o ci siê znów ¿e idziesz w z³ym kierunku... szed³e¶ dobre 30 minut, jednak nagle poczu³e¶ gwa³towne szarpniêcie za nogê, upad³e¶, aby po chwili znale¼æ siê w powietrzu, przywi±zany jedn± nog± do liny, a pod tob± znajduj± siê ostre pale... wpad³e¶ w pu³apkê, tylko kto i po co zak³ada³ by tu pu³apki... jednak nie to jest twoim zmartwieniem, widzisz te¿ ¿e lina jest cienka, i przeciera siê na pobliskim drzewie... je¿eli czego¶ nie zrobisz spadniesz prosto na te kolce... musisz dzia³aæ szybko.
Rozbuja³em line tak aby dosiêgnê³a do pnia.Po czym wszystkimi moimi rêkami przylgn±³em do kory jak pajak. W koñcu mój klan jest ¶ci¶le zwi±zany z tym zwierzêciem.Nastêpnie wyci±gn±³em kunai i odci±³em line. Po czym wspi±³em siê na drzewo aby przeanalizowaæ sytuacje.
Twoja akcja uda³a siê prawie w ca³o¶ci, jednak kiedy rozbuja³e¶ linê tak ¿e prawie chwyci³e¶ siê drzewa lina pêk³a... na twoje szczê¶cie wyl±dowa³e¶ tu¿ obok palów, jednak st³uk³e¶ sobie lekko nogê, co przez chwilê powoduje u ciebie problemy z chodzeniem. (-3 szybko¶ci przez 3 tury). Po chwili te¿ jaki¶ kunai pofrun±³ tu¿ obok ciebie, czy¿by nie agresor nie trafi³... mo¿e by³ to zamierzony zabieg... pewnym jest ¿e znajdujesz siê w bardzo nie ciekawej sytuacji, gdy¿ nie wiesz gdzie jest przeciwnik... jeste¶ w stanie stwierdziæ sk±d nadlecia³ kunai... jednak agresor móg³ równie¿ zmieniæ wcze¶niejsz± pozycjê... musisz walczyæ, inaczej mo¿e to siê dla ciebie ¼le skoñczyæ.
Szybko u¿y³em Shushin no jutsu aby znale¼æ siê w miejscu sk±d polecia³ kunai.Je¶li przeciwnik siê tam znajdowa³ to z pe³nego biegu wymierzam mu kopniaka w brzuch jednocze¶nie atakuj±c rêkami uzbrojonymi w kunai to powinno unieszkodliwiæ przeciwnika gdy¿ mia³ za ma³o czasu na jak±kolwiek reakcje.
Je¿eli go tam nie by³o zatrzymuje siê w miejscu gdzie przeciwnik znajdowa³ siê zanim zmieni³ pozycje i maj±c w gotowo¶ci Kawarimi czekam a¿ przeciwnik siê zdradzi by móc go zaatakowaæ.
Chakra 1090-100=990
Znalaz³e¶ siê w miejscu sk±d polecia³ kunai... jednak uderzy³e¶ jedn± osobê, która zrobi³a charakterystyczne "puff", nastêpnie dwie osoby z³apa³y ciê za rêce, a trzecia zada³a powa¿ne uderzenie w g³owê... straci³e¶ przytomno¶æ. Kiedy siê obudzi³e¶ poczu³e¶ niewiarygodny ból g³owy... i spostrzeg³e¶ ¿e by³e¶ zwi±zany, przed tob± zauwa¿y³e¶ tylko jak±¶ kobietê, najwyra¼niej nie wie ¿e ju¿ siê obudzi³e¶.
Znajdujesz siê w jakiej¶ grocie, ¶wiat³o daj± dwie pochodnie pal±ce siê na ¶cianach kopalni, spokojnie, lekkim ogniem, nie jeste¶ w stanie dostrzec dok³adnych zarysów twarzy.
Czu³em okropny ból.Mimo tego postanowi³em ¿e wezme siê w gar¶æ. Jedn± z moich wolnych r±k siêgn±³em po kunai i rozci±³em wiêzy tak aby nikt tego nie zauwa¿y³.Analizuj±c sytuacje stwierdzi³em ¿e to w co uderzy³em musia³o byæ klonem.Czyli jest spora szansa ze kobieta jest sama tylko zna Kage Bushin.Skoro ja nie mogê dostrzec rysów twarzy to ona nie mo¿e dostrzec tego ¿e rozci±³em wiêzy.Siedz±c tak jak wcze¶niej aczkolwiek ju¿ wolnym.Czekam a¿ kobieta do mnie podejdzie.A aby j± do tego sprowokowaæ krzyczê.
-Ej ty czemu mnie wiêzisz rozwi±¿ mnie natychmiast.
Niestety nie uda³o ci siê rozwi±zaæ... gdy¿ ku twojemu zdziwieniu mia³e¶ zwi±zane wszystkie rêce. Widocznie owa osoba musia³a spotkaæ siê z twoim klanem... gdy¿ podejrzewa³a tak± mo¿liwo¶æ. Mimo to po chwili zauwa¿y³a ¿e ju¿ jeste¶ przytomny.
- Musisz siedzieæ cicho ch³opcze je¿eli chcesz aby¶my prze¿yli... w jakim celu tu przyby³e¶ ? - powiedzia³a do ciebie spokojnie... sta³a teraz obok ciebie, ale najwyra¼niej nie ma z³ych zamiarów...
"[I see you!] a wiêc po zawodach" By³em na siebie z³y. Da³em siê za³atwiæ zwyk³ej kobiecie. Wiedzia³em ¿e jestem na przegranej pozycji.Lecz kiedy kobieta siê do mnie odezwa³a dostrzeg³em w tym swoj± szansê.
-Jestem tu z powodu skarbu,który jest potrzebny Panu Hojiemu.
- CO? Sk±d wiesz o tym skarbie ?! Czy pan kontaktowa³ siê z tob± ? - by³a bardzo zaskoczona twoim zdaniem, nie wiedzia³a sk±d o tym wiesz, ani co siê sta³o. Po chwili ciê rozwi±za³a.
- Siedzê tu ju¿ ponad tydzieñ, w pojedynkê nie mam szans z przeciwnikiem, jednak jakby powiedzieæ panu ¿e mam k³opoty na pewno wys³a³ by kogo¶ na pomoc... chyba ¿e to ciebie wys³a³ co ? - zapyta³a jednak w jej g³osie nie s³ychaæ by³o entuzjazmu.
Teraz dok³adnie mog³e¶ ujrzeæ jej twarz, widzia³e¶ ka¿dy szczegó³ jej wygl±du, oraz dostrzeg³e¶ ¶wie¿a bliznê na jej policzku, widocznie nie mia³a lekko ukrywaj±c siê tutaj.
Chyba uda³o mi siê osi±gn±æ cel. Kobietê mnie rozwi±za³a. Ujrza³em jej twarz. By³a piêkna i tylko niedawno powsta³a blizna j± szpeci³a. Zapragn±³em pomóc kobiecie wiêc postanowi³em ¿e powiem jej wszystko co wiem.
-Nie kontaktowa³em siê Hojim.O skarbie powiedzia³ mi duch,który prawdopodobnie by³ twoim koleg±. I to w³a¶nie on mnie tu wys³a³. Nie martw siê mo¿e na takiego nie wygl±dam ale nie jestem s³aby.
-Co takiego ? Duch...? Masz mnie za wariatkê ? Eh nie wa¿ne, s³uchaj... dam ci skarb i odci±gnê ich uwagê, wtedy ty siê st±d wydostaniesz i zrobisz dok³adnie co ci powiem... - kiedy chcia³a mówiæ dalej us³yszeli¶cie huk, jaki¶ wybuch który widocznie mia³ miejsce niedaleko od was.
- Idziemy to sprawdziæ, trzymaj siê blisko mnie - kiedy dotarli¶cie na miejsce zobaczyli¶cie co¶ dziwnego... tak jakby drzewa wyparowa³y, znajdowa³a siê tam teraz zwyk³a polanka... tyle ¿e zamiast trawki mia³a zwêglone pod³o¿e, a na ¶rodku jego sta³ przestraszony facet... kobieta najwidoczniej zobaczy³a kogo¶ na pobliskim drzewie... us³ysza³e¶ tylko od niej - Zajmij siê nim- powiniene¶ dzia³aæ puki nie wie on o twojej obecno¶ci.
Nie by³o duzo czasu wiêc wykona³em rozkaz bez zastanowienia. Najszybciej jak umia³em podbieg³em do faceta i wymierzy³em mu cios w g³owê. Ta aby straci³ przytomno¶æ nastêpnie zarzuci³em go sobie na ramie i wycofa³em siê w bezpieczne miejsce. Tam rzuci³em go na ziemie i czeka³em na kobietê.
// Nie opisa³e¶ jaki cios... wiêc uzna³em ¿e zwyk³y cios piê¶ci±, nastêpnym razem proszê o dok³adniejsze opisy//
Podbieg³e¶ obok przeciwnika i zada³e¶ mu najsilniejszy jak potrafi³e¶ cios w g³owê. Jednak nie mia³e¶ tyle si³y aby powaliæ go do nieprzytomno¶ci, co prawda na pewno go to zabola³o i nabi³e¶ mu do¶æ du¿ego guza, jednak on odruchowo obróci³ siê, a gdy ciê zobaczy³ odskoczy³ lekko w ty³.
- Co ty sobie wyobra¿asz tak mnie atakuj±c od ty³u... zginiesz za to ch³opcze ! - wykrzycza³ do ciebie, ale masz jeszcze chwilê czasu, przeciwnik jest bardzo z³y co mo¿e spowodowaæ ¿e bêdzie atakowaæ bezmy¶lnie, wykorzystuj±c tylko swoj± si³ê.
Podbieg³em do napastnika i zaatakowa³em go wymierzaj±c mu cios wszystkimi rêkami na raz.We wszystkich rêkach mia³em senbon które by³y zatrute wiêc przeciwnik powinien pa¶æ oszo³omiony na ziemiê.Chcia³em u¿yæ jakiego¶ ninjutsu ale szkoda mi by³o chakry a walka zapowiada³a siê d³uga.Nastêpnie odskoczy³em w ty³ i rzuci³em w jego stronê kunai,oczywi¶cie celowa³em w nogi. Po tej kombinacji ataków przeciwnik powinien byæ nieprzytomny.Podszed³em do niego i zarzuci³em na plecy.Ca³y czas mia³em w gotowo¶ci Kawarimi no jutsu.
Wbi³e¶ przeciwnikowi sze¶æ senbonów w brzuch, jednak ten odskoczy³, tak jakby trucizna na niego nie dzia³a³a, jednak by³o to chwilowe dzia³anie, kiedy trucizna rozchodzi³a siê po ciele, napastnik pad³, kiedy nagle obok ciebie spad³a z drzewa najwyra¼niej po uderzeniu twoja towarzyszka, gdy spojrza³e¶ w tamt± stronê zauwa¿y³e¶ dwóch agresorów na ga³êzi, dosyæ wysoko.
-S³uchaj... ³ap to i dostarcz to w³a¶cicielowi, ja mogê jeszcze zapewniæ ci parê minut... na tyle mam jeszcze si³y- powiedzia³a wrêczaj±c ci malutki woreczek, by³e¶ pewien ¿e tym skarbem który mia³a dostarczyæ bêdzie co¶ wiêkszego. Do ciebie nale¿y decyzja czy zrobisz tak jak ona powiedzia³a... czy mo¿e postanowisz walczyæ z silniejszymi przeciwnikami...
Kiedy zobaczy³em ze dziewczyna jest w z³ej sytuacji b³yskawicznie znalaz³em siê u jej boku.Nagle dziewczyna wyci±gnê³a jakie¶ zawini±tko i kaza³a mi to dostarczyæ jej panu. Podczas gdy ona bedzie walczyæ z napastnikami.Po s³owach mo¿e zdo³am ci zapewniæ kilka minut wnioskowa³em ze ona nie spodziewa³a sie wyj¶æ ze swojej walki zwyciêsko."Nie jestem jakim¶ frajerem który zostawia kobietê w ¶rodku pola bitwy a sam ucieka".
-Ja nie zostawiam swoich towarzyszy.Powiedzia³em z powag±.Wzi±³em od niej zawini±tko i schowa³em po szatê,a nastêpnie przyj±³em pozê która oznacza³a moj± gotowo¶æ do ataku. Nie chcia³em s³yszeæ nawet s³owa sprzeciwu.
Chakra 240-150=90
Hitei Mushou
Ranga : C
Technika polegaj±ca najpierw na z³o¿eniu odpowiedniej pieczêci, a potem wypuszczeniu malutkich igie³ ze swoich ust. Te ostrza zmieniaj± siew czasie lotu w gwo¼dzie , nastêpnie unosz± siê w powietrzu. W tym momencie u¿ytkownik mo¿e je dowolnie kontrolowaæ, mo¿e napu¶ciæ atak tymi przedmiocikami na swojego przeciwnika i powodowaæ, ¿e bêd± one go goni³y, dopóki nie trafi± celu.
Koszt : 150 PCH
-Jak chcesz... ale wiedz ¿e teraz mo¿emy obydwoje zgin±æ, a to co masz przy sobie nie mo¿e dostaæ siê w rêce przeciwnika...- powiedzia³a do ciebie jakby lekko zdenerwowana, ale widocznie wiedzia³a ¿e ciebie nie przekona. Po chwili dwóch przeciwników skierowa³o siê w waszym kierunku, zauwa¿y³e¶ równie¿ ¿e sk³adaj± pieczêcie, czas na twój ruch. Powiniene¶ dzia³aæ szybko, i na dodatek nie wiesz czego mo¿esz siê po nich spodziewaæ.
//Ruch twojej towarzyszki dostosuje do ciebie //
Szybko z³o¿y³em pieczêci i b³yskawicznie u¿y³em Shushin no jutsu i w jednej chwili by³em przy przeciwniku.W biegu wyj±³em senbon i wbi³em przeciwnikowi w brzuch.Nastêpnie odskoczy³em i w powietrzu z³o¿y³em znaki po czym krzykn±³em -Fuuton Daitopa.Przeciwnicy powinni znale¼æ siê w strumieniu powietrza który nie pozwala im nic zrobiæ.Ledwo stan±³em na ziemi i ju¿ zebra³em chakre w rêce u¿ywaj±c Juuha Shou.Moja technika spotêgowana Daitopp± powinna powa¿nie zraniæ obu moich przeciwników.Przyj±³em pozycje obronn± i ca³y czas w gotowo¶ci mia³em Kawarimi.
Daitoppa [Fuuton]
Ranga: C
Technika ta tworzy bardzo silny podmuch wiatru, którzy mo¿e "zdmuchn±æ" wrogów. U¿ywane przewa¿nie do os³abienia przeciwnika, który musi siê nie¼le natrudziæ, by ustaæ w miejscu. Potrafi wzmocniæ najs³absze techniki katon do wysokiego poziomu. Wiatr wieje przez jaki¶ czas, przez co przeciwnik nie mo¿e siê ruszaæ, wykonywaæ jutsu. Czyli jest s³abym celem, chyba ¿e chce daæ siê porwaæ przez ten podmuch.
Koszt: 200
Juuha Shou [Fuuton]
Ranga: B
Technika ta polega na skupieniu w d³oni sporej ilo¶ci chakry. Nastêpnie, krótkim machniêciem posy³amy j± na wroga. P³aska fala jak± wytwarzamy jest zdolna przeci±æ budynki. Tak¿e trafienie we wroga mo¿e skoñczyæ siê pozbawianiem jakiej¶ koñczyny lub bardzo powa¿n± ran± ciêta. Jednak da siê unikn±æ tej fali, bo jest tylko jedna.
Koszt: 250
Shunshin no Jutsu
Ranga: D
Jest to technika, polegaj±ca na warunkowym, bardzo szybkim poruszaniu siê. Przeciwnik czêsto nie jest w stanie, za nami nad±¿yæ. Nie mo¿e zostaæ wykonana, w celu przedarciu siê przez ¶cianê. Podczas ruchu, cia³o znajdujê siê pewnym bezw³adzie (czyli skomplikowane akrobacje czy uniki w trakcie lotu, s± wykluczone). Istnieje mo¿liwo¶æ, przed³u¿enia ruchu, odbijaj±c siê od innych elementów otoczenia, czy przeciwnika (wymaga to jednak dodatkowego kosztu). Taki ruch wykonywany jest z oko³o 300 szybko¶ci.
Koszt: 100 Pch
Chakra 990-550=440
Kiedy tylko pojawi³e¶ siê przy przeciwniku wbijaj±c mu senbon, trafi³e¶ w brzuch, po chwili skierowa³e¶ w jego kierunku wielki strumieñ powietrza, która nie pozwala mu nic zrobiæ, jednak drugi z przeciwników zdo³a³ odskoczyæ w bok, poza zasiêg techniki. Twój przeciwnik jednak po chwili oderwa³ siê od powierzchni i zobaczy³e¶ ¿e uderzy³ g³ow± w drzewo, dodatkowo dobi³e¶ go nastêpn± technik±, przez co zada³e¶ rany ¶miertelne. Kiedy siê odwróci³e¶ zauwa¿y³e¶ ¿e twoja towarzyszka pos³a³a w przeciwnika technikê ognist±, nie wiedzia³e¶ jaka to technika, jednak wygl±da³a jak potê¿na kula ognia. Jednak przeciwnik zdo³a³ wyj¶æ z tego ataku tylko z poparzon± lew± rêk±. Patrzy³ siê na was z u¶miechem, nie wygl±da³ na zmartwionego tym ¿e ma poparzon± rêkê.
Twoja towarzyszka równie¿ zaczê³a sk³adaæ pieczêcie...
Zdziwi³o ze mój przeciwnik w ogóle nie zareagowa³ na ¶mieræ towarzysza."W koncu do ³otr bez serca" Mia³em trochê mniej ni¿ pó³ chakry mimo to postanowi³em wspomóc towarzyszkê najlepszymi atakami.Najlepsza by³a Daitoppa poniewa¿ jak zauwa¿y³em moja kompanka korzysta z technik Katon a jak wszyscy wiedz± Fuuton wspomaga ogieñ. Kiedy zobaczy³em ¿e dziewczyna sk³ada pieczêcie bez zastanowienia z³o¿y³em swoje i wrzasn±³em Fuuton Daitoppai skierowa³em atak prosto na przeciwnika.Bardzo mi zale¿a³o ¿eby mój atak wypali³ przed atakiem mojej towarzyszki.Bo Daitoppa mia³a wspomóc jej katon. Na wszelki wypadek w strumieñ powietrze wolnymi rêkami rzuci³em jeszcze 2 kunai i 2 senbon.
Chakra 440-200=240
Zd±¿y³e¶ wykonaæ atak równocze¶nie z twoj± kompank±, co spowodowa³o bardzo olbrzymi± i szybk± kulê ognia. Przeciwnik zdziwi³ siê, ale w was, a kiedy zauwa¿y³ kule ognia z³o¿y³ w przeogromnym tempie pieczêcie, i po chwili wyplu³ w wasz± stronê olbrzymi± ilo¶æ wody, uda³o mu siê ugasiæ wasz atak, ale powsta³a ogromna ilo¶æ pary, przez któr± przeciwnik straci³ widoczno¶æ. Twoja kompanka tylko popatrzy³a na ciebie i powiedzia³a :
-Wiesz co robiæ...- po czym sama ruszy³a w parê...
Nie zastanawiaj±c siê wbieg³em w chmurê pary.Nie widzia³em w niej dok³adnie ale trzyma³em siê tuz z moja towarzyszk±.Po chwili spostrzeg³em przeciwnika.B³yskawicznie wyj±³em ostatnie 2 senbony a do nastêpnych dwóch r±k chwyci³em shuriken. Ostatni± par± z³o¿y³em pieczêcie i powiedzia³em Hitei Moshou.Przede mn± pojawi³y siê gwo¼dzie które mog³em dowolnie kontrolowaæ.W prost napastnika cisn±³em shurikeny na prawo i lewo od niego senbony. Zosta³y mu dwie opcje ucieczki. Do góry i w ty³.Jednak rozdzieli³em moje gwo¼dzie na dwie mniejsze grupy.I jedn± z nich pos³a³em na atak od góry a drug± od ty³u. Przeciwnik nie mia³ juz ¿adnej drogi ucieczki.Wiêc na pewno zostanie zraniony a je¶li jeden atak go trafi to niektóre z innych tez. To mog³o spowodowaæ ciê¿kie zranienie a je¶li prze¿yje to liczy³em na moj± towarzyszkê
Chakra 240-150=90
Przeprowadzi³e¶ swój atak, który wydawa³ ci siê doskona³y, jednak kiedy twoje gwo¼dzie uderzy³y w przeciwnika, by³e¶ pewien ¿e zada³es mu ¶miertelne uderzenie, jednak po nim zosta³ tylko charakterystyczny dymek... tak, to by³ klon, musia³ go zrobiæ kiedy by³ ukryty w parze. Ku twojemu zaskoczeniu przeciwnik pojawi³ siê pod tob±, odruchowo zablokowa³e¶ jego cios par± dolnych r±k, a po chwili twoja towarzyszka pos³a³a w niego celnie dwa kunai, jednak ten równie¿ okaza³ siê klonem. Zauwa¿yli¶cie zarysy trzech postaci na drzewach, w¶ród których powinien znajdowaæ siê prawdziwy. Twoja towarzyszka jest obok ciebie, jednak para zaczê³a siê ulatniaæ, i ju¿ po chwili ca³kowicie odzyskacie widoczno¶æ, oprócz tego ca³y teren sta³ siê wilgotny, i drzewa w pobli¿u s± pokryte lekk± warstw± wody, która siê skropli³a, co nadaje im po¶lizgu, a przeciwnik znajdujê siê w³a¶nie na nich, jednak nadal nie wykonuje konkretnego ataku.
Chakra ktor± posiada³em nie by³a wystarczaj±ca na ¿adn± technikê.Postanowi³em wiêc postawiæ na Tajjutsu.Podbieg³em do drzewa najszybciej jak umia³em.Liczy³em ¿e moja towarzyszka bêdzie mnie os³aniaæ jakimi¶ jej ognistymi technikami. Podbieg³em do drzewa i wbieg³em na nie. Wyci±gn±³em swoje kunaie i zaopatrzy³em w nie swoje rêce.Mia³em przewagê poniewa¿ przeciwnik móg³ byæ wyszkolony w tajjutsu a ja i tak mia³em sze¶c r±k które by³y wielkim atutem. Przed atakiem wzi±³em jeszcze z ziemi senbon które nie trafi³y w cel. Zaatakowa³em pierwszego go¶cia z lewej kombinacja ataków piê¶ci z senbonami i kopniêæ.Nie pozostawia³y przeciwnikowi ¿adnych szans. Kiedy ja zaj±³em siê jednym z przeciwników liczy³em ze dziewczyna os³oni mnie zajmuj±c siê pozosta³ymi. Jesli mój atak siê uda³ odskakuje w ty³. I przygotowuje siê do pomocy dziewczynie,je¶li za¶ nie nacieram na przeciwnika a¿ do skutku.
Szybko rozpocz±³e¶ swój atak, a kiedy znalaz³e¶ siê przy przeciwniku, nie widzia³e¶ co siê dziejê za twoimi plecami. Wdar³e¶ siê z nim w bezpo¶rednie starcie, jednak on broni³ siê bardzo dobrze, po chwli starcia jednak po¶lizgn±³ siê upadaj±c , wtedy przeku³e¶ go swoim senbonem, jednak by³ to kolejny klon, kiedy chcia³e¶ odskoczyæ zauwa¿y³e¶ ¿e twoja towarzyszka znajdujê siê ju¿ za waszym przeciwnikiem z kunai przy³o¿onym mu do gard³a, po chwili jego cia³o pad³o mimowolnie na ziemiê. Kobieta pojawi³a siê obok ciebie.
-Dziêkuje ch³opcze ¿e mi pomog³e¶... nie mam przy sobie za wiele pieniêdzy, jednak dam ci to co mam...- powiedzia³a wrêczaj±c ci do rêki mieszek. Po chwili siê z tob± po¿egna³a ca³uj±c ciê w czo³o i szybkim tempem ruszy³a w swoim kierunku.
//Ukoñczy³e¶ misjê rangi C+
Twoja nagroda :
300Y
3 punkty do rozdysponowania na staty
30pch
Regeneracja chakry : 3 dni od teraz. (czyli odzyskasz j± 17 lutego 2010r. o godz 20:43) //
Zobaczy³em jak kobieta zabija tego go¶cia z którym tyle siê mêczylismy.Nie wiem czy powinienem cieszæ siê z czyjej¶ ¶mierci ale jego niezmiernie mnie uradowa³a. Kiedy kobieta podesz³a do mnie aby mi podziêkowaæ i wrêczyæ zap³atê.Przypomnia³em jej o jednej rzeczy.
-Hej nie zapomnia³a¶ o czym¶.
Po czym wyja³em z pod szaty Paczuszkê ze skarbem.
Teraz skoro ¿yjesz sama mo¿esz go dostarczyæ. Ach wy kobiety pod wp³ywem silnych emocji zapominacie o rzeczach najwa¿niejszych.
Odda³em jej pakunek po czym u¶miechn±³em siê i odszed³em.
NMM
Po rozkosznych chwilach rozpoczêtym spotkaniem Ayano, rozmy¶la³em nad t± kobiet± przez ca³± swoj± drogê. Muzyka grana na flecie towarzyszy³a mi rozmy¶laniom, moje nogi natomiast same siê kierowa³y tam, gdzie chcia³y. Pokierowa³y one mnie do Mrocznego Lasu, który nie odstrasza³ nikogo, choæ wewn±trz niego mog³o czaiæ siê niebezpieczeñstwo. Spojrza³em uwa¿nie na korony drzew, które obejmowa³y mnie po obydwu stronach-nie wygl±da³y zbyt przyjemnie. Jedynym wyj¶ciem by³o zatrzymanie siê na ma³y odpoczynek. Opar³em siê o d±b, [cenzura] w przyjemn± dla ucha "muzykê lasu".
Kiedy zmierza³em do kwatery g³ównej mojej organizacji.Postanowi³em ¿e przejdê przez puszczê Osask±.Kiedy tak spokojnie sie przechadza³em moim oczom ukaza³ siê znajomy mi ju¿ Sumakari."Znowu ten cholerny grajek".Postanowi³em jednak my¶leæ racjonalnie.Nie potrzebowa³em teraz wrogow a sprzymierzeñców.Na dodatek Sumakari jak nazwisko klanowe wskazuje by³ z Oto czyli powinni¶my siê dogadaæ. Postanowi³em ¿e mo¿liwe jest abym zaproponowa³ mu do³±czenie do SO.Wszystko zale¿a³o jednak od przebiegu naszej rozmowy.Podszed³em wiêc i przywita³em siê.
-Witaj grajku czemu siedzisz sam? i to w Mrocznym lesie który nie jest zbyt przyjaznym miejscem?
Zastanawia³em siê nad odpowiedzia grajka bo przecie¿ jeszcze niedawno zabawia³ siê w najlepsze z tajemnicz± posiadaczka sharingana.
Spojrza³em rozwa¿nie na przyby³ego ch³opaka. Ubrany by³ w górê podobn± do dwuczê¶ciowego mêskiego kimono. S³ysza³em o tym jako wchodz±cej modzie w ubiór kobiet, czy mê¿czyzn. Sam muszê sobie taki ciuszek sprawiæ.
-Orochi Yashagoro, witaj. Przepraszam ciê za zachowanie mojej damy. Robi siê gniewna, gdy kto¶ zak³óca jej spokój, b±d¼ komfort intymno¶ci. Wyt³umaczy³em jej co o tym my¶lê, wiêc nie powinna wiêcej ciê gnêbiæ. Postanowi³em siê trochê przej¶æ, pooddychaæ Mrocznym Powietrzem...I spotka³em ciebie. Zadam wiêc te bardzo wa¿ne pytanie: co TY tutaj robisz? Idziesz dok±d¶?-spyta³em spokojnie, trzymaj±c w d³oniach swój drogi materialnie i we wspomnieniach flet.
Spojrza³em na grajka z lekk± powag± i unios³em brew.
-Och Koichi na prawdê my¶lisz ze bojê siê gnêbienia twojej damy.Owszem jest o wiele silniejsza ode mnie bo takie rzeczy czuje siê przy pierwszym spotkaniu.Lecz ja chocia¿ na razie jestem jeszcze s³aby nie nale¿ê do ludzi którzy boj± siê ¶mierci lub tortur.
Skoñczy³em swój wywód na temat mojego charakteru i przeszed³em do odpowiedzi.Nie wiedzia³em jak grajek zareaguje na to co chcê powiedzieæ ale skoro mam pokój z Pani± Minako to i z nim nie powinno byæ problemów.
-Wiêc ja jestem w trakcie wêdrówki do kwatery organizacji której jestem liderem a mianowicie SO. Bardzo dziwne ¿e znów spotka³em ciebie."Mo¿e to co¶ oznacza,Powinien siê nadawaæ"
My¶l która przesz³a mi przez g³owê by³a bardzo interesuj±ca. Po skoñczeniu wypowiedzi moja g³owê ogarn±³ stan intensywnego rozwa¿ania.
-SO....SO....Hm...Sound Organisation? P³yn± plotki z Konoha, ¿e tam by³ przes³uchiwany dawniejszy lider tej organizacji...Dziwi mnie to, bo my¶la³em, ¿e SO nale¿y do Minako Kurosaki, a ta zawar³a sojusz z Wiosk± Li¶cia...Swoj± drog± zaciekawi³e¶ mnie tym. Opowiedz mi wiêcej, proszê.-odpar³em krótko, przygl±daj±c siê ch³opakowi, z którym rozmawia³em. Mia³ racjê co do tego, ¿e Ayano Uchiha by³a od nas silniejsza. Posiada³a jednak to swoje co¶, co kaza³o byæ przy niej, mówiæ do niej i s³uchaæ j±. Ja chcia³em siê trochê odsamotniæ, ale najwidoczniej los chcia³, bym spotka³ siê z Panem Orochim.
Spojrza³em na ch³opaka. By³ w ogóle nie doinformowany. Postanowi³em ze go nieco zapoznam z faktami dotycz±cymi naszej organizacji.
-Sluchaj Koichi SO nigdy nie nale¿a³o do Pani Minko ani do zadnej innej wioski. By³o niezale¿n±,z³± organizacj±. Wymierzon± w ca³y ¶wiat shinobi.To by³ trochê co¶ jak Akatsuki. Jednak kiedy ja obj±³em organizacjê pierwsz± rzecz± jak± zrobi³em by³o podpisanie pokoju z Oto-gakure z któr± mieli¶my najgorsze stosunki. Pertraktacje zosta³y przerwane z powodu wydarzeñ jakie mia³y miejsce w wiosce ale zd±¿yli¶my ustaliæ warunki pokoju i on ju¿ obowi±zuje. Po prostu nie mam go jeszcze na pi¶mie. Od tej pory SO jest organizacja na us³ugach Pani Minako czyli bêdziemy wspieraæ j± militarnie i wype³niaæ misje które nam zleci w zamian nie jeste¶my ¶cigani przez w³adze Oto i Pani Minako wesprze nas w razie zagro¿enia.
Spojrza³em na grajka by³em zaciekawiony ja zareaguje na to co powiedzia³em.
-Mog³em siê tego jedynie domy¶laæ. Cieszy mnie fakt, ¿e kolejna organizacja, ludzie, stali siê ze z³ych i okrutnych-dobrzy. To mi³e uczucie, gdy ¶wiat zmienia siê na lepsze. A tak w ogóle w tej ca³ej organizacji d¼wiêku znalaz³oby siê mo¿e miejsce dla samotnego, m³odego grajka? Domy¶lam siê, ¿e macie jakie¶ wolne etaty..-u¶miechn±³em siê ufnie, wierz±c w tymczasow± predestynacjê. Nie bez powodu chyba spotykam na swej drodze kogo¶, kto znów otworzy³ bramy do rodzimej organizacji pochodz±cej z Kraju Pól Ry¿owych. Dziwi³o mnie jednak, ¿e na jej czele sta³ Orochi Yashagoro
-Koichi ja tak¿e siê ciesze ¿e ¶wiat zmienia siê na lepsze. I oczywi¶cie znajdzie siê miejsce dla ciebie,bo prawdê mówi±c odk±d organizacja zosta³a odbudowana ja jestem jej jedynym cz³onkiem. Jako ze pierwszy wyrazi³es chêæ do³±czenia do niej mogê mianowaæ cie jej wice liderem. Co ty na to?
Widzia³em na twarzy Koichiego pewne zdziwienie jednak sam zachowa³em najwy¿sza powagê. Nie chcia³em sobie z tego robiæ ¿artów w koñcu SO mog³o siê staæ najwiêksz± si³± militarna Oto.
Vice-lider, który jest drugim cz³onkiem organizacji z dwóch aktywnych...Hm, brzmi ciekawie, zgadzam siê. Nigdy nie nale¿a³em do ¿adnego zwi±zku ani stowarzyszenia, ale chêæ pomagania wiosce zawsze dodawa³a mi skrzyde³. W takim razie...umowa stoi.-poda³em d³oñ Orochiemu, podpisuj±c niniejszym fakt do³±czenia do SO. Ciekawi³o mnie to, jak wygl±da³a sama baza organizacji, czy s± jakie¶ spi¿arnie, si³ownie, sale muzyczne..Interesowa³ mnie te¿ sam stosunek Yashagoro do funkcji lidera. Nigdy nie wiadomo, co takiemu mo¿e strzeliæ do g³owy, gdy ma siê kontrolê nad podopiecznymi i jako taki sojusz z Królow± Minako.
-¦wietnie a wiêc od teraz nale¿ysz do SO.
Poda³em d³oñ Koichiemu tym samym przypieczêtowuj±c jego wst±pienie do organizacji.
-Choæ teraz poka¿e ci kwaterê naszej organizacji,a kiedy ju¿ bêdziemy na miejscu nadam ci tytu³y i przeka¿e w³adze nad SF.Jest to najwa¿niejsza grupa specjalna w SO. A wiêc ruszajmy. Poprawi³em swoje ubranie i ruszy³em w drogê.
NMM
Kwatera g³ówna...brzmi cudownie i ekscytuj±co. Trzymaj±c nadal w d³oniach moje "narzêdzie mordu", pogna³em za Orochim. Ciekawi³o mnie to, jakimi krokami pokieruje siebie-a wiêc tak¿e i mnie-by stan±æ przed siedzib± SO. Z jednej strony musia³em go uwa¿nie s³uchaæ, gdyby co¶ mówi³, a z drugiej uwa¿aæ co i gdzie mijamy. Chcia³bym znaæ drogê to ów miejsca.
WZT
Atsuko skacz±c z drzewa na drzewo szukaj±c dobrego miejsca do treningu kiedy znalaz³ polanê a wokó³ pe³no drzew to by³o wymarzone miejsce. Zacz±³ chodziæ po polanie i postanowi³ wypróbowaæ swoje nowe jutsu a wiêc wykona³ technikê przywo³ania i pojawi³a siê czarna ³asica z kos±.
- Siemka Chitaseo co tam chcia³em sprawdziæ nasze zgranie w walce co ty na to?
- Z mi³± chêci±;p
Atsuko stan±³ na przeciwko olbrzymiego drzewa i krzykn±³ Zankuuha a ³asica zrobi³a to samo dziêki temu drzewo wylecia³o w powietrze.
- Dziêki Chitaseo to tyle do zobaczenia.
Kiedy drzewo lecia³o z niebios w du³ Atsuko odwróci³ siê i us³ysza³ oklaski za sob± by³ to Orochi siedz±cy przy drzewie.
Atsuko szed³ w stronê Orochiego a pó³ metra za nim spad³o olbrzymie drzewo.
Po krótkim czasie przedzierania siê przez labirynt dotar³em do miejsca w którym wcze¶niej spotka³em Koichiego. Przysiad³em sobie pod drzewem gdzie wcze¶niej siedzia³ grajek. i podziwia³em piêkno okolicy. Bylo tu tak pieknie i zarazem mrocznie idealne miejsce dla mnie. Spojrza³em na Atsuko który popisywal siê swoja si³a sam przed sob±,"Bêdzie idealny"
-Witaj Atsuko przepraszam ¿e zostawi³em cie w barze ale wzywa³y mnie wa¿ne sprawy. A teraz mam wa¿na propozycjê dla ciebie.
- Siemka Orochi co ty tutaj robisz
Atsuko powoli siê odwróci³ i odwo³a³ ³asicê po czym powoli szed³ do Orochiego.
Nie mia³ pojêcia co on tu robi a przecie¿ on nie jest typem ¶ledz±cego poczynania innych shinobi
-Ja w³asnie zmierzam do Oto i zrobi³em sobie tu przerwê.
Spojrza³em na Atsuko bo zignorowa³ to co powiedzia³em.
-Atsuko powiem jeszcze raz mam dla ciebie propozycje. Czy zechcesz mnie wys³uchaæ?
Mia³em nadzieje ¿e bêdzie chcia³ bo SO potrzebowa³o cz³onków a szczególnie takich którzy nale¿eli do rzadkich klanow które s± juz prawie wymar³e tak jak klan Abumi do którego nale¿a³ Atsuko.
- Siemka Orochi nie ma sprawy o co chodzi?
Po czym Atsuko doszed³ powolnym krokiem i usiad³ na ziemi a z kieszeni wyci±gn±³ ma³± butelka jakiego¶ srebrnego picia po czym powiedzia³
- A...gdzie moje maniery mo¿e siê poczêstujesz?
Podziekowa³em Atsuko za trunek. Wa¿niejsze by³y teraz sprawy które chcialem z nim omówiæ.
-Wiêc od niedawna jestem liderem SO i chcê aby¶ do mnie do³±czy³.
Onic nie pytaj tylko odpowiedz bo widzisz bardzo mi sie spieszy i nie moge marnowac czasu. Wiêc co ty na to?
Patrzy³am na ch³opaka z powazna min±.
Atsuko zrobi³ siê bardzo powa¿ny po czym parskn±³ ¶miechem i mówi±c
- Orochi to nie alkohol to napój wzmacniaj±cy przep³yw chakry o smaku pomarañczowym.
Po czym ponownie sta³ siê bardzo powa¿ny. Z pod jego d³ugich rêkawów wy³oni³a siê prawa rêka na któr± mia³ za³o¿on± rêkawicê d¼wiêkow±, wyci±gn±³ do niego otwart± d³oñ i powiedzia³:
- Pewnie Orochi czemu nie mo¿e byæ fajnie.
U¶miechn±³ siê i powiedzia³
- Zgadzam siê
Po czym przeprosi³ Orochiego i powróci³ do swojego treningu.
<NMM>
Postanowi³em takze nie zwlekaæ i d³ugo siê nie zastanawiaj±c wsta³em z ziemi . Musia³em sprawdziæ co to za niepokoj±ce rzeczy dziej± siê w mojej wiosce. Nie marnuj±c wiêc czasu czym prêdzej ruszy³em do Oto.
NMM
Puszcza by³a rzeczywi¶cie ogromna, przekazy nie k³ama³y. Tu zaczyna siê moja historia i tu j± skoñczê prêdzej, czy pó¼niej Opar³ siê o jedno z drzew, delikatnie u³o¿y³ g³owê na konarze, by pos³u¿y³ mu jako zgrabna poduszka. Siedzia³ spokojnie o drzewo i widocznie na co¶ czeka³, [cenzura] siê piêknej melodii jak± wykonywa³o okoliczne ptactwo. Jednak¿e ca³y czas w skupieniu by³ skoncentrowany.
Przechadzaj±c siê po posêpnej puszczy Dedal nie móg³ pozbyæ siê narastaj±cego w nim uczucia. My¶l ca³y czas kr±¿y³a mu po g³owie. Co to by³o? Wewnêtrzny dialog prowadzony ze swym kapry¶nym demonem.
~Zgubi³e¶ siê znów durniu?!
-Wcale siê nie zgubi³em po prostu nie wiem gdzie jeste¶my.
~Czyli zab³±dzi³e¶?
-Nie. Tylko nie wiem gdzie podzia³a siê droga.
Kr±¿±c w kó³ko próbowa³ odnale¼æ co¶ co pomo¿e mu trafiæ z powrotem do wioski. Blond grzywka zas³ania³a mu oczy. Kr±¿y³ w kó³ko...
Z daleka miêdzy drzewami zauwa¿y³ postaæ, b³±kaj±c± siê po puszczy. Czy to ta osoba z któr± mia³em siê spotkaæ. Nie wiem... Je¶li tak to na pewno podejdzie do mnie. Siedzia³ dalej, nieruchomo obserwuj±c ka¿dy ruch dziwnego jegomo¶cia. Eikichi z natury nie lubi³ zaczynaæ rozmowy, dlatego te¿ wiêc nie podchodzi³ do tej dziwnej postaci. A mo¿e siê jej ba³? Co za g³upi ¿art przecie¿ on siê nie boi nawet samego szatana, choæ jest s³aby...
Szed³em przez las dosyæ powolnym krokiem. Nie spieszy³o mi siê,chcia³em sie napawaæ mrocznym spokojnym powietrzem które wype³nia³o ca³y ten teren. Kiedy doszed³em do miejsca w którym spotka³em siê Koichim i Atsuko.Postanowi³em zrobiæ sobie przerwê....zaraz jednak zrezygnowa³em ze swojego zamiaru poniewa¿ na drzewie pod którym chcia³em usi±¶æ siedzia³ jaki¶ shinobi i najzwyczajniej w ¶wiecie spa³. Na dodatek zobaczy³em ¿e nadchodzi jaki¶ ch³opak."Jak na mroczny las jako¶ tu t³oczno". Podszed³em do shinobiego,który najwyra¼niej siê zgubi³. Na razie nie zaprz±ta³em sobie g³owy shinobim który spa³ na drzewie.
-Hej mogê ci w czym¶ pomóc?