grueneberg
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1520
Wiek: 15
Jutsu:
1. suiton no Yoroi
2. mizu bushin no jutsu
3. kawarimi no jutsu
4. kugutsu no jutsu
5. mizukuri no yaiba
6. shunshin no jutsu
Akiro Ichi uczy siê techniki. Bakusui shouha
Pewnego s³onecznego dnia czyta³em spis cz³onków akatsuki. D³u¿ej zatrzyma³em siê przy Hoshigakim kisame. Ninja ten zaciekawi³ mnie gdy¿ mia³ ta sam± naturê chakry co ja. W opisie technik natrafi³em na wyj±tkowo interesuj±c± pozycjê: „Bakusui Shouha- atutowa technika kisamego, przy jej pomocy Ninja ten mo¿e zalaæ teren wod±, tworz±c korzystne dla siebie warunki do walki”. Pomy¶la³em ze muszê to opanowaæ. Wybra³em siê do biblioteki by znale¼æ potrzebne pieczêci i jakie¶ wskazówki przydatne przy nauce techniki. Znalaz³em jednak tylko spis potrzebnych znaków. „No có¿, bêdê musia³ doj¶æ do tego sam”- pomy¶la³em. Niewiele my¶l±c uda³em siê na polanê, by móc æwiczyæ w spokoju. Robi³o siê ciemno wiêc dzi¶ pewnie tego nie osi±gnê. Nie wiedzia³em wtedy ze opanowanie jutsu bêdzie o wiele trudniejsze ni¿ siê my¶la³em. Na pocz±tek stan±³em na ¶rodku i zacz±³em uczyæ siê pieczêci to ¿ebym móg³ je wykonaæ bardzo szybko w ka¿dym momencie. Zajê³o mi to oko³o godziny. Kiedy ju¿ znaki mia³em opanowane wzi±³em siê za sam± technikê. Skumulowa³em wiêkszo¶æ mojej chakry w p³ucach, i krzykn±³em- Bakusui shouha!- Po czy wyplu³em Chakre. Przypomina³o to jedynie wiêksze spluniêcie a ju¿ czu³em zmêczenie...Æwiczy³em do pó¼nego wieczora jednak uda³o mi siê wytworzyæ jedynie cienki strumyk wody który od razu wsi±ka³ w ziemiê. W ten sposób æwiczy³em przez oko³o 3 dni. Trzeciego dnia doszed³em do wniosku ze muszê cos w tym treningu zmieniæ. Spokojnie usiad³em na ziemi. Zacz±³em spokojnie kumulowaæ jak najwiêksze ilo¶ci Chakry w p³ucach po czym ustabilizowaæ j± tak ¿eby nie miesza³a siê sama ze sob± tak szybko. Po jakiej¶ pó³ godzinie uzna³em ze jestem gotowy. Wsta³em, z³o¿y³em machinalnie potrzebne pieczêci i krzykn±³em: Bakusui shouha!- Efekt by³ nieporównywalnie lepszy. Z moich ust wydoby³ siê poka¼ny s³up wody, jednak i ten szybko wsi±k³ w ziemiê. Przed zemdleniem zdarzy³em siê u¶miechn±æ, i pomy¶leæ ze w walce nie bêdê mia³ tyle czasu na przygotowania. Ockn±³em siê po 10 minutach. Doszed³em do wniosku, ¿e najpierw muszê nauczyæ siê szybko i sprawnie kumulowaæ i stabilizowaæ charê w p³ucach zanim przejdê do dalszej czê¶ci treningu. Minê³y dwa dni zanim w pe³ni to opanowa³em. Kiedy ju¿ nie mia³em z tym problemu spróbowa³em ponownie. Odruchowo z³o¿one pieczêci. Potem chakra w p³ucach. Okrzyk z nazw± techniki i wyplucie chakry. Pojawi³a siê przede mn± wielka wodna fala o wysoko¶ci mniej wiêcej dwa metry. Upad³em na twarz wycieñczony, aczkolwiek uradowany. Czu³em na policzku wilgotn± trawê, my¶l±c o postêpach i czasie który jeszcze po¶wiecê na t± przeklêta technikê. Spa³em d³ugo. Obudzi³em siê ranka nastêpnego dnia. Tym razem mog³em sobie pozwoliæ na trzy strza³y wodn± fal± po rz±d, po czym na kolejna serie musia³em czekaæ oko³o dwóch godzin z powodu braku chakry. Æwiczy³em wytrwale, pieczêci sk³ada³em nawet przez sen. Po dwóch tygodniach wystrzelenie fali nie by³o ju¿ dla mnie problemem. Nie wiedzia³em co jak zrobiæ nastêpny krok do opanowania techniki. Kumulacjê chakry w p³ucach i jej stabilizacjê mog³em zrobiæ w sekundê. Wiêc wpad³em na pomys³. Stan±³em wyprostowany na ¶rodku bardziej ju¿ bagna ni¿ polany. Odetchn±³em g³êboko. Wykona³em znaki, z³o¿y³em pieczêci. Krzykn±³em na ca³y g³os -bakusui shouha - po czym wyplu³em skumulowan± Chakre w postaci wody, ale nie skoñczy³em na tym. Zanim jeszcze woda zd±¿y³a w ca³o¶ci opu¶ciæ moje usta skumulowa³em kolejna dawkê chakry i ja wyplu³em. Czynno¶æ ponawia³em, a¿ zabrak³o mi energii. Upad³em w wodê, resztk± si³ dop³yn±³em do brzegu stworzonego jeziora…przelotnie na nie spojrza³em. Wycieñczenie pozwala³o mi tylko na przelotny u¶miech, jednak chcia³em krzykn±æ z rado¶ci. Bardzo szybko zasn±³em, nie zd±¿y³em siê nawet nacieszyæ stworzonym jeziorkiem. Kolejne trzy dni zajê³o mi opanowanie techniki, by nie kosztowa³a mnie ona utraty przytomno¶ci. Pod koniec treningu Mog³em ju¿ wykonaæ technikê trzy razy, nie bez zmêczenia, ale zawsze. Postanowi³em jako¶ uczciæ mój ma³y sukces kolacj± w jakiej¶ dobrej restauracji. Podczas posi³ku my¶la³em tylko o nowej technice, i o moich wrogach, którym przyjdzie siê z ni± zmierzyæ.
Jest to mój pierwszy opis, wiêc nawet je¶li mi go zaliczysz, to wypisz proszê jak Ci siê chce b³êdy, zastrze¿enia itp.
Bardzo dobry opis, oby tak dalej Zaliczone.
M.
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1520
Wiek: 15
Jutsu:
1. suiton no Yoroi
2. mizu bushin no jutsu
3. kawarimi no jutsu
4. kugutsu no jutsu
5. mizukuri no yaiba
6. shunshin no jutsu
7. Bakusui shouha
Akiro Ichi uczy siê techniki: Suitenhoufutsu
Otrzyma³em zaproszenie na turniej shinobi. Odmówi³em, ale postanowi³em zobaczyæ poziom zawodów. Jak siê okaza³o du¿o straci³em. Zdecydowanie dominowali Nin ja, Którzy pos³ugiwali siê suitonami. Szczególnie spodoba³a mi siê technika, zaprezentowana przez jednego z finalistów. Wygl±da³o to jakby Shinobi zamyka³ przeciwnika w wodnym wiêzieniu. Co ciekawsze ów Nin ja nie musia³ podtrzymywaæ tej techniki, z powodzeniem móg³ stosowaæ inne jutsu. Bardzo chcia³em dowiedzieæ siê czego¶ wiêcej o tym wodnym wiêzieniu. Us³ysza³em rozmowê Dwóch do¶wiadczonych Nin ja obok mnie, którzy równie¿ rozmawiali o technice która mnie interesowa³a, co wiêcej wiedzieli o niej co nieco. Nazywali j± Suitenhoufutsu. Zapisa³em nazwê na skrawku papieru, po czym dalej podziwia³em walcz±cych. Po turnieju czym prêdzej skierowa³em siê do biblioteki. Znalaz³em tam ksi±¿kê o technikach suiton. By³y tam szczegó³owe opisy znanych i mniej znanych technik, jednak ta poszukiwana przez mnie by³a mniej ni¿ mniej znana. Znalaz³em tylko spis pieczêci, warunek, mówi±cy, ¿e jutsu nie mo¿na wykonaæ na zupe³nie suchej ziemi i to, ¿e praktycznie nie ma z niego ucieczki gdy ju¿ siê zostanie z³apanym. Spisa³em wszystkie informacje i poszed³em do domu, obiecuj±c sobie, ¿e jutro zacznê naukê techniki. Rano nastêpnego dnia spakowa³em siê i wyruszy³em na jak±¶ oddalon± polanê. Nie by³a wysuszona, wrêcz jeszcze by³o widaæ porann± rosê , sp³ywaj±c± po trawie. Spojrza³em na spis pieczêci, zacz±³em siê ich uczyæ. Sekwencja nie by³a zbyt trudna wiêc ju¿ po pó³ godzinie do perfekcji opanowa³em znaki. Teraz ta trudniejsza czê¶æ. Z³o¿y³em pieczêci i krzykn±³em- Suitenhoufutsu!- …Nie odczuwa³em nawet zmêczenia. Wszystko od pocz±tku zrobi³em ¼le. Musia³em zacz±æ od podstaw. Doszed³em do wniosku, ¿e naj³atwiej bêdzie mi na wodzie. Bakusui shouha i jeziorko gotowe. Stan±³em po ¶rodku. Skupi³em chakrê w d³oniach.[ Umiem to do¶æ dobrze -kugutsu no jutsu], Z³o¿y³em pieczeci nie spiesz±c siê. Zacz±³em formowaæ z chakry ma³± kulê. Ze zdziwieniem odkry³em, ¿e nie przychodzi mi to ze zbyt wielkim trudem dziêki pieczêciom. Po chwili z jeziora zaczê³a unosiæ woda, która jakby oplata³a niewidoczn± kulê z chakry. Gdy ju¿ proces zakoñczy³ siê krzykn±³em- Suitenhoufutsu!- ogarnê³o mnie przemo¿ne zmêczenie, jednak na wysoko¶ci moich barków wisia³a w powietrzu ma³a kula z Wody- w ¶rodku pusta. Spróbowa³em w³o¿yæ do ¶rodka palec, nie uda³o siê. U¶miechn±³em siê. Wiedzia³em, ¿e to dopiero zal±¿ek tego co mam zamiar osi±gn±æ, ale na pocz±tek nie by³o tak ¼le. Po godzinie by³em ju¿ kompletnie wycieñczony, a w treningu uda³o mi siê osi±gn±æ tylko tyle, ¿e tworzenie kuli wielko¶ci pi³ki koszykowej nie zajmowa³o mi ju¿ paru minut, tylko Oko³o jednej. Po godzinnej drzemce wróci³em do treningu. Nadal skupia³em siê na szybko¶ci wykonania nawet tak marnej wersji techniki. Wiedzia³em, ze muszê opanowaæ do perfekcji tworzenie kuli tych rozmiarów, ¿eby przyj¶æ do dalszej czê¶ci. Kiedy ju¿ uda³o mi siê to opanowaæ, chcia³em zrobiæ wodne wiêzienie bez pomocy r±k. Z³o¿y³em znaki i wypuszcza³em Chakre tym razem. Ju¿ ze zwisaj±cych w okolicach pasa swobodnie d³oni. Nie by³o to du¿o trudniejsze zw³aszcza, ze szybko¶æ kierowania chakry w danym kierunku mia³em opanowan± dziêki moim lalkarskim zdolno¶ciom. Jednak teraz mia³em do czynienia ze znacznie wiêkszymi jej ilo¶ciami. Uda³o mi siê zrobiæ kulê, co prawda wolniej ni¿ z wiêksz± pomoc± r±k, ale wiedzia³em, ¿e szybo¶æ to tylko kwestia ciê¿kiej pracy. Trenowa³em przez trzy dni. Robienie pomniejszonego wodnego wiêzienia jak najbardziej skutecznego nie sprawia³o mi ju¿ problemu. Co prawda ci±gle jeszcze pomaga³em sobie jeziorem, ale coraz rzadziej by³o mi potrzebne. Uzna³em, ¿e czas przej¶æ do dalszej czê¶ci treningu. Znowu wyszed³em na ¶rodek jeziora, zrobi³em wodnego klona i chcia³em zamkn±æ go w wiêzieniu. Wiedzia³em, ¿e bêdê musia³ skupiæ du¿o wiêcej chakry. Z³o¿y³em pieczêci, ju¿ machinalnie. Zaczo³em uwalniaæ Chakrê z d³oni. By³o jej tak du¿o, ¿e sta³a siê widoczna. Zaczê³a otaczaæ klona i pokrywaæ siê wod± z jeziora. Kiedy wiêzienie siêga³o ju¿ klonowi do pasa gwa³townie opu¶ci³y mnie si³y. Po³o¿y³em siê na brzegu jeziora odpoczywaj±c. K±tem oka zobaczy³em jak±¶ postaæ chowaj±c± siê w koronach pobliskich drzew. Nieznacznie spogl±daj±c w tamt± stronê, rzuci³em kunai z wyb. Krt. W drzewo, na którym by³ intruz. Kunai wybuch³ i zwali³ drzewo. Krzykn±³em- wyjd¼, wiem ¿e tam jeste¶. I nagle ze wszystkich stron zaczê³a otaczaæ mnie wodna kopu³a. Zerwa³em siê na nogi, jednak by³o za pó¼no. Ju¿ by³em zamkniêty w wodnym wiêzieniu. Wolno podesz³a do mnie osoba, któr± ju¿ wcze¶niej widzia³em na turnieju shinobi. Ta sama osoba, od której podpatrzy³em technikê, któr± obecnie chcia³em opanowaæ, a której sam zosta³em ofiar±. Gdy czarnow³osy ch³opiec, niewiele ode mnie starszy podszed³ ju¿ blisko powiedzia³- Nie³adnie tak atakowaæ znienacka. Mog³e¶ mi co¶ zrobiæ.- U¶miechn±³ siê. Ogarnê³a mnie irytacja mieszana z odrobin± strachu. – Po co tu przyszed³e¶?- zapyta³em intruza, zachowuj±c pewno¶æ siebie w g³osie. Zobaczyæ Ciê.- odpowiedzia³ z bezczelnym u¶miechem na chudej twarzy. Zauwa¿y³em, ¿e uczysz siê mojej ulubionej techniki, i robisz to…no powiedzmy, ¿e nie za dobrze Ci to wychodzi- Powiedzia³ z lekk± ironi±. Nie zwymy¶la³em mu. Pomy¶la³em, ¿e lepiej zapytaæ o ewentualne wskazówki. Ka¿dy umie wytykaæ b³êdy- odrzek³em.- Powiedz co robiê ¼le, daj jakie¶ wskazówki , czemu mia³by¶ odmówiæ mi pomocy?- zapyta³em. Zastanawia³ siê przez chwilê, po czym powiedzia³- Dobrze czemu nie…ale chce co¶ w zamian. Widzia³em jak wypluwasz t± ogromn± ilo¶æ wody. Chcia³bym to umieæ. Udzielisz mi paru instrukcji, a ja powiem Ci jak ³atwiej zrobiæ Suitenhoufutsu.- postawi³ swoje warunki. Zgodzi³em Siê bez wahania. Opowiedzia³em nieznajomemu wszystko co sam wiem o Bakusui shouha. Kiedy ju¿ skoñczy³em, powiedzia³ tylko- skup Chakrê w ca³ym ciele i wypu¶æ j± z ca³ego siebie. Nie skupiaj siê tylko na rêkach.- po czym znikn±³. Wodne wiêzienie opad³o. Rozczarowany ilo¶ci± wskazówek wróci³em do treningu. Znowu stan±³em na ¶rodku jeziora, zrobi³em wodnego klona i zacz±³em sk³adaæ pieczêci. Skupienie chakry w ca³ym ciele proporcjonalnie w tych samych ilo¶ciach zajê³o mi du¿o czasu. Wiedzia³em ju¿, ¿e na to bêdê musia³ po¶wiêciæ osobny trening. Jednak chcia³em dokoñczyæ to co zacz±³em. Po jakim¶ czasie uda³o mi siê ju¿ skumulowaæ energiê w ka¿dym centymetrze kwadratowym mojego cia³a. Skupi³em siê na klonie, po czym zacz±³em wypuszczaæ chakrê kieruj±c j± w kierunku mojego sobowtóra. Tym razem wiêzienie nie zaczyna³o siê od do³u jak wcze¶niej. Chakra znowu zaczê³a otaczaæ klona, jednak tym razem ze wszystkich stron i kierunków naraz. Proces nie trwa³ najszybciej, ale w koñcu Uda³o mi siê uformowaæ wiêzienie. Skoñczy³em wypuszczaæ chakrê, ostatnie utwardzenia i kaza³em klonowi wyj¶æ z wodnej klatki. Nie uda³o mu siê to. Krzykn±³em z rado¶ci. Odwo³a³em technikê i bardzo szybko ogarnê³o mnie zmêczenie. Dop³yn±³em do brzegu i tam chwilê odpocz±³em. Teraz chcia³em sprawdziæ jak poradzê sobie na gruncie. Klon zszed³ z jeziora na ziemiê po czym rozproszy³ siê, zostawiaj±c dosæ spor± ka³u¿ê, która szybko wsi±k³a w ziemiê. Wykona³em kolejnego klona na którym chcia³em æwiczyæ. Znowu skupi³em Chakrê w ka¿dym centymetrze mojego cia³a. Z³o¿y³em potrzebne znaki. Zanim zgromadzi³em odpowiedni± ilo¶æ niebieskiej energii znowu minê³o trochê czasu. Tym razem zanim woda z ziemi pokry³a uformowan± uprzednio kule z chakry, która otoczy³a klona, w du¿o wiêkszym czasie, ni¿ to mia³o miejsce na jeziorze. Wydobycie wody z gruntu równie¿ kosztowa³o mnie du¿o energii. Przez parê godzin nie mia³em nawet si³y by odwo³aæ technikê. Zastanawia³em siê jak temu zaradziæ. Nie do¶æ, ze na gruncie technika zabiera³a mi du¿o energii, to jeszcze czas jest zdecydowanie za d³ugi. Postanowi³em, ¿e wrócê do tego problemu, jak ju¿ opanujê szybk± koncentracjê chakry w ciele i szybkie tworzenie z niej wiêzienia. Zaczê³o siê ¶ciemniaæ, wiêc roz³o¿y³em ¶piwór i poszed³em spaæ. Zasno³em do¶æ szybko. Z rana zacz±³em trening kumulacji chakry w ca³ym ciele. By³o to trudne zadanie, jednak nie poddawa³em siê. Tydzieñ treningu. W koñcu uda³o mi siê. Mog³em skumulowaæ chakrê w ca³ym ciele w parê sekund. Do tego szybko¶æ kierowanej przeze mnie chakry równie¿ znacznie wzros³a. Uda³em siê na ¶rodek jeziora, razem z klonem. Pieczêci, kumulacja i ukierunkowanie chakry. Krzykn±³em- Suitenhoufutsu!!. Nie by³o najmniejszych problemów. Woda równie¿ Szybko pokry³a kule z energii. Oprócz lekkiego zmêczenia nic nie poczu³em. Klon nie móg³ wydostaæ siê z wiêzienia. Zadowolony z siebie zszed³em z jeziora, odwo³uj±c technikê. U¶miechn±³em siê. Zastanawia³em siê jak pójdzie mi na sta³ym gruncie. Znowu poleci³em klonowi, by wszed³ na ziemiê. Ponowi³em wszystkie czynno¶ci wykonane chwilê temu na wodzie. Wykonanie kuli z samej chakry ponownie nie zajê³o mi du¿o czasu. Z pokryciem jej wod± znowu pojawi³y siê trudno¶ci spowodowane jej brakiem. Ponownie zu¿ywa³em wiêkszo¶æ energii na wydobycie z ziemi potrzebnej ilo¶ci p³ynu. D³ugo¶æ tej czynno¶ci te¿ by³a znacznie za du¿a. Opad³em na kolana po wykonaniu techniki. Ciê¿ko oddychaj±c rozmy¶la³em nad rozwi±zaniem problemu. W Tym momencie przede mn± wbi³ siê kunai. Odskoczy³em odruchowo. Do no¿a by³a przyklejona karteczka. „Obserwowa³em twoje postêpy. Idzie Ci do¶æ dobrze. Widzê jednak, ¿e masz problem z wydobyciem wody z gruntu i nie obêdzie siê bez kolejnej wskazówki. Czê¶æ skupionej chakry musisz zamieniæ w wodê ju¿ przy tworzeniu wiêzienia. Pomo¿e Ci w tym pieczêæ Konia dodana po podstawowej sekwencji. Mój w³asny patent. Przyspieszy to twój trening. Nie zapominaj o dodaniu wody z otoczenia- bez niej siê nie obêdzie.” Przeczyta³em wiadomo¶æ kilkakrotnie. Wsta³em i szybko skoncentrowa³em Chakre w Ciele. Z³o¿y³em pieczêci oraz t± dodatkow± zasugerowan± przez nadawce wiadomo¶ci. Rzeczywi¶cie energia na moim ciele sta³a siê jakby ciê¿sza. Wys³a³em j± jak zawsze w celu stworzeniu Wiêzienia. Woda która pobierana z otoczenia, otacza³a kulê z chakry jakby reagowa³a z ni±. W miejscu gdzie kropla wody dotyka³a Wiêzienia chakra zamieniala siê w nia sam±[wodê w sensie ;p]. W ten sposób zmniejszy³em ilo¶æ wody pobieranej z otoczenia, a tym samym energiê zu¿ywan± do tej czynno¶ci. Uformowa³em wiêzienie, w którym uprzednio zamkn±³em stworzonego klona. Jak najbardziej skutecznie wykona³em technikê. Cieszy³em siê, nawet bardzo. Da³em upust rado¶ci p³ywaj±c w jeziorze na materacu. Uda³o mi siê. Wykona³em jutsu bez wiêkszego zmêczenia, co wiêcej by³o jak najbardziej skuteczne. W uchu dziêkowa³em mojemu tajemniczemu nauczycielowi, jednak nigdy go ju¿ nie widzia³em…
//Jak zaliczysz mi opis to dodaj ile Chakry kosztuje bo nie ma podane. I nie wiem czemu ale mam wra¿enie ze trochê przekombinowa³em z t± nauk±…//
We¼ to mo¿e jako¶ rozdziel, bo a¿ oczy bol± od samego patrzenia i my¶lê, ¿e nie przebrnê przez co¶ takiego...
//No w³a¶nie nie ma za bardzo jak rozdzieliæ...napisa³em to raczej w formie tekstu ci±g³ego. Musia³bym ca³± naukê jeszcze raz pisaæ...//
2pkt i 10pkt chakry za d³ugo¶æ tekstu
Ale rozdzieliæ to mo¿na bardzo ³atwo, ale ju¿ dobra...
Nie czyta³ siê najgorzej generalnie, ale jakby by³o rozdzielone... A tam, niewa¿ne.
//wa¿ne wa¿ne ;p Ka¿da krytyka jest dobra byle uzasadniona. ;]I dziêki za te bonusy //
Imiê: Akiro
Ranga: chuunin
Chakra: 1580
Techniki:
1. kawarimi ni jutsu
2. suiton no Yorki
3. mizukuri no yaiba
4. bakusui shouha
5. shunshin no jutsu
6. kugutsu no jutsu
7. mizu bunshin no jutsu
8. suitenhoufutsu
Akiro chce siê nauczyæ Kiri gakure no jutsu.
PROLOG:
Szed³em ulic± pogryzaj±c burgera i rozmy¶laj±c czego mi brakuje jak shinobi. Nindo to po pierwsze. Po drugie do¶wiadczenia, tak na pewno. Po trzecie… przez chwilê siê zastanawia³em, co po trzecie? Wiem! Dobrej techniki kamufluj±cej. Tak ten ostatni brak mo¿na nadrobiæ. A takim jutsu by³o w³a¶nie kiri gakure. I tak to siê zaczê³o.
POCZ¡TKI, TEORIA:
Poszed³em do biblioteki. Do¶æ szybko znalaz³em opis Kiri gakure, gdy¿ by³a to do¶æ znana technika. Wypo¿yczy³em zwój z technik±. W domu Przeczyta³em dok³adnie rêkopis który mówi³: „ by nauczyæ siê techniki musimy do¶æ dobrze kontrolowaæ nasz± chakrê. Trzeba rozproszyæ j± po ca³ym terenie by wydoby³a ona wodê z ro¶lin zbiorników wodnych itp. Na pocz±tku radze uczyæ siê techniki w pobli¿u wody. Bêdzie ³atwiej zrobiæ mg³ê. Kiedy ju¿ to opanujemy mo¿emy przej¶æ na suchszy teren. Jednak woda choæ nie w du¿ych ilo¶ciach potrzebna jest do wykonania techniki.” Przeczyta³em instrukcjê kilka razy. Pod spodem by³o napisane pieczêci potrzebne do wykonania Jutsu. By³o jeszcze do¶æ wcze¶nie. Pomy¶la³em ¿e warto poæwiczyæ tym bardziej ¿e pada³ deszcz co znacznie u³atwia³o mi wykonanie jutsu. Szybko wybieg³em z domu æwicz±c pieczêci po drodze. Stan±³em przy okolicznym jeziorku. Jeszcze chwilê po¶wiêci³em na naukê znaków. Gdy ju¿ mia³em to opanowane wzi±³em siê za samo jutsu…
PRAKTYKA:
Z³o¿y³em pieczêci i zgodnie z instrukcj± rozproszy³em chakrê po ca³ym pobliskim terenie. Trudo by³o to zrobiæ równomiernie, jeszcze bêdê my¶la³ to poæwiczyæ. Krzykn±³em- Kiri gakure no jutsu! – i wokó³ mnie na niewielk± odleg³o¶æ pojawi³a siê mg³a. Niezbyt skuteczna mo¿na by³o co¶ przez ni± zobaczyæ. Ale nie by³o tak ¼le jak na pocz±tek. Postanowi³em ¿e pocz±tkow± fazê treningu poæwiczê rozprowadzanie chakry po ca³ym terenie i maksymalne rozrzedzanie jej….
Trzy dni pó¼niej:
Uda³o siê. W koñcu opanowa³em Rozprowadzanie energii po do¶æ du¿ym terenie, tak rozrzedzonej by nie kosztowa³o by mnie to utraty przytomno¶ci. Zadowolony z siebie spróbowa³em wydobyæ char± wodê z otoczenia, tworz±c mg³ê do¶æ gêst± by bardzo utrudnia³a widoczno¶æ. Nie by³o z tym problemu jako ¿e sta³em przy ma³ym jeziorku. Zadowolony z siebie poæwiczy³em jeszcze trochê, ¿eby opanowaæ jutsu w 100 procentach przy zbiorniku wodnym. Kiedy zaczê³o siê ¶ciemniaæ po³o¿y³em siê spaæ w ¶piworze.
Dzieñ pó¼niej
Teraz trzeba opanowaæ technikê na suchym l±dzie. Poszed³em do lasu. By³o tam du¿o ro¶lin z których mo¿na by pobraæ wodê. Szybko z³o¿y³em pieczecie i rozproszy³em Chakre po ca³ym terenie. Krzykn±³em- Kirigakure no jutsu!!- pojawi³a siê znikoma mg³a, na du¿ym terenie, jednak nie sprawia³a ona wielkich problemów je¶li chodzi o widoczno¶æ. Spróbowa³em jeszcze raz. Bez skutku. Æwiczy³em do wieczora, Ale oprócz wycieñczenia nic nie osi±gn±³em. Próbowa³em zrobiæ mg³ê w ten sposób przez tydzieñ…
Tydzieñ pó¼niej:
K³ad±c siê spaæ po kolejnym nieudanym treningu wpad³em na pomys³. „Zastosujê to jutro” pomy¶la³em. Wchodz±c do znienawidzonego lasu z gotowym planem skupi³em chakrê i z³o¿y³em pieczêci. Roz³o¿y³em energiê po ca³ym terenie kiedy ju¿ wydoby³a siê w±t³a mg³a doda³em jeszcze trochê chakry ¿eby wydobyæ wiêcej wody. Mg³a znacznie zgêstnia³a. Zadowolony doda³em jej jeszcze trochê. Krzykn±³em – Kirigakure no jutsu!- Tak. To by³o to. Ca³y teren pokryty by³ gêst± mg³±. Nim zemdla³em ze zmêczenia, zd±¿y³em jeszcze nacieszyæ siê nowym jutsu….
Trzy dni pó¼niej:
Przez en czas dopracowywa³em Technikê by nie zabiera³a mi tyle chakry. Ju¿ nie mdla³em. Samo jutsu nie by³a zbyt mêcz±ce, wymaga³a jednak dobrej kontroli chakry. Po wszystkim poszed³em zwróciæ zwój. Podszed³em do lady zostawi³em skrobi±cemu co¶ na kawa³ku papieru mê¿czy¼nie rêkopis i butelkê dobrego wina ry¿owego. ¯e dosta³ jaki¶ bonus zorientowa³ siê dopiero gdy wyszed³em z budynku. U¶miechn±³ siê do mnie przez szybê z lekkim zdziwieniem na twarzy. Pomy¶la³em ze to co da³a mi ta biblioteka warte jest du¿o wiêcej butelek…
//ty bardzo du¿o i bardzo dobrze piszesz!! Zaliczam
K. I.
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1730
techniki:
Suitenhoufutsu, baku suishouha, kirigakure ni jutsu, mizu bunshin, mizukuri no yaiba, suiton no yoroi, shunshuin no jutsu, kawarimi no jutsu, kugutsu no jutsu.
Chce sie nauczyc Justu wodnego smoka.
PROLOG
„Mam ju¿ dobrze opanowan± manipulacjê chakry natury suiton, teraz czas na naprawdê siln± technikê….” - My¶la³em id±c drog± i nuc±c jakie¶ reggae. Zastanawia³em siê gdzie zacz±æ szukaæ. „Mo¿e biblioteka? Tak to dobre miejsce…i pomog³o mi ju¿ nie raz ” - po czym tam w³a¶nie siê skierowa³em. Na miejscu parê godzin wertowa³em Zwoje z technikami, do czasu, gdy nie znalaz³em w³a¶ciwej. Suiryuudan no jutsu…- cicho powiedzia³em. Na mojej twarzy zarysowa³ siê lekki u¶miech…
TEORIA
Wypo¿yczy³em zwój z technik±. Przy blacie bibliotekarz u¶miechn±³ siê ironicznie -Nie jestem shinobi, ale wiem ¿e to trudna technika. – Po czym doda³ - Odpu¶æ sobie synu…we¼ co¶ ³atwiejszego- Nie zareagowa³em na zaczepkê. W³a¶ciwie nic nie powiedzia³em. „Zobaczymy dziadku…”. Skierowa³em siê do domu.
Ju¿ w bibliotece zauwa¿y³em w pytkê d³ug± sekwencjê pieczêci. Przeczyta³em zwój, który g³osi³: „jedna z najpotê¿niejszych technik ¿ywio³u suiton. Nie doradzamy jej nowicjuszom”- w tym miejscu przypomnia³em sobie bibliotekarza. Czyta³em dalej: „Technika musi byæ KONIECZNIE wykonywana przy zbiorniku wodnym. Nale¿y skupiæ chakrê w ca³ym ciele. Po skupieniu energii uwalniamy ja dwustopniowo. Pierwsz± dawk± energii tworzy s³up wody o du¿ych rozmiarach. Druga natomiast odpowiada za kszta³t smoka. Musimy pamiêtaæ ¿eby nie zrywaæ ca³kowicie po³±czenia miêdzy nami a smokiem by móc nim kierowaæ…” po przeczytaniu zwoju wyszed³em z domu, kieruj±c siê nad najbli¿sze jeziorko. Pieczêci… Nauka ich zajê³a mi parêdziesi±t minut. Ka¿d± naukê nowej techniki zaczyna³em od nauczenia siê perfekcyjnie pieczêci. Teraz nie by³o inaczej. Kiedy ju¿ ten etap treningu mia³em za sob± ta czê¶æ treningu wzi±³em siê za tworzenie smoka…
PRAKTYKA.
Stan±³em na brzegu jeziora. Ca³y zbiornik otacza³y gêste lasy. „ Dobrze…bêdzie na czym poæwiczyæ…” pomy¶la³em po czym postara³em siê osi±gn±æ maksymalne skupienie. W ci±gu paru sekund z³o¿y³em pieczêci. Skupi³em niebiesk± energiê w ciele. K±tem oka zauwa¿y³em ze zaczyna ze mnie uchodziæ. Krzykn±³em- Suiryuudan no jutsu!!- Po czym wypu¶ci³em charkê zebran± w ciele. Nie uda³o mi siê jej równo podzieliæ, przez co wypu¶ci³em znaczn± wiêkszo¶æ. Woda w jeziorze zakrêci³a siê w okre¶lonym przeze mnie wcze¶niej miejscu, jednak nic poza tym. Nie czu³em du¿ego zmêczenia. Widzia³em ze to nie bêdzie ³atwy trening….
Przez parê dni zd±¿y³em znienawidziæ technikê wodnego smoka. Najtrudniejsze by³o skumulowanie i wypuszczenie chakry w odpowiednich proporcjach. Kolejne próby zbli¿a³y mnie do udanej wersji techniki ale dzia³o siê to zdecydowanie za wolno. Dlatego wiêkszo¶æ treningu po¶wiêca³em na manipulacjê chakr±…
Po tygodniu Niebieska energia nie uchodzi³a ju¿ z mojego cia³a. Potrafi³em j± zatrzymaæ jak i uwolniæ w dowolnym momencie, jednak nie sz³o mi je¶li chodzi o jej porcjowanie przy wykonywaniu techniki. Pewnego dnia wiêc zacz±³em jak zwykle bez wielkiej nadziei kumulowaæ chakre w ciele. Z³o¿y³em znaki, i zacz±³em j± jak najdok³adniej i najwolniej uwalniaæ. Woda w jeziorze, zaczê³a chlupotaæ... Uwalnianie chakry trwa³o chyba wieczno¶æ. W koñcu poczu³em wyra¼n± granicê miedzy po³ow± skupionej energii. Przede mn± na jeziorze widnia³ wysoki i gruby s³up wody, który udawa³o mi siê tworzyæ ju¿ wcze¶niej jednak jeszcze nidgy na tak d³ugi czas…”nie przerywaj po³±czenia…” przypomnia³em sobie wskazówkê zawart± w zwoju. Czu³em ze teraz mi siê uda….zacz±³em uwalniaæ druga po³owê nagromadzonej chakry… s³up powiêksza³ siê, ale ani trochê nie przypomina³ po¿±danego smoka. Gdy ju¿ uwolni³em ca³± chakrê kolumna by³a ju¿ naprawdê wielkich rozmiarów ale nie by³a podobny do opisanej w zwoju bestii… Czu³em mieszaninê dumy i rozczarowania. Z jednej strony zrobi³em du¿y krok w treningu, jednak spodziewa³em siê czego¶ wiêcej. My¶la³em co zrobi³em ¼le, z reszt± nie za d³ugo, gdy¿ chwile potem zemdla³em…
Obudzi³em siê dopiero nastêpnego dnia. Mia³em odrêtwia³e palce, pewnie przez to ze przez sen ca³y czas sk³ada³em znaki…Wróci³em do siebie po pó³ godzinie. Wzi±³em siê za dalszy trening z nowym entuzjazmem, który zosta³ wkrótce zniszczony przez kolejne niepowodzenia. Przez trzy dni nie mog³em zrobiæ nic wiêcej ni¿ tylko opisanego wy¿ej s³upa wody.
Kumulowa³em i dozowa³em chakre ju¿ na o wiele wy¿szym poziomie. Chod¼ wytworzenie wodnej kolumny zajmowa³o mi ju¿ tylko parê sekund to nie mog³em doczekaæ siê upragnionego smoka. Próbowa³em ró¿nych sposobów, wertowa³em zwój, a¿ nauczy³em siê jego zawarto¶ci na pamiêæ, nie dawa³o to jednak wyra¼nych skutków. W piêtnastu dniach od rozpoczêcia treningu nast±pi³ prze³om. I to zupe³nie przypadkiem….
Po raz wtóry skumulowa³em chakre i w tym samym czasie z³o¿y³em pieczêci. Ze wzglêdu na d³ugo¶æ ca³ej sekwencji zacz±³em uwalniaæ chakre jeszcze przed ukoñczeniem sk³adania znaków. W po³owie robienia szeregu pieczêci omskn±³ mi siê palec(s³up by³ ju¿ gotowy). Cicho zakl±³em. Zacz±³em od miejsca w którym przerwa³em i uwalnia³em drug± po³owê zgromadzonej energii. Z pocz±tku nie zwróci³em uwagi na rysuj±cego Siê na s³upie smoka, jednak gdy ju¿ siê zorientowa³em otworzy³em usta ze zdziwienia i przerwa³em po³±czenie z chakry niszcz±c dzie³o. Kiedy ju¿ opanowa³em podniecenie, zacz±³em siê zastanawiaæ co zrobi³em inaczej przy tej próbie. Co ró¿ni³o j± od tamtych wcze¶niejszych. Nie trudno by³o siê domy¶leæ przyczyny nag³ego powodzenia , ale w podnieceniu my¶lenie nie sz³o mi najlepiej. Przypomnia³em sobie przerwê w znakach, akurat w momencie gdy utworzy³em ju¿ s³up. Tak to musia³o byæ to! Ponownie tym razem ju¿ pewny powodzenia stan±³em przed dobrze znanym zbiornikiem. Domy¶la³em ze synchronizacja by³a teraz najwa¿niejsza dlatego powoli zacz±³em sk³adaæ znaki i kumulowaæ chakre. Kiedy ju¿ z³o¿y³em pierwsz± po³owê pieczêci zacz±³em wypuszczaæ chakre. S³up wody pokaza³ siê bez wiêkszych problemów, jak zwykle. Teraz z³o¿y³em pozosta³± czê¶æ znaków i uwolni³em resztê energii. Ju¿ przygotowany na to co siê stanie nie przerywa³em po³±czenia. Na wierzcho³ku s³upa zacz±³ rysowaæ siê wyra¿any pysk bestii, a on sam wygi±³ siê na kszta³t szyi. Poczu³em swoist± ¶wiadomo¶æ smoka we w³asnym uk³adzie chakry. „Zniszcz pobliskie drzewa!” – rozkaza³em w my¶lach. Smok zaskoczy³ mnie swoj± szybko¶ci± i skuteczno¶ci±. Drzewa dos³ownie zniknê³y po paru sekundach. Nagle ogarnê³o mnie przemo¿ne zmêczenie . usiad³em na trawie, wpatruj±c siê w zachodz±ce s³oñce i my¶l±c jak wy¶miejê tego staruszka w bibliotece…
Jednak to nie by³ koniec wysi³ków. Trochê czasu zajê³o mi jeszcze szybkie synchronizowanie pieczêci i wypuszczanie chakry jednak na koñcu, nastêpnego dnia wszystko ju¿ by³o w jak najlepszym porz±dku…
Równo trzy tygodnie po wypo¿yczeniu zwoju poszed³em go zwróciæ. Przy ladzie siedzia³ ten sam staruszek. Czyta³ w³a¶nie gazetê. K³ad±c zwój na biurku skierowa³em siê do wyj¶cia, jednak bibliotekarz zatrzyma³ mnie – No jak Ci posz³o ch³opcze? – zapyta³ g³osem ociekaj±cym ironi±. Przez chwile zastanawia³em siê nad odpowiedzi±. Podszed³em do biurka i zabra³em stoj±c± na nim wodê do picia. Rozla³em ca³± butelkê po blacie. Starzec da³ wyraz swojemu oburzeniu, czêstuj±c mnie barwn± wi±zank±. „No tak…do¶wiadczenie robi swoje”- Pomy¶la³em, podziwiaj±c bogaty jêzyk cz³owieka za lad±. Tylko siê u¶miechn±³em, z³o¿y³em znaki i po chwili na biurku pojawi³a siê pomniejszona wersja wodnej bestii. Smok podziurawi³ starcowi gazetê, poza tym nie wyrz±dzi³ wiêkszych szkód. To panu wystarczy? – zapyta³em z wyra¼n± satysfakcj±, widz±c zdziwion± minê starca. Poza tym, te wasze zwoje s± do luftu. Najwa¿niejsze rzeczy trzeba odkryæ samemu.. - Powiedzia³em z lekkim u¶miechem, skopiowanym od bibliotekarza. Ten jednak otrz±sn±³ siê ze zdziwienia i odrzek³ – Chyba na tym miêdzy innymi polega robienie w waszej bran¿y – po czym doda³ – By ten ostatni czynnik dodaæ samemu – na chwilê zatrzyma³em siê z rêk± na klamce, szukaj±c odpowiedzi, jednak nie znalaz³em jej. U¶miechn±³em siê do starca po raz ostatni i wyszed³em z biblioteki, rozmy¶laj±c nad s³owami tego sarkastycznego bibliotekarza…
Ps: jakby¶ móg³ to napisz jak±s króciutk± recenzjê, nie tylko zaliczam/ nie zaliczam
No co ja bêdê gada³. D³ugie to kurde jest, no. Zaliczone oczywi¶cie i nawet dam Ci punkta!
Dodam jeszcze, ¿e jest kilka b³êdów interpunkcyjnych. Musisz poczytaæ o stosowaniu interpunkcji w zdaniach i bêdzie git. M.K
//No ale mogliby¶cie napisac, czy fajne czy nie... Ja tu siê mêcze a tu nic ...w ka¿dym razie dzieki za zaliczenie //
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1890
techniki:
Suitenhoufutsu, baku suishouha, kirigakure ni jutsu, mizu bunshin, mizukuri no yaiba, suiton no yoroi, shunshuin no jutsu, kawarimi no jutsu, kugutsu no jutsu. Suiryuudan no jutsu
Akiro chce siê nauczyæ Juu sushi kugutsu no jutsu, techniki dziêki której mogê kontrolowaæ 10 marionetek, ka¿d± jednym palcem.
Pewnego dnia, przesiaduj±c nad starymi zwojami naszego rodu, odkry³em bardzo przydatn± technikê. Pozawala³a na kontrolê 10 marionetek, ka¿d± jednym palcem. To justu by³oby pomocne w ka¿dej sytuacji i postanowi³em siê go nauczyæ…
Wyszed³em z biblioteki na powietrze. By³ piêkny bezchmurny dzieñ. Idealny na naukê nowej techniki. Jeszcze raz dok³adnie przestudiowa³em zwój. Niew±tpliwie technika nale¿a³a do trudniejszych. Przywo³a³em dwa karasu, lalki podstawowe, i stan±³em na ¶rodku placu do Æwiczeñ w siedzibie mojego klanu. Przyczepi³em Nici z chakry do przywo³anych kukie³. Na ka¿da sztukê przeznaczy³em jedn± d³oñ. Uda³o mi siê podnie¶æ lalki, jednak zwykle robi³em to dwiema d³oñmi, wiêc nie oby³o siê bez trudno¶ci. Kiedy ju¿ karasu sta³y zacz±³em otwieraæ w nich poszczególne mechanizmy. Nadal sz³o mi opornie jednak z czasem dochodzi³em do wprawy. Wiedzia³em ze nie móg³bym tak walczyæ, wiec pomy¶la³em sobie ze najpierw poæwiczê palce, co u³atwi mi sterowanie kuk³±, mniejsz± ich ilo¶ci±.
Na szczê¶cie z tym nie mia³em tak du¿ych problemów. W bibliotece naszego stowarzyszenia znajduje siê ca³a gama æwiczeñ na palce. Po 4 godzinach intensywnego treningu nie czu³em ju¿ tego co mi z palców zosta³o, w ¿adnym wypadku nie zadawa³y siê do sterowania lalkami. Na drugi dzieñ ból min±³, wiêc ponowi³em „palczasty trening”, zdziwi³em siê z jakim wysi³kiem mo¿e przychodziæ ów czynno¶æ. Wiedzia³em ze ¿eby osi±gn±æ poziom potrzebny do poprawnego juu shuushi kugutsu no jutsu jest jeszcze daleko przede mn±. Po tygodniu æwiczeñ uzna³em ¿e wiêcej nie zdzia³am. Zanim moje palce by³y w pe³ni sprawne po „morderczym” treningu minê³y pe³ne dwa dni. Dobrze siê z³o¿y³o, gdy¿ by³y deszczowe i i tak z treningu nic by nie wysz³o. Efekty treningu by³y zadziwiaj±ce. Z palcami mog³em zrobiæ dos³ownie wszystko…
Teraz wróci³em do samego sterowania lalkami. Trening bardzo mi pomóg³, bez problemu mog³em sterowaæ trzema czy nawet czterema marionetkami, co prawda nie dok³adnie jednak wiedzia³em ze teraz to tylko kwestia czasu. Po kolejnych siedmiu o dziwo pogodnych dniach mog³em ju¿ sterowaæ piêcioma lalkami, jednak na walke by³o jeszcze za wczesnie. Przypada³y mi dwa palce na lalkê, a ju¿ trzy kuk³y, to w hierarchii klanu du¿o, wiêc nie by³o mi ³atwo, nie mówi±c ju¿ o dziesiêciu. Pewnego dnia, kiedy mija³ ju¿ drugi tydzieñ bezsensownego treningu, Pe³en frustracji, odkry³em co¶ bardzo przydatnego….
Pewnego razu, kiedy by³em ju¿ wyj±tkowo zrezygnowany i znudzony, przyczepi³em chakrow± niæ nie w tym miejscu co zawsze, a z powodu nienawi¶ci do znienawidzonej ju¿ treningowej lalki, chc±c j± jako¶ uszkodziæ pod¶wiadomie zwiêkszy³em dawkê chakry w nici. O dziwo nie poczu³em zwiêkszonego natê¿enia mocy w nici, ale rozej¶cie siê energii po lalce. Powsta³ miêdzy ni± a mn± swoista wiê¼, g³êbsza ni¿ przy zwyk³ym kugutsu. Mog³em ni± sterowaæ poprzez ruchy palcem, jednak brak wprawy w tym nowym sposobie powodowa³ ¿e zamiast, np. poruszenia lew± nog± lalka porusza³a praw± rêk±, i tak dalej. Jednak i tak przyj±³em to z wielkim entuzjazmem. Opanowanie nowej techniki kierowania kuk³ami zajê³o mi tydzieñ. Okaza³o siê ze jednak jest jaki¶ sposób…
Nawet je¶li umia³em teraz sterowaæ jedn± lalk± za pomoc± tylko jednego palca, to i tak nie rozwi±za³em tym wszystkich problemów zwi±zanych z technik±. Pozostawa³ jeszcze fakt sterowania wszystkimi lalkami jednocze¶nie w liczbie 10, co wymaga³o nie lada podzielno¶ci. Uwagi, oraz umiejêtno¶ci szybkiego planowania ruchów kukie³. Istnia³y dwa sposoby na zaradzenie temu problemowi- albo znowu powróciæ do treningu palców, tak by jeszcze szybciej sterowaæ palcami, b±d¼ po prostu æwiczenie umys³u i podzielno¶ci uwagi. Pamiêtaj±c bule palców wybra³em drug± metodê…
Tym razem, w przeciwieñstwie do palczastych æwiczeñ, nie znalaz³em pomocy w bibliotece stowarzyszenia. Musia³em udaæ siê gdzie indziej. Pierwszym odwiedzonym przez mnie obiektem by³a biblioteka. Wiele czasu szuka³em po¿±danych informacji. Znalaz³em wiele wzorów æwiczeñ. Zacz±³em od najprostszych…
//Sory, nie znam siê na treningu umys³u, Modzie je¶li podsuniesz mi jak±¶ stronkê, z takimi w³a¶nie szkoleniami, chêtnie zedytujê i dopisze.//
Trening nie by³ tak prosty jakby siê mog³o wydawaæ. Wymaga³ skupienia, koncentracji, oraz ca³kowitego oddania siê æwiczeniom. Trwa³ d³u¿ej ni¿ planowa³em bo a¿ miesi±c. Teraz by³em gotowy do zmierzenia siê z tymi dziesiêcioma kuk³ami.
Rzeczywi¶cie, umys³owy trening poprawi³ moj± koncentracjê, i szybko¶æ my¶lenia, jednak 10 lalek to zawsze 10 lalek. Problem stanowi³o jednoczesne wykorzystanie wszystkich atutów. Po jakim¶ czasie jednak opanowa³em równie¿ tê umiejêtno¶æ. Zadowolony ¿e opanowa³em now± technikê, która wymaga³a ode mnie kontroli chakry, jak i si³y umys³u, poszed³em na hamburgera i jakie¶ frytki. Nie ma nic lepszego po ciê¿kim treningu ni¿ góra niezdrowego ¿arcia, a tak± w³±¶nie zamierza³em poch³on±æ.
£adnie. Zaliczam.
G.
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1960
techniki:
Suitenhoufutsu, baku suishouha, kirigakure ni jutsu, mizu bunshin, mizukuri no yaiba, suiton no yoroi, shunshuin no jutsu, kawarimi no jutsu, kugutsu no jutsu. Suiryuudan no jutsu, juu shushi kugutsu no jutsu.
Akiro tworzy w³asn± technikê- Mizurosu no jutsu. Technika polega na wytworzeniu wokó³ nas wielu p³atków z wody przypominaj±cych li¶cie, o d³ugo¶ci 15cm, a szeroko¶ci 10cm. Powsta³e p³atki mo¿na ³±czyæ w jeden du¿y, i odwrotnie. Maj± one niesamowity potencja³ obronny. Mo¿na nimi sterowaæ telepatycznie, lub odwzorowuj±c ich ruchy rêk±, tym samym zwiêkszaj±c ich szybko¶æ.
Pocz±tki.
Pewnego dnia rozmy¶la³em jak poradzi³bym sobie bez moich lalkarskich umiejêtno¶ci. Po d³u¿szym zastanowieniu, doszed³em do wniosku ze wcale nie tak ¼le. Mam szeroki wachlarz technik wody, które ju¿ niejednokrotnie mnie uratowa³y. By³em naprawdê dobry w u¿ywaniu ¿ywio³u suiton. „czas na unikaln± technikê wody, jestem ju¿ gotowy” -pomy¶la³em po czym przekrêci³em siê na drugi bok w ³ó¿ku. Wrodzone lenistwo podpowiada³o mi ¿ebym prze³o¿y³ to na jutro, a ¿e mam s³ab± siln± wolê pos³ucha³em…
POMYS£
Przez ca³y dzieñ zastanawia³em siê nad ogólnym wygl±dem i zastosowaniem techniki. By³oby mi³o gdyby by³a na tyle wszechstronna bym móg³ siê ni± obroniæ, jak i zaatakowaæ. W Pewnym momencie przypomnia³em sobie opowie¶æ jednego z kolegów po fachu. Mówi³ ze podczas misji w konosze stan±³ naprzeciw, shinobi, który kontrolowa³ robaki. By³a ich podobno mnogo¶æ, a go¶æ móg³ z nich uk³adaæ dowolne kszta³ty, atakowaæ i broniæ siê jednocze¶nie. W³a¶nie to mnie zainspirowa³o…
Teoria.
W mojej g³owie pojawi³ siê obraz setek cz±stek wody, którymi mogê sterowaæ. Wizja nader kusz±ca, a zwa¿aj±c na moje zdolno¶ci je¶li chodzi o suiton zdecydowanie w zasiêgu. Wyobra¿a³em sobie p³atki wody ¶redniej wielko¶ci, którymi mo¿na dowolnie sterowaæ. Zacz±³em od skomponowania pieczêci. Wiedzia³em co nieco o znakach, jednak nie tyle bym zdo³a³ dobraæ odpowiednie do techniki, któr± chcia³em stworzyæ. Skierowa³em siê Wiêc do nieocenionej w zdobywaniu informacji, biblioteki.
Kiedy wszed³em do bia³ego budynku, podniecony zacz±³em szukaæ zwoju z opisem poszczególnych znaków. Znaki które wg mnie mog³y byæ pomocne zapisywa³em na kartce papieru. Rozpocz±³em prace//W tym miejscu bêdzie trochê abstrakcji o pieczêciach, nie dziwcie siê//…
W mojej sekwencji na pierwszym miejscu pojawi³ siê królik, gdy¿ by³a to podstawowa pieczêæ do technik suiton. Teraz pomy¶la³em, nad w³a¶ciwo¶ciami owych p³atków. Musia³ byæ zdecydowanie wytrzyma³e. W zwoju wyczyta³em Ze za utwardzanie chakry odpowiedzialny jest znak wê¿a. Powêdrowa³ on do mojego notatnika. Cz±stki wody musia³ byæ równie¿ szybkie. Tu wyczyta³em, ¿e najlepszym rozwi±zaniem by³by ptak. Najtrudniejsze okaza³o siê takie dobranie znaków bym móg³ sterowaæ p³atkami telepatycznie. My¶la³em nad tym d³ugo, gdy¿ nie da³o siê uzyskaæ tego efektu za pomoc± jednego znaku. Przyszed³ mi do g³owy wodny smok. Tam kontrolowa³em bestiê Bardzo cienkim, prawie nieistniej±cym w³óknem z chakry, ³±cz±cym mój umys³ ze smokiem. Szuka³em w bibliotece zwoju dotycz±cego suiryuudan no jusu, by dowiedzieæ siê które znaki by³y za to odpowiedzialne. By³y to dwie pieczêci: koñ i ma³pa. Równie¿ doda³em je do mojej sekwencji…Teraz tylko pój¶æ nad jaki¶ zbiornik wodny. Albo zrobiæ go samemu!
Æwiczenia.
Poszed³em na jedne z niewielu terenów zielonych w sunie. Tam mo¿na by³oby ju¿ zrobiæ Jezioro. Z³o¿y³em parê pieczêci, i zala³em teren woda za pomoc± bakusui shouha. P³ynu po horyzont. Nadmucha³em przyniesiony ponton, by nic nie m±ci³o mojej uwagi, nawet g³upie skupienie chakry w stopach. Nadmucha³em go i wszed³em na pok³ad. Przez parê chwil æwiczy³em sekwencjê ustalonych Pieczêci. Kiedy ju¿ doszed³em do wniosku ¿e opanowa³em znaki. Skupi³em siê na technice. Wykona³em znaki, i wypu¶ci³em chakre na teren wokó³ mnie obejmuj±cy jakie¶ 5 metrów w ka¿d± stronê od pontonu. Woda zachlupota³a rado¶nie i uniós³ siê bezkszta³tny b±bel p³ynu po³±czony ze mn± pojedynczym w³óknem z chakry, na tyle cienkim i nik³ym ¿e niewyczuwalnym. Wiedzia³em ju¿ ¿e nie jest to o co mi chodzi³o. Teraz u¶wiadomi³em sobie o czym zapomnia³em komponuj±c pieczêci. Niby jak mam uformowaæ z czystej chakry p³atek z wody…? Wróci³em do biblioteki.
Znowu dok³adnie przejrza³em spis znaków. Nad manipulacj± kszta³tem chakry pomaga³ znak psa. Ale samej chakry bez ¿ywio³u. do³o¿y³em wiêc obok niej[pieczêci] królika. Teraz moja sekwencja wygl±da³a tak:
KrólikPiesKrólikW±¿PtakKoñMa³pa.
Z nowym planem poszed³em nad jezioro, stworzone parê godzin wcze¶niej.
Ponton pos³usznie zosta³ na miejscu. Wsiad³em do niego i znowu zacz±³em uczyæ znaków. Z wiadomych powodów posz³o mi szybciej ni¿ wcze¶niej. Wróci³em do prób opanowania techniki…
Tym razem Woda zachlupota³a mocniej. Naprzeciwko mnie podnios³o siê parê p³atków jednak ju¿ ¿ywotno¶æ by³a ¿a³osna. Na próbê zrobi³em klona i rozkaza³em mu zniszczyæ p³atki. Zrobi³ to trzema uderzeniami pie¶ci. No có¿ czego móg³bym siê spodziewaæ po pierwszej próbie? Nie dezaktywowa³em replikanta, gdy¿ móg³ siê przydaæ do pó¼niejszych prób. Ponowi³em starania. Znów, z³o¿y³em znaki i Wys³a³em impuls chakry w promieniu jaki¶ 5 metrów od siebie//umiem to- nauka kirigakure no jutsu// I krzykn±³em- Mizurosu No jutsu!- Tym razem zwiêkszy³em natê¿enie chakry przez co p³atków by³o wiêcej ni¿ siê spodziewa³em. Oko³o setki unios³o siê z wody z ka¿dej z mich stron, jednak bardzo szybko opad³y, gdy¿ nie potrafi³em utrzymaæ po³±czenia z tak wieloma elementami oraz nie by³em przygotowany na a¿ taka ilo¶æ. Technika równie¿ skrajnie mnie wyczerpa³a. Przez co zd±¿y³em tylko us³yszeæ plu¶niêcie klona i zasn±³em w pontonie…
Zbudzi³em siê dopiero nazajutrz zalany blaskiem poranka. Przez chwilê u¶wiadamia³em sobie co robiê w pontonie na ¶rodku wielkiego jeziora. Kiedy ju¿ przypomnia³em sobie powód Zjad³em obfite ¶niadanie//w pontonie// i wróci³em do treningu. Tym razem Chc±c unikn±æ zbytniego wycieku chakry. Oddzieli³em czwarta jej cze¶æ w organizmie jak to robi³em z mizu bunshin no jutsu. Z³o¿y³em pieczêci, wypowiedzia³em nazwê techniki i wypu¶ci³em chakre woko³o siebie. Z wody unios³o siê Oko³o 20 p³atków z ka¿dej strony wokó³ mnie. Poczu³em otaczaj±ce mnie po³±czenia, które poch³ania³y bardzo du¿o z mojej uwagi. Wiedzia³em ze je¶li bêdê u¿ywa³ techniki, to stracê mo¿liwo¶æ kontroli wszystkich marionetek. Nie sadze ¿ebym da³ rade z wiêksza ilo¶ci± ni¿ trzy sztuki- pomy¶la³em. Jednak stara³em siê nie zaprz±taæ sobie tym teraz my¶li. Telepatycznie skierowa³em p³atki w miejsce przede mn± tworz±c tarcze. Kiedy ju¿ woda by³a na miejscu, stworzy³em wodnego klona i rozkaza³em mu przedrzeæ siê przez tarcze. Przedar³ siê nie bez trudno¶ci ale uda³o mu siê. To ci±gle nie to o co mi chodzi³o…
Trenowa³em tak przez oko³o trzy tygodnie. Mog³em ju¿ przyzwaæ okre¶lon± przeze mnie ilo¶æ p³atków co do jednego. Ci±gle jednak nie by³y dosæ wytrzyma³e. Klon który posiada³ zaledwie dziesi±t± czê¶æ mojej si³y bez wiêkszych problemów niszczy³ wykonan± z nich zaporê. No có¿- pomy¶la³em- nad wytrzyma³o¶ci± jeszcze popracujê, teraz poæwiczê manipulacjê…
Pewnego dnia stan±³em po¶rodku jeziora i przywo³a³em 25 p³atków. Rozkaza³em im Wykonywaæ najtrudniejsze kombinacje, ale nie wszystkie wychodzi³y. Nie miê³am problemu z zrobieniem okr±g³ej tarczy przede mn±, czy prostego szpikulca do ataku, ale takie figury jak sto¿ek czy jakakolwiek bry³a obrotowa. By³a to kwestia treningu, wiêc æwiczy³em zaciekle przez nastêpny s³oneczny, jak siê okaza³o, tydzieñ…
Rezultaty by³y przednie. Uk³adanie nawet najtrudniejszych formacji za pomoc± p³atków przychodzi³o mi bez wiêkszego trudu. Podczas treningu odkry³em jeszcze co¶. Jaki¶ efekt uboczny dobranych pieczêci sprawia³ ze mog³em kierowaæ p³atkami równie¿ za Pomona rak. Wtedy woda znacznie zyskiwa³a na szybko¶ci, ale nie mog³em uk³adaæ bardziej skomplikowanych formacji. Jednak mog³o siê to okazaæ wielce przydatne. Tak wiêc Kiedy ju¿ Doszed³em do perfekcji w kierowaniu telepatycznym, zabra³em siê za poprawienie tej umiejêtno¶ci, tyle ze z u¿yciem r±k. Kiedy w³ókna odchodzi³y z moich d³oni ruchy p³atków by³y ograniczone tak jak zakres poruszania siê moich d³oni. Jednak by³em lalkarzem, moje d³onie by³y do tej techniki wprost idealne, z uwagi na du¿e mo¿liwo¶ci moich palców. Po tygodniu kontrola p³atami i umys³em i manualnie nie robi³y mi ró¿nicy, jednak po d³u¿szym wykorzystaniu d³oni, by³y one lekko odrêtwia³e. Ogarnê³a mnie euforia, spowodowana opanowaniem jutsu, jednak prys³a jak mydlana bañka. Ci±gle p³atki, nie osi±gnê³y takiego poziomu wytrzyma³o¶ci, by mog³y przydaæ siê w walce...Postanowi³em zaj±æ siê tym jutro…
Kiedy rano wsta³em, od razu skierowa³em siê nad sztuczne jezioro. Jego poziom bardzo opad³, wiêc wzmocni³em je kolejnym baku suishouha. Gdy ju¿ jezioro odzyska³o dawne kszta³ty, wróci³em do treningu….
Próbowa³em dos³ownie wszystkiego. Zwiêksza³em natê¿enie chakry w w³óknach, ³±czy³em je w wiêksze sztuki… P³atki by³y oczywi¶cie twardsze ni¿ przed paroma tygodniami, ale wci±¿ nie stanowi³y problemu dla klona. Nie poddawa³em siê przez parê tygodni, jednak nic nie podnosi³o warto¶ci obronnej p³ynu. Kiedy spa³em w pontonie, Przy¶ni³a mi siê sytuacja sprzed paru miesiêcy…
By³a to nauka wodnego wiêzienia. Sk³ada³em pieczêci, robi³em kule, ale wiêzienie, by³o nietrwa³e. Podczas odpoczynku Zobaczy³em jaki¶ ruch ko³o pobliskiego drzewa. Uda³em ¿e nic nie widzia³em, po chwili jednak wsta³em i rzuci³em tam masê kunai z wyb. karteczkami. Potem woda naoko³o mnie unios³a siê i zamknê³a mnie w technice, której stara³em siê nauczyæ. Podszed³ do mnie m³odzieniec, ten u którego podpatrzy³em suitenhoufutsu…Us³ysza³em wskazówkê w zwi±zku z technik±…
Tak! Obudzi³em siê z nowym entuzjazmem. Jak mog³em zapomnieæ o tej podpowiedzi. M³odzieniec powiedzia³ mi wtedy, ¿e pieczêæ konia utwardzi moje wodne wiêzienie. Na próbê, wyrzuci³em z sekwencji znaków wê¿a i wstawi³em konia. Spróbowa³em przywo³aæ p³atki. P³atki wznios³y siê jak zawsze ale w ich wygl±dzie co¶ siê zmieni³o. By³y teraz ciemniejsze i ni¿ zazwyczaj. Ich ciê¿ar te¿ nieznacznie wzrós³, ale nie na tyle by przeszkadza³o to w manipulacji. Z dwudziestu p³atków utworzy³em tarcze przede mn±, i kaza³em replikantowi zniszczyæ j±. Pierwsze uderzenie…Nic, drugie…lekkie dr¿enie…trzecie, nadal nic siê nie zmieni³o. Ju¿ wiedzia³em ze trafi³em w sedno. W rêku klona pojawi³ siê wodny miecz. Zaatakowa³ tarcze, nie przebi³ jej jednak. P³atki niewzruszenie pozostawa³y na miejscu zgodnie z moim rozkazem. Wodny miecz by³ w stanie przebiæ prawie wszystko, tym bardziej moje zadowolenie ros³o. W koñcu postanowi³em poddaæ je ostatecznej próbie. Wykona³em wodnego smoka i przekaza³em kontrole kolonowi. Roz³o¿y³em d³onie przed sob±, pamiêtaj±c ze bêdzie mi ³atwiej mi bêdzie zatrzymaæ uderzenie. Wodna Bestia zaatakowa³a, walnê³a prosto w tarczê. P³atki lekko zadr¿a³y pod uderzeniem, które kruszy g³azy. Kosztowa³o mnie wiele wysi³ku utrzymanie ich w miejscu, ale i tak by³em zadowolony. Trenowa³em jeszcze trzy dni by do perfekcji opanowaæ jutsu. Po tym czasie wyczerpany i szczê¶liwy wróci³em do domu, by napiæ siê herbaty…
//Mile widziana krótka recenzja //
//Trzy b³êdy ortograficzne! Jak mi to wyt³umaczysz przy... 3 stronach worda 12! No normalnie grzech . £adna nauka, mo¿e nie jest to porywaj±ce, ale na pewno ca³kiem niez³e. Jakby t by³o na ocenê da³bym z czystym sumieniem 5+. H.S. Zaliczone//
//Hyuta w koñcu w³asna, trzeba siê postaraæ ;p Ale dziêki za komentarz, zw³aszcza przychylny //
ZDOBYCIE ZWOJU...
Pewnego dnia wybra³em siê na spotkanie ninja z Suna gakure. Ot Zwyk³e ma³e przyjêcie zwarzywszy na to, ¿e w tej wiosce nie ma zbyt wielu dobrych shinobi. By³y jakie¶ ma³e tañce, poczêstunek. Wszystko odbywa³o siê w wielkim namiocie. Mimo ma³ej ilo¶ci osób atmosfera by³a ca³kiem mi³a. Porzucili¶my dzienne zmartwienia opowiadaj±c sobie co ciekawsze misje. By³y opowie¶ci o konoszañskich specjalistach Taijutsu, Zabójczych Genjutsu z Kumo gakure, oraz mistrzach Ninjutsu z wioski ukrytej w deszczu. Z reszt± nie pisze po to, by opisaæ wam jaki¶ tam nudny dla postronnych metting Sunian. Kiedy, pó¼nym wieczorem wszyscy zaczêli siê zbieraæ, dopi³em swoje wino ry¿owe i równie¿ wyszed³em, koñcz±c rozmowê z pewnym Genninem. Kiedy szed³em w kierunku posiad³o¶ci mojego stowarzyszenia lalkarzy, na ulicach by³o do¶æ ciemno i pusto. Nic z reszt± dziwnego zwa¿aj±c na porê. Nagle w jednej z uliczek zauwa¿y³em jaki¶ kszta³t. Da³o siê rozpoznaæ dwie osoby. Jedna z nich spoczywa³a w ramionach drugiej. Z pleców le¿±cego zwisa³ du¿y, owalny kszta³t. Od tych ludzi dzieli³o mnie oko³o 10 metrów, jednak z powodu ciemno¶ci Tamci nie zauwa¿yli mnie. Podniecenie bij±ce z osobnika, który trzyma³ towarzysza by³o niemal namacalne. Nagle cz³owiek ten spojrza³ w moja stronê. Zorientowa³em siê jednak w porê i ukry³em za winklem. Kiedy tamten uzna³ ze nikt go nie obserwuje po³o¿y³ nieprzytomnego cz³owieka u swoich stóp. Zobaczy³em, ¿e ten zdejmuje z pleców nieprzytomnego jaki¶ wielki zwój. Za³o¿y³ go na plecy, poci±gn±³ z buk³aka i wygl±da³o na to ze szykowa³ siê do drogi. Nagle pod moim stopami pojawi³a siê jaka¶ ciemna substancja. Zamoczy³em w niej palec i rozpozna³em krew! Najwyra¼niej Nale¿a³a do tego le¿±cego cz³owieka i sp³ynê³a brukowanym chodnikiem. Go¶æ ,który zabra³ zwój by³ ju¿ na pierwszym dachu i przeskakiwa³ na nastêpny. Wiedziony instynktem, ruszy³em w pogoñ za tamtym. Dziêki bogu za moj± szybko¶æ. Dogonienie go nie zabra³o mi du¿o czasu, zw³aszcza ze nie ¶wiadom zagro¿enia nie rozwin±³ maksymalnej prêdko¶ci. Mog³em go po prostu zdj±æ za pomoc± wybuchowej totki przyczepionej do kunai ale co¶ mi mówi³o by nie niszczyæ zwoju.
-Stój!- krzykn±³em za uciekaj±cym. Obejrza³ siê za plecy i spostrzeg³ po¶cig. Ucieka³ dalej gwa³townie przyspieszaj±c. Zorientowa³ siê szybko, ¿e w koñcu go dogoniê-by³em znacznie szybszy. Przystan±³ wiêc i wys³a³ we mnie seriê kunai. Dostrzeg³em je dopiero parê metrów przede mn± i ledwo zd±¿y³em aktywowaæ suika no jutsu. Gdy kunai przeze mnie przelecia³y, rozchlapuj±c moja klatkê piersiow±, poszuka³em wzrokiem uciekiniera. Nigdzie go nie by³o. Zdekoncentrowa³ mnie na chwile by móc siê ukryæ. Zakl±³em cicho pod nosem, jednak ju¿ po chwili na mojej twarzy zago¶ci³ u¶miech. Czy¿ nie na takie okazje stworzy³em Akumo? Nie mogê przywo³aæ kuk³y z ukrycia, ¿eby mój ptaszek nie poczu³ siê zbyt pewnie i nie wylecia³ z klatki. Tak wiêc, nie zwlekaj±c przywo³a³em lalkê, której rozb³ys³y oczy. Przybli¿enie z podczerwieni± to idealny zestaw w takich sytuacjach. Po nied³ugim czasie wiedzia³em ju¿ w którym domu schowa³ siê zabójca. Na szczê¶cie, akurat tam nie by³o innych ludzi, mog³em, w razie potrzeby, pój¶æ na ca³o¶æ. Niespodziewanie, za pomoc± shunshin no jutsu, znalaz³em siê dok³adnie na dachu kryjówki Mojego celu. By³a to jaka¶ stara komórka. Postawi³em stopy na tyle cicho by tamten nie us³ysza³ mnie. Mój plan by³ prosty, natomiast opiera³ siê na zaskoczeniu...Nagle jednak blacha pod moimi stopami wybuch³a. Go¶æ, w jaki¶ sposób, mnie wykry³. Niestety dziêki Suika no jutsu jego trik nie powiód³ siê. Teraz ju¿ nie By³o szans na jakiekolwiek zaskoczenie, przeszed³em wiêc do frontalnego ataku. Najpierw jednak spad³em do ¶rodka obskurnego ciemnego pomieszczenia. Od ty³u zaatakowa³ mnie przeciwnik. Uderzy³ piê¶ci±. Widaæ by³o ze wolno siê uczy, kiedy moja ³opatka po prostu rozla³a siê pod jego uderzeniem. Szybko uderzy³em go ³okciem w twarz. Cios wyra¼nie go og³uszy³. Dalsza walka wygl±da³a do¶æ jednostronnie, Kiedy go pokona³em, zamkn±³em w wodnym wiêzieniu, oraz odebra³em ów wielki zwój, by potem przes³uchaæ. On jednak nie zmierza³ daæ siê pojmaæ. Spojrza³ na mnie spod spuchniêtych powiek, a k±ciki jego warg unios³y siê nieco, w pewnym siebie u¶miechu. Nagle jego cia³o wybuch³o z og³uszaj±cym hukiem, zostawiaj±c na ¶ciankach wodnej kuli, tylko w±skie stró¿ki krwi...eksplozja by³a na tyle silna, ¿e zosta³o z niego tylko tyle...
ROZMOWA ZE STRA¯NIKIEM...
Po walce, ju¿ mia³em wracaæ do domu, gdy przypomnia³em sobie o drugiej osobie, widzianej przeze mnie w uliczce. By³o ju¿ bardzo pó¼no, naprawdê chcia³em i¶æ do domu, ale ten cz³owiek móg³ mi powiedzieæ co¶ wiêcej o ogromnym zwoju, zwisaj±cym w tej chwili z moich pleców. O ile w ogóle ¿y³, bo gdy go widzia³em ostatnio nie wygl±da³ najlepiej. Westchn±³em i ruszy³em w drogê...
By odnale¼æ rzeczon± osobê, znów musia³em pos³u¿yæ siê Akumo...Walka i po¶cig nie pozwoli³y mi na zapamiêtanie dok³adnej drogi mimo ze Sunê znam do¶æ dobrze. Wreszcie dotar³em do niego. Widok tego cz³owieka z bliska by³ wstrz±saj±cy. Ca³e ubranie, by³o posiekane, wieloma p³ytkimi cieciami. Da³o siê rozpoznaæ, ¿e kiedy¶ by³ to jednak d³ugi szary p³aszcz. Z pewno¶ci± ten cz³owiek wiele wycierpia³, a mo¿e nadal cierpi. W miarê jak podchodzi³em bli¿ej, wyra¼niejsza stawa³a siê jego twarz. By³a stara, poorana zmarszczkami, i innymi Oznakami, pe³nego przygód i walki d³ugiego ¿ycia. Jego oczy by³y zamkniête. Nape³ni³o mnie to lêkiem, ale wiedzia³em ze to nic nie znaczy. Pochyli³em siê Nad nim. Zauwazy³em sztylet wbity g³êboko w prawy bok mê¿czyzny. Nie wiem czym sobie zas³uzy³ na takie mêki ale jedno jest pewne. Albo zrobi³ bardzo wiele z³ego i by³ gro¼nym, pozbawionym uczuæ przestêpc±, albo by³ nim jego oprawca. Spoliczkowa³em lekko cz³owieka by go obudziæ. Nagle wyplu³ na mnie sporo krwi. NA my¶l o tym jak wygl±da moja twarz roze¶mia³em siê krótko. Zrobi³em to mimowolnie, jednak starzec otworzy³ w³a¶nie powieki, wiêc przybra³em powa¿ny wyraz twarzy...
-Ch³opcze!- Wychrypia³ mi w facjatê. Patrzy³ na mnie z pó³przymkniêtych oczu, widaæ by³o ze nie zosta³o mu wiele czasu...W ka¿dym razie nagle z³apa³ mnie za ramiona i zacz±³ mówiæ.
-Pozby³e¶ siê go?!- mówi³ szybko i wyra¼nie mimo chrypy
-T – tak...-odpowiedzia³em krótko, lekko przestraszony. Jego twarz wygl±da³a strasznie...
- To Dobrze...A Zabra³e¶ pakt przywo³añ?- Spyta³ nieco spokojniejszym tonem.
Zza pleców wyci±gn±³em wielki owalny kszta³t i po³o¿y³em obok go¶cia. NA jego twarzy malowa³a siê wyra¼na ulga...
-Dobrze...-Wypowied¼ przerwa³ kolejny krwawy kaszel- By³em opiekunem zwoju przez siedemdziesi±t lat...W±tpiê ¿eby¶ by³ odpowiedni± osob±, ale jeste¶ jedyn± osob±...Musisz podpisaæ zwój... krwi±...w³asn±...- wyplu³ du¿y skrzep krwi i wyda³ ostatnie tchnienie. W mojej g³owie szala³ nat³ok my¶li...Opiekun zwoju? Jak on go nazwa³...? Przywo³añ? Nigdy o czym¶ takim nie s³ysza³em...Spojrza³em jeszcze raz na martwa twarz starca...By³o na niej widaæ wymalowany spokój. Jeszcze tej nocy pochowa³em go gdzie¶ przy oazie, niedaleko wioski. Przy kopaniu grobu, zauwa¿y³em opaskê konohy na jego czole. Wiec by³ konoszaninem. Powinienem oddaæ ten tajemniczy zwój wprost w rêce jego wioskowiczów. Co¶ mi jednak mówi³o ¿eby tego nie robiæ. Z³o¿y³em trupa do grobu, zakopa³em go szybko i przemy³em sw± twarz w wodzie. Zawsze lubi³em to miejsce. By³o zaciszne i spokojne. Teraz jednak zaczyna³o ¶witaæ, a ja by³em do¶æ zmêczony, by po¶wieciæ te parê chwil nad oaz± dla ciep³ego miêkkiego ³ó¿ka...
KUCHIYOSE NO JUTSU
Obudzi³em siê do¶æ pó¼no. Poszed³em spaæ o ¶wicie, a bior±c pod uwagê moje wyczyny ze wczorajszego wieczoru( i dzisiejszego ranka ) Nie by³o nic dziwnego w tym, ¿e ¶niadanie zjad³em dopiero oko³o godziny drugiej. Po zjedzeniu jaki¶ prostych kanapek, przekl±³em, jak co rano, moje zdolno¶ci kulinarne i spojrza³em na zwój oparty o stó³. Teraz, gdy mog³em siê mu przyjrzeæ dok³adniej, wygl±da³ do¶æ zwyczajnie wy³±czaj±c oczywi¶cie jego rozmiary. By³ czarny z pomarañczowymi wykoñczeniami na koñcach. Nagle przypomnia³em sobie s³owa starca „ musisz podpisaæ zwój...Krwi±...w³asn±”- Co to mog³o znaczyæ? Rozwin±³em Papier. Widnia³o tam Kilka rubryk, parê zape³nionych pismem. By³o ró¿nych charakterów. I zdecydowanie podpisy by³y wykonane w³a¶nie krwi±...Jiraya, Minato Namikaze, Naruto Uzumaki...By³o tez parê innych. Krew nie dawa³a siê zdrapaæ. Co wiêcej podpisy wygl±da³y na do¶æ ¶wie¿e...Kierowany s³owami starca nagryz³em kciuk na tyle mocno by nadawa³ siê do kre¶lenia krwawych liter. Imiê Akiro Ichi, widnia³o teraz obok innych wpisów. Dopiero po chwili zastanowi³em siê nad konsekwencjami tego co przed chwil± zrobi³em. Na razie nie odczu³em ¿adnych. ¯e te¿ ten starzec nie móg³ umrzeæ piêæ minut pó¼niej...
Jak zawsze, kiedy czego¶ nie wiedzia³em wybiera³em siê do biblioteki. Ziewn±³em parê razu podczas drogi. Nadal by³em ¶pi±cy i nie wypoczêty. Kiedy zobaczy³em bia³y gmach, w my¶lach ju¿ widzia³em siebie samego grzebi±cego w zwojach...Trzeba siê w koñcu dowiedzieæ co tu jest grane...
Wszed³em do budynku. Stary bibliotekarz, przyja¼nie skin±³ g³ow±. Musia³ mnie ju¿ pamiêtaæ. W koñcu przychodzê tu do¶æ czêsto...Od razu zacz±³em poszukiwania. Przegl±da³em ka¿dy zwój, który móg³by zawieraæ potrzebne informacje. Szuka³em, pod „Z” od zwoju....Nic, oraz pod „P” od przywo³añ. Tu dla odmiany te¿ nic. Potem zacz±³em przeczesywaæ resztê biblioteki w nadziei ¿e znajdê co¶ na chybi³ trafi³. Nic takiego siê jednak nie sta³o. Po trzech godzinach pracy, zrezygnowany wyci±ga³em rêkê po ostatni zwój, który mia³em zamiar przejrzeæ. W tym momencie podszed³ do mnie bibliotekarz...
-Ch³opcze, widzê ¿e czego¶ zawziêcie szukasz. Mo¿e móg³bym Ci jako¶ pomóc?- Spyta³ z dobrodusznym u¶miechem. Zastanawia³em siê przez chwilê. W sumie to czy to musi byæ tajemnica? Nie musze mówiæ Jak zdoby³em zwój. Opowiedzia³em mu wiêc o Pakcie przywo³añ, rzeczy które o nim wiedzia³em. Zdecydowanie wiêcej by³o oczywi¶cie znaków zapytania. Pod koniec opowie¶ci oczy starca by³y wielkie jak talary ze zdziwienia. Usta by³y lekko rozchylone. W pytaj±cym wyrazie twarzy widaæ by³o jednak zrozumienie...
-Chyba wiem jak mogê Ci pomóc...
Zaprowadzi³ mnie do swego biurka. Po drodze mamrota³ co¶ niewyra¼nie pod nosem. W mojej g³owie znów zago¶ci³a nadzieja...Otworzy³ kluczykiem jedn± z szuflad. Na pozór by³a pusta. Widz±c zdziwienie na widok zawarto¶ci, szuflady, a raczej jej brak(zawarto¶ci) Z satysfakcj± wyj±³ dno. Szuflada mia³a podwójne dno! Bibliotekarz wydoby³ ze ¶rodka ma³y zwój, misternie rze¼biony na koñcach. Da³o siê dostrzec wyrze¼bionego wê¿a, ropuchê i ¶limaka...
-Tu jest odpowied¼ na twoje pytanie- Powiedzia³ stary. Rozwin±³em rêkopis i spojrza³em weñ. By³o tam cos napisane, aczkolwiek nie mog³em tego przeczytaæ. Spojrza³em na bibliotekarza, pytaj±cym wzrokiem. Ten pacn±³ siê w czo³o i rzek³
-No tak! Przecie¿ nie znasz staro-jopñskiego...-Poszpera³ chwilê w innej szufladzie. Wyj±³ pozwijan± kartkê oraz pióro. Zbacza³ przepisywaæ zawarto¶æ zwoju...W koñcu skoñczy³, poda³ mi tekst, ju¿ przet³umaczony. Zacz±³em czytaæ...” Justu przywo³ania. Technika umo¿liwiaj±ca, przywo³anie potê¿nych stworzeñ z innego ¶wiata. Wymaga du¿ej ilo¶ci chakry, oraz skupienia. Aby j± wykonaæ musimy, przy³o¿yæ zakrwawion± d³oñ do dowolnej powierzchni, uprzednio wykonuj±c odpowiednie pieczêci(patrz dó³ strony). Oraz oczywi¶cie podpisaæ odpowiedni pakt...” Tak teraz wiem o co chodzi w tym ca³ym zwoju! W³a¶nie podpisa³em mo¿liwo¶æ przywo³ania jaki¶ silnych stworów z innych ¶wiatów...W mojej g³owie pojawi³y siê wê¿e, tygrysy, lwy...Podziêkowa³em bibliotekarzowi i wyszed³em z biblioteki zabieraj±c ze sob± kartkê z czytelnym tekstem...
NAUKA
Zaczyna³o siê ¶ciemniaæ. Powinienem od³o¿yæ naukê do jutra, ale ciekawo¶æ wziê³a gorê nad zmêczeniem. Roz³o¿y³em kartkê pod moimi stopami. Musia³em wzi±æ z domu latarkê, bo by³o ju¿ tak ciemno ze nie dostrzeg³ bym liter. Nagryz³em kciuk. Krew pop³ynê³a cienk± stró¿k±. Przypatrywa³em siê jej przez chwilê po czym spojrza³em na papier. Z³o¿y³em pieczêci wed³ug wzoru. Przyklêkn±³em, przy³o¿y³em otwart± d³oñ do ziemi i krzykn±³em- Kuchiyose no jutsu!- Pojawi³y siê k³êby jasnego dymu...podniecony rozejrza³em siê dooko³a. Nic jednak nie zauwa¿y³em. Podnios³em d³oñ, a pod ni± trzepota³a siê ma³a...Kijanka! Kijanka...Zdziwi³em siê...Potem jednak poczu³em wielki zawód. Co mo¿e mi przyj¶æ z przywo³ania kijanki? I Nagle przypomnia³em sobie rze¼bion± ¿abê na zwoju o jutsu przyzwania...Tak to musia³ byæ to! Jednak i tu poczu³em ¿al. Z ¿aby bêdzie niewiele wiêcej po¿ytku ni¿ z kijanki...Zrezygnowany poszed³em do domu, by odespaæ poprzedni± noc...
Rano Nie mog³em oderwaæ my¶li od techniki i zwoju. Nic przydatnego. Strata czasu. Nie warto siê tego uczyæ. A jednak...pewien cz³owiek by³ gotowy zabiæ za ten zwój, drugi zaryzykowa³ dla niego ¿ycie. Musia³ byæ wa¿niejszy ni¿ siê wydawa³. I jeszcze stra¿nik...Zaufa³ mi. Powierzy³ mi swoje dziedzictwo, na ³o¿u ¶mierci. Zaufa³ mi, fakt nie mia³ innego wyj¶cia, ale jednak zaufa³. Nie mog³em tego tak po prostu zostawiæ....Postanowi³em ze od dzi¶ wznowiê naukê techniki. Mo¿e ¿aby nie by³y tak bezu¿yteczne jak siê wydawa³y?
Po sutym ¶niadaniu, poszed³em na pustyniê za wiosk±. By³o ty do¶æ miejsca na trening. Chocia¿ je¶li nadal bêdê przywo³ywa³ kijanki to równie dobrze mogê æwiczyæ u siebie w pokoju...W ka¿dym razie rozbi³em obóz nad oaz±. W przewiewnym namiocie zacz±³em uczyæ siê pieczêci. Sekwencja nie by³a do¶æ skomplikowana. Nauka zabra³a mi mo¿e pó³ godziny, zanim opanowa³em znaki do perfekcji. Napi³em siê zimnej wody i wyszed³em z namiotu. W g³owie powtarza³em sobie potrzebne czynno¶ci. Znaki, kciuk, piasek, d³oñ...i krew. Kiedy wykona³em to wszystko, znów wszystko spowi³ jasny dym. Poszukiwa³em wzrokiem jakiego¶ wiêkszego kszta³tu...jednak znów nic nie zauwa¿y³em. Podnios³em przylgniêta do ziemi d³oñ. Dla odmiany by³± pod ni± kijanka. Z jedn± ró¿nic±...TA mia³a tylne odnó¿a i by³a o jaki¶ cal d³u¿sza od poprzedniej...No có¿ to dopiero druga próba. Nie mo¿na siê za³amywaæ. Ju¿ nie raz uczy³em siê technik zdecydowanie d³u¿ej ni¿ bym chcia³...Wiêc próbowa³em...
Po tygodniu æwiczeñ zd±¿y³em ju¿ przyzwyczaiæ siê do palm i niewielkiego jeziorka na ¶rodku pustyni. Dziêki lalkom uda³o mi siê upolowaæ co¶ od czasu do czasu. Posi³ki sk³ada³y siê g³ównie z ryb, oraz ma³ych skorupiaków, ale przynajmniej jada³em zdrowo, co nie zdarza³o siê czêsto. Przyzwyczai³em siê równie¿ do Ma³ych kijanek w wielkich ilo¶ciach dymu. Przygotowany na niepowodzenie, ale nie bez zapa³u ruszy³em na trening. Tego dnia zamierza³em co¶ zmieniæ. Musia³em co¶ zmieniæ, bo chcia³bym w koñcu przyzwaæ co¶ wiêcej ni¿ to ma³e stworzenie. Przyklêkn±³em na gor±cym piasku i momentalnie z³o¿y³em pieczêci. Wprawy w tym akurat mi nie brakowa³o-tydzieñ ci±g³ych powtórek robi swoje. Potem nagryz³em kciuk i skupi³em w d³oni ca³± dostêpn± mi chakrê. Pod¶wiadomie wiêkszo¶æ powêdrowa³a w³a¶nie do kciuka. Skupienie chakry nie trwa³o d³ugo. Jestem lalkarzem wiec jej kontrolê mam opanowan± do¶æ dobrze, poza tym nie jest to pierwsza technika której siê uczê. Zamaszy¶cie po³o¿y³em rêkê na piasku i krzykn±³em z determonacj± -Kuchiyose No Jutsu!!- Przed tym jak rozleg³ siê og³uszaj±cy huk i wszystko w zasiêgu wzroku spowi³ dym, zd±¿y³em dostrzec rozchodz±ce siê spod mojej d³oni jakie¶ znaki. Gdy Dym opad³ zauwa¿y³em przed sob± jak±¶ ¿abê. By³± Ma³a, niewiêksza od mojej d³oni-ale jednak ¿aba. Nagle ogarnê³o mnie podniecenie. Potem jednak poczu³em znajome uk³ucie rozczarowania. I to ma mi siê przydaæ w walce? Ot, jaka¶ ¿aba, nie wiêksza od siatkowej pi³ki?
-Cze¶æ!- odezwa³ siê niespodziewanie g³os przede mn±. By³ do¶æ piskliwy, ale sympatyczny. Ze zdziwieniem Rozejrza³em siê dooko³a ale nikogo nie dostrzeg³em. Mówc± musia³a byæ ¿aba...
-Eeee...cze¶æ...-Odpar³em niepewnie. Patrzy³em wyczekuj±co na stworzenie. To jednak sprawia³o wra¿enie jakby ONO Siê niecierpliwi³o...
-Noooo...?- zachêci³a ¿aba po chwili. Ja jednak zupe³nie nie wiedzia³em do czego. Nadal g³upio wpatrywa³em siê w kszta³t pod moimi stopami-Przyzwa³e¶ mnie w jakim¶ konkretnym celu? Czy ju¿ mogê i¶æ...-spyta³a zirytowana powoli siê odwracaj±c.
-Poczekaj!- poleci³em po chwili-Nie po to tyle czasu uczy³em siê tej przeklêtej techniki by teraz niczego siê nie dowiedzieæ. Umiesz co¶? – Spyta³em nim zd±¿y³em pomy¶leæ. Zdziwiona ¿aba spojrza³a na mnie jak na debila.
-Nic nie wiesz o swoim summonie? Kto Ci pozwoli³ podpisaæ Pakt?- spyta³a.
-W³a¶ciwie to nikt. Zdoby³em zwój przypadkiem, jego by³y posiadacz nie zd±¿y³ nic mi powiedzieæ...-I opowiedzia³em nietypowemu rozmówcy historiê zdobycia zwoju. Ten z reszt± wys³ucha³ jej z najwy¿sz± ciekawo¶ci± i uwag±. Pod koniec zag³êbi³ siê w my¶lach. Tyle przynajmniej mówi³ jego pyszczek...Po chwili znów siê odezwa³
-Wiêc opiekun nie ¿yje...No có¿ i tak by³ ju¿ do¶æ stary wed³ug waszej rachuby...No nic musze wracaæ do ojca i opowiedzieæ mu w wszystkim...-Po czym zacz±³ sk³adaæ pojedyncz± pieczêæ. Po chwili rozmy¶li³ siê jednak- Zapomnia³em zupe³nie o Tobie. Mo¿esz dalej æwiczyæ technikê przywo³ania. Ja nie przydam siê w walce, ale jest wiele ¿ab które s± wy¶mienite w tym zakresie. Najlepszy z nic jest mój ojciec, Gamabunta. Dysponuje ¿ywio³ami Katon i Suiton. Jednak By go przywo³aæ potrzebowaæ bêdziesz multum chakry. Ja sam nazywam siê Gamakichi...-S³ucha³em z przejêciem, odpowiedzia³em krótkim- Akiro...- Gdy ¿aba znikne³a w kolejnych k³êbach dymu.
Przez kolejne dni zajmowa³em siê tylko technik± przywo³ania. Informacja od Gamakichiego, ze ¿aby jednak s± u¿ytecznymi kompanami pokrzepi³a mnie i nape³ni³a nowym entuzjazmem. Sama technika tez sz³a mi lepiej. Codziennie w upalnym s³oñcu udawa³o mi siê przywo³aæ kilka ¿ab. Wiêkszych i potê¿niejszych od pierwszej. Niektóre z nich by³y dziwnie opancerzone, inne natomiast imponuj±cych rozmiarów. ¯adna nie by³a jednak tak rozmowna jak Gamakichi. Kiedy tylko uda³o mi siê której¶ wyja¶niæ ze przyzwa³em j± przypadkowo trenuj±c, na ich pyskach pojawia³ siê krótki wyraz zrozumienia po czym od razu znika³y...
By³ ju¿ pó¼ny wieczór. Po ca³ym dniu morderczego treningu, robi³o siê przyjemnie ch³odno. Spocony i zmêczony, ale wci±¿ na chodzie ponowi³em próbê przyzwania ów potê¿nego Gamabunty. Pod¶wiadomie zmieni³em kolejno¶æ czynno¶ci, najpierw nagryzaj±c kciuk potem sk³adaj±c pieczêci. Krew lepiej rozprowadzi³a siê po d³oni. Zmiana z pozoru nic nie znacz±ca, a ¿e robi³em te czynno¶ci kilkadziesi±t razy dziennie nie zauwa¿y³em jej. Skupi³em w rêku ca³± dostêpn± mi chakrê. By³o jej tak du¿o ¿e d³oñ zdawa³a siê p³on±c niebiesk± energi±, w nik³ym ¶wietle ksiê¿yca prawie niewidoczn±. Wiedzia³em ze to ostatnia dzisiejsza próba, dlatego w³o¿y³em w ni± wszystkie pozosta³e mi si³y.
-KUCHIYOSE NO JUSTU!!- Krzykn±³em. Nagle poczu³em jak co¶ ogromnego odrzuca mnie kilka metrów do ty³u...
¯ABI BOSS
Otworzy³em oczy i zobaczy³em wielkie po³acie mglistego dymu ukrywaj±cego ogromn± powoli klaruj±c± siê sylwetkê. Gdy ten(dym) ca³kowicie opad³, oczom moim ukaza³a siê wielka ropucha. Wielka! Ma³o powiedziane. Mia³a ze czterdzie¶ci do piêædziesiêciu metrów Wysoko¶ci! Wygl±da³a do¶æ dziwacznie, lecz budzi³a ca³kowicie uzasadniony respekt. Zmys³ inny ni¿ wzrok podpowiada³, ze jest niesamowicie silna. Mia³a p³ow± skórê znaczon± niekiedy krwist± czerwieni±. Pokryta gdzieniegdzie b±blami wielko¶ci mojego cia³a, ¿aba nosi³a równie¿ kamizelkê, oraz wielki sztylet, przypasany do bia³ej szarfy oplataj±cej wielkie brzuszysko. Wielkie przenikliwe oczy rozgl±da³y siê czujnie, natomiast z ust zwisa³a olbrzymia, d³uga fajka. Wydziela³a chyba nawet wiêcej dymu ni¿ ja przy samym przywo³aniu...
Nagle Olbrzym spostrzeg³ moj± ma³a sylwetkê, gdzie¶ w pobli¿y swoich stóp.
-Ty mnie przywo³a³e¶?!!- przemówi³ tubalnym, dono¶nym g³osem. Da³o siê w nim us³uszeæ kpinê, oraz irytacjê, ale nie oby³o siê równie¿ bez nutki podziwu...
-Tttt...ak- Odpowiedzia³em Niepewnie, trochê przestraszony. Chocia¿ ¿aba by³a niewiele wiêksza od moich wodnych smoków. Ta my¶l doda³a mi to trochê otuchy i pewno¶ci.
-A kim¿e jeste¶...-Przyjrza³a mi siê dok³adniej przez chwilê, omiataj±c wzrokiem równie¿ otoczenie...- Shinobi z suny, by zak³ócaæ mój spokój?
-Opiekunem Paktu- Odpar³em hardo, chod¼ nogi siê pode mn± ugina³y- uzna³em ze sprawuj±c tê funkcjê, wypada umieæ technikê przywo³ania...-wyczekiwa³em odpowiedzi. ¯aba jednak jakby szuka³a czego¶ w pamiêci...
-Ach tak, w³a¶nie sobie przypomnia³em...mój syn Co¶ o tobie wspomina³, nie spodziewa³em siê ¿e tak wcze¶nie uda Ci siê mnie przywo³aæ.- Odpowiedzia³ spokojnie. Ka¿dy oddech p³aza wywo³ywa³ niewielki powiew, tote¿ zaczê³o mi siê robiæ zimno. Syn! Gamakichi by³ jego synem? Ró¿nica rozmiarów by³a niewiarygodna...
-Tak wiec ty musisz byæ Gamabunta. Czy zgodzisz Siê walczyæ u mego boku i udzielaæ mi pomocy za ka¿dym razem gdy ciê wezwê?- spyta³em, trochê bezczelnie zwa¿aj±c na rozmiary i niew±tpliw± si³ê rozmówcy. Ten tylko roze¶mia³ siê niskim, tubalnym ¶miechem który zdawa³ siê rozchodziæ na wiele mil...Potem jednak zlustrowa³ mnie wzrokiem i chyba nad czym¶ my¶la³. Po chwili znów na jego Facjatê wp³yn±³ kpi±cy u¶mieszek
-Oczywi¶cie ze nie!- odpar³ nadal rozbawiony- Musisz udowodniæ swoj± warto¶æ. Nie jestem twoim zwierz±tkiem, którym bêdziesz rozporz±dzaæ! Na razie w walce To ty bêdziesz s³ucha³ mnie! Powiedzmy jednak ze zgadzam siê wspó³pracowaæ z tob±...Tylko pamiêtaj! Nie wzywaj mnie za czêsto. Inaczej bêdzie to ostatnia rzecz jak± zrobi³e¶ w ¿yciu...No mo¿e nie licz±c krótkiej ucieczki...
//Ciut siê rozpisa³em. Wiem ze jest trochê za du¿o opowiadania, ale jako opiekun zwoju, musia³em dodaæ parê w±tków, ¿eby to jako¶ wygl±da³o. Poza tym, te nauki to dla mnie na tym forum najwiêksze wyzwanie, wiêc staram siê pisaæ w miarê d³ugo. Czy dobrze Oceñ sam:) Mile widziany krótki komentarz
PS: Tak, wiem przerwy w tek¶cie...Ludzie ja jako¶ nie umiem tego robiæ...J± chyba ze 4//
Przerwy!! nie no kapuje , ale tak to jako¶ odrzuca³o...ale bardzo ³±dne...d³ugie ...i ¶licznie napisane
Zaliczam
i daj sobie 10 pkt do stat
Ranga: chunin
Chakra: 1520
Wiek: 15
Jutsu:
1. suiton no Yoroi
2. mizu bushin no jutsu
3. kawarimi no jutsu
4. kugutsu no jutsu
5. mizukuri no yaiba
6. shunshin no jutsu
Akiro Ichi uczy siê techniki. Bakusui shouha
Pewnego s³onecznego dnia czyta³em spis cz³onków akatsuki. D³u¿ej zatrzyma³em siê przy Hoshigakim kisame. Ninja ten zaciekawi³ mnie gdy¿ mia³ ta sam± naturê chakry co ja. W opisie technik natrafi³em na wyj±tkowo interesuj±c± pozycjê: „Bakusui Shouha- atutowa technika kisamego, przy jej pomocy Ninja ten mo¿e zalaæ teren wod±, tworz±c korzystne dla siebie warunki do walki”. Pomy¶la³em ze muszê to opanowaæ. Wybra³em siê do biblioteki by znale¼æ potrzebne pieczêci i jakie¶ wskazówki przydatne przy nauce techniki. Znalaz³em jednak tylko spis potrzebnych znaków. „No có¿, bêdê musia³ doj¶æ do tego sam”- pomy¶la³em. Niewiele my¶l±c uda³em siê na polanê, by móc æwiczyæ w spokoju. Robi³o siê ciemno wiêc dzi¶ pewnie tego nie osi±gnê. Nie wiedzia³em wtedy ze opanowanie jutsu bêdzie o wiele trudniejsze ni¿ siê my¶la³em. Na pocz±tek stan±³em na ¶rodku i zacz±³em uczyæ siê pieczêci to ¿ebym móg³ je wykonaæ bardzo szybko w ka¿dym momencie. Zajê³o mi to oko³o godziny. Kiedy ju¿ znaki mia³em opanowane wzi±³em siê za sam± technikê. Skumulowa³em wiêkszo¶æ mojej chakry w p³ucach, i krzykn±³em- Bakusui shouha!- Po czy wyplu³em Chakre. Przypomina³o to jedynie wiêksze spluniêcie a ju¿ czu³em zmêczenie...Æwiczy³em do pó¼nego wieczora jednak uda³o mi siê wytworzyæ jedynie cienki strumyk wody który od razu wsi±ka³ w ziemiê. W ten sposób æwiczy³em przez oko³o 3 dni. Trzeciego dnia doszed³em do wniosku ze muszê cos w tym treningu zmieniæ. Spokojnie usiad³em na ziemi. Zacz±³em spokojnie kumulowaæ jak najwiêksze ilo¶ci Chakry w p³ucach po czym ustabilizowaæ j± tak ¿eby nie miesza³a siê sama ze sob± tak szybko. Po jakiej¶ pó³ godzinie uzna³em ze jestem gotowy. Wsta³em, z³o¿y³em machinalnie potrzebne pieczêci i krzykn±³em: Bakusui shouha!- Efekt by³ nieporównywalnie lepszy. Z moich ust wydoby³ siê poka¼ny s³up wody, jednak i ten szybko wsi±k³ w ziemiê. Przed zemdleniem zdarzy³em siê u¶miechn±æ, i pomy¶leæ ze w walce nie bêdê mia³ tyle czasu na przygotowania. Ockn±³em siê po 10 minutach. Doszed³em do wniosku, ¿e najpierw muszê nauczyæ siê szybko i sprawnie kumulowaæ i stabilizowaæ charê w p³ucach zanim przejdê do dalszej czê¶ci treningu. Minê³y dwa dni zanim w pe³ni to opanowa³em. Kiedy ju¿ nie mia³em z tym problemu spróbowa³em ponownie. Odruchowo z³o¿one pieczêci. Potem chakra w p³ucach. Okrzyk z nazw± techniki i wyplucie chakry. Pojawi³a siê przede mn± wielka wodna fala o wysoko¶ci mniej wiêcej dwa metry. Upad³em na twarz wycieñczony, aczkolwiek uradowany. Czu³em na policzku wilgotn± trawê, my¶l±c o postêpach i czasie który jeszcze po¶wiecê na t± przeklêta technikê. Spa³em d³ugo. Obudzi³em siê ranka nastêpnego dnia. Tym razem mog³em sobie pozwoliæ na trzy strza³y wodn± fal± po rz±d, po czym na kolejna serie musia³em czekaæ oko³o dwóch godzin z powodu braku chakry. Æwiczy³em wytrwale, pieczêci sk³ada³em nawet przez sen. Po dwóch tygodniach wystrzelenie fali nie by³o ju¿ dla mnie problemem. Nie wiedzia³em co jak zrobiæ nastêpny krok do opanowania techniki. Kumulacjê chakry w p³ucach i jej stabilizacjê mog³em zrobiæ w sekundê. Wiêc wpad³em na pomys³. Stan±³em wyprostowany na ¶rodku bardziej ju¿ bagna ni¿ polany. Odetchn±³em g³êboko. Wykona³em znaki, z³o¿y³em pieczêci. Krzykn±³em na ca³y g³os -bakusui shouha - po czym wyplu³em skumulowan± Chakre w postaci wody, ale nie skoñczy³em na tym. Zanim jeszcze woda zd±¿y³a w ca³o¶ci opu¶ciæ moje usta skumulowa³em kolejna dawkê chakry i ja wyplu³em. Czynno¶æ ponawia³em, a¿ zabrak³o mi energii. Upad³em w wodê, resztk± si³ dop³yn±³em do brzegu stworzonego jeziora…przelotnie na nie spojrza³em. Wycieñczenie pozwala³o mi tylko na przelotny u¶miech, jednak chcia³em krzykn±æ z rado¶ci. Bardzo szybko zasn±³em, nie zd±¿y³em siê nawet nacieszyæ stworzonym jeziorkiem. Kolejne trzy dni zajê³o mi opanowanie techniki, by nie kosztowa³a mnie ona utraty przytomno¶ci. Pod koniec treningu Mog³em ju¿ wykonaæ technikê trzy razy, nie bez zmêczenia, ale zawsze. Postanowi³em jako¶ uczciæ mój ma³y sukces kolacj± w jakiej¶ dobrej restauracji. Podczas posi³ku my¶la³em tylko o nowej technice, i o moich wrogach, którym przyjdzie siê z ni± zmierzyæ.
Jest to mój pierwszy opis, wiêc nawet je¶li mi go zaliczysz, to wypisz proszê jak Ci siê chce b³êdy, zastrze¿enia itp.
Bardzo dobry opis, oby tak dalej Zaliczone.
M.
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1520
Wiek: 15
Jutsu:
1. suiton no Yoroi
2. mizu bushin no jutsu
3. kawarimi no jutsu
4. kugutsu no jutsu
5. mizukuri no yaiba
6. shunshin no jutsu
7. Bakusui shouha
Akiro Ichi uczy siê techniki: Suitenhoufutsu
Otrzyma³em zaproszenie na turniej shinobi. Odmówi³em, ale postanowi³em zobaczyæ poziom zawodów. Jak siê okaza³o du¿o straci³em. Zdecydowanie dominowali Nin ja, Którzy pos³ugiwali siê suitonami. Szczególnie spodoba³a mi siê technika, zaprezentowana przez jednego z finalistów. Wygl±da³o to jakby Shinobi zamyka³ przeciwnika w wodnym wiêzieniu. Co ciekawsze ów Nin ja nie musia³ podtrzymywaæ tej techniki, z powodzeniem móg³ stosowaæ inne jutsu. Bardzo chcia³em dowiedzieæ siê czego¶ wiêcej o tym wodnym wiêzieniu. Us³ysza³em rozmowê Dwóch do¶wiadczonych Nin ja obok mnie, którzy równie¿ rozmawiali o technice która mnie interesowa³a, co wiêcej wiedzieli o niej co nieco. Nazywali j± Suitenhoufutsu. Zapisa³em nazwê na skrawku papieru, po czym dalej podziwia³em walcz±cych. Po turnieju czym prêdzej skierowa³em siê do biblioteki. Znalaz³em tam ksi±¿kê o technikach suiton. By³y tam szczegó³owe opisy znanych i mniej znanych technik, jednak ta poszukiwana przez mnie by³a mniej ni¿ mniej znana. Znalaz³em tylko spis pieczêci, warunek, mówi±cy, ¿e jutsu nie mo¿na wykonaæ na zupe³nie suchej ziemi i to, ¿e praktycznie nie ma z niego ucieczki gdy ju¿ siê zostanie z³apanym. Spisa³em wszystkie informacje i poszed³em do domu, obiecuj±c sobie, ¿e jutro zacznê naukê techniki. Rano nastêpnego dnia spakowa³em siê i wyruszy³em na jak±¶ oddalon± polanê. Nie by³a wysuszona, wrêcz jeszcze by³o widaæ porann± rosê , sp³ywaj±c± po trawie. Spojrza³em na spis pieczêci, zacz±³em siê ich uczyæ. Sekwencja nie by³a zbyt trudna wiêc ju¿ po pó³ godzinie do perfekcji opanowa³em znaki. Teraz ta trudniejsza czê¶æ. Z³o¿y³em pieczêci i krzykn±³em- Suitenhoufutsu!- …Nie odczuwa³em nawet zmêczenia. Wszystko od pocz±tku zrobi³em ¼le. Musia³em zacz±æ od podstaw. Doszed³em do wniosku, ¿e naj³atwiej bêdzie mi na wodzie. Bakusui shouha i jeziorko gotowe. Stan±³em po ¶rodku. Skupi³em chakrê w d³oniach.[ Umiem to do¶æ dobrze -kugutsu no jutsu], Z³o¿y³em pieczeci nie spiesz±c siê. Zacz±³em formowaæ z chakry ma³± kulê. Ze zdziwieniem odkry³em, ¿e nie przychodzi mi to ze zbyt wielkim trudem dziêki pieczêciom. Po chwili z jeziora zaczê³a unosiæ woda, która jakby oplata³a niewidoczn± kulê z chakry. Gdy ju¿ proces zakoñczy³ siê krzykn±³em- Suitenhoufutsu!- ogarnê³o mnie przemo¿ne zmêczenie, jednak na wysoko¶ci moich barków wisia³a w powietrzu ma³a kula z Wody- w ¶rodku pusta. Spróbowa³em w³o¿yæ do ¶rodka palec, nie uda³o siê. U¶miechn±³em siê. Wiedzia³em, ¿e to dopiero zal±¿ek tego co mam zamiar osi±gn±æ, ale na pocz±tek nie by³o tak ¼le. Po godzinie by³em ju¿ kompletnie wycieñczony, a w treningu uda³o mi siê osi±gn±æ tylko tyle, ¿e tworzenie kuli wielko¶ci pi³ki koszykowej nie zajmowa³o mi ju¿ paru minut, tylko Oko³o jednej. Po godzinnej drzemce wróci³em do treningu. Nadal skupia³em siê na szybko¶ci wykonania nawet tak marnej wersji techniki. Wiedzia³em, ze muszê opanowaæ do perfekcji tworzenie kuli tych rozmiarów, ¿eby przyj¶æ do dalszej czê¶ci. Kiedy ju¿ uda³o mi siê to opanowaæ, chcia³em zrobiæ wodne wiêzienie bez pomocy r±k. Z³o¿y³em znaki i wypuszcza³em Chakre tym razem. Ju¿ ze zwisaj±cych w okolicach pasa swobodnie d³oni. Nie by³o to du¿o trudniejsze zw³aszcza, ze szybko¶æ kierowania chakry w danym kierunku mia³em opanowan± dziêki moim lalkarskim zdolno¶ciom. Jednak teraz mia³em do czynienia ze znacznie wiêkszymi jej ilo¶ciami. Uda³o mi siê zrobiæ kulê, co prawda wolniej ni¿ z wiêksz± pomoc± r±k, ale wiedzia³em, ¿e szybo¶æ to tylko kwestia ciê¿kiej pracy. Trenowa³em przez trzy dni. Robienie pomniejszonego wodnego wiêzienia jak najbardziej skutecznego nie sprawia³o mi ju¿ problemu. Co prawda ci±gle jeszcze pomaga³em sobie jeziorem, ale coraz rzadziej by³o mi potrzebne. Uzna³em, ¿e czas przej¶æ do dalszej czê¶ci treningu. Znowu wyszed³em na ¶rodek jeziora, zrobi³em wodnego klona i chcia³em zamkn±æ go w wiêzieniu. Wiedzia³em, ¿e bêdê musia³ skupiæ du¿o wiêcej chakry. Z³o¿y³em pieczêci, ju¿ machinalnie. Zaczo³em uwalniaæ Chakrê z d³oni. By³o jej tak du¿o, ¿e sta³a siê widoczna. Zaczê³a otaczaæ klona i pokrywaæ siê wod± z jeziora. Kiedy wiêzienie siêga³o ju¿ klonowi do pasa gwa³townie opu¶ci³y mnie si³y. Po³o¿y³em siê na brzegu jeziora odpoczywaj±c. K±tem oka zobaczy³em jak±¶ postaæ chowaj±c± siê w koronach pobliskich drzew. Nieznacznie spogl±daj±c w tamt± stronê, rzuci³em kunai z wyb. Krt. W drzewo, na którym by³ intruz. Kunai wybuch³ i zwali³ drzewo. Krzykn±³em- wyjd¼, wiem ¿e tam jeste¶. I nagle ze wszystkich stron zaczê³a otaczaæ mnie wodna kopu³a. Zerwa³em siê na nogi, jednak by³o za pó¼no. Ju¿ by³em zamkniêty w wodnym wiêzieniu. Wolno podesz³a do mnie osoba, któr± ju¿ wcze¶niej widzia³em na turnieju shinobi. Ta sama osoba, od której podpatrzy³em technikê, któr± obecnie chcia³em opanowaæ, a której sam zosta³em ofiar±. Gdy czarnow³osy ch³opiec, niewiele ode mnie starszy podszed³ ju¿ blisko powiedzia³- Nie³adnie tak atakowaæ znienacka. Mog³e¶ mi co¶ zrobiæ.- U¶miechn±³ siê. Ogarnê³a mnie irytacja mieszana z odrobin± strachu. – Po co tu przyszed³e¶?- zapyta³em intruza, zachowuj±c pewno¶æ siebie w g³osie. Zobaczyæ Ciê.- odpowiedzia³ z bezczelnym u¶miechem na chudej twarzy. Zauwa¿y³em, ¿e uczysz siê mojej ulubionej techniki, i robisz to…no powiedzmy, ¿e nie za dobrze Ci to wychodzi- Powiedzia³ z lekk± ironi±. Nie zwymy¶la³em mu. Pomy¶la³em, ¿e lepiej zapytaæ o ewentualne wskazówki. Ka¿dy umie wytykaæ b³êdy- odrzek³em.- Powiedz co robiê ¼le, daj jakie¶ wskazówki , czemu mia³by¶ odmówiæ mi pomocy?- zapyta³em. Zastanawia³ siê przez chwilê, po czym powiedzia³- Dobrze czemu nie…ale chce co¶ w zamian. Widzia³em jak wypluwasz t± ogromn± ilo¶æ wody. Chcia³bym to umieæ. Udzielisz mi paru instrukcji, a ja powiem Ci jak ³atwiej zrobiæ Suitenhoufutsu.- postawi³ swoje warunki. Zgodzi³em Siê bez wahania. Opowiedzia³em nieznajomemu wszystko co sam wiem o Bakusui shouha. Kiedy ju¿ skoñczy³em, powiedzia³ tylko- skup Chakrê w ca³ym ciele i wypu¶æ j± z ca³ego siebie. Nie skupiaj siê tylko na rêkach.- po czym znikn±³. Wodne wiêzienie opad³o. Rozczarowany ilo¶ci± wskazówek wróci³em do treningu. Znowu stan±³em na ¶rodku jeziora, zrobi³em wodnego klona i zacz±³em sk³adaæ pieczêci. Skupienie chakry w ca³ym ciele proporcjonalnie w tych samych ilo¶ciach zajê³o mi du¿o czasu. Wiedzia³em ju¿, ¿e na to bêdê musia³ po¶wiêciæ osobny trening. Jednak chcia³em dokoñczyæ to co zacz±³em. Po jakim¶ czasie uda³o mi siê ju¿ skumulowaæ energiê w ka¿dym centymetrze kwadratowym mojego cia³a. Skupi³em siê na klonie, po czym zacz±³em wypuszczaæ chakrê kieruj±c j± w kierunku mojego sobowtóra. Tym razem wiêzienie nie zaczyna³o siê od do³u jak wcze¶niej. Chakra znowu zaczê³a otaczaæ klona, jednak tym razem ze wszystkich stron i kierunków naraz. Proces nie trwa³ najszybciej, ale w koñcu Uda³o mi siê uformowaæ wiêzienie. Skoñczy³em wypuszczaæ chakrê, ostatnie utwardzenia i kaza³em klonowi wyj¶æ z wodnej klatki. Nie uda³o mu siê to. Krzykn±³em z rado¶ci. Odwo³a³em technikê i bardzo szybko ogarnê³o mnie zmêczenie. Dop³yn±³em do brzegu i tam chwilê odpocz±³em. Teraz chcia³em sprawdziæ jak poradzê sobie na gruncie. Klon zszed³ z jeziora na ziemiê po czym rozproszy³ siê, zostawiaj±c dosæ spor± ka³u¿ê, która szybko wsi±k³a w ziemiê. Wykona³em kolejnego klona na którym chcia³em æwiczyæ. Znowu skupi³em Chakrê w ka¿dym centymetrze mojego cia³a. Z³o¿y³em potrzebne znaki. Zanim zgromadzi³em odpowiedni± ilo¶æ niebieskiej energii znowu minê³o trochê czasu. Tym razem zanim woda z ziemi pokry³a uformowan± uprzednio kule z chakry, która otoczy³a klona, w du¿o wiêkszym czasie, ni¿ to mia³o miejsce na jeziorze. Wydobycie wody z gruntu równie¿ kosztowa³o mnie du¿o energii. Przez parê godzin nie mia³em nawet si³y by odwo³aæ technikê. Zastanawia³em siê jak temu zaradziæ. Nie do¶æ, ze na gruncie technika zabiera³a mi du¿o energii, to jeszcze czas jest zdecydowanie za d³ugi. Postanowi³em, ¿e wrócê do tego problemu, jak ju¿ opanujê szybk± koncentracjê chakry w ciele i szybkie tworzenie z niej wiêzienia. Zaczê³o siê ¶ciemniaæ, wiêc roz³o¿y³em ¶piwór i poszed³em spaæ. Zasno³em do¶æ szybko. Z rana zacz±³em trening kumulacji chakry w ca³ym ciele. By³o to trudne zadanie, jednak nie poddawa³em siê. Tydzieñ treningu. W koñcu uda³o mi siê. Mog³em skumulowaæ chakrê w ca³ym ciele w parê sekund. Do tego szybko¶æ kierowanej przeze mnie chakry równie¿ znacznie wzros³a. Uda³em siê na ¶rodek jeziora, razem z klonem. Pieczêci, kumulacja i ukierunkowanie chakry. Krzykn±³em- Suitenhoufutsu!!. Nie by³o najmniejszych problemów. Woda równie¿ Szybko pokry³a kule z energii. Oprócz lekkiego zmêczenia nic nie poczu³em. Klon nie móg³ wydostaæ siê z wiêzienia. Zadowolony z siebie zszed³em z jeziora, odwo³uj±c technikê. U¶miechn±³em siê. Zastanawia³em siê jak pójdzie mi na sta³ym gruncie. Znowu poleci³em klonowi, by wszed³ na ziemiê. Ponowi³em wszystkie czynno¶ci wykonane chwilê temu na wodzie. Wykonanie kuli z samej chakry ponownie nie zajê³o mi du¿o czasu. Z pokryciem jej wod± znowu pojawi³y siê trudno¶ci spowodowane jej brakiem. Ponownie zu¿ywa³em wiêkszo¶æ energii na wydobycie z ziemi potrzebnej ilo¶ci p³ynu. D³ugo¶æ tej czynno¶ci te¿ by³a znacznie za du¿a. Opad³em na kolana po wykonaniu techniki. Ciê¿ko oddychaj±c rozmy¶la³em nad rozwi±zaniem problemu. W Tym momencie przede mn± wbi³ siê kunai. Odskoczy³em odruchowo. Do no¿a by³a przyklejona karteczka. „Obserwowa³em twoje postêpy. Idzie Ci do¶æ dobrze. Widzê jednak, ¿e masz problem z wydobyciem wody z gruntu i nie obêdzie siê bez kolejnej wskazówki. Czê¶æ skupionej chakry musisz zamieniæ w wodê ju¿ przy tworzeniu wiêzienia. Pomo¿e Ci w tym pieczêæ Konia dodana po podstawowej sekwencji. Mój w³asny patent. Przyspieszy to twój trening. Nie zapominaj o dodaniu wody z otoczenia- bez niej siê nie obêdzie.” Przeczyta³em wiadomo¶æ kilkakrotnie. Wsta³em i szybko skoncentrowa³em Chakre w Ciele. Z³o¿y³em pieczêci oraz t± dodatkow± zasugerowan± przez nadawce wiadomo¶ci. Rzeczywi¶cie energia na moim ciele sta³a siê jakby ciê¿sza. Wys³a³em j± jak zawsze w celu stworzeniu Wiêzienia. Woda która pobierana z otoczenia, otacza³a kulê z chakry jakby reagowa³a z ni±. W miejscu gdzie kropla wody dotyka³a Wiêzienia chakra zamieniala siê w nia sam±[wodê w sensie ;p]. W ten sposób zmniejszy³em ilo¶æ wody pobieranej z otoczenia, a tym samym energiê zu¿ywan± do tej czynno¶ci. Uformowa³em wiêzienie, w którym uprzednio zamkn±³em stworzonego klona. Jak najbardziej skutecznie wykona³em technikê. Cieszy³em siê, nawet bardzo. Da³em upust rado¶ci p³ywaj±c w jeziorze na materacu. Uda³o mi siê. Wykona³em jutsu bez wiêkszego zmêczenia, co wiêcej by³o jak najbardziej skuteczne. W uchu dziêkowa³em mojemu tajemniczemu nauczycielowi, jednak nigdy go ju¿ nie widzia³em…
//Jak zaliczysz mi opis to dodaj ile Chakry kosztuje bo nie ma podane. I nie wiem czemu ale mam wra¿enie ze trochê przekombinowa³em z t± nauk±…//
We¼ to mo¿e jako¶ rozdziel, bo a¿ oczy bol± od samego patrzenia i my¶lê, ¿e nie przebrnê przez co¶ takiego...
//No w³a¶nie nie ma za bardzo jak rozdzieliæ...napisa³em to raczej w formie tekstu ci±g³ego. Musia³bym ca³± naukê jeszcze raz pisaæ...//
2pkt i 10pkt chakry za d³ugo¶æ tekstu
Ale rozdzieliæ to mo¿na bardzo ³atwo, ale ju¿ dobra...
Nie czyta³ siê najgorzej generalnie, ale jakby by³o rozdzielone... A tam, niewa¿ne.
//wa¿ne wa¿ne ;p Ka¿da krytyka jest dobra byle uzasadniona. ;]I dziêki za te bonusy //
Imiê: Akiro
Ranga: chuunin
Chakra: 1580
Techniki:
1. kawarimi ni jutsu
2. suiton no Yorki
3. mizukuri no yaiba
4. bakusui shouha
5. shunshin no jutsu
6. kugutsu no jutsu
7. mizu bunshin no jutsu
8. suitenhoufutsu
Akiro chce siê nauczyæ Kiri gakure no jutsu.
PROLOG:
Szed³em ulic± pogryzaj±c burgera i rozmy¶laj±c czego mi brakuje jak shinobi. Nindo to po pierwsze. Po drugie do¶wiadczenia, tak na pewno. Po trzecie… przez chwilê siê zastanawia³em, co po trzecie? Wiem! Dobrej techniki kamufluj±cej. Tak ten ostatni brak mo¿na nadrobiæ. A takim jutsu by³o w³a¶nie kiri gakure. I tak to siê zaczê³o.
POCZ¡TKI, TEORIA:
Poszed³em do biblioteki. Do¶æ szybko znalaz³em opis Kiri gakure, gdy¿ by³a to do¶æ znana technika. Wypo¿yczy³em zwój z technik±. W domu Przeczyta³em dok³adnie rêkopis który mówi³: „ by nauczyæ siê techniki musimy do¶æ dobrze kontrolowaæ nasz± chakrê. Trzeba rozproszyæ j± po ca³ym terenie by wydoby³a ona wodê z ro¶lin zbiorników wodnych itp. Na pocz±tku radze uczyæ siê techniki w pobli¿u wody. Bêdzie ³atwiej zrobiæ mg³ê. Kiedy ju¿ to opanujemy mo¿emy przej¶æ na suchszy teren. Jednak woda choæ nie w du¿ych ilo¶ciach potrzebna jest do wykonania techniki.” Przeczyta³em instrukcjê kilka razy. Pod spodem by³o napisane pieczêci potrzebne do wykonania Jutsu. By³o jeszcze do¶æ wcze¶nie. Pomy¶la³em ¿e warto poæwiczyæ tym bardziej ¿e pada³ deszcz co znacznie u³atwia³o mi wykonanie jutsu. Szybko wybieg³em z domu æwicz±c pieczêci po drodze. Stan±³em przy okolicznym jeziorku. Jeszcze chwilê po¶wiêci³em na naukê znaków. Gdy ju¿ mia³em to opanowane wzi±³em siê za samo jutsu…
PRAKTYKA:
Z³o¿y³em pieczêci i zgodnie z instrukcj± rozproszy³em chakrê po ca³ym pobliskim terenie. Trudo by³o to zrobiæ równomiernie, jeszcze bêdê my¶la³ to poæwiczyæ. Krzykn±³em- Kiri gakure no jutsu! – i wokó³ mnie na niewielk± odleg³o¶æ pojawi³a siê mg³a. Niezbyt skuteczna mo¿na by³o co¶ przez ni± zobaczyæ. Ale nie by³o tak ¼le jak na pocz±tek. Postanowi³em ¿e pocz±tkow± fazê treningu poæwiczê rozprowadzanie chakry po ca³ym terenie i maksymalne rozrzedzanie jej….
Trzy dni pó¼niej:
Uda³o siê. W koñcu opanowa³em Rozprowadzanie energii po do¶æ du¿ym terenie, tak rozrzedzonej by nie kosztowa³o by mnie to utraty przytomno¶ci. Zadowolony z siebie spróbowa³em wydobyæ char± wodê z otoczenia, tworz±c mg³ê do¶æ gêst± by bardzo utrudnia³a widoczno¶æ. Nie by³o z tym problemu jako ¿e sta³em przy ma³ym jeziorku. Zadowolony z siebie poæwiczy³em jeszcze trochê, ¿eby opanowaæ jutsu w 100 procentach przy zbiorniku wodnym. Kiedy zaczê³o siê ¶ciemniaæ po³o¿y³em siê spaæ w ¶piworze.
Dzieñ pó¼niej
Teraz trzeba opanowaæ technikê na suchym l±dzie. Poszed³em do lasu. By³o tam du¿o ro¶lin z których mo¿na by pobraæ wodê. Szybko z³o¿y³em pieczecie i rozproszy³em Chakre po ca³ym terenie. Krzykn±³em- Kirigakure no jutsu!!- pojawi³a siê znikoma mg³a, na du¿ym terenie, jednak nie sprawia³a ona wielkich problemów je¶li chodzi o widoczno¶æ. Spróbowa³em jeszcze raz. Bez skutku. Æwiczy³em do wieczora, Ale oprócz wycieñczenia nic nie osi±gn±³em. Próbowa³em zrobiæ mg³ê w ten sposób przez tydzieñ…
Tydzieñ pó¼niej:
K³ad±c siê spaæ po kolejnym nieudanym treningu wpad³em na pomys³. „Zastosujê to jutro” pomy¶la³em. Wchodz±c do znienawidzonego lasu z gotowym planem skupi³em chakrê i z³o¿y³em pieczêci. Roz³o¿y³em energiê po ca³ym terenie kiedy ju¿ wydoby³a siê w±t³a mg³a doda³em jeszcze trochê chakry ¿eby wydobyæ wiêcej wody. Mg³a znacznie zgêstnia³a. Zadowolony doda³em jej jeszcze trochê. Krzykn±³em – Kirigakure no jutsu!- Tak. To by³o to. Ca³y teren pokryty by³ gêst± mg³±. Nim zemdla³em ze zmêczenia, zd±¿y³em jeszcze nacieszyæ siê nowym jutsu….
Trzy dni pó¼niej:
Przez en czas dopracowywa³em Technikê by nie zabiera³a mi tyle chakry. Ju¿ nie mdla³em. Samo jutsu nie by³a zbyt mêcz±ce, wymaga³a jednak dobrej kontroli chakry. Po wszystkim poszed³em zwróciæ zwój. Podszed³em do lady zostawi³em skrobi±cemu co¶ na kawa³ku papieru mê¿czy¼nie rêkopis i butelkê dobrego wina ry¿owego. ¯e dosta³ jaki¶ bonus zorientowa³ siê dopiero gdy wyszed³em z budynku. U¶miechn±³ siê do mnie przez szybê z lekkim zdziwieniem na twarzy. Pomy¶la³em ze to co da³a mi ta biblioteka warte jest du¿o wiêcej butelek…
//ty bardzo du¿o i bardzo dobrze piszesz!! Zaliczam
K. I.
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1730
techniki:
Suitenhoufutsu, baku suishouha, kirigakure ni jutsu, mizu bunshin, mizukuri no yaiba, suiton no yoroi, shunshuin no jutsu, kawarimi no jutsu, kugutsu no jutsu.
Chce sie nauczyc Justu wodnego smoka.
PROLOG
„Mam ju¿ dobrze opanowan± manipulacjê chakry natury suiton, teraz czas na naprawdê siln± technikê….” - My¶la³em id±c drog± i nuc±c jakie¶ reggae. Zastanawia³em siê gdzie zacz±æ szukaæ. „Mo¿e biblioteka? Tak to dobre miejsce…i pomog³o mi ju¿ nie raz ” - po czym tam w³a¶nie siê skierowa³em. Na miejscu parê godzin wertowa³em Zwoje z technikami, do czasu, gdy nie znalaz³em w³a¶ciwej. Suiryuudan no jutsu…- cicho powiedzia³em. Na mojej twarzy zarysowa³ siê lekki u¶miech…
TEORIA
Wypo¿yczy³em zwój z technik±. Przy blacie bibliotekarz u¶miechn±³ siê ironicznie -Nie jestem shinobi, ale wiem ¿e to trudna technika. – Po czym doda³ - Odpu¶æ sobie synu…we¼ co¶ ³atwiejszego- Nie zareagowa³em na zaczepkê. W³a¶ciwie nic nie powiedzia³em. „Zobaczymy dziadku…”. Skierowa³em siê do domu.
Ju¿ w bibliotece zauwa¿y³em w pytkê d³ug± sekwencjê pieczêci. Przeczyta³em zwój, który g³osi³: „jedna z najpotê¿niejszych technik ¿ywio³u suiton. Nie doradzamy jej nowicjuszom”- w tym miejscu przypomnia³em sobie bibliotekarza. Czyta³em dalej: „Technika musi byæ KONIECZNIE wykonywana przy zbiorniku wodnym. Nale¿y skupiæ chakrê w ca³ym ciele. Po skupieniu energii uwalniamy ja dwustopniowo. Pierwsz± dawk± energii tworzy s³up wody o du¿ych rozmiarach. Druga natomiast odpowiada za kszta³t smoka. Musimy pamiêtaæ ¿eby nie zrywaæ ca³kowicie po³±czenia miêdzy nami a smokiem by móc nim kierowaæ…” po przeczytaniu zwoju wyszed³em z domu, kieruj±c siê nad najbli¿sze jeziorko. Pieczêci… Nauka ich zajê³a mi parêdziesi±t minut. Ka¿d± naukê nowej techniki zaczyna³em od nauczenia siê perfekcyjnie pieczêci. Teraz nie by³o inaczej. Kiedy ju¿ ten etap treningu mia³em za sob± ta czê¶æ treningu wzi±³em siê za tworzenie smoka…
PRAKTYKA.
Stan±³em na brzegu jeziora. Ca³y zbiornik otacza³y gêste lasy. „ Dobrze…bêdzie na czym poæwiczyæ…” pomy¶la³em po czym postara³em siê osi±gn±æ maksymalne skupienie. W ci±gu paru sekund z³o¿y³em pieczêci. Skupi³em niebiesk± energiê w ciele. K±tem oka zauwa¿y³em ze zaczyna ze mnie uchodziæ. Krzykn±³em- Suiryuudan no jutsu!!- Po czym wypu¶ci³em charkê zebran± w ciele. Nie uda³o mi siê jej równo podzieliæ, przez co wypu¶ci³em znaczn± wiêkszo¶æ. Woda w jeziorze zakrêci³a siê w okre¶lonym przeze mnie wcze¶niej miejscu, jednak nic poza tym. Nie czu³em du¿ego zmêczenia. Widzia³em ze to nie bêdzie ³atwy trening….
Przez parê dni zd±¿y³em znienawidziæ technikê wodnego smoka. Najtrudniejsze by³o skumulowanie i wypuszczenie chakry w odpowiednich proporcjach. Kolejne próby zbli¿a³y mnie do udanej wersji techniki ale dzia³o siê to zdecydowanie za wolno. Dlatego wiêkszo¶æ treningu po¶wiêca³em na manipulacjê chakr±…
Po tygodniu Niebieska energia nie uchodzi³a ju¿ z mojego cia³a. Potrafi³em j± zatrzymaæ jak i uwolniæ w dowolnym momencie, jednak nie sz³o mi je¶li chodzi o jej porcjowanie przy wykonywaniu techniki. Pewnego dnia wiêc zacz±³em jak zwykle bez wielkiej nadziei kumulowaæ chakre w ciele. Z³o¿y³em znaki, i zacz±³em j± jak najdok³adniej i najwolniej uwalniaæ. Woda w jeziorze, zaczê³a chlupotaæ... Uwalnianie chakry trwa³o chyba wieczno¶æ. W koñcu poczu³em wyra¼n± granicê miedzy po³ow± skupionej energii. Przede mn± na jeziorze widnia³ wysoki i gruby s³up wody, który udawa³o mi siê tworzyæ ju¿ wcze¶niej jednak jeszcze nidgy na tak d³ugi czas…”nie przerywaj po³±czenia…” przypomnia³em sobie wskazówkê zawart± w zwoju. Czu³em ze teraz mi siê uda….zacz±³em uwalniaæ druga po³owê nagromadzonej chakry… s³up powiêksza³ siê, ale ani trochê nie przypomina³ po¿±danego smoka. Gdy ju¿ uwolni³em ca³± chakrê kolumna by³a ju¿ naprawdê wielkich rozmiarów ale nie by³a podobny do opisanej w zwoju bestii… Czu³em mieszaninê dumy i rozczarowania. Z jednej strony zrobi³em du¿y krok w treningu, jednak spodziewa³em siê czego¶ wiêcej. My¶la³em co zrobi³em ¼le, z reszt± nie za d³ugo, gdy¿ chwile potem zemdla³em…
Obudzi³em siê dopiero nastêpnego dnia. Mia³em odrêtwia³e palce, pewnie przez to ze przez sen ca³y czas sk³ada³em znaki…Wróci³em do siebie po pó³ godzinie. Wzi±³em siê za dalszy trening z nowym entuzjazmem, który zosta³ wkrótce zniszczony przez kolejne niepowodzenia. Przez trzy dni nie mog³em zrobiæ nic wiêcej ni¿ tylko opisanego wy¿ej s³upa wody.
Kumulowa³em i dozowa³em chakre ju¿ na o wiele wy¿szym poziomie. Chod¼ wytworzenie wodnej kolumny zajmowa³o mi ju¿ tylko parê sekund to nie mog³em doczekaæ siê upragnionego smoka. Próbowa³em ró¿nych sposobów, wertowa³em zwój, a¿ nauczy³em siê jego zawarto¶ci na pamiêæ, nie dawa³o to jednak wyra¼nych skutków. W piêtnastu dniach od rozpoczêcia treningu nast±pi³ prze³om. I to zupe³nie przypadkiem….
Po raz wtóry skumulowa³em chakre i w tym samym czasie z³o¿y³em pieczêci. Ze wzglêdu na d³ugo¶æ ca³ej sekwencji zacz±³em uwalniaæ chakre jeszcze przed ukoñczeniem sk³adania znaków. W po³owie robienia szeregu pieczêci omskn±³ mi siê palec(s³up by³ ju¿ gotowy). Cicho zakl±³em. Zacz±³em od miejsca w którym przerwa³em i uwalnia³em drug± po³owê zgromadzonej energii. Z pocz±tku nie zwróci³em uwagi na rysuj±cego Siê na s³upie smoka, jednak gdy ju¿ siê zorientowa³em otworzy³em usta ze zdziwienia i przerwa³em po³±czenie z chakry niszcz±c dzie³o. Kiedy ju¿ opanowa³em podniecenie, zacz±³em siê zastanawiaæ co zrobi³em inaczej przy tej próbie. Co ró¿ni³o j± od tamtych wcze¶niejszych. Nie trudno by³o siê domy¶leæ przyczyny nag³ego powodzenia , ale w podnieceniu my¶lenie nie sz³o mi najlepiej. Przypomnia³em sobie przerwê w znakach, akurat w momencie gdy utworzy³em ju¿ s³up. Tak to musia³o byæ to! Ponownie tym razem ju¿ pewny powodzenia stan±³em przed dobrze znanym zbiornikiem. Domy¶la³em ze synchronizacja by³a teraz najwa¿niejsza dlatego powoli zacz±³em sk³adaæ znaki i kumulowaæ chakre. Kiedy ju¿ z³o¿y³em pierwsz± po³owê pieczêci zacz±³em wypuszczaæ chakre. S³up wody pokaza³ siê bez wiêkszych problemów, jak zwykle. Teraz z³o¿y³em pozosta³± czê¶æ znaków i uwolni³em resztê energii. Ju¿ przygotowany na to co siê stanie nie przerywa³em po³±czenia. Na wierzcho³ku s³upa zacz±³ rysowaæ siê wyra¿any pysk bestii, a on sam wygi±³ siê na kszta³t szyi. Poczu³em swoist± ¶wiadomo¶æ smoka we w³asnym uk³adzie chakry. „Zniszcz pobliskie drzewa!” – rozkaza³em w my¶lach. Smok zaskoczy³ mnie swoj± szybko¶ci± i skuteczno¶ci±. Drzewa dos³ownie zniknê³y po paru sekundach. Nagle ogarnê³o mnie przemo¿ne zmêczenie . usiad³em na trawie, wpatruj±c siê w zachodz±ce s³oñce i my¶l±c jak wy¶miejê tego staruszka w bibliotece…
Jednak to nie by³ koniec wysi³ków. Trochê czasu zajê³o mi jeszcze szybkie synchronizowanie pieczêci i wypuszczanie chakry jednak na koñcu, nastêpnego dnia wszystko ju¿ by³o w jak najlepszym porz±dku…
Równo trzy tygodnie po wypo¿yczeniu zwoju poszed³em go zwróciæ. Przy ladzie siedzia³ ten sam staruszek. Czyta³ w³a¶nie gazetê. K³ad±c zwój na biurku skierowa³em siê do wyj¶cia, jednak bibliotekarz zatrzyma³ mnie – No jak Ci posz³o ch³opcze? – zapyta³ g³osem ociekaj±cym ironi±. Przez chwile zastanawia³em siê nad odpowiedzi±. Podszed³em do biurka i zabra³em stoj±c± na nim wodê do picia. Rozla³em ca³± butelkê po blacie. Starzec da³ wyraz swojemu oburzeniu, czêstuj±c mnie barwn± wi±zank±. „No tak…do¶wiadczenie robi swoje”- Pomy¶la³em, podziwiaj±c bogaty jêzyk cz³owieka za lad±. Tylko siê u¶miechn±³em, z³o¿y³em znaki i po chwili na biurku pojawi³a siê pomniejszona wersja wodnej bestii. Smok podziurawi³ starcowi gazetê, poza tym nie wyrz±dzi³ wiêkszych szkód. To panu wystarczy? – zapyta³em z wyra¼n± satysfakcj±, widz±c zdziwion± minê starca. Poza tym, te wasze zwoje s± do luftu. Najwa¿niejsze rzeczy trzeba odkryæ samemu.. - Powiedzia³em z lekkim u¶miechem, skopiowanym od bibliotekarza. Ten jednak otrz±sn±³ siê ze zdziwienia i odrzek³ – Chyba na tym miêdzy innymi polega robienie w waszej bran¿y – po czym doda³ – By ten ostatni czynnik dodaæ samemu – na chwilê zatrzyma³em siê z rêk± na klamce, szukaj±c odpowiedzi, jednak nie znalaz³em jej. U¶miechn±³em siê do starca po raz ostatni i wyszed³em z biblioteki, rozmy¶laj±c nad s³owami tego sarkastycznego bibliotekarza…
Ps: jakby¶ móg³ to napisz jak±s króciutk± recenzjê, nie tylko zaliczam/ nie zaliczam
No co ja bêdê gada³. D³ugie to kurde jest, no. Zaliczone oczywi¶cie i nawet dam Ci punkta!
Dodam jeszcze, ¿e jest kilka b³êdów interpunkcyjnych. Musisz poczytaæ o stosowaniu interpunkcji w zdaniach i bêdzie git. M.K
//No ale mogliby¶cie napisac, czy fajne czy nie... Ja tu siê mêcze a tu nic ...w ka¿dym razie dzieki za zaliczenie //
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1890
techniki:
Suitenhoufutsu, baku suishouha, kirigakure ni jutsu, mizu bunshin, mizukuri no yaiba, suiton no yoroi, shunshuin no jutsu, kawarimi no jutsu, kugutsu no jutsu. Suiryuudan no jutsu
Akiro chce siê nauczyæ Juu sushi kugutsu no jutsu, techniki dziêki której mogê kontrolowaæ 10 marionetek, ka¿d± jednym palcem.
Pewnego dnia, przesiaduj±c nad starymi zwojami naszego rodu, odkry³em bardzo przydatn± technikê. Pozawala³a na kontrolê 10 marionetek, ka¿d± jednym palcem. To justu by³oby pomocne w ka¿dej sytuacji i postanowi³em siê go nauczyæ…
Wyszed³em z biblioteki na powietrze. By³ piêkny bezchmurny dzieñ. Idealny na naukê nowej techniki. Jeszcze raz dok³adnie przestudiowa³em zwój. Niew±tpliwie technika nale¿a³a do trudniejszych. Przywo³a³em dwa karasu, lalki podstawowe, i stan±³em na ¶rodku placu do Æwiczeñ w siedzibie mojego klanu. Przyczepi³em Nici z chakry do przywo³anych kukie³. Na ka¿da sztukê przeznaczy³em jedn± d³oñ. Uda³o mi siê podnie¶æ lalki, jednak zwykle robi³em to dwiema d³oñmi, wiêc nie oby³o siê bez trudno¶ci. Kiedy ju¿ karasu sta³y zacz±³em otwieraæ w nich poszczególne mechanizmy. Nadal sz³o mi opornie jednak z czasem dochodzi³em do wprawy. Wiedzia³em ze nie móg³bym tak walczyæ, wiec pomy¶la³em sobie ze najpierw poæwiczê palce, co u³atwi mi sterowanie kuk³±, mniejsz± ich ilo¶ci±.
Na szczê¶cie z tym nie mia³em tak du¿ych problemów. W bibliotece naszego stowarzyszenia znajduje siê ca³a gama æwiczeñ na palce. Po 4 godzinach intensywnego treningu nie czu³em ju¿ tego co mi z palców zosta³o, w ¿adnym wypadku nie zadawa³y siê do sterowania lalkami. Na drugi dzieñ ból min±³, wiêc ponowi³em „palczasty trening”, zdziwi³em siê z jakim wysi³kiem mo¿e przychodziæ ów czynno¶æ. Wiedzia³em ze ¿eby osi±gn±æ poziom potrzebny do poprawnego juu shuushi kugutsu no jutsu jest jeszcze daleko przede mn±. Po tygodniu æwiczeñ uzna³em ¿e wiêcej nie zdzia³am. Zanim moje palce by³y w pe³ni sprawne po „morderczym” treningu minê³y pe³ne dwa dni. Dobrze siê z³o¿y³o, gdy¿ by³y deszczowe i i tak z treningu nic by nie wysz³o. Efekty treningu by³y zadziwiaj±ce. Z palcami mog³em zrobiæ dos³ownie wszystko…
Teraz wróci³em do samego sterowania lalkami. Trening bardzo mi pomóg³, bez problemu mog³em sterowaæ trzema czy nawet czterema marionetkami, co prawda nie dok³adnie jednak wiedzia³em ze teraz to tylko kwestia czasu. Po kolejnych siedmiu o dziwo pogodnych dniach mog³em ju¿ sterowaæ piêcioma lalkami, jednak na walke by³o jeszcze za wczesnie. Przypada³y mi dwa palce na lalkê, a ju¿ trzy kuk³y, to w hierarchii klanu du¿o, wiêc nie by³o mi ³atwo, nie mówi±c ju¿ o dziesiêciu. Pewnego dnia, kiedy mija³ ju¿ drugi tydzieñ bezsensownego treningu, Pe³en frustracji, odkry³em co¶ bardzo przydatnego….
Pewnego razu, kiedy by³em ju¿ wyj±tkowo zrezygnowany i znudzony, przyczepi³em chakrow± niæ nie w tym miejscu co zawsze, a z powodu nienawi¶ci do znienawidzonej ju¿ treningowej lalki, chc±c j± jako¶ uszkodziæ pod¶wiadomie zwiêkszy³em dawkê chakry w nici. O dziwo nie poczu³em zwiêkszonego natê¿enia mocy w nici, ale rozej¶cie siê energii po lalce. Powsta³ miêdzy ni± a mn± swoista wiê¼, g³êbsza ni¿ przy zwyk³ym kugutsu. Mog³em ni± sterowaæ poprzez ruchy palcem, jednak brak wprawy w tym nowym sposobie powodowa³ ¿e zamiast, np. poruszenia lew± nog± lalka porusza³a praw± rêk±, i tak dalej. Jednak i tak przyj±³em to z wielkim entuzjazmem. Opanowanie nowej techniki kierowania kuk³ami zajê³o mi tydzieñ. Okaza³o siê ze jednak jest jaki¶ sposób…
Nawet je¶li umia³em teraz sterowaæ jedn± lalk± za pomoc± tylko jednego palca, to i tak nie rozwi±za³em tym wszystkich problemów zwi±zanych z technik±. Pozostawa³ jeszcze fakt sterowania wszystkimi lalkami jednocze¶nie w liczbie 10, co wymaga³o nie lada podzielno¶ci. Uwagi, oraz umiejêtno¶ci szybkiego planowania ruchów kukie³. Istnia³y dwa sposoby na zaradzenie temu problemowi- albo znowu powróciæ do treningu palców, tak by jeszcze szybciej sterowaæ palcami, b±d¼ po prostu æwiczenie umys³u i podzielno¶ci uwagi. Pamiêtaj±c bule palców wybra³em drug± metodê…
Tym razem, w przeciwieñstwie do palczastych æwiczeñ, nie znalaz³em pomocy w bibliotece stowarzyszenia. Musia³em udaæ siê gdzie indziej. Pierwszym odwiedzonym przez mnie obiektem by³a biblioteka. Wiele czasu szuka³em po¿±danych informacji. Znalaz³em wiele wzorów æwiczeñ. Zacz±³em od najprostszych…
//Sory, nie znam siê na treningu umys³u, Modzie je¶li podsuniesz mi jak±¶ stronkê, z takimi w³a¶nie szkoleniami, chêtnie zedytujê i dopisze.//
Trening nie by³ tak prosty jakby siê mog³o wydawaæ. Wymaga³ skupienia, koncentracji, oraz ca³kowitego oddania siê æwiczeniom. Trwa³ d³u¿ej ni¿ planowa³em bo a¿ miesi±c. Teraz by³em gotowy do zmierzenia siê z tymi dziesiêcioma kuk³ami.
Rzeczywi¶cie, umys³owy trening poprawi³ moj± koncentracjê, i szybko¶æ my¶lenia, jednak 10 lalek to zawsze 10 lalek. Problem stanowi³o jednoczesne wykorzystanie wszystkich atutów. Po jakim¶ czasie jednak opanowa³em równie¿ tê umiejêtno¶æ. Zadowolony ¿e opanowa³em now± technikê, która wymaga³a ode mnie kontroli chakry, jak i si³y umys³u, poszed³em na hamburgera i jakie¶ frytki. Nie ma nic lepszego po ciê¿kim treningu ni¿ góra niezdrowego ¿arcia, a tak± w³±¶nie zamierza³em poch³on±æ.
£adnie. Zaliczam.
G.
Imie: Akiro
Ranga: chunin
Chakra: 1960
techniki:
Suitenhoufutsu, baku suishouha, kirigakure ni jutsu, mizu bunshin, mizukuri no yaiba, suiton no yoroi, shunshuin no jutsu, kawarimi no jutsu, kugutsu no jutsu. Suiryuudan no jutsu, juu shushi kugutsu no jutsu.
Akiro tworzy w³asn± technikê- Mizurosu no jutsu. Technika polega na wytworzeniu wokó³ nas wielu p³atków z wody przypominaj±cych li¶cie, o d³ugo¶ci 15cm, a szeroko¶ci 10cm. Powsta³e p³atki mo¿na ³±czyæ w jeden du¿y, i odwrotnie. Maj± one niesamowity potencja³ obronny. Mo¿na nimi sterowaæ telepatycznie, lub odwzorowuj±c ich ruchy rêk±, tym samym zwiêkszaj±c ich szybko¶æ.
Pocz±tki.
Pewnego dnia rozmy¶la³em jak poradzi³bym sobie bez moich lalkarskich umiejêtno¶ci. Po d³u¿szym zastanowieniu, doszed³em do wniosku ze wcale nie tak ¼le. Mam szeroki wachlarz technik wody, które ju¿ niejednokrotnie mnie uratowa³y. By³em naprawdê dobry w u¿ywaniu ¿ywio³u suiton. „czas na unikaln± technikê wody, jestem ju¿ gotowy” -pomy¶la³em po czym przekrêci³em siê na drugi bok w ³ó¿ku. Wrodzone lenistwo podpowiada³o mi ¿ebym prze³o¿y³ to na jutro, a ¿e mam s³ab± siln± wolê pos³ucha³em…
POMYS£
Przez ca³y dzieñ zastanawia³em siê nad ogólnym wygl±dem i zastosowaniem techniki. By³oby mi³o gdyby by³a na tyle wszechstronna bym móg³ siê ni± obroniæ, jak i zaatakowaæ. W Pewnym momencie przypomnia³em sobie opowie¶æ jednego z kolegów po fachu. Mówi³ ze podczas misji w konosze stan±³ naprzeciw, shinobi, który kontrolowa³ robaki. By³a ich podobno mnogo¶æ, a go¶æ móg³ z nich uk³adaæ dowolne kszta³ty, atakowaæ i broniæ siê jednocze¶nie. W³a¶nie to mnie zainspirowa³o…
Teoria.
W mojej g³owie pojawi³ siê obraz setek cz±stek wody, którymi mogê sterowaæ. Wizja nader kusz±ca, a zwa¿aj±c na moje zdolno¶ci je¶li chodzi o suiton zdecydowanie w zasiêgu. Wyobra¿a³em sobie p³atki wody ¶redniej wielko¶ci, którymi mo¿na dowolnie sterowaæ. Zacz±³em od skomponowania pieczêci. Wiedzia³em co nieco o znakach, jednak nie tyle bym zdo³a³ dobraæ odpowiednie do techniki, któr± chcia³em stworzyæ. Skierowa³em siê Wiêc do nieocenionej w zdobywaniu informacji, biblioteki.
Kiedy wszed³em do bia³ego budynku, podniecony zacz±³em szukaæ zwoju z opisem poszczególnych znaków. Znaki które wg mnie mog³y byæ pomocne zapisywa³em na kartce papieru. Rozpocz±³em prace//W tym miejscu bêdzie trochê abstrakcji o pieczêciach, nie dziwcie siê//…
W mojej sekwencji na pierwszym miejscu pojawi³ siê królik, gdy¿ by³a to podstawowa pieczêæ do technik suiton. Teraz pomy¶la³em, nad w³a¶ciwo¶ciami owych p³atków. Musia³ byæ zdecydowanie wytrzyma³e. W zwoju wyczyta³em Ze za utwardzanie chakry odpowiedzialny jest znak wê¿a. Powêdrowa³ on do mojego notatnika. Cz±stki wody musia³ byæ równie¿ szybkie. Tu wyczyta³em, ¿e najlepszym rozwi±zaniem by³by ptak. Najtrudniejsze okaza³o siê takie dobranie znaków bym móg³ sterowaæ p³atkami telepatycznie. My¶la³em nad tym d³ugo, gdy¿ nie da³o siê uzyskaæ tego efektu za pomoc± jednego znaku. Przyszed³ mi do g³owy wodny smok. Tam kontrolowa³em bestiê Bardzo cienkim, prawie nieistniej±cym w³óknem z chakry, ³±cz±cym mój umys³ ze smokiem. Szuka³em w bibliotece zwoju dotycz±cego suiryuudan no jusu, by dowiedzieæ siê które znaki by³y za to odpowiedzialne. By³y to dwie pieczêci: koñ i ma³pa. Równie¿ doda³em je do mojej sekwencji…Teraz tylko pój¶æ nad jaki¶ zbiornik wodny. Albo zrobiæ go samemu!
Æwiczenia.
Poszed³em na jedne z niewielu terenów zielonych w sunie. Tam mo¿na by³oby ju¿ zrobiæ Jezioro. Z³o¿y³em parê pieczêci, i zala³em teren woda za pomoc± bakusui shouha. P³ynu po horyzont. Nadmucha³em przyniesiony ponton, by nic nie m±ci³o mojej uwagi, nawet g³upie skupienie chakry w stopach. Nadmucha³em go i wszed³em na pok³ad. Przez parê chwil æwiczy³em sekwencjê ustalonych Pieczêci. Kiedy ju¿ doszed³em do wniosku ¿e opanowa³em znaki. Skupi³em siê na technice. Wykona³em znaki, i wypu¶ci³em chakre na teren wokó³ mnie obejmuj±cy jakie¶ 5 metrów w ka¿d± stronê od pontonu. Woda zachlupota³a rado¶nie i uniós³ siê bezkszta³tny b±bel p³ynu po³±czony ze mn± pojedynczym w³óknem z chakry, na tyle cienkim i nik³ym ¿e niewyczuwalnym. Wiedzia³em ju¿ ¿e nie jest to o co mi chodzi³o. Teraz u¶wiadomi³em sobie o czym zapomnia³em komponuj±c pieczêci. Niby jak mam uformowaæ z czystej chakry p³atek z wody…? Wróci³em do biblioteki.
Znowu dok³adnie przejrza³em spis znaków. Nad manipulacj± kszta³tem chakry pomaga³ znak psa. Ale samej chakry bez ¿ywio³u. do³o¿y³em wiêc obok niej[pieczêci] królika. Teraz moja sekwencja wygl±da³a tak:
KrólikPiesKrólikW±¿PtakKoñMa³pa.
Z nowym planem poszed³em nad jezioro, stworzone parê godzin wcze¶niej.
Ponton pos³usznie zosta³ na miejscu. Wsiad³em do niego i znowu zacz±³em uczyæ znaków. Z wiadomych powodów posz³o mi szybciej ni¿ wcze¶niej. Wróci³em do prób opanowania techniki…
Tym razem Woda zachlupota³a mocniej. Naprzeciwko mnie podnios³o siê parê p³atków jednak ju¿ ¿ywotno¶æ by³a ¿a³osna. Na próbê zrobi³em klona i rozkaza³em mu zniszczyæ p³atki. Zrobi³ to trzema uderzeniami pie¶ci. No có¿ czego móg³bym siê spodziewaæ po pierwszej próbie? Nie dezaktywowa³em replikanta, gdy¿ móg³ siê przydaæ do pó¼niejszych prób. Ponowi³em starania. Znów, z³o¿y³em znaki i Wys³a³em impuls chakry w promieniu jaki¶ 5 metrów od siebie//umiem to- nauka kirigakure no jutsu// I krzykn±³em- Mizurosu No jutsu!- Tym razem zwiêkszy³em natê¿enie chakry przez co p³atków by³o wiêcej ni¿ siê spodziewa³em. Oko³o setki unios³o siê z wody z ka¿dej z mich stron, jednak bardzo szybko opad³y, gdy¿ nie potrafi³em utrzymaæ po³±czenia z tak wieloma elementami oraz nie by³em przygotowany na a¿ taka ilo¶æ. Technika równie¿ skrajnie mnie wyczerpa³a. Przez co zd±¿y³em tylko us³yszeæ plu¶niêcie klona i zasn±³em w pontonie…
Zbudzi³em siê dopiero nazajutrz zalany blaskiem poranka. Przez chwilê u¶wiadamia³em sobie co robiê w pontonie na ¶rodku wielkiego jeziora. Kiedy ju¿ przypomnia³em sobie powód Zjad³em obfite ¶niadanie//w pontonie// i wróci³em do treningu. Tym razem Chc±c unikn±æ zbytniego wycieku chakry. Oddzieli³em czwarta jej cze¶æ w organizmie jak to robi³em z mizu bunshin no jutsu. Z³o¿y³em pieczêci, wypowiedzia³em nazwê techniki i wypu¶ci³em chakre woko³o siebie. Z wody unios³o siê Oko³o 20 p³atków z ka¿dej strony wokó³ mnie. Poczu³em otaczaj±ce mnie po³±czenia, które poch³ania³y bardzo du¿o z mojej uwagi. Wiedzia³em ze je¶li bêdê u¿ywa³ techniki, to stracê mo¿liwo¶æ kontroli wszystkich marionetek. Nie sadze ¿ebym da³ rade z wiêksza ilo¶ci± ni¿ trzy sztuki- pomy¶la³em. Jednak stara³em siê nie zaprz±taæ sobie tym teraz my¶li. Telepatycznie skierowa³em p³atki w miejsce przede mn± tworz±c tarcze. Kiedy ju¿ woda by³a na miejscu, stworzy³em wodnego klona i rozkaza³em mu przedrzeæ siê przez tarcze. Przedar³ siê nie bez trudno¶ci ale uda³o mu siê. To ci±gle nie to o co mi chodzi³o…
Trenowa³em tak przez oko³o trzy tygodnie. Mog³em ju¿ przyzwaæ okre¶lon± przeze mnie ilo¶æ p³atków co do jednego. Ci±gle jednak nie by³y dosæ wytrzyma³e. Klon który posiada³ zaledwie dziesi±t± czê¶æ mojej si³y bez wiêkszych problemów niszczy³ wykonan± z nich zaporê. No có¿- pomy¶la³em- nad wytrzyma³o¶ci± jeszcze popracujê, teraz poæwiczê manipulacjê…
Pewnego dnia stan±³em po¶rodku jeziora i przywo³a³em 25 p³atków. Rozkaza³em im Wykonywaæ najtrudniejsze kombinacje, ale nie wszystkie wychodzi³y. Nie miê³am problemu z zrobieniem okr±g³ej tarczy przede mn±, czy prostego szpikulca do ataku, ale takie figury jak sto¿ek czy jakakolwiek bry³a obrotowa. By³a to kwestia treningu, wiêc æwiczy³em zaciekle przez nastêpny s³oneczny, jak siê okaza³o, tydzieñ…
Rezultaty by³y przednie. Uk³adanie nawet najtrudniejszych formacji za pomoc± p³atków przychodzi³o mi bez wiêkszego trudu. Podczas treningu odkry³em jeszcze co¶. Jaki¶ efekt uboczny dobranych pieczêci sprawia³ ze mog³em kierowaæ p³atkami równie¿ za Pomona rak. Wtedy woda znacznie zyskiwa³a na szybko¶ci, ale nie mog³em uk³adaæ bardziej skomplikowanych formacji. Jednak mog³o siê to okazaæ wielce przydatne. Tak wiêc Kiedy ju¿ Doszed³em do perfekcji w kierowaniu telepatycznym, zabra³em siê za poprawienie tej umiejêtno¶ci, tyle ze z u¿yciem r±k. Kiedy w³ókna odchodzi³y z moich d³oni ruchy p³atków by³y ograniczone tak jak zakres poruszania siê moich d³oni. Jednak by³em lalkarzem, moje d³onie by³y do tej techniki wprost idealne, z uwagi na du¿e mo¿liwo¶ci moich palców. Po tygodniu kontrola p³atami i umys³em i manualnie nie robi³y mi ró¿nicy, jednak po d³u¿szym wykorzystaniu d³oni, by³y one lekko odrêtwia³e. Ogarnê³a mnie euforia, spowodowana opanowaniem jutsu, jednak prys³a jak mydlana bañka. Ci±gle p³atki, nie osi±gnê³y takiego poziomu wytrzyma³o¶ci, by mog³y przydaæ siê w walce...Postanowi³em zaj±æ siê tym jutro…
Kiedy rano wsta³em, od razu skierowa³em siê nad sztuczne jezioro. Jego poziom bardzo opad³, wiêc wzmocni³em je kolejnym baku suishouha. Gdy ju¿ jezioro odzyska³o dawne kszta³ty, wróci³em do treningu….
Próbowa³em dos³ownie wszystkiego. Zwiêksza³em natê¿enie chakry w w³óknach, ³±czy³em je w wiêksze sztuki… P³atki by³y oczywi¶cie twardsze ni¿ przed paroma tygodniami, ale wci±¿ nie stanowi³y problemu dla klona. Nie poddawa³em siê przez parê tygodni, jednak nic nie podnosi³o warto¶ci obronnej p³ynu. Kiedy spa³em w pontonie, Przy¶ni³a mi siê sytuacja sprzed paru miesiêcy…
By³a to nauka wodnego wiêzienia. Sk³ada³em pieczêci, robi³em kule, ale wiêzienie, by³o nietrwa³e. Podczas odpoczynku Zobaczy³em jaki¶ ruch ko³o pobliskiego drzewa. Uda³em ¿e nic nie widzia³em, po chwili jednak wsta³em i rzuci³em tam masê kunai z wyb. karteczkami. Potem woda naoko³o mnie unios³a siê i zamknê³a mnie w technice, której stara³em siê nauczyæ. Podszed³ do mnie m³odzieniec, ten u którego podpatrzy³em suitenhoufutsu…Us³ysza³em wskazówkê w zwi±zku z technik±…
Tak! Obudzi³em siê z nowym entuzjazmem. Jak mog³em zapomnieæ o tej podpowiedzi. M³odzieniec powiedzia³ mi wtedy, ¿e pieczêæ konia utwardzi moje wodne wiêzienie. Na próbê, wyrzuci³em z sekwencji znaków wê¿a i wstawi³em konia. Spróbowa³em przywo³aæ p³atki. P³atki wznios³y siê jak zawsze ale w ich wygl±dzie co¶ siê zmieni³o. By³y teraz ciemniejsze i ni¿ zazwyczaj. Ich ciê¿ar te¿ nieznacznie wzrós³, ale nie na tyle by przeszkadza³o to w manipulacji. Z dwudziestu p³atków utworzy³em tarcze przede mn±, i kaza³em replikantowi zniszczyæ j±. Pierwsze uderzenie…Nic, drugie…lekkie dr¿enie…trzecie, nadal nic siê nie zmieni³o. Ju¿ wiedzia³em ze trafi³em w sedno. W rêku klona pojawi³ siê wodny miecz. Zaatakowa³ tarcze, nie przebi³ jej jednak. P³atki niewzruszenie pozostawa³y na miejscu zgodnie z moim rozkazem. Wodny miecz by³ w stanie przebiæ prawie wszystko, tym bardziej moje zadowolenie ros³o. W koñcu postanowi³em poddaæ je ostatecznej próbie. Wykona³em wodnego smoka i przekaza³em kontrole kolonowi. Roz³o¿y³em d³onie przed sob±, pamiêtaj±c ze bêdzie mi ³atwiej mi bêdzie zatrzymaæ uderzenie. Wodna Bestia zaatakowa³a, walnê³a prosto w tarczê. P³atki lekko zadr¿a³y pod uderzeniem, które kruszy g³azy. Kosztowa³o mnie wiele wysi³ku utrzymanie ich w miejscu, ale i tak by³em zadowolony. Trenowa³em jeszcze trzy dni by do perfekcji opanowaæ jutsu. Po tym czasie wyczerpany i szczê¶liwy wróci³em do domu, by napiæ siê herbaty…
//Mile widziana krótka recenzja //
//Trzy b³êdy ortograficzne! Jak mi to wyt³umaczysz przy... 3 stronach worda 12! No normalnie grzech . £adna nauka, mo¿e nie jest to porywaj±ce, ale na pewno ca³kiem niez³e. Jakby t by³o na ocenê da³bym z czystym sumieniem 5+. H.S. Zaliczone//
//Hyuta w koñcu w³asna, trzeba siê postaraæ ;p Ale dziêki za komentarz, zw³aszcza przychylny //
ZDOBYCIE ZWOJU...
Pewnego dnia wybra³em siê na spotkanie ninja z Suna gakure. Ot Zwyk³e ma³e przyjêcie zwarzywszy na to, ¿e w tej wiosce nie ma zbyt wielu dobrych shinobi. By³y jakie¶ ma³e tañce, poczêstunek. Wszystko odbywa³o siê w wielkim namiocie. Mimo ma³ej ilo¶ci osób atmosfera by³a ca³kiem mi³a. Porzucili¶my dzienne zmartwienia opowiadaj±c sobie co ciekawsze misje. By³y opowie¶ci o konoszañskich specjalistach Taijutsu, Zabójczych Genjutsu z Kumo gakure, oraz mistrzach Ninjutsu z wioski ukrytej w deszczu. Z reszt± nie pisze po to, by opisaæ wam jaki¶ tam nudny dla postronnych metting Sunian. Kiedy, pó¼nym wieczorem wszyscy zaczêli siê zbieraæ, dopi³em swoje wino ry¿owe i równie¿ wyszed³em, koñcz±c rozmowê z pewnym Genninem. Kiedy szed³em w kierunku posiad³o¶ci mojego stowarzyszenia lalkarzy, na ulicach by³o do¶æ ciemno i pusto. Nic z reszt± dziwnego zwa¿aj±c na porê. Nagle w jednej z uliczek zauwa¿y³em jaki¶ kszta³t. Da³o siê rozpoznaæ dwie osoby. Jedna z nich spoczywa³a w ramionach drugiej. Z pleców le¿±cego zwisa³ du¿y, owalny kszta³t. Od tych ludzi dzieli³o mnie oko³o 10 metrów, jednak z powodu ciemno¶ci Tamci nie zauwa¿yli mnie. Podniecenie bij±ce z osobnika, który trzyma³ towarzysza by³o niemal namacalne. Nagle cz³owiek ten spojrza³ w moja stronê. Zorientowa³em siê jednak w porê i ukry³em za winklem. Kiedy tamten uzna³ ze nikt go nie obserwuje po³o¿y³ nieprzytomnego cz³owieka u swoich stóp. Zobaczy³em, ¿e ten zdejmuje z pleców nieprzytomnego jaki¶ wielki zwój. Za³o¿y³ go na plecy, poci±gn±³ z buk³aka i wygl±da³o na to ze szykowa³ siê do drogi. Nagle pod moim stopami pojawi³a siê jaka¶ ciemna substancja. Zamoczy³em w niej palec i rozpozna³em krew! Najwyra¼niej Nale¿a³a do tego le¿±cego cz³owieka i sp³ynê³a brukowanym chodnikiem. Go¶æ ,który zabra³ zwój by³ ju¿ na pierwszym dachu i przeskakiwa³ na nastêpny. Wiedziony instynktem, ruszy³em w pogoñ za tamtym. Dziêki bogu za moj± szybko¶æ. Dogonienie go nie zabra³o mi du¿o czasu, zw³aszcza ze nie ¶wiadom zagro¿enia nie rozwin±³ maksymalnej prêdko¶ci. Mog³em go po prostu zdj±æ za pomoc± wybuchowej totki przyczepionej do kunai ale co¶ mi mówi³o by nie niszczyæ zwoju.
-Stój!- krzykn±³em za uciekaj±cym. Obejrza³ siê za plecy i spostrzeg³ po¶cig. Ucieka³ dalej gwa³townie przyspieszaj±c. Zorientowa³ siê szybko, ¿e w koñcu go dogoniê-by³em znacznie szybszy. Przystan±³ wiêc i wys³a³ we mnie seriê kunai. Dostrzeg³em je dopiero parê metrów przede mn± i ledwo zd±¿y³em aktywowaæ suika no jutsu. Gdy kunai przeze mnie przelecia³y, rozchlapuj±c moja klatkê piersiow±, poszuka³em wzrokiem uciekiniera. Nigdzie go nie by³o. Zdekoncentrowa³ mnie na chwile by móc siê ukryæ. Zakl±³em cicho pod nosem, jednak ju¿ po chwili na mojej twarzy zago¶ci³ u¶miech. Czy¿ nie na takie okazje stworzy³em Akumo? Nie mogê przywo³aæ kuk³y z ukrycia, ¿eby mój ptaszek nie poczu³ siê zbyt pewnie i nie wylecia³ z klatki. Tak wiêc, nie zwlekaj±c przywo³a³em lalkê, której rozb³ys³y oczy. Przybli¿enie z podczerwieni± to idealny zestaw w takich sytuacjach. Po nied³ugim czasie wiedzia³em ju¿ w którym domu schowa³ siê zabójca. Na szczê¶cie, akurat tam nie by³o innych ludzi, mog³em, w razie potrzeby, pój¶æ na ca³o¶æ. Niespodziewanie, za pomoc± shunshin no jutsu, znalaz³em siê dok³adnie na dachu kryjówki Mojego celu. By³a to jaka¶ stara komórka. Postawi³em stopy na tyle cicho by tamten nie us³ysza³ mnie. Mój plan by³ prosty, natomiast opiera³ siê na zaskoczeniu...Nagle jednak blacha pod moimi stopami wybuch³a. Go¶æ, w jaki¶ sposób, mnie wykry³. Niestety dziêki Suika no jutsu jego trik nie powiód³ siê. Teraz ju¿ nie By³o szans na jakiekolwiek zaskoczenie, przeszed³em wiêc do frontalnego ataku. Najpierw jednak spad³em do ¶rodka obskurnego ciemnego pomieszczenia. Od ty³u zaatakowa³ mnie przeciwnik. Uderzy³ piê¶ci±. Widaæ by³o ze wolno siê uczy, kiedy moja ³opatka po prostu rozla³a siê pod jego uderzeniem. Szybko uderzy³em go ³okciem w twarz. Cios wyra¼nie go og³uszy³. Dalsza walka wygl±da³a do¶æ jednostronnie, Kiedy go pokona³em, zamkn±³em w wodnym wiêzieniu, oraz odebra³em ów wielki zwój, by potem przes³uchaæ. On jednak nie zmierza³ daæ siê pojmaæ. Spojrza³ na mnie spod spuchniêtych powiek, a k±ciki jego warg unios³y siê nieco, w pewnym siebie u¶miechu. Nagle jego cia³o wybuch³o z og³uszaj±cym hukiem, zostawiaj±c na ¶ciankach wodnej kuli, tylko w±skie stró¿ki krwi...eksplozja by³a na tyle silna, ¿e zosta³o z niego tylko tyle...
ROZMOWA ZE STRA¯NIKIEM...
Po walce, ju¿ mia³em wracaæ do domu, gdy przypomnia³em sobie o drugiej osobie, widzianej przeze mnie w uliczce. By³o ju¿ bardzo pó¼no, naprawdê chcia³em i¶æ do domu, ale ten cz³owiek móg³ mi powiedzieæ co¶ wiêcej o ogromnym zwoju, zwisaj±cym w tej chwili z moich pleców. O ile w ogóle ¿y³, bo gdy go widzia³em ostatnio nie wygl±da³ najlepiej. Westchn±³em i ruszy³em w drogê...
By odnale¼æ rzeczon± osobê, znów musia³em pos³u¿yæ siê Akumo...Walka i po¶cig nie pozwoli³y mi na zapamiêtanie dok³adnej drogi mimo ze Sunê znam do¶æ dobrze. Wreszcie dotar³em do niego. Widok tego cz³owieka z bliska by³ wstrz±saj±cy. Ca³e ubranie, by³o posiekane, wieloma p³ytkimi cieciami. Da³o siê rozpoznaæ, ¿e kiedy¶ by³ to jednak d³ugi szary p³aszcz. Z pewno¶ci± ten cz³owiek wiele wycierpia³, a mo¿e nadal cierpi. W miarê jak podchodzi³em bli¿ej, wyra¼niejsza stawa³a siê jego twarz. By³a stara, poorana zmarszczkami, i innymi Oznakami, pe³nego przygód i walki d³ugiego ¿ycia. Jego oczy by³y zamkniête. Nape³ni³o mnie to lêkiem, ale wiedzia³em ze to nic nie znaczy. Pochyli³em siê Nad nim. Zauwazy³em sztylet wbity g³êboko w prawy bok mê¿czyzny. Nie wiem czym sobie zas³uzy³ na takie mêki ale jedno jest pewne. Albo zrobi³ bardzo wiele z³ego i by³ gro¼nym, pozbawionym uczuæ przestêpc±, albo by³ nim jego oprawca. Spoliczkowa³em lekko cz³owieka by go obudziæ. Nagle wyplu³ na mnie sporo krwi. NA my¶l o tym jak wygl±da moja twarz roze¶mia³em siê krótko. Zrobi³em to mimowolnie, jednak starzec otworzy³ w³a¶nie powieki, wiêc przybra³em powa¿ny wyraz twarzy...
-Ch³opcze!- Wychrypia³ mi w facjatê. Patrzy³ na mnie z pó³przymkniêtych oczu, widaæ by³o ze nie zosta³o mu wiele czasu...W ka¿dym razie nagle z³apa³ mnie za ramiona i zacz±³ mówiæ.
-Pozby³e¶ siê go?!- mówi³ szybko i wyra¼nie mimo chrypy
-T – tak...-odpowiedzia³em krótko, lekko przestraszony. Jego twarz wygl±da³a strasznie...
- To Dobrze...A Zabra³e¶ pakt przywo³añ?- Spyta³ nieco spokojniejszym tonem.
Zza pleców wyci±gn±³em wielki owalny kszta³t i po³o¿y³em obok go¶cia. NA jego twarzy malowa³a siê wyra¼na ulga...
-Dobrze...-Wypowied¼ przerwa³ kolejny krwawy kaszel- By³em opiekunem zwoju przez siedemdziesi±t lat...W±tpiê ¿eby¶ by³ odpowiedni± osob±, ale jeste¶ jedyn± osob±...Musisz podpisaæ zwój... krwi±...w³asn±...- wyplu³ du¿y skrzep krwi i wyda³ ostatnie tchnienie. W mojej g³owie szala³ nat³ok my¶li...Opiekun zwoju? Jak on go nazwa³...? Przywo³añ? Nigdy o czym¶ takim nie s³ysza³em...Spojrza³em jeszcze raz na martwa twarz starca...By³o na niej widaæ wymalowany spokój. Jeszcze tej nocy pochowa³em go gdzie¶ przy oazie, niedaleko wioski. Przy kopaniu grobu, zauwa¿y³em opaskê konohy na jego czole. Wiec by³ konoszaninem. Powinienem oddaæ ten tajemniczy zwój wprost w rêce jego wioskowiczów. Co¶ mi jednak mówi³o ¿eby tego nie robiæ. Z³o¿y³em trupa do grobu, zakopa³em go szybko i przemy³em sw± twarz w wodzie. Zawsze lubi³em to miejsce. By³o zaciszne i spokojne. Teraz jednak zaczyna³o ¶witaæ, a ja by³em do¶æ zmêczony, by po¶wieciæ te parê chwil nad oaz± dla ciep³ego miêkkiego ³ó¿ka...
KUCHIYOSE NO JUTSU
Obudzi³em siê do¶æ pó¼no. Poszed³em spaæ o ¶wicie, a bior±c pod uwagê moje wyczyny ze wczorajszego wieczoru( i dzisiejszego ranka ) Nie by³o nic dziwnego w tym, ¿e ¶niadanie zjad³em dopiero oko³o godziny drugiej. Po zjedzeniu jaki¶ prostych kanapek, przekl±³em, jak co rano, moje zdolno¶ci kulinarne i spojrza³em na zwój oparty o stó³. Teraz, gdy mog³em siê mu przyjrzeæ dok³adniej, wygl±da³ do¶æ zwyczajnie wy³±czaj±c oczywi¶cie jego rozmiary. By³ czarny z pomarañczowymi wykoñczeniami na koñcach. Nagle przypomnia³em sobie s³owa starca „ musisz podpisaæ zwój...Krwi±...w³asn±”- Co to mog³o znaczyæ? Rozwin±³em Papier. Widnia³o tam Kilka rubryk, parê zape³nionych pismem. By³o ró¿nych charakterów. I zdecydowanie podpisy by³y wykonane w³a¶nie krwi±...Jiraya, Minato Namikaze, Naruto Uzumaki...By³o tez parê innych. Krew nie dawa³a siê zdrapaæ. Co wiêcej podpisy wygl±da³y na do¶æ ¶wie¿e...Kierowany s³owami starca nagryz³em kciuk na tyle mocno by nadawa³ siê do kre¶lenia krwawych liter. Imiê Akiro Ichi, widnia³o teraz obok innych wpisów. Dopiero po chwili zastanowi³em siê nad konsekwencjami tego co przed chwil± zrobi³em. Na razie nie odczu³em ¿adnych. ¯e te¿ ten starzec nie móg³ umrzeæ piêæ minut pó¼niej...
Jak zawsze, kiedy czego¶ nie wiedzia³em wybiera³em siê do biblioteki. Ziewn±³em parê razu podczas drogi. Nadal by³em ¶pi±cy i nie wypoczêty. Kiedy zobaczy³em bia³y gmach, w my¶lach ju¿ widzia³em siebie samego grzebi±cego w zwojach...Trzeba siê w koñcu dowiedzieæ co tu jest grane...
Wszed³em do budynku. Stary bibliotekarz, przyja¼nie skin±³ g³ow±. Musia³ mnie ju¿ pamiêtaæ. W koñcu przychodzê tu do¶æ czêsto...Od razu zacz±³em poszukiwania. Przegl±da³em ka¿dy zwój, który móg³by zawieraæ potrzebne informacje. Szuka³em, pod „Z” od zwoju....Nic, oraz pod „P” od przywo³añ. Tu dla odmiany te¿ nic. Potem zacz±³em przeczesywaæ resztê biblioteki w nadziei ¿e znajdê co¶ na chybi³ trafi³. Nic takiego siê jednak nie sta³o. Po trzech godzinach pracy, zrezygnowany wyci±ga³em rêkê po ostatni zwój, który mia³em zamiar przejrzeæ. W tym momencie podszed³ do mnie bibliotekarz...
-Ch³opcze, widzê ¿e czego¶ zawziêcie szukasz. Mo¿e móg³bym Ci jako¶ pomóc?- Spyta³ z dobrodusznym u¶miechem. Zastanawia³em siê przez chwilê. W sumie to czy to musi byæ tajemnica? Nie musze mówiæ Jak zdoby³em zwój. Opowiedzia³em mu wiêc o Pakcie przywo³añ, rzeczy które o nim wiedzia³em. Zdecydowanie wiêcej by³o oczywi¶cie znaków zapytania. Pod koniec opowie¶ci oczy starca by³y wielkie jak talary ze zdziwienia. Usta by³y lekko rozchylone. W pytaj±cym wyrazie twarzy widaæ by³o jednak zrozumienie...
-Chyba wiem jak mogê Ci pomóc...
Zaprowadzi³ mnie do swego biurka. Po drodze mamrota³ co¶ niewyra¼nie pod nosem. W mojej g³owie znów zago¶ci³a nadzieja...Otworzy³ kluczykiem jedn± z szuflad. Na pozór by³a pusta. Widz±c zdziwienie na widok zawarto¶ci, szuflady, a raczej jej brak(zawarto¶ci) Z satysfakcj± wyj±³ dno. Szuflada mia³a podwójne dno! Bibliotekarz wydoby³ ze ¶rodka ma³y zwój, misternie rze¼biony na koñcach. Da³o siê dostrzec wyrze¼bionego wê¿a, ropuchê i ¶limaka...
-Tu jest odpowied¼ na twoje pytanie- Powiedzia³ stary. Rozwin±³em rêkopis i spojrza³em weñ. By³o tam cos napisane, aczkolwiek nie mog³em tego przeczytaæ. Spojrza³em na bibliotekarza, pytaj±cym wzrokiem. Ten pacn±³ siê w czo³o i rzek³
-No tak! Przecie¿ nie znasz staro-jopñskiego...-Poszpera³ chwilê w innej szufladzie. Wyj±³ pozwijan± kartkê oraz pióro. Zbacza³ przepisywaæ zawarto¶æ zwoju...W koñcu skoñczy³, poda³ mi tekst, ju¿ przet³umaczony. Zacz±³em czytaæ...” Justu przywo³ania. Technika umo¿liwiaj±ca, przywo³anie potê¿nych stworzeñ z innego ¶wiata. Wymaga du¿ej ilo¶ci chakry, oraz skupienia. Aby j± wykonaæ musimy, przy³o¿yæ zakrwawion± d³oñ do dowolnej powierzchni, uprzednio wykonuj±c odpowiednie pieczêci(patrz dó³ strony). Oraz oczywi¶cie podpisaæ odpowiedni pakt...” Tak teraz wiem o co chodzi w tym ca³ym zwoju! W³a¶nie podpisa³em mo¿liwo¶æ przywo³ania jaki¶ silnych stworów z innych ¶wiatów...W mojej g³owie pojawi³y siê wê¿e, tygrysy, lwy...Podziêkowa³em bibliotekarzowi i wyszed³em z biblioteki zabieraj±c ze sob± kartkê z czytelnym tekstem...
NAUKA
Zaczyna³o siê ¶ciemniaæ. Powinienem od³o¿yæ naukê do jutra, ale ciekawo¶æ wziê³a gorê nad zmêczeniem. Roz³o¿y³em kartkê pod moimi stopami. Musia³em wzi±æ z domu latarkê, bo by³o ju¿ tak ciemno ze nie dostrzeg³ bym liter. Nagryz³em kciuk. Krew pop³ynê³a cienk± stró¿k±. Przypatrywa³em siê jej przez chwilê po czym spojrza³em na papier. Z³o¿y³em pieczêci wed³ug wzoru. Przyklêkn±³em, przy³o¿y³em otwart± d³oñ do ziemi i krzykn±³em- Kuchiyose no jutsu!- Pojawi³y siê k³êby jasnego dymu...podniecony rozejrza³em siê dooko³a. Nic jednak nie zauwa¿y³em. Podnios³em d³oñ, a pod ni± trzepota³a siê ma³a...Kijanka! Kijanka...Zdziwi³em siê...Potem jednak poczu³em wielki zawód. Co mo¿e mi przyj¶æ z przywo³ania kijanki? I Nagle przypomnia³em sobie rze¼bion± ¿abê na zwoju o jutsu przyzwania...Tak to musia³ byæ to! Jednak i tu poczu³em ¿al. Z ¿aby bêdzie niewiele wiêcej po¿ytku ni¿ z kijanki...Zrezygnowany poszed³em do domu, by odespaæ poprzedni± noc...
Rano Nie mog³em oderwaæ my¶li od techniki i zwoju. Nic przydatnego. Strata czasu. Nie warto siê tego uczyæ. A jednak...pewien cz³owiek by³ gotowy zabiæ za ten zwój, drugi zaryzykowa³ dla niego ¿ycie. Musia³ byæ wa¿niejszy ni¿ siê wydawa³. I jeszcze stra¿nik...Zaufa³ mi. Powierzy³ mi swoje dziedzictwo, na ³o¿u ¶mierci. Zaufa³ mi, fakt nie mia³ innego wyj¶cia, ale jednak zaufa³. Nie mog³em tego tak po prostu zostawiæ....Postanowi³em ze od dzi¶ wznowiê naukê techniki. Mo¿e ¿aby nie by³y tak bezu¿yteczne jak siê wydawa³y?
Po sutym ¶niadaniu, poszed³em na pustyniê za wiosk±. By³o ty do¶æ miejsca na trening. Chocia¿ je¶li nadal bêdê przywo³ywa³ kijanki to równie dobrze mogê æwiczyæ u siebie w pokoju...W ka¿dym razie rozbi³em obóz nad oaz±. W przewiewnym namiocie zacz±³em uczyæ siê pieczêci. Sekwencja nie by³a do¶æ skomplikowana. Nauka zabra³a mi mo¿e pó³ godziny, zanim opanowa³em znaki do perfekcji. Napi³em siê zimnej wody i wyszed³em z namiotu. W g³owie powtarza³em sobie potrzebne czynno¶ci. Znaki, kciuk, piasek, d³oñ...i krew. Kiedy wykona³em to wszystko, znów wszystko spowi³ jasny dym. Poszukiwa³em wzrokiem jakiego¶ wiêkszego kszta³tu...jednak znów nic nie zauwa¿y³em. Podnios³em przylgniêta do ziemi d³oñ. Dla odmiany by³± pod ni± kijanka. Z jedn± ró¿nic±...TA mia³a tylne odnó¿a i by³a o jaki¶ cal d³u¿sza od poprzedniej...No có¿ to dopiero druga próba. Nie mo¿na siê za³amywaæ. Ju¿ nie raz uczy³em siê technik zdecydowanie d³u¿ej ni¿ bym chcia³...Wiêc próbowa³em...
Po tygodniu æwiczeñ zd±¿y³em ju¿ przyzwyczaiæ siê do palm i niewielkiego jeziorka na ¶rodku pustyni. Dziêki lalkom uda³o mi siê upolowaæ co¶ od czasu do czasu. Posi³ki sk³ada³y siê g³ównie z ryb, oraz ma³ych skorupiaków, ale przynajmniej jada³em zdrowo, co nie zdarza³o siê czêsto. Przyzwyczai³em siê równie¿ do Ma³ych kijanek w wielkich ilo¶ciach dymu. Przygotowany na niepowodzenie, ale nie bez zapa³u ruszy³em na trening. Tego dnia zamierza³em co¶ zmieniæ. Musia³em co¶ zmieniæ, bo chcia³bym w koñcu przyzwaæ co¶ wiêcej ni¿ to ma³e stworzenie. Przyklêkn±³em na gor±cym piasku i momentalnie z³o¿y³em pieczêci. Wprawy w tym akurat mi nie brakowa³o-tydzieñ ci±g³ych powtórek robi swoje. Potem nagryz³em kciuk i skupi³em w d³oni ca³± dostêpn± mi chakrê. Pod¶wiadomie wiêkszo¶æ powêdrowa³a w³a¶nie do kciuka. Skupienie chakry nie trwa³o d³ugo. Jestem lalkarzem wiec jej kontrolê mam opanowan± do¶æ dobrze, poza tym nie jest to pierwsza technika której siê uczê. Zamaszy¶cie po³o¿y³em rêkê na piasku i krzykn±³em z determonacj± -Kuchiyose No Jutsu!!- Przed tym jak rozleg³ siê og³uszaj±cy huk i wszystko w zasiêgu wzroku spowi³ dym, zd±¿y³em dostrzec rozchodz±ce siê spod mojej d³oni jakie¶ znaki. Gdy Dym opad³ zauwa¿y³em przed sob± jak±¶ ¿abê. By³± Ma³a, niewiêksza od mojej d³oni-ale jednak ¿aba. Nagle ogarnê³o mnie podniecenie. Potem jednak poczu³em znajome uk³ucie rozczarowania. I to ma mi siê przydaæ w walce? Ot, jaka¶ ¿aba, nie wiêksza od siatkowej pi³ki?
-Cze¶æ!- odezwa³ siê niespodziewanie g³os przede mn±. By³ do¶æ piskliwy, ale sympatyczny. Ze zdziwieniem Rozejrza³em siê dooko³a ale nikogo nie dostrzeg³em. Mówc± musia³a byæ ¿aba...
-Eeee...cze¶æ...-Odpar³em niepewnie. Patrzy³em wyczekuj±co na stworzenie. To jednak sprawia³o wra¿enie jakby ONO Siê niecierpliwi³o...
-Noooo...?- zachêci³a ¿aba po chwili. Ja jednak zupe³nie nie wiedzia³em do czego. Nadal g³upio wpatrywa³em siê w kszta³t pod moimi stopami-Przyzwa³e¶ mnie w jakim¶ konkretnym celu? Czy ju¿ mogê i¶æ...-spyta³a zirytowana powoli siê odwracaj±c.
-Poczekaj!- poleci³em po chwili-Nie po to tyle czasu uczy³em siê tej przeklêtej techniki by teraz niczego siê nie dowiedzieæ. Umiesz co¶? – Spyta³em nim zd±¿y³em pomy¶leæ. Zdziwiona ¿aba spojrza³a na mnie jak na debila.
-Nic nie wiesz o swoim summonie? Kto Ci pozwoli³ podpisaæ Pakt?- spyta³a.
-W³a¶ciwie to nikt. Zdoby³em zwój przypadkiem, jego by³y posiadacz nie zd±¿y³ nic mi powiedzieæ...-I opowiedzia³em nietypowemu rozmówcy historiê zdobycia zwoju. Ten z reszt± wys³ucha³ jej z najwy¿sz± ciekawo¶ci± i uwag±. Pod koniec zag³êbi³ siê w my¶lach. Tyle przynajmniej mówi³ jego pyszczek...Po chwili znów siê odezwa³
-Wiêc opiekun nie ¿yje...No có¿ i tak by³ ju¿ do¶æ stary wed³ug waszej rachuby...No nic musze wracaæ do ojca i opowiedzieæ mu w wszystkim...-Po czym zacz±³ sk³adaæ pojedyncz± pieczêæ. Po chwili rozmy¶li³ siê jednak- Zapomnia³em zupe³nie o Tobie. Mo¿esz dalej æwiczyæ technikê przywo³ania. Ja nie przydam siê w walce, ale jest wiele ¿ab które s± wy¶mienite w tym zakresie. Najlepszy z nic jest mój ojciec, Gamabunta. Dysponuje ¿ywio³ami Katon i Suiton. Jednak By go przywo³aæ potrzebowaæ bêdziesz multum chakry. Ja sam nazywam siê Gamakichi...-S³ucha³em z przejêciem, odpowiedzia³em krótkim- Akiro...- Gdy ¿aba znikne³a w kolejnych k³êbach dymu.
Przez kolejne dni zajmowa³em siê tylko technik± przywo³ania. Informacja od Gamakichiego, ze ¿aby jednak s± u¿ytecznymi kompanami pokrzepi³a mnie i nape³ni³a nowym entuzjazmem. Sama technika tez sz³a mi lepiej. Codziennie w upalnym s³oñcu udawa³o mi siê przywo³aæ kilka ¿ab. Wiêkszych i potê¿niejszych od pierwszej. Niektóre z nich by³y dziwnie opancerzone, inne natomiast imponuj±cych rozmiarów. ¯adna nie by³a jednak tak rozmowna jak Gamakichi. Kiedy tylko uda³o mi siê której¶ wyja¶niæ ze przyzwa³em j± przypadkowo trenuj±c, na ich pyskach pojawia³ siê krótki wyraz zrozumienia po czym od razu znika³y...
By³ ju¿ pó¼ny wieczór. Po ca³ym dniu morderczego treningu, robi³o siê przyjemnie ch³odno. Spocony i zmêczony, ale wci±¿ na chodzie ponowi³em próbê przyzwania ów potê¿nego Gamabunty. Pod¶wiadomie zmieni³em kolejno¶æ czynno¶ci, najpierw nagryzaj±c kciuk potem sk³adaj±c pieczêci. Krew lepiej rozprowadzi³a siê po d³oni. Zmiana z pozoru nic nie znacz±ca, a ¿e robi³em te czynno¶ci kilkadziesi±t razy dziennie nie zauwa¿y³em jej. Skupi³em w rêku ca³± dostêpn± mi chakrê. By³o jej tak du¿o ¿e d³oñ zdawa³a siê p³on±c niebiesk± energi±, w nik³ym ¶wietle ksiê¿yca prawie niewidoczn±. Wiedzia³em ze to ostatnia dzisiejsza próba, dlatego w³o¿y³em w ni± wszystkie pozosta³e mi si³y.
-KUCHIYOSE NO JUSTU!!- Krzykn±³em. Nagle poczu³em jak co¶ ogromnego odrzuca mnie kilka metrów do ty³u...
¯ABI BOSS
Otworzy³em oczy i zobaczy³em wielkie po³acie mglistego dymu ukrywaj±cego ogromn± powoli klaruj±c± siê sylwetkê. Gdy ten(dym) ca³kowicie opad³, oczom moim ukaza³a siê wielka ropucha. Wielka! Ma³o powiedziane. Mia³a ze czterdzie¶ci do piêædziesiêciu metrów Wysoko¶ci! Wygl±da³a do¶æ dziwacznie, lecz budzi³a ca³kowicie uzasadniony respekt. Zmys³ inny ni¿ wzrok podpowiada³, ze jest niesamowicie silna. Mia³a p³ow± skórê znaczon± niekiedy krwist± czerwieni±. Pokryta gdzieniegdzie b±blami wielko¶ci mojego cia³a, ¿aba nosi³a równie¿ kamizelkê, oraz wielki sztylet, przypasany do bia³ej szarfy oplataj±cej wielkie brzuszysko. Wielkie przenikliwe oczy rozgl±da³y siê czujnie, natomiast z ust zwisa³a olbrzymia, d³uga fajka. Wydziela³a chyba nawet wiêcej dymu ni¿ ja przy samym przywo³aniu...
Nagle Olbrzym spostrzeg³ moj± ma³a sylwetkê, gdzie¶ w pobli¿y swoich stóp.
-Ty mnie przywo³a³e¶?!!- przemówi³ tubalnym, dono¶nym g³osem. Da³o siê w nim us³uszeæ kpinê, oraz irytacjê, ale nie oby³o siê równie¿ bez nutki podziwu...
-Tttt...ak- Odpowiedzia³em Niepewnie, trochê przestraszony. Chocia¿ ¿aba by³a niewiele wiêksza od moich wodnych smoków. Ta my¶l doda³a mi to trochê otuchy i pewno¶ci.
-A kim¿e jeste¶...-Przyjrza³a mi siê dok³adniej przez chwilê, omiataj±c wzrokiem równie¿ otoczenie...- Shinobi z suny, by zak³ócaæ mój spokój?
-Opiekunem Paktu- Odpar³em hardo, chod¼ nogi siê pode mn± ugina³y- uzna³em ze sprawuj±c tê funkcjê, wypada umieæ technikê przywo³ania...-wyczekiwa³em odpowiedzi. ¯aba jednak jakby szuka³a czego¶ w pamiêci...
-Ach tak, w³a¶nie sobie przypomnia³em...mój syn Co¶ o tobie wspomina³, nie spodziewa³em siê ¿e tak wcze¶nie uda Ci siê mnie przywo³aæ.- Odpowiedzia³ spokojnie. Ka¿dy oddech p³aza wywo³ywa³ niewielki powiew, tote¿ zaczê³o mi siê robiæ zimno. Syn! Gamakichi by³ jego synem? Ró¿nica rozmiarów by³a niewiarygodna...
-Tak wiec ty musisz byæ Gamabunta. Czy zgodzisz Siê walczyæ u mego boku i udzielaæ mi pomocy za ka¿dym razem gdy ciê wezwê?- spyta³em, trochê bezczelnie zwa¿aj±c na rozmiary i niew±tpliw± si³ê rozmówcy. Ten tylko roze¶mia³ siê niskim, tubalnym ¶miechem który zdawa³ siê rozchodziæ na wiele mil...Potem jednak zlustrowa³ mnie wzrokiem i chyba nad czym¶ my¶la³. Po chwili znów na jego Facjatê wp³yn±³ kpi±cy u¶mieszek
-Oczywi¶cie ze nie!- odpar³ nadal rozbawiony- Musisz udowodniæ swoj± warto¶æ. Nie jestem twoim zwierz±tkiem, którym bêdziesz rozporz±dzaæ! Na razie w walce To ty bêdziesz s³ucha³ mnie! Powiedzmy jednak ze zgadzam siê wspó³pracowaæ z tob±...Tylko pamiêtaj! Nie wzywaj mnie za czêsto. Inaczej bêdzie to ostatnia rzecz jak± zrobi³e¶ w ¿yciu...No mo¿e nie licz±c krótkiej ucieczki...
//Ciut siê rozpisa³em. Wiem ze jest trochê za du¿o opowiadania, ale jako opiekun zwoju, musia³em dodaæ parê w±tków, ¿eby to jako¶ wygl±da³o. Poza tym, te nauki to dla mnie na tym forum najwiêksze wyzwanie, wiêc staram siê pisaæ w miarê d³ugo. Czy dobrze Oceñ sam:) Mile widziany krótki komentarz
PS: Tak, wiem przerwy w tek¶cie...Ludzie ja jako¶ nie umiem tego robiæ...J± chyba ze 4//
Przerwy!! nie no kapuje , ale tak to jako¶ odrzuca³o...ale bardzo ³±dne...d³ugie ...i ¶licznie napisane
Zaliczam
i daj sobie 10 pkt do stat