grueneberg

"M³odzieniec nie móg³ siê nadziwiæ w³asnym oczom: oczekiwa³ jdynie marnej studni i kilku palm daktylowych rosn±cych nie opodal (taki opis przeczyta³ kiedy¶ w podrêczniku do historii), a prawdziwa Oaza o niebo przewy¿sza³a wiele hiszpañskich miast. By³o tu trzyta studni, piêædziesi±t tysiêcy palm daktylowych i gêsto rozsiane barwne namioty."
Paul Coelho ~ Alchemik


siadam w ciszy i odpoczywam
opieram siê plecami o pieñ drzewa
"gdzie¿ jest Akira? Zaraz bêdziemy w Kiri a on co?"
Stan±³em w pobli¿u i pijê wodê, któr± zawsze ze sob± noszê.


ja nadalsiedze w ciszy
Zostawi³em resztê wody na pó¼niej. Stan±³em pod drzewem, skrzy¿owa³em rêce i stojê wpatrzony w dal milcz±c.
-no to co idziemy dalej czy czekamy na Akirê?-pytam-niestety nie mogê dobiæ demokratycznego g³osowania bo jestem w mniejszo¶ci-mrukne³am-jednak radzi³abym poczekaæ
-Znasz moje zdanie.-odpar³em nie spogl±daj±c na rozmówcê.
-¶wietnie...-mrukne³am
-Wiêc?-zapyta³em.

Dodane po 5 minutach:

"Nie odpowiada zbyt szybko, musi byæ naprawdê wkurzona"-pomy¶la³em i opar³em siê o drzewo.
-nie ma co sie spieszyæ-wyszczerzy³am sie -mo¿na siê po poopalaæ odpocz±æ, poza tym jestem zmêczona -"nieee no trzeba trochê opó¼niæ opuszczenie Kraju Wiatrów."
"Poopalaæ? A to dopiero granie na zw³okê. Ja i opalanie..."-u¶miechn±³em siê.
-To ja poæwiczê walkê mieczem, nie lubiê trwoniæ czasu.-powiedzia³em wyci±gaj±c miecz i uderzaj±c nim w powietrzu. By³a to "walka z cieniem", tym sposobem uczê siê nowych pchniêæ i ciêæ.
-ale opalanie siê nie jest strat± czasu-roz³o¿y³am siê na piasku-to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, tylko b±d¼ ³askaw i siê przesuñ bo mi cieñ zas³aniasz-powiedzia³am
_________________________________________________________
a fakt jest taki ¿e zaraz bêdê offline
jak mnie nie ma mo¿ecie chodziæ i robiæ co chcecie w obr±bie danego forum (czytaj w tym wypadku pustynia nara), ale musicie potem wróciæ do tego tamatu, ¿ebym nie musia³a za nikim biegaæ i go szukac
dobra
"Amy opala siê... zajmij siê swoimi æwiczeniami Gaara, a nie podgl±daniem"-powiedzia³em w my¶lach do siebie i odszed³em na bok.
odwracam sie i ide do wyschnientego jeziora
Nie zwracam uwagi na odchodz±cego Richarde i trenujê dalej.

Dodane po 10 minutach:

"Dobra koniec treningu, bo pó¼niej bêdê zmêczony i nie wype³niê misji"-pomy¶la³em chowaj±c miecz i siadaj±c w pobli¿u Amy.
S³oñce ju¿ jaki¶ czas temu wzesz³o wysoko i by³o bardzo gor±co, nie by³o ¿adnej chmury na niebie, cieñ jedynie dawa³y drzewa rosn±ce w oazie.

Dodane po 9 minutach:

"ciekawe kiedy zjawi siê Akira? Przecie¿ ju¿ d³ugo czekamy"-pomy¶la³em.

Dodane po 16 minutach:

"Amy siedzi tak na tym s³oñcu, jescze udaru dostanie"...

Dodane po 3 godzinach 8 minutach:

"to czekanie mnie zabije"
podnios³am siê wkoñcu
-chyba nie ma co dalej tu siedzieæ... ruszamy dalej?-zapyta³am wstajc
-Tak.-powiedzia³em z nadziej±.
"Ja ju¿ prawie umar³em...a ona tyle na s³oñcu siedzia³a"-pomy¶la³em..
-no dobra odpoczê³am sobie mo¿emy i¶æ -ruszy³am przed siebie-no chod¼cie
>NMM<
Teraz tu
Pod±¿am za Amy <NMM>
ruszylem za amy
Opar³em siê o palmê.

Dodane po 3 minutach:

Poszed³em w stronê wiosski.<NMM>
Przyszed³ spokojnym krokiem, pow³óczaj±c nogami.
Usiad³ pod drzewem, opieraj±c rêce na kolanach. Ze znudzeniem spogl±da³ na monotonny krajobraz, lecz cieszy³ siê chocia¿ i t± odrobin± ch³odu w oazie.

Dodane po 10 godzinach 31 minutach:

- Kaze no Yaiba - mrukn±³ pod nosem, i machn±³ lekko rêk±. Spogl±da³ na wiatr, który unosi³ piasek nad oaz±.
Po chwili wyszed³.

[nmm]
Pojawiam siê ... Ahh chwila odpoczynku "Pomy¶la³"
Po czym usiad³ i odpoczywa³ ...

Dodane po 4 minutach:

-Ok czas ruszaæ
Wracam do wioski Oto
<NMM>
pochyli³a siê nad tafl± wody i upi³a kilka ³yków

ciekawe, co siê dzieje w Wiosce...

wsta³a i posz³a

<NMM>
Ide w strone konohy
NMM
spacerowym krokiem przysz³a do oazy

nie mam najlepszych wspomnieñ dotycz±cych tego miejsca...

napi³a siê wody i posz³a

<NMM>
Wysz³±m z dziwnego korytarza
-Wow.-Powiedzia³am do siebie

Mê¿czyzna gdzie¶ dawno uciek³ zgubi³ tu jedynie kawa³ek materia³u z ubrania.
Misja wykonana:
-Umiejêtno¶æ zdobywania informacji +
-Umiejêtno¶æ radzenia sobie w trudnej sytuacji przy okazji nie nara¿aj±c siê +
-Rozwi±zanie zagadki +
Misja C - 20Pch / + 4 do rozdysponowani na Si³ê/zrêczno¶æ/celno¶æ/szybko¶æ
i + 3 punkty na rozdysponowanie [Si³ê/zrêczno¶æ/celno¶æ/szybko¶æ] za wymienione powy¿ej punkty.

Dodane po 6 minutach:

Zapomnia³em Yuko dopisz sobie jeszcze 200Y do pieniêdzy
Siêgne³am po kawa³ek i schowa³am.Wróci³am siê. NMM
HM! sz³a i nagle zobaczy³a Tofika.
-Co siê sta³o-zapyta³a siê HM!
-Muszê ci co¶ powiedzieæ.

Tofik powiedzia³ HM! co zamierza Shi i Hidan.

-Dziêki za Informacje,leæ tam jak by co przyleæ do mnie
znajdziesz mnie a mo¿esz wypiæ moj± krew.

Tofik wypi³ troszke krwi HM! i odlecia³, a ona posz³a dalej.
[nmm]
przebieg³am ko³o oazy >NMM<
HM! sz³a
[nmm]
Uindo przywlók³ siê do oazy gdzie pomogli mu dobrzy ludzie i ruszy³ dalej wykoñczony, ale napojony, z nowym opatrunkiem
[NMM]
Yukimaro usiad³ w cieniu drzew. Potrzebowa³ odpoczynku...

Dodane po 1 godzinach 2 minutach:

Kiedy tylko odpocz±³. Wsta³ i ruszy³ w dalsz± drogê.
[NMM]
Przychodzi zmêczony i wyczerpany do oazy. Nape³nia zapasy wod± i postanawia chwilê tu zostaæ na odpoczynek. W tym celu siada w cieniu i relaksuje siê.

Dodane po 1 godzinach 17 minutach:

Po d³u¿szej przerwie wyrusza w dalsz± podró¿ do Kumo.
<NMM>
Przebieg³ obok Oazy i bieg dalej do miasta.
Dolatujê do oazy na swojej desce. Zeskakujê z niej i siadam pod palm± kokosow± "Có¿ za przyjemny cieñ..." Spogl±dam na biegn±cego w stronê oazy Kurosakiego.
Juz jestem...
Gotowy - spytal z usmiechem
-Zawsze jestem gotowy - odpowiadam i rozci±gam sobie rêce wyginaj±c lekko do przodu.

[Wiêc taak... z braku jakiegokolwiek chêtnego, mimo moich usilnych starañ nie mamy sêdziego. ¯eby nie by³o chaosu sêdziowaæ bêdê ja. Innego wyj¶cia niestety nie ma je¶li chcemy walczyæ Sam bêdê pisa³ normalnie, natomiast sêdziowanie bêdê pisa³ czcionk± SlateGray. Najpierw ja, pó¼niej ty pó¼niej opiszê co siêsta³o i napiszê atak pó¼niej ty i tak w kó³ko W ka¿dej turze masz dwa ataki, lub atak i obronê. Je¶³i ja napiszê, ¿e np.: atakujê ciê to ty w swojej turze mo¿esz, a nawet powiniene¶ siê os³oniæ]

-Hmmm... dobra, niech bêdzie... - Odpinam z pleców miecz i odk³adam go na drzewo. Zdejmujê z siebie ca³y osprzêt. Zostajê tylko w ubraniu i zbroi ANBU. - Mo¿emy zaczynaæ...
-Gouken! Styl ¿elaznych piêsci! (jakby¶ nie rozumia³ co gadam to jest Gouken 1lvl...)
Podbiegam do Kurosakiego i próbujê uderzyæ go ca³± piê¶ci± w bark, brzuch, podbródek i drugi bark. Najpierw wiêc atakujê szeroko z prawej strony piê¶ci± na zewnêtrzn±stronê lewego barku. Nastêpnie lew± rêk± prosto uderzam w ³okieæ. W tym czasie zd±¿am cofn±æ d³oñ i wyprowadziækolejne uderzenie w podbródek i lew± stron± powrotnei uderzam w prawy bark.
[twoja tura]
Pierwszy atak skierowany w zewnêtrzn±stronê lewego barku unikn±³em,lecz kolejne wszystkie ciosy mnie trafi³y,przy czym upad³em...
Wsta³em i odskoczy³em 3 razy by³em ju¿ 8 metrów od Hyuty...

Sta³em i powiedzia³em - moja kolej.
Uzylem Mizukuri No Yaiba po czym w mojej d³oni pojawi³ siê wodny miecz...
By³em 8 metrów od Hyuty wiêc zacz±³em biec w jego stronê,kiedy by³em 2 metry od niego skoczy³em w jego stronê i zamachn±³em siê mieczem na niego...
Zostaw mi czy trafi³e¶ czy nei bo bêdzie chaosik DZiêki za ten link na GG... ciekawe powiem szczerze TO jest jak historia ICH. (Armia Krajowa... )...
Wiêc tak... Trafi³em w ³okieæ i klatkê piersiow±. Kurosaki ma niewielkie siniaki... A propos... ta twoja technika to wodny miecz? Jest co¶ takiego? O lodowym s³ysza³em ale wodny? Ten lodowy siê nazywa³ Mizukuri no Yaiba bodaj¿e...

Widz±c biegn±cego Kurosakiego zd±¿y³em po¿a³owaæ, ¿e nie wzi±³em miecza. I neiwiele wiêcej...
-Gouken! Styl granitowego g³azu! (drugi lvl... kamienne uderzenia) - schylam siê nisko, a kiedy rêka Kurosakiego wraz z mieczem ju¿ na mnie opada wyskakujê w górê ³api±c rêkê przed mieczem i wykrêcaj±c j± do ty³u. Uderzam go z ca³ej si³y w prawy bark (od ty³u) i rzucam na ziemiê.
Znów dosta³em,po raz kolejny le¿e na ziemi,znów wstaje i odskakuje na 10 metrów...Nie podzia³a³o - powiedzia³em posmutnia³y...Widzê po swojej prawiej stronie ma³y staw ( Jakie¶ 20 metrów ode mnie) wbiegam na niego...Wykonujê pieczêcie i krzyczê Suiryuudan no Jutsu,pojawia siê wielki wodny smok.Kierujê smoka w stronê Hyuty... (Teraz smok leci bardziej w lew± stronê Hyuty)

Twój ruch
Twój wcze¶niejszy atak (ten lodowym mieczem) zosta³ przeze mnie zablokowany jednak zrani³e¶ mnie w bark. Lekko krwawiê..
-Megami Tsuki! - tworzê deskê i b³yskawicznie wchodze na ni± jednocze¶nie wzbijaj±c siê w powietrze (w prawo bardziej ) i próbuj±c unikn±æ ataku. lawirujê w powietrzu przez chwilê i wzbijam siê coraz wy¿ej chc±c uciec przed technik± w gor±ce przestworza. Z góry krzyczê:
-Mugen Sajin Daitoppa no jutsu! - posy³aj±c w stronê Kurosakiego straszliwy wiatr.
Widzê jak leci we mnie silny wiatr...Nie umiem odpowiedziec ¿adnym jutsu na ten atak wiêc przyjmujê go czo³owo przy czym wiatr odrzuca mnie na 20 metrów...Po wszystkim - powiedzia³em lecz wszystko mnie bola³o...

U¿ywam teraz Bunshin No Jutsu i Kage Bunshin No Jutsu robiê po 2 klony...
Jest nas teraz 5,my¶lê ¿e Hyuta nie rozró¿ni klonów od iluzji i nieznajdzie prawdziwego mnie,czekam a¿ zejdzie na dó³...
Atak wodnym smokiem nie dotar³ do mnie w ca³o¶ci, ale nie przewidzia³em, ¿e woda mo¿e poruszaæ siê tak szybko. Czê¶æ (niewielka) ataku trafi³± mnie w nogê, która chrupnê³a...
-Aaaawww... No có¿ widzê, ¿e dobrze walczysz. Czas zacz±æ prawdziw± zabawê- mówiêz u¶miechem. Zlatujê b³yskawicznie w stronê miecza siedz±c na okrak na desce. Podnoszê go bez ¿adnego wysi³ku.
-Wiesz robaczku, ¿e klony ciênie ukryj±?
Lecê w stronê przeciwnika... prostujê lew± rêkê i opieram miecz kilkana¶cie metrów przed przeciwnikami i skupiam chakrê w czterech palcach.
-Kaze no Yaiba! - wystrzeliwujêz czterech palców w czterech Kurosakich. Atakujê tych którzy zostaj± (Kage Bunshiny i Bunshiny siê rozlec±... pomys³owe zmarnowanie 500 ch. Nie rób tak na przysz³o¶æ.. chocia¿ ja zmarnowa³êm na ten atak 600 Pch)
Pozosta³ych atakujê mieczem który przerzucam do obu r±k.
-Gouken! Styl kamiennego je¼d¼ca!
tnêszeroko z przeciwnej strony do tej z której jest Kurosaki.
Odskakujê do ty³u raz po czym robiê podwójne salto w ty³...
Kurde dlaczego jestem taki g³upi powiedzia³em
Robiê pieczêcie i krzyczê Suikoudan no Jutsu po czym w Hyute leci potê¿ny strumieñ wody...
Mój atak zniszczy³ twoje klony, ale bardzo mnie wyczerpa³. (fajny pomys³ z Suikodanem )
Wzbijam siê nieco nad strumieñ wody, który jednak dalej jest dla mnie bardzo gro¼ny i lecê w stronê Kurosakiego... ³apiê go za koszulê i ci±gnê ze sob± z dala od zbiornika wodnego...
-Twoim ¿ywio³em jest Suiton tak? To spróbuj go wykonaæ z dala od wody!
I rzucam przeciwnika z góry na rozgrzany piach
Jestem w trudnej sytuacji,zosta³o mi ma³o chakry - powiedzia³em
Wystawiam rêkê i mówie - no có¿ tamte nie zadzia³a³y spróbujê tego...
Wyci±gn±³ rêkê w przód i zacz±³ mieszaæ chakre w rêce kiedy ju¿ mia³ zacz±³ biec w stronê Hyuty...
Kurosaki nie mo¿e wykonywaæjutsu zwi±zanych z Suiton poniew±¿ jest daleko od wody. Ja jestem na granicy wyczerpania... Kurosaki zacz±³ tworzyæ Rasengana i jest trzy metry ode mnie
Wyczekujê a¿ Kurosaki podbiegnie do mnie na odleg³o¶æ metra. I wyskakujê w górê. Zanim Kurosaki z rasenganem obróci siêkopiêgo mocno w rêkê trzymaj±c± skondensowan± chakrê.
Hyuta mnie przeskakuje lecz nie poddaje siê,zaczynam zmieniaæ kierunek biegu...Biegnê teraz na Hyute,skacze z ca³ych si³ w górê w niego - mówi±c - MUSI MI SIÊ UDAÆ!
[color=SlateGray]Rasengan ju¿ w pe³ni ukszta³towany leci w moj± stronê. Upadam na ziemiê a ty z wyskoku lecisz...[color]
Le¿ac na ziemi przetaczam siê, a ty uderzasz w ziemiê. Jednak dosiêga mnie fala uderzeniowa mocno rani±c lewe ramie. Jednak po tak silnym ataku jeste¶ przez kilka sekund bezbronny, co wykorzystujê. Rzucam ci siê na plecy i wgniatam twarz± w piach.
-Koniec?
Puszczasz mnie...
Nie mam ju¿ si³ walczyæ dalej i le¿e pare minut g³ow± w piachu...

KONIEC

\\Mam nadzieje ¿e bêdzie rewan¿yk xP
Podnoszê przeciwnika z piachu.
-Wstawaj - mówiê - to by³a bardzo dobra walka. Jeste¶ wymagaj±cym przeciwnikiem.
Po³ykam dwie pigu³ki krwi (+768Pch)
-Kage Bunshin no jutsu!
Tworzê klona, który biegnie do oazy po wodê. Po chwili wraca.
-Trzymaj, napij siê Kurosaki. - u¶miecham siê i podajê mu wodê. - Ja muszê i¶æ... obowi±zki czekaj±.
Podchodzê do palmy przy której zostawi³em swój ekwipunek i go zak³adam.
-TO narazie!
Odlatujê w stronê Konohy.

//rewan¿yk bêdzie ale to nie dzisiaj... prosi³bym, ¿eby jaki¶ MG przejrza³ to i je¶³i bardzo nie spartoli³em wszystkiego to oceni³ i przyzna³ ewentualne punkty//
Wstaje i idê powoli o w³asnych si³ach do Iwy,jeszcze mi zosta³o troche chakry wiêc dojdê...

<NMM>
Przeszed³em przez oazê kieruj±c siê w stronê Konohy {NMM}
Zrobi³em sobie tu przystanek... W g³owie dalej mi siê krêci³o...Kilka ³yków wody by³o wybawieniem dla mojego suchego gard³a. ;] Wsta³em i ruszy³em dalej w stronê wioski Piasku <NMM>
Siadam w cieniu palmy i wpatrujê siê w przestrzeñ...
"Co by tu teraz zrobiæ?"

Dodane po 16 godzinach 44 minutach:

"Dobra czas najwy¿szy zaj±c siê t± zaleg³± propozycj± sojuszu z Kumo..."
Pomy¶la³em i ruszy³em w kierunku rodzinnej wioski. [NMM]
Przystanê³a i rzuci³a Amy w piasek. Sama podesz³a do wody i napi³a siê. Posiedzia³a przez chwilê odpoczywaj±c, po czym wziê³a Amy na ramiona i posz³a.

NMN
Szed³em coraz wolniejszym krokiem.
"Kuso... Jestem wyczerpany... Zu¿y³em zbyt wiele energii na Jika Jukusei...
Muszê odpocz±æ..."
Uda³o mi siê doj¶æ do oazy. Wypi³em kilka ³yków zbawiennej wody i zjad³em kilka daktyli.
Usiad³em pod drzewem w pozycji medytacyjnej. Zamkn±³em oczy i skupi³em siê na odnowie chakry...
"Uspokój siê... Ustabilizuj oddech... Poczuj jak twoja si³a siê odnawia..."

Dodane po 1 godzinach 5 minutach:

Otworzy³em oczy... Czu³em przyp³yw si³.
"A wiec Trans naprawdê dzia³a... Pora ruszaæ w dalsz± drogê..."
Podnios³em siê nabra³em wody do butelki, zabra³em kilka daktyli i ruszy³em przed siebie... {NMM}
Ide w strone Konohy,lecz najpierw sie napije.
Wyj±³ wode z plecaka napil sie i ruszyl dalej...

<NMM>
przychodze nad oaze i siadam przy wodzie .makaja pilnuje ¿eby nikt mnie nie zatakowa³ od ty³u
Odpoczywasz jaki¶ czas spokojnie jednak po chwili zobaczy³e¶ jak grpka mê¿czyzn (przynajmiej masz takie wra¿enie) ubranych w d³ugie suknie z zas³oniêtymi twarzami przy u¿yciu materia³owych chust przybywaj± w do¶æ du¿ej grupie. JEst ich przynajmiej dwudziestu. Przybyli tutaj na wielb³±dach przywo¿±c czwórkê rannych wrêcz umieraj±cych towarzyszy. W ich oczach widaæ strach, panike i niedowierzanie. Ka¿dy z nich przy boku ma ³ukowaty szeroki miecz. Nic nie powiedzieli gdy¿ s± zbyt zajêci na zawi±zywanie kontaktów. Jedynie co zrobili to zeszli ze swych wierzchowców i po³o¿yli rannych przy wodzie próbuj±c im pomóc.
obserrwowa³em ca³e zaj¶cie poczyl wsta³em i na wszelki wypadek wyci±g³em muj miecz .podesz³em do jednego z nich i pytam sie go
- z k±d przybywacie i co sie sta³o waszym towa¿ysz±
Zatakowa³ was kto¶
Wszyscy spojrzeli po sobie i zajeli siê opatrywaniem swego Wszyscy spojrzeli po sobie i zajeli siê opatrywaniem swych rannych przyjació³. Jdnak jeden z nich podszed³ do ciebie. By³ ubrany tak jak ca³a reszta w ¿ó³te szaty i chustê. Jego oczy maj± br±zowe têczówki jakby zmêczone. Zobaczy³e¶ tak¿e du¿o zmarszczek wokó³ oczu.
- Mogê ci wszysko opowied¼ieæ lecz broñ kieruj ku oprawc± - powiedzia³ po czym zacz±³ mówiæ - Jeste¶my beduinami co wêdruj± po pustniach ¿yj±c w spokoju. Pewnego dnia ... znaczy siê dzisiaj dotarli¶my do niezywk³ego budynku przypominaj±cego wielki sto¿ek zrobiony z kamienia. Znale¼li¶my wej¶æie do ¶rodka i by³ tam wielki d³ugi korytarz w którym znale¼li¶my jedne wrota. Uda³o nam siê uporaæ z nimi i wej¶æ do ¶rodka w którym kry³ siê kilka z³otych pucharów, naszyjnik i cztery pier¶cienie. Ucieszeni znaleziskiem przyw³aszczyli¶my sobie skarby a raczej ci którzy mnie nie s³uchali. Wszystko by³o dobrze a¿ do pory kiedy okaza³o siê i¿ ¶ciga nas trójka osób. By³a to m³oda dziewczynka owita poczê¶ci w banda¿e, ch³opak z szakalem i mê¿czyzna z dziwnym nakryciem g³owy w barwach z³ota i b³êkitu a nad czo³em by³ z³ocisty w±¿. Pomy¶leli¶my ¿e z ³±two¶ci± siê z nimi uporami jednak zabili pi±tke naszych a kilku po¿±dnie zranili. A zrobi³ to tylko jeden najstarszy z nich. Tworzy³ niewiadomo sk±d wê¿e i skorpiony, sêpy i inne dziwne stworzenia ... i tak oddali¶my im wszystko pozostawiaj±c w br±zowej torbie jednak ci ciagle nas goni± a my uciekamy.
Ooo . nazywam sie richarde i jestem ninj± z konohy. moge obej¿eæ twoich towa¿yszy jestem medical ninj± i moge wam pomuc a co do tej tajemniczej trujki to spokojnie zapewnie wam ochrone . moge opatrzyæ ich??spyta³em sie ponownie aby czasem ich nieuraziæ
- Och, prosze nie krêpuj siê - powiedzia³ spokojniej starszy mê¿czyzna po czym zacz±³ przygl±daæ siê richardowi. Na ziemi le¿eli pogryzieni pociêci i zatruci beduini. Mieli na sobie pospolity ubiór jednak w okolicach ran nasi±kniêty czerown± kri±. Nikt nie kierowa³ siê w wasza stronê.
schowa³em miecz i wys³a³em makaje aby pilnowa³a okolicy jezeli kto¶ sie zbli¿y na 10 km to da mi znaæ.poczym wyci±g³em zio³a i i zaczo³em leczyæ rannych beduinów tych w gorszym stanie leczy³em specjaln± technik± lecznicza gdy skoñczy³em z kawa³kuw drewna kture mieli beduini rozpali³em ogieñi nawa¿y³em ziu³ poczym poda³em im po ³yku na wzmocnienie
Zaczo³e¶ u¿ywaæ techniki i nak³±daæ zio³a a pó¼niej zaparzy³e¶ wywar na zmocnienie. Potrwa³o to z dwadzie¶cia minut albo i d³u¿ej. Wsyzscz bzli ci wdyicyni i chciel ci czym¶ obdarowaæ jednak nie mieli niczego cennego przy sobie. Po chwili dosta³e¶ zawiadomienie od swego zwierzêcia i¿ nic siê niedzieje. JEdnak zobaczy³e¶ co¶ niewiarygodnego ... woda w ¼ródle zmieni³a swój odcieñ na czerwony a zapach od niej by³ md³y ... znasz ten zapach to na pewno jest krew
zdziwiony patrzy³em na wode poczym kaza³em wszystkim odsun±æ sie od jeziorka poczym na wszelki wypadek za¿y³em pigu³ke i wykona³em matanetke ca³a woda by³a pod napiêciem 20000000000000wat wszystkie ¿ywe stwo¿enia w nim powinny um¿eæ odsuwaj±c sie wyt³umaczy³em beduin± ze wielu ninja u¿ywa wody jako przej¶cia by byæ niezauwa¿onym
Jednak nic siê nie sta³o i nikt z tamt±d nie wyszed³ ... mo¿liwe to dziêki tobie. Przygl±dali¶cie siê temu dziwactwu jeszcze jaki¶ czas a¿ wreszcie wróæili¶cie do siedzenia. Zobaczy³e¶ ¿e nawet woda w garnu gdzie aprzy³e¶ zio³a zrobi³a siê czerwona... powiedzia³ bym ¿e odur powoduje ¿e wszyscy czuj± siê ¼le i niedobrze. JEdnak nic wiêcej siê nie sta³o.
zdziwiony wyla³em napar a makaja rozwia³a odur
Jednak znów co¶ ci przerwa³o spokój. By³ to niznosny d¼wiêk ... jakby kumkanie ¿ab. I pochwili zda³e¶ sobie ¿e to w³¶nie to. Pe³no zielonych p³azów skacz±cych w wasz± strone. Ich skura by³a dziwna gdy¿ ca³± w dziwnej ma¼i która wygl±da³a w twoich oczach na truciznê. Beduiny nieprzestraszyli siê tego widoku a ¼dziwili i mówi miêdzy sob± " Co tu robi tyle ¿ab", " Jak one tutaj prze¿y³y" " Dziw nad dziwami"
zdziwiony zaczo³em trocze panikowaæ lecz po chwili wykona³em makaja no raiton i kaza³em piorunowemu prakowi poraziæ ¿aby ale ¿e pe³za³y po ziemi zniszczy³em tylko po³owe a piorunowy prak sie rozsypa³ wtedy gdy druga po³owa podesz³a troche bli¿ej spali³em je u¿ywaj±æ do tegoGōryūka no Jutsu
Kilka ostatnich p³azów zaczê³o siê w twoj± strone kierowaæ jakby ostatni którzy przebyli w boju. Jedna by³a ju¿ ko³o chorego beduina i skoczy³a wprost na jego ranê. Reszta jest jeszcze kilka skoków od was.
makaja rozw¶cieczona zabi³a niedobite ¿aby lecz gdy zabija³a ostatniego na ranie beduina przewruci³a sie i wyl±dowa³a na piachu natychmiast podbieg³em tak i u¿ywaj±c techniki wyleczy³em ja i tego beduina.makaja wzlecia³a znowu w przestwoza
Beduinowi jednak nie pomog³± twoja technika a jego cia³o zacze³o siê rozk³±daæ powoduj±c straszny smród wokó³. By³ to dodatkowo ohydny widok. Grupka m¿czyzn zacze³± lekko panikowaæ jednak nic chwilowo nie robi³a oprócz patrzenia z przera¿eniem raz na ¿aby a raz na czerwon± tafl espokojnej wody oazy. Twój ptak niczego nie dostrzeg³.
wzio³em g³emboki odeech i spali³em rozk³adaj±cego sie beduina jednocze¶nie uwa¿aj±c aby opary sie niezapali³y ale naszczêscie nieby³y palne .pochwili wiatr rozwia³ smrud odsuneli¶my sie od jeziorka na tak± odleg³o¶æ ¿e smrud niedochodzi³ a wiatr wia³ w przeciwn± strone pomagaj±c nam dodatkowo ja uciad³em i czeka³em na kolejny atak poniewa¿ zorientowa³em sie ze to by³o tylko ¿a³osne jutsu przyzwania a ich w³a¶ciciel jest daleko i sie strasznie denerwuje tym ¿e udaremni³em jego atak
Po chwili us³ysza³e¶ jeszcze gorszy d¼wiêk i by³o to bzyczenie. Pe³no much unios³o siê na niebie zakrywaj±c tym samym s³oñce i wokó³ was zrobi³ siê wielki cieñ. Gdy jednak te ochydne owady do was bli¿ej dolecia³y okaza³o siê i¿ s± to komary ma³e wredni kropijcy które czasem roznosz± choroby. Wszyscy zaczeli panikowaæ na ten widok.(kuzyni Shi to komary) Jeden z mê¿czyzn przylgn±³ do ciebie i w³o¿y³ ci zlitowaniem pier¶cieñ mówi±c do ucha
- B³agam ratuj nas - to by³o nadzwyczajne zachowanie.
przywo³a³em jeszcze raz piorunowego ptaka uwcze¶nie za¿ywaj±c pigu³ke nastempnie przyzwa³em summona gdy tylko sie pojawi³ po³kno³ wszystkich . ¶rodku wyja¶ni³em wszystko rozpanikowanym beduin± czym ich uspokoi³em tymczasem na zewn±trz piorunowy ptak wybija³ komary jeden po drugim. ja dodatkowo wychyli³em sie po³ow± cia³a i u¿y³em ognia pochwili ca³a chmura komaruw zamieni³a sie w chmure ognia poczym sie schowa³em spowrotem

ps skura summona jest odporna na ogieñ i jest pokryta grub± warstw± ¶luzu
Komary znik³y tak samo szybko jak siê pojawi³y. Grupka a raczej wszyscy beduiny zaczeli krzyczeæ i laæ po g³owie jednego ze swych towarzyszy. Wreszcie zwrócili siê do ciebie i sk³onili gowy
- Och dziêkujemy ci ale my chyba ... yyy ... musimy lecieæ - powiedzia³ jeden z nich prubuj±c siê wydostaæ z twego summona.

poczekajcie powiedzia³em .pochwili summon znikno³ a beduini wyl±dowali na piachy wygodnie jednak na wszelki wypadek nieodwo³a³em piorunowego ptaka
Grupka mê¿czyzn zacze³a uciekaæ od ciebie jakby¶ to ty by³ ich przekleñstwem. Jednak ty zobaczy³e¶ wielki piorun ude¿aj±cy z nieba w ziemie a przed tob± ujrza³e¶ p³on±cy krzew " Oddaj nasz skarb z³odzieju" ten g³os przeszy³ ciê. Wiedzia³e¶ ¿e wydobywa siê z tej ro¶liny ale by³ taki dziwny ¿e mia³e¶ uczucie ¿e kto¶ siedzi w twoim umy¶le
na pocz±tku troche sie wystraszy³em lecz pochwili uzna³em to zjawisko za technike iluzji wienc uzy³em techniki kai nastempnie dla bezpieczeñstwa stwo¿y³em zbroje z piorunów
Wszystko znik³o a rpzed tob± sta³ mê¿czyzna wygl±da³ na dwudziestolatka. Jego cera jest bardzo ciemna. Na sobie ma dziwne nakrycie g³owy z chusty nemes. Trzyma³ dwa dziwne przedmioty w rêkach, jakby laske i bicz . Mia³ na sobie jedynie materia³ zwi±zany na biodrach opadaj±cy za kolana. To odkry³o ejgo umiê¶niony tors jednak nieby³ nadzwyczajny. Jego ca³e cia³o pali³o siê a oczy jakby elektryzowa³y
- Jeste¶ podstêpnym z³odziejem - powiedzia³ mê¿czyzna w gniewie - nawet tak skromny skarb jak z³oty pier¶cieñ królowej jest niegodny ciebie.
Co niepozwalaj sobie napio³em wszystkie moje musku³y kture tak apropo by³y wiêksze. niewiem oczm ty muwisz ja nic nie ukrad³em jestem tu chyba najbardziej praw± osob± . poczym powiedzia³em do niego poczekaj nachwi³e i odwruci³em sie do beduinów muwi±c
- albo oddacie ten pier¶cieñ albo sam was zabije nienawidze k³amców i z³odziejii je¿eli oddacie ten pier¶cieñ to wam daruje i wstawie sie za wami u niego. pochwili w³o¿y³em renke do kieszeni i poczu³em pier¶cien spoj¿a³em na beduina ktury da³ mi go i rozwali³em go z matanetki i odda³em pier¶cieñ
Mê¿czyzna ostro¿nie wzio³ swoej znalezisko i odszed³ pare kroków od ciebie spojrza³tylko jakby by³ wy¿szym stanem od ciebie i odpar³
- Id¼ zanim nie zmienie zdania co do was ... nzapamiêtaj ¿e kradzesz to jedno z najwiêkszych obelg ... - stoji tak patrz±c na ciebie by pochwili rzuciæ w twoj± strone medalik przedstawiaj±cy skarabeusza. jest zrobiony ze stali oraz kamienia.

podnios³em go i powiedzia³em dzienkuje ale nieprubuj mnie poni¿aæ ja niejestem chciwy jak oni najchêtniej bym ich zabi³ ale jestem mi³osierny poczym chowam medalik i odchodze

NMM
w³asnie oglondam oaze i ide dalej
Lee stanol i czekal na Hyuto
Dobiegam do Lee
-Spoko nie czekaj - u¶miecham siê spocony - nie tracê ciê narazie z widoku... Ruszajmy dalej!

Dodane po 7 minutach:

Biegnê dalej...
-To nie ma sensu wiesz... Pewnie nie wiesz... - mówiê widzac kurz za Lee. Zaczynam go goniæ...
Lecê nad oaz± na pustyni Nara.
-Ju¿ niedaleko - mówiê sam do siebie... - Nied³ugo dolecisz do Konohy...

Dodane po 2 minutach:

Lecê nad oaz± na pustyni Nara.
-Ju¿ niedaleko - mówiê sam do siebie... - Nied³ugo dolecisz do Konohy...
NMM
-Pieknie juz nie dalek ... wytrzymaj jeszcze chwile.Lee biegl dalej (NMM)
Biegnê ¶ladem Lee mimo zmêczenia... {NMM}
zatrzymal sie by odpoczac, polozyl sie w cieniu i zasnal. po 20 minutach wstal i biegl dalej
<NMM>
Przychodzê-hmmmmm to chyba tu-pomy¶la³em-napi³em siê wody i usiad³em pod palm± czekaj±c na resztê...
Siedzisz ju¿ pod palm± kilka minut i czujesz skawar. Po kilkunastu godzinach ujrza³e¶ jad±cych osób ubranych w szare, fioletowe i bia³e szaty, jad± na wielb³±dach. Po kilkunastu minutach dojechali do ciebie. Wiêkszo¶æ z nich zsiad³a z wierzchowców. Mê¿czy¼ni mieli na sobie szare i bia³e szaty a przy boku ³ukowate miecze. Kobiety za¶ by³y ubrane w kolor bardziej ¿ywy. Jednak z nich zbli¿y³a siê do ciebie z b³agaj±cymi szarymi oczyma. Wygl±da na do¶æ star± osobe jednak nie mo¿esz du¿o widzieæ przez jej chusty zakrywaj±ce jej ca³e cia³o i jedynie co zosta³o na gie to okolice oczu. Nawet rêce s± owiniête materia³em.
- Czy ty jeste¶ naszym ocaleniem - g³os kobiety jest ochryp³y i jakby przepe³niony ¿alem i strachem.
Napi³em siê wody-tak jakby...-powiedzia³em-wiêc co to za nag³a sprawa-powiedzia³em-mamy trochê czasu nim przyjd± moi towarzysze wiêc o co dok³adnie chodzi...
- Och wybawco ¶wiata - kobieta powiedzia³a klêk³a przed tob± i chcia³a poca³owaæ twoje stopy. Wygl±da to z jednej strony strasznie komicznie jednak z drugiej ¿enuj±co. Reszta osób uda³a siê w twoj± stronê tworz±c zamkniêty kr±g którego ¶rodkiem jeste¶ ty. Wszyscy w strojach wygl±daja tak podobnie i jedyne co ich odró¿nia to inne kszta³ty cia³a je¶li chodzi o kobiety oraz ró¿n± ich barwê.
-Wstañ-powiedzia³em do kobiety powstrzymuj±c siê od ¶miechu-nie jestem wybawc± ¶wiata...przynajmniej na razie....a wiêc o co dok³adnie chodzi...?-powiedzia³em i znowu usiad³em pod palm±...
Kobieta pos³usznie siê wyprostowa³a ale znów kucne³a przy tobie. Spojrza³a w twoje oczy jakby szukaj±c w nich zbawienia. Przez chwilê trwa³a tak wpatryj±c siê w twoje ¼renice ale wreszcie ockne³a siê.
- Wiêc zacznê wszystko od pocz±tku jednak to d³uga historia. Nasi przodkowie tak jak i prozodkowie sunyjczyków byli wielk± potêg± mieszkaj±c± na pustniach. ¦wiat by³ tutaj niegdy¿ wielki a w³adali nim ró¿ni królowie. W tedy to wielki bóg Hanju który by³ patronem ¿ycia i ¶mierci a zarazem stra¿nikiem w³adców tamtego ¶wiata zosta³ u¶piony na wiele lat jednak legendy g³osz± i¿ zostanie on przebudzony dnia setnego po ostatnim okrucieñstwie spadaj±cym na nasze ¿ycie. Pierwszym znakiem na naszych manuskryptach by³a osoba o bia³ej twarzy jak czyste chmury na niebie, mia³ on zabiæ w³±dce przysz³ych mieszkañców pustyni i chodzi tutaj o Kazakage, nastêpne malowid³o przedstawia króla który jest dzieckiem pustyni a wszelkie piaski s± mu pos³uszne, przedostatnim znakiem by³a osoba która mroczna jak noc bez gwiazd a osob± t± jest kobieta lubuj±ca siê we krwi, na koniec znak który najbardziej nasz przeradza to wojna dzieci kap³anów strzeg±cych ziemi z dzieæmi krwiopijcy. Jednak wojna skoñczy siê koñcem dla nich i dla nas. Wszystko ma siê zakoñczyæ gdy ostateczn± mo¿liwo¶ci± ochrony dla ¶wiata ma byæ rytua³ przebudzenia i gdy Hanju otworzy oczy zniszczy ca³y ¶wiat by go odbudowaæ jednak zanim zd±¿y wyrównaæ wszystko sam siebie zniszczy i nic ju¿ nie zostanie. - kobieta skoñczy³a swoj± opowiastkê jednak wygl±da tak jak chcia³a by co¶ jeszcze powiedziec jednak czeka na twój znak.
-hmmmm to wszystko...?-zapyta³em-to chyba kpina przecie¿ to jest jaka¶ bajka któr± siê straszy ma³e dzieci-pomy¶la³em....
- Nie jeszcze ale ... - kobieta nie zd±¿y³a skoñczyæ gdy podszed³ w twoj± strone najni¿szy ze wszystkich ubrany w bardzo wyblak³y szary kolor. On tak¿e owiniête mia³ prawie ca³e cia³o jednak¿e po g³osie jak i okolicach oczu mog³e¶ dostrzec oznaki staro¶ci i to ju¿ w wysokim stadium. Oczy wygl±daj± tak jak by³y by zmêczone patrzeniem na ¶wiat za¶ jego cia³o chod¼ przykryte materia³em to ukazuje s³abo¶æ fizyczn±.
- Jestem prorokiem mego ludu, jam najm±drzejszy z tych wszystkich. Jak ¶miesz my¶leæ o swoim zadaniu jak o bajce dla dzieci - te s³owa by³y powa¿ne jednak sk±d on wiedzia³ co pomy¶la³e¶ tego nie wiesz.
- Nie pytaj siê sk±d to wiem a s³uchaj dalszego ci±gu swego zadania - mê¿czyzna zacz±³ mówiæ bardziej wynio¶le - Trójka kap³anów o którym wspomnia³a Izaris jeszcze ¿yje i jedna z nich jest najwy¿sz± kap³ank± chodx ma nie wiele lat. Chod¼ wydaje ci siê i¿ s± to brednie a sami s± s³abi to bardzo siê myslisz ale nie mia³em mówiæ bo sam siê przekonasz. Wiêc ci kap³anowie ¿yj± w staro¿ytnym grobowcu w którym spoczywa kilku królów oraz sala pochówku boga Hanju. Nie d³ugo ma odbyæ siê wielka ceremonia która ma zakoñczyæ ¿ycie wszystkich a waszym zadaniem jest udaæ siê tam i zniszczyæ plany tych stra¿ników. Wasz± zap³at± bedzie skarb który tam odnajdziecie a jest on warty wiêcej ni¿ Ca³y kraj ognia. Nastêpnie chcia³em powiedzieæ ci o potêdze jednego z nich. Najstarszy Agzet potrafi wzywaæ ró¿ne dziwne plagi zaczynaj±c od krwistej wody koñcz±c na chmurze much. Jeden z waszych ludzi zwany podobno Richardem uratowa³ nas od niego.
Mê¿czyzna nie czeka³ na twoje s³owa i uda³ siê do reszty i zacz±³ mówiæ w nieznanym ci jêzyku. Brzmia³o to bardziej jak be³kot i seplenina ni¿ jezyk jednak gesty które robi³ ¶wiadczy³o ¿e wszyscy to rozumiej± oprócz ciebie. Wreszcie jednak skoñczy³ sw± rozmowe i znó odwróci³ siê do ciebie.
- Czy ty sam przyby³e¶ tutaj ? Bêdzie kto¶ ci pomagaæ ?
-Mam nadziej ¿e nie bêdê sam chocia¿ nawet je¶li siê nikt nie przyjdzie to i tak nie zamierzam zrezygnowaæ...A co do skarbu...jest tam jaka¶ broñ...?i o jakim typie skarbu w ogóle mowa...?
- Wiedzia³em ¿e zapytasz o skarb bo wy m³odzi tylko my¶licie o bogactwie. A wiêc jest tam wiele komnat wype³nionych z³otem, szlachetnymi kamieniami jest te¿ podobno jaki¶ miecz ¶mierci, ³uk triunfatorów i medalion serca ... takie proste skarby. My ludzie z pustyni znamy wiele legend o skarbach które siê tam kryj±. A teraz zau³ te oto bia³e szaty dziêki którym nie bêd± ciê atakowaæ Sunijczycy ... przynajmiej nie powinni.
Mê¿czyzna poda³ ci szate bia³±, nakrycie g³owy i twarzy jako chuste. Podali ci tak¿e buk³ak wody. Trzech mê¿czyzn odzianych w strój taki jaki dosta³es stane³o przy tobie i powiedzieli do¶æ równo:
- Bêdziemy ci pomagaæ w misji. Ka¿de twoje polecenie bêdzie wykonane - ich g³osy brzmi± do¶c ¿wawo co ¶wiadczy o ich nie du¿ym wieku. Mog± mieæ od 17-24 lat. Maj± przy boku zagiête miecze. Teraz zda³e¶ sobie sprawê i¿ ty jeste¶ dowódc± grupy podczas tej misji i oni musz± ciê s³uchaæ.
- Robi siê ciemno a o tej po¿e nie powinne¶ wyruszaæ na tak trudne zadanie. Mo¿e chcia³ by¶ siê przespaæ Panie Wybawicielu - powiedzia³a ta sama kobieta która ciê rpzywita³a na pocz±tku. Znów by³a przy tobie klêcz±c.
Szybko za³o¿y³em struj który dosta³em...
-Mam jeszcze kilka pytañ-powiedzia³em-Co dok³adnie mam zrobiæ.Jakich przeciwników spotkam.I czy mo¿e wiecie gdzie dok³adnie znajduje siê owa broñ...?
Znów podszed³ do ciebie mê¿czyzna s³ysz±c twoje pytanie. Spojrza³ na ciebie swymi zmêczonymi oczyma po czym odpowiedzia³:
- Twoim zadaniem jest udaæ siê do Wielkiego grobowca który wygl±da jak ostros³up. Tam musisz soczyæ walkê z dwoma strzanikami a koñcz±c swoje zadanie zabiæ dziewczynka która jest g³ówn± kap³ank±. Pamiêtaj ¿e oni nigdy nie wypr± siê swojej wiary i zawsze bêd± walczyæ o swoje nawet je¶li bêd± na wpó³martwi to i tak zaatakuj±. Ci trzej kap³±ni bêd± jedynymi twoimi przeciwnikami chyba ¿e mo¿e obawiaæ siê pu³apek czychaj±cych w piramidzie ale one nie moga równaæ siê z zagro¿eniem które czeka cie w g³ónej krypcie pochówku boga ¿ycia i ¶mierci. Ka¿dy ze skarbów jest w inne krypcie w której z pewno¶ci± bêdzie jakie¶ niebezpieczeñstwo. Powiem ci o nich legendê o skarbach:
£uk zawsze s³u¿y³ do czynów prawych
Skryty pod blatem szcz±tków uronowych
Jego celem stworzenia by³o zabijaæ
Z³ych ludzi na strza³y nabijaæ
Zawsze on trafia³ we swe ofiary
Tyle ¿e potrzba by³o ich namiary
Miecz za¶ skrêca³ zdala od prawych
Oszukiwa³ swym wygl±dem chciwych
Bo on jak obraz przedstawiony
Rani³ i dobija³ na walke nastawionych
Wystarczy³o ciêcie by dzia³a³
Na tych których nienawi¶ci± pa³a³
Medalion zawsze górowa³ nad ¶wiatem
Skryty pod królewskim p³atem
Gdzie nie¶miertelnik nie ma wstêpu
Jedynie armia dusz zastêpu
A daje on wieczn± nie¶miertelno¶æ
Jedenak mocy daje namacalno¶æ

hmmm no wiêc gdzie jest ta piramida???
Id±c zauwa¿y³em Hagane...
- Ty jeste¶ uczniem Uindo? - zapyta³em u¶miechaj±c siê lekko
Tak-powiedzia³em zaskoczony ¿e nieznajomy wie kim jestem-sk±d wiesz
- By doj¶æ do piramidy musisz i¶æ ca³y czas na po³udnie a¿ - mê¿czyz¼nie przerwa³a wasza rozmowa. Spojrza³ na niego po czym znów zwróci³ siê do Hagane - czy to jedna osoba która ma ci pomóc ?
No có¿...nie wiem kim jest ale on chyba zna mojego senseja wiêc mam nadzieje ¿e mi pomo¿e
- Znam twojego Sensei... Pewny siebie, nieco zarozumia³y ale ca³kiem mocny... Nie mylê siê? - powiedzia³em z u¶miechem...
- Jestem Keishi z klanu Genishida... - przedstawi³em siê z lekkim uk³onem...
Hmmm s³ysza³em ju¿ to nazwisko...nie masz przypadkiem siostry-zapyta³em
- Mówisz o Zato? - zapyta³em siê.
- Tak jest moj± m³odsz± siostr±... I uczennic±... - powiedzia³em po chwili...
"Choæ wiem o tym dopiero od kilku tygodni..."
S³ysza³em ¿e do³±czy³a do dru¿yny Uindo-powiedzia³em-zreszt± niewa¿ne...znalaz³e¶ siê tu przypadkiem czy mo¿e kto¶ ciê tu wys³a³
- I jedno i drugie... - powiedzia³em...
- Akurat by³em u Zato gdy przyszed³ ten list... - powiedzia³em
- Uzna³em, ze mogê siê przydaæ...
Dobrze...No wiêc podobno ja mam byæ kapitanem grupy-powiedzia³em-tak wiêc trzeba ustaliæ kilka zasad...Ka¿da broñ któr± znajdziecie trafia w moje rêce...reszta mnie nie obchodzi jest jeszcze jeden przedmiot który mnie interesuje a mianowcie pewien medalion.podczas wykonywania tej misji lice na wasz± pomoc...a szczególnie na twoja Keishi...powiedzia³em podnosz±c siê z ziemi-no to czas chyba wyruszaæ...-powiedzia³em-cy jest jeszcze co¶ co mo¿e nam pomóc w wykonywaniu tej misji...
- Rozumiem... Có¿ nasza trójka mo¿e nie wystarczyæ... Znam jednego zdolnego shinnobi z Hebi... Mój podw³adny... Po¶lê po niego... - powiedzia³em i stworzy³em wodnego klona. Wys³a³em go na poszukiwania Andreasa.... {NMK}
-HEBI-pomy¶la³em
Powiedzia³e¶ >podw³adnego z HEBI czy¿by¶ by³ liderem-zapyta³em
- Vice... powiedzia³em spokojnie...
- Nie martw siê póki co mamy sojusz z Li¶ciem - doda³em widz±c jego reakcjê
To dobrze-powiedzia³em a wiêc czekamy na twojego kolegê???
Andreas pojawi³ siê w pobli¿u rozmawiaj±cych. Na g³owie mia³ naci±gniêty kaptur. Podszed³ do Keishiego.

- Jestem, jak chcia³e¶.

Powiedzia³ obojêtnym tonem, ¶ci±gn±³ lekko kaptur z g³owy i wyci±gn±³ papierosa i zapalniczkê z kieszeni....
Przyjrza³em siê nowo przyby³emu
A wiêc mo¿emy ruszaæ-powiedzia³em
z pó³nocy z du¿± prêdko¶ci± porusza³a siê w stronê oazy wielka chmura kurzu
z pocz±tku mo¿na by³o s±dziæ ¿e burza piaskowa, lecz po zbli¿eniu na 100 metrów mo¿na by³o poznaæ kontury wê¿a, wielkiego wê¿a
który zatrzyma³ siê przed jedn± palm± i znikn±³ w jeszcze wiêkszej chmurze kurzu
na miejscu wê¿a sta³ Sasuke Uchiha
Spojrza³em na Uchiche-jeszcze jeden-pomy¶la³em...
przys³uchiwa³em siê waszej rozmowie.... gdzie idziecie Keishi- zapyta³ keishiego normalnym tonem
Po d³ugiej wêdrówce dotarli¶cie do piramidy. Na samym pocz±tku nie by³o jej widaæ jednak gdy weszli¶cie na du¿± wydme ukaza³a siê wam ca³a.
Piramida Wieków[/url]
Andreas zapali³ papierosa i schowa³ zapalniczkê do kieszeni. Zaci±gn±³ siê gdy zobaczy³ chmurê kurzu. W koñcu wy³oni³ siê z niej w±¿ a nastêpnie Sasuke.

- Teraz mo¿emy zaczynaæ....

Powiedzia³ jak zwykle obojêtnie przy okazji pozbywaj±c siê dymu z ust i podnosz±c rêkê na przywitanie z Sasuke.....
przebiega³ przez oazê. Przystan±³ na chwilkê zobaczy³ 2 ludzi z otto. *Zaimê siê nimi pó¼niej*pomy¶la³ i bieg dalej w stronê oto
Pzesz³a obok oazy w stronê wioski piasku <nmm>
Podchodzê do oazy, pijê trochê wody, po czym znowu ruszam w podró¿, kieruj±c siê do Konoha Gakure.
Przychodzê, opieram siê o drzewo w cieniu.
Pijê ulubion± wodê, chwytam za kunaia i rzucam w muchê, która brzêcza³a mi nad nosem, odpoczywam, przymykam oczy i zasypiam........

Dodane po 17 godzinach 11 minutach:

Wstajê i odchodzê
Zjawiam siê na Walkê.
Pojawiam siê... rozgl±dam siê na boki szukaj±c Kazekage...
Dobra... Walka Gaara vs Dai rozpoczêta.

Kolejno¶æ postów:

Gaara
Dai
MG
Dai
Gaara
MG

I tak w kó³ko...

Teraz Gaara ;]
Wykonujê pieczêcie Krzycz±c: Sabaku NO Yoroi.
Na moim ciele powstaje silny pancerz z piasku. Po czym atakujê Daia du¿± ilo¶ci± piasku.
Aby zmyliæ przeciwnika szybko wykonujê pieczêcie krzycz±c "Taju bushin no Jutsu"... Twor¿e ty piêæ klonów z czego dwoma atakujê Gaarê a 3 usi³ujê siê broniæ...
Dwa Klony atakuj±ce Gaarê nie mog± zrobiæ nic, gdy¿ Gaara ma zbrojê. Jeden z trzech Klonów broni±cych zostaje zniszczony. Teraz Dai.
Skupiaj±c du¿± ilo¶æ czakry wykonujê pieczêcie zgodne z "Hosenka no Jutsu" i z ca³ym swym tchem i si³± atakujê Gaarê...
Zosta³em zaatakowany przez kule
Wykonuj±c pieczêcie sprawiam, ¿e piasek na którym stoisz ³apie cie na nogi i opl±tuje.
Powoli zaciskam piê¶æ lecz nie mia¿d¿ê ciê do koñca.
Jedna kula otar³asiêo Gaarê, lekko krusz±c i os³abiaj±c zbrojê, jednak bez wiêkszych obra¿eñ. Dai jest od pasa w dó³ w piaskowej trumnie. Teraz Gaara.
Patrzê siê na Daia i Zaciskam piê¶æ do koñca Krzycz±c:
Sabaku Kyuu.
Aaaaaaaaaaaaahhh!-krzyczê-Kumo Kaze no Jutsu- ostatnim tchem wykrzykujê te s³owa wykonuj±c pieczêcie.Atakujê Gaarê 3 klonami i ów technik±.
Zaatakowany Gaara traci kontrolê nad piaskiem [Sabaku Kyuu puszcza Daia]. Dai ma bardzo mocno poranione nogi, w tej chwili nie mo¿e siê przemieszczaæ. Zbroja Gaary zosta³a zniszczona. Klonów Daia zosta³y tylko dwa, gdyz jeden zgin±³ w wichurze.Kolej Daia.
-Nie mogê poruszaæ nogami- krzykn±³em z przera¿eniem-ale to mnie nie powstrzyma, Senmoufuu!!!!!!!!!!!-wykonuje pieczêcie. Atakuje Gaarê pozosta³ymi klonami...
Wykona³em pieczêcie i powiedzia³em:
Suna Shuriken. - Shurikeny polecia³y w klony.
Ca³ego Daia zasypa³em piaskiem.
Klony Daia zostaj± zniszczone. Technika Daia zostaje st³umiona przez piach Gaary, jednak¿e Dai nie zostaje zasypany. Dai nadal nie mo¿e ruszaæ nogami.Kolej Gaary.
Opl±tujê ca³ego Daia piaskiem.
Nastêpnie podnoszê rêkê i zaciskaj±c piê¶æ mówiê:
Sabaku Kyuu.
Szybko wykonujê Kawarimi no Jutsu i atakujê Gaarê od ty³o wykonuj±c Jutsu "Kaze no Yaibia".
Dai wydosta³ siê z trumny, lecz by³ zbyt poraniony by wykonaæ Jutsu. Koniec walki, zwyciê¿y³ Kazekage.

Gratulujê zwyciêzcy, z przegranym ³±czê siê w bólu.
Po wygranej walce wracam do SUNY.
*Przebiega oaz± tam wypija trochê wody i biegnie dalej w stronê Kusy.*

[NMM]
Wbiegam zdyszany do oazy jednak po chwili mój oddech uspokaja siê stojê i czekam na kolesia od misji
Po chwili podchodzi do Ciebie cz³owiek. Stosunkowo m³ody... Mo¿e mieæ od jakich¶ trzydziestu do maksymalnie trzydziestu piêciu lat.
Po chwili przygl±dania siê Tobie i Twemu ubiorowi zapytuje - Czy Ty¶ jest Hideki, z rodu Kaguya? - Mówi bez ¿adnej intonacji, czy te¿ akcentu, a minê ma nadzwyczaj powa¿n±. Dostrzegasz te¿ za jego plecami pochwê miecza... D³ugo¶æ ka¿e podejrzewaæ i¿ posiada on wakizashi.
Tak to ja...-powiedzia³em spokojnie-a wiêc co to za misja-zapyta³em prosto.....
- Nie do mnie z takimi pytaniami. - Odpar³ krótko i odwróci³ siê w kierunku z którego przyszed³ daj±c krótki znak z rêk± by¶ za nim poszed³. Po krótkiej chwili dotarli¶cie na skraj oazy, gdzie w malutkiej dolince zebra³o siê kilku, s±dz±c po opaskach, shinobi z ró¿nych wiosek. Twój przewodnik podszed³ do innego cz³eka który sta³ przed nimi jednocze¶nie wcze¶niej powiedziawszy Ci, by¶ stan±³ w¶ród innych ninja. W sumie by³o Was piêcioro.
- Czy to ju¿ wszyscy? - Us³ysza³e¶ do¶æ ciche pytanie cz³owieka. Swoj± drog±, by³ on do¶æ bogato odziany...
- Tak, ten by³ ostatni.
- Dobrze. Wiêc mogê ju¿ zacz±æ. Witajcie moi drodzy shinobi!
Jak ju¿ zapewne wiecie, ka¿dy z Was otrzyma³ ode mnie bardzo podobny list z ogólnie zapisanym zadaniem. Otó¿ nadesz³a pora, aby przybli¿yæ nieco kilka szczegó³ów. Zadanie nie jest trudne, ale do¶æ skomplikowane. Lecz do rzeczy. W mie¶cie znajduje siê grupa ludzi. Drobni przemytnicy, hazardzi¶ci i oszu¶ci. Na d³u¿sz± metê nie s± szkodliwi, lecz ostatnio dopu¶cili siê kradzie¿y na mojej posesji. Waszym zadaniem jest odzyskaæ moje dobra, nie zabijaj±c owych przemytników. W sumie n nawet ¿ywiê ich pewn± doz± sympatii, ale to moje prywatne sprawunki. Ale teraz to nie gra roli. Nie chc± oddaæ po dobroci, odbiorê im to si³±. Zg³osi³bym to w³adz±, lecz nie mam dowodów.
Czyli w skrócie. Bêd± oni przeje¿d¿ali ma³± karawan± przez pustyniê, nieopodal lokacji gdzie siê znajdujemy. Macie na nich napa¶æ i odebraæ im co moje. Ale przypominam: nie mo¿na Wam ich zabiæ. Ewentualne okaleczenie jedynie dopuszczam. A. Pyta³em siê mego znajomego, który oceni³ to na misjê rangi C, lub B, choæ to ma³o prawdopodobne. Jest ich kilkunastu, a w¶ród nich walcz±cych chocia¿by miernie jest piêciu czy sze¶ciu. W¶ród nich jeden by³y shinobi. Zap³ata po wykonaniu zadania, lecz zapewniam, ¿e bêdzie ona adekwatna do wykonanej robocizny. Jakie¶ pytania...?
Tak...czemu nie mo¿emy ich zabiæ-powiedzia³em-czasem to konieczne-doda³em....
- Je¿eli jest to dla Ciebie problem, nikt Ciê tu nie trzyma. Inni nie maj± takich problemów jak widzisz...
Pokrêci³em g³ow± ale nic nie powiedzia³em- ciekawe czemu tak mu na tym zale¿y-pomy¶la³em....
Do cz³owieka podszed³ mê¿czyzna z katan± i szepn±³ mu co¶ na ucho, ten obruszy³ siê i powiedzia³
- Rzeczywi¶cie, zapomnia³em! Postanowi³em mieæ z tego odrobinê zabawy. Bêdzie to co¶ w rodzaju wy¶cigu. Ten, kto przyniesie do mnie moj± skrzynkê, której nawiasem mówi±c nie wolno Wam otwieraæ, otrzyma specjaln± nagrodê. Skrzynka jest taka tam sobie z³otawo srebrna, ze szmaragdem po¶rodku. Jeszcze co¶?
Nie-powiedzia³em-to gdzie oni s±-zapyta³em u¿ywaj±c HONE NO YOROI tak na wszelki wypadek
-Mo¿na ich bêdzie dostrzec st±d za godzinê. Wtedy wyruszacie. - To powiedzia³ uzbrojony cz³ek, najpewniej ochroniarz kupca.
- Tymczasem mo¿ecie siê zapoznaæ czy co¶. Mam to w nosie w sumie. -Powiedzia³ i odwróci³ siê id±c w swoim kierunku. Do Ciebie z kolei podszed³ jeden z ninja. Na ramieniu mia³ zawi±zan± opaskê Suna-gakure, a na plecach katanê. - Eja, chcesz wspó³pracowaæ? Wygl±dasz na szybkiego kolesia, a to siê przyda. - Gada³ bez ¿adnych zahamowañ. - Jak inni zajm± siê walk±, Ty zgarniesz rzeczy kupca i spylimy z powrotem. Ja bêdê sta³ na czatach, by nie zauwa¿yli co robisz. A nagrod± siê podzielimy. Stoi?
Mam lepszy pomys³-powiedzia³em...-razem pójdziemy po szkatu³kê a potem razem damy nogê-doda³em-widzisz ich-wskaza³em na resztê shinobi-je¶li siê rzuc± za nami wtedy ich pozabijamy bo nie mo¿emy zabijaæ tylko kopców oni s± nie wa¿ni wchodzisz w to...?
- Mogê ich zabiæ, ale tylko o ile zaatakuj± nas sami. Tak to lepiej po prostu zwiaæ, nie s±dzisz?
-Nie lubiê uciekaæ-powiedzia³em z naciskiem
- S³uchaj, szybszy i pewniejszy bêdzie sprint po prostu. Po co zajmowaæ siê walk±? Mo¿e siê zdarzyæ, ¿e zabijemy dwóch, a jeden zwinie szkatu³ê i sam zgarnie nagrodê...
Nie rozumiesz-powiedzia³em spokojnie...-najpierw zwêdzimy szkatu³kê a potem zajmiemy siê nimi a dok³adniej ty siê zajmiesz poniewa¿ s±dzê ¿e jeste¶ silniejszy ni¿ ja...
- Chodzi mi o to, ¿e on mo¿e zwin±æ szkatu³ê nam.
Ha i od tego jestem ja-powiedzia³em...-kiedy ty bêdziesz z nimi walczy³ ja bêdê pilnowa³ szkatu³ki...
-Hmm... No dobra. Patrz, zbli¿aj± siê wcze¶niej ni¿ siê spodziewali¶my! - Krzykn±³, co odwróci³o uwagê innych i pokaza³ palcem na trakt. Od razu ruszy³ tam biegiem.
Ruszy³em szybk± za nim wykona³em HOKKOTSU NO YAIBA
i mijaj±c jednego z shinnobich staram siê mu wbiæ ko¶æ w plecy miêdzy ¿ebra po czym bezzw³ocznie ruszam za tym kolesie z który gada³em
Rozleg³o siê jeno "puf" i klon prys³. Widzisz, ¿e trzej shinobi razem sklonowanie nacieraj± uzbrojeni w dr±gi na karawanê... Widzisz jednak, ¿e Twój towarzysz jednego z przemytników ju¿ powali³ z piê¶ci w ³epetynê.
Wymijam wszystkich nie zwracaj±c zbytniej uwagi no to co siê dzieje dooko³a (no chyba ¿e jakie¶ kunaje zaczn± lataæ czy co¶ ) biegnê prosto do karawany
-Zatrzymaj ich a ja zajmê siê szkatu³k±-rzuci³em jeszcze przez ramiê i biegnê jak najszybciej potrafiê....
Po kilku chwilach znalaz³e¶ siê przy powozie gdzie mia³a byæ szkatu³a. inni byli zbyt zajêci walk±.
Otwieram drzwi powozu (je¶li jakie¶ ma ale to szczegó³ )
chwytam miecz z ko¶ci (który zrobi³em wcze¶niej) w obie êce i ostro¿nie wchodzê do ¶rodka oczywi¶cie najpierw sprawdzam czy kogo¶ nie ma w ¶rodku je¶li jest to najpierw rzucam w niego kunajami (2) celuj±c w nogi a potem dopiero wchodzê gotowy unikn±æ lub zablokowaæ ewentualny ataki
(Mój b³±d) Jest to nie powóz, a wóz odkryty i nikogo tu nie ma... Tymczasem Twój znajomy powali³ ju¿ kilku przeciwników, w tym jednego z konkurencyjnych shinobi. Jeden w³a¶nie z nim walczy, a drugi zajmuje siê z³odziejami.
Wskakuje na na to co¶ (nie wa¿ne co to jest ) i zaczynam rozgl±daæ siê za szkatu³k± kontem oka obserwuj±c walkê i co jaki¶ czas patrz±c czy nikt siê do mnie nie zbli¿a
O dziwo wszystko przebieg³o idealnie! Kradzieje powaleni na ziemi jak i oszo³omieni, a konkurenci... Jeden ciê¿ko ranny wycofuje, drugi uciek³, trzeci oszo³omiony. Zaprawdê dobrym wojem jest Twój towarzysz. A kuferek zgodny z opisem znalaz³ siê bez problemu.
Biorê skrzyneczkê i biegnê szybko do mojego partnera (z misji ¿eby nie by³o )
(ca³y czas trzymam miecz) kiedy jestem ju¿ blisko stawiam szkatu³kê na ziemi podchodzê i podaje mu rêkê ¿eby j± ¶cisn±³-dobra robota-powiedzia³em biorê zamach i odcinam mu rêkê-ale to ja biorê kasê-doda³em i staram siê mu przebiæ serce....
Szuuuuu! Piasek z klona rozsypa³ siê! Nagle u¶wiadomi³e¶ sobie moc przeciwnika... Sam klon pokona³ ich wszystkich, a on oszczêdza³ si³y. - Hmmm, uprzedzi³e¶ mnie. - Powiedzia³ wychodz±c zza wozu u¶miechaj±c siê, a w d³oniach trzymaj±c katanê. - Mia³em Ciê co prawda zabiæ gdy ju¿ bêdziemy w drodze powrotnej, ale skoro tak... - Sta³ i patrzy³ siê na Ciebie z u¶miechem.
Hmmm mia³e¶ mnie za g³upka...?-zapyta³em ze ¶miechem podchodz±c do szkatu³ki
Wbi³em na chwilê ko¶æ (mój miecz) w piasek wyj±³em shurikeny i rzuci³em 4 z nich tak ¿e lecia³y z obu stron na mojego przeciwnika nie czekaj±c na reakcjê przeciwnika wyrwa³em miecz z piasku i natar³em na niego z ca³± szybko¶ci± markuj±c pchniêcie w lew± ³ydkê wykonuj±c jednak Kawarimi i pojawiaj±c siê za przeciwnikiem i wbijaj±c mu miecz w plecy próbuj±c uszkodziæ rdzeñ krêgowy....

/mam nadziejê ¿e nie pisze zbyt krótkiego postu //
(Na Twoje szczê¶cie nie )
Przeciwnik prezentowa³ wy¿sz± klasê umiejêtno¶ci. Obracaj±c siê wzi±³ zamach katan±. Tymczasem lew± rêk± uderzaj±c w boczne p³aszczyzny metalowych pocisków nadlatuj±cych ku niemu odbi³ je. Drug± rêk± natomiast po zamachu ci±³ sprawnie przez prawy bark zmuszaj±c Ciê tym do uniku w ty³...
hmmm sorki wiem ¿e ty jeste¶ MG a nie ja ale ja nie muszê robiæ uników bo wykona³em sobie ko¶ciana zbrojê ale nie wa¿ne....
Wykonujê Mizu bushina który te¿ ma ju¿ miecz w rêku 9no bo jest dok³adn± kopi± mnie a ja mam ju¿ ko¶ciany miecz )
po czym obydwaj atakujemy Przeciwnika ja z lewej klon z prawej....Jednak kiedy jeste¶my ju¿ blisko klo szybko wskakuje przede mnie (zas³aniaj±c mnie prze przeciwnikiem) Ja wyjmujê 2 kunaje rzucam nimi w tamtego kolesia a mój klon atakuje go zmuszaj±c do zablokowania jego katan± a ja wykonuje kawarimi (on mnie nie widzi bo jestem za klonem ) i znowu próbuje wbiæ mu ko¶ciany miecz w plecy...
(Ale unik jest odruchem cia³a...)
Zablokowa³ atak klona. Kunaie utkwi³y w gardle, a przez tu³owie przechodzi ko¶ciany miecz. Nagle ogarn±³ Ciê niepokój. Przeciwnik nie by³ a¿ taki s³aby... Poczu³e¶, ¿e przebi³e¶ klona. Lecz on nagle stwardnia³, zlepiaj±c siê szczelnie i tworz±c twardy kamieñ blokuj±cy broñ w gardle i Twoj± rêkê z ko¶cianym mieczem. Kiepska sytuacja. Klon oberwa³ piaskowym kolcem który wystrzeli³ z ziemi i rozprys³ siê. Nagle mniej wiêcej przestrzeni 50mx50m zaroi³o siê od pisakowych klonów Twego przeciwnika. Stali nieruchomo, lecz kilku z nich cisnê³o shurikeny w Twoim kierunku a dwu poczê³o biec ku Tobie z katanami...
[I see you!]-powiedzia³em wykonuj±c YAMAGI NO MAI nie unikam broni która odbi³a siê od pancerza i biegnê z ca³± szybko¶ci± na klony zahaczaj±c o ka¿dego z nich ko¶ciami i niszcz±c je¶li który¶ atakuje mnie zas³aniam tylko oczy rêk± bo tam nie mam pancerza i dalej biegnê kiedy zniszczy³em ok 20 klonów zawracam biorê skrzyneczkê tworzê Mizu bushina który ucieka przez dziurê w t³umie któr± zrobi³em je¶li jaki¶ klon staje mu na drodze ja go niszczê bo biegnê obok siej±c rozwa³kê je¶li który¶ z klonów rzuca czym¶ w mojego mizu buschina zas³aniam go sob± a broñ odbija sie ode mnie kiedy klon wydosta³ siê z t³umu chowa siê w pobliskich krzakach ja tworzê jeszcze 2 mizu bushiny które ochraniaj± tego 1 ze skrzyneczk± a sam niszczê dalej nie oddalaj±c siê wiêcej ni¿ 10m od klonów....

edit: Nie wiem co¶ napisa³e¶ ¿e miecz utkn±³ w tamtym kolesiu to znaczy w klonie co siê sta³ twardy jak ska³a ale jak chcesz ro mo¿na uznaæ ¿e mam go sobie w rêku
(Czy ten miecz wystawa³ z rêki, czy te¿ by³ wysuniêty z niej tylko i nale¿a³ do ko¶ci ramienia? Edytuj swojego posta wy¿ej w odpowiedzi, lub napisz na gg. Nastêpnie ja zmieniê tego.)

Gdy szuka³e¶ skrzyni zauwa¿y³e¶, ¿e... nie ma jej! Dostrzeg³e¶ oddalaj±cego siê ku kupcowi Twego "partnera" wraz z czym¶ ma³ym w rêku... Klony nie zaatakowa³y Ciê, jeno zastêpuj±c drogê.
Pokona³e¶ je z ³atwo¶ci±, lecz wróg ju¿ dostarczy³ skrzynkê i oddali³ siê w podskokach z worem pieniêdzy. Gdy doszed³e¶ ju¿ do kupca czeka³a na Ciebie taka nagroda:

-6 punktów umiejêtno¶ci

-50 punktów chakry

-200Y standardowe za wykonanie zadania.

-inni siê nie stawili, wiêc otrzymujesz po 10% ich nagrody
czyli dodatkowe 60Y

Kupiec po¿egna³ Ciê szybko i zabra³ siê do zabawy swoj± skrzynk±...
Misja rangi "B" o tytule "Szkatu³a" uwa¿am za zakoñczon±!
Rozejrza³em siê za kolesiem co zgarn±³ moj± kasê (to znaczy któr± ja mia³em zgarn±æ) kiedy jednak go nie dostrzeg³em wykl±³em go w duchu przysiêgaj±c ¿e jak go spotkam to go zabijê nie maj±c co tu robiæ odszed³em

(NMM)
Schodzê do oazy.

/Jak tu przyjemnie ch³odno...\

K³ade siê na ziemi.

/Po³owa drogi za mn±, na szczê¶cie oby³o siê bez wypadków. Problem w tym, ze Suna to ogromna wioska i nie wiem, gdzie mogê znale¼æ Jottosa. Mam nadzieje, ¿e ma jak±¶ sta³± siedzibe, bo inaczej bêdê musia³ spêdziæ z tydzieñ na szukaniu go.\

Zamyka oczy po czym zapada w objêcia morfeusza.

Dodane po 1 godzinach 38 minutach:

Wstaje rankiem. Wyrusza w kierunku Suny.
Susanoo pojawi³a siê z Deidara na pustyni... usiedli...
-To co teraz - spytala z u¶meichem wyci±gaj±c twarz w stronê s³oñca
Teraz do siedziby Ordo a tam trzeba siê wkra¶æ po cichu do wiêzienia..-powiedzia³ spokojnym tonem i u¶miechn±³ siê do niej...
- Tote¿ chod¼my - powiedzia³a i pocalowa³a Deidarê - Idziemy na ratunek!

Wsta³a i wziê³a go za rêkê...

- CHod¼...

I psozli w strone Ordo
Odwzajemni³ jej poca³unek i bieg³ na ratunek przyjacielowi wraz z ni±..
Wbiegam do oazy zmêczony podchodzê do studzienki i pijê du¿o du¿o wody kiedy trochê siê napi³em powiedzia³em:odpoczniemy tu przez jaki¶ czas i znowu zacz±³em piæ
Patrz±c na Hideko, sam chce piæ i siê przewraca - WODY! wody...

Dodane po 4 minutach:

wstaje, podchodzi do studzienki i pije, pije, pije i odchodzi od studni
Przynoszê wody w rêkach i oblewam ni± Kibê-id¼ siê napij bo uschniesz-za¶mia³em siê siadaj±c po palm±....
no nie no wody, woooody... - szed³em i gdy uj¿a³em cieñ ruszy³em tak szybko ¿e '' trampki se spali³em ''... siad³em w cieniu... i wylegiwa³em siê my¶l±c przytym o walcce
Kurde zapomnia³em wzi±æ zio³a lecznicze z domu!! - krzykn±³ - i tyle po¶wiêci³em ¿eby dostaæ siê do kraju trawy, który jest pod w³adz± akatsuki! - krzykn±³ ponownie, lecz pe³ny si³ - hej! a wy le¿ycie zamiast i¶æ dalej!? jeste¶cie ¿a³o¶ni! - powiedzia³
Uspokój siê-powiedzia³em pojawiaj±c siê za kib± i przystawiaj±c mu ko¶ciany miecz do szyi -albo ciê zabijê-Doda³em-Poradzisz sobie bez swoich zió³
Doobra idziemy... - powiedzia³em powa¿nym tonem do kompanów
No dobra-powiedzia³em i znowu wysun±³em siê na czo³o grupy i uszy³em szybkim krokiem przez pustynie

(NMN)
dobrze - odpowiedzia³
biegne kierujac sie w kierunku otto

NMM
biegnie za pozosta³ymi <NMM>
Stanê³a pod jednym z wielu drzew - Gdzie ja jestem ? A tak za miastem. Musze odpocz±æ, zastanowiæ siê. Sama nie wiem co mi kaza³o przyj¶æ akurat do Suny. - usiad³a, zamkne³a oczy.

Dodane po 1 godzinach 16 minutach:

Taka cisza bywa mêcz±ca - pomy¶la³a - chcia³aby tu kogó¶ spotkaæ, pogadaæ, ale nikogo nie ma... Pustka

Dodane po 4 godzinach 17 minutach:

Wieczór na pustyni zawsze jest ch³odny - pomy¶la³a - Lepiej ju¿ pójde, gdzie¶, przed siebie.... - wsta³a i posz³a w kierunku Suny
Biegnê przez pustyniê ca³y zdyszany, gdy nagle moim oczom ukazujê siê oaza. Stajê siadam obok wody i wyjmujê z plecaka wodê, pijê... Odpocznê tu chwilê - powiedzia³em i spogl±da³em na wodê.

Dodane po 16 godzinach 46 minutach:

Wsta³ i pobieg³ dalej...

NMM
zatrzymuje siê na chwilê, by zaczerpn±æ wody. Biegne dalej do konohy
<NMM>
Shi szla do siedziby akatsuki.
nmm
HM! sz³a za Shi
nmm
Zatrzymuje siê i chwile odpoczywam popijaj±c wodê...
W podró¿y przez pustyniê zatrzymujê siê ¿eby odpocz±æ
widz±c jakiego¶ cz³owieka pytam....
-Dok±d podró¿ujesz..
Biegn±c pustyni± zatrzymuje siê w oazie widz±c nieznajomego ninja..."Ten kolo ma demona widzia³em do czego jest zdolny"...Prze¶wietlam go Byakuganem patrz±c na jego uk³ad czakry.
S³ysz±c ¿e kto¶ nadbiega odwracam siê szybko....
-witaj-powiedzia³em-Hideki kaguya obecny W³adca Taki....Widzia³em ciê ...obserwowa³e¶ mój trening....
Parskn±³ ze zdziwienia a po chwili rzek³:
-Czy ty to nazwa³e¶ treningiem-zdziwi³ siê a po chwili doda³
-Arihyoshi z klanu Hyuuga ówczesny Jonin OtoGakure
O witaj.- Powiedzia³em-w³a¶nie odpoczywa³em. Mam przed sob± wa¿n± misje i nie chcê tego spartoliæ.- Odpowiedzia³em nieznajomemu. A ty dok±d siê wybierasz?- zapyta³em. K±tem oka zauwazy³em innego ninja przygl±daj±cego siê nam...
Podró¿uje to tu to tam-odpowiedzia³em....-obecnie nie mam zajêcia...a co to za wa¿na misj± je¶li mo¿na wiedzieæ....i czy mogê siê przy³±czyæ...potrafiê byæ pomocny a nawet czasem gro¼ny....on to widzia³-powiedzia³em na Hyuge...a to by ³ tylko zwyk³y trening z moim uczniem naruto...
-Zwyk³y trening,ty to nazywasz zwyk³ym treningiem.Nie do¶æ ¿e sam zamieni³ siê w demona to jeszcze namawia³ swego ucznia aby zrobi³ to samo przez co bardzo ucierpia³-powiedzia³ wrzeszcz±c
//Narka idê pó¼niej odpisz w te¿ do odbicia kuso?//
Hoho mocne s³owa.- powiedzia³em- wygl±da na to ze nie jestes byle kim. Co do misji, to nie wiem...-przez chwilê my¶la³em- dobra powiem Ci. Odbicie Kusy z r±k Aka. W³a¶nie my¶la³em ¿e ciê¿ko bêdzie zrobiæ to samemu. Mo¿esz siê przy³±czyæ, sam jestem ciekawy twej si³y. - przez chwilê nic nie mówi³em- A ten drugi? jest dobry? dwóch to ci±gle ma³a grupa jak na odbicie wioski...
Hmmm Akatsuki mówisz....Chêtnie siê przy³±czê-powiedzia³em do Akiro
A co do treningu...Naruto jest w mojej dru¿ynie od niedawna muszê poznaæ jego mo¿liwo¶ci i wiedzieæ jak ³atwo obudziæ Kyubiego lepiej zrobiæ to na treningu ni¿ podczas walki...A sam przybra³em postaæ demona tylko dlatego ¿eby nie zgin±c na wstêpie...-powiedzia³em spokoje do Arihyoshi'iego
przybiegam do Oazy - Hideki sensei, je¶li gdzie¶ idziesz, to ja te¿!! Czekaj na... - przerwa³em gadanie, bo poczu³em os³abienie, co by³o skutkiem po uwolnieniu czwartego demona, ale wróci³y mi si³y i sta³em prosto.

Dodane po 7 minutach:

Pobieg³em dalej, omijaj±c wszystkich <NMM>
Hej Ty!- Krzyczê do arihyoshiego- Chcesz nam pomóc? To szybka decyzja bo nie ma czasu do stracenia.- powiedzia³em. Teraz skierowa³emm sie do hidekiego. - chod¼my....-po czym pobieg³em pustyni± w stronê kusy.
//ch³opaki ja bêdê prowadzi³ trzymajcie siê jako¶ blisko//
<NMM>

next post- pustynia
biegnê szybko za Akiro...

(NMM)
Patrzy³em na oddalaj±cych siê ninja..."I tak nie mam nic do stracenia ani do roboty"...Pobieg³em za nimi.
<NMM>
Dai przybiega. Zmêczony i zziajany podchodzi do drzewka i siada pod nim.
-Hmmm... Ciekawe kiedy przybêdzie Akemi z dokumentami? - zapyta³ siebie mê¿czyzna.
Skryty w cieniu, oczekuj±c zaczyna rozmy¶laæ nad swoim ¿yciem.
Akemi przybiega i widz±c Daia siedz±cego pod drzewkiem podbiega do niego.
- Proszê, oto dokumenty, o które prosi³e¶. - powiedzia³a zziajana dziewczyna, po czym uda³a siê do stawu by zaczerpn±æ trochê wody.
Mê¿czyzna widz±c i¿ dziewczyna nie da rady biec, podnosi j±, k³adzie na plecy i biegnie zmierzaj±c do Ame-gakure.

<nmn>
Siadam przy oazie i pijê z niej wodê przez d³uga i grub± rurkê [ co¶ w rodzaju big-³yk]. Odpoczywam...
Bieg³em przez pustyniê i zauwarzy³em oazê.Podbieg³em do niej ¿eby zaczerpn±æ wody.

Dodane po 8 minutach:

Nape³niam swoj± butelkê wod± i biegnê dalej
<NMM>
Przychodzê i czekam na swoj± dru¿ynê...
Spaceruj±c sobie po pustyni Rose dosz³a w koñcu na oazê.
Id±c nia nagle zauwa¿y³a znajom± postaæ.
U¶miechnê³a siê i podesz³a bli¿ej.
- Znowu ty? - zapyta³a ze smiechem do Hideki'ego.
Hmmm a kogo siê spodziewa³a¶....-powiedzia³em...-jak wychodzi³a¶ to mog³a¶ mnie chociarz obudziæ
- No cos ty nie mog³am pozwoliæ ci zobaczyæ mnie rano. - za¶mia³a siê siadaj±c na ziemi. - A tak na serio, to strasznie s³odko spa³e¶, wiêc sobie pomy¶la³am, ¿e pozwolê ci jeszcze trochê pokimaæ.
A czemu nie mog³a¶ pozwoliæ ¿ebym zobaczy³ siê rano-zapyta³em?
- Przecie¿ ¿artujê - powiedzia³a i spojrza³a na Hideki'ego.
- Cos siê sta³o? - zapyta³a - masz do¶æ niemraw± minê.
Ehhhh....czekam na moj± dru¿ynê....bo mamy misjê....ale jak widaæ jeszcze siê nie zjawili....-powiedzia³em...
- Acha. - odpar³a - S± wiêc nieodpowiedzialni. - powiedzia³a. - Ale nie wkurzaj ju¿ siê. Nie warto traciæ nerwów, przez takie co¶.
U¶miechnê³a siê.
Nie chodzi o to czy s± odpowiedzialni czy nie...nawet nie wiem czy dotar³a ju¿ do nich wiadomo¶æ o misji...je¶li nie zjawi± sie tu do jutra po po³udniu bêde musia³ wyruszyæ sam...
- Na pewno kto¶ siê zjawi. - powiedzia³a - To chyba wa¿na misja?
Hmmm....to informacja poyfna-powiedzia³em smiej±c siê
- Tak jest sir - roze¶mia³a siê.

[Stoisz czy siedzisz? ;p]
Stojê

Hmmm a ty co tu robisz....¶ledzisz mnie-zapyta³em podej¿liwie
Spojrza³a w na Hideki'ego.
- Spacerowa³am sobie. - powiedzia³a - A to, ¿e siê spotkali¶my to czysty przypadek, albo telepatia...
Roze¶mia³a siê.
...tak...i tak ci nie wierzê....musisz mnie przekonaæ ¿e tylko spacerowa³a¶....
Z³apa³a jego d³oñ i poci±gnê³a go w dó³.
¦ci±gnê³a czapkê i spojrza³a na niego.
- Ciebie ci±gle trzeba przekonywaæ. - mruknê³a z u¶miechem.
hmmm este¶ w tym niez³a wiêc kontynuuj-powiedzia³em ¶miej±c sie z niej
- Nie przeginaj... - pokiwa³a palcem ze ¶miechem i przysunê³a siê do niego.
Usiad³a na wprost Hideki'ego i poca³owa³a go szybko i odsunê³a siê. - Ja nie mam zamiaru odwalaæ ca³ej roboty... - roze¶mia³a siê.
Hmmm...ca³ujesz de¿ nie¼le-powiedzia³em po poca³unku....a o jakiej czarnej robocie mówisz....
- G³upi jeste¶... - za¶mia³a siê szturchaj±c go. - Dobrze wiesz o co mi chodzi. - powiedzia³a po chwili patrz±c mu w oczy.
Hmmm...w³a¶nie ¿e nie wiem o co ci chodzi...-odpowiedzia³em i pokaza³em jej jêzyk...
- Baka... - mruknê³a z u¶miechem i opar³a siê o niego -Mniejsza z tym - za¶mia³a siê.
Mijaj±c oaze zatrzymuje sie na moment by napiæ sie wody. Biegne dalej. <nmm>
Przechodzê obok oazy w drodze do kumo
<nmm>
przebiegam w po¶piechu <nmm>
Zatrzymujê siê na chwilê by zaczerpn±æ wody. Zwilzy³em te¿ wargi wiê¼nia. Pobieg³em dalej.
<NMM i Paina>
Tak! Widze , to Oaza!
Biegne najszybciej jak moge...
Wypijam troche wody i odpoczywam w cieniou palmy.
Zjadam tez koksa , dziele sie nim z napotkanym shinobi , on wzamian ofiarowuje mi manierke na wode.

Ide nabrac wody na podroz i wyruszam dalej...
Zatrzymuje sie nad oaza w celu zaczerpniecia wody. Po którtkim odpoczynku dalej idê w kierunku Suny...
<NMM>
Zatrzymuje siê na chwilê w oazie...po napiciu siê wody biegnê dalej

[nmm]
Przylatujê do oazy na moim summonie, który k³adzie sie na trawie, gdy z niego zszed³em. Rozejrza³em siê dooko³a.- Nigdy tutaj nie by³em..... Dziwne, bo to takie wspania³e miejsce...- pomy¶la³em w³±czaj±c Tsushigan'a. - To teraz sobie potrenujê....- powiedzia³em , a dooko³a oazy rozpêta³o siê tornado, które po³±czy³o siê z piaskiem. - To mi siê podoba, teraz dodamy..... ognia...- powiedzia³em po czym moje oczy zmieni³y kolor z bia³ego na czerwony. Tornado zaczê³o siê ogrzewaæ. Po kilku minutach zamieni³o sie w szk³o. Imponuj±co wygl±da³o ogromne tornado, jakby zamarzniête na ¶rodku pustyni. Zostanie tutaj na jaki¶ czas.... wygl±da ³adnie...- powiedzia³em wy³±czaj±c KG i siadaj±c pod jedn± z palm.- Przyjemnie...- pomy¶la³em zamykaj±c oczy.

Dodane po 5 godzinach 31 minutach:

Po d³u¿szym czasie wstajê i wskakujê na mojego summona. - Lecimy Morphine.... W stronê Konohy...- powiedzia³em, po czym odlecieli¶my <NMM>
Dwie czarne smugi przemieszczaj± sie przez oaze z duza prêdko¶ci±(NMM)
Usiad³a pod jedn± z palm w poszukiwaniu cienia, ale i tu by³o gor±co.
//Po pierwsze Ten-Ten, masz pisaæ przynajmniej 20 s³ów w po¶cie na moich misjach. A normalnie po 15. Wiêc jeszcze jeden tak ma³y post i le¿y ci siê ost //

Do Ten-Ten podlecia³ niedu¿y orze³. Do nogi mia³ przyczepion± zapieczêtowan± wiadomo¶æ. Przysiad³ na niewielkim kamyczku i czeka³, a¿ dziewczyna siê nim zainteresuje.
( tak jest ! )
Widz±c or³a wsta³am i otrzepa³am siê z piasku. Podesz³am do niego i g³aszcz±c po piórach na g³owie zdjê³am mu delikatnie z nogi wiadomo¶æ. By³a to misja, któr± mia³am wykonaæ.
//Co czym jest to decyduje ja a to mo¿e byæ dla odmiany bomba atomowa //

    Witamy!
    Nasza filia w okolicach KiriGakure wymaga pewnego wsparcia shinobich. Na miejscu zostanie Pani wprowadzona w szczegó³y problemu i pozna pani ilo¶æ zer pani wyp³aty.
    Z powa¿aniem Gildia Kupców.

-O ! Woleli nie pisaæ po co mam przybyæ. Chc± mi zrobiæ niespodziankê. No trudno wyruszam na misjê. - TenTen wsadzi³a li¶cik do kieszeni. Nabra³a jeszcze wody do manierki, któr± zawsze ze sob± nosi³a i pobieg³a przez pustyniê. Orze³ odlecia³ chwilê po niej, cicho w tylko sobie znanym kierunku.
Krêci³a siê znudzona ko³o oazy. Po czasie przysiad³a sobie na kamieniu. Spojrza³a w niebo.
Podchodzi do Ciebie cz³onek klanu Kurama.
Witaj moje dziecko - mówi spokojnie - czy mog³a by¶ zanie¶æ t± wiadomo¶æ potrzebuj±cym w Konoha - Gakure. Przeka¿ ja do tamtejszego szpitala. Po drodze nikt nic Ci nie zrobi . . . Nagrodê odbierzesz w posiad³o¶ci Kurama , gdzie¶ tam mnie znajdziesz.
Spojrza³a na mê¿czyznê
-Dobrze-odpar³a
Na wszelki wypadek wsune³a d³oñ do pochwy na kunai by sprawdziæ czy je ma. Spojrza³a w kierunku oazy-"Opuszczam dom..."-pomy¶la³a-"Pierwszy raz..."
Mê¿czyzna wrêcza Ci zwój ii klepie Ci po g³owie. Chyba nie chce ¿eby co¶ Ci siê sta³o. droga wolna musisz po prostu dotrzeæ do Konohy.
-Ech-westchne³a
Spojrza³a na oaze ze smutkiem. Wzie³a g³êboki oddech i posz³a w swoj± strone.
Ch³opak pojawi³ siê w dziwnym miejscu, czu³ tylko gor±co i to, ¿e piasek wpada mu do ust, ewidentnie wia³o. Ch³opak przys³oni³ usta rêkawem i schowa³ siê za czym¶, by nie staæ wprost do wiatru, poniewa¿ mimo ma³ych rozmiarów, lec±cy piasek podra¿nia³ i czasem nacina³ nawet jego skórê, przymykaj±c oczy odskoczy³ za polbi¿szy g³az, tam usiad³ przeczekuj±c i bawiac siê kartami.

EDIT: 03.04 -> 21:47

Ch³opak poprawi³ fryzurê i wyszed³ zza g³azu, spojrza³ w dal i uda³ siê w tym kierunku, zmierzaj±c do zarysów jakiego¶ obiektu.

[NMM]
lecia³y¶my nad pustyni±, czuj±c gor±cy wiatr uderzaj±cy nas co raz w twarz
-z góry wydaje siê o wiele mniejsza, nieprawda¿?-zwróci³am siê do uczennicy-obserwuj to co dzieje siê wko³o Ciebie-pó¼niej bêdzie Ci ³atwiej genjutsu stworzyæ-powiedzia³am-czujesz ten gor±cy wiatr? Wykorzystaj go w walce z kim¶ z Yuki, niech w Twoim genjuts bêdzie jeszcze gorêtszy i suchy, dodaj do niego ziarenka piasku i uderz ca³± si³± w przeciwnika i ju¿ twoje na pozór niewinne genjtsu zamienia siê w bardzo siln± broñ...
z uwag± przys³uchiwa³am siê s³owom mojej sensei. Nie zwróci³am na to wcze¶niej uwagi. - Dziêkujê za cenn± radê - podziêkowa³am
Mg³a skrêci³ lekko na zachód i po chwili znikn± z nad pustyni >NMM<

http://www.shinnobirpg.rp...der=asc&start=0
Mayoke wraz z Kiomem ruszy³ w stronê bli¿ej nieznanej krainy, by³ szybki jak nigdy.

NMM
Wi staje tutaj wraz z Kido. Wi pije ch³odnaw± wodê z Oazy. Musi tu o czym¶ wspomnieæ to bardzo wa¿ne dlatego szybko koñczy picie.
-S³uchaj Kido w Sunie mog± nas nie lubiæ co prawda Taki nie am zamiaru walczyæ , ale lepiej siê ubezpieczyæ i wykonaæ Henge no jutsu. Zmienimy siê w dzieciaki z Suny widzia³em ju¿ takie. - Po tych s³owach Wi wykona³ Henge i zmieni³ siê w 6 latka z Suny. W takiej formie mo¿e siê luzem poruszaæ po pustyni i wiosce , tego samego oczekiwa³ od Kidou.
Kidoumaru napi³ siê zimnej wody, po czym wykona³ Henge. Zamieni³ siê w 8-letniego dzieciaka.
-Nigdy nie by³em w Sunie ciekawe jak tam jest...-powiedzia³em po cichu.
Przed wyruszeniem rozejrza³em siê jeszcze w ko³o czy nikt przypadkiem ich nie ¶ledzi.
Dobra mo¿emy ruszaæ tylko pamiêtaj udajemy dzieciaki jeste¶ moim starszym bratem masz 8 lat i nazywasz siê Tutyko ja mam 5 lat i jestem Bugito. Rodzeñstwo z osady niedaleko Suny przysz³o na zakupy - Po tych s³owach Wi wraz z Kido w postaci dzieciaków pobiegli do Suny.

<NMN za mnie i Kido>

Dodane po 3 godzinach:

Wi bardzo szybko wraz z klonami ( na klonach cia³a i Kido) biegn± w stronê Konohy. Tam skrêc± w prost do Oto i do siedziby ZZWS.

NMN< za mnie kido , klony z cia³ami Saska i Shizu>
Dantek jest szybszy od wi i leci zanim wraz z Tengenem na smoku w powietrzu ...

nmm
Tengen czu³ siê strasznie spragniony oraz zmêczony t± podró¿±. Czu³, ¿e musi zaczerpn±æ trochê cienia i wody z tej oazy. Uczyniwszy jak zamierza³, zdrzemn±³ siê na kilkana¶cie minut by mieæ wiêcej energii przy podró¿owaniu.

[nmm]
Akera przy podró¿owa³ tu wewn±trz, o dziwo, wrogiej mu pijawki pustynnej o imieniu-Kropek-co wywnioskowa³ z rozmowy pijawki z w³a¶cicielem...a raczej monologu w³a¶ciciela z pijawk± która okazywa³a zrozumienie i wygl±da³a jako¶ tak bardziej inteligentnie ni¿ te w laboratorium....
Po chili stwierdzi³e¶ ¿e jeste¶ przywi±zany do palmy i nie czujesz swojej chakry.,...czyli by³e¶ w nieciekawej sytuacji..
Hayato westchn±³.
Jego pocz±tkowe zamierzenia siê nie powiod³y, lecz nie zmienia³o to faktu, i¿ nie usta³o potencjalne zagro¿enie dla Kazekage i Suny.
¦wiadom tego Akera postanawia skoncentrowaæ siê i odnale¼æ Drogê.
"Kazekage, Amy-Kage, Suna-Kage;
Si³o mego ¯ycia, Si³o mej Wiary, Si³o mego Oddania;
Kazekage, Hime-Kage, Hoshi-Kage;
Istoto mego Bytu, Celu mej Drogi, Sensie mego Istnienia;
Kazekage, Jinja-Kage, Megami-Kage;
Cokolwiek czynione bêdzie dla Kazekage i Suny bêdzie.
Powoli cia³o Akery stygnie za¶ jego têtno spada, przy braku czakry jedynie medytacja mo¿e go wesprzeæ. I Wiara.
Sunnijczyk przechodzi w stan ¶pi±czki, powoli zbli¿aj±c siê do granicy ¶mierci...
W ludzkim ciele wystêpuje siedem punktów czakry, naczyñ i pieczêci zarazem, dziêki którym ¿yjemy.
Dziêki latom praktyki medyk nauczy³ siê wykorzystywaæ je w leczeniu lub jego przeciwieñstwach...
Teraz mia³ po raz ostatni wykorzystaæ je dla zabezpieczenia przysz³o¶ci swej pani i swego kraju.
Wiedza Hayato nie mog³a wpa¶æ w rêce przeciwników Suny bez wzglêdu na skutki dla niego.
Akera rozpocz±³ rozlu¼nianie miê¶ni i stawów, a tak¿e zsynchronizowa³ oddech i przep³yw my¶li.
Niewielu wie, i¿ punkty owe maj± nie tylko znaczenie dla czakry, ale i dla wszystkich dziedzin ¿ycia...
Sunnijczyk skoncentrowa³ siê na punktach:
Czwartym, znajduj±cym ¶rodku klatki piersiowej, który dziêki æwiczeniom i koncentracji stal siê teraz otwart± bram± na ¶wiat...
Oraz Szóstym, znajduj±cym siê pomiêdzy brwiami, w którym zgromadzona zosta³a ca³a wiedza i wola Akery.
Na koniec Siódmy pozosta³ Aktywizowany, za¶ wiedza medyka trafi³a do niego.
"Dla Kazekage! Dla Suny! Do wieczno¶ci..."
Akera Hayato, dwudziestopiêcioletni medyczny shinobi Suny w ostatnim spazmie swego organizmu wyzwoli³ zbierane przez lata w krwi toksyny, i dokona³ samobójstwa, jednocze¶nie wywalaj±c swoj± duszê, w której miast swej ja¼ni zamkn±³ sw± wiedzê, by przekazaæ j± dalej...
/Zatrute cia³o Akery kona obecnie jako zniszczona pow³oka.
Jego byt (a w³a¶ciwie wiedza zgromadzona w "nie¶miertelno¶ci", która zajê³a miejsce duszy, uniemo¿liwiaj±c reinkarnacjê) przemieszcza siê poza zasiêgiem wszelkich przeciwników do Suny, zgodnie z zaprogramowan± wol± Hayato.
Wszelkie informacje jakie by³y w ciele medycznego schinobi zostaj± zniszczone przez toksyny...
Dalsze info w K.P.
Pozdrawiam./
No có¿...twoje dzia³anie siê nie powid³o a kole¶ siê zacz±³ ¶miaæ..
Poczu³e¶ okropny ból w okolicy brzucha i na plecach...
Kiedy podgoi³e¶ bluzkê zobaczy³e¶ na swoim torsie zobaczy³e¶ czarne linie otaczaj±ce ca³y twój tors
-Zapieczêtowa³em twoj± duszê i uodporni³em ciê na wszelkie rodzaje samobójstw...nie pozwolê komu¶ takiemu siê wymkn±æ...nie po tylu latach poszukiwañ-powiedzia³ mê¿czyzna a jego oczy b³ysnê³y...
Akera zaczyna siê chrapliwie ¶miaæ...
- I co Ci ze mnie przyjdzie? Nie zdo³a³e¶ mnie zatrzymaæ. Pieczêtuj±c moj± duszê jedynie uwiêzi³e¶ j± w tej pow³oce, a oderwa³e¶ cia³o astralne, które skrywa³o ca³± m± wiedzê... Dla Ciebie ona przepad³a, przyjacielu...
Wrak cz³owieka z rado¶ci± spogl±da na wyraz twarzy napastnika.
/Drogi M.G. dziêkujê za unie¶miertelnienie Hayato Ps.: czakra ma spa¶æ do zera na sta³e? /
Chole**-powiedzia³ kole¶...
-Twoja wioska i twoja ukochana kazekage...ich przysz³o¶æ jest nieciekawa...ju¿ ja to gwarantujê-powiedzia³ z³o¿y³ pieczêci i nagle w wielu miejscach twojego cia³a poczu³e¶ mocne uk³ucie
Pieczêæ zniknê³a...
-¯egnaj nieznajomy...umrzesz ale jeszcze siê spotkamy..-powiedzia³...
Konaj±cy Akera zostaje w oazie a jego przeciwnik i zmutowana pijawka znikaj± pod ziemi±...

///Hayato siê zgodzi³ na ¦mieræ w taki sposób wiêc siê nie czepiaæ //
Gdy wêdrowa³em tak po pustyni w poszukiwaniu skorpionów, natkn±³em siê na oazê. Postanowi³em trochê odpocz±æ usiad³em napi³em siê wody i rozstawi³em pu³apkê. By³o ju¿ ciemno a ja by³em zmêczony postanowi³em odpocz±æ i pospaæ. Niestety nie pospa³em d³ugo, z nie wiadomego powodu nie mog³em spaæ, by³em nie spokojny. Spa³em tylko 40 minut. Postanowi³em zajrzeæ do pu³apki. Poszed³em lecz nic nie by³o. Ca³a ta misja powoli zaczê³a mnie nurtowaæ, z powodu braku dziania siê czego kol wiek. Znudzony tym faktem rozmy¶la³em. Du¿o my¶la³em, co to za staruszek, czemu nogi straci³ i tak up³ynê³o kolejne 60 minut. Po rozmy¶laniu postanowi³em i¶æ zajrzeæ do pu³apki. Zajrza³em i by³y tam trzy skorpiony. Zabra³em i spakowa³em je. Mia³em ju¿ trzyna¶cie i zbli¿a³em siê do koñca. Gdy ju¿ wszystko zapakowa³em do worka, nape³ni³em manierkê wod±. Ustawi³em pu³apkê na swoje miejsce oraz postanowi³em przy¶pieszyæ i ³apaæ równie¿ rêkoma skorpiony. Do tego stworzy³em Kage bunshin no jutsu. Utworzy³em dwa klony po czym kaza³em im szukaæ skorpionów. Sam uda³em siê na p³aszcz i usiad³em czekaj±c. Po pó³torej godziny czekania, klony przyby³y mia³y po jednym skorpionie. Ucieszy³em siê bo to ju¿ by³o ich piêtna¶cie. Poszed³em do pu³apki by zobaczyæ czy jest co¶ by³o ich piêæ. W my¶lach cieszy³em siê jak dzieciak, my¶la³em *Ju¿ koniec, uda³o siê* lecz gdy wsypywa³em skorpiony jeden uciek³, zdenerwowa³em siê tym faktem i postanowi³em zanie¶æ te dziewiêtna¶cie skorpionów. Tak zdezaktywowa³em klony i ruszy³em, zabra³em pu³apkê, skorpiony i p³aszcz.
Aru wêdrowa³ spokojnie... Praw± d³oñ mia³ w kieszeni, lewa wisia³a swobodnie...
Spod grzywki patrzy³ przed siebie b³êkitnymi oczyma...
Szed³ w kierunku oazy...
Krok za krokiem zbli¿a³ siê do niej...
Po pewnym czasie zatrzyma³ siê na krótsz± chwilê..
Zamkn±³ powieki, a nastêpnie otworzy³ je..
Spod czarnych w³osów zas³aniaj±cych ga³ki oczne zaczê³o ¶wieciæ krwisto czerwone ¶wiat³o...
Innymi s³owy ch³opak uaktywni³ swe kekkei genkai...
Po chwili ruszy³ dalej rozgl±daj±c siê...
Dziêki KG sz³o mu to szybciej, widzia³ przez drzewa, g³azy a w dodatku wszêdzie dooko³a naraz...
Poczu³e¶ niespotykany, brzydki zapach... Oaza... ¦mierdzia³a. To nie by³ mi³y, przyjemny zapach... Wodopój by³ ca³y zielony... Najwidoczniej, tak, jak mówili beduini, kto¶ go zatru³... Pozostawa³o pytanie: kto ? Kto móg³ siê dopu¶ciæ tego czynu ? Na razie nie zauwa¿y³e¶ nikogo, kto móg³by byæ podejrzanym... Wokó³ nie by³o nikogo, tylko dziwna cisza...
Ch³opak wêdrowa³ dalej..
Wci±¿ bêd±c czujnym ogl±da³ okolice oazy..
Szuka³ kogokolwiek kto by³ w okolicy...
Stara³ siê nie ha³asowaæ by nie sp³oszyæ nikogo...
Ksiê¿yc w pe³ni... Nad tob± przelewa³o siê s³oñce... W³a¶ciwie pó³ s³oñca... Zaæmienie... Dziwne zaæmienie... Nie zauwa¿y³e¶ tego, przeszukiwa³e¶ cia³a, ale nie znalaz³e¶ w nich nic, upapra³e¶ siê krwi±... Zdradziecki brat spróbowa³ wstaæ.
Allah spad³ na ziemiê niczym pr±dem ra¿ony. W dos³ownym tego znaczeniu. Zacz±³ obracaæ siê, niczym wir wodny, ale nie dawa³ za wygran±. Swoimi ruchami stara³ siê powaliæ Ciê na ziemiê, zabiæ i pozyskaæ duszê, bez której nie móg³ st±paæ po Ziemi... Wyci±gn±³ rêk±, by uderzyæ ni± w twoj± pier¶ i zabraæ Ci duszê na zawsze...
Rêka zbli¿a³a siê nieustannie, ch³opak jak by widzia³ wszystko zwolnione.. Zacisn±³ d³oñ a na jego twarzy pojawi³ siê dziwny grymas, by³a to mieszanina niepewno¶ci, zdziwienia i gniewu.....
Ch³opak zakl±³ pod nosem obracaj±c siê na wodzie uk³adaj±c siê na plecach..
Po chwili wsta³ i w tym samym momencie ponownie uderzy³ tarcz±, która po tym ciosie przyleg³a na chwilê do Allacha, gdy m³ody Aru odskoczy³ w praw± stronê... Innymi s³owy ch³opak pchn±³ Allacha tarcz± gdy wstawa³ i zrobi³ unik zostawiaj±c mu tarczê która po chwili zniknie...
*Nie bêdzie mi potrzebna a strasznie spowalnia...* - pomy¶la³..
Nastêpnie zmru¿y³ lekko oczy na chwilê przechyli³ lekko g³owê... Po chwili uj±³ miecz obur±cz zmieniaj±c nieco styl walki..
Z pewno¶ci± by³o wygodniej bez tarczy choæby balansowaæ cia³em...
Ch³opak zacisn±³ d³oñ na ostrzy a nastêpnie ruszy³ na Allacha...
W uszach rozbrzmiewa³ coraz szybszy d¼wiêk stukotu stup o wodê...
Ch³opak w biegu miecz trzyma³ w prawej d³oni... Gdy znalaz³ siê blisko przeciwnika pochyli³ siê jak poprzednio jednak nie wykona³ ataku od do³u...
Wyskoczy³ w górê gdzie uchwyci³ miecz obur±cz i wykonuj±c pe³ny obrót uderzy³ nim w ty³ szyi znajduj±cej siê tutaj osoby...
Zaraz po tym l±duj±c na wodzie przewraca siê po niej uznawszy, ¿e zbyt ¶lisko jest na zwyczajne l±dowanie..
Od razu po tym wstaje i odbiega kawa³ek wci±¿ obserwuj±c postaæ dziêki KG...
Allah upad³ na ziemiê. Krwawi³. Mia³ byæ cz³owiekiem ? No to teraz umrze jak cz³owiek. Uniós³ swoje ¶lepia, patrz±c nienawistnie na Ciebie.
-Jeszcze... Tu... Wrócê... Moje... Niebo... Jest... Blisko... - wycharcza³, pluj±c krwi±. Ludzk± krwi±. Ju¿ nie by³ bogiem... Nasta³ moment ciszy. Allah nie odpowiada³. Niebo rozpogodzi³o siê, woda sta³a siê wod±. Kto¶ siê z niej wynurzy³... To by³ brat, którego zatrzyma³e¶ pod wodopojem... Mê¿czyzna zacz±³ siê rozgl±daæ, chyba Ciê szuka³...
Ch³opak stan±³ w miejscu....
Jego mg³± równie¿ zniknê³a przez co miejsce to wygl±da³o zupe³nie zwyczajnie...
Ch³opak chwiejnym krokiem ruszy³ w kierunku cia³a Allacha obejmuj±c zarazem jednego z braci wzrokiem...
Stan±³ oko³o metr od cia³a i patrzy³ na nie...
- i po có¿ tu schodzi³e¶? to ¶wiat ludzi, nie bogów... - mrukn±³ cicho oddychaj±c ciê¿ko...
Po chwili upu¶ci³ swój miecz ko³o cia³a.. miecz ten zsun±³ siê do wody i zaton±³ gdzie¶ na dnie...
Ch³opak rozprostowa³ siê, ca³a ta akcja nad oaz± by³a mêcz±ca..
Po chwili w³o¿y³ lew± d³oñ w kieszeñ, prawej na razie nie, dla bezpieczeñstwa ..
W koñcu przechyli³ g³owê skupiaj±c spojrzenie na wy³a¿±cej z wody postaci...
- I co teraz? - spyta³ spokojnie
-Teraz... Prawdopodobnie koniec kultu Ormuzda, Allah zgin±³... Wróci na swój tron, nie zejdzie na ziemiê tak prêdko... To chyba koniec twojej misji... - brat wyszed³ z wody, staj±c na tafli jeziorka poprzez mocn± koncentracjê chakry.
-Rozumiem, ¿e ¿±dasz zap³aty, tak ? - uniós³ lekko brwi, przypatruj±c Ci siê z zaciekawieniem.
Ch³opak zamkn±³ na chwilê oczy, po chwili spod czarnej grzywki, na brata skierowane by³o spojrzenie jasno niebieskich oczu które wcze¶niej jarzy³y siê czerwieni±...
- Có¿ mam powiedzieæ... oszukali¶cie mnie, ja ryzykowa³em ¿ycie, wy je nara¿ali¶cie, co prawda cel misji nie polega³ na za¿egnaniu niebezpieczeñstwa jednak¿e czy ryzykowa³em na pró¿no? - przemówi³
Po chwili postawi³ kilka kroków w kierunku brata i wzdychaj±c g³o¶no ci±gn±³ dalej..
- Doceniam fakt, ¿e stan±³e¶ po mej stronie, pomaga³e¶ mi rad± i nie pomaga³e¶ braciom jednak¿e czy by³o to bezinteresowne czy kierowane strachem?... - ch³opak skierowa³ spojrzenie na niebo...
- Có¿ mam powiedzieæ... "¿±danie zap³aty" - pos³uchaj jak to brzmi.. jak bym broni³ przejazdu lub odbiera³ d³ug... Lepiej sformowane brzmia³o by "oczekujesz wynagrodzenia" czy co¶ w tym stylu...
Z jednej strony nie bra³em od was zlecenia na pokonanie boga z drugiej za¶ jakie¶ zlecenie od was bra³em... - ci±gn±³ bezustannie
- To czy mi zap³acisz pozostawiam kwestii twej woli jak i sumienia b±d¼ honoru... - rzek³ na zakoñczenie
Mê¿czyzna wzburzy³ siê. Zacisn±³ piê¶æ.
-S±dzisz, ¿e siê bojê, ¿e to wszystko, ten ca³y cyrk to tylko mój wymys³ ? Mylisz siê. Nie oszuka³em Ciê. Jestem wojownikiem nieba i ziemi, dzieckiem nocy i dnia, panem pustyñ. ¦miesz mnie obra¿aæ... Czy¿by¶ by³ podobny do Ormuzda ? My¶lisz, ¿e wolno Ci powiedzieæ wszystko ka¿demu... ? Wierzysz, ¿e co¶ Ci to pomo¿e ? Odpowiedz, chcê wiedzieæ...
Ch³opak uniós³ g³owê a spojrzenie wbi³ w oczy stoj±cego przed nim mê¿czyzny...
- Nie uno¶ siê cz³owieku... - rzek³ ch³odno...
- to w co wierzê b±d¼ my¶lê, to wy³±cznie moja sprawa... nie powinno ciê to obchodziæ... - kontynuowa³ spokojnie..
- No ale có¿... wszystko zale¿y od dnia... przewa¿nie mówiê co my¶lê, nie zastanawiam siê nad s³owami chyba, ¿e w stosunku do wrogów a Ciebie jakim¶ dziwnym trafem do nich nie zaliczam... - ci±gn±³ dalej...
Po chwili praw± d³oñ umiejscowi³ w kieszeni..
- Skoro jeste¶ taki wa¿ny, czemu¿ sam nie upora³e¶ siê z tym problemem, bo jak twierdzisz sta³e¶ po mojej stronie... do czego by³em Ci potrzebny.. je¶li to jednak tylko przydomki to uwa¿aj z nimi... przydomki ¿ycia nie uratuj±... poza tym nie jest istotne kim jeste¶, nie zale¿y mi teraz na takiej informacji, najwa¿niejsze to ¿yæ zgodnie z sob±, ze swoimi zasadami... oczywi¶cie o ile masz takie... - wznowi³ gadkê ch³opak..
- Có¿ ostatnio musia³em walczyæ przeciw wyznawcy Jashina, teraz sam wiesz z kim ka¿dy w co¶ wierzy, nie moja rola jest podwa¿aæ tê wiarê ani j± os±dzaæ na dobr± lub z³±, jak przypuszczam nie jest to te¿ Twoje zadanie ...
- Co do pytania, nie wiem czy mi co¶ pomo¿e, nie zastanawia³em siê nad tym jednak¿e s±dzê, ¿e mówienie tego co siê my¶li cokolwiek by to nie by³o nie jest czym¶ z³ym choæ czasem nie nale¿y do kulturalnych... - skoñczy³ kolejn± dawkê wypowiedzi...

- Aa przy okazji.. nie zrzucaj winy na innych bo s³owami " ten ca³y cyrk to tylko mój wymys³" stwierdzasz, ¿e czê¶ciowo jeste¶ w tym ubabrany, ja Cie nie os±dzam, i Tobie te¿ nie radze os±dzaæ nikogo poza sob± samym... - doda³ na zakoñczenie
*O choleera a sk±d u mnie taka chora gadka siê wziê³a?* - pomy¶la³ robi±c g³upi± minê
-B³ogos³awiony, kto znaj±c swoj± si³ê nie krzywdzi innych... Nie jestem morderc±... Nie chcia³em plamiæ siê krwi± moich braci... - beduin podszed³ do wielb³±da. Chyba w taki sposób chcia³ zakoñczyæ rozmowê...
-¯egnaj... Jeszcze kiedy¶ bêdzie Ci dane ujrzeæ mnie ponownie... - rzuci³ w twoj± stronê skórzan± sakwê z pieniêdzmi i jaki¶ dziwny kamieñ...
-U¿ywa siê go, wykrzykuj±c s³owo 'hi-kuro'... ¦wiat³o i ciemno¶æ... Ruszaj, Okahu... - szepn±³ do ucha wielb³±dowi, który ruszy³ szybkim krokiem w stronê zachodz±cego ju¿ s³oñca... W koñcu znikli... Piasek zas³ania³ widok... Zosta³e¶ sam w oazie...

Ukoñczona misja rangi B.

Otrzymujesz 500Y, 70PCh i +6 do stat oraz kamieñ, który w ¶wietle tworzy kr±g ciemno¶ci a w ciemno¶ci kr±g ¶wiat³a, aktywowany s³owem 'hi-kuro'. Zg³o¶ siê do administracji w celu wycenienia wykorzystania chakry przez ten oto przedmiot.
Ch³opak wyj±³ d³onie z kieszeni a nastêpnie z³apa³ w lew± d³oñ pieni±dze w praw± za¶ tajemniczy kamieñ...
Obejrza³ go z zaciekawieniem i nim siê zorientowa³ zosta³ tu sam...
Po chwili schowa³ zdobyte przedmioty w kieszenie i schowa³ westchn±³...
- Dziêki.. i mi³ej podró¿y... - rzuci³ po chwili w przestrzeñ...
- dziwny cz³owiek.. - doda³ po chwili ciszej u¶miechaj±c siê widocznie...
Nastêpnie ruszy³ w swoj± stronê, do Kiri...
<(NMM)>
Mijaj±c wiele ska³ odk±d opu¶ci³em miejsce zamieszkania trafi³em w koñcu do oazy. Rozejrza³em siê wokó³. Czas wybraæ siê do wioski, mój mistrz uzna³by, ¿e to odpowiedni moment.
Zaczerpn±³em wody i ruszy³em dalej.
~NMM~
Tu siê zatrzymam. Usiad³em na piasku nagrzanym jeszcze przez pustynne s³oñce. Opar³em siê o palmê i pogr±¿y³em siê w my¶lach, ale stara³em siê nie traciæ czujno¶ci. W koñcu nie ¿yjê w najbezpieczniejszych czasach, a nie zawszê mogê polegaæ na umiejêtno¶ci leczenia w razie czego¶. Siedzia³em spokojnie i patrzy³em w niebo, by³o ciemne i pe³ne gwiazd, otuli³em siê kurtk±, bo zrobi³o siê zimno, a pustynny wiatr wzmaga³ ch³ód. Siedzia³em dalej, niemal wtopiony w pustynny krajobraz.
Biegn±c odwróci³ siê za siebie nie dostrzegaj±c m³odej i bardzo ciekawej kunoichi postanowi³ chwile poczekaæ. Gdy jej sylwetka zaczê³a byæ ju¿ widoczna w oddali Lee odpocz±³ na tyle aby wyruszyæ dalej(NMM)
Nie przeywa³am biegu ani na chwilê. Nie mia³am czasu na odpoczynek. Widzia³am , ¿ê Lee czeka na mnie a po chwili biegnie dalej
~ Ale on ma parê w tych nogach~ pomy¶la³am oddychaj±æ ciê¿ko
Nie przejmuj±c siê bieg³am dalej
< NMM>
Wsta³em otrzepuj±c piasek, podszed³em do wody i zaczerpn±³em jej w butelkê. Przyda siê tym bardziej, ¿e zamierzam ruszyæ w dalsz± drogê. Mo¿e gdzie¶ kto¶ znajdzie dla mnie jakie¶ zadanie.-pomy¶la³em zakrêcaj±c korek i chowaj±c butelkê.
Postanowi³em przebiec siê trochê i opu¶ciæ srogi i do¶æ nieprzyjazny dla ludzi teren jakim by³a Suna i jej otoczenie.
~nmm~
Szed³ do¶æ szybkim krokiem w stronê Suny gdy zobaczy³ oazê. Jako ¿e jest noc zrobi³o siê tu ca³kiem zimno i przyda³o by siê nieco odpoczynku.
Siad³ przy wodzie i zajada³ kulkê ry¿ow±.
Po chwili napi³ siê trochê wody i wszed³ na palmê by zrzuciæ z niej kokos.
Zabra³ kokosa i wydr±¿y³ w nim dziurkê co by i¶æ dalej i popijaæ sobie mleczko kokosowe.
<NMM>
Bia³ow³osy ch³opak doszed³ do oazy. Jego cia³o zdobi³ p³aszcz z czerwonymi chmurkami , a jego palec pier¶cieñ. Wi przyklêkn±³ przy wodopoju i napi³ siê wody z oazy po czym powoli ruszy³ w kierunku Suny. By³ raczej zdziwiony , ¿e nie zasta³ nikogo przy wodopoju , potrzebowa³ przecie¿ tylko genina czy chunina , który pomóg³ by mu wróciæ do ¿ycia. Teraz Wi powoli podró¿owa³ przez pustyniê przez ca³y czas gotowy do obrony i uniku.

<NMM>

Dodane po 14 godzinach 48 minutach:

Bia³ow³osy lider Brzasku dotar³ do ¼ród³a i zacz±³ siê zastanawiaæ co dalej powinien ze sob± pocz±æ. Ch³opak szybko zdecydowa³ , ¿e uda siê do Iwy i zobaczy jak tam siê sprawy maj±. Iwa ma wojnê z Sun± i przyda³oby siê zmniejszyæ jej szeregi wtedy Wi pokaza³ by w³adcy Suny , ¿e Aka to lojalni sojusznicy. Ch³opak po podjêciu decyzji napi³ siê wody i ruszy³ w podró¿ do Iwy , tam znajdzie siê w swoim ¿ywiole. . . Pies ci±gle towarzyszy³ bia³ow³osemu Senjuu.

<NMN>
Szybko podbieg³em do Oazy. Zacz±³em siê rozgl±daæ. Bia³ow³osego nie by³o widaæ. Podszed³em do wody i napi³em siê staraj±c sobie przypomnieæ jakie buty mia³ ubrany bia³ow³osy ch³opak. Po chwili picia, ol¶ni³o mnie. Szybko zacz±³em siê rozgl±daæ, i ju¿ po chwili znalaz³em ¶lady butów takich jak tego ch³opaka. Pobieg³em po ¶ladach.
<NMM>
Nourh wolnym krokiem przyby³ do tego miejsca ju¿ wcze¶niej bêd±c na pustyni co da³o mu do¶æ dobre do¶wiadczenie na tych gor±cych terytoriach. I jak zwykle pomimo jego bladej cery jak zwykle nie przeszkadza mu gor±ca temperatura czy wszelkie upa³y. Zaci±gn±³ kilka ³yków z butelki gdzie by³a woda zauwa¿aj±c, ¿e pozby³ siê ju¿ ca³ej zawarto¶ci wiêc widz±c niedaleko ow± Oazê skusi³ siê by tam nape³niæ odpowiednio zapasy id±c spokojnym stanowczym krokiem.
Shikaku dos³ownie spad³ z nieba... " Heh gdzie ja jestem pewnie Bóg mnie tutaj zes³a³, hmm sam pewnie siê zaj±³ spraw± szatana no nic... " pomy¶la³ i rozejrza³ siê, gdy zobaczy³ jakiego¶ mê¿czyznê podszed³ do niego, jednak uprzednio zerwa³ sobie jaki¶ owoc, sprawdzi³ czy ten jest jadalny i zacz±³ spokojnie go zjadaæ. Gdy doszed³ do ch³opaka który by³ w tym samym po³o¿eniu co on spyta³. - Hej, wiesz mo¿e gdzie my siê znajdujemy, bo widzisz spad³em z nieba i nie wiem gdzie jestem - na twarzy szatyna pojawi³ siê g³upawy u¶miech, chwyci³ siê te¿ za ty³ g³owy.
Spojrza³ z ukrywanym zdziwieniem na Shikaku który akurat przywita³ siê gdy Nourh by³ ju¿ przy naturalnym zbiorniku z wod±. Nie wiedzia³ na pocz±tku jak siê ma do niego odezwaæ gdy¿ raczej to niecodzienny widok.
- Witam...
Odpar³ i przykucn±³ do owego zbiornika gdzie nape³nij swoj± butelkê po czym wsta³ stoj±c na wprost swojego rozmówcy.
- S± to tereny Kaze no Kuni, a konkretniej jest to pustynia Nara.
Odpowiedzia³ na zadane mu pytanie dalej siê tylko przygl±daj±c.
- Ahhh to ¶wietnie wiêc jestem u siebie, a ty co tutaj robisz, tak w ogóle to jestem Shikaku Jounin z wioski piasku. - powiedzia³ tak jakby kamieñ spad³ mu z serca dalej jedz±c owoc który zerwa³ wcze¶niej. " Co¶ jest nie tak, ja nie ¿y³em, nie mogê tak wróciæ do wioski, wszyscy przecie¿ my¶l± ¿e ja ju¿ nie ¿yjê. " - m³ody jounin my¶la³ gdy chwilê pó¼niej wpad³ na pomys³ " Tak ten ma³y jest z Konohy, mo¿e tak bym poszed³ do jego wioski, tam mnie nikt nie zna. ". - No widzê ¿e te¿ jeste¶ ninja, s³uchaj... nie potrzebuj± u Ciebie ninja wysokiej klasy?? - spyta³ otwarcie
Patrzy³ na niego dziwnie zastanawiaj±c siê czy nie pl±ta mu siê jêzyk od tak szybkich zmian tematu, bo Nourh by z pewno¶ci± sobie zapl±ta³, chodzia¿ w sumie nigdy nie próbowa³.
- Powoli powoli... Odpoczywam, spaceruje, jestem Nourh, genin z Konoha.
Odpowiedzia³ cichym do¶æ g³osem ale na tyle zrozumia³ym, ¿e bez problemu mo¿na by³o go us³yszeæ jak i zrozumieæ. Nie da³ mu wiele do my¶lenia dalej, gdy¿ pad³o nastêpne pytanie nad czym musia³ z pó³ minuty pomy¶leæ nad odpowiedzi± chod¼ zrozumia³, ¿e wiele w tej kwestii mu nie przeka¿e.
- A czemu chcesz opu¶ciæ swoj± wioskê?... Nie wiem, nie zajmuje siê rekrutacj±.
Zada³ pytanie jak i odpowiedzia³.
- No bo widzisz jestem oficjalnie martwy, pope³ni³em kiedy¶ samobójstwo, pó¼niej Bóg wys³a³ mnie na misjê któr± pewnie sam dokoñczy³ a mi w nagrodê ¿e chcia³em pomóc zwróci³ ¿ycie, no i dobrze bo siê tam nudzi³em, nie chcê i¶æ do Suny bo uznaj± mnie za ducha i takie tam bzdety. - mówi³ spokojnie patrz±c w niebo, nie by³ pewien czy m³ody nie uzna go za czubka, Shikaku jest ma³o rozgarniêt± osob± wiêc nie zbyt d³ugo siê nad tym zastanawia³, jego lekkomy¶lno¶æ by³a tak du¿a jak jego zdolno¶ci, oczywi¶cie wyolbrzymia³ swoje zdolno¶ci dlatego tak my¶la³. - No nie wiem, spacerujesz tak daleko od domu, hmm... a nie masz ochoty na naukê jutsu, bo widzisz znam tak± fajn± technikê, tyle ¿e musisz mieæ opanowany Raiton. - kontynuowa³.
( mogê ciê nauczyæ Chidori, nasze posty wlepi³ by¶ w naukê a Raiton mo¿esz wzi±æ jak bêdziesz Chuninem )
Gdy wspomnia³ ¿e jest martwy spojrza³ w niebo z którego odziwo zlecia³ jak gdyby nic, to raczej normalne nie jest a jaka niby technika by na takie co¶ pozwala³a? Nie bardzo wierzy³ w Boga wiêc tu kolejne komplikacje w jego my¶leniu z którymi ju¿ nie chcia³o mu siê walczyæ. Nourh po prostu potakn±³ zostawiaj±c rozmy¶lanie o ¶mierci na potem.
- Lubie gor±ce klimaty, wiêc lubiê tutaj spacerowaæ nawet je¶li to daleko.
Odpar³ i zastanowi³ siê nad kolejn± propozycj±, bardziej go nadal obchodzi³ sharingan wtedy wszystko lepiej by mu sz³o, no có¿ póki co nadal jest dla niego niemo¿liwym do opanowania.
- Niestety nie mam opanowanego Raiton, ale w sumie dziêki za propozycjê, ma³o kto interesuje siê od tak pomóc komu¶, czy chc±c nauczyæ czego¶.
Odpowiedzia³ na jego propozycje.

(Niestety nie bardzo mi siê widzi posiadanie Raiton, nie przepadam za elektryczno¶ci±, nie jestem jak Sasuke )
- A tak w ogóle to w Konoha, jest taki klan hmmm jak im tam by³o.... no mam to na koñcu jêzyka... Uchiha... tak to Uchiha, wiesz spotka³em tam w za¶wiatach wielu przedstawicieli tego klanu, podobno s± bardzo silni, ich Kekkei Genkai jakim jest Sharingan potrafi kopiowaæ jutsu przeciwnika, zastanawiam siê powa¿nie nad walk± z kim¶ takim, gdyby¶ zaprowadzi³ mnie do nich da³ bym Ci nagrodê pieniê¿n± powiedzmy 100y co ty na to - spyta³ Shikaku, który widzia³ co¶ dziwnego w m³odym ch³opaku, wyci±gn± wiêc ksi±¿kê, spojrza³ na ni± i zaraz na m³odego. - To jak?? - spyta³ ponownie.
Zdziwi³ siê gdy akurat z wszystkich klanów wspomnia³ o Uchiha, zastanawia³ siê te¿ czy widzia³ mo¿e jego rodziców, ale szybko po prostu wybi³ sobie to z g³owy skoro sam Nourh ich nie zna³. 100y... Nawet go to zdziwi³o bo to dok³adnie tyle co ma, czyli po tym mia³by podwojone. Westchn±³ kln±c w sobie, ¿e nie jest tak m±dry jak reszta klanu i dalej w tym wieku jest geninem bez sharingana.
- Sam nale¿ê do Uchiha, lecz nie posiadam sharingana. W sumie mo¿na poszukaæ czy kogo¶ nie ma, ale to klan prawie wymar³y wiêc du¿o nas nie ma a ja nie bardzo kumplowa³em siê z innymi.
Odpar³ w pierwszych s³owach znacznie bardziej cichym g³osem gdy¿ raczej zastanawia³ siê czy nie bêdzie go to bawi³o skoro widzia³ tak silnych w za¶wiatach a tu przed nim stoi kto¶ kogo by pokona³ z zwi±zany rêkoma.
Shikaku westchn±³ cicho, nastepnie stwierdzi³ ¿e nie ma nawet 100y. - Tak w³a¶ciwie to nie mam chyba nawet tych 100y wiêc nawet z poszukiwañ by nic nie wysz³o, a skoro jeste¶ Uchiha i nie masz Sharingana to i tak jeste¶ Uchiha. - powiedzia³ i zacz±³ siê zastanawiaæ czy nie stoczyæ walki kontrolnej z Nourhem.
No tak móg³ siê tego spodziewaæ, ¿e ten jego "Bóg" raczej z pieniêdzmi go nie wywali, albo po prostu jednak zrezygnowa³ by mu tyle daæ. W sumie uspokoi³o go ¿e nie patrza³ a¿ tak, ¿e nie ma pomimo wieku sharingana.
- Tia, ale bez aktywnionego sharingana jestem jak zwyk³y ninja, na dodatek jako zwyk³y genin. Jaki ze mnie by³by niby przeciwnik?
Odpar³.
- Kto powiedzia³ ¿e twoje Kekkei Genkai nie uaktywni siê podczas walki, w ekstremalnie ciê¿kiej sytuacji, w za¶wiatach spotka³em jednego Uchihê który odkry³ sharingan w wieku 20 lat, podczas misji, w tej misji zgin±³ jednak jego sharingan pomóg³ mu zabiæ kogo¶ kto go zabi³ i oboje umarli, wiesz móg³by¶ zostaæ moim uczniem, mo¿e nie wygl±dam na zbyt powa¿nego ale jestem naprawdê silny. - odpar³ Shikaku, ju¿ ca³kiem powa¿nie, widaæ by³o ¿e chcia³ pomóc m³odemu geninowi z Konohy.
( ja bd mia³ przeszczep w czasie nauki, jak dobrze pójdzie bd jak Kakashi D )
(Jak s³ysza³em posty mo¿na u¿yæ do nauczenia siê techniki w tym przypadku sharingana ale d³ugo trzeba by by³o pisaæ O.o'')
Zdziwi³ siê s³ysz±c ¿e kto¶ dopiero opanowa³ w wieku 20, chod¼ Nourh raczej nie zamierza³ umrzeæ tak ³atwo, tak po prostu i w sumie nadal czasami siê zastanawia³ czy rzeczywi¶cie by³ w za¶wiatach, bo jako¶ trudno mu w takie co¶ uwierzyæ.
- Jakby¶ rzeczywi¶cie by³by¶ w stanie mnie nauczyæ to mo¿e, ale nie s±dzê bym od tak ³atwo zdoby³ sharingana po tylu trudach.
Odpar³.
(O to nie¼le nie wiedzia³em ¿e to od tak mo¿liwe)
( No muszê napisaæ na 4 strony A4 naukê )
- Je¿eli mam Ciê uczyæ to i tak muszê przetestowaæ twoje umiejêtno¶ci, powiedzmy ma³y sparing co - spyta³ i czeka³ na odpowied¼ by³ bardzo spokojny i przygotowany nawet na atak z zaskoczenia, wiedzia³ ¿e m³ody Uchiha nawet bez sharingana mo¿e byæ bardzo silny.
M³ody Uchiha nie liczy³ na to, ¿e mu w ogóle co¶ konkretnego zrobi bo skoro on jest jouninem to w sumie ju¿ wszystko jest przes±dzone zw³aszcza ¿e Nourh nie posiada sharingana. Potakn±³ tylko na jego s³owa i ustawi³ siê bêd±c gotowy do walki, wola³ jak to on zacznie.
( Bez sêdziego )
Shikaku spojrza³ na uchihê i sie ucieszy³. - Jeste¶ moim uczniem je¿eli chcesz - powiedzia³ i zaraz zacz±³ t³umaczyæ - Bo widzisz je¿eli genin chce podj±æ siê zadania walki z Jouninem to musi byæ odwa¿ny, a co najwa¿niejsze musi wierzyæ w swe umiejêtno¶ci, takiego ucznia szukam i bêdê zaszczycony szkoleniem ciebie. - u¶miechn± siê i czeka³ na odpowied¼
Zastanawia³ siê chwile nad jego s³owami po czym westchn±³ nie spuszczaj±c gardy.
- Taki genin musi te¿ byæ g³upi, ale tu jestem pewny ¿e od tak mnie nie zabijesz, zrobi³by¶ to ju¿ wcze¶niej dlatego nie mam co ryzykowaæ.
Odpar³ wyjmuj±c kunaia a jego kó³ko w³o¿y³ w palec i zacz±³ nim krêciæ.
- Je¶li mam ciebie zaakceptowaæ i szanowaæ jako sensei to powiniene¶ mi pokazaæ na co ciebie staæ. Do teamu którego nale¿a³em sensei poleg³ w misji, bo by³ s³aby a ja z powodu braku sharingana nic nie mog³em zrobiæ, sk±d mam wiedzieæ ¿e te¿ nie polegniesz równie ³atwo?
Doda³ do¶æ wyczerpuj±c± wypowied¼ nadal nie spuszczaj±c gardy.
- O czeka³em a¿ to powiesz. - powiedzia³ i w mgnieniu oka pojawi³ siê za Nourhem i natychmiast odskoczy³ parê metrów dalej, aby pokazaæ swoj± szybko¶æ... zacz±³ sk³adaæ pieczêci nie spuszczaj±c genina z oczu - Chidori - wypowiedzia³ a w jego rêce pojawi³ siê piorun. Natychmiast Jounin pojawi³ siê znów za geninem i pokaza³ mu chidori przed oczami, Nourh z obecnym poziomem szybko¶ci nie móg³ zd±rzyæ siê odwróciæ.

// Mo¿emy daæ ty MG i powalczyæ, albo mo¿emy zrobiæ jak uczeñ i sensei lub powalczyæ na ¶mieræ i ¿ycie po za czasem, twój wybór mnie wszystko jedno //
(To g³ównie jak walka sensei z uczniem, mo¿esz ty decydowaæ czy mi siê uda³o)
Nourh zauwa¿y³ chidori ju¿ wcze¶niej widzia³ go u Kakashiego wiêc wiedzia³ na co t± technikê staæ wiêc by³ co do tego bardzo czujny. Widz±c ju¿ wcze¶niej jego szybko¶æ wiedzia³, ¿e bêdzie kiepsko z kontratakiem je¶li w ogóle bêdzie mo¿liwy. Ju¿ wcze¶niej zrobi³ odpowiednie pieczêcie a gdy pojawi³ siê ju¿ z Chidori zapewne trafi w drewno.
- Kawarimi no Jutsu!
Je¶li siê mu powiedzie to po prostu schowa siê za którym¶ z drzew przygotowuj±c siê do ataku lub obrony zale¿nie od sytuacji.
Shikaku zdziwi³ siê ¿e Nourh podstawi³ Kawarimi, nie wiedzia³ gdzie znajduje siê m³ody Uchiha jednak bez sk³adania pieczêci wystrzeli³ parê dysków z wiatru, które pocia³y drzewa, co za tym idzie Shikaku ju¿ wiedzia³ gdzie schowa³ siê jego przeciwnik z³o¿y³ pieczêci i wypowiedzia³ - Kumo Kaze no Jutsu - a w mgnieniu oka Nourh sta³ ju¿ w tornadzie bez mo¿liwo¶ci wyj¶cia...
( ok )
Zastanawia³ siê nad ruchem gdy zauwa¿y³, ¿e inne drzewa zosta³y pociête wiêc szybko u¿y³ znowu kawarimi no jutsu z my¶l±, ¿e i on zostanie pociêty a zarazem okaza³o siê, ¿e unika te¿ tornada który zosta³ zaraz po tym wystrzelony. Je¶li zd±¿y³ na czas na miejsce innego drzewa to za nim znowu u¿yje na niego inn± technikê ju¿ u³o¿y³ pieczêcie.
- Kasumi Enbu No Jutsu!
Wystrzeli³ kilka pocisków ogniowych za którym rzuci³ shurikeny które siê w nich ukrywa³y, z pewno¶ci± ogieñ by³ najlepszy co do jego technik z powietrza.
( Powietrze wzmacnia ogieñ, a ty stoisz w tornadzie, zaszkodzi³e¶ sam sobie )
Kiedy Nourh wystrzeli³ Kasumi Enbu no Jutsu, tornado zamieni³o siê w ogniste tornado które mog³o byæ dla m³odego genina ¶mierciono¶ne, Shikaku odpu¶ci³ swoj± technikê aby nie zabiæ m³odego, i gdy by³o ju¿ powalce jounin wioski piasku nie traci³ czujno¶ci. - Widzisz m³ody musisz siê jeszcze wiele nauczyæ - powiedzia³ pewnym g³osem.
(Ale ¼le zrozumia³e¶! Ja kawarimi no jutsu uciek³em od tego tornada)
( Walka jest sêdziowana prze ze mnie i stwierdzam ¿e ci siê nie uda³o, patrz na d³ugo¶æ swoich postów ! )
Shikaku podszed³ do Nourha i spojrza³ na niego mi³ym wzrokiem. - Wiesz dysponujesz du¿ymi umiejêtno¶ciami, a to ¿e nie masz sharingana nie oznacza wcale ¿e jeste¶ gorszy ni¿ inni shinnobi z twojej rodziny. - powiedzia³ przyjaznym g³osem u¶miechaj±c siê przy tym.
(Nie zgadzam siê... Chyba napisa³em wyra¼nie " Je¶li zd±¿y³ na czas", nie rzuca³bym techniki jakbym by³ w tornadzie, robisz ze mnie totalnego u³oma i debila.)
(Je¶li inni maj± takiego MG jak ty to rozumiem dlaczego tak du¿o graczy odchodzi, bo zniechêci³e¶ mnie kompletnie do gry bo jaki idiota by rzuca³ kulê ognia w wichurze? Edytuj tamtego posta)
( DOBRA TO NIE MA SENSU!!! )
Shikaku spojrza³ jeszcze tylko na Nourha i odszed³ w kierunku Suny, wszystkie techniki przesta³y dzia³aæ i nikomu nic siê nie sta³o, Shikaku odszed³ w nieznane z g³upkowatym u¶miechem na twarzy.
<z/t>
( na przysz³o¶æ uwa¿aj kogo obra¿asz tym razem ci odpuszczê )
(Wielki królewicz teraz bo poczu³ siê obra¿ony, to co ja mam pomy¶leæ? Có¿ niech tak bêdzie)
Widz±c jego zrezygnowanie po prostu wzruszy³ ramionami id±c w dalsz± sw± drogê i nie przejmuj±c siê spadaj±cym z nieba ninja. Odszed³.

(NMM)
Odishu znów szed³ przez pustyniê lecz tym razem w drodze powrotnej. Ch³opak spojrza³ na oazê i zacz±³ i¶æ dalej nie trac±c czasu. Czarnow³osy musia³ natychmiast i¶æ do swojej siedziby wiêc m³odziak przy¶pieszy³ têpo by jednocze¶nie szybciej doj¶æ do siedziby i skoñczyæ i¶æ po tej nieprzyjemnej dla ch³opaka pustyni.[NMM]
Juji cz³apa³ powoli wk³adaj±c ca³± energiê ¿yciow± w podnoszenie nóg. Ujrzawszy oazê uzna³ j± za okrutn± fatamorganê i ruszy³ dalej. S³oñce pali³o niemi³osiernie i ch³opak zastanawia³ siê, jak ludzie mog± ¿yæ w takich warunkach na codzieñ.

<nmm>
Kairi szed³ tak w przez oazê, wyznaczy³ sobie jako pierwszy cel Konohe, jego pierwszym cele jest odwiedzenie wszystkich wiosek, poznanie ich Kage oraz ogólne obeznanie siê w ¶wiecie.
- Cholerny piasek, jest wszêdzie. Jak mog³em tyle wytrzymaæ w Sunie.. co za przeklête miejsce.
<NMM>
Hatoshi obszed³ oazê podziwiaj±c j± wci±¿ pogwizduj±c melodiê, szukaj±c kryjówki bandytów by odebraæ im przedmiot.*gdzie ona jest* - pomy¶la³ i uda³ siê w dalsz± drogê.

nmm
Juji przycz³apa³ na niewielk± oazê modl±c siê o co¶ mokrego. Nie my¶la³ ju¿ o Sprite czy Pepsi, ale o szklance zwyk³ej, niegazowanej wody. Gdy pi³ z kubka, podanego mu przez zaro¶niêtego araba, zastanawia³ siê czy woda rzeczywi¶cie jest tylko wod±. Wytar³ usta rêkawem i wysypa³ tony piasku z butów. Wsta³, otrzepa³ spodnie i niechêtnie ruszy³ przed siebie.
Przechodz±c obok znajomej oazy, Akari, usiad³ pod palma i zacz±³ odpoczywaæ. Tyle czasu drogi, da³o mu w ko¶æ, co wyra¼nie by³o widaæ, po jego minie. Jednak, ch³opak, by³ wychowany w tym miejscu. ¯y³ tutaj od niemowlaka co da³o mu, pewn± odporno¶æ na ciep³o. Zdejmuj±c kapelusz, siêgn±³ po daktyla z palmy i zacz±³ go powoli rzuæ my¶l±c, nad swoj± wypraw± do Konohy. Siedz±c tak, w koñcu wyja³ z torby buk³ak, i oceniaj±c ¿e wyz³opi³ ponad po³owê, zamkn±³ go szybko i od³o¿y³, boj±c siê ¿e, mu zabraknie, zapasów. W koñcu, gdy odpocz±³ wsta³ i ruszyl w stronê Wioski Ukrytej w li¶ciach.

<NMM>
Na pustyni pojawi³ siê wysoki blondyn. Ubrany w eleganckie, ale nie zbyt wyzywaj±ce odzienie. M³odzieniec kroczy³ wzd³u¿ oazy i zastanawia³ siê, nad celem podró¿y w takie miejsce. By³o tu niezwykle gor±co, s³oñce pali³o Idochiego w ka¿d± odkryt± czê¶æ cia³a.
Bêd±c pod wra¿eniem tej destynacji przystan±³ na moment, aby siê jej lepiej przyjrzeæ. Oaza mog³a przyci±gn±æ rzesze turystów, gdyby tylko znalaz³ siê kto¶ kto zechcia³by siê ni± zaj±c i zareklamowaæ odpowiednio. Bardzo szybko odp³yn±³ do krainy marzeñ..
Byæ mo¿e Idochi da³by radê zarobiæ odpowiedni± kwotê by zapewniæ rodzinie dostatni byt..
Wyobra¿enia zosta³y szybko rozwiane przez nadej¶cie towarzyszy.
*Trochê tu gor±co...*

Izuke szed³ nie¶piesznym krokiem. Mo¿e nie dlatego, ¿e nie prêdko by³o mu do skoñczenia misji, lecz z powodu noszenia do¶æ wa¿nego przedmiotu - zacnego miecza. W czasie drogi wyobra¿a³ on sobie siebie z podobnym, potê¿nym mieczem. Wyobra¿a³ sobie, jak w³ada on broni± niczym jak w³asn± koñczyn±, jak pokonuje rzesze przeciwników no i... jak zarabia na tym grub± forsê.

- Co¶ nie tak?
Zapyta³ Idochiego, widz±c, ¿e ten przystan±³ i zacz±³ siê w co¶ wpatrywaæ. Zbli¿y³ siê do towarzysza i równie¿ pocz±³ rozgl±daæ siê po okolicy.
- W koñcu co¶ innego ni¿ piasek.
Skomentowa³ widok Izuke, po czym zbli¿y³ siê do jakiego¶ zbiornika wody w oazie, a nastêpnie zacz±³ uzupe³niaæ zapasy wody.
Pod±¿a³em do Kiri-Gakure. S³uchaj±c ¶piewu ptaków i odg³osów wiatru bieg³em w kierunku tej wioski. Nagle moim oczom ukaza³o siê sporo zieleni z wod± po¶rodku. O tak, to by³a oaza. Postanowi³em, ¿e odpocznê tutaj. Po³o¿y³em siê przy jednym z drzew i zacz±³em siê relaksowaæ.
Ni st±d ni zow±d pojawi³ siê przy Tobie ninja z wioski piasku, mierz±c w Twoj± szyjê koñcem Katany
-Z nakazu Kazekage ja¶nie panuj±cego na Gaary, jeste¶ aresztowany i zostaniesz odprowadzony do wioski-powiedzia³-ninja wbijaj±c Ci bole¶nie katanê w szyjê. Nie wiesz czemu ninja chce Cie aresztowaæ.
Na widok ninja z Suny, podnios³em rêce do góry, wiedzia³em bowiem, ¿e walka nie bêdzie ³atwa. Spojrza³em na ninja który przy³o¿y³ mi katanê do szyi.
-Aresztowany? Ale przecie¿, sama Kaze-Kage chcia³a, abym wykona³ dla niej misje. To chyba jaka¶ pomy³ka. Mogê siê dowiedzieæ za co jestem aresztowany?- spyta³em ninja z katan±.
-Kezekage jest Gaara, a on nie móg³ Ci zleciæ ¿adnej misji, gdy¿ jest nieobecny w wiosce-powiedzia³ ninja. Widaæ by³o ze sam nie jest zachwycony uganianiem siê za dzieciakami, i wola³by siedzieæ przy ¶wi±tecznym stole z rodzin±.-nie wylegitymowa³e¶ siê wychodz±c z wioski. A nie jeste¶ sunninczykiem-powiedzia³ ninja
Gaara? Nie wiedzia³em zbyt o co chodzi.. no có¿ mo¿e ¼le us³ysza³em, postanowi³em porozmawiaæ jeszcze z Suniñczykiem.
-Mo¿e ¼le us³ysza³em, mo¿e by³a Sage. W ka¿dym razie by³a blondynk± widzia³em j± w pewnej posiad³o¶ci. Ta posiad³o¶æ by³a do¶æ du¿a, z ogromnym ogrodem. Przepraszam, nie wiedzia³em, ¿e trzeba, szczerze mówi±c w ogóle do tego nie mia³em g³owy. Oczywi¶cie mogê z wami i¶æ i proszê zabierz t± katanê spod mojej szyi.- powiedzia³em lekko zbulwersowany zachowaniem ninja z Suny.
-sage? blondynka z posiad³o¶ci z ogrodem?-ninja opu¶ci³ katanê najwyra¼niej podenerwowany.-fioletowo oka?-upewni³ siê. -ch³opcze je¶li mówisz prawdê mam powa¿niejsze sprawy na g³owie ni¿ ganianie Cie za g³upi± piecz±tkê-powiedzia³ ninja-daj mi swoje dokumenty.
Widz±c reakcjê shinnobi, faktycznie by³a Sage, gdy¿ tak zdenerwowanego ninja d³ugo nie widzia³em. Na pytanie czy fioletowo-oka odpowiedzia³em:
-Có¿, szczerze mówi±c by³em zmêczony podró¿± i nie przygl±da³em jej siê za bardzo, ale chyba tak, chyba mia³a fioletowe oczy. Przepraszam za to zamieszanie. Oto dokumenty.- u¶miechn±³em siê do Sunniñczyka i poda³em mu dokumenty.
Ninja bez zbêdnych pytañ przybi³ mu piecz±tkê, po czym odda³ Ci dokument. Sam z³o¿y³ pieczêci i znikn± w momencie kiedy wiatr poderwa³ z ziemi drobinki piasku zas³aniaj±c jego postaæ py³em. Mo¿esz odetchn±æ z ulg±, Suna wypu¶ci³a Cie bez wiêkszych problemów. W oddali widaæ ju¿ granice kraju wiatru. Mo¿esz udaæ siê do kraju ognia.
Kiedy dosta³em dokumenty z powrotem odetchn±³em z ulg±. Jednocze¶nie zauwa¿y³em koniec terenu kraju wiatru a pocz±tek Konochy. Kiedy przekracza³em granicê postanowi³em, ¿e pójdê przez dolinê koñca do Kiri-Gakure. Ze ¶piewem ptaków w uszach uda³em siê do kraju ognia.
<NMM>
Xavier zmêczony podró¿± zatrzymuje siê na odpoczynek .Siada pod palm± ,i rozgl±da siê ,,ale to gor±co ,chyba nie wytrzymam" mówi do siebie zmêczony.Wstaje po odpoczynku i rusza dalej wy poczêty <NMM>.
Wchodz±c na teren pustyni Nara, Akari poczu³ niesamowicie przyjemny podmóch gor±cego wiatru. S³oñce, Miasta widniej±ce w oddali... - O takk... - prychn±³ Genin z pod kapelusza. By³ zadowolony ¿e zaszed³ tak daleko. Przeby³ w koñcu Konohê i Ame. A to ca³kiem spory kawa³ek ziemi. Mo¿na nawet powiedzieæ ¿e by³ dumny z siebie ! Pozna³ wielu ludzi spróbowa³, walki z chuninem... O tak. TO by³ d³ugi tydzieñ. I bardzo ciekawy - powiedzia³, do siebie, a nastepnie obejrza³ sie w kierunku znanej jemu oazy. Widz±c jeden z puntków orientacyjnych, Akari rzuci³ siê w stronê palmy, a raczej jej cienia. Wyj±³ szybko pozosta³y mu prowiant, oraz ostatni± butelkê wody i w cieniu drzewa rozpocz±³ rozkoszowanie siê widokiem pustyni..

Po zjedzeniu, oraz wypicu Genin wsta³ i ruszy³ w stronê miasta.