grueneberg
To sieæ schronów, która znajduje siê przy g³owach dwunastki naszych szanownych Hokage. Ka¿dy chuunin i jounin z Konohy zna drogê do schronów, wiêkszo¶æ geninów równie¿. W razie ataku na wioskê to tu ewakuowani s± mieszkañcy i ranni shinnobi, b±d¼ uczniowie akademii. Schrony s± wytrzyma³e i pomimo wybuchów nie zawal± siê, tylko potê¿ne techniki bêd± wstanie wydostaæ mieszkañców ze ¶rodka. Do schronów prowadz± d³ugie i strome schody, jednak mieszkañcy Konohy poruszaj± siê po nich ca³kiem sprawnie.
Wnêtrze, wyk³adane dêbowymi deskami, zalega grub± warstw± kurzu. Mo¿na tutaj znale¼æ niewiele przedmiotów - ot, jakie¶ stare biurko, krzese³ka, liny... Nic ciekawego. W szafkach stoj± stare butelki saki - o dziwo, pe³ne - z pewno¶ci± kto¶ znajdzie tutaj równie¿ kran, zniszczon± toaletkê i kilka banda¿y... Co mo¿e siê przydaæ.
[Edycja by Tanuki, dnia 27 stycznia 2010r o godzinie 21.33.]
wszed³em do schronu i postanowi³em przeczekaæ tutaj jaki¶ czas
Dodane po 8 godzinach 16 minutach:
uzna³em ¿e sytuacja siê uspokoi³a i wyszed³em z ukrycia <nmm>
Wszed³em niepewnie do schronu. Kto wie co mog³o czekaæ w ¶rodku... Na wszelki wypadek trzyma³em katanê za rêkoje¶æ, aby w razie czego byæ gotowym do ataku.
z Cienia wy³oni³ siê m³ody mê¿czyzna bardzo podobny do tamtego mia³e¶ wra¿enie, ze nale¿a do jakiej¶ organizacji, paczki czy co¶ w tym stylu...
Nie by³e¶ pewny siebie dlatego .. Co chwile spoglada³e¶ czy co¶ Ci nie grozi..
Na wszelki wypadek postanowi³em przygotwaæ Kawarimi... Ten typek nie pasowa³ mi jeszcze bardziej ni¿ poprzedni. Rozejrza³em siê woko³o. Chcia³em wypatrzeæ, czy w cieniu nie stoi kto¶ jeszcze. Bylem przygotowany na ka¿dy atak, i z frontu, i z flanki, i z ty³u... Przenios³em wzrok na kolesia i czeka³em na jego reakcjê.
Witaj zapewne cos dla mnie masz nie mylê sie?? Heh to pewnie ³adny kamyczek.. Siquill tyle o nim wspomna³... No ju¿ dajesz go...
No có¿, za uprzejmy to on nie by³... poza tym nie podoba³a mi siê jego facjata i sposób, w jaki mówi³. Od razu vy³o wiadomo, ¿e przyjació³mi nie zostaniemy. W³o¿y³em rêkê za pazuchê i wyrzuci³em woreczek tak, ¿e wylecia³ przez rêkaw drugiej rêki i wpad³ mi do d³oni. Zabieg ten mia³ na celu ukrycie druta, który trzyma³ woreczek przywi±zany do mojego pasa. W razie jakiego¶ niekrzystnego obrotu sytuacji mog³em poci±gn±æ za drut i woreczek spowrotem by³ pod moim ubraniem. Natomiast gdzy wszystko bêdzie w porz±dku pstaram siê niezauwa¿alnie odwi±zaæ od pasa drut...
- Proszê bardzo... - wyci±gn±³em rêkê z woreczkiem w kierunku me¿czyzny. Nas³uchiwa³em dooko³a jakiegokolwiek szmeru...
Dzieki masz tu zap³ate za Twój trud... Nie musia³es za du¿o zrobiæ ale narazales sie mimo, ze nawet o tym nie wiedzia³e¶..
Mê¿czyzna sie odwróci³ i szybko wybieg³ ze schronu poczu³e¶ ulge to by³a .. dziwna misja.
[Wynagrodzenie 300Y, 20 Pch 4 do stat]
Odebra³em nagrodê i schowa³em j± do rêkawa.
" Dziwny facet... Spotkanie siê z nim twarz± w twarz faktycznie by³o nara¿aniem zdrowia psychicznego... E tam, niewa¿ne..." pomy¶la³em podczas wychodzenia ze schronu. Gdy juz by³em za zewn±trz zatrzyma³em siê na chwilê.
- Do chaty mam kawa³ drogi... Zanim ruszê odpocznê gdzie¶ w parku... - powiedzia³em i skierowa³em swe kroki do parku. <NMM>
Mayoke pojawi³ siê bezpo¶rednio w schronie, pozwoli³ mu na to tunel otwarty przez dziwnego jegomo¶cia z za¶wiatów. Gdzie tu czai³ siê nasz wróg. Mayoke krzykna³ dono¶nie
-Seryuu... - omiót³ spojrzeniem pomieszczenie by zobaczyæ kto zareaguje.
-Czego chcesz...
Przed Toba pojawi³ siê starzec w wieku na oko 60 lat.. opieraj±cy siê o drewnian± laske..
-Czego chcesz pytam od Seryuu..!!! Mów szybko!
Mayoke spojrza³ na starca i z³o¿y³ kilka pieczêci, w jego rêce pojawi³ siê miecz którym chwilê pó¼niej starzec zosta³ przebity.
-Je¶li nim nie jeste¶... nie powiniene¶ dzisiaj wystepowac przed szereg... I to siê tyczy wszystkich! - zagrzmia³ Mayoke a rinnengan b³ysn±³ w jego oczach.
Go¶æ okaza³ siê zwyk³ym klonem.. Nagle w swojej g³owie us³ysza³e¶ milion my¶li....
KIM JESTE¦?
CZEGO CHESZ?
KTO CIÊ PRZYS£A£?
Wszystkie te pl±taniny zdañ zwija³y siê tak, ze ledwo rozumia³e¶ ich sens. Od nat³oku informacji, ha³asów, pytañ poczu³e¶ siê dziwnie..
Po chwili g³osy ucich³y.. Znów przed sob± ujrza³e¶ tego samego starca
-ODPOWIADAJ!
Mayoke chwyci³ siê na chwilê za g³owê, widaæ mê¿czyzna który sta³ przedemn± by³ klonem prawdziwego... cia³o odskoczy³o do ty³u i z³o¿y³ kilka pieczêci a u ejgo boków pojawi³y siê dwa czarne jak noc twory o ludzich kszta³tach z katanami w rêku.
-Nie pytaj... walcz... bo to zostali¶my stworzeni.
-Powiadasz, ¿e chcesz ze mn± walczyæ... Dobrze. DAj mi jednak chwilkê musze.. sprawdziæ z kim mam przyjemno¶æ...
(Dusza tego cz³owieka by³a tak czysta, ¿e móg³ czytaæ w my¶lach...)
-Ach tak przyby³es tu na zlecenie Demona, który chce pos±¶æ ma duszê...
Hmmm Dobrze o ile nie znasz innych sposobów ...
Walczmy zatem !
-Chcia³bym ciê przekonaæ, ale my¶le ¿e nikt nie chcia³ by oddaæ sie w rêce demona bez walki... czy siê myle? - Zapyta³ Mayoke a czarne kszta³ty drgney³ lekko.
-Nie, nie zrobiê tego dobrowolnie masz racje..
Musisz mi pokazaæ co potrafisz wtedy przemy¶lê.. czy jeste¶ godzieñ tego po, co tu przyszed³e¶. Zaczynaj!
-Gdyby nie pewien incydent nie by³ bym tutaj sam...ale có¿. - Mayoke odbi³ siê od ziemi i z impetem wkrêci³ swoj± katanê w stronê wroga, dwa mroczne twory zostawiaj±c za sob± smu¿kê czarnych oparów natar³y z boków ok³adaj±c przeciwnika finezyjnymi ciêciami. Mayoke wykona³ przewrót nad przeciwikiem i ci±³ na o¶lep po wyl±dowaniu za¶ pchn±³ w ty³ by trafiæ w okolicê lêd¼wia. Twory stara³y siê napieraæ ca³y zca sby nie dac mo¿liwo¶ci obrony.
Dziadek okaza³ siê cz³onkiem klanu Ronbun..
-Kami no Jutsu ..
Jego cia³o sta³o siê papierowe.. i wsyztskie twe ataki.. zosta³y skoncentrowane na jartce papieru, która powsta³a.
Nastepnie shinobi powiediza³ Kami Tsubasa no Jutsu i zacza³ sie unosci w powietrzu wykorzystujac skrzyd³a, które powsta³y... Heh.. widzisz dzieciaczku nie masz ze mn± szans...
-Stary g³upcze... powiniene¶ byæ do¶wiadczony tymczasem lekcewa¿ysz przeciwnika ju¿ na starcie! - Mayoke z³o¿y³ kilka pieczêci i zaszar¿owa³ krzycz±c.
-Mizu no Isonade! - Da³o siê dostrzec jak rêce Mayoke pokry³y siê warstw± wody, mê¿czyzna wykona³ cios i wkrótce z jego rêki wystrzeli³a wodna pompa zalewaj±c papierowe skrzyd³± przeciwnika, ka¿dy nastêpny cios uwalnia³ krótkie pompy które skutecznie spycha³y do defensywy. Sytuacja powinna siê nieco poprawiæ.
-Chisoku no Jutsu.. Tak pos³ugujesz siê suiton ... i co z tego... ziew... musisz sie bardzie postaraæ. O ile chce mnie sciagn±æ do twego szefa..
Postaæ szybko zmienia³a po³o¿enie.. W powietrzu powsta³o bardzo du¿o kartek, przeciwnik mia³ wielki wybór.. Co do tego gdzie sie znajdzie..
Wybra³ najodpowiedniejsze miejsce...
- Kuwali!!!
Powsta³a spora czarna dziura, która powoli wch³ania³a wode, która wytworzy³e¶..
Mayoke spanikowa³ gdy czarna dziura zaczê³a siê powoli formowaæ, mê¿czyzna nie widzia³ jeszcze takiej techniki, wiedzia³ ¿e je¶li chce przezyæ musi szybko j± niwelowac albo staæ siê silniejszy ni¿ ona sama.
Nigdy jeszcze nie musia³em u¿ywac takiej techniki jednak ty mnie do tego zmuszasz... Na w³±sne oczy przekonasz siê jaka jest potêga klanu Yasaka...
-Kakku Bunshin... - Mayoke skupi³ siê i wkrótce zaczê³a siê przed nim formowaæ jaka¶ postaæ, zaczê³a nabieraæ kszta³tów i wkrótce pojawi³ siê obok niego nikt inny jak... on sam. Teoretycznie wygl±da³ jak zwyk³ klon, jednak¿e by³o co¶ dziwnego... co¶ co pozwala³o ¿e klon by³ idealn± kopi± samego Mayoke posiada³ wszystkie techniki swojego orygina³u i 200OPCH chakry.
-Poradzisz sobie z nasza dwojk±? - zapytali równocze¶nie po czym wystrzelili podwójn± wodn± pompê, w momencie gdy 2 cieniste kszta³ty zaatakowa³y mê¿czyzne by wybiæ go z rytmu.
-E a to juz bedzie wiekszy orzech do zgryzienia.. no Có¿ ale pamietaj, ¿e ja tak¿e.. mam juz troche walk za sob±.. Czarna dziura siê powiekszy³a
No dobrze... teraz pora abym ja zaatakwa³..
Haryuu Muuko [Hyouton] Wystrzelony zosta³ pocisk, który zmrozi³ czê¶æ wody.. jednak ta lecia³a w strone starca ten jednak podmieni³ sie z Toba cia³ami i stan±³ tak, ¿e Ty sta³e¶ daleko przed nim Twój klon w sordku a on za wami.
Klon z racji tego ¿e by³ bli¿ej z³o¿y³ pieczêci i wykona³ Raijuu Denki, potê¿ny impuls pr±du rozbieg³ siê po ca³ej okolicy ra¿±c wszystkicj w jego zasiêgu, prawdziwy Mayoke natomiast przywo³a³ osiem mieczy i u¿ywaj±c Hachibi no Kenjutsu zaatakowa³ z niesamowit± prêdko¶ci± przeciwnika swym unikalnym stylem, atmosfera zagêszcza³a siê, nikt nie chcia³ przegrac. A szczególnie Mayoke dla któego to zadanie by³o wyró¿nieniem.
Starzec zosta³ porazony pradem ale zosta³ on bardzo os³abiony przez to, ¿e wieksza czesc zosta³a wch³onieta do czarnej dziury ale zosta³ na tyle rozproszony, ¿e straci³ nad nia konrolê..
Widaæ by³o, ze bylo mu ciê¿ko.. Powtórzy poprzednia technikê Haryuu Muuko [Hyouton] i ostrza zamarz³y.. JEdnak starzec ledwo co trzyma³ sie na nogach widaæ by³o, ze technika.. czarnej dziury go bardzo os³abi³a.
Prawdziwy Mayoke upu¶ci³ wszystkie osiem ostrzy, technika której u¿ywa³ starzec by³a niebezpieczna. Gdyby w tym momencie cia³o nie wyprowadzi³ow go z równowagi to wkrótce dziura poch³onê³a by i jego. Idealny klon mia³ jeszcze ostatni± technikê do wykonania, z³ozy³ pieczêci a to samo zrobi³ orygina³. Wkrótce dwie rózne formu³y zosta³y wykrzykniête.
-Sokou no Hahidashi!
-Kyuubi nisu no chakra!!
Orygina³ trysn±³ na wszystkie strony pomarañczow± po¶wiat± uwalniaj±c potê¿ne ilosci chakry, klon natomiast zacza³ pulsowaæ wrêc zogniem. Orygina³ wykorzystuj±c szybko¶æ jak± d³± mu u³amek Kyuubiego przygniót³ przeciwnika do sciany, natomiast klon przy³o¿y³ mu rêkê do klatki piersiowej i przetopi³ j± (Technika która pozwala rozgrzaæ cia³o do niewyobra¿alnych temperatur.)
Przeciwnik próbowa³ znowu siê podzieliæ wykorzystuj±c technike klanowa jednak by³ juz bardzo os³abiony.. i nic z tego co zamierza³ mu sie nie uda³o.
Le¿a³ teraz ledwo ¿ywy pod Twoimi stopami..
Mayoke i jego klon zmêczeni aczkolwiek zwyciêzcy spojrzeli na wycieñczonego wroga. Klon podniós³ go i odezwa³ siê do orygina³u.
-Powinni¶my wracaæ...
Us³ysza³e¶ g³os dobiega³ z ka¿dej strony..
-Wracaj tu do niebytu.. Czekamy na Ciebie.. Ja sie zajmê transportem cia³a.. Rozliczymy siê.. ju¿ nied³ugo...
Mówi³ to Twój prawdziwy g³os jednak czu³e¶ w nim cos demonicznego..
Przyjemnie ciep³o rozchodzi³o siê wewn±trz tego w±t³ego cia³ka, gdy tylko przesta³ je odczuwaæ otworzy³ oczy. Obraz by³ niewyra¼ny, widzia³ postaæ, prawdopodobnie kobiety, która ju¿ odchodzi³a, mówi±c co¶ przy tym. ¯adne s³owo nie by³o dla niego zrozumia³e, by³ troszkê otêpia³y. ¦wiat³o z lampy ods³ania³o twarze dwóch pozosta³ych osób, pozna³em je, to „poplecznicy” Kage. Jak widaæ pomy¶leli o wszystkim, skrêpowanie uniemo¿liwia³o ucieczkê, w dodatku Ci stra¿nicy... samo pomieszczenie, mia³o chyba wywo³aæ strach, nieznane dot±d miejsce, ma³e ilo¶ci ¶wiat³a, albo po prostu nie maj± gdzie trzymaæ jeñców. Ch³opak traci³ wiarê na ratunek, móg³ liczyæ tylko i wy³±cznie na ³askê tych ludzi.
„Prze¿y³em i trafi³em w gorsze miejsce... có¿ za pech”, tak pech najwidoczniej prze¶ladowa³ ch³opaka od pocz±tku tej misji, która mia³a byæ szybka, ³atwa i bezpieczna, choæ nikt mu tego nie zapewnia³, to mia³ takie wyobra¿enie.
Dwie s³ugi prawie od razu zauwazy³y fakt, i¿ Sagen nie jest ju¿ w objêciach Morfeusza... Pierwsza podesz³a do ch³opaka czarnow³osa piêkno¶æ, ³udz±co podobna do Hokage - Hanako.
-Jak siê czujesz? - spyta³a z trosk± w g³osie, klêcz±c przy KiriGakurczyku i w niego wpatruj±c du¿e, zielone oczy. By³o jej i¶cie ¿al biedaka, tak ¼le potraktowanego przez pannê Kuramê, ale nie mog³a tego przecie¿ powiedzieæ na g³os...
Nie wierzy³ w dobroduszno¶æ tej dziewczyny, dlatego ch³odno powiedzia³ -Pytasz o obra¿enia psychiczne czy fizyczne? Jak mo¿e siê czuæ osoba, która przychodzi w celach pokojowych, a zostaje sponiewierana, a na dodatek wiêziona?- zmierzy³ j± wzrokiem, a nastêpnie pochyli³ g³owê, wiedzia³, ¿e ta dziewczyna nie jest niczemu winna -Wybacz, jednak nie tak wyobra¿a³em sobie powrót do tej wioski...- doda³.
-Pan za du¿o powiedzia³. Pani Hokage nie toleruje osób, które nie wiedz±, co wobec niej maj± mówiæ... - zawaha³a siê, i mo¿e s³usznie, bo teraz do rozmowy do³±czy³ siê Rokudo: -...i plot± totalne brednie, jakby inaczej tego nie nazwaæ - zakoñczy³ dobitnie ch³opak, podnosz±c z pod³ogi pozostawion± nazeñ butelkê sake.
-Powiedzia³em wszystko, co mi kazano. Moje s³owa zosta³y ¼le zinterpretowane i nie by³y obra¼liwe dla Waszej Pani.- pokrêci³ g³owa, dalsza dyskusja na ten temat nie mia³a sensu, ka¿dy bêdzie broni³ swych racji, a s³u¿±cym nie wypada mieæ w³asnego zdania. -Nie bêdê wdawa³ siê w niepotrzebne dyskusjê, nie chcê pogorszyæ swojej sytuacji- ch³opak zamkn±³ oczy i pogra¿y³ siê we w³asnych my¶lach.
-Ale¿ pan siê nie pogr±¿y. Rozmowa z nami ma charakter terapeutyczny. Pani Hokage pana uzdrowi³a i z pewno¶ci± dokoñczy dzie³a, gdy tylko wróci. Postaramy siê, aby pan mia³ jak najmilszy powrót do Kiri - zapewni³a solennie Hanako, podczas gdy Rokudo bawi³ siê korkiem od butelki...
Z zamy¶lenie wyrwa³ go g³os dziewczyny, spojrza³ na ni± i wys³ucha³ w spokoju, nied³ugo trzeba by³o czekaæ na jego odpowied¼. -A wiêc, po co to wszystko? Czy aby Twoja Pani nie mia³a w tym jakiego¶ celu? Dyplomata to wa¿ny cz³owiek w wiosce...-. Dopiero teraz u¶wiadomi³ sobie, ¿e dziêki "niewolnikowi" mo¿na wiele uzyskaæ podczas rozmów politycznych, wszystko to musia³o byæ starannie zaplanowane. "Wykorzystanie jeñca jako karty przetargowej, sprytny plan". U¶miechn±³ siê do dziewczyny i choæ musia³o to wygl±daæ beznadziejnie, nie przejmowa³ siê tym.
-Pó¼niej, najprawdopodobniej nie bêdzie pan nawet pamiêta³, ¿e tutaj by³. Bêdzie pan my¶la³, ¿e pan spa³... Ale nic panu nie bêdzie. Dostanie pan pieni±dze jako zado¶æ uczynienie. Pani± Hokage ¼dziebko ponios³o, a, powiedzieæ muszê, ¿e nie wygl±da³a jak osoba szczê¶liwa, gdy pan wchodzi³ do gabinetu. Wiele rzeczy w ¿yciu pani Hokage ostatnio siê pozmienia³o i tak teraz jest... Pani Hokage nie jest osob±, która wykorzystuje innych - zaczê³a zupe³nie niewinnie, ale tak¿e niezdarnie, wyja¶niaæ zachowanie osoby, która jej p³aci... Tudzie¿ nie p³aci.
-Nie potrzebujê ¿adnych pieniêdzy, nie w takim celu przyszed³em do wioski. Mia³em zawrzeæ sojusz, poinformowaæ o zmianach w mojej wiosce, wszystko mia³o przebiec bez wiêkszych problemów, a moje stanowisko, jako oficjalny dyplomata mia³a zostaæ potwierdzone. Po tym co tutaj siê wydarza³o, powinienem znale¼æ inne zajêcie-. Przybycie do tej wioski, mia³o wymiar sprawdzianu, dyplomacja to najwyra¼niej zajêcie dla kogo¶ innego, mój charakter zupe³nie nie pasowa³ do tej funkcji.
Dziewczyna przygl±da³a siê Tobie, gdy to mówi³e¶. S±dz±c po minie, Twoje s³owa do niej trafi³y, lecz bior±c pod uwagê obecn± sytuacje ciê¿ko by³o oceniæ jakie przyniesie to skutki. Pierwsze wra¿enie w stosunku do niej by³o jednak pozytywne, wiêc jej kolejne s³owa nie dziwi³y.
- Nie mia³o to Pana obraziæ - zaczê³a, a w jej g³osie da³o siê czuæ przepraszaj±cy ton. Towarzysz±cy jej mê¿czyzna przewróci³ oczami widocznie zdegustowany jej zachowaniem. Ona jednak nie zwróci³a na to uwagi i kontynuowa³a.
- Pani Hokage... na pewno Pani Hokage nie chcia³a, by to siê tak u³o¿y³o - t³umaczy³a swoj± pracodawczynie, chocia¿ wygl±da³o, ¿e sama nie jest co do tego pewna.
- Jedno niepowodzenie i ju¿ siê Pan poddaje, Panie dyplomato? - rzuci³ Rokudo, kiwaj±c trzyman± w d³oni butelk± sake. Ton by³ raczej surowy i nieco drwi±cy.
Mina kobiety mówi³a wszystko. Nie by³a najwidoczniej za drêczeniem psychicznym jeñców.
- Spêdzi Pan z nami jeszcze trochê czasu - oznajmi³a - Niech Pan postara siê zrelaksowaæ i nie poddawaæ zw±tpieniu - pos³a³a Ci u¶miech, który mia³ go zapewne uspokoiæ.
-Wiêc jeszcze tu z wami posiedzê?- zupe³nie niepocieszony t± my¶l± kontynuowa³ -Nie pozostaje mi nic innego, jak dalsza rozmowa z wami-.
Zwróci³ siê do ch³opaka -Niepowodzenie? Jeste¶cie s³ugami, tak jak i ja jestem s³ug±, jednak to nie od was zale¿y ¿ycie ludzi. Wykonujecie proste rozkazy, natomiast ja... ja nie mogê pozwoliæ sobie na niepowodzenie...- przerwa³ i przerzuci³ wzrok na niego -Jakby¶ siê czu³, gdyby od jednej rozmowy zale¿a³o ¿ycie, Twoje, Twojej rodzinny i innych? Chyba czego¶ nie rozumiesz... jedna rozmowa i Twój ¶wiat znika, zupe³nie obcy ludzie, decyduj± za Ciebie...- mówi³ spokojnym g³osem, próbuj±c mu u¶wiadomiæ, jak wa¿nym cz³owiekiem jest dyplomata i myli siê mówi±c, ¿e jedno niepowodzenie nie jest niczym.
W odpowiedzi mê¿czyzna odburkn±³ co¶ niezrozumiale i odmaszerowa³ parê kroków, zostawiaj±c Ciebie i dziewczynê samych. Dalej bawi³ siê butelk±, trzymaj±c j± pomiêdzy palcem wskazuj±cym, a kciukiem za szyjkê.
Dziewczyna natomiast spojrza³a na niego i pod wp³ywem jego reakcji posmutnia³a. Do Ciebie ju¿ zwróci³a siê z lekkim, choæ wymuszonym u¶miechem.
- Pan zdaje siê równie¿ nie rozumieæ - powiedzia³a, a jej ton wskazywa³, ¿e wytkniêcie b³êdu nie przysz³o jej z ³atwo¶ci± - Rol± s³ugi jest s³u¿yæ. Walka, czy rozmowa, to nie ma znaczenia. My s³u¿±c Pani Hokage dbamy równie¿ o wioskê, o jej mieszkañców. Robimy wszystko, by nie zawie¶æ Pani Hokage i równie¿ Pan, Panie Dyplomato powinien to uczyniæ wobec swojego w³adcy - spojrza³a na Ciebie swoimi piêknymi, trochê smutnymi oczami - Nawet je¶li trzeba co¶ po¶wiêciæ, to duma Panie Dyplomato to najmniejsza strata - w odpowiedzi jej towarzysz obróci³ siê gwa³townie, by stan±æ plecami do was. Dziewczyna tylko westchnê³a.
- Czy aby nie brakuje Panu czego¶? - zapyta³a, ogl±daj±c Ciê uwa¿nie dla pewno¶ci.
Rozejrza³ siê wokó³, jakby zamy¶lony -Tak, masz racjê- odpowiedzia³, a chwilê pó¼niej jego wzrok skupi³ siê na kobiecie -Jak Ci na imiê? Kultura wymaga, by zwracaæ siê do nieznajomych przez Pan/Pani, ale wygl±dasz na m³od± kobietê, a zwracaj±c siê do Ciebie w ten sposób mog³aby¶ czuæ siê ura¿ona-. Ostatnie s³owa kobiety roz¶mieszy³y ch³opaka, który spojrza³ na linê, oplataj±c± jego cia³o -Nawet w takim miejscu nie opuszcza was poczucie humoru. Wolno¶ci, tylko tego mi brakuje-.
Patrz±c na ni±, jego g³owê zaprz±ta³y my¶li dotycz±ce planu ucieczki, jednak szybko odrzuci³ tê my¶l, maj±c nadziejê, ¿e ju¿ nied³ugo ujrzy ¶wiat³o dzienne. Rozmarzy³ siê natomiast nad widokami, które mo¿e ujrzeæ w wiosce, w wielu miejscach jeszcze nie by³.
"Gdybym pos³ucha³ s³ów Hyuty, mo¿e teraz ogl±da³bym wieczn± mg³ê, która spowija nasz± wioskê? Nastêpnym razem bêdê uwa¿a³ na s³owa".
Wygl±da³a na dosyæ zagubion± po Twoich s³owach. Popatrzy³a na swojego towarzysza, jakby szuka³a w nim wsparcia, mo¿e jakiej¶ rady. Mê¿czyzna spojrza³ na ni± wilkiem.
- To nie wczasy - mrukn±³ i zacz±³ spacerowaæ, trzymaj±c butelkê w splecionych d³oniach za plecami. W denerwuj±cy sposób stuka³ obcasami w pod³o¿e.
Patrzy³a na Ciebie smutno, przepraszaj±co, jakby chcia³a wyt³umaczyæ zachowanie swojego towarzysza, jednak nie znajdowa³a dla tego s³ów. Zamiast tego sk³oni³a siê lekko.
- Minamoto Hanako - przedstawi³a siê. Wygl±da³a ca³kiem uroczo z tymi pe³nymi wspó³czucia oczami. Zupe³nie nie pasowa³a na kogo¶, kto wiêzi kogokolwiek.
- Proszê mi wybaczyæ, ale wzglêdy bezpieczeñstwa... - wskaza³a linê - Ale mogê Panu ul¿yæ nieco, bo wiêzy chyba s± zbyt ciasne - na jej s³owa mê¿czyzna krótko parskn±³. Ona jednak zupe³nie siê tym nie przejmuj±c, pochyli³a siê nad Tob± i zaczê³a gmeraæ przy wêz³ach. Przywar³a do Ciebie tak blisko, ¿e czuæ by³o jej naturalny, dziewczêcy zapach. Czu³e¶ jej oddech na swoim uchu, gdy zawis³a nad Twoim ramieniem, by poluzowaæ wiêzy za plecami. Pomog³o, bo krew zaczê³a kr±¿yæ swobodniej. Nadal nie mia³e¶ zbyt wiele mo¿liwo¶ci pozbycia siê krêpuj±cego ruchy sznura, ale ju¿ by³o zdecydowanie lepiej.
Dziewczyna u¶miechnê³a siê ciep³o, jakby szczê¶liwa, ¿e chocia¿ w najmniejszym stopniu mog³a spe³niæ Twoje pragnienie.
- Lepiej? - zapyta³a, spogl±daj±c na Ciebie i przekrzywiaj±c lekko g³owê.
-On tak zawsze?- zwróci³em siê do dziewczyny, zachowanie jej towarzysza strasznie mnie irytowa³o, by³ wrêcz denerwuj±cy. Spojrza³em wiêc w jego stronê, otworzy³em usta, ale nie wydoby³ siê z nich ¿aden d¼wiêk. Kobieta zwisa³a nad ramieniem ch³opaka, który zupe³nie zaskoczony nie móg³ nic powiedzieæ. Nowe, zupe³nie nieznane uczucie ogarnê³a ch³opaka. Jej zapach, blisko¶æ, oddech, wszystko sprawi³o, ¿e zupe³nie zatracony w swych my¶lach, straci³ kontakt z rzeczywisto¶ci±. Uczucie nie trwa³o zbyt d³ugo i zakoñczy³o siê wraz z brakiem przyjemnego podmuchu wiatru okalaj±cego moje ucho.
-T, tak...-odpowiedzia³ zupe³nie zdezorientowany. Nie czu³ liny, która po tak d³ugim pobycie, w¿yna³a siê w jego cia³o.
-Czy to na pewno bezpieczne? Jestem waszym wiê¼niem- spojrza³ na ni± pytaj±co, jednocze¶nie oczekuj±c ostrej reakcji ze strony jej towarzysza.
- Taki to z niego przyjemniaczek - stwierdzi³a, u¶miechaj±c siê szeroko. Wydawa³a siê troszkê dziecinna, ³agodna jak baranek... a w³a¶ciwie jak piêknooka owieczka. Jej towarzysz burkn±³ tylko. Widaæ by³o, ¿e powstrzymuje siê teraz od komentarza.
- Nawet wiêzieñ ma swoje prawa. Pani Hokage na pewno powiedzia³aby to samo - odpowiedzia³a na Twoje pytanie. Popatrzy³a na Ciebie i pokrêci³a niezadowolona g³ow±, wydymaj±c przy tym usteczka.
- Straszna jest ta lina. Szorstka bardzo... - zaczê³a grzebaæ przy kaburze przytroczonej do uda. Wyci±gnê³a stamt±d malutki s³oiczek i otworzy³a go. Doszed³ Ciê zapach mentolu, a dziewczyna u¶miechnê³a siê.
- Tak, to powinno pomóc - doda³a i wtedy wtr±ci³ siê mê¿czyzna.
- Mo¿e w ogóle we¼ go wypu¶æ? Trzêsiesz siê nad nim jak kwoka nad pisklêciem - warkn±³ z wyrzutem - Pani Hokage na pewno by siê to nie spodoba³o... - zakoñczy³, nie patrz±c zupe³nie w Waszym kierunku.
Na twarzy dziewczyny z ka¿dym jego s³owem pojawia³ siê grymas. Spojrza³a na Ciebie smutnymi oczêtami. Sta³a tak chwilê, a¿ w koñcu zacisnê³a mocno usteczka i przyklêknê³a obok Ciebie. Przesunê³a nieco wiêzy i w miejscu obtaræ poczu³e¶ przyjemny ch³ód ma¶ci. Dziewczyna nie odzywa³a siê, tylko starannie delikatnymi palcami rozsmarowywa³a ma¶æ.
Przygl±da³ siê pracy jak± wykonywa³a dla niego piêknooka, by³ pe³en podziwu dla jej bezinteresownej pomocy, za któr± s³ysza³a tylko gorzkie s³owa wypowiadana przez mê¿czyznê -Naprawdê nie musisz tego robiæ, jak ja Ci siê odwdziêczê? W dodatku musisz s³uchaæ s³ów, które wyrz±dzaj± Ci krzywdê-powiedzia³ dostatecznie cicho, aby tylko ona to us³ysza³a.
Po chwili zastanowienia i analizy s³ów mê¿czyzny, dono¶nym g³osem doda³ -Trudno nie zgodziæ siê z Twoim towarzyszem, waszym g³ównym celem jest wykonanie rozkazów Kage, a troszczenie siê o wiê¼nia do nich nie nale¿y. To zapewne mia³ byæ swoisty test na wytrzyma³o¶æ mojej osoby przed nastêpnym spotkaniem z Wasz± Pani±-.
"Jak mog³em nie wierzyæ w dobroduszno¶æ tej kobiety?", wszystkie my¶li skupione by³y na niej, na pierwszy rzut oka niewinnej, sprawiaj±cej wra¿enie nieciekawej.
Dziewczyna nie przerywa³a swojej pracy.
- To nic, to naprawdê nic - odpowiedzia³a równie cicho. Obtarcia zaczê³y nieco szczypaæ, ale przyjemny ch³ód wszystko rekompensowa³.
- Proszê o tym nie my¶leæ - doda³a jeszcze i wsta³a zakrêcaj±c s³oiczek.
Na Twoje s³owa mê¿czyzna zareagowa³ zgo³a odmiennie ni¿ przed chwil±. Obróci³ siê w Twoj± stronê, a na jego twarzy pojawi³ siê grymas, który mia³ byæ chyba u¶miechem.
- Hokage wie co robi - powiedzia³ i lekko wzruszy³ ramionami, jakby to nie by³ jego k³opot.
- Pani Hokage... jak wróci, na pewno bêdzie chcia³a rozmawiaæ, wiêc proszê siê bardzo dobrze zastanowiæ - doda³a dziewczyna, trochê takim tonem, jakby ju¿ nie mia³a ochoty na rozmowê. Odesz³a parê kroków i opar³a siê o ¶cianê. Patrzy³a smutnymi oczami to na Ciebie, to na swojego towarzysza, to na ¶cianê, ale najczê¶ciej spogl±da³a na wej¶cie, jakby oczekiwa³a czyjego¶ przybycia.
Du¿a, sze¶cioosobowa grupa wdar³a siê do pomieszczenia. Piêciu stra¿ników - jedna Hokage, która ze sw± po³ówk± ju¿ dawno z³±czy³a siê przy skalnych blokach, oraz trzy cia³a, niesione przez ochronê. "Ochroniarze" byli odmiennego pochodzenia - trzej z Kusy, dwóch Sagen móg³ rozpoznaæ; stali bowiem przy bramach. Nie wyró¿nia³o ich nic specjalnego, odmiennie za¶ cia³a, które nie¶li na swych barkach. Jedynie Hokage pozosta³a taka, jaka by³a, tylko u¶miech mia³a ¼dziebko z³o¶liwszy, ani¿eli zawsze.
-Cze¶æ Mukuro, cze¶æ Hanako, cze¶æ Sagenie! Mam dla was nowych przyjació³ - wykrzyknê³a rado¶nie, a w tej samej chwili dwa z cia³ zwali³y siê na pod³ogê. Gaara i Amesuke. Risen po³o¿ony zosta³ delikatnie pod ¶cian±, w pozycji pó³le¿±cej, aby jak najwygodniej mu by³o, nawet w tym stanie b³ogiej nie¶wiadomo¶ci...
-Mam nadziejê, ¿e traktowali¶cie go dobrze... ? - zapyta³a retorycznie, patrz±c na Hanako... Taa. Jej pozycja t³umaczy³a wszystko. I jeszcze te poci±ganie nosem u Mukuro...
Szed³em zaraz za Tanuki. Zastanawia³o mnie czemu nie idzie do swego gabinetu, lecz nie mi to by³o decydowaæ. W koñcu zatrzymali¶my siê. Opar³em siê lekko o ¶cianê i nawet s³owem siê nie odezwa³em. Postanowi³em po prostu nie przerywaæ im tej rozmowy.
Spokój, panuj±cy w tym miejscu przerwa³o wtargniêcie grupy osób, ch³opak przygl±da³ siê ka¿demu z osobna, choæ wiêkszo¶ci nie rozpozna³, jego wzrok przyku³a kobieta - Kage Wioski Li¶cia. Zachowywa³a siê zupe³nie inaczej, ni¿ podczas naszego poprzedniego spotkania.
-Witam Pani± Kage- powiedzia³ spokojnym g³osem.
Chwilê pó¼niej na pod³ogê upad³y cia³a dwóch mê¿czyzn, nie zna³ ¿adnego z nich i nie zna³ powodu dla którego Pani Kage mia³a by je tutaj przynosiæ. Przygl±da³ siê im z zaciekawieniem, nigdy wcze¶niej nie widzia³ ludzkich zw³ok, równocze¶nie my¶la³ o tym, ¿e za chwilê mo¿e podzieliæ los tej dwójki.
Suniêcie... Westchniêcie...Epicko¶æ...
Te wszystkie czynno¶ci dzia³y siê w niemal tej samej chwili z Risenem. Palce pob³±dzi³y po jego ciele, nieznacznie zmierzaj±c w kierunku kieszeni, w której po chwili zniknê³y. W d³oni ch³opaka znalaz³ siê cukierek; po chwili spo¿yty, przywróci³ mu si³y witalne i... to by³y ju¿ wszystkie, jakie cukierek mu przywróci³. Oczy bia³ow³osego posiadacza pier¶cienia Chmury ( x) or Raikage ), przelecia³y wszystkich w pomieszczeniu, zatrzymuj± siê na osobie dla swojego w³a¶ciciela najbli¿szej - siostrze. Kolor indygo posmutnia³, a usta, idealnie proste dotychczas, wyprostowa³y sie jeszcze bardziej. Lewa rêka wydoby³a z kieszeni papierosa, którego po chwili zgniot³a.
- Mo¿e to pytanie pasuje bardziej do Hyuty, aczkolwiek... Móg³bym Go zobaczyæ ? - zapyta³. Taa... Nie mylicie sie - Risen chcia³ zobaczyæ siostrzeñca.
Raz, dwa, trzy... Aha. Kto¶ wszed³ do pomieszczenia. Kto¶ poza ni±, kto¶ wiêcej... Nigari. Obróci³a siê, patrz±c na niego z dezaprobat±. Po chwili jej wzrok przyku³ Sagen.
-Tak, tak. Witam, witam. I to na tyle grzeczno¶ci na dzisiaj, bo szanowny pan Mizukage potraktowa³ mnie jak ostatni± szmatê. Choæ, nie zamierzam tego samego robiæ obywatelowi jego kraju, to ostrzegam, ¿e mi³a ja nie... - urwa³a. Szelest. R-I-S-E-N... Zamiast kontynuowaæ ¿a³o¶ci, zbli¿y³a siê do bia³ow³osego... Stukot butów efektownie rozniós³ siê echem po wszystkich korytarzach, ale ona wiedzia³a, ¿e nikogo wiêcej, nikogo poza NIMI tutaj nie ma...
-Mam nadziejê, ¿e nic Ci nie jest? - zagadnê³a pocz±tkowo, patrz±c uwa¿nie na ch³opaka. Pytanie, rzucone groteskowo, otrzyma³o odpowied¼ w formie kolejnego, wyg³oszonego pytania... [Tekst - przyznajcie - epicki. Sk³adnia tak¿e poprawna.] Wróci³a my¶lami do ich rozmowy w¶ród deszczu... O czym mówili? O jej... O jej synku. To by³ ostatni gest, ostatni temat tamtego spotkania... Wiêc - chwila. Moment. Kojarzenie faktów...
-Obawiam siê, ¿e na razie nie dane bêdzie Ci go ujrzeæ... - zakoñczy³a smutnawo, jakby w³a¶nie oznajmia³a, ¿e kto¶ umar³...
- Ou... - zareagowa³ "niby-zaskoczony" ch³opak - Takiej odpowiedzi siê spodziewa³em.
Jego wzrok powêdrowa³ ponad ramiê siostry, gdzie¶ w okolice Niagri'ego. Nie szuka³ niczego konkretnego, bo i czego mia³ szukaæ ? Chocia¿ nie... Dwa zwierz±tka interesowa³y go w tej chwili szczególnie, jednak¿e ich... nie by³o ?
- Dziêkujê - przemówi³ ch³opak, "rozdzielony" pomiêdzy ¶wiat realny, a ten rzeczywisty (:3) - Czujê siê dobrze... albo tak tylko mi siê wydaje. - zakoñczy³, trz±c lekko sw± brew.
-Stara³am siê Ci nic nie zrobiæ... - stwierdzi³a przepraszaj±cym tonem, z lekko zatroskan± min±. Faktycznie, le¿enie w b³ocie to nie by³o najprzyjemniejsze do¶wiadczenie, tym bardziej, ¿e by³o to ostatecznie b³oto w jej iluzji. Takie co¶ naprawdê mo¿e doprowadziæ do rozstroju ¿o³±dka, choæ Risen wygl±da³, rzecz ogólnie bior±c, ca³kiem dobrze. Spojrza³a na jego rêce. Wydawa³o siê jej, ¿e gdzie¶ mign±³ jej papieros... Nie, to tylko przywidzenie. Stary g³ód nikotynowy po prostu odezwa³ siê po raz kolejny... Ot, nic wielkiego.
B³êdem by³o twierdziæ, ¿e Pani Kage siê zmieni³a na lepsze je¿eli chodzi o stosunek do mieszkañców Wioski Mg³y jak i Mizukage.
-Ka¿dy dostaje to, na co zas³uguje- odpowiedzia³ z drwi±cym tonem w g³osie, nie odrywaj±c wzroku od zw³ok. W spokoju rozmy¶la³ nad sob±, za takie s³owa móg³ do³±czyæ do ich grona. Choæ nie zna³ ich czynów za ¿ycia, na pewno zas³u¿yli sobie na taki los.
"Wolno¶æ, wolno¶æ, wolno¶æ", powtarza³ w my¶lach, maj±c nadzieje, ¿e wraz z przybyciem W³adczyni, jego pobyt tutaj siê zakoñczy³.
- Ale¿ moja droga si... - przerwa³ nagle Risen. Rzuci³ przelotne spotkanie na Sagena, jakby zastanawiaj±c siê co za nêdzna egzystencja o¶mieli³a sie przerwaæ jemu i jego kochanej siostrze tê pe³n± w mi³o¶æ pomiêdzy rodzeñstwem chwilê.
~ Pod³e stworzenie ~ pomy¶la³, powracaj±c spojrzeniem na oczy siostry. Przywo³a³ na twarz u¶miech i ciep³ym tonem dokoñczy³:
- Naprawdê nie k³opocz siê tym. To ja przepraszam Ciê za ten... wybryk.
Wyrzuci³ papierosa z d³oni, w symbolu po¿egnania sie z na³ogiem (Ha ! Ju¿ drugiego.) i cicho mrukn±³:
- Nie miej mi tego za z³e, ale czy mam racjê twierdz±c, ¿e Twój zwyczaj wyci±gania ode mnie wszelkiego rodzaju u¿ywek... Zakoñczy³ siê ?
- ¯a³osne ... Powiedzialem cicho podnosz±c siê powoli. - Konoha ... Zniszcz Wszystko ... i wszystkich ... niech nic nie zostanie... Zabrzmia³o to bardzo dziwnie, powiedzialem wszystko ³adnie i wyra¼nie, ale do kogo? w uchu mia³em s³uchawkê... a wiadomo¶æ dosz³a do kogo¶... ale do kogo? Wyj±³em swoja s³uchawkê z ucha, zgniataj±c ja w swojej d³oni. - Konoha Gakure... Kraj Ognia... Hokage Sama, co ty zrobi³a¶ tej wiosce? Zapyta³em dziwnie.
Konoha nie kiedy¶ wielkim i silnym krajem sta³a siê krwistym krajem rz±dzonym przez z³± osobê. - Nie martw siê, Konoha przejdzie rewolucje i test... U¶miechn±³em siê lekko i porwa³em rêkaw swego ubrania zakrywaj±c dziurawe oczy. - Atsui Uchiha ... a teraz ty...
-Zawi¶niesz.
Jedno s³owo, jak¿e silne, jak¿e mocne przedar³o siê przez salê... Chwila. Moment. Zatrzepota³ czarny p³aszcz, mignê³a czarna kita. Dziwne oczy zbli¿y³y siê do twarzy skazañca... Tak. Bo on ju¿ by³ skazany. Wysoki brunet dopad³ Amesuke, przygwo¿d¿aj±c go do pod³ogi. Dziwny u¶miech, jaki prezentowa³a jego twarz, wyra¿a³ tak odra¿aj±c± ¿±dzê krwi, tak pe³ne zniecierpliwienie, ¿e wydawa³o siê, i¿ nie jest to cz³owiek, ale bestialskie zwierzê... Osoba, stoj±ca na przeciw, m³oda, piêkna dziewczyna o dobrym sercu, nieskrzywdzonym ¶mierci±, po cichu kochaj±ca siê w tej bestii, zamar³a. Scena wydawa³a siê zawieszon± w czasie, nierealistyczn±...
-Pani - zaczê³o zwierzê - czy mogê go zabiæ?
Rokudo Mukuro by³ z pewno¶ci± osob± o wielu twarzach i wielu ja¼niach. Teraz ukaza³a siê jego najgorsza strona. Teraz pokaza³, jak wielce lubi zapach rdzy, zapach krwi... To Rokudo, nachylony nad Amesuke, zada³ to pytanie, pozostaj±ce do pewnej chwili bez odpowiedzi...
-Oczywi¶cie, ¿e... ¯e tak - stwierdzi³a niezbyt przekonuj±co, mo¿e dlatego, ¿e trudno by³o jej k³amaæ, gdy z dwóch stron bombardowana by³a uwagami na temat w³asnej osoby... Zamknê³a na chwilê oczy. Patrz±c teraz na ni±, w ca³ej okaza³o¶ci ujrzeæ mo¿na by³o specyficzny, czarny makija¿, jaki od pewnego momentu preferowa³a. Wygl±da³a upiornie. Jak ¶mieræ. "¦mieræ objawia siê jako piêkna kobieta...". Tak powiedzia³ jej kiedy¶ Hyuton. I od tamtej chwili nazywa³ j± Shikyo. To by³y przyjemne wspomnienia, pozwoli³a wiêc sobie na szeroki, serdeczny u¶miech, nawet w tej, niezbyt odpowiedniej chwili...
-Poczekaj moment, braciszku... mam tutaj kilka rzeczy do wyja¶nienia. Wiêc uwa¿asz, ¿e zas³u¿y³am? Ja my¶lê, ¿e jednak nie... - zwróci³a siê delikatnie wpierw do Sagena, obracaj±c siê w stronê Hanako... Strach na jej twarzy odbi³ siê niczym lustrzana kopia na licu ¦mierci. Lecz tylko przez chwilê. Bowiem strach ten przerodzi³ siê w z³o¶æ, gdy us³ysza³a jakie¶ mieszanki s³ów, mamrotane, niewyra¼ne...
-Pytaj siê raczej, co Ty zrobi³e¶ samemu sobie... - odpowiedzia³a na pytanie, które najbardziej, najwiêcej by³o s³ychaæ. -Nie, Rokudo. Nie mo¿esz go zabiæ. Przecie¿ potrzebujemy wiedzieæ, co on o nas my¶li. Ty, Nigari - wskaza³a palcem na Konoszanina - nic tu nie widzia³e¶ ani nie s³ysza³e¶. Podobnie jak nasi przyjaciele z Kusy i Ci spod bram. ZROZUMIANO? - wrzasnê³a wrêcz, tupi±c nog± o pod³ogê w takt jakiej¶ wyimaginowanej melodii...
-A Ty, braciszku... Czy pomo¿esz mi im wszystkim wymierzyæ karê?
Wiedzia³em ze marnuje tylko czas tutaj a muszê dzia³aæ. - Z tego co s³yszê z twojej strony Hokage, to stosunki siê nie uda³o miedzy Konoha a Kiri... mam wiele ciekawych informacji na temat Kusy i Kiri. Powiedzia³em zwyk³ym g³osem. - Mogê ci wszystko opowiedzieæ... lecz zrobisz mi najpierw przeszczep oczów. Powiedzia³em, mo¿e g³upio mówi³em bo bylem ju¿ pól ¿ywy lecz powiedzia³em co¶ ciekawego. - Nie po¿a³ujesz, uwierz mi.
Ca³y czas opiera³em siê o ¶cianê i czeka³ a¿ w koñcu co¶ siê wydarzy. Gdy Tanuki wskaza³a mnie palcem lekko siê wystraszy³em
- O mnie nie musisz siê baæ. Wiêcej ciê nie zawiodê.
Wtedy odezwa³ siê nieznany mu jeszcze z imienia shinnobi
- A jak ty siê w ogóle nazywasz?
//Nie mia³em neta na wskutek po¿aru w budynku mieszkalnym ;/ Przykro mi bardzo ale dopiero przed 10 minutami mi go pod³±czyli//
- D¿izas Chrajst! - Wykrzykn±³ budz±c siê szybko. - Co tu siê dzieje, gdzie ja jestem do k.... - Ale nagle sobie u¶wiadomi³. Risen, Tanuki i jacy¶ inni nieznani mu ludzie. Tak jego kuzynka z pewno¶ci± my¶li i¿ Gaara ma zamiar wróciæ do akatsuki. - Hej Tanuki, nie róbmy sobie jaj z pogrzebu. To jest powa¿na sprawa. To by³a moja i mam nadziejê, ¿e Risena tak¿e ostatnia akcja jako akowcy. W sumie poszli¶my tam tylko ¿eby siê zabawiæ, a ty siê wtr±ci³a¶ i nam to zepsu³a¶. Jestem teraz wolnym strzelcem, niezale¿nym od nikogo, chocia¿ mogê byæ zale¿ny. Tak wiecie panowie itp, my¶la³em nad powrotem do swojej ojczystej wioski, ale nie podj±³em jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. - Rzek³. Gaara mia³ na twarzy maskê wiêc ylko Tanuki i Risen wiedzieli czyj to g³os... - Hmm, czy mogê ju¿ i¶æ?? bo tak jakby skoro nie jestem ju¿ akowcem, to mnie tutaj nie potrzebujesz, chyba, ¿e chcesz ze mn± porozmawiaæ o przesz³o¶ci i o tera¼niejszo¶ci. A wydajê mi siê, ¿e nie chcesz. £adnie to tak mnie traktowaæ?? Zosta³em rzucony jak ¶mieæ na pod³ogê, dziêki ci bardzo. Wiesz w sumie nawet nie jestem na ciebie z³y, ale nie mam ochoty was ogl±daæ. - Gaara wyj±³ z kieszeni papieroska i go zapali³. Wsadzi³ do ust, zaci±gn±³ siê i "wyplu³" dym. - Ten shit jest genialny. Dobra kochani, ja nie bêdê wam przeszkadza³. - Gaara zrzuci³ z siebie p³aszcz aka. Rzuci³ go na ziemiê, a na ciele Gaary by³ teraz strój ANBU i maska, czyli Gaara nie by³ podejrzany. Tak mo¿e by wróciæ do Anbu?! I s³u¿yæ konosze? Mo¿e, ale to nie teraz. Gaara strzykn±³ ko¶æmi w karku i spojrza³ na Tanuki. - Hej gdzie tu jest wyj¶cie? - Zapyta³ siê najzwyczajniej zdezorientowany. Przecie¿ wcze¶niej tu nigdy nie by³... By³y akowiec spojrza³ na swój pier¶cieñ i ponownie siê zaci±gn±³. Zakaszla³ lekko i spojrza³ na Risena. - Ten shit niszczy mi p³uca, ale jako¶ nie mogê z tym skoñczyæ. To jak... mogê ju¿ i¶æ??
Nie odrywa³ wzroku od cia³, jedno z nich powoli siê podnosi³o, bredz±c o sile tego kraju, jednocze¶nie obra¿aj±c Kage. Puste s³owa, nic nie znacz±ce, u¶miechn±³ siê, kiedy jeden z jej przybocznych z³apa³ i przywar³ heretyka do ziemi.
Zupe³nie przyt³oczony brutalno¶ci± W³adczyni jak i jej s³ug postanowi³ siê nie odzywaæ, przys³uchiwa³ siê ich rozmowie. Niezrozumia³y be³kot, nie maj±cy znaczenia dla jego osoby, jednak z pozoru wa¿ny dla jego kraju.
U¶miech nie schodzi³ mu z twarzy. "Informacje warte oczu?" Zwyk³y ¶lepiec próbuj±cy siê ratowaæ. Nie podaj±c ¿adnych konkretów, ma czelno¶æ stawiaæ warunki. Chwilê po nic nie znacz±cych s³owach ¶lepca, drugie cia³o, rozpoczê³o swój b³agalny monolog, prosz±c o wypuszczenie z tego piêknego pomieszczenia.
Wykorzystuj±c brak zainteresowania, pogr±¿y³ siê w rozmy¶laniach.
-Ho ho ho. Stawianie mi warunków. To ¿e¶ siê poczu³ lajtowo - uda³a rubaszny g³os marynarza, który zas³ysza³a w trakcie podró¿y do Kiri tak wiele razy, ¿e wbi³ jej siê w g³owê...
-Gdybym mia³a dostateczn± si³ê, ju¿ dawno by³by¶ WYSSANY z wspomnieñ. Ale na razie przyda mi odpoczynek... - teatralnie przy³o¿y³a rêkê do czo³a, wzdychaj±c. -W ka¿dym razie, ja nie idê na ¿adne ugody z sabota¿ystami...
- Soka... Powiedzia³em zwyczajnym g³osem. - U¿y³ bym Katon No Nagashi ¿eby przypchnac was do ¶ciany i spaliæ ale daruje sobie tego i pójdê na ugodê. Powiedzia³em z powrotem spokojnym g³osem. (Nie jestem pewien oco kaman z Sagena postem poniewa¿ jest on bardzo nie doskona³y ale z tego co siê doczyta³em to kto¶ mnie przygniezdzil do ziemi z powrotem). Mimo sil & desperacji podnosi³em siê lekko z powrotem do góry podnosz±c jego nogê. Z mego cia³a a dok³adnie pleców wydoby³a siê lekko fala ciep³a która odepchnê³a tego typa do tylu. - Uwa¿aj bo stracisz nogê ... Powiedzia³em ju¿ lekko zimnym g³osem. Wtedy schowa³em jedna rêkê pod pelerynê i zacz±³em czego¶ szukaæ, bardzo szybko wyj±³em ma³± teczkê. Zacz±³em kierowaæ siê w stronê Tanuki lecz spokojnym krokiem. Zatrzyma³em siê nie blisko i nie za daleko wystawiaj±c swoja d³oñ z teczka w jej stronê. - Informacje na temat Kiri i ich planów...
Cytat: Ró¿ne Informacje:
*Kiri szykuje siê na atak Kusy.
*Kiri & Yuki chc± zrobiæ tunel pod ziemia który bêdzie ³±czyæ obydwie wioski, by moc zmniejszyæ ilo¶æ utraty wojska. Tunel bêdzie szed³ prawdopodobnie przez morze, tunel bêdzie zbudowany dziêki ludziom z KG Shouton.
*Rezydencja 7MM posiada jakie¶ serce które jest ¿yciem mo¿na powiedzieæ wszystkich zabezpieczenie w budynku, prawdo podobnie po zniszczeniu serca wszystkie pu³apki siê wy³±czaj±.
Nazwa Organizacji: 7MM
Prawdopodobni Cz³onkowie/Osoby ktore wspó³pracuj±:
*Aio (Mizukage)
*Atsui
*Dante
*Teruyo Kentaro
Gdy Amesuke wrêczy³ kartkê Tanuki przybli¿y³em siê trochê do Tanuki, aby przeczytaæ co tam jest napisane. Je¶li przeczytam, to po przeczytaniu cofnê siê do ty³u na moje dawne miejsce, a je¶li schowa j± od razu to tak samo siê cofnê i bêdê ¿a³owaæ tego, ¿e nie mog³em dowiedzieæ siê co tam jest napisane.
/Wybacz, Gaarnku, za zignorowanie Twojego postu, ale ojciec upar³ siê przy u¿ywaniu takiej ¶redniowiecznej zacofanej klawiatury 1:5, minimalistyka do granic, nie wiadomo, gdzie jest delete, strza³ki nie dzia³aj±.. No i to frm nie pokazuje postów poprzedników... =="//
-Garnu¶, sied¼ cicho i s³uchaj... - uspokoi³a kuzynka jednym machniêciem rêki. -Bêdê mia³a dla was z Risenem pó¼niej ciekaw± propozycjê. Ale teraz pos³uchajmy tego nadêtego bezokiego m±drali. I NIE PAL W MOIM TOWARZYSTWIE, DOBRZE?! - wytr±ci³a by³emu Kage papierosa z d³oni i bardzo szybko przygniot³a go (to znaczy papierosa) do ziemi, momentalnie go gasz±c.
-A Ty, kotek, Ty to siê lepiej zbytnio nie wywy¿szaj ani nie wym±drzaj, bo masz do¶wiadczenia z siedmioma jouninami, trzema Kage, w tym jednym rz±dz±cym - wycelowa³a palcem w siebie, po czym, szybkim ruchem wyrwa³a ch³opakowi kartkê z rêki i jednym ruchem, os³aniaj±c siê od reszty, a na pewno nie pozwalaj±c przeczytaæ jej tre¶ci Nigariemu. Mruknê³a co¶ sama do siebie, po czym... Roze¶mia³a siê przera¼liwie.
-No, kotek - znów u¿y³a swojego "spoufalaj±cego siê ponad miarê" zwrotu, ocieraj±c ³zy rozbawienia. -Mo¿e masz i racjê, co ja Ci bêdê krzywdê robi³a, to¿ to jest taka dobra dla mnie wiadomo¶æ, jak to, ¿e Ma³ysz by³ dzisiaj na podium drugi... - zamy¶li³a siê chwilê, zapewne rozmy¶laj±c nad znaczeniem nazwy "Ma³ysz". -W ka¿dym razie, Gaarnu¶, Risen, mam dla was pracê! Bardzo dobrze p³atn±. Wykupiliby¶cie swoje winy, a niektórych mo¿e nawet wykasowa³abym z kartoteki recydywistów! - klasnê³a w rêce, wyj±tkowo szczê¶liwa. -Widzicie, mnie ju¿ w Kiri nie chc±, to znaczy powiedzieli mi, ¿e jak siê tam pojawiê, to mnie ode¶l± far e³ej, pewnie gdzie¶ na Sybir... Znaczy siê, do Yuki na ciê¿kie roboty. Ty, Nigari, mo¿esz i¶æ, o ile nie straszne Ci spiskowanie przeciwko Kiri. Sagen jest niegro¼ny, chyba. W ka¿dym razie, to wszystko jest nie tak, jakbym chcia³a... - ponownie mruknê³a co¶ pod nosem, co¶ do siebie, po czym znów wybuchnê³a: -A Ciebie, s³oñce Ty moje, to ja jeszcze ¼dziebko pomêczê o wspomnienia, dobrze? - zaæwierka³a, jakby w jednej chwili z z³ej jêdzy potrafi³a przemieniæ siê w naiwn± blondynke...
W tym samym czasie... Nie, Rokudo wcale siê nie podniós³. Nie musia³. By³ przecie¿ jouninem. Odepchniêcie nie zrobi³o na nim ¿adnego wra¿enia, tylko... Tak jakby pomog³o mu ustaæ. Troszeczkê.
-Bêd± z tego k³opoty - mrukniêcie otar³o siê o uszy zebranych...
Gaara przys³uchiwa³ siê wszystkiemu w spokoju, jednak g³ód nikotynowy by³ do¶æ spory. Kto by pomy¶la³, ¿e Gaara zacznie paliæ?! No nikt. Sam kiedy¶ uwa¿a³ i¿ jest to rzecz do [cenzura], która tylko niszczy zdrowie i p³uca cz³owieka, ale uzale¿nienie jest uzale¿nieniem. No có¿, tak czy inaczej Kazekage s³ucha³ w spokoju s³ów kuzynki.
- Ho ho ho! - Wybuch³ nagle. - Pani, ja dopiero po¿egna³em siê z Aka, a ty mi od razu prace proponujesz?? A sk±d wiesz czy ja chcê t± twoj± pracê? - Zapyta³ i nagle zamilk³. Co¶ do niego dotar³o. Us³ysza³ co¶ o kiri i o jakim¶ spiskowaniu czy co¶ w tym stylu. Tak te s³owa mu przemówi³y do rozs±dku. - Dobra, okej, o³ rajt, siur cofam co powiedzia³em. Je¶li ten oto cz³owiek - wskaza³ na Risena - pójdzie ze mn± to jestem skory by ruszyæ do kiri. - Ale by³ jeden problem. Hyuta te¿ nie przepada³ za Gaar±. No ale có¿ jak szaleæ to szaleæ. Co tam Hyuta. Przecie¿ Gaara sam chcia³ to zakoñczyæ. A mo¿e nie bêdzie trzeba? Ale jednak mia³ nadziejê, ¿e bêdzie. Tak czy siak Gaara zgodzi³ siê na pracê. Nu¿y³o go tylko te powolne oczekiwanie na jakiego¶ ¶lepca, przez którego sage traci³ tutaj czas.
//Krótki ale pomys³u nie by³o ;]//
- Pracê ? - zdziwi³ sie Risen, wyj±tkowo... zdziwiony :3. Brwi podesz³y mu lekko do góry zdradzaj±c pierwsze odznaki zainteresowania "prac±". Jama ustna rozwar³a siê szeroko, robi±c z ch³opaka cz³owieka wyj±tkowo... niedorozwiniêtego.
- Siostrzyczko... Nie pamiêtam najlepiej, ale mimo ¿e nie przepada³a¶ za Kirigakuranami, to co jest powodem tej... tego nag³ego och³odzenia sie stosunków ? - zapyta³. ¦cisn±³ ze sob± wargi, niemal tworz±c swój karykaturalny wizerunek, a rêce zacisn±³. Sprawa, robota, praca, czy jakby to tam nazywaæ, wi±za³a siê z Kiri. A on Kiri nie lubi³, a to nawet z nie-do-koñca-jasnej przyczyny. Mo¿e za te rekinie z±bki co poniektórych ? A mo¿e za brak murzynów, ¿ydów czy mu¿ydów w strukturze tego spo³eczeñstwa ? Nie do koñca jasnym to by³o, nie do koñca jasnym to jest, ale kiedy¶ tam, jasny to to z pewno¶ci± bêdzie.
- Ohayo, Ayanbatochi-san ! - przywita³ sie nagle z Rokudo-kunem Risen. Pan Mukuro, jak s±dzi³, pozna go niezw³ocznie.
Na chwile odrzuci³o mnie to co powiedzia³a pani Hokage o wspomnieniach. - Wspomnienia? du¿o siê nie dowiesz wiêcej odemnie oprócz tego ze jestem... zatrzyma³em na chwile. - ... bylem Liderem Organizacji Hebi Vel. Karasu. Zaczalem powoli znowu siê denerwowaæ ze jestem traktowany jak pies, a jak kto¶ mnie zazwyczaj tak traktowa³ to móg³ odemnie oczekiwaæ tego samego ale podwójnie.
S³ucha³em uwa¿nie s³ów Tanuki i postanowi³em wtr±ciæ s³owo co do tego
- Je¶li chcesz to mogê te¿ co¶ dla ciebie zrobiæ chyba, ¿e to nie jest zbytnio konieczne. Nie mam wstêpu do Kiri, lecz móg³bym przynajmniej zaprowadziæ tam Gaarê (nie pamiêtam czy podawa³ jak siê nazywa, ale chyba tak lub kto¶ inny mówi³ tutaj). Czeka³em na odpowiedz Tanuki, lecz przed ni± wtr±ci³ siê Risen postanowi³em odpowiedzieæ, bo i tak wiedzia³em, ¿e zrobi to Tanuki
-Ja. - Choæ odpowiedzia³em krótko wszystko by³o ju¿ wiadome dla Risena.
- Przykro mi proszê pana - Zwróci³ siê do Nigariego. - Ale ja sobie poradzê. Mówi³em ju¿. Je¶li mia³by mi kto¶ towarzyszyæ w wyprawie do Kiri to tylko on - skin±³ g³ow± na Risena. - Inaczej praca nie wchodzi w grê. - Gaara tak¿e nie przepada³ za Kirijczykami. Dlaczego?? Mo¿e dlatego, ¿e jeden z nich kiedy¶ zamrozi³ mu wioskê. Ten sam, który go przyj±³ wcze¶niej do ANBU i ten sam, który pó¼niej walczy³ z nim w iwie. Ale to w sumie nie mia³o znaczenia. Gaarze nie chcia³o siê s³uchaæ s³ów osó tu obecnych. Interesowa³a go tylko opinia Tanuki i Risena bo innych po prostu nie zna³. Albo nie chcia³ znaæ. Wypu¶ci³ z ust ostatni k³±b dymu po papierosie, którego wybi³a mu kuzynka i czeka³...
-Dziêkujê, Nigari, naprawdê ale to naprawdê nie potrzebujemy twojej pomocy - u¶miechnê³a siê s³odko, jakby rozbawiona tym, co us³ysza³a. -Cieszê siê, drogi kuzynie, ¿e pasuje Ci moja propozycja, albo przynajmniej jej wizja. Spójrzcie - wskaza³a palcem na pierwszy punkt, "wyryty" na kartce. -Kusa. A Kusa jest teraz w moim w³adaniu. Musicie wiedzieæ, ¿e ostatnio mia³am ma³± sprzeczkê z nowym Mizu. To cz³owiek niezrównowa¿ony psychicznie, uwa¿ajcie na niego... Nazywa siê Anulej Kiadaj i z pewno¶ci± bêdzie mia³ co¶ wspólnego z 7mm. Hyuta mnie w to nie wtajemnicza³... - przygryz³a wargê, my¶lami przywo³uj±c do siebie narzeczonego. Ile¿ go ju¿ ona nie widzia³a... Têskni³a? Byæ mo¿e...
-W ka¿dym razie, zdajecie sobie chyba sprawê z mojego zadowolenia i tego, jak bardzo, bardzo, bardzo chcê siê pozbyæ Kiri, prawda? - zakoñczy³a ¶ciszonym g³osem, takim, jakim przez ca³y czas ci±gnê³a swój monolog.
-Guten Morgen... - mrukn±³ Mukuro, nie otwieraj±c wcale ust. Ot, taka nowa moda. "Ograniczenie zu¿ycia energii by móc pó¼niej mocniej przywaliæ."
- Nigari... - powtórzy³ cichutko Risen, aby zapamiêtaæ. "Nazwa" przyczyny pogorszenia nastrojów Konoszañsko-Kirijskich mog³a byæ... przydatna. Kiedy Rokudo-kun odpowiedzia³ w nieznanym ch³opakowi z wioseczki chmur w nieznanym dialekcie ten u¶miechn±³ siê jedynie na znak, ¿e... rozumie.
- Meine dear schwester, ich nich nich weiss, what you expected from me. - rzek³ nagle, nieco rozczarowany swym brakiem... zrozumienia. Bia³ow³osy wyj±³ z kieszeni plastelinê (gdzie on to mie¶ci ?!) i wrêczy³ j± siostrze. W sumie, to kiedy¶.. - ..nawet ³adnie robi³a¶ figurki. Mo¿e wiêc i teraz zrobisz tak±.. "obrazuj±c±", co mogê dla Ciebie zrobiæ ? - powiedzia³. Roztar³ jeno zaspane oczy, oczekuj±c odpowiedzi od jedynej osoby, która by³a dla niego co¶ warta. Mimo tego, nie zapomnia³ te¿ o Rokudo-kunie i...
- O w³a¶nie ! Chyba Ciê pamiêtam ! - zwróci³ siê nagle do Hanako. Zapomnia³ o biedaczce. A to przecie¿ taka dobra osoba, taka mi³a i ¿yczliwa dla... no, wiêkszo¶ci osób. Albo jakiej¶ okre¶lonej ich grupy, do której nie zalicza³ siê tutaj tymczasowo mieszkaj±cy mieszkaniec tego¿ miejsca, czyli...
No w³a¶nie. Kto ?
Nie rozmy¶laj±c nad tym co chcia³em powiedzieæ powiedzia³em
- To nic tu pomnie. - Mówi±c te s³owa odwraca³em siê w kierunku drzwi.
Bêd±c przy wyj¶ciu odwróci³em siê jeszcze raz, aby dok³adnie zapamiêtaæ wszystkie twarze zgromadzone tutaj.
<NMM>
• Hokage Sama, s³uchaj±c trochê waszej rozmowy zdaje mi siê ze mogê tutaj w czym pomoc, a dok³adnie "szpiegostwo i zbieranie informacji"... Zatrzyma³em siê na chwile [cenzura] siê w oddech pani Hokage by zobaczyæ jaka jest jej reakcja. • Przyda³o by siê równie¿ przygnie¶æ do ¶ciany Wioskê ¦niegu, bo jak siê nie mylê to ona bêdzie wspomagaæ wojskiem Kiri. Trochê by³o dla mnie strasznie rozmawiaæ bez oczów poniewa¿ nie widzia³em jak reaguje na to pani Hokage co mówi. • Moze to dziwnie brzmi to ze chce tutaj nieco wam pomoc, lecz jest jeden cz³owiek ... które powinna¶ znaæ, Uchiha Atsui. Jest on w pakcie z Kiri & 7MM co jest dla mnie bardzo dziwne, on co¶ knuje... to on pozbawi³ mnie oczów & sharingana, chce siê im zaj±æ na w³asn± rêkê. W moich s³owach mo¿na by³o s³ychaæ prawdê & pewno¶æ siebie.
"Niemiecki.... Dzizas Ku... Ja Pier...." - Tak. To jedyne s³owa, które przysz³y Gaarze na my¶l. Przecie¿ ten jêzyk spowodowa³ i¿ mia³ zagro¿enie... ale mniejsza o tamto i ¿yjmy tera¼niejszo¶ci±.
- Nie no b³agam was, ludzie. Tylko nie ten szwabski jêzyk. - Rzek³. Tak stanowczo nienawidzi³ niemieckiego i ich narodu. To oni okupowali Polskê, jego ulubiony kraj... Jedyny jêzyk obcy jaki tolerowa³ urodzony w JAPONII Gaara by³ Polski i Angielski. Tak stanowczo tyle te dwa jêzyki mu nie przeszkadza³y a nawet... je lubi³. (Mam maskê na twarzy tak jakby co ok?? ¯e nie widzicie twarzy mojej). S³ucha³, s³ucha³...
- Anulej Kiadaj... - Szepn±³ pod nosem. Tak co¶ te nazwisko mu mówi³o. Ale je¶li to by³ ten o którym my¶la³, to ta misja mog³aby byæ jeszcze ciekawsza, od zapowiedzi. Gaara po odej¶ciu z aka powinien zrobiæ ze sob± kilka istotnych rzeczy. Strój, styl walki itp... ale to potem nie odbiegajmy od tematu. - Chyba wiem o kogo chodzi... yyy, tak mi siê wydaje, ¿e je¶li masz na my¶li dywersjê Tan, to powinni¶my we dwóch daæ radê. - Powiedzia³. Zastanawia³ siê tak naprawdê czy to ma sens... ale co?? Gaara g³upia³... tak, przynale¿no¶æ w aka i przebywanie z Risenem, zrobi³o z niego kompletnego idiotê... Czy¿by?? Mo¿e inne czynniki na to wp³ynê³y, ale aka na pewno.
-Drogi braciszku. Ja z plasteliny lepiæ nie potrafiê... Rysowaæ to nawet, ale lepiæ... - westchnê³a cicho, bior±c w d³oñ opakowanie plasteliny. Wyjê³a z niego czerwon± "tubkê", a po chwili, ugniataj±c j± w d³oni, wyci±gnê³a w kierunku ch³opaka... idealn± kopiê bolidu Kubicy w duuu¿ej skali. -Widzisz? Co to ma byæ? - spojrza³a niemrawo na samochodzik, by zamkn±æ d³oñ ponownie i oddaæ ¶wiatu na widok... czerwony token do gry w Pokemony, czyli co¶ znacznie przydatniejszego.
-Nie bulwersujmy siê ju¿ tak, Gaarnu¶. Trzeba przywykn±æ, ¿e Rokudo lubi szwabów i ju¿ - stwierdzi³a, obracaj±c w d³oni now± zabawkê. -I tak, tak... Chodzi mi mniej wiêcej o dywersjê. To znaczy, widzicie. Kusa jest teraz moja. A wy bêdziecie takimi ambasadorami Wioski Traw, którzy bêd± siê kajali przed panem Mizusiem i udawali, ¿e s± bardzo biedni. Ot, to takie proste i g³upie - u¶miechnê³a siê do kuleczki, po czym, patrz±c na lekko za¿enowan± Hanako, która, nie wiedz±c czemu (;3), zignorowa³a Risena.
-No, Nigari ju¿ poszed³ - mruknê³a zadowolona, po czym, nagle i niespodziewanie, unios³a g³os, zwracaj±c siê do Amesuke. -Dostaniesz tego swojego Sharingana, w zamian za t± drobn± pomoc, któr±... Chcesz nam zaoferowaæ. Mianowicie, powiedz mi co¶ wiêcej o tym Uciesze. Imiê nawet znajome... - przy³o¿y³a palec do ust niczym ma³e dziecko. Obrazy. Mg³a... "Lepiej, ¿eby¶ nikogo st±d nie pamiêta³a." Aha, znów co¶ zwi±zanego z Hyutonem...
-Moim kochanym przysz³ym mê¿em siê nie przejmujcie, tak na marginesie... - rzuci³a jeszcze, wyra¼nie w stronê Gaary i Risena.
Usmiechnalem siê lekko patrz±c w stronê pani Hokage. - Nom, mam co¶ wiêcej...
Zacz±³em ponownie czego¶ szukaæ pod swoja peleryna, a¿ w koñcu wyj±³em ma³a teczkê ze zdjêciami ro¿nymi. Bylo na ich bardzo wiele osób by³o, dobrze pamiêta³em kolejno¶æ wszystkich dokumentów a¿ w koñcu wyj±³em ten potrzebny. - Proszê, to jest Atsui Uchiha. Byl to dokument z szkicem jego wygl±du. - Wygl±da on mniej wiêcej tak. Walczy³em z nim niedaleko OTO kiedy szpiegowa³em g³owê Kiri & 7MM wtedy zosta³em niestety wykryty... D³oni± z³apa³em za grzywkê i przyliza³em na drugi bok. - Dziwi mnie jeszcze jedna rzecz, nie byl on sam... kolo jego boku walczy³ z nim jeszcze jaki¶ Uchiha który jest w ANBU, wtedy u¿y³ on dziwnego Jutsu ... Czarne P³omienie... Nagle poczu³em mocny impuls w g³owie, krwi mia³em coraz mniej. Upad³em na kolana trzymaj±c siê za g³owê.
Cytat:
Imie: Atsui
Nazwisko: Uchiha
Wiek: Nieznane
Klan: Uchiha
Opis: Czlonek Klanu Uchiha, posiada drugi poziom Sharingana i u¿ywa go bardzo zaawansowanie. Jest powiazany z 7MM.
Cierpliwie poczeka³a na efekt przeszukania, po czym, ostro¿nie, odebra³a od Amesuke teczkê. Przejrza³a jej zawarto¶æ i ze smutkiem pokiwa³a g³ow±. Jej BY£Y przysz³y m±¿ mia³ tajemnice, i to z pewno¶ci± by³a jedna z nich. Spiskowanie potajemne przeciw Konosze. Pamiêta³a twarz tego cz³owieka, by³a ona w stu procentach zwi±zana z 7MM i Hyutonem. Niby j± kocha³, ca³owa³, g³aska³, przytula³ a nawet, bo jak to mia³a teraz oceniæ, ZROBI£ JEJ DZIECKO - którym, notabene, wcale siê nie zajmowa³, podobnie jak ostatnimi czasy ona - a tu takie kwiatki. Je¶li to wszystko oka¿e siê prawd±, bêdzie musia³ pa¶æ jej do stóp i b³agaæ o wybaczenie. Pod³y zdrajca! Jak móg³!
Prychnê³a gniewnie, zamykaj±c na chwilê oczy. Gdy je otworzy³a, zasta³a klêcz±cego bezokiego. Pierwszym jej skojarzeniem by³ teatr. Odstawia pewnie jaki¶ epicki dowcip.. Pó¼niej nadesz³a my¶l, ¿e z niej kpi, padaj±c na kolana. Lecz temu towarzyszyæ powinny jakie¶ s³owa... Mo¿e co¶ mu jest? Nie kwapi³a siê z pomoc±. A jednak... Cz³owiek cz³owiekiem...
Pieczêæ po pieczêci, delikatnie sk³adane, wytworzy³y wokó³ zielonkaw± aurê. Lecznicz± aurê. Liznê³a ona swym p³omieniem wszystkich obecnych, wype³ni³a przestrzeñ, nadaj±c jej... Smaku. Dziwnego smaku, który w odczuciu ró¿nych osób móg³ byæ inny. Ciep³o, przetoczone po pomieszczeniu, zaczê³o w nim kr±¿yæ. Chwila medytacji dziewczyny siê skoñczy³a. Teraz, kr±¿±c w¶ród zielonkawej po¶wiaty, rozci±ga³a za sob± p³aty bia³ej chakry... Chakry, która zmienia³a kolor zale¿nie od nastroju Hokage, co, jak widaæ, dzia³o siê do¶æ czêsto.
Poczu³em ciep³o & jak moja krew siê zatrzymuje ale nie tylko to... czu³em nie pewno¶æ i smutek. - Hokage, czy¿by ta osoba na zdjêciu by³a kim¶ wa¿nym dla ciebie? Nie chce byæ w¶cibski... Z chwila czu³em ze ból ustaje, powoli zacz±³em siê podnosiæ. Lekko przy³o¿y³em moja d³oñ na d³oñ pani Hokage nie zaciskaj±c ja tylko k³ad±c. Bylo mo¿na wyczuæ po dotyku d³oni ze jestem spokojny i nie mam z³ych zamiarów. - Pamiêtaj ze rany szybko sie goja, chocia¿ czasem trzeba czasu... je¶li masz co¶ wa¿nego w ¿yciu co dla ciebie tez jest wa¿ne... chroñ to... a co stare i z³e zostaw z tylu... Z moich ust wylecia³o parê ciep³ych slow. Po chwili zdj±³em powoli moja d³oñ z d³oni pani Hokage. - Zapytam ciebie jeszcze raz... czy mogê siê zaj±c Uchiha Atsui, muszê us³yszeæ twoja opinie... nie to ze zadam jego ¶mierci... bêdê walczyæ o swoja dumê i nie tylko to, jest on bardzo nie bezpieczny dla Konohy jak i innych wiosek..
- Aha - wyda³ z siebie Risen d¼wiêczny odg³os - W takim razie, ruszajmy - odezwa³ sie do Gaarnka, którego nawiasem mówi±c, uwa¿a³ za ca³kiem sympatyczn±, ale i szybko wpêdzaj±c± go w irytacjê osobê. Wsta³ ostro¿nie, jakby (nies³usznie !) nie bêd±c pewnym swojej formy po wizycie w ¶wiecie, który kontrolowa³a jego siostrzyczka. Otrzepa³ siê z kurzu, po czym, z doz± zak³opotania w g³osie, wyzna³ siostrze:
- Tanuki... Wiesz, mo¿e to nie przystoi, ale z tego co mi wiadomo, to Gaara i ja nie znamy Henge. Mo¿e Ciê ¼le zrozumia³em, wiêc w razie czego, powiedz mi... Czy mamy byæ... tym, kim nie jeste¶my, czy te¿ mo¿e masz jak±¶ pasjonuj±c± historiê, która w wiarygodny sposób wyja¶nia³aby, jak ja i obecny tutaj Ru... Czerwony, zostali¶my "ambasadorami" ?
Naturalnie, nie w±tpi³ ¿e siostra albo jej Guard's odpowiedz±. Aczkolwiek pozosta³a kwestia tego jakim tonem i... w jaki sposób. Choæ na sarkazm i ogólnie pojêt± niesympatyczno¶æ Rokudo-kun'a Risen z pewno¶ci± by³ przygotowany.
- That's Right, dude. - Rzek³ nieco zaciekawiony ca³± sytuacj± i zachowaniem Amesuke. Tak czy inaczej by³ gotów do podró¿y. - No mo¿emy ju¿ chyba i¶æ. - Rzek³. Rzek³ co nie znaczy, ¿e poszed³. Poczeka³ na odpowied¼ Tanuki, na pytanie które zada³ jej Risen. Jeszcze kilka dni temu by³ akowcem, a dzi¶... s³u¿y Hokage?! Fakt faktem to jego kuzynka, ale czy to ma w tym wypadku jakiekolwiek znaczenie?! Przecie¿ to nie przystoi. Ale co tam. Gaara postanowi³ siê zmieniæ. Czu³, ¿e wzywa go dobro, ale do suny wracaæ nie zamierza³. Tak mo¿e zasiedli siê w konosze, a mo¿e zostanie geohoundem chodz±cym po ¶wiecie...
- No Tu¶ka. Let's get start it... - Amerykañski Gaary by³ doskona³y, dlatego lubi³ siê nim chwaliæ... Spojrza³ na zegarek. By³o ju¿ pó¼no. Idealna pora na wêdrówkê. Spojrza³ na Risena (SPOD MASKI!!!), daj±c mu znak, ¿e mo¿emy ju¿ i¶æ.
Czuj±c na swoim ramieniu d³oñ "ex. wiê¼nia", u¶miechnê³a siê blado. -Nie, to nie jest... Nikt wa¿ny. To po prostu osoba, która wspó³pracowa³a z moim narzeczonym... Ot, nikt wa¿ny. Mo¿e jednak trochê... Ja siê o niego, o mojego przysz³ego mê¿a, ja siê po prostu... martwiê. I martwiê siê o tego... Atsui'ego. Jest z Konohy, a tutaj wszyscy... Prawie wszyscy s± mi drodzy. W dodatku Uchiha... Tak jakby mówi³, ¿e to ród zdrajców. Tak samo, jak Kiri,. ¯e Kiri to zdradziecka wioska, któr± trzeba jak najszybciej unicestwiæ. Rozumiesz? Nie mogê o niczym zapominaæ. W tym ¶wiecie nie ma miejsca na sentymenty, uczucia, ale ¼le te¿ ich nie mieæ. ¬le? Ba, gorzej... - westchnê³a cicho, w my¶lach przeklinaj±c dzieñ, w którym zasiad³a na sto³ku Hokage. Choæ mo¿e bardziej powinna przeklinaæ chwilê, w której zadurzy³a siê w by³ym Sage? Spojrza³a jeszcze raz, jakby od niechcenia, na zdjêcie, po czym zwróci³a siê do Risena. -Stra¿nicy z Kusy s± do waszej dyspozycji. Ot, powiecie, ¿e wygrali¶cie z Akatsuki pod bramami tej¿e wioski. Nie poradzicie sobie z wiêksz± ilo¶ci± ataków, a obiecali¶cie narodowi KusaGakure broniæ ich za cenê w³asnego ¿ycia. Wiecie, ¿e Kusa by³a kiedy¶ zwi±zana z Kiri ZZWS, chcieliby¶cie wiedzieæ, co mo¿e zaproponowaæ wam w ramach tej niedosz³ej pomocy Mg³a. Przy okazji rzuæcie co¶, ¿e jestem g³upia (tu u¶miechnê³a siê nieznacznie) i ¿e zaoferowa³am wam tylko pomoc materialn± w istocie samych yenów. Mo¿e uda nam siê ich sprowokowaæ... I tak mnie w sumie nie lubi±. Aha, jako ambasadorzy nie powinni¶cie nosiæ opasek. Nie wiem, czy ktokolwiek poza Hyut± was w Kiri rozpozna...
- Pamiêtaj ze my Ninja nie musimy byæ koniecznie lud¼mi m¶ciwymi ... którzy tylko do walk d±¿± ale tez zwyk³ymi lud¼mi którzy maja co¶ wiêcej ni¿ byciem Ninja. Wiedzia³em ze trzeba powoli koñczyæ ten temat. - Hokage... wiec, co teraz zemn± zrobisz? Zapyta³em siê, wiem ze daleko nie zajdê jak wyjdê z wioski bez oczów, poniewa¿ mia³em ju¿ wyj¶æ z oczami. Na ¶lepo ma³o co zrobiê.
- Szkoda, ¿e ja tak nie my¶lê - rzuci³ Risen, my¶l±c o szansy rozpoznania go przez Kirijczyków. By³a ona bowiem...niepokoj±co wysoka. Na tyle wysoka, ¿e nawet wspania³y brat Tanuki musia³ "tu razy" zastanowiæ siê nad sensem wyruszenia do Mg³y.
- Gaara-san... - odezwa³ siê do wymienionego - my¶lê, ¿e ja pójdê pierwszy. W razie czego¶, to Ty zosta³e¶ w wiosce na d³u¿ej staraj±c siê chroniæ j± przed ewentualnymi kolejnymi ataki. Siostrzyczko... - tutaj odwróci³ siê w stronê Tuñci - z racji tego, ¿e muszê wyg³osiæ jaki¶ epicko epicki w swej epicko¶ci tekst, to powiem: Je¶li nie wrócê, to znaczy, ¿e rozpieprzy³em ca³e Kiri w drobny mak. Mam nadziejê, ¿e zrozumiesz (x3). Hanako-chan... Uwierz mi, nawet ja dostrzegam po Rokudo-kunie, ¿e mu siê podobasz. Rokudo-kun... Tak, wiedz o tym, ¿e wiem, ¿e ty wiesz, ¿e ja my¶lê, ¿e po prostu wyg³aszam jaki¶ kiepskiej jako¶ci drama-person-byebye. I wiedz, ¿e twa wiedza jest prawdziwa. Ciebie za¶ - wskaza³ palcem na Amesakiego - nie po¿egnam w sposób epicki, bo na niego nie zas³ugujesz.
Maj±c wiêc ju¿ pozamiatane Risen, albowiem tak siê zwa³ bia³ow³osy ch³opak, zdj±³ opaskê z czo³a, po czym tworz±c czarn± dziurê w swej d³oni, zosta³ przez ni±... wessany.
<NMM>
-Nie martw siê, wszystko bêdzie dobrze, onii-sama... - szepnê³a, patrz±c na pod³ogê, dok³adnie na miejsce, w którym sta³ przed chwil± jej brat. -Drogi kuzynie - zwróci³a siê teraz do Gaary - mo¿esz zostaæ tutaj i pomêczyæ trochê Sagena - wskaza³a palcem na wiê¼nia - albo zabawiæ siê gdzie¶ w Konosze. Mo¿esz wszystko. Gdyby kto¶ pyta³ siê, kim jeste¶... - wyjê³a z kieszeni ochraniacz i bez ceregieli wcisnê³a go ex.Kazekage w d³oñ - ...mów, ¿e moim bliskim przyjacielem. Pamiêtaj. Mo¿esz wszystko - mrugnê³a okiem, w "porozumiewawczy" sposób, kieruj±c siê teraz w stronê Amesuke...
-Chod¼ - wyci±gnê³a w jego stronê rêkê - bêdziesz wolny, dostaniesz oczy. Na razie to nie bêdzie Sharingan, ale widzieæ bêdziesz... Jeszcze dzi¶. W zamian za pomoc. Obiecujê. Sam siê st±d nie wydostaniesz, teraz ja Ci pomogê, pó¼niej Ty mnie... Proste. Ale to, co zrobiê... - nachyli³a siê ch³opakiem, szepcz±c mu do ucha - ...komu¶, by odzyskaæ dla Ciebie wzrok, musi pozostaæ tajemnic±.
Rokudo spu¶ci³ wzrok, wlepiaj±c go w pod³ogê. Hanako, jakby nigdy nic, uczepi³a siê jego ramienia, stali spokojnie, zastygli w jednej pozie...
Sluchalem dziewczynê, k³ad±c swoja d³oñ na jej d³oni. Az nagle poczu³em oddech dziewczyny przy moim uchu. - Rozumiem... Odpowiedzia³em cicho dziewczynie, raczej nie chcia³em siê domy¶laæ w jaki sposób ona da mi z powrotem oczy, wiec zdecydowa³em i¶æ tam gdzie ona mnie poprowadzi. Czu³em ponownie ze z dziurek na oczy leci lekko krew ale nie bola³o.
-¦wietnie - u¶miechnê³a siê nieznacznie, wyci±gnê³a chusteczki higieniczne i poda³a je ch³opakowi. -We¼ - mruknê³a, czekaj±c, a¿ ch³opak usunie krew, po czym ruszy³a w stronê drzwi, "ci±gn±c" go za sob±. -Pamiêtaj, kuzynie - po raz kolejny zwróci³a siê do Gaary - mo¿esz wszystko, ale nie przesad¼ z zabaw±. Nie chcê mieæ rozwalonego gabinetu. Aha, jakby¶ szuka³ alkoholu, whisky mam na najwy¿szej pó³ce w szafce na lewo od drzwi, zaraz nad winami. No, my znikamy - pos³a³a Gaarze buziaka, a do Sagena u¶miechnê³a siê smutno. -Nied³ugo st±d wyjdziesz - rzuci³a, znikaj±c za drzwiami. <NMM>
- Dzieki... u¶miechn±³em siê lekko wycieraj±c krew z policzków, wygl±da³o to tak dziwnie jak bym p³aka³ krwi± ale siê ogarn±³em. Pomyli³em siê co do pani Hokage, by³a ona inna osoba ni¿ my¶la³em... bylem ciekaw gdzie teraz pójdziemy.NMM
Gaara wys³ucha³ i Rajzena i Tanuki. Spojrza³ na Sagena... "Co ja siê bêdê tutaj kim¶ zajmowa³??" - problem by³ w tym, ¿e nie wiedzia³ czy to wiêzieñ, czy kto¶ inny. Zwi±za³ go piaskowymi linami, by nie uciek³ i.... chwyci³ ³yski z najwy¿szej pó³ki nala³ sobie do szklaneczki ³ykn± i wyszed³... Bo mu siê chcia³o...
<NMM>
-Jak my¶lisz, Hanako, czy to ju¿ czas? - spyta³ Rokudo, a dziewczyna przytaknê³a mu w odpowiedzi. Doby³a w d³onie strzykawkê i jak±¶ flaszeczkê, której p³yn skrupulatnie wla³a do strzykawki. Mê¿czyzna przytrzyma³ za¶ Sagena, a Minamoto podesz³a wdziêcznym, lekkim krokiem do niego, schylaj±c siê i podci±gaj±c jego ubranie w okolicach ramienia w górê. Tknê³a ig³± jego skóry, przebijaj±c j± i wstrzykuj±c zarazem ¶rodek... Sny, amnezja - to teraz dotknê³o Sagena. -Chyba nie mo¿emy go tak tutaj zostawiæ? - mrukn±³ Rokudo, wypisuj±c na rêce ch³opaka ko¶lawymi literami jakie¶ zdanie. -A teraz... Odsy³amy paczuszkê do Kiri? - u¶miechn±³ siê kpi±co, zarzucaj±c sobie majacz±cego [tak, tak. teraz szanowny dyplomata powinien ¼dziebko majaczyæ...], kieruj±c siê w stronê drzwi...
-Ty, Hanako, zostañ - rzuci³ jeszcze na po¿egnanie - tak bêdzie dla Ciebie bezpieczniej...
Wróci³. Sam, bez Sagena. Stan±³ przed Hanako. Rzuci³ spojrzeniem, kiwn±³ rêk±. Có¿ wiêcej dodaæ, có¿ wiêcej uj±æ? Powinni st±d jak najszybciej znikn±æ. Tak. Zdecydowanie. Powinni st±d znikn±æ. Wiêc najpierw, po schodach, nieco w dó³, a pó¼niej, korytarzami, wychodz±c na ¶wie¿e powietrze, wydostali siê z schronów. Wiedzieli dobrze, ¿e kto¶ ich mo¿e zauwa¿yæ, ¿e s± dobrym punktem do... Ustrzelenia. Postarali siê wiêc... Uciec. Uciec jak najdalej. Zsunêli siê wiêc, trzymaj±c siê za rêce, w dó³ statui. Pó¼niej za¶, nikn±c w blasku s³oneczny, a odpychaj±c siê od czerwonych dachówek dachów, skierowali siê gdzie¶... Gdzie¶... Gdzie¶. W któr±¶ ze stron ¶wiata.
<NM~NPC's>
Wnêtrze, wyk³adane dêbowymi deskami, zalega grub± warstw± kurzu. Mo¿na tutaj znale¼æ niewiele przedmiotów - ot, jakie¶ stare biurko, krzese³ka, liny... Nic ciekawego. W szafkach stoj± stare butelki saki - o dziwo, pe³ne - z pewno¶ci± kto¶ znajdzie tutaj równie¿ kran, zniszczon± toaletkê i kilka banda¿y... Co mo¿e siê przydaæ.
[Edycja by Tanuki, dnia 27 stycznia 2010r o godzinie 21.33.]
wszed³em do schronu i postanowi³em przeczekaæ tutaj jaki¶ czas
Dodane po 8 godzinach 16 minutach:
uzna³em ¿e sytuacja siê uspokoi³a i wyszed³em z ukrycia <nmm>
Wszed³em niepewnie do schronu. Kto wie co mog³o czekaæ w ¶rodku... Na wszelki wypadek trzyma³em katanê za rêkoje¶æ, aby w razie czego byæ gotowym do ataku.
z Cienia wy³oni³ siê m³ody mê¿czyzna bardzo podobny do tamtego mia³e¶ wra¿enie, ze nale¿a do jakiej¶ organizacji, paczki czy co¶ w tym stylu...
Nie by³e¶ pewny siebie dlatego .. Co chwile spoglada³e¶ czy co¶ Ci nie grozi..
Na wszelki wypadek postanowi³em przygotwaæ Kawarimi... Ten typek nie pasowa³ mi jeszcze bardziej ni¿ poprzedni. Rozejrza³em siê woko³o. Chcia³em wypatrzeæ, czy w cieniu nie stoi kto¶ jeszcze. Bylem przygotowany na ka¿dy atak, i z frontu, i z flanki, i z ty³u... Przenios³em wzrok na kolesia i czeka³em na jego reakcjê.
Witaj zapewne cos dla mnie masz nie mylê sie?? Heh to pewnie ³adny kamyczek.. Siquill tyle o nim wspomna³... No ju¿ dajesz go...
No có¿, za uprzejmy to on nie by³... poza tym nie podoba³a mi siê jego facjata i sposób, w jaki mówi³. Od razu vy³o wiadomo, ¿e przyjació³mi nie zostaniemy. W³o¿y³em rêkê za pazuchê i wyrzuci³em woreczek tak, ¿e wylecia³ przez rêkaw drugiej rêki i wpad³ mi do d³oni. Zabieg ten mia³ na celu ukrycie druta, który trzyma³ woreczek przywi±zany do mojego pasa. W razie jakiego¶ niekrzystnego obrotu sytuacji mog³em poci±gn±æ za drut i woreczek spowrotem by³ pod moim ubraniem. Natomiast gdzy wszystko bêdzie w porz±dku pstaram siê niezauwa¿alnie odwi±zaæ od pasa drut...
- Proszê bardzo... - wyci±gn±³em rêkê z woreczkiem w kierunku me¿czyzny. Nas³uchiwa³em dooko³a jakiegokolwiek szmeru...
Dzieki masz tu zap³ate za Twój trud... Nie musia³es za du¿o zrobiæ ale narazales sie mimo, ze nawet o tym nie wiedzia³e¶..
Mê¿czyzna sie odwróci³ i szybko wybieg³ ze schronu poczu³e¶ ulge to by³a .. dziwna misja.
[Wynagrodzenie 300Y, 20 Pch 4 do stat]
Odebra³em nagrodê i schowa³em j± do rêkawa.
" Dziwny facet... Spotkanie siê z nim twarz± w twarz faktycznie by³o nara¿aniem zdrowia psychicznego... E tam, niewa¿ne..." pomy¶la³em podczas wychodzenia ze schronu. Gdy juz by³em za zewn±trz zatrzyma³em siê na chwilê.
- Do chaty mam kawa³ drogi... Zanim ruszê odpocznê gdzie¶ w parku... - powiedzia³em i skierowa³em swe kroki do parku. <NMM>
Mayoke pojawi³ siê bezpo¶rednio w schronie, pozwoli³ mu na to tunel otwarty przez dziwnego jegomo¶cia z za¶wiatów. Gdzie tu czai³ siê nasz wróg. Mayoke krzykna³ dono¶nie
-Seryuu... - omiót³ spojrzeniem pomieszczenie by zobaczyæ kto zareaguje.
-Czego chcesz...
Przed Toba pojawi³ siê starzec w wieku na oko 60 lat.. opieraj±cy siê o drewnian± laske..
-Czego chcesz pytam od Seryuu..!!! Mów szybko!
Mayoke spojrza³ na starca i z³o¿y³ kilka pieczêci, w jego rêce pojawi³ siê miecz którym chwilê pó¼niej starzec zosta³ przebity.
-Je¶li nim nie jeste¶... nie powiniene¶ dzisiaj wystepowac przed szereg... I to siê tyczy wszystkich! - zagrzmia³ Mayoke a rinnengan b³ysn±³ w jego oczach.
Go¶æ okaza³ siê zwyk³ym klonem.. Nagle w swojej g³owie us³ysza³e¶ milion my¶li....
KIM JESTE¦?
CZEGO CHESZ?
KTO CIÊ PRZYS£A£?
Wszystkie te pl±taniny zdañ zwija³y siê tak, ze ledwo rozumia³e¶ ich sens. Od nat³oku informacji, ha³asów, pytañ poczu³e¶ siê dziwnie..
Po chwili g³osy ucich³y.. Znów przed sob± ujrza³e¶ tego samego starca
-ODPOWIADAJ!
Mayoke chwyci³ siê na chwilê za g³owê, widaæ mê¿czyzna który sta³ przedemn± by³ klonem prawdziwego... cia³o odskoczy³o do ty³u i z³o¿y³ kilka pieczêci a u ejgo boków pojawi³y siê dwa czarne jak noc twory o ludzich kszta³tach z katanami w rêku.
-Nie pytaj... walcz... bo to zostali¶my stworzeni.
-Powiadasz, ¿e chcesz ze mn± walczyæ... Dobrze. DAj mi jednak chwilkê musze.. sprawdziæ z kim mam przyjemno¶æ...
(Dusza tego cz³owieka by³a tak czysta, ¿e móg³ czytaæ w my¶lach...)
-Ach tak przyby³es tu na zlecenie Demona, który chce pos±¶æ ma duszê...
Hmmm Dobrze o ile nie znasz innych sposobów ...
Walczmy zatem !
-Chcia³bym ciê przekonaæ, ale my¶le ¿e nikt nie chcia³ by oddaæ sie w rêce demona bez walki... czy siê myle? - Zapyta³ Mayoke a czarne kszta³ty drgney³ lekko.
-Nie, nie zrobiê tego dobrowolnie masz racje..
Musisz mi pokazaæ co potrafisz wtedy przemy¶lê.. czy jeste¶ godzieñ tego po, co tu przyszed³e¶. Zaczynaj!
-Gdyby nie pewien incydent nie by³ bym tutaj sam...ale có¿. - Mayoke odbi³ siê od ziemi i z impetem wkrêci³ swoj± katanê w stronê wroga, dwa mroczne twory zostawiaj±c za sob± smu¿kê czarnych oparów natar³y z boków ok³adaj±c przeciwnika finezyjnymi ciêciami. Mayoke wykona³ przewrót nad przeciwikiem i ci±³ na o¶lep po wyl±dowaniu za¶ pchn±³ w ty³ by trafiæ w okolicê lêd¼wia. Twory stara³y siê napieraæ ca³y zca sby nie dac mo¿liwo¶ci obrony.
Dziadek okaza³ siê cz³onkiem klanu Ronbun..
-Kami no Jutsu ..
Jego cia³o sta³o siê papierowe.. i wsyztskie twe ataki.. zosta³y skoncentrowane na jartce papieru, która powsta³a.
Nastepnie shinobi powiediza³ Kami Tsubasa no Jutsu i zacza³ sie unosci w powietrzu wykorzystujac skrzyd³a, które powsta³y... Heh.. widzisz dzieciaczku nie masz ze mn± szans...
-Stary g³upcze... powiniene¶ byæ do¶wiadczony tymczasem lekcewa¿ysz przeciwnika ju¿ na starcie! - Mayoke z³o¿y³ kilka pieczêci i zaszar¿owa³ krzycz±c.
-Mizu no Isonade! - Da³o siê dostrzec jak rêce Mayoke pokry³y siê warstw± wody, mê¿czyzna wykona³ cios i wkrótce z jego rêki wystrzeli³a wodna pompa zalewaj±c papierowe skrzyd³± przeciwnika, ka¿dy nastêpny cios uwalnia³ krótkie pompy które skutecznie spycha³y do defensywy. Sytuacja powinna siê nieco poprawiæ.
-Chisoku no Jutsu.. Tak pos³ugujesz siê suiton ... i co z tego... ziew... musisz sie bardzie postaraæ. O ile chce mnie sciagn±æ do twego szefa..
Postaæ szybko zmienia³a po³o¿enie.. W powietrzu powsta³o bardzo du¿o kartek, przeciwnik mia³ wielki wybór.. Co do tego gdzie sie znajdzie..
Wybra³ najodpowiedniejsze miejsce...
- Kuwali!!!
Powsta³a spora czarna dziura, która powoli wch³ania³a wode, która wytworzy³e¶..
Mayoke spanikowa³ gdy czarna dziura zaczê³a siê powoli formowaæ, mê¿czyzna nie widzia³ jeszcze takiej techniki, wiedzia³ ¿e je¶li chce przezyæ musi szybko j± niwelowac albo staæ siê silniejszy ni¿ ona sama.
Nigdy jeszcze nie musia³em u¿ywac takiej techniki jednak ty mnie do tego zmuszasz... Na w³±sne oczy przekonasz siê jaka jest potêga klanu Yasaka...
-Kakku Bunshin... - Mayoke skupi³ siê i wkrótce zaczê³a siê przed nim formowaæ jaka¶ postaæ, zaczê³a nabieraæ kszta³tów i wkrótce pojawi³ siê obok niego nikt inny jak... on sam. Teoretycznie wygl±da³ jak zwyk³ klon, jednak¿e by³o co¶ dziwnego... co¶ co pozwala³o ¿e klon by³ idealn± kopi± samego Mayoke posiada³ wszystkie techniki swojego orygina³u i 200OPCH chakry.
-Poradzisz sobie z nasza dwojk±? - zapytali równocze¶nie po czym wystrzelili podwójn± wodn± pompê, w momencie gdy 2 cieniste kszta³ty zaatakowa³y mê¿czyzne by wybiæ go z rytmu.
-E a to juz bedzie wiekszy orzech do zgryzienia.. no Có¿ ale pamietaj, ¿e ja tak¿e.. mam juz troche walk za sob±.. Czarna dziura siê powiekszy³a
No dobrze... teraz pora abym ja zaatakwa³..
Haryuu Muuko [Hyouton] Wystrzelony zosta³ pocisk, który zmrozi³ czê¶æ wody.. jednak ta lecia³a w strone starca ten jednak podmieni³ sie z Toba cia³ami i stan±³ tak, ¿e Ty sta³e¶ daleko przed nim Twój klon w sordku a on za wami.
Klon z racji tego ¿e by³ bli¿ej z³o¿y³ pieczêci i wykona³ Raijuu Denki, potê¿ny impuls pr±du rozbieg³ siê po ca³ej okolicy ra¿±c wszystkicj w jego zasiêgu, prawdziwy Mayoke natomiast przywo³a³ osiem mieczy i u¿ywaj±c Hachibi no Kenjutsu zaatakowa³ z niesamowit± prêdko¶ci± przeciwnika swym unikalnym stylem, atmosfera zagêszcza³a siê, nikt nie chcia³ przegrac. A szczególnie Mayoke dla któego to zadanie by³o wyró¿nieniem.
Starzec zosta³ porazony pradem ale zosta³ on bardzo os³abiony przez to, ¿e wieksza czesc zosta³a wch³onieta do czarnej dziury ale zosta³ na tyle rozproszony, ¿e straci³ nad nia konrolê..
Widaæ by³o, ze bylo mu ciê¿ko.. Powtórzy poprzednia technikê Haryuu Muuko [Hyouton] i ostrza zamarz³y.. JEdnak starzec ledwo co trzyma³ sie na nogach widaæ by³o, ze technika.. czarnej dziury go bardzo os³abi³a.
Prawdziwy Mayoke upu¶ci³ wszystkie osiem ostrzy, technika której u¿ywa³ starzec by³a niebezpieczna. Gdyby w tym momencie cia³o nie wyprowadzi³ow go z równowagi to wkrótce dziura poch³onê³a by i jego. Idealny klon mia³ jeszcze ostatni± technikê do wykonania, z³ozy³ pieczêci a to samo zrobi³ orygina³. Wkrótce dwie rózne formu³y zosta³y wykrzykniête.
-Sokou no Hahidashi!
-Kyuubi nisu no chakra!!
Orygina³ trysn±³ na wszystkie strony pomarañczow± po¶wiat± uwalniaj±c potê¿ne ilosci chakry, klon natomiast zacza³ pulsowaæ wrêc zogniem. Orygina³ wykorzystuj±c szybko¶æ jak± d³± mu u³amek Kyuubiego przygniót³ przeciwnika do sciany, natomiast klon przy³o¿y³ mu rêkê do klatki piersiowej i przetopi³ j± (Technika która pozwala rozgrzaæ cia³o do niewyobra¿alnych temperatur.)
Przeciwnik próbowa³ znowu siê podzieliæ wykorzystuj±c technike klanowa jednak by³ juz bardzo os³abiony.. i nic z tego co zamierza³ mu sie nie uda³o.
Le¿a³ teraz ledwo ¿ywy pod Twoimi stopami..
Mayoke i jego klon zmêczeni aczkolwiek zwyciêzcy spojrzeli na wycieñczonego wroga. Klon podniós³ go i odezwa³ siê do orygina³u.
-Powinni¶my wracaæ...
Us³ysza³e¶ g³os dobiega³ z ka¿dej strony..
-Wracaj tu do niebytu.. Czekamy na Ciebie.. Ja sie zajmê transportem cia³a.. Rozliczymy siê.. ju¿ nied³ugo...
Mówi³ to Twój prawdziwy g³os jednak czu³e¶ w nim cos demonicznego..
Przyjemnie ciep³o rozchodzi³o siê wewn±trz tego w±t³ego cia³ka, gdy tylko przesta³ je odczuwaæ otworzy³ oczy. Obraz by³ niewyra¼ny, widzia³ postaæ, prawdopodobnie kobiety, która ju¿ odchodzi³a, mówi±c co¶ przy tym. ¯adne s³owo nie by³o dla niego zrozumia³e, by³ troszkê otêpia³y. ¦wiat³o z lampy ods³ania³o twarze dwóch pozosta³ych osób, pozna³em je, to „poplecznicy” Kage. Jak widaæ pomy¶leli o wszystkim, skrêpowanie uniemo¿liwia³o ucieczkê, w dodatku Ci stra¿nicy... samo pomieszczenie, mia³o chyba wywo³aæ strach, nieznane dot±d miejsce, ma³e ilo¶ci ¶wiat³a, albo po prostu nie maj± gdzie trzymaæ jeñców. Ch³opak traci³ wiarê na ratunek, móg³ liczyæ tylko i wy³±cznie na ³askê tych ludzi.
„Prze¿y³em i trafi³em w gorsze miejsce... có¿ za pech”, tak pech najwidoczniej prze¶ladowa³ ch³opaka od pocz±tku tej misji, która mia³a byæ szybka, ³atwa i bezpieczna, choæ nikt mu tego nie zapewnia³, to mia³ takie wyobra¿enie.
Dwie s³ugi prawie od razu zauwazy³y fakt, i¿ Sagen nie jest ju¿ w objêciach Morfeusza... Pierwsza podesz³a do ch³opaka czarnow³osa piêkno¶æ, ³udz±co podobna do Hokage - Hanako.
-Jak siê czujesz? - spyta³a z trosk± w g³osie, klêcz±c przy KiriGakurczyku i w niego wpatruj±c du¿e, zielone oczy. By³o jej i¶cie ¿al biedaka, tak ¼le potraktowanego przez pannê Kuramê, ale nie mog³a tego przecie¿ powiedzieæ na g³os...
Nie wierzy³ w dobroduszno¶æ tej dziewczyny, dlatego ch³odno powiedzia³ -Pytasz o obra¿enia psychiczne czy fizyczne? Jak mo¿e siê czuæ osoba, która przychodzi w celach pokojowych, a zostaje sponiewierana, a na dodatek wiêziona?- zmierzy³ j± wzrokiem, a nastêpnie pochyli³ g³owê, wiedzia³, ¿e ta dziewczyna nie jest niczemu winna -Wybacz, jednak nie tak wyobra¿a³em sobie powrót do tej wioski...- doda³.
-Pan za du¿o powiedzia³. Pani Hokage nie toleruje osób, które nie wiedz±, co wobec niej maj± mówiæ... - zawaha³a siê, i mo¿e s³usznie, bo teraz do rozmowy do³±czy³ siê Rokudo: -...i plot± totalne brednie, jakby inaczej tego nie nazwaæ - zakoñczy³ dobitnie ch³opak, podnosz±c z pod³ogi pozostawion± nazeñ butelkê sake.
-Powiedzia³em wszystko, co mi kazano. Moje s³owa zosta³y ¼le zinterpretowane i nie by³y obra¼liwe dla Waszej Pani.- pokrêci³ g³owa, dalsza dyskusja na ten temat nie mia³a sensu, ka¿dy bêdzie broni³ swych racji, a s³u¿±cym nie wypada mieæ w³asnego zdania. -Nie bêdê wdawa³ siê w niepotrzebne dyskusjê, nie chcê pogorszyæ swojej sytuacji- ch³opak zamkn±³ oczy i pogra¿y³ siê we w³asnych my¶lach.
-Ale¿ pan siê nie pogr±¿y. Rozmowa z nami ma charakter terapeutyczny. Pani Hokage pana uzdrowi³a i z pewno¶ci± dokoñczy dzie³a, gdy tylko wróci. Postaramy siê, aby pan mia³ jak najmilszy powrót do Kiri - zapewni³a solennie Hanako, podczas gdy Rokudo bawi³ siê korkiem od butelki...
Z zamy¶lenie wyrwa³ go g³os dziewczyny, spojrza³ na ni± i wys³ucha³ w spokoju, nied³ugo trzeba by³o czekaæ na jego odpowied¼. -A wiêc, po co to wszystko? Czy aby Twoja Pani nie mia³a w tym jakiego¶ celu? Dyplomata to wa¿ny cz³owiek w wiosce...-. Dopiero teraz u¶wiadomi³ sobie, ¿e dziêki "niewolnikowi" mo¿na wiele uzyskaæ podczas rozmów politycznych, wszystko to musia³o byæ starannie zaplanowane. "Wykorzystanie jeñca jako karty przetargowej, sprytny plan". U¶miechn±³ siê do dziewczyny i choæ musia³o to wygl±daæ beznadziejnie, nie przejmowa³ siê tym.
-Pó¼niej, najprawdopodobniej nie bêdzie pan nawet pamiêta³, ¿e tutaj by³. Bêdzie pan my¶la³, ¿e pan spa³... Ale nic panu nie bêdzie. Dostanie pan pieni±dze jako zado¶æ uczynienie. Pani± Hokage ¼dziebko ponios³o, a, powiedzieæ muszê, ¿e nie wygl±da³a jak osoba szczê¶liwa, gdy pan wchodzi³ do gabinetu. Wiele rzeczy w ¿yciu pani Hokage ostatnio siê pozmienia³o i tak teraz jest... Pani Hokage nie jest osob±, która wykorzystuje innych - zaczê³a zupe³nie niewinnie, ale tak¿e niezdarnie, wyja¶niaæ zachowanie osoby, która jej p³aci... Tudzie¿ nie p³aci.
-Nie potrzebujê ¿adnych pieniêdzy, nie w takim celu przyszed³em do wioski. Mia³em zawrzeæ sojusz, poinformowaæ o zmianach w mojej wiosce, wszystko mia³o przebiec bez wiêkszych problemów, a moje stanowisko, jako oficjalny dyplomata mia³a zostaæ potwierdzone. Po tym co tutaj siê wydarza³o, powinienem znale¼æ inne zajêcie-. Przybycie do tej wioski, mia³o wymiar sprawdzianu, dyplomacja to najwyra¼niej zajêcie dla kogo¶ innego, mój charakter zupe³nie nie pasowa³ do tej funkcji.
Dziewczyna przygl±da³a siê Tobie, gdy to mówi³e¶. S±dz±c po minie, Twoje s³owa do niej trafi³y, lecz bior±c pod uwagê obecn± sytuacje ciê¿ko by³o oceniæ jakie przyniesie to skutki. Pierwsze wra¿enie w stosunku do niej by³o jednak pozytywne, wiêc jej kolejne s³owa nie dziwi³y.
- Nie mia³o to Pana obraziæ - zaczê³a, a w jej g³osie da³o siê czuæ przepraszaj±cy ton. Towarzysz±cy jej mê¿czyzna przewróci³ oczami widocznie zdegustowany jej zachowaniem. Ona jednak nie zwróci³a na to uwagi i kontynuowa³a.
- Pani Hokage... na pewno Pani Hokage nie chcia³a, by to siê tak u³o¿y³o - t³umaczy³a swoj± pracodawczynie, chocia¿ wygl±da³o, ¿e sama nie jest co do tego pewna.
- Jedno niepowodzenie i ju¿ siê Pan poddaje, Panie dyplomato? - rzuci³ Rokudo, kiwaj±c trzyman± w d³oni butelk± sake. Ton by³ raczej surowy i nieco drwi±cy.
Mina kobiety mówi³a wszystko. Nie by³a najwidoczniej za drêczeniem psychicznym jeñców.
- Spêdzi Pan z nami jeszcze trochê czasu - oznajmi³a - Niech Pan postara siê zrelaksowaæ i nie poddawaæ zw±tpieniu - pos³a³a Ci u¶miech, który mia³ go zapewne uspokoiæ.
-Wiêc jeszcze tu z wami posiedzê?- zupe³nie niepocieszony t± my¶l± kontynuowa³ -Nie pozostaje mi nic innego, jak dalsza rozmowa z wami-.
Zwróci³ siê do ch³opaka -Niepowodzenie? Jeste¶cie s³ugami, tak jak i ja jestem s³ug±, jednak to nie od was zale¿y ¿ycie ludzi. Wykonujecie proste rozkazy, natomiast ja... ja nie mogê pozwoliæ sobie na niepowodzenie...- przerwa³ i przerzuci³ wzrok na niego -Jakby¶ siê czu³, gdyby od jednej rozmowy zale¿a³o ¿ycie, Twoje, Twojej rodzinny i innych? Chyba czego¶ nie rozumiesz... jedna rozmowa i Twój ¶wiat znika, zupe³nie obcy ludzie, decyduj± za Ciebie...- mówi³ spokojnym g³osem, próbuj±c mu u¶wiadomiæ, jak wa¿nym cz³owiekiem jest dyplomata i myli siê mówi±c, ¿e jedno niepowodzenie nie jest niczym.
W odpowiedzi mê¿czyzna odburkn±³ co¶ niezrozumiale i odmaszerowa³ parê kroków, zostawiaj±c Ciebie i dziewczynê samych. Dalej bawi³ siê butelk±, trzymaj±c j± pomiêdzy palcem wskazuj±cym, a kciukiem za szyjkê.
Dziewczyna natomiast spojrza³a na niego i pod wp³ywem jego reakcji posmutnia³a. Do Ciebie ju¿ zwróci³a siê z lekkim, choæ wymuszonym u¶miechem.
- Pan zdaje siê równie¿ nie rozumieæ - powiedzia³a, a jej ton wskazywa³, ¿e wytkniêcie b³êdu nie przysz³o jej z ³atwo¶ci± - Rol± s³ugi jest s³u¿yæ. Walka, czy rozmowa, to nie ma znaczenia. My s³u¿±c Pani Hokage dbamy równie¿ o wioskê, o jej mieszkañców. Robimy wszystko, by nie zawie¶æ Pani Hokage i równie¿ Pan, Panie Dyplomato powinien to uczyniæ wobec swojego w³adcy - spojrza³a na Ciebie swoimi piêknymi, trochê smutnymi oczami - Nawet je¶li trzeba co¶ po¶wiêciæ, to duma Panie Dyplomato to najmniejsza strata - w odpowiedzi jej towarzysz obróci³ siê gwa³townie, by stan±æ plecami do was. Dziewczyna tylko westchnê³a.
- Czy aby nie brakuje Panu czego¶? - zapyta³a, ogl±daj±c Ciê uwa¿nie dla pewno¶ci.
Rozejrza³ siê wokó³, jakby zamy¶lony -Tak, masz racjê- odpowiedzia³, a chwilê pó¼niej jego wzrok skupi³ siê na kobiecie -Jak Ci na imiê? Kultura wymaga, by zwracaæ siê do nieznajomych przez Pan/Pani, ale wygl±dasz na m³od± kobietê, a zwracaj±c siê do Ciebie w ten sposób mog³aby¶ czuæ siê ura¿ona-. Ostatnie s³owa kobiety roz¶mieszy³y ch³opaka, który spojrza³ na linê, oplataj±c± jego cia³o -Nawet w takim miejscu nie opuszcza was poczucie humoru. Wolno¶ci, tylko tego mi brakuje-.
Patrz±c na ni±, jego g³owê zaprz±ta³y my¶li dotycz±ce planu ucieczki, jednak szybko odrzuci³ tê my¶l, maj±c nadziejê, ¿e ju¿ nied³ugo ujrzy ¶wiat³o dzienne. Rozmarzy³ siê natomiast nad widokami, które mo¿e ujrzeæ w wiosce, w wielu miejscach jeszcze nie by³.
"Gdybym pos³ucha³ s³ów Hyuty, mo¿e teraz ogl±da³bym wieczn± mg³ê, która spowija nasz± wioskê? Nastêpnym razem bêdê uwa¿a³ na s³owa".
Wygl±da³a na dosyæ zagubion± po Twoich s³owach. Popatrzy³a na swojego towarzysza, jakby szuka³a w nim wsparcia, mo¿e jakiej¶ rady. Mê¿czyzna spojrza³ na ni± wilkiem.
- To nie wczasy - mrukn±³ i zacz±³ spacerowaæ, trzymaj±c butelkê w splecionych d³oniach za plecami. W denerwuj±cy sposób stuka³ obcasami w pod³o¿e.
Patrzy³a na Ciebie smutno, przepraszaj±co, jakby chcia³a wyt³umaczyæ zachowanie swojego towarzysza, jednak nie znajdowa³a dla tego s³ów. Zamiast tego sk³oni³a siê lekko.
- Minamoto Hanako - przedstawi³a siê. Wygl±da³a ca³kiem uroczo z tymi pe³nymi wspó³czucia oczami. Zupe³nie nie pasowa³a na kogo¶, kto wiêzi kogokolwiek.
- Proszê mi wybaczyæ, ale wzglêdy bezpieczeñstwa... - wskaza³a linê - Ale mogê Panu ul¿yæ nieco, bo wiêzy chyba s± zbyt ciasne - na jej s³owa mê¿czyzna krótko parskn±³. Ona jednak zupe³nie siê tym nie przejmuj±c, pochyli³a siê nad Tob± i zaczê³a gmeraæ przy wêz³ach. Przywar³a do Ciebie tak blisko, ¿e czuæ by³o jej naturalny, dziewczêcy zapach. Czu³e¶ jej oddech na swoim uchu, gdy zawis³a nad Twoim ramieniem, by poluzowaæ wiêzy za plecami. Pomog³o, bo krew zaczê³a kr±¿yæ swobodniej. Nadal nie mia³e¶ zbyt wiele mo¿liwo¶ci pozbycia siê krêpuj±cego ruchy sznura, ale ju¿ by³o zdecydowanie lepiej.
Dziewczyna u¶miechnê³a siê ciep³o, jakby szczê¶liwa, ¿e chocia¿ w najmniejszym stopniu mog³a spe³niæ Twoje pragnienie.
- Lepiej? - zapyta³a, spogl±daj±c na Ciebie i przekrzywiaj±c lekko g³owê.
-On tak zawsze?- zwróci³em siê do dziewczyny, zachowanie jej towarzysza strasznie mnie irytowa³o, by³ wrêcz denerwuj±cy. Spojrza³em wiêc w jego stronê, otworzy³em usta, ale nie wydoby³ siê z nich ¿aden d¼wiêk. Kobieta zwisa³a nad ramieniem ch³opaka, który zupe³nie zaskoczony nie móg³ nic powiedzieæ. Nowe, zupe³nie nieznane uczucie ogarnê³a ch³opaka. Jej zapach, blisko¶æ, oddech, wszystko sprawi³o, ¿e zupe³nie zatracony w swych my¶lach, straci³ kontakt z rzeczywisto¶ci±. Uczucie nie trwa³o zbyt d³ugo i zakoñczy³o siê wraz z brakiem przyjemnego podmuchu wiatru okalaj±cego moje ucho.
-T, tak...-odpowiedzia³ zupe³nie zdezorientowany. Nie czu³ liny, która po tak d³ugim pobycie, w¿yna³a siê w jego cia³o.
-Czy to na pewno bezpieczne? Jestem waszym wiê¼niem- spojrza³ na ni± pytaj±co, jednocze¶nie oczekuj±c ostrej reakcji ze strony jej towarzysza.
- Taki to z niego przyjemniaczek - stwierdzi³a, u¶miechaj±c siê szeroko. Wydawa³a siê troszkê dziecinna, ³agodna jak baranek... a w³a¶ciwie jak piêknooka owieczka. Jej towarzysz burkn±³ tylko. Widaæ by³o, ¿e powstrzymuje siê teraz od komentarza.
- Nawet wiêzieñ ma swoje prawa. Pani Hokage na pewno powiedzia³aby to samo - odpowiedzia³a na Twoje pytanie. Popatrzy³a na Ciebie i pokrêci³a niezadowolona g³ow±, wydymaj±c przy tym usteczka.
- Straszna jest ta lina. Szorstka bardzo... - zaczê³a grzebaæ przy kaburze przytroczonej do uda. Wyci±gnê³a stamt±d malutki s³oiczek i otworzy³a go. Doszed³ Ciê zapach mentolu, a dziewczyna u¶miechnê³a siê.
- Tak, to powinno pomóc - doda³a i wtedy wtr±ci³ siê mê¿czyzna.
- Mo¿e w ogóle we¼ go wypu¶æ? Trzêsiesz siê nad nim jak kwoka nad pisklêciem - warkn±³ z wyrzutem - Pani Hokage na pewno by siê to nie spodoba³o... - zakoñczy³, nie patrz±c zupe³nie w Waszym kierunku.
Na twarzy dziewczyny z ka¿dym jego s³owem pojawia³ siê grymas. Spojrza³a na Ciebie smutnymi oczêtami. Sta³a tak chwilê, a¿ w koñcu zacisnê³a mocno usteczka i przyklêknê³a obok Ciebie. Przesunê³a nieco wiêzy i w miejscu obtaræ poczu³e¶ przyjemny ch³ód ma¶ci. Dziewczyna nie odzywa³a siê, tylko starannie delikatnymi palcami rozsmarowywa³a ma¶æ.
Przygl±da³ siê pracy jak± wykonywa³a dla niego piêknooka, by³ pe³en podziwu dla jej bezinteresownej pomocy, za któr± s³ysza³a tylko gorzkie s³owa wypowiadana przez mê¿czyznê -Naprawdê nie musisz tego robiæ, jak ja Ci siê odwdziêczê? W dodatku musisz s³uchaæ s³ów, które wyrz±dzaj± Ci krzywdê-powiedzia³ dostatecznie cicho, aby tylko ona to us³ysza³a.
Po chwili zastanowienia i analizy s³ów mê¿czyzny, dono¶nym g³osem doda³ -Trudno nie zgodziæ siê z Twoim towarzyszem, waszym g³ównym celem jest wykonanie rozkazów Kage, a troszczenie siê o wiê¼nia do nich nie nale¿y. To zapewne mia³ byæ swoisty test na wytrzyma³o¶æ mojej osoby przed nastêpnym spotkaniem z Wasz± Pani±-.
"Jak mog³em nie wierzyæ w dobroduszno¶æ tej kobiety?", wszystkie my¶li skupione by³y na niej, na pierwszy rzut oka niewinnej, sprawiaj±cej wra¿enie nieciekawej.
Dziewczyna nie przerywa³a swojej pracy.
- To nic, to naprawdê nic - odpowiedzia³a równie cicho. Obtarcia zaczê³y nieco szczypaæ, ale przyjemny ch³ód wszystko rekompensowa³.
- Proszê o tym nie my¶leæ - doda³a jeszcze i wsta³a zakrêcaj±c s³oiczek.
Na Twoje s³owa mê¿czyzna zareagowa³ zgo³a odmiennie ni¿ przed chwil±. Obróci³ siê w Twoj± stronê, a na jego twarzy pojawi³ siê grymas, który mia³ byæ chyba u¶miechem.
- Hokage wie co robi - powiedzia³ i lekko wzruszy³ ramionami, jakby to nie by³ jego k³opot.
- Pani Hokage... jak wróci, na pewno bêdzie chcia³a rozmawiaæ, wiêc proszê siê bardzo dobrze zastanowiæ - doda³a dziewczyna, trochê takim tonem, jakby ju¿ nie mia³a ochoty na rozmowê. Odesz³a parê kroków i opar³a siê o ¶cianê. Patrzy³a smutnymi oczami to na Ciebie, to na swojego towarzysza, to na ¶cianê, ale najczê¶ciej spogl±da³a na wej¶cie, jakby oczekiwa³a czyjego¶ przybycia.
Du¿a, sze¶cioosobowa grupa wdar³a siê do pomieszczenia. Piêciu stra¿ników - jedna Hokage, która ze sw± po³ówk± ju¿ dawno z³±czy³a siê przy skalnych blokach, oraz trzy cia³a, niesione przez ochronê. "Ochroniarze" byli odmiennego pochodzenia - trzej z Kusy, dwóch Sagen móg³ rozpoznaæ; stali bowiem przy bramach. Nie wyró¿nia³o ich nic specjalnego, odmiennie za¶ cia³a, które nie¶li na swych barkach. Jedynie Hokage pozosta³a taka, jaka by³a, tylko u¶miech mia³a ¼dziebko z³o¶liwszy, ani¿eli zawsze.
-Cze¶æ Mukuro, cze¶æ Hanako, cze¶æ Sagenie! Mam dla was nowych przyjació³ - wykrzyknê³a rado¶nie, a w tej samej chwili dwa z cia³ zwali³y siê na pod³ogê. Gaara i Amesuke. Risen po³o¿ony zosta³ delikatnie pod ¶cian±, w pozycji pó³le¿±cej, aby jak najwygodniej mu by³o, nawet w tym stanie b³ogiej nie¶wiadomo¶ci...
-Mam nadziejê, ¿e traktowali¶cie go dobrze... ? - zapyta³a retorycznie, patrz±c na Hanako... Taa. Jej pozycja t³umaczy³a wszystko. I jeszcze te poci±ganie nosem u Mukuro...
Szed³em zaraz za Tanuki. Zastanawia³o mnie czemu nie idzie do swego gabinetu, lecz nie mi to by³o decydowaæ. W koñcu zatrzymali¶my siê. Opar³em siê lekko o ¶cianê i nawet s³owem siê nie odezwa³em. Postanowi³em po prostu nie przerywaæ im tej rozmowy.
Spokój, panuj±cy w tym miejscu przerwa³o wtargniêcie grupy osób, ch³opak przygl±da³ siê ka¿demu z osobna, choæ wiêkszo¶ci nie rozpozna³, jego wzrok przyku³a kobieta - Kage Wioski Li¶cia. Zachowywa³a siê zupe³nie inaczej, ni¿ podczas naszego poprzedniego spotkania.
-Witam Pani± Kage- powiedzia³ spokojnym g³osem.
Chwilê pó¼niej na pod³ogê upad³y cia³a dwóch mê¿czyzn, nie zna³ ¿adnego z nich i nie zna³ powodu dla którego Pani Kage mia³a by je tutaj przynosiæ. Przygl±da³ siê im z zaciekawieniem, nigdy wcze¶niej nie widzia³ ludzkich zw³ok, równocze¶nie my¶la³ o tym, ¿e za chwilê mo¿e podzieliæ los tej dwójki.
Suniêcie... Westchniêcie...Epicko¶æ...
Te wszystkie czynno¶ci dzia³y siê w niemal tej samej chwili z Risenem. Palce pob³±dzi³y po jego ciele, nieznacznie zmierzaj±c w kierunku kieszeni, w której po chwili zniknê³y. W d³oni ch³opaka znalaz³ siê cukierek; po chwili spo¿yty, przywróci³ mu si³y witalne i... to by³y ju¿ wszystkie, jakie cukierek mu przywróci³. Oczy bia³ow³osego posiadacza pier¶cienia Chmury ( x) or Raikage ), przelecia³y wszystkich w pomieszczeniu, zatrzymuj± siê na osobie dla swojego w³a¶ciciela najbli¿szej - siostrze. Kolor indygo posmutnia³, a usta, idealnie proste dotychczas, wyprostowa³y sie jeszcze bardziej. Lewa rêka wydoby³a z kieszeni papierosa, którego po chwili zgniot³a.
- Mo¿e to pytanie pasuje bardziej do Hyuty, aczkolwiek... Móg³bym Go zobaczyæ ? - zapyta³. Taa... Nie mylicie sie - Risen chcia³ zobaczyæ siostrzeñca.
Raz, dwa, trzy... Aha. Kto¶ wszed³ do pomieszczenia. Kto¶ poza ni±, kto¶ wiêcej... Nigari. Obróci³a siê, patrz±c na niego z dezaprobat±. Po chwili jej wzrok przyku³ Sagen.
-Tak, tak. Witam, witam. I to na tyle grzeczno¶ci na dzisiaj, bo szanowny pan Mizukage potraktowa³ mnie jak ostatni± szmatê. Choæ, nie zamierzam tego samego robiæ obywatelowi jego kraju, to ostrzegam, ¿e mi³a ja nie... - urwa³a. Szelest. R-I-S-E-N... Zamiast kontynuowaæ ¿a³o¶ci, zbli¿y³a siê do bia³ow³osego... Stukot butów efektownie rozniós³ siê echem po wszystkich korytarzach, ale ona wiedzia³a, ¿e nikogo wiêcej, nikogo poza NIMI tutaj nie ma...
-Mam nadziejê, ¿e nic Ci nie jest? - zagadnê³a pocz±tkowo, patrz±c uwa¿nie na ch³opaka. Pytanie, rzucone groteskowo, otrzyma³o odpowied¼ w formie kolejnego, wyg³oszonego pytania... [Tekst - przyznajcie - epicki. Sk³adnia tak¿e poprawna.] Wróci³a my¶lami do ich rozmowy w¶ród deszczu... O czym mówili? O jej... O jej synku. To by³ ostatni gest, ostatni temat tamtego spotkania... Wiêc - chwila. Moment. Kojarzenie faktów...
-Obawiam siê, ¿e na razie nie dane bêdzie Ci go ujrzeæ... - zakoñczy³a smutnawo, jakby w³a¶nie oznajmia³a, ¿e kto¶ umar³...
- Ou... - zareagowa³ "niby-zaskoczony" ch³opak - Takiej odpowiedzi siê spodziewa³em.
Jego wzrok powêdrowa³ ponad ramiê siostry, gdzie¶ w okolice Niagri'ego. Nie szuka³ niczego konkretnego, bo i czego mia³ szukaæ ? Chocia¿ nie... Dwa zwierz±tka interesowa³y go w tej chwili szczególnie, jednak¿e ich... nie by³o ?
- Dziêkujê - przemówi³ ch³opak, "rozdzielony" pomiêdzy ¶wiat realny, a ten rzeczywisty (:3) - Czujê siê dobrze... albo tak tylko mi siê wydaje. - zakoñczy³, trz±c lekko sw± brew.
-Stara³am siê Ci nic nie zrobiæ... - stwierdzi³a przepraszaj±cym tonem, z lekko zatroskan± min±. Faktycznie, le¿enie w b³ocie to nie by³o najprzyjemniejsze do¶wiadczenie, tym bardziej, ¿e by³o to ostatecznie b³oto w jej iluzji. Takie co¶ naprawdê mo¿e doprowadziæ do rozstroju ¿o³±dka, choæ Risen wygl±da³, rzecz ogólnie bior±c, ca³kiem dobrze. Spojrza³a na jego rêce. Wydawa³o siê jej, ¿e gdzie¶ mign±³ jej papieros... Nie, to tylko przywidzenie. Stary g³ód nikotynowy po prostu odezwa³ siê po raz kolejny... Ot, nic wielkiego.
B³êdem by³o twierdziæ, ¿e Pani Kage siê zmieni³a na lepsze je¿eli chodzi o stosunek do mieszkañców Wioski Mg³y jak i Mizukage.
-Ka¿dy dostaje to, na co zas³uguje- odpowiedzia³ z drwi±cym tonem w g³osie, nie odrywaj±c wzroku od zw³ok. W spokoju rozmy¶la³ nad sob±, za takie s³owa móg³ do³±czyæ do ich grona. Choæ nie zna³ ich czynów za ¿ycia, na pewno zas³u¿yli sobie na taki los.
"Wolno¶æ, wolno¶æ, wolno¶æ", powtarza³ w my¶lach, maj±c nadzieje, ¿e wraz z przybyciem W³adczyni, jego pobyt tutaj siê zakoñczy³.
- Ale¿ moja droga si... - przerwa³ nagle Risen. Rzuci³ przelotne spotkanie na Sagena, jakby zastanawiaj±c siê co za nêdzna egzystencja o¶mieli³a sie przerwaæ jemu i jego kochanej siostrze tê pe³n± w mi³o¶æ pomiêdzy rodzeñstwem chwilê.
~ Pod³e stworzenie ~ pomy¶la³, powracaj±c spojrzeniem na oczy siostry. Przywo³a³ na twarz u¶miech i ciep³ym tonem dokoñczy³:
- Naprawdê nie k³opocz siê tym. To ja przepraszam Ciê za ten... wybryk.
Wyrzuci³ papierosa z d³oni, w symbolu po¿egnania sie z na³ogiem (Ha ! Ju¿ drugiego.) i cicho mrukn±³:
- Nie miej mi tego za z³e, ale czy mam racjê twierdz±c, ¿e Twój zwyczaj wyci±gania ode mnie wszelkiego rodzaju u¿ywek... Zakoñczy³ siê ?
- ¯a³osne ... Powiedzialem cicho podnosz±c siê powoli. - Konoha ... Zniszcz Wszystko ... i wszystkich ... niech nic nie zostanie... Zabrzmia³o to bardzo dziwnie, powiedzialem wszystko ³adnie i wyra¼nie, ale do kogo? w uchu mia³em s³uchawkê... a wiadomo¶æ dosz³a do kogo¶... ale do kogo? Wyj±³em swoja s³uchawkê z ucha, zgniataj±c ja w swojej d³oni. - Konoha Gakure... Kraj Ognia... Hokage Sama, co ty zrobi³a¶ tej wiosce? Zapyta³em dziwnie.
Konoha nie kiedy¶ wielkim i silnym krajem sta³a siê krwistym krajem rz±dzonym przez z³± osobê. - Nie martw siê, Konoha przejdzie rewolucje i test... U¶miechn±³em siê lekko i porwa³em rêkaw swego ubrania zakrywaj±c dziurawe oczy. - Atsui Uchiha ... a teraz ty...
-Zawi¶niesz.
Jedno s³owo, jak¿e silne, jak¿e mocne przedar³o siê przez salê... Chwila. Moment. Zatrzepota³ czarny p³aszcz, mignê³a czarna kita. Dziwne oczy zbli¿y³y siê do twarzy skazañca... Tak. Bo on ju¿ by³ skazany. Wysoki brunet dopad³ Amesuke, przygwo¿d¿aj±c go do pod³ogi. Dziwny u¶miech, jaki prezentowa³a jego twarz, wyra¿a³ tak odra¿aj±c± ¿±dzê krwi, tak pe³ne zniecierpliwienie, ¿e wydawa³o siê, i¿ nie jest to cz³owiek, ale bestialskie zwierzê... Osoba, stoj±ca na przeciw, m³oda, piêkna dziewczyna o dobrym sercu, nieskrzywdzonym ¶mierci±, po cichu kochaj±ca siê w tej bestii, zamar³a. Scena wydawa³a siê zawieszon± w czasie, nierealistyczn±...
-Pani - zaczê³o zwierzê - czy mogê go zabiæ?
Rokudo Mukuro by³ z pewno¶ci± osob± o wielu twarzach i wielu ja¼niach. Teraz ukaza³a siê jego najgorsza strona. Teraz pokaza³, jak wielce lubi zapach rdzy, zapach krwi... To Rokudo, nachylony nad Amesuke, zada³ to pytanie, pozostaj±ce do pewnej chwili bez odpowiedzi...
-Oczywi¶cie, ¿e... ¯e tak - stwierdzi³a niezbyt przekonuj±co, mo¿e dlatego, ¿e trudno by³o jej k³amaæ, gdy z dwóch stron bombardowana by³a uwagami na temat w³asnej osoby... Zamknê³a na chwilê oczy. Patrz±c teraz na ni±, w ca³ej okaza³o¶ci ujrzeæ mo¿na by³o specyficzny, czarny makija¿, jaki od pewnego momentu preferowa³a. Wygl±da³a upiornie. Jak ¶mieræ. "¦mieræ objawia siê jako piêkna kobieta...". Tak powiedzia³ jej kiedy¶ Hyuton. I od tamtej chwili nazywa³ j± Shikyo. To by³y przyjemne wspomnienia, pozwoli³a wiêc sobie na szeroki, serdeczny u¶miech, nawet w tej, niezbyt odpowiedniej chwili...
-Poczekaj moment, braciszku... mam tutaj kilka rzeczy do wyja¶nienia. Wiêc uwa¿asz, ¿e zas³u¿y³am? Ja my¶lê, ¿e jednak nie... - zwróci³a siê delikatnie wpierw do Sagena, obracaj±c siê w stronê Hanako... Strach na jej twarzy odbi³ siê niczym lustrzana kopia na licu ¦mierci. Lecz tylko przez chwilê. Bowiem strach ten przerodzi³ siê w z³o¶æ, gdy us³ysza³a jakie¶ mieszanki s³ów, mamrotane, niewyra¼ne...
-Pytaj siê raczej, co Ty zrobi³e¶ samemu sobie... - odpowiedzia³a na pytanie, które najbardziej, najwiêcej by³o s³ychaæ. -Nie, Rokudo. Nie mo¿esz go zabiæ. Przecie¿ potrzebujemy wiedzieæ, co on o nas my¶li. Ty, Nigari - wskaza³a palcem na Konoszanina - nic tu nie widzia³e¶ ani nie s³ysza³e¶. Podobnie jak nasi przyjaciele z Kusy i Ci spod bram. ZROZUMIANO? - wrzasnê³a wrêcz, tupi±c nog± o pod³ogê w takt jakiej¶ wyimaginowanej melodii...
-A Ty, braciszku... Czy pomo¿esz mi im wszystkim wymierzyæ karê?
Wiedzia³em ze marnuje tylko czas tutaj a muszê dzia³aæ. - Z tego co s³yszê z twojej strony Hokage, to stosunki siê nie uda³o miedzy Konoha a Kiri... mam wiele ciekawych informacji na temat Kusy i Kiri. Powiedzia³em zwyk³ym g³osem. - Mogê ci wszystko opowiedzieæ... lecz zrobisz mi najpierw przeszczep oczów. Powiedzia³em, mo¿e g³upio mówi³em bo bylem ju¿ pól ¿ywy lecz powiedzia³em co¶ ciekawego. - Nie po¿a³ujesz, uwierz mi.
Ca³y czas opiera³em siê o ¶cianê i czeka³ a¿ w koñcu co¶ siê wydarzy. Gdy Tanuki wskaza³a mnie palcem lekko siê wystraszy³em
- O mnie nie musisz siê baæ. Wiêcej ciê nie zawiodê.
Wtedy odezwa³ siê nieznany mu jeszcze z imienia shinnobi
- A jak ty siê w ogóle nazywasz?
//Nie mia³em neta na wskutek po¿aru w budynku mieszkalnym ;/ Przykro mi bardzo ale dopiero przed 10 minutami mi go pod³±czyli//
- D¿izas Chrajst! - Wykrzykn±³ budz±c siê szybko. - Co tu siê dzieje, gdzie ja jestem do k.... - Ale nagle sobie u¶wiadomi³. Risen, Tanuki i jacy¶ inni nieznani mu ludzie. Tak jego kuzynka z pewno¶ci± my¶li i¿ Gaara ma zamiar wróciæ do akatsuki. - Hej Tanuki, nie róbmy sobie jaj z pogrzebu. To jest powa¿na sprawa. To by³a moja i mam nadziejê, ¿e Risena tak¿e ostatnia akcja jako akowcy. W sumie poszli¶my tam tylko ¿eby siê zabawiæ, a ty siê wtr±ci³a¶ i nam to zepsu³a¶. Jestem teraz wolnym strzelcem, niezale¿nym od nikogo, chocia¿ mogê byæ zale¿ny. Tak wiecie panowie itp, my¶la³em nad powrotem do swojej ojczystej wioski, ale nie podj±³em jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. - Rzek³. Gaara mia³ na twarzy maskê wiêc ylko Tanuki i Risen wiedzieli czyj to g³os... - Hmm, czy mogê ju¿ i¶æ?? bo tak jakby skoro nie jestem ju¿ akowcem, to mnie tutaj nie potrzebujesz, chyba, ¿e chcesz ze mn± porozmawiaæ o przesz³o¶ci i o tera¼niejszo¶ci. A wydajê mi siê, ¿e nie chcesz. £adnie to tak mnie traktowaæ?? Zosta³em rzucony jak ¶mieæ na pod³ogê, dziêki ci bardzo. Wiesz w sumie nawet nie jestem na ciebie z³y, ale nie mam ochoty was ogl±daæ. - Gaara wyj±³ z kieszeni papieroska i go zapali³. Wsadzi³ do ust, zaci±gn±³ siê i "wyplu³" dym. - Ten shit jest genialny. Dobra kochani, ja nie bêdê wam przeszkadza³. - Gaara zrzuci³ z siebie p³aszcz aka. Rzuci³ go na ziemiê, a na ciele Gaary by³ teraz strój ANBU i maska, czyli Gaara nie by³ podejrzany. Tak mo¿e by wróciæ do Anbu?! I s³u¿yæ konosze? Mo¿e, ale to nie teraz. Gaara strzykn±³ ko¶æmi w karku i spojrza³ na Tanuki. - Hej gdzie tu jest wyj¶cie? - Zapyta³ siê najzwyczajniej zdezorientowany. Przecie¿ wcze¶niej tu nigdy nie by³... By³y akowiec spojrza³ na swój pier¶cieñ i ponownie siê zaci±gn±³. Zakaszla³ lekko i spojrza³ na Risena. - Ten shit niszczy mi p³uca, ale jako¶ nie mogê z tym skoñczyæ. To jak... mogê ju¿ i¶æ??
Nie odrywa³ wzroku od cia³, jedno z nich powoli siê podnosi³o, bredz±c o sile tego kraju, jednocze¶nie obra¿aj±c Kage. Puste s³owa, nic nie znacz±ce, u¶miechn±³ siê, kiedy jeden z jej przybocznych z³apa³ i przywar³ heretyka do ziemi.
Zupe³nie przyt³oczony brutalno¶ci± W³adczyni jak i jej s³ug postanowi³ siê nie odzywaæ, przys³uchiwa³ siê ich rozmowie. Niezrozumia³y be³kot, nie maj±cy znaczenia dla jego osoby, jednak z pozoru wa¿ny dla jego kraju.
U¶miech nie schodzi³ mu z twarzy. "Informacje warte oczu?" Zwyk³y ¶lepiec próbuj±cy siê ratowaæ. Nie podaj±c ¿adnych konkretów, ma czelno¶æ stawiaæ warunki. Chwilê po nic nie znacz±cych s³owach ¶lepca, drugie cia³o, rozpoczê³o swój b³agalny monolog, prosz±c o wypuszczenie z tego piêknego pomieszczenia.
Wykorzystuj±c brak zainteresowania, pogr±¿y³ siê w rozmy¶laniach.
-Ho ho ho. Stawianie mi warunków. To ¿e¶ siê poczu³ lajtowo - uda³a rubaszny g³os marynarza, który zas³ysza³a w trakcie podró¿y do Kiri tak wiele razy, ¿e wbi³ jej siê w g³owê...
-Gdybym mia³a dostateczn± si³ê, ju¿ dawno by³by¶ WYSSANY z wspomnieñ. Ale na razie przyda mi odpoczynek... - teatralnie przy³o¿y³a rêkê do czo³a, wzdychaj±c. -W ka¿dym razie, ja nie idê na ¿adne ugody z sabota¿ystami...
- Soka... Powiedzia³em zwyczajnym g³osem. - U¿y³ bym Katon No Nagashi ¿eby przypchnac was do ¶ciany i spaliæ ale daruje sobie tego i pójdê na ugodê. Powiedzia³em z powrotem spokojnym g³osem. (Nie jestem pewien oco kaman z Sagena postem poniewa¿ jest on bardzo nie doskona³y ale z tego co siê doczyta³em to kto¶ mnie przygniezdzil do ziemi z powrotem). Mimo sil & desperacji podnosi³em siê lekko z powrotem do góry podnosz±c jego nogê. Z mego cia³a a dok³adnie pleców wydoby³a siê lekko fala ciep³a która odepchnê³a tego typa do tylu. - Uwa¿aj bo stracisz nogê ... Powiedzia³em ju¿ lekko zimnym g³osem. Wtedy schowa³em jedna rêkê pod pelerynê i zacz±³em czego¶ szukaæ, bardzo szybko wyj±³em ma³± teczkê. Zacz±³em kierowaæ siê w stronê Tanuki lecz spokojnym krokiem. Zatrzyma³em siê nie blisko i nie za daleko wystawiaj±c swoja d³oñ z teczka w jej stronê. - Informacje na temat Kiri i ich planów...
Cytat: Ró¿ne Informacje:
*Kiri szykuje siê na atak Kusy.
*Kiri & Yuki chc± zrobiæ tunel pod ziemia który bêdzie ³±czyæ obydwie wioski, by moc zmniejszyæ ilo¶æ utraty wojska. Tunel bêdzie szed³ prawdopodobnie przez morze, tunel bêdzie zbudowany dziêki ludziom z KG Shouton.
*Rezydencja 7MM posiada jakie¶ serce które jest ¿yciem mo¿na powiedzieæ wszystkich zabezpieczenie w budynku, prawdo podobnie po zniszczeniu serca wszystkie pu³apki siê wy³±czaj±.
Nazwa Organizacji: 7MM
Prawdopodobni Cz³onkowie/Osoby ktore wspó³pracuj±:
*Aio (Mizukage)
*Atsui
*Dante
*Teruyo Kentaro
Gdy Amesuke wrêczy³ kartkê Tanuki przybli¿y³em siê trochê do Tanuki, aby przeczytaæ co tam jest napisane. Je¶li przeczytam, to po przeczytaniu cofnê siê do ty³u na moje dawne miejsce, a je¶li schowa j± od razu to tak samo siê cofnê i bêdê ¿a³owaæ tego, ¿e nie mog³em dowiedzieæ siê co tam jest napisane.
/Wybacz, Gaarnku, za zignorowanie Twojego postu, ale ojciec upar³ siê przy u¿ywaniu takiej ¶redniowiecznej zacofanej klawiatury 1:5, minimalistyka do granic, nie wiadomo, gdzie jest delete, strza³ki nie dzia³aj±.. No i to frm nie pokazuje postów poprzedników... =="//
-Garnu¶, sied¼ cicho i s³uchaj... - uspokoi³a kuzynka jednym machniêciem rêki. -Bêdê mia³a dla was z Risenem pó¼niej ciekaw± propozycjê. Ale teraz pos³uchajmy tego nadêtego bezokiego m±drali. I NIE PAL W MOIM TOWARZYSTWIE, DOBRZE?! - wytr±ci³a by³emu Kage papierosa z d³oni i bardzo szybko przygniot³a go (to znaczy papierosa) do ziemi, momentalnie go gasz±c.
-A Ty, kotek, Ty to siê lepiej zbytnio nie wywy¿szaj ani nie wym±drzaj, bo masz do¶wiadczenia z siedmioma jouninami, trzema Kage, w tym jednym rz±dz±cym - wycelowa³a palcem w siebie, po czym, szybkim ruchem wyrwa³a ch³opakowi kartkê z rêki i jednym ruchem, os³aniaj±c siê od reszty, a na pewno nie pozwalaj±c przeczytaæ jej tre¶ci Nigariemu. Mruknê³a co¶ sama do siebie, po czym... Roze¶mia³a siê przera¼liwie.
-No, kotek - znów u¿y³a swojego "spoufalaj±cego siê ponad miarê" zwrotu, ocieraj±c ³zy rozbawienia. -Mo¿e masz i racjê, co ja Ci bêdê krzywdê robi³a, to¿ to jest taka dobra dla mnie wiadomo¶æ, jak to, ¿e Ma³ysz by³ dzisiaj na podium drugi... - zamy¶li³a siê chwilê, zapewne rozmy¶laj±c nad znaczeniem nazwy "Ma³ysz". -W ka¿dym razie, Gaarnu¶, Risen, mam dla was pracê! Bardzo dobrze p³atn±. Wykupiliby¶cie swoje winy, a niektórych mo¿e nawet wykasowa³abym z kartoteki recydywistów! - klasnê³a w rêce, wyj±tkowo szczê¶liwa. -Widzicie, mnie ju¿ w Kiri nie chc±, to znaczy powiedzieli mi, ¿e jak siê tam pojawiê, to mnie ode¶l± far e³ej, pewnie gdzie¶ na Sybir... Znaczy siê, do Yuki na ciê¿kie roboty. Ty, Nigari, mo¿esz i¶æ, o ile nie straszne Ci spiskowanie przeciwko Kiri. Sagen jest niegro¼ny, chyba. W ka¿dym razie, to wszystko jest nie tak, jakbym chcia³a... - ponownie mruknê³a co¶ pod nosem, co¶ do siebie, po czym znów wybuchnê³a: -A Ciebie, s³oñce Ty moje, to ja jeszcze ¼dziebko pomêczê o wspomnienia, dobrze? - zaæwierka³a, jakby w jednej chwili z z³ej jêdzy potrafi³a przemieniæ siê w naiwn± blondynke...
W tym samym czasie... Nie, Rokudo wcale siê nie podniós³. Nie musia³. By³ przecie¿ jouninem. Odepchniêcie nie zrobi³o na nim ¿adnego wra¿enia, tylko... Tak jakby pomog³o mu ustaæ. Troszeczkê.
-Bêd± z tego k³opoty - mrukniêcie otar³o siê o uszy zebranych...
Gaara przys³uchiwa³ siê wszystkiemu w spokoju, jednak g³ód nikotynowy by³ do¶æ spory. Kto by pomy¶la³, ¿e Gaara zacznie paliæ?! No nikt. Sam kiedy¶ uwa¿a³ i¿ jest to rzecz do [cenzura], która tylko niszczy zdrowie i p³uca cz³owieka, ale uzale¿nienie jest uzale¿nieniem. No có¿, tak czy inaczej Kazekage s³ucha³ w spokoju s³ów kuzynki.
- Ho ho ho! - Wybuch³ nagle. - Pani, ja dopiero po¿egna³em siê z Aka, a ty mi od razu prace proponujesz?? A sk±d wiesz czy ja chcê t± twoj± pracê? - Zapyta³ i nagle zamilk³. Co¶ do niego dotar³o. Us³ysza³ co¶ o kiri i o jakim¶ spiskowaniu czy co¶ w tym stylu. Tak te s³owa mu przemówi³y do rozs±dku. - Dobra, okej, o³ rajt, siur cofam co powiedzia³em. Je¶li ten oto cz³owiek - wskaza³ na Risena - pójdzie ze mn± to jestem skory by ruszyæ do kiri. - Ale by³ jeden problem. Hyuta te¿ nie przepada³ za Gaar±. No ale có¿ jak szaleæ to szaleæ. Co tam Hyuta. Przecie¿ Gaara sam chcia³ to zakoñczyæ. A mo¿e nie bêdzie trzeba? Ale jednak mia³ nadziejê, ¿e bêdzie. Tak czy siak Gaara zgodzi³ siê na pracê. Nu¿y³o go tylko te powolne oczekiwanie na jakiego¶ ¶lepca, przez którego sage traci³ tutaj czas.
//Krótki ale pomys³u nie by³o ;]//
- Pracê ? - zdziwi³ sie Risen, wyj±tkowo... zdziwiony :3. Brwi podesz³y mu lekko do góry zdradzaj±c pierwsze odznaki zainteresowania "prac±". Jama ustna rozwar³a siê szeroko, robi±c z ch³opaka cz³owieka wyj±tkowo... niedorozwiniêtego.
- Siostrzyczko... Nie pamiêtam najlepiej, ale mimo ¿e nie przepada³a¶ za Kirigakuranami, to co jest powodem tej... tego nag³ego och³odzenia sie stosunków ? - zapyta³. ¦cisn±³ ze sob± wargi, niemal tworz±c swój karykaturalny wizerunek, a rêce zacisn±³. Sprawa, robota, praca, czy jakby to tam nazywaæ, wi±za³a siê z Kiri. A on Kiri nie lubi³, a to nawet z nie-do-koñca-jasnej przyczyny. Mo¿e za te rekinie z±bki co poniektórych ? A mo¿e za brak murzynów, ¿ydów czy mu¿ydów w strukturze tego spo³eczeñstwa ? Nie do koñca jasnym to by³o, nie do koñca jasnym to jest, ale kiedy¶ tam, jasny to to z pewno¶ci± bêdzie.
- Ohayo, Ayanbatochi-san ! - przywita³ sie nagle z Rokudo-kunem Risen. Pan Mukuro, jak s±dzi³, pozna go niezw³ocznie.
Na chwile odrzuci³o mnie to co powiedzia³a pani Hokage o wspomnieniach. - Wspomnienia? du¿o siê nie dowiesz wiêcej odemnie oprócz tego ze jestem... zatrzyma³em na chwile. - ... bylem Liderem Organizacji Hebi Vel. Karasu. Zaczalem powoli znowu siê denerwowaæ ze jestem traktowany jak pies, a jak kto¶ mnie zazwyczaj tak traktowa³ to móg³ odemnie oczekiwaæ tego samego ale podwójnie.
S³ucha³em uwa¿nie s³ów Tanuki i postanowi³em wtr±ciæ s³owo co do tego
- Je¶li chcesz to mogê te¿ co¶ dla ciebie zrobiæ chyba, ¿e to nie jest zbytnio konieczne. Nie mam wstêpu do Kiri, lecz móg³bym przynajmniej zaprowadziæ tam Gaarê (nie pamiêtam czy podawa³ jak siê nazywa, ale chyba tak lub kto¶ inny mówi³ tutaj). Czeka³em na odpowiedz Tanuki, lecz przed ni± wtr±ci³ siê Risen postanowi³em odpowiedzieæ, bo i tak wiedzia³em, ¿e zrobi to Tanuki
-Ja. - Choæ odpowiedzia³em krótko wszystko by³o ju¿ wiadome dla Risena.
- Przykro mi proszê pana - Zwróci³ siê do Nigariego. - Ale ja sobie poradzê. Mówi³em ju¿. Je¶li mia³by mi kto¶ towarzyszyæ w wyprawie do Kiri to tylko on - skin±³ g³ow± na Risena. - Inaczej praca nie wchodzi w grê. - Gaara tak¿e nie przepada³ za Kirijczykami. Dlaczego?? Mo¿e dlatego, ¿e jeden z nich kiedy¶ zamrozi³ mu wioskê. Ten sam, który go przyj±³ wcze¶niej do ANBU i ten sam, który pó¼niej walczy³ z nim w iwie. Ale to w sumie nie mia³o znaczenia. Gaarze nie chcia³o siê s³uchaæ s³ów osó tu obecnych. Interesowa³a go tylko opinia Tanuki i Risena bo innych po prostu nie zna³. Albo nie chcia³ znaæ. Wypu¶ci³ z ust ostatni k³±b dymu po papierosie, którego wybi³a mu kuzynka i czeka³...
-Dziêkujê, Nigari, naprawdê ale to naprawdê nie potrzebujemy twojej pomocy - u¶miechnê³a siê s³odko, jakby rozbawiona tym, co us³ysza³a. -Cieszê siê, drogi kuzynie, ¿e pasuje Ci moja propozycja, albo przynajmniej jej wizja. Spójrzcie - wskaza³a palcem na pierwszy punkt, "wyryty" na kartce. -Kusa. A Kusa jest teraz w moim w³adaniu. Musicie wiedzieæ, ¿e ostatnio mia³am ma³± sprzeczkê z nowym Mizu. To cz³owiek niezrównowa¿ony psychicznie, uwa¿ajcie na niego... Nazywa siê Anulej Kiadaj i z pewno¶ci± bêdzie mia³ co¶ wspólnego z 7mm. Hyuta mnie w to nie wtajemnicza³... - przygryz³a wargê, my¶lami przywo³uj±c do siebie narzeczonego. Ile¿ go ju¿ ona nie widzia³a... Têskni³a? Byæ mo¿e...
-W ka¿dym razie, zdajecie sobie chyba sprawê z mojego zadowolenia i tego, jak bardzo, bardzo, bardzo chcê siê pozbyæ Kiri, prawda? - zakoñczy³a ¶ciszonym g³osem, takim, jakim przez ca³y czas ci±gnê³a swój monolog.
-Guten Morgen... - mrukn±³ Mukuro, nie otwieraj±c wcale ust. Ot, taka nowa moda. "Ograniczenie zu¿ycia energii by móc pó¼niej mocniej przywaliæ."
- Nigari... - powtórzy³ cichutko Risen, aby zapamiêtaæ. "Nazwa" przyczyny pogorszenia nastrojów Konoszañsko-Kirijskich mog³a byæ... przydatna. Kiedy Rokudo-kun odpowiedzia³ w nieznanym ch³opakowi z wioseczki chmur w nieznanym dialekcie ten u¶miechn±³ siê jedynie na znak, ¿e... rozumie.
- Meine dear schwester, ich nich nich weiss, what you expected from me. - rzek³ nagle, nieco rozczarowany swym brakiem... zrozumienia. Bia³ow³osy wyj±³ z kieszeni plastelinê (gdzie on to mie¶ci ?!) i wrêczy³ j± siostrze. W sumie, to kiedy¶.. - ..nawet ³adnie robi³a¶ figurki. Mo¿e wiêc i teraz zrobisz tak±.. "obrazuj±c±", co mogê dla Ciebie zrobiæ ? - powiedzia³. Roztar³ jeno zaspane oczy, oczekuj±c odpowiedzi od jedynej osoby, która by³a dla niego co¶ warta. Mimo tego, nie zapomnia³ te¿ o Rokudo-kunie i...
- O w³a¶nie ! Chyba Ciê pamiêtam ! - zwróci³ siê nagle do Hanako. Zapomnia³ o biedaczce. A to przecie¿ taka dobra osoba, taka mi³a i ¿yczliwa dla... no, wiêkszo¶ci osób. Albo jakiej¶ okre¶lonej ich grupy, do której nie zalicza³ siê tutaj tymczasowo mieszkaj±cy mieszkaniec tego¿ miejsca, czyli...
No w³a¶nie. Kto ?
Nie rozmy¶laj±c nad tym co chcia³em powiedzieæ powiedzia³em
- To nic tu pomnie. - Mówi±c te s³owa odwraca³em siê w kierunku drzwi.
Bêd±c przy wyj¶ciu odwróci³em siê jeszcze raz, aby dok³adnie zapamiêtaæ wszystkie twarze zgromadzone tutaj.
<NMM>
• Hokage Sama, s³uchaj±c trochê waszej rozmowy zdaje mi siê ze mogê tutaj w czym pomoc, a dok³adnie "szpiegostwo i zbieranie informacji"... Zatrzyma³em siê na chwile [cenzura] siê w oddech pani Hokage by zobaczyæ jaka jest jej reakcja. • Przyda³o by siê równie¿ przygnie¶æ do ¶ciany Wioskê ¦niegu, bo jak siê nie mylê to ona bêdzie wspomagaæ wojskiem Kiri. Trochê by³o dla mnie strasznie rozmawiaæ bez oczów poniewa¿ nie widzia³em jak reaguje na to pani Hokage co mówi. • Moze to dziwnie brzmi to ze chce tutaj nieco wam pomoc, lecz jest jeden cz³owiek ... które powinna¶ znaæ, Uchiha Atsui. Jest on w pakcie z Kiri & 7MM co jest dla mnie bardzo dziwne, on co¶ knuje... to on pozbawi³ mnie oczów & sharingana, chce siê im zaj±æ na w³asn± rêkê. W moich s³owach mo¿na by³o s³ychaæ prawdê & pewno¶æ siebie.
"Niemiecki.... Dzizas Ku... Ja Pier...." - Tak. To jedyne s³owa, które przysz³y Gaarze na my¶l. Przecie¿ ten jêzyk spowodowa³ i¿ mia³ zagro¿enie... ale mniejsza o tamto i ¿yjmy tera¼niejszo¶ci±.
- Nie no b³agam was, ludzie. Tylko nie ten szwabski jêzyk. - Rzek³. Tak stanowczo nienawidzi³ niemieckiego i ich narodu. To oni okupowali Polskê, jego ulubiony kraj... Jedyny jêzyk obcy jaki tolerowa³ urodzony w JAPONII Gaara by³ Polski i Angielski. Tak stanowczo tyle te dwa jêzyki mu nie przeszkadza³y a nawet... je lubi³. (Mam maskê na twarzy tak jakby co ok?? ¯e nie widzicie twarzy mojej). S³ucha³, s³ucha³...
- Anulej Kiadaj... - Szepn±³ pod nosem. Tak co¶ te nazwisko mu mówi³o. Ale je¶li to by³ ten o którym my¶la³, to ta misja mog³aby byæ jeszcze ciekawsza, od zapowiedzi. Gaara po odej¶ciu z aka powinien zrobiæ ze sob± kilka istotnych rzeczy. Strój, styl walki itp... ale to potem nie odbiegajmy od tematu. - Chyba wiem o kogo chodzi... yyy, tak mi siê wydaje, ¿e je¶li masz na my¶li dywersjê Tan, to powinni¶my we dwóch daæ radê. - Powiedzia³. Zastanawia³ siê tak naprawdê czy to ma sens... ale co?? Gaara g³upia³... tak, przynale¿no¶æ w aka i przebywanie z Risenem, zrobi³o z niego kompletnego idiotê... Czy¿by?? Mo¿e inne czynniki na to wp³ynê³y, ale aka na pewno.
-Drogi braciszku. Ja z plasteliny lepiæ nie potrafiê... Rysowaæ to nawet, ale lepiæ... - westchnê³a cicho, bior±c w d³oñ opakowanie plasteliny. Wyjê³a z niego czerwon± "tubkê", a po chwili, ugniataj±c j± w d³oni, wyci±gnê³a w kierunku ch³opaka... idealn± kopiê bolidu Kubicy w duuu¿ej skali. -Widzisz? Co to ma byæ? - spojrza³a niemrawo na samochodzik, by zamkn±æ d³oñ ponownie i oddaæ ¶wiatu na widok... czerwony token do gry w Pokemony, czyli co¶ znacznie przydatniejszego.
-Nie bulwersujmy siê ju¿ tak, Gaarnu¶. Trzeba przywykn±æ, ¿e Rokudo lubi szwabów i ju¿ - stwierdzi³a, obracaj±c w d³oni now± zabawkê. -I tak, tak... Chodzi mi mniej wiêcej o dywersjê. To znaczy, widzicie. Kusa jest teraz moja. A wy bêdziecie takimi ambasadorami Wioski Traw, którzy bêd± siê kajali przed panem Mizusiem i udawali, ¿e s± bardzo biedni. Ot, to takie proste i g³upie - u¶miechnê³a siê do kuleczki, po czym, patrz±c na lekko za¿enowan± Hanako, która, nie wiedz±c czemu (;3), zignorowa³a Risena.
-No, Nigari ju¿ poszed³ - mruknê³a zadowolona, po czym, nagle i niespodziewanie, unios³a g³os, zwracaj±c siê do Amesuke. -Dostaniesz tego swojego Sharingana, w zamian za t± drobn± pomoc, któr±... Chcesz nam zaoferowaæ. Mianowicie, powiedz mi co¶ wiêcej o tym Uciesze. Imiê nawet znajome... - przy³o¿y³a palec do ust niczym ma³e dziecko. Obrazy. Mg³a... "Lepiej, ¿eby¶ nikogo st±d nie pamiêta³a." Aha, znów co¶ zwi±zanego z Hyutonem...
-Moim kochanym przysz³ym mê¿em siê nie przejmujcie, tak na marginesie... - rzuci³a jeszcze, wyra¼nie w stronê Gaary i Risena.
Usmiechnalem siê lekko patrz±c w stronê pani Hokage. - Nom, mam co¶ wiêcej...
Zacz±³em ponownie czego¶ szukaæ pod swoja peleryna, a¿ w koñcu wyj±³em ma³a teczkê ze zdjêciami ro¿nymi. Bylo na ich bardzo wiele osób by³o, dobrze pamiêta³em kolejno¶æ wszystkich dokumentów a¿ w koñcu wyj±³em ten potrzebny. - Proszê, to jest Atsui Uchiha. Byl to dokument z szkicem jego wygl±du. - Wygl±da on mniej wiêcej tak. Walczy³em z nim niedaleko OTO kiedy szpiegowa³em g³owê Kiri & 7MM wtedy zosta³em niestety wykryty... D³oni± z³apa³em za grzywkê i przyliza³em na drugi bok. - Dziwi mnie jeszcze jedna rzecz, nie byl on sam... kolo jego boku walczy³ z nim jeszcze jaki¶ Uchiha który jest w ANBU, wtedy u¿y³ on dziwnego Jutsu ... Czarne P³omienie... Nagle poczu³em mocny impuls w g³owie, krwi mia³em coraz mniej. Upad³em na kolana trzymaj±c siê za g³owê.
Cytat:
Imie: Atsui
Nazwisko: Uchiha
Wiek: Nieznane
Klan: Uchiha
Opis: Czlonek Klanu Uchiha, posiada drugi poziom Sharingana i u¿ywa go bardzo zaawansowanie. Jest powiazany z 7MM.
Cierpliwie poczeka³a na efekt przeszukania, po czym, ostro¿nie, odebra³a od Amesuke teczkê. Przejrza³a jej zawarto¶æ i ze smutkiem pokiwa³a g³ow±. Jej BY£Y przysz³y m±¿ mia³ tajemnice, i to z pewno¶ci± by³a jedna z nich. Spiskowanie potajemne przeciw Konosze. Pamiêta³a twarz tego cz³owieka, by³a ona w stu procentach zwi±zana z 7MM i Hyutonem. Niby j± kocha³, ca³owa³, g³aska³, przytula³ a nawet, bo jak to mia³a teraz oceniæ, ZROBI£ JEJ DZIECKO - którym, notabene, wcale siê nie zajmowa³, podobnie jak ostatnimi czasy ona - a tu takie kwiatki. Je¶li to wszystko oka¿e siê prawd±, bêdzie musia³ pa¶æ jej do stóp i b³agaæ o wybaczenie. Pod³y zdrajca! Jak móg³!
Prychnê³a gniewnie, zamykaj±c na chwilê oczy. Gdy je otworzy³a, zasta³a klêcz±cego bezokiego. Pierwszym jej skojarzeniem by³ teatr. Odstawia pewnie jaki¶ epicki dowcip.. Pó¼niej nadesz³a my¶l, ¿e z niej kpi, padaj±c na kolana. Lecz temu towarzyszyæ powinny jakie¶ s³owa... Mo¿e co¶ mu jest? Nie kwapi³a siê z pomoc±. A jednak... Cz³owiek cz³owiekiem...
Pieczêæ po pieczêci, delikatnie sk³adane, wytworzy³y wokó³ zielonkaw± aurê. Lecznicz± aurê. Liznê³a ona swym p³omieniem wszystkich obecnych, wype³ni³a przestrzeñ, nadaj±c jej... Smaku. Dziwnego smaku, który w odczuciu ró¿nych osób móg³ byæ inny. Ciep³o, przetoczone po pomieszczeniu, zaczê³o w nim kr±¿yæ. Chwila medytacji dziewczyny siê skoñczy³a. Teraz, kr±¿±c w¶ród zielonkawej po¶wiaty, rozci±ga³a za sob± p³aty bia³ej chakry... Chakry, która zmienia³a kolor zale¿nie od nastroju Hokage, co, jak widaæ, dzia³o siê do¶æ czêsto.
Poczu³em ciep³o & jak moja krew siê zatrzymuje ale nie tylko to... czu³em nie pewno¶æ i smutek. - Hokage, czy¿by ta osoba na zdjêciu by³a kim¶ wa¿nym dla ciebie? Nie chce byæ w¶cibski... Z chwila czu³em ze ból ustaje, powoli zacz±³em siê podnosiæ. Lekko przy³o¿y³em moja d³oñ na d³oñ pani Hokage nie zaciskaj±c ja tylko k³ad±c. Bylo mo¿na wyczuæ po dotyku d³oni ze jestem spokojny i nie mam z³ych zamiarów. - Pamiêtaj ze rany szybko sie goja, chocia¿ czasem trzeba czasu... je¶li masz co¶ wa¿nego w ¿yciu co dla ciebie tez jest wa¿ne... chroñ to... a co stare i z³e zostaw z tylu... Z moich ust wylecia³o parê ciep³ych slow. Po chwili zdj±³em powoli moja d³oñ z d³oni pani Hokage. - Zapytam ciebie jeszcze raz... czy mogê siê zaj±c Uchiha Atsui, muszê us³yszeæ twoja opinie... nie to ze zadam jego ¶mierci... bêdê walczyæ o swoja dumê i nie tylko to, jest on bardzo nie bezpieczny dla Konohy jak i innych wiosek..
- Aha - wyda³ z siebie Risen d¼wiêczny odg³os - W takim razie, ruszajmy - odezwa³ sie do Gaarnka, którego nawiasem mówi±c, uwa¿a³ za ca³kiem sympatyczn±, ale i szybko wpêdzaj±c± go w irytacjê osobê. Wsta³ ostro¿nie, jakby (nies³usznie !) nie bêd±c pewnym swojej formy po wizycie w ¶wiecie, który kontrolowa³a jego siostrzyczka. Otrzepa³ siê z kurzu, po czym, z doz± zak³opotania w g³osie, wyzna³ siostrze:
- Tanuki... Wiesz, mo¿e to nie przystoi, ale z tego co mi wiadomo, to Gaara i ja nie znamy Henge. Mo¿e Ciê ¼le zrozumia³em, wiêc w razie czego, powiedz mi... Czy mamy byæ... tym, kim nie jeste¶my, czy te¿ mo¿e masz jak±¶ pasjonuj±c± historiê, która w wiarygodny sposób wyja¶nia³aby, jak ja i obecny tutaj Ru... Czerwony, zostali¶my "ambasadorami" ?
Naturalnie, nie w±tpi³ ¿e siostra albo jej Guard's odpowiedz±. Aczkolwiek pozosta³a kwestia tego jakim tonem i... w jaki sposób. Choæ na sarkazm i ogólnie pojêt± niesympatyczno¶æ Rokudo-kun'a Risen z pewno¶ci± by³ przygotowany.
- That's Right, dude. - Rzek³ nieco zaciekawiony ca³± sytuacj± i zachowaniem Amesuke. Tak czy inaczej by³ gotów do podró¿y. - No mo¿emy ju¿ chyba i¶æ. - Rzek³. Rzek³ co nie znaczy, ¿e poszed³. Poczeka³ na odpowied¼ Tanuki, na pytanie które zada³ jej Risen. Jeszcze kilka dni temu by³ akowcem, a dzi¶... s³u¿y Hokage?! Fakt faktem to jego kuzynka, ale czy to ma w tym wypadku jakiekolwiek znaczenie?! Przecie¿ to nie przystoi. Ale co tam. Gaara postanowi³ siê zmieniæ. Czu³, ¿e wzywa go dobro, ale do suny wracaæ nie zamierza³. Tak mo¿e zasiedli siê w konosze, a mo¿e zostanie geohoundem chodz±cym po ¶wiecie...
- No Tu¶ka. Let's get start it... - Amerykañski Gaary by³ doskona³y, dlatego lubi³ siê nim chwaliæ... Spojrza³ na zegarek. By³o ju¿ pó¼no. Idealna pora na wêdrówkê. Spojrza³ na Risena (SPOD MASKI!!!), daj±c mu znak, ¿e mo¿emy ju¿ i¶æ.
Czuj±c na swoim ramieniu d³oñ "ex. wiê¼nia", u¶miechnê³a siê blado. -Nie, to nie jest... Nikt wa¿ny. To po prostu osoba, która wspó³pracowa³a z moim narzeczonym... Ot, nikt wa¿ny. Mo¿e jednak trochê... Ja siê o niego, o mojego przysz³ego mê¿a, ja siê po prostu... martwiê. I martwiê siê o tego... Atsui'ego. Jest z Konohy, a tutaj wszyscy... Prawie wszyscy s± mi drodzy. W dodatku Uchiha... Tak jakby mówi³, ¿e to ród zdrajców. Tak samo, jak Kiri,. ¯e Kiri to zdradziecka wioska, któr± trzeba jak najszybciej unicestwiæ. Rozumiesz? Nie mogê o niczym zapominaæ. W tym ¶wiecie nie ma miejsca na sentymenty, uczucia, ale ¼le te¿ ich nie mieæ. ¬le? Ba, gorzej... - westchnê³a cicho, w my¶lach przeklinaj±c dzieñ, w którym zasiad³a na sto³ku Hokage. Choæ mo¿e bardziej powinna przeklinaæ chwilê, w której zadurzy³a siê w by³ym Sage? Spojrza³a jeszcze raz, jakby od niechcenia, na zdjêcie, po czym zwróci³a siê do Risena. -Stra¿nicy z Kusy s± do waszej dyspozycji. Ot, powiecie, ¿e wygrali¶cie z Akatsuki pod bramami tej¿e wioski. Nie poradzicie sobie z wiêksz± ilo¶ci± ataków, a obiecali¶cie narodowi KusaGakure broniæ ich za cenê w³asnego ¿ycia. Wiecie, ¿e Kusa by³a kiedy¶ zwi±zana z Kiri ZZWS, chcieliby¶cie wiedzieæ, co mo¿e zaproponowaæ wam w ramach tej niedosz³ej pomocy Mg³a. Przy okazji rzuæcie co¶, ¿e jestem g³upia (tu u¶miechnê³a siê nieznacznie) i ¿e zaoferowa³am wam tylko pomoc materialn± w istocie samych yenów. Mo¿e uda nam siê ich sprowokowaæ... I tak mnie w sumie nie lubi±. Aha, jako ambasadorzy nie powinni¶cie nosiæ opasek. Nie wiem, czy ktokolwiek poza Hyut± was w Kiri rozpozna...
- Pamiêtaj ze my Ninja nie musimy byæ koniecznie lud¼mi m¶ciwymi ... którzy tylko do walk d±¿± ale tez zwyk³ymi lud¼mi którzy maja co¶ wiêcej ni¿ byciem Ninja. Wiedzia³em ze trzeba powoli koñczyæ ten temat. - Hokage... wiec, co teraz zemn± zrobisz? Zapyta³em siê, wiem ze daleko nie zajdê jak wyjdê z wioski bez oczów, poniewa¿ mia³em ju¿ wyj¶æ z oczami. Na ¶lepo ma³o co zrobiê.
- Szkoda, ¿e ja tak nie my¶lê - rzuci³ Risen, my¶l±c o szansy rozpoznania go przez Kirijczyków. By³a ona bowiem...niepokoj±co wysoka. Na tyle wysoka, ¿e nawet wspania³y brat Tanuki musia³ "tu razy" zastanowiæ siê nad sensem wyruszenia do Mg³y.
- Gaara-san... - odezwa³ siê do wymienionego - my¶lê, ¿e ja pójdê pierwszy. W razie czego¶, to Ty zosta³e¶ w wiosce na d³u¿ej staraj±c siê chroniæ j± przed ewentualnymi kolejnymi ataki. Siostrzyczko... - tutaj odwróci³ siê w stronê Tuñci - z racji tego, ¿e muszê wyg³osiæ jaki¶ epicko epicki w swej epicko¶ci tekst, to powiem: Je¶li nie wrócê, to znaczy, ¿e rozpieprzy³em ca³e Kiri w drobny mak. Mam nadziejê, ¿e zrozumiesz (x3). Hanako-chan... Uwierz mi, nawet ja dostrzegam po Rokudo-kunie, ¿e mu siê podobasz. Rokudo-kun... Tak, wiedz o tym, ¿e wiem, ¿e ty wiesz, ¿e ja my¶lê, ¿e po prostu wyg³aszam jaki¶ kiepskiej jako¶ci drama-person-byebye. I wiedz, ¿e twa wiedza jest prawdziwa. Ciebie za¶ - wskaza³ palcem na Amesakiego - nie po¿egnam w sposób epicki, bo na niego nie zas³ugujesz.
Maj±c wiêc ju¿ pozamiatane Risen, albowiem tak siê zwa³ bia³ow³osy ch³opak, zdj±³ opaskê z czo³a, po czym tworz±c czarn± dziurê w swej d³oni, zosta³ przez ni±... wessany.
<NMM>
-Nie martw siê, wszystko bêdzie dobrze, onii-sama... - szepnê³a, patrz±c na pod³ogê, dok³adnie na miejsce, w którym sta³ przed chwil± jej brat. -Drogi kuzynie - zwróci³a siê teraz do Gaary - mo¿esz zostaæ tutaj i pomêczyæ trochê Sagena - wskaza³a palcem na wiê¼nia - albo zabawiæ siê gdzie¶ w Konosze. Mo¿esz wszystko. Gdyby kto¶ pyta³ siê, kim jeste¶... - wyjê³a z kieszeni ochraniacz i bez ceregieli wcisnê³a go ex.Kazekage w d³oñ - ...mów, ¿e moim bliskim przyjacielem. Pamiêtaj. Mo¿esz wszystko - mrugnê³a okiem, w "porozumiewawczy" sposób, kieruj±c siê teraz w stronê Amesuke...
-Chod¼ - wyci±gnê³a w jego stronê rêkê - bêdziesz wolny, dostaniesz oczy. Na razie to nie bêdzie Sharingan, ale widzieæ bêdziesz... Jeszcze dzi¶. W zamian za pomoc. Obiecujê. Sam siê st±d nie wydostaniesz, teraz ja Ci pomogê, pó¼niej Ty mnie... Proste. Ale to, co zrobiê... - nachyli³a siê ch³opakiem, szepcz±c mu do ucha - ...komu¶, by odzyskaæ dla Ciebie wzrok, musi pozostaæ tajemnic±.
Rokudo spu¶ci³ wzrok, wlepiaj±c go w pod³ogê. Hanako, jakby nigdy nic, uczepi³a siê jego ramienia, stali spokojnie, zastygli w jednej pozie...
Sluchalem dziewczynê, k³ad±c swoja d³oñ na jej d³oni. Az nagle poczu³em oddech dziewczyny przy moim uchu. - Rozumiem... Odpowiedzia³em cicho dziewczynie, raczej nie chcia³em siê domy¶laæ w jaki sposób ona da mi z powrotem oczy, wiec zdecydowa³em i¶æ tam gdzie ona mnie poprowadzi. Czu³em ponownie ze z dziurek na oczy leci lekko krew ale nie bola³o.
-¦wietnie - u¶miechnê³a siê nieznacznie, wyci±gnê³a chusteczki higieniczne i poda³a je ch³opakowi. -We¼ - mruknê³a, czekaj±c, a¿ ch³opak usunie krew, po czym ruszy³a w stronê drzwi, "ci±gn±c" go za sob±. -Pamiêtaj, kuzynie - po raz kolejny zwróci³a siê do Gaary - mo¿esz wszystko, ale nie przesad¼ z zabaw±. Nie chcê mieæ rozwalonego gabinetu. Aha, jakby¶ szuka³ alkoholu, whisky mam na najwy¿szej pó³ce w szafce na lewo od drzwi, zaraz nad winami. No, my znikamy - pos³a³a Gaarze buziaka, a do Sagena u¶miechnê³a siê smutno. -Nied³ugo st±d wyjdziesz - rzuci³a, znikaj±c za drzwiami. <NMM>
- Dzieki... u¶miechn±³em siê lekko wycieraj±c krew z policzków, wygl±da³o to tak dziwnie jak bym p³aka³ krwi± ale siê ogarn±³em. Pomyli³em siê co do pani Hokage, by³a ona inna osoba ni¿ my¶la³em... bylem ciekaw gdzie teraz pójdziemy.NMM
Gaara wys³ucha³ i Rajzena i Tanuki. Spojrza³ na Sagena... "Co ja siê bêdê tutaj kim¶ zajmowa³??" - problem by³ w tym, ¿e nie wiedzia³ czy to wiêzieñ, czy kto¶ inny. Zwi±za³ go piaskowymi linami, by nie uciek³ i.... chwyci³ ³yski z najwy¿szej pó³ki nala³ sobie do szklaneczki ³ykn± i wyszed³... Bo mu siê chcia³o...
<NMM>
-Jak my¶lisz, Hanako, czy to ju¿ czas? - spyta³ Rokudo, a dziewczyna przytaknê³a mu w odpowiedzi. Doby³a w d³onie strzykawkê i jak±¶ flaszeczkê, której p³yn skrupulatnie wla³a do strzykawki. Mê¿czyzna przytrzyma³ za¶ Sagena, a Minamoto podesz³a wdziêcznym, lekkim krokiem do niego, schylaj±c siê i podci±gaj±c jego ubranie w okolicach ramienia w górê. Tknê³a ig³± jego skóry, przebijaj±c j± i wstrzykuj±c zarazem ¶rodek... Sny, amnezja - to teraz dotknê³o Sagena. -Chyba nie mo¿emy go tak tutaj zostawiæ? - mrukn±³ Rokudo, wypisuj±c na rêce ch³opaka ko¶lawymi literami jakie¶ zdanie. -A teraz... Odsy³amy paczuszkê do Kiri? - u¶miechn±³ siê kpi±co, zarzucaj±c sobie majacz±cego [tak, tak. teraz szanowny dyplomata powinien ¼dziebko majaczyæ...], kieruj±c siê w stronê drzwi...
-Ty, Hanako, zostañ - rzuci³ jeszcze na po¿egnanie - tak bêdzie dla Ciebie bezpieczniej...
Wróci³. Sam, bez Sagena. Stan±³ przed Hanako. Rzuci³ spojrzeniem, kiwn±³ rêk±. Có¿ wiêcej dodaæ, có¿ wiêcej uj±æ? Powinni st±d jak najszybciej znikn±æ. Tak. Zdecydowanie. Powinni st±d znikn±æ. Wiêc najpierw, po schodach, nieco w dó³, a pó¼niej, korytarzami, wychodz±c na ¶wie¿e powietrze, wydostali siê z schronów. Wiedzieli dobrze, ¿e kto¶ ich mo¿e zauwa¿yæ, ¿e s± dobrym punktem do... Ustrzelenia. Postarali siê wiêc... Uciec. Uciec jak najdalej. Zsunêli siê wiêc, trzymaj±c siê za rêce, w dó³ statui. Pó¼niej za¶, nikn±c w blasku s³oneczny, a odpychaj±c siê od czerwonych dachówek dachów, skierowali siê gdzie¶... Gdzie¶... Gdzie¶. W któr±¶ ze stron ¶wiata.
<NM~NPC's>