grueneberg
jest to stara chata, wygladajaca jakby nikt w niej od lat nie mieszkal. przed na rosna 2 drzewa na ktorych sa wywieszone ostrzezenia by nie podchodzic do tej chaty bo jest nawiedzona.
Szed³
[nmm]
Podesz³a do chaty.
Napisa³a swoje ostrze¿enie:
Kod: Od dzi¶ t± chatê nawiedza HM!
posz³a.
[nmm]
Deszcz ju¿ przeszed³, teraz na niebie wre¶cie za¶wieci³o s³oñce... ten ma³y, lecz niezmiernie wkurzaj±cy deszcz odszed³ ju¿ w niepamiêæ.
Chocia¿ ju¿ przebyli wiêkszo¶æ drogo to ch³opak nie czu³ zmêczenia, pomimo ¿e niós³ biedn± dziewczynê przez ca³± drogê. By³ zadowolony ¿e swojego wyboru jak i rozwoju ca³ej sytuacji, wiedzia³ ¿e jest pewne prawdopodobieñstwo ¿e Jeng siê nim tylko bawi, jednak zbytnio nie dopuszcza³ tej my¶li do siebie.
Kiedy byli ju¿ na miejscu oczom zielonow³osej piêkno¶ci z Kusy ukaza³a siê stara chata, która nie wygl±da³a na byt bezpieczn± konstrukcjê, jednak za czasów ¶wietno¶ci dêbowe drewno musia³o tej chatce dodawaæ nieco ¿ycia i si³y... jednak jak to mówi±... czas zrobi³ swoje.
-Jeste¶my ju¿ na miejscu...-- oznajmi³ Samhain, swoim jak¿e urokliwym g³osem, a nastêpnie delikatnie postawi³ dziewczynê na ziemi i dopiero teraz zrozumia³ jak jego ramiona s± zmêczone... to siê tylko wydaje ¿e do przej¶cia jest jakie¶ 2 kilometry ale nios±c kogo¶ to na prawdê mo¿e zmêczyæ, i teraz jest w³a¶nie ten najgorszy moment, w którym nastêpuje rozlu¼nienie miê¶ni.
--Na lewo masz ma³± górsk± rzeczkê, niestety ale tutaj nie ma bie¿±cej wody...potrzebujesz jeszcze czego¶?-
Przez ca³± drogê Jeng wtula³a siê w ch³opaka, który trzyma³ j± na rêkê. Podczas podró¿y nic nie mówi³a. Cisza potrafi byæ czasem afrodyzjakiem dla cz³owieka w tych czasach ci±g³ej pogoni za pieni±dzem i umiejêtno¶ciami, i pe³en politycznych zatarczek. Mia³a czas na przemy¶lenia by zastanowiæ siê nad swoimi nowymi planami wzglêdem Kusy oraz Samhaina.
"Muszê jak najszybciej dostaæ siê do Kusy, dowiedzieæ siê jaka jest jej obecna sytuacja polityczna oraz kto sprawujê w³adze, a gdyby miejsce Kage by³oby ju¿ zajête trzeba bêdzie zrobiæ przewrót, albo politycznie przej±c w³adzê " - prowadzi³a monolog wewnêtrzny - "Po za tym bêdê musia³a nie dopu¶ciæ do pomocy w akcji zaatakowania w Amegakure, wiêc co¶ muszê z nim zrobiæ"- spojrza³a na mê¿czyzna wymownie jakby o nim my¶la³a- " Po za tym wykorzystam go w wiosce trawy. Musze jeszcze wspomóc t± biedn± ma³± wioskê... ale... nie mogê nara¿aæ siê w³adzy w Iwagakure by móc koronowaæ siê na jedn± z wielkich Kage. "- ju¿ zaczê³a planowaæ.
Gdy znale¼li siê ju¿ przed t± zniszczon± i paskudn± chat±, w¶ród gór z p³yn±c± w pobli¿u rzeczk± zielonow³osa piêkno¶æ by³a zauroczona tym miejscem. Jednak by³oby to wspania³e miejsce na odpoczynek gdyby nie zniszczenia. Przecie¿ jednak mo¿na to zawsze zmieniæ. By³a zadowolona z tego i¿ przyniós³ j± tutaj by³y cz³onek Akatsuki.
- Och... jest wspaniale - u¶miechnê³a siê do niego serdecznie gdy stawa³a na ziemi. Jeszcze jej siê trochê krêci³o po noszeniu na rêkach ch³opaka. - Samhainie, zostañ ze mn± jeszcze chwilkê... przyniós³by¶ trochê wodny w wiadrze i nar±ba³ tylko drewna? - ju¿ zaczê³a nim rz±dziæ. By³a takiej natury kobiet±.
Samhain ju¿ mia³ siê po¿egnaæ i odwróciæ, jednak nie mia³ na tyle si³y aby przerwaæ Jeng w ¶rodku zdania i po prostu, najzwyczajniej w ¶wiecie odej¶æ. Grzecznie wys³ucha³ to co dziewczyna ma to powiedzenia i skwitowa³ to jak¿e wielce elokwentn± wypowiedzi±:
-Dobrze...- chocia¿ na zewn±trz stara³ siê ukryæ swoje jak¿e ju¿ porz±dne zmêczenie, to zna³ mo¿liwo¶ci swojego organizmu i bardzo dobrze wiedzia³ ¿e je¿eli wykona to o co go prosi³a zielonow³osa dziewczyn, to w najlepszym wypadku bêdzie mia³ nie ma³e problemy w najbli¿szej walce, która bêdzie go czekaæ na ulicach AmeGakure. Jednak pomimo tego, i pomimo swojemu ci±gle odzywaj±cemu siê "g³osowi rozs±dku" czarnow³osy m³odzieniec bez chwili wahania skierowa³ siê w stronê chaty, gdzie w ¶rodku powinny znajdowaæ siê dwa dziesiêcio litrowe wiadra i d³ugi drewniany kij s³u¿±cy do zawieszenia tych ¿e wiaderek na barkach.
W kilku krokach by³y cz³onek Akatsuki doszed³ do starych drewnianych drzwi, powolnym ruchem otworzy³ je na rozcie¿, przy okazji "rani±c" swoje i nie tyle swoje, uszy... zawiasy na których opiera³a siê konstrukcja drzwi musia³y byæ nieoliwione od kilku lat...
-To ju¿ tyle lat minê³o?...- cichy g³os wydobywaj±cy siê z ust dawnego Tsuchikage, idealnie zgra³ siê z wiatrem, który w momencie wypowiadania przez niego tego zdania zawia³ mocniej i zahucza³ po uszach, dziêki czemu stoj±ca nieopodal Jeng nie mog³a tego us³yszeæ.
Kolejny krok i Samhain znalaz³ siê w pomieszczeniu, teraz czeka³o go trudniejsze zadanie... nie pamiêta³ gdzie dok³adnie postawi³ wiadra, a jako ¿e spróchnia³e drewno nie wydziela³o ju¿ jakiejkolwiek energii, to porusza³ siê po omacku i do¶æ niezdarnie... tu przewróci³ jaki¶ ma³y Taborecik... tutaj wpad³ na drewniany okr±g³y stó³... tam potkn±³ siê o pojedyncze ³ózko, które by³o jedynym wygodnym miejscem do noclegu, ale ci±gle nie móg³ znale¼æ wiader ukrytych pod sto³em...
U¶miechnê³a siê. Ch³opak z pewno¶ci± zadawa³ sobie sprawê z tego, i¿ go kontrolujê, jednak poddawa³ siê jej. Wzbudza³o to w dziewczynie wiêksz± pewno¶æ siebie. Czym bardziej on pozwala³ na sterowanie sob±, tym bardziej zielonow³osa chcia³a w wiêkszym stopniu go wykorzystywaæ... ale zarazem czu³a, i¿ jest to z³e. Ta pozytywna cze¶æ Jeng która co¶ czu³a do mê¿czyzny toczy³a walkê jednak w obecnym stanie by³a na pozycji przegranej.
Wolnym krokiem dziewczyna skierowa³a siê do chatki. Z zewn±trz wygl±da³a beznadziejnie, w ¶rodku za¶ jeszcze gorzej. Po gruntownym wielkim remoncie z pewno¶ci± mogla by wróciæ do swojej dawnej ¶wietno¶ci... oczywi¶cie je¶li takowa kiedy¶ w ogóle kiedy¶ by³a. By³o to by wspania³e miejsce na domek letniskowy, gdzie zapracowana Kusokage mog³aby odpocz±æ po miesi±cach ciê¿kiej papierkowej, politycznej i wojennej pracy. Wojny w tych czasach s± czym¶ nieuniknionym, wiêc cz³owiek po ciê¿kich potyczkach móg³by tutaj w tym górskim zaciszu zrelaksowaæ siê przy boku Samhaina... albo innego mê¿czyzny.
Gdy przesz³a próg poczu³a kusz unosz±cy siê w powietrzu. Od wieków tutaj nikogo nie by³o, a co dopiero mówiæ o sprz±taniu. Du¿o pracy trzeba by³oby w³o¿yæ w wyczyszczenie tego pomieszczenia. ¦wiat³o ledwie przebija³o siê przez brudne szyby w oknach. Zielonooka dziewczyna ujrza³a jak biedny by³y cz³onek akatsuki poszukuje wiader ci±gle na co¶ wpadaj±c. Nawet wpad³ na stó³ pod którym ukry³y siê zguby. By skoñczyc jego mêki Jeng pochwyci³a kub³y i poda³a je.
- Proszê. - u¶miechnê³a siê do niego.- Nic sobie nie zrobi³e¶?
// opisz ile pomieszczeñ ma ten dom i jak wygl±da... co¶ wiêcej o nim... wnêtrze? //
I tak oto oboje znale¼li siê wewn±trz tej starej, mocno zniszczonej chatki. W gruncie rzeczy wszystko co by³o w ¶rodku to ju¿ opisa³em w poprzednim po¶cie, jednak oprócz tych dwóch taborecików, okr±g³ego sto³u, czy te¿ ³ó¿ka, pomieszczenie to, które tak jak w czasach jeszcze ¶redniowiecznego budownictwa, by³o ca³ym domem mia³o jeszcze niewielki kominek z paleniskiem i ma³ym rusztem tak aby mo¿na by³o na nim przyrz±dziæ jakie¶ ciep³e dania i skrzynie, w której powinny znajdowaæ siê jakie¶ stare ubrania Samhain'a, jeszcze za czasów kiedy to by³ w Akatsuki, wiêc od zwyk³ych koszul i spodni mo¿na tam znale¼æ te¿ p³aszcz o kolorze fioletowym z wyszytymi czerwonymi chmurkami....
Ch³opak trochê siê miota³ po mieszkaniu... jak to bywa, kiedy jest siê ¶lepcem... Jednak przed rozniesieniem tego miejsca w drzazgi uratowa³a go Jeng, która poda³a mu poszukiwane wiadra, to by³ bardzo mi³y gest z jej strony skwitowany przez by³ego cz³onka Brzasku bardzo mi³ym:
-Dziêkuje- chocia¿ prawdê mówi±c... jego g³os nigdy nigdy nie brzmi do¶æ mi³o, nastêpne pytanie dziewczyna ch³opak zignorowa³... nie lubi³ siê odnosiæ ¿e swoim b±d¼ co b±d¼ kalectwem...
Przed wyj¶ciem jeszcze zdj±³ p³aszcz i rzuci³ go na ³ó¿ko, którego pozycjê w tym pomieszczeniu pozna³ poprzez najbardziej zaawansowany skaner mebli wmontowany w ludzki organizm... swój piszczel. Nastêpnie powolnym krokiem uda³ siê w stronie strumienia.
Samhain uda³ siê nad strumieñ by przynie¶æ wodê. Wiêc w tym czasie Jeng postanowi³a nieco tutaj uprz±tn±æ. Podniowszy przewrócone taboreciki wziê³a star± miot³ê, która znajdowa³a siê w k±cie pokoju i zaczê³a wymiataæ brud. Okaza³o siê i¿ jest to nadzwyczaj ciê¿kie zadanie bo na ziemi by³o tyle piasku i kurzu i¿ tworzy³ naprawdê spor± kupkê. A unosz±cy siê py³ dra¿ni³ narz±d wêchu Jeng przez co zaczê³a notorycznie kichaæ. W koñcu jednak skoñczy³a. Nastêpnie wyjê³a swoje ukryte zwoje kukie³ i rozpieczêtowa³a swoje dwie g³ówne kuk³y. Kumo by³a w strasznym stanie, chod¼ przy wk³adzie wiêkszej pracy z pewno¶ci± mo¿na j± zreperowaæ jednak u Kamakiri s± problemy ze skrzyd³ami... znaczne problemy. Jednak trzeba bêdzie i tak spróbowaæ i postaraæ siê aby daæ radê.
Zielonow³osa wyjê³a z pajêczako-marionetki jeden pozosta³y senbon nas±czony nadzwyczaj mocn± trucizn± usypiaj±c±, po za tym chwyci³a jeszcze dwie inne igie³ki. Nie mo¿na by³o odró¿niæ która jest z ¶rodkiem powoduj±cym sen. Dwudziestoczteroletnia dziewczyna od³o¿y³a p³aszcz samhaina na stó³. Po¶ciel ³ó¿ka wytrzepa³a by pó¼niej j± ³adnie u³o¿yæ. Czeka³a na niego...
Samhain spokojnym krokiem kierowa³ siê w stronê strumienia, jako ¿e mniej wiêcej zna³ drogê, bo po zrezygnowaniu z funkcji Tsuchikage to w³a¶nie tutaj ukrywa³ siê przed ca³ym ¶wiatem to nie mia³ zbytnio problemów aby do niego trafiæ, i ju¿ po chwili znalaz³ siê przy niewielkim strumyka, który swój pocz±tek mia³ wysoko w górach. Kiedy¶ jak czarnow³osemu nudzi³o siê to poszed³ w górê strumienia, i nawet doszed³ do ska³, z których wydobywa³a siê ta woda. Dziêki czemu zyska³ pewno¶æ i¿ woda przefiltrowana przez tony ska³ jest zdatna do picia nawet bez wcze¶niejszego przegotowania.
Szybkim ruchem po³o¿y³ obydwa wiaderka na ziemi i nabra³ wodê w rêce, nastêpnie przemy³ swoj± twarz... bez w±tpienia by³ zmêczony a jeszcze mia³ do¶æ du¿o zadañ do wykonania... no i jeszcze musi pój¶æ do biblioteki, gdzie skryba przygotuje specjalny raport dla Hokage, w którym bêdzie zawarta ca³a jego wiedza na temat Brzasku.... tak w imiê mitycznego pokoju, który i tak nigdy nie zago¶ci na tej planecie... a przynajmniej dopóki ludzkie warto¶ci s± takie a nie inne.
Ch³opak pochwyci³ wiadro i nape³ni³ je, tak samo uczyni³ z drugiem i t± sam± drog±, któr± tutaj przyszed³, wróci³ do chatki.
-Gdzie je postawiæ?- zapyta³ siê Jeng stoj±c w drzwiach...
Jeng zd±¿y³a w³a¶nie wysprz±taæ z grubsza chatê gdy w wej¶ciu stan±³ Samhain z pytaniem. Czy to jest jaka¶ ró¿nica z postawieniem wiader? No przecie¿ wiadomo ¿e nie na ¶rodku pokoju by kto¶ siê o nie potkn±³, na przyk³ad jaki¶ niewidomy mê¿czyzna, tylko gdzie¶ pod ¶cian±.
- Obojêtnie - rzuci³a na zbycie. Te kub³y z wod± teraz by³y najmniej wa¿ne. - Jeste¶ zmêczony. A podobno masz jeszcze dzisiaj i¶æ na jak±¶ walkê. Mo¿e odpocz±³ by¶ krótk± chwilkê? Zrobi³abym Ci masa¿ - powiedzia³a tonem nadzwyczaj uwodzicielskim podchodz±c do niego kiedy ju¿ gdzie¶ od³o¿y³ wiadra.- Akupunktura jest bardzo rozlu¼niaj±ca... i szybko by¶ nabra³ si³... po³ó¿ siê na ³ó¿ku. W³a¶nie z wierzchu posprz±ta³am domek i wytrzepa³am po¶ciel wiêc kurz nie powinien dra¿niæ twoich wyczulonych zmys³ów. - stwierdzi³a chwytaj±c go delikatnie za du¿± mêsk± d³oñ, w porównaniu z jej to wrêcz ogromn±, i ci±gnê³a w stronê pos³ania.
Czy kto¶ móg³by siê oprzeæ takiej s³odkiej, mi³ej, uroczej dziewczynie o niepowtarzalnej urodzie kusanki? Do tego jak proponuje Ci co¶ przyjemnego, która wi±¿e siê z blisko¶ci±. Jedynie facet o homoseksualnej orientacji by móg³ odmówiæ...
Ch³opak badawczo postawi³ krok za próg chatki... jak to ju¿ mog³a zauwa¿yæ Jeng, Samhain w tym pomieszczeniu ca³kowicie traci³ orientacje w terenie, a teraz jedyne co móg³ "widzieæ" to piêkna sylwetkê w³adczyni Kusy.
Postawi³ wiadra zaraz przy wej¶ciu po prawej stronie, tak ¿eby nie zawadza³y nikomu przy wyj¶ciu i tak aby nie musieæ ich dalej wnosiæ, bo to akurat by siê skoñczy³o jego upadkiem i wylaniem ca³ej wody na drewnian± pod³ogê, która i tak zapewne du¿o przesz³a.
-Ale ja....- chcia³ zaprotestowaæ przeciwko podejrzeniu o zmêczenie, jednak zielonow³osa dziewczyna tak szybko znalaz³a siê przy nim i zaczê³a go ci±gn±æ w stronê ³ó¿ka ¿e by³ bezsilny, a na dodatek na t± my¶l ogarnê³o go jeszcze wiêksze zmêczenie... nic dziwnego przecie¿ przez ostatnie trzy dni spa³ tyle co na ramieniu Jeng w szpitalu, ale wybudzenie wtedy nie by³o najprzyjemniejsze...
Kierowa³ siê za dziewczyn±... ju¿ po kilku ma³ych krokach znalaz³ siê przy ³ó¿ku. Nastêpnie pos³usznie siê k³ad±c na nim.
Jak zielonow³osa siê spodziewa³a, nie móg³ odmówiæ. Pos³usznie za ni± poszed³, po³o¿y³ siê na ³ó¿ku i czeka³ na obiecany masa¿. Jeng u¶miechnê³a siê na jego uleg³o¶æ. Usiad³a obok mê¿czyzny na pos³aniu i zaczê³a zdejmowaæ jego koszulê licz±c na "pomoc" w tym zadaniu z jego strony. Gdy pozbyli siê ju¿ górnej czê¶ci odzienia smuk³e d³onie by³ej w³adczyni Kusy spoczê³y na barkach zmêczonego. Delikatnie jednak do¶æ silne jak na tak drobn± dziewczynê zaczê³a masowaæ go. Zaczê³a przesuwaæ siê ku karkowi, pó¼niej przesz³a do okolic ³opatek, a nastêpnie w dolne czê¶ci pleców. Mia³a zgrabne rêce lecz wyæwiczone od kontroli kukie³ dlatego masa¿ w jej wykonaniu by³ nadzwyczaj relaksuj±cy.
- Dobrze? - zapyta³a siê jakby nie by³oby to oczywiste. Nastêpnie Jeng chwyci³a kilka wcze¶niej przygotowanych igie³ do akupunktury. - Spokojnie... rozlu¼nij siê... - rozkaza³a i po chwili delikatnie wbi³a jeden senbon(oczywi¶cie nie jest to taka gigantyczna ig³a). - Nie ruszaj siê... - ostrzeg³a i po chwili wbi³a nastêpn± igie³kê w jego cia³o tym razem by³a to zatrute ostrze powoduj±ce w szybkim czasie sen. Wbi³a nastêpn±. Wszystko co robi³a by³o ostro¿ne i dok³adne... wyjê³a z Cia³a ch³opaka igie³ki maj±c nadziejê ¿e substancja zaczê³a dzia³aæ ju¿ na Samhaina.
Nie wiem z jakich powodów, ani dlaczego ale Samhain ufa³ Jeng i jako¶ nie podejrzewa³ aby mog³a ona zrobiæ mu co¶ z³ego... no mo¿e jego pod¶wiadomo¶æ tak my¶la³a ale on to ignorowa³, co wcze¶niej mu siê nie zdarza³o... zawsze uwa¿a³ ¿e pod¶wiadomo¶æ potrafi zast±piæ wszystkie zmys³y jakie s± w ludzkim ciele, to w³a¶nie w tej czê¶ci naszego mózgu s± zaprogramowane nasze najbardziej podstawowe instynkty, które nie raz mog± uratowaæ ¿ycie poprzez np. wyczuwanie niebezpieczeñstwa, szczególnie ten instynkt maj± rozwiniêty niektóre gryzonie z rodziny szczurowatych, które potrafi± przewidzieæ nawet o kilka dni, jak±¶ klêskê ¿ywio³ow±.
Jednak wracaj±c do tej ca³ej sytuacji, która w³a¶nie rozgrywa³a siê na ³ó¿ku górskiej chatki... Czarnow³osy ch³opak bez wiêkszych oporów da³ siê pozbawiæ górnej czê¶ci garderoby by za chwilê przej¶æ do delikatnego masa¿u zielonow³osej piêkno¶ci... có¿ tutaj mo¿na jeszcze dodaæ?.... Jeng potrafi siê pos³ugiwaæ swoimi r±czkami a¿ tak dobrze ¿e w odpowiedzi na jej do¶æ retoryczne pytanie by³y cz³onek Akatsuki tylko mrukn±³, chocia¿ sam nie wiedzia³ jak i siê potem trochê tego wstydzi³. No a co do gorszej czê¶ci.... to niestety ale jako¶ dziwnym trafem akupunktura nie¼le da³a mu w ko¶æ i po kilku ukuciach ju¿ nic nie pamiêta...
Naiwno¶æ? G³upota? Zauroczenie, zakochanie? Urok osobisty Jeng, który niczym czarna wdowa zniewala³ mê¿czyzn. Jednym z nich by³ Samhain. Pozwoli³ zwabiæ siê w pu³apkê. Jedna z igie³ nas±czona trucizn± spowodowa³ nienaturalny sen. Jego oczy zamknê³y siê powoli by nagle ciê¿ko powieki opad³y.
Zielonow³osa wsta³a, z niema³ym trudem u³o¿y³a ³adnie cia³o ch³opaka na ³ó¿ku i przykry³a go wcze¶niej wytrzepan± ciep³± ko³dr±. Sama za¶ po chwili wysz³a z pokoju bior±c z jednej ze skrzyñ jak±¶ mêsk± koszulê i spodnie, chyba niegdy¶ nale¿±ce do ¶pi±cego. Uda³a siê nad wodê. Bez problemu trafi³a nad strumieñ. By³a to du¿a rzeczka sam raz do k±pieli. Rozebra³a siê, zdjê³a z siebie banda¿e, które zakrywa³y powierzchowne rany. Ods³oni³a swe nagie cia³o. Skazitelne. Lecz nadal by³a piêkna. Cudowna. Niczym driada le¶na o l¶ni±cych zielonych w³osach. Delikatnie zamoczy³a najpierw stopy w zimnej wodzie, a¿ w koñcu wesz³a a¿ po po³owê ³ydek do rzeki. Nastêpnie zaczê³a przemywaæ swe cia³o.
Gdy by³a ju¿ czysta i pachn±ca za³o¿y³a wielce za du¿e ubranie. Czarne spodnie podwinê³a, tak samo rêkawy od zwisaj±cej z niej bia³ej... teraz po¿ó³k³ej... koszuli. Mimo wszystko nadal wygl±da³a niezwykle. By³o w niej co¶ fascynuj±cego.
Przepra³a jeszcze swe kimono, wróci³a do domku. Zawiesi³a na nitkach mokre ubranie. Wesz³a do domu. Spojrza³a z u¶miechem na ch³opaka który spa³ jak martwy. Z pewno¶ci± przyda mu siê sen. Rozwinê³a zwoje z kuk³ami i odpieczêtowa³a je.
Wyczy¶ci³a czê¶ci i zaczê³a czasoch³onn± reperacjê. Trwa³o to z kilka godzin... sta³o ju¿ siê ciemno. Noc. Jeng rozpali³a ¶wiece i lampy naftowe i nadal naprawia³a swa marionetkow± broñ.
// Przepraszam ¿e tak d³ugo musia³e¶ czekaæ... ale ostatniego czasu mam ma³o czasu//
Ch³opak zasn±³, niczym trup udaj±cy siê na wieczny spoczynek... po³±czenie tej niezwykle silnej trucizny i zmêczenia da³y niesamowity efekt... niemal od razu Samhain zasn±³ snem twardym jak kamieñ.
Tak spa³ przez godzinê dwie, trzy... mo¿e cztery godziny, ca³y czas w jednej pozycji i w bezruchu, prawdopodobnie mieszanka tych wszystkich czynników, które wymieni³em wcze¶niej spowodowa³a to ¿e on nie pamiêta co mu siê ¶ni³o a tak¿e jego organizm nie by³ w stanie nawet siê przekrêciæ na drugi bok.
Dopiero po czterech godzinach pojawi³y siê u czarnow³osego m³odzieñca jakie¶ wiêksze oznaki ¿ycia... Jednak nadal siê nie budzi³...
Przy ¶wietle ognia lamp naftowych i ¶wiec naprawa kukie³ dobieg³a koñca. Jeng by³a nadzwyczaj zmêczona, tym bardziej ¿e pracowa³a ca³± noc przy okazji zerkaj±c na le¿±cego niczym k³oda Samhaina, który wrêcz nie dawa³ znaków ¿ycia. Na pocz±tku gdy sk³ada³a swa pierwsz± kuk³ê tak siê wystraszy³a ¿e nie wykazuje funkcji ¿yciowych i¿ podbieg³a do niego spanikowana ¿e dawka któr± poda³a by³ zbyt du¿a i sprawdzi³a jego têtno... dopiero wtedy och³onê³a. Pó¼niej jednak ju¿ bez ¿adnego strachu skupi³a siê na swym zajêciu. Reperacja takich skomplikowanych urz±dzeñ jak marionetka ayatsuri jest naprawdê skomplikowan± czynno¶ci± i nadzwyczaj pracoch³onn±, i mêcz±c±. W koñcu jednak uda³o siê z³o¿yæ wszystko gdy promienie s³oñca powoli barwi³y na z³oto niebiosa przebijaj±c siê przez pagórki i niskie szczyty na horyzoncie.
Zielonow³osa z chêci± teraz po³o¿y³aby siê i posz³a spaæ, ale wiedzia³a ¿e przed ni± jest jeszcze du¿o pracy. Musia³a w koñcu wróciæ do Kusy. Wystarczaj±co d³ugo nie by³o jej w rodzimych stronach. Trzeba by³o odzyskaæ swoje stanowisko. Jeng by³a osob± po¿±daj±c± w³adzy o wielkich ambicjach. By³a to zaleta jak i wada za razem. Stawia³a sobie zawsze wysokie poprzeczki, ale czasem dla osi±gniêcia nowego szczytu potrafi³a zrobiæ zbyt wiele. Zbyt wiele po¶wieciæ.
W koñcu by³a, i prawdopodobnie przysz³a Kusakage, a raczej w³adczyni feudalna kraju trawy, ruszy³a siê z chatki. Wysz³a zostawiaj±c naprawione kuk³y na stole. Uda³a siê z³owiæ rybkê w rzeczce. Dobry dzieñ. Dziewczyna nadzwyczaj szybko z³owi³a rybkê... a mo¿e raczej z³apa³a w r±czki. Du¿ego z³oc±cego siê karasia. By³y z cztery próby pochwycenia sprytnego zwierzaczka ale za ka¿dym razem wy¶lizgiwa³ siê z g³adkich d³oni niewiasty. Za pi±tym razem siê uda³o... do piêciu razy sztuka?? Ech... nie wa¿ne. Liczy siê fakt i¿ rybka zosta³a z³apana.
Jeng obra³a z ³usek zwierzê, przekroi³a na pó³ kunaiem i pozby³a siê o¶ci oraz wnêtrzno¶ci. Nastêpnie pode drog± nazbiera³a miêtê. Nadzwyczaj wonne ziele o pysznym smaku i orze¼wiaj±cym dzia³aniu. W koñcu wróci³a do drewnianego domku. Wla³a do jakiego¶ starego czajnika wody, który o dziwo nie by³ dziurawy ani zardzewia³y. Powiesi³a go nad ogniem wrzucaj±c ziele i w miêdzy czasie gdy przysz³a herbata siê gotowa³a, zajê³a siê sma¿eniem miêska. By³ to trochê prowizoryczny posi³ek bo nie mog³a zbyt siê wykazaæ bez potrzebnych przypraw, sk³adników i prawdziwych naczyñ. W koñcu jednak wszystko przygotowane. Posk³adawszy, a raczej zapieczêtowawszy swoj± broñ w zwoje ustawi³a na stole talerze z pyszn± rybk± i kubki z wywarem z miêty. Po pomieszczeniu unosi³ siê zapach smakowitego jedzenia. Gdyby unosz±cy siê aromat nie obudzi³ ¶pi±cego Samhaina, zielonow³osa budzi go.
Samhain'a sen by³ d³ugi i twardy, bez problemów mo¿na by³o by go zabiæ podczas jego podró¿y po najbardziej ukrytych fantazjach umys³u, których nie bêdê tutaj opisywa³ ¿eby niektórym czytelnikom nie obrzydziæ tego wieczora.
Jednak wracaj±c do sytuacji, która rozgrywa³a siê w tej górskiej chatce a nie w g³owie czarnow³osego ch³opaka. Nawet zapach wy¶mienitej potrawki gotowanej przez Jeng nie by³ w stanie zbudziæ m³odzieñca, dopiero dotyk jej delikatnych d³oni by³ w stanie wyrwaæ go z r±k Hypnos, bogini snów.
-Co siê dzieje?- zapyta³ zdezorientowany, ca³kowicie nie wiedzia³ co siê obecnie dzieje, ani która jest godzina... wiedzia³... czu³ po swoim ciele ¿e spa³ przez nienaturalnie d³ugi czas.
Zielonow³osa tylko siê roze¶mia³a nadzwyczaj s³odko. Rozbawi³o j± zdezorientowanie ch³opaka. Jak¿e to by³o uroczê, gdy tak potê¿ny mê¿czyzna jakim by³ wygl±da³ na trochê przestraszonego w³asn± nie¶wiadomo¶ci±. Jedynie przejecha³a delikatnie sw± miêkk± d³oni± po jego twarzy.
- ¦niadanie zrobi³am... ju¿ ranek... - powiedzia³a nadzwyczaj mile - spa³e¶ jak zabity... - to chyba z³y przymiotnik. A mo¿e poprawniej by³oby jak u¶piony? Nie, lepiej tego na g³os nie mówiæ.
Ch³opak po pobudce by³ bardziej zdezorientowany ni¿ zwykle... mo¿na by powiedzieæ ¿e przez otaczaj±ce go martwe drewno i inne przedmioty, które ca³kowicie nie wydziela³y z siebie ¿adnych cz±stek energii zwanej potocznie chakr±, by³ ¶lepy jak kret w samo po³udnie.
Po dezorientacji, przysz³a kolej na lekkie zmieszanie, bo skoro on spa³ przez ca³± noc w ³ó¿ku to gdzie spa³a Jeng? no bo raczej nie z nim...
-¦niadanie?- powiedzia³ lekko zdziwiony przy okazji powoli podnosz±c siê ze swojego pos³ania i trzymaj±c siê za g³owê, która lekko dawa³a znaæ o swoim istnieniu.
U¶miechnê³a siê nadzwyczaj ¿ywo na jego pe³ne zdziwienia pytanie. Wygl±da³a dzisiaj wspaniale i anielsko uroczo, aczkolwiek nie móg³ tego dostrzec. Chod¼ ca³± noc pracowa³a by³a pe³na si³ witalnych, a energia wrêcz z niej tryska³a. W³a¶nie zacz±³ siê dzieñ w którym planuje zacz±æ realizacjê swoich postanowieñ zdobycia w³adzy... i ró¿nych takich...
- ¦niadanie jest to pierwszy najbardziej warto¶ciowy posi³ek w dniu. - zironizowa³a i przy u¿yciu swych nitek chakry podsunê³a krzes³o bli¿ej Samhaina i obok sto³u by ³atwo by³o jej mu pomóc u¶ci±¶c do jedzenia. - Pomogê...
Szed³
[nmm]
Podesz³a do chaty.
Napisa³a swoje ostrze¿enie:
Kod: Od dzi¶ t± chatê nawiedza HM!
posz³a.
[nmm]
Deszcz ju¿ przeszed³, teraz na niebie wre¶cie za¶wieci³o s³oñce... ten ma³y, lecz niezmiernie wkurzaj±cy deszcz odszed³ ju¿ w niepamiêæ.
Chocia¿ ju¿ przebyli wiêkszo¶æ drogo to ch³opak nie czu³ zmêczenia, pomimo ¿e niós³ biedn± dziewczynê przez ca³± drogê. By³ zadowolony ¿e swojego wyboru jak i rozwoju ca³ej sytuacji, wiedzia³ ¿e jest pewne prawdopodobieñstwo ¿e Jeng siê nim tylko bawi, jednak zbytnio nie dopuszcza³ tej my¶li do siebie.
Kiedy byli ju¿ na miejscu oczom zielonow³osej piêkno¶ci z Kusy ukaza³a siê stara chata, która nie wygl±da³a na byt bezpieczn± konstrukcjê, jednak za czasów ¶wietno¶ci dêbowe drewno musia³o tej chatce dodawaæ nieco ¿ycia i si³y... jednak jak to mówi±... czas zrobi³ swoje.
-Jeste¶my ju¿ na miejscu...-- oznajmi³ Samhain, swoim jak¿e urokliwym g³osem, a nastêpnie delikatnie postawi³ dziewczynê na ziemi i dopiero teraz zrozumia³ jak jego ramiona s± zmêczone... to siê tylko wydaje ¿e do przej¶cia jest jakie¶ 2 kilometry ale nios±c kogo¶ to na prawdê mo¿e zmêczyæ, i teraz jest w³a¶nie ten najgorszy moment, w którym nastêpuje rozlu¼nienie miê¶ni.
--Na lewo masz ma³± górsk± rzeczkê, niestety ale tutaj nie ma bie¿±cej wody...potrzebujesz jeszcze czego¶?-
Przez ca³± drogê Jeng wtula³a siê w ch³opaka, który trzyma³ j± na rêkê. Podczas podró¿y nic nie mówi³a. Cisza potrafi byæ czasem afrodyzjakiem dla cz³owieka w tych czasach ci±g³ej pogoni za pieni±dzem i umiejêtno¶ciami, i pe³en politycznych zatarczek. Mia³a czas na przemy¶lenia by zastanowiæ siê nad swoimi nowymi planami wzglêdem Kusy oraz Samhaina.
"Muszê jak najszybciej dostaæ siê do Kusy, dowiedzieæ siê jaka jest jej obecna sytuacja polityczna oraz kto sprawujê w³adze, a gdyby miejsce Kage by³oby ju¿ zajête trzeba bêdzie zrobiæ przewrót, albo politycznie przej±c w³adzê " - prowadzi³a monolog wewnêtrzny - "Po za tym bêdê musia³a nie dopu¶ciæ do pomocy w akcji zaatakowania w Amegakure, wiêc co¶ muszê z nim zrobiæ"- spojrza³a na mê¿czyzna wymownie jakby o nim my¶la³a- " Po za tym wykorzystam go w wiosce trawy. Musze jeszcze wspomóc t± biedn± ma³± wioskê... ale... nie mogê nara¿aæ siê w³adzy w Iwagakure by móc koronowaæ siê na jedn± z wielkich Kage. "- ju¿ zaczê³a planowaæ.
Gdy znale¼li siê ju¿ przed t± zniszczon± i paskudn± chat±, w¶ród gór z p³yn±c± w pobli¿u rzeczk± zielonow³osa piêkno¶æ by³a zauroczona tym miejscem. Jednak by³oby to wspania³e miejsce na odpoczynek gdyby nie zniszczenia. Przecie¿ jednak mo¿na to zawsze zmieniæ. By³a zadowolona z tego i¿ przyniós³ j± tutaj by³y cz³onek Akatsuki.
- Och... jest wspaniale - u¶miechnê³a siê do niego serdecznie gdy stawa³a na ziemi. Jeszcze jej siê trochê krêci³o po noszeniu na rêkach ch³opaka. - Samhainie, zostañ ze mn± jeszcze chwilkê... przyniós³by¶ trochê wodny w wiadrze i nar±ba³ tylko drewna? - ju¿ zaczê³a nim rz±dziæ. By³a takiej natury kobiet±.
Samhain ju¿ mia³ siê po¿egnaæ i odwróciæ, jednak nie mia³ na tyle si³y aby przerwaæ Jeng w ¶rodku zdania i po prostu, najzwyczajniej w ¶wiecie odej¶æ. Grzecznie wys³ucha³ to co dziewczyna ma to powiedzenia i skwitowa³ to jak¿e wielce elokwentn± wypowiedzi±:
-Dobrze...- chocia¿ na zewn±trz stara³ siê ukryæ swoje jak¿e ju¿ porz±dne zmêczenie, to zna³ mo¿liwo¶ci swojego organizmu i bardzo dobrze wiedzia³ ¿e je¿eli wykona to o co go prosi³a zielonow³osa dziewczyn, to w najlepszym wypadku bêdzie mia³ nie ma³e problemy w najbli¿szej walce, która bêdzie go czekaæ na ulicach AmeGakure. Jednak pomimo tego, i pomimo swojemu ci±gle odzywaj±cemu siê "g³osowi rozs±dku" czarnow³osy m³odzieniec bez chwili wahania skierowa³ siê w stronê chaty, gdzie w ¶rodku powinny znajdowaæ siê dwa dziesiêcio litrowe wiadra i d³ugi drewniany kij s³u¿±cy do zawieszenia tych ¿e wiaderek na barkach.
W kilku krokach by³y cz³onek Akatsuki doszed³ do starych drewnianych drzwi, powolnym ruchem otworzy³ je na rozcie¿, przy okazji "rani±c" swoje i nie tyle swoje, uszy... zawiasy na których opiera³a siê konstrukcja drzwi musia³y byæ nieoliwione od kilku lat...
-To ju¿ tyle lat minê³o?...- cichy g³os wydobywaj±cy siê z ust dawnego Tsuchikage, idealnie zgra³ siê z wiatrem, który w momencie wypowiadania przez niego tego zdania zawia³ mocniej i zahucza³ po uszach, dziêki czemu stoj±ca nieopodal Jeng nie mog³a tego us³yszeæ.
Kolejny krok i Samhain znalaz³ siê w pomieszczeniu, teraz czeka³o go trudniejsze zadanie... nie pamiêta³ gdzie dok³adnie postawi³ wiadra, a jako ¿e spróchnia³e drewno nie wydziela³o ju¿ jakiejkolwiek energii, to porusza³ siê po omacku i do¶æ niezdarnie... tu przewróci³ jaki¶ ma³y Taborecik... tutaj wpad³ na drewniany okr±g³y stó³... tam potkn±³ siê o pojedyncze ³ózko, które by³o jedynym wygodnym miejscem do noclegu, ale ci±gle nie móg³ znale¼æ wiader ukrytych pod sto³em...
U¶miechnê³a siê. Ch³opak z pewno¶ci± zadawa³ sobie sprawê z tego, i¿ go kontrolujê, jednak poddawa³ siê jej. Wzbudza³o to w dziewczynie wiêksz± pewno¶æ siebie. Czym bardziej on pozwala³ na sterowanie sob±, tym bardziej zielonow³osa chcia³a w wiêkszym stopniu go wykorzystywaæ... ale zarazem czu³a, i¿ jest to z³e. Ta pozytywna cze¶æ Jeng która co¶ czu³a do mê¿czyzny toczy³a walkê jednak w obecnym stanie by³a na pozycji przegranej.
Wolnym krokiem dziewczyna skierowa³a siê do chatki. Z zewn±trz wygl±da³a beznadziejnie, w ¶rodku za¶ jeszcze gorzej. Po gruntownym wielkim remoncie z pewno¶ci± mogla by wróciæ do swojej dawnej ¶wietno¶ci... oczywi¶cie je¶li takowa kiedy¶ w ogóle kiedy¶ by³a. By³o to by wspania³e miejsce na domek letniskowy, gdzie zapracowana Kusokage mog³aby odpocz±æ po miesi±cach ciê¿kiej papierkowej, politycznej i wojennej pracy. Wojny w tych czasach s± czym¶ nieuniknionym, wiêc cz³owiek po ciê¿kich potyczkach móg³by tutaj w tym górskim zaciszu zrelaksowaæ siê przy boku Samhaina... albo innego mê¿czyzny.
Gdy przesz³a próg poczu³a kusz unosz±cy siê w powietrzu. Od wieków tutaj nikogo nie by³o, a co dopiero mówiæ o sprz±taniu. Du¿o pracy trzeba by³oby w³o¿yæ w wyczyszczenie tego pomieszczenia. ¦wiat³o ledwie przebija³o siê przez brudne szyby w oknach. Zielonooka dziewczyna ujrza³a jak biedny by³y cz³onek akatsuki poszukuje wiader ci±gle na co¶ wpadaj±c. Nawet wpad³ na stó³ pod którym ukry³y siê zguby. By skoñczyc jego mêki Jeng pochwyci³a kub³y i poda³a je.
- Proszê. - u¶miechnê³a siê do niego.- Nic sobie nie zrobi³e¶?
// opisz ile pomieszczeñ ma ten dom i jak wygl±da... co¶ wiêcej o nim... wnêtrze? //
I tak oto oboje znale¼li siê wewn±trz tej starej, mocno zniszczonej chatki. W gruncie rzeczy wszystko co by³o w ¶rodku to ju¿ opisa³em w poprzednim po¶cie, jednak oprócz tych dwóch taborecików, okr±g³ego sto³u, czy te¿ ³ó¿ka, pomieszczenie to, które tak jak w czasach jeszcze ¶redniowiecznego budownictwa, by³o ca³ym domem mia³o jeszcze niewielki kominek z paleniskiem i ma³ym rusztem tak aby mo¿na by³o na nim przyrz±dziæ jakie¶ ciep³e dania i skrzynie, w której powinny znajdowaæ siê jakie¶ stare ubrania Samhain'a, jeszcze za czasów kiedy to by³ w Akatsuki, wiêc od zwyk³ych koszul i spodni mo¿na tam znale¼æ te¿ p³aszcz o kolorze fioletowym z wyszytymi czerwonymi chmurkami....
Ch³opak trochê siê miota³ po mieszkaniu... jak to bywa, kiedy jest siê ¶lepcem... Jednak przed rozniesieniem tego miejsca w drzazgi uratowa³a go Jeng, która poda³a mu poszukiwane wiadra, to by³ bardzo mi³y gest z jej strony skwitowany przez by³ego cz³onka Brzasku bardzo mi³ym:
-Dziêkuje- chocia¿ prawdê mówi±c... jego g³os nigdy nigdy nie brzmi do¶æ mi³o, nastêpne pytanie dziewczyna ch³opak zignorowa³... nie lubi³ siê odnosiæ ¿e swoim b±d¼ co b±d¼ kalectwem...
Przed wyj¶ciem jeszcze zdj±³ p³aszcz i rzuci³ go na ³ó¿ko, którego pozycjê w tym pomieszczeniu pozna³ poprzez najbardziej zaawansowany skaner mebli wmontowany w ludzki organizm... swój piszczel. Nastêpnie powolnym krokiem uda³ siê w stronie strumienia.
Samhain uda³ siê nad strumieñ by przynie¶æ wodê. Wiêc w tym czasie Jeng postanowi³a nieco tutaj uprz±tn±æ. Podniowszy przewrócone taboreciki wziê³a star± miot³ê, która znajdowa³a siê w k±cie pokoju i zaczê³a wymiataæ brud. Okaza³o siê i¿ jest to nadzwyczaj ciê¿kie zadanie bo na ziemi by³o tyle piasku i kurzu i¿ tworzy³ naprawdê spor± kupkê. A unosz±cy siê py³ dra¿ni³ narz±d wêchu Jeng przez co zaczê³a notorycznie kichaæ. W koñcu jednak skoñczy³a. Nastêpnie wyjê³a swoje ukryte zwoje kukie³ i rozpieczêtowa³a swoje dwie g³ówne kuk³y. Kumo by³a w strasznym stanie, chod¼ przy wk³adzie wiêkszej pracy z pewno¶ci± mo¿na j± zreperowaæ jednak u Kamakiri s± problemy ze skrzyd³ami... znaczne problemy. Jednak trzeba bêdzie i tak spróbowaæ i postaraæ siê aby daæ radê.
Zielonow³osa wyjê³a z pajêczako-marionetki jeden pozosta³y senbon nas±czony nadzwyczaj mocn± trucizn± usypiaj±c±, po za tym chwyci³a jeszcze dwie inne igie³ki. Nie mo¿na by³o odró¿niæ która jest z ¶rodkiem powoduj±cym sen. Dwudziestoczteroletnia dziewczyna od³o¿y³a p³aszcz samhaina na stó³. Po¶ciel ³ó¿ka wytrzepa³a by pó¼niej j± ³adnie u³o¿yæ. Czeka³a na niego...
Samhain spokojnym krokiem kierowa³ siê w stronê strumienia, jako ¿e mniej wiêcej zna³ drogê, bo po zrezygnowaniu z funkcji Tsuchikage to w³a¶nie tutaj ukrywa³ siê przed ca³ym ¶wiatem to nie mia³ zbytnio problemów aby do niego trafiæ, i ju¿ po chwili znalaz³ siê przy niewielkim strumyka, który swój pocz±tek mia³ wysoko w górach. Kiedy¶ jak czarnow³osemu nudzi³o siê to poszed³ w górê strumienia, i nawet doszed³ do ska³, z których wydobywa³a siê ta woda. Dziêki czemu zyska³ pewno¶æ i¿ woda przefiltrowana przez tony ska³ jest zdatna do picia nawet bez wcze¶niejszego przegotowania.
Szybkim ruchem po³o¿y³ obydwa wiaderka na ziemi i nabra³ wodê w rêce, nastêpnie przemy³ swoj± twarz... bez w±tpienia by³ zmêczony a jeszcze mia³ do¶æ du¿o zadañ do wykonania... no i jeszcze musi pój¶æ do biblioteki, gdzie skryba przygotuje specjalny raport dla Hokage, w którym bêdzie zawarta ca³a jego wiedza na temat Brzasku.... tak w imiê mitycznego pokoju, który i tak nigdy nie zago¶ci na tej planecie... a przynajmniej dopóki ludzkie warto¶ci s± takie a nie inne.
Ch³opak pochwyci³ wiadro i nape³ni³ je, tak samo uczyni³ z drugiem i t± sam± drog±, któr± tutaj przyszed³, wróci³ do chatki.
-Gdzie je postawiæ?- zapyta³ siê Jeng stoj±c w drzwiach...
Jeng zd±¿y³a w³a¶nie wysprz±taæ z grubsza chatê gdy w wej¶ciu stan±³ Samhain z pytaniem. Czy to jest jaka¶ ró¿nica z postawieniem wiader? No przecie¿ wiadomo ¿e nie na ¶rodku pokoju by kto¶ siê o nie potkn±³, na przyk³ad jaki¶ niewidomy mê¿czyzna, tylko gdzie¶ pod ¶cian±.
- Obojêtnie - rzuci³a na zbycie. Te kub³y z wod± teraz by³y najmniej wa¿ne. - Jeste¶ zmêczony. A podobno masz jeszcze dzisiaj i¶æ na jak±¶ walkê. Mo¿e odpocz±³ by¶ krótk± chwilkê? Zrobi³abym Ci masa¿ - powiedzia³a tonem nadzwyczaj uwodzicielskim podchodz±c do niego kiedy ju¿ gdzie¶ od³o¿y³ wiadra.- Akupunktura jest bardzo rozlu¼niaj±ca... i szybko by¶ nabra³ si³... po³ó¿ siê na ³ó¿ku. W³a¶nie z wierzchu posprz±ta³am domek i wytrzepa³am po¶ciel wiêc kurz nie powinien dra¿niæ twoich wyczulonych zmys³ów. - stwierdzi³a chwytaj±c go delikatnie za du¿± mêsk± d³oñ, w porównaniu z jej to wrêcz ogromn±, i ci±gnê³a w stronê pos³ania.
Czy kto¶ móg³by siê oprzeæ takiej s³odkiej, mi³ej, uroczej dziewczynie o niepowtarzalnej urodzie kusanki? Do tego jak proponuje Ci co¶ przyjemnego, która wi±¿e siê z blisko¶ci±. Jedynie facet o homoseksualnej orientacji by móg³ odmówiæ...
Ch³opak badawczo postawi³ krok za próg chatki... jak to ju¿ mog³a zauwa¿yæ Jeng, Samhain w tym pomieszczeniu ca³kowicie traci³ orientacje w terenie, a teraz jedyne co móg³ "widzieæ" to piêkna sylwetkê w³adczyni Kusy.
Postawi³ wiadra zaraz przy wej¶ciu po prawej stronie, tak ¿eby nie zawadza³y nikomu przy wyj¶ciu i tak aby nie musieæ ich dalej wnosiæ, bo to akurat by siê skoñczy³o jego upadkiem i wylaniem ca³ej wody na drewnian± pod³ogê, która i tak zapewne du¿o przesz³a.
-Ale ja....- chcia³ zaprotestowaæ przeciwko podejrzeniu o zmêczenie, jednak zielonow³osa dziewczyna tak szybko znalaz³a siê przy nim i zaczê³a go ci±gn±æ w stronê ³ó¿ka ¿e by³ bezsilny, a na dodatek na t± my¶l ogarnê³o go jeszcze wiêksze zmêczenie... nic dziwnego przecie¿ przez ostatnie trzy dni spa³ tyle co na ramieniu Jeng w szpitalu, ale wybudzenie wtedy nie by³o najprzyjemniejsze...
Kierowa³ siê za dziewczyn±... ju¿ po kilku ma³ych krokach znalaz³ siê przy ³ó¿ku. Nastêpnie pos³usznie siê k³ad±c na nim.
Jak zielonow³osa siê spodziewa³a, nie móg³ odmówiæ. Pos³usznie za ni± poszed³, po³o¿y³ siê na ³ó¿ku i czeka³ na obiecany masa¿. Jeng u¶miechnê³a siê na jego uleg³o¶æ. Usiad³a obok mê¿czyzny na pos³aniu i zaczê³a zdejmowaæ jego koszulê licz±c na "pomoc" w tym zadaniu z jego strony. Gdy pozbyli siê ju¿ górnej czê¶ci odzienia smuk³e d³onie by³ej w³adczyni Kusy spoczê³y na barkach zmêczonego. Delikatnie jednak do¶æ silne jak na tak drobn± dziewczynê zaczê³a masowaæ go. Zaczê³a przesuwaæ siê ku karkowi, pó¼niej przesz³a do okolic ³opatek, a nastêpnie w dolne czê¶ci pleców. Mia³a zgrabne rêce lecz wyæwiczone od kontroli kukie³ dlatego masa¿ w jej wykonaniu by³ nadzwyczaj relaksuj±cy.
- Dobrze? - zapyta³a siê jakby nie by³oby to oczywiste. Nastêpnie Jeng chwyci³a kilka wcze¶niej przygotowanych igie³ do akupunktury. - Spokojnie... rozlu¼nij siê... - rozkaza³a i po chwili delikatnie wbi³a jeden senbon(oczywi¶cie nie jest to taka gigantyczna ig³a). - Nie ruszaj siê... - ostrzeg³a i po chwili wbi³a nastêpn± igie³kê w jego cia³o tym razem by³a to zatrute ostrze powoduj±ce w szybkim czasie sen. Wbi³a nastêpn±. Wszystko co robi³a by³o ostro¿ne i dok³adne... wyjê³a z Cia³a ch³opaka igie³ki maj±c nadziejê ¿e substancja zaczê³a dzia³aæ ju¿ na Samhaina.
Nie wiem z jakich powodów, ani dlaczego ale Samhain ufa³ Jeng i jako¶ nie podejrzewa³ aby mog³a ona zrobiæ mu co¶ z³ego... no mo¿e jego pod¶wiadomo¶æ tak my¶la³a ale on to ignorowa³, co wcze¶niej mu siê nie zdarza³o... zawsze uwa¿a³ ¿e pod¶wiadomo¶æ potrafi zast±piæ wszystkie zmys³y jakie s± w ludzkim ciele, to w³a¶nie w tej czê¶ci naszego mózgu s± zaprogramowane nasze najbardziej podstawowe instynkty, które nie raz mog± uratowaæ ¿ycie poprzez np. wyczuwanie niebezpieczeñstwa, szczególnie ten instynkt maj± rozwiniêty niektóre gryzonie z rodziny szczurowatych, które potrafi± przewidzieæ nawet o kilka dni, jak±¶ klêskê ¿ywio³ow±.
Jednak wracaj±c do tej ca³ej sytuacji, która w³a¶nie rozgrywa³a siê na ³ó¿ku górskiej chatki... Czarnow³osy ch³opak bez wiêkszych oporów da³ siê pozbawiæ górnej czê¶ci garderoby by za chwilê przej¶æ do delikatnego masa¿u zielonow³osej piêkno¶ci... có¿ tutaj mo¿na jeszcze dodaæ?.... Jeng potrafi siê pos³ugiwaæ swoimi r±czkami a¿ tak dobrze ¿e w odpowiedzi na jej do¶æ retoryczne pytanie by³y cz³onek Akatsuki tylko mrukn±³, chocia¿ sam nie wiedzia³ jak i siê potem trochê tego wstydzi³. No a co do gorszej czê¶ci.... to niestety ale jako¶ dziwnym trafem akupunktura nie¼le da³a mu w ko¶æ i po kilku ukuciach ju¿ nic nie pamiêta...
Naiwno¶æ? G³upota? Zauroczenie, zakochanie? Urok osobisty Jeng, który niczym czarna wdowa zniewala³ mê¿czyzn. Jednym z nich by³ Samhain. Pozwoli³ zwabiæ siê w pu³apkê. Jedna z igie³ nas±czona trucizn± spowodowa³ nienaturalny sen. Jego oczy zamknê³y siê powoli by nagle ciê¿ko powieki opad³y.
Zielonow³osa wsta³a, z niema³ym trudem u³o¿y³a ³adnie cia³o ch³opaka na ³ó¿ku i przykry³a go wcze¶niej wytrzepan± ciep³± ko³dr±. Sama za¶ po chwili wysz³a z pokoju bior±c z jednej ze skrzyñ jak±¶ mêsk± koszulê i spodnie, chyba niegdy¶ nale¿±ce do ¶pi±cego. Uda³a siê nad wodê. Bez problemu trafi³a nad strumieñ. By³a to du¿a rzeczka sam raz do k±pieli. Rozebra³a siê, zdjê³a z siebie banda¿e, które zakrywa³y powierzchowne rany. Ods³oni³a swe nagie cia³o. Skazitelne. Lecz nadal by³a piêkna. Cudowna. Niczym driada le¶na o l¶ni±cych zielonych w³osach. Delikatnie zamoczy³a najpierw stopy w zimnej wodzie, a¿ w koñcu wesz³a a¿ po po³owê ³ydek do rzeki. Nastêpnie zaczê³a przemywaæ swe cia³o.
Gdy by³a ju¿ czysta i pachn±ca za³o¿y³a wielce za du¿e ubranie. Czarne spodnie podwinê³a, tak samo rêkawy od zwisaj±cej z niej bia³ej... teraz po¿ó³k³ej... koszuli. Mimo wszystko nadal wygl±da³a niezwykle. By³o w niej co¶ fascynuj±cego.
Przepra³a jeszcze swe kimono, wróci³a do domku. Zawiesi³a na nitkach mokre ubranie. Wesz³a do domu. Spojrza³a z u¶miechem na ch³opaka który spa³ jak martwy. Z pewno¶ci± przyda mu siê sen. Rozwinê³a zwoje z kuk³ami i odpieczêtowa³a je.
Wyczy¶ci³a czê¶ci i zaczê³a czasoch³onn± reperacjê. Trwa³o to z kilka godzin... sta³o ju¿ siê ciemno. Noc. Jeng rozpali³a ¶wiece i lampy naftowe i nadal naprawia³a swa marionetkow± broñ.
// Przepraszam ¿e tak d³ugo musia³e¶ czekaæ... ale ostatniego czasu mam ma³o czasu//
Ch³opak zasn±³, niczym trup udaj±cy siê na wieczny spoczynek... po³±czenie tej niezwykle silnej trucizny i zmêczenia da³y niesamowity efekt... niemal od razu Samhain zasn±³ snem twardym jak kamieñ.
Tak spa³ przez godzinê dwie, trzy... mo¿e cztery godziny, ca³y czas w jednej pozycji i w bezruchu, prawdopodobnie mieszanka tych wszystkich czynników, które wymieni³em wcze¶niej spowodowa³a to ¿e on nie pamiêta co mu siê ¶ni³o a tak¿e jego organizm nie by³ w stanie nawet siê przekrêciæ na drugi bok.
Dopiero po czterech godzinach pojawi³y siê u czarnow³osego m³odzieñca jakie¶ wiêksze oznaki ¿ycia... Jednak nadal siê nie budzi³...
Przy ¶wietle ognia lamp naftowych i ¶wiec naprawa kukie³ dobieg³a koñca. Jeng by³a nadzwyczaj zmêczona, tym bardziej ¿e pracowa³a ca³± noc przy okazji zerkaj±c na le¿±cego niczym k³oda Samhaina, który wrêcz nie dawa³ znaków ¿ycia. Na pocz±tku gdy sk³ada³a swa pierwsz± kuk³ê tak siê wystraszy³a ¿e nie wykazuje funkcji ¿yciowych i¿ podbieg³a do niego spanikowana ¿e dawka któr± poda³a by³ zbyt du¿a i sprawdzi³a jego têtno... dopiero wtedy och³onê³a. Pó¼niej jednak ju¿ bez ¿adnego strachu skupi³a siê na swym zajêciu. Reperacja takich skomplikowanych urz±dzeñ jak marionetka ayatsuri jest naprawdê skomplikowan± czynno¶ci± i nadzwyczaj pracoch³onn±, i mêcz±c±. W koñcu jednak uda³o siê z³o¿yæ wszystko gdy promienie s³oñca powoli barwi³y na z³oto niebiosa przebijaj±c siê przez pagórki i niskie szczyty na horyzoncie.
Zielonow³osa z chêci± teraz po³o¿y³aby siê i posz³a spaæ, ale wiedzia³a ¿e przed ni± jest jeszcze du¿o pracy. Musia³a w koñcu wróciæ do Kusy. Wystarczaj±co d³ugo nie by³o jej w rodzimych stronach. Trzeba by³o odzyskaæ swoje stanowisko. Jeng by³a osob± po¿±daj±c± w³adzy o wielkich ambicjach. By³a to zaleta jak i wada za razem. Stawia³a sobie zawsze wysokie poprzeczki, ale czasem dla osi±gniêcia nowego szczytu potrafi³a zrobiæ zbyt wiele. Zbyt wiele po¶wieciæ.
W koñcu by³a, i prawdopodobnie przysz³a Kusakage, a raczej w³adczyni feudalna kraju trawy, ruszy³a siê z chatki. Wysz³a zostawiaj±c naprawione kuk³y na stole. Uda³a siê z³owiæ rybkê w rzeczce. Dobry dzieñ. Dziewczyna nadzwyczaj szybko z³owi³a rybkê... a mo¿e raczej z³apa³a w r±czki. Du¿ego z³oc±cego siê karasia. By³y z cztery próby pochwycenia sprytnego zwierzaczka ale za ka¿dym razem wy¶lizgiwa³ siê z g³adkich d³oni niewiasty. Za pi±tym razem siê uda³o... do piêciu razy sztuka?? Ech... nie wa¿ne. Liczy siê fakt i¿ rybka zosta³a z³apana.
Jeng obra³a z ³usek zwierzê, przekroi³a na pó³ kunaiem i pozby³a siê o¶ci oraz wnêtrzno¶ci. Nastêpnie pode drog± nazbiera³a miêtê. Nadzwyczaj wonne ziele o pysznym smaku i orze¼wiaj±cym dzia³aniu. W koñcu wróci³a do drewnianego domku. Wla³a do jakiego¶ starego czajnika wody, który o dziwo nie by³ dziurawy ani zardzewia³y. Powiesi³a go nad ogniem wrzucaj±c ziele i w miêdzy czasie gdy przysz³a herbata siê gotowa³a, zajê³a siê sma¿eniem miêska. By³ to trochê prowizoryczny posi³ek bo nie mog³a zbyt siê wykazaæ bez potrzebnych przypraw, sk³adników i prawdziwych naczyñ. W koñcu jednak wszystko przygotowane. Posk³adawszy, a raczej zapieczêtowawszy swoj± broñ w zwoje ustawi³a na stole talerze z pyszn± rybk± i kubki z wywarem z miêty. Po pomieszczeniu unosi³ siê zapach smakowitego jedzenia. Gdyby unosz±cy siê aromat nie obudzi³ ¶pi±cego Samhaina, zielonow³osa budzi go.
Samhain'a sen by³ d³ugi i twardy, bez problemów mo¿na by³o by go zabiæ podczas jego podró¿y po najbardziej ukrytych fantazjach umys³u, których nie bêdê tutaj opisywa³ ¿eby niektórym czytelnikom nie obrzydziæ tego wieczora.
Jednak wracaj±c do sytuacji, która rozgrywa³a siê w tej górskiej chatce a nie w g³owie czarnow³osego ch³opaka. Nawet zapach wy¶mienitej potrawki gotowanej przez Jeng nie by³ w stanie zbudziæ m³odzieñca, dopiero dotyk jej delikatnych d³oni by³ w stanie wyrwaæ go z r±k Hypnos, bogini snów.
-Co siê dzieje?- zapyta³ zdezorientowany, ca³kowicie nie wiedzia³ co siê obecnie dzieje, ani która jest godzina... wiedzia³... czu³ po swoim ciele ¿e spa³ przez nienaturalnie d³ugi czas.
Zielonow³osa tylko siê roze¶mia³a nadzwyczaj s³odko. Rozbawi³o j± zdezorientowanie ch³opaka. Jak¿e to by³o uroczê, gdy tak potê¿ny mê¿czyzna jakim by³ wygl±da³ na trochê przestraszonego w³asn± nie¶wiadomo¶ci±. Jedynie przejecha³a delikatnie sw± miêkk± d³oni± po jego twarzy.
- ¦niadanie zrobi³am... ju¿ ranek... - powiedzia³a nadzwyczaj mile - spa³e¶ jak zabity... - to chyba z³y przymiotnik. A mo¿e poprawniej by³oby jak u¶piony? Nie, lepiej tego na g³os nie mówiæ.
Ch³opak po pobudce by³ bardziej zdezorientowany ni¿ zwykle... mo¿na by powiedzieæ ¿e przez otaczaj±ce go martwe drewno i inne przedmioty, które ca³kowicie nie wydziela³y z siebie ¿adnych cz±stek energii zwanej potocznie chakr±, by³ ¶lepy jak kret w samo po³udnie.
Po dezorientacji, przysz³a kolej na lekkie zmieszanie, bo skoro on spa³ przez ca³± noc w ³ó¿ku to gdzie spa³a Jeng? no bo raczej nie z nim...
-¦niadanie?- powiedzia³ lekko zdziwiony przy okazji powoli podnosz±c siê ze swojego pos³ania i trzymaj±c siê za g³owê, która lekko dawa³a znaæ o swoim istnieniu.
U¶miechnê³a siê nadzwyczaj ¿ywo na jego pe³ne zdziwienia pytanie. Wygl±da³a dzisiaj wspaniale i anielsko uroczo, aczkolwiek nie móg³ tego dostrzec. Chod¼ ca³± noc pracowa³a by³a pe³na si³ witalnych, a energia wrêcz z niej tryska³a. W³a¶nie zacz±³ siê dzieñ w którym planuje zacz±æ realizacjê swoich postanowieñ zdobycia w³adzy... i ró¿nych takich...
- ¦niadanie jest to pierwszy najbardziej warto¶ciowy posi³ek w dniu. - zironizowa³a i przy u¿yciu swych nitek chakry podsunê³a krzes³o bli¿ej Samhaina i obok sto³u by ³atwo by³o jej mu pomóc u¶ci±¶c do jedzenia. - Pomogê...