grueneberg

Zgliszcza pozosta³e po niewielkiej chacie. Biedni ludzie chcieli zamieszkaæ gdzie¶ na odludziu, ale nie wiedzieli, i¿ w pobli¿u znajduje siê siedziba organizacji o sk³onno¶ciach destrukcyjnych i przewra¿liwionych na punkcie swojej tajemniczo¶ci. Tak wiêc AKowcy spalili strudzone ¿yciem ma³¿eñstwo wraz z ich ledwie skoñczon± chat±.


Przyszed³ Kisame poniewa¿ wybiera siê do Kirigakure no sato i czeka na tobi'ego - O kiedy on przyjdzie - mówi sobie pod nosem
Szybko przybieg³em-Jestem ju¿ Kisame chyba d³ugo nie czeka³e¶?-
Tak, na prawdê to przyszed³em 5min przed tob± - mówi

Kisame - Gdzie idzemy


-Mieli¶my i¶æ do Kiri-Gakure.Postraszyæ kogo¶-powiedzia³em,potem zacz±³em siê ¶miaæ-¯artujê.Mieli¶my i¶æ do Kiri-
Idziemy do Kirigakure no sato i bez gadania - powiedzia³

Kisame
-Oki idziemy!-powiedzia³ po czym znów powiedzia³-Kisame prowad¼-Gdy Kisame siê ruszy idê za nim.
Ach - westchn±³ Kisame - Zawsze spó¼niony tobi nigdy na

czas
Biegnê-Ju¿ jestem.Wiêc idziemy do Konohy-i ruszy³ w stronê Konohy
Ruszy³ za Tobim <NMM>
W³asnie przechodzi³em przez to miejsce bo szed³em do jakiejs wioski.Nie wiedzia³em jakiej jeszcze.Podoba mi sie tu-pomy¶la³em i poszed³em dalej.
zatrzyma³am siê obserwuj±c miejsce
-niez³± rozrubê tu mieli
no raczej powiedzial
ruszy³am przed siebie
-trzymaj sie blisko
to gdzie tera

Dodane po 1 minutach:

dobra ide
>NMM<
plac zabaw
spojrza³a na spalone ruiny

zatêskni³a za domem

posz³a stronê Suny

<NMM>
rozgl±dam sie po okolicy
- i jak widzisz kogos??
-nie niestety nie -powiedzia³em do Lee
-kurcze dobrze sie ukryli trzeba bylo by znale¶æ kogos z AKA i go wypytaæ.
Widzia³e¶ kogo¶ z Aka ostatnio
nie a ty?? odpar³em
-znam jedna osobe Z AKa ale jej oto nie zapytam bo to bolesna sprawa
nic nie odpowiedzia³em spojaza³em tylko na twarz Lee
-To jest bardzo smutna historia i nie moge ci jej opowiedzieæ bez zgody mojej przybranej siostry gdyz to jej dotyczy ta historia. W moich oczach pojawil sie smutek na samo wspomnienie
dobra nie mosisz mowic ale powiedz jakie chcesz zadac pytanie
-chce sie dowiedzic po piersze gdzie sie znajduje ich wioska
po 2 czy wiedz± o ma³ej dziewczynce zwanej HM!
CZy kto¶ z jej rodziny przezy³

Dodane po 9 minutach:

Wraz z Neji przyczajamy sie i czekamy na kogo¶ z Aka
(NMM)
-hej Lee -powiedzia³em po chwili -s³uchaj ja musze isc do wioski mam do za³twienia pewn± sprawe. A z Aka roztrzygniemy pu¼niej.-wyszed³ <nmm>
przedziera³a siê przez krzaki, a¿ zobaczy³a spalony domek

w przyp³ywie agresji kopnê³a kilka razy zrujnowane ¶ciany, które rozsypa³y siê jeszcze bardziej

z m¶ciw± satysfakcj± przyjrza³a siê paru rozbitym przez ni± ceg³om i posz³a

<NMM>
Chowam siê w krzakach
[schowalem sie w krzakach kolo zabuzy]
-Co tu sie stalo-widzisz ten spalony dom-to kolejna rzacz ktora wskazuje ze tu niedaleko ma swoja kryjowke akatsuki..
-Widzê.
-.... idziemy dalej...?? nic niewskazuje na to by ktos tu byl...
-Nie czekamy.Morze kto¶ z Aka siê pojawi.
-hyba tego mielismy uniknac....
-No hyba ze hodzi ci o sledzenie-zalozylem maske anbu....
-Moze lepiej wracajmy opinformujemy haku,...-
-Nie dokoñczyli¶my misji.Nie mo¿emy i¶æ.
-Potrzebne nam wsparcie raczej-moge klona wyslac-odparlem
-Nie ma takiej potrzeby.
-ok nom moze bez nich bedzie lepiej -bedziemy mniej zauwazalni we dwoje...
Rozgl±dam siê
[takze ssie rozgladam ale za nami...]
-Jak tam z Maya.-powiedzia³em
-Git....-odpowiedzialem
-Aha-powiedzia³em rozgl±daj±c siê
-Nooooo i co teraz???
-Patrz dalej
[patrze]
//o ja ide potem bede, jakby co to przez ten czas jak mnmie niebedzie to prosze mnie nie atakowac...//
przez przypadek wpada na Saia i Zabuze i mowi - moglibyscie mnie powiadomic gdzie jestescie - w glosie mozna bylo dostrzec ze haku nie byl w dobrym nastroju
-Przeparaszamy no ale niemoglismy przez powrot moglismy narazic sie na niebezpieczenstwo...... a jesli bym wyslal klona no to by aka jeszcze szybvciej na nas trafilo -przykro mi ale niewiedzielismy jak to zorbic...
-A po drugie jeszcze nieskonczylismy misji no i jeszcze zostawilem na drzwiach gabinetu katrke ze ruszamy na misje...!!! wiec....
Nagle uslyszeliscie szum wydobywajacy sie z pobliskich krzaczkow.
Us³ysza³em g³osy wydobywaj±ce siê zza krzaków.
-Kimkolwiek jeste¶ wy³a¼ z tych krzaków-powiedzia³em i po³o¿y³em rêkê na rêkoje¶ci miecza.
To co bylo w krzakach znowu sie poruszylo nerwowo.
Wydalo z siebie dziwny odglos.
-Wy³a¼ i to ju¿!-powiedzia³em poddenerwowany
Z krzakow wyskoczyl bialy ogrony dzik (albinos).
Mial czerwone oczy rzadne krwi.
Ruszyl z kopyta i rzucil sie na Zabuze.
Uda³o mi siê ledwo odskoczyæ.Wyje³em miecz.Uderzy³em w niego raz.Dzika odrzuci³o na kilka metrów.Podbieg³em za niego i pchne³em w niego miecz.
Dzik zakwiczal, odwrocil sie, wyrywajac miecz Zabuzie.
Zabuza zostal bez broni. Musi walczyc jutsu.
Zdziwiony Zabuza zostal "przytwierdzony" do drzewa.
Kly wbily mu sie w zoladek. Pociekla krew
Odepchn±³em dzika i wskoczy³em na drzewo.Wyje³em z plecaka butelkê wody.Nabra³em do ust ca³± wodê z butelki.Zmiesza³em wodê w ustach z chakr±.Wypu¶ci³em wodê z ust.
-Goshoku
Uformowa³o siê 4 wodne smoki.Trzech smoków skierowa³em na dzika a jednego w górê ¿eby za pomoc± temperatury przemieni³ siê w lodowego smoka.Potem smok szybko zlecia³ na dó³ i strzela³ lodem w dzika.
Dzik zakwiczal po raz ostatni i zdechl -_-''
Po takim odstrzale nie mial szans na przezycie. W nagrode mozecie sie
nim najesc. Zabuza otrzymuje tez 30 Y 30 pch . Za to jestes teraz wykonczony straciles duuuzo czakry xP
zszed³em z drzewa.Po smokach zosta³a wielka ka³u¿a.Wyje³em miecz z ziemi i wsadzi³em go w pierwotne miejsce.Podszed³em do martwego dzika.Zdj±³em z jego skórê.Ze skóry zrobi³em opatrunek na brzuchWzi±³em trochê miêsa dzika i zacz±³em je¶æ.
a moze bys go ugotowal, usmarzyl lub cos? xPa nie tak na surowo

Zabuza, ja to jako MG powiedzialam, tylko, ze kolor mi sie nie zmienil.. xP

[podszedlem do zabuzy]
-niezle ci poszlo-powiedzialem
-Jednak trening nieposzedl na marne-dodalem...
-Taa...a akatsuki jak nie by³o tak i nie ma.
-taaaa...
-Ty tu sied¼ a ja pójdê siê rozejrzeæ po innych wioskach
<NMM>
jak to?? bueeeeee bede plakal-odpowiedzialem...
nie wiedzialem bo nawet nie bylem w biurze - powiedzial poczym zapytal - jestes pewny ze to wlasnie tu maja siedzibe?
-Tak przypuszczamy z zabuza, ale nie tutaj tylko gdzies bliko poniewaz nieweim jak mozna sie u gdzies schowac....
No ale obszukalismy prawie wszystkie wioski i nic... teraz mam pewnosc ze to tu w 70%

///sry za bledy ale niewiedfzialem jak to zlozyc wszystko\\\
wiec tylko trzeba znalezc wejscie - powiedzial zamyslonym glosem

//nic sie nie dzieje\\

Dodane po 4 minutach:

moglbym wykonac technike ktora prawdopodobnie ukazala by wejscie do ich siedziby ale na pewno by sie dowiedzieli o tym i nas zaatakowali - dodal po krotkiej chwili
-A jaka to technika??-zapytalem...
mozna to sprawdzic za pomoca techniki Bakusui Shouha - odpowiedzial poczym zaczal tlumaczyc - poprzez to ze wygeneruje duzo wody i zaleje ten teren mozna bedzie sprawdzic gdzie jest jakies przejscie bo wtedy woda bedzie wplywala do srodka ich siedziby
-Aha rozumiem...
-Ta technika bardzo sie przyda.....
-Jesli bedziemy mieli klopoty no to uzyj tej techniki... ja rzuce swoja lodowa bombe wtedy zamrozi to bardzo duzy teren wraz z akatsuki to dam nam pare dobrych minut..
-usmiechnolem sie.....
-Zabuza wtedy uzyje kiri gakure i otrzymamy jeszcze wiecej czasu wiec niema co sie martwic...watpie czy nas zlapia...
ja tez znam ta technike - odpowiedzial dumnie - ale lepiej jak bedzie nas wiecej to szybciej przeszukamy teren
-Haku niechodzi ze ja znasz w koncu ja tez ja znam no ale zeby to zrobic bardzo szybko...
-I zeby jedna osoba niemusiala robic wszystkeigo...
-No to od czego zaczynamy przeszukiwanie??-zapytalem haku...
skocz wysoko i skup chakre w stopach - krzyknal w strone Saia poczym wykonal technike Bakusui Shouha

//trzeba sie bedzie spytac Shi czy jakiegos GM czy znalezlismy wejscie\\
//nom\\\
[Skupiam chakre w stopach]
-Yeaaah udalo sie
[skoczylem bardzo wysoko i (Mg niech zdecyduje czy zobaczylem czy nie..)]

swietny plan i pomysl, ale..
woda zaczela tworzyc roznej wielkosci wiry , oznaczajace to, ze pod nimi znajduja sie
roznego rodzaju szczeliny i dziury. Nie znalezliscie wejscia do akatsuki
(bo mamy szczelne wrota). Haku stracil troche czakry
gdy to zobaczyl odrazu odwolal technike i zwrocil sie do Saia - mialem nadzieje ze zadziala - poczym spytal - moze Ty masz jakis pomysl bo czekac raczej sie nam nie oplaca
-Hmmmm... pomyslmy...
-Przydal by sie nam uzytkownik byakugana... bo sharingan nic nieda.. hmmm nom jednak trzeba przywolac kogos z konohy do pomocy a bardziej szzcegó³owo no to kogos kto posiada byakugana...(Konoha-hyuuga-byakugan)
-No ale to troche zcasu zajmie.. no niemam pomyalu.... a przynajmniej wiesz jaka technika by nam pomogla..
-pomyslal i pogladzil sie po brodzie poczym powiedzial - wedlug mnie nie za bardzo wezmiemy ich z zaskoczenia, trzeba bedzie zwrocic na siebie uwage tak by ktos wyszedl i do obezwladnic poczym weszlibysmy do ich siedziby - znow pomyslal i kontynuowal wypowiedz - przydala by sie technika albo donton albo katon ale musi byc potezna zeby bylo to slychac w ich siedzibie
-Mam katon ale housenka jest hyba zaslaba..
aha - westchnal - to musimy czekac az ktorys z czlonkow bedzie przechodzil
Niestety...
///hehe moge sie nauczyc jakies techniki... wiec jak bede mial czas no to naumiem sie.. i bedzie po problemie no hyba ze najpierw oni przyjda.. \\

Dodane po 2 minutach:

aaaAaaa mam pomysl uzyje techniki tajiu kage bunshin no ale to by znacznie pomniejszylo moja chakre.. - dodalem po chwili
to moze skorzystmy z Twojego poprzedniego pomyslu - powiedzial - jeden z nas musi poszukac uzytkownika byakugan i go tu przyprowadzic - na chwile ucichl pozniej dodal - ja tu zostane i bede pilnowal tego terenu, nie moge Cie narazac na to ze bedziesz walczyl sam wiec Ty musisz ruszac

// nie marnuj nowej techniki na to zadanie niewarto \\
//ok\\
-Kage bunshin - powiedzilem po cichu...
[kazalem klonowi zeby szedl poszukac uzytkownika byakugana]
-klon*-ta jest
Shi przechadzajac sie po terenach aka, uslyszala szepty.
Usilowala zlokalizowac szept. Schowala sie za bambusami.
"rany ile tu wody"...
po tym jak klon poszedl haku mial przeczucia ze bedzie bardzo trudna walka wiec zwrocil sie do Saia - pamietaj zeby jak najmniej chakry wykorzystac w pierwszym starciu, bo mozliwe ze bedzie ich wiecej

muhahaha! przepraszam, ze to powiem, ale faktycznie
jest nas wiecej bo jeszce dwie male postacie siedza razem ze mna
w tych krzunach.
ps. przypominam o tym, ze zmarnowaliscie duzo czakry ;]
Shi miala ochote rzucic sie na nich. Ale nagle sobie przypomniala o dzieciach i o tym, ze nie moze walczyc.
"Spokojnie.. najpierw podsluchaj po co oni tu wlasciwie pryszli"
// ja conajwyzej 400 stracilem a Sai chyba 200 a co do tym 2 malych to moge zapodac cesarskie ciecie akurat mam 2 nozyki \\

po tych slowach zamknal oczy i cos go zaniepokoilo poniewaz uslyszal szelest wody i poczul ze moze ktos ich obserwowac
"Nie ma na co czekac. "
Shi urzyla Kage bushin no jutsu .
Klon wymknal sie z tego miejsca od razu.
Shi narobila niepotrzebnego halasu.
Stala dalej za krzaczorami.
Sz³a wraz z HM!. Ju¿ z dali zobaczy³a czmychaj±cego klona Shi. Zaniepokoi³a siê. Popêdzi³a uczennicê i da³a jej znak, ¿eby sz³a w stronê szykuj±cej siê walki.
- Meisai Gakure no Jutsu - powiedzia³a, po czym po zawi³ych pieczêciach jej postaæ zla³a sie z otoczeniem.
Technika kamufla¿u skutecznie j± ukry³a. Podesz³a do Shi gotowa na walkê.
HM! posz³a jak kaza³a Ayano,wraz z tofikiem w kieszenie.
(phi! Shi pojawil sie jeden klon, ktory poszedl po pomoc xP)

Shi wyczola krew Ayano i HM!, byly juz jej znane.
- Atakujemy ich pierwsze? - spyat;a w przestrzen.
-Jak chcecie mogê wam daæ mojego tofika.-powiedzia³a HM!
U¶miechnê³a siê.
- Tak, Toffik siê nam przyda - szepnê³a cicho, tak by tylko HM! i Shi j± us³ysza³y.
- Mo¿emy atakowaæ. Ja mogê ich najpierw zaskoczyæ, nie widz± mnie - zaoferowa³a.

//emm... mój b³±d //
-Dobra tylko musi wypic moj± krew.
HM! wyjê³a z kieszeni nietoperza i pozwoli³a mu
wypiæ jej krew.Tofik urós³.
// jest taki maly problem Saia nie bedzie do soboty a ja nie wiem jak bedzie z obecnoscia na forum ale walke mozna rozpoczac a pozniej skonczymy \\

zobaczuyl to cale zamieszanie i lekko zdziwil sie ze tak sie to potoczylo i chwycil za rekojeci mieczy
//Jest ich dwoch na nas trzech, proponuje walke 1 v 1 ,
HM! jesli Twoj Tofik zechce walczyc to moze mi pomoc, bo kobieta
w zaawansowanej ciazy nie powinna walczyc. //

- Ayano to zaczynaj. My z Tofikiem bedziemy Cie oslaniac.

// ps to ja w tym temacie moge sobie siedziec do soboty, niech Ayano walczy z Toba, ja z Saiem//
Wyci±gnê³a swoje dwa sejmitary. Bezszelestnie podbieg³a do Haku. Technika kamufla¿u wci±¿ dzia³a³a. Zamachnê³a siê sejmitarem na Haku, celuj±c w jego bok, atakuj±c z lewej.
*Przylatuje na Orle i obserwuje wszystko z gory*
gdy wyczul ze ktos sie zbliza uzyl techniki Suiton No Yoroi i w miejscach gdzie mial zostac pociety cialo zmienilo sie w ode poczym odskoczyl
Czas na MG
Bior±c pod uwagê prêdko¶æ Ayano zd±¿y³a podbiec i trafiæ sejmitarem rozcinaj±c lewe ramiêHaku, zanim ten siê zorientowa³. U¿ywa³a techniki, która daje niewidzialno¶æ wiêc trudno by³o siê zorientowaæ gdzie siê znajduje i czy w ogóle podbiega. Kiedy Haku poczu³ ranê wtedy aktywowa³ technikê Suiton No Yoroi.
Schowa³a sejmitary do pochwy.
- Kiri Kerai! - Zrobi³a piêczeci i wykona³a swoj± specjaln± technikê, która polega³a na tym, i¿ wokó³ nóg przeciwnika pojawia siê mg³a. Mg³a wygl±da na zwyczajn±, jednak potrafi ona poparzyæ ka¿dego kto siê z ni± zetknie.
Zmieni³a swoje po³o¿enie, mg³a otoczy³a obszar przed ni±.
halu wykonal technike Baku Suishouha poczym wyciagnal jeden z mieczy i uaktywnil technike blink monk

// zapomnialem powiedziec co to jest za technika. polega ona na zamknieciu oczu i przy pomocy wechu i sluchu mozna sie dowiedziec gdzie jest przeciwnik i raz uaktywniona pozostaje do konca walki \\
Ayano lekko poparzy³a Haku w nogi, ale uda³o mu siê zneutralizowaæ to gdy¿ u¿y³ techniki wodnej Baku Suishouha. Jednak ta technika jest tak mocna, ¿e zu¿ywa sporo czakry. Ayano zosta³a trafiona mocno fal± jak± wytworzy³ Haku. Ayano nadal utrzymuje Gakure no Mesai jak i Haku zbrojê wody...oboje tracicie czakrê.
Haku dziêki technice Blink Monk wie gdzie znajduje siê Ayano.
Wykona³a technikê Kawa Bo go. Dziêki niej ogieñ nie bêdzie w stanie jej poparzyæ.
- Hai Seki Shou! - wykona³a kolejna pieczêcie.
Nabra³a powietrza i wydmucha³a w Haku pal±cy py³, który zaraz wybuchn±³. Wbieg³a w p³omienie, wyci±gaj±c sejmitary i napar³a na Haku.
zmienil sie w wode i wycofal sie na bezpieczna odleglosc poczym aktywowal Hien
Poniewa¿ nie wspomnieli¶cie o dezaktywowaniu technik Meisai Gakure no jutsu oraz Suiton no Yoroi tracicie za to pch. Haku doznaje obra¿eñ od techniki Hai Seki Shou, ale zmienia siê w wodê i ucieka. Aktywuje technikê Hien, czakra nap³ywa do jego miecza. Dodatkow Haku utrzymuje technikê Blink Monk.
Uwa¿ajcie na czakrê...
Dezaktywowa³a technikê Meisai Gakure no jutsu. Siêgnê³a po gar¶æ kunai. Rozrzuci³a je wokó³ siebie, wbijaj±c ostrzem w ziemiê, przez co czê¶æ broni wystawa³a. Siêgnê³a po kolejne ostrza i znów rozrzuci³a je szybko, najwiêcej jak mog³a, obracaj±c siê wokó³ w³asnej osi i celuj± w ziemiê, tu¿ przed sob±.
// ale caly czas jest tam woda, pozniej skasujcie to //
Ale nie jest to skaliste pod³o¿e, na takim najlepiej u¿ywaæ tego jutsu wiêc wiêkszo¶æ wsi±k³a, i tylko utrudni³a poruszanie siê. Hahu teraz Twój ruch
w takim razie haku zdezaktywowal Baku Suishouha Suiton No Yoroi i Hien poczym wyjal 3 senbony i zucil w strone Ayano
Ayano rzuci³a kunaiami wokó³ siebie i wbi³y siê ostrzami w ziemiê. Haku trafi³ senbonami w Ayano.
Nie wyci±gnê³a senbonów. Kln±c, ponownie zaatakowa³a sejmitarami. Jednym torowa³a sobie drogê, odrzucaj±c z ziemi kunaie. Wykona³a pó³piruet, a pó¼niej odskok, by dopiero zaatakowaæ z parady.

No to walka dalej, teraz Haku
haku dezaktywuje technike blink monk i wyciaga kolejne senbony odskakuje na okolo 10 m i je zuca tak zeby trafic w kunaie i zmienic ich to lotu. poczym wyjmuje drugi miecz i chwyta go klinga do dolu. ugial kolana i przygotowal sie na obrone

// mialbym prosbe o kilka informacji. oto pierwsze pytanie: gdzie dokladnie wbily sie senbony. drugie czy sa jakies kaluze na polu walki\\
Ayano zosta³a trafiona trzema w lewy bark, a ¿e ich nie wyjê³a to tylko lekko zahamowa³a krwawienie jednak¿e utrudnia to walkê t± rêk±. Na polu walki zrobi³o siê nawet b³otni¶cie i jest sporo ka³u¿ poniewa¿ ta technika, której u¿y³e¶ by³a mocna. Haku dezaktywowa³ technikê co spowodowa³o zatrzymanie utraty czakry z tej techniki.
Ayano ma szybko¶æ 40 Haku nie ma zdjetych ciê¿arków wiêc obrywa sejmitarem, bo jest za wolny by uciec. Oboje jeste¶cie spowolnieni w tym samym stopniu z powodu b³ota. Ayano mocno rani³a Haku w prawe przedramie.
Haku odskoczy³ i rana krwawi [zatamuj jako¶], uda³o mu siê przygotowaæ do obrony.
Nie wyci±gaj±c wci±¿ sejmitara z ramienia Haku przejecha³a nim w dó³, chc±c unieruchomiæ mu rêkê. Wykona³a kolejny pó³piruet, zamach uj±c siê na przeciwnika. Celowa³a z góry, jednym mieczem, drugim os³aniaj±c odkryty bok.
lewa reka odepchnol sejmitar z prawej reki tak by nie bylo kontaktu z nim poczym wykonal uderzenie lokciem w splot sloneczny w tym samym czasie podstawil noge tak by cios pomogl mu obalic przeciwnika. po tej calej akcji odskoczyl zdjal ciezarki i zazyl tabletke ze skrzepnieta krwia
Ciêcie Ayano by³o mocne. Ale Haku skorzysta³ z okazji, ¿e Ayano by³a zajêta atakiem i trafi³ j± w splot s³oneczny co spowodowa³o dezorientacjê i zatrzymanie oddechu u Ayano na kilka sekund. Wtedy j± podci±³ i upad³a. Ale ramiê Haku wci±¿ krwawi, co prawda u¿y³ pigu³ek, ale utrata krwi jest do¶æ spora. Skorzysta³, ¿e Ayano sie przewróci³a i odskoczy³ na bezpieczn± odleg³o¶æ. Zdj±³ ciê¿arki co daje mu przewagê w szybko¶ci. Mimo wszystko musicie uwa¿aæ na nieprzyjazne b³oto i ka³u¿e jakie powsta³y na polu walki.
A Deidara gdzie¶ lata po niebie xDDD...ale nie mo¿e siê w³±czyæ do walki bo to 1vs 1
Le¿±c na ziemi wyci±gnê³a trzy shurikeny i rzuci³a je w stronê Haku, celuj±c w bok, którego rêkê zrani³a mieczem. Podnios³a siê, po czym zbli¿y³a siê od drugiej strony. Obróci³a sejmitar, tak by g³owic± uderzyæ w rdzeñ krêgowy Haku.
zrobil unik tak zeby uniknac shurikenow poczym zamrozil wode w ktora Ayano musiala wejsc zeby sie do niego zblizyc poczym zaczal biez z zamiarem naciecia prawej nogi przeciwnika dokladnie sciegna laczace miesien czworoglowy poczym odskakuje na okolo 5 m by odedrzec kawalek ubrania i zacisnac na ranie by nie krwawila
Shuriken zadrasn±³ rêkê Haku i Ayano uderzy³a g³owni± sejmitara Haku, ale ten w tym czasie zmrozi³ miejsce, którym sta³a Ayano i rozci±³ jej nogê do¶æ g³êboko. Haku jest powa¿nie os³abiony utrat± krwi i ciosem w krêgos³up dlatego z wielkim bólem uda³o mu siê odej¶æ na 2m i tam zaj±æ siê swoj± ran±. Ayano wci±¿ przeszkadzaj± senbony, ale prawa rêka Haku ju¿ praktycznie nie mo¿e byæ u¿yta w walce.
Shi sie nie chciala wtracac, ale ta walka zbytnio sie przedluzala.
- Toffik, masz jakis popcorn? Mysle, ze jeszce troche tu posiedzimy..

Shi jako widz...tylko nie rzucaj pomidorami.
Wbi³a sejmitar w ka³u¿ê, by siê uwolniæ z lodu. Schowa³a miecze, po czym wykona³a technikê Kasai hisho. Na jej plecach pojawia siê ogieñ, który kszta³tuje siê w skrzyd³a. Ogieñ wygasa, a na jego miejscu pojawiaj± siê nietoperze skrzyd³a. Podlecia³a do Haku i wziê³a go za ramiona, ¶ciskaj±c go równie¿ za ranê. Polecia³a z nim do góry, najwy¿ej, na ile by³o j± staæ. Stamt±d zrzuci³a ch³opaka.
haku chowa miecze i wyzuca 3 senbony w lewa dlon Ayano gdy ona nadlatuje skupia chakre a gdy chwyta go za ramiona uzywa techniki zmiany w wode poczym wyciaga miecz i wykonuje ciecie w kolana (od tylu) poczym odskakuje na bezpieczna odleglosc
Ayano uwalnia siê z lodu i aktywuje technikê Kasai Hisho. Poniewa¿ by³a ranna w nogê latanie to idealne wyj¶cie z sytuacji. Wiadomo, ¿e jak leci ma inn± prêdko¶æ i nie musi uwa¿aæ na pod³o¿e, które jest teraz pokryte spêkanym lodem oraz b³otem. Ayano boli ramiê, w które dosta³a senbonami.
Poniewa¿ utrata krwi u Haku by³a du¿a by³ bardzo os³abiony i ramiê oraz krêgos³up dawa³y siê we znaki oraz Ayano na pocz±tku jeszcze poparzy³a mu nogi uda³o jej siê z³apaæ Haku i wynios³a go w górê na du¿± wysoko¶æ zadaj±c ból w miejsce zranienia. Nie móg³ wiêc wykonaæ pieczêci. Ayano zrzuci³a Haku w dó³, a ten straci³ przytomno¶æ jednak¿e uda³o mu siê prze¿yæ. Ayano straci³a ca³kowicie czakrê i zaczê³a spadaæ z podobnej wysoko¶ci.
- Kage bushin no jutsu! - krzyknela Shi.
Pojawil sie klon. Klon podskoczyl i zlapal w locie Ayano, dzieki czeu nie rabnela w ziemie, czego nie mozna powiedziec o jej przeciwniku.
- doba robota - mruknal klon.
Odstawil ja na ziemie. po chwili zniknal.
Shi podeszla do nieprzytomnego Haku
- ej wy,, czy to nie jest przypadkiem Kage Kiri? hmm.. moze beda go chcieli za niezla kase?
Shi z³apa³a Ayano. Ayano ma senbony w ramieniu i uszkodzony miêsieñ czterog³owy i rozciêt± nogê, poza tym jest ju¿ nie zdolna do walki, nie ma czakry i do tego ma ból w mostku, Haku tam j± uderzy³. Potrzebna jej pomoc lekarska inaczej siê wykrwawi.
Sai tutaj jest i nie pozwoli³by zabraæ Haku wiêc trzeba czekaæ na Sai'a.
//Gaarus dzieki za prowadzenie walki xP tego juz opisywac nie musisz xP//

Jaka to ciê¿ka praca, a jaki stres...¿eby by³o sprawiedliwie i ¿eby nie obraziæ ¿adnej ze stron. Kurde przej±³em siê.

- HM! zabierz Ayano do siedziby. Ja tu poczekam az ten chlystek sie ruszy. - wskazala palcem na Sai'a - a no i preslij tutaj kogos, zeby zabral naszego Kage do wiezienia. gdzies w srodku powinien byc Hidan, oki? zrobisz to , HM!?
-tofik, bierz Ayano - powiedzia³a HM! i razem z tofikiem pobieg³a szybko do siedziby. <nmm>
Szturchnela lekko Haku noga.
- chyba zyje - mruknela. - Szkoda mi go, ladna walka byla. ech..
Podrapala sie po glowie.
- Kolego , masz zamiar tak stac, czy moze zechcesz w koncu uratowac swojego Kage, ostrzegam, ze jesli go zabiore to tanio go nie oddam..

Dodane po 47 minutach:

"Nie moge dluzej czekac, zaraz sie obudzi." - pomysla;la- kage bushin no jutsu.
Pojawil sie dwa klony. Klony wziely na swoje barki Haku. I zabraly go do lochow.
*Zasmialem sie*-No,no jeden z glowy*powiedzialem z gory do Shi*
Dopiero teraz zauwazyla nadlatujacego Dediare.
- o hej, Dei!! Chcesz sie zajac tym drugim? ;> Obawiam sie, ze lada moment
bede niedysponowana!! - zasmiala sie zlowieszczo - taaa... jeszcze jeden Kirijczyk do kolekcji...
-Z checia rosprostuje kosci...Ty sie nie przemeczaj *usmiechnolem sie zadziornie..ciagle bylem w powietrzu*
Hidan przyszed³ drapi±c siê po g³owie....
-Kto¶ wo³a³?
//sry ze mnie tak dlugo niebylo ale do neta niemialem dostepu....i ps przeczytalem te posty opprzednie prawie wszystki podkreslam prawie wiec jak oczyms zapomne no to mowcie...\\\\

[naryswoalem na zwoju jak zwykle 2 smoki]
-Ninpou choji giga
[smoki pedzily w strone hidana]
-Jest zle.. -powiedzialem do siebie..
-Kiri-gakure no jutsu-zaraz po tych slowach rzucilem lodowa bombe w srone shi....
-kage bunshin - powiedzialem cicho
klon tu zostal a ja popedzilem za haku..
*Nic nie mowilem tylko obserwowalem cale zajscie ze spokojiem*
-Gairaishuu Benkaisen -Technika polega na wykonywaniu ruchów kos± w taki sposób i z tak± szybko¶ci±, ¿e otacza nas kopu³a, tn±ca wszystko co siê w niej znajduje na kawa³ki, s³u¿±ca te¿ do obrony. - Gdy tylko smoki do mnie dotar³y zosta³a z nich mokra plama atramentu, przynajmniej powinna(to byæ obrona teraz kontr atak xP)....
-Gairaishuu Chikaku-wbijam kosê w ziemiê i atakuje uciekaj±cego, który raczej nie bêdzie spodziewaæ sie ataku, ostrza mojej kosy wystrzeliwuj± zaraz przed nim spod ziemi... xP
//spozniles sie hidan bo ja juz jestem w wiezieniu.. \\\

Dodane po 1 minutach:

//no hyba ze kloina zaatakujesz... \\
-No to nic tu po mnie *odlatuje*
<NMM>
Shi odskoczyla na bok, wiec nie trafila w nia bomba lodowa.
Nagle poczula ostre bole. Jednym slowem bole przed porodowe.
- Glupku - zrobila sie wulgarna - AuUUUUA , nie atakuj klona!! Biegnij
za tym prawdziwym!!!! Auuuu...
zlapala sie za brzuch.
-Cicho kobieto.... ryczysz jakby¶ rodzi³a...-warkn±³ i techniki której mia³ u¿yæ za uciekaj±cym u¿y³ na klonie, nastêpnie doskoczy³ do niego i za pomoc± Gairaishuu Rendan stara siê rozwaliæ go w drobny mak.... Je¶li siê udaje biorê rodz±c± na rêce i panikuje bo nie wiem gdzie j± zanie¶æ xP xP
- Prowadz nie do Anyi, [I see you!]! AUAAa - wrzeszczala jak zwariowana.
Nie do Anyi? To gdzie?... Mam ciê gdzie¶....-bieg³ w kierunku wej¶cia z Shi na rêkach xP <nmn>
przebiega (NMM)

Slicznie w³asnie o taki podpis chodzi³o.
Przebieg³ szybko przez zgliszcza nie chc±c wdawaæ siê w ¿adne sprawy zwi±zane z akatsuki.
(NMM)
Idzie spokojnie przez zgliszcza...

<NMM>
Idzie czujnie przez zgliszcza.
(NMM)
Ide przez zgliszcza...

<NMM>
Karol czujnie biegnie przez zgliszcza z aktywowanym Byakuganem. "Niedaleko jest siedziba akatsuki muszê byæ czujny aby w porê zareagowaæ jakby kto¶ lub co¶ chcia³o mnie zaatakowaæ.Karol biegn±c zgliszczami obserwowa³ ca³y teren w promieniu 2 km dziêki Byakuganowi.Karol by³ ju¿ na terenie wioski Oto-gakure.
<NMM>
Szybko biegne przed siebie<NMM>
Karol czujnie biegnie przez zgliszcza "Mam nadziejê ¿e spotkam kogo¶ z aka"-pomy¶la³ "Je¶li bym spotka³ to nie wiem co ale muszê zdobyæ ten kawa³ek tego p³aszcza"-pomy¶la³ Karol szybko znik³ z terenu zgliszcz."Mo¿e w kusa gakure kogo¶ spotkam"-pomy¶la³ i kierowa³ siê do Kusa-gakure.
<NMM>
Biegnê najszybciej jak mogê...

<NMM>
Czu³a siln± chêæ zatrzymania siê i zobaczenia z dzieæmi. Nie mog³a nic na to poradziæ, stara³a siê odrzuciæ od siebie tak± my¶l. To by³o jednak silniejsze, przecie¿ to tylko 15 minut drogi... Ale misja... tak to ona by³a priorytetem. Anya spojrza³a zasmucona na brata - to g³ówny powód jej dalszej drogi, bez wstêpu do siedziby - odwróci³a wzrok na skraju za³amania. Za jakie grzechy...
Szed³, jak zawsze nie okazuj±c ¿adnych emocji, jego twarz nie wyra¿a³a ¿adnych uczuæ.
-Na co czekasz Anya? Ruszaj dalej.-powiedzia³ swoim tradycyjnym g³osem zatrzymuj±c siê po kilku powolnych krokach. sta³ wyprostowany, kilka kroków przed Any± odwrócony do niej plecami.
Nic nie odpowiedzia³a na te k±¶liwe s³owa. Zaczê³a i¶æ szybciej, jej w³osy by³y ju¿ strasznie spl±tane. Odgarnê³a je z niechêci± z twarzy.
<nnm>
Szed³ dalej, nieokazuj±c ¿adnej reakcji.
[nmm]
-wyl±duj gdziê¶
koñ opad³ cie¿ko na ziemie
-nie uwa¿am ¿e to dobry pomys³...
-s³uchaj no wylinia³a chabeto! mus¿e wiedzieæ co z Gaar±. Nic nie zrobiê. Wejdê tam zobaczê i wyjdê.
-a je¶li tam bedzie?
-zabiorê go...
-a je¶li nie?
przygryz³am wargi
-polecimy dalej
-wiesz dobrze ¿e je¶li oka¿e sie ¿e go tam nie ma nie znaczy ¿e nie jest z³apany przez aka
-Mg³a proszê...-czu³am znajomy ucisk w gradle i wiedzia³am ze zaraz sie rozp³aczê
Koñ przestapi³ z nogi na nogê
-id¼ tylko szybko potem zabirê Cie do opuszczonego kraju, tam CIe nikt nie znajdzie, tam pewnie nawet nikt o sunie nie s³ysza³ wiêc o nic Cie nie oskar¿y
-dziekujê ...-zeskoczy³am z grzbietu i pca³owa³am go w chrapy-zaraz wrócê znikine³am w krzakach >NMM<

Dodane po 13 minutach:

dobieg³am do Mg³y i wskoczy³am na niego
-zabierz mnie std!-rozp³aka³am sie >NMM<

Dodane po 15 minutach:

dobieg³am do Mg³y i wskoczy³am na niego
-zabierz mnie std!-rozp³aka³am sie
-Amy co...
-nie nie by³o go, ale ja zabi³am starca...-zawy³am patrz±c z przera¿eniem na swoje rêcê. Dopiero teraz zda³am sobie sprawê jak niebezpieczne s± misje i treningi. ¯e faktycznie mo¿na kogo¶ zabiæ
Koñ nic nie powiedzia³ tylko wzbi³ siê w powietrze>NMM<
Min±³ las, nie ogl±daj±c siê na boki. Szed³ prosto do AKa.

[nmm]
Mij las. Biegnie. N achwile zlapac, zeby nabrac powietrze w plucach.
idzie do siedziby.
nmm
HM! biegnie w stronê siedziby.
[nmm]
Biegnie dalej do siedziby.
Wesz³a do siedziby wolnym krokiem <nmm>
Przychodzê,znajdujê jakie¶ drzewo i wchodzê na nie.

<NMM>
Sz³a HM!.
[nmm]
Tu¿ pode mn± przeszed³ cz³onek Akatsuki - powiedzia³em.
Zeskoczy³em z drzewa i pobieg³em w stronê Iwy.

<NMM>
HM! sz³a
nmm
Stan±³ przez chwile i patrzy³ na mape -hmm chyba jestem juz niedaleko siedziby akatsuki ,musze jak najszybciej porozmawiac z siostra liderki akatsuki
Pein zaniepokojony wbiega na zgliszcza i zwraca siê do Chuunina z Konohy
-Co ty tu robisz?Zapewniam ciê ¿e nie powiniene¶ tu byæ.
Pein wyjmuje Kunai.
Atsuko stan±³ i spokojnie siêzwróci³ w strone nieznajomego-NIe obawiam siê ciebie mam ochrone dzieki pierscieniowi liderki akatsuki nic mi nie mo¿esz zrobiæ , muszê siê spotkac z jej siostr±-
-Niech ci bêdzie to nie moja sprawa-odrzek³ Pein- ale moj± spraw± jest utrzymaæ po³o¿enie naszej siedziby w tajemnicy.Musisz tu zaczekaæ zobaczê co da siê zrobiæ.
-dobrze- odpar³ Atsuko
Sk±d masz pier¶cieñ Amy ? Jak co¶ zosta³ on przekazany Casprawi czyli mnie a nie ma ich wiêcej ni¿ jednen.
Przechodzi, siada zmêczony obok najbli¿szego drzewo, wyjmuje butelkê z wodê i zaczyna piæ. Po wypiciu napoju, czujnie rozgl±dam siê czy nikt nie idzie, bêd±c przygotowanym na szybki skok na drzewo.
Wa³êsajac siê gdzie popadnie, dosz³a znów na obcy jej teren.
Rozejrza³am siê, po czym odesz³am i znik³am gdzie¶ w krzakach.
Przelatuj±c na zgliszczami, uczucie niepewno¶ci nie minê³o, wiedzia³ ¿e s± tu jakie¶ moce, a co do tego z³e... Podpowiada³ mu to instynkt ³owcy. chwilkê kr±¿y³ nad ruinami. Postanowi³ zawróciæ *Co¶ tu jest nie tak, bêdê musia³ sprawdziæ ten teren dok³adniej, lecz jeszcze nie teraz...* Postanawiaj±c odwróci³ lot by z powrotem ruszyæ do domu.
<nmm>
Pod±¿a³a zgliszczami , wci±¿ zahipnotyzowana...wci±¿ widz±c ma³± uciekaj±c± dziewczynkê , która j± wo³a³a , ¶mia³a siê...<nmm>
Przelecia³em nad zgliszczami spogl±daj±c spokojnie na siedzibê Akatsuki któr± widzia³em z daleka.Znik³em wraz ze smokiem na którym lecia³em.
NMM
*Ch³opak przebieg³ przez zgliszcza, omijaj±c co wiêksze sterty gruzu, skrêci³ w stronê, w któr± mu siê wydawa³o, ¿e niedaleko jest Kusa.*

[NMM]
Kei przystan±³ na chwilê, by zapaliæ papierosa. Po chwili jednak znów ruszy³ przed siebie, razem z summonem siedz±cym spokojnie na ramieniu.

NMM.
po kilku dniach bezowocnych poszukiwañ postanowi³em wróciæ do Hebi <nmm>
Zatrzyma³am siê obserwuj±c okolicê i czekaj±c na uczennicê. To co chcia³am zrobiæ by³o cholernie ryzykowne i niebezpieczne jednak nie mia³am wyboru.
Podbieg³am do Amy. Rozejrza³am siê po okolicy. Delikatnie mówi±c nie by³o tu zbyt przyjemnie. Gdyby nie lojalno¶æ, Uciek³abym st±d jak najszybciej.
-spokojnie Miyo-powiedzia³am ciep³o widz±c przera¿enie uczennicy-zostaniemy tutaj a¿ sami siê pofatyguj±, nie bêdziemy siê im narzucaæ-u¶miechne³±m sie do niej stawijac na ziemi torbê-moje cia³o w walce w sunie nie ucierpia³o póki co chod¼ walka twra jeszcze-powinformowa³am j±-gwizdnê³am przez zeby i z nieba opad³a na ziemie Rossa. Pogrzeba³a kopytem w ziemi po czy usiad³± sobie z boku. J a za¶ zaczê³am zbieraæ ga³êzie na ognisko-Miyo rozbij namiot jak mo¿esz-poprsi³am
Przez zgliszcza zacz±³ i¶æ Itachi.
Czarna postaæ nie wygl±da³a na Akowca.
Bardziej na w³óczêge choæ ma³e zdziwenie przyprawia³o ludzi o to ¿e nosi³ jeden kij na plecach (boo) a drugi z czarnego drewna w rêce i podpiera³ siê nim.
Szed³ strasznie wolno gdy¿ czas niemia³ dla niego znaczenia, by³ ju¿ stary.Minê³y prawie dwie dekady odk±d ostatni raz widzia³ Anye (dekada - 10 lat) lecz wiedzia³ ¿e jej Ju¿ nie zobaczy. Kierowa³ siê do siedziby tylko po to by zobaczyæ jej grób.
Us³ysza³ cichy gwizd i zacz±³ powoli kierowaæ siê w tamt± stronê ale tak by niewygl±da³o to ¿e tam idzie lecz w pobli¿e by wygl±da³o ¿e tylko siê przechadza
Po³o¿y³am na ziemi zebrane drewna i zaczê³am uk³adaæ z nich stosik na ognisko. Dostrzeg³am postaæ, jednak nie przerwanie kontynuowa³am swoje zajêcie pozwalaj±c by obcy sam siê ujawni³ je¶li tego zechce. Je¶li nie... Shi nauczy³a mnie ¿e narzucanie siê akatsuki to g³upi pomys³. Nie mia³am pewno¶ci ¿e ów niezidentyfikowana postaæ mo¿e byæ jednym z cz³onków organizacji, ale tak¿e nie wyklucza³am tego. Któ¿ inny o zdrowych zmys³ach przechadza³ by siê po takich terenach. Który s³ynê³y od niewyja¶nionych zaginiêæ, wybuchów i pijañskich imprez. Po za tym, to w³a¶nie tu najczê¶ciej starzy bajarze w knajpach widzieli okrytych z³± s³aw± mising ninów. Z³o¿y³am pieczêci i wyplu³am malutki p³omieñ ognia na drewno ¿eby rozpaliæ ognisko. Mia³am zapa³ki, jednak lubi³am siê popisywaæ zarówno przed nieznajomymi jak i uczniami. Taka natura. Zupe³nie nie przysz³o mi do g³owy ¿e kto¶ móg³by to odebraæ jako atak, a o stracie czakry ca³kowicie zapomnia³am. Jednak mimo doros³ego ju¿ wieku, ci±gle trzyma³y siê mnie szczeniackie zagrywki. Popisywanie siê i cwaniactwo. Amy nie nale¿a³a do zdyscyplinowanych i rozs±dnych osób. Lubi³a zaskakiwaæ, onie¶mielaæ. A ju¿ najbardziej lubi³a siê podobaæ i byæ chwalon±. Odgarnê³am rêk± w³osy które opad³y mi na ramiona demonstruj±c szyjê i biust. Podnios³am siê z ziemi przygl±daj±c siê poczynaniom uczennicy. Jednak na pozór spokojna, nie straci³am czujno¶ci [cenzura] kroków nieznajomego.
Itachi widz±c p³omieñ w oddali nasun±³ kaptur ni¿ej by zas³oni³ jego twarz.
U¶miechn±³ sie pod nim i zacz±³ i¶æ w stronê p³omienia
Niechcia³ walki, chcia³ siê ogrzaæ.
Podszed³ do nich ju¿ na jak±¶ odleg³o¶æ.
-Witajcie - powiedzia³ do nich - czy samotny wêdrowiec móg³by usi±¶æ z wami i siê ogrzaæ ?- zapyta³
Drgnê³am na d¼wiêk znajomego g³osu. Bardzo powoli odwróci³am siê w stronê nieznajomego. Przygl±da³am mu sie chwilê bardzo uwa¿nie z niedowierzaniem. Pokrêci³am zaskoczona g³ow±. Ita¶... Wspania³y Ita¶... Jak on siê zmieni³. Postarza³...
-Witaj - powiedzia³am lekko dr¿±cym g³osem. Sam Itchi, wszechpotê¿ny i m¶ciwy. Pamiêta³a ¶lub swojej siostry, pamiêta³a jego, m³odego, szczê¶liwego, ze z³owrogim b³yskiem w oku. Jednak ten czas nie by³ dla niego zbyt ³askawy. Spojrza³am w jego zapadniête oczy, przera¿ona tym co w nich zobaczy³am. By³a tam bezdenna pustka i rozpacz. Smutek przeszywaj±cy mnie na wylot. Zrezygnowanie, beznadziejno¶æ i ¿al. Odwróci³am wzrok boj±c siê zag³êbiæ dalej w jego duszê. Postanowi³am poczekaæ a¿ sam siê przedstawi lub mnie rozpozna-usi±d¼ proszê-zachêci³am
Podszed³ do ogniska i usiad³ powoli, opuszcza³ rêkê na lasce wraz z tym jak siada³. By³ ju¿ stary, zbyt stary...
-Fioletowooka - powiedzia³ bardziej do siebie ni¿ do Amy.
Wzi±³ g³êboki wdech mówi±c - Rozpozna³a¶ mnie, widaæ to w twoich oczach i reakcji - U¶miechn±³ siê spod kaptura i ¶ci±gn±³ go - Nic siê nie zmieni³a¶ Amy - powiedzia³ patrz±c w ogieñ i wyci±gaj±c rêce by siê ogrzaæ. Mówi³ znu¿onym i smutnym g³osem - Powiedzia³bym ¿e wy³adnia³a¶ ale chyba bym sk³ama³, Powiedzmy ¿e Nie postarza³a¶ siê tak jak ja - choæ prawie w jego wygl±dzie nic siê niezmieni³o to w³osy zacze³y mu lekko siwieæ choæ posturê mia³ dalej tak± sam±...
Choæ ju¿ pewnie nie szybki jak kiedy¶. W jego oczach widaæ by³o ¿al i pustkê choæ chyba tylko to siê zmieni³o w jego wygl±dzie. By³ zadbany, czysty i ¶wie¿o pachnia³ kwiatami z ³±k Kawaii gdy¿ to tak przesiadywa³ najwiêcej i najd³u¿ej.
u¶miechnê³am siê porozumiewawczo
-Taki Itachi-przytaknê³am-nie dziwi Cie tu moja obecno¶æ? Nie irytuje? Dlaczego Shi jeszcze nie wylecia³a z butelk± wina ¿eby mnie przywitaæ? -wyrzuci³am z siebie wszystkie pytania na raz które mnie niepokoi³y.
Itachi kaszln±³ i odrazu zacz±³ odpowiadaæ na pytania.
-Nie tyle co dziwi jak nie interesujê mnie Twoja obecno¶æ na terenach Akatsuki - odpowiedzia³ na pierwsze pytanie - i nie irytuje, a To dlaczego Shi nie wylecia³a z siedziby i Ciê nie przywita³a to nie wiem bo nie odwiedza³em siedziby ostatnio.
- Przerwa³, westchn±³ - Co u Gaary ? - zapyta³
Zmru¿y³am oczy odwracaj±c sie od Itachiego. Nagle zainteresowa³o mnie niezwykle ognisko które na mój gust s³abi siê pali³o.
- w porz±dku-burknê³am pod nosem- a moja obecno¶æ jest wpe³ni uzasadniona, gdy¿ przyby³am w celach dyplomatycznych
U¶miechn±³ siê i kijem przeniós³ kilka wiêkszych patyków do ogniska.Widz±c ¿e lekko przygasa z³ozy³ pieczêcie mówiac - Karyu Endan - wypu¶ci³ malutki p³omieñ z ust prosto w ognisko które zajê³o siê ogniem. By³o cieplej - Chcesz sojuszu z Akatsuki czy proste wypowiedzenie wojny ? - zapyta³, w sumie to i tak go nie interesowa³o lecz chcia³ wiedzieæ co siê dzieje. - Amy, dlaczego mi pozwalasz tutaj siedzieæ ? - zapyta³ otwarcie
-yyy?-odwróci³am siê w jego stronê-eee... zosta³am wys³ana przez kazekage ¿eby zawszeæ sojusz z akatsuki.-Powiedzia³am-zabronienie Ci siedzenia tutaj by³oby do¶æ g³upie i mog³abym siê pakowaæ i wracaæ do suny z niczym-mruknê³am niechêtnie-móg³by¶ sprowadziæ tu Shi, chcia³abym z liderk± porozmawiaæ-powiedzia³am
Siedzia³ dalej.
Wyci±gn±³ dwie kulki ry¿owe od Mayi, ostatnie.
-Chcesz jedn± ? - zapyta³ zmieniaj±c temat gdy sam otworzy³ uste i zacz±³ je¶æ powoli jedn± a drug± trzyma³ w wyprostowanej rêce przy Amy.
-Przykro mi Ale nie. - powiedzia³ ch³odnym g³osem - Niestety ale nie mam zamiaru spotykaæ nikogo z Akatsuki - tutaj lekko przerwa³ - idê... zobaczyæ... - j±kn±³ siê - Powspominaæ - powiedzia³ szybko. - Shi znowu jest liderk± ? - zapyta³ Amy gdy¿ sam nie by³ wstanie stwierdziæ kto teraz jest liderem...
- a nie jest? -jêknê³am- mam nadziejê ¿e siê mylisz -powiedzia³am odmawiaj±c jedzenia pokrêceniem g³ow±. Osatni raz kiedy Amy mia³a doczynienia z aka by³ do¶æ dawno kiedy liderk± by³a Shi. I nie mia³a pojêcia o zmianach w organizacji. -w takim razie nie zatrzymuje-powiedzia³am-gdzyby¶ jednak spotka³ kogo¶ bardziej kompetentgo, przeka¿ mu proszê ¿e czekam na audiencjê, w sprawie wagi pañstwowej. - usiad³am Obok Itasia "i doceñ to ¿e nie wpad³am do siedziby i nie zrobi³am armagedonu" doda³am w my¶lach
Spojrza³ na reakcje Amy gdy chcia³ jej daæ kulkê, swoj± ju¿ zd±¿y³ zje¶æ. - Nie to nie. - powiedzia³ bardziej do siebie ni¿ do Amy i zjad³ drug± kulkê. - Shi odda³a mi w³adzê a ja po odej¶ciu odda³em ja Miharu, ona chyba dalej ni± jest lecz niemam pewno¶ci. - powiedzia³ do niej z u¶miechem. - Hmm. O czym my¶lisz ? - zapyta³ z lekkim wyrazem szacunku do Amy. Nic siê nie zmieni³a, Nagle wypali³ prosto z mostu - Przepraszam. - to chyba by³y jego s³owa? Tak to on je wypowiedzia³.
-nie przepraszaj-fuknê³am- nie ma za co. -potrz±snê³am g³ow± pozbywaj±c siê w³osów z oczu. - Czyli jednym s³owem na mi³e powitanie nie powinnam liczyæ.-mrukne³am-z Miharu raczej bêdzie do¶æ agresywnie-wskaza³am kciukiem na bliznê przy oczach. Pami±tkê po zleconej przez by³± kazekage misji do So, stracenie wzroku, pojmanie Gaary, oddanie suny w rêce aka, przeszczep oczu, powrót Gaary i jego odej¶cie. Bolesne wspomnienia by³y ci±gle ¿ywe. Westchnê³am rozmasowuj±c palcami skronie.-bêdzie ciê¿ko... -wyprostowa³am siê obserwuj±c uczennicê
Sz³am powoli przez zgliszcza. Nie czu³am siê zbyt dobrze w takim krajobrazie. Jak najszybciej sz³am w kierunku sensei.
Spojrza³ na AMy
-jest za co... - powiedzia³ i posmutnia³a mu mina - Za moje uczynki i za to co CI wyrzadzi³em... - niezapomnia³ tego jak stworzy³ obraz gaary gnij±cego w ich lochach i innych rzeczy. - Przepraszam jeszcze raz... - powiedzia³ i spojrza³ na Miyo - Nowa uczennica ? - zapyta³ z u¶miechem wspominaj±c Mayê - Pójdê z wami do siedziby... - powiedzia³ wkoñcu poprawiaj±c swoje miecze i kij na plecach.
przygl±da³am siê uwa¿nie nieznajomemu. Zastanawia³am siê o jakiej siedzibie mówi. Dopiero pó¼niej domy¶li³am siê, ¿e mówi³ o Akatsuki. Zdziwi³o mnie to, ¿e by³ dla nas taki mi³y.
-dobrze -powiedzia³am wstaj±c-poprowad¼ nas-spojrza³am na Miyo-mam jej zas³oniæ oczy czy nie? Bo ja i tak znam po³o¿enie siedziby-wzruszy³±m ramionami
U¶miechn±³ siê.
- Po co ? je¿eli i tak by¶ j± tam zaprowadzi³a ? - zapyta³ z ¶miechem. - Chod¼my. - mówi±c to wsta³ i poprawi³ miecze i kij na plecach ³api±c za¶ drugi kijw rêke kieruj±c siê zgliszczami do bocznego wej¶cia gdy¿ tam by³o najbli¿sze wej¶cie z Zgliszczy.

NMM
szed³ powoli przez zgliszcza po ¶rodku siê zatrzyma³ czekaj±c na Shizue
Przedziera³am siê przez zgliszcza, wkoñcu dogoni³am Sasuke. U¶miechne³am siê do niego po czym zbli¿y³am siê- To idziemy dalej? -zapyta³am.
-Tak chod¼ za mn±
powiedzia³ i ruszy³ do siedziby<NMM>
Pos³usznie ruszy³am za Sasuke.NMM
Stare zgliszcza przemierza³a czarna postaæ.
Ju¿ od jakiego¶ czasu wêdrowa³a... Znowu.
Powróci³ lecz wiedzia³ ¿e co¶ jest nie tak.
Kanion Ame-baka zosta³ zniszczony. Widzia³ dym daleko st±d.
Nie wró¿y³o to nic dobrego...
szed³ dalej
Gaara lec±c przez tereny Aka (By³em tu ju¿ jakby to wiem gdzie owa siedziba siê znajduje) widzi z góry jakiego¶ Akowca. Postanawia sprawdziæ kto to.
- Pein, l±dujemy - Rzek³ do towarzysza, który sta³ równie¿ na platformie. Obaj l±duj± a piaskowa platforma znika. - Itachi Uchiha? - Zapyta³ siê akowca, aby siê upewniæ.
Pein zeskoczy³ z platformy i zrobi³ dwa przysiady rozprostowuj±c ko¶ci
-Tak to on.- Odpowiedzia³ za Itachiego- Mamy do ciebie sprawê. Lecz zanim ci wyja¶niê co i jak chcia³bym wiedzieæ czy nic nam tu nie zagra¿a ani czy to co bêdzie mia³o tu miejsce nie opu¶ci tych zgliszczy.
Spojrza³ na Peina...
- Witaj Zdrajco. - powiedzia³ spokojnym g³osem - Sk±d akurat wiedzieli¶cie ¿e JA to JA ? (mam czarny p³aszcz, nie aka p³aszcz) U¶miechn±³ siê i spojrza³ na Gaare.
- Sabaku no Gaara jak mniemam. ??Posiadacz jedno ogoniastego Bijuu.
-Nie jestem zdrajc±, a przynajmniej nie sta³em siê nim poprzez odej¶cie z tej organizacji która jak widzê jeszcze stoi. Ale to siê mo¿e zmieniæ je¿eli tylko nam nie pomo¿esz. To nie jest gro¼ba ale ostrze¿enie. A co do ciebie to tw± twarz wszêdzie rozpoznam, ZDRAJCO.
Odpowiedzia³ Pein puszczaj±c s³owa: "Posiadacz jedno ogoniastego Bijuu" mimo uszu i czeka³ na reakcje Itachiego.
Gaara sta³ z rêkoma w kieszeni.
- Tak, Sabaku no Gaara. - Tak jak Pein przepu¶ci³ s³owa co do demona, mimo uszu. - Ty Uchiha Itachi tak? Nie jeste¶ przypadkiem Sensei mojej siostry? - Zapyta³.
Nie przepu¶ci³ obelgi od Peina i wystrzeli³ odrazu.
- Zdrajco ? Nie wiem ale nie zdaje mi siê bym zdradzi³ organizacjê. W porównaniu do innych ¶mieci nie zdradzam towarzyszy... Zdradzisz raz, zdradzisz i drugi. - to ostatnie bardziej powiedzial do Gaary niz do Peina. Spojrza³ na Gaare pytaj±co - Sensei twojej siostry ? a jak siê Twa siostra nazywa?? - zapyta³ gdy¿ nie kojarzy³ o kogo chodzi.
PRzeniós³ wzrok na Peina - Ostrzegasz mnie choæ sam jeste¶ co do tego nie pewny... te wasze ZZWS to jaka¶ badziewna organizacja któr± utrzymuje rozs±dny cz³owiek i wami manipuluje choæ nawet o tym nie wiecie. - Z³apal kij w drug± rêke i spojrza³ na Gaare - a có¿ ja, w³óczêga mogê zrobiæ ?
Gaara nie przejmowa³ siê zbytnio wyci±gniêciem kija przez Itachiego.
- Je¶li sugerujesz, ¿e kogo¶ zdradzi³em, to siê mylisz. Chodzi ci o odej¶cie z wioski tak? To nie by³a zdrada. Zanim odszed³em, chroni³em jej za cenê w³asnego ¿ycia, a gdy ju¿ obroni³em... Odszed³em. Nie wiesz o kogo chodzi? Mo¿e sobie skojarzysz... Maya Segura... - Gaara na chwilê zamilk³. Przypomnia³ sobie bowiem, ¿e nie widzia³ jej bardzo d³ugo i nawet trochê zapomnia³... Jak wygl±da. - Ech, nie widzia³em jej tyle czasu. No dobra nie wa¿ne. Co chcesz zrobiæ z tym kijem?

//Jakby co to mam na sobie Suna no Yoroi no i broni mnie piasek (Suna no Tate), nawet bez mojego udzia³u)
Za¶mia³ siê - co z nim zrobie? - zapyta³ z ¶miechem. - bêde siê dalej na nim podpiera³ tak jak do tej pory. - u¶miechn±³ siê i przypomnia³ sobie Mayê. Pamiêta³ jak j± zabra³ z Ró¿y jerychoñskiej jak zemdla³a, jak Anya go zbeszta³a za to ¿e szuka sobie m³odej przywoitki, a potem jak zosta³ jej Sensei i wre¶cie jak odesz³a od niego. Chwila mu posmutnia³a i dosta³ "zawiasa" ale wyrwa³ siê z niego po chwili - a tak. pamiêtam j±... By³a bardzo pojêtna choæ nie rozumia³a wszystkiego...
- Ech, no dobra. Skoro ju¿ wszystko sobie wyja¶nili¶my... No prawie wszystko, przejd¼my do rzeczy. A dok³adniej po co tu przyszli¶my. - Powiedzia³. - No wiêc potrzebny jeste¶ nam ty i twój Sharingan. - Doda³, jednak nie powiedzia³ mu wszystkiego, chcia³ bowiem siê upewniæ, czy nam pomo¿e a dopiero potem zdradziæ wszystko. Gaara chwyci³ siê za kark po to by siê podrapaæ. Mo¿na siê by³o spodziewaæ wyjêcia Katany albo co¶, jednak po chwili Gaara spowrotem schowa³ rêkê do kieszeni.
Itachi spojrza³ na Gaarê.
Nie mia³ ochoty tego s³uchaæ. Nie raz tak ju¿ by³o.
Jak by³ m³ody, jego ojciec te¿ tak powiedzia³.

Siedzial na krze¶le w pokoju gdy drzwi otwar³y siê.
Wszed³ jego ojciec patrz±c na niego i usiad³ obok niego.
-Itachi, musimy porozmawiaæ - powiedzia³ do niego ca³kiem powa¿nie - Jeste¶ nam potrzebnym TY i twój Sharingan. w Anbu - powiedzia³ do niego.

Itachi wyrwa³ siê ze wspomnienia i zacz±³ i¶æ do przodu. Mo¿e chcia³ by go zatrzymali ? Nie, nie chcia³.
Choæ wydawa³o siê to dziwne przeszed³ obok nich i zacz±³ i¶æ dalej wolnym têpem
-Ja równie¿ nikogo nie zdradzi³em wiêc mam takie samo prawo do nazwania ciê zdrajc± co ty. I nie gro¿ê ci ja ale co¶ innego o którego istnieniu nie masz nawet pojêcia je¿eli nam nie pomo¿esz to poch³onie to wiele istnieñ. Pomy¶l o swoich dzieciach i ¿onie. My¶lisz ¿e by³a by szczê¶liwa kiedy nam odmówisz.
Zatrzyma³ siê gdy us³ysza³ o Anyi i jego dzieciach... Ryu i KAryuu.Oni nie ¿yli. Zginêli wiele lat temu.
Odrazu wyskoczy³ do ty³u skaczac w stronê Peina, w oczach mia³ MS'a. By³ z³y nie on by³ w¶ciek³y.
-A co Ty zdrajco mo¿esz wiedzieæ o Anyi, Ryu i Karyuu! - zapyta³ trzymaj±c go za "fraki" Nie chcia³ i nie tworzy³ iluzji (tsukyiomi) Patrza³ na niego z³y, bardzo z³y.
-Gówno o mnie wiesz - krzykn±³ mu w twarz pchaj±c do ty³u - Nie zdradzi³em organizacji bo dalej w niej jestem! - krzykn±³ i zacz±³ odchodziæ, ale teraz trochê szybciej.
- Ciekawe co powiedzia³a by Maya, gdyby siê dowiedzia³a, ¿e odmawiasz pomocy jej bratu. Oj nie by³aby zadowolona. - Rzek³. - Odchodzisz, jak jaki¶ tchórz. Godne to by³emu Liderowi Akatsuki i Mistrzowi Sharingana? Chyba nie. - Gaara za wszelk± cenê chcia³ zatrzymaæ Itachiego. - Czy Anya by tak zrobi³a? Czy Twoje dzieci by tak post±pi³y? Nie jestem tego zbytnio pewien. - Rzek³. By³ trochê zdenerwowany i nie wiedzia³ do koñca co mówi. Nie zmienia³ jednak wyrazu twarzy. By³ on bowiem taki sam jak wtedy kiedy przylecieli.
Pein ma³o sobie robi³ z agresji Itachiego i kiedy ten ponownie zacz±³ odchodziæ rzek³
-Uwa¿asz ¿e jestem zdrajc± opuszczaj±c organizacjê która ju¿ dawno upad³a i odesz³a od swoich celów. Czy ciebie Itachiego nie interesuje los niewinnych istnieñ, naprawdê ostrzegam ciê ¿e je¶li nam nie pomo¿esz to tym ¶wiatem wstrz±¶nie co¶ potê¿niejszego od twojego sharingana. Jeste¶ niczym w porównaniu z nimi, lecz my wszyscy, ca³e ZZWS do którego i tak nie nale¿ê bêd± mieli szansê go pokonaæ. Tylko ty musisz nam pomóc. Widzia³em w swoim ¿yciu wiele bólu i cierpienia, mo¿e nic bym sobie z tego nie robi³ lecz tego cierpienia do¶wiadczyli niewinni mê¿czy¼ni, kobiety i dzieci. Je¿eli nie pomo¿esz nam i nie wygramy, to ciê zabije...
Gaara sta³ nadal z rêkoma w kieszeni.
- Wszystko co mówi Pein to prawda. Osoba ta jest na tyle silna by zniszczyæ ca³e Akatsuki i nie tylko. Ciebie równie¿. Czy do ciebie to nie dociera!? Bez twojego Sharingana mo¿e nie bêdziemy wstanie przetrwaæ. Jeste¶ teraz osob±, której najbardziej potrzebujemy. No prawie najbardziej. - Powiedzia³ najzwyczajniejszym w ¶wiecie tonem. - Do ZZWS nie nale¿ê i nie mów mi tu, ¿e kto¶ nami manipuluje.
Obróci³ siê na piêcie. - a co Ty wiesz o niewinnych ludziach ? - zapyta³ go z ¶miechem. - Wymordowa³em ca³y swój klan gdzie ka¿dy uwa¿a ¿e by³ on niewinny lecz to inna bajka ni¿ my¶lisz. - spojrza³ na Gaare - Mów wiêc o co chodzi. - powiedzia³
-Widzê ¿e ty tak¿e mnie nie znasz. Zabijê ka¿dego kto sieje wojnê i wiedz ¿e ca³a ta organizacja- Tu Pein wskaza³ na siedzibê Akatsuki- w³a¶nie to robi. Ludzie powinni poznaæ ból aby wojna zosta³a zakoñczona, tak te¿ my¶la³em ale teraz wiem ¿e aby powstrzymaæ nieuniknione wojny nale¿y wybiæ tych którzy j± rozsiewaj±. Dlaczego tak bardzo boisz siê nam pomóc. Bardzo d³ugo ciê obserwowa³em i po ¶mierci twojej ¿ony zauwa¿y³em ¿e straci³e¶ cel jeste¶ rozdarty. Chodzisz tu i tam, pa³êtasz siê pod nogami innych. Wymordowa³e¶ prawie ca³y swój klan lecz poco? Mo¿e ba³e¶ siê klêski oszukujesz sam siebie ¿e to daje ci oraz wiosce li¶cia si³ê. Dlaczego nie mo¿esz chod¼ raz u¿yæ swego sharingana by pomóc innym. Nie ukrywam ¿e sam pewnie bym tego nie potrafi³ nie interesowa³o by mnie to lecz nawet ja wiem i¿ to co nadejdzie poch³onie zbyt wiele istnieñ mi przydatnym, tobie zreszt± te¿.
- Czy tak naprawdê chcesz, aby reszta twoich bliskich, na których ci zale¿y zosta³o zabitych? Nie rozumiesz, ¿e bez twojej pomocy nie damy rady? Sharingan... Tylko ty mo¿esz nam pomóc. Rozumiesz? I nie mów nam, ¿eby¶my poprosili innego Uchiha, bo dobrze wiesz, ¿e to ty jeste¶... - W tych s³owach siê zaci±³. - My¶lisz, ¿e tylko ty cierpisz? Straci³em swoj± rodzinê, traktowano mnie jak ¶miecia. Przez co? Domy¶l siê... Ból jakiego do¶wiadczy³em nauczy³ mnie... - Ponownie siê zaci±³. Po prostu brak³o mu s³ów. - Wiesz co czu³em, gdy patrzy³o na mnie kilka tysiêcy oczu?
Spojrza³ na gaarê.
-A wiesz co czujê gdy wiem ¿e kilka milonów osób nienawidzi mnie ze wzglêdu na to ¿e ich uratowa³em choæ oni tego nie wiedz± ? - zapyta³... - Zamknijcie siê i wyt³umaczcie o co chodzi bo zaczynacie ju¿ mnie nudzic...
-Uratowa³e¶...-Mrukn±³ Pein- w sobotê udaj siê na pola ry¿owe w ogromnej puszczy osaskiej. Tam udamy siê tak¿e i my, nastêpnie zaprowadzimy ciê do kompleksu wojennego gdzie odbêdzie siê spotkanie na którym wyja¶ni ci siê dalsz± czê¶æ zadania. Dlaczego ty? Bo jeste¶ mistrzem sharingana który jest nam wyj±tkowo potrzebny. Powiem ci tyle: Nad naszym kontynentem gromadz± siê czarne chmury, mamy do czynienia z przeciwnikiem potrafi±cym czytaæ przysz³o¶æ prawie jak twój sharingan. Kiedy kto¶ siê ze mn± zmierzy po raz pierwszy mo¿e odnie¶æ wra¿enie ¿e ja równie¿ posiadam t± zdolno¶æ lecz chyba ju¿ wiesz jak jest naprawdê. Wasze oczy widz± trzy wymiary lecz moje znacznie wiêcej. A wiêc pomo¿esz i przyjdziesz? Czy bêdziesz poma³u patrzeæ na cierpienie ludzi i staniesz siê tym którego tak nienawidzisz?
Spojrzal na Peina - Przeciwnik podobny do mnie ? - zapyta³ bardziej siebie niz Ich. - Bêde tam. W sobote. - powiedzia³ i spojrza³ na Gaare z zapytaniem czy nic nie chce dodac.
-A wiêc dobrze, pamiêtaj. Pola ry¿owe w puszczy osaskiej, sobota. Potem zaprowadzimy ciê do kompleksu- Powiedzia³ Pein wskakuj±c na piaskow± platformê. I czeka³ a¿ Gaara ruszy.
Gaara nic nie powiedzia³ wiêcej na temat spotkania w puszczy. Wskoczy³ na piaskow± platformê.
- No to w sobotê w puszczy - Powiedzia³ do Itachiego i odlecia³ wraz z Peinem w stronê suny

<NMM i NMP> http://www.shinnobirpg.rp...9225.html#99225
S³oñce wchodzi³o nad horyzont kiedy m³ody ninja ubrany w p³aszcz Akatsuki i s³omiany kapelusz, wychodzi³ z siedziby swojej czcigodnej organizacji... Spojrza³ na czerwono-pomarañczowe kó³ko i zacz±³ pod±¿aæ w jego kierunku.
-Ech...- westchn±³ ciê¿ko
-Dlaczego tutaj jest tak pusto?- doda³ po chwili rozgl±daj±c siê po zgliszczach, które zasta³ podczas swojej wêdrówki ku wschodzie s³oñca...
Krótko zasady :
¯adnych editów...
¯adnych matrixów...
Kawarimi nie nak³adasz a zg³aszasz ¿e u¿ywasz w razie ataku je¿eli takowy jeste¶ w stanie zauwa¿yæ.

To tyle mi³ej gry...

---
Sam wychodzi³e¶ w³a¶nie z siedziby aka, rozejrza³e¶ siê uwa¿nie za czym¶ niepokoj±cym... jak na razie nic siê nie dzia³o.
Wia³ lekki wietrzyk za¶ twoje ubranie jak i frêdzle u twojej "czapy" falowa³y muskane przez wiatr.
S³oñce ju¿ schowa³o siê na zachodzie krainy shinobi gdy niepokoj±ca mg³a nawiedzi³a ciebie jak i ca³y obszar - co¶ niepokoj±cego by³o w powietrzu. Czu³e¶ przez skórê ¿e co¶ siê wydarzy, nie mniej jednak poza mg³± jak na razie nic nie zauwa¿y³e¶.
G³os wydobywaj±cy siê ze strun g³osowych m³odego shinobiego by³ bardzo podobny do zwyk³ego stêkniêcia lub mocnego westchniêcia... rozejrza³ siê...
-Czy to jest Kirigakure no jutsu?- cichym g³osem skomentowa³ dan± sytuacjê
-Nie... raczej nie ta mg³a na pewno jest zbyt rzadka aby by³a stworzona przez jakiego¶ wielkiego ninja, który by siê o dziwo tutaj zab³±dzi³...- umys³ Samhain'a jak zwykle pracowa³ w najlepsze, analizuj±c ka¿dy szczerbek informacji jaki móg³ tylko dostaæ...
Natomiast jego cia³o zaczê³o dzia³a... skoncentrowa³ trochê chakry w stopach i odskoczy³ w praw± stronê od razu sk³adaj±c pieczêcie, jeszcze zanim wyl±dowa³ te znaki tworzone przez jego d³onie stworzy³y jedna z najbardziej przydatnych technik tropi±cych jakie zna³ dawny Tsuchikage... Kagura Shingan Teraz cz³onek Brzasku zna³ po³o¿enie ka¿dej ¿ywej istoty, która wydziela³a chakrê...
Mg³a strasznie zgêstnia³a... nie mniej jednak jak zwykle zachowa³e¶ rozs±dek i czujno¶æ to te¿ wykona³e¶ swoje jutsu.
Jeste¶ ju¿ pewien co do jednego - Nie jeste¶ sam... gdzie¶ nieopodal na drzewie stoi postaæ o solidnej ilo¶ci chakry.
Nagle postaæ zniknê³a najpewniej przeczu³a twoje posuniêcie... - mg³a robi siê coraz gêstsza co zamyka twoje pole widzenia do 1 m.
Sta³e¶ tak zastanawiaj±c co siê dzieje... gdy w pewnej chwili co¶ przelecia³o ci ko³o nosa i wybuch³o... niew±tpliwie by³ to kunai za¶ na nim wybuchowa notka - Wybuch odrzuci³ ciê na parê metrów po czym wyl±dowa³e¶ na, a raczej w drzewie.

//chakra: 2525
-Agr.... O... Ty.... sku.....- przekleñstwom nie by³o koñca, na szczê¶cie wybuch nie by³ zbyt potê¿ny dlatego te¿ Samhain oprócz zwyk³ych otaræ, siniaków nie mia³ zbytniego uszczerbku na zdrowiu. Natomiast jego umys³ od razu zanotowa³ ¿e osoba na któr± trafi³ na pewno zna t± sam± technikê co do ukrywania i wyczuwania chakry przeciwnika...
Dlatego te¿ dawny Tsuchikage nie czeka³ na nastêpne posuniêcie jego przeciwnika, szybkimi gestami stworzy³ dwie pieczêcie potrzebne do jednego z najpotê¿niejszych jutsu opartych na na ¿ywiole ognia... -Katon: Zukkoku- wielka fala ognia i magmy polecia³a w t± sam± stronê, z której przylecia³a ta nieszczêsna wybuchowa notka. Jednak cz³onek Brzasku wiedzia³ ¿e mimo tego ¿e jest to technika obszarowa to szanse na trafienie jego przeciwnika s± co tu du¿o mówiæ mizerne, ale by³ tutaj te¿ ukryty haczyk... tak wielka masa ognia i magmy bez wiêkszych problemów spowodowa³a wyparowania znacznej czê¶ci mg³y, która sk³ada³a siê z zawi¶niêtych kropelek wody i lodu, dziêki czemu jego pole widzenia znacznie poprawi³o siê.
Nastêpnie Samhain przeszed³ do lekkiej defensywy, czeka³ na ruch przeciwnika ¿eby dowiedzieæ siê jego pozycji...
W razie ataku wykonuje Kawarimi albo Domu...
Niew±tpliwie nic ci nie by³o po wbiciu siê w drzewo... od razu przeszed³e¶ do ataku - Jak ju¿ mówi³e¶ u¿y³e¶ jutsu ¿ywio³u katon i pos³a³e¶ je w stronê z której wylecia³ kunai z notk±.
W pewnej jednak chwili twój atak zosta³ skontrowany przez ogromn± falê wody która skutecznie zablokowa³a twój atak jednocze¶nie posy³aj±c w ciebie masê kamieni pchan± przez falê. Silny pr±d wody zaatakowa³ ciê wiêc postanowi³e¶ u¿yæ kawarimi... i tak te¿ zrobi³e¶. Znajdujesz siê teraz na wysokim kamieniu... le¿a³a tam ga³±¼.
Dym, mg³a, ¿ar i popió³ fruwa³y w powietrzu ty za¶ wypatrywa³e¶ przeciwnika... o! - Co¶ jest...
Widzia³e¶ jak zza fali powolnym krokiem wysz³o trzech mê¿czyzn niew±tpliwie byli to ANBU wywnioskowaæ to by³o mo¿na po maskach czy te¿ bojowych strojach.
Jeden z nich w³ada³ wod±... to ju¿ wiedzia³e¶ - Szybko skinêli sobie g³ow± i dwóch z trzech rzuci³o siê w twoj± stronê. Uzbrojeni byli w wysuwane ostrza... trzeci za¶ sk³ada³ jakie¶ pieczêci.
//chakra: 2175

Samhain wiedzia³ ¿e jego przeciwnikami nie byli zwykli ninja, którzy s± na poziomie chunnina czy czego¶ tam innego... chocia¿ mo¿e tych dwóch, którzy od razu rzucili siê do ataku frontalnego nie by³o zbyt do¶wiadczonych w walce... walce przeciwko cz³onkom wielkiego Akatsuki, organizacji budz±cej strach na ca³ym ¶wiecie ninja...
Szybkim ruchem siêgn±³ po kunja i odci±³ ciê¿arki treningowe dziêki czemu móg³ walczyæ na ca³ego... Jego przeciwnicy zbli¿ali siê do niego, a jeden, ten który zosta³ z ty³u sk³ada³ jakie¶ pieczêcie...
"zapewne nastêpne jutsu jakiego u¿yje bêdzie jednym z jego najpotê¿niejszych... nie mam czasu do stracenia..." jego umys³ ju¿ ca³kowicie skupi³ siê na walce z przeciwnikami... mo¿na powiedzieæ ¿e tak naprawdê dopiero od teraz zaczyna³a siê prawdziwa walka na ¶mieræ i ¿ycie...
-Nadchodzê...- powiedzia³ jeszcze cichym lecz do¶æ dobitnym g³osem, po czym pewnie jak wszyscy siê spodziewali ruszy³ z miejsca, lecz nie by³ to zwyk³y start... dawny Tsuchikage, który s³yn±³ ze swojej szybko¶ci po prostu znikn±³ z oczu swoich przeciwników i w mgnieniu oka znalaz³ siê tu¿ za plecami ich najprawdopodobniejszego dowódcy. Nastêpnie tym samym kunajem, którym pozby³ siê ciê¿arków treningowych zada³ g³êbokie pchniêcie pomiêdzy krêgi C2 a C3 w odcinku szyjnym krêgos³upa... ch³opak u¶miechn±³ siê szyderco a cia³o jego przeciwnika bezw³adnie opad³o najpierw na taflê wody a po chwili zaczê³o dryfowaæ wraz z poszerzaj±c± siê plama krwi... Jednak to nie by³ koniec katuszów jakie Samhain przygotowa³ dzisiaj dla tych "dzielnych" wojowników, którzy o¶mielili siê stawiæ mu czo³a i niegodnie zaatakowaæ go "od ty³u". Powolnym ruchem wyci±gn±³ wbitego w tylni± czê¶æ szyi kunaja tak ¿e krew, która by³a na jego ostrzu rozbryzga³a siê na wszystkie strony ¶wiata. Nastêpnie soczystym kopniakiem pos³a³ cia³o przywódcy do jego towarzyszy
W razie ataku wykonuje Kawarimi...
Twój z³owieszczy plan by siê powiód³ gdyby nie to ¿e przeciwnik chcia³ zrobiæ to samo... a nawet trochê lepiej. Pieczêci sk³ada³ klon... a orygina³ w tej chwili unikn±³ zderzenia z swoimi kolegami.
- Idioci... ! - Krzykn±³ na nich "przywódca" po czym z³apa³ oddech - Samhain... mo¿esz siê uwa¿aæ za zatrzymanego... - Po owych s³owach jeden z ANBU ruszy³ znów do frontalnego ataku za¶ tamci sklepali szybko pieczêci do Kage Bushin No jutsu. Oko³o 20 kopii rzuci³o siê jak jeden m±¿ w twoj± stronê - Chyba chcieli ciê wyczuæ. Teraz jeden z ANBU ( Jeden z "walczaków" ) zas³oni³ swego towarzysza a tamten sk³ada³ jakie¶ pieczêci których zauwa¿yæ nie mog³e¶...
ANBU który na ciebie naciera³ wykorzystywa³ ataki tai jutsu to by³o niew±tpliwe - Zaobserwowa³e¶ to od razu gdy wykona³e¶ kawarimi... dziêki czemu unikn±³e¶ mia¿d¿±cego uderzenia które zniszczy³o pieñ i drzewo obok.
//chakra: 2075
Kage Bushin no jutsu?... ech- westchn±³ po cichu czarnow³osy ch³opak, przez chwilê my¶la³ ¿e to bêdzie naprawdê ju¿ koniec tego jak ¿e wyczerpuj±cego i ju¿ zdecydowanie zbyt d³ugiego pojedynku... a mo¿e po prostu nu¿±cego... lepiej nie wnikaæ w szczegó³y bo sytuacja robi³a siê coraz mniej zabawa wraz z up³ywem kolejnych sekund...
Samhain musia³ zacz±æ dzia³aæ na ca³ego, nie móg³ pozwoliæ ¿eby jaka¶ banda m³okosów go schwyta³a i zabi³a, czy tam doprowadzi³a przed jaki¶ tam s±d... Ju¿ po raz drugi w tej walce z³o¿y³ pewne dwie pieczêcie a z jego ust wyla³a siê wielka fala lawy, która przebijaj±c siê przez przez wodê, która pozosta³a po wcze¶niejszym zderzeniu siê technik Baku Shousioha i Katon: Zukkoku pozosta³± na polu walki, tworzy³a wielk± zas³onê dymn±, która bez chwili namys³u Samhain postara³ siê wykorzystaæ... Wyskoczy³ w powietrze jak tylko najwy¿ej potrafi³ i znów w wielkim po¶piechu u¿y³ tej samej techniki... takie akcje zabiera³y wielkie ilo¶ci chakry jednak, obszar zniszczenia by³ naprawdê ogromny, plus oba ataki by³y skierowane w t± sam± stronê...
W razie ataku... wiesz... Kawarimi ;P
Sooo... twoje uderzenie spali³o biednego ANBU (:< a w³a¶nie on mia³ prze¿yæ najd³u¿ej ) nie tylko z reszt± jego... wiêkszo¶æ klonów "posz³a z dymem" z tego co uda³o ci siê zobaczyæ zosta³y 3 kopie lidera...
Znów przerwa³e¶ atak swojemu przeciwnikowi w momencie kulminacyjnym... i musia³ siê usun±æ z pola ra¿enia. Szybko jednak wskoczy³ na drzewo i z³o¿y³ pieczêæ za¶ od razu pó¼niej wyplu³ hektolitry wody - stworzy³ sobie jezioro które zala³o twoj± marn± lawê.
Spad³e¶ do wody... i d³ugo czekaæ nie musia³e¶. Oponent podbieg³ do ciebie z ogromn± szybko¶ci± i po prostu nie sposób by³o zareagowaæ.
Z³o¿y³ momentalnie jakie¶ pieczêci i zamkn±³ CIÊ. w wodnym wiêzieniu... co do przyjemnych nie nale¿a³o... Musisz wykombinowaæ jak siê st±d wydostaæ. - widzisz jednocze¶nie ¿e wodny ANBU siê mêczy z ka¿d± sekund±...
//zamkn±³ siê w wodnym wiêzieniu...? masochista jaki¶ ;P
//Chakra: 1575

M³ody ninja straci³ ju¿ podczas tej walki ponad po³owê swojej chakry, takie szastanie swoimi zasobami raczej nie wró¿y³o nic dobrego, a teraz przez swoj± nieuwagê da³ siê z³apaæ w jakie¶ do¶æ zaawansowane jutsu, które go unieruchamia³o... jednak nie ma sytuacji bez wyj¶cia, wiêc Samhain rozpocz±³ swoje dzia³ania maj±ce na celu u¶miercenie pozosta³ych Anbusów, którzy ju¿ od d³u¿szego czasu dzia³ali mu na nerwy...
-To jest zapewne technika wodnego wiêzienia... zapewne dziêki swojej chakrze u¿ytkownik formu³uje wielk± kulê wodny, w której zamyka swojego przeciwnika...- Jego umys³ rozpocz±³ natychmiastow± dedukcjê, tak aby rozpoznaæ jaki¶ s³aby punkt tej techniki...
-Patrz±c na rozmiar zbyt wiele chakry w to wk³adaæ nie trzeba, jednak w takich technikach punkty najbardziej oddalone od u¿ytkownika dostaj± chakrê najpó¼niej i najmniejsze ilo¶ci...- cz³onek Brzasku wiedzia³ ¿e to mo¿e byæ ta jego deska ratunku, która mo¿e go uratowaæ z tej sytuacji...
-Chocia¿ u¿ytkownik tej techniki musi staæ w miejscu... wiêc jest do¶æ ³atwym celem...- Samhain u¶miechn±³ siê i stara³ podczas rozmy¶lania nad swoj± sytuacj± ca³kowicie siê nie ruszaæ aby pobór tlenu przez jego tkanki by³ minimalny, nastêpnie ju¿ po zakoñczeniu procesu my¶lowego ruszy³ z akcj±... zacz±³ sk³adaæ pieczêcie... du¿o pieczêci, w bardzo szybkim jak na jego warunki tempie... có¿ trzeba by³o dzia³aæ szybko tak aby jego przeciwnik nie mia³ szans na reakcjê. Po chwili skoñczy³ na pieczêci Hebi, najczê¶ciej u¿ywanej do technik opartych na ¿ywiole Doton... Tak to by³a ta technika, jego ulubiona.
Ziemia pod wszystkimi zaczê³a siê lekko trz±¶æ, jakby mia³o byæ zaraz jakie¶ wiêksze trzêsienie ziemi, jednak to nie nast±pi³o... z pod³o¿a wyskoczy³a wielka kamienna rêka, która od razu pochwyci³a szubrawego Anbusa utrzymuj±cego wodne wiêzienie...
-Doton: Mirroring Hand- Samhain cichym g³osem wypowiedzia³ nazwê technikê a ta wielka ³apa zmia¿d¿y³a jego przeciwnika... krew, flaki, zmasakrowane narz±dy wewnêtrzne, wszystko wystrzeli³o na cztery strony ¶wiata, a przejrzysta dot±d woda zaczyna³a siê przemieniaæ w morze czerwone...
Wraz ze ¶mierci± Anbusa technika wodnego wiêzienia przesta³a dzia³a, czarnow³osy ch³opak w p³aszczu zaczerpn±³ trochê powietrza, a w³a¶ciwie to ³apczywie je ³apa³... Po chwili wsta³ i spojrza³ na swojego ostatniego przeciwnika...
-Je¿eli Ci ¿ycie jest mi³e... uciekaj... uciekaj a¿ twoje stopy zaczn± krwawiæ... wtedy biegnij dalej nie zatrzymuj siê i powiedz wszystkim co siê tutaj wydarzy³o...- zwróci³ siê d niego swoim chrypowatym i szorstkim g³osem...
W razie ataku wykonuje Kawarimi...
+ dla ciebie za wychwycenie b³êdu.

Siedzia³e¶ w wodnej kuli zastanawiaj±c siê jak wyj¶æ z tej przeklêtej pu³apki. Twój pomys³ by³ genialny... u¿y³e¶ jutsu chakry doton i ogromna kamienna ³apa zaatakowa³a ANBU.
Temu jednak uda³o siê unikn±æ twojego ataku... szybko wyj±³ d³oñ z wodnego wiêzienia i u¿y³ jutsu które pozwala³o mu szybko ulotniæ siê z miejsca w którym mia³a go zaatakowaæ d³oñ.
Flaki siê nie lej±... - I pamiêtaj ¿e ja jestem MG misiaczku .
Uda³o ci siê wydostaæ a twoja ziemna d³oñ napêcznia³a dobrze wod± dziêki czemu nie by³o ju¿ tu tak mokro jak wcze¶niej.
Drugi ANBU rzuci³ siê do ataku... szybko z³o¿y³ pieczêcie i stworzy³ klony konkretnie 5 ... trzy zas³ania³y ci widok za¶ dwa sta³y ko³o swojego w³a¶ciciela, ten za¶ ¶wieci³ siê niebieskim ¶wiat³em... tak jak ci ko³o niego.
ANBU którego prawie zabi³e¶ wycofa³ siê parê kroków i czeka³ na twoje poczynania.
//Chakra: 1075
//a co do flaków to by³o opisania skutków technik ¿eby¶ lepiej móg³ sobie to wyobraziæ

M³odemu shinobiemu pozosta³a ju¿ tylko jedna-trzecia ca³ej jego chakry, zmêczenie ju¿ od kilkunastu chwil dawa³o siê we znaki... pora koñczyæ t± walkê... Ch³opak wyskoczy³ wysoko w górê, z torby przypiêtej pod p³aszczem wyci±gn±³ kunaja i cisn±³ nim w kierunku Anbusa, który u¿ywa³ wodnych technik. Cisn±³ z ca³ych si³, a nastêpnie zrobi³ co¶ czego wiêkszo¶æ ludzi by siê niespodziewana... Wykona³ technikê Kawarimi no jutsu i podmieni³ siê wraz ze swoj± broni±... czyli w oku mgnienia znalaz³ siê tu¿ obok swojego przeciwnika... natychmiast przeszed³ do ataku, poszed³ pierwszy cios... drugi... trzeci a twarz jego przeciwnika zaczê³a zamieniaæ siê w krwaw± papkê... a wszystko przez kastety, które zd±¿y³ na³o¿yæ tu¿ przed pierwszym atakiem, jednak to nie by³y zwyk³e kastety... one reagowa³y na chakre natury Katon i zadawa³y jeszcze dodatkowo poparzenia.
Jednak to nie by³y jedyne jego posuniêcia jakie zaplanowa³ ten przebieg³y i cfany jak lis ninja. Kamienna rêka, która przez chwile sta³a nieruchomo runê³a na nic spodziewaj±cego siê Anbusa od klonów
W razie ataku na mnie... kawarimi
Szybko z torby wyj±³e¶ kunai i cisn±³e¶ w stronê wodnego przeciwnika który by³ zaskoczony sytuacj± i niezgrabnie unika³ twoich no¿y. Szybko przemie¶ci³e¶ siê w stronê oponenta uprzednio wyjmuj±c kastety. Uderzy³e¶ przeciwnika parê razy w twarz... widaæ by³o ¿e w zwarciu by³ zerem bo nawet nie umia³ dobrze ustawiæ gardy.
W tej w³a¶nie te¿ chwili zauwa¿y³e¶ jak napieraj± na ciebie klony a za nimi bieg³ typ z ¶wiec±c± niebiesk± kul± w d³oni - Mówi³o ci to ¿e czas na wycofanie siê w defensywê bo inaczej mo¿e byæ ciê¿ko.
//chakra: 975
Sytuacji ze z³ej zmieni³a siê w jeszcze gorsz±... technika, z któr± bieg³ jego przeciwnik na pewno musia³a byæ jaka¶ niszczycielsk± technik±, któr± u¿ywa³ tylko na najbardziej potê¿nych wrogach... Nie by³o czasu na my¶lenie... Samhain odskoczy³ do ty³u(przeskoczy³ nad tym go¶ciem od wodnych jutsu) i w locie jeszcze z³o¿y³ dwie pieczêcie -[b]Katon: Zukkoku-[/i] cichym g³osem uaktywni³ technikê, której nawet podczas tej walki u¿ywa³ ju¿ kilkukrotnie... Fala lawy ruszy³a w stronê jego przeciwników(wodny jest tu¿ przy mnie wiêc zbytnio nie ma szans na ucieczkê). Tworz±c przy okazji piêkna zas³onê dziêki której czarnow³osy cz³onek Brzasku móg³ za pomoc± techniki Shunshin no jutsu przeprawiæ siê na drug± stronê walki tak aby nie zobaczyli go jego przeciwnicy i tam znów wykorzystuj±c Zukkoku wzi±³ ich w krzy¿owy ogieñ... W mgnieniu oka Zgliszcza, miejsce gdzie przed walk± by³ spokój i jaka¶ harmonia, stanê³y w ogniu... po³±czone techniki ognia sia³y olbrzymie zniszczenia a dziêki ich zasiêgu nie sposób by³o z tej pu³apki uciec...
Wykona³e¶ swój z³owieszczy plan... fale ognia i magmy polecia³y na przeciwników a ci po prostu wbili siê w nie jakby my¶leli ¿e to Gen jutsu. O joj... widzisz jak klony znikaj± a przeciwnik rasenganem przez przypadek próbowa³ zgasiæ ¿ar na swojej nodze... co da³o znakomity efekt. Wybuch³ twój przeciwnik... ostatni le¿y z rozwalon± twarz± na ziemi... a¿ prosi siê o dobicie ale có¿ wszystko zale¿y od ciebie. Facet le¿±c i zwijaj±c siê z bólu z³o¿y³ ostatni± pieczêæ jak± móg³... i w nadziei ¿e i ciebie zabije - Wysadzi³ siê podobnie jak poprzednik. Podmuch ciê odrzuci³ jednak nie wyrz±dzi³ ci wiêkszej krzywdy. Gruchn±³e¶ o kamieñ i taki by³ fina³... misja skoñczona bo jêczysz na gg a ja nie mam zamiaru tego wys³uchiwaæ... Przeszuka³e¶ cia³o a raczej resztki cia³.

Kasa : 100 Y, Pkt do rozdysponowania : 5, Chakra : +20 to by by³o na tyle...
Samhain wsta³ próbuj±c z³apaæ równowagê... ubytek chakry w jego ciele dawa³ znaæ o sobie, dlatego kroki stawia³ do¶æ niepewnie, potem sz³o lepiej lecz... raczej nie ma co opisywaæ.
M³ody ninja po prostu stara³ siê dotrzeæ do siedziby Brzasku...
<nmm>
Pojawi³em siê w starej siedzibie Brzasku. Przed przenosinami pewnie wiele osób zna³o t± lokalizacjê. Ja tymczasem przyszed³em zobaczyæ ja i powspominaæ stare czasy. Jestem pierwszym liderem ,który zapieczêtowa³ demona. Nie wiedzia³em ,¿e nikomu wcze¶niej to siê nie uda³o...By³em nawet zadowolony z siebie. Du¿o ju¿ zrobi³em ,a planuje jeszcze wiêcej. Na pewno na tym siê nie skoñczy. Opar³em siê o jeden z g³azów i zacz±³em rozmy¶laæ nad kolejnymi posuniêciami.
***
Nagle przylecia³ ptaszek, który mia³ przy nó¿ce li¶cik. Usiad³ na moim ramieniu, a ja przeczyta³em zawarto¶æ notki. Po czym siê u¶miechn±³em. Naskroba³em odpowied¼ i wys³a³em go z powrotem. Po czym uda³em siê od siedziby. <NMM>