grueneberg

"Czasami w miejscu dawnego jeziora, grunt pokryty by³ kryszta³ami soli. [...] Szed³ przed siebie, nie trac±c z oczu palm w Oazie. S³ucha³ szumu wiatru a pod stopami czu³ ciep³o kamieni. Czasem natyka³ siê na jak±¶ muszlê. Odgad³, ¿e w zamieszcg³ych czasach ta pustynia by³a bezbrze¿ynm oceanem"
Paul Coelho ~ Alchemik


Wszed³em na samo dno wyschniêtego jeziora.Wyj±³em z kieszeni ksi±¿kê,któr± wzi±³em z ksiêgarni i otworzy³em j±.Zacz±³em czytaæ o technikach ziemi.
-Hmm...Yomi Numa.Chyba bêdzie warto po¶wiêciæ czas na t± technikê.
Zrobi³em pieczêæ.
-Yomi Numa
Zrobi³o siê niewielkie bagno.
-Ma³o!Chce wiêcej.Jeszcze raz.
Zrobi³em ponownie pieczêæ
-Sztuka Ziemi.Yomi Numa!
Dno jeziora pokry³o wielkie bagno.Czu³em ¿e zosta³o mi nie
wiele chakry.
-Tak uda³o mi siê!Tylko jak ja teraz wyjdê jak jezioro jest pokryte bagnem.Mam pomys³.
Zrobi³em pieczêæ.
-Sabaku Fuyū
Usta³em na piaskow± platformê i polecia³em.<NMM>
przychodzê i stajê mniej wiêcej na ¶rodku dna wyschniêtego jeziora oczekuj±c uczniów
-Jestem.-powiedzia³em z kamienn± twarz±, skrzy¿owa³em rêce przed sob±. I patrzy³em w dal...


juz jestem sensei a gdzie gaara powiedzialem rozgladajac sie
-hmmm.....
to co robimy powiedzialem do amy niezwracajac uwagi na gaare
przewróci³am oczami
-stoi obok Ciebie-mrukne³am-dobra ch³opcy -powiedzia³am-zrobimy ma³y sparing wlaczcie ze sob± tylko proszê z rozs±dkiem nie chcê nikogo do szpitala odsy³aæ. Przypominam regu³y: na post mozna napisaæ dwa ruchy atak, atak / unik, unik /atak, unik. I lepiej opisany ruch tym wieksza szansa na udany atak.

kolejno¶æ:
Gaara
Richarde
Ja (MG pisze kto oberwa³ i na ile)

zaczynajcie
-Ryuusa Bakuryu
Tworzy siê ogromna lawina piaskowa, która powiêksza siê z ka¿d± chwil±, i kieruje siê na Richarde (taka fala powala nawet drzewa)
zaczynaj gaara

Dodane po 3 minutach:

wykorzystujemoja szybkosc i uciekam przed lawina potem twoze cieniste klony kture z bardzo duza szybkoscia atakuja gaare szurikenami i kunaiem
przed lawina nie da siê uciec zbytnio szczególnie ¿e nie poda³e¶ gdzie uciekasz... . piasek Cie przysypuje.
-Gaara liti¶ci trochê-mrukne³am-daj mu chocia¿ zaatakowaæ bo tak wygrasz walkê zanim sie ona tak naprawdê zacznie
z trudnoscia odkopuje sie z pod lawiny i czekam na ruch gaary jestem zbyt zmenczony by atakowac w tej rundzie
-A ju¿ mia³em u¿yæ Sabaku Taisou...
pokrêci³am g³ow±
-mo¿e walka fizyczna-zaproponowa³am bez zbyt silnych ninjudsu, bo to mo¿e byæ niebezpieczne
-Dobrze, poka¿ê czego siê nauczy³em dzisiaj trenuj±c walkê mieczem jednorêcznym, ale do tego potrzebna jest si³a...
Atakujê wyjmuj±c jednorêczny miecz (oko³o 80cm d³ugo¶ci), atakujê sztychami (sztych koñcówka miecza, w ¶redniowieczu od tego g³ównie ginêli rycerze).
odbijam moim kunaiem sztylety gaary potem wyciagam drogi i obydwoma blokuje miecz gaary
atak gaary zablokowany
U¿ywam ca³ej si³y, wyrywam miecz z bloku i ponawiam ataki.. wyprowadzam miecz zza pleców z ca³ej si³y przeci±gaj±c go do przodu, (atak na g³owê)
wykorzystuje to ze miecz potrzebuje czasu aby dotrzec a ja jestem szybki i zwinny wienc stosuje unik i odskakuje wlewo i wskakuje za gaare biore kunaie pierwszym udezam w renke w kturej trzyma miecz a drugim dzgam go w plecy z ogromna sila
richarde trochê du¿o tych ruchów jak na jeden post.
Richarde unika ataku Gaary Gaara obrywa w rêkê
Nie zapominajcie, ¿e mam Suna no Tale, która jest automatyczn± obron± niezale¿n± ode mnie (Demon Shukaku)
-Saikou Zettai Hougeki! Shukaku no Houkou!
Tworzê z najtwardszych minera³ów i chakry potê¿n± w³óczniê i zadaje ni± ciosy.
wykorzystuje kunaie i odbijam ciosy i zadaje kopniaka w twarz gaary
Suna no tale i b³yskawiczny atak w³óczni± niespodziewany
<na marginesie takiej wielkiej w³óczni da rady odbiæ kunaiem, ¿e u¿ywam ca³ej si³y, która wynosi 20.pkt>
fakt t zapomnia³am o Suna no Tale sorry. Ale gdzie ten atak w³óczni±? w powietrze noge rêkê czy co? -_-'
Gaara jest chroniny przez piasek zero obra¿eñ Richarde trafiony w ramiê.
-dobra przestañcie na chwilê-powiedzia³am -dostali¶my misjie od kazakage.
[atak by³ nie na g³owê i nie na ¿adne wa¿ne organy, bo Houkou to ostateczna broñ i by³by trup jakby tak trafi³o]
-Dobrze zatem, idziemy na misjê...-powiedzia³em chowaj±c miecz i rozsypuj±c w³óczniê
Stan±³em czekaj±c na sygna³ od Amy
schowalem kunaie i czekam na ruch amy
-to id¼cie-wyszczerzy³am siê-a wiecie chocia¿ gdzie?
do akatsuki???
-Wiem, ¿e mamy szukaæ by³ej Kazekage, bo siê pojawi³a w Suna. Mamy znale¼æ jej kryjówkê.- powiedzia³em spokojnym tonem..
_Sensei nie idziesz z nami?-zapyta³em po chwili.
-oczywi¶cie ¿e idê-fukne³am-tylko to ja decydujê kiedy idziemy a nie Ty-to apropo wcze¶niejszego postu .-po za tym jestem jedyn± osob±, która ju¿ kiedy¶ mia³a takie zadania-doda³am z dum±.- zaczekajmy na Akirê i mozemy ruszaæ.
-Ale po co siê tak zaraz denerwowaæ?-powiedzia³em trochê prowokuj±co. Na twarzy malowa³ siê u¶miech, lecz nie z³o¶liwy.

Dodane po 3 minutach:

"Tym sposobem nigdy nie zaczniemy misji, je¶li bêdziemy czekaæ na ca³± dru¿ynê"-pomy¶la³em, spogl±daj±c w niebo
-czy ja wygl±dam na zdenerwowan±?-zapyta³am spokojnie "TAK JESTEM WKURZONA!!!"-i co siê szczerzysz-mrukne³am-dobra co wiecie o Aka?-zapyta³am-i tak musimy czekaæ na Akirê wiêc...
z ciezkim sercem muwie zgadzam sie z gaara

Dodane po 1 minutach:

wiem ze kompletuja ogoniaste demony by sprawic swoj song ostateczny
-Wed³ug mnie tak w³a¶nie wygl±dasz.-powiedzia³em i pojawi³ mi siê b³ysk w oku. "z chêci± bym siê za¶mia³, ale siê muszê powstrzymaæ"-pomy¶la³em, unikaj±c wzroku Amy. Wzi±³em g³êboki oddech po czym powiedzia³em.:
-Jest to organizacja przestêpcza, s± bardzo niebezpieczni, zamierzaj± schwytaæ wszystkie biju. Móg³bym powiedzieæ o nich wiêcej, ale my¶lê, ¿e wszyscy wiedz± co¶ na ten temat.
chcê zauwa¿yæ ¿e zawsze tak misje funkcjonowa³y i by³o dobrze. kilka dni w t± czy w t± to nie ró¿nica, szczególnie ¿e zbli¿a siê weekend czyli mnie nie bêdzie. O.o mam sasuke-emo-geja w randze
___________________________________________________________
pokrêci³am g³ow±
-ech... no dobra mo¿emy ruszaæ ale bêdziemy siê d³u¿ej zatrzymywaæ w ka¿dym miejscu (temacie) ¿eby Akira nas dogoni³ zadowoleni?-zapyta³am
wtakim razie jestes zwiezyna lowna na ktura poluje akatsuki

Dodane po 2 minutach:

to gdzie teraz???
-oj damy radê-powiedzia³am-aka to alkoholicy po za tym maj± w szeregach moj± siostrê która nie grzeszy inteligencj± wiêc nie bêdzie ¼le
-Tak jestem jinchuuriki i raczej w Sunie wszyscy o tym wiedz±, dlatego mnie unikaj±.-odpar³em zwyk³ym tonem i z niewzruszon± min±.
Nastêpnie zwróci³em siê do Amy:
-Tak sensei, teraz jestem zadowolony, mo¿emy zacz±æ poszukiwania?-powiedzia³em.
"dobrze, ¿e nie zauwa¿y³a wcze¶niej, ¿e mia³em siê zamiar ¶miaæ"
hehe no nono fajna masz rodzinke powiedzialem i na wszelki wypadek stanolem za gaara jak sie wscieknie to walnie jego pomyslalem
zmru¿y³am znacz±co oczy patrz±c na Richarda
-Shi to Shi ale bez podtekstów do mojej rodziny-warknê³am-no to chod¼cie ruszy³am przed siebie >NMM<
nastêpny post
tu

(w ka¿ym temacie ka¿dy musi napisaæ co najmniej trzy posty aby mo¿na przej¶æ dalej JA mówie kiedy zmieniamy tamat )
<NMM>
przychodze i czekam na matteoo
O richarde... szacun-powiedzialem uderzajac sie w klate (^^)
staje pewnie na nogach i wykonuje Kuchiyose no Jutsu
przywolujac mojego summona i staje na jego grzbiecie
Uaktywniam Byakugan i Togatte (ostrza czakry na rekach)
kirimachu z latwoscia przygniata matteoo

podsumowanie

matteoo zostaje wgnieciony w ziemie
Powstaje. Otrzepuje sie z zziemi i rzucam dwa kunaje na lewo i prawo od richarde, zaraz po tym wykonuje skok w kierunku richarde.
z latwoscia odbojam kunaie i robie Kage Bushin no Jutsu

Dodane po 1 minutach:

podsumowanie atak matteoo zostaje zablokowany

nastempna runda
Laduje naprzeciw richarde i wykonuje Hakke Rokujouyonshou (64) ciosy.

Dodane po 9 minutach:

Podsumowanie

Richarde laduje nieprzytomny na glowie kirimachu ktory po chwili znika tak samo jak klony. Po chwili ladujemy na ziemi a ja pomagam wstac richarde.
-szacun stary... summon niezly -powiedzialem usmiechajac sie.
lo niemogles wykonac tego jutsu poniewarz to byly cieniste klony a ich nieda sie odruznic od oryginau wienc niemogles wiedziec ktury to ja lol jestes odwrucilem sie i powiedzialem szkoda mi czasu na amatora i odeszlem myslac co za amator
Przybylem na dno, czekam na mojego sensei rozgladajac sie nerwowo.
przybylem na miejsce i ujrzalem swojego ucznia ktory byl czyms strapiony - hej Matteoo nad czym tak my¶lisz?- spyta³em
Nad ostatnia walka sensei... ale nie mowy o tym-powiedzialem
- pewnie cos ci nie wyszlo co? - spytalem sie - nie przejmuj sie ja w swojej pierwszej walce padlem nieprzytomny - zasmialem sie - jestem twoim nauczycielem wiec jesli chcesz moge cie czegos nauczyc - powiedzialem
Wspaniale-powiedzialem- Wiec od czego zaczniey??
a nad czym chcesz popracowac? - spytalem

Dodane po 3 minutach:

to zobaczymy jak sobie radzisz z byakugan. znajdz mnie! - powiedzialem i pobieglem (nmm>
uaktywniam Byakugan. - hmmm - powiedzialem rozgladajac sie dookola. "ciche mroczne, wilgotne miejce..." powtarzajac w myslach

Dodane po 6 minutach:

"mam cie sensei!" -krzyknalem w myslach patrzac na miejce 50 m odemnie pod obeschnieta ogromna kloda. Natychmiast tam podbiegam.
Idê przez pustynie, ciemno fioletowa aura lekko men i otacza nie mam ju¿ si³y by trzymaæ demona
Witaj Martin- powiedzialem ostroznie z dystansu
"¯arcie. . ." - To Chunnin ! z Konohy - krzykn±³em - ch³opcze nie ruszaj siê nie rób gwa³townych ruchów, to moje zdanie mam go trzymaæ ale teraz siê obudzi³. . . ahhh - moje oczy zmieni³y siê
Stoje spokojnie spowalniam czestotliwosc oddechu i prace serca. "no to wpadlem..." pomyslalem silac sie na spokoj...
Wyci±gam kunai rêka mi siê trzêsie . . . nagle wbijam go sobie w brzuch, aura opada a ja wyci±gam go - nie bój siê i podejd¼, jestem Martin . . . Hyuuga jeden z najlepszych ninja z Konoha Gakure
Powoli podchodze, niepewnie wyciagam reke klaniajac glowe witajac sie ponownie "To zaszczyt poznac Cie osobiscie Martin. Co z Twoja rana?!"
Rana zagoi³a siê -Nic . . . zawsze lubi³em m³odzie¿ - sk³ama³em bo nie lubiê jej za bardzo - rozpalam ognisko i siadam - g³odny ?
Nerwy wciaz sciskaja mi zoladek jednak -"chetnie, moge znac cel Twojego przybycia tutaj?? Ja akurat trenowalem z Gaidenem-sensei, ale gdzies zniknal"
podaje mu kurczaka na talerzu - mam co¶ do za³atwienia . . . albo kogo¶
"Dziekuje, nie wnikam dalej" powiedzialem "nie myslales o tym zeby trenowac jakiegos ucznia? czy raczej wadzilby Ci jak drzazga w ..." spytalem
-Móg³ bym uczyæ ale to by mi przeszkadza³o. . . nie moge martwiæ siê o kogo¶ podczas walki . . . zapamiêtaj to jest przeciwnik i jeste¶ ty
"rozumie" powiedzialem " pozno juz... wole wrocic do wioski zeby mnie ktos jeszcze nie napadl, do byl zaszczyt poznac Cie, zegnam" powiedzialem odchadzac powoli

Dodane po 1 minutach:

Uaktywniam Byakugan i sprawdzam dookola czy nikogo nie ma.
Ognisko zgas³o a ja nik³em w ciemno¶ciach
Ide dalej
NMM
sz³a dalej szuraj±c ciê¿kimi butami po piachu w zamy¶leniu patrz±c gdzie¶ w dal

<NMM>
HM! szuka³a Lee.
[nmm]
ziewnê³ma przeci±gle staj±c na dnie wyschniêtego jeziora
Przyszed³em i stan±³em naprzeciw Amy.
-Gotowa?-zapyta³em staj±c w pozycji do walki.
przechyli³am g³owê na bok lekcewa¿±co
-taak -powiedzia³am staj±c pewniej na nogach i zastanawiaj±c siê co zrobi
-Chcesz ¿ebym zacz±³. No dobrze.-powiedzia³em.
-Shukaku no Houkou!
Zbieram najmocniejsze minera³y mieszaj±c je z czakr± aby powsta³a mocna w³ócznia.
Mam zdjête ciê¿arki wiêc prêdko¶æ wynosi 56 i atakujê Amy podbiegaj±c do niej.
"Co ja robiê? Ostateczny atak ;/"
chyba by siê MG przyda³ czy ot tak cobie walczymy?
----------------------------------------------------------------
odskoczy³am do ty³u wyjmuj±c miecz
-nie ¶wiruj ja chcê wypróbowaæ jak siê mieczem walczy-za¶mia³am siê
-Wiêc spróbuj zas³oniæ siê przed w³óczni±. ;>
Ponowi³em atak doskakuj±c do niej zamierzaj±c siê w prawe ramiê Amy.
-Zobaczymy jak sobie z tym poradzisz, walcz. Na razie uciekasz.
znowu odskoczy³m tym razem w bok staraj±c siê unikn±æ ataku
-dobrze dobrze tylko muszê pomy¶leæ jak u¿ywaæ miecza
-Blokuj i atakuj i nie zapomnij o sztychach, pamiêtasz chyba co Ci mówi³em o walce sztychami.
Wyj±³em trzy shurikeny i rzuci³em w Amy.
-pamiêtam pamiêtam-powiedzia³am padaj±c na ziemie i unikaj±c shurikenów. Podnios³am siê przygl±daj±c mieczowi. Skoczy³am w kierunku Gaary bior±c zamach.
U¿ywam bloków nadstawiaj±c w³ócznie potem z ca³ej si³y odepchn±³em miecz Amy. Zrobi³em krok do przodu i z³apa³em j± lew± rêk± za rêkê w której trzyma miecz. Swoj± praw± rêk± wraz z w³óczni± wymierzy³em w bark Amy, ale zatrzyma³em rêkê.
-no dobra da³am Ci szanse-w oczach pojawi³ sie b³ysk w¶ciek³o¶ci-teraz nie bêdzie tak ³atwo, tylko mnie pu¶æ.
-Dobrze.
Pu¶ci³em Amy i odskoczy³em w ty³.

Dodane po 17 minutach:

-¦mia³o.-powiedzia³em.
doskozy³am do Gaary po raz kolejny tn±c z z do³u w lewy bok
Odwróci³em w³óczniê ostrzem do do³u i przesuwaj±c praw± rêkê w lewo zablokowa³em cios u¿ywaj±c przy tym si³y ¿eby odepchn±æ od siebie ostrze. Wtedy skoczy³em do ty³u i zaatakowa³em Amy na g³owê.
"Zas³oñ siê..."
spojrza³am przera¿onym wzrokiem na w³ócznie i pad³am na ziemie. Przeturla³±m siê po niej za Gaarê. Wstaj±c Cie³am na o¶lep w nogi Gaary
Automatyczna os³ona zablokowa³a ciosy. Zamierzy³em siê na ni± celuj±c ostrzem w³óczni w brzuch.
-Zas³oñ siê krzykn±³em.
"100 procent, to nie jest moje 100 procent."
-jak?-warkne³am odskakuj±c kolejny raz do ty³u
-Wszelkimi mo¿liwymi sposobami siê broñ, nie bój siê, ¿e mi co¶ zrobisz.-powiedzia³em.
-Jak do tej pory mnie oszczêdzasz, a chcesz ¿ebym ja walczy³ na sto procent.
Powiedzia³em to ¿eby siê wziê³a w gar¶æ i zaczê³a walczyæ.
"jak ¶miesz mnie pouczaæ"
po raz kolejny oczy zal¶ni³y mi zimno jak u wilczycy
pomogê CI trochê
szybkim ruchem samym nadgarstkiem spróbowa³m wbiæ mu miecz w pier¶. Przypuszczajæ ¿e piasek go ochroni skoncentrowa³am czakrê w lewej d³oni -Chakra no Mesu-celowa³am w biodro
Ostrze przesz³o przez obronê z piasku, ale zatrzyma³o siê na Suna no Yoroi.
-Teraz dobrze.-powiedzia³em.-Ale to wci±¿ za ma³o. Wyj±³em kunai i odepchn±³em nim miecz na bok.
-Postaraj siê.
Postanowi³em u¿yæ pchniêcia, w³ócznie skierowa³em poziomo w brzuch Amy.
-Odbij!-krzykn±³em.
odbi³am mieczem jego atak oskoczy³am w bok uderzaj±c go Chakra no Mesu w plecy
Oberwa³em z tej techniki.
Sta³em do niej ty³em wiêc szybko wytar³em krew jak± zakas³a³em w tym momencie tak ¿eby nie widzia³a.
-O to chodzi³o.-powiedzia³em.
I odwróci³em siê do niej przodem.
Zamachn±³em siê z ca³ej si³y ¿eby wybiæ jej miecz z rêki. A drug± rzuci³em kunaiem.
unikaj±c kunai wypu¶ci³am miecz z r±k. Zrobi³am fiko³ka zak³adaj±c w locie na d³onie kastety. Poderwa³m siê b³yskawicnie z ziemi doskakuj±c do Gaary i zamierzaj±c siê piê¶ci± z kastetem w g³owê
_________________________________
idê papapa
<p³aczmy wszyscy>
Z³apa³em w³ócznie nad g³ow± w obie rêce lew± nogê ugi±³em w kolanie a praw± cofn±³em w ty³ ¿eby zablokowaæ i zamortyzowaæ atak.
Odbijaj±c siê nogami, oraz ca³ej si³y rêkami w³óczniê odepchn±³em w kierunku Amy ¿eby polecia³a do ty³u.
Trzeba by³o wykonaæ kopniêcie, a ty siê bawisz, sentymentalny jeste¶.
Dezaktywujê technikê Shukaku no Houkou i wyci±gam miecz.

Dodane po 1 godzinach 14 minutach:

Ruszy³em do ataku na Amy z wycelowanym ostrzem w jej kierunku.
W tym momencie poczu³em straszny rw±cy ból w ko¶ciach, krêgos³upie i ¿ebrach.
"To by³o jakie¶ medyczne jutsu, ale mnie za³atwi³a."-pomy¶la³em. Zacisn±³em zêby i atakowa³em dalej.

________________________________
A¿ siê pozwoli³em zabiæ HM! z tego powodu
upad³am na plecy zas³aniaj±c siê ostrzami kastetów
Zablokowa³a mój atak. Odrzuci³em wiêc miecz i z³apa³em j± za obie rêce przyciskaj±c je do pod³o¿a. Usiad³em na niej.
-Musisz siê bardziej postaraæ, wci±¿ mnie oszczêdzasz.-powiedzia³em patrz±c jej w oczy.
-agrrry!!! z³a¼...
Nachyli³em siê i j± poca³owa³em w usta namiêtnie. Potem odskoczy³em i podnios³em miecz.
równie¿ wsta³am
-no dalej!
-No jak chcesz!-powiedzia³em i ruszy³em do ataku. Bieg³em z wycelowanym sztychem w Amy.
Trzyma³em ostrze na wysoko¶ci oczu ¿eby nie mog³a oceniæ odleg³o¶ci miecza. Kiedy by³em pó³ metra od niej cofn±³em rêkê zamachn±³em siê od do³u w lew± stronê. Wycofa³em siê i znalaz³em siê tu¿ za ni± wyskoczy³em w górê chwyci³em miecz w obie rêce tak ¿e ostrze by³o skierowane w dó³ i spada³em na ni±z tak wycelowanym ostrzem.
"B³agam zas³oñ siê."
-ale j-jak!
w ostatniej chwil zas³oni³am siê skrzy¿owanymi ostrzami kastetów powoduj±c zsuniêcie siê ostrza po nich. Si³a ataku by³a tak du¿a ¿e z trudem uda³o mi siê utrzymaæ rêce z kastetami tu¿ nad sob±

(chyba ostrze powinno siê zsun±æ w Twoj± stronê je¶li dobrze my¶lê je¶li nie to siê nie z³o¶æ mogê go zedytowaæ zawsze )
Zobaczy³em, ¿e ostrze miecza schodzi w moj± stronê wiêc upu¶ci³em miecz, wbi³ siê w piach. Wtedy szybko na chwilê stan±³em na jelcach [to s± te prostopad³e r±czki na mieczu] odbi³em siê od nich i skoczy³em na ni± ³api±c j± za rêce.
podci±gne³am nogi pod siebie i kopnê³am go z ca³ej si³y w brzuch kiedy na mnie lecia³ ¿eby przelecia³ za mnie
"Ju¿ to kiedy¶ widzia³em."
Przelecia³em przez ni± i upad³em na plecy.
"Gdzie mój ¿o³±dek....? Ale przynajmniej mnie nie oszczêdza."
Pole¿a³em trochê na piachu teraz czu³em nie tylko krêgos³up i ¿ebra, ale i ¿o³±dek.
Wsta³em trzymaj±c siê za brzuch.
-To jeszcze nie koniec.
Podbieg³em do niej schyli³em siê szybko wystawi±j±c praw± nogê i zamierzaj±c siê tak by podci±æ Amy.
z³apa³am siê Gaary lec±c na ziemie
Z³apa³em Amy i j± trzyma³em.
-No dlaczego dajesz mi fory?
-zdaj Ci siê Chakra Kyuuin Jutsu!-z³apa³am go za ramiona
-To chyba ja za bardzo oszczêdzam Ciebie. Wiem, ¿e zabierasz mi czakrê czujê to.-przycisn±³em j± mocno do siebie i poca³owa³em namiêtnie.
Odskoczy³em do ty³u dysz±c.
-Wreszcie walczysz jak trzeba.
-Gokusamaisou!
Stworzy³em ruchome piaski pod Amy, które zaczê³y j± wci±gaæ.
"Fallen wings"
za pó¼no
nim siê zorientowa³am nie by³a w stanie zrobiæ ju¿ nic co by mi pomog³o
"Co ja zrobi³em?!"
U¿y³em czakry by j± wydostaæ spod piachu.
Podbieg³em do niej.
-Wszystko dobrze?
-CHCIA£E¦ MNIE POGRZEBAÆ ¯YWCEM!!!-rykne³am robi±c obrut i tn±c go na o¶lep ostrzami Kastetów
-Kaza³a¶ mi walczyæ sto procent!
Skoro lejesz na o¶lep to z jednej strony ochrona automatyczna pomog³a a z drugiej nie.
Farba siê pola³a.
-Sabaku kyuu!
-no ale...-jêkne³am czuj±c jak piasek uniemo¿liwia mi podsuszanie siê
Podszed³em do niej.
-Zobacz zadajesz mi rany obra¿enia, ale za ka¿dym razem ja koñczê rundê, we¼ siê w gar¶æ. Tak byæ nie mo¿e.
Wypu¶ci³em j± z piaskowego wiêzienia.
przyklêk³am na ziemi ³api±c oddech. Spojrza³am na niego ch³odno
"co ja poradzê... jeste¶ wiêkszy, ciê¿szy, szybszy i silniejszy... Po za tym ka¿da moja silniejsza technika obawiam siê ¿e bêdzie bardziej oddzia³ywa³a na mnie ni¿ na Ciebie...."
wsta³am zastanawiaj±c siê co zrobiæ, ¿eby samej siê nie wykoñczyæ. uszy³am wolnym krokiem po miecz. Podnios³am go z ziemi.
-Kage Bunshin no Jutsu!-stworzy³am klona rzucaj±c mu kastety. Klon okr±¿y³ Gaarê. Doskoczy³ do niego atakuj±c go od ty³u w kark. Ja natomiast zaatakowa³am sztychem w piersi
"Jakie ch³odne spojrzenie."-pomy¶la³em patrz±c jej w oczy.
Szybko odskoczy³em w bok, tak ¿e d¼gnê³a w³asnego klona ostrzem.
Podbieg³em i wzi±³em swój miecz, urwa³em kawa³ek ubrania i owi±za³em wokó³ lewego ramienia ¿ebym nie krwawi³.
-Suna shu...-chcia³em u¿yæ techniki ale siê rozmy¶li³em.
Ruszy³em w jej kierunku.
"o ¿esz w mordê"
klon znikn±³ z cichym pykniêciem. Odwróci³±m sie staj±c przodem do Gaary
Bieg³em na Amy z ostrzem wycelowanym w brzuch.
naciê³am opuszki palców
-fallen wings-machne³±m skrzyd³ami który pojawi³y siê na moich plecach i wzbi³am siê w powietrze
-Sabaku Fuyuu.
Pojawi³a siê platforma na któr± wskoczy³em i unios³em diê do góry.
wzbi³am siê wy¿ej w powietrze poczym z³o¿y³am skrzyd³a pikuj±c w stronê Gaary. Wzie³am zamach zza pleców celuj±c w g³owê
-Suna no Yoroi.
Automatyczna obrona suna no tale. Przygotowa³em siê na przyjêcie ciosu. Nadstawi³em miecz ¿eby siê zas³oniæ.
Prawa noga w ty³ lewa z przodu lekko ugiêta. Miecz w obu rêkach, obie d³onie po prawej stronie zaci¶niête na rêkojeci, ostrze nad g³ow± sztychem zwrócone w lew± stronê.
rozpostar³am skrzyd³a wymijaj±c go tu¿ przed atakiem i ciê³am go w plecy
Szybko¶æ spadania jest szybsza ni¿ szybko¶æ na ziemi, wiêc chyba nie mia³em szansy siê tym razem zas³oniæ siê nawet z automatyczn± ochron±.
Dosta³em w plecy i prêdko¶æ i si³a. Spad³em w dó³. Wyrzuci³em tylko miecz ¿eby siê nie nabiæ na niego.
"Znowu w plecy..."
Podnios³em siê na kolana.
zapikowa³am w dó³ i tu¿ nad nim machne³am skrzyd³ami zawisaj±c na chwilê w powietrzu
-Chakra no Mesu!-przecie³±m mu ¶ciegna pod kolanem lewej nogi wyl±dowa³am na ziemi celuj±c ostrzem w bok jego szyi
dobra dziewczynka
-tylko nie mów ¿e da³e¶ mi szanse na rewan¿
-Ja siê jeszcze nie podda³em.-powiedzia³em patrz±c na ni±.
Odepchn±³em ostrze rêk±. Podnios³em siê i kulej±c cofn±³em w ty³.
-Suna Shuriken.
Polecia³y w kierunku Amy piaskowe shurikeny które kiedy siê zbli¿y³y rozbi³y siê na mniejsze.
czê¶æ odbi³am mieszem przed reszt± zas³oni³am siê skrzyd³ami.
Skrzyd³a znik³y a shurikeny opad³y na ziemie. Odetchne³±m ciê¿ko czuj±c ¿e zu¿y³am sporo czakry
ruszy³am w jego kierunku okr±zaj±c go. Odbi³am siê od ziemi i zaatakowa³m tn±c z góry. tu¿ przed ude¿eniem zmieni³am kierynek ciosu na ci¿cie na skos w ramiê
-Suna no muya!
schowa³em siê w kuli z piasku
-EJ! Nie ja siê ak nie bawiê ;/-odskoczy³am szybko od kuli przypominaj±c sobie walkê Gaary z Sasuke "oj nie dobrze nie dobrze..."
Wziê³am g³êboki wdech
-Karyuu Endan!-wypu¶cia³m zebrane powietrze w postaci ognia wprost na kulê "wy³a¼ chyba ¿e bêdzie duszony Gaara na obiad:P"
Bêd±c w kuli u¿ywam na sobie Fuukin Souhuu Eisei no Jutsu ¿eby wyleczyæ rozciête ¶ciêgno.
Wyleczy³em tak, ¿e mogê stawaæ na tej nodze.
-Panoply of blood and chakra!
Wyszed³em z kuli.
-no wkoñcu-u¶miechne±³m sie ironicznie zbierajac z ziemi kastety pozostawione przez klona. Rzuvi³am w jego kierunku shurikeny nie wiedz±c ¿e wyleczy³ nogê i mo¿e z niej korzystaæ
-U¿y³em Fuukin Souhuu Eisei no Jutsu na sobie Amy.
Odskoczy³em w bok unikaj±c ataku Amy. Dezaktywowa³em zbrojê.
-Tempus.
Wykona³em pieczêci i ju¿ nie mam czakry. Nast±pi³o zatrzymanie czasu.
Podszed³em do niej i zabra³em jej broñ, odrzuci³em broñ daleko.
Wzi±³em swój miecz i stan±³em za Amy ³api±c j± mocno, a ostrze przystawi³em do szyi.

Dodane po 2 minutach:

Wytar³em stru¿kê krwi ze swoich ust.
Po czym odwo³a³em technikê zatrzymania czasu.
Czu³em jak bardzo doskwiera mi krêgos³up, ¿ebra, brzuch i plecy.
-Nie jestem Ciebie godzien.-powiedzia³em jej do ucha.
-to by³o nie fair-sykne³am ude¿ajac go ³okciem w okolice ¿o³±dka
Pu¶ci³em j±.
-Znowu w to samo miejsce.
Z³apa³em siê za brzuch.
odwróci³am siê przodem do niego uderzaj±c go w ramie które niedawno zszywa³am ;P
Popatrzy³em na ni± nic nie robi±c. Ale wci±¿ stojê.
Z³apa³em siê za ramiê.
schowa³am miecz. Na³o¿y³am kastety i przy³o¿y³am je do szyi Gaary krzy¿uj±c ostrza-mam kontynuowaæ?-zapyta³am u¶µiechaj±c siê wrednie
-Ja jeszcze stojê wiêc walka trwa.-powiedzia³em spokojnie.
-ledwo stoisz poprawi³am go-odsuwaj±c ostra od szyi. Przechyli³am wdziêcznie g³owê na bok -wyleczy³e¶ nogê zauwa¿y³am koncentruj±c czakrê w d³oniach-w co mam zaatakowaæ-zaczê³am sobie drwiæ-mo¿esz sobie wybraæ taki prezêt
-Obojêtne tylko zrób to szybko.-powiedzia³em spokojnym tonem.
skrzywi³am siê
-i tak CIe nie zabije-mrukne³am za bardzo mi na Tobie zale¿y-opó¶ci³am broñ
-Ale musisz skoñczyæ, bo ja jeszcze stojê i nie poddam siê.-odpowiedzia³em.
-nie masz czakry nie jeste¶ mi w stanie nic mi zrobiæ-przewróci³am oczami-wygra³am
Stan±³em w pozycji do walki na go³e piê¶ci.
Chwiej±c siê jeszcze zaatakowa³em j±.
odskoczy³am do ty³u patrz±c na niego z politowaniem
-daj spokój ledwo stoisz na nogach-powiedzia³am chowaj±c kastety i schylaj±c siê po shurikeny
Ruszy³em do ataku. Trochê dziwnie wygl±da³o, ale zamierzy³em siê piê¶ci±.

Dodane po 17 sekundach:

-Walcz.-powiedzia³em.
odwróci³am siê ³api±c go d³oni± za piê¶æ
-je¶li chcesz...-spróbowa³am go ude¿yæ drug± rêk± w .... okolice ¿o³adka "odechce CI siê walki:
Znowu siê z³apa³em za brzuch, ale sta³em nadal. Usi³uj±c j± atakowaæ.
-No walcz...nie rób mi tego.
-nie -powiedzia³am stanowczo rzucaj±c mu siê na szyje-wystarczy nie bedê Cie bez sensu objaæ! -poca³owa³am go
-Amy...-powiedzia³em obj±³em j± jedn± rêk±.
-Nie utrzymasz mnie tak d³ugo.-doda³em i spu¶ci³em g³owê w dó³.
-porz±dny trening -zakpi³am-dasz z siebie 100%...-westchnê³am odsuwaj±c siê od niego-mam co¶ do opatrywania?-zapyta³am z u¶µiechem
-Nie ca³y jestem.-powiedzia³em.
-Ja wolê walczyæ na dystans, ale chcia³a¶ mieczem. A zreszt± co mia³em dokoñczyæ Sabaku Kyuu? Albo Gokusamaisou? Albo u¿yæ Ryuusa Bakuryu. Wiesz przecie¿, ¿e bym tego nie zrobi³ nawet w obliczu przegranej. Dobrze, ¿e ja mam obra¿enia, a nie Ty.-powiedzia³em trochê z wyrzutem.
-nie -pokrêci³am g³ow±-wróæmy do domu powiniene¶ odpocz±æ-wzie³am go za rêkê
-Chod¼my.-powiedzia³em.
skine³am g³ow± >NMM<
NMM
"gdzie on jest?!"
przywo³a³am skrzyd³a wzbijaj±c siê nad pustyniê i kr±¿±c nad ni± >NMM<
HM! sz³a nie wiedz±c do k±t i po co.
[nmm]
Powoli przeszed³ przez dno wyschniêtego jeziora. <nmm>
Przyszedl,i powiedzial - odpoczne tu chwile sobie...
Wyjal wode z plecaka,napil sie i usiadl.
Przelatujê i widzê wêdrowca. Zni¿am lot i opadam tu¿ nad rozgrzany piasek.
-Witam! Podwie¼c gdzie¶? Mo¿e do oazy? Mo¿emy siê tam troszkê porozci±gaæ.
Podajê rêkê nieznajomemu i u¶miecham siê.
-Jestem Hyuta Shiro z Wioski Ukrytej we Mgle. Zapraszam na ma³y sparing.
Siemka - powiedzial z usmiechem,tez podal reke...
Zgadzam sie na sparing... Chodzmy do Oazy...

<NMM>
Ostro ruszam z ziemi startuj±c desk± wzburzaj±c przy tym masê piasku.
-Jak dotrzesz do oazy to mnie obud¼ - mówiê z ³obuzerskim u¶miechem i lecê w strone majacz±cej w oddali oazy.
Pszechodzi³em tendy ale ja do jaskini
sz³a w stronê swojej willi pragn±c przez chwilê odpocz±æ

<NMM>
szed³em têdy w stronê otto
Szed³
[nmm]
polecieli¶my w kierunku suny >NMM<
Po d³ugiej trasie przyby³a na wyschniête jeszioro. Jest trochê zmêczona wiêc sobie usiad³± na ziemi czekajac na Amy.
Nagashi zrobi³ sobie sprint, od którego¶ odcinka drogi, by nieco rozgrzaæ swoje nogi. Zwolni³ do normalnego kroku, i stan±³ na brzegu wyschniêtego jeziora. Zauwa¿y³ Tetiszeri podszed³ do niej i usiad³ obok niej. Po chwili roz³o¿y³ siê na ziemi, za³o¿y³ rêce za g³owê i zamkn±³ oczy. Z torby przymocowanej do paska wyj±³ ma³± wyka³aczkê i w³o¿y³ j± sobie do ust.
Dziewczyna spojrza³a na ch³opaka który by³ od niej owiele starszy. Zignowowa³a go i zacze³a pisaæ po ziemi jakie¶ dziwne szlaczki (bazgro³y).
Ch³opak cicho ziewn±³ z nudów- " Co ona tak d³ugo robi"- pomy¶la³ maj±c na my¶li sensei.
przysz³am na miejsce
-wybaczcie ¿e musieli¶cie tyle czekaæ-powiedzia³am-mam nadzieje ¿e poznali¶cie siê lepiej
Nagashi powoli siê podniós³ i rzek³:
- Szczerze, to w ogóle ze sob± nie rozmawiali¶my. - i wyci±gn±³ siê mocno.
spojrza³am na nich lekko zdziwiona
-ale jak to?-zapyta³am-macie razem walczyæ wspó³pracowaæ pomagaæ sobie, ale jak macie to zrobiæ skoro siê wogóle nie znacie?-zdziwi³am siê wielce ¿e uczniowie nie przejawiaj± chêci bil¿eszego poznania-no dobrze mo¿e poznacie siê lepiej w drodze- powiedzia³am
"Mo¿e"- pomy¶la³ a za chwile odezwa³ siê- To idziemy? Czy bêdziemy tak d³u¿ej staæ? Tetiszeri wstawaj, idziemy. -Poprawi³ opaskê ninja i spojrza³ siê na sensei.
Nagle Amy obraz zmienil sie przed oczami. Przed nia nie stal Nagashi i Tetiszeri.. Nie stala na pustyni, a na drodze z kamieni, a przed nim stal chlopiec w wieku 8 lat.. Mial piekne czarne oczy, ktore wyrazaly przerazenie. Nagle rece Amy same pchnely dzieciaczka, ktory upadl na ziemie.
- ale dla-a-aczego? - szlochalo
Amy zaczela kopac to dzieckoze wszystkich sil. W brzuch w glowe.. we wszystko. Chlopczyk bronil sie lapkami , ale nic to nie dalo..
Riddle podniosla jakis ciezki kamien , ktory lezal na ulicy i rozbila glowe dziecku. .. o ten kamien.. wylecialy odlamki mozgu... dziecko padlo martwe.. Wizja sie zakonczyla.
Nagashi spojrza³ na Tetiszeri, i z powrotem na sensei. Pomy¶la³, i¿ to zwyk³e zamy¶lenie i spojrza³ w niebo.
//no nie akurat teraz Ci siê zebra³o na robienie ze mnie idiotki... no ale có¿ za oczka jestem Ci to winna - ciesz siê//

-aaaaa!-wydar³am siê patrz±c na swoje rêce-co ja zrobi³am?!-rozejrza³am siê nieprzytomnym wzrokiem po uczniach
- Spokojnie sensei, nic z³ego siê nie sta³o. To pewnie by³a zwyk³a iluzja, zwyk³e zamy¶lenie. - Stara³ siê jako¶ uspokoiæ sensei i przej¶æ w koñcu do misji.
-iluzja...-powtórzy³am niezbyt przekonana-no tak misja... chod¼my-ruszy³am przed siebie-no chod¼cie!-ponagli³am ich
Powoli ruszy³ za Sensei i po chwili wyrówna³ krok na równi z ni±.
-A gdzie my idziemy? Bo zapomnia³em...
Pojawia sie spogladajac na obecnych jak zwykle swoim opêtanym wzrokiem. Na jego twarzy szerzy³ sie z³o¶liwy u¶miech.
minê³am bez zs³owa Abukare
-do kusy-powiedzia³am uczniowi wychodz±c na pustynie >NMM< (nastêpny post pustynia)
Wyszed³ na pustynie za Amy <nmm>
Wyszed³ za nimi.
posz³a za reszt± nieco zamy¶lona.
Enoki ju¿ bardzo zmêczony doganianiem reszty dru¿yny i swojej sensei wkoñcu do nich do³aczy³ . I powiedzia³ - Bardzo przepraszam za spu¼nienie , ale chod¼ siê staram byc punktulny to czêsto mi nie wychodzi .

Zaraz po zleceniu misji przyby³em do wyschniêtego jeziora."Musze siê rozejrzeæ za kryjówka tych shinobi nie mogê pozwoliæ sobie na b³±d poczekam w ukryciu i poobserwuje ich poczynania muszê poznaæ ich imiona by za pomoc Shūshagan no Jutsu móc przenikn±æ w ich szeregi i zabijaæ ich pojedynczo"Pomy¶la³, po czym zacz±³ siê rozgl±daæ za dogodn± kryjówka dla siebie. Przedtem jednak zdj±³ swój ochraniacz z czo³a i schowa³ go do kieszeni.
Dwóch z³owrogich ninja sz³o przez dno jeziora. Jeden mia³ na plecach zawieszon± katanê, drugi za¶ trzyma³ dwa kastety w rêkach. Pierwszy pos³uguje siê ¿ywio³em Katon, Drugi za¶ Doton. Znalaz³e¶ dobre ukrycie w krzakach, które o dziw mia³y li¶cie. Ninja nie zwracali na nie uwagi do czasu kiedy poruszy³e¶ siê i li¶cie zatrzepota³y. Ninja natychmiastowo zareagowali. Pierwszy z³o¿y³ pieczêci do Katon Goukakyuu no Jutsu która pomknê³a w stronê krzaka. Drugi za¶ po ataku swojego towarzysza schowa³ siê pod ziemi± tak by¶ nie móg³ go zauwa¿yæ.
Szybko odskoczy³em w bok i b³yskawicznie rzuci³em w stronê shinobi który mnie zaatakowa³ dwa shurikeny. Po czym wypowiedzia³em -suna bushin no jutsu. i przyzwa³em 4 klony.
Jeden ninja od katona dosta³ dwoma shurikenami w rêkê i brzuch wiêc ma trudno¶ci z oddychaniem. Zosta³e¶ lekko poparzony katonem wiêc z powodu poparzenia uda³o ci siê skoncentrowaæ chakrê tylko na 2 klony. Teraz jest was trzech. Spod ziemi jednego klona zniszczy³ kole¶ od Datona, gdy¿ z³apa³ go za nogi i wci±gn±³ pod ziemiê, jednak po zniszczeniu klona powsta³ z niego piasek który b³yskawicznie zaatakowa³ kolesia pod ziemi± co zmusi³o go do wyj¶cia na powierzchniê. Masz jednego klona plus ty. Teraz jest dwa na dwa.[/b]
"Uda³o siê"Pomy¶la³em. Szybko wyci±gn±³em kunaj i zacz±³em biec w stronê rannego ninja z zamiarem zadania mu ostatecznego ciosu. Za¶ mój klon ruszy³ by zaatakowaæ ninja, który przed chwil± zniszczy³ jednego z moich klonów.
Kole¶ od katona pad³ za pierwszym ciosem,o dziw klon pokona³ drugiego, jednak sam zosta³ zniszczony. W kieszeni Katon'iaka znalaz³e¶ mapê do kryjówki. Pod±¿asz oznaczon± drog± i znajdujesz jaskiniê. Wchodzisz do niej a na przeciw ciebie idzie trzeci ninja który pos³uguje siê ¿ywio³em Fuuton. Co robisz??
-Suna bushin no jutsu krzykn±³em. Po czym uformowa³em 5 klonów, które natychmiast zaatakowa³y wroga ja sam za¶ odskoczy³em do ty³u i wyj±³em kunaji szykuj±c siê do ataku.
Kole¶ wykona³ kilka pieczêci i wykona³ Jutsu Fuuton: Atsugai niszcz±c przy tym wszystkie twoje klony a ciebie odpychaj±c. Nastêpnie u¿y³ Sunshina i pojawi³ siê za tob± wyprowadzaj±c atak z partyzanta w plecy. Padasz na ziemiê i ledwo mo¿esz siê ruszaæ, ale mo¿esz.
"[I see you!] jest silniejszy ni¿ Ci dwaj poprzedni"
Czekam a¿ podejdzie do mnie na odleg³o¶æ bym móg³ zadaæ mu cios kunajem w nogê by móc go spowolniæ.
Stoi w miejscu w koñcu my¶l±c, ¿e ju¿ nie ¿yjesz postanawia podej¶æ i sprawdziæ czy ma racjê. Pochodzi. Twój atak kunajem powiód³ siê. Wróg upad³ na ziemiê z lekkim jêkiem z bólu, jednak¿e ty równie¿ masz problemy z poruszaniem siê.
"To moja szansa" Pomy¶la³em. Po czym krzykn±³em
-Suna bushin no jutsu Po czym uformowa³em 3 klony by zaatakowa³y le¿±cego przeciwnika i zabi³y go sam za¶ wyci±gn±³em dwa shurinkeny by w razie niepowodzenia klonów móc zaatakowaæ wroga i nie pozwoliæ mu zbli¿yæ siê do mnie.
Wrób pada na ziemiê. Nie ¿yje i idziesz dalej. Jest dosyæ ciemno i ciê¿ko jest cokolwiek zobaczyæ. Idziesz powoli skradaj±c siê. W oddali widaæ pochodniê i cienie rzucane przez ni±. Idziesz w jej stronê.
"Jeszcze tylko trzech lub a¿ trzech"
-Suna bushin no jutsu. Wyszepta³em by stworzyæ dwa klony, które ruszy³y przede mn± by zaatakowaæ napotkanych wrogów sam za¶ przygotowa³em 4 shurikeny by móc cisn±æ je w stronê wrogów którzy tylko siê pojawi±.
Bunshiny przetrwa³y, jednak¿e za tob± pojawia siê kole¶ od Suitona, a przed tob± pojawia siê kole¶ z Raitonem. Suiton sk³ada pieczêci i zamyka ciê w wodnym wiêzieniu, a na przeciw ciebie leci kole¶ z Chidori kieruj±c siê w stronê wodnego wiêzienia by ciê poraziæ jeszcze mocniej. Przy zetkniêciu obu jutsu kole¶ od Suitona od³±cza rêkê od wiêzienia i ogl±da zaistnia³± sytuacj±.
-Aaaaaa. Jêkn±³em z bólu. Pierwszy z klonów zaatakowa³ kolesia od Chidori, który sta³ do niego plecami drugi za¶ ruszy³ w stronê shinobi od Suitona. Ja za¶ próbowa³em wstaæ przygotowaæ siê do dalszej walki.
Jeste¶ teraz poparzony i ledwo chodzisz. Chwiejesz siê przy ka¿dym ruchu. Klon zaatakowawszy kolesia od Chidori wyprowadzi³ mu atak z pó³obrotu co spowodowa³o u Raiton'iaka skrêcenie karku przy czym natychmiastowy zgon. Kole¶ od suitona z³o¿y³ pieczêci i stworzy³ wielki wir który zniszczy³ klony. Wir nie dosta³ ciebie gdy¿ klony zatamowa³y atak. Teraz ty.
-Suna bushin no jutsu. Krzykn±³em. po czym spróbowa³em rzuciæ 4 shurikenami w przeciwnika. Nastêpnie klika kroków w ty³. Gdy moje klony znowu ruszy³y na wroga.
Dosta³ wszystkimi czterema, jednak za tob± pojawia siê BOS. Stoi jakie¶ 5 Metrów od ciebie i mówi grubym g³osem.
- Pokona³e¶ wszystkich moich ludzi. Ale w±tpiê ¿eby¶ poradzi³ sobie ze mn±. - Za¶mia³ siê i nie wykona³ ¿adnego ruchu, gdy¿ czeka³ na twój ruch.
Moje klony ruszy³y w stronê wroga ja za¶ rzuci³em w niego wszystkie pozosta³e mi shurikeny.Nastêpnie krzykn±³em: Suna bushin no jutsu. i uformowa³em maksymalna ilo¶æ klonów czê¶æ z nich ruszy³a w stronê wroga a reszta pozosta³a przy mnie.
Kole¶ u¿y³ techniki Tauuin Chiusei i stworzy³ kopu³ê chroni±c± go przed twoimi atakami. Klony siê rozsypa³y, a shurikeny odbi³y siê po udanej obronie, dezaktywowa³ technikê i z³o¿y³ pieczêci do kolejnej. Z³o¿y³ 4 pieczêci i w twoj± stronê pomknê³a wielka kula ognia (Katon: Goukakyuu no Jutsu)
Za pomoc± Kawarimi zamieni³em siê cia³em z klonem(je¿eli jeszcze tam by³y je¶li nie to skorzysta³em z cia³a martwego shinobi) które sta³y przy mnie po czy wraz z pozosta³ymi klonami ruszy³em w stronê wroga by d¼gn±æ go kunajem.
Wróg nie zwracaj±c uwagi na ciebie z³o¿y³ kolejne pieczêci. U¿y³ techniki Doton. Jego cia³o stwardnia³o (Nie pamiêtam nazwy tego jutsu, takie jak mia³ Kakuzu) D¼gniêcie kunajem nic nie da³o. Zniszczy³ jednego klona atakiem z piê¶ci prosto w twarz.
"Co mam robiæ mo¿e spróbuje go udusiæ." Goroczkowo my¶la³em po czym ruszy³em wraz z klonami do ataku.
Odskoczy³ jakie¶ 5m do ty³u. Wyj±³ spore ilo¶ci kunai. Uformowa³ linkê z chakry po czym umie¶ci³ wszystkie kunai'e w³a¶nie na tej lince. Skupi³ chakrê i wystrzeli³ ca³ym ekwipunkiem proso w ciebie i twoje klony. Klony zosta³y zniszczone a ty dosta³e¶ dwoma Kunajami w ramiê i udo. Potem pojawi³ siê przed tob± i uderzy³ ciê piê¶ci± w brzuch.
"Nie mogê daæ siê zabiæ nie mogê daæ siê zabiæ." Powtarza³em w my¶lach. Zaraz po ciosie brzuch jedn± rêk± chwyci³em go za krtañ próbuj±c go udusiæ drug± za¶ wyci±gn±³em kunai z ramienia i z ca³ych si³ d¼gn±³em go w serce.
Próba uduszenia nie powiod³a siê. Kunaiem nie trafi³e¶ w serce, a wbi³e¶ go w bark. Odskoczy³ w ty³ i stêkn±³ lekko z bólu. Jednak nie poddawa³ siê. Mia³ problem ze z³o¿eniem pieczêci jednak po jakim¶ czasie skupi³ chakrê i wykona³ technikê Fuuton: Atsugai. Wielka chmara powietrza ruszy³a w twoj± stronê. Zajmowa³a ca³± jaskiniê wiêc nie masz szans by unikn±æ j± odskakuj±c w bok lub górê. Jedyna szansa to ucieczka lub wbiæ siê w ziemiê. Ewentualnie przyjêcie ataku co jest samobójstwem przy twoich obra¿eniach.
"kusoo, muszê uciekaæ jedyne wy¶cie to atak z ukrycia na zewn±trz kryjówki" Pomy¶la³em. Po czym stara³em siê uciec z jaskini wroga i znale¼æ dogodn± kryjówkê by móc za atakowaæ z zaskoczenia gdy tylko pojawi siê przywódca wrogich shinobi.
Uda³o ci siê uciec. Wrogi shinobi pojawia siê przed tob± i wyprowadza atak w twarz. (Mo¿esz siê jako¶ obroniæ) Nastêpnie Kosi siê i wykopuje na jakie¶ 3 metry (Te¿ siê mo¿esz jako¶ obroniæ)
W momencie gdy wrogi shinobi próbuje zadaæ mi wyprowadziæ atak w twarz ja szybko kucam i kontruje jego uderzenie. Nastêpnie odskakuje kilka metrów do ty³u. Za¶ gdy przeciwnik próbuje mnie podci±æ ja podskakuje do góry i próbuje wyprowadziæ kontrê za pomoc± kunai'a w g³owê, po czym odbijam siê od wroga i wbiegam do jaskini.

//"Nastêpnie Kosi siê" nie wiem czy chodzi³o Ci o to ¿e chce mnie podci±æ i nastêpnie wykopaæ w górê je¶li tak to przed podciêciem obroni³em siê jak Zabuza unikn±³ Shurikena podczas walki z Naruto i Sasuke
Przylatuje na piaskowej platformie. Jest jakie¶ 10 metrów nad ziemi±. Zauwa¿a Amy jednak nic nie mówi. Ci±gle lata.

Co do misji Melkora:
Unik udany, kunai wbity w g³owê. Wracaj do biura i zdaj raport mojemu KLONOWI.
"im mnie osób wie o tym co sie dzieje tym lepiej..." pomy¶la³am patrz±c na suniñczyka
-ehhh....
Zastanawia³ siê jakie niebezpieczeñstwa mog± czekaæ na nich podczas wêdrówki przez pustyniê, niby tu siê wychowa³ ale wci±¿ nie zna³ gatunków ¿yj±cych w tych terenach. Ba³ siê tylko aktywacji demona.
spojrza³am w górê na gaarê
-mo¿e zlecisz ³askawie na ziemi, i zaczniesz poruszaæ siê jak normalny ninja, a nie bêdziesz marnowa³ czakrê na podziwianie okolicy-pomacha³am mu rêk±
- Nie wiem czy wiesz, ale dla mnie jest to normalne poruszanie. Ale jak chcesz. - Powiedzia³ po czym zeskoczy³ na ziemiê dezaktywuj±c technikê. Sta³ jakie¶ 2metry od Amy, nic ju¿ nie powiedzia³.
pokrêci³am g³ow± "gdzie¿ ten Risen?!"
Sta³ w miejscu. Pomy¶la³ tylko o spó¼niaj±cym siê Risenie, który mia³ byæ jak±¶ godzinê temu.
- Niecierpliwisz siê prawda? - Zada³ pytanie, na które doskonale zna³ odpowied¼.
-uznajmy ¿e to pytanie retoryczne-u¶miechnê³am siê przyja¼nie-cholerycy siê nigdy nie denerwuj± -pokaza³am mu jêzyk w u¶miechu
- Niby tak - Odpar³. Nie by³ w nastroju na pogawêdki, jednak mimo woli zapyta³ lekko poddenerwowany. - Gdzie jest Risen. Mia³ byæ tu 1.5 godziny temu.
Piasek poderwa³ siê do góry. Kilka ziarenek wyl±dowa³o zapewne w oczach Amy. Po chwili, z miejsca poderwania siê piasku wy³oni³ siê kot. Mia³ futerko miedzianego koloru, ale oczy pozosta³y siwe. Wpatrywa³y siê uwa¿nie to na Gaarê, to na Amy, a widaæ by³o w nich....powagê. Zero skruchy.
- Spó¼nienie siê jest uzasadnione. Nie ³atwo zasn±æ pod postaci± kota w karczmie.
- Nareszcie. Po co ten kot? - Zapyta³ normalnym tonem. - No to kiedy ruszamy - Zada³ kolejne pytanie nie zmieniaj±c tonu.
- Po to, ¿eby nie zorientowano siê, ¿e kot jest cz³owiekiem, który ma niezbyt dobr± opiniê w Yuki.
G³os kota wyra¿a³ irytacjê. Znaj±c temperament Amy zdziwi³ siê, ¿e ta mu jeszcze nie przy³o¿y³a. Podrapa³ siê za uchem po czym ci±gn±³ dalej:
- Ale mam nadziejê, ¿e nie przesadzicie z tym odgrywaniem sceny k³ótni, hê ? To by³oby strasznie k³opotliwe.
- Nie... - Odpar³ sucho. - Nic siê nie sta³o. Trochê siê spó¼ni³e¶, ale to nic. Wiêc co, idziemy? - Zapyta³ nie zmieniaj±c tonu.
- No, ja powinienem siê zbieraæ. Zostawi³em klona w karczmie, ale w±tpliwe, by przetrwa³ d³ugo beze mnie w pobli¿u.
Kot po chwili jednak spojrza³ na Gaarê i Amy. Oczy mu siê roz¶wietli³y w nadziei, gdy zapyta³:
- Chcecie kotka...?

- Pytanie powinno brzmieæ - Czy który¶ z was chce kotka? - Ale je¶li chodzi tu o ciebie to nie dziêki. - Odpar³. - Idziemy, nu¿y mnie to stanie w miejscu? - Zapyta³
-a ja chcê kotka-powiedzia³±m bior±c Risena na rêce-spójrz Gaara jaki ¶liczniusi-podsunê³am mu futrzaka pod twarz-ale mi bedzie ciê¿ko go nie¶c a ¿e ty jeste¶ taki silny i odwa¿ny-zagrucha³am s³odko-to pewnie nie bêdziesz mia³ nic przeciwko ¿eby go ponie¶c-posadzi³±m kota na ramieniu Gaary-no to w drogê ch³opcy-ruszy³am przed siebie
>NMM< -> Pustynia
Chwyci³ Risena. Nie by³ ciê¿ki. Ruszy³ razem z Risenem na ramieniu za Amy.
<NMM i NMR>
Sasuke bieg³ wyczerpany przez dno wyschniêtego jeziora <NMM>
Dzieci zniknê³y, smok sta³ nieruchomo niczym sparali¿owany... W³asciwie to po chwili wygl±da³ jak by siê mial zaraz rozp³yn±æ w powietrzu. Ale zdarzy³o siê co¶ innego. Woda na oko³o ciebie zmieni³a siê w magmê. P³omienie bucha³y. Magma by³a gesta ale mimo to nie tworzy³a skorupy... Twoje rêce zaczê³y p³on±æ... Poczó³e¶ ból tak jak by tym razem by³y prawdziwe... Ujrza³e¶ ¿e z magmy wy³aniaj± siê d³ugie ale smukle kamienne rêce. Wszystkie wygl±da³y niczym rêce pos±gów tyle ¿e siê rusza³y... By³o ich tuzin par wszystkie zaczê³y do ciebie podp³ywaæ... Ogien... Ogieñ ciê pali³...
Otocznie siê zmieni³o. Zielona d¿ungla nagle zmienila kolor, wszystkie ro¶liny by³y teraz koloru purpurowaego... Czu³e¶ wszêdzie chakrê ale nijak± dziwn±, tak jak by nale¿a³a do osoby obdarzonej wszystkimi piêcioma ¿ywio³ami... Nagle od strony ziguratu us³ysza³e¶ g³os...

-Jam jest broñ ostateczna klanu Kurama, moi stwórcy nie dali mi radê a Ty ma³y cz³owieczku my¶lisz ze masz jakie¶ szanse?

G³os by³ gruby, basowy, gro¼ny...
1410-800 = 610 ( chakra za poprzedni post)
-Tak , tak to ju¿ wiem , mo¿e przejdziemy do rzeczy i powalczymy . . . - Wi by³ wyra¼nie poirytowany tym , ¿e ta dziwna rzecz uwa¿a siê za wielk±. Mo¿e to co¶ w rodzaju zapieczêtowanej mocy tych 3 Kuramów. Jednak to musi mieæ jak±¶ ukryt± s³abo¶æ wewn±trz siebie. Zdecydowanie Wi nie ba³ siê i¶æ do tego Zikkuratu , popêdzi³ tam tak by ludzkie oko go nie zobaczy³o. Szed³ za g³osem i chakr± , t± demoniczn± i z³± chakr± , pomimo , ze wszêdzie mo¿na by³o j± wyczuæ to jedno miejsce powinno byæ wyj±tkowe , tam powinna siê ona skupiaæ. Ch³opak przez ca³y czas by³ gotowy do uników czy te¿ obrony kijkiem. Chcia³ to jak najszybciej skoczyæ i ocaliæ tych mieszkañców od wiecznej mêki. To zdecydowanie powinno siê skoñczyæ ju¿ dawno temu . . .
Dotarle¶ na szczyt budowli. Widzisz ¿e ze skrzyni same zosta³y zerwane pieczêci a ze ¶rodka wype³z³a dziwna istora. Bardzo szybko urosla. Przybra³a postaæ wielkiego jedno okiego cyklopa tyle ¿e jego cia³o by³o zbudowane z ró¿nych elementów natury, wody, ziemi, ognia, wokó³ niego wirowa³ cyklon powietrza z wy³adowaniami elektrycznymi... Zamiiast oka w miejscu oczodo³u by³ owy przeklêty kamieñ, emanowa³ energi± któr± ju¿ wczesniej czu³es... Jego potega by³a wielka. Machn±³ rêk± i spowodowa³ tym samym wielki podmuch powietrza którzy lecia³ w twoj± stronê...
"Jest silny , ale pewnie i wolny" - to by³a pierwsza my¶l m³odego Kage Taki. Ten olbrzym wykona³ ca³kiem szybki ruch , no i obszarowy co uniemo¿liwi³o Wi unik Tai jutsu. Ch³opak szybko stworzy³ bardzo tward± kopu³ê przy u¿yciu moku jouheki [250]. Kopu³a by³a ma³a , ale bardzo gruba , Wi skupi³ siê na miejscu gdzie mia³o uderzyæ powietrze. Gdy tylko fala zostra³a zablokowana Wi w sekundê , znalaz³ siê na szczycie kopu³y ch³opak z³o¿y³ pieczêcie i wykona³ mokuton no jutsu ( 200 pch). Wielkie pale wyskoczy³y z ziemi i popêdzi³y do kamienia by go po prostu rozbiæ. By³y grube , ale i szybkie , na koñcu ostre. Sam Wi za to pobieg³ w przód z kijem w rêce. Wyskoczy³ w górê z ca³ych swoich si³. Z kija wysz³a rêka , która wyrzuci³a kunai , z nim i wykona³ podmianê ( moku kawarimi 150 pch). Teraz Wi powinien byæ nieopodal kamienia , a ten potwór powinien byæ zajêty odpêdzaniem pali. Ch³opak trzyma³ w prawej rêce w³ócznie , która siê wyd³u¿y³a. Ostr± koñcówk± ( tam gdzie jest uwiêziony miecz) uderzy³a prosto w kamieñ z si³± 3000 pch. Je¿eli ta dziwna istota to przetrwa³a to Wi za¿ywa pigu³kê ¿o³niersk± i stara siê uderzaæ dalej w³óczni± w kamieñ.

Chkara

610 - 600= 10
Uda³o ci siê obroniæ przed potê¿n± fal± powietrza. Wielkie i ostre drewniane pale wyskoczyly z ziemi prosto w potwora... Ten by obroniæ siê przed tym atakiem u¿y³ ¿ywio³u ognia by spaliæ drewniane zabójcze pale... Atak w³óczni± powiódl siê potwór by³ zbyt zajêty palami by zwróciæ uwagê na twój drugi atak. W³ócznia wyd³u¿yla siê a jej ostrze (miecz) uderzy³o o kamieñ, poczule¶ jak wasze energie zderzy³y siê ze sob±... To trwa³o chwilê... Kamieñ pêk³ lecz nie zosta³ zniszczony... Zostala z niego uwolniona niewiarygodna ilo¶c chakry jak i równie¿ dusze cz³onków klanu Kurama. Nagle przed oczami ujrza³e¶ nieprzeniknion± ciemno¶æ... Nic totalny mrok... G³ucho i cicho... ¯adnego zapachu w powietrzu... Zupe³nie jak by¶ siê znalaz³ w pró¿ni...

Po jakim¶ czasie otwierasz oczy, le¿ysz na dnie wyschnietego jeziora... Wygl±da normalnie tak jak w momencie gdy tu poraz pierwszy przybyle¶... Widzisz nieopodal dó³ który wykopale¶ oraz rozbit± srzyniê... Twój pies siedzia³ nad tob± i przygl±da³ ci siê tylko zdziwiony... Przekreci³ g³owê po czym uznal ¿e wszystko z tob± w porz±dku i wróci³ do swojego ¶wiata w charakterystycznej chmurce kurzu "puffff". Tu¿ obok ciebie lezy twój miecz... A obok niego kamieñ... Widziale¶ go to ¼ródlo twoich wszelkich nieszczê¶c... Le¿a³ tu¿ ko³o miecza który go pokona³... S³once powoli chyli³o siê ku zachodowi... By³es totalnie wyczerpany, jak by nie by³o straci³e¶ ca³± chakrê... Nie masz za to zadnych obra¿en fizycznych...

// ok Ranga: A , +100pCh, 12 do stat i kasy figê bo poniewa¿ nikt ci tego zadania nie zleci³, a przynajmniej nikt ¿ywy... //
Wi poruszony ca³± spraw± za³o¿y³ ciê¿arki i schowa³ miecz do pochwy. Po tych podstawowych czynno¶ciach podszed³ do kamienia i uklêkn±³ przy nim. M³ody Kage przygl±da³ mu siê uwa¿nie , jednak nie zauwa¿a³ w nim nic niezwyk³ego.
"Mo¿e go sobie wezmê " - po chwili ch³opak pomy¶la³ , ¿e warto by³o by mieæ jak±¶ pami±tkê z tej misji. Dlatego wzi±³ kamieñ i zacz±³ nim potrz±saæ , czeka³ a¿ co¶ siê stanie. Ch³opakowi kamieñ wyra¼nie siê podoba³ , mo¿e mia³ jak±¶ moc .

Dodane po 3 godzinach 58 minutach:

Wi skoñczy³ trz±¶ tym przedziwnym kamieniem i schowa³ go do kieszonki. Powoli wsta³ i siê otrzepa³ , powoli ruszy³ w stronê . . . zaraz przecie¿ on kompletnie nie wiedzia³ gdzie jest. Móg³ tylko pomy¶lec :
"Znowu to siê sta³o , ale zarz kojarzê , gdzie jest Konoha tam siê muszê udaæ." - Bia³ow³osy znalaz³ rozwi±zanie , które by³o kompromisem dla niego samego. Powoli ruszy³ w stronê Konohy , wiedzia³ gdzie s± ³±ki i polana treningowa , mo¿e tam kogo¶ znajdzie. Zdecydowanie to dobre miejsce do poszukiwañ tam zawsze kto¶ jest. Wi mia³ nadzieje , ¿e nikt z³y , bo ch³opak nie mia³ zbytnio si³y na walkê , dlatego przez ca³y czas trzyma³ kij i mia³ aktywn± technik±.

<NMM>
Ch³opak po dosyæ d³ugiej podró¿y znalaz³ siê w do¶æ dziwnym miejscu, a dok³adnie ko³o du¿ego wg³êbienia w piasku. Po pewnym czasie domy¶li³ siê, ¿e to mog³o byæ jezioro. Jednak to nie by³ jego cel podró¿y, jego prawdziwym celem by³o odnalezienie "kwiatu suninskiej pustyni"
Po chwili przypomnia³ sobie s³owa, które wydoby³y siê w tedy z podziemi:
-"Ty cz³owieku przynie¶ mi prawdziwy kwiat z Sunijskiej pustyni, wtedy nagroda Ciê czeka wielka. Tak dostaniesz to o czym ludzie marz± wasza wolno¶æ i bogactwa." -
- O co mog³o temu g³osowi chodziæ? Mo¿e to w³a¶nie tutaj jest owy kwiat? -
Stoisz tak i my¶lisz , zdaje siê , ¿e bez celu. Nie czujesz na sobie niczyjego wzroku , mo¿e po prostu nie rzucasz siê w oczy. Wieje lekki wiaterek , a s³once jak to na pustyni pra¿y jak szalone co nie pomaga Ci w my¶leniu. Przypominaj±c sobie s³owa starsza siê je u³o¿yæ w logiczn± ca³o¶æ i rozwi±zaæ t± z pozoru prost± zagadkê. Przy okazji jeste¶ zmêczony podró¿± co nie u³atwia Ci pracy. Musisz zaufaæ w³asnym zmys³om mo¿e wtedy znajdziesz kwiat na pustyni. . .
- Hmmm przekopanie ca³ej pustyni nie ma sensu - powiedzia³em sam do siebie z skrzywiona min±.
Po krótkiej chwili ci±g³ego stania w moich nogach odczu³em zmêczenie podró¿±, a jeszcze ta pogoda. Parz±ce s³oñce mnie dobija³o, nie trac±c ani chwili odwi±za³em banda¿e z r±k po czym zawin±³em je wokó³ g³owy na wzór turbana. Zrobi³em to po to aby moja g³owa zbytnio siê nie przegrza³a z powodu pal±cego s³oñca. Nie czekaj±c ani d³u¿ej ruszy³em w poszukiwaniu czego¶ co mog³o by przypominaæ z wygl±du kwiat albo jakiej¶ osoby, która bardzo dobrze zna te tereny i mog³a by co¶ wiedzieæ na temat owego kwiatu pustyni.
Wiatr nadal powiewa³ , a upa³ doskwiera³ Ci niemi³osiernie , jednak turban w czym¶ pomaga³. Teraz s³oñce nie pada³o tak na g³owê ,. by³e¶ bezpieczny przed jej urazami ze strony czerwonej kuli. Szed³e¶ do przodu po gor±cym piasku i nikogo nie mog³e¶ znale¼æ. To zagadka , któr± rozwi±zaæ musisz sam , widaæ tak chce los. . .
-Kwiat Pustyni... Kwiat Pustynu... - powtarza³em sobie co chwila te s³owa w g³owiê.
- Pustynia, Kwiat Pustyni.... Kwiatem Pustyni mo¿e byæ kaktus! - krzykn±³em sam do siebie.
Po tych s³owach moja nadzieja od¿y³a i ruszy³em w poszukiwaniu kaktusów rozgl±daj±c siê wokó³ szukaj±c jakichkolwiek oznak ¿ycia, którym by³y owe wspania³e ro¶linki. Z tego co pamiêta³em kaktusy gromadz± wodê dlatego te¿ powinny znajdowaæ siê w pewnej odleg³o¶ci od zbiorników wodnych je¶li takie w ogóle w tym miejscu wystêpuj±. Jednak mimo wszystko moim g³ównym celem by³y kaktusy i to za nimi siê rozgl±da³em.
Wpad³e¶ na pomys³ , alem czy by³ on dobry?? Biega³e¶ tak po pustyni i szuka³e¶ tych kaktusów. Uda³o Ci siê znale¼æ jednego , to bardzo du¿y okaz , rzadko siê takie spotyka. Wyrwanie go bêdzie bardzo ciê¿kie , no i jeszcze te kolce. Za to obok kaktusa , na piasku by³ ludzki rêkoma namalowany ma³y kwiatek , tak jakby dopiero co wyszed³ z p±czka. To by³o interesuj±ce , ale ty skupi³e¶ siê na kaktusie.
U¿ywaj±c kunaia, którego mia³em w kieszeni staram siê na samym dole odci±æ kunaiem kaktusa lub rozkopaæ do samych korzeni i tam odci±æ kaktusa. Je¶li jednak ¿adna z tych technik nie pomog³a staram siê w jaki¶ sposób zabraæ tego kwiatka narysowanego na piasku staraj±c siê to robiæ w taki sposób, aby w ogóle go nie uszkodziæ.
Udaje Ci siê wyrwaæ kwiatka i prawie go nie naruszyæ. Mo¿esz bez przeszkód wracaæ do tego miejsca sk±d przyby³e¶. Je¿eli twe przypuszczenia s³uszne s± , nagroda Ciê nie ominie.
Zadowolony z tego, ¿e uda³o mi siê nie naruszyæ piêknego Kwiatka ruszy³em powoli i ostro¿nie w stronê Iwy, a dok³adnie tam gdzie zacz±³em swoj± podró¿.

<NMM>
Id±c, dalej przez pustyniê, Akari, zastanawia³ siê ile drogi mu zosta³o do koñca. Omin±³ w koñcu najwa¿niejsze punkty, lokalizacyjne. *Oaza wiêksza, oaza mniejsza...teraz czas na wyschniête jezioro. * my¶la³. Id±c, tak my¶la³ nad, egzaminem, oraz pytaniami które mog± wyst±piæ, podczas jego trwania. " Kiedy zosta³a zalo¿ona Suna" albo " Ile ziarenków piasku ma pystnia Nara (wykorzystaj metodê rownañ) " o albo " Dlaczego masz 13 lat ?" - Te pytania, wprawia³y lalkarza, w dygot. Jednak gdy zastanowi³ siê porz±dnie, pomy¶la³ ze nie mog± byæ takie trudne. Prawda ?... Prawda ?!

<NMM>
-Ale tu gor±co, nie wiem jak Ci z Sunny mog± tu mieszkaæ. Zawi±za³em chustkê na g³owie aby ochroniæ j± przed s³oñcem. W takim klimacie trzeba dbaæ o wodê, dobrze, ¿e uzupe³ni³em wszystkie manierki. Zero zbiorników wodnych, tylko te wyschniête jezioro. Pustynia Nara, bardzo nieprzyjazne miejsce. Znajdê miecz i znikam st±d.
Gdy tak szed³e¶ przez pustyniê w oddali mo¿na by³o zauwa¿yæ du¿y i szeroki dó³ mo¿e jest tam woda. Ale w ¶rodku mo¿na by³o zauwa¿yæ jak±¶ osóbkê i studniê z której bierze wodê.
Podejdê bli¿ej, skoro jest tam studnia mo¿e znajdê w niej wodê. Chêtnie obmy³bym oparzona nogê z piasku, wcieranie sie ziarenek ska³ w ranê nie jest przyjemnym doznaniem.
Zimna woda na ¶rodku ognistej patelni, jaka niew±tpliwie by³a pustynia Nara by³a zbawieniem dla ka¿dego wêdrowca. Podszed³em bli¿ej i zacz±³em wyci±ga³ wiadrem, wode ze studni.
No wiêc podszed³e¶ powoli do stodo³y a obok sobie siedzia³ jaki¶ kole¶ w okularach, gdy wyci±ga³e¶ ju¿ wodê ze stodo³y w wiadrze nagle ch³opak przeci±³ sznur mieczem. Miecz okaza³ siê byæ mieczem Fuutonu.
- Kto ci pozwoli³ ruszyæ moj± wodê hmm - powiedzia³ ch³opak.
-Przepraszam, ale chci… Urwa³em w po³owie zdania. Moj± uwaga skupi³ miecz Fuutonu. –Chcia³em tylko obmyæ stopê po podró¿y, piasek rani i tak ju¿ obola³± nogê. Cz³owiek nadal nie spuszcza³ ze mnie wzroku a co gorsza nadal trzyma³ wyci±gniêty w moj± stronê miecz.-Nie wiedzia³em, ¿e ta studnia( ) nale¿y do Ciebie. -Jednak to chyba dobrze, ze Ciê spotka³em. Muszê z tob± o czym¶ porozmawiaæ. –Je¶li to nie fatamorgana, to przeci±³e¶ sznur Ostrzem Wiatru. Wyja¶ni³em mu sytuacjê i zaoferowa³em transakcjê: Miecz Fuutonu za przys³ugê. –Mów jak mogê Ci pomóc, zrobiê wiele, aby uzyskaæ te ostrze.
Tak to by³ miecz Fuutonu, masz szanse go zdobyæ ale ³atwo nie bêdzie. Gdy powiedzia³e¶ ¿e chcesz omówiæ sprawê miecza kole¶ ciê wy¶mia³.
-Hahaha chyba ¶nisz, nigdy nie oddam tego miecza nawet mnie nie pro¶. Chyba ¿eee wygrasz w walce ze mn± miecz - ch³opak powiedzia³ szczerz±c siê do ciebie.
-Trudno, je¶li chcesz walczyæ o miecz to niech tak bêdzie. Ch³opak nadal siê ¶mia³. Wyj±³em wtedy Miecz Katonu. -Wiatr jest s³abszy od Ognia, tylko go wzmacnia. Nie chcê zrobiæ Ci krzywdy. Ten cz³owiek nie wygl±da³ przestraszonego. "Mo¿e co¶ jeszcze ukrywa". -Niech to bêdzie uczciwa walka, do pierwszej krwi. Gdyby¶my walczyli na ¶mieræ i ¿ycie, pustynne pal±ce s³oñce wykoñczy³oby nas obu. Spojrza³em na okolicê, brak miejsc, aby gdziekolwiek sie schowaæ, wszêdzie piasek i tylko na lewo ode mnie studnia. Mój przeciwnik sta³ 4 metry przede mn± z wyci±gniêtym mieczem. Trzymaj±c w prawej d³oni Ostrze Ognia ustawi³em sie w pozycji obronnej. -Dobrze, ¿e w akademii ³ykn±³em trochê Kenjutsu, inaczej by³oby ze mn± krucho.
Ch³opak gdy us³ysza³ s³owa ¿e siê zgodzi³e¶ na walkê od razu siê u¶miechn±³, ale gdy wyci±gn±³e¶ miecz Katonu ju¿ u¶miech z jego twarzy znikn±³. A wiêc gdy siedzia³ plecami do ciebie szybkim ruchem mieczem Fuutonu piachem sypn±³ ciê w oczy i da³ solidnego kopa w brzuch a ty odlecia³e¶ na 5 metrów.
Upad³em 5 metrów dalej, wsta³em otrzepa³em ubranie z piasku. - Wiêc zamierzasz walczyæ. Nie mniej do mnie pretensji, je¶li zrobiê Ci krzywdê, ja tylko wykonuje rozkazy. Lew± rêk± rzuci³em kunaiem w twarz przeciwnikowi jednocze¶nie nacieraj±c na niego z Mieczem Katonu. Zamachn±³em siê, fala gor±ca o ma³o nie poparzy³a mi twarzy. Miecz przeciwnika by³ s³abszy, kolejne próby odparcia moich ataków powodowa³y coraz wiêksze wyczerpanie mocy miecza. Po próbie ataku na korpus cieciem z forehand'u, odskoczy³em do ty³u i wyrzuci³em drugi kunai w stopê ch³opaka. Nie da³em mu chwili wytchnienia- od razu ruszy³em do kolejnego ataku. Tym razem podrzuci³em ostrze do góry i w tym czasie wykona³em pieczêcie i próbowa³em oparzyæ przeciwnika kul± ognia.
Ch³opak siê u¶miechn±³ i zrobi³ postawê do walki
- Co¶ my¶lê ¿e to bêdzie ³atwa walka hehe - nastêpnie gdy rzuci³e¶ w niego shurikenem mieczem Fuutonu zmieni³ tor lotu i polecia³a gdzie indziej ale miecza Katonu nie unikn±³ fal± ognia dosta³ po twarzy i siê za ni± przez moment trzyma³ nastêpnie ty rzuci³e¶ shurikenem w stopê i ch³opak oberwa³. Wkurzy³ siê i gdy lecia³a kula ognia zamachn±³ siê, kula siê powiêkszy³a i jako¶ zmieni³ tor lotu na ciebie.
U¿y³em defensywnej techniki Hari Jizou. Moje w³osy oplot³y mnie i sta³y siê odporne na dzia³anie zwyk³ego ognia, nawet wzmocnionego wiatrem. Mimo to obrona przed mym w³asnym jutsu by³a sporym problemem. Gdyby nie przyzwyczajenie cia³a do obra¿eñ odniesionych od p³omieni, nie potrafi³bym pozbieraæ siê przez d³u¿sz± chwilê. - Chcia³e¶ walki to j± dostaniesz. Wyj±³em z plecaka Miecz Raitonu i postanowi³em walcz±c obiema broniami. Natar³em na oponenta uderzaj±c na przemian lew± i praw± rêk±. W pewnym momencie u¿y³em Miecza Katonu, aby wzmocniæ Piorun Raitonu. Powsta³ w ten sposób strumieñ energii, któremu towarzyszy³ o¶lepiaj±cy b³ysk. Promieñ lasera mo¿na odbiæ jedynie potê¿nym zwierciad³em, porusza³ siê on tak¿e z prêdko¶ci± b³yskawicy. Obcy ninja nie powinien unikn±æ tego ³±czonego ataku.
Kukie³ka a jak siê wydawa³o wielki garbaty cz³owiek sun±³ przez wydmy. Nie ma to jak piaszczysty ¿ó³ciutki piasek na pustyni. No a teraz co to?
W oddali widaæ dwoje ludzi, nie wygl±daj±cych sympatycznie.. O cho pomy¶la³a, mo¿e zw³ok do kolekcji siê szykuje a nawet dwa. Trza tu siê zaczaiæ i zobaczyæ co te¿ to siê stanie... tylko tak po cichutku, po woli bez zbêdnego po¶piechu. To szybko nie ostygn±, spokojnie
A wiêc oplot³e¶ siê w³osami ale do koñca to nie pomog³o poparzy³o trochê twoj± twarz, a przeciwnik cofn±³ siê do ty³u czekaj±c na twój ruch. Natomiast ty wyj±³e¶ miecz Raitonu ¿eby sobie pomóc rzuci³e¶ siê na kolesia ale niestety nie zrobi³e¶ lasera (Raiton i Suiton to laser bo ja go mam^^) ale uderzy³e¶ piorunem i zion±³e¶ ogniem. Przeciwnikowi uda³o siê omin±æ ogieñ ale piorun go sparali¿owa³.
Dziewczyna w swojej mechanicznej kukie³ce w koñcu zaje³a dobre miejsce widokowe. Wygl±da³o to tak ¿e ok. 70m dalej na piaskowej wydmie stoi wielki barczysto-garbaty facet w masce. I tak stoi nieruchoma, nie porusza siê. Taki filar niewzrószony....

Dziewczyna w ¶rodku za³o¿y³a noge na noge wyje³a torbe suszonych rodzynek "Su³tanek" i czeka³a na akcje, to raz to raz co¶ przegryzaj±æ...
drgne³a troszke na widok w³osów, ognia i pioruna. Spojrza³a tak troszke ze zdziwieniem; terapi szokowej, elektrycznej serwowanie na zawo³anie.
W³osy s± baaaardzo ³atwopalne, to dobre na Tajsu, mo¿e jeszcze na s³abe jusu ¿ywio³owe.... lecz na pewno nie na ogieñ. Kolejny ruch, no ju¿ spoko, szybki z efektami i mieczami. Sorincia siê u¶miechne³a sama nie wiedz±c czemu

~ o szczury pustyni, jacy¶ to dzisiaj ³askawe

I ju¿ pod tym rozczochranym lekko rudawym czym¶ rozpocze³o siê knucie. Z³a komurka mózgowa zwana "w³asne dobro" spotka³o siê z drug± "pragnienie"... oczywi¶cie natury ujemnej. A walka dalej trwa, chyba, szkoda ¿e nie mam popkornu....
Szybko podbieg³em do sparali¿owanego wroga i wbi³em Miecz Katonu w ramiê, w którym dzier¿y³ ostrze. Szybkim ruchem lewej rêki wyj±³em kunai z kieszeni i przy³o¿y³em go do gard³a przeciwnika. -Poddaj siê albo Ciê zabije

Ps. Zdziwi³ mnie fakt elementu lasera, jako po³±czenie wody i Raitonu. W mandze te po³±czenie nie wystêpujê, a je¶li siê kiedykolwiek pojawi, to tylko, jako wy¿ej wymienione po³±czenie ognia i b³yskawicy. Autor elementu laseru musia³ mieæ duuuuuu¿e braki w fizyce, ¿e wepchn±³, jako element sk³adowy Suiton.
Dziewczyna gryz±c nastêpna porcje wêglowodanów, spojrza³a na b³yskawiczn± akcje kruczow³osego. Pytanie, czy wyjdzie? Czy on naprawdê jest a¿ tak silny? Czy przeciwnik czasami nie posiada "auto Karwari", no choæby takie jak ona. Zwyk³e raczej nie wchodzi³o w drogê, bo sk±d we¼miesz pieniek na pustyni...
Miecze by³y naprawdê poci±gaj±ce, oj trza uwa¿aæ... Tymczasem akcja trwa dalej, mo¿e siê nawzajem wykoñcz±?
Zawsze mo¿na przecie¿ pomarzyæ, co nam innego pozostaje.
Znów r±czka wêdruje do torebki i... skoñczy³o siê szamanko!? Tak to jest cios, cios wymierzony w ca³y pustynny naród. My zapamiêtamy ten dzieñ jako jeden z najbardziej tragicznych w dziejach tej Historii. Co teraz dalej teraz robiæ? Trudno, jak nic siê nie stanie idziemy st±d...a mo¿e za nimi? Hmmmm

Po pewnym czasie dziewczyna jednak stwierdzi³a ¿e nie ma co siê ¶liniæ i trza uzupe³niæ zapasy

NMMT
Wróg siê przewróci³ a ty podbieg³e¶ i wbi³e¶ miecz Katonu w jego ramiê i nagle us³ysza³e¶ ¶miech i przeciwnik rozp³yn±³ siê w powietrzu. Nagle pojawi³ siê z ty³u pleców szybkim ruchem zabra³ ci miecz Katonu i zada³ solidnego kopa w plecy a ty polecia³e¶ z 5 metrów dalej ¿r±c piasek gdy wyl±dowa³e¶.
Klon!, Krzykn±³em, gdy ten uderzy³ mnie w plecy. Wsta³em i odwróci³em sie w stronê przeciwnika. Prze³o¿y³em Miecz Burzy w prawa rêkê i szybkim ruchem wyj±³em z kieszeni kunai. Nie mia³em pomys³u jak zaatakowaæ. Kolejne natarcie wprost by³oby pewnie nieskuteczne. "Muszê go jako¶ zaskoczyæ". Szybka my¶l i atak. Wyrzuci³em Ostrze Raitonu wysoko w górê, tak, aby spada³o ostrzem w dó³ w odpowiednie miejsce. Jednocze¶nie rzuci³em we wroga 3 kunaie (nadal trzyma³em jeden w rêku). Przeciwnik odskoczy³, a ja w tym czasie wk³adaj±c ca³± moj± si³ê i uwagê rzuci³em trzyman± w rêku broñ w przeciwnika, gdy ten by³ jeszcze w powietrzu. Nastêpnie ruszy³em w stronê oponenta wykonuj±c Goukakyuu no jutsu. Zapamiêta³em po³o¿enie przeciwnika po ataku ogniem i na pe³nej szybko¶ci rzuci³em dymna bombê pod nogi ch³opaka wyskakuj±c w górê i lewa rêk± ³api±c w d³oñ miecz. Okrêcaj±c siê wokó³ wykona³em zamaszysty wirowi cios, staraj±c sie wykonaæ na tyle szerokie ciêcie, by zraniæ a nawet zabiæ przeciwnika.

Ps. Po misji odejmê od ekwipunku stracone przedmioty
Ruchy by³y dobrze pomy¶lane niektóre siê uda³y a niektóre nie a wiêc ty sobie le¿a³e¶ i obmy¶liwa³e¶ strategiê a wróg podziwia³ miecz, nastêpnie ty rzuci³e¶ w niego Kunai'ami a on poprostu zamachn±³ siê mieczem Fuutonu i zmieni³ kierunek lotu. Nastêpnie ty ruszy³e¶ robi± Gokakyu no jutsu no ale on wystawi³ miecz Katonu i to wch³on±³ no ale nie unikn±³ twojego ataku Kunaiem zrobi³e¶ obrót i trafi³e¶ w jego plecy, ten opu¶ci³ miecze i by³ chwilowo sparali¿owany.
Wróg sparali¿owany. Nie traci³em czasu na zbêdne gadki jak to lubi± robiæ w filmach klasy B. Ostrzem miecza wykona³em ciêcie poprzeczne, ucinaj±c przeciwnikowi ramiê. Kolanem przycisn±³em go do ziemi, uderzaj±c w drugie ramie aby pu¶ci³ miecz. - Je¶li bêdziesz robiæ jakie¶ sztuczki to wrzucê Cie do studni . Postanowi³em wybadaæ jak mój przeciwnik wszed³ w posiadanie Ostrza Fuutonu.
Sk±d masz ten miecz! Komu go ukrad³e¶? Gdzie jest reszta! przeciwnik nie wygl±da³ na sk³onnego do rozmowy, ale ja znam sposoby na rozwi±zanie jêzyka...
Odci±³e¶ mu jedn± d³oñ ten krzykn±³ z bólu a drug± przetrzyma³e¶ kolanem no ale niestety zrobi³e¶ jak na filmach zacz±³e¶ siê go pytaæ z k±d ma miecz i w ogóle a ten odpowiedzia³
- Nie powinno ciê to interesowaæ a teraz z³a¼ ze mnie - nie wiedzia³e¶ ¿e to ninja który potrafi wykonywaæ pieczêcie jedn± rêk± a wiêc wykona³ i nagle przed tob± pojawi³o siê malutkie tornado które pociê³o ci rêce i nogi a nawet twarz i odrzuci³o z do¶æ spor± si³± na 10 metrów mocno uderzaj±c o ziemiê. Natomiast wróg wsta³ z³apa³ siê za ramiê gdzie uci±³e¶ mu rêkê i wzi±³ miecz Fuutonu.
- Teraz bêdzie po tobie - i rzuci³ siê na ciebie ze w¶ciek³o¶ci± i mia³ ju¿ wykonaæ ciêcie ostateczne lepiej szybko reaguj bo na pewno bêdzie po tobie.
Wzi±³em w rêkê gar¶æ piachu, skupi³em w niej chakre i cisn±³em prosto w oczy nadbiegaj±cego ninja. Otar³em twarz rêkawem, po czym rzuci³em we wroga s shirukeny. Rozejrza³em siê po okolicy...Jest! odskoczy³em od wroga omijaj±c jego wietrzne pociski. Podnios³em z ziemi Miecz Katonu. -Poddaj siê, je¶li nie opatrzysz rany umrzesz! QW takim tempie krwawienia za 10 minut bêdziesz trupem. Przeciwnik nadal atakowa³. Gra³em na czas, ka¿dy jego ruch spowalnia go i odbiera mu si³y. Pos³a³em kunai we wroga, aby odwróciæ jego uwagê. -Chyba cos Ci upad³o! Ostrzem Ognia mogê zatamowaæ twój krwotok. Wskaza³em na jego odciêta rêkê. Sam zastanawia³em sie, czemu nie chce go wykoñczyæ? Wiêkszo¶æ shinobi z Kiri ju¿ dawno by go zabi³o. Czeka³em na odpowied¼ wroga z wyci±gniêtym przed siebie mieczem.
Przeciwnik by³ tak rozw¶cieczony ¿e wszystko czym w niego rzuca³e¶ zmienia³ kierunek lotu mieczem Fuutonu a wiêc zanim go zabiæ ca³y czas do niego gada³e¶ a ten siê tym nie przejmowa³ my¶la³ tylko ¿eby ciê zabiæ a¿ w koñcu gdy znalaz³ siê obok ciebie zrobi³ zamach ty odskoczy³em ale nie zrobi³e¶ du¿ego uniku i odci±³ ci on ca³± rêkê od ramiona. Teraz on i ty nie macie rêki, w koñcu z wykrwawienia przeciwnik zemdla³.

//-10 Do si³y i Celno¶ci/Zrêczno¶ci do póki kto¶ ci rêki nie przyszyje lub jakim¶ cudem ona od ro¶nie. Nie wiem co zrobisz pomy¶l. Tutaj napisz <nmm> i pisz Tutaj Klik//
Zdyszany, przestraszony odciêta rêk± postanowi³em dalej kontynuowaæ po przyszyciu reki. Priorytetem jest teraz moje zdrowie. Spakowa³em wszytko do plecaka, opatrzy³em ranê i pomkn±³em do szpitala Suny. Mój kraj jest w pokojowych stosunkach z Wioska Piasku. Pozbiera³em kunaie (zawsze da sie zaoszczêdziæ trochê yang ).

Pobieg³em w stronê ukrytej wioski, podró¿ nie powinna mi zaj±æ d³u¿ej ni¿ 3 godziny. Do misji wrócê maj±c juz rêkê przyszyt±, ale na temblaku.
NMM
Pierw gdzie siê skierowa³em siê na pustynie tutaj robaczki maj± trochê problemy z ¿yciem ale ja dam sobie na pewno radê. Wszed³em do ¶rodka wyschniêtego jeziora i usiad³em sobie, ¶lady moich stóp nie powinno byæ widaæ a wiêc za³o¿y³em na siebie Gakure No Jutsu i zrobi³em sobie klona aby ten robi³ wszystko za mnie. A wiêc klon stan±³ i czeka³ na Seitaro.
Dotar³em na pustyniê i wygl±da³em jak zawsze - rêce w kieszeni, rozpiêty p³aszcz i lekko spuszczony w dó³ wzrok, jednak¿e... wygl±da³em jako¶ pewniej, a na oku mia³em urz±dzenie namiarowe. Niezliczone ilo¶ci piasku dawa³y mi si³ê i pewno¶æ siebie, poza tym by³y to dobrze znane mi tereny. Po co urz±dzenie namiarowe? A po to by nie zgubiæ Minoru gdy ten szar¿owa³ do przodu, ja trzyma³em siê o wiele dalej bo i po co siê spieszyæ? Podszed³em do... eee... halo... co¶ jest nie tak... Czemu urz±dzenie namiarowe wykrywa dwa ¼ród³a ciep³a, a widaæ tylko jednego. Zdj±³em urz±dzenie namiarowe i przetar³em oczy
- Co do cholery? - powiedzia³em sam do siebie po czym ponownie za³o¿y³em swój sprzêcik i zwróci³em siê do... dwóch Minoru.
- Dobra... który to orygina³, a który to kopia? - powiedzia³em rozgl±daj±c siê i siadaj±c na piachu.

------------------------
Nie jestem w dnie jeziora, a na okolicach gdzie mo¿na powiedzieæ jest dalej "Pustynia".
Ja ca³y czas siedzia³em cicho nie odzywaj±c siê aby nikt nie odkry³ ¿e ja jestem schowany i jeszcze ten siê wydar³ który to który jak mówi to powiedzenie "¦ciany maj± uszy." ale tutaj móg³ piach mieæ uszy. A wiêc ja siedzia³em cicho a klon, odpowiada³ i mówi³ wszystko za mnie. A wiêc klon podszed³ do Seitaro i go popchn±³ lekko
- Mo¿e g³o¶niej co? Ja jestem klonem a prawdziwy siedzi, tylko cicho masz byæ. - klon mówi³ cicho ale tak samo jak orygina³ aby trochê by³o trudno by³o rozpoznaæ.
Nie krzycz±c, a normalnym tonem g³osu siê pytaj±c zapyta³em, a tu ju¿ z gêb± do mnie. Spojrza³em na widocznego go³ym okiem Minoru. Chcia³em siê zapytaæ po co tutaj jeste¶my, ale jednak zachowa³em to dla siebie i razem ze sprzêcikiem na oku rozgl±da³em siê po okolicach. Ogólnie nie mia³em zamiaru robiæ czegokolwiek co mo¿na by³o by uznaæ za zbêdne niepotrzebne, niebezpieczne czy wymagaj±cego wysi³ku. Nie mia³em tez ochoty na konwersacjê z Minoru, a my¶lami by³em o dziwo... w Sunagakure. Ciekawi³o mnie co s³ychaæ na starych ¶mieciach i chyba jak tylko za³atwimy to, co mamy do zrobienia... cokolwiek to jest... to chyba tam siê w³a¶nie skieruje. Kto wie? Mo¿e poznam jakie¶ wa¿ne osobisto¶ci, albo przys³u¿ê siê swojej dawnej wiosce. Mia³em nadzieje ¿ê sprawa zostanie za³atwiona szybko, ³atwo i bezbole¶nie.
Po dosæ sporej wêdrówce, w czasie której nie zamierza³em siê ¶pieszyæ zawita³em w kraju piasku. Mia³em siê spotkaæ z liderem Hebi na pustyni. Có¿, lepiej zachowaæ ¶rodki bezpieczeñstwa. Zdj±³em p³aszcz oraz maskê ANBu i schowa³em j±. Nastêpnie zdj±³em szary strój typowy dla anbu. Zrobi³o siê trochê zimno, ale na szczê¶cie mia³em moje kochane ubranie klanu Aburame. ubra³em je i wygl±da³em teraz jak prawdziwy cz³onek mojego klanu. Teraz mog³em spokojnie przybyæ na spotkanie z dowódc±. Po kilku godzinach drogi znalaz³em siê w miejscu, gdzie mia³em siê z nim spotkaæ. Zobaczy³em w oddali dwie osoby, lidera i kogo¶, kogo wogóle nie zna³em. Ciekawi³o mnie kim jest dana osoba. Podszed³em do nich i powiedzia³em
-Witaj Minoru, jestem tak jak kaza³e¶ w wyznaczonym miejscu. Powiedz mi jaki jest cel naszego spotkania i kim jest osoba obok.
Spojrza³em siê na Seitaro i w koñcu siê zamkn±³, jak zawsze jest ma³o mówny. Po kilku godzinach czekania w koñcu przyby³ ja jako prawdziwy wsta³em aby byæ naszykowany na jakiekolwiek ruchy czy co¶ ale ta technika spodoba³a mi siê. W koñcu klon siê odwróci³ do niego i zacz±³ pogawêdkê.
- O tak witaj, ten obok to mój znajomy i tylko to. Chcia³em ¿eby¶ przyszed³ bo jestem ciekaw jak ci idzie robota, najlepiej jakby¶ z³o¿y³ mi ca³y raport. Bo a¿ za d³ugo mia³e¶ tego wolnego co nie ? - klon za³o¿y³ rêce na siebie i raz spogl±da³ na seitaro i raz Dayu
Gdy tak siê rozgl±da³em sprzêcik wykry³ jakiego¶ fagasa. Ciekawe kto to by³... mud¿yn sprzedaj±cy zielonkaw± wodê? Seryjny gwa³ciciel? Sadysta morduj±cy wszystko co ¿ywe? Niee... okaza³o siê ¿e to cel ca³ego tego zamieszania. Gdy ten tutaj przyszed³ wcale nie zwróci³em na niego uwagi. Widaæ ¿e znali siê razem z Minoru, ale kto to by³? Szczerze... mam to gdzie¶. Mam nadzieje ¿e szybko z t± gadk± siê uwin± i bêde wolny. Ciekawi³o mnie i irytowa³o pytanie, które brzmia³o:
- "A po co ja tutaj? Stra¿ przyboczna czy co? Nie cierpiê marnowaæ swojego cennego czasu" - zacz±³em sie zastanawiaæ spogl±daj±c to raz na Minoru, to raz na nowo przyby³ego.
-Em.. jaka robota? Przecie¿ niczego mi nie zleci³e¶ jak na razie. Jak dobrze pamiêtam to mieli¶my czas wolny dla siebie. W czasie niego trochê potrenowa³em, wzmacniaj±c moje umiejêtno¶ci klanowe i trochê po odpoczywa³em. To by³by ogólny zarys tego co robi³em od momentu naszego rozstania. Chcia³bym aby¶ wreszcie da³ mi jakie¶ zlecenie, i do tego kiedy poznam reszta cz³onków Hebi? Jestem w tej organizacji a nie znam osób z którymi wspó³pracuje.
Po tej¿e wypowiedzi czeka³em na dopowiedz lidera, zachowywa³ siê do¶æ dziwnie, jakby straci³ pamiêæ?
- No dobrze nic ci nie zleci³em ale chcia³em ¿eby¶ po prostu zg³osi³ mi Raport o tym co w tym czasie robi³e¶. A jak chcesz to mogê ci zleciæ zadanie, pierw jako¶ kto¶ mi grozi³ i jest to znana osoba a zwie siê Tanuki Kurama, czy zdo³asz przynie¶æ mi jej g³owê . A z reszt± na pewno siê pozna³e¶ z jednym walczy³e¶ który mia³ przy sobie partnerkê a drugi to w³a¶nie Yoshimitsu. A w³a¶nie Yoshimitsu albo ten obok mnie kolega co stoi by poszed³ z tob± co ty na to? Widzê ¿e se ochraniacze nowe za³atwi³e¶ heh. - spojrza³em siê krzywym wzrokiem na niego ale by³em spokojny, Seitaro jak zawsze cichy.
-Ty chcesz abym przyniós³ ci g³owê Hokage wioski ukrytej w Li¶ciu? No nie chcia³bym cieibe obraziæ ale nie mam szans w walce z ni±. Je¶li tak wysoko cenisz moje umiejêtno¶ci to czemu mia³bym s³u¿yæ komu¶ kogo móg³bym rozwaliæ jednym palcem? Pomy¶l, po co mia³bym do³±czaæ do organizacji, skoro sam by³bym w stanie j± zniszczyæ, po co mia³bym s³uchaæ rozkazów kogo¶ s³abszego. To igra siê z celem. Tanuki to jest najsilniejsza osoba w Konoha-Gakure, powiniene¶ o tym wiedzieæ. Do tego do swojej ochrony ma jeszcze jouninów. Nie mam szans aby zrealizowaæ twoje zlecenie, przepraszam ciebie ale po ocenie zleconego zadania stwierdzi³em to. W sumie nie wiem czemu takie zadanie mi chcia³e¶ zleciæ, czy¿by¶ nie wiedzia³ jak silna jest nasza Hokage-sama?
Po tej¿e wypowiedzi spojrza³em z dziwieniem na Minoriego. Zaczyna³em siê zastanawiaæ gdzie jest osoba która za pierwszym razem spotka³em, musia³o siê co¶ wydarzyæ ¿e tak dziwnie siê zachowuje. Po chwili doda³em
-¯e co!!!!! Ten ch³opak który bezczynnie zaatakowa³ moj± osobê i potem wyzwoli³ siê z niego demon nale¿y do Hebi? Chyba sobie ¿artujesz. On chcia³ mnie zabiæ, jednak nie doceni³ moich umiejêtno¶ci i przegra³. Bardzo mi siê nie podoba ¿e bêdê musia³ z nim wspó³pracowaæ. Co do tej dziewczyny to pamiêtam j± jak przez mg³ê, sta³a do¶æ daleko ode mnie, nie wtr±ci³a siê do walki co by³o do¶æ dziwne, widocznie Hideki, bo tak siê zwa³ tamten m³odzieniec by³ zbyt honorowy na to.
Po tej wypowiedzi uspokoi³em moje nerwy. Dobrze pamiêta³em tamta walkê, ka¿dy szczególik jej, tak jakby to odby³o siê wczoraj. Dobrze pamiêtam ze Hideki pos³ugiwa³ siê technikami zwi±zanymi z ko¶ci, stworzy³ do tego jaki¶ dziwny las z nich. Na pewno interesuj±ce bêdzie spotkanie z nim, jednak¿e ciekawi mnie tamta dziewczyna, o niej nie posiadam ¿adnych umiejêtno¶ci. Wiem ¿e mia³a psa, ale nic po za tym, mogê siê domy¶leæ ze by³a z klanu Inuzuka, ale pewno¶ci nie mogê mieæ. Po krótkiej chwili namys³u powiedzia³em
-Chcia³bym siê jak najszybciej spotkaæ siê z Hidekim i jego towarzyszka. Mam do omówienia z nim i z ni± co nieco. Oczywi¶cie bêdê ¿±da³ od Hidekiego przeprosin za to ¿e zaatakowa³ mnie. Wed³ug mnie jest to czyn karygodny, Mam nadziejê ¿e pozwolisz mi na to, bym z nimi porozmawia³ na osobno¶ci.
Po tym monologu czeka³em na wypowiedz lidera, w miêdzy czasie spojrza³em na tego ch³opaka który sta³ obok mnie.
Minori powiedzia³ ze to jego znajomy, jednak¿e skoro on chcia³ aby on mi pomóg³ w pokonaniu Tanuki to jednak musi byæ kim¶ wa¿niejszym. Do tego nie znam jego, mo¿e powinienem siê dowiedzieæ o nim troche informacji.
Odwróci³em siê w stronê cz³onka klanu Seichuu i powiedzia³em z lekkim u¶miechem na twarzy
-Hey, jestem Dayu, mi³o mi ciebie poznaæ. Pierwszy raz siê spotykamy wiêc nie mieli¶my styczno¶ci ze sob±. Powiedz mi czy tak¿e nale¿ysz do Hebi czy te¿ jeste¶ sojusznikiem tej¿e organizacji? Stawia³bym na to pierwsze skoro mia³e¶ mi pomoc w walce z Hokage czyli czym¶ niemo¿liwym, ale wole siê po prostu upewniæ
Po tych s³owach wyci±gn±³em w miedzy czasie d³oñ, skierowuj±c ja w kierunku owego ch³opaka. Chcia³em zacz±æ pozytywnie znajomo¶æ z nim, zw³aszcza ze nic nie mówi³ i wygl±da³o jakby by³ ignorowany przez nas.
Przys³uchiwa³em siê rozmowie z rêkoma w kieszeni rozgl±daj±c siê po piaskach pustyni, a czasami nawet spogl±daj±c na gor±ce s³oñce. Gdy tylko us³ysza³em ¿e mam pomagaæ w jak¿e okrutnym czynie natychmiastowo spojrza³em siê na Minoru.
- Czy ty na prawdê uwa¿asz... ¿e ja nie mam ciekawszych zajêæ? Poza tym... nie widzê powodu dla którego mnie tu ¶ci±gn±³e¶... - powiedzia³em pierwszy raz odk±d pojawi³ siê tutaj Dayu. Mówi³em przerywanymi, krótkimi zdaniami jak to mia³em w zwyczaju. Us³ysza³em te¿ imiê "Yoshimitsu". Czy¿by kolejny nieznany mi Hebi? Mówiono tez o Hidekim i Keiko, jednak¿e Hidekiego nie darzy³em zbytni± sympati± wiêc zbytnio mnie nie interesowa³o co by³o o nim mówione. Wys³ucha³em wszystko co mówi³ do mnie Dayu i wbrew pozorom tego ¿e by³em ignorowany przez w³adców robali, to w³a¶nie JA ignorowa³em ICH. My¶lami ju¿ dawno by³em w Sunie, a tylko pow³oka cielesna trzyma³a mnie w tym miejscu. Zacz±³em odpowiadaæ.
- Minoru ¿art siê trzymaj±... - powiedzia³em spogl±daj±c na Dayu, my¶l±c o tym ¿e niby to ja mam mu pomagaæ. Te¿ co¶. Nie mia³em zamiaru siê przedstawiaæ, odpowiadaæ na które¶ z zadanych pytañ. Nie chc±c wyj¶æ na bóg-wie-jakiego sukins*na poda³em równie¿ rêkê na zapieczêtowanie "znajomo¶ci". Obojêtny ruch bo obojêtny, ale zawsze. Czeka³em na rozwiniêcie siê sytuacji i wyczekiwa³em tylko momentu w którym to ju¿ bêdê móg³ i¶æ do dawnej wioski.
- Czyli uwa¿asz ¿e ja i moja organizacja jest za s³aba a ty mo¿esz nas rozwaliæ ? My¶la³em ¿e Tanuki bêdzie dla ciebie nic, my¶la³em ¿e mnie wy¶miejesz ¿e za ³atwa misja. No ale trudno, mo¿e co innego wymy¶le. A jak widzia³em ostatnio to sz³a z dwoma geninkami, tak mi siê wydawa³o. - spojrza³em na oby dwóch ze z dziwieniem no ale có¿ tacy ludzie.
- Dobra, zrobimy tak. Masz zadanie ¿eby¶ siê nie nudzi³, przynie¶ mi opaskê kogo¶ z Kiri obojêtnie kogo. - u¶miechn±³em siê normalnie, znaczy klon i czeka³em na ich reakcjê.
Dobra, mi³o jest i w ogóle, ale po jakie licho zosta³em tu ¶ci±gniêty? Tylko po to by sobie móc pogadaæ? Nie... marnowanie mego czasu jest i¶cie haniebnym czynem tym bardziej ¿e mia³em plany na najbli¿szy czas. Poza tym... po co mu opaska kiri-gakurañczyka? Czy¿by ta z listkiem mu nie pasowa³a? Nie wa¿ne.
-Dobra... jakie¶ konkrety jeszcze? Mam pewne plany na najbli¿szy czas... - powiedzia³em nieco podirytowany przypatruj±c siê reakcji Minoru, spogl±daj±c k±tem oka na Dayu. Jaki¶ taki uprzejmy i mi³y... wiêkszo¶æ uprzejmo¶ci w moj± stronê by³a traktowana jako chêæ wyci±gniêcia jakich¶ korzy¶ci w najbli¿szym lub pó¼niejszym czasie, albo po prostu kombinowanie czego¶ nieczystego.
I cisza grobowa nikt siê nie odzywa³ prócz Seitaro który chyba nie za kuma³ o co biega, tak wiêc musia³em jeszcze co¶ zrobiæ a nie mia³em za du¿o czasu.
- Dobra ty masz czas 4 dni na przyniesienie opaski a ty Seitaro masz na razie wolne, ja muszê siê zwijaæ. - teraz normalnie ja wsta³em jako nie widoczny i ruszy³em w stronê jakiego¶ miasteczko, a ¿eby nie by³o klon ruszy³ za mn±.<nmm>
No i okaza³o siê ¿e przyby³em tu tylko po to by móc sobie st±d i¶æ... zero ciekawego zdarzenia, zero walki, zero emocji... istne marnowanie czasu który w obecnych czasach jest na wagê z³ota. Wolne? Wolne? Czy ja wygl±dam na podrzêdnego pracownika-przydupasa który s³ucha siê tego co ma do powiedzenia? Równie dobrze mog³em siedzieæ w Konoha i odwiedziæ ¼ród³a, ale nie... zebra³o mi siê na pos³uchanie siê pro¶by i przyj¶cie w te okolice. Ciesz±c siê ¿e monotonna gadka-szmatka siê skoñczy³a skierowa³em siê w stronê Oto. Ciekawe po co mu ta opaska Kirigaukranczyka. Czy¿by sprawdza³ tego ca³ego Dayu? Kto go tam wie. W³o¿y³em rêce do kieszeni i ruszy³em przed siebie nie ¿egnaj±c siê ani z Dayu, ani z Minoru. Kolejny przystanek - Oto.
<NMM>
Amy sz³a szybkim têpem brzegiem wyschniêtego jeziora. Wcale siê nie zdziwiê jak mój wielki czarny kruk nad leci mi zza pleców.
-KROZ RUSZ SIÊ!! - krzykne³a na ucznia. - nie mamy ca³ego dnia na podziwianie krajobrazów
Kroz wylecia³ jak torpeda, by³ przed amy gdzie¶ oko³o 5 metrów. Sta³ i patrza³ siê na amy i lecia³ do przodu patrza³ siê co jaki¶ czas na amy czy dobrze idze, czó³ siê nie swojo gdy¿ czó³ obecno¶æ kogo¶ jeszcze innego lub czego¶.
-A ci gdzie tak ¶pieszno - Amy nie zwalniaj±c têpa wyjê³a z torby drut. Zwa¿y³a go w rêce i zarzuci³a na Kroza tak by opl±ta³ go za nogi i zwali³ na ziemiê. Uradowana podesz³a do ucznia staj±c nad nim. - Mo¿e zaczniesz chodziæ jak cz³owiek?
Bia³ow³osa dziewczynka biega³a sobie po pustyni bez wiêkszego celu. W³a¶ciwie rzecz bior±c, to dziecko wpad³o w niejak± panikê. By³o bowiem wampirkiem, a te z pewnych przyczyn nie przepadaj± za s³oñcem. A zwa¿yæ trzeba, i¿ na pustyni znienawidzonych promieni UV by³o w nadmiarze, co ma³a krwiopijczyni odbiera³a z niejak± niechêci±, ³agodnie rzecz ujmuj±c.
Prawdê powiedziawszy Ryu nie do koñca pojmowa³a dlaczego powinna baæ siê s³oñca. Jej kochana mamiñska przestrzega³a j± przed zdradzieckimi promieniami s³onecznymi, ale nigdy nie wyja¶ni³a dlaczego wampiry nastrêczaj± siê do dnia. I nagle dziewczynka uzmys³owi³a sobie, ¿e przecie¿ mamiñska, tak samo jak i tato, porzucili j±! Nie powinna ich wspominaæ, a co dopiero korzystaæ z nauk w ¿yciu codziennym.
Zatrzyma³a siê gwa³townie i nagle jej paniczny krzyk siê urwa³. Widok to by³ zdumiewaj±cy - na twarzy ogarniêtej wyrazem bezbrze¿nego przera¿enia, irracjonalnego lêku, nagle pojawi³ siê stoicki spokój. Przemiana by³a natychmiastowa, nast±pi³a tak znienacka, i¿ trudno by³o siê zorientowaæ, czy dziecko przypadkiem nie cierpi na rozdwojenie ja¼ni. W rzeczywisto¶ci jednak ma³a Banpaia nie cierpia³a na schizofreniê, po prostu nie rozumia³a ludzkich uczuæ, a wiêc imitowa³a je w do¶æ komiczny sposób.
Zerknê³a w bok i nie rozczarowa³a siê - jej drogi bli¼niak wiernie sta³ ko³o niej. Rodzeñstwo ma³ych wampirków nie sposób by³o rozdzieliæ. Zdawali siê byæ jednym umys³em, a to tylko wina mamiñskiej, poniewa¿ to w jej brzuchu komórki jajeczka (Weso³ych ¦wi±t!) podzieli³y siê na dwa organizmy.
- Niech bêdzie przeklêta mamiñska jedyna! - wykrzyknê³a, po czym zamilk³a, bowiem spostrzeg³a, i¿ przed nimi znajduj± siê jeszcze inne dwie istoty. Co zabawne, jedna z nich le¿a³a zwi±zana u nóg kobiety. Ryu za¶mia³a siê; wci±¿ pamiêta³a, jak rodzice bawili siê sznurami.
- Krew - wskaza³a palcem na dwójkê nieznajomych, zwracaj±c siê do braciszka, w do¶æ jednoznaczny sposób wyra¿aj±c swoje chêci.
Shidan drepta³ za swoj± siostrzyczk±, przemierzaj±c z Ryu bezkresn± pustyniê. Wampirek co jaki¶ czas podnosi³ swoj± wdziêczn± g³ówkê ku niebu, spogl±daj±c swoimi czerwonymi oczêtami na ohydn± tarczê s³oñca. Ostre promienie dra¿ni³y go. Czu³ lekk± irytacjê i jednocze¶nie dominuj±ce zmêczenie. Atmosfera tego miejsca powodowa³a, ¿e sta³ siê dziwnie osowia³y. Szed³ przed siebie tylko ze wzglêdu na swoj± siostrzyczkê, która tak dzielnie przemierza³a ten okropny krajobraz. Shidan nie móg³ byæ gorszy, po za tym przyrzek³, ¿e zawsze bêdzie jej dotrzymywa³ towarzystwa.
Pod±¿a³ krok w krok za sw± wampirz± bli¼niaczk±, czuj±c jak gor±cy piasek dra¿ni go w stopy. Ups, mamusia nie nauczy³a go, co to s± buciki ;<.
Porusza³ siê machinalnie, niemal¿e mechanicznie, garbi±c siê lekko, jak lekko sp³oszone zwierzê. Poniek±d, jako niedo¿ywiony, spragniony krwi wampirek, nabiera³ troszkê zwierzêcych cech. S³ysz±c krzyk Ryu, Shidan zatrzyma³ siê, spogl±daj±c na dziewczynkê z wyra¼n± trosk± odmalowan± w karmazynowych ¶lepiach. Przechyli³ lekko g³ówkê, posy³aj±c jej zaniepokojone spojrzenie. Jednak¿e, gdy moment pó¼niej, siostrzyczka uspokoi³a siê, ch³opak b³yskawicznie obróci³ siê w stronê, w któr± patrzy³a jego bli¼niaczka. Uczyni³ to w zastraszaj±co szybkim tempie.
Na d¼wiêk s³owa 'krew', g³owa wampirka podnios³a siê ku górze, a spod bia³ej czupryny b³ysnê³y rado¶nie dwa czerwone punkciki, które by³y jego pe³nymi nadziei oczami. Na bladych ustach Shidana pojawi³ siê szeroki, dzieciêcy, choæ pozbawiony niewinno¶ci u¶miech. Bia³ow³osy wlepi³ wzrok w dwójkê nieznajomych, szybciutko przeskakuj±c wzrokiem od kobiety do zwi±zanego osobnika. Z³apa³ Ryu za rêkê, staj± bliziutko niej.
Kroz spokojnie wsta³ z ziemi otrzepa³ siê wyprostowa³ skrzyd³a po czym je z³o¿y³. Spojrza³ siê na sensei i powiedzia³.

- Dziêki inaczej nie mog³a¶ mnie zatrzymaæ? Ty co to za ludziska siê na nas gapi± z nowu zwróci³em na siebie uwagê?
Amy sz³a przed siebie obracaj±c ³epek za mijanymi dzieæmi a jej oczy robi³y siê coraz wiêksze ze zdziwienia. Tylko raz widzia³a te przeklête bachory na ¶lubie jej stukniêtej siostry i Kosiary. "Bo¿e jak te potworki tu s± to znaczy ¿e ten alkoholik pewnie le¿y gdzie¶ za wydm± i zgonuje..." pomy¶la³a id±c wzd³u¿ cia³a Kroza i nagle Buch, Bach, trach, bêc... potknê³a siê o jego rêkê czy co tam mu wystawa³o fiknê³a kozio³ka i wyl±dowa³a na piasku obok gapi±c siê ca³y czas na dzieci. Przez chwilê przez my¶l jej przemknê³a smutna prawda, ¿e ona nigdy nie mog³a cieszyæ siê macierzyñstwem i by³a gotowa³ adoptowaæ wampirki, ale po chwili otrz±snê³a siê zdaj±c sobie strawê ¿e nie chce byæ chora na w¶ciekliznê. Pochyli³a sie nad Krozem
-nie patrz na nie nie zwracaj uwagi, i najlepiej id¼ za mn± i machaj skrzyd³ami tak ¿eby nasz zapach nie dodar³ do tych ma³ych szkaradzieñstw na tyle intensywnie, ¿eby postanowi³y nas zje¶æ zanim nie oddalimy siê na bezpieczn± odleg³o¶æ - wyszepta³a mu do ucha podnosz±c siê.
Kroz wyprostowa³ skrzyd³a zaczo³ nimi machaæ tak jak najszybciej móg³, jego skrzyd³a stworzy³y taki podmuch ¿e piasek zaczo³ przenosiæ sie nawet kilometrami tworz±c mg³ê w okó³, jego i sensei.

- Tak mo¿e byæ?
Skrzywi³a siê czuj±c piasek pod kurtk±
-jest super -zapewni³a go id±c przed siebie. Kiedy oddalili siê na bezpieczn± odleg³o¶æ zwolni³a têpo - ju¿ wystarczy nie dogoni± nas... chyba - doda³a po chwili kieruj±c siê w stronê terytorium Kiri. Oh jak ona bardzo chcia³a mieæ dzieci... Chyba siê starzejê i miêknê pomy¶la³a przekraczaj±c granicê

>NMN<

pisz ty pierwszego posta ja jutro odpiszê:

http://www.shinnobi.cba.p...?t=70&start=460
Przeszed³em przez pustynie w towarzystwie Keiko i jej kundlowatych towarzyszy. Szed³em z rêkoma w kieszeniach oraz rozgl±da³em siê po okolicy. Na pustyni czu³em siê pewniej i w swoim ¿ywiole. Kierowali¶my siê do Suna Gakure, sami nie wiedz±c jeszcze po co. W taki Oto sposób zbli¿ali¶my siê do ogromnych murów wioski.
<nmmt>
- Za ile bêdziemy u celu Panowie ? - zmierzy³ spojrzeniem tego który by³ najbli¿ej po czym wyj±³ sobie bidon z plecaka i zacz±³ popijaæ wodê. I powoli ogarnia³ o co chodzi z tym wielb³±dem... a gdyby go tak ukra¶æ pomy¶la³ lecz darowa³ sobie kradzie¿ w koñcu sami chcieli mu pomóc by bezpiecznie dotar³ do miejsca w którym najpewniej mieszka³ tamten nieszczesnik. Jednocze¶nie zastanawia³ siê ile jeszcze zosta³o mu drogi i czy przypadkiem nie nadu¿y³ chakry...
- Nie pozosta³o ju¿ wiele - odpowiedzia³ z u¶miechem jeden z mê¿czyzn. By³y to jedne z niewielu s³ów, które pad³y podczas ca³ej podró¿y. Nie nale¿eli do zbyt rozmownych, ale byli dosyæ pogodni.
Po jakim¶ czasie krajobraz zacz±³ siê zmieniaæ. Wyjechali¶cie z niecki, a przed Wami zamiast piasku rozpo¶ciera³a siê równina, a gdzie¶ w oddali piêtrzy³y siê góry.
- Tam - przywódca wskaza³ d³oni± liniê gór - To ju¿ góry i szczyt Oikos, a my jeste¶my na samym skraju Równiny Sabaoth. Tutaj niestety musimy siê rozstaæ, podró¿ujemy wzd³u¿ granicy, a¿ do punktu handlowego. Ufam, ¿e nasza pomoc choæ w niewielkim stopniu pomog³a w Twojej misji - rzek³ do Ciebie, patrz±c w kierunku, gdzie znajdowa³a siê wed³ug wszystkich wskazañ Iwagakure. Wiatr nie by³ ju¿ tak dokuczliwie gor±cy, gdzie¶ nad górami widaæ by³o przesuwaj±ce siê leniwie ob³oki, zwiastowa³y nieco ch³odu i byæ mo¿e nawet deszcz.

Tu¿ przed Wami rozpo¶ciera siê Równina.
Po s³owach lidera przytakn±³em g³ow± ¿e siê zgadzam. Potem lider poszed³ sobie a razem z nim jego kolega. Zosta³em sam, co bardzo mi sprzyja³o. Uda³em siê do miejsca w którym zostawi³em ubranie ANBU. Zdj±³em owy p³aszcz który mia³em na sobie i za³o¿y³em czarny strój charakterystyczny dla mojej organizacji. Po czym na twarzy umie¶ci³em maskê ANBU i postanowi³em opu¶ciæ to miejsce. Nie by³o sensu aby dalej przebywa³ w tym miejscu.
<NMM>
Kierowa³em siê na pustynie z okolic Ukrytej Ska³y. Zastanawia³em siê gdzie by siê udaæ i które z wielu miejsc zaszczyciæ moj± skromn± obecno¶ci±. No nic. Wyjdzie w praniu. Tymczasem zmierza³em gdzie¶... gdzie¶ w okolice nie powiem czego. Moja sprawa. Jedno by³o pewne - nigdzie nie bêdzie tak upalnie jak tu... na piaskach pustynnych.
<NMM>
Shidan i Ryu nie znale¼li tu nikogo, kto by u¿yczy³ im krwi, tak wiêc nie widzieli niczego, co by ich trzyma³o na tym zadupiu. Wampirki ruszy³y w drogê powrotn± do domciu, gdziekolwiek by³. Jeszcze przed opuszczeniem pustyni zrobi³y sobie du¿o babek i zamków z piasku, po czym szybciutko wyfrrrunê³y.

NieMaNas.
No to zawêdrowali... a w³a¶ciwie docz³apali siê do czego¶, co kiedy¶ mog³o byæ jeziorem, ale zamiast niego zosta³a tylko poprzecinana sieci± pêkniêæ ziemia. Id±c dalej ku granicy z Ame, Maresuke próbowa³ nie rzucaæ siê w oczy swojej towarzyszce, choæ by³o to trudne, bo pod±¿a³a za nim. S³oñce nie zamierza³o odpu¶ciæ ani na chwilê, pot lecia³ z czo³a i nie tylko, nie mo¿na by³o jednak marudziæ, bo ninja nie powinien narzekaæ. W³a¶ciwie to ninja nie powinien robiæ wielu rzeczy zwi±zanych z byciem Maresuke. Powinien byæ zatem pewny siebie, zdecydowany, bezgranicznie odwa¿ny, ¶mia³y. I jak tu podo³aæ wszystkim wymaganiom stawianym przez taki tryb ¿ycia? Wi±za³o siê to przecie¿ z tyloma po¶wiêceniami, trzeba by³o trenowaæ i trenowaæ, poznawaæ coraz to nowe techniki, uskuteczniaæ wspó³prace z innymi ninja i byæ przydatn± czê¶ci± wioski. A teraz co najwy¿ej mogli go przebraæ w jakikolwiek strój ninja z innej wioski i wys³aæ gdzie¶, by popsu³ im reputacje. A tak to siê toczy³ jak pi±ty genin u wozu i robi³ wszystko, oprócz tego co powinien. W³a¶ciwie to by³ chodz±c± wizualizacj± tego, czego nie powinno siê robiæ, je¶li mia³o siê ochotê na bycie nadal ninja, a nie dajmy na to ogrodnikiem przycinaj±cym kunaiem ka¿de ¼dzieb³o trawy. Ale na razie ziemia, piasek, s³oñce, jeszcze wiêcej piasku i s³oñca, w oddali gdzie¶ tam by³y chmury, deszczyk, Pani Anulej, Pan Toushirou i ten kto¶ od tortów, który pewnie sprawia im jakie¶ problemy. A w³a¶ciwie po co tam jeszcze Maresuke? Nawet dwudziestu takich by nie dorówna³o ich zdolno¶ciom, wiêc pewnie jakie¶ tam dziwne rzeczy siê dziej±, do których potrzeba osoby, której nie bêdzie szkoda w razie czego. A mo¿e... no tak, mia³ byæ tam wariat, wiêc po co powa¿ny ninja bêdzie siê uk³ada³ z wariatem, skoro genin pod rêk±. To co¶ jak pielêgniarz w zak³adzie psychiatrycznym. W czasie, gdy lekarze przepisuj± tabletki, to on musi je podaæ nara¿aj±c siê na oplucie, pobicie, wyzwiska i inne nieprzyjemno¶ci zwi±zane ze wciskaniem komu¶ do ust du¿ej tabletki, która jest oczywi¶cie dla jego dobra. Nie mogli mieæ wiêkszych jezior? Osuszyli je jakby nie mieli wystarczaj±co suchego miejsca pod pustynie, pewnie chcieli usypaæ tu kolejn± wydmê, ale Kage zmieni³ zdanie i nie starczy³o ju¿ na to bud¿etu. Zrobi³o siê ch³odniej jako¶, nawet chmurka, taka szara z odcieniem granatu, jakby burzowa tak nieco. Wiatr nawet czuæ i jakby mniej sunowato siê zrobi³o, czy¿by ju¿ granica?

<NMM>
- Tak oto jestem có¿ za luksus, czas na rze¼ lecz to ³atwe nie bêdzie. smoku mój... towarzyszu przyb±d¼ i dopomó¿ mi w tej walce - gdy ju¿ skoñczy³ wnet pojawili sie równie¿ jego dwaj "ochroniarze" z Ame jednak¿e oni nie byli wojownikami, jeden by³ medykiem za¶ drugi zajmowa³ sie pieczêtowaniem. po chwili znów dopowiedzia³ - bracia b±d¼cie ostro¿ni za¶ walkê zostawcie mi. – po czym zacz±³ siê rozgl±daæ gdzie przybyli zachowuj±c ca³y czas niezwyk³± czujno¶æ wobec otoczenia. (obrona taka jak poprzednio opisa³em i u mnie i u moich NPC)
Smok lecia³ nad wyschniêtym jeziorem bo tam wyczuwa³ chakrê wroga. Nagle po prostu ciê pu¶ci³ a ty spad³e¶ "mord± na piach". Smok wyl±dowa³ os³abiony, najprawdopodobniej nie bêdzie móg³ walczyæ. - Dobra jeste¶my. Widzisz tam kolesia z oddali co wpatrujê siê w niebo. - tak sta³ tam jeden kole¶ w p³aszczu który patrzy³ siê w niebo. Mog³e¶ zaatakowaæ go z zaskoczenia lub poczekaæ na zbawienie. Szybko wparowa³y twoje dwa NPC (proszê opis ich ca³y).
Ra sie u¶miechn±³ po czym stworzy³ dwa lodowe sobowtóry który jest znacznie wytrzymalszy od cz³owieka. Nastêpnie Wyci±gn±³ specjaln± kartê by uzyskaæ wszelkie informacje na temat przeciwnika. (potencjaln± szybko¶æ si³ê itp. + technik i ¿ywi)
A nastêpnie zacz±³ rozmy¶laæ nad planem.

//Czê¶æ informacji o moich NPC + Ekwipunek: obydwoje maj± podstawowy ekwipunek (20kunaji, 20 shurikenów i 10 wybuchowych notek) oraz oby dwa posiadaj± po 3 puste zwoje oraz po 2 zwoje osaczenia zabrane z gabinetu w Ame.//
Od razu mówiê podliczaj Chakrê pod ka¿dym swoim postem i dawaj opisy technik jakich u¿ywasz. A wiêc. Zrobi³e¶ dwa klony i wystawi³e¶ kartê aby pokaza³o ci opis przeciwnika. Niestety nic nie pokaza³o. A kole¶ który ca³y czas spogl±da³ w niebo zauwa¿y³ ciê. Ale od razu nie zaatakowa³ ciê. Rzuci³ Shurikena ostrzegawczego.
No có¿ tu pocz±æ Ra wyci±gn±³ z plecaka shurikana demonicznego wiatru po czym nim zakrêci³ na d³oni tak ¿e powsta³a tarcza od której shuriken przeciwnika zwyczajnie siê odbi³ i upa³. Nastêpnie schowa³ swój sprzêcior i wyci±gn±³ kunaja i podszed³ ze 4 kroki nie zdradzaj±c swych umiejêtno¶ci gdy¿ przeciwnik zauwa¿y³ mnie dopiero po stworzeniu klonów tak wiêc nie wie co potrafiê.
Moi dzielni "NPC" dali po zwoju osaczenia klonom tak by zrobiæ niez³± zadymê.
Bêd±c gotowi do walki Ra powiedzia³ do smoka - je¶li nas zrani± to nas uleczysz - za¶ nastêpnie on i jego towarzysze przygotowali siê do obrony w sposób taki jak poprzednio.

1995Pch - 400Pch = 1595Pch (za poprzedni± turê)[/code]
Przeciwnik wasz a raczej twój ruszy³ w twoj± stronê. Pierw zaatakowa³ jednego klona ³api±c go za rêkê ci±gn±c do siebie i uderzaj±c w ty³ g³owy. Klon po prostu znik³. Nastêpnie zaatakowa³ drugiego klona tak¿e który znik³, zwoje podniós³ odskakuj±c daleko w ty³. (Opisuje obronê bo nie pamiêtam ) Ale taka obrona dla takiego przeciwnika nie pomog³y.
No có¿ bywa ale o to mi chodzi³o gdy przeciwnik wzi±³ zwoje Ra zrzuci³ ciê¿arki (daj±c je smokowi do pilnowania) a nastêpnie ruszy³ na przeciwnika. Gdy ju¿ dobieg³ wtedy u¿ywa lodowego podmuchu (...) by przymroziæ drania jednak¿e to powinno jedynie go spowolniæ o po³owê jego szybko¶ci. Gdyby przesz³o do wali TaiJutsu Ra walczy blokuj±c jego ciosy gdy¿ zna siê na tym stylu walki jednak¿e gdyby przeciwnik chcia³ u¿yæ Ninjutsu lub ego pochodnych Medyczny towarzysz u¿ywa techniki Kai zamykaj±c przeciwnika w polu zwojów osaczenia (je¶li przeciwnik ma dwa zwoje to jest pod ich kontrol±) przez co przeciwnika Jutsu s± bez u¿yteczne. Na ca³e szczê¶cie przeciwnik zajêty RaRock'iem nie powinien siê zorientowaæ ¿e to jest przyczyna jego pora¿ki.
//jak co¶ to te zwoje dzia³aj± tylko na wrogów//

1495Pch - 80Pch = 1415Pch (moja chakra)
2000Pch - 100Pch = 1900Pch (chakra Medyka)

Hyouro Kisoku no Jutsu (Lodowy podmuch)
Technika Mro¼nego Oddechu. Polega na tym, ¿e z ust wypuszczamy spory podmuch o temperaturze minus kilkudziesiêciu stopni, który mo¿e zamroziæ lub spowolniæ cel, a nawet zamroziæ pod³o¿e. Bardzo przydatna technika do walki z Suitonami.
Podbieg³e¶ szybko do przeciwnika a gdy ten zauwa¿y³ ¿e co¶ zaczynasz robiæ odruchowo wypu¶ci³ z r±k te zwoje, wtedy sta³o siê co¶ fajnego. Gdy ty u¿y³e¶ lodowego podmuchu przeciwnik twój wyci±gn±³ rêce przed siebie i wch³on±³ twoj± technikê. Nastêpnie uderzy³ ciê skopa w brzuch i ty upad³e¶ na piach. Wróg wyj±³ dwa Kunai i zacz±³ szar¿owaæ w twoj± stronê.
Po chwili Ra wsta³ otrzepa³ siê zacz±³ sk³adaæ pieczêci po chwili jednak poczu³ dwa wbijaj±ce sie kunaje w jego brzuch. Na szczê¶cie Ra u¿y³ podmiany lodu. Przeciwnik pewien ¿e ju¿ nic mu nie zrobiê powinien mnie lekcewa¿yæ i jego czujno¶æ powinna spa¶æ. (po (podmianie lodu powinien my¶leæ ¿e mnie zabi³). Wtem Ra stworzy³ dwa lodowe klony które go na chwilê chwyci³y i unieruchomi³y tak ¿e nie móg³ wyj±æ kunaji ani ruszyæ rêkoma wtem Ra z³o¿y³ mu tak zwany 'poca³unek ¶mierci' wysysaj±c ca³± jego chakrê. W chwili rozpoczêci wysysania przeciwnik powinien byæ ju¿ otumaniony technik± a¿ w koñcu pa¶æ przed m³odocianym w³adca Ame.

1415Pch - 250Pch = 1165Ph

Shiki Seppun
Co¶ dla fanów ca³owania. Za po¶rednictwem tej w³a¶nie czynno¶ci zdolni jeste¶my wysysaæ chakrê przeciwnika, uniemo¿liwiaj±c mu wtedy ruch, a pobran± energiê wykorzystaæ do w³asnych celów. Umiejêtno¶æ po czê¶ci nie dzia³a na posiadaczy demonów; czuj± siê bardzo os³abieni, nie s± zdolni wykonywaæ technik, jednak¿e nie trac± przytomno¶ci.
Jeszcze nic nie napisa³em gdzie nawet chcia³ uderzyæ ale ty ju¿ wiesz swoje. A wiêc da³e¶ siê zraniæ. Przeciwnik nie uderzy³ nigdzie indziej ni¿ w twoje d³onie aby¶ nic nie móg³ zrobiæ. Uderzy³ ciê mocno z piê¶ci w twarz i ty straci³e¶ przytomno¶æ. Nastêpnie ruszy³ na twojego NPC tego ze zwojami.
Pomijaj±c fakt ¿e walczê przeciwnik nie¶miertelnemu cieciowi to ziomek jest strasznie prymitywny. Gdy Ra straci³ przytomno¶æ jego klony rozpu¶ci³y siê robi±c mu zimny prysznic. Tym samym go obudziwszy. Ra wkurzy³ siê z³o¿y³ pieczêæ ³api±c wymoczka w swoje GenJutsu robi±c mu tym samym papkê z mózgu. Otó¿ u¿y³ Techniki Kokohi no Jutsu tworz±c najgorsze i najstraszliwsze lêki przeciwnika. Przeciwnik nie wiedz±cy co siê dzieje powinien spanikowaæ i staæ w miejscu. Wtedy Ra po raz kolejny podbieg³ i wbi³ mu kunaja w krêgos³up a nastêpnie po raz kolejny z³o¿y³ mu poca³unek ¶mierci.
Gdy ju¿ wyssa³ mu ca³± chakrê powinien pa¶æ a wtedy spluwa mu na twarz i mówi - cieciu wlaz³e¶ w pole dzia³ania zwojów tu nic ci nie pomo¿e twoje wysysanie chakry. - po czym wdepta³ mu g³owê w ziemiê.

1165Ph - 450Pch = 615Pch

Kokohi no Jutsu
Technika tworzy iluzje, która tworzy najrozmaitsze obrazy. Czasem naginaj±ce nawet prawa ¶wiata.[/b]
Jako ¿e mia³e¶ Kunai'e wbite w rêce niech ju¿ stracê. Klony podesz³y do ciebie i zamieni³y siê w wodê budz±c ciê. Tak¿e ty próbowa³e¶ jako¶ wydostaæ siê z tych przybitych Kunai do ziemi. Ale w tym samym czasie twój wróg zaj±³ siê twoim NPC od Fuuin. Podszed³ do niego uderzaj±c mocno w brzuch i ³api±c go za szyjê i powoli zabieraj±c mu Chakrê. Ty szybko zareagowa³e¶ i u¿y³e¶ na nim GenJutsu. Ch³opak nawet na to nie zareagowa³ i dalej trzyma³ NPC. Pu¶ci³ go i podbieg³ do ciebie ³ami±c ci kark -1 ¿ycie poniewa¿ nie mia³e¶ ¿adnej obrony. Tak by by³o gdyby nie to ¿e.. Ty podbieg³e¶ i wbi³e¶ mu w Kark Kunai. NPC straci³ 500Pch a wróg jest martwy. - Dobra robota ale to nie on mo¿emy lecieæ dalej. Smok wzi±³ was wszystkich na grzbiet i polecieli¶cie do Kiri
No i jest Git Ra siê po¿ywi³ jego chakr± nim wyda³ ostatnie tchnienie dziêki czemu sobie ja zregenerowa³ nastêpnie obrabowa³ go (z kunaji shurikenów itp.) po czym jego ochraniacz przywi±za³ sobie do pasta tak ¿e zwia³a jak u ³owców missingów. Na sam koniec Moja medyczna NPC uleczy³a me rany swoimi technikami po czym zapieczêtowa³a cia³o w zwoju.
Po tak owych czynno¶ciach ruszyli dalej.
Eisaku szed³ powoli przez dno wyschniêtego jeziora. Wygl±da³o to naprawdê imponuj±co - kiedy¶ faktycznie by³o tu du¿e jezioro, które jednak... po prostu wysch³o.
Temperatura tu panuj±ca by³a na tyle du¿a, by wyparowa³o ca³e jezioro? Niesamowite...
M³odemu Genishidzie nie odpowiada³ ca³y ten upa³. Zw³aszcza, ¿e wychowa³ siê w Ame-gakure, wiosce, w której zazwyczaj panowa³a umiarkowana pogoda z przewag± lekkiego ch³odu, no i czêste deszcze.
Tu by³o niemal ca³kowicie odwrotnie - przesadnie gor±co i bardzo sucho. Eisaku czu³, ¿e promienie s³oneczne piecz± go w kark. Mia³ nadziejê, ¿e jak najszybciej opu¶ci ten kraj. Przyspieszy³ kroku i zostawi³ daleko za sob± dno wyschniêtego jeziora. [NMM] .
Rozejrza³em siê dok³adnie.
-Chyba nikogo niema. Nie lubiê trenowaæ na oczach gapiów .Gdy trenuje sam osi±gam lepsze efekty.-powiedzia³em do siebie.
Wyjmujê moj± kuk³ê któr± ochrzci³em Seiki.
-No to pora na trening-pomy¶la³em.
Zaczynam od zrêczno¶ci, poruszam Seiki jak najszybciej i oddaje ciosy katan± w powietrze. Po pewnym czasie mêczê siê wiêc postanawiam 15 minutowy odpoczynek.
Nastêpnie zdejmuje kartki wybuchowe z kunai w mojej kukle i próbuje za pomoc± Seiki trafiæ w jeden obrany punkt. Po skoñczonym treningu zbieram wszystkie kunai'e i przyczepiam z powrotem karki wybuchowe i chowam dok³adnie na swoje miejsce.
-Chyba ju¿ czas wracaæ do domu-pomy¶la³em