ďťż

grueneberg

Wizyta na komendzie policji okazała się tym razem pretekstem do wizyty u niego...
Po drodze w kwiaciarni kupiłam różę i zastanawiając się jak dojść udałam się na cmentarz...
Siedziałam na tej małej ławeczce obok jego grobu... Wiał wiatr... Wokół latały gawrony...
Najpierw się modliłam... Chciałam mu to dać - swoją modlitwę, wsparcie... Żeby NA PEWNO trafił (o ile już go tam nie ma) do domu Ojca...
Potem zaczęłam mówić... Gadałam z 15 minut... Opowiedziałam mu o tym, że nie potrafie po nim płakac, choc serce przesiąkniętem mam żalem i smutkiem...
Zapaliłam sobie... Pierwszy raz od nie-wiem-kiedy... Dobrze, że na grobie lezały zapałki, bo zapalniczka jak na złość zepsuta
Zostawiłam mu jednego papierosa... Pomyślałam, że to nie fair, że siedzę mu nad grobem i robię smaka Mam nadzieję, że będzie mu smakował...
Nie umiałam sobie pójść... Wstałam, pozbierałam rzeczy i... stałam dalej. I mówiłam... Ale to nie był monolog, lecz rozmowa... Bo Mirek się usmiechał tym swoim uśmiechem i już nie miał smutnych oczu...
Wiecie co? Jest mi teraz niesamowicie lekko...


ChorzowiANKO cieszę się że Ci lepiej, ja od miesiąca żyję z gulą w gardle...
...Jakby tak można było spakować ten żal w małą paczuszkę i odesłać do nadawcy....
2 grudnia tez sobie pozwoliłam na taką rozmowe gdy z cmentarza Wszyscy znikneli.Jest lzej ze mogłam się pozegnac (a gdzie tam lzej serce peka)
I ja tak zrobię. Pojadę na cmentarz i porozmawiam...Jest mi tak ciężko:( każdego wieczora modlę się za Niego i myślę czy jest mu tam dobrze. Przykro mi i łzy pojawiają się w oczach. Może i mnie pomoże taka wizyta.

-------------------------------------------------------------------------------

IDOLU WRAŻLIWYCH SERC, TWÓJ FAN CI ODDAJE CZEŚĆ...


Chorzowianko, bardzo ładnie zrelacjonowałaś- tak od serducha.
Jedynie, co mogę napisac, to że zazroszczę Wam, iż macie tak blisko na grób Mirka (

Pozdrawiam
JA TEZ ZAZDROSZCZE TEGO GROBU ZE TAK BLISKO I MOZECIE TAM ISC , ZAPALIC ZNICZ I POGADAC SOBIE Z MIRKIEM.WIEM CO TO ZNACZY BO JA TAK SOBIE ROZMAWIAM ZE SWOJA MAMA.TO POMAGA
CHyba tez sproboje takiej"formy terapii" wybiore sie pomodle i porozmawiam mam nadzieje ze bedzie lzej. a tak zeby dodac optymistcznego akcentu jak my wzyscy bedziemy sie Mireczkowi wyzalac to on tam zawriuje od tego sluchania nas;) albo wrecz przeciwnie przynajmniej nie bedzie mu sie nudzilo w tym niebie hihi;) Ale wracajac do powagi fakt faktem żal i tesknota pomimo ze to juz przeszlo msc nie zmniejsza sie milo wiedziec ze nie jest sie samymw tym cierpieniu .
Och kochani.... Ja tez czesto wracajac z pracy wpadam do niego na chwile. Zwykle nie mam nawet znicza,ale mam fajki Zajaramy,posmiejemy sie ... Och jak marze o tym zebym mogl uslyszec ten prawdziwy szczery smiech... Jak tesknie za jego przesmiesznymi uwagami... Kiedy zniknela ta dwumetrowa gora kwiatow,naprawde serce mi scisnelo kiedy zobaczylem jak blisko swojej mamy jest teraz.Cale zycie tego pragnal... Och czlowieku ..... strasznie mi Ciebie brakuje.Potrzebuje Twoich rad,uwag,swiadomosci,ze wejdziesz kiedys do nowego studia,w ktorym teraz jestem i radosci,ze znow robimy cos razem.... Mozesz nawet kopac w stol i rozlewac kawe,rozsypywac cukier i nie trafiac do popielniczki.... Puszcze Ci nowa plyte Steve'a i nawet przeboleje,ze Ci sie nie podoba.... skurczybyku jeden. Widzisz co sie dzieje.... cholera. Ale mam tez dobre wiadomosci,Stary. Zreszta wiesz co i jak... Czy to zdanie ze snu Ty powiedziales?? Naprawde Ty?? F..k man! Bedzie dobrze,zobaczysz....
Jakże Wam zadroszczę tej możliwości pójścia do Mirka w każdej chwili, przycupnięcia na ławeczce, pogadania...
Tak mi dzisiaj ciężko...
podobno czas leczy rany-to do chol.... czemu teraz nie chce???!!!Czytam Wasze posty i wyje jak zbity pies do Księżyca...Mirek brakuje mi Ciebie....

podobno czas leczy rany-to do chol.... czemu teraz nie chce???!!!Czytam Wasze posty i wyje jak zbity pies do Księżyca...Mirek brakuje mi Ciebie....

żabko nie tylko tobie Go brakuje. "A czas nasz król może zesłać cud, za rok, czy dwa może wiele zmienić się. Poczekam więc..." słowa dla nas znane. Byc może niedługo coś się zmieni, ale pamięć o Mirku pozostanie w naszych sercach na zawsze. I myślę że On wie o tym.
Kim On był, że GO nam tak bardzo brakuje???
Chorzowianko- swoją relacją spowodowałaś, że znowu łzy mi kapią na klawiaturę.
Nie piszę, że zazdroszczę tej waszej bliskości Jego grobu, bo nie zazdroszczę. Dla mnie ten grób schował w sobie wielką tragedię, niemoc życia... i dobrze, że są ludzie którzy nad tym grobem się pochylają i poproszą Boga o wieczny spoczynek. Ale nie zazdroszczę, jest mi tylko strasznie i smutno, że ten grób w ogóle jest!!!
Kim On był, Kim jest???
Mnie zbliżył do Boga.
Potrzeba było aż Jego śmierci, żebym na nowo zaczęła się modlić. Modlić się o spokój Jego duszy.
Przywrócił mi wiarę, przywrócił modlitwę o której zapomniałam od ładnych paru lat.
Mirku- swoim odejściem przestawiłeś nam całe życie....
Każdy z nas zadaje sobie chyba to pytanie: Kim On dla nas był, jest że tak go brak.axxa bardzo dobrze Cie rozumię. Mam takie same myśli dziś.Jak słuchałam dziś "Latawcy marzeń", "Nadziei " i "Mialem sen" to lzy lecialy mi same ciurkirm, wiec co tu mówić? Smutno bez NIEGO
Vai, po twoim poście ścisnęlo mi się serce a łzy poleciały jak z kranu...

Och kochani.... Ja tez czesto wracajac z pracy wpadam do niego na chwile. Zwykle nie mam nawet znicza,ale mam fajki Zajaramy,posmiejemy sie ... Och jak marze o tym zebym mogl uslyszec ten prawdziwy szczery smiech... Jak tesknie za jego przesmiesznymi uwagami... Kiedy zniknela ta dwumetrowa gora kwiatow,naprawde serce mi scisnelo kiedy zobaczylem jak blisko swojej mamy jest teraz.Cale zycie tego pragnal... Och czlowieku ..... strasznie mi Ciebie brakuje.Potrzebuje Twoich rad,uwag,swiadomosci,ze wejdziesz kiedys do nowego studia,w ktorym teraz jestem i radosci,ze znow robimy cos razem.... Mozesz nawet kopac w stol i rozlewac kawe,rozsypywac cukier i nie trafiac do popielniczki.... Puszcze Ci nowa plyte Steve'a i nawet przeboleje,ze Ci sie nie podoba.... skurczybyku jeden. Widzisz co sie dzieje.... cholera. Ale mam tez dobre wiadomosci,Stary. Zreszta wiesz co i jak... Czy to zdanie ze snu Ty powiedziales?? Naprawde Ty?? F..k man! Bedzie dobrze,zobaczysz....

Vai, najgorsze jest to, że Mirek już nigdy nie kopnie w stół, nie rozleje kawy, nie rozyspie cukru, i nie trafi papierosem obok popielniczki. Nigdy!.
Czasami zerwie się mocny wiatr, o którym czesto spiewał, potem nastanie cisza a w tej ciszy usłyszysz go, jakby gdzieś w oddali. Jego duch będzie zawsze wśród nas i zawsze w różnych momentach, będzie coś podszeptywał.

Nagorsze będą świeta,... pierwszy rok bez Mirka. Jeszcze wiele łez popłynie, odżyje mnóstwo wspomnień. Potem ciut lżej, ale nadal cieżko...:-((( I tak będzie mijał rok, za rokiem - to uczucie zna każdy, kto w niespodziewany sposób stracił bliską osobę. Jedno jest pewne, że już nigdy Ty ( i wszyscy mu bliscy) nie będą tymi samymi ludźmi...będą bardziej dojrzalsi duchowo.

Każda kolejna wspinaczka z kolan, nas wzbogaca. Boli zawsze, ale dojrzalej patrzymy w przyszośc. Taki jest właśnie los, że bólem nas naucza.

Pal z nim fajki, rozmawiaj. On słucha i nie zawsze może odpowiedziec, ale pokieruje Tobą w chwilach zwątpienia - tego możesz byc pewien....

Znam to, dlatego dzielę się odczuciami.

Pozdrawiam serdecznie
Enigma napisała:

Vai, najgorsze jest to, że Mirek już nigdy nie kopnie w stół, nie rozleje kawy, nie rozyspie cukru, i nie trafi papierosem obok popielniczki. Nigdy!.
Czasami zerwie się mocny wiatr, o którym czesto spiewał, potem nastanie cisza a w tej ciszy usłyszysz go, jakby gdzieś w oddali. Jego duch będzie zawsze wśród nas i zawsze w różnych momentach, będzie coś podszeptywał.

Nagorsze będą świeta,... pierwszy rok bez Mirka. Jeszcze wiele łez popłynie, odżyje mnóstwo wspomnień. Potem ciut lżej, ale nadal cieżko...:-((( I tak będzie miłał rok, za rokiem - to uczucie zna każdy, kto w niespodziewany sposób stracił bliską osobę. Jedno jest pewne, że już nigdy Ty ( i wszyscy mu bliscy) nie będą tymi samymi ludźmi...będą bardziej dojrzalsi duchowo.

Każda kolejna wspinaczka z kolan, nas wzbogaca. Boli zawsze, ale dojrzalej patrzymy w przyszośc. Taki jest właśnie los, że bólem nas naucza.

Pal z nim fajki, rozmawiaj. On słucha i nie zawsze może odpowiedziec, ale pokieruje Tobą w chwilach zwątpienia - tego możesz byc pewien....

Znam to, dlatego dzielę się odczuciami.

Pozdrawiam serdecznie

I co tu jeszcze można dodać?
Wyraziłaś odczucia chyba większości z Nas.Smutna to prawda.Serce łopocze,ręce drżą,oczy pokrywa szklista mgła,eeech...
siedze własnie w domu tylko z młodszą siostrą i słucham... czego?
Mr Lennon. czuję że za chwilę zaleje chyba całe mieszkanie łzami niemocy i bezsilności
Magdo... trzymaj się...
Zazdroszczę że umiesz płakać...

Kiedy rok temu czerniak pokonał moją szkolną koleżankę, młodą i piękną dziewczynę której wola walki i chęć życia powalała na kolana wszystkich którzy wiedzieli jak bardzo cierpi myślałam, że żal i ból i nie minie nigdy...

Dziś wiem, że prawdą jest że czas leczy rany... chociaż nie ma dnia bym nie myślała o Niej...

Najlepsze, co możemy zrobić - obrócić ten dramat w coś dobrego...

Kiedyś w końcu musimy pozwolić Mu odejść... ale jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz....
nie było mnie na forum, zaczęłam nową pracę- na razie uczę się i nie mam możliwości być wtedy na necie,ale mam ze sobą odtwarzacz mp3 i muzyka Universe jest ze mną cały czas...

po przeczytaniu tego wątku znowu mi smutno

zostały jedynie wspomnienia...

,,, i wiem że już jestem przejrzystym powietrzem..."

serce płacze...
Nie mogłam być na pogrzebie, nie mogłam być na czuwaniu...Ale od 2 listopada obiecywałam sobie i szukałam luki w obowiązkach, aby tylko wreszcie móc pojechać do Mirka...I nareszcie udało mi się to wczoraj.... Zaopatrzona w bukiet, znicz czekałam cały weekend, by wreszcie w niedzielne popołudnie zapakować całą rodzinkę i pojechać do Chorzowa. W sobotni wieczór paląc sobie w oknie podziwiałam piękne,bezchmurne niebo.Sama do siebie,półgłosem powiedziałam"Mireczku,jutro przyjadę do Ciebie.." i...tym samym momencie zobaczyłam...spadającą gwiazdę...Wiem,że to może głupie...Ale pomyślałam.... z resztą nieważne....Czekałam na ten moment z radością, niecierpliwością, ale zarazem ze srachem...Bo wiedziałam,że wreszcie się okaże, że to straszna prawda, że Jego juz naprawdę nie ma....A nie wiedziałam, czy tego naprawdę chcę...Mieszkam godzinę drogi od Chorzowa,nie znam Katowic, a trafiliśmy bezproblemowo!!! Miejsce rozpoznawałam po....kominie elektrociepłowni, a cmentarz po ogrodzeniu....Wchodząc na cmentarz wiedziałam dokładnie dokąd iść... ?! Serce waliło mi jak oszalałe...Widząc już z daleka napis na krzyżu "Mirosław BREGUŁA" nie sposób zapanować nad emocjami...Boże! To jednak prawda...Ten, który od 15 lat czarował mnie swoim głosem(urodą też...),swoimi lirycznymi utworami, którego kolędy co roku były w moim domu tradycją w świąteczne dni naprawdę tu jest....A ja mogę teraz drżącymi rękoma złożyć kwiaty na Jego grobie, zapalić znicz,zmóić modlitwę...I juz nie chowając się po kątach domu wypłakać wszystko....Bo nie można inaczej...Tylko tyle mogę Mu dać...Swoją modlitwę i lampkę... Straszne uczucie beznadziei i bezsilności...Modlitwa, obietnica,że znów przyjadę i pożegnanie...Wychodząc, nie sposób kilkanaście razy się obejrzeć i jeszcze raz spojrzec na TĄ mogiłe....Tak trudno się pożegnać...! Nie umiem tego wyjaśnić, ale naprawdę od wczoraj jestem dziwnie spokojna....Czułam jakby Ktoś nagle zabrał z mojej głowy, z moich myśli ten ból, który towarzyszy mi od 5 tygodni....Nie umiem tego wyjaśnić, ale to naprawdę trochę koi...Myślę, że Mirek będąc takim kochanym i wrażliwym człowiekiem....pomaga jak może.... Dziś mam w pamięci tylko jedno...widok Jego mogiły będę pielęgnować....a w sercu pozostanie na zawsze ON...Do następnego razu, Mirek....@-"-,---

"Jak? Jakim cudem cofnąć czas...?"

[*]"WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAĆ, PANIE!!!"[*]
Dziękuję,że się tym podzieliłaś
Ja mam chyba z Was najdalej na cmentarz,do Mirka...Obiecałam sobie że 10 lutego będę Tam na pewno,a na razie w dzień słucham płyt a wieczorami słucham Radia Kontrast...Wielu z Was zna to Radyjko-spotykamy się Tam ,czatujemy,słuchamy piosenek Universe ,ale także słuchamy jeszcze Kogoś...Ten ktoś tak jak my kocha Mirka... Nieziemski Duet -Wiecie o co chodzi.A jeśli ktoś nie wie to zapraszam na stronę Radyjkawww.radiokontrast.vgh.pl.Poza piosenkami Universe leci też inna muzyka-to pomaga chociaż na chwilkę zapomnieć...Zapraszam- razem naprawdę jest lżej...
Żabciu droga!!! Trzymam za Ciebie kciuki,żeby Ci się udało przyjechać w lutym!!! Już życzę Ci szerokiej drogi! Dotrzesz na pewno...może spodoba CI u nas,na Śląsku i zostaniesz na dłużej... Trzymam kciuki i pozdrawiam!
Gdy zasypiają moje dzieci a mąż ogląda tv,siadam do neta.zakładam słuchawki i jestem w innym świecie.Universe prosto w uszy,forum i mam swoje parę godzin z Mirkiem.To nic,że jutro znów muszę wcześnie wstać,że ból głowy będzie nie do zniesienia od niewyspania a oczy zapuchnięte od płaczu.Nie mogę być[mam nadzieję,że na razie] na Jego grobie, by choć trochę ugasić ten żar w duszy i tęsknotę.Zaglądam więc tutaj i jestem z Nim i z Wami.Mija północ a ja nadal nie mogę się położyć spać,bo mam wrażenie, że coś mi umyka i tracę to bezpowrotnie.Czasami zastanawiam się, co ja właściwie robię i co się ze mną dzieje.Nie jestem przecież rozhisteryzowaną nastolatką.Tylko,że te dwadzieścia lat przez,które Universe był ze mną to większa część mojego życia.Cudny głos Mirka był przy mnie,gdy zakochałam sie pierwszy raz i wtedy,gdy poznałam swojego męża[też Mirka].Moje córki słuchają razem ze mną płyt.I to nic,że już ledwo patrzę na oczy.Jestem to winna Jemu,bo jest mi bliski,bo w piosenkach podpowiadał jak żyć.Posiedzę tu jeszcze.Z Nim.
a juz myslałam że uda mi sie nie płakać...a jednak...znowu potok łez..i głowa zbombardowna pytaniami..:Czy tak musi byc???:((RATUNKU
niebawem zdam podobną relację, na razie jednak założyłam osobny temat z prośbą o wskazówki jak dotrzeć na cmentarz z Katowic-pomóżcie dobrzy ludzie

[ Dodano: Pią 28 Gru, 2007 ]

Ja mam chyba z Was najdalej na cmentarz,do Mirka...Obiecałam sobie że 10 lutego będę Tam na pewno,a na razie w dzień słucham płyt a wieczorami słucham Radia Kontrast...Wielu z Was zna to Radyjko-spotykamy się Tam ,czatujemy,słuchamy piosenek Universe ,ale także słuchamy jeszcze Kogoś...Ten ktoś tak jak my kocha Mirka... Nieziemski Duet -Wiecie o co chodzi.A jeśli ktoś nie wie to zapraszam na stronę Radyjkawww.radiokontrast.vgh.pl.Poza piosenkami Universe leci też inna muzyka-to pomaga chociaż na chwilkę zapomnieć...Zapraszam- razem naprawdę jest lżej...

Też będę... To jedno z moich noworocznych postanowień!

Gdy zasypiają moje dzieci a mąż ogląda tv,siadam do neta.zakładam słuchawki i jestem w innym świecie.Universe prosto w uszy,forum i mam swoje parę godzin z Mirkiem.To nic,że jutro znów muszę wcześnie wstać,że ból głowy będzie nie do zniesienia od niewyspania a oczy zapuchnięte od płaczu.Nie mogę być[mam nadzieję,że na razie] na Jego grobie, by choć trochę ugasić ten żar w duszy i tęsknotę.Zaglądam więc tutaj i jestem z Nim i z Wami.Mija północ a ja nadal nie mogę się położyć spać,bo mam wrażenie, że coś mi umyka i tracę to bezpowrotnie.Czasami zastanawiam się, co ja właściwie robię i co się ze mną dzieje.Nie jestem przecież rozhisteryzowaną nastolatką.Tylko,że te dwadzieścia lat przez,które Universe był ze mną to większa część mojego życia.Cudny głos Mirka był przy mnie,gdy zakochałam sie pierwszy raz i wtedy,gdy poznałam swojego męża[też Mirka].Moje córki słuchają razem ze mną płyt.I to nic,że już ledwo patrzę na oczy.Jestem to winna Jemu,bo jest mi bliski,bo w piosenkach podpowiadał jak żyć.Posiedzę tu jeszcze.Z Nim.

Pięknie to napisałaś.........

kae napisał/a:
Gdy zasypiają moje dzieci a mąż ogląda tv,siadam do neta.zakładam słuchawki i jestem w innym świecie.Universe prosto w uszy,forum i mam swoje parę godzin z Mirkiem.To nic,że jutro znów muszę wcześnie wstać,że ból głowy będzie nie do zniesienia od niewyspania a oczy zapuchnięte od płaczu.Nie mogę być[mam nadzieję,że na razie] na Jego grobie, by choć trochę ugasić ten żar w duszy i tęsknotę.Zaglądam więc tutaj i jestem z Nim i z Wami.Mija północ a ja nadal nie mogę się położyć spać,bo mam wrażenie, że coś mi umyka i tracę to bezpowrotnie.Czasami zastanawiam się, co ja właściwie robię i co się ze mną dzieje.Nie jestem przecież rozhisteryzowaną nastolatką.Tylko,że te dwadzieścia lat przez,które Universe był ze mną to większa część mojego życia.Cudny głos Mirka był przy mnie,gdy zakochałam sie pierwszy raz i wtedy,gdy poznałam swojego męża[też Mirka].Moje córki słuchają razem ze mną płyt.I to nic,że już ledwo patrzę na oczy.Jestem to winna Jemu,bo jest mi bliski,bo w piosenkach podpowiadał jak żyć.Posiedzę tu jeszcze.Z Nim.

Pięknie to napisałaś.........
Dziękuję Enigmo.To moja dusza tak gra,bo Jego nie ma z nami...
No i posze jakie tutaj postanowienia padają)Życzę wytrwałości:)))
witajcie!
Fanką UNIVERSU jestem od niedawna (Niestety stałam sie nią dopiero po śmierci Pana Breguły). Pewnego razu siedząc z mamą w kuchni usłyszałam w radiu "Wołanie Przez Ciszę", ten niesamowity głos od razu przykuł moją uwagę. Spytałam mamę kto to śpiewa, odpowiedziała, że to Universe taki stary zespół jeszcze z czasów jej młodości. Spytałam czy zna jakieś inne piosenki tego zespołu. wymieniła kilka tytułów i jak zwykle zaczęła opowiadać o "Starych, Dobrych Czasach".
Niestety pierwszą rzeczą, która wyświetliła mi sie na monitorze po wpisaniu w wyszukiwarkę "UNIVERSE" był napis w stylu "Mirosław Breguła, wokalista grupy Universe nie żyje"
Poczułam niesamowity smutek i żal.
Nigdy nie byłam na koncercie Universu, nie widziałam w telewizji, nie mam nawet żadnych płyt. Niektórzy z was mają niesamowite szczęście mogąc odwiedzić jego grób.
Mnie raczej nieprędko będzie to dane (Mam dopiero 15 lat i mieszkam bardzo daleko)
Na szczęście jestta wspaniała strona, to świetne forum i to niesamowite radio UNIVERSE (Jak na razie moje jedyne źródło doznań muzycznych w związku z tym zespołem).
Słuchając waszych ballad za każdym razem przeżywam Katharsis i jakoś mi lżej.
Choć nie znałam Pana Breguły tak dobrze jak Wy to czasem tak sobie z Nim rozmawiam np. gdy mam jakiś problem albo, gdy jest mi źle i - może to dziwnie zabrzmi - mam wrażenie, że mnie słyszy i rozumie.
A wszystko przez ten Jego ciepły, miły i wyrozumiały głos.

witajcie!
A wszystko przez ten Jego ciepły, miły i wyrozumiały głos.

Właśnie ten jego głos chwycił mnie za serce dobrych kilka lat temu...
Witaj na forum!
O tak, głos to Mirek miał jedyny w sowim rodzaju-nie tylko gdy śpiewał-jak słucham archiwalnych audycji radiowych i wywiadów to zawsze słysząc Jego głos mam na plecach ciary!
Głos Mirka jest jedyny w swoim rodzaju,niepowtarzalny,ciepły,doskonały,a śmiech...łobuzerski

O tak, głos to Mirek miał jedyny w sowim rodzaju-nie tylko gdy śpiewał-jak słucham archiwalnych audycji radiowych i wywiadów to zawsze słysząc Jego głos mam na plecach ciary!
Ja tez tak mam i tego głosu mogę słuchać na okrągło i właściwie słucham. Jeszcze mi sie nie znudziło i pewnie nie znudzi.Jak nie radyjko to mp3 albo płytki. I wtedy jest mi dobrze.Jak dopada mnie chandra to slucham " Latawcy" jest lżej.

[ Dodano: Nie 06 Sty, 2008 ]
Nie wiecie przypadkiem gdzie można znaleźć jakieś jego stare wywiady? Chciałabym posłuchać tego jego łobuzerskiego śmiechu.

Nie wiecie przypadkiem gdzie można znaleźć jakieś jego stare wywiady? Chciałabym posłuchać tego jego łobuzerskiego śmiechu.
[center]
Wiecie...
polecam wywiad z Radia Piekary choc i inne są też super
Dziękuję Balbinkohttp://www.univer...s/icon_wink.gif
http://www.universe.pl/ph...s/icon_wink.gif
I znowu... Tym razem sama od siebie pojechałam, bo nie było jednych zajęć... Chciałam mu kupić znicza, ale już wcześniej w spożywczaku okazało się, że cały dzień przełaziłam bez portfela z dokumentami... Całe szczęście, że nie trafiłam na kontrolę...
Na cmentarzu znów tańczył wiatr. Gawrony gdzieś sobie poleciały, może to dlatego, że dziś większy ruch bo dzień babci... Ludzie sobie tylko wtedy i w rocznicę śmierci o zmarłych dziadkach przypominają... Wpadają na szybko, zmawiają pacierz, odgarniają z grobu suche liście i śpieszą dalej... Do żywych...
A ja też byłam u żywego... Dawno przed nikim się tak nie otwarłam jak przed Mirkiem dziś... I on już teraz wszystko wie - czego tak bardzo bardzo z głębi serca bym chciała i obiecał że jak się da to mi tam z góry pomoże.
Znów dostał ode mnie mały prezencik, choć ja tym razem się nie trułam. Ale jakby jemu się zachciało to będzie mógł sobie strzelić dymka...
Jestem mu wdzięczna... Bregułka - naprawdę szacunek!!
No i z Bogiem pewien układ zawarłam
Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale na razie jestem jakaś taka... Spokojna... Jak po plotach z najlepszą przyjaciółką...
Nie mogę się doczekać, kiedy odwiedzę go znowu...
Dzięki, Aneczko za te słowa...
Dobrze jest wpaść do Niego,co?
Ja się już też nie mogę doczekać kolejnej wizyty w Chorzowie, ale to będzie dopiero po Jego urodzinach.
Ale doczekam się...
Ja akurat mam blisko i mogę odwiedzać Mirka co tydzień.Zawsze po wizycie na cmentarzu jest jakoś lżej...Najgorsze jest to,że jeszcze nie tak dawno mogłam Go spotkać gdzieś na ulicy,bo wkońcu mieszkałam niedaleko...
Ja grób Mirka chciałabym odwiedzić 10.02 niestety trochę daleko mieszkam i nie jestem w stanie bywać tam częściej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale cieszę się że Wy-mieszkający w Chorzowie i okolicach bywacie tam częściej Ja tam jestem myślami i sercem.
10.02 miałam się pożegnać z Mirkiem...POŻEGNAĆ???
To nie było możliwe,bo gdy stałam nad Jego grobem,wszystko krzyczało we mnie-NIIIIIIEEEEEEEEE
Wtedy,w niedzielne południe, patrzyłam na te wszystkie kwiaty i znicze dla Niego i dopiero chyba,dotarło do mnie to co się stało.Wcześniej wydawało mi się,że żyję w jakimś przerażającym śnie i ciągle błagałam w pustkę-chce się obudzić!
Stałam tak i łykałam łzy a kula w gardle nie pozwalała swobodnie oddychać.Dziesięć minut czy kilka godzin to nie ma znaczenia,zawsze trudno powiedzieć -żegnaj.
Wizyta przy grobie była mi bardzo potrzebna, coś zrozumiałam.Panie B. wiesz o czym mówię,prawda?
Nie pożegnaliśmy się na zawsze, tylko na jakiś czas...
10 lutego pierwszy raz stanęłam nad grobem Mirka. Przeraził mnie napis..śp...zrozumiałam,że wcześniej nie przyjmowałam tego faktu do świadomości.
Powoli zaczęło mnie ogarniać "deja vue"....gdzieś..kiedyś..stałam nad grobem z tymi samymi uczuciami..bezradności..bezsilnej złości...beznadzieji..
Wiem, ze muszę tam wrócić i w samotności pogodzić się z nieodwracalnością losu.
Wiem....jak strata kogoś bliskiego boli..teraz boli inaczej..ale bardzo boli...i tylko "..czas nasz nasz król.."złagodzi ten ból.
Tak jak Zosia napisała, dopiero gdy się widzi tabliczkę z imieniem i nazwiskiem....dociera do nas, że to naprawdę się dzieje, że to niestety nie tylko koszmarny sen....
Gdy byłam w grudniu pierwszy raz... To był dla mnie prawdziwy szok.....Zobaczyć Go tam....Nie wiem kiedy tak dokładnie do mnie dotarło, że Mirek odszedł.... Nie mogę się pogodzić, że taki dobry człowiek musiał doświadczyć tyle cierpienia, nie tylko fizycznego, ale i duchowego...Najbardziej boli właśnie dusza....Nie wiem czemu jako pierwsi odchodzą Ci najlepsi....Pewnie w zasłużoną nagrodę.....Nie umiem zrozumieć, pogodzić się....I też wiem jak bardzo długo boli strata kogoś bliskiego.....Wracając myślami do Mirka, tej całej tragedii, Jego bliskich, nie mogę nie zatrzymać się przy Jego młodszym synu....Tomek jest(tak się wydaje) silny, ale Piotruś.....Ja znam ból wychowywania się bez Ojca....straciłam swojego mając 3 latka...Dziś mam prawie 30 i niektóre natrętne pytania, porównania nadal są w mojej głowie....I potem jeszcze kolejne straty....Jednak wierzę,że Mirek będzie ich Aniołem Stróżem...napewno....

Będąc u Mirka w minioną niedzielę wcale nie było mi lepiej, lżej....ta góra kwiatów i Jego zdjęcie...
Zdziwiło mnie bardzo,że pomimo całotygodniowych mrozów, Wasze kwiaty były właściwie nietknięte...Wszystkie róże pełne kolorów, zielone listki...., główki tylko lekko pochylone...Zupełnie jakby je Ktoś otulał swoim ciepłym sercem, pielęgnował....

I to dziwne uczucie tęsknoty-będąc tam już tęskniłam do następnej wizyty.....
Ja byłam u niego wczoraj... Miałam sobie poukładać ale nic z tego nie wyszło. Bo Mirek to normalnie leży na najbardziej ekstremalnym cmentarzu jaki w zyciu widziałam... Wszędzie w Chorzowie widoczność jako taka, czasem słońce zaświeci anwet przez chmury, a u Mirka deszcz... I taka mgła, że elektrociepłowni nie było widać zupełnie... Normalnie jak w innym świecie...

I ja stojąc tak przy nim i beblając mu jak zwykle poczułam się naprawdę jakbym w gestej mgle szukała wiary i przede wszystkim nadziei... I że mijam poczułam... Jak deszcz... I że wszystko jest nieważne jak się nie umie odnaleźć drogi do siebie samego. To było tak jakby coś chciało mi pokazać jak on się czuł... Jakbym w końcu znalazła odpowiedź na to moje standardowe u niego pytanie "Powiedz mi Bregułka, dlaczego?". Znam odpowiedź... I choć u mnie było to chwilowe odczucie to nie chciałabym by się powtórzyło... A u niego to był chyba stan rzeczy... Nieważne...

Ważne że ja żyje dalej... Że jeszcze do niego wrócę... I że kiedyś mimo pobliża gigantycznej chłodni kiedyś zaświeci tam słońce i bedzie mi ciepło... I że przestanę odwracać się ze strachem na kazdy szelest...
Zgadzam się Aniu ( jeśli można po imieniu ) z Tobą w 100%. Ilekroc byłam u Mirka , ZAWSZE pogoda taka sama- pochmurno , szaro , ZIMNO, mglisto i w ogóle do kitu.
Nie jestem tak często jak Ty , ale kilka razy byłam ....
Nawet 10.02 o tym samym mówiłam do Ani z Zabrza bo pogoda wtedy była niemal identyczna
Faktycznie dziewczyny.., coś w tym jest...
Ja byłam tylko 2 razy, ale i w grudniu i teraz trafiła mi paskudna pogoda...Te dwa jedyne "ataki" zimy i właśnie akurat wtedy jak jechałam do Chorzowa...za każdym razem przeraźliwy ziąb i straszny, porywisty wiatr, taki, że wielką trudnościa było to wytrzymać....Wcześniejsze dni słonecznie, cieplutko i nagle sru...na ten właśńie weekand zima sobie przypomina o nas...
Z resztą, co jeszcze bardziej przekorne, to to, że wyjeżdżając z mojej miejscowości naprawdę zostawialiśmy cudowną, prawie że wiosenną pogodę, słonko, pięknie...A w Chorzowie...hmmm

Cóż....może nawet miasto ma po Nim żałobę...?....
Ja do tej pory nie potrafie przyjąć tego do wiadomości!Mam nadzieję ,że chodząc po Chorzowie jeszcze Mirka spotkam!Wiara czyni cuda! Ale nie w tym przypadku.
Może trochę mi lżej,że żyję niespełnioną nadzieją , bo ileż można wylać łez?Łatwiej mi myśleć ,że jest, a ja go nie potrafię spotkać!
To mniej boli!
Byłam u Mirka w czwartek, pogoda była piękna - godzina 17, zachodzące słońce i zrobiłam sobie 45 minut z Mirkiem sam na sam, oprócz nas była jeszcze jedna pani ale dużo wyżej obok bramy, więc nie słyszała naszej szczerej rozmowy....i dobrze... Pojadę tam w poniedziałek lub wtorek....po prostu muszę...
Ja też pojadę do Mirka,ale w wakacje .Nie mogę się doczekać tej chwili.Pojadę sama ,bo moja rodzina mnie nie rozumie......Ale to nic,i tak będę u Niego.Tyle czasu minęło ,a ja wciąż płaczę.powiedzcie czy to się kiedyś skończy?
a mnie dziś coś znów naszło...
nawet zapaliłam mu przed chwilą świeczkę na oknie...
myślałam że już się z tym pogodziłam, a tu masz... mokre oczy itd.

na grobie Mirka byłam już kilka razy i rzeczywiście jakby było potem lżej.... może to jakś znak od niego, żeby nam nie było smutno, że On się ma Tam dobrze...

Dziś i ja zawitałam na cmentarz by ponownie i jednocześnie inaczej pobyć tam przy grobie Mirka...
a było to tak...
mała "wycieczka krajoznawcza" do Piotrkowskich przyjaciół potem pewne sprawy w Tychach i nie omieszkałam zawitać do Chorzowa. Wjeżdzając do Chorzowa z przelotowej trasy... jam gapa pierwsza klasa przypomniałam sobie że nie pamiętam a raczej wyleciało mi z głowy nazwa ulicy ale nic telefon do Bozu wystarczył odświerzyła mi pamięć co jak sę potem okazał było nawet ne bardzo wymagalne gdyż ktoś czy coś Nas poprowadzło wprost pod koścół to tak jakby ....wszystke drog prowadzą do TEGO właśnie kościoła
Na cmentarzu było inaczej zupełnie zapaliłam trzy znicze.
Pierwszy znicz... od Axy która dwa razy odemnie znicze zapalała na grobie Mirka
Drugi od Tekli która też była tak miła i w moim imieniu zapaliła światełko...
Trzeci.... ten trzeci był od mojej disiejszej ekipy... a dziś była ze mną cała moja kochana rodzinka Agata, Kacper i Grzegorz mój mąż.
Niebawem..... znowu zawitam pod to Mirkowe niebo... na pewno...!!!!!
Balbinko, nie wiedziałm, że masz przyjaciół w Piotrkowie (mam nadzieję, ze Trybunalskim). Czy też lubią nasz Universe. Może wspólnymi siłami udałoby się zorganizować koncert w Piotrkowie. Pozdrawiam

Balbinko, nie wiedziałm, że masz przyjaciół w Piotrkowie (mam nadzieję, ze Trybunalskim). Czy też lubią nasz Universe. Może wspólnymi siłami udałoby się zorganizować koncert w Piotrkowie. Pozdrawiam

Asiu, tak bywam dośc często ostatnimi czasy w Piotrkowie Trybunalskim właśnie, ale na fanów przez duże "F" nie trafiłam tam w prawdzie moja przyjaciółka słucha UNIVERSE odkąd się poznałyśmy więc od 6 lat ale raczej jest to osoba z innej gliny bym powiedziała wspaniała kochana ale.... to nie ta bajka
Dzisiaj jakaś pani z drugiego końca cmentarza przyniosła nam zalaminowane zdjęcie Mirka, które ktoś z Was przyniósł na jego urodziny... Przeleżało chyba tam dość długo... Ale wróciło.

Mirek się do nas smiał z tego zdjęcia. A może z nas, jak miałyśmy problemy z zapalniczką

Dziękuję Aniołku za dzisiejszą wizytę i drobne porządki u pana B.!
Kochani. chcę podzielić się z Wami czymś, co spotkało mnie w piątek u Mirka.
Chociaż było przeraźliwie zimno i wietrznie, z wielką łatwością zapaliłam dla Niego świąteczne światełko. I kiedy ustawiałam znicz, wokół mnie zaczął krążyć wielki bąk. Szok! Skąd się wziął o tej porze roku i w takie zimno? Okrążył mnie parę razy, pobrzęczał i znikł tak samo niespodziewanie jak się pojawił. Co to było?
Mysle, ewito54, ze to jeden ze znakow wdziecznosci od Mirka za pamiec i mysli, ktore do niego kierujemy On przychodzi do nas na rozne sposoby, czasem wrecz zaskakujace JAk to Mirek...

Bo Mirek to normalnie leży na najbardziej ekstremalnym cmentarzu jaki w zyciu widziałam... Wszędzie w Chorzowie widoczność jako taka, czasem słońce zaświeci anwet przez chmury, a u Mirka deszcz... I taka mgła, że elektrociepłowni nie było widać zupełnie... Normalnie jak w innym świecie...


A wczoraj tam było pięknie... A jaki cudny zachód słońca... Aż się nie chciało stamtąd odchodzić

A wczoraj tam było pięknie... A jaki cudny zachód słońca... Aż się nie chciało stamtąd odchodzić






było dokładnie tak jak mówisz
bo ja wiem co mówię
A ja dziś zrobiłam sobie godzinę z Mirkiem. Nie na cmentarzu, ale w domu. Wróciłam z pracy z okropnym bólem głowy, a nie lubię brać lekarstw na ból głowy i pomyślałam sobie, że pewnie Miruś mnie wyleczy. Włączyłam płytę "Złota kolekcja" na wyszukiwanie i pomyślałam: "Puść mi Mirku takie utwory, żeby mi wyleczyły ból głowy". No i podziałało Puszczał mi same takie kawałki, że ból głowy szybko minął i wrócił dobry humor To niesamowite Czasem też robię sobie takie "Domowe rozmowy z Mirkiem". Właczam jedną z płyt na wyszukiwanie utworów, zadaje mu jakieś pytania, a on odpowiada mi słowami piosenek. Może to głupie, ale lubię takie rozmowy i taki kontakt z nim, bo to bardzo pozytywnie na mnie działa Polecam do stosowania, zwłaszcza w trudnych chwilach On naprawdę potrafi pomagać

On naprawdę potrafi pomagać

oj tak,popieram Cię Aniu. Ja tak robie co noc i bywa często mokro ale ja sie tym nie przejmuję.Byle nikt z domowników nie słyszał moich szlochów w poduszke.
Lubię zmierzch…

Ten krótki czas kiedy zachodzące słońce maluje niebo na purpurowo. Zmęczone trelami ptaki tula się do snu i zapada słodka cisza… Ta krótka chwila dnia tylko dla mnie…

Na parapecie płonie kilka świec. Znów ktoś odszedł i tych świec jest coraz więcej. Włączam płytę i słyszę pierwsze dźwięki… Ciepło i spokój rozlewają się we mnie jak łyk gorącej herbaty. Dźwięki i słowa, choć dobrze znane, takie znajome i bliskie - znów otwierają przede mną swoją głębię i piękno. Czy nigdy mi się nie znudzą?

W tych dźwiękach, w tych słowach jest jakaś magia. Coś co mnie przyciąga, wabi, kusi… zniewala swoją prawdą, raz koi rozdartą duszę, to znów rwie mi ją na strzępy…

Kolejne fale wzruszenia przetaczają się po mnie. Czasem wywołują uśmiech, czasem między palcami zabłądzi jakaś łza, czasem budzi się coś oblewając policzek rumieńcem wstydu…

Dzień powoli zmienia się w noc, kot cicho mruczy na moich kolanach, wiatr uspokajająco szepcze coś liściom drzew… mały srebrny krążek nagle zamiera, muzyka milknie... choć we mnie wciąż gra…
Dziś spędziliśmy z Mirkiem nawet ponad pół godziny...Tak trudno się zawsze wyrwać z tego magicznego miejsca zadumy...Ktoś kiedyś gdzieś tu na forum napisał, że zawsze 2 dnia miesiąca pada deszcz...dziś znów trochę popadało, a mnie przypomniał się ten post o deszczu...I znów się sprawdziło, pomyślałam...mijamy jak deszcz...
Nie mogłam wczoraj być u Mirka....., ale byłam dzisiaj - On wie, że przynajmniej 1 raz w tygodniu go odwiedzę...i staram się od 9 miesięcy odwiedzać Go regularnie,....pojadę jeszcze raz w tym tygodniu...bo muszę go opuścić na całe 21 dni!!!! - będzie mi naprawdę ciężko!!!
Moje wspomnienie z 3 grudnia 2008... Już dosyć odległe, a jeszcze cały czas tak bardzo żywe...



Mirku, może niedługo znowu Cię odwiedzę...
Zazdroszczę Wam, że możecie tak poprostu iść do Mirka, odwiedzić jego grób.. Teraz nie mogę tam być, ale za punkt honoru ustaliłam sobie aby się tam pojawić,mam nadzieję że już niedługo.
Pomyślałam sobie kiedyś, że gdybym miała uciekać z domu, to pojechałabym właśnie na cmentarz do niego, ale narazie się nie zanosi na to bym miała uciekać
Czasem wieczorem mogę pogadać z nim, posłuchać go..
Tak - masz czego zazdrościć...ja pokonuję kilometry regularnie....to tylko kilka...naście i czasem zdarza mi się nawet kilka razy w tygodniu....ale ..."co mi tam świat..."
Hej, ja też lubię sobie czasem wieczorem kiedy jest jakoś nie tak włączyć Universe i po prostu leżeć i czuć obecność emocji Mirka zawartych w jego głosie. Ożywa wtedy i jest przy mnie. To niesamowite uczucie. Czasami piosenki lecą z listy a czasami włączam konkretną płytę od początku do końca, mam wrażenie utwory są zawsze nagrywane w logicznej kolejności. Największe wrażenie zawsze wywiera "Mijam jak deszcz" i piosenka "Ciągle szukam drogi". Dużo bym dała żeby nie czuć jej sensu tak mocno ale Mirek wyśpiewuje tu niestety moje własne odczucia.
Ja często odwiedzam grób Mirka i pomimo tego że to już prawie 18miesięcy jak GO z nami nie ma smutek żal i ta tęsknota wciąż jest ta sama
Ale gdy słucham głosu Mirka to czuję Jego obecność i wtedy mam takie uczucie jakby przy mnie był!!!!
Ja dosc czesto tez bywam u Pana.B mam na to foty tylko nie umiem je tutaj wgrac.
Moze ktos mi pomoże,postaram sie to udukumentować na n/k.Rozmawiam z Panem B ostatnio w towarzystwie Jego Fanow.
pozdrawiam MarekRRU.
ehh ;(( już minęło tyle czasu ...a w sercu wciąż taki straszliwy ból...Chodź powinnam być spokojna,że jest mu tam dobrze,że patrzy na mnie i uśmiecha się tym swoim cudownym zniewalającym uśmiechem
Ale jstem pewna tego,że i tak się spotkamy tam u góry !!!
A ja dziś spędziłam kilka wspaniałych chwil z M... , choć nie przy jego grobie, ale jednak...Rano, niebo jeszcze rozgwieżdżone, a ja trochę rozespana wsiadam do przewozu, by udać się do pracy, a tu w przewozie rozbrzmiewa głos Mirka śpiewającego "Daj mi wreszcie święty spokój"... Od razu się rozbudziłam na dobre, dodał mi swoim głosem ogromu energii do działania i rozradował tak silnie duszę, że zaczęłam się sama do siebie uśmiechać i z ledwością się powstrzymywałam, by nie zacząć na głos śpiewać razem z nim Dusza śpiewała oczywiście Radość ogromna Po raz kolejny sobie uświadomiłam jak wielką moc ma jego głos Dzięki Ci Mirku za ten wspaniały piątkowy poranek i za te gwiazdy, które tak pięknie rozświetlały mi drogę do pracy Dobrze, że jesteś nadal z nami, mimo iż teraz w inny sposób niż wcześniej...No, ale teraz możesz być zawsze z każdym z nas w każdej chwili A my będziemy z Tobą w naszych myślach i modlitwach...
Jestem na tym forum od niedawna. Kiedy właśnie teraz przeczytałam tę dyskusję to łzy same popłynęły mi po policzkach ;( To niewiarygodne że Mirek ma taką moc.., a Jego śmierć sprawiła nam wsztstkim tyle bólu ... Wciąż pytam dlaczego...Uwielbiam Jego piękny, delikatny, pełen wrażliwośći głos... To wspaniale że niektórzy z Was mogą odwiedzać Jego grób. Opisujecie tu tak pięknie wszystkie Swoje emocje. Jestem Wam za to bardzo wdzięczna ... Czytając o Waszych wizytach sama czuję jakbym tam była... "zaganna " , która powyżej zamieściła Swoją wiadomosść ma naprawdę świetny sposób na złe dni . Nie ma w tym czasie nic lepszego jak słuchanie wspaniałej muzyki Mirka . Tak bardzo mi Go brak, choć Go nie znałam... Ba, nawet nie miałąm okazji być na Jego koncercie ;( Dziękuję Bogu , że żył i dał nam tak wspaniałą muzykę, do której,choć Jego już nie ma ,ciągle możemy wracać . Cieszę się , ze są na świecie tak " wrażliwe serca "jak Wy i możemy podzielić się Swoimi emocjami ... Brak mi słów , żeby Cię Mirku opisać. .. Pamiętamy...

[ Dodano: Wto 29 Wrz, 2009 ]
Ja też siedziąc sobie w domu włączyłam muzykę mojego kochanego zespołu UNIVERSE
poniewaz na dworze jest zimno i ponuro a ta właśnie muzyka i piękny głos Kochanego Mirusia spowodowała choć na chwilę trochę radości w moim serduszku
Nie raz pisałam że gdy jestem w kiepskim nastroju to najlepiej włączyć Universe i odrazu robi się lżej na duszy
Więc kochajmy Universe i bądżmy z nimi zawsze i wszędzie
Pozdrawiam serdecznie
Ja u Mirka bywam tak często jak tylko mogę i cieszę się z tego, że w tym tygodniu mogłam byc u niego 3 razy... i chyba jeszcze w niedziele raniutko też będę !!!
A myśmy wczoraj byli u Mirka w dość sporej grupce i wspólnie odmówiliśmy za niego modlitwę i podumaliśmy przy jego grobie. Potem, by się trochę rozgrzać wybraliśmy się do "Siódmego Nieba" i mile w super towarzystwie spędziłam ten wieczór dziękuję Wam kochani i do zaś.
Kochani...kiedy Wy, 2 września spotkaliście się na wspólnej modlitwie u Mirka, ja, chociaż daleko, myślami i sercem byłam z Wami i również w intencji Mirka modliłam się i zapaliłam świeczkę w pięknej katedrze St-Pierre-et-St-Paul (katedra św.Piotra i Pawła) w Troyers
aby chociaż trochę do Was się przybliżyć.


Szczęśliwie, chociaż krótko, 2 października mogłam już być u Mirka razem z Wami, z czego się bardzo cieszę i już wiem, co będę robić każdego drugiego dnia miesiąca
Piękne !!!!!, ale mogło byc inaczej !!!! Wielka szkoda, że Mirka musimy odwiedzac w tym miejscu !!!!