grueneberg

Przemierzy³em polanê i wiedzia³em ze wkróce bêdê na drodze do konhy, ciekawe czy przynajmniej zastanê pani± domu.

NMM


Klon Wi Dima dochodzi tu z Kidoumaru i zostawia go na polance , opatruj±c jego rany , które ju¿ zniknê³y. Replika po prostu znika , a by³y lider SO zostaje na ¶rodku polany .

<NMK>
Dotar³em na ³±kê, nie mia³em pomys³u na dalsz± podró¿. Czy¿bym zab³±dzi³? Czy to by³a aby droga do domu? Nie wiedzia³em... Postanowi³em zrobiæ tu ma³y przystanek. Usiad³em w cieniu jakiego¶ drzewa, po czym da³em odpocz±æ oczom zamykaj±c je nie spa³em, ale odpoczywa³em.
W oddali zobaczy³e¶ ma³± dziewczynkê , która ugania³a sie za szarym króliczkiem , który wyra¼nie nie chcia³ do niej wróciæ. Ma³a krzycza³a jego imiê i by³a ca³± zap³akana , jednak wygl±da³a na dzian±. Mo¿e by¶ jej pomóg³ w pogoni , pewnie nagroda Ciê nie ominie. Królik jest ma³y i ledwo go widzisz , jeste¶ jakie¶ 30 metrów od dziewczyny. Ro¶nie tu ca³kiem spora trawa , a pogoda jest nienaganna , wrêcz umiarkowana. Nie za zimno , ale te¿ nie za gor±co.


Hmmm co tu siê dzieje. Podnios³em siê powoli i w tym momencie zauwa¿y³em dziewczynkê goni±c± za ma³ym króliczkiem który jej ucieka. Wygl±da na to ¿e ma³a nie ma szans go z³apaæ. W sumie co mi szkodzi i tak nie mam nic do roboty, zapytam jej czy nie potrzebuje pomocy. Podchodzê do¶æ szybko ale nie gwa³townie do ma³ej dziewczynki. Gdy jestem ju¿ blisko tak oko³o 2 metry od niej mówiê:

-Witaj, to twój króliczek? Uciek³ ci? Mo¿e pomóc ci go z³apaæ?

Powiedzia³em w charakterystyczny dla siebie sposób, wyprany z emocji g³os stara³em siê wype³niæ nut± dobroci, zwykle nie miewa³em takich sk³onno¶ci do pomocy dzieciom ale dzi¶ mia³em jaki¶ dobry humor.
-Z³ap go , z³ap Nisukiego. On tam biegnie stara siê uciec szybko!!!! - S³ysza³e¶ zdania , które nie mia³y sensu , ale ma³a faktycznie rozpacza³a. Jej suknia by³a wykonana z drogich materia³ów widaæ , ¿e jej rodzice byli bogaci. Wiêc dlaczego ten królik tak zwiewa³ i gdzie byli jej stra¿nicy. Musia³e¶ z³apaæ króliczka czym prêdzej.
Czym prêdzej rozejrza³em siê za ma³ym zwierz±tkiem. Gdzie ono jest. Gdy je tylko zauwa¿y³em rzucam siê za nim w po¶cig, gonie d³ugouchego gryzonia a¿ go nie dopadnê... Je¶li królik jednak oka¿e siê szybszy ode mnie to ukrywam siê gdzie¶ w ¶ród drzew i zastawiam pu³apkê. Mianowicie u¿ywam Shouton no jutsu by zmieniæ w kryszta³, trawê, ziemiê, cokolwiek na czym stoi by pochwyciæ go za jak±¶ czê¶æ cia³a dajmy na to ³apkê. Gdy z³apiê jednym lub drugim sposobem ma³ego k³apouszka to od razu oddajê go w³a¶cicielce.
-Bierz go wilku -dziewczynka dziwnie Ciê dopingowa³a , a ty jak idiota goni³e¶ za du¿o szybszym zwierzêciem. Niestety po¶lizgn±³e¶ siê tylko ze 2 razy , a królik nadal ucieka³. Schowa³e¶ siê w krzaki jednak podstêp nie zadzia³a , zwierzê instynktownie omija³o tamto miejsce i nie da³o siê wpakowaæ w pu³apkê. Niestety musia³e¶ wymy¶liæ nowy plan , bo ma³± znów zaczyna³a p³akaæ.
~Szlak czemu nie zabijesz tego króliczka co? Dobry by³ by z niego obiadek...~ w g³owie odezwa³ mi siê znajomy g³os.

Robiê tak± akcjê. Wyci±gam sze¶æ kunai. Trzy do jednej trzy do drugiej rêki. Wyrzucam kunaie w powietrze gdy tylko bêd± w odpowiednich pozycjach w powietrzu, wyrzucam trzy nastêpne by odbiæ kunaie te w locie. Efekt, kunaie wbij± siê dwa trzy metry od króliczka ale na trasie jego przysz³ej ucieczki, to powinno sp³oszyæ zwierze które powinno zrobiæ w ty³ zwrot i biec jak szalone, o to mi chodzi teraz ja zeskakujê z drzewa i ³apiê pêdz±cego króliczka który biegnie w moj± stronê.
Teraz prawie Ci wysz³o , tylko , ¿e twoje rêce by³y za wolne i królik przebieg³ Ci pod nogami nadal pêdz±c jak g³upi. Przy okazji wpad³ na drzewo i siê uspokoi³ , chyba masz okazje. Teraz jest og³oszony i mo¿e nie zwiaæ , a tym mo¿esz siê wspomóc kryszta³ami.
Korzystam z okazji by z³apaæ za pomoc± kryszta³u króliczka. Trzy pieczêci i jest unieruchomiony. Wtedy podbiegam i ³apiê go za uszy. Oddajê uciekiniera w³a¶cicielce. Oczywi¶cie gdy mia³em go ju¿ w rêkach sprawiam ¿e kryszta³ znika a ja trzymam go bardzo mocno tak by mi spryciarz nie uciek³.
-Dziêkuje Ci za wszystko. Móg³by¶ stworzyæ jeszcze dla niego klatkê - Dziewczynka uradowana ¶ciska³a swojego króliczka , w koñcu musia³o jej na nim zale¿eæ. Twoja akcja siê powiod³a , a kicaka najwidoczniej bol± uszy.
-Oczywi¶cie nie ma problemu.

Szybko u¿y³em mojego jutsu kryszta³u by stworzyæ ³adn± szmaragdow± klatkê dla jej ulubieñca, by³a lekka i ¶liczna a jednocze¶nie bardzo wytrzyma³a. Zamkn±³em tam króliczka i dorobi³em uchwyt by mog³a za niego chwyciæ.

-Proszê bardzo panienko. Oto królik oraz klatka.
Dziewczyna wsadzi³a , króliczka do klatki i j± zamknê³a. Wyci±gnê³a worek z pieniêdzmi i Ci go daje. Twoja nagroda to :
-250Y
Dziewczynka otworzy³a dziwn± ksi±¿kê i zaczê³a siê modliæ przy króliczku.
Odebra³em zap³atê od dziewczynki. Raz na jaki¶ czas mo¿na zrobiæ co¶ dobrego, nie podziewa³em siê tak du¿ej sumy od dziewczynki. Wróci³em pod swoje drzewo. Po³o¿y³em siê po tym ma³ym wysi³ku i postanowi³em uci±æ sobie ma³± drzemkê. Zasn±³em bardzo szybko. Jednak nie mia³em zamiaru spaæ d³ugo to by³ lekki sen i by³em raczej czujny bo kto wie jakie wê¿e, paj±ki czy inne robactwo pe³za po tej ³±ce.
Dotar³em do doliny Shuuryou. Spojrza³em na wielki wodospad i dwie postacie znajduj±ce siê na nim. Byli to dawni za³o¿yciele Konohy ,którzy walczyli ze sob± o to kto bêdzie ni± w³ada³. Zauwa¿y³em le¿±cego pod drzewem ch³opaka. Rozejrza³em siê po okolicy, czy nikogo oprócz nas tutaj nie ma. Po upewnieniu siê ,¿e jeste¶my sami ,to postanowi³em porwaæ tego m³odzieñca. Có¿ nawet przy pora¿ce nic mi siê nie stanie. Wygl±da³em identycznie jak Musashi, nawet mia³em jego g³os. Na³o¿y³em na siebie kawarimi no jutsu, by w razie ataku znale¼æ siê na drzewie. Wyciszy³em swoj± chakrê do minimum. Po czym zacz±³em siê skradaæ do nic nie oczekuj±cej ofiary. Usta³em za drzewem, po czym lekko zbli¿y³em siê po kryjomu do ¶pi±cej postaci. Gdy znalaz³em siê dosyæ blisko ,to wykona³em bardzo silne uderzenie ³okciem w ty³ g³owy, dok³adniej w nerw znajduj±cy siê na karku. Gdy to mi siê uda³o, to zabieram cia³o i udajê siê w stronê wyj¶cia z doliny. W razie pora¿ki i ataku ze strony wroga, staram siê go unikn±æ, chowaj±c siê szybko za drzewem, w razie ostateczno¶ci u¿ywaj±c kawarimi no jutsu i pojawiaj±c siê na ga³êzi. Stamt±d od razu wyrzucam cztery shurikeny celuj±c w nogi Armur, dok³adniej w jego kostki i piêty Achillesa, w zale¿no¶ci jak bêdzie ustawiony i jak bêdzie mi ³atweij i celniej trafiæ.
Wita was sêdzia Wi
Zasady , Regu³y :
-Brak editów
-Summony dozwolone
-wszelkie matrixy , god mod i wyrocznie zabronione
-Patrze na wasze rangi i staty je¿eli chodzi o techniki wiêc uwaga . . . nie przesad¼cie
-Chakrê liczycie na koñcu postu ze wszystkimi za i przeciw
-dozwolone 3 jutsu [ nie wa¿ne jakie ]
-pozwalam na 8 ruchów na turê ( bieg , skok , atak mieczem , czy ruch g³ow± ( w tym te¿ seria ataków)) itd.
-Piszecie d³ugie ³adne posty , no i ja mam to zrozumieæ , ewentualne wyt³umaczenia na gg b±d¼ PW
- pytañ do woli , ale odpowiadam na TE Z SENSEM
- zero skarg na sêdziego , mo¿ecie wyt³umaczenia pod postem pisaæ, przed moim werdyktem , to pomaga.
-Zakaz spamu i pamiêtajcie , ze jak my¶licie to tracicie cenny czas.

Kolejka :

Kabuto ( wykona³ ruch) ---> Armur --> Ja --> Armur --> Kabuto --> Ja

Pogoda :
¦wieci s³oñce , jednak na niebie widaæ pojedyncze chmurki. Wy znajdujecie siê w cieniu i upa³ nie doskwiera wam tak bardzo jak dziewczynce bawi±cej siê z królikiem.

Kidoumaru budzi siê z d³ugiego snu...
-[I see you!] ta psychiczna panna mnie tak poturbowa³a... -powiedzia³.
-Zemszczê siê !
Po czym uda³ siê w strone Oto Gakure.
(No có¿ zero matrixów wiêc nie spodziewam siê ataku)

Nic nie podejzewa³em, le¿a³em dalej pod drzewem, a szcze¿e mówi±c przysnê³o mi siê trochê, nawet nie wiedzia³em kiedy przeciwnik siê zbli¿y³ i zaatakowa³. Powiem tylko tyle ¿e le¿a³em g³ow± oparty o pieñ drzewa to raczej bedzie musia³ siê natrudziæ z uderzeniem w ty³ g³owy. Podsumowanie: ¶piê dalej...
Kabuto wygrywa , bez zbêdnych ceregieli , wszystko mu wysz³o. Dostaje staty za wygran± ze s³abszym przeciwnikiem + mo¿e okra¶æ Armura. Zleceniodawca nic o sparzcie nie mówi³. Za doskona³± postawê Armur dostaje + 25 do chakry i 3 na staty. Takiej postawy dawno nie widzia³em , oczywi¶cie cia³o Armura do dyspozycji. Cia³o Yuki - Gakurczyka jest niesprawne przez 3 dni , a potem nie mo¿e chodziæ przez nastêpne 3 ( 3 dni niebebytu)
Po udanym zakradniêciu siê i obezw³adnieniu przeciwnika rozgl±dn±³em siê czy nikt mnie nie obserwuje, czy nikt nie widzia³ tej sytuacji. Nigdy ostro¿no¶ci za ma³o. Po upewnieniu siê ,¿e jestem tylko tutaj Ja i moja ofiara, postanowi³em wsi±¶æ siê do roboty. Jako medyk mia³em pewn± wiedzê na temat budowy cz³owieka i jego anatomii. Uda³o mi siê uderzyæ prosto w uk³ad nerwowy .Obstawia³em, ¿e jakie¶ parê godzin powinien byæ nieprzytomny. Ten czas wystarczy mi na udanie siê do wyznaczonego miejsca. Podnios³em Armura i przerzuci³em go sobie na bark. Ponownie siê rozejrza³em i ruszy³em w stronê Oto. <NMM>
Akuro wkroczy³ na polanê, oddychaj±c powietrzem przepe³nionym woni± lasów otaczaj±cych ten niewielki w stosunku do nich teren. Ta podró¿ mu siê podoba³a. Jak dot±d by³a spokojna, nikt go nie atakowa³...
"Kolejna moja podró¿nicza misja, przypomina mi to t±, któr± wykonywa³em niedawno... Ale wtedy eskortowa³em z³o¶liwego starucha, a teraz eskortujê tylko informacje. "
Poklepa³ zwój.
"Papier nie mo¿e zrzêdzic, hehe. "
M³ody Aburame kierowa³ siê ku krañcowi piêcdziesiêciometrowej polany.
Przed tob± nagle pojawili siê dwaj faceci, obaj mieli miecze, jeden z facetów z lekkim u¶miechem powiedzia³ :
- ¦ledzili¶my ciê od pocz±tku twojej misji, jeste¶ zmuszony daæ nam ten zwój i odej¶æ bez ¿adnych sztuczek. Drugi facet wyj±³ rêkie w ge¶cie zmuszenia ciê do oddania zwoju. Pierwszy mê¿czyzna skierowa³ rêce na plecy i z³apa³ za miecz. Drugi kolega rzek³ :
- Oddasz nam wreszcie ten zwój czy mamy u¿yæ si³y ?
Akuro cofn±³ siê o kilka kroków, gdy nagle przed nim pojawili siê dwaj mê¿czy¼ni. W d³oniach ¶ciskali miecze.
"Wiedzia³em, ¿e napotkam w koñcu wrogów... "
B³yskawicznie schwyta³ za r±czkê pugina³u, wys³ucha³ jednak, co mówili mê¿czy¼ni, aby dowiedziec siê, czy jego obawy s± prawdziwe. I by³y. Chcieli odebrac mu zwój.
"Wiedzia³em... Wiêc nie uniknê walki. "
Wyci±gn±³ szybko pugina³ i tym samym ruchem cisn±³ go w kierunku miê¶nia dwug³owego prawego ramienia jednego z mê¿czyzn (tego, który by³ bli¿ej lub by³ bardziej ods³oniêty) . Trafienie powinno spowodowac znaczne utrudnienie walki mieczem u tego mê¿czyzny. Natychmiast po tym, wyrzuci³ piêc shurikenów w kierunku drugiego, celuj±c w miêsieñ trójg³owy ramienia, serce, czo³o, prawe oko i staw kolanowy. Po tym dziele skorzysta³ z zamieszania i z³o¿y³ piêc pieczêci Kawarimi, podmieni³ siê z jednym ze shurikenów wbitych w cia³o przeciwnika i powali³ go silnym kopniakiem w twarz na ziemiê, nastêpnie szybko siêgn±³ po kunai i dobi³ wroga. Podbieg³ do drugiego slalomem, unikaj±c wszelkich pocisków, a ciosy miecza paruj±c ci±gle trzymanym kunaiem, po czym kopn±³ go w brzuch i dokoñczy³ dzie³a - tak¿e kunaiem, celuj±c w serce.
Obydwaj mê¿czy¼ni rzucili po shurikenie w góre i siê podmienili z nimi, gdy uderzy³e¶ w nich pojawi³y siê shurikeny na ziemie a mê¿czy¼ni spadali w dó³ z wyci±gniêtymi mieczami skierowanymi na ciebie. W ich oczach by³o widaæ z³o¶æ i chêæ mordu. Jeden z mê¿czyzn mieni³ kierunek lotu i pojawi³ siê 15 metrów za twoimi plecami, pewnie chcieli walczyæ uczciwie nie dwóch na jednego, lecz drugi mê¿czyzna wci±¿ lecia³ na ciebie z mieczem.
Wrogowie rzucili po jednym shurikenie w górê i podmienili siê z nimi.
"Kawarimi, szlag by to..."
Akuro z rozpêdu uderzy³ w miejsce, gdzie przed chwil± byli przeciwnicy, ale teraz tylko le¿a³y tam na ziemi shurikeny. Ich oczy mówi³y o tym, jaki gniew ich ogarnia i jak bardzo chc± zabijac.
"Ho, ho, ho... Czy¿by to nie byli zwykli najemnicy?"
Dwaj wrogowie spadali ku m³odemu Aburame, celuj±c w niego ostrzami mieczy. Jeden z nich jednak zmieni³ kierunek lotu i zjawi³ siê piêtna¶cie metrów za plecami Akuro. Drugi wci±¿ spada³. M³ody Aburame wykorzysta³ go, pochwyci³ szybko dwa shurikeny le¿±ce na ziemi i b³yskawicznie cisn±³ je ku spadaj±cemu mê¿czy¼nie, celuj±c w bicepsy w obu jego rêkach. To powinno mu utrudnic walkê mieczem. Akuro po rzucie nie uciek³. Czeka³, a¿ spadaj±cy znajdzie siê w zasiêgu jego r±k - wówczas mocnym kopniakiem w d³oñ wytr±ca miecz z jego rêki, chwyta go za ubranie w klatce piersiowej i z du¿± si³± uderza nim o ziemiê, po czym natychmiast odskakuje i przybiera pozycjê do Kiri-gakure no Jutsu. Po dwóch sekundach wokó³ zalêga siê gêsta mg³a, przez któr± widzi tylko Akuro. M³ody Aburame szybko wyci±ga dwa kunaie. Podchodzi do le¿±cego i zabija go szybkim oraz mocnym ciosem, celuj±c ostrzem kunaia w jego serce, nastêpnie wyrzuca salwê shurikenów ku drugiemu wrogowi, po czym biegnie do niego, formuj±c pieczêci Kawarimi i podmienia siê z czymkolwiek za nim. Przebija go jednym z trzymanych kunai, koñcz±c walkê.

// Chakra
100 - Kawarimi no Jutsu
100 - drugie Kawarimi no Jutsu
200 - Kiri-gakure no Jutsu
100 + 100 + 200 = 400.
2030 - 400 = 1630
//
Gdy rzuci³e¶ 2 shurikeny w stronê obu bicepsów wroga on ustawi³ miecz poziomo tak by zakrywa³ mu oba bicepsy, gdy chcia³e¶ daæ kopniaka przeciwnikowi on go unikn±³, po unikniêciu mê¿czyzna nie da³ siê z³apaæ za bluzkê a gdy zrobi³e¶ kirigakure no jutsu przeciwnik zrobi³ to samo i rzek³ :
- Jestem z kirigakure, umiem t± technikê.
Gdy drugi shinobi widzia³ mg³ê te¿ zrobi³ szybko kirigakure no jutsu. Teraz wszyscy widzicie siê na wzajem ale nikt nie widzi waszej trójki. Shinobi z którym walczysz rzuci³ w ciebie shurikenem lecz u¿y³e¶ kawarimi. Przed twoim biegiem do drugiego wroga on wyj±³ miecz i odbi³ kunaia którym chcia³e¶ go zraniæ. Ninja, który przed chwil± siê obroni³ powiedzia³ do kolegi :
- Teraz ja siê nim zajmê.
Akuro wyrzuci³ shurikeny w kierunku spadaj±cego wroga, ale ten szybko odbi³ je mieczem.
"Spryciarz..."
Ninja unikn±³ te¿ kopniaka i nie da³ siê schwytac za ubranie. Gdy m³ody Aburame wykona³ Kiri-gakure no Jutsu, wróg zrobi³ to samo, o¶wiadczaj±c, ¿e jest z Kiri-gakure i umie te technikê.
"Kiri-gakure?! To tam przecie¿ mam dostarczyc ten zwój... "
Drugi przeciwnik wykona³ tak¿e Kiri-gakure no Jutsu. Mg³y z³±czy³y siê w jedn± i teraz wszyscy widzieli siê nawzajem, jednak nikt poza nimi nie móg³ zobaczyc walki. Shinobi, z którym walczy³ Akuro, rzuci³ shurikenem, ale m³ody Aburame wykona³ Kawarimi. Kunai, jakim chcia³ zranic drugiego wroga, zosta³ przez niego odbity.
"Dobra, pora zawalczyc na powa¿nie..."
Chwyci³ kolejny kunai, z³apa³ go pewnie w d³oñ.
-Zabawmy siê - mrukn±³.
Natychmiast zrzuci³ ciê¿arki.
Zacz±³ walczyc z wrogiem, unikaj±c jego ciosów mieczem i samemu atakuj±c szybko. Pozwala³a mu na to du¿a szybko¶c, jaka po zdjêciu ciê¿arków siêga³a granic mo¿liwo¶ci shinobi. Ka¿dy z ciosów kierowa³ w serce. Je¶li uda mu siê wreszcie zabic wroga, szybko formuje pieczêci do Kawarimi, ciska kunaiem w drugiego, podmienia siê z pociskiem, kopie go w twarz, wyjmuje kolejny kunai i dobija ostatniego wroga ciosem w serce.

// Chakra
Kawarimi no Jutsu - 100
1630 - 100 = 1530. //
Dwaj shinobi zrobili jakie¶ dziwne jutsu polegaj±ce na prze¼roczystej os³onie, która odbi³a twoje kunaie, jeden z ninja zrobi³ jakie¶ jutsu, które stworzy³o 3 ¶ciany, wróg wszed³ do tego 3 ¶ciennego pomieszczenia i obwi±za³ ciê ³añcuchem i zabra³ zwój. Dwaj shinobi zaczêli uciekaæ, jednak twoja szybko¶æ jest zaskakuj±ca lecz przeciwnicy na pocz±tku bêd± mieæ przewagê ( trzeba siê wydostaæ z ³añcucha).
Shinobi wykonali nieznane Akuro jutsu, które wywo³a³o przezroczyst± os³onê. Os³ona odbi³a kunaie. Jeden z nich znów wykona³ jakie¶ jutsu i pojawi³o siê trzy¶cienne pomieszczenie.
"Co oni kombinuj±? I co to za jutsu?"
Wróg wlaz³ do pomieszczenia, nastêpnie obwi±za³ m³odego Aburame ³añcuchem i szybko zabra³ zwój. Obydwaj zaczêli uciekac.
"Dogoni³bym ich, ale maj± teraz przewagê... Trzeba siê uporac z tym ³añcuchem..."
Z³±czy³ rêce mimo ³añcucha i z³o¿y³ z trudem pieczêci Mushi Dama. Chmara robaków wzlecia³a w powietrze, rozpraszaj±c siê. Akuro kaza³ im gonic za wrogami i podzielic siê na dwie grupy : jedna mia³a obsi±sc jednego, druga drugiego. Owady zaczê³y szybko wysysac chakrê, gdyby ninja sk³adali jakie¶ pieczêci, uciekaj± w niebo i rozpraszaj± siê, po czym wracaj±. Gdyby czu³y, ¿e mimo braku pieczêci wykonuj± jakie¶ jutsu (robaki czuj± chakrê, wiêc po tym mog± to wyczuc) , robi± to samo.
Tymczasem Akuro z ca³ej si³y przy³o¿y³ lew± rêkê do lewego boku, tak, ¿e ³añcuch przesta³ j± opl±tywac, i ostro¿nie wydosta³ j± z wiêzów, po czym to samo zrobi³ z praw± rêk± i prawym bokiem, po czym zacz±³ gonic za wrogami. Cisn±³ w ich stronê dwa kunaie, celuj±c w ich serca.
W biegu z³o¿y³ pieczêci Kawarimi no Jutsu. I by³ gotowy w razie czego podmienic siê z czym¶.

// Chakra
250 - Mushi Dama
100 - Kawarimi no Jutsu
250 + 100 = 350.
1530 - 350 = 1180.
//
//
Twoje robaki goni³y dwóch ninja, którzy jak tylko je zobaczyli zrobili Kulê ognia, robaczki nie zosta³y zabite tylko uciek³y. Ty uwolni³e¶ siê i rzuci³e¶ 2 kunaie po jednym na serce wroga lecz twoja celno¶æ nie jest zachwycaj±ca i trafi³e¶ w ga³êzie. Shinobi u¶miechnêli siê tylko lekcewa¿±co w twoj± stronê i zaczêli uciekaæ dalej.
Shinobi, widz±c owady, wykonali jutsu kuli ognia, jednak robaki uciek³y i nie zosta³y zabite.
"Zd±¿y³y, ca³e szczê¶cie..."
Akuro uwolni³ siê i wyrzuci³ dwa kunaie, jednak trafi³y one w ga³êzie.
"Nigdy nie by³em zbytnio celny... Muszê co¶ wymyslic..."
Akuro kaza³ robakom gonic za wrogami i podzielic siê na dwie grupy : jedna mia³a obsi±sc jednego, druga drugiego. Owady zaczê³y szybko wysysac chakrê, gdyby ninja sk³adali jakie¶ pieczêci, uciekaj± w niebo i rozpraszaj± siê, po czym wracaj±. Gdyby czu³y, ¿e mimo braku pieczêci wykonuj± jakie¶ jutsu (robaki czuj± chakrê, wiêc po tym mog± to wyczuc) , robi± to samo.
Sam M³ody Aburame nadal gania³ za wrogami, powinni znale¼c siê w lesie, wiêc szybko wlaz³ na koronê drzewa i przeskakiwa³ z jednej na drug±, uk³adaj±c pieczêci Kawarimi, nastêpnie rzuci³ dwa shurikeny w kierunku ninja i szybko podmieni³ siê z jednym z nich, nim ten zd±¿y³ zboczyc z drogi. W ten sposób znalaz³ siê kilka metrów za mê¿czyznami, ale znów wskoczy³ na jedno z drzew i skaka³ po ich koronach. Gdy wreszcie ich dogoni³, zeskakuje szybko z korony drzewa, na której wówczas jest i powala nogami jednego z ninja, siêgaj±c szybko po kunai i dobijaj±c go, nastêpnie sprawdza, czy ma zwój - je¶li nie, ¶ciga drugiego i w ten sam sposób stara siê go zabic.
Shinobi znów odgonili robaki kul± ognia a gdy dokoni³e¶ jednego z nich, okaza³o siê ¿e trafi³e¶ go z nogi i oguszy³e¶. Ninja którego trafi³e¶ mia³ zwój przy sobie, drugi mê¿czyzna gdy tylko zobaczy³ le¿±cego kolegê zawróci³ i rzek³ do ciebie :
- O nie, teraz przegi±³e¶, zabije ciê !
Ninja Kirigakure z³o¿y³ pieczêcie i stworzy³ chidori, ninja z chidori lecia³ prosto na ciebie.
Ninja ponownie u¿yli ognistej kuli do odgonienia robaków.
"Nie mog± jej uzywac w nieskoñczonosc. Mogê ich w ten sposób atakowac, póki nie skoñczy im siê chakra..."
Po chwili znalaz³ siê jednak blisko wrogów i zgodnie z planem wyskoczy³ ku bli¿szemu z nich, trafiaj±c go nog± w g³owê. Okaza³o siê, ¿e go og³uszy³ i ¿e ten shinobi na zwój przy sobie, drugi jednak chcia³ uratowac kolegê, z³o¿y³ pieczêci i utworzy³ Chidori, po czym zacz±³ z nim biec na Akuro, ten jednak wyskoczy³ w górê, unikaj±c go i wskoczy³ szybko na drzewo, po czym zakamuflowa³ siê tam.
Akuro kaza³ robakom obsi±sc przeciwnika. Owady zaczê³y szybko wysysac chakrê, gdyby ninja sk³ada³ jakie¶ pieczêci lub spróbowa³ uderzyc w nie Chidori, uciekaj± w niebo i rozpraszaj± siê, po czym wracaj±. Gdyby czu³y, ¿e mimo braku pieczêci wykonuj± jakie¶ jutsu (robaki czuj± chakrê, wiêc po tym mog± to wyczuc) , robi± to samo.
Drugi z ninja po nieudanym chidori uklêkn±³ na ziemi, robaki obsiad³y wroga i wysys³y resztki jego chakry. Robaki nie nasyci³y siê zbytnio poniewa¿ shinobi by³ ju¿ os³abiony i nie mia³ chakry, dlatego upad³ na kolana. Ty mo¿esz dalej kontynuowaæ swoj± podró¿ z udan± prób± odbicia zwoju.

Dostajesz + 100 chakry
Drugiemu wrogowi nie uda³o siê wykonac Chidori, nie trafi³ i w konsekwencji musia³ siê chwilê ogarn±c. Klêkn±³ na ziemi, za¶ owady zaatakowa³y go i wyssa³y resztki chakry. Owady by³y nienasycone, poniewa¿ w ciele os³abionego przeciwnika nie znajdowa³o siê zbyt du¿o chakry.
Akuro przymocowa³ zwój mocno do pasa, kaza³ robakom wzniesc siê wysoko i rozproszyc i informowac go, gdyby zobaczy³y kogo¶ lub wyczu³y czyj±¶ chakrê, nastêpnie przeszuka³ cia³a obu shinobi.

// Chakra
+100
1180 + 100 = 1280. //
W jednym ciele znalaz³e¶ tandetny miecz, który by³ do niczego i 3 podwujne kunaie. W drugim ciele by³ miecz, który wygl±da³ ³adnie(dodaje +8 zrêczno¶ci i +3 szybko¶ci odejmuje -2 si³y. Gdy wzi±³e¶ to i owo postanowi³e¶ i¶æ dalej.
W jednym z cia³ odnalaz³ jaki¶ tandetny miecz, który nie nadawa³ siê raczej do niczego. Odrzuci³ go i zacz±³ przeszukiwac dalej. Znalaz³ trzy podwójne kunaie.
"O, to ju¿ mo¿e siê przydac..."
Schowa³ nabytek do kieszeni. W drugim ciele znalaz³ miecz.
"Wygl±da na dobry w walce. I jest ca³kiem ³adny..."
Pomacha³ lekko mieczem.
"Lekki... Pasuje mi. "
Wsun±³ miecz do pochwy i przypi±³ go do pasa, obok zwoju, nastêpnie ruszy³ dalej, a nad jego g³ow± nadal by³y rozproszone robaki, które informowa³y go, gdy widzia³y kogo¶ lub wyczuwa³y czyj±¶ chakrê. Opu¶ci³ polanê. [NMM] .
W sercu lasu jest polana a na niej budynek. Jest to dom tego z³oczyñcy, z³ego by³ego pana O³iny. Nie da siê tam dostaæ tak poprostu. Odrazu zostanie siê zauwa¿onym. Natomiast z dala jeszcze w lesie mo¿na ju¿ przyjrzeæ siê budynkowi. Wygl±da on tak. Dwupiêtrowy kwadratowy budynek. Z kazdej stronie na ka¿dym piêtrze po cztery okna. Z jednej strony s± du¿e wej¶ciowe drzwi. Innych nie widaæ.
Wygl±da³o to niezbyt ciekawie. ¯adnych stra¿ników to z³y znak. U¿y³am Hyuton Bunshin no Jutsu. Jeden lodowy klon powsta³ tu¿ obok mnie. Postanowi³am wywabiæ wszystkich z ukrycia. Pos³a³am klona by ten poszed³ od frontu i zrobi³ jak najwiêcej zamieszania zdo³a. Wpierw wyjdzie z ukrycia i zacznie recytowaæ na g³os moje nindo:

-O ¿a³osne cienie uwi±zane w mroku.
Twe czyny nios± ludziom ból i cierpienie...
Twa dusza kroczy ¶cie¿k± grzechu...
Chcesz zobaczyæ ¶mieræ?

Po tych wykrzyczanych s³owach rozwija swój zwój ma³py który bombarduje od frontu ca³e wej¶cie. Dwie¶cie ¿elaznych kulek o ¶rednicy 6 cm, polecia³o prosto w budynek. To powinno zwróciæ uwagê moich nieprzyjació³. Ja natomiast zakradam siê na ty³ domu i czekam na stosown± okazjê by w¶lizn±æ siê do ¶rodka.
Stworzy³a¶ klona które podszed³ od frontu i po opowiedzeniu s³ów zacz±³ bombardowaæ wej¶cie. Wtedy z tych w³a¶nie drzwi wyskoczy³o kilku ninja, Którzy nie czekaj±c rzucili sie na twojego klona. Ty natomiast w czasie tego zamieszania zakrad³a¶ siê za dom. Niestety kto¶ cie zobaczy³. Jeden przeciwnik wyskoczy³ przez okno wcze¶niej je uchylaj±c. Tym samym u³atwiaj±c tobie mo¿liwo¶æ wej¶cia niepostrzezenie do ¶rodka o ile go pokonasz w miare szybko i cicho.
Klon je¶li jeszcze jest to zabawia przeciwników tak d³ugo jak tylko da radê. Unika ataków i rzuca w przeciwników shurikenami. Ja natomiast równie¿ rzucam w mojego przeciwnika seriê shurikenów. Wpadam do pomieszczenia i atakujê przeciwnika u¿ywaj±c Hyuton no Deshi. Mój dotyk zyska³ moc zamra¿ania ka¿dej lokaci jak± dotknê. W tym przypadku akurat uderzê. Atakowa³am g³ównie rêce, korpus i g³owê. Je¶li przeciwnik zostanie ju¿ zamro¿ony postaram siê go roztrzaskaæ w drobny mak.
Twój klon dalej zabawia³ towarzystwo. Nastêpowa³a wymiana shurikenów i kunaji. Klon móg³ jedynie zraniæ przeciwników bezposrednio. Byli na tyle szybcy ¿e ciêzko by³o w nich trafiæ broni±. Ty natomiast zaatakowa³e± shurkenami przeciwnika który musai³ zrobic unik. W tym czasie u¿y³a¶ swojej techniki i po kilku ciosach pad³ na ziemie zamarzniêty. Wesz³a¶ do ¶rodka domu przez okno. Znalaz³a¶ siê w jakim¶ pokoju. By³o tu dwoje drzwi i wejscie na jaki¶ korytarz. Gdzie pójdziesz?
Klon dawa³ radê. Mia³ zdobyæ dla mnie jak najwiêcej czasu, a nie zabiæ moich rywali. Bêdzie dalej wykonywa³ zwody i uniki, atakuj±c jedynie shurikenami. Ja natomiast zaczê³am nas³uchiwaæ. Mia³am ma³o czasu i dobrze o tym wiedzia³am. Skupi³am siê jak najlepiej potrafi³am po czym zrobi³am dwa lodowe klony. Ja posz³am na korytarz natomiast moje klony pos³a³am do drzwi by je sprawdzi³y. Nie wiedzia³am gdzie zacz±æ poszukiwania. Szuka³am grubej ryby tej ca³ej bandy...
Klon na zewn±trz dalej dawa³ sobie rade ale by³o mu coraz ciêzej. W dodatku przyby³o mu kilku przeciwników wiecej. Stworzy³a¶ dwa kolejne lodowe klony. Pierwszy otworzy³ drzwi, by³y schody w dó³. Drugi tak samo, tylko ¿e schody w góre. Ty osobi¶cie wysz³a¶ na korytarz. Z jednej strony sie dziwnie konczy³, natomiast z drugiej by³y znów schody w góre, by³y to duze szerokie schody. A na górze sta³o dwóch zamaskowanych wrogów.
To musia³o byæ tu. Wycofa³am siê i nakaza³am dwóm wcze¶niejszym klonom by pomog³y temu na zewn±trz. Mia³y wej¶æ na dach i zaatakowaæ z zaskoczenia miotaj±c shurikenami we wrogów. Ja natomiast stworzy³am dwa nowe. Czu³am ¿e chakry mam coraz mniej. Wróci³am bezszelestnie z klonami na korytarz. Nastêpnie u¿y³am Ukemi hyuton no jutsu. Temperatura w ca³ym budynku spad³a gwa³townie poni¿ej zera. Mnie bardziej odpowiada³ taki klimat i moim klonom jednak ca³a reszta osób w budynku mog³a dostaæ nag³ego szoku zwi±zanego ze zmian± temperatury. Ich ruchy oraz reakcje powinny byæ spowolnione z powodu zdrêtwia³ych miê¶ni. Po chwili ruszy³am z klonami do natarcia. Jeden z nich otwar³ swój zwój ma³py który powinien zmasakrowaæ przeciwników gradem ¿elaznych kul. Ja wywarzam drzwi a nastêpny klon powtarza akcjê ze zwojem na znajduj±cych siê w pomieszczeniu rywalach. Kule to rozpêdzone pociski dok³adnie jest ich 200 o ¶rednicy 6 cm ka¿da. Grad kul mo¿e spowodowaæ spore rany. Je¶li przeciwnicy dalej ¿yj± ja i klony masakrujemy ich za pomoc± kunai zarzynaj±c ich jak ¶winie w rze¼ni. Klony na dachu otwieraj± równie¿ swoje zwoje by zniszczyæ rywali na zewn±trz.
Tak wiêc wycofa³a¶ swoje dwa poprzednie klony które pobieg³y na dach. Gdy tam ju¿ by³y otworzy³y swoje zwoje i rozpocze³y bombardowanie. Ca³a gromadka na dole pad³a na ziemie. £±cznie z twoim klonem który tam by³. By³ ju¿ zbyt zmêczony walk± aby zrobiæ unik, poza tym dziêki temu wróg niczego siê niedomy¶li³. Tymczasem osobi¶cie ty bed±c na korytarzu stworzy³a¶ znowu dwa lodowe klony po czym u¿y³a¶ swojego jutsu w skutek czego temperatura w ca³ym budynku spad³a. W chwile po tem us³ysza³a¶ krzyk dziecka. Dochodzi³ tak jakby z pomieszczenia w którym znalaz³a¶ sie najpierw. Narazie sta³±¶ w miejscu a twoje dwa nowe klony wykorzystuj±c zaskoczenie i chwilow± dysfunkcje dwóch stra¿ników zaatakowa³y ich. Jeden otworzy³ zwój i tym obezw³adni³ ich. Drugi wywarzy³ drzwi i powtórzy³ sztuczke lecz nikogo tam nieby³o. Te pomieszczenie wygl±da³o na ogromny salon czy co¶ takiego.
Gwa³townie rozejrza³am siê po ca³ym pomieszczeniu. Gdzie mogli siê wszyscy podziaæ. Klony na dachu równie¿ rozgl±da³y siê po okolicy. Je¶li kto¶ ucieka³ przez jakie¶ okno na pewno by to dostrzeg³y, a nastêpnie zatrzyma³y uciekiniera/ów. Ja z klonami w salonie by³am czujna i gotowa do obrony. Nie wiedzia³am co dalej robiæ...
Wraz z klonami wesz³a¶ do salonu. Zachowywali¶cie szczególn± czujno¶æ. WYgl±da³o no to ¿e rzeczywi¶cie nikogo tu nie ma. Co¶ tu nie gra. Po co tamci mieliby tutaj staæ? Wtedy znów us³ysza³a¶ krzyk i p³acz dziecka w oddali. Dochodzi³ z tego pomieszczenia do którego najpierw wesz³a¶. Natomiast twoje klony na dach rozgl±da³y siê wokó³. Niczego ani nikogo sprawnego nie by³o widaæ. By³o to troche dziwne. Jedyn± wskazówk± czy oznak± ¿e kto¶ to jest to ten lament dziecka które s³ychaæ.
Bez chwili zw³oki ja i moje klony ruszy³y¶my ku ¼ród³u d¼wiêku. Klony ruszy³y pierwsze. Gdy znalaz³y¶my siê ju¿ w pomieszczeniu gdzie by³o dziecko wszystkie jednocze¶nie wyjê³y¶my po dwa kunaie. By³am gotowa do ataku natomiast moje klony do obrony mnie lub siebie. Nie wiedzia³am co mnie czeka. By³am zwyczajnie gotowa na wszystko...
Wraz z klonami ruszy³y¶cie tam sk±d dochodzi³ d¼wiêk. Najpierw wesz³y¶cie do pocz±tkowego pokoju. G³osy dochodzi³y zza jednych drzwi. Za nimi by³y schody które prowadzi³y w dó³. Ju¿ wcze¶niej twój klon tu by³ lecz go zawróci³a¶. Powoli i ostro¿nie z klonami zesz³a¶ na dó³. O dziwo to nie by³a piwnica tylko jakie¶ lochy. By³o tu kilka cel w których by³y kobiety i mê¿czy¼ni w ka¿dym wieku. Gdy ci ludzie cie zobaczyli byli przera¿eni. Strach, p³acz, krzyk, lament, rozpacz. To wszystko tu panowa³o.
Rozejrza³am siê jeszcze raz po czym powiedzia³am do ludzi.

-Spokojnie jestem tu by wam pomóc, szukam krewnego O³iny, czy jest tu ma³y ch³opiec? Kuzyn tej kobiety?

W miêdzy czasie klony zaczê³y uwalniaæ ludzi. S± silniejsze ode mnie wiêc na pewno dadz± radê paru cel±. By³am czujna i gotowa. Ca³y czas wypatrywa³am dziecka. Uwolnionych ludzi kierowa³am do wyj¶cia.
Twoje klony zacze³y otwieraæ cele. Powoli wystraszeni ludzie wychodzili. Ty natomiast sta³a¶ czujna wrazie ataku i jednocze¶nie wyczekuj±c kuzyna O³iny. Po chwili zg³osi³ siê do ciebie. Wygl±da³ ca³kiem inaczej ni¿ sobie wyobra¿a³a¶. Nie by³ to ma³y ch³opiec lecz prawie doros³y facet. Stan±³ przed tob± i powiedzia³. "Przysy³a ciê moja kuzynka? Co z ni±? Gdzie ona jest?" W tym czasie wszyscy sie zebrali wokó³ ciebie.
-Twoja kuzynka jest bezpieczna, nie martw siê teraz mamy co innego na g³owie.

Rozejrza³am siê dooko³a. Widz±c t³um ludzi na oko³o mnie nie wiedzia³am co mam robiæ. Postanowi³am pokrzepiæ ich dobrym s³owem.

-Pos³uchajcie mnie ludzie ju¿ do¶æ tyrani i ucisku. Czas przeciwstawiæ siê bezdusznym wyzyskom i zawalczyæ o wolno¶æ. Mo¿ecie poddaæ siê i zgin±æ lub walczyæ i zdobyæ w³asn± wolno¶æ. Uda³o mi siê pokonaæ nie jednego stra¿nika tego domu ale gdzie jest tyran?! Zabijmy go i niech nastanie pokój!

Po mojej p³omiennej przemowie spojrza³am na ludzi i ruszy³am wraz z klonami z powrotem na górê... Oczywi¶cie by³am czujna i przygotowana do obrony. Nie wiedzia³am czy to ju¿ koniec czy mo¿e dopiero pocz±tek. Nie spuszcza³am oczu z kuzyna kobiety nawet na sekundê. Obieca³am sprowadziæ go ca³ego i zdrowego do niej. Ca³e szczê¶cie ona by³a teraz bezpieczna daleko pilnowana przez moje lodowe kopie.
Zecze³a¶ swoj± przemowe. Chyba by³a zbyt wygurowana dla nich. Tylko kiku zareagowa³o poprawnie, zw³aszcza kuzyn O³iny. Wraz z klonami po schodach ruszy³a¶ ku wyj¶ciu z lochów. Z tob± szed³ pobudzony krewny O³iny oraz grupka osób chêtnych do walki. W sumie nie by³o ich wiecej ni¿ dziesiêciu. A za nimi sz³a reszta. Nie byli przekonani co do walki. Poprostu szli za tob±. Gdy ju¿ wychodzi³a¶ kuzyn do ciebie zacz±³ mówiæ. "Drañ musi byæ w tym swoim pokoju. Jest tu zaraz. Prowadz± do niego takie duze schody. On tam zawsze siedzi."
Ruszy³am powoli wysuwaj±c klony do przodu. W miêdzy czasie rozda³am po kunaiu wszystkim tym, którzy zdecydowali siê na walkê. Walka w obronie godnego ¿ycia by³a teraz moim celem. A i wielkim cel± sprzyjaj± bogowie. W my¶lach z³o¿y³am krótk± modlitwê do Jashina oraz Amatarsu. Widzia³am ¿e czeka mnie trudna potyczka. Wesz³am zaraz za moim klonami do pokoju. Gotowe do ataku i obrony szuka³y¶my naszego celu. Jego pacho³kowie byli ju¿ martwi zosta³ sam, nie mia³ dok±d uciec gdy¿ klony na dachu pilnowa³y wszystkiego. Gdy tylko go ujrzê atakujê...
Powoli i ostro¿nie z klonami na przedzie wesz³a¶ do pokoju w którym ju¿ by³as. Przed nim le¿a³y dwa cia³a stra¿ników których ju¿ wyeliminowa³a¶. Wedle informacji on musi tu gdzie¶ byæ. Stane³a¶ zaraz za drzwiami, twoje klony przed tob± a twoi pomocnicy stani obok ciebie i za tob±. Pomieszczenie wygl±da³o na puste. By³y tu tylko przeró¿ne meble. "On tu napewno jest. Pewnie u¿ywa jaki¶ sztuczek aby¶my go nie zobaczyli. Musimy byæ czujni." -us³ysza³a¶ zza pleców.
Nie maj±c pomys³u jak go znale¼æ postanowi³am u¿yæ innego zmys³u ni¿ wzrok. Nakaza³am klonom dok³adnie po omacku przeszukaæ pomieszczenie. Nakaza³am te¿ czujno¶æ ludziom dooko³a mnie. Gdy klon tylko co¶ znajd± od razu atakujê. Bez zastanowienia zabijam tyrana...
Jak sama spotrzeg³a¶ nie znajdziesz go za pomoc± wzroku. Trzeba w inny sposób. Twoje klony zacze³y po omacku szukac go. Gdy to robi³y ty kaza³a¶ swojej pomocy zachowaæ szczególn± czujno¶æ. Nagle spostrzegli¶cie jaki¶ ruch. Tak jakby co¶ niewidzialnego skoczy³o. Twoje klony natychmiast ruszy³y lecz cie¿ko by³o im walczyæ z niewidocznym przeciwnikiem. Ty natomiast dziêki temu zamieszaniu wiedzia³a¶ mniej wiêcej gdzie jest tyran. Ruszy³a¶ na niego, kierunek by³ dobty, lecz odleg³o¶æ z³a. Dos³ownie wpad³a¶ na niego. Obydwoje siê wywaliliscie. Teraz jego technika przesta³a dzia³aæ. By³ widoczny.
// Wybacz mój b³±d dwa razy ten sam post przeczyta³am moja wina //

Gdy przeciwnik przesta³ byæ niewidzialny a ja le¿a³am z nim na ziemi rzuci³am siê na niego. Chcia³am go chwyciæ i przytrzymaæ jak tylko siê da³o. W miêdzy czasie krzyknê³am do ludzi i klonów.

-Atakowaæ!

Moje klony bez wahania zaatakuj±. Wbij± w niego swoje kunaie a je¶li to bêdzie ma³o to zaczn± go kopaæ i ok³adaæ piê¶ciami. Dos³ownie chcemy go zmasakrowaæ. Nie puszczam go ani na chwilê. Liczê równie¿ ¿e rz±dni zemsty ludzi pomog±...
Tyran le¿a³ na ziemi na przeciw ciebie. Ty szybko siê na niego rzuci³a¶ aby go chwyciæ, przytrzymaæ. Dobrze ze nie mia³ broni. Uda³o siê go tobie z³±paæ i przez chwile utrzymaæ. Przez chwile poniewa¿ ciebie odrzuci³. Ale jego swoboda nie trwa³a d³ugo poniewa¿ ta garstka ludzi która przysz³a pomóc ju¿ go obezw³adni³a i sami zaczeli go d¼gaæ kunajami które im rozda³a¶. Sami dokonali zemsty. Ty jedynie im pokaza³a¶ gdzie jest ich cel. Po chwili wszyscy wstali a facet by³ ca³y podziurawiony. Napewno ju¿ nie ¿y³. Pomijaj±c ju¿ fakt ¿e napewno ma po³amane ko¶ci bo kto by wytrzyma³ nacisk tylu ch³opa. Ca³e te zgromadzenie przygl±da³o siê chwile zw³okom a nastêpnie skierowali swój wzrok ku tobie.
Wsta³am z ziemi i otrzepa³am siê z kurzu. Spojrza³am na wszystkich ludzi.

-Victoria!! Dzi¶ wywalczyli¶cie sobie wolno¶æ oraz godne ¿ycie! Jeste¶cie teraz panami w³asnego losu! Nikt nie narzuci wam ju¿ swojej woli a pokazali¶cie dzi¶ jak koñczy ka¿dy tyran który chce tylko w³adzy. Id¼cie do swych domów, wróæcie do ¿on i rodzin, oznajmiaæ dobr± nowinê.

Po tych s³owach czeka³am a¿ ludzie siê rozejd±. Gdy ju¿ ich nie by³o zatrzyma³am kuzyna O³iny i powiedzia³am do niego.

-Id¼ z moim klonem on zaprowadzi ciê do twojej kuzynki, powiniene¶ byæ jej wdziêczny za to ¿e mnie tu przys³a³a. Opiekuj siê ni± dobrze. B±d¼cie zdrowi a i bogowie niech wam sprzyjaj±. Po¶pisz siê.

Kaza³am jednemu z klonów by poszed³ z kuzynem prosto do O³iny.

Ja natomiast zosta³am. Przeszukiwa³am ca³y dom i pl±drowa³am go w poszukiwaniu cennych i warto¶ciowych rzeczy.

Po tym wszystkim i po¿egnaniu kuzyna O³iny wychodzê z domu i kierujê siê do konohy... <nmm>
Znowu wyg³osi³±¶ swoj± przemowe. Ludzie tylko popatrzeli na siebie nawzajem i poszli. Zosta³ tylko kuzyn który czego¶ szuka³. Po chwili znalaz³ on jak±¶ skrzynie któr± otworzy³. Wyci±gn±³ miecz. Podszed³ do ciebie z nim i wrêcz go tobie mówi±c. "U¿ywaj go m±drze. Dziêkuje za wszystko." Po czym poszed³ za twoim klonem prosto do swojej kuzynki. Ty natomist tylko czeka³a¶ a¿ zostaniesz sama aby spl±drowaæ ten dom. Natychmiast rzuci³a¶ sie w wir poszukiwania pieniêdzy itp warto¶ci. Po d³u¿szym szukaniu zgromadzi³a¶ ró¿ne przedmioty które powinny mieæ jak±¶ warto¶æ. A po za tym jedynym pewnym zarobkiem jest kilka znalezionych banknotów.

misja wykonana: ranga B
wynagrodzenie: 100pch, 10pkt, 300Y, jak sprzedasz te drobiazgi dostaniesz dodatkowe 200Y
bonus: miecz GIgai- dodaje 10 si³y
Ryuuzaki postanowi³ atakowaæ znów z zaskoczenia, stworzy³ on elektryczny miecz który wyl±dowa³ w prawej piersi u¿ytkownika katonu, shinobi krzycza³ z bulu kiedy miecz zacz±³ raziæ pr±dem. U¿ytkownik wpad³ w sza³ i pu¶ci³ w Ryuuzakiego [KATON] Housenka no Jutsu, jeden p³omieñ ognia trafi³ Ryuuzakiego w ramiê lekko je piek±c. Zabimaru postanowi³ skoczyæ przed u¿ytkownika fuutonu i zastosowaæ swój dysk wiatru kiedy dysk wiatru lecia³ w stronê wroga, nagle przed brzuchem dysk zatrzyma³ siê, po chwili dysk wêdrowa³ w stronê Zabimaru, okaza³o siê ¿e przeciwnik jest o wiele lepiej wyszkolony w fuutonie. Dysk zmieni³ swój cel którym by³ Zabimaru naszczê¶cie uaktywni³o siê Kawarimi no Jutsu jakie przed skokiem do przeciwnika zastosowa³ m³ody Zabimaru, po chwili stan u¿ytkownika katonu siê pogarsza³ wiêc wrogi ninja musia³ zastosowaæ zas³onê dymn±, po chwili dwójka shinobi wraz z dziewczyn± zaczê³i uciekaæ mówi±c pomiêdzy sob± :
- Muszê szybko zastosowaæ pigu³kê, która jest w siedzibie, od ataku tego smarkacza bardzo boli mnie prawa pier¶ a prawa rêka mi zdrêtwia³a.
- Tak, musimy szybko tam i¶æ, zdaje siê ¿e te dwa bahory nie odpuszcz± nam.
Jak najszybciej na o¶lep wybieg³em poza zasiêg dymu, i zobaczy³em uciekaj±cych shinobi byli za daleko abym móg³ normalnie do nich pobiec.Moja lekko spalona rêka lekko jeszcze siê tli³a ,i dopiero teraz naprawdê to poczu³em.Hej,kole¶!-krzykn±³em do zabimaru(b±d¼ jednego z klonów)-Mam pomys³.Wystrzelê w ciebie sen denki dekiru a ty odbij je w moj± stronê!

U¿y³em naprawdê malutkiej ilo¶ci chakry, a zarazem szeroko j± rozprowadzi³em miêdzy palcami aby dysk nie by³ ostry, a zarazem
wystarczaj±co du¿y by mnie unie¶æ.Wystrzeli³em dyski w stronê kolegi, a .Gdy kolega odbi³ mój dysk wskoczy³em na niego jak na jak±¶ k³odê i lecia³em w stronê przeciwnika...

Dysk nie porazi³ mnie gdy¿ chakra by³a s³abo skumulowana a dodatkowo bezproblemowo panujê nad chakr± Raitonu.

Wyj±³em kunai'a.
dolecia³em lekko balansuj±c cia³em w stronê wrogów .Gdy by³em ko³o dziewczyny zeskoczy³em z ''deski'', (ona lecia³a wci±¿ dalej w stronê u¿ytkownika Katonu) przekozio³kowa³em siê do niej i przeci±³em wiêzy krêpuj±ce dziewczynê.

Wiedzia³em ¿e od mojej szybko¶ci teraz zale¿y powodzenie misji wiêc szaleñczym pêdem stara³em siê uciec jak najdalej od wrogów nios±c na plecach dziewczynê...

1050-25(zmniejszy³em ilo¶æ by sen denki dekiru mnie nie pokaleczy³o)=1025 PCh
Po wys³uchaniu planu Ryuuzakiego odpar³em:
- Niewiem czy to wypali, ale jeste¶my gotowi na desperackie sposoby odbicia jej [dziewczyny].

Oddali³em siê i czeka³em a¿ Ryu utworzy dysk z elektryczno¶ci, po chwili gdy wyrób dysku zakoñczy³ siê sukcesem ma³y ,ku mojemu zdziwieniu , zielony kr±¿ek powêdrowa³ prosto na mnie.
Nawe nie machn±³em rêk±,U¿y³em znikomej ilo¶ci chakry Fuuton i odbi³em dysk kieruj±c go w nogi towarzysza.

Dalej obserwowa³em wyczyny Ryuuzaku biegn±c w stronê porywaczy.
W chwili gdy u¿ytkownik Raiton'u podebra³ m³od± kobietê,min±³ mnie w swoim biegu.
Klony posz³y za nim w razie niebezpieczeñstwa broni±c go.

Z³o¿y³em rêce w pieczêcie i wykona³em Daitoppe
w stronê przeciwników zatrzymuj±c ich na tyle by Ryuuzaki wraz z porwan± mogli uciec.
Je¶li uda³o mi siê ich zdmuchn±æ to wycofujê siê do Ryu patrz±c za siebie czy nie nadchodz±.
Je¶li nie uda³o siê zdmuchn±æ to czekam na ich ruch z bezpiecznej odleg³o¶ci 50 metrów, w razie gdyby siê zbli¿ali stram siê zraniæ broni± .

//Bilans chakry: za Daitoppe : 750 - 200 = 550
Wynik : 550!
Poprawka: 550 - 1 = 549 Chakry [za u¿ycie znikomej ilo¶ci chakry fuuton! ]//
///////Zabimaru, masz 550 chakry a nie 549, za³u¿my ¿e ten fuuton nic ciê nie kosztowa³, nie utrudniaj sobie ¿ycia.///////
Ca³y plan by³ niez³y, Ryuuzaki lecia³ w stronê 2 z³ych shinobi i dziewczyny, wszystko sz³o dobrze lecz kiedy Ryuuzaki podlecia³ blisko do 2 shinobi, ninja który trzyma³ dziewczynê zada³ powa¿nego kopniaka w brzuch Ryuuzakiemu, Ryuuzaki lecia³ ca³yczas na dó³ a¿ wkoñcu uderzy³ powa¿nie w drzewo, ca³e jego plecy by³y obite lecz móg³ chodziæ, dwójka ninja uniknê³a wszystkie ataki a kiedy nadlecia³a Daitoppa Zabimaru, u¿ytkownik fuutonu tak¿e j± zastosowa³, 2 daitoppy spotka³y siê tworz±c mini tornado które polecia³o gdzie¶ po bokach, ani w stronê wroga ani w stronê zabimaru. Dwaj ninja zaczêli uciekaæ bardzo szybko, nagle zatrzymali siê przed czym¶ co by³o na trawie, co to by³o ? Patrz± siê raz na was a raz na to co¶ co jest na trawie.

///////Naglê poczuli¶cie ¿e stali¶cie siê troszeczkê silniejsi, tak to jest przyrost chakry, odnawia wam siê 150 pch.\\\\\\\
Agh!...Kuso!-krzykn±³em obola³y.powoli wsta³em i rozmasowywa³em ramiê.
Chyba mia³em pêkniête ¿ebro,Nie mog³em raczej ju¿ tak aktywnie walczyæ.Przeciwnicy uciekali.

'To nie ma sensu,za ka¿dym atakiem nic nie zyskujemy, mo¿e chwilê czasu, ale to oni uciekaj± wiêc nic to nam nie daje, a jedynie tracimy chakrê i odnosimy obra¿enia.''-Lepiej ich ¶ledziæ,dowiedzieæ siê dok±d zabieraj± dziewczynê-powiedzia³em do zabimaru-Idziesz ze mn±?

Mimo i¿ z regu³y wolê pracowaæ sam i nie przepadam za towarzyszami,to jednak w tej sytuacji przeciwnik mnie przerasta,i nawet we dwóch razem ,ni pro¶b± ni gro¼b± nic nie wskóramy przeciwko jednemu z nich ,a co dopiero obu naraz.

Nagle dopiero zauwa¿y³em ¿e ¶ledzeni ninja zatrzymali siê, i mój wzrok spocz±³ na przyczynie tego zamieszania.
"S± zbyt silni,tak musimy poznaæ kryjówkê"
- Idziemy,daje ci do dyspozycji klona,ja wezmê drugiego,rozdzielamy siê, i zobaczmy przed czym oni siê zatrzymali!
Po tym jak to powiedzia³em zostawi³em Ryu z klonem i wspi±³em siê po drzewie by pó¼niej skakaæ z jednej ga³êzi na drug± w pogoni za porywaczami.

Po drodze my¶la³em nad umiejêtno¶ciami wrogich shinobi...
"Niew±tpliwie u¿ytkownik katonu posiada umiejêtno¶æi równe chunnina,choæ mo¿e nas zaskoczyæ.
Najgorszy jest u¿ytkownik Fuutonu, jest to do¶wiadczony Jounnin s±dz±c po tym ¿e u¿ywa Koutetsu, jednej z najlepszych technik Fuuton."
O tym o czym my¶la³em powiedzia³em klonowi,wiedzia³em ¿e je¶li klony nie oddal± siê od siebie za bardzo mog± siê porozumiewaæ my¶lami.

O tym o czym dowiedzia³ siê klon nr. 1 dowiedzia³ siê te¿ klon nr.2, dziêki temu klon podró¿uj±cy z Ryu powiedzia³ o domys³ach na temat wrogich ninja,dopowiedzia³ te¿ ¿e je¶li siê bardzo oddali to nie bêdziemy mieæ ³±czno¶ci poprzez klony.

Dotar³em ju¿ tam gdzie stanêli przeciwnicy i gdzie le¿a³ jaki¶ przedmiot tajemniczy...

//Odishu oni nadal tam stoj±?//
/////// Tak, oni nadal tam stoj±, \\\\\\\
Kiedy shinobi zobaczyli jak siê zbli¿acie w bardzo szybkim tempie otworzyli jak±¶ klapê i weszli po schodach w podziemia zamykaj±c j± za sob±. W podziemiach pomiêdzy shinobi zasz³a rozmowa :
- Dobra teraz muszê i¶æ po pigu³kê, ten dzieciak bardzo uszkodzi³ moj± pier¶ i rêke zarazem.
- Tak, id¼ teraz, obawiam siê ¿e nied³ugo otworz± jako¶ t± klapê.
Wy pobiegli¶cie za pó¼no, klapa by³a ju¿ zamkniêta, teraz musicie siê uporaæ z t± grub± metalow± klap±, nie bêdzie ³atwo, byle jutsu nie wystarczy. Jeden z bandytów poszed³ gdzie¶ w g³±b kryjówki a drugi stoji przy klapie wraz z dziewczyn±, nagle us³yszeli¶cie kobiece krzyki :
- Ratunku, pomocy, niech kto¶ mnie st±d wydostanie, nie chce um.....
W tym czasie rêka jednego z bandytów zakry³a usta dziewczyny, to znak ¿e jednak na chwile bandarz z ust dziewczyny by³ zdjêty.

////////// Teraz piszecie w tym temacie : http://www.shinnobirpg.rp...126.html#117126
Meredith wcia¿ czu³a siê spieta, zamartwia³a siê losem Wioski. Z tego miejsca nie mog³a za wiele siê dowiedziec ani zobaczyæ, ale a¿ ba³a siê pój¶æ gdzie¶ bli¿ej centrum. Mo¿e kiedy ju¿ siê uspokoi. Bo je¶li sta³o sie co¶ naprawde powaznego, kto¶ ucierpia³ to ona bêdzie mia³a te wszystkie krzywdy na w³asnym sumieniu. Zamiast pomóc, czeka³a. Jak bardzo teraz tego ¿a³owa³a... Nie powinna by³a us³uchac tej ma³ej Akaru.
Gdy wreszcie siê ockne³a i zauwa¿y³a dogodny kamieñ do odpoczynku, usiad³a przed nim i opar³a sie o wielki g³az. Wyci±gne³a rêkê, by zerwac parê polnych kwiatów. By³o ich na tyle du¿o, ¿e postanowi³a uple¶æ wianek. Mo¿e choæ troche odci±gnie siê od tych czarnych mysli.
Na pocz±tku by³o to trudne, rêce trzes³y jej siê, a ³ody¿ki od koniczyny pl±ta³y. Dopiero po dobrych piêtnastu minutach prób, uda³o jej siê zaczac porz±dny wianek. Pomog³o jej w tym ciche ¶piewanie piosenki z Titanica. Zawsze j± wzrusza³a, ale i dzia³a³a koj±co.
Teruyo bieg³... mo¿na by wrêcz powiedzieæ ¿e ucieka³ przed sob± po ostatnich wydarzeniach zmieni³ siê trochê spowa¿nia³ odrobine. Jednak¿e ci±g³a ucieczka po drzewach jest bardzo mêcz±ca dlatego te¿ m³odzieniec postanowi³ gdzie¶ przycupn±æ. Polana która sie znajdowa³a przed nim by³a idelanym miejscem na taki postój. M³odzieniec odbi³ siê jeszcze raz od drzewa po czym delikatnie wyl±dowa³ na ziemi przygl±daj±c siê lokalnemu krajobrazowi. Nagle dostrzeg³ dziewczynê która najwyra¼niej robi³a co¶ z kwiatami. M³odzieniec z swojej pozycji nie móg³ w stanie dostrzec co te¿ ona robi ale widzia³ jej wyraz twarzy. Lekko zmartwiony oraz beztroski wrêcz radosny wyraz twarzy du¿o powiedzia³ m³odzieñcowi o nieznajomej. Postanowi³ tak jak na mê¿czyznê przysta³o przywitaæ siê , lecz jak na Teruyo przysta³o w sposób nie typowy. Shinobi z Yuki podkrad³ siê do kamienia a nastêpnie wszed³ na jego ¶lisk± powierzchnie czo³gaj±c siê. Gdy ju¿ tylko znalaz³ siê nad Meredith powiedzia³ g³o¶no:
- Ohayo !
Po czym wpatrywa³ siê w ni± swoimi niebieskimi pe³nymi zaciekawienia oczyma oczekuj±c reakcji
Jej s³uch znowu okaza³ siê zgubny. Zaabsorbowana nowym, jak¿e wci±gaj±cym zajêciem, s³ysza³a cichutkie kroki, ale by³a pewna ¿e to tylko jaki¶ szum, a mo¿e skradaj±ce siê zwierze. Cz³owiek by³ ostatnim stworzeniem na ziemi, którego obecno¶æ Meredith mog³aby wzi±c pod uwage w tym miejscu.
Ale przywitanie Teruya wyprowadzi³o j± szybko z b³êdu. A jednak ludzie odwiedzaja to miejsce.
Niestety Merka za pó¼no zda³a sobie z tego sprawê i ch³opak j± przestraszy³. Czu³a siê tutaj bezpiecznie, a Teruyo to jej poczucie zak³óci³ w ka¿dy mo¿liwy sposób. W dodatku pewnie widzia³, jak nuci co¶ pod nosem, bawi siê w plecenie wianka, jak jakie¶ dziecko, które jest na etapie zabawy lalkami.
Wzdrygnê³a siê i wyda³a z siebie zduszony okrzyk, rzucaj±c niedokoñczon± robótkê gdzies za siebie. Szybko odwróci³a g³owe w stronê nieznajomego i zakry³a pospiesznie usta d³oni±.
Po co panikujesz, dziewczyno, to tylko jaki¶ ch³opak.
Patrzy³a d³u¿sza chwilê na Teruya, wreszcie zatrzymuj±c wzrok na jego oczach. Co¶ j± do nich ci±gnê³o, spodobalo jej siê to ciep³o w tych têczówkach. Ch³opak musi byæ czu³y, przesz³o jej przez my¶l.
D³u¿ej jednak¿e siê nad cechami nieznajomego nie zostanawia³a, chcac jako¶ siê zreflektowaæ po takiej ma³ej wpadce. Wsta³a i zmarszczy³a brwi, szukaj±c wzrokiem wianka. Jako¶ wtopi³ siê w ten kwiecisty krajobraz.
- Przestraszy³am siê - wreszcie wydusi³a z siebie, z niejak± pretensj±, ale i rozbawieniem. Przez jej twarz przelecia³ cieñ u¶miechu. Szybko jednak przybra³a kamienny wyraz, jakby chcia³a skarciæ ma³e dziecko. G³owe mia³a nieco podniesion± do góry, bo jej rozmówca stoj±c na kamieniu by³ o wiele wy¿szy.
Ch³opak wyprê¿y³ bardzo swoj± rêkê tylko po to by z³apaæ wianek wyrzucone przez dziewczyne. Nie chcia³ powiem by trud jej pracy zosta³ zniszczony. Gdy tylko z³apa³ wianek spojrza³ na niego smutno. Ciekawe dla kogo ona go robi³a ? Czy¿by ch³opak lub narzeczony ? A mo¿e m±¿ ? Nie nie wygl±da³a na tak± która by ju¿ zwiedzi³a ¶lubne kobierce. M³odzieniec spojrza³ na przera¿on± Meredith po czym zdenerwowa³ siê. Najwyra¼niej jej przeszkadza³.... w ka¿dym razie j± przestraszy³ i musi za to przeprosiæ:
- Przepraszam widzê ¿e ciê przestraszy³em , wybacz mi to nie by³o zamierzone....
Po czym wyci±gn±³ zza pleców z³apany wcze¶niej wianek po czym poda³ go Meredith mówi±c przy tym:
- To chyba twoje prawda ?.
Rzuci³ jeszcze przelotne spojrzenie na wianek oraz dziewczynê a nastêpnie przybra³ powa¿n± minê która po chwili przeistoczy³a siê w u¶miech. Stoj±c tak z wyci±gniêt± w jej stronê d³oni± oczekuje jej reakcji. Nag³a zmiana powagi na u¶miech mo¿e trochê zadziwiæ ale Teruyo by³ trochê rozbawiony zaistnia³± sytuacj±. W g³êbi duszy jednak podziêkowa³ z spotkanie z tak urocz± dziewczyn±.
W¶ród drzew pojawi³ siê cieñ. A dok³adniej dwa cienie. Neko i Tenshi patrzy³y na parê miêdzy któr± chyba co¶ zaczê³o siê skrzyæ. Z jednej strony by³a lekko zniesmaczona i chcia³a uciec a z drugiej nie mog³a oderwaæ oczu. Przewa¿y³o to pierwsze. Powoli zaczê³a siê wycofywaæ i wtedy potknê³a siê o grub± ga³±¼... Runê³a z ³oskotem na ziemiê.
"Zwinna jak kot... [I see you!] raczej jak s³oñ w sk³adzie porcelany" - pomy¶la³a wstaj±c i masuj±c obola³e siedzenie. Teraz ucieczka nie mia³a sensu. Wysz³a na widok nie mówi±c na razie nic.
Na lodowatej z pozoru twarzy malowa³o siê wcia¿ niejakie zdziwienie. Dziewczyna jeszcze siê nie uspokoi³a, chyba nie do koñca do niej dociera³o i¿ zacze³a rozmowe z inn± person±. Za to ta persona j± zd±¿y³a ju¿ zainteresowaæ. Gdy patrzy³a na Teruya z podniesion± g³ow± do góry, znowu utonê³a na chwilê w jego oczach. W tym¿e momencie na jej twarzy pojawi³a siê niejaka fascynacja i zaintrygowanie. Emocje zniknê³y, a pozosta³a dawna, zimna maska kiedy Meredith spojrza³a na swój wianek. Bez wiêkszych oporów wyci±gnê³a lewa rêke przed siebie, oczekuj±c, ¿e dostanie swoje rêkodzie³o z powrotem.
- Poproszê... - powiedzia³a cicho, unosz±c nieco brwi i znowu patrz±c na Teruya. Tym razem siê kontrolowa³a i jej zdystansowanie do rozmówcy nie zniknê³o.
Nastepnie przypomniawszy sobie s³owa ch³opaka, u¶miechnê³a sie do siebie. Nie do koñca wierzy³a w jego slowa, pewnie siê zgrywa³. Chcia³ udac mi³ego. Rozbawi³o j± takie zachowanie.
- Cos jednak mi siê wydaje, ¿e takie przywitanie by³o zamierzone przez Ciebie - doda³a, patrzac na swój wianek, cierpliwie czekajac na decyzje. A moze go jej nie odda? Bedzie chcia³ co¶ w zamian? W g³owie mia³a parê opcji.
Czeka³aby tak dalej na swoj± koronê z koniczyny, gdyby nie jaki¶ trzask, który uslysza³a. Od razu odwróci³a g³owe we wskazanym przez jej zmys³y kierunku i zobaczywszy jaka¶ dziewczynê, jeszcze bardziej siê zdziwi³a. Jej postawa, jakby by³a zdenerwowana sama na siebie by³a dla Meredith kolejnym powodem do zdziwienia. Co j± tak wyprowadzi³o z równowagi? Nie potrafi³a zrozumiec.
Teruyo delikatnie umie¶ci³ wianek dziewczyna w jej d³oni by przypadkiem nie naruszyæ jego delikatnej budowy. Gdy tylko wianek znalaz³ siê w rêce dziewczyny m³odzieniec delikatnie zamkn±³ j± d³oñ po czym delikatnie popchn±³ j± z powrotem do niej po czym rzek³ spokojnym oraz ciep³ym g³osem:
-Nie musisz prosiæ w koñcu jest on twój prawda ?
Rzek³ to rado¶nie wci±¿ obserwuj±c swoimi niebieskimi oczami poczynania Meredith przy okazji u¶miechaj±c siê do niej szczerze. Wtedy to w³a¶nie us³ysza³ trzask po czym natychmiastowo obróci³ siê w stronê ha³asu , od dawna by³ wyczulony na wszelaki ha³as. Zobaczy³ tam inn± dziewczynê... "no no... zaczyna siê robiæ coraz ciekawiej" - pomy¶la³ ch³opak po czym wróci³ odwróci³ siê ponownie w stronê Meredith po czym powiedzia³
- A wiêc mo¿e zechcesz mi powiedzieæ co taka piêkna kobieta robi sama po¶rodku lasu ? Bo chyba nie zbierasz grzybów ?
Ostatnie zdanie by³o ¿artem co spowodowa³o jeszcze wiêkszy u¶miech na twarzy Teruyo , by chwilê potem schowaæ go podczas zdejmowania p³aszcza ANBU. Nie chcia³ siê jako¶ ukrywaæ przed m³od± kunoichi z Konohy. Gdy tylko zdj±³ p³aszcz , ujawniaj±c tym samym zebranym tutaj swoje ubranie a mianowicie bia³e Kimono z opask± na g³owie.
"Tandetny chwyt... Chyba tylko idiotka da sie zlapac na cos tak marnego..." pomyslala Neko zbliajac sie nieco. Podeszla do dziewczyny na oko starszej i jak zdolala zauwazyc wystarczajaco bystrej by przejrzec taka gre.
- Neko Inuzuka - przedstawila sie zupelnie ignorujac marnego jak na razie amanta. Choc nie do konca ignorujac. Mijajac go spojrzala katem oka na niego wzrokiem wystarczajaco jasnym w swym przeslaniu.
"Ze mna tego nie próbuj... Bo pozalujesz..."
Wzrok Meredith powêdrowa³ na jej w³asne d³onie, odbieraj±c jej wianuszek. Praktycznie by³ ju¿ skoñczony, ale dziewczyna nie zamierza³a go przymierzaæ w towarzystwie. To by³oby trochê dziecinne. Odetchnê³a jednak¿e z ulg±, widz±c ¿e ch³opak odda³ jej robótkê bez wiêkszych przeszkod. Trzymaj±c rêkê przy piersi, chcia³a co¶ odpowiedzieæ, ¿e oczywi¶cie, to jej wianek i to ona powinna byæ jego w³a¶cicielsk±, lecz nie wszyscy sa tacy uczciwi i tak dalej. Nie pozwoli³a jej na to trzecia osoba w tym gronie, która spowodowa³a i¿ Merka troszkê sie zmiesza³a. Ma stawiæ czo³o trzeciemu, praktycznie obcemu rozmówcy czo³o. Pewnie znowu nie podo³a, jak przywyk³a robiæ od paru lat. By³o jej z tego powodu smutno, poczu³a siê zrezygnowana ju¿ na wstepie. Bo tak naprawde zale¿a³o jej na posiadaniu jaki¶ przyjació³, a oni tego nie dostrzegali...
Od razu Meredith posmutnia³a na tyle, i¿ da³o siê to zauwa¿yæ. Nie chc±c by ktokolwiek spostrzeg³ to nastawienie, zaczela od odpowiedzi na pytanie Teruya.
- To miejsce wydawa³o mi siê na tyle odosobnionym, i¿ nie liczy³am na jakie¶ towarzystwo. A moje zajêcie mia³es przed chwil± w d³oniach. - odpowiedzia³a namiêtnym g³osem, choæ bez problemu da³o sie wyczuæ w nim osch³o¶æ wypowiadaj±cej.
Spojrzawszy na przyby³± kobietê, na niej skupi³a resztê uwagi. Nie mia³a zbytniej ochoty siê przedstawiaæ, ale w tym wypadku innego wyj¶cia równie¿ nie mia³a. Rzek³a wiec bardzo szybko, tonem jeszcze ch³odniejszym od poprzedniego:
- Meredith. - wyci±gne³a z lekkim wahaniem rekê do Neko.
- Nie lubisz przebywaæ w towarzystwie ludzi prawda ?
Po tym pytaniu ch³opak ugryz³ siê w jêzyk paln±³ g³upstwo to oczywiste jednak wstydzi³ siê do tego przyznaæ. Teruyo by³ jeszcze nowicjuszem w trudnej dziedzinie rozmawiania , ale by³ w stanie dostrzec smutek na twarzy dziewczyny. Po chwili us³ysza³ imiê swojej rozmówczyni co go trochê zatka³o "Meredith... Meredith.. niez³e imiê" - pomy¶la³ ch³opak. Wtedy to w³a¶nie Neko spojrza³ na ch³opaka swoimi przenikliwymi oczyma daj±c mu tym samym znak ¿eby siê do niej nie zli¿a³ , natomiast m³ody shinobi z Yuki wys³a³ jej odwrotny sygna³ oczyma która przedstawia³ siê s³ownie mniej wiêcej tak:
" Cze¶æ mi³o mi ciê poznaæ !"
Ch³opak nie potrafi³ poprostu nie lubiæ dziewczyn. Nie wiedzia³ sam poprostu tak by³o. Jedyne co pozosta³o mu zrobiæ w tej sytuacji to przedstawiæ siê Meredith:
-Je¿eli pozwolisz to siê przedstawiê jestem Teruyo... Teruyo Kentaro.
Po tym zdaniu zrobi³ lekki pok³on w stronê dziewczyny z klanu Uchiha u¶miechaj±c siê przy tym do niej po czym rzek³:
- Sk±d pochodzisz ?
Nie wiadomo czemu Meredith jeszcze bardziej siê zmiesza³a. Patrzy³a na Teruya z ¿alem i jeszcze wiekszym niz dot±d smutkiem. W czasie podawania rêki Neko, rêka jej zadr¿a³a. Pojawi³ siê cieñ nadziei, ze znajdzie jakie¶ bratnie dusze, a jesli nawet nie to po prostu zwyk³ych znajomych, których mo¿e zaprosic do domu na herbatê, wys³uchac jakie to maja problemy ze swoim partnerem, pocieszyæ, a w duchu i sam± siebie podnie¶æ, ¿e siê jest samym. Bo mo¿e taka singielka ma czasem i ³atwiej w ¿yciu? Od jakiego¶ czasu Meredith stara³a siê w tak± ideologiê uwierzyæ.
Do koñca z równowagi wyprowadzi³ j± ten komentarz ze strony Teruya. Oczywi¶cie mia³ racjê, ale ona chcia³ zaprzeczyc. Przeciez chce pokochaæ ludzi, chce siê uzale¿nic od d³ugich rozmów i zabaw. Szkoda tylko, ze na razie nie potrafi. S³owa ch³opaka by³y takie trafne... A jeszcze bardziej bolesne. Dr¿a³a, denerwowa³a siê, lecz oni nie byli w stanie tego zauwa¿yæ. Trzeba byæ bardzo bystrym obserwatorem, bo wiele da siê zatuszowaæ.
Na u¶miech Merka siê nie wysili³a, wyszed³by gorzej ni¿ jej obecny grymas. Wygl±da³a na zdenerwowan±. Przejê³a siê misj±, niedokoñczona w dodatku. Musia³a wracac, by³a tego pewna. Ach, jak bardzo nie chcia³a... Chocia¿ z drugiej strony odnalaz³a pretekst by na pytanie Teruya nie odpowiadaæ, a raczej na jego dobitne stwierdzenie. Postanowi³a to wykorzystaæ. Wyprostowa³a siê, poprawi³a torbe na jej ramieniu rzuci³a szybkie spojrzenie na Neko i zatrzyma³a wzrok na ch³opaku. Tak jakby chcia³a go tymi oczyma poch³on±c, zapamiêtac. Spotka³a kogo¶ intryguj±cego na w³asnej drodze, a teraz musi go opusciæ. Byæ mo¿e widza siê ostatni raz. Dlatego Meredith tak zach³annie na niego patrzy³a. Ale trwa³o to chwile, wykorzystuj±c ostatki silnej woli odwróci³a pospiesznie wzrok i powiedzia³a tylko szybko:
- Przepraszam... Nie chcia³am was opuszczaæ... - ostatnie s³owa by³y jakby niedos³yszalne, byc moze tylko ich autorka zdo³a³a je wychwyciæ. Nie zastanawia³a sie nad tym i chcac zaprz±tac sobie g³owe czyms innym, ruszy³a pospiesznie przed siebie. Bed±c ju¿ dosc daleko nie wytrzyma³a. Pocze³a cicho p³akaæ, u¶wiadamiaj±c sobie, jak± szanse w³a¶nie straci³a. Szanse na nowe ¿ycie... Mog³a tylko modliæ siê, by nie by³a ona ostatni±, dan± od losu.

[zt]
Odprowadzi³ Meredith oczym nic innego mu nie zosta³o. Najprawdopodobniej to w³a¶nie przez niego odesz³a.. bardzo go to zmartwi³o. Zd±¿y³ jej tylko machn±æ na po¿egnanie po czym uciek³a...
Nagle ogromny ból przeszy³ Teruyo w okolicy rêki. Ból ten by³ przeszywaj±cy. Ch³opak czu³ jak co¶ przejmuje nad nim kontrole co mog³o spowodowaæ nag³± agresje a to w towarzystwie ludzi mo¿e wywo³aæ ogromne przera¿enia. Nagle rêki m³odzieñca zaczê³a siê zniekszta³caæ w takim sposób ¿e by³o widaæ wszystkie ko¶ci. Shinobi z Yuki zareagowa³ natychmiast rzuci³ tylko po¿egnalne spojrzenie Neko po czym pobieg³ w tylko mu znanym kierunku.....
<NMM>
Przedzieraj±c siê przez las dotar³em do polany postanowi³em wiêc odpocz±æ pociê¿kiej podró¿y. Stano³em na ¶rodku i nic nie robi³em mog³o to wygl±daæ jak bym zamar³ w bez ruchy i tak by³o. My¶la³em na temat zdrady wioski i nad tym gdzie znajdê mojego zleceniodawce, ile mi zap³aci za te informacje i takie inne. Nie opodal na drzewie wyl±dowa³ ptak i zacz±³ æwierkaæ. Zdenerwowa³o mnie to bardzo, wiêc rzuci³em w niego kunai ale nie trafi³em, zabra³em kunai i dalej sta³em na tej planie.

Dodane po 14 godzinach 50 minutach:

Ruszy³em w kierunku szumu, stwierdzi³em ¿e jest to rzeka, która pisze nie daleko Konohy.
<nmm>