grueneberg
Budynek pooony w samym centrum Lasu mierci.
z latwoscia docieram do budynku postanawiam potrenowac walke kunaiem w tym celu twoze klona i zaczynam trening pomyslalem walka z amy dala mi do myslenia
koncze trenning i wraca m do wioski
Wszed³em do budynku.Usiad³em na fotelu i odpoczywam.
Dodane po 6 minutach:
-No dobra koniec odpoczynku.Suna ju¿ nie daleko.-powiedzia³em optymistycznie.<NMM>
Wszed³em do ¶rodka.Rozejrza³em siê po budynku i poszed³em dalej.<NMM>
przebieg³em obok budynku <nmm>
po ok godzinie poszukiwan dotarlem do samego centrum lasu. zebralem swoje insekty - Nie no, i tu tez nic???- powiedzialem zawiedziony. - przeszukam jeszcze jedno miejsce i wracam do biura - powiedzialem i odszedlem <nmm>
Wchodzê do budynku . Rozgl±dam siê po pomieszczeni
Poczym wychodzê. Odchodzê 10 metrw od budynku i zaczynam trening .
-Hmm.. zacznê od 2000 pompek nastêpnie 3000 przysiadw. Tak na rozgrzewkê nie ma co przesadzaæ * ciekawe czy kto¶ jeszcze dzi¶ tu by³ mo¿e jaka¶ dama mnie zobaczy w czasie treningu *
W moich oczach pojawi³a siê iskierka nadziej ¿e ten dzieñ jednak nie bêdzie nale¿a³ do straconych
Dodane po 9 godzinach 11 minutach:
Po kilku nastu godzinach wyczerpuj±cego treningi wracam do Konohy
Wchodze i rozgladam sie.Po krotkim czasie wzchodze
NMM
-czekam na Nejiego ktory chyba wyszed³ z formy
Dodane po 3 minutach:
czekajac na Nejiego zaczynam trening od 1000 pompkw tyle powino wystarczyc zanim neji mnie dogoni
juz jestem
-Mam nadzieje ze sie zabardzo nie zasapa³es
nie nie spoko -odpowiedzia³em
o tu chcecie walczyc?
to moze zaczniemy od jakiejs przyjacielskiej walki ?W moich oczach pojawi³y sie ogniki
oki jestem za -odpar³em
-chce aby by³o jasne masz sie nie oszczedzac to ma byæ uczciwa walka walczymy do puki ktos sie nie podda lub do puki jeden z nas nie posunie sie za daleko zgadzasz sie na takie zasady
Tak Walczmy
Mg kto zaczyna??
Neji zaczynaj
odskoczy³em do ty³u i rzuci³em kunaiem
uchyli³em sie oprzed kunaj zrzuci³em cienzarki i krzkne³em Kage Bunshin no Jutsu poczym natychmiasto wo pojawi³y sie 4 klony
(neji walka idzie tak ty ja mg itp rozumiesz??)
Lee jest bardzo szybkim chlopcem, wiec udalo mu sie uniknac narzedzia,
rzucongo przez mlodego Hyuuge. Poojawily sie 4 klony, jednak nic nie robia, czekaja na rozkazy Lee.
Czekamy na ruch Neji'ego
-Baykugan.-Kage bushin no jutsu -wykrzykno³em takze pokaza³y sie 4 klony.
--wszystkie klony wraz ze mna wykrzykne³y
-Bushin no Jutsu- teraz przed nejim stoji 15 lee poczym 4 klony wraz z iluzjami ustawiaja sie wokul Nejich poczym wyciagaja po 2 kunaj wyskakuja w gre i zarzucaja nejich gradem kunaj w tym samym czasie ja czekam i szukam prawdziwego nejego kiedy go znajde atakuej z Lee wind podcinajac mu nogi poczyw wyrzucajac go wpowietrze i nakoniec udezajac go w locie kopem z obrotu ( Lee wind to moje combo liczy sie za jeden atak )
Naji uaktywnil Byakugan, pojawily sie cztery klony.
Lee robi bardzo bezmysly ruch. Pojawiaja sie kolejne klony.
(trzeba pamietac o limicie chakry, a i o tym, ze kage bushin to bardzo
czakrochlonna technika)
Wszystkie klony rzucily sie na Neji'ego i jego klony.
Dzieki temu , ze Neji uruchomil Byakugan znikaja tylko dwa klony.
Dwa klony i sam Neji zostaja,
Lee podcina kolejnego klona, ktory znika.
( to nie sa klony to iluzje mniej kosztuja ale daja efekt powielenia tylko piersza 4 jest prawdziwymi klonami)
Z wielk± szybko¶ci± pojawi³em sie ko³o Lee wykona³em 64uderzenia i zatrzyma³em jego kanaliki charky odskoczy³em
(przepraszam, ninezauwazylam slowa "iluzja " xP masz racje, juz dodaje wiecej czakry masz xP)
kolej na Nejiego
Z wielk± szybko¶ci± pojawi³em sie ko³o Lee wykona³em 64uderzenia i zatrzyma³em jego kanaliki charky odskoczy³em
spodziewa³em sie tego ataku wiedzac ze Neji jest owiele wolniejszy odemnie czeka³em kiedy sie pojawi wtedy za jego plecami pojawi³y sie 2 klony wraz z 4 iluzjami jednoczesnie udezajac z
-Konoha Shoufuu i wybijaja nejiego w powietrze w tem samym czasie pojawia sie ja wyskakjuje w powietrze i uzywam
-Omote Renge bandaze zaczynaja sie owijac woku³ Nejego poczym zaczynam wirowac woku³ w³asnej osi i udezam nejim o ziemie w ostatniej chwili odskakujac na bezieczna odleg³osæ
ostatni z klonuw odskoczyl na bok posy³ajac kunaj w strone kopi nejego wraz z nim to somo zrobi³y jego iluzje
Dodane po 2 minutach:
( nic podobnego poprostu uzywam wszystkich klonow aby nie stracic efektu oraz szybkosci )
PS: muj speed po zdjeci cienzarkuw to 77 kazdy z klonuw dysponuje identyczna predkoscia )
(chyba jednak nie wyszedl )
Jeden z kuani dopadl prawdziwego Nejiego, raniac mu mocno prawe ramie.
Wykonuje swoje 64 uderzenia.
Wszystkie klony i iluzje znikaja, jednak to nie zraza Lee, ktorego glownymi
technikami jest taijutsu, gdzie zurzywa sie minimalnej porcji chakry.
Wykonuje swoja Konoha Shoufuu . Mlody Hyuuga wylecial jak z procy w powietrze. Nastepnie Lee, urzywajac Omote Renge wgniata Neji'ego w ziemie.
Neji dokop mu, nie daj sie tak szastac!!!
Lee jestes na wyczrpaniu czakry.
( a w³a¶nie ze nie bo po uzyciu Omote Renge zosta³ a³tomatycznie otwarta 1 brama )
-koniec-z niewiarygodna szybko¶ci± podlacia³em do lee zrobi³em 124 uderzeñ po czym zablokowa³em jego g³wne kanaliki chakry gdy le lecia³ uz³y³em Hakke Hasangeki i ude¿y³ w ska³e
-neji podadaj sie teraz bo gdy uzyje Primary Lotos to nie przezyjesz tego
Neji z wielkim bolem glowym nie trafil we wszystkie kanaliki chakry, jednak to wystarczalo.
Lee nic nie robi.
Lee pada na lopatki, potrzebuje pomocy medycznej.
muj speed po otwarci ! bramy ruwny jest = 154
Nrji porusza³ sie dlamnie w zwolninym tempie chcia³em to zakaczyc wiec pojawi³em sie przed nim poczym natychmiastowo zanim
-Lee Wind .Jego ruchy byly powolne
kiedy znalaz³ sie w powietrzy ja juz tam by³em czekajac na niego
-Primary Lotos
Dodane po 51 sekundach:
(chwileczke a muj ruch ja protestuje )
Zakoñczmy to Kage bushin no jutsu pojawi³y sie 2 klony powiedzia³em uzyjmy Hakke Hasangeki i tak zrobilismy 2 strumie nie trafi³y go Lee jest bardzo w ciêzkim stanie.
ten tekst na guze napisa³em zani neji cos zrobil
(no chyba nie)
ech Lee Twoj ruch bylo odewanie sie do Nejego, kiedy on urzyl 124 uderzen Ty gadales do niego,
to komicznie musialo wygladac xP
A po za tym czakry urzywac nie mozesz xP
wygral Neji xP
chodzi mi o ten z poddanie sie
jupi
przykre Lee, ale przepadlo
dwa ostatnie wasze ruchy sie nie licza,
muhahahahaha
wyobrazcie sobie to xP Neji nawala Leee, a ten gada o poddaniu sie
muhahaha
niech bedzie ale otwierajac piersza brame Neji nie powinien byæ wstanie mi nic zrobiæ gdy¿ po otwarci bramy mie obowiazuje mnie limit chakry
(bede mnial przestroge na przyszlosci nie gadaj tylko wykacz drania
PS; jakim cudem Neji przezyl pierszy lotos??)
Neji badz tak dobry zabierz swojego kolege do szpitala , muhahaha xP
no to psikus brama sie nie otworzyla xP bo czakry nie starczylo.
koniec offtopu
Dobrze wzio³em Lee na rence i zanios³em go do szpitala <NMM>
Wchodzê do budynku.
-Co tu siê dzia³o?Czy¿by Akatsuki tu by³o?-powiedza³em do siebie i wyszed³em
<NMM>
wchodze do budynku i opieram sie o ¶ciane moja pierwsza walka sie tu odby³a pomy¶la³em
Dodane po 3 minutach:
wyszed³ <nmm>
Wchodzê do budynku i rozgl±dam siê uwarznie.Nie zauwarzy³em niczego co zwrci³o moj± uwagê wiêc wyszed³em
<NMM>
Wpad³em z moim kotem przelotnie w drodze do Iwy.
<NMN>
Wraz z moim kotem szukam, miejsc walk, ofiar pu³apek i ¶ladw krwi.
<wchodzi> <wychodzi> <NMM>
wesz³em do budynku by go zwiedziæ
spaceruje...
Wesz³am do budynku i rozejrza³am siê. By³o pusto i cicho. Nie znalaz³am ¿adnej pu³apki . Dlatego ruszy³am z powrotem
< NMM>
Przechodzê obok budynku przygl±daj±c mu siê.Nadal kierujê siê do Konohy.
<nmm>
Dotarli¶cie do opuszczonego domu.., o ktrym mwi³ Kekei
W nim czeka³a na was nie mi³a niespodzianka. Mieszkañcy tego domu jak siê p¼niej okaza³o rodzina m³odego kuramy zosta³a wybita a z nad ich cia³ spogl±da na was dwjka Shinobi w opaskach.. wioski ukrytej w li¶ciach..
od razu rozpoznaj± Cebie Tengen ..
-O heh mamy tu. cz³onka Akatsuki no wiêc.. nagroda bêdzie jeszcze wiêksza..
-EEeee panowie... nast±pi³a pomy³ka. Nie jestem Tengen tylko Mitsubishi Subaru. - Prbujac zdobyæ ich zaufanie. Odstawi³ Kekeia i z szybko¶ci± jak± przysta³o na Uchiha poder¿n±³ im gard³a swoj± katan±. Za pomoc± sharingana ¶ledzi³ ich ruch i w razie gdyby przeoczy³ to, ¿e zrobili unik by³ gotowy do kawarimi.
-No ch³opcze, chyba nam siê uda³o ale przykro mi z powodu rodziny...
[Pozwl mj drogi, ¿e to ja ocenie czy poder¿n±³es im gard³o.. przeciwnicy wykorzystuj± Shunshina i chca pojawic sie za Tengenem jednak ten wykonuje kawarimi zostaje tam jednak m³ody Kurama, ktry nie wykonuje ¿adnych ruchw.. Patrzy tylk w stronê cia³...
-Wszyscy, wszyscy nie ¿yj±
wraz z przeciwnikami czujecie nagle dziwna chakre...co¶ zaczyna siê dizaæ.. Nie wiesz jeszcze co.. i Twoi rywale te¿ nie..
Tengen rozgl±da siê nerwowo nagle wpadaj±c w udawan± panikê...
- TO BIJUU ! 9 ogoniasty siê tu zbli¿a ! ! wierzcie mi ! - krzycz±c na przeciwnikw ¿eby siê oddalili jak najdalej.
Sam za¶ koncentrowa³ siê na zlokalizowaniu i zidentyfikowaniu tej nienaturalnej chakry. Chwyci³ Kekeia i odskoczy³ w miejsce z ktrego mia³by najlepszy wzgl±d na najbli¿sze otoczenie, najlepiej jakie¶ drzewo.
-Kekei, a mo¿e Ty wiesz co to za chakra ? - zapyta³ siê ch³opaka patrz±c mu w oczy...
Przeciwnicy w cale nie traktuj± Twoich s³ow jak ¿±rt.. Ta chakra naprawde ich przerazi³a i zwaili... gdzie [I see you!] ro¶nie .. Ty zosta³es samm z Kurama ...
Z³apa³es go mocno znale¼li¶cie siê na drzewie tam zada³e¶ swoje pytanie i poczu³e¶ jak szpony przeszywaj± ci cia³o w okolicach trzustki...
Z jamy ustnej polecia³a Ci krew.. Prbowa³es znale¶æ wszêdzie ofensora. ale nie mog³e¶..
Wtedy zacz±³e¶ rozumieæ....
-Kurde Kekei... chyba pomyli³e¶ cele ! to nie ja jestem Twoim wrogiem. Opamiêtaj siê i porzuæ te genjutsu. - Krzycza³ na Kekeia prosz±c go by przesta³ go mêczyæ.
-Je¿eli ja skonam to nie bêdziesz mia³ nikogo do pomocy..
Dziecko by³o w takim szale, ¿e w ogle nie zwraca³o uwagi na Twoje s³owa.. rozpocz±³ atak.. Teraz wygl±da³ jak rozszala³y wilko³ak..
Pedzi³ na Ciebie z wyci±gniêtymi szponami..
-> Tengen obrona, atak..
[masz post by zatamowac krwotok, bo zaczynasz ju¿.. widzieæ mroczki przed oczami]
Tengen chwyci³ jedn± kapsu³kê krwi i wrzuci³ j± sobie do prze³yku, a sekundê p¼niej odblokowa³ granat dymny i rozci±gn±l linkê drucian± o drzewo by rozpêdzony wilko³ak wpad³ w ni± jak w pu³apkê i daæ siê ostatecznie zwi±zaæ. Sam w razie czego zachowywa³ bezpieczn± odleg³o¶æ na wypadek nie powodzenia ataku. Gdyby siê uda³o Tengen musi najwyra¼niej zraniæ albo przynajmniej spowodowaæ u kekeia jaki¶ impuls blowy. Uderza go najpierw w pysk, a jak nie pomaga d¼ga kunaiem w nie witalny punkt.
Pigu³ki przynios³y efekt..
Wilko³ak lecia³ na Ciebie.. nie zwracaj±c na nic uwagi Ty roz³ozy³e¶ swj... drut wtedy okaza³o siê, ¿e to genjutsu [Kawarimi nie podzia³a³o bo nie uciekniesz genjutsu nim] jednak..na ca³e szcze¶cie. monstrum zacznya wracaæ do normalnej formy...
Zd±¿y³ Ciê jeszcze troche podrapaæ. Po chwili.. wraca do siebie
-Widzisz czym jestem .. ostatnio co raz czê¶æiej zdarzaj± siê tego typu rzeczy...
-Czy zgadasz siê bym zwi±za³ Tobie d³onie by¶ nie mg³ wykonywaæ pieczêci ? Rozumiesz, ¿e zale¿y mi tak¿e na moim w³asnym ¿yciu - uciskaj±c bol±ce miejsca.
Tengen musia³ chwilkê odpoczaæ po tym ca³ym zdarzeniu. Nastêpnym razem bêdzie wiedzia³, ¿e musi u¿yæ magen kyouten chiten by odwrciæ jutsu przeciwko twrcy bo inaczej z jego cia³em i duchem mo¿e byæ nie najlepiej... Zapyta³ siê co teraz bêd± robiæ.
-NIe mam nic przeciwko Twej propozycji.. Jednak najpierw chcia³bym..abys pomg³ mi wykopaæ groby dla..
Tu g³os mu sie urwa³ spojrza³ tylko w miejsce gdzie le¿a³y Cia³a.
Tengen od razu zrozumia³ o co chodzi...
Tengen doskonale wiedzia³ o co chodzi Kekeiowi. Poszuka³ w okolicy domku czego¶ co nadawa³o by siê do kopania, uzgadniaj±c z Kekeiem wybra³ te¿ dogodne miejsce gdziê¶ miêdzy kwiatkami albo po drzewem gdzie mogliby spoczywaæ jego przyjaciele. Tengen my¶la³, ¿e zaoszczedzi³ sobie morderstw ale i tak najtrudniej bêdzie mia³ w przypadku m³odego. Mimo tej ma³ej rany zd±rzy³ siê ju¿ trochê przyzwyczaiæ do niego.
-No i gdzie teraz idziemy paniczu ?
-Dziekuje Ci bardzo jestes naprawdê wspania³y pomimo blu,ktry Ci przysporzy³em Ty wci±¿ mi pomagasz ..
Ch³opak wzia³ od Tengena.. ldrut i zwi±za³ sobie nim rêce..
-Teraz przynajmniej z tej strony nic Ci nie Grozi.. ruszamy do mojego domku w Oto tam czeka na nas..moja rodzina..
-Nie ma sprawy ale na wypadek ataku wrogich ninja na nas byæ mo¿e bêdê musia³ siê oswobodziæ no chyba, ¿e nie bêd± zbyt wymagaj±cy to wtedy sam siê z nimi rozprawiê. Wskakuj na razie na barana. Pobiegniemy.- z u¶miechem doda³.
Zawi±za³ jeszcze tylko banda¿em swoje rany i pobiegli tam het het w stronê oto.
[nmm]
Razem z m³odym potworkiem udajecie siê do Sossnowego boru w Orgomnej puszczy Osaskiej..
[NMT]
Gdy wasza druæyna wre¶cie dosta³á siê do wskazanego miejsca .Dostrzegli¶ciê ¿e tylko drzewa i kszaki wszystko
przypomina³o zwyk³y las .Nie dostrzegli¶cie te¿ ¿adnych ¶laduw ktre mog³y by ¶wiadczyæ o tym ¿e kto¶ tedyk
przechodzi³ niedawno .Ale to co was zdziwi³o po d³u¿szym przyj¿eniu siê okolicy to w³asnie ca³kowity
brak ¶ladw. Na ¶cieszcze powiny byæ widoczne choæ slady zwierz±t lub shinobi przemieszcajacych siê przez las
lecz tutaj nie mozna by³o dostrzedz nic tak jakby nikt nigdy tedyk nie przechodzi³.
Przybieg³am jako wilk i zaczê³am szukaæ ¶ladw. Widz±c , ¿e nie ma ¿adnych odciskw zaczê³am piszczeæ , potem zaczê³am szukaæ zapachw....rozejrza³am sie czy reszta idzie za mn± a potem nadal szuka³am zapachw.
Wyl±dowa³em ko³o Minako po czym kaza³em zmniejszyæ siê mojemu summonowi. Ptak pos³ucha³ siê i zmniejszy³ do rozmiarw koliberka, a potem wyl±dowa³ na moim lewym ramieniu.
- To co ile osb tutaj bêdzie?-zapyta³em dziewczyny i zacz±³em rozgl±daæ siê dooko³a.
Nagle trzysta metrw przed wami us³yszeli¶cie jaki¶ cha³as przypominaj±cy przemieszczanie siê nad koronami drzew
lub upadek.
Gdy dotarli¶cie do ¿rud³a dziwnego odg³osu jaki¶ staruszek prubowa³ siê wydostaæ z za krzakw na czworaka.Po
podartej szacie zadrapaniach na jego ramieniach i twarzy oraz po³amanych ga³e¿iach nad nim mogli¶cie przypuszczaæ
¿e staruszek prbowa³ wdrapa¼ siê na drzewo lecz ¿le oceni³ wytrzyma³o¶æ jednej z ga³ezi kta musia³a siê pod nim
za³amaæ.
-Niech to wszystko diabli poch³on±...-Jego g³os by³ mi³y i pomimo ¿e by³ w¶ciek³y nie mo¿na by³o tego us³yszeæ
w jego g³oscie ani z wyrazu twarzy.
Staruszek wydosta³ siê wre¶cie otrzepa³ swoj± szate i szpiczasty kapelusz ktry co dziwne po mimo upadku nie spad³ mu
z g³owy jakby by³ do niej przytwierdzony na sta³e.
Wyprostowa³ siê lecz jedyne co z tego mu wysz³o to dziwnym zgieciu w p³ zacz±³ siê rozciagaæ po jedym z takich æwiczeñ
us³yszeli¶cie odg³os strzelajacych starych staww i kosci mê¿czyzny.Wre¶cie staruszek mg³ stan±c w pozie wyprostowanej.
Wyglada³ na wysokiego mêzczyzne o do¶æ kruchej budowie lecz po mimo tego emanowa³ pewna pewno¶ci± siebie i si³±.
Wyciagn±³ palec wskazujacy i zaczo³ nim wymachiwaæ w strone drzewa.Wygl±da³o to jak by nauczyciel zbeszta³ ucznia
za kawa³ skierowany w jego osobe.
-Nie ³adnie..nie ³adnie.To ja siê martwiê o was prbuje pomc a tu taki kawa³...nie ³±dnie-Jego g³os
by³ pe³ny mi³o¶ci po mimo tego ¿e na jego twarzy widnia³a maska srogo¶ci.
Staruszek podszed³ ponownie do drzewa nie dostrzegaj±c waszej obecno¶ci i prbowa³ ponownie siê na nie wdrapaæ przez
ca³y czas spogl±daj±c w grê jak by kogo¶ lub co¶ tam dostrzega³.
Pojawi³em siê na niebie lecz zeskoczy³em z summona na ziemiê za Minako i Michimoto. Summon zmniejszy³ siê do rozmiarw zwyk³ego tygrysa i stan±³ obok mnie. Ja siê odezwa³em:
-Przepraszam was za ma³e sp¼nienie.
Spojrza³em na staruszka ktry spad³ z drzewa lecz nic nie zrobi³êm bo czeka³em na reakcjê Minako.
Przekrêci³am ³epek w bok jak to maj± wilki w zwyczaju. A potem spojrza³am w grê i pisnê³am. Potrz±snê³am g³ow± i spojrza³am na towarzyszy i zmieni³am siê w cz³owieka...
- Nie wiemy czy to on...Lee mwi³ , ¿ê ma brodê i spiczasty kapelusz...ale nie mamy rwnie¿ dowodu na to , ¿e nie mg³ sobie tej brody ¶ci±æ...trza do Niego zagadaæ - odpar³am i ruszy³am do staruszka - Czego¶ Pan szuka - spyta³am jakby zainteresowana
Kiedy us³ysza³ g³os za swoim plecami przestraszy³ siê i ponownie spad³ tym razem na g³owê.
-ALAL..ALALALALALLLLLLAAA...ALA!!!!!-Z³apa³ siê za g³owê i delikatnie rozmasowa³ miejsce w ktre udezy³. Na g³owie mia³ wielkiego guza i podbite oko.
Z drzewa spad³o na niego jeszcze co¶ ma³y ¿a³edz ktry uderzy³ go prosto w bolace miejsce.
-Ty ma³± z³o¶nico...jeszcze cie dorwê zobaczysz...musisz wypiæ to lekarstwo.-Mowi³ w strone sk±d polecia³ zo³edz. Po chwili wsta³ odwruci³ siê do was przy³o¿y³ co¶ do g³owy potar³ przez chwile i podbite oko oraz guz znikn±³.
-Wiesz co m³oda damo...nie ³adnie tak straszyæ ludzi. Zw³aszcza kiedy jest to staruszek i wspina siê na drzewo.Nikt nie uczy³ cie dobrego wychowania.-Pokiwa³ palcem do Minako niczym ojciec ktry chce pokazaæ dziecku ¿e ¿le post±pi³o i powino siê wstydziæ swojego zachowania.
-A wy dawaj tam za jej plecami te¿ nie macie siê co cieszyc..¿eby pozwalaæ tak pieknej m³odej damie chodziæ po tak niebezpiecznych okolicach. ZA moich czasuw to by³o by nie dopuszczalne...za moich czasuw.-Powtarza³ to w ko³ku i zacz±³ ponownie wspinaæ siê po drzewie uwa¿aj±c na spadaj±ce ¿o³êdzie.
Podszed³em do go¶cia z moim tygryskiem i powiedzia³em:
- Przepraszamy za taki nag³e wej¶cie ale... nie chcieli¶my Pana przestraszyæ- uk³oni³em siê a mj tygrys warkn±³ na niego i kiwn±³ do mnie g³ow±.
Spojrza³em na ¿ywiuszczego dziadka i na mojej twarz pojawi³ siê ob³±kany u¶miech (pod mask± ). Zosta³em na miejscu, nie podchodzi³em do dziadka.
- To na pewno on....- pomy¶la³em poprawiaj±c maskê na twarzy.
- Witam pana!- krzykn±³em do staruszka, przy tym przyja¼nie machaj±c rêk±.
Spojrza³am na Niego normalnie...wola³am byæ na baczno¶ci...Sk³oni³am siê lekko
- Nie chcia³am Pana przestraszyæ...po prostu szukamy pewnych informacji - odpar³am jakby zamy¶lona do siebie
//odpisze oo godzinie 17;00 morze troche wczesniej musze isc do pracy narazie;) poczekajcie//
Dodane po 1 godzinach 7 minutach:
Staruszek odmachaø przyjacielsko przez co straci³ rwnowagê gdy po raz kolejny prbowa³ siê dostaæ dostaæ na drzewo. Spad³ w dok³adnie tym samym miejscu co za pierwszym razem. Tym razem jednak podnis³ siê szybko i u¶miechn±³ do was.
-To by³o specjalnie...tak..tak..to by³o czê¶ci± mojego planu dostania siê na te drzewo.-Dziadek przez ca³y czas u¶miecha³ siê i upiera³ przy swojej wersji.
-Szukacie informacji powiadasz m³oda damo...informacje rwnaj± siê wiedzy a wiedza sama w sobie zawsze czego¶ nas uczy lecz czasami wiedzieæ nie znaczy rozumieæ.Jeste¶ pewna ¿e chcesz wiedzieæ czy mo¿e zrozumieæ??-Popatrzy³ siê na was wzrokiem nauczyciela pewy ka¿dego swojego s³owa.
-Tak wiec je¶li jeste¶cie pewni to zadajcie pytanie...sprbuje wam pomc w waszych problemach,przecie¿ czym by³ by ten ¦wiat gdyby¶my przestali sobie pomagaæ prawda?
S³uchaj±c mê¿czyzny zaczê³am siê rwnie¿ rozgl±daæ po lesie. Czu³am zapach oraz jak krew pulsuje w ¿y³ach moich przyjaci³ i mê¿czyzny...sprbowa³am jeszcze odnale¼æ inny zapach...
- Szukamy kogo¶ kto powinien tutaj przebywaæ - odpar³am i podesz³am do Michimoto
- Rozejrzê siê...tak na wszelki wypadek gdyby to nie by³ On...obgadajcie sytuacje...gdyby co¶ by³o mnie tak , to zrbcie co¶ abym do Was do³±czy³a...ja zawyjê jakby co - odpar³am odesz³am kawa³ek za drzewo po czym zmieni³am siê w wilka i zaczê³am obszukiwaæ dok³adniej okolicê
- Dobra...- powiedzia³em do odchodz±cej Minako w tym samym czasie przekrêcaj±c siê na piêcie w stronê dziadka.
- Przepraszam, nie widzia³ tu pan mê¿czyzny, ktry nazywa siê Merlin?- zapyta³em staruszka po czym spojrza³em na drzewo, na ktre wchodzi³.
Popatrzy³em tylko na dziadka. Wygl±da³ jak ten kole¶ z opisu Lee. Mia³em ochotê skrciæ go o g³owê ale siê powstrzyma³em. Potem kiwn±³em g³ow± i poszed³em w drug± stronê aby siê wysikaæ. Jak ju¿ skoñczy³em to podszed³em do Micha i czeka³em na to co odpowie mu dziadek.
Minako prbowa³a wyczuæ zapach innych wrogw lub choæ osb ktre mog³y by przebywaæ w tej okolicy lecz nic nie wyczu³a co dziwniejsze nie czu³± te¿ zapachu dziadka.
Choæ wiedzia³a ¿e starszy mêzczyna jest niedaleko to nie by³± wstanie czyczuæ jego woni.
Wyczuwa³a zapach swoich towarzyszy ro¶niesz jakiego¶ ma³ego stworzenia na drzewie ktre mog³o byæ niewielkim ssakiem pewnie wiewirk±. Lecz nie zapachu dziadka tak jak by ta osoba nie istnia³± lub chcia³± aby nikt jej nie dostrzegl.
Sprawdzaj±c okolicy dostrzeg³a te¿ trzy pary ¶ladw swoje oraz swoich towarzyszy ale zadanych ¶ladw staruszka. Po d³u¿szym przypatrywaniu siê swoim ¶lad± do strzeg³a te¿ je rwniesz jej ¶lady tak jak i reszty dru¿yny zaczynaj± najpierw blakn±æ poczym ca³kowicie zniknê³y.
Dziadek u¶miechn±³ siê Michimoto zbli¿y³ siê do ch³opaka i poczochra³ mu trochê w³osy.
-Wiesz przypominasz mi trochê mojego wnuka… jest w twoim wieku…tez jest tak rozkoszny. A co do waszego tajemniczego przybysza o imieniu Merlin-Jego mina spowa¿nia±³ potar³ leko czo³o i wygl±da³ jak by by³ bardzo zamy¶lony. Na jego twarzy pojawi³ siê grymas zdziwienia.
-Merlin..Merlin..sk±¶ znam to imie.-Ogromny ¿o³êdzi uderzy³ w g³owie staruszka. Ktry nic nie zareagowa³ jedynie u¶miechn±³ siê.
-Ju¿ wiem…przypomnia³em sobie…Merlina no tak przecie¿ to tak rzadkie imie..¿e te¿ od razu nie domy¶li³em siê. –Uk³oni³ siê nisko dworni do pozosta³ej dwujki i przedstawi³.
-Nazywam siê MERLIN..jestem tym koggo szukacie…lecz czemu zawdziêczam to spotkanie…szukacie ogrodnika??
Zdziwi³am siê tym faktem. Zaczê³am warczeæ niezadowolona a potem ruszy³am pêdem w stronê towarzyszy. Widz±c dziadka stanê³am przed nimi ( Michim i Midorim) i zaczê³am warczeæ na Niego pokazuj±c swoje niebezpieczne uzêbienie...mia³am nadzieje , ¿e ch³opaki odkryj± , ¿e co¶ jest nie tak. o chwili jednak zmieni³±m siê z powrotem w siebie
- A teraz...powiedz czemu nie pachniesz...czemu nie czujê Twojego zapachu...czemu..nasze ¶lady stp znikaj±... - szepnê³am jakby do siebie i u¶miechnê³am siê pokazujac swoje k³y. Obudzi³ siê we mnie instynkt wampira. by³am gotowa do wbicia sie k³ami w szyjê mê¼czyzny...
Spokojnie skierowa³em wzrok na stoj±c± przede mn± Minako.
- Nie pachnie? No w³a¶nie czemu nie pachniesz!- powiedzia³em do mê¿czyzny.
- I nie jestem rozkoszny!- doda³em po chwili po czym wskoczy³em na drzewo nad starcem.
- Mo¿esz mi powiedzieæ czego szukasz an tym drzewie?- zapyta³em bêd±c gotowym do unikw w razie ataku.
Z³apa³em miecz w rêkê s³ysz±c co powiedzia³a Minako.
-Czym ty jeste¶?- powiedzia³em do dziada uderzaj±c mieczem w drzewo na ktre w³azi³ i podpalaj±c je i¿ mj miecz jest ognisty. Teraz moja czujno¶æ by³a wzmorzona a mj tygrys stan±³ obok mnie.
Dziadek zszed³ z drzewa. Przez ca³y czas siê u¶miechaj±æ podszed³ do Minako nie zaracaj±c na razie uwag na reszte je towarzyszy.
Przyjrza³ siê uwa¿nie jej uzêbieniu poczym siegn±³ do kieszeni wyci±gaj±c jak±¶ ma¶æ .
-OJ nie ³adnie m³oda damo masz problemy z uzêbieniem…ale nie martw siê zaraz temu zaradzimy.-Staruszek zbliza³ siê do kunoichi z ma¶cia w d³oni.-Zanim ta zd±¿y³a zareagowaæ ju¿ posmarowa³ jej k³y ma¶ci± o smaku miety.
-To powino pomuc.- Po chwili k³y Minako znik³y a je uzêbienie sta³o siê l¶ni±co bia³e i proste.
-A nie mwi³em ¿e pomo¿ê-U¶miecha siê najwidoczniej zadowolony ¿e mog³u ci pomc.
-A teraz odpowiem na wasze pytanie lecz moja odpowiedz wcale siê wam nie spodoba.
Nie posiadam zapachu gdy¿ jestem mistykiem i maskuje go tak samo jak swoje slady gdy szukali¶cie mnie weszli¶cie w sfere mojego obronego czaru przez co wasz zapach jak i wasze slady rwniesz zaczynaj± siê zacierac tak aby nie mo¿na by³o was wykryæ. Czym jestem…przecie¿ dobre to wiecie..wiedzieli¶cie to ju¿ od samego pocz±tku naszego spotkania..prawda??-Spojza³ na was wszystkich czekaj±c na odpowiedz machna³ reka i zgasi³ palace siê drzewo.
-Nie niszcz tego co ¿y³o na tym ¶wiecie zanim jeszcze siê urodzi³e¶ m³okosie..mo¿esz i byæ wielkim wojownikiem ale szanuj ziemi bo ona daje ¿ycie!!!- Wykrzycza³ do Midoriego po raz pierwszy na jego twarzy pojawi³a siê z³o¶æ.
Michimoto zosta³ podpalony razem z drzewem lecz nie dozna³ zadnych obra¿eñ przynajmniej do czasku kiedy co¶ nie ¿uci³o w niego ¿o³êdziem zwalaj±c mu maske z twarzy i rzucaj±c go z drzewa na plecy.
-Uwa¿aj± m³odzieñcze na drzewach ¿yje wiele istot ka¿de znich mo¿e chcieæ chroniæ swojego domu-Powiedzia³ podchodz±c do Michimoto i podaj±c mu rêkê aby wsta³.
C¿...nie powiem by³am zdziwiona , ¿e moje k³y zniknê³y. Spojrza³am na mê¿czyznê a potem zerknê³am na resztê.
- Skoro Ty jeste¶ Merlin...powiniene¶ wiedzieæ co¶ ... - zawaha³am siê na chwilê - o Hongu...albo o kim¶...kto mo¿e nim byæ - odpar³am patrz±c na Niego wyczekuj±co
Wiedzia³am , ¿e to nie honorowe...ale zabicie dziadka nie podoba³o mi siê w pewnym stopniu...jednak misja to misja...
Zaczê³am siê rozgl±daæ...za czym¶ podjerzanym...spojrza³am na to drzewo na ktrym sta³ i podesz³am do Niego patrz±c w grê.
- Co jest tak interesuj±cego w tym drzewie , ¿e prbujesz na nie wej¶æ...? - spyta³am dotykajac drzewa
P³omieñ na mieczu znikn±³ i zawiesi³em go na plecach. Powiedzia³em:
-Przepraszam za to drzewo dziadku ale chcia³em zobaczyæ jak zareagujesz. Wybacz...- potem trochê rozbola³a mnie g³owa. Demona dawa³ mi siê we znaki. Od ostatniego czasu i treningu trochê minê³o ale czu³em sie podle i by³em trochê agresywny. Klepn±³em summona w plecy aby siê z nim po³±czyæ i¿ oddzieli on chakrê demona ode mnie. Spojrza³em potem na drzewo i wzlecia³em na skrzyd³ach ponad poziom drzew aby rozejrzeæ siê w terenie i zobaczyæ co takiego ciekawego jest na drzewie.
Wsta³em i spojrza³em na dziadka moimi dwoma r¿nymi oczami.
- Domy¶lam siê, ze jest tam du¿o istnieñ...- powiedzia³em prbuj±c zas³oniæ w³osami pieczêæ ¶wiat³a. Mj summon podlecia³ w grê i nagle zmieni³ swj rozmiar. By³ wiêkszy i wzbi³ siê wysoko w powietrze,aby zobaczyæ, czy co¶ siê na nas nie czai w lesie.
- Panie Merlinie.... Wie pan mo¿e co¶ o tym ca³ym Hongu? Udzieli bam pan pomocy, czy nie?- zapyta³em podchodz±c do Minako i staj±c po jej lewej stronie.
Merlina spojrza³ na wasza trujke i odezwa³ siê wpierw do Minako ktra zbli¿y³a siê do drzewa.
-Honag…Hong powiadasz m³oda damo…nie wiem …nie pamiêtam .Nie jestem ju¿ tak m³ody jak kiedy¶ i umys³ p³ata mi dziwne figle…ale tak jakbym kojarzy³ te do¶æ dziwne imie…bo to czyje¶ imie prawda .-Staruszek siad³ na ziemi i zacz±³ siê zastanawiaæ sk±d zna to imie ju¿ kiedy¶ je s³ysza³ ale to by³o tak dawno.
Pogr±¿ony w swoich my¶lach nadal prowadzi³ konwersacje skin±wszy g³ow± na przeprosiny Midoriego.
-Na tym drzewie…nic dla osoby ktra nie umi patrzeæ…nic dla was i dla wojownikw ktrzy s± poch³oniecie tylko ty³aby walczyæ i zabijaæ. Ale skoro pytacie u dziele wam odpowiedzi .A raczej ona sama to zrobi.-Staruszek siê u¶miechn± patrz±c siê w strone drzewa.
Nagle jaka¶ ma³± ruda kita zeskoczy³± z ga³êzi wskoczywszy na ramie Minako.
Ma³a wiewirka zacze³a siê ocieraæ o twarz kobiety i popiskiwaæ rado¶nie.
-O to i mj niesforny przyjcie -Merlina wsta³ przeszed³ kawa³ek po li¶ciastym pod³o¿e i zbli¿y³ siê do Minako z wiewirka na ramieniu.
-Wiedzia³em ¿e cie polubi…on zawsze tak reaguje na piêkne kobiety.-Wsun±³ reke do kieszenie wyciagnowszy ma³± tabletkê i podaj±c j± Minako.
-Podaj mu to…to mu pomo¿e na jego dolegliwo¶ci a odemnie nie chce wzi±¶c…wiesz lekarstwo nie jest z byt smaczne-Doda³ szeptem.
¯aden z was nie dostrzeg³ niczego dziwnego to by³ zwyk³y las i zwyk³ê drzewo a przynajmniej tak siê wam zdawa³o i gdyby nie Merlin nigdy nie uwa¿ali by¶cie ¿e co¶ mo¿e byæ nie tak w tym miejscu.
Niespodziewanie uderzy³ siê w g³owe przypominaj±c sobie gdzie s³ysza³ te imie.
-Ju¿ pamiêtam Hong…kiedy¶ mj syn mwi³ co¶ o dziwnym cz³owieku o tym i mieniu przez wiele tygodni prbowa³ mnie oraz swoj± zonê i m³odszego brata przekonaæ co to wielko¶ci uw cz³owieka…nie byli¶my tym zainteresowani .Krtko po tej sprzeczce odszed³ odpas i ju¿ nigdy nie wruci³-W jego oczach pojawi³ siê smutek i zal.
-Mo¿e za pochopnie go oceni³em..mo¿e pope³ni³em b³±d- Moiwi³ jakby do siebie.
Wzie³am tabletkê do r±k i spojrza³am na wiewirkê , po chwili poda³am jej tabletkê maj±c nadzieje , ¿e we¼mie i odpar³am do staruszka
- Nie ufaj mu...Hong nie wydaje mi siê zbyt dobrym facetem...szukamy Go...wiesz gdzie mo¿e byc ? - spyta³am g³aszcz±c wiewirkê
Wydawa³o mi siê to straszne , ¿e po uzyskaniu informacji bêddziemy musieli Go zabic. Nadal my¶la³am nad tym czy mê¿czyzna nie powiedzia³ nam ju¿ jakiej¶ wskazwki...
Podszed³em pod drzewo, pod ktrym le¿a³a moja maska. Podnios³em j± i na³o¿y³em na twarz.
- No i teraz to mogê rozmawiaæ- pomy¶la³em, ale nie zrobi³em tego co powiedzia³em. Sta³em i przys³uchiwa³em siê rozmowie. Chcia³em, zeby Minako siê z nim dogada³a, bo ja pewnie bym z nim siê pok³ci³.
Wiewiurka zjad³ pig³ke ca³y czas ocieraj±c siê o Minako.
-NIgdy nie wie¿y³em w zapewnienia mego syna co do wielkoduszno¶ci i bosskosci ...Honga...to ¿e kto¶ jest inny nie oznacza ¿e jest odrazu BOGIEM.Wielu ludzi mo¿e sie nazywaæ g³upcami lecz ja do nich nie nale¿e.Czy wiem gdzie go znale¶æ niestety nie.. nie interesowa³o mnie to...a gdy mj syn odszed³...zaje³em sie innymi sprawami.
Jeszcze w czym¶ moge wam pomc?-Spyta³ dziadek poczym zacz±³ dochodziæ mimo chodem w strone lasu jego sposub poruszani by³ do¶c specyficzny.Porusza³ siê tak jak by niczego i nigdy sie nie leka³ jak by by³ pogodzony z losem.
-Wiecie co musicie zrobiæ... bardziej wam ju¿ tego nie u³atwie.-Nie odwruci³ siê nie chcia³ aby¶ cie patrzyli w jego oczy
- Czekaj ! - odpar³am szybko , ¶ci±gnê³am wiewirkê i postawi³am j± na ziemi obok drzewa
- Kim by³ Pana syn ? Powiedzia³ Pan , ¿e On odszed³...ma Pan na my¶li..., ¿e nie ¿yje? Czy nie do koñca ? - spyta³am niepewnie
Staruszek powtarza³ o synu do¶æ czêsto...czysta ciekawo¶æ...
-Moj syn ...nie wiem czy jeszcze ¿yje..wyruszy³ w podrz po jak±s dziwna zbroje podobno co¶ w jego g³owie kaza³o mu to zrobiæ...czy ¿uje ..nie potrafiê ci na to odpowiedzieæ dziecko. Ale s±dzê ¿e tak jeszcze tak.-Staruszek spojza³ na Minako podejrzliwie.
-Czemu interesujesz siê jego osob± ...nie mo¿e ci chodziæ o niego znikn±³ jakies 10 lat temu do tej pory nikt siê nie pyta³ o niego...szczero¶c za szczero¶c m³oda damo po co ci te informacje-Pogrozi³ jej palcem jak by uwaza³ ¿e rozmawia z ma³ym dzieckiem .
-Tylko nie prbuj mi tu mydliæ oczu i mw prawdê bo prze³o¿e cie przez kolano i dostaniesz klapas.-Podwin±³ swoj± d³ug± szate na rekach i czeka³ na odpowiedz gotowy poka¿aæ ¿e jego gro¿by nie s± bezpodstawne.
Spojrza³em na odchodz±cego dziadka, i na Minako.
- Dyplomatka z niej.... Ja bym ju¿ go zjad³...Ale... Jesli damy mu tak po prostu odej¶æ nie spe³nimy rozkazw Lee, ktre wyra¼nie mwi±, ¿e mamy zabiæ wszystkie 4 obiekty....- pomy¶la³em
- Midori...- szepn±³em cicho, daj±c znak, ¿eby by³ gotowy do ataku.
~Co¶ mu kaza³o to zrobiæ...ciekawe kto ~ppmy¶la³am z ironi± i spojrza³±m na dziadka
- Wiesz gdzie On mo¿e przebywaæ? W ktr± stronê siê uda³ ? TO wa¿ne...bardzo wa¿ne...- spyta³am a potem odpar³am
- Nie widzê sensu abym musia³a k³amaæ...powiniene¶ siê domy¶leæ...szukamy Honga...i Ty oraz Twj syn moze nam w Tym pomc..On jest niebezpieczny...i wszelakie informacje bêd± nam pomocne - odpar³am
Staruszek wyczu³ zamiary Michimoto lecz nie zareagowa³ na nie wcale tylko u¶miechn±³ sie do niego i pomacha³ mu rêk±.
-Roskoszny m³odzieniec niczym mj drugi syn naprawdê rozkoszny..szkoda tylko ¿e dzieci tak szybko dorastaj±-Pogr±¿y³ sie na chwile w swoich zamy¶leniach poczym odpowiedzia³ Minako przez ca³y czas u¶miechaj±c siê do m³odzieñca tak poodbnego do jego syna.
-Informacja ktrym kierunku sie uda³ nic wam nie pomo¿e jak ju¿ mwi³em znikn±³ dziesiêæ lat temu...przypuszczam ¿e uda³o mu siê zdobyæ te dziwna czrn± zbroje. Gdy sie upar³ nic nie by³o wstanie go powstrzymaæ przed osi±gnieciem celu. -Merlin spojza³ teraz w oczy kobiety kiedy patrza³ siê w oczy Minoka ta dostrzeg³a w nich wiedze ktra mo¿na dostrzedz tylko u nielicznych.
-Prosi³êm aby¶ powiedzia³ prawde czemu go szukacie...prosi³em aby¶ by³a szczera...nie dotrzyma³a¶ s³owa. Unikasz prawdy klucz±c niczym pijany m±¿. Wiec skoro ty nie chcesz powiedzieeæ tego to na mnie ju¿ czas. Marnujesz tylko mj czas mam wielu drzew do odwiedzenia wiele istot potrzebuje mojej pomoc.-Merlin poraz ostatni spojza³ siê w oczy Kunoichi zawiedziony i¿ ta nie dotrzyma³a s³owa opu¶ci³ g³owe i zacz±l ponownie odchodziæ. Gdy to ma³± wiewierka wskoczy³a mu na ramie i zacze³a ³asic siê do niego prbuj±c go pocieszyæ
Spojrza³am za oddalaj±cym siê staruszkiem
- Chcesz dos³ownej prawdy? Dobrze...uwa¿amy , zê mo¿esz byæ wcieleniem Honga... nasz± misj± jest zabicie czwrki osb ktre mo¿emy uwa¿aæ za wcielenie Honga...uwa¿am , ¿ê Twj syn zosta³ omamiony przez Honga... nie mamy innego wyj¶cia jak Ciê zabiæ...uwierz mi , ¿e nie chcê tego robiæ i robiê to z ciê¿kim sercem - odpar³am k³ad±c d³oñ na katanie - Ta informacja mo¿e nam du¿o pomc...nie tylko nam...ale i dla innych ludzi...dziêki Tobie mo¿esz uratowaæ miliony ludzi...powiedzia³am Ci ca³a prawdê Merlin...czy teraz Ty mo¿esz powiedzieæ mi prawdê ? - spyta³am chc±c Go zatrzymaæ
Merlin siê odwruci³ i na jego twarzy pjawi sie u¶miech.By³ spokojny i dumny za razem ¿e wre¶cie odwa¿yla¶ sie powiedzieæ prawde.
-Brawo wre¶cie to powiedzia³a¶..czeka³em a¿ powiwesz prawde. Wiedzia³em o waszym celu ju¿ od samego poczatku..te¿ s³ysze ten dziwny g³os ktry omami³ mojego syna lecz nie dzia³a on na mnie tak jak na niego. I choæ nawet teraz s³ysze jego podszepty.
...Zabij ich...sk³am im....spraw aby cierpieli-Jego g³os sie zmieni³ tak samo jak wyra ztwarzy kiedy to mwi³ poczym powruci³ do swojego usmiechu.
-Nie wiem gdzie jest moj syn wiem ¿e teraz walczy z kim nie mam pojecia...wiem te¿ ¿e sie boi...bo wie ¿e zginie.-Staruszek zbli¿y³ siê do Minako i przyuli³ j± do siebie szepcz±c do ucha.
-Szukajcie mojej synowej,..szukajcie jej w podziemiach Konohy...-Przytuli³ j± jeszcze mocniej wzi±l g³eboki oddech.
-Zrub to teraz...zrub to szybko...je¶li tego nie zrobisz teraz odejde i ju¿ nigdy mnie nie odnajdziecie. Minako poczu³a ¿e Merlin podnosi jej katane przyciskaj±c ja do swoje piersi.
Spojrza³em ucieszony na Minako.
- No.... Mo¿e co¶ siê teraz zacznie....- pomy¶la³em powoli szykuj±c rêce do sk³adania pieczêci.
- Minako, jaka¶ ty prostolinijna - powiedzia³em, a w moim umy¶le k³êbi³o siê wiele my¶li.
- Zabijê i zjem.... Nikt mnie nie nazwie rozkosznym...- my¶la³em
Nie s±dzi³am , ¿e ten siê podda. Spu¶ci³am g³owê i westchnê³am
- Wybacz mi...- szepnê³am i potem wbi³am swoj± katanê w serce mê¿czyzny...Nie mog³am p³akaæ a chcia³am...
Gdy staruszek umar³ po³o¿y³am Go na trawie i ostro¿nie wyjê³am katanê z Jego cia³a. Nastêpnie za¶ sprawi³am , ¿e Jego cia³o sp³onê³o. Wytar³am katanê z krwi i odpar³am
- Jego syn z kim¶ walczy...mo¿liwe , ¿e synem bêdzie ten z ktrym walczy Hyuta i reszta...powiedzia³ , ze mamy szukaæ Jego synowej...w podziemiach Konohy - odpar³am patrz±c na dwjkê- Trzeba bêdzie ich poinformowaæ gdzie jeste¶my - doda³am
Spojrza³em niesamowicie z³y na Minako.
- Wredna, jak zawsze....- pomy¶la³em patrz±c jak cia³o dziadka znika w ogniu.
- To co idziemy do tych podziemi?- zapyta³em gotowy do podr¿y.
-Czujê siê nieco odsuniêty...- powiedzia³em do towarzyszy. Drapi±c siê po g³owie i machaj±c skrzyde³kami.- Ruszajmy do tych podziemi i znajd¼my t± ¶mieszn± jak±¶ tam.
Staruszek zgin±³ szybko i bezbolesn± ¶mierci± nikt z was nie dostrzeg³ tego co wydarzy³o siê z jego cia³em i dziwnego blasku wydobywaj±cego siê z jego piersi gdy¿ Minako spali³a ju¿ zw³oki mê¿czyzny oddaj±c mu w ten sposb cichy ho³d i szacunek.
Jego cia³o szybko siê zapali³o pozostawiaj±c tylko szcz±tki starych ko¶ci nic wiêcej.
-W takim razie co robimy teraz pani kapitan?- spyta³em zwracaj±c siê do Minako i czekaj±c na to co odpowie.
- No kiedy w koñcu ruszymy!- pomy¶la³em, a pod mask±, na twarzy go¶ci³ nieprzyjemny grymas.
- By¶cie tylko gadali. No! Idziemy, wydaje mi siê, ¿e nie mamy czasy.... Chyba, ¿e chcemy zag³ady ¶wiata...- powiedzia³em prbuj±c po¶pieszyæ resztê dru¿yny. Mj summon wrci³ ze zwiadw i wyl±dowa³ niedaleko szcz±tkw Merlina, po czym zmniejszy³ siê i zacz±³ lataæ dooko³a mnie.
- Trzeba poinformowaæ resztê gdzie jest....- odpar³am i wykona³am ma³ego motyla z ognia , przekaza³am mu informacje gdzie idziemy i odlecia³ do dru¿yny - Chod¼my nie ma czasu do stracenia
Zerknê³am jeszcze na zw³oki mê¿czyzny ze smutkiem...by³o 1 :4 ...zost±³o jeszcze 3 osoby , mia³am nadzieje , ¿e Hyuta i reszta sobie poradzi..tymczasem ja pobieg³am w stronê podziemi
< NMM>
Popatrzy³em na odbiegaj±c± Minako i pobieg³em za ni±. Mj summon wyl±dowa³ na moim ramieniu. W czasie biegu odwrci³em siê do ty³u i przyjrza³em siê szcz±tkom dziadka ostatni raz.
- No Midori biegniemy!- krzykn±³em znikaj±c w oddali. <NMM>
-Taaaa- powiedzia³em trochê zrezygnowany i¿ bola³a mnie g³owa. Jednak wzi±³em siê w gar¶æ i odlecia³em niskim lotem jakie¶ 50cm nad ziemi± z ogromn± prêdko¶ci± z pozosta³ymi. <NMM>
Mikoto wybieg³ z terenw Suny i przebiega teraz przez tereny Konohy w stronê siedziby SO , gdzie czeka³ na niego jego sensei ..
nmm
Shire zaskrzecza³ przera¼liwie, a Tuñka bieg³a za nim i bieg³a... Za ch³opcem, ktry przynis³ jej ten makabryczny list, a chc±c uratowaæ Shizue... Wiedzia³a, ¿e mo¿e to oznaczaæ jej ¶mieræ...
NMM
Wiêc akcja siê uda³± , ale niestety wpad³e¶ w pu³apki z notkami i klony wybuch³y. Tobie za to przeci±³ tylko pace , bo w³a¶nie w nie wbi³ siê jego shuriken. Chyba ch³opak przesadzi³ z gadaniem i niestety mu nie wysz³a. Zosta³ Ci teraz tylko wdz na piêtrze , ale nie masz ju¿ chakry. Musisz sobie poradziæ , z taka chakr± , albo znale¼æ inny sposb. Teraz musisz uwa¿aæ i wymy¶liæ dobry plan . . .
S³oñce wznios³o siê wy¿ej i niestety cieñ zmala³ , lepiej bêdzie chyba walczyæ przy budynku i nie pozwoliæ mu na odej¶cie od niego . . .
"O ma³y w³os, a by³o by po Mnie. Muszê uwa¿aæ i byæ bardziej ostro¿nym, by uj¶æ z tej sytuacji z ¿yciem. Teraz oberwa³em w rêkê, ale mog³o siê skoñczyæ o wiele gorzej. Sytuacja kiepska, poniewa¿ nie mam ju¿ moich klonw, a do tego chakry mi ju¿ nie zosta³o prawie nic. Za to za³atwi³em tych dwch bachorw. Powinienem doceniaæ swoich wrogw, to jest jedna z najwa¿niejszych zasad shinobi: Nie lekcewa¿ przeciwnika! Trzeba co¶ szybko wykombinowaæ, bo inaczej skoñczê jako pokarm dla sêpw. Ten przywdca jest u¿ytkownikiem suitonu, wiêc potrzebuje zbiornika wodnego do swoich technik. Obecnie znajduje siê w tym budynku, jednak w nim mo¿e znajdowaæ siê woda, a co za tym idzie, bêdzie mg³ u¿ywaæ swoich jutsu. Wtedy ja bêdê walczy³ na terenie swojego przeciwnika, a ma byæ odwrotnie. Pora wzi±æ siê do roboty...". Krew kapa³a na ogrzewan± przez promienie s³oneczne ziemiê. Znajdowa³a siê tam malutka plamka krwi. Zêbami oderwa³em kawa³ek swojego ubrania, wybra³em jak najczystszy i najmniej zabrudzony. Taki, gdzie nie by³o ¶ladw kurzu czy czerwonej cieczy(Je¿eli taki jest, w przeciwnym wypadku po prostu taki, ktry ma najmniej ¶ladw walki na sobie). Po to, by infekcja nie wda³a siê w t± ranê. Nastêpnie obwi±za³em moj± lew±(wybra³em sobie ,bo nie napisa³e¶ ktra ) d³oñ tym uzyskanym materia³em. "To powinno zatrzymaæ krwawienie i na jaki¶ czas pozwoliæ mi ruszaæ sprawnie t± koñczyn±. I tak bêdê musia³ siê udaæ do szpitala z tym ". Teraz nadszed³ czas na sprawdzenie wyposa¿enia trupw. Przeszukujê ich bardzo dok³adnie, nie pomijaj±c ¿adnej kieszeni ,czy zakamarka ich ubrania. Prbujê znale¼æ jakie¶ medykamenty, lekarstwa, banda¿e, a tak¿e broñ, wyposa¿enie, pigu³ki ze skrzepniêta krwi± lub pigu³ki ¿o³nierzy, notki wybuchowe czy c tam jeszcze maj± przy sobie. Zbieram wszystkie przedmioty, ktre mog± mi siê przydaæ i uwa¿am za potrzebne .Oczywi¶cie nie zapominam o najwa¿niejszej kwestii, czyli pieni±dzach. Po skoñczeniu obrabowania zmar³ych ,biorê cia³a i wlokê je do lasu, by nie by³o ich widaæ. ¦ladw walki i tak ju¿ nie zakryjê. Jednak lider nie bêdzie wiedzia³ jaki jest jej wynik i czy siê walka ju¿ nie zakoñczy³a. To bêdzie moim plusem. Jednak do u³o¿enia sprecyzowanego i bardzo dok³adnego planu potrzebne mi bêd± wszystkie przedmioty jakie posiadam i to, co znajdê przy tych mordercach. W razie wcze¶niejszego pojawienie siê przywdcy, nie pozostaje mi nic innego jak szybko siê schowaæ za budynkiem, a dok³adniej za ktr±¶ z ¶cian. dobrze by by³o jakby to by³ mur, przy ktrym jest cieñ.
//Opisz mi proszê jak wygl±da teraz teren. Bardzo dok³adny opis, gdzie siê teraz co znajduje, np. jakie¶ strzêpki drewna czy wgniecenia w ziemi, do³y .Czy s³yszê jakie¶ kroki ,czy odg³osy ,¿e kto¶ siê zbli¿a do drzwi, lub widzê jaki¶ ruch w ktrym¶ z pomieszczeni znajduj±cych siê w tym obiekcie. Opis budynku, czy ma jaki¶ komin, ile okien itp ,itd. //
"Co¶ tam jednak mieli przy sobie..". Zabra³em wszystkie przedmioty. Nawet karnety na ramen, takimi rzeczami siê nie gardzi . Zak³adam rêkawice z pazurami. "Mog± mi siê przydaæ". Zni¿y³em swj poziom chakry do 50 PCH i ³ykn±³em pigu³kê ¿o³nierzy. Dostrzeg³em kunaie, ktre le¿a³y na ziemi, z czego jeden by³ wbity w mur. Nie pamiêta³em, aby kto¶ je przedtem rzuca³. "Czyli jest tylko jedna opcja... Kto¶ inny musia³ to zrobiæ, skoro dwch dzieciakw nie ¿yje, to zostaje proste rozwi±zanie... Wykona³ ten manewr lider tej ca³ej szajki. Teraz ju¿ nie ¶pi, a jest gdzie¶ ukryty. Musze odkryæ jego lokalizacjê. " Odskakujê szybko na odleg³o¶æ 10 metrw od kunai le¿±cych na ziemi. W tym samym momencie wykonujê pieczêæ do Kage Bushin No Jutsu. Pojawia siê ode mnie siedem metrw .Zaczynam ca³y czas zmierzaæ w kierunku lasu, robi±c jedno metrowe odskoki. Klon zaczyna zmierzaæ w drugim kierunku, dok³adniej na prawo ode mnie. Postêpuje tak samo jak ja. Jeste¶my oddzieleni od siebie i teraz wrg nie wie, ktry jest prawdziwy, do tego nie mo¿e zaatakowaæ obydwu nas jednocze¶nie. Gdy to zrobi, to ujawni swoj± lokalizacjê. Kolejnym plusem jest brak zbiornika wodnego w pobli¿u. Z tego co pamiêtam, to jest on u¿ytkownikiem suitonu, wiêc nie mo¿e bez tego wykonywaæ swoich technik. Czyli obydwaj teraz zbli¿amy siê do lasu, a dok³adniej do cienia jaki on daje. Poruszam siê spokojnie ,tak samo jak kopia, rozgl±damy siê po okolicy, uwa¿nie obserwuj±c otoczenie. Nie wykonujemy swoich ruchw jak sp³oszona zwierzyna, tylko jak pantera wycofujemy siê z terenu, by przyczaiæ siê na swoj± ofiarê. Oddalamy siê od tych kunai, mo¿e to byæ Henge No Jutsu i on siê byæ mo¿e zamieni³ w jednego z nich. Nigdy ostro¿no¶ci za ma³o.
Opcja pierwsza - Przeciwnik nie zaatakuje mnie, ja i klon jeste¶my w cieniu lasu.
Od Siebie stoimy jaki¶ 10- 15 metrw. Jeste¶my uwa¿ni i czujni. wiemy, ¿e oponent jest gdzie¶ tutaj ukryty, a my jeste¶my na jego ³asce. Przynajmniej niech tak Sobie my¶li... Teraz czekamy na jego ruch. Gdy zaatakuje ,to przystêpujemy do dzia³ania. Je¿eli wybierze Mnie, to Ja na sobie jak co aktywuje Kaze Kawarimi. Rozp³ynê siê w powietrzu, po czym znajdê siê za jego plecami. Oko³o metra od niego i aktywujê technikê Kage shibari No Jutsu. Z takiej odleg³o¶ci powinienem bez problemu z³apaæ go w swoje sid³a. Nastêpnie Klon poder¿nie mu gard³o, przecinaj±c aortê szyjna i doprowadzaj±c do wylewu krwi, a co za tym idzie, to do ¶mierci. Gdybym jednak ju¿ Go nie mia³, to wykonujê Kagenui. Powstaje wiele szpikulcw, ktre przebijaj± mojego oponenta na wylot. Czê¶æ unieruchamia jego rêce i nogi, a druga partia atakuje serce, klatkê piersiow±, zgiêcia na nogach i rêkach, g³owê, czaszkê i oczy. Gdyby jednak kopia oberwa³a, to ju¿ znaj±c lokalizacjê wroga, ³apiê go w swj cieñ, technik± Kage Mane No Jutsu. Je¿eli znajduje siê w cieni, to ³atwo mi jest ukryæ ruch mojej techniki, przez co nawet nie zauwa¿y kiedy siê w ni± z³apie. Gdy mi siê to powiedzie, to podchodzê do muru, on robi to samo, po czym on znajduje siê ko³o kunaia wbitego w budynek ,a ja ko³o pustej ¶ciany. £apiê d³oni±, uk³adaj±c ja, jakbym trzyma³ t± broñ, po czym uderzam siê kilka razy w serce i g³owê. Ja nic nie trzymam, jednak przeciwnik ma w rêce ostry miecz, ktrym sam siebie przedziurawia, przez co umiera. Je¿eli mi siê nie uda, to wykorzystujê moment, kiedy przywdca jest skupiany na swoim cieniu, patrzy ca³y czas na niego ,a nie mo¿e obserwowaæ reszty otoczenia. Ja w tym czasie wyskakujê w powietrze ,robi±c to tak, by s³oñce by³o za moimi plecami, a wrg nie widzia³ mojej osoby, a do tego by³ o¶lepiony przez promienie. Zbli¿am siê do niego na odleg³o¶æ dwch metrw i markuj±c atak pazurami, ktre wysuwaj± siê z moich rêkawic. Tak naprawdê nie staram siê trafiæ w cel, tylko sprowokowaæ go do obrony, lub odskoku. W tym czasie jest nie skupiony i ³apiê go w moje Kage Shibari No Jutsu i wykañczam , poprzez zaci¶niêcie d³oni - Kagenuim. Robi±c z Niego nadziewan± kukie³kê. Czyli podsumowuj±c najpierw jest skupiony na swoim cieniu i patrzy w d³, a nastêpnie nagle zmienia swoj± orientacjê i wzrok jest utkwiony w grê, jest o¶lepiony przez ¶wiat³o. Do tego dochodzi zdekoncentrowanie i brak czasu na my¶lenie, nie ma te¿ czasu by z³o¿yæ jakie¶ pieczêcie, poniewa¿ w takim wypadku zostanie b³yskawicznie z³apany w moj± technikê. Ja potrzebujê tylko jednego ruchu ,a on kilka do wykonania jutsu. Taka nag³a zmiana kierunkw ataku ,doprowadza do pogubienia siê i braku mo¿liwo¶ci rozgryzienia swojego przeciwnika. A co za tym idzie, do z³apania siê w moj± pu³apkê, a potem ¶mierci.
Opcja druga - wrg wykona swj ruch wcze¶niej, zanim dotrzemy do obszaru pokrytego drzewami.
Je¿eli ja obrywam ,to Kaze Kawarimi i w opcji pierwszej jest opisany moj ruchu, w razie trafienia klona, wykonujê nastêpuj±ce ruchy. W takim wypadku nie ma czasu na zabawê. Muszê w bardzo krtkim czasie wykoñczyæ swojego przeciwnika. U¿ywam Kagenui, to jutsu polega na zmaterializowaniu swojego cienia tak, by mo¿na by³o nawet go dotkn±æ. Nie znajdujê siê daleko od kunai, ktre s± rozrzucone na ziemi, tak¿e znam po³o¿enie zabjcy. Nie czekaj±c ani jednej sekundy, wyrzucam w niego seriê kunai, u¿ywaj±c do tego giêtkich szpikulcw, ktre powstaj± dziêki u¿yciu mojego jutsu. Oponent jest skupiony na unikania pêdz±cych broni ,ktre w niego ciskam. Ja tymczasem odskakuje w bok oko³o piêæ metrw, tak by mieæ widok z innej perspektywy. W tym momencie lew± rêk± wyci±gam dwa kunaie obwi±zane notkami wybuchowymi .Dwie mroczne formy ³api± je i rzucaj± w wroga, tak aby trafiæ obok niego ,ko³o plecw lub barku. Specjalnie nie celujê w Niego, by nie aktywowa³ jakiego¶ Kawarimi. On unika z jednej strony natarcia broni, a nie maj±c czasu na nic, ju¿ musi staraæ siê unikn±æ eksplozji. Wiêc musi poruszyæ siê w prawo, czyli odskoczyæ najlepiej na pewn± odleg³o¶æ. Pozostanie w dymie jest rwne z³apaniu w moj± technikê Kage Mane No Jutsu, ktre u¿ywam natychmiast ,je¿eli tak zrobi. Staraj±c siê unikn±æ drugiego ruchu, ja poruszam siê sprintem ko³o niego, jak najbli¿ej siê da, kryj±c siê w dymie lub za dymem. On w tym czasie unika notek. Jest to tak du¿a eksplozja, ¿e bez problemu mogê siê w niej ukryæ i przys³oni mnie ca³ego. Do tego wybuch daje mi cieñ, ktry bardzo ³atwo wykorzystujê i ³apiê swojego przeciwnika w moje sid³a. Za pomoc± Kage Mane No Jutsu unieruchamiam Go. Jednak robiê to jeszcze w taki sposb, by na pewno mieæ pewno¶æ ,¿e go z³apiê. Rozdzielam cieñ na cztery czê¶ci, z czego dwie ruszaj± prosto na niego, mo¿e je zauwa¿yæ ,je¿eli jest bardzo szybki ,wtedy odskakuje od nich, a ja wok³ lub wewn±trz dymu okr±¿am go kolejnymi niciami .On stara siê nie z³apaæ w pierwsze dwa, a tymczasem zmierza prosto w kolejne ju¿ ruszaj±ce na niego od ty³u .Nie ma czasu na robienie jaki¶ technik i my¶lenie, poniewa¿ wszystko mam zaplanowane i wykonujê bardzo dok³adnie mj plan. Wrg jest ci±gle rozkojarzony i nie ma ani chwili odpoczynku. Gdy ju¿ go z³apiê, to wyci±gam z mojego pojemniczka, ktry znajduje siê na prawym udzie, trzy shurikeny i rzucam w niego z ca³± si³± ,celuj±c w g³owê, w tchawicê, miejscy pomiêdzy oczami i czaszkê. To powinno go bez problemu zabiæ. By oponent zrobi³ to samo, to musi posiadaæ taki sam ubir jak ja, a tak¿e to samo wyposa¿enie i roz³o¿enie broni. A tak na pewno nie jest, wiêc kiedy ja siêgam po gwiazdki ,to on mo¿e tylko ruszaæ rêk± po nodze, nie dotykaj±c niczego. Ja mam a¿ trzy kontenerki na orê¿e, po jednym na dolnych koñczynach i kolejnym z ty³u, przy pasie. Po szybkim rekonesansie ju¿ wiem jaki on ma strj i gdzie ma przyrz±dy. Dlatego mam a¿ trzy mo¿liwo¶ci, by zaatakowaæ go swoj± broni± ,a on w tym czasie nie mo¿e zrobiæ nic, poza pustym ruchem rêki.
Obrona : W razie atakw prbujê odskakiwaæ, poprzez przeskoki, przewroty, staraæ siê unikn±æ ataku. Techniki wodne specjalizuj± siê tym, ¿e s± to strumienie z du¿± si³±. Mo¿na ³atwo przewidzieæ ich tor lotu. Co daje szansê nie otrzymania ciosu. Staram siê jak co gwa³townie upa¶æ na ziemiê, przeturlaæ siê w kierunku jakiego¶ drzewa i siê za nim skryæ. To jest przypadek, gdy nie mam czasu na reakcjê. Te¿ mogê wykorzystaæ obiekty ktre siê znajduj± wok³ mnie ,jak np. krzewy, drzewa, jakie¶ do³y czy pagrki i za nie siê schowaæ. W razie atakw z dystansu, postêpujê podobnie, staram siê je nawet parowaæ kunaiem, unikaæ poprzez balans cia³em. Gdybym nie zd±¿y³ wyci±gn±æ broni, to aktywuje swoje pazury i nimi siê broniê. W ostateczno¶ci aktywuje Kaze Kawarimi, pojawiam siê za plecami wroga i ³apiê Go w swoje jutsu. Klon robi te same uniki, jednak nie u¿ywa techniki rozp³yniêcia siê niczym powietrze, techniki podmiany.
Gdy mj wrg nie ¿yje ,to obszukujê jego cia³o, zbieram przedmioty jakie posiada. Dale pod±¿am do budynku, jednak jestem ostro¿ny i tworzê klona, ktry wywa¿a drzwi, nie chcê siê nadziaæ na jak±¶ pu³apkê. Nastêpnie przeszukuje pomieszczenie, staram siê znale¼æ jakie¶ kosztowno¶ci ,pieni±dze ,czy przedmioty ,ktre mog± mi siê przydaæ. Mogli tutaj trzymaæ ³upy .Je¿eli pu³apki w wej¶ciu nie bêdzie, to nadal kopia idzie pierwsza, a ja czekam a¿ przejdzie ca³y budynek i upewni siê, ¿e nie ma tutaj ¿adnych niespodzianek. Gdyby by³ sejf lub co¶ w tym rodzaju, to kopia prbuje go otworzyæ. Na ro¿ne sposoby, np. u¿ywaj±c kunaia, prbuj±c z³amaæ szyfr, zrzucaj±c go z najwy¿szego piêtra, a w ostateczno¶ci rzucaj±c w niego notkê wybuchow±. Zbieram wszystko co znajdê i udajê siê w kierunku stra¿nika, ktry mi to zleci³. Pora otrzymaæ obiecan± zap³atê... <NMM> (Piszê to, by p¼niej nie traciæ czasu na pisanie takich rzeczy).
Chakra : 50(po obni¿eniu) + 750(pigu³ka ¿o³nierzy = 800 PCH
Kagenui 200 Chakry
Kage Mane No Jutsu 150 Chakry
Kage Shibari No Jutsu 200 Chakry
Kage Bushin No Jutsu 200 Chakry
Kaze Kawarimi 150 Chakry
Podliczê po Twoim po¶cie, ile mi zosta³o.
Boss zaatakowa³ Ciebie od plecw , jednak pomys³ z Kaze kawarimi wypali³ i uda³ siê w 100%. Z³apa³e¶ gnojka w swoje sid³a , a klon szybko dobra³ mu siê do gard³a. Jednak , gdy ju¿ mia³ pa¶ us³ysza³e¶ z jego ust s³owa :
-Bum ! - I go¶ciu wybuch³ nie pozostawiaj±c nic po sobie. Ciebie odrzuci³o do ty³u i powa¿nie poparzy³o Ci rêce. Musisz wracaæ do szpitala w Konoha , klon Ci nie pomorze niestety eksplozja go zniszczy³a. Lepiej we¼ pigu³kê ze skrzepniêt± krwi± , bo ubranie nie wytrzymuje. Musisz siê spieszyæ . ..
Ju jestem a tak na cisoci jestem w krzakach , koo kryjwki bandytw. Schowaem si z moim kompanem , poniewa eby bandyci nie zauwayli e planuj atak na nich. Spokojnie w krzaczkach obmylaem atak na baz wroga.
// Mam nadzieje e tym szybko si uporam //
Nikt ci nie zauway, a przynajmniej tak ci si wydawao. Budynek by jednopitrowy. Na kadym pitrze by otoczony maymi oknami. Niektre byy powybijane, niektre w caoci, a niektrych wcale nie byo. Jedynym wejciem byy drzwi, ktrych pilnowaa dwjka modych geninw. Ilu ludzi byo w budynku nie bye w stanie okreli. Wyglda jak opuszczony.
Uyem techniki Juujin Bunshin , rozkazaem Madarii'emu eby ich zaj przed chwil, Kiedy ninja gapili si na Madarii'ego , to ja rzuciem shurikeny 3 w jednego ninja i dwa i tego drugiego ninja. Nie kady shuriken lecia w inn stron 2 dwa pierwsze leciay stron brzucha i ten trzeci lecia stron gow. A ten drugie shurikeny ktre rzuciem w drugiego stranika leciay wprost brzucho.
Gdy wyszed na otwart przestrze twj pies ninja od razu domylili si, e co jest nie tak. Zdyli unikn twojego ataku przy pomocy kawarimi no jutsu. Stali teraz przed wami 5 metrw, a o was wiedzia ju cay budynek, ktry znajdowa si przed wami. Dalicie si zapa w niezaplanowan zasadzk.
// Prosibym bym ci o odjcie swojej chakry z caej misji oraz o odjcie chakry psa jeli chcesz wiedzie wicej na temat chakry swojego psa KLIKNIJ //
Byli przed de mn pi metrw , wic uyem razem z moim psem gatsuga. Kady innego ninja zaatakowa. Wiry byy a tak szybkie i silne , e geninw bardzo powanie zranio t jutsu.
// Moja czakra wynosi 200 a mojego psa 400 //
Twj plan si powid. Rzucone w twoj stron oraz w stron psa kunaie zostay odbite przez pazury krcce si z du sia. Stan waszych dwch przeciwnikw by krytyczny,a ich mier moga nastpi bardzo szybko.. Z budynku nikt nie wychodzi. Rwnie nic nie byo sycha. Wyglda teraz jak opuszczony.
- Dobra Madarii wbijamy do budynku Powiedziaem to do mojego pieska i razem wbiem do budynku , cichym krokiem i ktry wyglda na opuszczonego. Wiedziaem e musz oszczdza moj i mojego psa czakra.
// Mam nadzieje e nie bd si nawala //
Wszede do domu pewnym krokiem wraz ze swoim psem. W budynku nikogo nie byo. Moe faktycznie by opuszczony. Przed tob znajdoway si schody oraz dwa wejcia w inne pomieszczenia. Pomieszczenie, w ktrym si znajdowae byo mae. Ledwo co daoby rad pomieci 10 osb. ciany byy niepomalowane.
Madarii'emu kazaem mu eby przeszuka t dwa wejcia , a ja pjd schodami. Jak co znajdzie ciekawego albo spotka wroga to niech szczka. Kiedy skoczyem mwi to si rozdzielimy. Ja poszedem schodami a pies poszed przeszukiwa tamte pomieszczenia.
Nic nie byo w pomieszczeniach. Zaraz, gdy ty wszede po schodach twj wierny pies wrci. Przed wami znajdowao si jedno due pomieszczenie. To bya wasza jedyna szansa, eby sprawdzi czy kto tam jest. Bylicie rwnie bardzo zmczeni z powodu tak wielkiego wysiku woonego oraz tak maej iloci chakry.
Wbiem do tego duego pomieszczenia ktre miecio si przed de mn. Byem bardzo ciekawy otworzyem drzwi do tego duego pomieszczenia. Cichym krokiem wszedem do tego duego pomieszczenia razem z moim kompanem.
// Misja moe nie trudna ale te nie atwa //
Gdy "wbie" do ostatniego pomieszczenia by on pusty. Tak jak si wydawao na samym pocztku. Na rodku tego duego pomieszczenia znajdowaa si kartka. Byo co na niej napisane, lecz z tak duej odlegoci nie bye w stanie dostrzec co dokadniej znajduje si na tej kartce.
Najpierw rzuciem kunai przed siebie eby sprawdzi czy jest jaka puapka. Kuani lecia prosto na kart ale jej lot by wyszy ni ta kartka leaa na pododze. Kazaem mojemu pieskowi pj po kartk , kiedy kunai przeli czi.
Na kartce nic nie byo kunai si tylko w ni wbi. Bya to zwyka kartka na ktrej byo co napisane. Radosny piesek, e w kocu mg co zrobi poytecznego przynis ci kartk merdajc ogonem. Wyglda na bardzo szczliwego chyba nigdy jeszcze nie by, a tak szczliwy przynajmniej nie ostatnio.
Wziem kartk od Madarii'ego mojego psa. Zaczem czyta i jednoczenie i w stron wyjcia. Czytaem powoli na go eby mj pies wiedzia to jest napisane na kartce.
// nie zrozumiae ale to kit bo chciaem e kunai przelecia nad kartk nie w kartk ale //
Na kartce byo napisane
Cytat: Witaj mj drogi nieznajomy,
Radz ci wrci do swojej kochanej chatki
To by znak dla ciebie, aby wrci do swojego domu. Mogo si tam dzia co niebezpiecznego z osob, ktrej miae pomc. Powiniene szybko wrci do mieszkania nic ci nie stoi na przeszkodzie, aby tam wrci. Twj pies warcza z wciekoci, e tak was ubieg.
Szybko po biegem do domu z moim psem. Ale jeszcze byem zmczony czyli bieg te nie by taki szybki. Kiedy biegem mylaem jak pokona tego otra , pokonanie jego byo cikie poniewa miaem mao czakry. Ju byem na kocu lasu i z niego wychodziem.
<NMM>
z latwoscia docieram do budynku postanawiam potrenowac walke kunaiem w tym celu twoze klona i zaczynam trening pomyslalem walka z amy dala mi do myslenia
koncze trenning i wraca m do wioski
Wszed³em do budynku.Usiad³em na fotelu i odpoczywam.
Dodane po 6 minutach:
-No dobra koniec odpoczynku.Suna ju¿ nie daleko.-powiedzia³em optymistycznie.<NMM>
Wszed³em do ¶rodka.Rozejrza³em siê po budynku i poszed³em dalej.<NMM>
przebieg³em obok budynku <nmm>
po ok godzinie poszukiwan dotarlem do samego centrum lasu. zebralem swoje insekty - Nie no, i tu tez nic???- powiedzialem zawiedziony. - przeszukam jeszcze jedno miejsce i wracam do biura - powiedzialem i odszedlem <nmm>
Wchodzê do budynku . Rozgl±dam siê po pomieszczeni
Poczym wychodzê. Odchodzê 10 metrw od budynku i zaczynam trening .
-Hmm.. zacznê od 2000 pompek nastêpnie 3000 przysiadw. Tak na rozgrzewkê nie ma co przesadzaæ * ciekawe czy kto¶ jeszcze dzi¶ tu by³ mo¿e jaka¶ dama mnie zobaczy w czasie treningu *
W moich oczach pojawi³a siê iskierka nadziej ¿e ten dzieñ jednak nie bêdzie nale¿a³ do straconych
Dodane po 9 godzinach 11 minutach:
Po kilku nastu godzinach wyczerpuj±cego treningi wracam do Konohy
Wchodze i rozgladam sie.Po krotkim czasie wzchodze
NMM
-czekam na Nejiego ktory chyba wyszed³ z formy
Dodane po 3 minutach:
czekajac na Nejiego zaczynam trening od 1000 pompkw tyle powino wystarczyc zanim neji mnie dogoni
juz jestem
-Mam nadzieje ze sie zabardzo nie zasapa³es
nie nie spoko -odpowiedzia³em
o tu chcecie walczyc?
to moze zaczniemy od jakiejs przyjacielskiej walki ?W moich oczach pojawi³y sie ogniki
oki jestem za -odpar³em
-chce aby by³o jasne masz sie nie oszczedzac to ma byæ uczciwa walka walczymy do puki ktos sie nie podda lub do puki jeden z nas nie posunie sie za daleko zgadzasz sie na takie zasady
Tak Walczmy
Mg kto zaczyna??
Neji zaczynaj
odskoczy³em do ty³u i rzuci³em kunaiem
uchyli³em sie oprzed kunaj zrzuci³em cienzarki i krzkne³em Kage Bunshin no Jutsu poczym natychmiasto wo pojawi³y sie 4 klony
(neji walka idzie tak ty ja mg itp rozumiesz??)
Lee jest bardzo szybkim chlopcem, wiec udalo mu sie uniknac narzedzia,
rzucongo przez mlodego Hyuuge. Poojawily sie 4 klony, jednak nic nie robia, czekaja na rozkazy Lee.
Czekamy na ruch Neji'ego
-Baykugan.-Kage bushin no jutsu -wykrzykno³em takze pokaza³y sie 4 klony.
--wszystkie klony wraz ze mna wykrzykne³y
-Bushin no Jutsu- teraz przed nejim stoji 15 lee poczym 4 klony wraz z iluzjami ustawiaja sie wokul Nejich poczym wyciagaja po 2 kunaj wyskakuja w gre i zarzucaja nejich gradem kunaj w tym samym czasie ja czekam i szukam prawdziwego nejego kiedy go znajde atakuej z Lee wind podcinajac mu nogi poczyw wyrzucajac go wpowietrze i nakoniec udezajac go w locie kopem z obrotu ( Lee wind to moje combo liczy sie za jeden atak )
Naji uaktywnil Byakugan, pojawily sie cztery klony.
Lee robi bardzo bezmysly ruch. Pojawiaja sie kolejne klony.
(trzeba pamietac o limicie chakry, a i o tym, ze kage bushin to bardzo
czakrochlonna technika)
Wszystkie klony rzucily sie na Neji'ego i jego klony.
Dzieki temu , ze Neji uruchomil Byakugan znikaja tylko dwa klony.
Dwa klony i sam Neji zostaja,
Lee podcina kolejnego klona, ktory znika.
( to nie sa klony to iluzje mniej kosztuja ale daja efekt powielenia tylko piersza 4 jest prawdziwymi klonami)
Z wielk± szybko¶ci± pojawi³em sie ko³o Lee wykona³em 64uderzenia i zatrzyma³em jego kanaliki charky odskoczy³em
(przepraszam, ninezauwazylam slowa "iluzja " xP masz racje, juz dodaje wiecej czakry masz xP)
kolej na Nejiego
Z wielk± szybko¶ci± pojawi³em sie ko³o Lee wykona³em 64uderzenia i zatrzyma³em jego kanaliki charky odskoczy³em
spodziewa³em sie tego ataku wiedzac ze Neji jest owiele wolniejszy odemnie czeka³em kiedy sie pojawi wtedy za jego plecami pojawi³y sie 2 klony wraz z 4 iluzjami jednoczesnie udezajac z
-Konoha Shoufuu i wybijaja nejiego w powietrze w tem samym czasie pojawia sie ja wyskakjuje w powietrze i uzywam
-Omote Renge bandaze zaczynaja sie owijac woku³ Nejego poczym zaczynam wirowac woku³ w³asnej osi i udezam nejim o ziemie w ostatniej chwili odskakujac na bezieczna odleg³osæ
ostatni z klonuw odskoczyl na bok posy³ajac kunaj w strone kopi nejego wraz z nim to somo zrobi³y jego iluzje
Dodane po 2 minutach:
( nic podobnego poprostu uzywam wszystkich klonow aby nie stracic efektu oraz szybkosci )
PS: muj speed po zdjeci cienzarkuw to 77 kazdy z klonuw dysponuje identyczna predkoscia )
(chyba jednak nie wyszedl )
Jeden z kuani dopadl prawdziwego Nejiego, raniac mu mocno prawe ramie.
Wykonuje swoje 64 uderzenia.
Wszystkie klony i iluzje znikaja, jednak to nie zraza Lee, ktorego glownymi
technikami jest taijutsu, gdzie zurzywa sie minimalnej porcji chakry.
Wykonuje swoja Konoha Shoufuu . Mlody Hyuuga wylecial jak z procy w powietrze. Nastepnie Lee, urzywajac Omote Renge wgniata Neji'ego w ziemie.
Neji dokop mu, nie daj sie tak szastac!!!
Lee jestes na wyczrpaniu czakry.
( a w³a¶nie ze nie bo po uzyciu Omote Renge zosta³ a³tomatycznie otwarta 1 brama )
-koniec-z niewiarygodna szybko¶ci± podlacia³em do lee zrobi³em 124 uderzeñ po czym zablokowa³em jego g³wne kanaliki chakry gdy le lecia³ uz³y³em Hakke Hasangeki i ude¿y³ w ska³e
-neji podadaj sie teraz bo gdy uzyje Primary Lotos to nie przezyjesz tego
Neji z wielkim bolem glowym nie trafil we wszystkie kanaliki chakry, jednak to wystarczalo.
Lee nic nie robi.
Lee pada na lopatki, potrzebuje pomocy medycznej.
muj speed po otwarci ! bramy ruwny jest = 154
Nrji porusza³ sie dlamnie w zwolninym tempie chcia³em to zakaczyc wiec pojawi³em sie przed nim poczym natychmiastowo zanim
-Lee Wind .Jego ruchy byly powolne
kiedy znalaz³ sie w powietrzy ja juz tam by³em czekajac na niego
-Primary Lotos
Dodane po 51 sekundach:
(chwileczke a muj ruch ja protestuje )
Zakoñczmy to Kage bushin no jutsu pojawi³y sie 2 klony powiedzia³em uzyjmy Hakke Hasangeki i tak zrobilismy 2 strumie nie trafi³y go Lee jest bardzo w ciêzkim stanie.
ten tekst na guze napisa³em zani neji cos zrobil
(no chyba nie)
ech Lee Twoj ruch bylo odewanie sie do Nejego, kiedy on urzyl 124 uderzen Ty gadales do niego,
to komicznie musialo wygladac xP
A po za tym czakry urzywac nie mozesz xP
wygral Neji xP
chodzi mi o ten z poddanie sie
jupi
przykre Lee, ale przepadlo
dwa ostatnie wasze ruchy sie nie licza,
muhahahahaha
wyobrazcie sobie to xP Neji nawala Leee, a ten gada o poddaniu sie
muhahaha
niech bedzie ale otwierajac piersza brame Neji nie powinien byæ wstanie mi nic zrobiæ gdy¿ po otwarci bramy mie obowiazuje mnie limit chakry
(bede mnial przestroge na przyszlosci nie gadaj tylko wykacz drania
PS; jakim cudem Neji przezyl pierszy lotos??)
Neji badz tak dobry zabierz swojego kolege do szpitala , muhahaha xP
no to psikus brama sie nie otworzyla xP bo czakry nie starczylo.
koniec offtopu
Dobrze wzio³em Lee na rence i zanios³em go do szpitala <NMM>
Wchodzê do budynku.
-Co tu siê dzia³o?Czy¿by Akatsuki tu by³o?-powiedza³em do siebie i wyszed³em
<NMM>
wchodze do budynku i opieram sie o ¶ciane moja pierwsza walka sie tu odby³a pomy¶la³em
Dodane po 3 minutach:
wyszed³ <nmm>
Wchodzê do budynku i rozgl±dam siê uwarznie.Nie zauwarzy³em niczego co zwrci³o moj± uwagê wiêc wyszed³em
<NMM>
Wpad³em z moim kotem przelotnie w drodze do Iwy.
<NMN>
Wraz z moim kotem szukam, miejsc walk, ofiar pu³apek i ¶ladw krwi.
<wchodzi> <wychodzi> <NMM>
wesz³em do budynku by go zwiedziæ
spaceruje...
Wesz³am do budynku i rozejrza³am siê. By³o pusto i cicho. Nie znalaz³am ¿adnej pu³apki . Dlatego ruszy³am z powrotem
< NMM>
Przechodzê obok budynku przygl±daj±c mu siê.Nadal kierujê siê do Konohy.
<nmm>
Dotarli¶cie do opuszczonego domu.., o ktrym mwi³ Kekei
W nim czeka³a na was nie mi³a niespodzianka. Mieszkañcy tego domu jak siê p¼niej okaza³o rodzina m³odego kuramy zosta³a wybita a z nad ich cia³ spogl±da na was dwjka Shinobi w opaskach.. wioski ukrytej w li¶ciach..
od razu rozpoznaj± Cebie Tengen ..
-O heh mamy tu. cz³onka Akatsuki no wiêc.. nagroda bêdzie jeszcze wiêksza..
-EEeee panowie... nast±pi³a pomy³ka. Nie jestem Tengen tylko Mitsubishi Subaru. - Prbujac zdobyæ ich zaufanie. Odstawi³ Kekeia i z szybko¶ci± jak± przysta³o na Uchiha poder¿n±³ im gard³a swoj± katan±. Za pomoc± sharingana ¶ledzi³ ich ruch i w razie gdyby przeoczy³ to, ¿e zrobili unik by³ gotowy do kawarimi.
-No ch³opcze, chyba nam siê uda³o ale przykro mi z powodu rodziny...
[Pozwl mj drogi, ¿e to ja ocenie czy poder¿n±³es im gard³o.. przeciwnicy wykorzystuj± Shunshina i chca pojawic sie za Tengenem jednak ten wykonuje kawarimi zostaje tam jednak m³ody Kurama, ktry nie wykonuje ¿adnych ruchw.. Patrzy tylk w stronê cia³...
-Wszyscy, wszyscy nie ¿yj±
wraz z przeciwnikami czujecie nagle dziwna chakre...co¶ zaczyna siê dizaæ.. Nie wiesz jeszcze co.. i Twoi rywale te¿ nie..
Tengen rozgl±da siê nerwowo nagle wpadaj±c w udawan± panikê...
- TO BIJUU ! 9 ogoniasty siê tu zbli¿a ! ! wierzcie mi ! - krzycz±c na przeciwnikw ¿eby siê oddalili jak najdalej.
Sam za¶ koncentrowa³ siê na zlokalizowaniu i zidentyfikowaniu tej nienaturalnej chakry. Chwyci³ Kekeia i odskoczy³ w miejsce z ktrego mia³by najlepszy wzgl±d na najbli¿sze otoczenie, najlepiej jakie¶ drzewo.
-Kekei, a mo¿e Ty wiesz co to za chakra ? - zapyta³ siê ch³opaka patrz±c mu w oczy...
Przeciwnicy w cale nie traktuj± Twoich s³ow jak ¿±rt.. Ta chakra naprawde ich przerazi³a i zwaili... gdzie [I see you!] ro¶nie .. Ty zosta³es samm z Kurama ...
Z³apa³es go mocno znale¼li¶cie siê na drzewie tam zada³e¶ swoje pytanie i poczu³e¶ jak szpony przeszywaj± ci cia³o w okolicach trzustki...
Z jamy ustnej polecia³a Ci krew.. Prbowa³es znale¶æ wszêdzie ofensora. ale nie mog³e¶..
Wtedy zacz±³e¶ rozumieæ....
-Kurde Kekei... chyba pomyli³e¶ cele ! to nie ja jestem Twoim wrogiem. Opamiêtaj siê i porzuæ te genjutsu. - Krzycza³ na Kekeia prosz±c go by przesta³ go mêczyæ.
-Je¿eli ja skonam to nie bêdziesz mia³ nikogo do pomocy..
Dziecko by³o w takim szale, ¿e w ogle nie zwraca³o uwagi na Twoje s³owa.. rozpocz±³ atak.. Teraz wygl±da³ jak rozszala³y wilko³ak..
Pedzi³ na Ciebie z wyci±gniêtymi szponami..
-> Tengen obrona, atak..
[masz post by zatamowac krwotok, bo zaczynasz ju¿.. widzieæ mroczki przed oczami]
Tengen chwyci³ jedn± kapsu³kê krwi i wrzuci³ j± sobie do prze³yku, a sekundê p¼niej odblokowa³ granat dymny i rozci±gn±l linkê drucian± o drzewo by rozpêdzony wilko³ak wpad³ w ni± jak w pu³apkê i daæ siê ostatecznie zwi±zaæ. Sam w razie czego zachowywa³ bezpieczn± odleg³o¶æ na wypadek nie powodzenia ataku. Gdyby siê uda³o Tengen musi najwyra¼niej zraniæ albo przynajmniej spowodowaæ u kekeia jaki¶ impuls blowy. Uderza go najpierw w pysk, a jak nie pomaga d¼ga kunaiem w nie witalny punkt.
Pigu³ki przynios³y efekt..
Wilko³ak lecia³ na Ciebie.. nie zwracaj±c na nic uwagi Ty roz³ozy³e¶ swj... drut wtedy okaza³o siê, ¿e to genjutsu [Kawarimi nie podzia³a³o bo nie uciekniesz genjutsu nim] jednak..na ca³e szcze¶cie. monstrum zacznya wracaæ do normalnej formy...
Zd±¿y³ Ciê jeszcze troche podrapaæ. Po chwili.. wraca do siebie
-Widzisz czym jestem .. ostatnio co raz czê¶æiej zdarzaj± siê tego typu rzeczy...
-Czy zgadasz siê bym zwi±za³ Tobie d³onie by¶ nie mg³ wykonywaæ pieczêci ? Rozumiesz, ¿e zale¿y mi tak¿e na moim w³asnym ¿yciu - uciskaj±c bol±ce miejsca.
Tengen musia³ chwilkê odpoczaæ po tym ca³ym zdarzeniu. Nastêpnym razem bêdzie wiedzia³, ¿e musi u¿yæ magen kyouten chiten by odwrciæ jutsu przeciwko twrcy bo inaczej z jego cia³em i duchem mo¿e byæ nie najlepiej... Zapyta³ siê co teraz bêd± robiæ.
-NIe mam nic przeciwko Twej propozycji.. Jednak najpierw chcia³bym..abys pomg³ mi wykopaæ groby dla..
Tu g³os mu sie urwa³ spojrza³ tylko w miejsce gdzie le¿a³y Cia³a.
Tengen od razu zrozumia³ o co chodzi...
Tengen doskonale wiedzia³ o co chodzi Kekeiowi. Poszuka³ w okolicy domku czego¶ co nadawa³o by siê do kopania, uzgadniaj±c z Kekeiem wybra³ te¿ dogodne miejsce gdziê¶ miêdzy kwiatkami albo po drzewem gdzie mogliby spoczywaæ jego przyjaciele. Tengen my¶la³, ¿e zaoszczedzi³ sobie morderstw ale i tak najtrudniej bêdzie mia³ w przypadku m³odego. Mimo tej ma³ej rany zd±rzy³ siê ju¿ trochê przyzwyczaiæ do niego.
-No i gdzie teraz idziemy paniczu ?
-Dziekuje Ci bardzo jestes naprawdê wspania³y pomimo blu,ktry Ci przysporzy³em Ty wci±¿ mi pomagasz ..
Ch³opak wzia³ od Tengena.. ldrut i zwi±za³ sobie nim rêce..
-Teraz przynajmniej z tej strony nic Ci nie Grozi.. ruszamy do mojego domku w Oto tam czeka na nas..moja rodzina..
-Nie ma sprawy ale na wypadek ataku wrogich ninja na nas byæ mo¿e bêdê musia³ siê oswobodziæ no chyba, ¿e nie bêd± zbyt wymagaj±cy to wtedy sam siê z nimi rozprawiê. Wskakuj na razie na barana. Pobiegniemy.- z u¶miechem doda³.
Zawi±za³ jeszcze tylko banda¿em swoje rany i pobiegli tam het het w stronê oto.
[nmm]
Razem z m³odym potworkiem udajecie siê do Sossnowego boru w Orgomnej puszczy Osaskiej..
[NMT]
Gdy wasza druæyna wre¶cie dosta³á siê do wskazanego miejsca .Dostrzegli¶ciê ¿e tylko drzewa i kszaki wszystko
przypomina³o zwyk³y las .Nie dostrzegli¶cie te¿ ¿adnych ¶laduw ktre mog³y by ¶wiadczyæ o tym ¿e kto¶ tedyk
przechodzi³ niedawno .Ale to co was zdziwi³o po d³u¿szym przyj¿eniu siê okolicy to w³asnie ca³kowity
brak ¶ladw. Na ¶cieszcze powiny byæ widoczne choæ slady zwierz±t lub shinobi przemieszcajacych siê przez las
lecz tutaj nie mozna by³o dostrzedz nic tak jakby nikt nigdy tedyk nie przechodzi³.
Przybieg³am jako wilk i zaczê³am szukaæ ¶ladw. Widz±c , ¿e nie ma ¿adnych odciskw zaczê³am piszczeæ , potem zaczê³am szukaæ zapachw....rozejrza³am sie czy reszta idzie za mn± a potem nadal szuka³am zapachw.
Wyl±dowa³em ko³o Minako po czym kaza³em zmniejszyæ siê mojemu summonowi. Ptak pos³ucha³ siê i zmniejszy³ do rozmiarw koliberka, a potem wyl±dowa³ na moim lewym ramieniu.
- To co ile osb tutaj bêdzie?-zapyta³em dziewczyny i zacz±³em rozgl±daæ siê dooko³a.
Nagle trzysta metrw przed wami us³yszeli¶cie jaki¶ cha³as przypominaj±cy przemieszczanie siê nad koronami drzew
lub upadek.
Gdy dotarli¶cie do ¿rud³a dziwnego odg³osu jaki¶ staruszek prubowa³ siê wydostaæ z za krzakw na czworaka.Po
podartej szacie zadrapaniach na jego ramieniach i twarzy oraz po³amanych ga³e¿iach nad nim mogli¶cie przypuszczaæ
¿e staruszek prbowa³ wdrapa¼ siê na drzewo lecz ¿le oceni³ wytrzyma³o¶æ jednej z ga³ezi kta musia³a siê pod nim
za³amaæ.
-Niech to wszystko diabli poch³on±...-Jego g³os by³ mi³y i pomimo ¿e by³ w¶ciek³y nie mo¿na by³o tego us³yszeæ
w jego g³oscie ani z wyrazu twarzy.
Staruszek wydosta³ siê wre¶cie otrzepa³ swoj± szate i szpiczasty kapelusz ktry co dziwne po mimo upadku nie spad³ mu
z g³owy jakby by³ do niej przytwierdzony na sta³e.
Wyprostowa³ siê lecz jedyne co z tego mu wysz³o to dziwnym zgieciu w p³ zacz±³ siê rozciagaæ po jedym z takich æwiczeñ
us³yszeli¶cie odg³os strzelajacych starych staww i kosci mê¿czyzny.Wre¶cie staruszek mg³ stan±c w pozie wyprostowanej.
Wyglada³ na wysokiego mêzczyzne o do¶æ kruchej budowie lecz po mimo tego emanowa³ pewna pewno¶ci± siebie i si³±.
Wyciagn±³ palec wskazujacy i zaczo³ nim wymachiwaæ w strone drzewa.Wygl±da³o to jak by nauczyciel zbeszta³ ucznia
za kawa³ skierowany w jego osobe.
-Nie ³adnie..nie ³adnie.To ja siê martwiê o was prbuje pomc a tu taki kawa³...nie ³±dnie-Jego g³os
by³ pe³ny mi³o¶ci po mimo tego ¿e na jego twarzy widnia³a maska srogo¶ci.
Staruszek podszed³ ponownie do drzewa nie dostrzegaj±c waszej obecno¶ci i prbowa³ ponownie siê na nie wdrapaæ przez
ca³y czas spogl±daj±c w grê jak by kogo¶ lub co¶ tam dostrzega³.
Pojawi³em siê na niebie lecz zeskoczy³em z summona na ziemiê za Minako i Michimoto. Summon zmniejszy³ siê do rozmiarw zwyk³ego tygrysa i stan±³ obok mnie. Ja siê odezwa³em:
-Przepraszam was za ma³e sp¼nienie.
Spojrza³em na staruszka ktry spad³ z drzewa lecz nic nie zrobi³êm bo czeka³em na reakcjê Minako.
Przekrêci³am ³epek w bok jak to maj± wilki w zwyczaju. A potem spojrza³am w grê i pisnê³am. Potrz±snê³am g³ow± i spojrza³am na towarzyszy i zmieni³am siê w cz³owieka...
- Nie wiemy czy to on...Lee mwi³ , ¿ê ma brodê i spiczasty kapelusz...ale nie mamy rwnie¿ dowodu na to , ¿e nie mg³ sobie tej brody ¶ci±æ...trza do Niego zagadaæ - odpar³am i ruszy³am do staruszka - Czego¶ Pan szuka - spyta³am jakby zainteresowana
Kiedy us³ysza³ g³os za swoim plecami przestraszy³ siê i ponownie spad³ tym razem na g³owê.
-ALAL..ALALALALALLLLLLAAA...ALA!!!!!-Z³apa³ siê za g³owê i delikatnie rozmasowa³ miejsce w ktre udezy³. Na g³owie mia³ wielkiego guza i podbite oko.
Z drzewa spad³o na niego jeszcze co¶ ma³y ¿a³edz ktry uderzy³ go prosto w bolace miejsce.
-Ty ma³± z³o¶nico...jeszcze cie dorwê zobaczysz...musisz wypiæ to lekarstwo.-Mowi³ w strone sk±d polecia³ zo³edz. Po chwili wsta³ odwruci³ siê do was przy³o¿y³ co¶ do g³owy potar³ przez chwile i podbite oko oraz guz znikn±³.
-Wiesz co m³oda damo...nie ³adnie tak straszyæ ludzi. Zw³aszcza kiedy jest to staruszek i wspina siê na drzewo.Nikt nie uczy³ cie dobrego wychowania.-Pokiwa³ palcem do Minako niczym ojciec ktry chce pokazaæ dziecku ¿e ¿le post±pi³o i powino siê wstydziæ swojego zachowania.
-A wy dawaj tam za jej plecami te¿ nie macie siê co cieszyc..¿eby pozwalaæ tak pieknej m³odej damie chodziæ po tak niebezpiecznych okolicach. ZA moich czasuw to by³o by nie dopuszczalne...za moich czasuw.-Powtarza³ to w ko³ku i zacz±³ ponownie wspinaæ siê po drzewie uwa¿aj±c na spadaj±ce ¿o³êdzie.
Podszed³em do go¶cia z moim tygryskiem i powiedzia³em:
- Przepraszamy za taki nag³e wej¶cie ale... nie chcieli¶my Pana przestraszyæ- uk³oni³em siê a mj tygrys warkn±³ na niego i kiwn±³ do mnie g³ow±.
Spojrza³em na ¿ywiuszczego dziadka i na mojej twarz pojawi³ siê ob³±kany u¶miech (pod mask± ). Zosta³em na miejscu, nie podchodzi³em do dziadka.
- To na pewno on....- pomy¶la³em poprawiaj±c maskê na twarzy.
- Witam pana!- krzykn±³em do staruszka, przy tym przyja¼nie machaj±c rêk±.
Spojrza³am na Niego normalnie...wola³am byæ na baczno¶ci...Sk³oni³am siê lekko
- Nie chcia³am Pana przestraszyæ...po prostu szukamy pewnych informacji - odpar³am jakby zamy¶lona do siebie
//odpisze oo godzinie 17;00 morze troche wczesniej musze isc do pracy narazie;) poczekajcie//
Dodane po 1 godzinach 7 minutach:
Staruszek odmachaø przyjacielsko przez co straci³ rwnowagê gdy po raz kolejny prbowa³ siê dostaæ dostaæ na drzewo. Spad³ w dok³adnie tym samym miejscu co za pierwszym razem. Tym razem jednak podnis³ siê szybko i u¶miechn±³ do was.
-To by³o specjalnie...tak..tak..to by³o czê¶ci± mojego planu dostania siê na te drzewo.-Dziadek przez ca³y czas u¶miecha³ siê i upiera³ przy swojej wersji.
-Szukacie informacji powiadasz m³oda damo...informacje rwnaj± siê wiedzy a wiedza sama w sobie zawsze czego¶ nas uczy lecz czasami wiedzieæ nie znaczy rozumieæ.Jeste¶ pewna ¿e chcesz wiedzieæ czy mo¿e zrozumieæ??-Popatrzy³ siê na was wzrokiem nauczyciela pewy ka¿dego swojego s³owa.
-Tak wiec je¶li jeste¶cie pewni to zadajcie pytanie...sprbuje wam pomc w waszych problemach,przecie¿ czym by³ by ten ¦wiat gdyby¶my przestali sobie pomagaæ prawda?
S³uchaj±c mê¿czyzny zaczê³am siê rwnie¿ rozgl±daæ po lesie. Czu³am zapach oraz jak krew pulsuje w ¿y³ach moich przyjaci³ i mê¿czyzny...sprbowa³am jeszcze odnale¼æ inny zapach...
- Szukamy kogo¶ kto powinien tutaj przebywaæ - odpar³am i podesz³am do Michimoto
- Rozejrzê siê...tak na wszelki wypadek gdyby to nie by³ On...obgadajcie sytuacje...gdyby co¶ by³o mnie tak , to zrbcie co¶ abym do Was do³±czy³a...ja zawyjê jakby co - odpar³am odesz³am kawa³ek za drzewo po czym zmieni³am siê w wilka i zaczê³am obszukiwaæ dok³adniej okolicê
- Dobra...- powiedzia³em do odchodz±cej Minako w tym samym czasie przekrêcaj±c siê na piêcie w stronê dziadka.
- Przepraszam, nie widzia³ tu pan mê¿czyzny, ktry nazywa siê Merlin?- zapyta³em staruszka po czym spojrza³em na drzewo, na ktre wchodzi³.
Popatrzy³em tylko na dziadka. Wygl±da³ jak ten kole¶ z opisu Lee. Mia³em ochotê skrciæ go o g³owê ale siê powstrzyma³em. Potem kiwn±³em g³ow± i poszed³em w drug± stronê aby siê wysikaæ. Jak ju¿ skoñczy³em to podszed³em do Micha i czeka³em na to co odpowie mu dziadek.
Minako prbowa³a wyczuæ zapach innych wrogw lub choæ osb ktre mog³y by przebywaæ w tej okolicy lecz nic nie wyczu³a co dziwniejsze nie czu³± te¿ zapachu dziadka.
Choæ wiedzia³a ¿e starszy mêzczyna jest niedaleko to nie by³± wstanie czyczuæ jego woni.
Wyczuwa³a zapach swoich towarzyszy ro¶niesz jakiego¶ ma³ego stworzenia na drzewie ktre mog³o byæ niewielkim ssakiem pewnie wiewirk±. Lecz nie zapachu dziadka tak jak by ta osoba nie istnia³± lub chcia³± aby nikt jej nie dostrzegl.
Sprawdzaj±c okolicy dostrzeg³a te¿ trzy pary ¶ladw swoje oraz swoich towarzyszy ale zadanych ¶ladw staruszka. Po d³u¿szym przypatrywaniu siê swoim ¶lad± do strzeg³a te¿ je rwniesz jej ¶lady tak jak i reszty dru¿yny zaczynaj± najpierw blakn±æ poczym ca³kowicie zniknê³y.
Dziadek u¶miechn±³ siê Michimoto zbli¿y³ siê do ch³opaka i poczochra³ mu trochê w³osy.
-Wiesz przypominasz mi trochê mojego wnuka… jest w twoim wieku…tez jest tak rozkoszny. A co do waszego tajemniczego przybysza o imieniu Merlin-Jego mina spowa¿nia±³ potar³ leko czo³o i wygl±da³ jak by by³ bardzo zamy¶lony. Na jego twarzy pojawi³ siê grymas zdziwienia.
-Merlin..Merlin..sk±¶ znam to imie.-Ogromny ¿o³êdzi uderzy³ w g³owie staruszka. Ktry nic nie zareagowa³ jedynie u¶miechn±³ siê.
-Ju¿ wiem…przypomnia³em sobie…Merlina no tak przecie¿ to tak rzadkie imie..¿e te¿ od razu nie domy¶li³em siê. –Uk³oni³ siê nisko dworni do pozosta³ej dwujki i przedstawi³.
-Nazywam siê MERLIN..jestem tym koggo szukacie…lecz czemu zawdziêczam to spotkanie…szukacie ogrodnika??
Zdziwi³am siê tym faktem. Zaczê³am warczeæ niezadowolona a potem ruszy³am pêdem w stronê towarzyszy. Widz±c dziadka stanê³am przed nimi ( Michim i Midorim) i zaczê³am warczeæ na Niego pokazuj±c swoje niebezpieczne uzêbienie...mia³am nadzieje , ¿e ch³opaki odkryj± , ¿e co¶ jest nie tak. o chwili jednak zmieni³±m siê z powrotem w siebie
- A teraz...powiedz czemu nie pachniesz...czemu nie czujê Twojego zapachu...czemu..nasze ¶lady stp znikaj±... - szepnê³am jakby do siebie i u¶miechnê³am siê pokazujac swoje k³y. Obudzi³ siê we mnie instynkt wampira. by³am gotowa do wbicia sie k³ami w szyjê mê¼czyzny...
Spokojnie skierowa³em wzrok na stoj±c± przede mn± Minako.
- Nie pachnie? No w³a¶nie czemu nie pachniesz!- powiedzia³em do mê¿czyzny.
- I nie jestem rozkoszny!- doda³em po chwili po czym wskoczy³em na drzewo nad starcem.
- Mo¿esz mi powiedzieæ czego szukasz an tym drzewie?- zapyta³em bêd±c gotowym do unikw w razie ataku.
Z³apa³em miecz w rêkê s³ysz±c co powiedzia³a Minako.
-Czym ty jeste¶?- powiedzia³em do dziada uderzaj±c mieczem w drzewo na ktre w³azi³ i podpalaj±c je i¿ mj miecz jest ognisty. Teraz moja czujno¶æ by³a wzmorzona a mj tygrys stan±³ obok mnie.
Dziadek zszed³ z drzewa. Przez ca³y czas siê u¶miechaj±æ podszed³ do Minako nie zaracaj±c na razie uwag na reszte je towarzyszy.
Przyjrza³ siê uwa¿nie jej uzêbieniu poczym siegn±³ do kieszeni wyci±gaj±c jak±¶ ma¶æ .
-OJ nie ³adnie m³oda damo masz problemy z uzêbieniem…ale nie martw siê zaraz temu zaradzimy.-Staruszek zbliza³ siê do kunoichi z ma¶cia w d³oni.-Zanim ta zd±¿y³a zareagowaæ ju¿ posmarowa³ jej k³y ma¶ci± o smaku miety.
-To powino pomuc.- Po chwili k³y Minako znik³y a je uzêbienie sta³o siê l¶ni±co bia³e i proste.
-A nie mwi³em ¿e pomo¿ê-U¶miecha siê najwidoczniej zadowolony ¿e mog³u ci pomc.
-A teraz odpowiem na wasze pytanie lecz moja odpowiedz wcale siê wam nie spodoba.
Nie posiadam zapachu gdy¿ jestem mistykiem i maskuje go tak samo jak swoje slady gdy szukali¶cie mnie weszli¶cie w sfere mojego obronego czaru przez co wasz zapach jak i wasze slady rwniesz zaczynaj± siê zacierac tak aby nie mo¿na by³o was wykryæ. Czym jestem…przecie¿ dobre to wiecie..wiedzieli¶cie to ju¿ od samego pocz±tku naszego spotkania..prawda??-Spojza³ na was wszystkich czekaj±c na odpowiedz machna³ reka i zgasi³ palace siê drzewo.
-Nie niszcz tego co ¿y³o na tym ¶wiecie zanim jeszcze siê urodzi³e¶ m³okosie..mo¿esz i byæ wielkim wojownikiem ale szanuj ziemi bo ona daje ¿ycie!!!- Wykrzycza³ do Midoriego po raz pierwszy na jego twarzy pojawi³a siê z³o¶æ.
Michimoto zosta³ podpalony razem z drzewem lecz nie dozna³ zadnych obra¿eñ przynajmniej do czasku kiedy co¶ nie ¿uci³o w niego ¿o³êdziem zwalaj±c mu maske z twarzy i rzucaj±c go z drzewa na plecy.
-Uwa¿aj± m³odzieñcze na drzewach ¿yje wiele istot ka¿de znich mo¿e chcieæ chroniæ swojego domu-Powiedzia³ podchodz±c do Michimoto i podaj±c mu rêkê aby wsta³.
C¿...nie powiem by³am zdziwiona , ¿e moje k³y zniknê³y. Spojrza³am na mê¿czyznê a potem zerknê³am na resztê.
- Skoro Ty jeste¶ Merlin...powiniene¶ wiedzieæ co¶ ... - zawaha³am siê na chwilê - o Hongu...albo o kim¶...kto mo¿e nim byæ - odpar³am patrz±c na Niego wyczekuj±co
Wiedzia³am , ¿e to nie honorowe...ale zabicie dziadka nie podoba³o mi siê w pewnym stopniu...jednak misja to misja...
Zaczê³am siê rozgl±daæ...za czym¶ podjerzanym...spojrza³am na to drzewo na ktrym sta³ i podesz³am do Niego patrz±c w grê.
- Co jest tak interesuj±cego w tym drzewie , ¿e prbujesz na nie wej¶æ...? - spyta³am dotykajac drzewa
P³omieñ na mieczu znikn±³ i zawiesi³em go na plecach. Powiedzia³em:
-Przepraszam za to drzewo dziadku ale chcia³em zobaczyæ jak zareagujesz. Wybacz...- potem trochê rozbola³a mnie g³owa. Demona dawa³ mi siê we znaki. Od ostatniego czasu i treningu trochê minê³o ale czu³em sie podle i by³em trochê agresywny. Klepn±³em summona w plecy aby siê z nim po³±czyæ i¿ oddzieli on chakrê demona ode mnie. Spojrza³em potem na drzewo i wzlecia³em na skrzyd³ach ponad poziom drzew aby rozejrzeæ siê w terenie i zobaczyæ co takiego ciekawego jest na drzewie.
Wsta³em i spojrza³em na dziadka moimi dwoma r¿nymi oczami.
- Domy¶lam siê, ze jest tam du¿o istnieñ...- powiedzia³em prbuj±c zas³oniæ w³osami pieczêæ ¶wiat³a. Mj summon podlecia³ w grê i nagle zmieni³ swj rozmiar. By³ wiêkszy i wzbi³ siê wysoko w powietrze,aby zobaczyæ, czy co¶ siê na nas nie czai w lesie.
- Panie Merlinie.... Wie pan mo¿e co¶ o tym ca³ym Hongu? Udzieli bam pan pomocy, czy nie?- zapyta³em podchodz±c do Minako i staj±c po jej lewej stronie.
Merlina spojrza³ na wasza trujke i odezwa³ siê wpierw do Minako ktra zbli¿y³a siê do drzewa.
-Honag…Hong powiadasz m³oda damo…nie wiem …nie pamiêtam .Nie jestem ju¿ tak m³ody jak kiedy¶ i umys³ p³ata mi dziwne figle…ale tak jakbym kojarzy³ te do¶æ dziwne imie…bo to czyje¶ imie prawda .-Staruszek siad³ na ziemi i zacz±³ siê zastanawiaæ sk±d zna to imie ju¿ kiedy¶ je s³ysza³ ale to by³o tak dawno.
Pogr±¿ony w swoich my¶lach nadal prowadzi³ konwersacje skin±wszy g³ow± na przeprosiny Midoriego.
-Na tym drzewie…nic dla osoby ktra nie umi patrzeæ…nic dla was i dla wojownikw ktrzy s± poch³oniecie tylko ty³aby walczyæ i zabijaæ. Ale skoro pytacie u dziele wam odpowiedzi .A raczej ona sama to zrobi.-Staruszek siê u¶miechn± patrz±c siê w strone drzewa.
Nagle jaka¶ ma³± ruda kita zeskoczy³± z ga³êzi wskoczywszy na ramie Minako.
Ma³a wiewirka zacze³a siê ocieraæ o twarz kobiety i popiskiwaæ rado¶nie.
-O to i mj niesforny przyjcie -Merlina wsta³ przeszed³ kawa³ek po li¶ciastym pod³o¿e i zbli¿y³ siê do Minako z wiewirka na ramieniu.
-Wiedzia³em ¿e cie polubi…on zawsze tak reaguje na piêkne kobiety.-Wsun±³ reke do kieszenie wyciagnowszy ma³± tabletkê i podaj±c j± Minako.
-Podaj mu to…to mu pomo¿e na jego dolegliwo¶ci a odemnie nie chce wzi±¶c…wiesz lekarstwo nie jest z byt smaczne-Doda³ szeptem.
¯aden z was nie dostrzeg³ niczego dziwnego to by³ zwyk³y las i zwyk³ê drzewo a przynajmniej tak siê wam zdawa³o i gdyby nie Merlin nigdy nie uwa¿ali by¶cie ¿e co¶ mo¿e byæ nie tak w tym miejscu.
Niespodziewanie uderzy³ siê w g³owe przypominaj±c sobie gdzie s³ysza³ te imie.
-Ju¿ pamiêtam Hong…kiedy¶ mj syn mwi³ co¶ o dziwnym cz³owieku o tym i mieniu przez wiele tygodni prbowa³ mnie oraz swoj± zonê i m³odszego brata przekonaæ co to wielko¶ci uw cz³owieka…nie byli¶my tym zainteresowani .Krtko po tej sprzeczce odszed³ odpas i ju¿ nigdy nie wruci³-W jego oczach pojawi³ siê smutek i zal.
-Mo¿e za pochopnie go oceni³em..mo¿e pope³ni³em b³±d- Moiwi³ jakby do siebie.
Wzie³am tabletkê do r±k i spojrza³am na wiewirkê , po chwili poda³am jej tabletkê maj±c nadzieje , ¿e we¼mie i odpar³am do staruszka
- Nie ufaj mu...Hong nie wydaje mi siê zbyt dobrym facetem...szukamy Go...wiesz gdzie mo¿e byc ? - spyta³am g³aszcz±c wiewirkê
Wydawa³o mi siê to straszne , ¿e po uzyskaniu informacji bêddziemy musieli Go zabic. Nadal my¶la³am nad tym czy mê¿czyzna nie powiedzia³ nam ju¿ jakiej¶ wskazwki...
Podszed³em pod drzewo, pod ktrym le¿a³a moja maska. Podnios³em j± i na³o¿y³em na twarz.
- No i teraz to mogê rozmawiaæ- pomy¶la³em, ale nie zrobi³em tego co powiedzia³em. Sta³em i przys³uchiwa³em siê rozmowie. Chcia³em, zeby Minako siê z nim dogada³a, bo ja pewnie bym z nim siê pok³ci³.
Wiewiurka zjad³ pig³ke ca³y czas ocieraj±c siê o Minako.
-NIgdy nie wie¿y³em w zapewnienia mego syna co do wielkoduszno¶ci i bosskosci ...Honga...to ¿e kto¶ jest inny nie oznacza ¿e jest odrazu BOGIEM.Wielu ludzi mo¿e sie nazywaæ g³upcami lecz ja do nich nie nale¿e.Czy wiem gdzie go znale¶æ niestety nie.. nie interesowa³o mnie to...a gdy mj syn odszed³...zaje³em sie innymi sprawami.
Jeszcze w czym¶ moge wam pomc?-Spyta³ dziadek poczym zacz±³ dochodziæ mimo chodem w strone lasu jego sposub poruszani by³ do¶c specyficzny.Porusza³ siê tak jak by niczego i nigdy sie nie leka³ jak by by³ pogodzony z losem.
-Wiecie co musicie zrobiæ... bardziej wam ju¿ tego nie u³atwie.-Nie odwruci³ siê nie chcia³ aby¶ cie patrzyli w jego oczy
- Czekaj ! - odpar³am szybko , ¶ci±gnê³am wiewirkê i postawi³am j± na ziemi obok drzewa
- Kim by³ Pana syn ? Powiedzia³ Pan , ¿e On odszed³...ma Pan na my¶li..., ¿e nie ¿yje? Czy nie do koñca ? - spyta³am niepewnie
Staruszek powtarza³ o synu do¶æ czêsto...czysta ciekawo¶æ...
-Moj syn ...nie wiem czy jeszcze ¿yje..wyruszy³ w podrz po jak±s dziwna zbroje podobno co¶ w jego g³owie kaza³o mu to zrobiæ...czy ¿uje ..nie potrafiê ci na to odpowiedzieæ dziecko. Ale s±dzê ¿e tak jeszcze tak.-Staruszek spojza³ na Minako podejrzliwie.
-Czemu interesujesz siê jego osob± ...nie mo¿e ci chodziæ o niego znikn±³ jakies 10 lat temu do tej pory nikt siê nie pyta³ o niego...szczero¶c za szczero¶c m³oda damo po co ci te informacje-Pogrozi³ jej palcem jak by uwaza³ ¿e rozmawia z ma³ym dzieckiem .
-Tylko nie prbuj mi tu mydliæ oczu i mw prawdê bo prze³o¿e cie przez kolano i dostaniesz klapas.-Podwin±³ swoj± d³ug± szate na rekach i czeka³ na odpowiedz gotowy poka¿aæ ¿e jego gro¿by nie s± bezpodstawne.
Spojrza³em na odchodz±cego dziadka, i na Minako.
- Dyplomatka z niej.... Ja bym ju¿ go zjad³...Ale... Jesli damy mu tak po prostu odej¶æ nie spe³nimy rozkazw Lee, ktre wyra¼nie mwi±, ¿e mamy zabiæ wszystkie 4 obiekty....- pomy¶la³em
- Midori...- szepn±³em cicho, daj±c znak, ¿eby by³ gotowy do ataku.
~Co¶ mu kaza³o to zrobiæ...ciekawe kto ~ppmy¶la³am z ironi± i spojrza³±m na dziadka
- Wiesz gdzie On mo¿e przebywaæ? W ktr± stronê siê uda³ ? TO wa¿ne...bardzo wa¿ne...- spyta³am a potem odpar³am
- Nie widzê sensu abym musia³a k³amaæ...powiniene¶ siê domy¶leæ...szukamy Honga...i Ty oraz Twj syn moze nam w Tym pomc..On jest niebezpieczny...i wszelakie informacje bêd± nam pomocne - odpar³am
Staruszek wyczu³ zamiary Michimoto lecz nie zareagowa³ na nie wcale tylko u¶miechn±³ sie do niego i pomacha³ mu rêk±.
-Roskoszny m³odzieniec niczym mj drugi syn naprawdê rozkoszny..szkoda tylko ¿e dzieci tak szybko dorastaj±-Pogr±¿y³ sie na chwile w swoich zamy¶leniach poczym odpowiedzia³ Minako przez ca³y czas u¶miechaj±c siê do m³odzieñca tak poodbnego do jego syna.
-Informacja ktrym kierunku sie uda³ nic wam nie pomo¿e jak ju¿ mwi³em znikn±³ dziesiêæ lat temu...przypuszczam ¿e uda³o mu siê zdobyæ te dziwna czrn± zbroje. Gdy sie upar³ nic nie by³o wstanie go powstrzymaæ przed osi±gnieciem celu. -Merlin spojza³ teraz w oczy kobiety kiedy patrza³ siê w oczy Minoka ta dostrzeg³a w nich wiedze ktra mo¿na dostrzedz tylko u nielicznych.
-Prosi³êm aby¶ powiedzia³ prawde czemu go szukacie...prosi³em aby¶ by³a szczera...nie dotrzyma³a¶ s³owa. Unikasz prawdy klucz±c niczym pijany m±¿. Wiec skoro ty nie chcesz powiedzieeæ tego to na mnie ju¿ czas. Marnujesz tylko mj czas mam wielu drzew do odwiedzenia wiele istot potrzebuje mojej pomoc.-Merlin poraz ostatni spojza³ siê w oczy Kunoichi zawiedziony i¿ ta nie dotrzyma³a s³owa opu¶ci³ g³owe i zacz±l ponownie odchodziæ. Gdy to ma³± wiewierka wskoczy³a mu na ramie i zacze³a ³asic siê do niego prbuj±c go pocieszyæ
Spojrza³am za oddalaj±cym siê staruszkiem
- Chcesz dos³ownej prawdy? Dobrze...uwa¿amy , zê mo¿esz byæ wcieleniem Honga... nasz± misj± jest zabicie czwrki osb ktre mo¿emy uwa¿aæ za wcielenie Honga...uwa¿am , ¿ê Twj syn zosta³ omamiony przez Honga... nie mamy innego wyj¶cia jak Ciê zabiæ...uwierz mi , ¿e nie chcê tego robiæ i robiê to z ciê¿kim sercem - odpar³am k³ad±c d³oñ na katanie - Ta informacja mo¿e nam du¿o pomc...nie tylko nam...ale i dla innych ludzi...dziêki Tobie mo¿esz uratowaæ miliony ludzi...powiedzia³am Ci ca³a prawdê Merlin...czy teraz Ty mo¿esz powiedzieæ mi prawdê ? - spyta³am chc±c Go zatrzymaæ
Merlin siê odwruci³ i na jego twarzy pjawi sie u¶miech.By³ spokojny i dumny za razem ¿e wre¶cie odwa¿yla¶ sie powiedzieæ prawde.
-Brawo wre¶cie to powiedzia³a¶..czeka³em a¿ powiwesz prawde. Wiedzia³em o waszym celu ju¿ od samego poczatku..te¿ s³ysze ten dziwny g³os ktry omami³ mojego syna lecz nie dzia³a on na mnie tak jak na niego. I choæ nawet teraz s³ysze jego podszepty.
...Zabij ich...sk³am im....spraw aby cierpieli-Jego g³os sie zmieni³ tak samo jak wyra ztwarzy kiedy to mwi³ poczym powruci³ do swojego usmiechu.
-Nie wiem gdzie jest moj syn wiem ¿e teraz walczy z kim nie mam pojecia...wiem te¿ ¿e sie boi...bo wie ¿e zginie.-Staruszek zbli¿y³ siê do Minako i przyuli³ j± do siebie szepcz±c do ucha.
-Szukajcie mojej synowej,..szukajcie jej w podziemiach Konohy...-Przytuli³ j± jeszcze mocniej wzi±l g³eboki oddech.
-Zrub to teraz...zrub to szybko...je¶li tego nie zrobisz teraz odejde i ju¿ nigdy mnie nie odnajdziecie. Minako poczu³a ¿e Merlin podnosi jej katane przyciskaj±c ja do swoje piersi.
Spojrza³em ucieszony na Minako.
- No.... Mo¿e co¶ siê teraz zacznie....- pomy¶la³em powoli szykuj±c rêce do sk³adania pieczêci.
- Minako, jaka¶ ty prostolinijna - powiedzia³em, a w moim umy¶le k³êbi³o siê wiele my¶li.
- Zabijê i zjem.... Nikt mnie nie nazwie rozkosznym...- my¶la³em
Nie s±dzi³am , ¿e ten siê podda. Spu¶ci³am g³owê i westchnê³am
- Wybacz mi...- szepnê³am i potem wbi³am swoj± katanê w serce mê¿czyzny...Nie mog³am p³akaæ a chcia³am...
Gdy staruszek umar³ po³o¿y³am Go na trawie i ostro¿nie wyjê³am katanê z Jego cia³a. Nastêpnie za¶ sprawi³am , ¿e Jego cia³o sp³onê³o. Wytar³am katanê z krwi i odpar³am
- Jego syn z kim¶ walczy...mo¿liwe , ¿e synem bêdzie ten z ktrym walczy Hyuta i reszta...powiedzia³ , ze mamy szukaæ Jego synowej...w podziemiach Konohy - odpar³am patrz±c na dwjkê- Trzeba bêdzie ich poinformowaæ gdzie jeste¶my - doda³am
Spojrza³em niesamowicie z³y na Minako.
- Wredna, jak zawsze....- pomy¶la³em patrz±c jak cia³o dziadka znika w ogniu.
- To co idziemy do tych podziemi?- zapyta³em gotowy do podr¿y.
-Czujê siê nieco odsuniêty...- powiedzia³em do towarzyszy. Drapi±c siê po g³owie i machaj±c skrzyde³kami.- Ruszajmy do tych podziemi i znajd¼my t± ¶mieszn± jak±¶ tam.
Staruszek zgin±³ szybko i bezbolesn± ¶mierci± nikt z was nie dostrzeg³ tego co wydarzy³o siê z jego cia³em i dziwnego blasku wydobywaj±cego siê z jego piersi gdy¿ Minako spali³a ju¿ zw³oki mê¿czyzny oddaj±c mu w ten sposb cichy ho³d i szacunek.
Jego cia³o szybko siê zapali³o pozostawiaj±c tylko szcz±tki starych ko¶ci nic wiêcej.
-W takim razie co robimy teraz pani kapitan?- spyta³em zwracaj±c siê do Minako i czekaj±c na to co odpowie.
- No kiedy w koñcu ruszymy!- pomy¶la³em, a pod mask±, na twarzy go¶ci³ nieprzyjemny grymas.
- By¶cie tylko gadali. No! Idziemy, wydaje mi siê, ¿e nie mamy czasy.... Chyba, ¿e chcemy zag³ady ¶wiata...- powiedzia³em prbuj±c po¶pieszyæ resztê dru¿yny. Mj summon wrci³ ze zwiadw i wyl±dowa³ niedaleko szcz±tkw Merlina, po czym zmniejszy³ siê i zacz±³ lataæ dooko³a mnie.
- Trzeba poinformowaæ resztê gdzie jest....- odpar³am i wykona³am ma³ego motyla z ognia , przekaza³am mu informacje gdzie idziemy i odlecia³ do dru¿yny - Chod¼my nie ma czasu do stracenia
Zerknê³am jeszcze na zw³oki mê¿czyzny ze smutkiem...by³o 1 :4 ...zost±³o jeszcze 3 osoby , mia³am nadzieje , ¿e Hyuta i reszta sobie poradzi..tymczasem ja pobieg³am w stronê podziemi
< NMM>
Popatrzy³em na odbiegaj±c± Minako i pobieg³em za ni±. Mj summon wyl±dowa³ na moim ramieniu. W czasie biegu odwrci³em siê do ty³u i przyjrza³em siê szcz±tkom dziadka ostatni raz.
- No Midori biegniemy!- krzykn±³em znikaj±c w oddali. <NMM>
-Taaaa- powiedzia³em trochê zrezygnowany i¿ bola³a mnie g³owa. Jednak wzi±³em siê w gar¶æ i odlecia³em niskim lotem jakie¶ 50cm nad ziemi± z ogromn± prêdko¶ci± z pozosta³ymi. <NMM>
Mikoto wybieg³ z terenw Suny i przebiega teraz przez tereny Konohy w stronê siedziby SO , gdzie czeka³ na niego jego sensei ..
nmm
Shire zaskrzecza³ przera¼liwie, a Tuñka bieg³a za nim i bieg³a... Za ch³opcem, ktry przynis³ jej ten makabryczny list, a chc±c uratowaæ Shizue... Wiedzia³a, ¿e mo¿e to oznaczaæ jej ¶mieræ...
NMM
Wiêc akcja siê uda³± , ale niestety wpad³e¶ w pu³apki z notkami i klony wybuch³y. Tobie za to przeci±³ tylko pace , bo w³a¶nie w nie wbi³ siê jego shuriken. Chyba ch³opak przesadzi³ z gadaniem i niestety mu nie wysz³a. Zosta³ Ci teraz tylko wdz na piêtrze , ale nie masz ju¿ chakry. Musisz sobie poradziæ , z taka chakr± , albo znale¼æ inny sposb. Teraz musisz uwa¿aæ i wymy¶liæ dobry plan . . .
S³oñce wznios³o siê wy¿ej i niestety cieñ zmala³ , lepiej bêdzie chyba walczyæ przy budynku i nie pozwoliæ mu na odej¶cie od niego . . .
"O ma³y w³os, a by³o by po Mnie. Muszê uwa¿aæ i byæ bardziej ostro¿nym, by uj¶æ z tej sytuacji z ¿yciem. Teraz oberwa³em w rêkê, ale mog³o siê skoñczyæ o wiele gorzej. Sytuacja kiepska, poniewa¿ nie mam ju¿ moich klonw, a do tego chakry mi ju¿ nie zosta³o prawie nic. Za to za³atwi³em tych dwch bachorw. Powinienem doceniaæ swoich wrogw, to jest jedna z najwa¿niejszych zasad shinobi: Nie lekcewa¿ przeciwnika! Trzeba co¶ szybko wykombinowaæ, bo inaczej skoñczê jako pokarm dla sêpw. Ten przywdca jest u¿ytkownikiem suitonu, wiêc potrzebuje zbiornika wodnego do swoich technik. Obecnie znajduje siê w tym budynku, jednak w nim mo¿e znajdowaæ siê woda, a co za tym idzie, bêdzie mg³ u¿ywaæ swoich jutsu. Wtedy ja bêdê walczy³ na terenie swojego przeciwnika, a ma byæ odwrotnie. Pora wzi±æ siê do roboty...". Krew kapa³a na ogrzewan± przez promienie s³oneczne ziemiê. Znajdowa³a siê tam malutka plamka krwi. Zêbami oderwa³em kawa³ek swojego ubrania, wybra³em jak najczystszy i najmniej zabrudzony. Taki, gdzie nie by³o ¶ladw kurzu czy czerwonej cieczy(Je¿eli taki jest, w przeciwnym wypadku po prostu taki, ktry ma najmniej ¶ladw walki na sobie). Po to, by infekcja nie wda³a siê w t± ranê. Nastêpnie obwi±za³em moj± lew±(wybra³em sobie ,bo nie napisa³e¶ ktra ) d³oñ tym uzyskanym materia³em. "To powinno zatrzymaæ krwawienie i na jaki¶ czas pozwoliæ mi ruszaæ sprawnie t± koñczyn±. I tak bêdê musia³ siê udaæ do szpitala z tym ". Teraz nadszed³ czas na sprawdzenie wyposa¿enia trupw. Przeszukujê ich bardzo dok³adnie, nie pomijaj±c ¿adnej kieszeni ,czy zakamarka ich ubrania. Prbujê znale¼æ jakie¶ medykamenty, lekarstwa, banda¿e, a tak¿e broñ, wyposa¿enie, pigu³ki ze skrzepniêta krwi± lub pigu³ki ¿o³nierzy, notki wybuchowe czy c tam jeszcze maj± przy sobie. Zbieram wszystkie przedmioty, ktre mog± mi siê przydaæ i uwa¿am za potrzebne .Oczywi¶cie nie zapominam o najwa¿niejszej kwestii, czyli pieni±dzach. Po skoñczeniu obrabowania zmar³ych ,biorê cia³a i wlokê je do lasu, by nie by³o ich widaæ. ¦ladw walki i tak ju¿ nie zakryjê. Jednak lider nie bêdzie wiedzia³ jaki jest jej wynik i czy siê walka ju¿ nie zakoñczy³a. To bêdzie moim plusem. Jednak do u³o¿enia sprecyzowanego i bardzo dok³adnego planu potrzebne mi bêd± wszystkie przedmioty jakie posiadam i to, co znajdê przy tych mordercach. W razie wcze¶niejszego pojawienie siê przywdcy, nie pozostaje mi nic innego jak szybko siê schowaæ za budynkiem, a dok³adniej za ktr±¶ z ¶cian. dobrze by by³o jakby to by³ mur, przy ktrym jest cieñ.
//Opisz mi proszê jak wygl±da teraz teren. Bardzo dok³adny opis, gdzie siê teraz co znajduje, np. jakie¶ strzêpki drewna czy wgniecenia w ziemi, do³y .Czy s³yszê jakie¶ kroki ,czy odg³osy ,¿e kto¶ siê zbli¿a do drzwi, lub widzê jaki¶ ruch w ktrym¶ z pomieszczeni znajduj±cych siê w tym obiekcie. Opis budynku, czy ma jaki¶ komin, ile okien itp ,itd. //
"Co¶ tam jednak mieli przy sobie..". Zabra³em wszystkie przedmioty. Nawet karnety na ramen, takimi rzeczami siê nie gardzi . Zak³adam rêkawice z pazurami. "Mog± mi siê przydaæ". Zni¿y³em swj poziom chakry do 50 PCH i ³ykn±³em pigu³kê ¿o³nierzy. Dostrzeg³em kunaie, ktre le¿a³y na ziemi, z czego jeden by³ wbity w mur. Nie pamiêta³em, aby kto¶ je przedtem rzuca³. "Czyli jest tylko jedna opcja... Kto¶ inny musia³ to zrobiæ, skoro dwch dzieciakw nie ¿yje, to zostaje proste rozwi±zanie... Wykona³ ten manewr lider tej ca³ej szajki. Teraz ju¿ nie ¶pi, a jest gdzie¶ ukryty. Musze odkryæ jego lokalizacjê. " Odskakujê szybko na odleg³o¶æ 10 metrw od kunai le¿±cych na ziemi. W tym samym momencie wykonujê pieczêæ do Kage Bushin No Jutsu. Pojawia siê ode mnie siedem metrw .Zaczynam ca³y czas zmierzaæ w kierunku lasu, robi±c jedno metrowe odskoki. Klon zaczyna zmierzaæ w drugim kierunku, dok³adniej na prawo ode mnie. Postêpuje tak samo jak ja. Jeste¶my oddzieleni od siebie i teraz wrg nie wie, ktry jest prawdziwy, do tego nie mo¿e zaatakowaæ obydwu nas jednocze¶nie. Gdy to zrobi, to ujawni swoj± lokalizacjê. Kolejnym plusem jest brak zbiornika wodnego w pobli¿u. Z tego co pamiêtam, to jest on u¿ytkownikiem suitonu, wiêc nie mo¿e bez tego wykonywaæ swoich technik. Czyli obydwaj teraz zbli¿amy siê do lasu, a dok³adniej do cienia jaki on daje. Poruszam siê spokojnie ,tak samo jak kopia, rozgl±damy siê po okolicy, uwa¿nie obserwuj±c otoczenie. Nie wykonujemy swoich ruchw jak sp³oszona zwierzyna, tylko jak pantera wycofujemy siê z terenu, by przyczaiæ siê na swoj± ofiarê. Oddalamy siê od tych kunai, mo¿e to byæ Henge No Jutsu i on siê byæ mo¿e zamieni³ w jednego z nich. Nigdy ostro¿no¶ci za ma³o.
Opcja pierwsza - Przeciwnik nie zaatakuje mnie, ja i klon jeste¶my w cieniu lasu.
Od Siebie stoimy jaki¶ 10- 15 metrw. Jeste¶my uwa¿ni i czujni. wiemy, ¿e oponent jest gdzie¶ tutaj ukryty, a my jeste¶my na jego ³asce. Przynajmniej niech tak Sobie my¶li... Teraz czekamy na jego ruch. Gdy zaatakuje ,to przystêpujemy do dzia³ania. Je¿eli wybierze Mnie, to Ja na sobie jak co aktywuje Kaze Kawarimi. Rozp³ynê siê w powietrzu, po czym znajdê siê za jego plecami. Oko³o metra od niego i aktywujê technikê Kage shibari No Jutsu. Z takiej odleg³o¶ci powinienem bez problemu z³apaæ go w swoje sid³a. Nastêpnie Klon poder¿nie mu gard³o, przecinaj±c aortê szyjna i doprowadzaj±c do wylewu krwi, a co za tym idzie, to do ¶mierci. Gdybym jednak ju¿ Go nie mia³, to wykonujê Kagenui. Powstaje wiele szpikulcw, ktre przebijaj± mojego oponenta na wylot. Czê¶æ unieruchamia jego rêce i nogi, a druga partia atakuje serce, klatkê piersiow±, zgiêcia na nogach i rêkach, g³owê, czaszkê i oczy. Gdyby jednak kopia oberwa³a, to ju¿ znaj±c lokalizacjê wroga, ³apiê go w swj cieñ, technik± Kage Mane No Jutsu. Je¿eli znajduje siê w cieni, to ³atwo mi jest ukryæ ruch mojej techniki, przez co nawet nie zauwa¿y kiedy siê w ni± z³apie. Gdy mi siê to powiedzie, to podchodzê do muru, on robi to samo, po czym on znajduje siê ko³o kunaia wbitego w budynek ,a ja ko³o pustej ¶ciany. £apiê d³oni±, uk³adaj±c ja, jakbym trzyma³ t± broñ, po czym uderzam siê kilka razy w serce i g³owê. Ja nic nie trzymam, jednak przeciwnik ma w rêce ostry miecz, ktrym sam siebie przedziurawia, przez co umiera. Je¿eli mi siê nie uda, to wykorzystujê moment, kiedy przywdca jest skupiany na swoim cieniu, patrzy ca³y czas na niego ,a nie mo¿e obserwowaæ reszty otoczenia. Ja w tym czasie wyskakujê w powietrze ,robi±c to tak, by s³oñce by³o za moimi plecami, a wrg nie widzia³ mojej osoby, a do tego by³ o¶lepiony przez promienie. Zbli¿am siê do niego na odleg³o¶æ dwch metrw i markuj±c atak pazurami, ktre wysuwaj± siê z moich rêkawic. Tak naprawdê nie staram siê trafiæ w cel, tylko sprowokowaæ go do obrony, lub odskoku. W tym czasie jest nie skupiony i ³apiê go w moje Kage Shibari No Jutsu i wykañczam , poprzez zaci¶niêcie d³oni - Kagenuim. Robi±c z Niego nadziewan± kukie³kê. Czyli podsumowuj±c najpierw jest skupiony na swoim cieniu i patrzy w d³, a nastêpnie nagle zmienia swoj± orientacjê i wzrok jest utkwiony w grê, jest o¶lepiony przez ¶wiat³o. Do tego dochodzi zdekoncentrowanie i brak czasu na my¶lenie, nie ma te¿ czasu by z³o¿yæ jakie¶ pieczêcie, poniewa¿ w takim wypadku zostanie b³yskawicznie z³apany w moj± technikê. Ja potrzebujê tylko jednego ruchu ,a on kilka do wykonania jutsu. Taka nag³a zmiana kierunkw ataku ,doprowadza do pogubienia siê i braku mo¿liwo¶ci rozgryzienia swojego przeciwnika. A co za tym idzie, do z³apania siê w moj± pu³apkê, a potem ¶mierci.
Opcja druga - wrg wykona swj ruch wcze¶niej, zanim dotrzemy do obszaru pokrytego drzewami.
Je¿eli ja obrywam ,to Kaze Kawarimi i w opcji pierwszej jest opisany moj ruchu, w razie trafienia klona, wykonujê nastêpuj±ce ruchy. W takim wypadku nie ma czasu na zabawê. Muszê w bardzo krtkim czasie wykoñczyæ swojego przeciwnika. U¿ywam Kagenui, to jutsu polega na zmaterializowaniu swojego cienia tak, by mo¿na by³o nawet go dotkn±æ. Nie znajdujê siê daleko od kunai, ktre s± rozrzucone na ziemi, tak¿e znam po³o¿enie zabjcy. Nie czekaj±c ani jednej sekundy, wyrzucam w niego seriê kunai, u¿ywaj±c do tego giêtkich szpikulcw, ktre powstaj± dziêki u¿yciu mojego jutsu. Oponent jest skupiony na unikania pêdz±cych broni ,ktre w niego ciskam. Ja tymczasem odskakuje w bok oko³o piêæ metrw, tak by mieæ widok z innej perspektywy. W tym momencie lew± rêk± wyci±gam dwa kunaie obwi±zane notkami wybuchowymi .Dwie mroczne formy ³api± je i rzucaj± w wroga, tak aby trafiæ obok niego ,ko³o plecw lub barku. Specjalnie nie celujê w Niego, by nie aktywowa³ jakiego¶ Kawarimi. On unika z jednej strony natarcia broni, a nie maj±c czasu na nic, ju¿ musi staraæ siê unikn±æ eksplozji. Wiêc musi poruszyæ siê w prawo, czyli odskoczyæ najlepiej na pewn± odleg³o¶æ. Pozostanie w dymie jest rwne z³apaniu w moj± technikê Kage Mane No Jutsu, ktre u¿ywam natychmiast ,je¿eli tak zrobi. Staraj±c siê unikn±æ drugiego ruchu, ja poruszam siê sprintem ko³o niego, jak najbli¿ej siê da, kryj±c siê w dymie lub za dymem. On w tym czasie unika notek. Jest to tak du¿a eksplozja, ¿e bez problemu mogê siê w niej ukryæ i przys³oni mnie ca³ego. Do tego wybuch daje mi cieñ, ktry bardzo ³atwo wykorzystujê i ³apiê swojego przeciwnika w moje sid³a. Za pomoc± Kage Mane No Jutsu unieruchamiam Go. Jednak robiê to jeszcze w taki sposb, by na pewno mieæ pewno¶æ ,¿e go z³apiê. Rozdzielam cieñ na cztery czê¶ci, z czego dwie ruszaj± prosto na niego, mo¿e je zauwa¿yæ ,je¿eli jest bardzo szybki ,wtedy odskakuje od nich, a ja wok³ lub wewn±trz dymu okr±¿am go kolejnymi niciami .On stara siê nie z³apaæ w pierwsze dwa, a tymczasem zmierza prosto w kolejne ju¿ ruszaj±ce na niego od ty³u .Nie ma czasu na robienie jaki¶ technik i my¶lenie, poniewa¿ wszystko mam zaplanowane i wykonujê bardzo dok³adnie mj plan. Wrg jest ci±gle rozkojarzony i nie ma ani chwili odpoczynku. Gdy ju¿ go z³apiê, to wyci±gam z mojego pojemniczka, ktry znajduje siê na prawym udzie, trzy shurikeny i rzucam w niego z ca³± si³± ,celuj±c w g³owê, w tchawicê, miejscy pomiêdzy oczami i czaszkê. To powinno go bez problemu zabiæ. By oponent zrobi³ to samo, to musi posiadaæ taki sam ubir jak ja, a tak¿e to samo wyposa¿enie i roz³o¿enie broni. A tak na pewno nie jest, wiêc kiedy ja siêgam po gwiazdki ,to on mo¿e tylko ruszaæ rêk± po nodze, nie dotykaj±c niczego. Ja mam a¿ trzy kontenerki na orê¿e, po jednym na dolnych koñczynach i kolejnym z ty³u, przy pasie. Po szybkim rekonesansie ju¿ wiem jaki on ma strj i gdzie ma przyrz±dy. Dlatego mam a¿ trzy mo¿liwo¶ci, by zaatakowaæ go swoj± broni± ,a on w tym czasie nie mo¿e zrobiæ nic, poza pustym ruchem rêki.
Obrona : W razie atakw prbujê odskakiwaæ, poprzez przeskoki, przewroty, staraæ siê unikn±æ ataku. Techniki wodne specjalizuj± siê tym, ¿e s± to strumienie z du¿± si³±. Mo¿na ³atwo przewidzieæ ich tor lotu. Co daje szansê nie otrzymania ciosu. Staram siê jak co gwa³townie upa¶æ na ziemiê, przeturlaæ siê w kierunku jakiego¶ drzewa i siê za nim skryæ. To jest przypadek, gdy nie mam czasu na reakcjê. Te¿ mogê wykorzystaæ obiekty ktre siê znajduj± wok³ mnie ,jak np. krzewy, drzewa, jakie¶ do³y czy pagrki i za nie siê schowaæ. W razie atakw z dystansu, postêpujê podobnie, staram siê je nawet parowaæ kunaiem, unikaæ poprzez balans cia³em. Gdybym nie zd±¿y³ wyci±gn±æ broni, to aktywuje swoje pazury i nimi siê broniê. W ostateczno¶ci aktywuje Kaze Kawarimi, pojawiam siê za plecami wroga i ³apiê Go w swoje jutsu. Klon robi te same uniki, jednak nie u¿ywa techniki rozp³yniêcia siê niczym powietrze, techniki podmiany.
Gdy mj wrg nie ¿yje ,to obszukujê jego cia³o, zbieram przedmioty jakie posiada. Dale pod±¿am do budynku, jednak jestem ostro¿ny i tworzê klona, ktry wywa¿a drzwi, nie chcê siê nadziaæ na jak±¶ pu³apkê. Nastêpnie przeszukuje pomieszczenie, staram siê znale¼æ jakie¶ kosztowno¶ci ,pieni±dze ,czy przedmioty ,ktre mog± mi siê przydaæ. Mogli tutaj trzymaæ ³upy .Je¿eli pu³apki w wej¶ciu nie bêdzie, to nadal kopia idzie pierwsza, a ja czekam a¿ przejdzie ca³y budynek i upewni siê, ¿e nie ma tutaj ¿adnych niespodzianek. Gdyby by³ sejf lub co¶ w tym rodzaju, to kopia prbuje go otworzyæ. Na ro¿ne sposoby, np. u¿ywaj±c kunaia, prbuj±c z³amaæ szyfr, zrzucaj±c go z najwy¿szego piêtra, a w ostateczno¶ci rzucaj±c w niego notkê wybuchow±. Zbieram wszystko co znajdê i udajê siê w kierunku stra¿nika, ktry mi to zleci³. Pora otrzymaæ obiecan± zap³atê... <NMM> (Piszê to, by p¼niej nie traciæ czasu na pisanie takich rzeczy).
Chakra : 50(po obni¿eniu) + 750(pigu³ka ¿o³nierzy = 800 PCH
Kagenui 200 Chakry
Kage Mane No Jutsu 150 Chakry
Kage Shibari No Jutsu 200 Chakry
Kage Bushin No Jutsu 200 Chakry
Kaze Kawarimi 150 Chakry
Podliczê po Twoim po¶cie, ile mi zosta³o.
Boss zaatakowa³ Ciebie od plecw , jednak pomys³ z Kaze kawarimi wypali³ i uda³ siê w 100%. Z³apa³e¶ gnojka w swoje sid³a , a klon szybko dobra³ mu siê do gard³a. Jednak , gdy ju¿ mia³ pa¶ us³ysza³e¶ z jego ust s³owa :
-Bum ! - I go¶ciu wybuch³ nie pozostawiaj±c nic po sobie. Ciebie odrzuci³o do ty³u i powa¿nie poparzy³o Ci rêce. Musisz wracaæ do szpitala w Konoha , klon Ci nie pomorze niestety eksplozja go zniszczy³a. Lepiej we¼ pigu³kê ze skrzepniêt± krwi± , bo ubranie nie wytrzymuje. Musisz siê spieszyæ . ..
Ju jestem a tak na cisoci jestem w krzakach , koo kryjwki bandytw. Schowaem si z moim kompanem , poniewa eby bandyci nie zauwayli e planuj atak na nich. Spokojnie w krzaczkach obmylaem atak na baz wroga.
// Mam nadzieje e tym szybko si uporam //
Nikt ci nie zauway, a przynajmniej tak ci si wydawao. Budynek by jednopitrowy. Na kadym pitrze by otoczony maymi oknami. Niektre byy powybijane, niektre w caoci, a niektrych wcale nie byo. Jedynym wejciem byy drzwi, ktrych pilnowaa dwjka modych geninw. Ilu ludzi byo w budynku nie bye w stanie okreli. Wyglda jak opuszczony.
Uyem techniki Juujin Bunshin , rozkazaem Madarii'emu eby ich zaj przed chwil, Kiedy ninja gapili si na Madarii'ego , to ja rzuciem shurikeny 3 w jednego ninja i dwa i tego drugiego ninja. Nie kady shuriken lecia w inn stron 2 dwa pierwsze leciay stron brzucha i ten trzeci lecia stron gow. A ten drugie shurikeny ktre rzuciem w drugiego stranika leciay wprost brzucho.
Gdy wyszed na otwart przestrze twj pies ninja od razu domylili si, e co jest nie tak. Zdyli unikn twojego ataku przy pomocy kawarimi no jutsu. Stali teraz przed wami 5 metrw, a o was wiedzia ju cay budynek, ktry znajdowa si przed wami. Dalicie si zapa w niezaplanowan zasadzk.
// Prosibym bym ci o odjcie swojej chakry z caej misji oraz o odjcie chakry psa jeli chcesz wiedzie wicej na temat chakry swojego psa KLIKNIJ //
Byli przed de mn pi metrw , wic uyem razem z moim psem gatsuga. Kady innego ninja zaatakowa. Wiry byy a tak szybkie i silne , e geninw bardzo powanie zranio t jutsu.
// Moja czakra wynosi 200 a mojego psa 400 //
Twj plan si powid. Rzucone w twoj stron oraz w stron psa kunaie zostay odbite przez pazury krcce si z du sia. Stan waszych dwch przeciwnikw by krytyczny,a ich mier moga nastpi bardzo szybko.. Z budynku nikt nie wychodzi. Rwnie nic nie byo sycha. Wyglda teraz jak opuszczony.
- Dobra Madarii wbijamy do budynku Powiedziaem to do mojego pieska i razem wbiem do budynku , cichym krokiem i ktry wyglda na opuszczonego. Wiedziaem e musz oszczdza moj i mojego psa czakra.
// Mam nadzieje e nie bd si nawala //
Wszede do domu pewnym krokiem wraz ze swoim psem. W budynku nikogo nie byo. Moe faktycznie by opuszczony. Przed tob znajdoway si schody oraz dwa wejcia w inne pomieszczenia. Pomieszczenie, w ktrym si znajdowae byo mae. Ledwo co daoby rad pomieci 10 osb. ciany byy niepomalowane.
Madarii'emu kazaem mu eby przeszuka t dwa wejcia , a ja pjd schodami. Jak co znajdzie ciekawego albo spotka wroga to niech szczka. Kiedy skoczyem mwi to si rozdzielimy. Ja poszedem schodami a pies poszed przeszukiwa tamte pomieszczenia.
Nic nie byo w pomieszczeniach. Zaraz, gdy ty wszede po schodach twj wierny pies wrci. Przed wami znajdowao si jedno due pomieszczenie. To bya wasza jedyna szansa, eby sprawdzi czy kto tam jest. Bylicie rwnie bardzo zmczeni z powodu tak wielkiego wysiku woonego oraz tak maej iloci chakry.
Wbiem do tego duego pomieszczenia ktre miecio si przed de mn. Byem bardzo ciekawy otworzyem drzwi do tego duego pomieszczenia. Cichym krokiem wszedem do tego duego pomieszczenia razem z moim kompanem.
// Misja moe nie trudna ale te nie atwa //
Gdy "wbie" do ostatniego pomieszczenia by on pusty. Tak jak si wydawao na samym pocztku. Na rodku tego duego pomieszczenia znajdowaa si kartka. Byo co na niej napisane, lecz z tak duej odlegoci nie bye w stanie dostrzec co dokadniej znajduje si na tej kartce.
Najpierw rzuciem kunai przed siebie eby sprawdzi czy jest jaka puapka. Kuani lecia prosto na kart ale jej lot by wyszy ni ta kartka leaa na pododze. Kazaem mojemu pieskowi pj po kartk , kiedy kunai przeli czi.
Na kartce nic nie byo kunai si tylko w ni wbi. Bya to zwyka kartka na ktrej byo co napisane. Radosny piesek, e w kocu mg co zrobi poytecznego przynis ci kartk merdajc ogonem. Wyglda na bardzo szczliwego chyba nigdy jeszcze nie by, a tak szczliwy przynajmniej nie ostatnio.
Wziem kartk od Madarii'ego mojego psa. Zaczem czyta i jednoczenie i w stron wyjcia. Czytaem powoli na go eby mj pies wiedzia to jest napisane na kartce.
// nie zrozumiae ale to kit bo chciaem e kunai przelecia nad kartk nie w kartk ale //
Na kartce byo napisane
Cytat: Witaj mj drogi nieznajomy,
Radz ci wrci do swojej kochanej chatki
To by znak dla ciebie, aby wrci do swojego domu. Mogo si tam dzia co niebezpiecznego z osob, ktrej miae pomc. Powiniene szybko wrci do mieszkania nic ci nie stoi na przeszkodzie, aby tam wrci. Twj pies warcza z wciekoci, e tak was ubieg.
Szybko po biegem do domu z moim psem. Ale jeszcze byem zmczony czyli bieg te nie by taki szybki. Kiedy biegem mylaem jak pokona tego otra , pokonanie jego byo cikie poniewa miaem mao czakry. Ju byem na kocu lasu i z niego wychodziem.
<NMM>