grueneberg
wielkie Kamienie le¿±ce na równinie
Usiad³em na kamieniu.
Dodane po 9 minutach:
Wsta³em z kamienia i poszed³em dalej.<NMM>
Usiad³em na kamieniu.Wyj±³em butelke z wod±.Zacz±³em piæ.Po chwili poszed³em dalej.
[nmm]
Usiad³êm na kamieniu.
Dodane po 1 minutach:
Wsta³em z kamienia i poszed³êm dalej
<NMM>
Siadam na kamieniu
Dodane po 2 minutach:
Wstaje z kamienia i biegnê dalej
<NMM>
skaka³a z kamienia na kamieñ, a za ni± niczym jedno, wielkie skrzyd³o powiewa³ p³aszcz Akatsuki
<NMM>
Usiad³em na kamieniu i ¶ci±gam bandarze z twarzy.Pijê wodê.
usiadl na kamieniu poczym zaczal przeszukiwac rownine
przebieglem
NMM
bieg³a
[nmm]
pod±¿a³ za Hm... xP
HM! sz³a sobie
[nmm]
Hidan szed³ szed³ i szed³ <zt>
przebiegam (NMM)
HM! bieg³a szukaj±c pewnej osoby.
[nmm]
Bieg³a szybko przed siebie <nmm>
Bieg³am
[nmm]
Biegnê
<NMM>
Hisaki szed³ ju¿ zmêczony, jednak¿e od jakiego¶ czasu pod±¿a³ wolnym krokiem obserwuj±c Byakuganem Anyê, która sz³a za nim. Szed³ wolnym krokiem by jej nie forsowaæ jednak¿e okazywa³ obojêtn± postawê. Przystan±³ czekaj±c na ni± i zapyta³-Co siê dzieje?- lekko zaniepokojony.
- Juz sama nie wiem - wysapa³a. - chyba.. ja nie wiem czy to nie ju¿... - powiedzia³a patrzac na niego zdenerwowana i przestraszona. Modli³a sie w duchu, by dotrzeæ do domu. Nie chcia³a rodzic dziecka w plenerze w dodatku bez niczyjej pomocy.
Ju¿? O co chodzi?-zapyta³ wystraszony Hisaki zapominaj±c na chwilê o swej wynios³o¶ci." Czy¿by co¶ z dzieckiem?"-zapyta³ siê w my¶lach zaniepokojony. Wola³ ¿eby Anyi, nic siê nie sta³o zw³aszcza ¿eby nie umar³a rodz±c pomiot Uchihów. Pomy¶la³ ¿e najlepiej by by³o gdyby jej nic siê nie sta³o a dziecko umar³o lecz odrzuci³ t± my¶l. "Ju¿ wolê ¿eby urodzi³a i by³a bezpieczna ni¿ ¿eby jej co¶ siê sta³o"-pomy¶la³ zmartwiony. Podszed³ do niej odrzucaj±c kapelusz i podtrzyma³ czuj±c narastaj±cy lêk. Co siê dzieje siostro?-zapyta³ podniesionym g³osem.
- Hisaki - szepnê³a prawie b³agalnie, czuj±c jak powoli traci si³y - ja.. chyba ju¿ nie dam rady sama i¶æ.. niech Harry mnie poniesie - powiedzia³a przymykaj±c oczy - do siedziby, proszê - jej b³agalny ton rozszed³ siê echem po pustkowiu. Anya zemdla³a. To by³o dla niej za du¿o jak na jeden dzieñ.
Biegnie dalej w dobrze znanym kierunku <nmm>
Biegnê dalej w stronê siedziby akatsuki
<NMM>
Co!-krzykn±³ wystraszony Hisaki reaguj±c w ten sposób na s³owa siostry. Ba³ siê o jej zdrowie wiêc z³apa³ j± i zacz±³ biec do siedziby Aaktsuki.
[NMM]
Keishi ci±gle porusza³ siê w kierunku Kraju Ognia
Nie zwalniaj±c biegnie w stronê siedziby Hebi. [NMM]
Idê w stronê Oto [NMM]
Przebieg³ obok kamieni... <nmm>
Stajê przy kamieniach i zaczynam dalej trenowaæ Goukena 2lvl...
-Gouken! Styl gradu kamieni!
Uderzam szybko w pustynne ska³y kruszac kilka na py³. "Noooo... to jest to... ale nie wolno tak ³atwo niszczyæ krajobrazów" - u¶miecham siê z³o¶liwie... I odchodze dalej... a raczej odfruwam.
Ide w strone Suny...
<NMM>
Przelatujê nad g³azami i lecê w stronê Kumo-gakure.
-Wypróbujemy dzi¶ mo¿e nasze wspólne Kokori Kami no jutsu, Shiwansen.
"Eee... po co... obaj wiemy, ¿e i tak wszystkich sam rozwalê..."
Przeskakiwa³ miêdzy g³azami.
[NMM]
Skaczê z kamienia na kamieñ.
(NMM)
Westchnê³a ciê¿ko i pokona³a jednym, potê¿nym skokiem wszystkie kamienie.
NMM
Skaka³em z kamienia na kamieñ coraz bardziej zbli¿aj±c siê do Oto {NMM}
Ide,siadam na kamieniu wyjmuje wode z plecaka,pije i ide dalej...
<NMM>
Klon biegnie w kierunku Oto [NMM]
Usiad³em na jednym z kamieni... Zjad³em daktyle i popi³em wod±.
"Jest coraz lepiej... Zasoby chakry stopniowo siê regeneruj±... Chyba wst±piê po drodze do domku Zato... Powinna mieæ tam jakie¶ zio³a, które nieco przy¶piesz± regeneracjê..." - pomy¶la³em i ruszy³em w dalsz± drogê. {NMM}
Ide w strone Oto...
<NMM>
³adne macie kamienie
Karol zwinnymi ale i precyzyjnymi skokami skaka³ z kamienia na kamieñ."Ciekawe gdzie jest Kursoki dawno go nie widzia³em"-pomy¶la³ "A zreszt± nied³ugo muszê zmierzyæ siê z nim w koñcu przyrzek³em mu to"-kiedy rozmy¶la³ tak na jego twarzy pojawi³ siê szyderczy u¶mieszek.Karol przeby³ ca³± drogê.
<NMM>
Siedzialem na kamieniu i nagle zaatakowal mnie zbir pokonalem go jednym ciosem bez zadnych obrazen mialem szczescie ze to byl tylko 1.Po chwili zaczynam pic wode i ide dalej.<NMM>
Biegnie, spogl±daj±c co jaki¶ czas na maluszki. <nnm>
Szybko skacze z 1 kamienia na 2<NMM>
Stara³a siê ju¿ biec, by dzieciom nic sie nie sta³o. W koñcu pokonanie takiej drogi w obie strony.. <nnn>
Przebiegam jakbym lecial 100 na godzine a tak naprawde bieglem 2 na godzine.<NMM>
Idê w stronê Iwy.
<NMM>
Karol bieg³ w stronê Sunagakure "Muszê spe³niæ t± misje mam ju¿ jej do¶æ"..."Ciekawe w ogóle po co tej wied¼mie ten kawa³ek p³aszczu cz³onka akatsuki"... KArol by³ w z³ym humorze po rozmowie z cz³onkami Hebi.Karol przeby³ ca³± drogê i by³ ju¿ blisko kolejnej wioski.
<NMM>
Andreas szed³ w stronê kamieni szczelnie opatulony swym p³±szczem. Na g³owie mia³ zarzucony kaptur który nisko mu opada³ na twarz. Szed³ spokojnie, bez po¶piechu. W koñcu wszed³ miêdzy kamienie, które da³y mu ochronê przed wiatrem. Ods³oni³ p³aszcz i zdj±³ kaptur. Zatrzyma³ siê przy jednym z wiêkszych kamieni który doskonale broni³ przed wiatrem i usiad³ pod nim. Przymkn±³ oczy. By³ lekko zmêczony......
Skaka³a po kamieniach [cenzura] siê w odleg³e krzyki drapie¿nych ptaków. K±tem oka dostrzeg³a postaæ w p³aszczu i zatrzyma³a siê w pewnej odleg³o¶ci od niej. Przez chwilê analizowa³a sytuacjê, w koñcu jednak postanowi³a porozmawiaæ z tym cz³owiekiem. Zeskoczy³a z kamienia, l±duj±c tu¿ przed Andreasem.
- Ohayo - mruknê³a.
Andreas zosta³ wyrwany z drzemki. Leniwie otworzy³ wpierw jedno oko a potem drugie. Przyjrza³ siê osobie, która go tak wrednie zbudzi³a.
- Hej...
Odpowiedzia³ jak zawsze obojêtnym tonem i siêgn±³ do jednej z kieszeni....
Zmru¿y³a lekko oczy, widz±c gest siêgania do kieszeni. Spojrza³a na Andreasa z zaciekawieniem subtelnie sugeruj±cym podejrzenie.
- Jestem Tayuya, z Czwórki D¼wiêku - przedstawi³a siê wiedz±c, ¿e inaczej nie za³apie jakkolwiek pozytywnego kontaktu z facetem.
Andreas wyci±gn±³ z kieszeni paczkê papierosów oraz zapalniczkê. Westchn±³.
- Andreas.....
Wyci±gn±³ papierosa i wsadzi³ go sobie do ust. zapali³ go i zacz±³ siê bawiæ zapalniczk±...
Jej umys³ rozlu¼ni³ siê nieco, gdy tylko Andreas zapali³ papierosa.
- Mi³o poznaæ - powiedzia³a beznamiêtnie - D³ugo tak tutaj stoisz? - zapyta³a zaintrygowana osob± Andreasa. Czêsto têdy przechodzi³a, ale po raz pierwszy kogokolwiek spotka³a.
Andreas trzasn±³ mocniej zapalniczk± i wsadzi³ j± do kieszeni. Zaci±gn±³ siê papierosem i wypu¶ci³ w bok.
- Z mojego punktu widzenia to siedzê....
Odpowiedzia³ spokojnie znowu zaci±gaj±c siê papierosem.....
- Kwestie pozycji pozostawmy na pó¼niej. Ile czasu ju¿ tutaj jeste¶? - zapyta³a lekko zdenerwowana.
Andreas nie uraczy³ j± spojrzeniem. Zamiast tego zaci±gn±³ siê papierosem.
- Nie wiem... spa³em...
Odpowiedzia³ leniwie wypuszczaj±c dym z ust....
- Dziwne spaæ w takim miejscu - powiedzia³a suchym tonem - Jeste¶ w jakiej¶ organizacji?
- Znowu.....
Uniós³ wzrok na dziewczynê wyci±gaj±c papierosa. Przyjrza³ jej siê dok³adniej.
- Co to ma do rzeczy?
Odpowiedzia³ ch³odno, lecz badawczo...
- Sojusz mam tylko z Hebi, wolê wiedzieæ, czy mogê ciê zabiæ, je¶li mnie wkurzysz - mruknê³a.
Wargi Andreasa wykrzywi³y siê w krzywy u¶miech. Zaci±gn±³ siê porz±dnie papierosem i powoli wypu¶ci³ por± chmurê dymu.
- Muszê cie zmartwiæ.... nie mo¿esz mnie zabiæ....
Mówi±c to zacz±³ siê bawiæ papierosem....
- Hebi - domy¶li³a siê - No to super... Tak dla twojej informacji ostatni szpieg, jaki o¶mieli³ siê znale¼æ w moim towarzystwie zosta³ pozbawiony oczu. W³asnorêcznie mu je wy³upi³am - przywo³a³a na my¶l Amy.
Dziewczyna mu siê spodoba³a. By³a sadystyczna i nieobliczalna. Ci±gle bawi³ siê papierosem.
- Przyjemnie.... i nie jestem szpiegiem....
Odpowiedzia³ z lekkim u¶miechem w k±ciku ust....
Szed³em obok kamieni... Z daleka zobaczy³em Tayuye i Andreasa, lecz nie zwróci³em na nich uwagi... {NMM}
- Na dodatek naszpikowa³am j± kunajami i trochê poobija³am... i zanios³am do jej wioski, na przestrogê. Powiem ci, ze od tamtego czasu nie widzia³am ani jednego szpiega ani suniañczyka na oczy - zdmuchnê³a grzywkê z nosa - Z jednej strony to dobrze, ale przyznam, ze mi siê teraz nudzi...
Ci±gle bawi³ siê papierosem przek³adaj±c go miêdzy palcami. S³ucha³ dziewczyny z wyra¼nym zadowoleniem. Lubi³a siê pastwiæ nad ofiarami..... jak on.....
- Widocznie twa przestroga poskutkowa³a..... Tayuyo....
Wsadzi³ sobie papierosa do ust lecz nie zaci±gn±³ siê nim. Wsta³ i otrzepa³ p³aszcz.
- Skoro i tobie i mi siê nudzi...... co powiesz na ma³± zabawê??
Usmiechn±³ siê zagadkowo trzymaj±c papierosa w ustach....
- Czemu nie - powiedzia³a oczekuj±c jakiej¶ propozycji.
- Co powiesz na ma³y sprawdzian si³ sojuszników?
Powiedzia³ po chwili wyci±gaj±c papierosa z ust.
- Mo¿e byæ - machnê³a lekcewa¿±co rêk±. Skoro to nie by³a prawdziwa walka, tylko przyjacielski sparing, to spokojnie mog³a siê nawet nie staraæ.
- Zaczynaj....
Odskoczy³ na kamieñ na górê i w³o¿y³ papierosa do ust.....
- Gian - b³yskawice strzeli³y w stronê Andreasa.
Andreas spodziewa³ siê b³yskawicznego ataku ale nie a¿ tak potê¿nego. Pierwsz± rzecz± jaka mu przysz³a na my¶l by³a ucieczka przed atakiem i tak te¿ zrobi³.... Stara siê unikn±æ ataku dziêki Shunshin no Jutsu i pojawiæ siê za dziewczyn±.
- Musze spadaæ......dokoñczymy pó¼niej....
Po czym szybko znikn±³ za ska³kami....
[zt]
[Sorki, ale za d³ugo to trwa³o ]
Westchnê³a zawiedziona. Czyli jednak siê bêdzie nudziæ. Posz³a.
NMM
Biegnê i siadam na kamieniu,wyjmujê z plecaka wodê,pijê i biegnê dalej.
<NMM>
skaka³a po kamieniach, za ni± ³asica
<NMM>
Skacze po kamieniach jak gdyby nigdy nic.
Karol pospiesznym krokiem biegn±³ w stronê kraju wody czyli Kiri-gakure..."mo¿e spotkam tam kogo¶ a mo¿e nawet kogo¶ z oto-gakure"..."Dawno nie widzia³em Orochimaru-sama"...Karol widzia³ nastêpn± wioskê lecz równie¿ jak poprzednio przyspieszy³ têpo.
<NMM>
Szed³
[nmm]
Sz³a.Jej kroki stawa³y siê coraz powolniejsze.
NMM.
Bieg³em nie zwracaj±c uwagi na kamienie
<NMM>
Idê w kierunku Oto.
<NMM>
Zmierzam do suny
<NMM>
Przeszed³ miêdzy kamieniami w stronê Kumo.
<NMM>
Przeszed³ dalej <NMM>
Szed³em w kierunku Kumo... {NMM}
Asuma skaka³ sobie z kamienia na kamieñ kieruj±c siê ku ¶rodkowi Równiny. Niestety gdy by³ ju¿ pareset metrów od ¶rodka, po¶lizgn±³ siê na którym¶ ze ¶liskich kamieni, i zamiast schodziæ... Toczy³ siê <nmm>
Przeszed³ po kamieniach w stronê równiny. *Mam nadziejê ¿e nie idê tam na marne...* - pomy¶la³ schodz±c na równinê.
<NMM>
Pojawiam siê
Przychodz znudzony sobie tutaj
Spojrza³em na przyby³ego
"Konoha"-powiedzia³em w my¶lach
-Witam-powiedzia³em do niego
///kiri jak co¶///
Witam-powiedzia³em spokojnie...
-Jestem Smoke-powiedzia³em.Udawa³em mi³ego
Shikamaru-powiedzia³em-ale beznadzieja-doda³em w my¶lach i usiad³em na pobliskim kamieniu
-Klan Nara zapewne?
Nic nie odpowiedzia³em tylko kiwn±³em g³ow± obserwuj±c nieznajomego pó³przytomnym wzrokiem
-Co ciê tu sprowadza?
Wzruszy³em ramionami nic nie mówi±c jednak po chwili powiedzia³êm-taaa
-Widzê ¿e nic innego nie potrafisz powiedzieæ
Przebieg³ po kamieniach z aktywnym Gakure no Jutsu. Zauwa¿y³ dwoje ludzi, zaciekawi³o go to, jednak nie zatrzyma³ siê *Nie mam czasu...* - pomy¶la³ przeskakuj±c z jednego kamienia na drugi. Po chwili by³ ju¿ przy wej¶ciu do okolicznej wioski.
<NMM>
-Poczekaj na mnie.Zaraz wróce
<NMM>
Nie wiedzia³a co tu robiæ. Wiêc posz³a.
[nmm]
Sz³a miêdzy kamieniami.
NMM.
Zato skaka³a po kamieniach, ¶miej±c siê weso³o. Co z tego, ¿e nie mog³a ich dostrzec? Co z tego, ¿e nabi³a sobie dwa siñce i rozciê³a kolano? Przecie¿, jest Genishida! [nmm]
Idê przez kamienie w stronê Oto,dawno tam nie by³em,ciekawe co siê pozmienia³o - powiedzia³ i zacz±³ biec po kamieniach.
<nmm>
Bieg³em rozbijaj±c po drodze kamienie... Wiedzia³em, ¿e przekraczam limit mojej wytrzyma³o¶ci jednak nic sobie z tego nie robi³em... Mój umys³ przesta³ odbieraæ jakiekolwiek uczucie bólu... Bieg³em dalej {NMM}
Biegn±c dalej ujrza³a jakie¶ porozbijane kamienie i dalsze ¶lady.. Martwi³o j± to jeszcze bardziej ,ale pomimo wszystko bieg³a dalej...
Biegnê do Iwa gakure...
<NMM>
Biegnê w stronê IwaGakure nie zwracaj±c nawet uwagi na to ¿e wiatr próbuje mi przeszkodziæ w mojej podró¿y.
<NMM>
Zwiedzam sobie teren ³a¿±c bo kamieniach.
Dodane po 7 minutach:
Pochodzi³a jeszcze troche po czym odesz³a. <NMM>
skaczê po kamieniach w strone Kumo
<NMM>
Bieg³em ca³y czas w stronê IwaGakure.Kiedy zauwa¿y³em wodê i wystaj±ce z niej kamienie to wskoczy³em na jeden i skaka³em tak z jednego na drugi a¿ dotar³em do IwaGakure.
NMM
Raiona skaka³a z kamienia na kamieñ, nios±c na grzbiecie Tsuyo. Rozwiane w³osy obydwu wygl±da³y jak flaga Monako
NMM.
Przywêdrowa³ tu z miasta jak zwykle szlaja³ siê tu i ówdzie szukaj±c kryjówek, ale i te¿ skarbów, tyle siê mówi³o o ukrytych skrytkach w tych okolicach dlatego te¿ chcia³ sprawdziæ czy to prawda. Czarny p³aszcz zakrywa³ twarz, który zakrywa³ równie ca³e cia³o a¿ do stóp a kozaki ze skóry, które zdoby³ za swoj± prace, d¼wiêcznie postukiwa³y spotykaj±c siê z ziemi±, peleryna by³a specyficzna niby zwyk³a ale za ka¿dym razem kiedy klêka³ i skuli³ siê aby zobaczyæ co jest w wnêce wygl±da³ z oddali jak g³az.
Dantek szed³ sobie spokojnie po wygranej walce z midorim , lecz dalej tkwi³a mu w g³owie samobójczyni .
- Ech ¿ycie- Pomy¶la³ Dante. Ch³opak zauwa¿y³ ma³± postaæ w p³aszczu.
- Ej ty tam kim ty jeste¶ - Zawo³a³ przyjaznym g³osem.
Ma³a postaæ podskoczy³a, kiedy to mia³a g³owê we wnêce i co siê sta³o uderzy³ siê w g³owê. Rozleg³ siê taki pisk, ¿e kto¶ kto stoi wystarczaj±co blisko mo¿e umrzeæ na atak serca.
- Aiiiitaaaiiiiiii.- piszcza³ siadaj±c na pupie i ods³aniaj±c bia³± g³ówkê, któr± chowa³ w ³apkach, na dodatek zalewa³ pó³ równiny swoimi ³zami....
Dantek podszed³ do owego s³odkiego z bu¼ki ch³opaka .
- Poka¿ to- Dantek popatrzy³ na siniaczka ma³ego , a w sumie na jego brak.
- Nic ci nie jest .- Odpar³ u¶miechniêty klepi±c go po g³ówce . W Dantusiu obudzi³ siê instynkt macie¿yñski *_*"
Ma³y mia³ jeszcze ³ezki w oczach ale, przesta³ piszczeæ i p³akaæ. Jego oczy by³y teraz o wiele wiêksze ni¿ mog³o by siê wydawaæ, robi³ minê na chomikowe oczy. Dwa wielkie mieni±ce siê wêgielki wpatrywa³y siê w jego twarz widz±c podobieñstwo, a chodzi³o tu o w³osy.
- Yuki- pisn±³ i wskaza³ na swój bia³y kosmyk i na jego bia³± czuprynê.
Dantek siê u¶miechn± i dalej g³aska³ ch³opca .
- Jak siê nazywasz - Spyta³ siê dzieciaczka z oczkami jak wêgielki
- ano... Kaoru-chi.- po tych s³owach na jego twarzy pojawi³ siê wielki u¶miech. Nadal parzy³y siê na niego , ale teraz zbli¿y³ siê, nie siêga³ mu wy¿ej ni¿ do pasa by³ naprawdê ma³y.
Datek dalej kuca³ aby mieæ z nim sta³y kontakt wzrokowy.
- Ja nazywam siê Dante-chi .... powiesz mi gdzie s± twoi rodzice - Spyta³ siê rozgl±daj±c. Ch³opak wyj± nastêpnie ciasteczko i da³ je ch³opcu
- Trzymaj .- Powiedzia³ wk³adaj±c ciacho do ma³ej d³oni.
- umm Mama i tata....nie ¿yj±.- stwierdzi³ krótko.
Na chwile wygl±da³ na zamy¶lonego i zmartwionego. od 5 lat ¿yje sam, przy pomocy kogo¶ kogo spotka. Nie mia³ ³atwego ¿ycia ale nie traci³ nigdy u¶miechu z twarzy, by³ raczej pogodnym dzieckiem.
- Tsuuugoiii!- pisn±³ patrz±c na ciastko, i zanim Dante mrugn±³ okiem, ma³y wisia³ mu na szyi i przytuli³ siê do niego po czym ze¶lizn±³ siê niczym ma³y w±¿ i powoli jad³ ciastko, bacznie przygl±daj±c siê aby nie straciæ ani okruszka.
- *Biedny dzieciak sierota*- Pomy¶la³ patrz±c na ch³opca
Dante by³ z siebie dumny czu³ ¿e zrobi³ co¶ dobrego w koñcu .
- Nie musisz dziêkowaæ wcinaj sobie.-Powiedzia³ przyjaznym g³osem. Dante widzia³ w nim siebie poniewa¿ te¿ by³ sierot± .
- Mo¿e chcesz pój¶æ zemn± - Spyta³ siê wyci±gaj±c rêkê w stronê ch³opaka .
- Zosta³by¶ moim uczniem - Doda³ po chwili , sam do koñca nie wiedz±c co robi. Dantek czu³ wiê¼ z tym ch³opcem .
- Hai.- opowiedziawszy na pytanie w¶lizn±³ siê po rêce na jego ramie, z którego zwisa³. Wa¿y³ tyle co mo¿e paczka landrynek, nie wiadomo czy by³ tak szczuplutki, czy mo¿e by³y to uwarunkowania genetyczne. W Iwa by³o do¶æ g³o¶no o eksperymentach na dzieciak, które by³y porywane do oto i odsy³ane s powrotem.
- Tsugoiii- wymrucza³, zaciskaj±c ³apki, tylko po to aby znowu nie zostaæ samemu. Pachnia³ lawend±, a srebrne kosmyki co jaki¶ czas g³adzi³y ucho Dante, popychane przez wiatr.
- Usagi-wa<królik> wymrucza³ ch³opiec
- *Na co ja siê pisze - Zastanawia³ siê Dantek id±c do innej wioski
z/t oboje
Przyszed³em i usiad³em na kamieniu
w kamien na któym usiad³es wbi³a siê strza³a lec±ca z tak wielk± szybko¶ci± i si³± ¿e wbi³a siê w ska³ê. Gdu siê przyjza³es dostrzeg³e¶ wiadomo¶æ na kartce. Po Roz³ozeniu kawa³ka pergaminu przeczyta³es:" Jesli chcesz siê sprawdziæ i zdobyæ troche do¶wiadczenia staw siê w moim domu w Ame gakure. Poznasz tam szczegó³y zadania które dla ciebie zaplanowa³em. Mój dom rozpoznasz po tym ze jest zbudowany ze stali. Podejmiesz siê wyzwania? Czekam. Beorn.". najdziwniejsze jest to ze po ³uczniku nie by³o ¿adnego ¶ladu....
Przeczyta³em kartkê i po chwili zastanowienia poszed³em do Ame<nmm>
Przebiegam w kierunku konohy, najedzony niezdrowym ¿arciem.
<NMM>
lawirujê miêdzy g³azami w kierunku Iwy...
<NMM>
Zaraz po tym jak odskoczyli¶my od siebie i ukryli¶my siê tworze dwa kage bushiny które wskakuj± na wiêksze kamienie i poruszaj±c siê po nich staraj± siê znale¼æ Yoshiego, lub wypatrzeæ ¶ladów krwi jakie powinna pozastawiaæ jego rana na ramieniu, a gdy tylko zostanie zauwa¿y rzucaj± w niego po kunaiu z notka wybuchow±. Tak by sam unik nie wystarczy³ a nastêpnie poinformowaæ mnie o jego po³o¿eni. Nastêpnie businy staraj± siê unikaæ walki jedyne zmusiæ Yoshiego do zbli¿enie siê w moj± stronê bym móg³ go "sparali¿owaæ" za pomoc± Chuusuusei Biribiri (czy jak to siê pisze).
1660-400=1260 lub 1110
Korzystaj±c z okazji, ¿e razem z Thingolem jeste¶my od siebie oddaleni odwin±³em banda¿e z r±k w celu owiniêcia sobie rany aby krwawienie z ramienia zosta³o zatrzymane. Stoj±c ukryty w kamieniach nak³adam na siebie Kawarimi aby unikn±c ataków z strony mojego przeciwnika je¶li takie nast±pi±. Gdy ju¿ wszystko bêdzie gotowe [cenzura] jakichkolwiek odg³osów ruchu w okolicach w, których siê znajduje. Gdy zauwa¿ê przeciwnika u¿ywam na nim Konoha Reppuu[Technika polegaj±ca na podciêciu nóg przeciwnika] aby ten przewróci³ siê. Wykorzystuj±c jego lekki brak równowagi u¿ywam Ushiro Hi-Ru[Kopniêcie wykonanie piêt±. Nastêpnie mo¿emy wróciæ do pozycji wyj¶ciowej lub kopn±æ przeciwnika drug± nog±] aby mój oponent uderzy³ z ca³ej si³y o ziemie na której walczymy po czym chowam siê w¶ród kamieni.
855 - 100 = 755
// 2 ataki tai i kawarimi czyli 2 jutsu ofensywne i 1 defensywne //
Klony odnalaz³y Yoshiego i urzy³y przeciwko niemu wybuchowych notek. Notki eksplodowa³y i wykurzy³y go z ukrycia, oberwa³ ale pomog³o kawarimi, niestety klony nie wróci³y gdy¿ Yoshi zda¿y³ je zaatakowaæ swoimi technikami tai jutsu i zniszczy³ je. Po czym Yoshi zmieni³ kryjówkê w ktorej siê ukry³. Thingol dalej nie wiesz gdzie jest twój przeciwnik ale wiesz ze nie móg³ uciec daleko od miejsca w którym zaatakowa³y go klony. Obaj dalej jestescie ukryci.
Widz±c obecn± sytuacjê, w której siê znajdujê odrazu nak³adam na siebie kawarimi No jutsu aby unikn±æ ataków z strony mojego przeciwnika i wykorzystuj±c moj± szybko¶æ poruszam siê miêdzy kamieniami w celu ci±g³ego zmieniania miejsca w którym siê znajduje w taki sposób aby Thingol mnie nie zauwa¿y³. Ataki Thingola nie powinny do mnie dotrzeæ poniewa¿ nie wie gdzie siê znajdujê. Je¶li natomiast Thingol znowu u¿yje klonów w celu odnalezienia mnie lub sam siê do tego pokwapi to atakujê stylem Gouken(podstawowy styl walki TaiJutsu polegaj±cy na kopniêciach i uderzeniach piê¶ci±) wykonuj±c seriê kopniêæ i uderzeñ piêt± po czym znienacka po raz kolejny u¿ywam Ushiro Hi-Ru(kopniêcie wykonane piêt±) w celu wbicia przeciwnika w ziemiê. Po wszystkich wykonanych atakach znowu l±duje w kamieniach i bezszelestnie miêdzy nimi siê poruszam w taki sposób aby mój przeciwnik mnie nie zauwa¿y³.
755 - 100 = 655
Hmm... Yoshi siê nie kwapi by mnie zaatakowaæ i tak jak d³u¿ej bêdzie u¿ywa³ taijutsu to padnie z przemêczenia, a je¿eli zmuszê go do u¿ycia chakry to na pewno wykona kawarami có¿ spróbujmy w ten sposób. Pomy¶la³em po czym uformowa³em jednego klona i wys³a³em go by za pomoc± kartek wybuchowy kunai i shurikenów zmusi³y go do u¿ycia kawarami lub by go zraniæ na tyle by nie móg³ dalej walczyæ. Je¿eli za¶ uderzy on w klona to aktywuje on moj± pu³apkê a mianowicie karty wybuchowe które kaza³em przyczepiæ klonowi by w razie ataku taijutsu eksplorowa³y od uderzenia i rani³y Yoshiego.
1260 - 200= 1060
//Niestety musze byæ twarda i stanowcza, spó¼nile¶ siê wiêc czas na konsekwecje... //
Yoshi bardzo szybko i zwinnie zbli¿y³ siê do przeciwnika zastosowal serie powalaj±cych ciosów i powalil na ziemiê Thingola. Ten nie mial ju¿ si³y siê podnie¶æ Yoshi wygra³...
dziêkujê... (jak co¶ to pisaæ jutro na gg)
Gdy tylko odzyska³em si³y by siê samemu poruszaæ ruszy³em w kierunku taki. Tylku odchodz±c rzuci³em do Yoshiego: Kase dostaniesz gdy tylko co¶ zarobie do nastêpnego razu.... Skoñczywszy to mówiæ by³em ju¿ do¶æ daleko. <NMM>
Do Yoshiego nagle doszed³ tajemniczy g³os z podziemi , którego nigdy wcze¶niej nie s³ysza³. Za to to co¶ zna³o go doskonale , przynajmniej by³o to s³ychaæ po tej dziwnej barwie g³osu. Co¶ mówi³o do ch³opaka jakby dziwn± zagadak± :
- Ty cz³owieku przynie¶ mi prawdziwy kwiat z Sunijskiej pustyni, wtedy nagroda Ciê czeka wielka. Tak dostaniesz to o czym ludzie marz± wasza wolno¶æ i bogactwa. - To brzmia³o jak wielka przygoda , ale ty stara³e¶ siê pozostaæ czujny. By³a to standardowa misja rangi D , b±d¼ C pewnie walczyæ nie trzeba bêdzie. Raczej pog³ówkowaæ , z zagadkami nigdy nie wiadomo. . .
Yoshi s³ysz±c g³os z podziemi na pocz±tku wystraszy³ siê, lecz po pewnym czasie przys³ucha³ siê ca³ej wypowiedzi po czym powiedzia³ mimowolnie sam do siebie:
- No có¿ trzeba ruszaæ do Suny -
Powolnym krokiem ch³opak skierowa³ siê w stronê Suny.
<NMM>
Po d³ugiej i dosyæ powolnej podró¿y aby kwiatek, którego znalaz³em nie zosta³ zniszczony dotar³em w koñcu do miejsca pocz±tku a byæ mo¿e nawet koñca mojej podró¿y. Trzymaj±c kwiatka w rêkach krzykn±³em:
- Ej nieznajomy, ten który mówi³ do mnie z podziemi. Przynios³em Ci Kwiat Pustyni -
-Tak w³a¶nie o tym mówi³em m³ody cz³owieczku. Dam Ci teraz PRAWDZIWY skarb i PRAWDZIW¡ si³ê , a nie nêdzne z³oto. Ten kaktus b³ nam tu potrzebny . . . - Po tych s³owach ogarnê³a Ciê niesamowita si³± witalna. Otrzymujesz + 50 Pch i nic wiêcej. Czujesz siê te¿ lepiej i przez 2 dni mo¿esz podró¿owaæ bez przerw i siê nie mêczysz. ( to trwa ok 30 postów ). G³os umilk³ i wszystko wróci³o do normy , a kaktus zakorzeni³ siê w litej skale. Ranga D
Po ogromnym przyp³ywie si³ witalnych ruszy³em odrazu w stronê Konohy a dok³adnie w stronê polany treningowej poniewa¿ tam mia³ siê odbyæ trening dru¿yny 10 do, której nale¿ê.
<NMM>
Akuro skaka³ z kamienia na kamieñ, nadaj±c tempo skacz±cemu za nim dziadkowi. By³ to teren, jaki wybra³ m³ody Aburame, planuj±c przemarsz przez Iwê.
Dla jego stylu walki by³ idealny, bior±c pod uwagê to, ile by³o miejsc do ukrycia. Móg³ siê schowaæ za ¶cian± ka¿dego z kamieni, robaki natomiast i tak wykryj± ka¿d± kryjówkê wroga po jego chakrze.
M³ody Aburame mimo tego ca³y czas by³ czujny. Ci±gle trzyma³ shuriken, aby w razie czego go rzuciæ i siê z nim podmieniæ, wykorzystuj±c na³o¿one Kawarimi. Rozproszone robaki lecia³y nad nimi, informuj±c Akuro o wszystkim, co wydawa³o siê niepokoj±ce. By³y te¿ gotowe zaatakowaæ przeciwnika, je¶li ten przybêdzie.
Sam Akuro, nie przerywaj±c skakania, uformowa³ pieczêci Konchuu Sekkou, wytworzy³ trzy robaczki zwiadowcze i wys³a³ je daleko i wysoko, pod niebo. Stamt±d mia³y du¿o wiêksz± widoczno¶æ, ni¿ owady wywo³ane jutsu Mushi Damy. Tak¿e informowa³y m³odego Aburame o ka¿dym niepokoj±cym zdarzeniu, którego on nie bêdzie w stanie st±d zobaczyæ.
Nagle wiatr zawia³ mocniej i wszystkie owady zwia³o , po prostu polecia³y i zosta³y rozerwane. Ty schyli³e¶ g³owê , to samo zrobi³ dziadek , a gdy j± podnios³e¶ ujrza³e¶ 2 shinnobi , z opaskami na g³owie. Nie tka Ci siê tylko wydawa³o , oni nie mieli opasek , tylko 1 j± mia³. S³oñce zmyli³o twój s³aby wzrok , drugi mia³ maskê ANBU. Pozna³e¶ , ¿e to oddzia³ ¶ledz±cy z Suny , to na 100% do¶wiadczony ninja tropi±cy. Przy nim sta³ kto¶ rang± Genina b±d¼ Chuunina. Jounin musia³ mieæ Fuutona , jednak co mia³ ten 2 I kto wysy³a geninków z oddzia³ami tropi±cymi. Musia³ byc specyficzny , albo mieæ jak±¶ ukryt± specjalizacje. Dziadek za to , zaraz ukry³ siê za wiêkszym kamieniem i tam mia³ zamiar siedzieæ. Ty za to us³ysza³e¶ zarzuty :
-Cz³onek klanu Aburame , oskar¿ony o zabicie 4 stra¿ników w Sunie i jednego cywila. Zrobi³ to bez powodu i niektórych skaza³ na ¶mieræ mêczeñsk± poprzez wyssanie ca³ej chakry , a dopiero potem ukoñczenia egzystencji. Przy okazji Miss nin z Konohy , za takich zawsze jest nagroda. Po obra¿eniach ciêtych stwierdzam , ze cz³onek 7MM , ca³kiem nowy. Nie by³e¶ zbyt celny. Zreszt± jeste¶ w porównaniu do mnie niczym i teraz Ci to poka¿e. Do boju Tobirume - Jounin powiedzia³ do Ciebie g³osem , jakby przez mikrofon , to na 100% nie jego prawdziwa barwa. Imiê tego 2 to Tobirume , musisz na nich uwa¿ac. Walka siê zaczê³a!!
Akuro szed³ czujnie, jednak po chwili jego podejrzliwo¶æ nie co opad³a. To miejsce by³o do¶æ spokojne, wiêc dawa³o mu poczucie bezpieczeñstwa. Tak naprawdê jednak zbli¿a³o siê niebezpieczeñstwo...
Wiatr zahucza³ m³odemu Aburame w uszach, gdy nagle zerwa³ siê i zacz±³ wiaæ du¿o gwa³towniej, ni¿ przedtem. Akuro równie gwa³townie przystan±³ i schyli³ g³owê, wiatr potrz±sa³ jego w³osami, maska o ma³o nie spad³a. Na moment uda³o mu siê spojrzeæ w górê i zobaczy³, ¿e robaczki zosta³y rozerwane przez wichurê.
"Co jest, do cholery? Znowu przeciwnik? I znowu Fuuton?! Ja to mam szczê¶cie..."
Usi³owa³ podnie¶æ g³owê i rozejrzeæ siê, ale próby okaza³y siê daremne. W koñcu wiatr os³ab³ i obydwaj, on i dziadek, zdo³ali siê wyprostowaæ.
Widok, jaki ujrzeli, by³ raczej takim, jakiego spodziewa³ siê m³ody Aburame. Shinnobi. Dwaj shinnobi. Obydwaj mieli opaski na g³owie. Chyba... Nie, po d³u¿szym spojrzeniu zorientowa³ siê, ¿e jeden ma maskê ANBU.
"Jest tu wiêc nawet cz³owiek z ANBU... Ho ho ho, nie jest dobrze. Wygl±da na Jounina i ma ¿ywio³ Fuuton... Ale Jounini czêsto maj± po dwa ¿ywio³y, muszê uwa¿aæ. A ten drugi..."
Zerkn±³ na drugiego. Ten mia³ opaskê. Akuro oceni³, ¿e jest rangi Gennina lub Chuunina z lekk± przewag± na to pierwsze.
"Osób takich rang zwykle nie wysy³a siê na takie misje... Musi byæ dobry... To nie jest zwyk³y Gennin czy Chuunin. "
Spojrza³ na dziadka. Ten ju¿ oddala³ siê za kamieñ i schowa³ siê tam.
"Ciê¿ka jest rola eskorty zrzêdliwych naukowców..."
Us³ysza³ g³os Jounina. Ten zacz±³ mu wymieniaæ zarzuty. G³os by³ jednak dziwny, z pewno¶ci± nie jego prawdziwy.
"To jakie¶ jutsu..."
Nie pozwoli³ mu wymieniæ wszystkich zarzutów, w g³owie uformowa³ mu siê szybki plan. Z pewno¶ci± nie perfekcyjny, ale co mo¿na wymy¶liæ w kilka sekund?
-ZAMKNIJ MORDÊ! - rykn±³ Akuro, po czym za¶mia³ siê g³o¶no. - WIESZ, KIM JESTEM? JESTEM TWOIM KOSZMAREM! ZGNIJESZ OD SAMEGO MOJEGO SPOJRZENIA! JESTEM STRASZNY! I PLUJÊ OGNIEM!
Zarechota³ znowu. Tak± przemow± mia³ na celu utwierdziæ przeciwników w przekonaniu, ¿e brak mu pi±tej klepki, jest szaleñcem i nie ma ¿adnego planu.
Natychmiast siêgn±³ do torby i wyci±gn±³ trzy shurikeny. Zamachn±³ siê, ale nie wyrzuci³ ich. Wyrzuci³ trzymany w d³oni shuriken, tak, aby nie trafi³ przeciwników, a gdy znalaz³ siê w powietrzu trzy metry za ich plecami, podmieni³ siê z nim i, bêd±c w powietrzu za nimi, wyrzuci³ shurikeny, co powinno ich co najmniej zdekoncentrowaæ, je¶li nie zraniæ. Spadaj±c, formowa³ pieczêci.
-Kiri-gakure no Jutsu! - krzykn±³, gdy skoñczy³ i gdy ju¿ sta³ na ziemi. Chcia³ wywo³aæ we wrogach przekonanie, ¿e jest pewny siebie, ma ich za nic i wykrzykuje g³o¶no nazwy technik, jakie wykonuje.
Mleczna mg³a pokry³a ca³y okoliczny teren. Akuro nie traci³ czasu, uformowa³ kolejne pieczêci i stworzy³ klona, ale tym razem nie zdradza³ siê z tym i nie krzycza³ nazwy techniki. Klon zacz±³ i¶æ, a raczej skakaæ po kamieniach, szybko, ale w miarê bezszelestnie, a gdy znalaz³ siê naprzeciwko przeciwników (twarz± do ich twarzy, o ile siê nie odwrócili) , wyrzuci³ jeden shuriken. Pó¼niej nastêpny. I nastêpny. Wyrzuca³ je regularnie co dwie sekundy, niezbyt szybko, tak, aby zd±¿yli ich unikn±æ, nastêpnie po wyrzucie piêciu przez dwie sekundy zamiast rzucaæ kolejny, przekrad³ siê szybko tak, aby byæ z boku wrogów i natychmiast cisn±³ stamt±d dwa.
Tymczasem prawdziwy Akuro czeka³, widz±c przez mg³ê (klon te¿ przez ni± widzia³ - klon odczuwa to samo, co orygina³, a je¶li nawet nie, to w takim razie m³ody Aburame podyktowa³ mu my¶lami drogê, jak± przeby³ dotychczas klon ) . Natychmiast po wyrzucie dwóch shurikenów z boku przeciwników przez klona uformowa³ pieczêci i rozkaza³ klonowi krzykn±æ :
-Doton, Daijigoku no Jutsu!
W rzeczywisto¶ci m³ody Aburame wykona³ Kokohi no Jutsu - technikê pozwalaj±c± manipulowaæ otoczeniem przez iluzjê. Manipulowa³ w ten sposób, ¿e stworzy³ wir, który rzeczywi¶cie tworzy Daijigoku no Jutsu, jednak stworzy³ tak¿e wielki mur z b³ota, który po chwili zmieni³ siê w twardy kamieñ. Nim jednak siê zmieni³, Gennin / Chuunin wpad³ do niego nogami lub nawet ca³ym cia³em, wiêc zosta³ uwiêziony w kamieniu. Mur uwiêzi³ Gennina lub Chuunina tak, ¿e nie wpad³ do ziluzjowanego wiru, jednak przed jego dodaniem do iluzji Akuro kaza³ krzykn±æ klonowi :
-Doton, Doryuu Heki!
W ziluzjowanym wirze znajdowa³ siê teraz tylko Jounin.
Co prawda z Kokohi no Jutsu da siê wyzwoliæ zwyk³ym Kai, ale sk±d mieli wiedzieæ, ¿e to GenJutsu? Zosta³y dok³adnie odwzorowane dwa jutsu Dotonu, a by³o ca³kiem prawdopodobne, choæ tak naprawdê fa³szywe, ¿e Akuro umie manipulowaæ Dotonem - dotychczas dowiedzieli siê tylko, ¿e kieruje Suitonem, a missing-nini zazwyczaj posiadaj± dwa ¿ywio³y.
M³ody Aburame nie traci³ czasu - podbieg³ do ziluzjowanego muru, doby³ katany i przebi³ ni± uwiêzionego w iluzji Gennina / Chuunina. To ujawni³o, ¿e jest to tylko iluzja, ale powinno to pomóc jedynie Jouninowi - Gennin / Chuunin powinien zgin±æ, a je¶li nadal oddycha, Akuro dobija go katan±, nastêpnie wycofuje siê we mg³ê, po czym formuje pieczêci Kawarimi.
Oczywi¶cie istnieje prawdopodobieñstwo, ¿e oponenci maj± na siebie na³o¿one Kawarimi i wykonaj± je, ale wszystko dzieje siê tak szybko i powinno ich zaszokowaæ tak, ¿e nie zdo³aj± siê skupiæ, aby go wykonaæ, a mo¿e nawet o nim zapomn±. Zreszt± z czym mieli by siê podmieniæ? W mgle nic nie widzieli, a przez iluzjê nie mogli siê ruszaæ, chyba ¿e zrozumieli, ¿e to iluzja i wykonali Kai, co jest ma³o prawdopodobne z powodów, które ju¿ wymieni³em.
Gdyby mimo wszystko wykonali Kawarimi, Akuro wie, z czym, bo widzi w mgle (a oni nie) i oddala siê od nich stosownie. Nak³ada te¿ na siebie Kawarimi. Klonowi za¶ w takim wypadku nakazuje gdzie¶ siê chwilowo ukryæ i czekaæ na rozkazy.
// Chakra
200 + 200 + 100 = 500.
1500 - 500 = 1000.
//
Wiedzia³e¶ , ¿e to nie zabawa i , gdy tylko wyrzuci³e¶ shurikena dosta³e¶ siê pod ostry pas powietrza. W³a¶ciwie to by³ to krótki korytarz , w nim bardzo silnie wia³o. Shuriken siê cofn±³ i lecia³ , za to tobie przedziurawiono ubrania , ale maska dzielnie siê trzyma³a. Naciêcia zaczê³y siê na tobie pojawiaæ , gdy jeszcze sta³e¶ na równych nogach. Potem us³ysza³e¶ nazwê Goukakyuu no Jutsu [Katon] i po prostu nogi pu¶ci³y. Lecia³e¶ i spojrza³e¶ siê w górê, a kula ognia ju¿ lecia³a w tunel. Na szczê¶cie ty odlecia³e¶ daleko i podmieni³e¶ siê z shurikenem ( odruchowo) , po czym na marne rzuci³e¶ 3 shurikenki. Po tym ujrza³e¶ bomby na ziemi , a sam stworzy³e¶ mg³ê. Bomby wybuch³y i dym i mg³± zderzy³y siê. Ty nic nie widzia³e¶ w dymie , za to przeciwnicy pewnie mieli problemy z mg³±. Potem wykona³e¶ klona , który trafia³ tylko w kamienie. Za to twoi przeciwnicy trafili klona shurikenem , który jakby lecia³ , robi±c ko³o. S³yszysz w okó³ siebie z 5 takich shurikenów , ale ich nie widzisz. Twoje Gen nie dzia³a , bo nie wiesz , gdzie rywale s±. Musisz co¶ wymy¶liæ , bo dym jest tak gêsty jak mg³a.
Akuro, gdy tylko wyrzuci³ shuriken, dosta³ siê pod ostry pas powietrza.
"Znowu Fuuton?! Niech to szlag!"
Wróg utworzy³ krótki korytarz wiatru. Krótki, ale si³a wiatru w nim by³a wprost ogromna. Shuriken cofn±³ siê i lecia³, Akuro zauwa¿y³, ¿e podziurawiono mu ubranie, ale maska trzyma³a siê na twarzy, nie daj±c siê zwiaæ. Poczu³, ¿e jego skóra w niektórych miejscach ulega naciêciom, kiedy sta³ jeszcze na równych nogach. Us³ysza³ nagle krzyk przeciwnika.
"Goukakyuu no Jutsu?! A wiêc Katon..."
Jego my¶l zosta³a przerwana. Nogi pu¶ci³y. Zacz±³ lecieæ w ty³. Spojrza³ odruchowo w górê. Kula ognia lecia³a ju¿ w tunel. Akuro odlecia³ daleko i podmieni³ siê ze shurikenem, nastêpnie rzuci³ trzy shurikeny, ale nic ju¿ to nie da³o. Zaraz pó¼niej ujrza³ bomby na ziemi, a sam uformowa³ pieczêci i wykona³ Kiri-gakure no Jutsu.
Bomby zaczê³y wybuchaæ. Dym i mg³a zmiesza³y siê, tworz±c mieszankê, przez któr± niewiele widzia³ zarówno on, jak i przeciwnicy. Utworzony klon trafia³ jedynie w kamienie, jednak przeciwnicy trafili go shurikenem, który jakby lecia³. Wokó³ lata³o piêæ takich shurikenów - nie widzia³ ich, ale s³ysza³.
"Te shurikeny nie podobaj± mi siê..."
O¿ywi³ szybko jeden z ³añcuchów miecza chakr±, po czym ³añcuchami poszuka³ ów shurikenów. Gdy je znalaz³, obwi±za³ i powali³ na ziemiê, nastêpnie szybko z³o¿y³ pieczêci i utworzy³ Kage Bunshina, który ruszy³ na krótki zwiad, aby zobaczyæ, gdzie s± przeciwnicy. Sam Akuro uformowa³ pieczêci kolejnego jutsu, Mushi Dama. Wys³a³ robaki daleko w niebo, aby patrolowa³y teren i poinformowa³y go, gdy wyczuj± chakrê przeciwników. Na³o¿y³ na siebie Kawarimi i wyci±gn±³ shuriken, gotów go rzuciæ i siê z nim podmieniæ w razie czego.
Kage Bunshin, gdy odnajdzie przeciwników, ma spróbowaæ zaj¶æ ich od ty³u i przebiæ ka¿dego z nich pugina³em.
// Chakra
200 + 250 + 100 + 200 = 750.
1000 - 750 = 250. //
Stara³e¶ siê co¶ zrobiæ i odpar³e¶ parê shurikenów ok. 5 niestety 6 i 7 drasnê³y Ciê w obie rêce. Nagle us³ysza³e¶ nazwê techniki Fuutonu , brzmia³a ona atsugaia ( jako¶ tak). Zna³e¶ t± technikê jednak gdy zd±¿y³e¶ zareagowaæ by³o za pó¼no , fala trafi³a w Ciebie i wybuch³a. Najpierw powa¿nie uszkodzi³a twój miecz , przez co jeden ³añcuch niekompletnie do niego wróci³. Maska rozwali³a siê na tysi±ce kawa³ków , dobrze chroni±c twoj± twarz. Polecia³e¶ jakie¶ 30 metrów w przód i nie oddycha³e¶. Za to Sunijczycy ujrzeli or³a i po prostu zniknêli. To chyba narada w wiosce. Dziadek podszed³ do ciebie i wrêczy³ Ci do niesprawnych r±k , kartkê , ze masz miesi±c wolnego , on zostanie tu w Iwie. Dziadek da³ Ci co¶ i powoli si³y Ci wraca³y , nie unikniesz jednak 5 dni niebytu. Gdyby nie zastrzyk , dziadka , którego ju¿ nie czu³e¶ pewnie trafi³ by¶ tam na wieki . . .
Otworzy³ oczy.
-Uch...
Przez chwilê nie by³ pewien, gdzie w³a¶ciwie jest. Nat³ok zdarzeñ, jakie przytrafi³y mu siê w dziwnej krainie poza w³a¶ciwym ¶wiatem, miesza³y siê z tymi realnymi. Powoli zacz±³ je jednak rozdzielac i k³a¶c na w³a¶ciwe miejsca.
"No tak... Ju¿ pamiêtam... Odpar³em kilka tych lataj±cych shurikenów... Ale dwa z nich uderzy³y mi w rêce... Pó¼niej dosta³em znowu jakim¶ Fuutonem... A potem ci go¶cie zobaczyli jakiego¶ or³a i wrócili siê do Suny..."
Podrapa³ siê po g³owie. Le¿a³ na twardym pod³o¿u miêdzy du¿ymi kamieniami.
"Mia³em szczê¶cie... Ale co z dziadkiem?"
Wsta³ powoli, opieraj±c siê o kamienie. W tamtym ¶wiecie zupe³nie inaczej kierowa³o siê cia³em, zdawa³o siê ono du¿o l¿ejsze, wiêc potrzebowa³ chwili na przyzwyczajenie siê z powrotem do zwyk³ych ruchów.
Rozejrza³ siê. Staruszka nie by³o nigdzie woko³o. Obok niego le¿a³a jednak kartka.
Pochyli³ siê i odczyta³ jej zawarto¶c.
"Miesi±c wolnego... A on zostaje w Iwie... W sumie to mi na rêkê. Przejdê siê gdzie¶ i rozprostujê nogi... Tam by³o naprawdê dziwnie..."
Ruszy³ pomiêdzy kamieniami, a¿ w koñcu opu¶ci³ ten teren. [NMM] .
Ch³opak skaka³ z kamienia na kamieñ, aby jak najkrótsz± drog± dostaæ siê do granicy kraju... Spojrza³ na nowo zdobyty sztylet.
"Ciekawe co tamci ludzie zrobi± z tym skarbem... I czy na niego zas³uguj±?" - zastanawia³ siê w drodze...
W koñcu dotar³ do granicy z Krajem Wodospadu, gdzie ros³y ró¿ne ³±ki. Krajobraz ca³kowicie siê zmieni³.
<NMM>
Skacz±c z kamienia na kamieñ przez przypadek siê podkn±³em. Lutn±³em g³ow± w kamien i dlecia³em. Niewiedz±c ile spa³em obudzi³em siê. Nic siê niezmieni³o. Zacz±³em podziwiaæ niebo. Chcia³em ju¿ z t±d i¶æ ale co¶ mnie trzyma³o. Le¿a³em dalej na twardych kamieniach mimo, ¿e by³o mi niewygodnie.
Wracaj±c z Konohy pojawi³em siê na równinie. Tej samej co kilka dni temu, podczas, której dziewczynka zleci³a mi zadanie. By³o z reszt± mo¿na rozpoznaæ zmianê klimatu. Ods³oniêta równina... ostrzejszy, ciep³y wiatr oraz wzniecaj±ce siê ob³oki kurzu, przy ka¿dym st±pniêciu na ziemiê. Zatrzyma³em siê i obejrza³em w ty³... Jedyne co by³o widaæ, to granica miêdzy niebem, a ziemi± i dru¿kê naznaczon± moimi ¶ladami. Jednak po chwili zamy¶lenie minê³o, mia³em gorszy problem... z³amany nos. Je¶li szybko co¶ nie pomy¶lê, krzywizna mi zostanie. Muszê szybko doj¶æ do domu zmyæ krew z siebie... Id±c, w³osy oraz ubrania efektownie by³y targane na wietrze...
Kidoumaru i jego przyjaciele(Nula i Tosia (psy)) wreszcie dotarli na tereny nale¿±ce do Iwa-Gakure a konkretnie na równinie Sabaoth.Kieruj±c siê w stronê wioski kamienia zauwa¿y³ dwie osoby prawdopodobnie w³a¶nie z Iwy.
"-Dwie osoby tyle mi trzeba my¶lê, ¿e Kabuto bêdzie zadowolony jak mu dostarcze dwóch "obywateli wioski ukrytej w ska³ach "(prawa autorskie by armor )"-pomy¶la³
Kidoumaru wolnym krokiem podszed³ do nich, jego psy nie odstêpowa³y go na krok.
-Zwê siê Dedal Yamaoka pochodzê z odleg³ych krain , a wy jak siê nazywacie ? Pochodzicie z Iwy ?-spyta³ grzecznie.
Id±c wci±¿ naprzód us³ysza³em czyj¶ g³os...
-Hmm? - rzuci³em, zatrzymuj±c siê w wietrze po¶ród piasków i kamieni, unosz±c ob³ok dymu, który po chwili ca³ego mnie omiót³. Przeczeka³em spokojnie i lekko odwróci³em g³owê w prawo k±tem oka spogl±daj±c na mówi±cego, da³em sobie chwilê na ocenê, i¿ ona mog³a byæ oczywi¶cie b³êdna z racji tego, i¿ jestem tylko Geninem i...
- Gdybym tu nie mieszka³ nigdy bym tu nie stan±³, a teraz wybacz...- odwróci³em siê i zacz±³em pod±¿aæ dalej, drog±, któr± szed³em, wzniecaj±c to wci±¿ nowe ob³oczki kurzu, praw± rêk± poprawiaj±c katanê bez pochwy, po czym lekko strzykn±³em karkiem...
Kidoumaru by³ w¶ciek³y lekcewa¿±cym zachowaniem m³odego Iwijczyka, jednak nie okazywa³ tego nie chcia³ zraziæ do siebie byæ mo¿e przysz³ego cz³onka Sound Organization. Rzuci³ tylko shurikena, która przyci±³ kilka w³osów mieszkañcowi Iwy, to nie by³ atak po prostu chcia³ go upomnieæ i zwróciæ jego uwagê.
-Ró¿ne typy siê tu krêc± ... gdyby¶ patrzy³ by¶ widzia³, pamiêtaj nigdy nie odwracaj siê do mnie plecami... - powiedzia³ tajemniczo.
Po czym podszed³ do Iwijczyka czekaj±c na odpowied¼ drugiego nieznajomego powiedzia³.
-Wiêc mo¿e siê przedstaw...
Gdy Shuriken mnie "przyci±³", zdumia³o mnie to, i¿ nie poczu³em fali w¶ciek³o¶ci. Zatrzyma³em siê i popatrzy³em na rêce ze zdziwieniem i lekko przymru¿y³em oczy, zastanawiaj±c siê co jest nie tak. Po krótkiej chwili rozpogodzi³em siê i spojrza³em w niebo, odwróci³em siê i sta³em do niego bokiem, dalej patrz±c siê w niebo z przymru¿onymi oczyma. Odwróci³em do niego g³owê i spojrza³em na niego...
- Mizeyoshi...- powiedzia³em za³amuj±c na koñcu g³os i patrz±c na niego czekaj±c na rozwój sytuacji...
-Ja zwe siê Kambumi Nazaroshi i pochodze z Iwa-Gakure. Czego¶ chcia³e¶??--Pytam siê ch³opaka jednocze¶nie odpowiadaj±c na jego pytanie. Ignorowa³em spór dwóch shinnobi. Wstaj±c zacz±³em siê rozci±gaæ. Przygl±da³em siê uwa¿nie dwójce ninja.
Kidoumaru podrapa³ siê po g³owie, nastêpnie dok³adnie obejrza³ cia³a obydwóch ninja. By³ pewien, ¿e pochodz± z tego samego klanu mimo tego siê nie znaj±.
"-Pochodz± z klanu Douhito... ten drugi k³amie... dziwne jeden klan a mimo tego siê nie znaj±-pomy¶la³."
Kidoumaru podszed³ bli¿ej chwyci³ nadgarstki Mizeyoshiego i nieznajomego (?) obróci³ d³onie i ju¿ wiedzia³ na 100% , ¿e pochodz± z tego klanu.
-Kambumi po co k³amiesz? Nazywasz siê Douhito... tylko imienia jeszcze nie znam... wiêc mo¿e siê przedstawisz?
-Genini powinny przebywaæ z rodzin± i przyjació³mi a wy w³óczycie siê daleko od wioski, dlaczegó¿ to? -spyt±³ obydwu.
U¶miechn±³em siê szeroko na s³owa nieznajomego i wysoko unios³em brew prawego oka...
- Czy ty ¿artujesz? - za¶mia³em siê lekko ironicznym tonem...
- A czemu nie? - spyta³em siê, kieruj±c praw± rêk± do pasa z ty³u...
- Robiê to co uwa¿am za stosowne... A to, wydaje mi siê jak najbardziej... - zacz±³em krêciæ, po czym spojrza³em w dal za jego plecami...
"Jest arogancki chamski czy¿by troszczy³ siê tylko o siebie ? Takich ludzi szanuje i takich potrzebuje Sound Organization-pomy¶la³.
Kidoumaru trzyma³ rêce z dala od shurikenów i kunai. Wzrokiem obserwowa³ Mizeyoshiego i drugiego mieszkañca Iwy. Jego psy grzecznie sta³y obok niego nieruchomo jak pos±gi.
-Nie ¿artuje to nie w moim stylu . A wiêc nie masz rodziny... trudno ... a masz chocia¿ jakie¶ marzenia cele? - spyta³ oczekuj±c na odpowied¼ k³amcy
Dobra nazywam siê Sembou. Sembou Dohito.-Odpowiadam shinnobi'emu, który najwyra¼niej czego¶ od nas chcia³.
Po za tym kto ci powiedzia³, ¿e jeste¶my genninami??-Pytam siê nieznajomego który jako¶ nieraczy³ siê przedstawiæ. Czegosz on chce my¶le sobie w g³êbi siebie. Przesta³em ich ignorowaæ. Wsta³em i zesz³em z kamieni.
-Je¿eli teraz niepowiesz czego chcesz to sobie pójde mówiê do nieznanego mi ninja. Zacz±³em wolnym krokiem odchodziæ. W g³êbi siebie pragn±³em aby mnie zatrzyma³. Chcia³em siê dowiedzieæ oco mu chodzi.
Kidoumaru odwróci³ siê w strone Sembou... Sembou Douhito.
-Chcia³bym tylko porozmawiaæ chyba nie odmówisz krótkiej rozmowy zmêczonemu podró¿nikowi.
Kidoumaru nie móg³ pozwoliæ aby Sembou siê oddali³ to by popsu³o jego plany, na szczê¶cie mia³ sposób na zatrzymanie go.Jednak to by³a ostateczno¶æ.
-A wiêc Sembou bo chyba tak masz na imiê... czemu tu tak sam siedzisz? Gdzie twoja rodzina ? Mo¿e realizujesz jakie¶ marzenia? Je¶li je posiadasz... Móg³by¶ mi zdradziæ cel twego ¿ycia?-spyta³
Tak masz racje. Niemam rodziny. Zosta³ mi tylko mój brat którego niewidzia³em ju¿ bardzo d³ugo. Siedzê tu sam poniewa¿ niemam przyjació³. Oni cie tylko ograniczaj±. A co to celu... Chcia³bym do³±czyæ do potê¿nej organizacji. Chcia³bym byæ silniejszy ni¿ mój brat. Chcia³bym zabiæ brata mojej kuzynki. Chcia³bym opanowaæ wszystkie techniki mojego klanu. Oto moja historia.-Opowiadam podró¿nikowi przystaj±c i odwracaj±c siê w jego strone. Czekam na reakcje. Nagle poczu³em, ¿e zaczê³o mnie sfedziæ czo³o. Próbowa³em jednak wytrzymaæ.
Spojrza³em rozszerzaj±c oczy na Sembou'a, po chwili na "podró¿nika" i z powrotem na marzyciela... Po chwili zamkn±³em oczy i za³o¿y³em rêce na siebie. Stara³em siê uciec my¶lami daleko od tych czczych i bezsensownych rozmów...
- Czy to ma sens? - spyta³em po przez zamkniête oczy...
- Nasze marzenia i rodzina, przyjaciele mo¿e to i ma znaczenie, ale nie s±dzê, ¿e dla osoby, któr± pierwszy raz w ¿yciu widzê. - powiedzia³em, delikatnie przekrzywiaj±c g³owê na bok i otwieraj±c prawe oko.
- Masz jaki¶ cel wobec nas? -spyta³em prosto z mostu, patrz±c na podró¿nika i pokazuj±c g³ow± na cz³owieka z mojego klanu...
Kidoumaru z szyderczym u¶mieszkiem na twarzy powiedzia³
-Tak mam cel, który w³a¶nie wype³niam , jeste¶cie sami bez rodzin , matek, ojców i przyjació³. Pochodzê z pewnej organizacji która zrzesza takich jak wy samotnych posiadaj±ca ¿yciowy cel.Pomagamy takim jak wy... jeste¶my jedn± wielk± rodzin±.
-Uprzedzê wasze nastêpne pytanie tak chce aby¶cie do³±czyli do mnie.
Ale czy dzieki temu spe³nie swoje ¿yciowe cele?-Pytam siê podró¿nika my¶l±c o wielkiej sile. Skoro by³em ju¿ na pobocznej drodze mog³em sobie wypocz±æ. Usiad³em opieraj±c siê na najbli¿sze drzewo czekaj±c na odpowiedz. Czy ta organizacja pozwoli mi staæ siê silniejszym od brata? Czy dzieki niej bêde w stanie zabiæ brata mojej kuzynki? Na te pytanie niemog³em sobie jeszcze odpowiedzieæ. Siedzia³em i przygl±da³em siê obu shinnobi. Czu³em, ¿e nareszcie bêde w stanie osi±gn±æ swoje ¿yciowe cele. Czeka³em dalej...
Znów spojrza³em na mojego Klanowicza i siêgn±³em praw± rêk± do pasa z ty³u, z³apa³em mocno za rêkoje¶æ miecza i delikatnie oraz zgrabnym ruchem okrê¿nym zacz±³em j± wyci±gaæ, przekrzywiaj±c przy wyci±ganiu, tak jak z³apa³em z boku pleców tak teraz wyj±³em j± zza pleców od góry i kieruj±c w stronê w Sembou'a mocno zablokowa³em...
- Wiesz mi, albo nie, ale je¶li chcesz pokonaæ brata i zostaæ najlepszym z klanu musisz wiedzieæ dwie rzeczy... - zacz±³em coraz mocniej zaciskaæ zamkniête oczy...
- Je¶li chcesz pokonaæ brata nie mo¿esz byæ tak naiwny, a kierowaæ musisz siê rozs±dkiem i spokojem, a nie uczuciami i zapowiedziami. A co do klanu, to ¿eby staæ siê najsilniejszym musisz pokonaæ mnie...- - powiedzia³em ostatnie s³owa, otwieraj±c oczy i wpatruj±c siê mia¿d¿±cym wzrokiem w Sembou'a, wiedz±c i¿ coraz bardziej siê oddalamy od sensu ca³ej rozmowy... Po chwili miecz opar³em na barku i spojrza³em gdzie¶ na bok...
Kidoumaru zdziwi³ siê gdy Mizeyoshi wyci±gn±³ miecz i skierowa³ go w stronê Sembou, jednak zdecydowanie by³o mu to na rêkê bo móg³by sprawdziæ umiejêtno¶ci dwóch cz³onków klanu Douhito.
Kidoumaru odepchn±³ Mizeyoshiego na 2 m
-Moja organizacja oferuje niesamowit± si³ê ... si³ê której nigdy nie zaznacie podczas zwyk³ego treningu, to nie s± puste zapowiedzi ... Z t± si³± bêdziecie mogli pokonaæ ka¿d± przeszkodê... ka¿dego przeciwnika ... Wiêc je¶li chcecie jej doznaæ... do³±czyæ do nas do Sound organization... Walczcie na ¶mieræ i ¿ycie , zwyciêzca pójdzie ze mn± do siedziby.
Witam. Sêdziujê od teraz wasz± walkê.
1. Nie mo¿na edytowaæ postów
2. Brak summonów
3. Liczycie chakrê po ka¿dym swoim po¶cie, pamiêtajcie o tym!
4. Mo¿ecie wykonywaæ trzy jutsu (obojêtnie czy ofensywne czy defensywne, licz± siê te¿ w tym jutsu klona) do tego macie 4 ruchy (rzuty shurikenemi, salwy ataków itp)
5. Piszcie d³ugie, zrozumia³e i ³adne posty, ewentualne wyt³umaczenie proszê kierowaæ na moje gg
6. Zakaz Matrixowania, czytania w my¶lach itp.
7. Zakaz u¿ywania kawarimi no jutsu z osob±, ja takiego czego¶ nie uznajê, chyba ¿e ta osoba wyrazi na to zgodê. Mo¿na za to u¿yæ je z klonem. Piszcie w co siê zamieniacie!
8. Zakaz spamowania
9. Ka¿dy ma 24 h na odpowied¼ po po¶cie. W przeciwnym razie koniec walki na korzy¶æ tego co napisa³ posta.
10. MG ma zawsze racjê
11. Ograniczam wszystkie bushiny do liczby 1 .
12. Za z³amanie jakiego¶ z punktów regulaminu, od razu koñczê walkê, na korzy¶æ tego, który Go nie z³ama³.
13. Liczê na piêkn± i emocjonuj±c± walkê. Powodzenia!
Miejsce Walki:
Jest to czerwona równina rozpo¶cieraj±ca siê na ca³ym waszym horyzoncie. Ziemia ma odcieñ brunatnej czerwieni, na niej znajduj± siê liczne od³amki skalne i kamienie ,równie¿ tego samego koloru. Nie ma tutaj ¿adnych drzew, ani krzewów. Nie ma siê za czym schowaæ. Znajdujecie siê w odleg³o¶ci 15 metrów od Siebie.
Pogoda:
Jest szare niebo, chmury poruszaj± siê bardzo powoli, ci±gle zas³aniaj±c s³oñce. Nie zapowiada siê na deszcz, jednak wieje umiarkowany wiatr. Temperatura wynosi jakie¶ 15 stopni.
Kolejno¶æ:
Mizeyoshi -> Sembou -> Ja-> Sembou -> Mizeyoshi -> Ja ... itd.
Iku zo!
Zostawszy odepchniêty przez podró¿nika, rozstawiam szeroko nogi, wznosz±c k³êby dymu spowijaj±ce mnie do pasa i spogl±dam z "niego" na Senbou'a, który teraz wygl±da na to, i¿ jest moim przeciwnikiem. Katanê, któr± mia³em opart± na barku, mam teraz za pasem z ty³u tak jak zwykle. Praw± rêkê kierujê do torby pod pasem... Delikatnie mru¿ê oczy, chc±c jak najlepiej widzieæ przeciwnika. Poczu³em lekki powiew wiatru, który owia³ mi twarz przy czym bezlito¶nie szarpi±c mi w³osy oraz koszulê. Wraz z wiatrem poczu³em pulsuj±c± adrenalinê, któr± przy ka¿dym uderzeniu serca rozchodzi³a siê coraz dalej w g³±b cia³a, to by³o to! To co kocha³em, to co uwielbia³em jak ma³o co... Parali¿uj±ca adrenalina, ta która Ciê blokuje, uniemo¿liwia ruch po to by pó¼niej Ciê znieczuliæ i prowadziæ coraz dalej i dalej... . To jest... uzale¿niaj±ce? Po chwili siê u¶miechn±³em, rozlu¼ni³em, jednak wci±¿ maj±c "oczy dooko³a g³owy". Czu³em siê na prawdê wolny... By³em teraz tylko ja i on... Nikt wiêcej... by³em przygotowany na stracie cielesnej jak i uszczerbku umys³owego, po rzekomej "przegranej", któr± po prostu jak nigdy teraz nie mog³em do siebie dopu¶ciæ, aczkolwiek musia³em mieæ jakby w zapasie...
- Pamiêtaj co Ci powiedzia³em... Kieruj siê w³asn± ¶cie¿k±, tylko ty masz prawo decydowaæ swoim losem... - powiedzia³em, bez najmniejszej ironii, bez ¿adnej wrogo¶ci...
Delikatnie wstrz±sn±³em g³ow±, rzucaj±c w³osami tak jak zwykle na lewe oko... Stojê i czekam...
- Mam nadziejê, Senbou, ¿e walka odbêdzie siê kulturalnie... - odpar³em, bêd±c gotowy na najmniejszy ruch...
Niezamierza³em marnowaæ p³uc podczas walki jak to zrobi³ Mizeyoshi. Pierwsze co robie to nak³adam na siebie kawarimi[100]. Nastêpnie wyjmuje po trzy shurikeny na ka¿d± rêke. Najpierw rzucam shurikenami z prawej rêki celuj±c w ³ydki, barki oraz kostki. Gdy przeciwnik bêdzie zajêty nad robieniem uniku rzucam nastêpn± salwê shurikenów celuj±c w te same punktu. Gdyby zosta³ trafiony tworze cztery gliniane paj±czki[100], które k³ade na k³amieniu aby same znalaz³y swój cel. Gdy bêdzie os³abiony lub gdy g³eby dymu od eksplozji spowodowa³y, ¿e oponent mnie nie widzi, natychmiast u¿ywam henge no jutsu[100] zamieniaj±c siê w brunatnej czerwieni kamieñ.
seiki przechodz±c zobaczy³ zamieszanie.podbieg³ bli¿ej ale nie za blisko .zobaczy³ dwie osoby z jego klanun które s±dz±c po kunajach walczy³y s ze sob± seiki chc±c zobaczyæ walkê usiad³ na du¿ym kamieniu i patrzy³ na walkê po chwili jednak poszed³ dalej.
NMM
// Ehh ludzie... //
Mizeyoshi wypowiedzia³ swój piêkny monolog i pewnie by zgin±³, gdyby nie to, ¿e Sembou o dziwo Go wys³uchiwa³. Nie robi³ nic, tylko czeka³ na koniec monologu swojego kompana.
//Co ja mia³em tu napisaæ niby...?
Mizeyoshi: Ju¿ da³em post sêdziowski i powiniene¶ walczyæ, a nie rozmawiaæ kulturalnie ze swoim nowym wrogiem Nawet my¶lenie zajmuje czas podczas pojedynku
Sembou: Kaza³em liczyæ chakrê ,a ty tego nie zrobi³e¶, wiêc ciesz siê, ¿e nie zakoñczy³em walki, a uzna³em, ¿e tylko stoisz w miejscu. Ty tylko napisa³e¶ ile ka¿da technika kosztuje, a nie podliczy³e¶ ile chakry masz na pocz±tku ,a ile ci teraz zosta³o.. Ale widzê, ¿e obaj nowi , wiêc dam wam wzór:
Powiedzmy , ¿e na pocz±tku mam 2000, zu¿y³em chidori , kawarimi no jutsu i kasumi enbu no jutsu.
Tak macie pisaæ pod ka¿dym postem :
Chakra : 2000 - 300 Chidori - 100 Kawarimi No Jutsu - 200 Kasumi Enbu No Jutsu = 1400
Wzór :
Chakra pocz±tkowa(tyle ile macie na pocz±tku walki) - zu¿yte techniki = ilo¶æ chakry ( ile wam zosta³o ) //
//1500 skoro nic nie zadzia³a³o to nic nie straci³em\\
Robie to co chcia³em zrobiæ wcze¶niej czyli rzucam jednego shurikena celuj±c w klatke piersiow± z lewej rêki którego wyj±³em wcze¶niej. Gdy bêdzie zajêty na robienie uniku tworze trzy paj±czki[75], które k³ade na kamieniu aby same dosz³y do oponenta. Nastêpnie nak³adam na siebie kawarimi[100].Gdyby u¿y³ glininanych paszków, biegnê w strone czystego gruzu aby u¿yæ doton no jutsu[100]. Gdy bêdzie celowa³ atakiem Tai w ¿ebra,serce lub cokolwiek na brzuchu krzy¿uje rêce tak aby d³onie dotyka³y ramion
pochylam siê lekko do przodu i naprê¿am z ca³ej si³y miê¶nie r±k i nóg aby zablokowaæ atak. Gdy bêdzie celowa³ atakiem Tai w twarz k³adê praw± d³oñ na czo³o, lew± d³oñ na praw± d³oñ, przykucam lekko naprê¿aj±c
miê¶nie r±k aby zablokowaæ atak w twarz. Gdy bêdzie atakowa³ od boku atakiem Tai zale¿nie od strony kucam na dan± nogê i dotykam ³okciem stawu kolanowego naprê¿aj±c
wszystkie miê¶nie aby zablokowaæ atak. Gdy bêdzie celowa³ w ³ydki,kostki lub piszczel z ataku tai lub shurikenem/kunai'em podskakujê i wykonujê kilka obrotów i l±duje na ziemi. Podczas obracania siê nikt niezauwa¿y³, ¿e wyj±³em trzy shurikeny.
/1500-275=1225\\
Bia³ow³osy lider Brzasku podró¿owa³ sobie do Iwy , gdy nagle us³ysza³ odg³osy walki. Jednak nie patrzy³ siê kto , b±d¼ co walczy , po prostu usiad³ na jednym z kamieni i przygotowa³ kawarimi. Pies zszed³ na ziemiê i zacz±³ wêszyæ w okó³. Wi by³ wpatrzony w ziemiê i czeka³ na rozwój wydarzeñ , w koñcu szuka³ shinnobi z Iwy mo¿e tu takowych znajdzie. Senjuu nie wiedzia³ jednak jakiej rangi s± shinnobi dlatego zachowywa³ dystans.
"Mo¿e po prostu sami siê wykoñcz± . . . , a nie bêdê mia³ zabawy" - Wi zamy¶lony siedzia³ na kamieniu i czeka³ , z na³o¿onym na siebie kawarimi.
Podbieg³em do kamieni. Zauwa¿y³em bia³ow³osego i dwóch walcz±cych ze sob± shinobi. Wykona³em Bunshin no Jutsu, tworz±c jednego klona który usiad³ na jednym z kamieni. Ja sam usiad³em kilkana¶cie kamieni dalej, ukryty miêdzy kilkoma g³azami. Spogl±da³em raz to na walkê, raz to na bia³ow³osego zastanawiaj±c siê:
~I co ja sobie my¶la³em, ¶ledz±c go...~ Mimo wszystko patrzy³em na to co siê dzia³o.
Piesek Wi Dima bardzo szybko wyczu³ kto siê tu przygl±da³. Athi¶ wymin±³ klona i po chwili sta³ przy prawdziwym Kaoru. Wi za to wykona³ pieczêæ i drewniana rêka ( od ty³u) chwyci³a ch³opaka za ubrania i podnios³a go do góry tak by Wi widzia³ jego twarz. Ch³opak przemówi³ do Sunijczyka :
-Czy¿by¶ szuka³ ¶mierci czy przygody id±c za mn± Mo¿esz spotkaæ i jedno i drugie bo wied¼ , ¿e Akatsuki to zazwyczaj nie dobrzy ludzie. Ale taki jest ¶wiat s± Ci dobrzy i ¼li. Wiêc mów prêdko czego chcesz , a mo¿e uda Ci siê do¿yc do jutra. . . - Wi przez ca³y czas nie zapomina³ o tamtych walcz±cych , których nawet nie zna³.
-Emm...- Mówi³em lekko dr¿±cym g³osem, zmieszany i zaniepokojony. - ¦mierci szukaj± jedynie g³upcy, wiêc pod±¿aj±c za Tob± szuka³em przygody... A poza tym, doszed³em do wniosku ¿e jeste¶ silnym shinobi, skoro jeste¶ w Akatsuki, wiêc mo¿e móg³bym siê od Ciebie czego¶ nauczyæ.- W tym momencie lekko i niepewnie u¶miechn±³em siê czekaj±c na reakcjê bia³ow³osego, podczas gdy klon znikn±³ w dymie który po chwili opad³.
Wi pu¶ci³ ch³opaka i kaza³ mu do siebie podej¶æ , ale równie¿ zacz±³ do niego przemawiaæ:
-Wiêc wezmê Ciê na specjalny test , je¶li prze¿yjesz zostaniesz moim uczniem , na miejscu dowiesz siê co i jak. Ale wiedz , ze jak raz siê wpl±czesz to potem mo¿esz ju¿ nigdy z tego nie wyj¶æ. To do¶æ bolesna prawda , ale nie jest tak ¼le. Przy moim boku szybko staniesz siê silnym i do¶wiadczonym shinnobi. Mam tak± nadzieje , ¿e prze¿yjesz test , bi akurat potrzebuje ludzi. A w³a¶ciwie mo¿e to bêdzie misja. Jeszcze siê nad tym zastanowiê. Wiêc zgadzasz siê - Wi podniós³ g³owê i spojrza³ prosto w oczy ch³opaka . Bia³ow³osy czeka³ na odpowied¼ , ale nie móg³ traciæ wiêcej czasu , wiêc oczekiwa³ dynamicznej odpowiedzi.
Zrobi³em krok w stronê bia³ow³osego i szybko odpowiedzia³em -Wiêc zaczynajmy.- i ponownie siê u¶miechn±³em, lecz tym razem pewniej. -Ahh, zapomnia³bym jeszcze spytaæ. Jak na Ciebie mówiæ?- spyta³em i czeka³em na odpowied¼, gotowy do wyruszenia.
-Dobrze jak tak± podjo³e¶ decyzjê. Wiêc chod¼ ze mn± do Iwy , tam dowiesz siê reszty. Spotkamy siê przed bramami. . . - Bia³ow³osy wraz z psem ruszyli do bram Iwy pozostawiaj±c Sunijczyka samego sobie. Wi mia³ nadzieje , ze ch³opak go nie oszuka³ i , ze za nim pod±¿y. W³a¶ciwie Wi szed³ bardzo wolno , a do bram Iwy wcale nie by³o tak blisko .
Przez chwilê sta³em jak wryty. Po chwili pomy¶la³em:
~Dlaczego stojê jak wryty? No, rusz siê...~ I poszed³em za bia³ow³osym. Trochê irytowa³o mnie to, ¿e ci±gle nie zna³em jego imienia, lecz zbytnio na to nie zwraca³em uwagi. Spojrza³em na walcz±cych, przeskakuj±c z kamienia na kamieñ, gdy doszed³em do, prawdopodobnie, mojego przysz³ego Sensei. Dostosowa³em siê do jego tempa i spojrza³em na pieska. Po chwili odwróci³em wzrok, spogl±daj±c raz to na bia³ow³osego, raz to w stronê Iwy. Po chwili marszu powiedzia³em do niego:
-Hmm. Mog± mnie nie przyj±æ zbyt mi³o, gdy zobacz± moj± opaskê...-
Usiad³em na kamieniu.
Dodane po 9 minutach:
Wsta³em z kamienia i poszed³em dalej.<NMM>
Usiad³em na kamieniu.Wyj±³em butelke z wod±.Zacz±³em piæ.Po chwili poszed³em dalej.
[nmm]
Usiad³êm na kamieniu.
Dodane po 1 minutach:
Wsta³em z kamienia i poszed³êm dalej
<NMM>
Siadam na kamieniu
Dodane po 2 minutach:
Wstaje z kamienia i biegnê dalej
<NMM>
skaka³a z kamienia na kamieñ, a za ni± niczym jedno, wielkie skrzyd³o powiewa³ p³aszcz Akatsuki
<NMM>
Usiad³em na kamieniu i ¶ci±gam bandarze z twarzy.Pijê wodê.
usiadl na kamieniu poczym zaczal przeszukiwac rownine
przebieglem
NMM
bieg³a
[nmm]
pod±¿a³ za Hm... xP
HM! sz³a sobie
[nmm]
Hidan szed³ szed³ i szed³ <zt>
przebiegam (NMM)
HM! bieg³a szukaj±c pewnej osoby.
[nmm]
Bieg³a szybko przed siebie <nmm>
Bieg³am
[nmm]
Biegnê
<NMM>
Hisaki szed³ ju¿ zmêczony, jednak¿e od jakiego¶ czasu pod±¿a³ wolnym krokiem obserwuj±c Byakuganem Anyê, która sz³a za nim. Szed³ wolnym krokiem by jej nie forsowaæ jednak¿e okazywa³ obojêtn± postawê. Przystan±³ czekaj±c na ni± i zapyta³-Co siê dzieje?- lekko zaniepokojony.
- Juz sama nie wiem - wysapa³a. - chyba.. ja nie wiem czy to nie ju¿... - powiedzia³a patrzac na niego zdenerwowana i przestraszona. Modli³a sie w duchu, by dotrzeæ do domu. Nie chcia³a rodzic dziecka w plenerze w dodatku bez niczyjej pomocy.
Ju¿? O co chodzi?-zapyta³ wystraszony Hisaki zapominaj±c na chwilê o swej wynios³o¶ci." Czy¿by co¶ z dzieckiem?"-zapyta³ siê w my¶lach zaniepokojony. Wola³ ¿eby Anyi, nic siê nie sta³o zw³aszcza ¿eby nie umar³a rodz±c pomiot Uchihów. Pomy¶la³ ¿e najlepiej by by³o gdyby jej nic siê nie sta³o a dziecko umar³o lecz odrzuci³ t± my¶l. "Ju¿ wolê ¿eby urodzi³a i by³a bezpieczna ni¿ ¿eby jej co¶ siê sta³o"-pomy¶la³ zmartwiony. Podszed³ do niej odrzucaj±c kapelusz i podtrzyma³ czuj±c narastaj±cy lêk. Co siê dzieje siostro?-zapyta³ podniesionym g³osem.
- Hisaki - szepnê³a prawie b³agalnie, czuj±c jak powoli traci si³y - ja.. chyba ju¿ nie dam rady sama i¶æ.. niech Harry mnie poniesie - powiedzia³a przymykaj±c oczy - do siedziby, proszê - jej b³agalny ton rozszed³ siê echem po pustkowiu. Anya zemdla³a. To by³o dla niej za du¿o jak na jeden dzieñ.
Biegnie dalej w dobrze znanym kierunku <nmm>
Biegnê dalej w stronê siedziby akatsuki
<NMM>
Co!-krzykn±³ wystraszony Hisaki reaguj±c w ten sposób na s³owa siostry. Ba³ siê o jej zdrowie wiêc z³apa³ j± i zacz±³ biec do siedziby Aaktsuki.
[NMM]
Keishi ci±gle porusza³ siê w kierunku Kraju Ognia
Nie zwalniaj±c biegnie w stronê siedziby Hebi. [NMM]
Idê w stronê Oto [NMM]
Przebieg³ obok kamieni... <nmm>
Stajê przy kamieniach i zaczynam dalej trenowaæ Goukena 2lvl...
-Gouken! Styl gradu kamieni!
Uderzam szybko w pustynne ska³y kruszac kilka na py³. "Noooo... to jest to... ale nie wolno tak ³atwo niszczyæ krajobrazów" - u¶miecham siê z³o¶liwie... I odchodze dalej... a raczej odfruwam.
Ide w strone Suny...
<NMM>
Przelatujê nad g³azami i lecê w stronê Kumo-gakure.
-Wypróbujemy dzi¶ mo¿e nasze wspólne Kokori Kami no jutsu, Shiwansen.
"Eee... po co... obaj wiemy, ¿e i tak wszystkich sam rozwalê..."
Przeskakiwa³ miêdzy g³azami.
[NMM]
Skaczê z kamienia na kamieñ.
(NMM)
Westchnê³a ciê¿ko i pokona³a jednym, potê¿nym skokiem wszystkie kamienie.
NMM
Skaka³em z kamienia na kamieñ coraz bardziej zbli¿aj±c siê do Oto {NMM}
Ide,siadam na kamieniu wyjmuje wode z plecaka,pije i ide dalej...
<NMM>
Klon biegnie w kierunku Oto [NMM]
Usiad³em na jednym z kamieni... Zjad³em daktyle i popi³em wod±.
"Jest coraz lepiej... Zasoby chakry stopniowo siê regeneruj±... Chyba wst±piê po drodze do domku Zato... Powinna mieæ tam jakie¶ zio³a, które nieco przy¶piesz± regeneracjê..." - pomy¶la³em i ruszy³em w dalsz± drogê. {NMM}
Ide w strone Oto...
<NMM>
³adne macie kamienie
Karol zwinnymi ale i precyzyjnymi skokami skaka³ z kamienia na kamieñ."Ciekawe gdzie jest Kursoki dawno go nie widzia³em"-pomy¶la³ "A zreszt± nied³ugo muszê zmierzyæ siê z nim w koñcu przyrzek³em mu to"-kiedy rozmy¶la³ tak na jego twarzy pojawi³ siê szyderczy u¶mieszek.Karol przeby³ ca³± drogê.
<NMM>
Siedzialem na kamieniu i nagle zaatakowal mnie zbir pokonalem go jednym ciosem bez zadnych obrazen mialem szczescie ze to byl tylko 1.Po chwili zaczynam pic wode i ide dalej.<NMM>
Biegnie, spogl±daj±c co jaki¶ czas na maluszki. <nnm>
Szybko skacze z 1 kamienia na 2<NMM>
Stara³a siê ju¿ biec, by dzieciom nic sie nie sta³o. W koñcu pokonanie takiej drogi w obie strony.. <nnn>
Przebiegam jakbym lecial 100 na godzine a tak naprawde bieglem 2 na godzine.<NMM>
Idê w stronê Iwy.
<NMM>
Karol bieg³ w stronê Sunagakure "Muszê spe³niæ t± misje mam ju¿ jej do¶æ"..."Ciekawe w ogóle po co tej wied¼mie ten kawa³ek p³aszczu cz³onka akatsuki"... KArol by³ w z³ym humorze po rozmowie z cz³onkami Hebi.Karol przeby³ ca³± drogê i by³ ju¿ blisko kolejnej wioski.
<NMM>
Andreas szed³ w stronê kamieni szczelnie opatulony swym p³±szczem. Na g³owie mia³ zarzucony kaptur który nisko mu opada³ na twarz. Szed³ spokojnie, bez po¶piechu. W koñcu wszed³ miêdzy kamienie, które da³y mu ochronê przed wiatrem. Ods³oni³ p³aszcz i zdj±³ kaptur. Zatrzyma³ siê przy jednym z wiêkszych kamieni który doskonale broni³ przed wiatrem i usiad³ pod nim. Przymkn±³ oczy. By³ lekko zmêczony......
Skaka³a po kamieniach [cenzura] siê w odleg³e krzyki drapie¿nych ptaków. K±tem oka dostrzeg³a postaæ w p³aszczu i zatrzyma³a siê w pewnej odleg³o¶ci od niej. Przez chwilê analizowa³a sytuacjê, w koñcu jednak postanowi³a porozmawiaæ z tym cz³owiekiem. Zeskoczy³a z kamienia, l±duj±c tu¿ przed Andreasem.
- Ohayo - mruknê³a.
Andreas zosta³ wyrwany z drzemki. Leniwie otworzy³ wpierw jedno oko a potem drugie. Przyjrza³ siê osobie, która go tak wrednie zbudzi³a.
- Hej...
Odpowiedzia³ jak zawsze obojêtnym tonem i siêgn±³ do jednej z kieszeni....
Zmru¿y³a lekko oczy, widz±c gest siêgania do kieszeni. Spojrza³a na Andreasa z zaciekawieniem subtelnie sugeruj±cym podejrzenie.
- Jestem Tayuya, z Czwórki D¼wiêku - przedstawi³a siê wiedz±c, ¿e inaczej nie za³apie jakkolwiek pozytywnego kontaktu z facetem.
Andreas wyci±gn±³ z kieszeni paczkê papierosów oraz zapalniczkê. Westchn±³.
- Andreas.....
Wyci±gn±³ papierosa i wsadzi³ go sobie do ust. zapali³ go i zacz±³ siê bawiæ zapalniczk±...
Jej umys³ rozlu¼ni³ siê nieco, gdy tylko Andreas zapali³ papierosa.
- Mi³o poznaæ - powiedzia³a beznamiêtnie - D³ugo tak tutaj stoisz? - zapyta³a zaintrygowana osob± Andreasa. Czêsto têdy przechodzi³a, ale po raz pierwszy kogokolwiek spotka³a.
Andreas trzasn±³ mocniej zapalniczk± i wsadzi³ j± do kieszeni. Zaci±gn±³ siê papierosem i wypu¶ci³ w bok.
- Z mojego punktu widzenia to siedzê....
Odpowiedzia³ spokojnie znowu zaci±gaj±c siê papierosem.....
- Kwestie pozycji pozostawmy na pó¼niej. Ile czasu ju¿ tutaj jeste¶? - zapyta³a lekko zdenerwowana.
Andreas nie uraczy³ j± spojrzeniem. Zamiast tego zaci±gn±³ siê papierosem.
- Nie wiem... spa³em...
Odpowiedzia³ leniwie wypuszczaj±c dym z ust....
- Dziwne spaæ w takim miejscu - powiedzia³a suchym tonem - Jeste¶ w jakiej¶ organizacji?
- Znowu.....
Uniós³ wzrok na dziewczynê wyci±gaj±c papierosa. Przyjrza³ jej siê dok³adniej.
- Co to ma do rzeczy?
Odpowiedzia³ ch³odno, lecz badawczo...
- Sojusz mam tylko z Hebi, wolê wiedzieæ, czy mogê ciê zabiæ, je¶li mnie wkurzysz - mruknê³a.
Wargi Andreasa wykrzywi³y siê w krzywy u¶miech. Zaci±gn±³ siê porz±dnie papierosem i powoli wypu¶ci³ por± chmurê dymu.
- Muszê cie zmartwiæ.... nie mo¿esz mnie zabiæ....
Mówi±c to zacz±³ siê bawiæ papierosem....
- Hebi - domy¶li³a siê - No to super... Tak dla twojej informacji ostatni szpieg, jaki o¶mieli³ siê znale¼æ w moim towarzystwie zosta³ pozbawiony oczu. W³asnorêcznie mu je wy³upi³am - przywo³a³a na my¶l Amy.
Dziewczyna mu siê spodoba³a. By³a sadystyczna i nieobliczalna. Ci±gle bawi³ siê papierosem.
- Przyjemnie.... i nie jestem szpiegiem....
Odpowiedzia³ z lekkim u¶miechem w k±ciku ust....
Szed³em obok kamieni... Z daleka zobaczy³em Tayuye i Andreasa, lecz nie zwróci³em na nich uwagi... {NMM}
- Na dodatek naszpikowa³am j± kunajami i trochê poobija³am... i zanios³am do jej wioski, na przestrogê. Powiem ci, ze od tamtego czasu nie widzia³am ani jednego szpiega ani suniañczyka na oczy - zdmuchnê³a grzywkê z nosa - Z jednej strony to dobrze, ale przyznam, ze mi siê teraz nudzi...
Ci±gle bawi³ siê papierosem przek³adaj±c go miêdzy palcami. S³ucha³ dziewczyny z wyra¼nym zadowoleniem. Lubi³a siê pastwiæ nad ofiarami..... jak on.....
- Widocznie twa przestroga poskutkowa³a..... Tayuyo....
Wsadzi³ sobie papierosa do ust lecz nie zaci±gn±³ siê nim. Wsta³ i otrzepa³ p³aszcz.
- Skoro i tobie i mi siê nudzi...... co powiesz na ma³± zabawê??
Usmiechn±³ siê zagadkowo trzymaj±c papierosa w ustach....
- Czemu nie - powiedzia³a oczekuj±c jakiej¶ propozycji.
- Co powiesz na ma³y sprawdzian si³ sojuszników?
Powiedzia³ po chwili wyci±gaj±c papierosa z ust.
- Mo¿e byæ - machnê³a lekcewa¿±co rêk±. Skoro to nie by³a prawdziwa walka, tylko przyjacielski sparing, to spokojnie mog³a siê nawet nie staraæ.
- Zaczynaj....
Odskoczy³ na kamieñ na górê i w³o¿y³ papierosa do ust.....
- Gian - b³yskawice strzeli³y w stronê Andreasa.
Andreas spodziewa³ siê b³yskawicznego ataku ale nie a¿ tak potê¿nego. Pierwsz± rzecz± jaka mu przysz³a na my¶l by³a ucieczka przed atakiem i tak te¿ zrobi³.... Stara siê unikn±æ ataku dziêki Shunshin no Jutsu i pojawiæ siê za dziewczyn±.
- Musze spadaæ......dokoñczymy pó¼niej....
Po czym szybko znikn±³ za ska³kami....
[zt]
[Sorki, ale za d³ugo to trwa³o ]
Westchnê³a zawiedziona. Czyli jednak siê bêdzie nudziæ. Posz³a.
NMM
Biegnê i siadam na kamieniu,wyjmujê z plecaka wodê,pijê i biegnê dalej.
<NMM>
skaka³a po kamieniach, za ni± ³asica
<NMM>
Skacze po kamieniach jak gdyby nigdy nic.
Karol pospiesznym krokiem biegn±³ w stronê kraju wody czyli Kiri-gakure..."mo¿e spotkam tam kogo¶ a mo¿e nawet kogo¶ z oto-gakure"..."Dawno nie widzia³em Orochimaru-sama"...Karol widzia³ nastêpn± wioskê lecz równie¿ jak poprzednio przyspieszy³ têpo.
<NMM>
Szed³
[nmm]
Sz³a.Jej kroki stawa³y siê coraz powolniejsze.
NMM.
Bieg³em nie zwracaj±c uwagi na kamienie
<NMM>
Idê w kierunku Oto.
<NMM>
Zmierzam do suny
<NMM>
Przeszed³ miêdzy kamieniami w stronê Kumo.
<NMM>
Przeszed³ dalej <NMM>
Szed³em w kierunku Kumo... {NMM}
Asuma skaka³ sobie z kamienia na kamieñ kieruj±c siê ku ¶rodkowi Równiny. Niestety gdy by³ ju¿ pareset metrów od ¶rodka, po¶lizgn±³ siê na którym¶ ze ¶liskich kamieni, i zamiast schodziæ... Toczy³ siê <nmm>
Przeszed³ po kamieniach w stronê równiny. *Mam nadziejê ¿e nie idê tam na marne...* - pomy¶la³ schodz±c na równinê.
<NMM>
Pojawiam siê
Przychodz znudzony sobie tutaj
Spojrza³em na przyby³ego
"Konoha"-powiedzia³em w my¶lach
-Witam-powiedzia³em do niego
///kiri jak co¶///
Witam-powiedzia³em spokojnie...
-Jestem Smoke-powiedzia³em.Udawa³em mi³ego
Shikamaru-powiedzia³em-ale beznadzieja-doda³em w my¶lach i usiad³em na pobliskim kamieniu
-Klan Nara zapewne?
Nic nie odpowiedzia³em tylko kiwn±³em g³ow± obserwuj±c nieznajomego pó³przytomnym wzrokiem
-Co ciê tu sprowadza?
Wzruszy³em ramionami nic nie mówi±c jednak po chwili powiedzia³êm-taaa
-Widzê ¿e nic innego nie potrafisz powiedzieæ
Przebieg³ po kamieniach z aktywnym Gakure no Jutsu. Zauwa¿y³ dwoje ludzi, zaciekawi³o go to, jednak nie zatrzyma³ siê *Nie mam czasu...* - pomy¶la³ przeskakuj±c z jednego kamienia na drugi. Po chwili by³ ju¿ przy wej¶ciu do okolicznej wioski.
<NMM>
-Poczekaj na mnie.Zaraz wróce
<NMM>
Nie wiedzia³a co tu robiæ. Wiêc posz³a.
[nmm]
Sz³a miêdzy kamieniami.
NMM.
Zato skaka³a po kamieniach, ¶miej±c siê weso³o. Co z tego, ¿e nie mog³a ich dostrzec? Co z tego, ¿e nabi³a sobie dwa siñce i rozciê³a kolano? Przecie¿, jest Genishida! [nmm]
Idê przez kamienie w stronê Oto,dawno tam nie by³em,ciekawe co siê pozmienia³o - powiedzia³ i zacz±³ biec po kamieniach.
<nmm>
Bieg³em rozbijaj±c po drodze kamienie... Wiedzia³em, ¿e przekraczam limit mojej wytrzyma³o¶ci jednak nic sobie z tego nie robi³em... Mój umys³ przesta³ odbieraæ jakiekolwiek uczucie bólu... Bieg³em dalej {NMM}
Biegn±c dalej ujrza³a jakie¶ porozbijane kamienie i dalsze ¶lady.. Martwi³o j± to jeszcze bardziej ,ale pomimo wszystko bieg³a dalej...
Biegnê do Iwa gakure...
<NMM>
Biegnê w stronê IwaGakure nie zwracaj±c nawet uwagi na to ¿e wiatr próbuje mi przeszkodziæ w mojej podró¿y.
<NMM>
Zwiedzam sobie teren ³a¿±c bo kamieniach.
Dodane po 7 minutach:
Pochodzi³a jeszcze troche po czym odesz³a. <NMM>
skaczê po kamieniach w strone Kumo
<NMM>
Bieg³em ca³y czas w stronê IwaGakure.Kiedy zauwa¿y³em wodê i wystaj±ce z niej kamienie to wskoczy³em na jeden i skaka³em tak z jednego na drugi a¿ dotar³em do IwaGakure.
NMM
Raiona skaka³a z kamienia na kamieñ, nios±c na grzbiecie Tsuyo. Rozwiane w³osy obydwu wygl±da³y jak flaga Monako
NMM.
Przywêdrowa³ tu z miasta jak zwykle szlaja³ siê tu i ówdzie szukaj±c kryjówek, ale i te¿ skarbów, tyle siê mówi³o o ukrytych skrytkach w tych okolicach dlatego te¿ chcia³ sprawdziæ czy to prawda. Czarny p³aszcz zakrywa³ twarz, który zakrywa³ równie ca³e cia³o a¿ do stóp a kozaki ze skóry, które zdoby³ za swoj± prace, d¼wiêcznie postukiwa³y spotykaj±c siê z ziemi±, peleryna by³a specyficzna niby zwyk³a ale za ka¿dym razem kiedy klêka³ i skuli³ siê aby zobaczyæ co jest w wnêce wygl±da³ z oddali jak g³az.
Dantek szed³ sobie spokojnie po wygranej walce z midorim , lecz dalej tkwi³a mu w g³owie samobójczyni .
- Ech ¿ycie- Pomy¶la³ Dante. Ch³opak zauwa¿y³ ma³± postaæ w p³aszczu.
- Ej ty tam kim ty jeste¶ - Zawo³a³ przyjaznym g³osem.
Ma³a postaæ podskoczy³a, kiedy to mia³a g³owê we wnêce i co siê sta³o uderzy³ siê w g³owê. Rozleg³ siê taki pisk, ¿e kto¶ kto stoi wystarczaj±co blisko mo¿e umrzeæ na atak serca.
- Aiiiitaaaiiiiiii.- piszcza³ siadaj±c na pupie i ods³aniaj±c bia³± g³ówkê, któr± chowa³ w ³apkach, na dodatek zalewa³ pó³ równiny swoimi ³zami....
Dantek podszed³ do owego s³odkiego z bu¼ki ch³opaka .
- Poka¿ to- Dantek popatrzy³ na siniaczka ma³ego , a w sumie na jego brak.
- Nic ci nie jest .- Odpar³ u¶miechniêty klepi±c go po g³ówce . W Dantusiu obudzi³ siê instynkt macie¿yñski *_*"
Ma³y mia³ jeszcze ³ezki w oczach ale, przesta³ piszczeæ i p³akaæ. Jego oczy by³y teraz o wiele wiêksze ni¿ mog³o by siê wydawaæ, robi³ minê na chomikowe oczy. Dwa wielkie mieni±ce siê wêgielki wpatrywa³y siê w jego twarz widz±c podobieñstwo, a chodzi³o tu o w³osy.
- Yuki- pisn±³ i wskaza³ na swój bia³y kosmyk i na jego bia³± czuprynê.
Dantek siê u¶miechn± i dalej g³aska³ ch³opca .
- Jak siê nazywasz - Spyta³ siê dzieciaczka z oczkami jak wêgielki
- ano... Kaoru-chi.- po tych s³owach na jego twarzy pojawi³ siê wielki u¶miech. Nadal parzy³y siê na niego , ale teraz zbli¿y³ siê, nie siêga³ mu wy¿ej ni¿ do pasa by³ naprawdê ma³y.
Datek dalej kuca³ aby mieæ z nim sta³y kontakt wzrokowy.
- Ja nazywam siê Dante-chi .... powiesz mi gdzie s± twoi rodzice - Spyta³ siê rozgl±daj±c. Ch³opak wyj± nastêpnie ciasteczko i da³ je ch³opcu
- Trzymaj .- Powiedzia³ wk³adaj±c ciacho do ma³ej d³oni.
- umm Mama i tata....nie ¿yj±.- stwierdzi³ krótko.
Na chwile wygl±da³ na zamy¶lonego i zmartwionego. od 5 lat ¿yje sam, przy pomocy kogo¶ kogo spotka. Nie mia³ ³atwego ¿ycia ale nie traci³ nigdy u¶miechu z twarzy, by³ raczej pogodnym dzieckiem.
- Tsuuugoiii!- pisn±³ patrz±c na ciastko, i zanim Dante mrugn±³ okiem, ma³y wisia³ mu na szyi i przytuli³ siê do niego po czym ze¶lizn±³ siê niczym ma³y w±¿ i powoli jad³ ciastko, bacznie przygl±daj±c siê aby nie straciæ ani okruszka.
- *Biedny dzieciak sierota*- Pomy¶la³ patrz±c na ch³opca
Dante by³ z siebie dumny czu³ ¿e zrobi³ co¶ dobrego w koñcu .
- Nie musisz dziêkowaæ wcinaj sobie.-Powiedzia³ przyjaznym g³osem. Dante widzia³ w nim siebie poniewa¿ te¿ by³ sierot± .
- Mo¿e chcesz pój¶æ zemn± - Spyta³ siê wyci±gaj±c rêkê w stronê ch³opaka .
- Zosta³by¶ moim uczniem - Doda³ po chwili , sam do koñca nie wiedz±c co robi. Dantek czu³ wiê¼ z tym ch³opcem .
- Hai.- opowiedziawszy na pytanie w¶lizn±³ siê po rêce na jego ramie, z którego zwisa³. Wa¿y³ tyle co mo¿e paczka landrynek, nie wiadomo czy by³ tak szczuplutki, czy mo¿e by³y to uwarunkowania genetyczne. W Iwa by³o do¶æ g³o¶no o eksperymentach na dzieciak, które by³y porywane do oto i odsy³ane s powrotem.
- Tsugoiii- wymrucza³, zaciskaj±c ³apki, tylko po to aby znowu nie zostaæ samemu. Pachnia³ lawend±, a srebrne kosmyki co jaki¶ czas g³adzi³y ucho Dante, popychane przez wiatr.
- Usagi-wa<królik> wymrucza³ ch³opiec
- *Na co ja siê pisze - Zastanawia³ siê Dantek id±c do innej wioski
z/t oboje
Przyszed³em i usiad³em na kamieniu
w kamien na któym usiad³es wbi³a siê strza³a lec±ca z tak wielk± szybko¶ci± i si³± ¿e wbi³a siê w ska³ê. Gdu siê przyjza³es dostrzeg³e¶ wiadomo¶æ na kartce. Po Roz³ozeniu kawa³ka pergaminu przeczyta³es:" Jesli chcesz siê sprawdziæ i zdobyæ troche do¶wiadczenia staw siê w moim domu w Ame gakure. Poznasz tam szczegó³y zadania które dla ciebie zaplanowa³em. Mój dom rozpoznasz po tym ze jest zbudowany ze stali. Podejmiesz siê wyzwania? Czekam. Beorn.". najdziwniejsze jest to ze po ³uczniku nie by³o ¿adnego ¶ladu....
Przeczyta³em kartkê i po chwili zastanowienia poszed³em do Ame<nmm>
Przebiegam w kierunku konohy, najedzony niezdrowym ¿arciem.
<NMM>
lawirujê miêdzy g³azami w kierunku Iwy...
<NMM>
Zaraz po tym jak odskoczyli¶my od siebie i ukryli¶my siê tworze dwa kage bushiny które wskakuj± na wiêksze kamienie i poruszaj±c siê po nich staraj± siê znale¼æ Yoshiego, lub wypatrzeæ ¶ladów krwi jakie powinna pozastawiaæ jego rana na ramieniu, a gdy tylko zostanie zauwa¿y rzucaj± w niego po kunaiu z notka wybuchow±. Tak by sam unik nie wystarczy³ a nastêpnie poinformowaæ mnie o jego po³o¿eni. Nastêpnie businy staraj± siê unikaæ walki jedyne zmusiæ Yoshiego do zbli¿enie siê w moj± stronê bym móg³ go "sparali¿owaæ" za pomoc± Chuusuusei Biribiri (czy jak to siê pisze).
1660-400=1260 lub 1110
Korzystaj±c z okazji, ¿e razem z Thingolem jeste¶my od siebie oddaleni odwin±³em banda¿e z r±k w celu owiniêcia sobie rany aby krwawienie z ramienia zosta³o zatrzymane. Stoj±c ukryty w kamieniach nak³adam na siebie Kawarimi aby unikn±c ataków z strony mojego przeciwnika je¶li takie nast±pi±. Gdy ju¿ wszystko bêdzie gotowe [cenzura] jakichkolwiek odg³osów ruchu w okolicach w, których siê znajduje. Gdy zauwa¿ê przeciwnika u¿ywam na nim Konoha Reppuu[Technika polegaj±ca na podciêciu nóg przeciwnika] aby ten przewróci³ siê. Wykorzystuj±c jego lekki brak równowagi u¿ywam Ushiro Hi-Ru[Kopniêcie wykonanie piêt±. Nastêpnie mo¿emy wróciæ do pozycji wyj¶ciowej lub kopn±æ przeciwnika drug± nog±] aby mój oponent uderzy³ z ca³ej si³y o ziemie na której walczymy po czym chowam siê w¶ród kamieni.
855 - 100 = 755
// 2 ataki tai i kawarimi czyli 2 jutsu ofensywne i 1 defensywne //
Klony odnalaz³y Yoshiego i urzy³y przeciwko niemu wybuchowych notek. Notki eksplodowa³y i wykurzy³y go z ukrycia, oberwa³ ale pomog³o kawarimi, niestety klony nie wróci³y gdy¿ Yoshi zda¿y³ je zaatakowaæ swoimi technikami tai jutsu i zniszczy³ je. Po czym Yoshi zmieni³ kryjówkê w ktorej siê ukry³. Thingol dalej nie wiesz gdzie jest twój przeciwnik ale wiesz ze nie móg³ uciec daleko od miejsca w którym zaatakowa³y go klony. Obaj dalej jestescie ukryci.
Widz±c obecn± sytuacjê, w której siê znajdujê odrazu nak³adam na siebie kawarimi No jutsu aby unikn±æ ataków z strony mojego przeciwnika i wykorzystuj±c moj± szybko¶æ poruszam siê miêdzy kamieniami w celu ci±g³ego zmieniania miejsca w którym siê znajduje w taki sposób aby Thingol mnie nie zauwa¿y³. Ataki Thingola nie powinny do mnie dotrzeæ poniewa¿ nie wie gdzie siê znajdujê. Je¶li natomiast Thingol znowu u¿yje klonów w celu odnalezienia mnie lub sam siê do tego pokwapi to atakujê stylem Gouken(podstawowy styl walki TaiJutsu polegaj±cy na kopniêciach i uderzeniach piê¶ci±) wykonuj±c seriê kopniêæ i uderzeñ piêt± po czym znienacka po raz kolejny u¿ywam Ushiro Hi-Ru(kopniêcie wykonane piêt±) w celu wbicia przeciwnika w ziemiê. Po wszystkich wykonanych atakach znowu l±duje w kamieniach i bezszelestnie miêdzy nimi siê poruszam w taki sposób aby mój przeciwnik mnie nie zauwa¿y³.
755 - 100 = 655
Hmm... Yoshi siê nie kwapi by mnie zaatakowaæ i tak jak d³u¿ej bêdzie u¿ywa³ taijutsu to padnie z przemêczenia, a je¿eli zmuszê go do u¿ycia chakry to na pewno wykona kawarami có¿ spróbujmy w ten sposób. Pomy¶la³em po czym uformowa³em jednego klona i wys³a³em go by za pomoc± kartek wybuchowy kunai i shurikenów zmusi³y go do u¿ycia kawarami lub by go zraniæ na tyle by nie móg³ dalej walczyæ. Je¿eli za¶ uderzy on w klona to aktywuje on moj± pu³apkê a mianowicie karty wybuchowe które kaza³em przyczepiæ klonowi by w razie ataku taijutsu eksplorowa³y od uderzenia i rani³y Yoshiego.
1260 - 200= 1060
//Niestety musze byæ twarda i stanowcza, spó¼nile¶ siê wiêc czas na konsekwecje... //
Yoshi bardzo szybko i zwinnie zbli¿y³ siê do przeciwnika zastosowal serie powalaj±cych ciosów i powalil na ziemiê Thingola. Ten nie mial ju¿ si³y siê podnie¶æ Yoshi wygra³...
dziêkujê... (jak co¶ to pisaæ jutro na gg)
Gdy tylko odzyska³em si³y by siê samemu poruszaæ ruszy³em w kierunku taki. Tylku odchodz±c rzuci³em do Yoshiego: Kase dostaniesz gdy tylko co¶ zarobie do nastêpnego razu.... Skoñczywszy to mówiæ by³em ju¿ do¶æ daleko. <NMM>
Do Yoshiego nagle doszed³ tajemniczy g³os z podziemi , którego nigdy wcze¶niej nie s³ysza³. Za to to co¶ zna³o go doskonale , przynajmniej by³o to s³ychaæ po tej dziwnej barwie g³osu. Co¶ mówi³o do ch³opaka jakby dziwn± zagadak± :
- Ty cz³owieku przynie¶ mi prawdziwy kwiat z Sunijskiej pustyni, wtedy nagroda Ciê czeka wielka. Tak dostaniesz to o czym ludzie marz± wasza wolno¶æ i bogactwa. - To brzmia³o jak wielka przygoda , ale ty stara³e¶ siê pozostaæ czujny. By³a to standardowa misja rangi D , b±d¼ C pewnie walczyæ nie trzeba bêdzie. Raczej pog³ówkowaæ , z zagadkami nigdy nie wiadomo. . .
Yoshi s³ysz±c g³os z podziemi na pocz±tku wystraszy³ siê, lecz po pewnym czasie przys³ucha³ siê ca³ej wypowiedzi po czym powiedzia³ mimowolnie sam do siebie:
- No có¿ trzeba ruszaæ do Suny -
Powolnym krokiem ch³opak skierowa³ siê w stronê Suny.
<NMM>
Po d³ugiej i dosyæ powolnej podró¿y aby kwiatek, którego znalaz³em nie zosta³ zniszczony dotar³em w koñcu do miejsca pocz±tku a byæ mo¿e nawet koñca mojej podró¿y. Trzymaj±c kwiatka w rêkach krzykn±³em:
- Ej nieznajomy, ten który mówi³ do mnie z podziemi. Przynios³em Ci Kwiat Pustyni -
-Tak w³a¶nie o tym mówi³em m³ody cz³owieczku. Dam Ci teraz PRAWDZIWY skarb i PRAWDZIW¡ si³ê , a nie nêdzne z³oto. Ten kaktus b³ nam tu potrzebny . . . - Po tych s³owach ogarnê³a Ciê niesamowita si³± witalna. Otrzymujesz + 50 Pch i nic wiêcej. Czujesz siê te¿ lepiej i przez 2 dni mo¿esz podró¿owaæ bez przerw i siê nie mêczysz. ( to trwa ok 30 postów ). G³os umilk³ i wszystko wróci³o do normy , a kaktus zakorzeni³ siê w litej skale. Ranga D
Po ogromnym przyp³ywie si³ witalnych ruszy³em odrazu w stronê Konohy a dok³adnie w stronê polany treningowej poniewa¿ tam mia³ siê odbyæ trening dru¿yny 10 do, której nale¿ê.
<NMM>
Akuro skaka³ z kamienia na kamieñ, nadaj±c tempo skacz±cemu za nim dziadkowi. By³ to teren, jaki wybra³ m³ody Aburame, planuj±c przemarsz przez Iwê.
Dla jego stylu walki by³ idealny, bior±c pod uwagê to, ile by³o miejsc do ukrycia. Móg³ siê schowaæ za ¶cian± ka¿dego z kamieni, robaki natomiast i tak wykryj± ka¿d± kryjówkê wroga po jego chakrze.
M³ody Aburame mimo tego ca³y czas by³ czujny. Ci±gle trzyma³ shuriken, aby w razie czego go rzuciæ i siê z nim podmieniæ, wykorzystuj±c na³o¿one Kawarimi. Rozproszone robaki lecia³y nad nimi, informuj±c Akuro o wszystkim, co wydawa³o siê niepokoj±ce. By³y te¿ gotowe zaatakowaæ przeciwnika, je¶li ten przybêdzie.
Sam Akuro, nie przerywaj±c skakania, uformowa³ pieczêci Konchuu Sekkou, wytworzy³ trzy robaczki zwiadowcze i wys³a³ je daleko i wysoko, pod niebo. Stamt±d mia³y du¿o wiêksz± widoczno¶æ, ni¿ owady wywo³ane jutsu Mushi Damy. Tak¿e informowa³y m³odego Aburame o ka¿dym niepokoj±cym zdarzeniu, którego on nie bêdzie w stanie st±d zobaczyæ.
Nagle wiatr zawia³ mocniej i wszystkie owady zwia³o , po prostu polecia³y i zosta³y rozerwane. Ty schyli³e¶ g³owê , to samo zrobi³ dziadek , a gdy j± podnios³e¶ ujrza³e¶ 2 shinnobi , z opaskami na g³owie. Nie tka Ci siê tylko wydawa³o , oni nie mieli opasek , tylko 1 j± mia³. S³oñce zmyli³o twój s³aby wzrok , drugi mia³ maskê ANBU. Pozna³e¶ , ¿e to oddzia³ ¶ledz±cy z Suny , to na 100% do¶wiadczony ninja tropi±cy. Przy nim sta³ kto¶ rang± Genina b±d¼ Chuunina. Jounin musia³ mieæ Fuutona , jednak co mia³ ten 2 I kto wysy³a geninków z oddzia³ami tropi±cymi. Musia³ byc specyficzny , albo mieæ jak±¶ ukryt± specjalizacje. Dziadek za to , zaraz ukry³ siê za wiêkszym kamieniem i tam mia³ zamiar siedzieæ. Ty za to us³ysza³e¶ zarzuty :
-Cz³onek klanu Aburame , oskar¿ony o zabicie 4 stra¿ników w Sunie i jednego cywila. Zrobi³ to bez powodu i niektórych skaza³ na ¶mieræ mêczeñsk± poprzez wyssanie ca³ej chakry , a dopiero potem ukoñczenia egzystencji. Przy okazji Miss nin z Konohy , za takich zawsze jest nagroda. Po obra¿eniach ciêtych stwierdzam , ze cz³onek 7MM , ca³kiem nowy. Nie by³e¶ zbyt celny. Zreszt± jeste¶ w porównaniu do mnie niczym i teraz Ci to poka¿e. Do boju Tobirume - Jounin powiedzia³ do Ciebie g³osem , jakby przez mikrofon , to na 100% nie jego prawdziwa barwa. Imiê tego 2 to Tobirume , musisz na nich uwa¿ac. Walka siê zaczê³a!!
Akuro szed³ czujnie, jednak po chwili jego podejrzliwo¶æ nie co opad³a. To miejsce by³o do¶æ spokojne, wiêc dawa³o mu poczucie bezpieczeñstwa. Tak naprawdê jednak zbli¿a³o siê niebezpieczeñstwo...
Wiatr zahucza³ m³odemu Aburame w uszach, gdy nagle zerwa³ siê i zacz±³ wiaæ du¿o gwa³towniej, ni¿ przedtem. Akuro równie gwa³townie przystan±³ i schyli³ g³owê, wiatr potrz±sa³ jego w³osami, maska o ma³o nie spad³a. Na moment uda³o mu siê spojrzeæ w górê i zobaczy³, ¿e robaczki zosta³y rozerwane przez wichurê.
"Co jest, do cholery? Znowu przeciwnik? I znowu Fuuton?! Ja to mam szczê¶cie..."
Usi³owa³ podnie¶æ g³owê i rozejrzeæ siê, ale próby okaza³y siê daremne. W koñcu wiatr os³ab³ i obydwaj, on i dziadek, zdo³ali siê wyprostowaæ.
Widok, jaki ujrzeli, by³ raczej takim, jakiego spodziewa³ siê m³ody Aburame. Shinnobi. Dwaj shinnobi. Obydwaj mieli opaski na g³owie. Chyba... Nie, po d³u¿szym spojrzeniu zorientowa³ siê, ¿e jeden ma maskê ANBU.
"Jest tu wiêc nawet cz³owiek z ANBU... Ho ho ho, nie jest dobrze. Wygl±da na Jounina i ma ¿ywio³ Fuuton... Ale Jounini czêsto maj± po dwa ¿ywio³y, muszê uwa¿aæ. A ten drugi..."
Zerkn±³ na drugiego. Ten mia³ opaskê. Akuro oceni³, ¿e jest rangi Gennina lub Chuunina z lekk± przewag± na to pierwsze.
"Osób takich rang zwykle nie wysy³a siê na takie misje... Musi byæ dobry... To nie jest zwyk³y Gennin czy Chuunin. "
Spojrza³ na dziadka. Ten ju¿ oddala³ siê za kamieñ i schowa³ siê tam.
"Ciê¿ka jest rola eskorty zrzêdliwych naukowców..."
Us³ysza³ g³os Jounina. Ten zacz±³ mu wymieniaæ zarzuty. G³os by³ jednak dziwny, z pewno¶ci± nie jego prawdziwy.
"To jakie¶ jutsu..."
Nie pozwoli³ mu wymieniæ wszystkich zarzutów, w g³owie uformowa³ mu siê szybki plan. Z pewno¶ci± nie perfekcyjny, ale co mo¿na wymy¶liæ w kilka sekund?
-ZAMKNIJ MORDÊ! - rykn±³ Akuro, po czym za¶mia³ siê g³o¶no. - WIESZ, KIM JESTEM? JESTEM TWOIM KOSZMAREM! ZGNIJESZ OD SAMEGO MOJEGO SPOJRZENIA! JESTEM STRASZNY! I PLUJÊ OGNIEM!
Zarechota³ znowu. Tak± przemow± mia³ na celu utwierdziæ przeciwników w przekonaniu, ¿e brak mu pi±tej klepki, jest szaleñcem i nie ma ¿adnego planu.
Natychmiast siêgn±³ do torby i wyci±gn±³ trzy shurikeny. Zamachn±³ siê, ale nie wyrzuci³ ich. Wyrzuci³ trzymany w d³oni shuriken, tak, aby nie trafi³ przeciwników, a gdy znalaz³ siê w powietrzu trzy metry za ich plecami, podmieni³ siê z nim i, bêd±c w powietrzu za nimi, wyrzuci³ shurikeny, co powinno ich co najmniej zdekoncentrowaæ, je¶li nie zraniæ. Spadaj±c, formowa³ pieczêci.
-Kiri-gakure no Jutsu! - krzykn±³, gdy skoñczy³ i gdy ju¿ sta³ na ziemi. Chcia³ wywo³aæ we wrogach przekonanie, ¿e jest pewny siebie, ma ich za nic i wykrzykuje g³o¶no nazwy technik, jakie wykonuje.
Mleczna mg³a pokry³a ca³y okoliczny teren. Akuro nie traci³ czasu, uformowa³ kolejne pieczêci i stworzy³ klona, ale tym razem nie zdradza³ siê z tym i nie krzycza³ nazwy techniki. Klon zacz±³ i¶æ, a raczej skakaæ po kamieniach, szybko, ale w miarê bezszelestnie, a gdy znalaz³ siê naprzeciwko przeciwników (twarz± do ich twarzy, o ile siê nie odwrócili) , wyrzuci³ jeden shuriken. Pó¼niej nastêpny. I nastêpny. Wyrzuca³ je regularnie co dwie sekundy, niezbyt szybko, tak, aby zd±¿yli ich unikn±æ, nastêpnie po wyrzucie piêciu przez dwie sekundy zamiast rzucaæ kolejny, przekrad³ siê szybko tak, aby byæ z boku wrogów i natychmiast cisn±³ stamt±d dwa.
Tymczasem prawdziwy Akuro czeka³, widz±c przez mg³ê (klon te¿ przez ni± widzia³ - klon odczuwa to samo, co orygina³, a je¶li nawet nie, to w takim razie m³ody Aburame podyktowa³ mu my¶lami drogê, jak± przeby³ dotychczas klon ) . Natychmiast po wyrzucie dwóch shurikenów z boku przeciwników przez klona uformowa³ pieczêci i rozkaza³ klonowi krzykn±æ :
-Doton, Daijigoku no Jutsu!
W rzeczywisto¶ci m³ody Aburame wykona³ Kokohi no Jutsu - technikê pozwalaj±c± manipulowaæ otoczeniem przez iluzjê. Manipulowa³ w ten sposób, ¿e stworzy³ wir, który rzeczywi¶cie tworzy Daijigoku no Jutsu, jednak stworzy³ tak¿e wielki mur z b³ota, który po chwili zmieni³ siê w twardy kamieñ. Nim jednak siê zmieni³, Gennin / Chuunin wpad³ do niego nogami lub nawet ca³ym cia³em, wiêc zosta³ uwiêziony w kamieniu. Mur uwiêzi³ Gennina lub Chuunina tak, ¿e nie wpad³ do ziluzjowanego wiru, jednak przed jego dodaniem do iluzji Akuro kaza³ krzykn±æ klonowi :
-Doton, Doryuu Heki!
W ziluzjowanym wirze znajdowa³ siê teraz tylko Jounin.
Co prawda z Kokohi no Jutsu da siê wyzwoliæ zwyk³ym Kai, ale sk±d mieli wiedzieæ, ¿e to GenJutsu? Zosta³y dok³adnie odwzorowane dwa jutsu Dotonu, a by³o ca³kiem prawdopodobne, choæ tak naprawdê fa³szywe, ¿e Akuro umie manipulowaæ Dotonem - dotychczas dowiedzieli siê tylko, ¿e kieruje Suitonem, a missing-nini zazwyczaj posiadaj± dwa ¿ywio³y.
M³ody Aburame nie traci³ czasu - podbieg³ do ziluzjowanego muru, doby³ katany i przebi³ ni± uwiêzionego w iluzji Gennina / Chuunina. To ujawni³o, ¿e jest to tylko iluzja, ale powinno to pomóc jedynie Jouninowi - Gennin / Chuunin powinien zgin±æ, a je¶li nadal oddycha, Akuro dobija go katan±, nastêpnie wycofuje siê we mg³ê, po czym formuje pieczêci Kawarimi.
Oczywi¶cie istnieje prawdopodobieñstwo, ¿e oponenci maj± na siebie na³o¿one Kawarimi i wykonaj± je, ale wszystko dzieje siê tak szybko i powinno ich zaszokowaæ tak, ¿e nie zdo³aj± siê skupiæ, aby go wykonaæ, a mo¿e nawet o nim zapomn±. Zreszt± z czym mieli by siê podmieniæ? W mgle nic nie widzieli, a przez iluzjê nie mogli siê ruszaæ, chyba ¿e zrozumieli, ¿e to iluzja i wykonali Kai, co jest ma³o prawdopodobne z powodów, które ju¿ wymieni³em.
Gdyby mimo wszystko wykonali Kawarimi, Akuro wie, z czym, bo widzi w mgle (a oni nie) i oddala siê od nich stosownie. Nak³ada te¿ na siebie Kawarimi. Klonowi za¶ w takim wypadku nakazuje gdzie¶ siê chwilowo ukryæ i czekaæ na rozkazy.
// Chakra
200 + 200 + 100 = 500.
1500 - 500 = 1000.
//
Wiedzia³e¶ , ¿e to nie zabawa i , gdy tylko wyrzuci³e¶ shurikena dosta³e¶ siê pod ostry pas powietrza. W³a¶ciwie to by³ to krótki korytarz , w nim bardzo silnie wia³o. Shuriken siê cofn±³ i lecia³ , za to tobie przedziurawiono ubrania , ale maska dzielnie siê trzyma³a. Naciêcia zaczê³y siê na tobie pojawiaæ , gdy jeszcze sta³e¶ na równych nogach. Potem us³ysza³e¶ nazwê Goukakyuu no Jutsu [Katon] i po prostu nogi pu¶ci³y. Lecia³e¶ i spojrza³e¶ siê w górê, a kula ognia ju¿ lecia³a w tunel. Na szczê¶cie ty odlecia³e¶ daleko i podmieni³e¶ siê z shurikenem ( odruchowo) , po czym na marne rzuci³e¶ 3 shurikenki. Po tym ujrza³e¶ bomby na ziemi , a sam stworzy³e¶ mg³ê. Bomby wybuch³y i dym i mg³± zderzy³y siê. Ty nic nie widzia³e¶ w dymie , za to przeciwnicy pewnie mieli problemy z mg³±. Potem wykona³e¶ klona , który trafia³ tylko w kamienie. Za to twoi przeciwnicy trafili klona shurikenem , który jakby lecia³ , robi±c ko³o. S³yszysz w okó³ siebie z 5 takich shurikenów , ale ich nie widzisz. Twoje Gen nie dzia³a , bo nie wiesz , gdzie rywale s±. Musisz co¶ wymy¶liæ , bo dym jest tak gêsty jak mg³a.
Akuro, gdy tylko wyrzuci³ shuriken, dosta³ siê pod ostry pas powietrza.
"Znowu Fuuton?! Niech to szlag!"
Wróg utworzy³ krótki korytarz wiatru. Krótki, ale si³a wiatru w nim by³a wprost ogromna. Shuriken cofn±³ siê i lecia³, Akuro zauwa¿y³, ¿e podziurawiono mu ubranie, ale maska trzyma³a siê na twarzy, nie daj±c siê zwiaæ. Poczu³, ¿e jego skóra w niektórych miejscach ulega naciêciom, kiedy sta³ jeszcze na równych nogach. Us³ysza³ nagle krzyk przeciwnika.
"Goukakyuu no Jutsu?! A wiêc Katon..."
Jego my¶l zosta³a przerwana. Nogi pu¶ci³y. Zacz±³ lecieæ w ty³. Spojrza³ odruchowo w górê. Kula ognia lecia³a ju¿ w tunel. Akuro odlecia³ daleko i podmieni³ siê ze shurikenem, nastêpnie rzuci³ trzy shurikeny, ale nic ju¿ to nie da³o. Zaraz pó¼niej ujrza³ bomby na ziemi, a sam uformowa³ pieczêci i wykona³ Kiri-gakure no Jutsu.
Bomby zaczê³y wybuchaæ. Dym i mg³a zmiesza³y siê, tworz±c mieszankê, przez któr± niewiele widzia³ zarówno on, jak i przeciwnicy. Utworzony klon trafia³ jedynie w kamienie, jednak przeciwnicy trafili go shurikenem, który jakby lecia³. Wokó³ lata³o piêæ takich shurikenów - nie widzia³ ich, ale s³ysza³.
"Te shurikeny nie podobaj± mi siê..."
O¿ywi³ szybko jeden z ³añcuchów miecza chakr±, po czym ³añcuchami poszuka³ ów shurikenów. Gdy je znalaz³, obwi±za³ i powali³ na ziemiê, nastêpnie szybko z³o¿y³ pieczêci i utworzy³ Kage Bunshina, który ruszy³ na krótki zwiad, aby zobaczyæ, gdzie s± przeciwnicy. Sam Akuro uformowa³ pieczêci kolejnego jutsu, Mushi Dama. Wys³a³ robaki daleko w niebo, aby patrolowa³y teren i poinformowa³y go, gdy wyczuj± chakrê przeciwników. Na³o¿y³ na siebie Kawarimi i wyci±gn±³ shuriken, gotów go rzuciæ i siê z nim podmieniæ w razie czego.
Kage Bunshin, gdy odnajdzie przeciwników, ma spróbowaæ zaj¶æ ich od ty³u i przebiæ ka¿dego z nich pugina³em.
// Chakra
200 + 250 + 100 + 200 = 750.
1000 - 750 = 250. //
Stara³e¶ siê co¶ zrobiæ i odpar³e¶ parê shurikenów ok. 5 niestety 6 i 7 drasnê³y Ciê w obie rêce. Nagle us³ysza³e¶ nazwê techniki Fuutonu , brzmia³a ona atsugaia ( jako¶ tak). Zna³e¶ t± technikê jednak gdy zd±¿y³e¶ zareagowaæ by³o za pó¼no , fala trafi³a w Ciebie i wybuch³a. Najpierw powa¿nie uszkodzi³a twój miecz , przez co jeden ³añcuch niekompletnie do niego wróci³. Maska rozwali³a siê na tysi±ce kawa³ków , dobrze chroni±c twoj± twarz. Polecia³e¶ jakie¶ 30 metrów w przód i nie oddycha³e¶. Za to Sunijczycy ujrzeli or³a i po prostu zniknêli. To chyba narada w wiosce. Dziadek podszed³ do ciebie i wrêczy³ Ci do niesprawnych r±k , kartkê , ze masz miesi±c wolnego , on zostanie tu w Iwie. Dziadek da³ Ci co¶ i powoli si³y Ci wraca³y , nie unikniesz jednak 5 dni niebytu. Gdyby nie zastrzyk , dziadka , którego ju¿ nie czu³e¶ pewnie trafi³ by¶ tam na wieki . . .
Otworzy³ oczy.
-Uch...
Przez chwilê nie by³ pewien, gdzie w³a¶ciwie jest. Nat³ok zdarzeñ, jakie przytrafi³y mu siê w dziwnej krainie poza w³a¶ciwym ¶wiatem, miesza³y siê z tymi realnymi. Powoli zacz±³ je jednak rozdzielac i k³a¶c na w³a¶ciwe miejsca.
"No tak... Ju¿ pamiêtam... Odpar³em kilka tych lataj±cych shurikenów... Ale dwa z nich uderzy³y mi w rêce... Pó¼niej dosta³em znowu jakim¶ Fuutonem... A potem ci go¶cie zobaczyli jakiego¶ or³a i wrócili siê do Suny..."
Podrapa³ siê po g³owie. Le¿a³ na twardym pod³o¿u miêdzy du¿ymi kamieniami.
"Mia³em szczê¶cie... Ale co z dziadkiem?"
Wsta³ powoli, opieraj±c siê o kamienie. W tamtym ¶wiecie zupe³nie inaczej kierowa³o siê cia³em, zdawa³o siê ono du¿o l¿ejsze, wiêc potrzebowa³ chwili na przyzwyczajenie siê z powrotem do zwyk³ych ruchów.
Rozejrza³ siê. Staruszka nie by³o nigdzie woko³o. Obok niego le¿a³a jednak kartka.
Pochyli³ siê i odczyta³ jej zawarto¶c.
"Miesi±c wolnego... A on zostaje w Iwie... W sumie to mi na rêkê. Przejdê siê gdzie¶ i rozprostujê nogi... Tam by³o naprawdê dziwnie..."
Ruszy³ pomiêdzy kamieniami, a¿ w koñcu opu¶ci³ ten teren. [NMM] .
Ch³opak skaka³ z kamienia na kamieñ, aby jak najkrótsz± drog± dostaæ siê do granicy kraju... Spojrza³ na nowo zdobyty sztylet.
"Ciekawe co tamci ludzie zrobi± z tym skarbem... I czy na niego zas³uguj±?" - zastanawia³ siê w drodze...
W koñcu dotar³ do granicy z Krajem Wodospadu, gdzie ros³y ró¿ne ³±ki. Krajobraz ca³kowicie siê zmieni³.
<NMM>
Skacz±c z kamienia na kamieñ przez przypadek siê podkn±³em. Lutn±³em g³ow± w kamien i dlecia³em. Niewiedz±c ile spa³em obudzi³em siê. Nic siê niezmieni³o. Zacz±³em podziwiaæ niebo. Chcia³em ju¿ z t±d i¶æ ale co¶ mnie trzyma³o. Le¿a³em dalej na twardych kamieniach mimo, ¿e by³o mi niewygodnie.
Wracaj±c z Konohy pojawi³em siê na równinie. Tej samej co kilka dni temu, podczas, której dziewczynka zleci³a mi zadanie. By³o z reszt± mo¿na rozpoznaæ zmianê klimatu. Ods³oniêta równina... ostrzejszy, ciep³y wiatr oraz wzniecaj±ce siê ob³oki kurzu, przy ka¿dym st±pniêciu na ziemiê. Zatrzyma³em siê i obejrza³em w ty³... Jedyne co by³o widaæ, to granica miêdzy niebem, a ziemi± i dru¿kê naznaczon± moimi ¶ladami. Jednak po chwili zamy¶lenie minê³o, mia³em gorszy problem... z³amany nos. Je¶li szybko co¶ nie pomy¶lê, krzywizna mi zostanie. Muszê szybko doj¶æ do domu zmyæ krew z siebie... Id±c, w³osy oraz ubrania efektownie by³y targane na wietrze...
Kidoumaru i jego przyjaciele(Nula i Tosia (psy)) wreszcie dotarli na tereny nale¿±ce do Iwa-Gakure a konkretnie na równinie Sabaoth.Kieruj±c siê w stronê wioski kamienia zauwa¿y³ dwie osoby prawdopodobnie w³a¶nie z Iwy.
"-Dwie osoby tyle mi trzeba my¶lê, ¿e Kabuto bêdzie zadowolony jak mu dostarcze dwóch "obywateli wioski ukrytej w ska³ach "(prawa autorskie by armor )"-pomy¶la³
Kidoumaru wolnym krokiem podszed³ do nich, jego psy nie odstêpowa³y go na krok.
-Zwê siê Dedal Yamaoka pochodzê z odleg³ych krain , a wy jak siê nazywacie ? Pochodzicie z Iwy ?-spyta³ grzecznie.
Id±c wci±¿ naprzód us³ysza³em czyj¶ g³os...
-Hmm? - rzuci³em, zatrzymuj±c siê w wietrze po¶ród piasków i kamieni, unosz±c ob³ok dymu, który po chwili ca³ego mnie omiót³. Przeczeka³em spokojnie i lekko odwróci³em g³owê w prawo k±tem oka spogl±daj±c na mówi±cego, da³em sobie chwilê na ocenê, i¿ ona mog³a byæ oczywi¶cie b³êdna z racji tego, i¿ jestem tylko Geninem i...
- Gdybym tu nie mieszka³ nigdy bym tu nie stan±³, a teraz wybacz...- odwróci³em siê i zacz±³em pod±¿aæ dalej, drog±, któr± szed³em, wzniecaj±c to wci±¿ nowe ob³oczki kurzu, praw± rêk± poprawiaj±c katanê bez pochwy, po czym lekko strzykn±³em karkiem...
Kidoumaru by³ w¶ciek³y lekcewa¿±cym zachowaniem m³odego Iwijczyka, jednak nie okazywa³ tego nie chcia³ zraziæ do siebie byæ mo¿e przysz³ego cz³onka Sound Organization. Rzuci³ tylko shurikena, która przyci±³ kilka w³osów mieszkañcowi Iwy, to nie by³ atak po prostu chcia³ go upomnieæ i zwróciæ jego uwagê.
-Ró¿ne typy siê tu krêc± ... gdyby¶ patrzy³ by¶ widzia³, pamiêtaj nigdy nie odwracaj siê do mnie plecami... - powiedzia³ tajemniczo.
Po czym podszed³ do Iwijczyka czekaj±c na odpowied¼ drugiego nieznajomego powiedzia³.
-Wiêc mo¿e siê przedstaw...
Gdy Shuriken mnie "przyci±³", zdumia³o mnie to, i¿ nie poczu³em fali w¶ciek³o¶ci. Zatrzyma³em siê i popatrzy³em na rêce ze zdziwieniem i lekko przymru¿y³em oczy, zastanawiaj±c siê co jest nie tak. Po krótkiej chwili rozpogodzi³em siê i spojrza³em w niebo, odwróci³em siê i sta³em do niego bokiem, dalej patrz±c siê w niebo z przymru¿onymi oczyma. Odwróci³em do niego g³owê i spojrza³em na niego...
- Mizeyoshi...- powiedzia³em za³amuj±c na koñcu g³os i patrz±c na niego czekaj±c na rozwój sytuacji...
-Ja zwe siê Kambumi Nazaroshi i pochodze z Iwa-Gakure. Czego¶ chcia³e¶??--Pytam siê ch³opaka jednocze¶nie odpowiadaj±c na jego pytanie. Ignorowa³em spór dwóch shinnobi. Wstaj±c zacz±³em siê rozci±gaæ. Przygl±da³em siê uwa¿nie dwójce ninja.
Kidoumaru podrapa³ siê po g³owie, nastêpnie dok³adnie obejrza³ cia³a obydwóch ninja. By³ pewien, ¿e pochodz± z tego samego klanu mimo tego siê nie znaj±.
"-Pochodz± z klanu Douhito... ten drugi k³amie... dziwne jeden klan a mimo tego siê nie znaj±-pomy¶la³."
Kidoumaru podszed³ bli¿ej chwyci³ nadgarstki Mizeyoshiego i nieznajomego (?) obróci³ d³onie i ju¿ wiedzia³ na 100% , ¿e pochodz± z tego klanu.
-Kambumi po co k³amiesz? Nazywasz siê Douhito... tylko imienia jeszcze nie znam... wiêc mo¿e siê przedstawisz?
-Genini powinny przebywaæ z rodzin± i przyjació³mi a wy w³óczycie siê daleko od wioski, dlaczegó¿ to? -spyt±³ obydwu.
U¶miechn±³em siê szeroko na s³owa nieznajomego i wysoko unios³em brew prawego oka...
- Czy ty ¿artujesz? - za¶mia³em siê lekko ironicznym tonem...
- A czemu nie? - spyta³em siê, kieruj±c praw± rêk± do pasa z ty³u...
- Robiê to co uwa¿am za stosowne... A to, wydaje mi siê jak najbardziej... - zacz±³em krêciæ, po czym spojrza³em w dal za jego plecami...
"Jest arogancki chamski czy¿by troszczy³ siê tylko o siebie ? Takich ludzi szanuje i takich potrzebuje Sound Organization-pomy¶la³.
Kidoumaru trzyma³ rêce z dala od shurikenów i kunai. Wzrokiem obserwowa³ Mizeyoshiego i drugiego mieszkañca Iwy. Jego psy grzecznie sta³y obok niego nieruchomo jak pos±gi.
-Nie ¿artuje to nie w moim stylu . A wiêc nie masz rodziny... trudno ... a masz chocia¿ jakie¶ marzenia cele? - spyta³ oczekuj±c na odpowied¼ k³amcy
Dobra nazywam siê Sembou. Sembou Dohito.-Odpowiadam shinnobi'emu, który najwyra¼niej czego¶ od nas chcia³.
Po za tym kto ci powiedzia³, ¿e jeste¶my genninami??-Pytam siê nieznajomego który jako¶ nieraczy³ siê przedstawiæ. Czegosz on chce my¶le sobie w g³êbi siebie. Przesta³em ich ignorowaæ. Wsta³em i zesz³em z kamieni.
-Je¿eli teraz niepowiesz czego chcesz to sobie pójde mówiê do nieznanego mi ninja. Zacz±³em wolnym krokiem odchodziæ. W g³êbi siebie pragn±³em aby mnie zatrzyma³. Chcia³em siê dowiedzieæ oco mu chodzi.
Kidoumaru odwróci³ siê w strone Sembou... Sembou Douhito.
-Chcia³bym tylko porozmawiaæ chyba nie odmówisz krótkiej rozmowy zmêczonemu podró¿nikowi.
Kidoumaru nie móg³ pozwoliæ aby Sembou siê oddali³ to by popsu³o jego plany, na szczê¶cie mia³ sposób na zatrzymanie go.Jednak to by³a ostateczno¶æ.
-A wiêc Sembou bo chyba tak masz na imiê... czemu tu tak sam siedzisz? Gdzie twoja rodzina ? Mo¿e realizujesz jakie¶ marzenia? Je¶li je posiadasz... Móg³by¶ mi zdradziæ cel twego ¿ycia?-spyta³
Tak masz racje. Niemam rodziny. Zosta³ mi tylko mój brat którego niewidzia³em ju¿ bardzo d³ugo. Siedzê tu sam poniewa¿ niemam przyjació³. Oni cie tylko ograniczaj±. A co to celu... Chcia³bym do³±czyæ do potê¿nej organizacji. Chcia³bym byæ silniejszy ni¿ mój brat. Chcia³bym zabiæ brata mojej kuzynki. Chcia³bym opanowaæ wszystkie techniki mojego klanu. Oto moja historia.-Opowiadam podró¿nikowi przystaj±c i odwracaj±c siê w jego strone. Czekam na reakcje. Nagle poczu³em, ¿e zaczê³o mnie sfedziæ czo³o. Próbowa³em jednak wytrzymaæ.
Spojrza³em rozszerzaj±c oczy na Sembou'a, po chwili na "podró¿nika" i z powrotem na marzyciela... Po chwili zamkn±³em oczy i za³o¿y³em rêce na siebie. Stara³em siê uciec my¶lami daleko od tych czczych i bezsensownych rozmów...
- Czy to ma sens? - spyta³em po przez zamkniête oczy...
- Nasze marzenia i rodzina, przyjaciele mo¿e to i ma znaczenie, ale nie s±dzê, ¿e dla osoby, któr± pierwszy raz w ¿yciu widzê. - powiedzia³em, delikatnie przekrzywiaj±c g³owê na bok i otwieraj±c prawe oko.
- Masz jaki¶ cel wobec nas? -spyta³em prosto z mostu, patrz±c na podró¿nika i pokazuj±c g³ow± na cz³owieka z mojego klanu...
Kidoumaru z szyderczym u¶mieszkiem na twarzy powiedzia³
-Tak mam cel, który w³a¶nie wype³niam , jeste¶cie sami bez rodzin , matek, ojców i przyjació³. Pochodzê z pewnej organizacji która zrzesza takich jak wy samotnych posiadaj±ca ¿yciowy cel.Pomagamy takim jak wy... jeste¶my jedn± wielk± rodzin±.
-Uprzedzê wasze nastêpne pytanie tak chce aby¶cie do³±czyli do mnie.
Ale czy dzieki temu spe³nie swoje ¿yciowe cele?-Pytam siê podró¿nika my¶l±c o wielkiej sile. Skoro by³em ju¿ na pobocznej drodze mog³em sobie wypocz±æ. Usiad³em opieraj±c siê na najbli¿sze drzewo czekaj±c na odpowiedz. Czy ta organizacja pozwoli mi staæ siê silniejszym od brata? Czy dzieki niej bêde w stanie zabiæ brata mojej kuzynki? Na te pytanie niemog³em sobie jeszcze odpowiedzieæ. Siedzia³em i przygl±da³em siê obu shinnobi. Czu³em, ¿e nareszcie bêde w stanie osi±gn±æ swoje ¿yciowe cele. Czeka³em dalej...
Znów spojrza³em na mojego Klanowicza i siêgn±³em praw± rêk± do pasa z ty³u, z³apa³em mocno za rêkoje¶æ miecza i delikatnie oraz zgrabnym ruchem okrê¿nym zacz±³em j± wyci±gaæ, przekrzywiaj±c przy wyci±ganiu, tak jak z³apa³em z boku pleców tak teraz wyj±³em j± zza pleców od góry i kieruj±c w stronê w Sembou'a mocno zablokowa³em...
- Wiesz mi, albo nie, ale je¶li chcesz pokonaæ brata i zostaæ najlepszym z klanu musisz wiedzieæ dwie rzeczy... - zacz±³em coraz mocniej zaciskaæ zamkniête oczy...
- Je¶li chcesz pokonaæ brata nie mo¿esz byæ tak naiwny, a kierowaæ musisz siê rozs±dkiem i spokojem, a nie uczuciami i zapowiedziami. A co do klanu, to ¿eby staæ siê najsilniejszym musisz pokonaæ mnie...- - powiedzia³em ostatnie s³owa, otwieraj±c oczy i wpatruj±c siê mia¿d¿±cym wzrokiem w Sembou'a, wiedz±c i¿ coraz bardziej siê oddalamy od sensu ca³ej rozmowy... Po chwili miecz opar³em na barku i spojrza³em gdzie¶ na bok...
Kidoumaru zdziwi³ siê gdy Mizeyoshi wyci±gn±³ miecz i skierowa³ go w stronê Sembou, jednak zdecydowanie by³o mu to na rêkê bo móg³by sprawdziæ umiejêtno¶ci dwóch cz³onków klanu Douhito.
Kidoumaru odepchn±³ Mizeyoshiego na 2 m
-Moja organizacja oferuje niesamowit± si³ê ... si³ê której nigdy nie zaznacie podczas zwyk³ego treningu, to nie s± puste zapowiedzi ... Z t± si³± bêdziecie mogli pokonaæ ka¿d± przeszkodê... ka¿dego przeciwnika ... Wiêc je¶li chcecie jej doznaæ... do³±czyæ do nas do Sound organization... Walczcie na ¶mieræ i ¿ycie , zwyciêzca pójdzie ze mn± do siedziby.
Witam. Sêdziujê od teraz wasz± walkê.
1. Nie mo¿na edytowaæ postów
2. Brak summonów
3. Liczycie chakrê po ka¿dym swoim po¶cie, pamiêtajcie o tym!
4. Mo¿ecie wykonywaæ trzy jutsu (obojêtnie czy ofensywne czy defensywne, licz± siê te¿ w tym jutsu klona) do tego macie 4 ruchy (rzuty shurikenemi, salwy ataków itp)
5. Piszcie d³ugie, zrozumia³e i ³adne posty, ewentualne wyt³umaczenie proszê kierowaæ na moje gg
6. Zakaz Matrixowania, czytania w my¶lach itp.
7. Zakaz u¿ywania kawarimi no jutsu z osob±, ja takiego czego¶ nie uznajê, chyba ¿e ta osoba wyrazi na to zgodê. Mo¿na za to u¿yæ je z klonem. Piszcie w co siê zamieniacie!
8. Zakaz spamowania
9. Ka¿dy ma 24 h na odpowied¼ po po¶cie. W przeciwnym razie koniec walki na korzy¶æ tego co napisa³ posta.
10. MG ma zawsze racjê
11. Ograniczam wszystkie bushiny do liczby 1 .
12. Za z³amanie jakiego¶ z punktów regulaminu, od razu koñczê walkê, na korzy¶æ tego, który Go nie z³ama³.
13. Liczê na piêkn± i emocjonuj±c± walkê. Powodzenia!
Miejsce Walki:
Jest to czerwona równina rozpo¶cieraj±ca siê na ca³ym waszym horyzoncie. Ziemia ma odcieñ brunatnej czerwieni, na niej znajduj± siê liczne od³amki skalne i kamienie ,równie¿ tego samego koloru. Nie ma tutaj ¿adnych drzew, ani krzewów. Nie ma siê za czym schowaæ. Znajdujecie siê w odleg³o¶ci 15 metrów od Siebie.
Pogoda:
Jest szare niebo, chmury poruszaj± siê bardzo powoli, ci±gle zas³aniaj±c s³oñce. Nie zapowiada siê na deszcz, jednak wieje umiarkowany wiatr. Temperatura wynosi jakie¶ 15 stopni.
Kolejno¶æ:
Mizeyoshi -> Sembou -> Ja-> Sembou -> Mizeyoshi -> Ja ... itd.
Iku zo!
Zostawszy odepchniêty przez podró¿nika, rozstawiam szeroko nogi, wznosz±c k³êby dymu spowijaj±ce mnie do pasa i spogl±dam z "niego" na Senbou'a, który teraz wygl±da na to, i¿ jest moim przeciwnikiem. Katanê, któr± mia³em opart± na barku, mam teraz za pasem z ty³u tak jak zwykle. Praw± rêkê kierujê do torby pod pasem... Delikatnie mru¿ê oczy, chc±c jak najlepiej widzieæ przeciwnika. Poczu³em lekki powiew wiatru, który owia³ mi twarz przy czym bezlito¶nie szarpi±c mi w³osy oraz koszulê. Wraz z wiatrem poczu³em pulsuj±c± adrenalinê, któr± przy ka¿dym uderzeniu serca rozchodzi³a siê coraz dalej w g³±b cia³a, to by³o to! To co kocha³em, to co uwielbia³em jak ma³o co... Parali¿uj±ca adrenalina, ta która Ciê blokuje, uniemo¿liwia ruch po to by pó¼niej Ciê znieczuliæ i prowadziæ coraz dalej i dalej... . To jest... uzale¿niaj±ce? Po chwili siê u¶miechn±³em, rozlu¼ni³em, jednak wci±¿ maj±c "oczy dooko³a g³owy". Czu³em siê na prawdê wolny... By³em teraz tylko ja i on... Nikt wiêcej... by³em przygotowany na stracie cielesnej jak i uszczerbku umys³owego, po rzekomej "przegranej", któr± po prostu jak nigdy teraz nie mog³em do siebie dopu¶ciæ, aczkolwiek musia³em mieæ jakby w zapasie...
- Pamiêtaj co Ci powiedzia³em... Kieruj siê w³asn± ¶cie¿k±, tylko ty masz prawo decydowaæ swoim losem... - powiedzia³em, bez najmniejszej ironii, bez ¿adnej wrogo¶ci...
Delikatnie wstrz±sn±³em g³ow±, rzucaj±c w³osami tak jak zwykle na lewe oko... Stojê i czekam...
- Mam nadziejê, Senbou, ¿e walka odbêdzie siê kulturalnie... - odpar³em, bêd±c gotowy na najmniejszy ruch...
Niezamierza³em marnowaæ p³uc podczas walki jak to zrobi³ Mizeyoshi. Pierwsze co robie to nak³adam na siebie kawarimi[100]. Nastêpnie wyjmuje po trzy shurikeny na ka¿d± rêke. Najpierw rzucam shurikenami z prawej rêki celuj±c w ³ydki, barki oraz kostki. Gdy przeciwnik bêdzie zajêty nad robieniem uniku rzucam nastêpn± salwê shurikenów celuj±c w te same punktu. Gdyby zosta³ trafiony tworze cztery gliniane paj±czki[100], które k³ade na k³amieniu aby same znalaz³y swój cel. Gdy bêdzie os³abiony lub gdy g³eby dymu od eksplozji spowodowa³y, ¿e oponent mnie nie widzi, natychmiast u¿ywam henge no jutsu[100] zamieniaj±c siê w brunatnej czerwieni kamieñ.
seiki przechodz±c zobaczy³ zamieszanie.podbieg³ bli¿ej ale nie za blisko .zobaczy³ dwie osoby z jego klanun które s±dz±c po kunajach walczy³y s ze sob± seiki chc±c zobaczyæ walkê usiad³ na du¿ym kamieniu i patrzy³ na walkê po chwili jednak poszed³ dalej.
NMM
// Ehh ludzie... //
Mizeyoshi wypowiedzia³ swój piêkny monolog i pewnie by zgin±³, gdyby nie to, ¿e Sembou o dziwo Go wys³uchiwa³. Nie robi³ nic, tylko czeka³ na koniec monologu swojego kompana.
//Co ja mia³em tu napisaæ niby...?
Mizeyoshi: Ju¿ da³em post sêdziowski i powiniene¶ walczyæ, a nie rozmawiaæ kulturalnie ze swoim nowym wrogiem Nawet my¶lenie zajmuje czas podczas pojedynku
Sembou: Kaza³em liczyæ chakrê ,a ty tego nie zrobi³e¶, wiêc ciesz siê, ¿e nie zakoñczy³em walki, a uzna³em, ¿e tylko stoisz w miejscu. Ty tylko napisa³e¶ ile ka¿da technika kosztuje, a nie podliczy³e¶ ile chakry masz na pocz±tku ,a ile ci teraz zosta³o.. Ale widzê, ¿e obaj nowi , wiêc dam wam wzór:
Powiedzmy , ¿e na pocz±tku mam 2000, zu¿y³em chidori , kawarimi no jutsu i kasumi enbu no jutsu.
Tak macie pisaæ pod ka¿dym postem :
Chakra : 2000 - 300 Chidori - 100 Kawarimi No Jutsu - 200 Kasumi Enbu No Jutsu = 1400
Wzór :
Chakra pocz±tkowa(tyle ile macie na pocz±tku walki) - zu¿yte techniki = ilo¶æ chakry ( ile wam zosta³o ) //
//1500 skoro nic nie zadzia³a³o to nic nie straci³em\\
Robie to co chcia³em zrobiæ wcze¶niej czyli rzucam jednego shurikena celuj±c w klatke piersiow± z lewej rêki którego wyj±³em wcze¶niej. Gdy bêdzie zajêty na robienie uniku tworze trzy paj±czki[75], które k³ade na kamieniu aby same dosz³y do oponenta. Nastêpnie nak³adam na siebie kawarimi[100].Gdyby u¿y³ glininanych paszków, biegnê w strone czystego gruzu aby u¿yæ doton no jutsu[100]. Gdy bêdzie celowa³ atakiem Tai w ¿ebra,serce lub cokolwiek na brzuchu krzy¿uje rêce tak aby d³onie dotyka³y ramion
pochylam siê lekko do przodu i naprê¿am z ca³ej si³y miê¶nie r±k i nóg aby zablokowaæ atak. Gdy bêdzie celowa³ atakiem Tai w twarz k³adê praw± d³oñ na czo³o, lew± d³oñ na praw± d³oñ, przykucam lekko naprê¿aj±c
miê¶nie r±k aby zablokowaæ atak w twarz. Gdy bêdzie atakowa³ od boku atakiem Tai zale¿nie od strony kucam na dan± nogê i dotykam ³okciem stawu kolanowego naprê¿aj±c
wszystkie miê¶nie aby zablokowaæ atak. Gdy bêdzie celowa³ w ³ydki,kostki lub piszczel z ataku tai lub shurikenem/kunai'em podskakujê i wykonujê kilka obrotów i l±duje na ziemi. Podczas obracania siê nikt niezauwa¿y³, ¿e wyj±³em trzy shurikeny.
/1500-275=1225\\
Bia³ow³osy lider Brzasku podró¿owa³ sobie do Iwy , gdy nagle us³ysza³ odg³osy walki. Jednak nie patrzy³ siê kto , b±d¼ co walczy , po prostu usiad³ na jednym z kamieni i przygotowa³ kawarimi. Pies zszed³ na ziemiê i zacz±³ wêszyæ w okó³. Wi by³ wpatrzony w ziemiê i czeka³ na rozwój wydarzeñ , w koñcu szuka³ shinnobi z Iwy mo¿e tu takowych znajdzie. Senjuu nie wiedzia³ jednak jakiej rangi s± shinnobi dlatego zachowywa³ dystans.
"Mo¿e po prostu sami siê wykoñcz± . . . , a nie bêdê mia³ zabawy" - Wi zamy¶lony siedzia³ na kamieniu i czeka³ , z na³o¿onym na siebie kawarimi.
Podbieg³em do kamieni. Zauwa¿y³em bia³ow³osego i dwóch walcz±cych ze sob± shinobi. Wykona³em Bunshin no Jutsu, tworz±c jednego klona który usiad³ na jednym z kamieni. Ja sam usiad³em kilkana¶cie kamieni dalej, ukryty miêdzy kilkoma g³azami. Spogl±da³em raz to na walkê, raz to na bia³ow³osego zastanawiaj±c siê:
~I co ja sobie my¶la³em, ¶ledz±c go...~ Mimo wszystko patrzy³em na to co siê dzia³o.
Piesek Wi Dima bardzo szybko wyczu³ kto siê tu przygl±da³. Athi¶ wymin±³ klona i po chwili sta³ przy prawdziwym Kaoru. Wi za to wykona³ pieczêæ i drewniana rêka ( od ty³u) chwyci³a ch³opaka za ubrania i podnios³a go do góry tak by Wi widzia³ jego twarz. Ch³opak przemówi³ do Sunijczyka :
-Czy¿by¶ szuka³ ¶mierci czy przygody id±c za mn± Mo¿esz spotkaæ i jedno i drugie bo wied¼ , ¿e Akatsuki to zazwyczaj nie dobrzy ludzie. Ale taki jest ¶wiat s± Ci dobrzy i ¼li. Wiêc mów prêdko czego chcesz , a mo¿e uda Ci siê do¿yc do jutra. . . - Wi przez ca³y czas nie zapomina³ o tamtych walcz±cych , których nawet nie zna³.
-Emm...- Mówi³em lekko dr¿±cym g³osem, zmieszany i zaniepokojony. - ¦mierci szukaj± jedynie g³upcy, wiêc pod±¿aj±c za Tob± szuka³em przygody... A poza tym, doszed³em do wniosku ¿e jeste¶ silnym shinobi, skoro jeste¶ w Akatsuki, wiêc mo¿e móg³bym siê od Ciebie czego¶ nauczyæ.- W tym momencie lekko i niepewnie u¶miechn±³em siê czekaj±c na reakcjê bia³ow³osego, podczas gdy klon znikn±³ w dymie który po chwili opad³.
Wi pu¶ci³ ch³opaka i kaza³ mu do siebie podej¶æ , ale równie¿ zacz±³ do niego przemawiaæ:
-Wiêc wezmê Ciê na specjalny test , je¶li prze¿yjesz zostaniesz moim uczniem , na miejscu dowiesz siê co i jak. Ale wiedz , ze jak raz siê wpl±czesz to potem mo¿esz ju¿ nigdy z tego nie wyj¶æ. To do¶æ bolesna prawda , ale nie jest tak ¼le. Przy moim boku szybko staniesz siê silnym i do¶wiadczonym shinnobi. Mam tak± nadzieje , ¿e prze¿yjesz test , bi akurat potrzebuje ludzi. A w³a¶ciwie mo¿e to bêdzie misja. Jeszcze siê nad tym zastanowiê. Wiêc zgadzasz siê - Wi podniós³ g³owê i spojrza³ prosto w oczy ch³opaka . Bia³ow³osy czeka³ na odpowied¼ , ale nie móg³ traciæ wiêcej czasu , wiêc oczekiwa³ dynamicznej odpowiedzi.
Zrobi³em krok w stronê bia³ow³osego i szybko odpowiedzia³em -Wiêc zaczynajmy.- i ponownie siê u¶miechn±³em, lecz tym razem pewniej. -Ahh, zapomnia³bym jeszcze spytaæ. Jak na Ciebie mówiæ?- spyta³em i czeka³em na odpowied¼, gotowy do wyruszenia.
-Dobrze jak tak± podjo³e¶ decyzjê. Wiêc chod¼ ze mn± do Iwy , tam dowiesz siê reszty. Spotkamy siê przed bramami. . . - Bia³ow³osy wraz z psem ruszyli do bram Iwy pozostawiaj±c Sunijczyka samego sobie. Wi mia³ nadzieje , ze ch³opak go nie oszuka³ i , ze za nim pod±¿y. W³a¶ciwie Wi szed³ bardzo wolno , a do bram Iwy wcale nie by³o tak blisko .
Przez chwilê sta³em jak wryty. Po chwili pomy¶la³em:
~Dlaczego stojê jak wryty? No, rusz siê...~ I poszed³em za bia³ow³osym. Trochê irytowa³o mnie to, ¿e ci±gle nie zna³em jego imienia, lecz zbytnio na to nie zwraca³em uwagi. Spojrza³em na walcz±cych, przeskakuj±c z kamienia na kamieñ, gdy doszed³em do, prawdopodobnie, mojego przysz³ego Sensei. Dostosowa³em siê do jego tempa i spojrza³em na pieska. Po chwili odwróci³em wzrok, spogl±daj±c raz to na bia³ow³osego, raz to w stronê Iwy. Po chwili marszu powiedzia³em do niego:
-Hmm. Mog± mnie nie przyj±æ zbyt mi³o, gdy zobacz± moj± opaskê...-