ďťż

grueneberg

W tym pomieszczeniu lekarze odpoczywają po zabiegach i ustalają dyżury w szpitalu


Wchodze do pokoju razem z lekarzem.
On siada z biurkiem a ja na małym drewnianym krześle przed nim.
-Chłopcze, jest szansa, żebyś dostał przeszczep oka. Będziesz widział jednak nieco inaczej, no i nie wiadom czy operacja się uda, a także czy przeszczep się przyjmie. Powiem wprost. Masz 10% szans na to, że odzyskasz wzrok. Podejmiesz ryzyko?
-Tak panie doktorze. Im szybciej będę mógł wrócić do treningów tym lepiej.
-A więc chodź. operacja już przygotowana.
Wchodzi, przygotowuje się do pracy, wychodzi <NMM>
Wszedłem do pokoju.
-Przepraszam, czy mógłby mi ktoś nastawić palec?- powiedziałem
-Proszę chwilkę poczekać- powiedziała pielęgniarka, po chwili podeszła do mnie i nastawiała palec

Po chwili palec był nasawiony.
-Dziekuję!- powiedziałem i wyszedłem ze szpitala.
nmm


Samhain po chwili oczekiwania został przyjęty do gabinetu lekarza, który jak widać było po jego zachowaniu wiedział co robi... szybko uwinął się z nastawieniem kości w nodze i unieruchomił gipsem... złamanie nie było takie poważne na jakie wyglądało... poszła jedynie kość strzałkowa, więc gips nie będzie noszony przez długi czas...

po chwili Samhain opuścił szpital i udał się w kusztykającą podróż

Dzisiaj, to jest w niedzielĂŞ, dyÂżur przypadÂł miĂŞdzy innymi Hanicie Hyuuga. ÂŚwieÂża matka nie miaÂła zbytnio ochoty operowaĂŚ kogokolwiek, jednak skoro byÂła juÂż lekarkÂą, to niestety...ÂŻyĂŚ nie umieraĂŚ krótko mówiÂąc. Przed samym wyjÂściem z pokoju, do którego przyszÂła od razu po przekroczeniu progów szpitala, omówiÂła parĂŞ spraw z szefem chirurgów, pytajÂąc o salĂŞ operacyjnÂą, do której bĂŞdzie miaÂła niedÂługo moÂżliwoœÌ wejÂścia i...nie tylko. Po tym wszystkim ubraÂła siĂŞ w biaÂły lekarski pÂłaszcz i wyszÂła ze Âświetlicy medyków.
NMMT
Pospiesznym krokiem do gabinetu weszÂła Meredith. Jej koleÂżanki z pracy spojrzaÂły na niÂą z dezaprobatÂą. Od razu byÂło widaĂŚ, Âże nie przyszÂła dziÂś do pracy, a jakby sama potrzebowaÂła pomocy.
- Mer, coÂś siĂŞ staÂło?
IgnorowaÂła wszystkie szepty i pytania, przeglÂądajÂąc pospiesznie wszystkie karty. MigaÂło jej przed oczami wiele nazwisk, poród, poronienie, ÂśmierĂŚ..
Tak! ZnalazÂła. Teruyo Kentaro, to chyba on. Dziewczyna nie miaÂła pojĂŞcia, kogo jej podÂświadomoœÌ szukaÂła aÂż do tej chwili. KamieĂą spadÂł jej z serca, a raczej ból, który jej dokuczaÂł nieco siĂŞ rozluÂźniÂł. ZÂłapaÂła kartĂŞ chÂłopaka, naÂłoÂżywszy na siebie swój biaÂły roboczy fartuch ruszyÂła przed siebie. ByÂła zdenerwowana, lecz z karty wyczytaÂła pobieÂżnie iÂż nic groÂźnego siĂŞ jej koledze nie staÂło. To dobrze..

[zt]
Wjechała na Shivie aż do samego pokoju. Dopiero tam zeszła z psa i zaczęła krzątać się przy blacie. Postanowiła wstawić wodę i zrobić sobie mocną herbatę. Gdy woda się gotowała, Kej rozwaliła się na kanapie. Co z tego, że dopiero była pełna życia i była w gorących źródłach. Potrzebowała trochę snu. Dawno nie spała. I właśnie do tego potrzebowała herbaty. Ona czasem działa bardziej pobudzająco niż kawa, trzeba po prostu wiedzieć jak ją zrobić. Kej miała wziąć również jakieś leki na wzmocnienie, ale całkowicie wypadło jej to z głowy. Pogrążyła się w półśnie. Miała świadomość otaczającego ją świata jednak w jakimś stopniu była odprężona. Przysnęła nawet nie zdejmując wielkiego wachlarza z pleców.
Wszystko co dobre nie trwa wiecznie, czyż nie? Twój sen niestety został przerwany. Drzwi otworzyły się pod naciskiem klamki i zapiszczały co świadczyło iż ukryty liść szczędzi sobie grosza na dobre wyposażenie jakim są drzwi. Ten wspaniały wynalazek który zapewnia prywatność, ciszę, a czasami zabawkę dla znudzonej osoby, która naciska i puszcza klamke, portal do innego świata... można by tak w nieskończoność, ale po co to? Tak więc, jak już było powiedziane, wszedłem do pokoju, odziany w rozpięty, ciemno-czerwony płaszcz zdobiony różnymi żółtawymi wzorkami na końcach rękawów i samym dole, oraz brązowymi dżinsami. Jako iż płaszcz był rozpięty mozna było dostrzec również i tatuaż na okolicach brzucha. Miałem tylko nadzieje że przerażona nagłym zbudzeniem Keiko nie wyjmie kunaia rzucając takowym w moją stronę, gdyby jednak tak się stało to tego jakoś uniknę. Po wejściu Znalazłem sobie jakieś wygodne miejsce na którym usadowiłem swój zacny, sunińczykowy zadek i czekałem na reakcjię władczyni piesków.
Gdy tylko drzwi się otwarły, Kej powoli otworzyła oczy, zamrugała parę razy aż w końcu usiadła na kanapie przeciągając się i bezczelnie ziewając ukazując tym samym wydłużone kły. W końcu wstała i dopiero teraz obdarzyła Sei'a spojrzeniem. Wstała i podeszła do czajnika w którym właśnie zagotowała się woda.
- Zrobić Ci coś? Kawę, herbatę, wodę, może nawet mleko?- zapytała jednocześnie przygotowując dla siebie herbatę. Mocną. Bardzo. Z dwóch torebek i 3 łyżek cukru. Shiva leżała przy kanapie.
Przyglądałem się poczynaniom Keiko. Ta ziewała, przeciągała się, ziewała... jeszcze chwila i poczułbym się urażony. Szczęśliwie dla obu stron haniebne zachowanie sie skończyło i zmieniło się w przeciwne.
- Hmm... Herbata - powiedziałem bez większych emocji, spoglądając na Keiko - I jak? Przypomniałaś sobie? - zapytałem z zaciekawieniem, jednocześnie wygodnie się rozsiadając na fotelu na którym usiadłem. Nogi miałem wyciągnięte przed siebie i prawie leżałem. Gdyby pies leżał w tamtym miejscu zapewne posłużyłby pierw za podnużek, a następnie moja noga by posłużyła za posiłek. Czekałem na odpowiedź Keiko.
- Racja. Nawet nie wiem jak masz na imie...
Keiko zaczęła robić drugą herbatę. Gdy mniej więcej skończyła, odwróciła się i oparła o blat.
- Słodzisz? A i cośtam zaczynam kojarzyć. Przypominasz mi nie pamiętam czy ucznia, nie pamiętam czy miałam uczniów- zaśmiała się nerwowo aby ukryć swoje zażenowanie. Naprawdę nie pamiętała- A może to był kolega z drużyny... Kto to wie. Teraz to nieistotne. Trochę też jesteś podobny do jednej z wielkich głów Hokage, na których de facto nawet często przesiaduję- dodała i wymieszała swoją herbatę zostawiając w niej torebki. Złapała oburącz kubek i wzięła łyka parząc sobie język.
Obserwowałem wszystkie ruchy Keiko nieco się zagapiłem co wypadło nie zręcznie.
- Nie, nie słodzę... - powiedziałem nieco zakłopotany co rzadko mi się zdarzało. Dojrzałem nieudolnie próby zamaskowania swojego zażenowania.
- "Hmm, przypominam Hokage? Nieźle." - pomyślałem nieco dumnie uśmiechając się. Po chwili z lekkim oburzeniem w głosie powtórzyłem pytanie.
- A więc? Powiesz mi jak masz na imię czy może raczej mam zgadywać, hmm? - nieco opryskliwie zapytałem. Byłem zdziwiony że obchodziło mnie coś takiego jak personalia osoby trzeciej. Zacząłem wpatrywać się w sufit i rozmyślać nad nieudolnościami i kruchością jednostki zwanej człowiekiem.
Podała mu kubek z herbatą.
- Zwykle się nie powtarzam, ale niech Ci będzie. Uczynię wyjątek. Mam na imię Keiko- powiedziała siadając na kanapie. Shiva wstała i zaczęła nosem trącać dłonie dziewczyny niechcący wylewając nieco gorącej herbaty na dłonie trzymające kubek. Kej syknęła jednak nic więcej nie zrobiła. Jedynie wściekle patrzyła na psa, który skulił uszy i spojrzał na nią spode łba.
- No tak! Nie dałam ci jeść... Nie mogłaś powiedzieć normalnie? No ale nic się nie poradzi. Idź po swoje rodzeństwo to dam wam jeść- mówiąc to odłożyła gdzieś kubek i poszła po ręcznik aby wytrzeć sobie dłonie. Shiva wyszła z pokoju.
"Powtarzać się? Przecież... a nie ważne." - pomyślałem nieco zdziwiony na słowa Keiko po czym odebrałem kubek z gorzką herbatą, trzymając go oburącz. Chyba że był gorący nie bardzo na mnie działało. Spojrzałem na psa, a następnie na właścicielkę. Bardzo dziwił mnie fakt że pies tak doskonale rozumuje i pojmuje to co się do niego mówi, a można było dostrzec to z wyrazu twarzy i tego jak mu się przyglądam... ostatecznie nie jestem świadom że przed sobą mam przedstawicielkę klanu Inuzuka. Mozolnie i powoli, aczkolwiek nieubłaganie upijałem pomniejsze łyki herbaty, po czym pies zniknął mi z oczu. Wzrok przeniosłem na Keiko. Nie bardzo wiedziałem o czym rozmawiać, ani nie miałem też pomysłu by zarzucić jakiś temat. Patrzyłem Keiko prosto w cozy co powinno spowodować że ta zacznie rozmowę pierwsza, lub zajmie sie czymś innym.
- hmm, z jakiej jesteś wioski? Domyślam się, że nie z tej bo Cię tu wcześniej nie widziałam- gdy dziewczyna wytarła ręce, w szafce znalazła karmę dla psów i 3 miski. No tak, kiedyś tu częściej bywała. Miski położyła przy drzwiach i nasypała do nich kolejno karmę. W tym momencie weszły psy. Dziewczyna niezbyt się nimi przejmując odłożyła karmę na miejsce. Z wyższych szafek wyjęła lek na wzmocnienie o którym wcześniej myślała. Zażyła kilka pastylek i podchodząc do kanapy, wzięła kubek i popiła.
- A tak się zastanawiam. Potrzebujesz coś ze szpitala? Skoro już tu jesteśmy... A tu jest naprawdę dużo rzeczy. Nawet kremy do opalania kiedyś gdzieś widziałam- uśmiechnęła się. W końcu często przebywała w różnych takich miejscach jak w zastępczych domach. Co poradzić, jej dom został spalony przez jakichś durni. Ale czy ich złapała, cóż, nie pamiętała.
- Z Jakiej jestem wioski? hmm? - zadałem pytanie samemu do siebie, a powaga i głos nadały temu mroczny klimacik - Pochodzę z kraju wiatru, jednakże... opuściłem te okolice i spędzam swój żywot na podróżowaniu i szukaniu jakiekolwiek celu... - powiedziałem poważnie, na końcu popijając herbatą i patrząc spode łba na Keiko co mogło wywołać lekki dreszczyk. -Nie, niczego stad nie potrzebuje... - powiedziałem rozglądając się po pomieszczeniu. Swój wzrok pokierowałem na 4-ro nogi które zajadały swoje danie... byłem pod wrażeniem dobrego kontaktu ze zwierzętami jaki miała Keiko. Zapadła ponownie cisza miedzy nami, a słychać było jedynie chrupanie ze strony zwierzaków. Ponownie, inicjatywę musiała przejąc posiadaczka 3 sporych rozmiarów pupilków.
Głos ani wzrok nie zrobił na dziewczynie żadnego wrażenia. Codziennie obserwowała ją para oczu w których drzemało czyste zło. Każdy by się przyzwyczaił, prawda? Co nie oznacza, że taki wzrok blondyna jej się nie podobał. Wręcz przeciwnie. Wtedy zawsze miała ochotę podejść do takiego człowieka i go rozśmieszyć aby "przebić się" przez tą warstwę... grozy?
- Nieźle.. Ja co prawda jestem z Konohy, ale zachowuję się jakbym nie miała wioski. O taaak... Kiedyś nawet wysyłano za mną ninja aby mnie sprowadzić z powrotem... Dobrze, że już tego nie robią. Choć to raczej może dlatego, że w obecnych czasach niewiele się dzieje. Ale co poradzić. Niektórzy pewnie są zadowoleni- napiła się herbaty. Napój dał jej dużo energii, dziewczynie kategorycznie odechciało się spać. Powoli powracał jej dobry humor
Wysłuchałem słów Keiko. Miałem po części szczęście że ja nie byłem ścigany... chyba po prostu nie zauważyli zniknięcia jednej osoby co wywołało we mnie po części pocieszenia, a po części lekką złość.
- Masz dobry kontakt ze zwierzętami... - powiedziałem od niechcenia z nadzieją zapobiegnięcia martwej ciszy i może nawiania tematu rozmowy. Popijałem sobie powoli herbatkę, wpatrując się raz w sufit, raz na zwierzęta, a raz na rozmówczynię.

//Krótki, ale nie wiedziałem co napisać\\
- No cóż... W końcu jestem z klanu Inuzuka... Myślałam, że to widać na pierwszy rzut oka- uśmiechnęła się. Szczerze to była zadowolona, że Seitaro się albo tego nie domyślił, albo nie dał tego po sobie poznać. W końcu dalej maskowała swój wygląd ale zawsze obecność psów wydawała się wszystkim taka oczywista, jakby każdy kto ma co najmniej jednego psa był z klanu Inuzuka.
- A Ty jesteś z jakiegoś klanu?- była naprawdę ciekawa. Kiedyś tego nie zauważała, ale czym dłużej żyła i czym więcej czasu spędzała w otoczeniu innych ludzi, tym bardziej nabierała przekonania, że znaczna większość osób pochodzi z jakiegoś klanu. Nawet w źródłach to zauważyła.
Kai wszedł powoli do pokoju, pierwszą osobą którą zobaczył był tajemniczy chłopak z gorących źródeł. Czyżby im w czymś przeszkodził ? Miejmy nadzieję, że nie, nie chciał się dowiedzieć jak wygląda złość Keiko. Wszedł do środka całym ciałem i staną, powoli zamykając za sobą drzwi. - Keiko mam sprawę, jeżeli nie przeszkadzam .. - Powiedział z lekkim zakłopotaniem w głosie. Czekał na jej odpowiedź. Nie wiedzieć czemu, ale jakoś wewnętrznie polubił Keiko, mimo iż jej nie znał, to ją lubił. Dziwne ? Może, ale to nie jest ważne, ważna jest sprawa w, której potrzebuje pomocy Keiko.
Kej przyglądała się chłopakowi, w końcu upiła łyk herbaty i lekko się uśmiechnęła.
- Jak masz sprawę to mów. Inaczej ciekawość nie da mi spokoju- Nuri leżący niedaleko wejścia, obwąchał nogawkę chłopaka jakby chciał się dowiedzieć gdzie ten był.
- A tak w ogóle to usiądź gdzieś. Zrobić Ci coś do picia?- było widać, że humor jej się poprawił.
Kai usiadł na pierwszym lepszym wolnym miejscu. Było mu trochę głupio, bo nie wie o czym rozmawiali, a wchodzi im w zdanie, jednak przemógł się i odezwał po chwili ściszonym głosem, jakby ktoś za drzwiami podsłuchiwał. - Czy wiesz może coś o bezogoniastych demonach - Zapytał i popatrzył na nią. W pokoju atmosfera zrobiła się trochę nerwowa, w końcu nie codziennie rozmawia się o demonach. Kai czekał na jej odpowiedź, a może chłopak będzie coś wiedział ? Czas pokaże...

//Sorki, że tak bez kolejki Sei, ale cię nie ma, a ja tylko się zapytam i wychodzę
- Klan Inuzuka? Możliwe... nie wymagane jest od shinobi jest by znać wszystkie klany i rody. Czy ja pochodzę z jakiegoś rodu? - zakończyłem swoją filozoficzną wypowiedź, pytaniem retorycznym jak to miewałem w zwyczaju. Już miałem odpowiedzieć na zadane mi pytanie, jednak przerwano mi. Sam fakt że mi się przerywa jest denerwujący, ale że nie pozwolono mi dumnie przedstawić swego klanu to już przesada. Już miałem wstać i wygarnąć osobie która weszła do pomieszczenia. Zobaczyłem że jest to chłopak którego wcześniej gdzieś widziałem i jakoś znał on Keiko. Trochę się opanowałem jednak nei wiedziałem skąd znam ów jegomościa. Nie zwykłem w zwyczaju troszczyć się o zapamiętywanie imion i szczegółów. Popiłem sobie swoją herbatkę, która jak sie zdaje jest w bezdennym kubku. Poczekałem aż każdy powie co ma do powiedzenia, zrobi co ma do zrobienia, a rozmowa wróci na dawny tor.
- Bezogoniaste demony? Hmm, kiedyś coś mi się o uszy obiło...- pomyślała i wstała idąc do kuchenki aby przybyszowi zrobić herbatę. Woda w czajniku jeszcze była ciepła woda.
- Słodzisz?- w tym czasie Kej prowadziła również inną rozmowę, jednak nikt nie mógł jej usłyszeć ani w ogóle o tym wiedzieć...
- Bezogoniaste ogony, taaaa? Ciekawe po co mu takie informacje... Poza tym nie woli jakichś ogoniastych? Jesteśmy silniejsi- powiedział Yamata
- Zamknij się, nikt cię o zdanie nie pytał
- Jak chcesz, a chciałem pomóc...
- Nie rozśmieszaj mnie, ty nie umiesz pomagać nawet jakbyś chciał, skoro twoją siłą jest zło- odpowiedział jej tylko oddalający się śmiech.
Kej spojrzała przepraszająco na Sei. Powoli zaczynała poznawać się na jego charakterze. W końcu pod niektórymi względami była podobna.
- Nie, dzięki nie mam ochoty na słodkości, bez cukru - Powiedział Kai, teraz jeszcze bardziej odczuwał w jak niedogodnej sytuacji się znajduje, przerwał im rozmowę, a na dodatek na całkiem inny temat ich wprowadza. Teraz wiedział, że jeżeli chodzi o demony to chyba nic się nie dowie. - Mam jeszcze jedno pytanie... - Powiedział jąkając się - Mówiłaś, że jesteś jednym z najlepszych medyków, pomyślałem czy może nie mogłabyś mnie uczyć ? - Zapytał patrząc jej głęboko w oczy. To pytanie było też pewnym sposobem na ucieczkę od pytań w styku "po co ci to wiedzieć". Kai spuścił po chwili wzrok na ziemię, nie chciał widzieć jej miny.
Kej odwróciła się, wrzuciła torebkę do kubka i sięgnęła po czajnik. W tym czasie Dakota podeszła do chłopaka i zaczęła trącać jego rękę żądając uwagi. Kej w tym czasie wlała wodę i tak żeby nikt nie widział, wyjęła spomiędzy materiału gorsetu małe zawiniątko. Jedną ręką odwinęła trochę proszku i wsypała do kubka (wciąż powoli lała wodę). Dokładnie zamieszała herbatę, niby dla rozprowadzenia esencji. Proszek był bez smaku a w kubku w brązowym (?) płynie nie było nic widać. Praktycznie nikt by się nie zorientował, że tam jest środek nasenny. Dziewczyna odwróciła się i z uśmiechem podała chłopakowi herbatę. Oczywiście wcześniej woreczek schowała na miejsce.
- Prowadzę podróżny tryb życia. Gdybyś za mną nadążył, to nie ma sprawy- powiedziała prosto z mostu. Po co miała się dłużej zastanawiać dłużej nad wypowiedzią? Jeżeli wszystko pójdzie po jej myśli to chłopak i tak zapomni o tym co powiedziała.
Kai pogłaskał pieska, o ile można go było nazwać pieskiem, był to raczej ogromny pies. Kai lubił zwierzęta, więc nie przeszkadzały mu żadne domagania się o zabawę, bądź pogłaskanie (to też jakby zabawa...chyba) Kai otrzymał napój, chciało mu się pić od tego biegania, więc wziął potężnego łyka. Gorący płyn przepłynął przez połowę jego układu pokarmowego, lądując w żołądku, po nim był kolejny i kolejny łyk. Kai popatrzył na Kei i powiedział - Podróżowanie to moja pasja ...- Ale to były ostatnie słowa które zdążył wypowiedzieć, gdyż jego powieki zaczęły się przymykać. "Kuso ! co się ze mną dzieje" Pomyślał, ale zaraz potem zasnął, a kubek który trzymał w ręce upadł z łoskotem na ziemię.
"Eee, czy ten koleś ma w zwyczaju niezapowiedziane padanie na ziemię i rozlewanie napojów?" - pomyślałem nieco żartobliwie, patrząc sie na wylegującego się Kei'a. Nie wywołało to u mnie jakichś emocji czy wrażenia, oprócz kolejnego uśmieszku. Po chwili spojrzałem się na Keiko.
- Czego ty mu do tej herbaty dosy... - tutaj przerwałem i zrobiłem nieco wielkie oczy patrząc się na swoją herbatkę. Czemu? Otóż moja herbata była robiona również przez Keiko. Po chwili zastanawianie się nad tym co mogło być kinderniespodzianką w mojej herbacie, spojrzałem się na Keiko pytajnym wzrokiem, wskazując na swoją herbatę palcem. Zapewne chodziło o to "czy ja też dostałem jakiś bonus?". Ciekawe co ja bym dostał... tabletka gwałtu czy może proszek prawdy... no nic. Pozostaje czekać.
Kej zaczęła gwizdać sobie pod nosem i zabrała się za podnoszenie chłopaka. Chciała zarzucić go na Dakotę, która i tak już tu stała. W trakcie tej czynności doszły do jej uszu słowa Sei. Spojrzała na chłopaka.
- Nic takiego, to tylko środek nasenny. Ostatnio nie chciał iść do szpitala po dobroci, teraz więc jest zdany na moją łaskę- widząc wzrok Sei'a nieco przymrużyła oczy jeszcze bardziej zadowolona.
- Spokojnie, w Twojej herbacie, prócz wrzątku i oczywiście saszetki z herbatą jest tam czysta sacharoza- uznawszy, że już wszystko jest jasne, dalej pakowała chłopaka na psa. Właśnie przekładała jego nogę.
- Idziesz ze mną do sali szpitalnej?- spojrzała na niego z iskierkami zadowolenia w oczach.
Kamień spadł z serca... moge czuć się bezpiecznie i nie zawracam sobie głowy tym że zaraz moge zacząć się śmiać z byle powodu czy padnę jak długi. Przyglądałem się temu jak to piesek będzie robił za nosze.
- A pójdę. I tak nie mam co do roboty. - powiedziałem po czym wypiłem resztki herbatki i wstałem z fotela. Poszedłem do drzwi i poszedłem za keiko.

<NMM Keiko i Kaia. Oczywiście psów które idą, a które nie>
//Napisz Keiko w sali tej szpitalnej za nas\\
Shiva i Nuri, długo nie wołani postanowili wrócić do swojej pani. Wyszli przez przymknięte drzwi i idąc po węchu dotarli do sali szpitalnej. Shiva otworzyła drzwi i oboje znaleźli się w sali.

psy ZT