ďťż

grueneberg

Pokój gdzie Pein Âśpi chowa, swoje wyposaÂżenie oraz zaÂłatwia inne sprawy.

Dodane po 12 godzinach 1 minutach:

WchodzĂŞ ubranie rzucam na ziemiĂŞ kÂładĂŞ siĂŞ na ÂłóÂżko i zasypiam.

Dodane po 7 godzinach 58 minutach:

BudzĂŞ siĂŞ nakÂładam ekwipunek i szatĂŞ.WychodzĂŞ.
NMG


WchodzĂŞ ubranie rzucam na ziemiĂŞ kÂładĂŞ siĂŞ na ÂłóÂżko i zasypiam.

Dodane po 9 godzinach 52 minutach:

Pein budzi sie wstaje ubiera i wychodzi z pokoju.
Pein wchodzi do pokoju zdejmuje ubranie kÂładzie siĂŞ do ÂłóÂżka i zasypia.

Dodane po 9 godzinach 26 minutach:

Pein obudziÂł siĂŞ i z przeraÂżeniem na twarzy gwaÂłtownie podniósÂł gÂłowĂŞ gdyÂż miaÂł koszmar o diesiĂŞcio ogoniastym Juubi no Ookami wstaÂł naÂłoÂżyÂł ubranie i usiadÂł w fotelu rozmyÂślajÂąc nad wieloma sprawami a przedewszystkim na swoim Âśnie.
ZapukaÂła do jego drzwi i miaÂła nadziejĂŞ , Âże to jest wÂłaÂśnie pokój Peina..


-WejœÌ!
KrzyknÂą Pein nie wstajÂąc z fotela.
Hej to ja Konan .. jak tam? ChciaÂłam pogadaĂŚ ,bo jakoÂś nie mam co robiĂŚ.. A ty jakiÂś jesteÂś dziwny coÂś nie tak? -zapytaÂła siĂŞ go , bo zauwaÂżyÂła , Âże ma jakiÂś dziwaczny wyraz twarzy..
MiaÂłem zÂły sen to wszystko.
Uœmiechn¹³ siê Pein
A moÂżesz mi go opowiedzieĂŚ? JeÂśli tylko chcesz.. Jak nie to trudno . - powiedziaÂła uÂśmiechajÂąc siĂŞ do niego .
Pein westchn¹³ g³êboko i zacz¹³ opowiadaĂŚ swój sen
-Pare dni temu natkn¹³em siĂŞ na pewnego Jinjuuriki dziesiĂŞcio ogoniastego Juubi no Ookami nie wydawaÂł siĂŞ groÂźny ale po tym Âśnie zaczynam siĂŞ go obawiaĂŚ gdyÂż widziaÂłem jak zabijaÂł moich najbliÂższych. Dawno temu moja rodzina zostaÂła zamordowana podczas wojny przez ÂżoÂłnierzy z Konohy.Ten potwór byÂł na ich miejscu. CzujĂŞ Âże mogĂŞ straciĂŚ najbliÂższych.
Oj nie martw siĂŞ .. Sen nigdy nie jest prawdziwy to tylko obrazy twojej wyobraÂźni i nie sÂą prawdziwe tylko ³¹czÂą to co siĂŞ kiedyÂś staÂło z tym co mogÂłoby siĂŞ staĂŚ , ale wedÂług mnie nigdy sny siĂŞ nie sprawdzajÂą uwierz mi.. MiewaÂłam zÂłe sny takie jak zabicie wszystkich Akowców przez Konoszan i , Âże juÂż ta organizacja przestaje istnieĂŚ i nigdy o niej juÂż nie sÂłyszano.. To tylko byÂł sen i jak dotÂąd widaĂŚ , Âże nic siĂŞ z nami nie staÂło.. Z tego co widzĂŞ jest nas coraz wiĂŞcej..-powiedziaÂła - Nikt z twoich bliskich nie zginie , ja nie pozwolĂŞ na to jakby juÂż miaÂło siĂŞ coÂś dziaĂŚ to zawsze moÂżesz na mnie liczyĂŚ czyli pomogĂŞ ci we wszystkim ,no bo od czego sÂą przyjaciele..-dodaÂła uÂśmiechajÂąc siĂŞ szerzej do niego..
Pein odwzajemniÂł uÂśmiech Konan i powiedziaÂł
-Masz racjĂŞ to tylko sen...mam nadziejĂŞ.W kaÂżdym razie czuje siĂŞ juÂż o wiele
lepiej ale co z tego skoro i tak jest mi nudno i nie mam co robiĂŚ mam nadziejĂŞ Âże niedÂługo znajdzie siĂŞ nam jakaÂś powaÂżniejsza misja i oby dotyczyÂła urwania gÂłowy dla tego Caspra. SpotkaÂłem siĂŞ juÂż z nim nie raz ale nigdy nie widziaÂłem jego moÂżliwoÂści chociarz i tak wydaje mi siĂŞ Âże bym z nim nie wygraÂł.
Uœmiech z twarzy Peina znikn¹ po tych ostatnich s³owach i zamyœli³ sie g³êboko.
Oj nie martw siĂŞ tak juÂż o wszystko.. Jak chcesz to mogĂŞ ci pomóc z nim i ze wszystkim .- powiedziaÂła spokojnym gÂłosem , a poniewaÂż zrobiÂło jej siĂŞ go Âżal , gdyÂż byÂł taki zaniepokojony i nie wiedzÂąc dlaczego przytuliÂła siĂŞ lekko do niego i lekko siĂŞ zarumieniÂła..
Pein widz¹c ¿e Konan go przytuli³a lekko cofn¹³ siê lecz od razu obj¹³ j¹ rêkoma i od razu poczu³ siê jak w dzieciùstwie gdy posiada³ jeszcze rodzinê.
Konan nie chciaÂła siĂŞ od niego odrywaĂŚ i zaczĂŞÂła siĂŞ mocniej do niego przytulaĂŚ i czuÂła jakieÂś dziwne ciepÂło.. ByÂło jej jakoÂś tak dobrze i uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ bardzo szeroko do niego , ale nic nie mówiÂła, bo nawet nie wiedziaÂła co ma powiedzieĂŚ..
Pein takÂże milczaÂł po prostu siedziaÂł wtulony w Konan.
Nagle pod wpÂływem jakiejÂś dziwnej siÂły zaczĂŞÂła zbliÂżaĂŚ usta w stronĂŞ jego ust .. Sama nie wiedziaÂła co robi , ale jej siĂŞ podobaÂło to co siĂŞ w tej chwili dziaÂło.. MoÂże siĂŞ po prostu w nim zakochaÂła nawet nie wiedzÂąc kiedy to siĂŞ staÂło .. ale byÂło jej jednak z tym dobrze, bo jak byÂła przy nim to czuÂła siĂŞ bardzo wspaniale tak jakoÂś inaczej lepiej.. .
Pein widz¹c ¿e Konan zbli¿a swe usta do jego ust zrobi³ to samo a¿ w koùcu siê zetknê³y i zacz¹³ j¹ ca³owaÌ.
Odwzajemnia³a jego poca³unki pog³êbiaj¹c je i nie chcia³a przerywaÌ tej chwili , wiêc da³a siê ponieœÌ swoim uczuciom i dalej go ca³owa³a nie przerywaj¹c ani siê nie odzywaj¹c , bo nie potrzebne by³y w tej chwili jakiekolwiek s³owa by wraziÌ co siê dzia³o w tej chwili...
// Z tego co wiem reszta powinna podlegaĂŚ cenzurze. //
//No moÂże raczej jak pójdÂą na ÂłóÂżko i no wiesz co dalej , ale za nim to siĂŞ stanie moÂżna napisaĂŚ coÂś jeszcze//

Konan tak mocno siĂŞ w niego wtuliÂła , Âże aÂż spadli z krzesÂła na podÂłogĂŞ - Oj przepraszam!- wstaÂła i pomogÂła mu wstaĂŚ po czym poszÂła z nim na ÂłóÂżko obcaÂłowywaÂła go i....CENZURA.
Pein odwzajemniaÂł to co robiÂła i... CENZURA!
Po tym wszystkim: Byli zmĂŞczeni , ale szczĂŞÂśliwi . LeÂżeli wtuleni w siebie i byli okryci koÂłdrÂą , gdyÂż nie mieli niczego na sobie - Chyba siĂŞ w tobie zakochaÂłam .. I powiem ci , Âże teraz wiem ,Âże ciĂŞ kocham i mam nadziejĂŞ , Âże ty czujesz to samo . -powiedziaÂła zadowolona i byÂła w siódmym niebie aÂż znowu zaczĂŞÂła go namiĂŞtnie caÂłowaĂŚ w usta...
-Wydaje mi siĂŞ Âże czujĂŞ to samo-PowiedziaÂł i odwzajemniÂł jej pocaÂłunek-ale niestety muszĂŞ znów na trochĂŞ wyjœÌ z siedziby.
Po tych sÂłowach wstaÂł ubraÂł siĂŞ i wyszedÂł z pokoju.
<nmm>
Ech , szkoda.. Poczekam tu na Ciebie .. -powiedziaÂła do siebie , po czym wstaÂła ubraÂła siĂŞ i wyszÂła z jego pokoju , pomimo iÂż musiaÂł pójœÌ to byÂła bardzo rozpromieniona i byÂła w siódmym niebie aÂż zaczĂŞÂła skakaĂŚ z tej radoÂści..
Pein wchodzi do pokoju zdejmuje ubranie kÂładzie siĂŞ na ÂłóÂżku i zasypia.

Dodane po 15 minutach:

Pein budzi siĂŞ, ubiera i wychodzi z Pokoju.
<nmm>
Pein wchodzi do pokoju zrzuca ubranie,kÂładzie siĂŞ na ÂłóÂżku i zasypia.

Dodane po 34 minutach:

Pein wstaje ubiera siĂŞ i wychodzi z pokoju.<nmm>
Pein wchodzi do pokoju
-Nareszcie!-mówi sam do siebie po czym zdejmuje ubranie kÂładzie siĂŞ do ÂłóÂżka i zasypia
Puka, bo chciaÂła wiĂŞksze wynagrodzenie z jego uwolnienie z wiĂŞzienia..
Pukanie do drzwi budzi Peina który wstaje nakÂłada szatĂŞ i otwiera drzwi
-O Konan! Siema co chcia³¹œ?
Pyta Pein trochĂŞ zakÂłopotany
Ja chciaÂłam coÂś wiĂŞcej za uwolnienie ciebie.. Powiedz mi czy mnie kochasz i jak tak to wiesz co..-powiedziaÂła uÂśmiechajÂąc siĂŞ do niego
-OczywiÂście Âże ciĂŞ kocham.I chcĂŞ ci jeszcze raz podziĂŞkowaĂŚ za uwolnienie z pierdla.MoÂże wejdziesz?
PowiedziaÂł Pein
Tak oczywiÂście - powiedziaÂła i weszÂła do Âśrodka jego pokoju , po czym rzuciÂła mu siĂŞ na szyjĂŞ i pocaÂłowaÂła- Tak wynagrodzisz mi twoje uwolnienie..- dodaÂła po chwili..
W chwili gdy Konan rzuciÂła mu siĂŞ na szyje, Peinowi przez moment zabrakÂło tchu
-Dobrze, niech ci bĂŞdzie
Powiedzia³ i zacz¹³ j¹ obca³owywaÌ
OdwzajemniaÂła jego pocaÂłunki i wtulaÂła siĂŞ w niego coraz mocniej...
TulÂąc jÂą upadÂł na ÂłóÂżko i i kontynuowaÂł czynnoÂści.
KontynuowaÂła te same czynnoÂści co i on robiÂł i byÂła szczĂŞÂśliwa przy nim.
Pein zdj¹³ z Konan szatê Aka dalej robi¹c to co ona.
ZrobiÂła to samo i CENZURA!..
Po tym wszystkim zasnĂŞli szczĂŞÂśliwi i wtuleni w siebie...
Pein obudziÂł siĂŞ i pocaÂłowaÂł Konan przytulony do niej
-Kocham ciê ale teraz muszê wyjœÌ tak samo jak poprzednim razem ale teraz mo¿esz iœÌ ze mn¹-powiedzia³ Pein ubieraj¹c siê-idê do domu Daia Ketsuno jak chcesz to choÌ ze mn¹.
Bardzo chĂŞtnie-powiedziaÂła i teÂż siĂŞ ubraÂła po czym oboje wyszli..
[nmm]
WyszedÂł razem z Konan <NMM>
Trzy klony Peina wbiegajÂą do pokoju.Jeden niesie oryginaÂł drugi Konan a trzeci Daia obaj zrzucajÂą balast i udzielajÂą im pierwszej pomocy.

Dodane po 36 minutach:

Pein próbowaÂł wstaĂŚ lecz nie daÂł rady. Tylko jĂŞkn¹³ z bólu.
Zapuka³a w drzwi...jednak nie czeka³a czy ktoœ "pozwoli" jej wejœÌ , gdy¿ jej zmys³ wyczuwania krwi , uszkodzeù...pulsuj¹cych uszkodzonych tkanek dziêki Jikaganowi dawa³ o sobie znaÌ.
I rzeczywiÂście , coÂś siĂŞ staÂło...niezwÂłocznie podeszÂła do rannych
- Co siĂŞ tu wÂłaÂściwie dziaÂło? - spytaÂła powaÂżnie klona po czym dodaÂła - Jakie dokÂładnie majÂą obraÂżenia? - od razu zdjĂŞÂła rĂŞkawiczki by móc uÂżyĂŚ swej leczniczej techniki.
Klon Peina widzÂąc Âże Miharu przyszÂła uradowaÂł siĂŞ i powiedziaÂł
-Och! CieszĂŞ siĂŞ Âże panna Miharu przyszÂła.ProszĂŞ!ProszĂŞ!-mówi z przejĂŞciem po czym wskazuje na poszkodowanych-Ten tutaj Pein ma zÂłamane trzy Âżebra i odmarÂźniĂŞty duÂży palec u nogi oraz zÂłamane trzy Âżebra.Ta i oto Konan oberwaÂła najmniej i caÂłe szczĂŞÂście ale mniejsza o uczucia ona ma zÂłamany piszczel i bark oraz wstrz¹œniĂŞcie mózgu.No i ten tutaj-Klon patrzy na Daia zmartwiony-jest caÂły zdruzgotany.Ma zÂłamanÂą rekĂŞ, nogĂŞ oraz piĂŞĂŚ Âżeber.

SÂłyszÂąc to prawdziwy Pein mówi
-Miharu.BÂłagam najpierw zajmij siĂŞ Daiem lub Konan ja jeszcze wytrzymam.
Mówi to zbolaÂły.
WysÂłuchaÂła uwaÂżnie klona po czym rzekÂła - Moja technika moÂże uleczyĂŚ was jednoczeÂśnie...bĂŞdĂŞ musiaÂła zuÂżyĂŚ ca³¹ swojÂą chakrĂŞ , ale z pewnoÂściÂą siĂŞ uda. - powiedziaÂła spokojnie po czym stanĂŞÂła miĂŞdzy rannymi , skupiÂła chakrĂŞ w dÂłoniach...wykonaÂła po kolei potrzebne pieczĂŞcie po czym wysunĂŞÂła dÂłonie przed siebie. Z jej palców zaczĂŞÂły wypÂływaĂŚ ÂświecÂące , cieniutkie nici chakry...Miharu byÂła w peÂłni skupiona , ale mimo to nie byÂło Âłatwym zadaniem wprowadziĂŚ wszystkie nici w odpowiednie miejsca w organizmach kaÂżdego z nich.
MusiaÂła dokÂładnie wyczuĂŚ ich poÂłoÂżenie , stan i poÂłoÂżenie uszkodzeĂą...oraz poÂłoÂżyĂŚ szczególny nacisk na odbudowanie i przywrócenie do Âżycia wielu komórek.
Lecznicze nicie owinĂŞÂły ciaÂła Deia , Konan oraz Peina , po czym weszÂły do ich wnĂŞtrza...rozpoczĂŞÂło siĂŞ leczenie. Taka "operacja" trwaÂła doÂśc dÂługo , z uwagi na liczbĂŞ powaÂżnych obraÂżeĂą do wyleczenia. Na caÂłe szczĂŞÂście umiejĂŞtnoÂści medyczne Miharu , doskonale zgrane ze stworzonÂą przez niÂą technikÂą zrobiÂły swoje...
Wreszcie zakoĂączyÂła naprawianie ich ciaÂł , medyczne nitki powoli wyszÂły z ich organizmów , po czym zniknĂŞÂły. Hachiko byÂła wyczerpana , w koĂącu straciÂła ca³¹ swÂą chakrĂŞ...
- SÂą osÂłabieni po operacji (gdyÂż nicie chakry wprowadziÂły im do organizmu takÂże Âśrodek znieczulajÂąco-usypiajÂący , w maÂłej dawce wiĂŞc spaĂŚ dÂługo nie bĂŞdziecie) , ale powinni za jakiÂś czas dojœÌ do siebie...- otarÂła czoÂło z kilku kropel potu. - Najlepiej poÂłóÂż ich na ÂłóÂżkach , muszÂą wypocz¹Ì...Mi teÂż przyda siĂŞ odpoczynek...- powiedziaÂła do klona po czym powoli , podpierajÂąc siĂŞ rĂŞkĂŞ o ÂścianĂŞ , wyszÂła <nmm>
-DziĂŞkuje.
Mówi klon po czym znika.

Dodane po 2 godzinach 33 minutach:

Pein wstaje dalej odczuwajÂąc ból i wychodzi.<nmm>
Konan bĂŞdÂąc zadowolonÂą z tego, Âże jest wyleczona wstaÂła powoli odczuwajÂąc lekki ból i poszÂła do pokoju , by wypocz¹Ì..
Dai budzi siĂŞ, lecz nadal zmĂŞczony leÂży na kanapie. Po nie dÂługim czasie wstaje, wychodzi zmierzajÂąc ku Oto-gakure do swojego domku.

<nmm>
Pein wchodzi do pokoju i siada w fotelu.
<nmm>
Puka do drzwi , bo jakoÂś szybko tak poszedÂł ,Âże nie mogÂła go dogoniĂŚ i jeÂżeli oczywiÂście nie przeszkadza mu..
-WejdÂź Konan.
Mówi rozpoznajÂąc po stylu pukania.
Wchodzi -Wiesz co jak ty tak pĂŞdzisz dogoniĂŚ jest Ciebie trudno..Ale to chyba z powodu tego osÂłabienia po walce..-powiedziaÂła i lekko siĂŞ chwiejÂąc podeszÂła i stanĂŞÂła na przeciwko Peina..
-Wybacz za mój poÂśpiech-odpowiada Pein-chciaÂłem ci podziĂŞkowaĂŚ za udziaÂł jaki wÂłoÂżyÂłaÂś w walce.Ale pod jednym warunkiem.Nigdy nie bĂŞdziesz juÂż mówiĂŚ Âże jesteÂś za sÂłaba. Obiecujesz?
ObiecujĂŞ!-powiedziaÂła.-DziĂŞkujĂŞ Ci za twoje jakÂże kojÂące dla mnie sÂłowa kochany jesteÂś!-dodaÂła i aÂż go przytuliÂła sÂłyszÂąc te sÂłowa...
-Ty teÂż.
PowiedziaÂł Pein takÂże przytulajÂąc Konan.
PrzytulaÂła siĂŞ do niego mocno
i zaczĂŞÂła go delikatnie caÂłowaĂŚ w usta ...
Pein zacz¹³ caÂłowaĂŚ jÂą namiĂŞtnie i usiadÂł na ÂłóÂżku nie przerywajÂąc czynnoÂści.
UsiadÂła mu na kolanach wtulajÂąc siĂŞ w niego jeszcze mocniej i odwzajemniaÂła jego pocaÂłunki starajÂąc siĂŞ je jeszcze bardziej pog³êbiaĂŚ.-A jak siĂŞ czujesz po tej walce?Bo dziĂŞki Miharu jest mi lepiej choĂŚ odczuwam jeszcze jakieÂś lekkie bóle , ale to mi minie..A tobie mam nadziejĂŞ ,Âże teÂż jest lepiej po jej leczniczej technice..-powiedziaÂła to miĂŞdzy pocaÂłunkami ...
-Czasami czujĂŞ ból i kaszlĂŞ ale to nie jest teraz waÂżne
PowiedziaÂł Pein na chwile siĂŞ odrywajÂąc od Konan i poÂłoÂżyÂł siĂŞ na ÂłóÂżku robiÂąc caÂły czas to co ona.
To dobrze ,nie jest aÂż tak Âźle z nami po walce dziĂŞki Miharu.-PowiedziaÂła po czym poÂłoÂżyÂła siĂŞ na nim obÂściskujÂąc go i obcaÂłowywaĂŚ go wszĂŞdzie gdzie siĂŞ daÂło..
Pein ca³uj¹c Konan zni¿y³ siê do szyi i rozpi¹³ p³aszcz Aka.
RobiÂła to samo co on czyli teÂż powoli zaczĂŞÂła rozpinaĂŚ i jego pÂłaszcz Aka i powoli zaczĂŞÂła go z niego ÂściÂągaĂŚ ,a jednoczeÂśnie caÂłowaÂła w usta wsadzajÂąc mu do nich jeÂżyk i gÂładziÂła nim jego podniebienie i po chwili nie miaÂł teÂż juÂż swojego pÂłaszcza , ale miaÂł jeszcze na sobie jakieÂś ubrania co byÂły pod nim ,ale juÂż i nimi ona siĂŞ zajmie..
Pein œci¹gn¹³ dla Konan p³aszcz dalej j¹ ca³uj¹c.Rozbiera³ j¹ do naga ca³uj¹c coraz ni¿ej i ni¿ej a¿ w koùcu dotar³ do.....Cenzura!
Po zdarzeniu , które miaÂło miejsce w tej chwili , zmĂŞczeni , ale szczĂŞÂśliwi leÂżeli wtuleni w siebie .-Wiesz ,Âże bardzo CiĂŞ kocham?-Konan powiedziaÂła to do Peina bardzo czule i le¿¹c byli przykryci koÂłdrÂą ....
-Ja ciebie takÂże-powiedziaÂł Pein tulÂąc Konan-ChciaÂłbym Âżeby ta chwila trwaÂła wiĂŞcej ale wiem Âże niedÂługo trzeba znowu bĂŞdzie opuÂściĂŚ siedzibĂŞ.Nie marnujmy tej chwili.
Po tych s³owach Pein zacz¹³ znowu ca³owaÌ Konan.
A gdzie musielibyœmy znowu iœÌ?-zapyta³a siê go miedzy poca³unkami te¿ siê w niego mocno wtulaj¹c, i sama po chwili zaczê³a go ca³owaÌ bardzo namiêtnie w usta i stara³a siê cieszyÌ t¹ chwil¹ jak najlepiej razem z nim....
-MoÂże nie tak zaraz ale ja i Dai mamy pewne plany-odpowiada Pein dalej jÂą caÂłujÂąc.
A mogĂŞ wiedzieĂŚ jakie? Bo moÂże bym wam pomogÂła jakoÂś..-powiedziaÂła i dalej go caÂłowaÂła....
Pein pocaÂłowaÂł i powiedziaÂł
-No cóÂż- westchn¹³-mamy zamiar razem z Daiem zaatakowaĂŚ Sune i odebraĂŚ wiosce coÂś cennego chociaÂż wÂątpiĂŞ by to cenili.
JeÂżeli bym byÂła przydatna w jakiÂś sposób , to chĂŞtnie wam pomogĂŞ w podbijaniu Suny, jeÂżeli tylko chcesz..-powiedziaÂła trochĂŞ te smutkiem le¿¹c wtulona w niego....
Do pomieszczenia przypadkiem wpada Amy siostra Shi wczeÂśniejsza naÂżeczona Gaary. Nie byÂło to zwykÂłe wejÂście ... najlepsza jouninka wioski Suny przewrócona wpadÂła do pomieszczenia. Z daleko moÂżna byÂło wyczuĂŚ Âże jest pijana bo jej caÂłe ciaÂło byÂło nasiÂąkniĂŞte Sake. Kobieta teraz leÂżaÂła na ziemi opierajÂąc siĂŞ rĂŞkoma o podÂłogĂŞ.
Jednak tak naprawdĂŞ nie byÂła to Amy zaÂś ostatni potomek klanu Senju uÂżywajÂąc teraz jednego z najpotĂŞÂżniejszych maskujÂących technik dziĂŞki której sylwetkÂą, karnacjÂą skóry, kolorem oczu, rysami twarzy, wÂłosami, ubiorem przypomina swojÂą znajomÂą, nawet na palcu ma orginalny pierÂścieĂą akatsuki który niegdyÂś Amy dosta³¹ od swojej siostry.
- Co wy zrobiliÂście z moim GaarÂą ?! On nie jest tÂą samÂą osobÂą - krzykneÂła Amy a jej barwi gÂłosu byÂło sÂłychaĂŚ to iÂż jest upita i zaÂłamana ale jest to prawdziwy gÂłos tej dziewczyny.
//Cyba jedynego Jonina //
Pein widzÂąc niespodziewanego goÂścia ubiera siĂŞ jeszcze w ÂłóÂżku, wstaje i mówi
-Co ty tu robisz?! ÂŚmierdzi od ciebie Sake. JesteÂś po prostu pijana nie zamierzam z tobÂą rozmawiaĂŚ.
Mówi Pein i kaszle ÂłapiÂąc siĂŞ za Âżebra. Po czym podnosi Amy i wypycha jÂą przez drzwi.
//Powinno byĂŚ nmm dla Amy//
UbraÂła siĂŞ szybko pod koÂłdrÂą i wstaÂła z ÂłóÂżka podchodzÂąc do Peina-Kto to jest!I jakim prawem wchodzi do naszej siedziby?!-spytaÂła siĂŞ go z przeraÂżaniem biorÂąc go za rĂŞkĂŞ i ÂścisnĂŞÂła jÂą mocno...
-Kto to? Szczerze mówiÂąc to nie wiem-Mówi Pein i patrzy ostro na Amy- ale ta pani juÂż wychodzi
No wÂłaÂśnie i nie wiadomo , skÂąd ona wie , gdzie siĂŞ znajduje nasza siedziba..-
powiedziaÂła nadal trzymajÂąc go za rĂŞkĂŞ
i po chwili nie wiedzieĂŚ czemu
po prostu siĂŞ w niego wtuliÂła..
Pein obj¹³ Konan jedn¹ rêk¹ pod bok nie zwracaj¹c wzroku z Amy za drzwiami.
Najlepiej bĂŞdzie jak jÂą wyrzucimy w ogóle z naszej siedziby, bo ona nie powinna mieĂŚ tu w ogóle wstĂŞpu-powiedziaÂła do Peina obejmujÂąc go nadal...
Pein patrzy na Amy a szczególnie na pierÂścieĂą Aka
-ZrobiÂłbym to juÂż dawno gdyby nie intrygowaÂła mnie jedna rzecz-Pein przerywa na chwile i patrzy na swój pierÂścieĂą mówiÂąc-a mianowicie.SkÂąd ona ma pierÂścieĂą Aka? Mimo wszystko wydaje mi siĂŞ Âże nie jest to prawdziwa Amy.
A kim w ogóle jest Amy? Ja nie znam jej ,gdyÂż ona chyba nie naleÂży do Aka..Ale rzeczywiÂście skÂąd ona moÂże mieĂŚ pierÂścieĂą Aka to ja nie mam pojĂŞcia..-powiedziaÂła dziwiÂąc siĂŞ zaistnia³¹ sytuacjÂą...
-Nie problem siĂŞ zamieniĂŚ-mówi Pein do Konan- sÂą techniki które to pozwalajÂą ale wÂątpiĂŞ Âżeby to byÂł taki przypadek.
Rozumiem..Ale ja i tak nie wiem kto to jest Amy jak gdzieÂś taka osoba jest , bo przecieÂż jeÂżeli ta co tu jest ,jest zamieniona w niÂą to musi gdzieÂś taka prawdziwa byĂŚ..-powiedziaÂła do niego , gdyÂż nigdy nie spotkaÂła w Âżyciu Amy , choĂŚ z tego co mówi Pein ta jest nie prawdziwa,ale i tak nawet gdyby byÂła prawdziwa w ogóle jej na oczy nie widziaÂła..
-JeÂżeli z nami pójdziesz to siĂŞ dowiesz. Za 10 dni wyruszam-Mówi Pein i patrzy Konan prosto w oczy-Tam sÂą wojownicy w sam raz dla ciebie. BĂŞdziesz siĂŞ mogÂła wiele nauczyĂŚ i wyĂŚwiczyĂŚ. Razem z Daiem mamy jeszcze inne plany ale o nich potem. ProszĂŞ idÂź ze mnÂą.
Tak jasne ,Âże pójdĂŞ..-powiedziaÂła szczerze teÂż patrzÂąc mu w oczy i siĂŞ w niego mocno wtuliÂła....
Pein przytuliÂł siĂŞ do niej, ucaÂłowaÂł po raz ostatni i wyszedÂł.
<nmm>
OdwzajemniÂła jego pocaÂłunek , po czym jak poszedÂł to i ona wyszÂła pod¹¿ajÂąc tam gdzie jÂą tam poniesie..Nie postanowiÂła wróciĂŚ do swojego pokoju , gdyÂż nie chciaÂło jej siĂŞ iœÌ do pokoju wspólnego , bo tam pewno jest duÂżo ludu ,a ona tego nie znosiÂła, ale nie wiedziaÂła ,Âże Pein tam mógÂłby byĂŚ..A moÂże jednak tam zajrzy?...
Pein wchodzi i w ubraniu pada na ÂłóÂżko...zasypia.

Dodane po 7 godzinach 55 minutach:

Pein wstaje i wychodzi z pokoju.
<NMM>
Pein wchodzi rozbiera siĂŞ kÂładzie i zasypia
Pein wchodzi do pokoju, rozbiera siĂŞ, kÂładzie na ÂłóÂżko i zasypia.
<nmm>
Pein wstaje, ubiera siĂŞ i wychodzi z pokoju.
//A tam w oknie sterczy Jiraya..Hiehie..//
//Niezbyt zrozumiaÂłem twojÂą wypowiedÂź Isoshi.//
Pein wszedÂł do pokoju i "walnÂą" siĂŞ na ÂłóÂżko od razu zasypiajÂąc.

Dodane po 10 godzinach 4 minutach:

Pein budzi siĂŞ i wstaje tak jakby dostaÂł przed chwilÂą jakiegoÂś bodÂźca do mózgu. "WiĂŞc wykonaÂł swoje zadanie." MyÂśli po czym wychodzi z pokoju.
<nmm>
Pein wchodzi do pokoju rzuca szatĂŞ Aka i zamierza poÂłoÂżyĂŚ siĂŞ na ÂłóÂżku lecz tuÂż przed nim pada bezwÂładnie na ziemiĂŞ czujÂąc tylko straszliwy ból w miĂŞÂśniach przez który nie moÂże oddychaĂŚ. Ostatkami siÂł kÂładzie siĂŞ na ÂłóÂżku i mimo potwornego bólu zasypia.

Dodane po 17 godzinach 10 minutach:

Pein budzi siĂŞ na podÂłodze w swoim pokoju. "Chyba szalaÂłem podczas snu. Zbyt pochopnie uÂżyÂłem tej techniki. MuszĂŞ siĂŞ ograniczaĂŚ." myÂśli po czym wstaje lecz zachwiaÂł siĂŞ pod wpÂływem bólu miĂŞÂśni lecz zdoÂłaÂł utrzymaĂŚ na nogach. "[I see you!]!" przekl¹³ w myÂślach i wyszedÂł z siedziby.
<nmm>
Pein wchodzi do pokoju po czym kÂładzie siĂŞ na ÂłóÂżku chcÂąc zasn¹Ì jednakÂże nagle przypomniaÂł sobie Âże musi zdaĂŚ raport dla Itachiego wiĂŞc szybko wstaje i wychodzi z pokoju.
<nmm>
Pein wszedÂł do pokoju po czym zasiadÂł przy biurku. "Dawno tu nie byÂłem" pomyÂślaÂł i zacz¹³ przeglÂądaĂŚ jakieÂś stare kopie akt dotyczÂących organizacji. Jednak kiedy je podniósÂł z biurka ulotniÂła siĂŞ kilkucentymetrowa warstwa kurzu. Odgarn¹³ Âśmieci z biurka sprawiajÂąc Âże te spadÂły na ziemiĂŞ, Pein jednak siĂŞ tym zbytnio nie przej¹³. PrzeglÂądajÂąc dane o akowcach natrafiÂł na teczkĂŞ Konan, spojrzaÂł na ÂłóÂżko i przypomniaÂł sobie chwile jakie z niÂą tutaj spĂŞdziÂł. Natychmiast porzuciÂł dokumenty na biurko, zdj¹³ ubranie i poÂłoÂżyÂł siĂŞ do ÂłóÂżka. Jeszcze trochĂŞ pomyÂślaÂł i... zasn¹³.

Dodane po 17 godzinach 10 minutach:

Pein obudziÂł siĂŞ nastĂŞpnego dnia rano, zasiadÂł przy biurku i z powrotem zacz¹³ przeglÂądaĂŚ dokumenty. "Hyuta jednak siĂŞ nie zjawiÂł. Co za tchórz!" pomyÂślaÂł przypominajÂąc sobie jak uciekÂł z pola walki. Nie traktowaÂł go powaÂżnie gdyÂż wiedziaÂł Âże skoro oddali Richarde to ekipy ratunkowej nie muszÂą siĂŞ spodziewaĂŚ. CaÂły czas drĂŞczyÂł go obraz Gaary który zbytnio mu nie zagraÂżaÂł jednak dalej nachodziÂły go obawy czy kiedyÂś nie stanie siĂŞ potĂŞÂżniejszy niÂż teraz. W koĂącu wstaÂł i wyszedÂł z pokoju.
Pein wchodzi do pokoju, podchodzi do biurka po czym wyciÂąga spod niego zakurzony kufer. Pein otwiera go a ulatniajÂący siĂŞ z niego kurz zakrywa mu oczy, powstrzymuje siĂŞ od kichniĂŞcia i przeglÂąda rzeczy w Âśrodku. NastĂŞpnie bierze go na plecy, rozglÂąda siĂŞ po pokoju dobrze wiedzÂąc Âże widzi go juÂż pewnie ostatni raz. Pein wychodzi z pokoju...
<nmm>
Pein wchodzi do zatĂŞchÂłego pokoju którego od kilku lat nikt nie odwiedzaÂł. PostanowiÂł siĂŞ poÂłoÂżyĂŚ gdy nagle z sÂąsiedniego pokoju ozwaÂł siĂŞ szelest starej gazety. "Nie jestem sam." pomyÂślaÂł po czym rzuciÂł torbĂŞ na ÂłóÂżko i wyszedÂł z pokoju.
<nmm>

Dodane po 10 godzinach 49 minutach:

Pein wszedÂł do pokoju i zasiadÂł przed biurkiem tym razem jako lider Brzasku. Zacz¹³ przetrzÂąsaĂŚ Akta z przed kilku lat lecz naprawdĂŞ znajdowaÂło siĂŞ w nim niewielu shinnobi którzy mogliby przy³¹czyĂŚ siĂŞ do reaktywujÂącej siĂŞ organizacji. ZostaÂła jeszcze sprawa Bijuu i innych spraw powszechnie uznanych za cel Akatsuki.
Dai podchodzi do drzwi pokoju i otwiera je powolutku. Kilka chwil póÂźniej, gdy drzwi otwarÂły siĂŞ na oÂścieÂż, mĂŞÂżczyzna bardzo powoli przeszedÂł przez nie i zwróciÂł swój wzrok na Peina mówiÂąc:
-Witaj bracie, KopĂŞ lat - rzecze - co u ciebie
SÂłowa te Dai wymówiÂł z pewnÂą powagÂą, lecz cieszyÂł siĂŞ na widok znajomego.
Pein z poczÂątku ignorowaÂł przybysza lecz po krótkiej chwili rozpoznaÂł jego gÂłos i lekko siĂŞ zdenerwowaÂł. Odwróciwszy gÂłowĂŞ ujrzaÂł mrocznÂą i jakÂże znanÂą mu postaĂŚ Daia Kestuno. Osoby która ongiÂś tak wiele dla niego znaczyÂła.
-Prawie dziesiĂŞĂŚ.- OdparÂł po czym twarz jego przybraÂła wyraz jakby widziaÂł ducha- Witaj Dai mój bra... przyjacielu. Czy wracajÂąc do siedziby prosto z Kusy zgubiÂłeÂś drogĂŞ która zajĂŞÂła ci aÂż tyle lat?
- Wiesz zboczyÂłem z trasy - mówi - miaÂłem wiele spraw na gÂłowie.
Po tych sÂłowach podchodzi Peina i pyta:
- Czy coÂś siĂŞ zmieniÂło jak mnie nie byÂło? - pyta - Bo zachowujesz siĂŞ troszeczkĂŞ inaczej niÂż kiedyÂś.
SpojrzaÂł mĂŞÂżczyÂźnie w oczy i zadaÂł krótkie pytanie:
- Gdzie jest twój "DAR"?
-To nie byÂł mój dar. Ja nie mogĂŞ dostaĂŚ od nikogo daru jedynie okup lub darowiznĂŞ.- OdparÂł Pein nieco weselszy- Nie zachowuje siĂŞ inaczej ale nie jestem juÂż tÂą samÂą osobÂą co kiedyÂś. Jestem Yahiko z Ame. Mój syn zabiÂł Nagato tym samym uwalniajÂąc mnie spod jego Rinnengana. ZabiÂłem syna bo uÂśmierciÂł mojego przyjaciela, zabiÂłem twojego brata bo nie chciaÂłem siĂŞ podzieliĂŚ z nim wÂładzÂą. Ale i tak to ja zawsze miaÂłem z tobÂą kontakt. Charakter mam ten sam, temperament równieÂż, ale ma siÂła ulegÂła zmianie. Jestem o wiele potĂŞÂżniejszy niÂż kiedyÂś. Jestem liderem Akatsuki i nawet ty Daiu bĂŞdziesz musiaÂł siĂŞ przede mnÂą ugi¹Ì. JeÂżeli zrobisz to dobrowolnie zostaniesz sowicie nagrodzony.
- A wiĂŞc niech siĂŞ stanie szefie - rzekÂł to z uÂśmiechem kÂłaniajÂąc siĂŞ liderowi organizacji do której przynaleÂżaÂł - Jestem na twoje rozkazy.
Po tych s³owach odgi¹³ siê i wyci¹gn¹ d³où w stronê Peina.
- Powodzenia na nowej drodze Âżycia.
Pein s³ysz¹c s³owa Daia buchn¹³ œmiechem po czym rzek³
-Nie mów do mnie szefie bo jestem twoim przyjacielem. Chodzi mi o to Âże gdybyÂś próbowaÂł mnie zdradziĂŚ twÂą nagrodÂą bĂŞdzie ÂśmierĂŚ. Ale jestem ci wdziĂŞczny za twÂą lojalnoœÌ. Chcesz zadania? Dostaniesz! Zaraz po tym jak znajdziemy ci partnera.
- Rozumiem przyjacielu - rzecze Dai - niech siĂŞ stanie twoja wola
Po wypowiedzeniu tych sÂłów Dai spocz¹³ na kanapie stojÂącÂą w pokoju i rzekÂł
- AAaaah, jak dawno tu nie byÂłem, nie ma jak w domu.
-MojÂą wolÂą jest byÂś siĂŞ podsun¹³ bo ja tu ÂśpiĂŞ. Twój pokój chyba jeszcze stoi.
PowiedziaÂł Pein kÂładÂąc siĂŞ na kanapie/ÂłóÂżku po czym po chwili zasypia. Co siĂŞ dziwiĂŚ od póÂł roku nie spaÂł. Nie przeszkadzaÂła mu obecnoœÌ Daia w jego pokoju ale wolaÂłby nikt nie nakryÂł ich w jednym ÂłóÂżku.
<nmm>
Dai wstaje z kanapy, na której obecnie poÂłoÂżyÂł siĂŞ Pein i wychodzi z pokoju zmierzajÂąc w stronĂŞ swojego, o ile jeszcze stoi.

<nmm>

Dodane po 13 godzinach 26 minutach:

Daiketsu otwiera powoli drzwi do pokoju Peina i wchodzi przez nie. Podchodzi do kanapy, na której Âśpi mĂŞÂżczyzna i czeka aÂż siĂŞ obudzi.
Pein budzi siĂŞ i nawet nie zdziwiÂła go postaĂŚ Daia nad sobÂą
-To ty Dai, mam nadziejĂŞ Âże nie stoisz tu ca³¹ noc.- Powiedziawszy to wstaÂł i zaÂłoÂżyÂł na siebie pÂłaszcz Akatsuki nastĂŞpnie za pomocÂą jutsu przyzwania przywoÂłuje swojego summona który bez Âżadnych sÂłów opuszcza pokój tak jakby porozumiewaÂł siĂŞ ze swym panem bez sÂłów.- Potrzeba ci czegoÂś? Chyba siĂŞ nudzisz. Na szczĂŞÂście mam dla ciebie prace. IdÂź do pokoju Tengena, to jest skrĂŞĂŚ w lewo i w drugie drzwi na prawo. NiedÂługo wyrusza w interesach organizacji tak wiĂŞc powiedz mu Âże bĂŞdziesz jego towarzyszem w tej wĂŞdrówce. JeÂżeli dobrze wam pójdzie to zostanie on twoim staÂłym towarzyszem.
- Rozumiem - rzekÂł Daiketsu - natychmiast siĂŞ do niego udam
Po tych sÂłowach udaÂł siĂŞ do drzwi, otworzyÂł je powoli i wyszedÂł bez sÂłowa do pokoju Tengena.

<nmm>
Gaara z Tokkagekim na ramieniu chodzi³ korytarzami siedziby Akatsuki, a gdy w koùcu dotar³ do drzwi Peina zacz¹³ powoli je otwieraÌ. By³ zadowolony, ¿e nie zobaczy³ w pokoju nikogo innego a jedynie samego Peina. Gaara mia³ na sobie maskê ANBU, by nikt nie ujrza³ jego twarzy, a wiedzia³, ¿e Pein bêdzie wiedzia³ kto w³aœnie wszed³ do jego pokoju.
- Jestem. Czego ode mnie chcia³eœ? Znikn¹³eœ tak nagle, ¿e nie zd¹¿y³em siê ciebie zapytaÌ gdzie poszed³eœ. - Rzek³ Gaara czekaj¹c na reakcjê Peina.
-W takim razie sk¹d wiedzia³eœ gdzie przyjœÌ?- Spyta³ Pein widz¹c przybysza po czym odwo³a³ summona- Nareszcie jesteœ.
//Sorry Âże tak krótko ale ja spadam. Nara...//
Gaara spojrzaÂł na Peina.
- Od twojego Summona. - RzekÂł po czym zapytaÂł Peina. - Hmm no wiĂŞc po co mnie tutaj przyciÂągn¹³eÂś? - ZapytaÂł lecz nie mógÂł zobaczyĂŚ wyrazu twarzy, który byÂł obojĂŞtny, ale za to ukryty pod maskÂą.
//Gaara co posty edytujesz? //
- Mój summon powiedziaÂł ci w drodze. Chyba nie masz problemów ze sÂłuchem.
OdparÂł Pein widzÂąc Âże ta rozmowa do niczego nie d¹¿y. No ale cóÂż, tĂŞpi nie mogÂą naleÂżeĂŚ do tak przesÂławnej organizacji. MiaÂł zarazem nadziejĂŞ Âże Gaara da Âświadectwo swej lordowskiej mÂądroÂści i nie bĂŞdzie zadawaÂł gÂłupich pytaĂą.
//Lol nic nie edytowaÂłem. . .//
Gaara popatrzyÂł na Paina.
- No wiĂŞc dostanĂŞ pÂłaszcz i kapelusz? - RzekÂł spod maski Gaara. - A i mam do ciebie jednÂą proÂśbĂŞ. Czy jeÂśli masz mógÂłbyÂś mi daĂŚ pĂŞdzel, czarnÂą i czerwonÂą farbĂŞ? ChciaÂłbym przemalowaĂŚ swojÂą maskĂŞ, Âżeby Aka nie kojarzyÂło siĂŞ z ANBU.
-Zrobisz to u siebie w rezydencji. PamiĂŞtaj Âże nikt nie moÂże dowiedzieĂŚ siĂŞ o twoim czÂłonkostwie w Brzasku wiĂŞc zaraz bĂŞdziesz musiaÂł ponownie wracaĂŚ do wioski. Przybywaj tu tylko na specjalne misje bÂądÂź spotkania.
Zachowaj dyskrecjĂŞ nawet w otoczeniu najbliÂższych. O tym Âże jesteÂś Akowcem wie tylko ja, Tokkageki i ty. zawsze gdy bĂŞdziesz tu przychodziĂŚ nakÂładaj maskĂŞ.
PowiedziaÂł Pein po czym wzi¹³ z biurka jak¹œ kartkĂŞ napisaÂł na niej parĂŞ sÂłów i odÂłoÂżyÂł na biurko.
- W wiosce zostawiÂłem Senkai. BĂŞdzie mnie ona zastĂŞpowaĂŚ na czas mojej nieobecnoÂści wiĂŞc spokojne. Ona takÂże nie bĂŞdzie wiedzieĂŚ o moim czÂłonkowstwie w Akatsuki. - RzekÂł Gaara. - Daj mi pÂłaszcz. BĂŞdĂŞ go zakÂładaÂł tylko w specjalnych okazjach. Nikt nie moÂże postaĂŚ mego imienia.
-Naturalnie- OdrzekÂł Pein po czym podszedÂł do szafy i wyciÂągn¹³ z niej lekko zakurzony strój Akatsuki jednak bez kapelusza. Miast niego szata posiadaÂła kaptur.- ProszĂŞ.
PowiedziaÂł Pein podajÂąc Gaarze szatĂŞ.
-Nie martwiĂŞ siĂŞ o wioskĂŞ tylko o organizacje. Wracaj szybko do suny bo mimo wszystko dalej jesteÂś Kazekage. I wiedz Âże ten twój senkacz nic by nie zdziaÂłaÂł gdyby wioska zostaÂła zaatakowana. Podobnie w twoim wypadku i dlatego dobrze zrobiÂłeÂś do³¹czajÂąc do Brzasku.
- Sugerujesz Âże nie daÂłbym rady ochroniĂŚ suny przed atakiem? JeÂśli tak to siĂŞ mylisz... partnerze.... - ZapytaÂł Gaara chwytajÂąc pÂłaszcz z czerwonymi chmurkami. ZÂłoÂżyÂł go i schowaÂł to torby. Zdj¹³ on maskĂŞ i popatrzyÂł na Peina. - Dziwnie siĂŞ czujĂŞ do³¹czajÂąc do organizacji, z którÂą przed laty walczyÂłem. Ech ale to juÂż nie waÂżne. - Gaara trzymaÂł maskĂŞ w dÂłoni. PodszedÂł do okna i jednÂą nogÂą stan¹³ w "progu". - CoÂś jeszcze? - ZapytaÂł Gaara przykÂładajÂąc maskĂŞ do twarzy, jednak jej caÂłkiem nie zasÂłoniÂł. MoÂżna byÂło by zobaczyĂŚ lekki uÂśmiech na jego twarzy. Gaara byÂł juÂż gotowy do drogi jednak zaczekaÂł czy aby Pein nie ma mu nic juÂż do powiedzenia.
-ZasugerowaÂłem tylko Âże nie wiem czy sam mógÂłbyÂś siĂŞ obroniĂŚ ale to nie waÂżne. Nic niedÂługo zwoÂłam zebranie Akowców wiĂŞc przybÂądÂź tu za jakieÂś trzy dni ponownie.
PowiedziaÂł Pein po czym zasiadÂł do biurka dajÂąc tym samym znak Âże Gaara moÂże juÂż sobie pójœÌ.
Gaara za³o¿y³ maskê na twarz, by w pe³ni j¹ zas³oniÌ tak aby nikt go nie rozpozna³ w drodze z siedziby akatsuki. Uœmiechn¹³ siê jednak spod maski nie by³o widaÌ ¿e ten uœmiech by³ ju¿ bardziej powa¿ny. Wyskoczy³ przez okno w swoim stroju ANBU, by ludzie myœleli, ¿e Gaara jest cz³onkiem ANBU. Znikn¹³ biegn¹c w kierunku pustyni.

<NMM>
MijajÂąc jakiegoÂś ANBU zastanawiaÂłem siĂŞ co on wÂłaÂściwie robiÂł w siedzibie Akatsuki, jednak szybko stwierdziÂłem Âże warto sprawdziĂŚ co jest w komnacie z której dany wojownik wybiegÂł. WszedÂłem wiĂŞc do Âśrodka i ujrzaÂłem Peina. - Przepraszam Âże tak bez pukania ale rozumiesz drzwi byÂły otwarte, wiĂŞc czego ode mnie chcesz Pein, bo nie wierzĂŞ Âże szukasz jakiÂś nowych koczyków i chciaÂłeÂś siĂŞ zgÂłosiĂŚ do kowala ( TAKI BYCZY KOLCZYK D ) - powiedziaÂłem, chociaÂż nie znaÂłem Peina zbyt dobrze ( KiedyÂś biÂłem siĂŞ z tobÂą i Itasiem, bardziej Itasiem )
//Bardziej z Itasiem ale to mój ruch pozbawiÂł ciĂŞ przytomnoÂści. Co do Anbusa to nie mogÂłeÂś siĂŞ z nim min¹Ì bo on juÂż od dawna jest w swojej rezydencji.
"Z kim ja muszĂŞ pracowaĂŚ? SÂą naiwni przyprowadzajÂąc Kiomoto do siedziby, daÂłem im wyraÂźny rozkaz." pomyÂślaÂł Pein nieco zaniepokojony lekkomyÂślnoÂściÂą swych towarzyszy po czym zwróciÂł siĂŞ do przybysza
-Witam ciĂŞ Kiomoto, dawno siĂŞ nie widzieliÂśmy. Ostatni raz chyba w Kusie gdy próbowaÂłeÂś sprowokowaĂŚ mnie do walki. Mimo wszystko ja nigdy nie negowaÂłem twej siÂły i patrzyÂłem na ciebie jako równego sobie. PatrzyÂłem, otóÂż przyszedÂł czas byÂś i ty dostaÂł coÂś z repertuaru mej dobroci. ChcĂŞ ci zÂłoÂżyĂŚ propozycjĂŞ i wszelka odmowa nie jest mi przychylna. ChciaÂłbym byÂś mi pomógÂł, NIE! ChcĂŞ byÂś pomógÂł Âświatu.
RzekÂł a nastĂŞpnie wstaÂł z biurka i zwróciÂł siĂŞ ku Kiomoto. ByÂł to jeden z ostatnich shinnobi którego siÂła pomnaÂżaÂła siĂŞ z dnia na dzieĂą od paru dobrych lat, tacy wÂłaÂśnie ludzie byli mu potrzebni.
- Pomóc Âświatu hmmm ciekawa propozycja, jednak ja jestem zbyt... no wiesz obojĂŞtny na problemy innych ludzi, wiesz w sumie juÂż wiem o co ci chodzi chcesz Âżebym do was do³¹czyÂł czyÂż nie Tak wiĂŞc spytam jeszcze co ja z tego bĂŞdĂŞ miaÂł - powiedziaÂłem pewny siebie, wiedziaÂłem Âże Pein jest silny... dostrzegÂłem teÂż iÂż zmieniÂł siĂŞ od ostatniego spotkania, byÂłem pewien Âże propozycja okaÂże siĂŞ korzystna dla mnie, ale czekaÂłem na to co powiem Pein.
// No pamiĂŞtam teraz //
Pein uœmiechn¹³ siê lekko a zarazem podejrzliwie po czym odpar³ na pytanie Kiomoto
- JesteÂś obojĂŞtny wobec innych i tym lepiej. Nie bĂŞdziesz kwestionowaÂł moich poleceĂą. A co do twojego pytania, wÂładze. Nasza organizacja d¹¿y do wÂładzy nad Âświatem, w takim razie czyÂż nie byÂło by wspaniale byĂŚ centrum wszechÂświata gdzie wszystko siĂŞ skupia. Kiomoto, imiĂŞ które zapamiĂŞtajÂą potomni i które bĂŞdÂą powtarzaĂŚ niedowiarkowie bo nie uwierzÂą Âże ktoÂś tak wspaniaÂły i legendarny moÂże istnieĂŚ. Brzask, tÂą nazwĂŞ moÂżna interpretowaĂŚ na wiele sposobów. Dla ciebie pomorze rozwin¹Ì skrzydÂła po czerwonym niebie o Âświcie.
- Gdybym chcia³ w³adzê dalej by³bym Raikage, w sumie zgoda bêdê Akatsuki... chcê tylko zabijaÌ i niszczyÌ... i jeszcze jedno mam ucznia, jego te¿ bym chcia³ wprowadziÌ myœlê ¿e ma talent - odpowiedzia³em doœÌ zadowolony z negocjacji, wiedzia³em ¿e Akatsuki jest potê¿ne chcia³em wiêc poszerzyÌ horyzonty.
-W takim razie skÂąpane niebo we krwi. Ciesze siĂŞ Âże masz ucznia lecz dobrze by byÂło gdybyÂś na razie nic mu nie mówiÂł o tym Âże wstÂąpiÂłeÂś do Aka. Kto to taki?
Spyta³ Pein zadowolony ¿e Kiomoto zgodzi³ siê na do³¹czenie do organizacji a to ¿e ma ucznia jeszcze bardziej go zadowoli³o.
- To Aio z wioski Kiri, opanowaÂł juÂż chidori... i walczy gÂłównie taijutsu, ranga chuunin - powiedziaÂłem z uÂśmiechem na twarzy. - Dobrze wiĂŞc, co dalej do³¹czyÂłem i co od tak jestem Akowcem - rzekÂłem
-OczywiÂście i gratuluje sÂłusznego wyboru ale jeÂżeli bĂŞdziesz próbowaÂł mnie zdradziĂŚ to juÂż nikogo wiĂŞcej nie zabijesz.-RzekÂł Pein po czym podszedÂł do szafy i wyciÂągn¹³ z niej zÂłoÂżony strój Aka wraz z kapeluszem i wrĂŞczyÂł go Kiomoto mówiÂąc- Oto twój codzienny ubiór, przyzwyczaj siĂŞ do niego a pierÂścieĂą dostaniesz podczas spotkania które niedÂługo organizujĂŞ. MuszĂŞ nad nimi jeszcze... popracowaĂŚ. Wybierz sobie jeden z wolnych pokoi i korzystaj ze swobody bo kiedy przydzielimy ci partnera nie bĂŞdzie chodzenia samemu po wioskach. A wÂłaÂśnie! Co do twojego partnera to bĂŞdĂŞ musiaÂł po niego udaĂŚ siĂŞ osobiÂście. Przypilnuj siedziby a ja niedÂługo wrócĂŞ z nowym jinjuriki i czÂłonkiem organizacji.
Powiedziawszy to Pein wyszedÂł z pokoju.
<nmm>
Puk i.... BAM !
Drzwi pokoju Peina rozwar³y siê pod wp³ywem.. "wejœcia" Risena. Oœmiolatek rozejrza³ siê po pokoju, po czym szczena mu opad³a.... Kiomoto. Westchn¹³ lekko, po czym mrukn¹³:
- WidziaÂłeÂś Peina ?
Pein wszedÂł do pokoju nie co, BARDZO zdziwiony Âże zastaÂł w nim tego samego chÂłopca którego spotkaÂł w Sunie. "Risen? Co on tu robi?" pomyÂślaÂł jednak nie daÂł tego po sobie poznaĂŚ i zignorowaÂł chÂłopca. Wyj¹³ z szafy strój Aka który byÂł zarazem ostatnim i czekaÂł na przybycie Yagu.
Korzystaj¹c z tego, ¿e Pein chwilowo zignorowa³ oœmiolatka, ten w³aœnie oœmiolatek podszed³ do spadkobiercy Rinnengana, po czym uœmiechn¹³ sie promiennie.
- AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!! - pisn¹³ (tak g³oœno i wyraŸnie ) - PEEEEIIINNN.... Nie ignoruj mnie.... - dokoùczy³ ze ³zami w oczach. W sumie bêdzie mia³ szczêœcie, jeœli nie zostanie uduszony p³aszczem Aka, dopiero co wyjêtym przez Rikudou...
Gaara wĂŞdrujÂąc korytarzami Akatsuki stan¹³ przed drzwimi do pokoju, w którym byÂł doœÌ niedawno. Jak go proszono tak siĂŞ i zjawiÂł. ZÂłapaÂł za klamkĂŞ do pokoju. UsÂłyszaÂł nagle jakiÂś pisk. To go nie powstrzymaÂło. TrzymaÂł klamkĂŞ jakieÂś 15 sekund i w koĂącu jÂą pociÂągn¹³. WszedÂł zamaskowany chÂłopak w masce ANBU w kapturze oraz pÂłaszczu akatsuki. Nie zwaÂżywszy na Risena popatrzyÂł siĂŞ na Peina. Nie powiedziaÂł nic, bo Pein doskonale wiedziaÂł po co tu przyszedÂł.
Zmiana nastroju byÂła bÂłyskawiczna. Szatynek momentalnie wstrzymaÂł pÂłacz, by obejrzeĂŚ siĂŞ kto przyszedÂł. Niestety danej osoby nie znaÂł, w zwiÂązku z czym po raz pierwszy w Âżyciu go zatkaÂło. Nie wiedziaÂł co powiedzieĂŚ... A jednak.
- DuÂżo osób odwiedzi jeszcze nasze cudowne Garden Party ? - zapytaÂł zdziwiony powietrze. W sumie, to troszkĂŞ ÂżaÂłowaÂł, Âże nie posiadaÂł przy sobie alkoholu... Ale cóÂż.

W razie, gdyby Pein zacz¹³ dusiÌ szatynka, to ten jednak postanawia siê uspokoiÌ i troszkê odsun¹Ì od Rinnenganowca.
* Ten maÂły kogoÂś mi przypomina... kiedyÂś... * - pomyÂślaÂłem i zacz¹³em siĂŞ przyglÂądaĂŚ rozmowie. - Czy i wy bĂŞdziecie w Akatsuki - rzekÂłem i chwile póÂźniej zwróciÂłem siĂŞ do malucha. - Hej maÂły z jakiego klanu pochodzisz, czy przypadkiem twój tata nie jest takim blondynem, jest nawet silny. - zaciekawiÂł mnie wyglÂąd maÂłego, niemal w caÂłoÂści pasowaÂł do mojego znajomego z dziecinstwa.
- Mój tata nie zyje - powiedziaÂł suchym gÂłosem szatynek. On Kioma poznaÂł, niemal natychmiast. Ten jednak chyba go nie. Westchn¹³ cicho, po czym skoczyÂł na szafĂŞ, siadajÂąc na niej.
- Nie wiem, czy mnie poznajesz.... Ale kiedyÂś wspóÂłpracowaliÂśmy - stwierdziÂł spokojnie szatynek. TrochĂŞ gÂłupio byÂło mu siĂŞ przyznawaĂŚ do bycia sobÂą, wiĂŞc... W co on graÂł, Kiomoto i tak powinien go w najbliÂższym czasie rozpoznaĂŚ.
Yagu otworzyÂł drzwi od pokoju najpierw jednak pukajÂąc, po chwili otworzyÂł je i jednÂą rĂŞkÂą zrzuciÂł z siebie czarny pÂłaszcz ukazujÂąc strój Kazahana, rozejrzaÂł siĂŞ po zgromadzeniu z lekkim uÂśmiechem na twarzy, po czym skin¹³ gÂłowÂą do Gaary i Kiomoto
SpojrzaÂłem na nowo przybyÂłego i powiedziaÂłem "CzeœÌ" po czym zwróciÂłem siĂŞ do maÂłego. - WiĂŞc... to ty?? Jak to siĂŞ staÂło Âże cofnĂŞÂło ciĂŞ w rozwoju, i jak to siĂŞ staÂło Âże masz czarne wÂłosy W ogóle jesteÂś jakiÂś dziwny, zawsze taki byÂłeÂś - powiedziaÂłem, w moim gÂłosie byÂło widaĂŚ Âże juÂż nie ÂżywiĂŞ urazy, za ten czyn którego Risen dokonaÂł wiele lat temu, poprostu tamto zdarzenie byĂŚ moÂże zmieniÂło mnie w bydlaka bez serca.
Zamaskowany Gaara w pÂłaszczu Aka podszedÂł do Kanapy na której usiadÂł. Nie odzywaÂł siĂŞ ani sÂłowem jednak miaÂł swoje myÂśli. "WiĂŞc to Kiomoto i Yagu majÂą byĂŚ nowymi czÂłonkami organizacji? Hmm bĂŞdzie ciekawie" - PomyÂślaÂł. Wszystkich Âści¹³ swoim wzrokiem jednak oni zobaczyĂŚ tego nie mogli. Maska ANBU bardzo dobrze odgrywaÂła swojÂą rolĂŞ, a bycie niegdyÂś czÂłonkiem tej organizacji przyczyniÂło siĂŞ teraz do stania siĂŞ Akowcem. SiedziaÂł bez sÂłowa, widocznie nie chciaÂł siĂŞ wcinaĂŚ w rozmowĂŞ Kiomota i Risena.
- A ty tam na kanapie Powiedz mi Âże jesteÂś Midori Ruudoi to bĂŞdĂŞ miaÂł tutaj spotkanie starych znajomych, wiesz z grzecznoÂści wypadaÂło by siĂŞ przedstawiĂŚ i przepraszam Âże i ja tego nie zrobiÂłem nazywam siĂŞ Kiomoto byÂły mistrz miecza oraz byÂły Raikage. - powiedziaÂłem w stronĂŞ Gaary ( nie wiem Âże to on dla jasnoÂści ) oraz nowego przybysza
-Yagu Ryu byÂły mistrz miecza, obecny Kazahana
powiedziaÂł po czym spojrzaÂł na Kiomoto i dodaÂł
-wspóÂłpracowaliÂśmy kiedyÂś o ile mnie pamiĂŞĂŚ nie myli
po tych sÂłowach poprawiÂł miecz na plecach owiniĂŞty bandaÂżem
Pein rzuciÂł strój Aka do Yagu po czym zwróciÂł siĂŞ do Risena
-Masz wspania³¹ technikĂŞ teleportacji, czy mógÂłbyÂś uÂżyĂŚ jej jeszcze raz by stÂąd znikn¹Ì i nigdy nie wracaĂŚ? No chyba Âże masz do mnie jak¹œ sprawĂŞ, wtedy wysÂłucham ciĂŞ i to rozwa¿ê.
i przyglÂądaÂł w ciszy temu tÂłokowi a nastĂŞpnie rzekÂł
-Kiomoto, Yagu i ty- wskazaÂł na Gaare- natychmiast wyjdÂźcie, zaraz przyjdĂŞ do pokoju wspólnego ale najpierw muszĂŞ siĂŞ zaj¹Ì tym dzieckiem bo widzĂŞ Âże siĂŞ zgubiÂło.
Yagu zÂłapaÂł pÂłaszcz prawÂą rĂŞkÂą zakÂładajÂąc go po chwili
-Jak chcesz
Po tych sÂłowach ruszyÂł w stronĂŞ wyjÂścia nie obracajÂąc siĂŞ za siebie otworzyÂł drzwi na oÂścieÂż po czym wyszedÂł zamykajÂąc je za sobÂą <NMM>
Gaara nie miaÂł zamiaru siĂŞ odzywaĂŚ. WolaÂł by nikt nie poznaÂł jego toÂżsamoÂści po gÂłosie lub innych czynnikach. Po prostu wstaÂł z kanapy, poprawiÂł swój pÂłaszcz Aka gdyÂż trochĂŞ siĂŞ wygniótÂł i wyszedÂł z pokoju Peina.

<NMM>
- Gugugu.... - zacz¹³ oœmiolatek radoœnie. W sumie, bardzo lubi³ u¿ywaÌ tej mowy. By³a.... Przyjemna dla ucha.
- W zasadzie, to chciaÂłbym, ÂżebyÂś wykombinowaÂł sposób dziĂŞki któremu oÂśmioletnie dziecko zostanie, nastĂŞpnie wykorzysta jeszcze nieznanych czÂłonków organizacji do ataku na wioskĂŞ liÂścia, idÂąc dalej: spowoduje to wojnĂŞ Konohy z danÂą wioskÂą, zabójstwo Kage tejÂże wioski, a nastĂŞpnie jeden z NASZYCH cennych akowców przyjdzie do mnie, jako Hokage, twierdzÂąc Âże zrozumiaÂł swoje b³êdy. Ja zaÂś udzielĂŞ wspaniaÂłomyÂślnego odkupienia i równie wspaniaÂłomyÂślnie obsadzĂŞ go na stanowisku Kage wioski, której wczeÂśniejszego kage zabijemy. Capiche ? - zakoĂączyÂł lekko znudzony wÂłasnym wykÂładem szatynek. ChrzÂąkn¹³ lekko, po czym dodaÂł:
- W ka¿dym razie odpalcie mi jak¹œ ciep³¹ posadkê. Plosie.
- Ok Pein, jak sobie chcesz - powiedziaÂłem spokojnym tonem, w wyjÂściu rzekÂłem do Yagu. - Widocznie nie byÂłeÂś zbyt waÂżnym punktem w walce, nie pamiĂŞtem ciĂŞ - troszkĂŞ zgryÂźliwie i ironicznie. NastĂŞpnie wyszedÂł i porawiÂł swój miecz. * NIe mam zamiaru nosiĂŚ takiego pÂłaszu * - pomyÂślaÂłem patrzÂąc na Yagu.
Pein milczaÂł przez chwilĂŞ zastanawiajÂąc siĂŞ nad proÂśbÂą Risena i po chwili odparÂł
-Niestety jednego zrobiĂŚ nie mogĂŞ, mam komplet akowców. A raczej, juÂż wybraÂłem kogoÂś innego ale moÂżemy wspóÂłdziaÂłaĂŚ. Jednak, co bĂŞdziemy z tego mieli?
- WÂładzĂŞ - odparÂł szybko Risen zaskoczony z powodu prostoty udzielonej Peinowi odpowiedzi.
- Ale mimo to mam maÂłe pytanko... Kogo uwaÂżaÂłeÂś przed swojÂą wizytÂą tutaj za lidera ? - zapytaÂł spokojnie szatyn. Z nudów zacz¹³ bawiĂŚ siĂŞ swoimi wÂłosami robiÂąc z nich... RóÂżne Âśmieszne rzeczy. Bardzo ciekawe to wedÂług oÂśmiolatka, tak Âśrednio, ni tak, ni owak byÂło.
-Na razie nie potrzebna mi wÂładza ale fundusze i demony. Zanim tutaj doszedÂłem za lidera uwaÂżaÂłem Tengena. RozwaÂż twojÂą propozycjĂŞ jednakÂże nic nie obiecuje. Wybacz ale jestem nieco zajĂŞty sprawami organizacji i muszĂŞ ciĂŞ wyprosiĂŚ z siedziby.
PowiedziaÂł Pein nieco stanowczo dajÂąc Risenowi do zrozumienia Âże jego obecnoœÌ jest nieco... nie w czasie. Jednak w Âżaden sposób nie chciaÂł uraziĂŚ szatynka.
- No dobra, jak chcesz - stwierdziÂł szatynek. StworzyÂł przed sobÂą czarnÂą dziurĂŞ, do której po chwili podszedÂł. Mimo to, zatrzymaÂł siĂŞ przy niej i odwróciÂł do Peina.
- Pein, powiem Ci dwie rzeczy: Nie by³byœ dobrym ojcem, a ponadto... Zachowa³eœ siê jak krzywy ku*** - oœwiadczy³ dumnym tonem. Nastêpnie znikn¹³ Peinowi sprzed oczu... Zanim ten zdo³a³ go choÌby trafiÌ.
<NMM>

//mam nadziejĂŞ, Âże siĂŞ nie obrazisz.... ale Risen byÂł na prawdĂŞ wrednym dzieckiem //
Pein wszedÂł do pokoju majÂąc nadziejĂŞ Âże zaraz za nim uda siĂŞ nowy czÂłonek organizacji, Miharu. PodszedÂł do szafy i wyj¹³ z niej strój Aka który zwolniÂł siĂŞ po Akuro. Kiedy Miharu wejdzie on go jej poda.
Nie spieszÂąc siĂŞ, Miharu znalazÂła siĂŞ tuÂż przed pokojem Peina. WidziaÂła przed chwilÂą jak tu wchodziÂł, wiĂŞc za nim poszÂła. ZauwaÂżywszy otwarte drzwi, przeszÂła przez nie i od razu po wejÂściu dostaÂła strój Aka.
- DziĂŞkujĂŞ.. I oprócz tego coÂś jeszcze chcesz wiedzieĂŚ ode mnie, czy to juÂż wszystko i oficjalnie jestem juÂż w Akatsuki? - spytaÂła siĂŞ go, gdyÂż nie wiedziaÂła, czy to juÂż wszystko co byÂło do zrobienia by tu naleÂżeĂŚ, czy coÂś dodatkowo miaÂła robiĂŚ czy teÂż powiedzieĂŚ. CzekaÂła teraz na jego reakcjĂŞ majÂąc powaÂżnÂą minĂŞ.
-Jesteœ ju¿ oficjalnym cz³onkiem, twoim partnerem bêdzie Wi Dim. Obecnie walczy w Iwagakure, wyœle mi wiadomoœÌ kiedy bêdzie potrzebowa³ pomocy i ty go wspomo¿esz.
RzekÂłszy to Pein opuÂściÂł pokój wracajÂąc do pokoju wspólnego.
<nmm>
- Tak jest. - odpowiedzia³a, po czym leniwym krokiem wysz³a z pokoju Peina. Postanowi³a znaleŸÌ sobie miejsce, gdzie bêdzie teraz mieszka³a. Bo w koùcu musi mieÌ miejsce, gdzie bêdzie spa³a, jad³a i takie tam inne sprawy. Powoli zaczê³a znikaÌ w ciemnoœciach korytarzy, by odnaleŸÌ swoje miejsce w siedzibie.
<nmm>
Pein wolnym krokiem wkroczyÂł do pokoju który teoretycznie naleÂżaÂł do niego a w którym od dÂłuÂższego czasu siedziaÂł Gaara.
-Mamy misjĂŞ do speÂłnienia.- OzwaÂł siĂŞ cichym i ochrypÂłym gÂłosem który staÂł siĂŞ ostatnio dla niego charakterystyczny. Nie odebraÂło to jednak jego brzmieniu dawnej siÂły i g³êbi.
PatrzyÂł na Gaare swym przenikliwym spojrzeniem aÂż w koĂącu w jego oczach coÂś siĂŞ zmieniÂło przybraÂły one formĂŞ caÂłkowitego i wiecznego Rinnengana, jednak byÂł on caÂłkowicie pusty i tylko ÂśmierĂŚ mogÂła go zapeÂłniĂŚ.
Gaara przez dÂłuÂższy czas siedziaÂł na ÂłóÂżku/fotelu, majÂąc spuszczonÂą gÂłowĂŞ z maskÂą na twarzy. W gruncie rzeczy bez uÂżywania oczu wiedziaÂł kto wszedÂł do pokoju. ZwÂłaszcza ten gÂłos, który poznaÂłby wszĂŞdzie. DziewiĂŞtnastolatek opierajÂąc twarz na dÂłoniach. Gdy usÂłyszaÂł sÂłowa Peina dotyczÂące misji coÂś w jego duchu siĂŞ zapaliÂło. MiaÂł nadziejĂŞ, Âże ta misja jest czymÂś waÂżnym, bo nie miaÂł zamiaru zawracaĂŚ sobie tyÂłka "kotem na drzewie". PodniósÂł gÂłowĂŞ od razu zdejmujÂąc maskĂŞ i spojrzaÂł na Paina swoim zmienionym juÂż wzrokiem od czasu rozstania z demonem. ByÂł bardziej oziĂŞbÂły, a gÂłos jakim siĂŞ odezwaÂł byÂł pozbawiony uczuĂŚ.
- JakÂą misjĂŞ? - ZapytaÂł.
//Pein ma zmieniony gÂłos ale to szczegóÂł.//
Pein szybko zdaÂł sobie sprawĂŞ Âże Gaara po walce ma uszkodzonÂą gÂłowĂŞ i przestaÂł kojarzyĂŚ pewne fakty z przeszÂłoÂści. Nie spuszczajÂąc oczu z Gaary pocz¹³ rozpinaĂŚ guziki swej szaty. NastĂŞpnie uniósÂł podkoszulek i kazaÂł Gaarze wielkie blizny na Âżebrach. LiczyÂł Âże teraz Gaara wszystko skojarzy.
Gaara spojrzaÂł na Paina. WpatrywaÂł siĂŞ przez jakiÂś czas na blizny. Nagle przed jego oczami ukazaÂła siĂŞ przeszÂłoœÌ. PrzeszÂłoœÌ, która byÂła tak wielka i tak wiele siĂŞ niej wydarzyÂło, Âże nie w sposób byÂło zliczyĂŚ.
- Ach, tak. WiĂŞc to juÂż czas. - RzekÂł. Szczerze mówiÂąc chciaÂł wyjrzeĂŚ przez okno, jednak Âżadnego tutaj nie byÂło wiĂŞc nie wstaÂł nawet z miejsca. W kaÂżdym razie czekaÂł na reakcjĂŞ Paina.
-Czy to juÂż czas to siĂŞ jeszcze okaÂże- odparÂł Pein zapinajÂąc szatĂŞ- MuszĂŞ zaÂłatwiĂŚ jeszcze coÂś osobistego a tobie radzĂŞ wróciĂŚ do Suny. Dawno ciĂŞ tam nie byÂło, naprawdĂŞ dawno...
RzekÂłszy to Pein wyszedÂł z pokoju.
<nmm>
Gaara wÂłoÂżyÂł maskĂŞ na twarz a sÂłowa Peina potraktowaÂł jako sugestiĂŞ, do której nie miaÂł zamiaru siĂŞ przystosowaĂŚ. WiedziaÂł to, Âże chce zajrzeĂŚ co siĂŞ staÂło z Akatsuki przez ten czas. WyszedÂł z pokoju.

<NMM>
- OHAYO PEIN ! - wrzasn¹³ Risen wniebog³osy (s³ychaÌ na ca³¹ siedzibê). Jakie¿ by³o zdziwienie, kiedy lidera Aka tutaj nie by³o.
- Nani ? - zrobi³, co ju¿ wczeœniej powiedzia³em, ch³opak (zdziwi³). Wszed³ nieœmia³o do pokoju, drzwi oczywiœcie po sobie nie zamkn¹³, bo po co ?
- WedÂług Ciebie, jest on tutaj gdzieÂś ? - zapytaÂła Ma³¿owina. Szatyn odpuÂściÂł sobie koniecznoœÌ odpowiadania, nucÂąc "WÂśród nocnej ciszy, gÂłos sie rozchodzi..."
Druga jaŸù, wyj¹tkowo, nie naciska³a.
Gaara us³ysza³ przeraŸliwy okrzyk. Zna³ ten g³os doskonale. Chwyci³ klamkê od drzwi i na chwilê siê zawiesi³. "Risen..." - Pomyœla³ i nacisn¹³ na klamkê i wszed³ wolnym krokiem do pokoju.
- Kogo to moje oczy widzÂą? - ZapytaÂł. W prawdzie Risen nie mógÂł zobaczyĂŚ twarzy Gaary spod maski, ale gÂłos mówi sam za siebie. Zamkn¹³ za sobÂą drzwi by nikt z akowców nie dowiedziaÂł siĂŞ kim jest "zamaskowany" jak to kiedyÂś zostaÂł nazwany? Ach tak Vandetta.
- To ty ? - szepn¹³ Risen, najwyraÂźniej przeraÂżony toÂżsamoÂściÂą osobnika spod maski - SSandmen ? Daredevil ? - ciÂągn¹³, próbujÂąc zgadn¹Ì kim teÂż jest (mimo, Âże wczeÂśniej wiedziaÂł) zamaskowany. W koĂącu jednak, szukajÂąc rozwiÂązania drogÂą eliminacji, pozostaÂł tylko jeden czÂłek.. E, tzn. dziewka.
- Miharu, to nie jest Âśmieszne...
- Sandmen i owszem ch³opie. - Rzek³ - Ale nie Miharu i podpowiem, ¿e mê¿czyzna. - Zdj¹³ kaptur, a Risenowi ukaza³y siê czerwone w³osy. Tak w³aœnie takie czerwone w³osy jakie mia³ Gaara. Ale maski mimo wszystko nie zdejmowa³. Chcia³ trochê pomêczyÌ ch³opaka, bo takie ujawnianie siê od razu nie ma w sobie ¿adnego dramatyzmu. Tak wiêc postanowi³ czekaÌ. - Wiêc?
- Ron Weasley ? - zapyta³ szatyn, widocznie nadal nie potrafi¹cy znaleŸÌ, ¿e sie tak wyra¿ê, poprawnej, a raczej prawdziwej to¿samoœci zamaskowanego goœcia.
- Nie, no dobra... W zasadzie pozostaÂł mi tylko Gaara. To Ty ? - chÂłopak wskazaÂł palcem na twarz, a raczej maskĂŞ, czÂłowieka, który byÂł zamaskowany, czyli zamaskowanego.
//BoÂże Risen te twoje filozofowanie //
Gaara uœmiechn¹³ siê pod mask¹.
- No toÂż proste. - RzekÂł. - Czy mogĂŞ wiedzieĂŚ po co tu przybyÂłeÂś? Fakt, jeszcze nie dawno byÂłeÂś akowcem, ale to juÂż stare czasy prawda? WiĂŞc co sprowadza ciĂŞ do siedziby organizacji z której odszedÂłeÂś? - ZapytaÂł wprost. - Obaczym co z tego wyjdzie. - DodaÂł.
- Obaczym - potwierdziÂł szatyn, wyjÂątkowo wzmocniony na duchu - Aczkolwiek, osobiÂście posiadam juÂż plany na przyszÂłoœÌ, co jest równoznaczne z tym, Âże moja przyszÂłoœÌ jest juÂż zaplanowana. Ale mimo to - oÂświadczyÂł nagle - To do³¹czenie po raz 2 do organizacji w niczym nie bĂŞdzie mi wadziĂŚ. Wiesz, moje ambicje znacznie wzrosÂły. Dla przykÂładu, moim najnowszym nindo, jest wzmianka o zamienieniu w pole kartoflów, które mój diler dostarcza z Polski. Sam chyba rozumiesz powagĂŞ zadania ?
- Tak Risen. PrzecieÂż te istotne rzeczy nigdy nie wyjdÂą z obiegu codziennego, a Polska to dobry kraj, tylko Âże duÂżo dam bumów jest. Ale to w niczym nie wadzi gdyÂż takÂże potrafiĂŞ sobie podpiĂŚ i dobrze wiem, Âże ty równieÂż. WiĂŞc chcesz wróciĂŚ do organizacji? SÂądzĂŞ, Âże Pain nie bĂŞdzie miaÂł nic przeciwko zwÂłaszcza iÂż jesteÂś silny i bardzo przydasz siĂŞ do naszych zamiarów, które juÂż z Painem od dawna waÂłkujemy. Ale zanim dowiesz siĂŞ o co chodzi to poczekamy na niego, rozmawia teraz z Shi... A tym czasem porozmawiajmy o czymÂś innym, bo twój powrót do Aka mamy juÂż praktycznie zaÂłatwiony, jeszcze tylko oficjalne potwierdzenie Paina i bĂŞdziesz mógÂł siĂŞ cieszyĂŚ pÂłaszczem. I jeszcze jedno. Moja toÂżsamoœÌ nie moÂże wyjœÌ na jaw. Nikt nie moÂże wiedzieĂŚ, Âże jestem jednym z Akowców. - RzekÂł.
- Spoko... Ale mogê Ciê prosiÌ o jedno ? - mrukn¹³ - A konkretnie, o identyczn¹ kopie Twojej maski ? To bêdzie mi cholernie potrzebne. - wyjaœni³. Risen wyj¹³ z kieszeni butelkê... No w³aœnie, nie wiadomo czego.... i podrzuci³ j¹ Gaarze.
- Drinknij sobie... To jest tak mocne, Âże samego HyutĂŞ Ci sie dymaĂŚ zachce... A tak w zasadzie.. Kto to jest ta Shi ?
- Jasne Risen. Jako dawny czÂłonek ANBU mam ich sporo. - Wyj¹³ zza pazuchy maskĂŞ i rzuciÂł jÂą Risenowi, jednoczeÂśnie ÂłapiÂąc butelkĂŞ, którÂą ten rzuciÂł jemu. OdkrĂŞciÂł korek i spojrzaÂł na pÂłyn siĂŞ w niej znajdujÂący. - Ech. Jak piĂŚ to piĂŚ. - RzekÂł i Âłykn¹³ z gwinta doœÌ spory Âłyk alkoholu. - Uch mocne. Ale nie takie rzeczy siĂŞ piÂło, a ja mam doœÌ mocny Âłeb. - RzekÂł. OczywiÂście zanim siĂŞ napiÂł zdj¹³ maskĂŞ. TrzymaÂł jÂą jednak w rĂŞku, aby w razie potrzeby szybko jÂą wÂłoÂżyĂŚ na twarz gdyby ktoÂś przyszedÂł. - Twoja kolej - RzekÂł podajÂąc butelkĂŞ Risenowi.
- DziĂŞki - odrzekÂł Szatyn, ÂłapiÂąc soczystego gula z butelki.
- ÂŁoo... To by samÂą Amy na ziemiĂŞ sprowadziÂło - pochwaliÂł trunek Gaary. Wyj¹³ z kieszeni paczkĂŞ fajek, kilka jointów, nie wiadomo skÂąd wytrzasn¹³ takÂże fajkĂŞ wodnÂą, a takÂże spod pÂłaszcza wydobyÂł dwa Âśliczne rastafariaĂąskie Berety.
- Wiêc mo¿e sie "odeasyujemy" ? :3 - podsun¹³.
Gaara uœmiechn¹³ siê.
- O tak. To mi siê przyda. - Rzek³ odbieraj¹c jointa od Risena. - Ogieù mam. - Doda³. Wyj¹³ z kielni zapalniczkê i wsadzaj¹c jointa do ust. Zapali³ go i mocno siê zaci¹gn¹³ po chwili wypuszczaj¹c wielki k³êbek dymu na powierzchniê. - To siê Pain zdenerwuje. tutaj nie ma okien ¿eby przewietrzyÌ. Ale trudno. Jakoœ to zrozumie. £ap - Rzek³ rzucaj¹c zapalniczkê Risenowi i ponownie siê zaci¹gaj¹c.
- Ariiiigaato.. - podziêkowa³ Risen. Mimo to, nie skorzysta³. Pogmera³ zamiast tego co nieco z fajk¹ wodn¹, by po chwili têg¹ sie ni¹ zaci¹gn¹Ì.
- Uwielbiam to... A w³aœnie Gaaruœ, stukn¹³eœ ostatnio jak¹œ panienkê ? - zapyta³. Podrapa³ siê lekko po g³owie, zapewne z powodu mend, aczkolwiek - dalej dzielnie oczekiwa³ na odpowiedŸ.
- Bo widzisz... Ja ostatnio nawet pornoli nie oglÂądaÂłem. NiezwykÂłe, nie sÂądzisz ?
- Risen.. WÂłaÂśnie to mnie boli. Bo od kilku miesiĂŞcy nie miaÂłem z ÂżadnÂą kobieta do czynienia i zaczyna mnie to juÂż denerwowaĂŚ. A pornolki. SÂłuchaj oglÂądaÂłem ostatnio jak w sunie byÂłem czyli bardzo dawno. Chyba bĂŞdĂŞ musiaÂł pójœÌ do jakiegoÂś klubu bo tak tyle czasu bez Âżadnej zabawy, a tylko praca to... wiesz o co chodzi. - RzekÂł zaciÂągajÂąc siĂŞ. - MoÂże tak nie stójmy a usiÂądÂźmy jak cywilizowani ludzie. - RzekÂł i usiadÂł na fotelu rozsiadajÂąc siĂŞ i opierajÂąc o oparcie. - ÂŻycie...
- Nie wiem o czym mówisz... - stwierdziÂł Risen, juÂż dawno le¿¹cy na glebie.
- Ale wci¹¿ mi nie powiedziaÂłeÂś, jaka ta Shi jest. Da radĂŞ jÂą pukn¹Ì ? - zapytaÂł. MiaÂł strasznÂą chcicĂŞ wiĂŞc chyba nie byÂło w tym nic dziwnego, Âże chciaÂł, a raczej zgodziÂł sie, na zgwaÂłcenie kobiety, która mogÂła by go urodziĂŚ juÂż z 20 razy.
- WiĂŞc ?
Gaara popatrzyÂł siĂŞ na konajÂącego Risena.
- CzÂłowieku... ty... nawet nie.... próbuj.... - RzekÂł jÂąkajÂąc siĂŞ z powodu lekkiego podpicia. - to jest potwór nie kobieta. DaĂŚ radĂŞ to na pewno, ale sam nie próbuj. - RzekÂł. - SÂłuchaj. Ona jest niebezpiecznÂą kobietÂą wiĂŞc jeÂśli mimo wszystko mnie nie posÂłuchasz to mnie uprzedÂź. Dam ci krzyÂżyk na drogĂŞ. Uwierz mi sam nie dasz rady. Stukn¹Ì Shi to tak jak walczyĂŚ ze wszystkimi Bijuu razem wziĂŞtymi.
- Rozumiem - stwierdziÂł szatyn, któremu pomysÂł stukniĂŞcia Shi natychmiastowo wyleciaÂł z gÂłowy.
- No cóÂż... Pozostaje mi tylko ÂżyczyĂŚ szczĂŞÂścia ÂśmiaÂłkom, a jeÂżeli byÂł jakiÂś chojrak, co te coÂś zadowoliÂł, to powiedz mi. Z chĂŞciÂą nauczĂŞ sieod niego paru trików - powiedziaÂł. ZaciÂągn¹³ kolejnego bucha z fajki, czekajÂąc na to, co teÂż GaarnuÂś powie.
- I bardzo dobrze. - RzekÂł. - Nie wiem jak ty, ale muszĂŞ to zrobiĂŚ. PójdĂŞ któregoÂś dnia na panie. chcesz isĂŚ ze mnÂą? - ZapytaÂł wprost zaciÂągajÂąc siĂŞ i wypuszczajÂąc dym z ust.
- No pewnie.. MoÂże zgwaÂłcimy jak¹œ HyugĂŞ ? SÂłyszaÂłem, Âże Kapitan ANBU jest kobietÂą i to wÂłaÂśnie z tego klanu. Co sÂądzisz ? - zaproponowaÂł szatyn, który podzielaÂł ewidentnie zdanie swojego wspaniaÂłego przyjaciela, Garnuszka, zwanego w niektórych krĂŞglach Rondlem.
- Gaara.... Czy ja wed³ug Ciebie mam jak¹œ ksywkê ? - zapyta³.
- Tak. Jesteœ genialny. No to tylko jak przypieczêtujemy twoje cz³onkostwo idziemy do konohy. - Rzek³. Zaci¹gn¹³ siê, ³ykn¹³ z gwinta i doda³. - S³uchaj. Ja ci kiedyœ powiedzia³em, ¿e jesteœ Ruchaczem, ale to chyba nie jest ksywa a tytu³. A co do ksywy. Musia³bym pomyœleÌ. - Rzek³.
- Ano fakt, ju¿ sam o tym zapomnia³em - powiedzia³ uœmiechniêty ch³opak - Wiesz ? W sumie, to Ty te¿ jesteœ ruchacz. I to straszny - zakoùczy³. Zdj¹³ beret z g³owy, zapewne w honorze dla Gaary, a raczej wyrazie szacunku. Wyj¹³ z kieszeni Kuni'a, zaczynaj¹c sie nim bawiÌ. Przecie¿ Gaara te¿ powinien staraÌ sie podtrzymaÌ rozmowê.
- Risen zas³oni³byœ siê chocia¿. Poza tym jesteœ w cudzym pokoju, a jak Pain zobaczy jakieœ œlady to nie bêdzie mi³o. A poza tym robisz to tak na sucho bez wspomagacza? - Zapyta³ zaci¹gaj¹c siê. - Risen ja te¿ to lubiê, ale bez niczego to nie potrafiê. Poczekaj to siê zabawimy w konosze i bêdzie faza, a nie mi tutaj wyci¹gasz jakby nigdy nic i siê zaczynasz zabawiaÌ. Dziwnie siê czujê. - Doda³. £ykn¹³ alkoholu i czeka³na reakcjê Risena.
- Kie ? - mrukn¹³ Risen, zdziwiony s³owami Gaary. O co te¿ temu Muminkowi chodzi³o ?
[I see you!] wiedziaÂła - i nic nie powiedziaÂła.
- WidzĂŞ, mój przyjacielu, Âże jesteÂś w stanie silnego upojenia alkoholowego. Ale nie przejmuj siĂŞ, nie przejmuj sie... - pocieszyÂł Sandmena. Z nudów zapaliÂł papierosa.
SpojrzaÂł jedynie na GaarĂŞ jednoznacznie, aby ten nie pomyÂślaÂł, Âże znowu zabawia siĂŞ z Fikusiem.
- Shit. To mi siê tylko wydawa³o? Ach przepraszam przyjacielu ale to coœ jest naprawdê mocne. - Rzek³. Zapali³ drugiego Jointa, chocia¿ nie wiem sk¹d go mia³. Zapali³ go i mocno siê zaci¹gn¹³. - S³uchaj, przyjacielu. To co teraz? - zapyta³.
- OtóÂż mam plan... Mianowicie, pójdziemy siĂŞ przejœÌ, ogÂłosimy wszystkim, Âże jestem w Aka, a nastĂŞpnie zacznieby ÂłupiĂŚ i grabiĂŚ, aÂż padniemy na nasze zdemoralizowane pyski. Co sÂądzisz ? - zaproponowaÂł chÂłopak, po chwilowej przerwie w nieco dÂłuÂższej wypowiedzi. StrzeliÂł palcami, kolanem, lewÂą ÂłopatkÂą, palcami u nóg, a na koĂącu karkiem, oÂświadczajÂąc swÂą gotowoœÌ do zrealizowania wielkiego syf... ee... Planu.
- Ach czekaliÂśmy na ciebie Pain. Co do wesoÂłych ÂświÂąt to i nawzajem, ale do nowego roku jeszcze daleko. - RzekÂł. ZaciÂągn¹³ bucha i rzuciÂł dla partnera jointa. - SÂłuchaj. Mamy sprawĂŞ, mój przyjaciel chce zostaĂŚ akowcem - wskazaÂł na Risena. - A Pain i jeszcze jedno... (czkn¹³)... co ustaliliÂście z Shi? - PowiedziaÂł jeszcze raz siĂŞ zaciÂągajÂąc i wypuszczajÂąc z ust wielki k³êbek dymu.
Pein z³apa³ jointa po czym wyj±³ z kieszeni zapalniczkê... SK¡D ON MA ZAPALNICZKÊ! PRZECIE¯ PEIN NIE PALI! Mniejsza o to... zapali³ jointa i sadnie siê zaci±gn±³. Nastêpnie spojrza³ "zjaranym" wzrokiem na Wi Dima (Risena)
-On?! Ten zdrajca! MyÂśli Âże jak drzewem wÂłada to taki kozak!- RzekÂł po czym ruszyÂł w stronĂŞ Âściany wymach ujÂąc ramionami tak jakby szukaÂł guza.- Z Shi? ZostaÂła róÂżowym królikiem...
Doda³ nie spuszczaj¹c Wi Dima wzroku (a przynajmniej tak mu siê wydawa³o) i ca³y czas posuwaj¹c siê do przodu. A¿ w koùcu... TRACH! Ujarany Pein wyr¿n¹³ siê g³ow¹ w œcianê i pad³ nieprzytomny jak k³oda.
"Tak, pierwszy raz zawsze jest trudny, a przynajmniej najciĂŞÂższy a potem idzie juÂż Âłatwiej" - PomyÂślaÂł Gaara widzÂąc wygadujÂącego gÂłupoty Peina. Ale on teÂż nie byÂł w najlepszym stanie. Bardzo duÂżo wypiÂł i spaliÂł juÂż 2 jointy i byÂł gotów siĂŞgn¹Ì po trzeciego. SiedziaÂł na fotelu (mimo iÂż teoretycznie go w pokoju nie ma ) - Ba praktycznie na nim leÂżaÂł i wypuszczaÂł z ust dym. Tak, mimo iÂż nikt o tym nie wiedziaÂł Gaara wiedziaÂł jak siĂŞ posÂługiwaĂŚ papierosami itp. nikt oprócz Risena.
- Czy w zwiÂązku z tym iÂż wróciÂła Shi zmieniÂły siĂŞ jakoÂś pary? - ZapytaÂł, lecz na marne. Pain padÂł na ziemiĂŞ i tyle pogadali. W prawdzie Gaara teÂż gadaÂł juÂż zaÂłamanym gÂłosem póÂłserio - póÂł po pijacku. Co te gówno robi z czÂłowieka?[/i]
- Mea Culpa - szepn¹³ Risen. Pozostawmy jednak w sferze domysÂłów, niepewnoÂści i innych nieznanych nam rzeczy to, co miaÂł na myÂśli.
- Ohayo. Pein no Rikudo. - przywitaÂł siĂŞ szatyn, kiedy zakolczykowany osobnik wszedÂł do pomieszczenia. Zaraz po tym, szarookiego czekaÂło kilka minut letargu, przez co na nic nikomu nie odpowiadaÂł, ale... Ale. Letarg jak letarg -> czÂłowiek sie w koĂącu z niego wybudzi. Tak teÂż siĂŞ staÂło z chÂłopakiem.
- O czym rozmawiamy... Panowie ? - zapytaÂł, jakby budzÂąc siĂŞ ze snu. A w zasadzie budzÂąc sie ze snu.
- Intermarche! - ZaÂśpiewaÂł Gaara jakby pod wpÂływem uÂżywek. Tak tej reklamy nie da siĂŞ zapomnieĂŚ. - Biedronka, ach biedronka! - ÂŚpiewaÂł dalej. - Lidl jest tani! - Nie przestawaÂł. - Och Risen. - MówiÂł juÂż jak pijak. - No panowie. Nie wypada tak siedzieĂŚ oddzielnie, rozmawiajÂąc i pijÂąc. UsiÂądÂźmy przy stole! - RzekÂł. Jednym ruchem rĂŞki stworzyÂł piaskowy stóÂł (okrÂągÂły) i 3 krzesÂła dookoÂła niego. - No ponowie. ProszĂŞ do stoÂłu. - RzekÂł. WstaÂł z fotela i ruszyÂł ku stoÂłowi. ZachwiaÂł siĂŞ i wywaliÂł, ale na szczeÂście krzesÂło byÂło juÂż pod rĂŞkÂą Gaary, wiĂŞc ten zÂłapaÂł siĂŞ za nie i szybko usiadÂł na nim. ChwyciÂł kieliszki od Paina i butelkĂŞ z "napojem". NalaÂł wszystkim i czekaÂł aÂż Pain i Risen siĂŞ do niego dosiÂądÂą.
- Czemu jesteÂś w stanie upojenia alkoholowego ? - zapytaÂł ni stÂąd, ni zowÂąd Risen. Risen ?
MoÂże osobÂą pytajÂącÂą byÂł ktoÂś wewnÂątrz Risena. MoÂże chÂłopak nie chciaÂł nic mówiĂŚ ? MoÂże...
Mo¿e to jednak by³ on. Podszed³ powoli do krzes³a, sto³ka, czy czegokolwiek innego, co te¿ Rondel dla niego stworzy³. Zaj¹³ miejsce po lewicy Gaary i ponowi³ pytanie:
- O czym my mamy debatowaĂŚ ?
-MiaÂłem sen piĂŞkny sen, ÂśniÂł mi siĂŞ rodzinny dom. CiepÂły piec duÂży stóÂł i pachnÂący na nim chleb... jeszcze mamo mleka nalej...- Pocz¹³ zawodziĂŚ Pein wstajÂąc doœÌ sprawnie z podÂłogi. Najwidoczniej uderzenie o ÂścianĂŞ sprawiÂło Âże Pein caÂłkowicie wytrzeÂźwiaÂł.- ChluÂśniem bo uÂśniem!
ZakomenderowaÂł Pein dosiadajÂąc siĂŞ do stolika. ChwyciÂł kieliszek i wpatrywaÂł siĂŞ w jego bezbarwnÂą zawartoœÌ aÂż w koĂącu wlaÂł sobie alkohol prosto do gardÂła po czym gwaÂłtownie odstawiÂł go na stóÂł dajÂąc Gaarze znak by ten nalaÂł mu wiĂŞcej.
Gaara chwyciÂł swój kieliszek. DaÂł znak Risenowi by i ten chwyciÂł swój.
- Golniem bo pierdolniem! - ZapowiedziaÂł Gaara i wlaÂł zawartoœÌ kieliszka prosto do gardÂła w ten sposób jaki uczyniÂł to Pain. StrzÂąchnĂŞÂło go trochĂŞ po nim, zwÂłaszcza iÂż nie byÂło zapojki, ale to nie przeszkadzaÂło. Gaara nalaÂł sobie i Painowi jeszcze i czekaÂł aÂż Risen opróÂżni swój kieliszek.
- A ja nie chlusnĂŞ - oÂświadczyÂł nagle Risen. PodniósÂł siĂŞ gwaÂłtownie od stoÂłu, mimo sÂłów opróÂżniajÂąc kieliszek. Gdy juÂż wstaÂł (sic!), wycelowaÂł w czerwonowÂłosego palcem i podejrzliwie zapytaÂł:
- Czy my nie jesteÂśmy czasem... rodzinÂą ?
Szatyna ewidentnie przeraÂżaÂła ta wiadomoœÌ. Spokrewniony z GaarÂą... Pfu, co ja mówiĂŞ !
Z rondlem, alias Gaarnkiem. A to oznaczaÂło...
- ÂŻe ja niby patelniÂą jestem, do **** nĂŞdzy ?
- Nie mam pojĂŞcia. - RzekÂł zdziwiony sÂłowami Risena. - ByĂŚ moÂże tak, albo nie. Nie mam zielonego pojĂŞcia, ale co ci nagle przyszÂło do gÂłowy? WyskoczyÂłeÂś z tym spokrewnieniem jak gumka z majtek (XD). - RzekÂł. WypiÂł kieliszek, który sobie przed chwilÂą nalaÂł i wlaÂł kolejnego. - My rodzinÂą? Jak to moÂżliwe? Poza tym my nie wyglÂądamy jak rodzina!
- No wiem... - potakiwaÂł Risen, najwyraÂźniej ewidentnie... zgaszony, tÂą jakÂże ciĂŞtÂą ripostÂą Gaary. SpojrzaÂł na Peina krĂŞcÂąc nieco gÂłowÂą, po czym, spojrzaÂł na jego kolczyki.
- A na... no wiesz... teÂż masz ? - zapytaÂł, zaintrygowany tÂą kwestiÂą - ZresztÂą, niewaÂżne. Wiesz kim jestem ? PamiĂŞtasz mnie ?
//Risen, nie chciaÂłem tego mówiĂŚ wczeÂśniej bo wydawaÂło mi siĂŞ Âże nie zamierzasz dr¹¿yĂŚ tematu ale najwyraÂźniej muszĂŞ ci powiedzieĂŚ... Âżeeee... Pein nie ma juÂż kolczyków!//
Pein wsÂłuchiwaÂł siĂŞ w krótkÂą wymianĂŞ zdaĂą Gaary i Risena widocznie podb. Kiedy w koĂącu dwa pytania padÂły w jego stronĂŞ odezwaÂł siĂŞ
-Tak Risenie Samaya (przynajmniej niegdyÂś), nasze drogi przeciĂŞÂły siĂŞ kilkakrotnie. Raz w Iwie, innym razem kiedy walczyÂłeÂś z GaarÂą w Sunie. A wÂłaÂśnie! PogodziliÂście siĂŞ juÂż? ZresztÂą nie waÂżne... Pierwsze nasze spotkanie miaÂło miejsce na moÂście w Yukigakure kiedy to wraz z dwójkÂą towarzyszy walczyÂłem z HyutÂą...
Ci¹gn¹³ Pein a¿ w koùcu g³oœno chrapn¹³ i zasn¹³ tak jak siedzia³.
//Ano widzisz x3//

- To dobrze... - mrukn¹³ nieco ucieszony ch³opak - bo ju¿ mi siê zdawa³o, ¿e mnie z kimœ pomyli³eœ :3 - doda³. Zasiad³ za sto³em, co zreszt¹ zrobi³by ka¿dy skoùczony kretyn na jego miejscu, i nieœwiadom najwyraŸniej swoich dzia³aù, pod³uba³ w nosie.

Ot, taki przyjemny, naturalny odruch !

- WiĂŞc... Wiesz moÂże, gdzie ten pieprzony Dai jest ? Nie obraÂź siĂŞ, ale z chĂŞciÂą skopaÂł bym mu tyÂłek - zdradziÂł Peinowi - Ale dobra, to juÂż nieistotne. MoÂżemy przejœÌ... Do oficjalnej czĂŞÂści imprezy ? - zaproponowaÂł, nieco znudzony sztucznym pijaĂąstwem Gaary. Dlaczego sztucznym ? Bo zarówno Gaara, jak i sam Risen, byli tak w piciu wprawieni, Âże Belzebub by ich nie pokonaÂł w tej dziedzinie.
- No i klapa. Risen przejrzaÂłeÂś mnie. - RzekÂł caÂłkiem trzeÂźwy Gaara. Tylko nie wiem o co ci chodzi z "oficjalnÂą czĂŞÂściÂą imprezy". To miaÂła byĂŚ jakaÂś oficjalna impreza? Wiem tyle, Âże chcesz wstÂąpiĂŚ do aka, ale jestem pewien, Âże mój oto przyjaciel siedzÂący po mej prawicy (skoro Risen siedzi po lewicy to Pain ty siedzisz po prawicy , Teoretycznie bo to jest okrÂągÂły stóÂł) na pewno siĂŞ zgodzi na twoje czÂłonkostwo. Tylko zastanawia mnie co powrót Shi zmienia w Akatsuki. Bo skoro Risen dochodzi do aka, to nie ma pary, tak jak i Shi, bo wszyscy sÂą zajĂŞci. Teoretycznie, bo Pain ty jesteÂś ze mnÂą, ale czy jako lider nie powinieneÂś mieĂŚ na oku poczynaĂŚ Shi i co za tym idzie byĂŚ jej partnerem, a ja w takim wypadku byÂłbym z Risenem. Nie wiesz moÂże czegoÂś na ten temat? - RzekÂł i wypiÂł zawartoœÌ kieliszka bez najmniejszego "uczucia", Âże siĂŞ tak wyra¿ê.
//Gaara, pary sÂą juÂż ustalone od pewnego czasu i nie trzeba tego fabularnie ogÂłaszaĂŚ.//
Pein w przeciwieĂąstwie do pozostaÂłych nie udawaÂł on po prostu byÂł alkoholowym absynentem. Le¿¹c tak nieprzytomny drgn¹³ lekko i wreszcie siĂŞ podniósÂł.
-Risen ty sukinsynu, masz tÂą robotĂŞ ale wpierw idÂź do salonu siĂŞ zapowiedzieĂŚ, potem wróĂŚ tu to dam wam misjĂŞ. MyÂślĂŞ Âże bĂŞdziesz zadowolony. Bardzo zadowolony...
Rzek³ Pein i pocz¹³ zacieraÌ rêce.
- Yarre, yarre... JuÂż idĂŞ - mrukn¹³ szatyn, najwyraÂźniej nieco... onieÂśmielony, staniĂŞciem przed Akowcami i oÂświadczeniem "WróciÂłem do was, konowaÂły !"
Mimo tej poczÂątkowej nieÂśmiaÂłoÂści, po Âłyczku Sake nastrój siĂŞ Risenowi poprawiÂł, jak i odwaga zwiĂŞkszyÂła mu siĂŞ +10. WstaÂł i postanawiajÂąc nie kazaĂŚ Peinowi czekaĂŚ, wyszedÂł z pokoju. MusiaÂł siĂŞ przedstawiĂŚ.
<NMM>

Dodane po 1 godzinach 8 minutach:

- WróciÂłem - oÂświadczyÂł Risen, ponownie przekraczajÂąc próg tak znanego sobie... tfu... Penowi pokoju.
- PodobaÂło wam siĂŞ moje przywitanie z moimi nowymi przyjacióÂłmi ?
"Misja... Brzmi nieÂźle." - PomyÂślaÂł caÂłkiem trzeÂźwy Gaara i nie waÂżne, Âże nie wiedziaÂł co to za misja, waÂżne Âże w koĂącu zacznie coÂś robiĂŚ i wydawaÂło mu siĂŞ, Âże Pain ma dla nich coÂś waÂżnego. Tak... Pain nie byÂł juÂż partnerem Gaary. Teraz byÂł nim Risen. Pain i Shi. Ciekawe co z tego bĂŞdzie, dwóch liderów bĂŞdzie parÂą. A moÂże i nie tylko zawodowo, ale i na szerszÂą skalĂŞ? Ale misja nie moÂże przeszkadzaĂŚ ich wczeÂśniejszym planom co do... Ach wszyscy juÂż chyba wiedzÂą o co chodzi. Tak czy inaczej czekaÂł teraz na partnera... A ten oto mĂŞÂżczyzna wróciÂł.
- Ohayo ponownie Risen. JesteÂś jeszcze bardziej pier*olniĂŞty niÂż myslalem. Ale to dobrze. - RzekÂł. - Pain. Powiedz nam proszĂŞ. Co to za misja?
- No pewnie, ¿e to dobrze - potakn¹³ Risen, najwyraŸniej zdziwiony mo¿liwoœci¹ istnienia opcji... yyy... "innej". Wskoczy³ na miejsce przy stoliku i uœmiechn¹³ sie niczym szaleniec.

Wersja alternatywna:
ObdarzyÂł wszystkich uÂśmiechem szaleĂąca.

- Nie mam pojĂŞcia, o czym mówisz, Rondel... - zwróciÂł siĂŞ do Gaary - Ale mimo to, twe sÂłowa brzmiÂą mÂądrze - zakoĂączyÂł.
- WiĂŞc, Ból... Powiedz, co teÂż dla nas planujesz ? - zadaÂł pytanie.
- Alkohol wykaùcza cz³owieka. Odlecia³ - Rzek³ Gaara. Rajsen s³uchaj, zanim ten nam powie co szykuje chyba jesteœmy zdani tylko na siebie. No wiêc ch³opie. Jak tam ¿ycie? W domku wszyscy zdrowi? - Zapyta³ Gaara. Albo Rondel jak kto woli. - Bo u mnie to ok. Matka zginê³a przy porodzie a ojciec zgin¹³ w wielkiej wojnie Shinobi. To chyba dobrze nie? - Zapyta³.
- Generalnie nie jest Âźle - potakn¹³ Risen - Nie znaÂłem swoich rodziców, ale ostatnio odkryÂłem, Âże pochodzili z Suny. A i wiesz co ? - zapytaÂł podniesionym tonem. Nagle jednak, w jego oczach pojawiÂły siĂŞ Âłzy. I nie byÂło to nic Âśmiesznego..
- GaaruuuuÂś... - zacz¹³, zbierajÂąc siÂły na dalsze wyznania. ÂŁzy mu leciaÂły niczym deszcz w wiosce, która byÂła w nim ukryta - a ja Ciii muuszĂŞ powwiedzieĂŚ, Âże (flikn¹³) mam siostrĂŞ, która jest Jinchuurikki... I powiem Ci, Âże jak tak pomyÂślĂŞ, Âże mógÂłbym jÂą skrzywdziĂŚ, to mi ranka na serduszku wyskakuje. Rozumiesz, ty mnie ?

- Da Risen. Da. - RzekÂł. - Ja sam byÂłem Jinchurikki... - DodaÂł. - RozstaÂłem siĂŞ z demonem dla dobra ogóÂłu. Ale juÂż nie mam demona. Jestem wolny na zawsze. - RzekÂł patrzÂąc siĂŞ w niebo, a raczej w sufit. - Tak. Takie jest Âżycie. A wiesz co. NapiÂł bym siĂŞ mleka i zjadÂł takiego pieczonego chlebka. - RzekÂł.
- A niech Ciê... pieprzy,sz za przeproszeniem, bez sensu - ¿achn¹³ siê Risen, znudzony pierdo³ami Gaarnka. U¿y³ Seigen, pozbywaj¹c siê wszystkich Wszy z g³owy naraz, po czym obdarzy³ spojrzeniem czerwonow³osego.
- Ja mo¿e i bym sie napi³ mleczka... Ale jak dla mnie, lepsze jest to kobiece, nie uwa¿asz ? - podsun¹³ zboczonym tonem. W³aœnie w tej chwili wyobra¿a³ sobie, jak to wspaniale jest gwa³ciÌ. Tylko kogo ?
- W³aœnie... Znasz mo¿e jak¹œ... dziewojê ?
- Ale my to chyba juÂż ustalaliÂśmy Risen. Ale najpierw misja od Paina. Potem przyjemnoÂści. A co do smaku tegoÂż mleka to owszem. Jest lepsze i ma wiĂŞcej witamin niezbĂŞdnych do rozwoju noworodka. - RzekÂł. - Ach tak zabawiÂłbym siĂŞ trochĂŞ. Ale to po misji. A w ten czas przejrzyj sobie tĂŞ oto gazetkĂŞ. - RzuciÂł Risenowi gazetĂŞ chyba kaÂżdy wie z czym.
- Hmm... Gaara, co myÂślisz o Hyucie Shiro ? - zapytaÂł Risen. No co ? PrzecieÂż kiedy nie ma o czym gadaĂŚ, to siĂŞ gada o osobach wÂątpliwej orientacji. KiedyÂś zresztÂą szatyn gadaÂł z samym HtyutÂą na te tematy, a ten powiedziaÂł, Âże chyba jest dziewicÂą. Ale to tylko faÂłszywe wspomnienia Risena. Nie mogÂą wiĂŞc byĂŚ dowodem w tym, jakÂże powaÂżnym, oskarÂżeniu.
- WiĂŞc ?
- Hmm. Za dÂługo by o nim gadaĂŚ. Teoretycznie gadalibyÂśmy caÂłe wieki. - RzekÂł. - Zacznijmy Âże zalazÂł mi za skórĂŞ wiele razy i jakoÂś nie mogĂŞ mu tego przebaczyĂŚ. Po drugie jest Jinchurikki 10-ogoniastego co za tym idzie jest celem Aka, a jestem pewien, Âże ze wszystkimi akowcami sobie nie poradzi. MoÂże porozmawiamy o czymÂś innym? - DodaÂł.
- ChÂłopie, a po co wszyscy ? My wystarczymy - powiedziaÂł Risen, z Âładnym, pijackim akcentem.
- ZresztÂą... GaaruÂś, a czy ty wybaczyÂłeÂś mi tamtÂą walkĂŞ ? Wiesz, wtedy... O SunĂŞ. No powiedz... - zapytaÂł chÂłopak. Wyj¹³ zza pazuchy szluga, po czym nie wiadomo czym go zapaliÂł i zaciÂągn¹³ siĂŞ, do bólu.
- Wiesz... Dla mnie, to jesteÂś jak brat..
- Ach. TÂą walkĂŞ to ci wybaczyÂłem dawno temu. Gdyby nie to nie siedzielibyÂśmy razem tutaj. - RzekÂł. - Ach bracie... - RzekÂł na text o "bracie". - Wiesz co. Ty mi w sumie teÂż. Znamy siĂŞ od samego poczÂątku. Tak, kupĂŞ lat Risen. - DodaÂł. spojrzaÂł w sufit.
- Tak, tak - potakn¹³ Risen Gaarze, rzucajÂąc mu w rĂŞce paczkĂŞ papierosów. RozciÂągn¹³ siĂŞ nieco na krzeÂśle czy czymÂś takim, odkaszln¹³ coÂś-tam i ukryÂł twarz w dÂłoniach.
- Teraz mnie widaĂŚ, a teraz nie... - oÂświadczyÂł, raz zdejmujÂąc dÂłonie, raz "zakÂładajÂąc". Dla osoby biernej, takie zachowanie ÂświadczyÂłoby o niedorozwiniĂŞciu chÂłopaka. Dla niego samego... równieÂż.
Pein na samÂą myÂśl o Hyucie bardzo siĂŞ rozdraÂżniaÂł ale kiedy dwóch jego towarzyszy zaczĂŞÂło o nim rozmawiaĂŚ nie mógÂł juÂż tego znieœÌ
(Za przeproszeniem adminów)
-DoœÌ pierdolenniia robota czeka. Waszym zadaniem jest uÂżycie dowolnych Âśrodków przemocy w celu zastraszenia liderki Anbu, za liczne urozmaicenia (udziwnienia ) bĂŞdzie dodatkowa zapÂłata. I skoĂączcie juÂż pieprzyĂŚ a najlepiej od razu ruszajcie w drogĂŞ.
- Hay - ch³opak zadeklarowa³ sw¹ gotowoœÌ do dzia³ania. Ooo... Tak. On dobrze wiedzia³, kto jest liderem ANBU. On wiedzia³.
- Pein... A daÂłeÂś ty mi pierÂścieĂą w ogóle ? - zapytaÂł Risen, najwyraÂźniej zdziwiony czegoÂś brakiem lub teÂż czegoÂś nie widzeniem. Pukn¹³ siĂŞ lekko w gÂłowĂŞ, aby przeÂżyĂŚ lekki powrót ÂświadomoÂści. Niewiadomym byÂło do koĂąca, czemu akurat uderzenie w ÂłepetynĂŞ pomaga, ale jak widaĂŚ... Niezbadane byÂły cuda natury.
-Nie, i nie wiem kiedy go dostaniesz. PierÂścienie sÂą przeznaczone dla elitarnej grupy Akowców a ty jesteÂś nowy. Spisz siĂŞ w organizacji a dostaniesz pierÂścieĂą i wiele wiĂŞcej.- PodszedÂł do ÂłóÂżka i wyciÂągn¹³ z pod niego Âśredniej wielkoÂści kufer. Za pomocÂą Shinry otworzyÂł kÂłódkĂŞ zabezpieczajÂącÂą kufer przed zÂłodziejami, o dziwo nie miaÂła ona wejÂścia na klucz. Zapewne wszyscy siĂŞ juÂż domyÂślajÂą dlaczego. WyciÂągn¹³ z kufra swÂą szatĂŞ którÂą wytrzepaÂł z kurzu i narzuciÂł na strój Akatsuki. ObwiÂązaÂł solidnym pasem i ruszyÂł ku wyjÂściu.- Powiedz Shi Âże ruszyÂłem na trochĂŞ dÂłuÂższy rekonesans.
RzuciÂł do Gaary nim wyszedÂł z pokoju.
<nmm>
Gaarze na samÂą myÂśl o osobie, którÂą mieli nastraszyĂŚ pojawiÂł siĂŞ uÂśmiech na twarzy. PrzecieÂż jeszcze kilka godzin temu ustalali z Risenem, Âże tam pójdÂą. ZabawiÂą siĂŞ i jeszcze dostanÂą za to wynagrodzenie. Tak. To byÂło wrĂŞcz genialne. Gaara zapaliÂł szluga, który podrzuciÂł mu Risen zaciÂągn¹³ siĂŞ, "wypluÂł" dym z ust i wstaÂł. Z papierosem w ustach rzekÂł.
- Wiêc idziemy? - Zapyta³ prosto z mostu. - S³uchaj jeœli mamy iœÌ to szybko, jeszcze muszê zajœÌ do suny, zrzec siê tytu³u kazekage. - Doda³. Maskê trzyma³ ju¿ w rêku. Zastanawia³ siê czy nie zrobiÌ na ustach otworu na papierosy.
- No pewnie - mrukn¹³ szatyn, wstaj¹c od sto³u. Rozci¹gn¹³ siê nieco, jak gdyby wstaj¹c rankiem po d³ugim œnie. Wydawa³o mu siê, ¿e praca w Aka jeszcze nigdy nie by³a taka fajna... Zreszt¹, nigdy nie by³a.
- Gaara... Z pewnoÂściÂą zajrzymy do Suny, ale mogĂŞ CiĂŞ prosiĂŚ o wspólne przeniesienie siĂŞ do Gabinetu w Kumo ? Widzisz... MuszĂŞ zabraĂŚ stamtÂąd kilka szpargaÂłów. - obwieÂściÂł Risen. WyciÂągn¹³ dÂłoĂą przed siebie, a w jej miejscu powstaÂła czarna dziura, która o dziwo, pokazywaÂła wnĂŞtrze KumoszaĂąskiego Gabinetu.
- ChodÂź - poleciÂł Gaarze, wchodzÂąc w bramĂŞ miĂŞdzyprzestrzennÂą (teleport). Jak widaĂŚ... Risen byÂł juÂż w Kumo.
<NMM>

//teleport otwarty, czeka na GaarĂŞ ;3//
- Wow Technika poszÂła do przodu. - RzekÂł ze zdziwieniem. SpojrzaÂł w teleport i powolnym krokiem przeszedÂł przez niego a po chwili byÂł juÂż w kumo. Tak. Jakie magiczne to wszystko byÂło, Âże Gaara nie ogarniaÂł.

<NMM>