X
ďťż

grueneberg

jest to las o bardzo duzej powierzchni przez ktory przeplywa rzeka


IdĂŞ przez las... "po raz pierwszy sam... SwojÂą drogÂą caÂłkiem tu Âładnie."
SpacerujĂŞ tak gdy dochodzĂŞ do rzeczki. IdĂŞ z jej biegiem aÂż docieram do siedziby mojego mistrza.
pojawiam sie i czekam na Saia
po krotkiej chwili usÂłyszales glosy ktore dobiegaly z za drzewa. bylo tam 4 mezczyzn. jeden z nich rozmawial przez krotkofalowke (pewnie dowodca grupy) :
- tutaj alfa jeden, zglaszam ze jest czysto i juz jestesmy na miejscu zbiorki
po tych slowach sie rozlaczyl.i rozkazal grupie zeby jeszcze raz przeszukali to miejsce i jeden spostrzegl Gaidena


aktywuje sharingan i patrze mu gleboko w oczy. przy pomocy
genjutsu Kokuangyo no Jutsu tworze iluzje. wokol przeciwnika pojawia sie kompletna ciemnosc. biegne szybko w jego kierunku z zamiarem podciecia mu gardla kunaiem
[pojawiam sie]
-Witam -usmiechnolem sie
-ahh znowu... klopoty to takie "klopotliwe"
[Wyjolem katane]
-ahhhh szkoda ze ninpou choji giga niemoge uzyc na tej misji-no nic trudno, obejdzie sie -dodalem
[biegÂłem do nich, ale w pewnej chwili sie zatrzymalem]
-Katon housenka no jutsu
[kule ognia nafaszerowane shurikenami pedzily w strone 3 mezczyzn... ]
podzynasz mu gardlo ale pozostali spostrzegi Twoja obeznosc jeden z nich wykonuje Goukakyuu no Jutsu [Katon] (przeciwnikow jest trzech wiec ich ponumeruje) przeciwnik nr 2 staje po prawej stronie i zuca kunaiami w Ciebie przeciwnik nr 3 wykonuje pieczecie do Kekai - Dorou Doumu
odskakuje na bok
przeciwnik nr 3 dostal w noge jest powaznie rozcieta ale moze stac. jeden kunai rozcina lekko ramie Gaidena. przeciwnik 1 wykonujeznow Goukakyuu no Jutsu tym razem w Saia natomiast przeciwnik nr 2 wykonuje kage bunshin i pojawia sie 3 klony ktore atakuja Gaidena kunajami a prawdziwy zuca shurikenami
[Probowalem odskoczyc no ale troche sie poparzylem]
-taaak mam pomysl
-Nehan Shouja No jutsu-celowalem we wszystkich....(oprocz gaidena ma sie rozumiec)
sciagam ciezarki treningowe. rzucam kunai z notka w drzewo za przeciwnikami i wykonuje Hiraishin no Jutsu. gdy juz jestem na miejscu wyciagam reke w strone przeciwnika 3 i przy pomocy Kaze no Yaiba generuje silny strumien powietrza
kolejnosc taka
1 Gaiden
2 Sai
Sai ma popazona prawa noge(ale lekko)
technika Saia zadzialala na jednego z przeciwnikow ktory wpadl pod drzewo i klonyzniknely. Gaiden trafil przeciwnika nr 3 ktory uderzyl w drzewo i stracil przytomnosc. nagle mozna bylo usluszec ze kolejnyoddzial sie zbilza a pozostaly z przeciwnikow ucieka w jego strone
-ahhh...
-proscizna
-Chidori senbon
[senbon z dodatkiem raiton leciaal z predkoscia swiatla w strone uciekajacego..
]-ahhh...

(ok jakbyu co no to ten post po gaidenie)
kolejny raz uzywam genjutsu Kokuangyo no Jutsu na uciekajacym przeciwniku by sprawic na nim wrazenie otaczajacej go ciemnosci. skacze w jego kierunku z zamiarem podcicia mu gardla i zaciagnieciu jego ciala w krzaki
Gaidenowi udaje sie zlapac przeciwnika tak aby nik nie zauwazyl lecz technika Saia wskazuje jego pozycje i posilki wiedza gdzie jest przeciwnik. jest ich znow 4 wiec znowu bedza ponumerowani. przeciwnik nr 1 Mizu Kamikiri a pozostala 3 okraza Saia i zuca w niego shurikenami
probuje schwytac przeciwnikow w gebjutsu i sparalizowac ich
-kage Bunshin
[pojawilo sie 5 klonow]
-Jeden z klonow uzyl techniki nehan shouja no jutsu a reszta razem ze mna pedzila z chidori na nich..
Gaiden lapie wszystkich w genjutsu a Sai zabija 1 z nich. walka zakonczona.
Teraz zajmijcie sie nimi i cialami i tez nie zapomnijcie o obrazeniach (male ale cos jest)
//haku i ja ide teraz sry no ale musze\\\
[Zbieram 2 ciala pod drzewo]
-Kokoshi no jutsu...
[zamienily sie w dwa kamienie]
-ahhh...-westcnolem
-sry za kolejnych 4
///ok narqa ///ehhh no i sry za kolejnosc\\\(jakby co nmo to jutro odpisze)\\
przenosze pozostale ciala w milczeniu
-Kokoshi no jutsu
[zamieniam reszte cial w kamienie i podeszlem pod gaidena]
-ufff.... ok co teraz-dodalem pytajac
- czekamy na zmierzch. slonce jest naszym wrogiem - powiedzialem bez emocji
-Taaaaa...Ale niestety terz i ich... ehhh...
[odwroucilem sie w strone gaidena i na niego spojazlem]
- nie ma powodu do paniki- powiedzialem siadajac pod drzewem
-taaaa...
[usiadlem pod sasiednim drzewem(kolo gaidena)]
[wyjolem ksiazke z plecaka]
-ahh wiesz moze gdzie miszka gaara...
-jest mi bardzo ale to bardzo potrzebny-dodalem
-chcialbym znow zobaczyc maye ehhh...-powiedzialem w myslach
- tak sie sklada ze wiem- powiedzialem
-po misji musisz mnie tam koniecznie zaprowadzic...
[spojzalem na okladke ksiazki]
-ahhh maya -dodalem
-tam czeka na mnie milosc zycia...
-Niechce nic mowic ale ona dla mnie odeszla z akatsuki...-ale ciii-dodalem
- dokonala wyboru. czas pokaze czy byl sluszny. Ja sam ciagle zmierzam sie z podobnym dylematem - powiedzialem
-taaa fajnie a tak berdziej z wiekszymi szczegolami??
[westchnolem]
-Nuuuuuudaaaa ...
- zastanawiales sie czemu potrafie przywolac smoka?
-Nieee tylko... tylko...Jaki masz dylemat..
-Moze ci pomoge
-a jesli nie no to przynajmniej sie postaram.....
[otworzylem ksiazke na srodku]
-ahh pustka....-w myslach powiedzialem
- krotko mowiac. moi przodkowie zafundowali mi los wojownika ktory poprowadzi smocza armie do zwyciestwa i dominacji nad swiatem - powiedzialem monotonnie
-uuuuuu
-fajnie
-Eeeee a moze..moze.....moze..-aj niewazne-dodalem
[schowalem ksiazke do plecaka]
-trzeba by bylo troche potrenowc przed spotkaniem--ale chakry szkoda.. wiec...
-przespie sie przed zachodem
-ok?
-tobie tez radze...straciles duzo chakry podczas walki...
-zostawie klona na strazy...
-co ty na to??-zapotyalem
[ulozylem sie wygodnie]
" gdybys tylko wiedzial, ze nie kozystalem ze swojej chakry, tylko smoczej, nie bylbys taki pewien ze jestem zmeczony" pomyslalem - bede stal na strazy - powiedzia;lem
-ehhh jak chcesz
[polozylem sie tylem o gaidena i zasypialem]
-obudz mnie w razie czego.. ok???
- nie ma sprawy - powiedziaÂłem
-aAAaa i obodz mnie na ten zmierzch ma sie rozumiec....
-uff-dodalem i zasnoalem
weszÂłam do lasu otrzepujÂąc siĂŞ ze Âśniegu
"o Gezzz a co to za miejsce?" rozejrzaÂłam siĂŞ "Gaiden? SAI!"
podeszÂłam do nich pospiesznie
-witajcie- przywitaÂłam ich "eee Sai Âśpi?"- przykucnĂŞÂłam przy Saiu dÂźgajÂąc go palcem w ramie -eee... Sai-sensei sprawe mam...-powiedziaÂłam ciÂągle go szturchajÂąc
[zaraz sie obudzilem]
-Ehhh... to juz??-zapytalem
[szybko wstalem i odskoczylem do tylu]
-kim? ahhhh Amy.. -witam... -usmiechnolem sie
-Przyszlas w jakiejs sprawie czy ylok niecacy nas zobaczylas... //powiedzialem tak bo nie uslyszalem tego - "sprawe mam"\\\
wstaÂłam przyglÂądajÂąc mu siĂŞ uwaÂżnie
-przysz³¹m w sprawie Twojej drugiej poÂłowy którÂą obecnie przechowujemy z GaarÂą w domu...
-Maya-powiedzialem cicho
-eh... gdzie ona ona ona.... jest!!?? -dodalem
-Co z niÂą -zapytalem wyrywczym glosem...
[mina spowazniala]

Dodane po 13 minutach:

-Rozumimem ze w domu gaary no ale gdzie?? - zapytalem juz uspokojonym glosem
-w sunie-powiedziaÂłam-jest tam bezpieczna, dom jest zabezpieczony niewiele osób moÂże tam wejœÌ-dodaÂłam-ale mogbyÂś daĂŚ jej jakieÂś znaki Âżycia. Wiesz Âże ona siedzi caÂłymi dniami i pÂłaczĂŞ bojÂąc siĂŞ Âże coÂś Ci siĂŞ staÂło, a Ty w najlepsze spacerujesz sobie z kolegami-ofuknĂŞÂłam go-miÂło by byÂło jakbyÂś zalazÂł dla niej chwilĂŞ czasu Âżeby jÂą odwiedziĂŚ albo zabraĂŚ ze sobÂą, ale skoro jesteÂś tak zajĂŞty to moÂże jej chociaÂż list napisz to jej go dostarczĂŞ-powiedziaÂłam ÂłapiÂąc siĂŞ pod boki i patrzÂąc niezadowolonym wzrokiem na Saia
-Przekaz jej moje przprosiny...Ja odkad wyszlem ze szpitala chcialem ja odwiedzic no ale zaraz potem musialem pojsc na misje...
ehhh..... no i nawet niewiem gdzie gaara mieszka bo wiem ze skoro w sunie no to u gaary bo mowila mi gdy jeszcze w szpitalu bylem...
-ahhh... no i gaiden wie gdzie mieszka gaara wiec wolalem szybko ukonczyc misje i pojsc zaraz potem do mayi...-tlumaczylem sie
-ehhh... co tu duzo mowic...-westchnolem
-przekaz jej ze moze niedlugo sie mnie spodziwac.....-powiedzialem spokojnym glosem.....
-I jesli to mozliwe daj jej to...
[UrwaÂłem najblizej rosnacy mnie kwiat ktory zaraz powachalem]
-ahh masz go i zanies mayi....ona juz bedzie wiedziala co i jak.......
[podalem kwiat (róÂże) amy...]
//sry za ehhh,ahh...(ale to omje uczucia )\\
-_-'
-no dobra-mrukneÂłam odwracajÂąc siĂŞ-narazie >NMM<
-cya
[znow usiadlem pod drzewem...., popatrzalem na gaidena]
-Jak tam?-zapytalem
- nie jest dobrze. wyczuwam duze poklady chakry. jesli chcesz jeszcze zobaczyc Maye to wracaj do Suny. tam ci powiedza gdzie jej szukac - powiedzialem. w oczach mialem strach
-aghh... z tego co zrozumialem to ktos jest blisko..??
tak??
czy moze hodzilo ci o amy..???
-aj niewazne w kazdym razie wroce jak tylko skonczy sie misja...
- to jest rozkaz. masz wrocic.- powiedzialem. probowalem opanowac przerazenie
-A jesli cos ci sie stanie??
-odpowiedz!!
-ehh... Pamietaj ze jesli tak bedzie to too tego sobie nie wybacze!!
-ale rozkaz to rozkaz.....
-powtorz to jeszcze raz.... -krzyknolem
-ok pojde tylko powiec dlaczego!! hĂŞ? odpowiedz na to pytanie a wroce do suny..
trzÂąsÂłem siĂŞ ze strachu - te miejsce ma dziwnÂą AurĂŞ... sam tego do koĂąca nie rozumiem. jeÂśli z tad pojdziesz zwiekszymy bezpieczenstwo. jesli dlugo nie bede wracac to bedziesz wiedzial gdzie mnie szukac. a teraz idz
-aha rozumiem
[podszedlem do gaidena]
-masz trzymaj, jesli cos sie stanie rzuc nim w kogos, lub cos-dadalem
[podalem mu wygladajacy jak zwyczajny kunai]
(ten kunai jest polaczony nicia chakry ze mna)
-no wiec zmykam, nieazapomnij nim rzucic!!
usmiechnalem sie i schowalem kunai w plecaku - idz odnajdz Maye. pozdrow ja ode mnie. nie znam jej, ale skoro znaczy tyle dla ciebie to musi byc wyjatkowa - powiedzialem
-Taa bardzo wyjatkowa....
-a wiec nara
[pobieglem NMM]
popatrzylem jak odchodzil " no wiec o czym chciales mi powiedziec Neltharionie? "
Nic szczególnego. w tym budynku kiedyÂś byÂłeÂś. Dawno temu.
" a wiĂŞc pójdĂŞ odÂświeÂżyĂŚ wspomnienie"
poszedÂłem w kierunku siedziby 7MM <nmm>

Dodane po 1 godzinach 25 minutach:

wybiegam. zabijam dwoch straznikow i uciekam w kierunku konohy<nmm>
SzÂła sobie smutna wokóÂł siedziby, nudziÂła siĂŞ. WskoczyÂła na jakieÂś bardzo wysokie drzewo i próbowaÂła obserwowaĂŚ walkĂŞ Hayaku. Na szczĂŞÂście z tego drzewa byÂło wszystko widaĂŚ , wiĂŞc obserwowaÂła te walkĂŞ . [nmm]

Dodane po 4 godzinach 16 minutach:

Po jakimÂś czasie zrobiÂła klona, który udaÂł siĂŞ na pole walki .
A prawdziwa siedziaÂła caÂły czas na drzewie , gdyÂż juÂż nie chciaÂła Âżeby Hayaku jÂą odganiaÂł , bÂądÂź kÂładÂł w jej ÂłóÂżku , wiĂŞc klon to najlepsze rozwiÂązanie .
Zesz³a z drzewa i sobie posz³a gdzieœ siê przejœÌ .gdy¿ klon jej obserwowa³ , wiêc jak siê dowie jak to wszystko siê potoczy to przybiegnie na ³¹kê .
SzedÂł szybko swoim charakterystycznym krokiem chcÂąc opuÂściĂŚ jak najprĂŞdzej to miejsce.
[NMM]
Pedze przez las do mojej nowej siedziby.
[przebiegam przez tererny do siedziby 7mm....caly czas cos nucac...]
NMM
BiegÂłem w strone kiri."atakójÂą klony,bedÂą nas miliony.."NuciÂłem pod nosem[NMM}

Dodane po 1 godzinach 48 minutach:

Tym razem biegÂłem w strone siedziby.[nmm]
Jestem nad rzeczkÂą i puszczam Âżabki ... po 30min uspokojenia wracam biegiem do siedziby szeptajÂąc sobie pod nosem '' ale jazda bĂŞdzie misja, misja Âłaaaaaaadnie ''
PobiegÂłem w strone wioski.

Dodane po 2 godzinach 57 minutach:

PobiegnoÂłem do siedziby[nmm]
OpuÂściÂłem siedzibe.[nmm]
Pedze do siedziby potykajÂąc siĂŞ o co tylko moÂżna.[nmm]
MaszerujĂŞ dostojnym krokiem przez las wspominajÂąc dzieciĂąstwo i dawnego mistrza. Nigdy nie zapomnĂŞ jak wtedy pragn¹³em do³¹czyĂŚ do tej organizacji... a teraz... teraz mógÂłbym jÂą pewnie szybko zmiaÂżdÂżyĂŚ swoimi oddziaÂłami. Ale ci shinobi sÂą silny. To znaczy dawniej byli silni. Szczerze ucieszyÂłbym siĂŞ, gdyby godni byli takiej wĂŞdrówki do ich siedziby.
NMM
DookoÂła siedziby znajduje siĂŞ masa puÂłapek np : Miny , bomby wilcze jamy z kolcami ta kie tam pierdoÂłki . Nawet niebo nie jest bezpieczne poniewaÂż peÂłno jest czujników na ruch . NajczĂŞÂściej sÂą to rakiety , kunai z notkami. O owych zagroÂżeniach wiedza obecni czÂłonkowie 7MM starzy czÂłonkowie nie wiedzÂą o nich bo zabezpieczenia zostaÂły zaÂłoÂżone jakiÂś czas temu

<pisze tego posta aby nikt obcy nie wchodziÂł mi do bazy i kradÂł papiery i inne rzeczy teraz jest jakaÂś ochrona bynajmniej >
LecĂŞ sobie spokojniutko w stronĂŞ siedziby 7MM a tu jak nie walnie do mnie z rakietki jakiejÂś... Szok nie trwaÂł nawet sekundy...
-Mugen Sajin Daitoppa no jutsu! - wykrzykn¹³em [cenzura] rakietkê.
-Kuchiose no jutsu - krzykn¹³em sekundĂŞ póÂźniej gdy pomknĂŞÂły na mnie senbony. Od tych metalowych badziewi uchroniÂł mnie smok z twardymi Âłuskami... ZÂłoÂżyÂłem kolejne pieczĂŞcie
-Baku Suishousha! - woda pomknĂŞÂła w stronĂŞ wybuchowych notek i rozbryznĂŞÂła siĂŞ zamarzajÂąc i uruchamiajÂąc masĂŞ puÂłapek na ziemi... SzybowaÂłem na smoku, który wznosiÂł siĂŞ coraz wyÂżej unikajÂąc puÂłapek powietrznych...

//Âżeby nei byÂło zawezwaÂłem MG niech mi poprowadzi walkĂŞ z waszymi udziwnieniami ale ucierpicie...//
Hyucie udaÂło siĂŞ obejœÌ puÂłapki za pomocÂą swoich jutsu i teraz zmierza wraz z Eonor do gÂłównej siedziby ale czy napeno obĂŞdzie siĂŞ bez puÂłapek?
// bĂŞdĂŞ odpowiadanie tworzyÂł //
Nie dajÂąc siĂŞ oszukaĂŚ zÂłudnemu bezpieczeĂąstwu leciaÂłem z Eonorem na wydajÂącej siĂŞ bezpiecznÂą wysokoÂści... SpoglÂądaÂłem co jakiÂś czas w dóÂł, Âżeby nie przelecieĂŚ nad siedzibÂą...
W stronĂŞ Hyuty lecÂą dwie rakiety, nasz zacny bahater niespodziewajÂąc siĂŞ nadchodzÂących rakiet ma chwiliĂŞ na obronĂŞ
-Baku Suishousha - wykrzykujĂŞ jeszcze raz lejÂąc wodĂŞ wokoÂło siebie i hamujÂąc odrobinĂŞ rakiety... ta odrobina pozwala smokowi znacznie obniÂżyĂŚ lot...
-Suiton Suiryuuben - zgromadziÂłem spadajÂącÂą wÂłaÂśnie z góry wodĂŞ w jednÂą kulĂŞ z dÂługimi mackami... niech no polecÂą nastĂŞpne rakiety...

//3500 - 950 = 2550 PCh//
Nasz bohaterski wojownik o imieniu Hyuta obszedÂł rakiety, teraz zmierza na dóÂł do siedziby. W jego stronĂŞ lecÂą strzaÂły skromne 50 sztuk.
Maski c wody zataĂączyÂły w powietrzu wirujÂąc wokóÂł mnie i smoka i odbijajÂąc poszczególne strzaÂły... w pewnym momencie przy jednej z ostatnich strzaÂł rzuciÂłem siĂŞ do przodu unikajÂąc pocisku majÂącego trafiĂŚ mnie miedzy oczy...
NO I PO AKCJI HYUTA WCHODZI DO 7MM I ROBI TAM CO SE BÊDZIE CHCIA£ NO CHYBA ¯E KTO¦ MU SIÊ PRZECIWSTAWI
Dantek spokojnie szedÂł w stronĂŞ siedziby, na jego ramieniu znajdowaÂł siĂŞ Kao-chii.
-JuÂż jesteÂśmy na miejscu.- PowiedziaÂł stajÂąc przed bramÂą do siedziby.
- To jest siedziba siedmiu mistrzów miecza , ja jestem jednym z nich , ty teÂż nim bĂŞdziesz .- OznajmiÂł pokazujÂąc ÂłapkÂą na bramĂŞ .
ChÂłopiec obudziÂł siĂŞ, i przetarÂł jednÂą ÂłapkÂą oczki, poniewaÂż przez póÂł drogi spaÂł.

- Usagi- wymruczaÂł.

- Dante-san, jest silny.- zapiszczaÂł z radoÂści i patrzyÂł siĂŞ na bramĂŞ, którÂą wskazaÂł rĂŞkÂą. ByÂł zaciekawiony tym miejscem, maÂło sÂłyszaÂł o takim czymÂś.
Brama siĂŞ otworzyÂła .
- To jak Kao-chii wchodzimy??/- SpytaÂł siĂŞ chÂłopca .

//sorka ale nie wiedziaÂłem co tu napisaĂŚ wiĂŞcej//
Maluch potrz¹sn¹³ g³ow¹, na tak i patrzy³ siê na wielk¹ bramê z podziwem.

- Hontoni Tsuggee.- wymruczaÂł.
Dantek wlazÂł do siedziby i szedÂł w stronĂŞ swojej komnaty .
z/t
przebiegam przez teren i wchodzĂŞ do siedziby <NMM>
LecĂŞ nad okolicami siedziby 7MM. Mam szczerÂą nadziejĂŞ, Âże Dante faktycznie wyÂłaczyÂł puÂłapki, bo tym razem powybijam wszystkich Mistrzów do nogi... //przelatujĂŞ nad terenem bo Dante wy³¹czyÂł puÂłapki... dla mojego identyfikatora chakry//
NMM
[przeibgam nie znajac celu podrozy biegne przed siebi z lukiem zawieszonym na plecach]
NMM
ZaczĂŞÂłam siĂŞ przechadzaĂŚ wokóÂł terenów siedziby , byÂło trochĂŞ chÂłodnawo , jednak nie przejmowaÂłam siĂŞ tym...co mi moze zrobiĂŚ zimno...byÂłam prawie tak samo oschÂła jak ono...
PojawiÂłem siĂŞ na terenach ze swoim mieczem na plecach wyszedÂłem z gĂŞstej mgÂły co zwiĂŞkszyÂło efekt wizalny
ZerknĂŞÂłam na chÂłopaka kÂątem oka , jednak siĂŞ nie odezwaÂłam , zauwaÂżyÂłam , zĂŞ jest jednym z 7MM...jakoÂś niespecjalnie lubiÂłam nabywaĂŚ nowych kontaktów
WyciÂągn¹³em miecz który eksplodowaÂł fioletowÂą chakrÂą
-Kim jesteÂś i skÂąd siĂŞ tu wziĂŞÂłaÂś?
ZerknĂŞÂłam na Jego miecz ze spokojem
- Spokojnie wojowniku....jestem nowa w tej organizacji....- odparÂłam znudzona jakoÂś nie przejĂŞÂłam siĂŞ facetem
-skÂąd mam wiedzieĂŚ Âże mówisz prawdĂŞ wiem
skÂładam rĂŞce w pieczĂŞĂŚ i przywoÂłuje 2 ciaÂło które aktywuje ms i czyta w twoich myÂślach
-Mówisz prawdĂŞ
Po tych sÂłowach ciaÂło nr znika a ja patrze na ciebie swoim Rinengan
- A czemu miaÂłabym kÂłamaĂŚ... ?- odparÂłam poprawiajÂąc wÂłosy i spojrzaÂłam na Niego - Eh...jestem Zetsumei...moÂżesz uÂżywaĂŚ skrótu jeÂśli Ci nie pasuje - odparÂłam wzruszajÂąc ramionami
-A gdzie twe ostrze bez niego czÂłonek 7MM jest jak nagi
PowiedziaÂłem lodowato
- Dopiero co siĂŞ robi...jak mówiÂłam jestem nowa...- odparÂłam patrzÂąc na Niego jakoÂś nie bojÂąc siĂŞ Jego lodowatego tonu - Wiesz...kultura obowiÂązuje...moÂże teÂż mi sie przedstawisz?
-Yagu Ryu wieczny wĂŞdrowiec wygnaniec z powodu zapieczĂŞtowanej we mnie bestii jeden z mistrzów
-....Taaa...miÂło poznaĂŚ... i takie tam....- odparÂłam i ruszyÂłam przed siebie znudzona...
ZauwaÂżyÂłam , Âże ten chÂłopak miaÂł Rinnengan...
~ Ciekawe....Rinnengan , Jinchuriki oraz Mistrz Miecza....musi byĂŚ koleÂś silny ~pomyÂślaÂłam idÂąc dalej i nie zwracajÂąc na Niego uwagi
Schowa³em miecz do pochwy na plecach id¹c szybkim krokiem mgnieniu oka przeœcign¹³em dziewczynê zamyœlonyCiekaw czy bêdzie padaÌpomyœla³em
ZerknĂŞÂłam na chÂłopaka i oplotÂłam siĂŞ rĂŞkoma bo doœÌ ostry chÂłód mnie dopadÂł
- A Ty...co taki zamyÂślony... - spytaÂłam od tak...nie lubiÂłam ciszy
ObróciÂł siĂŞ i szedÂł tyÂłem
-Ja myÂślĂŞ po prostu czy bĂŞdzie padaĂŚ deszcz widze Âże ci zimno moÂże chcesz pÂłaszcz
odparÂłem beznamiĂŞtnie
PrychnĂŞÂłam spuszczajÂąc gÂłowĂŞ
- Nie potrzebujê litoœci... - odpar³am i przyspieszy³am trochê aby chocia¿ Go odrobinkê wyprzedziÌ...powoli mia³am doœÌ...
przyÂśpieszyÂłem jeszcze bardziej
-To nie litoœÌ a chcia³em byÌ mi³y po prostu
nie oglÂądajÂąc siĂŞ w do przodu omijaÂłem wszystkie przeszkody na drodze
WzniosÂłam oczy do Nieba i szÂłam dalej patrzÂąc w ziemiĂŞ
~ Co ja jestem...jakaÂś gÂłupia blondynka , Âżeby od razu jĂŞczeĂŚ z zimna? Co to to nie.. ~ pomyÂślaÂłam wÂściekÂła z deka
-Jak nie to nie
zatrzymaÂłem siĂŞ i siadÂłem wyciÂągn¹³em miech który nagle zacz¹³ pÂłon¹Ì i rozpaliÂłem ognisko po czym schowaÂłem miecz z powrotem do pochwy.
-mi jest zimno nie wiem jak tobie
WestchnĂŞÂłam cicho i po chwili usiadÂłam...cóÂż...przy ogniu byÂło bardzo przyjemnie , zaczĂŞÂłam ogrzewaĂŚ swoje zmarzniĂŞtĂŞ rĂŞcĂŞ. Nie odzywaÂłam siĂŞ do chÂłopaka bo nie widziaÂłam takowej potrzeby...aczkolwiek...nie przeszkadzaÂła mi Jego obecnoœÌ
WbiÂłem miecz w ziemie i oparÂłem siĂŞ o niego.
-Wogule jaka jest twoja historia czemu tu trafiÂłaÂś?
SpojrzaÂłam na Niego
- Nie pamiĂŞtam rodziców...od dziecka byÂłam sama...jakoÂś dawaÂłam sobie radĂŞ przez ten czas...postanowiÂłam tutaj do³¹czyĂŚ....z jakiej przyczyny....sama nie wiem... - odparÂłam beznamiĂŞtnie patrzÂąc w ogieĂą
-Mnie tu sprowadziÂła chĂŞĂŚ mocy i siÂły by kogoÂś zabiĂŚ ale to nie bĂŞdzie ciĂŞ interesowaĂŚ
- Masz racjĂŞ...nie interesuje mnie to... - odparÂłam znudzona
Kiedy siĂŞ rozgrzaÂłam wstaÂłam i rozciÂągnĂŞÂłam swoje koÂści
- Nie lubiê siedzieÌ bezczynnie...idê siê przejœÌ... - odpar³am i machne³am mu jeszcze na po¿egnanie sama gdzieœ id¹c
< NMM>
wstaÂł pozbieraÂł rzeczy i wszedÂł do siedziby<NMM>
Na smoku zatrzymujĂŞ siĂŞ tuÂż przed ograniczeniem terenu 7MM.
-Madara, Michimoto, zaczekamy tutaj na Kiomota i resztê. Kiedy przylec¹, lecimy jak szaleni i naparzamy wszystkimi mo¿liwymi jutsu we wszystkich kierunkach ¿eby prze¿yÌ. Najgorzej dotrzeÌ do tej ma³¿y... Oni sami s¹ praktycznie nieszkodliwi.
Po akims czasie dotarÂłem zmachany do miejsca spotkania
- MogleÂś....uprzedzic...Âże ...to nie...bĂŞdzie spa....spacer- powiedziaÂłem zasapany do Kage kiri...
rozejrzaÂłem siĂŞ dookoÂła.
- Dobra Morphin siedÂź w uchu aÂż nie karzĂŞ ci wyjœÌ, moÂżesz siĂŞ nam przydaĂŚ w póÂźniejszym czasie- usÂłyszaÂł w myÂślach ptak, który przed wylotem spod bramy KiriGakure zmniejszyÂł siĂŞ i schowaÂł w moim uchu.
Przyby³em jako jeden z ostatnich nie œpiesz¹c siê stan¹³ obok Michimoto i spyta³em:
-CoÂś mnie ominĂŞÂło?
- Jak na razie czekamy an resztĂŞ, jeszcze nic siĂŞ nie staÂło...- powiedziaÂłem znudzonym gÂłosem.

//Ej ziom weÂź daj jakiÂś avek, bo nie wiem do kogo gadam //
-Specjalnie siĂŞ nie spieszyÂłem liczyÂłem Âże bĂŞdĂŞ ostatni ale trudno poczekamy. OdpowiedziaÂł znuÂżony.

// chĂŞtnie bym daÂł ale jak próbuje cokolwiek wstawiĂŚ to mi nie akceptuje ani z kompa ani z neta obrazka, a wiem dokÂładnie jak wstawiĂŚ obrazek //
- No to poczekamy...-westchn¹³em

// Jak masz obrazek na dysku to weÂź go na jakiÂś hosting wstaw na www.iv.pl i wtedy jak juÂż bĂŞdziesz miaÂł gotowy link to go wklej do ostatniego pola w podpisie.//
-Ehhh.... jak ja lubiê punktualnoœÌ - powiedzialem ziewaj¹c. -No nic chodŸmy, mo¿e oni ju¿ tam walcz¹.
MówiÂąc to wskoczyÂłem z powrotem na smoka, poczekaÂłem aÂż reszta siĂŞ wgramoli i poleciaÂłem sobie (jak mnie coÂś zaatakuje to odpowiem jakoÂś, a jak nie to nie ma mnie )
"WgramoliÂłem" siĂŞ na smoka.
- Ah.... Ciekawe jak dÂługo jeszcze tak bĂŞdzie...- pomyÂślaÂłem.

//Hyuta napisz jak co NMM//
Wspi¹³em siê na smoka Hyuty.
-Nie lubiĂŞ czekaĂŚ na inny tak jak nie lubiĂŞ tego by inni musieli czekaĂŚ na mnie. PowiedziaÂłem.

// co do tego avatara to juÂż tego próbowaÂłem i nic.//
ZeszÂłam ze smoka. -Ok, co siĂŞ dzieje ? DuÂżo mnie ominĂŞÂło ? - spojrzaÂłam w lekko zachmurzone niebo.
-Hmm... w sumie to nic czekam i czekam aÂż wszyscy siĂŞ pojawiÂą. PowiedziaÂłem znuÂżonym gÂłosem.
SpojrzaÂłam na zegarek. -PóÂźno juÂż, mogliby siĂŞ poÂśpieszyĂŚ - powiedziaÂłam ziewajÂąc.
WskoczyÂłem na smoka Hyuty. ZrobiÂłem to ostroÂżnie, gdyz nie znaÂłem zwierzĂŞcia. A zadzieraĂŚ z nim równeiÂż mi siĂŞ nie uÂśmiechaÂło...
Znowu spojrzaÂłam na zegarek, tym razem bezmyÂślnie wpatrujÂąc siĂŞ w wskazówki. LiczÂąc sekundy, nie mogÂłam oprzeĂŚ siĂŞ wraÂżeniu, Âże czas oczekiwania nigdy siĂŞ nie skoĂączy...
Skoczylem na smoka wpatrujac sie w piorunowego ptaka ktury mial leciec nieopodal smoka i w moja orlice. ale caly czas [cenzura] czy tanuki niepotrzebuje pomocy.//Bede za godzinke lub dwie//
- To moÂże weÂźmiemy siĂŞ za szukanie z powietrza?- powiedziaÂłem znudzony.
Przed ekipÂą wyhamowaÂł Hoshikobi rozmiarów tygrysa, niemal driftujÂąc. Na kocie siedziaÂł Jottos.
- Ohayo, sorki za spóÂźnienie, ale tak szybko siĂŞ zmyliÂście Âże nawet nie zauwaÂżyÂłem... - powiedziaÂł zeskakujÂąc z kota, który zmniejszyÂł siĂŞ do normalnych rozmiarów.
- Mamy jakiÂś ogólny plan? - spytaÂł.
Okey nikt nas nie zaatakowaÂł, my czekaliÂśmy, wiĂŞc ich strata... MoÂżecie sobie wszyscy napisaĂŚ, Âże biegniecie za mnÂą i Âże Nie Ma Was .

PobiegÂłem pomiĂŞdzy drzewami, aÂż zdziwiony, Âże nie aktywowaÂłem wielu puÂłapek.
NMM
Biegne za Hyuta sprawdzonym szlakiem bez puÂłapek. ByÂłem zawiedziony Âże unikneliÂśmy walki, ale teraz najwazneijsze byÂła trzymaĂŚ siĂŞ zadania tsuchikage...
//Zgodnie ze sÂłowami starszego kolegi...nie ma mnie//
RuszyÂłem nie spieszÂąc siĂŞ zbytnio za HyutÂą.
<nmm>
-BiegnĂŞ za tobÂą ... - pobiegÂła za HyutÂą... <NMM>
ruszylem za reszta z mieczami w reku

NMM
WyszedÂłem dziurÂą, którÂą sam zrobiÂłem.
- MoÂżesz juÂż wyjœÌ Morphin...ZwiĂŞksz siĂŞ i lecimy stÂąd...- powiedziaÂłem w myÂślach do ptaka, który zrobiÂł co rozkazaÂłem. WskoczyÂłem na niego i polecieliÂśmy wraz z ciaÂłem i mieczem. <NMM>
WyszÂłam z budynku zaraz za Michimoto. -WidzĂŞ, Âże sama muszĂŞ wróciĂŚ do Konohy - zaÂłamuje gÂłos. Po chwili sÂłychaĂŚ juÂż tylko szelest liÂści. NMM
Szybko wybiegÂłem przed siedzibĂŞ 7MM i zobaczyÂłem odlatujÂącego Michimoto ruszyÂłem jego Âśladem. <nmm>

Dodane po 1 godzinach 56 minutach:

Mój klon rusza w stronĂŞ Suny wraz z afafÂą. <nmk>
WYbiegam z terenów siedziby, na wyspy nanju.
<NMM>
przebiegam przez tereny<NMM>
WyszedÂłem przed naszÂą siedzibĂŞ zaczerpn¹Ì nieco ÂświeÂżego powietrza, jak i rozejzeĂŚ siĂŞ po okolicy, która zapewnie wiele razy bĂŞdzie dla mnie polem bitwy. Mam nadzieje, ze sie nie przeliczyÂłem. ZauwaÂżyÂłem, Âże moi nowi towarzysze sÂą conajmniej nierozwaÂżni, niezauwaÂżyÂłem nic co mogÂło by uprzykrzyĂŚ Âżycie najeÂżdzcy. RostawiÂłem kilka podstawowych puÂłapek do których wykorzystaÂłem wczeÂśniej znalezione graty. MoÂże to nie powstrzyma przeciwnika, ale ma szanse go spowolniĂŚ.

Po wykonanej pracy usiadÂłem na brzegu rzeki i rozkoszowaÂłem siĂŞ urokami natury. Oklolica byÂła bardzo malownicza. PoÂłoÂżyÂłem sie na polanie i obserwowaÂłem przelatujÂące ptaki. Szum przepÂływajÂącej wody sprawiaÂł, Âże nie chciaÂłem sie nigdzie sie ruszaĂŚ. Jednak musiaÂłem... Ptak narobiÂł mi do oka i byÂłem zmuszony przemyĂŚ twarz w rzece.

Po tym przykrym doÂświadczeniu wrociÂłem do siedziby... <NMM>
Jottos i jego kot zniknĂŞli w chmurze dymu.

<NMM>
Szybszym krokiem zmierzam do konohy, a dalej do suny.
- Musze siĂŞ poÂśpieszyĂŚ- powiedziaÂłem i jeszcze bardziej przyÂśpieszyÂłem kroku.
Dante przebija³ siê przez bardzo gêst¹ mg³ê , doskonale wiedzia³ gdzie znajduje siê siedziba 7MM ...... poniewa¿ sam by³ Liderem tej organizacji... Wolnym krokiem szed³ ... by³o czasem by³o s³ychaÌ brzdêk ostrzy Dantego ....

nmm
IdĂŞ w stronĂŞ siedziby.
"kurde wszystko poszÂło nie tak, misja nie wykonana wogóle mam zÂły humor"

Nmm
Hideki idzie wspierajÂąc siĂŞ na mieczu jak na lasce...
WidaĂŚ Âże jest zmĂŞczony a z jego ciaÂła emanuje demoniczna chakra...
jego oczy sÂą zamkniĂŞte zna tu kaÂżdy szczegóÂł wiĂŞc ich nie potrzebuje....

Dodane po 43 minutach:

nmm
ChÂłopak pojawiÂł siĂŞ znikÂąd i patrzyÂł na siedzibĂŞ.Kurde zgubiÂłem Hidekiego i co teraz?WrócĂŞ tam skÂąd przyszedÂłem.ChÂłopak zacz¹³ biec i znikn¹³ w g³êbi lasu który znajduje siĂŞ przed siedzibÂą.WskoczyÂł na jedno z drzew po czym na nastĂŞpne i tak siĂŞ przemieszczaÂł.Po drodze zakl¹³ kilka razy po czym znikn¹³ w oddali tak Âże nie byÂło go widaĂŚ a ni sÂłychaĂŚ.
NMM
Wyszed³em z siedziby i postanowi³em jeszcze na chwilkê zostaÌ w okolicach siedziby, nie wiedz¹c dlaczego. Wszed³em na pobliskie drzewo i usiad³em na jakiejœ grubszej ga³êzi.

Dodane po 6 godzinach 50 minutach:

"No dobra najwy¿szy czas ruszyÌ, ale gdzie by tu iœÌ???"
ZeskoczyÂłem z ga³êzi po czym ruszyÂłem w stronĂŞ kiri, poniewaÂż postanowiÂłem Âże to bĂŞdzie mój pierwszy cel podczas podróÂży.
"Ciekawe co teraz dzieje siĂŞ w kiri"
Po chwili znikn¹³em za horyzontem.

NMM
Bieg³em tak ca³¹ drogê.
~siedziba juÂż niedaleko, ale tak w sumie to tam i tak pewnie nikogo niema, wiĂŞc moÂże posiedzĂŞ sobie tutaj~ Wspi¹³em siĂŞ na wysokie drzewo i usiadÂłem na grubszej ga³êzi. Po krótkiej chwili obserwowania przyrody zasn¹³em na drzewie, nikt nie powinien mnie znaleŸÌ poniewaÂż jestem bardzo wysoko i na dodatek ga³¹Ÿ jest zaroÂśniĂŞta liœÌmi.
Przez przypadek zasn¹³em sobie na ga³êzi.
-<ziewa>...miaÂłem szczĂŞÂście Âże nie spadÂłem- momentalnie popatrzyÂłem w dóÂł.
~jednak nie powinienem wchodziĂŚ tak wysoko~
Po krótkiej chwili zszedÂłem powoli z drzewa. Ale po Âśnie czujĂŞ siĂŞ juÂż prawie w peÂłni siÂł.
Kiedy byÂłem juÂż na ziemi skierowaÂłem siĂŞ wolnym krokiem w kierunku siedziby. ~ciekawe czy zastanĂŞ kogoÂś w siedzibie?~

NMM
WyszedÂłem z siedziby i idÂąc teraz spokojnie drogÂą zastanawiam siĂŞ dokÂąd najpierw siĂŞ skierowaĂŚ.
moÂże najpierw odwiedze kiri, zobaczĂŞ co siĂŞ tam dzieje, po tych przemyÂśleniach skierowaÂłem siĂŞ do kiri.
SzedÂłem bardzo powolnym krokiem, podziwiajÂąc po drodze przyrodĂŞ.
Po kilkunastu minutach znudzony postanowi³em przyœpieszyÌ skacz¹Ì z drzewa na drzewo lub biegn¹c.

<NMM>
PrzemieszczaÂłem siĂŞ szybkim tempem wprost do siedziby 7MM.
PodróÂżowaÂłem z lasu sirocco. kiedy juÂż jestem niedaleko siedziby zwalniam tempa i zamiast skakaĂŚ z ga³êzi na ga³¹Ÿ, teraz idĂŞ po prostu po ziemi, podróÂżujĂŞ powoli. Po drodze caÂły czas myÂślaÂłem w jaki sposób moÂżemy zabezpieczyĂŚ naszÂą siedzibĂŞ, juÂż bardzo wiele osób wie o jej poÂłoÂżeniu, najlepiej byÂło by jÂą przenieœÌ, ale teraz trzeba chociaÂż powiedzieĂŚ o tym liderowi, moÂże on wie jak uniemoÂżliwiĂŚ wchodzenie do siedziby kaÂżdemu, kto siĂŞ tutaj znajdzie, po prostu trzeba zaÂłoÂżyĂŚ jakieÂś puapki. PrzemyÂślaj¹Ì równieÂż wiele innych spraw doszedÂłem pod samÂą siedzibĂŞ. Stan¹³em na chwilkĂŞ w miejscu, zmierzyÂłem jÂą wzrokiem i wszedÂłem do Âśrodka. Pierwsze co zrobie to sprawdze czy lider jest w Âśrodku.

NMM
WchodzĂŞ i stajĂŞ nieopodal siedziby 7MM
-Yochi...jak stracê przytomnoœÌ to zabierz mnie st¹d..

-uwaÂżaj powiedziaÂłem cicho

Wyj¹³em zwój i zacz¹³em na nim malowaĂŚ..
zajĂŞÂło mi to kilka chwil kiedy skoĂączyÂłem przyjrzaÂłem siĂŞ dokÂładnie temu co wyszÂło....
PoprawiÂłem jeszcze kilka niedociÂągniĂŞĂŚ....

ZÂłoÂżyÂłem pieczĂŞci i powiedziaÂłem
-Uitenpen [Doton]-teren w okóÂł zacz¹³ siĂŞ drastycznie zmieniaĂŚ...
caÂła siedziba 7MM zapadÂła siĂŞ 300M pod ziemiĂŞ a jej Âściany zostaÂły wzmocnione marmurem ad siedzibÂą zaczĂŞÂły wyrastaĂŚ kopuÂły kaÂżda z nich miaÂła 10m gruboÂści a miĂŞdzy jednÂą a 2 kopulÂą byÂł odstĂŞp 2m...
w tym odstĂŞpie[w przerwie miĂŞdzy kopuÂłami] byÂły rzĂŞdy skalnych "Kolców" i jeÂśli ktoÂś przebiÂł siĂŞ przez 1 kopu³ê to byÂła szansa ze siĂŞ zabije na owych kolcach...
ostatnia warstwa [50 bo byÂło ich równo 50] wyglÂądaÂła nieco inaczej...byÂła pofaÂłdowana peÂłno w niej byÂło urwisk i miaÂła okoÂło 25/30 m gruboÂści[zaleÂży od miejsca...]
Pod niÂą byÂły setki[na kopule niÂższej] olbrzymich kolców[bo tu przerwa miĂŞdzy owymi kopuÂłami byÂła wiĂŞksza...] olbrzymich kolców pokrytych mniejszymi wyglÂądaÂło to prawie jak las..
wszystko byÂło zbudowane z granitu poza 5m ostatniej warstwy która wyglÂądaÂła jak naturalna samotny wulkan...
owa powierzchnia byÂła pokryta zastygniĂŞtÂą magmÂą...
na samej górze pod niÂą jak i w jej okolicy nie byÂło nawet najmniejszej rzeczki czy strumyczka..
a to za sprawiÂą mojej techniki która wszystkie rzeki przekierowaÂła tak aby pÂłynĂŞÂły kilkanaÂście kilometrów od góry podobnie byÂło z wodami podziemnymi
wokóÂł góry peÂłno byÂło róÂżnego rodzaju wÂąskich rozpadlin pĂŞkniĂŞĂŚ i przepaÂści nie byÂły w prawdzie g³êbokie jednak ich dno byÂło okryte kamiennymi kolcami....
jakieÂś 10 kilometrów od góry znajdowaÂł siĂŞ tunel...
byÂł on Âładnie ozdobiony jednak nie prowadziÂł do siedziby 7mm
prowadziÂł do wnĂŞtrza ziemi [tam gdzie lawa jest ]
po jakimÂś czasie zaczyna siĂŞ odczuwaĂŚ zmĂŞczenie i trudnoÂści w oddychaniu a to za sprawÂą czadu jednak nie jesteÂśmy w stanie jej wyczuĂŚ on nie ma zapachu...
ów czad produkuje siĂŞ z wĂŞgla który ma tu swoje zÂłoÂża a przez bliskoœÌ lawy i maÂły dopÂływ tlenu nie spala siĂŞ do koĂąca a reszta to juÂż chemia...
sÂą jeszcze 4 takie tunele w róÂżnych odlegÂłoÂściach od góry...

WracajÂąc do wyjÂścia...
wyjœcie le¿y baaardzo daleko od samej siedziby jest œwietnie ukryyte wewn¹trz doœÌ du¿ej jaskini z malutkim wnêtrzem...
sama jaskinia teÂż jest ukryta tak jak i przy górze tu teÂż nie ma wody [opisaÂłem wyÂżej]
wewnÂątrz owej jaskini byÂło bardzo wiele takich samych korytarzy...
to byÂł tak jakby labirynt wyglÂądajÂący jakby zrobiony prze wodĂŞ....
Poza tym byÂło tu peÂłno rozpadlin i pĂŞkniĂŞĂŚ oraz miejsc w których po nastÂąpieniu ziemia a raczej skaÂła pĂŞkaÂła i moÂżna byÂło wpaœÌ g³êboko i siĂŞ zabiĂŚ...
na dnie tych wspomnianych rozpadlin jest magma...
to wÂłaÂśnie dziĂŞki niej w siedzibie 7MM jest ciepÂło
wreszcie po znalezieniu odpowiedniego korytarza jest wejÂście zrobione z kamienia który siĂŞ nie odróÂżnia od sian moÂżna wejœÌ do tunelu prowadzÂącego do siedziby 7MM
ów tunel w wielu miejscach siĂŞ rozwidla i tworzy róÂżne dziwne zakola...
ale Âżeby dotrzeĂŚ do siedziby 7MM trzeba przejœÌ odpowiedniÂą trasÂą i znaleŸÌ kolejne ukryte drzwi które prowadzÂą do wejÂścia do siedziby 7MM

Sama siedziba jest praktycznie nie zmieniona poza tym Âże jest oÂświetlona sztucznym ÂświatÂłem i jej Âściany sÂą z granitu a to po to Âżeby utrzymaĂŚ napór ziemi który i tak dziĂŞki zastosowaniu owych kopuÂł jest niewielki...

Dodane po 1 minutach:

Po wykonaniu owego jutsu padam bez siÂł na ziemiĂŞ
na mapie którÂą narysowaÂłem zaznaczam wejÂście oraz drogĂŞ do siedziby i czekam aÂż Yochi mnie tam zaniesie bo nie mam siÂły
SzedÂłem za liderem, wszyedliÂśmy z siedziby i on powiedziaÂł do mnie:
-Yochi...jak stracĂŞ przytomnoœÌ to zabierz mnie stÂąd..-Co on chce zrobiĂŚ. Nagle Hideki wyj¹³ zwój i zaczÂąl na nim malowaĂŚ. Kiedy skoĂączyÂł przyjrzaÂł siĂŞ jeszcze dokÂładnie zwojowi i zacz¹³ skÂładaĂŚ pieczĂŞcie i powiedziaÂł :
-Uitenpen [doton]- Po tych s³owach teren zacz¹³ siê drastycznie zmieniaÌ, nie wiedzia³em za bardzo co siê dziejê. Wszystko nagle siê zmienia³o.
Kiedy wszystko siĂŞ uspokoiÂło Hideki padÂł na ziemiĂŞ.
MusiaÂło go to bardzo wymĂŞczyĂŚ, ale którĂŞdy ja mam tam wejœÌ??.
Nagle zobaczyÂłem mapkĂŞ którÂą narysowaÂł Hideki zaznaczajÂąc na niej wejÂście do siedziby. PrzejrzaÂłem jÂą uwaÂżnie po czym ruszyÂłem zgodnie z mapom do siedziby, bardzo dokÂładnie jÂą przeglÂądaÂłem, do siedziby wchodziÂłem bardzo dÂługo, jeszcze sam nie wiedziaÂłem co moÂże spotkaĂŚ mnie w tunelach, a z Hidekim na plecach miaÂłem dodatkowe spowolnienie.
Ale zgodnie z mapom udalo mi siê wejœÌ do œrodka.
ZaniosĂŞ go do jego pokoju.

<NMM> [mnie i Hidekiego]

Dodane po 8 godzinach 13 minutach:

To bĂŞdzie szybkie maÂłe zadanko, przyprowadziĂŚ tutaj jednego czÂłowieka tak aby nie widziaÂł drogi. MoÂże najlepiej bĂŞdzie kiedy bĂŞdzie nieprzytomny. WychodzĂŞ nowÂą drogÂą którÂą wytworzyÂł Hideki i staram siĂŞ zapamiĂŞtaĂŚ jak najwiĂŞcej szczegóÂłów. Kiedy wyszedÂłem z tunelu ruszyÂłem juÂż buegnÂąc do kiri. ChcĂŞ mieĂŚ to szybko za sobÂą, ale coÂś za czĂŞsto odwiedzam kiri-gakure, w koĂącu mnie dopadnÂą...eh o czym ja myÂśle
Biegnê doœÌ szybkim tempem
Cel Kiri-gakure

<NMM>

Dodane po 16 godzinach 22 minutach:

Przemierzam wraz z Crissem las, on na 100% nie wie, Âże jesteÂśmy juÂż blisko siedziby, nagle szybkim ciosem pozbawiÂłem go przytomnoÂści.
PrzeÂżuciÂłem go przez bark i ruszyÂłem do siedziby, teraz te tereny wyglÂądajÂą zupeÂłnie inaczej, ale mimo wszystko dokÂładnie zapamiĂŞtaÂłem sobie drogĂŞ do siedziby, widziaÂłem mapĂŞ i szedÂłem juÂż tĂŞdy.
Criss jest nieprzytomny, Hideki nakazaÂł mi aby ten nie widziaÂł drogi którÂą bĂŞdziemy zmierzaĂŚ, uderzyÂłem go jeszcze doœÌ daleko i tak aby zostaÂł przez dÂługÂą chwilĂŞ nieprzytomny.
Z nim na barku wchodzĂŞ do siedziby

<NMN> [dla mnie i crissa]
Gdzie my jesteÂśmy, nieprzypominam sobie abym tĂŞdy szedÂł do siedziby 7mm. -Yochi dokÂąd .....- Czy ja nie Âżyje... W tym momencie niebo niebezpiecznie chyliÂło siĂŞ do góry...

nmm
WychodzĂŞ tajnym tunelem do lasu który rozciÂąga siĂŞ wokóÂł siedziby, ze mnÂą idzie Criss. Zmierzamy do konohy, kiedy wyjdziemy z tunelu wkakuje na jakieÂś drzewo i przeskakuje tak z drzewa na drzewo przyÂśpieszajÂąc tempo naszej podróÂży, jeÂżeli Criss siĂŞ oddali nie zwracam na to uwagi, najwyÂżej siĂŞ zgubi.

NMN [mnie i crissa]<cel konoha>
Trzymam siĂŞ Yoshiego i staram siĂŞ go nie zgubiĂŚ. Ale pĂŞdzi dlaczego mu siĂŞ tak Âśpieszy. PomyÂślaÂłem po czym przyspieszyÂłem aby dotrzymaĂŚ kroku Yoshiemu.
Do siedziby mogÂą wejœÌ TYLKO osoby które wiedzÂą gdzie jest wejÂście
Czemu?
Po peirwsze bo tak zadecydowaÂłam
Po drugie Hideki abrdzo ³adnie opisa³ wyglad siedziby i uzna³am , zê po tej technice tylko ten kto wie gdzie jest wejœcie mo¿e tam wejœÌ
Hideki szedÂł drogÂą którÂą znaÂł na pamiĂŞĂŚ oczywiÂście dlatego Âże sam jÂą zaplanowaÂł podczas bezsennych nocy pĂŞdzonych na obmyÂślaniu dokÂładnego ich planu...
w jednej niusÂł Akuro Aburame a w Drugiej Yoshiego Mushnto
zerka³ od czasu do czasu czy nie wybudzaj¹ siê jeœli tak siê dzia³o naprawia³ b³¹d szybkim mocnym uderzeniem
Szybko i sprawnie doszedÂł do celu
nmm
"IdĂŞ juÂż bardzo dÂługi czas...i na dodatek ta podróÂż byÂła niepotrzebna...lecz co siĂŞ dzieje, jeszcze nie byÂło Âżadnego spotkania podczas mojego pobytu w organizacji, coÂś musi siĂŞ dziaĂŚ".
tak zastanawiajÂąc siĂŞ równieÂż uwaÂżaÂłem dokÂładnei na drogĂŞ, aby czasem nie pomyliĂŚ jej z ÂżadnÂą innÂą. Crissa zgubiÂłem gdzieÂś w okolicy, stÂąd powinien trafiĂŚ do siedziby. ZresztÂą niewaÂżne, Yochi poza walkÂą nigdy nie uwaÂżaÂł na swoich partnerów, chyba Âże sÂą ranni.
W koĂącu znalazÂłem odpowiedniÂą drogĂŞ do siedziby i wszedÂłem do Âśrodka.
Po przejÂściu przez jaskinie kierujĂŞ siĂŞ do sali spotkaĂą.

NMM
Gdzie on siĂŞ podziaÂł. NiewaÂżne muszĂŞ wróciĂŚ do siedziby. OstroÂżnym krokiem przebieÂżaÂłem drogĂŞ. Mam nadziejĂŞ Âże dobrze zapamiĂŞtaÂłem drogĂŞ do siedziby. Nie dobrze by byÂło gdybym tak przypadkiem wdepnÂą w jak¹œ puÂłapkĂŞ. -eh nie waÂżne- rzekÂłem pod nosem. JakimÂś cudem udaÂło mi siĂŞ bezpiecznie trafiĂŚ do siedziby.
nmm
SzedÂłem przez te tereny które juÂż doscyĂŚ dobrze znaÂłem...miaÂłem ze sobÂą dwóch nieprzytomnych mÂłodzieĂąców, pilnowaÂłem aby czasem siĂŞ nie obudzili, jeÂżeli by jeden chociaÂż mrugn¹³ okiem otrzymujĂŞ kolejny cios aby ponownie usn¹Ì. Zmierzam przez tajemne przejÂście do siedziby, mam dla Hidekiego dwóch nowych ludzi."Mam nadziejĂŞ Âże siĂŞ nadadzÂą". WszedÂłem w koĂącu do siedziby i ruszyÂłem do pokoju lidera aby ich tam zostawiĂŚ.

NMM [i clarence i aru teÂż]
Kiedy znalazÂłem siĂŞ juÂż dosyĂŚ daleko od siedziby, dokÂładniej od wejÂścia do niej, zrzuciÂłem Aru pod jakieÂś drzewo, wogóle na niego nie uwaÂżaÂłem.
Usiad³em na jakiejœ wiêkszej ga³êzi i czekam a¿ siê wybudzi.
Co chwilĂŞ rzucam w niego jakimÂś patykiem czy kamyczkiem, nie zbyt mocno, Âżeby go nie zraniĂŚ, tylko tak, aby mieĂŚ jakieÂś zajĂŞcie na czas dopuki siĂŞ obudzi.
Aru otworzyÂł b³êkitne oczy które wbiÂł od razu w Yochiego. *A temu co odwala?!* - spytaÂł siĂŞ w myÂślach. Po chwili podparÂł siĂŞ na lewej rĂŞce prawÂą w tym czasie odbiÂł w bok nadlatujÂący kamyk. Sykn¹³ po chwili czujÂąc uderzenie w dÂłoĂą. Kolejny który Yochi wyrzuciÂł jeszcze zanim Aru ukazaÂł, Âże oprzytomniaÂł postanowiÂł zÂłapaĂŚ, zbyt bolesne byÂło odbijanie. -[i] A my gdzie jesteÂśmy?[i/] - spytaÂł w koĂącu
-WidzĂŞ Âże siĂŞ tu zabawiacie- rzekÂłem zimno i ironicznie. MiaÂłem lekkie rozciĂŞcie na lewej nodze. -To przez te cholerne puÂłapki- rzekÂłem gdy Yochi zwróciÂł wzrok na raznĂŞ. -CiÂągle zapominam o dokÂładnym rozÂłoÂżeniu puÂłapek.-
Za póÂźno spostrzegÂłem Âże Aru siĂŞ wybudziÂł i poleciaÂł w niego jeszcze jeden kamyk, na szczĂŞÂście dla niego zÂłapaÂł go. ZesmoczyÂłem z drzewa i podszedÂłem do niego po czym odpowiedziaÂłem na jego pytanie:
- PostanowiÂłem Âże dam ci trochĂŞ czasu na poÂżegnanie z przyjacióÂłmi, wrócisz tu kiedy poczujesz Âże to juÂż ta chwila...i ja ciĂŞ wtedy znajdĂŞ, ale masz przyjœÌ w okolice tego lasu...sam.-"Ale filozofuje...aÂż sam siĂŞ zdziwiÂłem po swoich sÂłowach, musiaÂłem coÂś wymyÂśliĂŚ, a nie chce Âżeby pa³êtaÂł mi siĂŞ po siedzibie". Po tych przemyÂśleniach dodaÂłem tylko krótkie :
-IdŸ ju¿...zanim siê rozmyœle- Sam zaœ usiad³em na jednej z ga³êzi zastanawiaj¹c siê co bêde robi³.
ChÂłopak odrzuciÂł kamyk w bok. - Jaka hojnoœÌ z Twojej strony.. - mrukn¹³ i uÂśmiechn¹³ siĂŞ *PuÂłapki?* - powtórzyÂł chÂłopak w myÂślach z zaciekawieniem, wiedziaÂł juÂż cokolwiek wiĂŞcej, teren byÂł zabezpieczony =). Po chwili wstaÂł i otrzepaÂł siĂŞ... - CóÂż chociaÂż mogĂŞ iœÌ siĂŞ przejœÌ, nie waÂżne gdzie, siedzieĂŚ po prostu jest bez sensu.. do zobaczenia w takim razie - mrukn¹³ czĂŞÂściowo do siebie jednak tak by obaj znajdujÂący siĂŞ tu ludzie sÂłyszeli.. Po chwili odszedÂł z dÂłoĂąmi w kieszeniach w kierunku lasu.. - A do lasu... trafie - stwierdziÂł z lekkim uÂśmiechem.
Po chwili nie byÂło go widaĂŚ z miĂŞdzy drzew. (NMM)
Aru odszedÂł w swojÂą stronĂŞ...niedÂługo powinien wróciĂŚ, chyba Âże zmieni zdanie co do organizacji, czego raczej nie trzeba braĂŚ pod uwagĂŞ.
Zanim jeszcze Aru odszedÂł i powiedziaÂł kilka sÂłów, na poczÂątku to zignorowaÂłem, ale kiedy juÂż Aru odszedÂł podszedÂłem do niego i powiedziaÂłem :
-A ciebie co sprowadza po za siedzibĂŞ
Czekam spokojnie na jego reakcje, podczas sÂłów zdj¹³em z pleców miecz, oparÂłem siĂŞ o drzew i wbiÂłem miecz w ziemiĂŞ, robiÂąc z niego jakby laskĂŞ.
Nie patrze w stronĂŞ Crissa, poniewaÂż sÂądzĂŞ Âże jest to zbĂŞdne i tak widziaÂłem go juÂż zbyt wiele razy.
-ChodÂź pytanie doœÌ dobre odpowiedÂź banalna, nikogo nie byÂło w Âśrodku. A nie mam zamiaru sam siedzieĂŚ w pustym pokoju. Wracamy czy moÂże wybierzemy siĂŞ na spacer do kiri, uÂśmiechn¹³em siĂŞ paskudnie.- Z chĂŞciÂą odwiedziÂłbym stare Âśmieci lub zwyczajnie siĂŞ pobujaÂł, przetestowaÂł bym swój piĂŞkny miecz
-S¹dzisz ¿e jesteœ w stanie prze¿yÌ spotkanie z cz³onkami ANBU w Kiri...je¿eli tak bardzo chcesz to mo¿emy iœÌ, mo¿e nie bêd¹ wrogo nastawieni.- Powiedzia³em spokojnym g³osem do Crissa, sam chcia³em siê w koùcu ruszyÌ z tego miejsca, mia³em doœÌ siedzenia w siedzibie i nic nie robienia. Nie czekaj¹c nawet na odpowiedŸ Crissa ruszy³em powoli w kierunku kiri. Patrzy³em spokojnie przed siebie, sam nie wiem dlaczego.
-Znam jeden dobry bar z remen w kiri mo¿e go odwiedzimy - rzek³em po czym ruszy³em za Yochim w stronê kiri. Nasun¹³em mocniej kaptur na g³owê oraz poprawi³em miecz. - Ciekawe co z Hidekim dawno go nie widzia³em.-
Momentalnie przyÂśpieszyÂłem kroku, wspi¹³em siĂŞ na drzewo po czym zacz¹³em przeskakiwaĂŚ z drzewa na drzewo, przyÂśpieszajÂąc tempo podróÂży, dodaÂłem do stóp chakrĂŞ dziĂŞki czemu dodatkowo przyÂśpieszyÂłem, uwaÂżaÂłem Âżeby przypadkiem nie stan¹Ì na jakieÂś sÂłabszej ga³¹zce, lub w coÂś nie uderzyĂŚ. JeÂżeli Criss zrobiÂł to co ja powinien byĂŚ tuÂż za mnÂą, zwalniam aby skakaĂŚ równolegle z nim i mówiĂŞ :
- Skoro tak bardzo chcesz tam iœÌ to chodŸmy...mo¿na odwiedziÌ stare œmieci. - Po tych s³owach skaka³em jak najszybciej potrafiê nie zwracaj¹c uwagi na mojego towarzysza.
Szum liÂści prawie caÂłkowicie zagÂłuszaÂł dÂźwiĂŞk wolnych kroków. Prawie, sprawne ucho mogÂło by je jednak wychwyciĂŚ. DÂźwiĂŞk ten wydawaÂł czarnowÂłosy chÂłopiec, idÂący powoli z dÂłoĂąmi w kieszeniach nawet nie starajÂąc siĂŞ ukrywaĂŚ swej obecnoÂści... W sumie z tego co zrozumiaÂł, miaÂł tu przyjœÌ i byĂŚ zauwaÂżonym... Sam nie wiedziaÂł, dlaczego przyszedÂł tutaj teraz, w koĂącu miaÂł jeszcze coÂś do zaÂłatwienia.. CóÂż ale przyszedÂł i tyle... RozejrzaÂł siĂŞ wolno. B³êkitnymi oczyma wychwyciÂł skaczÂącego Yochiego... - Ej.. - burkn¹³ doœÌ gÂłoÂśno.. Nie mówiÂł nic wiĂŞcej, bo i po co? czekaÂł..
Yochi poruszajÂąc siĂŞ bardzo szybko z ledwoÂściÂą usÂłyszaÂł gÂłos jakiegoÂś chÂłopaka, z poczÂątku myÂślaÂł Âże to Criss, ale jednak domyÂśliÂł siĂŞ Âże Criss nie ma takiego dzieciĂŞcego gÂłosu, próbowaÂł siĂŞ zatrzymaĂŚ ale ga³¹Ÿ na której hamowaÂł pĂŞkÂła, Yochi spadaÂł w dóÂł, zrobiÂł efektywne salto, odbiÂł siĂŞ od ga³êzi która znajdowaÂła siĂŞ nieco niÂżej, po czym po kilku skokach od drzew dotarÂł do ziemi. Nie daleko spostrzegÂł chÂłopca, który wydawaÂł mu siĂŞ znajomy, kiedy podszedÂłem bliÂżej spostrzegÂłem kto to jest.
- JuÂż wróciÂłeÂś...no wiĂŞc nadal chcesz przy³¹czyĂŚ siĂŞ do organizacji ?-
Yochi zadaÂł pytanie lecz nagle znikn¹³, pojawiÂł siĂŞ za chÂłopcem, który powinien byĂŚ zdezorientowany i uderzyÂł go rĂŞkojeÂściÂą miecza. Kiedy chÂłopak zemdlaÂł przerzuciÂł go przez barek po czym skierowaÂł siĂŞ do siedziby, po chwili jednak pomyÂślaÂł "Skoro i tak chce do³¹czyĂŚ do organizacji to przecieÂż powinien znaĂŚ wejÂście do siedziby, eh póÂźniej mu je pokaÂże".
CaÂłkowicie zignorowaÂłem Crissa który najwyraÂźniej mnie nie dogoniÂł.
Z Aru na barku ruszyÂłem do siedziby.

<NMM> <NM Aru>
PoczuÂłem siĂŞ lekko olany. Wprawdzie Aru nie zna on drogi do siedziby ale Yochi mógÂł coÂś powiedzieĂŚ dokÂąd zmierzajÂą i czy on tu wróciÂł. -Eh, wracam do nich. - Szybkim krokiem ruszyÂłem do siedziby. NieoglÂądajÂąca siĂŞ na nic, przemierzajÂąc polany. Kiedy doszedÂłem w pobliÂże siedziby zwolniÂłem. MusiaÂłem uwaÂżaĂŚ na czmychajÂąc puÂłapki. ÂŚpiesz siĂŞ powoli powiedziaÂłem se w duchu. To juÂż wejÂście do siedziby.
nmm

Dodane po 17 godzinach 5 minutach:

Zaraz Aru nie zna rozmieszczenia puÂłapek czekaÂłem na niego przed wyjÂściem aby go ostrzec i pokazaĂŚ gdzie znajdujÂą siĂŞ puÂłapki. Kiedy przechodzi przeprowadzam go za puÂłapki tam czekamy na Yochiego. -Mam nadziejĂŞ Âże siĂŞ poÂśpieszy powiedziaÂłem pod nosem.-
Aru wyszedÂł za Crissem. Ten "troskliwie" chciaÂł ostrzec go przed puÂłapkami jednak z powodu braku krĂŞpacji w jego rozmowie z Yochim Aru widziaÂł o puÂłapkach, nie wiedziaÂł gdzie sÂą ale wiedziaÂł, Âże sÂą przez co ostroÂżnie idÂąc po Âśladach Crissa poradziÂł by sobie i bez jego doglÂądania. CóÂż ale Criss postanowiÂł pokazaĂŚ jak tÂą droĂŞ przebyĂŚ wiĂŞc Aru szedÂł. W miĂŞdzy czasie jego oczy zalÂśniÂły rubionowym blaskiem. Taki blask towarzyszyÂł jego spojrzeniu przewaÂżnie w walce. W tym wypadku poprostu oglÂądaÂł twórcze dzieÂło Hidekiego, liczne puÂłapki i drogi. Wiele systemów te spojrzenie pozwalaÂło mu dostrzec ale ryzyko byÂło zawsze. Bez "przewodnika" nie czuÂł by siĂŞ tak pewnie aczkolwiek moÂże by próbowaÂł przebyĂŚ drogĂŞ do wioski. ChÂłopak sÂłyszaÂł sÂłowa o tym, by Yochi siĂŞ poÂśpieszyÂł. Przytakn¹³ gÂłowÂą bo mówiĂŚ mu siĂŞ jakoÂś nie chciaÂło... Po chwili wyj¹³ jeden z mieczy, ten przeznaczony na prawÂą rĂŞkĂŞ i rzucaÂł nim znudzony w drzewo oddalone okoÂło 20 metrów od niego. ÂŁaĂącóch Âładnie siĂŞ odwijaÂł z rĂŞki nie chamuj¹Ì lotu ostrza. NasĂŞpnie chÂłopak zaciskaÂł dÂłoĂą na ÂłaĂącuchu i ciÂągn¹³. Miecz idealnie zawracaÂł i lÂądowaÂł w jego dÂłoni. ChÂłopiec w miĂŞdzyczasie musiaÂł krĂŞciĂŚ rĂŞkÂą aby ÂłaĂącuch nie leÂżaÂł na ziemi a byÂł owiniĂŞty zgodnie z przygotowanym na niego miejscu =)
Yochi wyszedÂł z siedziby i w koĂącu dogoniÂł kolegów, ale caÂły ten pomysÂł przestaÂł mu siĂŞ podobaĂŚ poniewaÂż nie chciaÂło mu siĂŞ tak daleko iœÌ.
Lecz po chwili pomyœla³ ¿e lepiej tam iœÌ, mo¿e kogoœ zabiÌ ni¿ siedzieÌ w siedzibie i nic nie robiÌ. Kiedy ju¿ dogoni³em towarzyszy powiedzia³em:
-Dopiero tutaj doszliÂście ... ÂżóÂłwie szybciej chodzÂą.- PowiedziaÂłem lekko kpiÂącym gÂłosem do towarzyszy. PodszedÂłem do najbliÂższego drzewa podparÂłem siĂŞ:
-No to co idziemy - PowiedziaÂłem króciutko.
Aru patrzÂąc jak Yochi opiera siĂŞ o jedno z drzew uÂśmiechn¹³ siĂŞ wrednie. Po chwili ciÂągn¹³ ÂłaĂącuch a miecz wleciaÂł mu do rĂŞki. Nie miaÂł go dÂługo ale ten prosty manewr juÂż miaÂł opanowany, w koĂącu gÂłupi nie byÂł. Po chwili rzuciÂł nim w drzewo o które opieraÂł siĂŞ Yocho. On wbiÂł siĂŞ w nie a po chwili szarpniĂŞty wróciÂł do dÂłoni chÂłopca. Drzewo natomiast z nadÂłamanym pniem ugiĂŞÂło siĂŞ lekko pod ciĂŞÂżarem pleców Yochiego. - ÂŻóÂłwie musiaÂły czekaĂŚ na Âślimaka... - stwierdziÂł spokojnie. - Ale w sumie fakt. szkoda czasu. Jak ktoÂś bĂŞdzie siĂŞ ÂślimaczyÂł to juÂż nie bĂŞdziemy czekaĂŚ. NajwyÂżej dogoni na postoju... - mrukn¹³ uÂśmiechajÂąc siĂŞ lekko - najszybsza droga do Iwy prowadzi z tego co wiem przez kraj ognia, inaczej mówiÂąc. Droga wiĂŞc bĂŞdzie wyglÂądaÂła Mizu -> Hi -> Tani -> Tshuchi(Kiri/Konoha/Taki/iwa) jak ktoÂś ma lepszy pomysÂł no to mówcie... - mrukn¹³ chÂłopak. Po chwili milczenia i kilku rzutach w kolejne drzewa zupeÂłnie nieÂświadomie wyniszczajÂąc lasek - Brak innych tras? to idziemy. Jak ktoÂś nie nad¹¿y to droge znacie - mrukn¹³ spokojnie chÂłopak. Byli w okolicach Kiri ale tam nie musieli zaglÂądaĂŚ tak wiĂŞc pierwszym celem byÂła Konoha. (NMM)
NastĂŞpny post (wg mojej drogi) tutaj
Yochi na popisy Ary nawet nie mrugn¹³, ani nie drgn¹³, po prostu nadal siĂŞ opieraÂł o to drzewo, które zostaÂło trochĂŞ zniszczone przez Aru.
Kiedy on proponowaÂł drogĂŞ do Iwy, nie sÂłuchaÂłem go za bardzo, poniewaÂż sÂądziÂłem Âże i tak siĂŞ nie zgubimy. RuszyÂłem za Aru.

<NMM>
CóÂż za popisuwa, heh pomyÂślaÂłem po czym powoli wstaÂłem poprawiÂłem kaptur na gÂłowie i ruszyÂłem za Aru. Ten to ma zadatki na "LIDERA" nastĂŞpnie zaÂśmiaÂłem siĂŞ w duchu.
nmm
Puste od wielu dni tereny okoliczne siedziby mistrzów miecza przestaÂły byĂŚ na chwilĂŞ takie puste.. PojawiÂł sie tu rozczochrany chÂłopiec w czarnym jak smoÂła pÂłaszczu.. Jego b³êkitne oczy zaczĂŞÂły zmieniaĂŚ barwĂŞ i ÂświeciĂŚ.. ÂŚwieciÂły rubinowo czerwonym blaskiem. MÂłody Sabataya ruszyÂł dalej, caÂłe te oczy aktywne byÂły w jednym celu, dodatkowe zabezpieczenie przed puÂłapkami, ostatecznie najmÂłodszy z mistrzów miecza nie znaÂł ich rozmieszczenia dokÂładnie wiĂŞc szedÂł tÂą samÂą drogÂą a do tego siĂŞ zabezpieczaÂł oczyma.. Po chwili byÂł juÂż w siedzibie...
(NMM)

Dodane po 4 godzinach 54 minutach:

Kilka godzin póÂźniej okolice siedziby mistrzów miecza ponownie przestaÂły byĂŚ bezludne. Ten sam, rozczochrany, b³êkitnooki chÂłopiec który przed chwilÂą pod¹¿aÂł do siedziby szedÂł teraz gdzieÂś poza siedzibĂŞ. Nie miaÂł ze sobÂą ani czarnego jak smoÂła pÂłaszcza, ani mieczy. DÂłonie jak zwykle w kieszeniach.. Kilka chwil i znikn¹³ gdzieÂś w lesie...
(NMM)
Po pewnym czasie Yochi wreszcie dostaÂł siĂŞ niedaleko siedziby, skierowaÂł siĂŞ do wejÂścia, które jest dobrze ukryte, ale na szczĂŞÂście doskonale zna rozÂłoÂżenie wszystkich puÂłapek, wiedziaÂł doskonale gdzie siĂŞ skierowaĂŚ aby dostaĂŚ siĂŞ do Âśrodka. Po chwili Yochi dostaÂł siĂŞ do przejÂścia które prowadzi do siedziby, i juÂż po chwili znajdowaÂł siĂŞ w siedzibie.

<NMM>
Yochi spokojnym krokiem wyszedÂł specjalnym przejÂściem (wejÂściem/wyjÂściem) z siedziby, wiedzÂą o nim tylko osoby bĂŞdÂące mistrzami miecza, chociaÂż Yochi znaÂł tÂą drogĂŞ tak, Âże mógÂłby iœÌ tĂŞdy z zamkniĂŞtymi oczami, bynajmniej tak uwaÂżaÂł, swojÂą drogĂŞ skierowaÂł do kiri, chciaÂł odwiedziĂŚ stare Âśmieci, podczas wĂŞdrówki dokÂładnie przyglÂądaÂł siĂŞ przyrodzie, z przyjemnoÂściÂą podziwiaÂł przyrodĂŞ w myÂślach mówiÂąc do siebie "miĂŞkniesz stary", szedÂł tak spokojnie rozglÂądajÂąc siĂŞ wokóÂł siebie (znaczy w moÂżliwoÂściach obrotu gÂłowy ;p karku sobie nie chcĂŞ zÂłamaĂŚ hehe).

[NMM]
Anulej w przebraniu Anbu szedÂł i....liczyÂł szyfr stopany

- trzy na lewo, tupn¹Ì, siedem na prost step,....

Po czym coÂś zrobiÂł dziwacznego, patrzÂąc pod nogi i skÂładajÂąc pieczĂŞcie.

~ ludzie litoœci! Co oni tam trzymaj¹ ¿e tak siê kryj¹. Gdyby nie Aio to pewnie bym z tydzieù szed³. Albo i d³u¿ej, lub mo¿e bym i zgin¹³... dobra nie przesadzajmy, mo¿e bym siê zdenerwowa³. A to

Anulej w myÂślach wskazaÂł na jakiÂś dziwny krzak

~ Serce systemu, czujnik pilnujÂący linek, pilnujÂących kÂłodek które pilnujÂą zatrzasków automatycznich, broniÂących zapadek, które to z kolei odgradzajÂą kusze na ruch zabezpieczone czujnikiem ciepÂła, rowem z dzidami i kamieniami wciskowymi.... oczywiÂście krzak odpowiada za 4m kwadratowe terenu, bo za tym kamieniem znajduje siĂŞ detonator stu trzydziestu nalepek co broniÂą....

Anulej wymyÂśliÂł jak zniszczyĂŚ caÂły ten teren siedziby i tak dalej.... wystarczy rzuciĂŚ im kota za mur

NMMT


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.