grueneberg

jest to las o bardzo duzej powierzchni przez ktory przeplywa rzeka


Idê przez las... "po raz pierwszy sam... Swoj± drog± ca³kiem tu ³adnie."
Spacerujê tak gdy dochodzê do rzeczki. Idê z jej biegiem a¿ docieram do siedziby mojego mistrza.
pojawiam sie i czekam na Saia
po krotkiej chwili us³yszales glosy ktore dobiegaly z za drzewa. bylo tam 4 mezczyzn. jeden z nich rozmawial przez krotkofalowke (pewnie dowodca grupy) :
- tutaj alfa jeden, zglaszam ze jest czysto i juz jestesmy na miejscu zbiorki
po tych slowach sie rozlaczyl.i rozkazal grupie zeby jeszcze raz przeszukali to miejsce i jeden spostrzegl Gaidena


aktywuje sharingan i patrze mu gleboko w oczy. przy pomocy
genjutsu Kokuangyo no Jutsu tworze iluzje. wokol przeciwnika pojawia sie kompletna ciemnosc. biegne szybko w jego kierunku z zamiarem podciecia mu gardla kunaiem
[pojawiam sie]
-Witam -usmiechnolem sie
-ahh znowu... klopoty to takie "klopotliwe"
[Wyjolem katane]
-ahhhh szkoda ze ninpou choji giga niemoge uzyc na tej misji-no nic trudno, obejdzie sie -dodalem
[bieg³em do nich, ale w pewnej chwili sie zatrzymalem]
-Katon housenka no jutsu
[kule ognia nafaszerowane shurikenami pedzily w strone 3 mezczyzn... ]
podzynasz mu gardlo ale pozostali spostrzegi Twoja obeznosc jeden z nich wykonuje Goukakyuu no Jutsu [Katon] (przeciwnikow jest trzech wiec ich ponumeruje) przeciwnik nr 2 staje po prawej stronie i zuca kunaiami w Ciebie przeciwnik nr 3 wykonuje pieczecie do Kekai - Dorou Doumu
odskakuje na bok
przeciwnik nr 3 dostal w noge jest powaznie rozcieta ale moze stac. jeden kunai rozcina lekko ramie Gaidena. przeciwnik 1 wykonujeznow Goukakyuu no Jutsu tym razem w Saia natomiast przeciwnik nr 2 wykonuje kage bunshin i pojawia sie 3 klony ktore atakuja Gaidena kunajami a prawdziwy zuca shurikenami
[Probowalem odskoczyc no ale troche sie poparzylem]
-taaak mam pomysl
-Nehan Shouja No jutsu-celowalem we wszystkich....(oprocz gaidena ma sie rozumiec)
sciagam ciezarki treningowe. rzucam kunai z notka w drzewo za przeciwnikami i wykonuje Hiraishin no Jutsu. gdy juz jestem na miejscu wyciagam reke w strone przeciwnika 3 i przy pomocy Kaze no Yaiba generuje silny strumien powietrza
kolejnosc taka
1 Gaiden
2 Sai
Sai ma popazona prawa noge(ale lekko)
technika Saia zadzialala na jednego z przeciwnikow ktory wpadl pod drzewo i klonyzniknely. Gaiden trafil przeciwnika nr 3 ktory uderzyl w drzewo i stracil przytomnosc. nagle mozna bylo usluszec ze kolejnyoddzial sie zbilza a pozostaly z przeciwnikow ucieka w jego strone
-ahhh...
-proscizna
-Chidori senbon
[senbon z dodatkiem raiton leciaal z predkoscia swiatla w strone uciekajacego..
]-ahhh...

(ok jakbyu co no to ten post po gaidenie)
kolejny raz uzywam genjutsu Kokuangyo no Jutsu na uciekajacym przeciwniku by sprawic na nim wrazenie otaczajacej go ciemnosci. skacze w jego kierunku z zamiarem podcicia mu gardla i zaciagnieciu jego ciala w krzaki
Gaidenowi udaje sie zlapac przeciwnika tak aby nik nie zauwazyl lecz technika Saia wskazuje jego pozycje i posilki wiedza gdzie jest przeciwnik. jest ich znow 4 wiec znowu bedza ponumerowani. przeciwnik nr 1 Mizu Kamikiri a pozostala 3 okraza Saia i zuca w niego shurikenami
probuje schwytac przeciwnikow w gebjutsu i sparalizowac ich
-kage Bunshin
[pojawilo sie 5 klonow]
-Jeden z klonow uzyl techniki nehan shouja no jutsu a reszta razem ze mna pedzila z chidori na nich..
Gaiden lapie wszystkich w genjutsu a Sai zabija 1 z nich. walka zakonczona.
Teraz zajmijcie sie nimi i cialami i tez nie zapomnijcie o obrazeniach (male ale cos jest)
//haku i ja ide teraz sry no ale musze\\\
[Zbieram 2 ciala pod drzewo]
-Kokoshi no jutsu...
[zamienily sie w dwa kamienie]
-ahhh...-westcnolem
-sry za kolejnych 4
///ok narqa ///ehhh no i sry za kolejnosc\\\(jakby co nmo to jutro odpisze)\\
przenosze pozostale ciala w milczeniu
-Kokoshi no jutsu
[zamieniam reszte cial w kamienie i podeszlem pod gaidena]
-ufff.... ok co teraz-dodalem pytajac
- czekamy na zmierzch. slonce jest naszym wrogiem - powiedzialem bez emocji
-Taaaaa...Ale niestety terz i ich... ehhh...
[odwroucilem sie w strone gaidena i na niego spojazlem]
- nie ma powodu do paniki- powiedzialem siadajac pod drzewem
-taaaa...
[usiadlem pod sasiednim drzewem(kolo gaidena)]
[wyjolem ksiazke z plecaka]
-ahh wiesz moze gdzie miszka gaara...
-jest mi bardzo ale to bardzo potrzebny-dodalem
-chcialbym znow zobaczyc maye ehhh...-powiedzialem w myslach
- tak sie sklada ze wiem- powiedzialem
-po misji musisz mnie tam koniecznie zaprowadzic...
[spojzalem na okladke ksiazki]
-ahhh maya -dodalem
-tam czeka na mnie milosc zycia...
-Niechce nic mowic ale ona dla mnie odeszla z akatsuki...-ale ciii-dodalem
- dokonala wyboru. czas pokaze czy byl sluszny. Ja sam ciagle zmierzam sie z podobnym dylematem - powiedzialem
-taaa fajnie a tak berdziej z wiekszymi szczegolami??
[westchnolem]
-Nuuuuuudaaaa ...
- zastanawiales sie czemu potrafie przywolac smoka?
-Nieee tylko... tylko...Jaki masz dylemat..
-Moze ci pomoge
-a jesli nie no to przynajmniej sie postaram.....
[otworzylem ksiazke na srodku]
-ahh pustka....-w myslach powiedzialem
- krotko mowiac. moi przodkowie zafundowali mi los wojownika ktory poprowadzi smocza armie do zwyciestwa i dominacji nad swiatem - powiedzialem monotonnie
-uuuuuu
-fajnie
-Eeeee a moze..moze.....moze..-aj niewazne-dodalem
[schowalem ksiazke do plecaka]
-trzeba by bylo troche potrenowc przed spotkaniem--ale chakry szkoda.. wiec...
-przespie sie przed zachodem
-ok?
-tobie tez radze...straciles duzo chakry podczas walki...
-zostawie klona na strazy...
-co ty na to??-zapotyalem
[ulozylem sie wygodnie]
" gdybys tylko wiedzial, ze nie kozystalem ze swojej chakry, tylko smoczej, nie bylbys taki pewien ze jestem zmeczony" pomyslalem - bede stal na strazy - powiedzia;lem
-ehhh jak chcesz
[polozylem sie tylem o gaidena i zasypialem]
-obudz mnie w razie czego.. ok???
- nie ma sprawy - powiedzia³em
-aAAaa i obodz mnie na ten zmierzch ma sie rozumiec....
-uff-dodalem i zasnoalem
wesz³am do lasu otrzepuj±c siê ze ¶niegu
"o Gezzz a co to za miejsce?" rozejrza³am siê "Gaiden? SAI!"
podesz³am do nich pospiesznie
-witajcie- przywita³am ich "eee Sai ¶pi?"- przykucnê³am przy Saiu d¼gaj±c go palcem w ramie -eee... Sai-sensei sprawe mam...-powiedzia³am ci±gle go szturchaj±c
[zaraz sie obudzilem]
-Ehhh... to juz??-zapytalem
[szybko wstalem i odskoczylem do tylu]
-kim? ahhhh Amy.. -witam... -usmiechnolem sie
-Przyszlas w jakiejs sprawie czy ylok niecacy nas zobaczylas... //powiedzialem tak bo nie uslyszalem tego - "sprawe mam"\\\
wsta³am przygl±daj±c mu siê uwa¿nie
-przysz³±m w sprawie Twojej drugiej po³owy któr± obecnie przechowujemy z Gaar± w domu...
-Maya-powiedzialem cicho
-eh... gdzie ona ona ona.... jest!!?? -dodalem
-Co z ni± -zapytalem wyrywczym glosem...
[mina spowazniala]

Dodane po 13 minutach:

-Rozumimem ze w domu gaary no ale gdzie?? - zapytalem juz uspokojonym glosem
-w sunie-powiedzia³am-jest tam bezpieczna, dom jest zabezpieczony niewiele osób mo¿e tam wej¶æ-doda³am-ale mogby¶ daæ jej jakie¶ znaki ¿ycia. Wiesz ¿e ona siedzi ca³ymi dniami i p³aczê boj±c siê ¿e co¶ Ci siê sta³o, a Ty w najlepsze spacerujesz sobie z kolegami-ofuknê³am go-mi³o by by³o jakby¶ zalaz³ dla niej chwilê czasu ¿eby j± odwiedziæ albo zabraæ ze sob±, ale skoro jeste¶ tak zajêty to mo¿e jej chocia¿ list napisz to jej go dostarczê-powiedzia³am ³api±c siê pod boki i patrz±c niezadowolonym wzrokiem na Saia
-Przekaz jej moje przprosiny...Ja odkad wyszlem ze szpitala chcialem ja odwiedzic no ale zaraz potem musialem pojsc na misje...
ehhh..... no i nawet niewiem gdzie gaara mieszka bo wiem ze skoro w sunie no to u gaary bo mowila mi gdy jeszcze w szpitalu bylem...
-ahhh... no i gaiden wie gdzie mieszka gaara wiec wolalem szybko ukonczyc misje i pojsc zaraz potem do mayi...-tlumaczylem sie
-ehhh... co tu duzo mowic...-westchnolem
-przekaz jej ze moze niedlugo sie mnie spodziwac.....-powiedzialem spokojnym glosem.....
-I jesli to mozliwe daj jej to...
[Urwa³em najblizej rosnacy mnie kwiat ktory zaraz powachalem]
-ahh masz go i zanies mayi....ona juz bedzie wiedziala co i jak.......
[podalem kwiat (ró¿e) amy...]
//sry za ehhh,ahh...(ale to omje uczucia )\\
-_-'
-no dobra-mrukne³am odwracaj±c siê-narazie >NMM<
-cya
[znow usiadlem pod drzewem...., popatrzalem na gaidena]
-Jak tam?-zapytalem
- nie jest dobrze. wyczuwam duze poklady chakry. jesli chcesz jeszcze zobaczyc Maye to wracaj do Suny. tam ci powiedza gdzie jej szukac - powiedzialem. w oczach mialem strach
-aghh... z tego co zrozumialem to ktos jest blisko..??
tak??
czy moze hodzilo ci o amy..???
-aj niewazne w kazdym razie wroce jak tylko skonczy sie misja...
- to jest rozkaz. masz wrocic.- powiedzialem. probowalem opanowac przerazenie
-A jesli cos ci sie stanie??
-odpowiedz!!
-ehh... Pamietaj ze jesli tak bedzie to too tego sobie nie wybacze!!
-ale rozkaz to rozkaz.....
-powtorz to jeszcze raz.... -krzyknolem
-ok pojde tylko powiec dlaczego!! hê? odpowiedz na to pytanie a wroce do suny..
trz±s³em siê ze strachu - te miejsce ma dziwn± Aurê... sam tego do koñca nie rozumiem. je¶li z tad pojdziesz zwiekszymy bezpieczenstwo. jesli dlugo nie bede wracac to bedziesz wiedzial gdzie mnie szukac. a teraz idz
-aha rozumiem
[podszedlem do gaidena]
-masz trzymaj, jesli cos sie stanie rzuc nim w kogos, lub cos-dadalem
[podalem mu wygladajacy jak zwyczajny kunai]
(ten kunai jest polaczony nicia chakry ze mna)
-no wiec zmykam, nieazapomnij nim rzucic!!
usmiechnalem sie i schowalem kunai w plecaku - idz odnajdz Maye. pozdrow ja ode mnie. nie znam jej, ale skoro znaczy tyle dla ciebie to musi byc wyjatkowa - powiedzialem
-Taa bardzo wyjatkowa....
-a wiec nara
[pobieglem NMM]
popatrzylem jak odchodzil " no wiec o czym chciales mi powiedziec Neltharionie? "
Nic szczególnego. w tym budynku kiedy¶ by³e¶. Dawno temu.
" a wiêc pójdê od¶wie¿yæ wspomnienie"
poszed³em w kierunku siedziby 7MM <nmm>

Dodane po 1 godzinach 25 minutach:

wybiegam. zabijam dwoch straznikow i uciekam w kierunku konohy<nmm>
Sz³a sobie smutna wokó³ siedziby, nudzi³a siê. Wskoczy³a na jakie¶ bardzo wysokie drzewo i próbowa³a obserwowaæ walkê Hayaku. Na szczê¶cie z tego drzewa by³o wszystko widaæ , wiêc obserwowa³a te walkê . [nmm]

Dodane po 4 godzinach 16 minutach:

Po jakim¶ czasie zrobi³a klona, który uda³ siê na pole walki .
A prawdziwa siedzia³a ca³y czas na drzewie , gdy¿ ju¿ nie chcia³a ¿eby Hayaku j± odgania³ , b±d¼ k³ad³ w jej ³ó¿ku , wiêc klon to najlepsze rozwi±zanie .
Zesz³a z drzewa i sobie posz³a gdzie¶ siê przej¶æ .gdy¿ klon jej obserwowa³ , wiêc jak siê dowie jak to wszystko siê potoczy to przybiegnie na ³±kê .
Szed³ szybko swoim charakterystycznym krokiem chc±c opu¶ciæ jak najprêdzej to miejsce.
[NMM]
Pedze przez las do mojej nowej siedziby.
[przebiegam przez tererny do siedziby 7mm....caly czas cos nucac...]
NMM
Bieg³em w strone kiri."atakój± klony,bed± nas miliony.."Nuci³em pod nosem[NMM}

Dodane po 1 godzinach 48 minutach:

Tym razem bieg³em w strone siedziby.[nmm]
Jestem nad rzeczk± i puszczam ¿abki ... po 30min uspokojenia wracam biegiem do siedziby szeptaj±c sobie pod nosem '' ale jazda bêdzie misja, misja ³aaaaaaadnie ''
Pobieg³em w strone wioski.

Dodane po 2 godzinach 57 minutach:

Pobiegno³em do siedziby[nmm]
Opu¶ci³em siedzibe.[nmm]
Pedze do siedziby potykaj±c siê o co tylko mo¿na.[nmm]
Maszerujê dostojnym krokiem przez las wspominaj±c dzieciñstwo i dawnego mistrza. Nigdy nie zapomnê jak wtedy pragn±³em do³±czyæ do tej organizacji... a teraz... teraz móg³bym j± pewnie szybko zmia¿d¿yæ swoimi oddzia³ami. Ale ci shinobi s± silny. To znaczy dawniej byli silni. Szczerze ucieszy³bym siê, gdyby godni byli takiej wêdrówki do ich siedziby.
NMM
Dooko³a siedziby znajduje siê masa pu³apek np : Miny , bomby wilcze jamy z kolcami ta kie tam pierdo³ki . Nawet niebo nie jest bezpieczne poniewa¿ pe³no jest czujników na ruch . Najczê¶ciej s± to rakiety , kunai z notkami. O owych zagro¿eniach wiedza obecni cz³onkowie 7MM starzy cz³onkowie nie wiedz± o nich bo zabezpieczenia zosta³y za³o¿one jaki¶ czas temu

<pisze tego posta aby nikt obcy nie wchodzi³ mi do bazy i krad³ papiery i inne rzeczy teraz jest jaka¶ ochrona bynajmniej >
Lecê sobie spokojniutko w stronê siedziby 7MM a tu jak nie walnie do mnie z rakietki jakiej¶... Szok nie trwa³ nawet sekundy...
-Mugen Sajin Daitoppa no jutsu! - wykrzykn±³em [cenzura] rakietkê.
-Kuchiose no jutsu - krzykn±³em sekundê pó¼niej gdy pomknê³y na mnie senbony. Od tych metalowych badziewi uchroni³ mnie smok z twardymi ³uskami... Z³o¿y³em kolejne pieczêcie
-Baku Suishousha! - woda pomknê³a w stronê wybuchowych notek i rozbryznê³a siê zamarzaj±c i uruchamiaj±c masê pu³apek na ziemi... Szybowa³em na smoku, który wznosi³ siê coraz wy¿ej unikaj±c pu³apek powietrznych...

//¿eby nei by³o zawezwa³em MG niech mi poprowadzi walkê z waszymi udziwnieniami ale ucierpicie...//
Hyucie uda³o siê obej¶æ pu³apki za pomoc± swoich jutsu i teraz zmierza wraz z Eonor do g³ównej siedziby ale czy napeno obêdzie siê bez pu³apek?
// bêdê odpowiadanie tworzy³ //
Nie daj±c siê oszukaæ z³udnemu bezpieczeñstwu lecia³em z Eonorem na wydaj±cej siê bezpieczn± wysoko¶ci... Spogl±da³em co jaki¶ czas w dó³, ¿eby nie przelecieæ nad siedzib±...
W stronê Hyuty lec± dwie rakiety, nasz zacny bahater niespodziewaj±c siê nadchodz±cych rakiet ma chwiliê na obronê
-Baku Suishousha - wykrzykujê jeszcze raz lej±c wodê woko³o siebie i hamuj±c odrobinê rakiety... ta odrobina pozwala smokowi znacznie obni¿yæ lot...
-Suiton Suiryuuben - zgromadzi³em spadaj±c± w³a¶nie z góry wodê w jedn± kulê z d³ugimi mackami... niech no polec± nastêpne rakiety...

//3500 - 950 = 2550 PCh//
Nasz bohaterski wojownik o imieniu Hyuta obszed³ rakiety, teraz zmierza na dó³ do siedziby. W jego stronê lec± strza³y skromne 50 sztuk.
Maski c wody zatañczy³y w powietrzu wiruj±c wokó³ mnie i smoka i odbijaj±c poszczególne strza³y... w pewnym momencie przy jednej z ostatnich strza³ rzuci³em siê do przodu unikaj±c pocisku maj±cego trafiæ mnie miedzy oczy...
NO I PO AKCJI HYUTA WCHODZI DO 7MM I ROBI TAM CO SE BÊDZIE CHCIA£ NO CHYBA ¯E KTO¦ MU SIÊ PRZECIWSTAWI
Dantek spokojnie szed³ w stronê siedziby, na jego ramieniu znajdowa³ siê Kao-chii.
-Ju¿ jeste¶my na miejscu.- Powiedzia³ staj±c przed bram± do siedziby.
- To jest siedziba siedmiu mistrzów miecza , ja jestem jednym z nich , ty te¿ nim bêdziesz .- Oznajmi³ pokazuj±c ³apk± na bramê .
Ch³opiec obudzi³ siê, i przetar³ jedn± ³apk± oczki, poniewa¿ przez pó³ drogi spa³.

- Usagi- wymrucza³.

- Dante-san, jest silny.- zapiszcza³ z rado¶ci i patrzy³ siê na bramê, któr± wskaza³ rêk±. By³ zaciekawiony tym miejscem, ma³o s³ysza³ o takim czym¶.
Brama siê otworzy³a .
- To jak Kao-chii wchodzimy??/- Spyta³ siê ch³opca .

//sorka ale nie wiedzia³em co tu napisaæ wiêcej//
Maluch potrz±sn±³ g³ow±, na tak i patrzy³ siê na wielk± bramê z podziwem.

- Hontoni Tsuggee.- wymrucza³.
Dantek wlaz³ do siedziby i szed³ w stronê swojej komnaty .
z/t
przebiegam przez teren i wchodzê do siedziby <NMM>
Lecê nad okolicami siedziby 7MM. Mam szczer± nadziejê, ¿e Dante faktycznie wy³aczy³ pu³apki, bo tym razem powybijam wszystkich Mistrzów do nogi... //przelatujê nad terenem bo Dante wy³±czy³ pu³apki... dla mojego identyfikatora chakry//
NMM
[przeibgam nie znajac celu podrozy biegne przed siebi z lukiem zawieszonym na plecach]
NMM
Zaczê³am siê przechadzaæ wokó³ terenów siedziby , by³o trochê ch³odnawo , jednak nie przejmowa³am siê tym...co mi moze zrobiæ zimno...by³am prawie tak samo osch³a jak ono...
Pojawi³em siê na terenach ze swoim mieczem na plecach wyszed³em z gêstej mg³y co zwiêkszy³o efekt wizalny
Zerknê³am na ch³opaka k±tem oka , jednak siê nie odezwa³am , zauwa¿y³am , zê jest jednym z 7MM...jako¶ niespecjalnie lubi³am nabywaæ nowych kontaktów
Wyci±gn±³em miecz który eksplodowa³ fioletow± chakr±
-Kim jeste¶ i sk±d siê tu wziê³a¶?
Zerknê³am na Jego miecz ze spokojem
- Spokojnie wojowniku....jestem nowa w tej organizacji....- odpar³am znudzona jako¶ nie przejê³am siê facetem
-sk±d mam wiedzieæ ¿e mówisz prawdê wiem
sk³adam rêce w pieczêæ i przywo³uje 2 cia³o które aktywuje ms i czyta w twoich my¶lach
-Mówisz prawdê
Po tych s³owach cia³o nr znika a ja patrze na ciebie swoim Rinengan
- A czemu mia³abym k³amaæ... ?- odpar³am poprawiaj±c w³osy i spojrza³am na Niego - Eh...jestem Zetsumei...mo¿esz u¿ywaæ skrótu je¶li Ci nie pasuje - odpar³am wzruszaj±c ramionami
-A gdzie twe ostrze bez niego cz³onek 7MM jest jak nagi
Powiedzia³em lodowato
- Dopiero co siê robi...jak mówi³am jestem nowa...- odpar³am patrz±c na Niego jako¶ nie boj±c siê Jego lodowatego tonu - Wiesz...kultura obowi±zuje...mo¿e te¿ mi sie przedstawisz?
-Yagu Ryu wieczny wêdrowiec wygnaniec z powodu zapieczêtowanej we mnie bestii jeden z mistrzów
-....Taaa...mi³o poznaæ... i takie tam....- odpar³am i ruszy³am przed siebie znudzona...
Zauwa¿y³am , ¿e ten ch³opak mia³ Rinnengan...
~ Ciekawe....Rinnengan , Jinchuriki oraz Mistrz Miecza....musi byæ kole¶ silny ~pomy¶la³am id±c dalej i nie zwracaj±c na Niego uwagi
Schowa³em miecz do pochwy na plecach id±c szybkim krokiem mgnieniu oka prze¶cign±³em dziewczynê zamy¶lonyCiekaw czy bêdzie padaæpomy¶la³em
Zerknê³am na ch³opaka i oplot³am siê rêkoma bo do¶æ ostry ch³ód mnie dopad³
- A Ty...co taki zamy¶lony... - spyta³am od tak...nie lubi³am ciszy
Obróci³ siê i szed³ ty³em
-Ja my¶lê po prostu czy bêdzie padaæ deszcz widze ¿e ci zimno mo¿e chcesz p³aszcz
odpar³em beznamiêtnie
Prychnê³am spuszczaj±c g³owê
- Nie potrzebujê lito¶ci... - odpar³am i przyspieszy³am trochê aby chocia¿ Go odrobinkê wyprzedziæ...powoli mia³am do¶æ...
przy¶pieszy³em jeszcze bardziej
-To nie lito¶æ a chcia³em byæ mi³y po prostu
nie ogl±daj±c siê w do przodu omija³em wszystkie przeszkody na drodze
Wznios³am oczy do Nieba i sz³am dalej patrz±c w ziemiê
~ Co ja jestem...jaka¶ g³upia blondynka , ¿eby od razu jêczeæ z zimna? Co to to nie.. ~ pomy¶la³am w¶ciek³a z deka
-Jak nie to nie
zatrzyma³em siê i siad³em wyci±gn±³em miech który nagle zacz±³ p³on±æ i rozpali³em ognisko po czym schowa³em miecz z powrotem do pochwy.
-mi jest zimno nie wiem jak tobie
Westchnê³am cicho i po chwili usiad³am...có¿...przy ogniu by³o bardzo przyjemnie , zaczê³am ogrzewaæ swoje zmarzniêtê rêcê. Nie odzywa³am siê do ch³opaka bo nie widzia³am takowej potrzeby...aczkolwiek...nie przeszkadza³a mi Jego obecno¶æ
Wbi³em miecz w ziemie i opar³em siê o niego.
-Wogule jaka jest twoja historia czemu tu trafi³a¶?
Spojrza³am na Niego
- Nie pamiêtam rodziców...od dziecka by³am sama...jako¶ dawa³am sobie radê przez ten czas...postanowi³am tutaj do³±czyæ....z jakiej przyczyny....sama nie wiem... - odpar³am beznamiêtnie patrz±c w ogieñ
-Mnie tu sprowadzi³a chêæ mocy i si³y by kogo¶ zabiæ ale to nie bêdzie ciê interesowaæ
- Masz racjê...nie interesuje mnie to... - odpar³am znudzona
Kiedy siê rozgrza³am wsta³am i rozci±gnê³am swoje ko¶ci
- Nie lubiê siedzieæ bezczynnie...idê siê przej¶æ... - odpar³am i machne³am mu jeszcze na po¿egnanie sama gdzie¶ id±c
< NMM>
wsta³ pozbiera³ rzeczy i wszed³ do siedziby<NMM>
Na smoku zatrzymujê siê tu¿ przed ograniczeniem terenu 7MM.
-Madara, Michimoto, zaczekamy tutaj na Kiomota i resztê. Kiedy przylec±, lecimy jak szaleni i naparzamy wszystkimi mo¿liwymi jutsu we wszystkich kierunkach ¿eby prze¿yæ. Najgorzej dotrzeæ do tej ma³¿y... Oni sami s± praktycznie nieszkodliwi.
Po akims czasie dotar³em zmachany do miejsca spotkania
- Mogle¶....uprzedzic...¿e ...to nie...bêdzie spa....spacer- powiedzia³em zasapany do Kage kiri...
rozejrza³em siê dooko³a.
- Dobra Morphin sied¼ w uchu a¿ nie karzê ci wyj¶æ, mo¿esz siê nam przydaæ w pó¼niejszym czasie- us³ysza³ w my¶lach ptak, który przed wylotem spod bramy KiriGakure zmniejszy³ siê i schowa³ w moim uchu.
Przyby³em jako jeden z ostatnich nie ¶piesz±c siê stan±³ obok Michimoto i spyta³em:
-Co¶ mnie ominê³o?
- Jak na razie czekamy an resztê, jeszcze nic siê nie sta³o...- powiedzia³em znudzonym g³osem.

//Ej ziom we¼ daj jaki¶ avek, bo nie wiem do kogo gadam //
-Specjalnie siê nie spieszy³em liczy³em ¿e bêdê ostatni ale trudno poczekamy. Odpowiedzia³ znu¿ony.

// chêtnie bym da³ ale jak próbuje cokolwiek wstawiæ to mi nie akceptuje ani z kompa ani z neta obrazka, a wiem dok³adnie jak wstawiæ obrazek //
- No to poczekamy...-westchn±³em

// Jak masz obrazek na dysku to we¼ go na jaki¶ hosting wstaw na www.iv.pl i wtedy jak ju¿ bêdziesz mia³ gotowy link to go wklej do ostatniego pola w podpisie.//
-Ehhh.... jak ja lubiê punktualno¶æ - powiedzialem ziewaj±c. -No nic chod¼my, mo¿e oni ju¿ tam walcz±.
Mówi±c to wskoczy³em z powrotem na smoka, poczeka³em a¿ reszta siê wgramoli i polecia³em sobie (jak mnie co¶ zaatakuje to odpowiem jako¶, a jak nie to nie ma mnie )
"Wgramoli³em" siê na smoka.
- Ah.... Ciekawe jak d³ugo jeszcze tak bêdzie...- pomy¶la³em.

//Hyuta napisz jak co NMM//
Wspi±³em siê na smoka Hyuty.
-Nie lubiê czekaæ na inny tak jak nie lubiê tego by inni musieli czekaæ na mnie. Powiedzia³em.

// co do tego avatara to ju¿ tego próbowa³em i nic.//
Zesz³am ze smoka. -Ok, co siê dzieje ? Du¿o mnie ominê³o ? - spojrza³am w lekko zachmurzone niebo.
-Hmm... w sumie to nic czekam i czekam a¿ wszyscy siê pojawi±. Powiedzia³em znu¿onym g³osem.
Spojrza³am na zegarek. -Pó¼no ju¿, mogliby siê po¶pieszyæ - powiedzia³am ziewaj±c.
Wskoczy³em na smoka Hyuty. Zrobi³em to ostro¿nie, gdyz nie zna³em zwierzêcia. A zadzieraæ z nim równei¿ mi siê nie u¶miecha³o...
Znowu spojrza³am na zegarek, tym razem bezmy¶lnie wpatruj±c siê w wskazówki. Licz±c sekundy, nie mog³am oprzeæ siê wra¿eniu, ¿e czas oczekiwania nigdy siê nie skoñczy...
Skoczylem na smoka wpatrujac sie w piorunowego ptaka ktury mial leciec nieopodal smoka i w moja orlice. ale caly czas [cenzura] czy tanuki niepotrzebuje pomocy.//Bede za godzinke lub dwie//
- To mo¿e we¼miemy siê za szukanie z powietrza?- powiedzia³em znudzony.
Przed ekip± wyhamowa³ Hoshikobi rozmiarów tygrysa, niemal driftuj±c. Na kocie siedzia³ Jottos.
- Ohayo, sorki za spó¼nienie, ale tak szybko siê zmyli¶cie ¿e nawet nie zauwa¿y³em... - powiedzia³ zeskakuj±c z kota, który zmniejszy³ siê do normalnych rozmiarów.
- Mamy jaki¶ ogólny plan? - spyta³.
Okey nikt nas nie zaatakowa³, my czekali¶my, wiêc ich strata... Mo¿ecie sobie wszyscy napisaæ, ¿e biegniecie za mn± i ¿e Nie Ma Was .

Pobieg³em pomiêdzy drzewami, a¿ zdziwiony, ¿e nie aktywowa³em wielu pu³apek.
NMM
Biegne za Hyuta sprawdzonym szlakiem bez pu³apek. By³em zawiedziony ¿e unikneli¶my walki, ale teraz najwazneijsze by³a trzymaæ siê zadania tsuchikage...
//Zgodnie ze s³owami starszego kolegi...nie ma mnie//
Ruszy³em nie spiesz±c siê zbytnio za Hyut±.
<nmm>
-Biegnê za tob± ... - pobieg³a za Hyut±... <NMM>
ruszylem za reszta z mieczami w reku

NMM
Wyszed³em dziur±, któr± sam zrobi³em.
- Mo¿esz ju¿ wyj¶æ Morphin...Zwiêksz siê i lecimy st±d...- powiedzia³em w my¶lach do ptaka, który zrobi³ co rozkaza³em. Wskoczy³em na niego i polecieli¶my wraz z cia³em i mieczem. <NMM>
Wysz³am z budynku zaraz za Michimoto. -Widzê, ¿e sama muszê wróciæ do Konohy - za³amuje g³os. Po chwili s³ychaæ ju¿ tylko szelest li¶ci. NMM
Szybko wybieg³em przed siedzibê 7MM i zobaczy³em odlatuj±cego Michimoto ruszy³em jego ¶ladem. <nmm>

Dodane po 1 godzinach 56 minutach:

Mój klon rusza w stronê Suny wraz z afaf±. <nmk>
WYbiegam z terenów siedziby, na wyspy nanju.
<NMM>
przebiegam przez tereny<NMM>
Wyszed³em przed nasz± siedzibê zaczerpn±æ nieco ¶wie¿ego powietrza, jak i rozejzeæ siê po okolicy, która zapewnie wiele razy bêdzie dla mnie polem bitwy. Mam nadzieje, ze sie nie przeliczy³em. Zauwa¿y³em, ¿e moi nowi towarzysze s± conajmniej nierozwa¿ni, niezauwa¿y³em nic co mog³o by uprzykrzyæ ¿ycie naje¿dzcy. Rostawi³em kilka podstawowych pu³apek do których wykorzysta³em wcze¶niej znalezione graty. Mo¿e to nie powstrzyma przeciwnika, ale ma szanse go spowolniæ.

Po wykonanej pracy usiad³em na brzegu rzeki i rozkoszowa³em siê urokami natury. Oklolica by³a bardzo malownicza. Po³o¿y³em sie na polanie i obserwowa³em przelatuj±ce ptaki. Szum przep³ywaj±cej wody sprawia³, ¿e nie chcia³em sie nigdzie sie ruszaæ. Jednak musia³em... Ptak narobi³ mi do oka i by³em zmuszony przemyæ twarz w rzece.

Po tym przykrym do¶wiadczeniu wroci³em do siedziby... <NMM>
Jottos i jego kot zniknêli w chmurze dymu.

<NMM>
Szybszym krokiem zmierzam do konohy, a dalej do suny.
- Musze siê po¶pieszyæ- powiedzia³em i jeszcze bardziej przy¶pieszy³em kroku.
Dante przebija³ siê przez bardzo gêst± mg³ê , doskonale wiedzia³ gdzie znajduje siê siedziba 7MM ...... poniewa¿ sam by³ Liderem tej organizacji... Wolnym krokiem szed³ ... by³o czasem by³o s³ychaæ brzdêk ostrzy Dantego ....

nmm
Idê w stronê siedziby.
"kurde wszystko posz³o nie tak, misja nie wykonana wogóle mam z³y humor"

Nmm
Hideki idzie wspieraj±c siê na mieczu jak na lasce...
Widaæ ¿e jest zmêczony a z jego cia³a emanuje demoniczna chakra...
jego oczy s± zamkniête zna tu ka¿dy szczegó³ wiêc ich nie potrzebuje....

Dodane po 43 minutach:

nmm
Ch³opak pojawi³ siê znik±d i patrzy³ na siedzibê.Kurde zgubi³em Hidekiego i co teraz?Wrócê tam sk±d przyszed³em.Ch³opak zacz±³ biec i znikn±³ w g³êbi lasu który znajduje siê przed siedzib±.Wskoczy³ na jedno z drzew po czym na nastêpne i tak siê przemieszcza³.Po drodze zakl±³ kilka razy po czym znikn±³ w oddali tak ¿e nie by³o go widaæ a ni s³ychaæ.
NMM
Wyszed³em z siedziby i postanowi³em jeszcze na chwilkê zostaæ w okolicach siedziby, nie wiedz±c dlaczego. Wszed³em na pobliskie drzewo i usiad³em na jakiej¶ grubszej ga³êzi.

Dodane po 6 godzinach 50 minutach:

"No dobra najwy¿szy czas ruszyæ, ale gdzie by tu i¶æ???"
Zeskoczy³em z ga³êzi po czym ruszy³em w stronê kiri, poniewa¿ postanowi³em ¿e to bêdzie mój pierwszy cel podczas podró¿y.
"Ciekawe co teraz dzieje siê w kiri"
Po chwili znikn±³em za horyzontem.

NMM
Bieg³em tak ca³± drogê.
~siedziba ju¿ niedaleko, ale tak w sumie to tam i tak pewnie nikogo niema, wiêc mo¿e posiedzê sobie tutaj~ Wspi±³em siê na wysokie drzewo i usiad³em na grubszej ga³êzi. Po krótkiej chwili obserwowania przyrody zasn±³em na drzewie, nikt nie powinien mnie znale¼æ poniewa¿ jestem bardzo wysoko i na dodatek ga³±¼ jest zaro¶niêta li¶æmi.
Przez przypadek zasn±³em sobie na ga³êzi.
-<ziewa>...mia³em szczê¶cie ¿e nie spad³em- momentalnie popatrzy³em w dó³.
~jednak nie powinienem wchodziæ tak wysoko~
Po krótkiej chwili zszed³em powoli z drzewa. Ale po ¶nie czujê siê ju¿ prawie w pe³ni si³.
Kiedy by³em ju¿ na ziemi skierowa³em siê wolnym krokiem w kierunku siedziby. ~ciekawe czy zastanê kogo¶ w siedzibie?~

NMM
Wyszed³em z siedziby i id±c teraz spokojnie drog± zastanawiam siê dok±d najpierw siê skierowaæ.
mo¿e najpierw odwiedze kiri, zobaczê co siê tam dzieje, po tych przemy¶leniach skierowa³em siê do kiri.
Szed³em bardzo powolnym krokiem, podziwiaj±c po drodze przyrodê.
Po kilkunastu minutach znudzony postanowi³em przy¶pieszyæ skacz±æ z drzewa na drzewo lub biegn±c.

<NMM>
Przemieszcza³em siê szybkim tempem wprost do siedziby 7MM.
Podró¿owa³em z lasu sirocco. kiedy ju¿ jestem niedaleko siedziby zwalniam tempa i zamiast skakaæ z ga³êzi na ga³±¼, teraz idê po prostu po ziemi, podró¿ujê powoli. Po drodze ca³y czas my¶la³em w jaki sposób mo¿emy zabezpieczyæ nasz± siedzibê, ju¿ bardzo wiele osób wie o jej po³o¿eniu, najlepiej by³o by j± przenie¶æ, ale teraz trzeba chocia¿ powiedzieæ o tym liderowi, mo¿e on wie jak uniemo¿liwiæ wchodzenie do siedziby ka¿demu, kto siê tutaj znajdzie, po prostu trzeba za³o¿yæ jakie¶ puapki. Przemy¶laj±æ równie¿ wiele innych spraw doszed³em pod sam± siedzibê. Stan±³em na chwilkê w miejscu, zmierzy³em j± wzrokiem i wszed³em do ¶rodka. Pierwsze co zrobie to sprawdze czy lider jest w ¶rodku.

NMM
Wchodzê i stajê nieopodal siedziby 7MM
-Yochi...jak stracê przytomno¶æ to zabierz mnie st±d..

-uwa¿aj powiedzia³em cicho

Wyj±³em zwój i zacz±³em na nim malowaæ..
zajê³o mi to kilka chwil kiedy skoñczy³em przyjrza³em siê dok³adnie temu co wysz³o....
Poprawi³em jeszcze kilka niedoci±gniêæ....

Z³o¿y³em pieczêci i powiedzia³em
-Uitenpen [Doton]-teren w okó³ zacz±³ siê drastycznie zmieniaæ...
ca³a siedziba 7MM zapad³a siê 300M pod ziemiê a jej ¶ciany zosta³y wzmocnione marmurem ad siedzib± zaczê³y wyrastaæ kopu³y ka¿da z nich mia³a 10m grubo¶ci a miêdzy jedn± a 2 kopul± by³ odstêp 2m...
w tym odstêpie[w przerwie miêdzy kopu³ami] by³y rzêdy skalnych "Kolców" i je¶li kto¶ przebi³ siê przez 1 kopu³ê to by³a szansa ze siê zabije na owych kolcach...
ostatnia warstwa [50 bo by³o ich równo 50] wygl±da³a nieco inaczej...by³a pofa³dowana pe³no w niej by³o urwisk i mia³a oko³o 25/30 m grubo¶ci[zale¿y od miejsca...]
Pod ni± by³y setki[na kopule ni¿szej] olbrzymich kolców[bo tu przerwa miêdzy owymi kopu³ami by³a wiêksza...] olbrzymich kolców pokrytych mniejszymi wygl±da³o to prawie jak las..
wszystko by³o zbudowane z granitu poza 5m ostatniej warstwy która wygl±da³a jak naturalna samotny wulkan...
owa powierzchnia by³a pokryta zastygniêt± magm±...
na samej górze pod ni± jak i w jej okolicy nie by³o nawet najmniejszej rzeczki czy strumyczka..
a to za sprawi± mojej techniki która wszystkie rzeki przekierowa³a tak aby p³ynê³y kilkana¶cie kilometrów od góry podobnie by³o z wodami podziemnymi
wokó³ góry pe³no by³o ró¿nego rodzaju w±skich rozpadlin pêkniêæ i przepa¶ci nie by³y w prawdzie g³êbokie jednak ich dno by³o okryte kamiennymi kolcami....
jakie¶ 10 kilometrów od góry znajdowa³ siê tunel...
by³ on ³adnie ozdobiony jednak nie prowadzi³ do siedziby 7mm
prowadzi³ do wnêtrza ziemi [tam gdzie lawa jest ]
po jakim¶ czasie zaczyna siê odczuwaæ zmêczenie i trudno¶ci w oddychaniu a to za spraw± czadu jednak nie jeste¶my w stanie jej wyczuæ on nie ma zapachu...
ów czad produkuje siê z wêgla który ma tu swoje z³o¿a a przez blisko¶æ lawy i ma³y dop³yw tlenu nie spala siê do koñca a reszta to ju¿ chemia...
s± jeszcze 4 takie tunele w ró¿nych odleg³o¶ciach od góry...

Wracaj±c do wyj¶cia...
wyj¶cie le¿y baaardzo daleko od samej siedziby jest ¶wietnie ukryyte wewn±trz do¶æ du¿ej jaskini z malutkim wnêtrzem...
sama jaskinia te¿ jest ukryta tak jak i przy górze tu te¿ nie ma wody [opisa³em wy¿ej]
wewn±trz owej jaskini by³o bardzo wiele takich samych korytarzy...
to by³ tak jakby labirynt wygl±daj±cy jakby zrobiony prze wodê....
Poza tym by³o tu pe³no rozpadlin i pêkniêæ oraz miejsc w których po nast±pieniu ziemia a raczej ska³a pêka³a i mo¿na by³o wpa¶æ g³êboko i siê zabiæ...
na dnie tych wspomnianych rozpadlin jest magma...
to w³a¶nie dziêki niej w siedzibie 7MM jest ciep³o
wreszcie po znalezieniu odpowiedniego korytarza jest wej¶cie zrobione z kamienia który siê nie odró¿nia od sian mo¿na wej¶æ do tunelu prowadz±cego do siedziby 7MM
ów tunel w wielu miejscach siê rozwidla i tworzy ró¿ne dziwne zakola...
ale ¿eby dotrzeæ do siedziby 7MM trzeba przej¶æ odpowiedni± tras± i znale¼æ kolejne ukryte drzwi które prowadz± do wej¶cia do siedziby 7MM

Sama siedziba jest praktycznie nie zmieniona poza tym ¿e jest o¶wietlona sztucznym ¶wiat³em i jej ¶ciany s± z granitu a to po to ¿eby utrzymaæ napór ziemi który i tak dziêki zastosowaniu owych kopu³ jest niewielki...

Dodane po 1 minutach:

Po wykonaniu owego jutsu padam bez si³ na ziemiê
na mapie któr± narysowa³em zaznaczam wej¶cie oraz drogê do siedziby i czekam a¿ Yochi mnie tam zaniesie bo nie mam si³y
Szed³em za liderem, wszyedli¶my z siedziby i on powiedzia³ do mnie:
-Yochi...jak stracê przytomno¶æ to zabierz mnie st±d..-Co on chce zrobiæ. Nagle Hideki wyj±³ zwój i zacz±l na nim malowaæ. Kiedy skoñczy³ przyjrza³ siê jeszcze dok³adnie zwojowi i zacz±³ sk³adaæ pieczêcie i powiedzia³ :
-Uitenpen [doton]- Po tych s³owach teren zacz±³ siê drastycznie zmieniaæ, nie wiedzia³em za bardzo co siê dziejê. Wszystko nagle siê zmienia³o.
Kiedy wszystko siê uspokoi³o Hideki pad³ na ziemiê.
Musia³o go to bardzo wymêczyæ, ale którêdy ja mam tam wej¶æ??.
Nagle zobaczy³em mapkê któr± narysowa³ Hideki zaznaczaj±c na niej wej¶cie do siedziby. Przejrza³em j± uwa¿nie po czym ruszy³em zgodnie z mapom do siedziby, bardzo dok³adnie j± przegl±da³em, do siedziby wchodzi³em bardzo d³ugo, jeszcze sam nie wiedzia³em co mo¿e spotkaæ mnie w tunelach, a z Hidekim na plecach mia³em dodatkowe spowolnienie.
Ale zgodnie z mapom udalo mi siê wej¶æ do ¶rodka.
Zaniosê go do jego pokoju.

<NMM> [mnie i Hidekiego]

Dodane po 8 godzinach 13 minutach:

To bêdzie szybkie ma³e zadanko, przyprowadziæ tutaj jednego cz³owieka tak aby nie widzia³ drogi. Mo¿e najlepiej bêdzie kiedy bêdzie nieprzytomny. Wychodzê now± drog± któr± wytworzy³ Hideki i staram siê zapamiêtaæ jak najwiêcej szczegó³ów. Kiedy wyszed³em z tunelu ruszy³em ju¿ buegn±c do kiri. Chcê mieæ to szybko za sob±, ale co¶ za czêsto odwiedzam kiri-gakure, w koñcu mnie dopadn±...eh o czym ja my¶le
Biegnê do¶æ szybkim tempem
Cel Kiri-gakure

<NMM>

Dodane po 16 godzinach 22 minutach:

Przemierzam wraz z Crissem las, on na 100% nie wie, ¿e jeste¶my ju¿ blisko siedziby, nagle szybkim ciosem pozbawi³em go przytomno¶ci.
Prze¿uci³em go przez bark i ruszy³em do siedziby, teraz te tereny wygl±daj± zupe³nie inaczej, ale mimo wszystko dok³adnie zapamiêta³em sobie drogê do siedziby, widzia³em mapê i szed³em ju¿ têdy.
Criss jest nieprzytomny, Hideki nakaza³ mi aby ten nie widzia³ drogi któr± bêdziemy zmierzaæ, uderzy³em go jeszcze do¶æ daleko i tak aby zosta³ przez d³ug± chwilê nieprzytomny.
Z nim na barku wchodzê do siedziby

<NMN> [dla mnie i crissa]
Gdzie my jeste¶my, nieprzypominam sobie abym têdy szed³ do siedziby 7mm. -Yochi dok±d .....- Czy ja nie ¿yje... W tym momencie niebo niebezpiecznie chyli³o siê do góry...

nmm
Wychodzê tajnym tunelem do lasu który rozci±ga siê wokó³ siedziby, ze mn± idzie Criss. Zmierzamy do konohy, kiedy wyjdziemy z tunelu wkakuje na jakie¶ drzewo i przeskakuje tak z drzewa na drzewo przy¶pieszaj±c tempo naszej podró¿y, je¿eli Criss siê oddali nie zwracam na to uwagi, najwy¿ej siê zgubi.

NMN [mnie i crissa]<cel konoha>
Trzymam siê Yoshiego i staram siê go nie zgubiæ. Ale pêdzi dlaczego mu siê tak ¶pieszy. Pomy¶la³em po czym przyspieszy³em aby dotrzymaæ kroku Yoshiemu.
Do siedziby mog± wej¶æ TYLKO osoby które wiedz± gdzie jest wej¶cie
Czemu?
Po peirwsze bo tak zadecydowa³am
Po drugie Hideki abrdzo ³adnie opisa³ wyglad siedziby i uzna³am , zê po tej technice tylko ten kto wie gdzie jest wej¶cie mo¿e tam wej¶æ
Hideki szed³ drog± któr± zna³ na pamiêæ oczywi¶cie dlatego ¿e sam j± zaplanowa³ podczas bezsennych nocy pêdzonych na obmy¶laniu dok³adnego ich planu...
w jednej nius³ Akuro Aburame a w Drugiej Yoshiego Mushnto
zerka³ od czasu do czasu czy nie wybudzaj± siê je¶li tak siê dzia³o naprawia³ b³±d szybkim mocnym uderzeniem
Szybko i sprawnie doszed³ do celu
nmm
"Idê ju¿ bardzo d³ugi czas...i na dodatek ta podró¿ by³a niepotrzebna...lecz co siê dzieje, jeszcze nie by³o ¿adnego spotkania podczas mojego pobytu w organizacji, co¶ musi siê dziaæ".
tak zastanawiaj±c siê równie¿ uwa¿a³em dok³adnei na drogê, aby czasem nie pomyliæ jej z ¿adn± inn±. Crissa zgubi³em gdzie¶ w okolicy, st±d powinien trafiæ do siedziby. Zreszt± niewa¿ne, Yochi poza walk± nigdy nie uwa¿a³ na swoich partnerów, chyba ¿e s± ranni.
W koñcu znalaz³em odpowiedni± drogê do siedziby i wszed³em do ¶rodka.
Po przej¶ciu przez jaskinie kierujê siê do sali spotkañ.

NMM
Gdzie on siê podzia³. Niewa¿ne muszê wróciæ do siedziby. Ostro¿nym krokiem przebie¿a³em drogê. Mam nadziejê ¿e dobrze zapamiêta³em drogê do siedziby. Nie dobrze by by³o gdybym tak przypadkiem wdepn± w jak±¶ pu³apkê. -eh nie wa¿ne- rzek³em pod nosem. Jakim¶ cudem uda³o mi siê bezpiecznie trafiæ do siedziby.
nmm
Szed³em przez te tereny które ju¿ doscyæ dobrze zna³em...mia³em ze sob± dwóch nieprzytomnych m³odzieñców, pilnowa³em aby czasem siê nie obudzili, je¿eli by jeden chocia¿ mrugn±³ okiem otrzymujê kolejny cios aby ponownie usn±æ. Zmierzam przez tajemne przej¶cie do siedziby, mam dla Hidekiego dwóch nowych ludzi."Mam nadziejê ¿e siê nadadz±". Wszed³em w koñcu do siedziby i ruszy³em do pokoju lidera aby ich tam zostawiæ.

NMM [i clarence i aru te¿]
Kiedy znalaz³em siê ju¿ dosyæ daleko od siedziby, dok³adniej od wej¶cia do niej, zrzuci³em Aru pod jakie¶ drzewo, wogóle na niego nie uwa¿a³em.
Usiad³em na jakiej¶ wiêkszej ga³êzi i czekam a¿ siê wybudzi.
Co chwilê rzucam w niego jakim¶ patykiem czy kamyczkiem, nie zbyt mocno, ¿eby go nie zraniæ, tylko tak, aby mieæ jakie¶ zajêcie na czas dopuki siê obudzi.
Aru otworzy³ b³êkitne oczy które wbi³ od razu w Yochiego. *A temu co odwala?!* - spyta³ siê w my¶lach. Po chwili podpar³ siê na lewej rêce praw± w tym czasie odbi³ w bok nadlatuj±cy kamyk. Sykn±³ po chwili czuj±c uderzenie w d³oñ. Kolejny który Yochi wyrzuci³ jeszcze zanim Aru ukaza³, ¿e oprzytomnia³ postanowi³ z³apaæ, zbyt bolesne by³o odbijanie. -[i] A my gdzie jeste¶my?[i/] - spyta³ w koñcu
-Widzê ¿e siê tu zabawiacie- rzek³em zimno i ironicznie. Mia³em lekkie rozciêcie na lewej nodze. -To przez te cholerne pu³apki- rzek³em gdy Yochi zwróci³ wzrok na raznê. -Ci±gle zapominam o dok³adnym roz³o¿eniu pu³apek.-
Za pó¼no spostrzeg³em ¿e Aru siê wybudzi³ i polecia³ w niego jeszcze jeden kamyk, na szczê¶cie dla niego z³apa³ go. Zesmoczy³em z drzewa i podszed³em do niego po czym odpowiedzia³em na jego pytanie:
- Postanowi³em ¿e dam ci trochê czasu na po¿egnanie z przyjació³mi, wrócisz tu kiedy poczujesz ¿e to ju¿ ta chwila...i ja ciê wtedy znajdê, ale masz przyj¶æ w okolice tego lasu...sam.-"Ale filozofuje...a¿ sam siê zdziwi³em po swoich s³owach, musia³em co¶ wymy¶liæ, a nie chce ¿eby pa³êta³ mi siê po siedzibie". Po tych przemy¶leniach doda³em tylko krótkie :
-Id¼ ju¿...zanim siê rozmy¶le- Sam za¶ usiad³em na jednej z ga³êzi zastanawiaj±c siê co bêde robi³.
Ch³opak odrzuci³ kamyk w bok. - Jaka hojno¶æ z Twojej strony.. - mrukn±³ i u¶miechn±³ siê *Pu³apki?* - powtórzy³ ch³opak w my¶lach z zaciekawieniem, wiedzia³ ju¿ cokolwiek wiêcej, teren by³ zabezpieczony =). Po chwili wsta³ i otrzepa³ siê... - Có¿ chocia¿ mogê i¶æ siê przej¶æ, nie wa¿ne gdzie, siedzieæ po prostu jest bez sensu.. do zobaczenia w takim razie - mrukn±³ czê¶ciowo do siebie jednak tak by obaj znajduj±cy siê tu ludzie s³yszeli.. Po chwili odszed³ z d³oñmi w kieszeniach w kierunku lasu.. - A do lasu... trafie - stwierdzi³ z lekkim u¶miechem.
Po chwili nie by³o go widaæ z miêdzy drzew. (NMM)
Aru odszed³ w swoj± stronê...nied³ugo powinien wróciæ, chyba ¿e zmieni zdanie co do organizacji, czego raczej nie trzeba braæ pod uwagê.
Zanim jeszcze Aru odszed³ i powiedzia³ kilka s³ów, na pocz±tku to zignorowa³em, ale kiedy ju¿ Aru odszed³ podszed³em do niego i powiedzia³em :
-A ciebie co sprowadza po za siedzibê
Czekam spokojnie na jego reakcje, podczas s³ów zdj±³em z pleców miecz, opar³em siê o drzew i wbi³em miecz w ziemiê, robi±c z niego jakby laskê.
Nie patrze w stronê Crissa, poniewa¿ s±dzê ¿e jest to zbêdne i tak widzia³em go ju¿ zbyt wiele razy.
-Chod¼ pytanie do¶æ dobre odpowied¼ banalna, nikogo nie by³o w ¶rodku. A nie mam zamiaru sam siedzieæ w pustym pokoju. Wracamy czy mo¿e wybierzemy siê na spacer do kiri, u¶miechn±³em siê paskudnie.- Z chêci± odwiedzi³bym stare ¶mieci lub zwyczajnie siê pobuja³, przetestowa³ bym swój piêkny miecz
-S±dzisz ¿e jeste¶ w stanie prze¿yæ spotkanie z cz³onkami ANBU w Kiri...je¿eli tak bardzo chcesz to mo¿emy i¶æ, mo¿e nie bêd± wrogo nastawieni.- Powiedzia³em spokojnym g³osem do Crissa, sam chcia³em siê w koñcu ruszyæ z tego miejsca, mia³em do¶æ siedzenia w siedzibie i nic nie robienia. Nie czekaj±c nawet na odpowied¼ Crissa ruszy³em powoli w kierunku kiri. Patrzy³em spokojnie przed siebie, sam nie wiem dlaczego.
-Znam jeden dobry bar z remen w kiri mo¿e go odwiedzimy - rzek³em po czym ruszy³em za Yochim w stronê kiri. Nasun±³em mocniej kaptur na g³owê oraz poprawi³em miecz. - Ciekawe co z Hidekim dawno go nie widzia³em.-
Momentalnie przy¶pieszy³em kroku, wspi±³em siê na drzewo po czym zacz±³em przeskakiwaæ z drzewa na drzewo, przy¶pieszaj±c tempo podró¿y, doda³em do stóp chakrê dziêki czemu dodatkowo przy¶pieszy³em, uwa¿a³em ¿eby przypadkiem nie stan±æ na jakie¶ s³abszej ga³±zce, lub w co¶ nie uderzyæ. Je¿eli Criss zrobi³ to co ja powinien byæ tu¿ za mn±, zwalniam aby skakaæ równolegle z nim i mówiê :
- Skoro tak bardzo chcesz tam i¶æ to chod¼my...mo¿na odwiedziæ stare ¶mieci. - Po tych s³owach skaka³em jak najszybciej potrafiê nie zwracaj±c uwagi na mojego towarzysza.
Szum li¶ci prawie ca³kowicie zag³usza³ d¼wiêk wolnych kroków. Prawie, sprawne ucho mog³o by je jednak wychwyciæ. D¼wiêk ten wydawa³ czarnow³osy ch³opiec, id±cy powoli z d³oñmi w kieszeniach nawet nie staraj±c siê ukrywaæ swej obecno¶ci... W sumie z tego co zrozumia³, mia³ tu przyj¶æ i byæ zauwa¿onym... Sam nie wiedzia³, dlaczego przyszed³ tutaj teraz, w koñcu mia³ jeszcze co¶ do za³atwienia.. Có¿ ale przyszed³ i tyle... Rozejrza³ siê wolno. B³êkitnymi oczyma wychwyci³ skacz±cego Yochiego... - Ej.. - burkn±³ do¶æ g³o¶no.. Nie mówi³ nic wiêcej, bo i po co? czeka³..
Yochi poruszaj±c siê bardzo szybko z ledwo¶ci± us³ysza³ g³os jakiego¶ ch³opaka, z pocz±tku my¶la³ ¿e to Criss, ale jednak domy¶li³ siê ¿e Criss nie ma takiego dzieciêcego g³osu, próbowa³ siê zatrzymaæ ale ga³±¼ na której hamowa³ pêk³a, Yochi spada³ w dó³, zrobi³ efektywne salto, odbi³ siê od ga³êzi która znajdowa³a siê nieco ni¿ej, po czym po kilku skokach od drzew dotar³ do ziemi. Nie daleko spostrzeg³ ch³opca, który wydawa³ mu siê znajomy, kiedy podszed³em bli¿ej spostrzeg³em kto to jest.
- Ju¿ wróci³e¶...no wiêc nadal chcesz przy³±czyæ siê do organizacji ?-
Yochi zada³ pytanie lecz nagle znikn±³, pojawi³ siê za ch³opcem, który powinien byæ zdezorientowany i uderzy³ go rêkoje¶ci± miecza. Kiedy ch³opak zemdla³ przerzuci³ go przez barek po czym skierowa³ siê do siedziby, po chwili jednak pomy¶la³ "Skoro i tak chce do³±czyæ do organizacji to przecie¿ powinien znaæ wej¶cie do siedziby, eh pó¼niej mu je poka¿e".
Ca³kowicie zignorowa³em Crissa który najwyra¼niej mnie nie dogoni³.
Z Aru na barku ruszy³em do siedziby.

<NMM> <NM Aru>
Poczu³em siê lekko olany. Wprawdzie Aru nie zna on drogi do siedziby ale Yochi móg³ co¶ powiedzieæ dok±d zmierzaj± i czy on tu wróci³. -Eh, wracam do nich. - Szybkim krokiem ruszy³em do siedziby. Nieogl±daj±ca siê na nic, przemierzaj±c polany. Kiedy doszed³em w pobli¿e siedziby zwolni³em. Musia³em uwa¿aæ na czmychaj±c pu³apki. ¦piesz siê powoli powiedzia³em se w duchu. To ju¿ wej¶cie do siedziby.
nmm

Dodane po 17 godzinach 5 minutach:

Zaraz Aru nie zna rozmieszczenia pu³apek czeka³em na niego przed wyj¶ciem aby go ostrzec i pokazaæ gdzie znajduj± siê pu³apki. Kiedy przechodzi przeprowadzam go za pu³apki tam czekamy na Yochiego. -Mam nadziejê ¿e siê po¶pieszy powiedzia³em pod nosem.-
Aru wyszed³ za Crissem. Ten "troskliwie" chcia³ ostrzec go przed pu³apkami jednak z powodu braku krêpacji w jego rozmowie z Yochim Aru widzia³ o pu³apkach, nie wiedzia³ gdzie s± ale wiedzia³, ¿e s± przez co ostro¿nie id±c po ¶ladach Crissa poradzi³ by sobie i bez jego dogl±dania. Có¿ ale Criss postanowi³ pokazaæ jak t± droê przebyæ wiêc Aru szed³. W miêdzy czasie jego oczy zal¶ni³y rubionowym blaskiem. Taki blask towarzyszy³ jego spojrzeniu przewa¿nie w walce. W tym wypadku poprostu ogl±da³ twórcze dzie³o Hidekiego, liczne pu³apki i drogi. Wiele systemów te spojrzenie pozwala³o mu dostrzec ale ryzyko by³o zawsze. Bez "przewodnika" nie czu³ by siê tak pewnie aczkolwiek mo¿e by próbowa³ przebyæ drogê do wioski. Ch³opak s³ysza³ s³owa o tym, by Yochi siê po¶pieszy³. Przytakn±³ g³ow± bo mówiæ mu siê jako¶ nie chcia³o... Po chwili wyj±³ jeden z mieczy, ten przeznaczony na praw± rêkê i rzuca³ nim znudzony w drzewo oddalone oko³o 20 metrów od niego. £añcóch ³adnie siê odwija³ z rêki nie chamuj±æ lotu ostrza. Nasêpnie ch³opak zaciska³ d³oñ na ³añcuchu i ci±gn±³. Miecz idealnie zawraca³ i l±dowa³ w jego d³oni. Ch³opiec w miêdzyczasie musia³ krêciæ rêk± aby ³añcuch nie le¿a³ na ziemi a by³ owiniêty zgodnie z przygotowanym na niego miejscu =)
Yochi wyszed³ z siedziby i w koñcu dogoni³ kolegów, ale ca³y ten pomys³ przesta³ mu siê podobaæ poniewa¿ nie chcia³o mu siê tak daleko i¶æ.
Lecz po chwili pomy¶la³ ¿e lepiej tam i¶æ, mo¿e kogo¶ zabiæ ni¿ siedzieæ w siedzibie i nic nie robiæ. Kiedy ju¿ dogoni³em towarzyszy powiedzia³em:
-Dopiero tutaj doszli¶cie ... ¿ó³wie szybciej chodz±.- Powiedzia³em lekko kpi±cym g³osem do towarzyszy. Podszed³em do najbli¿szego drzewa podpar³em siê:
-No to co idziemy - Powiedzia³em króciutko.
Aru patrz±c jak Yochi opiera siê o jedno z drzew u¶miechn±³ siê wrednie. Po chwili ci±gn±³ ³añcuch a miecz wlecia³ mu do rêki. Nie mia³ go d³ugo ale ten prosty manewr ju¿ mia³ opanowany, w koñcu g³upi nie by³. Po chwili rzuci³ nim w drzewo o które opiera³ siê Yocho. On wbi³ siê w nie a po chwili szarpniêty wróci³ do d³oni ch³opca. Drzewo natomiast z nad³amanym pniem ugiê³o siê lekko pod ciê¿arem pleców Yochiego. - ¯ó³wie musia³y czekaæ na ¶limaka... - stwierdzi³ spokojnie. - Ale w sumie fakt. szkoda czasu. Jak kto¶ bêdzie siê ¶limaczy³ to ju¿ nie bêdziemy czekaæ. Najwy¿ej dogoni na postoju... - mrukn±³ u¶miechaj±c siê lekko - najszybsza droga do Iwy prowadzi z tego co wiem przez kraj ognia, inaczej mówi±c. Droga wiêc bêdzie wygl±da³a Mizu -> Hi -> Tani -> Tshuchi(Kiri/Konoha/Taki/iwa) jak kto¶ ma lepszy pomys³ no to mówcie... - mrukn±³ ch³opak. Po chwili milczenia i kilku rzutach w kolejne drzewa zupe³nie nie¶wiadomie wyniszczaj±c lasek - Brak innych tras? to idziemy. Jak kto¶ nie nad±¿y to droge znacie - mrukn±³ spokojnie ch³opak. Byli w okolicach Kiri ale tam nie musieli zagl±daæ tak wiêc pierwszym celem by³a Konoha. (NMM)
Nastêpny post (wg mojej drogi) tutaj
Yochi na popisy Ary nawet nie mrugn±³, ani nie drgn±³, po prostu nadal siê opiera³ o to drzewo, które zosta³o trochê zniszczone przez Aru.
Kiedy on proponowa³ drogê do Iwy, nie s³ucha³em go za bardzo, poniewa¿ s±dzi³em ¿e i tak siê nie zgubimy. Ruszy³em za Aru.

<NMM>
Có¿ za popisuwa, heh pomy¶la³em po czym powoli wsta³em poprawi³em kaptur na g³owie i ruszy³em za Aru. Ten to ma zadatki na "LIDERA" nastêpnie za¶mia³em siê w duchu.
nmm
Puste od wielu dni tereny okoliczne siedziby mistrzów miecza przesta³y byæ na chwilê takie puste.. Pojawi³ sie tu rozczochrany ch³opiec w czarnym jak smo³a p³aszczu.. Jego b³êkitne oczy zaczê³y zmieniaæ barwê i ¶wieciæ.. ¦wieci³y rubinowo czerwonym blaskiem. M³ody Sabataya ruszy³ dalej, ca³e te oczy aktywne by³y w jednym celu, dodatkowe zabezpieczenie przed pu³apkami, ostatecznie najm³odszy z mistrzów miecza nie zna³ ich rozmieszczenia dok³adnie wiêc szed³ t± sam± drog± a do tego siê zabezpiecza³ oczyma.. Po chwili by³ ju¿ w siedzibie...
(NMM)

Dodane po 4 godzinach 54 minutach:

Kilka godzin pó¼niej okolice siedziby mistrzów miecza ponownie przesta³y byæ bezludne. Ten sam, rozczochrany, b³êkitnooki ch³opiec który przed chwil± pod±¿a³ do siedziby szed³ teraz gdzie¶ poza siedzibê. Nie mia³ ze sob± ani czarnego jak smo³a p³aszcza, ani mieczy. D³onie jak zwykle w kieszeniach.. Kilka chwil i znikn±³ gdzie¶ w lesie...
(NMM)
Po pewnym czasie Yochi wreszcie dosta³ siê niedaleko siedziby, skierowa³ siê do wej¶cia, które jest dobrze ukryte, ale na szczê¶cie doskonale zna roz³o¿enie wszystkich pu³apek, wiedzia³ doskonale gdzie siê skierowaæ aby dostaæ siê do ¶rodka. Po chwili Yochi dosta³ siê do przej¶cia które prowadzi do siedziby, i ju¿ po chwili znajdowa³ siê w siedzibie.

<NMM>
Yochi spokojnym krokiem wyszed³ specjalnym przej¶ciem (wej¶ciem/wyj¶ciem) z siedziby, wiedz± o nim tylko osoby bêd±ce mistrzami miecza, chocia¿ Yochi zna³ t± drogê tak, ¿e móg³by i¶æ têdy z zamkniêtymi oczami, bynajmniej tak uwa¿a³, swoj± drogê skierowa³ do kiri, chcia³ odwiedziæ stare ¶mieci, podczas wêdrówki dok³adnie przygl±da³ siê przyrodzie, z przyjemno¶ci± podziwia³ przyrodê w my¶lach mówi±c do siebie "miêkniesz stary", szed³ tak spokojnie rozgl±daj±c siê wokó³ siebie (znaczy w mo¿liwo¶ciach obrotu g³owy ;p karku sobie nie chcê z³amaæ hehe).

[NMM]
Anulej w przebraniu Anbu szed³ i....liczy³ szyfr stopany

- trzy na lewo, tupn±æ, siedem na prost step,....

Po czym co¶ zrobi³ dziwacznego, patrz±c pod nogi i sk³adaj±c pieczêcie.

~ ludzie lito¶ci! Co oni tam trzymaj± ¿e tak siê kryj±. Gdyby nie Aio to pewnie bym z tydzieñ szed³. Albo i d³u¿ej, lub mo¿e bym i zgin±³... dobra nie przesadzajmy, mo¿e bym siê zdenerwowa³. A to

Anulej w my¶lach wskaza³ na jaki¶ dziwny krzak

~ Serce systemu, czujnik pilnuj±cy linek, pilnuj±cych k³odek które pilnuj± zatrzasków automatycznich, broni±cych zapadek, które to z kolei odgradzaj± kusze na ruch zabezpieczone czujnikiem ciep³a, rowem z dzidami i kamieniami wciskowymi.... oczywi¶cie krzak odpowiada za 4m kwadratowe terenu, bo za tym kamieniem znajduje siê detonator stu trzydziestu nalepek co broni±....

Anulej wymy¶li³ jak zniszczyæ ca³y ten teren siedziby i tak dalej.... wystarczy rzuciæ im kota za mur

NMMT