grueneberg
Piêkne miejsce nazwane wannami z prostego powodu: znajduje siê tu kilka zag³êbieñ w skale, których kszta³t przywodzi na my¶l wielkie wanny. S± one g³êboko¶ci od 1 do 5 metrów, zale¿y od miejsca w wannie i wanny. W wannach znajduje siê krystalicznie czysta, lodowata woda. Z najwiêkszej z wanien,która jest ¼ród³em, sp³ywa woda do pozosta³ych, a tak¿e do wodospadu. Ludzie rzadko tu przychodz± , miejsce to jest spokojne , jednak doj¶cie tu graniczy z cudem. Czasami kto¶ chce by jaki¶ shinnobi przyniós³ mu cudown± wodê z tych wanien.
Doj¶cie tutaj graniczy z cudem, jednak mi³o¶niczce genjutsu uda³o siê. Ba, nie przysz³a jeszcze sama, bo towarzyszy³ jej Kaoru Kurama. Dwójka ta znajduj±c siê w tak zwanych "wannach", mog³a sobie spokojnie odpocz±æ. Arisa, niezadowolona ze spotkania z Peinem, a raczej brakiem, usiad³a na ska³ce, zdejmuj±c buty. Chcia³a siê wyk±paæ.
-Jak my¶lisz, Kochanie...co teraz powinnam zrobiæ?
Powolnym krokiem przyszed³em tu tu¿ za Arisk±. U¶miech go¶ci³ na mej twarzy od jakiego¶ czasu. Usiad³em obok ukochanej, przygl±daj±c siê jej i zachwycaj±c siê jednocze¶nie. Po jej pytaniu, chwilkê zastanawia³em siê nad odpowiedzi±, by wreszcie to wypowiedzieæ:
-Hmm... Teraz? Teraz siê odprê¿... Gdy wrócimy do siedziby, mo¿e spotkamy Peina.
-Ech....po tej ca³ej aferce nie mam ju¿ zamiaru tam wracaæ. Wolê teraz pomieszkaæ na ¶wie¿ym w powietrzu. Mo¿e byæ jakie¶ wiêksze drzewo...d±b na przyk³ad, o.-za¶mia³a siê, ¶ci±gaj±c ubrania wraz z ekwipunkiem i odk³adaj±c je na bok, jednak do¶æ blisko, by w razie niebezpieczeñstwa, szybko siê do nich dorwaæ. Naga wesz³a do wanienki z wod±, odprê¿aj±c siê. Brakowa³o tylko dobrego jedzenia...by³ tylko Kaziek, ale on akurat by³ psem i znowu spa³ o.O
-Kochanie... Ale musimy tam wróciæ. No, przynajmniej ja. W przeciwnym razie mogê mieæ spore problemy. A je¿eli Ty nie wrócisz, to jak sobie wyobra¿asz sobie do³±czenie do Akatsuki?- powiedzia³em, powoli zrzucaj±c z siebie ubranie. Po kilku chwilach rozbierania siê, wszed³em do tej samej wanny co Ariska.
-Brrrr... Ale zimna.-, powiedzia³em sam do siebie.
-Mo¿e jednak nie powinnam w³a¶nie do³±czaæ do Brzasku? Sam widzisz, ¿e los nie chce, bym to zrobi³a..Najpierw przerwana walka z Peinem, potem d³ugie czekanie na jego powrót..twój tak¿e. A na koñcu samo spotkanie, które siê nie odby³o. Co¶ w tym musi byæ..-przyzna³a odwa¿nie, opieraj±c stopy o kolana swojego ch³opaka. Dla niej akurat woda nie by³a zimna. Ale to chyba wynika jedynie z higienicznego trybu ¿ycia
-To nie los... To po prostu Pein nie móg³ tu dotrzeæ. Tak s±dzê. Ale choæ z nim porozmawiaj... Zrób to dla mnie, proszê.- powiedzia³em, przysuwaj±c siê do Ariski i ca³uj±c j± w policzek. Mimo zimnej wody, poczu³em wszechogarniaj±ce ciep³o.
-No dobrze...mogê spróbowaæ jeszcze raz, choæ w szczê¶cie to ja zaczynam w±tpiæ, Kaoru..-westchnê³a cicho, d³oni±, a raczej palcami, rysuj±c co¶ na wodzie. Rysunek ten znika³ szybko, co by³o raczej normalne. Gdy poca³owa³ j± Kurama, Arisa u¶miechnê³a siê k±cikami ust, odwracaj±c g³owê w jego stronê. Znów mia³a wra¿enie, ¿e reszta ¶wiata w ogóle nie istnieje. W dodatku ich zadanie...znale¼æ piêcioogoniastego..zdarza siê
-Dziêkujê. Naprawdê dziêkujê, Kochanie.- wyszepta³em, obejmuj±c Ariskê i przytulaj±c siê do niej. Bardzo brakowa³o mi ostatnimi czasy tego ciep³a, które teraz czu³em. By³o wyj±tkowe, jedyne w swoim rodzaju. Z³o¿y³em na jej ustach poca³unek.
-Oj przestañ...nawet jak siê nie dostanê do Akatsuki, to tak czy siak bêdziemy razem, prawda?-zapyta³a retorycznie, obejmuj±c swojego kochanego mi¶ka, kotka, czy krokodylka. Wszystkie epitety skierowane by³y w stronê Kaoru oczywi¶cie. W miêdzyczasie takiego tulania, Arisa obserwowa³a tak¿e Kazieka, który wreszcie siê obudzi³. Chodzi³ on w kó³ko, zaciekawiony dziwnym czym¶ zwisaj±cym z jego pleców. Piesek odkrywa³ ¶wiat, a teraz...ogon.
-Kochanie... My ZAWSZE bêdziemy razem.- powiedzia³em, u¶miechaj±c siê przy tym szerzej. Powoli, bez trudno¶ci, gdy¿ ca³± t± operacjê u³atwi³a wyporno¶æ cia³a Ariski, podnios³em j± (Ariskê, rzecz jasna) i posadzi³em sobie na kolanach. Siadaj±c przy tym prosto, poca³owa³em j± w szyjê.
-Eh eh..-mruknê³a niczym kocica, czuj±c jak podnosi j± "d¼wig-Kaoru", a zaraz po tym trafia na jego kolana. Czasem siê smuci³a przez to, ¿e musi byæ bardzo lekka. Okey, mo¿e to by³ akurat plus, bo gruba nie chcia³a byæ, ale od czasu do czasu chcia³a us³yszeæ s³owa typu "ojoj, ale z ciebie klocek", czy co¶ w tym stylu... Na s³owa Kuramy zareagowa³a jedynie szerszym u¶miechem, rumieniaj±c siê przy okazji.
-Wiêc, co chcia³aby¶ zrobiæ? Jaki¶ plan?- spyta³em, nie bardzo wiedz±c co powiedzieæ. Có¿, nie¶mia³o¶æ fajna nie jest. Dopiero teraz sobie przypominaj±c o Kazieku, spojrza³em na niego, co by do wody nie wpad³. Po chwili znów przenios³em wzrok na Ariskê, a konkretniej, na jej usta.
-Jest wiele mo¿liwo¶ci. Mo¿emy siê znowu kochaæ, porozmawiaæ, pobawiæ siê z Kaziekiem, pozwiedzaæ to miejsce, potrenowaæ...hm...wszystko co zechcesz.-pu¶ci³a mu prawe oczko, opl±tuj±c szyjê Kaoru ramionami. Bia³o-czarne paski w³osów, pod wp³ywem lekkiego wiatru, powiewa³y w praw± stronê, zas³aniaj±c jej twarzyczkê. Kaziek natomiast, przesta³ siê interesowaæ ogonem, natomiat swoj± uwagê skupi³ na ubraniach swojej Pani.
-Mmm, ciekawa propozycja. Ale kotku, nie mo¿emy tego robiæ przy ka¿dej okazji... Wybierzesz co¶ innego?- wypowiedzia³em, zaczesuj±c w³osy z twarzy Ariski wprost za jej ucho i ponownie ca³uj±c j± w usta. Jednocze¶nie obj±³em j± w pasie, przytulaj±c do siebie.
-Hm hm...w takim razie proponujê zwyk³y odpoczynek po³±czony z nocowaniem tutaj. Gwiazdy nad nami s±, ksiê¿yc równie¿...ta tamte pó³ki skalne za twoimi plecami doskonale nadaj± siê na ³ó¿ko. Co ty na to? No ewentualnie mog³abym stworzyæ iluzjê pokoju, by¶ poczu³ siê lepiej...-przyzna³a cicho, przytulaj±c siê do Kaoru ca³± mas± swojego lekkiego cia³a.
Lecê. Papa
-Mo¿emy tu nocowaæ, je¶li Ci to odpowiada. I nie zmieniaj nic, na ³onie natury jest piêknie. A mo¿e jednak co¶ ciekawego zrobimy w nocy...- powiedzia³em, 'rozk³adaj±c' siê w wannie, i k³ad±c na sobie Ariskê.
-Co¶ robiæ w nocy? A co takiego masz zatem na my¶li?-spyta³a z zainteresowaniem w g³osie, przybli¿aj±c usta do warg Kaoru. Oddziela³a je odleg³o¶æ 5 cm, wiêc by zas³u¿yæ na ciep³ego ca³usa ch³opak bêdzie musia³ siê postaraæ. Mog³aby rzecz jasna po prostu cmokn±æ go i po sprawie. Arisa jednak lubi³a takie nêcenie
-To by³ Twój pomys³... Cytujê, 'mo¿emy siê znowu kochaæ'. Oczywi¶cie, nic na si³ê. Wszystko zale¿y od Ciebie... wyszepta³em, wplataj±c palce we w³osy Ariski.
-Co Ty na to?- spyta³em, ci±gle szeptem, podczas gdy na mej twarzy widnia³ szeroki u¶miech.
-Pó¼niej, s³oñce...pó¼niej.-powiedzia³a krótko, dok³adnie akcentuj±c ka¿d± g³oskê jak± powinna. Wtem, przez jej niezrozumia³y dot±d przez naukowców umys³, przelecia³a my¶l nie byle jaka, ¶wiadcz±ca o oryginalno¶ci stworzenia bo¿ego.
-A mo¿e tak powalczymy? Nigdy nie walczy³am z tob±...no dobra, mo¿e raz, ale wtedy by³am po obiedzie.
S³owa te, mocno mnie 'trafi³y'. Po chwili stania w bezruchu i zastanawianiu siê nad tym, o co mnie poprosi³a, powiedzia³em:
-Przecie¿ Ci ju¿ mówi³em... Nie chcê, i nie mam zamiaru walczyæ z Tob±.-. Po tej¿e krótkiej, aczkolwiek tre¶ciwej wypowiedzi, wróci³em do 'czesania' w³osów ukochanej rêk±.
-Ach no tak..zapomnia³am, wybacz.-wyszczerzy³a z±bki w serdecznym u¶miechu, schylaj±c siê na lewo i bior±c w rêce nie do koñca ¶pi±cego szczeniaka. Kaziek rós³ bardzo powoli, co by³o do¶æ interesuj±ce i....niedobre. Na ogó³ psy w jego wieku szybko powiêkszaj± swoje rozmiary, a on nie zmienia³ siê nawet o milimetr. Mo¿e to co¶ z g³ow±, a mo¿e po prostu Kaziek jest nie teges? o.O
A tam, od razu 'nie teges'. On jest po prostu wyj±tkowy.
U¶miech Ariski odwzajemni³em moim w³asny, nachylaj±c siê przy tym trochê i ca³uj±c j± w dekolt. Przytuli³em siê do niej, nie puszczaj±c jej w³osów, bêd±ce w mej prawej d³oni, a jej cia³o oplot³em lew± rêk±.
-Ech, Kaoru...widzê, ¿e nie przegapisz ani jednej okazji by mnie podotykaæ...Ty to erotoman jeste¶, wiesz?-spyta³a ch³opaka, oczekuj±c jego odpowiedzi na ten ciekawy temat. Arisa od tego momentu pragnê³a nauczyæ Kaoru co to jest delikatno¶æ... Mo¿e tak poszczuæ go psychicznym wiêzieniem w g³owie? A mo¿e kazaæ swoim klonom pogry¼æ go jak pies ko¶æ?
-Owszem, nie przepuszczê ¿adnej okazji. Ale czy to co¶ z³ego? Po prostu nie mogê siê powstrzymaæ, jeste¶ zbyt poci±gaj±ca aby chocia¿by próbowaæ siê powstrzymaæ. To jest z góry zdane na niepowodzenie.- powiedzia³em, spogl±daj±c Arisce prosto w oczy. A co do tego obgryzania ko¶ci, to nie jest to zbyt dobry pomys³...
-Ech ech ech, Kaoru..-westchnê³a z politowaniem, wlepiaj±c w niego swój jak¿e zagadkowy jak kosmos wzrok-Rozumiem, ¿e mogê byæ atrakcyjna w jakim¶ tam stopniu dla ciebie, ale to chyba nie powód, by mnie ca³y czas prosiæ o figlowanie, prawda?-spyta³a retorycznie, u¶miechaj±c siê w jego kierunku naprawdê ³adnie. Oznacza³ on jedynie tyle, ¿e siê zgadza
-Nie zrozumiesz mojego poci±gu do Ciebie, najzwyczajniej w ¶wiecie... Nie jeste¶ facetem.- powiedzia³em z lekka ¿artobliwie.
-Ale je¿eli nie chcesz, to nie bêdê naciska³.- doda³em po chwili, nastêpnie sk³adaj±c na ustach ukochanej poca³unek. Ciep³y, lecz krótki. 'Wyra¿a wiêcej ni¿ tysi±c s³ów'.
-Wiesz co mam na my¶li...Po prostu nie chcê teraz, musisz poczekaæ..-powiedzia³a krótko, steruj±c tym statkiem pod nazw± "Kaoru Kasuga Kurama". Ona sama bardzo dobrze wiedzia³a, jak ch³opak jest na ni± napalony, wiêc bêdzie próbowa³a stworzyæ z tej s³abo¶ci swoj± g³ówn±, atutow± broñ. Taki ma³y psikusik ^.^
-Rozumiem, i szanujê Twoj± decyzjê.- powiedzia³em, wypuszczaj±c Ariskê z objêæ. Mimo wszystko, u¶miech nie znika³ z mej twarzy. Opar³em siê o ¶cianê wanienki, odprê¿aj±c siê i daj±c relaks cia³u, ze wzglêdu na to, i¿ przyzwyczai³o siê ono ju¿ do temperatury wody.
-Mi ju¿ wody starczy. Wolê pewniejszy grunt.-sprostowa³a krótko swoje zdanie, wychodz±c z "wanny" i jak gdyby nigdy nic usiad³a na ska³ce niedaleko. W stroju Ewy zaczê³a obserwowaæ uwa¿nie teren, oczekuj±c jakiekolwiek zmiany na wieczornym, rozgwie¿d¿onym niebie. Niestety, wszystko sta³o jak sta³o, wiêc Arisie zosta³o tylko pilnowanie Kazieka.
-No tak... Ile¿ mo¿na.- u¶miechn±³em siê szerzej, mówi±c to -Ale ja i tak jeszcze zostanê w wodzie.- powiedzia³em. I tu w³a¶nie przypomnia³em sobie o zawarto¶ci kieszeni spodni...
~Czy ju¿ nadszed³ czas?... Szykujê siê na to od jakiego¶ czasu, a mimo to nie wiem.~ pomy¶la³em, patrz±c na Ariskê.
-Ja siê idê przej¶æ po mie¶cie, zdobyæ jakie¶ jedzenie i picie. Ty tutaj sobie zostañ i odprê¿ siê.-oznajmi³a, podci±gaj±c na mokre ³ydki a potem uda swoje s³ita¶ne majciochy z mordk± pandy na przodzie. Musia³a tylko za³o¿yæ biustonosz, o, a potem d³ug±, czarn± sukniê-p³aszcz. Gdy ju¿ to zrobi³a, wziê³a do kieszeni zestresowanego Kazieka, który pand akurat siê ba³ o.O
Gdy us³ysza³em propozycjê, abym tu pozosta³ sam, wyskoczy³em z wody i podszed³em do Ariski.
-Chcesz mnie tu zostawiæ? O nieeee, mnie siê tak ³atwo nie pozbêdziesz. Nie sprawi Ci k³opotu, je¿eli pójdê z Tob±, lub spróbujê Ciê tu zatrzymaæ?- powiedzia³em, z weso³ym bananem na twarzy.
-Wiesz, ¿e w wiosce mo¿e byæ niebezpiecznie? Ponoæ w³adca jest bardzo silny i nie jest pokojowo nastawiony do "Akatsukowców". Poza tym zniknê na maksimum godzinê, mo¿e pó³torej, by zdobyæ pokarm tak wa¿ny dla mojego i twojego brzuszka. Przez ten czas mo¿esz siê postaraæ, bym siê zgodzi³a na [I see you!], o.-wytknê³a mu jêzyk, gotowa nawet zablokowaæ go w bia³ym pokoju, by tylko sobie pój¶æ na ¿arcie
-No dobrze... Postaram siê wytrzymaæ.- powiedzia³em, ca³uj±c Ariskê 'na drogê'. Po tym, usiad³em na jednym z kamieni spogl±daj±c w niebo. Po chwili znów przenios³em wzrok na Ariskê.
-No dobrze. To ja w takim razie wrócê za godzinê, Skarbie. Uwa¿aj na siebie i nie po³am nóg...czy czego tam teraz u¿ywasz.-za¶mia³a siê, tu¿ po wyca³owaniu ust Kaoru. Poprawi³a tylko kieszeñ w której siedzia³ uspokojony Kaziek, by opu¶ciæ szybko miejsce. Z nadzwyczajn± prêdko¶ci± uda³a siê w kierunku wioski, licz±c na porz±dn± knajpkê i na opcjê "na wynos".
Po chwili patrzenia na odchodz±c± Ariskê, odwróci³em siê na piêcie i podszed³em do ska³ki, na której w spokoju czeka³y na mnie ubrania. Szybko w nie 'wskoczy³em', wyci±gaj±c z kieszeni pude³eczko, którym z kolei pocz±³em obracaæ w rêkach. Pomy¶la³em:
~Tak, zrobiê to gdy wróci.~, po czym poprawi³em dok³adnie ko³nierzyk p³aszcza. Teraz czeka³em tylko na to, a¿ Arisa wróci.
Chuuninka po d³ugiej walce z dzik± przyrod± wreszcie zdoby³a cokolwiek do jedzenia. Mog³aby wej¶æ do miasta, jednak ono by³o ochranianie przez otaczaj±ce je wody.
Bêd±c ju¿ przy "wannach", rozsypa³a z kieszeni na jedn± kupkê du¿y zbiór jagód i jab³ek. Jak ona to ud¼wignê³a? A no kobieta zmie¶ci nawet pancernik w puderniczce, wystarczy tylko chcieæ
Raz po raz siê odwracaj±c, dostrzeg³em Arisê, w tej¿e chwili ju¿ wysypuj±c± jedzenie z kieszeñ. Wzi±³em g³êboki oddech, po czym wsta³em i powolnym, niepewnym krokiem ruszy³em w jej stronê. Gdy ju¿ znalaz³em siê oko³o pó³ metra od niej, uklêkn±³em na jednym kolanie. Otworzy³em pude³ko na wyci±gniêtej rêce, ukazuj±c pier¶cionek i wypowiedzia³em z lekka zdenerwowanym g³osem:
-Wyjdziesz za mnie?-. Delikatnie unios³em k±ciki ust, patrz±c ukochanej prosto w oczy.
Prze¿uwaj±c gar¶æ jagód, Arisa obserwowa³a bez jakiejkolwiek nudy poczyniania Kaoru. Ten wpierw do niej podchodzi, kuca, a po chwili wyjmuje z kieszeni pier¶cionek..do¶æ ³adny z reszt±. Ju¿ mia³a powiedzieæ, ¿e tak, ¿e bardzo tego pragnie, jednak moment ten nastanie trochê pó¼niej. Chuuninka zemdla³a od przejedzenia siê le¶nymi owocami.....i zapytaniem Kuramy szczególnie.
Dostrzeg³szy upadaj±c± Arisê, wyskoczy³em w jej stronê, a¿eby to j± z³apaæ (woln± rêk±). Nie bardzo wiedz±c co zrobiæ w takiej sytuacji, pocz±³em delikatnie 'uderzaæ' j± w policzek. Na szczê¶cie zachowa³em zdrowy rozs±dek i nie pola³em jej twarzy wod±, gdy¿ mog³oby to spowodowaæ zakrztuszenie, a w rezultacie i ¶mieræ. A na to z kolei, pozwoliæ bym nie móg³.
Arisa, reaguj±c intuicyjnie na lekki ból(ale ból) w policzkach, zrobi³a odruchowy wykop, posy³aj±c Kaoru w ty³. System immunologiczno-zryto-psychiczny dziewczyny opanowa³ siê dopiero wtedy, gdy zda³a sobie sprawê z tego, kto by³ agresorem. Szybko wiêc podbieg³a do Kuramy, przepraszaj±c ca³usami.
-Wybacz, kochanie...co¶ mi siê przewidzia³o...i w ogóle..
Podczas tego oto 'wykopu' Arisy, pude³eczko wypad³o mi z rêki, upadaj±c na ziemiê w miejscu incydentu. Nie bardzo rozumia³em, co siê sta³o, ale mniejsza o to. Po s³owach wypowiedzianych z ust Arisy, sam powiedzia³em:
-Nic siê nie sta³o... Nie wiem co Ci siê przywidzia³o, ale chcia³bym poznaæ odpowied¼.-. Zdanie podrzêdne zdania drugiego zosta³o wrêcz wyszeptane.
-Odpowied¼? Ale na co niby odpowied¼? Mnie tam siê zdawa³o, ¿e prosisz o moj± rêkê...-powiedzia³a cicho, le¿±c tu¿ nad Kaoru i wpatruj±c siê w niego tym swoim przenikliwym, g³êbokim wzrokiem. W mutantce zwanej Aris± by³o to co¶, co przekonywa³o cz³owieka o jej niewinno¶ci, choæ tak naprawdê nie by³o. Samym potwierdzeniem by³a technika cmentarza, jak± wymy¶li³a podczas podró¿y tutaj. Ko¶ciotrupy, przybijanie desek gwo¼d¼mi...to by³o nienormalne.
-To Ci siê nie wydawa³o. To siê sta³o na prawdê.- powiedzia³em, ponownie lekko siê u¶miechaj±c.
W ten czas, Kaziek, ma³y nasz owczarek pocz±tkowo biega³ w kó³ko, a nastêpnie [cenzura] wszystko dooko³a, doszed³ z 'merdaj±cym' ogonkiem do pude³eczka, które jeszcze nie tak dawno by³o w rêce Kaoru, i zacz±³ je obw±chiwaæ.
//¯eby mieæ co najmniej 30 postów, opisa³em 'przygody' Kazieka, bo nie mam za bardzo co sob± napisaæ //
-Aha...naprawdê..-mruknê³a, rozmy¶laj±c nad t± trudn±, najwa¿niejsz± w ¿yciu odpowiedzi±. Pozytywna reakcja wi±za³aby siê z byciem wiern± do koñca ¿ycia, wspierania Kaoru i kochania go...Czy tego chcia³a Arisa?
-Tak....tak, wyjdê za ciebie.-odpar³a jednym tchem, spogl±daj±c k±tem oka na niewinnego psiaka grzebi±cego przy obr±czce. Zostawa³a tylko sprawa samego ¶lubu. Kurama by³ w Akatsuki, wiêc trudno bêdzie..
U¶miechn±³em siê, ledwo siê powstrzymuj±c od ³ez szczê¶cia, które i tak mo¿na by³o dostrzec powolutku wyciekaj±ce spod powiek. Poca³owa³em d³ugo Ariskê, ju¿ narzeczon±, po czym powiedzia³em:
-Chwilka...-. Wsta³em, podnosz±c ukochan± z ziemi i podszed³em do pude³eczka. Podnios³em je, po czym wróci³em do punktu 'wyj¶cia'. Otworzy³em pude³eczko i wsun±³em pier¶cionek na palec Arisy. Ponownie j± poca³owa³em.
Arisa, zapominaj±c o ca³ym ¶wiecie doczesnym, skoncentrowa³a siê na ma³ej b³yskotce, która zaraz trafi na jej palec u lewej d³oni. Zrobi³a wiêc tak, rozkoszuj±c pier¶cionkiem zarêczynowym. Kaoru móg³ tylko podziwiaæ drobne piêkno na piêknie wiêkszym. Rzecz jasna to drugie by³o o wiele lepsze, wiêc wiadomo w kim siê zakocha³..w zajemno¶ci±
Kaziek tym czasem wêszy³ ca³e skalne pod³o¿e, szukaj±c czego¶ do obsiusiania
Po wsuniêciu pier¶cionka na rêkê Arisy, przytuli³em siê, i nie wytrzymuj±c d³u¿ej, z moich oczu poczê³y wyp³ywaæ ³zy. £zy szczê¶cia, rzecz jasna. Ale jak siê dziwiæ, przy tak wynios³ej chwili. Tylko najwiêkszy g³upiec móg³by siê nie cieszyæ z takiej sytuacji.
-Kocham Ciê.- wypowiedzia³em, g³osem lekko zmienionym ze wzglêdu na pUacz.
-Ja ciebie te¿, Kaoru...ale móg³by¶ choæ raz przestaæ p³akaæ?-napad³a z u¶miechem, wycieraj±c jego rêkawem podmok³e od ³ez policzki.
-Czasem mi siê wydaje, ¿e jestem bardziej mêska od ciebie, Kochanie. Opanuj siê, bo bêdê musia³a powa¿nie porozmawiaæ z Peinem...o ile jeszcze go kiedykolwiek spotkam.-dokoñczy³a cicho, skupiaj±c siê na pier¶cionku, oczach Kaoru i Kazieku jednocze¶nie. Jako¶ to jeszcze ogarnia³a.
-Nie moja wina... Po prostu cieszê siê niezmiernie z tego, co siê przed chwil± wydarzy³o. To jest, jak dla mnie, wystarczaj±cy powód do ³ez szczê¶cia. A powiedzenie "Ch³opaki nie p³acz±" wcale nie jest trafne.- powiedzia³em, uspokajaj±c przyspieszony oddech, a jednocze¶nie ilo¶æ wyp³ywaj±cych z oczu ³ez.
-Hm...no w sumie racja, ale postaraj siê nie p³akaæ przy ludziach. Niech my¶l±, ¿e jeste¶ ode mnie lepszy i twardszy, okej?-spyta³a do¶æ troskliwie, co w jej charakterze nie zdarza³o siê tak rzadko. Mia³a swoje humorki, tak zwane "dni", podczas których musia³a robiæ za baboch³opa zdolnego przebiæ mrugniêciem oka dwudziestometrowej grubo¶ci mur. Po prostu tak mia³a...i ju¿.
-Postaram siê... Ale to nie zawsze jest takie proste jak by siê wydawa³o. A nie chcê udawaæ, ¿e jestem od Ciebie 'silniejszy i twardszy'... Nie uwa¿am wcale, ¿e kobieta nie mo¿e byæ silniejsza od takiego byle-jakiego faceta jak ja.- powiedzia³em, wycieraj±c rêkawem ³zy, lecz nie trac±c promienistego u¶miechu.
-Dlatego te¿ wiele razy chcia³am siê z tob± zmierzyæ, by siê przekonaæ kto z nas jest lepszy. No ale jak nie chcesz siê tego dowiedzieæ...to trudno...-powiedzia³a cicho, wk³adaj±c do ust Kaoru jedn± z czarnych jagód, a drug± rêk± natomiast wodz±c po jego (ach.....!)klacie. Co¶ tam niedawno ch³opak wspomina³ o zacie¶nianiu wiêzów mi³o¶ci, wiêc Arisa postanowi³a mu to umo¿liwiæ.
-Ja nie muszê z Tob± walczyæ, aby wiedzieæ ¿e jeste¶ "lepsza". Poza tym, dok³adnie tak jak powiedzia³a¶. Ja nie chcê z Tob± walczyæ. Nie by³bym w stanie.- powiedzia³em, po³ykaj±c jagódkê w ca³o¶ci. Po tym¿e ponownie z³o¿y³em na ustach Ariski namiêtny poca³unek.
//Przejmij inicjatywê //
-Szkoda, bo bardzo jestem ciekawa kto w naszym pojedynku iluzjonistów wyszed³by zwyciêsko,a kto na tarczy...-przyzna³a do¶æ krótko jak na ni±, znów zamykaj±c Kaoru dawk± smaczniutkich jagódek. W³asnorêcznie je zbiera³a i sprawdza³a, czy aby nie gro¿± one zatruciem b±d¼ ¶mierci±. Ch³opak mia³ ju¿ z tym pewne do¶wiadczenie, wiêc Arisa postara³a siê
Dobrowolnie przyj±³em kolejn± dawkê jagód, jednocze¶nie pokazuj±c rêk±, ¿e na wiêcej ich nie mam ochoty. W do¶æ szybkim tempie zmia¿d¿y³em jagody w ustach i po³kn±³em siê, staraj±c siê nie ukazuj±c moich, purpurowych w tej chwili zêbów. Obj±³em Ariskê w pasie, tym samym przyci±gaj±c j± do siebie i tul±c.
-Smakuj± ci jagódki? Specjalnie przed³u¿y³am swoje poszukiwania, by znale¼æ wiêcej. Nie bój siê, je¿eli zacznie boleæ ciê brzuch. To z przejedzenia, nie z zatrucia.-pokrzepi³a, pozwalaj±c ch³opakowi na tulanie do siebie. Musia³a jednak przerwaæ te mi³e chwile, pytaniem:
-Hm...Kaoru...Kto jest wiceliderem Akatsuki?
-To przed³u¿enie wysz³o na dobre. Przynajmniej znalaz³em w sobie odwagê, aby zrobiæ to, co zrobi³em.- powiedzia³em, nie puszczaj±c Ariski. Po jej pytaniu dotycz±cego V-CeLidera Akatsuki, chwilê siê zastanawia³em aby odpowiedzieæ:
-Chyba Ayano... Ale nie jestem pewien.-.
-Ayano? Nigdy mi o niej nie opowiada³e¶... No chyba, ¿e mówi³e¶ i ja nie pamiêtam, ale wykluczam t± mo¿liwo¶æ.-powiedzia³a, zainteresowana ca³± t± postaci± tajemniczej dla niej dziewczyny. Zapowiada³a siê ciekawa opowiastka, wiêc Arisa wziê³a na rêce Kazieka, drapi±c za uchem i miziaj±c go po grzbiecie. Bardzo to lubi³...pewnie ma to po pani
-Owszem, nie wspomina³em o niej. Pewnie dlatego, ¿e nie mogê o niej wiele powiedzieæ. Wiem tyle, ¿e jest posiadaczk± Shiaringana, o którym musia³a¶ s³yszeæ. Dodam jeszcze, ¿e nie bardzo idzie siê z ni± dogadaæ, a ja wrêcz siê z ni± 'pogryz³em'.- powiedzia³em, nie trac±c u¶miechu.
-Nu nu nu...niedobrze w takim razie, ale bêdziemy musieli nied³ugo siê zbieraæ i wracaæ spowrotem do siedziby. Zale¿y mi na dostaniu siê w szeregi Akatsuki nawet jako kadetka, ale...tobie z reszt± równie¿ ,co?-spyta³a z przek±sem w oczach, co by³o a¿ nader widaæ. Ten wzrok sugerowa³ tylko to, ¿e Kaoru szuka wymówki, by byæ d³u¿ej ze swoj± ukochan± pani± Aris±
-Mhm... Owszem, zale¿y mi na tym, aby¶ siê dosta³a w nasze szeregi. Choæ bardziej zale¿y mi na tym, aby¶ by³a zawsze blisko mnie.- powiedzia³em, 'czytaj±c' z oczu Ariski. I dobrze, ¿e to powiedzia³em. Takie s³owa poprawiaj± me samopoczucie.
-Hem..no dobra, nie ukrywaj. Chcesz siê kochaæ, czy nie?-spyta³a wprost, bo za dobrze zna³a Kaoru, by nie wiedzieæ co mu po g³owie chodzi. Ten wzrok, s³odkie s³ówka, dotyk czy sam stan uzêbienia ch³opaka wskazywa³y na jego popêd w danej chwili. Mo¿na by³oby napisaæ o tym rozprawkê, ale nie teraz. Po prostu Arisa lubi³a takie g³upawe pomys³y, o
-Tak... Tak, chcê. Ale wszystko zale¿y od Ciebie. Nie bêdê nic narzuca³, nie zaproponujê tego. Czekam na Twój ruch, bo bêdê mia³ wtedy wiêcej satysfakcji.- powiedzia³em, u¶miechaj±c siê w zwyk³y dla mnie sposób. Czyli, u¶miech ten by³ szczery. Jak ka¿dy przy Arisie, jeszcze chyba nie musia³em udawaæ. I niech tak zostanie.
-Ach....no i bardzo dobrze, wysz³o szyd³o z worka. Tylko wiesz...nie chcia³abym robiæ tego tutaj. Mo¿e b±cniemy siê na kwadrat Aka tam sobie pofiglowaæ? Na sali spotkañ mo¿e?-spyta³a z b³yskiem w oku, który oznacza³ tylko jedno-na tym¿e pokoju to siê nie skoñczy. Co planowa³a w takim razie Arisa? Jakie bêd± tego skutki? Kaoru bêdzie musia³ sam siê o tym przekonaæ, bo ona mu nie pomo¿e.
-Hmm... Wiesz, w sali spotkañ mog± siê pa³êtaæ jakie¶ zagubione dusze. Powiem szczerze, ¿e wola³bym to zrobiæ w jakim¶ ustronniejszym miejscu. I tu nachodzi mnie pewna my¶l. Mo¿emy powêdrowaæ do Suny, gdzie mam swoje mieszkanko w rodowej posiad³o¶ci. Co Ty na to?- powiedzia³em, po czym uca³owa³em Ariskê w szyjê.
Arisa, mimo zaczarowania ca³usem przez ch³opaka, rozproszy³a magiê mi³o¶ci, krêc±c g³ow± na boki.
-Ale ja serio chcia³abym pój¶æ ju¿ do siedziby...Nie wiem czemu, ale czujê, ¿e zbli¿a siê co¶ wa¿nego...Co¶, w czym powinni¶my wzi±æ udzia³.-powiedzia³a rozwa¿nie, informuj±c Kaoru o swoim szóstym zmy¶le. Pojawia³ siê on prawie codziennie, jednak gdzie¶ tak na 5-10 minut rano i 2 po po³udniu. Dziwna to by³a umiejêtno¶æ, jednak jak¿e pomocna, gdy gotowa³a mleko, a tu nagle zacze³o kipieæ mleko...
-Skoro tego chcesz, niech wiêc tak bêdzie. Prowad¼ zatem, wprost w sid³a zUa. Skoro chcesz ¿yæ w obskurnej siedzibie i zabawiaæ siê zabijaj±c ludzi.- powiedzia³em, do¶æ stanowczo. Z u¶miechem na ustach wypu¶ci³em Ariskê z objêæ, czekaj±c a¿ ruszy.
//Je¿eli wychodzisz, to wstukasz za mnie NMM? Dziêkujê //
-Pamiêtaj, mój czarno-czerwony króliczku, ¿e rozmawiasz z Aris± Oboro, mistrzyni± tego klanu. Wystarczy jedno dotkniêcie twojej g³owy, a znajdziesz siê w bia³ych mêczarniach...-powiedzia³a do¶æ powa¿nie, jednak jej wzrok i u¶miech wskazywa³ na rozbawienie zachowaniem Kaoru. Zanim jednak opu¶ci to miejsce wraz z nim, sprawdzi jak tam Kaziek w kieszeni (gotowy) i zbierze broñ porzucon± w k±cie wanien.
Obydwoje poszli w kierunku starej siedziby Akatsuki. Swoj± drog± gdzie ona le¿y dok³adnie na mapie ¶wiata-niewiedzia³a.
NMMT i NM Kaoru. Pisz pierwszy, Ziomm
Doj¶cie tutaj graniczy z cudem, jednak mi³o¶niczce genjutsu uda³o siê. Ba, nie przysz³a jeszcze sama, bo towarzyszy³ jej Kaoru Kurama. Dwójka ta znajduj±c siê w tak zwanych "wannach", mog³a sobie spokojnie odpocz±æ. Arisa, niezadowolona ze spotkania z Peinem, a raczej brakiem, usiad³a na ska³ce, zdejmuj±c buty. Chcia³a siê wyk±paæ.
-Jak my¶lisz, Kochanie...co teraz powinnam zrobiæ?
Powolnym krokiem przyszed³em tu tu¿ za Arisk±. U¶miech go¶ci³ na mej twarzy od jakiego¶ czasu. Usiad³em obok ukochanej, przygl±daj±c siê jej i zachwycaj±c siê jednocze¶nie. Po jej pytaniu, chwilkê zastanawia³em siê nad odpowiedzi±, by wreszcie to wypowiedzieæ:
-Hmm... Teraz? Teraz siê odprê¿... Gdy wrócimy do siedziby, mo¿e spotkamy Peina.
-Ech....po tej ca³ej aferce nie mam ju¿ zamiaru tam wracaæ. Wolê teraz pomieszkaæ na ¶wie¿ym w powietrzu. Mo¿e byæ jakie¶ wiêksze drzewo...d±b na przyk³ad, o.-za¶mia³a siê, ¶ci±gaj±c ubrania wraz z ekwipunkiem i odk³adaj±c je na bok, jednak do¶æ blisko, by w razie niebezpieczeñstwa, szybko siê do nich dorwaæ. Naga wesz³a do wanienki z wod±, odprê¿aj±c siê. Brakowa³o tylko dobrego jedzenia...by³ tylko Kaziek, ale on akurat by³ psem i znowu spa³ o.O
-Kochanie... Ale musimy tam wróciæ. No, przynajmniej ja. W przeciwnym razie mogê mieæ spore problemy. A je¿eli Ty nie wrócisz, to jak sobie wyobra¿asz sobie do³±czenie do Akatsuki?- powiedzia³em, powoli zrzucaj±c z siebie ubranie. Po kilku chwilach rozbierania siê, wszed³em do tej samej wanny co Ariska.
-Brrrr... Ale zimna.-, powiedzia³em sam do siebie.
-Mo¿e jednak nie powinnam w³a¶nie do³±czaæ do Brzasku? Sam widzisz, ¿e los nie chce, bym to zrobi³a..Najpierw przerwana walka z Peinem, potem d³ugie czekanie na jego powrót..twój tak¿e. A na koñcu samo spotkanie, które siê nie odby³o. Co¶ w tym musi byæ..-przyzna³a odwa¿nie, opieraj±c stopy o kolana swojego ch³opaka. Dla niej akurat woda nie by³a zimna. Ale to chyba wynika jedynie z higienicznego trybu ¿ycia
-To nie los... To po prostu Pein nie móg³ tu dotrzeæ. Tak s±dzê. Ale choæ z nim porozmawiaj... Zrób to dla mnie, proszê.- powiedzia³em, przysuwaj±c siê do Ariski i ca³uj±c j± w policzek. Mimo zimnej wody, poczu³em wszechogarniaj±ce ciep³o.
-No dobrze...mogê spróbowaæ jeszcze raz, choæ w szczê¶cie to ja zaczynam w±tpiæ, Kaoru..-westchnê³a cicho, d³oni±, a raczej palcami, rysuj±c co¶ na wodzie. Rysunek ten znika³ szybko, co by³o raczej normalne. Gdy poca³owa³ j± Kurama, Arisa u¶miechnê³a siê k±cikami ust, odwracaj±c g³owê w jego stronê. Znów mia³a wra¿enie, ¿e reszta ¶wiata w ogóle nie istnieje. W dodatku ich zadanie...znale¼æ piêcioogoniastego..zdarza siê
-Dziêkujê. Naprawdê dziêkujê, Kochanie.- wyszepta³em, obejmuj±c Ariskê i przytulaj±c siê do niej. Bardzo brakowa³o mi ostatnimi czasy tego ciep³a, które teraz czu³em. By³o wyj±tkowe, jedyne w swoim rodzaju. Z³o¿y³em na jej ustach poca³unek.
-Oj przestañ...nawet jak siê nie dostanê do Akatsuki, to tak czy siak bêdziemy razem, prawda?-zapyta³a retorycznie, obejmuj±c swojego kochanego mi¶ka, kotka, czy krokodylka. Wszystkie epitety skierowane by³y w stronê Kaoru oczywi¶cie. W miêdzyczasie takiego tulania, Arisa obserwowa³a tak¿e Kazieka, który wreszcie siê obudzi³. Chodzi³ on w kó³ko, zaciekawiony dziwnym czym¶ zwisaj±cym z jego pleców. Piesek odkrywa³ ¶wiat, a teraz...ogon.
-Kochanie... My ZAWSZE bêdziemy razem.- powiedzia³em, u¶miechaj±c siê przy tym szerzej. Powoli, bez trudno¶ci, gdy¿ ca³± t± operacjê u³atwi³a wyporno¶æ cia³a Ariski, podnios³em j± (Ariskê, rzecz jasna) i posadzi³em sobie na kolanach. Siadaj±c przy tym prosto, poca³owa³em j± w szyjê.
-Eh eh..-mruknê³a niczym kocica, czuj±c jak podnosi j± "d¼wig-Kaoru", a zaraz po tym trafia na jego kolana. Czasem siê smuci³a przez to, ¿e musi byæ bardzo lekka. Okey, mo¿e to by³ akurat plus, bo gruba nie chcia³a byæ, ale od czasu do czasu chcia³a us³yszeæ s³owa typu "ojoj, ale z ciebie klocek", czy co¶ w tym stylu... Na s³owa Kuramy zareagowa³a jedynie szerszym u¶miechem, rumieniaj±c siê przy okazji.
-Wiêc, co chcia³aby¶ zrobiæ? Jaki¶ plan?- spyta³em, nie bardzo wiedz±c co powiedzieæ. Có¿, nie¶mia³o¶æ fajna nie jest. Dopiero teraz sobie przypominaj±c o Kazieku, spojrza³em na niego, co by do wody nie wpad³. Po chwili znów przenios³em wzrok na Ariskê, a konkretniej, na jej usta.
-Jest wiele mo¿liwo¶ci. Mo¿emy siê znowu kochaæ, porozmawiaæ, pobawiæ siê z Kaziekiem, pozwiedzaæ to miejsce, potrenowaæ...hm...wszystko co zechcesz.-pu¶ci³a mu prawe oczko, opl±tuj±c szyjê Kaoru ramionami. Bia³o-czarne paski w³osów, pod wp³ywem lekkiego wiatru, powiewa³y w praw± stronê, zas³aniaj±c jej twarzyczkê. Kaziek natomiast, przesta³ siê interesowaæ ogonem, natomiat swoj± uwagê skupi³ na ubraniach swojej Pani.
-Mmm, ciekawa propozycja. Ale kotku, nie mo¿emy tego robiæ przy ka¿dej okazji... Wybierzesz co¶ innego?- wypowiedzia³em, zaczesuj±c w³osy z twarzy Ariski wprost za jej ucho i ponownie ca³uj±c j± w usta. Jednocze¶nie obj±³em j± w pasie, przytulaj±c do siebie.
-Hm hm...w takim razie proponujê zwyk³y odpoczynek po³±czony z nocowaniem tutaj. Gwiazdy nad nami s±, ksiê¿yc równie¿...ta tamte pó³ki skalne za twoimi plecami doskonale nadaj± siê na ³ó¿ko. Co ty na to? No ewentualnie mog³abym stworzyæ iluzjê pokoju, by¶ poczu³ siê lepiej...-przyzna³a cicho, przytulaj±c siê do Kaoru ca³± mas± swojego lekkiego cia³a.
Lecê. Papa
-Mo¿emy tu nocowaæ, je¶li Ci to odpowiada. I nie zmieniaj nic, na ³onie natury jest piêknie. A mo¿e jednak co¶ ciekawego zrobimy w nocy...- powiedzia³em, 'rozk³adaj±c' siê w wannie, i k³ad±c na sobie Ariskê.
-Co¶ robiæ w nocy? A co takiego masz zatem na my¶li?-spyta³a z zainteresowaniem w g³osie, przybli¿aj±c usta do warg Kaoru. Oddziela³a je odleg³o¶æ 5 cm, wiêc by zas³u¿yæ na ciep³ego ca³usa ch³opak bêdzie musia³ siê postaraæ. Mog³aby rzecz jasna po prostu cmokn±æ go i po sprawie. Arisa jednak lubi³a takie nêcenie
-To by³ Twój pomys³... Cytujê, 'mo¿emy siê znowu kochaæ'. Oczywi¶cie, nic na si³ê. Wszystko zale¿y od Ciebie... wyszepta³em, wplataj±c palce we w³osy Ariski.
-Co Ty na to?- spyta³em, ci±gle szeptem, podczas gdy na mej twarzy widnia³ szeroki u¶miech.
-Pó¼niej, s³oñce...pó¼niej.-powiedzia³a krótko, dok³adnie akcentuj±c ka¿d± g³oskê jak± powinna. Wtem, przez jej niezrozumia³y dot±d przez naukowców umys³, przelecia³a my¶l nie byle jaka, ¶wiadcz±ca o oryginalno¶ci stworzenia bo¿ego.
-A mo¿e tak powalczymy? Nigdy nie walczy³am z tob±...no dobra, mo¿e raz, ale wtedy by³am po obiedzie.
S³owa te, mocno mnie 'trafi³y'. Po chwili stania w bezruchu i zastanawianiu siê nad tym, o co mnie poprosi³a, powiedzia³em:
-Przecie¿ Ci ju¿ mówi³em... Nie chcê, i nie mam zamiaru walczyæ z Tob±.-. Po tej¿e krótkiej, aczkolwiek tre¶ciwej wypowiedzi, wróci³em do 'czesania' w³osów ukochanej rêk±.
-Ach no tak..zapomnia³am, wybacz.-wyszczerzy³a z±bki w serdecznym u¶miechu, schylaj±c siê na lewo i bior±c w rêce nie do koñca ¶pi±cego szczeniaka. Kaziek rós³ bardzo powoli, co by³o do¶æ interesuj±ce i....niedobre. Na ogó³ psy w jego wieku szybko powiêkszaj± swoje rozmiary, a on nie zmienia³ siê nawet o milimetr. Mo¿e to co¶ z g³ow±, a mo¿e po prostu Kaziek jest nie teges? o.O
A tam, od razu 'nie teges'. On jest po prostu wyj±tkowy.
U¶miech Ariski odwzajemni³em moim w³asny, nachylaj±c siê przy tym trochê i ca³uj±c j± w dekolt. Przytuli³em siê do niej, nie puszczaj±c jej w³osów, bêd±ce w mej prawej d³oni, a jej cia³o oplot³em lew± rêk±.
-Ech, Kaoru...widzê, ¿e nie przegapisz ani jednej okazji by mnie podotykaæ...Ty to erotoman jeste¶, wiesz?-spyta³a ch³opaka, oczekuj±c jego odpowiedzi na ten ciekawy temat. Arisa od tego momentu pragnê³a nauczyæ Kaoru co to jest delikatno¶æ... Mo¿e tak poszczuæ go psychicznym wiêzieniem w g³owie? A mo¿e kazaæ swoim klonom pogry¼æ go jak pies ko¶æ?
-Owszem, nie przepuszczê ¿adnej okazji. Ale czy to co¶ z³ego? Po prostu nie mogê siê powstrzymaæ, jeste¶ zbyt poci±gaj±ca aby chocia¿by próbowaæ siê powstrzymaæ. To jest z góry zdane na niepowodzenie.- powiedzia³em, spogl±daj±c Arisce prosto w oczy. A co do tego obgryzania ko¶ci, to nie jest to zbyt dobry pomys³...
-Ech ech ech, Kaoru..-westchnê³a z politowaniem, wlepiaj±c w niego swój jak¿e zagadkowy jak kosmos wzrok-Rozumiem, ¿e mogê byæ atrakcyjna w jakim¶ tam stopniu dla ciebie, ale to chyba nie powód, by mnie ca³y czas prosiæ o figlowanie, prawda?-spyta³a retorycznie, u¶miechaj±c siê w jego kierunku naprawdê ³adnie. Oznacza³ on jedynie tyle, ¿e siê zgadza
-Nie zrozumiesz mojego poci±gu do Ciebie, najzwyczajniej w ¶wiecie... Nie jeste¶ facetem.- powiedzia³em z lekka ¿artobliwie.
-Ale je¿eli nie chcesz, to nie bêdê naciska³.- doda³em po chwili, nastêpnie sk³adaj±c na ustach ukochanej poca³unek. Ciep³y, lecz krótki. 'Wyra¿a wiêcej ni¿ tysi±c s³ów'.
-Wiesz co mam na my¶li...Po prostu nie chcê teraz, musisz poczekaæ..-powiedzia³a krótko, steruj±c tym statkiem pod nazw± "Kaoru Kasuga Kurama". Ona sama bardzo dobrze wiedzia³a, jak ch³opak jest na ni± napalony, wiêc bêdzie próbowa³a stworzyæ z tej s³abo¶ci swoj± g³ówn±, atutow± broñ. Taki ma³y psikusik ^.^
-Rozumiem, i szanujê Twoj± decyzjê.- powiedzia³em, wypuszczaj±c Ariskê z objêæ. Mimo wszystko, u¶miech nie znika³ z mej twarzy. Opar³em siê o ¶cianê wanienki, odprê¿aj±c siê i daj±c relaks cia³u, ze wzglêdu na to, i¿ przyzwyczai³o siê ono ju¿ do temperatury wody.
-Mi ju¿ wody starczy. Wolê pewniejszy grunt.-sprostowa³a krótko swoje zdanie, wychodz±c z "wanny" i jak gdyby nigdy nic usiad³a na ska³ce niedaleko. W stroju Ewy zaczê³a obserwowaæ uwa¿nie teren, oczekuj±c jakiekolwiek zmiany na wieczornym, rozgwie¿d¿onym niebie. Niestety, wszystko sta³o jak sta³o, wiêc Arisie zosta³o tylko pilnowanie Kazieka.
-No tak... Ile¿ mo¿na.- u¶miechn±³em siê szerzej, mówi±c to -Ale ja i tak jeszcze zostanê w wodzie.- powiedzia³em. I tu w³a¶nie przypomnia³em sobie o zawarto¶ci kieszeni spodni...
~Czy ju¿ nadszed³ czas?... Szykujê siê na to od jakiego¶ czasu, a mimo to nie wiem.~ pomy¶la³em, patrz±c na Ariskê.
-Ja siê idê przej¶æ po mie¶cie, zdobyæ jakie¶ jedzenie i picie. Ty tutaj sobie zostañ i odprê¿ siê.-oznajmi³a, podci±gaj±c na mokre ³ydki a potem uda swoje s³ita¶ne majciochy z mordk± pandy na przodzie. Musia³a tylko za³o¿yæ biustonosz, o, a potem d³ug±, czarn± sukniê-p³aszcz. Gdy ju¿ to zrobi³a, wziê³a do kieszeni zestresowanego Kazieka, który pand akurat siê ba³ o.O
Gdy us³ysza³em propozycjê, abym tu pozosta³ sam, wyskoczy³em z wody i podszed³em do Ariski.
-Chcesz mnie tu zostawiæ? O nieeee, mnie siê tak ³atwo nie pozbêdziesz. Nie sprawi Ci k³opotu, je¿eli pójdê z Tob±, lub spróbujê Ciê tu zatrzymaæ?- powiedzia³em, z weso³ym bananem na twarzy.
-Wiesz, ¿e w wiosce mo¿e byæ niebezpiecznie? Ponoæ w³adca jest bardzo silny i nie jest pokojowo nastawiony do "Akatsukowców". Poza tym zniknê na maksimum godzinê, mo¿e pó³torej, by zdobyæ pokarm tak wa¿ny dla mojego i twojego brzuszka. Przez ten czas mo¿esz siê postaraæ, bym siê zgodzi³a na [I see you!], o.-wytknê³a mu jêzyk, gotowa nawet zablokowaæ go w bia³ym pokoju, by tylko sobie pój¶æ na ¿arcie
-No dobrze... Postaram siê wytrzymaæ.- powiedzia³em, ca³uj±c Ariskê 'na drogê'. Po tym, usiad³em na jednym z kamieni spogl±daj±c w niebo. Po chwili znów przenios³em wzrok na Ariskê.
-No dobrze. To ja w takim razie wrócê za godzinê, Skarbie. Uwa¿aj na siebie i nie po³am nóg...czy czego tam teraz u¿ywasz.-za¶mia³a siê, tu¿ po wyca³owaniu ust Kaoru. Poprawi³a tylko kieszeñ w której siedzia³ uspokojony Kaziek, by opu¶ciæ szybko miejsce. Z nadzwyczajn± prêdko¶ci± uda³a siê w kierunku wioski, licz±c na porz±dn± knajpkê i na opcjê "na wynos".
Po chwili patrzenia na odchodz±c± Ariskê, odwróci³em siê na piêcie i podszed³em do ska³ki, na której w spokoju czeka³y na mnie ubrania. Szybko w nie 'wskoczy³em', wyci±gaj±c z kieszeni pude³eczko, którym z kolei pocz±³em obracaæ w rêkach. Pomy¶la³em:
~Tak, zrobiê to gdy wróci.~, po czym poprawi³em dok³adnie ko³nierzyk p³aszcza. Teraz czeka³em tylko na to, a¿ Arisa wróci.
Chuuninka po d³ugiej walce z dzik± przyrod± wreszcie zdoby³a cokolwiek do jedzenia. Mog³aby wej¶æ do miasta, jednak ono by³o ochranianie przez otaczaj±ce je wody.
Bêd±c ju¿ przy "wannach", rozsypa³a z kieszeni na jedn± kupkê du¿y zbiór jagód i jab³ek. Jak ona to ud¼wignê³a? A no kobieta zmie¶ci nawet pancernik w puderniczce, wystarczy tylko chcieæ
Raz po raz siê odwracaj±c, dostrzeg³em Arisê, w tej¿e chwili ju¿ wysypuj±c± jedzenie z kieszeñ. Wzi±³em g³êboki oddech, po czym wsta³em i powolnym, niepewnym krokiem ruszy³em w jej stronê. Gdy ju¿ znalaz³em siê oko³o pó³ metra od niej, uklêkn±³em na jednym kolanie. Otworzy³em pude³ko na wyci±gniêtej rêce, ukazuj±c pier¶cionek i wypowiedzia³em z lekka zdenerwowanym g³osem:
-Wyjdziesz za mnie?-. Delikatnie unios³em k±ciki ust, patrz±c ukochanej prosto w oczy.
Prze¿uwaj±c gar¶æ jagód, Arisa obserwowa³a bez jakiejkolwiek nudy poczyniania Kaoru. Ten wpierw do niej podchodzi, kuca, a po chwili wyjmuje z kieszeni pier¶cionek..do¶æ ³adny z reszt±. Ju¿ mia³a powiedzieæ, ¿e tak, ¿e bardzo tego pragnie, jednak moment ten nastanie trochê pó¼niej. Chuuninka zemdla³a od przejedzenia siê le¶nymi owocami.....i zapytaniem Kuramy szczególnie.
Dostrzeg³szy upadaj±c± Arisê, wyskoczy³em w jej stronê, a¿eby to j± z³apaæ (woln± rêk±). Nie bardzo wiedz±c co zrobiæ w takiej sytuacji, pocz±³em delikatnie 'uderzaæ' j± w policzek. Na szczê¶cie zachowa³em zdrowy rozs±dek i nie pola³em jej twarzy wod±, gdy¿ mog³oby to spowodowaæ zakrztuszenie, a w rezultacie i ¶mieræ. A na to z kolei, pozwoliæ bym nie móg³.
Arisa, reaguj±c intuicyjnie na lekki ból(ale ból) w policzkach, zrobi³a odruchowy wykop, posy³aj±c Kaoru w ty³. System immunologiczno-zryto-psychiczny dziewczyny opanowa³ siê dopiero wtedy, gdy zda³a sobie sprawê z tego, kto by³ agresorem. Szybko wiêc podbieg³a do Kuramy, przepraszaj±c ca³usami.
-Wybacz, kochanie...co¶ mi siê przewidzia³o...i w ogóle..
Podczas tego oto 'wykopu' Arisy, pude³eczko wypad³o mi z rêki, upadaj±c na ziemiê w miejscu incydentu. Nie bardzo rozumia³em, co siê sta³o, ale mniejsza o to. Po s³owach wypowiedzianych z ust Arisy, sam powiedzia³em:
-Nic siê nie sta³o... Nie wiem co Ci siê przywidzia³o, ale chcia³bym poznaæ odpowied¼.-. Zdanie podrzêdne zdania drugiego zosta³o wrêcz wyszeptane.
-Odpowied¼? Ale na co niby odpowied¼? Mnie tam siê zdawa³o, ¿e prosisz o moj± rêkê...-powiedzia³a cicho, le¿±c tu¿ nad Kaoru i wpatruj±c siê w niego tym swoim przenikliwym, g³êbokim wzrokiem. W mutantce zwanej Aris± by³o to co¶, co przekonywa³o cz³owieka o jej niewinno¶ci, choæ tak naprawdê nie by³o. Samym potwierdzeniem by³a technika cmentarza, jak± wymy¶li³a podczas podró¿y tutaj. Ko¶ciotrupy, przybijanie desek gwo¼d¼mi...to by³o nienormalne.
-To Ci siê nie wydawa³o. To siê sta³o na prawdê.- powiedzia³em, ponownie lekko siê u¶miechaj±c.
W ten czas, Kaziek, ma³y nasz owczarek pocz±tkowo biega³ w kó³ko, a nastêpnie [cenzura] wszystko dooko³a, doszed³ z 'merdaj±cym' ogonkiem do pude³eczka, które jeszcze nie tak dawno by³o w rêce Kaoru, i zacz±³ je obw±chiwaæ.
//¯eby mieæ co najmniej 30 postów, opisa³em 'przygody' Kazieka, bo nie mam za bardzo co sob± napisaæ //
-Aha...naprawdê..-mruknê³a, rozmy¶laj±c nad t± trudn±, najwa¿niejsz± w ¿yciu odpowiedzi±. Pozytywna reakcja wi±za³aby siê z byciem wiern± do koñca ¿ycia, wspierania Kaoru i kochania go...Czy tego chcia³a Arisa?
-Tak....tak, wyjdê za ciebie.-odpar³a jednym tchem, spogl±daj±c k±tem oka na niewinnego psiaka grzebi±cego przy obr±czce. Zostawa³a tylko sprawa samego ¶lubu. Kurama by³ w Akatsuki, wiêc trudno bêdzie..
U¶miechn±³em siê, ledwo siê powstrzymuj±c od ³ez szczê¶cia, które i tak mo¿na by³o dostrzec powolutku wyciekaj±ce spod powiek. Poca³owa³em d³ugo Ariskê, ju¿ narzeczon±, po czym powiedzia³em:
-Chwilka...-. Wsta³em, podnosz±c ukochan± z ziemi i podszed³em do pude³eczka. Podnios³em je, po czym wróci³em do punktu 'wyj¶cia'. Otworzy³em pude³eczko i wsun±³em pier¶cionek na palec Arisy. Ponownie j± poca³owa³em.
Arisa, zapominaj±c o ca³ym ¶wiecie doczesnym, skoncentrowa³a siê na ma³ej b³yskotce, która zaraz trafi na jej palec u lewej d³oni. Zrobi³a wiêc tak, rozkoszuj±c pier¶cionkiem zarêczynowym. Kaoru móg³ tylko podziwiaæ drobne piêkno na piêknie wiêkszym. Rzecz jasna to drugie by³o o wiele lepsze, wiêc wiadomo w kim siê zakocha³..w zajemno¶ci±
Kaziek tym czasem wêszy³ ca³e skalne pod³o¿e, szukaj±c czego¶ do obsiusiania
Po wsuniêciu pier¶cionka na rêkê Arisy, przytuli³em siê, i nie wytrzymuj±c d³u¿ej, z moich oczu poczê³y wyp³ywaæ ³zy. £zy szczê¶cia, rzecz jasna. Ale jak siê dziwiæ, przy tak wynios³ej chwili. Tylko najwiêkszy g³upiec móg³by siê nie cieszyæ z takiej sytuacji.
-Kocham Ciê.- wypowiedzia³em, g³osem lekko zmienionym ze wzglêdu na pUacz.
-Ja ciebie te¿, Kaoru...ale móg³by¶ choæ raz przestaæ p³akaæ?-napad³a z u¶miechem, wycieraj±c jego rêkawem podmok³e od ³ez policzki.
-Czasem mi siê wydaje, ¿e jestem bardziej mêska od ciebie, Kochanie. Opanuj siê, bo bêdê musia³a powa¿nie porozmawiaæ z Peinem...o ile jeszcze go kiedykolwiek spotkam.-dokoñczy³a cicho, skupiaj±c siê na pier¶cionku, oczach Kaoru i Kazieku jednocze¶nie. Jako¶ to jeszcze ogarnia³a.
-Nie moja wina... Po prostu cieszê siê niezmiernie z tego, co siê przed chwil± wydarzy³o. To jest, jak dla mnie, wystarczaj±cy powód do ³ez szczê¶cia. A powiedzenie "Ch³opaki nie p³acz±" wcale nie jest trafne.- powiedzia³em, uspokajaj±c przyspieszony oddech, a jednocze¶nie ilo¶æ wyp³ywaj±cych z oczu ³ez.
-Hm...no w sumie racja, ale postaraj siê nie p³akaæ przy ludziach. Niech my¶l±, ¿e jeste¶ ode mnie lepszy i twardszy, okej?-spyta³a do¶æ troskliwie, co w jej charakterze nie zdarza³o siê tak rzadko. Mia³a swoje humorki, tak zwane "dni", podczas których musia³a robiæ za baboch³opa zdolnego przebiæ mrugniêciem oka dwudziestometrowej grubo¶ci mur. Po prostu tak mia³a...i ju¿.
-Postaram siê... Ale to nie zawsze jest takie proste jak by siê wydawa³o. A nie chcê udawaæ, ¿e jestem od Ciebie 'silniejszy i twardszy'... Nie uwa¿am wcale, ¿e kobieta nie mo¿e byæ silniejsza od takiego byle-jakiego faceta jak ja.- powiedzia³em, wycieraj±c rêkawem ³zy, lecz nie trac±c promienistego u¶miechu.
-Dlatego te¿ wiele razy chcia³am siê z tob± zmierzyæ, by siê przekonaæ kto z nas jest lepszy. No ale jak nie chcesz siê tego dowiedzieæ...to trudno...-powiedzia³a cicho, wk³adaj±c do ust Kaoru jedn± z czarnych jagód, a drug± rêk± natomiast wodz±c po jego (ach.....!)klacie. Co¶ tam niedawno ch³opak wspomina³ o zacie¶nianiu wiêzów mi³o¶ci, wiêc Arisa postanowi³a mu to umo¿liwiæ.
-Ja nie muszê z Tob± walczyæ, aby wiedzieæ ¿e jeste¶ "lepsza". Poza tym, dok³adnie tak jak powiedzia³a¶. Ja nie chcê z Tob± walczyæ. Nie by³bym w stanie.- powiedzia³em, po³ykaj±c jagódkê w ca³o¶ci. Po tym¿e ponownie z³o¿y³em na ustach Ariski namiêtny poca³unek.
//Przejmij inicjatywê //
-Szkoda, bo bardzo jestem ciekawa kto w naszym pojedynku iluzjonistów wyszed³by zwyciêsko,a kto na tarczy...-przyzna³a do¶æ krótko jak na ni±, znów zamykaj±c Kaoru dawk± smaczniutkich jagódek. W³asnorêcznie je zbiera³a i sprawdza³a, czy aby nie gro¿± one zatruciem b±d¼ ¶mierci±. Ch³opak mia³ ju¿ z tym pewne do¶wiadczenie, wiêc Arisa postara³a siê
Dobrowolnie przyj±³em kolejn± dawkê jagód, jednocze¶nie pokazuj±c rêk±, ¿e na wiêcej ich nie mam ochoty. W do¶æ szybkim tempie zmia¿d¿y³em jagody w ustach i po³kn±³em siê, staraj±c siê nie ukazuj±c moich, purpurowych w tej chwili zêbów. Obj±³em Ariskê w pasie, tym samym przyci±gaj±c j± do siebie i tul±c.
-Smakuj± ci jagódki? Specjalnie przed³u¿y³am swoje poszukiwania, by znale¼æ wiêcej. Nie bój siê, je¿eli zacznie boleæ ciê brzuch. To z przejedzenia, nie z zatrucia.-pokrzepi³a, pozwalaj±c ch³opakowi na tulanie do siebie. Musia³a jednak przerwaæ te mi³e chwile, pytaniem:
-Hm...Kaoru...Kto jest wiceliderem Akatsuki?
-To przed³u¿enie wysz³o na dobre. Przynajmniej znalaz³em w sobie odwagê, aby zrobiæ to, co zrobi³em.- powiedzia³em, nie puszczaj±c Ariski. Po jej pytaniu dotycz±cego V-CeLidera Akatsuki, chwilê siê zastanawia³em aby odpowiedzieæ:
-Chyba Ayano... Ale nie jestem pewien.-.
-Ayano? Nigdy mi o niej nie opowiada³e¶... No chyba, ¿e mówi³e¶ i ja nie pamiêtam, ale wykluczam t± mo¿liwo¶æ.-powiedzia³a, zainteresowana ca³± t± postaci± tajemniczej dla niej dziewczyny. Zapowiada³a siê ciekawa opowiastka, wiêc Arisa wziê³a na rêce Kazieka, drapi±c za uchem i miziaj±c go po grzbiecie. Bardzo to lubi³...pewnie ma to po pani
-Owszem, nie wspomina³em o niej. Pewnie dlatego, ¿e nie mogê o niej wiele powiedzieæ. Wiem tyle, ¿e jest posiadaczk± Shiaringana, o którym musia³a¶ s³yszeæ. Dodam jeszcze, ¿e nie bardzo idzie siê z ni± dogadaæ, a ja wrêcz siê z ni± 'pogryz³em'.- powiedzia³em, nie trac±c u¶miechu.
-Nu nu nu...niedobrze w takim razie, ale bêdziemy musieli nied³ugo siê zbieraæ i wracaæ spowrotem do siedziby. Zale¿y mi na dostaniu siê w szeregi Akatsuki nawet jako kadetka, ale...tobie z reszt± równie¿ ,co?-spyta³a z przek±sem w oczach, co by³o a¿ nader widaæ. Ten wzrok sugerowa³ tylko to, ¿e Kaoru szuka wymówki, by byæ d³u¿ej ze swoj± ukochan± pani± Aris±
-Mhm... Owszem, zale¿y mi na tym, aby¶ siê dosta³a w nasze szeregi. Choæ bardziej zale¿y mi na tym, aby¶ by³a zawsze blisko mnie.- powiedzia³em, 'czytaj±c' z oczu Ariski. I dobrze, ¿e to powiedzia³em. Takie s³owa poprawiaj± me samopoczucie.
-Hem..no dobra, nie ukrywaj. Chcesz siê kochaæ, czy nie?-spyta³a wprost, bo za dobrze zna³a Kaoru, by nie wiedzieæ co mu po g³owie chodzi. Ten wzrok, s³odkie s³ówka, dotyk czy sam stan uzêbienia ch³opaka wskazywa³y na jego popêd w danej chwili. Mo¿na by³oby napisaæ o tym rozprawkê, ale nie teraz. Po prostu Arisa lubi³a takie g³upawe pomys³y, o
-Tak... Tak, chcê. Ale wszystko zale¿y od Ciebie. Nie bêdê nic narzuca³, nie zaproponujê tego. Czekam na Twój ruch, bo bêdê mia³ wtedy wiêcej satysfakcji.- powiedzia³em, u¶miechaj±c siê w zwyk³y dla mnie sposób. Czyli, u¶miech ten by³ szczery. Jak ka¿dy przy Arisie, jeszcze chyba nie musia³em udawaæ. I niech tak zostanie.
-Ach....no i bardzo dobrze, wysz³o szyd³o z worka. Tylko wiesz...nie chcia³abym robiæ tego tutaj. Mo¿e b±cniemy siê na kwadrat Aka tam sobie pofiglowaæ? Na sali spotkañ mo¿e?-spyta³a z b³yskiem w oku, który oznacza³ tylko jedno-na tym¿e pokoju to siê nie skoñczy. Co planowa³a w takim razie Arisa? Jakie bêd± tego skutki? Kaoru bêdzie musia³ sam siê o tym przekonaæ, bo ona mu nie pomo¿e.
-Hmm... Wiesz, w sali spotkañ mog± siê pa³êtaæ jakie¶ zagubione dusze. Powiem szczerze, ¿e wola³bym to zrobiæ w jakim¶ ustronniejszym miejscu. I tu nachodzi mnie pewna my¶l. Mo¿emy powêdrowaæ do Suny, gdzie mam swoje mieszkanko w rodowej posiad³o¶ci. Co Ty na to?- powiedzia³em, po czym uca³owa³em Ariskê w szyjê.
Arisa, mimo zaczarowania ca³usem przez ch³opaka, rozproszy³a magiê mi³o¶ci, krêc±c g³ow± na boki.
-Ale ja serio chcia³abym pój¶æ ju¿ do siedziby...Nie wiem czemu, ale czujê, ¿e zbli¿a siê co¶ wa¿nego...Co¶, w czym powinni¶my wzi±æ udzia³.-powiedzia³a rozwa¿nie, informuj±c Kaoru o swoim szóstym zmy¶le. Pojawia³ siê on prawie codziennie, jednak gdzie¶ tak na 5-10 minut rano i 2 po po³udniu. Dziwna to by³a umiejêtno¶æ, jednak jak¿e pomocna, gdy gotowa³a mleko, a tu nagle zacze³o kipieæ mleko...
-Skoro tego chcesz, niech wiêc tak bêdzie. Prowad¼ zatem, wprost w sid³a zUa. Skoro chcesz ¿yæ w obskurnej siedzibie i zabawiaæ siê zabijaj±c ludzi.- powiedzia³em, do¶æ stanowczo. Z u¶miechem na ustach wypu¶ci³em Ariskê z objêæ, czekaj±c a¿ ruszy.
//Je¿eli wychodzisz, to wstukasz za mnie NMM? Dziêkujê //
-Pamiêtaj, mój czarno-czerwony króliczku, ¿e rozmawiasz z Aris± Oboro, mistrzyni± tego klanu. Wystarczy jedno dotkniêcie twojej g³owy, a znajdziesz siê w bia³ych mêczarniach...-powiedzia³a do¶æ powa¿nie, jednak jej wzrok i u¶miech wskazywa³ na rozbawienie zachowaniem Kaoru. Zanim jednak opu¶ci to miejsce wraz z nim, sprawdzi jak tam Kaziek w kieszeni (gotowy) i zbierze broñ porzucon± w k±cie wanien.
Obydwoje poszli w kierunku starej siedziby Akatsuki. Swoj± drog± gdzie ona le¿y dok³adnie na mapie ¶wiata-niewiedzia³a.
NMMT i NM Kaoru. Pisz pierwszy, Ziomm