X
ďťż

grueneberg

Piękne miejsce nazwane wannami z prostego powodu: znajduje się tu kilka zagłębień w skale, których kształt przywodzi na myśl wielkie wanny. Są one głębokości od 1 do 5 metrów, zależy od miejsca w wannie i wanny. W wannach znajduje się krystalicznie czysta, lodowata woda. Z największej z wanien,która jest źródłem, spływa woda do pozostałych, a także do wodospadu. Ludzie rzadko tu przychodzą , miejsce to jest spokojne , jednak dojście tu graniczy z cudem. Czasami ktoś chce by jakiś shinnobi przyniósł mu cudowną wodę z tych wanien.


Dojście tutaj graniczy z cudem, jednak miłośniczce genjutsu udało się. Ba, nie przyszła jeszcze sama, bo towarzyszył jej Kaoru Kurama. Dwójka ta znajdując się w tak zwanych "wannach", mogła sobie spokojnie odpocząć. Arisa, niezadowolona ze spotkania z Peinem, a raczej brakiem, usiadła na skałce, zdejmując buty. Chciała się wykąpać.
-Jak myślisz, Kochanie...co teraz powinnam zrobić?
Powolnym krokiem przyszedłem tu tuż za Ariską. Uśmiech gościł na mej twarzy od jakiegoś czasu. Usiadłem obok ukochanej, przyglądając się jej i zachwycając się jednocześnie. Po jej pytaniu, chwilkę zastanawiałem się nad odpowiedzią, by wreszcie to wypowiedzieć:
-Hmm... Teraz? Teraz się odpręż... Gdy wrócimy do siedziby, może spotkamy Peina.
-Ech....po tej ca³ej aferce nie mam ju¿ zamiaru tam wracaÌ. Wolê teraz pomieszkaÌ na œwie¿ym w powietrzu. Mo¿e byÌ jakieœ wiêksze drzewo...d¹b na przyk³ad, o.-zaœmia³a siê, œci¹gaj¹c ubrania wraz z ekwipunkiem i odk³adaj¹c je na bok, jednak doœÌ blisko, by w razie niebezpieczeùstwa, szybko siê do nich dorwaÌ. Naga wesz³a do wanienki z wod¹, odprê¿aj¹c siê. Brakowa³o tylko dobrego jedzenia...by³ tylko Kaziek, ale on akurat by³ psem i znowu spa³ o.O


-Kochanie... Ale musimy tam wróciĂŚ. No, przynajmniej ja. W przeciwnym razie mogĂŞ mieĂŚ spore problemy. A jeÂżeli Ty nie wrócisz, to jak sobie wyobraÂżasz sobie do³¹czenie do Akatsuki?- powiedziaÂłem, powoli zrzucajÂąc z siebie ubranie. Po kilku chwilach rozbierania siĂŞ, wszedÂłem do tej samej wanny co Ariska.
-Brrrr... Ale zimna.-, powiedziaÂłem sam do siebie.
-MoÂże jednak nie powinnam wÂłaÂśnie do³¹czaĂŚ do Brzasku? Sam widzisz, Âże los nie chce, bym to zrobiÂła..Najpierw przerwana walka z Peinem, potem dÂługie czekanie na jego powrót..twój takÂże. A na koĂącu samo spotkanie, które siĂŞ nie odbyÂło. CoÂś w tym musi byĂŚ..-przyznaÂła odwaÂżnie, opierajÂąc stopy o kolana swojego chÂłopaka. Dla niej akurat woda nie byÂła zimna. Ale to chyba wynika jedynie z higienicznego trybu Âżycia
-To nie los... To po prostu Pein nie mógÂł tu dotrzeĂŚ. Tak sÂądzĂŞ. Ale choĂŚ z nim porozmawiaj... Zrób to dla mnie, proszĂŞ.- powiedziaÂłem, przysuwajÂąc siĂŞ do Ariski i caÂłujÂąc jÂą w policzek. Mimo zimnej wody, poczuÂłem wszechogarniajÂące ciepÂło.
-No dobrze...mogĂŞ spróbowaĂŚ jeszcze raz, choĂŚ w szczĂŞÂście to ja zaczynam wÂątpiĂŚ, Kaoru..-westchnĂŞÂła cicho, dÂłoniÂą, a raczej palcami, rysujÂąc coÂś na wodzie. Rysunek ten znikaÂł szybko, co byÂło raczej normalne. Gdy pocaÂłowaÂł jÂą Kurama, Arisa uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ kÂącikami ust, odwracajÂąc gÂłowĂŞ w jego stronĂŞ. Znów miaÂła wraÂżenie, Âże reszta Âświata w ogóle nie istnieje. W dodatku ich zadanie...znaleŸÌ piĂŞcioogoniastego..zdarza siĂŞ
-DziĂŞkujĂŞ. NaprawdĂŞ dziĂŞkujĂŞ, Kochanie.- wyszeptaÂłem, obejmujÂąc AriskĂŞ i przytulajÂąc siĂŞ do niej. Bardzo brakowaÂło mi ostatnimi czasy tego ciepÂła, które teraz czuÂłem. ByÂło wyjÂątkowe, jedyne w swoim rodzaju. ZÂłoÂżyÂłem na jej ustach pocaÂłunek.
-Oj przestaĂą...nawet jak siĂŞ nie dostanĂŞ do Akatsuki, to tak czy siak bĂŞdziemy razem, prawda?-zapytaÂła retorycznie, obejmujÂąc swojego kochanego miÂśka, kotka, czy krokodylka. Wszystkie epitety skierowane byÂły w stronĂŞ Kaoru oczywiÂście. W miĂŞdzyczasie takiego tulania, Arisa obserwowaÂła takÂże Kazieka, który wreszcie siĂŞ obudziÂł. ChodziÂł on w kóÂłko, zaciekawiony dziwnym czymÂś zwisajÂącym z jego pleców. Piesek odkrywaÂł Âświat, a teraz...ogon.
-Kochanie... My ZAWSZE bêdziemy razem.- powiedzia³em, uœmiechaj¹c siê przy tym szerzej. Powoli, bez trudnoœci, gdy¿ ca³¹ t¹ operacjê u³atwi³a wypornoœÌ cia³a Ariski, podnios³em j¹ (Ariskê, rzecz jasna) i posadzi³em sobie na kolanach. Siadaj¹c przy tym prosto, poca³owa³em j¹ w szyjê.
-Eh eh..-mruknĂŞÂła niczym kocica, czujÂąc jak podnosi jÂą "dÂźwig-Kaoru", a zaraz po tym trafia na jego kolana. Czasem siĂŞ smuciÂła przez to, Âże musi byĂŚ bardzo lekka. Okey, moÂże to byÂł akurat plus, bo gruba nie chciaÂła byĂŚ, ale od czasu do czasu chciaÂła usÂłyszeĂŚ sÂłowa typu "ojoj, ale z ciebie klocek", czy coÂś w tym stylu... Na sÂłowa Kuramy zareagowaÂła jedynie szerszym uÂśmiechem, rumieniajÂąc siĂŞ przy okazji.
-WiĂŞc, co chciaÂłabyÂś zrobiĂŚ? JakiÂś plan?- spytaÂłem, nie bardzo wiedzÂąc co powiedzieĂŚ. CóÂż, nieÂśmiaÂłoœÌ fajna nie jest. Dopiero teraz sobie przypominajÂąc o Kazieku, spojrzaÂłem na niego, co by do wody nie wpadÂł. Po chwili znów przeniosÂłem wzrok na AriskĂŞ, a konkretniej, na jej usta.
-Jest wiele moÂżliwoÂści. MoÂżemy siĂŞ znowu kochaĂŚ, porozmawiaĂŚ, pobawiĂŚ siĂŞ z Kaziekiem, pozwiedzaĂŚ to miejsce, potrenowaĂŚ...hm...wszystko co zechcesz.-puÂściÂła mu prawe oczko, oplÂątujÂąc szyjĂŞ Kaoru ramionami. BiaÂło-czarne paski wÂłosów, pod wpÂływem lekkiego wiatru, powiewaÂły w prawÂą stronĂŞ, zasÂłaniajÂąc jej twarzyczkĂŞ. Kaziek natomiast, przestaÂł siĂŞ interesowaĂŚ ogonem, natomiat swojÂą uwagĂŞ skupiÂł na ubraniach swojej Pani.
-Mmm, ciekawa propozycja. Ale kotku, nie mo¿emy tego robiÌ przy ka¿dej okazji... Wybierzesz coœ innego?- wypowiedzia³em, zaczesuj¹c w³osy z twarzy Ariski wprost za jej ucho i ponownie ca³uj¹c j¹ w usta. Jednoczeœnie obj¹³em j¹ w pasie, przytulaj¹c do siebie.
-Hm hm...w takim razie proponujĂŞ zwykÂły odpoczynek po³¹czony z nocowaniem tutaj. Gwiazdy nad nami sÂą, ksiĂŞÂżyc równieÂż...ta tamte póÂłki skalne za twoimi plecami doskonale nadajÂą siĂŞ na ÂłóÂżko. Co ty na to? No ewentualnie mogÂłabym stworzyĂŚ iluzjĂŞ pokoju, byÂś poczuÂł siĂŞ lepiej...-przyznaÂła cicho, przytulajÂąc siĂŞ do Kaoru ca³¹ masÂą swojego lekkiego ciaÂła.

LecĂŞ. Papa
-MoÂżemy tu nocowaĂŚ, jeÂśli Ci to odpowiada. I nie zmieniaj nic, na Âłonie natury jest piĂŞknie. A moÂże jednak coÂś ciekawego zrobimy w nocy...- powiedziaÂłem, 'rozkÂładajÂąc' siĂŞ w wannie, i kÂładÂąc na sobie AriskĂŞ.
-Coœ robiÌ w nocy? A co takiego masz zatem na myœli?-spyta³a z zainteresowaniem w g³osie, przybli¿aj¹c usta do warg Kaoru. Oddziela³a je odleg³oœÌ 5 cm, wiêc by zas³u¿yÌ na ciep³ego ca³usa ch³opak bêdzie musia³ siê postaraÌ. Mog³aby rzecz jasna po prostu cmokn¹Ì go i po sprawie. Arisa jednak lubi³a takie nêcenie
-To byÂł Twój pomysÂł... CytujĂŞ, 'moÂżemy siĂŞ znowu kochaĂŚ'. OczywiÂście, nic na si³ê. Wszystko zaleÂży od Ciebie... wyszeptaÂłem, wplatajÂąc palce we wÂłosy Ariski.
-Co Ty na to?- spytaÂłem, ciÂągle szeptem, podczas gdy na mej twarzy widniaÂł szeroki uÂśmiech.
-PóÂźniej, sÂłoĂące...póÂźniej.-powiedziaÂła krótko, dokÂładnie akcentujÂąc kaÂżdÂą gÂłoskĂŞ jakÂą powinna. Wtem, przez jej niezrozumiaÂły dotÂąd przez naukowców umysÂł, przeleciaÂła myÂśl nie byle jaka, ÂświadczÂąca o oryginalnoÂści stworzenia boÂżego.
-A moÂże tak powalczymy? Nigdy nie walczyÂłam z tobÂą...no dobra, moÂże raz, ale wtedy byÂłam po obiedzie.
SÂłowa te, mocno mnie 'trafiÂły'. Po chwili stania w bezruchu i zastanawianiu siĂŞ nad tym, o co mnie poprosiÂła, powiedziaÂłem:
-PrzecieÂż Ci juÂż mówiÂłem... Nie chcĂŞ, i nie mam zamiaru walczyĂŚ z TobÂą.-. Po tejÂże krótkiej, aczkolwiek treÂściwej wypowiedzi, wróciÂłem do 'czesania' wÂłosów ukochanej rĂŞkÂą.
-Ach no tak..zapomniaÂłam, wybacz.-wyszczerzyÂła zÂąbki w serdecznym uÂśmiechu, schylajÂąc siĂŞ na lewo i biorÂąc w rĂŞce nie do koĂąca ÂśpiÂącego szczeniaka. Kaziek rósÂł bardzo powoli, co byÂło doœÌ interesujÂące i....niedobre. Na ogóÂł psy w jego wieku szybko powiĂŞkszajÂą swoje rozmiary, a on nie zmieniaÂł siĂŞ nawet o milimetr. MoÂże to coÂś z gÂłowÂą, a moÂże po prostu Kaziek jest nie teges? o.O
A tam, od razu 'nie teges'. On jest po prostu wyjÂątkowy.
UÂśmiech Ariski odwzajemniÂłem moim wÂłasny, nachylajÂąc siĂŞ przy tym trochĂŞ i caÂłujÂąc jÂą w dekolt. PrzytuliÂłem siĂŞ do niej, nie puszczajÂąc jej wÂłosów, bĂŞdÂące w mej prawej dÂłoni, a jej ciaÂło oplotÂłem lewÂą rĂŞkÂą.
-Ech, Kaoru...widzê, ¿e nie przegapisz ani jednej okazji by mnie podotykaÌ...Ty to erotoman jesteœ, wiesz?-spyta³a ch³opaka, oczekuj¹c jego odpowiedzi na ten ciekawy temat. Arisa od tego momentu pragnê³a nauczyÌ Kaoru co to jest delikatnoœÌ... Mo¿e tak poszczuÌ go psychicznym wiêzieniem w g³owie? A mo¿e kazaÌ swoim klonom pogryŸÌ go jak pies koœÌ?
-Owszem, nie przepuszczĂŞ Âżadnej okazji. Ale czy to coÂś zÂłego? Po prostu nie mogĂŞ siĂŞ powstrzymaĂŚ, jesteÂś zbyt pociÂągajÂąca aby chociaÂżby próbowaĂŚ siĂŞ powstrzymaĂŚ. To jest z góry zdane na niepowodzenie.- powiedziaÂłem, spoglÂądajÂąc Arisce prosto w oczy. A co do tego obgryzania koÂści, to nie jest to zbyt dobry pomysÂł...
-Ech ech ech, Kaoru..-westchnĂŞÂła z politowaniem, wlepiajÂąc w niego swój jakÂże zagadkowy jak kosmos wzrok-Rozumiem, Âże mogĂŞ byĂŚ atrakcyjna w jakimÂś tam stopniu dla ciebie, ale to chyba nie powód, by mnie caÂły czas prosiĂŚ o figlowanie, prawda?-spytaÂła retorycznie, uÂśmiechajÂąc siĂŞ w jego kierunku naprawdĂŞ Âładnie. OznaczaÂł on jedynie tyle, Âże siĂŞ zgadza
-Nie zrozumiesz mojego pociÂągu do Ciebie, najzwyczajniej w Âświecie... Nie jesteÂś facetem.- powiedziaÂłem z lekka Âżartobliwie.
-Ale jeÂżeli nie chcesz, to nie bĂŞdĂŞ naciskaÂł.- dodaÂłem po chwili, nastĂŞpnie skÂładajÂąc na ustach ukochanej pocaÂłunek. CiepÂły, lecz krótki. 'WyraÂża wiĂŞcej niÂż tysiÂąc sÂłów'.
-Wiesz co mam na myÂśli...Po prostu nie chcĂŞ teraz, musisz poczekaĂŚ..-powiedziaÂła krótko, sterujÂąc tym statkiem pod nazwÂą "Kaoru Kasuga Kurama". Ona sama bardzo dobrze wiedziaÂła, jak chÂłopak jest na niÂą napalony, wiĂŞc bĂŞdzie próbowaÂła stworzyĂŚ z tej sÂłaboÂści swojÂą gÂłównÂą, atutowÂą broĂą. Taki maÂły psikusik ^.^
-Rozumiem, i szanujĂŞ TwojÂą decyzjĂŞ.- powiedziaÂłem, wypuszczajÂąc AriskĂŞ z objĂŞĂŚ. Mimo wszystko, uÂśmiech nie znikaÂł z mej twarzy. OparÂłem siĂŞ o ÂścianĂŞ wanienki, odprĂŞÂżajÂąc siĂŞ i dajÂąc relaks ciaÂłu, ze wzglĂŞdu na to, iÂż przyzwyczaiÂło siĂŞ ono juÂż do temperatury wody.
-Mi juÂż wody starczy. WolĂŞ pewniejszy grunt.-sprostowaÂła krótko swoje zdanie, wychodzÂąc z "wanny" i jak gdyby nigdy nic usiadÂła na skaÂłce niedaleko. W stroju Ewy zaczĂŞÂła obserwowaĂŚ uwaÂżnie teren, oczekujÂąc jakiekolwiek zmiany na wieczornym, rozgwieÂżdÂżonym niebie. Niestety, wszystko staÂło jak staÂło, wiĂŞc Arisie zostaÂło tylko pilnowanie Kazieka.
-No tak... IleÂż moÂżna.- uÂśmiechn¹³em siĂŞ szerzej, mówiÂąc to -Ale ja i tak jeszcze zostanĂŞ w wodzie.- powiedziaÂłem. I tu wÂłaÂśnie przypomniaÂłem sobie o zawartoÂści kieszeni spodni...
~Czy juÂż nadszedÂł czas?... SzykujĂŞ siĂŞ na to od jakiegoÂś czasu, a mimo to nie wiem.~ pomyÂślaÂłem, patrzÂąc na AriskĂŞ.
-Ja siĂŞ idĂŞ przejœÌ po mieÂście, zdobyĂŚ jakieÂś jedzenie i picie. Ty tutaj sobie zostaĂą i odprĂŞÂż siĂŞ.-oznajmiÂła, podciÂągajÂąc na mokre Âłydki a potem uda swoje sÂłitaÂśne majciochy z mordkÂą pandy na przodzie. MusiaÂła tylko zaÂłoÂżyĂŚ biustonosz, o, a potem dÂługÂą, czarnÂą sukniĂŞ-pÂłaszcz. Gdy juÂż to zrobiÂła, wziĂŞÂła do kieszeni zestresowanego Kazieka, który pand akurat siĂŞ baÂł o.O
Gdy usÂłyszaÂłem propozycjĂŞ, abym tu pozostaÂł sam, wyskoczyÂłem z wody i podszedÂłem do Ariski.
-Chcesz mnie tu zostawiĂŚ? O nieeee, mnie siĂŞ tak Âłatwo nie pozbĂŞdziesz. Nie sprawi Ci kÂłopotu, jeÂżeli pójdĂŞ z TobÂą, lub spróbujĂŞ CiĂŞ tu zatrzymaĂŚ?- powiedziaÂłem, z wesoÂłym bananem na twarzy.
-Wiesz, Âże w wiosce moÂże byĂŚ niebezpiecznie? PonoĂŚ wÂładca jest bardzo silny i nie jest pokojowo nastawiony do "Akatsukowców". Poza tym zniknĂŞ na maksimum godzinĂŞ, moÂże póÂłtorej, by zdobyĂŚ pokarm tak waÂżny dla mojego i twojego brzuszka. Przez ten czas moÂżesz siĂŞ postaraĂŚ, bym siĂŞ zgodziÂła na [I see you!], o.-wytknĂŞÂła mu jĂŞzyk, gotowa nawet zablokowaĂŚ go w biaÂłym pokoju, by tylko sobie pójœÌ na Âżarcie
-No dobrze... Postaram siĂŞ wytrzymaĂŚ.- powiedziaÂłem, caÂłujÂąc AriskĂŞ 'na drogĂŞ'. Po tym, usiadÂłem na jednym z kamieni spoglÂądajÂąc w niebo. Po chwili znów przeniosÂłem wzrok na AriskĂŞ.
-No dobrze. To ja w takim razie wrócĂŞ za godzinĂŞ, Skarbie. UwaÂżaj na siebie i nie poÂłam nóg...czy czego tam teraz uÂżywasz.-zaÂśmiaÂła siĂŞ, tuÂż po wycaÂłowaniu ust Kaoru. PoprawiÂła tylko kieszeĂą w której siedziaÂł uspokojony Kaziek, by opuÂściĂŚ szybko miejsce. Z nadzwyczajnÂą prĂŞdkoÂściÂą udaÂła siĂŞ w kierunku wioski, liczÂąc na porzÂądnÂą knajpkĂŞ i na opcjĂŞ "na wynos".
Po chwili patrzenia na odchodzÂącÂą AriskĂŞ, odwróciÂłem siĂŞ na piĂŞcie i podszedÂłem do skaÂłki, na której w spokoju czekaÂły na mnie ubrania. Szybko w nie 'wskoczyÂłem', wyciÂągajÂąc z kieszeni pudeÂłeczko, którym z kolei pocz¹³em obracaĂŚ w rĂŞkach. PomyÂślaÂłem:
~Tak, zrobiĂŞ to gdy wróci.~, po czym poprawiÂłem dokÂładnie koÂłnierzyk pÂłaszcza. Teraz czekaÂłem tylko na to, aÂż Arisa wróci.
Chuuninka po d³ugiej walce z dzik¹ przyrod¹ wreszcie zdoby³a cokolwiek do jedzenia. Mog³aby wejœÌ do miasta, jednak ono by³o ochranianie przez otaczaj¹ce je wody.
BĂŞdÂąc juÂż przy "wannach", rozsypaÂła z kieszeni na jednÂą kupkĂŞ duÂży zbiór jagód i jabÂłek. Jak ona to udÂźwignĂŞÂła? A no kobieta zmieÂści nawet pancernik w puderniczce, wystarczy tylko chcieĂŚ
Raz po raz siĂŞ odwracajÂąc, dostrzegÂłem ArisĂŞ, w tejÂże chwili juÂż wysypujÂącÂą jedzenie z kieszeĂą. Wzi¹³em g³êboki oddech, po czym wstaÂłem i powolnym, niepewnym krokiem ruszyÂłem w jej stronĂŞ. Gdy juÂż znalazÂłem siĂŞ okoÂło póÂł metra od niej, uklĂŞkn¹³em na jednym kolanie. OtworzyÂłem pudeÂłko na wyciÂągniĂŞtej rĂŞce, ukazujÂąc pierÂścionek i wypowiedziaÂłem z lekka zdenerwowanym gÂłosem:
-Wyjdziesz za mnie?-. Delikatnie uniosÂłem kÂąciki ust, patrzÂąc ukochanej prosto w oczy.
PrzeÂżuwajÂąc garœÌ jagód, Arisa obserwowaÂła bez jakiejkolwiek nudy poczyniania Kaoru. Ten wpierw do niej podchodzi, kuca, a po chwili wyjmuje z kieszeni pierÂścionek..doœÌ Âładny z resztÂą. JuÂż miaÂła powiedzieĂŚ, Âże tak, Âże bardzo tego pragnie, jednak moment ten nastanie trochĂŞ póÂźniej. Chuuninka zemdlaÂła od przejedzenia siĂŞ leÂśnymi owocami.....i zapytaniem Kuramy szczególnie.
DostrzegÂłszy upadajÂącÂą ArisĂŞ, wyskoczyÂłem w jej stronĂŞ, aÂżeby to jÂą zÂłapaĂŚ (wolnÂą rĂŞkÂą). Nie bardzo wiedzÂąc co zrobiĂŚ w takiej sytuacji, pocz¹³em delikatnie 'uderzaĂŚ' jÂą w policzek. Na szczĂŞÂście zachowaÂłem zdrowy rozsÂądek i nie polaÂłem jej twarzy wodÂą, gdyÂż mogÂłoby to spowodowaĂŚ zakrztuszenie, a w rezultacie i ÂśmierĂŚ. A na to z kolei, pozwoliĂŚ bym nie mógÂł.
Arisa, reagujÂąc intuicyjnie na lekki ból(ale ból) w policzkach, zrobiÂła odruchowy wykop, posyÂłajÂąc Kaoru w tyÂł. System immunologiczno-zryto-psychiczny dziewczyny opanowaÂł siĂŞ dopiero wtedy, gdy zdaÂła sobie sprawĂŞ z tego, kto byÂł agresorem. Szybko wiĂŞc podbiegÂła do Kuramy, przepraszajÂąc caÂłusami.
-Wybacz, kochanie...coÂś mi siĂŞ przewidziaÂło...i w ogóle..
Podczas tego oto 'wykopu' Arisy, pudeÂłeczko wypadÂło mi z rĂŞki, upadajÂąc na ziemiĂŞ w miejscu incydentu. Nie bardzo rozumiaÂłem, co siĂŞ staÂło, ale mniejsza o to. Po sÂłowach wypowiedzianych z ust Arisy, sam powiedziaÂłem:
-Nic siĂŞ nie staÂło... Nie wiem co Ci siĂŞ przywidziaÂło, ale chciaÂłbym poznaĂŚ odpowiedÂź.-. Zdanie podrzĂŞdne zdania drugiego zostaÂło wrĂŞcz wyszeptane.
-OdpowiedÂź? Ale na co niby odpowiedÂź? Mnie tam siĂŞ zdawaÂło, Âże prosisz o mojÂą rĂŞkĂŞ...-powiedziaÂła cicho, le¿¹c tuÂż nad Kaoru i wpatrujÂąc siĂŞ w niego tym swoim przenikliwym, g³êbokim wzrokiem. W mutantce zwanej ArisÂą byÂło to coÂś, co przekonywaÂło czÂłowieka o jej niewinnoÂści, choĂŚ tak naprawdĂŞ nie byÂło. Samym potwierdzeniem byÂła technika cmentarza, jakÂą wymyÂśliÂła podczas podróÂży tutaj. KoÂściotrupy, przybijanie desek gwoÂźdÂźmi...to byÂło nienormalne.
-To Ci siĂŞ nie wydawaÂło. To siĂŞ staÂło na prawdĂŞ.- powiedziaÂłem, ponownie lekko siĂŞ uÂśmiechajÂąc.
W ten czas, Kaziek, maÂły nasz owczarek poczÂątkowo biegaÂł w kóÂłko, a nastĂŞpnie [cenzura] wszystko dookoÂła, doszedÂł z 'merdajÂącym' ogonkiem do pudeÂłeczka, które jeszcze nie tak dawno byÂło w rĂŞce Kaoru, i zacz¹³ je obwÂąchiwaĂŚ.
//ÂŻeby mieĂŚ co najmniej 30 postów, opisaÂłem 'przygody' Kazieka, bo nie mam za bardzo co sobÂą napisaĂŚ //
-Aha...naprawdĂŞ..-mruknĂŞÂła, rozmyÂślajÂąc nad tÂą trudnÂą, najwaÂżniejszÂą w Âżyciu odpowiedziÂą. Pozytywna reakcja wiÂązaÂłaby siĂŞ z byciem wiernÂą do koĂąca Âżycia, wspierania Kaoru i kochania go...Czy tego chciaÂła Arisa?
-Tak....tak, wyjdĂŞ za ciebie.-odparÂła jednym tchem, spoglÂądajÂąc kÂątem oka na niewinnego psiaka grzebiÂącego przy obrÂączce. ZostawaÂła tylko sprawa samego Âślubu. Kurama byÂł w Akatsuki, wiĂŞc trudno bĂŞdzie..
UÂśmiechn¹³em siĂŞ, ledwo siĂŞ powstrzymujÂąc od Âłez szczĂŞÂścia, które i tak moÂżna byÂło dostrzec powolutku wyciekajÂące spod powiek. PocaÂłowaÂłem dÂługo AriskĂŞ, juÂż narzeczonÂą, po czym powiedziaÂłem:
-Chwilka...-. WstaÂłem, podnoszÂąc ukochanÂą z ziemi i podszedÂłem do pudeÂłeczka. PodniosÂłem je, po czym wróciÂłem do punktu 'wyjÂścia'. OtworzyÂłem pudeÂłeczko i wsun¹³em pierÂścionek na palec Arisy. Ponownie jÂą pocaÂłowaÂłem.
Arisa, zapominajÂąc o caÂłym Âświecie doczesnym, skoncentrowaÂła siĂŞ na maÂłej bÂłyskotce, która zaraz trafi na jej palec u lewej dÂłoni. ZrobiÂła wiĂŞc tak, rozkoszujÂąc pierÂścionkiem zarĂŞczynowym. Kaoru mógÂł tylko podziwiaĂŚ drobne piĂŞkno na piĂŞknie wiĂŞkszym. Rzecz jasna to drugie byÂło o wiele lepsze, wiĂŞc wiadomo w kim siĂŞ zakochaÂł..w zajemnoÂściÂą

Kaziek tym czasem wĂŞszyÂł caÂłe skalne podÂłoÂże, szukajÂąc czegoÂś do obsiusiania
Po wsuniĂŞciu pierÂścionka na rĂŞkĂŞ Arisy, przytuliÂłem siĂŞ, i nie wytrzymujÂąc dÂłuÂżej, z moich oczu poczĂŞÂły wypÂływaĂŚ Âłzy. ÂŁzy szczĂŞÂścia, rzecz jasna. Ale jak siĂŞ dziwiĂŚ, przy tak wyniosÂłej chwili. Tylko najwiĂŞkszy gÂłupiec mógÂłby siĂŞ nie cieszyĂŚ z takiej sytuacji.
-Kocham CiĂŞ.- wypowiedziaÂłem, gÂłosem lekko zmienionym ze wzglĂŞdu na pUacz.
-Ja ciebie teÂż, Kaoru...ale mógÂłbyÂś choĂŚ raz przestaĂŚ pÂłakaĂŚ?-napadÂła z uÂśmiechem, wycierajÂąc jego rĂŞkawem podmokÂłe od Âłez policzki.
-Czasem mi siĂŞ wydaje, Âże jestem bardziej mĂŞska od ciebie, Kochanie. Opanuj siĂŞ, bo bĂŞdĂŞ musiaÂła powaÂżnie porozmawiaĂŚ z Peinem...o ile jeszcze go kiedykolwiek spotkam.-dokoĂączyÂła cicho, skupiajÂąc siĂŞ na pierÂścionku, oczach Kaoru i Kazieku jednoczeÂśnie. JakoÂś to jeszcze ogarniaÂła.
-Nie moja wina... Po prostu cieszĂŞ siĂŞ niezmiernie z tego, co siĂŞ przed chwilÂą wydarzyÂło. To jest, jak dla mnie, wystarczajÂący powód do Âłez szczĂŞÂścia. A powiedzenie "ChÂłopaki nie pÂłaczÂą" wcale nie jest trafne.- powiedziaÂłem, uspokajajÂąc przyspieszony oddech, a jednoczeÂśnie iloœÌ wypÂływajÂących z oczu Âłez.
-Hm...no w sumie racja, ale postaraj siĂŞ nie pÂłakaĂŚ przy ludziach. Niech myÂślÂą, Âże jesteÂś ode mnie lepszy i twardszy, okej?-spytaÂła doœÌ troskliwie, co w jej charakterze nie zdarzaÂło siĂŞ tak rzadko. MiaÂła swoje humorki, tak zwane "dni", podczas których musiaÂła robiĂŚ za babochÂłopa zdolnego przebiĂŚ mrugniĂŞciem oka dwudziestometrowej gruboÂści mur. Po prostu tak miaÂła...i juÂż.
-Postaram siĂŞ... Ale to nie zawsze jest takie proste jak by siĂŞ wydawaÂło. A nie chcĂŞ udawaĂŚ, Âże jestem od Ciebie 'silniejszy i twardszy'... Nie uwaÂżam wcale, Âże kobieta nie moÂże byĂŚ silniejsza od takiego byle-jakiego faceta jak ja.- powiedziaÂłem, wycierajÂąc rĂŞkawem Âłzy, lecz nie tracÂąc promienistego uÂśmiechu.
-Dlatego teÂż wiele razy chciaÂłam siĂŞ z tobÂą zmierzyĂŚ, by siĂŞ przekonaĂŚ kto z nas jest lepszy. No ale jak nie chcesz siĂŞ tego dowiedzieĂŚ...to trudno...-powiedziaÂła cicho, wkÂładajÂąc do ust Kaoru jednÂą z czarnych jagód, a drugÂą rĂŞkÂą natomiast wodzÂąc po jego (ach.....!)klacie. CoÂś tam niedawno chÂłopak wspominaÂł o zacieÂśnianiu wiĂŞzów miÂłoÂści, wiĂŞc Arisa postanowiÂła mu to umoÂżliwiĂŚ.
-Ja nie muszĂŞ z TobÂą walczyĂŚ, aby wiedzieĂŚ Âże jesteÂś "lepsza". Poza tym, dokÂładnie tak jak powiedziaÂłaÂś. Ja nie chcĂŞ z TobÂą walczyĂŚ. Nie byÂłbym w stanie.- powiedziaÂłem, poÂłykajÂąc jagódkĂŞ w caÂłoÂści. Po tymÂże ponownie zÂłoÂżyÂłem na ustach Ariski namiĂŞtny pocaÂłunek.
//Przejmij inicjatywĂŞ //
-Szkoda, bo bardzo jestem ciekawa kto w naszym pojedynku iluzjonistów wyszedÂłby zwyciĂŞsko,a kto na tarczy...-przyznaÂła doœÌ krótko jak na niÂą, znów zamykajÂąc Kaoru dawkÂą smaczniutkich jagódek. WÂłasnorĂŞcznie je zbieraÂła i sprawdzaÂła, czy aby nie gro¿¹ one zatruciem bÂądÂź ÂśmierciÂą. ChÂłopak miaÂł juÂż z tym pewne doÂświadczenie, wiĂŞc Arisa postaraÂła siĂŞ
Dobrowolnie przyj¹³em kolejnÂą dawkĂŞ jagód, jednoczeÂśnie pokazujÂąc rĂŞkÂą, Âże na wiĂŞcej ich nie mam ochoty. W doœÌ szybkim tempie zmiaÂżdÂżyÂłem jagody w ustach i poÂłkn¹³em siĂŞ, starajÂąc siĂŞ nie ukazujÂąc moich, purpurowych w tej chwili zĂŞbów. Obj¹³em AriskĂŞ w pasie, tym samym przyciÂągajÂąc jÂą do siebie i tulÂąc.
-SmakujÂą ci jagódki? Specjalnie przedÂłuÂżyÂłam swoje poszukiwania, by znaleŸÌ wiĂŞcej. Nie bój siĂŞ, jeÂżeli zacznie boleĂŚ ciĂŞ brzuch. To z przejedzenia, nie z zatrucia.-pokrzepiÂła, pozwalajÂąc chÂłopakowi na tulanie do siebie. MusiaÂła jednak przerwaĂŚ te miÂłe chwile, pytaniem:
-Hm...Kaoru...Kto jest wiceliderem Akatsuki?
-To przedÂłuÂżenie wyszÂło na dobre. Przynajmniej znalazÂłem w sobie odwagĂŞ, aby zrobiĂŚ to, co zrobiÂłem.- powiedziaÂłem, nie puszczajÂąc Ariski. Po jej pytaniu dotyczÂącego V-CeLidera Akatsuki, chwilĂŞ siĂŞ zastanawiaÂłem aby odpowiedzieĂŚ:
-Chyba Ayano... Ale nie jestem pewien.-.
-Ayano? Nigdy mi o niej nie opowiadaÂłeÂś... No chyba, Âże mówiÂłeÂś i ja nie pamiĂŞtam, ale wykluczam tÂą moÂżliwoœÌ.-powiedziaÂła, zainteresowana ca³¹ tÂą postaciÂą tajemniczej dla niej dziewczyny. ZapowiadaÂła siĂŞ ciekawa opowiastka, wiĂŞc Arisa wziĂŞÂła na rĂŞce Kazieka, drapiÂąc za uchem i miziajÂąc go po grzbiecie. Bardzo to lubiÂł...pewnie ma to po pani
-Owszem, nie wspominaÂłem o niej. Pewnie dlatego, Âże nie mogĂŞ o niej wiele powiedzieĂŚ. Wiem tyle, Âże jest posiadaczkÂą Shiaringana, o którym musiaÂłaÂś sÂłyszeĂŚ. Dodam jeszcze, Âże nie bardzo idzie siĂŞ z niÂą dogadaĂŚ, a ja wrĂŞcz siĂŞ z niÂą 'pogryzÂłem'.- powiedziaÂłem, nie tracÂąc uÂśmiechu.
-Nu nu nu...niedobrze w takim razie, ale bĂŞdziemy musieli niedÂługo siĂŞ zbieraĂŚ i wracaĂŚ spowrotem do siedziby. ZaleÂży mi na dostaniu siĂŞ w szeregi Akatsuki nawet jako kadetka, ale...tobie z resztÂą równieÂż ,co?-spytaÂła z przekÂąsem w oczach, co byÂło aÂż nader widaĂŚ. Ten wzrok sugerowaÂł tylko to, Âże Kaoru szuka wymówki, by byĂŚ dÂłuÂżej ze swojÂą ukochanÂą paniÂą ArisÂą
-Mhm... Owszem, zaleÂży mi na tym, abyÂś siĂŞ dostaÂła w nasze szeregi. ChoĂŚ bardziej zaleÂży mi na tym, abyÂś byÂła zawsze blisko mnie.- powiedziaÂłem, 'czytajÂąc' z oczu Ariski. I dobrze, Âże to powiedziaÂłem. Takie sÂłowa poprawiajÂą me samopoczucie.
-Hem..no dobra, nie ukrywaj. Chcesz siĂŞ kochaĂŚ, czy nie?-spytaÂła wprost, bo za dobrze znaÂła Kaoru, by nie wiedzieĂŚ co mu po gÂłowie chodzi. Ten wzrok, sÂłodkie sÂłówka, dotyk czy sam stan uzĂŞbienia chÂłopaka wskazywaÂły na jego popĂŞd w danej chwili. MoÂżna byÂłoby napisaĂŚ o tym rozprawkĂŞ, ale nie teraz. Po prostu Arisa lubiÂła takie gÂłupawe pomysÂły, o
-Tak... Tak, chcĂŞ. Ale wszystko zaleÂży od Ciebie. Nie bĂŞdĂŞ nic narzucaÂł, nie zaproponujĂŞ tego. Czekam na Twój ruch, bo bĂŞdĂŞ miaÂł wtedy wiĂŞcej satysfakcji.- powiedziaÂłem, uÂśmiechajÂąc siĂŞ w zwykÂły dla mnie sposób. Czyli, uÂśmiech ten byÂł szczery. Jak kaÂżdy przy Arisie, jeszcze chyba nie musiaÂłem udawaĂŚ. I niech tak zostanie.
-Ach....no i bardzo dobrze, wyszÂło szydÂło z worka. Tylko wiesz...nie chciaÂłabym robiĂŚ tego tutaj. MoÂże bÂącniemy siĂŞ na kwadrat Aka tam sobie pofiglowaĂŚ? Na sali spotkaĂą moÂże?-spytaÂła z bÂłyskiem w oku, który oznaczaÂł tylko jedno-na tymÂże pokoju to siĂŞ nie skoĂączy. Co planowaÂła w takim razie Arisa? Jakie bĂŞdÂą tego skutki? Kaoru bĂŞdzie musiaÂł sam siĂŞ o tym przekonaĂŚ, bo ona mu nie pomoÂże.
-Hmm... Wiesz, w sali spotkaù mog¹ siê pa³êtaÌ jakieœ zagubione dusze. Powiem szczerze, ¿e wola³bym to zrobiÌ w jakimœ ustronniejszym miejscu. I tu nachodzi mnie pewna myœl. Mo¿emy powêdrowaÌ do Suny, gdzie mam swoje mieszkanko w rodowej posiad³oœci. Co Ty na to?- powiedzia³em, po czym uca³owa³em Ariskê w szyjê.
Arisa, mimo zaczarowania caÂłusem przez chÂłopaka, rozproszyÂła magiĂŞ miÂłoÂści, krĂŞcÂąc gÂłowÂą na boki.
-Ale ja serio chciaÂłabym pójœÌ juÂż do siedziby...Nie wiem czemu, ale czujĂŞ, Âże zbliÂża siĂŞ coÂś waÂżnego...CoÂś, w czym powinniÂśmy wzi¹Ì udziaÂł.-powiedziaÂła rozwaÂżnie, informujÂąc Kaoru o swoim szóstym zmyÂśle. PojawiaÂł siĂŞ on prawie codziennie, jednak gdzieÂś tak na 5-10 minut rano i 2 po poÂłudniu. Dziwna to byÂła umiejĂŞtnoœÌ, jednak jakÂże pomocna, gdy gotowaÂła mleko, a tu nagle zaczeÂło kipieĂŚ mleko...
-Skoro tego chcesz, niech wiêc tak bêdzie. ProwadŸ zatem, wprost w sid³a zUa. Skoro chcesz ¿yÌ w obskurnej siedzibie i zabawiaÌ siê zabijaj¹c ludzi.- powiedzia³em, doœÌ stanowczo. Z uœmiechem na ustach wypuœci³em Ariskê z objêÌ, czekaj¹c a¿ ruszy.
//JeÂżeli wychodzisz, to wstukasz za mnie NMM? DziĂŞkujĂŞ //
-PamiĂŞtaj, mój czarno-czerwony króliczku, Âże rozmawiasz z ArisÂą Oboro, mistrzyniÂą tego klanu. Wystarczy jedno dotkniĂŞcie twojej gÂłowy, a znajdziesz siĂŞ w biaÂłych mĂŞczarniach...-powiedziaÂła doœÌ powaÂżnie, jednak jej wzrok i uÂśmiech wskazywaÂł na rozbawienie zachowaniem Kaoru. Zanim jednak opuÂści to miejsce wraz z nim, sprawdzi jak tam Kaziek w kieszeni (gotowy) i zbierze broĂą porzuconÂą w kÂącie wanien.

Obydwoje poszli w kierunku starej siedziby Akatsuki. SwojÂą drogÂą gdzie ona leÂży dokÂładnie na mapie Âświata-niewiedziaÂła.
NMMT i NM Kaoru. Pisz pierwszy, Ziomm


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.