grueneberg
Morze pokryte lodem
Przyszed³em rozgl±dn±³em siê trochê i powiedzia³em sam do siebie
-Czas na odpoczynek
Po 30-minutach drzemki otrzepa³em siê trochê i zrobi³em parê sk³onów dla rozgrzania i ruszy³em dalej w stronê kraju wiatru.
(NMM)
Ide w strone Suny...
<NMM>
Przeszed³ przez lodow± pokrywê morza.
Ide w strone Oto...
<NMM>
pszysz³em tu by zobaczyæ morze
Idê po zamarzniêtym morzu w stronê Oto.
<NMM>
Wyladowaly na zamarznietym jeziorze xP
Shi zamienila sie w czlowieczka..
- piwa...
HM! zobaczy³a ¿e dosta³o siê je w ramie kunajem.
To sobie wyci±gnij z torby piwo,nawet mam inne alkochole.
- co Ci jest boli? - Shi zlapala HM! za ramie. - uu nie dobrze to wyglada.
Shi wyciagnela spirytus i wylala to na rane mamby.
HM! by³a w¶ciek³a a¿ odezwa³a siê w niej Mamba! a¿ chcia³a sobie zadaæ ból wyje³a najgorsze piwo i walne³a butelk± w g³owê.
- Jakie Emmmmooo.. mruknela Shi - czemu nie chcesz sie uczyc jutsu , co? - spytala dobitnie. - kim jestes?
Mamba! posz³a spaæ,wiêc by³a juz HM!.
-ee o co chodzi Shi to ja HM!
- uff to dobrze juz mysllam, ze masz w sobie demona. Shi pila dalej ten spirit.
-Mi³ego picia,masz skrêta.-Powiedzia³a HM!
Wziela skreta podziekowala i wpatrywala sie w HM!
- wiesz co masz wielki potencjal. Wyrosnie z Ciebieniezla maszynka
do zabijania.
Wziela bucha.. znowu te piekielne rushowe krollliczki.
bleeh.
Shi sie w kocu zrzygala. Okazalo sie , ze HM! ma mocniejszy leb od samego wampira! niedopuszczalne,.
HM! by³a z siebie dumna zapali³a skrêta i posz³a gdzie¶.
[nmm]
HM! dotr³a do Shi pijaczki.- Shi ¿yjesz masz jeszcze te skrêty?[/url]
Shi obudzila sie.
- uaa.. mam jeszce pare - i wreczyla HM! jednego.- to dla Ciebie w prezencie pod zszloroczna choinke, bo chyba zapominnialam..
Uaa ziemwnela glosno. - ide sobie - odezwala sie do mlodej.
-Do k±d teraz idziemy?
Powiedzia³a HM!
Dziewczynka podró¿owa³a poniewa¿ by³a samotna i nie wiedzia³a co ma z sob± pocz±æ, taka ju¿ jest Tetiszeri. Chcia³± byæ silna jednak¿e zapomnia³a wiêkszo¶æ jutsu które mog³y sprawiæ i¿ jest silna. Zaczê³a i¶æ zamarzniêtym morzem ubrana w czarny strój, nie ejst przyzwyczajno do zimna wiêc siê bardzo telepie. Zacze³a i¶æ w strone jaki¶ dwuch postaci jej nie znanych.
HM! zobaczy³a kogo¶.
-Aua!
Shi ugryzla pszczola w lewa dlon. W kiri gakure (Shi tu sie wychowala)
oznacza to smierc kogos bliskiego.
- glupie zabobony - wampir nie dopuszczal do siebie najgorszych
przypuszczan i mysli. Zgniotla pszczole w dloniach
i odwrocila sie do HM!
- idziemy do kusy.. tam jest duzo trawy, wiec wszystko bedzie sie fajnie jarac..
Zawial chlodny wiatr. Wampirowi po plecach przeszedl dreszcz.
Chcia³ przej¶æ obok zamarzniêtego morza do wiochy , ale zmieni³ zdanie gdy ujrza³ Shi , bo w³a¶nie jej szuka³ - Szuka³em , ciê bo mam z³e wie¶ci.. Z Any± jest ¼le i jak chcesz siê dowiedzieæ co to pójd¼ do jej pokoju i siê przekonasz , ¿e jest wrêcz okropnie - powiedzia³ smutnym tonem g³osu stoj±c przed Shi .
Deidara? co on robi na srodku zamarznietego jeziora.?
Shi patrzyla na Dei'a z przeraznoa mina.
- co sie stalo? Powiedz mi! od rana mam zle przeczucia! - wrecz wykrzyczala te slowa, niestety glos ugrzesl jej gdzies w gardle .
Bala sie. o moglo sie stac jej najlepszej przyjaciolce?
Us³yszawszy imie tej kobiety "Shi" niewiadomo czemu ale po plecach dziewczyny przesz³y ciarki. Co¶ jej siê kojarzy³o jednak¿e wola³± nie ryzykowaæ ze spotkaniem tamtych. Zacze³± siê kierowaæ do suny wcze¶niej dostaj±c poczte od nowego mistrza. <nmm>
-Shi to co idziemy do Aka? a po drodze w stapimy do kusy
zió³ wzi±¶c i naæpaæ siê,wtedy a¿ tak nie bêdziesz siê denerwowaæ.
Powiedzia³a HM!
Shi nie odpowiedziala HM! jak najszybcie chciala sie zjawic kolo swojej partnerki.
Odwrocila sie na piecie i iczym strzala pobiegla do siedziby aka.
nmm
HM! pobieg³a za Shi.
[nmm]
Wybieg³ st±d do siedziby .
Arihyoshi biegn±c z poprzedniej wioski zauwa¿y³ zamarzniête jezioro.Chcia³ po nim dotrzeæ do KiriGakure.Biegn±c po lodzie przewróci³ siê lecz zaraz wsta³ i wpad³ na pomys³ aby siê do ¶lizgaæ do KiriGakure dlatego te¿ po³o¿y³ siê na lodzie i za pomoc± czakry wystrzeli³ siebie w kierunku KiriGakure.
<NMM>
Po lodzie mknie co¶ w rodzaju pocisku tak naprawdê to Arihyoshi który po³o¿y³ siê na brzuchu i mkn±³ w stronê KiriGakure w g³owie mia³ jedn± my¶l.
<NMM>
klon przyszed³ i widz±c ¿e wszystko jest pod kontrol± ruszy³ dalej
Stojê na brzegu morza..."jak tu pieknie...i zimno"- pomysla³. Niewiele my¶l±c ruszy³ szybko przed siebie w kierunku Kiri gakure...
<NMM>
Wracam z kiri gakure, i kieruje siê w kierunku Iwy.
<NMM>
Jezuu...To ta przeklêta lodowa pustynia, najwidoczniej mam jeszcze kawa³ek drogi do pokonania.
Ruszam biegiem w kierunku l±du.
<NMM>
Biegne w strone Iwy, a reczej truchtam bo przêklête dzia³ko mnie obci±¿a. Nagle lud podemn± pêka i wpadam do lodowatej wody. Z trudem wychodze i pêdze dalej przed siebie zmarzniêty.[nmm]
Wleke siê w strone kwatery kulej±c na jedn± noge.[nmm]
Nie sz³o to z edytowaæ poprzedniego posta? Mog³e¶ tam dopisaæ ¿e po 2 dnich wracasz do kwatery co ograniczy³o by SPAM. Upominam ciê pierwszy i ostatni raz. Nastêpnym razem z czystym sumieniem dam osta.
Midori
Po przechadzce w parku, po czym marszu przez ulicê postanowi³em przej¶æ siê w bardziej spokojne miejsce, a morze nad którym jest zimno wydaje siê w sam raz. Nie myli³em siê, praktycznie nikogo tu nie by³o, mimo ¿e by³o zimno nie przeszkadza³o mi to, gdy¿ zd±¿y³em siê przyzwyczaiæ ju¿ do zimna, w koñcu mieszkam tu od urodzenie. Stan±³em na brzegu i zacz±³em obserwowaæ zamarzniête morze, rozmy¶laj±c o ró¿nych sprawach z swojego ¿ycia.
Nagle na niebie zobaczy³ê¶ ptaka, obserwowa³e¶ go bardzo dok³adnie, by³e¶ pewien, ze przeleci nad twoja g³ow±, a potem zniknie za horyzontem, lecz ten kiedy znalaz³ siê blisko ciebie , zacz±³ obni¿aæ swój lot. Ptak kierowa³ siê prosto na ciebie, nastêpnie usiad³ przed tob± i patrz±c siê na ciebie swoimi ciemnymi oczyma. Wtedy zobaczy³e¶, ze do niego nó¿ki doczepiona jest tutka. Otworzy³e¶ j±, a w ¶rodku znalaz³e¶ list.
Cytat:
Geninie Shigochiyo Kishi, mam dla ciebie zlecenie. W³a¶nie odwiedzi³ mnie w³a¶ciciel tutejszej tawerny "Pod Pijan± Zgraj±." W³a¶ciciel ten zleci³ odetkanie i posprz±tanie tamtejszego szaletu. Wiem dobrze, ze to nie jest przyjemna misja, ale zostaniesz sowicie wynagrodzony.
Kazehan Dante Shiro
[
Uwa¿nie obserwowa³em lot ptaka, lekko siê zdziwi³em ¿e przylecial on obok mnie ale có¿, szybko postanowi³em przeczytaæ wiadomo¶æ któr± zauwa¿y³em przy jego nodze.
Po przeczytania moja mina wyleg³a wyra¼nej zmianie, na gorsze oczywi¶cie. "Moja pierwsza misja, a na dodatek mam czy¶ciæ szalet, jeszcze go odetkaæ, czy to od tego w³a¶nie jest shinobi ?.. mia³em nadziejê ¿e bêdê móg³ siê wykazaæ... ale zadanie to zadanie, trzeba wykonaæ.". Rozmy¶la³em tak po drodze do tawerny "Pod Pijan± Zgraj±". W nied³ugim czasie opu¶ci³em zamarzniêt± pla¿e i ju¿ ulic± kierowa³em siê prosto do celu.
[NMM]
Przyszed³em ponownie na to miejsce, nie wiem czemu, ale spodoba³o mi siê ono. Mog³em tu spokojnie postaæ, popatrzeæ, pomy¶leæ. W sumie to tylko po to tutaj przychodzê, aby pomy¶leæ trochê w samotno¶ci.
Podszed³em do zamarzniêtego morza, i wszed³em lekko na lód, zaszed³em jakie¶ piêæ metrów, po czym patrzy³em siê w dal podziwiaj±c, sam nie wiem co. Ca³y czas siê zastanawia³em jak taka du¿a tafla wody mog³a zamarzn±æ, ale bior±c pod uwagê warunki u nas panuj±ce, raczej nie powinno byæ to dziwne. Dziwniejsze pewnie jest to, ¿e jeszcze ktokolwiek przychodzi w to miejsce, w³a¶nie przez te warunki. Tak naprawdê to jeszcze nie spotka³em tutaj nikogo oprócz mnie, ale wszystko siê mo¿e zdarzyæ. Sta³em tak rozmy¶laj±c nad moim dotychczasowym ¿yciem.
By³ to w miarê ciep³y dzieñ nawet jak na t± krainê, kiedy Shigochiyo siê rozkoszowa³ pobytem przy zamarzniêtym morzu, nagle rozpoczê³a siê zamieæ ¶nie¿na z której pojawi³y siê dwie postacie w obdartych strojach i przekre¶lonymi ochraniaczami Yuki (wioski ¶niegu). Gdy podeszli do ch³opaka powiedzieli ¿a³osnym i mizernym g³osem - wspomóg³ by¶ biednych ludzi odtr±conych od Kazehana. - Poczym usta³a zamieæ a oni oczekiwali na odpowied¼ ch³opaka.
Z zaciekawieniem patrzy³em na wschodz±c± zamieæ, a nagle z niej pojawi³o siê dwóch ludzi, przyjrza³em siê uwa¿niej i zauwa¿y³em, ¿e maj± oni na czole przekre¶lone ochraniacze yuki. "Pewnie uciekinierzy z wioski... co powinienem zrobiæ ?" My¶la³em, kiedy nagle jeden z nich zada³ mi pytanie, czy wspomogê shinobi oddalonych przez kazehana, szybko odpowiedzia³em:
-A z jakiej racji mam wam pomagaæ, w ogóle nie powinienem z wami rozmawiaæ, my¶lê, ¿e to i¿ was nie wydam bêdzie sam± pomoc±- popatrzy³em niepewnie na przybyszy, ciekaw by³em jaka bêdzie ich rekcja, ale jeszcze po chwili doda³em:
-A w ogóle jak dziesiêcioletni ch³opiec mo¿e wam pomóc?- zada³em pytanie, na które nie chcia³em s³yszeæ odpowiedzi, w sumie to chcia³em tylko im oznajmiæ ¿e nie mam zamiaru im pomagaæ.
Nieznani ludzie bez zastanowienia odparli – powiniene¶ nam pomóc bo my mo¿emy pomóc tobie a wydania siê nie obawiamy bo i tak nas nie z³api±. – poczym dwóch shinnobi spojrzeli siê na bok, sk±d po chwili zacz±³ lecieæ kunaj w ch³opaka. Jeden z przyb³êd wyci±gn±³ w³asnego kunaja którego nape³ni³ swoj± powietrzn± chakr± i rzuci³ w wrogiego kunaja który siê rozpad³ jak domek z kart. I drugi shinobi rzeka - rozmawiaj±c z nami sta³e¶ siê celem 3 innych ob³±kañców i je¿eli nam nie pomo¿esz ich pokonaæ to sam zostaniesz pokonany. – poczym obydwoje zmienili ochraniacze na normalne z Yuki i za³o¿yli ochraniacze na d³onie i korpus.
"Ale k³opotliwa sytuacja... ale có¿, chyba nie mam wyboru". Patrzy³em zwyczajnie na akcjê jednego z nich, ale nie dawa³em oznak zdziwienia czy czego¶ takiego. Po chwili odpowiedzia³em:
-Dobra... skoro nie mam wyboru to wam pomogê, ale co z tego bêdê mia³ ?- doda³em jeszcze na zakoñczenie wypowiedzi, wyci±gn±³em kunaia, i stan±³em w pozycji gotowej do walki, czeka³em czy ci dwaj chc± walczyæ, czy mo¿e mam udaæ siê gdzie¶ za nimi, szczerze mówi±c, mia³em nadziejê ¿e jednak bêdziemy walczyæ, chocia¿ odczuwa³em lekki strach, przed zbli¿aj±cymi siê wrogami, którego stara³em siê nie okazywaæ.
Shinobi siê za¶miali a jeden z nich powiedzia³ rozbawionym g³osem - dobry ¿art „a co z tego bêdê mia³. – poczym za¶mieli siê ponownie a wyci±gn±³ paczkê senbonów i powiedzia³ ju¿ powa¿nym g³osem - oto co dostanie je¶li nas czym¶ zaskoczysz a je¶li ci tak bardzo zale¿y na z³ocie to damy ci mo¿e trochê z³ota jak zabijesz choæ jednego jednak¿e tu nie o kasê chodzi bo je¶li odmówisz to zginiesz od nich albo i od nas. – poczym wyj±³ kunaja i zmieni³ jego kolor na czerwony poczym dotkn±³ kunaja ch³opaka który zacz±³ byæ coraz cieplejszy i rzek³ z³ym g³osem – je¶li chcesz walczyæ to z nimi nie z nami. Poczym drugi shinobi który nic nie mówi³ szykowa³ ju¿ kolejnego kunaja do obrony.
-No wiêc na co czekamy?- powiedzia³em lekko dr¿±cym g³osem do tych dwojga, wzi±³em swój kunai od jego, aby ten nie zrobi³ siê zbyt gor±cy, czy móg³bym siê poparzyæ zacz±³em sk³adaæ pieczêcie kawarimi, aby w razie jakiego¶ niepowodzenia, nie zgin±æ. Stan±³em na wzór tego shinobi który szykowa³ siê do obrony i czeka³em na przeciwników. W miêdzyczasie jeszcze doda³em
-Jestem Shigochiyo, mo¿e chocia¿ swoje imiona mi podacie.- I tak czeka³em a¿ pojawi± siê wrogowie, rozgl±da³em siê wokó³, gdy¿ nie wiedzia³em z której strony zaatakuj±. "Eh... ciekawe jak silni bêd± nasi przeciwnicy, i jak± si³± dysponuj± ci dwaj, skoro potrzebuj± pomocy genina... eh".
Shinobi skinêli g³ow± poczym jeden z nich stan± na równej lini do ch³opaka poczym zacz±³ siê przygotowywaæ na walkê wrêcz a drugi stan±³ za nimi i zacz±³ kolejno sk³adaæ pieczêci. Po pewnej napiêtych nerwami chwili oczekiwania z daleka zaczêto widzieæ dwie postacie i ma³± ³asiczkê. Ma³omówny shinobi siê u¶miechn±³ obliza³ powoli ostrze kunaja i powiedzia³ –to oni. – za¶ ten drugi zacz±³ pluæ ma³ymi ognistymi kulkami za którymi lecia³y roz¿arzone ku naje.
Dwaj shinobi rozpoczêli ju¿ swoje akje, chwilowo nie wiedzia³em co mam zrobiæ, wiêc z³o¿y³em tylko pieczêcie i wypowiedzia³em -Shouton Shuriken Ranb- po czym wokó³ mnie pojawi³a siê niezliczona ilo¶æ od³amków kryszta³u, jednak nie przyst±pi³em do ataku, czeka³, a¿ wrogi shinobi zbli¿y siê do mnie, kiedy znalaz³ by siê w odleg³o¶ci oko³o 5 metrów, wtedy wszystkie moje kryszta³ki ruszaj± na niego, powinny zadaæ wrogowi sporo obra¿eñ, szczególnie je¶li ten nie bêdzie zna³ moich ataków, kiedy przeciwnik jest daleko, moje kryszta³y do czasu jego zbli¿enia siê kr±¿± wokó³ mnie, sprawiaj±c z³udzenie obronnego jutsu, z gotowym jutsu wyczekujê na wroga.
Je¿eli nast±pi jaki¶ atak którego nie bêdê w stanie unikn±æ, u¿ywam kawarimi z czym¶ za plecami wroga, i je¶li uda mi siê ta czynno¶æ wbijam mu kunai prosto w jego serce, oczywi¶cie od ty³u.
------
Chakra : 1000-150(na³o¿one kawarimi w poprzedniej-200(Shouton:Shuriken Ranbu)= 650
Wrogowie omijaj±c kule ognia nie zauwa¿yli kryszta³ów lec±cych w nich z do¶æ du¿± prêdko¶ci±. Niestety trafi³y one tylko jednego który nie odniós³ zbyt powa¿nych ran, a wrêcz mo¿na by powiedzieæ ¿e zosta³ unieruchomiony przez spanoszenie koñczyn. Jednak¿e Wrogowie przyjêli automatyczn± ripostê i wyrzucili oko³o 1000 lodowych senponów które po wyminiêciu przeciwnika lub wyjêcia z ran roztapia³y siê w tempie natychmiastowym oraz by³y na tyle szybkie ¿e ch³opak nie by³ w stanie je unikn±æ ani zablokowaæ. Ch³opak zosta³ spanoszony na tyle ¿e nie by³ w stanie u¿yæ ¿adnej z technik przez jedn± turê jednak¿e jego towarzysze wylokowali wszystkie ciosy za pomoc± powietrznej tarczy która siê pojawi³a za po¶rednictwem ma³omównego shinobi(jest to jaka¶ technika powietrza której ch³opak nie poznaje).Poczym shinobi który poprzednio plu³ ogniem powiedzia³ wkurzonym g³osem – co z tob± chowaj siê i walcz. – poczym zacz±³ pluæ wiêkszymi kulami ognia.
Anulej bieg³ po zmarzlinie w kierunku domu, s³odkiej mglistej Kiri. W której nic nie widaæ i jej samej nie widaæ i mo¿na powiedzieæ ¿e jak spojrzysz to .... i nie ma ludzi, i przede wszystkim najwiêkszych wrogów cz³owieczeñstwa.
- O lód, potem bêdzie woda i w koñcu ziemia, i Aio co¶ tam chce. Byle m±drego inaczej rada znów og³osi wybory
NMMT
"[I see you!]... by³em nie uwa¿ny" Pomy¶la³em zaraz po ciosie kiedy nastêpnie us³ysza³em zdenerwowany g³os jednego z tych dwóch typków.
"To siê zdecyduj czy mam siê chowaæ czy walczyæ" pomy¶la³em i ruszy³em w stronê przeciwnika z kunai w rêce. Biegnê w kierunku przeciwnika który dosta³ moj± technik±, w razie jakichkolwiek ataków z ich strony próbujê robiæ unik, b±d¼ zablokowaæ cios, w ostateczno¶ci u¿ywaj±c kawarimi które mam na sobie na³o¿one. Kiedy ju¿ znajduje siê przy przeciwniku markujê cios kunai, momentalnie kopi±c go ze szpica w jego udo, co powinno wywo³aæ u niego ból, podczas kopniêcia biorê drugiego kunai'a do drugiej rêki i jedn± wykonujê pchniêcie w serce przeciwnika, je¿eli zablokuje od razu drug± rêk± atakuje szyjê przeciwnika, staraj±c siê j± powa¿nie uszkodziæ. Je¿eli akcja siê uda (kiedy nie uda robiê to samo), wycofujê siê do swoich towarzyszy.
Ch³opak oszalawszy rzuci³ siê z kunajem w d³oni w do¶æ nietypowy sposób jednak¿e unieruchomiony przeciwnik nie mia³ szans na obronienie siê. Jednak ch³opak nie zdo³a³ unikn±æ ataku towarzyszy wroga i zosta³ poturbowany przez huragan stworzony przez ³asiczkê. Ch³opakowi nic siê nie sta³o powa¿nego jednak¿e nie jest w stanie zrobiæ ponownego ataku kamikadze.
Po odebraniu na siebie ataków, wróci³em do towarzyszy.
-Przynajmniej jednego wykoñczy³em- powiedzia³em do nich po czym zacz±³em analizowaæ obecn± sytuacjê. Nas jest trzech, wrogów zosta³o nam dwóch, mamy przewagê liczebn±, ale... nie znam umiejêtno¶ci naszych przeciwników. No nic, musimy ich pokonaæ.
-S³uchajcie, nas jest trzech, ich dwóch, z tego co zauwa¿y³em pos³uguj± siê jakimi¶ wietrznymi technikami, nie wiem czy macie atut na takie co¶, ale mo¿emy walczyæ dwóch na jednego, z tym ¿e jeden i tak bêdzie musia³ zaj±æ ³asiczkê- powiedzia³em swój plan po czym czeka³em na odpowied¼, po chwili jeszcze doda³em krzycz±c
-Najlepiej zrobicie, je¶li zabierzecie cia³o swojego kolegi i st±d odejdziecie, przecie¿ nie chcecie straciæ ¿ycia tak jak on nie?- licz±c ¿e moja perswazja zadzia³a, czekam zarówno na odpowied¼ moich towarzyszy, jak i wrogów.
Przeciwnicy ch³opaka nie odezwali siê ani s³owem a sojusznicy wy¶miali go za bezmy¶lno¶æ i powiedzieli – a jak ty niby mo¿esz nam pomóc skoro jeste¶ ju¿ w tak tragicznym stanie – poczym jeden wyplu³ ogromn± kule ognia za¶ drugi u¿ywaj±c techniki wiatru powiêkszy³ j± jeszcze bardziej i nada³ jej niezwyk³ego tempa. Przeciwnicy stanêli w p³omieniach leczy nied³ugo ³asiczka podbieg³a do nich i przed ¶mierci± rzuci³a ostatni senbon w ch³opaka który okaza³ siê byæ zatruty substancj± odurzaj±c±.
-No to piêknie... ciekawe, dl...dlaczego ci±gle atakuj± we mnie, a wy uszli¶cie bez szwanku- nie by³em pewien czy to by³ ich zamierzony cel, wykorzystaæ mnie jako przynêtê, ale wiem, ¿e muszê du¿o trenowaæ, aby nie skoñczyæ tak jak dzisiaj, na dodatek zosta³em zatruty przez jak± odurzaj±c± substancjê, usiad³em na ziemi ze zmêczenia, przy czym jeszcze ich zapyta³em -Znacie mo¿e jakie¶ lekarstwo, po czym ju¿ w ogóle walczy³em g³ównie o to aby utrzymaæ przytomno¶æ, nie wiem czemu, ale czu³em siê tak zmêczony, jak jeszcze nie by³em, by³a to moja pierwsza trudna walka, gdyby nie ta dwójka przegra³ bym z kretesem, ale przecie¿ gdyby nie ta dwójka nie dosz³o by do tego...
Dwaj shinnobi siê za¶miali i powiedzieli rozbawionym g³osem – ziomek przecie¿ to by³ tylko senbon z jakim¶ narkotykiem, po prostu teraz bêdziesz na haju przez jakie¶ 2-3dni i tyle. Poczym wrêczyli mu paczkê senbonów i sakiewkê a nastêpnie zabieraj±c cia³a odeszli ¶miej±c siê z ciebie.
//gratulacjê ukoñczy³e¶ misjê rangi C twoje wynagrodzenie to:
- postaæ na haju (z trudem utrzymuje równowagê, -5 do celno¶ci i szybko¶ci) do 25.12.2009
+paczka senbonów (20sztuk)
+ 140y
+2pkt do statów
+20Pch
a i sory ze tak krótko ale po wczorajszym wypadku nie mog³em cic wymy¶liæ//
Ch³opak patrzy³ ze z³o¶ci± w oczach na odchodz±cych mê¿czyzn, jednak zabra³ dane mu przez nich senbony i sakiewkê, po czym wsta³ i uda³ siê chwiejnym krokiem w stronê mieszkania. "wygl±dam pewnie jakbym siê upi³, id±c tak chwiejnym krokiem" pomy¶la³ po czym szed³ wzd³u¿ oblodzonego brzegu, nie zwracaj±c na nic uwagi. "Nawet siê nie przedstawili, gbury" doda³ w my¶lach wychodz±c z pla¿y, na ulicê miasta.
[nmm]
Zdenerwowany wpad³em na pla¿ê... o ile mo¿na j± by³o tak nazwaæ.. by³a pokryta ¶niegiem.. tak by³a to ¶nie¿na pla¿a ((xD)). Nog± rozgarn±³em ¶nieg, nie mia³em bowiem ochoty siedzieæ na zimnym pod³o¿u. Usiad³em sobie po turecku i zacz±³em ogl±daæ morze.. nie by³o ono tak ciekawe jak w Mizu.. poniewa¿ by³o zamarzniête.. znudzony wsta³em i uda³em siê z powrotem w stronê wioski.
<NMM>
Morze... Morze o gniewnych falach, bêd±cych jednocze¶nie swoistym ¶rodkiem ostrzegawczym dla odwiedzaj±cych Wioskê Krwawej Mg³y, jak i Wioskê Wiecznego ¦niegu... A ona takim, naiwnym, niepozornym podró¿nikiem, go¶ciem, Amazonk± by³a. Do pewnego momentu, owszem, mog³a korzystaæ z tego cudownego ¶rodka transportu, jakim, niew±tpliwie, by³ statek. Jednak, nawet ten podda³ siê zgubnemu dzia³aniu lodu, skuwaj±cego najbli¿sze otoczenie brzegów, po prostu zamarzaj±c, nie mog±c siê ruszyæ... Przewidywa³a to od dawna, od pocz±tku swej wyprawy. Nie by³o dla niej wiêc ¿adnym zdziwieniem, gdy kapitan "³ajby", któr± postanowi³a przybyæ do tego niego¶cinnego, ze wzglêdu na sw± pogodê, kraju, oznajmi³, i¿ "dalej" ju¿ nie pop³yn± Chwilê pó¼niej, dziewczyna, odkrywaj±c swe lico, "wyskoczy³a" za burtê, z koci± gracj± uderzaj±c o zimn± powierzchniê, zarazem w d³oni dzier¿±c nic innego, jak... £y¿wy. Tak, w³a¶nie tak, ³y¿wy! Zak³adaj±c je na miejsce kozaków, uklêk³a, by zawi±zaæ sznurówki, momentalnie jednak unosz±c siê, i zgrabnie manewruj±c nogami, po lodzie szargaj±c ostrze, ruszy³a w stronê wybrze¿a, coraz bardziej i bardziej przybli¿aj±cego siê, z tym szalem, powiewaj±cym w ty³, w³osami rozche³stanymi, z torb±, podskakuj±c± jakby w takt wyimaginowanej muzyki, granej przez wiatr...
NMM.
~Edycja na dzieñ 27 czerwca 2010r godzina 13:52.~
Szybko... Szybko. Po¶ród tych lodowców liczy³a siê tylko szybko¶æ. Szybko¶æ, która by³a okazywana przy otwarciu otrzymanego listu. Szybko¶æ, która by³a okazywana przy zmarszczeniu brwi... Szybko¶æ, która mieni³a siê my¶l± o cz³owieku znanym jako Hikaru no Tanekaze. Szybko¶æ stwierdzenia, ¿e go zna. Szybko¶æ, która towarzyszy³a powrocie na statek, zarazem pod±¿aj±c w kierunku Wioski Krwawej Mg³y. Stamt±d, ju¿ prosto do Nieba. By ukaraæ, pewnych zbyt odwa¿nych ch³opców...
NMM...
Od razu po biurze skierowa³em siê na zamarzniête morze. To by³ jedyny chyba sposób wyj¶cia z wioski i ¿eby unikn±æ spotkania z tamtymi ludkami co napadli wioskê. Z chêci± bym z nimi powalczy³ ale nie mam teraz nie stety czasu muszê wykonaæ misjê. A wiêc od razu wbieg³em na zamarzniête morze i szybkim têpem przebieg³em je tak aby wyj¶æ z wioski i znale¶æ siê nie daleko jej.<zt>
Przyszed³em rozgl±dn±³em siê trochê i powiedzia³em sam do siebie
-Czas na odpoczynek
Po 30-minutach drzemki otrzepa³em siê trochê i zrobi³em parê sk³onów dla rozgrzania i ruszy³em dalej w stronê kraju wiatru.
(NMM)
Ide w strone Suny...
<NMM>
Przeszed³ przez lodow± pokrywê morza.
Ide w strone Oto...
<NMM>
pszysz³em tu by zobaczyæ morze
Idê po zamarzniêtym morzu w stronê Oto.
<NMM>
Wyladowaly na zamarznietym jeziorze xP
Shi zamienila sie w czlowieczka..
- piwa...
HM! zobaczy³a ¿e dosta³o siê je w ramie kunajem.
To sobie wyci±gnij z torby piwo,nawet mam inne alkochole.
- co Ci jest boli? - Shi zlapala HM! za ramie. - uu nie dobrze to wyglada.
Shi wyciagnela spirytus i wylala to na rane mamby.
HM! by³a w¶ciek³a a¿ odezwa³a siê w niej Mamba! a¿ chcia³a sobie zadaæ ból wyje³a najgorsze piwo i walne³a butelk± w g³owê.
- Jakie Emmmmooo.. mruknela Shi - czemu nie chcesz sie uczyc jutsu , co? - spytala dobitnie. - kim jestes?
Mamba! posz³a spaæ,wiêc by³a juz HM!.
-ee o co chodzi Shi to ja HM!
- uff to dobrze juz mysllam, ze masz w sobie demona. Shi pila dalej ten spirit.
-Mi³ego picia,masz skrêta.-Powiedzia³a HM!
Wziela skreta podziekowala i wpatrywala sie w HM!
- wiesz co masz wielki potencjal. Wyrosnie z Ciebieniezla maszynka
do zabijania.
Wziela bucha.. znowu te piekielne rushowe krollliczki.
bleeh.
Shi sie w kocu zrzygala. Okazalo sie , ze HM! ma mocniejszy leb od samego wampira! niedopuszczalne,.
HM! by³a z siebie dumna zapali³a skrêta i posz³a gdzie¶.
[nmm]
HM! dotr³a do Shi pijaczki.- Shi ¿yjesz masz jeszcze te skrêty?[/url]
Shi obudzila sie.
- uaa.. mam jeszce pare - i wreczyla HM! jednego.- to dla Ciebie w prezencie pod zszloroczna choinke, bo chyba zapominnialam..
Uaa ziemwnela glosno. - ide sobie - odezwala sie do mlodej.
-Do k±d teraz idziemy?
Powiedzia³a HM!
Dziewczynka podró¿owa³a poniewa¿ by³a samotna i nie wiedzia³a co ma z sob± pocz±æ, taka ju¿ jest Tetiszeri. Chcia³± byæ silna jednak¿e zapomnia³a wiêkszo¶æ jutsu które mog³y sprawiæ i¿ jest silna. Zaczê³a i¶æ zamarzniêtym morzem ubrana w czarny strój, nie ejst przyzwyczajno do zimna wiêc siê bardzo telepie. Zacze³a i¶æ w strone jaki¶ dwuch postaci jej nie znanych.
HM! zobaczy³a kogo¶.
-Aua!
Shi ugryzla pszczola w lewa dlon. W kiri gakure (Shi tu sie wychowala)
oznacza to smierc kogos bliskiego.
- glupie zabobony - wampir nie dopuszczal do siebie najgorszych
przypuszczan i mysli. Zgniotla pszczole w dloniach
i odwrocila sie do HM!
- idziemy do kusy.. tam jest duzo trawy, wiec wszystko bedzie sie fajnie jarac..
Zawial chlodny wiatr. Wampirowi po plecach przeszedl dreszcz.
Chcia³ przej¶æ obok zamarzniêtego morza do wiochy , ale zmieni³ zdanie gdy ujrza³ Shi , bo w³a¶nie jej szuka³ - Szuka³em , ciê bo mam z³e wie¶ci.. Z Any± jest ¼le i jak chcesz siê dowiedzieæ co to pójd¼ do jej pokoju i siê przekonasz , ¿e jest wrêcz okropnie - powiedzia³ smutnym tonem g³osu stoj±c przed Shi .
Deidara? co on robi na srodku zamarznietego jeziora.?
Shi patrzyla na Dei'a z przeraznoa mina.
- co sie stalo? Powiedz mi! od rana mam zle przeczucia! - wrecz wykrzyczala te slowa, niestety glos ugrzesl jej gdzies w gardle .
Bala sie. o moglo sie stac jej najlepszej przyjaciolce?
Us³yszawszy imie tej kobiety "Shi" niewiadomo czemu ale po plecach dziewczyny przesz³y ciarki. Co¶ jej siê kojarzy³o jednak¿e wola³± nie ryzykowaæ ze spotkaniem tamtych. Zacze³± siê kierowaæ do suny wcze¶niej dostaj±c poczte od nowego mistrza. <nmm>
-Shi to co idziemy do Aka? a po drodze w stapimy do kusy
zió³ wzi±¶c i naæpaæ siê,wtedy a¿ tak nie bêdziesz siê denerwowaæ.
Powiedzia³a HM!
Shi nie odpowiedziala HM! jak najszybcie chciala sie zjawic kolo swojej partnerki.
Odwrocila sie na piecie i iczym strzala pobiegla do siedziby aka.
nmm
HM! pobieg³a za Shi.
[nmm]
Wybieg³ st±d do siedziby .
Arihyoshi biegn±c z poprzedniej wioski zauwa¿y³ zamarzniête jezioro.Chcia³ po nim dotrzeæ do KiriGakure.Biegn±c po lodzie przewróci³ siê lecz zaraz wsta³ i wpad³ na pomys³ aby siê do ¶lizgaæ do KiriGakure dlatego te¿ po³o¿y³ siê na lodzie i za pomoc± czakry wystrzeli³ siebie w kierunku KiriGakure.
<NMM>
Po lodzie mknie co¶ w rodzaju pocisku tak naprawdê to Arihyoshi który po³o¿y³ siê na brzuchu i mkn±³ w stronê KiriGakure w g³owie mia³ jedn± my¶l.
<NMM>
klon przyszed³ i widz±c ¿e wszystko jest pod kontrol± ruszy³ dalej
Stojê na brzegu morza..."jak tu pieknie...i zimno"- pomysla³. Niewiele my¶l±c ruszy³ szybko przed siebie w kierunku Kiri gakure...
<NMM>
Wracam z kiri gakure, i kieruje siê w kierunku Iwy.
<NMM>
Jezuu...To ta przeklêta lodowa pustynia, najwidoczniej mam jeszcze kawa³ek drogi do pokonania.
Ruszam biegiem w kierunku l±du.
<NMM>
Biegne w strone Iwy, a reczej truchtam bo przêklête dzia³ko mnie obci±¿a. Nagle lud podemn± pêka i wpadam do lodowatej wody. Z trudem wychodze i pêdze dalej przed siebie zmarzniêty.[nmm]
Wleke siê w strone kwatery kulej±c na jedn± noge.[nmm]
Nie sz³o to z edytowaæ poprzedniego posta? Mog³e¶ tam dopisaæ ¿e po 2 dnich wracasz do kwatery co ograniczy³o by SPAM. Upominam ciê pierwszy i ostatni raz. Nastêpnym razem z czystym sumieniem dam osta.
Midori
Po przechadzce w parku, po czym marszu przez ulicê postanowi³em przej¶æ siê w bardziej spokojne miejsce, a morze nad którym jest zimno wydaje siê w sam raz. Nie myli³em siê, praktycznie nikogo tu nie by³o, mimo ¿e by³o zimno nie przeszkadza³o mi to, gdy¿ zd±¿y³em siê przyzwyczaiæ ju¿ do zimna, w koñcu mieszkam tu od urodzenie. Stan±³em na brzegu i zacz±³em obserwowaæ zamarzniête morze, rozmy¶laj±c o ró¿nych sprawach z swojego ¿ycia.
Nagle na niebie zobaczy³ê¶ ptaka, obserwowa³e¶ go bardzo dok³adnie, by³e¶ pewien, ze przeleci nad twoja g³ow±, a potem zniknie za horyzontem, lecz ten kiedy znalaz³ siê blisko ciebie , zacz±³ obni¿aæ swój lot. Ptak kierowa³ siê prosto na ciebie, nastêpnie usiad³ przed tob± i patrz±c siê na ciebie swoimi ciemnymi oczyma. Wtedy zobaczy³e¶, ze do niego nó¿ki doczepiona jest tutka. Otworzy³e¶ j±, a w ¶rodku znalaz³e¶ list.
Cytat:
Geninie Shigochiyo Kishi, mam dla ciebie zlecenie. W³a¶nie odwiedzi³ mnie w³a¶ciciel tutejszej tawerny "Pod Pijan± Zgraj±." W³a¶ciciel ten zleci³ odetkanie i posprz±tanie tamtejszego szaletu. Wiem dobrze, ze to nie jest przyjemna misja, ale zostaniesz sowicie wynagrodzony.
Kazehan Dante Shiro
[
Uwa¿nie obserwowa³em lot ptaka, lekko siê zdziwi³em ¿e przylecial on obok mnie ale có¿, szybko postanowi³em przeczytaæ wiadomo¶æ któr± zauwa¿y³em przy jego nodze.
Po przeczytania moja mina wyleg³a wyra¼nej zmianie, na gorsze oczywi¶cie. "Moja pierwsza misja, a na dodatek mam czy¶ciæ szalet, jeszcze go odetkaæ, czy to od tego w³a¶nie jest shinobi ?.. mia³em nadziejê ¿e bêdê móg³ siê wykazaæ... ale zadanie to zadanie, trzeba wykonaæ.". Rozmy¶la³em tak po drodze do tawerny "Pod Pijan± Zgraj±". W nied³ugim czasie opu¶ci³em zamarzniêt± pla¿e i ju¿ ulic± kierowa³em siê prosto do celu.
[NMM]
Przyszed³em ponownie na to miejsce, nie wiem czemu, ale spodoba³o mi siê ono. Mog³em tu spokojnie postaæ, popatrzeæ, pomy¶leæ. W sumie to tylko po to tutaj przychodzê, aby pomy¶leæ trochê w samotno¶ci.
Podszed³em do zamarzniêtego morza, i wszed³em lekko na lód, zaszed³em jakie¶ piêæ metrów, po czym patrzy³em siê w dal podziwiaj±c, sam nie wiem co. Ca³y czas siê zastanawia³em jak taka du¿a tafla wody mog³a zamarzn±æ, ale bior±c pod uwagê warunki u nas panuj±ce, raczej nie powinno byæ to dziwne. Dziwniejsze pewnie jest to, ¿e jeszcze ktokolwiek przychodzi w to miejsce, w³a¶nie przez te warunki. Tak naprawdê to jeszcze nie spotka³em tutaj nikogo oprócz mnie, ale wszystko siê mo¿e zdarzyæ. Sta³em tak rozmy¶laj±c nad moim dotychczasowym ¿yciem.
By³ to w miarê ciep³y dzieñ nawet jak na t± krainê, kiedy Shigochiyo siê rozkoszowa³ pobytem przy zamarzniêtym morzu, nagle rozpoczê³a siê zamieæ ¶nie¿na z której pojawi³y siê dwie postacie w obdartych strojach i przekre¶lonymi ochraniaczami Yuki (wioski ¶niegu). Gdy podeszli do ch³opaka powiedzieli ¿a³osnym i mizernym g³osem - wspomóg³ by¶ biednych ludzi odtr±conych od Kazehana. - Poczym usta³a zamieæ a oni oczekiwali na odpowied¼ ch³opaka.
Z zaciekawieniem patrzy³em na wschodz±c± zamieæ, a nagle z niej pojawi³o siê dwóch ludzi, przyjrza³em siê uwa¿niej i zauwa¿y³em, ¿e maj± oni na czole przekre¶lone ochraniacze yuki. "Pewnie uciekinierzy z wioski... co powinienem zrobiæ ?" My¶la³em, kiedy nagle jeden z nich zada³ mi pytanie, czy wspomogê shinobi oddalonych przez kazehana, szybko odpowiedzia³em:
-A z jakiej racji mam wam pomagaæ, w ogóle nie powinienem z wami rozmawiaæ, my¶lê, ¿e to i¿ was nie wydam bêdzie sam± pomoc±- popatrzy³em niepewnie na przybyszy, ciekaw by³em jaka bêdzie ich rekcja, ale jeszcze po chwili doda³em:
-A w ogóle jak dziesiêcioletni ch³opiec mo¿e wam pomóc?- zada³em pytanie, na które nie chcia³em s³yszeæ odpowiedzi, w sumie to chcia³em tylko im oznajmiæ ¿e nie mam zamiaru im pomagaæ.
Nieznani ludzie bez zastanowienia odparli – powiniene¶ nam pomóc bo my mo¿emy pomóc tobie a wydania siê nie obawiamy bo i tak nas nie z³api±. – poczym dwóch shinnobi spojrzeli siê na bok, sk±d po chwili zacz±³ lecieæ kunaj w ch³opaka. Jeden z przyb³êd wyci±gn±³ w³asnego kunaja którego nape³ni³ swoj± powietrzn± chakr± i rzuci³ w wrogiego kunaja który siê rozpad³ jak domek z kart. I drugi shinobi rzeka - rozmawiaj±c z nami sta³e¶ siê celem 3 innych ob³±kañców i je¿eli nam nie pomo¿esz ich pokonaæ to sam zostaniesz pokonany. – poczym obydwoje zmienili ochraniacze na normalne z Yuki i za³o¿yli ochraniacze na d³onie i korpus.
"Ale k³opotliwa sytuacja... ale có¿, chyba nie mam wyboru". Patrzy³em zwyczajnie na akcjê jednego z nich, ale nie dawa³em oznak zdziwienia czy czego¶ takiego. Po chwili odpowiedzia³em:
-Dobra... skoro nie mam wyboru to wam pomogê, ale co z tego bêdê mia³ ?- doda³em jeszcze na zakoñczenie wypowiedzi, wyci±gn±³em kunaia, i stan±³em w pozycji gotowej do walki, czeka³em czy ci dwaj chc± walczyæ, czy mo¿e mam udaæ siê gdzie¶ za nimi, szczerze mówi±c, mia³em nadziejê ¿e jednak bêdziemy walczyæ, chocia¿ odczuwa³em lekki strach, przed zbli¿aj±cymi siê wrogami, którego stara³em siê nie okazywaæ.
Shinobi siê za¶miali a jeden z nich powiedzia³ rozbawionym g³osem - dobry ¿art „a co z tego bêdê mia³. – poczym za¶mieli siê ponownie a wyci±gn±³ paczkê senbonów i powiedzia³ ju¿ powa¿nym g³osem - oto co dostanie je¶li nas czym¶ zaskoczysz a je¶li ci tak bardzo zale¿y na z³ocie to damy ci mo¿e trochê z³ota jak zabijesz choæ jednego jednak¿e tu nie o kasê chodzi bo je¶li odmówisz to zginiesz od nich albo i od nas. – poczym wyj±³ kunaja i zmieni³ jego kolor na czerwony poczym dotkn±³ kunaja ch³opaka który zacz±³ byæ coraz cieplejszy i rzek³ z³ym g³osem – je¶li chcesz walczyæ to z nimi nie z nami. Poczym drugi shinobi który nic nie mówi³ szykowa³ ju¿ kolejnego kunaja do obrony.
-No wiêc na co czekamy?- powiedzia³em lekko dr¿±cym g³osem do tych dwojga, wzi±³em swój kunai od jego, aby ten nie zrobi³ siê zbyt gor±cy, czy móg³bym siê poparzyæ zacz±³em sk³adaæ pieczêcie kawarimi, aby w razie jakiego¶ niepowodzenia, nie zgin±æ. Stan±³em na wzór tego shinobi który szykowa³ siê do obrony i czeka³em na przeciwników. W miêdzyczasie jeszcze doda³em
-Jestem Shigochiyo, mo¿e chocia¿ swoje imiona mi podacie.- I tak czeka³em a¿ pojawi± siê wrogowie, rozgl±da³em siê wokó³, gdy¿ nie wiedzia³em z której strony zaatakuj±. "Eh... ciekawe jak silni bêd± nasi przeciwnicy, i jak± si³± dysponuj± ci dwaj, skoro potrzebuj± pomocy genina... eh".
Shinobi skinêli g³ow± poczym jeden z nich stan± na równej lini do ch³opaka poczym zacz±³ siê przygotowywaæ na walkê wrêcz a drugi stan±³ za nimi i zacz±³ kolejno sk³adaæ pieczêci. Po pewnej napiêtych nerwami chwili oczekiwania z daleka zaczêto widzieæ dwie postacie i ma³± ³asiczkê. Ma³omówny shinobi siê u¶miechn±³ obliza³ powoli ostrze kunaja i powiedzia³ –to oni. – za¶ ten drugi zacz±³ pluæ ma³ymi ognistymi kulkami za którymi lecia³y roz¿arzone ku naje.
Dwaj shinobi rozpoczêli ju¿ swoje akje, chwilowo nie wiedzia³em co mam zrobiæ, wiêc z³o¿y³em tylko pieczêcie i wypowiedzia³em -Shouton Shuriken Ranb- po czym wokó³ mnie pojawi³a siê niezliczona ilo¶æ od³amków kryszta³u, jednak nie przyst±pi³em do ataku, czeka³, a¿ wrogi shinobi zbli¿y siê do mnie, kiedy znalaz³ by siê w odleg³o¶ci oko³o 5 metrów, wtedy wszystkie moje kryszta³ki ruszaj± na niego, powinny zadaæ wrogowi sporo obra¿eñ, szczególnie je¶li ten nie bêdzie zna³ moich ataków, kiedy przeciwnik jest daleko, moje kryszta³y do czasu jego zbli¿enia siê kr±¿± wokó³ mnie, sprawiaj±c z³udzenie obronnego jutsu, z gotowym jutsu wyczekujê na wroga.
Je¿eli nast±pi jaki¶ atak którego nie bêdê w stanie unikn±æ, u¿ywam kawarimi z czym¶ za plecami wroga, i je¶li uda mi siê ta czynno¶æ wbijam mu kunai prosto w jego serce, oczywi¶cie od ty³u.
------
Chakra : 1000-150(na³o¿one kawarimi w poprzedniej-200(Shouton:Shuriken Ranbu)= 650
Wrogowie omijaj±c kule ognia nie zauwa¿yli kryszta³ów lec±cych w nich z do¶æ du¿± prêdko¶ci±. Niestety trafi³y one tylko jednego który nie odniós³ zbyt powa¿nych ran, a wrêcz mo¿na by powiedzieæ ¿e zosta³ unieruchomiony przez spanoszenie koñczyn. Jednak¿e Wrogowie przyjêli automatyczn± ripostê i wyrzucili oko³o 1000 lodowych senponów które po wyminiêciu przeciwnika lub wyjêcia z ran roztapia³y siê w tempie natychmiastowym oraz by³y na tyle szybkie ¿e ch³opak nie by³ w stanie je unikn±æ ani zablokowaæ. Ch³opak zosta³ spanoszony na tyle ¿e nie by³ w stanie u¿yæ ¿adnej z technik przez jedn± turê jednak¿e jego towarzysze wylokowali wszystkie ciosy za pomoc± powietrznej tarczy która siê pojawi³a za po¶rednictwem ma³omównego shinobi(jest to jaka¶ technika powietrza której ch³opak nie poznaje).Poczym shinobi który poprzednio plu³ ogniem powiedzia³ wkurzonym g³osem – co z tob± chowaj siê i walcz. – poczym zacz±³ pluæ wiêkszymi kulami ognia.
Anulej bieg³ po zmarzlinie w kierunku domu, s³odkiej mglistej Kiri. W której nic nie widaæ i jej samej nie widaæ i mo¿na powiedzieæ ¿e jak spojrzysz to .... i nie ma ludzi, i przede wszystkim najwiêkszych wrogów cz³owieczeñstwa.
- O lód, potem bêdzie woda i w koñcu ziemia, i Aio co¶ tam chce. Byle m±drego inaczej rada znów og³osi wybory
NMMT
"[I see you!]... by³em nie uwa¿ny" Pomy¶la³em zaraz po ciosie kiedy nastêpnie us³ysza³em zdenerwowany g³os jednego z tych dwóch typków.
"To siê zdecyduj czy mam siê chowaæ czy walczyæ" pomy¶la³em i ruszy³em w stronê przeciwnika z kunai w rêce. Biegnê w kierunku przeciwnika który dosta³ moj± technik±, w razie jakichkolwiek ataków z ich strony próbujê robiæ unik, b±d¼ zablokowaæ cios, w ostateczno¶ci u¿ywaj±c kawarimi które mam na sobie na³o¿one. Kiedy ju¿ znajduje siê przy przeciwniku markujê cios kunai, momentalnie kopi±c go ze szpica w jego udo, co powinno wywo³aæ u niego ból, podczas kopniêcia biorê drugiego kunai'a do drugiej rêki i jedn± wykonujê pchniêcie w serce przeciwnika, je¿eli zablokuje od razu drug± rêk± atakuje szyjê przeciwnika, staraj±c siê j± powa¿nie uszkodziæ. Je¿eli akcja siê uda (kiedy nie uda robiê to samo), wycofujê siê do swoich towarzyszy.
Ch³opak oszalawszy rzuci³ siê z kunajem w d³oni w do¶æ nietypowy sposób jednak¿e unieruchomiony przeciwnik nie mia³ szans na obronienie siê. Jednak ch³opak nie zdo³a³ unikn±æ ataku towarzyszy wroga i zosta³ poturbowany przez huragan stworzony przez ³asiczkê. Ch³opakowi nic siê nie sta³o powa¿nego jednak¿e nie jest w stanie zrobiæ ponownego ataku kamikadze.
Po odebraniu na siebie ataków, wróci³em do towarzyszy.
-Przynajmniej jednego wykoñczy³em- powiedzia³em do nich po czym zacz±³em analizowaæ obecn± sytuacjê. Nas jest trzech, wrogów zosta³o nam dwóch, mamy przewagê liczebn±, ale... nie znam umiejêtno¶ci naszych przeciwników. No nic, musimy ich pokonaæ.
-S³uchajcie, nas jest trzech, ich dwóch, z tego co zauwa¿y³em pos³uguj± siê jakimi¶ wietrznymi technikami, nie wiem czy macie atut na takie co¶, ale mo¿emy walczyæ dwóch na jednego, z tym ¿e jeden i tak bêdzie musia³ zaj±æ ³asiczkê- powiedzia³em swój plan po czym czeka³em na odpowied¼, po chwili jeszcze doda³em krzycz±c
-Najlepiej zrobicie, je¶li zabierzecie cia³o swojego kolegi i st±d odejdziecie, przecie¿ nie chcecie straciæ ¿ycia tak jak on nie?- licz±c ¿e moja perswazja zadzia³a, czekam zarówno na odpowied¼ moich towarzyszy, jak i wrogów.
Przeciwnicy ch³opaka nie odezwali siê ani s³owem a sojusznicy wy¶miali go za bezmy¶lno¶æ i powiedzieli – a jak ty niby mo¿esz nam pomóc skoro jeste¶ ju¿ w tak tragicznym stanie – poczym jeden wyplu³ ogromn± kule ognia za¶ drugi u¿ywaj±c techniki wiatru powiêkszy³ j± jeszcze bardziej i nada³ jej niezwyk³ego tempa. Przeciwnicy stanêli w p³omieniach leczy nied³ugo ³asiczka podbieg³a do nich i przed ¶mierci± rzuci³a ostatni senbon w ch³opaka który okaza³ siê byæ zatruty substancj± odurzaj±c±.
-No to piêknie... ciekawe, dl...dlaczego ci±gle atakuj± we mnie, a wy uszli¶cie bez szwanku- nie by³em pewien czy to by³ ich zamierzony cel, wykorzystaæ mnie jako przynêtê, ale wiem, ¿e muszê du¿o trenowaæ, aby nie skoñczyæ tak jak dzisiaj, na dodatek zosta³em zatruty przez jak± odurzaj±c± substancjê, usiad³em na ziemi ze zmêczenia, przy czym jeszcze ich zapyta³em -Znacie mo¿e jakie¶ lekarstwo, po czym ju¿ w ogóle walczy³em g³ównie o to aby utrzymaæ przytomno¶æ, nie wiem czemu, ale czu³em siê tak zmêczony, jak jeszcze nie by³em, by³a to moja pierwsza trudna walka, gdyby nie ta dwójka przegra³ bym z kretesem, ale przecie¿ gdyby nie ta dwójka nie dosz³o by do tego...
Dwaj shinnobi siê za¶miali i powiedzieli rozbawionym g³osem – ziomek przecie¿ to by³ tylko senbon z jakim¶ narkotykiem, po prostu teraz bêdziesz na haju przez jakie¶ 2-3dni i tyle. Poczym wrêczyli mu paczkê senbonów i sakiewkê a nastêpnie zabieraj±c cia³a odeszli ¶miej±c siê z ciebie.
//gratulacjê ukoñczy³e¶ misjê rangi C twoje wynagrodzenie to:
- postaæ na haju (z trudem utrzymuje równowagê, -5 do celno¶ci i szybko¶ci) do 25.12.2009
+paczka senbonów (20sztuk)
+ 140y
+2pkt do statów
+20Pch
a i sory ze tak krótko ale po wczorajszym wypadku nie mog³em cic wymy¶liæ//
Ch³opak patrzy³ ze z³o¶ci± w oczach na odchodz±cych mê¿czyzn, jednak zabra³ dane mu przez nich senbony i sakiewkê, po czym wsta³ i uda³ siê chwiejnym krokiem w stronê mieszkania. "wygl±dam pewnie jakbym siê upi³, id±c tak chwiejnym krokiem" pomy¶la³ po czym szed³ wzd³u¿ oblodzonego brzegu, nie zwracaj±c na nic uwagi. "Nawet siê nie przedstawili, gbury" doda³ w my¶lach wychodz±c z pla¿y, na ulicê miasta.
[nmm]
Zdenerwowany wpad³em na pla¿ê... o ile mo¿na j± by³o tak nazwaæ.. by³a pokryta ¶niegiem.. tak by³a to ¶nie¿na pla¿a ((xD)). Nog± rozgarn±³em ¶nieg, nie mia³em bowiem ochoty siedzieæ na zimnym pod³o¿u. Usiad³em sobie po turecku i zacz±³em ogl±daæ morze.. nie by³o ono tak ciekawe jak w Mizu.. poniewa¿ by³o zamarzniête.. znudzony wsta³em i uda³em siê z powrotem w stronê wioski.
<NMM>
Morze... Morze o gniewnych falach, bêd±cych jednocze¶nie swoistym ¶rodkiem ostrzegawczym dla odwiedzaj±cych Wioskê Krwawej Mg³y, jak i Wioskê Wiecznego ¦niegu... A ona takim, naiwnym, niepozornym podró¿nikiem, go¶ciem, Amazonk± by³a. Do pewnego momentu, owszem, mog³a korzystaæ z tego cudownego ¶rodka transportu, jakim, niew±tpliwie, by³ statek. Jednak, nawet ten podda³ siê zgubnemu dzia³aniu lodu, skuwaj±cego najbli¿sze otoczenie brzegów, po prostu zamarzaj±c, nie mog±c siê ruszyæ... Przewidywa³a to od dawna, od pocz±tku swej wyprawy. Nie by³o dla niej wiêc ¿adnym zdziwieniem, gdy kapitan "³ajby", któr± postanowi³a przybyæ do tego niego¶cinnego, ze wzglêdu na sw± pogodê, kraju, oznajmi³, i¿ "dalej" ju¿ nie pop³yn± Chwilê pó¼niej, dziewczyna, odkrywaj±c swe lico, "wyskoczy³a" za burtê, z koci± gracj± uderzaj±c o zimn± powierzchniê, zarazem w d³oni dzier¿±c nic innego, jak... £y¿wy. Tak, w³a¶nie tak, ³y¿wy! Zak³adaj±c je na miejsce kozaków, uklêk³a, by zawi±zaæ sznurówki, momentalnie jednak unosz±c siê, i zgrabnie manewruj±c nogami, po lodzie szargaj±c ostrze, ruszy³a w stronê wybrze¿a, coraz bardziej i bardziej przybli¿aj±cego siê, z tym szalem, powiewaj±cym w ty³, w³osami rozche³stanymi, z torb±, podskakuj±c± jakby w takt wyimaginowanej muzyki, granej przez wiatr...
NMM.
~Edycja na dzieñ 27 czerwca 2010r godzina 13:52.~
Szybko... Szybko. Po¶ród tych lodowców liczy³a siê tylko szybko¶æ. Szybko¶æ, która by³a okazywana przy otwarciu otrzymanego listu. Szybko¶æ, która by³a okazywana przy zmarszczeniu brwi... Szybko¶æ, która mieni³a siê my¶l± o cz³owieku znanym jako Hikaru no Tanekaze. Szybko¶æ stwierdzenia, ¿e go zna. Szybko¶æ, która towarzyszy³a powrocie na statek, zarazem pod±¿aj±c w kierunku Wioski Krwawej Mg³y. Stamt±d, ju¿ prosto do Nieba. By ukaraæ, pewnych zbyt odwa¿nych ch³opców...
NMM...
Od razu po biurze skierowa³em siê na zamarzniête morze. To by³ jedyny chyba sposób wyj¶cia z wioski i ¿eby unikn±æ spotkania z tamtymi ludkami co napadli wioskê. Z chêci± bym z nimi powalczy³ ale nie mam teraz nie stety czasu muszê wykonaæ misjê. A wiêc od razu wbieg³em na zamarzniête morze i szybkim têpem przebieg³em je tak aby wyj¶æ z wioski i znale¶æ siê nie daleko jej.<zt>