grueneberg
z³amane drzewo
Przskakuje stary pieñ drzewa który le¿y na mojej drodze.
<NNM>
*Pojawiam sie z May'a*-No jestesmy..
- ciekawe miejsce... - stwierdzi³a - d³ugo ju¿ pomagasz Orochimaru?
-Od dluzszego czasu..
- to znaczy? - pyta³a dociekliwie - od wczesnego dzieciñstwa czy od pó³ roku?
-Wybacz...ale to sa sprawy miedzy mna a Orochimaru i nie moge nic za bardzo mowic.
- jestem w stanie to zrozumieæ... sama kiedy¶ mia³am sensei, o którym dzisiaj raczej wolê nie mówiæ...
-Tak..Orochimaru jest dla mnie tez w sensie sensei'em i jest dobrze...to ci chyba moge powiedziec...
- zapewne... - odrzek³a zdziwiona, ¿e nie chce nic wiedzieæ o jej by³ym sensei
*Nagle sobie przypomnialem*-Aa..ty chyba cos mowilas o swoim sensei ale nie skonczylas?Mozesz powiedziec cos wiecej?
- hmm...
no nareszcie...
- nie chcê i nie powinnam o tym mówiæ, ale tobie powiem - powiedzia³a w nienaturalnym prze¶wiadczeniu, ¿e mo¿e mu ufaæ - moim sensei by³ Uchiha Itachi... raz uratowa³ mi ¿ycie, co tak mi zaimponowa³o, ¿e bardzo chcia³am, by zosta³ moim sensei... nie to, ¿ebym mog³a umrzeæ, jestem nie¶miertelna, ale mog³am zapa¶æ w ¶pi±czkê spowodowan± trucizn± ro¶lin... Pan Itachi zgodzi³ siê... na pocz±tku by³ mi³y... potem zacz±³ mnie traktowaæ jak zwyczajnego ¶miecia... i jeszcze jedno... przez ten ca³y czas nie nauczy³ mnie ani jednaj techniki... w zasadzie, mieli¶my tylko JEDEN trening, którego nawet nie dokoñczyli¶my...
¿e te¿ mi siê zebra³o na tak intymne wyznania... co ja robiê???
-Wedlug mnie to on..nie wywiazal sie z roli senseia bo cie nic nie nauczyl i pewnie ci nie poswiecal za duzo czasu z tego co mowisz..
pokiwa³a smutno g³ow±
- dok³adnie, Kabuto - szepnê³a - dlatego to trochê boli... zw³aszcza, ¿e Pan Itachi swojego czasu by³ dla mnie wszystkim... bez podtekstów...
-Staram sie zrozumiec to co czujesz ale nigdy nie bede wiedzial jak to jest...Ale najwazniejsze jest to co sie dzieje teraz a nie co bylo i..Wiec nie musisz sie tak smucic...*powiedzialem spokojnie*
Pojawia siê klon Orochimaru
-Kabuto jeste¶ potrzebny w labolatorium ...
teraz...
- teraz tez nie jest zbyt weso³o, Kabuto - wzruszy³a ramionami - ¿ycie mi siê wali na wszelkich mo¿liwych frontach...
-Wiesz nie chcem sie wtracac w twoje sprawy..wkoncu znam cie od wczoraj ale na mnie zrobilas dobre wrazenie..Ale musisz wierzyc w to ze bedzie lepiej
- dziêkujê, Kabuto - u¶miechnê³a siê blado - chyba Orochimaru ciê potrzebuje... - spojrza³a na Klona
-Tak...zaraz bede do niego szedl...Ale dopiero jak skoncze rozmowe z toba...*Spojrzalem na klona*-Przybede za chwile....*Po chiwli znowu zwrocilem wzrok na dziewczyne*-Nie masz za co dziekowac..
zarumieni³a siê trochê
- mam - powiedzia³a nie patrz±c na Kabuto
-Jak i tak bedem mowil ze nie..bo naprawde nie ma za co..mowie jak jest i tyle *powiedzialem spokojnie*
Klon podszed³ do Kabuto ...
-Jak wrócisz to z³ó¿ cia³o co le¿y w labolatorium bo ja idê pospacerowaæ ...
Po czym klon znika
- skoro tak s±dzisz... - rzuci³a kunai w Klona, by znikn±³ - psu³ atmosferê... - wyja¶ni³a patrz±c ch³opakowi w oczy
*Rowniez spojrzalem na dziewczyne*-Chyba masz racje *lekko sie usmiechnolem*
pod spojrzeniem Kabuto zarumieni³a siê jeszcze bardziej, jednak nadal nieznacznie
u¶miechnê³a siê, nie wiedz±c co powiedzieæ
- ciesze siê, ¿e my¶limy podobnie...
*Przyblizylem sie do dziewcyzny i powiedzialem*-Nie wiem czy dobrze zrobie ale *lekko pocalowalem dziewczyne*
przez moment nie wiedzia³a, co o tym my¶leæ, ale po chwili odwzajemni³a poca³unek
dobrze, ¿e nie umie czytaæ w my¶lach, bo nie wiem, co by o mnie pomy¶la³ wtedy...
*Usmiechnolem sie i spojrzalem dziewczynie w oczy*-To..bylo mile *lekko sie zarumienilem*
- tak - potwierdzi³a jego s³owa
dotknê³a jego d³oni
poca³owa³a go jeszcze raz
*Zlapalem dlonie dziewczyny i odwzajemnilem pocalunek czule*
jak mi³o...
ca³owa³a go dalej
*Na chiwle oderwalem sie od dziewczyny patrzac jej w oczy powiedzialem*-KOcham cie..nie wiem czy ty to tak odwzajemnisz ale ja zawsze bede tak sadzil i mowil
- wiesz, Kabuto... - szepnê³a - najfajniejsze jest to, ¿e ja te¿ odnoszê takie wra¿enie...
poca³owa³a go jeszcze raz
rany... muszê siê zbieraæ... co za mia¿d¿±ca niesprawiedliwo¶æ!!!
- Kabuto, muszê ju¿ i¶æ, ale spotkamy siê jeszcze - obieca³a - ty te¿ ju¿ lepiej id¼ do Orochimaru, pewnie siê niecierpliwi...
¶cisnê³a mocniej jego d³oñ, pu¶ci³a i posz³a
¿ycie jest taaaaaaaaaaaaakie piêkne...
- do zobaczenie nied³ugo, Kabuto...
<NMM>
*Ostatni raz spojrzalem na miejsce gdzie byla May'a i sie usmiechnolem*-Do zobaczenia *powiedzialem sobie pod nosem i po chwili zniklem*
<NMM>
Przyszed³em.Zamierza³em nauczyc siê techniki Shikumi no Jutsu.Szybko j± opanowa³em.Umia³em wykorzystywaæ technike Shikumi no Jutsu.Gdy spotka³bym siê z wrogiem móg³bym go sparali¿owac.Szczê¶liwy bo nauczy³em siê techniki odszed³em gdzie¶ daleko.
[nmm]
HM! bieg³a jak najszybciej mog³a,mijaj±c zwalony pieñ drzewa.
[nmm]
Pod pieñ wbieg³y dwa psy.
- Tu nas nikt nie znajdzie.- oznajmi³ Kane. Hako usiad³ przed pniem.
Dodane po 7 minutach:
- A mo¿e jednak wróæmy? - zapyta³ siê Hako.
- [b]NIE.Nie czujesz?
- Czego? Nic nie czujê...- Hako zacz±³ siê rozgl±daæ.
- No w³a¶nie... A zawsze czuli¶my, kiedy Ona by³a szczê¶liwa, lub co¶ jej zagra¿a³o... A teraz nic.[/]
-[b Ale ona nadal czuje...
-Mam was ... musicie zemna wrucic Hasei jest bardzo slaba umze jezeli do niej nie wrucice blagam was wracajcie. W jego glosie mozna bylo wyczuc prawde i szzerosci oraz starch nie przed psami lec prze dtym co moze sie stac z Hasei jego Hasei.
Hako po³o¿y³ po sobie uszy. Dobrze o tym wiedzia³.
Kane ca³y siê zjerzy³.
- Sk±d mam wiedzieæ, czy nie umrze zabita przez ciebie...? Jeste¶ jinchuuriki... Jeste¶ niebezpieczny dla otoczenia...- powiedzia³. Brzmia³o to jak pe³ne furii warczenie.
Ods³oni³ k³y.
Hako, podszed³ do Lee...
Lee nie mog³ nie docenic tego co Hako zrobi³a
-DZiekuje ci Hako... .rzytulil mocna psa poczym spojzal mu w oczy i powiezial... prosze cie leci jak najszybciej do Hasei Kabe ju¿ przy niej czuwa .. idz a ja porozmawiam z Kane
-Wcale nie jestem to nie jest zwyk³y demon on jest doby i nikogo nie skrzywdzi prosze cie uwiez mi Kabe jestem wstanie zrobiæ wszystko czego tylko chcesz tylko wruci do niej b³agam cie .Lee padl na kolana z ³zami w oczach.
Hako nie ruszy³ siê z miejsca. Wycofa³ siê i czeka³ na Kane.
Kane warkn±³, szczekn±³ i rzuci³ siê na Lee. Zatrzyma³ siê tu¿ przed nim.
- Jedna oznaka, ¿e twój demon nie jest pod kontrol±, a...- nie dokoñczy³.
- Idziemy...- zwróci³ siê do brata i oba psy nie czekaj±c na Lee pobieg³y spowrotem do Konohy.
(pobieglem do konohy NMM)
Pod zawalonym pniem drzewa zauwa¿y³em bardzo piêkne kwiaty.Wzi±³em je zerwa³em i u³o¿y³em z nich bukiet kwiatów.Wyszed³em
<NMM>
usiad³em przy pniu
Dodane po 5 minutach:
poszed³em sobie <NMM>
Przychodzê na miejsce spotkania i szukam Kiby.
Przechodze obok pnia...
<NMM>
Mój klon idzie na miejsce spotkania ja za¶ w ukryciu tak¿e a zaraz za mn± moja kuk³a treningowa.<nmm>
Idê obok pnia my¶l±c co dzis tutaj rozwalic...
<NMM>
Przeskakujê nad pniem i idê dalej.
(NMM)
Przechodze obok pnia...
<NMM>
wesz³am na pieñ rozgladaj±c siê
"gezzz chyba siê starzeje"
>NMM<
Siadam na pniu drzewa w¶ciek³y na ca³y ¶wiat.
"Uchiha... Zabijê ciê..."
My¶li kr±¿y³y jak szalone, obrazy z przesz³o¶ci zlewa³y siê w jedno. Nagle uda³o mi siê wy³owiæ jeden drobny szczegó³... Twarz Zato...
"Wybacz siostrzyczko... "
szed³ spokojnie w rêce trzyma³ jab³ko które jad³
wyrzuci³ ogryzek i szed³ dalej
stan±³ oko³o 10 m przed Keishim
- Jeste¶ Uchiha... - powiedzia³em. Twarz wykrzywia³ grymas furii.
- Gratulujê... Jeste¶ jedynym, który widzi mnie w takim stanie... Zakoñczmy wiêc to co zaczêli¶my ju¿ dawno temu... - doda³em wyci±gaj±c Kunai...
przepraszam...- powiedzia³ i wyci±gn±³ miecz-
- Za co? - zapyta³em patrz±c na niego ze szczera nienawi¶æi±...
no ja widzê, ze czas walkê rozpocz±æ (Bo¿e, jak ja kocham sêdziowaæ walki)
mamy Sasuke vs Keishi
i to bêdzie wygl±daæ tak:
JA
Keishi
Sasuke
JA
Sasuke
Keishi
itd
Keishi...
Za to ¿e Ciê zabijê...- powiedzia³ swoim normalnym g³osem
w zwyczaju nie mam zabijaæ ludzi ale dla Ciebie zrobiê wyj±tek- powiedzia³ i przela³ Chakrê natury pioruna do miecza który natychmiast rozprys³ piorunami
Szybkim ruchem z³o¿y³em pieczêcie.
- Suiton Bakusui Shouha!! - krzykn±³em. Z moich ust wydoby³ siê strumieñ wody tworz±c ca³kiem spore jeziorko.
W razie ataku Sasuke u¿ywam Kawamiri aby podmieniæ siê z jakimkolwiek pniakiem znajduj±cym siê poza zasiêgiem ra¿enia ataku Sasuke.
wyskoczy³ w powietrze
Katon: Housenka no Jutsu- powiedzia³ i wys³a³ oko³o 33 kule ognia we wszystkie mo¿liwe strony na wypadek u¿ycia Kage Bunshin albo Kawarimi
generalnie na dole jest mokro, na górze wszystko p³onie. Keishi jest nieznacznie poparzony.
kiedy lecia³ na dó³ wpad³ na pomys³
odwróci³ siê tak jakby mia³ zamiar wskoczyæ na g³ówkê lecvz wyci±gn±³ miecz i skoncentrowa³ chakrê na mieczu w wyniku czego w wodzie zanurzony by³ tylko czubek elektrycznego miecza a Sasuke obiera³ siê jedna³ rêk± na mieczu nie dotykaj±c wody
- Tylko na tyle ciê staæ? - zapyta³em z ironicznym u¶miechem.
Skupi³em chakrê w p³ucach i u¿y³em Taihoudana wysy³aj±c w stronê Sasuke strumieñ wody pod wysokim ci¶nieniem. Nastêpnie posy³am w jego kierunku 5 Kunai. Ca³y czas jestem gotowy aby odskoczyæ w razie ataku.
eh¶. Keishi, jeste¶ tak jakby pora¿ony pr±dem (woda + elektryczno¶æ = pora¿enie). nie jeste¶ od razu w stanie wykonaæ tego Jutsu, ale 5 kunai leci na Sasuke.
wygi±³ miecz i wystrzeli³ z nim w bok
po drodze u¿y³
Gouryuuka No Jutsu
po lustrze wody
Sk³adam pieczêcie i wykonujê Suiryuudan no Jutsu i wysy³am wodnego smoka w kierunku ognistego ataku Sasuke.
Nastêpnie biegnê po tafli wody i rzucam shurikenem w kierunku Sasuke.
Je¶li zostanê zaatakowany przed rzutem u¿ywam Kawamiri.
atak Sasuke zosta³ zneutralizowany przez Suiryuudan. shuriken trafia smoka, ale smokowi nic siê nie sta³o (Keishi, na drodze do Sasuke stoi ci jaki¶ wodny smok O.o)
teraz KEISHI
Wysy³am smoka w kierunku Sasuke.
"Je¶li go zmoczê zyskam przewagê..."
Sam biegnê po tafli wody kieruj±c siê w stronê Sasuke. Je¶li ten uniknie ataku smoka rzucam w jego kierunku kunai. Staram sie uskoczyæ w razie jakiegokolwiek ataku.
znikn±³ pod wod±
Housenka no Jutsu- rzuci³ 2 kule ognia o nachyleniu 45o aby znale¶æ siê pod Keishim
gdy by³ pod nim zaatakowa³ go serio±³ ciêæ (ju¿ normalnym mieczem)
chcia³ rozci±æ mu g³êboko obie stopy w kilku miejscach
oh my BASs. dwa powa¿ne, g³êbokie naciêcia na lewej ³ydce Keishiego (takie a¿ do ko¶ci). i woda robi siê czerwona : /
Sasuke?
wyskoczy³ za nim z wody i zacz±³ ciachaæ go po plecach
wyrazie jakiego¶ ataku u¿ywam Kawarimi i pojawiam siê nad nim
Instynktownie u¿ywam Kawarimi aby znale¼æ siê na jakim¶ drzewie tak aby Sasuke od razu mnie nie zauwa¿y³.
Tam aktywujê technikê samoleczenia (Jika Jukusei) i staram siê zaleczyæ wszelkie otrzymane rany (szczególnie te na nodze).
Keishi, masz ju¿ minimaln± ilo¶æ Chakry i jeste¶ bardzo poraniony. w nastêpnym po¶cie albo kontynuujesz leczenie i przegrywasz, albo ci±gniesz walkê równie¿ nie na d³ugo.
"Kuso... A wiêc tak ma wygl±daæ mój koniec? Je¶li tak to nie zginê sam... Nie chcia³em u¿ywaæ tej techniki... Ale nie mam wyboru..."
- Wa¿, Ptak, Koñ, Tygrys, Pies, Smok...
Powoli zacz±³em uwalniaæ ca³± pozosta³a mi chakrê...
- Raikou Yajuu Tai - krzykn±³em wyzwalaj±c moja ostateczn± technikê.
Cia³o pokry³a elektryczna chakra nadaj±c mu wygl±d bestii z legend mojego klanu... Czu³em pal±cy ból... Przed oczami zobaczy³em twarz Tayuyi
"Mia³a¶ racje... Jestem nikim..."
Niczym strza³a pomkn±³em w kierunku Sasuke. Kiedy zetkn±³em siê z woda ca³a jej powierzchnia zaiskrzy³a siê od elektryczno¶ci. Wyprowadzi³em kilka szybkich ciosów w kierunku Sasuke.
//Wiem, ¿e to ju¿ koniec... Ale ja nie przegrywam od tak bez niczego...//
u¿y³ tego Kawarimi (post na górze )
Housenka no Jutsu - 10 kul ognia polecia³o w jego stronê
- Sasuke oberwa³ raz, ale mocno, dlatego nie by³o tu wiêcej ognia ;/. jest sko³owany (rany, jak to brzmi xP) i niezdolny do ani jednego ataku wiêcej
- Keishi po tym ciosie dos³ownie pad³ i raczej nie ruszy siê z miejsca zdarzenia, je¶li go kto¶ st±d nie wyniesie. ewentualnie mo¿e sobie poczekaæ a¿ wyzdrowieje
werdykt BASisty: zwyciêzc± definitywnie jest Sasuke
z przegranym ³±cze siê w bólu...
<the end>
podszed³ do Keishiego
i ty ¶miesz nazywaæ Siebie liderem Heib??- zapyta³go i dotkn±³ go czubkiem miecza w bark
jeste¶ ¶mieszny... od dzisiaj Hebi ma nowego lidera MNIE- powiedzia³ swoim w³asnym tonem
lecz mo¿esz siê przydaæ... przyznaj ¿e jestem liderem Hebi a zaniosê Ciê do szpiatala.. gdzie tylko zechcesz- powiedzia³ spokojnie i popatrzy³ na jego z³y stan, wszêdzie by³o pe³no krwi
M³ody Ucicha popatrzy³ na swój krwawi±cy bark
rozdar³ koszulê i zatamowa³ krwawienie
Le¿a³em na wodzie czuj±c ogromny ból...
"Przynajmniej oberwa³... Przez jaki¶ czas nie bêdzie w stanie nic zrobiæ..."
Czu³em dojmuj±cy ból z ka¿dej otrzymanej rany...
- Brawo Uchiha... Wygra³e¶... Przekaz Tayuyi, ¿e ja kocha³em... Tylko o to ciê proszê... - powiedzia³em.
jak chcesz, nie chcê by¶ zgin±... jeste¶ dobrym Shinobi a przegra³e¶ bo nie by³e¶ opanowany.. przyznaj ¿e jestem Liderem Hebi to ci pomogê- powiedzia³ i wyci±gn±³ do niego d³oñ
- Nie ma mowy... Nie zrobiê tego... Nie z troski o siebie... Lecz z troski o sojuszników... - powiedzia³em
- Je¶li chcesz zabij mnie... Nie dbam o nic... - powiedzia³em z ironicznym u¶miechem.
jeste¶ g³upcem...- powiedzia³ i wbi³ mu miecz w drugi bark
zrobi³ mu 10cm naciêcie
przebi³ mu kolano
rozci±³ piszczel
przebi³ d³oñ
zrobi³ 7 cm rozciêcie na brwi
wyci±gn±³ z jego kieszeni Kunai i ogoli³ mu g³owê po czym od³o¿y³ Kunai na to samo miejsce, Sasuke nie jest z³odziejem...
szkoda... Odebra³em ci pozycjê Lidera.... lecz wiec ¿e je¶li przyznasz to przy mnie w Hebi to dam ci 2 szanse- powiedzia³ i uda³ siê w kierunku kryjówki Orochimaru *nmm*
- Mo¿e i tak... Ale ja przynajmniej nie porzucam przyjació³ w potrzebie... - rzuci³em za odchodz±cym Sasuke...
"Kuso... Czy on wie ile trzeba czekaæ aby taka ilo¶æ w³osów odros³a? Reszte ran zaleczy³bym w ci±gu dnia..."
Ca³y czas le¿a³em na wilgotnej trawie...
po chwili Podpezn±³ do niego wieli w±¿ który pochwyci³ Ciê ogonem
Sss-sasuke nie czu³ sss-siê nie sss-swojo- powiedzial i odpêzn±³ do szpitala w konoszy *nmw*
kiedy przechodzê têdy to zauwa¿am jak±¶ krew po czym zaczynam i¶æ gdzie indziej <NMM>
Idê i wchodzê na drzewo,po paru minutach zasypiam...
Dodane po 2 godzinach 13 minutach:
Wstaje,schodze z drzewa i idê dalej...
<NMM>
Usiad³a na chwilê na pniu i opar³a podbródek na d³oni. Wygl±da³a jak ma³a, zagubiona dziewczynka i pod pewnym wzglêdem tak te¿ siê czu³a. Nie mog±c znie¶æ niepokorno¶ci losu, wsta³a i posz³a dalej.
NMM
przysiad³a na zwalonym pniu, i pog³aska³a Yu, która podbieg³a do niej
- nie lubiê tego miejsca.., - powiedzia³a cicho
- czemu?- zapyta³a Yugai
- niewa¿ne... - westchnê³a, zerwa³a siê z miejsca i posz³a
Yugai pogna³a za ni±
<NMM>
Pojawi³ siê lecz od razu zacza³ biec przeskakuj±c pieñ drzewa. [nmm]
Pojawi³em siê w miejscu, w którym kiedy¶ walczy³em z Sasuke...
Po³o¿y³em siê na trawie i zacz±³em wpatrywaæ w niebo...
"To tu ponios³em moj± pierwsz± pora¿kê... I to podwójn±..." - pomy¶la³em nie wiedz±c dlaczego akurat tu przyszed³em...
Przemieszczaj±c siê po puszczy bezszelestnie i szybko jak cieñ , do celu który by³ tylko dla niej wiadomy...zauwa¿y³a (swoim niezabanda¿owanym lewym okiem) postaæ le¿±c± na trawie. Ju¿ wkrótce (ukrywaj±c siê chwilowo za drzewem) rozpozna³a w niej Keishiego. Wysz³a z cienia ukazuj±c siê Genishidzie , jednak na jej twarzy widnia³a wy³±cznie obojêtno¶æ i bezuczuciowy , nik³y u¶miech.
Dostrzeg³em wychodz±c± z cienia Miharu. Przez chwilê patrzy³em w jej stronê po czym odwróci³em wzrok. Nie mia³em odwagi spojrzeæ w jej oczy...
Nadal czu³em ból i wstyd po tym jak pozwoli³em jej odej¶æ...
- Ohayo Miharu-san... - powiedzia³em bezbarwnym g³osem...
Spojrza³a na Keishiego obojêtnym wzrokiem po czym rzuci³a bezuczuciowo pytaniem - Czy¿by¶ nie móg³ na mnie patrzeæ? A¿ tak odra¿aj±ca nie jestem - opar³a siê o drzewo wsuwaj±c d³onie do kieszeni p³aszcza.
- Nie o to chodzi... - powiedzia³em bezbarwnym tonem nie wyra¿aj±cym ¿adnych uczuæ... Ca³y czas le¿a³em na trawie. K±tem oka zerkn±³em na banda¿ zas³aniaj±cy oko...
"Co sie jej sta³o?" - pomy¶la³em jednak nadal milcza³em...
U¶miechnê³a siê k±cikiem ust z nutk± cwaniactwa....- Aaa...ju¿ rozumiem...chodzi o moje odej¶cie...wyrzuty sumienia? - te s³owa znów przybiera³y postaæ pustej , bia³ej kartki , która nie prezentuje ¿adnych emocji.
Nie zaprzeczy³em... Miharu trafi³a dok³adnie w sedno tego co mnie trapi³o... Pomy¶la³em o Seishou To-ku... W koñcu to z my¶l± o niej stworzy³em t± technikê... Jednak nie mia³em odwagi nawet siê ruszyæ... Ciê¿ar tego co wydarzy³o siê w Sunie ci±gle spoczywa³ na moich barkach...
- Przestañ patrzeæ w przesz³o¶æ...- powiedzia³a spokojnie - Najlepiej zapomnij...po co trzymaæ w sobie jakie¶ ¿ale - powiedzia³a przymykaj±c oczy...
- Bo dotycz± one tych na których mi zale¿y... - powiedzia³em nagle niespodziewanie spokojnym g³osem... Wsta³em patrz±c w jej oczy...
- Nie zapominam o bliskich mi osobach... Taki ju¿ siê narodzi³em... Do tej pory nie mog³em zrozumieæ dlaczego nie mogê zapomnieæ o tragedii mojego klanu. Teraz to rozumiem... - w moich oczach pojawi³ siê b³ysk.
"Jestem Genishida Keishi... Moim przeznaczeniem jest pamiêtaæ o tych, którzy s± mi bliscy..."
Podesz³a , schyli³a siê do niego patrz±c mu w oczy (eee swoim jednym okiem które by³o dos³oniête) po czym palcem wskazuj±cym dotknê³a jego czo³a z u¶mieszkiem mówi±c - Byæ mo¿e zbyt mocno trzymasz siê tych zasad...teraz raczej jeste¶my bardziej wrogami ni¿ przyjació³mi...ponadto Aka ma kontrolê nad Oto...Co zbli¿a mnie to celu...
Spojrza³em w jej oczy i u¶miechn±³em siê...
- Przyja¼ñ nie znika w jeden dzieñ... A w moim wypadku nie umiera nigdy... - powiedzia³em spokojnie.
- A co do trzymanie siê zasad to one s± mn±... Gdybym siê ich wypar³ równie dobrze móg³bym umrzeæ... - doda³em po chwili... Coraz mocniej czu³em pokusê u¿ycia mej ostatniej techniki...
Stanê³a ju¿ normalnie przed nim...patrzy³a na niego swoim s³odkim wzrokiem , który by³ jej najbardziej niebezpieczn± broni±...bo choæ s³odko wygl±da³a to wci±¿ by³a nieobliczalna.
- Powiedz...czy chcia³by¶ mnie poca³owaæ? - spyta³a kusz±co choæ wci±¿ jakby odgradzaj±c od ¶wiata swoje uczucia.
- Mo¿e... - odpowiedzia³em tajemniczo. Wiedzia³em, ¿e Miharu zna technikê wysysania chakry za pomoc± poca³unku, jednak moja natura kaza³a jej zaufaæ... Na wszelki jednak wypadek przygotowa³em Kawarimi... Jednka ca³y czas patrzy³em jej ufnie w oczy...
- Nie ufasz mi...- powiedzia³a zwyk³ym spokojnym tonem..- A widzisz? Podobno do przyjació³ ma siê bezgraniczne zaufanie...to tylko dowodzi ¿e mam racjê... - powiedzia³a wzruszaj±c ramionami
Bez s³owa zdezaktywowa³em Kawarimi... Je¶li mia³em zaryzykowaæ, ¿ycie by dowie¶æ o prawdziwo¶ci mojej przyja¼ni by³em gotów to zrobiæ...
- To komplikuje moje domys³y - powiedzia³a obojêtnie choæ zastanawiaj±co. - Czy twój szef....ehem...Uchiha Sasuke nie bêdzie z³y , ¿e bratasz siê z wrogiem? - rzuci³a pytaniem krzy¿uj±c rêce na klatce piersiowej jak to zwyk³a robiæ.
- Jemu nie przeszkadza³o to ¿e by³em liderem gdy s³u¿y³ pod Orochimaru... Zreszt± niewiele mnie to obchodzi... - powiedzia³em zdawkowym tonem... Ca³y czas patrzy³em w jej oczy (znaczy jedno...)
- Mo¿e...ale raczej rozmawiaæ ze mn± nie powiniene¶...ju¿ bardziej walczyæ czy co¶ - powiedzia³a opieraj±c siê o drzewo...- A¿ tak bardzo ci siê podobam? - spyta³a bezbarwnie spogl±daj±c na niego...eeee....okiem
- Nie walczê z przyjació³mi... - powiedzia³em spokojnym tonem. Ca³y czas siê delikatnie u¶miecha³em... Milcza³em przez chwilê gdy Miharu zada³a drugie pytanie...
- A nawet je¶li to co? - odpowiedzia³em pytaniem..
Okr±¿y³a wolnym krokiem drzewo o które poprzednio by³a oparta...ca³y czas mia³a ten swój s³odko-cwaniacki u¶mieszek
- Hmmm...zwi±zek ze mn± raczej nie ma przysz³o¶ci...Poza tym istniej± dziewczyny ³adniejsze ode mnie...wdziêczniejsze...a przede wszystkikim mniej mordercze...Mo¿e nawet w Hebi jest jaka¶...- mówi³a dziwnie spokojnym tonem , przesuwaj±c d³oñ delikatnie po korze drzewa.
- Mo¿e... Ale od kiedy przyja¼ñ czy mi³o¶æ patrz± na wygl±d? - zapyta³em szczerze Nie rusza³em siê z miejsca ca³y czas obserwowa³em Miharu...
- Czasami tak bywa...w przypadku wyj±tkowych palantów - powiedzia³am nie maj±c na my¶li w³a¶ciwie nikogo konkretnego - A co by¶ powiedzia³...gdyby moja twarz wygl±da³a szkaradnie...- zapyta³a dziwnie podejrzanym tonem
- Nic... Bo na tym polega przyja¼ñ... - powiedzia³em wzruszaj±c ramionami...
- My¶la³em, ¿e w lochach u Orochimaru wyrazi³em siê jasno... - doda³em po chwili...
- Mo¿e nawet za jasno...- opar³a siê o drzewo spuszczaj±c wzrok w dó³ choæ wci±¿ mia³a obojêtny wyraz twarzy...po chwili zdjê³a banda¿ z eee...znaczy rozwinê³a i trzyma³a go w rêce...pokazuj±c keishiemu swoje karmazynowe oko...które otacza³y czarne znaki...
- Wygl±dam trochê inaczej ni¿ wtedy gdy odchodzi³am.
Nic nie mówi³em... Spodziewa³em siê, ¿e zobaczê co¶ takiego...
- No i co z tego? - zapyta³em spokojnym tonem... Wydawa³em siê nie zwracaæ uwagi na demoniczne oko...
- Niby nic....aczkolwiek , nie jest to najpiêkniejszy widok ¶wiata - powiedzia³a jakby ¿artem , jednak utrzymuj±c bezuczuciowy ton , wzruszaj±c ramionami i trzymaj±c d³onie w kieszeniach (no postawa typu sasuke ). Po chwili znów zawi±za³a banda¿ na oku.
- W okoliczno¶ciach starcia miêdzy Akatsuki a Taka , zabi³abym ciê z premedytacj± na potrzeby organizacji. Jednak sam na sam...mam swój honor i skoro ty nie atakujesz , ja nie bêdê siê rwaæ do walki. - powiedzia³a obracaj±c siê ty³em do Keishiego...wyci±gnê³a rêkê i machnê³a ni± jakby na po¿egnanie - W takim razie ju¿ nie muszê tu staæ...- powiedzia³a ruszaj±c do przodu.
- Ja bym nigdy ciê nie zabi³... - powiedzia³em cicho. Bez s³owa podszed³em do niej i po³o¿y³em rêkê na ramieniu...
- Nie odchod¼ jeszcze...
- Widzisz , ró¿nimy siê...za bardzo...poza tym chcê chroniæ swoj± samotno¶æ...a jak inaczej mam to zrobiæ ni¿ raniæ bliskie mi osoby...- westchnê³a - Taka moja natura...
Po³o¿y³a swoj± d³oñ na jego d³oni która spoczywa³a na jej ramieniu.
- Wiesz ¿e nie mogê zostaæ...- powiedzia³a znów swym bezbarwnym tonem po czym delikatnie zepchnê³a jego d³oñ. Sta³a tak chwilê wbijaj±c wzrok w ziemiê...zaraz potem posz³a znikaj±c miêdzy drzewami <nmm>
Sta³em i wpatrywa³em siê w miejsce w którym zniknê³a Miharu...
- Kuso... Dlaczego... Mog³em u¿yæ Seishou To-ku... Mo¿e by zrozumia³a...
Pad³em na kolana... Znów czu³em, ze zawiod³em...
Dodane po 15 godzinach 55 minutach:
Bez s³owa wsta³em... Ca³y czas czu³em smutek z powodu jej odej¶cia...
"Samotno¶æ... Pustka... Konieczno¶æ radzenia sobie z w³asnym bólem samemu... Czy tego w³a¶nie chcesz?" - my¶la³em...
Opu¶ci³em polanê nawet nie patrz±c gdzie idê... {NMM}
Przebieg³a obok polany nawet nie wiedz±c gdzie biegnie , mo¿e kogo¶ z cz³onków Hebi poszuka i porozmawia z nim? Tak najlepiej bêdzie jak tak zrobi , bo mo¿e kto¶ j± wys³ucha w koñcu i jako¶ w spierze na duchu?
[nmm]
Przychodzê na ustalone miejsce spotkania... rozgl±dam siê czy aby nikt mnie nie szpiegowa³ po czym mówiê do Maigiego- no to tutaj mamy zaczekaæ wiêc b±d¼ czujny je¿eli zaobserwujesz niepokoj±cego daj mi znaæ-
po czym wyci±gn±³em kunai na wszelki wypadek i usiad³em po turecku i zacz±³em obserwowaæ okolice
Dodane po 17 godzinach 22 minutach:
-Chodz Maigi wrócimy tutaj potem- powiedzia³em to do mojego psa po czym poszli¶my <nmm>
Dodane po 3 godzinach 19 minutach:
Przychodzê z powrotem i wypatrujê czy nikt nie pojawi³ siê na miejscu spotkania... -no niestety dalej musimy czekaæ, Maigi wracaj do swojej czynno¶ci- po czym usiad³em obok pnia i znowu zacz±³em siê rozgl±daæ
Z g±szczu którêdy idzie droga wy³ania siê postaæ w szarym p³aszczu lekko podchodz±cy pod ciemny niebieski. Idzie krokiem swobodnym. Ma na sobie kaptur zas³aniaj±cy ca³± twarz, rêkawy d³ugie skrywajace d³onie a sukno siêga po kostki ujawniajac tylko tego samego koloru buty. Mê¿czyzna chod¼ zakryty napewno na ciebie patrzy gdy¿ jego g³owa jest zwrócona ku tobie.
- Czy to ty mia³e¶ przynie¶æ te zio³a - spyta³ siê mê¿czyzna g³êbokim g³osem. Z pewno¶ci± to nie jest ta chora osoba.
Spojrza³em na tajemniczego nieznajomego z pod byka i powiedzia³em -tak mia³em je dostarczyæ choremu cz³owiekowi... a Ty nim z pewno¶ci± nie jeste¶...- mówi±c te s³owa u¶miechn±³em siê dla nie poznaki a lew± rêkê trzyma³em ju¿ w kieszeni na kunaiu. Po chwili doda³em -wiêc co Ciê do mnie sprowadza, Tajemniczy nieznajomy??-
- JEstem doskona³ym medykiem wiêc co móg³by tutaj robiæ ? - spyta³ swym g³êbokim przeszywaj±cym g³osem który w ³owie pozostawa³ przez d³ugi czas. - Wiem tak¿e ¿e nie ufasz mi a ja tobie. Od³ó¿ te zio³a przed mn± i odejæ pare kroków je¶li chcesz uratowac tego ju¿ starego cz³owieka.
-mam od³o¿yæ zio³a przed jakim¶ dziwnym zakapturzonym cz³owiekiem którego twarzy nawet nie widzia³em? Chyba ¶nisz , Je¿eli rzeczywi¶cie chcesz uratowaæ tego cz³owieka powiedz mi gdzie on mieszka, zaprowad¼ mnie do niego lub przyprowad¼ go tutaj- powiedzia³em i powsta³em z ziemi ca³y czas trzymaj±c rêkê na kunai
- Muszê je szybko zabraæ do mojego laboratorium by stworzyæ specjalny napar a ka¿da minuta twojej nie pewno¶ci mo¿e spowodowaæ ¶mieræ tej ¿e osoby. Mê¿czyzna mieszka w mie¶cie wiêc to bêdzie jaki¶ czas podró¿y wiêc nie zd±¿y³ bym pój¶c, wróciæ, przygotowaæ lek a pó¼niej znów udaæ siê do wioski i daæ go mê¿czy¼nie. Przyprowadziæ to jeszcze gorszy pomys³. Chyba nigdy nie chorowa³e¶ na Chakramitnie która mo¿e spowodowaæ rozsadzenie serca b±d¼ innych narz±dów. Daj mi je i nie zwlekaj albo twoja misja bêdzie na nic ... - mê¿czzna unis³ rêke która by³ ciagle zakryta ciemnym rekawem. Na materiale usiad³ kruk. Z pewno¶ci± ten który wcze¶niej przylecia³ z listem do ciebie.
po namy¶le powiedzia³em -je¿eli prawda jest rzeczywi¶cie tak jak j± przedstawiasz to jestem w stanie oddaæ Ci te zio³a, ale zanim to zrobiê chcê zobaczyæ twoj± twarz- u¶miechn±³em siê lekko, delikatnie mru¿±c przy tym oczy.
- Czemu chcesz ujrzeæ m± twarz ? - spyta³ siê mêzczyna jednak po chwili przytank± - jednak¿e je¶li uratuje to mego mistrza to oczywi¶cie.
Z³apa³ swój p³aszcz po czym ¶ciagn±³ go energicznym ruchem. Materia³ poszybowa³ kawa³ek pod powiewem wiatru i upad³ na trawê. Przed tob± stoji mê¿czyzna z mocnymi rysami. Wyglada ci nie znajomo. Ma na sobie okularki takie z okr±g³ymi szkie³kami.
-proszê o to zio³a...- poda³em mu je nie spuszczaj±c rêki z kunai...
Mê¿czyzna wzi±³ zio³a, rzuci³ w twoj± stronê 60Y i worak z 5 pigu³kami ze skrzepniêt± krwi± po czym uda³ siê w swoj± stronê. Gdy by³ tak odwrócony do ciebie plecami zauwa¿y³e¶ jak zdj±³ okularki a nastêpnie z³apa³ palcami za czê¶c twarzy i j± zerwa³ ... spad³± ona na ziemie. Mê¿czyzna odwróci³ twarz w twoj± stronê i ujrza³e¶ osobe która zwie siê "Kabuto".
Za wykonanie misji dostajesz
20 Pch/ 2 Pn na staty
Spogl±dam na odchodz±cego cz³owieka... i mówiê -chyba wiem kogo uratowali¶my Maigi- po czym dodajê -niestety... ale nic tu po nas wracajmy-
<nmm>
Usiad³a na drzewie. Dawno nie by³a w Oto. Wziê³a w rêkê swoj± katanê i zaczê³a bawiæ siê, rysuj±c jej ostrzem jakie¶ niestworzone wzory w drewnie. W 7MM by³o jej lepiej ni¿ w SO. Lepsi ludzie, lepszy klimat. I mimo wszystko jako¶ nie przeszkadza³o jej to, ¿e nie jest liderem.
Dodane po 6 godzinach 36 minutach:
Wsta³a i posz³a gdzie¶ w las.
NMM.
Kidoumaru od razu gdy dotar³ na miejsce zacz±³ siê rozgl±daæ .
Szukaj±c jakiego¶ ¶ladu lub innej poszlaki, która doprowadzi go na trop ojca dziewczynki.
Podchodzisz do pnia znajdujesz strzempk jego ubrania i wyryty napis ...
Kod: Porwali mnie Liyan mam nadziejê, ¿e to kiedy¶ zobaczysz KOCHAM CIÊ
Nie by³o tam nic wiecej lecz w oddali widzisz jakiegos starca. Moze On wie co¶ wiecej
"Jest moj± ostatni± szans± musi co¶ wiedzieæ"-pomy¶la³ Kido.
Kidoumaru niczym najszybszy sprinter w mgnieniu oka dobiega do starca.
Wypytuje go o ka¿dy szczegó³.
-M³odziaku byli tu kilka dni temu ludzie.. skepowali jakiegos Bogacza .. nie pamietam jak dok³adnie wygl±da³.. ale udali siê na wschód st±d
Masz mo¿e cos pieni±zka napi³bym siê, wtedy mo¿e sobie przypomnê gdzie poszli ..
Od starca wali³o gorza³±
-Starcze chyba nie wiesz skim rozmawiasz...-powiedzia³ dumnie Kidoumaru.
-Jednak wybaczê Ci , powiesz co wiesz a wyjdziesz z tego ¿ywy-zagrozi³ ninja.
W tym momencie ura¿ony pijaczyna wsta³, napre¿y³ siê ..z³apa³ za ko³nierz Kidoumaru i powoli wycedzi³...
-Szczeniaku odezwij sie do mnie jeszcze raz w ten sposób a poka¿ê Ci takie genjutsu.. o jakim mo¿esz poczytaæ w bajkach dawaj mi tu szybko piataka... a mo¿e powiem Ci ³askawie gdzie pole¼li
-Dobrze, dobrze masz ju¿ tego pi±taka-powiedzia³ trochê wystraszony.
-No to mów co wiesz!-krzykn±³.
Teraz mówisz z sensem .. Niedaleko st±d jest ich kryjówka roperd.. ich bo naprawdê na to zas³uguj±... Aha jak z nimi skoñczysz moze tu wrócisz to siê napijemy ?( ogromna puszcza osaska Kryjówka porywaczy)
Nareszcie... dotar³em do kraju ry¿owych pól... pomy¶la³em obserwuj±c puszcze Osaska z lotu ptaka. Nie by³o to z³e miejsce. W³a¶ciwie podoba³o mi siê tu i móg³bym zostaæ w tym miejscu na d³u¿ej, jednak nie taki jest mój cel. Wyl±dowa³em blisko jakiego¶ pniaka, w celu odpoczynku.
Po do¶æ d³ugim odpoczynku postanowi³em opu¶ciæ Oto i udaæ siê do rodzinnej wioski Iwa, aby omówiæ kilka spraw z TsuchiKage... O ile jest w swym gabinecie.
NMM
Przskakuje stary pieñ drzewa który le¿y na mojej drodze.
<NNM>
*Pojawiam sie z May'a*-No jestesmy..
- ciekawe miejsce... - stwierdzi³a - d³ugo ju¿ pomagasz Orochimaru?
-Od dluzszego czasu..
- to znaczy? - pyta³a dociekliwie - od wczesnego dzieciñstwa czy od pó³ roku?
-Wybacz...ale to sa sprawy miedzy mna a Orochimaru i nie moge nic za bardzo mowic.
- jestem w stanie to zrozumieæ... sama kiedy¶ mia³am sensei, o którym dzisiaj raczej wolê nie mówiæ...
-Tak..Orochimaru jest dla mnie tez w sensie sensei'em i jest dobrze...to ci chyba moge powiedziec...
- zapewne... - odrzek³a zdziwiona, ¿e nie chce nic wiedzieæ o jej by³ym sensei
*Nagle sobie przypomnialem*-Aa..ty chyba cos mowilas o swoim sensei ale nie skonczylas?Mozesz powiedziec cos wiecej?
- hmm...
no nareszcie...
- nie chcê i nie powinnam o tym mówiæ, ale tobie powiem - powiedzia³a w nienaturalnym prze¶wiadczeniu, ¿e mo¿e mu ufaæ - moim sensei by³ Uchiha Itachi... raz uratowa³ mi ¿ycie, co tak mi zaimponowa³o, ¿e bardzo chcia³am, by zosta³ moim sensei... nie to, ¿ebym mog³a umrzeæ, jestem nie¶miertelna, ale mog³am zapa¶æ w ¶pi±czkê spowodowan± trucizn± ro¶lin... Pan Itachi zgodzi³ siê... na pocz±tku by³ mi³y... potem zacz±³ mnie traktowaæ jak zwyczajnego ¶miecia... i jeszcze jedno... przez ten ca³y czas nie nauczy³ mnie ani jednaj techniki... w zasadzie, mieli¶my tylko JEDEN trening, którego nawet nie dokoñczyli¶my...
¿e te¿ mi siê zebra³o na tak intymne wyznania... co ja robiê???
-Wedlug mnie to on..nie wywiazal sie z roli senseia bo cie nic nie nauczyl i pewnie ci nie poswiecal za duzo czasu z tego co mowisz..
pokiwa³a smutno g³ow±
- dok³adnie, Kabuto - szepnê³a - dlatego to trochê boli... zw³aszcza, ¿e Pan Itachi swojego czasu by³ dla mnie wszystkim... bez podtekstów...
-Staram sie zrozumiec to co czujesz ale nigdy nie bede wiedzial jak to jest...Ale najwazniejsze jest to co sie dzieje teraz a nie co bylo i..Wiec nie musisz sie tak smucic...*powiedzialem spokojnie*
Pojawia siê klon Orochimaru
-Kabuto jeste¶ potrzebny w labolatorium ...
teraz...
- teraz tez nie jest zbyt weso³o, Kabuto - wzruszy³a ramionami - ¿ycie mi siê wali na wszelkich mo¿liwych frontach...
-Wiesz nie chcem sie wtracac w twoje sprawy..wkoncu znam cie od wczoraj ale na mnie zrobilas dobre wrazenie..Ale musisz wierzyc w to ze bedzie lepiej
- dziêkujê, Kabuto - u¶miechnê³a siê blado - chyba Orochimaru ciê potrzebuje... - spojrza³a na Klona
-Tak...zaraz bede do niego szedl...Ale dopiero jak skoncze rozmowe z toba...*Spojrzalem na klona*-Przybede za chwile....*Po chiwli znowu zwrocilem wzrok na dziewczyne*-Nie masz za co dziekowac..
zarumieni³a siê trochê
- mam - powiedzia³a nie patrz±c na Kabuto
-Jak i tak bedem mowil ze nie..bo naprawde nie ma za co..mowie jak jest i tyle *powiedzialem spokojnie*
Klon podszed³ do Kabuto ...
-Jak wrócisz to z³ó¿ cia³o co le¿y w labolatorium bo ja idê pospacerowaæ ...
Po czym klon znika
- skoro tak s±dzisz... - rzuci³a kunai w Klona, by znikn±³ - psu³ atmosferê... - wyja¶ni³a patrz±c ch³opakowi w oczy
*Rowniez spojrzalem na dziewczyne*-Chyba masz racje *lekko sie usmiechnolem*
pod spojrzeniem Kabuto zarumieni³a siê jeszcze bardziej, jednak nadal nieznacznie
u¶miechnê³a siê, nie wiedz±c co powiedzieæ
- ciesze siê, ¿e my¶limy podobnie...
*Przyblizylem sie do dziewcyzny i powiedzialem*-Nie wiem czy dobrze zrobie ale *lekko pocalowalem dziewczyne*
przez moment nie wiedzia³a, co o tym my¶leæ, ale po chwili odwzajemni³a poca³unek
dobrze, ¿e nie umie czytaæ w my¶lach, bo nie wiem, co by o mnie pomy¶la³ wtedy...
*Usmiechnolem sie i spojrzalem dziewczynie w oczy*-To..bylo mile *lekko sie zarumienilem*
- tak - potwierdzi³a jego s³owa
dotknê³a jego d³oni
poca³owa³a go jeszcze raz
*Zlapalem dlonie dziewczyny i odwzajemnilem pocalunek czule*
jak mi³o...
ca³owa³a go dalej
*Na chiwle oderwalem sie od dziewczyny patrzac jej w oczy powiedzialem*-KOcham cie..nie wiem czy ty to tak odwzajemnisz ale ja zawsze bede tak sadzil i mowil
- wiesz, Kabuto... - szepnê³a - najfajniejsze jest to, ¿e ja te¿ odnoszê takie wra¿enie...
poca³owa³a go jeszcze raz
rany... muszê siê zbieraæ... co za mia¿d¿±ca niesprawiedliwo¶æ!!!
- Kabuto, muszê ju¿ i¶æ, ale spotkamy siê jeszcze - obieca³a - ty te¿ ju¿ lepiej id¼ do Orochimaru, pewnie siê niecierpliwi...
¶cisnê³a mocniej jego d³oñ, pu¶ci³a i posz³a
¿ycie jest taaaaaaaaaaaaakie piêkne...
- do zobaczenie nied³ugo, Kabuto...
<NMM>
*Ostatni raz spojrzalem na miejsce gdzie byla May'a i sie usmiechnolem*-Do zobaczenia *powiedzialem sobie pod nosem i po chwili zniklem*
<NMM>
Przyszed³em.Zamierza³em nauczyc siê techniki Shikumi no Jutsu.Szybko j± opanowa³em.Umia³em wykorzystywaæ technike Shikumi no Jutsu.Gdy spotka³bym siê z wrogiem móg³bym go sparali¿owac.Szczê¶liwy bo nauczy³em siê techniki odszed³em gdzie¶ daleko.
[nmm]
HM! bieg³a jak najszybciej mog³a,mijaj±c zwalony pieñ drzewa.
[nmm]
Pod pieñ wbieg³y dwa psy.
- Tu nas nikt nie znajdzie.- oznajmi³ Kane. Hako usiad³ przed pniem.
Dodane po 7 minutach:
- A mo¿e jednak wróæmy? - zapyta³ siê Hako.
- [b]NIE.Nie czujesz?
- Czego? Nic nie czujê...- Hako zacz±³ siê rozgl±daæ.
- No w³a¶nie... A zawsze czuli¶my, kiedy Ona by³a szczê¶liwa, lub co¶ jej zagra¿a³o... A teraz nic.[/]
-[b Ale ona nadal czuje...
-Mam was ... musicie zemna wrucic Hasei jest bardzo slaba umze jezeli do niej nie wrucice blagam was wracajcie. W jego glosie mozna bylo wyczuc prawde i szzerosci oraz starch nie przed psami lec prze dtym co moze sie stac z Hasei jego Hasei.
Hako po³o¿y³ po sobie uszy. Dobrze o tym wiedzia³.
Kane ca³y siê zjerzy³.
- Sk±d mam wiedzieæ, czy nie umrze zabita przez ciebie...? Jeste¶ jinchuuriki... Jeste¶ niebezpieczny dla otoczenia...- powiedzia³. Brzmia³o to jak pe³ne furii warczenie.
Ods³oni³ k³y.
Hako, podszed³ do Lee...
Lee nie mog³ nie docenic tego co Hako zrobi³a
-DZiekuje ci Hako... .rzytulil mocna psa poczym spojzal mu w oczy i powiezial... prosze cie leci jak najszybciej do Hasei Kabe ju¿ przy niej czuwa .. idz a ja porozmawiam z Kane
-Wcale nie jestem to nie jest zwyk³y demon on jest doby i nikogo nie skrzywdzi prosze cie uwiez mi Kabe jestem wstanie zrobiæ wszystko czego tylko chcesz tylko wruci do niej b³agam cie .Lee padl na kolana z ³zami w oczach.
Hako nie ruszy³ siê z miejsca. Wycofa³ siê i czeka³ na Kane.
Kane warkn±³, szczekn±³ i rzuci³ siê na Lee. Zatrzyma³ siê tu¿ przed nim.
- Jedna oznaka, ¿e twój demon nie jest pod kontrol±, a...- nie dokoñczy³.
- Idziemy...- zwróci³ siê do brata i oba psy nie czekaj±c na Lee pobieg³y spowrotem do Konohy.
(pobieglem do konohy NMM)
Pod zawalonym pniem drzewa zauwa¿y³em bardzo piêkne kwiaty.Wzi±³em je zerwa³em i u³o¿y³em z nich bukiet kwiatów.Wyszed³em
<NMM>
usiad³em przy pniu
Dodane po 5 minutach:
poszed³em sobie <NMM>
Przychodzê na miejsce spotkania i szukam Kiby.
Przechodze obok pnia...
<NMM>
Mój klon idzie na miejsce spotkania ja za¶ w ukryciu tak¿e a zaraz za mn± moja kuk³a treningowa.<nmm>
Idê obok pnia my¶l±c co dzis tutaj rozwalic...
<NMM>
Przeskakujê nad pniem i idê dalej.
(NMM)
Przechodze obok pnia...
<NMM>
wesz³am na pieñ rozgladaj±c siê
"gezzz chyba siê starzeje"
>NMM<
Siadam na pniu drzewa w¶ciek³y na ca³y ¶wiat.
"Uchiha... Zabijê ciê..."
My¶li kr±¿y³y jak szalone, obrazy z przesz³o¶ci zlewa³y siê w jedno. Nagle uda³o mi siê wy³owiæ jeden drobny szczegó³... Twarz Zato...
"Wybacz siostrzyczko... "
szed³ spokojnie w rêce trzyma³ jab³ko które jad³
wyrzuci³ ogryzek i szed³ dalej
stan±³ oko³o 10 m przed Keishim
- Jeste¶ Uchiha... - powiedzia³em. Twarz wykrzywia³ grymas furii.
- Gratulujê... Jeste¶ jedynym, który widzi mnie w takim stanie... Zakoñczmy wiêc to co zaczêli¶my ju¿ dawno temu... - doda³em wyci±gaj±c Kunai...
przepraszam...- powiedzia³ i wyci±gn±³ miecz-
- Za co? - zapyta³em patrz±c na niego ze szczera nienawi¶æi±...
no ja widzê, ze czas walkê rozpocz±æ (Bo¿e, jak ja kocham sêdziowaæ walki)
mamy Sasuke vs Keishi
i to bêdzie wygl±daæ tak:
JA
Keishi
Sasuke
JA
Sasuke
Keishi
itd
Keishi...
Za to ¿e Ciê zabijê...- powiedzia³ swoim normalnym g³osem
w zwyczaju nie mam zabijaæ ludzi ale dla Ciebie zrobiê wyj±tek- powiedzia³ i przela³ Chakrê natury pioruna do miecza który natychmiast rozprys³ piorunami
Szybkim ruchem z³o¿y³em pieczêcie.
- Suiton Bakusui Shouha!! - krzykn±³em. Z moich ust wydoby³ siê strumieñ wody tworz±c ca³kiem spore jeziorko.
W razie ataku Sasuke u¿ywam Kawamiri aby podmieniæ siê z jakimkolwiek pniakiem znajduj±cym siê poza zasiêgiem ra¿enia ataku Sasuke.
wyskoczy³ w powietrze
Katon: Housenka no Jutsu- powiedzia³ i wys³a³ oko³o 33 kule ognia we wszystkie mo¿liwe strony na wypadek u¿ycia Kage Bunshin albo Kawarimi
generalnie na dole jest mokro, na górze wszystko p³onie. Keishi jest nieznacznie poparzony.
kiedy lecia³ na dó³ wpad³ na pomys³
odwróci³ siê tak jakby mia³ zamiar wskoczyæ na g³ówkê lecvz wyci±gn±³ miecz i skoncentrowa³ chakrê na mieczu w wyniku czego w wodzie zanurzony by³ tylko czubek elektrycznego miecza a Sasuke obiera³ siê jedna³ rêk± na mieczu nie dotykaj±c wody
- Tylko na tyle ciê staæ? - zapyta³em z ironicznym u¶miechem.
Skupi³em chakrê w p³ucach i u¿y³em Taihoudana wysy³aj±c w stronê Sasuke strumieñ wody pod wysokim ci¶nieniem. Nastêpnie posy³am w jego kierunku 5 Kunai. Ca³y czas jestem gotowy aby odskoczyæ w razie ataku.
eh¶. Keishi, jeste¶ tak jakby pora¿ony pr±dem (woda + elektryczno¶æ = pora¿enie). nie jeste¶ od razu w stanie wykonaæ tego Jutsu, ale 5 kunai leci na Sasuke.
wygi±³ miecz i wystrzeli³ z nim w bok
po drodze u¿y³
Gouryuuka No Jutsu
po lustrze wody
Sk³adam pieczêcie i wykonujê Suiryuudan no Jutsu i wysy³am wodnego smoka w kierunku ognistego ataku Sasuke.
Nastêpnie biegnê po tafli wody i rzucam shurikenem w kierunku Sasuke.
Je¶li zostanê zaatakowany przed rzutem u¿ywam Kawamiri.
atak Sasuke zosta³ zneutralizowany przez Suiryuudan. shuriken trafia smoka, ale smokowi nic siê nie sta³o (Keishi, na drodze do Sasuke stoi ci jaki¶ wodny smok O.o)
teraz KEISHI
Wysy³am smoka w kierunku Sasuke.
"Je¶li go zmoczê zyskam przewagê..."
Sam biegnê po tafli wody kieruj±c siê w stronê Sasuke. Je¶li ten uniknie ataku smoka rzucam w jego kierunku kunai. Staram sie uskoczyæ w razie jakiegokolwiek ataku.
znikn±³ pod wod±
Housenka no Jutsu- rzuci³ 2 kule ognia o nachyleniu 45o aby znale¶æ siê pod Keishim
gdy by³ pod nim zaatakowa³ go serio±³ ciêæ (ju¿ normalnym mieczem)
chcia³ rozci±æ mu g³êboko obie stopy w kilku miejscach
oh my BASs. dwa powa¿ne, g³êbokie naciêcia na lewej ³ydce Keishiego (takie a¿ do ko¶ci). i woda robi siê czerwona : /
Sasuke?
wyskoczy³ za nim z wody i zacz±³ ciachaæ go po plecach
wyrazie jakiego¶ ataku u¿ywam Kawarimi i pojawiam siê nad nim
Instynktownie u¿ywam Kawarimi aby znale¼æ siê na jakim¶ drzewie tak aby Sasuke od razu mnie nie zauwa¿y³.
Tam aktywujê technikê samoleczenia (Jika Jukusei) i staram siê zaleczyæ wszelkie otrzymane rany (szczególnie te na nodze).
Keishi, masz ju¿ minimaln± ilo¶æ Chakry i jeste¶ bardzo poraniony. w nastêpnym po¶cie albo kontynuujesz leczenie i przegrywasz, albo ci±gniesz walkê równie¿ nie na d³ugo.
"Kuso... A wiêc tak ma wygl±daæ mój koniec? Je¶li tak to nie zginê sam... Nie chcia³em u¿ywaæ tej techniki... Ale nie mam wyboru..."
- Wa¿, Ptak, Koñ, Tygrys, Pies, Smok...
Powoli zacz±³em uwalniaæ ca³± pozosta³a mi chakrê...
- Raikou Yajuu Tai - krzykn±³em wyzwalaj±c moja ostateczn± technikê.
Cia³o pokry³a elektryczna chakra nadaj±c mu wygl±d bestii z legend mojego klanu... Czu³em pal±cy ból... Przed oczami zobaczy³em twarz Tayuyi
"Mia³a¶ racje... Jestem nikim..."
Niczym strza³a pomkn±³em w kierunku Sasuke. Kiedy zetkn±³em siê z woda ca³a jej powierzchnia zaiskrzy³a siê od elektryczno¶ci. Wyprowadzi³em kilka szybkich ciosów w kierunku Sasuke.
//Wiem, ¿e to ju¿ koniec... Ale ja nie przegrywam od tak bez niczego...//
u¿y³ tego Kawarimi (post na górze )
Housenka no Jutsu - 10 kul ognia polecia³o w jego stronê
- Sasuke oberwa³ raz, ale mocno, dlatego nie by³o tu wiêcej ognia ;/. jest sko³owany (rany, jak to brzmi xP) i niezdolny do ani jednego ataku wiêcej
- Keishi po tym ciosie dos³ownie pad³ i raczej nie ruszy siê z miejsca zdarzenia, je¶li go kto¶ st±d nie wyniesie. ewentualnie mo¿e sobie poczekaæ a¿ wyzdrowieje
werdykt BASisty: zwyciêzc± definitywnie jest Sasuke
z przegranym ³±cze siê w bólu...
<the end>
podszed³ do Keishiego
i ty ¶miesz nazywaæ Siebie liderem Heib??- zapyta³go i dotkn±³ go czubkiem miecza w bark
jeste¶ ¶mieszny... od dzisiaj Hebi ma nowego lidera MNIE- powiedzia³ swoim w³asnym tonem
lecz mo¿esz siê przydaæ... przyznaj ¿e jestem liderem Hebi a zaniosê Ciê do szpiatala.. gdzie tylko zechcesz- powiedzia³ spokojnie i popatrzy³ na jego z³y stan, wszêdzie by³o pe³no krwi
M³ody Ucicha popatrzy³ na swój krwawi±cy bark
rozdar³ koszulê i zatamowa³ krwawienie
Le¿a³em na wodzie czuj±c ogromny ból...
"Przynajmniej oberwa³... Przez jaki¶ czas nie bêdzie w stanie nic zrobiæ..."
Czu³em dojmuj±cy ból z ka¿dej otrzymanej rany...
- Brawo Uchiha... Wygra³e¶... Przekaz Tayuyi, ¿e ja kocha³em... Tylko o to ciê proszê... - powiedzia³em.
jak chcesz, nie chcê by¶ zgin±... jeste¶ dobrym Shinobi a przegra³e¶ bo nie by³e¶ opanowany.. przyznaj ¿e jestem Liderem Hebi to ci pomogê- powiedzia³ i wyci±gn±³ do niego d³oñ
- Nie ma mowy... Nie zrobiê tego... Nie z troski o siebie... Lecz z troski o sojuszników... - powiedzia³em
- Je¶li chcesz zabij mnie... Nie dbam o nic... - powiedzia³em z ironicznym u¶miechem.
jeste¶ g³upcem...- powiedzia³ i wbi³ mu miecz w drugi bark
zrobi³ mu 10cm naciêcie
przebi³ mu kolano
rozci±³ piszczel
przebi³ d³oñ
zrobi³ 7 cm rozciêcie na brwi
wyci±gn±³ z jego kieszeni Kunai i ogoli³ mu g³owê po czym od³o¿y³ Kunai na to samo miejsce, Sasuke nie jest z³odziejem...
szkoda... Odebra³em ci pozycjê Lidera.... lecz wiec ¿e je¶li przyznasz to przy mnie w Hebi to dam ci 2 szanse- powiedzia³ i uda³ siê w kierunku kryjówki Orochimaru *nmm*
- Mo¿e i tak... Ale ja przynajmniej nie porzucam przyjació³ w potrzebie... - rzuci³em za odchodz±cym Sasuke...
"Kuso... Czy on wie ile trzeba czekaæ aby taka ilo¶æ w³osów odros³a? Reszte ran zaleczy³bym w ci±gu dnia..."
Ca³y czas le¿a³em na wilgotnej trawie...
po chwili Podpezn±³ do niego wieli w±¿ który pochwyci³ Ciê ogonem
Sss-sasuke nie czu³ sss-siê nie sss-swojo- powiedzial i odpêzn±³ do szpitala w konoszy *nmw*
kiedy przechodzê têdy to zauwa¿am jak±¶ krew po czym zaczynam i¶æ gdzie indziej <NMM>
Idê i wchodzê na drzewo,po paru minutach zasypiam...
Dodane po 2 godzinach 13 minutach:
Wstaje,schodze z drzewa i idê dalej...
<NMM>
Usiad³a na chwilê na pniu i opar³a podbródek na d³oni. Wygl±da³a jak ma³a, zagubiona dziewczynka i pod pewnym wzglêdem tak te¿ siê czu³a. Nie mog±c znie¶æ niepokorno¶ci losu, wsta³a i posz³a dalej.
NMM
przysiad³a na zwalonym pniu, i pog³aska³a Yu, która podbieg³a do niej
- nie lubiê tego miejsca.., - powiedzia³a cicho
- czemu?- zapyta³a Yugai
- niewa¿ne... - westchnê³a, zerwa³a siê z miejsca i posz³a
Yugai pogna³a za ni±
<NMM>
Pojawi³ siê lecz od razu zacza³ biec przeskakuj±c pieñ drzewa. [nmm]
Pojawi³em siê w miejscu, w którym kiedy¶ walczy³em z Sasuke...
Po³o¿y³em siê na trawie i zacz±³em wpatrywaæ w niebo...
"To tu ponios³em moj± pierwsz± pora¿kê... I to podwójn±..." - pomy¶la³em nie wiedz±c dlaczego akurat tu przyszed³em...
Przemieszczaj±c siê po puszczy bezszelestnie i szybko jak cieñ , do celu który by³ tylko dla niej wiadomy...zauwa¿y³a (swoim niezabanda¿owanym lewym okiem) postaæ le¿±c± na trawie. Ju¿ wkrótce (ukrywaj±c siê chwilowo za drzewem) rozpozna³a w niej Keishiego. Wysz³a z cienia ukazuj±c siê Genishidzie , jednak na jej twarzy widnia³a wy³±cznie obojêtno¶æ i bezuczuciowy , nik³y u¶miech.
Dostrzeg³em wychodz±c± z cienia Miharu. Przez chwilê patrzy³em w jej stronê po czym odwróci³em wzrok. Nie mia³em odwagi spojrzeæ w jej oczy...
Nadal czu³em ból i wstyd po tym jak pozwoli³em jej odej¶æ...
- Ohayo Miharu-san... - powiedzia³em bezbarwnym g³osem...
Spojrza³a na Keishiego obojêtnym wzrokiem po czym rzuci³a bezuczuciowo pytaniem - Czy¿by¶ nie móg³ na mnie patrzeæ? A¿ tak odra¿aj±ca nie jestem - opar³a siê o drzewo wsuwaj±c d³onie do kieszeni p³aszcza.
- Nie o to chodzi... - powiedzia³em bezbarwnym tonem nie wyra¿aj±cym ¿adnych uczuæ... Ca³y czas le¿a³em na trawie. K±tem oka zerkn±³em na banda¿ zas³aniaj±cy oko...
"Co sie jej sta³o?" - pomy¶la³em jednak nadal milcza³em...
U¶miechnê³a siê k±cikiem ust z nutk± cwaniactwa....- Aaa...ju¿ rozumiem...chodzi o moje odej¶cie...wyrzuty sumienia? - te s³owa znów przybiera³y postaæ pustej , bia³ej kartki , która nie prezentuje ¿adnych emocji.
Nie zaprzeczy³em... Miharu trafi³a dok³adnie w sedno tego co mnie trapi³o... Pomy¶la³em o Seishou To-ku... W koñcu to z my¶l± o niej stworzy³em t± technikê... Jednak nie mia³em odwagi nawet siê ruszyæ... Ciê¿ar tego co wydarzy³o siê w Sunie ci±gle spoczywa³ na moich barkach...
- Przestañ patrzeæ w przesz³o¶æ...- powiedzia³a spokojnie - Najlepiej zapomnij...po co trzymaæ w sobie jakie¶ ¿ale - powiedzia³a przymykaj±c oczy...
- Bo dotycz± one tych na których mi zale¿y... - powiedzia³em nagle niespodziewanie spokojnym g³osem... Wsta³em patrz±c w jej oczy...
- Nie zapominam o bliskich mi osobach... Taki ju¿ siê narodzi³em... Do tej pory nie mog³em zrozumieæ dlaczego nie mogê zapomnieæ o tragedii mojego klanu. Teraz to rozumiem... - w moich oczach pojawi³ siê b³ysk.
"Jestem Genishida Keishi... Moim przeznaczeniem jest pamiêtaæ o tych, którzy s± mi bliscy..."
Podesz³a , schyli³a siê do niego patrz±c mu w oczy (eee swoim jednym okiem które by³o dos³oniête) po czym palcem wskazuj±cym dotknê³a jego czo³a z u¶mieszkiem mówi±c - Byæ mo¿e zbyt mocno trzymasz siê tych zasad...teraz raczej jeste¶my bardziej wrogami ni¿ przyjació³mi...ponadto Aka ma kontrolê nad Oto...Co zbli¿a mnie to celu...
Spojrza³em w jej oczy i u¶miechn±³em siê...
- Przyja¼ñ nie znika w jeden dzieñ... A w moim wypadku nie umiera nigdy... - powiedzia³em spokojnie.
- A co do trzymanie siê zasad to one s± mn±... Gdybym siê ich wypar³ równie dobrze móg³bym umrzeæ... - doda³em po chwili... Coraz mocniej czu³em pokusê u¿ycia mej ostatniej techniki...
Stanê³a ju¿ normalnie przed nim...patrzy³a na niego swoim s³odkim wzrokiem , który by³ jej najbardziej niebezpieczn± broni±...bo choæ s³odko wygl±da³a to wci±¿ by³a nieobliczalna.
- Powiedz...czy chcia³by¶ mnie poca³owaæ? - spyta³a kusz±co choæ wci±¿ jakby odgradzaj±c od ¶wiata swoje uczucia.
- Mo¿e... - odpowiedzia³em tajemniczo. Wiedzia³em, ¿e Miharu zna technikê wysysania chakry za pomoc± poca³unku, jednak moja natura kaza³a jej zaufaæ... Na wszelki jednak wypadek przygotowa³em Kawarimi... Jednka ca³y czas patrzy³em jej ufnie w oczy...
- Nie ufasz mi...- powiedzia³a zwyk³ym spokojnym tonem..- A widzisz? Podobno do przyjació³ ma siê bezgraniczne zaufanie...to tylko dowodzi ¿e mam racjê... - powiedzia³a wzruszaj±c ramionami
Bez s³owa zdezaktywowa³em Kawarimi... Je¶li mia³em zaryzykowaæ, ¿ycie by dowie¶æ o prawdziwo¶ci mojej przyja¼ni by³em gotów to zrobiæ...
- To komplikuje moje domys³y - powiedzia³a obojêtnie choæ zastanawiaj±co. - Czy twój szef....ehem...Uchiha Sasuke nie bêdzie z³y , ¿e bratasz siê z wrogiem? - rzuci³a pytaniem krzy¿uj±c rêce na klatce piersiowej jak to zwyk³a robiæ.
- Jemu nie przeszkadza³o to ¿e by³em liderem gdy s³u¿y³ pod Orochimaru... Zreszt± niewiele mnie to obchodzi... - powiedzia³em zdawkowym tonem... Ca³y czas patrzy³em w jej oczy (znaczy jedno...)
- Mo¿e...ale raczej rozmawiaæ ze mn± nie powiniene¶...ju¿ bardziej walczyæ czy co¶ - powiedzia³a opieraj±c siê o drzewo...- A¿ tak bardzo ci siê podobam? - spyta³a bezbarwnie spogl±daj±c na niego...eeee....okiem
- Nie walczê z przyjació³mi... - powiedzia³em spokojnym tonem. Ca³y czas siê delikatnie u¶miecha³em... Milcza³em przez chwilê gdy Miharu zada³a drugie pytanie...
- A nawet je¶li to co? - odpowiedzia³em pytaniem..
Okr±¿y³a wolnym krokiem drzewo o które poprzednio by³a oparta...ca³y czas mia³a ten swój s³odko-cwaniacki u¶mieszek
- Hmmm...zwi±zek ze mn± raczej nie ma przysz³o¶ci...Poza tym istniej± dziewczyny ³adniejsze ode mnie...wdziêczniejsze...a przede wszystkikim mniej mordercze...Mo¿e nawet w Hebi jest jaka¶...- mówi³a dziwnie spokojnym tonem , przesuwaj±c d³oñ delikatnie po korze drzewa.
- Mo¿e... Ale od kiedy przyja¼ñ czy mi³o¶æ patrz± na wygl±d? - zapyta³em szczerze Nie rusza³em siê z miejsca ca³y czas obserwowa³em Miharu...
- Czasami tak bywa...w przypadku wyj±tkowych palantów - powiedzia³am nie maj±c na my¶li w³a¶ciwie nikogo konkretnego - A co by¶ powiedzia³...gdyby moja twarz wygl±da³a szkaradnie...- zapyta³a dziwnie podejrzanym tonem
- Nic... Bo na tym polega przyja¼ñ... - powiedzia³em wzruszaj±c ramionami...
- My¶la³em, ¿e w lochach u Orochimaru wyrazi³em siê jasno... - doda³em po chwili...
- Mo¿e nawet za jasno...- opar³a siê o drzewo spuszczaj±c wzrok w dó³ choæ wci±¿ mia³a obojêtny wyraz twarzy...po chwili zdjê³a banda¿ z eee...znaczy rozwinê³a i trzyma³a go w rêce...pokazuj±c keishiemu swoje karmazynowe oko...które otacza³y czarne znaki...
- Wygl±dam trochê inaczej ni¿ wtedy gdy odchodzi³am.
Nic nie mówi³em... Spodziewa³em siê, ¿e zobaczê co¶ takiego...
- No i co z tego? - zapyta³em spokojnym tonem... Wydawa³em siê nie zwracaæ uwagi na demoniczne oko...
- Niby nic....aczkolwiek , nie jest to najpiêkniejszy widok ¶wiata - powiedzia³a jakby ¿artem , jednak utrzymuj±c bezuczuciowy ton , wzruszaj±c ramionami i trzymaj±c d³onie w kieszeniach (no postawa typu sasuke ). Po chwili znów zawi±za³a banda¿ na oku.
- W okoliczno¶ciach starcia miêdzy Akatsuki a Taka , zabi³abym ciê z premedytacj± na potrzeby organizacji. Jednak sam na sam...mam swój honor i skoro ty nie atakujesz , ja nie bêdê siê rwaæ do walki. - powiedzia³a obracaj±c siê ty³em do Keishiego...wyci±gnê³a rêkê i machnê³a ni± jakby na po¿egnanie - W takim razie ju¿ nie muszê tu staæ...- powiedzia³a ruszaj±c do przodu.
- Ja bym nigdy ciê nie zabi³... - powiedzia³em cicho. Bez s³owa podszed³em do niej i po³o¿y³em rêkê na ramieniu...
- Nie odchod¼ jeszcze...
- Widzisz , ró¿nimy siê...za bardzo...poza tym chcê chroniæ swoj± samotno¶æ...a jak inaczej mam to zrobiæ ni¿ raniæ bliskie mi osoby...- westchnê³a - Taka moja natura...
Po³o¿y³a swoj± d³oñ na jego d³oni która spoczywa³a na jej ramieniu.
- Wiesz ¿e nie mogê zostaæ...- powiedzia³a znów swym bezbarwnym tonem po czym delikatnie zepchnê³a jego d³oñ. Sta³a tak chwilê wbijaj±c wzrok w ziemiê...zaraz potem posz³a znikaj±c miêdzy drzewami <nmm>
Sta³em i wpatrywa³em siê w miejsce w którym zniknê³a Miharu...
- Kuso... Dlaczego... Mog³em u¿yæ Seishou To-ku... Mo¿e by zrozumia³a...
Pad³em na kolana... Znów czu³em, ze zawiod³em...
Dodane po 15 godzinach 55 minutach:
Bez s³owa wsta³em... Ca³y czas czu³em smutek z powodu jej odej¶cia...
"Samotno¶æ... Pustka... Konieczno¶æ radzenia sobie z w³asnym bólem samemu... Czy tego w³a¶nie chcesz?" - my¶la³em...
Opu¶ci³em polanê nawet nie patrz±c gdzie idê... {NMM}
Przebieg³a obok polany nawet nie wiedz±c gdzie biegnie , mo¿e kogo¶ z cz³onków Hebi poszuka i porozmawia z nim? Tak najlepiej bêdzie jak tak zrobi , bo mo¿e kto¶ j± wys³ucha w koñcu i jako¶ w spierze na duchu?
[nmm]
Przychodzê na ustalone miejsce spotkania... rozgl±dam siê czy aby nikt mnie nie szpiegowa³ po czym mówiê do Maigiego- no to tutaj mamy zaczekaæ wiêc b±d¼ czujny je¿eli zaobserwujesz niepokoj±cego daj mi znaæ-
po czym wyci±gn±³em kunai na wszelki wypadek i usiad³em po turecku i zacz±³em obserwowaæ okolice
Dodane po 17 godzinach 22 minutach:
-Chodz Maigi wrócimy tutaj potem- powiedzia³em to do mojego psa po czym poszli¶my <nmm>
Dodane po 3 godzinach 19 minutach:
Przychodzê z powrotem i wypatrujê czy nikt nie pojawi³ siê na miejscu spotkania... -no niestety dalej musimy czekaæ, Maigi wracaj do swojej czynno¶ci- po czym usiad³em obok pnia i znowu zacz±³em siê rozgl±daæ
Z g±szczu którêdy idzie droga wy³ania siê postaæ w szarym p³aszczu lekko podchodz±cy pod ciemny niebieski. Idzie krokiem swobodnym. Ma na sobie kaptur zas³aniaj±cy ca³± twarz, rêkawy d³ugie skrywajace d³onie a sukno siêga po kostki ujawniajac tylko tego samego koloru buty. Mê¿czyzna chod¼ zakryty napewno na ciebie patrzy gdy¿ jego g³owa jest zwrócona ku tobie.
- Czy to ty mia³e¶ przynie¶æ te zio³a - spyta³ siê mê¿czyzna g³êbokim g³osem. Z pewno¶ci± to nie jest ta chora osoba.
Spojrza³em na tajemniczego nieznajomego z pod byka i powiedzia³em -tak mia³em je dostarczyæ choremu cz³owiekowi... a Ty nim z pewno¶ci± nie jeste¶...- mówi±c te s³owa u¶miechn±³em siê dla nie poznaki a lew± rêkê trzyma³em ju¿ w kieszeni na kunaiu. Po chwili doda³em -wiêc co Ciê do mnie sprowadza, Tajemniczy nieznajomy??-
- JEstem doskona³ym medykiem wiêc co móg³by tutaj robiæ ? - spyta³ swym g³êbokim przeszywaj±cym g³osem który w ³owie pozostawa³ przez d³ugi czas. - Wiem tak¿e ¿e nie ufasz mi a ja tobie. Od³ó¿ te zio³a przed mn± i odejæ pare kroków je¶li chcesz uratowac tego ju¿ starego cz³owieka.
-mam od³o¿yæ zio³a przed jakim¶ dziwnym zakapturzonym cz³owiekiem którego twarzy nawet nie widzia³em? Chyba ¶nisz , Je¿eli rzeczywi¶cie chcesz uratowaæ tego cz³owieka powiedz mi gdzie on mieszka, zaprowad¼ mnie do niego lub przyprowad¼ go tutaj- powiedzia³em i powsta³em z ziemi ca³y czas trzymaj±c rêkê na kunai
- Muszê je szybko zabraæ do mojego laboratorium by stworzyæ specjalny napar a ka¿da minuta twojej nie pewno¶ci mo¿e spowodowaæ ¶mieræ tej ¿e osoby. Mê¿czyzna mieszka w mie¶cie wiêc to bêdzie jaki¶ czas podró¿y wiêc nie zd±¿y³ bym pój¶c, wróciæ, przygotowaæ lek a pó¼niej znów udaæ siê do wioski i daæ go mê¿czy¼nie. Przyprowadziæ to jeszcze gorszy pomys³. Chyba nigdy nie chorowa³e¶ na Chakramitnie która mo¿e spowodowaæ rozsadzenie serca b±d¼ innych narz±dów. Daj mi je i nie zwlekaj albo twoja misja bêdzie na nic ... - mê¿czzna unis³ rêke która by³ ciagle zakryta ciemnym rekawem. Na materiale usiad³ kruk. Z pewno¶ci± ten który wcze¶niej przylecia³ z listem do ciebie.
po namy¶le powiedzia³em -je¿eli prawda jest rzeczywi¶cie tak jak j± przedstawiasz to jestem w stanie oddaæ Ci te zio³a, ale zanim to zrobiê chcê zobaczyæ twoj± twarz- u¶miechn±³em siê lekko, delikatnie mru¿±c przy tym oczy.
- Czemu chcesz ujrzeæ m± twarz ? - spyta³ siê mêzczyna jednak po chwili przytank± - jednak¿e je¶li uratuje to mego mistrza to oczywi¶cie.
Z³apa³ swój p³aszcz po czym ¶ciagn±³ go energicznym ruchem. Materia³ poszybowa³ kawa³ek pod powiewem wiatru i upad³ na trawê. Przed tob± stoji mê¿czyzna z mocnymi rysami. Wyglada ci nie znajomo. Ma na sobie okularki takie z okr±g³ymi szkie³kami.
-proszê o to zio³a...- poda³em mu je nie spuszczaj±c rêki z kunai...
Mê¿czyzna wzi±³ zio³a, rzuci³ w twoj± stronê 60Y i worak z 5 pigu³kami ze skrzepniêt± krwi± po czym uda³ siê w swoj± stronê. Gdy by³ tak odwrócony do ciebie plecami zauwa¿y³e¶ jak zdj±³ okularki a nastêpnie z³apa³ palcami za czê¶c twarzy i j± zerwa³ ... spad³± ona na ziemie. Mê¿czyzna odwróci³ twarz w twoj± stronê i ujrza³e¶ osobe która zwie siê "Kabuto".
Za wykonanie misji dostajesz
20 Pch/ 2 Pn na staty
Spogl±dam na odchodz±cego cz³owieka... i mówiê -chyba wiem kogo uratowali¶my Maigi- po czym dodajê -niestety... ale nic tu po nas wracajmy-
<nmm>
Usiad³a na drzewie. Dawno nie by³a w Oto. Wziê³a w rêkê swoj± katanê i zaczê³a bawiæ siê, rysuj±c jej ostrzem jakie¶ niestworzone wzory w drewnie. W 7MM by³o jej lepiej ni¿ w SO. Lepsi ludzie, lepszy klimat. I mimo wszystko jako¶ nie przeszkadza³o jej to, ¿e nie jest liderem.
Dodane po 6 godzinach 36 minutach:
Wsta³a i posz³a gdzie¶ w las.
NMM.
Kidoumaru od razu gdy dotar³ na miejsce zacz±³ siê rozgl±daæ .
Szukaj±c jakiego¶ ¶ladu lub innej poszlaki, która doprowadzi go na trop ojca dziewczynki.
Podchodzisz do pnia znajdujesz strzempk jego ubrania i wyryty napis ...
Kod: Porwali mnie Liyan mam nadziejê, ¿e to kiedy¶ zobaczysz KOCHAM CIÊ
Nie by³o tam nic wiecej lecz w oddali widzisz jakiegos starca. Moze On wie co¶ wiecej
"Jest moj± ostatni± szans± musi co¶ wiedzieæ"-pomy¶la³ Kido.
Kidoumaru niczym najszybszy sprinter w mgnieniu oka dobiega do starca.
Wypytuje go o ka¿dy szczegó³.
-M³odziaku byli tu kilka dni temu ludzie.. skepowali jakiegos Bogacza .. nie pamietam jak dok³adnie wygl±da³.. ale udali siê na wschód st±d
Masz mo¿e cos pieni±zka napi³bym siê, wtedy mo¿e sobie przypomnê gdzie poszli ..
Od starca wali³o gorza³±
-Starcze chyba nie wiesz skim rozmawiasz...-powiedzia³ dumnie Kidoumaru.
-Jednak wybaczê Ci , powiesz co wiesz a wyjdziesz z tego ¿ywy-zagrozi³ ninja.
W tym momencie ura¿ony pijaczyna wsta³, napre¿y³ siê ..z³apa³ za ko³nierz Kidoumaru i powoli wycedzi³...
-Szczeniaku odezwij sie do mnie jeszcze raz w ten sposób a poka¿ê Ci takie genjutsu.. o jakim mo¿esz poczytaæ w bajkach dawaj mi tu szybko piataka... a mo¿e powiem Ci ³askawie gdzie pole¼li
-Dobrze, dobrze masz ju¿ tego pi±taka-powiedzia³ trochê wystraszony.
-No to mów co wiesz!-krzykn±³.
Teraz mówisz z sensem .. Niedaleko st±d jest ich kryjówka roperd.. ich bo naprawdê na to zas³uguj±... Aha jak z nimi skoñczysz moze tu wrócisz to siê napijemy ?( ogromna puszcza osaska Kryjówka porywaczy)
Nareszcie... dotar³em do kraju ry¿owych pól... pomy¶la³em obserwuj±c puszcze Osaska z lotu ptaka. Nie by³o to z³e miejsce. W³a¶ciwie podoba³o mi siê tu i móg³bym zostaæ w tym miejscu na d³u¿ej, jednak nie taki jest mój cel. Wyl±dowa³em blisko jakiego¶ pniaka, w celu odpoczynku.
Po do¶æ d³ugim odpoczynku postanowi³em opu¶ciæ Oto i udaæ siê do rodzinnej wioski Iwa, aby omówiæ kilka spraw z TsuchiKage... O ile jest w swym gabinecie.
NMM