grueneberg

Jest to du¿y , obszerny las , do którego dostêp maja tylko cz³onkowie Klanu Nara. Las jest pilnowany przez jego naturalnych mieszkañców. Ma³o osób wie o tym tajemniczym miejscu. Jednak je¿eli jaki¶ obcy osobnik , jakim¶ cudem siê tu dosta³ zwierzêta zaraz powiadomi± odpowiednie osoby z klanu Nara. Przy okazji rosn± tu zio³a , które s³u¿± za medykamenty , to jedyne miejsca na ¶wiecie , gdzie mo¿na znale¼æ te gatunki. Ten las w³a¶nie nada³ s³awê Nara.


Wszed³ tu z tajemnicz± ksi±¿k±, któr± znalaz³ w czasie wkonywania swojej pierwszej misji. Postanowi³, ¿e j± od³o¿y pod drzewo i we¼mie siê za trening. Dzi¶ przypada³ dzieñ, w którym Kortill powinien wzi±¶æ siê za trening si³owy tak, wiêc najpierw na rozgrzewkê kilka podskoków, trucht potem kilka pompek i brzuszków.
Wreszcie przyszed³ czas na w³asciwy trening zatem Kortill wzi±³ k³odê le¿±c± obok. By³a d³ugo¶ci dwóch r±k Kortilla i dosyæ szeroka ale nawet tak s³aba postaæ jak On da³a sobie z ni± radê. Zacz±³ z nia na barkach wykonywac skoki( przypominaj±ce skoki ma³ej ¿abki) Trening trwa³ kilkadziesi±t minut do momentu, w którym czu³, ¿e jego nogi wiodczej±.
Potem po³o¿y³ sie pod drzewem i zabra³ do czytania ksi±¿ki.
Tej, któr± znalaz³ podczas swojej pierwszej misji.
Mia³ tylko nadzieje, ¿e nikt mu nie przeszkodzi....

Dodane po 2 godzinach 1 minutach:

-Hmm ciekawe..
Dowiedzia³ siê wielu interesuj±cych rzeczy...
Kolejne, nowe wiadomo¶ci zosta³y przyswojone to nie by³o stracone po³udnie.
Wsta³ zabra³ wszystko i ruszy³.[NMM]
// Maszyna do przerabiania drewna na deski - pierwsza czê¶æ misji //
Ch³opiec wêdrowa³ w kierunku lasu, podpieraj±c siê kijkiem. Nie mia³ oczywi¶cie powodów zdrowotnych, ¿eby siê nim podpieraæ. Ot tak, lubi³ to i mia³ taki kaprys - chyba ka¿dy ch³opiec mia³ chocia¿ jeden taki. Widzia³ ju¿ ten las, las rodziny Nara.
"Podobno ka¿dy z innego klanu gdy tylko tu wejdzie, zostan± zawiadomieni o tym inni cz³onkowie i zatrzymaj± go... Jakim wiêc sposobem m±¿ tej kobiety przebywa w lesie bez k³opotów, skoro jest z klanu Yamanaka? Widocznie musz± byæ bardzo zaprzyja¼nieni... Ale ja muszê byæ czujny, ta kobieta powiedzia³a, ¿e mogê byæ uznany za wroga. "
Uformowa³ wiêc pieczêci Kawarimi, bior±c kij pod pachê.
"Teraz jestem bezpieczny. Gdy tylko cokolwiek mi siê stanie, podmieniê siê z czym¶ w miarê daleko. "
Mimo tego, ¿e zdawa³ siê byæ ubezpieczony na wszelkie ataki, gdy wszed³ do lasu, poczu³ dreszcz przebiegaj±cy mu po plecach.
"Spokojnie, to tylko wyobra¼nia..."
Las zdawa³ siê jasny i przyjazny, tak naprawdê nie widaæ w nim by³o niczego przera¿aj±cego. W niczym nie przypomina³ lasu Zetsumei, korony drzew by³y szeroko rozstawione, wiêc dopuszcza³y mnóstwo s³oñca, jagody i borówki wyrasta³y na krzakach u boków wydeptanej, szerokiej i prostej drogi.
A mimo to, Ieyasu nie móg³ siê odprê¿yæ. Jego cia³o ci±gle by³o napiête i mimowolnie dygota³o, a wyobra¼nia ch³opca szala³a. Ci±gle zdawa³o mu siê, ¿e kto¶ stoi za nim, gotowy do ataku, choæ okazywa³o siê to jedynie wytworem wyobra¼ni, gdy odwraca³ siê.
"Czy to tak ma czuæ siê intruz w lasie Nara? Na tym polega ich ochrona? Na strachu? Przecie¿ w normalnym stanie nie ba³bym siê takiego miejsca..."
Wokó³ ¶piewa³y ptaki, tu i ówdzie widaæ by³o sarny, du¿o ufniejsze ni¿ w innych lasach, a wiêc zbli¿aj±ce siê na wiêksze odleg³o¶ci. Mimo to zanika³y one wraz z ¶wiat³em w ciemno¶ci i strachu panuj±cym w umy¶le ch³opca.
"W po³udniowej czê¶ci... To chyba ju¿ niedaleko..."
Wêdrowa³ przez pogodny, weso³y las, który dla Ieyasu sta³ siê ju¿ gorszy ni¿ las Zetsumei. Z ulg± ch³opiec zobaczy³ na horyzoncie ¶redniej wielko¶ci drewnian± budowlê.
"Tartak" - pomy¶la³, szczê¶liwy, po czym zacz±³ biec.
Kij ¶ciska³ z ca³ych si³ w spoconych d³oniach, by³ te¿ gotowy do wykonania na³o¿onego Kawarimi, ale nie spotka³o go ¿adne niebezpieczeñstwo. Ju¿ po chwili dotar³ do tartaku. Znajdowa³ siê on na ma³ej, pustej prócz niego polance.
"Zbudowanie go musia³o odstraszyæ okoliczne zwierzêta..."
Zbli¿y³ siê ostro¿nie do tartaku i zajrza³ do ¶rodka przez otwór s³u¿±cy za wej¶cie, w którym jednak nie by³o drzwi. W ¶rodku pracowa³ ciê¿ko mê¿czyzna ubrany jedynie w buty i p³ócienne spodnie : nie mia³ na sobie ¿adnej koszuli. By³ nie¼le umiê¶niony, a to, jaki by³ mokry, zdradza³o jego przepracowanie. Wewn±trz tartaku by³a dziwna, metalowa konstrukcja, a sam mê¿czyzna w³a¶nie koñczy³ przepi³owywaæ deskê. Obok le¿a³o ju¿ kilka po³ówek desek.
-Proszê pana? - spyta³ Ieyasu.
Mê¿czyzna natychmiast odwróci³ siê : z niewiarygodn± szybko¶ci± doby³ kunai z torby uczepionej skórzanego pasa.
-Ch³opiec? Co Ty tu robisz? - spyta³ cz³owiek, ale Ieyasu, widz±c kunai w jego d³oni natychmiast wykona³ Kawarimi za jego plecy.
-Przychodzê od pañskiej ¿ony, aby pomóc panu w budowie tego mechanizmu...
Mê¿czyzna odwróci³ siê szybko. Oddycha³ ciê¿ko. Odgarn±³ spocone w³osy z czo³a.
-Oczywi¶cie... Tak, mówi³a mi, ¿e ma kogo¶ pos³aæ... Wybacz, ¿e tak zareagowa³em, ale sporo tu ostatnio intruzów...
Ci±gle dysz±c, schowa³ kunai z powrotem do torby.
-Dobrze. Co do tego mechanizmu, jest ju¿ prawie skoñczony... Przynie¶ mi tylko trochê drewna.
-Drewna?
-Tak. Wyci±³em je ju¿, le¿y kilkadziesi±t metrów od tartaku.
-I to wszystko?
-Owszem.
Ch³opiec nie za bardzo mia³ ochotê wêdrowaæ dalej tym lasem, choæ wiedzia³, ¿e czeka go w nim jeszcze jedno zadanie znacznie gro¼niejsze, ni¿ przyniesienie drewna.
-Móg³bym wytworzyæ drewno za pomoc± kija...
Mówi±c to, Ieyasu wytworzy³ z kija drugi, po czym kontrol± Mokutonu przywróci³ tamten do normalnej formy. Mia³ jednak teraz te¿ drugi, taki sam. Uformowa³ z niego spory, wysoki pieñ.
-Mogê to wyci±æ na deski...
-Senjuu? - spyta³ oszo³omiony mê¿czyzna.
-Tak...
-Ach... Nie wiedzia³em, ¿e kto¶ taki zgodzi siê mi pomóc... Ale to teraz niewa¿ne. Drzewo, które tam le¿y, naci±³em specjalnie do wykoñczenia tego mechanizmu. ¯adne inne siê nie nada.
-Aha... Dobrze...
Ieyasu wyszed³ wiêc z tartaku i ruszy³ ¶cie¿k±.
"Te¿ mi pomoc, mam tylko przynie¶æ drewno..."
Te narzekania w my¶li przerwa³a mu ponownie aktywna wyobra¼nia. Próbowa³ siê opêdziæ od tego wra¿enia, ale nie zdo³a³. Pobieg³ wiêc jak najszybciej po drewno.
By³ to ca³y stos desek. Ch³opiec spróbowa³ je d¼wign±æ, ale by³y za ciê¿kie...
"Kurczê... Nie zdo³am... Bêdê musia³ je braæ na dwa razy, chyba ¿e..."
Przetransformowa³ swój kij w kszta³t taczki ze sporymi ko³ami. Natychmiast zsypa³ tam wszystkie deski i ruszy³ biegiem z powrotem do tartaku, aby nie daæ siê strachowi.
Dotar³ do tartaku i wysypa³ na jego pod³ogê drewno.
Mê¿czyzna wzi±³ deski i zacz±³ je przybijaæ. Ieyasu chcia³ mu pomóc, ale ten odmówi³.
-Dobrze, dziêkujê, to wszystko - rzek³ cz³owiek.
Ch³opiec by³ nieco zawiedziony, ¿e pomóg³ tak ma³o, ale postanowi³ teraz udaæ siê na wykonanie trudniejszego zadania... [797 s³ów] .

//Przegonienie wilków - druga czê¶æ misji //
Ieyasu szed³ pó³nocn± czê¶ci± lasu. Tutaj by³o inaczej, ni¿ w po³udniowej, aby nie rzec - gorzej. Korony drzew by³y bli¿ej siebie, dopuszcza³y mniej s³oñca, ni¿ by³o tam, co dawa³o wra¿enie, jakby na niebie by³a szarawka, choæ tak naprawdê ¶wieci³o s³oñce w pe³nej krasie. Droga sta³a siê coraz mniej wyra¼na, wyrasta³o na niej coraz wiêcej wysokiej trawy, przez któr± ch³opiec musia³ siê w koñcu przedzieraæ. Wokó³ drogi zamiast krzewów owocowych ros³y teraz krzaki o ostrych ga³êziach pozbawionych niemal li¶ci i ciernie.
Je¶li chodzi o strach, tutaj by³ on jeszcze wiêkszy. Ieyasu teraz ju¿ wcale nie mia³ pewno¶ci, ¿e wytwarza³a go wyobra¼nia. Szepty dochodz±ce jego uszu by³y tak realne, postacie, które miga³y tu i ówdzie, tak wyra¼ne, choæ dalekie. Ch³opiec kroczy³ powoli, ostro¿nie, zaciskaj±c palce mocno na kiju.
"Wolê spotkaæ te wilki ju¿ teraz, to napiêcie jest nie do znie..." .
Poczu³ ostry, przenikliwy ból w prawej nodze. Nie zdo³a³ powstrzymaæ rozpaczliwego, g³o¶nego krzyku. Natychmiast odwróci³ siê z zamiarem uderzenia w kogo¶, kto go zaatakowa³... lub w co¶.
Sporego rozmiaru, czarnoskóry wilk ugryz³ go w nogê i z ca³ych si³ zaciska³ szczêki, co powodowa³o kolejne krzyki ch³opca. Z bólu Ieyasu nie móg³ siê skoncentrowaæ, nie trafia³ wiêc w niego ani te¿ nie by³ na tyle przytomny, aby u¿yæ na³o¿onego Kawarimi. Po chwili jednak zebra³ siê w gar¶æ i u¿y³ go, zjawiaj±c siê tu¿ za wilkiem, po czym uderzy³ w zwierzê z ca³ej si³y. Wilk jêkn±³, uderzenie przygiê³o go do ziemi : to nie by³ jednak jego koniec.
Sprytnie unikn±³ kolejnych ciosów, oddali³ siê na parê metrów, po czym zawy³. Odg³os jego wycia rozleg³ siê najprawdopodobniej na dziesi±tki metrów z tego miejsca. Po tym czynie zwierzê odwróci³o siê i skoczy³o na ch³opca.
-Ha! - zawo³a³ Ieyasu, odskakuj±c w bok. Adrenalina pozwoli³a zapomnieæ mu o bólu.
Przetransformowa³ kij, wyd³u¿aj±c go szybko i dwa metry, przez co natychmiast wilk znalaz³ siê w jego zasiêgu. Oszo³omione zwierzê nie zdo³a³o unikn±æ i oberwa³o dwa razy mocno po g³owie, co wyra¼nie je oszo³omi³o. Jednak po tych dwóch trafieniach natychmiast uciek³o, i dalsze wyd³u¿anie kija nic nie da³o.
Ch³opiec chcia³ biec za nim, aby ten doprowadzi³ go do reszty stada, ale to okaza³o siê niepotrzebne. Kilkana¶cie odg³osów wilczych wyæ odbi³o siê mu w uszach. Nie zd±¿y³ nic zrobiæ, z okolicznych krzaków wyskoczy³o mnóstwo warcz±cych wilków. By³o ich oko³o czterna¶cie. Utworzy³y wokó³ niego kr±g, ¶miertelny kr±g, po czym przygotowa³y siê wszystkie naraz do skoku.
"Nie dam rady wszystkim naraz..."
Ch³opiec najszybciej, jak to by³o mo¿liwe, uformowa³ pieczêci. Spó¼ni³ siê odrobinê i jeden ze skacz±cych jako pierwsze wilków dosiêgn±³ go ³apami, dziurawi±c ubranie. Nie zdo³a³ jednak zrobiæ nic wiêcej. Ieyasu upu¶ci³ kij, ale zdo³a³ im umkn±æ z pomoc± Kawarimi, znajduj±c siê parê metrów za nimi.
Wówczas nie da³ im czasu : natychmiast transformowa³ z odleg³o¶ci swój kij, przemieniaj±c go w wysoki, ogromny kawa³ drewna. Przera¿one wilki odskoczy³y natychmiast. Ieyasu z triumfalnym okrzykiem przeskoczy³ im z rozbiegu nad g³owami, manipulacj± Mokutonu sprawi³ te¿, ¿e kij powróci³ do normalnej formy. Wilki jednak ponownie zaczê³y atakowaæ i skakaæ na niego : nie poddawa³y siê ³atwo.
"Nie mam chyba wyj¶cia..." .
Ch³opiec chwyci³ mocniej kij. By³ ju¿ pewny swojej decyzji.
-Poznajcie prawdziw± si³ê syna Kage Taki...
Wilki warcza³y gro¼nie, ale on nie zwróci³ na to uwagi.
-...Wi Dim Taijutsu Style!
Po tym okrzyku natychmiast aktywowa³ styl walki kijem pozwalaj±cy na walkê z powiêkszeniem szybko¶ci, si³y i wytrzyma³o¶ci. Natychmiast zacz±³ dzia³aæ.
Jego w³asny styl po³±czony z tym by³y ¶wietn± kombinacj±. By³ tak szybki, ¿e pojawia³ siê raz tu, raz tam, tak silny, ¿e jeden jego cios czyni³ wilkowi tak wielki ból, ¿e ten oddziela³ siê od stada i ucieka³. W koñcu wybi³ tak wszystkie wilki. Poniewa¿ Wi Dim Taijutsu Style ulepsza³ te¿ wytrzyma³o¶æ, dopiero teraz dostrzeg³ kilka krwawi±cych zadrapañ na ciele.
Uradowany z wykonania obu zadañ, wróci³ siê t± sam± drog± i wyszed³ z lasu Nara... [630 s³ów] , [NMM] .