grueneberg

Pokój gdzie Pein ¶pi chowa, swoje wyposa¿enie oraz za³atwia inne sprawy.

Dodane po 12 godzinach 1 minutach:

Wchodzê ubranie rzucam na ziemiê k³adê siê na ³ó¿ko i zasypiam.

Dodane po 7 godzinach 58 minutach:

Budzê siê nak³adam ekwipunek i szatê.Wychodzê.
NMG


Wchodzê ubranie rzucam na ziemiê k³adê siê na ³ó¿ko i zasypiam.

Dodane po 9 godzinach 52 minutach:

Pein budzi sie wstaje ubiera i wychodzi z pokoju.
Pein wchodzi do pokoju zdejmuje ubranie k³adzie siê do ³ó¿ka i zasypia.

Dodane po 9 godzinach 26 minutach:

Pein obudzi³ siê i z przera¿eniem na twarzy gwa³townie podniós³ g³owê gdy¿ mia³ koszmar o diesiêcio ogoniastym Juubi no Ookami wsta³ na³o¿y³ ubranie i usiad³ w fotelu rozmy¶laj±c nad wieloma sprawami a przedewszystkim na swoim ¶nie.
Zapuka³a do jego drzwi i mia³a nadziejê , ¿e to jest w³a¶nie pokój Peina..


-Wej¶æ!
Krzykn± Pein nie wstaj±c z fotela.
Hej to ja Konan .. jak tam? Chcia³am pogadaæ ,bo jako¶ nie mam co robiæ.. A ty jaki¶ jeste¶ dziwny co¶ nie tak? -zapyta³a siê go , bo zauwa¿y³a , ¿e ma jaki¶ dziwaczny wyraz twarzy..
Mia³em z³y sen to wszystko.
U¶miechn±³ siê Pein
A mo¿esz mi go opowiedzieæ? Je¶li tylko chcesz.. Jak nie to trudno . - powiedzia³a u¶miechaj±c siê do niego .
Pein westchn±³ g³êboko i zacz±³ opowiadaæ swój sen
-Pare dni temu natkn±³em siê na pewnego Jinjuuriki dziesiêcio ogoniastego Juubi no Ookami nie wydawa³ siê gro¼ny ale po tym ¶nie zaczynam siê go obawiaæ gdy¿ widzia³em jak zabija³ moich najbli¿szych. Dawno temu moja rodzina zosta³a zamordowana podczas wojny przez ¿o³nierzy z Konohy.Ten potwór by³ na ich miejscu. Czujê ¿e mogê straciæ najbli¿szych.
Oj nie martw siê .. Sen nigdy nie jest prawdziwy to tylko obrazy twojej wyobra¼ni i nie s± prawdziwe tylko ³±cz± to co siê kiedy¶ sta³o z tym co mog³oby siê staæ , ale wed³ug mnie nigdy sny siê nie sprawdzaj± uwierz mi.. Miewa³am z³e sny takie jak zabicie wszystkich Akowców przez Konoszan i , ¿e ju¿ ta organizacja przestaje istnieæ i nigdy o niej ju¿ nie s³yszano.. To tylko by³ sen i jak dot±d widaæ , ¿e nic siê z nami nie sta³o.. Z tego co widzê jest nas coraz wiêcej..-powiedzia³a - Nikt z twoich bliskich nie zginie , ja nie pozwolê na to jakby ju¿ mia³o siê co¶ dziaæ to zawsze mo¿esz na mnie liczyæ czyli pomogê ci we wszystkim ,no bo od czego s± przyjaciele..-doda³a u¶miechaj±c siê szerzej do niego..
Pein odwzajemni³ u¶miech Konan i powiedzia³
-Masz racjê to tylko sen...mam nadziejê.W ka¿dym razie czuje siê ju¿ o wiele
lepiej ale co z tego skoro i tak jest mi nudno i nie mam co robiæ mam nadziejê ¿e nied³ugo znajdzie siê nam jaka¶ powa¿niejsza misja i oby dotyczy³a urwania g³owy dla tego Caspra. Spotka³em siê ju¿ z nim nie raz ale nigdy nie widzia³em jego mo¿liwo¶ci chociarz i tak wydaje mi siê ¿e bym z nim nie wygra³.
U¶miech z twarzy Peina znikn± po tych ostatnich s³owach i zamy¶li³ sie g³êboko.
Oj nie martw siê tak ju¿ o wszystko.. Jak chcesz to mogê ci pomóc z nim i ze wszystkim .- powiedzia³a spokojnym g³osem , a poniewa¿ zrobi³o jej siê go ¿al , gdy¿ by³ taki zaniepokojony i nie wiedz±c dlaczego przytuli³a siê lekko do niego i lekko siê zarumieni³a..
Pein widz±c ¿e Konan go przytuli³a lekko cofn±³ siê lecz od razu obj±³ j± rêkoma i od razu poczu³ siê jak w dzieciñstwie gdy posiada³ jeszcze rodzinê.
Konan nie chcia³a siê od niego odrywaæ i zaczê³a siê mocniej do niego przytulaæ i czu³a jakie¶ dziwne ciep³o.. By³o jej jako¶ tak dobrze i u¶miechnê³a siê bardzo szeroko do niego , ale nic nie mówi³a, bo nawet nie wiedzia³a co ma powiedzieæ..
Pein tak¿e milcza³ po prostu siedzia³ wtulony w Konan.
Nagle pod wp³ywem jakiej¶ dziwnej si³y zaczê³a zbli¿aæ usta w stronê jego ust .. Sama nie wiedzia³a co robi , ale jej siê podoba³o to co siê w tej chwili dzia³o.. Mo¿e siê po prostu w nim zakocha³a nawet nie wiedz±c kiedy to siê sta³o .. ale by³o jej jednak z tym dobrze, bo jak by³a przy nim to czu³a siê bardzo wspaniale tak jako¶ inaczej lepiej.. .
Pein widz±c ¿e Konan zbli¿a swe usta do jego ust zrobi³ to samo a¿ w koñcu siê zetknê³y i zacz±³ j± ca³owaæ.
Odwzajemnia³a jego poca³unki pog³êbiaj±c je i nie chcia³a przerywaæ tej chwili , wiêc da³a siê ponie¶æ swoim uczuciom i dalej go ca³owa³a nie przerywaj±c ani siê nie odzywaj±c , bo nie potrzebne by³y w tej chwili jakiekolwiek s³owa by wraziæ co siê dzia³o w tej chwili...
// Z tego co wiem reszta powinna podlegaæ cenzurze. //
//No mo¿e raczej jak pójd± na ³ó¿ko i no wiesz co dalej , ale za nim to siê stanie mo¿na napisaæ co¶ jeszcze//

Konan tak mocno siê w niego wtuli³a , ¿e a¿ spadli z krzes³a na pod³ogê - Oj przepraszam!- wsta³a i pomog³a mu wstaæ po czym posz³a z nim na ³ó¿ko obca³owywa³a go i....CENZURA.
Pein odwzajemnia³ to co robi³a i... CENZURA!
Po tym wszystkim: Byli zmêczeni , ale szczê¶liwi . Le¿eli wtuleni w siebie i byli okryci ko³dr± , gdy¿ nie mieli niczego na sobie - Chyba siê w tobie zakocha³am .. I powiem ci , ¿e teraz wiem ,¿e ciê kocham i mam nadziejê , ¿e ty czujesz to samo . -powiedzia³a zadowolona i by³a w siódmym niebie a¿ znowu zaczê³a go namiêtnie ca³owaæ w usta...
-Wydaje mi siê ¿e czujê to samo-Powiedzia³ i odwzajemni³ jej poca³unek-ale niestety muszê znów na trochê wyj¶æ z siedziby.
Po tych s³owach wsta³ ubra³ siê i wyszed³ z pokoju.
<nmm>
Ech , szkoda.. Poczekam tu na Ciebie .. -powiedzia³a do siebie , po czym wsta³a ubra³a siê i wysz³a z jego pokoju , pomimo i¿ musia³ pój¶æ to by³a bardzo rozpromieniona i by³a w siódmym niebie a¿ zaczê³a skakaæ z tej rado¶ci..
Pein wchodzi do pokoju zdejmuje ubranie k³adzie siê na ³ó¿ku i zasypia.

Dodane po 15 minutach:

Pein budzi siê, ubiera i wychodzi z Pokoju.
<nmm>
Pein wchodzi do pokoju zrzuca ubranie,k³adzie siê na ³ó¿ku i zasypia.

Dodane po 34 minutach:

Pein wstaje ubiera siê i wychodzi z pokoju.<nmm>
Pein wchodzi do pokoju
-Nareszcie!-mówi sam do siebie po czym zdejmuje ubranie k³adzie siê do ³ó¿ka i zasypia
Puka, bo chcia³a wiêksze wynagrodzenie z jego uwolnienie z wiêzienia..
Pukanie do drzwi budzi Peina który wstaje nak³ada szatê i otwiera drzwi
-O Konan! Siema co chcia³±¶?
Pyta Pein trochê zak³opotany
Ja chcia³am co¶ wiêcej za uwolnienie ciebie.. Powiedz mi czy mnie kochasz i jak tak to wiesz co..-powiedzia³a u¶miechaj±c siê do niego
-Oczywi¶cie ¿e ciê kocham.I chcê ci jeszcze raz podziêkowaæ za uwolnienie z pierdla.Mo¿e wejdziesz?
Powiedzia³ Pein
Tak oczywi¶cie - powiedzia³a i wesz³a do ¶rodka jego pokoju , po czym rzuci³a mu siê na szyjê i poca³owa³a- Tak wynagrodzisz mi twoje uwolnienie..- doda³a po chwili..
W chwili gdy Konan rzuci³a mu siê na szyje, Peinowi przez moment zabrak³o tchu
-Dobrze, niech ci bêdzie
Powiedzia³ i zacz±³ j± obca³owywaæ
Odwzajemnia³a jego poca³unki i wtula³a siê w niego coraz mocniej...
Tul±c j± upad³ na ³ó¿ko i i kontynuowa³ czynno¶ci.
Kontynuowa³a te same czynno¶ci co i on robi³ i by³a szczê¶liwa przy nim.
Pein zdj±³ z Konan szatê Aka dalej robi±c to co ona.
Zrobi³a to samo i CENZURA!..
Po tym wszystkim zasnêli szczê¶liwi i wtuleni w siebie...
Pein obudzi³ siê i poca³owa³ Konan przytulony do niej
-Kocham ciê ale teraz muszê wyj¶æ tak samo jak poprzednim razem ale teraz mo¿esz i¶æ ze mn±-powiedzia³ Pein ubieraj±c siê-idê do domu Daia Ketsuno jak chcesz to choæ ze mn±.
Bardzo chêtnie-powiedzia³a i te¿ siê ubra³a po czym oboje wyszli..
[nmm]
Wyszed³ razem z Konan <NMM>
Trzy klony Peina wbiegaj± do pokoju.Jeden niesie orygina³ drugi Konan a trzeci Daia obaj zrzucaj± balast i udzielaj± im pierwszej pomocy.

Dodane po 36 minutach:

Pein próbowa³ wstaæ lecz nie da³ rady. Tylko jêkn±³ z bólu.
Zapuka³a w drzwi...jednak nie czeka³a czy kto¶ "pozwoli" jej wej¶æ , gdy¿ jej zmys³ wyczuwania krwi , uszkodzeñ...pulsuj±cych uszkodzonych tkanek dziêki Jikaganowi dawa³ o sobie znaæ.
I rzeczywi¶cie , co¶ siê sta³o...niezw³ocznie podesz³a do rannych
- Co siê tu w³a¶ciwie dzia³o? - spyta³a powa¿nie klona po czym doda³a - Jakie dok³adnie maj± obra¿enia? - od razu zdjê³a rêkawiczki by móc u¿yæ swej leczniczej techniki.
Klon Peina widz±c ¿e Miharu przysz³a uradowa³ siê i powiedzia³
-Och! Cieszê siê ¿e panna Miharu przysz³a.Proszê!Proszê!-mówi z przejêciem po czym wskazuje na poszkodowanych-Ten tutaj Pein ma z³amane trzy ¿ebra i odmar¼niêty du¿y palec u nogi oraz z³amane trzy ¿ebra.Ta i oto Konan oberwa³a najmniej i ca³e szczê¶cie ale mniejsza o uczucia ona ma z³amany piszczel i bark oraz wstrz±¶niêcie mózgu.No i ten tutaj-Klon patrzy na Daia zmartwiony-jest ca³y zdruzgotany.Ma z³aman± rekê, nogê oraz piêæ ¿eber.

S³ysz±c to prawdziwy Pein mówi
-Miharu.B³agam najpierw zajmij siê Daiem lub Konan ja jeszcze wytrzymam.
Mówi to zbola³y.
Wys³ucha³a uwa¿nie klona po czym rzek³a - Moja technika mo¿e uleczyæ was jednocze¶nie...bêdê musia³a zu¿yæ ca³± swoj± chakrê , ale z pewno¶ci± siê uda. - powiedzia³a spokojnie po czym stanê³a miêdzy rannymi , skupi³a chakrê w d³oniach...wykona³a po kolei potrzebne pieczêcie po czym wysunê³a d³onie przed siebie. Z jej palców zaczê³y wyp³ywaæ ¶wiec±ce , cieniutkie nici chakry...Miharu by³a w pe³ni skupiona , ale mimo to nie by³o ³atwym zadaniem wprowadziæ wszystkie nici w odpowiednie miejsca w organizmach ka¿dego z nich.
Musia³a dok³adnie wyczuæ ich po³o¿enie , stan i po³o¿enie uszkodzeñ...oraz po³o¿yæ szczególny nacisk na odbudowanie i przywrócenie do ¿ycia wielu komórek.
Lecznicze nicie owinê³y cia³a Deia , Konan oraz Peina , po czym wesz³y do ich wnêtrza...rozpoczê³o siê leczenie. Taka "operacja" trwa³a do¶c d³ugo , z uwagi na liczbê powa¿nych obra¿eñ do wyleczenia. Na ca³e szczê¶cie umiejêtno¶ci medyczne Miharu , doskonale zgrane ze stworzon± przez ni± technik± zrobi³y swoje...
Wreszcie zakoñczy³a naprawianie ich cia³ , medyczne nitki powoli wysz³y z ich organizmów , po czym zniknê³y. Hachiko by³a wyczerpana , w koñcu straci³a ca³± sw± chakrê...
- S± os³abieni po operacji (gdy¿ nicie chakry wprowadzi³y im do organizmu tak¿e ¶rodek znieczulaj±co-usypiaj±cy , w ma³ej dawce wiêc spaæ d³ugo nie bêdziecie) , ale powinni za jaki¶ czas doj¶æ do siebie...- otar³a czo³o z kilku kropel potu. - Najlepiej po³ó¿ ich na ³ó¿kach , musz± wypocz±æ...Mi te¿ przyda siê odpoczynek...- powiedzia³a do klona po czym powoli , podpieraj±c siê rêkê o ¶cianê , wysz³a <nmm>
-Dziêkuje.
Mówi klon po czym znika.

Dodane po 2 godzinach 33 minutach:

Pein wstaje dalej odczuwaj±c ból i wychodzi.<nmm>
Konan bêd±c zadowolon± z tego, ¿e jest wyleczona wsta³a powoli odczuwaj±c lekki ból i posz³a do pokoju , by wypocz±æ..
Dai budzi siê, lecz nadal zmêczony le¿y na kanapie. Po nie d³ugim czasie wstaje, wychodzi zmierzaj±c ku Oto-gakure do swojego domku.

<nmm>
Pein wchodzi do pokoju i siada w fotelu.
<nmm>
Puka do drzwi , bo jako¶ szybko tak poszed³ ,¿e nie mog³a go dogoniæ i je¿eli oczywi¶cie nie przeszkadza mu..
-Wejd¼ Konan.
Mówi rozpoznaj±c po stylu pukania.
Wchodzi -Wiesz co jak ty tak pêdzisz dogoniæ jest Ciebie trudno..Ale to chyba z powodu tego os³abienia po walce..-powiedzia³a i lekko siê chwiej±c podesz³a i stanê³a na przeciwko Peina..
-Wybacz za mój po¶piech-odpowiada Pein-chcia³em ci podziêkowaæ za udzia³ jaki w³o¿y³a¶ w walce.Ale pod jednym warunkiem.Nigdy nie bêdziesz ju¿ mówiæ ¿e jeste¶ za s³aba. Obiecujesz?
Obiecujê!-powiedzia³a.-Dziêkujê Ci za twoje jak¿e koj±ce dla mnie s³owa kochany jeste¶!-doda³a i a¿ go przytuli³a s³ysz±c te s³owa...
-Ty te¿.
Powiedzia³ Pein tak¿e przytulaj±c Konan.
Przytula³a siê do niego mocno
i zaczê³a go delikatnie ca³owaæ w usta ...
Pein zacz±³ ca³owaæ j± namiêtnie i usiad³ na ³ó¿ku nie przerywaj±c czynno¶ci.
Usiad³a mu na kolanach wtulaj±c siê w niego jeszcze mocniej i odwzajemnia³a jego poca³unki staraj±c siê je jeszcze bardziej pog³êbiaæ.-A jak siê czujesz po tej walce?Bo dziêki Miharu jest mi lepiej choæ odczuwam jeszcze jakie¶ lekkie bóle , ale to mi minie..A tobie mam nadziejê ,¿e te¿ jest lepiej po jej leczniczej technice..-powiedzia³a to miêdzy poca³unkami ...
-Czasami czujê ból i kaszlê ale to nie jest teraz wa¿ne
Powiedzia³ Pein na chwile siê odrywaj±c od Konan i po³o¿y³ siê na ³ó¿ku robi±c ca³y czas to co ona.
To dobrze ,nie jest a¿ tak ¼le z nami po walce dziêki Miharu.-Powiedzia³a po czym po³o¿y³a siê na nim ob¶ciskuj±c go i obca³owywaæ go wszêdzie gdzie siê da³o..
Pein ca³uj±c Konan zni¿y³ siê do szyi i rozpi±³ p³aszcz Aka.
Robi³a to samo co on czyli te¿ powoli zaczê³a rozpinaæ i jego p³aszcz Aka i powoli zaczê³a go z niego ¶ci±gaæ ,a jednocze¶nie ca³owa³a w usta wsadzaj±c mu do nich je¿yk i g³adzi³a nim jego podniebienie i po chwili nie mia³ te¿ ju¿ swojego p³aszcza , ale mia³ jeszcze na sobie jakie¶ ubrania co by³y pod nim ,ale ju¿ i nimi ona siê zajmie..
Pein ¶ci±gn±³ dla Konan p³aszcz dalej j± ca³uj±c.Rozbiera³ j± do naga ca³uj±c coraz ni¿ej i ni¿ej a¿ w koñcu dotar³ do.....Cenzura!
Po zdarzeniu , które mia³o miejsce w tej chwili , zmêczeni , ale szczê¶liwi le¿eli wtuleni w siebie .-Wiesz ,¿e bardzo Ciê kocham?-Konan powiedzia³a to do Peina bardzo czule i le¿±c byli przykryci ko³dr± ....
-Ja ciebie tak¿e-powiedzia³ Pein tul±c Konan-Chcia³bym ¿eby ta chwila trwa³a wiêcej ale wiem ¿e nied³ugo trzeba znowu bêdzie opu¶ciæ siedzibê.Nie marnujmy tej chwili.
Po tych s³owach Pein zacz±³ znowu ca³owaæ Konan.
A gdzie musieliby¶my znowu i¶æ?-zapyta³a siê go miedzy poca³unkami te¿ siê w niego mocno wtulaj±c, i sama po chwili zaczê³a go ca³owaæ bardzo namiêtnie w usta i stara³a siê cieszyæ t± chwil± jak najlepiej razem z nim....
-Mo¿e nie tak zaraz ale ja i Dai mamy pewne plany-odpowiada Pein dalej j± ca³uj±c.
A mogê wiedzieæ jakie? Bo mo¿e bym wam pomog³a jako¶..-powiedzia³a i dalej go ca³owa³a....
Pein poca³owa³ i powiedzia³
-No có¿- westchn±³-mamy zamiar razem z Daiem zaatakowaæ Sune i odebraæ wiosce co¶ cennego chocia¿ w±tpiê by to cenili.
Je¿eli bym by³a przydatna w jaki¶ sposób , to chêtnie wam pomogê w podbijaniu Suny, je¿eli tylko chcesz..-powiedzia³a trochê te smutkiem le¿±c wtulona w niego....
Do pomieszczenia przypadkiem wpada Amy siostra Shi wcze¶niejsza na¿eczona Gaary. Nie by³o to zwyk³e wej¶cie ... najlepsza jouninka wioski Suny przewrócona wpad³a do pomieszczenia. Z daleko mo¿na by³o wyczuæ ¿e jest pijana bo jej ca³e cia³o by³o nasi±kniête Sake. Kobieta teraz le¿a³a na ziemi opieraj±c siê rêkoma o pod³ogê.
Jednak tak naprawdê nie by³a to Amy za¶ ostatni potomek klanu Senju u¿ywaj±c teraz jednego z najpotê¿niejszych maskuj±cych technik dziêki której sylwetk±, karnacj± skóry, kolorem oczu, rysami twarzy, w³osami, ubiorem przypomina swoj± znajom±, nawet na palcu ma orginalny pier¶cieñ akatsuki który niegdy¶ Amy dosta³± od swojej siostry.
- Co wy zrobili¶cie z moim Gaar± ?! On nie jest t± sam± osob± - krzykne³a Amy a jej barwi g³osu by³o s³ychaæ to i¿ jest upita i za³amana ale jest to prawdziwy g³os tej dziewczyny.
//Cyba jedynego Jonina //
Pein widz±c niespodziewanego go¶cia ubiera siê jeszcze w ³ó¿ku, wstaje i mówi
-Co ty tu robisz?! ¦mierdzi od ciebie Sake. Jeste¶ po prostu pijana nie zamierzam z tob± rozmawiaæ.
Mówi Pein i kaszle ³api±c siê za ¿ebra. Po czym podnosi Amy i wypycha j± przez drzwi.
//Powinno byæ nmm dla Amy//
Ubra³a siê szybko pod ko³dr± i wsta³a z ³ó¿ka podchodz±c do Peina-Kto to jest!I jakim prawem wchodzi do naszej siedziby?!-spyta³a siê go z przera¿aniem bior±c go za rêkê i ¶cisnê³a j± mocno...
-Kto to? Szczerze mówi±c to nie wiem-Mówi Pein i patrzy ostro na Amy- ale ta pani ju¿ wychodzi
No w³a¶nie i nie wiadomo , sk±d ona wie , gdzie siê znajduje nasza siedziba..-
powiedzia³a nadal trzymaj±c go za rêkê
i po chwili nie wiedzieæ czemu
po prostu siê w niego wtuli³a..
Pein obj±³ Konan jedn± rêk± pod bok nie zwracaj±c wzroku z Amy za drzwiami.
Najlepiej bêdzie jak j± wyrzucimy w ogóle z naszej siedziby, bo ona nie powinna mieæ tu w ogóle wstêpu-powiedzia³a do Peina obejmuj±c go nadal...
Pein patrzy na Amy a szczególnie na pier¶cieñ Aka
-Zrobi³bym to ju¿ dawno gdyby nie intrygowa³a mnie jedna rzecz-Pein przerywa na chwile i patrzy na swój pier¶cieñ mówi±c-a mianowicie.Sk±d ona ma pier¶cieñ Aka? Mimo wszystko wydaje mi siê ¿e nie jest to prawdziwa Amy.
A kim w ogóle jest Amy? Ja nie znam jej ,gdy¿ ona chyba nie nale¿y do Aka..Ale rzeczywi¶cie sk±d ona mo¿e mieæ pier¶cieñ Aka to ja nie mam pojêcia..-powiedzia³a dziwi±c siê zaistnia³± sytuacj±...
-Nie problem siê zamieniæ-mówi Pein do Konan- s± techniki które to pozwalaj± ale w±tpiê ¿eby to by³ taki przypadek.
Rozumiem..Ale ja i tak nie wiem kto to jest Amy jak gdzie¶ taka osoba jest , bo przecie¿ je¿eli ta co tu jest ,jest zamieniona w ni± to musi gdzie¶ taka prawdziwa byæ..-powiedzia³a do niego , gdy¿ nigdy nie spotka³a w ¿yciu Amy , choæ z tego co mówi Pein ta jest nie prawdziwa,ale i tak nawet gdyby by³a prawdziwa w ogóle jej na oczy nie widzia³a..
-Je¿eli z nami pójdziesz to siê dowiesz. Za 10 dni wyruszam-Mówi Pein i patrzy Konan prosto w oczy-Tam s± wojownicy w sam raz dla ciebie. Bêdziesz siê mog³a wiele nauczyæ i wyæwiczyæ. Razem z Daiem mamy jeszcze inne plany ale o nich potem. Proszê id¼ ze mn±.
Tak jasne ,¿e pójdê..-powiedzia³a szczerze te¿ patrz±c mu w oczy i siê w niego mocno wtuli³a....
Pein przytuli³ siê do niej, uca³owa³ po raz ostatni i wyszed³.
<nmm>
Odwzajemni³a jego poca³unek , po czym jak poszed³ to i ona wysz³a pod±¿aj±c tam gdzie j± tam poniesie..Nie postanowi³a wróciæ do swojego pokoju , gdy¿ nie chcia³o jej siê i¶æ do pokoju wspólnego , bo tam pewno jest du¿o ludu ,a ona tego nie znosi³a, ale nie wiedzia³a ,¿e Pein tam móg³by byæ..A mo¿e jednak tam zajrzy?...
Pein wchodzi i w ubraniu pada na ³ó¿ko...zasypia.

Dodane po 7 godzinach 55 minutach:

Pein wstaje i wychodzi z pokoju.
<NMM>
Pein wchodzi rozbiera siê k³adzie i zasypia
Pein wchodzi do pokoju, rozbiera siê, k³adzie na ³ó¿ko i zasypia.
<nmm>
Pein wstaje, ubiera siê i wychodzi z pokoju.
//A tam w oknie sterczy Jiraya..Hiehie..//
//Niezbyt zrozumia³em twoj± wypowied¼ Isoshi.//
Pein wszed³ do pokoju i "waln±" siê na ³ó¿ko od razu zasypiaj±c.

Dodane po 10 godzinach 4 minutach:

Pein budzi siê i wstaje tak jakby dosta³ przed chwil± jakiego¶ bod¼ca do mózgu. "Wiêc wykona³ swoje zadanie." My¶li po czym wychodzi z pokoju.
<nmm>
Pein wchodzi do pokoju rzuca szatê Aka i zamierza po³o¿yæ siê na ³ó¿ku lecz tu¿ przed nim pada bezw³adnie na ziemiê czuj±c tylko straszliwy ból w miê¶niach przez który nie mo¿e oddychaæ. Ostatkami si³ k³adzie siê na ³ó¿ku i mimo potwornego bólu zasypia.

Dodane po 17 godzinach 10 minutach:

Pein budzi siê na pod³odze w swoim pokoju. "Chyba szala³em podczas snu. Zbyt pochopnie u¿y³em tej techniki. Muszê siê ograniczaæ." my¶li po czym wstaje lecz zachwia³ siê pod wp³ywem bólu miê¶ni lecz zdo³a³ utrzymaæ na nogach. "[I see you!]!" przekl±³ w my¶lach i wyszed³ z siedziby.
<nmm>
Pein wchodzi do pokoju po czym k³adzie siê na ³ó¿ku chc±c zasn±æ jednak¿e nagle przypomnia³ sobie ¿e musi zdaæ raport dla Itachiego wiêc szybko wstaje i wychodzi z pokoju.
<nmm>
Pein wszed³ do pokoju po czym zasiad³ przy biurku. "Dawno tu nie by³em" pomy¶la³ i zacz±³ przegl±daæ jakie¶ stare kopie akt dotycz±cych organizacji. Jednak kiedy je podniós³ z biurka ulotni³a siê kilkucentymetrowa warstwa kurzu. Odgarn±³ ¶mieci z biurka sprawiaj±c ¿e te spad³y na ziemiê, Pein jednak siê tym zbytnio nie przej±³. Przegl±daj±c dane o akowcach natrafi³ na teczkê Konan, spojrza³ na ³ó¿ko i przypomnia³ sobie chwile jakie z ni± tutaj spêdzi³. Natychmiast porzuci³ dokumenty na biurko, zdj±³ ubranie i po³o¿y³ siê do ³ó¿ka. Jeszcze trochê pomy¶la³ i... zasn±³.

Dodane po 17 godzinach 10 minutach:

Pein obudzi³ siê nastêpnego dnia rano, zasiad³ przy biurku i z powrotem zacz±³ przegl±daæ dokumenty. "Hyuta jednak siê nie zjawi³. Co za tchórz!" pomy¶la³ przypominaj±c sobie jak uciek³ z pola walki. Nie traktowa³ go powa¿nie gdy¿ wiedzia³ ¿e skoro oddali Richarde to ekipy ratunkowej nie musz± siê spodziewaæ. Ca³y czas drêczy³ go obraz Gaary który zbytnio mu nie zagra¿a³ jednak dalej nachodzi³y go obawy czy kiedy¶ nie stanie siê potê¿niejszy ni¿ teraz. W koñcu wsta³ i wyszed³ z pokoju.
Pein wchodzi do pokoju, podchodzi do biurka po czym wyci±ga spod niego zakurzony kufer. Pein otwiera go a ulatniaj±cy siê z niego kurz zakrywa mu oczy, powstrzymuje siê od kichniêcia i przegl±da rzeczy w ¶rodku. Nastêpnie bierze go na plecy, rozgl±da siê po pokoju dobrze wiedz±c ¿e widzi go ju¿ pewnie ostatni raz. Pein wychodzi z pokoju...
<nmm>
Pein wchodzi do zatêch³ego pokoju którego od kilku lat nikt nie odwiedza³. Postanowi³ siê po³o¿yæ gdy nagle z s±siedniego pokoju ozwa³ siê szelest starej gazety. "Nie jestem sam." pomy¶la³ po czym rzuci³ torbê na ³ó¿ko i wyszed³ z pokoju.
<nmm>

Dodane po 10 godzinach 49 minutach:

Pein wszed³ do pokoju i zasiad³ przed biurkiem tym razem jako lider Brzasku. Zacz±³ przetrz±saæ Akta z przed kilku lat lecz naprawdê znajdowa³o siê w nim niewielu shinnobi którzy mogliby przy³±czyæ siê do reaktywuj±cej siê organizacji. Zosta³a jeszcze sprawa Bijuu i innych spraw powszechnie uznanych za cel Akatsuki.
Dai podchodzi do drzwi pokoju i otwiera je powolutku. Kilka chwil pó¼niej, gdy drzwi otwar³y siê na o¶cie¿, mê¿czyzna bardzo powoli przeszed³ przez nie i zwróci³ swój wzrok na Peina mówi±c:
-Witaj bracie, Kopê lat - rzecze - co u ciebie
S³owa te Dai wymówi³ z pewn± powag±, lecz cieszy³ siê na widok znajomego.
Pein z pocz±tku ignorowa³ przybysza lecz po krótkiej chwili rozpozna³ jego g³os i lekko siê zdenerwowa³. Odwróciwszy g³owê ujrza³ mroczn± i jak¿e znan± mu postaæ Daia Kestuno. Osoby która ongi¶ tak wiele dla niego znaczy³a.
-Prawie dziesiêæ.- Odpar³ po czym twarz jego przybra³a wyraz jakby widzia³ ducha- Witaj Dai mój bra... przyjacielu. Czy wracaj±c do siedziby prosto z Kusy zgubi³e¶ drogê która zajê³a ci a¿ tyle lat?
- Wiesz zboczy³em z trasy - mówi - mia³em wiele spraw na g³owie.
Po tych s³owach podchodzi Peina i pyta:
- Czy co¶ siê zmieni³o jak mnie nie by³o? - pyta - Bo zachowujesz siê troszeczkê inaczej ni¿ kiedy¶.
Spojrza³ mê¿czy¼nie w oczy i zada³ krótkie pytanie:
- Gdzie jest twój "DAR"?
-To nie by³ mój dar. Ja nie mogê dostaæ od nikogo daru jedynie okup lub darowiznê.- Odpar³ Pein nieco weselszy- Nie zachowuje siê inaczej ale nie jestem ju¿ t± sam± osob± co kiedy¶. Jestem Yahiko z Ame. Mój syn zabi³ Nagato tym samym uwalniaj±c mnie spod jego Rinnengana. Zabi³em syna bo u¶mierci³ mojego przyjaciela, zabi³em twojego brata bo nie chcia³em siê podzieliæ z nim w³adz±. Ale i tak to ja zawsze mia³em z tob± kontakt. Charakter mam ten sam, temperament równie¿, ale ma si³a uleg³a zmianie. Jestem o wiele potê¿niejszy ni¿ kiedy¶. Jestem liderem Akatsuki i nawet ty Daiu bêdziesz musia³ siê przede mn± ugi±æ. Je¿eli zrobisz to dobrowolnie zostaniesz sowicie nagrodzony.
- A wiêc niech siê stanie szefie - rzek³ to z u¶miechem k³aniaj±c siê liderowi organizacji do której przynale¿a³ - Jestem na twoje rozkazy.
Po tych s³owach odgi±³ siê i wyci±gn± d³oñ w stronê Peina.
- Powodzenia na nowej drodze ¿ycia.
Pein s³ysz±c s³owa Daia buchn±³ ¶miechem po czym rzek³
-Nie mów do mnie szefie bo jestem twoim przyjacielem. Chodzi mi o to ¿e gdyby¶ próbowa³ mnie zdradziæ tw± nagrod± bêdzie ¶mieræ. Ale jestem ci wdziêczny za tw± lojalno¶æ. Chcesz zadania? Dostaniesz! Zaraz po tym jak znajdziemy ci partnera.
- Rozumiem przyjacielu - rzecze Dai - niech siê stanie twoja wola
Po wypowiedzeniu tych s³ów Dai spocz±³ na kanapie stoj±c± w pokoju i rzek³
- AAaaah, jak dawno tu nie by³em, nie ma jak w domu.
-Moj± wol± jest by¶ siê podsun±³ bo ja tu ¶piê. Twój pokój chyba jeszcze stoi.
Powiedzia³ Pein k³ad±c siê na kanapie/³ó¿ku po czym po chwili zasypia. Co siê dziwiæ od pó³ roku nie spa³. Nie przeszkadza³a mu obecno¶æ Daia w jego pokoju ale wola³by nikt nie nakry³ ich w jednym ³ó¿ku.
<nmm>
Dai wstaje z kanapy, na której obecnie po³o¿y³ siê Pein i wychodzi z pokoju zmierzaj±c w stronê swojego, o ile jeszcze stoi.

<nmm>

Dodane po 13 godzinach 26 minutach:

Daiketsu otwiera powoli drzwi do pokoju Peina i wchodzi przez nie. Podchodzi do kanapy, na której ¶pi mê¿czyzna i czeka a¿ siê obudzi.
Pein budzi siê i nawet nie zdziwi³a go postaæ Daia nad sob±
-To ty Dai, mam nadziejê ¿e nie stoisz tu ca³± noc.- Powiedziawszy to wsta³ i za³o¿y³ na siebie p³aszcz Akatsuki nastêpnie za pomoc± jutsu przyzwania przywo³uje swojego summona który bez ¿adnych s³ów opuszcza pokój tak jakby porozumiewa³ siê ze swym panem bez s³ów.- Potrzeba ci czego¶? Chyba siê nudzisz. Na szczê¶cie mam dla ciebie prace. Id¼ do pokoju Tengena, to jest skrêæ w lewo i w drugie drzwi na prawo. Nied³ugo wyrusza w interesach organizacji tak wiêc powiedz mu ¿e bêdziesz jego towarzyszem w tej wêdrówce. Je¿eli dobrze wam pójdzie to zostanie on twoim sta³ym towarzyszem.
- Rozumiem - rzek³ Daiketsu - natychmiast siê do niego udam
Po tych s³owach uda³ siê do drzwi, otworzy³ je powoli i wyszed³ bez s³owa do pokoju Tengena.

<nmm>
Gaara z Tokkagekim na ramieniu chodzi³ korytarzami siedziby Akatsuki, a gdy w koñcu dotar³ do drzwi Peina zacz±³ powoli je otwieraæ. By³ zadowolony, ¿e nie zobaczy³ w pokoju nikogo innego a jedynie samego Peina. Gaara mia³ na sobie maskê ANBU, by nikt nie ujrza³ jego twarzy, a wiedzia³, ¿e Pein bêdzie wiedzia³ kto w³a¶nie wszed³ do jego pokoju.
- Jestem. Czego ode mnie chcia³e¶? Znikn±³e¶ tak nagle, ¿e nie zd±¿y³em siê ciebie zapytaæ gdzie poszed³e¶. - Rzek³ Gaara czekaj±c na reakcjê Peina.
-W takim razie sk±d wiedzia³e¶ gdzie przyj¶æ?- Spyta³ Pein widz±c przybysza po czym odwo³a³ summona- Nareszcie jeste¶.
//Sorry ¿e tak krótko ale ja spadam. Nara...//
Gaara spojrza³ na Peina.
- Od twojego Summona. - Rzek³ po czym zapyta³ Peina. - Hmm no wiêc po co mnie tutaj przyci±gn±³e¶? - Zapyta³ lecz nie móg³ zobaczyæ wyrazu twarzy, który by³ obojêtny, ale za to ukryty pod mask±.
//Gaara co posty edytujesz? //
- Mój summon powiedzia³ ci w drodze. Chyba nie masz problemów ze s³uchem.
Odpar³ Pein widz±c ¿e ta rozmowa do niczego nie d±¿y. No ale có¿, têpi nie mog± nale¿eæ do tak przes³awnej organizacji. Mia³ zarazem nadziejê ¿e Gaara da ¶wiadectwo swej lordowskiej m±dro¶ci i nie bêdzie zadawa³ g³upich pytañ.
//Lol nic nie edytowa³em. . .//
Gaara popatrzy³ na Paina.
- No wiêc dostanê p³aszcz i kapelusz? - Rzek³ spod maski Gaara. - A i mam do ciebie jedn± pro¶bê. Czy je¶li masz móg³by¶ mi daæ pêdzel, czarn± i czerwon± farbê? Chcia³bym przemalowaæ swoj± maskê, ¿eby Aka nie kojarzy³o siê z ANBU.
-Zrobisz to u siebie w rezydencji. Pamiêtaj ¿e nikt nie mo¿e dowiedzieæ siê o twoim cz³onkostwie w Brzasku wiêc zaraz bêdziesz musia³ ponownie wracaæ do wioski. Przybywaj tu tylko na specjalne misje b±d¼ spotkania.
Zachowaj dyskrecjê nawet w otoczeniu najbli¿szych. O tym ¿e jeste¶ Akowcem wie tylko ja, Tokkageki i ty. zawsze gdy bêdziesz tu przychodziæ nak³adaj maskê.
Powiedzia³ Pein po czym wzi±³ z biurka jak±¶ kartkê napisa³ na niej parê s³ów i od³o¿y³ na biurko.
- W wiosce zostawi³em Senkai. Bêdzie mnie ona zastêpowaæ na czas mojej nieobecno¶ci wiêc spokojne. Ona tak¿e nie bêdzie wiedzieæ o moim cz³onkowstwie w Akatsuki. - Rzek³ Gaara. - Daj mi p³aszcz. Bêdê go zak³ada³ tylko w specjalnych okazjach. Nikt nie mo¿e postaæ mego imienia.
-Naturalnie- Odrzek³ Pein po czym podszed³ do szafy i wyci±gn±³ z niej lekko zakurzony strój Akatsuki jednak bez kapelusza. Miast niego szata posiada³a kaptur.- Proszê.
Powiedzia³ Pein podaj±c Gaarze szatê.
-Nie martwiê siê o wioskê tylko o organizacje. Wracaj szybko do suny bo mimo wszystko dalej jeste¶ Kazekage. I wiedz ¿e ten twój senkacz nic by nie zdzia³a³ gdyby wioska zosta³a zaatakowana. Podobnie w twoim wypadku i dlatego dobrze zrobi³e¶ do³±czaj±c do Brzasku.
- Sugerujesz ¿e nie da³bym rady ochroniæ suny przed atakiem? Je¶li tak to siê mylisz... partnerze.... - Zapyta³ Gaara chwytaj±c p³aszcz z czerwonymi chmurkami. Z³o¿y³ go i schowa³ to torby. Zdj±³ on maskê i popatrzy³ na Peina. - Dziwnie siê czujê do³±czaj±c do organizacji, z któr± przed laty walczy³em. Ech ale to ju¿ nie wa¿ne. - Gaara trzyma³ maskê w d³oni. Podszed³ do okna i jedn± nog± stan±³ w "progu". - Co¶ jeszcze? - Zapyta³ Gaara przyk³adaj±c maskê do twarzy, jednak jej ca³kiem nie zas³oni³. Mo¿na by³o by zobaczyæ lekki u¶miech na jego twarzy. Gaara by³ ju¿ gotowy do drogi jednak zaczeka³ czy aby Pein nie ma mu nic ju¿ do powiedzenia.
-Zasugerowa³em tylko ¿e nie wiem czy sam móg³by¶ siê obroniæ ale to nie wa¿ne. Nic nied³ugo zwo³am zebranie Akowców wiêc przyb±d¼ tu za jakie¶ trzy dni ponownie.
Powiedzia³ Pein po czym zasiad³ do biurka daj±c tym samym znak ¿e Gaara mo¿e ju¿ sobie pój¶æ.
Gaara za³o¿y³ maskê na twarz, by w pe³ni j± zas³oniæ tak aby nikt go nie rozpozna³ w drodze z siedziby akatsuki. U¶miechn±³ siê jednak spod maski nie by³o widaæ ¿e ten u¶miech by³ ju¿ bardziej powa¿ny. Wyskoczy³ przez okno w swoim stroju ANBU, by ludzie my¶leli, ¿e Gaara jest cz³onkiem ANBU. Znikn±³ biegn±c w kierunku pustyni.

<NMM>
Mijaj±c jakiego¶ ANBU zastanawia³em siê co on w³a¶ciwie robi³ w siedzibie Akatsuki, jednak szybko stwierdzi³em ¿e warto sprawdziæ co jest w komnacie z której dany wojownik wybieg³. Wszed³em wiêc do ¶rodka i ujrza³em Peina. - Przepraszam ¿e tak bez pukania ale rozumiesz drzwi by³y otwarte, wiêc czego ode mnie chcesz Pein, bo nie wierzê ¿e szukasz jaki¶ nowych koczyków i chcia³e¶ siê zg³osiæ do kowala ( TAKI BYCZY KOLCZYK D ) - powiedzia³em, chocia¿ nie zna³em Peina zbyt dobrze ( Kiedy¶ bi³em siê z tob± i Itasiem, bardziej Itasiem )
//Bardziej z Itasiem ale to mój ruch pozbawi³ ciê przytomno¶ci. Co do Anbusa to nie mog³e¶ siê z nim min±æ bo on ju¿ od dawna jest w swojej rezydencji.
"Z kim ja muszê pracowaæ? S± naiwni przyprowadzaj±c Kiomoto do siedziby, da³em im wyra¼ny rozkaz." pomy¶la³ Pein nieco zaniepokojony lekkomy¶lno¶ci± swych towarzyszy po czym zwróci³ siê do przybysza
-Witam ciê Kiomoto, dawno siê nie widzieli¶my. Ostatni raz chyba w Kusie gdy próbowa³e¶ sprowokowaæ mnie do walki. Mimo wszystko ja nigdy nie negowa³em twej si³y i patrzy³em na ciebie jako równego sobie. Patrzy³em, otó¿ przyszed³ czas by¶ i ty dosta³ co¶ z repertuaru mej dobroci. Chcê ci z³o¿yæ propozycjê i wszelka odmowa nie jest mi przychylna. Chcia³bym by¶ mi pomóg³, NIE! Chcê by¶ pomóg³ ¶wiatu.
Rzek³ a nastêpnie wsta³ z biurka i zwróci³ siê ku Kiomoto. By³ to jeden z ostatnich shinnobi którego si³a pomna¿a³a siê z dnia na dzieñ od paru dobrych lat, tacy w³a¶nie ludzie byli mu potrzebni.
- Pomóc ¶wiatu hmmm ciekawa propozycja, jednak ja jestem zbyt... no wiesz obojêtny na problemy innych ludzi, wiesz w sumie ju¿ wiem o co ci chodzi chcesz ¿ebym do was do³±czy³ czy¿ nie Tak wiêc spytam jeszcze co ja z tego bêdê mia³ - powiedzia³em pewny siebie, wiedzia³em ¿e Pein jest silny... dostrzeg³em te¿ i¿ zmieni³ siê od ostatniego spotkania, by³em pewien ¿e propozycja oka¿e siê korzystna dla mnie, ale czeka³em na to co powiem Pein.
// No pamiêtam teraz //
Pein u¶miechn±³ siê lekko a zarazem podejrzliwie po czym odpar³ na pytanie Kiomoto
- Jeste¶ obojêtny wobec innych i tym lepiej. Nie bêdziesz kwestionowa³ moich poleceñ. A co do twojego pytania, w³adze. Nasza organizacja d±¿y do w³adzy nad ¶wiatem, w takim razie czy¿ nie by³o by wspaniale byæ centrum wszech¶wiata gdzie wszystko siê skupia. Kiomoto, imiê które zapamiêtaj± potomni i które bêd± powtarzaæ niedowiarkowie bo nie uwierz± ¿e kto¶ tak wspania³y i legendarny mo¿e istnieæ. Brzask, t± nazwê mo¿na interpretowaæ na wiele sposobów. Dla ciebie pomorze rozwin±æ skrzyd³a po czerwonym niebie o ¶wicie.
- Gdybym chcia³ w³adzê dalej by³bym Raikage, w sumie zgoda bêdê Akatsuki... chcê tylko zabijaæ i niszczyæ... i jeszcze jedno mam ucznia, jego te¿ bym chcia³ wprowadziæ my¶lê ¿e ma talent - odpowiedzia³em do¶æ zadowolony z negocjacji, wiedzia³em ¿e Akatsuki jest potê¿ne chcia³em wiêc poszerzyæ horyzonty.
-W takim razie sk±pane niebo we krwi. Ciesze siê ¿e masz ucznia lecz dobrze by by³o gdyby¶ na razie nic mu nie mówi³ o tym ¿e wst±pi³e¶ do Aka. Kto to taki?
Spyta³ Pein zadowolony ¿e Kiomoto zgodzi³ siê na do³±czenie do organizacji a to ¿e ma ucznia jeszcze bardziej go zadowoli³o.
- To Aio z wioski Kiri, opanowa³ ju¿ chidori... i walczy g³ównie taijutsu, ranga chuunin - powiedzia³em z u¶miechem na twarzy. - Dobrze wiêc, co dalej do³±czy³em i co od tak jestem Akowcem - rzek³em
-Oczywi¶cie i gratuluje s³usznego wyboru ale je¿eli bêdziesz próbowa³ mnie zdradziæ to ju¿ nikogo wiêcej nie zabijesz.-Rzek³ Pein po czym podszed³ do szafy i wyci±gn±³ z niej z³o¿ony strój Aka wraz z kapeluszem i wrêczy³ go Kiomoto mówi±c- Oto twój codzienny ubiór, przyzwyczaj siê do niego a pier¶cieñ dostaniesz podczas spotkania które nied³ugo organizujê. Muszê nad nimi jeszcze... popracowaæ. Wybierz sobie jeden z wolnych pokoi i korzystaj ze swobody bo kiedy przydzielimy ci partnera nie bêdzie chodzenia samemu po wioskach. A w³a¶nie! Co do twojego partnera to bêdê musia³ po niego udaæ siê osobi¶cie. Przypilnuj siedziby a ja nied³ugo wrócê z nowym jinjuriki i cz³onkiem organizacji.
Powiedziawszy to Pein wyszed³ z pokoju.
<nmm>
Puk i.... BAM !
Drzwi pokoju Peina rozwar³y siê pod wp³ywem.. "wej¶cia" Risena. O¶miolatek rozejrza³ siê po pokoju, po czym szczena mu opad³a.... Kiomoto. Westchn±³ lekko, po czym mrukn±³:
- Widzia³e¶ Peina ?
Pein wszed³ do pokoju nie co, BARDZO zdziwiony ¿e zasta³ w nim tego samego ch³opca którego spotka³ w Sunie. "Risen? Co on tu robi?" pomy¶la³ jednak nie da³ tego po sobie poznaæ i zignorowa³ ch³opca. Wyj±³ z szafy strój Aka który by³ zarazem ostatnim i czeka³ na przybycie Yagu.
Korzystaj±c z tego, ¿e Pein chwilowo zignorowa³ o¶miolatka, ten w³a¶nie o¶miolatek podszed³ do spadkobiercy Rinnengana, po czym u¶miechn±³ sie promiennie.
- AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!! - pisn±³ (tak g³o¶no i wyra¼nie ) - PEEEEIIINNN.... Nie ignoruj mnie.... - dokoñczy³ ze ³zami w oczach. W sumie bêdzie mia³ szczê¶cie, je¶li nie zostanie uduszony p³aszczem Aka, dopiero co wyjêtym przez Rikudou...
Gaara wêdruj±c korytarzami Akatsuki stan±³ przed drzwimi do pokoju, w którym by³ do¶æ niedawno. Jak go proszono tak siê i zjawi³. Z³apa³ za klamkê do pokoju. Us³ysza³ nagle jaki¶ pisk. To go nie powstrzyma³o. Trzyma³ klamkê jakie¶ 15 sekund i w koñcu j± poci±gn±³. Wszed³ zamaskowany ch³opak w masce ANBU w kapturze oraz p³aszczu akatsuki. Nie zwa¿ywszy na Risena popatrzy³ siê na Peina. Nie powiedzia³ nic, bo Pein doskonale wiedzia³ po co tu przyszed³.
Zmiana nastroju by³a b³yskawiczna. Szatynek momentalnie wstrzyma³ p³acz, by obejrzeæ siê kto przyszed³. Niestety danej osoby nie zna³, w zwi±zku z czym po raz pierwszy w ¿yciu go zatka³o. Nie wiedzia³ co powiedzieæ... A jednak.
- Du¿o osób odwiedzi jeszcze nasze cudowne Garden Party ? - zapyta³ zdziwiony powietrze. W sumie, to troszkê ¿a³owa³, ¿e nie posiada³ przy sobie alkoholu... Ale có¿.

W razie, gdyby Pein zacz±³ dusiæ szatynka, to ten jednak postanawia siê uspokoiæ i troszkê odsun±æ od Rinnenganowca.
* Ten ma³y kogo¶ mi przypomina... kiedy¶... * - pomy¶la³em i zacz±³em siê przygl±daæ rozmowie. - Czy i wy bêdziecie w Akatsuki - rzek³em i chwile pó¼niej zwróci³em siê do malucha. - Hej ma³y z jakiego klanu pochodzisz, czy przypadkiem twój tata nie jest takim blondynem, jest nawet silny. - zaciekawi³ mnie wygl±d ma³ego, niemal w ca³o¶ci pasowa³ do mojego znajomego z dziecinstwa.
- Mój tata nie zyje - powiedzia³ suchym g³osem szatynek. On Kioma pozna³, niemal natychmiast. Ten jednak chyba go nie. Westchn±³ cicho, po czym skoczy³ na szafê, siadaj±c na niej.
- Nie wiem, czy mnie poznajesz.... Ale kiedy¶ wspó³pracowali¶my - stwierdzi³ spokojnie szatynek. Trochê g³upio by³o mu siê przyznawaæ do bycia sob±, wiêc... W co on gra³, Kiomoto i tak powinien go w najbli¿szym czasie rozpoznaæ.
Yagu otworzy³ drzwi od pokoju najpierw jednak pukaj±c, po chwili otworzy³ je i jedn± rêk± zrzuci³ z siebie czarny p³aszcz ukazuj±c strój Kazahana, rozejrza³ siê po zgromadzeniu z lekkim u¶miechem na twarzy, po czym skin±³ g³ow± do Gaary i Kiomoto
Spojrza³em na nowo przyby³ego i powiedzia³em "Cze¶æ" po czym zwróci³em siê do ma³ego. - Wiêc... to ty?? Jak to siê sta³o ¿e cofnê³o ciê w rozwoju, i jak to siê sta³o ¿e masz czarne w³osy W ogóle jeste¶ jaki¶ dziwny, zawsze taki by³e¶ - powiedzia³em, w moim g³osie by³o widaæ ¿e ju¿ nie ¿ywiê urazy, za ten czyn którego Risen dokona³ wiele lat temu, poprostu tamto zdarzenie byæ mo¿e zmieni³o mnie w bydlaka bez serca.
Zamaskowany Gaara w p³aszczu Aka podszed³ do Kanapy na której usiad³. Nie odzywa³ siê ani s³owem jednak mia³ swoje my¶li. "Wiêc to Kiomoto i Yagu maj± byæ nowymi cz³onkami organizacji? Hmm bêdzie ciekawie" - Pomy¶la³. Wszystkich ¶ci±³ swoim wzrokiem jednak oni zobaczyæ tego nie mogli. Maska ANBU bardzo dobrze odgrywa³a swoj± rolê, a bycie niegdy¶ cz³onkiem tej organizacji przyczyni³o siê teraz do stania siê Akowcem. Siedzia³ bez s³owa, widocznie nie chcia³ siê wcinaæ w rozmowê Kiomota i Risena.
- A ty tam na kanapie Powiedz mi ¿e jeste¶ Midori Ruudoi to bêdê mia³ tutaj spotkanie starych znajomych, wiesz z grzeczno¶ci wypada³o by siê przedstawiæ i przepraszam ¿e i ja tego nie zrobi³em nazywam siê Kiomoto by³y mistrz miecza oraz by³y Raikage. - powiedzia³em w stronê Gaary ( nie wiem ¿e to on dla jasno¶ci ) oraz nowego przybysza
-Yagu Ryu by³y mistrz miecza, obecny Kazahana
powiedzia³ po czym spojrza³ na Kiomoto i doda³
-wspó³pracowali¶my kiedy¶ o ile mnie pamiêæ nie myli
po tych s³owach poprawi³ miecz na plecach owiniêty banda¿em
Pein rzuci³ strój Aka do Yagu po czym zwróci³ siê do Risena
-Masz wspania³± technikê teleportacji, czy móg³by¶ u¿yæ jej jeszcze raz by st±d znikn±æ i nigdy nie wracaæ? No chyba ¿e masz do mnie jak±¶ sprawê, wtedy wys³ucham ciê i to rozwa¿ê.
i przygl±da³ w ciszy temu t³okowi a nastêpnie rzek³
-Kiomoto, Yagu i ty- wskaza³ na Gaare- natychmiast wyjd¼cie, zaraz przyjdê do pokoju wspólnego ale najpierw muszê siê zaj±æ tym dzieckiem bo widzê ¿e siê zgubi³o.
Yagu z³apa³ p³aszcz praw± rêk± zak³adaj±c go po chwili
-Jak chcesz
Po tych s³owach ruszy³ w stronê wyj¶cia nie obracaj±c siê za siebie otworzy³ drzwi na o¶cie¿ po czym wyszed³ zamykaj±c je za sob± <NMM>
Gaara nie mia³ zamiaru siê odzywaæ. Wola³ by nikt nie pozna³ jego to¿samo¶ci po g³osie lub innych czynnikach. Po prostu wsta³ z kanapy, poprawi³ swój p³aszcz Aka gdy¿ trochê siê wygniót³ i wyszed³ z pokoju Peina.

<NMM>
- Gugugu.... - zacz±³ o¶miolatek rado¶nie. W sumie, bardzo lubi³ u¿ywaæ tej mowy. By³a.... Przyjemna dla ucha.
- W zasadzie, to chcia³bym, ¿eby¶ wykombinowa³ sposób dziêki któremu o¶mioletnie dziecko zostanie, nastêpnie wykorzysta jeszcze nieznanych cz³onków organizacji do ataku na wioskê li¶cia, id±c dalej: spowoduje to wojnê Konohy z dan± wiosk±, zabójstwo Kage tej¿e wioski, a nastêpnie jeden z NASZYCH cennych akowców przyjdzie do mnie, jako Hokage, twierdz±c ¿e zrozumia³ swoje b³êdy. Ja za¶ udzielê wspania³omy¶lnego odkupienia i równie wspania³omy¶lnie obsadzê go na stanowisku Kage wioski, której wcze¶niejszego kage zabijemy. Capiche ? - zakoñczy³ lekko znudzony w³asnym wyk³adem szatynek. Chrz±kn±³ lekko, po czym doda³:
- W ka¿dym razie odpalcie mi jak±¶ ciep³± posadkê. Plosie.
- Ok Pein, jak sobie chcesz - powiedzia³em spokojnym tonem, w wyj¶ciu rzek³em do Yagu. - Widocznie nie by³e¶ zbyt wa¿nym punktem w walce, nie pamiêtem ciê - troszkê zgry¼liwie i ironicznie. Nastêpnie wyszed³ i porawi³ swój miecz. * NIe mam zamiaru nosiæ takiego p³aszu * - pomy¶la³em patrz±c na Yagu.
Pein milcza³ przez chwilê zastanawiaj±c siê nad pro¶b± Risena i po chwili odpar³
-Niestety jednego zrobiæ nie mogê, mam komplet akowców. A raczej, ju¿ wybra³em kogo¶ innego ale mo¿emy wspó³dzia³aæ. Jednak, co bêdziemy z tego mieli?
- W³adzê - odpar³ szybko Risen zaskoczony z powodu prostoty udzielonej Peinowi odpowiedzi.
- Ale mimo to mam ma³e pytanko... Kogo uwa¿a³e¶ przed swoj± wizyt± tutaj za lidera ? - zapyta³ spokojnie szatyn. Z nudów zacz±³ bawiæ siê swoimi w³osami robi±c z nich... Ró¿ne ¶mieszne rzeczy. Bardzo ciekawe to wed³ug o¶miolatka, tak ¶rednio, ni tak, ni owak by³o.
-Na razie nie potrzebna mi w³adza ale fundusze i demony. Zanim tutaj doszed³em za lidera uwa¿a³em Tengena. Rozwa¿ twoj± propozycjê jednak¿e nic nie obiecuje. Wybacz ale jestem nieco zajêty sprawami organizacji i muszê ciê wyprosiæ z siedziby.
Powiedzia³ Pein nieco stanowczo daj±c Risenowi do zrozumienia ¿e jego obecno¶æ jest nieco... nie w czasie. Jednak w ¿aden sposób nie chcia³ uraziæ szatynka.
- No dobra, jak chcesz - stwierdzi³ szatynek. Stworzy³ przed sob± czarn± dziurê, do której po chwili podszed³. Mimo to, zatrzyma³ siê przy niej i odwróci³ do Peina.
- Pein, powiem Ci dwie rzeczy: Nie by³by¶ dobrym ojcem, a ponadto... Zachowa³e¶ siê jak krzywy ku*** - o¶wiadczy³ dumnym tonem. Nastêpnie znikn±³ Peinowi sprzed oczu... Zanim ten zdo³a³ go choæby trafiæ.
<NMM>

//mam nadziejê, ¿e siê nie obrazisz.... ale Risen by³ na prawdê wrednym dzieckiem //
Pein wszed³ do pokoju maj±c nadziejê ¿e zaraz za nim uda siê nowy cz³onek organizacji, Miharu. Podszed³ do szafy i wyj±³ z niej strój Aka który zwolni³ siê po Akuro. Kiedy Miharu wejdzie on go jej poda.
Nie spiesz±c siê, Miharu znalaz³a siê tu¿ przed pokojem Peina. Widzia³a przed chwil± jak tu wchodzi³, wiêc za nim posz³a. Zauwa¿ywszy otwarte drzwi, przesz³a przez nie i od razu po wej¶ciu dosta³a strój Aka.
- Dziêkujê.. I oprócz tego co¶ jeszcze chcesz wiedzieæ ode mnie, czy to ju¿ wszystko i oficjalnie jestem ju¿ w Akatsuki? - spyta³a siê go, gdy¿ nie wiedzia³a, czy to ju¿ wszystko co by³o do zrobienia by tu nale¿eæ, czy co¶ dodatkowo mia³a robiæ czy te¿ powiedzieæ. Czeka³a teraz na jego reakcjê maj±c powa¿n± minê.
-Jeste¶ ju¿ oficjalnym cz³onkiem, twoim partnerem bêdzie Wi Dim. Obecnie walczy w Iwagakure, wy¶le mi wiadomo¶æ kiedy bêdzie potrzebowa³ pomocy i ty go wspomo¿esz.
Rzek³szy to Pein opu¶ci³ pokój wracaj±c do pokoju wspólnego.
<nmm>
- Tak jest. - odpowiedzia³a, po czym leniwym krokiem wysz³a z pokoju Peina. Postanowi³a znale¼æ sobie miejsce, gdzie bêdzie teraz mieszka³a. Bo w koñcu musi mieæ miejsce, gdzie bêdzie spa³a, jad³a i takie tam inne sprawy. Powoli zaczê³a znikaæ w ciemno¶ciach korytarzy, by odnale¼æ swoje miejsce w siedzibie.
<nmm>
Pein wolnym krokiem wkroczy³ do pokoju który teoretycznie nale¿a³ do niego a w którym od d³u¿szego czasu siedzia³ Gaara.
-Mamy misjê do spe³nienia.- Ozwa³ siê cichym i ochryp³ym g³osem który sta³ siê ostatnio dla niego charakterystyczny. Nie odebra³o to jednak jego brzmieniu dawnej si³y i g³êbi.
Patrzy³ na Gaare swym przenikliwym spojrzeniem a¿ w koñcu w jego oczach co¶ siê zmieni³o przybra³y one formê ca³kowitego i wiecznego Rinnengana, jednak by³ on ca³kowicie pusty i tylko ¶mieræ mog³a go zape³niæ.
Gaara przez d³u¿szy czas siedzia³ na ³ó¿ku/fotelu, maj±c spuszczon± g³owê z mask± na twarzy. W gruncie rzeczy bez u¿ywania oczu wiedzia³ kto wszed³ do pokoju. Zw³aszcza ten g³os, który pozna³by wszêdzie. Dziewiêtnastolatek opieraj±c twarz na d³oniach. Gdy us³ysza³ s³owa Peina dotycz±ce misji co¶ w jego duchu siê zapali³o. Mia³ nadziejê, ¿e ta misja jest czym¶ wa¿nym, bo nie mia³ zamiaru zawracaæ sobie ty³ka "kotem na drzewie". Podniós³ g³owê od razu zdejmuj±c maskê i spojrza³ na Paina swoim zmienionym ju¿ wzrokiem od czasu rozstania z demonem. By³ bardziej oziêb³y, a g³os jakim siê odezwa³ by³ pozbawiony uczuæ.
- Jak± misjê? - Zapyta³.
//Pein ma zmieniony g³os ale to szczegó³.//
Pein szybko zda³ sobie sprawê ¿e Gaara po walce ma uszkodzon± g³owê i przesta³ kojarzyæ pewne fakty z przesz³o¶ci. Nie spuszczaj±c oczu z Gaary pocz±³ rozpinaæ guziki swej szaty. Nastêpnie uniós³ podkoszulek i kaza³ Gaarze wielkie blizny na ¿ebrach. Liczy³ ¿e teraz Gaara wszystko skojarzy.
Gaara spojrza³ na Paina. Wpatrywa³ siê przez jaki¶ czas na blizny. Nagle przed jego oczami ukaza³a siê przesz³o¶æ. Przesz³o¶æ, która by³a tak wielka i tak wiele siê niej wydarzy³o, ¿e nie w sposób by³o zliczyæ.
- Ach, tak. Wiêc to ju¿ czas. - Rzek³. Szczerze mówi±c chcia³ wyjrzeæ przez okno, jednak ¿adnego tutaj nie by³o wiêc nie wsta³ nawet z miejsca. W ka¿dym razie czeka³ na reakcjê Paina.
-Czy to ju¿ czas to siê jeszcze oka¿e- odpar³ Pein zapinaj±c szatê- Muszê za³atwiæ jeszcze co¶ osobistego a tobie radzê wróciæ do Suny. Dawno ciê tam nie by³o, naprawdê dawno...
Rzek³szy to Pein wyszed³ z pokoju.
<nmm>
Gaara w³o¿y³ maskê na twarz a s³owa Peina potraktowa³ jako sugestiê, do której nie mia³ zamiaru siê przystosowaæ. Wiedzia³ to, ¿e chce zajrzeæ co siê sta³o z Akatsuki przez ten czas. Wyszed³ z pokoju.

<NMM>
- OHAYO PEIN ! - wrzasn±³ Risen wniebog³osy (s³ychaæ na ca³± siedzibê). Jakie¿ by³o zdziwienie, kiedy lidera Aka tutaj nie by³o.
- Nani ? - zrobi³, co ju¿ wcze¶niej powiedzia³em, ch³opak (zdziwi³). Wszed³ nie¶mia³o do pokoju, drzwi oczywi¶cie po sobie nie zamkn±³, bo po co ?
- Wed³ug Ciebie, jest on tutaj gdzie¶ ? - zapyta³a Ma³¿owina. Szatyn odpu¶ci³ sobie konieczno¶æ odpowiadania, nuc±c "W¶ród nocnej ciszy, g³os sie rozchodzi..."
Druga ja¼ñ, wyj±tkowo, nie naciska³a.
Gaara us³ysza³ przera¼liwy okrzyk. Zna³ ten g³os doskonale. Chwyci³ klamkê od drzwi i na chwilê siê zawiesi³. "Risen..." - Pomy¶la³ i nacisn±³ na klamkê i wszed³ wolnym krokiem do pokoju.
- Kogo to moje oczy widz±? - Zapyta³. W prawdzie Risen nie móg³ zobaczyæ twarzy Gaary spod maski, ale g³os mówi sam za siebie. Zamkn±³ za sob± drzwi by nikt z akowców nie dowiedzia³ siê kim jest "zamaskowany" jak to kiedy¶ zosta³ nazwany? Ach tak Vandetta.
- To ty ? - szepn±³ Risen, najwyra¼niej przera¿ony to¿samo¶ci± osobnika spod maski - SSandmen ? Daredevil ? - ci±gn±³, próbuj±c zgadn±æ kim te¿ jest (mimo, ¿e wcze¶niej wiedzia³) zamaskowany. W koñcu jednak, szukaj±c rozwi±zania drog± eliminacji, pozosta³ tylko jeden cz³ek.. E, tzn. dziewka.
- Miharu, to nie jest ¶mieszne...
- Sandmen i owszem ch³opie. - Rzek³ - Ale nie Miharu i podpowiem, ¿e mê¿czyzna. - Zdj±³ kaptur, a Risenowi ukaza³y siê czerwone w³osy. Tak w³a¶nie takie czerwone w³osy jakie mia³ Gaara. Ale maski mimo wszystko nie zdejmowa³. Chcia³ trochê pomêczyæ ch³opaka, bo takie ujawnianie siê od razu nie ma w sobie ¿adnego dramatyzmu. Tak wiêc postanowi³ czekaæ. - Wiêc?
- Ron Weasley ? - zapyta³ szatyn, widocznie nadal nie potrafi±cy znale¼æ, ¿e sie tak wyra¿ê, poprawnej, a raczej prawdziwej to¿samo¶ci zamaskowanego go¶cia.
- Nie, no dobra... W zasadzie pozosta³ mi tylko Gaara. To Ty ? - ch³opak wskaza³ palcem na twarz, a raczej maskê, cz³owieka, który by³ zamaskowany, czyli zamaskowanego.
//Bo¿e Risen te twoje filozofowanie //
Gaara u¶miechn±³ siê pod mask±.
- No to¿ proste. - Rzek³. - Czy mogê wiedzieæ po co tu przyby³e¶? Fakt, jeszcze nie dawno by³e¶ akowcem, ale to ju¿ stare czasy prawda? Wiêc co sprowadza ciê do siedziby organizacji z której odszed³e¶? - Zapyta³ wprost. - Obaczym co z tego wyjdzie. - Doda³.
- Obaczym - potwierdzi³ szatyn, wyj±tkowo wzmocniony na duchu - Aczkolwiek, osobi¶cie posiadam ju¿ plany na przysz³o¶æ, co jest równoznaczne z tym, ¿e moja przysz³o¶æ jest ju¿ zaplanowana. Ale mimo to - o¶wiadczy³ nagle - To do³±czenie po raz 2 do organizacji w niczym nie bêdzie mi wadziæ. Wiesz, moje ambicje znacznie wzros³y. Dla przyk³adu, moim najnowszym nindo, jest wzmianka o zamienieniu w pole kartoflów, które mój diler dostarcza z Polski. Sam chyba rozumiesz powagê zadania ?
- Tak Risen. Przecie¿ te istotne rzeczy nigdy nie wyjd± z obiegu codziennego, a Polska to dobry kraj, tylko ¿e du¿o dam bumów jest. Ale to w niczym nie wadzi gdy¿ tak¿e potrafiê sobie podpiæ i dobrze wiem, ¿e ty równie¿. Wiêc chcesz wróciæ do organizacji? S±dzê, ¿e Pain nie bêdzie mia³ nic przeciwko zw³aszcza i¿ jeste¶ silny i bardzo przydasz siê do naszych zamiarów, które ju¿ z Painem od dawna wa³kujemy. Ale zanim dowiesz siê o co chodzi to poczekamy na niego, rozmawia teraz z Shi... A tym czasem porozmawiajmy o czym¶ innym, bo twój powrót do Aka mamy ju¿ praktycznie za³atwiony, jeszcze tylko oficjalne potwierdzenie Paina i bêdziesz móg³ siê cieszyæ p³aszczem. I jeszcze jedno. Moja to¿samo¶æ nie mo¿e wyj¶æ na jaw. Nikt nie mo¿e wiedzieæ, ¿e jestem jednym z Akowców. - Rzek³.
- Spoko... Ale mogê Ciê prosiæ o jedno ? - mrukn±³ - A konkretnie, o identyczn± kopie Twojej maski ? To bêdzie mi cholernie potrzebne. - wyja¶ni³. Risen wyj±³ z kieszeni butelkê... No w³a¶nie, nie wiadomo czego.... i podrzuci³ j± Gaarze.
- Drinknij sobie... To jest tak mocne, ¿e samego Hyutê Ci sie dymaæ zachce... A tak w zasadzie.. Kto to jest ta Shi ?
- Jasne Risen. Jako dawny cz³onek ANBU mam ich sporo. - Wyj±³ zza pazuchy maskê i rzuci³ j± Risenowi, jednocze¶nie ³api±c butelkê, któr± ten rzuci³ jemu. Odkrêci³ korek i spojrza³ na p³yn siê w niej znajduj±cy. - Ech. Jak piæ to piæ. - Rzek³ i ³ykn±³ z gwinta do¶æ spory ³yk alkoholu. - Uch mocne. Ale nie takie rzeczy siê pi³o, a ja mam do¶æ mocny ³eb. - Rzek³. Oczywi¶cie zanim siê napi³ zdj±³ maskê. Trzyma³ j± jednak w rêku, aby w razie potrzeby szybko j± w³o¿yæ na twarz gdyby kto¶ przyszed³. - Twoja kolej - Rzek³ podaj±c butelkê Risenowi.
- Dziêki - odrzek³ Szatyn, ³api±c soczystego gula z butelki.
- £oo... To by sam± Amy na ziemiê sprowadzi³o - pochwali³ trunek Gaary. Wyj±³ z kieszeni paczkê fajek, kilka jointów, nie wiadomo sk±d wytrzasn±³ tak¿e fajkê wodn±, a tak¿e spod p³aszcza wydoby³ dwa ¶liczne rastafariañskie Berety.
- Wiêc mo¿e sie "odeasyujemy" ? :3 - podsun±³.
Gaara u¶miechn±³ siê.
- O tak. To mi siê przyda. - Rzek³ odbieraj±c jointa od Risena. - Ogieñ mam. - Doda³. Wyj±³ z kielni zapalniczkê i wsadzaj±c jointa do ust. Zapali³ go i mocno siê zaci±gn±³ po chwili wypuszczaj±c wielki k³êbek dymu na powierzchniê. - To siê Pain zdenerwuje. tutaj nie ma okien ¿eby przewietrzyæ. Ale trudno. Jako¶ to zrozumie. £ap - Rzek³ rzucaj±c zapalniczkê Risenowi i ponownie siê zaci±gaj±c.
- Ariiiigaato.. - podziêkowa³ Risen. Mimo to, nie skorzysta³. Pogmera³ zamiast tego co nieco z fajk± wodn±, by po chwili têg± sie ni± zaci±gn±æ.
- Uwielbiam to... A w³a¶nie Gaaru¶, stukn±³e¶ ostatnio jak±¶ panienkê ? - zapyta³. Podrapa³ siê lekko po g³owie, zapewne z powodu mend, aczkolwiek - dalej dzielnie oczekiwa³ na odpowied¼.
- Bo widzisz... Ja ostatnio nawet pornoli nie ogl±da³em. Niezwyk³e, nie s±dzisz ?
- Risen.. W³a¶nie to mnie boli. Bo od kilku miesiêcy nie mia³em z ¿adn± kobieta do czynienia i zaczyna mnie to ju¿ denerwowaæ. A pornolki. S³uchaj ogl±da³em ostatnio jak w sunie by³em czyli bardzo dawno. Chyba bêdê musia³ pój¶æ do jakiego¶ klubu bo tak tyle czasu bez ¿adnej zabawy, a tylko praca to... wiesz o co chodzi. - Rzek³ zaci±gaj±c siê. - Mo¿e tak nie stójmy a usi±d¼my jak cywilizowani ludzie. - Rzek³ i usiad³ na fotelu rozsiadaj±c siê i opieraj±c o oparcie. - ¯ycie...
- Nie wiem o czym mówisz... - stwierdzi³ Risen, ju¿ dawno le¿±cy na glebie.
- Ale wci±¿ mi nie powiedzia³e¶, jaka ta Shi jest. Da radê j± pukn±æ ? - zapyta³. Mia³ straszn± chcicê wiêc chyba nie by³o w tym nic dziwnego, ¿e chcia³, a raczej zgodzi³ sie, na zgwa³cenie kobiety, która mog³a by go urodziæ ju¿ z 20 razy.
- Wiêc ?
Gaara popatrzy³ siê na konaj±cego Risena.
- Cz³owieku... ty... nawet nie.... próbuj.... - Rzek³ j±kaj±c siê z powodu lekkiego podpicia. - to jest potwór nie kobieta. Daæ radê to na pewno, ale sam nie próbuj. - Rzek³. - S³uchaj. Ona jest niebezpieczn± kobiet± wiêc je¶li mimo wszystko mnie nie pos³uchasz to mnie uprzed¼. Dam ci krzy¿yk na drogê. Uwierz mi sam nie dasz rady. Stukn±æ Shi to tak jak walczyæ ze wszystkimi Bijuu razem wziêtymi.
- Rozumiem - stwierdzi³ szatyn, któremu pomys³ stukniêcia Shi natychmiastowo wylecia³ z g³owy.
- No có¿... Pozostaje mi tylko ¿yczyæ szczê¶cia ¶mia³kom, a je¿eli by³ jaki¶ chojrak, co te co¶ zadowoli³, to powiedz mi. Z chêci± nauczê sieod niego paru trików - powiedzia³. Zaci±gn±³ kolejnego bucha z fajki, czekaj±c na to, co te¿ Gaarnu¶ powie.
- I bardzo dobrze. - Rzek³. - Nie wiem jak ty, ale muszê to zrobiæ. Pójdê którego¶ dnia na panie. chcesz isæ ze mn±? - Zapyta³ wprost zaci±gaj±c siê i wypuszczaj±c dym z ust.
- No pewnie.. Mo¿e zgwa³cimy jak±¶ Hyugê ? S³ysza³em, ¿e Kapitan ANBU jest kobiet± i to w³a¶nie z tego klanu. Co s±dzisz ? - zaproponowa³ szatyn, który podziela³ ewidentnie zdanie swojego wspania³ego przyjaciela, Garnuszka, zwanego w niektórych krêglach Rondlem.
- Gaara.... Czy ja wed³ug Ciebie mam jak±¶ ksywkê ? - zapyta³.
- Tak. Jeste¶ genialny. No to tylko jak przypieczêtujemy twoje cz³onkostwo idziemy do konohy. - Rzek³. Zaci±gn±³ siê, ³ykn±³ z gwinta i doda³. - S³uchaj. Ja ci kiedy¶ powiedzia³em, ¿e jeste¶ Ruchaczem, ale to chyba nie jest ksywa a tytu³. A co do ksywy. Musia³bym pomy¶leæ. - Rzek³.
- Ano fakt, ju¿ sam o tym zapomnia³em - powiedzia³ u¶miechniêty ch³opak - Wiesz ? W sumie, to Ty te¿ jeste¶ ruchacz. I to straszny - zakoñczy³. Zdj±³ beret z g³owy, zapewne w honorze dla Gaary, a raczej wyrazie szacunku. Wyj±³ z kieszeni Kuni'a, zaczynaj±c sie nim bawiæ. Przecie¿ Gaara te¿ powinien staraæ sie podtrzymaæ rozmowê.
- Risen zas³oni³by¶ siê chocia¿. Poza tym jeste¶ w cudzym pokoju, a jak Pain zobaczy jakie¶ ¶lady to nie bêdzie mi³o. A poza tym robisz to tak na sucho bez wspomagacza? - Zapyta³ zaci±gaj±c siê. - Risen ja te¿ to lubiê, ale bez niczego to nie potrafiê. Poczekaj to siê zabawimy w konosze i bêdzie faza, a nie mi tutaj wyci±gasz jakby nigdy nic i siê zaczynasz zabawiaæ. Dziwnie siê czujê. - Doda³. £ykn±³ alkoholu i czeka³na reakcjê Risena.
- Kie ? - mrukn±³ Risen, zdziwiony s³owami Gaary. O co te¿ temu Muminkowi chodzi³o ?
[I see you!] wiedzia³a - i nic nie powiedzia³a.
- Widzê, mój przyjacielu, ¿e jeste¶ w stanie silnego upojenia alkoholowego. Ale nie przejmuj siê, nie przejmuj sie... - pocieszy³ Sandmena. Z nudów zapali³ papierosa.
Spojrza³ jedynie na Gaarê jednoznacznie, aby ten nie pomy¶la³, ¿e znowu zabawia siê z Fikusiem.
- Shit. To mi siê tylko wydawa³o? Ach przepraszam przyjacielu ale to co¶ jest naprawdê mocne. - Rzek³. Zapali³ drugiego Jointa, chocia¿ nie wiem sk±d go mia³. Zapali³ go i mocno siê zaci±gn±³. - S³uchaj, przyjacielu. To co teraz? - zapyta³.
- Otó¿ mam plan... Mianowicie, pójdziemy siê przej¶æ, og³osimy wszystkim, ¿e jestem w Aka, a nastêpnie zacznieby ³upiæ i grabiæ, a¿ padniemy na nasze zdemoralizowane pyski. Co s±dzisz ? - zaproponowa³ ch³opak, po chwilowej przerwie w nieco d³u¿szej wypowiedzi. Strzeli³ palcami, kolanem, lew± ³opatk±, palcami u nóg, a na koñcu karkiem, o¶wiadczaj±c sw± gotowo¶æ do zrealizowania wielkiego syf... ee... Planu.
- Ach czekali¶my na ciebie Pain. Co do weso³ych ¶wi±t to i nawzajem, ale do nowego roku jeszcze daleko. - Rzek³. Zaci±gn±³ bucha i rzuci³ dla partnera jointa. - S³uchaj. Mamy sprawê, mój przyjaciel chce zostaæ akowcem - wskaza³ na Risena. - A Pain i jeszcze jedno... (czkn±³)... co ustalili¶cie z Shi? - Powiedzia³ jeszcze raz siê zaci±gaj±c i wypuszczaj±c z ust wielki k³êbek dymu.
Pein z³apa³ jointa po czym wyj±³ z kieszeni zapalniczkê... SK¡D ON MA ZAPALNICZKÊ! PRZECIE¯ PEIN NIE PALI! Mniejsza o to... zapali³ jointa i sadnie siê zaci±gn±³. Nastêpnie spojrza³ "zjaranym" wzrokiem na Wi Dima (Risena)
-On?! Ten zdrajca! My¶li ¿e jak drzewem w³ada to taki kozak!- Rzek³ po czym ruszy³ w stronê ¶ciany wymach uj±c ramionami tak jakby szuka³ guza.- Z Shi? Zosta³a ró¿owym królikiem...
Doda³ nie spuszczaj±c Wi Dima wzroku (a przynajmniej tak mu siê wydawa³o) i ca³y czas posuwaj±c siê do przodu. A¿ w koñcu... TRACH! Ujarany Pein wyr¿n±³ siê g³ow± w ¶cianê i pad³ nieprzytomny jak k³oda.
"Tak, pierwszy raz zawsze jest trudny, a przynajmniej najciê¿szy a potem idzie ju¿ ³atwiej" - Pomy¶la³ Gaara widz±c wygaduj±cego g³upoty Peina. Ale on te¿ nie by³ w najlepszym stanie. Bardzo du¿o wypi³ i spali³ ju¿ 2 jointy i by³ gotów siêgn±æ po trzeciego. Siedzia³ na fotelu (mimo i¿ teoretycznie go w pokoju nie ma ) - Ba praktycznie na nim le¿a³ i wypuszcza³ z ust dym. Tak, mimo i¿ nikt o tym nie wiedzia³ Gaara wiedzia³ jak siê pos³ugiwaæ papierosami itp. nikt oprócz Risena.
- Czy w zwi±zku z tym i¿ wróci³a Shi zmieni³y siê jako¶ pary? - Zapyta³, lecz na marne. Pain pad³ na ziemiê i tyle pogadali. W prawdzie Gaara te¿ gada³ ju¿ za³amanym g³osem pó³serio - pó³ po pijacku. Co te gówno robi z cz³owieka?[/i]
- Mea Culpa - szepn±³ Risen. Pozostawmy jednak w sferze domys³ów, niepewno¶ci i innych nieznanych nam rzeczy to, co mia³ na my¶li.
- Ohayo. Pein no Rikudo. - przywita³ siê szatyn, kiedy zakolczykowany osobnik wszed³ do pomieszczenia. Zaraz po tym, szarookiego czeka³o kilka minut letargu, przez co na nic nikomu nie odpowiada³, ale... Ale. Letarg jak letarg -> cz³owiek sie w koñcu z niego wybudzi. Tak te¿ siê sta³o z ch³opakiem.
- O czym rozmawiamy... Panowie ? - zapyta³, jakby budz±c siê ze snu. A w zasadzie budz±c sie ze snu.
- Intermarche! - Za¶piewa³ Gaara jakby pod wp³ywem u¿ywek. Tak tej reklamy nie da siê zapomnieæ. - Biedronka, ach biedronka! - ¦piewa³ dalej. - Lidl jest tani! - Nie przestawa³. - Och Risen. - Mówi³ ju¿ jak pijak. - No panowie. Nie wypada tak siedzieæ oddzielnie, rozmawiaj±c i pij±c. Usi±d¼my przy stole! - Rzek³. Jednym ruchem rêki stworzy³ piaskowy stó³ (okr±g³y) i 3 krzes³a dooko³a niego. - No ponowie. Proszê do sto³u. - Rzek³. Wsta³ z fotela i ruszy³ ku sto³owi. Zachwia³ siê i wywali³, ale na szcze¶cie krzes³o by³o ju¿ pod rêk± Gaary, wiêc ten z³apa³ siê za nie i szybko usiad³ na nim. Chwyci³ kieliszki od Paina i butelkê z "napojem". Nala³ wszystkim i czeka³ a¿ Pain i Risen siê do niego dosi±d±.
- Czemu jeste¶ w stanie upojenia alkoholowego ? - zapyta³ ni st±d, ni zow±d Risen. Risen ?
Mo¿e osob± pytaj±c± by³ kto¶ wewn±trz Risena. Mo¿e ch³opak nie chcia³ nic mówiæ ? Mo¿e...
Mo¿e to jednak by³ on. Podszed³ powoli do krzes³a, sto³ka, czy czegokolwiek innego, co te¿ Rondel dla niego stworzy³. Zaj±³ miejsce po lewicy Gaary i ponowi³ pytanie:
- O czym my mamy debatowaæ ?
-Mia³em sen piêkny sen, ¶ni³ mi siê rodzinny dom. Ciep³y piec du¿y stó³ i pachn±cy na nim chleb... jeszcze mamo mleka nalej...- Pocz±³ zawodziæ Pein wstaj±c do¶æ sprawnie z pod³ogi. Najwidoczniej uderzenie o ¶cianê sprawi³o ¿e Pein ca³kowicie wytrze¼wia³.- Chlu¶niem bo u¶niem!
Zakomenderowa³ Pein dosiadaj±c siê do stolika. Chwyci³ kieliszek i wpatrywa³ siê w jego bezbarwn± zawarto¶æ a¿ w koñcu wla³ sobie alkohol prosto do gard³a po czym gwa³townie odstawi³ go na stó³ daj±c Gaarze znak by ten nala³ mu wiêcej.
Gaara chwyci³ swój kieliszek. Da³ znak Risenowi by i ten chwyci³ swój.
- Golniem bo pierdolniem! - Zapowiedzia³ Gaara i wla³ zawarto¶æ kieliszka prosto do gard³a w ten sposób jaki uczyni³ to Pain. Strz±chnê³o go trochê po nim, zw³aszcza i¿ nie by³o zapojki, ale to nie przeszkadza³o. Gaara nala³ sobie i Painowi jeszcze i czeka³ a¿ Risen opró¿ni swój kieliszek.
- A ja nie chlusnê - o¶wiadczy³ nagle Risen. Podniós³ siê gwa³townie od sto³u, mimo s³ów opró¿niaj±c kieliszek. Gdy ju¿ wsta³ (sic!), wycelowa³ w czerwonow³osego palcem i podejrzliwie zapyta³:
- Czy my nie jeste¶my czasem... rodzin± ?
Szatyna ewidentnie przera¿a³a ta wiadomo¶æ. Spokrewniony z Gaar±... Pfu, co ja mówiê !
Z rondlem, alias Gaarnkiem. A to oznacza³o...
- ¯e ja niby patelni± jestem, do **** nêdzy ?
- Nie mam pojêcia. - Rzek³ zdziwiony s³owami Risena. - Byæ mo¿e tak, albo nie. Nie mam zielonego pojêcia, ale co ci nagle przysz³o do g³owy? Wyskoczy³e¶ z tym spokrewnieniem jak gumka z majtek (XD). - Rzek³. Wypi³ kieliszek, który sobie przed chwil± nala³ i wla³ kolejnego. - My rodzin±? Jak to mo¿liwe? Poza tym my nie wygl±damy jak rodzina!
- No wiem... - potakiwa³ Risen, najwyra¼niej ewidentnie... zgaszony, t± jak¿e ciêt± ripost± Gaary. Spojrza³ na Peina krêc±c nieco g³ow±, po czym, spojrza³ na jego kolczyki.
- A na... no wiesz... te¿ masz ? - zapyta³, zaintrygowany t± kwesti± - Zreszt±, niewa¿ne. Wiesz kim jestem ? Pamiêtasz mnie ?
//Risen, nie chcia³em tego mówiæ wcze¶niej bo wydawa³o mi siê ¿e nie zamierzasz dr±¿yæ tematu ale najwyra¼niej muszê ci powiedzieæ... ¿eeee... Pein nie ma ju¿ kolczyków!//
Pein ws³uchiwa³ siê w krótk± wymianê zdañ Gaary i Risena widocznie podb. Kiedy w koñcu dwa pytania pad³y w jego stronê odezwa³ siê
-Tak Risenie Samaya (przynajmniej niegdy¶), nasze drogi przeciê³y siê kilkakrotnie. Raz w Iwie, innym razem kiedy walczy³e¶ z Gaar± w Sunie. A w³a¶nie! Pogodzili¶cie siê ju¿? Zreszt± nie wa¿ne... Pierwsze nasze spotkanie mia³o miejsce na mo¶cie w Yukigakure kiedy to wraz z dwójk± towarzyszy walczy³em z Hyut±...
Ci±gn±³ Pein a¿ w koñcu g³o¶no chrapn±³ i zasn±³ tak jak siedzia³.
//Ano widzisz x3//

- To dobrze... - mrukn±³ nieco ucieszony ch³opak - bo ju¿ mi siê zdawa³o, ¿e mnie z kim¶ pomyli³e¶ :3 - doda³. Zasiad³ za sto³em, co zreszt± zrobi³by ka¿dy skoñczony kretyn na jego miejscu, i nie¶wiadom najwyra¼niej swoich dzia³añ, pod³uba³ w nosie.

Ot, taki przyjemny, naturalny odruch !

- Wiêc... Wiesz mo¿e, gdzie ten pieprzony Dai jest ? Nie obra¼ siê, ale z chêci± skopa³ bym mu ty³ek - zdradzi³ Peinowi - Ale dobra, to ju¿ nieistotne. Mo¿emy przej¶æ... Do oficjalnej czê¶ci imprezy ? - zaproponowa³, nieco znudzony sztucznym pijañstwem Gaary. Dlaczego sztucznym ? Bo zarówno Gaara, jak i sam Risen, byli tak w piciu wprawieni, ¿e Belzebub by ich nie pokona³ w tej dziedzinie.
- No i klapa. Risen przejrza³e¶ mnie. - Rzek³ ca³kiem trze¼wy Gaara. Tylko nie wiem o co ci chodzi z "oficjaln± czê¶ci± imprezy". To mia³a byæ jaka¶ oficjalna impreza? Wiem tyle, ¿e chcesz wst±piæ do aka, ale jestem pewien, ¿e mój oto przyjaciel siedz±cy po mej prawicy (skoro Risen siedzi po lewicy to Pain ty siedzisz po prawicy , Teoretycznie bo to jest okr±g³y stó³) na pewno siê zgodzi na twoje cz³onkostwo. Tylko zastanawia mnie co powrót Shi zmienia w Akatsuki. Bo skoro Risen dochodzi do aka, to nie ma pary, tak jak i Shi, bo wszyscy s± zajêci. Teoretycznie, bo Pain ty jeste¶ ze mn±, ale czy jako lider nie powiniene¶ mieæ na oku poczynaæ Shi i co za tym idzie byæ jej partnerem, a ja w takim wypadku by³bym z Risenem. Nie wiesz mo¿e czego¶ na ten temat? - Rzek³ i wypi³ zawarto¶æ kieliszka bez najmniejszego "uczucia", ¿e siê tak wyra¿ê.
//Gaara, pary s± ju¿ ustalone od pewnego czasu i nie trzeba tego fabularnie og³aszaæ.//
Pein w przeciwieñstwie do pozosta³ych nie udawa³ on po prostu by³ alkoholowym absynentem. Le¿±c tak nieprzytomny drgn±³ lekko i wreszcie siê podniós³.
-Risen ty sukinsynu, masz t± robotê ale wpierw id¼ do salonu siê zapowiedzieæ, potem wróæ tu to dam wam misjê. My¶lê ¿e bêdziesz zadowolony. Bardzo zadowolony...
Rzek³ Pein i pocz±³ zacieraæ rêce.
- Yarre, yarre... Ju¿ idê - mrukn±³ szatyn, najwyra¼niej nieco... onie¶mielony, staniêciem przed Akowcami i o¶wiadczeniem "Wróci³em do was, konowa³y !"
Mimo tej pocz±tkowej nie¶mia³o¶ci, po ³yczku Sake nastrój siê Risenowi poprawi³, jak i odwaga zwiêkszy³a mu siê +10. Wsta³ i postanawiaj±c nie kazaæ Peinowi czekaæ, wyszed³ z pokoju. Musia³ siê przedstawiæ.
<NMM>

Dodane po 1 godzinach 8 minutach:

- Wróci³em - o¶wiadczy³ Risen, ponownie przekraczaj±c próg tak znanego sobie... tfu... Penowi pokoju.
- Podoba³o wam siê moje przywitanie z moimi nowymi przyjació³mi ?
"Misja... Brzmi nie¼le." - Pomy¶la³ ca³kiem trze¼wy Gaara i nie wa¿ne, ¿e nie wiedzia³ co to za misja, wa¿ne ¿e w koñcu zacznie co¶ robiæ i wydawa³o mu siê, ¿e Pain ma dla nich co¶ wa¿nego. Tak... Pain nie by³ ju¿ partnerem Gaary. Teraz by³ nim Risen. Pain i Shi. Ciekawe co z tego bêdzie, dwóch liderów bêdzie par±. A mo¿e i nie tylko zawodowo, ale i na szersz± skalê? Ale misja nie mo¿e przeszkadzaæ ich wcze¶niejszym planom co do... Ach wszyscy ju¿ chyba wiedz± o co chodzi. Tak czy inaczej czeka³ teraz na partnera... A ten oto mê¿czyzna wróci³.
- Ohayo ponownie Risen. Jeste¶ jeszcze bardziej pier*olniêty ni¿ myslalem. Ale to dobrze. - Rzek³. - Pain. Powiedz nam proszê. Co to za misja?
- No pewnie, ¿e to dobrze - potakn±³ Risen, najwyra¼niej zdziwiony mo¿liwo¶ci± istnienia opcji... yyy... "innej". Wskoczy³ na miejsce przy stoliku i u¶miechn±³ sie niczym szaleniec.

Wersja alternatywna:
Obdarzy³ wszystkich u¶miechem szaleñca.

- Nie mam pojêcia, o czym mówisz, Rondel... - zwróci³ siê do Gaary - Ale mimo to, twe s³owa brzmi± m±drze - zakoñczy³.
- Wiêc, Ból... Powiedz, co te¿ dla nas planujesz ? - zada³ pytanie.
- Alkohol wykañcza cz³owieka. Odlecia³ - Rzek³ Gaara. Rajsen s³uchaj, zanim ten nam powie co szykuje chyba jeste¶my zdani tylko na siebie. No wiêc ch³opie. Jak tam ¿ycie? W domku wszyscy zdrowi? - Zapyta³ Gaara. Albo Rondel jak kto woli. - Bo u mnie to ok. Matka zginê³a przy porodzie a ojciec zgin±³ w wielkiej wojnie Shinobi. To chyba dobrze nie? - Zapyta³.
- Generalnie nie jest ¼le - potakn±³ Risen - Nie zna³em swoich rodziców, ale ostatnio odkry³em, ¿e pochodzili z Suny. A i wiesz co ? - zapyta³ podniesionym tonem. Nagle jednak, w jego oczach pojawi³y siê ³zy. I nie by³o to nic ¶miesznego..
- Gaaruuuu¶... - zacz±³, zbieraj±c si³y na dalsze wyznania. £zy mu lecia³y niczym deszcz w wiosce, która by³a w nim ukryta - a ja Ciii muuszê powwiedzieæ, ¿e (flikn±³) mam siostrê, która jest Jinchuurikki... I powiem Ci, ¿e jak tak pomy¶lê, ¿e móg³bym j± skrzywdziæ, to mi ranka na serduszku wyskakuje. Rozumiesz, ty mnie ?

- Da Risen. Da. - Rzek³. - Ja sam by³em Jinchurikki... - Doda³. - Rozsta³em siê z demonem dla dobra ogó³u. Ale ju¿ nie mam demona. Jestem wolny na zawsze. - Rzek³ patrz±c siê w niebo, a raczej w sufit. - Tak. Takie jest ¿ycie. A wiesz co. Napi³ bym siê mleka i zjad³ takiego pieczonego chlebka. - Rzek³.
- A niech Ciê... pieprzy,sz za przeproszeniem, bez sensu - ¿achn±³ siê Risen, znudzony pierdo³ami Gaarnka. U¿y³ Seigen, pozbywaj±c siê wszystkich Wszy z g³owy naraz, po czym obdarzy³ spojrzeniem czerwonow³osego.
- Ja mo¿e i bym sie napi³ mleczka... Ale jak dla mnie, lepsze jest to kobiece, nie uwa¿asz ? - podsun±³ zboczonym tonem. W³a¶nie w tej chwili wyobra¿a³ sobie, jak to wspaniale jest gwa³ciæ. Tylko kogo ?
- W³a¶nie... Znasz mo¿e jak±¶... dziewojê ?
- Ale my to chyba ju¿ ustalali¶my Risen. Ale najpierw misja od Paina. Potem przyjemno¶ci. A co do smaku tego¿ mleka to owszem. Jest lepsze i ma wiêcej witamin niezbêdnych do rozwoju noworodka. - Rzek³. - Ach tak zabawi³bym siê trochê. Ale to po misji. A w ten czas przejrzyj sobie tê oto gazetkê. - Rzuci³ Risenowi gazetê chyba ka¿dy wie z czym.
- Hmm... Gaara, co my¶lisz o Hyucie Shiro ? - zapyta³ Risen. No co ? Przecie¿ kiedy nie ma o czym gadaæ, to siê gada o osobach w±tpliwej orientacji. Kiedy¶ zreszt± szatyn gada³ z samym Htyut± na te tematy, a ten powiedzia³, ¿e chyba jest dziewic±. Ale to tylko fa³szywe wspomnienia Risena. Nie mog± wiêc byæ dowodem w tym, jak¿e powa¿nym, oskar¿eniu.
- Wiêc ?
- Hmm. Za d³ugo by o nim gadaæ. Teoretycznie gadaliby¶my ca³e wieki. - Rzek³. - Zacznijmy ¿e zalaz³ mi za skórê wiele razy i jako¶ nie mogê mu tego przebaczyæ. Po drugie jest Jinchurikki 10-ogoniastego co za tym idzie jest celem Aka, a jestem pewien, ¿e ze wszystkimi akowcami sobie nie poradzi. Mo¿e porozmawiamy o czym¶ innym? - Doda³.
- Ch³opie, a po co wszyscy ? My wystarczymy - powiedzia³ Risen, z ³adnym, pijackim akcentem.
- Zreszt±... Gaaru¶, a czy ty wybaczy³e¶ mi tamt± walkê ? Wiesz, wtedy... O Sunê. No powiedz... - zapyta³ ch³opak. Wyj±³ zza pazuchy szluga, po czym nie wiadomo czym go zapali³ i zaci±gn±³ siê, do bólu.
- Wiesz... Dla mnie, to jeste¶ jak brat..
- Ach. T± walkê to ci wybaczy³em dawno temu. Gdyby nie to nie siedzieliby¶my razem tutaj. - Rzek³. - Ach bracie... - Rzek³ na text o "bracie". - Wiesz co. Ty mi w sumie te¿. Znamy siê od samego pocz±tku. Tak, kupê lat Risen. - Doda³. spojrza³ w sufit.
- Tak, tak - potakn±³ Risen Gaarze, rzucaj±c mu w rêce paczkê papierosów. Rozci±gn±³ siê nieco na krze¶le czy czym¶ takim, odkaszln±³ co¶-tam i ukry³ twarz w d³oniach.
- Teraz mnie widaæ, a teraz nie... - o¶wiadczy³, raz zdejmuj±c d³onie, raz "zak³adaj±c". Dla osoby biernej, takie zachowanie ¶wiadczy³oby o niedorozwiniêciu ch³opaka. Dla niego samego... równie¿.
Pein na sam± my¶l o Hyucie bardzo siê rozdra¿nia³ ale kiedy dwóch jego towarzyszy zaczê³o o nim rozmawiaæ nie móg³ ju¿ tego znie¶æ
(Za przeproszeniem adminów)
-Do¶æ pierdolenniia robota czeka. Waszym zadaniem jest u¿ycie dowolnych ¶rodków przemocy w celu zastraszenia liderki Anbu, za liczne urozmaicenia (udziwnienia ) bêdzie dodatkowa zap³ata. I skoñczcie ju¿ pieprzyæ a najlepiej od razu ruszajcie w drogê.
- Hay - ch³opak zadeklarowa³ sw± gotowo¶æ do dzia³ania. Ooo... Tak. On dobrze wiedzia³, kto jest liderem ANBU. On wiedzia³.
- Pein... A da³e¶ ty mi pier¶cieñ w ogóle ? - zapyta³ Risen, najwyra¼niej zdziwiony czego¶ brakiem lub te¿ czego¶ nie widzeniem. Pukn±³ siê lekko w g³owê, aby prze¿yæ lekki powrót ¶wiadomo¶ci. Niewiadomym by³o do koñca, czemu akurat uderzenie w ³epetynê pomaga, ale jak widaæ... Niezbadane by³y cuda natury.
-Nie, i nie wiem kiedy go dostaniesz. Pier¶cienie s± przeznaczone dla elitarnej grupy Akowców a ty jeste¶ nowy. Spisz siê w organizacji a dostaniesz pier¶cieñ i wiele wiêcej.- Podszed³ do ³ó¿ka i wyci±gn±³ z pod niego ¶redniej wielko¶ci kufer. Za pomoc± Shinry otworzy³ k³ódkê zabezpieczaj±c± kufer przed z³odziejami, o dziwo nie mia³a ona wej¶cia na klucz. Zapewne wszyscy siê ju¿ domy¶laj± dlaczego. Wyci±gn±³ z kufra sw± szatê któr± wytrzepa³ z kurzu i narzuci³ na strój Akatsuki. Obwi±za³ solidnym pasem i ruszy³ ku wyj¶ciu.- Powiedz Shi ¿e ruszy³em na trochê d³u¿szy rekonesans.
Rzuci³ do Gaary nim wyszed³ z pokoju.
<nmm>
Gaarze na sam± my¶l o osobie, któr± mieli nastraszyæ pojawi³ siê u¶miech na twarzy. Przecie¿ jeszcze kilka godzin temu ustalali z Risenem, ¿e tam pójd±. Zabawi± siê i jeszcze dostan± za to wynagrodzenie. Tak. To by³o wrêcz genialne. Gaara zapali³ szluga, który podrzuci³ mu Risen zaci±gn±³ siê, "wyplu³" dym z ust i wsta³. Z papierosem w ustach rzek³.
- Wiêc idziemy? - Zapyta³ prosto z mostu. - S³uchaj je¶li mamy i¶æ to szybko, jeszcze muszê zaj¶æ do suny, zrzec siê tytu³u kazekage. - Doda³. Maskê trzyma³ ju¿ w rêku. Zastanawia³ siê czy nie zrobiæ na ustach otworu na papierosy.
- No pewnie - mrukn±³ szatyn, wstaj±c od sto³u. Rozci±gn±³ siê nieco, jak gdyby wstaj±c rankiem po d³ugim ¶nie. Wydawa³o mu siê, ¿e praca w Aka jeszcze nigdy nie by³a taka fajna... Zreszt±, nigdy nie by³a.
- Gaara... Z pewno¶ci± zajrzymy do Suny, ale mogê Ciê prosiæ o wspólne przeniesienie siê do Gabinetu w Kumo ? Widzisz... Muszê zabraæ stamt±d kilka szparga³ów. - obwie¶ci³ Risen. Wyci±gn±³ d³oñ przed siebie, a w jej miejscu powsta³a czarna dziura, która o dziwo, pokazywa³a wnêtrze Kumoszañskiego Gabinetu.
- Chod¼ - poleci³ Gaarze, wchodz±c w bramê miêdzyprzestrzenn± (teleport). Jak widaæ... Risen by³ ju¿ w Kumo.
<NMM>

//teleport otwarty, czeka na Gaarê ;3//
- Wow Technika posz³a do przodu. - Rzek³ ze zdziwieniem. Spojrza³ w teleport i powolnym krokiem przeszed³ przez niego a po chwili by³ ju¿ w kumo. Tak. Jakie magiczne to wszystko by³o, ¿e Gaara nie ogarnia³.

<NMM>