grueneberg

Jest to bardzo du¿y pokój w jednej jego czesci miesci sie dule dwuosobowe lozko z zielona narzuta i zlotymi ozdobami. W prawej cze¶ci mie¶ci siê sofa, fotele i duzy stol przeznaczony dla gosci. Na lewo zas jest zamkniete pomieszczenie kryjace za soba gigantyczna lazienke. Wszystko za¶ jest przyzdobione barwa natury, mozna sie tu poczuc jak w raju i to w doslownym znaczeniu tego slowa.


Samhain przejecha³ przez deszczow± ulicê i znalaz³ siê w rezydencji Kusakage. By³a nadzwyczaj du¿a chod¼ nie dorównywa³a wielko¶ci± rezydencj± z innych krajów i co najwa¿niejsze by³a ciep³a. Sanitariusze zabrali ch³opaka do apartamentów Jeng i chod¼ nie wiedzia³ trafi³ na jej pokój. By³ to najwy¿szy zaszczyt. Znalaz³ siê w du¿ym pomieszczeniu. W pierwszej czê¶ci pokoju znajduje siê ogromne dwuosobowe ³ózko chod¼ pomie¶ci³o by i piêc osób. Bia³a puchowa ciepluchna po¶ciel przykryta drog± zielon± narzut± z z³otymi zdobieniami. Druga czêsc mie¶ci³a w sobie eleganck± sogê, fotel wykonane z zielonych tkanin. By³ tu te¿ solidny stó³. By³y te¿ tutaj drzwi do ³azienki jednak tam ju¿ ludzki wzrok nie dochodzi³.
...
- Oto pañski nowy pokój - powiedzia³ jeden z mê¿czyzn - my pana ju¿ zostawimy, a pan psycholog przyjdzie jak zadeklaruje Pani Kusakage o swojej wizycie. Chce pan po³o¿yc siê na ³ó¿ku? - zapytal siê opiekuñczo ... chodziarz co za ro¿nica ... to jego robota.
Samhain jecha³ na swoim ¿elaznym rumaku i "podziwia³" widoki jakie oferowa³ mu deszczowy krajobraz KusaGakure. Droga nie by³a ani d³uga, ani krêta... dlatego te¿ do¶æ szybko zlecia³a m³odemu shinobiemu.
Kiedy to ju¿ znalaz³ siê w ciep³ym pokoju Jeng, to najpierw zmiana temperatury, która nast±pi³a podczas wej¶cia do budynku do¶æ mocno uderzy³a we wszystkie zmys³y cz³onka Akatsuki... jego nos nie móg³ z³apaæ ¿adnego zapachu, uszy wychwyciæ ¿adnego d¼wiêku, a szósty zmys³ nie móg³ wyczuæ ¿adnej chakry, od której a¿ kipia³o w tym ca³ym budynku. Doj¶cie do siebie jego wszystkim zmys³ów zajê³o chwilê, wiêc akurat kiedy wchodzili do pokoju czarnow³osy m³odzieniec móg³ ju¿ spokojnie us³yszeæ pytanie sanitariusza...
-Nie, zadowolê siê t± sof±- odpowiedzia³ wskazuj±c podbródkiem na sofê, jednak dopiero po chwili sobie przypomnia³ ¿e jego oczy zosta³y wyd³ubane i w³a¶nie pope³ni³ jeden z g³upszych b³êdów w swoim ¿yciu. Jednak nie chcia³ on zajmowaæ piêknej KusaKage tego pewnie bardzo wygodnego ³o¿a, na którym on, przyzwyczajony do spartañskich warunków wojownik, nie czu³by siê zbyt dobrze...
- Dobrze ju¿ pan... - mê¿czyzna przerwa³ i zaniemia³. Jeden z drugim po porostu znieruchomieli. Spojrzeli po sobie. Pó¼niej ich wzrok kursowa³ od ciebie do sofy, od sofy do ciebie. Przez dlu¿sz± chwilê nic nie mówili. W koñcu jeden wpierw kasz³aj±c wykrztusi³ z swoich zdziwionych ust:
- Jak ... pan widzi? Jak to mo¿liwe - zacz±³ nerwowo skubac paznokcie mówi±c na wydechu. Drugi nic nie mówi³ tylko mocno trzyma³ r±czki wózka. Z pewno¶ci± by³ tak zdziwiony tym ¿e nie mia³ si³y przebicia by cos wydukac. Mo¿e nawet nie chcia³ wiedziec jak to mo¿liwe ¿e widzisz. Nikt jednak siê juz nie ruszy³ niczym pod dzialaniem jakiego¶ silnego genjutsu...


Jeszcze przez dobr± chwilê Samhain podtrzymywa³ cisze, która nasta³a po jego do¶æ g³upim b³êdzie... móg³ przewidzieæ ¿e je¿eli bêdzie siê tak wypowiadaæ i zachowywaæ to wzbudzi podejrzenia... dopiero kiedy cisza ju¿ do¶æ dobrze zadomowi³a siê w przestrzeni pomiêdzy nim a sanitariuszami, czarnow³osy m³odzieniec wpad³ na pomys³ jak to rozegraæ
-Proszê Pana...- zwróci³ siê do¶æ szorstkim g³osem w kierunku jednego z sanitariuszy
-...a czy widzia³ Pan kiedykolwiek przypadek ¿eby cz³owiek bez oczu widzia³?- takie pytanie na pewno mog³o wybiæ trochê z uderzenie paniki, które wed³ug umys³u m³odego shinobiego nast±pi³o
-To tak samo jak zobaczyæ rezydencjê, w której nie ma jakiejkolwiek sofy...- u¶miechn±³ siê lekko, chocia¿ przy d³u¿szej obserwacji bez problemu mo¿na by³oby stwierdziæ ¿e owy u¶miech jest wymuszony.
Mê¿czy¼ni znów spojrzeli po sobie by wybuchn±c g³o¶nym ¶miechem. Wiadac by³o ¿e im ul¿y³o. Ju¿ przeczuwali najgorsze. A tu taki numer. Z³apali siê na w³asnej g³upocie.
- Och, przepraszamy ... - powiedzia³ nadal rozbawiony mê¿czyzna jakby chcia³ zabic ¶miechem swoje w±tpliwo¶ci. Sanitariusze o wspólnych si³ach przeniesli ciê na sofê. - Co¶ przekazac pani Kusakage, albo czy podac panu czego¶? - zapyta³ siê na wychodne po czym szybko doda³ - tutaj zostawiamy wózek.
Zaczeli swobodnie ju¿ rozmawiac miedzy sob± i z tob± chod¼ w ich g³osach jeszcze by³ jaki¶ niepokój, g³êboko skryty. Co chwile patrzeli na ciebie niespokojnie jakby chcieli dostrzec czy przypadkiem nie zachowujesz siê jakby¶ widzia³. Tylko ludzie przezorni mieszkaj± w Kusie. Trafi³e¶ do bardzo mi³ego i mi³osiernego miasta, ale nadzwyczaj ostro¿nego tym bardziej je¶li chodzi o nieznajomych. Nawet je¶li nie daj± tego odczuc...
Samhain wiedzia³ ¿e poprzez swój b³±d lekko nadszarpn±³ zaufanie sanitariuszy, którzy mimo tego nadal s³u¿yli mu pomoc±.
-Nie, dziêkujê za pomoc. Ja tutaj sobie spokojnie pole¿ê i poczekam na Pani± KusaKage, ostatnio nabra³em w tym niebywa³ej wprawy.- kolejny u¶miech na jego twarzy zwiastowa³ kawa³, który zosta³ wypowiedziany ju¿ du¿o bardziej radosnym tonem ni¿ poprzedni, czarnow³osy shinobi chcia³ aby ludzie, dziêki którym obecnie znalaz³ siê w tym jak¿e mi³ym pomieszczeniu, nie mieli do niego ¿adnych podejrzeñ. Wiedzia³ ¿e jego normalne zachowanie wzbudzi podejrzenia, ka¿dego normalnego cz³owieka i mo¿e go zarazem naraziæ na bardzo du¿e niebezpieczeñstwa. Jednak niebezpieczeñstwo dopiero nadchodzi³o... psycholog, który mia³ go zbadaæ... no w³a¶nie ale po co? przecie¿ chyba nic Samhainowi nie strzeli do ³ba ¿eby po stracie swoich cennych oczek pope³ni³ samobójstwo lub do³±czy³ do jakiej¶ mrocznej organizacji... bowiem na to pierwsze nie ma ¿adnych sam, wojownicy tacy jak on gin± albo w walce albo w ³ó¿ku z powodu staro¶ci, jednak niewielu mo¿e sobie pozwoliæ na taki luksus jak do¿ycie tej pó¼nej staro¶ci, co do tej drugiej opcji to ju¿ by³o zdecydowanie za pó¼no, dawny Tsuchikage ju¿ od wielu lat nale¿a³ do Akatsuki z czego by³ bardzo dumny...
Mê¿czy¼ni u¶miechnêli siê, spojrzeli po sobie i udali siê do wyj¶cia. Jedynie jeszcze na wychodne powiedzieli:
- Do widzenia
- Szybkiego powrotu do zdrowia ...
I znikli. Ty za¶ zosta³e¶ sam w pokoju Jeng. Nikt przez d³ugie godziny do ciebie nie wchodzi ... cisza ... pustka ... nuda. Bo co moze robic osobnik ledwie siê poruszaj±cy i do tego bez oczu ?
Samhain odwzajemni³ po¿egnanie, do owych mê¿czyzn, którzy raczej na pewno poinformuj± KusaKage o tym jego ma³ym wybryku... co gorsze jego stan zdrowia nadal nie pozwala³ mu na jak±¶ brawurow± ucieczkê z tego miejscu... chocia¿ czê¶æ jego umys³u nadal chcia³a tutaj zostaæ ¿eby chocia¿ jeszcze raz "zobaczyæ" siê z Jeng...
Z trudem, ale jednak wsta³ z sofy... da³ kilka chwiejnych kroków i po chwili znów wróci³ na sofê. Dziêki temu ma³emu testowi dowiedzia³ siê ¿e jego organizm nadal jest za s³aby aby opu¶ciæ t± wioskê, wiêc czarnow³osy m³odzieniec musi jeszcze przez pewien czasu tutaj pozostaæ. Powolnym ruchem po³o¿y³ siê na sofie i zasn±³...
Gdy Samhain tak sobie le¿a³ i le¿a³. Zasn±³. I przyby³ sen, ale jednak kto¶ wyrwa³ ze stanu spoczynku mê¿czyznê. By³ to d¼wiêk dziwny do zidentyfikowania. Niby pisk, niby skrzyp, niby trzask, a niby ¶wist. Od ruchowo Samhain podniós³ swe powieki jednak jego brak oczu nie pozwala³ na ujrzenie czego kolwiek ... a tu co¶ nadzwyczajnego widzia³... dziwne. Jednak równie dziwne by³o to gdzie siê znajdowa³. Jego cia³o musia³o zostac przeniesione gdy spa³ do jakiego¶ wielkiego bia³ego pomieszczenia. Z pocz±tku mo¿na by³oby wydawac siê ¿e to pustka albo jakie¶ niebo czy czy¶ciec chod¼ z pewnosci± ten by³y w³adca kraju Iwy zas³ugiwa³ bardziej na najni¿sze piêtro w piekle. Ale to ju¿ ca³kowicie inna historia.
Bia³e pomieszczenie. Bardzo jasne pomieszczenie chod¼ z nik±d nie wydobywa³o siê ¶wiat³o. Nic dooko³a siê nie znajdowa³o oprócz drzwi na przeciwko oszklonych z czarn± kratk± oraz ³ó¿ka szpitalnego na którym le¿a³e¶. ¦ciany, sufit i pod³oga by³ g³adka oraz bia³a i nic na nich siê nie znajdowa³o.
Dopiero teraz Samhain zorientowa³ sie ¿e jest przywi±zany do owego metalowego ³ó¿ka z bia³ym twardym materacem, który w ¿adnej kwesti nie przypomina³ sofy na której jeszcze nie dawno le¿a³e¶.
... i czym by³ owy dziwny d¼wiêk?
Jakie¿ to musia³o byæ dla cz³onka Akatsuki dziwne ¿e widzia³ ca³y pokój, pomimo tego ¿e wcze¶niej straci³ swoje bardzo warto¶ciowe oczy. Jak to bywa w takich zaskakuj±cych sytuacjach Samhain do¶æ szybkim ruchem chcia³ dotkn±æ, pomacaæ swoje oko, jednak jego rêce by³y przywi±zane do ³ó¿ka...
-Czy to jest genjutsu?- w³a¶nie ta my¶l nasz³a go jako pierwsza, wiedzia³ ¿e utraty oczów ju¿ raczej nigdy nie wyleczy... jednak w zamian za to otrzyma³ do¶æ ciekaw± i niezwyk³± umiejêtno¶æ.
Nagle zabrzmia³o s³odkie bo wyrywaj±ce z wszechogarniaj±cej ciszy pikniêcie. Pó¼niej drzwi przed tob± otworzy³y siê, a w nich pojawi³ siê jaki¶ mê¿czyzna. Nie wysoki cz³owiek o bia³ych ju¿ w³osach z ³ysin± na ¶rodku g³owy. Twarz nadzwyczaj bez zmarszczek. Do¶c du¿e oczy o dwuch ró¿nych oczach... jedno zwyczajne b³êkitne, drugie za¶ jakie ... jakie¶ dziwne... wygl±da³o jak oko robota ... porusza³o siê niespokojnie na wszystki strony i nei posiada³o typowej têczówki lecz du¿± ¼renicê która zmienia³a swój rozmiar co jaki¶ czas. Twarz lekarza byla nadzwyczaj smuk³a i poci±g³a, a k±ciki ust delikatnie ci±gnê³y ku górze ¶wiadcz±c o znikomym u¶miechu. Bia³y fatruch lekko zabrudzony czerwon± substancj±. W rêkach trzyma³ on jaki¶ notes lub co¶ podobnego. Zbli¿y³ siê do ciebie i zwróci³ siê do kobiety która wesz³a ... ach tak, by³a to rudow³osa lekarka o nadzwyczaj ostrych rysach twarzy, pe³nych ustach, zielonych oczach i stroju typowy na jej zawód który zas³ania³ jej kszta³ty... powiedzia³ wiêc do niej:
- Dobrze ... operacja jak widac przebieg³a zgodnie z planem - po czym spojrza³ na ciebie i powiedzia³ do ciebie - jak siê pan czuje? Czy mogê panu zadac kilka pytañ?
-A... A... Ale co siê dzieje? Gdzie ja jestem? Kim wy jeste¶cie?- ca³a ta sytuacja, której jeste¶my ¶wiadkami mocno zdezorientowa³a m³odego czarnow³osego mê¿czyznê, który tak naglê obudzi³ siê... w innym ¶wiecie... "Co siê tu do diab³a dziejê?" to jedno pytanie kr±¿y³o po jego g³owie, i niestety umys³ Samhain'a nie potrafi³ na nie w ¿aden sposób odpowiedzieæ... wszystko tutaj by³o takie realne i prawdziwe... mo¿e to jego sen a mo¿e zosta³ z³apany przez kogo¶ w bardzo silne genjutsu co¶ na znak Tsukuyomi... nie Tsukuyomi na niego by nie podzia³a³o teraz w obecnym stanie, bowiem jak kto¶ mo¿e mu teraz spojrzeæ w oczy? przecie¿ on nie ma oczów! ale to dlaczego on teraz widzi normalnie? Ca³a ta sytuacja by³a niezwykle przyt³aczaj±ca... ca³e te ko³o pytañ, na które nie by³o racjonalnego wyja¶nia...
M³odzieniec spojrza³ na lekarza i powtórzy³ jeszcze raz tym razem du¿o g³o¶niej i bardziej stanowczo swoje poprzednie pytania
-Co siê tutaj dzieje? Kim jeste¶cie? Gdzie ja jestem?- w jego g³osie by³o s³ychaæ, du¿o negatywnym emocji, jednak nie móg³ siê wy¿yæ na biednej lekarce i lekarzu, bowiem by³ skrêpowany... przykuty do ³ó¿ka za pomoc± bardzo wytrzyma³ych rzemieni, dok³adnie tak jak w wiêkszo¶ci szpitali psychiatrycznych... Oczy Samhain'a lekko siê za¶wieci³y, jednak my¶l ¿e zwariowa³ i zosta³ zamkniêty gdzie¶ w budynku bez klamek zosta³a do¶æ szybko przepêdzona przez jego inne z³e my¶li.
Mê¿czyzna spojrza³ siê na ciebie swymi oczami ... a raczej okiem oraz czym¶ co by³o mechanicznym narz±dem wzroku jego mo¶cia ... i u¶miechn±³ siê od ucha do ucha jakby¶ teraz powiedzia³ mu dobry kawa³. Zerkn±³ na dziewczynê która zrozumiawszy gest spojrzenia wysz³a z pomieszczenia... by za moment wrócic z ³adn± bia³± walizeczk± która doskonale pasowa³a do ¶cian ... sufitu, pod³ogi, strojów lekarzy oraz wszystkiego co tutaj siê znajdowa³o ... ach tak do twoje stroju tak¿e... Zwyk³ego bia³ego stroju pacjenta szpitalnego. Postawi³a owy przedmiot na piêknej ¶nie¿nej posadzce i nic wiêcej nie uczyni³a.
- Proszê siê uspokoic i nie unosic g³osu. Nie chcieli by¶my u¿ywac ¶rodków uspakaj±j±cych - rzek³ z wkurzaj±cym spokojem. Poczu³e¶ siê na moment jak popapraniec znajduj±cy siê w psychiatryku. Chod¼ zastanawiaj±ce by³a przewa¿aj±ca, a mo¿e jedyna barwa pomieszczenia i pustka w pokoju, i przywi±zanie ciebie do szpitalnego ³ó¿ka i i i wszystko co tutaj siê znajdowa³o ... czyli prawie nic.
- Znajduje siê Pan obecnie w Klinice Psychiatryczno-eksperymentalnej Kusagakure im. ¶p. Richarda prowadzonej przez genialnych lekarzy pod przewodnictwem Pani Profesor Doktor Habilitowanej Medycyny Kusakage Jeng. - o¶wiadczy³ z ci±g³ym niezmywalnym chorym u¶miechem. - Ja jestem Lekarzem z Zakresu Okulistyki oraz Laryngologi Eksperymentalnej, a przeszed³ pan przed kilkoma godzinami zabieg wczepienia sztucznych ga³ek ocznych, a raczej mechanizmu który jest o wiele lepszy ni¿eli ludzkie oko. - o¶wiadczy³ jakby zadowolony po chwili - zabieg najwyra¼niej siê powiód³ je¶li pan widzi, a zarazem ¿yje.
Wzi±³ swój notatnik i wpisa³ po chwili co¶ do niego mówi±c pod nosem: "Pacjent numer 666 ... "
- Czy ma pan jeszcze jakie¶ pytania ... czy mo¿emy przej¶c do rzeczy? - zapyta³ siê jakby¶ ty najmniej siê tutaj liczy³.
-Ja... Ja...- Samhain znów zacz±³ siê j±kaæ, jak jakie¶ ma³e dziecko próbuj±ce wypowiedzieæ swoje pierwsze s³owo w swoim ¿yciu...
-Co mi wszczepili¶cie?!- jego g³os jeszcze bardziej siê uniós³, mo¿na by to nazwaæ takim cichym krzykiem, albo du¿o g³o¶niejsz± rozmow±, jednak nie o to w tym wszystkich chodzi³o... o ile czarnow³osy ch³opak przyzwyczai³ siê ju¿ do ciemno¶ci to teraz musia³ na nowo przyzwyczajaæ siê do szaro¶ci tego nêdznego ziemskiego pado³u...
-Jak ¶mieli¶cie?!...- wyszczerzy³ swoje bia³e i do¶æ silne uzêbienie w kierunku lekarza, wydawa³o siê jakby próbowa³ go ugry¼æ... có¿ to by³a ulubiona metoda zabijania stosowana przez Samhain'a, kiedy nie móg³ korzystaæ ze swoich r±k i nóg... wgry¼æ siê w g³ówn± têtnicê organizmu... aortê, której uszkodzenie oznacza³oby ¶mieræ poprzez wykrwawienie siê, pryz okazji zmieniaj±c kolorystykê tego pomieszczenia na bardziej przyjazny kolor dla cz³onka Akatsuki... czerwony, ciemno czerwony. Jednak lekarz by³ zbyt daleko i m³odzieniec nie mia³ ¿adnych szans aby w taki piêkny i wyrafinowany sposób pozbawiæ go ¿ycia.
- Loren wiesz co zrobic - powiedzia³ mê¿czyzna tym razem nadzwyczaj szorstkim g³osem, a rudow³osa dziewczyna uklêk³a przed walizeczk± postawion± na ziemiê, otworzy³a j± i wyjê³a z niej jak±¶ gigantyczn± strzykawkê z zmiennym wk³adem na substancjê, do datkowo strzykawka bardziej przypomina³a stalowy pistolet ni¿eli te plastikowe stosowane w szpitalach. Przygotowa³a substancjê uspakajaj±c± i w bezpiecznej odleg³o¶ci wbi³a w twoje cia³o, a dok³adnie brzuch ... nie mi³osierny ból ... grub± ig³ê ... i wpu¶ci³a substancjê do cia³a. Po chwili ca³y by³e¶ zdrêtwia³y. Nie mog³e¶ siê ruszyc. Jedynie têpo patrzec w stronê lekarzy.
- Teraz zapadnie pan w d³ugi g³êboki sen. Bêdzie pan mia³ uczucie ¿e wróci³ do innego ¶wiata przed porwaniem pana ... jednak zapamieta pan ... to jedynie wielki sen. Gdy zmo¿y Ciê tam sen wrócisz znó do nas - powiedzia³ u¶miechniêty ... i po chwili ... zasn±³e¶ by obudzic siê pe³ni si³ na kanapie le¿±cej w pokoju Jeng. Wszystko by³o tak jak wcze¶niej. Nic siê nie zmieni³o ...
Czarnow³osy szybkim ruchem poderwa³ siê z kanapy i przetar³ swoj± twarz d³oñmi, nareszcie wróci³ do ¶wiata gdzie znajoma ciemno¶æ by³a jego domem, królestwem, b³ogos³awieñstwem a zarazem przekleñstwem.
-To by³ tylko sen, tak to by³ tylko sen- cichy lecz zarazem przestraszony g³os Samhain'a wskazywa³ na to ¿e owe objawienie jakiego dosta³ spoczywaj±c na kanapie Jeng, wywar³o na nim do¶æ spore wra¿enie, ch³opak obudzi³ siê nadal czuj±c ból tej wielkiej ig³y wbijanej mu przez t± pielêgniarkê, a przez plecy przesz³y mu olbrzymie ciarki.
Nawet sam dumny cz³onek Akatsuki nie wiedzia³ kiedy po raz ostatni by³ w takim stanie, kiedy to jego cia³o po jakimkolwiek ¶nie lub innym wydarzeniu zachowywa³o siê w ten sposób.
Oczywi¶cie kiedy¶ mêczy³y go koszmary tak samo jak i pewna rzadko spotykana w tych stronach choroba ale ze wszystkim da³ sobie radê...
Mikomi sz³a powoli korytarzem, chcia³a odnale¼æ sale obrad, ale w koñcu j± ol¶ni³o. Zaczê³a szukaæ pokoju Jeng, w którym powinien byæ Samhain. W koñcu go znalaz³a. Rozejrza³a siê dooko³a sprawdzaj±c czy na korytarzu nikogo nie ma. Potem przy³o¿y³a ucho do drzwi. Cisza... Mi-chan nacisnê³a klamkê i wkrad³a siêdo pokoju. Spojrza³a na ch³opaka le¿±cego na kanapie.
- Nie wiem czy wiesz, ale Jeng chce ci daæ obywatelstwo Kusy... przynajmniej tak mówi³ jej zastêpca - Mikomi mówi³a szybko, ale wyra¼nie. Bardzo cicho. Nie by³a pewna czy mo¿e tu przebywaæ, ale zawsze mog³a powiedzieæ, ¿e przysz³a w odwiedziny...
-Obywatelstwo? mi?- jego mina i ton g³osu wskazywa³y na wielkie zaskoczenie...
-...ale dlaczego? za co?- Samhain ca³y czas by³ tutaj zaskakiwany co raz to bardziej. Najpierw to ¿e sama KusaKage uratowa³a go przed wykrwawieniem siê na jakiej¶ ³awce, potem spotkanie swojej starej znajomej, której nie wiedzia³ przez bardzo wiele lat, nastêpnie ten dziwny sen... tak rzeczywisty i nieprawdziwy zarazem... "Co tu siê dzieje?" jego umys³ nie móg³ poj±æ tego... nie móg³ posk³adaæ sobie wszystkich tych rzeczy, których nawet nie mo¿na posk³adaæ w logiczn± ca³o¶æ...
- Nie mam pojêcia. Mo¿e chce ciê sprawdziæ? - Mikomi wzruszy³a ramionami. - W ka¿dym razie Tray, zastêpca, nie bardzo ci ufa. W tak nawiasem wydawa³o mi siê, ¿e chcia³by¶ o tym wiedzieæ.
Kunoichi ju¿ dawno nie widzia³a Samhain'a, wiêc nie wiedzia³a co u niego s³ychaæ. Du¿o mog³o siê zmieniæ, na prawdê du¿o. Ale czy to by³o wa¿ne? Nie dla niej, chocia¿ dla Kusy pewnie tak. Dla Mi-chan Samhain pozostanie zawsze tym samym cz³owiekiem, któremu zawsze mog³a zaufaæ. Nie wa¿ne co zrobi³ podczas swojego, stosunkowo krótkiego ¿ycia.
Gdy Mikomi sta³a w pokoju i zdawa³a relacjê z neidawnej rozmowy za jej plecami ju¿ znajdowa³ siê Tray, mê¿czyzna z który pe³ni³ funkcjê zastêpcy i pomocnika Kage. Mikomi powinna us³yszec jego kroki, wejscie ... przecie¿ by³a z klanu Neko?! A jednak trafi³ swój na swego. Tray tak¿e by³ kocim towarzyszem. Jego zrêczno¶c i spryt pozwoli³y bezszelestnie prze¶lizgn±c siê za plecy dziewczyny. Po³o¿y³ swoj± zimna rêkê na jej ramieniu jak nigdy nic po czym powiedzia³ nadzwyczaj g³o¶no:
- Co tu panienka robie ?! Czy¿ siê nie pomyli³a¶?
- Jak sie pan czuje? - zapyta³ ju¿ normlanym g³osem ale nadzwyczaj mi³ym niczym oszust zak³adaj±cy nieudolnie drug± maskê.
-Mog³em siê tego spodziewaæ...- wycedzi³ przez zêby czarnow³osy, w momencie kiedy us³ysza³ ¿e niejaki Tray zastêpca KusaKage nie jest wobec niego ufny, jednak mimo tego Samhain nie dziwi³ mu siê... przecie¿ on by³ cz³onkiem wielkie Aka, tego samego, które w³a¶nie rozpoczyna³o atak na t± biedn± wioskê.
Powolnym ruchem m³odzieniec wsta³ z sofy... rozprostowa³ ko¶ci, wre¶cie po tych wielu dniach, a nawet tygodniach jego organizm wróci³ do pe³nej sprawno¶ci. Po chwili do jego zmys³ dotar³o ¿e pewne ¼ród³o chakry zbli¿a siê do pokoju w³adczyni.
Tak, nie myli³ siê... nie minê³o kilkadziesi±t sekund a za plecami Mikomi pojawi³a siê postaæ, czarnow³osy cz³onek Brzasku jeszcze nigdy wcze¶niej go nie spotka³... dziêki swoim zdolno¶ci± rozpoznawa³ ludzk± chakrê, a ¿e chakra ka¿dego cz³owieka siê ró¿ni to móg³ spokojnie rozpoznawaæ ludzi.
-Doszed³em ju¿ z powrotem do pe³ni swoich si³, dziêkuje za okazan± troskê...- Przy drugiej czê¶ci zdania Samhain ironicznie u¶miechn±³ siê w kierunku swojego rozmówcy...
Mikomi faktycznie nie us³ysza³a zbli¿aj±cego siê Traya, a kiedy ten dotkn±³ jej ramienia drgnê³a lekko. Nie odwróci³a siê jednak w jego stronê, by³a pewna, ¿e nie s³ysza³ ich rozmowy. Z reszt± i tak Mi-chan nie mówi³a nic z³ego... Samhain te¿ nic nie powiedzia³. Wiêc w czym problem?
- Jeszcze w szpitalu s³ysza³am, ¿e Samhain trafi do mieszkania Kusa Kage. Nie s±dzi³am, i¿ trzymacie go tak krótko, ¿e nawet nie mogê go odwiedziæ - mówi³a spokojnie i bez emocjonalnie, tak jak zawsze. - Je¿eli z³ama³am jakikolwiek punkt regulaminu, to bardzo przepraszam.
W tym momencie wyswobodzi³a siê z u¶cisku Traya i odsunê³a kilka kroków w bok tak, ¿e teraz widzia³a postaæ Samhaina i Traya. Wpatrywa³a siê oczywi¶cie w tego drugiego.
Ch³opak spojrza³ najpierw na jedno ¼ród³o chakry, którym niew±tpliwie by³a Mikomi, a nastêpnie na drugie, którym by³ Tray... sadz±c po zak³opotaniu jakie ogarnê³o Mikomi, Samhain zacz±³ domy¶laæ siê ¿e cz³owiek, który w³a¶nie stan±³ w drzwiach jest na pewno wy¿szy od niej rang±.
-Mikomi jest moj± star± znajom± i nie widzia³em siê z ni± od wielu lat, wiêc to chyba nie grzech ¿e przysz³a mnie odwiedziæ- s³owa wypowiada³ powoli i do¶æ stanowczo, teraz na pewno nie sprawia³ wra¿enia mi³ej osoby, jednak niezbyt mu na tym zale¿a³o... prawdê mówi±c, jedyne osoby, które co¶ dla niego znaczy³y w tej wiosce to by³y Mikomi i Jeng... a takiego Tray'a móg³by zabiæ bez ¿adnych wyrzutów i raczej s±dz±c po poziomie chakry jaki obecnie prezentowa³ to te¿ bez jakiego¶ wiêkszego wysi³ku fizycznego... tylko jedynym problemem by³aby wtedy reakcja Jeng na te wszystkie wydarzenia...
Do rezydencji W³adczyni Kusy dotar³ d¼wiêk dzwonów tak mocny ¿e Samhain a¿ poczu³ na swojej skórze do¶c mocne drgania cz±steczek powietrza. Ten d¼wiêk nie pochodzi³ z ¿adnej ¶wi±tyni gdy¿ Kusa takowej nie ma, a nie móg³ byc jakim¶ pozytywnym znakiem tym bardziej ¿e Tray wpad³ w zak³opotanie odwróci³ siê do was plecami i chwilê nic nie mówi³ jakby szuka³ odpowiedzi na d¼wiêk.
- Czerwony alarm. Bij± w dzwony ... Mikomi udaj siê do bram dowiedziec co sie dzieje ... ale nie zblizaj sie zbytnio ... pamietaj bezpieczna odleg³o¶c ... wróc i poinformuj co siê dzieje. - poleci³ mê¿czyzna bêd±c pewnym ¿e dziewczyna wie co oznacza sformu³owanie "czerwony alarm" (je¶li nei to mo¿e przeczytac w temacie "Kusa, kusa, kusa..."). Spojrza³ teraz na drugiego swego rozmówcê. Nie zachowywal siê jak przed chwil± z³o¶liwy kto¶ ... raczej zachowywal siê jak jaki¶ dowódca, albo prawdziwy zastêpca w³adcy my¶lacy trze¼wo w czasie k³opotów.
- Ty z pewnosci± nie znasz tego okre¶lenia. Czerwony alarm oznacza ¿e wioska jest w powarznym niebezpieczeñstwie, a ja powinienem Ciê zaprowadzic do schronu ... - stwierdzi³. Jego g³os by³ beznamiêtny ...
Czarnow³osy ch³opak wymownie odwróci³ g³owê w kierunku zastêpcy KusaKage, tak ¿e nawet powimo braku swoich oczu Tray móg³ poczuæ na sobie do¶æ wymowne spojrzenie dawnego Tsuchikage.
-Nie wiem, jak Ty ale ja na pewno nie zamierzam uciekaæ... Lepiej powiedz mi gdzie tutaj jest mój ekwipunek bo w tej sukience ciê¿ko jest mi siê poruszaæ- jak zwykle mówi³ g³o¶no, powoli i stanowczo... widaæ by³o ¿e nie podoba³o mu siê zbytnio chodzenie w tej szpitalnej pid¿amie, któr± mia³ na sobie...
Po skoñczeniu swojej jak¿e, piêknej i poprawnej stylistycznie wypowiedzi umys³ Samhain'a rozpocz±³ szybk± analizê ca³ej tej sytuacji jaka tutaj powsta³a... pierwsze co siê domy¶li³ to to ¿e wioska jest atakowana, bo raczej w innym wypadku cywile tacy za jakie on wcze¶niej uchodzi³ nie byliby przenoszeni do schronów... Tylko teraz pytanie kto stoi za atakiem wioski? jaki¶ kraj, z którym Kusa ma niezbyt przyjazne relacje? a mo¿e to Brzask albo jaka¶ inna organizacja przestêpcza?... có¿ ¿eby odpowiedzieæ na te pytania by³o stanowczo za wcze¶nie, ale jedno wiedzia³ na pewno... je¿eli Mikomi uda siê w kierunku Bramy to raczej spotka siê z jakim¶ niebezpieczeñstwem...
Pada³ deszcz. Mikomi zna³a sztuczki szpiegowskie, ale na nic siê one mog³y teraz zdaæ. Postanowi³a wiêc udaæ siê pod sam± bramê. Odwróci³a g³owê w stronê Samhain'a i Traya.
- Zaraz wrócê - powiedzia³a i wydosta³a siê z rezydencji Kage Kusy przez otwarte okno. Jej postaæ zniknê³a w strugach deszczu.

[z/t]

Dodane po 25 minutach:

Mi-chan wróci³a do wielkiego budynku, w którym urzêdowa³a Jeng. Znowu by³a mokra, a w±skie kimono bardzo jej przeszkadza³o. Postanowi³a wiêc, ze najpierw siê przebierze. Tak te¿ zrobi³a, ale nie zajê³o jej to du¿o czasu, najwy¿ej minute. Zwi±za³a mokre pasma w³osów w kok, aby znowu siê nie pomoczyæ. Pobieg³a szybko do komnaty Jeng i popchnê³a drzwi niechc±cy uderzaj±c nimi Traya. Zachowywa³a siê jednak tak, jakby w ogóle tego nie zauwa¿y³a. Mo¿e faktycznie tak by³o?
- Akatsuki - powiedzia³a tylko gapi±c siê to na Traya, to na Samhain'a.
- Panie Samhain ... ale nie mo¿e pan ... czy jednak mo¿e - stwierdzi³ bo przecie¿ nie móg³ si³± go zaci±gn±c do schronu - jest pan przecie¿ niewidomy, a brzask jest niebezpieczne i pozostawi³o najwiêkszy odcisk w pamiêci Jeng, kiedy by³a wiêziona przez t± organizacjê - powiedzia³ spokojnie chod¼ z pewno¶ci± od razu wzi±³ by siê do obrony wioski i ochrony cywilów.
- Pana ekwipunek jest tam ... znaczy ju¿ zaraz panu podam - mê¿czyzna siê gubi³. Mia³ uczucie jakby Samhain zapomina³ o tym ¿e jest niewidomy wprowadzaj±c innych w identyczny b³±d.
- Mikomi trzeba przygotowac siê do walki ... ale nie jeste¶cie zbyt s³abi ... ja takze ... jednak ty Mikomi id¼ do schronu zabierz równie¿ innych ludzi ... ja nie odst±pie od swojego stanowiska które powierzy³a mi Pani Jeng ... bêdê do konca wype³niac swoje obowi±zki - stwierdzi³ i ruszy³ po rzeczy Samhaina by wrêczyc mu za chwilê w rêce.
Mikomi nie mia³a ochoty wykonywaæ tego rozkazu, przynajmniej jednej jego czê¶ci.
- Mogê zaprowadziæ innych do schronu, ale w±tpiê czy bêd± chcieli siê ukryæ - powiedzia³a nadzwyczaj spokojnie jak na t± sytuacjê. - Z reszt±, wydaje mi siê, ¿e i tak nikt mnie nie pos³ucha, wszyscy bêd± chcieli walczyæ.
Mi-chan mieszka³a w tej wiosce bardzo d³ugo i zna³a Kusañczyków (dobrze odmnieni³am? x.x). Bêd± woleli zgin±æ w obronie wioski, ni¿ uciekaæ w pop³ochu przed wrogiem, który chce zniszczyæ ich domy. Mo¿e i znalaz³yby siê jakie¶ wyj±tki, ale by³oby ich naprawdê niewiele.
Jak to mówi±... w ma³ym ciele wielki duch!
- Ja równie¿ nie mam zamiaru uciekaæ - powiedzia³a zerkaj±c k±tem oka na Samhain'a, ale zrobi³a to tak szybko, ¿e nikt nie móg³ zauwa¿yæ. Zaczê³a siê zastanawiaæ jak± on skrywa tajemnicê. W tym samym czasie opu¶ci³a pokój nie czekaj±c na odpowied¼ Traya.

[z/t]
-Có¿, skoro to Brzask atakuje wioskê to chyba nie powinni¶cie wybrzydzaæ z osób chêtnych do pomocy- prawy k±cik jego ust uniós³ siê lekko do góry tworz±c co¶ na wzór ironiczno-g³upkowatego u¶miechu, który na pewno mia³ za zadanie zbyæ z tropu Tray'a. Nastêpnie po odebraniu swojego ekwipunku Samhain odwróci³ siê twarz± do Mikomi...
-A Ty do schronu ale to ju¿....zaraz rozpêta siê tutaj piek³o.- drug± czê¶æ tego zdania doda³ ju¿ tylko w my¶lach, teraz bardziej zachowywa³ siê jak brat ni¿ jak ¿±dny krwi, bezlitosny morderca z Kraju Ska³y...
Kiedy to Mikomi opu¶ci³a ju¿ pomieszczenie, cz³onek Akatsuki do¶æ szybko siê przebra³ w swój d³ugi czarny p³aszcz z piêknie wyhaftowanym czerwonym smokiem na plecach, no i w swoje te¿ czarne spodnie, które mia³ kiedy to Jeng znalaz³a go w parku... niestety koszuli ju¿ nie by³o bowiem nie nadawa³a siê ju¿ do ¿adnego u¿ytku. Naglê Samhain wyci±gn±³ z plecaka tabliczkê ze znaczkiem Iwy... by³a prawie nowa, bez problemu mog³a zmyliæ wielu ludzi, w przeciwieñstwie do innych missing ninów, on nie przekre¶li³ znaczka swojej dawnej wioski... Szybkim ruchem na³o¿y³ t± opaskê na oczy a korzystaj±c z kawa³ka pid¿amy obwi±za³ sobie nim twarz, tak aby nikt nie móg³ go rozpoznaæ, chocia¿ szczerze mówi±c to teraz wygl±da³ bardziej komicznie ni¿ kiedykolwiek...
- Mikomi wiem ¿e chcesz walczyc dla wioski, ale je¶li ja zginê i inni musicie zostac wy którzy bêd± mimo zagarniêcia lub co gorsza zrówniania z ziemi± Kusy tworzyc j± i bronic w sercach. Wy m³odzi jeste¶cie przyszlo¶ci±, ja nie moge odst±pic od stanowiska do czasu gdy nie zwolni mnie z niego Kusakage Jeng. - powiedzia³ - twoj± powinno¶ci± za¶ jest przetrwac. Do schronu ... i podziemnym tunelem wydostan siê z wioski... - powiedzia³ po czym spojrza³ na samhaina - Co¶ mi siê wydaje ¿e nei jeste¶ zwyk³ym cz³owiekiem ... a nawet zwyk³ym shinobi ... chod¼ nie ufam ci Jeng tobie by zaufa³a ... ja te¿ wiêc muszê. Idziemy? - zapyta³ siê
Po ubraniu siê m³odzieniec znów przekrêci³ g³owê w kierunku Tray'a...
-Nawet nie wiesz kim jestem, i lepiej by by³o jakby to tak zosta³o... - s³owa te zabrzmia³y jak gro¼ba, lecz nie taka zwyk³a... chrypowaty, stanowczy g³os Samhain'a móg³ wzbudzaæ niepokój co w po³±czeniu z wpatrywaniem siê w osobê pomimo wyd³ubanych oczu raczej nie by³o zbyt przyjemnym prze¿yciem, które kto¶ chcia³by zapamiêtaæ na d³u¿szy okres czasu.
-Tak wiêc ruszajmy... chocia¿ czekaj jeszcze chwilê- jego g³os ci±gle by³ bez zmiany, a nawet mog³o siê wydawaæ ¿e wszystkie emocje w nim s± t³umione do granic mo¿liwo¶ci. Czarnow³osy m³odzieniec szybkim ruchem wyj±³ z kieszeni p³aszcza dziwny pier¶cieñ... tak by³ to pier¶cieñ cz³onka organizacji Akatsuki, wiedzia³ ¿e przez Jeng mo¿e zostaæ to rozpoznane, lecz to by³a jedyna nadzieja na bezkrwawe rozwi±zanie tego konfliktu.
-Dobrze wiêc prowad¼ mnie pod bramê wioski....- powiedzia³, a w³a¶ciwie to rzuci³ tylko te kilka s³ów do zastêpcy KusaKage, po czym wyszed³ z pokoju.
<nmm>
Do pomieszczenia wlecia³ ptak. Mia³ on ze sob± list dla kage. Gdy tylko wiadomo¶æ zosta³a odebrana ptak odlecia³. Pozosta³e tylko zapieczêtowany list.
Kod: Droga w³adczyni. Ja Rado Hanobu wróci³em na stanowisko Raikage w Kumo-gakure. Obecnie znów ja jestem w³adc±. Pragne poinformowaæ i¿ mój poprzednik jak i nastepca niesprawdzi³ siê w tej funkcji i obecnie niewiemy gdzie jest. Zarazem chcia³bym omówiæ w przysz³o¶ci sprawy relacji miêdzy naszymi wioskami.
Psy zatrzyma³y siê przed drzwiami do tego pokoju. Wszyscy przystanêli. A¿ dziwne, ¿e nikt ich nie atakowa³...
- No to jak, wchodzimy?- zapyta³a dziewczyna Hidekiego i Sei'a. Nie chcia³a wchodziæ jako pierwsza. Dziwnie siê czu³a, mia³a ¶wiadomo¶æ, ¿e z jej pokojem w konosze te¿ kto¶ móg³ tak post±piæ. Choæ z drugiej strony ka¿dy mia³ prawo do niego wchodziæ.
Ca³a nasza ekipa, w której sk³adzie by³em ja, Keiko i Hidek oraz 3 psy, dosz³a do celu. Keiko zapyta³a siê czy wchodzimy.
- Chyba nie po to tu przyszli¶my by poca³owaæ grzecznie klamkê i sobie pój¶æ... - stwierdzi³em jak¿e bardzo trafn± my¶l. Bez zastanowienia nacisn±³em klamkê od drzwi, które zaskrzypia³y tak g³o¶no ¿e ca³a siedziba w³adczyni mog³a to us³yszeæ... no, mo¿e po³owa. Widaæ ¿e Kusa sobie szczêdzi grosza na dobre wyposa¿enie.
- Konnichiwa. - powiedzia³em bez wiêkszych emocji, wiedz±c ¿e przede mn± mo¿e byæ sama w³adczyni Kusy - my po p³aszcz - dokoñczy³em wskazuj±c rêk± na Keiko która sta³a jeszcze w drzwiach. Czeka³em na reakcjê pozosta³ych.
Hideki wszed³ do pokoju spokojnie siê rozejrza³
Wszed³ dalej i podszed³ do biurka i podniós³ z niego jak±¶ kartkê przelecia³ po niej wzrokiem i nie znalaz³szy nic ciekawego na niej nic ciekawego od³o¿y³ j±..
-Ka¿ im znale¼æ to co twoje i spadamy...nie ma tu nic ciekawego-powiedzia³ Hideki do Kei
- Eeeee... Gomenasai, ¿e przeszkadzamy. Jeng, mia³a¶ mi oddaæ p³aszcz jak wrócisz. Skoro go nie przys³a³a¶, to sama po niego przysz³am- powiedzia³a i dostrzeg³szy swój p³aszcz na oparciu jednego z foteli, podesz³a do niego, wziê³a i za³o¿y³a. Poczu³a siê o niebo lepiej czuj±c znajomy ciê¿ar na ramionach. No w koñcu tu nie chodzi³o o sam kawa³ek materia³u tylko o to co by³o w ¶rodku. Dziewczyna podesz³a do drzwi i odwracaj±c g³owê powiedzia³a
- Dobra towarzystwo, zbieramy siê. I jeszcze raz przepraszam, ¿e przeszkodzili¶my- powiedzia³a i wysz³a za drzwi. Teraz ju¿ nie wiedzia³a gdzie mo¿e i¶æ.
Przygl±da³em siê dzia³aniom Keiko i zdziwi³o mnie jedno. Podesz³a sobie jak gdyby nigdy nic i zabra³a p³aszcz nie wiedz±c czy mo¿e byæ w nim co¶ co nale¿y do Jeng, a mo¿e by³ niewyprany i ¶mierdzi zgni³± kapust±. Mniejsza o to... nie obchodzi mnie to. Widz±c ¿e Kieko zmierza do wyj¶cia postanowi³em robiæ podobnie i wyszed³em za drzwi i czeka³em na reszte ekipy.
- A wiêc? Gdzie teraz? - zada³em pytanie czekaj±c bardziej na odpowied¼ ze strony Hidekiego ani¿eli Keiko.
By³em daleko w tyle a¿ za daleko. Ale przy¶pieszy³em i dotar³em do grupy. Rozejrza³em siê i zobaczy³em ¿e Keiko ju¿ ma swój p³aszcz
- No dobra widzê ¿e masz ju¿ swój p³aszcz. Gdzie teraz powiadasz. Hmm mo¿e podbiæ jak±¶ s³ab± wioskê lub wsi±¶æ jeszcze kogo¶ kogo znacie dobrego lub za³atwiæ osób które mam na li¶cie. - wtedy wyj±³em karteczkê lukn±³em szybko na ni± i schowa³em. Czeka³em na reakcjê innych mo¿e mieli lepsze plany.
-Najpierw Prowad¼ do siedziby-powiedzia³ Hideki rozgl±daj±c siê po gabineci i zastanawiaj±c ie ile czasu zajê³o by mu rozwalenie tego gabinetu...-2 minuty...hmmm, nie... wyrobi³ bym siê w 1 min i 30s...a nawet w 1min i 23 s....
tak to by³by dobry czas-pomy¶la³a i u¶miechn±³ siê a w jego oczach pojawi³ siê znajomy b³ysk
-Dobra ruszamy dru¿yno-powiedzia³ i wyszed³ z gabinetu...
nmm
Popatrzy³em na resztê spokojnie, zdj±³em kaptur i musia³em teraz my¶leæ gdzie jest ta baza. Próbowa³em my¶leæ ale co¶ mi nie wychodzi³o w koñcu za³o¿y³em nastêpnie machn±³em do Ekipy aby szli za mn±
- Dobra jadymy do bazy o ile pamiêtam gdzie jest hehe. - nastêpnie ruszy³em w stronê drzwi i do bram miasta. <nmnas>
Do pokoju wlecia³ ptak, szybuj±c chwilê nad biurkiem W³adczyni Kusy, ptak wkoñcu usiad³ na biurku i lekko potrz±sa³ nog±, czeka³, a¿ kto¶ odbierze od niego wiadomo¶æ, która zaadresowana by³a do W³adczyni Kusy i mówi³a
Cytat: Szanowna W³adczyni Kusy, chcia³bym poinformowaæ o zmianie jaka zasz³a w dzisiejszym dniu. Zosta³em mianowanym nowym TsuchiKage, mam nadziejê, na zawi±zanie sojuszu z wasz± wiosk±.
Z powa¿aniem Kaiousei, TsuchiKage

Ptaszek potupywa³ i æwierka³ po cichu.