grueneberg

Moja knajpka ( nie mam zamiaru trzepaæ na niej kasy poprostu niech sobie bêdzie )
Tutaj ninja mog± odpoczywaæ po misjach, upijaæ siê i spotykaæ siê ze znajomymi.
Obs³uga:
- 10 kelnerek
- 5 barmanów
Znajdujê siê tutaj równie¿ odzielna sala ( restauracja ) tutaj mog± byæ organizowane wszelkiego rodzaju imprezy okazyjne takie jak np. wesela i stypy. Oczywi¶cie mo¿na tutaj przyj¶æ i zje¶æ co¶ ciep³ego ( do tej sali ). Na ka¿dym stoliku le¿y bogato urozmaicoce menu.
Obs³uga:
- 3 kelnerów
- 5 kucharzy


Wchodzi do baru i siada na krze¶le. "Nikogo tu nie ma ¶wietne miejsce ". Po chwili zamawia u kelnera ramen je¶li tak owe tu jest.

Po zjedzeniu ramenu wychodz z knajpki dziêkuj±c za smaczny i dobrze podany posi³ek

<NMM>
Wpadam do baru , widze kobiete , przy niej 6 butelek sake , wolam :
-kobieto , opanuj ie , twoje dziecko czeka na ciebie!
- cuo moffisz? odddejdzze z tad natychmiast!
- ale przeciez...
-WON!!!

Wychodze , wracam na piaskownice...
Wchodzê i ju¿ u progu drzwi podnosz±c praw± rêkê na znak chêci z³o¿enia zamówienia mówiê:
- 3 ekstra du¿e ramen, dwie porcje lodów waniliowych, 4 szasz³yki i 3 butelki Sake: 2 wytrawnej i 1 s³odkiej
Po tym efektownym wej¶ciu zg³odnia³ego faceta po którym widaæ ¿e du¿o je, zaj±³em miejsce przy jednej ze ¶cian przy przy stoliku pod oknem i czeka³em na zrealizowanie zamówienia. Spojrza³em po ogólnym t³oku jak na ten konkretny lokal
"ale dzi¶ ruch"


No, tak. - Powiedzia³em, opieraj±c siê o drewniane oparcie. - Ale mam nadzieje, ¿e to nie opó¼ni naszego zamówienia. - Wyprostowa³em siê i przybli¿y³em siê do Arkadio. - Bo tak szczerze, mówi±c to trochê zg³odnia³em po tej bijatyce na pustyni. No dobra koniec tego gadania, czas co¶ zamówiæ. - Odchyli³em siê w stronê gospodarza tej knajpy, oczywi¶cie sta³ za lad±. - Gospodarzu! Piêæ butelek Sake, dwie kie³basy z chlebem i wielka czarka bigosu!
- Czarka bigosu ? ... no ok to mogê jeszcze zrozumieæ ale kie³basa z chlebem ... zawsze mia³e¶ dziwny gust
W tym momencie do stolika przyniesiono pierwsz± czê¶æ zamówienia. Odezwa³em siê do barmanki
- A tak i proszê jeszcze 4 butelki Sake po 2 wytrawnej i s³odkiej na wynos wraz z rachunkiem ... dobrze sch³odzonej
Po za³atwieniu tego drobnego niuansu zacz±³em pa³aszowaæ moje pierwsze ekstra du¿e ramen
- A tak i nie upij siê tymi 5 butelkami Sake je¿eli chcesz zapamiêtaæ co¶ o sobie do jutra rana ...
- Czarka bigosu? - zapyta³em niepewnie - Wiem, ¿e to trochê egzotyczne danie, jednak warte jest spróbowania. Naprawdê nie ¿artuje, to s± prawdziwe pyszno¶ci. - Gdy to powiedzia³em, przysz³a pierwsza cze¶æ zamówienia, któr± by³y kie³basy i Sake. Od razu bez, owijania w bawe³nê przyst±pi³em do ich konsumpcji. Po chwili wynurzaj±c siê z zastêpów kie³basy, z pe³nymi ustami powiedzia³em. - no dobra, wiêc co masz mi do powiedzenia?
Zacz±³em poch³aniaæ drugie ekstra du¿e ramen - tym razem wieprzowe, popijaj±c z gwinta litrowej butelki wytrawnej Sake.
- Nie ma mo¿e tego a¿ tyle ale od czego zacz±æ ?
Czekaj±c na odpowied¼ wróci³em do przerwanej konsumpcji.
He, he - roze¶mia³em siê. - Dobre pytanie. - Powiedzia³em, wpychaj±c w swoje usta kolejny kawa³ek kie³basy posmarowanej musztard± i zagryzaj±c kawa³kiem chleba, na koniec wszystko zakoñczy³em poci±g³ym ³ykiem Sake. - No dobra pomogê ci. - U¶miechn±³em siê, oczywi¶cie tego u¶miechu nie by³o widaæ. - Mo¿e najpierw opowiedz, sk±d siê tu wzi±³em, sk±d pochodzi³em.
Zabra³em siê za trzeci± porcjê ramen i drug± butelkê wytrawnej Sake. Po chwili przerwa³em.
- Sk±d ? ... Konoha ... Jak ? ... nie mam zielonego pojêcia
Po tym zdawkowym stwierdzeniu wróci³em do konsumpcji.
Konoha? Kto by pomy¶la³. -powiedzia³em, popijaj±c sobie Sake. Tego dnia to by³ b³±d, tak jak kilka wcze¶niejszych ³yków. Takich historii nie mo¿na opowiadaæ przy piwie. Jednak wtedy siê tym nie przejmowa³em, pi³em dalej.- Tylko co ja tam robi³em? - Zapyta³em juz lekko wstawiony.
- A co wyszkolony ninja mo¿e robiæ w jednej z najwiêkszych wiosek ?
Zapyta³em ironicznie.
- Mo¿e by³e¶ shinobim Konohy ?
W³a¶nie skoñczy³em trzecie ramen i przeszed³em do deseru czyli podwójnej porcji lodów i s³odkiej Sake, które w³a¶nie zosta³y doniesione przez jedn± z barmanek.
No mo¿e, rzeczywi¶cie. - Odpowiedzia³em. - Ale oprócz tego ¿e by³em z Konohy. Mia³em na imiê Kusano Daraja. To co jeszcze o mnie wiesz? Kim by³em? I tak w³a¶ciwie to sk±d mnie zna³e¶?
- Spotkali¶my siê dwa razy o ile mnie pamiêæ nie myli. Za pierwszym razem na jakiej¶ misji ... wtedy nie zamienili¶my ze sob± s³owa ... nie obra¼ siê ale wygl±da³e¶ wtedy jak jaki¶ wymoczek, mia³e¶ przy sobie jaki¶ dziewczêcy pamiêtnik i ubiera³e¶ siê co najmniej dziwnie ... za drugim razem by³o ju¿ lepiej ... Podró¿owa³em akurat okrê¿n± droga na test chunina i spotka³em Ciê w górach ... wygl±da³e¶ du¿o lepiej .. pozby³e¶ siê tamtego g³upawego u¶mieszku z twarzy i pozby³e¶ siê postury niedo¿ywionej dziewczynki ... i co najwa¿niejsze przesta³e¶ wyg³aszaæ te mêtne has³a o pokoju i chêci zaprzyja¼nienia siê z wszystkim co siê rusza ... nie znam szczegó³ów ale chyba by³e¶ na treningu w jakim¶ surowym od³amie tego twojego klanu bo niezale¿nie jakie metody stosowali zrobili z ówczesnego Ciebie prawdziwego faceta. Co do klanu Daraja to nie jest taki ma³y ale raczej s³abo uchwytny, lubiê wiedzieæ du¿o o osobach które mog± byæ moimi potencjalnymi przeciwnikami, b±d¼ konkurentami wiêc poszpera³em trochê - twój klan jest ca³kiem liczny ale ma³o znacz±cy w Konoce, jak na tak du¿a rodzinê macie ma³o shinobi choæ ogólnie znacie siê na walce ... raczej trzymacie siê na uboczu i w nic nie wtr±cacie dlatego Daraja jest prawie w ogóle nieznane bez dog³êbnego ¶ledztwa.
Po tym ma³ym wyk³adzie wróci³em do ostatnich kropel s³odkiej Sake i ostatnich ³y¿ek lodów waniliowych.
- Daraja mówisz? Hmm ciekawe, z pocz±tku my¶la³em, ¿e Daraja to tylko nazwisko, ale wygl±da na to, ¿e chyba jestem cz³onkiem jakiego¶ Rodu. - Spojrza³em przez chwilê na swoje d³onie, ukryte pod ciemnymi skórzanymi rêkawicami, przez chwilê d³ugo siê zamy¶laj±c. To co mówi³ Arkadio by³o bardzo interesuj±ce, jednak to nie wszystko wyja¶nia³o. - No dobra! - powiedzia³em, g³o¶no budz±c siê z zamy¶lenia. - Czas to oblaæ. Za zdrowie Arkadia, tego który pomóg³ mi odzyskaæ trochê z mojej przesz³o¶ci!
- Dobra nie przesadzaj bo ja Ciê potem nie bêdê tacha³ do domu
Po tych s³owach skin±³em na barmankê.
- Rachunek proszê i zamówione butelki Sake
Barmanka odesz³a a ja ponownie odezwa³em siê do Kusano
- Zahaczymy jeszcze o kilka miejsc ... nie op³aca Ci siê wracaæ do tej akademickiej klitki zw³aszcza ¿e to kawa³ drogi ... jutro rano postanowimy co¶ wiêcej a dzisiaj zapraszam do siebie
Chyba masz racjê, jest jeszcze jutro du¿o rzeczy do zrobienia. - Powiedzia³em dopijaj±c resztkê Sake i dojadaj±c ostatni± ³y¿kê bigosu. Przez chwilê wpatruj±c siê w ta ³y¿kê powiedzia³em.- Szczerze mówi±c, dobra knajpa.
- Ha ... ma siê ten gust
W tym momencie kelnerka przynios³a zamówion± na wynos Sake i rachunek. Po jego uregulowaniu chwyci³em energicznie worek i wsta³em kieruj±c siê do wyj¶cia.
[zt vel NMM - jak siê pojawiê w innym temacie - póki co mo¿na mnie z³apaæ przy drzwiach baru ]
Wzi±³em jeszcze jednego "Hapsa" do ust, po czym po³o¿y³em na stole kilka pieniêdzy i krzykn±³em za Arkadiem. - hej, poczekaj. - po czym popêdzi³em za przyjacielem.

[zt]
Wesz³am do baru, zawo³a³am kelnera i poprosi³am o ramen i wodê.

Po zakoñczeniu jedzenia podziêkowa³am i uda³am siê do wyj¶cia
Szed³ do baru rozejrza³ siê po czym podszed³ do lady i zamówi³ 2 miski ramenu i sake. Gdy zjad³ i wypi³ sake zaczeka³ chwile rozejrza³ siê po ludziach po czym wyszed³.
<NMM>
Westchnê³am, pokrêci³am g³ow±, zdjê³am z siebie Measi Gakure i u¶miechnê³am siê do Kin.
- Có¿... Do zobaczenia, stara przyjació³ko.- po¿egna³am siê z ni± i wybieg³am.
Akemi wchodzi do baru, podnosi rêkê na znak powitalny i mówi:
- Witam wszystkich.
Po tych s³owach podchodzi do barmana i prosi o ramen oraz wodê mineraln±.
Wchodzi do baru podchodzi do lady i prosi o ramen. Siada na najbli¿szym krze¶le w z³ym humorze i czeka na posi³ek.
Pojawi³em siê w barze i usiad³em przy stoliku oraz zamówi³em sake. Czekam na Dantka.
Dantek wszed³ do baru usiad³ przed Midosiem i zamówi³ sobie ciasteczka i sake.
- Hmm.. Co tam powiesz ...?- Spyta³ siê i czeka³ na swoje sake które jeszcze nie dosz³o.
- Bo widzê , ze siê rozwijasz ... wraz z tym stworzy³e¶ organizacje.- Powiedzia³ Dantek.
Machn±³em d³oni± potwierdzaj±c s³owa Dantka:
-Tak rozwijam now± organizacjê. Jednak ludzie siê zmieniaj± i próbuj± znale¼æ schronienie w wioskach a nie nara¿aæ ¿ycie wiêc trudno o dobrych wojowników. Przyda³o by siê jeszcze kilku najlepiej do¶wiadczonych.
- Znasz Nero *kostek* on by³ liderem 7MM tak jak ja ..... on jest w mojej organizacji razem rz±dzimy ...tak samo by³y Rai kage Kiomoto .... mia³ jeszcze Yagu siê do nas przy³±czyæ ale gdzie¶ go w ciê³o .... i jeszcze tam mam trzech cz³onków .. ale oni nie s± tak istotni ...- Powiedzia³ Dante , a jego zamówienie przysz³o .
- £ii!!- Piskn± na widok ciasteczek i Sake *_* i acza pa³aszowaæ swoje ³akocie.
Akemi budzi siê ze wstrz±sem i mówi do siebie:
- CO?! Chyba przysnê³am.
Po tych s³owach zamawia co¶ na ¶niadanie, zjada to co podaje jej barman, wstaje i wychodzi z baru, zmierzajêc przy tym do bram wioski.

<nmm>
-Dziêkujê - mówi barmanowi, który poda³ TenTen ramen. Zjada powoli przygl±daj±c siê ka¿dej nitce makaronu jak± wci±ga do ust. Na koniec wypija resztê, zostawia pieni±dze obok brudnej miski i wychodzi z baru powolnym krokiem.
-Kiomsa znam a o Nero s³ysza³em. Mówisz ¿e rz±dzicie... moja organizacja ma za zadanie chroniæ pokoju a sam przed chwil± widzia³e¶ ¿e roboty jest du¿o zw³aszcza z takimi beznadziejnymi przypadkami jak Risen(przerwa³em na ³yk sake) a mojej organizacji przyda³ by siê kop w postaci nowych mocnych cz³onków dlatego pomy¶la³em o fuzji naszych organizacji- powiedzia³em daj±c kolejnego ³yka.
Dante popatrzy³ dziwnym spojrzeniem na Midosia....
- Gul gul ..- Dantek napi³ siê Sake..
- Ehh...- Zagryz³ ciastkiem .
- Mówisz fuzja .... hmm.... ciekawa propozycja ...- Powiedzia³ Dantek i znowu ³ykn± sake a na jego oczkach pojawi³ si.e rumieniec.
- Musia³bym to obgadaæ ... z Nero..- Powiedzia³ Ch³opaczek.
-Obgaduje z kim chcesz... ale mam nadziejê ¿e siê uda. Byli by¶my wtedy najmocniejsi... lepsi nawet od akatsuki. W takim razie za³atw to z nim i zaczniemy wspó³prace.- powiedzia³em i dokoñczy³em Sake a potem doda³em- raczej nie chce mi siê walczyæ na razie wiêc oddalê siê do siedziby. Jak bêdziesz co¶ wiedzia³ to przyjd¼.- po tych s³owach wyszed³em i machn±³em rêk± na po¿egnanie.
[nmm]
Dantek pokiwa³ g³ow±.
- Do zobaczenia ...- Po¿egna³ siê z Midorim , dopi³ sake , zjad³ ciasteczka , nie zap³aci³ i u¿y³ shunshina zamieniaj±c siê w mg³ê , która wylecia³a z pomieszczenia .....

nmm
Sasori wpada do baru.

- Mistrzu, dosta³em misjê, ¿eby tu trochê posprz±taæ, nie masz nic przeciwko? - pyta siê barmana.

- Nie przeszkadzaj sobie - zapytany nie odrywa spojrzenia od szorowania kufla.

Sasori zaczyna pracê od umycia blatów na ladzie i stolikach. Czy¶ci równie¿ krzes³a, zamiata i myje pod³ogi. Kiedy wnêtrze baru wygl±da ju¿ ca³kiem czysto, shinobi kieruje siê na zaplecze.

Po dotarciu do celu ch³opak czuje nieprzyjemny zapach, wiêc zaczyna robotê od wyrzucenia wszystkich przeterminowanych i podejrzanie wygl±daj±cych specyfików. Nastêpnie szoruje wisz±c± na ¶cianie tablicê z zapisanym menu i cenami potraw. Podczas wyrzucania przypadkowo znalezionego, du¿ego i od dawna niedzia³aj±cego tv, ch³opak odkrywa, ¿e kosze na zewn±trz zaplecza s± przepe³nione. tworzy Bunshina, który idzie poinformowaæ o koniczno¶ci opró¿nienia ich odpowiednie s³u¿by.

Koñczy sprz±taæ bar i idzie dalej.
Wchodzicie do ¶rodka, a tu pusto, nikogo nie ma.
-No widzisz ch³opczyku jak fajnie ? Pusto, nie bêdziesz siê musia³ mnie wstydziæ. Chocia¿ mnie tu niektórzy lubi± i szanuj±. - Wyci±ga portmonetka w kszta³cie serduszka i zamawia dwa du¿e lody wielosmakowe.
-To dlaczego tak nie lubisz nas co ch³opcze ?
- Nie to, ¿e nie lubiê.. Mam was g³êboko ..
Nie mam nic do Ciebie bo Ciê nie znam ale nie podoba mi siê to, ¿e traktujesz mnie jak jednego z was..
Ja mam inna orientacje..
John siê zasmuci³ i opu¶ci³ g³owê.
-Widzisz ch³opcze, ja nie traktujê Ciebie jak swojego. Staram siê tylko byæ mi³ym, a nie umiem inaczej. W ka¿dym razie to ja siê przedstawiê bo nie znasz mojego imienia, John Big. Przyjecha³em tu ze swojego dalekiego pañstwa gdy¿ tam bym ju¿ pewnie nie ¿y³. Tu jest trochê lepiej. Czasami s± tylko jakie¶ ekscesy. W ka¿dym razie przydasz mi siê do pomocy.
-No teraz zaczynasz mówiæ jak normalny cz³owiek widzisz wystarczy troche szczero¶ci.. Mi³o mi jestem Kortill przykro mi ale nie powiem Ci nic wiecej. Wiedz jednak, ze przy mnie nie powinno Ci nic groziæ.. Tylko prosze Cie.. Postaraj siê zachowywaæ i mówiæ do mnie tak jak przed chwila. Widzisz je¿eli by¶ sie tak zachowywa³ napewno unikn±³by¶ tych ekscesów.
-Dobrze s³oneczko. Postaram siê mówiæ normalnie.- U¶miech od ucha rysowa³ siê na jego twarzy.
W tym momencie do lokalu wesz³o dwóch facetów ubranych wyzywaj±co i kojarz±cych siê jednoznacznie z konkretn± mniejszo¶ci± seksualn±.
- Hejka Big John - Krzyknêli machaj±c w waszym kierunku podbiegawszy jednocze¶nie do was. - Widzê, ¿e nawracasz kolejnego dzieciaczka ! Naprawdê jeste¶ w tym dobry John. -rzek³ jeden.
-To nie tak moje dziewczynki... Pozwól kortill, ¿e przedstawiê Ciê moim przyjació³kom. Ten w ró¿owej spódniczce to Eryk - Cze¶æ kortillku - A ten w zielonych jeansach obcis³ych to Julio Sx - siemka s³oñce !- W Twoim kierunku powêdrowa³y przyjazne u¶ciski i ca³usy.
-kortill bêdzie naszym Bodyguardem na paradzie ! - wykrzycza³ Big John.
-E.... no tak postaram siê wam pomóc...
Na paradzie powiadasz ...
"W co ja sie wpakowa³em..."
-Aha poiwedz im ¿eby siê do mnie nie przymilali bo ich.. pozbawiê pewnej czêsci cia³a... Im nie muszê s³u¿yæ:P
-Ahhh hehe, oh kortillku. Eryk dla przyk³adu tylko udaje faceta.- ¶miech- nie masz czego mu obcinaæ bo sam to sobie dawno zrobi³.
Eryk siê zawstydzi³ i zas³oni³ sobie twarz d³oni± by po chwili zamówiæ sobie lody waniliowe z polew±.
-Zjemy lody i nied³ugo udamy siê na spotkanie organizacyjne z naszym stowarzyszeniem. Pasujê Ci kortill ? - rzek³ John Big

Wesz³a powolnym krokiem. Usiad³a przy barku, zamówi³a sobie sake. Gdy wymówi³a nazwe napoju barman spojrza³a na ni± dziwnie i po chwili znikno³ za barkiem by nalaæ trunku. Wypi³a go do¶æ szybko, zamówi³a sobie jeszcze jeden, jeszcze jeden i jeszcze koledn± sake...
"Matko..."-pomy¶la³a-"rozpijam siê..."
Wchodzi do baru, na wej¶ciu nie móg³ uwierzyæ kogo zobaczy³...
"wreszcie... znowu sie spotykamy"
podszed³ powoli do stolika przy którym siedzi Hatsumomo...
- Cze¶æ... pamiêtasz mnie ? - powiedzia³ cicho
Zamar³a. Tak dok³adnie nie wiedzia³a co ma robiæ, cieszy³a siê, ¿e go spotka³a.
-Tak...-powiedzia³a i wsta³a. Spojrza³a na niego, g³êboko w sercu kry³o siê uczucie którego nie zna³a, a które mo¿na by³o zobaczyæ w jej oczach. Upu¶ci³a kieliszek na ziemie, roztrzaska³ siê. Patrz±c na niego lekko przyklêkna³a by pozbieraæ szk³o. Patrzy³a na pozosta³o¶ci po kieliszku, skaleczy³a siê. Po d³oni sp³yne³a krew.
- Oh, uwa¿aj - podszed³ do Hatsumomo by zobaczyæ co sta³o siê z palcem,
Popatrzy³ na palec, wyci±gn±³ husteczkê i wytar³ krew, nastêpnie wyj±³ plaster i zalepi³ ranê...
-Ju¿, opatrzone - u¶miechn±³ siê, po czym spojrza³ jej g³êboko w oczy, chcia³ co¶ powiedzieæ, lecz nie mog³ z siebie niczego wyktrzusiæ...
Odwzajemni³a spojrzenie. Mia³a gdzie¶ co powiedz± inni, ona go...Kocha³a. Delikatnie zbli¿y³a siê do jego warg. Czeka³a a¿ przejmie inicjatywe.
Ci±gle patrz±c w Jej piêkne oczy zbli¿y³ siê do niej przytuli³ J± lekko i... jego usta z³±czy³y siê z ustami Hatsumomo, poca³owa³ J±.... na chwile przerwa³ i powiedzia³:
- Wtedy... w Ame, smutno mi by³o ¿e tak uciek³a¶, bez s³owa... pobieg³em za tob±, lecz Ciê zgubi³em, ale teraz znowu cie odnalaz³em...
Nasta³a chwila ciszy... nagle Deven wyszepta³:
- Kocham Ciê
Po czym przytuli³ siê do Hatsumomo mocniej i zacz±³ J± namiêtnie ca³owaæ...
Jej to nie przeszkadza³o, wrêcz przeciwnie! Na chwile przerwa³a
-Mo¿e nie tutaj...-wyszepta³a
Wszyscy gapili siê na nich jak na pare b³aznów z pod¿êdnego cyrku... Sama Hatsu nie wiedzia³a co przed chwil± zrobi³a. Wypi³a z 5 butelek saki, która zaraz powinna zacz±æ dzia³aæ...
(Strze¿ siê Deven...)
-Masz racjê mo¿e nie tutaj... chod¼ za mn± do mojego domku...
Wyszed³ z karczmy...
NMM

//jestem tutaj: http://www.shinnobirpg.rp...der=asc&start=0//
Wysz³a za nim chwiejnym krokiem...
-No oczywi¶cie.. Je¿eli tylko ominie mnie wiêzienie a wynagrodzenie bêdzie dobre..
~Chronic ty³y to priorytet~Pomy¶la³ lekko ju¿ znudzony Kortill..
-Tak w ogóle to smaczenego..
-Dziêêêêêkuuujeeemyyy - Jednym g³osem brygada homo odpowiedzia³a.
Po posi³ku Big John zaproponowa³, ¿e czas ju¿ opu¶ciæ lokal.
Gdy mieli¶cie siê ju¿ zbieraæ do baru wpad³o 3 ninja skinów. Widaæ, ¿e ten po ¶rodku to ich lider.
-O patrzcie panowie. Panienki ju¿ wychodz± ? Na do widzenia mo¿e obijemy im twarzyczki ? - Dwóch ninja po bokach lidera pobieg³o w waszym kierunku z zaci¶niêtymi piê¶ciami.
-Ekhmm i tu muszê was zmartwiæ niestety nic im nie zrobicie..
KAge Bunshin no jutsu... obok kortilla pojawiaja siê.. 3 klony.. , z któryuch ka¿dy ³apie wyci±gniêty przez kortilla drut.. nastepnie kazdy wykonuje Shunsina i obwi±zuje drutem przeciwników w razie .. jakich¶ uników odskoków kawarimi Kortill czuwa i u¿ywa KAgeyose no jutsu.. (technika chwytania Cieniem.. To po czym pad³ Hidan sieæ taka)
W razie jakby sie nie uda³o KAwarimi no jutsu chwytam swoich .. podopiecznych..
Ninja zrobili kawarimi tak jak przewidzia³e¶ i z³apa³e¶ ich w kageyose no jutsu. Lider nie zamierza³ staæ bezczynie gdy jego ludzie s± upokarzani przez bandê homo.
-Suna shuriken ! - i polecia³y w Twoim kierunku 4 piaskowe shurikeny .
Pierwszy klon podniós³ Stó³ i zas³oni³ mnie nim drugi natomiast w razie czego drugi mnie troche pzesuwa tak, zebymnie straci³ kontroli Cienia.. ja wykonujê technikê mia¿dzenia kosci.. Cieniem... .NAtomiast trzeci klon wykonuje shunshina.. i znajduje sie tuz przed szefem.. rozpoczyna z nim walke TAijuttsu.. NAjpierw podciêcie gdy wyskoczy. efektowny fiflak do tylu i potem z rozpedu wyskakuje i wysoki kopniak na g³owê. oczywiscie klon paruje ciosy i unika w razie jakiegos niebezspieczeñstwa.
Próbuj±c wszystkim zmia¿d¿yæ ko¶ci przeciwnicy nagle zamienili siê w piasek. Lider za¶ by³ prawdziwy i ca³kiem dobrze walczy³ za pomoc± taijutsu. Pocz±tkowo Twój klon go zaskoczy³ i dawa³ mu radê ale tylko gdy szef siê skoncentrowa³ szybko pokona³ klona.
Przez szyby w barze wpadaj±c 2 bomby dymne.
2 pozosta³e klony widz±æ, ze ten pad³ rzuci³y siê na niego (wiedz± gdzie sta³ bo.. widiza³y go ..) Jeden atakuje od razu drugi.. czeka wykorzystuje moment... zaskoczenia (Jakiego zaskoczenia.. a no pewnie i boss... za dobrze nie widzi w tym dymie... ) Drugi klon wykorzystuje technike Funkazan.. zamienia sie w w ulkan.. i zalewa ca³e pomieszczenie lawa.
W tym samymm momencie albo i wczesniej korill wyrzuca.. krzese³ko ubrana w jego bluze a potem dopiero uzywa shunshina przez okno gdzie¶ w bezpieczna odleg³o¶æ by ten kto wrzuci³ bombe by³ zaskoczony jego ucieczk±.. Kortill wykorzystuje moment zaskoczenia i u¿ywa swojej techniki maskuj±cej sprawdzaj±c.. ilu jest przeciwników.
Szef postawi³ kawarimi z Big Johnem, po czym sam ulatnia siê z baru. Za szyb± spotykasz dwójkê ma³ych dzieciaków którzy t³umacz± siê tym, ¿e dwóch panów da³o im po 10y ¿eby wrzucili to przez szybê, wskazuj±c palcem na miejsce gdzie ich spotkali.
Na razie zostawiam ... go¶ci, którzy dali bomby.. czujê, ze to moze byæ zasadzka ja natomiast widzê gdzie jest.. uciekaj±cy szef, który podstawi³ kawarimi, wiec napierdzielam w niego sunashurikenami.. (spójrz na reke moja..) 9 suna shurikenów leci w strone.. przeciwnika nie pozostawiaj±c z niego nic [umiejetno¶æ darmowa].. wszystko....Pierwszy Klon wyskakuje z moimi podopiecznymi..
Szef zobaczy³ zbli¿aj±ce siê suna shurikeny i stworzy³ Suna Tama. Shurikeny rozbi³y siê o obronê Szefa.
-Ryuusa Bakuryu - i w waszym kierunku polecia³o olbrzymie piaskowe tsunami niszcz±c i zasypuj±c na swojej drodze wszystko.
-Zaczyna mnie ten go¶æ denerwowaæ...
Klon chwyta podpoiecznych i wskakuje na dach budynku... Ja robie to samo tylko na inny budynek.. po czym --Ari Jigoku [Doton] Powstaje wielkie b³oto, które poch³ania szefa.. i wiêzi.. w ziemi (jego w³asna technika sta³a siê dla niego pzreszkod± poniewa¿ uniemozliwi³a mu... dostrze¿enie zagro¿enia... Dlaczego.. Piasek a w³asciwie tsunami.. zas³oni³o poczynania ch³opca)..
Odskoczy³e¶ ze swoimi kolegami na dachy. Zrobi³e¶ wielkie b³oto ale szef mia³ nadal na sobie Suna Tama. Stworzy³ tylko malutk± dziurkê z której wyrzuci³ w waszych kierunkach 4 karteczki wybuchowe.
Od ty³u dwaj ninja wspólnie przygotowuj± jedno wzmocnione jutsu Sabaku Taisou i wykorzystuj±c nagromadzony piach wysy³aj± silne fale uderzeniowe.
- Nato w³asnie czeka³em.. Klonie wiesz co masz robiæ... Klon chwyta cai³a wykonuje KAwarimi..
Ja natomiast bire 3 pigu³ki a potem robie Shunshina... Na najwyzszy punkt.. tam wykonuje technike ,z której nie uciekna i sie nie obronia wystarczy, ze stoje naprzeciwko rywali... Kokuangyou no Jutsu.. Wpadaj± w ciemno¶c.. S± oslepieni (genjuttsu, wktóre wpad³ 3 Hokage w walce z Orochimaru) Wykorzysuje ten moment.. Wiem, ze nie sa w stanie... mnie wyczuæ.. i w notatniku... robie piekn± mapê.. Uitenpen.. Kraina zmienia sie tak jak ja sobie tego zycze mia¿dz±ærywali...
Uda³o Ci siê zmia¿d¿yæ rywali. Byli¶cie bezpieczni na najwy¿szym ¶mietniku w okolicy. Po za tym smrodem by³o to idealne miejsce do atakowania i zabijania wrogów.
-Dziêkujemy Tobie Kortilku kochany.-powiedzia³ Big John- Jak mo¿esz zobacz czy maj± na ramieniu tatua¿ ze strzykawk±. Je¿eli tak to nie bêdziemy mieli siê czego ju¿ obawiaæ na paradzie równo¶ci.
Kortill wysy³a klona by ten sprawdzi³ czy ludzie nie maja tatuazu sam natomiast pozostaje ... z "kumplami"
Klon rozbieraj±c szefa zauwa¿y³ faktycznie strzykawkê na jego ramieniu. Ale tylko jak j± ods³oni³, strzykawka siê roz¶wietli³a i przesz³a na Twojego klona niszcz±c go.
-popisowe zakoñczenie ¿ycia gangstera- powiedzia³ Erik do Big Johna.
-Heh no tak.. ca³kiem fajnie to gdzie teraz ciskamy Panowie... ? Chyba juz wszytsko jasne?
To juz koniec?
Kortill naprawdê marzy³ by ten koszamar siê juz koñczy³ gdyby jego przybrana siostra wiedzia³a co w³asnie robi...
-Zabierz nas tak jak by³o umowa do klubu 68 w Sunie. Tam mamy spotkanie naszego bractwa. - otrzepa³ siê z piachu i wskaza³ palcem kierunek

/nie ma kortilla\
Wi w postaci dziecka wraz ze swoim towarzyszem wbiegaj± do baru i podchodz± do lady. Dzieciêcy g³os odzywa siê z do³u :
- Prosze pana czy móg³by nam pad dac soczki mam pieni±szka - Wi wyra¼nie sepleni³ mai³ problemy z mówieniem ( w tej formie). Wyci±gn±³ sakiewkê i poda³ barmanowi pieni±dze , a ten wyda³ im dwa soczki. Razem z Kido usiedli przy mniejszym stole i czekali. Wi odezwa³ siê w pewnym momencie : pewno tu przyjd± znam ich , albo sprawdzimy inny klub , bar .
-Ale dobre, szkoda, ¿e mielismy tylko 1 pieni±¿ek - powiedzia³.
-Mam nadziejê, bo nie chce ich szukaæ po ca³ej Sunie.
Po czym po drapa³ siê po w³osach, nie móg³ przyzwyczaiæ siê do nowego wygl±du.
Wbieg³am do baru cala zadyszana Ciekawe czy mnie dogoni ''pomy¶la³am ze s³owieszczym usmieszkiem na twarzy'', podesz³am do baru i usiad³am czekaj±c na Sasuke.
Sasuke przybieg³ ciut wcze¶niej i czeka³ w rogu sali i wsta³ i podszed³ do Shizue
-za wolna jeste¶
By³am troszke z³a na Sasuke- Okropny jeste¶, nie mog³es daæ mi szansy w koñcu jestem dziewczyn± -powiedzia³am po czym pokaza³am mu jêzyk.
-No wiêc je¼dzimy - po tych s³owach Wi wsta³ przeszed³ kawa³ek w formie dzieciak i z³o¿y³ pieczêcie , odmieni³ siê , a pieczêæ któr± w³a¶nie z³o¿y³ by³a do mokutona. Wszystko w barze opl±ta³o Sask i Shizue , efekt zaskoczenia jest wiec szybka obrona nie mo¿liwa. drewno jest tak twarde , ¿e uniemo¿liwia wykonanie znaków. Zas³ania oczy Saskowi i Shizue , obwi±zuje siê wokó³ palców itd. Nie mog± siê nawet ruszaæ. Wi w pe³nej formie przystukuje mieczem Saskowi prosto w serce co powinno go u¶mierciæ a Shizue puka nim ostro w g³owê , ale nie chce jej zabiæ. Je¿eli jakim¶ cudem siê obroni± to Wi u¿yje moku kawarimi z jakim kol wiek przedmiontem i od razu zamknie oczy wolu unikaæ technik z nimi zwi±zanymi , mo¿e te¿ sparowaæ atak przy u¿yciu szybko¶ci ( pochwa zniknê³a wiêc +3)
Po1 Jako iz Sasuke jest zawsze przygotowany , wiec zawsze ma w³±czonego Sharingana. Widz±c chakre bo taka jest jego zdolno¶æ móg³ wcze¶niej dostrzec owego shinobiego pod pustaci± dziecka i przewiduje ruchy wroga po 2 wypowiedziane s³owa daj± mi czas na reakcje cenne sekundy a do tego nie odliczy³e¶ chakry wiêc ataki nie powinny byæ uznane bo nie napisa³e¶ te¿ ¿e odliczysz w nastêpnej turze

Widz±c co robi Wii sasuke zrobi³ unik i aktywowa³ szybko cs1 gdy Wii by³ obok niego u¿y³ Chidori Nagashi (do tego nie potrzeba pieczêci a ma zasiê u Sasuke do 5m) gdy porazi³em ciê pr±dem wskaza³em na ciebie palcem i u¿y³em Utakata po³owa twojego cia³ zosta³a zmieniona w twoj± ukochan± która wypomina ci twe wszystkie pora¿ki i b³êdy po czym zaczê³a ciê dusiæ mojej postaci i shizue nie widzia³e¶ wiêc ja wbijam ci kunai w serce dobijaj±c je kopniakiem

Chakra 2000+250 -400-300=1550
Na pocz±tku Kidoumaru pozostawa³ pod postaci± dziecka. Lecz gdy sasuke zacz±³ atakowaæ musia³ zareagowaæ . Podbieg³ na odleg³o¶æ 5 m i uaktywni³ pierw CS1 pó¼niej CS 2.
U¿y³ Kumosenkyuu - Suzaku- wytworzy³ ³uk a nastêpnie strza³ê, która pogna³a z niesamowit± prêdko¶ci± w stronê g³owy Sasuke.
Nastêpnie u¿y³ Kumokakuhan wys³a³ seriê mniejszych pajêczyn, które unieruchomi³y Shizue. Je¶li jednak uniknê³a puszczam drug± seriê.
2075+750-400-200-20=2025 ( je¶li z³apie shizue za pierwszym razem 2225).
Jak Kidoumaru wypu¶ci³ strza³e w strone Sasuke u¿y³am Kesshou Gokakuro i jeden pal z kryszta³u pajawil sie pomiedzy toba a Sasuke i zablotowa³, natomiast ja umikne³am pierwszej seri pajeczyn a drug± skrystalizowa³am u¿ywaj±c Shouton no Jutsu. Nastepnie ¿ucilam w strone Kidoumaru i Wi Dima 6 kunai i 6 shurikenów.
Ch; 1600
Sasuke unika ataku Wi, ale Shizue zostaje z³apana w drewno Wiecha. Gdy Sasuke biegnie na Wi i aktywuje Chidori nagashi. Niestety dla sasuke atak zosta³ nieudany, bo wi u¿ywa MMoku Kawarimi z krzes³em barowym odleg³ym od ca³ej potyczki w odleg³o¶ci 6m. Gdy Sasuke atakuje Wi nie ma pojêcia, ¿e Kidomau atakuje go strza³±. Jako, ze Kid ma ma³a celno¶æ jego strza³a skierowa³a sie w dó³ wbijaj±c siê w nogê Sasuke.

Ogólna sytuacja:
Shizue unieruchomiona, Sasuke strza³a w lewej nodze co bardzo utrudnia bieganie i ataki nog±, Wi po Moku Kawarimi stoi w odleg³o¶ci 6m od Sasuke. Kidomaru dalej stoi w miejscu.

Walka rozgrywa siê w kolejno¶ci

Kidomaru>Sasuke>Wi Dim>MG>Wi Dim>Sasuke>Kidomaru.

Shizue jest unieruchomiona, wiêc nie mo¿e sk³adaæ pieczêci co uniemo¿liwia wykonywanie jutsu.
Kidoumaru szybko przeanalizowa³ sytuacjê i wiedzia³, ¿e Shizue jest ju¿ wy³±czona z walki. Sasuke sta³ ze strza³a w nodze wiêc nie móg³ siê poruszaæ z optymaln± prêdko¶ci±, nawet sharingan tu nic nie zdzia³a.Kidoumaru chia³ to wykorzystaæ. Najpierw wystrzeli³ w sasuke dwie serie kumokakuhana. Jednak aby byæ pewien, ¿e unieruchomi zdrajcê u¿y³ jeszcze Kumo Soukai. Kumo Soukai by³o tak¿e pajêczyn± ale kilkakrotne wiêksz± ni¿ poprzednie. Gdy ju¿ Kidoumaru z³apie Sasuke w pajêczynê, wypuszcza kolejn± strza³ê, w g³owê. Po wypuszczeniu strza³y rzuca jeszcze 2 shurikeny, w nogi saske.
2025 - 400 - 200x2 - 300=925
-Dante
krzykn±³ po czym Aktywuje CS2 i zas³ania siê przed atakami skrzyd³ami s± bardzo odporne po czym spogl±da na Wii i u¿ywa Saiminjutsu gdy Wii jest ju¿ pod jego kontrol± technika któr± ma wykonaæ Wii jest to Gouryuuka No Jutsu jako ¿e u¿y³em wcze¶niej Saiminjutsu to Wii robi to samo ale moje jest o parê sekund szybsze i uderza w niego nastêpnie wzlatuje w powietrze dziêki moim dodatkowym rêk± w postaci CS2 i robiê Chidori Current pojawiam siê za Kidomaru i wbijam mu kunai w podstawê czaszki tu¿ gdzie koñczy siê krêgos³up
Chakra 1550+500-250-300-400=1100
Cahkra za poprzedni post : 3030 ( bo henge by³o ) - 350 = 2680
No wiêc na pocz±tek przypomnê , ¿e moje oczy s± zas³oniête drewnem wiec w nie nie spojrzysz , ale pod³oga jest z drewna i sprytny Wi przejmuje and ni± kontrolê. Nie wiem jak z przebit± nog± mo¿na siê poruczaæ w takim tempie , ale dobra . . . Wiêc zaraz na pocz±tku na kidomaru tworzy siê silny pancerz z drewna czyli mój mokuton no jutsu ( -200) , trwa to niewiele wiêc mniej wiêcej jak biedny Sasek aktywuje CS 2. Potem bêdê tak ¶mieszny , ¿e w ca³ym pomieszczeniu poza miejscem , w którym jestem ja i Kido wyskakuj± drewniane ostre jak [I see you!] kolce , które przebij± Saska i mo¿e biedna Shizue na wylot (-200 kolejny mokuton). Na domiar z³ego Wi jest szybszy od Saska wiêc odskoczy sobie do ty³u i u¿ywa przyzwania ma³ego Athisia , który l±duje na g³owie Wi ( 1200) Pch, Pies szczekiem okre¶la mniej wiêcej aktualnie po³o¿enia saska i wtedy Wi wyci±ga miecz i przecina Sasuke w pó³ ( si³± 3000 Pch zwyk³e skrzyde³ka nie wytrwaj±) , cios jest wymierzony w klatkê piersiow± i zaraz po nim pójdzie drugi tym razem w serce. Wtedy z mokutona wcze¶niej u¿ytego ( je¿eli Sas nadal stoi ) Wi jeszcze skorzysta i te resztki trocin zamieni± siê w ma³e ostre fragmenciki , które wbij± siê saskowi w oczy i pozbawi± go wzroku ( amen!!).

Nawet z CS 2 Sas powinien odczuwaæ ból bo krew siê leje z tej nowi wiêc . . .
Jego technika wymaga kontaktu wzrokowego ,którego mu brak . ..
Wi jest du¿o silniejszy i celniejszy wiêc amen . . . i ma wy¿sz± rangê . . .

Pch - 2680 - 400 = 2280 - 1200 = 1080
[DarkSeaGreen]
Dobra przejmujê t± walkê........Zasady siê nie zmieniaj±.........
Wszyscy oprócz Wi nie napisali nic o obronie....tylko atak......A wiêc przechodz± do walki:
Kidoumaru nic nie zdzia³a³ pajêczyn± swoj± bo Sasiowi wyros³y szkrzyd³a....Lecz kiedy przygotowa³ siê do strza³o lekko spód³owa³...Bo strza³a nie trafi³a w g³owê tylko w ramiê bo sasek siê poruszy³.....Wiêc nie móg³ ruszaæ rêk± lew±......i co tu wiêcej pisaæ.....Sasek nic nie napisa³e¶ o obronie wiêæ Wi przedziurawi³ ciê na wylot.......Shizue uratowa³a siê bo jakim¶ trafem wylecaia³a z pomieszczenia, ma tylko drobn± ranê.....Sasek trafiasz na dwa tygodnie do niebytu wiêc tracisz jedno ¿ycie....Kto¶ musi ciê odrodziæ ....Wi i Kido s± bezpieczni...Dziiêkujê....
[/color]
Dobra wiêc Wi tworzy 2 moku bunshiby 1080 - 400 = 680 . Jeden bierze cia³o saska 2 podchodzi po Shizue i mocnym ciosem w g³owê ( ona nie mo¿e siê ruszaæ) og³usza j± i zabiera. Wi tworzy wyj¶cie z 2 strony mieczem i razem z cia³ami przegranych i Kido wybiegaj± z pomieszczenia . Kieruj± siê w stronê muru tam jest on nie pilnowany Wi zna Sunê by³ tu kiedy¶ . . .

<NMN za Saska i Shizue pojmanych i nieprzytomnych i Kido , który biegnie za mn±>
Dantek wpad³ Do Baru i zobaczy³ ca³a maskarê ...
- Hmm......... element Drewna i pajêczyna .... Hmm.... ZZWS to chyba oni ...- Stwierdzi³ A kisuke rozpocz±³ Analizê.
- Hmm... to ¿aden z przeciwników z krateru ...- Powiedzia³ Pingwinek i zobaczy³ ¶lady krwi ...
- To jest krew Sasuke ...- Powiedzia³ pingwin wyczuwaj±c jeszcze czakrê oponentów.
- Hmm... mogê ich wytropiæ ...-Powiedzia³ pingwin.
- Nie jeste¶my za s³abi i nie chcê na razie ,aby siê dowiedzieli o mnie , trzeba wszystko przeanalizowaæ i stworzyæ odpowiedni plan ...... wtedy mo¿na dzia³aæ ..- Powiedzia³ Dante .... bardzo powa¿nym tonem.
- Potrzeba nam wiêcej wybitnych ludzi ...- Powiedzia³ Dante zastanawiaj±cym g³osem.
- Hmm... tylko aby Sasuke i Shizume prze¿yli..- Powiedzia³ Pingwin ..
- To jeszcze shizume porwali ... ? ! - Krzykn± ze zdziwienia.
- Tak przecie¿ ona zawsze chodzi³a obok Sasuke , wiêc od razu mo¿na tak przypuszczaæ .. - POwiedzia³ pingwin ...
- W sumie racja [I see you!] ...- skomentowa³ Dante ..
To co siê tu sta³o zaniepokoi³o Tengena.
-Wiesz, ¿e to nie dobrze dla Akatsuki gdy w jednej chwili traci siê dwóch u¿ytkowników. Nie mo¿emy sobie pozwoliæ by kto¶ jeszcze mia³ byæ uprowadzony b±d¼ zabity.
Kopn±³ resztki jakiego¶ krzes³a i przekl±³ g³o¶no.
Tanuki wesz³a do baru. Nie spodziewa³a siê zastaæ go tak zniszczonego, nie spodziewa³a siê widoku krwi. Czu³a, ¿e co¶ jest nie tak. Widz±c Dante, lecz znaj±c go tylko z niedawnego ataku Hyuty na Sunê, w czerwonym p³aszczu wzruszy³a tylko ramionami. Spojrza³a na Tengena. -Czy który¶ z was wie co siê do jasnej zielonej tutaj sta³o ? Szukam Shizue i nie mogê jej znale¼æ... - dziewczyna unios³a wzrok do góry, jakby mia³o spa¶æ na ni± jakie¶ nag³e o¶wiecenie.
Tengen podszed³ do Tanuki i chwyci³ j± za ramiê.
-Obawiam siê, ¿e nie mam wiadomo¶ci dobrych dla Ciebie. Dwaj "szlachetni ninja" uprowadzili Shizue i Sasuke i prawdopodobnie zabrali j± do siebie by wykorzystaæ ich jako kartê przetargow±. Przybyli¶my zbyt pó¼no (nie mogli¶my wcale przybyæ). Jedyne co mo¿emy teraz zrobiæ to czekaæ na sygna³y gdzie oni mog± siê znajdowaæ.- popatrzy³ na Tanuki na prawdê smutnym wzrokiem.
-Zrobimy co w naszej mocy by ich odzyskaæ...
// Tengen czubie wi ma racje ... tylko wiemy ¿e by³ tu u¿ytkownik Mokutona i kto¶ z pajêczymi genami, wiêc ignoruje to co powiedzia³e¶ o Wi i Kidomaru ... //
- Hmmm to siê robi nieciekawie ... Tengen ... nied³ugo przybêd± nowi cz³onkowie Akatsuki , cierpliwo¶ci ..- Powiedzia³ Dantek wychodz±c z baru ...
- A ty kunichi ...powinnas wiedziec .. ¿e oni bêda torturowani , az wyjawia wszystkie informacje ... nastepnie ich zabija ..- powiedzial zamykajac drzwi za soba
nmm
Co¿ Tengen mia³ pocz±æ samemu w zniszczonym barze ? Wyszed³ najnormalniej w ¶wiecie z niego i uda³ siê w inne miejsce.

[nmm]
Mikoto ju¿ zdj±³ z siebie Henge i znalaz³ tabliczkê której szuka³ ...
- Hmmm... to ten bar piesku ?- Piesek tylko szczekn± ¿e tak i merda³ ogonkiem. Mikoto wszed³ do ¶rodka zadowolony , ¿e odnalaz³ ten bar ... widok go lekko przerazi³ ... krew jakie¶ drewniane pale.. pajêczyna.
- Kidomaru ... ?- Pomy¶la³ i zacz±³ siê rozgl±daæ .. po barze i zobaczy³ dziewczynê ..
- Ty jeste¶ Tanuki-Senpai ?- Spyta³ siê ma³y ch³opak Tanuki .
-Tak - dziewczyna odpowiedzia³a ch³opcu, prawie siê rozp³akuj±c. Je¶li to, co powiedzia³ Dante by³o prawd±, oznacza³oby to dla niej ¶mieræ siostry... A oprawcom po przysiêg³± zemstê Tanuki. -Sk±d znasz moje imiê... Nigdy Ciê nie widzia³am - powiedzia³a po chwili ciszy, ciszy, której tak nie lubi³a i ciszy, która po tym, co powiedzieli jej Tengen i Dante, napawa³a j± strachem o siostrê...
Mikoto wyj± kopertê.
- Tanuki-Senpai Kidomaru - sanei kaza³ mi ci to przekazaæ ...- Powiedzia³ daj±c jej kopertê do d³oni.

W kopercie jest :
Palec Shizue i karteczka z wiadomo¶ci±...

Kod: Zdradzi³a, wiêc zginie 
-Ale... - dziewczyna otworzy³a kopertê i zamar³a. -Skoro kaza³ Ci to przynie¶æ, wiesz, gdzie on jest. Zaprowad¼ mnie do niego, chcê mu podziêkowaæ - Tanuki u¶miechnê³a siê szaleñczo. Chcia³a zabiæ tego [...].
- Hmm... nie wiem.... czy ma teraz czas na go¶ci ...- Powiedzia³ Tanuki u¶miechniêty.
- Bo Sensei jest bardzo zajêty ostatnio.-- Doda³ po chwili...
Psiak przewodnik szczekn±³ i zacz±³ gry¼æ mikosia po ³ydce. Chcia³ przekazaæ mu , ¿e nie ma czasu i musi wracaæ.
Mikoto pomacha³ d³oni± i opu¶ci³ bar wraz z psiakiem , który go pok±sa³ po ³ydce ...

nmm
Dziewczyna gwizdnê³a cicho. Przez okno wlecia³ Shire. -¦led¼ go. Zaprowadzi Ciê do Shizue... - powiedzia³a do or³a, a ten skierowa³ siê za wychodz±cym Mikoto.
NMO (Nie Ma Or³a)

Sama Tanuki pobieg³a zaopatrzyæ siê w co¶, co pozwoli zabiæ jej tego [...] Kidoumaru... Skierowa³a siê za or³em.
NMM
miejscowi ludzie powoli ogarnêli ten ba³agan jaki tu by³ i to co zosta³o po barze niepotrzebnego zosta³o wyrzucone. Widaæ te¿ zarysy nowej budowli. Ten bar bêdzie wiêkszy od poprzedniego
-praca wre, jest spokojnie to skontrolujemy inne miejsce.

[nmm]
Sasuke wszed³ wolnym krokiem do baru na sobie mia³ p³aszcz aka.Usiad³ przy barze i zamówi³ sake.
Drzwi prowadz±ce do wnêtrza tego oto pomieszczenia otwozy³y siê. Do baru wesz³a zakapturzona postaæ o smuk³ej sylwetce , ubrana w krwisto-czerwony , d³ugi p³aszcz. Po chwili zauwa¿y³a cz³onka Aka siedz±cego przy barze...rozpozna³a w nim brata Itachiego - Sasuke. Podesz³a do baru i usiad³a tu¿ obo Uchihy...zdjê³a swój kaptur , tym samym ods³aniaj±c twarz.
- Witaj...Uchiha Sasuke. - powiedzia³a niewzruszona. Niewiele siê zmieni³a po tej wyprawie do kraju demonów...zdoby³a wiêcej informacji , jej si³a nieco wzros³a...a kontrola nad demonem znacznie siê poprawi³a...
spojrza³ na ni± swym sharinganem jak zwykle spojrzenie wydawa³o siê pogardliwe
-Witam
Wypi³ kieliszek sake i odstawi³ go na blat
Poprosi³a o szklankê wody , a gdy tylko j± dosta³a , napi³a siê kilka ma³ych ³yków. Spojrzenie Sasuke w³a¶ciwie wcale nie wzbudzi³o w niej gniewu , zniesmaczenia...zainteresowania...Jedyne co j± intrygowa³o , to to , ¿e mia³ na sobie p³aszcz Aka.
- Grono Akatsuki powiêkszy³o siê jak widzê do¶æ zaskakuj±co - rzek³a charakterystycznym dla niej , wypranym z emocji tonem.
spojrza³ jej prosto w oczy a jego Sharingan zmieni³ siê w Mangekyou Sharingan
-W koñcu Itachi zdradzi³ mi co siê tak naprawdê wydarzy³o tej nocy co klan Uchiha przesta³ prawie istnieæ Tengen mnie zwerbowa³ i tak tu jestem.
Powiedzia³ obojêtnym tonem
Wys³ucha³a spokojnie wypowiedzi Sasuke. Nastêpnie znów wzie³a w obie d³onie szklankê i napi³a siê dwa ³yki wody.
- Rozumiem...hmmm ominê³o mnie kilka rzeczy. - stwierdzi³a raczej bardziej do siebie. Juz po chwili z jej kaptura wy³oni³ siê króliczek zombie Sheena. Trzyma³a jak zwykle w ³apce lizaka...spojrza³a na Sasuke.
- No masz! W Aka mno¿± siê Uchiha...mo¿e bêdzie wiêcej liz... - powiedzia³a z entuzjazmem...ale zanim zd±zy³a skoñczyæ Miharu jednym zwinnym ruchem wyci±gne³a j± z kaptura i przygniot³a jej g³owê na ladzie...oczywi¶cie nic jej siê nie sta³o. Dziewczyna mruknê³a...
- Zamilcz...nagada³a¶ siê ju¿ w podró¿y. - nawet nie spojrza³a na summona.
Zamy¶li³ siê przez chwilê po czym wyci±gn±³ kunai i rzuci³ nim w tarczê na rzutki trafiaj±c w sam ¶rodek.
Po czy spojrza³ na Miharu
-co¶ ci poka¿e
i u¿y³ Tsukuyomi stanê³a w jakim¶ domu by³y tam 4 postacie 2 ju¿ martwe oraz doros³a postaæ i ch³opiec pó¼niej pokaza³ resztê mordu na klanie Uchiha pod koniec by³o pokazane jak Itachi i Sasuke siê spotykaj± na pomniku Madary i ich rozmowa trwa³o to zaledwie sekundê w realnym ¶wiecie za to w ¶wiecie pó³ ksiê¿yca trochê d³u¿ej.
-Teraz wie¿ ju¿ wszystko zimnym tonem a jego sharingan wróci³o do normalnego wygl±du z trzema ³ezkami
Uwa¿nie "obejrza³a" ow± scenê , po czym , gdy ju¿ powróci³a do normalnego stanu rzeczy , wbijaj±c wzrok w pust± ju¿ prawie szklankê powiedzia³a neutralnie:
- Na to wygl±da...- dopi³a wodê , postawi³a szklankê na blacie. W³a¶ciwie nie interesowa³y j± powody dla których Itachi i Sasuke znów ¿yli w zgodzie...ale có¿ , zawsze dobrze poznaæ now± historyjkê.
- Ta jasne...w kraju demonów nie by³o tak fajnie jak bym chcia³a... - mrucza³a za¿enowana i obra¿ona Sheena siedz±c na blacie i krzy¿uj±c ³apki.
- Czy¿by¶ co¶ mówi³a...- mruknê³a zupe³nie obojêtnie Hachiko i obdarzy³a królika jedynie nik³ym wzrokiem , który jednak Sheena dobrze zna³a i odbiera³a jako wzrok pe³en grozy.
- N-nie...ale¿ sk±d! - rzek³a zak³opotana...wiedz±c ¿e za marudzenie czeka³aby j± surowa kara.
Miharu przenios³a chwilowo wzrok na Sasuke...jednak nie odezwa³a siê ju¿ ani s³owem.
-A co ciê sprowadza do Suny
powiedzia³ obojêtnym tonem pij±c kolejny kieliszek i stawiaj±c go na blat
S³ysz±c to pytanie w³a¶ciwie sama nie wiedzia³a jak odpowiedzieæ...ale odpowied¼ mog³a byæ byle jaka.
- Poniewa¿ wróci³am z d³ugiej wycieczki , a suna to mój stary k±t...W³asciwie odwiedzi³am t± wioskê z kaprysu...bez konkretnego celu. - rzek³a obojêtnie patrz±c gdzie¶ na wnêtrze baru...potem przenios³a swój neutralny wzrok na Sasuke.
- Poza tym chcia³o mi siê piæ...- podsumowa³a swoje wej¶cie do baru.
Risen lekko zirytowany wszed³ do baru. Omiót³ ca³e wnêtrze wzrokiem, po czym delikatnie, mo¿e o cal, zni¿y³ g³owê patrz±c na Miharu. Tego gnojka, Uchihe, pomin±³. Nie cierpia³ cwaniaków. Usiad³ przy ladzie, na której sta³y ju¿ dwie szklanki i butelka sake. Nala³ w nie, po czym zacz±³ bawiæ siê w tworzenie fregat z tytoniowego dymu.
Spojrza³a na przyby³ego Akowca. Skinê³a lekko g³ow± mierz±c go swoim spokojnym acz zupe³nie bezbarwnym wzrokiem. Sheena natychmiast zareagowa³a na obecno¶æ nieznanego jej jak dot±d cz³onka Akatsuki.
- Kyaaa...jeszcze jeden! Ale on jest... - jednak znów urwa³a widz±c ¿e Miharu patrzy na ni± "tym" wzrokiem.
Dziewczyna czasem mia³a wra¿enie ¿e z tym summonem tworzy parê uzupe³niaj±cych siê stron...zupe³nych przeciwieñstw...Ale cieszy³a j± ¶wiadomo¶æ ¿e Sheena rozumie "grobowy" charakter Miharu i nie stara siê byæ usilnie "zabawna".
Hachiko znów wzie³a szklankê wody , i napi³a siê kilka ³yków...alkohol nigdy nie by³ przez ni± lubiany , tolerowany , czy akceptowany. Jak to zwykle ona...
- Co by³o powodem twojej wizyty w Sunie? - spyta³a spokojnie , nie patrz±c na rozmówcê , nie spuszczaj±c wzroku ze szklanki.
Potraktowa³ Risena jak powietrze nie spogl±daj±c nawet na niego jakby zupe³nie go nie by³o
-wiêkszo¶æ Akowców tu jest po podpisaniu paktu z sun±
powiedzia³ zimnym tonem
-Nie irytuje ciê ten ma³y skrzat który nom stop gada
Risen odwróci³ swój wzrok w kierunku Miharu. Zgasi³ papierosa w popielniczce, po czym spokojnie wypu¶ci³ dym z p³uc. Nie by³ do koñca pewien, do kogo Hachiko zwróci³a. Mia³ swego rodzaju piln± ochotê siê wtraciæ, ale stwierdzi³, ¿e by³by to z jego strony objaw chamstwa i braku kultury. Z braku gorszych zajêæ, zamówi³ ostatnie co mu przysz³o do g³owy.
- Lizaki... Truskawkowe - szatyn nie wiedzia³, dlaczego wybiera truskawkê... Mo¿e mia³o to co¶ wspólnego z tym, ¿e ten owoc wyj±tkowo kojarzy³ mu sie z krwi± ?
Podpar³a g³owê rêk± tym samym robi±c nieco znudzon± minê przy odpowiedzi na ostatnie pytanie Sasuke dotycz±ce Sheeny:
- Nie...Czasami bywa nawet zabawna...- powiedzia³a choæ nigdy nie okazywa³a zainteresowania wyg³upami summona. Na wzmiankê o pakcie z sun± , w³a¶ciwie nie by³a zdziwiona...ju¿ raz Suna by³a dobrowolnie oddana pod w³adzê Aka...i zwykle mia³a jakie¶ powi±zania z t± organizacj±.
- Niezbyt zaskakuj±ce...- westchnê³a spokojnie.
Sheena zobaczy³a , ¿e Risen zamówi³ truskawkowe lizaki...jej ulubione! A tyle czasu ich nie jad³a!
- Zbrodnia normalnie! - wrzasnê³a. Nie mog³a ju¿ tego wytrzymac wiêc rzuci³a siê jak ma³y rabu¶ w miejsce gdzie siedzia³ Risen i wyrwa³a mu lizaka z r±k.
- Obsesja...- mruknê³a Miharu wzruszaj±c ramionami.
Sasuke aktywowa³ MS i spoj¿a³ na sumona podpalaj±c go amatersu czarny ogieñ pojawi³ siê na plecach zwierzaka
-Irytuj±ce stworzenie
zwróci³ siê do Miharu
-mo¿e i ma³o zaskakuj±ce ale mo¿e bêdzie wojna z ZZWS Hyuty
Risen spojrza³ zaskoczony na... Sheene. Zmarszczy³ lekko czo³o, po czym skorzysta³ z ma³ej niedok³adno¶ci Sheene... Biedaczka, nie uciek³a z miejsca zbrodni. Wyrwa³ jej lizaka z d³oni, nie zapominaj±c o solidnym kopie w jej pluszowe cia³o. Z irytacj± stwierdzi³, ¿e ta ma³a w³a¶nie wypowiedzia³a mu wojnê.
- Miharu, móg³bym Ciê prosiæ o uspokojenie tego worka trocin ? - zapyta³ szatyn uprzejmym i jakby nieco zmêczonym g³osem.
- Osz ty w ¿yciu...Pale siê! - Sheena wrzasnê³a po czym , gdy lizak zosta³ jej brutalnie odebrany , zacze³a siê tarzaæ po blacie by ugasiæ ogieñ , co oczywi¶cie nic nie da³o.
- Mój lizak! Nieeee! - krzycza³a piskliwym g³osem i dalej turla³a siê po blacie w tê i z powrotem.
Miharu spojrza³a na Sasuke:
- Hyuta Shiro...Có¿ , zawsze to jakie¶ urozmaicenie...niewiele jest rozrywek na tym ¶wiecie...- mówi³a maj±c na my¶li to , ¿e ¶wiat demonów czy zombie by³ o wiele ciekawszy.
Cia³ko Sheeny ju¿ wkrótce po tym doszczêtnie sp³onê³o...co zmusi³o j± do pozostania w swojej pierwotnej postaci , która nie mog³a irytowac nikogo.
Miharu nie musia³a uspokaj±c Sheeny...prawdê mówi±c wcale jej siê nie chcia³o , a poza tym Sasuke ju¿ to za³atwi³ po swojemu.
- Masz nauczkê...za swoj± obsesjê - rzek³a obojêtnie dziewczyna do niewidzialnej i nies³yszalnej ju¿ Sheeny.
-wreszcie spokój
powiedzia³ spokojnie
-a co do urozmaicenia zgadzam siê jest ciekawej
gdy pluszak cia³o siê spali³o sasuke dezaktywowa³ MS
Risen spojrza³ z odraz± na Sasuke. Mimowolnie stwierdzi³, ¿e Uchiha przesadza ze swoj± sprawiedliwo¶ci±. Wyci±gn±³ przed siebie siebie rêkê, a te wszystkie atomy, z których by³o zbudowane cia³ko Sheeny, zaczê³y sie sklejaæ i odtwarzaæ je na nowo. Szatyn stwierdzi³, ¿e Miharu czego¶ nie wie - np. tego, ¿e on równie¿ widzi Sheenê. W koñcu, on równie¿ mia³ za summona wredne, ale co prawda pos³uszne mu widmo - wnioskiem by³o to, ¿e widzia³ ka¿dego przedstawiciela tego rodzaju.
- Jak chcesz, to mo¿esz wróciæ... - mrukn±³ wpatruj±c sie w pluszaka, którego trzyma³ na rêkach. Co dziwne, po chwili wyj±³ z kieszeni lizaka i wpakowa³ go w rêce pluszaka.
Mihau zdjê³a swój karminowy p³aszcz , wieszaj±c go na krze¶le. Nie zwraca³a ju¿ szczególnej uwagi na to co siê w danej chwili dzieje z Sheen±.
- A teraz bêdzie wielkie obra¿enie...- powiedzia³a jak zwykle neutralnym tonem. Unios³a d³oñ i zacze³a odliczaæ palcami "3...2...1". Rzeczywi¶cie...Sheena obra¿ona przejecha³a jedynie swoimi wielkimi pazurami po blacie , pisz±c na nim s³owo "Foch".
- Jaka¶ akcja bêdzie dobr± rozgrzewk±...- doda³a do wypowiedzi Sasuke.
- A podobno nie umiesz nawi±zywac kontaktu...no dajesz dajesz... - odezwa³ siê w jej g³owie Hachibi , z którym by³a ju¿ mniej wiêcej w "zgodzie". W koñcu pozna³a nieco tego demona bêd±c po³±czona z nim przez tak d³ugie lata.
- Teraz wyniesie siê na trochê...bo jest bardzo "wra¿liwa" na odbieranie s³odyczy...wiêc w±tpiê by siê pze³ama³a. - zwróci³a siê do Risena który odbudowa³ cia³ko Sheeny.
westchn±³ g³o¶no i powiedzia³
-Zosta³a mi tylko jedna rzecz do zrobienia
tu urwa³ na chwilê po czym dokoñczy³
-muszê znale¼æ zapiski Orochimaru
nagle zauwa¿y³ co¶ dziwnego w dziewczynie spojrza³ jej w oczy wchodz±c do jej umys³u staj±c obok niej przed wielk± klatk±
~A wiêc to jest twoja ukryta moc
Us³ysza³a o Orochimaru...nie powinno j± to dziwiæ , bo w koñcu Sasuke tez by³ z nim "powi±zany" , aczkolwiek nie s³ysz±c o nim przez tak d³ugi czas by³a nieco zaintrygowana.
- Interesuj±ce...- rzek³a zastanawiaj±c siê nad owymi "zapiskami". Potem , gdy Sasuke wszed³ do jej umys³u...odezwa³ siê do niego Hachibi.
~No masz...Najpierw rozmowa...a teraz go¶cie...czy¿by Hachiko zaczyna³a siê na ludzi otwieraæ? - rzek³ Hachibi , a Miharu mu odpowiedzia³a krótkim stwierdzeniem:
- Uznam to za niesmaczny ¿art... - mruknê³a obojêtnie. mia³a zdecydowanie lepsze kontakty z demonami i zombie ni¿ przedstawicielami w³asnego gatunku.
- Rozumiem - odpar³ Risen niezdziwiony zachowaniem Sheeny. Po³o¿y³ pluszaka na blacie, po czym mrukn±³ cicho:
- Có¿, ja mam tak± szkaradê zapieczêtowan± w sobie... - spojrza³ zmêczonym wzrokiem na Miharu, po czym "wystrzeli³"...
- Miharu, kto jest twoim partnerem ? - sam szatyn cierpia³ na brak partnera w Aka, co trzeba by³o natychmiast zmieniæ.
~widzê ¿e dogadujesz siê z swoim demonem jako tako
powiedzia³ spokojnie
~8 ogoniasty Hibachi je¶li siê nie mylê je¶li siê mylê to mnie popraw czy to robota Starego Orochimaru
doda³ zimnym tonem
Na nag³e pytanie Risena odpowiedzia³a spokojnie:
- Nikt...pozmienia³o siê nieco...ale mam ju¿ chyba kogo¶ na "oku".
~Jasne ¿e siê dogadujemy...choæ ona czasami jest marudna... - zacz±³ siê "nabijaæ" demon , do¶æ powa¿nym tonem.
- Nie mylisz siê... - odpowiedzia³a Miharu patrz±c na Sasuke po czym przenios³a wzrok na demona. - ...o tobie mog³abym powiedzieæ to samo...i jeszcze wiêcej. - zawsze droczy³a siê z nim swoim powa¿nym tonem i kamienn± twarz± , ale kontakty mieli ca³kiem niez³e. Pomijaj±c doczepki wê¿owatego demona...wszystko by³o w porz±dku.
Risen cicho westchn±³... Nie by³ do koñca pewien swojego losu. Korzystaj±c z tego, ¿e uwaga Sasuke i Miharu spoczywa³a gdzie indziej, zacz±³ wymieniaæ pod nosem imiona akowców, ich wady itp. Po kilku minutach stwierdzi³, ¿e jest to zajêcie pozbawione wiêkszego sensu. Westchn±³ raz jeszcze, po czym spojrza³ na Hachiko i Uchihe. Jedynymi Akowcami, z którymi w gruncie rzeczy móg³ pracowaæ byli Itachi i, jak s±dzi³ szatyn, Miharu. Opró¿ni³ swoj± szklankê, po czym z lekkim zniecierpliwionym spojrzeniem na twarzy, zacz±³ czekaæ na przybycie akowców do "real world"
~mo¿e kiedy¶ siê jeszcze spotkamy
powiedzia³ do demona i wyszed³ z umys³u Miharu w koñcu obróci³ siê do Risena i powiedzia³
-Nie wiesz gdzie Itachi jest
zapyta³ i nie czekaj±c na odpowied¼ odwróci³ siê do Hachiko
-Je¶li siê nie mylê to spotka³em twoj± siostrê w SO
powiedzia³ spokojnie bez uczuæ
~Ju¿ koniec wizyty? A mog³a byæ taka fajne konwersacja...ehh... - rzek³ demon zrezygnowany. Gdy ju¿ Miharu znów skupi³a swoj± uwagê na prawdziwym ¶wiecie...spojrza³a na Risena swym bezuczuciowym , jak zwykle "sennym" wzrokiem.
- Nie urazi³a ciê chyba moja odpowied¼...- znów ze znudzeniem podpar³a siê o blat - Chyba nie mam zadatków na pracê w zespole...- mia³a na my¶li aczej ludzki zespó³...
- Tayuya...hmmm...ja nie widzia³am jej ju¿ spory kawa³ek czasu...No có¿ , trudno. - wzruszy³a ramionami. Zastanawia³a siê pzez sekundê gdzie to siê podziewa ostatnia , spokrewniona z ni± osoba.
- Mówi±c szczerze, oczekiwa³em, ¿e nie odpowiesz - odpar³ Risen. Po chwili wyci±gn±³ zza pazuchy 2 lizaki i znudzony poda³ jednego Hachiko. Mówi±c szczerze, niewiele go obchodzi³o to, czy przyjmie dar, czy te¿ nie. Sam o dziwo nie skosztowa³, ale zamiast tego zapyta³:
- Na ile godzin Sheena znika, gdy strzela focha ? - kolejne pytanie, na które szatyn nie oczekiwa³ odpowiedzi. Po chwili jednak doda³:
- A kim by³a¶ kiedy¶ ?
Sasuke obserwowa³ dok³adnie co siê dzieje nic nie mówi±c przez chwilê po czy powiedzia³
-Nie jeste¶ mo¿e zmêczona sw± podró¿±
Wzie³a mimo wszystko lizaka od Risena , po czym zacze³a go obracaæ spokojnie w palcach. Pu¶ci³a jego pierwsze pytanie mimo uszu...na drugie odpowiedzia³a krótko:
- Yondaime Kazekage...Liderk± Aka - po czym zwróci³a siê do Sasuke , którego pytanie by³o do¶æ hmm dziwnie proste.
- Hmmm...raczej tylko droga powrotn± , w ¶ladowych ilo¶ciach. - powiedzia³a spokojnie - Takie miejsca jak kraj demonów chyba wzmagaj± moje zaciekawienie...- mówi³a nadal spokojnie , bez zbêdnego entuzjazmu.
- Pamiêtasz co¶ z tamtego okresu ? - zapyta³ po raz kolejnym Risen. Spojrza³ na Miharu uwa¿nym wzrokiem, po czym lekko podniós³ praw± brew. Powoli w³o¿y³ lizaka do ust, po czym, nie wiadomo dlaczego, zaciekawi³ siê papierosem, którego dopiero co wyci±gn±³ z kieszeni.
- Oczywi¶cie ¿e tak...w koñcu to nie by³o a¿ tak dawno...- powiedzia³a spokojnie spogl±daj±c na Risena. Zosta³a Kazekage maj±c 16 lat...do¶æ d³ugo urzêdowa³a , ale jak widaæ w³adcy Suny czêsto schodz± na ¶cie¿kê Akatsuki. Miharu zawinê³a lizaka w papierek i schowa³a go do kieszeni dla Sheeny.
Zachowam dla niej kolejnego lizaka...bo bêdzie znów marudzi³a ¿e trzymam jej s³odycze pod kluczem... - powiedzia³a w my¶lach , bêd±c pewn± dramatu jaki odegra³by summonek jak zabraknie cukru.
~Mo¿e zamiast gadaæ do siebie zaczniesz z lud¼mi rozmawiaæ? Nie twierdzê ¿e masz przestaæ gadaæ ze mn±...ale nie zaszkodzi powiedzieæ wiêcej ni¿ jedno krótkie zdanie w realnym ¶wiecie. - skrytykowa³ j± Hachibi.
- Eh...Nic nie poradzê...wiêkszo¶æ "ludzkich" rozmów jest nudna...i tak nikt nikogo nie pozna po zamianie kilku s³ów...mnie nikt nie zna. - odpowiedzia³a.
~Nie dziwne skoro prawie siê nie odzywasz! To zaczyna byæ nieco irytuj±ce , gdy patrzê na twoje "starania" z boku. - westchn±³ wê¿owy demonek.
- Wiec opowiedz... - zachêci³ szatyn Miharu. Skoñczy³ ju¿ obcowaæ z lizakiem, wiêc od³o¿y³ patyczek na bok. Risen w³o¿y³ papierosa do ust, po czym, zamiast go zapaliæ, wyci±gn±³ z kieszeni zapalniczkê i zacz±³ siê ni± bawiæ. Stwierdzi³, ¿e Miharu nie jest zbyt otwart± na innych i rozmown± osob±, która jednak nie daje sobie "w kasze dmuchaæ", jak niektóre milczki. Szatyn podpali³ szluga, po czym schowa³ zapalniczkê do kieszeni, wyjmuj±c z niej... pier¶cieñ. Nigdy go nie za³o¿y³... Wygl±da³ jak ma³oletnie dziecko, które dopiero co znalaz³o now± zabawkê.
Nie mia³a jako¶ ochoty rozmawiaæ o wydarzeniach , które teraz nie mia³y w jej ¿yciu najmniejszego znaczenia.
- Mam to ju¿ za sob±...nudzi mnie ju¿ temat przesz³o¶ci a tym bardziej opowiadanie o niej...- wyg³osi³a do¶æ d³ug± "mowê" jak na swoje zwyczajowe standardy. Hachiko podpar³a znów g³owê rêk± i spojrza³a znudzona przez okno...zastanawia³a siê kiedy marudny króliczek zombie postanowi wróciæ do ¶wiata materialnego...wiedzia³a ¿e Sheena na innych potrafi fochaæ siê latami...Ale na Miharu nie odwa¿y siê byæ obra¿ona.
Risen spojrza³ znu¿onym wzrokiem na Hachiko. Przez chwilê zastanawia³ siê, czy umie powiedzieæ nieco wiecej ponad 10 s³ów, ale ostatnia wypowied¼ rozwia³a jego wszelkie w±tpliwo¶ci.
- Dlaczego ? Nasza przysz³o¶æ spowodowa³a, ¿e jeste¶my tacy jak teraz... - zapyta³ szatyn zamy¶lonym tonem.
- Ale niekoniecznie muszê do tego wracaæ...- mruknê³a znów krótko , jasno i zrozumiale.
~- Pfff...no i widzisz? Ch³opak pewnie my¶li ¿e wiêcej powiedzieæ nie potrafisz! Wykrztusi³aby¶ co¶ z siebie...powiedz ¿e jest ³adna pogoda! - zachêca³ j± demon z przerwami na swój ¶miech...by³ rozbawiony uporem Miharu i jej natur± , która by³a zupe³nie inna ni¿ normalna u istot jej gatunku.
- Nie denerwuj mnie...Niech sobie my¶li co chce...ja nie widzê najmniejszego sensu w t³umaczeniu komu¶ swojej biografii...to g³upie , nudne... - znów odezwa³a siê do demona.
~A co dla ciebie ma sens i nie jest nudne czy g³upie? - spyta³ Hachibi. Miharu odpowiedzia³a spokojnie do demona:
- Hmmm...z pewno¶ci± nic w "ludzkim" ¶wiecie...tu wszystko wydaje siê byæ zupe³nie powierzchowne...Istoty ludzkie maj± zazwyczaj ograniczony sposób postrzegania...wszystkiego.
Risen spojrza³ z lekko uniesionymi w górê brwiami. Za³o¿y³ pier¶cieñ na palec, po czym nape³ni³ szklankê alkoholem. Powolutku wypi³ zawarto¶æ, która niespodziewanie go otrze¼wi³a. Spojrza³ na Miharu wzrokiem równie beznamiêtnym, jak ona sama.
- Wybacz, ¿e to powiem, ale... Miharu, lekko mnie zawiod³a¶... Jeste¶ jak wiêkszo¶æ ludzi... Ograniczona. Prezentujesz godne po¿a³owania stanowisko wiêkszo¶ci, naszego równie godnego po¿a³owania gatunku o tym, ¿e przesz³o¶æ jest niczym ¶rednio interesuj±ca historia... Lepiej do niej nie wracaæ... - zacz±³ szatyn beznamiêtnym tonem patrz±c na Hachiko jak na ¶rednio interesuj±cy obiekt.
W g³êbi zaskoczy³o j± nieco podej¶cie Risena...Jej umys³ nie by³ ograniczony...wrêcz przeciwnie. Ku zdziwieniu wszystkich , usta Miharu wykrzywi³y siê w nik³y , ale widoczny u¶miech , którym obdarzy³a zarówno Risena jak i Sasuke , zwacaj±c siê do tego pierwszego:
- Wybacz ¿e nie spe³ni³am twych oczekiwañ...Ale wbrew temu co powiedzia³e¶ , nie jestem osob± ograniczon±...Moja przesz³o¶æ nie jest nudna...i z pewno¶ci± jest ciekaw± opowie¶ci± dla postronnych. Lecz ludzka ciekawo¶æ czyj±¶ przesz³o¶ci± wydaje siê byæ zupe³nie bezcelowa...Powiedz , co da ci jaka¶ informacj± na temat tego , co wydarzy³o siê w moim ¿yciu kilka miesiêcy czy lat wstecz? - powiedzia³a najzupe³niej spokojnie , swym neutralnym , acz wyj±tkowo "grzecznym" tonem. Zazwyczaj charakteryzowa³ j± jej dystyngowany styl bycia...i przestrzeganie zasad dobrego zachowania...oczywi¶cie w granicach rozs±dku...w koñcu nie mog³a sprawiaæ wra¿enie kogo¶ kto nikomu nie mo¿e zrobiæ krzywdy.
Risen nie zmieni³ wyrazu twarzy, aczkolwiek z oczy promieniowa³ blask. Tego niestety nie da³o sie ukryæ. Przez chwilê pomy¶la³, ¿e gdyby mia³ u¶miechn±æ siê proporcjonalnie do szczê¶cia z "prze³amania Miharu", to o¶lepi³by j± u¶miechem.
- Niektórzy mówi±... "Czyny ¶wiadcz± o cz³owieku". Je¶li to nie jest kolejny ludzki bezsens, to poznaj±c przesz³o¶æ, poznajemy i cz³owieka... Mówi±c krótko Miharu... Chcia³em Ciê poznaæ.. Tak bardzo, jak tylko siê da. - Risen postanowi³ lekko polu¼niæ miê¶nie twarzy. U¶miechn±³ siê lekko, po czym doda³ na g³os, aczkolwiek bardziej do siebie ni¿ innych:
- Mam nadziejê, ¿e kiedy¶ powiesz, czemu tak... zdystansowa³a¶ siê do ludzi.
Odwróci³a wzrok patrz±c na swoj± do po³owy pe³n± szklankê , u¶miechaj±c siê pod nosem niedostrzegalnie dla towarzyszy...by³ to jednak u¶miech nic nieznacz±cy.
- S±dzê , ¿e nie mo¿na kogo¶ poznaæ po przesz³o¶ci...czynach...w ka¿dej istocie mo¿e zaj¶æ jaka¶ zmiana. - Przenios³a swój neutralny wzrok na Risena , i odezwa³a siê tym samym wypranym z emocji tonem:
- Jednak¿e to zdaje siê naturalna sprawa dla ludzi...sprzeczno¶æ pogl±dów...- znów zwróci³a swój wzrok na szklankê i napi³a siê ³yka.
- Czy¿ nie powinni¶my siê odznaczaæ tolerancj±...Choæ niektórzy zapominaj± o swoim "ucywilizowaniu" i poczynaj± zachowywaæ siê jak bestie...Niesmaczne...- znów powiedzia³a wiêcej ni¿ jedno zdanie. Po g³êbszym zastanowieniu mog³a ¶mia³o uznaæ , ¿e po tak obfitej rozmowie , mo¿e odpu¶ciæ sobie szersze wypowiedzi ponownie na jaki¶ czas...
- W³a¶nie... Powinni¶my, ale czy musimy ? Podobnie jak ja, u¿ywasz zwrotu "ludzi" wyodrêbniaj±c siê od nich... A przecie¿ oboje doskonal wiemy, ¿e "tolerancja" jest jednym z wielu ludzkich bezsensów. Czemu wiêc twierdzisz, ¿e przyk³adowo powinienem tolerowaæ twoje zachowanie, skoro oboje jeste¶my tak... "dalekoludzcy" ? - szatyn dola³ sobie alkoholu do szklanki. By³ nawet bliski stwierdzenia, ¿e ta rozmowa przypomina frywolne pogawêdki przy herbatce.
Wzruszy³a ramionami nie patrz±c na Risena...Ta rozmowa wydawa³a siê zmierzaæ do nik±d. Nie przepada³a za roztrz±saniem wci±¿ problemów ludzko¶ci , które i tak za ka¿dym razem s± identyczne...Nad takimi sprawami zazwyczaj rozmy¶la³a w samotno¶ci...lub w towarzystwie interesuj±cych j± istot , spoza tego ¶wiata.
- Có¿ , jak ju¿ wspomina³am...ka¿dy ma swój tok my¶lenia , pogl±d...i ka¿dy zachowuje siê na w³asny sposób. Choæ przyznam ¿e obserwacje "naszego" gatunku utwierdzaj± mnie tylko w my¶li ¿e coraz wiêcej jest "klonów" , powierzchownych i uwiezionych przez brak ró¿nych perspektyw. - mówi³a najzupe³niej spokojnie , beznamiêtnie. Tyle czasu spêdzi³a na obserwacji ró¿nego rodzaju ludzi...z ró¿nych stron ¶wiata...ró¿nych krajów i wiosek , oraz o zupe³nie innych charakterach. A jednak wkrótce ka¿dy z obiektów jej obserwacji zacz±³ wydawaæ siê gorsz± kopi± poprzedniego...Ka¿dy cz³owiek zacz±³ byæ niewolnikiem w³asnych emocji , wiêzionym w monotonnym schematycznym sposobie prze¿ywania swej egzystencji.
Co dziwne, Risen u¶miechn±³ siê lekko. Spojrza³ nieco dziwnym wzrokiem na Miharu, po czym powiedzia³:
- Miharu, znajd¼ nowy obiekt obserwacji...
Co dziwne, nie przej±³ siê zbytnio innymi rzeczami, które mówi³a Hachiko. Po chwili jednak odstawi³ szklankê z hukiem na blat, po czym stwierdzi³:
- Bêdê siê zbiera³... I wybacz mi t± "ograniczon±"... Nigdy za tak± Ciê nie pos±dza³em... - Risen stwierdzi³, ¿e z czystej grzeczno¶ci przeprosi Miharu, chod¼ jak sam po chwili stwierdzi³, mia³a jego przeprosiny w g³êbokim powa¿aniu.
Nie odpowiedzia³a ju¿ Risenowi...znów zaczê³a wpatrywaæ siê w okno. Milcza³a , my¶l±c wci±¿ nad czym¶.
Sheena wróci³a do swojego cia³ka , wiedz±c ¿e nie mo¿e zostawiæ Miharu samej...summonek uwa¿a³ siê za "nieñkê" Hachiko , mimo ¿e tak nie by³o.
"Jak jej nie bêdê pilnowa³a to znowu zamilknie na kilka miesiêcy..." - pomy¶la³a Sheena po czym , ju¿ w swym pluszowym cia³ku wskoczy³a na blat i spojrza³a na Miharu. Dziewczyna siedzia³a nieruchomo wci±¿ wpatruj±c siê w okno...w koñcu wsta³a i za³o¿y³a swój karminowy p³aszcz. Nie ogl±daj±c siê za siebie wysz³a spokojnym krokiem z baru udaj±c siê gdzie¶...
<nie ma Miharu>
Sheena zwiesi³a ³apki i westchnê³a "zmêczona" tym zachowaniem...
- No i znowu siê zaczyna... - skomentowa³a dziwne zachowanie i znikniêcie swej pani. Dobrze wiedzia³a gdzie uda³a siê Hachiko...to by³o u niej "normalne". Summon siad³ chwilowo na blacie i spojrza³ na Uchihe...
Risen spojrza³ zamy¶lonym wzrokiem na Sheene. Mimo, ¿e le¿a³a pomiêdzy jego rêkami, gdzie jej cia³o wcze¶niej po³o¿y³, mia³a wzrok skierowany gdzie indziej. Szatyn spojrza³ na ni± lekko zaciekawionym wzrokiem, po czym wyci±gn±³ z kieszeni lizaka i poda³ summonowi... A dok³adniej trzy lizaki. Truskawkowe... W razie potrzeby by³ gotowy wyj±æ i ca³y worek.
- Czêsto taka jest ? - zapyta³, jakby mimowolnie, Risen. W sumie to zaciekawi³a go Miharu, a zastanawia³o to, czy ma³y summonek opowie szczegó³y tej rozmowy Hachiko.
Sheena capnê³a lizaki natychmiast w g³êbokim uradowaniu. Potem przenios³a wzrok na Risena:
- Tylko jak siê zdenerwuje... - powiedzia³ summon. By³a to dziwna odpowied¼ , poniewa¿ Miharu nigdy na zdenerwowan± nie wygl±da , zawsze zachowuje spokój i swój neutralno-obojêtny styl bycia. Jednak Sheena zna³a j± na tyle dobrze , by wiedzieæ kiedy co¶ j± denerwuje...a dzieje siê tak zazwyczaj wtedy , gdy nagle znika w milczeniu i izoluje siê od wszystkich by przemy¶leæ to co j± "gryzie". Sheena wzruszy³a ramionkami zjadaj±c jednego z truskawkowych lizaków.
- To zrozumia³e... Przesz³o¶æ ci±¿y na niej bardziej ni¿ na kimkolwiek z Akatsuki... - powiedzia³ do siebie Risen. Sheena zajêta lizakami, raczej nie powinna tego dos³yszeæ, ale nigdy nie wiadomo. Po chwili szatyn wyj±³ dwa lizaki... Oba cytrynowe. jeden po³o¿y³ na blacie, aby je¶li Sheena chce go wziê³a, a drugi wpakowa³ do ust. Zacz±³ sie g³êboko zastanawiaæ na person± Miharu.
- Jaka by³a kiedy¶ ?
Sheena mia³a doskona³y s³uch , i dos³ysza³a rzeczywi¶cie mrukniêcie Risena , ale nie odpowiedzia³a na to stwierdzenie.
- Hmm...raczej nie powinnam rozmawiaæ o jej przesz³o¶ci z kim¶ obcym... - zaczê³a siê zastanawiaæ Sheena i w miêdzyczasie w³o¿y³a do buzi kolejnego lizaka truskawkowego , natomiast cytrynowego zaczê³a obracaæ w ³apkach. Miharu tak na prawdê rozmawia³a w miarê otwarcie tylko z Hachibim lub z ni±...w koñcu nie mog³a przed nimi niczego ukrywaæ. Demon zna³ jej my¶li , a Sheena towarzyszy³a jej od lat i obie by³y ze sob± blisko , mimo wielu pozorów tego , i¿ summon jest jej "s³ug±". W³a¶ciwie króliczkowi nie przeszkadza³o to , jak Hachiko czasami j± traktowa³a...dla Sheeny to by³o ca³kiem zabawne.
- Wybacz... Nie powinienem by³ w ogóle pytaæ. - odpar³ Risen beznamiêtnie. W sumie, to rzeczywi¶cie stwierdzi³, ¿e przesadza. Zna³ Miharu od co najwy¿ej godziny i ju¿ chcia³ siê dowiedzieæ o niej wszystkiego. Westchn±³ g³êboko, po czym wyj±³ ca³± torebkê lizaków w najró¿niejszych smakach. Da³ je Sheenie, bêd±c niemal pewnym, ¿e truskawkowy nied³ugo jej siê znudzi.
- Powiesz jej, ¿e sie o to pyta³em ? - zapyta³ szatyn nagle, jakby zaniepokojony... Co za wspania³a okazja do szanta¿u i wymuszeniu kilku dodatkowych lizaków !
Sheena wyczu³a co siê ¶wiêci. Choæ ca³a torba lizaków by³a niezwykle kusz±ca...to summon wiedzia³ , ¿e musi byæ uczciwa wobec Miharu i nie mo¿e przed ni± ukrywaæ niczego.
- Oczywi¶cie ¿e jej powiem... - rzek³a spokojnie odk³adaj±c lizaki na blat nietkniête.
"Inaczej srogo zap³acê za niepos³uszeñstwo..." - pomy¶la³ summonek bujaj±c siê w przód i w ty³. Jej d³ugie uszy lata³y do góry i w dó³ od tego ci±g³ego bujania...
- To nie ³apówka - mrukn±³ Risen, kiedy Sheena odtr±ci³a lizaki. Stwierdzi³ mimowolnie, ¿e prêdzej sie zabije, ni¿ spojrzy Miharu w oczy po czym¶ takim. Jêkn±³ cicho, po czym spojrza³ na summona Miharu prosz±cym wzrokiem.
- A czy jest co¶, co spowodowa³o by twoje milczenie...? Cokolwiek... - to by³ chyba pierwszy raz, kiedy szatyn b³aga³ kogo¶ o co¶. Co dziwne, z tonu jego g³osu mo¿na by³o wywnioskowaæ, ¿e cukierki to nie wszystko, co ma do zaoferowania w zamian za milczenie.
Sheena pokrêci³a ³ebkiem w przeczeniu , po czym roz³o¿y³a ³apki mówi±c:
- Wybacz...ale mam okre¶lone zasady. - po czym wsta³a na blacie i zbli¿y³a siê do Risena.
-Ja na twoim miejscu nie pyta³abym ju¿ o nic Miharu...Bo trafiasz w felerne tematy stary... - poradzi³a mu stanowczo przy czym u¶miechnê³a siê rado¶nie , co nie pasowa³o do sytuacji ch³opaka...a jednak Sheene to nie¼le bawi³o.
- Co¶ w tym jest... - odpar³ Risen lekko u¶miechniêty. Ca³y... ¯al jakby z niego wyparowa³. Spojrza³ na szklankê z alkoholem, po czym zdusi³ w niej wszelkie swoje smutki. Spojrza³ raz jeszcze na Sheenê, po czym powiedzia³ happy tonem:
- Szkoda, ¿e Miharu nie chce nikogo za przyjaciela... No, mo¿e oprócz Ciebie... Zwróæ na to kiedy¶ uwagê. Jeste¶ dla niej wa¿niejsza, ni¿ to okazuje... I nie w±tp w to - doda³ po chwili szatyn, gdyby summon chcia³ zaprotestowaæ.
Sheena znów siê promiennie u¶miechnê³a:
-Ale¿ ja w to nie w±tpiê... - rzek³a rado¶nie. Mimo wszystko , najwiêksz± zabaw± dla króliczka by³y wszystkie "kary" jakie Miharu wymierza³a jej za przeró¿ne gafy...Nawet ostatnie spalenie przez Sasuke by³o ca³kiem niez³e...pomijaj±c to ¿e zabrano jej lizaka.
- Mo¿e mnie za karê porozywa... - zaczê³a siê zastanawiaæ podskakuj±c z entuzjazmem. By³a irytuj±cym stworzonkiem , ale wiedzia³a ¿e sprawia tym Miharu przyjemno¶æ...Bo dziewczyna nie mia³a wielu okazji do zabawy czy u¶miechu.
Risenowi co¶ przewróci³o siê w ¿o³±dku. Zacz±³ sie nerwowo drapaæ po policzku, po czym przemówi³ niespokojnym g³osem:
- A czy ludzi te¿ karze... ee... w ten sposób ? - szatyn nie by³ pewny co sie stanie z jego cia³em, je¶li Miharu uzna pytanie innych o jej sprawy za co¶... niew³a¶ciwego. Prze³kn±³ g³o¶no ¶linê, po czym doda³:
- W ka¿dym razie, by³y przypadki ¶miertelne ?
Sheena przesta³a skakaæ patrz±c nieco zastanawiaj±cym wzrokiem na Risena:
- Hmmm...nie chcia³abym ciê przestraszyæ. - zaczê³a drapaæ siê w g³ówkê. Pamiêta³a okres sprzed kilku miesiêcy , kiedy to Miharu powiedzia³a co¶ ...niepokoj±cego. Króliczek zastanawia³ siê czy mo¿e powiedzieæ o tym Risenowi...czy nie lepiej by³oby jednak go tym zbêdnie nie zamartwiaæ.
- Wiêc ? - Risen delikatnie ponagli³ Sheene. Szczerze mówi±c, Miharu/Mi¶ka zda³a mu siê nad wyraz sympatyczn± (podobnie jak on sam ) osob± i w dodatku do¶æ rozmown±, by mo¿na z ni± by³o wytrzymaæ. W ka¿dym razie powoli siê opanowywa³ i zaczyna³ bawiæ siê lizakiem. Jab³kowym. To by³ jego ulubiony smak. Zawsze lubi³ sobie polizaæ, gdy sie z czego¶ cieszy³. I to go chyba ³±czy³o z Sheen±.
Sheena patrzy³a na przesadnie uradowanego Risena dziwnym wzrokiem.
- Kiedy¶ powiedzia³a ¿e najbardziej w ludziach lubi to , ¿e s± nietrwali. - po czym zachichota³a rozbawiona tym wspomnieniem. Dopiero po d³u¿szej chwili zorientowa³a siê ¿e nie powinna by³a tego mówiæ...
- Oj...Miharu chyba nie bêdzie zadowolona , ¿e to powiedzia³am... - zaczê³a podskakiwaæ - Ale kara na pewno bêdzie zabawna!...Ciekawe czy schowa³a dla mnie swojego lizaka... - powiedzia³a rado¶nie , i dziwacznie zmieni³a temat jakby w ogóle nie przejê³a siê tym , ¿e Hachiko mo¿e jej zrobiæ co¶ brutalnego.
- Czyli nie mam sie czym martwiæ.. - stwierdzi³ nagle u¶miechniêty Risen. Z³apa³ pluszaka za tors, po czym wsadzi³ do zewnêtrznej kieszeni akowskiego p³aszcza.
- Skoro ju¿ dawno przekroczy³em barierê, któr± nazywamy cz³owieczeñstwem... - doda³ Risen bardziej do siebie ni¿ do Shee. Po chwili jednak wyj±³ drêczonego przez niego summona z kieszeni i zapyta³:
- Przejdziemy siê gdzie¶ ? Wybacz, ale ci±g³e picie mi siê znudzi³o. Mam dopiero 9 promili, ale zamierzam pozostaæ na tym poziomie trze¼wo¶ci, wiêc mo¿e wyjdziemy z baru ?
Popatrzy³± na Risena znów swym dziwnym wzrokiem:
- Mi siê st±d wychodziæ nie chce , posiedze tu jeszcze trochê a potem poszukam Miharu...wiêc pewnie zobaczymy siê potem. - powiedzia³a Sheena wyskakuj±c z jego objêæ i siadaj±c na ladzie. Chcia³a pobyæ sam na sam z lizakami...wzie³a napoczêtego ju¿ lizaka i siê do niego przytuli³a:
- Wiesz ¿e ciê kocham...Ty mnie nigdy nie zostawisz prawda? - zaczê³a rozmawiaæ z lizakiem jak z ¿yw± istot± (lub innym zombie)
- Oczywi¶cie, ¿e Ciê nie zostawiê - odpar³ Risen bêd±c odwróconym do Sheeny. Biedak, nie wiedzia³ do kogo summon mówi '.
- Do zobaczenia pó¼niej... I pozdrów Miharu, jak j± znajdziesz - powiedzia³ Risen na odchodne. Po chwili znikn±³ za kotar±. Po chwili jednak do Sheeny spod kotary przyby³y... Cytrynowe dropsy z napisem "mury".
<NMM>
Spojrza³a na Risena dos³ownie ze znakiem zapytania nad g³ow±.
- Hê? - wyda³a z siebie ten jeden d¼wiêk po czym wzie³a dropsy i przeczyta³a napis. W rzeczywisto¶ci by³a po³±czona z Miharu i wiedzia³a gdzie jest dziewczyna...ale có¿. Wróci³a do przytulania lizaka i zaczê³a znów bujaæ siê w te i we wte.
Sasuke po d³ugim zamy¶leniu ockn±³ siê rozejrza³ po barze gdy zorientowa³ siê ¿e jest sam wyszed³ <NMM>
Sheena zorientowa³a siê ¿e zosta³a tu sama jak palec. Wsta³a z blatu i w podskokach opu¶ci³a to miejsce <nie ma summona>
Hikaru wchodzi spokojnie do baru, podchodzi do lady i mówi:
- Proszê du¿± oran¿adê na wynos... - po chwili doda³ - ...i jeszcze chrupki kukurydziane.
Barman na pocz±tku nie wiedzia³ kto to mówi, gdy¿ ma³y Hikaru nie dosiêga³ do lady, ale potem w koñcu go zobaczy³.
Hikaru chwyci³ za zapakowane produkty spo¿ywcze i Wyszed³.

<nmm>
Bia³o w³osy, wysoki ch³opiec zasiada przy stole czekaj±c na swojego kumpla. Bar by³ ogromny, a sto³ów by³o tak du¿o, ¿e ledwo mo¿na by³o zliczyæ. Na suficie pali³o siê kilka lamp. Nagle Zejn zauwa¿y³ m³od± ³adn± kelnerkê i by³ w ni± wpatrzony jak w obrazek. Mia³a na sobie czarno-bia³y strój, a jej g³owê zdobi³a bia³a jak ¶nieg opaska. Ona spojrza³a na niego, a on na ni±, lecz to spojrzenie nie trwa³o d³ugo, poniewa¿ musia³a ona obs³u¿yæ klientów. Ch³opiec nadal na ni± patrzy³. Podesz³a ona do niego i spyta³a co podaæ.
- Poproszê wodê. - powiedzia³ bardzo dziwnym g³osem.
Kilka chwil pó¼niej dosta³ wodê, a dziewczyna posz³a obs³ugiwaæ innych ludzi. Zejn wci±¿ na ni± patrzy³.
Lina chodzi³a jaki¶ czas po zalanej jaskrawym s³oñcem wioskê piasku. Kroczy³a wolno patrz±c na wspania³± wioskê na ¶rodku gor±cej, nieprzyjaznej pustyni.
W koñcu dosz³a do jakiego¶ du¿ego budynku, w którym chyba musia³o byæ bardzo du¿o ludzi. By³ to ogromny bar. Lina wesz³a do ¶rodka rozgl±daj±c siê tym samym wzrokiem. Czu³a zapachy przeró¿nych dañ. S³ysza³a g³o¶ne rozmowy klientów. Widzia³a ca³± gamê barw, od ciemnych stolików i pod³ogi po kolorowe stroje klientów i ró¿nobarwnych tac z potrawami. Jej rêka mimowolnie powêdrowa³a na jaki¶ przypadkowy stolik chc±c poczuæ tak¿e zmys³em dotyku, ¿e tutaj jest.
Zupe³nie przypadkiem potr±ci³a jak±¶ szklankê z wod±, ale w ostatniej chwili j± za³apa³a.
Przy stoliku siedzia³ jaki¶ ch³opak z bia³ymi w³osami i gapi³ siê trochê nieprzytomnym wzrokiem na Linê.
-Przepraszam!- powiedzia³a i bardzo szybko, czerwona jak burak uciek³a na drugi koniec sali i zajê³a stolik.
-Poproszê ramen- powiedzia³a do kelnerki.
-Nie ma sprawy.- mówi ch³opiec i podnosi szklankê. Nastêpnie siada ko³o dziewczyny, która zrzuci³a szklankê.
-Cze¶æ! Jak masz na imiê. Ja jestem Zejn z klanu Hyuuga.- mówi ch³opak tym razem ju¿ pewnym g³osem. Nagle zgas³y lampy i zaczê³a lecieæ bardzo spokojna muzyka. Wokó³ nie by³o ju¿ prawie nikogo. Pewno¶æ siebie pierwszy raz ogarnê³a Zejn. Przy dziewczynach by³ on bardzo nie¶mia³y.
Hmm to pewnie do tego baru prowadzi³ mnie Zejn-mówie do siebie wchodz±c do ¶rodka. W ¶rodku widze kilka osób miêdzy innymi Zejn'a i jak±¶ dziewczyne. Podchodze do sto³u i siadam na pierwszym leprzym krze¶le.
Chcia³e¶ ¿ebym siê przedstawi³??Jestem Mankuro i pochodze z konohy-gadam do Zejn'a patrz±c na jego wode.
-Cze¶æ- powiedzia³a Lina- Jestem Lina, mi³o mi poznaæ- i unios³a d³oñ w ge¶cie przywitania. Czu³a siê trochê dziwnie, ale co tam.
-Jestem... E, no pochodzê st±d- u¶miechnê³a siê i spojrza³a na dwóch ch³opaków.

Dodane po 18 minutach:

Nagle co¶ jej siê przypomnia³o.
-Sorki ludzie! Muszê i¶æ- i wsta³a szybko- kiedy¶ siê jeszcze na pewno spotkamy!- i wysz³a z baru.
Cze¶æ-krzycze do biegn±cej w strone dzwi dziewczyny.
Ja te¿ siê bêde zbiera³-mówie do Zejn'a i po chwili ide w strone dzwi/NMM
Dopijam szybko wodê i zostawiam pieni±dze za ni± (z napiwkiem oczywi¶cie). Patrz±c jak odchodz± ludzie idê za Mankuro do Konohy. S³oñce nadal grza³o, a ja wci±¿ by³em zmêczony.
-Jak mus to mus.- mówiê do siebie i idê dalej. /nmm
Otworzy³ drzwi i wszed³ do baru. By³o tam ciemno, wiêc musia³ zaczekaæ chwilê, a¿ jego oczy przyzwyczaj± siê do braku ¶wiat³a. Kiedy w koñcu siê tak sta³o podszed³ do baru i zaj±³ pierwsze lepsze miejsce.
-Miskê ramenu proszê- odpowiedzia³ na pytanie barmana.
Po kilka minutach otrzyma³ zamówienie i rozpocz±³ d³ug± wyczekiwan± ucztê.
Odsun±³ miskê od siebie i wytar³ chusteczk± usta, któr± pó¼niej wyrzuci³ do kosza.
-Arigato- u¶miechn±³ siê, rzucaj±c monetê obok miski. Wsta³ i ruszy³ w kierunku drzwi. Zatrzyma³ siê przed nimi i jeszcze raz omiót³ wzrokiem pomieszczenie. Wyszed³.

zt
Otworzy³ drzwi przepuszczaj±c damê pierwsz±.. jak nakazywa³ obyczaj, którego zawsze trzyma³ siê ch³opiec. Nie znosi³ chamstwa i grubiañstwa..
Pozwoli³ damie wybraæ miejsce, które jej najbardziej odpowiada³o po czym zaprowadzi³ ja pod rêk± do owego stolika. Przed samym sto³em pozwoli³ wyj¶æ jej z uchwytu i odsun±³ krzese³ko aby ta mog³a na nim usi±¶æ. Potem zasun±³ za nia krzese³ko a sam zawo³a³ kelnera..
Widz±c jak ten zmierza ju¿ w ich kierunku postanowi³ usi±¶æ sam.. CZeka³ teraz na kelnera i na pierwsze s³owa Armor..
Z u¶miechem wymalowanym na twarzy patrzy³ siêw okno baru, widaæ malowa³a mu siê w g³owie wizja czego¶, co siê zbliza..
Po chwili ockna³ siê z letargu.. i przemówi³..
- Ty pierwsza zamawiaj, grauuuuuu
Po tej wypowiedzi zacz±³ siê smiaæ
Doich stolika wreszcie podszed³ kelner...
~Ju¿ mi nie dobrze z tym wszystkim... Udawanie Armor jest takie mêcz±ce, czego ten ch³opak mo¿e chcieæ? Irytuje mnie to wszystko... Podrywana przez dziecko, chod¼ on wydaje siê zachowywaæ lepiej od tego ca³ego ¿a³osnego Rado...~

-Dziêkujê Ci Kortill...

Gdy kelner podszed³ z³o¿y³am zamówienie...

-Co¶ zimnego do picia, tylko to...

Zdjê³am p³aszcz i wierzchni± czê¶æ kimono jakie po¿yczy³am od Tanuki podczas pobytu w jej apartamencie. (pamiêtasz poprzedni mój avek który opisywa³e¶? to teraz to w³a¶nie widzisz )... Wiêkszo¶æ mojego cia³a by³a teraz odkryta... Wyjê³am mój wachlarz i delikanie zacczê³am nim manipulowaæ by stworzyæ przyjemny zefirek... Widoczne by³y teraz na moim ciele ró¿ne dziwne nie raz demoniczne tatua¿e... (patrz kp)... Moje oczy nie ¶wieci³y ju¿ szkar³atem lecz teraz by³y niczym dwie czarne per³y... (pamiêtasz ¿e mia³am z³ote oczy, a dok³adniej miodowo z³ote)... W³osy delikadnie powiewa³y mi na boki od powsta³ego wiaterku... (mia³am bia³e krótkie w³osy, teraz d³ugie kruczoczarne...) Czeka³am a¿ ch³opak zamówi i zacznie co¶ mówiæ...
-Ojoj.. zmieni³a¶ siê..
Co siê z Tob± dzieje? -powiedzia³ zaniepokojony obserwuj±c zmiany jakie nast±pi³y z dziewczyn±, która jescze niedawno by³a uosobieniem spokoju i delikatno¶ci teraz ch³opiec tak na prawdê by³ lekko przera¿ony jej zachowaniem..
- Kelner daj mi butelkê mleka i paczke p³atków owsianych a tej Pani... Hmm tego nie wiem... Armor zamów sobie cos proszê...
Teraz natapi³a chwila ciszy oczekiwania, w której g³os powinna zabraæ czrnow³osa demoniczna dziewczyna...
Gdy wreszcie zamówienie zosta³o przyjête dwójka shinobi pozosta³a sama..
-Wiesz co tak na prawde by³o powodem, dla którego Cie wezwa³em? Nie chodzi³o mi tylko o to jak± jeste¶ wspania³a osob±..
liczy³em te¿ na twoj± pomoc...
Ch³opiec przerwa³ by dok³adnie wejrzeæ w oczy 17-nastolatki..
Po kilku sekundach zada³ jednak pytanie, które by³o g³ownym powodem ich spotkania..
-Podoba Ci siê ta wioska??
-Podoba mi siê wiele rzeczy...

Spojrza³am z góry na dó³ na ch³opaka. Czemu trafiaj± siê sami blondyni... Co te¿ go z Armor ³±czy³o... phiii ci±gniemy dalej...

-Co masz na my¶li? Zmieni³am siê? Nie jestem teraz sob±...

Praw± d³oni±, opuszkami palców przejecha³am po policzku ch³opca robi±c przy tym nie ma³y u¶mieszek zdradzajacy lubiezne my¶li... W pewnym momencie obliza³am suptelnie usta...

-Ta dzura w ziemi, na kompletnym odludziu... Nie a dlaczego pytasz?
- Bo jest taka sprawa..
Rozpocz±³ niepewnie.. Chcia³bym zrobiæ tu kilka zmian.. Przyjrza³ siê teraz jej twarzy z dostrzegaln± dum± i rado¶ci± z tego co w³asnie ma zamiar powiedzieæ...
- Chcê byc mesjaszem dla tej wioski chce wprowadziæ.. nowe prawo..
Takie by lider wioski by³ wybierany przez lud... a nie z wyboru dostojników czy po wygranej walce...
-Chodzi mi o to by wprowadziæ w Sunie pe³n± demokracjê..
Widz±c jak dziewczyna siê oblizuje.. Ch³opcu zarysowa³y siê przed oczami sceny, których tak na prawdê siê wstydzi³ chocia¿ z drugiej strony marzy³ by sta³y siê rzeczywisto¶ci±..
Po chwili do stolika podszed³ kelner i poda³ zamówione rzeczy..
Kortill poczeka³ jeszcze chwile a¿ pracownik baru odejdzie, by dokoñczyæ swoja mysl..
- Myslisz, ze to mozliwe?
-Sk±d siê u tak m³odego ch³opca bior± takie ide? Nie powinienes zajmowaæ siê inymi rzeczami jak ch³opcy w twoim wieku? Zabawa w Boga bywa niebezpieczna a kraj wiatru nie czarujmy siê jest ja³owy i szkoda na niego cudów...

T± sam± rêk± co wcze¶niej zaczê³am palcami je¼dziæ po ko³nierzyku koszuli ch³opca... Z ko³nierzyka zesz³am na klatkê piersiow±, ch³opiec nie wygl±da³ na tak m³odego, przynajmniej jego cia³o nie zdradza³o tak m³odego wieku... Delikatnie i namiêtnie przejecha³am d³oni± po jego prawej piersi... Lew± rêk± chwyci³am lemoniadê przyniesion± przez kelnera i w do¶æ erotyczny sposób zaczê³am piæ lemoniadê przez s³omkê (z czym ci siê to kojarzy ;] ) ...
/hmm generalnie to z piciem przez s³omkê piwa z sokiem? Tak mam racjê? Czy siê pomyli³em../

Pomimo tego, ze wcze¶niej ch³opiec stara³sie zachowywaæ pewnie i skrupulatnie teraz po tym, jak poczu³ d³oñ na swojej piuersi jego cia³o nie wytrzyma³o.. Dr¿±cym g³osem pocz±³ odpowiadaæna pytanie co chwilê przerywaj±c z powodu dziwnego uczucia jakie teraz go omami³o, wprowadzi³o w dziwny stan uniesienia..
- Bo... Ja, to znaczy ten, ¿e no ja nie chcê... wiêcej wojen... To znaczy wiem, ¿e misja, któr± chcê nam zleciæ.. To jest Tobie i sobie no, ze ten.. przyniesie wiele ofiar... ale na tym miejscu bedzie mozna zbudowaæ nowy...
W tymmomencie ch³opiec urwa³ widz±c jak Armor podnosilemoniadê a potem wk³adaj±c s³omkê do swych l¶ni±cych ust zaczyna powoli piæ zawarto¶æ szklanki..
W chwili, gdy otrze¼wia³.. zacza³ na nowo mówic..
-No co to, aj a no ¿e bedzie mo¿na zbudowaæ, nowy, lepszy ¶wiat...
Powiadasz ja³owy.. Czy wiesz, ¿e gdyby.. po¶wiecenie to jest no zapa³ tych ludzi, Twój kraj..
~Jej ale jest piekna~ pomy¶la³ w tej chwili m³odzieniec...
-Kraj, w którym mieszkasznie wygl±da³ by tak ¶wietnie?
Kiedy skoñczy³ mówiæ spojrza³ na d³oñ, która wedrowa³apo jego ciele..
delikatnymi ruchami pomuska³ jej wierzchwni± warstwê koniszkami palców.
-Wierzysz w utopiê co? Ten ¶wiat odk±d ludzie po nim st±paj± jest pogr±¿ony w wojnie, ludzie maj± wojnê we krwi, nie da siê stworzyæ raju, na miejsce jednych przyjd± nastêpni, konflikty wa¿ne i mniej zawsze trapi³y ludzko¶c... Masz ¶liczne oczy wiesz?

Musnê³am jego d³oñ, by³o w nim cos czaruj±cego gdy siê tak nie umia³ wys³owiæ... By³ taki niewinny, taki czysty...
-¦wiat nie musi byc z³y to od nas zale¿y jaki bedzie..
Wed³ug mnie ka¿dy mo¿e staæ siê kim¶ wa¿nym, dla innej osoby czy nawet dla ca³ej wioski.. Wiesz czemu s± wojny na ¶wiecie? bo wszyscy chc± w³adzy.. Wiesz jak temu zaprzestaæ? znie¶æ urz±d w³adcy... niech lud troszczy siê o w³asne dobro..
Czy wierzê w utopiê? Hmmm tak... Wierzê, tylko w tak±, w której ka¿dy jest równy nie ma podzia³u na silniejszych i s³abszych...
Ponownie poczu³ wielkie goraco.. kiedy dziewczyna muska³ajego d³oñ..
- Konflikty bed± do koñca ¶wiata... dobrze o tym wiem ale ³atwiej im siê przeciwstawiæ w zwartej grupie... £atwiej znale¶æ wedy pokojowe rozwi±zanie..
Spojrza³ w oczy dziewczyny
- Me oczy chocia¿ ze z³ota nigdy nie dorównaj± blasku jakie oddaj± Twoje ¶liczne oczeta wype³nione i stworzone z najcenniejszych kruszców tego ¶wiata...
-Ludzie s± ¼li do szpiku ko¶ci. W³adza to cecha bogów. W³adza tak jak narkotyk, w³adza to wielka si³a, rz±dzi mi³o¶æ i lêk, czasami te¿ zabija. Gdy uklêkniesz d³oñ poda, lecz umie te¿ zabijaæ. Ciê¿ko byæ kim¶ wa¿nym dla ludu je¶li gubisz siê w szarym t³umie jednakowych ludzi...

Wróci³am d³oñmi do tego twarzy... Od³o¿y³am lemoniade na bok... Pog³aska³am ponownie...

-Dlaczego tak ci zale¿y na ratowaniu tego gnij±cego pado³u, chcesz go zniszczyæ, zabiæ niewinnych, to tylko twoje chore ambicje... W³adza pod inn± postaci±, zabawa w zbawiciela...

Teraz zachwyci³y mnie jego piêkne w³osy od których nie odrywa³am r±k i oczu...

-Nie jedna osoba zabi³a by ciê za te herezjê, wyzwolisz kraj i kto¶ inny go podbije. B³êdne ko³o potoczy siê dalej. Dlaczego ten kraj? S± inne z wiêkszym potencja³em, Konoha jest teraz bez w³adcy, Iwa jest lepiej prosperuj±ca ni¿ Suna, dlaczego ta wioska? Masz naiwne marzenia o raju... Bêdziesz zmuszony likwidowaæ ka¿dego wroga swojej idei, swojego nowego ustroju, doprowadzi to do kolejnych wojen, do przelewu krwi... My¶lisz ¿e dlaczego Armor nie powiedzia³a ci ¿e jest kage? Boi siê w³adzy i nie umie z niej korzystaæ a ty dasz g³upc± w³adze nad wszystkim... Doprowadzisz do upadku z którego nikt siê nie podniesie...

Zdjê³am sanda³ z prawej nogi i zaczê³am bos± stop± szmeraæ nogê ch³opaka...
-Hmm Twoje s³owa s± prawdziwe, ale kto¶ musi podj±c siê haniebnej misji, w której po¶wiêci kilka istnieñ dla dobra przysz³o¶ci tego kraju...
Dlaczego Suna? Hmmm...to proste.. to obecnie bardzo dobrze prosperuj±ca wioska z perspektywami wiêkszymi od Konohy. Mo¿e i ziemia jest ja³owa... Mo¿e klimat jest ciê¿ki ale prawdziwymi ilicz±cymi siê dobrami tej ziemi s± ludzie.... Jest to jedna z najwiêkszych pod wzgledem liczebno¶ci wiosek na swiecie...Dlatego próba, której podejmuje musi nast±piæ tu, by w razie ¶mierci wielu shinobi.. reszta mog³a odbudowaæ gospodarkê...
Wiem to troche samolubne, moze nawet chore... Ambicja mnie przeros³a? Byæ mo¿e... z tym, ¿e ja nie planuje w clae mieæ styczno¶ci z t± wiosk± w przysz³o¶ci... Nie mam zamiaru, byæ tu w³adc±... Opowiem Ci teraz troche o systemie, który postanowi³em wprowadziæ...
Oczy ch³opca rozb³ys³y w tym momencie. Nie by³ ju¿ sob±... Co¶ sprawi³o, ¿e spokojny ch³opiec zamieni³ siê w ....

- Demokracja to ustrój polityczny znany w kilku krajach.. ale nie wiem czy ten system jest znany w wiosce ukrytego dzwiêku...
Pochodzi od dwóch s³ów demos, czyli lud, oraz kratia – rz±dzenie b±d¼ w³adza. Z tego mo¿na wywnioskowaæ, co dos³ownie oznacza nazwa „demokracja”. Jest to ustrój polityczny, na który ogromny wp³yw maj± obywatele danego pañstwa. Mog± oni czynnie lub biernie uczestniczyæ w ¿yciu politycznym, decydowaæ o reformach swojego kraju, byæ wspó³odpowiedzialnym za podejmowane w nim decyzje oraz wybieraæ swoich przedstawicieli lub te¿ ich odwo³ywaæ.
Opiera siê na czterech podstawowych, aczkolwiek jak wa¿nych warto¶ciach: wolno¶ci, sprawiedliwo¶ci, równo¶ci oraz porz±dku.
Oczywi¶cie system ten ma wiele wad, ale czy nie jest lepszy od próby w³adzy feudalnej?
M³odzian poczeka³ teraz chwilê..
-Powiadasz, ¿e wielu chcia³oby mnie zabiæ za herezjê, które g³oszê? Nie w±tpiê ale czym by³by ¶wiat bez szaleñców z piêknymi marzeniami, cudownego, lepszego ¶wiata?
Po kilku minutach ch³opca trafi³ piorun z jasnego nieba...
Æzy ta kobieta, która mog³aby byæ fabtazj± dla wiêkszo¶ci mê¿czyzn rzeczywi¶cie zajmuje siê takim m³odzianem? CZy w³asnie smyra go po nodze?... Nie potrafi³ w to uwierzyæ..
Chcia³ co¶ powiedzieæ ale przez usta nie wysz³o mu ju¿ ¿adne s³owo...
B³agaj±cym spojrzeniem stara³ siê uprosiæ jedynie dziewczynê by zwolni³a... Pierwszy raz ch³opiec czu³ te dziwne uczucie.. pierwszy raz czu³ siê na si³ach by wzlecieæ ponad niebo..
-Dobrze powiedzmy ¿e ciê rozumiem aczkolwiek nie do koñca popieram, jaki interes ma Kraj D¼wiêku i ja w tym ¿e pomo¿emy ci wyzwoliæ ten kraj który jak mówisz ma taki wielki potencja³. Prawda Suna ma du¿y potencja³ je¶li chodzi o ilo¶æ r±k do pracy ale poza tym s± od ka¿dego uzale¿nieni dajmy na to stosunek polityczny OTO-SUNA, gdyby nie nasze pola ry¿o ludzie tu umierali by z g³odu, KONOHA nie da³a by radê sama wyrzuwiæ swoich ludzi i jeszcze eksportowaæ ¿ywno¶æ do SUNY... Mój kraj mimo ¿e ma ma³o shinobi jest silny poniewa¿ jest spichle¿em tego kontynentu... Wiêc ponowie pytanie po tej mojej ma³ej anegdocie, co ja i mój kraj bêdziemy z tego mieli skoro i tak du¿o ju¿ nam zawsziêczaj±?

Ehhh ch³opiec znów by³ p³ochliwy, odsunê³am rêce... Cofnê³am nogê i wsunê³am z powrotem do klapka... Poczê³am znów piæ lemoniadê...

-Kelner Sake proszê!

Zawo³a³am do kelnera...

-A wracaj±c do polityki tak wiem co to demokracja ale wcale jej nie popieram, kraj pe³en swobód bez silnego przywództwa robi siê s³aby... ¦wiat jest piêkny w swoim szleñstwie nie uwa¿asz? Kocham szaleñców taka moja s³abo¶æ... Ale jak realja ¶wiata codziennego zderz± siê z wizj± twojego cudownego ¶wiata to nie wiem co siê wydarzy... Masz cudowne w³osy...

Nachyli³a siê nad ch³opakiem niby chc±c mu powiedzieæ co¶ szeptem, zaczê³am ju¿ nawet co¶ mówiæ... A gdy siê nachyli³ zaczê³am go ca³owaæ namiêtnie w usta... Chwyci³am go d³onmi za ko³nierzyk koszuli by przed³u¿yæ ten moment jak tylko siê da³o najd³u¿ej...
Wszed³êm do baru, a raczej próbowa³em. Barman strasznie siê rzuca³ o mojego ptaka którego ze sob± mia³em. Spojrza³êm na Horusa i kaza³em mu polecieæ do domu. I tak raczej nie bêdzie potrzebny. tedy dopiero mog³em wej¶æ spokojnie do ¶rodka. Nawet nie ogl±da³em siê wokó³. Poprostu usiad³em przy pierwszym lepszym stoliku i zamówi³em wode.
-Jaki interes ma w tym kraj dzwieku pytasz?
Jest wieleodpowiedzi na to jak¿e trudne pytanie...
-Po pierwsze trening w ciêzkich warunkach dla Ciebie i Twoich wojowników..
- Po drugie s³awa, wzmocnienie pozycji dla wioski.
- Po trzecie nie wie, czy wiesz ale taka wojna przyniesie wiele ofiar...
S³ysza³em nie raz o zabawach, jakie prowadzi siê w waszej wiosce..
- Po czwarte Twa wioska, która tak szybko sie rozrasta bedzie mia³a miejsce dla swoich wojowników.
- Po piate bêdzie to doskona³y rynek zbytu, poniewa¿ mam zrobiæ tu plantacjê, szklarnie itp..
- Po szóste, zyskasz dozgonn± wdziêczno¶æ mieszkañców Suny..
Je¿eli to Ci nie wystarcza znajde jeszcze setki innych powodów...

Ch³opak zauwa¿y³, jak do baru wchodzi cz³owiek,którego kortill spotka³ niedawno... Osobê, która ratowa³a Armor... Machniecie reki postanowi³ przywo³aæ tu ch³opaka...
Wtedy to Armor rzuci³a siê na kortilla.. zaczê³a go namietnie ca³owaæ..
W pierwszej chwili dzieciak zszokowany uleg³ poca³unkowi i czerpa³ z niego wiele przytjemno¶ci.. Chwila ta ci±gne³a siê w nieskoñczono¶æ.. Mia³ nadziejê, ze to nie sen... W koñcu jednak ockna³ siê i postanowi³ odsun±æ od dziewczyny...
Czeka³ a¿ do stolika podejdzie Rado a w miedzyczasie.. powiediza³ tylko Takage..
-Dziêkujê, dbam bardzo o w³osy, kupi³em nawet specjaln± odzywkê.. i w ogóle uzywam specjalnych szamponów...
U¶miechn±³ siê dziarsko i dokoñczy³..
-Có¿ jednak marno¶æ ca³e me ow³osienie przy jednym twym najkrótszym i najs³abszym w³osku..
Szybko zanim Rado podszed³ do stolika powiedzia³am do ch³opca z najwiêksz± uleg³o¶ci± wrêcz blagalnie...

-Proszê nie zadawaj pytañ, pomó¿ mi... Ja spe³nie ka¿d± twoj± pro¼bê, ¿yczenie, marzenie i zachciankê, ale proszê tylko o jedno, pomó¿ mi siê uwolniæ od mojej kuli u nogi... Pomó¿ mi siê go pozbyæ bo to jedyna przeszkoda która hamuje mnie by pomóc ci w realizacji twych piêknie szalonych marzeñ... Pomó¿ mi zapiæ tego mê¿czyzne, Kumo Gakure Kage Rado...

Chwyci³am ch³opca za d³oñ, zrobi³am i¶cie b³agalne spojrzenie... Moje oczy by³y teraz smutne...
Gdy otrzyma³em wcze¶niej zamówion± wode zauwa¿y³em jak jaki¶ ch³opak mnie zaprasza do stolika, gdzie¶ go ju¿ widzia³em. Ah tak na misji, w ¶wi±tyni Habichiego co tam tak zawiod³em Armor. Wypi³em wodê i ruszy³em do jego stolika. Gdy szed³êm spostrzeg³em Armor czy raczej Romre która siedzia³a z ch³opcem. Trochê zwolni³em kroku, nie wiedzia³em o co chodzi. Ju¿ nie co wolniejszym chodem doszed³em do stolika i usiad³em przy nim.
-"Witam."
Powiedzia³em patrzac na ch³opca i bacznie obserwuj±c demonice. ¦ci±gne³a maske, ta twarz nie nale¿a³a do Armor, blada, oczy te¿ nie jej tylko takie czarne per³y.
- Nie wiem o czym mówisz?, ale wydaje siê on ca³kiem przyjazny i mi³y, z reszt± On Ciê chyba uratowa³?? Kiedy ja zawiod³em? No nic na razie nie bêdê robi³ nic... zobaczymy co czas przyniesie.. Dopiero po kilku chwilach dosz³o do niego to, co powiediza³a Arm...
-Kumo Gakure Kage Rado...
~O kurczê ale mam towarzystwo...~
Widz±c jak mê¿czyzna siê zbli¿a³ kortill postanowi³ wstaæ i powitaæ go¶cia na stoj±co jak przewiduj± wszelkie normy.. Dodatkowo dla wyra¿enia szacunku pochyli³em nisko g³owê..
-Witam.. Jeste¶ przyjacielem tej o to damy? czy¿ nie to chyba Ciebie widzia³em, jak ja ratowa³e¶ ?
Eh, gdzie mojemaniery.. Szanowny Kage... To chyba czcigodna Twa osoba ratowa³a tê o to kobietê?
Co chwilê wzrok przechodzi³ z Armor na Rado... Sytuacja by³a dziwna...
Jedenastolatek zakochany w starszej od siebie kobiecie, którama ju¿ faceta?....
S³ychaæ by³o tylko westchniêcie..
-Ehhh
~Szlak ten te¿ okaza³ siê imbecylem... Nie ma na tym ¶wiecie normalnych nieludzi? Muszê siê ¶pieszyæ bo koñczy siê mój czas... jestem w¶ciek³a...~

-Mylisz siê mój kochany... Rado zawiód³ Armor na ca³ej mo¿liwej lini... Co ona przez jego tchurzostwo i bezgraniczn± g³upotê musia³a przej¶æ... Ahhh... Có¿ ja siê chyba bêdê zbiera³a... Mi³ego podbijania wioski ¿yczê...

Powoli zaczê³am zak³adaæ swoje szaty co chwila wzdychaj±c i przewracaj± oczy... Po chwili wygl±da³am jak bym mia³a odruch wymiotny na widok Rado...
Podszed³em do stolika. Ch³opak strasznie by³ formalny. Patrzy³em na niego z lekkim zdziwieniem i niedowierzaniem jego wyolbrzmioonego powitania z racji ze jestem kage. Po jego wymowie powiedzia³em.
-"Nie b±d¼ taki formalny. To jest krêpuj±ce."
Nastêpnie s³ucha³em co Romra ma do powiedzenia. To by³a sam okrutna prawda. Ka¿de s³owo mnie rani³o ale taka by³a rzeczywisto¶æ.
-"Tak. Niestety to prawda."
By³em widocznie przygnêbiony tym faktem. Spojrza³em szybko na ch³opca próbuj±c spostrzec jego reakcje czy wy³apa³ to i¿ dziewczyna (Romra) mówi o Armor w 3 osobie.
~To ju¿ trzeci raz, gdy dziewczyna mówi w 3 osobie... hmmczy to znaczy, ¿e co¶ z ni± nie tak? Nie, nie mogê tak mysleæ.. Prawdziwy naukowiec, za nim wyci±gnie tezê na ¶wiat³o dzienne musi to udowodniæ..~
-Hmm... Moja Droga.. nie odchod¼ przynajmniej na razie.. Mam jeszcze Ci co¶ do zaoferowania.. Kilka minut wcze¶niej poprosi³a¶ mnie o jedn± rzecz.. a co siê stanie je¿eli ja Ci pomogê w tym o co mnie poprosi³a¶? Co bedzie je¿eli pomogê Ci....?
Nie dokoñczy³ zdania nie chcia³ by Rado... odczyta³ sens tej wypowiedzi..

- Mówisz, ¿e Ciê zawiód³? powiedzia³ do Takage
- a Ty to potwierdzasz? tym razem g³os kierowany by³ do mêzczyzny..
dlaczego wiêc nie zechceszodpokutowaæ swej winy? Na Twoim miejscu lata³bym po ¶wiecie w poszukiwaniu jakiego¶ ¶rodka na to, co dolega ... ów kobiecie...

Pod sto³em ch³opiec napisa³ na zawiniaku kartki informacje skierowan± do Arm..
Cytat: Je¿eli siê zgadzasz... rozpalmy fajerwerki dzi¶ wieczorem..

Wiadomo¶æ zosta³a zgrabnie kopniêta pod sto³em w stronê dziewczyny.. Nastêpnie stop±, która przesunê³a kartkê postara³ siê o trafienie dziewczynya wzrokiem ¶iwdruj±cym jej piekn± twarz wskaza³ by spojrza³a siê pod nogi..

Ca³y czas obserwowa³ Rado, by zrobiæ to w pe³nej przed nim konspiracji..
Wreszcie odezwa³ siê w jego kierunku..
-Radokun co s±dzisz o Akatsuki?
S³ucha³em co ch³opiec mówi do dziewczyny. Nie rozumia³em o oc chodzi. Jaki jest ukryty sens tej rozmowy. Ale nie grzecznie by³oby pytaæ siê o to wiêc nic nieuczyni³em z tym.
-"Chce odpokutowaæ swoj± winê. Rzecz w tym ¿e zabardzo nie wiem jak mam to zrobiæ. Chocia¿ nie. Mo¿e inaczej. Wiem co mog³oby przynajmniej troche wymazaæ moje b³êdy ale nie wiem jak mam to uczyniæ."
Nastêpnie po chwili ciszy gdy kortil zapyta³ sie mnie o AKA odpowiedzia³em.
-"Co s±dze? Có¿. Jak wszystkim wiadomo nie s± dobrymi shinobi. Chêtnie bym im utrudni³ ¿ycie ale póki mam swoje prywatne problemy narazie nic nie bêde robi³."
-Co bym zrobi³a? To proste to o co by¶ poprosi³... Ale czas przej±æ inicjatywê...

Nie podnios³a karteczki z ziemi... Dyskretnie law± rêk± siêgnê³a po kunai zaa plecy... Nagle jednym szybkim ruchem zaatakowa³am kunaiem w stronê Rado... Atak by³ szybki i celny... Przebi³ by ch³opakowi g³owê gdyby nie... Gdyby nie prawa d³oñ... Która równie szybko... Wyskoczy³a zaa pleców... Lewa d³on przebi³a kunaiem praw±... Narzedzie zbrodni przebi³o niemal na wylot d³oñ... Z rany ciek³a nienauralnie smolista substancja któr± ciê¿ko by³o nazwaæ krwi±...

-CO.. CO TY WYRPAWIASZ?!

Lewa i prawa d³oñ zaczê³y siê si³owaæ... Kunai zag³êbi³ siê w ranie... Prawa rêka cofa³a obie d³onie bli¿ej cia³a, jak najdalej od Rado...

-Ra-do-kun...

Wyszepta³y usta znajomym wam g³osem, by³ za³amany, melancholijny, bezradny... Na d³ugich kruczoczarnych w³osach zaczê³y pojawiaæ siê bia³e pasemka...

-SKOÑCZ PRZESZKADZAÆ! JESTE¦ MOJA I TYLKO MOJA, NIKOGO WIÊCEJ!

Demonica nie ukrywa³a ju¿ swojej obecno¶ci jej glos by³ w¶ciek³y... Brzmia³ mniej wiêcej tak : kliknijcie... W pewnej chwili lewa d³oñ nacisnê³a mocniej i zdecydowaniej ale lewa siê nie poddawa³a... Kunai zosta³ wbity w stó³... W ten sposób przyszpilaj±c praw± d³oñdziewczyny do drewnianego blatu... Pasemka znów przybra³y kolor najczerniejszej smo³y... Na twarzy dziewczyny malowa³ siê teraz gniew i nienawi¶æ...

-CO TY WIDZISZ W TYCH G£UPICH MA£YCH LUDZIKACH?

Zapyta³a niby was jednak pytanie kierowane by³o do Armor...

-SKOÑCZ WCHODZIÆ MI W DROGÊ Hanobu BO GORZKO TEGO PO¯A£UJESZ! JE¦LI JA NIE MOGÊ JEJ MIEÆ TY TYM BARDZIEJ J¡ STRACISZ!

Po wypowiedzeniu tych s³ó gdziewczyna wyjê³a broñ z krwawi±cej d³oni... Ubra³a resztê szat i za³o¿y³a z powrotem maskê... Schowa³a wachlarz i otworzy³a parasolkê... Wszystko dzia³o siê b³yskawicznie... Powoli kierowa³a siê ku wyj¶ciu z baru...
Zobaczy³em pêdz±cy w moja stronê kunaji a nastêpnie drug± rêke dziewczyny. Na pocz±tku nie mog³em poj±æ co siê dzieje lecz po chwili wszystko by³o jasne. Armor walczy³a z Romr±. Po chwili ona kierowa³a sie ku wyj¶ciu. Szybko wsta³em i ruszy³em za ni±. Gdy sz³a chwyci³em j± za ramie mówi±c.
-"Czekaj."
-Hmm to bardzo ciekawe, nie mia³em jeszcze okazji, poznaæ budowy ani specyfiki demonów..
Powiedzia³ cichym i subtelnym g³osem kortillek... Oczka za¶wieci³y mu siê ja¶niejszym kolorem.. Widz±c ca³± t± sytuacjê trochê siê obruszy³... Znowu nici z jego planu... Sam nie jest w stanie dokonaæ swego planu... a ludzie nie s± ju¿ w taki sposób podatni na jego s³owa, jak dawniej..
Wreszcie Armor zaczê³a odchodziæ...
Na twarzy Rado rysowa³ siê ból i ¿al.. Ch³opcu troche go by³o szkoda, lecz bardziej przejmowa³siê tym, ¿e jego niedosz³a kompanka... straci³a ochotê na zabawê...
Postara³ siê jednak nie diza³aæ pod wp³ywem impulsu, nie chcia³ pokazaæ uczuæ, które nim teraz szarpa³y...
Postanowi³ jeszcze raz zabawiæ siêwprowokatora...
-Niech idzie jest s³aba.. nie potrafi nawet opanowaæ jakiego¶ tam ¶miesznego demona... Takage...
MUhahahhahahahahahha... Je¿eli, ktokolwiek jest pod jej w³adz±... mo¿e czekaæ go tylko ¶mieræ.. Id¼ uciekaj..
Rozgniewane lwi±tko, które tak na prawdê nie wie czego chce..
Id¼ uciekaj.. dobrze Ci to wychodzi...
Z³o¶liwy ¶miech co chwilê przerywa³ wypowied¼ dzieciaka..
Odwróci³am siê do Kortilla, podesz³am. Zdjê³am maskê i zaczê³am szcze¿yæ wampirze k³y z ob³êdem w oczach...

-Jeste¶ inny chod¼ ze mn±... Nigdzie nie udziekam! A nazywam siê Romra dzieciaczku, to ja tu rz±dzê nie ona... Chcesz poka¿ê ci jak niszczyæ marzenia! Zniszczê t± wioskê chcesz tego?

Totalnie ignoruj±c obecno¶c Rado podesz³am do ch³opaczka i poliza³am go po policzku...
Spojrza³em za siebie jak dziewczyna podchodzi do ch³opca. Gdy siê do niego nazbyt odwróci³em siê w ich strone gotowy aby zareagowaæ gdyby co. Romra totalnie mnie ignorowa³a. Moje uczucia a¿ kipia³y. Ca³y zbulwersowany tym co zrobi³a g³o¶nymi krokami zbli¿y³em siê do niej. Mocno chwyci³em za ramie i poci±gn±³em tak aby odsune³a siê od ch³opaka.
-"Zostaw go!"
Twardo i g³o¶no rzuci³em w jej strone. Musia³em teraz skupiæ jej uwage na sobie bo jeszcze co¶ mu zrobi. Po za tym jest szansa ¿e Armor zacznie z ni± walczyæ.
-"My¶la³em ¿e jest dla ciebie przeszkod± któr± trzeba usun±æ a ty tylko mnie omijasz."
- Powiadasz, ¿e Romra? Mówisz... Zniszczê? Heh, czyli znowu mia³em racjê... Cia³o Armor zosta³o przejête, pzrez jakie¶ tajemnicze moce? Czy jeste¶?
Tutaj g³osik m³odzieñca zadr¿a³.. Czy jeste¶ de....de...Demmonem?
W miedzy czasie do akcji przyst±pi³ Rado...
Jednak Armor zd±zy³a wykonaæ gest, który znów otworzy³ przed dzieciuchem ¶wiat iluzji, z³udzen ale i skrytych marzeñ..
Poliza³a go..
Ch³opiec pierwszy raz nie opar³ siê dziewczynie odwróci³ twarz pod katem 90 stopni by znalaz³y siê w pozycji prostopad³ej do siebie...
i delikatnie smyrn±³ jêzykiem jej polik...
Rado¶æ zosta³a zaraz potem przerwana przez uczynek Rado..
Z mroczkami na oczach, z motylami w serduszku dzieciuch rzek³ tylko...
-Jestem gotów...
i odp³yn±³ dalej w krainê marzeñ..
-Wiêc na co czekamy...

Dziewczyna zacz³ê³a sk³adaæ pieczeci do Sakura Dizorubu... W jeden chwili pojawi³o siê woko³o mniej tysi±ce ma³ych czarnych p³atków wi¶ni... U¶miecha³a siê przy tym szyderczo...

-Hanobu skoñczy³ siê dzieñ dobroci... Zginiesz teraz marnie...

Pos³a³a setki ma³ych ostrych p³atków wi¶ni w stronê Rado...
No i doigra³em siê. Patrza³em jak owe p³atki ruszaj± na mnie. Ale siê nie rusza³em. Mam nadzieje ¿e to ci pomo¿e siê uwolniæ Armor-chan." Sta³em w bezruchu i czeka³em na cios. Obym to prze¿y³.
W pierwszej chwili dzieciak nie wiediza³ jak post±piæ w tej chwili widz±c jednak, jak Rado spokojnie czeka, a¿ technika Romry go trafi..postanowi³nic nierobiæ tylko czekaæ.. i obserwowaæ wszystko z boku..
By³to widok piekny ale i straszny zarazem w jednej chwili po wypowiedzeniu formu³y w okó³ Armor pojawi³o siê wiele czarnych jak czarny jest wêgiel p³atków wi¶ni,które najpier otoczy³y dziewczynê by potem polecia³y w stronê Rado... Ostre p³atki, lecia³y z wielka predko¶ci±...
Kortill pierwszy raz widzia³, jak kto¶ z tak± premedytacj± wymierza komu¶ ¶mieræ...
Widok by³ straszny.. Zakochany mê¿czyzna nawet nie próbowa³ uciekaæ... Czeka³ a¿ zginie... ZAchowanie Rado wywo³a³o wielkie wra¿enie na ch³opcu...
To ju¿ normalnych pertraktacji nie ma... ? Uhh wy... Doigracie siê kiedy¶. X_x

Walka Armor [czy raczej Romra] vs. Rado.

Sêdzi± jestem ja, Tanuki Hyoko.

Zasady s± nastêpuj±ce:
1. Brak editów.
2. Brak tzw. 'oftopowania'.
3. Werdykt MG werdyktem niepodwa¿alnym. [IMHO lepiej to okre¶liæ jako: 'Ja - Panem Bogiem, wy - zwyk³ymi ¶miertelnikami.']
4. Jak mówi regulamin forum, 24h na odpis.
5. Wszelkie sprawy DOTYCZ¡CE WALKI za³atwiajcie ze mn± na GG. A jak nie chcecie mieæ ze mn± 'na bakier', to lepiej, ¿eby¶cie swoich uwag w postach nie dawali.
6. Dla ka¿dego po 1 technice defensywnej oraz 2 techniki ofensywne MO¯LIWE do wykorzystania.
7. Ka¿dy chwyt dozwolony... Tylko mo¿e bez 'pikantnych' opisów drastycznych scen, mordów i jedzenia cia³.
8. Chakrê liczycie po moim po¶cie. Jak kto¶ nie policzy chakry a wykona atak, umar³ w butach... To znaczy, z walki odpada.
9. Kolejno¶æ - i tu w³a¶nie mia³am ciê¿ki orzech do zgryzienia... Bo jak wy, towarzyszu Rado, walczyæ zamiaru ni macie, zdaje siê, tak ? o.O Wiêc niech kolejno¶æ bêdzie taka:
Rado > Armor > MG > Armor > Rado > MG...
10. Dopuszczam mo¿liwo¶æ przy³±czenia siê Kortilla do walki. Wtedy, oprócz Kortilla, który powinien podaæ mi front walki, zgodê musia³aby wyraziæ Armor oraz musia³by wyraziæ zgodê Rado.

Walka:
Armor wys³a³a swoje p³atki Sakura Dizorubu w stronê Rado. Ten, nie zamierzaj±c siê broniæ, zosta³ wystawiony na pierwsz± liniê ostrza³u. Sta³ spokojnie, podczas gdy masa czarnych p³atków zbli¿a³a siê z ogromn± szybko¶ci±. Biedak, stoj±c bezczynnie, nawet nie mia³ sposobu pozostaæ nietkniêtym przez lataj±ce brzytwy. Te, kalecz±c go dotkliwie, stara³y siê tytu³owo 'nie zostawiæ na nim suchej nitki'. I podobnie te¿ siê sta³o. Rado, pokancerowany, upad³ na pod³ogê baru, podczas gdy p³atki wróci³y do Armor, kr±¿±c wokó³ niej, broni±c jej przed atakami.

Obra¿enia:
Armor - brak.
Rado - bardzo wiele ciêtych ran, wiêkszo¶æ g³êboka na 2-3 cm. Z ka¿d± minut± tracisz 0,15l krwi. Trudno Ci siê poruszaæ. Twoja szybko¶æ i celno¶æ spada o -10.

Sytuacja:
Armor - wokó³ Ciebie kr±¿± czarne p³atki, tworz±c jakby kopu³ê, co¶ na wzór tarczy... Mog± parowaæ niektóre rodzaje ciosów.
Rado - le¿ysz na pod³odze, ok. 5-6m przed Armor. Krew siê z Twoich ran wyp³ywa wrêcz strumieniami. Nie zatroszczy³e¶ siê o ¿adn± obronê.
Kortill - pozwolê sobie zaznaczyæ Twoj± pozycjê. Znajdujesz siê 3m od prawej rêki Armor.

Teren:
Bar o wymiarach 20mx15m. Wiele tu ³aw, stolików, zas³anych najprzeró¿niejszymi rodzajami potraw, wiele krzese³, w wiêkszo¶ci stoj±cych pod ¶cian±... Bar chyba od d³u¿szego czasu nie by³ odwiedzany. Ze ¶cian, pomalowanych na bia³o, zacz±³ obsypywaæ siê ju¿ tynk, pod sufitem wisz± pajêczyny. Drewniana pod³oga jest zas³ana kurzem. Przez cztery brudne okna, w jednym rzêdzie 'wt³oczone' w ¶cianê, przelewa siê mêtne ¶wiat³o s³oneczne.

Warunki:
W powietrzu unosi siê du¿o kurzu i innych py³ków, przyci±ganych przez kolor czarny. Pomieszczenie, s³abo o¶wietlone, jest równie¿ do¶æ duszne. Pozamykane okna uniemo¿liwiaj± przep³yw powietrza. Temperatura pomieszczenia - 23* C. Na¶wietlenie - 30%. Mo¿liwe utrudnienia w oddychaniu spowodowane przez kurz.
Nast±pi³ atak. Pad³em na pod³oge. Le¿±c tak czu³em siê tak jakby zdegustowany, bezradny, czu³em siê nikim. Obróci³em oczyma w strone dziewczyny. Przygl±da³em siê jej przez chwile. Armor-chan wróæ. Prosze. W moich oczach zacze³y pojawiaæ siê ³zy. Powoli wsta³em z pod³ogi, krew s±czy³a siê z moich ran. Twardo stan±³em na ziemi i czeka³em.
Stosujê kolejn± technike nie zapominajac o moich p³atkach które ponownie zaostrzy³am... Drug± technik± jak± u¿ywam to Suishuu Gorugon... Tworz±c wielkiego wodnego wê¿a z ostrymi zêbamie... Który atakuje Rado... Ostre czarne jak ziemia p³atki wi¶ni tn± Rado... Drugi atak wymierza wodny w±¿... Ale co¶ siê dzieje ca³e cia³o dr¿y (moje)... Demoniczna chakra wydobywa siê coraz intensywniej...

Moje cia³o nie chce drgn±æ... Coraz ciê¿ej wykonaæ ruch... (patrz zasady specjalne)

(4335-350=3985 poprzednia runda)
Walka:
Armor, wykonawszy pieczêcie do Suishuu Gorugon, ponownie pos³a³a w stronê Rado wodnego wê¿a. Ten zaatakowa³ swoimi zêbiskami Rado, którego otacza³y ju¿ lataj±ce, czarne no¿e - p³atki wi¶ni... Ciachaj±c nietkniête miejsca na ciele Rado, p³atki wi¶ni zaczê³y kr±¿yæ wokó³ niego, zataczaj±c ko³a i tworz±c dziwne spirale... Wodny w±¿ ponownie rzuci³ siê na Rado, godz±c go jeszcze bardziej w prawe ramiê... Ch³opak mia³ problemy z poruszaniem siê... Znów upad³...

Obra¿enia:
Armor - brak, oprócz tego, ¿e zaczynasz traciæ nad sob± kontrolê.
Rado - powa¿ne obra¿enia, jeszcze wiêcej ran ciêtych. Wkrótce mo¿esz zas³abn±æ. Problemy z poruszaniem praw± rêk±. Minus 5 do wszystkich stat na okres tygodnia + obra¿enia z poprzedniego postu sêdziowskiego równie¿ na okres tygodnia.

Kolejno¶æ:
Armor > Rado > MG...

Wasze po³o¿enie jest identyczne, jakie by³o po moim poprzednim po¶cie.
Rado by³ ju¿ jedn± nog± w grobie... Nawet siê g³upiec nie broni³... Ju¿ chcia³am zadaæ mu ostateczne i tryiumfalne uderzenie gdy nagle...

-Ra-do-kun, uciekaj pro-szê ciê, nie nie mo-gê tego za-trzy-maæ... U-cieka-j....

Upad³am na ziemiê wij±c siê w potwornym bólu, krzycza³am hurem opentañczych g³osów... Trzymi±c siê za g³owê, rzuca³am siê niczymofiara ataku epilepsji... W pewnym momencie przesta³am... Podnios³am siê z ziemi i w³o¿y³am maskê... Oczy ¶wieci³y karmazynowym blaskie... By³ w nich mord i ob³êd... Chcia³am zabijaæ wiêcej i wiêcej... Niszczyæ, paliæ, zadawaæ niestworzone jeszcze przez nikogo cierpienia... To ju¿ nie by³a Armor, kontakt z dziewczyn± ura³ siê na dobre... Teraz cia³em rz±dzi³y demoniczne instynkty Romi... (patrz kp, straci³am w³adze nad swoim cia³em i dusz±, mg teraz kieruje postêpowaniem Romi... podkre¶lam istotn± kwestiê przeczytania zasad specjalnych w kp)

(3985-250-100=3635)
Znów upad³em. By³em jeszcze bardziej ranny, w dodatku moje ramie by³o powa¿nie uszkodzone. Znów z trudem wsta³em. Jak tak dalej pójdzie to Isonade bêdie chcia³ siê do³±czyæ. Dlaczego on zawsze ingeruje gdy mam k³opoty? Wygl±da na to ¿e nie mam wyboru. Bêde musia³ jako¶ j± zmêczyæ bo jeszcze mieszkañców zaatakuje. Stoj±c ju¿ na pod³odze wyci±gn±³em banda¿ i obwi±za³em najpowa¿niejsze rany iprzedewszystkim swoje ramie. Zrobi³em to tak abym móg³ ³atwiej nim operowaæ. Zaraz po tym ¶ci±gn±³em ciê¿arki treningowe (+20sz) aby wzmoniæ moj± ju¿ uszczerbion± szybko¶æ. Na wstêpie przygotowa³em kawarimi. Po czym przeszed³em raczej do kontry. Koncentrujac chakre w lewej rêce stworzy³em ogromn± wietrzn± d³oñ. Odrazu przyst±pi³em do zniszczenia wodnego w꿱 i przegonienia tych p³atków. W razie czego moge t± od³oni± odparowywaæ ciosy.

chakra 3600
Jako MG przejmujê kontrolê nad cia³em Armor pod postaci± demona. Moj± pa³eczkê sêdziowania otrzymuje pan Hyuton Shiro, który zaraz powinien daæ posta. Za zgodzenie siê na sêdziowanie tej walki bardzo panu Mizukage dziêkujê.
Z [wiêkszym lub mniejszym] powa¿aniem, Tanuki Hyoko.
No dobra robaczki. Biorê siê za was zasady wam poda³a Tanuki wygl±d pomieszczenia znacie. Teraz pewne zmiany co do wygl±du. Nie tylko pomieszczenia.

Skór Armor zrobi³a siê tak ciemna, ¿e odcina³aby siê od Pigmejów w ciemn± bezksiê¿ycow± noc. jej oczy przyjê³y karmazynow± barwê która poch³onê³a tak¿e bia³ka. Swoj± moc powtórnie uwalniaj± wszystkie tatua¿e wzbudzaj±c niedu¿y zefirek który rzuci³ wszystkim co by³o w pomieszczeniu o ¶ciany w wiêkszo¶ci rozwalaj±c to w drobny mak. Od zmia¿d¿enia uchroni³ siê tylko Rado i Kortill - Rado poniewa¿ z³apa³ siê swoj± ³ap± pod³ogi, a Kortill poniewa¿ uderzy³ w ¶ciankê za barem gdzie by³ bezpieczny przed kolejnymi atakami, chocia¿ pó¼niej na pewno bêdzie móg³ podziwiaæ wspania³ego krwiaka na plecach... Rado jednak¿e oberwa³ kilkoma krzes³ami i gdyby nie os³ona ³apy z chakry te¿ marnie by z nim by³o. Z wodnego wê¿a zosta³o parê kropel przy stopach Romry/Armor, p³atki zosta³y równie¿ spalone po podmuchu gor±cego powietrza który poparzy³ obu panów. Fala wysokiej temperatury doprowadzi³aby mo¿e do powa¿nych poparzeñ w ciele Rado gdyby ten nie podmieni³ siê za plecy Romry. Rado stoi teraz pomiêdzy barem (za którym jest Kortill) a Romr± (która stoi na ¶rodku ogo³oconego pomieszczenia). Pomieszczenie ma ju¿ zniszczony stropy i belki i ka¿dy potê¿niejszy atak mo¿e doprowadziæ do zawalenia budynku.

//Armor wiem, ¿e ju¿ u¿ywa³a¶ wszystkich zdolno¶ci dlatego po 3 turach ewentualnej naparzanki (je¶li kto¶ tle przetrwa ma siê rozumieæ) dostajesz w zale¿no¶ci od tego co teraz zrobisz od 3 do 7 dni niebytu. Twoje cia³o kontroluje teraz Tanuki i z tego tez powodu ja wydaje werdykty//

Romra->Rado->ewentualnie Kortill (chyba, ¿e chce mieæ szybk± ¶mieræ to nie musi pisaæ)->MG