grueneberg

Pokój znajduje siê na uboczu od pozosta³ych pokoi cz³onków organizacji. Prowadz± do niego ciê¿kie, z czarnego hebanu drzwi.
W ¶rodku znajduje siê mnóstwo rega³ów ze zwojami i ksiêgami. Naprzeciw drzwi ulokowane jest ogromne okno, rozci±gaj±ce siê na ca³± d³ugo¶æ ¶ciany. Pod nim u³o¿one s± poduszki, na których Ayano czêsto siada i wpatruje siê w widok za oknem. Przed nim stoi biurko ¶redniej wielko¶ci, równie¿ z czarnego hebanu. Po obu stronach biurka stoj± wygodne krzes³a - przygotowane specjalnie na przyjmowanie AKowców.
Z pokoju mo¿na doj¶æ do jeszcze trzech prywatnych pomieszczeñ. Pierwsze drzwi prowadz± do sypialni Ayano. Okr±g³e ³ó¿ko stoi we wnêce.
Za drugimi drzwiami znajdujê siê ³azienka.
Trzeci pokój jest ma³y, jednak jako jedyny ma wysoki sufit. Jest przeznaczony tylko do jednej czynno¶ci, i tylko jeden mebel siê w nim znajduje. To tutaj Ayano trzyma swoje organy, którym oddaje ca³± swoj± duszê, a noc zamienia w muzykê.
Wszystkie pomieszczenia utrzymane s± w karmazynowych odcieniach - ulubionych barwach Ayano.


HM! wesz³a

Dodane po 51 sekundach:

-zobaczy³a ¿e nic sie nie dzieje wiêc wysz³a
[NMM]
- Ayano-sama jeste¶ tu??? - bez wysi³ku otworzy³a podobno ciê¿kie hebanowe drzwi - [I see you!]

nerwowo podrapa³a siê po karku i usiad³a na jednym z krzese³ przeznaczonych dla go¶ci patrz±c w pod³ogê

Dodane po 2 godzinach 26 minutach:

oh my Jashin... nie ma czasu, by czekaæ...

wygrzeba³a z torby kartkê papieru i ulubione pisad³o

Cytat:
wielce szanowna Ayano-sama,

niestety zaistnia³ pewien problem: mianowicie kto¶ dowiedzia³ siê o mojej wspó³pracy z Wami, w wyniku czego zosta³am pozbawiona praw Kazekage jestem ¶cigana listem goñczym. mam niejasne podejrzenia co do tego, ¿e to Amy. proszê o wybaczenie - Maya Sgura

po³o¿y³a kartkê na biurku Ayano i wysz³a

<NMM>
Wesz³a do pokoju. Zamierza³a podej¶æ do wielkiego okna, ale, kiedy jej wzrok skierowa³ siê mimochodem na biurko, przystanê³a. Nie pamiêta³a, by zostawia³a luzem jak±¶ kartkê. Siêgnê³a po ni± i rozwinê³a list. Przeczytawszy go ogarnê³o j± poirytowanie. "Powinnam teraz porozmawiaæ z May±" - pomy¶la³a. Westchnê³a i zamiast konsultacji zdecydowa³a, ¿e nie ma na to teraz nastroju. "Pó¼niej siê tym zajmê" - zaspokoi³a swoje sumienie.
Usiad³a na miêkkich poduchach na pod³odze i zapatrzy³a siê w przestrzeñ za oknem.


Z nag³ym natchnieniem podnios³a siê i wysz³a z pokoju. Zamkn±wszy za sob± drzwi ruszy³a korytarzami. <nmm>
Wprowadzi³a do ¶rodka Yanagiego. Pu¶ci³a go i popchnê³a lekko, chc±c, by jak najszybciej wszed³ do jej pokoju. Zamknê³a za nimi drzwi i odwróci³a siê do ch³opaka. "Nie mam du¿o czasu" - napomnia³a siê w my¶lach. Zrobi³a krok w stronê Yanagiego, chc±c zobaczyæ, co o niej teraz my¶li. Chcia³a sprawdziæ, czy czuje do niej wstrêt, czy nienawi¶æ; czy cofnie siê przed ni±. By³a niemal pewna, i¿ Yana siê jej nie zlêknie. Czu³a, ¿e on jej ufa. A ona to zaufanie perfidnie wykorzysta³a. Na jej twarzy zastyg³ kamienny wyraz. Z wyæwiczon± od lat, nie mówi±c± zupe³nie nic min±, patrzy³a na ch³opaka. Wskaza³a d³oni± na rêkê Yanagiego, na której jawi³ siê barwny odcisk jej palców.
- Boli? - spyta³a.
"Co za idiotyczne pytanie!" - skarci³a siê w my¶lach.
wesz³a nie zwracaj±c uwagi na ch³opaka

- Ayano-sama, pamiêtasz jeszcze Yuko Inuzuka? - zapyta³a poprawiaj±c mokre w³osy
-Tak.
Odpowiedzia³ Yanagi patrz±c w oczy Ayano, nie by³ na ni± z³y a przynajmniej nie bardziej ni¿ na siebie. Wiedzia³ ¿e pope³ni³ b³±d wypowiadaj±c te s³owa. Jedyne co by³o dla niego plusem to to ¿e jeszcze ¿yje, wiêc Ayano przynajmniej nie ma zamiaru go zabiæ, po chwili rozejrza³ siê wokó³.
-Gdzie my w³a¶ciwie jeste...
Tutaj przerwa³ gdy¿ do pokoju wesz³a obca mu osoba, nie wiedzia³ dok³adnie o co chodzi, wiêc postanowi³ na razie siê nie odzywaæ. Jego zdrowa rêka powêdrowa³a na t±, któr± Ayano trzyma³a podczas drogi i spojrza³ na ni±.
-"Dobra nie powinienem tego mówiæ, ale ech nie mog³a¶ bardziej uwa¿aæ?"
Pomy¶la³ Yanagi patrz±c na twarz Ayano, mia³nadziejê ¿e siê nie gniewa,a, choæ nie wiedzia³ po co tu go przyprowadzi³a, wszystko dzia³o siê zbyt szybko aby móg³ on zapamiêtaæ s³owa Ayano, nie wiedzia³ nawet gdzie s±, nie mia³ na sobie swojego p³aszcza i z tego co widzia³ to Ayano raczej nie pozwoli mu pój¶æ do domu po niego, choæ kto wie? Na razie postanowi³ siedzieæ cicho i daæ pogadaæ dwóm cz³onkom akatsuki.
jej wzrok z powrotem powêdrowa³ ku ch³opakowi

- hmm? a kto to jest, Ayano-sama?
Patrzy³a na ch³opaka, nic nie mówi±c. Jej twarz równie¿ wci±¿ pozostawa³a bezuczuciowa. Odtr±ci³a jego rêkê, wiedz±c, ¿e rani jego uczucia jeszcze bardziej.
- Masz tu na mnie czekaæ. Nie ruszaj siê z tego miejsca - powiedzia³a ch³odno do Yanagiego.
Odwróci³a od niego spojrzenie.
- Nie ruszaj siê st±d, inaczej inni ciê zabij± - doda³a ju¿ ciszej, a w jej g³osie da³o siê wreszcie us³yszeæ pierwsz± wyra¼n± nutê. Ostatnie zdanie wypowiedzia³a ³agodnie, z trosk± o przyjaciela.
Spojrza³a na Mayê. Jej oczy ¶widrowa³y dziewczynê. Za³o¿y³a rêce na piersi i wydawa³a siê byæ poirytowana.
- Yuko Inuzuka... - powiedzia³a i uda³a, ¿e siê zamy¶la. - Owszem, pamiêtam j±. Wiesz ju¿, jakiego ma demona? - spyta³a Mayê, celowo nie odpowiadaj±c na jej pytanie o Yanagim.
Yanagi przygl±da³ siê im z zaciekawieniem, nie wiedzia³ co powiedzieæ. Mia³ siê st±d nie ruszaæ, ale gdzie to miejsce jest. Chunin nie wiedzia³ nie tylko gdzie siê znajduj± ale i kim jest owa obca osoba, nie wiedzia³ równie¿ o kim ani o czym rozmawiaj± dwaj cz³onkowi Akatsuki. Jedyne co móg³ robiæ to przygl±daæ siê, maj±c nadziejê ¿e nie powie ju¿ nic g³upiego, Yanagi by³ nieco zmêczony podró¿±, oraz tym wszystkim co siê tu zdarzy³o. Dlatego w³a¶nie po³o¿y³ siê na ³ó¿ku i tylko k±tem oka spogl±da³ na dwójkê rozmawiaj±cych i mimo i¿ wydawa³o siê ¿e jakby nie zwraca na nich uwagi, to z zaciekawieniem s³ucha³ ka¿dego s³owa zarówno Ayano jak i nieznajomej osoby. Chcia³ jak najwiêcej siê dowiedzieæ, choæ nie po to by zaszkodziæ Akatsuki, raczej ciekawi³o go miejsce w którym siê znalaz³ i o jakich innych chodzi. Yanagi po prostu nie mia³ zbyt du¿ego pojêcia o tym jak Akatsuki jest niebezpieczne.
- tak... Yonbi, Sokou... ale nie o to mi chodzi³o - ton jej g³osu przybra³ ostrzejsz± barwê - ona jest siostr± Hokage Keiko - oznajmi³a powa¿nie zmartwiona tym faktem
K±tem oka przygl±da³a siê Yanagiemu. Nie przeszkadza³o jej to, ¿e ch³opak s³yszy ich rozmowê.
- Siostra Hokage... - powtórzy³a w zamy¶leniu.
Milcza³a przez d³u¿sz± chwilê, a¿ powiedzia³a:
- W takim razie dla Yuko znajdziemy specjaln± rolê w naszych planach - rzek³a wolno. - Przeka¿ wszystkim, ¿e bez mojego pozwolenia nie wolno nikomu tkn±æ Yuko. - Ostatnie zdanie wypowiedzia³a w³adczo i surowo, patrz±c uwa¿nie na Mayê.
- zrobiê, co w mojej mocy - obieca³a

odgarnê³a z twarzy ociekaj±ce wod± w³osy

- Ayano-sama, kiedy... - zabrak³o jej s³ów - kiedy... umrze Yukinu?
Co¶ przyku³o nagle jej uwagê. Wyci±gnê³a rêkê do Mayi i dotknê³a kosmyka jej w³osów, pozwalaj±c, by sp³ynê³y pomiêdzy jej d³ugie palce.
- Wygl±dasz, jak zmok³a kura, May. Co siê dzieje? Czemu pytasz o Yukinu, skoro wiesz, ¿e ¶mieræ jest dla niego nieunikniona? Co za ró¿nica kiedy on umrze? - pyta³a, marszcz±c brwi i niepokoj±c siê o dziewczynê.
Strzepnê³a parê kropli wody z blond czupryny Mayi.
- jako¶ zale¿a³oby mi na najszybszej jego ¶mierci... - zmiesza³a siê trochê

...bo kiedy Yukinu umrze, ³atwiej bêdzie mi zwi±zaæ siê z Saiem...
¦ci±gnê³a brwi, nie odrywaj±c od niej wzroku. Zerknê³a jeszcze na le¿±cego na jej ³ó¿ku Yanagiego i znów zwróci³a siê do dziewczyny
- Wyja¶nij. Czemu tak ci na nim zale¿y? Powiedz, co on w ogóle ciê obchodzi? - Jej g³os podnosi³ siê, mierzy³a Mayê surowym spojrzeniem.
Odgarnê³a w³osy z twarzy i doda³a:
- I powiesz mi wreszcie, czemu jeste¶ mokra? Czy¿by¶my mieli problemy z hydraulik±? - spyta³a, ironizuj±c.
- ee... nie... - zmiesza³a siê jeszcze bardziej - heh... w³a¶nie wróci³am z ma³ej wycieczki... tak z nudów siê wybra³am do Konohy... tam by³ Sai i... nurkowali¶my w wodospadzie...

...jakkolwiek g³upio by to nie brzmia³o...

by³aby wdziêczna swoim w³osom, gdyby te opad³y na jej twarz, ale one tego nie zrobi³y... có¿, w koñcu one wiedz± najlepiej, kiedy maj± to robiæ
K±cik jej ust uniós³ siê lekko. Poczu³a nag³e rozbawienie. Nie chcia³a na¶miewaæ siê z Mayi, bynajmniej. Domy¶li³a siê, ¿e dziewczyna znalaz³a sobie towarzystwo i w jakim¶ niewyja¶nionym sentymencie, cieszy³ j± ten fakt.
- Ten Sai... Lubisz go, May? - spyta³a, u¶miechaj±c siê.
- mhm... - przytaknê³a nie¶mia³o uciekaj±c gdzie¶ wzrokiem

istna tortura...
Przy³o¿y³a d³oñ do ust i zachichota³a. Widz±c, jak dziewczyna siê peszy, tylko dosta³a potwierdzenia na swoje domys³y. "Urocza Maya siê zakocha³a" - zanuci³a sobie weso³o w my¶lach.
- Cieszê siê w takim razie - powiedzia³a rozradowana.
Ujê³a j± pod podbródek, chc±c by Maya na ni± spojrza³a. Ayano zrobi³a siê znów powa¿na, gdy¿ pewna my¶l j± zaniepokoi³a.
- May... Czy ty przypadkiem nie czujesz siê samotna w naszej organizacji? Wiesz, ¿e jeste¶my twoj± rodzin±, prawda? - spyta³a powa¿nie, zastanawiaj±c siê, kiedy nie zauwa¿y³a problemu Mayi. Wprawdzie ju¿ wcze¶niej mia³a uwagi na temat zachowania blondynki, ale zawsze uwa¿a³a, ¿e dziewczyna jest silna i daje sobie radê w ka¿dej grupie spo³ecznej. W koñcu by³a szpiegiem, a tacy musz± siê dostosowywaæ do ka¿dych warunków. Przez to, niepokoi³a siê co raz bardziej.
- wiem... ale odk±d pojawi³ sie Hidan, a Pan Itachi zacz±³ traktowaæ mnie jak ¶miecia nie czujê sie w cale najlepiej... - mówi³a tym razem bezwstydnie patrz±c w oczy liderce

wydaje siê, ¿e zna mnie na wylot...

- lubiê byæ doceniana - przyzna³a otwarcie - moi przyjaciele znaj± moj± warto¶æ
Patrzy³a jej w oczy. Z³o¶æ narasta³a w niej powoli, i odnosi³a nieprzyjemne wra¿enie, i¿ po raz kolejny tego dnia da siê ponie¶æ negatywnym emocjom. Westchnê³a i na chwilê zamknê³a oczy. Gdy je otworzy³a z powrotem rzuci³a kontrolne spojrzenie na Yanagiego.
- Mayu... Staj±c siê ju¿ oficjalnie cz³onkiem AKa, sta³a¶ siê równie¿ moj± podopieczn±. Wszystkie problemy zg³aszaj mnie, a podpory szukaj równie¿ we mnie - powiedzia³a, po³o¿ywszy jej rêkê na ramieniu.
- Rozumiesz, Mayu? Ka¿dy AKowiec jest dla mnie, jak dziecko. Ty równie¿.
- czêsto ciê nie ma w domu, mamusiu - w jej spojrzeniu b³ysnê³o przelotnie parê ironiczno-gniewnych iskier

co ja najlepszego robiê... w sumie i tak kiedy¶ mi siê oberwie za mój ciêty jêzyk... im wcze¶niej, tym lepiej...
Prychnê³a, nie ukrywaj±c poirytowania. "Je¶li, to ciê raduje, to proszê bardzo" - pomy¶la³a z trosk±. Przenios³a rêkê na g³owê dziewczyny i poczochra³a j± porz±dnie.
- Ale zawsze jestem w waszym zasiêgu, dziecko ty drogie - powiedzia³a, przekomarzaj±c siê z ni±.
Wiedzia³a, ¿e powinna teraz wybuchn±æ gniewem, zareagowaæ jako¶ na t± bezczelno¶æ. Ale szczerze mówi±c, na dzi¶ zrobi³a ju¿ wiele g³upich i gwa³townych rzeczy i mia³a do¶æ. Niech chocia¿ dzisiaj siê jej upiecze.
- Ale masz zdawaæ relacjê ze spotkañ z tym Saiem - powiedzia³a, wiedz±c, ¿e torturuje tym tylko Mayê.
zarumieni³a siê gwa³townie

- a co, je¶li nasze spotkania bêd± dotyczy³a spraw zbyt intymnych, by o nich mówiæ? - stara³a siê mówiæ spokojnie

10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, 0
U¶miechnê³a siê u¶miechem, którego sam wys³annik diab³a by pozazdro¶ci³.
- Jak Liderka mówi, ¿eby¶ zdawa³a wszystkie relacje, to je zdajesz, moja kochana - powiedzia³a, wci±¿ pastwi±c siê nad dziewczyn±.
Mia³a nadziejê, ¿e t± rozmow± podniesie j± jako¶ na duchu.
Machnê³a rêk±.
- ¯artowa³a. Nie chcê znaæ TYCH szczegó³ów - powiedzia³a, mrugaj±c do niej porozumiewawczo.
odetchnê³a z ogromn± ulg±

- i nie masz nic przeciwko temu zwi±zkowi, Ayano-sama? - zapyta³a z nadziej±
U¶miechnê³a siê, widz±c reakcjê dziewczyny. Na jej pytanie znowu spowa¿nia³a.
- Có¿... Nie mam, ale dopóki dopóty ten twój ch³opak nie dowie siê o AKa. ¯adne informacje znane tobie, nie mog± doj¶æ do niego. Nie bêdê ciê oszukiwaæ, to te¿ jest jeden z powodów dla których chcê wiedzieæ, o czym rozmawiacie, co robicie. - Spojrza³a na Yanagiego. - I nie powo³uj siê na to, i¿ ja przyprowadzi³am tu jego. - Skinê³a g³ow± na ch³opaka, mówi±c surowym tonem. - Pamiêtaj, ¿e ja to co innego. I pamiêtaj, ¿e czasem matki musz± nie tylko pocieszaæ i byæ podpor± dla swoich podopiecznych, ale czasem musz± równie¿ ich ukaraæ. - Patrzy³a wymownie na Mayê, maj±c nadziejê, ¿e da jej jasno do zrozumienia, i¿ wiele od niej oczekuje, i ufa jej kompetencjom.
- pamiêtam... - mruknê³a tonem zniecierpliwionego i znudzonego kazaniem matki dziecka - nie martw siê o to, mamusiu, potrafiê zachowaæ dyskrecjê...
Skinê³a g³ow±, przyjmuj±c jej odpowied¼.
- Wiem, ale czujê siê w obowi±zku przypominaæ wam o tym, moje dziateczki - powiedzia³a, u¶miechaj±c siê figlarnie do Mayi.
- Poza tym, kto, jak kto, ale tobie rzadko, je¶li w ogóle, zdarza siê nabroiæ - powiedzia³a, wracaj±c pamiêci± wstecz, i nie mog±c odnale¼æ ¿adnych nieprzyjemnych wspomnieñ zwi±zanych z May±.
- no w³a¶nie - u¶miechnê³a siê - cieszê siê, ¿e Mamusia to zauwa¿y³a... wiêc niech Mamusia mi zaufa... dopilnujê tego, by Sai siê niczego o nas nie dowiedzia³, a mo¿e nawet da siê wykorzystaæ jego pozycjê w ANBU... - mówi³a s³odkim g³osem
U¶mieszek znikn±³ nagle z jej twarzy. Zrobi³a krok do ty³u i milcza³a przez chwilê, patrz±c na Mayê, próbuj±c opanowaæ gniew.
- ANBU? - spyta³a gro¼nie, nie umiej±c ukryæ w swoim g³osie z³o¶ci. Zreszt±, nie zale¿a³o jej akurat na tym.
- Zadajesz siê z cz³owiekiem, który tylko czeka, by nas z³apaæ i zabiæ, najlepiej od razu? May, czy ty zdajesz sobie sprawê, jak ryzykujesz? Czy nie wystarcza ci ju¿ samo ryzyko, i¿ jeste¶ cz³onkiem przestêpczej organizacji? - Unios³a rêce ku górze i przekrêci³ wymownie oczami.
- Ja wiem, ¿e wszyscy AKowcy to samobójcy, ale na lito¶æ moich organ! ANBU! - Ostatnie s³owo wyrzuci³a z siebie w westchnieniu, dusz±c oddech.
- spokojnie - powiedzia³a z niezachwianym niczym opanowaniem, jakby mówi³a do p³ochliwego zwierzêcia - Sai bardzo dobrze wie, ¿e nie ma szans w starciu ze mn±... mia³ okazjê przekonaæ siê o tym na w³asnej skórze... nie martw siê, Mamusiu, on nas nie zdradzi... zbyt mocno mnie kocha - ostatnie zdanie wypowiedzia³a stanowczo i twardo
Zrobi³a kilka g³êbokich wdechów, zamkn±wszy przy tym oczy.
- A wiêc... On wie, kim jeste¶, prawda? - spyta³a, patrz±c na ni± smutno i zawiedziona.
- Kocha, mówisz? Zaiste, ciekawe - wysycza³a przez zêby, naprawdê wyprowadzona z równowagi.
- Co jeszcze wie?
- ie tylko to, co mu pozwoli³am wiedzieæ... czyli to, co widzi... - wskaza³a na wilgotny od w³osów p³aszcz Akatsuki - nic wiêcej... niczego wiêcej siê NIE DOWIE...
Kiwnê³a g³ow±.
- Ja my¶lê. Ale May... Je¶li on zacznie zadawaæ pytania... Nie ukrywaj tego przede mn±, jasne? Nie obawiaj siê mojej decyzji, chcê, by¶ mówi³a mi o wszystkim. Mogê na tobie polegaæ, wiem o tym. Zawsze wykonujesz moje rozkazy, nie mylê siê, prawda?
- umiem laæ wodê, Mamusiu - odrzek³a - mo¿e mu siê wydawaæ, ¿e wie wszystko, gdy tak na prawdê nie bêdzie wiedzia³ nic... masz racjê, zawsze wykonujê twoje rozkazy - u¶miech znikn±³ z jej twarzy
Objê³a siê rêkoma i spojrza³a gdzie¶ w bok. Jej wzrok napotka³ le¿±cego na ³ó¿ku Yanagiego. Szczerze mówi±c, przez to wszystko zd±¿y³a o nim zapomnieæ. Odwróci³a natychmiast spojrzenie i znów patrzy³a na Mayê.
- Nie patrz tak na mnie. Jestem Liderk±, a ty moim podw³adnym i ka¿da z nas zna swoje obowi±zki - powiedzia³a ch³odno.
- Jednak wiedz, ¿e mimo to, cieszê sie, iz kogo¶ sobie znalaz³a¶ - powiedzia³a cicho, po chwili milczenia. - ¯a³ujê tylko wyboru, jakiego dokona³a¶ - wyzna³a, nie ukrywaj±c rozczarowania.
- a co jest z³ego w Saiu? - zapyta³a z beznamiêtnym wyrazem twarzy, chocia¿ wewn±trz ju¿ zaczyna³a trz±¶æ siê z w¶ciek³o¶ci - skoro nikt w Akatsuki mnie nie chce, to nie mog³am trafiæ na lepszego, ni¿ on...
Zmarszczy³a surowo brwi.
- I jeszcze ¶miesz pytaæ, co w nim z³ego? - Zrobi³a ku niej krok, mierz±c j± w¶ciek³ym spojrzeniem. W jej oczach pojawi³ sie sharingan, lecz ona zdawa³a siê tego nie zauwa¿aæ.
- Pozwalam ci na spotkania z nim. Ale nie wolno ci nosiæ p³aszcza, ani pier¶cienia. Opaskê równie¿ masz zdj±æ - powiedzia³a ch³odno.
Jednak wewn±trz czu³a ból i ¿al. Naprawdê j± bola³o, gdy wymawia³a te s³owa. I nienawidzi³a siê jeszcze bardziej za kolejne:
- Raporty ze spotkañ. Ubranie po cywilnemu. I bêdziesz ukrywaæ prawdê przed mi³o¶ci± swojego ¿ycia.
prze³knê³a ¶linê jakim¶ cudem powstrzymuj±c ³zy, które zdradziecko l¶ni³y w jej oczach

- ukrywaæ prawdê, nie k³amaæ - powiedzia³a dr¿±cym g³osem

nie mog±c d³u¿ej powstrzymaæ ³ez, odwróci³a siê, by Ayano nie mog³a ich zobaczyæ
G³os Mayi zdradza³ jej stan. Patrzy³a na jej plecy w milczeniu. Pragnê³a wyci±gn±æ ku niej rêce i przyci±gn±æ j± do siebie. Jednak wiedzia³a, ze to niemo¿liwe. Westchne³a g³o¶no i zacisne³a mocno oczy.
- Jeste¶ zdolna, Mayu. Jako szpieg powinna¶ nabraæ wprawy w k³amstwie i ukrywaniu prawdy. A to bêdzie dla ciebie niez³y sprawdzian. Zobaczymy, jak bardzo podatna jeste¶ na uczucia. Na ile ludzka jeste¶. - Chcia³a waln±æ piê¶ci± w ¶cianê. Och, jak bardzo siê nienawidzi³a!
- Mayu - szepnê³a.
Nie mog³a ju¿ siê d³u¿ej powstrzymywaæ.
- Odwróæ siê do mnie i podejd¼ - powiedzia³a.
odwróci³a siê do niej

w zasadzie nie by³o widaæ, ¿e p³acze, gdy¿ ogólnie ca³a by³a mokra, ale jej smutne, pe³ne ¿alu spojrzenie mówi³o wszystko

- s³ucham... - szepnê³a ledwie s³yszalnie
Po³o¿y³a jej rêce na ramionach i przyci±gnê³a do siebie. Wziê³a j± pod podbródek i unios³a twarz do góry, by spojrze¿ jej w twarz.
- Droga shinobi... Droga przestêpcy... Droga zdrajcy... Droga mi³o¶ci... Umiesz to wszystko po³±czyæ, Mayu? Zastanów siê zanim odpowiesz. A je¶li chcesz to g³êbiej przemy¶leæ, to nie odpowiadaj w ogóle - mówi³a, patrz±c na ni± uwa¿nie z trosk±.
- proste - stwierdzi³a ³ami±cym siê g³osem - logiczne i w pe³ni zrozumia³e... umiem... - prze³knê³a ³zy
Skinê³a g³ow±. By³a z niej naprawdê dumna. Przejecha³a kciukiem po jej policzku tu¿ pod szkl±cym siê okiem.
- Je¶li chcesz p³akaæ, to siê nie powstrzymuj. Tego ci nie zakaza³am - powiedzia³a. - P³acz, je¶li chcesz, Mayu. Patrzê tylko ja, a ja nie pomy¶lê o tobie ¼le - zapewni³a j±.
- on tez patrzy - wskaza³a Yanagiego lekkim skinieniem g³owy - nie mam zwyczaju p³akaæ w obecno¶ci mê¿czyzn...
Nie mog³a powstrzymaæ kwitn±cego na jej twarzy lekkiego u¶miechu. Pokrêci³a g³ow±.
- Ale¿ nim siê nie przejmuj. Je¶li wie, ¿e ma nie patrzeæ, to nie bêdzie patrzy³. Je¶li wie, ¿e ma zapomnieæ, to nie wspomni o zdarzeniu ani s³owem. Dlatego go tu przyprowadzi³am. Nadaje siê idealnie na mojego towarzysza. Bo widzisz... - Westchnê³a g³o¶no, wracaj±c do wspomnieñ.
- Mayu, ja te¿ kiedy¶ spotyka³am siê z wrogiem. Nie kocha³am go, ale robi³am z nim rzeczy, których robiæ nie powinnam. Na szczê¶cie ta znajomo¶æ zakoñczy³a siê szybko, ale mimo to, i tak mia³a przez ni± nie lada k³opotów. Rozumiesz, co chcê ci powiedzieæ? - spojrza³a na nia wymownie.
- tak... ale Sai nie jest taki... - ostatnimi si³ami swojej wrodzonej charyzmy próbowa³a j± przekonaæ o s³uszno¶ci swojego wyboru - mówisz, ¿e go nie kocha³a¶... ja kocham Saia... jestem pewna, ¿e nie bêdziemy mieli z nim problemów...
Westchnê³a ciê¿ko.
- Jak na razie nie zabroni³am ci sie z nim spotykaæ. Ale zwa¿, ¿e postawi³am ci pewne warunki - przypomnia³a jej.
U¶miechnê³a sie blado.
- No, May, nie jest tak ¼le. Wierzê w ciebie, i tylko dlatego jeszcze nie kaza³am ci posiedzieæ w lochach. Doceñ to. Ufam równie¿ twojemu sprytowi. Dasz radê, to pewne, ale... - Zrobi³a krótk± pauzê i przez chwilê zastanawia³a sie nad pytaniem, które chcia³a zadaæ. - Powiedz, zakocha³a¶ siê ju¿ wcze¶niej? - spyta³a znienacka.
- hmm... w sumie nie wiem, czy mo¿na to tak nazwaæ...jak dot±d to by³y tylko przelotne, niewiele znacz±ce zwi±zki... Yukinu, Deidara, Kabuto... teraz prawie nic dla mnie nie znacz±... z Saiem to co¶ innego - zarumieni³a siê lekko
Jej brew unios³a siê, pytaj±co. Yukinu? Wiêc jednak. To by wyja¶nia³o jej wcze¶niejsze pytania - pomy¶la³a.
Star³a z policzka Mayi ostatni± zeschniêt± ju¿ prawie ³zê.
- Naprawdê wierzysz w to uczucie. Ciekawi mnie, jak musisz siê teraz czuæ - powiedzia³a, jakby w zamy¶leniu.
- Jeste¶ szczê¶liwa, prawda? Nawet je¶li nie mo¿esz mu sie ze wszystkiego zwierzaæ? - spyta³a zaintrygowana, chc±c poznaæ nowe uczucie, które zago¶ci³o w sercu Mayi.
- prawda... - przyzna³a staraj±c siê nie okazywaæ swojej nadwra¿liwo¶ci, z któr± ostatnio miewa³a problemy
U¶miechne³a siê, staraj±c siê dodaæ jej otuchy.
- Wiesz... Mam wra¿enie, ¿e sie zmieni³a¶. To przez Saia? Jakie on robi na tobie wra¿nie? - Teraz ju¿ by³a ca³kowicie zaintrygowana ca³± spraw± i nie mog³a powstrzymaæ swej ciekawskiej natury od zadawania pytañ.
- hmm... trochê trudno mi tak o tym mówiæ... Sai jest po prostu wyj±tkowy... musia³am siê wykazaæ spora inicjatyw±, ¿eby¶my byli razem... a nie ukrywam, ¿e to nie w moim stylu... zazwyczaj by³o odwrotnie... ale niewa¿ne... - patrzy³a gdzie¶ w odleg³y punkt za oknem - zastanawiam siê, gdzie on teraz jest...
Patrzy³a na ni± ciekawsko, przekrzywiaj±c g³owê lekko na bok.
- Têsknisz za nim? Chcia³aby¶ teraz byæ przy nim, dobrze my¶lê, prawda? - pyta³a, ³akn±c wiêcej informacji.
- w zasadzie... tak... - u¶miechnê³a siê do okna - chcia³abym, bardzo bym chcia³a...

Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai, Sai [...]
Patrzy³a na ni± uwa¿nie, chc±c dostrzec co¶ szczególnego w jej twarzy. Oczywi¶cie wiedzia³a, ¿e teraz Maya jest rozmarzon i jest w swoim ¶wiecie. W ¶wiecie, gdzie nie powinno brakowaæ rónie¿ tego ca³ego Saia.
U¶miechnê³a siê ³agodnie i przejecha³a d³oni± po jasnych w³osach dziewczyny.
- Umówili¶cie siê? Na jaki¶ konkretny termin? - spyta³a, my¶laæ ju¿, by pozwoliæ Mayi na ma³e randez vous.
- nie... ale i tak jako¶ siê znajdziemy... - stwierdzi³a z absolutnym przekonaniem - na pewno... w koñcu on jest ANBU, ja jestem szpiegiem... co jest trudnego w znalezieniu jakiej¶ konkretnej osoby...?
U¶miechnê³a siê pod nosem. "Ale¿ z niej optymistka. Mówi±, ¿e mi³o¶æ dodaje skrzyde³. Ciekawe na ile to siê sprawdzi w jej przypadku" - pomy¶la³a, przygl±daj±c siê jej z zaciekawieniem.
- May... - zrobi³a krótk±, efektown± pauzê. - Id¼, dziecko, id¼ do niego. I spisz siê, jak na prawdziwego AKowca przysta³o - mówi³a z u¶miechem. Jednak spowa¿nia³a, wymawiaj±c kolejne s³owa: - Pozostaw jednak wszelkie atrybuty AKatsuki w naszej siedzibie. I niewa¿ne, ¿e on ju¿ je widzia³. - Odsunê³a siê od niej na krok i przepu¶ci³a w kierunku drzwi.
- No, chyba, ¿e chcesz jeszcze porozmawiaæ. Nie mam nic przeciwko. - Odgarnê³a w³osy z twarzy swoim tradycyjnym odruchem.
- Jednak bêdê ciê nied³ugo potrzebowa³a. Chcê ciê jutro wieczorem znów tu widzieæ, wiêc zdecyduj, jak powinna¶ rozdysponowaæ swój czas - rzek³a, a w jej oczach sharingan zawirowa³ krótko, po czym zwolni³ obroty, a¿ w koñcu znikn±³.
- jasne, dziêki! - w podskokach opu¶ci³a komnatê Ayano

<NMM>
Patrzy³a przez chwilê na drzwi, za którymi zniknê³a Maya. Odgarnê³a w³osy z twarzy i odwróci³a siê napiêcie. Drzwi do jej sypialni by³y otwarte, sk±d przez ca³y czas mog³a siê przygl±daæ Yanagiemu. Westchnê³a i spojrza³a przelotnie na ogromne okno i le¿±ce pod nim poduszki. Czu³a teraz przemo¿n± ochotê usadowienia siê na nich i zapatrzeniu w widoki za oknem, jak to robi³a do¶æ czêsto. Jednak nie mog³a sobie teraz pozwoliæ na takie luksusy. Stanê³a w progu sypialni, patrz±c na Yanagiego spod przymru¿onych powiek. Odepchnê³a siê rêk± od framugi, jakby jej nogi nie mia³y do¶æ si³, b±d¼ motywacji, by same zrobiæ krok. Po raz pierwszy zrozumia³a dos³ownie, co znaczy powiedzenie, i¿ ma siê nogi, jak z waty. Podesz³a do ³ó¿ka i usiad³a obok ch³opaka. Przez chwilê na niego nie patrzy³a i nic nie mówi³a, ale w koñcu spojrza³a na niego.
- No? Wygarnij mi, jak bardzo jestem okropna i samolubna - powiedzia³a ³ami±cym sie g³osem.
Yanagi przygl±da³ siê uwa¿nie, przez chwilê nic nie mówi³ lecz po chwili wybuchn±³ szczerym ¶miechem, gdy skoñczy³ siê ¶miaæ to spojrza³ w jej oczka.
-A ju¿ my¶la³em ¿e siê gniewasz, ale wiesz je¶li to siedziba akatsuki to mo¿esz mieæ k³opoty ¿e mnie tu przyprowadzi³a¶.
To pierwsze Yanagi powiedzia³ z uczuciem ulgi a drugie troskliwym g³osem po chwili jednak doda³.
-A tak ale mog³aby¶ byæ delikatniejsza.
Tutaj spojrza³ na swoj± rêkê w sumie to nie gniewa³ siê na ni± a przynajmniej nie bardziej ni¿ na siebie, wiedzia³ ¿e ta ca³a sytuacja to jego wina, gdyby siedzia³ cicho i nie gada³ g³upstw to nic by siê nie sta³o. On jednak zawsze musi co¶ g³upiego powiedzieæ a potem ma przez to k³opoty, mia³ jednak nadziejê ¿e Ayano nic mu nie zrobi, bo gdyby chcia³a go zabiæ zrobi³aby to dawno temu bez nara¿ania siê pozosta³ym cz³onkom Akatsuki, bo pamiêtajmy ¿e on nie wie i¿ Ayano jest liderk±.
Ayano poczu³a, ¿e czego¶ tu nie rozumie. Ona mia³aby siê gniewaæ na niego? Przecie¿ to ona przywlok³a go tu wbrew jego woli. Dziewczyna by³a zbita z panta³yku. Z zaskoczenia nic nie mówi³a. Powiod³a za jego spojrzeniem i widz±c siniec na jego rêce poczu³a md³o¶ci. Skrzywi³a siê i odwróci³a wzrok. "JA nigdy nie przepraszam. JA nigdy nie ¿a³ujê swoich czynów" - powtarza³a w kó³ko w my¶lach, lecz wcale nie zaspokoi³o to jej sumienia.
Jej oczy nagle siê rozszerzy³y. Co¶ sobie u¶wiadomi³a. Nigdy nie podejrzewa³a siebie o zdolno¶æ do odczuwania winy. Sumienie? To przecie¿ dla niej co¶ obcego... Spojrza³a na ch³opaka, boj±c siê o swoj± psychikê. "Na Dziewiêæ Bram Piekie³, ja siê robiê normalna!". Znów siê skrzywi³a i wyci±gnê³a rêkê do ch³opaka. Ujê³a jego poranion± rêkê i podnios³a delikatnie. Pochyli³a g³owê i w miejscu zasinienia z³o¿y³a lekki buziak. Pamiêta³a, ¿e tak samo robi³a jej matka, kiedy siê skaleczy³a, jako dziecko. Wiêc by³ to gest czysto przyjacielski. Spojrza³a czerwonymi oczami w oczy Yanagiego.
- Sam widzisz, ¿e to ty powiniene¶ mieæ powody, by siê na mnie z³o¶ciæ - powiedzia³a, maj±c oczywi¶cie na my¶li jego rêkê.
Yanagi nie rozumia³ o co jej chodzi, to przecie¿ on wygadywa³ g³upoty a ona tylko siê zdenerwowa³a, postanowi³ wyt³umaczyæ jej o co chodzi.
-No aleee e ja z-za du¿o gadam i eee mog³a¶ siê zdenerwo-owaæ i eee przecie¿ to normalne.
Yanagi mówi³ tonem niepewnym, ba³ siê ¿e znów co¶ g³upiego powie, na jego twarzy nie by³o u¶miechu a na dodatek rêka wci±¿ go bola³a, choæ nie by³ na ni± z³y bo to przecie¿ on gada³ g³upoty, po chwili jednak postanowi³ poruszyæ wa¿n± kwestie.
-Eeee mogê st±d odej¶æ?? Bo eee muszê siê moimi zwierzakami zajmowaæ.
W³a¶ciwie to nawet mu siê tu podoba³o bo by³o spokojnie, nie móg³ jednak zapomnieæ o Yuki i Kuro, jego dwóch zwierzakach, którymi musia³ siê zajmowaæ.
-Je¶li masz zamiar mnie tu trzymaæ to przynajmniej pozwól mi zwierzaki tu mieæ a i gdzie my jeste¶my?
Kiedy Yanagi siê t³umaczy³ patrzy³a na niego z b³yskiem zaciekawienia i rozbawienia w oku, przekrzywiwszy g³owê lekko na bok. Na jej twarzy go¶ci³ figlarny u¶mieszek.
Kiedy jednak ch³opak zada³ jej pytanie zmarszczy³a poirytowana brwi. "Czy¿by on naprawdê nie wiedzia³, gdzie siê znajduje? Baka!". Po³o¿y³a mu rêkê na piersi i popchnê³a, zmuszaj±c go, by siê po³o¿y³ na ³ó¿ku. Nachyli³a siê nad nim, k³ad±c rêce po bokach jego g³owy, jednak wci±¿ siedz±c obok niego. W jej oczach miota³y siê b³yskawice z³o¶ci. Nie wiedzia³a, co ni± dzisiaj kierowa³o. Raz by³a smutna, raz szczê¶liwa, a teraz umia³a siê tylko w¶ciekaæ.
- Siedziba najgro¼niejszych przestêpców znanego ci ¶wiata - to miejsce, w którym siê znajdujesz. St±d nie mo¿na odej¶æ. Jedynie cz³onkowie organizacji, zaufani podw³adni Liderki mog± opuszczaæ te tereny. Dopóki dopóty nie jeste¶ jednym z nas, nie bêdziesz móg³ wyj¶æ. I najlepiej bêdzie, je¶li bêdziesz siedzia³ w moich pokojach. AKowcy maj± niepokoj±ce odruchy sadystyczne, je¶li wiesz, co chcê przez to powiedzieæ. Czy TERAZ wreszcie rozumiesz? - mówi³a cicho, sycz±c mu wszystko w twarz.
Czu³a do siebie ogromny wstrêt. Chcia³a go wysraszyæ, chcia³a, by zrozumia³, co mu zrobi³a. ¯e nie zafundowa³a mu jedynie bólu na rêce, ale równie¿ do¿ywocie w kryjówce AKatsuki. Chcia³a, by j± teraz uderzy³. Chcia³a, by kto¶ wygarn±³ jej b³êdy i to, jakim jest potworem.
Patrzy³a na niego, a¿ w koñcu pokrêci³a g³ow± i odsunê³a siê od niego. Usiad³a ty³em, schowawszy twarz w d³oniach. Umia³aby zap³akaæ? Chcia³aby, ale czy umie? Mo¿liwe, ale Liderka AKatsuki nie powinna p³akaæ. Zdawa³a sobie z tego gorzko sprawê.
Westchnê³a ciê¿ko. Zastanawia³a siê, kiedy mu wreszcie powie, i¿ to ona jest Liderk±. Niewa¿ne. On i tak pewnie teraz nie bêdzie chcia³ sie do niej odezwaæ. Och, jak ona siê nienawidzi³a! Zdusi³a w sobie szloch i trzês³a siê na ca³ym ciele.
-Ojjj noooo ale co z moimi zwierzakami...
Yanagi mówi±c to by³ z³y na Ayano za to co zrobi³a, przez chwilê chcia³ nawet na ni± nakrzyczeæ, jednak gdy zauwa¿y³ ¿e akatsuki siê trzêsie to ponownie usiad³ i przytuli³ j± od ty³u, tak ¿e jego rêce wsunê³y siê pod jej rêce i z³±czy³y w okolicach brzucha Ayano a g³owa opar³a na ramieniu.
-Co ci jest? Chyba nie jeste¶ chora?
Spyta³ Yanagi z trosk± w g³osie, jednak i tak bêdzie musia³ na ni± nawrzeszczeæ za to co zrobi³a, postanowi³ jednak to od³o¿yæ na pó¼niej, sumienie chunina nie pozwala³o mu krzyczeæ na kogo¶ kto siê trzêsie, nawet je¶li ten kto¶ narazi³ jego zwierzêta na ¶mieræ bo zamknê³a go w jakiej¶ organizacji z³o¿onej z przestêpców, których nastawienie by³o podobne do tego reprezentowanego przez mieszkañców Kiri, tyle ¿e tutaj ka¿dy móg³ go z ³atwo¶ci± zabiæ a nikt mu pomóc.
Zamknê³a oczy i prze³knê³a ¶linê, chc±c pozbyæ siê dziwnej guli w gardle, która pojawi³a siê niespodziewanie. Oddycha³a ciê¿ko, próbuj±c siê opanowaæ i przyj±æ na powrót zimn± maskê, która raczy³a swoich AKowców. U¶miechnê³a siê z zamkniêtymi oczami i powiedzia³a:
- Chora? Na pewno nie na ciele - mruknê³a.
Otworzy³a oczy i spojrza³a na Yanagiego, przekrzywiaj±c g³owê.
- Nic mi nie jest - zapewni³a. - Ale tobie... I tym twoim zwierzakom... - powiedzia³a, nie dokoñczaj±c.
Yanagi i tak na pewno zrozumia³.
Yanagi spojrza³ na ni±, gdy by³ teraz pewien ¿e nic jej nie jest móg³ odetchn±æ i na ni± nakrzyczeæ, choæ jednak siê rozmy¶li³.
-Co z moimi zwierzakami, masz je tu sprowadziæ albo wyjdê i niech mnie zabij±.
Yanagi nie zd±¿y³ siê ugry¼æ w jêzyk, wiedzia³ ¿e gro¿enie Ayano w³asn± ¶mierci± nie jest raczej niczym co mog³oby na niej zrobiæ wra¿enie.
-A jakbym do was do³±czy³ to mogê siê zaj±æ moimi zwierzakami?
Spyta³ z nadziej± w g³osie, ani razu nie podniós³ g³osu, mo¿na by³o w jego g³osie wyczuæ troskê i gniew, by³o oczywiste ¿e jedyne o czym teraz my¶li to zwierzaki, które mimo i¿ m±dre to musz± mieæ kogo¶ do opieki.
U¶miechnê³a siê, przygl±daj±c siê jego staraniom uratowania zwierzaków. Ayano ju¿ na samym pocz±tku spisa³a je na ¶mieræ. By³o to okrutne, ale co cz³onkini AKatsuki mo¿e wiedzieæ o przywi±zaniu do zwierzaka? Jej jedynym zwierzakiem by³a ma³a dziewczynka, a to chyba podpada³o pod trochê inna kategoriê, ni¿ w przypadku Yanagiego. Wiedzia³a, ¿e Yana nie zaryzykuje w³asnym ¿yciem i nie wyjdzie, je¶li ona mu tego zabroni. Zreszt±, Liderka nie by³a przyzwyczajona do odmowy.
Na pytanie Yanagiego zareagowa³a szokiem. Patrzy³a na niego szeroko rozwartymi oczami.
- Ty chyba nie chcesz do³±czaæ do nas z powodu zwierzaków? - spyta³a zaskoczona.
Po chwili jednak wybuchnê³a ¶miechem. Wyobrazi³a sobie, jak wysy³a Yanagiego na misje. Wyobrazi³a go sobie w p³aszczu i kapeluszu AKatsuki.
- Pewnie, a wiêc od teraz jeste¶ jednym z nas. Witaj w naszej ma³ej i nietypowej rodzince - powiedzia³a, obracaj±c wszystko w ¿art.
-Przestañ!!
Krzykn±³ Yanagi, w jego krzyku nie by³o jednak gniewu, by³ po prostu smutny ¿e Ayano nie traktuje go powa¿nie, wsta³ i ruszy³ ku wyj¶ciu, by³o mu obojêtne czy zginie czy nie gdy¿ skoro i tak mia³ tu spêdziæ resztê ¿ycia bez swoich zwierzaków to czy nie lepiej zgin±æ? Oczywi¶cie Yanagi nie chcia³ tak po prostu wybiec na ¶rodek bazy, zale¿a³o mu ¿eby wydostaæ siê i uratowaæ zwierzaki.
-Eeee skoro i tak idê to mo¿e ee powiedz w któr± stronê wyj¶cie?
Spyta³ stoj±c przy drzwiach, gdyby Ayano mu nie pomog³a to zapewne bêdzie próbowa³ j± dalej namówiæ, jednak i tak st±d wyjdzie gdy¿ zbyt zale¿a³o mu na zwierzakach ¿eby tu bezczynnie czekaæ.
Patrzy³a na niego zaciekawiona, a usta dr¿a³y jej, powstrzymuj±c siê od ¶miechu. Jednak, gdy patrzy³a na Yanagiego, jak tak stoi bezradny w przej¶ciu nie mog³a d³u¿ej wytrzymaæ. Zanios³a siê gromkim ¶miechem, trzymaj±c siê za brzuch, a¿ ten i policzki j± rozbola³y. Siedzia³a dalej na ³ó¿ku, tak trzês±c siê ze ¶miechu, i¿ grozi³ jej nag³y upadek na pod³ogê. Kiedy siê wreszcie uspokoi³a spojrza³a na niego rozbawiona z zarumienionymi policzkami.
- Mog³abym ci powiedzieæ, gdzie jest wyj¶cie... Ale po co, skoro ty i tak zgubi³by¶ siê w buszu? - spyta³a, przygl±daj±c mu siê uwa¿nie.
Rozbawi³ j±, jednak przez ca³y czas by³a w gotowo¶ci, by skoczyæ do drzwi i uniemo¿liwiæ mu wyj¶cie z pokoju.
-To i tak lepsze ni¿ tu siedzieæ.
Powiedzia³ Yanagi i ruszy³ ku wyj¶ciu, nawet gdyby ta chcia³a mu zablokowaæ to i tak móg³ u¿yæ techniki i siê przenie¶æ za nie. Mia³ jednak nadziejê ¿e nie bêdzie mu utrudnia³a, nie by³ na ni± z³y po prostu nie chcia³ ¿eby co¶ z³ego sta³o siê jego zwierzakom, jednak postanowi³ daæ Ayano propozycjê.
-Sprowadzisz tu moje zwierzaki i zostaje albo wychodzê.
Oczywi¶cie wiedzia³ ¿e nie zrobi to na niej wra¿enia ale czym móg³ on zagroziæ cz³onkowi Akatsuki? By³ on tylko zwyk³ym chuninem.
Odgarnê³a w³osy z twarzy i spowa¿nia³a.
- Umowa stoi - powiedzia³a.
Wsta³a z ³ó¿ka i wyprostowa³a siê. Wysz³a z sypialni i spojrza³a têsknie na okno. Podesz³a do Yanagiego i odsunê³a go delikatnie od drzwi.
- Pewnie zabarykadowanie drzwi nic by nie da³o, prawda? Poza tym kogo¶ z AKa mog³o by to zdziwiæ, i jeszcze, by tu zajrza³... - powiedzia³a zamy¶lona.
- Pójdê po te twoje zwierzaki. Ale musisz mi obiecaæ, ¿e siê st±d nie ruszysz - rzek³a twardo i powa¿nie.
- A teraz powiedz mi, gdzie je znajdê i jak wygl±daj±. Mam nadziejê, ¿e za³o¿y³e¶ im obro¿ê, by móc je rozpoznaæ. - Ostatnie zdanie doda³a mrukn±wszy je pod nosem.
Yanagi spojrza³ na ni± z u¶miechem i przytuli³ j±.
-Dziêki.
Po czym odsun±³ siê i spojrza³ w jej oczy.
-Bêd± w moim domku
Wyci±gn±³ kartkê i zacz±³ pisaæ adres u¿ywaj±c ¶ciany jako stó³, kontynuuj±c.
-Yuki ma srebrn± obro¿e ze srebrnym ksiê¿ycem a Kuro czarn± i jego ksiê¿yc równie¿ jest czarny a i przynie¶ mi p³aszcz jak mo¿esz dobrze?
Yanagi by³ rozradowany, w jego g³osie by³o tylko szczê¶cie bo zobaczy swoje zwierzaki, to samo mo¿na by³o zauwa¿yæ w jego oczach gdy spojrza³ na Ayano podaj±c jej swój adres.
-Ja tu zostanê ale jak wrócisz bez zwierzaków to uciekam, a i zabarykadowanie drzwi istotnie by nic nie da³o.
Powiedzia³ to nieco wrednym lecz mi³ym g³osem.
Patrz±c na jego zaoferowanie ca³± spraw± przekrêci³a oczami. W ogóle nie by³a w stanie go zrozumieæ.
Przypomnia³a sobie jednak, ¿e ma równie¿ wa¿n± sprawê (dla niej oczywi¶cie o wiele wa¿niejsz±) do za³atwienia, wiêc powinna siê po¶pieszyæ.
- P³aszcz te¿ ma obro¿ê? - burknê³a.
Wziê³a prêdko kartkê i cmoknê³a Yanagiego w policzek.
- To na szczê¶cie. Przyda ci siê w tym miejscu - powiedzia³a z ³obuzerskim u¶miechem.
Odwróci³a siê do drzwi i ju¿ wychodzi³a, gdy nagle zatrzyma³a siê i wychyli³a zza drzwi.
- Pamiêtaj, nie wychod¼ st±d! I jeszcze jedno - wskaza³a rêk± na czarne drzwi w jej pokoju. - Tam s± moje organy. Mo¿esz je zobaczyæ, ale pod ¿adnym pozorem ich nie dotykaj. Ich muzyka niesie siê po ca³ej siedzibie, nie chcê, by kto¶ ciê us³ysza³. A poza tym, nie lubiê, jak kto¶ zbli¿a siê do mojego instrumentu - powiedzia³a, po czym zniknê³a za drzwiami, zamykaj±c je za sob±.
Ruszy³a szybkim krokiem, wiedz±c, ¿e czeka j± spora wêdrówka. <nmm>
Yanagi nie by³ zainteresowany instrumentem, chcia³ odpocz±æ po tym jak Ayano ci±gne³a go przez kilka krajów, wieæ po prostu po³o¿y³ siê na ³ó¿ku i przytulaj±c siê do ko³derki zasn±³. Oczywi¶cie nie sta³o to siê natychmiast, najpierw martwi³ siê o to czy Ayano na pewno przyprowadzi tu jego zwierzaki a na dodatek czy mo¿e tu spaæ, bo co je¶li jaki¶ Akatsuki wejdzie i zobaczy jak tu kto¶ ¶pi? Z pewno¶ci± zostanie on uznany za intruza i prawdopodobnie zabity, choæ nie wiedzia³ co my¶leæ o Akatsuki po zachowaniu Ayano, które go ci±gle dziwi³o. W sumie to nawet nie wiedzia³ po co tu siedzi, równie dobrze móg³ opu¶ciæ to miejsce i ¿yæ normalne albo ee nie ¿yæ x33. Po jakim¶ czasie gdy Ayano wróci³a z jego zwierzakami on zwia³ z pokoju x33

<NMM>
Tofik wraz z HM! zanie¶li Ayano do ³o¿ka potewm wyszli ¿eby poszukaæ Anye.
[nmm]
Wszed³ do pokoju z Any± na rêkach
-No ju¿ jeste¶my
powiedzia³ i postawi³ Anye
-Ty znasz techniki lecz±ce...
powiedzia³ do niej
Poca³owa³ j±
HM! wesz³a do pokoju.

Dodane po 2 minutach:

-To ja ide poszukaæ Hidana ¿eby poszed³ do Shi bo ona nie nie da rady walczyæ.

HM! wysz³a
[nmm]
- Co siê dzieje?! - szepnê³a przera¿ona i podesz³a do Ayano. Przy³o¿y³a swoje rêce do jej klatki piersiowej jak zawsze. Zacze³a j± leczyæ. Patrzy³a na Itachiego.
- Walka? Ale z kim.. No i Ayano ranna, nie mo¿e byæ! -.-
-sam niewiem z kim...
powiedzia³
-Mocno oberwa³a ?
zapytal
Us³ysza³a g³osy, jednak nie mia³a si³, by siê ruszyæ. Dopiero wraz z technik± medyczn± Anyi, poczu³a, ¿e mo¿e siê ruszyæ.
- Itachi... - powiedzia³a cicho. - Jeszcze raz... w moim pokoju... poca³ujesz kogo¶, a ciê... - Niestety nie dokoñczy³a swojej gro¼by, przez co pewnie pó¼niej bêdzie siê przeklinaæ.

Dodane po 9 minutach:

- Rzuci³am go... Gdzie on jest? Shi... Nie mo¿e walczyæ... - wykrztusi³a z siebie.
Opar³a siê na ³okciach, próbuj±c siê podnie¶æ. Ostatnie, czego chcia³a to byæ skazan± na bezczynno¶æ. Skrzywi³a siê i ze z³o¶ci± wyci±gnê³a z ramienia senbony.
Anya skoñczy³a ju¿ uleczanie Ayano do tego stopnia ze mog³a w miarê normalnie chodziæ.
- Wiêcej pewnie nie powinnam robiæ, jesli mamy walczyc trzeba oszczêdzaæ si³y. - Anyi przypomnia³y sie pierwsze s³owa Ayano i zdusi³a smiech, patrzac na Itachiego. Ale od razu spowaznia³a i zwróci³a siê do Ayano:
- Co siê sta³o? Shi ¼le siê czuje w tym stanie, tak? Ju¿ nied³ugo bedzie rodzic, nie za fajnie ze walczy. A w ogóle to co sie dzieje?!
Stêknê³a, po czym usiad³a ju¿ wygodniej.
- Dziêki, Anya - powiedzia³a.
Wyci±gnê³a rêce do góry, chc±c rozci±gn±æ miê¶nie. Dotknê³a swego boku, gdzie mia³a zawieszon± pochwê na sejmitary. Z³a zauwa¿y³a, i¿ nie ma przy sobie mieczy. Jednak, kiedy jej wzrok skierowa³ siê na pó³kê ko³o ³ó¿ka, odetchnê³a z ulg±. HM! przynios³a równie¿ jej miecze.
Spojrza³a ju¿ uspokojona na Anyê i Itachiego.
- Kage z Kiri i jego cz³owiek nas zaatakowali. - Przypomnia³a sobie, jak jej przeciwnik w pojedynku, jeszcze przed walk±, nazwa³ tego drugiego. - Sai! - wykrzyknê³a. - To ch³opak Mayi! - warknê³a w¶ciek³a.
Ju¿ siêgnê³a rêk±, ¿eby siê na czym¶ wy¿yæ, jednak szybko oprzytomnia³a.
- Ach, ten spalony dom! Tam s±. Zgliszcza... Shi jest sama. Tego kage pokona³am, jego ju¿ mamy z g³owy, ale Sai... On wci±¿ tam jest, a Shi wyra¼nie s³abnie w oczach! - Zdawa³a sobie sprawê, i¿ mówi do¶æ chaotycznie, mimo to naprawdê stara³a siê wyja¶niæ, ile trzeba. I wci±¿ my¶la³a o minionej walce...
-Shi jest w zgliszczach?
zapyta³
czeka³ na reakcje Ayano
- Tak, zgliszcza, przecie¿ mówiê - odpowiedzia³a Itachiemu.
- Widzia³am tam jeszcze Deidarê. Lata³ nad nami... - Dopiero teraz przypomnia³a sobie, jak go widzia³a, wznosz±c siê z Haku w powietrze. - Chyba czeka w pogotowiu. Kaza³am równie¿ Hard Mambie! pilnowaæ Shi, ale nie wiem, gdzie jest teraz. Mimo wszystko, pozosta³ tylko ten Sai, wiêc nie powinno byæ z nim k³opotów.
-HM! Deidara to powinni dac rade sobie...
powiedzia³
-Nic Ci ju¿ nie jest ?
zapyta³
U¶miechnê³a siê do Itachiego, jednak mimo wszystko by³a lekko zaskoczona jego nag³± troskliwo¶ci±.
- Tak, ju¿ mi lepiej, dziêkujê - odpowiedzia³a.
Wsta³a z ³ó¿ka i stanê³a na równe nogi.
- Ale raczej nie bêdê mog³a walczyæ - jêknê³a.
Anya zdenerwowa³a sie na Maye. By³a pewna ze jak ja zobaczy, to sprawi niez³e manto. Jednak chc±c opanowaæ emocje usiad³a na ³o¿ku.
- Mamy im i¶c pomoc? - zapyta³a Ayano.
Spojrza³a na Anyê.
- Powinni sobie poradziæ. Zapomnia³am o Deidarze, dostrzeg³am go tu¿ przed tym, jak zaczê³am spadaæ... - powiedzia³a.
Anya i Itachi nie mogli wiedzieæ, czemu Ayano "spada³a", ale o tym równie¿ zapomnia³a.
Zastanowi³a siê nad odpowiedzi± na pytanie Anyi.
- Nie powinni¶my byæ im tam potrzebni. I nie s±dzê, by to by³ dobry pomys³, ¿eby wszyscy AKowcy ukazali siê Kirijczykom. Mimo wszystko, oni nie wiedz± o nas, a¿ tyle. - Odgarnê³a w³osy z twarzy, czuj±c siê ju¿ co raz lepiej. - Je¶li co¶ bêdzie siê dzia³o, dowiemy siê o tym. HM!, albo klon - wy¶l± kogo¶ tutaj.
- Tymczasem... Nie wiem, co z Haku. Pokona³am go, to pewne, wiêc mo¿liwe, ¿e teraz siedzi w naszych lochach. S³ysza³am, jak Shi przywo³ywa³a klona... - powiedzia³a, przypominaj±c sobie kolejny szczegó³.
- Znam Haku - An przypomnia³a sobie ich dawna rozmowe.
- Nie wiem czy on wie kim ja jestem... Ale mogê i¶æ go odwiedziæ. Itachi pojdziesz ze mna? - zapytala patrzac na niego. Nie chcia³a fatygowaæ Ayano, uwa¿a³a i¿ ona powinna jeszcze wypoczac i uporzadkowac mysli.
U¶miechn±³ siê
-Tak pójdê z Tob± bo znowu co¶ Ci siê stanie...
powiedzia³ pewny siebie
-No to chod¼my
powiedzial i wyszed³
zt
Swobodnym krokiem wysz³a.
- Aya, czekaj - rzuci³a na odchodne.
Spojrza³a na wychodz±cych.
- Czekaj, czekaj - burknê³a pod nosem, jak ju¿ nikt jej nie s³ysza³.
Spojrza³a na swoje sejmitary, zamy¶laj±c siê.
HM! przysz³a do Ayano.
-Cze¶æ Ayano jak tam zdrówko?-zapyta³a siê HM!
Spojrza³a na drzwi i gdy zobaczy³a kto przyszed³ natychmiast pokra¶nia³a.
- Hard! Och, jak mi³o, ¿e przysz³a¶ - powiedzia³a z u¶miechem.
- Czujê siê ju¿ lepiej, Anya jest naprawdê dobrym medykiem. Ale teraz powiedz mi, czy wiesz, co sie dzieje na zgliszczach? - spyta³a niecierpliwie, ciekawa najnowszych wiadomo¶ci.
Stane³a przed drzwiami i zapuka³a czekaj±c na odpowiedz.
Us³ysza³a pukanie do drzwi. Zareagowa³a nerwowo, gdy¿ pierwsze, co jej przysz³o do g³owy, to to, i¿ s± jakie¶ k³opoty z Kirijczykami.
- Wej¶æ! - zawo³a³a, tak, by by³o j± wyra¼nie s³ychaæ.
Otworzy³a drzwi i gdy wesz³a do ¶rodka zamkne³a je
- Witaj Ayano nie przeszkadzam ?
Westchnê³a z ulg±, widz±c, ¿e to tylko Konan i raczej nie niesie z³ych wie¶ci.
- Wejd¼, wejd¼. Nie przeszkadzasz - zapewni³a j± z u¶miechem.
Ayano by³a zmêczona, jednak szczê¶liwa po wygranej walce, wiêc z przyjemno¶ci± wita³a go¶ci.
-A¿ tak nie mam nowych wiadomo¶ci,nie by³o mnie tam,bo
szuka³am Anye ¿eby ciebie wyleczy³a potem
powiedzia³am Hidanowi ¿e powinien byæ Zgliszczach.
-A w³a¶ciwie kto to jest Ayano mam zabiæ z zimn± krwi±.
Zapyta³a siê HM!
Spojrza³a czule na Hard Mambê!.
- Dziêkujê ci, kochana. Wykaza³a¶ siê. Z ka¿dym dniem jestem z ciebie co raz bardziej dumna - powiedzia³a szczerze z u¶miechem do HM!.
By³a trochê zaskoczona, tym, ¿e HM! posz³a szukaæ Anyi. W³a¶ciwie to dopiero teraz zaczê³a siê zastanawiaæ, sk±d w ogóle Anya wiedzia³a, ¿e potrzebuje jej pomocy...
-Wiêc zabiæ mam ja lub jego
Powiedzia³a HM!
Spojrza³a zaskoczona pytaniem Hard Mamby! na Konan.
- Uch, nie. Ona nale¿y do naszej organizacji, nie widzisz jej p³aszcza? - Rzuci³a Konan przepraszaj±cy u¶miech.
- Hard... Co ja ci mówi³am? Przecie¿ wskaza³am ci z kim mo¿esz siê bawiæ w swoj± ulubion± grê, prawda? - Mrugnê³a do niej porozumiewawczo.
- Pamiêtasz, prawda?
HM! pomy¶la³a !
-A no tak to byli co no Maya,Kosiara,Sasori itp debili.
Za¶mia³a siê szczerze. Poczochra³a dziewczynkê po g³owie.
- Och, ma³a, szczera jeste¶, jak zawsze - powiedzia³a rozbawiona.
-Wiem jestem z tego dumna.
Powiedzia³a HM! szczê¶liwa.
- Rozumiem - pokiwa³a g³ow± z aprobat±.
- Bawi³a¶ siê ju¿ dzisiaj ruchowymi króliczkami? - spyta³a czule dziewczynkê.
dlaczego to co¶ siê nie odzywa.
Powiedzia³a HM!
Spojrza³a surowo na Hard Mambê!.
- To jest Konan i jest kobiet±. Chocia¿by z tego powodu nie obra¿aj jej - powiedzia³a, marszcz±c brwi.
-Ej czego siê czepiasz nauczy³a¶ mnie tego.
Powiedziala HM!
Rysy jej twarzy stê¿a³y.
- Teraz najwidoczniej powinnam nauczyæ ciê, kiedy bardziej op³acalne jest zachowanie umiaru - stwierdzi³a ponuro.
-Dobra ju¿,wyluzuj ok
Powiedzia³a HM! z sztucznym u¶miechem.
Westchnê³a g³êboko, po czym po³o¿y³a d³oñ na g³owie HM! i krótko j± poklepa³a.
- Co z Toffikiem? Dalej masz ten s³oik z krwi±?
-Oczywi¶cie ¿e mam heh.
HM! dumnie powiedzia³a.
Spojrza³a na HM niezbyt mi³ym spojrzeniem
- Nie pozwalaj sobie
Powiedzia³a do niej troche w¶ciek³a
-Konan zostaw j± ona jeszcze jest dzieckiem,ju¿ z ni± porozmawia³am.
Ayano spojrza³a na Konan w¶ciek³a.

Ten post napisa³a Hard Mamba!, w³amuj±c siê na moje konto, wiêc Konan, nie bierz tego na powa¿nie ;/
Spojrza³a na Ayano
- Tym razem jej daruje
-Ayano a po co sie pyta³a¶ czy mam ten s³oik.
Powiedzia³a HM!.
- Nie obra¿aj ju¿ wiêcej Konan - zastrzeg³a Ayano. (i nie w³amuj siê na moje konto >.<)
- A s³oik pyta³am z ciekawo¶ci - powiedzia³a, wzruszaj±c ramionami.
Zwróci³a sie do Konan:
- Powiedz, co robi³a¶ przez ten ca³y czas? D³ugo ciê nie widzia³am.
-Nudzê siê Ayano
powiedzia³a HM!
- Odby³am ma³± podró¿ do rodzinnych miejsc
- HM!, to mo¿e spotkaj siê ze swoim przyjacielem. S³ysza³am, ¿e mia³a¶ wobec niego jakie¶ plany... Mówi³a¶ co¶, prawda? - powiedzia³a do HM!.
- Och, i jak by³o? Ciekawa jestem, jak wygl±da to miejsce po wojnie - zastanowi³a siê na g³os.
Po chwili jednak zreflektowa³a siê i spojrza³a uwa¿nie na Konan.
- Przepraszam, chyba nie powiedzia³am nic z³ego?
- Nie nic siê nie sta³o. A by³o troche niezbyt mi³o tam wróciæ
-No mówi³am ale nie chce przy niej mówiæ,wiesz jak siê sta³o
z Shi i Hidanem.
Powiedzia³a HM!
Pokiwa³a g³ow± ze zrozumieniem.
- Nie dziwiê siê. Ale podziwiam ciê, ¿e odwa¿y³a¶ siê tam pój¶æ. Wyobra¿am sobie, jak musia³ byæ ci trudno - powiedzia³a ponuro.
- No có¿ kiedy¶ wkoñcu musia³am siê tam wybraæ inaczej nie dawa³o by mi to spokoju, ale na szczê¶cie jest ju¿ po wszystkim.
U¶miechnê³a siê do niej przyja¼nie. Usiad³a na ³ó¿ku, gdy¿ jeszcze nie by³a w pe³ni si³.
- Cieszê siê. I witam z powrotem w siedzibie - powiedzia³a z u¶miechem.
- Ciesze siê, ¿e nie krzyczysz na mnie, ¿e tak d³ugo mnie nie by³o
U¶miechne³a siê do niej
- Ja te¿ czasem lubiê gdzie¶ znikn±æ i odpocz±æ od t³umu - powiedzia³a, mrugaj±c do niej porozumiewawczo.
- Poza tym, ca³kiem nie¼le dali¶my sobie radê, kiedy ciebie nie by³o - doda³a z ³obuzerskim u¶miechem.
- A jak to ró¿nica czy jestem czy nie i tak nie jestem wam potrzebna. Ja tylko zawadzam.
Nagle posmutnia³a
HM! podesz³a do Ayano,powiedzia³a jej po cichu do ucha.
-Ayano ja idê do niego,nie mów nic nikomu ok?
- Dobrze, Hard, id¼. Ale wróæ tu do naszej siedziby, dobrze? Je¶li co¶ bêdzie siê dziaæ, wy¶lij Toffika - powiedzia³a do HM!.
Zwróci³a siê do Konan i poklepa³a miejsce obok siebie.
- Usi±d¼, Kon - powiedzia³a do niej ³agodnym g³osem.
Powolnym krokiem podesz³a do Ayano i usiad³a obok niej.
-To ja idê
HM! spojrza³a podejrzliwie na Konan.
[nmm]
Milcza³a przez chwilê, a¿ w koñcu spojrza³a uwa¿nie na Konan.
- Powiedz, czy odnios³a¶ kiedy¶ wra¿enie, ¿e ciê nie potrzebujemy? - spyta³a powa¿nie.
- Szczerze to prawie ca³y czas odnosze takie wra¿enie
Patrzy³a przez chwilê na Konan, po czym przenios³a wzrok na przeciwleg³± ¶cianê. Po krótkiej chwili zamy¶lenie powiedzia³a:
- Konan... AKatsuki jest jednym... Nie rozczepiamy siê na pojedyncze jednostki, w czego wyniku my wszyscy potrzebujemy siê wzajemnie - powiedzia³a powoli, jakby zamy¶lonym g³osem.
Przypomnia³a sobie ostatni± rozmowê z May±. Ona mówi³a podobnie, jak Konan... Czy¿by Ayano czego¶ nie zauwa¿y³a? Zmartwi³o to dziewczynê, i przejê³a siê Konan.
- A wogóle po co ci zawracam g³owe g³upotami
Spojrza³a na ni±.
- To ¿adne g³upoty! - powiedzia³a surowo.
- Chcê, ¿eby¶ mówi³a mi o takich rzeczach - doda³a.
U¶miechnê³a siê do niej.
- Uwierz mi, nikt tu nikogo nie odtr±ca. Ka¿dy jest równie wa¿ny.
- Rozumiem.
U¶miechne³a siê delikatnie
- Wybacz ale pójde siê przej¶æ
Wsta³a i wysz³a *zt*
HM! wesz³a g³o¶no.
-wróci³am Ayano,chcesz papieroska.
Spojrza³a z u¶miechem na dziewczynkê. Jednak kiedy ta zaproponowa³a jej papierosa skrzywi³a siê.
- Sk±d go masz? Kto ci to da³? - spyta³a, ju¿ wymy¶laj±c tortury dla tego, kto ¶mie zatruwaæ dziecko (do tego JEJ uczennicê) tym ¶wiñstwem.
-Nie wiem czy powiedzieæ kto mi da³,a wiêc........
Spojrza³a na ni± surowo, marszcz±c brwi.
- Hard... Kto da³ ci papierosa? - powtórzy³a pytanie, wyra¼nie je akcentuj±c.
- To mo¿e inaczej: Kto ci je pokaza³ i nauczy³, jak je paliæ? - spyta³a, probuj±c obej¶æ niepewno¶æ dziewczynki.
-Znalaz³am w Barze AKA,a czy ja powiedzia³am ¿e ja pale,tylko zapyta³am siê czy chcesz.
HM! powiedzia³a do Ayano
Zmarszczy³a brwi w zamy¶leniu.
- Znalaz³a¶ mówisz... - Wyci±gnê³a rêkê w stronê dziewczynki.
- To mi³o, ¿e o mnie pomy¶la³a¶. Tak, poproszê, chêtnie wezmê - powiedzia³a, u¶miechaj±c siê do niej.
HM! da³a papierosa.
-A mnie nauczysz paliæ?
Zapyta³a siê HM!
Skinê³a g³ow±.
- Daj mi tylko paczkê, chcê zobaczyæ, jakie to papierosy - poprosi³a, patrz±c z u¶miechem na HM!.
-Nie dam Ci,nie ufam tobie.
Patrzy³a na ni± zaskoczona.
- S³ucham? - pokrêci³a g³ow±, niedowierzaj±c.
- Jak to mi nie ufasz? - spyta³a zdumiona.
-To po co ci paczka papierosów?
Zapyta³a siê HM!
Westchnê³a ciê¿ko.
- Pos³uchaj. Nie wolno ci paliæ, jasne? A nak³adam na ciebie ten rozkaz z troski o twoje zdrowie. To - wskaza³a palcem z widocznym obrzydzeniem na papierosa - to trucizna. Otruje twój organizm. A powiedz mi, moja droga, chcesz byæ najsilniejszym ninja, prawda? Musisz taka byæ, je¶li chcesz móc zabijaæ, Hard Mamba!. - Celowo u¿y³a jej imienia, by daæ jej jasno do zrozumienia, ¿e nie mo¿e siê truæ, je¶li chce byæ silna.
-Che byæ morderczyni±,dobra dam ci
Powiedzia³a HM!
Wziê³a od niej paczkê i schowa³a do kieszeni.
- Dobrze zrobi³a¶. Pamiêtaj, musisz dbaæ o swoje zdrowie - powiedzia³a do niej z u¶miechem, mrugn±wszy do niej porozumiewawczo.
By³a z niej dumna, i¿ ta j± pos³ucha³a i odda³a paczkê. Oznacza³o to, ¿e dziewczynka jej ufa i ¿e jest naprawdê m±dra, skoro zrozumia³a jej naukê.
-Co teraz robimy.
Powiedzia³a HM!
Zastanowi³a siê przez chwilê, patrz±c na ni± uwa¿nie.
- Có¿... Mia³a¶ odwiedziæ swojego "przyjaciela". I jak by³o? - spyta³a, nagle zaciekawiona.
-¿al.pl znalaz³ sobie jak±¶ kobite która ma kundle,prze szkazda³am im,potem posz³am udawa³±m obra¿ona
Patrzy³a na ni± przez d³u¿sz± chwilê zaskoczona. Dok³adnie analizowa³a, co przed chwil± powiedzia³a jej dziewczynka, próbuj±c co¶ z tego zrozumieæ. W koñcu, gdy wszystko jako¶ u³o¿y³o siê w sensown± ca³o¶æ, wybuchnê³a melodyjnym ¶miechem.
- To ³adnie, HM!. Ale chyba nie by³a¶ zazdrosna o t± dziewczynê, co? - spyta³a j± ¿artobliwie.
HM! patrzy³a siê na Ayano i zacze³a ¶miaæ siê a¿ do ³ez.
-Ayano dobra jeste¶ hahahahahhihibuhhaah.
S³ucha³a jej niesamowitego i niepokoj±cego ¶miechu z godn± podziwu si³± woli. U¶miechnê³a siê do dziewczynki przyja¼nie, nie chc±c jej uraziæ.
Poklepa³a j± po g³ówce.
- Bardzo dobrze - powiedzia³a, chichocz±c.
-to co robimy wyruszymy gdzie¶.
Zapyta³a siê HM!
HM! wysz³a
[nmm]
Ayano westchnê³a g³o¶no i znów spojrza³a na swoje sejmitary. Dostrzeg³a na nich krew. Skrzywi³a siê, karc±c siê w duchu za niedbalstwo. Podesz³a do komody i wyci±gnê³a z jej szuflady potrzebne materia³y do oczyszczenia, tak wa¿nych dla niej ostrzy. Zamaszystymi ruchami zabra³a miecze i wysz³a z sypialni do wiêkszego pokoju. Usiad³a na poduszkach pod swoim ulubionym oknem. Czy¶ci³a broñ, do¶æ nerwowymi ruchami. Nie wiedzieæ czemu czu³a ogromne poirytowanie. Mimo, ¿e od jej ostatniej walki minê³o ju¿ kilka dni, to wci±¿ nie mog³a przestaæ o niej my¶leæ. Kolejna wygrana... - stwierdzi³a z niejakim znu¿eniem. Westchnê³a i od³o¿y³a sejmitary. Zapatrzy³a siê na krajobraz za oknem. Wygl±da³a przez okno d³ugo i namiêtnie, jednak przez jej ogólne znudzenie równie¿ i ta czynno¶æ sta³a siê bezbarwna w swej istocie. Dlatego podnios³a siê poirytowana. Rozejrza³a siê po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek, co mog³oby j± zaj±æ. Jej wzrok napotka³ drzwi. Nagle poczu³a dziwn± têsknotê. Ju¿ tak dawno tam nie wchodzi³a. Ruszy³a szybkim krokiem ku drzwiom. Zatrzyma³a siê przed nimi i po³o¿y³a d³oñ na klamce. Sta³a tak w bezruchu, czuj±c ch³ód metalu klamki. Otworzy³a gwa³townie drzwi i wesz³a do pokoju. Podesz³a do dumnie prezentuj±cych siê organów. Przejecha³a d³oni± po klawiaturze niemal z namacalnym uwielbieniem. Westchnê³a i usiad³a przed instrumentem. Trwa³a przez chwilê w bezruchu, rozkoszuj±c siê t± podnios³± chwil±. W koñcu podnios³a rêce i jej d³onie zawis³y na chwilê w górze, w dramatycznej pozie. Kiedy opad³y z wdziêkiem wyda³y z siebie niskie d¼wiêki. Palce zaczê³y tañczyæ, najpierw powoli, potem dodaj±c kolorów utworowi. Muzyka nios³a siê po ca³ej siedzibie, a sama Ayano, tak zaabsorbowana gr± zdawa³a siê nie dostrzegaæ, niczego wokó³ siebie, ca³kowicie oddaj±c siê muzyce. Czu³a niesamowite uniesienie, ka¿da chwila przy organach wydawa³a siê jej szeolem, do którego tylko ona mia³a wstêp. Do którego wpuszcza³a jedynie muzyka czczona, niczym bo¿ek.
Dziewczyna ko³ysa³a siê, jej cia³em wstrz±sa³y dreszcze, a d³onie stopi³y siê z instrumentem, tworz±c jedno¶æ. Ca³o¶æ. Oddaj±c siê szalonemu tañcu. Sztuka ros³a w jej sercu, sztuka wariowa³a, muzyka j± nakrêca³a. Uniesienie, rado¶æ, podniecenie, energia. Wszystko siê w niej gotowa³o, wywo³uj±c kolejne dreszcze.
Przyszed³ po czym bez zastanowienia ³upn±³ w drzwi kilka razy. Us³ysza³ dosyæ dziwne dzwiêki dochodz±ce zza drzwi. Mia³ nadziejê, ¿e to tylko próba samobójstwa.
Jej dusza, porwana przez muzykê, nie by³a w stanie zmusiæ cia³a, by s³ysza³o tak, trywialne d¼wiêki, jak pukanie do drzwi.
Dlatego dalej sobie gra³a na organach (nie tych ludzkich, oczywi¶cie ;p). Gra³a i gra³a i gra³a. I nie s³ysza³a niczego, prócz cudownej melodii, któr± sama tworzy³a. Sztuki, któr± w³a¶nie karmi³a swoj± duszê!
Nagle odnios³a wra¿enie, ¿e widzi przed sob± stryczek. Szybko odrzuci³a od siebie t± my¶l, t³umacz±c sobie, ¿e za czêsto widuje ludzi, którzy wykazuj± sk³onno¶ci do samookaleczenia siê.

//Lolz...//
HM! wesz³a do pokoju wydar³a siê g³osno
-SIEMA

Dodane po 8 minutach:

-Ayano ogarnij siê rany jak mo¿esz tego s³uchaæ i graæ
po prostu ¿al.pl
Powiedzia³a HM!.
Skorzysta³ z tego, ¿e HM! otworzy³a drzwi na o¶cie¿ i wszed³ chy³kiem do pokoju. Zauwa¿y³ w oddali organy. Oceni³, ¿e to jakie¶ wymy¶lne narzêdzie mordu, jednak jeszcze nie do koñca wiedzia³, do jak± czê¶æ cia³a ma torturowaæ. Zreszt± niezbyt go to obchodzi³o.
- Hey HM!, co ciê tu sprowadza? - spojrza³ na dziewczynkê, przypominaj±c sobie, ¿e ma³a niezbyt lubi³a Ayano. Przynajmniej wywnioskowa³ tak z jej opowie¶ci.
-Przysz³am z nudów a ty co tu robisz,dawno siê nie widzieli¶my.
-Powiedzia³a HM!
Kiedy us³ysza³a g³o¶ne przywitanie HM!, postanowi³a je zlekcewa¿yæ i odpowiedzieæ, jak skoñczy graæ. Jednak¿e us³ysza³a rozmowê, której d¼wiêki zdecydowanie szpeci³y jej muzykê. Uderzy³a w klawisze z wiêksz± si³±, dochodz±c do naprawdê g³o¶nego FF. Niestety, kiedy raz niechciane odg³osy przeszkodzi³y jej w relaksuj±cej czynno¶ci, czyli graniu na organach, ju¿ nic nie mog³o ich zag³uszyæ. Z poirytowaniem walnê³a w klawiaturê, po czym z min± mêczennika wsta³a od instrumentu i wysz³a z pokoju z organami.
Spojrza³a pytaj±co na go¶ci.
HM! pomy¶la³a sonie ¿e Ayano trochê odbi³o.
Kei pomy¶la³ dok³adnie to samo, lecz nie skomentowa³ tego ani s³owem.
Zauwa¿y³ ¿e Ayano patrzy na nich pytaj±co. Zacz±³ cofaæ siê pamiêci± wstecz, by odszukaæ cel swojego przybycia tutaj, lecz po chwili zrezygnowa³ z tej czynno¶ci z marnym skutkiem.
- Ups, a wiesz ¿e nie pamiêtam po co tu przyszed³em ? -zwróci³ siê ni to do HM!, ni to do Ayano.

Dodane po 24 minutach:

PS. Zajefajne ostrze¿enie <3
Patrzy³a przez chwilê na ch³opaka w zdumieniu. Podrapa³a siê z ty³u g³owy, patrz±c na niego podejrzliwe. Spodziewa³a siê jakiego¶ podstêpu. Nie pamiêta³ powodu przyj¶cia do jej pokoi? To nazbyt niepokoj±ce. Brzmi, jak marna wymówka, wymy¶lona na poczekaniu. Zmarszczy³a brwi i przeszywa³a Keia wzrokiem. W koñcu, nie dostrzegaj±c w jego nastawieniu niczego godnego uwagi, ani perfidnego, westchnê³a z rezygnacj±.
Katem oka dostrzeg³a, ¿e HM! patrzy na ni±, jako¶ tak dziwnie... Nie by³o to spojrzenie s³odkiej dziewuszki, ani psychodelicznego dziecka o sk³onno¶ciach do¶æ... ¶miertelnych dla otoczenia.
Odgarnê³a w³osy z twarzy i postanowi³a zignorowaæ dziwne zachowanie dziewczynki, o ile nie zacznie siê ono pog³êbiaæ.
Podesz³a do stoj±cego najbli¿ej fotela.
- Skoro ju¿ tu jeste¶cie, to powiedzcie, co siê ostatnio dzia³o w waszym... ¿yciu? - rzek³a spokojnym tonem.

//Czego w koñcu nie robi siê dla przyjació³ xP//
Odetchn±³ z ulg±, czuj±c, ¿e prze¿y³ przeszywanie wzrokiem.
- W moim ¿yciu nic szczególnego - zacz±³ wspominaæ ostatnie dni - ogl±da³em sobie przez dwa tygodnie trochê ¿enuj±ce show..
Machn±³ rêk± lekcewa¿±co. Nagle zmarszczy³ nos, czuj±c nieprzyjemny zapach.
- Czujecie te¿ to? Chyba sk±d¶ zalecia³o g³upot±... Czy to nie z lochów?
-U mnie same nudy.
Powiedzia³a HM! ziewaj±c.
Poniewa¿ na "nudy HM!" nie mog³a zbytnio wymy¶liæ jakiegokolwiek komentarza, wiêc zajê³a siê uwag± Keia. Poniucha³a nosem powietrze i faktycznie, czym¶ jej nie³adnie zaje¿d¿a³o.
- Te show, o których wspomina³e¶... Czy¿by ich kontynuacja? - spyta³a, marszcz±c brwi z niezadowoleniem
Nie podoba³o jej siê, ¿e w siedzibie tak szanowanej organizacji o tak enigmatycznej nazwie Brzask, dochodzi³o do tego, i¿ g³ównym ich systemem dzia³ania by³ chaos.
- Wie, kto¶, co siê ostatnio dzia³o w lochach? Chyba nie zapêdzi³y siê tam, ¿adne dziewczêta imo³?
- Ja niestety nie mam pojêcia co w tej chwili siê tam wyprawia, gdy¿ opu¶ci³em tamto miejsce z nadziej± ¿e nie bêdê musia³ ju¿ nigdy ogl±daæ tak beznadziejnej rozrywki jak tamta, któr± widzia³em - westchn±³ z rezygnacj±, po czym znów siê zamy¶li³ - W Akatsuki jest parê osób, które pope³niaj± niem±dre i nieprzemy¶lane decyzje, ale tylko imo³y potrafi± wydaæ a¿ tak intensywny zapach. My¶lê ¿e najlepiej by³oby zej¶æ do lochów, i przygotowaæ siê na bardzo ¿a³osny widok, jak mniemam..
S³ucha³a uwa¿nie s³ów Keia. Przemy¶la³a je sobie dok³adnie i przeanalizowa³a.
Sugestii, traktuj±cej o niem±drych decyzjach cz³onków AKatsuki nie mog³a negowaæ. Bo oczywistej prawdzie nie zaprzeczy, to oczywiste. Poniewa¿ zawsze uwa¿a³a Keia za poprawnego obserwatora, postanowi³a nie ignorowaæ jego wypowiedzi. Wsta³a z fotela i zwróci³a siê do HM!:
- Zostañ tutaj. Je¶li chcesz wiedzieæ, co siê dzieje w lochach, o ile intuicja Keia go nie zawiod³a, mo¿esz wys³aæ Toffika - powiedzia³a do niej stanowczo, nie chc±c nara¿aæ jej na niepotrzebne zbudzenie drugiej ja¼nie, dopóki nie rozezna siê w sytuacji.
- Kei, opowiesz mi po drodze o tym... show. A teraz chod¼my do lochów - powiedzia³a, po czym pewnym krokiem wysz³a ze swojego apartamentu.
- Hmmm... to show pogorszy ci tylko humor - zapewni³, ale widz±c ¿e Ayano opu¶ci³a pokój, wzruszy³ tylko ramionami. Podzieli siê chocia¿ z kim¶ t± ¿a³osn± prawd±.
Min±³ HM! unosz±c w jej kierunku rêkê w ge¶cie po¿egnania, i niezbyt ochoczym krokiem ruszy³ do lochów.
[nmm]
HM! by³± ciekawa o co chodzi,wiêc posz³a za nimi.

Dodane po 19 minutach:

[nmm]
Wesz³a do ¶rodka, prowadz±c przed sob± Hard Mambê!. Podesz³a do szafy i wyjê³a z niej dwa stroje. By³y to bardziej elegantsze stroje AKa.
- We¼ prysznic i siê przebierz, dobrze? - Schyli³a siê nad dziewczynk±.
- Pójdziemy na ¶lub, ale tylko siê tam poka¿emy. Nie bêdziemy tam siedzieæ - powiedzia³a, mrugaj±c do niej porozumiewawczo.
Wiedzia³a, ¿e powinna siê pokazaæ na uroczysto¶ci, zwa¿aj±c przede wszystkim na Shi, jednak nie przepada³a za takimi ckliwymi imprezami. Dlatego wola³a i¶æ z kim¶, kto by jej potowarzyszy³.
Odgarnê³a w³osy z twarzy, po czym uda³a siê do ³azienki. Wesz³a pod prysznic, myj±c siê w gor±cej wodzie.
Po k±pieli ubra³a siê, naperfumowa³a i przeczesa³a w³osy, nie uk³adaj±c ich w ¿adn± wymy¶ln± fryzurê.
Spojrza³a na siebie w lustrze krytycznym wzrokiem, po czym wzruszywszy ramionami uzna³a, ¿e jest ju¿ gotowa. Tyle zabiegów jej wystarcza³o.

Dodane po 44 minutach:

Westchnê³a ciê¿ko i z min± mêczennika wysz³a z pokoju. <nmm>
Wesz³a do pokoju i z trzaskiem zamknê³a za sob± kopniakiem ciê¿kie drzwi. W jednej rêce trzyma³a pe³ny kieliszek, w drugiej butelkê.
Podesz³a do ogromnego okna, który rozci±ga³ siê od ¶ciany po sufit. Usiad³a na u³o¿onych pod nim poduszkach. Westchnê³a z ulg±, ucieszona, i¿ wreszcie ma spokój.
Szybko odsunê³a my¶l, ¿e jeszcze parê chwil temu by³a tak znudzona, i¿ nie wiedzia³a co z sob± pocz±æ.
Taaak, znalaz³a sobie ¶wietn± rozrywkê - pomy¶la³a, prychaj±c sarkastycznie.
Spojrza³a z odraz± na butelkê i nie powstrzyma³a siê od skrzywienia. Mimo swej niechêci do alkoholi dzisiaj mia³a ogromn± ochotê na zapomnienie. A najlepsz± metod± na to by³a w³a¶nie magiczna ciecz w butelce.
U¶miechnê³a siê ponuro, po czym szybko wypi³a, to co mia³a w kieliszku. Skrzywi³a siê gorzko, gdy¿ nie zadowoli³a siê smakiem.
Westchnê³a i opar³a czo³o o zimn± szybê. Szk³o by³o ch³odne, wiêc siê wzdrygnê³a, nienawidz±c zimna. Jednak¿e nie odsunê³a siê; w tej chwili wszystko by³o jej obojêtne.
Unios³a kieliszek; po chwili odrzuci³a go, a ten potoczy³ siê po pod³odze.
Zamknê³a oczy i zamy¶li³a siê g³êboko, zag³êbiaj±c siê w ciemno¶ci.
"Jeste¶ tam, gdzie nie dociera s³oñce, a wszystko spowija ciemno¶æ" - s³owa bezczelnego i bezimiennego m³odzieñca zag³uszy³y jej wszelkie odg³osy ¶wiata.
Schowa³a g³owê w kolanach, próbuj±c odci±æ siê od tego g³osu, jednak bezskutecznie.
Cholerna prawda.
Tyle, ¿e ja sama jestem dla siebie s³oñcem. A bez ciemno¶ci nie ma przecie ¶wiat³a.
Siêgnê³a po jedn± z poduszek i rzuci³a j± w nieokre¶lony bli¿ej punkt. Zawy³a z w¶ciek³o¶ci, po czym opad³a bezsilnie, opieraj±c siê plecami o ¶cianê, a prawy bok o okno.
Westchnê³a g³o¶no, zamkn±wszy ponownie oczy i staraj±c siê nie my¶leæ o niczym. Stara³a siê równie¿ zapomnieæ o le¿±cej obok butelce, jednak to by³o ju¿ trudniejsze, gdy u¶wiadomi³a sobie, ¿e jedynie zawarto¶æ mo¿e ukoiæ jej beznadziejny nastrój.
Mimo gorzkiego smaku, mimo pal±cego gard³a i ¿o³±dek wychyli³a duszkiem b³ogos³awiony nektar.
Taak, wyobra¼nia mo¿e zamieniæ rzeczywisto¶æ w co tylko zechcesz.
Butelka nie zosta³a jeszcze opró¿niona, ale Ayano i tak ju¿ zasnê³a, i tym razem, ku jej rado¶ci, by³ to sen spokojny, nie nêkaj±cy j± ¿adnymi g³osami. O samotno¶ci równie¿ zapomnia³a.
Stan±³ przed pokojem, spogl±daj±c ponuro na drzwi od pokoju Ayano. Tym razem ani w nie nie kopn±³, ani nie waln±³. Zapuka³ powoli do drzwi, staraj±c siê zachowywaæ jak normalny cz³owiek.
Ayano spa³a, jak niemowlê, wiêc nie mog³a us³yszeæ pukania do drzwi. Aczkolwiek, gdyby by³a przytomna, to na pewno by³aby wdziêczna Keiowi za jego próby bycia normalnym i wychowanym, w przeciwieñstwie do innych dzikusów w organizacji.
Przez sen mruknê³a:
- Wej¶æ. - Kei na pewno us³ysza³ to zza drzwi, mimo, i¿ nie by³o to wcale skierowane do niego.
Chocia¿ i tak Ayano ¶ni³a w³a¶nie o tym, jak kto¶ puka do jej pokoju, dlatego te¿ mówi³a przez sen s³owa pasuj±ce do rzeczywistych sytuacji.
Mo¿liwe, ¿e by³o to niewymownym marzeniem Ayano, by kto¶ wreszcie najzwyczajniej w ¶wiecie zapuka³ do jej drzwi.

//Ekhem... Chyba przechodzê na nowatorski styl o.O//
Wszed³ wiêc do pokoju, patrz±c krytycznie na Ayano. Uniós³ lekko brwi, widz±c ¿e ¶pi. By³o to dosyæ dziwne, ¿e mówi³a przez sen, wiêc postanowi³ jej za chwilê o tym napomkn±æ. Zobaczy³ jak±¶ prawie opró¿nion± butelkê. Napi³ siê z gwinta, korzystaj±c z sytuacji, ¿e Ayano ¶pi.
- Ueee... ohyda - mrukn±³, sam do siebie - To moje drinki s± ju¿ chyba lepsze - doda³, co chyba niezbyt by³o zgodne z prawd±.
Spojrza³ jeszcze raz na Ayano.
Czy¿by mia³a kaca? - pomy¶la³, po czym stwierdzi³, ¿e ta my¶l go niezmiernie rozbawi³a. Rozejrza³ siê po pokoju, szukaj±c czego¶, co móg³by wylaæ/rzuciæ/waln±æ w Ayano, by j± obudziæ.

//Eee.. nie rozumiem, jako¶ nie widzê ¿adnej ró¿nicy, ale ok //
Gdzie¶ do ¶pi±cej ¶wiadomo¶ci dosz³y mgli¶cie s³owa Keia.
- Ohyd± s± pomniki pomazane rushowym markerem - mruknê³a wci±¿ zaspana.
Nagle machnê³a rêk±, jakby siê przed czym¶ odgania³a.
- Kto ukrad³ mój fioletowy lakier do paznokci?! - krzyknê³a niespodziewanie, siadaj±c gwa³townie.
Zamruga³a nerwowo, nie wiedz±c dok³adnie, co siê dzieje. Da³aby g³owê, ¿e jeszcze przed chwil± goni³a z m³otkiem w rêce ró¿owe króliczki. Potrz±snê³a g³ow±, oprzytomniaj±c. Czemu zawsze musia³a ¶niæ tak okropne koszmary?
Wtem k±tem oka zauwa¿y³a, ¿e kto¶ nad ni± stoi.
Czy¿by nagle wszyscy uro¶li i przewy¿szali j± bardziej ni¿ dotychczas?
- Ach, ja siedzê - burknê³a pod nosem, co dla Keia musia³o brzmieæ do¶æ niedorzecznie i zdecydowanie urwane z kontekstu.

//Teraz przechodzê na styl, którego u¿ywam, gdy piszê z tob± x]//
- Je¶li pomniki przedstawiaj± ¿a³osne osoby, to rushoffy marker jest dla nich wielk± ozdob± - skwitowa³ Kei. - Lakier? Z pewno¶ci± nie ja ci go ukrad³em, no ale.. - spojrza³ na swój piêkny manicure.
Zacz±³ siê obawiaæ o Ayano, ¿e co¶ pomiesza³o siê jej w g³owie. Oczywi¶cie jako¶ niezbyt martwi³ siê o innych ludzi, ale przecie¿ przyszed³ tu na misjê. I chcia³ dostaæ misjê od osoby zdrowej umys³owo, o ile Ayano w ogóle kiedy¶ taka by³a.
- Yyyy.. dobrze siê czujesz? - spyta³, udaj±c troskliwo¶æ.
Spojrza³a zamglonymi oczami na Keia. Ujrza³a ludzia z czarn± g³ow±, i by³ to widok do¶æ... dziwny. Wiêc Ayano potar³a zmêczone oczy i kiedy ponownie je otworzy³a krzyknê³a:
- Zga¶cie to ¶wiat³o! - Wziê³a poduszkê i zakry³a ni± twarz, jêcz±c co¶ niezrozumiale.
Nie wiedzieæ czemu ¶wiat³o porazi³o j± bardziej ni¿ zazwyczaj. Do tego odnosi³a wra¿enie, ¿e s³yszy kapanie wody z rynny za oknem. A d¼wiêk ten przyprawia³ j± o jeszcze wiêkszy ból g³owy. Rytmiczne bóle - chyba za du¿o muzyki.
Wtem rozpozna³a g³os Keia. Podnios³a z niechêci± g³owê i znów na niego spojrza³a, mru¿±c oczy i próbuj±c ignorowaæ wszystko, co pogarsza³o jej stan.
- Czujê siê dobrze - odpowiedzia³a mu, nie do koñca z prawd±.
Jednak ostatni± rzecz± jakiej pragnê³a to pokazaæ siê któremukolwiek z AKowców w takim stanie.
Zanotowa³a jeszcze w pamiêci, by dla dobra pleców nie usypiaæ pod oknem na ziemi. Nawet na poduszkach.
// Spojrza³a zamglonymi oczami na Keia. Ujrza³a ludzia z czarn± g³ow±, i by³ to widok do¶æ... dziwny.
Czemu ? //

Kei zgasi³ pos³usznie ¶wiat³o, chocia¿ nie s±dzi³, by teraz co¶ pomog³o Ayano.
- Ehm.. Ayano.. Chcia³bym dostaæ jak±¶ misjê. Od Liderki. - odpar³ oficjalnym tonem - Czyli od ciebie - doda³ dla pewno¶ci, nie wiedz±c, czy w takim stanie Ayano skojarzy te fakty ze sob±.
HM! kopne³a w drzwi i siê otworzy³a zapali³a ¶wiat³o i siê wydar³a
-Siema Ayano no i Kei.
//Chodzi³o mi o to, ¿e Ayano zobaczy³a co¶ cz³ekopodobnego, co mia³a TYLKO czarn±, hmm... górê x] Rozumiesz, ona niewyra¼nie widzia³a, jedynie kontury A co do czarnych czupryn, to wiesz, ¿e je uwielbiam //

By³a bardzo wdziêczna czarnow³osemu za zgaszenie ¶wiate³. Teraz mog³a w miarê wyra¼nie dostrzec, co mia³a przed sob±. Podnios³a siê, staraj±c siê to robiæ jak najbardziej wprawnymi ruchami. Dosz³a do biurka i usiad³a na wygodnym fotelu.
Zastanowi³a siê przez chwilê nad s³owami Keia. Ona jest Liderk±? Podrapa³a siê po g³owie. Có¿, uzna³a, ¿e ma jedn± sprawê, o której chêtnie by siê czego¶ dowiedzia³a wiêcej. Wiêc postanowi³a wykorzystaæ sytuacjê. Prawdopodobnie Keiowi nie o tak± misjê chodzi³o, ale bêdzie musia³ siê jako¶ z jej decyzj± pogodziæ. Najwy¿ej da mu jeszcze jedn±, jak spe³ni siê w pierwszej.
Wtedy us³ysza³a wtargniêcie HM!, co, zwa¿aj±c na okoliczno¶ci, sprawi³o, ¿e Ayano poczu³a jeszcze wiêkszy ból g³owy.
- Niech ciê ciemno¶æ! G³o¶niej siê nie da! - krzyknê³a, jednak zaraz siê skrzywi³a, ¿a³uj±c kolejnych g³o¶nych d¼wiêków.
Przejecha³a d³oni± po twarzy. Zwróci³a siê w koñcu do Keia.
- A wiêc... Mogê ci daæ misjê szpiegowsk±. - Gdyby nie jej obecny stan, za¶mia³a by siê z tego stwierdzenia. Brzmia³o bowiem do¶æ komicznie, jej zdaniem. - W organizacji mamy nowego cz³onka. Ma br±zowe w³osy, by³ na weselu Shi i Hidana. Poznasz go po niewyparzonej gêbie. Dowiedz siê o nim czego¶ wiêcej. W³a¶ciwie, to chcê mieæ ca³y jego ¿yciorys. To Hyuuga, wiêc mo¿esz siê udaæ do Konohy po informacje - powiedzia³a przyciszonym g³osem, aczkolwiek powa¿nym.
Zachowywa³a kamienn± twarz, za co powinno siê j± podziwiaæ, zwa¿aj±c na jej wieczorne upojenie.
HM! wydar³a siê-Da siê g³o¶niej w³a¶nie dar³a¶ siê jak krow.
Co robicie,Ayano ty masz kaca.
HM! zacze³a siê ¶miaæ z Ayano
Dziewiêcioletnie dziecko, a w³a¶ciwie doros³y te¿, nie jest w stanie stwierdziæ, czy kto¶ ma kaca, patrz±c tylko, jak dana osoba siedzi za biurkiem. Tak wiêc, jako nieomylny MG nie uznajê twojego postu.
//Hah, zemsta jest s³odka ;pp//
//...acha... oO//

Kei zmarszczy³ brwi. Nie podoba³a mu siê ta misja. Nie skopie nikomu ty³ka, nie obetnie g³owy. Bêdzie tylko szpiegowa³. Szpiegostwo kojarzy³o mu siê to z pewn± osob±, której imienia przy HM! lepiej nie wypowiadaæ.
Po za tym nie lubi³ niewyparzonych gêb, wiêkszo¶æ przem±drza³ych ludzi, to osobniki, którzy maj± bardzo marne ego i maskuj± to tymi swoimi g³upimi minami wywy¿szenia. Po chwili zacz±³ siê zastanawiaæ, co takiego jest w tym Hyuuga, ¿e on musi chodziæ, i dowiadywaæ siê jego ¿yciorysu.
Ale nie powiedzia³ o niczym Ayano, bo i tak zapewne nie zrozumia³aby ani jednego z jego s³ów, w tym stanie.
- OK - rzek³ tylko, ruszaj±c do drzwi. Mia³ nadziejê ¿e Ayano zrozumie, ¿e to s³owo oznacza potwierdzenie. Nagle zawaha³ siê, dotykaj±c rêk± klamki - A móg³bym zabraæ HM! ? Ona ma tam jakie¶ znajomo¶ci w Konosze.. S±dzê, ¿e siê przyda.
-Sam sobie nie poradzisz,Ayano po co ma Kei siê dowiedzieæ
o nim,a zdenerwowa³ ciebie w barze.
Powiedzia³a HM!
Kei'emu niezbyt spodoba³y siê s³owa HM!.
- Eee, moja droga - zwróci³ siê do dziewczynki - Powiedzia³em, ¿e siê przydasz, a nie ¿e sobie nie poradzê bez ciebie - rzek³, by wyja¶niæ t± nie¶cis³o¶æ. Zak³ada³, ¿e HM! zaczê³a sobie po swojemu interpretowaæ jego s³owa.
Po chwili jednak umilk³, s³ysz±c o tym ¿e tamten Hyuuga zdenerwowa³ Ayano. Spojrza³ na Liderkê, czekaj±c, a¿ co¶ powie. Mo¿e dowie siê czego¶ ciekawego.
Hard Mamba! i mina Keia, ¶wiadcz±ca o jego reakcji rozbawi³a j±. Jednak nie pokaza³a tego po sobie, z szacunku do przyjació³. (ja to napisa³am.... Napisa³am!)
Skinê³a na ich dwójkê rêk±.
- Jasne, id¼cie razem. I HM!, kochana, Kei jest od ciebie du¿o starszy, wiêc go s³uchaj podczas tej misji, dobrze?
Dostrzeg³a ciekawskie spojrzenie Keia. Mimo otêpienia, mgli¶cie domy¶li³a siê, o co mo¿e mu chodziæ. U¶miechnê³a siê pod nosem.
- Pamiêtasz go, HM! ? To dobrze, wiêc wiesz doskonale, o kogo mi chodzi.
Wzruszy³ tylko ramionami. No có¿, jak nie, to nie.
- No to chod¼my - rzek³ do HM!, nie widz±c nic m±drzejszego do powiedzenia.
I poszed³ sobie.
[nmm]
-Nie nie wiem o kogo tobie chodzi Ayano.
Westchnê³a ciê¿ko. Ca³a ta rozmowa zaczê³a j± ju¿ trochê nu¿yæ. W koñcu jeszcze nie do koñca dosz³a do siebie.
- Id¼ ju¿, morderczyni, mo¿e znajdziesz kolejn± ofiarê dla siebie - rzek³a obojêtnym tonem, kiwaj±c d³oni±, by ju¿ sz³a.
Skoro mia³a i¶æ razem z Keiem, to nie mog³a go teraz zgubiæ. A jak wiedzia³a, z HM! wszystko by³o mo¿liwe.
-Nie wiem po co ja mam i¶æ ¿e mam tam znajomo¶ci w konoszy
ale Lee z innymi jest na misji.

Tak, jak mówi Kei, id¼, albo nie id¼. Jak nie masz dzisiaj humoru, to nie musisz wcale pisaæ ;pp
HM! wysz³a,nawet nie wiedzia³a do k±t.
[nmm]
Patrzy³a na odchodz±c± uczennicê w zamy¶leniu. Westchnê³a ciê¿ko; jej wzrok pad³ na le¿±cy na biurku zwój. Przez chwilê przygl±da³a mu siê, zastanawiaj±c siê w jakim celu go tu zostawi³a. Siêgnê³a po niego i rozwinê³a, chc±c przestudiowaæ jego zawarto¶æ. Nag³y blask zrozumienia wypali³ w jej umy¶le ¶lad. Skarci³a siê w my¶lach, notuj±c w pamiêci, by ju¿ wiêcej nie oddawa³a siê alkoholowemu upojeniu. Przez to zapomina³a o niezwykle istotnych sprawach. Porwa³a zwój, zwijaj±c go ponownie, po czym poderwa³a siê z fotela. 'To trzeba za³atwiæ ju¿ teraz' - stwierdzi³a.
W pamiêci przywo³a³a wszystkich cz³onków organizacji. Najodpowiedniejsi do tego zadania byli ju¿ zajêci. Có¿, uda siê do pokoju wspólnego, mo¿e tam znajdzie kogo¶ do wyprawy.
Wziê³a swój p³aszcza i zamaszystym ruchem przyodzia³a go. Schowa³a do jego po³ów zwój; spojrza³a jeszcze na sakkat - dope³nienie oficjalnego stroju. Machnê³a jednak rêk±. Nigdy nie lubi³a tego kapelusza.
Wysz³a z apartamentu szybkim krokiem.
<nmm>
//Poniewa¿ HM! wyjecha³a, wiêc za³ó¿my, ¿e siê znudzi³a, i jak to dziecko, posz³a sobie dalej w piêkne krainy Niebytu.//

Wzruszy³a ramionami na wzmiankê o 'nie daj±cych znaków ¿ycia dzieciach'.
- Anya siê jeszcze po nich nie zg³osi³a? - spyta³a, zastanawiaj±c siê, ile¿ dwójce rodzeñstwa mo¿e zaj±æ zwyk³a sprzeczka.
Chocia¿ w sumie, ta 'sprzeczka' nie zapowiada³a siê na zwyk³±... Ponownie wzruszy³a ramionami, dochodz±c do wniosku, ¿e nie zamierza siê wtr±caæ w cudze sprawy rodzinne. Tym bardziej, je¶li t± rodzin± by³ napuszony klan Hyuuga, który najwidoczniej mia³ jakie¶ nieuzasadnione uprzedzenia wobec rodu Ayano.
Kiedy Kei uzna³ za stosowne powiadomiæ j± o ich wyprawie w celu rozwalenia "paru" wiosek, natychmiast zapomnia³a o bli¼niaczych bachorkach. Unios³a pytaj±co brew, mierz±c ch³opaka enigmatycznym spojrzeniem.
W pierwszym odruchu zamierza³a go pochwaliæ za szerzenie chaosu i zniszczenia z widoczn± wizytówk± czerwonych chmurek, jednak wzmianka o ANBU j± zaniepokoi³a. Normalnie by siê tym nie przejê³a, w koñcu wszyscy w AKa s± missing ninami, wiêc to oczywiste, i¿ ich portrety uwieczniaj± tablice ANBU. Jednak¿e Ayano po³±czy³a pewne fakty, których kontaminacja definitywnie siê jej nie spodoba³a.
- Orochimaru... Oto-Gakure... Cz³owiek, który za nami chodzi³ ko³o dêbów... List... - Ayano mówi³a przyciszonym g³osem. Jej s³owa by³y niesk³adne i skierowane w³a¶ciwie tylko do niej samej.
Wspomnienia i zdobyte wcze¶niej informacje zaczê³y siê kszta³towaæ, choæ i tak ca³o¶ciowo tworzy³y nieodgadniony wzór.
- Có¿, chaos to te¿ porz±dek, tylko trudny do rozpoznania - mruknê³a pod nosem, zapominaj±c o obecno¶ci Keia.
W koñcu jednak sobie o nim przypomnia³a. Spojrza³a na niego spod przymru¿onych powiek, wci±¿ nad czym¶ rozmy¶laj±c.
- Ani wa¿cie mi siê ruszaæ z siedziby. Przeka¿ to ka¿demu, kogo spotkasz. Wszyscy macie byæ w siedzibie! - rozkaza³a, nagle obawiaj±c siê o los swoich AKowców.
- Acha, czyli mam rozumieæ ¿e do koñca ¿ycia bêdê siedzia³ na kanapie, wraz z tymi dzieciakami? - odpar³ klon Kei'a, najwyra¼niej zaczynaj±c siê irytowaæ - Ayano, my jeste¶my missing ninami, i niezbyt siê przejmujemy ANBU, i ca³± t± szopk± - doda³. Wiedzia³ ¿e Ayano co¶ ukrywa, i postanowi³ ¿e nie ruszy siê st±d dopóki mu wszystkiego nie powie. Nie bêdzie siedzia³ w siedzibie jak ten idiota, nie wiedz±c nawet co siê dzieje na zewn±trz.
//Ayano ale ja bedê czasami zerkala co siê dzieje na forum//

Dodane po 43 minutach:

HM! wesz³a zobaczy³a Ayano i Kei i wysz³a z min±
kwa¶n±.
[nmm]
Patrzy³a na Keia w milczeniu. W koñcu minê³a go, podchodz±c do wielkiego okna. Westchnê³a, przygl±daj±c siê bambusom, wci±¿ nêkanym przez wiatr. Wci±¿ stoj±c do Keia plecami, powiedzia³a zamy¶lonym g³osem, jakby jej my¶li zajmowa³y przejmuj±ce tematy:
- Kei, ja dobrze wiem, czym powinni¶my siê przejmowaæ, a czym nie. I wiesz do jakiego dosz³am wniosku? - Zrobi³a krótk± pauzê, wahaj±c siê. - ¯e jedyne, czego powinni¶my siê obawiaæ, to tego, ¿e pozostaniemy w ukryciu do koñca naszych dni wartych ognia piekielnego. - Po³o¿y³a d³oñ na szybie, jednak czuj±c szklany ch³ód spu¶ci³a rêkê z powrotem wzd³u¿ cia³a.
Odgarnê³a w³osy z twarzy, daj±c w ten sposób do zrozumienia, ¿e nie zamierza dalej poruszaæ tego tematu. Odwróci³a siê gwa³townie do ch³opaka i rzek³a ponownie, tym razem jednak z b³yskiem w oku, tak charakterystycznym dla jej osobowo¶ci.
- Jak nie chcesz siedzieæ z dzieciakami, to zajrzyj do pokoju An. Po tak d³ugim czasie powinna ju¿ za³atwiæ swoje sprawy.
Niespodziewanie wyczu³a jak±¶ nieprzyjemn± woñ. Zmarszczy³a nos i pomy¶la³a, i¿ przypomina jej to smród lochów. Poirytowa³a siê, gdy¿ dobrze pamiêta³a, jak kaza³a oporz±dziæ swoje kwatery, tak by by³y z dala od cuchn±cych wiê¼niów. Postuka³a siê w zamy¶leniu policzek. A mo¿e który¶ uciek³ i teraz b³±ka siê po siedzibie? - pomy¶la³a, jednak szybko dosz³a do wniosku, ¿e to niemo¿liwe.
Zaczê³a podejrzewaæ, ¿e Shi znów karmi AKowców tymi swoimi ¶wiñstwami. A dowodem na to by³o d³ugie milczenie Keia, które definitywnie nie wynika³o z jego charakteru. Gdzie ciête uwagi? Gdzie ironia i sarkazm?
Westchnê³a ciê¿ko, odgarnê³a w³osy z twarzy.
- Wiêc ja sprawdzê, co siê tam dzieje - powiedzia³a zrezygnowana, krêc±c g³ow± na my¶l, co tu siê wyrabia.
Podesz³a do klona Keia i walnê³a go w ramiê. W ten sposób jego urocza zabaweczka zniknê³a w k³êbach dymu.
U¶miechnê³a siê pod nosem i ruszy³a ku wyj¶ciu.
- Same æpuny - mruknê³a do siebie, trzaskaj±c za sob± drzwiami.
Tym razem dok³adnie sprawdzi³a, czy je zamknê³a. Teraz pod jej obecno¶æ nikt nie mia³ prawa tu wej¶æ. (s³yszysz, HM! ? NIKT!)
<NMM>
HM! wesz³a do pokoju Ayano
Ch³opak dostrzeg³ HM!, podszed³ do niej leniwym krokiem.
- O hmm, hey - mrukn±³ niewyra¼nie - Ja te¿ chcia³em odwiedziæ Ayano - doda³, po czym waln±³ piê¶ci± w drzwi. Nacisn±³ na klamkê, ale równie¿ nie ust±pi³a.
Zmarszczy³ brwi, po czym spojrza³ na dziewczynkê.
- Chyba nikogo tu nie ma - stwierdzi³ odkrywczo.
-To co robimy,mmo¿e przejdziemy siê do konochy tak o.
Powiedzia³a HM!
- No nie wiem, s³ysza³em jak±¶ wzmiankê o tym, ¿e Ayano zamierza atakowaæ i porwaæ Hokage, i to razem ze mn± - Kei podrapa³ siê po g³owie - Wiêc nie wiem czy ³a¿enie do Konohy w tej chwili jest m±dre..
-Wiem,ja by³am w³asnie w konoszy w siedzibie ANBU i widzia³am Keiko i okaza³o siê ¿e Shi jak±¶ technike
u¿y³a ¿eby siê zamaskowaæ i by³a jak±¶ g³upi± dziewuch± ze swoim dzieckiem.
- Pewnie szuka³y demona - podsumowa³ Kei, s³ysz±c co powiedzia³a HM! - A tak po za tym, to co¶ ciekawego dzia³o siê w ANBU? No wiesz, w koñcu oni nas, ehm, przynajmniej mnie, bo ciebie nie, poszukuj±. Zrobili co¶ w zwi±zku z t± spraw±?
-nic ciekawego,wiesz co odechcia³o mi siê tam isc.
- No có¿, m±drze. - Kei opar³ siê o ¶cianê przed pokojem Ayano, i skrzy¿owa³ rêce - Nie wiesz gdzie jest twoja nauczycielka? Bo mo¿emy tutaj tak staæ godzinami.
-U nie wiem d³ugo mnie nie by³o w Aka
- Szkoda - Kei by³ wyra¼nie zawiedzony - Tak w ogóle, to zauwa¿y³em, ¿e chyba ty ostatnio wiêcej czasu spêdasz tam w ANBU, a nie w Aka.. - zasugerowa³ Kei, podnosz±c lekko brwi.
- Ehm, wiesz HM!, Maya nie jest jakim¶ byle jakim ninja, i radzi³bym ci siê trochê przygotowaæ, nim zaczniesz z ni± walczyæ - odpar³ Kei, niby z obojêtnym wyrazem twarzy - W koñcu kiedy¶ by³a Kazekage.
HM! by³a bardzo w¶ciek³a poniwa¿ to co us³ysza³a od Kei wpad³± w furiê.
- Ej spokojnie - Kei spojrza³ na ni± nieco zaniepokojony - Po prostu ciebie ostrzegam, jak chcesz to mo¿esz za ni± biegaæ, ale radzi³bym siê przygotowaæ jako¶.
Wiesz co ja chyba idê z st±d .
- Gdzie? - Kei odszed³ od ¶ciany, równie¿ namy¶laj±c siê, ¿e nie ma po co tak staæ - Ja chyba idê do baru, czego¶ siê napiæ - doda³, gdy¿ nic m±drzejszego nie przysz³o mu do g³owy.

Dodane po 1 godzinach 2 minutach:

Kei nie czekaj±c na to, co odpowie HM!, poszed³ sobie st±d, gdy¿ to miejsce go ju¿ za bardzo obrzydzi³o.
[nmm]
HM! posz³a za Kei.
[nmm]
Wesz³a do pokoju wolnym krokiem. Odpiê³a pas z sejmitarami i powiesi³a go na oparciu fotela. Nie wiedzieæ czemu, poczu³a zmêczenie, wiec usiad³a ze znu¿eniem na fotelu. Usadowi³a siê wygodnie, odchylaj±c g³owê do ty³u. Zapatrzy³a siê w sufit, wci±¿ rozmy¶laj±c, jak wyczulone zmys³y klanu Inuzuka mog± jej przeszkodziæ w walce.
Dosz³a do wniosku, ¿e bêdzie musia³a u¿ywaæ g³ównie technik genjutsu. Westchnê³a ciê¿ko.
HM! wesz³a do pokoju Ayano.
Wszed³ do pokoju bez przywitania, bo nigdy siê nie wita³.
- Podobno mam i¶æ na jak±¶ misje? - zapyta³, spogl±daj±c krytycznie na Ayano, by podkre¶liæ swoje s³owa.
Przez chwilê nie odpowiada³a swoim go¶ciom, zastanawiaj±c siê, czemu Ognie Piekielne pokara³y j± przyjació³mi, nie umiej±cymi pukaæ do drzwi. Westchnê³a i spojrza³a na dwójkê. Zmierzy³a ich wzrokiem spod przymkniêtych powiek; odgarnê³a w³osy z twarzy.
- Hard, moja mi³a. Id¼ do ³azienki i we¼ prysznic - powiedzia³a, krzywi±c siê na widok dziewczynki ca³ej we krwi. U¶miechnê³a siê do niej, wiedz±c, ¿e krytyk± nie przekona jej do k±pieli. - Je¶li bêdziesz tak chodziæ, to potencjalne ofiary bêdê przed tob± uciekaæ - wyja¶ni³a jej cierpliwie.
Przenios³a spojrzenie na Keia.
- Owszem, idziemy. Jednak¿e nie wiem kiedy - odpowiedzia³a.
- Tyle to i ja wiem - odpar³ wyra¼nie znudzonym tonem, gdy¿ mia³ nadziejê ¿e Ayano oka¿e siê bardziej b³yskotliwa - Tylko nie wiem, co mam w ogóle robiæ na tej misji - doda³, chocia¿ to nie by³ do koñca zgodne z prawd±.
-ee nudy - powiedzia³a HM!.
HM! wysz³a z tego pokoju ¿al.pl
[nmm]
Westchnê³a znu¿ona, odprowadzaj±c HM! wzrokiem. Postanowi³a nie komentowaæ jej zachowania higieny osobistej. Pokrêci³a tylko g³ow± z dezaprobat±.
Zwróci³a siê ku Keiowi. Wzruszy³a ramionami, po czym odpar³a obojêtnym tonem:
- Mamy zabiæ Hokage, Keiko Inuzuka. - Có¿ wiêcej mog³a mu powiedzieæ? Misja morderstwa nie potrzebuje wiêcej szczegó³ów.
- My mamy swoje zadanie, pozostali dostan± inne. - Zrobi³a krótk± pauzê, zastanawiaj±c siê nad czym¶.
- Znasz klan Inuzuka, prawda? Ten ich wyczulony wêch nie pozwoli mi u¿yæ paru technik, nad czym ubolewam. - Skrzywi³a siê nieznacznie, my¶l±c o jednej ze swoich ulubionych zagrañ, które idealnie nadawa³y siê do podobnej misji, ale przy takim przeciwniku, traci³y wszelki cel zastosowania.
- Jak ma siê z tob± sprawa? - spyta³a go, nie mog±c sobie przypomnieæ, jakimi jej przyjaciel dysponuje technikami. - Genjutsu, czy tak? - spyta³a mrukliwie, co nieco kojarz±c.
- Nie, ja mam przecie¿ Taijutsu - odpar³ Kei wyra¼nie zniesmaczony.
Poderwa³a siê nagle z fotela i zmierzy³a Keia w¶ciek³ym spojrzeniem. Nie wiedzieæ kiedy, w jej oczach uaktywni³ siê Mangekyou.
- Nie pyskuj mi, Kei. Z tob± nie prowadzê ¿adnych gierek, wiêc uwa¿aj na ton - ostrzeg³a go, mówi±c przez zaci¶niête zêby.
Ledwo siê powstrzyma³a, by przypadkiem nie podpaliæ mu tej niewyparzonej gêbki.
Zamknê³a oczy, u¶wiadamiaj±c sobie, ¿e j± ponios³o i zachowuje siê zbyt gwa³townie. Wci±gnê³a powietrze ze ¶wistem, a kiedy otworzy³a oczy, pojawi³ siê w nich zwyk³y sharingan, w normalnym stanie.
Odgarnê³a w³osy z twarzy, wyra¼nie poirytowana. Z powrotem usiad³a na fotelu, zak³adaj±c nogê na nogê. D³oni± dotyka³a czo³a, wci±¿ próbuj±c och³on±æ.
By³a zmêczona, wiêc jej wybuch gniewu by³ uzasadniony, tym bardziej, i¿ wci±¿ mia³a tyle na g³owie.
Spojrza³a przelotnie na ksiêgê, w dalszym ci±gu le¿±cej na biurku.
Kei gapi³ siê przez chwilê na Ayano, patrz±c na ni± krzywo. No có¿, mia³ racjê, ¿e do niej lepiej przechodziæ. To nieopanowany i gro¼ny cz³owiek.
Co móg³ na to poradziæ, ¿e w inny sposób nie umia³ siê wyra¿aæ do ludzi. Pomy¶la³ sobie ¿e Ayano jest strasznie nietolerancyjna i ulega swoim emocjom wy¿ywaj±c siê w³a¶nie na nim.
- No tak, faktycznie - odpar³ z wyra¼nym sarkazmem - Dowiedzia³em siê tak wiele o tej misji, ¿e pozwolisz, ¿e ju¿ sobie pójdê.
Po tych s³owach wyszed³ spokoju, nie spogl±daj±c na Ayano.
[nmm]
Zagryz³a zêby, z trudem powstrzymuj±c siê od rzucenia siê na jego szyjê i przyduszenia go. Kiedy drzwi siê za nim zamknê³y cisnê³a w czarne odrzwia poduszk± z fotela. Z jej gard³a doby³o siê jeszcze st³umione warkniêcie.
Wsta³a, i wyprostowawszy siê rozejrza³a siê po pokoju, w poszukiwaniu czego¶, na czym mog³aby siê wy³adowaæ.
Westchnê³a, u¶wiadamiaj±c sobie, co czyni i jakie jest to bezsensowne.
Musia³a czym¶ siê zaj±æ, a nie widz±c nic lepszego do roboty, usiad³a przy biurku. D³oni± pog³adzi³a star± ok³adkê ksiêgi.
Po chwili zastanowienia wsta³a, i wraz z ksiêg± przenios³a siê pod okno. Usadowi³a siê wygodnie na stercie poduszek, po czym u³o¿y³a ksi±¿kê na kolanach i pieczo³owito¶ci± otworzy³a j±. Przygl±da³a siê zapisanym rêcznie kartom. U¶wiadomi³a sobie, ¿e jest to ten sam charakter pisma, którym nakre¶lono wskazówki na mapie, oraz... tak, równie¿ i znak na starym dêbie.
Z zapartym tchem przesunê³a d³oni± po szorstkiej stronicy. Pismo definitywnie nale¿a³o do kobiety. Z wci±¿ narastaj±c± ciekawo¶ci±, zaczê³a czytaæ.
Jakie¿ by³o jej zdziwienie, kiedy odkry³a, ¿e czyta dziennik dawno ju¿ nie¿yj±cej kobiety!
Czyta³a dalej, z nadziej±, i¿ kobieta by³a kunoichi i zapisa³a jakie¶ cenne wskazówki, mog±ce jej pomóc w poszerzeniu swoich umiejêtno¶ci.
Dziennik traktowa³ w wiêkszo¶ci o mi³osnych rozterkach m³odej kobiety. Dopiero w po³owie ksiêgi, Ayano dowiedzia³a siê, ¿e jednak autorka by³a shinobi, a jaj specjalizacj± by³o genjutsu. U¶miechnê³a siê triumfalnie, zadowolona z tego faktu.
Ku jej rozczarowaniu, odkry³a tylko jedn± technikê z dok³adnym opisem nauki.
Kolejna poduszka poszybowa³a wzd³u¿ pokoju, wyrzucona w akcie z³o¶ci.
Ostatnie karty by³y zape³nione tekstami przeciekaj±cymi ¿alem, a w niektórych miejscach atrament rozmazywa³ siê od gorzkich ³ez w³a¶cicielki dziennika. Skoñczy³o siê na rozterce m³odej kobiety, któr± zmuszono do walki z ukochanym.
Kiedy Ayano przeczyta³a ostanie s³owa, ju¿ nie umia³a powstrzymaæ w¶ciek³o¶ci.
"Odkry³am najwiêksz± si³ê" - mówi³y s³owa z ostatniego zapisanego dnia. - "Z t± si³± pokonam wszelkie przeszkody. A si³± t± jest...
mi³o¶æ".
Ayano poderwa³a siê na równe nogi. Cisnê³a na ¶lepo ksiêg±, nie zwa¿aj±c ju¿ na jej delikatny stan.
- Co za obrzydliwie ckliwe bzdury! - wykrzyknê³a w furii.
Poduszki wirowa³y w powietrzu, podrzucane po kolei. Z niezwyk³± szybko¶ci±, Ayano doby³a swych mieczy, i poczê³a ci±æ ja¶ki. Puch i pierze opada³y leniwie, jakby nie chc±c dotykaæ ziemi.
Ayano dysza³a ciê¿ko, próbuj±c zapomnieæ o rozczarowaniu.
Rzuci³a sejmitary na biurko, po czym nerwowymi krokami uda³a siê do ³azienki. Pochyli³a siê nad umywalk±, odkrêci³a kurek i przemy³a twarz lodowat± wod±.
Skrzywi³a siê, czuj±c zimno i nios±ce ze sob± dreszcze.
Wysz³a z ³azienki i uda³a siê do sypialni. Opad³a na ³ó¿ko. Le¿±c na plecach przypatrywa³a siê ponuro w sufit. Zdawa³a siê nie zwa¿aæ na bezcelowo¶æ ten czynno¶ci.
Przewróci³a powoli g³owê na bok i napotka³a spojrzeniem na stolik ko³o ³ó¿ka. Po chwili zastanowienia usiad³a i otworzy³a szufladê stolika. Zda³a sobie sprawê, ¿e ju¿ nie pamiêta³a, kiedy ostatnio tam zagl±da³a i nie mog³a sobie nawet przypomnieæ, co by³o w ¶rodku. Z niema³ym zaskoczeniem pod stert± zwojów znalaz³a ma³± lalkê. Wyjê³a j± i przyjrza³a siê jej bli¿ej. Mia³a d³ugie, str±kowate czarne w³osy. To by³a jej jedyna zabawka, jak± mia³a po opuszczeniu wioski. Z powodów sentymentalnych zatrzyma³a j± do dnia dzisiejszego.
Przypomnia³a sobie, jak kiedy¶ uwa¿a³a w³osy lalki za co¶ niezwykle groteskowego i przepe³niaj±cego groz±. U¶miechnê³a siê ponuro na to wspomnienie.
I nagle lalka skojarzy³a siê jej z jedyn± technik±, jak± znalaz³a w dzienniku.
Gniew, który nie tak dawno j± ogarn±³ przesta³ mieæ jakiekolwiek znaczenie. Teraz Ayano wiedzia³a, co powinna zrobiæ. Ale przed tym musia³a siê wyspaæ.
U³o¿y³a siê na ³ó¿ku, nie my¶l±c, by siê przebieraæ. Usnê³a od razu, jak tylko po³o¿y³a g³owê na karmazynowych poduszkach.
We ¶nie zaczê³a szamotaæ siê po ³ó¿ku, i tylko dziêki jego ogromnym rozmiarom, nie spad³a na pod³ogê. Jej sen by³ tyle niepokoj±cy, co i upiornie zmienny.
By³a noc, a wokó³ niej ja³owe ziemie. Dopiero po chwili odkry³a powód, dlaczego wszystko jest martwe i wyschniête na wiór. Otó¿, dostrzeg³a przygaszaj±ce ju¿ p³omyki. Ogieñ po¿ar³ wszystko na swej drodze, a siêga³a ona najwidoczniej a¿ po sam horyzont.
Ogieñ nie oszczêdzi³ równie¿ ludzi.
Ich zwêglone cia³a le¿a³y bez wiêkszego sk³adu, czy porz±dku. Totalny chaos.
Ayano zaczê³a ¶piewaæ. Jej smutna, mollowa i upiorna pie¶ñ wydawa³a siê groteskowo spokojna, kiedy Uchiha spacerowa³a pomiêdzy martwymi, trzymaj±c oba sejmitary o zakrwawionych ostrzach.
Ona sama mia³a krew na ubraniu.
Niespodziewanie odkry³a, ¿e ma na sobie sukienkê. Sukienkê, w któr± by³a ubrana w dniu, w którym Lisi Demon zabi³ jej rodzinê.
Otoczenie zamgli³o siê, a¿ w koñcu ca³kowicie zmieni³o. Dostrzeg³a p³omienie, nieub³aganie zbli¿aj±ce siê w jej stronê. Szarpnê³a siê, i z przera¿eniem u¶wiadomi³a sobie, ¿e jest przywi±zana do drewnianego s³upa.
Znajdowa³a siê na stosie.
Us³ysza³a ¶piew, ale tym razem, to nie ona ¶piewa³a, a rozszala³y t³um, który wpad³ w ekstazê.
Krew na twoich rêkach, Bia³ow³osa
krew na twej sukience
P³oñ, p³oñ, Bia³ow³osa, za twe zbrodnie
Sp³oñ i skonaj w mêce!
Ból by³ przera¼liwy. Wewnêtrzna eksplozja wynios³a j± w powietrze, a ona w przera¿eniu spostrzeg³a, ¿e sp³onê³o jej ubranie, a cz³onki zaczynaj± dymiæ. Cia³o ju¿ sczernia³o, ból by³ niewyobra¿alny, jak jednak wyja¶niæ, ¿e nie mia³o to dla niej znaczenia? Zmierza³a do ¶mierci, a ta nie koñcz±ca siê tortura by³a niczym, niczym. Mog³a znie¶æ wszystko, nawet spalenie oczu, to, ¿e za chwilê stopi± siê czy eksploduj±, a wszystko, czym by³a, skoñczy siê wraz z cia³em.
Jej ukochane oczy.
Jej przeklête oczêta.
Gdzie¶ w ¶rodku, w piersi, czuje co¶ dziwnego. Jakby jaka¶ si³a chcia³a rozerwaæ j± na strzêpy.
Ta si³a ro¶nie jak wezbrany potok i w koñcu wydobywa siê na zewn±trz.
Wiatr niesie w ch³ód nocy jej krzyk...

Usiad³a gwa³townie na ³ó¿ku, z trudem u¶wiadamiaj±c sobie, ¿e to wszystko by³o obrzydliwym koszmarem.
Schowa³a twarz w d³oniach, chc±c och³on±æ.
Dopiero po d³u¿szej chwili wsta³a z ³ó¿ka.
Uda³a siê do ³azienki z zamiarem wziêcia prysznica. Strugi gor±cej wody oblewa³y jej plecy. Pokrzepiona znajomym jej ciep³em, poczu³a siê o wiele lepiej.
Wysz³a od¶wie¿ona z ³azienki. Zatrzyma³a siê w salonie, zastanawiaj±c siê, co powinna teraz zrobiæ. Spojrza³a na ba³agan z poduszek, jak przed u¶niêciem zrobi³a. Westchnê³a ciê¿ko; odgarnê³a w³osy w³adczym ruchem, a¿ w koñcu z braku lepszych pomys³ów wysz³a z pokoju.
<nmm>
Wesz³a do pokoju w niezwyk³ym dla siebie ponurym nastroju. Z g³êbokim westchnieniem usadowi³a siê na poduszkach pod wielkim oknem. Podkurczy³a nogi i objê³a je rêkoma. Opar³a czo³o na kolanach i pog³êbi³a siê we wspomnieniach.
Chcia³a my¶leæ o tym, co by³o przyjemne, czyli o spotkaniu z Kokoszk± Uindem. Jednak¿e obraz martwej An wci±¿ stawa³ jej przed oczami.
Nie mog³a go odrzuciæ. My¶la³a wiêc o niej. Przypomina³a sobie wspólne knowania. Pieczêtowanie demonów... Wraca³a wspomnieniami do dni, które ³±czy³y j± z Hyuug±.
I nie mog³a znale¼æ nic, co by³oby preludium do dramatycznej decyzji Anyi.
Westchnê³a ze zrezygnowaniem i dalej da³a siê poch³on±æ bolesnym obrazom i s³owom.
Shi zapukala do drzwi. I weszla nie czekajac na odpowiedz.
Rozejrzala sie dookola pokoju, nie zauwazyla Anyi, Ayano siedziala podparta na poduszkach..
Sama.. samiusienka..
A gdzie jej najlepsza przyjaciolka, Hyuuga?
Pustka. Spojrzala na twarz Ayano, ktora wszystko mowila.
Bol w gardle, w sercu , nagle dopadl Shi. I lzy, pociekly niczym strumien.
Nie potrafila wykrztusic z siebie ani jednego slowa.
- Gdzie ona jest? - spytala w koncu , kiedy zebrala w sobie choc troche sily, aby cos z siebie wydusic..
HM! wesz³a do pokoja za Shi,zobaczy³a Ayano

Dodane po 14 godzinach:

Shi mo¿e zostaw tutaj klona i pojdzmy poszukac Anye,bo jako¶
Ayano zawiesi³a siê xP-Powiedzia³a HM!
Spojrza³a pustym wzrokiem na Shi i swoj± uczennicê. Przez d³ug± chwilê milcza³a, naprawdê nie wiedzia³a có¿ rzec.
Odwróci³a wzrok od nich, kieruj±c twarz na obraz za oknem. Przygl±da³a siê swojemu niewyra¼nemu odbiciu i ujrza³a cienie pod zmêczonymi oczami, oraz... uaktywniony Mangekyou. Pojêcia nie mia³a, kiedy go uruchomi³a.
- Jest w grobowcu - odpowiedzia³a cicho, jednak tak, by j± us³ysza³y.
- Hard, nie id¼ z Shi - rzek³a spokojnie.
Nie chcia³a, by w takiej chwili na widok martwego cia³a w dziewczynce obudzi³a siê Mamba.
Shi jeszcze powstrzymywala sie od chisterii. Na prawej piecie odwrocila sie od Ayano. I pobiegla do grobowca.
..nie... to niemozliwe...
nmm
HM! posz³a sobie.
[nmm]
Niepewnie pukam do drzwi ale gdy nie s³yszê odpowiedzi uchylam drzwi i i mówiê podniesionym g³osem.
-Ayano!Widzia³a¶ Kisame?Mamy z nim misjê do wykonania.

Dodane po 8 minutach:

Nie s³ysz±c odpowiedzi odchodzê.
Ayano wyrwa³a siê z nag³ego otêpienia. Wsta³a mozolnie, podpieraj±c siê ¶ciany.
Przez d³u¿sz± chwilê wpatrywa³a siê horyzont za oknem.
Na jej twarzy pojawi³ siê grymas w¶ciek³o¶ci. Musia³a siê na czym¶ wy¿yæ.
Porwa³a swoje ukochane sejmitary i wysz³a po¶piesznie, acz z gracj±, z pokoju, zak³adaj±c w ruchu p³aszcza AKatsuki.
<nmm>
Ayano wesz³a do pokoju, zatrzymuj±c siê w przej¶ciu i z rozmarzeniem wpatruj±c siê w pomieszczenie, za którym ju¿ zd±¿y³a siê stêskniæ.
Westchnê³a melancholijnie i zamkn±wszy za sob± drzwi uda³a siê do mniejszego pokoju, gdzie w ca³ej swej okaza³o¶ci sta³y organy.
Tanecznym krokiem podesz³a do instrumentu i usiad³a przed nim. Przez chwilê przesuwa³a d³oñmi po klawiaturze, a¿ w koñcu uderzy³a w pierwsze klawisze. Gdy d¼wiêk przesta³ ju¿ pobrzmiewaæ, zaczê³a sun±æ d³ugimi palcami, wydobywaj±c z organ g³o¶ne, dudni±ce nuty. Bia³ow³osa gra³a melodiê do¶æ ponur±, aczkolwiek oddawa³a siê jej z ca³ym uczuciem. Jej cia³o drga³o w dreszczach, w³osy przys³ania³y jej twarz, oczy mia³a przymru¿one, a z ust wydobywa³ siê melodyczny pomruk.
Taak, Ayano stêskni³a siê za swoim instrumentem.
Ayano bardzo nie lubi³a, kiedy siê jej przerywa³o.
I jak±¿ by³aby matk±, je¶li nie rozpozna³aby g³osu córki (nawet, je¶li adoptowanej)?
I jak±¿ by³aby matk±, gdyby nie zaczê³a jej wychowywaæ?
Dlatego te¿ przerwa³a na chwilê grê, a jej d³onie miast ¶migaæ po klawiszach przeplata³y siê ze sob±, wi±¿±c potrzebne pieczêci.
Po chwili za bia³ow³os± pojawi³a siê mg³a, która pomknê³a w stronê gabinetu i do dziewczynki. Mg³a owa parzy³a nieszczêsne dziecko po nogach, a jedynym mo¿liwym ratunkiem wyda³a siê ucieczka z mieszkania Ayano.
Za¶ m³oda Uchiha powróci³a do gry na organach, tym razem wygrywaj±c skoczn± i weso³± muzyczkê, nadaj±c± siê w sam raz do tañca. Uzna³a to za ¶wietny akompaniament do pl±sów Hard Mamby!.
-Ej za co to? kim ty jeste¶?
Krzykne³a ma³a dziewczynka, która wtrzyma³a ból i nadal czego¶ szuka³a.
Ból by³ NIE DO ZNIESIENIA.
Hard Mamba! czu³a niewyobra¿alne parzenie od stóp a¿ po kolana, a ból tylko siê potêgowa³, bowiem dziecko (!) miast uciec, to pozwala³o siê dalej parzyæ.
Rajstopy na jej nogach sp³onê³y, a dó³ ró¿owej sukienki zacz±³ równie¿ p³on±æ, wznosz±c tylko wiêcej iskier i p³omieni.
Ale to nie wszystko.
Ma³a poszukiwaczka skarbów znalaz³a co¶ niewiarygodnego w szufladzie. Prawdziwy skarb.
A by³ to w±¿ Ayano.
Który poirytowany, i¿ kto¶ go obudzi³, uk±si³ dziewczynkê w d³oñ. Krew sp³ynê³a strumykiem wzd³u¿ ³okcia.

Ayano za¶ nic sobie z tego nie robi³a, a doskonale zdawa³a sobie sprawê, co siê dzieje w gabinecie. Pomy¶la³a, ¿e chyba za bardzo rozpu¶ci³a t± ma³± szujê. Zaczê³a graæ jeszcze g³o¶niej, zag³uszaj±c krzyki dziewczynki.
Bia³ow³osa zaczê³a siê coraz bardziej irytowaæ. Niechêtnie zakoñczy³a graæ na organach, finiszuj±c zmniejszonym akordem i nie szczêdz±c na zabiegu ritenuto.
Dopiero, kiedy d¼wiêki przesta³y pobrzmiewaæ odsunê³a d³onie od klawiatury i westchnê³a znu¿ona.
Powoli wysz³a z pokoju muzycznego.
- Endo - mruknê³a od niechcenia, dziêki czemu mg³a poczê³a siê unosiæ i rzednieæ. Po chwili nie by³o po niej ani ¶ladu.
Ayano podesz³a do dziewczynki. Delikatnie zabra³a Belphegora - wê¿a - i po³o¿y³a go na swoim karku.
Hard Mambê za¶ wziê³a na rêce, bowiem ta w takim stanie nie mog³a chodziæ. Ze zdziwieniem odkry³a, ¿e ju¿ zapomnia³a, jaka ta ma³a jest lekka.
Chyba ostatnimi czasy trochê j± zaniedba³a. Có¿, mówi siê trudno - skwitowa³a w my¶lach.
Po³o¿y³a dziewczynkê na kanapie, uwa¿aj±c na jej rany na nogach. Nie mówi±c ani s³owa podesz³a do jednego z rega³ów i przesunê³a palcem po rzêdzie niewielkich s³oików, zawieraj±cych trucizny, oraz lekarstwa - wszystkie przygotowane dziêki jadowi wê¿a i mieszanek. Drug± d³oni± g³adzi³a pysk Bela.
W koñcu znalaz³a odtrutkê i ma¶æ na poparzenia (to drugie mia³a w ogromnych ilo¶ciach. Trudno, ¿eby piromanka nie by³a doñ wyposa¿ona).
Tanecznym krokiem dosz³a do kanapy i nuc±c pod nosem posmarowa³a rany na nogach, oraz uk±szenie HM! ma¶ciami.
Kiedy skoñczy³a raczy³a w koñcu spojrzeæ na ma³±.
- Pozwalam ci bawiæ siê w co chcesz, gdzie chcesz i z kim chcesz. Ale wymagam od ciebie szacunku wobec mnie. Jasne, kochaniutka? - rzek³a ze zmarszczonymi brwiami, odk³adaj±c s³oiki na miejsce.

Poparzenia przestan± byæ k³opotliwe nazajutrz (czasu realnego).
Czarnow³osy ch³opak po cichu uchyli³ rêk± drzwi, wk³adaj±c g³owê do ¶rodka. Rozejrza³ siê uwa¿nie po pokoju, mru¿±c ciemne oczy.
Nie widz±c nic podejrzanego, wkroczy³ do ¶rodka, stawiaj±c pewne, energiczne kroki.
- Dzieñ dobry - rzuci³ beztroskim tonem, wchodz±c do pomieszczenia, gdzie znajdowa³a siê Ayano i HM!. Wsun±³ jedn± d³oñ do kieszeni spodni, w poszukiwaniu paczki papierosów. Zmarszczy³ brwi, czuj±c jaki¶ obrzydliwy smród - Co tak nie³adnie pachnie? - zainteresowa³ siê, chocia¿ odpowied¼ sama nasunê³a siê po chwili, gdy zobaczy³ poparzone pewne czê¶ci cia³a dziewczynki.
Ayano odrzuci³a w³osy do ty³u, ¶widruj±c Hard Mambê! spod przymru¿onych oczu. Zaraz jednak rozpogodzi³a siê, gdy ujrza³a Keia. Z jakiego¶ powodu, jeden ¶wir cieszy³ siê na widok drugiego ¶wira.
- Witamy, mój drogi - przywita³a go z entuzjazmem.
Na jego pytanie spojrza³a skonfundowana na obra¿enia dziewczynki.
- Có¿, pokazywa³am jej sztuczki pirotechniczne. Rozumiesz, wypadek przy pracy - doda³a ze wzruszeniem ramion. Gdy by³a w wieku HM! potrafi³a nabawiæ siê o wiele bardziej powa¿nych obra¿eñ, ¿e ju¿ nie wspominaj±c o jej rówie¶nikach, którzy z jakiego¶ powodu i tak zawsze przed ni± uciekali.
Na to wspomnienie Ayano trochê siê zasêpi³a, kiedy jednak poczu³a wilgotny i delikatny dotyk na policzku jêzyka wê¿a przywo³a³a w pamiêci obrazy pal±cych siê dzieci. Pal±cego siê brata.
Ramiona bia³ow³osej zadr¿a³y, a jej twarz zakry³y w³osy. Po chwili dziewczyna odchyli³a g³owê do ty³u i zanios³a siê niepowstrzymanym ¶miechem.
Uspokoiwszy siê w pewnym stopniu, otar³a d³oni± ³zy rozbawienia i rzuci³a lekkim tonem, jakby jej dziwne zachowanie nigdy nie mia³o miejsca.
- Och, dawno ciê nie widzia³am. Có¿ ostatnimi dniami ciê zajê³o?
Kei przechyli³ nieco g³owê, zaprzestaj±c poszukiwañ swoich wspania³ych fajek. Przez chwilê z wyra¼nym zainteresowaniem przygl±da³ siê zachowaniu Ayano. Emocje niektórych ludzi bywa³y naprawdê interesuj±ce. Ale tylko niektórych.
- To raczej ciebie co¶ zajmowa³o, ja by³em w Akatsuki ca³y czas - zauwa¿y³ b³yskotliwie, unosz±c nieznacznie brew - Dla mnie siedziba AKa, no i, w ogóle ca³y ¶wiat, jest miejsce naprawdê ma³o ciekawym... Trudno tu o zajêcie, które by nie znudzi³o mnie po paru minutach... - pokiwa³ g³ow± z wyra¼n± melancholi±, podkre¶laj±c w ten sposób wa¿no¶æ i prawdziwo¶æ swoich s³ów.
Po chwili wyrzuci³ z umys³u t± przykr± my¶l, postanawiaj±c nie zaprz±taæ sobie ni± swojej biednej g³owy. Rozwa¿y³ uwa¿nie s³owa Ayano. No có¿, on równie¿ dawno jej nie widzia³.
- Aaaaaaach - rzek³ nagle, u¶wiadamiaj±c sobie ten fakt - Ojeeej, jak ja ciebie równie¿ dawno nie widzia³em! - odpar³ z nag³ym rozczuleniem w g³osie. Przytuli³ siê do Ayano, obejmuj±c j± w pasie, co by³o dosyæ niecodziennym zjawiskiem.
Ze wzglêdu na swój wzrost musia³ uklêkn±æ na kolanach, by wykonaæ t± czynno¶æ.
Ayano wyra¼nie skonsternowa³y s³owa Keia. Skoro on by³ tu przez ca³y czas, to gdzie by³a ona? To by³a nad wyraz intryguj±ca zagadka, jednak w ¿aden sposób dziewczyna nie mog³a jej rozwik³aæ.
Zaraz... By³o piek³o. Ale Kei te¿ tam by³.
Dziwna sprawa. Ayano irytowa³y sprawy, których nie umia³a rozwi±zaæ. Dlatego te¿ postanowi³a o tym zapomnieæ i ju¿ nigdy do tego nie wracaæ.
No chyba, ¿e znowu zniknie gdzie¶, w jakim¶ Nigdzieb±d¼, b±d¼ cokolwiek.
Na wzmiankê o nudzie, u¶miechnê³a siê pod nosem chytrze, maj±c dla Keia niespodziankê. Nie zd±¿y³a siê ni± jednak podzieliæ, bowiem zdarzy³o siê co¶, co wprawi³o czerwonook± w stan szoku i niedowierzania.
Kei wyrazi³ swoj± têsknotê.
Nawet j± przytuli³.
Zawsze lubi³a Keia, bowiem podziela³a jego idee i ¶wiatopogl±d, a w³a¶ciwie ich brak i poza tym nie musia³a siê przejmowaæ czym¶ tak trywialnym, jak prezent urodzinowy. (w±tpi³a, by czarnow³osy pamiêta³ cokolwiek ze swojego 'normalnego' ¿ycia).
Na co¶ takiego jednak nie by³a przygotowana.
U¶miechnê³a siê i niepewna, co uczyniæ (przez jeden nietypowy przypadek, zdarzy³ siê drugi, równie niecodzienny) poklepa³a go w³osach.
- To niezwykle mi³e, ¿e cieszysz siê w równym stopniu, co ja - odpar³a, spogl±daj±c na niego uwa¿nie.
- Chyba mogê nas czym¶ zaj±æ - doda³a, przypominaj±c sobie, co chcia³a mu powiedzieæ wcze¶niej.
/ w jakim¶ Nigdzieb±d¼, b±d¼ cokolwiek.

xPP /

Kei przesta³ siê przytulaæ do Ayano, choæ niektóre czê¶ci jej cia³a by³y niezwykle miêkkie i mi³e. Uniós³ lekko brwi do góry, przygl±daj±c siê podejrzliwie Ayano. Jej wyraz twarzy, ten chytry u¶miech, móg³ budziæ w±tpliwo¶ci co do jej ''pomys³u''.
Wsta³ z klêczek, otrzepuj±c spodnie z kurzu.
- Hmmm... a có¿ to takiego? - zapyta³ uprzejmie, z pewn± doz± dystansu. Z drugiej strony jednak, spodziewa³ siê jednak zaskakuj±cej odpowiedzi. By³ na to przygotowany.
-O witaj tatusiu mój kochany, mam do Ciebie pytanie,
kim ta dziewczyna jest?
Rzek³a ma³a dzieczynka do ojca spogl±daj±c na dziewczyne bia³o w³os±, dziewczynka napewno wiedzia³a ¿e ta dziwucha co rozmawia z jej tatusiem jest nieteges.
- To jedna z tych pañ, która stoi przy drodze... No wiesz, grzybiarka - wyja¶ni³ uprzejmie Kei, u¶miechajac siê nieznacznie.
- A ju¿ wiem to taka pani która sprzedaje swoje cia³o, tak tato?
Spojrza³a HM! w stronê dziewczyny i powiedzia³a- Fajnie tak sprzedaæ siê mê¿czy¼nie którego siê nie zna.
- Dok³adnie - pochwali³ j± czarnow³osy, klepi±c lekko po ramieniu - A sk±d ty takie rzeczy wiesz, HM! ? Hmmm, s±dzisz ¿e to fajne? Czy¿by¶ w przysz³o¶ci te¿ taka chcia³a byæ ? - Kei zainteresowa³ siê szczerze, gdy¿ filozofia dziewczynki wydawa³a mu siê nieco niejasna.
-no wiesz co tata nie mam zamiaru od tej kobiety braæ przyk³adu,a wiem od anty nauczycielki ona to jest dziwna,
same z³e rzeczy chcia³a mnie nauczyæ dobrze ¿e tata mnie zaadaptowa³ i nauczy³ kultury, dziêkujê tatusiu.
Podesz³a dziewczynka do taty i mocno siê przytuli³a.
- Nie ma sensu tu tkwiæ - rzek³ czarnow³osy, spogl±daj±c na milcz±c± Ayano z pow±tpieniem. W³a¶ciwie niczego innego siê od niej nie spodziewa³.
- Chod¼ HM!, ta kobieta jest chyba jest szalona - ch³opak rzuci³ papierosa na ziemiê, przydeptuj±c go czubkiem buta. Wzi±³ dziewczynkê za r±czkê, ci±gn±c j± w stronê wyj¶cia. Nie mia³ chêci przebywaæ d³u¿ej w tym burdelowatym pokoju.
-Tato ty te¿ uwa¿asz ¿e ten pokój jest dla osób które sprzedaj± swoje cia³a.
Powiedzia³a HM! wychodz±c z burdelu.
nmm
Kei w my¶lach przyzna³ HM! racjê. Pog³aska³ Stefana, który siedzia³ mu na ramieniu. Obrzuci³ pokój niezbyt zainteresowanym spojrzeniem i opu¶ci³ go bez s³owa.

NMM.
Ayano siê zamy¶li³a.
Chocia¿ nie, to nie do koñca tak.
Tak siê sk³ada³o, ¿e okno w du¿ym pokoju, w którym siê znajdowali by³o otwarte. Wiatr zacz±³ silnie wiaæ i poruszaæ d¼wiêcznie drzewami bambusów z lasu, ukrywaj±cego siedzibê organizacji. Dziewczyna bardzo lubi³a te ciche stukania i szum wiatru. Brzmia³y bardzo melodyjnie, a bia³ow³osa wci±¿ czu³a pod palcami klawisze i s³ysza³a w my¶lach jeszcze nie tak dawno pobrzmiewaj±ce odg³osy organów.
Westchnê³a z rozmarzeniem, [cenzura] siê w d¼wiêki przyrody i ca³kowicie zapominaj±c o go¶ciach. Nawet nie zauwa¿y³a, kiedy Kei przesta³ siê do niej przytulaæ i momentu, w którym i on i dziewczynka wyszli.
Zapomnia³a te¿ o tej mistycznej wiadomo¶ci, któr± chcia³a przekazaæ Keiowi.
Wtem bambusy ucich³y.
Ayano przez chwilê trwa³a w bezruchu w nadziei oczekuj±c kolejnej czê¶ci muzycznej uwertury.
Jednak¿e niczego takiego siê nie doczeka³a.
Poirytowana porwa³a swoje sejmitary i z Belphegorem na karku wysz³a z pokoju, zamykaj±c ze z³o¶ci± drzwi.

<NMM>

Dodane po 16 godzinach 24 minutach:

Ayano wprowadzi³a Toffika do ¶rodka. Wskaza³a mu pokój z [tajemnica]*.
Ten uda³ siê tam i pod¼wign±³ imponuj±cy przedmiot, który jest tajemnic±.
Dziewczyna za¶ podesz³a do jednego z licznych mebli w wielkim pokoju. Siêgnê³a po torbê i na szybko wrzuca³a do niej po¶piesznie flaszki, ma¶ci i inne miksturki. Obowi±zkowo schowa³a równie¿ ca³± masê podpa³ki. Dwie butelki czystej wódki (do popicia, jak i do podpalania). Ose³kê do ostrzenia sejmitarów. Kilka zwojój z naukami technik, które planowa³a w najbli¿szym czasie opanowaæ.
Zgarne³a równie¿ po¿ywienie dla Belphegora.
Skinê³a ponownie na zwierzaka i wyszli razem z pokoju.

<NMN>

*Tajemnica nie jest niczym szczególnym. Przynajmniej dla [you]. Wiêc siê w¶cibiaj nosa w nie swoje sprawy, s³odziaku, i o.