grueneberg
Tutaj pacjenci odzyskuj± si³y, odpoczywaj± oraz przyjmuj± go¶ci. Pacjenci s± pod obserwacj± lekarsk±, otrzymuj± lekarstwa oraz koñcz± swoja rekonwalescencje.
*po d³ugiej operacji usuniêcia trucizny i innych toksyn Armor jest teraz na sali po operacyjnej, d³ugo ¶pi i jest bardo wyczerpana. Co jaki¶ czas odwiedza j± pielegniarka by sprawdzic czy jej stan zdrowia jest w normie*
Pielêgniarki przenios³y pacjêda do ¶licznej i ma³ej sali pooperacyjnej. W³asciwie to Armor z³ama³a kilka przepisów gdy¿ jest to prywatna sala tylko dla najwa¿niejszych cz³onków wioski. Po³o¿y³a jego rzeczy przy wej¶ciu do pokoju.
Armor siedziala na krze¶le.
Szybko wsta³a otworzy³a drzwi po czym trzas³a nimi. W tym momencie budzisz sie ze snu. Jeste¶ c±³y obola³y. Widzisz swoje rzeczy u³o¿one na krze¶le. Jeste¶ ubrany w nie swoje spodnie i koszulê. Jeste¶ ca³y obola³y ale poza tym nic ci nie doskwiera.
<nie ma mnie, jestem w domu>
Budzê siê na jakim¶ ³ó¿ku.
~ugh...gdzie ja jestem, wszystko mnie boli~
Nie zwa¿aj±c na ból, prze¿ywa³em ju¿ du¿o wiêksze cierpienia, najpierw usiad³em na ³ó¿ku, po krótkiej chwili zauwa¿y³em swoje rzeczy pouk³adane dok³adnie na krzese³ku obok ³ó¿ka. Szybko siê przebieram w moje zniszczone ubranie.
~Jak tylko wrócê do siedziby bêdê musia³ siê przebraæ, ale najpierw muszê odwiedziæ gabinet mizukage~
Zamiast wyj¶æ ze szpitala przez drzwi, otwieram okno i przeskakujê z budynku na budynek prosto do siedziby ANBU,aby nie zostaæ przy³apanym przez pielêgniarki, nie lubiê le¿eæ w szpitalach.
NMM
Aru wszed³ powoli do sali pooperacyjnej...
Trzyma³ d³onie w kieszeniach...
Ch³odnym wzrokiem rozejrza³ siê w oko³o a¿ w koñcu dostrzeg³ kobietê, któr± przyniós³ do szpitala...
U¶miechn±³ siê ledwo widocznie po czym usiad³ spokojnie niedaleko niej i rzek³ ciep³ym g³osem...
- Witam... co siê sta³o?
Kobieta byla ca³a blada. Wyglada³a na strasznie wyczerpan±. Odwrócila g³owê w twoj± strone, zrobi³a s³aby u¶miech w który w³o¿y³a tyle serdeczno¶ci ile mog³a. Przemówila do ciebie slabym glosem: -Mój synek, mój maluki synek zosta³ porwany. Jaki¶ mê¿czyzna wpad³ do naszego mieszkania, zaatakowa³ mnie dziwnym no¿em i z³apa³ moje dziecko. ¦mial siê jak potwór, mówi³ co¶ o jakiej¶ ofierze ale nie us³ysza³am wszystiego bo wyskoczyl przez okno. Zdo³a³am tylko wyj¶æ z mieszkania i przej¶c kilkana¶cie metrów kiedy trafilam na Ciebie. Dziêkujê za ratunek ale proszê uratuj tez moje dziecko...- po tych s³owach kobieta stracila przytomno¶æ.
*Eh.. to ³adnie siê wkopa³em...* - burkn±³ w my¶lach niechêtnie...
- Postaram siê... - rzek³ do kobiety
Chwilê pó¼niej odszed³ od kobiety...
Po chwili podszed³ do pielêgniarki i zapyta³
- Przepraszam... czy ta kobieta by³a czym¶ zatruta? czy to s± zwyk³e rany?
Czeka³ na odpowied¼
Gdy ju¿ dowiedzia³ siê ruszy³ spowrotem na miejsce znalezienia kobiety...
<NMM>
Do sali wszed³ Aru..
Grzywka standardowo na oczach, d³onie w kieszeniach, oczy zmru¿one...
Na pierwszy rzut oka normalny widok...
Jednak na drugi rzut oka mo¿na zobaczyæ ju¿, ¿e ma zniszczone ubranie i liczne rany ró¿nego gatunku...
Aru stan±³ w progu i patrzy³ na kobietê le¿±c± na ³ó¿ku...
Po chwili za nim do sali wbieg³ po chwili ma³y ch³opiec..
Ch³opiec rzuci³ siê w objêcia matki. Oboje siê w siebie wtulili. Matka jak i syn zaczêli szlochaæ ze wzruszenia.
-Mamusiu tak sie cieszê... To tatu¶ to tatu¶ chcial mnie skrzywdziæ...
-Ohh kochanie nie p³acz ju¿ dobrze...
Kobieta spojrza³a na ciebie...
-Proszê i dziêkujê z calego serca... Przepraszam ¿e tylko tyle ale nie mam nic wiêcej... Przepraszam za problemy...
Wrêczy³a ci sakiewkê a w niej 300Y
(³adnie Aru¶ 300Y, 9 do stat, 55pCH, koniec misji)
[chakrê i pe³ne zdrowie odzyskasz za dwa dni bez konieczno¶ci siedzenia w szpitalu ale uwa¿aj na siebie wiêc dwa dni bez niebezpiecznych misji]
Ch³opak po chwili odebra³ sakiewkê któr± w³o¿y³ w kieszeñ...
- Problemy by³y ale nie oczekuje wiêcej pieniêdzy... nie zobowi±zywa³a mi siê pani nic dawaæ.. - stwierdzi³..
- Pani m±¿ oraz jego wspólniczka s± martwi wiêc nie bêd± wam przeszkadzaæ.. prawdê mówi±c wcale nie planowa³em nikogo raniæ ale wyboru nie mia³em... - stwierdzi³
Po chwili odwróci³ siê do nich ty³em i rzek³...
- Mi³ego dnia, i ostro¿nie na przysz³o¶æ... do widzenia...
Po tych s³owach wyszed³ ze szpitala..
<NMM>
Ch³opak dotar³ w koñcu do ³ó¿ka.. Nie k³ad³ siê jednak przez jaki¶ czas... Sta³ i rozmy¶la³..
*Rany mam ju¿ zamkniête...* - pomy¶la³ rozci±gaj±c siê lekko *Nic mnie nie boli... Po co mam tu siedzieæ dwa dni... bez sensu... * - na jego ustach ukaza³ siê grymas g³êbokiego zamy¶lenia... *A mo¿e by tak zwiaæ..? [I see you!].. w tym szpitalu chyba pracuje moja siostra, nie mog³em gorzej trafiæ.. jak zwieje to bêdê mia³ tak± awanturê, ¿e masakra... grr...* Grymas zamy¶lenia przekszta³ci³ siê nieznacznie ukazuj±c niezadowolenie.. Ch³opak przysiad³ na ³ó¿ku.. Nagle u¶miechn±³ siê cwano... *Chocia¿! mojej siostry nie ma.. posz³a gdzie¶ z Kage a do tego czasu lekarze mo¿e zapomn±?!... ale gdzie ja pójdê i po co?... ach niech bêdzie, ¿e na razie tu zostanê, zawsze mogê siê urwaæ w koñcu nikt mnie tu nie przywi±¿e... ... chyba...* to by³ koniec jego g³upawych, typowych do wieku rozmy¶lañ o olewaniu zaleceñ lekarza.. Ch³opak po³o¿y³ siê w koñcu na dopiero co wyleczonych pleców... Spojrzenie swych b³êkitnych oczu wbi³ na wiatrak znajduj±cy siê na suficie... wirowa³ wolno, ale by³ jedynym co aktualnie rusza³o siê w tym pomieszczeniu...
W koñcu po dwóch dniach wyj±tkowo, nudnych dniach pobytu w szpitalu Aru us³ysza³ upragnione od wielu godzin s³owa "Mo¿e pan wychodziæ.." po chwili ju¿ go tutaj nie by³o...
(NMM)
"Umm.. Gdzie ja jestem..? A... W szpitalu.. Mia³em operacjê.. Ciekawe czy siê powiod³a.. ". Kazichi próbowa³ ruszyæ lew± rêk±, najpierw poruszy³ palcami, nastêpnie zacisn±³ piê¶æ, próbowa³ podnie¶æ j±, dalej chcia³ sprawdziæ czy mo¿e j± zgi±æ. Okaza³o siê , ¿e owa koñczyna jest ju¿ sprawna. Chocia¿ s± pewne trudno¶ci w poruszaniu, ze wzglêdu na zastój miê¶ni ale ju¿ bólu nie czuæ. To samo zrobi³ z nog±, dok³adniej kostk±, rozrusza³ j±, porusza³ stop± raz w górê raz w dó³. Ten sam efekt jak przy d³oni. Wsun±³ rêkê za koszulê szpitaln±, przejecha³ zewnêtrzn± stron± po klatce piersiowej. Ju¿ nie by³o widaæ oparzeñ. Odetchn±³ z ulg±. "Wykonali naprawdê kawa³ dobrej roboty. Ciekawe ile bêdê musia³ jeszcze czekaæ w szpitalu, ile zajmie mi rehabilitacja." Powodzi³ wzrokiem w kierunku drzwi ,rozejrza³ siê czy nie ma jakiego¶ lekarza przy nim b±d¼ pielêgniarki. chcia³ siê zapytaæ o ilo¶æ dni jakie musi spêdziæ w owym budynku. Roz³o¿y³ siê na ³ó¿ku i czeka³.
Zostali¶my razem z Lee przyniesieni do szpitala. Wiedzia³am , ¿e ch³opak jest w z³ym stanie i próbowa³am sobie przypomnieæ cokolwiek co siê mog³o staæ , jednak po tym nastêpowa³ do¶æ nieprzyjemny ból g³owy. Podbieg³y do nas pielêgniarki i od razu wziêli Lee ja jednak nie mia³am takiego zamiaru
- Nic mi nie jest...jestem tylko zmêczona - mówi³am do nich
- Ale¿ proszê Pani przecie¿ nie mo¿emy...musimy Pani± zbadaæ
- Nic mi nie jest ju¿ mówi³am...zajmijcie siê lepiej Lee-sanem - powiedzia³am do Nich - Mogê...jedynie siê po³o¿yæ - odpar³am zrezygnowana
Tak wiêc przysta³y na tê propozycje. Po³o¿y³y Lee do ³ó¿ka a mnie obok Niego. Czekali¶my na medyka który by móg³ uleczyæ Lee
Usiad³am na ³ó¿ku i przetar³am twarz.
~ Co siê u licha sta³o , ¿ê Lee-san jest tak poturbowany ? ~ my¶la³am sobie ~ Co siê sta³o?
-Tutaj, Sage-sama...- do sali wesz³a m³oda pielêgniarka, prowadz±c za sob± nikogo innego jak Hasei Inuzukê w samej osobie.
- To Ci... Na ³ó¿kach leza wstêpne obdukcje... A teraz przepraszam, ale musze wracaæ na recepcjê... - powiedzia³a i wysz³a szybko, furkocz±c fartuchem i zostawiaj±c mnie zdêbia³±, wpatruj±c± siê w Lee, le¿±cego na ló¿ku w op³akanym stanie. Dopiero po chwili zauwa¿y³am dziewczynê.
- By³a¶ z nim kiedy walczy³? - zapyta³am, podchodz±c do wieszaka w k±cie sali z którego ¶ci±gnê³am fartuch i zabieraj±c z do³u apteczkê. Potem podesz³am do Lee i zacze³am ostro¿nie sprawdzaæ jego obra¿enia, co potwierdza³am razem z obdukcj±.
Us³ysza³am z daleka jak pielegniarka z kim¶ rozmawia. Podnios³am g³owê i zobaczy³am jak±¶ dziewczynê. Nie zna³am jej ale wydawa³o mi siê , ¿e zna Lee
- Nie do koñca...w³a¶ciwie to ma³o pamiêtam...wybrali¶my siê razem z Lee-san do Hyuty i ...no dalej mam pustkê w g³owie...obudzi³am siê przy bramie ANBU i podobno co¶ siê sta³o - powiedzia³am do dziewczyny niepewnie - Nie wiem co mus sie sta³o z kim walczy³ a nawet co ja robi³am po przybyciu do Hyuty
- Manipulacja nad umys³em...- wymrucza³am pod nosem, kiwaj±c g³ow±.- Cholerni Akatsuki, mno¿± siê jak szarañcza! -warknê³am, wnerwiona. W koñcu westchnê³am.
- Biedaczku...- wyszepta³am do Lee. Mia³ po³amane niemal wszystkie ¿ebra i strzaskanych 5 ko¶ci. Dalekiatnie pog³aska³am go po czarnej czuprynie, a potem przy³o¿y³am rêce do jego klatki piersiowej.
- Chiyute no jutsu...- wyszepta³am. Mo¿e nie by³o to wogóle najsilniejsze jutsu medyczne, ale trik polega³ na tym, ze potrafi³am przelaæ w nie tyle chakry, i¿ dzia³a³o 100 razy lepiej ni¿ jakiekolwiek inne jutsu. D³ugo milcza³am z zaci¶niêtymi oczyma, a pot sp³ywa³ i po skroniach. W koñcu odetchnê³am i otworzy³am oczy. - Przyda³by siê kto¶ do pomocy... Znasz jakie¶ medyczne jutsu? Albo jutsu pozwalaj±ce na przekazywanie chakry? Klatkê piersiow± ju¿ mu w zasadzie naprawi³am, ale zosta³a jeszcze ca³a prawa rêka, ko¶æ piszczelowa prawej nogi i ko¶æ udowa lewej.- westchnê³am, siêgnê³am do apteczki i zacze³am mieszaæ jakie¶ zio³a na ma¶æ.
Teraz wiedzia³am ju¿ , ¿e ta dziewczyna jest kim¶ wa¿nym dla Lee-san. Zaskoczy³o mnie nag³a odpowied¿ w moim kierunku. Podnios³am g³owê i spojrza³am na ni±
- Co? A tak...znam...Noasute no jutsu - podesz³am do ³ó¿ka Lee-san i zdjê³am swoje czarne rêkawiczki - Zajmê siê nogami najpierw - powiedzia³am po czym zaczê³am leczyæ na pocz±tku praw± nogê.
Spojrza³am na dziewczynê potem znowu spojrza³am na swoje rêcê i powiedzia³am
- Ano....jestem Minako Kurosaki...a Ty...by³a¶ kiedy¶ kage prawda? S³ysza³±m , ¿e pielegniarka mówi³a do Ciebie "Sage"...mi³o mi poznaæ - powiedzia³am z szacunkiem w g³osie
Kiedy Minako zajê³a siê nogami, ja po¶wiêci³am siê rêce, ponownie u¿ywaj±c Chiyute. Potem skoñczy³am krem i zacze³am rozprowadzaæ go po ranach k³utych i ciêtych. Kiedy us³ysza³am jak siê przedstawia i mówi do mnie z szacunkiem, na który we w³asnym mniemaniu wcale sobie nie zas³u¿y³am, zmarszczy³am brwi.
- Hasei Inuzuka... Choæ mam nadziejê, ¿e jak tylko ten cymba³ siê obudzi, to uda mi siê w koñcu zaci±ghn±æ go do obecnego Hokage i stanê siê Hasei Inuzuka-Rock...- doda³am, by nie trzymaæ j± w niewpeno¶ci, co do moich relacji z Lee. - Owszem, by³am Hokage, choæ wcale nie uwa¿am tego za zaszczyt. Powiedzmy, ¿e spina³am Konohê, po odej¶ciu jednego dobrego Hokage a przed nadej¶ciem kolejnego. Nie by³am nikim wielkim, a po mojej funkcji zosta³ mi w³a¶ciwie tylko tytu³ Sage, szacunek u ludzi i wtyki w wielu ciekawych miejscach.- oznajmi³am, podczas rozprowadzania ma¶ci. Potem zaczê³am na stoliku obok ³ó¿ka przygotowywaæ wywar, bardzo ostro¿nie odmierzaj±c sk³adniki z apteczki szpitalnej i dodaj±c niektóre z mojej w³asnej.
Spojrza³am na ni± dalej lecz±c nogi Lee-san. Odwróci³am potem g³owê i sie u¶miechnê³am pod nosem. Ja sama nied³ugo mia³am isê staæ Minako Kurosaki- Katoshi. Nie wiedzia³am , ¿e Lee sobie wybra³ dziewczynê z któr± spêdzi resztê ¿ycia...SPojrza³am na swój pier¶cionek rêcznie wykonany przez Tano-kun i siê u¶miechnê³am pod nosem
- Gratuluje...znaczy chodzi mi o ¶lub - powiedzia³am trochê niepewnie
Zaczê³am siê zabieraæ za leczenie drugiej nocy. By³am zmêczona i g³owa mnie bola³a ale siê nie przejmowa³am tym
- Phi! - fuknê³am. - Powiedzia³am "mam nadziejê"... Znaj±c, tego tutaj napaleñca, pewnie znowu wybêdzie na jak±¶ trudn± misjê i nie zd±¿ê... - mówi³am o Lee tak jakby mnie irytowa³, ale tak naprawdê kiedy siê na niego patrzy³am w moich oczach ci±gle b³yszcza³a mi³o¶æ silna jak stal.- Wiesz... Kiedy¶ planowa³am taki ¶lub ze wszystkim... Z go¶æmi, weselem, prezentami, sukni± ¶lubn± i wogóle... Nasza córka, Neko pewnie by siê bardzo ucieszy³a... Ale teraz zale¿y mi tylko na tym, ¿ebym mia³a pewno¶æ ¿e zawsze bêdzie mój... Zanim nie wtrzyma naporu której¶ misji.... - nagle zreflektowa³am siê.
- No. ale ty masz pewnie wystarczaj±co du¿o w³asnych zmartwieñ...- u¶miechnê³am siê. Potem rozchyli³am delikatnie usta Lee i wla³am w nie dwie trzecie wywaru, tak uciskaj±c grdykê i jab³ko adama, aby prze³kn± p³yn. Potem wyci±gnê³am misê w stronê Minako.
- W koñcu ty te¿ jeste¶ poturbowana... To lekarstwo przywraca energiê i koi ból... Pij do dna i smacznego.- mrugnê³am do niej okiem, a potem zaczê³am pakowaæ leki.
Zmarszczy³am brwi na jej s³owa. Nie s±dzi³am , zê Lee-san jest tak zabiegany je¶li chodzi o misje. Na pocz±tku trochê rzeczywi¶cie mi siê wydawa³o jakby obecno¶æ Lee-san irytowa³a Hasei-sama ale tak naprawdê po jej s³owach czu³am , ¿e naprawdê Go mocno kocha. Spojrza³am na p³yn i przerwa³am na chwilê leczenie. Odebra³am od niej miskê i powiedzia³am ciche
- Dziêkuje - chcia³am wypiæ ale znowu siê odezwa³am - Ja...w sumie pewnie bêdê mia³a tak samo...mam tyle misji ostatnio jestem ci±gle zabiegana , mam masê problemów...ale chcia³abym mieæ prawdziwy ¶lub z Tano-kun... ale to nie jest dla mnei najwa¿niejsze, tak jak powiedzia³a¶ Hasei-sama...byleby by³a ta ¶wiadomo¶æ..., zê jeste¶my ju¿ razem na zawsze - powiedzia³am pogr±¿ona we w³asnych rozmy¶laniach
Zapad³a cisza po której podnios³am g³owê spojrza³am na ni± i siê u¶miechnê³am
- Przepraszam....plotê czasami g³upoty... - powiedzia³am po czym wypi³am p³yn jednym duszkiem
Po³o¿y³am misê na szafce i powiedzia³am
- Ano...nie jestem medykiem ...nie wiem czy nogi s± ju¿ wystarczaj±co wyleczone - powiedzia³am
Kiedy zrozumia³am, jak bliskie sobie by³y¶my poprzez podobne sytuacje, pokrêci³am g³ow±. Potem, s³ysz±c ostatni± wypowied¼ Minako, sprawdzi³am jak uleczy³a nogi.
- Pewna jeste¶, ¿e nie jeste¶ medykiem? - zapyta³am.- Jak dla mnie to mistrzowska robota...- doda³am. Potem objê³am dziewczynê ramieniem i na si³ê zaprowadzi³am do ³ó¿ka.
- no dobra. A teraz poczekaj tu chwilê, ja zaraz wracam.- zabra³am ze sob± notatki medyczne z ³ó¿ek moich pacjentów i wysz³am.
Wróci³am po 5 minutach, z ma³ym ch³opczykiem na ramionmach i dwoma psami przy boku. Usiad³am na ³ó¿ku Minako, a ma³y zacz±³ gaworzyæ. Mia³ ¶nie¿nobia³e w³osy, jasn± cerê i czerwone plamki na jednym oku, pokrywaj±ce pierwotny niebieski kolor.
- Poznaj Yukihê... Mojego drugiego szkraba...- zwróci³am sie dso Minako.
Usiad³am na ³ó¿ku i czeka³am na Hasei-sama. Kiedy wróci³am spojrza³am na ch³opczyka najpierw ze zdziwieniem a potem na mojej twarzy pojawi³ siê u¶miech
- Jaki s³odki...zawsze mia³am miêkkie serce do takich szkrabów...mój m³odszy braciszek zapewne to zapocz±tkowa³ - powiedzia³am patrz±c na m³odego ch³opaka - Cze¶æ Yukiha - powiedzia³am prawie szeptem u¶miechaj±c siê do Niego
Odwróci³am g³owe w kierunku Hasei-sama i powiedzia³am
- Jest przeuroczy - doda³am
Ch³opiec spogl±da³ niepewnie to na mamê, to na obc± kobietê. Zachêci³am go u¶miechem. Pochwili wyci±gn±³ ³apkê w stronê Minako. Posadzi³am go na jej ³ó¿ku, a ch³opiec podszed³ na czworakach do niej.
- Wiesz... Ca³kiem inaczej to wygl±da jak masz w³asne. - powiedzia³am, tonem znawcy. - Po pierwsze, ¿egnajcie wszystkie misjie na okres czterech, piêciu lat. Po drugie, musisz wstawac do niego o ka¿dej porze dnia i nocy. Po trzecie, przewijaæ karmiæ itp. itd. Ale masz racjê... Za ¿adne skarby ¶wiata bym go nie odda³a. - spogl±da³am na dziecko. Nagle ch³opiec siê rozkas³a³. Zmarszczy³am brwi i siêgnê³am do apteczki. Odmie¿y³am do strzykawki specyfiku z buteleczki i poda³am na si³ê ch³opcu do gardzio³ka. Dziecko chwilê kaszla³o, ale w koñcu prze³knê³o i znów zajê³o siê zabaw± z Minako.
- Szkoda tylko, ¿e najwidoczniej jest na co¶ chory, a ja nie mogê znale¼æ przyczyny a tylko zapobiegaæ... Bojê siê o niego, bo ostatnio jest coraz s³abszy...
Bawi³am siê z dzieckiem zaczê³±m GO ³askotaæ po policzkach a potem po brzuszku. By³ taki rozkoszny
- Mo¿liwe , ¿ê to trochê mêcz±ce,....ale gdybym mia³am takiego szkraba to bym robi³a to z chêci±...mo¿e nie¶wiadom± ale z chêci±.
Pos³ucha³am jej s³ów na temat choroby i poweidzia³am
- NIe martw siê...miej wiarê w medycynê i w Niego....na pewno mu siê uda przezwyciê¿yæ chorobê...ja tez jestem chora aczkolwiek dawno mi sie to nieujawni³o...wiêc wierzê , ¿ê j± pokona³am ...wiêcej wiary - usemichnê³am siê i zacze³am ponownie Go ³askotaæ po brzuszku
Ma³y Yuki zwija³ siê ze ¶miechu. Kiedy Minako w koñcu da³a mu na chwilê wytchn±æ, z³apa³ j± swoimi ³apkami, za rêkê, podci±gn± siê wstaj±c i z³o¿y³ na jej policzku mokry, dzieciêcy poca³unek. Potem spojrza³ na mnie.
- Ciocia Minako.- powiedzia³am do niego.
- Siosia Miacio...- odpar³o dziecko, marszcz±c zabawnie brwi i staraj±c siê na¶ladowac moj± wymowê.
- No. Powiedzmy...- stwierdzi³am i poczochra³am mu czuprynkê.
- Siosia Miacio! - powtórzy³ z wiêkszym zapa³em.- Siosia Miacio! Siosia Miacio! - a nastepnie zacz±³ siê ¶miaæ sam z siebie, rozkosznym dzieciêcym ¶miechem.
- Sk±d znasz Lee-sama? - zapyta³am dziewczynê, chcoia¿ domy¶la³am siê odpowiedzi.
" Oczywi¶cie! Z jednej z jego misji..."
Westchnê³am. Czu³am , ¿ê chcioa³abym mieæ równie¿ takiego ma³ego szkraba. Mokry buziak od malca sprawi³ , ¿e przypomnia³am sobie siebie i Akki-kun.Tak bardzo têskni³am za swoim m³odszym braciszkiem. Zabawne wymówienie mojego imienia i przedrosku " cicocia" sprawi³ , ¿ê poczu³am siê trochê dziwnie aczkolwiek te¿ szczê¶liwa...
Spojrza³am na Hasei-sama i powiedzia³am
- Zleci³ mi i jeszcze innym shinobi misje...wyznaczy³ mnie na kapitana dru¿yny...nie zna³am GO wcze¶niej wiêc siê zdziwi³am , ¿ê mnie obdarzy³ takim zaufaniem abym mog³a pokierwaæ tak wa¿n± misj±...no i dopiero do teraz GO nie widzia³am - powiedzia³am
Spojrza³am po raz kolejny na Yukihe , naprawdê by³ przes³odki
- Có¿... Sama by³am na paru "jego" misjach i powiem Ci, ¿e ¿adna z nich nie by³a mi³ym prze¿yciem...- przypomnia³y stare czasy. - A co do dowódctwa... to tylko pozornie jest zaszczyt, choæ...- teraz my¶la³am o Yukim, najlepszym dowódcy je¶li chodzi o misje Lee jakiego zna³am.- Widzisz... On niemal nigdy siê nie myli je¶li chodzi o ludzi. Je¶li uzna³ ¿e nadajesz siê na dowódcê, to co¶ musi w tobie byæ. Natomiast bycie dowódc± na jego misjach, to niemal jak kara. Dowódcy zawsze maj± najgorzej i ponosza ca³± odpowiedzialno¶æ. Acha... I dam Ci jedn± radê. Tak jako starsza kole¿anka po fachu. NIGDY. NIE. DAJ. SIÊ. ZWIE¦Æ. W jego misjach zawsze jest jakie¶ drugie dno i na ogó³ s³u¿± uczeniu ludzi. Przynajmniej te wszystkie na których by³am by³y takie.- zakoñczy³am. Potem spojrza³am na ¶pi±cego. Ma³y yuki natomiast zacza³ ziewaæ.
- Moje s³oneczko jest ¶pi±ce? - zapyta³am, bior±c dziecko na rêce. Yuki jednak zacz±³ kwiliæ i wyrywaæ siê spowrotem na ³ó¿ko. Odstawi³am go wiêc, a ch³opczyk podczo³ga³ sie do Minako, u³o¿y³ tu¿ przy niej, w³o¿y³ palca do buzi i zasn±³.
- Wiesz co? Ty te¿ powinna¶ siê przespaæ... Jeste¶ napewno bardzo zmêczona walk±, misj± i wogóle. Posiedze jeszcze chwilê przy Lee-sama i te¿ siê po³o¿ê. - zapewi³am dziewczynê.
Potem przesiad³am siê na ³ó¿ko ukochanego i zaczê³am delikatnie g³askaæ go po g³owie. Nie wiedzia³am, czy moje wysi³ki wystarcz±, aby go wyleczyæ. Jesli nie, to przecie¿ jest w szpitalu - napewno zajm± siê nim fachowcy.
Nie wiedzia³am czemu ale...mo¿e trochê nie przestraszy³y s³owa Hasei. Dowodzenie to kara? I zawsze jest drugie dno? Coraz bardziej stwierdza³am fakt , ¿ê rzeczywi¶cie siê troche przestraszy³am
Poczu³am jak ma³y Yuki zasypia obok mnie. U¶miechnê³am siê do siebie i powiedzia³am do Hasei
- Nie....nie jestem zmêczona....powiem szczerze , ¿e....trochê Ci zazdroszczê Hasei-sama. Tego malca...Przypomina mi mojego braciszka....mia³ na imie Akki i ...powiem szczerze , ¿ê bardzo Go kocha³am. Ale...niestety w dniu ¶mierci mojego klanu my¶la³am , zê morderca Go zabi³ na moich oczach....tak naprawdê , ¿y³ u Niego przez 9 lat...i...kiedy Tano-kun mia³ misje....morderca....- kilka ³êz zaczê³o mi ciekn±æ po policzkach - zabi³ Akkiego i ....Tano-kun siê stara³ ...ale nie móg³ Go uratowaæ - s³one ³zy juz teraz ciek³y z moich oczu niczym wodospad. - Wiem...¿e isê stara³...ale twój synek,...tak bardzo mi przypomina Akkiego...- powiedzia³am ocierajaæ ³zy
- Wybacz...ale te wspomnienia zawsze sprawiaja mi ból
Wszed³em do sali. Zdziwi³em siê lekko, ¿e na jednym ³ó¿ku zasta³em dwie osoby. Brakuje ³ó¿ek dla pacjentów czy co?-pomy¶la³em. By³em lekko zmieszany t± sytuacj±.
-Witam.-powiedzia³em cicho gdyby jednak, który¶ z pacjentów spa³.
-Chcia³bym wiedzieæ jaka jest sytuacja, mo¿e powinienem u¿yæ, której¶ z mocniejszych technik, mo¿e Kiseki lub Koiyasute No Jutsu?-Zastanawia³em siê g³o¶no i zbli¿y³em siê do pacjentów.
-Gdyby kto¶ odpowiedzia³ jaki jest ich stan by³bym w stanie szybko ich wyleczyæ.
Przyjrza³em siê uwa¿nie. My¶lê, ¿e pierwsze powa¿ne zagro¿enia jak krwotoki zosta³y zlikwidowane.-pomy¶la³em.
Otar³am jeszcze szybciej ³zy i spojrza³am na ch³opaka. Nie zna³am Go ale to raczej by³ jaki¶ bardzo dobry medyk. Delikatnie aby nie budziæ malca prze³o¿y³am GO na poduchê i okry³am ko³dr±. Potem powiedzia³am do medyka.
- Ano....Hasei-sama u¿y³a Chiyute no jutsu aby uleczyæ Lee-sama , a ja u¿y³am Noasute no jutsu...- powiedzia³am wskazuj±c na ³ó¿ko s±siada gdzie leza³ sam Lee-sama. - A mi , mi siê nic nie sta³o...mam k³opoty z pamiêci± ale my¶lê , ¿e jak Lee-sama siê obudzi to wszystko mi wyja¶ni - powiedzia³am
Spojrza³am na ¶pi±cego malca a potem na medyka
Dostrzeg³em, ¿e dziewczyna ma lekko zaczerwienione spojówki tak jakby p³aka³a, ale teraz nie chcia³a tego pokazaæ. Postanowi³em udaæ, ¿e nic nie zauwazy³em ¿eby nie poczu³a siê przez to ¼le.
-Nazywam siê Nergal.-powiedzia³em spokojnym tonem u¶miechaj±c siê lekko po czym doda³em:
-K³opoty z pamiêci±? Nie pamiêtasz jak siê tu znalaz³a¶? Czy mo¿e nie pamiêtasz dlaczego tutaj siê znalaz³a¶? Je¶li nie pamiêtasz tylko tych wydarzeñ, a pozosta³e wspomnienia mo¿esz przywo³aæ to oznacza tylko jedno, jakie¶ nieprzyjemne i mocne doznanie wywo³a³o u Ciebie utratê pamiêci. Mo¿e ona wracaæ, ale tylko w strzêpach. To naturalna reakcja organizmu na mocne oraz bolesne doznania.-powiedzia³em.-Wszystko bêdzie dobrze. I cieszê siê, ¿e udzieli³y¶cie Lee pierwszej pomocy, mog³em przybyæ za pó¼no. Teraz powinienem u¿yæ Koiyasute No Jutsu, powinno przyspieszyæ gojenie siê ran i postawiæ go w miarê szybko na nogi. Ale mimo tego powinien trochê zostaæ na obserwacji. Nastêpnego dnia wystarczy ju¿ tylko Chiyute No Jutsu.
Podszed³em do mê¿czyzny spoczywaj±cego na ³ó¿ku. [i]Hmm jeszcze siê nie ockn±³, to ¼le. Trzeba mu podpi±æ kroplówkê. Zawo³a³em salow±, która przynios³a aparaturê i j± podpiê³a.
-¬le by by³o gdyby pacjent z si³ opada³, a opada³by, bo jako, ¿e jest nieprzytomny nie mo¿e je¶æ, ani piæ.
Przybli¿y³em siê do ³ó¿ka zamkn±³em oczy by siê skoncentrowaæ. Stara³em siê przez jaki¶ czas odpowiednio zebraæ chakrê i skoncentrowaæ my¶li na technice oraz anatomii u¿y³em na pacjencie techniki Koiyasute No Jutsu z tak± prezycj± na jak± tylko by³o mnie staæ.
Kiedy skoñczy³em zrzuci³em z siebie maskê chirurgiczn± i kaza³em salowej przemyæ widoczne rany. Sam usiad³em na krze¶le, by odpocz±æ.
-To powinno pomóc-oznajmi³em. -Je¿eli tylko pacjent nie bêdzie zachowywa³ siê zbyt gor±czkowo i nie bêdzie chcia³ dalej ruszaæ na jak±¶ misjê i pozwoli technice zadzia³aæ do koñca.
Na salê wpad³a ¿abowata kobieta i podesz³a do Lee. Przy³o¿y³a mu do piersi rêkê z zielonkaw± aur± i u¶miechnê³a siê do Nergala.
-Wszystko w porz±dku, znacznie lepiej ni¿ poradziliby¶my sobie z naszymi rezerwami chakry.
Kobieta ruszy³a do Nergala i wyjê³a apteczkê do pierwszej pomocy.
-Nie mamy pieniêdzy, ale by³oby to warte ze 30 yen.
Kiedy zbudzi³am siê z pó³-snu na ³ó¿ku Lee i zobaczy³am obcego faceta, odskoczy³am i zaczê³am be³kotaæ jakie¶ niezgrabne przeprosiny.Po chwili jednak zreflektowa³am siê i zapyta³am, spokouniejszym g³osem.
- Nic mu nie bêdzie, prawda? - s³ychaæ w nim by³o troskê i mi³o¶æ.
To by³a dos³ownie chwila... Dos³ownie w sekundê Hasei zaczê³o wydawaæ siê, ¿e ¶wiat straci³ wszelkie barwy. Wszystko jakby siê zatrzyma³o ale przy ³ó¿ku, na którym le¿a³ ma³y Yuki kto¶ sta³... Kto¶ pochyla³ siê nad ma³y i delikatnie g³aska³ jego g³ówkê. Kto¶ kogo Hasei widzia³a kilkana¶cie godzin wcze¶niej... Ale przecie¿ on wtedy le¿a³ na dnie jeziora... Nie ¿y³ od trzech lat... Tak... Bez w±tpienia by³ to Yukimaro... Kto inny nosi³by te lu¼ne spodnie, bluzkê i kamizelkê? Kto inny owija³by d³onie banda¿em? I kto inny mia³by... Te katany... W³a¶nie... Choæ Katany spoczywa³y owiniête materia³em przy plecaku Hasei on tak¿e mia³ je na plecach... Identyczne jak wtedy. Obróci³ g³owê i spojrza³ na Hasei pe³nym mi³o¶ci spojrzeniem.
- Mówi³em, ¿e ciê nie zostawiê... - powiedzia³ cicho z lekkim u¶miechem. Jeszcze przez moment g³aska³ g³ówkê ma³ego po czym wsta³.
- Zawszê bêdê przy was... - powiedzia³ i uj±³ twarz Hasei w d³onie. Delikatnie poca³owa³ j± i... Wszystko wróci³o do normy... Barwy wróci³y do ¶wiata... A Yukiego nigdzie nie by³o.
/// Dla ¶cis³o¶ci to widzia³a TYLKO Hasei///
-Dziêkujê.-powiedzia³em i spojrza³em na apteczkê. -To mo¿e mi siê przydaæ.-u¶miechn±³em siê i schowa³em wynagrodzenie do ekwipunku.
-Cieszê siê, ¿e mog³em pomóc.-rzek³em i u¶miechn±³em siê do kobiety o do¶æ 'intryguj±cym' wygl±dzie.
Po chwili odwróci³em siê do Hasei i powiedzia³em:
-Wszystko bêdzie dobrze, ale powinien przez jaki¶ czas odpoczywaæ. Na razie zostanie pod obserwacj±. Trzeba czekaæ a¿ siê obudzi. I jeszcze zastosujê dzisiaj jedn± z technik leczniczych Chiyute no jutsu.
Podszed³em do ³ó¿ka Lee i przy³o¿y³em rêce koncentruj±c czakrê, w momencie pojawi³a siê zielona aura, któr± leczy³em Lee, trwa³o to do¶æ d³ugo. Kiedy skoñczy³em powiedzia³em:
-Bêdzie dobrze...
-Przyda³by siê w naszym szpitalu kto¶ kto tak operuje medycznymi jutsu-stwierdzi³a kobieta g³osem pos³anki Senyszyn.
-Je¶li jeste¶ zainteresowany to proszê ciê na chwilkê do gabinetu ordynatora...
Zastanowi³em siê przez chwilê nad propozycj±, brzmia³a interesuj±co.
-Oczywi¶cie, udam siê tam za chwilê.-powiedzia³em i podszed³em do karty pacjenta zawieszonej na ³ó¿ku Lee. Zerkn±³em zaznaczy³em co¶ d³ugopisem w jednej z kratek i odwiesi³em na miejsce. Nastêpnie spojrza³em w kartê pacjenta Minako, przeczyta³em informacje i tak samo jak poprzednio odwiesi³em kartê na miejsce. Po wszystkim ruszy³em w stronê drzwi i zwróci³em siê do salowej ¿eby zmieni³a kroplówkê, gdy tego dokona³a wychodz±c zwróci³em siê do pacjentów:
-¯yczê powrotu do zdrowia. Wrócê jeszcze na obchód.
Zamkn±³em za sob± drzwi i skierowa³em siê do gabinetu ordynatora.
~NMM~
[pos³anka Senyszyn ]
Dodane po 3 godzinach 33 minutach:
Wszed³em do sali pooperacyjnej. Obejrza³em pacjentów. Sprawdzi³em jeszcze raz karty informacyjne. Powinno byæ dobrze. Stan Lee jest stabilny. Po wykonaniu wszystkich czynno¶ci opu¶ci³em salê.
~NMM~
Sta³am chwilê oszo³omiona, zastanawiaj±c siê czy naprawdê sobaczy³am Yukimaro-san, czy tylko mi siê przywidzia³o. Potem zamruga³am oczyma i stwierdzi³am, ¿e nad tym bêdê siê zastanawia³a pó¼niej. Spojrza³am na Lee. Jaki¶ cichy g³osik wewn±trz mojego umys³u podpowiada³ mi, ¿e dobrze by by³o, gdybym odesz³a zanim siê jeszcze obudzi. Oszczêdzi³abym sobie bolesnych po¿egnañ i t³umaczeñ. Ale wiedzia³am, ¿e za bardzo kocham Lee-sama, aby go tak zostawiæ. ¯e teraz, kiedy ju¿ raz go ujrza³am, bêdê siê stara³a zrobiæ wszystko, aby mi znów nie znikn±³ z oczu.
Nagle ma³y Yukiha usiad³ na ³ó¿ku Minako, tr±c zaspane oczka.
- Mama! - oznajmi³ i dzielnie, ostro¿nie zsun±³ siê z ³ó¿ka, aby nieco nieporadnie stan±æ na w³asnych nogach. Potem si³± rozpêdu dobieg³ do ³ó¿ka Lee i upad³, chwytaj±c siê po¶cieli (która oczywi¶cie nie da³a mu podparcia). Sekundê pó¼niej w ca³ym szpitalu s³ychaæ by³o p³acz ma³ego dziecka.
Podesz³am do ma³ego i wziê³am go na rêce, tul±c i ca³uj±c i szepcz±c do niego uspokajaj±cym g³osem. Po chwili p³acz ucich³.
- No nie p³akulaj... Ju¿ nie...- mówi³am.- Spójrz... Tatu¶ ¶pi, chcesz go obudziæ? - zapyta³am, pokazuj±c dziecku le¿±cego na ³ó¿ku Lee. Yuki wyci±gn±³ w jego stronê rêce, wiêc posadzi³am go na ³ó¿ku, a dziecko, pochlipuj±c jeszcze tylko troszkê, wpatrzy³o siê w czarn± czuprynê jak w obrazek.
Lee spa³ d³ugo snem który nieby³a snem. W czasie poza ¿yciem i ¶mierci±.
Sta³ na samym ¶rodku jakiego¶ ogromnego miasta a raczej jego pozosta³o¶ci po jakiej¶ katastrofie.
Rozgl±da³ siê wokó³ dostrzegaj±c wokó³ same zgliszcza i ruiny .Zapach siarki uderza³ go w nozdrza a podmuch wiatru dra¿ni³ jego skórê sprawiaj±c ból za ka¿dym razem. Nie przejmowa³ siê tym po latach spêdzonych w piekle. Jak sam nazywa³ tamto miejsce nauczy³ siê kontrolowaæ ból do takiego stopnia aby nie zak³óca³ jego my¶li oraz ruchów.
Jeszcze raz rozejrza³ siê po tym wymar³ym miejscu gdy¿ wydawa³o mu siê ono znajome.
-Co¶ tu jest nie tak...przecie¿ nie pamiêtam abym siê wybiera³ gdziekolwiek po za Kiri.-Przykry³ siê swoim czarnym p³aszczem aby ochroniæ siê przed odorem ¶mierci i gor±cem siarkowego powietrza. Jego czarna aura powoli zaczê³a siê koncentrowaæ wokó³ niego choæ sam jej nie przyzywa³. Wiedzia³ i¿ mo¿e siê uaktywniaæ sama ale mia³o to miejsce tylko w jednym wypadku tylko przy jednej osobie. Lee nagle zblad³ na twarzy i stan±³ niczym skamienia³y w miejscu , ale tylko przez chwile w której wróci³y do niego wspomnienia.
To nie mo¿e byæ ona...za szybko...aby siê narodzi³a na nowo...chyba ¿e. Ale przecie¿ on..on...nie nie zrobi³ tego nie by³ a¿ tak g³upi.-Umys³ Lee by³ poch³niety ca³kowicie przez problem a nie nad tym jak go rozwi±zaæ.
- My¶l o rozwi±zaniu nie o problemie..g³upcze-Zbeszta³ sam siebie za to przedzieraj±c siê przez ruiny dok³adnie obserwuj±c ka¿de miejsce. Coraz wiêcej dostrzegaj±c w nim znajomych miejsc miejsc które by³y mu bardzo dobrze znane. Lodziarnia w Konosze teraz spalona z martwymi zw³okami starego mê¿czyzny z którego pleców wystawa³y kunaj a na jego twarzy widnia³ grymas ogromnego bólu. Gdy to zobaczy³ spodziewa³ siê i¿ mo¿e to byæ tylko genjutsu ale szybko pozbawi³ siê tej nadziej wiedz±c ¿e jego maska ca³kowicie broni go przed takimi atakami na jego osobê. Miê¶nie napiê³y siê pod zielonkawym stroje Rocka gdy wyskoczy³ w górê wspinaj±c siê po barierkach i wystaj±cych cze¶æ wal±cych siê budowli znalaz³ siê w koñcu na szczycie.
To co ujrza³ by³o przera¿aj±ce nawet jak dla niego.
Przed nim by³y trzy g³owy wyryte w skale przedstawiaj±ce czterech wielkich Hokage woku³ których znajdowali siê ukrzy¿owani,powieszeni,spaleni ¿ywcem mieszkañcy. Pos±gi by³y zniszczone trudno by³o rozpoznaæ oblicze którego kolwiek z wielkich shinobi lecz Lee wiedzia³ ¿e siê nie pomyli³ to by³a Konoha ca³a w ruinach. Konoha która teraz by³a nekropoli± .Lee zbiera³ my¶li przez chwile a z up³ywem czasu jego oblicze robi³o siê coraz bardziej mroczne coraz bardziej pozbawione uczuæ. Czarna mg³a by³a teraz wszêdzie poch³aniaj±c ca³kowicie shinobi jedyne co mo¿na by³o dostrzedz to ognisto p³omienie oczy ch³opaka które wyra¿a³y tylko jedno gniew i z³o¶æ która dawa³ mu silê. Zacz±³ siê koncentrowaæ jeszcze bardziej aby przywo³aæ zjawy cienia. Budynek zacz±³ drzeæ a jego chakra zwiêksza³a siê do niewiarygodnych wrecz warto¶ci ca³y czas rosn±c w postêpie geometrycznym. Pióropusz czarnej jak bezksiê¿ycowe noc aury osi±gn±³ d³ugo¶æ ponad dwudziestu metrów . Zaczynaj±c siê formowaæ w dziwne stworzenie o czterech ³apach zakoñczonych wielkimi szponami pokrytymi ³uskami. Kszta³t powoli stawa³ siê coraz wyra¼niejszy , po chwili nast±pi³a eksplozja stworzona przez chakre Lee. Rozchodz±ca siê fala d¼wiêkowa poch³onê³a budynek na którym znajdowa³ siê Rock jak i trzy inne które znalaz³y siê w jej zasiêgu .Gdy tumany kurzu opad³y shinobi ca³y czas trwa³ utrzymywany przez dywan czerni pod jego stopami. A nad jego g³ow± pojawi³ siê czarny smok .Który by³ ca³± istot± czerni,mroku,nocy oraz mg³y która go stworzy³a . Stwór przelecia³ nad Lee zatrzymuj±c siê przy jego lewym boku. Jego wielko¶æ by³a imponuj±ca przy nim rock wydawa³ siê zaledwie ma³ym dzieckiem .Ale Jadnak ta straszliwa istota by³a ca³kowicie oddana swemu panu. Spojrza³ w oczy swego tworu i odezwa³ siê w jego g³os by³ pozbawiony jakich kolwiek uczuæ.
-Wiesz po co ciê wezwa³em prawda..-Smok kiwn±³ leko g³ow± potwierdzaj±c.
-Tak panie wiem...reszta zaraz siê pojawi..jeste¶my gotowi...wiesz jednak co to oznacza?-Spyta³ Lee z nieukrywanym smutkiem w g³osiê .
-To ju¿ nie wa¿ne...niech siê zacznie. Rock zamkn±³ oczy wypowiadaj±c odpowiednie s³owa w pradawnym jezyku cieni.
Przyb±d¼cie bracia mroku...przyb±d¼cie po to aby jeszcze raz walczyæ u boku wybranego.
Przyb±d¼cie istoty mroku przyzywam was...jako wasz pan i wasz druh przebod¼cie.
Gdy to mówi³ mrok ogarn±³ ca³e miasto a z cia³a martwych shinobi oraz kunoichi zaczê³o co¶ siê wydostawaæ. Cienie ich samych , dusze umar³ych zaklête w ¶wiecie cieni gromadzi³y siê przy swym panu czekaj±c a¿ ich wszyscy bracia przybêd± na wezwanie .Mistrz ANBU kontynuowa³.
Wzywam was cierpi±cy mêczarnie...wzywam was dobre duchy i wy istoty z czelu¶ci piek³a przyb±d¼cie jak wam nakaza³em...aby jeszcze raz walczyæ u mego boku.
Skoñczy³ a pod nim sta³a armia cieni o wizerunkach shinobi,kunoichi oraz dzieciê. Armia licz±ca sobie setki tysiêcy czekaj±ca na jego rozkaz t³oczy³a siê w ka¿dym zakamarku nekropoli. Cisi i spokojni lecz jednak ¿adni zemsty oraz kary za to co im uczyniono. Czekali na jego s³owa na walke.
On sam te¿ czeka³ na kogo¶ kogo¶ kto przygl±da³ siê mu od samego pocz±tku trwaj±c w cieniach mista umar³ych.
-Poka¿ siê wiem ¿e tu jeste¶..czas to zakoñczyæ..moja PANI-Ostatnie s³owa by³y wypowiedziane niczym do kochanki. Kto¶ przedziera³ siê przez cienie aby w zaledwie po kilku sekundach pó¼niej pojawiæ siê za plecami Lee. Poczu³ jej usta na swoich ramionach jej rêce obejmuj±ce go tak czule. Odrzuci³ j± jednak odwracaj±c siê. To co zobaczy³ sprawi³o i¿ strach poraz pierwszy od kiedy ¿y³ zago¶ci³ w jego oczach. Sta³± przed nim kunoichi w d³ugiej czarnej sukni z batem w rêce i niewinnym u¶miechem na twarzy.
-CZy¿by co¶ by³o nie tak ukochany mój...nie podoba ci siê prezent.-Hasei mówi³a s³odkim pe³nym mi³o¶ci i ¿alu g³osem jak by naprawdê by³a zdziwiona ¿e Lee mo¿e siê nie podobaæ jej podarunek. Zbli¿y³a siê do niego czule ca³uj±c go usta przegryzaj±c mu doln± wargê w ekstazie.
W tedy Lee siê przebudzi³ le¿a³ w ³ó¿ku szpitalnym ca³y zlany potem . Pierwsze co zobaczy³ to Hasei i jego ma³y synek. W oczach pojawi³ siê strach i niedowierzanie . Które szybko znik³a gdy ch³opak poj±³ i¿ by³ to tylko sen nic wiêcej. U¶miechn±³ siê do ma³ego brzd±ca poca³owa³ Has w policzek ciesz±c siê z ca³ego serca ¿e znów j± widzie. Kiedy siê cofn± dostrzeg³ krwawy ¶lad na jej policzku. Dotkn±³ wargi która krwawi³a dok³adnie w tym samym miejscu gdzie wcze¶niej ogryz³a go Hasei w ¶nie.
Chcia³ co¶ powiedzieæ lecz nie móg³ staraj±c siê ukryæ prawdê o swych uczuciach skryt± w jego szarych oczach zamkn±³ je. Le¿ac na ³u¿ku i my¶l±c.
Kiedy Lee siê obudzi³, uzna³am ¿e los wybra³ za mnie. U¶miechnê³am siê do niego i z wdziêczno¶ci± przyjê³am poca³unek.
- Jak siê czujesz kochanie? - zapyta³am, z u¶miechem. Kiedy jednak zobaczy³am plamkê krwi na wardze Lee i to jak opada na poduszki, zmarszczy³am brwi. - Mam nadziejê, ¿e lepiej...? Je¶li tylko chcesz, mogê Ci zrobiæ napój regenruj±cy, albo u¶mierzaj±cy ból...- powiedzia³am, przysiadaj±c na brzegu ³ó¿ka.
Kiedy Lee siê poruszy³, ma³y zaklaska³ w ³apki, wo³aj±c "tata". Potem podczo³ga³ siê do niego po po¶cieli i z³o¿y³ na policzku Lee mokry poca³unek.
- Kocham tata!. - oznajmi³, z u¶miechem. Potem dostrzeg³ krew na wardze Lee i ta na policzku Hasei. Wyci±gn±³ ostro¿nie paluszek w stronê taty i dostkn±³ krwi. Potem obejrza³ dok³adnie mokrego od cieczy palca i spojrza³ na mamê.
Obserwowa³am bardzo uwa¿nie, co ma³y zrobi z takim odkryciem. Specjalnie ani siê nie u¶miecha³am, anie nie marszczy³am - poprostu wpatrywa³am siê w niego na pozór obojêtnie.
Kiedy nie dostrzeg³ na twarzy mamy ¿adnych wskazówek co do pochodzenia i zastosowania substancji, uzna³ ¿e jest jedna mo¿liwo¶c, ¿eby siê przekonaæ o co chodzi. Metoda prób i b³êdów. Dotkn±³ wiêc palcem policzka, robi±c na nim podobny slad do tego który mia³a Hasei. Czeka³ reakcji.... Nic. Wobec tego dostkn±³ palcem wargi w miejscu gdzie skaleczy³ siê Lee. Czeka³ reakcji... Dalej nic. Jako¶ jednak trzeba to by³o usun±æ, wiêc w³o¿y³ paluszka do buzi, oblizuj±c krew. Spojrza³ na mamê.
Co¶ mnie tknê³o i teraz u¶miechnê³am sie do ma³ego, pochylaj±c siê nad nim i ¶cieraj±c mu husteczk± resztê krwi z policzka i buzi. Potem wytar³am te¿ krew z ust Lee. Poczu³am jego zapach.... Tê odurzaj±c± s³odk± woñ potu, specyficznego proszku do prania ubrañ, oraz co¶ jakby delikatn± woñ lotosu. Nie¶wiadomie wci±gnê³am powietrze nosdrzami, jak wilczyca, która [cenzura] dawno nie widzianego cz³onka stada. A potem nie wytrzyma³am i z³o¿y³am na jego ustach delikatny poca³unek.
DO LEE; Lee móg³ poczuæ usta które dotykaj± jego warg. Usta które robi³y to dzieñ w dzieñ przez bez ma³a 900 d³ugich lat. Kiedy poca³unek sta³ siê bardziej zaborczy, co zrozumia³e, chcia³ odepchn±æ od siebie Pani± Nocy.
Gdy zrozumia³am, ¿e ukochany nie odwzajemnia poca³unku, a co wiêcej jakby mnie odtr±ca, zdziwi³am siê i cofnê³am.
- Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany mój...? Nie podoba ci siê prezent? - zapyta³am, zdziwiona.
//Ty ma³a z³o¶nico. za szybko sobie pogrywasz ale bede gra³ razem z tob± ///
Gdy Lee opad³ na ³u¿ko us³ysza³ g³os Hasei który przywróci³ go odrobine do normalno¶ci i wybi³ z zamy¶leñ które trapi³y jego my¶li.
Kiwnal tylko g³owa potakuj±co gdy powiedzia³ o napa¿e miej±c nadzieje ¿e pomo¿e mu te¿ zapomnieæ o tymc o widzia³. W tedy zobaczy³ ma³ego ch³opaczyka tak rozkosznego tak pieknego i¿ wszystkie smutki znik³y z twarzy Rocka . U¶miechn±l siê do ma³ego brzd±ca najszczerszym u¶miechem pe³nym mi³o¶ci.
-Witaj ma³y wojowniku...ju¿ zaczynasz psocici co...kochany ma³y shinobi- W jego g³osi s³ychaæ by³o mi³o¶c i rado¶æ . Gdy ch³opczyk dedukowal nad tym sk±d pojawi³a sie krew na ustach Lee i policzku jego mammy. Rock
podziwia³ go ¿e od tak m³odego wieku jest bardzo ciekawaski. To wszystko pozbawi³o mistrza tajjutsu jakich kolwiek zmartwieñ .
Hasei yu by³a mój synek te¿...gdyby by³± tu jeszcze Neko i Yuki. W ¶wiecei nigdy nie jest tak pieknie.-Pomy¶la³.
Hasei zbli¿y³a siê do niego kiedy go poca³owa³ co¶ by³o nie tak to nie by³ jej poca³unek wyczuwa³ w nim co¶ znajomego co¶ czego nigdy niezapomni. Zdziwienie w jego oczach by³o dostrzegalne przez wszystkich. Ale dopiero kiedy powiedzia³a te s³owa
Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany mój...? Nie podoba ci siê prezent
Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany mój...? Nie podoba ci siê prezent
Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany ...
Te s³owa dreczy³y jego my¶li i dusze .
-Co ..co powiedzia³a¶...co takiego powiedzia³a¶?- Wsta³ z ³u¿ka rany siê ju¿ zagoi³y. Wpatrywa³ siê w ni± a w oczach mia³ strach.
U¶miechnê³am siê na widok przebudzonego Lee. Zdziwi³o mnie jednak sk± wziê³a siê krew na Jego ustach. Nie zastanawia³am siê nad tym d³u¿ej tylko patrzy³am na poczynania synka Hasei. Usmiechnê³am siê mimowolnie po czym odwróci³am g³owê jakby zainteresowana wygl±dem ¶ciany kiedy Hasei poca³owa³a Lee. Nie chcia³am im jako¶ przeszkadzaæ , dlatego cicho wsta³am i ruszy³am ku wyj¶ciu. Chcia³am jeszcze poeiwedzieæ , ¿e siê cieszê , ¿e Lee wróci³ do zdrowia ale stwierdzi³am , ¿e zostawiê to sobie na potem.
- TO ja nie bêdê Wam przeszkadzaæ - powiedzia³am szeptem przez który ledwo sam± siebie us³ysza³am
Jeszcze przed tym jak wysz³am us³ysza³am g³os Lee. SPojrza³am na Niego a w Jego oczach widnia³ strach. Nie wiedzia³am o o chodzi ale i tak my¶la³am , ¿e to s± ich sprawy osobiste dlatego wysz³am na korytarz
< NMM>
//Wiesz, ¿e przy TOBIE zawsze jestem szybka Kochanie... //
Wystraszy³am siê nie na ¿arty.
- L-lee... Lepiej siê po³o¿... Z-zrobiê CI tego wywaru.- wyj±ka³am. Co¶ by³o takiego w g³osie ukochanego, co mi siê wybitnie nie podoba³o. Popchnê³am go delikatnie spowrotem na ³ó¿ko.
- J-ja... Chcia³am CI zrobiæ prezent... T-ten pocalunek... Ale tak jakby¶ go nie chcia³, wiêc siê zaniepokoi³am... - spojrzenie Lee wywo³ywa³o ze mnie tym wiêkszy strach, ¿e ono samo by³o wystraszone.
Gdy us³ysza³ s³owa Hasei tak smutne pe³ne ¿alu i zdziwienia z powodu jego strachu opamiêta³ siê natychmiast.
Spokojnie to tylko zbieg okoliczno¶æ..tylko tyle...-Stara³ przekonaæ sam siebie.Dotkn±³ rany na ustach przypomnia³ sobie chwile w której poca³unek jego ukochanej zmieni³ siê nie do poznania nie bêd±c ju¿ jej delikatnym poca³unkiem pe³nym mi³o¶æ. Ten poca³unek by³ te¿ pe³ny tego uczucia ale i drapie¿no¶ci oraz pasji któr± posiada³a tylko jedna osoba.
Nie istnieje co¶ takiego jak zbiegi okoliczno¶æ...tylko g³upcy chowaj± siê za zbiegami okoliczno¶æ boj±c siê walczyæ. Ja bêdê inny...Spojrza³ w oczy Hasei na jej piêkne cia³o ,usta które dawa³y mu tyle rozkoszy,czu³o¶ci oraz ciep³a. Wypi³ lekarstwo u¶miechaj±c siê szczerze i obejmuj±c mocno swoj± ukochan±.
-Kocham cie moja jedyna mi³o¶æ...kocham ,nie chcia³em cie przestraszyæ.-Mówi³ szczerze z g³osem w którym s³ychaæ wielk± mi³o¶æ jak± darzy³ Hasei. Nadal bêd±c przytulonym do swej ukochanej odwróci³ siê w stronê swego synka który bawi³ siê w najlepsze w chowanego.
U¶miech Lee sta³ siê jeszcze wyra¼niejszy.
-On jest cudowny...i wydaje mi siê ¿e stanie siê kim¶ wielkim. Nie wiem jeszcze kim ale na pewno kim¶ wielkim. -Powiedzia³ do Hasei niemal szepcz±c aby nie przeszkadzaæ ma³emu w jego zabawie.
Nie pozwolê ci ich mi odebraæ rozumiesz...nie pozwolê. Mówi³ w duchu koncentruj±c siê na tych s³owach ale jednak nie okazuj±c tego na zewn±trz.
Kiedy Lee mnie przytuli³ uspokoi³am siê nieco.
- Nic siê nie sta³o.... Te¿ CIE KOCHAM...- potem spojrza³am tak jak i on na Yukihê.
Ma³e dziecko, które spostrzeg³o ¿e jest w centrum zainteresowania przesta³o ssaæ palca i podesz³o blisko Lee. Znów zamoczy³o palca w jego krwi, obliza³o i zaczê³o siê ¶miaæ.
- Krew.- powiedzia³am do niego.
- Klef.- powtórzy³ ma³y. - Klef, Klef, klef! - i zaklaskal w ³apki.
- Taak... Bêdzie wielki...- przyzna³am.
Przy drzwiach odchrz±kn±³ ANBUs.
-Ekhm... Pani Inuzuka prawda?-zapyta³ nie¶mia³o-Mamy jakiego¶ bezpañskiego kundla i chcemy skróciæ mu mêki, a nie mamy weterynarza no i...
Patrz±c na scenê ANBUs coraz bardziej siê miesza³.
-Przepraszam... Emmm... Pomog³aby pani ³askawie?
Kiedy us³ysza³am o psie, natychmiast wsta³am z ³ó¿ka Lee.
"U¶piæ? Co oni powariowali?! Przecie¿ to stworzenie te¿ my¶li i czuje... Biedactwo... Muszê mu pomóc..."
- Lee, popilnuj Yukiego. Zaraz wracam.- zwróci³am siê do ukochanego i spojrza³am w oczy ANBUsowi z tak± moc± i pasj±, ¿e nie jednemu facetowi przeszed³ by dreszcz podniecenia po plecach.
- Prowad¼.- zwróci³am siê do niego.
-By³ przy bramie...-zacz±³ ale jakby co¶ go tknê³o.
-Przepraszam szanowna pani mam wezwanie z powodu zamieszek, niech siê pani zg³osi do mojego towarzysza przy bramie.
- Hako, Kabe...- zawo³a³am i ruszy³am w stronê wyj¶cia, razem z dwoma wiernymi towarzyszami.
[nmm]
Lee pozosta³ sam ze swoim synkiem zastanawiaj±c siê czy s³owa Hasei"Nie wolno ci siê ruszaæ "Do tycz± tagrze zabawy z ma³ym. Spodziewa³ siê ¿e nie wiec przy³±czy³ siê do zabawy w chowanego z synkiem. Jednocze¶nie wszystko obserwuj±c woku³. Jego oczy dostrzeg³y kilka osób jen± z nich by³± Neko i kilku mê¿czyzn nie chcia³ jednak siê na razie wtr±caæ je¶li uzna³ by ¿e shinobi s± jakim kolwiek zagro¿eniem zadzia³a natychmiast.
Wesz³am do sali. Kiedy zobaczy³am Lee, zgiêtego w pó³, zagl±daj±cego po ³ó¿ko, nie mog³am powstrzymaæ ¶miechu.
- Mia³e¶ siê niegdzie nie ruszaæ...- powiedzia³am, pomiêdzy salwami nieopanowanego chichotu - tak zabawnie wygl±da³ mój m±¿ w tej pozycji.
-EEeeee...to znaczy...to jest.-Lee u¶miechn±³ siê do Hasei i mrugn±³ okiem. Wskazuj±c ma³e stópki schowane za parawanem znajduj±cym siê w rogu pokoju.
-Ale¿ ja siê wcale nie ruszam...udowodniê ci. Wykona³ szybki ruch d³oñmi. Ten gest by³ identyczny do jego ruchów w czasie walki. Powsta³ niewielki podmuch powietrza który ods³oni³ zas³one ukazuj±c ma³ego Yukiche z dziwion± buzi±. Rock jeszcze bardziej siê u¶miechn±³ mówi±c.
-¦wietne miejsce synku...prawie bym cie nie znalaz³. Podszed³ do niego powoli i zacz±³ czochraæ mu czuprynkê nastêpnie wzi±³ go na plecy i popatrza³ siê na Hasei.
-No co...to by³a kiedy¶ moja ulubiona zabawa...-Powiedzia³ z u¶miechem na twarzy jak by stwierdza³ co¶ ca³kowicie oczywistego zbli¿aj±c siê z ma³ym do ukochanej.
Keishi wszed³ do sali raze z córk± i ma³ym Summonem u boku. Skin±³ g³ow± Lee po czym opar³ siê o ¶cianê. Nie zamierza³ na razie nic mówiæ. Najwy¿ej ewentualnie powstrzymaæ pana m³odego przed nag³± ucieczk±.
Dostrzeg³szy energie która mog³a nale¿yci tylko do Genishiday Keishiego odwróci³ siê w jego stronê u¶miechaj±c siê do jego ma³ej córki.
-Czy mi siê wydaje stary druchu czy ta ma³a s³odka dama przy twym boku to twoja córeczka??-Zna³ na to odpowiedz wyczuwa³ jej energie ale mimo tego zapyta³.
-Co¶ mi siê zdaje ¿e sprowadzi³o cie tu co¶ bardzo wa¿nego..prawda kochana.-Rock znów spojrza³ na sw± ukochan± a jego twarz mówi³a i¿ domy¶la siê ¿e jego dama macza³a swe piêkne r±czki w tej sprawie.
Za³o¿y³am rêcê na piersiach.//Tak jak ty to czesto robisz na realu xP//
- Bierzemy ¶lub! - oznajmi³am z pochwa³y godn± detrminacj±.
- A Keishi-kun nam go udzieli...- doda³am.
Namida spojrza³a temu cz³owiekowi w oczy, z zamiarem sprawdzenia czy nie ma wobec nikogo na tej sali z³ych zamiarów. Kiedy jednak spojrza³a w jego szare, puste oczy po plecach przebieg³ jej dreszcz zdumienia.
"Nic...nie... czujê... NIc, nie czujê.... NIC NIE CZUJÊ!"
Nagle roze¶mia³a siê na ca³y g³os najpiêkniejszym ¶miechem pod s³oñcem. ¦miechem, który móg³by kruszyæ najbardziej zatwardzia³e serca. Poci±gnê³a tatê za rêkaw.
- Tato, tato... Kto to jest ten pan? - zapyta³a, nie mog±c siê oprzeæ by nie zerkaæ co chwilê w oczy temu nieznajomemu.
-Wiem to ..wiedzia³em od kiedy tylko siê pojawi³ nasz wspólny znajomy.Nie ma na co przecie¿ czekaæ nied³ugo znów mo¿e siê co¶ wydarzyæ , mogê znikaæ lub wpa¶æ w zasadzkê sprowadzon± na mnie przez pani± LOS.-Jego g³os by³ powa¿ny i opanowany jak zawsze zreszt± .Z ma³ym Yukich± na plecach podszed³ do swej przysz³ej ¿ony i poca³owa³ j± w policzek.
-Wiesz ¿e cie kocham prawda Hasei ?-G³os by³ tym razem smutny wiedzia³ bowiem i¿ nie raz ich ¶lub by³ przek³adany i to tylko z jego winy.
"DZi¶ bêdzie inaczej ...dzi¶ nareszcie bêdziemy razem.-Powtarza³ w my¶li"
Spojrza³am w jego puste oczy. ¯a³owa³am ¿e tym razem nic w nich nie mogê dostrzec. "Có¿... Czasy siê zmieniaj±... Ludzie te¿..."
- Nigdy niczego nie mo¿na byæ pewnym do koñca... Nie znam Twoich my¶li... Ale ufam Ci bezgranicznie, wiêc skoro mówisz ¿e mnie kochasz... to tak jest... - poca³owa³am go delikatnie.
- Ale zanim we¼miemy ¶lub, musisz mi co¶ obiedaæ...- doda³am.
//Kei'a nie ma, bo mu brat kompa zwin±³... Bêdzie za jakie¶ 2h//
U¶miechn±³ siê do niej w ten wyj±tkowy sposób tylko dla niej i przytuli³a j± mocno do siêbie.
-Dla ciebie wszystko ukochana...oddam nawet ¿ycie aby¶ tylko by³a szczê¶liwa i aby¶my byli razem.-Jego g³os by³ szczery i pe³en bezgranicznej mi³o¶ci do jedynej kobiety jak± kocha³ do anio³a w ludzkiej postaci.
///No nie Pani Los lubi takie kawa³y...kurcze ma³a wredna...////
- Wiem, ¿e to g³upie, ale... Obiecaj mi, ¿e... ¯e mnie nigdy nie zostawisz...- wyszepta³am, przytulona do niego. W jego ramionach czu³am siê znów jak 7 letnia dziewczynka, która dopiero co zosta³a pó³-sierot±. Biedna i chroniona jedynie przez niego.
Wyda³o mu siê dziwne i¿ pyta o co¶ tak oczywistego ale ton jej g³osu oraz strach w nim mówi³ mu wiele.Przytuli³ j± jeszcze mocniej do siebie.
-Obiecuje ukochana...obiecuje na wszystko w co wie¿e...OBIECUJE NA MI£O¦Æ JAKA CIE DARZE nigdy ale to nigdy ciê nie o puszcze i zawsze bêdê cie kocha³.- Gdy to mówi³ jego g³os by³ spokojny i pewny pe³en mi³o¶ci i wiary w te s³owa u¶miecha³ siê przez ca³y czas.
-Czy to rozwiewa twe troski ukochan??
- Tak, w zupe³no¶ci...- wyszepta³am, tul±c siê do niego i wdychaj±c jego zapach. nagle nachyli³am siê do jego ucha i wyszepta³am cicho.
- Piêkne dziecko sp³odzi³e¶ kochanie... Dumne i odwa¿ne...- ciekawie czeka³±m na reakcjê.
Czu³ jak wdycha jego zapach jej pytanie jednak go wcale nie zaskoczy³o.
-To nie tylko moja zas³uga ukochana..urodê i opór odziedziczy³a po mamie oraz oczywi¶cie wszystkie moje denerwuj±ce nawyki.-Ostatnie s³owa powiedzia³ ¶miej±c siê odrobinê.
-Ale masz racje...to jest nasz ma³y cud który ju¿ na zawsze bêdzie tylko nasz.
Ucieszy³am siê... Zmieni³ siê przez ten czas gdy go nie by³o. Zmieni³ siê i to bardzo. Wydoro¶la³. Ostro¿nie, tak by nie wzbudziæ niczyich podej¿eñ zapu¶ci³am rêkê w jego spodnie. Kiedy znalaz³am to czego szuka³am, wyszczerzy³am zêby w bezczelnym u¶miechu.
- Nie s±dzisz, ¿e nale¿y Ci siê kara, za to ¿e tak czêsto przek³adali¶my ¶lub? - zapyta³am niewinnie.
Keishi nachyli³ siê do córki i wyszepta³ jej na ucho.
- To Rock Lee. Jeden z najsilniejszych shinnobi jakich pozna³em. Jest tak¿e jednym z najlepszych ludzi jakich dane mi by³o poznaæ.
Obserwowa³ przez chwile mi³osne wyznania m³odej pary po czym g³o¶no odchrz±kn±³.
- Có¿ z tego co widzê rola moja jest tu tylko symboliczna. - powiedzia³ spokojnie.
- Jednak có¿ formalno¶ciom musi staæ siê zado¶æ. - powiedzia³ wyci±gaj±c z kieszeni koszuli niewielk± ksi±¿kê.
- Je¶li zatem nie macie nic przeciwko zaczniemy dobrze?
- Co? Ach, tak...- by³am trochê z³a, ¿e przerwano mi znêcanie siê nad Lee. B³yskawicznie wysunê³am rêkê z jego spodni i odsunê³am siê o krok, puszczaj±c ukochanemu spojrzenie pt."Nie my¶l ¿e CI siê upiek³o".
Kiedy u¶wiadomi³am sobie, co robiê serce podskoczy³o mi do gard³a, jak nastolatce na pierwszej randce. Z³a zbeszta³am sam± siebie, ale wziê³am Lee za rêkê. Spojrza³am wyczekuj±co na przyjaciela.
Lee zdziwi³o odrobinê zachowanie Hasei ale uzna³ ¿e nale¿a³o mu siê. Gdy siê uspokoi³a Lee ponownie siê u¶miechn±³ do wszystkich zebranych postawi³ delikatnie swego synka na ziemie i wzi±³ rêkê swej ukochanej mówi±c.
-Ja nie widzê ¿adnych przeciw skazani...-Odczeka³ chwile rozgl±daj±c siê za siebie przed siebie i w górê jak by spodziewa³ siê i¿ kto¶ mo¿e siê wtr±ciæ po raz kolejny.
-Mo¿emy zaczynaæ przyjacielu ju¿ za d³ugo na to czekali¶my
Keishi u¶miechn±³ siê i zamkn±³ oczy. Nie wiedzieæ czemu ws³ucha³ siê w burzê. Przebudzi³ w sobie dziedzictwo swojego klanu. Delikatna aura chakry otoczy³a go. Jego ubranie zda³o siê ja¶niejsze, w³osy jakby odzyska³y blask a gdy otworzy³ oczy i w nich widaæ by³o co¶ innego. Zrobi³y siê ja¶niejsze, niemal¿e bia³e. Hasei, która zna³a ch³opaka lepiej mog³o siê nawet wydawaæ, ze stoi przed ni± ten sam Keishi, którego pozna³a 8 lat wcze¶niej. Niewinny ch³opak nie pozwalaj±cy by z³o ¶wiata go st³amsi³o. U¶miecha³ siê ciep³o. Spokojnym krokiem podszed³ do nich.
- Widzê do¶æ dowodów na to, ¿e chcecie zostaæ ma³¿eñstwem. Jednak zapytam siê was nie jako Lider Amegakure, lecz jako przyjaciel. Czy jeste¶cie pewni tej decyzji? Czy obiecujecie trwaæ przy sobie niezale¿nie od niczego? Czy pozostaniecie razem w mi³o¶ci na dobre i z³e póki jedno z was nie bêdzie musia³o odej¶æ? - zapyta³ melodyjnym tonem tak podobnym a jednak tak ró¿nym od tego, którym na codzieñ siê pos³ugiwa³.
- Trzykrotne "hai"... - odpar³am bez najmniejszego zawachania.
Teraz patrzy³am siê tylko przed siebie, by ani Lee ani Neko nie zauwa¿yli ¿e zbiera mi siê na p³acz.
"Nie bój siê... to tylko formalno¶ci... ni siê nie zmieni..." Uspokaja³am sama siebie, choæ dobrze wiedzia³am ¿e to nie prawda. Gdzie¶ w g³êbi czu³am, jak wokó³ mnie zamykaj± siê prêty ¿elaznej klatki, z której ju¿ nigdy (nie wa¿ne, s³usznie czy nie) nie bêdê mia³a prawa siê wydostaæ. Nigdy nawet nie my¶la³am o ¶lubie, dopóki nie spotka³am Lee. A i wtedy wyobra¿a³am to sobie raczej jako ceremoniê z formu³kami do odklepania, po której nast±pi weso³a zabawa, z obecnymi na niej najwa¿niejszymi postaciami ¶wiata shinobi. Teraz, kiedy bra³am slub, jedynie w obecno¶ci Lee, przyjaciela, córki i ma³ej Namidy.... Zrozumia³am, ze nie liczy siê ca³a ta otoczka, tylko to co przysiêgasz. I ¿e jest to przysiêga, której nigdy nie bêdê mia³a prawa z³amaæ.
Kocha³am Lee, a jak¿e, ale... Kto móg³ wiedzieæ co przyniesie przys¿³o¶æ?
Lee nie by³ pewny co ma powiedzieæ tak wiele razy wyobra¿a³ sobie ten dzieñ i to co powie. Ale teraz wszystkie te s³owa wyda³y mu siê niewa¿ne i p³ytkie. Popatrza³ siê w oczy swej ukochanej jak zawsze szukaj±c w nich oparcia. Uklêkn±³ przed Hasei ca³y czas patrz±c siê w jej oczy.
-Przysiêgam to na sw± dusze i ¿ycie wieczne...na honor shinobi...przyrzekam ci ukochana.
"Przysiêgam ¿e od nigdy nie przestane cie kochaæ..nigdy-powiedzia³ w my¶lach"
Keishi u¶miechn±³ siê ciep³o... W³a¶ciwie niemal jak dziecko.
- Tak jak s±dzi³em by³a to tylko formalno¶æ. Od dnia dzisiejszego jeste¶cie ma³¿eñstwem - powiedzia³ po czym zapisa³ co¶ w notesie. Nastêpnie wyj±³ inn± i naskroba³ na niej kilka zdañ. Poda³ j± Lee...
- To potwierdzenie. Bêdziecie musieli dostarczyæ je Hokage. Nie jeste¶cie obywatelami Ame wiêc... Có¿ ja tego zrobiæ nie mogê... - umilk³ jakby nad czym¶ siê zastanawiaj±c Wyra¼nie mia³ przeczucie, ¿e o czym¶ zapomnia³. A w tej chwili w odmienionej postaci wygl±da³ wrêcz uroczo.
- Ach no jasne... Mo¿esz poca³owaæ pannê m³od±
Nagle, k±tem oka zobaczy³am przez otwarte drzwi, jak korytarzem idzie dwóch ANBU, trzymaj±cych jakie¶ cia³a w objêciach.
"Najprawdopodobniej zw³oki." - pomy¶la³am i ju¿ mia³am siê odwróciæ, kiedy gdzie¶ mignê³a mi rêkoje¶æ dobrze znanego miecza."Kosiarz... A wiêc Hyuta nie zyje?! To nemo¿liwe! "
Wyda³am z siebie ciche pi¶niêcie, odwróci³am siê, porwa³am z ziemi swoj± apteczkê i pobieg³am za ANBUS'ami.
[nmm]
//Wybacz, kochanie^^ Ale soro ty tak czêsto siê urywasz w kulminacyjnych punktach, to ten jeden raz mi chyba wybaczysz, ni nie? //
Widzia³ strach i zaniepokojenie w oczach Hasei .Wiedzia³ te¿ co oznacza dziwne mrowienie w k±ciku na jego plecach.
"Hyuta...i co¶ jeszcze...dawno tego nie czu³em."Oczy Lee zap³onê³y niebiesk± aur± po¶ród czerni mg³y która na powrót zacze³a go otaczaæ.
CoS-"Tak masz racje to nastêpny...twoja przyjació³ka Minako ma go w sobie .. twoja córka te¿ ..a teraz jeszcze nastêpny...za d³ugo nas nie by³o..za d³ugo"
"-Wiem nie musisz mi tego mówiæ...Neko sobie poradzi wiec siê nie wtr±caj...co do Minako i tej trzeciej osoby...zrobimy co musi zostaæ zrobione...ale jeszcze nie teraz..."-Powiedzia³ spokojnie i uda³ siê powoli w stronê sali operacyjnej aby przywitaæ pokiereszowanego druha.(NMM)
Keishi spojrza³ na korytarz... Dzieciêca niewinno¶æ jakby wyparowa³a... Wróci³ stary lekko zmêczony tym wszystkim lecz mimo to serdeczny Keishi.
"Pomoc medyczna zawsze siê przyda... Choæ jestem w tym kiepski" - pomy¶la³ patrzac na rannego Mizukage
Odpu¶æ sobie... To nie twoja sprawa... Niech umiera je¶li rzuci³ siê w walkê, której wygraæ nie móg³... - us³ysza³ w g³owie cichy g³os... Widocznie jego mroczne ja znów zdecydowa³o siê go "wspieraæ"
"Wiesz dobrze, ze tego nie zrobiê... To nie w moim stylu..." - odpowiedzia³ w my¶lach i wybieg³ na korytarz
{NMM}
No i dotar³ w koñcu. Wêdrówka korytarzami nie by³a mo¿e wyczerpuj±ca, ale towarzysz±cy temu odór lekarstw i ten taki... taki jaki dobywa siê z mokrego banda¿a. No i te ¶rodki odka¿aj±ce, no i mo¿e spirytus. Na sam± my¶l o alkoholu, zemdli³o go.
Sta³ teraz przed drzwiami do sali pooperacyjnej i zastanawia³ siê jak bêdzie rozmawia³ z tym cz³owiekiem i o czym. O misji rzecz jasna, przecie¿ nie o pogodzie. Musia³ siê o nim jak najwiêcej dowiedzieæ i przeanalizowaæ na spokojnie sytuacjê i zdaæ relacjê Panu Aio i Pani Arisie. A potem... potem podejm± decyzjê. Mia³ nadziejê, ¿e nie bêdzie to jaki¶... w³a¶ciwie jaki by nie by³, to chyba nie by³o wyboru i musia³ pój¶æ z nimi. Otworzy³ drzwi i wszed³ do ¶rodka. Zacz±³ siê rozgl±daæ. Zawsze siê zastanawia³ jak to wygl±da na sali pooperacyjnej. Wyobra¿a³ sobie du¿o urz±dzeñ, kroplówki i pobanda¿owanych pacjentów utrzymywanych przy ¿yciu przez maszyny. Zdecydowanie za du¿o telewizji...
Wszed³e¶ przywita³ ciê rz±d pustych ³ó¿ek w ostatnim kto¶ by³, spa³ a raczej jak zauwa¿y³e¶ spa³a
Pod³±czona pod kroplówkê i respirator, tak jak sobie wyobra¿a³e¶. Na ³ó¿ku widnia³a kartoteka, wiele obrazów by³o na czerwono, wylew wewnêtrzny, z³amana rêka, wstrz±s mózgu, nie wiadomo co z okiem pisze ¿e zszyte operacyjnie po wbitym kunai, itd. Je¶li to jest jednostka w dobrym stanie po powrocie z tamt±d to ciekawe jak wygl±daj± ci w z³ym stanie... a no tak nie ¿yj±. To jedyna osoba która zbli¿y³a siê, mo¿e nawet by³a w holu i prze¿y³a. Dziewczyna ciê¿ko oddycha³a, s³ysza³e¶ jak gwi¿d¿e przy wydechu...
Ch³opak westchn±³. Dziewczyna i to w takim stanie... Zrobi³o mu siê jej przykro. Dziewczynom nie powinno siê to zdarzaæ. Im nie pasowa³y obra¿enia, banda¿e i cierpienie. Powinny siê ³adnie u¶miechaæ i wygl±daæ jak... jak Orichime. Pomy¶la³ nawet przez chwilê, ¿e ona tu le¿y, ale zaraz szybko odegna³ te nieprzyjemne obrazy. Zbli¿y³ siê do ³ó¿ka i siêgn±³ po dokumenty. Zacz±³ je przegl±daæ, poszukuj±c cennych informacji. Co i rusz zerka³ na dziewczynê, jakby chcia³ przyrównaæ to co wyczyta³ z faktami. Szczerze zaczyna³ w±tpiæ, ¿e wydobrzeje do tego czasu... chyba, ¿e jaki¶ dobry medyk j± posk³ada, chocia¿ to te¿ by³o ma³o prawdopodobne. A przecie¿ mo¿e nie odzyskaæ w pe³ni si³ i co wtedy? Bêdzie ciê¿arem, zbêdnym balastem, o który trzeba bêdzie dbaæ. A co, je¶li wejdzie tam i spanikuje? Przecie¿ ma obit± g³owê, co¶ takiego mo¿e siê zdarzyæ... jaki¶ szok, czy inne medyczne okre¶lenia. Ale z drugiej strony... wie jak to wygl±da.
Próbowa³ odszukaæ jej imiê, mo¿e nawet rangê, wiek. By wiedzieæ wiêcej, by mieæ wiêksze pole manewru. A mo¿e po prostu z ni± porozmawiaæ? To by³oby trudne... w koñcu ciê¿ko siê rozmawia z rur± w gardle.
Ch³opak odgarn±³ d³oni± w³osy z czo³a. Wpatrywa³ siê w dziewczynê, zezuj±c co chwilê na aparaturê stoj±c± obok. Spa³a, to chyba dobrze. Wyci±gn±³ notatnik, a z niego kopertê z rozkazami od Anuleja. Chwilê przygl±da³ siê zapieczêtowanej wiadomo¶ci. Musia³ to jeszcze przemy¶leæ... i to powa¿nie, gruntownie to przeanalizowaæ. Tak i chyba szukaæ czwartej osoby, tak na wszelki wypadek. Nie, ta dziewczyna powinna le¿eæ i cieszyæ siê, ¿e w ogóle oddycha, a w³a¶ciwie, ¿e maszyna za ni± oddycha. I niech szlag trafi misjê i budynek... to ju¿ nie dla niej. Jak wybudz± j± i od³±cz± od aparatury, zada jej tylko masê pytañ, a odpowiedzi zapisze w notatniku. Tyle wystarczy... A póki co... Maresuke przysun±³ sobie krzes³o. Cicho, ostro¿nie, by jej nie zbudziæ. Siedzia³ tak z dokumentami, które przegl±da³ po raz wtóry, by nie przegapiæ istotnych faktów, a ju¿ mia³ parê spostrze¿eñ. Notatnik poszed³ w ruch, a koperta z rozkazami wyl±dowa³a na szafce obok ³ó¿ka, w zasiêgu rêki dziewczyny. Zapisa³ zatem w notatniku.
Cytat: Oko, rana od kunaia. Czyj kunai? Duchy nie rzucaj± kunaiami. Jak wysz³a z tymi obra¿eniami z budynku? Potrzebny opis zaj¶cia. Potrzebny odpis z przyjêcia na oddzia³. Mo¿e co¶ mówi³a. Potrzebna opinia lekarza na temat stanu zdrowia. Szukaæ zastêpcy.
Siedzia³ tak wpatruj±c siê to w ni±, to w notatnik i znów w dokumenty. Intensywnie my¶la³ i analizowa³ kolejne mo¿liwo¶ci, a wszystkie wygl±da³y jak pokrêcony scenariusz konoszañskiego "Nie do wiary" tylko, ¿e naprawdê
Siedzia³e¶ ju¿ bite dwie godziny gdy na pokoju wszed³ lekarz i dwie pielêgniarki. Momentalnie nawet nie wiedz±c co i jak znalaz³e¶ siê za drzwiami. Wyprosili ciê po prostu, od³±czali respirator, i takie urz±dzenie pokazuj±ce linie ¿ycia...kroplówkê zostawili, lecz wymienili "pó³ litra pawoluniku" . Sz³o personelowi medycznemu to sprawnie, po tym wszystkim nawet te¿ nie wiedz±c jak, zosta³e¶ przez bardzo masywn± pielêgniarkê wrzucony z powrotem do ¶rodka. Nawet zaoferowa³a ci ³ó¿ko numer 9, czyli nawet nie patrza³a kim jeste¶. Tymczasem lekarz zadawa³ pytania o dziwo siedz±cej pacjentce, no na wpó³ siedz±cej po prostu ³ó¿ko by³o sk³adane i podnie¶li przód by ta mog³a lepiej widzieæ.
- za trzy dni dam ci pozwolenie na picie, czyli za jakie¶ 10 bêdziesz mog³a co¶ zje¶æ, a na razie tylko kroplówki. Musisz bardzo uwa¿aæ na siebie nie robiæ gwa³townych ruchów, nic nie podnosiæ....
Lista i polecenia co do leków i innych spraw by³a d³uga, dziewczyna natomiast tylko kiwa³a na "tak". Po tym przemówieniu doktor wyszed³ równie¿ z pomieszczenia zostawiaj±c was samych. Wydawa³o mu siê ¿e Maresuke przyby³ w odwiedziny, mo¿e ch³opak czy rodzina?
Tymczasem dziewczyna spokojnie le¿a³a z otwartym okiem, cichutko spokojnie.
Maresuke poczu³ siê jak... pewnego rodzaju pi³eczka do ping ponga, bêd±c przerzucanym to na jedn±, to z powrotem na drug± stronê sto³u. W tym przypadku paletk± okaza³a siê masywna pielêgniarka, której patrzy³o z oczu odrobinê ¿yczliwiej ni¿ rozjuszonemu bykowi przed kastracj±. A mo¿e po prostu takie odniós³ wra¿enie? Takie kompletnie mylne i nieprawid³owe? W koñcu pielêgniarki w szko³ach zwykle nazywano pigu³ami, albo tymi no... pani strzykawa. Chocia¿ w akademii raczej ju¿ nikt nie odwa¿y³ siê zadzieraæ z medycznym ninja.
W koñcu wyl±dowa³ na powrót w pokoju. Co wys³ucha³, to wys³ucha³... Lekarz chyba wiedzia³ co mówi. Jeszcze tyle dni bez jedzenia i pewnie najmniejszego ruchu. Oj Pan Anulej chyba wyra¼nie siê zagalopowa³. Dziewczyna mog³aby najwy¿ej uczestniczyæ w wy¶cigu wózków szpitalnych, a nie w misji.
No to siedzia³a sobie ju¿ wybudzona, pozbawiona k³opotliwej aparatury. Ch³opak westchn±³ i przez chwilê pomy¶la³, ¿e tak z pustymi rêkami przyby³... z drugiej strony i tak nie mog³a nic piæ, ani je¶æ. Zreszt± to by³o spotkanie s³u¿bowe, a nie jakie¶ tam wizyty towarzyskie. Podszed³ powoli do jej ³ó¿ka i lekko odchrz±kn±³.
- Witam Pani± - skin±³ lekko g³ow± - Czy mo¿na? Przybywam tutaj od Mizukage, Pana Anuleja. Pani pozwoli... Maresuke Kaguya - przedstawi³ siê i od razu zastanowi³, czy mo¿e mówiæ. Gdyby nie mog³a, to lekarz by da³ instrukcje. Co¶ jak "nie mêcz jej", "niech nie mówi za du¿o". Genin skin±³ raz jeszcze i usiad³ obok ³ó¿ka. Wzrok skierowa³ na kopertê otrzyman± od Anuleja. Siêgn±³ po ni± i rozpieczêtowa³. Podsun±³ dziewczynie w taki sposób, by widzia³a tre¶æ, ale nie nazbyt nachalnie. Da³ jej chwilê na przeczytanie, jednak wiadomo¶ci nie zabra³, lecz po³o¿y³ jej w zasiêgu rêki. Sam nie czyta³, w koñcu nie by³a to wiadomo¶æ dla niego. Usiad³ na sto³ku obok.
- Jak siê Pani ju¿ pewnie domy¶la, jestem tu w sprawie... - tutaj nieco zwolni³. Jak zareaguje? - ... w sprawie Pani ostatniej misji - wyci±gn±³ notatnik i pstrykn±³ d³ugopisem na znak gotowo¶ci. Có¿ to robi z cz³owieka odrobina s³u¿bowego zaciêcia? Jeszcze przed chwil± jej wspó³czu³, a teraz? Uprzejmie, choæ raczej bez ¿adnego g³êbszego odczucia. A mo¿e po prostu ju¿ zrobi³ co¶ dla niej? Postanowienie, ¿e ostatnim jej wysi³kiem bêdzie ten raport? I tak by jej nie wypu¶cili na misjê ze szpitala, ale wiadomo, ¿e rozkaz Mizukage rzecz ¶wiêta i nawet ta¶m± posklejaj±, by ninja wyszed³ w jednym kawa³ku.
- Zacznijmy od pocz±tku... Dane osobowe, ranga, specjalizacja. Potem przejdziemy dalej - a pomy¶leæ, ¿e Maresuke nie pa³a³ mi³o¶ci± do takich osób, które zak³ócaj± czyj¶ spokój tylko dlatego, ¿e jest to ich praca. A teraz? Teraz sam wcieli³ siê w rolê policjanta wyci±gaj±cego zeznania od poszkodowanego, który jeszcze nie do koñca rozumie co siê dzieje i ostatnie czego pragnie to... ten s³u¿bowy ton, uprzejmo¶æ te¿ s³u¿bowa, no i ten beznamiêtny wyraz twarzy i skrobanie d³ugopisu spisuj±cego zeznania.
Dziewczyna patrza³a z lekkim niedowierzaniem na to co siê dzieje, kiedy Maresuke podsun±³ jej list pod nos, g³o¶no i jakby teatralnie westchnê³a. U¶miecha³a siê, nie szeroko lecz bardzo mi³o.
-dziêkuje ¿e mnie odwiedzi³e¶
powiedzia³a cicho, mia³a bardzo s³aby lekko dziwny i ¶mieszny g³os. Raczej w teatrze graæ by nie mog³a, a byæ mo¿e to wina os³abienia? By³a widocznie szczê¶liwa z odwiedzin, kogokolwiek odwiedzin, musi tu przebywaæ bardzo d³ugo i nikt o niej nie pamiêta³
- napisano ¿e mogê wzi±æ udzia³ w likwidacji i odzyskaniu amuletów, najwidoczniej Mizukage wam nie ufa do koñca, albo niektórym osob±. Jestem Rei nazwiska nie posiadam, niewa¿ne...
Lekko koteryjne zmru¿y³a oczko, mia³a bardzo d³ugie rzêsy, zatrzepota³a nimi i wierci³a wzrokiem dziurê w Maresuke, po czym siêgnê³a zdrow± rêk± po list czy rozkaz od Anuleja, odwróci³a kartkê i przy³o¿y³a j± tak samo ch³opakowi przed twarz±.
Kod: Rei, wiem w jakim jeste¶ stanie niestety przemieszczaj±cy siê wie¿owiec powróci³ drugi raz, w to samo miejsce, czyli nie zebra³ wystarczaj±cej ilo¶ci energii by wróciæ do swojego wymiaru. Jest to szansa na któr± d³ugo czekali¶my, my i ca³y nasz kraj. Z dum± i Honorem powierzam Ci misje rangi A, zabicia Pana iluzji, odzyskanie piêciu amuletów Elnoli. Dowództwo powierzam Aio, tobie natomiast opiekê nad Geninem Panem Maresuke, do niczego jednak nie zmuszam niech to bêdzie Pani wybór... no troszkê ciê¿ko mi pisaæ formalnie list do kumpeli z dru¿yny :) /resztê wiadomo¶ci dziewczyna celowo jakby zas³oni³a d³oni±//
- mo¿esz szukaæ innej osoby, je¶li nikogo nie znajdziesz to ja pójdê, tylko po to by was z stamt±d wyci±gn±æ w razie tarapatów nic po za tym. Za zadawaj pytañ, bo nie udzielê ci i tak odpowiedzi Urzêdniku, zajmij siê lepiej poszukiwaniem kogo¶ na moje miejsce. Mi³o ¿e wpad³e¶...
Po¿egnanie nie by³o ju¿ zbytnio optymistyczne, nie dowiedzia³e¶ siê za du¿o tylko masz teraz wiêcej pytañ. Jednak Mizukage wie wiêcej o tamtym miejscu ni¿ jawnie mówi, mo¿esz zostaæ i jeszcze pogadaæ lub ju¿ i¶æ i szukaæ czwartej osoby.... a mo¿e w trójkê wyruszycie?
I po co? I po co ona siê tak gapi? Wierci niby diamentowym wiert³em w... mydle. I po co a¿ tak, co jej zrobi³ ten biedny genin, by tak siê wpatrywaæ. Najpierw mu siê wydawa³o, ¿e nie jest wcale taka straszna, ale... niech szlag trafi te tajemnice, zawoalowane u¶miechy, ukradkowe spojrzenie i te trzepotanie rzêsami... wszelkie niedopowiedzenia te¿ niech szlag trafi. Czy ¶wiat nie mo¿e byæ prosty jak dajmy na to Maresuke? Wtedy mo¿e ¶wiat nie by³by taki rozgadany, ale na pewno ¿y³oby siê lepiej. Ale niestety tak nie by³o. Uciek³ wzrokiem, ale i tak musia³ zapoznaæ siê z tre¶ci± listu.
Przecie¿ mówi³em, niech was wszystkich szlag! - wykrzycza³ w my¶lach prosto w kartkê, która dostarczy³a mu wiêcej tajemnic ni¿by chcia³ znaæ. Spu¶ci³ g³owê i podpar³ j± o otwarte d³onie. Teraz ju¿ nic nie wiedzia³. Chocia¿ nie... wiedzia³, ale nie za bardzo mia³ ochotê to zrozumieæ.
- Przepraszam Pani Rei... - wymamrota³, lekko kiwaj±c spuszczon± g³ow± - Mo¿e jednak ¼le zaczêli¶my... zacz±³em. Po prostu... tak, jestem tym geninem co tam Pan Anulej pisa³. To jest moja pierwsza misja o takiej randze... Ba! Nawet B na oczy nie widzia³em - mówi³ dalej, takim nieco przygaszonym g³osem. Proszê wybaczyæ mi to co powiedzia³em i... - tutaj westchn±³ i lekko odchrz±kn±³ - I za to czego nie powiedzia³em równie¿. Je¶li Pan Anulej Pani ufa, to i ja nie mam podstaw, by w Pani± w±tpiæ - tu zrobi³ pauzê i chocia¿ próbowa³ odszukaæ w g³owie co¶ m±drego, niestety nic takiego tam nie by³o.
- Pan Aio to poprzedni Mizukage - wyja¶ni³ od razu - Na pewno Pani go zna, lub chocia¿ wie o nim wystarczaj±co. Idzie z nami te¿ Pani Arisa... Oboro, tak. Jest ona specjalistk± od genjutsu... Ja natomiast, z pewno¶ci± moje nazwisko mówi Pani wiêcej, ni¿ zdo³am opisaæ s³owami. To tak, by Pani mia³a jasno¶æ kto i jak... - uniós³ lekko g³owê i spojrza³ w te bystre, ¶widruj±ce oko. Jak tornado, nad spokojnymi, b³êkitnymi jeziorami oczu Maresuke.
- Mam... mam nadziejê, ¿e Pani wspomo¿e swoim do¶wiadczeniem. Je¶li dojdzie Pani... do jakich¶ wniosków, spostrze¿eñ na temat... sama Pani rozumie. Co powinni¶my ze sob± zabraæ i w ogóle... bêdê wdziêczny - i zaraz pomy¶la³, ¿e jego wdziêczno¶æ pewnie znaczy tyle co ³ajno na skraju drogi. Pokrêci³ lekko g³ow±.
- Przynie¶æ mo¿e co¶ Pani? - zapyta³ dosyæ niespodziewanie nawet dla siebie - Mo¿e co¶ do czytania? Jest tu chyba dosyæ nudno... - stwierdzi³, spogl±daj±c na w±tpliwe atrakcje w postaci aparatury medycznej. Ile w koñcu mo¿na potrzeæ na ¶wiec±ce diodki. Ale d³ugie ma te rzêsy... niech to szlag, s± naprawdê... Od razu przypomnia³ sobie piêkne oczy Orichime... to nie czas na takie my¶li.
- Ja... chyba powinienem ju¿ i¶æ. Je¶li bêdê potrzebny, to wystarczy przekazaæ przez lekarza, lub pielêgniarkê, a na pewno siê o tym dowiem - powiedzia³ i zamiast odej¶æ, siedzia³ dalej. Obliza³ tylko wargi czuj±c, ¿e s± suche. Nie czu³ siê komfortowo, oj nie. Ale pójdzie dopiero jak dziewczyna zdecyduje. Czu³, ¿e jest to jej winien.
Dziewczyna u¶miechnê³a siê szerzej i jeszcze raz tak fajnie zatrzepa³a rzêsami.
-ile masz lat? Nie, nie musisz mówiæ, przepraszam tak mi siê wyrwa³o. Mówiê ¿e wygl±dasz tak potulnie i niegro¼nie ¿e mi ciebie tak szkoda, wiedz ¿e jak co, to dostaniesz ³ó¿ko obok mnie, o tam
Rei wzrokiem wskaza³a ³ó¿ko numer 9, dla stanu krytycznego
- Je¶li nie znajdziesz nikogo innego to ja pójdê, ale naprawdê wola³abym nie. Pytasz o rady mam kilka, zwracaj uwagê na Déjà vu ( de ¿a wi, ju¿ widziane) nie rzucaj kunai pochopnie, walcz tylko w ostateczno¶ci, ojjjj
Dziewczyna chwyci³a siê za g³owê, troszkê zaczê³a siê trz±¶æ. Ci±gle jednak wierci³a Maresuke wzrokiem a¿ nagle ca³y ¶wiat mu zawirowa³. Genjutsu?
Ch³opak ujrza³ dru¿ynê, Rei, dwóch innych ch³opaków. Odbijali siê z du¿± prêdko¶ci± o konary i ga³êzie drzew.
- musimy o tym zameldowaæ
zacz±³ jeden i dalej ci±gn±³
- nie codziennie, w tydzieñ powstaje wie¿owiec, po za tym ci co byli na patrolu nie wrócili.
Mówi±cy to wszystko by³ jak wskazywa³o jego ubranie kim¶ z klanu Rensai
tego co kontroluje ³añcuchy. Tu¿ za nim pod±¿a³ bia³ow³osy ch³opak z dwoma czerwonymi kropkami na czole. Powoli zni¿y³ siê do kolegi i... po³o¿y³ rêkê mu na ranieniu a ten zosta³ przebity d³ug± ko¶ci± w poprzek cz³owieka tak jak by na palu go tak wbito. Dziewczyna wydar³a siê przera¼liwie. Ten zabójca natomiast schowa³ ko¶æ.
--Nikt nie wraca
Znów obraz zacz±³ migaæ widzia³ ró¿ne obrazy wy³aniaj±ce siê z ciemno¶ci, widzia³ tego ch³opaka z jego klanu...
- mam bardzo mocne ko¶ci, sprawd¼my twoje.
Potem widzia³, czu³ te my¶li, zimno ch³ód g³ód zmêczenie, obojêtno¶æ o swój i g³os skoñcz to, skoñcz...Rei ca³a we krwi, z ch³opaka napastnika du¿o siê nie zosta³o, jego jelita, kawa³ki cia³a potazrzucane by³y po ca³ym terenie. Dziewczyna z otwartyn z³amaniem rêki wyje³a kunai i sama zaczê³a siê nim kuæ, p³acz±c i krzycz±c "Zostaw ich ju¿, b³agam!" Przecina³a siê nim na ¶lepo....
Wszystko jak siê rozpoczê³o to i znik³o, powróci³e¶ do szpitalnej sali a przed tob± znowu ta dziewczyna
- mam nadziejê ¿e ten wasz ekspert od genjusu jest naprawdê mocny, zmierzycie siê bowiem z legend±... id¼ ju¿, szukaj... szykuje siê bal twojego ¿ycia
Spojrza³ na ³ó¿ko obok. To by³o pocieszaj±ce... zawsze lepsze to ni¿ mogi³a, albo co¶ w tym stylu. Dwa metry ubitej ziemi nie wprawia³y w ekscytacje. Musi tam byæ niesamowicie ciasno, niewygodnie, ciemno... no i na dodatek jest siê martwym wzdrygn±³ siê lekko.
- Szesna¶cie proszê Pani - zd±¿y³ odpowiedzieæ i... jakby nagle kto¶ nakrêci³ ¶wiat. Niczym wielki, dzieciêcy b±k, ¶wiat zacz±³ wirowaæ. Oczy zabola³y, gard³o siê ¶cisnê³o tak, ¿e mia³ uczucie, ¿e go kto¶ dusi. A có¿ to za sceny? Zemdla³? Wynie¶li go na dwór? Do lasu? Po co a¿ tutaj? Dlaczego to wszystko siê porusza? To by³o niczym film z niezwyk³ymi efektami i kamer± umieszczon±... w³a¶ciwie gdzie? Niech to szlag, g³os. Rei? Kim s± ci dwaj? Rensai? I... Kaguya. Ch³opak dziwnie reagowa³ na kogokolwiek ze swojego klanu. Obawa, jaki¶ rodzaj nienawi¶ci i... sam nie wiedzia³ co. I wybuch przemocy... uderzy³o go to, jakby kto¶ wbi³ mu w podstawê czaszki roz¿arzony prêt. Móg³ przysi±c, ¿e czuje krew w ustach. A potem... a potem ona. Dlaczego sama sobie to robi? I nic nie móg³ zrobiæ... a chcia³ zatrzymaæ jej rêkê, powstrzymaæ.
I sala, z powrotem ta sama sala. Zsun±³ siê z krzes³a i klapn±³ na pod³ogê. Czu³ zimny pot zlewaj±cy skórê. Musia³ byæ blady i to porz±dnie. By³a przed nim, wygl±da³a jak jeszcze przed paroma... w³a¶ciwie ile minê³o czasu? Co ona zrobi³a? Ona? Ch³opak wspar³ siê o krzes³o i wsta³ z trudem. Oddycha³ ciê¿ko, a oczy b³yszcza³y mu gor±czkowo. Zachwia³ siê jeszcze i otworzy³ usta. Chcia³ co¶ powiedzieæ, ale mówi³a ona. Nie, nic wiêcej. S³owa s± zbêdne. Ona wiedzia³a co chce powiedzieæ, on nie musia³ jej ju¿ s³uchaæ, bo widzia³... widzia³ i to jeszcze jak. Niech szlag to wszystko trafi ³±cznie z t± misj±. Wyj¶æ st±d, powietrza... by³o tak beznadziejnie duszno. Wycofa³ siê ty³em, zaczepiaj±c po drodze drugie ³ó¿ko. Spojrza³ jeszcze na ³ó¿ko tu¿ obok, na miejsce numer 9 i znów na ni±. Pokrêci³ g³ow± i d³oni± namaca³ klamkê. Wyszed³ czym prêdzej i niczym pijany truchta³ korytarzami, a¿ do samego wyj¶cia. Co¶, kto¶ mówi³, ale Maresuke nic nie s³ysza³ oprócz swojego bij±cego serca i szumu... szum krwi, pulsowanie w skroniach. Drzwi by³y tu¿ tu¿, wypad³ ze szpitala wprost na rze¶kie, pachn±ce deszczem powietrze.
<NMM>
Lekko chwiejnym, lecz miarowym krokiem zbli¿am sie do szpitala. Nie przeszkadza mi sw±d rozk³adaj±cego siê ramienia w moim plecaku. Gdyby nie brak reki, mo¿na powiedzieæ ze by³bym szczê¶liwy.:?
Otworzy³em drzwi i wszed³em do ¶rodka. Zachwyci³o mnie ciekawy wystrój tego miejsca, gdy tak sobie podziwia³em fraktalowy obraz zaczepi³ mnie pielêgniarz. Kaza³ mi wynosiæ siê st±d, albo zrobiæ co¶ z plecakiem- miejscem rozk³adu mojej koñczyny. Po krótkiej rozmowie zabra³ ode mnie kikut mojej reki i kaza³ poczekaæ na medycznego ninja.
- Jest tu jaki¶ lekarz?
Po dniach rekonwalescencji
¯wawym krokiem z rêk± na temblaku wyszed³em ze szpitala. Mam nosiæ opatrunek dopóki nie zregeneruj± siê po³±czenia chakry i miê¶ni. -Wygl±da³em trochê jak Danzo .
Nmm
*po d³ugiej operacji usuniêcia trucizny i innych toksyn Armor jest teraz na sali po operacyjnej, d³ugo ¶pi i jest bardo wyczerpana. Co jaki¶ czas odwiedza j± pielegniarka by sprawdzic czy jej stan zdrowia jest w normie*
Pielêgniarki przenios³y pacjêda do ¶licznej i ma³ej sali pooperacyjnej. W³asciwie to Armor z³ama³a kilka przepisów gdy¿ jest to prywatna sala tylko dla najwa¿niejszych cz³onków wioski. Po³o¿y³a jego rzeczy przy wej¶ciu do pokoju.
Armor siedziala na krze¶le.
Szybko wsta³a otworzy³a drzwi po czym trzas³a nimi. W tym momencie budzisz sie ze snu. Jeste¶ c±³y obola³y. Widzisz swoje rzeczy u³o¿one na krze¶le. Jeste¶ ubrany w nie swoje spodnie i koszulê. Jeste¶ ca³y obola³y ale poza tym nic ci nie doskwiera.
<nie ma mnie, jestem w domu>
Budzê siê na jakim¶ ³ó¿ku.
~ugh...gdzie ja jestem, wszystko mnie boli~
Nie zwa¿aj±c na ból, prze¿ywa³em ju¿ du¿o wiêksze cierpienia, najpierw usiad³em na ³ó¿ku, po krótkiej chwili zauwa¿y³em swoje rzeczy pouk³adane dok³adnie na krzese³ku obok ³ó¿ka. Szybko siê przebieram w moje zniszczone ubranie.
~Jak tylko wrócê do siedziby bêdê musia³ siê przebraæ, ale najpierw muszê odwiedziæ gabinet mizukage~
Zamiast wyj¶æ ze szpitala przez drzwi, otwieram okno i przeskakujê z budynku na budynek prosto do siedziby ANBU,aby nie zostaæ przy³apanym przez pielêgniarki, nie lubiê le¿eæ w szpitalach.
NMM
Aru wszed³ powoli do sali pooperacyjnej...
Trzyma³ d³onie w kieszeniach...
Ch³odnym wzrokiem rozejrza³ siê w oko³o a¿ w koñcu dostrzeg³ kobietê, któr± przyniós³ do szpitala...
U¶miechn±³ siê ledwo widocznie po czym usiad³ spokojnie niedaleko niej i rzek³ ciep³ym g³osem...
- Witam... co siê sta³o?
Kobieta byla ca³a blada. Wyglada³a na strasznie wyczerpan±. Odwrócila g³owê w twoj± strone, zrobi³a s³aby u¶miech w który w³o¿y³a tyle serdeczno¶ci ile mog³a. Przemówila do ciebie slabym glosem: -Mój synek, mój maluki synek zosta³ porwany. Jaki¶ mê¿czyzna wpad³ do naszego mieszkania, zaatakowa³ mnie dziwnym no¿em i z³apa³ moje dziecko. ¦mial siê jak potwór, mówi³ co¶ o jakiej¶ ofierze ale nie us³ysza³am wszystiego bo wyskoczyl przez okno. Zdo³a³am tylko wyj¶æ z mieszkania i przej¶c kilkana¶cie metrów kiedy trafilam na Ciebie. Dziêkujê za ratunek ale proszê uratuj tez moje dziecko...- po tych s³owach kobieta stracila przytomno¶æ.
*Eh.. to ³adnie siê wkopa³em...* - burkn±³ w my¶lach niechêtnie...
- Postaram siê... - rzek³ do kobiety
Chwilê pó¼niej odszed³ od kobiety...
Po chwili podszed³ do pielêgniarki i zapyta³
- Przepraszam... czy ta kobieta by³a czym¶ zatruta? czy to s± zwyk³e rany?
Czeka³ na odpowied¼
Gdy ju¿ dowiedzia³ siê ruszy³ spowrotem na miejsce znalezienia kobiety...
<NMM>
Do sali wszed³ Aru..
Grzywka standardowo na oczach, d³onie w kieszeniach, oczy zmru¿one...
Na pierwszy rzut oka normalny widok...
Jednak na drugi rzut oka mo¿na zobaczyæ ju¿, ¿e ma zniszczone ubranie i liczne rany ró¿nego gatunku...
Aru stan±³ w progu i patrzy³ na kobietê le¿±c± na ³ó¿ku...
Po chwili za nim do sali wbieg³ po chwili ma³y ch³opiec..
Ch³opiec rzuci³ siê w objêcia matki. Oboje siê w siebie wtulili. Matka jak i syn zaczêli szlochaæ ze wzruszenia.
-Mamusiu tak sie cieszê... To tatu¶ to tatu¶ chcial mnie skrzywdziæ...
-Ohh kochanie nie p³acz ju¿ dobrze...
Kobieta spojrza³a na ciebie...
-Proszê i dziêkujê z calego serca... Przepraszam ¿e tylko tyle ale nie mam nic wiêcej... Przepraszam za problemy...
Wrêczy³a ci sakiewkê a w niej 300Y
(³adnie Aru¶ 300Y, 9 do stat, 55pCH, koniec misji)
[chakrê i pe³ne zdrowie odzyskasz za dwa dni bez konieczno¶ci siedzenia w szpitalu ale uwa¿aj na siebie wiêc dwa dni bez niebezpiecznych misji]
Ch³opak po chwili odebra³ sakiewkê któr± w³o¿y³ w kieszeñ...
- Problemy by³y ale nie oczekuje wiêcej pieniêdzy... nie zobowi±zywa³a mi siê pani nic dawaæ.. - stwierdzi³..
- Pani m±¿ oraz jego wspólniczka s± martwi wiêc nie bêd± wam przeszkadzaæ.. prawdê mówi±c wcale nie planowa³em nikogo raniæ ale wyboru nie mia³em... - stwierdzi³
Po chwili odwróci³ siê do nich ty³em i rzek³...
- Mi³ego dnia, i ostro¿nie na przysz³o¶æ... do widzenia...
Po tych s³owach wyszed³ ze szpitala..
<NMM>
Ch³opak dotar³ w koñcu do ³ó¿ka.. Nie k³ad³ siê jednak przez jaki¶ czas... Sta³ i rozmy¶la³..
*Rany mam ju¿ zamkniête...* - pomy¶la³ rozci±gaj±c siê lekko *Nic mnie nie boli... Po co mam tu siedzieæ dwa dni... bez sensu... * - na jego ustach ukaza³ siê grymas g³êbokiego zamy¶lenia... *A mo¿e by tak zwiaæ..? [I see you!].. w tym szpitalu chyba pracuje moja siostra, nie mog³em gorzej trafiæ.. jak zwieje to bêdê mia³ tak± awanturê, ¿e masakra... grr...* Grymas zamy¶lenia przekszta³ci³ siê nieznacznie ukazuj±c niezadowolenie.. Ch³opak przysiad³ na ³ó¿ku.. Nagle u¶miechn±³ siê cwano... *Chocia¿! mojej siostry nie ma.. posz³a gdzie¶ z Kage a do tego czasu lekarze mo¿e zapomn±?!... ale gdzie ja pójdê i po co?... ach niech bêdzie, ¿e na razie tu zostanê, zawsze mogê siê urwaæ w koñcu nikt mnie tu nie przywi±¿e... ... chyba...* to by³ koniec jego g³upawych, typowych do wieku rozmy¶lañ o olewaniu zaleceñ lekarza.. Ch³opak po³o¿y³ siê w koñcu na dopiero co wyleczonych pleców... Spojrzenie swych b³êkitnych oczu wbi³ na wiatrak znajduj±cy siê na suficie... wirowa³ wolno, ale by³ jedynym co aktualnie rusza³o siê w tym pomieszczeniu...
W koñcu po dwóch dniach wyj±tkowo, nudnych dniach pobytu w szpitalu Aru us³ysza³ upragnione od wielu godzin s³owa "Mo¿e pan wychodziæ.." po chwili ju¿ go tutaj nie by³o...
(NMM)
"Umm.. Gdzie ja jestem..? A... W szpitalu.. Mia³em operacjê.. Ciekawe czy siê powiod³a.. ". Kazichi próbowa³ ruszyæ lew± rêk±, najpierw poruszy³ palcami, nastêpnie zacisn±³ piê¶æ, próbowa³ podnie¶æ j±, dalej chcia³ sprawdziæ czy mo¿e j± zgi±æ. Okaza³o siê , ¿e owa koñczyna jest ju¿ sprawna. Chocia¿ s± pewne trudno¶ci w poruszaniu, ze wzglêdu na zastój miê¶ni ale ju¿ bólu nie czuæ. To samo zrobi³ z nog±, dok³adniej kostk±, rozrusza³ j±, porusza³ stop± raz w górê raz w dó³. Ten sam efekt jak przy d³oni. Wsun±³ rêkê za koszulê szpitaln±, przejecha³ zewnêtrzn± stron± po klatce piersiowej. Ju¿ nie by³o widaæ oparzeñ. Odetchn±³ z ulg±. "Wykonali naprawdê kawa³ dobrej roboty. Ciekawe ile bêdê musia³ jeszcze czekaæ w szpitalu, ile zajmie mi rehabilitacja." Powodzi³ wzrokiem w kierunku drzwi ,rozejrza³ siê czy nie ma jakiego¶ lekarza przy nim b±d¼ pielêgniarki. chcia³ siê zapytaæ o ilo¶æ dni jakie musi spêdziæ w owym budynku. Roz³o¿y³ siê na ³ó¿ku i czeka³.
Zostali¶my razem z Lee przyniesieni do szpitala. Wiedzia³am , ¿e ch³opak jest w z³ym stanie i próbowa³am sobie przypomnieæ cokolwiek co siê mog³o staæ , jednak po tym nastêpowa³ do¶æ nieprzyjemny ból g³owy. Podbieg³y do nas pielêgniarki i od razu wziêli Lee ja jednak nie mia³am takiego zamiaru
- Nic mi nie jest...jestem tylko zmêczona - mówi³am do nich
- Ale¿ proszê Pani przecie¿ nie mo¿emy...musimy Pani± zbadaæ
- Nic mi nie jest ju¿ mówi³am...zajmijcie siê lepiej Lee-sanem - powiedzia³am do Nich - Mogê...jedynie siê po³o¿yæ - odpar³am zrezygnowana
Tak wiêc przysta³y na tê propozycje. Po³o¿y³y Lee do ³ó¿ka a mnie obok Niego. Czekali¶my na medyka który by móg³ uleczyæ Lee
Usiad³am na ³ó¿ku i przetar³am twarz.
~ Co siê u licha sta³o , ¿ê Lee-san jest tak poturbowany ? ~ my¶la³am sobie ~ Co siê sta³o?
-Tutaj, Sage-sama...- do sali wesz³a m³oda pielêgniarka, prowadz±c za sob± nikogo innego jak Hasei Inuzukê w samej osobie.
- To Ci... Na ³ó¿kach leza wstêpne obdukcje... A teraz przepraszam, ale musze wracaæ na recepcjê... - powiedzia³a i wysz³a szybko, furkocz±c fartuchem i zostawiaj±c mnie zdêbia³±, wpatruj±c± siê w Lee, le¿±cego na ló¿ku w op³akanym stanie. Dopiero po chwili zauwa¿y³am dziewczynê.
- By³a¶ z nim kiedy walczy³? - zapyta³am, podchodz±c do wieszaka w k±cie sali z którego ¶ci±gnê³am fartuch i zabieraj±c z do³u apteczkê. Potem podesz³am do Lee i zacze³am ostro¿nie sprawdzaæ jego obra¿enia, co potwierdza³am razem z obdukcj±.
Us³ysza³am z daleka jak pielegniarka z kim¶ rozmawia. Podnios³am g³owê i zobaczy³am jak±¶ dziewczynê. Nie zna³am jej ale wydawa³o mi siê , ¿e zna Lee
- Nie do koñca...w³a¶ciwie to ma³o pamiêtam...wybrali¶my siê razem z Lee-san do Hyuty i ...no dalej mam pustkê w g³owie...obudzi³am siê przy bramie ANBU i podobno co¶ siê sta³o - powiedzia³am do dziewczyny niepewnie - Nie wiem co mus sie sta³o z kim walczy³ a nawet co ja robi³am po przybyciu do Hyuty
- Manipulacja nad umys³em...- wymrucza³am pod nosem, kiwaj±c g³ow±.- Cholerni Akatsuki, mno¿± siê jak szarañcza! -warknê³am, wnerwiona. W koñcu westchnê³am.
- Biedaczku...- wyszepta³am do Lee. Mia³ po³amane niemal wszystkie ¿ebra i strzaskanych 5 ko¶ci. Dalekiatnie pog³aska³am go po czarnej czuprynie, a potem przy³o¿y³am rêce do jego klatki piersiowej.
- Chiyute no jutsu...- wyszepta³am. Mo¿e nie by³o to wogóle najsilniejsze jutsu medyczne, ale trik polega³ na tym, ze potrafi³am przelaæ w nie tyle chakry, i¿ dzia³a³o 100 razy lepiej ni¿ jakiekolwiek inne jutsu. D³ugo milcza³am z zaci¶niêtymi oczyma, a pot sp³ywa³ i po skroniach. W koñcu odetchnê³am i otworzy³am oczy. - Przyda³by siê kto¶ do pomocy... Znasz jakie¶ medyczne jutsu? Albo jutsu pozwalaj±ce na przekazywanie chakry? Klatkê piersiow± ju¿ mu w zasadzie naprawi³am, ale zosta³a jeszcze ca³a prawa rêka, ko¶æ piszczelowa prawej nogi i ko¶æ udowa lewej.- westchnê³am, siêgnê³am do apteczki i zacze³am mieszaæ jakie¶ zio³a na ma¶æ.
Teraz wiedzia³am ju¿ , ¿e ta dziewczyna jest kim¶ wa¿nym dla Lee-san. Zaskoczy³o mnie nag³a odpowied¿ w moim kierunku. Podnios³am g³owê i spojrza³am na ni±
- Co? A tak...znam...Noasute no jutsu - podesz³am do ³ó¿ka Lee-san i zdjê³am swoje czarne rêkawiczki - Zajmê siê nogami najpierw - powiedzia³am po czym zaczê³am leczyæ na pocz±tku praw± nogê.
Spojrza³am na dziewczynê potem znowu spojrza³am na swoje rêcê i powiedzia³am
- Ano....jestem Minako Kurosaki...a Ty...by³a¶ kiedy¶ kage prawda? S³ysza³±m , ¿e pielegniarka mówi³a do Ciebie "Sage"...mi³o mi poznaæ - powiedzia³am z szacunkiem w g³osie
Kiedy Minako zajê³a siê nogami, ja po¶wiêci³am siê rêce, ponownie u¿ywaj±c Chiyute. Potem skoñczy³am krem i zacze³am rozprowadzaæ go po ranach k³utych i ciêtych. Kiedy us³ysza³am jak siê przedstawia i mówi do mnie z szacunkiem, na który we w³asnym mniemaniu wcale sobie nie zas³u¿y³am, zmarszczy³am brwi.
- Hasei Inuzuka... Choæ mam nadziejê, ¿e jak tylko ten cymba³ siê obudzi, to uda mi siê w koñcu zaci±ghn±æ go do obecnego Hokage i stanê siê Hasei Inuzuka-Rock...- doda³am, by nie trzymaæ j± w niewpeno¶ci, co do moich relacji z Lee. - Owszem, by³am Hokage, choæ wcale nie uwa¿am tego za zaszczyt. Powiedzmy, ¿e spina³am Konohê, po odej¶ciu jednego dobrego Hokage a przed nadej¶ciem kolejnego. Nie by³am nikim wielkim, a po mojej funkcji zosta³ mi w³a¶ciwie tylko tytu³ Sage, szacunek u ludzi i wtyki w wielu ciekawych miejscach.- oznajmi³am, podczas rozprowadzania ma¶ci. Potem zaczê³am na stoliku obok ³ó¿ka przygotowywaæ wywar, bardzo ostro¿nie odmierzaj±c sk³adniki z apteczki szpitalnej i dodaj±c niektóre z mojej w³asnej.
Spojrza³am na ni± dalej lecz±c nogi Lee-san. Odwróci³am potem g³owê i sie u¶miechnê³am pod nosem. Ja sama nied³ugo mia³am isê staæ Minako Kurosaki- Katoshi. Nie wiedzia³am , ¿e Lee sobie wybra³ dziewczynê z któr± spêdzi resztê ¿ycia...SPojrza³am na swój pier¶cionek rêcznie wykonany przez Tano-kun i siê u¶miechnê³am pod nosem
- Gratuluje...znaczy chodzi mi o ¶lub - powiedzia³am trochê niepewnie
Zaczê³am siê zabieraæ za leczenie drugiej nocy. By³am zmêczona i g³owa mnie bola³a ale siê nie przejmowa³am tym
- Phi! - fuknê³am. - Powiedzia³am "mam nadziejê"... Znaj±c, tego tutaj napaleñca, pewnie znowu wybêdzie na jak±¶ trudn± misjê i nie zd±¿ê... - mówi³am o Lee tak jakby mnie irytowa³, ale tak naprawdê kiedy siê na niego patrzy³am w moich oczach ci±gle b³yszcza³a mi³o¶æ silna jak stal.- Wiesz... Kiedy¶ planowa³am taki ¶lub ze wszystkim... Z go¶æmi, weselem, prezentami, sukni± ¶lubn± i wogóle... Nasza córka, Neko pewnie by siê bardzo ucieszy³a... Ale teraz zale¿y mi tylko na tym, ¿ebym mia³a pewno¶æ ¿e zawsze bêdzie mój... Zanim nie wtrzyma naporu której¶ misji.... - nagle zreflektowa³am siê.
- No. ale ty masz pewnie wystarczaj±co du¿o w³asnych zmartwieñ...- u¶miechnê³am siê. Potem rozchyli³am delikatnie usta Lee i wla³am w nie dwie trzecie wywaru, tak uciskaj±c grdykê i jab³ko adama, aby prze³kn± p³yn. Potem wyci±gnê³am misê w stronê Minako.
- W koñcu ty te¿ jeste¶ poturbowana... To lekarstwo przywraca energiê i koi ból... Pij do dna i smacznego.- mrugnê³am do niej okiem, a potem zaczê³am pakowaæ leki.
Zmarszczy³am brwi na jej s³owa. Nie s±dzi³am , zê Lee-san jest tak zabiegany je¶li chodzi o misje. Na pocz±tku trochê rzeczywi¶cie mi siê wydawa³o jakby obecno¶æ Lee-san irytowa³a Hasei-sama ale tak naprawdê po jej s³owach czu³am , ¿e naprawdê Go mocno kocha. Spojrza³am na p³yn i przerwa³am na chwilê leczenie. Odebra³am od niej miskê i powiedzia³am ciche
- Dziêkuje - chcia³am wypiæ ale znowu siê odezwa³am - Ja...w sumie pewnie bêdê mia³a tak samo...mam tyle misji ostatnio jestem ci±gle zabiegana , mam masê problemów...ale chcia³abym mieæ prawdziwy ¶lub z Tano-kun... ale to nie jest dla mnei najwa¿niejsze, tak jak powiedzia³a¶ Hasei-sama...byleby by³a ta ¶wiadomo¶æ..., zê jeste¶my ju¿ razem na zawsze - powiedzia³am pogr±¿ona we w³asnych rozmy¶laniach
Zapad³a cisza po której podnios³am g³owê spojrza³am na ni± i siê u¶miechnê³am
- Przepraszam....plotê czasami g³upoty... - powiedzia³am po czym wypi³am p³yn jednym duszkiem
Po³o¿y³am misê na szafce i powiedzia³am
- Ano...nie jestem medykiem ...nie wiem czy nogi s± ju¿ wystarczaj±co wyleczone - powiedzia³am
Kiedy zrozumia³am, jak bliskie sobie by³y¶my poprzez podobne sytuacje, pokrêci³am g³ow±. Potem, s³ysz±c ostatni± wypowied¼ Minako, sprawdzi³am jak uleczy³a nogi.
- Pewna jeste¶, ¿e nie jeste¶ medykiem? - zapyta³am.- Jak dla mnie to mistrzowska robota...- doda³am. Potem objê³am dziewczynê ramieniem i na si³ê zaprowadzi³am do ³ó¿ka.
- no dobra. A teraz poczekaj tu chwilê, ja zaraz wracam.- zabra³am ze sob± notatki medyczne z ³ó¿ek moich pacjentów i wysz³am.
Wróci³am po 5 minutach, z ma³ym ch³opczykiem na ramionmach i dwoma psami przy boku. Usiad³am na ³ó¿ku Minako, a ma³y zacz±³ gaworzyæ. Mia³ ¶nie¿nobia³e w³osy, jasn± cerê i czerwone plamki na jednym oku, pokrywaj±ce pierwotny niebieski kolor.
- Poznaj Yukihê... Mojego drugiego szkraba...- zwróci³am sie dso Minako.
Usiad³am na ³ó¿ku i czeka³am na Hasei-sama. Kiedy wróci³am spojrza³am na ch³opczyka najpierw ze zdziwieniem a potem na mojej twarzy pojawi³ siê u¶miech
- Jaki s³odki...zawsze mia³am miêkkie serce do takich szkrabów...mój m³odszy braciszek zapewne to zapocz±tkowa³ - powiedzia³am patrz±c na m³odego ch³opaka - Cze¶æ Yukiha - powiedzia³am prawie szeptem u¶miechaj±c siê do Niego
Odwróci³am g³owe w kierunku Hasei-sama i powiedzia³am
- Jest przeuroczy - doda³am
Ch³opiec spogl±da³ niepewnie to na mamê, to na obc± kobietê. Zachêci³am go u¶miechem. Pochwili wyci±gn±³ ³apkê w stronê Minako. Posadzi³am go na jej ³ó¿ku, a ch³opiec podszed³ na czworakach do niej.
- Wiesz... Ca³kiem inaczej to wygl±da jak masz w³asne. - powiedzia³am, tonem znawcy. - Po pierwsze, ¿egnajcie wszystkie misjie na okres czterech, piêciu lat. Po drugie, musisz wstawac do niego o ka¿dej porze dnia i nocy. Po trzecie, przewijaæ karmiæ itp. itd. Ale masz racjê... Za ¿adne skarby ¶wiata bym go nie odda³a. - spogl±da³am na dziecko. Nagle ch³opiec siê rozkas³a³. Zmarszczy³am brwi i siêgnê³am do apteczki. Odmie¿y³am do strzykawki specyfiku z buteleczki i poda³am na si³ê ch³opcu do gardzio³ka. Dziecko chwilê kaszla³o, ale w koñcu prze³knê³o i znów zajê³o siê zabaw± z Minako.
- Szkoda tylko, ¿e najwidoczniej jest na co¶ chory, a ja nie mogê znale¼æ przyczyny a tylko zapobiegaæ... Bojê siê o niego, bo ostatnio jest coraz s³abszy...
Bawi³am siê z dzieckiem zaczê³±m GO ³askotaæ po policzkach a potem po brzuszku. By³ taki rozkoszny
- Mo¿liwe , ¿ê to trochê mêcz±ce,....ale gdybym mia³am takiego szkraba to bym robi³a to z chêci±...mo¿e nie¶wiadom± ale z chêci±.
Pos³ucha³am jej s³ów na temat choroby i poweidzia³am
- NIe martw siê...miej wiarê w medycynê i w Niego....na pewno mu siê uda przezwyciê¿yæ chorobê...ja tez jestem chora aczkolwiek dawno mi sie to nieujawni³o...wiêc wierzê , ¿ê j± pokona³am ...wiêcej wiary - usemichnê³am siê i zacze³am ponownie Go ³askotaæ po brzuszku
Ma³y Yuki zwija³ siê ze ¶miechu. Kiedy Minako w koñcu da³a mu na chwilê wytchn±æ, z³apa³ j± swoimi ³apkami, za rêkê, podci±gn± siê wstaj±c i z³o¿y³ na jej policzku mokry, dzieciêcy poca³unek. Potem spojrza³ na mnie.
- Ciocia Minako.- powiedzia³am do niego.
- Siosia Miacio...- odpar³o dziecko, marszcz±c zabawnie brwi i staraj±c siê na¶ladowac moj± wymowê.
- No. Powiedzmy...- stwierdzi³am i poczochra³am mu czuprynkê.
- Siosia Miacio! - powtórzy³ z wiêkszym zapa³em.- Siosia Miacio! Siosia Miacio! - a nastepnie zacz±³ siê ¶miaæ sam z siebie, rozkosznym dzieciêcym ¶miechem.
- Sk±d znasz Lee-sama? - zapyta³am dziewczynê, chcoia¿ domy¶la³am siê odpowiedzi.
" Oczywi¶cie! Z jednej z jego misji..."
Westchnê³am. Czu³am , ¿ê chcioa³abym mieæ równie¿ takiego ma³ego szkraba. Mokry buziak od malca sprawi³ , ¿e przypomnia³am sobie siebie i Akki-kun.Tak bardzo têskni³am za swoim m³odszym braciszkiem. Zabawne wymówienie mojego imienia i przedrosku " cicocia" sprawi³ , ¿ê poczu³am siê trochê dziwnie aczkolwiek te¿ szczê¶liwa...
Spojrza³am na Hasei-sama i powiedzia³am
- Zleci³ mi i jeszcze innym shinobi misje...wyznaczy³ mnie na kapitana dru¿yny...nie zna³am GO wcze¶niej wiêc siê zdziwi³am , ¿ê mnie obdarzy³ takim zaufaniem abym mog³a pokierwaæ tak wa¿n± misj±...no i dopiero do teraz GO nie widzia³am - powiedzia³am
Spojrza³am po raz kolejny na Yukihe , naprawdê by³ przes³odki
- Có¿... Sama by³am na paru "jego" misjach i powiem Ci, ¿e ¿adna z nich nie by³a mi³ym prze¿yciem...- przypomnia³y stare czasy. - A co do dowódctwa... to tylko pozornie jest zaszczyt, choæ...- teraz my¶la³am o Yukim, najlepszym dowódcy je¶li chodzi o misje Lee jakiego zna³am.- Widzisz... On niemal nigdy siê nie myli je¶li chodzi o ludzi. Je¶li uzna³ ¿e nadajesz siê na dowódcê, to co¶ musi w tobie byæ. Natomiast bycie dowódc± na jego misjach, to niemal jak kara. Dowódcy zawsze maj± najgorzej i ponosza ca³± odpowiedzialno¶æ. Acha... I dam Ci jedn± radê. Tak jako starsza kole¿anka po fachu. NIGDY. NIE. DAJ. SIÊ. ZWIE¦Æ. W jego misjach zawsze jest jakie¶ drugie dno i na ogó³ s³u¿± uczeniu ludzi. Przynajmniej te wszystkie na których by³am by³y takie.- zakoñczy³am. Potem spojrza³am na ¶pi±cego. Ma³y yuki natomiast zacza³ ziewaæ.
- Moje s³oneczko jest ¶pi±ce? - zapyta³am, bior±c dziecko na rêce. Yuki jednak zacz±³ kwiliæ i wyrywaæ siê spowrotem na ³ó¿ko. Odstawi³am go wiêc, a ch³opczyk podczo³ga³ sie do Minako, u³o¿y³ tu¿ przy niej, w³o¿y³ palca do buzi i zasn±³.
- Wiesz co? Ty te¿ powinna¶ siê przespaæ... Jeste¶ napewno bardzo zmêczona walk±, misj± i wogóle. Posiedze jeszcze chwilê przy Lee-sama i te¿ siê po³o¿ê. - zapewi³am dziewczynê.
Potem przesiad³am siê na ³ó¿ko ukochanego i zaczê³am delikatnie g³askaæ go po g³owie. Nie wiedzia³am, czy moje wysi³ki wystarcz±, aby go wyleczyæ. Jesli nie, to przecie¿ jest w szpitalu - napewno zajm± siê nim fachowcy.
Nie wiedzia³am czemu ale...mo¿e trochê nie przestraszy³y s³owa Hasei. Dowodzenie to kara? I zawsze jest drugie dno? Coraz bardziej stwierdza³am fakt , ¿ê rzeczywi¶cie siê troche przestraszy³am
Poczu³am jak ma³y Yuki zasypia obok mnie. U¶miechnê³am siê do siebie i powiedzia³am do Hasei
- Nie....nie jestem zmêczona....powiem szczerze , ¿e....trochê Ci zazdroszczê Hasei-sama. Tego malca...Przypomina mi mojego braciszka....mia³ na imie Akki i ...powiem szczerze , ¿ê bardzo Go kocha³am. Ale...niestety w dniu ¶mierci mojego klanu my¶la³am , zê morderca Go zabi³ na moich oczach....tak naprawdê , ¿y³ u Niego przez 9 lat...i...kiedy Tano-kun mia³ misje....morderca....- kilka ³êz zaczê³o mi ciekn±æ po policzkach - zabi³ Akkiego i ....Tano-kun siê stara³ ...ale nie móg³ Go uratowaæ - s³one ³zy juz teraz ciek³y z moich oczu niczym wodospad. - Wiem...¿e isê stara³...ale twój synek,...tak bardzo mi przypomina Akkiego...- powiedzia³am ocierajaæ ³zy
- Wybacz...ale te wspomnienia zawsze sprawiaja mi ból
Wszed³em do sali. Zdziwi³em siê lekko, ¿e na jednym ³ó¿ku zasta³em dwie osoby. Brakuje ³ó¿ek dla pacjentów czy co?-pomy¶la³em. By³em lekko zmieszany t± sytuacj±.
-Witam.-powiedzia³em cicho gdyby jednak, który¶ z pacjentów spa³.
-Chcia³bym wiedzieæ jaka jest sytuacja, mo¿e powinienem u¿yæ, której¶ z mocniejszych technik, mo¿e Kiseki lub Koiyasute No Jutsu?-Zastanawia³em siê g³o¶no i zbli¿y³em siê do pacjentów.
-Gdyby kto¶ odpowiedzia³ jaki jest ich stan by³bym w stanie szybko ich wyleczyæ.
Przyjrza³em siê uwa¿nie. My¶lê, ¿e pierwsze powa¿ne zagro¿enia jak krwotoki zosta³y zlikwidowane.-pomy¶la³em.
Otar³am jeszcze szybciej ³zy i spojrza³am na ch³opaka. Nie zna³am Go ale to raczej by³ jaki¶ bardzo dobry medyk. Delikatnie aby nie budziæ malca prze³o¿y³am GO na poduchê i okry³am ko³dr±. Potem powiedzia³am do medyka.
- Ano....Hasei-sama u¿y³a Chiyute no jutsu aby uleczyæ Lee-sama , a ja u¿y³am Noasute no jutsu...- powiedzia³am wskazuj±c na ³ó¿ko s±siada gdzie leza³ sam Lee-sama. - A mi , mi siê nic nie sta³o...mam k³opoty z pamiêci± ale my¶lê , ¿e jak Lee-sama siê obudzi to wszystko mi wyja¶ni - powiedzia³am
Spojrza³am na ¶pi±cego malca a potem na medyka
Dostrzeg³em, ¿e dziewczyna ma lekko zaczerwienione spojówki tak jakby p³aka³a, ale teraz nie chcia³a tego pokazaæ. Postanowi³em udaæ, ¿e nic nie zauwazy³em ¿eby nie poczu³a siê przez to ¼le.
-Nazywam siê Nergal.-powiedzia³em spokojnym tonem u¶miechaj±c siê lekko po czym doda³em:
-K³opoty z pamiêci±? Nie pamiêtasz jak siê tu znalaz³a¶? Czy mo¿e nie pamiêtasz dlaczego tutaj siê znalaz³a¶? Je¶li nie pamiêtasz tylko tych wydarzeñ, a pozosta³e wspomnienia mo¿esz przywo³aæ to oznacza tylko jedno, jakie¶ nieprzyjemne i mocne doznanie wywo³a³o u Ciebie utratê pamiêci. Mo¿e ona wracaæ, ale tylko w strzêpach. To naturalna reakcja organizmu na mocne oraz bolesne doznania.-powiedzia³em.-Wszystko bêdzie dobrze. I cieszê siê, ¿e udzieli³y¶cie Lee pierwszej pomocy, mog³em przybyæ za pó¼no. Teraz powinienem u¿yæ Koiyasute No Jutsu, powinno przyspieszyæ gojenie siê ran i postawiæ go w miarê szybko na nogi. Ale mimo tego powinien trochê zostaæ na obserwacji. Nastêpnego dnia wystarczy ju¿ tylko Chiyute No Jutsu.
Podszed³em do mê¿czyzny spoczywaj±cego na ³ó¿ku. [i]Hmm jeszcze siê nie ockn±³, to ¼le. Trzeba mu podpi±æ kroplówkê. Zawo³a³em salow±, która przynios³a aparaturê i j± podpiê³a.
-¬le by by³o gdyby pacjent z si³ opada³, a opada³by, bo jako, ¿e jest nieprzytomny nie mo¿e je¶æ, ani piæ.
Przybli¿y³em siê do ³ó¿ka zamkn±³em oczy by siê skoncentrowaæ. Stara³em siê przez jaki¶ czas odpowiednio zebraæ chakrê i skoncentrowaæ my¶li na technice oraz anatomii u¿y³em na pacjencie techniki Koiyasute No Jutsu z tak± prezycj± na jak± tylko by³o mnie staæ.
Kiedy skoñczy³em zrzuci³em z siebie maskê chirurgiczn± i kaza³em salowej przemyæ widoczne rany. Sam usiad³em na krze¶le, by odpocz±æ.
-To powinno pomóc-oznajmi³em. -Je¿eli tylko pacjent nie bêdzie zachowywa³ siê zbyt gor±czkowo i nie bêdzie chcia³ dalej ruszaæ na jak±¶ misjê i pozwoli technice zadzia³aæ do koñca.
Na salê wpad³a ¿abowata kobieta i podesz³a do Lee. Przy³o¿y³a mu do piersi rêkê z zielonkaw± aur± i u¶miechnê³a siê do Nergala.
-Wszystko w porz±dku, znacznie lepiej ni¿ poradziliby¶my sobie z naszymi rezerwami chakry.
Kobieta ruszy³a do Nergala i wyjê³a apteczkê do pierwszej pomocy.
-Nie mamy pieniêdzy, ale by³oby to warte ze 30 yen.
Kiedy zbudzi³am siê z pó³-snu na ³ó¿ku Lee i zobaczy³am obcego faceta, odskoczy³am i zaczê³am be³kotaæ jakie¶ niezgrabne przeprosiny.Po chwili jednak zreflektowa³am siê i zapyta³am, spokouniejszym g³osem.
- Nic mu nie bêdzie, prawda? - s³ychaæ w nim by³o troskê i mi³o¶æ.
To by³a dos³ownie chwila... Dos³ownie w sekundê Hasei zaczê³o wydawaæ siê, ¿e ¶wiat straci³ wszelkie barwy. Wszystko jakby siê zatrzyma³o ale przy ³ó¿ku, na którym le¿a³ ma³y Yuki kto¶ sta³... Kto¶ pochyla³ siê nad ma³y i delikatnie g³aska³ jego g³ówkê. Kto¶ kogo Hasei widzia³a kilkana¶cie godzin wcze¶niej... Ale przecie¿ on wtedy le¿a³ na dnie jeziora... Nie ¿y³ od trzech lat... Tak... Bez w±tpienia by³ to Yukimaro... Kto inny nosi³by te lu¼ne spodnie, bluzkê i kamizelkê? Kto inny owija³by d³onie banda¿em? I kto inny mia³by... Te katany... W³a¶nie... Choæ Katany spoczywa³y owiniête materia³em przy plecaku Hasei on tak¿e mia³ je na plecach... Identyczne jak wtedy. Obróci³ g³owê i spojrza³ na Hasei pe³nym mi³o¶ci spojrzeniem.
- Mówi³em, ¿e ciê nie zostawiê... - powiedzia³ cicho z lekkim u¶miechem. Jeszcze przez moment g³aska³ g³ówkê ma³ego po czym wsta³.
- Zawszê bêdê przy was... - powiedzia³ i uj±³ twarz Hasei w d³onie. Delikatnie poca³owa³ j± i... Wszystko wróci³o do normy... Barwy wróci³y do ¶wiata... A Yukiego nigdzie nie by³o.
/// Dla ¶cis³o¶ci to widzia³a TYLKO Hasei///
-Dziêkujê.-powiedzia³em i spojrza³em na apteczkê. -To mo¿e mi siê przydaæ.-u¶miechn±³em siê i schowa³em wynagrodzenie do ekwipunku.
-Cieszê siê, ¿e mog³em pomóc.-rzek³em i u¶miechn±³em siê do kobiety o do¶æ 'intryguj±cym' wygl±dzie.
Po chwili odwróci³em siê do Hasei i powiedzia³em:
-Wszystko bêdzie dobrze, ale powinien przez jaki¶ czas odpoczywaæ. Na razie zostanie pod obserwacj±. Trzeba czekaæ a¿ siê obudzi. I jeszcze zastosujê dzisiaj jedn± z technik leczniczych Chiyute no jutsu.
Podszed³em do ³ó¿ka Lee i przy³o¿y³em rêce koncentruj±c czakrê, w momencie pojawi³a siê zielona aura, któr± leczy³em Lee, trwa³o to do¶æ d³ugo. Kiedy skoñczy³em powiedzia³em:
-Bêdzie dobrze...
-Przyda³by siê w naszym szpitalu kto¶ kto tak operuje medycznymi jutsu-stwierdzi³a kobieta g³osem pos³anki Senyszyn.
-Je¶li jeste¶ zainteresowany to proszê ciê na chwilkê do gabinetu ordynatora...
Zastanowi³em siê przez chwilê nad propozycj±, brzmia³a interesuj±co.
-Oczywi¶cie, udam siê tam za chwilê.-powiedzia³em i podszed³em do karty pacjenta zawieszonej na ³ó¿ku Lee. Zerkn±³em zaznaczy³em co¶ d³ugopisem w jednej z kratek i odwiesi³em na miejsce. Nastêpnie spojrza³em w kartê pacjenta Minako, przeczyta³em informacje i tak samo jak poprzednio odwiesi³em kartê na miejsce. Po wszystkim ruszy³em w stronê drzwi i zwróci³em siê do salowej ¿eby zmieni³a kroplówkê, gdy tego dokona³a wychodz±c zwróci³em siê do pacjentów:
-¯yczê powrotu do zdrowia. Wrócê jeszcze na obchód.
Zamkn±³em za sob± drzwi i skierowa³em siê do gabinetu ordynatora.
~NMM~
[pos³anka Senyszyn ]
Dodane po 3 godzinach 33 minutach:
Wszed³em do sali pooperacyjnej. Obejrza³em pacjentów. Sprawdzi³em jeszcze raz karty informacyjne. Powinno byæ dobrze. Stan Lee jest stabilny. Po wykonaniu wszystkich czynno¶ci opu¶ci³em salê.
~NMM~
Sta³am chwilê oszo³omiona, zastanawiaj±c siê czy naprawdê sobaczy³am Yukimaro-san, czy tylko mi siê przywidzia³o. Potem zamruga³am oczyma i stwierdzi³am, ¿e nad tym bêdê siê zastanawia³a pó¼niej. Spojrza³am na Lee. Jaki¶ cichy g³osik wewn±trz mojego umys³u podpowiada³ mi, ¿e dobrze by by³o, gdybym odesz³a zanim siê jeszcze obudzi. Oszczêdzi³abym sobie bolesnych po¿egnañ i t³umaczeñ. Ale wiedzia³am, ¿e za bardzo kocham Lee-sama, aby go tak zostawiæ. ¯e teraz, kiedy ju¿ raz go ujrza³am, bêdê siê stara³a zrobiæ wszystko, aby mi znów nie znikn±³ z oczu.
Nagle ma³y Yukiha usiad³ na ³ó¿ku Minako, tr±c zaspane oczka.
- Mama! - oznajmi³ i dzielnie, ostro¿nie zsun±³ siê z ³ó¿ka, aby nieco nieporadnie stan±æ na w³asnych nogach. Potem si³± rozpêdu dobieg³ do ³ó¿ka Lee i upad³, chwytaj±c siê po¶cieli (która oczywi¶cie nie da³a mu podparcia). Sekundê pó¼niej w ca³ym szpitalu s³ychaæ by³o p³acz ma³ego dziecka.
Podesz³am do ma³ego i wziê³am go na rêce, tul±c i ca³uj±c i szepcz±c do niego uspokajaj±cym g³osem. Po chwili p³acz ucich³.
- No nie p³akulaj... Ju¿ nie...- mówi³am.- Spójrz... Tatu¶ ¶pi, chcesz go obudziæ? - zapyta³am, pokazuj±c dziecku le¿±cego na ³ó¿ku Lee. Yuki wyci±gn±³ w jego stronê rêce, wiêc posadzi³am go na ³ó¿ku, a dziecko, pochlipuj±c jeszcze tylko troszkê, wpatrzy³o siê w czarn± czuprynê jak w obrazek.
Lee spa³ d³ugo snem który nieby³a snem. W czasie poza ¿yciem i ¶mierci±.
Sta³ na samym ¶rodku jakiego¶ ogromnego miasta a raczej jego pozosta³o¶ci po jakiej¶ katastrofie.
Rozgl±da³ siê wokó³ dostrzegaj±c wokó³ same zgliszcza i ruiny .Zapach siarki uderza³ go w nozdrza a podmuch wiatru dra¿ni³ jego skórê sprawiaj±c ból za ka¿dym razem. Nie przejmowa³ siê tym po latach spêdzonych w piekle. Jak sam nazywa³ tamto miejsce nauczy³ siê kontrolowaæ ból do takiego stopnia aby nie zak³óca³ jego my¶li oraz ruchów.
Jeszcze raz rozejrza³ siê po tym wymar³ym miejscu gdy¿ wydawa³o mu siê ono znajome.
-Co¶ tu jest nie tak...przecie¿ nie pamiêtam abym siê wybiera³ gdziekolwiek po za Kiri.-Przykry³ siê swoim czarnym p³aszczem aby ochroniæ siê przed odorem ¶mierci i gor±cem siarkowego powietrza. Jego czarna aura powoli zaczê³a siê koncentrowaæ wokó³ niego choæ sam jej nie przyzywa³. Wiedzia³ i¿ mo¿e siê uaktywniaæ sama ale mia³o to miejsce tylko w jednym wypadku tylko przy jednej osobie. Lee nagle zblad³ na twarzy i stan±³ niczym skamienia³y w miejscu , ale tylko przez chwile w której wróci³y do niego wspomnienia.
To nie mo¿e byæ ona...za szybko...aby siê narodzi³a na nowo...chyba ¿e. Ale przecie¿ on..on...nie nie zrobi³ tego nie by³ a¿ tak g³upi.-Umys³ Lee by³ poch³niety ca³kowicie przez problem a nie nad tym jak go rozwi±zaæ.
- My¶l o rozwi±zaniu nie o problemie..g³upcze-Zbeszta³ sam siebie za to przedzieraj±c siê przez ruiny dok³adnie obserwuj±c ka¿de miejsce. Coraz wiêcej dostrzegaj±c w nim znajomych miejsc miejsc które by³y mu bardzo dobrze znane. Lodziarnia w Konosze teraz spalona z martwymi zw³okami starego mê¿czyzny z którego pleców wystawa³y kunaj a na jego twarzy widnia³ grymas ogromnego bólu. Gdy to zobaczy³ spodziewa³ siê i¿ mo¿e to byæ tylko genjutsu ale szybko pozbawi³ siê tej nadziej wiedz±c ¿e jego maska ca³kowicie broni go przed takimi atakami na jego osobê. Miê¶nie napiê³y siê pod zielonkawym stroje Rocka gdy wyskoczy³ w górê wspinaj±c siê po barierkach i wystaj±cych cze¶æ wal±cych siê budowli znalaz³ siê w koñcu na szczycie.
To co ujrza³ by³o przera¿aj±ce nawet jak dla niego.
Przed nim by³y trzy g³owy wyryte w skale przedstawiaj±ce czterech wielkich Hokage woku³ których znajdowali siê ukrzy¿owani,powieszeni,spaleni ¿ywcem mieszkañcy. Pos±gi by³y zniszczone trudno by³o rozpoznaæ oblicze którego kolwiek z wielkich shinobi lecz Lee wiedzia³ ¿e siê nie pomyli³ to by³a Konoha ca³a w ruinach. Konoha która teraz by³a nekropoli± .Lee zbiera³ my¶li przez chwile a z up³ywem czasu jego oblicze robi³o siê coraz bardziej mroczne coraz bardziej pozbawione uczuæ. Czarna mg³a by³a teraz wszêdzie poch³aniaj±c ca³kowicie shinobi jedyne co mo¿na by³o dostrzedz to ognisto p³omienie oczy ch³opaka które wyra¿a³y tylko jedno gniew i z³o¶æ która dawa³ mu silê. Zacz±³ siê koncentrowaæ jeszcze bardziej aby przywo³aæ zjawy cienia. Budynek zacz±³ drzeæ a jego chakra zwiêksza³a siê do niewiarygodnych wrecz warto¶ci ca³y czas rosn±c w postêpie geometrycznym. Pióropusz czarnej jak bezksiê¿ycowe noc aury osi±gn±³ d³ugo¶æ ponad dwudziestu metrów . Zaczynaj±c siê formowaæ w dziwne stworzenie o czterech ³apach zakoñczonych wielkimi szponami pokrytymi ³uskami. Kszta³t powoli stawa³ siê coraz wyra¼niejszy , po chwili nast±pi³a eksplozja stworzona przez chakre Lee. Rozchodz±ca siê fala d¼wiêkowa poch³onê³a budynek na którym znajdowa³ siê Rock jak i trzy inne które znalaz³y siê w jej zasiêgu .Gdy tumany kurzu opad³y shinobi ca³y czas trwa³ utrzymywany przez dywan czerni pod jego stopami. A nad jego g³ow± pojawi³ siê czarny smok .Który by³ ca³± istot± czerni,mroku,nocy oraz mg³y która go stworzy³a . Stwór przelecia³ nad Lee zatrzymuj±c siê przy jego lewym boku. Jego wielko¶æ by³a imponuj±ca przy nim rock wydawa³ siê zaledwie ma³ym dzieckiem .Ale Jadnak ta straszliwa istota by³a ca³kowicie oddana swemu panu. Spojrza³ w oczy swego tworu i odezwa³ siê w jego g³os by³ pozbawiony jakich kolwiek uczuæ.
-Wiesz po co ciê wezwa³em prawda..-Smok kiwn±³ leko g³ow± potwierdzaj±c.
-Tak panie wiem...reszta zaraz siê pojawi..jeste¶my gotowi...wiesz jednak co to oznacza?-Spyta³ Lee z nieukrywanym smutkiem w g³osiê .
-To ju¿ nie wa¿ne...niech siê zacznie. Rock zamkn±³ oczy wypowiadaj±c odpowiednie s³owa w pradawnym jezyku cieni.
Przyb±d¼cie bracia mroku...przyb±d¼cie po to aby jeszcze raz walczyæ u boku wybranego.
Przyb±d¼cie istoty mroku przyzywam was...jako wasz pan i wasz druh przebod¼cie.
Gdy to mówi³ mrok ogarn±³ ca³e miasto a z cia³a martwych shinobi oraz kunoichi zaczê³o co¶ siê wydostawaæ. Cienie ich samych , dusze umar³ych zaklête w ¶wiecie cieni gromadzi³y siê przy swym panu czekaj±c a¿ ich wszyscy bracia przybêd± na wezwanie .Mistrz ANBU kontynuowa³.
Wzywam was cierpi±cy mêczarnie...wzywam was dobre duchy i wy istoty z czelu¶ci piek³a przyb±d¼cie jak wam nakaza³em...aby jeszcze raz walczyæ u mego boku.
Skoñczy³ a pod nim sta³a armia cieni o wizerunkach shinobi,kunoichi oraz dzieciê. Armia licz±ca sobie setki tysiêcy czekaj±ca na jego rozkaz t³oczy³a siê w ka¿dym zakamarku nekropoli. Cisi i spokojni lecz jednak ¿adni zemsty oraz kary za to co im uczyniono. Czekali na jego s³owa na walke.
On sam te¿ czeka³ na kogo¶ kogo¶ kto przygl±da³ siê mu od samego pocz±tku trwaj±c w cieniach mista umar³ych.
-Poka¿ siê wiem ¿e tu jeste¶..czas to zakoñczyæ..moja PANI-Ostatnie s³owa by³y wypowiedziane niczym do kochanki. Kto¶ przedziera³ siê przez cienie aby w zaledwie po kilku sekundach pó¼niej pojawiæ siê za plecami Lee. Poczu³ jej usta na swoich ramionach jej rêce obejmuj±ce go tak czule. Odrzuci³ j± jednak odwracaj±c siê. To co zobaczy³ sprawi³o i¿ strach poraz pierwszy od kiedy ¿y³ zago¶ci³ w jego oczach. Sta³± przed nim kunoichi w d³ugiej czarnej sukni z batem w rêce i niewinnym u¶miechem na twarzy.
-CZy¿by co¶ by³o nie tak ukochany mój...nie podoba ci siê prezent.-Hasei mówi³a s³odkim pe³nym mi³o¶ci i ¿alu g³osem jak by naprawdê by³a zdziwiona ¿e Lee mo¿e siê nie podobaæ jej podarunek. Zbli¿y³a siê do niego czule ca³uj±c go usta przegryzaj±c mu doln± wargê w ekstazie.
W tedy Lee siê przebudzi³ le¿a³ w ³ó¿ku szpitalnym ca³y zlany potem . Pierwsze co zobaczy³ to Hasei i jego ma³y synek. W oczach pojawi³ siê strach i niedowierzanie . Które szybko znik³a gdy ch³opak poj±³ i¿ by³ to tylko sen nic wiêcej. U¶miechn±³ siê do ma³ego brzd±ca poca³owa³ Has w policzek ciesz±c siê z ca³ego serca ¿e znów j± widzie. Kiedy siê cofn± dostrzeg³ krwawy ¶lad na jej policzku. Dotkn±³ wargi która krwawi³a dok³adnie w tym samym miejscu gdzie wcze¶niej ogryz³a go Hasei w ¶nie.
Chcia³ co¶ powiedzieæ lecz nie móg³ staraj±c siê ukryæ prawdê o swych uczuciach skryt± w jego szarych oczach zamkn±³ je. Le¿ac na ³u¿ku i my¶l±c.
Kiedy Lee siê obudzi³, uzna³am ¿e los wybra³ za mnie. U¶miechnê³am siê do niego i z wdziêczno¶ci± przyjê³am poca³unek.
- Jak siê czujesz kochanie? - zapyta³am, z u¶miechem. Kiedy jednak zobaczy³am plamkê krwi na wardze Lee i to jak opada na poduszki, zmarszczy³am brwi. - Mam nadziejê, ¿e lepiej...? Je¶li tylko chcesz, mogê Ci zrobiæ napój regenruj±cy, albo u¶mierzaj±cy ból...- powiedzia³am, przysiadaj±c na brzegu ³ó¿ka.
Kiedy Lee siê poruszy³, ma³y zaklaska³ w ³apki, wo³aj±c "tata". Potem podczo³ga³ siê do niego po po¶cieli i z³o¿y³ na policzku Lee mokry poca³unek.
- Kocham tata!. - oznajmi³, z u¶miechem. Potem dostrzeg³ krew na wardze Lee i ta na policzku Hasei. Wyci±gn±³ ostro¿nie paluszek w stronê taty i dostkn±³ krwi. Potem obejrza³ dok³adnie mokrego od cieczy palca i spojrza³ na mamê.
Obserwowa³am bardzo uwa¿nie, co ma³y zrobi z takim odkryciem. Specjalnie ani siê nie u¶miecha³am, anie nie marszczy³am - poprostu wpatrywa³am siê w niego na pozór obojêtnie.
Kiedy nie dostrzeg³ na twarzy mamy ¿adnych wskazówek co do pochodzenia i zastosowania substancji, uzna³ ¿e jest jedna mo¿liwo¶c, ¿eby siê przekonaæ o co chodzi. Metoda prób i b³êdów. Dotkn±³ wiêc palcem policzka, robi±c na nim podobny slad do tego który mia³a Hasei. Czeka³ reakcji.... Nic. Wobec tego dostkn±³ palcem wargi w miejscu gdzie skaleczy³ siê Lee. Czeka³ reakcji... Dalej nic. Jako¶ jednak trzeba to by³o usun±æ, wiêc w³o¿y³ paluszka do buzi, oblizuj±c krew. Spojrza³ na mamê.
Co¶ mnie tknê³o i teraz u¶miechnê³am sie do ma³ego, pochylaj±c siê nad nim i ¶cieraj±c mu husteczk± resztê krwi z policzka i buzi. Potem wytar³am te¿ krew z ust Lee. Poczu³am jego zapach.... Tê odurzaj±c± s³odk± woñ potu, specyficznego proszku do prania ubrañ, oraz co¶ jakby delikatn± woñ lotosu. Nie¶wiadomie wci±gnê³am powietrze nosdrzami, jak wilczyca, która [cenzura] dawno nie widzianego cz³onka stada. A potem nie wytrzyma³am i z³o¿y³am na jego ustach delikatny poca³unek.
DO LEE; Lee móg³ poczuæ usta które dotykaj± jego warg. Usta które robi³y to dzieñ w dzieñ przez bez ma³a 900 d³ugich lat. Kiedy poca³unek sta³ siê bardziej zaborczy, co zrozumia³e, chcia³ odepchn±æ od siebie Pani± Nocy.
Gdy zrozumia³am, ¿e ukochany nie odwzajemnia poca³unku, a co wiêcej jakby mnie odtr±ca, zdziwi³am siê i cofnê³am.
- Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany mój...? Nie podoba ci siê prezent? - zapyta³am, zdziwiona.
//Ty ma³a z³o¶nico. za szybko sobie pogrywasz ale bede gra³ razem z tob± ///
Gdy Lee opad³ na ³u¿ko us³ysza³ g³os Hasei który przywróci³ go odrobine do normalno¶ci i wybi³ z zamy¶leñ które trapi³y jego my¶li.
Kiwnal tylko g³owa potakuj±co gdy powiedzia³ o napa¿e miej±c nadzieje ¿e pomo¿e mu te¿ zapomnieæ o tymc o widzia³. W tedy zobaczy³ ma³ego ch³opaczyka tak rozkosznego tak pieknego i¿ wszystkie smutki znik³y z twarzy Rocka . U¶miechn±l siê do ma³ego brzd±ca najszczerszym u¶miechem pe³nym mi³o¶ci.
-Witaj ma³y wojowniku...ju¿ zaczynasz psocici co...kochany ma³y shinobi- W jego g³osi s³ychaæ by³o mi³o¶c i rado¶æ . Gdy ch³opczyk dedukowal nad tym sk±d pojawi³a sie krew na ustach Lee i policzku jego mammy. Rock
podziwia³ go ¿e od tak m³odego wieku jest bardzo ciekawaski. To wszystko pozbawi³o mistrza tajjutsu jakich kolwiek zmartwieñ .
Hasei yu by³a mój synek te¿...gdyby by³± tu jeszcze Neko i Yuki. W ¶wiecei nigdy nie jest tak pieknie.-Pomy¶la³.
Hasei zbli¿y³a siê do niego kiedy go poca³owa³ co¶ by³o nie tak to nie by³ jej poca³unek wyczuwa³ w nim co¶ znajomego co¶ czego nigdy niezapomni. Zdziwienie w jego oczach by³o dostrzegalne przez wszystkich. Ale dopiero kiedy powiedzia³a te s³owa
Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany mój...? Nie podoba ci siê prezent
Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany mój...? Nie podoba ci siê prezent
Czy¿by co¶ by³o nie tak, ukochany ...
Te s³owa dreczy³y jego my¶li i dusze .
-Co ..co powiedzia³a¶...co takiego powiedzia³a¶?- Wsta³ z ³u¿ka rany siê ju¿ zagoi³y. Wpatrywa³ siê w ni± a w oczach mia³ strach.
U¶miechnê³am siê na widok przebudzonego Lee. Zdziwi³o mnie jednak sk± wziê³a siê krew na Jego ustach. Nie zastanawia³am siê nad tym d³u¿ej tylko patrzy³am na poczynania synka Hasei. Usmiechnê³am siê mimowolnie po czym odwróci³am g³owê jakby zainteresowana wygl±dem ¶ciany kiedy Hasei poca³owa³a Lee. Nie chcia³am im jako¶ przeszkadzaæ , dlatego cicho wsta³am i ruszy³am ku wyj¶ciu. Chcia³am jeszcze poeiwedzieæ , ¿e siê cieszê , ¿e Lee wróci³ do zdrowia ale stwierdzi³am , ¿e zostawiê to sobie na potem.
- TO ja nie bêdê Wam przeszkadzaæ - powiedzia³am szeptem przez który ledwo sam± siebie us³ysza³am
Jeszcze przed tym jak wysz³am us³ysza³am g³os Lee. SPojrza³am na Niego a w Jego oczach widnia³ strach. Nie wiedzia³am o o chodzi ale i tak my¶la³am , ¿e to s± ich sprawy osobiste dlatego wysz³am na korytarz
< NMM>
//Wiesz, ¿e przy TOBIE zawsze jestem szybka Kochanie... //
Wystraszy³am siê nie na ¿arty.
- L-lee... Lepiej siê po³o¿... Z-zrobiê CI tego wywaru.- wyj±ka³am. Co¶ by³o takiego w g³osie ukochanego, co mi siê wybitnie nie podoba³o. Popchnê³am go delikatnie spowrotem na ³ó¿ko.
- J-ja... Chcia³am CI zrobiæ prezent... T-ten pocalunek... Ale tak jakby¶ go nie chcia³, wiêc siê zaniepokoi³am... - spojrzenie Lee wywo³ywa³o ze mnie tym wiêkszy strach, ¿e ono samo by³o wystraszone.
Gdy us³ysza³ s³owa Hasei tak smutne pe³ne ¿alu i zdziwienia z powodu jego strachu opamiêta³ siê natychmiast.
Spokojnie to tylko zbieg okoliczno¶æ..tylko tyle...-Stara³ przekonaæ sam siebie.Dotkn±³ rany na ustach przypomnia³ sobie chwile w której poca³unek jego ukochanej zmieni³ siê nie do poznania nie bêd±c ju¿ jej delikatnym poca³unkiem pe³nym mi³o¶æ. Ten poca³unek by³ te¿ pe³ny tego uczucia ale i drapie¿no¶ci oraz pasji któr± posiada³a tylko jedna osoba.
Nie istnieje co¶ takiego jak zbiegi okoliczno¶æ...tylko g³upcy chowaj± siê za zbiegami okoliczno¶æ boj±c siê walczyæ. Ja bêdê inny...Spojrza³ w oczy Hasei na jej piêkne cia³o ,usta które dawa³y mu tyle rozkoszy,czu³o¶ci oraz ciep³a. Wypi³ lekarstwo u¶miechaj±c siê szczerze i obejmuj±c mocno swoj± ukochan±.
-Kocham cie moja jedyna mi³o¶æ...kocham ,nie chcia³em cie przestraszyæ.-Mówi³ szczerze z g³osem w którym s³ychaæ wielk± mi³o¶æ jak± darzy³ Hasei. Nadal bêd±c przytulonym do swej ukochanej odwróci³ siê w stronê swego synka który bawi³ siê w najlepsze w chowanego.
U¶miech Lee sta³ siê jeszcze wyra¼niejszy.
-On jest cudowny...i wydaje mi siê ¿e stanie siê kim¶ wielkim. Nie wiem jeszcze kim ale na pewno kim¶ wielkim. -Powiedzia³ do Hasei niemal szepcz±c aby nie przeszkadzaæ ma³emu w jego zabawie.
Nie pozwolê ci ich mi odebraæ rozumiesz...nie pozwolê. Mówi³ w duchu koncentruj±c siê na tych s³owach ale jednak nie okazuj±c tego na zewn±trz.
Kiedy Lee mnie przytuli³ uspokoi³am siê nieco.
- Nic siê nie sta³o.... Te¿ CIE KOCHAM...- potem spojrza³am tak jak i on na Yukihê.
Ma³e dziecko, które spostrzeg³o ¿e jest w centrum zainteresowania przesta³o ssaæ palca i podesz³o blisko Lee. Znów zamoczy³o palca w jego krwi, obliza³o i zaczê³o siê ¶miaæ.
- Krew.- powiedzia³am do niego.
- Klef.- powtórzy³ ma³y. - Klef, Klef, klef! - i zaklaskal w ³apki.
- Taak... Bêdzie wielki...- przyzna³am.
Przy drzwiach odchrz±kn±³ ANBUs.
-Ekhm... Pani Inuzuka prawda?-zapyta³ nie¶mia³o-Mamy jakiego¶ bezpañskiego kundla i chcemy skróciæ mu mêki, a nie mamy weterynarza no i...
Patrz±c na scenê ANBUs coraz bardziej siê miesza³.
-Przepraszam... Emmm... Pomog³aby pani ³askawie?
Kiedy us³ysza³am o psie, natychmiast wsta³am z ³ó¿ka Lee.
"U¶piæ? Co oni powariowali?! Przecie¿ to stworzenie te¿ my¶li i czuje... Biedactwo... Muszê mu pomóc..."
- Lee, popilnuj Yukiego. Zaraz wracam.- zwróci³am siê do ukochanego i spojrza³am w oczy ANBUsowi z tak± moc± i pasj±, ¿e nie jednemu facetowi przeszed³ by dreszcz podniecenia po plecach.
- Prowad¼.- zwróci³am siê do niego.
-By³ przy bramie...-zacz±³ ale jakby co¶ go tknê³o.
-Przepraszam szanowna pani mam wezwanie z powodu zamieszek, niech siê pani zg³osi do mojego towarzysza przy bramie.
- Hako, Kabe...- zawo³a³am i ruszy³am w stronê wyj¶cia, razem z dwoma wiernymi towarzyszami.
[nmm]
Lee pozosta³ sam ze swoim synkiem zastanawiaj±c siê czy s³owa Hasei"Nie wolno ci siê ruszaæ "Do tycz± tagrze zabawy z ma³ym. Spodziewa³ siê ¿e nie wiec przy³±czy³ siê do zabawy w chowanego z synkiem. Jednocze¶nie wszystko obserwuj±c woku³. Jego oczy dostrzeg³y kilka osób jen± z nich by³± Neko i kilku mê¿czyzn nie chcia³ jednak siê na razie wtr±caæ je¶li uzna³ by ¿e shinobi s± jakim kolwiek zagro¿eniem zadzia³a natychmiast.
Wesz³am do sali. Kiedy zobaczy³am Lee, zgiêtego w pó³, zagl±daj±cego po ³ó¿ko, nie mog³am powstrzymaæ ¶miechu.
- Mia³e¶ siê niegdzie nie ruszaæ...- powiedzia³am, pomiêdzy salwami nieopanowanego chichotu - tak zabawnie wygl±da³ mój m±¿ w tej pozycji.
-EEeeee...to znaczy...to jest.-Lee u¶miechn±³ siê do Hasei i mrugn±³ okiem. Wskazuj±c ma³e stópki schowane za parawanem znajduj±cym siê w rogu pokoju.
-Ale¿ ja siê wcale nie ruszam...udowodniê ci. Wykona³ szybki ruch d³oñmi. Ten gest by³ identyczny do jego ruchów w czasie walki. Powsta³ niewielki podmuch powietrza który ods³oni³ zas³one ukazuj±c ma³ego Yukiche z dziwion± buzi±. Rock jeszcze bardziej siê u¶miechn±³ mówi±c.
-¦wietne miejsce synku...prawie bym cie nie znalaz³. Podszed³ do niego powoli i zacz±³ czochraæ mu czuprynkê nastêpnie wzi±³ go na plecy i popatrza³ siê na Hasei.
-No co...to by³a kiedy¶ moja ulubiona zabawa...-Powiedzia³ z u¶miechem na twarzy jak by stwierdza³ co¶ ca³kowicie oczywistego zbli¿aj±c siê z ma³ym do ukochanej.
Keishi wszed³ do sali raze z córk± i ma³ym Summonem u boku. Skin±³ g³ow± Lee po czym opar³ siê o ¶cianê. Nie zamierza³ na razie nic mówiæ. Najwy¿ej ewentualnie powstrzymaæ pana m³odego przed nag³± ucieczk±.
Dostrzeg³szy energie która mog³a nale¿yci tylko do Genishiday Keishiego odwróci³ siê w jego stronê u¶miechaj±c siê do jego ma³ej córki.
-Czy mi siê wydaje stary druchu czy ta ma³a s³odka dama przy twym boku to twoja córeczka??-Zna³ na to odpowiedz wyczuwa³ jej energie ale mimo tego zapyta³.
-Co¶ mi siê zdaje ¿e sprowadzi³o cie tu co¶ bardzo wa¿nego..prawda kochana.-Rock znów spojrza³ na sw± ukochan± a jego twarz mówi³a i¿ domy¶la siê ¿e jego dama macza³a swe piêkne r±czki w tej sprawie.
Za³o¿y³am rêcê na piersiach.//Tak jak ty to czesto robisz na realu xP//
- Bierzemy ¶lub! - oznajmi³am z pochwa³y godn± detrminacj±.
- A Keishi-kun nam go udzieli...- doda³am.
Namida spojrza³a temu cz³owiekowi w oczy, z zamiarem sprawdzenia czy nie ma wobec nikogo na tej sali z³ych zamiarów. Kiedy jednak spojrza³a w jego szare, puste oczy po plecach przebieg³ jej dreszcz zdumienia.
"Nic...nie... czujê... NIc, nie czujê.... NIC NIE CZUJÊ!"
Nagle roze¶mia³a siê na ca³y g³os najpiêkniejszym ¶miechem pod s³oñcem. ¦miechem, który móg³by kruszyæ najbardziej zatwardzia³e serca. Poci±gnê³a tatê za rêkaw.
- Tato, tato... Kto to jest ten pan? - zapyta³a, nie mog±c siê oprzeæ by nie zerkaæ co chwilê w oczy temu nieznajomemu.
-Wiem to ..wiedzia³em od kiedy tylko siê pojawi³ nasz wspólny znajomy.Nie ma na co przecie¿ czekaæ nied³ugo znów mo¿e siê co¶ wydarzyæ , mogê znikaæ lub wpa¶æ w zasadzkê sprowadzon± na mnie przez pani± LOS.-Jego g³os by³ powa¿ny i opanowany jak zawsze zreszt± .Z ma³ym Yukich± na plecach podszed³ do swej przysz³ej ¿ony i poca³owa³ j± w policzek.
-Wiesz ¿e cie kocham prawda Hasei ?-G³os by³ tym razem smutny wiedzia³ bowiem i¿ nie raz ich ¶lub by³ przek³adany i to tylko z jego winy.
"DZi¶ bêdzie inaczej ...dzi¶ nareszcie bêdziemy razem.-Powtarza³ w my¶li"
Spojrza³am w jego puste oczy. ¯a³owa³am ¿e tym razem nic w nich nie mogê dostrzec. "Có¿... Czasy siê zmieniaj±... Ludzie te¿..."
- Nigdy niczego nie mo¿na byæ pewnym do koñca... Nie znam Twoich my¶li... Ale ufam Ci bezgranicznie, wiêc skoro mówisz ¿e mnie kochasz... to tak jest... - poca³owa³am go delikatnie.
- Ale zanim we¼miemy ¶lub, musisz mi co¶ obiedaæ...- doda³am.
//Kei'a nie ma, bo mu brat kompa zwin±³... Bêdzie za jakie¶ 2h//
U¶miechn±³ siê do niej w ten wyj±tkowy sposób tylko dla niej i przytuli³a j± mocno do siêbie.
-Dla ciebie wszystko ukochana...oddam nawet ¿ycie aby¶ tylko by³a szczê¶liwa i aby¶my byli razem.-Jego g³os by³ szczery i pe³en bezgranicznej mi³o¶ci do jedynej kobiety jak± kocha³ do anio³a w ludzkiej postaci.
///No nie Pani Los lubi takie kawa³y...kurcze ma³a wredna...////
- Wiem, ¿e to g³upie, ale... Obiecaj mi, ¿e... ¯e mnie nigdy nie zostawisz...- wyszepta³am, przytulona do niego. W jego ramionach czu³am siê znów jak 7 letnia dziewczynka, która dopiero co zosta³a pó³-sierot±. Biedna i chroniona jedynie przez niego.
Wyda³o mu siê dziwne i¿ pyta o co¶ tak oczywistego ale ton jej g³osu oraz strach w nim mówi³ mu wiele.Przytuli³ j± jeszcze mocniej do siebie.
-Obiecuje ukochana...obiecuje na wszystko w co wie¿e...OBIECUJE NA MI£O¦Æ JAKA CIE DARZE nigdy ale to nigdy ciê nie o puszcze i zawsze bêdê cie kocha³.- Gdy to mówi³ jego g³os by³ spokojny i pewny pe³en mi³o¶ci i wiary w te s³owa u¶miecha³ siê przez ca³y czas.
-Czy to rozwiewa twe troski ukochan??
- Tak, w zupe³no¶ci...- wyszepta³am, tul±c siê do niego i wdychaj±c jego zapach. nagle nachyli³am siê do jego ucha i wyszepta³am cicho.
- Piêkne dziecko sp³odzi³e¶ kochanie... Dumne i odwa¿ne...- ciekawie czeka³±m na reakcjê.
Czu³ jak wdycha jego zapach jej pytanie jednak go wcale nie zaskoczy³o.
-To nie tylko moja zas³uga ukochana..urodê i opór odziedziczy³a po mamie oraz oczywi¶cie wszystkie moje denerwuj±ce nawyki.-Ostatnie s³owa powiedzia³ ¶miej±c siê odrobinê.
-Ale masz racje...to jest nasz ma³y cud który ju¿ na zawsze bêdzie tylko nasz.
Ucieszy³am siê... Zmieni³ siê przez ten czas gdy go nie by³o. Zmieni³ siê i to bardzo. Wydoro¶la³. Ostro¿nie, tak by nie wzbudziæ niczyich podej¿eñ zapu¶ci³am rêkê w jego spodnie. Kiedy znalaz³am to czego szuka³am, wyszczerzy³am zêby w bezczelnym u¶miechu.
- Nie s±dzisz, ¿e nale¿y Ci siê kara, za to ¿e tak czêsto przek³adali¶my ¶lub? - zapyta³am niewinnie.
Keishi nachyli³ siê do córki i wyszepta³ jej na ucho.
- To Rock Lee. Jeden z najsilniejszych shinnobi jakich pozna³em. Jest tak¿e jednym z najlepszych ludzi jakich dane mi by³o poznaæ.
Obserwowa³ przez chwile mi³osne wyznania m³odej pary po czym g³o¶no odchrz±kn±³.
- Có¿ z tego co widzê rola moja jest tu tylko symboliczna. - powiedzia³ spokojnie.
- Jednak có¿ formalno¶ciom musi staæ siê zado¶æ. - powiedzia³ wyci±gaj±c z kieszeni koszuli niewielk± ksi±¿kê.
- Je¶li zatem nie macie nic przeciwko zaczniemy dobrze?
- Co? Ach, tak...- by³am trochê z³a, ¿e przerwano mi znêcanie siê nad Lee. B³yskawicznie wysunê³am rêkê z jego spodni i odsunê³am siê o krok, puszczaj±c ukochanemu spojrzenie pt."Nie my¶l ¿e CI siê upiek³o".
Kiedy u¶wiadomi³am sobie, co robiê serce podskoczy³o mi do gard³a, jak nastolatce na pierwszej randce. Z³a zbeszta³am sam± siebie, ale wziê³am Lee za rêkê. Spojrza³am wyczekuj±co na przyjaciela.
Lee zdziwi³o odrobinê zachowanie Hasei ale uzna³ ¿e nale¿a³o mu siê. Gdy siê uspokoi³a Lee ponownie siê u¶miechn±³ do wszystkich zebranych postawi³ delikatnie swego synka na ziemie i wzi±³ rêkê swej ukochanej mówi±c.
-Ja nie widzê ¿adnych przeciw skazani...-Odczeka³ chwile rozgl±daj±c siê za siebie przed siebie i w górê jak by spodziewa³ siê i¿ kto¶ mo¿e siê wtr±ciæ po raz kolejny.
-Mo¿emy zaczynaæ przyjacielu ju¿ za d³ugo na to czekali¶my
Keishi u¶miechn±³ siê i zamkn±³ oczy. Nie wiedzieæ czemu ws³ucha³ siê w burzê. Przebudzi³ w sobie dziedzictwo swojego klanu. Delikatna aura chakry otoczy³a go. Jego ubranie zda³o siê ja¶niejsze, w³osy jakby odzyska³y blask a gdy otworzy³ oczy i w nich widaæ by³o co¶ innego. Zrobi³y siê ja¶niejsze, niemal¿e bia³e. Hasei, która zna³a ch³opaka lepiej mog³o siê nawet wydawaæ, ze stoi przed ni± ten sam Keishi, którego pozna³a 8 lat wcze¶niej. Niewinny ch³opak nie pozwalaj±cy by z³o ¶wiata go st³amsi³o. U¶miecha³ siê ciep³o. Spokojnym krokiem podszed³ do nich.
- Widzê do¶æ dowodów na to, ¿e chcecie zostaæ ma³¿eñstwem. Jednak zapytam siê was nie jako Lider Amegakure, lecz jako przyjaciel. Czy jeste¶cie pewni tej decyzji? Czy obiecujecie trwaæ przy sobie niezale¿nie od niczego? Czy pozostaniecie razem w mi³o¶ci na dobre i z³e póki jedno z was nie bêdzie musia³o odej¶æ? - zapyta³ melodyjnym tonem tak podobnym a jednak tak ró¿nym od tego, którym na codzieñ siê pos³ugiwa³.
- Trzykrotne "hai"... - odpar³am bez najmniejszego zawachania.
Teraz patrzy³am siê tylko przed siebie, by ani Lee ani Neko nie zauwa¿yli ¿e zbiera mi siê na p³acz.
"Nie bój siê... to tylko formalno¶ci... ni siê nie zmieni..." Uspokaja³am sama siebie, choæ dobrze wiedzia³am ¿e to nie prawda. Gdzie¶ w g³êbi czu³am, jak wokó³ mnie zamykaj± siê prêty ¿elaznej klatki, z której ju¿ nigdy (nie wa¿ne, s³usznie czy nie) nie bêdê mia³a prawa siê wydostaæ. Nigdy nawet nie my¶la³am o ¶lubie, dopóki nie spotka³am Lee. A i wtedy wyobra¿a³am to sobie raczej jako ceremoniê z formu³kami do odklepania, po której nast±pi weso³a zabawa, z obecnymi na niej najwa¿niejszymi postaciami ¶wiata shinobi. Teraz, kiedy bra³am slub, jedynie w obecno¶ci Lee, przyjaciela, córki i ma³ej Namidy.... Zrozumia³am, ze nie liczy siê ca³a ta otoczka, tylko to co przysiêgasz. I ¿e jest to przysiêga, której nigdy nie bêdê mia³a prawa z³amaæ.
Kocha³am Lee, a jak¿e, ale... Kto móg³ wiedzieæ co przyniesie przys¿³o¶æ?
Lee nie by³ pewny co ma powiedzieæ tak wiele razy wyobra¿a³ sobie ten dzieñ i to co powie. Ale teraz wszystkie te s³owa wyda³y mu siê niewa¿ne i p³ytkie. Popatrza³ siê w oczy swej ukochanej jak zawsze szukaj±c w nich oparcia. Uklêkn±³ przed Hasei ca³y czas patrz±c siê w jej oczy.
-Przysiêgam to na sw± dusze i ¿ycie wieczne...na honor shinobi...przyrzekam ci ukochana.
"Przysiêgam ¿e od nigdy nie przestane cie kochaæ..nigdy-powiedzia³ w my¶lach"
Keishi u¶miechn±³ siê ciep³o... W³a¶ciwie niemal jak dziecko.
- Tak jak s±dzi³em by³a to tylko formalno¶æ. Od dnia dzisiejszego jeste¶cie ma³¿eñstwem - powiedzia³ po czym zapisa³ co¶ w notesie. Nastêpnie wyj±³ inn± i naskroba³ na niej kilka zdañ. Poda³ j± Lee...
- To potwierdzenie. Bêdziecie musieli dostarczyæ je Hokage. Nie jeste¶cie obywatelami Ame wiêc... Có¿ ja tego zrobiæ nie mogê... - umilk³ jakby nad czym¶ siê zastanawiaj±c Wyra¼nie mia³ przeczucie, ¿e o czym¶ zapomnia³. A w tej chwili w odmienionej postaci wygl±da³ wrêcz uroczo.
- Ach no jasne... Mo¿esz poca³owaæ pannê m³od±
Nagle, k±tem oka zobaczy³am przez otwarte drzwi, jak korytarzem idzie dwóch ANBU, trzymaj±cych jakie¶ cia³a w objêciach.
"Najprawdopodobniej zw³oki." - pomy¶la³am i ju¿ mia³am siê odwróciæ, kiedy gdzie¶ mignê³a mi rêkoje¶æ dobrze znanego miecza."Kosiarz... A wiêc Hyuta nie zyje?! To nemo¿liwe! "
Wyda³am z siebie ciche pi¶niêcie, odwróci³am siê, porwa³am z ziemi swoj± apteczkê i pobieg³am za ANBUS'ami.
[nmm]
//Wybacz, kochanie^^ Ale soro ty tak czêsto siê urywasz w kulminacyjnych punktach, to ten jeden raz mi chyba wybaczysz, ni nie? //
Widzia³ strach i zaniepokojenie w oczach Hasei .Wiedzia³ te¿ co oznacza dziwne mrowienie w k±ciku na jego plecach.
"Hyuta...i co¶ jeszcze...dawno tego nie czu³em."Oczy Lee zap³onê³y niebiesk± aur± po¶ród czerni mg³y która na powrót zacze³a go otaczaæ.
CoS-"Tak masz racje to nastêpny...twoja przyjació³ka Minako ma go w sobie .. twoja córka te¿ ..a teraz jeszcze nastêpny...za d³ugo nas nie by³o..za d³ugo"
"-Wiem nie musisz mi tego mówiæ...Neko sobie poradzi wiec siê nie wtr±caj...co do Minako i tej trzeciej osoby...zrobimy co musi zostaæ zrobione...ale jeszcze nie teraz..."-Powiedzia³ spokojnie i uda³ siê powoli w stronê sali operacyjnej aby przywitaæ pokiereszowanego druha.(NMM)
Keishi spojrza³ na korytarz... Dzieciêca niewinno¶æ jakby wyparowa³a... Wróci³ stary lekko zmêczony tym wszystkim lecz mimo to serdeczny Keishi.
"Pomoc medyczna zawsze siê przyda... Choæ jestem w tym kiepski" - pomy¶la³ patrzac na rannego Mizukage
Odpu¶æ sobie... To nie twoja sprawa... Niech umiera je¶li rzuci³ siê w walkê, której wygraæ nie móg³... - us³ysza³ w g³owie cichy g³os... Widocznie jego mroczne ja znów zdecydowa³o siê go "wspieraæ"
"Wiesz dobrze, ze tego nie zrobiê... To nie w moim stylu..." - odpowiedzia³ w my¶lach i wybieg³ na korytarz
{NMM}
No i dotar³ w koñcu. Wêdrówka korytarzami nie by³a mo¿e wyczerpuj±ca, ale towarzysz±cy temu odór lekarstw i ten taki... taki jaki dobywa siê z mokrego banda¿a. No i te ¶rodki odka¿aj±ce, no i mo¿e spirytus. Na sam± my¶l o alkoholu, zemdli³o go.
Sta³ teraz przed drzwiami do sali pooperacyjnej i zastanawia³ siê jak bêdzie rozmawia³ z tym cz³owiekiem i o czym. O misji rzecz jasna, przecie¿ nie o pogodzie. Musia³ siê o nim jak najwiêcej dowiedzieæ i przeanalizowaæ na spokojnie sytuacjê i zdaæ relacjê Panu Aio i Pani Arisie. A potem... potem podejm± decyzjê. Mia³ nadziejê, ¿e nie bêdzie to jaki¶... w³a¶ciwie jaki by nie by³, to chyba nie by³o wyboru i musia³ pój¶æ z nimi. Otworzy³ drzwi i wszed³ do ¶rodka. Zacz±³ siê rozgl±daæ. Zawsze siê zastanawia³ jak to wygl±da na sali pooperacyjnej. Wyobra¿a³ sobie du¿o urz±dzeñ, kroplówki i pobanda¿owanych pacjentów utrzymywanych przy ¿yciu przez maszyny. Zdecydowanie za du¿o telewizji...
Wszed³e¶ przywita³ ciê rz±d pustych ³ó¿ek w ostatnim kto¶ by³, spa³ a raczej jak zauwa¿y³e¶ spa³a
Pod³±czona pod kroplówkê i respirator, tak jak sobie wyobra¿a³e¶. Na ³ó¿ku widnia³a kartoteka, wiele obrazów by³o na czerwono, wylew wewnêtrzny, z³amana rêka, wstrz±s mózgu, nie wiadomo co z okiem pisze ¿e zszyte operacyjnie po wbitym kunai, itd. Je¶li to jest jednostka w dobrym stanie po powrocie z tamt±d to ciekawe jak wygl±daj± ci w z³ym stanie... a no tak nie ¿yj±. To jedyna osoba która zbli¿y³a siê, mo¿e nawet by³a w holu i prze¿y³a. Dziewczyna ciê¿ko oddycha³a, s³ysza³e¶ jak gwi¿d¿e przy wydechu...
Ch³opak westchn±³. Dziewczyna i to w takim stanie... Zrobi³o mu siê jej przykro. Dziewczynom nie powinno siê to zdarzaæ. Im nie pasowa³y obra¿enia, banda¿e i cierpienie. Powinny siê ³adnie u¶miechaæ i wygl±daæ jak... jak Orichime. Pomy¶la³ nawet przez chwilê, ¿e ona tu le¿y, ale zaraz szybko odegna³ te nieprzyjemne obrazy. Zbli¿y³ siê do ³ó¿ka i siêgn±³ po dokumenty. Zacz±³ je przegl±daæ, poszukuj±c cennych informacji. Co i rusz zerka³ na dziewczynê, jakby chcia³ przyrównaæ to co wyczyta³ z faktami. Szczerze zaczyna³ w±tpiæ, ¿e wydobrzeje do tego czasu... chyba, ¿e jaki¶ dobry medyk j± posk³ada, chocia¿ to te¿ by³o ma³o prawdopodobne. A przecie¿ mo¿e nie odzyskaæ w pe³ni si³ i co wtedy? Bêdzie ciê¿arem, zbêdnym balastem, o który trzeba bêdzie dbaæ. A co, je¶li wejdzie tam i spanikuje? Przecie¿ ma obit± g³owê, co¶ takiego mo¿e siê zdarzyæ... jaki¶ szok, czy inne medyczne okre¶lenia. Ale z drugiej strony... wie jak to wygl±da.
Próbowa³ odszukaæ jej imiê, mo¿e nawet rangê, wiek. By wiedzieæ wiêcej, by mieæ wiêksze pole manewru. A mo¿e po prostu z ni± porozmawiaæ? To by³oby trudne... w koñcu ciê¿ko siê rozmawia z rur± w gardle.
Ch³opak odgarn±³ d³oni± w³osy z czo³a. Wpatrywa³ siê w dziewczynê, zezuj±c co chwilê na aparaturê stoj±c± obok. Spa³a, to chyba dobrze. Wyci±gn±³ notatnik, a z niego kopertê z rozkazami od Anuleja. Chwilê przygl±da³ siê zapieczêtowanej wiadomo¶ci. Musia³ to jeszcze przemy¶leæ... i to powa¿nie, gruntownie to przeanalizowaæ. Tak i chyba szukaæ czwartej osoby, tak na wszelki wypadek. Nie, ta dziewczyna powinna le¿eæ i cieszyæ siê, ¿e w ogóle oddycha, a w³a¶ciwie, ¿e maszyna za ni± oddycha. I niech szlag trafi misjê i budynek... to ju¿ nie dla niej. Jak wybudz± j± i od³±cz± od aparatury, zada jej tylko masê pytañ, a odpowiedzi zapisze w notatniku. Tyle wystarczy... A póki co... Maresuke przysun±³ sobie krzes³o. Cicho, ostro¿nie, by jej nie zbudziæ. Siedzia³ tak z dokumentami, które przegl±da³ po raz wtóry, by nie przegapiæ istotnych faktów, a ju¿ mia³ parê spostrze¿eñ. Notatnik poszed³ w ruch, a koperta z rozkazami wyl±dowa³a na szafce obok ³ó¿ka, w zasiêgu rêki dziewczyny. Zapisa³ zatem w notatniku.
Cytat: Oko, rana od kunaia. Czyj kunai? Duchy nie rzucaj± kunaiami. Jak wysz³a z tymi obra¿eniami z budynku? Potrzebny opis zaj¶cia. Potrzebny odpis z przyjêcia na oddzia³. Mo¿e co¶ mówi³a. Potrzebna opinia lekarza na temat stanu zdrowia. Szukaæ zastêpcy.
Siedzia³ tak wpatruj±c siê to w ni±, to w notatnik i znów w dokumenty. Intensywnie my¶la³ i analizowa³ kolejne mo¿liwo¶ci, a wszystkie wygl±da³y jak pokrêcony scenariusz konoszañskiego "Nie do wiary" tylko, ¿e naprawdê
Siedzia³e¶ ju¿ bite dwie godziny gdy na pokoju wszed³ lekarz i dwie pielêgniarki. Momentalnie nawet nie wiedz±c co i jak znalaz³e¶ siê za drzwiami. Wyprosili ciê po prostu, od³±czali respirator, i takie urz±dzenie pokazuj±ce linie ¿ycia...kroplówkê zostawili, lecz wymienili "pó³ litra pawoluniku" . Sz³o personelowi medycznemu to sprawnie, po tym wszystkim nawet te¿ nie wiedz±c jak, zosta³e¶ przez bardzo masywn± pielêgniarkê wrzucony z powrotem do ¶rodka. Nawet zaoferowa³a ci ³ó¿ko numer 9, czyli nawet nie patrza³a kim jeste¶. Tymczasem lekarz zadawa³ pytania o dziwo siedz±cej pacjentce, no na wpó³ siedz±cej po prostu ³ó¿ko by³o sk³adane i podnie¶li przód by ta mog³a lepiej widzieæ.
- za trzy dni dam ci pozwolenie na picie, czyli za jakie¶ 10 bêdziesz mog³a co¶ zje¶æ, a na razie tylko kroplówki. Musisz bardzo uwa¿aæ na siebie nie robiæ gwa³townych ruchów, nic nie podnosiæ....
Lista i polecenia co do leków i innych spraw by³a d³uga, dziewczyna natomiast tylko kiwa³a na "tak". Po tym przemówieniu doktor wyszed³ równie¿ z pomieszczenia zostawiaj±c was samych. Wydawa³o mu siê ¿e Maresuke przyby³ w odwiedziny, mo¿e ch³opak czy rodzina?
Tymczasem dziewczyna spokojnie le¿a³a z otwartym okiem, cichutko spokojnie.
Maresuke poczu³ siê jak... pewnego rodzaju pi³eczka do ping ponga, bêd±c przerzucanym to na jedn±, to z powrotem na drug± stronê sto³u. W tym przypadku paletk± okaza³a siê masywna pielêgniarka, której patrzy³o z oczu odrobinê ¿yczliwiej ni¿ rozjuszonemu bykowi przed kastracj±. A mo¿e po prostu takie odniós³ wra¿enie? Takie kompletnie mylne i nieprawid³owe? W koñcu pielêgniarki w szko³ach zwykle nazywano pigu³ami, albo tymi no... pani strzykawa. Chocia¿ w akademii raczej ju¿ nikt nie odwa¿y³ siê zadzieraæ z medycznym ninja.
W koñcu wyl±dowa³ na powrót w pokoju. Co wys³ucha³, to wys³ucha³... Lekarz chyba wiedzia³ co mówi. Jeszcze tyle dni bez jedzenia i pewnie najmniejszego ruchu. Oj Pan Anulej chyba wyra¼nie siê zagalopowa³. Dziewczyna mog³aby najwy¿ej uczestniczyæ w wy¶cigu wózków szpitalnych, a nie w misji.
No to siedzia³a sobie ju¿ wybudzona, pozbawiona k³opotliwej aparatury. Ch³opak westchn±³ i przez chwilê pomy¶la³, ¿e tak z pustymi rêkami przyby³... z drugiej strony i tak nie mog³a nic piæ, ani je¶æ. Zreszt± to by³o spotkanie s³u¿bowe, a nie jakie¶ tam wizyty towarzyskie. Podszed³ powoli do jej ³ó¿ka i lekko odchrz±kn±³.
- Witam Pani± - skin±³ lekko g³ow± - Czy mo¿na? Przybywam tutaj od Mizukage, Pana Anuleja. Pani pozwoli... Maresuke Kaguya - przedstawi³ siê i od razu zastanowi³, czy mo¿e mówiæ. Gdyby nie mog³a, to lekarz by da³ instrukcje. Co¶ jak "nie mêcz jej", "niech nie mówi za du¿o". Genin skin±³ raz jeszcze i usiad³ obok ³ó¿ka. Wzrok skierowa³ na kopertê otrzyman± od Anuleja. Siêgn±³ po ni± i rozpieczêtowa³. Podsun±³ dziewczynie w taki sposób, by widzia³a tre¶æ, ale nie nazbyt nachalnie. Da³ jej chwilê na przeczytanie, jednak wiadomo¶ci nie zabra³, lecz po³o¿y³ jej w zasiêgu rêki. Sam nie czyta³, w koñcu nie by³a to wiadomo¶æ dla niego. Usiad³ na sto³ku obok.
- Jak siê Pani ju¿ pewnie domy¶la, jestem tu w sprawie... - tutaj nieco zwolni³. Jak zareaguje? - ... w sprawie Pani ostatniej misji - wyci±gn±³ notatnik i pstrykn±³ d³ugopisem na znak gotowo¶ci. Có¿ to robi z cz³owieka odrobina s³u¿bowego zaciêcia? Jeszcze przed chwil± jej wspó³czu³, a teraz? Uprzejmie, choæ raczej bez ¿adnego g³êbszego odczucia. A mo¿e po prostu ju¿ zrobi³ co¶ dla niej? Postanowienie, ¿e ostatnim jej wysi³kiem bêdzie ten raport? I tak by jej nie wypu¶cili na misjê ze szpitala, ale wiadomo, ¿e rozkaz Mizukage rzecz ¶wiêta i nawet ta¶m± posklejaj±, by ninja wyszed³ w jednym kawa³ku.
- Zacznijmy od pocz±tku... Dane osobowe, ranga, specjalizacja. Potem przejdziemy dalej - a pomy¶leæ, ¿e Maresuke nie pa³a³ mi³o¶ci± do takich osób, które zak³ócaj± czyj¶ spokój tylko dlatego, ¿e jest to ich praca. A teraz? Teraz sam wcieli³ siê w rolê policjanta wyci±gaj±cego zeznania od poszkodowanego, który jeszcze nie do koñca rozumie co siê dzieje i ostatnie czego pragnie to... ten s³u¿bowy ton, uprzejmo¶æ te¿ s³u¿bowa, no i ten beznamiêtny wyraz twarzy i skrobanie d³ugopisu spisuj±cego zeznania.
Dziewczyna patrza³a z lekkim niedowierzaniem na to co siê dzieje, kiedy Maresuke podsun±³ jej list pod nos, g³o¶no i jakby teatralnie westchnê³a. U¶miecha³a siê, nie szeroko lecz bardzo mi³o.
-dziêkuje ¿e mnie odwiedzi³e¶
powiedzia³a cicho, mia³a bardzo s³aby lekko dziwny i ¶mieszny g³os. Raczej w teatrze graæ by nie mog³a, a byæ mo¿e to wina os³abienia? By³a widocznie szczê¶liwa z odwiedzin, kogokolwiek odwiedzin, musi tu przebywaæ bardzo d³ugo i nikt o niej nie pamiêta³
- napisano ¿e mogê wzi±æ udzia³ w likwidacji i odzyskaniu amuletów, najwidoczniej Mizukage wam nie ufa do koñca, albo niektórym osob±. Jestem Rei nazwiska nie posiadam, niewa¿ne...
Lekko koteryjne zmru¿y³a oczko, mia³a bardzo d³ugie rzêsy, zatrzepota³a nimi i wierci³a wzrokiem dziurê w Maresuke, po czym siêgnê³a zdrow± rêk± po list czy rozkaz od Anuleja, odwróci³a kartkê i przy³o¿y³a j± tak samo ch³opakowi przed twarz±.
Kod: Rei, wiem w jakim jeste¶ stanie niestety przemieszczaj±cy siê wie¿owiec powróci³ drugi raz, w to samo miejsce, czyli nie zebra³ wystarczaj±cej ilo¶ci energii by wróciæ do swojego wymiaru. Jest to szansa na któr± d³ugo czekali¶my, my i ca³y nasz kraj. Z dum± i Honorem powierzam Ci misje rangi A, zabicia Pana iluzji, odzyskanie piêciu amuletów Elnoli. Dowództwo powierzam Aio, tobie natomiast opiekê nad Geninem Panem Maresuke, do niczego jednak nie zmuszam niech to bêdzie Pani wybór... no troszkê ciê¿ko mi pisaæ formalnie list do kumpeli z dru¿yny :) /resztê wiadomo¶ci dziewczyna celowo jakby zas³oni³a d³oni±//
- mo¿esz szukaæ innej osoby, je¶li nikogo nie znajdziesz to ja pójdê, tylko po to by was z stamt±d wyci±gn±æ w razie tarapatów nic po za tym. Za zadawaj pytañ, bo nie udzielê ci i tak odpowiedzi Urzêdniku, zajmij siê lepiej poszukiwaniem kogo¶ na moje miejsce. Mi³o ¿e wpad³e¶...
Po¿egnanie nie by³o ju¿ zbytnio optymistyczne, nie dowiedzia³e¶ siê za du¿o tylko masz teraz wiêcej pytañ. Jednak Mizukage wie wiêcej o tamtym miejscu ni¿ jawnie mówi, mo¿esz zostaæ i jeszcze pogadaæ lub ju¿ i¶æ i szukaæ czwartej osoby.... a mo¿e w trójkê wyruszycie?
I po co? I po co ona siê tak gapi? Wierci niby diamentowym wiert³em w... mydle. I po co a¿ tak, co jej zrobi³ ten biedny genin, by tak siê wpatrywaæ. Najpierw mu siê wydawa³o, ¿e nie jest wcale taka straszna, ale... niech szlag trafi te tajemnice, zawoalowane u¶miechy, ukradkowe spojrzenie i te trzepotanie rzêsami... wszelkie niedopowiedzenia te¿ niech szlag trafi. Czy ¶wiat nie mo¿e byæ prosty jak dajmy na to Maresuke? Wtedy mo¿e ¶wiat nie by³by taki rozgadany, ale na pewno ¿y³oby siê lepiej. Ale niestety tak nie by³o. Uciek³ wzrokiem, ale i tak musia³ zapoznaæ siê z tre¶ci± listu.
Przecie¿ mówi³em, niech was wszystkich szlag! - wykrzycza³ w my¶lach prosto w kartkê, która dostarczy³a mu wiêcej tajemnic ni¿by chcia³ znaæ. Spu¶ci³ g³owê i podpar³ j± o otwarte d³onie. Teraz ju¿ nic nie wiedzia³. Chocia¿ nie... wiedzia³, ale nie za bardzo mia³ ochotê to zrozumieæ.
- Przepraszam Pani Rei... - wymamrota³, lekko kiwaj±c spuszczon± g³ow± - Mo¿e jednak ¼le zaczêli¶my... zacz±³em. Po prostu... tak, jestem tym geninem co tam Pan Anulej pisa³. To jest moja pierwsza misja o takiej randze... Ba! Nawet B na oczy nie widzia³em - mówi³ dalej, takim nieco przygaszonym g³osem. Proszê wybaczyæ mi to co powiedzia³em i... - tutaj westchn±³ i lekko odchrz±kn±³ - I za to czego nie powiedzia³em równie¿. Je¶li Pan Anulej Pani ufa, to i ja nie mam podstaw, by w Pani± w±tpiæ - tu zrobi³ pauzê i chocia¿ próbowa³ odszukaæ w g³owie co¶ m±drego, niestety nic takiego tam nie by³o.
- Pan Aio to poprzedni Mizukage - wyja¶ni³ od razu - Na pewno Pani go zna, lub chocia¿ wie o nim wystarczaj±co. Idzie z nami te¿ Pani Arisa... Oboro, tak. Jest ona specjalistk± od genjutsu... Ja natomiast, z pewno¶ci± moje nazwisko mówi Pani wiêcej, ni¿ zdo³am opisaæ s³owami. To tak, by Pani mia³a jasno¶æ kto i jak... - uniós³ lekko g³owê i spojrza³ w te bystre, ¶widruj±ce oko. Jak tornado, nad spokojnymi, b³êkitnymi jeziorami oczu Maresuke.
- Mam... mam nadziejê, ¿e Pani wspomo¿e swoim do¶wiadczeniem. Je¶li dojdzie Pani... do jakich¶ wniosków, spostrze¿eñ na temat... sama Pani rozumie. Co powinni¶my ze sob± zabraæ i w ogóle... bêdê wdziêczny - i zaraz pomy¶la³, ¿e jego wdziêczno¶æ pewnie znaczy tyle co ³ajno na skraju drogi. Pokrêci³ lekko g³ow±.
- Przynie¶æ mo¿e co¶ Pani? - zapyta³ dosyæ niespodziewanie nawet dla siebie - Mo¿e co¶ do czytania? Jest tu chyba dosyæ nudno... - stwierdzi³, spogl±daj±c na w±tpliwe atrakcje w postaci aparatury medycznej. Ile w koñcu mo¿na potrzeæ na ¶wiec±ce diodki. Ale d³ugie ma te rzêsy... niech to szlag, s± naprawdê... Od razu przypomnia³ sobie piêkne oczy Orichime... to nie czas na takie my¶li.
- Ja... chyba powinienem ju¿ i¶æ. Je¶li bêdê potrzebny, to wystarczy przekazaæ przez lekarza, lub pielêgniarkê, a na pewno siê o tym dowiem - powiedzia³ i zamiast odej¶æ, siedzia³ dalej. Obliza³ tylko wargi czuj±c, ¿e s± suche. Nie czu³ siê komfortowo, oj nie. Ale pójdzie dopiero jak dziewczyna zdecyduje. Czu³, ¿e jest to jej winien.
Dziewczyna u¶miechnê³a siê szerzej i jeszcze raz tak fajnie zatrzepa³a rzêsami.
-ile masz lat? Nie, nie musisz mówiæ, przepraszam tak mi siê wyrwa³o. Mówiê ¿e wygl±dasz tak potulnie i niegro¼nie ¿e mi ciebie tak szkoda, wiedz ¿e jak co, to dostaniesz ³ó¿ko obok mnie, o tam
Rei wzrokiem wskaza³a ³ó¿ko numer 9, dla stanu krytycznego
- Je¶li nie znajdziesz nikogo innego to ja pójdê, ale naprawdê wola³abym nie. Pytasz o rady mam kilka, zwracaj uwagê na Déjà vu ( de ¿a wi, ju¿ widziane) nie rzucaj kunai pochopnie, walcz tylko w ostateczno¶ci, ojjjj
Dziewczyna chwyci³a siê za g³owê, troszkê zaczê³a siê trz±¶æ. Ci±gle jednak wierci³a Maresuke wzrokiem a¿ nagle ca³y ¶wiat mu zawirowa³. Genjutsu?
Ch³opak ujrza³ dru¿ynê, Rei, dwóch innych ch³opaków. Odbijali siê z du¿± prêdko¶ci± o konary i ga³êzie drzew.
- musimy o tym zameldowaæ
zacz±³ jeden i dalej ci±gn±³
- nie codziennie, w tydzieñ powstaje wie¿owiec, po za tym ci co byli na patrolu nie wrócili.
Mówi±cy to wszystko by³ jak wskazywa³o jego ubranie kim¶ z klanu Rensai
tego co kontroluje ³añcuchy. Tu¿ za nim pod±¿a³ bia³ow³osy ch³opak z dwoma czerwonymi kropkami na czole. Powoli zni¿y³ siê do kolegi i... po³o¿y³ rêkê mu na ranieniu a ten zosta³ przebity d³ug± ko¶ci± w poprzek cz³owieka tak jak by na palu go tak wbito. Dziewczyna wydar³a siê przera¼liwie. Ten zabójca natomiast schowa³ ko¶æ.
--Nikt nie wraca
Znów obraz zacz±³ migaæ widzia³ ró¿ne obrazy wy³aniaj±ce siê z ciemno¶ci, widzia³ tego ch³opaka z jego klanu...
- mam bardzo mocne ko¶ci, sprawd¼my twoje.
Potem widzia³, czu³ te my¶li, zimno ch³ód g³ód zmêczenie, obojêtno¶æ o swój i g³os skoñcz to, skoñcz...Rei ca³a we krwi, z ch³opaka napastnika du¿o siê nie zosta³o, jego jelita, kawa³ki cia³a potazrzucane by³y po ca³ym terenie. Dziewczyna z otwartyn z³amaniem rêki wyje³a kunai i sama zaczê³a siê nim kuæ, p³acz±c i krzycz±c "Zostaw ich ju¿, b³agam!" Przecina³a siê nim na ¶lepo....
Wszystko jak siê rozpoczê³o to i znik³o, powróci³e¶ do szpitalnej sali a przed tob± znowu ta dziewczyna
- mam nadziejê ¿e ten wasz ekspert od genjusu jest naprawdê mocny, zmierzycie siê bowiem z legend±... id¼ ju¿, szukaj... szykuje siê bal twojego ¿ycia
Spojrza³ na ³ó¿ko obok. To by³o pocieszaj±ce... zawsze lepsze to ni¿ mogi³a, albo co¶ w tym stylu. Dwa metry ubitej ziemi nie wprawia³y w ekscytacje. Musi tam byæ niesamowicie ciasno, niewygodnie, ciemno... no i na dodatek jest siê martwym wzdrygn±³ siê lekko.
- Szesna¶cie proszê Pani - zd±¿y³ odpowiedzieæ i... jakby nagle kto¶ nakrêci³ ¶wiat. Niczym wielki, dzieciêcy b±k, ¶wiat zacz±³ wirowaæ. Oczy zabola³y, gard³o siê ¶cisnê³o tak, ¿e mia³ uczucie, ¿e go kto¶ dusi. A có¿ to za sceny? Zemdla³? Wynie¶li go na dwór? Do lasu? Po co a¿ tutaj? Dlaczego to wszystko siê porusza? To by³o niczym film z niezwyk³ymi efektami i kamer± umieszczon±... w³a¶ciwie gdzie? Niech to szlag, g³os. Rei? Kim s± ci dwaj? Rensai? I... Kaguya. Ch³opak dziwnie reagowa³ na kogokolwiek ze swojego klanu. Obawa, jaki¶ rodzaj nienawi¶ci i... sam nie wiedzia³ co. I wybuch przemocy... uderzy³o go to, jakby kto¶ wbi³ mu w podstawê czaszki roz¿arzony prêt. Móg³ przysi±c, ¿e czuje krew w ustach. A potem... a potem ona. Dlaczego sama sobie to robi? I nic nie móg³ zrobiæ... a chcia³ zatrzymaæ jej rêkê, powstrzymaæ.
I sala, z powrotem ta sama sala. Zsun±³ siê z krzes³a i klapn±³ na pod³ogê. Czu³ zimny pot zlewaj±cy skórê. Musia³ byæ blady i to porz±dnie. By³a przed nim, wygl±da³a jak jeszcze przed paroma... w³a¶ciwie ile minê³o czasu? Co ona zrobi³a? Ona? Ch³opak wspar³ siê o krzes³o i wsta³ z trudem. Oddycha³ ciê¿ko, a oczy b³yszcza³y mu gor±czkowo. Zachwia³ siê jeszcze i otworzy³ usta. Chcia³ co¶ powiedzieæ, ale mówi³a ona. Nie, nic wiêcej. S³owa s± zbêdne. Ona wiedzia³a co chce powiedzieæ, on nie musia³ jej ju¿ s³uchaæ, bo widzia³... widzia³ i to jeszcze jak. Niech szlag to wszystko trafi ³±cznie z t± misj±. Wyj¶æ st±d, powietrza... by³o tak beznadziejnie duszno. Wycofa³ siê ty³em, zaczepiaj±c po drodze drugie ³ó¿ko. Spojrza³ jeszcze na ³ó¿ko tu¿ obok, na miejsce numer 9 i znów na ni±. Pokrêci³ g³ow± i d³oni± namaca³ klamkê. Wyszed³ czym prêdzej i niczym pijany truchta³ korytarzami, a¿ do samego wyj¶cia. Co¶, kto¶ mówi³, ale Maresuke nic nie s³ysza³ oprócz swojego bij±cego serca i szumu... szum krwi, pulsowanie w skroniach. Drzwi by³y tu¿ tu¿, wypad³ ze szpitala wprost na rze¶kie, pachn±ce deszczem powietrze.
<NMM>
Lekko chwiejnym, lecz miarowym krokiem zbli¿am sie do szpitala. Nie przeszkadza mi sw±d rozk³adaj±cego siê ramienia w moim plecaku. Gdyby nie brak reki, mo¿na powiedzieæ ze by³bym szczê¶liwy.:?
Otworzy³em drzwi i wszed³em do ¶rodka. Zachwyci³o mnie ciekawy wystrój tego miejsca, gdy tak sobie podziwia³em fraktalowy obraz zaczepi³ mnie pielêgniarz. Kaza³ mi wynosiæ siê st±d, albo zrobiæ co¶ z plecakiem- miejscem rozk³adu mojej koñczyny. Po krótkiej rozmowie zabra³ ode mnie kikut mojej reki i kaza³ poczekaæ na medycznego ninja.
- Jest tu jaki¶ lekarz?
Po dniach rekonwalescencji
¯wawym krokiem z rêk± na temblaku wyszed³em ze szpitala. Mam nosiæ opatrunek dopóki nie zregeneruj± siê po³±czenia chakry i miê¶ni. -Wygl±da³em trochê jak Danzo .
Nmm