X
ďťż

grueneberg

Jest tu szaro i ponuro. Pogoda zmienia siĂŞ gwaÂłtownie, gÂłównie przez nastrój Ashi, która jest tutaj wÂładczyniÂą. Z oddali wynurza siĂŞ czarny tron. Aby dostaĂŚ siĂŞ do zamku Ashi trzeba przepÂłyn¹Ì mitycznÂą rzekĂŞ Styks i zapÂłaciĂŚ przewoÂźnikowi. WiĂŞcej informacji w misji.


Z niewielkim trudem wstaje po tym jak przez Âśpiew syren zemdlaÂłem i pojawiÂłem siĂŞ tutaj. Gdy tylko udaÂło mi siĂŞ zÂłapaĂŚ równowagĂŞ zaczynam siĂŞ rozglÂądaĂŚ za przewodnikiem, który miaÂłby przewieŸÌ mnie na drugi brzeg oraz szukaĂŚ mojej zaÂłogi i Koral.
-PrzewiozĂŞ CiĂŞ... Ale ty nie jesteÂś martwy... Jak tu trafiÂłeÂś ? - podpÂłyn¹³ do Ciebie jakiÂś czÂłowiek w czarnym pÂłaszczu. Gdy próbowaÂł wyjœÌ z Âłodzi za nogĂŞ chwyciÂła go jakaÂś dusza, pragnÂąc wyjœÌ z nieistnienia i zaistnieĂŚ na Âświecie ponownie... On jÂą tylko odepchn¹³ nogÂą, jakby byÂła jakimÂś niepotrzebnym Âśmieciem. -WiĂŞc co tu robicie ? - mĂŞÂżczyzna powtórzyÂł pytanie, spoglÂądajÂąc raz na Ciebie, raz na Koral.
Aski zabraÂło coÂś co jej siĂŞ nie naleÂży a my jesteÂśmy tu po to by ten przedmiot odebraĂŚ. WiĂŞc jeÂśli moÂżesz to przewieÂź nas teraz i zaczekaj na nasz powrót. PowiedziaÂłem do czÂłowieka w czarnym pÂłaszczu.


-Nazywam siĂŞ Charon... Nie wiem, czy chcecie to wiedzieĂŚ, ale wsiadajcie - mĂŞÂżczyzna wskazaÂł rĂŞkÂą swojÂą ÂłódÂź, samemu do niej wsiadajÂąc. Trzeba byÂło siĂŞ juÂż tylko przedostaĂŚ przez rzekĂŞ...
Szybko wsiadÂłem na ÂłódÂź po czym podaÂłem rĂŞkĂŞ Koral by mogÂła bezpiecznie wejœÌ na ÂłódÂź nie dotykajÂąc wody a nastĂŞpnie zwróciÂłem siĂŞ do Charona: JesteÂśmy gotowi teraz przewieÂź nas bezpiecznie na drugÂą stronĂŞ.
-Tylko nie wychylajcie siĂŞ... - powiedziaÂł spokojnie Charon, odbijajÂąc siĂŞ wiosÂłem od brzegu. WyruszyliÂście w dÂługÂą podróÂż. GdzieÂś w poÂłowie rzeki Koral wychyliÂła siĂŞ niebezpiecznie... Nagle rĂŞka jakiejÂś duszy pociÂągnĂŞÂła jÂą w dóÂł... -No to po niej - zakomunikowaÂł wesoÂło przewoÂźnik.
Zatrzymaj siê! wskoczê i j¹ wyci¹gnê a ty tu czekaj! Powiedzia³em po czym szybko nabra³em powietrza by znurkowaÌ w odmêtach Styksu by wyci¹gn¹Ì Koral z powrotem do ³odzi.
Lecz przewoÂźnik CiĂŞ zatrzymaÂł silnym uÂściskiem rĂŞki. -ChÂłopcze, tej Âłodzi nie da siĂŞ zatrzymaĂŚ. Poza tym jeÂśli oszukasz Ashi, bĂŞdziesz mógÂł zaÂżyczyĂŚ sobie, czego chcesz... Na przykÂład, aby ona wróciÂła - twarz Charona byÂła bez wyrazu... DobijaliÂście do brzegu.
Gdy tylko dobiliÂśmy do brzegu bez zastanowienia wysiadÂłem z Âłodzi i pobiegÂłem w stronĂŞ zamku Ashi. Gdy tylko zbliÂżyÂłem siĂŞ do wrót krzykn¹³em: Ashi oddaj mi koral i zwój który skradÂłaÂś i tak siĂŞ przed mnÂą nie ukryjesz! powiedziawszy to stan¹³em i czekaÂłem na jej reakcje bĂŞdÂą juÂż gotowy do walki.
-O mój boÂże, Kopciuszku, biedactwo, zabrali Ci Koral, nie ma kto Ci pomagaĂŚ... Zaraz, to ja jestem bóstwem, a nie ty - Ashi zaÂśmiaÂła siĂŞ przeraÂźliwie w chwili, gdy wrota zamku siĂŞ otworzyÂły. MogÂłeÂś spokojnie przez nie przejœÌ. GdzieÂś na dziedziĂącu czekaÂła na Ciebie Ashi...
Powolnym krokiem ruszyÂłem w kierunku gdzie znajdowaÂła siĂŞ Ashi. Gdy stan¹³em kilka metrów przedniÂą powiedziaÂłem z politowaniem: Ty jesteÂś boginiÂą... zabawne... Skoro niÂą byÂś byÂła nie dotarÂłbym aÂż tak daleko a teraz oddaj to co mi siĂŞ naleÂży nie mam zamiaru dÂłuÂżej graĂŚ w twoje beznadziejne gierki
-A skÂąd wiesz, Âże nie mogĂŞ siĂŞ czasami pobawiĂŚ ? MoÂże mogĂŞ ? - Ashi zwiewnie podleciaÂła do Ciebie jednoczeÂśnie ziewajÂąc. -Nudny jesteÂś... Ale nie moÂżesz powiedzieĂŚ, Âże Kraken Ci siĂŞ nie podobaÂł... Teraz moje stwory sÂą duÂżo silniejsze. To byÂł prototyp... I tak szkoda, Âże go zniszczyÂłeÂś... Wiesz co ? Zagrajmy w coÂś. JeÂśli ja wygram, ksiĂŞga zostanie u mnie. JeÂśli ty wygrasz, oddam Ci Koral i ksiĂŞgĂŞ. Co ty na to ? - powiedziaÂła wyraÂźnie, a tobie przypomniaÂły siĂŞ przestrogi Koral... Trzeba byÂło zmusiĂŚ boginiĂŞ do zÂłoÂżenia przysiĂŞgi...
PrzysiĂŞgnij, Âże oddasz mi Koral i ksiĂŞgĂŞ dopiero wtedy z tobÂą zagram zgadzasz siĂŞ lub oddajesz mi od razu ksiĂŞgĂŞ i Koral zrozumiaÂłaÂś. PowiedziaÂłem do bogini.
-Ah, wy Âśmiertelnicy... Niech Ci bĂŞdzie, dajĂŞ Ci moje sÂłowo - na lewym przedramieniu Ashi pojawiÂł siĂŞ krzyÂżyk, co zapewne miaÂło oznaczaĂŚ danie jej sÂłowa. -To co, gramy ? - bogini uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ diabelsko. WidaĂŚ byÂło, Âże coÂś knuje.
Niech bĂŞdzie o co chodzi w tej twoje grze? ZapytaÂłem lekko zdenerwowany gdyÂż wa¿¹ siĂŞ losy mojej misji. Doskonale wiedziaÂłem, Âże Ashi bĂŞdzie próbowaÂł uÂżyĂŚ jakiegoÂś fortelu.
-Oooo, ona jest bardzo prosta... Wystarczy Âże odpowiesz mi na jedno pytanie... - Ashi zaÂśmiaÂła siĂŞ przeraÂźliwie i spojrzaÂła na Ciebie. -To jak, jesteÂś gotowy odpowiedzieĂŚ na nie ? - bogini pogÂładziÂła ciemne wÂłosy i jeszcze raz wybuchnĂŞÂła Âśmiechem.
Jestem gotowy zadawaj to pytanie a nie g³upio siê œmiejesz. Powiedzia³em to i ze zdenerwowania zacisn¹³em piêœci.
-JeÂśli przegrasz, to czy wrócisz to Watatsumi aby poddaĂŚ siĂŞ kaÂże ? - bogini spojrzaÂła na Ciebie pytajÂąco. Nie wiedziaÂłeÂś, czy to jest jej kolejny wymysÂł, czy jej pytanie. Tak czy siak, musiaÂłeÂś odpowiedzieĂŚ.
JeÂżeli przegram wrócĂŞ i opowiem co tu siĂŞ staÂło a oni oceniÂą czy jestem winny czy puszczÂą mnie wolno to moja odpowiedÂź. A teraz oddaj mi to co mi siĂŞ naleÂży! PowiedziaÂłem.
-WeÂź to sobie, jeÂśli mówiÂłeÂś prawdĂŞ - przed tobÂą pojawiÂł siĂŞ most, a za mostem ksiĂŞga Ranpu... MogÂłeÂś przez niego przejœÌ. Koral pojawiÂła siĂŞ obok Ciebie. Od ksiĂŞgi dzieliÂło CiĂŞ tylko kilka metrów, kilka metrów które mogÂłeÂś szybko przebiec...
Nie pobiegÂłem od razu lecz powolnym krokiem ruszyÂłem przez most by móc w razie jakiejkolwiek przeszkody móc z niego zeskoczyĂŚ. Gdy tylko znalazÂłem siĂŞ na drugim brzegu wzi¹³em ksiĂŞgĂŞ i zwróciÂłem siĂŞ do koral MoÂżemy juÂż wracaĂŚ
Jednak most zapadÂł siĂŞ pod tobÂą i pod Koral, gdy próbowaÂłeÂś zÂłapaĂŚ ksiĂŞgĂŞ... SpadliÂście w nicoœÌ, a Ashi siĂŞ ÂśmiaÂła. -KÂłamaÂłeÂś ! Nigdy byÂś tam nie wróciÂł ! Nie uciekniesz... Wracaj tam, skÂąd jesteÂś ! - krzyknĂŞÂła za tobÂą. Ponownie straciÂłeÂś przytomnoœÌ, aby dryfowaĂŚ po Bursztynowym Morzu, caÂłkiem niedaleko Watatsumi...

*piszesz w poprzednim temacie*
Kolejny dreszcz przeszyÂł plecy Samhain'a, caÂłkowicie nie wiedziaÂł co siĂŞ dzieje... nie wiedziaÂł gdzie siĂŞ znajduje? ani jak ma siĂŞ zachowaĂŚ... SpojrzaÂł na KsiĂŞcia demonów, który do niego przemawiaÂł jednak sÂłowa umykaÂły mu... jego umysÂł wyÂłapywaÂł tylko czÂąstkowe wyrazy
-UmarÂłem?- akurat to zdanie wyÂłapaÂł dokÂładnie... po wypowiedzeniu tego sÂłowa spojrzaÂł na swoje dÂłonie ale po chwili jego wzrok znów powróciÂł na wielkiego ksiĂŞcia ciemnoÂści
-A...A.... Ale o czym Ty mówisz?...- gÂłos czÂłonka Brzasku caÂły czas nienaturalny a jednak siĂŞ zacz¹³ siĂŞ jÂąkaĂŚ, on osoba opanowana w kaÂżdej sytuacji, jego umysÂł rozkÂładaÂł wszystko na czynniki pierwsze analizujÂąc dog³êbnie kaÂżdÂą sytuacjĂŞ, w której siĂŞ znajdowaÂł....
-Ja.. Ja... Jakie chrzciny? Czy Ty mo... mo... moÂżesz mi to w...wsz... wszystko wyjaÂśniĂŚ?- spytaÂł siĂŞ Pana niegodziwoÂści a jego gÂłos nadal nie przestawaÂł siĂŞ jÂąkaĂŚ...
Ca³¹ sceneria siĂŞ zmieniÂła. ByliÂście teraz nad mrocznÂą pod ziemnÂą rzekÂą Styks. WidaĂŚ byÂło ÂłódkĂŞ pÂłynÂącÂą Âśrodkiem rzeki, a w niej zakapturzonego meÂżczyznĂŞ wiosÂłujÂącego powolnym tempem. CaÂłoœÌ byÂła szara i przygnĂŞbiajÂąca. ByliÂście? Tak poniewaÂż u twego boku staÂł sam lord demonów. Ten sam który siedziaÂł wczeÂśniej na najwiĂŞkszm tronie. Z jego oczu biÂła czysta nienawiœÌ. CiaÂło jego cuchnĂŞÂło siarkÂą. Okuty w czarnÂą zbrojĂŞ. WÂłosy miaÂł czarniejsze niÂż najczerniejsza noc. Oczy tak zÂłe Âże wrĂŞcz zabijaÂły swym spojrzeniem. Cera blada, biaÂła i bardzo blada. ZĂŞby niby ludzkie ale po³¹czone z kÂłami zwierzecymi, caÂłe poÂżóÂłkÂłe szczeÂżyÂły siĂŞ na wierzchu. PsojrzaÂł na ciebie z góry bo byÂł wyÂższy co najmniej o gÂłowĂŞ. UjrzaÂłeÂś wtedy dÂługi jĂŞzor jego przypominajÂący wĂŞÂżowy ale zamiast rozdwojenia na koĂącu byÂł roztrojony.
-Dalej nie pojmujesz? Jak wyjaÂśniĂŚ ci ÂśmierĂŚ? DoÂświadczyÂłeÂś jej. ZewszÂłeÂś w czeluÂście piekÂła, znalazÂłeÂś siĂŞ w hadesie. JeÂśli to ciĂŞ nie przekonuje to co. Ahhh jakÂże twój ojciec byÂł by z ciebie dumny. Szkoda tylko Âże aÂż tak wrodziÂłeÂś siĂŞ w swÂą ludzkÂą matkĂŞ. Co do twych chrzcin odbyÂły siĂŞ tu w hadesie. W rzece Âśmierci. JuÂż od dnia swych narodzin byÂłeÂś skarany na niesienie Âśmierci i cierpienia. CóÂż nawet nie walczyÂłes ze swym przeznaczeniem. CóÂż chcesz wiedzieĂŚ wiĂŞcej dziecie piekieÂł? WidzĂŞ Âże nic nie pamiĂŞtasz?! Nawet swego ojca i matki. Smutne to ale moÂże fatum chciaÂło by siĂŞ to wszystko dla ciebie potoczyÂło nowy a raczej byÂły czÂłonku brzasku.
SÂłuchaÂłeÂś uwaÂżnie jego zÂłowrogiego gÂłosu. ByÂł mroczny i caÂły czas zmieniaÂł swój ton i barwĂŞ co byÂło bardzo denerwójÂące. Wtedy ujrzaÂłeÂś Âże wraz z przewoÂźnikiem na Âłodzi w Sytksie pÂłynie czterech ANBU. Tak ci sami którzy zgineli na szczycie góry...
Samhain staÂł jak wryty i tylko obserwowaÂł pÂłynÂących Anbusów, ciÂągle nie mógÂł zrozumieĂŚ sytuacji, w której siĂŞ znalazÂł, a moÂże po prostu nie chciaÂł tego zrozumieĂŚ. SÂłowa wielkiego ksiĂŞcia piekieÂł nadal umykaÂły mu gdzieÂś w przestworzach jego bujnej wyobraÂźni.
-Ojciec.... matka... chrzest- przez chwilĂŞ tylko powtarzaÂł sÂłowa, które wczeÂśniej wypowiedziaÂła postaĂŚ obok niego.
Z³apa³ siê za g³owê i zacz¹³ myœleÌ, dziêki czemu powoli stawa³ siê coraz bardziej spokojniejszy a krople potu na plecach i karku znika³y w tej jak¿e wysokiej temperaturze.
-Czy Ty znaÂłeÂś moich rodziców?- zapytaÂł siĂŞ spoglÂądajÂąc w ohydnÂą mordĂŞ swojego rozmówcy, nastĂŞpnie gestem rĂŞki przeczesaÂł wÂłosy tak aby lekki wiaterek wiejÂący od rzeki Styks spokojnie mógÂł je rozwiewaĂŚ
-Czy jest sposób Âżeby wróciĂŚ do Âświata Âżywych?- gÂłos Samhain'a byÂł juÂż doœÌ normalny, o ile moÂżna tutaj mówiĂŚ o normalnoÂści, chrypowarty, oschÂły, nie wyraÂżajÂący Âżadnych emocji... widaĂŚ byÂło Âże czÂłonek Brzasku albo jak to uj¹³ ksi¹¿ê otchÂłani byÂły czÂłonek Brzasku jest coraz bardziej spokojny, zaczyna siĂŞ oswajaĂŚ z myÂślÂą o swojej Âśmierci...
Ksi¹¿e piekÂła wyszczeÂżyÂł swe ÂżóÂłte kÂły w bardzo szyderczy uÂśmieszek.
-Tak znaÂłem ale lepiej twego ojca niÂż twÂą ludzkÂą matkĂŞ, moÂże i wrodziÂłeÂś siĂŞ w niÂą ciaÂłem ale duszÂą jesteÂś taki jak twój rodziciel.
Jego gÂłos dalej byÂł zmienny, raz mĂŞski raz ÂżeĂąski, raz wysoki a raz niski. Ledwo mrugÂłeÂś oczami a on juÂż byÂł po twojej drugiej stronie...
-Tak jest sposób by wróciĂŚ ale czy aÂż tak ci Âśpieszno wracaĂŚ na ten ziemski padóÂł? Masz tam po co wracaĂŚ? Dlaczego zalezy ci na Âżyciu?
ZapytaÂł zmiennym gÂłosem. ByÂło to niezwykle irytujÂące gdyÂż gÂłos nie zdradzaÂł ani prawdziwych emocji ani intencji rozmówcy.
-Kim byÂł mój ojciec?- to byÂło jedyne pytanie jakie przyszÂło do gÂłowy Samhainowi, nastĂŞpnie po chwilowym szoku, którego dostaÂł po zobaczeniu szybkoÂści swojego rozmówcy.
-Czy mam do czego wracaĂŚ?- powtórzyÂł znów sÂłowa ksiĂŞcia piekieÂł... a jego myÂśli walczyÂły w gÂłowie
-"Czy ktoÂś czeka na mnie po tamtej stronie? Czy w ogóle ktoÂś coÂś poczuÂł? jakiÂś smutek, albo inne uczucie?"- te sÂłowa kr¹¿yÂły caÂły czas w jego gÂłowie aÂż w koĂącu zatrzymaÂły siĂŞ na jednej myÂśli
-Ja nie chce umieraĂŚ tak mÂłodo, jeszcze maÂło rzeczy doÂświadczylem, maÂło zÂła wyrzÂądziÂłem...- rzekÂł do ksiĂŞcia lekko pochylajÂąc swojÂą gÂłowĂŞ w dóÂł, to byÂła jedna z nielicznych chwil kiedy byÂło widaĂŚ po nim emocje, chociaÂż tutaj w piekle wiele razy daÂło siĂŞ je zauwaÂżyĂŚ tylko Âże tym razem to nie byÂł strach, to byÂł czysty smutek, jego dusza byÂła rozrywana od wewnÂątrz pewna czêœÌ chciaÂła tutaj zostaĂŚ a inna namawiaÂło go Âżeby wracaĂŚ do Âświata Âżywych...
-Marny pretekst na twoim miejscu tam na górze jest tysiÂące zÂłych ludzi. Jeden mniej czy wiĂŞcej nie robi nikomu róÂżnicy. Co do twego ojca i twego powrotu. Nie moÂżna mieĂŚ wszystkiego jak powiadajÂą. WiĂŞc dam ci wybór. MoÂżesz poznaĂŚ prawdĂŞ o swojej przeszÂłoÂści ale pozostaĂŚ tu na wiecznoœÌ. A moÂżesz wróciĂŚ do Âświata Âżywych i dalej ÂżyĂŚ w nieÂświadomoÂści. Co wybierasz? PotĂŞpienie i wiedzĂŞ? Czy Âżycie w zagubieniu?
ZapytaÂł ciĂŞ ksi¹¿e demonów. Nie ukrywaÂł Âże bawiÂło go takie coÂś. ÂŻe moÂże siĂŞ popastwiĂŚ nad kimÂś. ÂŻe daje ci tródny wybór.
Samhain staÂł nadal jak wryty, rozluÂźnienie, które przyszÂło na tÂą krótka chwilĂŞ prysÂło niczym tlÂący siĂŞ pÂłomyk w g³êbinach oceanu.
-A nie mogê siê dowiedzieÌ jeszcze czegoœ na temat mojego ojca i matki ?- jego g³os choÌ dr¿¹cy nadal nie brzmia³ zbytnio ludzko, po plecach sp³ywa³y mu krople potu mi³o ch³odz¹c jego nagrzane przez panuj¹c¹ temperaturê cia³o...
-Hahaha, jesteÂś gÂłupcem Samhainie myÂślaĂŚ Âże powiem ci wszystko i jeszcze wypuszczĂŞ. Wybór jest prosty. JeÂśli chcesz wiedziec kim byÂł twój ojciec i co siĂŞ z nim staÂło, dlaczego ciĂŞ porzuciÂł, i co staÂło siĂŞ z twojÂą matkÂą... musisz obiecaĂŚ mi posÂłuszeĂąstwo.- Lord tym razem mówiÂł gÂłosem nie zmienionym. Kobiecym, który wydawaÂł ci siĂŞ znajomy.
WidaĂŚ byÂło w oczach Samhain'a strach, strach przed nieznanym, strach przed ksiĂŞciem ciemnoÂści...
-"PosÂłuszeĂąstwo.... posÂłuszeĂąstwo...... posÂłuszeĂąstwo"- to jedno sÂłowo odbijaÂło siĂŞ w jego gÂłowie niczym krzyk maÂłego dziecka w wielkim kanionie. Echo niemal rozsadzaÂło jego gÂłowĂŞ, nagle jego mina spowaÂżniaÂła a w jego oczach nie byÂło juÂż widaĂŚ strachu, byÂły to oczy beÂż Âżadnego wyrazu, bez emocji, takie do jakich przyzwyczajaÂł innych dawny Tsuchikage.
-Ja mam przysiĂŞgn¹Ì posÂłuszeĂąstwo? Nigdy - jego gÂłos, wreÂście nabraÂł ton godny najlepszych czÂłonków Brzasku, chrypowaty, nie ludzki, przesiÂąkniĂŞty gniewem i ambicjÂą, co nie zdarzaÂło siĂŞ zbyt czĂŞsto u czÂłonka Akatsuki. WidaĂŚ byÂło Âże Ksi¹¿e ciemnoÂści doœÌ mocno pobudziÂł Samhain'a dzieki czemu przezwyciĂŞÂżyÂł on strach, który w nim tkwiÂł....
-Jak Âśmiesz siĂŞ tak do mnie odzywaĂŚ. Skoro jesteÂś taki pyskaty to zginiesz tutaj juÂż na zawsze... twoja dusz zostanie zniszczona- w tym momencie w rĂŞku Lorda pojawiÂł siĂŞ czarny miecz. Kolo bez wachania nim zaatakowaÂł jednak zaraz siĂŞ przekonaÂł Âże to jeszcze nie byÂł twój koniec. A staÂło sie to za sprawa miecza który cie tu przeniósÂł. Dziwnym trafem znalazÂł siĂŞ on w twoich rĂŞkach i zblokowaÂł cios demona.
-Aaaaargh... ten miecz... nie mogĂŞ siĂŞ mu oprzeĂŚ... skÂąd go masz... przecieÂż osobiÂście go ukryÂłem a na jego miejscu podÂłoÂżyÂłem imitacjĂŞ - na mieczu wisiaÂła kartka... napisane na niej byÂło:
Cytat: Jest to miecz który zmusi do mówienia kaÂżde stworzenie myÂślÂące. W rĂŞkach tego który jest synem pana ciemnoÂści ma on niewyobraÂżalna moc zniszczenia tego co dobre lub zÂłe w zaleÂżnoÂści od jego drogi.
Napis znikn¹³ a kartka znów byÂła czysta.
-Pytaj wiĂŞc co chcesz wiedzieĂŚ i zabierz mi z oczu ten miecz... nie mogĂŞ znieÂśc jego widoku.
Samhain popatrzy³ na swe rêce dumnie dzier¿¹ce ten kawa³ek metalu zwany potocznie mieczem
-"O co tu chodzi?"- gÂłos w jego gÂłowie spytaÂł po cichu bez Âżadnych emocji
-"Jak On sie znalazÂł w moich dÂłoniach?"- to byÂło tylko jedno z pytaĂą, które obecnie panoszyÂły siĂŞ po gÂłowie czÂłonka Brzasku. CaÂły czas przyglÂądajÂąc siĂŞ mieczowi dawny Tsuchikage wykonaÂł mÂłynek w powietrzu sprawdzajÂąc wywaÂżenie jego ostrza.
Przez chwilĂŞ byÂł tak zszokowany tym co zaszÂło Âże prawie byÂł bezbronny, dopiero po chwili dotarÂło do niego co tu siĂŞ dzieje i postanowiÂł korzystaĂŚ z tej okazji.
-Tak wiĂŞc na poczÂątek moÂżesz mi powiedzieĂŚ jak siĂŞ stÂąd wydostaĂŚ na jego twarzy pojawiÂł siĂŞ lekki szydercy uÂśmiech zadowolenia, przecieÂż posiadÂł wÂłaÂśnie miecz, którego sam lord piekÂła, ksi¹¿ê czeluÂści, ten, który pierwszy sprzeciwiÂł siĂŞ Bogu boi siĂŞ. Na chwilĂŞ zapomniaÂł o swojej rodzinie jak i jej historii teraz liczyÂła siĂŞ tylko fascynacja mieczem...
-Arghhhh, wystarczy Âże skupisz chakrĂŞ na tym mieczu a przeniesie ciĂŞ on w miejsce gdzie czujesz siĂŞ najbezpieczniejszy.- rykn¹³ i zacz¹³ siĂŞ troche dusiĂŚ. Na poczÂątku sprawiaÂł wraÂżenie straszliwego i zbójczego goÂścia a teraz jak przestraszone dziecko. I po za tym dlaczego ten miecz ci pomaga? Czy potrafi samodzielnie mysleĂŚ.
UÂśmiech na jego twarzy poszerzyÂł siĂŞ, teraz ledwo widoczne byÂły jego biaÂłe zĂŞby...
-CóÂż bardzo mnie to cieszy- tym razem w jego gÂłosie daÂło siĂŞ sÂłyszeĂŚ nutkĂŞ szyderstwa i zarazem trochĂŞ szaleĂąstwa, którego mu zdecydowanie nie brakowaÂło.
W caÂłym natÂłoku zdarzeĂą caÂłkowicie zapomniaÂł o swojej historii rodzinnej i postanowiÂł opuÂściĂŚ to miejsce wraz ze swojÂą nowÂą zdobyczÂą. Szybkim ruchem zÂłapaÂł miecz w obie rĂŞce jako Âże nie bym zbytnio wprawiony w machaniu takim Âżelastwem o maÂły wÂłosy ten miecz nie wymskn¹³ mu siĂŞ z dÂłoni, nastĂŞpnie Samhain zamkn¹³ oczy i powoli koncentrujÂąc siĂŞ, próbowaÂł wpuÂściĂŚ trochĂŞ chakry do jego rĂŞkojeÂści... lecz kiedy miaÂł nastÂąpiĂŚ moment kulminacyjny czÂłonek Brzasku zatrzymaÂł ca³¹ mozolnie budowanÂą atmosferĂŞ powagi, grozy a zarazem zepsuÂł teÂż technikĂŞ, która go nie teleportowaÂła do Iwygakure
-Bym zapomniaÂł... - jego dÂłonie zacisnĂŞÂły siĂŞ silniej na rĂŞkojeÂści miecza
-Powiedz mi jeszcze o zdolnoÂściach tego miecza, Âżebym wiedziaÂł czym wÂładam...- jego gÂłos byÂł stanowczy bez Âżadnych emocji, taki moÂżna by powiedzieĂŚ Âże nienaturalny, nieludzki byĂŚ moÂże to jest wÂłaÂśnie jego dziedzictwo po demonim ojcu ?....
Wystarczy ¿e zapamieta³es to co by³o na karteczce. Ten miecz mo¿e wyci¹gn¹Ì dowoln¹ informacje z ka¿dej osoby myœl¹cej. Nikt nie mo¿e siê temu oprzeÌ. Po za tym ten miecz bêdzie ciê broni³ przed atakami iz twoja matka w³o¿y³a w niego czêœÌ swojej duszy aby cie chroniÌ. Dlatego nie mogê na niego patrzeÌ. A teraz odejdŸ z t¹d - ostatnie s³owa by³y harde i powiedziane g³osem mêskim i bardzo niskim.
Samhain nadal siĂŞ gÂłupio uÂśmiechaÂł, moÂżna powiedzieĂŚ Âże niemal siĂŞ ÂśmiaÂł prosto w twarz ksiĂŞciu ciemnoÂści...
-Tak wiĂŞc do zobaczenia WÂładco piekÂła- powiedziaÂł a jego uÂśmiech zaczynaÂł powoli schodziĂŚ z twarzy. NastĂŞpnie wzi¹³ rĂŞkojeœÌ miecza znów w obie dÂłonie i chwile koncentrujÂąc siĂŞ wpuÂściÂł do miecza trochĂŞ swojej chakry
-"Tak wiĂŞc czas wróciĂŚ do IwaGakure"- to miejsce jako jedyne kojarzyÂło mu siĂŞ z bezpieczeĂąstwem...

//jeÂżeli MG powie Âże nic siĂŞ nie wydarzyÂło to <nmm> ;P
Puuuuffffff. Samhain znikn¹³ z oczu ksiĂŞcia ciemnoÂści który odÂżyÂł po tym jak miecz nie dziaÂłaÂł juz na niego. Ostatecznie, nie wiedziec czemu znalazÂłeÂś siĂŞ w swojej komnacie w siedzibie akatsuki. Byc moÂże zÂła aura twojego ojca wisiaÂła nad tym miejscem i byÂło ono dla ciebie bezpieczniejsze. KtóÂż to moÂże wiedzieĂŚ W kaÂżdym razie masz teraz przynajmniej mieczyk.
Mieczyk daje ci umiejĂŞtnoÂśc lepszego parowania ciosów nawet bez twojego udziaÂłu czyli chroni ciĂŞ tak jak piasek GaarĂŞ ze wzglĂŞdu na bÂłogosÂławieĂąstwo twojej matki. Ponad to kaÂżdy w obecnoÂści miecza odpowie ci na kaÂżde pytanie. Do tego dostajesz 7 do statystyk i 100Pch. Uhhh... i niech ci bĂŞdzie 150Y które siĂŞ znalazÂło w twojej kieszeni.(ukradÂłeÂś?)


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.