grueneberg
Jest tu szaro i ponuro. Pogoda zmienia siê gwa³townie, g³ównie przez nastrój Ashi, która jest tutaj w³adczyni±. Z oddali wynurza siê czarny tron. Aby dostaæ siê do zamku Ashi trzeba przep³yn±æ mityczn± rzekê Styks i zap³aciæ przewo¼nikowi. Wiêcej informacji w misji.
Z niewielkim trudem wstaje po tym jak przez ¶piew syren zemdla³em i pojawi³em siê tutaj. Gdy tylko uda³o mi siê z³apaæ równowagê zaczynam siê rozgl±daæ za przewodnikiem, który mia³by przewie¼æ mnie na drugi brzeg oraz szukaæ mojej za³ogi i Koral.
-Przewiozê Ciê... Ale ty nie jeste¶ martwy... Jak tu trafi³e¶ ? - podp³yn±³ do Ciebie jaki¶ cz³owiek w czarnym p³aszczu. Gdy próbowa³ wyj¶æ z ³odzi za nogê chwyci³a go jaka¶ dusza, pragn±c wyj¶æ z nieistnienia i zaistnieæ na ¶wiecie ponownie... On j± tylko odepchn±³ nog±, jakby by³a jakim¶ niepotrzebnym ¶mieciem. -Wiêc co tu robicie ? - mê¿czyzna powtórzy³ pytanie, spogl±daj±c raz na Ciebie, raz na Koral.
Aski zabra³o co¶ co jej siê nie nale¿y a my jeste¶my tu po to by ten przedmiot odebraæ. Wiêc je¶li mo¿esz to przewie¼ nas teraz i zaczekaj na nasz powrót. Powiedzia³em do cz³owieka w czarnym p³aszczu.
-Nazywam siê Charon... Nie wiem, czy chcecie to wiedzieæ, ale wsiadajcie - mê¿czyzna wskaza³ rêk± swoj± ³ód¼, samemu do niej wsiadaj±c. Trzeba by³o siê ju¿ tylko przedostaæ przez rzekê...
Szybko wsiad³em na ³ód¼ po czym poda³em rêkê Koral by mog³a bezpiecznie wej¶æ na ³ód¼ nie dotykaj±c wody a nastêpnie zwróci³em siê do Charona: Jeste¶my gotowi teraz przewie¼ nas bezpiecznie na drug± stronê.
-Tylko nie wychylajcie siê... - powiedzia³ spokojnie Charon, odbijaj±c siê wios³em od brzegu. Wyruszyli¶cie w d³ug± podró¿. Gdzie¶ w po³owie rzeki Koral wychyli³a siê niebezpiecznie... Nagle rêka jakiej¶ duszy poci±gnê³a j± w dó³... -No to po niej - zakomunikowa³ weso³o przewo¼nik.
Zatrzymaj siê! wskoczê i j± wyci±gnê a ty tu czekaj! Powiedzia³em po czym szybko nabra³em powietrza by znurkowaæ w odmêtach Styksu by wyci±gn±æ Koral z powrotem do ³odzi.
Lecz przewo¼nik Ciê zatrzyma³ silnym u¶ciskiem rêki. -Ch³opcze, tej ³odzi nie da siê zatrzymaæ. Poza tym je¶li oszukasz Ashi, bêdziesz móg³ za¿yczyæ sobie, czego chcesz... Na przyk³ad, aby ona wróci³a - twarz Charona by³a bez wyrazu... Dobijali¶cie do brzegu.
Gdy tylko dobili¶my do brzegu bez zastanowienia wysiad³em z ³odzi i pobieg³em w stronê zamku Ashi. Gdy tylko zbli¿y³em siê do wrót krzykn±³em: Ashi oddaj mi koral i zwój który skrad³a¶ i tak siê przed mn± nie ukryjesz! powiedziawszy to stan±³em i czeka³em na jej reakcje bêd± ju¿ gotowy do walki.
-O mój bo¿e, Kopciuszku, biedactwo, zabrali Ci Koral, nie ma kto Ci pomagaæ... Zaraz, to ja jestem bóstwem, a nie ty - Ashi za¶mia³a siê przera¼liwie w chwili, gdy wrota zamku siê otworzy³y. Mog³e¶ spokojnie przez nie przej¶æ. Gdzie¶ na dziedziñcu czeka³a na Ciebie Ashi...
Powolnym krokiem ruszy³em w kierunku gdzie znajdowa³a siê Ashi. Gdy stan±³em kilka metrów przedni± powiedzia³em z politowaniem: Ty jeste¶ bogini±... zabawne... Skoro ni± by¶ by³a nie dotar³bym a¿ tak daleko a teraz oddaj to co mi siê nale¿y nie mam zamiaru d³u¿ej graæ w twoje beznadziejne gierki
-A sk±d wiesz, ¿e nie mogê siê czasami pobawiæ ? Mo¿e mogê ? - Ashi zwiewnie podlecia³a do Ciebie jednocze¶nie ziewaj±c. -Nudny jeste¶... Ale nie mo¿esz powiedzieæ, ¿e Kraken Ci siê nie podoba³... Teraz moje stwory s± du¿o silniejsze. To by³ prototyp... I tak szkoda, ¿e go zniszczy³e¶... Wiesz co ? Zagrajmy w co¶. Je¶li ja wygram, ksiêga zostanie u mnie. Je¶li ty wygrasz, oddam Ci Koral i ksiêgê. Co ty na to ? - powiedzia³a wyra¼nie, a tobie przypomnia³y siê przestrogi Koral... Trzeba by³o zmusiæ boginiê do z³o¿enia przysiêgi...
Przysiêgnij, ¿e oddasz mi Koral i ksiêgê dopiero wtedy z tob± zagram zgadzasz siê lub oddajesz mi od razu ksiêgê i Koral zrozumia³a¶. Powiedzia³em do bogini.
-Ah, wy ¶miertelnicy... Niech Ci bêdzie, dajê Ci moje s³owo - na lewym przedramieniu Ashi pojawi³ siê krzy¿yk, co zapewne mia³o oznaczaæ danie jej s³owa. -To co, gramy ? - bogini u¶miechnê³a siê diabelsko. Widaæ by³o, ¿e co¶ knuje.
Niech bêdzie o co chodzi w tej twoje grze? Zapyta³em lekko zdenerwowany gdy¿ wa¿± siê losy mojej misji. Doskonale wiedzia³em, ¿e Ashi bêdzie próbowa³ u¿yæ jakiego¶ fortelu.
-Oooo, ona jest bardzo prosta... Wystarczy ¿e odpowiesz mi na jedno pytanie... - Ashi za¶mia³a siê przera¼liwie i spojrza³a na Ciebie. -To jak, jeste¶ gotowy odpowiedzieæ na nie ? - bogini pog³adzi³a ciemne w³osy i jeszcze raz wybuchnê³a ¶miechem.
Jestem gotowy zadawaj to pytanie a nie g³upio siê ¶miejesz. Powiedzia³em to i ze zdenerwowania zacisn±³em piê¶ci.
-Je¶li przegrasz, to czy wrócisz to Watatsumi aby poddaæ siê ka¿e ? - bogini spojrza³a na Ciebie pytaj±co. Nie wiedzia³e¶, czy to jest jej kolejny wymys³, czy jej pytanie. Tak czy siak, musia³e¶ odpowiedzieæ.
Je¿eli przegram wrócê i opowiem co tu siê sta³o a oni oceni± czy jestem winny czy puszcz± mnie wolno to moja odpowied¼. A teraz oddaj mi to co mi siê nale¿y! Powiedzia³em.
-We¼ to sobie, je¶li mówi³e¶ prawdê - przed tob± pojawi³ siê most, a za mostem ksiêga Ranpu... Mog³e¶ przez niego przej¶æ. Koral pojawi³a siê obok Ciebie. Od ksiêgi dzieli³o Ciê tylko kilka metrów, kilka metrów które mog³e¶ szybko przebiec...
Nie pobieg³em od razu lecz powolnym krokiem ruszy³em przez most by móc w razie jakiejkolwiek przeszkody móc z niego zeskoczyæ. Gdy tylko znalaz³em siê na drugim brzegu wzi±³em ksiêgê i zwróci³em siê do koral Mo¿emy ju¿ wracaæ
Jednak most zapad³ siê pod tob± i pod Koral, gdy próbowa³e¶ z³apaæ ksiêgê... Spadli¶cie w nico¶æ, a Ashi siê ¶mia³a. -K³ama³e¶ ! Nigdy by¶ tam nie wróci³ ! Nie uciekniesz... Wracaj tam, sk±d jeste¶ ! - krzyknê³a za tob±. Ponownie straci³e¶ przytomno¶æ, aby dryfowaæ po Bursztynowym Morzu, ca³kiem niedaleko Watatsumi...
*piszesz w poprzednim temacie*
Kolejny dreszcz przeszy³ plecy Samhain'a, ca³kowicie nie wiedzia³ co siê dzieje... nie wiedzia³ gdzie siê znajduje? ani jak ma siê zachowaæ... Spojrza³ na Ksiêcia demonów, który do niego przemawia³ jednak s³owa umyka³y mu... jego umys³ wy³apywa³ tylko cz±stkowe wyrazy
-Umar³em?- akurat to zdanie wy³apa³ dok³adnie... po wypowiedzeniu tego s³owa spojrza³ na swoje d³onie ale po chwili jego wzrok znów powróci³ na wielkiego ksiêcia ciemno¶ci
-A...A.... Ale o czym Ty mówisz?...- g³os cz³onka Brzasku ca³y czas nienaturalny a jednak siê zacz±³ siê j±kaæ, on osoba opanowana w ka¿dej sytuacji, jego umys³ rozk³ada³ wszystko na czynniki pierwsze analizuj±c dog³êbnie ka¿d± sytuacjê, w której siê znajdowa³....
-Ja.. Ja... Jakie chrzciny? Czy Ty mo... mo... mo¿esz mi to w...wsz... wszystko wyja¶niæ?- spyta³ siê Pana niegodziwo¶ci a jego g³os nadal nie przestawa³ siê j±kaæ...
Ca³± sceneria siê zmieni³a. Byli¶cie teraz nad mroczn± pod ziemn± rzek± Styks. Widaæ by³o ³ódkê p³yn±c± ¶rodkiem rzeki, a w niej zakapturzonego me¿czyznê wios³uj±cego powolnym tempem. Ca³o¶æ by³a szara i przygnêbiaj±ca. Byli¶cie? Tak poniewa¿ u twego boku sta³ sam lord demonów. Ten sam który siedzia³ wcze¶niej na najwiêkszm tronie. Z jego oczu bi³a czysta nienawi¶æ. Cia³o jego cuchnê³o siark±. Okuty w czarn± zbrojê. W³osy mia³ czarniejsze ni¿ najczerniejsza noc. Oczy tak z³e ¿e wrêcz zabija³y swym spojrzeniem. Cera blada, bia³a i bardzo blada. Zêby niby ludzkie ale po³±czone z k³ami zwierzecymi, ca³e po¿ó³k³e szcze¿y³y siê na wierzchu. Psojrza³ na ciebie z góry bo by³ wy¿szy co najmniej o g³owê. Ujrza³e¶ wtedy d³ugi jêzor jego przypominaj±cy wê¿owy ale zamiast rozdwojenia na koñcu by³ roztrojony.
-Dalej nie pojmujesz? Jak wyja¶niæ ci ¶mieræ? Do¶wiadczy³e¶ jej. Zewsz³e¶ w czelu¶cie piek³a, znalaz³e¶ siê w hadesie. Je¶li to ciê nie przekonuje to co. Ahhh jak¿e twój ojciec by³ by z ciebie dumny. Szkoda tylko ¿e a¿ tak wrodzi³e¶ siê w sw± ludzk± matkê. Co do twych chrzcin odby³y siê tu w hadesie. W rzece ¶mierci. Ju¿ od dnia swych narodzin by³e¶ skarany na niesienie ¶mierci i cierpienia. Có¿ nawet nie walczy³es ze swym przeznaczeniem. Có¿ chcesz wiedzieæ wiêcej dziecie piekie³? Widzê ¿e nic nie pamiêtasz?! Nawet swego ojca i matki. Smutne to ale mo¿e fatum chcia³o by siê to wszystko dla ciebie potoczy³o nowy a raczej by³y cz³onku brzasku.
S³ucha³e¶ uwa¿nie jego z³owrogiego g³osu. By³ mroczny i ca³y czas zmienia³ swój ton i barwê co by³o bardzo denerwój±ce. Wtedy ujrza³e¶ ¿e wraz z przewo¼nikiem na ³odzi w Sytksie p³ynie czterech ANBU. Tak ci sami którzy zgineli na szczycie góry...
Samhain sta³ jak wryty i tylko obserwowa³ p³yn±cych Anbusów, ci±gle nie móg³ zrozumieæ sytuacji, w której siê znalaz³, a mo¿e po prostu nie chcia³ tego zrozumieæ. S³owa wielkiego ksiêcia piekie³ nadal umyka³y mu gdzie¶ w przestworzach jego bujnej wyobra¼ni.
-Ojciec.... matka... chrzest- przez chwilê tylko powtarza³ s³owa, które wcze¶niej wypowiedzia³a postaæ obok niego.
Z³apa³ siê za g³owê i zacz±³ my¶leæ, dziêki czemu powoli stawa³ siê coraz bardziej spokojniejszy a krople potu na plecach i karku znika³y w tej jak¿e wysokiej temperaturze.
-Czy Ty zna³e¶ moich rodziców?- zapyta³ siê spogl±daj±c w ohydn± mordê swojego rozmówcy, nastêpnie gestem rêki przeczesa³ w³osy tak aby lekki wiaterek wiej±cy od rzeki Styks spokojnie móg³ je rozwiewaæ
-Czy jest sposób ¿eby wróciæ do ¶wiata ¿ywych?- g³os Samhain'a by³ ju¿ do¶æ normalny, o ile mo¿na tutaj mówiæ o normalno¶ci, chrypowarty, osch³y, nie wyra¿aj±cy ¿adnych emocji... widaæ by³o ¿e cz³onek Brzasku albo jak to uj±³ ksi±¿ê otch³ani by³y cz³onek Brzasku jest coraz bardziej spokojny, zaczyna siê oswajaæ z my¶l± o swojej ¶mierci...
Ksi±¿e piek³a wyszcze¿y³ swe ¿ó³te k³y w bardzo szyderczy u¶mieszek.
-Tak zna³em ale lepiej twego ojca ni¿ tw± ludzk± matkê, mo¿e i wrodzi³e¶ siê w ni± cia³em ale dusz± jeste¶ taki jak twój rodziciel.
Jego g³os dalej by³ zmienny, raz mêski raz ¿eñski, raz wysoki a raz niski. Ledwo mrug³e¶ oczami a on ju¿ by³ po twojej drugiej stronie...
-Tak jest sposób by wróciæ ale czy a¿ tak ci ¶pieszno wracaæ na ten ziemski padó³? Masz tam po co wracaæ? Dlaczego zalezy ci na ¿yciu?
Zapyta³ zmiennym g³osem. By³o to niezwykle irytuj±ce gdy¿ g³os nie zdradza³ ani prawdziwych emocji ani intencji rozmówcy.
-Kim by³ mój ojciec?- to by³o jedyne pytanie jakie przysz³o do g³owy Samhainowi, nastêpnie po chwilowym szoku, którego dosta³ po zobaczeniu szybko¶ci swojego rozmówcy.
-Czy mam do czego wracaæ?- powtórzy³ znów s³owa ksiêcia piekie³... a jego my¶li walczy³y w g³owie
-"Czy kto¶ czeka na mnie po tamtej stronie? Czy w ogóle kto¶ co¶ poczu³? jaki¶ smutek, albo inne uczucie?"- te s³owa kr±¿y³y ca³y czas w jego g³owie a¿ w koñcu zatrzyma³y siê na jednej my¶li
-Ja nie chce umieraæ tak m³odo, jeszcze ma³o rzeczy do¶wiadczylem, ma³o z³a wyrz±dzi³em...- rzek³ do ksiêcia lekko pochylaj±c swoj± g³owê w dó³, to by³a jedna z nielicznych chwil kiedy by³o widaæ po nim emocje, chocia¿ tutaj w piekle wiele razy da³o siê je zauwa¿yæ tylko ¿e tym razem to nie by³ strach, to by³ czysty smutek, jego dusza by³a rozrywana od wewn±trz pewna czê¶æ chcia³a tutaj zostaæ a inna namawia³o go ¿eby wracaæ do ¶wiata ¿ywych...
-Marny pretekst na twoim miejscu tam na górze jest tysi±ce z³ych ludzi. Jeden mniej czy wiêcej nie robi nikomu ró¿nicy. Co do twego ojca i twego powrotu. Nie mo¿na mieæ wszystkiego jak powiadaj±. Wiêc dam ci wybór. Mo¿esz poznaæ prawdê o swojej przesz³o¶ci ale pozostaæ tu na wieczno¶æ. A mo¿esz wróciæ do ¶wiata ¿ywych i dalej ¿yæ w nie¶wiadomo¶ci. Co wybierasz? Potêpienie i wiedzê? Czy ¿ycie w zagubieniu?
Zapyta³ ciê ksi±¿e demonów. Nie ukrywa³ ¿e bawi³o go takie co¶. ¯e mo¿e siê popastwiæ nad kim¶. ¯e daje ci tródny wybór.
Samhain sta³ nadal jak wryty, rozlu¼nienie, które przysz³o na t± krótka chwilê prys³o niczym tl±cy siê p³omyk w g³êbinach oceanu.
-A nie mogê siê dowiedzieæ jeszcze czego¶ na temat mojego ojca i matki ?- jego g³os choæ dr¿±cy nadal nie brzmia³ zbytnio ludzko, po plecach sp³ywa³y mu krople potu mi³o ch³odz±c jego nagrzane przez panuj±c± temperaturê cia³o...
-Hahaha, jeste¶ g³upcem Samhainie my¶laæ ¿e powiem ci wszystko i jeszcze wypuszczê. Wybór jest prosty. Je¶li chcesz wiedziec kim by³ twój ojciec i co siê z nim sta³o, dlaczego ciê porzuci³, i co sta³o siê z twoj± matk±... musisz obiecaæ mi pos³uszeñstwo.- Lord tym razem mówi³ g³osem nie zmienionym. Kobiecym, który wydawa³ ci siê znajomy.
Widaæ by³o w oczach Samhain'a strach, strach przed nieznanym, strach przed ksiêciem ciemno¶ci...
-"Pos³uszeñstwo.... pos³uszeñstwo...... pos³uszeñstwo"- to jedno s³owo odbija³o siê w jego g³owie niczym krzyk ma³ego dziecka w wielkim kanionie. Echo niemal rozsadza³o jego g³owê, nagle jego mina spowa¿nia³a a w jego oczach nie by³o ju¿ widaæ strachu, by³y to oczy be¿ ¿adnego wyrazu, bez emocji, takie do jakich przyzwyczaja³ innych dawny Tsuchikage.
-Ja mam przysiêgn±æ pos³uszeñstwo? Nigdy - jego g³os, wre¶cie nabra³ ton godny najlepszych cz³onków Brzasku, chrypowaty, nie ludzki, przesi±kniêty gniewem i ambicj±, co nie zdarza³o siê zbyt czêsto u cz³onka Akatsuki. Widaæ by³o ¿e Ksi±¿e ciemno¶ci do¶æ mocno pobudzi³ Samhain'a dzieki czemu przezwyciê¿y³ on strach, który w nim tkwi³....
-Jak ¶miesz siê tak do mnie odzywaæ. Skoro jeste¶ taki pyskaty to zginiesz tutaj ju¿ na zawsze... twoja dusz zostanie zniszczona- w tym momencie w rêku Lorda pojawi³ siê czarny miecz. Kolo bez wachania nim zaatakowa³ jednak zaraz siê przekona³ ¿e to jeszcze nie by³ twój koniec. A sta³o sie to za sprawa miecza który cie tu przeniós³. Dziwnym trafem znalaz³ siê on w twoich rêkach i zblokowa³ cios demona.
-Aaaaargh... ten miecz... nie mogê siê mu oprzeæ... sk±d go masz... przecie¿ osobi¶cie go ukry³em a na jego miejscu pod³o¿y³em imitacjê - na mieczu wisia³a kartka... napisane na niej by³o:
Cytat: Jest to miecz który zmusi do mówienia ka¿de stworzenie my¶l±ce. W rêkach tego który jest synem pana ciemno¶ci ma on niewyobra¿alna moc zniszczenia tego co dobre lub z³e w zale¿no¶ci od jego drogi.
Napis znikn±³ a kartka znów by³a czysta.
-Pytaj wiêc co chcesz wiedzieæ i zabierz mi z oczu ten miecz... nie mogê znie¶c jego widoku.
Samhain popatrzy³ na swe rêce dumnie dzier¿±ce ten kawa³ek metalu zwany potocznie mieczem
-"O co tu chodzi?"- g³os w jego g³owie spyta³ po cichu bez ¿adnych emocji
-"Jak On sie znalaz³ w moich d³oniach?"- to by³o tylko jedno z pytañ, które obecnie panoszy³y siê po g³owie cz³onka Brzasku. Ca³y czas przygl±daj±c siê mieczowi dawny Tsuchikage wykona³ m³ynek w powietrzu sprawdzaj±c wywa¿enie jego ostrza.
Przez chwilê by³ tak zszokowany tym co zasz³o ¿e prawie by³ bezbronny, dopiero po chwili dotar³o do niego co tu siê dzieje i postanowi³ korzystaæ z tej okazji.
-Tak wiêc na pocz±tek mo¿esz mi powiedzieæ jak siê st±d wydostaæ na jego twarzy pojawi³ siê lekki szydercy u¶miech zadowolenia, przecie¿ posiad³ w³a¶nie miecz, którego sam lord piek³a, ksi±¿ê czelu¶ci, ten, który pierwszy sprzeciwi³ siê Bogu boi siê. Na chwilê zapomnia³ o swojej rodzinie jak i jej historii teraz liczy³a siê tylko fascynacja mieczem...
-Arghhhh, wystarczy ¿e skupisz chakrê na tym mieczu a przeniesie ciê on w miejsce gdzie czujesz siê najbezpieczniejszy.- rykn±³ i zacz±³ siê troche dusiæ. Na pocz±tku sprawia³ wra¿enie straszliwego i zbójczego go¶cia a teraz jak przestraszone dziecko. I po za tym dlaczego ten miecz ci pomaga? Czy potrafi samodzielnie mysleæ.
U¶miech na jego twarzy poszerzy³ siê, teraz ledwo widoczne by³y jego bia³e zêby...
-Có¿ bardzo mnie to cieszy- tym razem w jego g³osie da³o siê s³yszeæ nutkê szyderstwa i zarazem trochê szaleñstwa, którego mu zdecydowanie nie brakowa³o.
W ca³ym nat³oku zdarzeñ ca³kowicie zapomnia³ o swojej historii rodzinnej i postanowi³ opu¶ciæ to miejsce wraz ze swoj± now± zdobycz±. Szybkim ruchem z³apa³ miecz w obie rêce jako ¿e nie bym zbytnio wprawiony w machaniu takim ¿elastwem o ma³y w³osy ten miecz nie wymskn±³ mu siê z d³oni, nastêpnie Samhain zamkn±³ oczy i powoli koncentruj±c siê, próbowa³ wpu¶ciæ trochê chakry do jego rêkoje¶ci... lecz kiedy mia³ nast±piæ moment kulminacyjny cz³onek Brzasku zatrzyma³ ca³± mozolnie budowan± atmosferê powagi, grozy a zarazem zepsu³ te¿ technikê, która go nie teleportowa³a do Iwygakure
-Bym zapomnia³... - jego d³onie zacisnê³y siê silniej na rêkoje¶ci miecza
-Powiedz mi jeszcze o zdolno¶ciach tego miecza, ¿ebym wiedzia³ czym w³adam...- jego g³os by³ stanowczy bez ¿adnych emocji, taki mo¿na by powiedzieæ ¿e nienaturalny, nieludzki byæ mo¿e to jest w³a¶nie jego dziedzictwo po demonim ojcu ?....
Wystarczy ¿e zapamieta³es to co by³o na karteczce. Ten miecz mo¿e wyci±gn±æ dowoln± informacje z ka¿dej osoby my¶l±cej. Nikt nie mo¿e siê temu oprzeæ. Po za tym ten miecz bêdzie ciê broni³ przed atakami iz twoja matka w³o¿y³a w niego czê¶æ swojej duszy aby cie chroniæ. Dlatego nie mogê na niego patrzeæ. A teraz odejd¼ z t±d - ostatnie s³owa by³y harde i powiedziane g³osem mêskim i bardzo niskim.
Samhain nadal siê g³upio u¶miecha³, mo¿na powiedzieæ ¿e niemal siê ¶mia³ prosto w twarz ksiêciu ciemno¶ci...
-Tak wiêc do zobaczenia W³adco piek³a- powiedzia³ a jego u¶miech zaczyna³ powoli schodziæ z twarzy. Nastêpnie wzi±³ rêkoje¶æ miecza znów w obie d³onie i chwile koncentruj±c siê wpu¶ci³ do miecza trochê swojej chakry
-"Tak wiêc czas wróciæ do IwaGakure"- to miejsce jako jedyne kojarzy³o mu siê z bezpieczeñstwem...
//je¿eli MG powie ¿e nic siê nie wydarzy³o to <nmm> ;P
Puuuuffffff. Samhain znikn±³ z oczu ksiêcia ciemno¶ci który od¿y³ po tym jak miecz nie dzia³a³ juz na niego. Ostatecznie, nie wiedziec czemu znalaz³e¶ siê w swojej komnacie w siedzibie akatsuki. Byc mo¿e z³a aura twojego ojca wisia³a nad tym miejscem i by³o ono dla ciebie bezpieczniejsze. Któ¿ to mo¿e wiedzieæ W ka¿dym razie masz teraz przynajmniej mieczyk.
Mieczyk daje ci umiejêtno¶c lepszego parowania ciosów nawet bez twojego udzia³u czyli chroni ciê tak jak piasek Gaarê ze wzglêdu na b³ogos³awieñstwo twojej matki. Ponad to ka¿dy w obecno¶ci miecza odpowie ci na ka¿de pytanie. Do tego dostajesz 7 do statystyk i 100Pch. Uhhh... i niech ci bêdzie 150Y które siê znalaz³o w twojej kieszeni.(ukrad³e¶?)
Z niewielkim trudem wstaje po tym jak przez ¶piew syren zemdla³em i pojawi³em siê tutaj. Gdy tylko uda³o mi siê z³apaæ równowagê zaczynam siê rozgl±daæ za przewodnikiem, który mia³by przewie¼æ mnie na drugi brzeg oraz szukaæ mojej za³ogi i Koral.
-Przewiozê Ciê... Ale ty nie jeste¶ martwy... Jak tu trafi³e¶ ? - podp³yn±³ do Ciebie jaki¶ cz³owiek w czarnym p³aszczu. Gdy próbowa³ wyj¶æ z ³odzi za nogê chwyci³a go jaka¶ dusza, pragn±c wyj¶æ z nieistnienia i zaistnieæ na ¶wiecie ponownie... On j± tylko odepchn±³ nog±, jakby by³a jakim¶ niepotrzebnym ¶mieciem. -Wiêc co tu robicie ? - mê¿czyzna powtórzy³ pytanie, spogl±daj±c raz na Ciebie, raz na Koral.
Aski zabra³o co¶ co jej siê nie nale¿y a my jeste¶my tu po to by ten przedmiot odebraæ. Wiêc je¶li mo¿esz to przewie¼ nas teraz i zaczekaj na nasz powrót. Powiedzia³em do cz³owieka w czarnym p³aszczu.
-Nazywam siê Charon... Nie wiem, czy chcecie to wiedzieæ, ale wsiadajcie - mê¿czyzna wskaza³ rêk± swoj± ³ód¼, samemu do niej wsiadaj±c. Trzeba by³o siê ju¿ tylko przedostaæ przez rzekê...
Szybko wsiad³em na ³ód¼ po czym poda³em rêkê Koral by mog³a bezpiecznie wej¶æ na ³ód¼ nie dotykaj±c wody a nastêpnie zwróci³em siê do Charona: Jeste¶my gotowi teraz przewie¼ nas bezpiecznie na drug± stronê.
-Tylko nie wychylajcie siê... - powiedzia³ spokojnie Charon, odbijaj±c siê wios³em od brzegu. Wyruszyli¶cie w d³ug± podró¿. Gdzie¶ w po³owie rzeki Koral wychyli³a siê niebezpiecznie... Nagle rêka jakiej¶ duszy poci±gnê³a j± w dó³... -No to po niej - zakomunikowa³ weso³o przewo¼nik.
Zatrzymaj siê! wskoczê i j± wyci±gnê a ty tu czekaj! Powiedzia³em po czym szybko nabra³em powietrza by znurkowaæ w odmêtach Styksu by wyci±gn±æ Koral z powrotem do ³odzi.
Lecz przewo¼nik Ciê zatrzyma³ silnym u¶ciskiem rêki. -Ch³opcze, tej ³odzi nie da siê zatrzymaæ. Poza tym je¶li oszukasz Ashi, bêdziesz móg³ za¿yczyæ sobie, czego chcesz... Na przyk³ad, aby ona wróci³a - twarz Charona by³a bez wyrazu... Dobijali¶cie do brzegu.
Gdy tylko dobili¶my do brzegu bez zastanowienia wysiad³em z ³odzi i pobieg³em w stronê zamku Ashi. Gdy tylko zbli¿y³em siê do wrót krzykn±³em: Ashi oddaj mi koral i zwój który skrad³a¶ i tak siê przed mn± nie ukryjesz! powiedziawszy to stan±³em i czeka³em na jej reakcje bêd± ju¿ gotowy do walki.
-O mój bo¿e, Kopciuszku, biedactwo, zabrali Ci Koral, nie ma kto Ci pomagaæ... Zaraz, to ja jestem bóstwem, a nie ty - Ashi za¶mia³a siê przera¼liwie w chwili, gdy wrota zamku siê otworzy³y. Mog³e¶ spokojnie przez nie przej¶æ. Gdzie¶ na dziedziñcu czeka³a na Ciebie Ashi...
Powolnym krokiem ruszy³em w kierunku gdzie znajdowa³a siê Ashi. Gdy stan±³em kilka metrów przedni± powiedzia³em z politowaniem: Ty jeste¶ bogini±... zabawne... Skoro ni± by¶ by³a nie dotar³bym a¿ tak daleko a teraz oddaj to co mi siê nale¿y nie mam zamiaru d³u¿ej graæ w twoje beznadziejne gierki
-A sk±d wiesz, ¿e nie mogê siê czasami pobawiæ ? Mo¿e mogê ? - Ashi zwiewnie podlecia³a do Ciebie jednocze¶nie ziewaj±c. -Nudny jeste¶... Ale nie mo¿esz powiedzieæ, ¿e Kraken Ci siê nie podoba³... Teraz moje stwory s± du¿o silniejsze. To by³ prototyp... I tak szkoda, ¿e go zniszczy³e¶... Wiesz co ? Zagrajmy w co¶. Je¶li ja wygram, ksiêga zostanie u mnie. Je¶li ty wygrasz, oddam Ci Koral i ksiêgê. Co ty na to ? - powiedzia³a wyra¼nie, a tobie przypomnia³y siê przestrogi Koral... Trzeba by³o zmusiæ boginiê do z³o¿enia przysiêgi...
Przysiêgnij, ¿e oddasz mi Koral i ksiêgê dopiero wtedy z tob± zagram zgadzasz siê lub oddajesz mi od razu ksiêgê i Koral zrozumia³a¶. Powiedzia³em do bogini.
-Ah, wy ¶miertelnicy... Niech Ci bêdzie, dajê Ci moje s³owo - na lewym przedramieniu Ashi pojawi³ siê krzy¿yk, co zapewne mia³o oznaczaæ danie jej s³owa. -To co, gramy ? - bogini u¶miechnê³a siê diabelsko. Widaæ by³o, ¿e co¶ knuje.
Niech bêdzie o co chodzi w tej twoje grze? Zapyta³em lekko zdenerwowany gdy¿ wa¿± siê losy mojej misji. Doskonale wiedzia³em, ¿e Ashi bêdzie próbowa³ u¿yæ jakiego¶ fortelu.
-Oooo, ona jest bardzo prosta... Wystarczy ¿e odpowiesz mi na jedno pytanie... - Ashi za¶mia³a siê przera¼liwie i spojrza³a na Ciebie. -To jak, jeste¶ gotowy odpowiedzieæ na nie ? - bogini pog³adzi³a ciemne w³osy i jeszcze raz wybuchnê³a ¶miechem.
Jestem gotowy zadawaj to pytanie a nie g³upio siê ¶miejesz. Powiedzia³em to i ze zdenerwowania zacisn±³em piê¶ci.
-Je¶li przegrasz, to czy wrócisz to Watatsumi aby poddaæ siê ka¿e ? - bogini spojrza³a na Ciebie pytaj±co. Nie wiedzia³e¶, czy to jest jej kolejny wymys³, czy jej pytanie. Tak czy siak, musia³e¶ odpowiedzieæ.
Je¿eli przegram wrócê i opowiem co tu siê sta³o a oni oceni± czy jestem winny czy puszcz± mnie wolno to moja odpowied¼. A teraz oddaj mi to co mi siê nale¿y! Powiedzia³em.
-We¼ to sobie, je¶li mówi³e¶ prawdê - przed tob± pojawi³ siê most, a za mostem ksiêga Ranpu... Mog³e¶ przez niego przej¶æ. Koral pojawi³a siê obok Ciebie. Od ksiêgi dzieli³o Ciê tylko kilka metrów, kilka metrów które mog³e¶ szybko przebiec...
Nie pobieg³em od razu lecz powolnym krokiem ruszy³em przez most by móc w razie jakiejkolwiek przeszkody móc z niego zeskoczyæ. Gdy tylko znalaz³em siê na drugim brzegu wzi±³em ksiêgê i zwróci³em siê do koral Mo¿emy ju¿ wracaæ
Jednak most zapad³ siê pod tob± i pod Koral, gdy próbowa³e¶ z³apaæ ksiêgê... Spadli¶cie w nico¶æ, a Ashi siê ¶mia³a. -K³ama³e¶ ! Nigdy by¶ tam nie wróci³ ! Nie uciekniesz... Wracaj tam, sk±d jeste¶ ! - krzyknê³a za tob±. Ponownie straci³e¶ przytomno¶æ, aby dryfowaæ po Bursztynowym Morzu, ca³kiem niedaleko Watatsumi...
*piszesz w poprzednim temacie*
Kolejny dreszcz przeszy³ plecy Samhain'a, ca³kowicie nie wiedzia³ co siê dzieje... nie wiedzia³ gdzie siê znajduje? ani jak ma siê zachowaæ... Spojrza³ na Ksiêcia demonów, który do niego przemawia³ jednak s³owa umyka³y mu... jego umys³ wy³apywa³ tylko cz±stkowe wyrazy
-Umar³em?- akurat to zdanie wy³apa³ dok³adnie... po wypowiedzeniu tego s³owa spojrza³ na swoje d³onie ale po chwili jego wzrok znów powróci³ na wielkiego ksiêcia ciemno¶ci
-A...A.... Ale o czym Ty mówisz?...- g³os cz³onka Brzasku ca³y czas nienaturalny a jednak siê zacz±³ siê j±kaæ, on osoba opanowana w ka¿dej sytuacji, jego umys³ rozk³ada³ wszystko na czynniki pierwsze analizuj±c dog³êbnie ka¿d± sytuacjê, w której siê znajdowa³....
-Ja.. Ja... Jakie chrzciny? Czy Ty mo... mo... mo¿esz mi to w...wsz... wszystko wyja¶niæ?- spyta³ siê Pana niegodziwo¶ci a jego g³os nadal nie przestawa³ siê j±kaæ...
Ca³± sceneria siê zmieni³a. Byli¶cie teraz nad mroczn± pod ziemn± rzek± Styks. Widaæ by³o ³ódkê p³yn±c± ¶rodkiem rzeki, a w niej zakapturzonego me¿czyznê wios³uj±cego powolnym tempem. Ca³o¶æ by³a szara i przygnêbiaj±ca. Byli¶cie? Tak poniewa¿ u twego boku sta³ sam lord demonów. Ten sam który siedzia³ wcze¶niej na najwiêkszm tronie. Z jego oczu bi³a czysta nienawi¶æ. Cia³o jego cuchnê³o siark±. Okuty w czarn± zbrojê. W³osy mia³ czarniejsze ni¿ najczerniejsza noc. Oczy tak z³e ¿e wrêcz zabija³y swym spojrzeniem. Cera blada, bia³a i bardzo blada. Zêby niby ludzkie ale po³±czone z k³ami zwierzecymi, ca³e po¿ó³k³e szcze¿y³y siê na wierzchu. Psojrza³ na ciebie z góry bo by³ wy¿szy co najmniej o g³owê. Ujrza³e¶ wtedy d³ugi jêzor jego przypominaj±cy wê¿owy ale zamiast rozdwojenia na koñcu by³ roztrojony.
-Dalej nie pojmujesz? Jak wyja¶niæ ci ¶mieræ? Do¶wiadczy³e¶ jej. Zewsz³e¶ w czelu¶cie piek³a, znalaz³e¶ siê w hadesie. Je¶li to ciê nie przekonuje to co. Ahhh jak¿e twój ojciec by³ by z ciebie dumny. Szkoda tylko ¿e a¿ tak wrodzi³e¶ siê w sw± ludzk± matkê. Co do twych chrzcin odby³y siê tu w hadesie. W rzece ¶mierci. Ju¿ od dnia swych narodzin by³e¶ skarany na niesienie ¶mierci i cierpienia. Có¿ nawet nie walczy³es ze swym przeznaczeniem. Có¿ chcesz wiedzieæ wiêcej dziecie piekie³? Widzê ¿e nic nie pamiêtasz?! Nawet swego ojca i matki. Smutne to ale mo¿e fatum chcia³o by siê to wszystko dla ciebie potoczy³o nowy a raczej by³y cz³onku brzasku.
S³ucha³e¶ uwa¿nie jego z³owrogiego g³osu. By³ mroczny i ca³y czas zmienia³ swój ton i barwê co by³o bardzo denerwój±ce. Wtedy ujrza³e¶ ¿e wraz z przewo¼nikiem na ³odzi w Sytksie p³ynie czterech ANBU. Tak ci sami którzy zgineli na szczycie góry...
Samhain sta³ jak wryty i tylko obserwowa³ p³yn±cych Anbusów, ci±gle nie móg³ zrozumieæ sytuacji, w której siê znalaz³, a mo¿e po prostu nie chcia³ tego zrozumieæ. S³owa wielkiego ksiêcia piekie³ nadal umyka³y mu gdzie¶ w przestworzach jego bujnej wyobra¼ni.
-Ojciec.... matka... chrzest- przez chwilê tylko powtarza³ s³owa, które wcze¶niej wypowiedzia³a postaæ obok niego.
Z³apa³ siê za g³owê i zacz±³ my¶leæ, dziêki czemu powoli stawa³ siê coraz bardziej spokojniejszy a krople potu na plecach i karku znika³y w tej jak¿e wysokiej temperaturze.
-Czy Ty zna³e¶ moich rodziców?- zapyta³ siê spogl±daj±c w ohydn± mordê swojego rozmówcy, nastêpnie gestem rêki przeczesa³ w³osy tak aby lekki wiaterek wiej±cy od rzeki Styks spokojnie móg³ je rozwiewaæ
-Czy jest sposób ¿eby wróciæ do ¶wiata ¿ywych?- g³os Samhain'a by³ ju¿ do¶æ normalny, o ile mo¿na tutaj mówiæ o normalno¶ci, chrypowarty, osch³y, nie wyra¿aj±cy ¿adnych emocji... widaæ by³o ¿e cz³onek Brzasku albo jak to uj±³ ksi±¿ê otch³ani by³y cz³onek Brzasku jest coraz bardziej spokojny, zaczyna siê oswajaæ z my¶l± o swojej ¶mierci...
Ksi±¿e piek³a wyszcze¿y³ swe ¿ó³te k³y w bardzo szyderczy u¶mieszek.
-Tak zna³em ale lepiej twego ojca ni¿ tw± ludzk± matkê, mo¿e i wrodzi³e¶ siê w ni± cia³em ale dusz± jeste¶ taki jak twój rodziciel.
Jego g³os dalej by³ zmienny, raz mêski raz ¿eñski, raz wysoki a raz niski. Ledwo mrug³e¶ oczami a on ju¿ by³ po twojej drugiej stronie...
-Tak jest sposób by wróciæ ale czy a¿ tak ci ¶pieszno wracaæ na ten ziemski padó³? Masz tam po co wracaæ? Dlaczego zalezy ci na ¿yciu?
Zapyta³ zmiennym g³osem. By³o to niezwykle irytuj±ce gdy¿ g³os nie zdradza³ ani prawdziwych emocji ani intencji rozmówcy.
-Kim by³ mój ojciec?- to by³o jedyne pytanie jakie przysz³o do g³owy Samhainowi, nastêpnie po chwilowym szoku, którego dosta³ po zobaczeniu szybko¶ci swojego rozmówcy.
-Czy mam do czego wracaæ?- powtórzy³ znów s³owa ksiêcia piekie³... a jego my¶li walczy³y w g³owie
-"Czy kto¶ czeka na mnie po tamtej stronie? Czy w ogóle kto¶ co¶ poczu³? jaki¶ smutek, albo inne uczucie?"- te s³owa kr±¿y³y ca³y czas w jego g³owie a¿ w koñcu zatrzyma³y siê na jednej my¶li
-Ja nie chce umieraæ tak m³odo, jeszcze ma³o rzeczy do¶wiadczylem, ma³o z³a wyrz±dzi³em...- rzek³ do ksiêcia lekko pochylaj±c swoj± g³owê w dó³, to by³a jedna z nielicznych chwil kiedy by³o widaæ po nim emocje, chocia¿ tutaj w piekle wiele razy da³o siê je zauwa¿yæ tylko ¿e tym razem to nie by³ strach, to by³ czysty smutek, jego dusza by³a rozrywana od wewn±trz pewna czê¶æ chcia³a tutaj zostaæ a inna namawia³o go ¿eby wracaæ do ¶wiata ¿ywych...
-Marny pretekst na twoim miejscu tam na górze jest tysi±ce z³ych ludzi. Jeden mniej czy wiêcej nie robi nikomu ró¿nicy. Co do twego ojca i twego powrotu. Nie mo¿na mieæ wszystkiego jak powiadaj±. Wiêc dam ci wybór. Mo¿esz poznaæ prawdê o swojej przesz³o¶ci ale pozostaæ tu na wieczno¶æ. A mo¿esz wróciæ do ¶wiata ¿ywych i dalej ¿yæ w nie¶wiadomo¶ci. Co wybierasz? Potêpienie i wiedzê? Czy ¿ycie w zagubieniu?
Zapyta³ ciê ksi±¿e demonów. Nie ukrywa³ ¿e bawi³o go takie co¶. ¯e mo¿e siê popastwiæ nad kim¶. ¯e daje ci tródny wybór.
Samhain sta³ nadal jak wryty, rozlu¼nienie, które przysz³o na t± krótka chwilê prys³o niczym tl±cy siê p³omyk w g³êbinach oceanu.
-A nie mogê siê dowiedzieæ jeszcze czego¶ na temat mojego ojca i matki ?- jego g³os choæ dr¿±cy nadal nie brzmia³ zbytnio ludzko, po plecach sp³ywa³y mu krople potu mi³o ch³odz±c jego nagrzane przez panuj±c± temperaturê cia³o...
-Hahaha, jeste¶ g³upcem Samhainie my¶laæ ¿e powiem ci wszystko i jeszcze wypuszczê. Wybór jest prosty. Je¶li chcesz wiedziec kim by³ twój ojciec i co siê z nim sta³o, dlaczego ciê porzuci³, i co sta³o siê z twoj± matk±... musisz obiecaæ mi pos³uszeñstwo.- Lord tym razem mówi³ g³osem nie zmienionym. Kobiecym, który wydawa³ ci siê znajomy.
Widaæ by³o w oczach Samhain'a strach, strach przed nieznanym, strach przed ksiêciem ciemno¶ci...
-"Pos³uszeñstwo.... pos³uszeñstwo...... pos³uszeñstwo"- to jedno s³owo odbija³o siê w jego g³owie niczym krzyk ma³ego dziecka w wielkim kanionie. Echo niemal rozsadza³o jego g³owê, nagle jego mina spowa¿nia³a a w jego oczach nie by³o ju¿ widaæ strachu, by³y to oczy be¿ ¿adnego wyrazu, bez emocji, takie do jakich przyzwyczaja³ innych dawny Tsuchikage.
-Ja mam przysiêgn±æ pos³uszeñstwo? Nigdy - jego g³os, wre¶cie nabra³ ton godny najlepszych cz³onków Brzasku, chrypowaty, nie ludzki, przesi±kniêty gniewem i ambicj±, co nie zdarza³o siê zbyt czêsto u cz³onka Akatsuki. Widaæ by³o ¿e Ksi±¿e ciemno¶ci do¶æ mocno pobudzi³ Samhain'a dzieki czemu przezwyciê¿y³ on strach, który w nim tkwi³....
-Jak ¶miesz siê tak do mnie odzywaæ. Skoro jeste¶ taki pyskaty to zginiesz tutaj ju¿ na zawsze... twoja dusz zostanie zniszczona- w tym momencie w rêku Lorda pojawi³ siê czarny miecz. Kolo bez wachania nim zaatakowa³ jednak zaraz siê przekona³ ¿e to jeszcze nie by³ twój koniec. A sta³o sie to za sprawa miecza który cie tu przeniós³. Dziwnym trafem znalaz³ siê on w twoich rêkach i zblokowa³ cios demona.
-Aaaaargh... ten miecz... nie mogê siê mu oprzeæ... sk±d go masz... przecie¿ osobi¶cie go ukry³em a na jego miejscu pod³o¿y³em imitacjê - na mieczu wisia³a kartka... napisane na niej by³o:
Cytat: Jest to miecz który zmusi do mówienia ka¿de stworzenie my¶l±ce. W rêkach tego który jest synem pana ciemno¶ci ma on niewyobra¿alna moc zniszczenia tego co dobre lub z³e w zale¿no¶ci od jego drogi.
Napis znikn±³ a kartka znów by³a czysta.
-Pytaj wiêc co chcesz wiedzieæ i zabierz mi z oczu ten miecz... nie mogê znie¶c jego widoku.
Samhain popatrzy³ na swe rêce dumnie dzier¿±ce ten kawa³ek metalu zwany potocznie mieczem
-"O co tu chodzi?"- g³os w jego g³owie spyta³ po cichu bez ¿adnych emocji
-"Jak On sie znalaz³ w moich d³oniach?"- to by³o tylko jedno z pytañ, które obecnie panoszy³y siê po g³owie cz³onka Brzasku. Ca³y czas przygl±daj±c siê mieczowi dawny Tsuchikage wykona³ m³ynek w powietrzu sprawdzaj±c wywa¿enie jego ostrza.
Przez chwilê by³ tak zszokowany tym co zasz³o ¿e prawie by³ bezbronny, dopiero po chwili dotar³o do niego co tu siê dzieje i postanowi³ korzystaæ z tej okazji.
-Tak wiêc na pocz±tek mo¿esz mi powiedzieæ jak siê st±d wydostaæ na jego twarzy pojawi³ siê lekki szydercy u¶miech zadowolenia, przecie¿ posiad³ w³a¶nie miecz, którego sam lord piek³a, ksi±¿ê czelu¶ci, ten, który pierwszy sprzeciwi³ siê Bogu boi siê. Na chwilê zapomnia³ o swojej rodzinie jak i jej historii teraz liczy³a siê tylko fascynacja mieczem...
-Arghhhh, wystarczy ¿e skupisz chakrê na tym mieczu a przeniesie ciê on w miejsce gdzie czujesz siê najbezpieczniejszy.- rykn±³ i zacz±³ siê troche dusiæ. Na pocz±tku sprawia³ wra¿enie straszliwego i zbójczego go¶cia a teraz jak przestraszone dziecko. I po za tym dlaczego ten miecz ci pomaga? Czy potrafi samodzielnie mysleæ.
U¶miech na jego twarzy poszerzy³ siê, teraz ledwo widoczne by³y jego bia³e zêby...
-Có¿ bardzo mnie to cieszy- tym razem w jego g³osie da³o siê s³yszeæ nutkê szyderstwa i zarazem trochê szaleñstwa, którego mu zdecydowanie nie brakowa³o.
W ca³ym nat³oku zdarzeñ ca³kowicie zapomnia³ o swojej historii rodzinnej i postanowi³ opu¶ciæ to miejsce wraz ze swoj± now± zdobycz±. Szybkim ruchem z³apa³ miecz w obie rêce jako ¿e nie bym zbytnio wprawiony w machaniu takim ¿elastwem o ma³y w³osy ten miecz nie wymskn±³ mu siê z d³oni, nastêpnie Samhain zamkn±³ oczy i powoli koncentruj±c siê, próbowa³ wpu¶ciæ trochê chakry do jego rêkoje¶ci... lecz kiedy mia³ nast±piæ moment kulminacyjny cz³onek Brzasku zatrzyma³ ca³± mozolnie budowan± atmosferê powagi, grozy a zarazem zepsu³ te¿ technikê, która go nie teleportowa³a do Iwygakure
-Bym zapomnia³... - jego d³onie zacisnê³y siê silniej na rêkoje¶ci miecza
-Powiedz mi jeszcze o zdolno¶ciach tego miecza, ¿ebym wiedzia³ czym w³adam...- jego g³os by³ stanowczy bez ¿adnych emocji, taki mo¿na by powiedzieæ ¿e nienaturalny, nieludzki byæ mo¿e to jest w³a¶nie jego dziedzictwo po demonim ojcu ?....
Wystarczy ¿e zapamieta³es to co by³o na karteczce. Ten miecz mo¿e wyci±gn±æ dowoln± informacje z ka¿dej osoby my¶l±cej. Nikt nie mo¿e siê temu oprzeæ. Po za tym ten miecz bêdzie ciê broni³ przed atakami iz twoja matka w³o¿y³a w niego czê¶æ swojej duszy aby cie chroniæ. Dlatego nie mogê na niego patrzeæ. A teraz odejd¼ z t±d - ostatnie s³owa by³y harde i powiedziane g³osem mêskim i bardzo niskim.
Samhain nadal siê g³upio u¶miecha³, mo¿na powiedzieæ ¿e niemal siê ¶mia³ prosto w twarz ksiêciu ciemno¶ci...
-Tak wiêc do zobaczenia W³adco piek³a- powiedzia³ a jego u¶miech zaczyna³ powoli schodziæ z twarzy. Nastêpnie wzi±³ rêkoje¶æ miecza znów w obie d³onie i chwile koncentruj±c siê wpu¶ci³ do miecza trochê swojej chakry
-"Tak wiêc czas wróciæ do IwaGakure"- to miejsce jako jedyne kojarzy³o mu siê z bezpieczeñstwem...
//je¿eli MG powie ¿e nic siê nie wydarzy³o to <nmm> ;P
Puuuuffffff. Samhain znikn±³ z oczu ksiêcia ciemno¶ci który od¿y³ po tym jak miecz nie dzia³a³ juz na niego. Ostatecznie, nie wiedziec czemu znalaz³e¶ siê w swojej komnacie w siedzibie akatsuki. Byc mo¿e z³a aura twojego ojca wisia³a nad tym miejscem i by³o ono dla ciebie bezpieczniejsze. Któ¿ to mo¿e wiedzieæ W ka¿dym razie masz teraz przynajmniej mieczyk.
Mieczyk daje ci umiejêtno¶c lepszego parowania ciosów nawet bez twojego udzia³u czyli chroni ciê tak jak piasek Gaarê ze wzglêdu na b³ogos³awieñstwo twojej matki. Ponad to ka¿dy w obecno¶ci miecza odpowie ci na ka¿de pytanie. Do tego dostajesz 7 do statystyk i 100Pch. Uhhh... i niech ci bêdzie 150Y które siê znalaz³o w twojej kieszeni.(ukrad³e¶?)