grueneberg
Wej¶cie do posterunku. Tylko cz³onkowie wiedz± gdzie siê znajduj± drzwi, poniewa¿ s± one zakryte p³atem trawy. Do ¶rodka wchodzi siê schodami w dó³.
- No to jestem - stwierdzi³ podchodz±cy do l±dowania Risen. Westchn±³ leciutko, z³apa³ odrobinê powietrza, po czym niefrasobliwym tonem stwierdzi³ - no to teraz do lochów.
I bum. Z cichym pstrykniêciem pojawi³a siê przed wej¶ciem do siedziby. Schowa³a Jigoku, trzymaj±c siê zacnego, a jak¿e pouczaj±cego zdania, ¿e 'kto mieczem wojuje od miecza ginie'. Ods³oni³a przej¶cie, zakryte traw± i skierowa³a siê schodami w dó³. Tam mia³a zaczekaæ na Michimoto.
NMM
Michimoto z Wis³awem przylecieli na feniksie pod wejscie. Zielonow³osy zeskoczy³ z ptaka trzymaj±c nieprzytomnego, by³ego w³adcê Taki i ruszyli od razu do ¶rodka siedziby. Morphin zmniejszy³ siê do rozmiarów koliberka i przysiad³ na ramieniu id±cego by³ego cz³onka ANBU (Michi)
Wi powoli przechodzi przez wej¶cie , nie chce traciæ czasu. Musi siê stawiæ w g³ównym pomieszczeniu czas zrobiæ spis Bijuu. Wtedy dopiero bêdzie mo¿na wyruszyæ na ³owy. Ch³opak przy okazji zostawia swoj± kulê i na opasce robi wielk± kreskê. Ju¿ nigdy nie ma zamiaru zdj±æ stroju Aka.
<NMM>
Wysz³a na powierzchniê Kusy. ¦ciskaj±c nerwowo Jigoku, powoli ocknê³a siê z nieprawdopodobnie d³ugiego letargu umys³u. Kilka kroków u¶wiadomi³o j±, ¿e to, co chce zrobiæ, jest prawie takim samym szaleñstwem, jakiego podjêli siê Wi i Michimoto... Delikatnie opar³a klingê o ziemiê, sw± delikatn± d³oñ natomiast opieraj±c na rêkoje¶ci.
-Do Konohy... Na ulice... - mruknê³a, stwierdzaj±c, ¿e jednak ma... Cykora. xP Mieczyk, rozumiej±c rozkaz pani, wywo³a³ teleportacjê...
NMM
Nad wej¶ciem chwilê mo¿na by³o zobaczyæ cieñ wielkiego, wieloogoniastego ptaka. Na ziemi wyl±dowa³ feniks z Michimoto i Tano na "pok³adzie". Michimoto zeskoczy³ z ptaka.
- Jeste¶my na miejscu. To nowy posterunek Akatsuki, który znajduje siê w Kusie.- powiedzia³.
Bez niczego sta³em w milczeniu i czeka³em. Czeka³em, a¿ Michimoto zajime siê wszystkim... w mojej g³owie by³a teraz wojna my¶li...
- "Dobrze zrobi³em? Mo¿e trzeba by³o poczekaæ z decyzj±? Chcê chroniæ minako-chan! Trzeba pomy¶leæ, nie zmienisz swojego losu, klamka zapad³a..."
Zrobi³em krok w przód i czeka³em.
- Wiêc chod¼my...- pwoiedzia³ Michimoto ruszajac na dó³ po schodach, przed tym ods³aniaj±c ma³e drzwiczki wej¶ciowe. Summon znikn±³ a Michimoto schodzi³ g³osno po schodach, ¿eby Tano s³ysza³ jego kroki.
- Nie zapomnij ¿eby zamkn±æ za sob± drzwi...- krzykn±³ jeszcze. <NMM>
Szed³em powoli za nimi, a kiedy przekroczy³em próg, zamkn±³em drzwi. Szed³em w milczeniu, oddychaj±c spokojnie.
- "Je¶li jednak jest to pu³apka, Ookami... to nie dostan± nas ¿ywcem." - pomy¶la³em, k³ad±c rêkê na moim Tanto.
<NMM>
Bia³ow³osy ch³opak w stroju Aka dobiega do wej¶cia. Staje przed nim i przygl±da siê ¶ladom , których nikt nie zamaskowa³. Robi to sam przy u¿yciu Mokutona , dopiero wtedy mo¿e wej¶æ do bazy Akatsuki. Wi Dim powoli przekracza próg i rusza do g³ównego pomieszczenia. Mo¿e znajdzie tam co¶ b±d¼ kogo¶ ciekawego.
<NMM>
Michimoto wraz z cia³ami wyl±daowa³ na feniksie przed wej¶ciem. Wzi±³ cia³o Richarde na plecy, a cia³o Itachi'ego zosta³o na ptaku, który zmniejszy³ swoje rozmiary. Obydwoje (feniks i Michi) ruszyli ku lochom. <NMI>
Michimoto wraz z cie³em Richarde na plecach wybieg³ z siedziby i pobieg³ przed siebie. <Nie Ma go I Richa>
Wolnym krokiem do posterunku wszed³ Michimoto. Z u¶meichniêt± twarz± pomkn±³ jak motylek do pokoju g³ównego. <NMM>
Michimoto powoli wyszed³ na swiat³o dzienne. Stana przy pierwszym lepszym drzewie i opar³ siê o nie. Czeka³ na swojego towarzysza z dru¿yny.
Wyszed³em z siedziby... powita³ mnie ¶piew ptaków i ciep³e promienie s³oneczne. Zdj±³em kapelusz, aby móc ich trochê z³apaæ.
Kwiaty... gdzie¶ w pobli¿u musia³a byæ ³±ka albo co¶, bo mo¿na by³o wyczuæ s³ab±, ale przyjemn± woñ kwiatów.
- No dobrze... idziemy? - spyta³em, wci±¿ ³api±c s³oñce.
Raczej pobiegniemy. Nie lubiê chodzic po lasach. Wolê poskakaæ po cienkich bambusowych ga³eziach.- pwoiedzia³ Michimoto wskakujac na jeden z bambusowych pêdów. Chwilê potem wyczulony s³uch Tano mówg³ us³yszec jak Michimoto przemyka siê coraz dalej i dalej oddalaj±c siê od ch³opaka. Michimoto tu mieszka³, zna³ ten las jak w³asn± kieszeñ i umie³ dobrze wspinaæ siê po drzewach. <NMM>
U¶miechn±³em siê i zawiesi³em kapelusz na plecach. U³amek sekundy... i ju¿ wskoczy³em na pierwszy bambus, jak kot. Tyle, co dotkn±³em pierwszego, ju¿ odbija³em siê na nastêpny i nastêpny w kierunku Michimoto'a. To by³o bardzo od¿ywcze i przyjemne... i przynajmniej mog³em rozprostowaæ ko¶ci...
<NMM>
Wraz z Hyut± pojawi³a siê przy wej¶ciu do siedziby.
-To tutaj. Obawiam siê, ¿e mo¿emy spodziewaæ siê niespodzianek w ¶rodku.
Podesz³a do miejsca, gdzie znajdowa³o siê wej¶cie do siedziby. Ods³oni³a je, po czym machnê³a rêk± Hyuty, aby zbli¿y³ siê. Spojrza³a w dó³, patrz±c uwa¿nie na schody, na klatkê schodow±, zdaj±c sobie sprawê, ¿e zawsze mo¿e pojawiæ siê tutaj jaki¶ Akowiec...
Wyci±gn±³em przed siebie rêce.
-Wi±¿. Ale lekko... I mo¿e...- zrzuci³em p³±szcz ANBU ukazujac ju¿wcze¶niej postrzêpiony strój MizuKage. Westchn±³em.
-Mog³aby¶ mi jeszcze przywaliæ.-powiedzia³em niechêtnie czekajac a¿ co¶ zrobi.
-No dawaj nie mamy czasu, a maskowanie musi byæ.
Szatynka wyci±gnê³a z torby d³ugi, mocny, srebrny sznur, po czym ostro¿nie zwi±za³a rêce Hyuty. Zwi±za³a... ? Je¶li ju¿, to w bardzo nietypowy sposób. Wystarczy³o jedno poci±gniêcie koñcówki sznura, by Mizukage znów by³ wolny. Oczywi¶cie ów koñcówka sznura znajdowa³a siê w zasiêgu jego r±k. Na s³owa 'mog³aby¶ mi dowaliæ' spojrza³a na ch³opaka, i, z lekkim za¿enowaniem, uderzy³a go zaci¶niêt± piê¶ci±, wymierzaj±c ca³kiem celnego lewego sierpowego. Zmusi³a zwi±zanego do pochylenia siê, po czym kolanem uderzy³a go w brzuch. Ca³a sytuacja przyprawia³a j± o zmieszanie... Zwykle nie bije siê sojuszników, a wrogów. U¶miechnê³a siê niemrawo. Do g³owy za¶wita³a jej pewna my¶l, dotycz±ca Wi.
-Potem Ciê uleczê... Przy okazji. Wi ma chyba rodzinê, prawda ? - u¶miech, lekko przygaszony, teraz sta³ siê chytry i zadziorny. Pamiêta³a, ¿e Wi ³±czy³o co¶ z Rin±, co¶ wiêcej, ni¿ przyja¼ñ...
Skrzywi³em siê i nagryz³em jeszcze wargê by pop³ynê³o trochê krwi.
-Nie wiem.-strzeli³em karkiem-Ja chcê dorwaæ tylko jego. I przemieliæ na taki pasztet jakiego nikt nie rozpozna.
Westchn±³em i zrobi³em zbola³±, w¶ciek³a minê.
-No chod¼my. Prowad¼-powiedzia³em.
Lekko popchnê³a Hyutê w dó³, na schody. Klatk± schodow± wraz z 'wiê¼niem' schodzi³a schodami coraz ni¿ej i ni¿ej, by po kilku dobrych minutach wej¶æ do pomieszczenia g³ównego. Spodziewa³a siê tam zastaæ przynajmniej kilku Akowców... Nadzieje s± z³udne, jak kto¶ kiedy¶ stwierdzi³.
NMNas.
Po pchniêciu zachwia³em siê i stara³em siê i¶æ krokiem niby pe³nym dumy, ale ograniczanym obola³ymi koñczynami i brakiem si³. MIa³em nadziejê, ze uda siêzaskoczyæ paru drani w ich w³asnej norze...
NMM
Ponownie wysz³a na powierzchniê Kusy. Wyjê³a Jigoku, a czekaj±c na Hyutê, zaczê³a bawiæ siê, jakby od niechcenia, rêkoje¶ci± miecza. Wierzcho³ek ostrza delikatnie dotkn±³ ziemi, po czym przesun±³ siê w prawo, rysuj±c w glebie d³ug±, pó³kolist± liniê...
Spojrza³em na ostrze miecza sun±ce po ziemi i wysun±³em siê z ciemnego korytarza =. Przekrzywi³em g³owê i spojrza³em na Akowczyniê.
-Konoha, Suna czy wasza stara siedziba?-zapyta³em tym razem ja chc±c oszczêdziæ sobie kolejnej decyzji. W koñcu sprawiedliwo¶æ i równouprawnienie musi byæ.
-Do Konohy. Je¶li jest tam Michimoto, s± tam te¿ cia³a Richarda i Itachiego. W ka¿dym razie, je¶li Akowcy uznali, ¿e trzeba opu¶ciæ siedzibê w Kusie, to znaczy, ¿e uznali j± za niebezpieczn±... Zwykle choæ jeden Akowiec znajdowa³ siê w bunkrze, teraz nie ma nikogo... To podejrzane. Albo wybrali siê na co¶ 'wiêkszego', albo wys³ali kogo¶ na przeszpiegi... W takim razie mieliby¶my drugi ogon - zamy¶li³a siê, wbijaj±c wzrok w ziemiê. Podobne czy niepodobne do Wi ? Ju¿ sama nie wiedzia³a, by³y w³adca Taki zmieni³ siê przera¼liwie od czasu, gdy oboje byli w dru¿ynie Caspra. Zmieni³ siê nie do poznania. Te wszystkie ch³odne spojrzenia, ten nienawistny wyraz twarzy, rzucane bezpo¶rednio do rozmówcy... Pokrêci³a przecz±co g³ow±, rozmawiaj±c z sob± sam±, wymieniaj±c my¶li i kieruj±c siê drog± dedukcji. Gromadzenie informacji powoduje wyci±ganie wniosków z podanych informacji, a wnioski powoduj± po¿±dane efekty.
-W ka¿dym razie... Do Konohy.
-Hmmm-zamy¶li³em siê-Dalej zajmujecie siê poszukiwaniem Bijuu nieprawda¿? Mo¿e wystarczy³oby...
Przerwa³em sam sobie i pokrêci³em g³ow±.
-Pomys³ prawie tak dobry jak czekoladowy czajnik.
Spojrza³em jeszcze na miecz i wzruszy³em ramionami.
-Problemem by³oby dla ciebie przeniesienie nas do rezydencji HoKage?-zapyta³em jeszcze z nadziej± w g³osie. -Bieg na takim odcinku porz±dnie nadwerê¿y³by nasze si³y. A tego nie chcemy jak spotkamy Akatsuki.
Przytaknê³a na s³owa Hyuty, lecz najpierw postanowi³a zdj±æ z cz³onka klanu Shiro skutki jej uderzeñ. Wyci±gnê³a przed siebie lew± d³oñ, kieruj±c j± w stronê twarzy Hyuty. Rêka zatrzyma³a siê oko³o 5cm od czubka nosa ch³opaka. Lekko zielonkawa, lecznicza aura oplot³a jego cia³o, lecz±c go ze wszelkich ran ciêtych i wewnêtrznych. Po kilkudziesiêciu sekundach stwierdzi³a, ¿e rany, przynajmniej te zadane przez ni±, zosta³y usuniête z cia³a Hyuty. W prawej d³oni trzymaj±c Jigoku, unios³a czubek ostrza, dotykaj±cy do tej pory ziemi, by za¿yczyæ sobie kolejnej teleportacji. Ostro¿nie dotknê³a broni± po³y p³aszcza ciemnow³osego ch³opaka, stoj±cego przed ni±.
-Konoha. Gabinet Hokage - wraz z Mizukage znik³a, pozostawiaj±c za sob± zniszczon± siedzibê w Kusie... Kolejny przystanek: Konoha.
NMNas.
Samhain zatrzyma³ siê na chwilê przy wej¶ciu...
-No wiêc dotarli¶my- dawny Tsuchikage spocz±³ sobie na kamieniu niedaleko wej¶cia do kryjówki
-nare¶cie poznasz jedna z najwiêkszych tajemnic aka, mianowicie po³o¿enie kryjówki- za¿artowa³, chocia¿ nie by³o tego widaæ po jego twarzy ani nie by³e te¿ tego s³ychaæ po tonie jego g³osu
Min±wszy bambusowy las, dotarli do ukrytej kryjówki.
"Kryjówka Akatsuki... Nie my¶la³em, ¿e kiedykolwiek siê tutaj znajdê. I ¿e bêdzie tak wygl±da³a. "
Ca³a kryjówka by³a otoczona lodem. Prawdziwym, twardym lodem z potê¿nym znakiem Mizukage...
Widz±c, ¿e jego towarzysz zatrzymuje siê przy wej¶ciu i siada na niedalekim kamieniu, rzek³ :
-Macie du¿o wrogów, jak widzê. Co teraz?
Samhain spojrza³ jeszcze raz na kryjówkê
-ech, Hyuta....- po chwili z³o¿y³ kilka pieczêci Katon:Gouryuka no jutsu i wielki ognisty smok najpierw wbi³ siê w przestworza a nastêpnie uderzy³ w zamarzniête wej¶cie... Jako ¿e lód nie wygl±da³ zbytnio na ¶wie¿y a technika któr± u¿y³ nowy cz³onek Brzasku by³a jedna z najsilniejszych jakie powsta³y na podstawie chakry typu Katon.
-teraz, zapewne chwile poczekamy- powiedzia³ do Akuro, nastêpnie wyj±³ kawa³ek pergaminu i po napisaniu wiadomo¶ci przyczepi³ j± do nó¿ki "ptaszka" Michimoto (ale brzmi ) i wys³a³ do niego.
Bym siê tu teraz przyda³a nie ma co jeden ruch i po krzyku ale co tam
Samhain...wyobra¿am sobie to tak , ¿e musisz sobie jeszcze wiele razy uzyæ tej techniki aby ca³y lód roztopiæ...ale ogólnie wej¶cie jest troche podlamane zw³±szcza ze lod zaczyna juz troche topniec bo pare dni minelo...wiec...poczekaj sobie z ...4 posty wasze i mzoesz wejsc do oblodzonej siedziby
Akuro us³ysza³ z ust towarzysza imiê by³ego Mizukage.
"Wiêc tacy s± wrogowie Akatsuki... Ale w±tpiê, by nadal ¿y³a w nim taka determinacja do niszczenia Brzasku, skoro nie jest ju¿ w³adc± Kiri. "
Cz³onek Akatsuki z³o¿y³ kilka pieczêci i wykona³ Goutyka no Jutsu. Ogieñ zacz±³ palic wytrzyma³y, twardy lód, wej¶cie zosta³o nieco pod³amane.
M³ody Aburame postanowi³ pomóc. Bez s³owa wypu¶ci³ z rêkawa oko³o setkê swoich bardzo mocno parz±cych, katonoodpornych, ¶wiec±cych robali, które obsiad³y lód (je¶li dotknê³y ognistego smoka Samhaina, nic im siê i tak nie stanie, jak ju¿ wspomina³em s± katonoodporne) i zaczê³y go topic. Zapewne powoli, ale jako¶ powinny pomóc jutsu towarzysza Akuro, w koñcu by³o ich a¿ sto i bardzo mocno parzy³y.
W czasie, gdy lód Hyuty by³ niszczony, m³ody Aburame zwróci³ siê do cz³onka Akatsuki.
-Jak masz na imiê? Nie musisz mi podawac tego prawdziwego, chodzi mi tylko o u³atwienie komunikacji...
Nagle obok Samhaina i Akuro zaczê³a siê materializowaæ wi±zka swiat³a. chwilê potem obok ch³opców sta³ hologram Michimoto'a.
- Witam Samhain. Tak wiêc co siê sta³o? Hyuta Shiro? Skad on móg³ wiedzieæ o po³o¿eniu kryjówki...- powiedzia³ jednym tchem trzmajac swój wzrok na Samie.
//Minako bez przesady lód w normalnej temp topi siê do¶æ szybko nie wspominaj±c ¿e to juz jest od kilku dni... //
Samhain popatrzy³ w stronê Akuro
-Jestem Samhain, wybacz ¿e siê nie przedstawi³em wcze¶niej ale wiesz wzglêdy bezpieczeñstwa- powiedzia³ znów siadaj±c na kamieñ
Kiedy pojawi³ siê Michimoto Samhain nawet nie wsta³
-Witaj Michimoto- powiedzia³ siedz±c i my¶l±c
-Oto chodzi ¿e nie móg³ wiedzieæ, przecie¿ nie wszyscy Akowcy nawet o tym wiedzieli- powiedzia³ podtrzymuj±c podbródek praw± rêk±
-Kto¶ zdradzi³ i trzeba go ukaraæ- powiedzia³ po chwili rozpoczynaj±c poszukiwania resztek chakry po osobie, która by³a tu razem z Mizukage
Twarz hologramu przyjê³a wyraz zamy¶lenia. Michimoto sam w Taki my¶la³ o co chodzi i kto móg³ zdradzic.
- A jednak kto¶ musia³ nas zdradziæ. Nie ma innego wyj¶cia. Gdy wróci Wi postaramy siê rozwik³aæ te zagadkê, a tym czasem musimy siê dostaæ do ¶rodka siedziby i zobaczyæ czy, czy nie ma tam nikogo z cz³onków Brzasku.- powiedzia³.
Samhain my¶l±c zwraca³ do¶æ ma³o uwagi na sugestie Michimoto, a kwestiê dostania siê do ¶rodka zostawi³ Akuro... jedynemu cz³onkowi organizacji, który jest m³odszy sta¿em od niego
-Prawdopodobnie zdrajca nie stawi siê na zebranie- powiedzia³ czarnow³osy m³odzieniec
-by³oby to dla niego zbyt niebezpieczne- znów pog³aska³ siê po swoim niewielkim zaro¶cie na brodzie
-trzeba natychmiast zwo³aæ zebranie po tym jak wróci Wi- powiedzia³ do Michimoto
-to powinno ujawniæ zdrajcê- doda³ po chwili z przekonaniem
-do tego czasu spróbuje go namierzyæ, jestem do¶æ dobry w tropieniu- na twarzy by³ego Tsuchikage pojawi³ siê lekki u¶miech, nastêpnie jego d³onie z³o¿y³y jedn± z pieczêci
-Kagura shingan- teraz kiedy nauczy³ siê tej techniki, poszukiwania kogo¶ wydawa³y siê ³atwiejsze, jego zmys³y wyostrzone do granic mo¿liwo¶æ przeszukiwa³y okoliczny teren w poszukiwaniu resztek chakry pozostawionej przez towarzysza Hyuty
No có¿ tu du¿o pisac. Uda³o ci siê wyczuæ osobê któr± szuka³e¶ z maksymaln± pomy³k± 200m od miejsca w którym naprawdê jest.
Samhain tylko u¶miechn±³ siê pod nosem
-Mam Ciê- powiedzia³ swoim chrypowatym trochê nieludzkim g³osem, odwracaj±c siê do Michimoto
-Zdrajca znajdujê siê na terenach Iwagakure- powiedzia³ wstaj±c z kamienia
-Dok³adniej rzecz ujmuj±c w Górach Oikos- lekki u¶miech dumnie siê prê¿y³ na twarzy nowego cz³onka Brzasku
-Niestety z tej odleg³o¶ci nie mogê powiedzieæ nic dok³adniejszego- powiedzia³ a u¶miech z jego twarzy znik³ niczym za dotkniêciem magicznej ró¿d¿ki
-ale trzeba za³o¿yæ ¿e zdrajca nie jest sam- tym razem powiedzia³ trochê ciszej, wola³ byæ przekonany ¿e akcja ukarania zdrajcy przebiegnie zgodnie z planem...
- Samhain zapamiêtaj zapach tej osoby. Obszukamy mieszkania wszystkich cz³onków akatsuki dziêki czemu dowiemy siê kto zdradzi³. Mam nadziejê, ¿e nie zawiedziesz mnie. - powiedzia³ cicho kieruj±c swój wzrok na Akuro.
- twoje robaczki s± przydatne. Na pewno s± dobr± broni±...- powiedzia³.
-Oczywi¶cie- powiedzia³ Samhain po czym kiwn±³ g³ow± w ge¶cie zrozumienia
-Ale, narazie trzeba przywróciæ to miejsce do ³adu i jako¶ bardziej zakamuflowaæ- kiedy wypowiada³ te s³owa zacz±³ drapaæ siê po g³owiê, jakby my¶la³ co i jak
-najpierw zacznijmy od wej¶cia- powiedzia³ sobie cicho pod nosem a nastêpnie szybkimi gestami d³oni wykona³ kilka pieczêci
-Katon :Goukakyuu no jutsu- wielka kula ognia polecia³a w stronê wej¶cia do ukrytej kryjówki Brzasku pal±c wszystko na swojej drodze...
Kula po chwilowej walce zdo³a³a siê przedrzeæ do ¶rodka
-Nareszcie, uwa¿aj Akuro w ¶rodku mog± czekaæ niespodzianki- Samhain ostrzeg³ nowego cz³onka Akatsuki. Naprawdê nie wiedzieli co tam zastan±, wiedzieli jedynie ¿e wróg by³ tutaj przed nimi...
- Nie bêdziemy jej tutaj zostawiaæ. Przeniesiemy ten gmach w inne miejsce. Je¶li mo¿ecie pozb±d¼cie siê wody z ¶rodka i wysuszcie j±. Ja zajmê siê reszt± osobi¶cie jak wrócê, a do tego czasu rozgo¶æcie siê w ¶rodku i pilnujcie j± do czasu mojego powrotu...- powiedzia³.
Samhain popatrzy³ na hologram Michimoto
-Oczywi¶cie- powiedzia³ z lekkim wyrzutem i odwróci³ siê maszeruj±c w stronê wej¶cia.
-Ech, czy ja jestem sprz±taczk± do jasnej .....?- da³o siê s³yszeæ dobiegaj±ce zza wej¶cia. Có¿ Dawny Tsuchikage niezbyt uwa¿a³ to zadanie za godne jego, wola³ szybko udaæ siê do Iwagakure i trochê zapolowaæ...
<nmm>
Akuro zobaczy³ nagle Michimoto, który pojawi³ siê ni st±d ni z ow±d przy wej¶ciu. Dopiero po chwili zaobserwowa³, ¿e to hologram.
"Ciekawe, jak oni to robi±... Mo¿e nied³ugo siê dowiem. "
Wys³uchiwa³ rozmowy Samhaina oraz Michimoto, jak to by³o w jego stylu, nie wtr±caj±c siê, ale zapamiêtuj±c potrzebne rzeczy.
"Mówi, ¿e zdrajca jest w Iwa-gakure, hm... W sumie to w pewien sposób... Móg³bym pomóc..."
Samhain wszed³ do kryjówki, m³ody Aburame pozosta³ chwilê na zewn±trz. Zastanawia³ siê.
Po chwili my¶lenia wszed³ za Samhainem, pozwalaj±c, by robaki wlecia³y mu z powrotem do rêkawa. [NMM] .
Hologram Michimoto'a posta³ jeszcze chwilê przed wej¶ciem, a¿ odg³osy z wej¶cia znik³y. Rozejrza³ siê dooko³a i znikn±³, rozp³ywajac siê w powietrzu. <NMH>
Akuro przekroczy³ szybkim krokiem wej¶cie, ogl±daj±c siê jeszcze na uwijaj±cego siê klona.
"Bêdzie mia³ sporo roboty... Hehe, technika Kage Bunshin jest niezawodna . "
Z³o¿y³ kilka pieczêci i stworzy³ piêc robaków Konchuu Sekkou, które wzlecia³y nad jego g³owê i informowa³y go o tym, co niepokoj±ce zauwa¿±... Je¶li co¶ takiego w ogóle zobacz±.
Po tym czynie m³ody Aburame wszed³ do lasu bambusowego, zostawiajac za sob± posterunek Akatsuki. [NMM] .
Mimo wa¿no¶ci swojej misji zdziwi³o Samhain'a to co robi najm³odszy cz³onek Brzasku... "Od razu jaka¶ samowolka?" g³os w g³owie siê odezwa³ nie pozostawiaj±c z³udzeñ ¿e Akuro zachowuje siê trochê dziwnie, u¿ywaj±c tej samej techniki co poprzednio nowy cz³onek Brzasku szed³ spokojnie w bezpiecznej odleg³o¶ci od jego towarzysza...
<nmm>
Samhain wróci³ do kryjówki, widaæ by³o ¿e jest zmêczony ci±gniêciem tych wszystkich mebli na tym cholernym wózku
-Dobrze ¿e ju¿ jestem teraz tylko wypakowaæ i odpocz±æ- powiedzia³ sam do siebie po czym razem z wózkiem przekroczy³ wej¶cie do kryjówki Aka
<nmm>
Michimoto przyszed³ przed wejscie. Zanim wszed³ do ¶rodka popatrzy³ na zniszczenia jakich dokona³ Hyuta.
- Odwdziêczê siê kole¿ko...- wymrucza³ pod nosem i wszed³ do srodka. <NMM>
Ayano gwi¿d¿±c pod nosem u³o¿on± przez sam± siebie melodiê kierowa³a siê ku wej¶ciu. Id±c, g³aska³a czule po zimnej skórze wê¿a.
- Powinnam go nakarmiæ - stwierdzi³a w pewnym momencie. Czasami nosi³a przy sobie jakiego¶ ¿ywego szczurka w ma³ym, specjalnie przygotowany pojemniczku, niestety nie tym razem. Có¿, najwy¿ej Belu¶ skoczy komu¶ do gard³a, pomy¶la³a, chichocz±c bardzo rozbawiona t± my¶l±.
Zatrzyma³a siê ju¿ po przekroczeniu 'Posterunku' i obróci³a w stronê Keia. Bawi³a j± my¶l, ¿e to miejsce zosta³o nazwane 'Posterunkiem'. Zupe³nie, jakby ich organizacja by³a sk³adowiskiem ¶mieci, jakimi byli ¿r±ce p±czki i z piwnym brzuszkiem oble¶ni... no, istoty.
- Zabawimy siê w Posterunkowych Kontrolerów i skontrolujemy poziom psychozy na posterunku - wyja¶ni³a z pobie¿nym u¶mieszkiem.
Nie by³a pewna, ale ostatnio odnios³a wra¿enie, i¿ w AKatsuki ¼le siê dzieje. '¬le' znaczy³o w jej mniemaniu spadek szalonych chichotów dobiegaj±cych zza ¶cian, zbyt rzadka czêstotliwo¶æ nadawania wiadomo¶ci o katastrofach terrorystycznych, oraz brak natrêtnych dzieciaków, wrzeszcz±cych na ca³e gard³o gro¼by aresztowania. I poza tym nie s³ysza³a ¿adnych jêków z lochów. Ten fakt szczególnie j± martwi³. Mia³a nadziejê, ¿e chocia¿ tutaj sytuacja wygl±da lepiej.
Nie chcia³o siê jej d³u¿ej czekaæ, wiêc posz³a przed siebie.
<nmm>
Akuro zatrzyma³ siê na chwilê przed wej¶ciem do posterunku. Pozwoli³ robakom dot±d lataj±cym nad nim obsi±sc siê od stóp a¿ do szyi. Wygl±da³o to teraz trochê jak ¿ywy pancerz o grubo¶ci trzech centymetrów, ca³a chmara wyl±dowa³a na m³odym Aburame. Ten, przyzwyczajony ju¿ do chodzenia z setkami robaków na sobie, przekroczy³ drzwi siedziby, znalaz³szy siê w ¶rodku . [NMM] .
Tengen wkroczy³ do holu. Widok nie by³ za ciekawy. Ale wiedzia³ co siê sta³o.
-Przeklêty Hyuta... Musi siê nawet tutaj pojawiæ i psuæ tak± ³adn± siedzibê... Pewnie ukrad³ im ca³y alkohol. Dobrze, ¿e wzi±³em swój... bêdê mia³ co piæ przez jaki¶ czas. - Szed³ w kierunku g³ównego pomieszczenia w siedzibie.
[nmm]
M³ody Aburame wyszed³ z siedziby. By³ zadowolony, ¿e wreszcie siê wyrwa³.
"W³a¶ciwie to nie wiem, co teraz robic... Przejdê siê. "
Pozwoli³ robakom rozproszyc siê i wzniesc wysoko, pod niebo. Gdyby kto¶ go ¶ledzi³ lub gdyby zobaczy³y / wyczu³y kogo¶ niepokoj±cego, informuj± go.
Akuro powêdrowa³ ku bambusowemu lasowi, znów poczu³ uderzaj±cy do nozdrzy, zmieszany zapach wielu ro¶lin, drzew i owoców. Po chwili znikn±³ w¶ród bambusów. [NMM] .
Samhain szed³ spokojnym krokiem, przed wyj¶ciem jeszcze za³o¿y³ swój kaptur na g³owê tak aby jego twarz pokry³ mrok...co¶ tam jeszcze mamrota³ sobie pod nosem jednak nie da³o siê tego zrozumieæ
<nmm>
Szed³ za Samhainem. Czu³ jeszcze jego zapach. Mia³ ju¿ krzyczeæ : - Czekaj ! ale ten szybciej wyszed³ ni¿ Tengen zdo³a³ to wykrzyczeæ.
Przed wyj¶ciem na powierzchnie przyszykowa³ siê do tego poprawiaj±c swój p³aszcz oraz kapelusz.
-Co by tu zrobiæ teraz ?- zastanawia³ siê Tengen
[nmm]
Ch³opak powoli wszed³ do siedziby, rozgl±daj±c siê na boki. Od razu to miejsce mu siê nie spodoba³o. Obdrapane, bia³e ¶ciany. Wed³ug Keia bia³y kolor by³ nie do zniesienia, gdy¿ oznacza³ pustkê. Czarny to ciemno¶æ, ale bia³y? Bia³e kartki zawsze go wprawia³y w rozdra¿nienie i irytacjê.
Nie mia³ pojêcia, gdzie siê podzia³a Ayano, ale rad by³, ¿e wprowadzi³a go do siedziby. Bêdzie móg³ zmieniæ to i owo, chocia¿ jako¶ wykorzysta swój cenny czas.
Zadar³ g³owê do góry, wpatruj±c siê intensywnie w jedn± ¶cian. Podszed³ do niej i przejecha³ po niej palcem.
- Idealna powierzchnia, czy¿ nie? - Kei rozejrza³ siê szybko wko³o, zastanawiaj±c siê, któ¿ powiedzia³ to zdanie. Zamy¶li³ siê g³êboko, nie wiedz±c, czy to on sam, czy w ogóle mu siê to wydawa³o.
- Prawda - przyzna³ jednak, zgadzaj±c siê uprzejmie. Poprawi³ ko³nierz swojej czarnej marynarki i wszed³ do ¶rodka.
NMM.
M³ody Kurama wyszed³ z siedziby, nie maj±c pojêcia, gdzie zniknê³a Ayano. Szczerze powiedziawszy, jako¶ ¶rednio go to w tej chwili obchodzi³o, gdy¿ my¶lami by³ ju¿ ca³kowicie gdzie indziej.
Zacz±³ rozmy¶laæ, sk±d móg³by wzi±æ dostateczn± ilo¶æ krwi, by namalowaæ ni± ogromny, przeolbrzymi obraz, przedstawiaj±cy... Hm, nie mia³ pojêcia, co mia³by przedstawiaæ, ale ogólnie ca³y pomys³ wydawa³ siê genialny i niezwykle kusz±cy.
Postawi³ ko³nierz swojego czarnego p³aszcza, wsun±³ rêce do kieszeni spodni. Ruszy³ przed siebie, ot, gdzie¶ w sin± dal.
NMM.
Dziewczyna gdzie¶ zab³adzi³a po drodze. W sumie nie wiedzia³a, jak to zrobi³a.
Na ca³e szczê¶cie, po ¿mudnych poszukiwaniach w koñcu odnalaz³a wyj¶cie. Wychodz±c z Zacnego Posterunku przeklina³a g³o¶no i z godnym podziwu zapa³em, mówi±c, co my¶li na temat korytarzy posterunków, takich jak ten.
Wysz³a rozz³oszczona, postanawiaj±c w duchu, ¿e musi siê na kim¶ wy¿yæ.
Rozejrza³a siê za Keiem, podejrzewaj±c, ¿e tamten z chêci± przy³±czy siê do jej 'wy³adowania z³o¶ci', ale z roczarowaniem nigdzie go nie spotka³a.
Westchnê³a, po czym ruszy³a przed siebie.
Uzna³a, ¿e 'g³os serca' podpowie jej, gdzie jest czarnow³osy.
<NMM>
- No to jestem - stwierdzi³ podchodz±cy do l±dowania Risen. Westchn±³ leciutko, z³apa³ odrobinê powietrza, po czym niefrasobliwym tonem stwierdzi³ - no to teraz do lochów.
I bum. Z cichym pstrykniêciem pojawi³a siê przed wej¶ciem do siedziby. Schowa³a Jigoku, trzymaj±c siê zacnego, a jak¿e pouczaj±cego zdania, ¿e 'kto mieczem wojuje od miecza ginie'. Ods³oni³a przej¶cie, zakryte traw± i skierowa³a siê schodami w dó³. Tam mia³a zaczekaæ na Michimoto.
NMM
Michimoto z Wis³awem przylecieli na feniksie pod wejscie. Zielonow³osy zeskoczy³ z ptaka trzymaj±c nieprzytomnego, by³ego w³adcê Taki i ruszyli od razu do ¶rodka siedziby. Morphin zmniejszy³ siê do rozmiarów koliberka i przysiad³ na ramieniu id±cego by³ego cz³onka ANBU (Michi)
Wi powoli przechodzi przez wej¶cie , nie chce traciæ czasu. Musi siê stawiæ w g³ównym pomieszczeniu czas zrobiæ spis Bijuu. Wtedy dopiero bêdzie mo¿na wyruszyæ na ³owy. Ch³opak przy okazji zostawia swoj± kulê i na opasce robi wielk± kreskê. Ju¿ nigdy nie ma zamiaru zdj±æ stroju Aka.
<NMM>
Wysz³a na powierzchniê Kusy. ¦ciskaj±c nerwowo Jigoku, powoli ocknê³a siê z nieprawdopodobnie d³ugiego letargu umys³u. Kilka kroków u¶wiadomi³o j±, ¿e to, co chce zrobiæ, jest prawie takim samym szaleñstwem, jakiego podjêli siê Wi i Michimoto... Delikatnie opar³a klingê o ziemiê, sw± delikatn± d³oñ natomiast opieraj±c na rêkoje¶ci.
-Do Konohy... Na ulice... - mruknê³a, stwierdzaj±c, ¿e jednak ma... Cykora. xP Mieczyk, rozumiej±c rozkaz pani, wywo³a³ teleportacjê...
NMM
Nad wej¶ciem chwilê mo¿na by³o zobaczyæ cieñ wielkiego, wieloogoniastego ptaka. Na ziemi wyl±dowa³ feniks z Michimoto i Tano na "pok³adzie". Michimoto zeskoczy³ z ptaka.
- Jeste¶my na miejscu. To nowy posterunek Akatsuki, który znajduje siê w Kusie.- powiedzia³.
Bez niczego sta³em w milczeniu i czeka³em. Czeka³em, a¿ Michimoto zajime siê wszystkim... w mojej g³owie by³a teraz wojna my¶li...
- "Dobrze zrobi³em? Mo¿e trzeba by³o poczekaæ z decyzj±? Chcê chroniæ minako-chan! Trzeba pomy¶leæ, nie zmienisz swojego losu, klamka zapad³a..."
Zrobi³em krok w przód i czeka³em.
- Wiêc chod¼my...- pwoiedzia³ Michimoto ruszajac na dó³ po schodach, przed tym ods³aniaj±c ma³e drzwiczki wej¶ciowe. Summon znikn±³ a Michimoto schodzi³ g³osno po schodach, ¿eby Tano s³ysza³ jego kroki.
- Nie zapomnij ¿eby zamkn±æ za sob± drzwi...- krzykn±³ jeszcze. <NMM>
Szed³em powoli za nimi, a kiedy przekroczy³em próg, zamkn±³em drzwi. Szed³em w milczeniu, oddychaj±c spokojnie.
- "Je¶li jednak jest to pu³apka, Ookami... to nie dostan± nas ¿ywcem." - pomy¶la³em, k³ad±c rêkê na moim Tanto.
<NMM>
Bia³ow³osy ch³opak w stroju Aka dobiega do wej¶cia. Staje przed nim i przygl±da siê ¶ladom , których nikt nie zamaskowa³. Robi to sam przy u¿yciu Mokutona , dopiero wtedy mo¿e wej¶æ do bazy Akatsuki. Wi Dim powoli przekracza próg i rusza do g³ównego pomieszczenia. Mo¿e znajdzie tam co¶ b±d¼ kogo¶ ciekawego.
<NMM>
Michimoto wraz z cia³ami wyl±daowa³ na feniksie przed wej¶ciem. Wzi±³ cia³o Richarde na plecy, a cia³o Itachi'ego zosta³o na ptaku, który zmniejszy³ swoje rozmiary. Obydwoje (feniks i Michi) ruszyli ku lochom. <NMI>
Michimoto wraz z cie³em Richarde na plecach wybieg³ z siedziby i pobieg³ przed siebie. <Nie Ma go I Richa>
Wolnym krokiem do posterunku wszed³ Michimoto. Z u¶meichniêt± twarz± pomkn±³ jak motylek do pokoju g³ównego. <NMM>
Michimoto powoli wyszed³ na swiat³o dzienne. Stana przy pierwszym lepszym drzewie i opar³ siê o nie. Czeka³ na swojego towarzysza z dru¿yny.
Wyszed³em z siedziby... powita³ mnie ¶piew ptaków i ciep³e promienie s³oneczne. Zdj±³em kapelusz, aby móc ich trochê z³apaæ.
Kwiaty... gdzie¶ w pobli¿u musia³a byæ ³±ka albo co¶, bo mo¿na by³o wyczuæ s³ab±, ale przyjemn± woñ kwiatów.
- No dobrze... idziemy? - spyta³em, wci±¿ ³api±c s³oñce.
Raczej pobiegniemy. Nie lubiê chodzic po lasach. Wolê poskakaæ po cienkich bambusowych ga³eziach.- pwoiedzia³ Michimoto wskakujac na jeden z bambusowych pêdów. Chwilê potem wyczulony s³uch Tano mówg³ us³yszec jak Michimoto przemyka siê coraz dalej i dalej oddalaj±c siê od ch³opaka. Michimoto tu mieszka³, zna³ ten las jak w³asn± kieszeñ i umie³ dobrze wspinaæ siê po drzewach. <NMM>
U¶miechn±³em siê i zawiesi³em kapelusz na plecach. U³amek sekundy... i ju¿ wskoczy³em na pierwszy bambus, jak kot. Tyle, co dotkn±³em pierwszego, ju¿ odbija³em siê na nastêpny i nastêpny w kierunku Michimoto'a. To by³o bardzo od¿ywcze i przyjemne... i przynajmniej mog³em rozprostowaæ ko¶ci...
<NMM>
Wraz z Hyut± pojawi³a siê przy wej¶ciu do siedziby.
-To tutaj. Obawiam siê, ¿e mo¿emy spodziewaæ siê niespodzianek w ¶rodku.
Podesz³a do miejsca, gdzie znajdowa³o siê wej¶cie do siedziby. Ods³oni³a je, po czym machnê³a rêk± Hyuty, aby zbli¿y³ siê. Spojrza³a w dó³, patrz±c uwa¿nie na schody, na klatkê schodow±, zdaj±c sobie sprawê, ¿e zawsze mo¿e pojawiæ siê tutaj jaki¶ Akowiec...
Wyci±gn±³em przed siebie rêce.
-Wi±¿. Ale lekko... I mo¿e...- zrzuci³em p³±szcz ANBU ukazujac ju¿wcze¶niej postrzêpiony strój MizuKage. Westchn±³em.
-Mog³aby¶ mi jeszcze przywaliæ.-powiedzia³em niechêtnie czekajac a¿ co¶ zrobi.
-No dawaj nie mamy czasu, a maskowanie musi byæ.
Szatynka wyci±gnê³a z torby d³ugi, mocny, srebrny sznur, po czym ostro¿nie zwi±za³a rêce Hyuty. Zwi±za³a... ? Je¶li ju¿, to w bardzo nietypowy sposób. Wystarczy³o jedno poci±gniêcie koñcówki sznura, by Mizukage znów by³ wolny. Oczywi¶cie ów koñcówka sznura znajdowa³a siê w zasiêgu jego r±k. Na s³owa 'mog³aby¶ mi dowaliæ' spojrza³a na ch³opaka, i, z lekkim za¿enowaniem, uderzy³a go zaci¶niêt± piê¶ci±, wymierzaj±c ca³kiem celnego lewego sierpowego. Zmusi³a zwi±zanego do pochylenia siê, po czym kolanem uderzy³a go w brzuch. Ca³a sytuacja przyprawia³a j± o zmieszanie... Zwykle nie bije siê sojuszników, a wrogów. U¶miechnê³a siê niemrawo. Do g³owy za¶wita³a jej pewna my¶l, dotycz±ca Wi.
-Potem Ciê uleczê... Przy okazji. Wi ma chyba rodzinê, prawda ? - u¶miech, lekko przygaszony, teraz sta³ siê chytry i zadziorny. Pamiêta³a, ¿e Wi ³±czy³o co¶ z Rin±, co¶ wiêcej, ni¿ przyja¼ñ...
Skrzywi³em siê i nagryz³em jeszcze wargê by pop³ynê³o trochê krwi.
-Nie wiem.-strzeli³em karkiem-Ja chcê dorwaæ tylko jego. I przemieliæ na taki pasztet jakiego nikt nie rozpozna.
Westchn±³em i zrobi³em zbola³±, w¶ciek³a minê.
-No chod¼my. Prowad¼-powiedzia³em.
Lekko popchnê³a Hyutê w dó³, na schody. Klatk± schodow± wraz z 'wiê¼niem' schodzi³a schodami coraz ni¿ej i ni¿ej, by po kilku dobrych minutach wej¶æ do pomieszczenia g³ównego. Spodziewa³a siê tam zastaæ przynajmniej kilku Akowców... Nadzieje s± z³udne, jak kto¶ kiedy¶ stwierdzi³.
NMNas.
Po pchniêciu zachwia³em siê i stara³em siê i¶æ krokiem niby pe³nym dumy, ale ograniczanym obola³ymi koñczynami i brakiem si³. MIa³em nadziejê, ze uda siêzaskoczyæ paru drani w ich w³asnej norze...
NMM
Ponownie wysz³a na powierzchniê Kusy. Wyjê³a Jigoku, a czekaj±c na Hyutê, zaczê³a bawiæ siê, jakby od niechcenia, rêkoje¶ci± miecza. Wierzcho³ek ostrza delikatnie dotkn±³ ziemi, po czym przesun±³ siê w prawo, rysuj±c w glebie d³ug±, pó³kolist± liniê...
Spojrza³em na ostrze miecza sun±ce po ziemi i wysun±³em siê z ciemnego korytarza =. Przekrzywi³em g³owê i spojrza³em na Akowczyniê.
-Konoha, Suna czy wasza stara siedziba?-zapyta³em tym razem ja chc±c oszczêdziæ sobie kolejnej decyzji. W koñcu sprawiedliwo¶æ i równouprawnienie musi byæ.
-Do Konohy. Je¶li jest tam Michimoto, s± tam te¿ cia³a Richarda i Itachiego. W ka¿dym razie, je¶li Akowcy uznali, ¿e trzeba opu¶ciæ siedzibê w Kusie, to znaczy, ¿e uznali j± za niebezpieczn±... Zwykle choæ jeden Akowiec znajdowa³ siê w bunkrze, teraz nie ma nikogo... To podejrzane. Albo wybrali siê na co¶ 'wiêkszego', albo wys³ali kogo¶ na przeszpiegi... W takim razie mieliby¶my drugi ogon - zamy¶li³a siê, wbijaj±c wzrok w ziemiê. Podobne czy niepodobne do Wi ? Ju¿ sama nie wiedzia³a, by³y w³adca Taki zmieni³ siê przera¼liwie od czasu, gdy oboje byli w dru¿ynie Caspra. Zmieni³ siê nie do poznania. Te wszystkie ch³odne spojrzenia, ten nienawistny wyraz twarzy, rzucane bezpo¶rednio do rozmówcy... Pokrêci³a przecz±co g³ow±, rozmawiaj±c z sob± sam±, wymieniaj±c my¶li i kieruj±c siê drog± dedukcji. Gromadzenie informacji powoduje wyci±ganie wniosków z podanych informacji, a wnioski powoduj± po¿±dane efekty.
-W ka¿dym razie... Do Konohy.
-Hmmm-zamy¶li³em siê-Dalej zajmujecie siê poszukiwaniem Bijuu nieprawda¿? Mo¿e wystarczy³oby...
Przerwa³em sam sobie i pokrêci³em g³ow±.
-Pomys³ prawie tak dobry jak czekoladowy czajnik.
Spojrza³em jeszcze na miecz i wzruszy³em ramionami.
-Problemem by³oby dla ciebie przeniesienie nas do rezydencji HoKage?-zapyta³em jeszcze z nadziej± w g³osie. -Bieg na takim odcinku porz±dnie nadwerê¿y³by nasze si³y. A tego nie chcemy jak spotkamy Akatsuki.
Przytaknê³a na s³owa Hyuty, lecz najpierw postanowi³a zdj±æ z cz³onka klanu Shiro skutki jej uderzeñ. Wyci±gnê³a przed siebie lew± d³oñ, kieruj±c j± w stronê twarzy Hyuty. Rêka zatrzyma³a siê oko³o 5cm od czubka nosa ch³opaka. Lekko zielonkawa, lecznicza aura oplot³a jego cia³o, lecz±c go ze wszelkich ran ciêtych i wewnêtrznych. Po kilkudziesiêciu sekundach stwierdzi³a, ¿e rany, przynajmniej te zadane przez ni±, zosta³y usuniête z cia³a Hyuty. W prawej d³oni trzymaj±c Jigoku, unios³a czubek ostrza, dotykaj±cy do tej pory ziemi, by za¿yczyæ sobie kolejnej teleportacji. Ostro¿nie dotknê³a broni± po³y p³aszcza ciemnow³osego ch³opaka, stoj±cego przed ni±.
-Konoha. Gabinet Hokage - wraz z Mizukage znik³a, pozostawiaj±c za sob± zniszczon± siedzibê w Kusie... Kolejny przystanek: Konoha.
NMNas.
Samhain zatrzyma³ siê na chwilê przy wej¶ciu...
-No wiêc dotarli¶my- dawny Tsuchikage spocz±³ sobie na kamieniu niedaleko wej¶cia do kryjówki
-nare¶cie poznasz jedna z najwiêkszych tajemnic aka, mianowicie po³o¿enie kryjówki- za¿artowa³, chocia¿ nie by³o tego widaæ po jego twarzy ani nie by³e te¿ tego s³ychaæ po tonie jego g³osu
Min±wszy bambusowy las, dotarli do ukrytej kryjówki.
"Kryjówka Akatsuki... Nie my¶la³em, ¿e kiedykolwiek siê tutaj znajdê. I ¿e bêdzie tak wygl±da³a. "
Ca³a kryjówka by³a otoczona lodem. Prawdziwym, twardym lodem z potê¿nym znakiem Mizukage...
Widz±c, ¿e jego towarzysz zatrzymuje siê przy wej¶ciu i siada na niedalekim kamieniu, rzek³ :
-Macie du¿o wrogów, jak widzê. Co teraz?
Samhain spojrza³ jeszcze raz na kryjówkê
-ech, Hyuta....- po chwili z³o¿y³ kilka pieczêci Katon:Gouryuka no jutsu i wielki ognisty smok najpierw wbi³ siê w przestworza a nastêpnie uderzy³ w zamarzniête wej¶cie... Jako ¿e lód nie wygl±da³ zbytnio na ¶wie¿y a technika któr± u¿y³ nowy cz³onek Brzasku by³a jedna z najsilniejszych jakie powsta³y na podstawie chakry typu Katon.
-teraz, zapewne chwile poczekamy- powiedzia³ do Akuro, nastêpnie wyj±³ kawa³ek pergaminu i po napisaniu wiadomo¶ci przyczepi³ j± do nó¿ki "ptaszka" Michimoto (ale brzmi ) i wys³a³ do niego.
Bym siê tu teraz przyda³a nie ma co jeden ruch i po krzyku ale co tam
Samhain...wyobra¿am sobie to tak , ¿e musisz sobie jeszcze wiele razy uzyæ tej techniki aby ca³y lód roztopiæ...ale ogólnie wej¶cie jest troche podlamane zw³±szcza ze lod zaczyna juz troche topniec bo pare dni minelo...wiec...poczekaj sobie z ...4 posty wasze i mzoesz wejsc do oblodzonej siedziby
Akuro us³ysza³ z ust towarzysza imiê by³ego Mizukage.
"Wiêc tacy s± wrogowie Akatsuki... Ale w±tpiê, by nadal ¿y³a w nim taka determinacja do niszczenia Brzasku, skoro nie jest ju¿ w³adc± Kiri. "
Cz³onek Akatsuki z³o¿y³ kilka pieczêci i wykona³ Goutyka no Jutsu. Ogieñ zacz±³ palic wytrzyma³y, twardy lód, wej¶cie zosta³o nieco pod³amane.
M³ody Aburame postanowi³ pomóc. Bez s³owa wypu¶ci³ z rêkawa oko³o setkê swoich bardzo mocno parz±cych, katonoodpornych, ¶wiec±cych robali, które obsiad³y lód (je¶li dotknê³y ognistego smoka Samhaina, nic im siê i tak nie stanie, jak ju¿ wspomina³em s± katonoodporne) i zaczê³y go topic. Zapewne powoli, ale jako¶ powinny pomóc jutsu towarzysza Akuro, w koñcu by³o ich a¿ sto i bardzo mocno parzy³y.
W czasie, gdy lód Hyuty by³ niszczony, m³ody Aburame zwróci³ siê do cz³onka Akatsuki.
-Jak masz na imiê? Nie musisz mi podawac tego prawdziwego, chodzi mi tylko o u³atwienie komunikacji...
Nagle obok Samhaina i Akuro zaczê³a siê materializowaæ wi±zka swiat³a. chwilê potem obok ch³opców sta³ hologram Michimoto'a.
- Witam Samhain. Tak wiêc co siê sta³o? Hyuta Shiro? Skad on móg³ wiedzieæ o po³o¿eniu kryjówki...- powiedzia³ jednym tchem trzmajac swój wzrok na Samie.
//Minako bez przesady lód w normalnej temp topi siê do¶æ szybko nie wspominaj±c ¿e to juz jest od kilku dni... //
Samhain popatrzy³ w stronê Akuro
-Jestem Samhain, wybacz ¿e siê nie przedstawi³em wcze¶niej ale wiesz wzglêdy bezpieczeñstwa- powiedzia³ znów siadaj±c na kamieñ
Kiedy pojawi³ siê Michimoto Samhain nawet nie wsta³
-Witaj Michimoto- powiedzia³ siedz±c i my¶l±c
-Oto chodzi ¿e nie móg³ wiedzieæ, przecie¿ nie wszyscy Akowcy nawet o tym wiedzieli- powiedzia³ podtrzymuj±c podbródek praw± rêk±
-Kto¶ zdradzi³ i trzeba go ukaraæ- powiedzia³ po chwili rozpoczynaj±c poszukiwania resztek chakry po osobie, która by³a tu razem z Mizukage
Twarz hologramu przyjê³a wyraz zamy¶lenia. Michimoto sam w Taki my¶la³ o co chodzi i kto móg³ zdradzic.
- A jednak kto¶ musia³ nas zdradziæ. Nie ma innego wyj¶cia. Gdy wróci Wi postaramy siê rozwik³aæ te zagadkê, a tym czasem musimy siê dostaæ do ¶rodka siedziby i zobaczyæ czy, czy nie ma tam nikogo z cz³onków Brzasku.- powiedzia³.
Samhain my¶l±c zwraca³ do¶æ ma³o uwagi na sugestie Michimoto, a kwestiê dostania siê do ¶rodka zostawi³ Akuro... jedynemu cz³onkowi organizacji, który jest m³odszy sta¿em od niego
-Prawdopodobnie zdrajca nie stawi siê na zebranie- powiedzia³ czarnow³osy m³odzieniec
-by³oby to dla niego zbyt niebezpieczne- znów pog³aska³ siê po swoim niewielkim zaro¶cie na brodzie
-trzeba natychmiast zwo³aæ zebranie po tym jak wróci Wi- powiedzia³ do Michimoto
-to powinno ujawniæ zdrajcê- doda³ po chwili z przekonaniem
-do tego czasu spróbuje go namierzyæ, jestem do¶æ dobry w tropieniu- na twarzy by³ego Tsuchikage pojawi³ siê lekki u¶miech, nastêpnie jego d³onie z³o¿y³y jedn± z pieczêci
-Kagura shingan- teraz kiedy nauczy³ siê tej techniki, poszukiwania kogo¶ wydawa³y siê ³atwiejsze, jego zmys³y wyostrzone do granic mo¿liwo¶æ przeszukiwa³y okoliczny teren w poszukiwaniu resztek chakry pozostawionej przez towarzysza Hyuty
No có¿ tu du¿o pisac. Uda³o ci siê wyczuæ osobê któr± szuka³e¶ z maksymaln± pomy³k± 200m od miejsca w którym naprawdê jest.
Samhain tylko u¶miechn±³ siê pod nosem
-Mam Ciê- powiedzia³ swoim chrypowatym trochê nieludzkim g³osem, odwracaj±c siê do Michimoto
-Zdrajca znajdujê siê na terenach Iwagakure- powiedzia³ wstaj±c z kamienia
-Dok³adniej rzecz ujmuj±c w Górach Oikos- lekki u¶miech dumnie siê prê¿y³ na twarzy nowego cz³onka Brzasku
-Niestety z tej odleg³o¶ci nie mogê powiedzieæ nic dok³adniejszego- powiedzia³ a u¶miech z jego twarzy znik³ niczym za dotkniêciem magicznej ró¿d¿ki
-ale trzeba za³o¿yæ ¿e zdrajca nie jest sam- tym razem powiedzia³ trochê ciszej, wola³ byæ przekonany ¿e akcja ukarania zdrajcy przebiegnie zgodnie z planem...
- Samhain zapamiêtaj zapach tej osoby. Obszukamy mieszkania wszystkich cz³onków akatsuki dziêki czemu dowiemy siê kto zdradzi³. Mam nadziejê, ¿e nie zawiedziesz mnie. - powiedzia³ cicho kieruj±c swój wzrok na Akuro.
- twoje robaczki s± przydatne. Na pewno s± dobr± broni±...- powiedzia³.
-Oczywi¶cie- powiedzia³ Samhain po czym kiwn±³ g³ow± w ge¶cie zrozumienia
-Ale, narazie trzeba przywróciæ to miejsce do ³adu i jako¶ bardziej zakamuflowaæ- kiedy wypowiada³ te s³owa zacz±³ drapaæ siê po g³owiê, jakby my¶la³ co i jak
-najpierw zacznijmy od wej¶cia- powiedzia³ sobie cicho pod nosem a nastêpnie szybkimi gestami d³oni wykona³ kilka pieczêci
-Katon :Goukakyuu no jutsu- wielka kula ognia polecia³a w stronê wej¶cia do ukrytej kryjówki Brzasku pal±c wszystko na swojej drodze...
Kula po chwilowej walce zdo³a³a siê przedrzeæ do ¶rodka
-Nareszcie, uwa¿aj Akuro w ¶rodku mog± czekaæ niespodzianki- Samhain ostrzeg³ nowego cz³onka Akatsuki. Naprawdê nie wiedzieli co tam zastan±, wiedzieli jedynie ¿e wróg by³ tutaj przed nimi...
- Nie bêdziemy jej tutaj zostawiaæ. Przeniesiemy ten gmach w inne miejsce. Je¶li mo¿ecie pozb±d¼cie siê wody z ¶rodka i wysuszcie j±. Ja zajmê siê reszt± osobi¶cie jak wrócê, a do tego czasu rozgo¶æcie siê w ¶rodku i pilnujcie j± do czasu mojego powrotu...- powiedzia³.
Samhain popatrzy³ na hologram Michimoto
-Oczywi¶cie- powiedzia³ z lekkim wyrzutem i odwróci³ siê maszeruj±c w stronê wej¶cia.
-Ech, czy ja jestem sprz±taczk± do jasnej .....?- da³o siê s³yszeæ dobiegaj±ce zza wej¶cia. Có¿ Dawny Tsuchikage niezbyt uwa¿a³ to zadanie za godne jego, wola³ szybko udaæ siê do Iwagakure i trochê zapolowaæ...
<nmm>
Akuro zobaczy³ nagle Michimoto, który pojawi³ siê ni st±d ni z ow±d przy wej¶ciu. Dopiero po chwili zaobserwowa³, ¿e to hologram.
"Ciekawe, jak oni to robi±... Mo¿e nied³ugo siê dowiem. "
Wys³uchiwa³ rozmowy Samhaina oraz Michimoto, jak to by³o w jego stylu, nie wtr±caj±c siê, ale zapamiêtuj±c potrzebne rzeczy.
"Mówi, ¿e zdrajca jest w Iwa-gakure, hm... W sumie to w pewien sposób... Móg³bym pomóc..."
Samhain wszed³ do kryjówki, m³ody Aburame pozosta³ chwilê na zewn±trz. Zastanawia³ siê.
Po chwili my¶lenia wszed³ za Samhainem, pozwalaj±c, by robaki wlecia³y mu z powrotem do rêkawa. [NMM] .
Hologram Michimoto'a posta³ jeszcze chwilê przed wej¶ciem, a¿ odg³osy z wej¶cia znik³y. Rozejrza³ siê dooko³a i znikn±³, rozp³ywajac siê w powietrzu. <NMH>
Akuro przekroczy³ szybkim krokiem wej¶cie, ogl±daj±c siê jeszcze na uwijaj±cego siê klona.
"Bêdzie mia³ sporo roboty... Hehe, technika Kage Bunshin jest niezawodna . "
Z³o¿y³ kilka pieczêci i stworzy³ piêc robaków Konchuu Sekkou, które wzlecia³y nad jego g³owê i informowa³y go o tym, co niepokoj±ce zauwa¿±... Je¶li co¶ takiego w ogóle zobacz±.
Po tym czynie m³ody Aburame wszed³ do lasu bambusowego, zostawiajac za sob± posterunek Akatsuki. [NMM] .
Mimo wa¿no¶ci swojej misji zdziwi³o Samhain'a to co robi najm³odszy cz³onek Brzasku... "Od razu jaka¶ samowolka?" g³os w g³owie siê odezwa³ nie pozostawiaj±c z³udzeñ ¿e Akuro zachowuje siê trochê dziwnie, u¿ywaj±c tej samej techniki co poprzednio nowy cz³onek Brzasku szed³ spokojnie w bezpiecznej odleg³o¶ci od jego towarzysza...
<nmm>
Samhain wróci³ do kryjówki, widaæ by³o ¿e jest zmêczony ci±gniêciem tych wszystkich mebli na tym cholernym wózku
-Dobrze ¿e ju¿ jestem teraz tylko wypakowaæ i odpocz±æ- powiedzia³ sam do siebie po czym razem z wózkiem przekroczy³ wej¶cie do kryjówki Aka
<nmm>
Michimoto przyszed³ przed wejscie. Zanim wszed³ do ¶rodka popatrzy³ na zniszczenia jakich dokona³ Hyuta.
- Odwdziêczê siê kole¿ko...- wymrucza³ pod nosem i wszed³ do srodka. <NMM>
Ayano gwi¿d¿±c pod nosem u³o¿on± przez sam± siebie melodiê kierowa³a siê ku wej¶ciu. Id±c, g³aska³a czule po zimnej skórze wê¿a.
- Powinnam go nakarmiæ - stwierdzi³a w pewnym momencie. Czasami nosi³a przy sobie jakiego¶ ¿ywego szczurka w ma³ym, specjalnie przygotowany pojemniczku, niestety nie tym razem. Có¿, najwy¿ej Belu¶ skoczy komu¶ do gard³a, pomy¶la³a, chichocz±c bardzo rozbawiona t± my¶l±.
Zatrzyma³a siê ju¿ po przekroczeniu 'Posterunku' i obróci³a w stronê Keia. Bawi³a j± my¶l, ¿e to miejsce zosta³o nazwane 'Posterunkiem'. Zupe³nie, jakby ich organizacja by³a sk³adowiskiem ¶mieci, jakimi byli ¿r±ce p±czki i z piwnym brzuszkiem oble¶ni... no, istoty.
- Zabawimy siê w Posterunkowych Kontrolerów i skontrolujemy poziom psychozy na posterunku - wyja¶ni³a z pobie¿nym u¶mieszkiem.
Nie by³a pewna, ale ostatnio odnios³a wra¿enie, i¿ w AKatsuki ¼le siê dzieje. '¬le' znaczy³o w jej mniemaniu spadek szalonych chichotów dobiegaj±cych zza ¶cian, zbyt rzadka czêstotliwo¶æ nadawania wiadomo¶ci o katastrofach terrorystycznych, oraz brak natrêtnych dzieciaków, wrzeszcz±cych na ca³e gard³o gro¼by aresztowania. I poza tym nie s³ysza³a ¿adnych jêków z lochów. Ten fakt szczególnie j± martwi³. Mia³a nadziejê, ¿e chocia¿ tutaj sytuacja wygl±da lepiej.
Nie chcia³o siê jej d³u¿ej czekaæ, wiêc posz³a przed siebie.
<nmm>
Akuro zatrzyma³ siê na chwilê przed wej¶ciem do posterunku. Pozwoli³ robakom dot±d lataj±cym nad nim obsi±sc siê od stóp a¿ do szyi. Wygl±da³o to teraz trochê jak ¿ywy pancerz o grubo¶ci trzech centymetrów, ca³a chmara wyl±dowa³a na m³odym Aburame. Ten, przyzwyczajony ju¿ do chodzenia z setkami robaków na sobie, przekroczy³ drzwi siedziby, znalaz³szy siê w ¶rodku . [NMM] .
Tengen wkroczy³ do holu. Widok nie by³ za ciekawy. Ale wiedzia³ co siê sta³o.
-Przeklêty Hyuta... Musi siê nawet tutaj pojawiæ i psuæ tak± ³adn± siedzibê... Pewnie ukrad³ im ca³y alkohol. Dobrze, ¿e wzi±³em swój... bêdê mia³ co piæ przez jaki¶ czas. - Szed³ w kierunku g³ównego pomieszczenia w siedzibie.
[nmm]
M³ody Aburame wyszed³ z siedziby. By³ zadowolony, ¿e wreszcie siê wyrwa³.
"W³a¶ciwie to nie wiem, co teraz robic... Przejdê siê. "
Pozwoli³ robakom rozproszyc siê i wzniesc wysoko, pod niebo. Gdyby kto¶ go ¶ledzi³ lub gdyby zobaczy³y / wyczu³y kogo¶ niepokoj±cego, informuj± go.
Akuro powêdrowa³ ku bambusowemu lasowi, znów poczu³ uderzaj±cy do nozdrzy, zmieszany zapach wielu ro¶lin, drzew i owoców. Po chwili znikn±³ w¶ród bambusów. [NMM] .
Samhain szed³ spokojnym krokiem, przed wyj¶ciem jeszcze za³o¿y³ swój kaptur na g³owê tak aby jego twarz pokry³ mrok...co¶ tam jeszcze mamrota³ sobie pod nosem jednak nie da³o siê tego zrozumieæ
<nmm>
Szed³ za Samhainem. Czu³ jeszcze jego zapach. Mia³ ju¿ krzyczeæ : - Czekaj ! ale ten szybciej wyszed³ ni¿ Tengen zdo³a³ to wykrzyczeæ.
Przed wyj¶ciem na powierzchnie przyszykowa³ siê do tego poprawiaj±c swój p³aszcz oraz kapelusz.
-Co by tu zrobiæ teraz ?- zastanawia³ siê Tengen
[nmm]
Ch³opak powoli wszed³ do siedziby, rozgl±daj±c siê na boki. Od razu to miejsce mu siê nie spodoba³o. Obdrapane, bia³e ¶ciany. Wed³ug Keia bia³y kolor by³ nie do zniesienia, gdy¿ oznacza³ pustkê. Czarny to ciemno¶æ, ale bia³y? Bia³e kartki zawsze go wprawia³y w rozdra¿nienie i irytacjê.
Nie mia³ pojêcia, gdzie siê podzia³a Ayano, ale rad by³, ¿e wprowadzi³a go do siedziby. Bêdzie móg³ zmieniæ to i owo, chocia¿ jako¶ wykorzysta swój cenny czas.
Zadar³ g³owê do góry, wpatruj±c siê intensywnie w jedn± ¶cian. Podszed³ do niej i przejecha³ po niej palcem.
- Idealna powierzchnia, czy¿ nie? - Kei rozejrza³ siê szybko wko³o, zastanawiaj±c siê, któ¿ powiedzia³ to zdanie. Zamy¶li³ siê g³êboko, nie wiedz±c, czy to on sam, czy w ogóle mu siê to wydawa³o.
- Prawda - przyzna³ jednak, zgadzaj±c siê uprzejmie. Poprawi³ ko³nierz swojej czarnej marynarki i wszed³ do ¶rodka.
NMM.
M³ody Kurama wyszed³ z siedziby, nie maj±c pojêcia, gdzie zniknê³a Ayano. Szczerze powiedziawszy, jako¶ ¶rednio go to w tej chwili obchodzi³o, gdy¿ my¶lami by³ ju¿ ca³kowicie gdzie indziej.
Zacz±³ rozmy¶laæ, sk±d móg³by wzi±æ dostateczn± ilo¶æ krwi, by namalowaæ ni± ogromny, przeolbrzymi obraz, przedstawiaj±cy... Hm, nie mia³ pojêcia, co mia³by przedstawiaæ, ale ogólnie ca³y pomys³ wydawa³ siê genialny i niezwykle kusz±cy.
Postawi³ ko³nierz swojego czarnego p³aszcza, wsun±³ rêce do kieszeni spodni. Ruszy³ przed siebie, ot, gdzie¶ w sin± dal.
NMM.
Dziewczyna gdzie¶ zab³adzi³a po drodze. W sumie nie wiedzia³a, jak to zrobi³a.
Na ca³e szczê¶cie, po ¿mudnych poszukiwaniach w koñcu odnalaz³a wyj¶cie. Wychodz±c z Zacnego Posterunku przeklina³a g³o¶no i z godnym podziwu zapa³em, mówi±c, co my¶li na temat korytarzy posterunków, takich jak ten.
Wysz³a rozz³oszczona, postanawiaj±c w duchu, ¿e musi siê na kim¶ wy¿yæ.
Rozejrza³a siê za Keiem, podejrzewaj±c, ¿e tamten z chêci± przy³±czy siê do jej 'wy³adowania z³o¶ci', ale z roczarowaniem nigdzie go nie spotka³a.
Westchnê³a, po czym ruszy³a przed siebie.
Uzna³a, ¿e 'g³os serca' podpowie jej, gdzie jest czarnow³osy.
<NMM>